Metoda Charlesa Blissa
CZĘŚĆ I
Idee i zarys historyczny metody
porozumiewania się za pomocą symboli
Na całym świecie trwają poszukiwania pomocy służących możliwie sprawnej komunikacji osób niemówiących z otoczeniem. Większość znanych systemów, programów czy urządzeń wymaga jednak umiejętności czytania, pisania (znajomości liter) lub dość dobrej sprawności ruchowej (np. w użyciu gestykulacji). Metoda porozumiewania się, którą przedstawię, wykorzystuje nie litery, lecz międzynarodowy kod obrazkowy autorstwa Austriaka Charlesa Blissa — stąd jej nazwa Blissymbolics lub po też po prostu system Blissa.
W codziennym życiu nieustannie spotykamy się z różnymi symbolami przedstawianymi w sposób graficzny (nieliterowy). Są nimi znaki drogowe, znaki informacyjne (poczta, telefon, parking itp.), znaki topograficzne, nawigacyjne, graficzne oznaczenia dyscyplin sportowych. Tzw. systemami pasygraficznymi są także znaki matematyczne, chemiczne, zapisy nutowe w muzyce, system symboli stosowanych w elektronice, informatyce, cybernetyce, zapisy graficzne figur baletowych. Dziś nikt już nie zastanawia się skąd wzięły się owe znaki — po prostu wszyscy z nich korzystamy aby lepiej orientować się w coraz bardziej skomplikowanej rzeczywistości i móc komunikować się bez barier językowych w różnych dziedzinach życia, techniki czy muzyki. Pasygrafia oznacza więc ogólnoświatowe „pismo” o charakterze ideograficznym, w którym używane symbole nie oznaczają pojedynczych głosek lub fonemów, lecz całość pojęcia — samą jego ideę (stąd właśnie „ideografia” czyli „zapisywanie pojęć”). Tak więc np. symbol — rysunek domu, będzie zrozumiałym zapisem samego pojęcia „dom”, a nie dźwięków (różnych w różnych językach), którymi można to pojęcie nazwać. Przykładami pisma ideograficznego są ideogramy babilońskie (mają ok. 6000 lat), systemy powstałe w kulturze Majów i Azteków, zapisy na piramidach i papirusach w kulturze staroegipskiej, a także system zapisu powstały w starożytnych Chinach (ten ostatni, w nieco zmodyfikowanej formie, przetrwał do dziś).
Co to jest i skąd pochodzi system symboli Blissa?
Symbole Blissa to nazwa systemu porozumiewania się, w którym słowa przedstawione są w postaci rysunku. Te rysunki (symbole) są graficzną ilustracją znaczenia (treści, sensu) danego słowa. Podstawowy słownik Blissa zawiera ok. 3000 symboli, które reprezentują ponad 6000 słów. Symbol Blissa umożliwia nazwanie konkretnego przedmiotu, ale również pojęcia abstrakcyjnego np. uczucia. Można więc wskazywać pojedyncze symbole lub też budować z nich całe wypowiedzi zgodnie ze składnią języka ojczystego.
Specyfika i wyjątkowość systemu polega na możliwości budowania pełnych zdań, prowadzenia rozmowy, wyrażania opinii i ocen, opisywania zdarzeń i przeżyć, a poprzez to rozwijania w pełni własnej osobowości. Prostota symboli (mimo, iż niektóre symbole wyglądają dość abstrakcyjnie) i logiczna rozbudowa systemu pozwalają na szybkie uczenie się tej metody.
System Blissa jest elastyczny. Rozpoczynając od ograniczonej liczby symboli użytkownik Blissa może dzięki różnym strategiom poszerzać swoje słownictwo, rozwijać język według własnych możliwości intelektualnych i środowiskowych. Wszystkie osoby znające język ojczysty użytkownika symboli (jednakże potrafiące czytać lub znające budowę symboli) mogą się z nim porozumiewać i rozmawiać na dowolny temat, gdyż nad symbolami znajdują się napisy, nadające symbolom określone znaczenie.
