CZYNY NIEDOZWOLONE:
Czyny niedozwolone to określenie zbiorcze i jednocześnie termin techniczno-prawny. Zbiorcze, bowiem mowa
tutaj o „czynach” – przypadków tych jest wiele. Techniczno-prawne, ponieważ nie należy tego określenia
rozumieć w języku potocznym dosłownie – mamy w ramach czynów niedozwolonych przypadki, które nie są
czynami, zachowaniami ludzkimi - możemy mieć do czynienia ze szkodą wyrządzoną zachowaniem zwierzęcia,
czy też zawaleniem się budowli lub oderwaniem się jej części – nie ma więc świadomego, kierowanego wolą
człowieka zachowania.
Ponadto zdarzają się przypadki, gdy trudno mówić o niedozwoloności/bezprawności działania – np. szkoda
wyrządzona ruchem przedsiębiorstwa – ruch przedsiębiorstwa jest na ogół zdarzeniem pozytywnym,
przynoszącym korzyści i świadczącym o rozwoju gospodarki. A jednak - jeśli z ruchu przedsiębiorstwa wynika
szkoda może powstać odpowiedzialność z tytułu czynu niedozwolonego.
Odpowiedzialność z tytułu czynów niedozwolonych nazywana jest również odpowiedzialnością deliktową, a
czyny niedozwolone deliktami (chociaż w prawie rzymskim pojęcie deliktu miało nieco inne, węższe znaczenie).
W odniesieniu do czynów niedozwolonych mamy 3 zasady odpowiedzialności – tłumaczą one dlaczego
przerzuca się ciężar szkody z poszkodowanego na inną osobę (odpowiedzialnego):
1.
Zasada winy – przerzuca ciężar na kogoś, kto zawinił – zachował się nieprawidłowo i przez to wywołał
szkodę;
2.
Zasada ryzyka – odpowiedzialność obiektywna, niezależna od winy – prawo przerzuca
odpowiedzialność za szkodę, która może się wydarzyć w związku z określonym czynnikiem na
określoną z góry osobę, i to bez względu czy osoba ta mogła szkodzie zapobiec, czy zachowała się
poprawnie, czy też zawiniła;
3.
Zasada słuszności – w nielicznych, szczególnych przypadkach ustawodawca pozostawia ostateczną
decyzję co do tego, czy obciążyć określoną osobę obowiązkiem naprawienia szkody ocenie sądu – a
sąd ocenić ma całokształt okoliczności w świetle zasad współżycia społecznego.
Podział czynów niedozwolonych:
1). Odpowiedzialność za czyn własny – czyli czyn sprawcy, który za wyrządzoną przez siebie szkodę ponosi
odpowiedzialność – art. 415 k.c.;
2). Odpowiedzialność za cudze czyny – obejmuje kilka przypadków których cechą charakterystyczną jest fakt, że
za szkodę odpowiada inna osoba, od tej która szkodę wyrządziła;
3). Odpowiedzialność organów władzy publicznej (według kryterium szczególnych cech podmiotu
odpowiedzialnego) – za szkodę wyrządzoną przy wykonywaniu władzy publicznej (odpowiedzialność Skarbu
Państwa, ewentualnie j. s. t., czy innych osób prawnych, które wykonują władzę publiczną);
4). Odpowiedzialność za zwierzęta i rzeczy;
5). Odpowiedzialność za szkody wyrządzone w związku z wykorzystaniem sił przyrody.
1). Odpowiedzialność za czyn własny:
Art. 415 k. c. – „kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia”.
Z artykułu tego można wyprowadzić 3 przesłanki powstania obowiązku naprawienia szkody:
I.
Szkoda;
II.
Zawinione zachowanie – wina;
III.
Związek przyczynowy (między zawinionym zachowaniem a szkodą).
Modele odpowiedzialności deliktowej:
Art. 415 – ta regulacja obowiązuje w prawie polskim już od lat 30 XX wieku (art. 134 K. Z. brzmiał niemalże
identycznie jak obecny art. 415). Model rozwiązania pochodzi z prawa francuskiego – art. 1382 k. c.
francuskiego (mówi niemalże to samo, co bardziej już skondensowany art. 415, a więc obciąża
odpowiedzialnością za szkodę wyrządzoną z winy sprawcy samego sprawcę, i nie określa przy tym na czym ta
wina ma polegać) – jest to klauzula ogólna, odpowiada się za każde zawinione zachowanie.
Formuła ta wzięła się z prawa rzymskiego, choć tam była określona bardzo kazuistycznie – mowa była o
szkodzie wyrządzonej w określony sposób i w określonej sytuacji. W miarę upływu czasu coraz bardziej się to
generalizowało, a ostatecznie formuła dzisiejsza ukształtowała się na początku wieku XIX, wraz z powstaniem
Kodeksu Napoleona.
Podobnego systemu nie przyjęły prawo anglosaskie oraz prawo niemieckie (germańskie).
W prawie anglosaskim w pewnym sensie system kazuistyczny, od którego wychodziło prawo rzymskie pozostał.
Mamy tutaj bowiem różne rodzaje torts – czyli mniej lub bardziej określonych sytuacji, w których jeśli dojdzie
do wyrządzenia szkody powstaje odpowiedzialność. Natomiast jeśli pojawią się przypadki wyrządzenia szkody,
których nie da się zakwalifikować do żadnego z torts, odpowiedzialność nie powstaje. Jest to więc system
kazuistyczny i szczegółowo uregulowany.
System ten oczywiście rozwija się i w XIX/XX wieku uzupełniono najbardziej zauważalne luki – w szczególności
powstał szczególny rodzaj tort, określany mianem negligence – niedbalstwo, niedołożenie należytej
staranności. Jest to w pewnym sensie klauzula podobna do tej z art. 1382 k. c. – wyrządzenie szkody wskutek
niedbalstwa, winy nieumyślnej rodzi odpowiedzialność.
W prawie niemieckim – gdy tworzono kodeks cywilny (druga połowa XIX w.) zastanawiano się jaki model
odpowiedzialności deliktowej przyjąć. Niemcy nie zdecydowali się przyjąć ogólnej klauzuli odpowiedzialności –
dokonali pewnych ograniczeń.
§823 BGB – mamy odpowiedzialność deliktową za szkodę wyrządzoną przez naruszenie pewnych dóbr
chronionych bezwzględnie – „kto działając umyślnie lub niedbale naruszył w sposób bezprawny: życie,
nietykalność cielesną, zdrowie, wolność, własność lub inne szczególne prawo (bezwzględnie chronione)”.
Czyli ustawodawca niemiecki przewidział, że odpowiedzialność deliktowa powstaje, gdy sprawca narusza dobro
chronione erga omnes – i naruszenie to musi mieć oczywiście charakter zawiniony.
Do §823 dodano uzupełnienie – mianowicie odpowiedzialność ta odnosi się także do osoby, która naruszyła
ustawę zmierzającą do ochrony drugiego. A więc odpowiedzialność deliktowa może wchodzić w grę jeżeli
sprawca naruszył nie tylko dobra prawne bezwzględnie chronione, ale także wówczas, gdy naruszył przepisy
prawa, które służyły ochronie drugiej osoby – czyli nałożone przez ustawę obowiązki, których celem była
ochrona drugiego.
Taka kazuistyczna formułą stała się wraz z rozwojem techniki źródłem problemów, powstały bowiem trudności
kwalifikacyjne. Doktryna niemiecka starała się temu zapobiec zwłaszcza przez rozszerzoną wykładnie §823
(zwłaszcza w oparciu o zwrot „lub inne szczególne dobra”). Wciąż jednak system niemiecki pozostaje w
pewnym zakresie ograniczony – stąd występująca tam tendencja do przeciągania szkód deliktowych na grunt
odpowiedzialności kontraktowej.
Wszystkie te problemy wynikają z obawy przed przyjęciem ogólnej formuły odpowiedzialności deliktowej z
Kodeksu Napoleona, krytykowanej przez prawników niemieckich jako zbyt szerokiej i niedookreślonej.
WINA:
Generalnie pojęcie winy ujmowane jest podobnie jak w prawie karnym. Mamy 2 ujęcia:
•
ujęcie psychologiczne – wina to ujemne nastawienie psychiczne sprawcy do czynu, przy założeniu
świadomości i woli działania – pewien naganny przebieg psychiczny, postawa psychiczna względem
czynu. Ujęcie to na gruncie prawa cywilnego jest powszechnie uważane za niewystarczające - w
prawie cywilnym szkoda najczęściej wyrządzona jest bowiem z winy nieumyślnej – przebiegu
psychicznego nie ma, ktoś wyrządza szkodę niechcący, przez nieostrożność, nieuwagę;
•
ujęcie normatywne – wina to osobisty zarzut kierowany do sprawcy, ujemna ocena jego postępowania
z powodu zachowania nieprawidłowego, sprzecznego porządkiem prawnym. Nie chodzi tutaj o
przeżycie psychiczne, pojawia się obiektywne kryterium bezprawności.
Przepis art. 415 nie rozróżnia winy i bezprawności – mówi po prostu o winie. Doktryna przyjmuje, że pojęcie
winy na gruncie art. 415 jest złożone i obejmuje:
1). Element obiektywny – bezprawność, czyli ujemną ocenę całokształtu postępowania sprawcy ze względu na
sprzeczność tego postępowania z porządkiem prawnym.
2). Element subiektywny – okoliczności podmiotowe w postaci umyślności lub niedołożenia należytej
staranności.
Oba te elementy składają się na treść zarzutu stawianego sprawcy – natomiast warunkiem postawienia zarzutu
jest jego poczytalność.
Prawo polskie ujmuje więc przesłankę winy w sposób mieszany, tj. z jednej strony według kryteriów
obiektywnych, z drugiej zaś subiektywnych. Tak rozumiana wina, to ujemna ocena całokształtu zachowania
sprawcy sformułowana w związku ze sprzecznością tego zachowania z porządkiem prawnym (element
bezprawności), w oparciu o elementy podmiotowe (niedołożenie należytej staranności) oraz z uwzględnieniem
stanu psychofizycznego sprawcy (poczytalność).
1). BEZPRAWNOŚĆ:
Bezprawność (obiektywny element zarzutu) to negatywna ocena danego zachowania z punktu widzenia
całokształtu porządku prawnego obowiązującego w danym czasie, na który składają się także zasady
pozaprawne, np. zasady współżycia społecznego.
A więc chodzi tutaj o sprzeczność z ustawą, ale również o takie zachowania które naruszają cudze prawa
podmiotowe, prawnie chronione interesy drugiej osoby, albo też są zachowaniami które stają w obiektywnej
sprzeczności z zasadami współżycia społecznego.
Ocenie z punktu widzenia porządku prawnego podlega tylko czyn człowieka - przy czym czyn ten podlega
ocenie wraz z rzeczywistymi lub możliwymi następstwami (a więc nie samo zachowanie, ale również to, do
czego ono prowadzi lub może prowadzić). A więc prawo zabrania nie tylko zachowania naruszającego, ale w
pewnych przypadkach także wywołującego stan zagrożenia – np. art. 24 k. c. – ochrona dóbr osobistych nie
tylko przed naruszeniem, ale również przed zagrożeniem – a więc już w razie zagrożenia możemy mówić o
bezprawnym zachowaniu człowieka.
Natomiast zachowania pozaludzkie – zdarzenia, działania zwierząt czy zdarzenia sił natury (np. zawalenie się
budowli) nie podlegają same w sobie ocenie z punktu widzenia porządku prawnego – nakazy ani zakazy prawa
nie kierują się ani do zwierząt ani do rzeczy.
Kolejną cechą bezprawności jest jej obiektywizm – przedmiotem badania jest zewnętrzna strona zachowania, w
zasadzie z pominięciem przeżyć psychicznych, kwestii poczytalności sprawcy – nie ma to tutaj znaczenia. Ocena
sprzeczności z porządkiem prawnym jest obiektywna przede wszystkim dlatego, że punktem odniesienia są
normy porządku prawnego, czyli normy wyrażające nakazy i zakazy w sposób abstrakcyjny, ogólny – oderwany
od sytuacji indywidualnej sprawcy.
Może się zdarzyć również, że prawo zakazuje pewnego zachowania, ale tylko odpowiednio zakoloryzowanego
psychicznie (np. tylko zachowania umyślnego). Wówczas przy ustalaniu bezprawności będziemy musieli
wciągnąć ten element subiektywny – ale są to rzadkie przypadki.
Nie zawsze naruszenie dóbr prawem chronionych oznacza już bezprawność – istnieją bowiem okoliczności
wyłączające bezprawność - można je podzielić na 4 grupy:
1). Działanie w ramach porządku prawnego:
obrona konieczna – art. 423 k. c.;
stan wyższej konieczności – art. 424 k. c.;
dozwolona samopomoc – np. art. 343 k. c. - dozwolona samoobrona przy naruszeniu posiadania.
2). Działanie w ramach szczególnego upoważnienia ustawowego:
Pewne służby publiczne, osoby piastujące określone stanowiska mają pewne kompetencje do wkraczania w
sferę praw i interesów innych osób, i jeśli czynią to w granicach swoich kompetencji to mogą nawet wyrządzić
szkodę, ale nie będą to działania bezprawne - np. działania wymiaru sprawiedliwości: zatrzymanie,
aresztowanie, uwięzienie osoby - jeżeli odbywa się to w granicach prawa karnego nie jest działaniem
bezprawnym.
Podobnie komornik prowadzący regularną egzekucję przeciwko dłużnikowi może wkraczać w sferę praw
majątkowych tego dłużnika – dokonać zajęcia, pozbawić go kontroli i władztwa nad określonymi przedmiotami
w zakresie dozwolonym przez przepisy o egzekucji.
3). Zgoda poszkodowanego:
szkody medyczne - odnosi się zwłaszcza do działań lekarskich, służby zdrowia. Obiektywnie zabiegi
lekarskie stanowią naruszenie dobra osobistego w postaci nietykalności - mogą powodować rozstrój
zdrowia. Jednakże jeśli są to działania podjęte za zgodą poszkodowanego (przy czym musi to być zgoda
oświecona – pacjent musi poznać ryzyko towarzyszące zabiegowi) to nie są bezprawne;
gry sportowe – takie, które zakładają w swoim przebiegu możliwość naruszenia nietykalności cielesnej
- zgoda uchyla bezprawność oczywiście tylko w granicach reguł gry.
Zgoda poszkodowanego ma ograniczony zakres wyłączenia bezprawności – może skutecznie wyłączać
bezprawność tylko w odniesieniu do dóbr, co do których poszkodowany ma pełną dyspozycję prawną. Zgoda na
pozbawienie życia byłaby już bezskuteczna – poszkodowany nie ma bowiem w tym zakresie pełnej dyspozycji
prawnej. Podobnie zgoda na poważne okaleczenie ciała (jeśli nie ma celu leczniczego).
Przy tajemnicy korespondencji zgoda na jej czytanie spowoduje, że w ogóle nie będzie naruszenia – tajemnica
jest tylko wówczas, gdy nie ma zgody. Zgoda sprawia, że zachowanie osoby w ogóle nie narusza dobra – mamy
więc do czynienia z uchyleniem samego naruszenia, a nie bezprawności.
4). Dozwolone prowadzenie cudzej sprawy:
Ingerencja w cudze interesy w zasadzie nie jest dozwolona. Jednakże już od czasów rzymskich przyjmowano, że
jeżeli ta ingerencja następuje w interesie osoby i zgodnie z jej domniemaną wolą, a osoby tej nie ma i nie jest w
stanie tej woli wyrazić, i ktoś inny działa w imieniu tej osoby, aby przyczynić jej dobra, czy uchronić przed jakąś
szkodą, mamy do czynienia z negotiorum gestio – prowadzeniem cudzej sprawy bez zlecenia.
2). UMYŚLNOŚĆ LUB NIEDBALSTWO:
Subiektywny element zarzutu – umyślność lub nieumyślność w postaci niedołożenia należytej staranności
(niedbalstwo).
Ze względu na ten element subiektywny wyróżnia się 2 podstawowe postacie winy:
A.
winę umyślną;
B.
winę nieumyślną (niedbalstwo).
Dla postawienia zarzutu winy w prawie cywilnym zwykle wystarczy samo niedbalstwo – wystarczy już culpa
levissima – najlżejsze niedbalstwo.
Oczywiście i od tego są wyjątki – ustawodawca może zastrzec np. że odpowiedzialność wchodzi w grę tylko w
przypadku rażącego niedbalstwa.
AD A).:
Wina umyślna – dolus:
- sprawca chce postąpić w sposób sprzeczny z prawem – zamiar bezpośredni;
- sprawca przewiduje możliwość naruszenia prawa swym zachowaniem i godzi się na to – zamiar
ewentualny.
AD B).:
Wina nieumyślna – niedbalstwo:
Przypadki znacznie częstsze w prawie cywilnym. Możemy mówić o:
- niedbalstwie świadomym (lekkomyślność) – sprawca przewidywał możliwość naruszenia, ale
bezpodstawnie przypuszczał, że tego uniknie - a więc nie dołożył należytej staranności, nie był
dostatecznie przewidujący, ostrożny;
- niedbalstwie nieświadomym – sprawca nie przewidywał możliwości naruszenia, a brak
przewidywania ma swoje źródło w niedołożeniu należytej staranności. Gdyby był należycie staranny,
przewidujący, zorientowałby się, że jego działanie prowadzić będzie do negatywnych skutków, że
stanowić będzie naruszenie cudzych dóbr i interesów.
Pojawia się pytanie w jaki sposób ocenia się, czy sprawca dołożył należytej staranności? Mamy tutaj 2 etapy:
1). Konieczne jest skonstruowanie modelu należytej staranności
2). Porównujemy zachowanie modelowe z zachowaniem konkretnego sprawcy, który szkodę wyrządził.
AD 1).:
Staranność to sposób postępowania w dążeniu do określonego celu – należyta staranność to sposób
postępowania jaki w danych okolicznościach byłby właściwy w celu uniknięcia bezprawnego wyrządzenia
szkody.
Model należytej staranności zdefiniowany jest ustawowo w §1 art. 355 k. c. – „dłużnik obowiązany jest do
staranności ogólnie wymaganej w stosunkach danego rodzaju”.
Przepis ten skierowany jest raczej do reżimu odpowiedzialności kontraktowej, ale per analogiam stosujemy go
również do stosunków deliktowych (tu odp. ma dopiero powstać).
Porządek prawny nie zawiera ogólnego zakazu wyrządzania szkody innym osobom, istnieje natomiast
powinność dokładania należytej staranności by szkody uniknąć.
Wzorzec należytej staranności wynikający z art. 355 jest wzorcem zobiektywizowanym – chodzi tutaj o
staranność ogólnie wymaganą (wymaganą od wszystkich). Wymagana od wszystkich, a więc nie taka jaką
większość w danych stosunkach dokłada. Chodzi tutaj o dobrą przeciętną – nie najwyższą, ale dobrą.
W modelu zobiektywizowanym nie są brane pod uwagę cechy indywidualne sprawcy.
Dlaczego wzorzec ma charakter zobiektywizowany?
i.
Przy odpowiedzialności cywilnej inaczej niż w prawie karnym (gdzie bardziej dopuszcza się
indywidualizację) chodzi przede wszystkim o rozłożenie ciężaru szkody. Odp. cywilna nie zmierza do
tego, by wywołać u sprawcy dolegliwość, nie chodzi o ukaranie;
ii.
Wymaga tego ochrona zaufania w obrocie – wszyscy jesteśmy bowiem narażeni na negatywne
działania innych osób, zatem konieczne jest wypracowanie odpowiedniego stopnia zaufania w obrocie
– każdy musi zachowywać się z pewnym poziomem staranności. Zatem nadmierne
indywidualizowanie stanowiłoby naruszenie zasady zaufania;
iii.
Często bardzo trudno jest wykazać indywidualne cechy sprawcy, jego przebiegi psychiczne, etc.
Ten zobiektywizowany model należytej staranności często określa się przy użyciu wzorca osobowego – np.
znane prawu rzymskiemu bonus pater familias – dobry ojciec rodziny, reasonable man – rozsądny człowiek w
prawie anglosaskim. Są to wzorce personalne, spersonifikowane. Ale np. we Francji – czy tancerka w kabarecie
ma tańczyć ze starannością dobrego ojca rodziny?
Prawo polskie nie przyjmuje żadnego wzorca osobowego – model należytej staranności jest
odpersonifikowany.
Chodzi o staranność ogólnie wymaganą w stosunkach danego rodzaju – jest to więc wzorzec zróżnicowany –
dopasowany do rodzaju stosunków, w których sprawca działa. Trzeba wziąć pod uwagę rodzaj i wartość dóbr
prawnych, które mogą być zagrożone działalnością sprawcy – więc jeżeli zagrożone są życie lub zdrowie
człowieka model należytej staranności musi być odpowiednio wyższy. Należy brać również pod uwagę
charakter działalności sprawcy - §2 art. 355 przewiduje, że należytą staranność w zakresie prowadzonej przez
dłużnika działalności gospodarczej (a więc jeżeli dłużnik jest przedsiębiorcą, działa profesjonalnie) określa się
przy uwzględnieniu zawodowego charakteru tej działalności. A wiec podnosimy dla niego poprzeczkę,
oczekiwania będą wyższe. Więcej wymagamy od profesjonalisty, niż od osoby podejmującej działanie okazyjnie,
amatorsko.
AD 2).:
Jeżeli mamy już wzorzec należytej staranności, przechodzimy do drugiego etapu – porównujemy ów model z
zachowaniem sprawcy szkody. Stawiamy nasz wzorzec w sytuacji zewnętrznej w jakiej działał sprawca. Musimy
zastanowić się, jak zachowałby się dobry kierowca, czy dobry lekarz w sytuacji, w której podjął działanie
sprawca.
Indywidualizacja modelu, a więc branie pod uwagę indywidualnych okoliczności sprawcy dopuszczalna jest
tylko wyjątkowo – wówczas, gdy sprawca szkody był osobą szczególnie wysoko kwalifikowaną.
A więc okoliczności indywidualne mogą być wzięte pod uwagę przeciwko sprawcy – natomiast nie wolno
takowych uwzględnić w celu zwolnienia sprawcy od odpowiedzialności.
RAŻĄCE NIEDBALSTWO:
Culpa lata – to wyjątkowy przypadek, gdy prawo cywilne łączy pewne skutki prawne z określonym stopniem
winy.
może chodzić o ograniczenie odpowiedzialności – czasami ustawa albo strony w umowie ograniczają
odpowiedzialność tylko do rażącego niedbalstwa i winy umyślnej – np. art. 757 k. c.;
może się również zdarzyć, że pierwotne ograniczenie odpowiedzialności zostanie wyłączone, jeśli
sprawca działał rażąco niedbale lub umyślnie – np. art. 788, 791 k. c.
Co to jest rażące niedbalstwo – culpa lata (nie używać pojęcia grube niedbalstwo – z pr. niemieckiego)?
Które kryterium jest bardziej użyteczne – czy kryterium rodzaju przeżyć psychicznych, czy kryterium rodzaju
naruszonego dobra? Raczej to drugie.
Kryterium rodzaju przeżyć psychicznych zostało dość szybko odrzucone, ponieważ można by powiedzieć, że
niedbalstwo świadome zawsze będzie rażące, a w razie niedbalstwa nieświadomego, skoro sprawca nie
wiedział o skutkach – nie ma culpa lata. Ale tak nie jest – bywają przypadki lekkomyślności, jednocześnie są
przypadki niedbalstwa sensu stricte kiedy aż bije w oczy, że sprawca naruszył kardynalne reguły ostrożności –
nie przewidział tego, co każdy na jego miejscu by przewidział.
