Wizje końca stulecia.
Należą do najdziwniejszych i najkosztowniejszych budowli świata. Jednych zachwycają, innych szokują swym wyglądem. Budynki z końca XX wieku to genialne projekty niepospolitych umysłów.
W świecie przyrody linia prosta należy do rzadkości. Człowiek - w swoim pędzie do porządkowania rzeczywistości ograniczony materiałami i prawami fizyki - najchętniej nadawał tworzonym przez siebie budynkom nieskomplikowane kształty. Jednak tym, co przyciąga naszą uwagę, nie są prostokątne pudełka, które drażnią swoją bezdusznością, ale niespokojne, pozornie chaotyczne rozwiązania architektoniczne. "Linia prosta jest ludzka, krzywa pochodzi od Boga" - twierdził wielki architekt hiszpański Antonio Gaudi.
Wielcy naszych czasów.
Współcześni architekci realizują najbardziej prestiżowe budowle świata. Zdarza się, że w ciągu kilku dni okrążają świat prywatnymi odrzutowcami, nadzorując swoje liczne budowy rozsiane po różnych kontynentach.
W dzisiejszej architekturze ważniejszy jest indywidualizm projektu poszczególnych twórców niż dochowywanie wierności stylom architektonicznym. Najsłynniejsi projektanci nie tylko mają wybitny talent, lecz są także znakomitymi organizatorami. Współczesna architektura wymaga bowiem skoordynowania pracy licznych zespołów specjalistów. Ci najlepsi potrafią być showmenami dla mediów i wizjonerami dla inwestorów.
Budowle będące spełnieniem wizji wybitnych architektów często wyprzedzają epoki, w których powstały. Tak się stało na przykład z paryskim Centrum Pompidou. Obiekt ten powstał w latach siedemdziesiątych, szokując plątaniną stalowych rur, plastiku i szklanych tafli w samym centrum starego Paryża. Zapoczątkował on architekturę high-tech (wysokiej technologii), która z powodzeniem jest stosowana do dziś.
Twórcy Centrum Pompidou - Włoch Renzo Piano i Brytyjczyk Richard Rogers - są dziś szefami firm budujących lotniska, muzea, biurowce czy całe dzielnice miast. Renzo Piano w ostatnich latach podbił świat budową lotniska Kansai położonego na sztucznej wyspie u wybrzeży Japonii. Przykrycie głównej hali opiera się na kratownicach, niczym na zakreślających pilną linię kręgosłupach olbrzymich dinozaurów. Kształt ten nie jest przypadkowy, lecz wynika z precyzyjnych obliczeń przepływu strugi świeżego powietrza do wentylacji hali. Piano jest też twórcą nowej części Berlina przy Potsdamer Platz. Pocięta siatką ulic i pasaży dzielnica, na którą składają się biurowce, domy towarowe i mieszkalne, kasyno i hotel, spala części podzielonego przez lata miasta. Architekt zastosował tu nowatorskie systemy fasad z filigranowych płytek terakoty. Do współpracy zaprosił dawnego przyjaciela - Rogersa.
Szklane giganty.
Rogers, po zrealizowaniu Centrum Pompidou, budował zaawansowane technicznie szklano-aluminiowe biurowce, lotniska i fabryki w Europie, Ameryce, Japonii. Największym jego sukcesem była siedziba towarzystwa ubezpieczeniowego Lloyds w Londynie. Budynek nieodparcie kojarzy się z wielką rafinerią. To prostopadłościenny biurowiec, w którym dla otwartości przestrzeni wszystkie pomieszczenia techniczne wystawiono poza jego obręb.
Szklaną bryłę otacza więc szereg dramatycznie piętrzących się wież (mieszczących klatki schodowe, windy, sanitariaty) i plątanina błyszczących rur - ciągów instalacyjnych. Całość wieńczą rozmieszczone na stałe na szczytach wież dźwigi, obsługujące platformy służące do konserwacji fasad. Choć budynek kosztował fortunę, firma Lloyds zyskała opinię nowoczesnej korporacji.
Jak to się trzyma.
Początkowo wspólnikiem Rogersa był Norman Foster - dziś uosobienie globalnego architekta (prywatny odrzutowiec, kilkusetosobowa pracownia, budowy na wszystkich kontynentach, tytuł szlachecki nadany przez angielską królową). Foster wszedł do czołówki architektów świata budując bank w Hongkongu. Do kilkupiętrowej wysokości holu tego budynku światło jest kierowane przez system elektronicznie sterowanych zwierciadeł, które śledzą ruch Słońca.