Każde dziecko jest inne, ma właściwą tylko jemu, indywidualną drogę rozwoju. Dlatego też trudno jest określić ile symboli i w jakim czasie opanuje dana osoba. Wiele czynników ma wpływ na powodzenie i nie należy mierzyć sukcesu liczbą wyuczonych symboli. Największą radość przynosi okazana przez dziecko chęć przekazywania myśli, a tym samym spontaniczna potrzeba rozmowy, która została wyzwolona dzięki możliwości i umiejętności posługiwania się symbolami Blissa. W przypadku osób, które dysponują choćby minimalnymi umiejętnościami komunikowania werbalnego, zadaniem pierwszoplanowym powinno być rozwijanie tej najważniejszej formy porozumiewania się, jaką jest mowa. Stosowanie symboli w codziennej komunikacji z otoczeniem nie tylko nie zahamuje rozwoju mowy, ale wręcz jest czynnikiem warunkującym i wspomagającym jej dalszy postęp.
W 1971 roku niewielka interdyscyplinarna grupa specjalistów, pracowników Ontario Crippled Children's Centre z Toronto (Kanada), postawiła sobie zadanie znalezienia pomocy do komunikacji osób z poważnie zaburzoną komunikacją. Znajdywano wówczas jedynie takie programy i systemy, które zakładały umiejętność czytania, literowania lub systemy obrazkowe. Usiłowali stworzyć własny system symboli, ale w trakcie poszukiwań odkryta została książka Elizabeth Helfman „Signs around the world”, a w niej międzynarodowy system symboli K. Charlesa Blissa. Będąc pod wielkim wrażeniem prostoty, wewnętrznej spójności, logiki i jednolitości systemu zwrócono się ku niemu, jako bazie nowego wszechstronnego systemu komunikowania dla osób niemówiących. Charles Bliss rozwijał swój system w okresie od 1942 roku do 1965. Jego zamiarem było stworzenie takiego systemu graficznego, który eliminuje zarówno bariery językowe, jak i nieporozumienia powodowane przez słowa. Inspiracją do stworzenia Blissymbolics były obserwacje Blissa, jakich dokonał podczas pobytu w Szanghaju w 1942 r., gdy jako uchodźca znalazł się wśród Chińczyków pochodzących z różnych prowincji i mówiących różnymi językami, ale doskonale porozumiewających się przy pomocy ujednoliconych symboli. Gdy Bliss przeniósł się w 1946 r. do Australii rozpoczął pracę nad swoim własnym projektem „języka symboli”. Fascynująca go symboliczno-graficzna komunikacja miała służyć zachowaniu pokoju na świecie i porozumiewaniu się np. podczas międzynarodowych spotkań. Miała łączyć ludzi prostotą zapisu i „wymowy” tj. umownymi znakami eliminującymi nieporozumienia płynące ze złej interpretacji słów, czytelnymi we wszystkich językach. Bliss nie przewidywał jednak, że ten system mógłby okazać się przydatny do komunikacji z osobami niepełnosprawnymi. Niestety, jego dzieło nie zdobyło popularności jako język międzynarodowy i system Blissa pozostał zapomniany aż do 1971 r. kiedy to ponownie „odkryli” go kanadyjscy.
Już pierwsze próby zastosowania metody opartej na symbolach Blissa okazały się bardzo efektywne — zaczęto więc system rozwijać i coraz bardziej popularyzować.
W systemie pasygraficznym Ch. Blissa każdy znak (symbol) wiąże się z określonym znaczeniem (treścią, sensem) co oznacza, że całe zwroty i pojęcia mogą być w nim przedstawiane poprzez umowne znaki obrazkowe. Dzięki odwoływaniu się do pojęć, a nie słów, prostocie i logice symboli, system Blissa ma uniwersalny charakter i nie ogranicza się do jednego języka. Jest to w pełnym tego słowa znaczeniu system międzynarodowy będący jakby odmianą „obrazkowego esperanto”.
Obecnie system Blissa jest szeroko wykorzystywany w ponad 30 krajach świata przez ok. 30000 użytkowników (może więcej), a zainteresowanie nim stale wzrasta. Ten dynamiczny rozwój doprowadził do utworzenia w Toronto międzynarodowego centrum — Blissymbolics Communication International (BCI). System Blissa wprowadza się do kształcenia specjalnego dzieci niemówiących lub mówiących niewyraźnie (mało komunikatywnie), upośledzonych umysłowo (także w stopniu umiarkowanym), z mózgowym porażeniem dziecięcym, autystycznych, afatycznych, dyzartrycznych, a także osób dorosłych z afazją, atonią, dyzartrią.