W istocie nie chodzi o rodzaj przeżyć psychicznych, ale o rodzaj naruszonych reguł postępowania. Rażące
niedbalstwo charakteryzuje szczególna naganność postępowania, podwyższony stopień zarzutu stawianego
sprawcy. Podwyższony stopień naganności ma być bliski winie umyślnej – Rzymianie określali to jako culpa lata
dolo equiparatur – rażące niedbalstwo należy zrównywać z winą umyślną. Czyli konieczny jest szczególny
stopień naganności, prawie taki jak przy winie umyślnej, a więc gdy sprawca narusza podstawowe reguły
postępowania, nie przewiduje tego, co każdy głupi by przewidział.
Zrównanie winy umyślnej z rażącym niedbalstwem ma również swoje uzasadnienie dowodowe – jak pisał
pewien autor francuski – „złośliwość kryje się pod maską głupoty” – ktoś chce wyrządzić szkodę, działa
złośliwie, ale chowa się pod maską głupoty, mówiąc „ja nie przewidywałem że stanie się coś złego” – trudno
jest takiej osobie udowodnić że wiedziała i chciała, skoro twierdzi że nie wiedziała i nie chciała.
Prowadzenie dowodu na subiektywny element zamiaru jest często bardzo trudne, wręcz niemożliwe, stąd
ustawodawca ułatwia działanie wymiaru sprawiedliwości mówiąc że wystarczy zarzut rażącego niedbalstwa.
Trzeba więc wykazać, że sprawca naruszył podstawowe reguły postępowania, których każdy inny by
przestrzegał.
3). POCZYTALNOŚĆ:
Warunkiem postawienia zarzutu jest ustalenie, że sprawca miał dostateczny stopień rozeznania i możność
kierowania swym postępowaniem.
Poczytalność odnosi się do obiektywnego stanu rzeczy jakim jest stan psychofizyczny w chwili czynu - kwestię tą
regulują dla potrzeb prawa cywilnego art. 425 i 426 k. c.
Przepis art. 425 k. c. jest sformułowany nieprawidłowo:
1). Ustawodawca używa określenia „stan wyłączający świadome lub swobodne powzięcie decyzji i wyrażenie
woli” – jest to określenie które wskazywałoby na złożenie oświadczenia woli, dokonanie czynności prawnej.
Tymczasem chodzi tutaj raczej o sytuację wyrządzenia szkody, a więc nie składanie oświadczeń woli, lecz
działania faktyczne. Należy więc słowa ustawodawcy odpowiednio rozumieć.
Świadome – chodzi o dostateczny stopień rozeznania w okolicznościach w jakich się działa, sposobie działania i
ewentualnych konsekwencjach działania.
Swobodne – chodzi o dostateczny stopień możliwości kierowania swoim postępowaniem – czasem ktoś może
być świadomy tego, co robi ale ze względu na zaburzenia psychiczne nie będzie w stanie kierować swoim
postępowaniem.
Chodzi więc tutaj o pewne minimum rozeznania i możliwości kierowania swoim postępowaniem.
Oczywiście nie może to być wyłączone z jakichkolwiek powodów – chodzi tylko i wyłącznie o powody mające
swe źródło w stanie psychofizycznym sprawcy, a więc nie zewnętrzne okoliczności, które by go przymuszały do
takiego, czy innego działania. Na ogół przyczyną niepoczytalności będą więc: choroba psychiczna, stan
niedorozwoju umysłowego, okaleczenia fizyczne, niedołęstwo, inwalidztwo, etc.
2). „osoba ta nie jest odpowiedzialna za szkodę w tym stanie wyrządzoną” – jest to również mało fortunne
sformułowanie – nie można powiedzieć, że sprawca w ogóle nie poniesie odpowiedzialności. Niepoczytalność
wyłącza bowiem odpowiedzialność na zasadzie winy – sprawca nadal odpowiadać może na zasadach ryzyka lub
słuszności.
Art. 425 §2 przewiduje przypadki actio libera in causa – gdy sprawca upija się i doprowadza do stanu braku
świadomości, a potem dokonuje czynu. Sprawca nie będzie mógł powołać się na niepoczytalność, którą sam
wywołał, „chyba że stan zakłócenia został wywołany bez jego winy” – badamy więc stan początkowy (czy działał
w sposób świadomy). Nie będzie winy sprawcy np. w razie upojenia patologicznego – gdy niewielka dawka
alkoholu prowadzi do wyłączenia świadomości lub swobody (zwłaszcza gdy zdarzyło się to po raz pierwszy).
W prawie cywilnym nie ma stanu ograniczonej poczytalności – albo ktoś jest poczytalny, albo nie.
A więc niepoczytalny nie odpowiada na zasadzie winy, ale art. 428 dopuszcza odpowiedzialność takiego
sprawcy na zasadach słuszności.
Poza tym sprawca niepoczytalny może odpowiadać na zasadach ryzyka, np. jeśli jest posiadaczem pojazdu
mechanicznego, którego ruch wyrządził szkodę.
Jedną z przesłanek niepoczytalności może być również brak odpowiedniego wieku. Ustawodawca polski określa
wiek poczytalności na 13 lat – art. 426 „małoletni, który nie ukończył lat 13 nie ponosi odpowiedzialności za
wyrządzoną szkodę” (choć jak wiadomo może odpowiadać na zasadzie słuszności lub ryzyka).
Pojawia się pytanie co robić z osobami między 13 a 18 rokiem życia? W świetle art. 426 k. c. osoby takie
ponoszą odpowiedzialność – można im postawić zarzut winy bowiem osiągnęły dostateczny stopień rozeznania
i możności kierowania swoim postępowaniem.
Istnieje domniemanie faktyczne, że każda osoba pełnoletnia jest poczytalna, wobec czego jeśli powołuje się ona
na chorobę psychiczną, czy inną okoliczność wyłączającą poczytalność, to na niej spoczywa ciężar dowodu
(zgodnie a art. 6 k. c. ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki
prawne).
Co do osób między 13 a 18 rokiem życia starły się 2 stanowiska:
I.
jest to okres szczególny, w którym młody człowiek rozwija się. Nie osiągnął jeszcze pełnoletniości więc
domniemania z góry przyjmować nie można. Ukończył jednak 13 lat, więc zarzut winy może być mu
postawiony, jednakże konieczne jest wykazanie, że w chwili czynu dysponował odpowiednim
rozeznaniem (powód powinien przeprowadzić dowód poczytalności);
II.
nie należy już dokonywać tego rozróżnienia – do osób, które ukończyły 13 lat należy przyjmować że są
poczytalne – ma więc zastosowanie domniemanie faktyczne ich poczytalności. Sam ustawodawca
przesądził w art. 426 k. c. , że stopień ich rozwoju pozwala na postawienie zarzutu winy.
2). Odpowiedzialność za cudze czyny:
W ramach odpowiedzialności za cudze czyny wyróżniamy 3 podstawowe przypadki odpowiedzialności:
I.
Odpowiedzialność za osoby, którym winy przypisać nie można;
II.
Odpowiedzialność za podwładnego;
III.
Odpowiedzialność za osoby, którymi się posłużono – powierzono wykonanie określonej czynności, a
nie są one podwładnymi.
Wspólną ich cechą jest fakt, że szkoda została wyrządzona przez inną osobę, niż ta która ma ponosić
odpowiedzialność. Wynika to z faktu, że prawo cywilne nie ma charakteru represyjnego, a główną jego funkcją
jest funkcja kompensacyjna. Może się okazać, że główny sprawca z jakichś przyczyn w ogóle nie odpowiada,
albo odpowiada ale nie daje dostatecznych gwarancji zaspokojenia.
Schemat omawiania przypadków odpowiedzialności:
1.
Określenie szkody – okoliczności wyrządzenia szkody;
2.
Wskazanie podmiotu odpowiedzialnego;
3.
Zasada odpowiedzialności (w odniesieniu do zasady winy pojawia się problem ciężaru dowodu – wina
może być domniemana i wówczas poszkodowany nie musi jej wykazywać – odpowiedzialność nabiera
wówczas charakteru obiektywnego i zbliża się do zasady ryzyka);
4.
Okoliczności zwalniające.
1). ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA NIEPOCZYTALNEGO – art. 427 k. c.:
I
OKOLICZNOŚCI WYRZĄDZENIA SZKODY:
Chodzi o szkodę wyrządzoną przez osobę niepoczytalną, czyli osobę której winy przypisać nie można. Szkoda
musi być wyrządzona osobie trzeciej – nie obejmuje więc przypadków wyrządzenia szkody samemu sobie lub
osobie zobowiązanej do nadzoru.
Ponadto szkoda musi być wyrządzona przez niepoczytalnego w sposób bezprawny, a więc nie może pojawić się
żadna okoliczność wyłączająca bezprawność – np. gdy wariat zabije kogoś w obronie koniecznej – w takim
przypadku za szkodę nie odpowiadałby sam sprawca, nawet wówczas gdyby był poczytalny.
Ustawodawca wskazuje przyczyny, z których winy przypisać sprawcy nie można – przyczyny niepoczytalności:
wiek- do 13 lat;
stan psychiczny – np. choroba psychiczna, niedorozwój umysłowy, inne zaburzenia – trwałe lub
przemijające;
stan cielesny – np. inwalidztwo, głuchota, ślepota, podeszły wiek.
II
PODMIOT ODPOWIEDZIALNY:
Odpowiedzialność za szkodę ponosi ten, kto był zobowiązany do nadzoru nad osobą niepoczytalną –
bezpośrednim sprawcą szkody.
Obowiązek nadzoru może wynikać z:
ustawy – np. rodzice sprawujący władzę rodzicielską nad dziećmi, osoby których status zawodowy
tego wymaga: wychowawcy, nauczyciele, pracownicy ośrodków wychowawczych, służby zdrowia, etc.;
umowy – np. niania do dziecka;
źródłem faktycznym obowiązku nadzoru może być dobrowolne podjęcie stałej pieczy faktycznej.
III
ZASADA ODPOWIEDZIALNOŚCI:
Zasada winy domniemanej – ustawodawca przewiduje, że zobowiązany do nadzoru odpowiada za culpa in
custodiendo (winę w nadzorze) – jednocześnie wprowadza domniemanie tej winy.
Co obejmuje nadzór:
Starły się tutaj 2 stanowiska:
1). ujęcie ścisłe - nadzór to bieżąca kontrola poczynań. W stosunku do osób psychicznie chorych, pełnoletnich
nie chodzi z pewnością o nic więcej. Natomiast w stosunku do osób małoletnich – dzieci, obowiązek nadzoru
mógłby być rozumiany szerzej.
2). ujęcie szersze – obowiązek nadzoru powinien obejmować również wychowanie. Nadzór w znaczeniu
szerszym obejmuje starania wychowawcze, a więc obowiązek wpojenia dziecku pewnych reguł postępowania,
wartości, systemu dobra i zła. Tylko gdy rozumieć nadzór szeroko, na rodzicach ciążył będzie dowód nie tylko
bieżącej kontroli poczynań, ale również wykazanie że dokładali wszelkich starań, w celu wpojenia dziecku
odpowiednich zasad postępowania.
W sytuacji gdy dziecko wyrządziło szkodę, zachowało się w sposób sprzeczny z nakazami wychowania, sytuacja
rodziców co do obalenia takiego domniemania byłaby z góry skazana na niepowodzenie. A więc przyjęcie
szerokiego ujęcia pojęcia nadzoru oznaczałoby przekształcenie odpowiedzialności na zasadzie winy w
odpowiedzialność na zasadzie ryzyka.
Stąd też rodzice nie odpowiadają za braki w wychowaniu – odpowiadają tylko za niedołożenie należytej
staranności w nadzorze nad swoimi dziećmi i nie powinno się tej odpowiedzialności rozszerzać.
IV
OKOLICZNOŚCI ZWALNIAJĄCE:
Ustawodawca wymienia 2:
1.
obalenie domniemania winy w nadzorze – a więc wykazanie braku winy w nadzorze, wykazanie że
zobowiązany do nadzoru uczynił zadość obowiązkowi nadzoru.
2.
wykazanie, że szkoda powstałaby także przy starannym wykonywaniu nadzoru. Pozwany podważa
istnienie związku przyczynowego między ewentualną winą w nadzorze, a powstałą szkodą – a więc
wina była nie do zapobieżenia nawet przy starannym wykonywaniu nadzoru.
Dowód drugi bardzo rzadko się udaje. Była sytuacja rozpatrywana przez SN, gdzie nauczyciel wyszedł z lekcji wf-
u. Młodzież poniżej 13 roku życia grała w piłkę, nauczyciel został wezwany do telefonu i wyszedł. Jeden z
uczniów w ferworze gry spowodował szkodę u innego ucznia. Nauczyciel bronił się mówiąc że nawet gdyby był
na sali, a więc dokładał należytego nadzoru, to w ferworze gry nie byłby w stanie przeciwdziałać szkodzie. Ten
argument został przyjęty przez sądy niższych instancji, jednak odrzucił go SN, stwierdzając że doświadczenie
życiowe pokazuje, że pozostawienie dzieci bez opieki niewątpliwie wzmogło ferwor gry, spowodowało że gra
była ostrzejsza, a więc był jakiś związek przyczynowy między opuszczeniem sali przez nauczyciela, a
powstaniem szkody.
2 orzeczenie – na gruncie bitwy pod Grunwaldem – na obozie harcerskim jeden z opiekunów wpadł na pomysł
zainscenizowania bitwy pod Grunwaldem i dla większego realizmu wyposażył podopiecznych w dzidy, piki, itd.,
itp. , wskutek czego doszło do poważnego uszkodzenia ciała. Oczywiście przyjęto odpowiedzialność opiekuna, a
prof. Szpunar w glosie do tego orzeczenia zaczął od słów – „liczba ofiar bitwy pod Grunwaldem zwiększyła się o
jeszcze jedną osobę”.
Może okazać się, że nie ma osób zobowiązanych do nadzoru (ani z ustawy, ani z umowy, ani z faktu podjęcia
faktycznej pieczy) – np. starsza niedołężna osoba, która dotychczas jakoś sobie radziła i nie było żadnej osoby
zobowiązanej do nadzoru.
Może się również zdarzyć że osoba zobowiązana do nadzoru nad niepoczytalnym jest, ale zgodnie z art. 428
(który przewiduje odpowiedzialność subsydiarną) nie można od tej osoby uzyskać naprawienia szkody, bo:
•
osoba zobowiązana do nadzoru zwolniła się od odpowiedzialności przez przedstawienie któregoś z
dowodów zwalniających;
•
bądź też osoba taka się od odpowiedzialności nie zwolniła (mamy nawet wyrok zasądzający
odszkodowanie) – ale nie dysponuje ona wystarczającym majątkiem.
W takim wypadku art. 428 przewiduje, że osoba taka może odpowiadać na zasadach słuszności – sąd może
zasądzić częściowe lub całkowite odszkodowanie od samego sprawcy (na żądanie poszkodowanego).
Sąd musi ocenić całokształt okoliczności, sytuacji faktycznej, i mając obraz sytuacji powinien dokonać oceny z
punktu widzenia zasad współżycia społecznego. Zwłaszcza należy dokonać porównania stanu majątkowego
poszkodowanego i sprawcy.
Poza tym należy pamiętać, że taka osoba niepoczytalna może odpowiadać również na zasadach ryzyka. Jeżeli
spełnione są przesłanki odpowiedzialności na zasadzie ryzyka nikt nie będzie w ogóle badał czy osoba ta jest
poczytalna czy nie (poczytalność jest bowiem tylko niezbędną przesłanką postawienia zarzutu winy).
Należy również zwrócić uwagę, że jak we wszystkich przypadkach odpowiedzialności na zasadach słuszności
przepis przewiduje odstępstwo od zasady pełnego odszkodowania. Sąd bada najpierw czy w ogóle obciążyć
niepoczytalnego odpowiedzialnością i potem, jeśli uzna że odpowiedzialność jest uzasadniona, zasądza
odszkodowanie w całości lub w części. Sąd ma więc swobodę w określeniu zakresu odszkodowania.
Należy pamiętać, że art. 428 k. c. ma zastosowanie tylko wówczas, gdy sprawca nie odpowiada tylko ze względu
na swoją niepoczytalność – a więc spełnione muszą być wszystkie pozostałe przesłanki. Przede wszystkim
szkoda musi być wyrządzona w sposób bezprawny.
2). ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA PODWŁADNEGO:
I
OKOLICZNOŚCI WYRZĄDZENIA SZKODY:
Chodzi o szkodę wyrządzoną przez podwładnego - art. 430 nie mówi tego wprost, ale określa osobę
podwładnego pośrednio. Wskazuje że chodzi o podmiot, który przy wykonywaniu powierzonych czynności
podlega kierownictwu i ma obowiązek stosowania się do wskazówek udzielanych przez przełożonego.
Cechą konieczną ale i wystarczającą tego stosunku podwładności są zatem:
••••
podleganie kierownictwu oraz;
••••
obowiązek stosowania się do wskazówek przełożonego.
Ustawodawca nie wymaga tutaj żadnej podstawy normatywnej do powstania stosunku podwładności, a więc
wystarczą już jakieś okoliczności faktyczne. W praktyce oczywiście stosunek podwładności opiera się na jakimś
stosunku prawnym, który łączy obie strony:
••••
stosunek podwładności pojawia się na gruncie stosunków pracy (umowy o pracę) – stosunek
podwładności jest wręcz w stosunek pracy wpisany;
••••
hierarchia służbowa, struktura organizacyjna typu administracyjnego, wojskowego, policyjnego;
••••
może również chodzić o podporządkowanie faktyczne – np. dorosły syn pomaga okazjonalnie ojcu w
prowadzeniu jakiegoś przedsiębiorstwa. Syn staje się jego podwładnym bowiem ojciec prowadząc
przedsiębiorstwo wydaje polecenia, wskazówki, etc.
Pewne wątpliwości powstają w odniesieniu do pracowników wysoce kwalifikowanych, takich którzy przy
wykonywaniu swoich kompetencji zastrzeżoną mają pewną swobodę, autonomię podejmowania decyzji, w
ramach swojej kompetencji zawodowej sami decydują o pewnych sprawach.
Wątpliwości te powstają zwłaszcza na tle działalności lekarskiej, medycznej, ale podobnie z radcami prawnymi,
prawnikami którzy również podejmują pewne działania prawne opierając się na swoim doświadczeniu, wiedzy i
kompetencjach. Nakazy i wskazówki przełożonych w pewnym momencie przestają obowiązywać.
A więc czy lekarza można uznać za podwładnego i co za tym idzie czy w razie wyrządzenia przez niego szkody
odpowiedzialność ponosi przewodniczący ZOZ-u? Odpowiedzi były różne – jest pogląd zgodnie z którym
autonomia zawodowa wyłącza możliwość uznania takiej osoby za podwładnego. Jest też pogląd, zgodnie z
którym jego sytuacja ogólna jako pracownika decyduje o tym, że jest podwładnym. Cytowano nawet głosy z
literatury angielskiej, gdzie gdy ktoś jest stroną stosunku pracy to na pewno jest podwładnym (jest to pewnego
rodzaju uproszczenie). Są też i tacy, którzy wskazują na potrzebę wyznaczenia granicy – trzeba to robić bardzo
dokładnie (kiedy lekarz działa jeszcze jako pracownik, a kiedy już nie?).
Szkoda ma być wyrządzona przez podwładnego przy wykonywaniu powierzonej mu czynności. Czyli między
szkodą wyrządzoną przez podwładnego, a sferą powierzonych mu przez przełożonego czynności musi być
dostatecznie ścisły związek. Musi być to taki związek, aby można było powiedzieć że szkoda została wyrządzona
przy wykonywaniu, a nie tylko przy okazji wykonywania. Oczywiście chodzi tutaj o powiązanie czasowo-
przestrzenne. Można domniemywać, że jeżeli szkoda powstała w miejscu i w czasie pracy to została ona
wyrządzona przy wykonywaniu czynności. Oczywiście nie zawsze tak będzie – szkoda może być wyrządzona w
miejscu i czasie pracy, ale z pobudek czysto osobistych, np. pobicie współpracownika – brakuje związku
funkcjonalnego między wykonywanymi zadaniami, a powstałą szkodą.
Przykład: Policjant, który działa poza swoim rewirem i poza czasem służby, np. idzie na zabawę, na której
interweniuje chcąc przywrócić porządek. Działa jako policjant, a więc jeśli wyrządzi szkodę, to mimo braku
powiązania czasoprzestrzennego zachodzi związek funkcjonalny. Policjant wykonywał powierzone mu zadania,
można więc przyjąć że szkoda powstała przy wykonywaniu powierzonych zadań.
Po trzecie szkoda ma być wyrządzona z winy podwładnego. Czyli powstaje konieczność wykazania winy
podwładnego, rozumianej w zasadzie jak w art. 415 k. c. (co do umyślności to mogą być wątpliwości czy było
przy wykonywaniu czy przy okazji – umyślnie, a więc w interesie osobistym być może).
Może się tutaj pojawić problem dowodowy dla poszkodowanego. Kiedy mamy całą grupę podwładnych, kiedy
działa cała organizacja, podwładnym może być sekcja zorganizowana w celu świadczenia usług. Może się
pojawić problem który z tych podwładnych dopuścił się winy, zaniedbał swoje obowiązki. Na tle tego przepisu
orzecznictwo wypracowało koncepcję winy anonimowej (bezimiennej). Od poszkodowanego nie oczekuje się
wskazania konkretnego winnego - wystarczy wykazanie że jednostka organizacyjna funkcjonowała nienależycie.
II
PODMIOT ODPOWIEDZIALNY:
Odpowiada przełożony, czyli ten kto powierzył wykonywanie zadań na własny rachunek (i ma prawo udzielać
wskazówek oraz wykonywać kierownictwo nad podwładnym). Przełożonym odpowiedzialnym z art. 430 jest
ten, kto powierza na własny rachunek, czyli czerpie korzyści z funkcjonowania tego podwładnego – podwładny
będzie ekonomicznie na jego rachunek wykonywał powierzone zadania.
Założenie jest takie, że można mieć tylko jednego przełożonego. Czasem zdarza się, że pracownik jednego
zakładu pracy zostaje oddelegowany do innego. Trzeba wówczas wskazać, kto jest w rozumieniu art. 430
faktycznym przełożonym.
III
ZASADA ODPOWIEDZIALNOŚCI:
Jest to odpowiedzialność na zasadzie ryzyka - przełożony odpowiada tutaj bez względu na jakąkolwiek winę
własną. Nie zwolni się od odpowiedzialności przez wykazanie, że dokładał należytych starań w należytym
wyborze ludzi, że nie popełnił winy w nadzorze nad podwładnymi, że udzielał im właściwych wskazówek,
dobrze instruował. Nie ma to żadnego znaczenia, ponieważ ryzyko obciąża tutaj przełożonego.
Nie jest to jednak odpowiedzialność obiektywna w czystej postaci – zależy bowiem od winy bezpośredniego
sprawcy, tj. podwładnego.
IV
OKOLICZNOŚCI ZWALNIAJĄCE:
Brak okoliczności zwalniających – przełożony może co najwyżej podważać przesłanki odpowiedzialności.