Niedawno Foster zakończył przebudowę berlińskiego Reichstagu. Ze szklanej kopuły można obserwować obrady parlamentu. Na jej szczyt wiodą spiralne rampy przytwierdzone do stalowych żeber podtrzymujących szkło. Konstrukcja kopuły, choć jej wymiary nie są oszałamiająco duże, jest majstersztykiem stalowego budownictwa. Poszczególne jej elementy były spawane z płaskich blach umożliwiających gięcie po precyzyjnych, matematycznie wykalkulowanych krzywiznach. Uzyskany efekt lekkości i przezroczystości ma szansę stać się symbolem nowoczesnej niemieckiej demokracji. Foster buduje także w Warszawie. Właśnie zaczął wznoszenie biurowca przy placu Piłsudskiego.
Elipsy i krzywizny.
Czołowi architekci nie pochodzą wyłącznie z Europy. Japonia na przykład to kraj, w którym spotkanie z zachodnią cywilizacją nadało tamtejszej architekturze niezwykły wygląd, będący wynikiem fuzji wschodniego rozumienia przestrzeni z technicznymi możliwościami Zachodu. Jednocześnie, dzięki specyficznej sytuacji ekonomicznej, to właśnie w Japonii powstają najdroższe budynki na świecie. Ich cena kilkakrotnie przewyższa koszty porównywalnych obiektów w Ameryce czy w Europie.
Japończyk Arata Isozaki brał udział w zabudowie berlińskiego Potsdamer Platz. Jednak najbardziej zapadają w pamięć budynki, w których zastosował skomplikowane geometrycznie krzywizny. Oryginalne kształty to pochodne skomplikowanych obliczeń, za pomocą których nadaje się formom architektonicznym matematyczny sens umożliwiający najbardziej wyszukane konstrukcje. Wszystko po to, aby obiekt idealnie dopasować do otoczenia.
Doskonale widać to w centrum kongresowym w Nara w Japonii, opartym na formach elipsoidalnych czy w Muzeum Cywilizacji w LaCoruna w Hiszpanii, a także w Polsce - w Krakowie. Isozaki zaprojektował tu z inspiracji Andrzeja Wajdy Centrum Kultury i Techniki Japońskiej - Manggha. Budynek, wzniesiony na zakolu Wisły, naprzeciw Wawelu, jest w swym planie i przekroju oparty na szeregu sinusoid. Podkreśla w ten sposób swoje nadrzeczne usytuowanie, kształtem konstrukcji współgrając z falowaniem wody.
Ze zmiętego papieru.
Amerykanin Frank Gehry jest wśród architektów uznawany za... największego rzeźbiarza. Jego budynki w niczym nie przypominają tradycyjnych - to raczej olbrzymiej skali abstrakcyjne rzeźby, złożone z niezwykle skomplikowanych, przenikających się, poskręcanych brył, obłożonych stalą bądź kamieniem. Do ich projektowania architekt używa programów komputerowych opracowanych przez NASA do projektowania statków kosmicznych i samolotów.
Gehry tworzy spontaniczną, bardzo optymistyczną architekturę zaczynając od własnoręcznie tworzonych modeli ze zmiętego papieru, tektury i gotowych przedmiotów, które akurat ma pod ręką. Te modele są następnie przenoszone do pamięci komputerów za pomocą wyrafinowanych przestrzennych skanerów laserowych. Rzeźbiące przestrzeń ruchy genialnej ręki komputer przedstawia w postaci przestrzennej siatki oddającej geometrię pierwowzoru. Żmudne wyliczenia pozwalają następnie na budowę niezwykłych dzieł sztuki.
Kultura ulicy.
XX wiek jest piękny, ale pięknem przerażającym. Tak przynajmniej uważa Rem Koolhaas - holenderski architekt szukający inspiracji w rozwoju cywilizacji. Koolhaas jest urbanistą, architektem, a także autorem esejów opisujących stan współczesnej przestrzeni miejskiej. Uważa on, że przed globalizacją świata nie ma ucieczki, chaos miast jest czymś naturalnym i chociaż architekci muszą mu przeciwdziałać, to jednak w końcu są skazani na porażkę. "Mieszkańcy miast tworzą nową kulturę korków ulicznych, a wszyscy razem jesteśmy dobrowolnymi więźniami cywilizacji".
Koolhaas jest m.in. autorem nowej dzielnicy w Lille we Francji, wokół dworca kolei TGV. To dzieło najlepiej wyraża jego pogląd na współczesną urbanistykę, a przewidywania holenderskiego architekta co do kursu, jaki obiera nasza cywilizacja, po prostu się sprawdzają.
Tekst: Grzegorz Stiasny
Źródło: "FOCUS" nr 9/1999