Do Polski Blissymbolics dotarł z Niemiec (z Bonn) w 1987 r., a w rok później powołany został Ośrodek Szkoleniowy Komunikacji Symbolicznej Bliss przy Zarządzie Głównym TPD w Warszawie kierowany przez Annę Lechowicz. Ośrodek, uznany przez BCI za oficjalną filię, odpowiada za prawidłowe rozpowszechnianie i dalszy rozwój systemu w Polsce w zgodzie z zasadami przyjętymi przez BCI. Ponadto prowadzi działalność szkoleniową, udziela informacji, konsultacji i prowadzi poradnictwo dla rodziców. Można tam uzyskać informację, czy w rejonie zamieszkania danego dziecka pracuje wykwalifikowany specjalista metody Blissa. Osoby zainteresowane kontaktem z ośrodkiem (a jest on np. jedyną w Polsce placówką uprawnioną do organizowania szkoleń) mogą pisać pod jednym z poniższych adresów:
Ośrodek Bliss — ZG TPD, ul. Jasna 24 / 26, 00-950 Warszawa
Ośrodek Bliss przy Szkole Podstawowej Specjalnej nr 327,
ul. Radomska 13 / 21, 02-323 Warszawa.
Jak działa Centrum Komunikacji - Ośrodek Szkoleniowy Blissa?
Metoda Blissa znalazła się w Polsce 12 lat temu dzięki współpracy warszawskiej Szkoły Podstawowej nr 327 z podobną placówką w Hamburgu. Krajowy Komitet Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym Ruchowo przy Towarzystwie Przyjaciół Dzieci nawiązał kontakt z Organizacją Kwakrów Niemieckich, co zaowocowało wymianą specjalistów pomiędzy szkołami. W ciągu roku przetłumaczono na język polski podstawowy słownik symboli niezbędny do budowania indywidualnych tablic. W krótkim też czasie instruktorzy z Niemiec przeprowadzili pierwszy ogólnopolski kurs dla 34 osób pracujących z dziećmi ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Polski Bliss zaczął odtąd „otwierać” różne środowiska specjalistów pracujących z dziećmi i młodzieżą ze złożoną niepełnosprawnością na potrzebę pracy nad rozwijaniem komunikacji i wspomaganiem ich porozumiewania się. Te, wówczas pionierskie działania, rozszerzyły się na cały kraj. Przy Zarządzie Głównym Towarzystwa Przyjaciół Dzieci powołano Centrum Komunikacji - Ośrodek Szkoleniowy Komunikacji Symbolicznej Bliss z siedzibą w Szkole Podstawowej nr 327. Otwarte zostały 4 filie Blissa: w Legnicy, Tychach, Jastrzębiu Zdroju i Poznaniu. Centrum jest pełnoprawnym członkiem International Society for Alternative and Augmentative Communication (ISAAC) I ściśle współpracuje ze Stowarzyszeniem „Mówić bez słów”. Ośrodek zorganizował dotychczas ponad 46 kursów, na których przeszkolono 2856 osób. W latach 1998 - 1999 aktywnie współpracował z wiodącymi w kraju ośrodkami pomagającymi dzieciom niepełnosprawnym w ramach Umbrella Project.
Inne informacje o pracy Centrum Komunikacji i szkoleniach z zakresu systemu symboli Blissa możesz uzyskać pod numerem telefonu: 022 751 00 85 w godzinach wieczornych lub 0 606 256 175, a także na stronie internetowej Stowarzyszenia „Mówić bez słów” (szukaj w dziale „linki”)
Postawy i opinie o metodzie Blissa.
Dotychczasowe sukcesy metody Blissa w Polsce są duże, choć wciąż niezbyt niewiele się o nich pisze. Mamy już w kraju wielu przeszkolonych specjalistów (nauczycieli, logopedów, rodziców, psychologów i innych osób). Praca z dziećmi symbolami Blissa osiągnęła już w naszym kraju stadium, w którym bez obaw można podejmować ją w szkołach specjalnych, poradniach i w ramach nauczania indywidualnego (w domach dzieci), a więc wszędzie tam, gdzie jest taka potrzeba i gdzie znajdą się odpowiednio przeszkoleni specjaliści.