Dlaczego tychże okoliczności nie ma? Są różne teorie:
i.
teoria gwarancji – przełożony jest w lepszej sytuacji materialnej;
ii.
teoria zysku – „cuius commodum, eius periculum” – czyj zysk, tego ryzyko;
iii.
teoria autorytetu - autorytetowi powinna towarzyszyć odpowiedzialność;
iv.
teoria wzmożonego niebezpieczeństwa – oparta na ujęciu statystycznym – im więcej osób dokonuje
danej czynności, tym większa szansa, że zostanie wyrządzona szkoda, zwłaszcza gdy mamy do
czynienia z wielkimi przedsiębiorstwami i masowym korzystaniem z podwładnych, których nie da się
dokładnie przefiltrować.
3). ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA OSOBY KTÓRYMI SIĘ POSŁUŻONO:
I
OKOLICZNOŚCI WYRZĄDZENIA SZKODY
Chodzi o szkodę wyrządzoną przez osobę, której powierzono wykonanie określonych czynności, a z kontekstu
art. 430 wynika, że osoba ta przy wykonywaniu czynności dysponuje samodzielnością, a więc nie jest
podwładnym (w przeciwnym razie zastosowanie miałby art. 430) – chodzi więc o samodzielnego wykonawcę.
Może to być np. osoba w ramach umowy o dzieło, również przy umowie zlecenia zleceniobiorca, który
wykonuje określone czynności dla zleceniodawcy działa w założeniu samodzielnie.
Chodzi tutaj o szkodę wyrządzoną przy wykonywaniu powierzonej czynności, a nie przy okazji jej wykonywania.
II
PODMIOT ODPOWIEDZIALNY:
Odpowiada ten, kto powierzył wykonanie czynności. Nie ma tutaj wzmianki o powierzeniu na własny rachunek.
Osobą odpowiedzialną może być osoba, która powierza działając w ramach jakiejś struktury organizacyjnej.
III
ZASADA ODPOWIEDZIALNOŚCI:
Powierzający wykonanie czynności odpowiada na zasadzie winy w wyborze – culpa in eligendo. Wina ta jest
domniemana, czyli ciężar dowodu nie obciąża tutaj poszkodowanego (powoda), ale zostaje z góry przerzucony
na pozwanego.
IV
OKOLICZNOŚCI ZWALNIAJĄCE:
1.
wykazanie braku winy w wyborze - powierzający musi udowodnić, że dobrze wybrał wykonawcę,
dołożył należytej staranności przy wyborze, powierzył wykonanie czynności właściwej osobie. Jeżeli
ktoś powierzył zamontowanie anteny notorycznemu pijakowi na pewno z winy wyborze się nie zwolni;
2.
pozwany może zwolnić się od odpowiedzialności wykazując, że wykonanie czynności powierzył osobie,
przedsiębiorstwu lub zakładowi które w zakresie swojej działalności zawodowej trudnią się
wykonywaniem takich czynności. Czyli wystarczy dowód że powierzył wykonanie czynności
profesjonaliście.
W praktyce odpowiedzialność ta jest bardzo słaba, a to za sprawą drugiego dowodu zwalniającego.
W związku z tym istnieje tendencja do ucieczki na grunt odpowiedzialności kontraktowej, gdzie dłużnik który
posługuje się innymi osobami przy wykonywaniu obciążającego go świadczenia odpowiada względem
wierzyciela za pozostałe osoby znacznie surowiej, bo na zasadzie ryzyka – art. 474 k. c..
Z tych 3 przypadków tylko odpowiedzialność za podwładnego jest rzeczywistą odpowiedzialnością za cudzy
czyn. Sam przełożony nie musi żadnego czynu popełniać, nie musi ponosić żadnej winy – odpowiada na
zasadzie ryzyka. Natomiast przy odpowiedzialności z art. 427 albo 429 mamy odpowiedzialność która zakłada
winę – albo w nadzorze, albo w wyborze tego, kto ma odpowiadać. Przy odpowiedzialności z art. 429 nie musi
być winy po stronie wykonawcy. Bezpośredni sprawca szkody nie musi ponosić winy, może się więc okazać że
będzie to osoba niepoczytalna czyli osoba której winy przypisać nie można, ale ten kto źle wybrał, na zasadzie
winy w wyborze będzie odpowiadał.
Do zakresu odpowiedzialności za czyn cudzy możemy zaliczyć odpowiedzialność Skarbu Państwa i państwowych
osób prawnych. One także odpowiadają za działania innych osób. Ale ponieważ chodzi tutaj o szczególny typ
odpowiedzialności ze względu na podmiot odpowiedzialny którym jest Skarb Państwa lub inny podmiot władzy
publicznej, ten typ odpowiedzialności się wyodrębnia.
3). Odpowiedzialność Skarbu Państwa i państwowych osób prawnych:
Uregulowana jest ona w art. 417, 417¹ oraz 417² - przepisy te obowiązują w obecnym kształcie od 1.9.2004.
Problem odpowiedzialności władzy publicznej jest stawiany od dość dawna.
W XIX i na początku XX w. porządki prawne raczej uznawały, że władza nie odpowiada za szkody. Prawo
angielskie znało formułę – king can do no wrong (król nie może działać niezgodnie z prawem) - w innych
krajach odnosiło się to do innych organów władzy – nie było więc odpowiedzialności cywilnej państwa i tym
samym ochrony obywatela przed działaniami władzy publicznej.
Sytuacja oczywiście się zmieniła – konieczność ochrony obywatela, praw człowieka, rozwój demokracji
spowodował że zaczęto zmieniać stanowisko i ostatecznie w mniejszym czy większym zakresie przyjmować
odpowiedzialność państwa.
Jeśli chodzi o prawo polskie, to w okresie przed II wojną światową przyjmowano odpowiedzialność państwa
tylko za czyny, które dotyczyły wykonywania działań gospodarczych (nie było więc odpowiedzialności za
działania władcze – tam, gdzie państwo działało w ramach tzw. imperium, a więc wykonywanej władzy cywilnie
za szkody nie odpowiadało) – była to odpowiedzialność na zasadach ogólnych – Skarb Państwa odpowiadał na
takich samych zasadach co każdy inny podmiot.
W orzecznictwie SN obserwowano jednak tendencję do poszerzania tej odpowiedzialności. W jednym ze
znanych orzeczeń przedwojennych SN uznał, że prowadzenie prochowni wojskowej (która wybuchła i
spowodowała jakieś szkody) jest działalnością gospodarczą ( a nie władczą). Było to dość zaskakujące, bowiem
prowadzenie prochowni wojskowej każdy uznałby prima facie (na pierwszy rzut oka) za działalność w zakresie
imperium – widać tu już więc było tendencję do rozszerzającej interpretacji pojęcia działań gospodarczych.
Taki stan prawny istniał także po II wojnie światowej – do roku 1956 (15 listopada) kiedy to doszło do
uchwalenia ustawy o odpowiedzialności państwa za szkody wyrządzone przez funkcjonariuszy państwowych
(wprowadzono formułę odpowiedzialności za funkcjonariusza państwowego).
Ustawa z 1956 r. stanowiła przełom bowiem przyjęła, że Skarb Państwa odpowiada za szkodę wyrządzoną przez
swych funkcjonariuszy przy wykonywaniu powierzonych im czynności bez względu na to, czy chodzi o
działalność władczą, czy gospodarczą. Rozszerzono więc odpowiedzialność Skarbu Państwa na czynności
władcze i ustalono, że będzie to odpowiedzialność w pełnym zakresie. Jeżeli chodzi o przesłanki
odpowiedzialności ustawa odsyłała w tym zakresie do ówcześnie obowiązującego K. Z.
Czyli w rezultacie Skarb Państwa mógł odpowiadać:
I.
jeśli szkodę wyrządził funkcjonariusz, który był organem SP (SP odpowiadał za winę swego organu) –
obecnie byłby to art. 416, który przewiduje odpowiedzialność osoby prawnej za winę organu (jest to
uzupełnienie art. 415 – osoba fizyczna za swoją winę, osoba prawna za winę organu);
II.
Skarb Państwa mógł odpowiadać za szkodę wyrządzoną przez swego funkcjonariusza jeżeli był on
podwładnym (dzisiaj art. 430) – trzeba było w takim wypadku wykazać, że funkcjonariusz był
podwładnym i popełnił winę przy wykonywaniu powierzonych mu zadań – SP jako przełożony
odpowiadał za winę swego podwładnego;
III.
wreszcie mogła wchodzić w grę odpowiedzialność Skarbu Państwa za funkcjonariuszy którzy
występowali jako osoby, którym powierzono określone czynności do wykonania (dzisiaj art. 429).
Taki stan prawny trwał do wejścia w życie k. c.. Początkowo podczas prac nad kodeksem uważano, że ustawa z
1956 pozostanie w mocy i nie zostanie włączona do kodeksu. Ostatecznie uznano jednak że będzie lepiej jeśli
przepisy o odpowiedzialności SP ze względu na ich wagę znajdą się w kodeksie i w ten sposób będą trwalej
włączone do porządku prawnego.
W ten sposób art. 417 w swoim pierwotnym brzmieniu przewidywał, że SP odpowiada za szkodę wyrządzoną
przez funkcjonariusza państwowego przy wykonywaniu powierzonej mu czynności. Pojęcie funkcjonariusza
określone było bardzo szeroko – chodziło o każdą osobę, która była pracownikiem, np. pracowała w sektorze
państwowym, w adm., w organach władzy, także w organach gospodarczych.
W momencie, gdy dawny art. 1 ustawy, który w 1956 rozszerzył odpowiedzialność SP także na czynności
władcze znalazł się w kodeksie jako art. 417 orzecznictwo i doktryna uznały, że jest to samodzielna podstawa
odpowiedzialności Skarbu Państwa. Nie trzeba już odwoływać się do innych przepisów k. c. w poszukiwaniu
przesłanek odp. za organ, za podwładnego, etc. Od razu z art. 417, który mówi, że Skarb Państwa odpowiada za
szkodę wyrządzoną przez funkcjonariusza przy wykonywaniu powierzonej mu czynności. Jest to więc
odpowiedzialność już wprost z art. 417 do wyprowadzenia.
No dobrze, ale w art. 417 nie ma słowa o winie, bowiem ustawa z 1956 nie mówiła o winie tylko odsyłała do K.
Z. i konieczność winy wynikała już z przepisów szczegółowych. Gdy art. 417 został uznany za samodzielną
podstawę odpowiedzialności nie zawierał przesłanki winy funkcjonariusza.
SN w wytycznych wydanych w 1971 r. (15 lutego) przyjął, że wina funkcjonariusza musi wchodzić w grę – wina
jest niewypowiedzianą przesłanką odpowiedzialności Skarbu Państwa. Stanowisko to zostało z pewnymi
wahaniami przyjęte przez doktrynę i stało się ustalonym sposobem interpretacji art. 417.
Czyli aby dochodzić od SP naprawienia szkody konieczne było poza wykazaniem że szkoda została wyrządzona
przy wykonywaniu powierzonej czynności, wykazanie winy funkcjonariusza.
Orzecznictwo i doktryna na tle art. 417 i dowodu winy funkcjonariusza zaakceptowały ujęcie winy anonimowej
(bezimiennej) - poszkodowany nie musiał więc wskazywać palcem który funkcjonariusz popełnił winę –
wystarczyło, że wykazał że określona instytucja państwowa funkcjonowała nieprawidłowo.
Taki stan prawny utrzymał się do roku 1997 (a nawet dłużej). W 1997 r. weszła w życie Konstytucja, której art.
77 stwierdza że „każdy ma prawo do odszkodowania, gdy został poszkodowany przez niezgodne z prawem
działanie władzy publicznej”. Konstytucja zakłada, że jej przepisy mogą być bezpośrednio stosowane, wobec
czego przyjęto że roszczenie odszkodowawcze można bezpośrednio wyprowadzać z art. 77 Konstytucji.
Przesłanki odpowiedzialności są tutaj inaczej określone – nie mówi się o winie funkcjonariusza, tylko o
niezgodności z prawem działania, a więc bezprawności. Wystarczy więc dowód bezprawności. Powstał zatem
problem niezgodności art. 417 k. c. z art. 77 Konstytucji.
Wobec tego w 2001 r. TK (4 grudnia) wydał orzeczenie, w którym stwierdził że art. 417 w ówczesnym brzmieniu
jest zgodny z art. 77 Konstytucji, ale tylko jeśli będzie rozumiany w taki sposób, że nie wymaga się winy
funkcjonariusza, a wystarczy niezgodność z prawem. Przepis ten nie był więc w wersji tekstowej (nic o winie nie
mówił) sprzeczny z konstytucją. Natomiast był sprzeczny w powszechnie przyjętej wersji interpretacyjnej.
Można powiedzieć że powstało pewnego rodzaju prawo zwyczajowe nakazujące interpretację art. 417 w
sposób wymagający również winy funkcjonariusza (choć wystarczył dowód winy anonimowej, co w istocie
sprowadzało się do dowodu nieprawidłowości działania). Ostatecznie ustawodawca zdecydował się na reformę
przepisu i wprowadził w 2004 r. wersję obecnie obowiązującą.
W §1 art. 417 mamy ogólną klauzulę odpowiedzialności Skarbu Państwa, j. s. t. lub innej osoby prawnej
wykonującej władzę publiczną z mocy prawa – za szkodę wyrządzoną przy wykonywaniu władzy publicznej.
Ustawa z 17.6.2004 znowelizowała k. c., powracając do odrębnego traktowania działalności państwa w sferze
imperium i dominium.
Art. 417 i n. k. c. odnoszą się wyłącznie do władczej (imperium) sfery działalności państwa. W celu zaś ustalenia
odpowiedzialności Skarbu Państwa za działania w sferze dominium należy stosować przepisy o
odpowiedzialności na zasadach ogólnych stosowanych do osób prawnych (art. 416 k. c.).
Art. 417 stanowi samodzielną podstawę odpowiedzialności Skarbu Państwa, wyklucza zastosowanie innych
przepisów o odpowiedzialności ex delicto, np. art. 416. Należy zatem stwierdzić, że art. 417 to lex specialis.
I
OKOLICZNOŚCI WYRZĄDZENIA SZKODY:
Chodzi o szkodę wyrządzoną przy wykonywaniu władzy publicznej przez zachowanie niezgodne z prawem.
1). Zachowanie – czyli działanie lub zaniechanie:
Przepis nie wskazuje o czyje zachowanie chodzi - kto ma być bezpośrednim sprawcą szkody. Usunięto więc
pojęcie funkcjonariusza. Wniosek z tego taki, że bezpośrednim sprawcą szkody może być każda osoba przez
którą wykonywana jest władza publiczna.
Osoba ta nie musi być zidentyfikowana, ściśle określona – wystarczy dowód, że szkoda wynikła z działania
określonej instytucji państwowej czy komunalnej, która wykonuje władzę publiczną. Trzeba jednak wykazać
istnienie powiązania faktycznego lub prawnego między osobą wykonującą władzę publiczną i Państwem.
2). Po drugie to zachowanie musi być podjęte w taki sposób, aby można było je określać jako podjęte przy
wykonywaniu władzy publicznej (a nie tylko przy okazji jej wykonywania).
Konieczne jest zatem ustalenie, że podjęte zachowanie stanowiło wykonywanie władzy publicznej. Powstaje
pytanie o zakres zachowań ze sfery imperium – kiedy i czy wykonywana jest władza publiczna? 2 ujęcia:
1). szersze, reprezentowane w literaturze przez Safjana - do wykonywania władzy publicznej należy
zaliczyć nie tylko działania administracyjne (a więc wydawanie orzeczeń, decyzji, aktów normatywnych) ale
także działania porządkowe, organizacyjne, świadczenie usług użyteczności publicznej – np. jeśli państwo lub j.
s. t. utrzymuje drogi publiczne, jeśli jakieś służby publiczne uczestniczą w organizacji imprez masowych, etc.;
2). węższe, reprezentowane przez Radwańskiego – usługi użyteczności publicznej realizowane przez
państwo czy j. s. t. nie należą do wykonywania władzy publicznej - a więc ani organizacja imprez masowych, ani
usługi medyczne (poza przymusowymi) – tylko działania władczo – administracyjne. Wydaje się że ujęcie
węższe jest bardziej uzasadnione.
3). Konieczny jest również związek przyczynowy między wykonywaniem władzy publicznej a szkodą (szkoda
musi być wyrządzona przez wykonywanie władzy publicznej).
4). Działanie lub zaniechanie musi być niezgodne z prawem – powstaje na tym tle problem interpretacyjny - co
to jest niezgodność z prawem? §1 art. 417 mówi o niezgodności z prawem, podczas gdy inne przepisy prawa
cywilnego mówią o bezprawności – np. art. 23, 24 k. c. ochrona dóbr osobistych.
Dlaczego ustawodawca użył takiego określenia? Ano dlatego, że chciał bardzo wiernie wdrożyć do kodeksu
treść art. 77 Konstytucji, który mówi właśnie o niezgodności z prawem. Wobec tego powstały 2 ujęcia:
trzeba rozumieć niezgodność z prawem jako bezprawność w znaczeniu prawa cywilnego - zachowanie
(działanie lub zaniechanie) musi być sprzeczne z porządkiem prawnym rozumianym jako całość (a więc
sprzeczne z przepisami prawa albo przynajmniej sprzeczne z zasadami współżycia społecznego);
węższe ujęcie – skoro ustawodawca powiedział inaczej, sprzeczność z prawem należy rozumieć w
ujęciu konstytucyjnym. Musi chodzić o sprzeczność tego działania lub zaniechania z przepisami prawa
powszechnie obowiązującego w rozumieniu Konstytucji, a więc ustawy, traktaty, zasady współżycia
społecznego (ale jeśli odsyła do nich przepis ustawy – nie wystarczy sama sprzeczność z z. w. s.).
Wydaje się, że to drugie ujęcie jest nieporozumieniem. Mamy bowiem do czynienia z przepisem znajdującym
się w kodeksie cywilnym, nie ma więc potrzeby odwoływania się do pojęcia konstytucyjnego. Organy władzy
publicznej powinny zachowywać się należycie, zgodnie z zasadami współżycia społecznego. Art. 77 Konstytucji
wprowadza minimum ochrony dla obywatela, natomiast przepis ustawy może tę ochronę wzmacniać i
rozszerzać.
II
PODMIOT ODPOWIEDZIALNY:
Odpowiada:
i.
Skarb Państwa;
ii.
Jednostka Samorządu Terytorialnego;
iii.
Inna osoba prawna wykonująca władzę publiczną z mocy prawa (mogą to być państwowe osoby
prawne, komunalne osoby prawne, wreszcie inne osoby prawne - chodzi o takie osoby prawne które
wykonują władzę publiczną z mocy prawa – np. NBP);
iv.
J. S. T. oraz inna osoba prawna, której zlecono na podstawie porozumienia wykonanie zadań z zakresu
władzy publicznej.
§2 art. 417 przewiduje sytuację wykonywania zadań z zakresu władzy publicznej na podstawie porozumienia –
wówczas za szkodę odpowiadają solidarnie: wykonawca któremu zlecono wykonywanie władzy publicznej, jak i
jednostka zlecająca a więc Skarb Państwa lub j. s. t. (solidarna odpowiedzialność zleceniodawcy i zleceniobiorcy
za wyrządzoną szkodę).
Co to jest zlecenie/porozumienie?
Chodzi o wyraźne uzgodnienie wykonania określonych zadań z zakresu władzy publicznej między podmiotem
uprawnionym do wykonywania władzy publicznej a osobą prawną, której zlecono wykonanie tych zadań (przy
czym uzgodnienie to musi mieć charakter adm. – pr. bo nie chodzi tutaj o żadną umowę prawa cywilnego, ale
przekazanie do wykonywania kompetencji władczych między podmiotami władzy publicznej) . Oczywiście jest
to możliwe tylko w sytuacjach przewidzianych prawem, a więc tylko tam gdzie ustawa pozwala na takie
delegowanie uprawnień.
III
ZASADA ODPOWIEDZIALNOŚCI:
1). Są autorzy, którzy mówią, że mamy tutaj odpowiedzialność za działania bezprawne – a więc niezależnie od
winy (zarówno samego SP jak i wykonawców, których zachowanie ostatecznie szkodę wyrządza) ale konieczna
jest bezprawność. Skoro nie żądamy winy jest to odpowiedzialność na zasadzie ryzyka;
2). Inni wskazują że tutaj jednak szczególną przesłanką jest bezprawność – zachowanie musi być niezgodne z
prawem. Czyli jest to szczególny, nowy przypadek odpowiedzialności na zasadzie bezprawności.
Można powiedzieć, że jest to rodzaj zaostrzonej, zobiektywizowanej odpowiedzialności za zachowanie
niezgodne z prawem. Przesłankę odpowiedzialności w postaci bezprawności trzeba wykazać – poszkodowany
musi wykazać że doznał szkody poprzez niezgodne z prawem zachowanie.
W zasadzie dopuszczalne są wszelkie dowody takiej bezprawności działania. Ale jednak z racji tego, że władza
publiczna wykonywana jest w różny sposób – nie tylko przez podejmowanie działań faktycznych, organizacyjno-
nakazowo-zakazowych, ale przede wszystkim władza publiczna jest wykonywana przez podejmowanie
określonych aktów władczych, decyzji administracyjnych, orzeczeń sądowych, uchwalanie aktów
normatywnych: ustaw, rozporządzeń, zarządzeń, aktów prawa miejscowego, stąd art. 417¹ wprowadza różne
ograniczenia w zależności od tego co ma być uznane za niezgodne z prawem – odpowiedzialność Skarbu
Państwa za działalność normatywną i orzeczniczą:
A.
Gdy szkoda jest wyrządzona przez wydanie aktu normatywnego (bezprawie normatywne):
Przy ustalaniu bezprawności wydania takiego aktu konieczne jest stwierdzenie we właściwym postępowaniu
niezgodności tego aktu z Konstytucją, ratyfikowaną umową międzynarodową lub ustawą.
A więc jeśli ktoś poczuł się poszkodowany wydaniem aktu normatywnego nie może bezpośrednio udowadniać,
że wydanie aktu było niezgodne z prawem. Musi najpierw wystąpić w odpowiednim postępowaniu o uznanie
niezgodności np. ustawy z Konstytucją. Najpierw musi więc zostać wydany prejudykat, który określi że ten akt
prawny został wydany niezgodnie z prawem. I dopiero po uzyskaniu takiego prejudykatu otwiera się droga do
uzyskania odszkodowania za szkodę wynikłą wskutek wydania takiego aktu normatywnego.
Organem uprawnionym do wydawania tego typu orzeczeń jest TK (na ogół trzeba więc mieć orzeczenie TK).
Pewnego rodzaju odstępstwo pojawia się w przypadku niezgodności aktu normatywnego wydanego przez
ustawodawcę polskiego z prawem wspólnotowym. W zasadzie nie ma organu kompetentnego do rozstrzygania
tego rodzaju niezgodności (TK orzeka o niezgodności z konstytucją, ewentualnie ratyfikowaną umową
międzynarodową). Natomiast dyrektywy, rozporządzenia i decyzje wspólnotowe (tzw. wtórne prawo
wspólnotowe) nie należą do prawa traktatowego. Jest to bowiem prawo tworzone przez organy wspólnot w
ramach funkcjonowania tej instytucji. W związku z tym uważa się, że jest to jakby trzeci porządek prawny –
prawo wspólnotowe nie jest uważane ani za prawo międzynarodowe ani za prawo krajowe (ono się tylko
włącza do prawa krajowego państw członkowskich, jednocześnie będąc wyodrębnionym systemem prawnym
zawieszonym między prawem międzynarodowym a prawem krajowym państw członkowskich).
