„URANIA — Postępy Astronomii”
urania.pta.edu.pl/science.html
PUBLICYSTYKA
— Refleksje nad poszukiwaniem cywilizacji pozaziemskich
1
REFLEKSJE NAD POSZUKIWANIEM CYWILIZACJI
POZAZIEMSKICH
Trudno dziś już dociec kiedy w umysłach ludzi pierwszy raz zakiełkowała myśl o możliwości
istnienia we Wszechświecie innych, poza nami, istot rozumnych tworzących cywilizację. W każdym
razie już w drugiej połowie XVI wieku Giordano Bruno — wielki myśliciel renesansu i zwolennik
koncepcji Kopernika — wypowiadał myśl, że gwiazdy to odległe obiekty podobne do Słońca, możliwe
więc, że wokół niektórych z nich krążyć mogą planety podobne do Ziemi, a na nich możliwe jest
istnienie istot obdarzonych rozumem. Przypłacił życiem przedwczesne głoszenie takich „herezji”,
jednak myśl ta nie spłonęła wraz z nim na stosie inkwizycji. W miarę rozwoju astronomii, fizyki a
także nauk biologicznych — w tym teorii ewolucji organizmów żywych — coraz bardziej sensownym
stawał się pogląd, dopuszczający możliwość istnienia życia oraz rozumu poza naszą Ziemią.
Astronomia ukazała nam Słońce jako typową, jedną z miliardów gwiazd w naszej Galaktyce, tę
ostatnią zaś jako jedną z miliardów galaktyk dostępnych naszym obserwacjom. Odkrycia ostatniego
dziesięciolecia zapoczątkowane przez prof. A. Wolszczana pokazują, że istnienie planet wokół gwiazd
też jest raczej czymś typowym, niż czymś wyjątkowym. Do chwili obecnej (koniec 1998 r.) znanych
jest już około dwadzieścia gwiazd posiadających planety typu Jowisza (mniejszych planet póki co
bezpośrednio wykrywać nie potrafimy), a dalszych kilkadziesiąt kandydatek czeka w kolejce na
potwierdzenie obserwacyjne. Można już mówić o pewnej wstępnej statystyce pokazującej typowość
procesów planetotwórczych. Od dawna już astronomowie i fizycy wypowiadali pogląd o możliwości
istnienia planet wokół innych gwiazd. Swe przekonanie opierali na innym, bardziej podstawowym
założeniu metodologicznym mówiącym o uniwersalnym charakterze fundamentalnych praw natury.
Co innego jednak wygłaszać poglądy i przekonania, a co innego mieć na ich poparcie bezpośrednie
dowody empiryczne. W tym sensie odkrycie innych układów planetarnych, stało się istotnym krokiem
potwierdzającym idee G. Bruna.
Osiągnięcia nauk biologicznych ukazują nam coraz dokładniej procesy fizykochemiczne, leżące u
podstaw fenomenu zwanego życiem. Nie znamy jeszcze we wszystkich szczegółach samych
prapoczątków ewolucji organicznej na Ziemi. Istnieje tu kilka propozycji przedstawiających przejście
od prostych związków organicznych do coraz bardziej złożonych, aż do poziomu związków typu
DNA, wirusów, i wreszcie komórek. Znamy dotychczas jeden typ ewolucji związków organicznych
opartych na węglu. Czy są możliwe inne — np. w oparciu o krzem — nie wiadomo. Chemicy i
biochemicy są tu sceptyczni. Nie znam się na tym, ale z ich opinii wiem, że z jakichś powodów krzem
pomimo podobnych możliwości tworzenia wiązań molekularnych, nie nadaje się tak dobrze jak węgiel
do tworzenia całego bogactwa związków organicznych. Trzymajmy się więc w dalszych rozważaniach
życia opartego na węglu. Otóż w tym zakresie astronomia dostarczyła również paru ciekawych odkryć.
Obiektem zainteresowania astronomów są nie tylko gwiazdy, ale również rozproszona materia
międzygwiazdowa. To właśnie „chmury” tej materii są tworzywem dla formujących się nowych
gwiazd, a wokół nich także planet. Było sporą niespodzianką wykrycie w składzie materii
międzygwiazdowej dość złożonych molekuł. To, że znalazły się tam proste molekuły
2
H , CO,
2
H O,
to jeszcze nic rewelacyjnego. Rewelacją było odkrycie związków chemicznych zaliczanych do tzw.