Postawy rodziców i specjalistów wobec stosowania metody Blissa bywają różne. Ma ona swoich gorących zwolenników i przeciwników. Uprzedzenia wypływają najczęściej z dwóch obiegowych opinii: pierwszej, że dziecko nie będzie dążyło do rozwijania mowy dźwiękowej posługując się gotową obrazkową „protezą mowy”; i drugiej, według której rozwijanie nowej metody i tak nie poprawi zdolności komunikacyjnych dziecka, bo nikt nie będzie wiedział jak rozmawiać z nim tym systemem (zostanie więc publicznie uznane za „dziwne”). Często uważa się też, że dziecko znajdzie się na „przegranej pozycji” skoro zamiast mowy głośnej będzie musiało używać obrazków. Najczęściej jednak słyszę od rodziców uwagę, że dziecku nie jest potrzebny żaden taki lub podobny system, bo oni rozumieją się z nim doskonale. Czy jednak rzeczywiście tak jest? A w jaki sposób dziecko niemówiące ma „opowiedzieć” mimiką lub gestem o zdarzeniu, w którym nie uczestniczyli rodzice? To prawda, że osoba stale przebywająca z dzieckiem z łatwością poznaje co chciałoby w danej chwili zakomunikować — kontekst pozwala nam najczęściej domyślić się, zinterpretować sygnały dziecka. Wciąż jednak jest to zaledwie nasza interpretacja, a nie bezpośrednia wypowiedź.
* * *
Pamiętam sytuację kiedy wezwano mnie telefonicznie do chłopca, którego uczę Blissa, aby wyjaśnić zaistniały w szkole problem. Nagle okazało się, że „przez Blissa” dziecko płacze, nie chce pójść na lekcje i z uporem wskazuje tylko jeden znak — „problem”. Nikt dotąd nie widział chłopca w tak rozpaczliwym stanie i oczywiście zostałam okrzyknięta sprawcą afery, bo dziecko wskazuje znak, a nikt nie potrafi go zinterpretować. Większość personelu wysilała się z pytaniami, ale bezskutecznie — kontekst symbolu odkryła dopiero matka. Jak się okazało ów „problem” polegał na posiadaniu tylko jednej tablicy komunikacyjnej, a chłopiec koniecznie chciał mieć drugą, którą mógłby zabierać na hipoterapię, bo tam właśnie spotkał osobę, która chętnie z nim rozmawiała. Ograniczona liczba znanych znaków nie pozwalała jeszcze na zbudowanie zdania zrozumiałego dla innych. Pomyślałam wówczas — ileż podobnych, wielkich problemów uwięzło gdzieś na zawsze okrytych milczeniem..? Po dwóch latach systematycznej pracy chłopiec zaczął budować pierwsze zdania.
Istnieje także inny „problem” stwarzany niekiedy przez dyrektorów placówek i samych nauczycieli lub rodziców. W wielu placówkach brakuje przydziału godzin na konwersację metodą Blissa, panuje także swoisty opór nauczycieli do wykorzystywania słowników dziecka (tablic komunikacyjnych) w czasie zajęć, a przez rodziców - w domu. Najprawdopodobniej nie wynika to ze złej woli kogokolwiek, ale ze zwykłego braku wiedzy o tej metodzie, najczęściej jednak w braku przekonania do skuteczności takiej formy porozumiewania się. Wciąż pokutuje w naszej oświacie stereotyp, że skoro to dość nowa metoda, to wystarczy „coś przeczytać” (np. notatki z kursu Blissa), a potem postępować według schematu. Ale okazuje się, że w przypadku Blissa nie jest to możliwe, bo każde dziecko ma tu swój indywidualny program rozwoju komunikacji. Metoda Blissa nie znajduje też zwolenników wszędzie tam, gdzie terapię mowy ogranicza się do tradycyjnych, standardowych ćwiczeń logopedycznych. A przecież logopeda musi stać się dziś „terapeutą mowy”, a nie tylko „nauczycielem mówienia” czyli dobrego i szybkiego wywoływania u dziecka kolejnych dźwięków, potem słów itd. Trzeba mieć świadomość, że nie każde dziecko z niemożnością mówienia nauczymy posługiwania się mową dźwiękową, a nawet jeśli będzie to możliwe, to w wielu przypadkach upłynie długi czas zanim dziecko zacznie mówić.