Trybunał Wspólnot w Luksemburgu (zwany Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości – polskie tłumaczenie
nieco na wyrost) ma za zadanie ujednolicenie interpretacji prawa wspólnotowego w skali unijnej. Sądy krajowe,
SN czy Trybunał Konstytucyjny państw członkowskich takiej kompetencji nie mają.
W związku z tym Trybunał Wspólnot już od dawna wypracował stanowisko, że w razie sprzeczności między
ustawą krajową a prawem wspólnotowym rozstrzyga sąd uczestniczący w sprawie. Czyli jeżeli sąd widzi, że w
danej sytuacji mogłaby znaleźć zastosowanie norma prawa krajowego, ale jednocześnie jest ona sprzeczna z
prawem wspólnotowym ma on obowiązek tę sprzeczność wziąć pod uwagę i odpowiednio zareagować
pozostawiając bez zastosowania sprzeczny z prawem wspólnotowym przepis. Sąd krajowy nie musi (a nawet
nie powinien) się w takiej sytuacji zwracać do sądów wyższych instancji, czy TK – ta kompetencja należy do
każdego sądu krajowego, który rozstrzyga sprawę. Nie ma więc tutaj konieczności uzyskania prejudykatu w celu
dochodzenia odszkodowania. Wynika to ze szczególnego stosunku prawa krajowego do prawa wspólnotowego,
który uregulowany jest przez orzecznictwo Trybunału Wspólnot.
Również odpowiedzialność państwa członkowskiego za niezgodność prawa krajowego z prawem
wspólnotowym uregulowana jest w orzecznictwie ETS-u (zwłaszcza orzeczenie w sprawie Frankovich –
orzecznictwo zaczęło się w latach 90) – odpowiedzialność cywilna państwa za niezgodność prawa krajowego z
prawem wspólnotowym, czy też za niewdrożenie przepisów prawa wspólnotowego do prawa krajowego.
B.
Gdy szkoda wynika z zaniechania prawodawczego (władza nie działała choć powinna była działać):
§4 art. 417¹ - gdy szkoda została wyrządzona przez niewydanie aktu normatywnego, którego obowiązek
wydania przewiduje przepis prawa, niezgodność z prawem niewydania tego aktu stwierdza sąd rozpoznający
sprawę o naprawienie szkody. Tutaj procedura jest więc uproszczona.
Obowiązek wydania aktu normatywnego może wynikać z:
ustawy, gdy przewiduje np. wydanie rozporządzenia wykonawczego;
niewdrożenie aktu prawa wspólnotowego – obowiązek wynika w tym przypadku z
traktatu akcesyjnego, czy też bezpośrednio z dyrektywy, która może wskazywać termin
wdrożenia.
C.
Jeżeli szkoda wynika z wydania ostatecznej decyzji albo prawomocnego orzeczenia:
Konieczne jest uzyskanie prejudykatu, na podstawie którego ustali się, że to orzeczenie lub decyzja były
niezgodne z prawem (a więc procedura wznowienia postępowania albo kontrola zgodności z prawem decyzji
administracyjnej przed sądami administracyjnymi). I dopiero gdy ustalona zostanie niezgodność z prawem tego
orzeczenia lub decyzji, otwierać się będzie droga do dochodzenia odszkodowania.
Sprawa może być jeszcze bardziej skomplikowana jeśli się okaże że orzeczenie sądowe, bądź decyzja adm. same
w sobie były prawidłowo wydane, miały podstawę prawną, natomiast ta podstawa prawna była niezgodna z
Konstytucją. Wtedy konieczne będzie uzyskanie 2 prejudykatów:
najpierw trzeba wykazać, że przepis na podstawie którego zostało wydane orzeczenie lub decyzja jest
niezgodny z Konstytucją lub innym aktem normatywnym;
i po ustaleniu tej niezgodności konieczne będzie ustalenie, że orzeczenie jest nieprawidłowo wydane i
trzeba je uchylić lub zmienić.
Dopiero po uzyskaniu takich 2 prejudykatów możliwe będzie wystąpienie z roszczeniem.
D.
§3 art. 417¹ - jeżeli władza publiczna zwleka z wydaniem orzeczenia lub decyzji
:
W takiej sytuacji konieczne jest również przeprowadzenie odpowiednich postępowań (sądowych czy
administracyjnych), w których uzyska się prejudykat stwierdzający, że zwłoka jest niezgodna z prawem. I
dopiero w następnej kolejności będzie można żądać odszkodowania za szkodę wynikłą z takich przewlekłości
postępowania.
IV
OKOLICZNOŚCI ZWALNIAJĄCE:
Brak okoliczności zwalniających – można jedynie dowodzić, że nie została spełniona któraś z przesłanek.
Odpowiedzialność Skarbu Państwa za działania zgodne z prawem:
Może się zdarzyć, że źródłem szkody będą działania władzy publicznej zgodne z prawem (nie wchodzi wówczas
oczywiście grę odpowiedzialność za działania niezgodne z prawem).
Ustawodawca polski już na gruncie ustawy z 1956 r. o odpowiedzialności państwa (która rozszerzyła
odpowiedzialność państwa także na działania władcze) przewidział że państwo może odpowiadać cywilnie
także na zasadach słuszności, wówczas gdy wykonywanie władzy publicznej było zgodne z prawem, ale doszło
do wyrządzenia szkody.
Poprzednio obowiązujący art. 419 przewidywał taką odpowiedzialność na zasadach słuszności - rozwiązanie to
zachowano w art. 417². Przewiduje on, że jeśli przez zgodne z prawem wykonywanie władzy publicznej zostanie
wyrządzona szkoda (szkoda na osobie) poszkodowany może żądać całkowitego lub częściowego jej naprawienia
oraz zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę, gdy okoliczności, a zwłaszcza niezdolność
poszkodowanego do pracy lub jego ciężkie położenie materialne wskazują, że wymagają tego względy
słuszności.
Chodzi tutaj oczywiście o:
1.
szkodę wyrządzoną przy wykonywaniu władzy publicznej (to musi być punktem wyjścia bowiem
państwo nie może odpowiadać za wszelkie szkody) - musi to być szkoda na osobie (tym samym
wyłączone są szkody na mieniu);
2.
to wykonywanie władzy publicznej jest zgodne z prawem (nie było żadnego naruszenia a co za tym
idzie nie można postawić zarzutu bezprawności działania);
3.
okoliczności wskazują, że wymagają tego względy słuszności.
Poprzednik – art. 419 – nie mówił o zasadach słuszności, tylko o zasadach współżycia społecznego.
W świetle zasad słuszności musi być oceniona całość sytuacji – sąd musi poddać ocenie całokształt okoliczności
konkretnej sprawy. Ustawodawca wskazuje jednak, że sąd powinien wziąć pod uwagę zwłaszcza: niezdolność
poszkodowanego do pracy (a więc skutkiem szkody jest pozbawienie możliwości podjęcia pracy zarobkowej)
albo ciężkie położenie materialne.
Orzecznictwo rozwinięte na gruncie art. 419 k. c.:
Sądy starały się odróżnić działania władzy publicznej podjęte w interesie samego poszkodowanego oraz
działania w interesie publicznym. Jeśli działania władzy publicznej były podyktowane ochroną interesów
samego poszkodowanego, uważano że zasady współżycia społecznego/słuszności nie przemawiały za
zasądzeniem odszkodowania. Jeżeli natomiast władza działała w interesie publicznym i przy takich działaniach
jednostka stawała się ofiarą uważano za uzasadnione aby na zasadach słuszności to odszkodowanie przyznać.
Orzecznictwo to nie jest dzisiaj do końca aktualne, ponieważ rozwinęło się na tle różnego rodzaju zabiegów
medycznych.
W jednym z orzeczeń chodziło o szczepienia ochronne – małe dziecko zostało zaszczepione (przy czym było to
szczepienie obowiązkowe – wyraźnie więc widać aspekt władzy publicznej, obywatel miał obowiązek
dostosować się, poddać szczepieniu). Szczepionka spowodowała u dziecka paraliż, a więc poważne uszkodzenia
o charakterze trwałym. Jednocześnie nie zdołano wykazać wadliwości szczepionki, jej podania, etc. Biegli
lekarze stwierdzili, że w rzadkich przypadkach (powiedzmy raz na milion) zdarzają się tego rodzaju reakcje
alergiczne organizmu.
SN stwierdził, że jeżeli było to szczepienie obowiązkowe, to było nie tylko w interesie poszkodowanego, ale
także w interesie ogółu i zasądził odszkodowanie.
Dzisiaj działania służby zdrowia wymknęły się spod sfery władzy publicznej, a zabiegi medyczne w większości
przypadków nie będą objęte tego typu przepisami (jeżeli zabieg medyczny jest przymusowy mamy aspekt
wykonywania władzy publicznej i wówczas może wchodzić w grę odpowiedzialność organów władzy publicznej
za szkodę). Natomiast przypadek ze szczepieniem ochronnym w dalszym ciągu może być tu aktualny.
Wyłączenie stosowania art. 417, 417
1
, 417
2
:
Zgodnie z art. 421 powyższych przepisów nie stosuje się, jeżeli odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną przy
wykonywaniu władzy publicznej jest uregulowana w przepisach szczególnych – np. odszkodowanie za
niesłuszne skazanie, niesłuszne zatrzymanie, niesłuszne tymczasowe aresztowanie (art. 552 k. p. k.).
4). Odpowiedzialność za zwierzęta i rzeczy:
Wiadomo że zwierzęta (zwłaszcza niektóre) mogą być groźne – z ich obecnością może wiązać się zwiększone
ryzyko wyrządzenia szkody w otoczeniu.
Podobnie z pewnego rodzaju dobrami, rzeczami – one również mogą stwarzać szczególne niebezpieczeństwo
dla otoczenia. Stąd też, na wypadek gdy ryzyko się zrealizuje i dojdzie do wyrządzenia szkody mamy te
szczególne przypadki odpowiedzialności: za zwierzęta i rzeczy.
ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA SZKODĘ WYRZĄDZONĄ PRZEZ ZWIERZĘ (art. 431):
I
OKOLICZNOŚCI WYRZĄDZENIA SZKODY:
O jakie zwierzę chodzi? Szkoda musi być wyrządzona przez zwierzę, które ktoś chowa lub się nim posługuje.
Czyli mamy do czynienia z grupą zwierząt, o których można powiedzieć że są chowane przez człowieka – takie
zwierzęta, które człowiek ma pod nadzorem, opieką, dostarcza im pożywienia, zabezpiecza przed
niebezpieczeństwami.
Do zwierząt chowanych będą należały przede wszystkim zwierzęta domowe (pieski, kotki), zwierzęta
gospodarskie (zwłaszcza w gospodarstwach rolnych: krowy, konie), ale także dzikie bestie w cyrku, zoo, etc.
Czyli zwierzęta chowane to nie tylko takie, o których nie możemy powiedzieć że są dzikie (np. tygrys w zoo) - do
zwierząt chowanych należą zarówno zwierzęta oswojone jak i dzikie, ale znajdujące się pod kontrolą człowieka.
Przepis nie obejmuje szkód wyrządzonych przez zwierzęta żyjące w stanie wolnym - odpowiedzialność za
zwierzęta żyjące w stanie wolnym nie jest uregulowana w kodeksie cywilnym poza jednym wyjątkiem
(mianowicie władza publiczna, zwłaszcza gmina są zobowiązane do utrzymania bezpieczeństwa na swoim
terytorium - odpowiada więc władza publiczna za to, że toleruje na swym terenie obecność dzikich zwierząt,
które mogą wyrządzić szkodę i nie podejmuje żadnych stosownych środków, aby to niebezpieczeństwo
ograniczyć). Są orzeczenia SN z lat 60, które przyjmowały odpowiedzialność Skarbu Państwa za tolerowanie
stanu zagrożenia w postaci przebywania dzikich zwierząt.
Poza tym odpowiedzialność za zwierzęta żyjące w stanie wolnym regulowana jest przez przepisy szczególne:
- ustawa prawo łowieckie 95 r.;
- ustawa o ochronie przyrody z 2004 r.
Jest to na ogół odpowiedzialność nie o charakterze cywilnoprawnym, lecz publiczno-prawnym, adm., oparta na
zasadzie ryzyka z określonymi tylko w tych przepisach okolicznościami egzoneracyjnymi i ograniczona tylko do
pewnego rodzaju szkód wyrządzonych przez pewne rodzaje zwierząt. Nie ma więc ogólnych uregulowań, które
obejmowałyby szkody wyrządzone przez jakiekolwiek zwierzęta żyjące w stanie wolnym.
Natomiast co do zwierząt chowanych – art. 431 k. c. - chodzi tutaj o szkodę wyrządzoną przez zwierzę chowane
z własnego popędu. Jeżeli okaże się że zwierzę wyrządziło szkodę, ale było kierowane ręką człowieka,
odpowiadać będzie ten człowiek, który w sposób zawiniony wyrządził szkodę używając zwierzęcia jako
instrumentu – np. szczucie psa (pies nie działał z własnego popędu, lecz pod wpływem zachowań człowieka).
Z kierowaniem ręką człowieka był kiedyś problem – w pewnym z orzeczeń z lat 60 SN zajmował się
przypadkiem, gdzie przy kręceniu filmu „Popioły” w reżyserii Wajdy, a dokładnie sceny szarży ułańskiej jeden z
jeźdźców spadł z konia i poważnie się ranił. Narodziło się pytanie czy mamy do czynienia z omawianą
konstrukcją? Czy zwierzę wyrządziło szkodę z własnego popędu? Pozwany podnosił, że nie, ponieważ jeździec
kierował koniem (a na dodatek był to dawny mistrz a więc osoba kompetentna). Okazało się jednak że w
ferworze walki koń poniósł i zrzucił jeźdźca nawet tak doświadczonego. SN argumentów pozwanych nie przyjął.
Uznał iż, mimo że jeździec kierował koniem szkoda wynikła z własnych reakcji zwierzęcia. Nawet zwierzę
kierowane ręką człowieka może się spod tej kontroli wymknąć, działając z własnego popędu, np. pod wpływem
jakiegoś bodźca, strachu, etc.
II
PODMIOT ODPOWIEDZIALNY:
Za szkodę odpowiada ten, kto zwierzę chowa lub się nim posługuje. Chowa, czyli w jakimś dłuższym okresie
zajmuje się zwierzęciem, nadzoruje jego zachowania, żywi je, zapewnia mu środki utrzymania. Posługuje się
natomiast np. gospodarz wynajmujący zwierzę do orki.
Jest to kryterium faktyczne – nie badamy kto jest właścicielem (te role mogą być rozdzielone – np. właściciel
stadniny konia chowa, ale wypożyczający się nim posługuje).
III
ZASADA ODPOWIEDZIALNOŚCI:
Art. 431 przyjmuje domniemanie winy w nadzorze nad zwierzęciem (culpa in custodiendo). Przyjmuje się
domniemanie, że przyczyną szkody jest niewłaściwe wykonywanie nadzoru nad zwierzęciem.
Podmiot ten odpowiada niezależnie od tego, czy zwierzę było pod jego nadzorem, czy też zabłąkało się lub
uciekło. Jeżeli zwierzę wymknęło się spod kontroli i następnie działając już samopas wyrządziło szkodę wina w
nadzorze polega na tym, że chowający zwierzę dopuścił do tego, że mogło się ono wymknąć, uciec, zagubić.
IV
OKOLICZNOŚCI ZWALNIAJĄCE:
Okolicznością zwalniającą jest dowód braku winy w nadzorze – winy własnej lub osoby, za którą ponosi się
odpowiedzialność.
Odpowiedzialność ta jest więc jeszcze zaostrzona - dowód braku winy własnej może nie wystarczyć. Jeżeli
chowający zwierzę powierzył nadzór nad zwierzęciem osobie, za którą ponosi odpowiedzialność (np.
podwładnemu) – będzie musiał wykazać nie tylko brak własnej winy w nadzorze, ale również brak winy osoby
za którą ponosi odpowiedzialność. Czyli jest to z jednej strony odpowiedzialność za czyn własny (na zasadzie
winy), z drugiej zaś za czyn cudzy (na zasadzie ryzyka) – jest to przypadek odpowiedzialności mieszanej.
§2 art. 431 – nawet wówczas gdy chowający zwierzę nie odpowiada (a więc brak odpowiedzialności na zasadzie
winy własnej, i na zasadzie ryzyka za cudzą winę), i tak może wejść w grę odpowiedzialność na zasadach
słuszności. Poszkodowany może żądać całkowitego lub częściowego naprawienia szkody jeżeli z okoliczności, a
zwłaszcza z porównania stanu majątkowego poszkodowanego i tej osoby wynika, że wymagają tego zasady
współżycia społecznego.
ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA SZKODĘ WYRZĄDZONĄ PRZEZ RZECZ (art. 433 i 434):
I). ZA SZKODĘ POWSTAŁĄ PRZEZ WYRZUCENIE, WYLANIE LUB SPADNIĘCIE PRZEDMIOTU Z POMIESZCZENIA:
I
OKOLICZNOŚCI WYRZĄDZENIA SZKODY:
Odpowiedzialność ta jest bardzo stara, sięga czasów rzymskich – actio de effusis vel deiectis. W czasach
starożytnego Rzymu, gdzie nie było kanalizacji jedyną drogą pozbywania się niepotrzebnych przedmiotów lub
płynów było wylewanie ich na ulicę – stąd szkód było sporo.
Obecnie przypadków wylewania nieczystości na ulice raczej nie ma, ale powstały inne zagrożenia (wysokie
budynki – spadające z nich przedmioty mogą wyrządzić duże szkody).
Szkoda ma być wyrządzoną przez wyrzucenie, wylanie lub spadnięcie przedmiotu z pomieszczenia.
Kontrowersje budzą przypadki przelania się wody z pomieszczenia do pomieszczenia w ramach budynku – z
pewnej kondygnacji na drugą. Czy przepis ów obejmuje przypadki zalania SN zajmował stanowisko
wielokrotnie:
orzeczenie z 1959 r. – tak, przeciek wody między kondygnacjami to jest wylanie się z pomieszczenia;
orzeczenia z 1969, 1980, a ostatnio z 2004 r. – SN zmienił zdanie w 3 ostatnich orzeczeniach – przeciek
wody między kondygnacjami nie jest wylaniem się z pomieszczenia (z pomieszczenia czyli na zewnątrz
budynku).
Większość doktryny (w tym również Pajor) jest zdania, że zalania między kondygnacjami powinny być objęte
tym przepisem (wylanie się niekoniecznie musi być na zewnątrz). SN jednak z uporem się takiemu stanowisku
sprzeciwia.
Odpowiedzialność z art. 433 jest surowa (zasada ryzyka). SN przyjmuje natomiast, że zalania podlegają ogólnym
zasadom (a więc zasadzie winy – art. 415). Czyli zalany lokator będzie musiał wykazać winę zajmującego
pomieszczenie, z którego woda wyciekła (a nie jest to proste bo na ogół
poszkodowany nie ma do takiego
miejsca dostępu). Wydaje się więc stanowisko SN mało uzasadnione.
Nie znajdzie zastosowania art. 433 w przypadkach wyrządzenia szkody przez zrzucanie śniegu, czy sopli z
dachów (śnieg ani sople nie są czymś co wypada z pomieszczenia) – wówczas odpowiada ten, kto miał dbać o
budynek – zarządca, administrator (na zasadzie winy). Również w przypadku gdy przyczyną szkody jest umyślne
zachowanie człowieka, który wyrzuca jakieś rzeczy, wylewa płyny po to, by drugiemu wyrządzić szkodę.
Charakterystycznym przykładem jest orzeczenie, w którym chodziło o bunt wychowanków domu poprawczego.
Zabarykadowali się oni w domu i w celu odparcia ataków zjednoczonych sił wychowawców i Milicji
Obywatelskiej wyrzucali przez okna różne sprzęty. Wskutek tego ktoś został poszkodowany i później wystąpił
przeciwko zakładowi poprawczemu (podmiotowi który zajmował budynek w znaczeniu instytucji). Pozwany
bronił się, twierdząc że przepis art. 433 nie będzie miał zastosowania ponieważ szkoda wynikła nie z
wypadnięcia przedmiotu, ale mieliśmy do czynienia z umyślnym zachowaniem człowieka (a więc
odpowiedzialność sprawcy z art. 415). Można powiedzieć że działa zasada konsumpcji – stosujemy przepis,
który lepiej odzwierciedla istotę czynu.
II
PODMIOT ODPOWIEDZIALNY:
Odpowiada ten, kto pomieszczenie zajmuje - jest to określenie zupełnie oderwane od jakichkolwiek uprawnień
do zajmowania pomieszczenia. Chodzi o osobę, która zajmuje pomieszczenie w znaczeniu faktycznym. Na ogół
ten, kto pomieszczenie zajmuje ma do tego jakieś prawo, jest właścicielem, najemcą – ale równie dobrze może
to być dziki lokator. Kiedy mamy do czynienia z zajmowaniem pomieszczenia?
Samo przebywanie w pomieszczeniu, nawet przez dłuższy czas jeszcze nie oznacza, że mamy do czynienia z
zajmowaniem pomieszczenia w rozumieniu tego przepisu. Zajmuje pomieszczenie ten, kto faktycznie kontroluje
dostęp do tego pomieszczenia - na ogół ten, kto ma klucze do tego pomieszczenia – może zamknąć, otworzyć,
wpuścić inne osoby. Zajmować pomieszczenie może kilka osób (w mieszkaniach mamy zazwyczaj rodziny
wieloosobowe) – wówczas odpowiedzialność obciąża wszystkie te osoby, które pomieszczenie zajmują.
III
ZASADA ODPOWIEDZIALNOŚCI:
Jest to odpowiedzialność na zasadzie ryzyka, niezależnie od winy zajmującego pomieszczenie.
IV
OKOLICZNOŚCI ZWALNIAJĄCE:
Zajmujący pomieszczenie może zwolnić się od odpowiedzialności przez wykazanie pewnych okoliczności
egzoneracyjnych.
Ustawodawca wymienia 3 takie okoliczności:
I.
szkoda nastąpiła wskutek siły wyższej (np. huragan zrzuca przedmioty z parapetu, trzęsienie ziemi,
etc.);
II.
wykazanie że szkoda nastąpiła wyłącznie z winy poszkodowanego (przykład zająca – ktoś powiesił go
na parapecie ażeby skruszał, ale że był ostry mróz zając zamarzł a przypadkowy przechodzień
zachwycony widokiem wziął gałąź i zrzucił zająca, który upadłszy na twarz wyrządził szkodę na osobie);
III.
szkoda nastąpiła wyłącznie z winy osoby trzeciej, za która zajmujący pomieszczenie nie ponosi
odpowiedzialności i której działaniu nie mógł zapobiec. Chodzi tutaj o osobę trzecią, a więc taką,
która nie zajmuje pomieszczenia i jednocześnie jest osobą, za którą zajmujący pomieszczenie nie
ponosi odpowiedzialności (a więc nie może to być np. jego podwładny). Osoba trzecia, której działaniu
nie mógł zapobiec – chodzi tutaj głównie o gości - są to osoby trzecie za które na ogół nie
odpowiadamy, ale jeśli zaproszeni goście zaczną wyrzucać przez okno puste butelki okaże się że
zajmujący pomieszczenie mógł szkodzie zapobiec – jeżeli więc sam brał udział w libacji i przyglądał się
jak zaproszeni goście wyrzucają butelki przez okno będziemy mieli do czynienia ze szkodą wyrządzoną
przez osoby trzecie, za które nie odpowiada, ale których działaniu mógł zapobiec. Nie będzie
odpowiadał więc za działanie włamywacza (jest to osoba trzecia, za którą nie odpowiada i której
działaniu nie mógł zapobiec – intruz, ktoś kto działa z użyciem przemocy).