Wśród nauczycieli spotykałam też opinie, że nie jest możliwe zastosowanie metody Blissa na lekcji, bo np. tylko dwoje dzieci w klasie nie mówi. Inna nauczycielka uznała, że w „słowniku” dziecka nie ma symboli do nauki przedmiotów szkolnych (środowiska społeczno-przyrodniczego, muzyki, religii…), a więc niech używa tablicy tylko na języku polskim. No cóż, to długa droga nim dziecko nauczy się i zacznie używać symboli z zakresu programów szkolnych. Słyszałam nawet przestrogi, abym pracowała tą metodą „po cichu, bo jak się rodzice dowiedzą, to wszyscy będą chcieli Blissa, a dopiero, gdy „eksperyment” się powiedzie będzie można mówić o tej metodzie głośno…”.
Kolejnym paradoksem jest wprowadzanie nauki systemem Blissa zamiast nauki języków obcych, zaś w indywidualnych arkuszach ocen opisowych widnieje zapis: język obcy (gdy uczniowie poznają przecież polskie symbole Blissa) i tu winno się opisywać, zaś w dziennikach lekcyjnych oceniać (w skali cyfrowej) postępy dziecka w zakresie... - no właśnie, nie wiem czego! No bo jakie przyjąć kryteria do oceniania wiedzy i umiejętności dziecka w posługiwaniu się taką formą komunikacji? Czyż możliwe jest ujednolicenie kryteriów oceniania choćby dla kilku uczniów niemówiących, którzy poznają symbole w indywidualnym zakresie?
Na szczęście do pracy metodą Blissa nie jest bezwzględnie konieczna akceptacja nauczycieli, rodziców czy innych osób (poza samym dzieckiem), choć warto oczywiście zabiegać o współpracę najbliższego otoczenia. Użycie systemu Blissa nie poprawi bowiem znacząco zdolności komunikacyjnych dziecka gdy w jego otoczeniu będą głośno wypowiadane (i nie wyjaśniane) negatywne opinie o tym, że używa ono „protezy”, „sztucznego języka”, lub gdy utrudni mu się dostęp do tablicy znaków. Dziecko doświadczając takiej otwartej niechęci wcześniej lub później ten system komunikacji odrzuci. Z drugiej strony akceptacja metody przez nauczycieli niewiele zmieni jeśli sama metoda zacznie być podporządkowywana potrzebom obowiązującego programu szkolnego - powinna ona przecież służyć konkretnemu dziecku, a nie jedynie procesowi nauki przedmiotów szkolnych.
W metodzie Blissa najczęściej fascynuje ludzi sam sposób porozumiewania się z inną osobą za pomocą znaków. Jak to możliwe — słyszę często — nie mówi, lecz pokazuje? Niektórzy rodzice zafascynowani tym systemem widzą w nim niemal sensacyjną nowość, do której chcieliby jak najszybciej przysposobić swoje niemówiące dziecko. Nie ma w tym nic dziwnego — mają przecież prawo odczuwać zniechęcenie wieloletnią terapią, zwłaszcza gdy długo nie widać oczekiwanego sukcesu. Powinni jednak wiedzieć więcej zarówno o tej, jak i o innych metodach, aby mieć do niej własne, krytyczne, ale zarazem twórcze podejście.
Wybór strategii porozumiewania się dla konkretnego dziecka z zaburzoną komunikacją nie jest decyzją tak prostą jak np. wybór odpowiedniego podręcznika do nauki języka. Decyzję o wprowadzeniu metody Blissa podejmuje się na podstawie indywidualnej oceny sytuacji dziecka, jego potrzeb i zdolności, choć nie obowiązują tu żadne specjalne procedury takie jak np. konieczność posiadania zgody rodziców, opinii psychologa itp. Specjalista przeszkolony w zakresie metody Blissa może samodzielnie dokonać oceny możliwości dziecka, może też powołać zespół specjalistów (choć w Polsce raczej nie jest to stosowane) — logopedę, psychologa, pedagoga, rehabilitanta, neurologa oraz rodziców aby wspólnie zdecydować o wyborze metody. Można też skorzystać z konsultacji prowadzonych przez Ośrodek Blissa w Warszawie. Ale najważniejszą osobą, która tak naprawdę zadecyduje ostatecznie o wyborze sposobu komunikacji jest samo dziecko. I choć dla wielu zabrzmi to paradoksalnie (bo jak małe dziecko miałoby opiniować cokolwiek skoro nawet nie mówi), to w przypadku Blissa istnieje wręcz konieczność uznania prawa dziecka do wyboru. To ono ma zadecydować czy będzie używać kodu Blissa czy innego. Naszym zadaniem jest jedynie stworzenie mu odpowiednich warunków, aby rzeczywiście dać mu szansę wyboru optymalnej dla niego strategii komunikacji. Oto dlaczego zgoda rodziców nie jest warunkiem koniecznym. Jeśli samo dziecko nie zaakceptuje tej metody komunikacji, odrzuci ją, nie będzie jej używać — cóż nam po zgodzie rodziców? Niemniej akceptująca postawa rodziców i wspólne z nimi działanie bez wątpienia sprawiają, że dziecko łatwiej, szerzej i szybciej będzie opanowywało bogactwo znaków Blissa i chętniej wykorzystywało je w codziennej komunikacji.