Odpowiedzialność jest więc surowa, oparta na zasadzie ryzyka, a okoliczności zwalniające są dość wąsko
określone.
II). ZA SZKODĘ WYRZĄDZONĄ PRZEZ ZAWALENIE SIĘ BUDOWLI LUB ODERWANIE SIĘ JEJ CZĘŚCI:
I
OKOLICZNOŚCI WYRZĄDZENIA SZKODY:
Co należy rozumieć pod pojęciem budowli?
Słowo budowla rozumiane jest tutaj szeroko – chodzi o każdą konstrukcję stworzoną przez człowieka i trwale
związaną z gruntem. W tym rozumieniu budowlą będzie na pewno budynek, kamienica, także dom w budowie
(dopiero wznoszony ale gdzie pojawiły się elementy które mogą się już zawalić), czy też budynek w ruinie
przeznaczony do rozbiórki. W grę mogą wchodzić także inne konstrukcje poza budynkami stworzone przez
człowieka, a więc: piece hutnicze, kominy, wieże, płoty, wiadukty, mosty, schrony podziemne, etc. Nie będą
budowlą: pakamery, wozy mieszkalne, przenośne stoiska.
Szkoda może wynikać nie tylko z zawalenia się budowli, ale także z oderwania się jej części. Częścią budowli są
fragmenty dachu, dachówki, gzymsy, spadające balkony – chodzi o coś co oderwało się od budynku, a było
trwale z nim związane. Nie jest częścią budowli tablica informacyjna. Także wewnątrz – np. zawalenie się ściany
działowej, czy pęknięcie rury centralnego ogrzewania wbudowanej trwale w budynek, zerwanie się windy, etc.
II
PODMIOT ODPOWIEDZIALNY:
Odpowiada samoistny posiadacz budowli (a więc osoba, która włada budowlą faktycznie jak właściciel, choćby
właścicielem nie była). Chodzi o faktyczne władztwo nad rzeczą, a nie o stan prawny. Nie będą więc
odpowiadać posiadacz zależny, dzierżawca, najemca, dzierżyciel.
III
ZASADA ODPOWIEDZIALNOŚCI:
Jest to odpowiedzialność na zasadzie ryzyka, a więc niezależna od winy posiadacza samoistnego budowli.
IV
OKOLICZNOŚCI ZWALNIAJĄCE:
Jeżeli posiadacz chce zwolnić się od odpowiedzialności musi wykazać, że zawalenie się budowli lub oderwanie
się jej części nie wynika ani z:
braku utrzymania budowli w należytym stanie ani;
z wady w budowie.
Posiadacz musi wykazać istnienie jakiejś innej przyczyny i tę przyczynę wskazać. Musi więc wykazać, że
zawalenie się budowli nastąpiło np. wskutek wielkiego huraganu, który wyrwał drzewo, które spadło na dach
domu, który pod jego ciężarem zawalił się.
Może się jednak okazać, że gdyby dach był w odpowiednim stanie wytrzymałby ciężar drzewa. Wtedy nici z
dowodu zwalniającego, bowiem główną przyczyną szkody jest nieutrzymanie budowli w należytym stanie.
Zasada ryzyka obejmuje w tym przypadku ryzyko nieutrzymania budowli w należytym stanie oraz ryzyko wad w
budowie. Czyli mamy tutaj odpowiedzialność na zasadzie ryzyka, ale węziej określoną (niż np. w art. 433 – ten
odpowiedzialnością obejmuje wszystkie przypadki poza trzema okolicznościami zwalniającymi). Natomiast tutaj
mamy odpowiedzialność tylko w dwóch przypadkach - ryzyko obciąża tylko w odniesieniu do dwóch kategorii
przyczyn i są to przyczyny, które sugerują czyjeś zaniedbanie, czyjąś winę (ale nie zawsze musi być to posiadacz
samoistny). Wada w budowie to może być np. zaniedbanie architekta, czy wykonawcy budynku, a aktualny
posiadacz samoistny mógł nabyć budynek z trzecich rąk i nie miał nic do czynienia z okresem budowy. Niemniej
jednak jako aktualny posiadacz samoistny będzie odpowiadał za wadę w budowie (na którą nie miał wpływu).
Podobnie z nienależytym utrzymaniem budowli (mogła się zawalić w chwili zakupu).
5). Odpowiedzialność za szkody wyrządzone w związku z wykorzystaniem sił przyrody:
1). Odpowiedzialność za ruch przedsiębiorstwa poruszanego siłami przyrody;
2). Odpowiedzialność za szkodę wynikłą z ruchu mechanicznego środka komunikacji poruszanego siłami
przyrody.
Chodzi tutaj o szkody wyrządzone przez różnego rodzaju urządzenia służące prowadzeniu działalności
gospodarczej.
Druga grupa to charakterystyczne dla współczesności szkody wynikające z wypadków komunikacyjnych w ruchu
zwłaszcza drogowym (ale również np. kolejowym). W obu wypadkach odpowiedzialność oparta jest na zasadzie
ryzyka.
Już w XIX w. zauważono, wraz z rozwojem przemysłu, transportu, środków komunikacji, że szkody wyrządzone
w związku z wykorzystaniem urządzeń i maszyn przemysłowych to szkody które mogą powstać mimo
dokładania wszelkich starań by nie powstawały. Prowadzenie nowoczesnego przemysłu, czy uczestnictwo w
ruchu drogowym są na ogół zadaniami na tyle złożonymi i mającymi mnóstwo aspektów nie dających się do
końca skontrolować, że statystycznie szkody są nieuniknione, nawet przy dołożeniu najwyższego stopnia
staranności. Opanowanie współczesnych i skomplikowanych urządzeń przemysłowych nie jest do końca
możliwe, zwłaszcza gdy przy wykonywaniu działalności gospodarczej wykorzystuje się siły przyrody.
Powiązanie idei wzmożonego niebezpieczeństwa z konkretnym kryterium jakim jest wykorzystanie sił przyrody
jest rozwiązaniem oryginalnym polskiego ustawodawcy wprowadzonym po raz pierwszy do K. Z. w 1933 r. Ta
myśl i to kryterium zostały przyjęte również w k. c. Odpowiedzialność jest tutaj bardzo surowa, a to dlatego że
siły przyrody są niebezpieczne, łatwo wymykają się spod kontroli.
W innych systemach prawnych podobna odpowiedzialność jest określana często wprost jako działalność
szczególnie niebezpieczna (wtedy powstaje problem odróżnienia działalności szczególnie niebezpiecznej od
zwykłej działalności). Ustawodawca polski od razu rozwiązuje ten problem wskazując, że chodzi o przypadki
aktywności, przy których wykorzystuje się siły przyrody. I jak pokazuje doświadczenie to rozwiązanie
ustawodawcze okazuje się dobre, nie budziło na ogół żadnych poważnych wątpliwości.
ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA RUCH PRZEDSIĘBIORSTWA PORUSZANEGO SIŁAMI PRZYRODY:
I
OKOLICZNOŚCI WYRZĄDZENIA SZKODY:
Chodzi tutaj o szkodę wyrządzoną przez ruch przedsiębiorstwa lub zakładu wprawianego w ruch za pomocą sił
przyrody.
Po pierwsze konieczne jest wyjaśnienie pojęcia przedsiębiorstwa lub zakładu.
Samo słowo przedsiębiorstwo jest wieloznaczne i występuje w kodeksie w 3 różnych znaczeniach:
a.
w znaczeniu podmiotowym – przedsiębiorstwo to typ osoby prawnej (podmiotu gospodarczego) mającej w
swej nazwie słowo „przedsiębiorstwo” – np. przedsiębiorstwo państwowe;
b.
w znaczeniu przedmiotowym – art. 55
1
zawiera definicję legalną – przedsiębiorstwo, jest zorganizowanym
zespołem składników materialnych i niematerialnych przeznaczonych do prowadzenia działalności
gospodarczej i obejmuje w szczególności: nazwę przedsiębiorstwa, różne prawa (własności, najmu) - jest to
ujęcie przedsiębiorstwa dla obrotu handlowego – obejmuje głównie różnego rodzaju uprawnienia, które
nie mogą być w ruchu i nikomu szkody nie wyrządzą. A więc dla nas jest to ujęcie zbyt szerokie - nas
interesuje tutaj przede wszystkim własność ruchomości / nieruchomości;
c.
w znaczeniu funkcjonalnym – przedsiębiorstwo to działalność gospodarcza i jej prowadzenie w sposób
stały, zorganizowany, zawodowy i zarobkowy.
Przyjmuje się powszechnie, że w art. 435 chodzi o znaczenie przedmiotowe pojęcia przedsiębiorstwa (i to w
wąskim, materialnym ujęciu – maszyny, urządzenia i budowle służące prowadzeniu działalności gospodarczej).
Czyli szkoda jest wyrządzona przez ruch przedsiębiorstwa jako zespołu składników przede wszystkim o
charakterze materialnym.
Po drugie – przedsiębiorstwo musi być wprawiane w ruch za pomocą sił przyrody. Możemy być zwolnieni z
obowiązku wykazania, że przedsiębiorstwo jest wprawiane w ruch za pomocą sił przyrody wówczas, gdy
wykażemy że mamy do czynienia z przedsiębiorstwem lub zakładem, które wytwarza lub posługuje się
materiałami wybuchowymi.
Co to są siły przyrody? Ustawodawca przychodzi nam tutaj z pomocą i wymienia przykładowe siły przyrody:
•
para;
•
gaz;
•
elektryczność;
•
paliwa płynne.
Można dodać np. siłę spadku wody (hydroelektrownie poruszane energią spadku wody), siłę wiatru
(elektrownie wiatrowe), również energię jądrową (pochodzącą z rozszczepienia atomu) – choć tutaj mamy
ustawę prawo atomowe, więc działanie art. 435 ograniczone jest przepisami szczególnymi.
W zdecydowanej większości przypadków przedsiębiorstwa przemysłowe będą poruszane za pomocą sił
przyrody. Możemy mieć pewne problemy przy przedsiębiorstwach budowlanych - przedsiębiorstwa budowlane
zajmujące się budowaniem wieżowców, instalacji przemysłowych z reguły będą poruszane siłami przyrody,
bowiem stopień nasycenia urządzeń poruszanych elektrycznością, parą czy paliwami płynnymi będzie tak duży,
że będziemy mogli powiedzieć, że bez ich użycia nie będzie w ogóle możliwe osiąganie celu tego
przedsiębiorstwa. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę przedsiębiorstwo, które stawia na Podhalu domy z cegieł albo
drewna to możemy mieć już pewne wątpliwości. Jeżeli jest to przedsiębiorstwo w stylu „podaj cegłę” to
zasadniczo opiera się ono na wykorzystaniu siły ludzkiej. Nie będzie w nim wystarczającego udziału i nasycenia
siłami przyrody, abyśmy mogli uznać że jest to przedsiębiorstwo lub zakład poruszany siłami przyrody.
Podobnie gospodarstwa rolne – zwykłe, przeciętne gospodarstwo rolne w Polsce nie jest jeszcze do tego
stopnia nasycone siłami przyrody, żebyśmy mogli je uznać za napędzane siłami przyrody.
Konieczne jest rozróżnienie – które z przedsiębiorstw są poruszane siłami przyrody, a które tylko z tych sił
korzystają? Co jest takim kryterium charakterystycznym?
I.
na gruncie K. Z. Longchamps pisał, że użycie sił przyrody musi nadawać piętno temu przedsiębiorstwu –
konieczne jest, ażeby wykorzystanie sił przyrody nadawało piętno działalności przedsiębiorstwa (nie można
wyobrazić sobie tej działalności bez wykorzystania sił przyrody);
II.
współcześnie wskazuje się, że ta działalność przedsiębiorstwa musi być w odpowiednim stopniu nasycona
wykorzystaniem sił przyrody (Szpunar).
Uniwersytet Łódzki w znaczeniu maszyn i urządzeń z pewnością jest przedsiębiorstwem, ale czy jest poruszany
siłami przyrody? Na pewno korzystamy z elektryczności, pary wodnej w kaloryferach - ale czy wykorzystanie sił
przyrody wyciska piętno, jest warunkiem sine qua non funkcjonowania wydziału prawa? Oczywiście nie. Równie
dobrze moglibyśmy prowadzić zajęcia przy świecach i bez ogrzewania. Czyli cel działania wydziału byłby
osiągnięty bez wykorzystania sił przyrody.
Podobnie sklepy – niektóre mogą być poruszane siłami przyrody – stopień nasycenia będzie wystarczający. Ale
są i takie, gdzie wszytko opiera się na działaniu człowieka, a oświetlenie i ogrzewanie są tylko uzupełnieniem.
Po trzecie szkoda ma być wyrządzona przez ruch takiego przedsiębiorstwa lub zakładu. Jak rozumieć ruch?
W wąskim ujęciu – fizycznym - ruch oznacza przemieszczanie się elementów w przestrzeni. Na gruncie art. 435
ruch należy rozumieć w szerokim, funkcjonalnym znaczeniu – jako funkcjonowanie całości przedsiębiorstwa, tj.
zespołu maszyn i urządzeń.
Szkoda wyrządzona ruchem w znaczeniu funkcjonalnym nie musi wcale przypadać w miejscu i czasie
funkcjonowania przedsiębiorstwa. Równie dobrze może być wyrządzona gdzieś dalej – np. jeśli
przedsiębiorstwo przemysłowe wyrzuca jakieś zanieczyszczenia do atmosfery i te pyły opadają wiele
kilometrów dalej wskutek czego zanieczyszczeniu ulegają pola rolne, to mamy wówczas do czynienia z
wyrządzeniem szkody ruchem przedsiębiorstwa w tym szerokim, funkcjonalnym znaczeniu.
Nie musi być wcale obecności sił przyrody bezpośrednio działających (ktoś może być oczywiście porażony
prądem, ale nie jest konieczne aby siły przyrody bezpośrednio zadziałały), i nie jest również konieczne, aby był
to ruch w znaczeniu fizycznym - np. przedsiębiorstwo kolejowe odpowiada za to, że pasażer przewróci się na
peronie i złamie nogę, nawet jeśli pociągu nie ma na torach, nie ma żadnego ruchu w postaci przesuwania się
elementów tego przedsiębiorstwa. Pasażer jest włączony w ruch przedsiębiorstwa w znaczeniu jego
funkcjonowania.
Wyłącza się tylko przypadki, gdy szkoda wynika z innych zdarzeń aktywnych, a przedsiębiorstwo – jego masa,
urządzenia są tylko biernym tłem – np. ktoś rozbije głowę o mur fabryki podczas nocnego powrotu do domu.
Inny przykład – rój pszczół utopił się w kadzi ze słodem. Przedsiębiorstwo produkowało napoje w rodzaju piwa,
w związku z tym do wykorzystania stały otwarte kadzie ze słodem, do których zleciały i utopiły się pszczoły.
Właściciel roju pszczół wystąpił o odszkodowanie, bo uznał że jest to szkoda wynikła z ruchu przedsiębiorstwa.
Pozwany bronił się twierdząc, że to pszczoły przyleciały do kadzi, a nie kadź do pszczół, nie ma więc udziału
energetycznego ruchu przedsiębiorstwa. Masa przedsiębiorstwa była tylko biernym tłem dla szkody, którą
pszczoły wyrządziły same sobie. Ale można mieć wątpliwości, ponieważ słód wydzielał opary, które zwabiły
pszczoły. Wobec tego nie całkiem jest to bierny udział przedsiębiorstwa i przyjąć można że ruch
przedsiębiorstwa był współprzyczyną.
Szkoda może być wyrządzona komukolwiek. Każda osoba poszkodowana przez ruch przedsiębiorstwa może
dochodzić naprawienia szkody na gruncie art. 435 (ale z pewnymi ograniczeniami jeśli chodzi o pracowników i
wypadki przy pracy – w tym zakresie istnieją szczególne reżimy odpowiedzialności).
II
PODMIOT ODPOWIEDZIALNY:
Za szkodę wyrządzoną przez ruch przedsiębiorstwa poruszanego siłami przyrody odpowiedzialność ponosi
osoba prowadząca to przedsiębiorstwo na własny rachunek, bez względu na to, czy ma do tego tytuł prawny –
ustawodawca interesuje się bowiem stanem faktycznym (co jest typowe dla regulacji w zakresie czynów
niedozwolonych). Osoba ta nie musi być właścicielem przedsiębiorstwa – chodzi o czerpanie korzyści z ruchu
tego przedsiębiorstwa – np. dzierżawca.
Możemy się tutaj dopatrzyć realizacji zasady – „cuius commodum, eius periculum” – a więc kto prowadzi
działalność i dla zysku wykorzystuje siły przyrody ten będzie odpowiadał (nie musi to być działalność zyskowna).
III
ZASADA ODPOWIEDZIALNOŚCI:
Prowadzący przedsiębiorstwo na własny rachunek odpowiada na zasadzie ryzyka.
IV
OKOLICZNOŚCI ZWALNIAJĄCE:
Klasyczna triada – 3 okoliczności egzoneracyjne:
I.
szkoda nastąpiła wskutek siły wyższej;
II.
szkoda nastąpiła wyłącznie z winy poszkodowanego;
III.
szkoda nastąpiła wyłącznie z winy osoby trzeciej, za którą prowadzący przedsiębiorstwo nie ponosi
odpowiedzialności.
Jest to odpowiedzialność surowa – nie łatwo się zwolnić.
AD 1).:
SIŁA WYŻSZA:
Pojęcie siły wyższej (vis maior) nie zostało zdefiniowane w prawie. Mamy 2 ujęcia:
1.
Ujęcie subiektywne – Goldschmidt:
Siła wyższa to każde zdarzenie, którego nie można przewidzieć i odeprzeć nawet przy dołożeniu najwyższej
staranności.
2.
Ujęcie obiektywne – Exner:
Siła wyższa to zdarzenie zewnętrzne w stosunku do podmiotu odpowiedzialnego, nadzwyczajne,
nieprzewidywalne i nieodparte.
Zdarzenie musi być więc zewnętrzne w stosunku do ruchu przedsiębiorstwa w znaczeniu przedmiotowym –
wszelkie zdarzenia, choćby nieprzewidywalne i nieodparte, a mające swe źródło w samym
przedsiębiorstwie nie będą okolicznością zwalniającą z odpowiedzialności – np. nie jest okolicznością
zwalniającą eksplozja kotła w przedsiębiorstwie, nawet jeśli wynika ona ze zmęczenia materiału, którego
nie dało się przewidzieć i żadnymi metodami nie udałoby się temu zapobiec. A więc siłą wyższą będą
trzęsienia ziemi, powodzie – katastrofy naturalne, huragany, trąby powietrzne.
A więc w tym ujęciu mamy:
i.
zdarzenia zawinione;
ii.
zdarzenia przypadkowe ale pochodzące od wewnątrz, z przedsiębiorstwa, w pojeździe – nie są one
kwalifikowane jako siła wyższa, ale jednocześnie mogą być niezawinione (a więc mamy zdarzenia
przypadkowe);
iii.
zdarzenia będące siłą wyższą, czyli takie które są i niezawinione i nadzwyczajne i jednocześnie
zewnętrzne.
Odpowiedzialność oparta na zasadzie ryzyka obejmuje dwie kategorie zdarzeń – 1 i 2, a więc obejmuje
zdarzenia zawinione (a fortiori jeśli odpowiada się niezależnie od winy to na pewno odpowiada się za zdarzenia
przez siebie zawinione) oraz odpowiada się także za zdarzenia przypadkowe (tutaj ujawnia się obiektywny
element odpowiedzialności), co do których winy pozwanemu przypisać nie można, ale które nie mają jednak
charakteru siły wyższej, ponieważ pochodzą od wewnątrz.
Pozwany może się więc zwolnić od odpowiedzialności, tylko jeśli wykaże wszystkie elementy siły wyższej – czyli
zdarzenia nadzwyczajnego i jednocześnie zewnętrznego.
W praktyce orzecznictwo sądowe, zwłaszcza orzecznictwo SN na temat siły wyższej jest bardzo skromne. Ujęcie
siły wyższej na tle przepisów jest wąskie i rzadko kiedy zdarza się ażeby sąd przyjmował że miała miejsce siła
wyższa. A jeżeli już mamy przypadki ewidentne, jak np. trąba powietrzna, powódź – nikt nie toczy sporów
ponieważ oczywiste jest, że zdarzenie ma charakter siły wyższej i zwalnia od odpowiedzialności. Chociaż w
pewnych sytuacjach pojęcie siły wyższej może być nieco zrelatywizowane, np. powódź będzie miała charakter
siły wyższej dla samochodu czy motocykla, ale już nie dla amfibii. Trzeba więc dokonać analizy z punktu
widzenia konkretnego zdarzenia.
AD 2).:
WYŁĄCZNA WINA POSZKODOWANEGO:
Chodzi o sytuacje, gdy z jednej strony szkoda jest wynikiem ruchu przedsiębiorstwa (inaczej art. 435. nie miałby
w ogóle zastosowania), ale z drugiej strony pozwany będzie wykazywał, że przyczyną szkody jest zawinione
działanie poszkodowanego.
Pozwany musi wykazać istnienie wszystkich przesłanek przypisania winy (należy pamiętać, że specyficznie
widziana jest przesłanka bezprawności - każdy może sobie dowolnie szkodzić, o ile nie szkodzi innym, nie ma
nakazu dbania o swoje interesy - zwrócenie się przeciwko własnym dobrom i interesom nie będzie bezprawne
jako takie, a zatem element bezprawności nie jest tutaj konieczny).
Mówi się tutaj o winie poszkodowanego, choć najistotniejszym elementem jest poczytalność oraz możliwość
postawienia zarzutu umyślności lub niedołożenia należytej staranności.
Jeżeli szkodę – w związku z ruchem przedsiębiorstwa – wyrządziła sobie osoba niepoczytalna, to w stosunku do
takiej osoby prowadzący przedsiębiorstwo nie zdoła zwolnić się od odpowiedzialności – nie ma bowiem po jej
stronie winy (choć pewnie byłaby ona ograniczona przez art. 362. ale nie całkowicie wyłączona).
Jeżeli szkoda nastąpiła wyłącznie z winy poszkodowanego, to on sam powinien ponieść ciężar szkody która go
dotknęła - szkoda nie powinna być przenoszona na inną osobę. Dochodzi tutaj do głosu zasada, że każdy
odpowiada za swoją winę - ale kiedy mamy do czynienia z taką sytuacją?
Ustawodawca nie wyjaśnia tego zagadnienia – mamy pewną niejasność znaczeniową. Doktryna i orzecznictwo
starały się to zagadnienie na różne sposoby wyjaśnić. Wypracowano kilka stanowisk:
A.