Często słyszy się także pytania czy do stosowania metody Blissa potrzebne są specjalne uprawnienia lub umiejętności. Takie uprawnienia są rzeczywiście niezbędne dla osoby, która uczy symboli Blissa tzn. wprowadza dziecko w budowę symboli, strukturę całego systemu, konstruuje (ew. opracowuje i buduje) tablice komunikacyjne indywidualnie dla potrzeb dziecka itp. Ale żeby stać się zwykłym użytkownikiem tego systemu komunikacji („rozmawiać” z dzieckiem, używać gotowych symboli lub tablic podczas zajęć szkolnych lub domowych) nie trzeba wcale znać zasad konstrukcji symboli czy sposobu budowania zdań. Wystarczą szczere chęci do podjęcia dialogu z dzieckiem. Każdy symbol jest podpisany, a więc zawsze można odczytać jego znaczenie nawet bez znajomości samego symbolu (znać go musi jedynie dziecko).
Początkowo wydaje się, że znaki są bardzo skomplikowane, niektórzy twierdzą nawet, że zbyt abstrakcyjne — w dalszej części cyklu postaram się pokazać konkretnymi przykładami, że tak nie jest. Dowodem na to może być fakt, że nawet młodsze dzieci uczą się symboli bardzo szybko, a ponieważ cały system posiada bardzo prostą logikę, nie trzeba uczyć się symboli jako całościowych znaków graficznych, gdyż poszczególne ich części mają także swoje znaczenie co dzieci odkrywają bez większych trudności. Jeszcze raz jednak podkreślam, że tak, jak starałam się to pokazać w poprzednich odcinkach cyklu o metodach komunikacji niewerbalnej, w pierwszej kolejności należy umiejętnie ocenić możliwości i aktualne potrzeby dziecka z zaburzoną komunikacją, a dopiero w wyniku tego dobrać i dostosować odpowiedni system porozumiewania się oraz pomoce techniczne służące komunikacji. Działanie odwrotne, a więc próba „dostosowania” dziecka do aktualnie podobającego nam się (lub modnego) systemu na pewno nie zakończy się sukcesem, a dziecko wcześniej lub później odrzuci narzucony mu i być może faktycznie zbyt trudny dla niego sposób przekazu informacji.
Czy symbole Blissa mogą „zabić mowę”?
Jako logopedę niepokoi mnie tak stawiane pytanie, które do dziś słyszę od wielu osób, także i specjalistów zajmujących się zaburzoną komunikacją.
Doświadczenie i praktyka dyktują mi tylko jedną odpowiedź: żadne symbole, zdjęcia, obrazki, pictogramy nie „zabijają” i nie ograniczają mowy jeśli są właściwie stosowane. System Blissa można z powodzeniem zastosować jako pomoc intensyfikującą trening logoterapeutyczny, wspomagającą rozwój mowy, a także jako coś tymczasowego, pomagającego w porozumiewaniu się do czasu wykształcenia zrozumiałej mowy dźwiękowej. Tylko w niektórych przypadkach będzie to swoisty słownik użytkownika — stała „proteza mowy”.