Warkałło:
Wyłącznie z winy poszkodowanego szkoda następuje wówczas, gdy poza poszkodowanym nikomu innemu winy
przypisać nie można (a zwłaszcza nie można winy przypisać pozwanemu, czyli prowadzącemu przedsiębiorstwo,
czy posiadaczowi pojazdu) - ani jemu ani ludziom za których on odpowiada. Czyli należy badać dany wypadek
wyrządzenia szkody i ustalić czy i kto ponosi za to winę i jeśli by się okazało, że winę ponosi wyłącznie
poszkodowany i nikomu poza nim winy przypisać nie można, to szkoda nastąpiła wyłącznie z winy
poszkodowanego.
To stanowisko Warkałły spotkało się z krytyką i to krytyką uzasadnioną (właściwie pozostało stanowiskiem
odosobnionym). Dlaczego? Ten sposób stawienia sprawy, poszukiwanie w ogóle winy po stronie innych jeszcze
osób niż poszkodowany, a zwłaszcza po stronie pozwanego, oznacza że podważa się samą zasadę
odpowiedzialności. Pozwany ma odpowiadać na zasadzie ryzyka, a więc niezależnie od swojej winy, a
tymczasem w myśl tej koncepcji żeby ustalić czy zachodzi okoliczność zwalniająca trzeba badać winę – i to winę
wszystkich właściwie, bo i winę pozwanego i jego ludzi, ewentualnie osób trzecich. Podważałoby to obiektywny
charakter odpowiedzialności.
B.
Przyjęte w orzecznictwie, w niektórych przynajmniej orzeczeniach, reprezentowane także przez prof.
Petrykowską:
Przewiduje ono, że należy badać wyłączność winy poszkodowanego na płaszczyźnie przyczynowości. Należy
ustalić jakie były przyczyny zdarzenia, następnie porównać znaczenie i wpływ tych przyczyn na efekt w postaci
wyrządzenia szkody. Jeżeli okaże się, że w danym wypadku wyłączną przyczyną szkody jest wina po stronie
poszkodowanego, należy przyjąć że jest to okoliczność zwalniająca. Należy przyjąć, że w istocie tej szkody nie
wyrządził ruch przedsiębiorstwa, czy pojazdu tylko przyczyną główną, sprawczą (która zadecydowała o
przebiegu wypadku) była wina samego poszkodowanego.
Ujęcie to znalazło wyraz w niektórych orzeczeniach SN. Poddał je jednak krytyce prof. Szpunar. W ramach
jednej katedry prawa cywilnego powstał więc spór, co do tego jak rozumieć szkodę wyrządzoną wyłącznie z
winy poszkodowanego.
C.
Prof. Szpunar:
Poddał krytyce stanowisko 2, mówiąc że nie można na płaszczyźnie związku przyczynowego dokonywać
kwalifikacji poszczególnych przyczyn, uważać że jedne z nich są ważniejsze, inne mniej ważne (nie można
wartościować przyczyn). Samo pojęcie związku przyczynowego zakłada, że przyczyny mają charakter
obiektywny i wszelkie różnicowanie przyczyn podważa założenia związku przyczynowego. Związek przyczynowy
albo jest albo go nie ma – trudno go w jakiś sposób kwalifikować.
Poza tym jeśli wchodzi w ogóle w grę odpowiedzialność z art. 435 czy 436 (a zakładamy że tylko z takimi
przypadkami mamy do czynienia kiedy rozważana jest ta odpowiedzialność), to punktem wyjścia musi być
stwierdzenie, że doszło do wyrządzenia szkody przez ruch przedsiębiorstwa albo przez ruch pojazdu, a zatem na
wstępie zakłada się, że ten ruch był jedną z przyczyn powstania szkody.
Więc w takim wypadku nie można następnie przy analizie okoliczności zwalniających przekreślić znaczenia
ruchu i mówić – nie, ten ruch nie miał znaczenia, bo całe znaczenie należy przypisać innej przyczynie.
Szpunar wystąpił z inną jeszcze koncepcją. Płaszczyzną oceny nie może być związek przyczynowy, a zatem
płaszczyzną oceny musi być ciężar winy poszkodowanego. Trzeba przede wszystkim spojrzeć na zachowanie
poszkodowanego, ustalić jak to zachowanie przebiegało, jakie były motywy działania tego poszkodowanego i
ustalić jaki był ciężar tej winy i jeśli się okaże że ciężar winy poszkodowanego jest tak znaczny, że absorbuje inne
okoliczności sprawy, a zwłaszcza znaczenie ruchu przedsiębiorstwa przy wyrządzeniu tej szkody, to możemy
powiedzieć, że szkoda nastąpiła wyłącznie z winy poszkodowanego.
Pajor dodaje od siebie – na pierwszy rzut oka wydaje się, że mamy tutaj porównanie rzeczy mało
porównywalnych – z jednej strony ciężar winy, z drugiej ruch i jego znaczenie dla wyrządzenia szkody. Ale
można odnaleźć wspólny element na płaszczyźnie stwarzanego niebezpieczeństwa – ideą odpowiedzialności na
zasadzie ryzyka jest stworzenie szczególnego niebezpieczeństwa dla otoczenia przez wpuszczenie w ruch
przedsiębiorstwa, czy korzystanie z pojazdu poruszanego siłami przyrody. Ruch przedsiębiorstwa lub pojazdu
stwarza jakiś stan wzmożonego zagrożenia szkodą dla otoczenia. Wobec tego niebezpieczeństwo jakie wynika z
ruchu można porównać z kolei z niebezpieczeństwem jakie wynika z nieprawidłowego zachowania samego
poszkodowanego. Jeśli działa on w sposób jaskrawie nieprawidłowy, jego wina, która jest winą ciężką, poważną
stwarza takie ryzyko, niebezpieczeństwo powstania szkody.
To ujęcie Szpunara unika zarzutów jakie były stawiane wcześniejszym próbom wyjaśnienia tego pojęcia. Zostało
ono zaaprobowane przez wielu autorów. Ale ustawodawca nie przesądził oczywiście, że którekolwiek z tych
stanowisk jest wiążące, a zatem mamy tutaj problem.
Na ogół zresztą te różnice doktrynalne nie przekładają się na jakieś duże różnice w rozstrzygnięciach
praktycznych. Orzecznictwo wychodzi z założenia, że odpowiedzialność jest surowa, a zatem okoliczności
zwalniające należy rozumieć wąsko, ściśle.
Orzecznictwo sądowe nie jest chętne, aby tak łatwo uznawać, że szkoda nastąpiła wyłącznie z winy
poszkodowanego. Zwłaszcza że w sytuacjach wątpliwych sędzia zawsze może wybrnąć twierdząc, że wyłącznej
winy poszkodowanego nie było, ale było na pewno przyczynienie. Może więc przyjąć odpowiedzialność i
jednocześnie w znacznym stopniu ją ograniczyć.
W orzecznictwie zatem rzadko mamy orzeczenia, w których szkoda nastąpiła wyłącznie z winy
poszkodowanego.
Jedna ilustracja – w sprawie, w której chodziło o ciężkie uszkodzenie ciała spowodowane ruchem pojazdu (art.
436) – poszkodowany w upalny dzień położył się pod stojącą ciężarówką (w cieniu) i zasnął. Kierowca
ciężarówki przyszedł i ruszył, nie zdając sobie sprawy z tego, że pod pojazdem znajduje się człowiek, wskutek
czego doszło do wyrządzenia szkody. SN nie przyjął że szkoda nastąpiła wyłącznie z winy poszkodowanego.
Niebudzące wątpliwości przypadki gdy szkoda następuje wyłącznie z winy poszkodowanego, to przypadki
samobójcze, gdy ofiara sama rzuca się pod pociąg, tramwaj, etc.
AD 3).:
WYŁĄCZNA WINA OSOBY TRZECIEJ:
Musi to być osoba trzecia, czyli osoba która nie jest w żaden sposób włączona w ruch / funkcjonowanie
przedsiębiorstwa. Nie będą zatem osobami trzecimi goście zaproszeni do zakładu przemysłowego, zwiedzający
czy dokonujący inspekcji – zostają oni bowiem włączeni wówczas, gdy zgodnie z wolą prowadzącego zostają
wpuszczeni.
Wina osoby trzeciej musi być taka znaczna, że absorbuje inne okoliczności sprawy, a zwłaszcza znaczenie ruchu
przedsiębiorstwa. A więc chodzi tutaj o jakieś akty sabotażu podjęte wobec przedsiębiorstwa, inne zdarzenia
podjęte z winy umyślnej (albo przynajmniej ciężkiego niedbalstwa), na które mógłby powołać się prowadzący
przedsiębiorstwo wykazując w ten sposób, że źródłem tej szkody było inne zdarzenie niż ruch. Co prawda
działał on obiektywnie, kauzalnie (bo jest on warunkiem w ogóle przypisania tej odpowiedzialności), ale ten
ruch nie miał w istocie znaczenia ze względu na ciężar winy osoby trzeciej za którą prowadzący nie odpowiadał.
Czyli nie może to być żadna z osób za którą cywilnie miałby odpowiadać – zwłaszcza nie może to być
podwładny. Jeżeli ktoś jest podwładnym prowadzącego przedsiębiorstwo, to nawet jeśli nie jest włączony w
jego ruch, jest osobą z zewnątrz (jest więc osobą trzecią, ale za którą prowadzący przedsiębiorstwo
odpowiada).
ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA SZKODĘ WYNIKŁĄ Z RUCHU MECHANICZNEGO ŚRODKA KOMUNIKACJI
PORUSZANEGO SIŁAMI PRZYRODY:
I
OKOLICZNOŚCI WYRZĄDZENIA SZKODY:
Szkoda musi być wyrządzona ruchem mechanicznego środka komunikacji poruszanego za pomocą sił
przyrody (wystarczy mówić pojazd mechaniczny).
To po pierwsze musi być środek mechaniczny, a więc taki który korzysta z mechanizmów wprawiających go w
ruch – na ogół korzysta z motoru, silnika.
Musi być środkiem komunikacji, czyli przeznaczonym do przemieszczania się w przestrzeni (i tak należy tę
komunikację rozumieć wobec czego, nie będzie środkiem komunikacji urządzenie telegraficzne, nawet jeśli
napędzane jest elektrycznie – nie służy ono bowiem do przemieszczania się w przestrzeni, ale do przesyłania
wiadomości).
Po trzecie pojazd mechaniczny musi być poruszany za pomocą sił przyrody (najczęściej będą wchodziły w grę
oczywiście paliwa płynne, ale mogą wchodzić w grę również elektryczność czy gaz, wreszcie para wodna –
parowóz).
Co więc będzie należało do tych mechanicznych środków komunikacji poruszanych za pomocą sił przyrody?
Przede wszystkim samochody, ciężarówki, motocykle, skutery, różnego rodzaju pojazdy specjalnego
użytkowania – przemysłowe, także amfibie wojskowe, czołgi, także różne pojazdy wodne i powietrzne
(motorówki, statki, samoloty – chociaż oczywiście odpowiedzialność za wypadki lotnicze uregulowana jest
odrębnie). Oczywiście najczęściej będzie chodzić o samochody. Nie będą natomiast mechanicznymi środkami
komunikacji rower, wóz konny, etc.
Szkoda musi wynikać z ruchu tego pojazdu - co to znaczy ruch pojazdu? Odpowiedzią najprostszą, najbardziej
oczywistą, a jednocześnie ujęciem najwęższym będzie ruch rozumiany czysto fizycznie, jako przemieszczanie się
pojazdu w przestrzeni – a więc pojazd jest w ruchu gdy porusza się za pomocą silnika, czy też gdy silnik jest
zgaszony, a pojazd zsuwa się po jakiejś pochyłości. Oczywiście jest to ujęcie logiczne i akceptowane, aczkolwiek
pojawia się pytanie, czy na tym pojęcie ruchu się kończy, czy też powinno być rozumiane szerzej? Dlaczego
szerzej? Ano dlatego, że ideą art. 436 jest wywoływanie przez ruch pojazdu wzmożonego niebezpieczeństwa w
otoczeniu. Takie wzmożone niebezpieczeństwo dla otoczenia wywołuje nie tylko fizyczny ruch pojazdu, ale
mówiąc ogólnie – korzystanie z pojazdu. Dlatego na tle art. 436 pojęcie ruchu rozumiane jest szerzej, wychodzi
poza swoje czysto fizyczne znaczenie – chodzi o ruch w znaczeniu funkcjonalnym – szeroko rozumiane
korzystanie z pojazdu.
Określenie ścisłych granic tak rozumianego ruchu budzi pewne kontrowersje i spory. Ukształtowało się jednak
w doktrynie i orzecznictwie stanowisko, że ruch pojazdu zaczyna się w momencie próby uruchomienia silnika.
Także przy wsiadaniu, wysiadaniu ze stojącego pojazdu, zwłaszcza w ruchu drogowym, pojazd zatrzymuje się
przy krawężniku, ktoś wsiada czy wysiada – mogą się pojawić przypadki szkody.
A więc od momentu próby uruchomienia silnika, poprzez wszystkie czynności jazdy aż do osiągnięcia celu
podróży (według Szpunara) - pojazd zostaje odstawiony, unieruchomiony, ponieważ zostaje osiągnięty cel
podróży. A więc odstawienie pojazdu na parking, wyłączenie silnika, zamknięcie i pozostawienie na parkingu.
Natomiast jeśli pojazd zatrzymuje się na jezdni, na światłach, przed zaporami drogowymi, czy z powodu awarii,
gdy kierowca zjeżdża na pobocze bo chce odpocząć, czy też na żądanie policjanta – to wszystko są przypadki
gdy pojazd jest w ruchu, nie osiągnął jeszcze celu przeznaczenia - jest więc wciąż w ruchu, choć fizycznie stoi,
nie porusza się. To ujęcie szerokie jest powszechnie przyjęte w orzecznictwie, ponieważ ono tylko odpowiada
istocie tej odpowiedzialności, wyraża ją w odpowiedni sposób i odzwierciedla zakres ryzyka.
II
PODMIOT ODPOWIEDZIALNY:
1). Odpowiada posiadacz samoistny tego pojazdu (czyli ten, kto faktycznie włada pojazdem jak właściciel,
choćby właścicielem nie był – może to być np. złodziej) – a więc decydują okoliczności faktyczne, a nie stosunek
prawny do pojazdu, który nie ma żadnego znaczenia.
Jak długo posiadacz samoistny jest posiadaczem samoistnym? Co może wyłączyć posiadanie samoistne? Na
pewno kradzież pojazdu, bo wtedy to posiadanie samoistne przechodzi na złodzieja.
Natomiast co do zaboru w celu krótkotrwałego użycia – furtum usus – przyjmuje się, że w okresie
krótkotrwałego użycia władztwo dotychczasowego posiadacza zostaje wyłączone, ale z drugiej strony należy
pamiętać że jeżeli władztwo zostało przywrócone pierwotnemu posiadaczowi, wchodzi w grę domniemanie
ciągłości posiadania (według przepisów o posiadaniu przeszkody krótkotrwałe - „przemijające” - nie przerywają
posiadania, a posiadanie przywrócone poczytuje się za nieprzerwane) - dla celów tej odpowiedzialności
przyjmuje się jednak, że odpowiada osoba krótkotrwale zagarniająca pojazd.
Czy wyłącza posiadanie samoistne samowolna jazda kierowcy? Może się zdarzyć, że posiadaczem będzie jakaś
osoba prawna / fizyczna a pojazdem kierować będzie jakiś kierowca któremu posiadacz samoistny poleca np.
pojechać z Łodzi do Warszawy. I jeżeli w drodze powrotnej kierowca nie jedzie prosto z Warszawy do Łodzi, ale
zahacza np. o Kielce, bo tam ma znajomą z którą się chce zobaczyć i jeżeli dojdzie w tych Kielcach do jakiegoś
wypadku, powstaje pytanie czy władztwo faktyczne dotychczasowego posiadacza zostaje wyłączone przez to,
że kierowca samowolnie odchylił się od wyznaczonej mu trasy? Przyjmuje się, że na ogół nie – zwykła samowola
kierowcy nie wyłącza posiadania dotychczasowego posiadacza dopóty, dopóki nie oznacza ona objęcia pojazdu
w posiadanie, a więc zagarnięcia pojazdu dla siebie (kierowca może np. pojechać sobie na wakacje). Nawiasem
mówiąc kierowca pojazdu jest dzierżycielem – włada pojazdem faktycznie, ale nie dla siebie.
Podobnie jeśli posiadacz odda samochód do warsztatu – w ramach tej naprawy pracownicy mogą podjąć jazdy
próbne i jeżeli podczas nich dojdzie do wypadku, odpowiada posiadacz samoistny pojazdu (pracownicy
warsztatu również są tylko dzierżycielami).
Posiadacz odpowiada także jeśli odda pojazd np. grzecznościowo – przyjacielowi, znajomemu. Taka osoba nie
jest dzierżycielem – włada dla siebie, sam chce załatwić jakąś swoją sprawę – jest prekarzystą.
2). Natomiast wyłącza odpowiedzialność posiadacza samoistnego oddanie pojazdu w posiadanie zależne.
Zgodnie z założeniami art. 436 odpowiada albo posiadacz samoistny, albo posiadacz zależny (ten kto włada
rzeczą jak użytkownik, najemca, dzierżawca lub inna osoba, której przysługuje jakieś prawo do cudzej rzeczy -
osoba, która włada faktycznie rzeczą dla siebie ale w zakresie odpowiadającym jakiemuś prawu
niewłaścicielskiemu – jako najemca, dzierżawca).
Posiadacz zależny nie musi być naprawdę najemcą, czy dzierżawcą pojazdu, bo np. umowa najmu okazała się z
jakichś względów nieważna i w związku z tym prawo w ogóle nie powstało. Wystarczy że włada faktycznie jak
najemca czy dzierżawca – już wtedy jest posiadaczem zależnym i ponosi odpowiedzialność.
Z tym, że jednocześnie orzecznictwo wprowadziło pewien warunek. Przekazanie odpowiedzialności wraz z
przekazaniem pojazdu w posiadanie zależne, może przybierać różne postaci. Może to być oddanie pojazdu do
dyspozycji posiadacza zależnego i wtedy w zasadzie wszystko jest zgodne z przepisem. Ale możemy wyobrazić
sobie taką sytuację, że jakaś instytucja chce wysłać dzieci swoich pracowników na kolonie i zawiera umowę
najmu autobusu na określony dzień np. z PKS-em i na podstawie tej umowy PKS deleguje swojego kierowcę,
który jedzie tym autobusem – i to też jest najem pojazdu. Tylko pojawia się pytanie, czy następuje wtedy
przekazanie pojazdu w posiadanie zależne? Orzecznictwo przyjęło, że aby mówić o oddaniu pojazdu, musi być
oddanie pojazdu w pełną dyspozycję - posiadacz zależny musi objąć władztwo bezpośrednio i na wyłączność. Tej
pełnej dyspozycji najemca nie uzyskuje jeżeli najem opiewa na najem pojazdu, ale z kierowcą, który jest
człowiekiem wynajmującego.
Oczywiście obok posiadacza samoistnego czy zależnego może odpowiadać za szkodę wyrządzoną ruchem
pojazdu także inna osoba – przede wszystkim kierowca, który jedzie nieostrożnie, popełnia winę i może
odpowiadać na zasadzie winy z art. 415. Mamy wówczas zbieg roszczeń wobec posiadacza oraz wobec
kierowcy, który jechał w sposób zawiniony. Może się również zdarzyć, że kierowca będzie pracownikiem
posiadacza i prowadzi pojazd w ramach stosunku pracy - mogą wejść w grę przepisy prawa pracy (art. 120 który
odpowiedzialność pracownika względem osoby trzeciej wyłącza, jeśli szkoda została wyrządzona przy
wykonywaniu pracy i w sposób nieumyślny).
Choć nawet w razie zbiegu roszczeń poszkodowany będzie swoje roszczenia kierował raczej wobec posiadacza
pojazdu (bo jest on ubezpieczony) – surowa odpowiedzialność posiadacza łagodzona jest przez wprowadzenie
obowiązku ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej (OC).
III
ZASADA ODPOWIEDZIALNOŚCI:
Mamy tutaj surową odpowiedzialność na zasadzie ryzyka. Ustawodawca łagodzi tę surową odpowiedzialność w
dwóch wypadkach – art. 436 §2 - i wraca do tzw. zasad ogólnych odpowiedzialności (a więc do zasady winy
przede wszystkim):
1)
Posiadacz będzie odpowiadał za szkodę wyrządzoną przez ruch pojazdu mechanicznego na zasadzie winy
w przypadku zderzenia:
Jak rozumieć zderzenie? Aby nastąpiło zderzenie muszą wystąpić (1)co najmniej dwa pojazdy, muszą one
znajdować się (2)w ruchu i (3)musi dojść do ich zetknięcia. Należy odróżnić zderzenia od najechania – to
ma miejsce, gdy jeden z pojazdów nie jest w ruchu (w szerokim znaczeniu) np. szkoda na parkingu.
Najechanie nie powoduje odstępstwa od zasady ryzyka.
Przyjęcie, że obaj posiadacze pojazdów, w wypadku zderzenia, odpowiadają na zasadzie ryzyka
prowadziłoby do paradoksalnych sytuacji gdy np. posiadacz małego samochodu osobowego, wjechałby z
własnej winy pod ciężarówkę, to posiadacz ciężarówki, mimo że nie zachował się nieprawidłowo, zawsze
płaciłby za ogromne szkody, gdyż jego uszczerbek byłby zawsze o wiele mniejszy i w rozliczeniu nie
równoważył by zniszczeń w samochodzie osobowym. Należy więc wrócić do zasad ogólnych – po prostu
ustalić stopień winy uczestniczących w zderzeniu. Odpowiedzialność zaostrzona znosi się niejako
wzajemnie i z tego tytułu następuje powrót do zasad ogólnych.
Wszystkie inne osoby poza posiadaczami uczestniczącymi w zderzeniu mają oczywiście roszczenia na
zasadach ryzyka (np. przechodzień, czy pasażer pojazdu) - wyłączenie zasady ryzyka przy zderzeniu odnosi
się tylko i wyłącznie do rozliczenia szkód doznanych przez samych posiadaczy zderzających się pojazdów.
Orzeczenie: Posiadacz taksówki przewoził klienta i zatrzymał się przy chodniku bo klient wysiadał. Kierowca
zgasił samochód, rozliczał się z wysiadającym pasażerem taksówki, miał jeszcze wysiąść by wyjąć bagaż,
lecz nie zdążył tego zrobić, ponieważ został uderzony przez inny samochód prowadzony przez kierowcę,
który doznał ataku serca i zmarł (a więc wypadek był rezultatem nagłej choroby). Powstał tutaj pewien
problem – wedle tradycyjnego rozumienia, jeżeli oba pojazdy były w ruchu, mieliśmy zderzenie (mieliśmy
typowy przejściowy postój taksówki). Kierowcy, który doznał ataku serca, winy przypisać nie można, a więc
cała odpowiedzialność przerzucona zostaje na kierowcę taksówki. SN stwierdził jednak, że w tym wypadku
cel jazdy taksówki został osiągnięty i nie była ona już w ruchu – a więc mieliśmy tylko najechanie i
odpowiada na zasadzie ryzyka posiadacz, który spowodował wypadek.
Na temat tego orzeczenia w jednym z numerów Palestry ukazał się artykuł dra Robaczyńskiego, gdzie autor
krytykuje to stanowisko, uznając że jest to wyłom od dotychczas przyjętego stanowiska co do pojęcia ruchu
pojazdu. Na to jest dosyć dyskusyjna wypowiedź dra Księżaka, która ukazała się w ostatnim numerze
Palestry, który proponuje żeby w wypadku zderzenia niekoniecznie stosować te same kryteria ustalenia
ruchu pojazdu co w §1. W §1, gdzie chodzi o odpowiedzialność na zasadzie ryzyka, mamy ruch rozumiany
szeroko, co odzwierciedla ryzyko związane z ruchem pojazdu. Natomiast tam, gdzie chodzi o zderzenie, a
więc w §2 to zderzenie określone jest po prostu jako zderzenie – tu słowa ruch ustawodawca nie
uszanował, wobec tego Księżak wskazuje, że nie musimy przenosić tego pojęcia ruchu z §1 na grunt §2 –
możemy przy zderzeniu rozumieć ruch w fizycznym, ścisłym znaczeniu.
2)
Przewóz z grzeczności – jeżeli przewozi się kogoś z grzeczności, to ten przewożony z grzeczności nie może
liczyć na lepszą ochronę jaką by miał gdyby był przewożony nie z grzeczności (miałby wówczas roszczenie
oparte na zasadzie ryzyka o naprawienie szkody).
Jeżeli jest przewożony z grzeczności – jego roszczenie jest znacznie słabsze, bo musi być przeprowadzony
dowód winy po stronie posiadacza pojazdu.
Jakie jest uzasadnienie gorszego potraktowania osoby przewożonej z grzeczności?
Posiadacz oraz przewożony z grzeczności wspólnie korzystają z pojazdu i w takim razie ma to przemawiać
za złagodzeniem odpowiedzialności posiadacza względem przewożonego z grzeczności (podobnie przy
umowach nieodpłatnych odpowiedzialność dłużnika jest zwykle złagodzona - z grzeczności to znaczy
przede wszystkim nieodpłatnie).
Oczywiście to złagodzenie odpowiedzialności odnosi się tylko do posiadacza pojazdu, który przewozi z
grzeczności. Jeżeli doszłoby do zderzenia i byłby on poszkodowany ruchem także innego pojazdu, to
oczywiście względem posiadacza który mu nie świadczył z grzeczności będzie miał roszczenie na zasadzie
ryzyka.
Argumenty te nie uzasadniają wystarczająco dyskryminacji jakiej doznaje ofiara wypadku w sytuacji, gdy
przewożona jest z grzeczności. Wielość samochodów, a przede wszystkim obowiązkowe ubezpieczenia
przemawiają raczej przeciwko tej dyskryminacji. W połowie wieku XX, do lat 60 tego rodzaju ograniczenia
były w różnych ustawodawstwach wprowadzane, ale mniej więcej w okolicach lat 60 XX w., te ograniczenia
surowej odpowiedzialności względem przewożonych z grzeczności, były na ogół usunięte. Polska jest
wyjątkiem, gdzie ten archaiczny przepis wciąż utrzymuje się w kodeksie. Stwarza on pewne trudności,
ponieważ jeżeli ktoś miał nieszczęście być przewożonym z grzeczności, to nie może być pewien, że otrzyma
naprawienie szkody jakiej doznał wskutek wypadku – wszystko zależeć będzie od tego, czy zdoła
udowodnić posiadaczowi, że ten popełnił winę. Jeżeli tej winy nie udowodni, nie będzie miał roszczenia ani
do posiadacza pojazdu, ani do jego ZU.
Wydaje się więc, że jest to przepis, który niczym się nie tłumaczy i być może gdyby doszło do zbadania jego
konstytucyjności, mogłoby się okazać, że narusza on zasadę równego traktowania. Fakt przewożenia z
grzeczności nie stanowi na tyle cechy szczególnej, by uzasadniał odmienne traktowanie tej osoby w
dzisiejszych warunkach mnogości pojazdów i znacznej częstotliwości występowania tego typu sytuacji.
Przepis ten chroni dzisiaj głównie interesy i kieszeń ZU i sądy na ogół widząc, że uzasadnienie, ratio legis
tego wyjątku jest bardzo słabe starają się możliwie maksymalnie ograniczyć samo pojęcie przewozu z
grzeczności.
Jakie cechy musi spełniać przewóz, aby był przewozem z grzeczności? Orzecznictwo stawia tutaj dość
surowe warunki:
A.
musi to być przewóz nieodpłatny (a więc jeżeli przewożony obiecał jakąś zapłatę, choćby
jeszcze nie zapłacił, albo jeżeli z okoliczności wynikało, że chce być przewożony za
odpłatnością, to oczywiście przewozu z grzeczności nie ma) – nawet wówczas gdy osoby
umawiają się, że razem odbędą podróż samochodem i następnie koszty będą dzielone, czyli
pasażer będzie partycypował w kosztach np. zakupu benzyny, nie będzie to przewóz z
grzeczności.
Również w sytuacji gdy 2 dygnitarzy miejscowych, którzy podróżowali często do Warszawy w
celach służbowych i obaj mieli samochody służbowe, ale umówili się między sobą, że zamiast
jeździć dwoma – raz jeździć będą jednym raz drugim – doszło do wypadku i sąd stwierdził, że
nie był to przewóz z grzeczności;
B.
musi to być przewóz bez obowiązku prawnego – czasem przewóz może być nieodpłatny, ale
przewoźnik ma obowiązek dokonania przewozu, wynikający np. z umowy, jakichś innych
stosunków, czy przepisów szczególnych. Wówczas przewożony choćby nie płacił nie jest już
przewożony z grzeczności, ale w wykonaniu obowiązku prawnego – np. posłowie,
senatorowie, którym przysługują darmowe przejazdy koleją czy innymi środkami komunikacji,
ale nikt nie powie że są przewożeni z grzeczności;
C.
musi to być przewóz bezinteresowny – nie może wchodzić w grę jakikolwiek inny interes - np.
posiadacz pojazdu chce sprzedać swój samochód i trafia mu się potencjalny nabywca, który
zaproszony zostaje na jazdę próbną – wtedy jest on przewożony nieodpłatnie, bez obowiązku
ale nie bezinteresownie. Podobnie gdy ojciec przewozi lekarza do chorego dziecka – lekarz
podróżuje nieodpłatnie, bez obowiązku, ale nie bezinteresownie.
IV
OKOLICZNOŚCI ZWALNIAJĄCE:
Posiadacz „ponosi odpowiedzialność przewidzianą w artykule poprzedzającym” – posiadacz pojazdu może
więc zwolnić się od odp. dowodząc wystąpienia jednej z okoliczności egzoneracyjnych (awaria pojazdu nie
jest siłą wyższą; osobą trzecią nie jest kierowca pojazdu, bo jest włączony w ruch – to ktoś z zewnątrz, kierowca
innego pojazdu, pieszy, także osoba odpowiedzialna za stan drogi).
Za szkodę powstałą w wypadku odpowiada – jeżeli nie jest to ta sama osoba – oprócz posiadacza pojazdu, także
kierowca. Każdy odpowiada z innego tytułu (kierowca na zasadzie winy własnej-415, posiadacz z 436), lecz obaj
solidarnie wobec poszkodowanego. Jeżeli posiadacz pojazdu jest kierowcą lepiej oprzeć roszczenia o art. 436.
Mogą wystąpić sytuacje zbiegu odp. z art. 435. i art. 436. np. potrącenie przez tramwaj – jest on częścią
przedsiębiorstwa komunikacyjnego poruszanego siłami przyrody i jest to szkoda wyrządzona przez ruch
pojazdu. Odpowiada jednak ten sam podmiot, choć to na jakiej podstawie opieramy roszczenia może mieć
pewne znaczenie. Przyjmuje się, że powinno się to kwalifikować raczej z art. 435., bo pozwala to uwzględnić
szerszy kontekst wyrządzenia szkody (np. można uwzględnić usytuowanie przystanku a nie tylko ruch
tramwaju).
Trzeba jeszcze wspomnieć o art. 437 k. c., który przewiduje że odpowiedzialności z art. 435 i 436 nie można z
góry wyłączyć ani ograniczyć. A więc mamy to do czynienia z odpowiedzialnością o charakterze semi-
imperatywnym – a więc ma stanowić minimum ochrony dla poszkodowanego - i tego minimum ochrony strony
nie mogą wyłączyć, ani nawet ograniczyć. A więc wszelkie umowne klauzule, które by ograniczały czy wyłączały
tę odpowiedzialność z góry będą bezskuteczne – a więc jeżeli taksówkarz podrzucałby pasażerowi do
podpisania klauzulę umowną, w której zrzeka się on roszczeń z art. 436 k. c., będzie to umowa nieważna. Ale
możliwe jest oczywiście umowne zaostrzenie tej odpowiedzialności – np. taksówkarz bierze na siebie
odpowiedzialność również za siłę wyższą.
ODPOWIEDZIALNOŚĆ UBEZPIECZENIOWA:
Odpowiedzialność na zasadzie ryzyka łączy się z całym systemem ubezpieczeń. Ochrona poszkodowanego
wymaga nie tylko surowej odpowiedzialności posiadacza pojazdu, ale także stworzenia gwarancji zaspokojenia
roszczeń odszkodowawczych. Może się bowiem okazać, że odpowiedzialny posiadacz nie ma środków na
pokrycie szkody, wiąże się to też z tym, że czasami nie można ustalić kto jest odpowiedzialny (sprawca zbiegł z
miejsca wypadku).
W 1958r. po raz pierwszy wprowadzono w Polsce system obowiązkowych ubezpieczeń. Ubezpieczenie miało
charakter ustawowy, powstawało z mocy prawa z chwilą rejestracji auta. Mogło to działać dopóki był tylko
jeden ubezpieczyciel (PZU).
Ustawa z 1990 nałożyła na posiadaczy pojazdów obowiązek zawarcia umowy ubezpieczeniowej z dowolnym ZU.
Nowa ustawa o działalności ubezpieczeniowej z 22.05.2003 również przewiduje obowiązek zawarcia umowy o
ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej (OC). Szczegółowe regulacje przewiduje rozporządzenie
wykonawcze do tej ustawy. Zakres odpowiedzialności ZU reguluje art. 34. – odszkodowanie z ubezpieczenia OC
przysługuje, jeżeli posiadacz lub kierujący są zobowiązani do naprawienia szkody. ZU odpowiada zatem
akcesoryjnie – najpierw należy ustalić odpowiedzialność posiadacza (art. 436.) lub kierującego (art. 415.), a tak
ustalona odpowiedzialność objęta jest ubezpieczeniem.
Odpowiedzialność ta musi się zamykać w granicach sumy gwarancyjnej, która nie może być niższa niż 350 tys.
euro na każdego poszkodowanego szkodą na osobie i 200 tys. euro – szkodą na mieniu. Art. 38. określa
wyłączenia odpowiedzialności ZU na podstawie umowy:
1.
za szkodę na mieniu wyrządzoną posiadaczowi przez kierowcę (ale może to obejmować
ubezpieczenie AC);
2.
za szkodę w przewożonych ładunkach, przesyłkach, bagażu – chyba że odpowiedzialność ponosi
posiadacz innego pojazdu mechanicznego niż pojazd przewożący wymienione przedmioty;
3.
za utratę gotówki, biżuterii, papierów wartościowych i wszelkich dokumentów, zbiorów
filatelistycznych, numizmatycznych i podobnych;
4.
za szkody powstałe na skutek zanieczyszczenia środowiska.
Art. 19. poszkodowany w wypadku drogowym ma roszczenie bezpośrednio do ZU. Może dochodzić roszczenia
od posiadacza lub kierowcy – wedle jego wyboru. Art. 43 – ZU, który wypłacił odszkodowanie może mieć regres
do kierowcy, gdy ten wyrządził szkodę umyślnie, będąc pod wpływem alkoholu lub pod wpływem środków
odurzających, jeśli wszedł w posiadanie pojazdu na skutek przestępstwa, nie miał uprawnień do prowadzenia
danego pojazdu, zbiegł z miejsca wypadku.
Jeśli okaże się, że osób odpowiedzialnych nie da się zidentyfikować, a okoliczności wyrządzenia szkody
uzasadniają taką odpowiedzialność, ten kto poniósł szkodę na osobie może zgłosić się do Ubezpieczeniowego
Funduszu Gwarancyjnego, będącego odrębną osoba prawną. UFG płaci też – zarówno za szkodę na osobie jaki i
na mieniu – gdy okaże się, że posiadacz pojazdu nie był ubezpieczony lub też gdy zbankrutował ZU.
ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZWIĄZANA Z PONIESIENIEM SZKODY W CUDZYM LUB WSPÓLNYM INTERESIE:
Art. 438 – odpowiedzialność ta istniała już w prawie rzymskim – lex Rhodia de iactu - ustawa ta przewidywała
że w sytuacji wyrzucenia ładunku za burtę statku, ale po to ażeby zapobiec zatonięciu statku, poszkodowany
ma roszczenie wobec wszystkich tych, których ładunek dopłynął do portu.
Art. 438 k. c. tę odpowiedzialność wyraża. Chodzi w tym przepisie o naprawienie szkody nie tyle wyrządzonej co
poniesionej - szkody poniesionej w celu odwrócenia szkody grożącej drugiemu lub odwrócenia wspólnego
niebezpieczeństwa (rozumie się że chodzi tutaj o niebezpieczeństwo majątkowe lub osobiste).
Nie jest istotne czy ten kto poniósł taką szkodę uczynił to dobrowolnie (czyli sam zgodził się lub sam wyrzucał za
burtę swój własny towar), czy został do tego zmuszony przez innych, czy po prostu nie było go na pokładzie i o
całej sytuacji nie wiedział - okoliczności poniesienia tej szkody nie mają znaczenia.
Wówczas ten kto taką szkodę poniósł (poszkodowany), może żądać naprawienia poniesionych strat w
odpowiednim stosunku od osób, które z tego odniosły korzyść.
Pozwanym w sprawie (osobą odpowiedzialną) mogą być tylko te osoby, które odniosły z tego korzyść - czyli
tylko skuteczne poświęcenie dóbr może zostać wyrównane (w tym sensie skuteczne, że ktoś z tego musiał
odnieść korzyść).
Roszczenie ograniczone jest (1) tylko do szkody majątkowej i (2) chodzi o szkodę majątkową w postaci damnum
emergens – czyli poniesionej straty - wyłączone jest dochodzenie na podstawie tego przepisu lucrum cessans.
Ustawodawca wyraźnie zastrzega, że jeżeli jest kilku takich co odnieśli korzyść, to nie odpowiadają oni solidarnie
– każda z tych osób odpowiada w odpowiednim stosunku.
Były pewne wątpliwości co do umiejscowienia tego przepisu i co do kwalifikacji odpowiedzialności. Widać że
nie jest to typowa odpowiedzialność z czynu niedozwolonego za szkodę wyrządzoną - ale za szkodę poniesioną.
Odpowiadają nie osoby które szkodę wyrządziły, ale te które odniosły korzyść. Można by więc kwalifikować tę
odpowiedzialność jako prowadzenie cudzych spraw bez zlecenia, niekoniecznie jako delikt (ten kto wyrzuca
towar za burtę prowadzi cudzą sprawę – tych którzy na tym skorzystali).
Ale nie zawsze przepisy o prowadzeniu cudzej sprawy znalazłyby zastosowanie, bo brakować może czasem
przesłanki, która jest konieczna przy negotiorum gestio, a mianowicie zamiaru prowadzenia cudzej sprawy.
Można by również ten przypadek rozpatrywać w kategoriach bezpodstawnego wzbogacenia, mamy bowiem
zubożenie jednego i towarzyszące temu wzbogacenie innych (wzbogacenie, które polega na uniknięciu straty) -
i jedno następuje kosztem drugiego. Ale może się okazać, że w tym wszystkim bierze udział osoba trzecia, a
więc nie zawsze będzie można wykazać, że wzbogacenie nastąpiło kosztem zubożonego.
Ostatecznie uznano więc, że jednak najbliżej tej sytuacji są przepisy o czynach niedozwolonych – zwłaszcza że
może być odpowiedzialność z czynu niedozwolonego na zasadach słuszności (bo względy słuszności choć nie
wyrażone w przepisie mają swoje znaczenie).
ROSZCZENIE ZAPOBIEGAWCZE – ART. 439:
Jest to przypadek nietypowy – chodzi o stan zagrożenia szkodą – a więc o szkodę, która grozi, która dopiero
może powstać. Pojawia się pytanie, czy w wypadku gdy pojawi się takie zagrożenie powstania szkody prawo
pozwala na reakcję względem takiego stanu zagrożenia?
Ustawodawca zdecydował się wprowadzić do k. c. art. 439 co było w momencie jego uchwalania pewną
nowością (w tym znaczeniu, że w K. Z. nie było odpowiednika, były tylko poszczególne przypadki roszczeń
prewencyjnych, nie było jednak tak ogólnie określonego roszczenia jak w art. 439).
Przepis ten, teoretycznie przynajmniej ma doniosłe znaczenie – jest ogólną akcją prewencyjną. Ale w praktyce
jego znaczenie nie okazało się takie istotne i przypadków stosowania tego przepisu jest stosunkowo niewiele.
Zakres zastosowania:
Dotyczy szkody, która jeśli powstałaby, rodziłaby odpowiedzialność z tytułu czynu niedozwolonego. Chodzi więc
o stosunki pozaumowne(!). Roszczenie ma o tyle charakter samodzielny, że nie zależy od tego czy szkoda
powstała.
Sformułowanie przepisu pozwala na wystąpienie z roszczeniem o zapobieżenie szkodzie (nie trzeba czekać na
jej powstanie). W związku z tym ustawodawca w formule art. 439 wyznacza pewne przesłanki powstania tego
roszczenia – przy czym przesłanki te są nieco sporne – zwłaszcza co do tego o czym art. 439 nie mówi:
1). Zagrożenie szkodą – musi być stan zagrożenia szkodą – na osobie lub na mieniu – nie ma więc ograniczenia.
Natomiast z równoległego obowiązywania art. 24 k. c. wynika, że jeśli to jest szkoda o charakterze
niemajątkowym (wynikająca z zagrożenia naruszenia dóbr osobistych) to wówczas art. 24 przewiduje
możliwość żądania, aby ta osoba zaniechała tego działania z którym wiąże się zagrożenie naruszenia dobra
osobistego. Zatem przy szkodzie niemajątkowej art. 439 nie znajdzie zastosowania – bo jako lex specialis
obowiązuje art. 24, który daje szczególne roszczenie o zapobieżenie szkodzie (o zaniechanie tego naruszenia,
które grozi szkodą niemajątkową). A więc w granicach art. 439 mieści się przede wszystkim zagrożenie szkodą
majątkową;
2). To zagrożenie musi mieć charakter bezpośredni – „komu zagraża szkoda bezpośrednio” – co to znaczy
bezpośrednio? Jest to sformułowanie nieco ocenne i z literatury i orzecznictwa możemy wyprowadzić pewne
wnioski:
I.
zagrożenie szkodą musi być skonkretyzowane – nie może chodzić o zagrożenie powstania szkody w ogóle
– musi być konkretyzacja co do okoliczności w których ta szkoda mogłaby powstać, co do rodzaju szkody –
jaka i na czym polegająca szkoda miałaby powstać, i co do osoby zagrożonej – komu ta szkoda miałaby
powstać;
II.
ale to jeszcze nie wystarczy aby stwierdzić że zagrożenie szkodą ma charakter bezpośredni - trzeba jeszcze
stwierdzić że to zagrożenie występuje z wysokim prawdopodobieństwem realizacji (czyli że ta groźba
może się rzeczywiście z dużym prawdopodobieństwem zrealizować). Jeśli jest tylko jakaś odległa obawa to
samo w sobie nie oznacza to jeszcze bezpośredniego zagrożenia.
Natomiast nie ma w zasadzie znaczenia z czego taka szkoda ma wynikać – czyli przyczyna, źródło szkody nie jest
w art. 439 wyznaczone – co prawda przepis wymienia kilka sytuacji w których może zagrażać szkoda, ale jest to
wyliczenie przykładowe („w szczególności”) – gdy szkoda zagraża wskutek braku należytego nadzoru nad
ruchem przedsiębiorstwa lub zakładu, albo nad stanem posiadanego budynku lub innego urządzenia.
Pojawia się problem czy samo powstanie stanu bezpośredniego zagrożenia spowodowanego działaniem
określonej osoby już wystarcza aby powstało roszczenie, czy muszą być spełnione inne przesłanki?
Stosując wykładnię literalną przepisu art. 439 wynikałoby że to już wszystko i więcej ustawodawca nie wymaga
– w doktrynie jednak zwrócono uwagę, że powstają tutaj pewne wątpliwości:
1.
OCHANOWICZ – nie potrzeba innych przesłanek, wystarczy wykazać adekwatny związek przyczynowy
między zachowaniem osoby, przeciwko której kieruje się roszczenie a powstałym stanem zagrożenia.
Gdyby jednak przyjąć to stanowisko ochrona prewencyjna sięgałaby bardzo daleko – można by zostać
zatrzymanym w działaniach zgodnych z prawem tylko dlatego że komuś innemu zagraża bezpośrednio
szkoda. A należy pamiętać że w systemie prawa polskiego nie ma żadnego ogólnego zakazu szkodzenia
(nie ma neminem ledere) – jest odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną w określonych warunkach – o
tym czy wolno czy nie wolno jakieś zachowanie podjąć decyduje ocena z punktu widzenia
bezprawności, natomiast sam fakt, że z takiego zachowania może wynikać szkoda jeszcze nie oznacza
bezprawności. Przykładowo w obrocie gospodarczym w ramach tzw. dozwolonej konkurencji
uczestnicy obrotu gospodarczego starają się sobie zaszkodzić – bo konkurencja na tym polega by
podejmując określone działania, np. wyprzeć z rynku konkurenta – jeżeli czyni się to w sposób lojalny,
w granicach dozwolonej konkurencji to fakt wyrządzenia szkody konkurentowi nie oznacza
bezprawności działania.
Przykład - ktoś ma aptekę i widzi że jego konkurent otwiera drugą na tej samej ulicy – oczywiście, że
zagraża mu bezpośrednio szkoda – jak będą dwie apteki to z pewnością zyski się zmniejszą, ale nie
oznacza to że można tutaj skorzystać z art. 439 i zabronić drugiemu otwarcia apteki bo stwarza to
bezpośredni stan zagrożenia szkodą. A więc samo ustalenie stanu zagrożenia i związku przyczynowego
między czyimś zachowaniem a stanem zagrożenia nie wystarczą – wówczas bowiem art. 439 mógłby
być wykorzystywany do hamowania różnych pożytecznych inicjatyw;
2.
CZACHÓRSKI, SZPUNAR, PETRYKOWSKA – nie można przyznać roszczenia jeżeli po stronie pozwanego
nie ma działania bezprawnego, obiektywnie nagannego - istnieje zatem dodatkowy wymóg wykazania,
że zachowanie pozwanego jest bezprawne. Art. 439. nie wspomina co prawda o tej przesłance, ale
autorzy twierdzili, że przyjęcie pierwszego ujęcie za bardzo ograniczałoby prowadzenie przeróżnych
działalności. To stanowisko przeważa;
3.