Jeszcze do niedawna sama sądziłam, że Bliss jest metodą „ostateczną”, przeznaczoną jedynie dla osoby, która już nigdy nie będzie posługiwała się mową dźwiękową. Dziś, na bazie własnych doświadczeń i obserwacji, a także spotkań z innymi osobami pracującymi tą metodą, mogę uznać, że Bliss nie musi być „protezą mowy” na całe życie. Sama (acz sporadycznie) stosuję tę metodę w pracy z dorosłymi afatykami (ludźmi po wylewach lub udarach mózgu czy też ze zmianami pozapalnymi w mózgu) oraz z dziećmi afatycznymi - jako pomoc w odbudowaniu utraconej umiejętności mówienia. Metodę Blissa można więc używać zarówno długo-, jak i krótkoterminowo, zależnie od potrzeb osoby i jej zdolności do rozwijania lepszej i łatwiejszej formy komunikowania się. Jest niemal pewne, że dziecko, które zacznie używać dźwięków zwyczajnie odrzuci system obrazkowy, gdyż znacznie szybciej zaspokoi swoje potrzeby przy użyciu mowy.
Istnieje jednak niebezpieczeństwo „uzależnienia się” od symboli w przypadkach, gdy mówienie jest bardzo utrudnione, gdy na powrót mowy osoba oczekuje zbyt długo i terapia staje się uciążliwa (lub nudna), gdy sam terapeuta popełnia błąd w sztuce nauki dźwięków i symbolice nie towarzyszy piękne, żywe słowo, gdy wciąż wyręcza się dziecko w dialogu nie dając mu sposobności do „mówienia od siebie”, gdy wreszcie poprzestanie się na zamkniętej liczbie symboli i nie ma możliwości dalszego rozwijania komunikacji. Na podstawie własnych doświadczeń w pracy alternatywnymi sposobami komunikacji mogę powiedzieć, że takie porażki zdarzają się częściej u dorosłych niż u dzieci. Wynikają one najczęściej z jednej z następujących przyczyn:
zbyt długo trwającej frustracji wynikającej z niemożności mówienia;
nieodpowiednio dobranej metody (błędna ocena sytuacji i możliwości osoby);
zbyt szybkiego lub za wolnego tempa poznawania znaków, małej ilości treningów utrwalających, braku wykazywania użytkowej wartości znaków;
braku motywacji do nawiązywania kontaktów i wyraźnej preferencji do używania dotychczasowych sposobów komunikacji;
nauczania metody ograniczonego do jednego miejsca i narzuconych warunków (komunikacja nie może „sprawdzić się” i dawać korzyści w innych warunkach i z innymi osobami);
zaprzestania pracy nad rozwojem mowy dźwiękowej i braku zachęty do używania mowy równolegle z wykorzystaniem symboli.
Jak dotąd nie prowadzi się w Polsce badań oceniających skuteczność stosowania pozawerbalnych form komunikacji. Amerykanie z kolei wykazują tendencje do publikowania głównie sukcesów — o porażkach na ogół się nie mówi zapewne dlatego, że dzieci dość szybko odrzucają to, co im nie służy i nie daje oczekiwanych korzyści. Jeśli dziecko zauważa, że próby porozumiewania się symbolami przynoszą negatywny skutek, to najprawdopodobniej będzie mniej sięgało do tej metody lub całkowicie z niej zrezygnuje. Do użycia komunikacji obrazkowej może zniechęcić także fakt, że „rozmowa” taka zajmuje zwykle bardzo dużo czasu, co powoduje zniecierpliwienie rozmówcy, przyspieszenie dialogu, próby przewidzenia z góry intencji dziecka czasem nieadekwatnie do rzeczywistości. Zbyt częste doświadczenia tego typu doprowadzają do tzw. ”błędnego koła”:
zmniejszone próby komunikowania się;
zmniejszone ćwiczenia komunikacyjne;
brak postępów w komunikowaniu się;
zniechęcenie do prób komunikowania się;
zmniejszone próby komunikowania się, itd.
Zapewne żadne racjonalne argumenty nie przekonają ani rodziców, ani specjalistów, ani nauczycieli, dopóki sami nie doświadczą oni i nie zrozumieją funkcjonalnej wartości tej metody w sposób taki, jak odczuwa to dziecko akceptujące ten sposób porozumiewania się. Uważam, że nawet jeśli system Blissa miałby służyć jedynie dziecku i matce, czy dziecku i terapeucie i nikomu więcej w otoczeniu, to naprawdę warto podjąć takie wyzwanie.
Jeśli chciałbyś wiedzieć więcej o systemie Blissa - zapraszam do kolejnych artykułów zamieszczanych w tym dziale. Na koniec załączam przykładowe symbole:
Metoda Charlesa Bliska - 11 - Marzena Mieszkowicz
część I