SZACHUŁOWICZ – wymaga winy osoby, która spowodowała stan zagrożenia, w szczególności winy w
nadzorze – opierając się na sformułowaniu przepisu. Pogląd, że stan bezpośredniego zagrożenia musi
być wywołany w sposób zawiniony jest jednak za daleko idący – istotny jest tu stan zagrożenia, a nie
chodzi o badanie czy sprawca jest poczytalny, zdolny ponosić winę, itd. Chodzi o uniknięcie szkody;
4.
AGOPSZOWICZ – ponieważ chodzi o uniknięcie szkody, trzeba ocenić na jakiej podstawie odpowiadałby
sprawca, gdyby szkoda powstała i odpowiednią zasadę przenieść na grunt tego roszczenia – jeśli miałby
odpowiadać na zasadzie winy, to konieczne jest zawinione spowodowanie stanu zagrożenia, jeśli
natomiast za tego rodzaju szkodę prawo przewiduje odpowiedzialność obiektywną – na zasadzie ryzyka,
to również roszczenie prewencyjne należałoby uniezależnić od winy i uzależnić tylko od istnienia
związku przyczynowego między określonym czynnikiem (np. ruchem przedsiębiorstwa), a tym stanem
zagrożenia.
Stanowisko to nie utrzymało się, bowiem rezygnując z przesłanki bezprawności przy odpowiedzialności
na zasadzie ryzyka ochrona prewencyjna szłaby za daleko.
Oczywiście jeśli z czyjegoś zachowania grozi szkoda na osobie (np. uszkodzenie ciała) to już samo powiązanie
przyczynowe z dobrem prawnie chronionym w sposób bezwzględny oznacza że to jest zachowanie niezgodne z
prawem – porządek prawny chroniąc pewne dobra w sposób bezwzględny, tak jak np. dobra osobiste, chroni
nie tylko przed naruszeniem tych dóbr ale także przed stanem bezpośredniego zagrożenia (w art. 24 przesłanką
roszczenia o zaniechanie jest bezprawność, ale ta bezprawność jest czasem z góry założona w związku z
charakterem zagrożonego dobra – chyba że istnieje okoliczność wyłączająca bezprawność).
Osobą legitymowaną czynnie (kto może wystąpić z roszczeniem) jest każda osoba, której dobra prawne są
bezpośrednio zagrożone (pośrednie zagrożenie nie wystarcza – nie jest to actio popularis).
Legitymację bierną (przeciwko komu roszczenie jest kierowane) ma osoba, która stwarza stan zagrożenia,
ewentualnie osoba, która cywilnie odpowiada za sprawcę (np. przełożony).
Treść roszczenia: powód może żądać aby pozwany:
(1) przedsięwziął środki niezbędne do odwrócenia grożącego niebezpieczeństwa (konkretne czynności jakie ma
podjąć pozwany wyznacza sąd, oceniając dane okoliczności);
(2) a w razie potrzeby by dał odpowiednie zabezpieczenie np. złożył odpowiednią kwotę do depozytu (które to
pieniądze będą służyć w razie gdyby szkoda się zrealizowała – jako suma przyszłego odszkodowania).
ART. 441 – WSPÓŁODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA SZKODĘ WYRZĄDZONĄ CZYNEM NIEDOZWOLONYM:
Ta odpowiedzialność kilku osób za szkodę wyrządzoną czynem niedozwolonym może się zdarzyć, i w praktyce
dość często się zdarza. Możliwe są różne sytuacje:
A.
współsprawstwo szkody – np. kilka osób pobiło poszkodowanego – każdy odpowiada z art. 415.;
B.
odpowiedzialność sprawcy i osoby z art. 422. (podżegacz - nakłonił, pomocnik - pomagał, również ten
kto świadomie skorzystał z wyrządzonej drugiemu szkody – przede wszystkim paser świadomy – tylko
świadomy tj. osoba, która świadomie skorzystała z wyrządzonej drugiemu szkody – ale może też
chodzić o inne skorzystanie z wyrządzonej drugiemu szkody np. w czasie okupacji okupant rekwirował
własność określonych osób i inne osoby świadomie na tym korzystały, uczestnicząc w całym
procederze przejmowały budynki czy urządzenia).
Może być tak, że sprawca nie będzie odpowiadał, bo np. będzie małoletni – wówczas zostanie tylko
odpowiedzialność tych osób.
Wszystkie te osoby odpowiadają nie w granicach swego zamiaru (tak jak w prawie karnym) tylko
zakłada się że odpowiadają za całą szkodę ;
C.
odpowiedzialność sprawcy za czyn własny i osoby odpowiedzialnej za niego za czyn cudzy;
D.
gdy szkoda wyrządzona jest przez pewien czynnik, z którym ustawa łączy odpowiedzialność a
podmiot odpowiedzialny jest zwielokrotniony np. samochód będący własnością małżonków,
odpowiedzialność wspólnie zajmujących pomieszczenie.
Sytuacjami takimi zajmuje się art. 441 – mówi on, że odpowiedzialność tych wszystkich osób jest względem
poszkodowanego solidarna (solidarność wprowadzona z mocy prawa, ustawy). Jest to oczywiście wielka korzyść
dla poszkodowanego - może on sobie wybrać pozwanego spośród kilku osób odpowiedzialnych za jego szkodę.
Poza tym konstrukcja solidarności dłużników chroni wierzyciela przed ewentualną niewypłacalnością któregoś z
dłużników (zawsze istnieje możliwość dochodzenia naprawienia szkody w całości od pozostałych
współodpowiedzialnych).
Jak inaczej można to było rozwiązać jeśli nie poprzez przyjęcie solidarności? Otóż każdy mógłby odpowiadać w
zakresie swojego czynu, w zakresie w jakim się przyczynił do szkody. Wtedy w procesie odszkodowawczym,
załóżmy że poszkodowany pozwie wszystkich współsprawców, będziemy mieli sytuację gdzie ci poszczególni
sprawcy będą się ze sobą kłócić kto w jakiej części partycypuje w obowiązku naprawienia szkody – sąd będzie
musiał wysłuchiwać kto i ile razy kopnął poszkodowanego, kto mu zadał taki a nie inny cios, etc. Proces mógłby
się wówczas toczyć w sposób konfliktowy i bardzo rozwlekać się w czasie. Art. 441 ucina to – poszkodowany
może pozwać któregokolwiek ze sprawców i każdy z nich odpowiada za całość szkody.
Natomiast rozłożenie ciężaru odpowiedzialności między współodpowiedzialnymi może nastąpić, ale dopiero w
procesie regresowym (między odpowiedzialnymi za szkodę, już po zaspokojeniu poszkodowanego).
Roszczeniami regresowymi i określeniem kryteriów rozłożenia ciężaru szkody pomiędzy osobami
współodpowiedzialnymi zajmują się §2 i 3 art. 441 k. c.
Znaczenie § 2. i 3. nie jest równe - zasadnicze znaczenie ma § 2., § 3. wprowadza jedynie pewne modyfikacje.
§2 odnosi się do sytuacji, gdy szkoda była wynikiem działania lub zaniechania kilku osób – wówczas ten kto
szkodę naprawił może żądać od pozostałych współsprawców zwrotu odpowiedniej części zależnie od
okoliczności, a zwłaszcza od winy danej osoby oraz od stopnia w jakim przyczyniła się do powstania szkody.
§ 2.: „działania lub zaniechania kilku osób” – należy to rozumieć odpowiednio szerzej – bądź czynnika, za który
te osoby odpowiadają. Szkoda jest bowiem często wynikiem nie tylko zachowania samego odpowiedzialnego,
a związana jest z ruchem przedsiębiorstwa, pojazdu, etc.
Można żądać zwrotu odpowiedniej części zależnie od okoliczność, „a zwłaszcza” – wyliczenie nie jest
wyczerpujące:
-
od (stopnia) winy danej osoby – tam gdzie będziemy mieli do czynienia z odpowiedzialnością na zasadzie
winy;
-
od stopnia przyczynienia – bo przy odpowiedzialności na zasadzie ryzyka może być tak, że winy nikt nie
ponosi (oczywiście jeżeli jedna z osób odpowiada na zasadzie ryzyka winę ponosi, to też należy ją
uwzględnić). Są autorzy, którzy wskazują, że nie można stopniować przyczynienia tzn. stawiać jednych
przyczyn nad drugimi, gdyż przeczy to konstrukcji związku przyczynowego – który albo jest albo go nie
ma.
Okoliczności należy badać indywidualnie dla każdego ze współodpowiedzialnych Jeżeli nie przynosi to
rozstrzygnięcia, ciężar szkody należy rozłożyć po równo.
§ 3. nakłada się na powyższe reguły, a dotyczy odpowiedzialności osoby mimo braku jej winy (zasada ryzyka,
słuszności). Jeżeli osoba odpowiedzialna za szkodę nie zawiniła (a więc odpowiada na zasadzie ryzyka lub
słuszności) może żądać zwrotu od współsprawców, którzy wyrządzili szkodę ze swej winy - zasadą jest tu pełny
regres. Nie zawsze jednak ten, kto naprawił szkodę będzie mógł żądać zwrotu w całości:
-
np. kierowca jechał prawidłowo, osoba 3. wtargnęła na jezdnię (zawinione zachowanie), kierowca
musiał gwałtownie zjechać z jedni i wjechał na innego przechodnia. Poszkodowany przechodzień ma
roszczenie przeciwko kierowcy i tej osobie 3. Szkodę pokrywa kierowca jako posiadacz pojazdu (ZU) –
nie będzie mógł jednak dochodzić od osoby 3. zwrotu całego odszkodowania, bo jedną z przyczyn
szkody był ruch pojazdu, co już samo w sobie niesie ryzyko wystąpienia szkody. Trzeba zatem
najpierw stosować §2. tj. ustalić stopień przyczynienia obu czynników porównując
niebezpieczeństwo wynikające z ruchu pojazdu z niebezpieczeństwem, które wynika z zawinionego
wtargnięcia na jezdnię osoby 3. i dopiero odpowiednio rozłożyć ciężar szkody. Wyjdzie zapewne, że
w zasadniczej części szkoda powinna obciążyć tę osobę 3;
-
ale np. w sytuacji, gdy przełożony (załóżmy, że sam dołożył należytej staranności przy wyborze,
poinformowaniu i nadzorze podwładnego) odpowie na zasadzie ryzyka za zawinione zachowanie
swojego podwładnego, to będzie mógł on dochodzić od podwładnego całości wypłaconego
odszkodowania. § 3. może zatem dać pełne roszczenie zwrotne tylko osobie, która odpowiada za
cudzy czyn.
PRZEDAWNIENIE ROSZCZEŃ Z TYTUŁU CZYNÓW NIEDOZWOLONYCH:
Zmiana – od 10 sierpnia 2007 r. art. 442 dotychczasowy został uchylony i jednocześnie wszedł w życie art. 442¹
- oba przepisy odnosiły się do tej samej materii, mianowicie do przedawnienia roszczeń z tytułu czynów
niedozwolonych.
Otóż te różne roszczenia deliktowe mają odrębną regulację co do przedawnienia – jest to przepis szczególny, a
jego szczególność polega na tym, że wyznacza on inne niż ogólne terminy przedawnienia, a po drugie inaczej
wyznacza on początek biegu przedawnienia (inaczej jak art. 120 k. c., który przewiduje że bieg terminu
przedawnienia rozpoczyna się od dnia wymagalności, a jeśli wymagalność zależy od jakiegoś zachowania
wierzyciela, bieg przedawnienia zaczyna się od chwili gdy wierzyciel mógł wezwać dłużnika do zapłaty i uczynić
w ten sposób roszczenie wymagalnym) - natomiast jeżeli chodzi o roszczenie z tytułu czynu niedozwolonego to
tutaj bieg przedawnienia zaczyna się według innych kryteriów.
Nowy przepis - §1 ma treść niemal nie zmienioną – roszczenie o naprawienie szkody wyrządzonej czynem
niedozwolonym ulega przedawnieniu z upływem lat 3 od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się o
szkodzie i osobie obowiązanej do jej naprawienia.
Mamy zatem bieg terminu przedawnienia 3-letniego, który zaczyna się od dnia a tempore scientiae – czyli od
dnia dowiedzenia się o szkodzie i osobie obowiązanej do jej naprawienia. Kiedy poszkodowany dowiaduje się o
szkodzie? Jest to oczywiście kwestią faktu i trzeba to ustalić kiedy fakt wyrządzenia szkody dotarł do jego
świadomości – może to być już w momencie wyrządzenia szkody, ale także później.
Szkoda na ogół jest zdarzeniem dynamicznym (zwłaszcza szkoda na osobie – stan zdrowia po wypadku może się
pogarszać) –ma to do siebie, że może zmieniać w czasie swój rozmiar i te zmiany rozmiaru szkody nie mają
znaczenia – nie jest ważne w jakim momencie poszkodowany dowiedział się o zwiększeniu szkody której już
doznał. Decydujące znaczenie dla biegu terminu ma moment w którym dowiedział się o tym, że szkoda w ogóle
powstała.
Z tym, że jest tutaj pewien niuans – w pewnym momencie może się okazać, że to nie będzie już ta sama szkoda
(tylko większa), ale już nowy rodzaj szkody. W pewnym momencie mogą pojawić się nowe rodzajowo szkody,
wynikające z tego samego zdarzenia – wówczas powstaje nowe roszczenie i zaczynamy liczyć bieg terminu
osobno.
Po drugie poszkodowany musi dowiedzieć się o osobie obowiązanej do naprawienia szkody – to może trwać
znacznie dłużej - np. poszkodowany wie że szkoda została wyrządzona, ale nie wie kto ją wyrządził – sprawca
uciekł, ukrywa się i dopiero po jakimś czasie ustalona zostaje jego tożsamość. Obie te przesłanki muszą być
spełnione kumulatywnie.
Co musi być wiadomo o osobie obowiązanej – zakłada się że muszą być to wiadomości które pozwolą wystąpić
przeciwko tej osobie do sądu, czyli pozwolą wytoczyć powództwo – a więc tożsamość tej osoby i inne dane
personalne które pozwolą ją skonkretyzować.
Ustawodawca przewidział również termin maksymalny w ramach którego biec może ten termin ruchomy – zd.
2 mówi „jednakże termin ten (3-letni) nie może być dłuższy niż 10 lat od dnia w którym nastąpiło zdarzenie
wywołujące szkodę” – a więc terminem maksymalnym w ramach którego może biec termin 3-letni jest 10 lat
liczone od dnia, w którym nastąpiło zdarzenie wywołujące szkodę (nie sama szkoda).
§2 tego przepisu przynosi regułę przedawnienia dla czynów niedozwolonych które okazują się przestępstwem
– jeżeli wyrządzenie szkody czynem niedozwolonym jednocześnie jest zbrodnią lub występkiem, to wówczas
roszczenie o naprawienie szkody ulega przedawnieniu z upływem lat 20 od dnia popełnienia przestępstwa.
Jest to wyjątek. Nie ma terminu a tempore scientiae – jest tylko i wyłącznie termin wydłużony – 20-letni
(poprzednio termin ten wynosił 10 lat). Widać że poszkodowany może mieć interes w tym aby ustalić że czyn
niedozwolony z tytułu którego dochodzi odszkodowania był przestępstwem – wtedy ma on dłuższy termin
przedawnienia. Pytanie zatem kto dokonuje tej kwalifikacji czynu jako zbrodni lub występku - czy niezbędny jest
wyrok sądu karnego i czy sąd cywilny jest związany orzeczeniem sądu karnego? Otóż sąd cywilny jest związany
– art. 11 k. p. c. – „sąd cywilny związany jest prawomocnym skazującym wyrokiem sądu karnego”.
Czyli jeśli sprawca tego czynu niedozwolonego został skazany prawomocnym wyrokiem sądu karnego i taki
wyrok jest to potem w procesie cywilnym poszkodowany nie ma problemu - wystarczy że powoła się tylko na to
orzeczenie sądu karnego i sąd cywilny jest już związany tym że było popełnione przestępstwo (i przyjmujemy
termin 20letni). A co jeśli nie ma orzeczenia sądu - np. sprawa jest w toku i niewiadomo kiedy się skończy albo
postępowanie karne zostało umorzone bo np. sprawca tego przestępstwa zmarł, albo postępowanie karne
zostało umorzone z innych przyczyn (abolicja, amnestia, etc.). Albo też przeprowadzono proces karny i okazało
się że nie ma przestępstwa – orzeczenie sądu uniewinniające. Co wówczas sąd ma zrobić?
We wszystkich tych wypadkach sąd cywilny może podjąć własne ustalenia i może dokonać kwalifikacji tego
czynu niedozwolonego z punktu widzenia tego czy jest to przestępstwo czy nie. Sąd cywilny ma tutaj pełną
swobodę i w oparciu o przepisy prawa karnego powinien dokonać takiej kwalifikacji. Nie musi czekać na
orzeczenie sądu karnego, a co więcej jeśli orzeczenie sądu karnego było uniewinniające dla sprawcy to sąd
cywilny nie jest nim związany – art. 11 k. p. c. mówi wyraźnie że sąd cywilny związany jest tylko skazującym
prawomocnym orzeczeniem sądu karnego. Oczywiście ewentualne skutki zajdą tylko w sferze prawa cywilnego.
Potrzeba nowelizacji tego przepisu wynikała stąd, że to uregulowanie zawarte w §1, więc współdziałanie
terminu 3letniego z 10letnim okazało się niezadowalające, zwłaszcza w odniesieniu do szkód na osobie.
Wyobraźmy sobie, że ktoś został przypadkowo napromieniowany wiązką promieni z jakiegoś urządzenia i
objawy choroby pojawiły się dopiero po 10 latach. Taka osoba choć mogłaby wykazać że jej szkodą jest szkoda
na osobie w postaci rozstroju zdrowia i wynika ona z tego zdarzenia, to jednak będzie miała swoje roszczenie
przedawnione. Takich przypadków było przed laty stosunkowo niewiele, ale ponieważ medycyna niestety czyni
postępy to coraz więcej jest sytuacji, w których można wykazać że szkoda wynika ze zdarzeń sprzed wielu lat.
Sądy zaczęły odczuwać że coś jest nie w porządku, w doktrynie zaczęto dyskutować jak ominąć tę przeszkodę i
dać poszkodowanemu roszczenie. Na tle przepisu poprzednio obowiązującego jedynym takim sposobem była
ewentualna możliwość powołania się na art. 5 – jeżeli pozwany zasłaniał się zarzutem przedawnienia można
było w pewnych sytuacjach uznać, że jest to nadużyciem prawa podmiotowego i wobec tego nie zasługuje na
ochronę.
W latach 2000 pojawiły się orzeczenia SN, w których zaczął on podważać obowiązujący dotychczas przepis art.
442. Ostatecznie SN podjął 17.2.2006 r. uchwałę całej izby cywilnej, w której powiedział że „roszczenie o
naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym przedawnia się z upływem lat 10 od dnia, w którym
nastąpiło zdarzenie wyrządzające szkodę, bez względu na to kiedy szkoda powstała lub się ujawniła”. Czyli SN
zajął (i to już w składzie całej izby) stanowisko zgodne z wykładnią do jakiej upoważniał przepis – nie ma tutaj
innego wyjścia, bo przepis mówił wyraźnie, że roszczenie przedawnia się w każdym wypadku z upływem lat 10.
SN uznał że nie da się tego inaczej interpretować, aczkolwiek w uzasadnieniu tej uchwały podkreślił że ten
10letni termin w odniesieniu do szkód na osobie jest odczuwany jako niesprawiedliwy i ograniczający prawa
poszkodowanego i że znacznie lepiej by było gdyby to był termin 20letni.
Reakcją na uchwałę był następnie wyrok TK z 1.9.2006 – TK uznał że art. 442 §1 zd. 2 (czyli to zdanie które
mówiło że w każdym wypadku przedawnia się z upływem lat 10) przez to, że pozbawia pokrzywdzonego
(powinno być poszkodowanego) dochodzenia odszkodowania za szkodę na osobie, która ujawniła się po
upływie lat 10 od wystąpienia zdarzenia wyrządzającego szkodę jest niezgodny z art. 2 i art. 77 ust. 1
Konstytucji - czyli TK uznał, że ten przepis jest niezgodny z Konstytucją w odniesieniu do szkód na osobie, które
ujawniły się po upływie lat 10 od wystąpienia zdarzenia szkodzącego.
Skończyło się to w ten sposób, że ustawa nowelizacyjna która weszła w życie 10 sierpnia 2007 r. uchyliła
dotychczasowy art. 442 i zastąpiła go art. 442¹.
Najważniejsza zmiana nastąpiła w §3 i 4. W §3 czytamy – „w razie wyrządzenia szkody na osobie przedawnienie
nie może skończyć się wcześniej niż z upływem lat 3 od dnia w którym poszkodowany dowiedział się o szkodzie i
osobie obowiązanej do jej naprawienia” – jeżeli jest roszczenie o naprawienie szkody na osobie z czynu
niedozwolonego nie działa termin 10letni – działa wyłącznie termin 3letni od dnia dowiedzenia się. Czyli
ustawodawca poszedł dalej niż to sugerował SN, że termin sztywny powinien być rozciągnięty do lat 20.
Rozwiązanie to może być kwestionowane z punktu widzenia funkcji przedawnienia – jedną z funkcji
przedawnienia, zawsze uważanego za niesprawiedliwe, jest zapewnienie bezpieczeństwa prawnego, żeby
wymiar sprawiedliwości nie musiał orzekać o jakichś zupełnie zadawnionych sprawach. Tymczasem §3 art. 442
otwiera drogę do orzekania o roszczeniach deliktowych praktycznie w granicach życia ludzkiego.
W odniesieniu do poprzedniego stanu prawnego podnoszono wątpliwości w sytuacjach w których szkody na
osobie doznawało małe dziecko (2, 3, 5 letnie). Jeśli skutkiem wypadku u dziecka było kalectwo, które
pozbawiało by go w przyszłości zdolności do pracy zarobkowej, to zaraz po wypadku nie można było żądać
renty z powodu utraty zdolności do pracy zarobkowej, bo takie małe dziecko jeszcze tej zdolności nie miało
więc szkody nie było. Pojawiła się ona dopiero z chwilą uzyskania przez to dziecko pełnoletniości i dopiero
wtedy można było dochodzić renty, ale wówczas pozwany podnosił zarzut przedawnienia. Starano się temu
zaradzić w różny sposób i ostatecznie przyjęto że trzeba występować przy okazji roszczenia o naprawienie
szkód już powstałych również z żądaniem ustalenia przez sąd odpowiedzialności pozwanego za szkody które
mogą się ujawnić w przyszłości z tego zdarzenia. I wówczas jeśli sąd zasądzał jakieś odszkodowanie i w sentencji
tego orzeczenia również ustalał odpowiedzialność pozwanego za przyszłe szkody to takie prawomocne
orzeczenie oznaczało przerwanie biegu przedawnienia i w ten sposób można było zaradzić niebezpieczeństwu
przedawnienia roszczenia zanim szkoda się zrealizuje. Ostatecznie ustawodawca zdecydował się przeciąć te
wątpliwości w §4 właśnie.
§4 – „przedawnienie roszczeń osoby małoletniej o naprawienie szkody na osobie nie może skończyć się
wcześniej niż z upływem lat 2 od uzyskania przez nią pełnoletniości” – jest to rozwiązanie zadowalające.