chemii organicznej — w tym tak miłego wielu ludziom specyfiku o symbolu
2
5
C H OH (chyba nawet
humaniści pamiętają czego to jest wzór). Znalazły się też dość duże molekuły (łańcuchy)
„URANIA — Postępy Astronomii”
urania.pta.edu.pl/science.html
PUBLICYSTYKA
— Refleksje nad poszukiwaniem cywilizacji pozaziemskich
2
węglowodorów oraz związki wielopierścieniowe (oparte na pierścieniach benzenu). I wszystko to
powstaje jako produkt naturalnych procesów chemicznych, zachodzących w ośrodku międzygwiazdo–
wym. Trudno bowiem zakładać, że to jakieś „zielone ludziki” destylują ten bimberek na skalę
kosmiczną. Wprawdzie od węglowodorów czy innych związków organicznych do DNA jeszcze kawał
drogi, ale łatwiej przecież startować do budowy domu, gdy ma się już gotowe cegiełki. Być może więc
życie oparte na związkach organicznych węgla ma pewne szanse zaistnieć na planetach wokół innych
gwiazd. Jego elementarne cegiełki, a także molekuły wody, istnieją już bowiem w tworzywie gwiazd i
planet. Nie jest to jeszcze rozstrzygający dowód, ale już dość mocna poszlaka. I tu jest obecnie
granica, do której dotarła nauka idąc za myślą G. Bruna sprzed czterystu lat. Dalej wciąż jeszcze
możemy wypowiadać jedynie poglądy, przekonania i akty wiary dotyczące istnienia pozaziemskich
cywilizacji.
Często przytaczany bywa tzw. argument statystyczny — jeśli faktem obserwacyjnym jest istnienie
miliardów galaktyk, a w każdej z nich miliardów gwiazd z możliwymi planetami, to na zasadzie prawa
wielkich liczb absurdalną musi być myśl, że jesteśmy jedyną cywilizacją w tym ogromnym
zbiorowisku możliwości. Owszem, ja też podzielam ten pogląd i uznaję moc tej argumentacji. Jednak
najsilniejsze przekonanie i najgłębsza wiara nie zastąpi bezpośredniego dowodu empirycznego. Tak
już jest w naukach przyrodniczych, to należy do ich paradygmatu. Dlatego też wykrycie istnienia
„innych” — zapewne największe odkrycie w dotychczasowych dziejach ludzkości — jest wciąż przed
nami.
Próby poszukiwania śladów ich istnienia trwają od kilku dziesięcioleci. Do najbardziej znanych
należy program SETI (Search for ExtraTerrestial Intelligence), kierowany przez Franka Drake’a w
USA, a polegający na nasłuchu radiowym sygnałów z kosmosu i na próbach wyłuskania z nich czegoś,
co by wskazywało na ich sztuczne pochodzenie. Nie będę tu opisywał szczegółów tego eksperymentu,
można o nich przeczytać w wydanej i u nas w Polsce książce: F. Drake & D. Sobel — „Czy jest tam
kto?” — wyd. Prószyński & S-ka 1995. W każdym razie, jak dotychczas wynik tego nasłuchu jest
negatywny. Zniechęca to część dysponentów pieniędzy na te badania, ale eksperyment wciąż jest
kontynuowany, a jego autorzy nie tracą nadziei.
Możliwość istnienia innych istot rozumnych we Wszechświecie działa bardzo silnie na wyobraźnię
wielu ludzi. Zanim jeszcze mogła zająć się tym problemem poważnie nauka, to już dużo wcześniej
zaczął on być eksploatowany przez literaturę fantastyczno – naukową, a także przez różnego rodzaju
działalność paranaukową. Jedno i drugie zjawisko świadczy o istniejącym ogromnym „zapotrzebowa–
niu społecznym” na istnienie „innych”. Świadczy też o ogromnej niecierpliwości sporej grupy ludzi,
którzy z braku jednoznacznych sukcesów nauki na tym polu, gotowi są przyjmować choćby substytut
takiego sukcesu.
Celowo rozróżniłem tu dwa zastępcze sposoby podejścia do tego tematu — podejście paranaukowe
i podejście przez twórczość s-f — gdyż odbiorcy tych dwóch podejść, to dwa zbiory różnych nieco
ludzi (choć być może te dwa zbiory mają jakąś niewielką część wspólną). Odbiorcy twórczości s-f
dotyczącej innych cywilizacji na ogół nie zapominają o tym, że mają do czynienia tylko z twórczością
i nie miesza im się w głowie twórczość literacka czy filmowa z rzeczywistością. Nawet wśród
naukowców wielu jest miłośników tego gatunku twórczości i nie przeszkadza im to wcale w
prowadzeniu swojej pracy — czasem nawet działa inspirująco. Wyrobiony odbiorca potrafi odróżnić
co jest w dziele typu s-f naukowo dopuszczalne, co być może stanie się możliwe w przyszłości, a co
jest czystą fikcją literacką — chociaż odkrycia nauk przyrodniczych potrafią być czasem zaskakujące
„URANIA — Postępy Astronomii”
urania.pta.edu.pl/science.html
PUBLICYSTYKA
— Refleksje nad poszukiwaniem cywilizacji pozaziemskich
3
nawet dla twórczości s-f. Granica pomiędzy naukami przyrodniczymi, a pomysłami fantastyki nie jest
aż tak całkiem ostra. Na styku tych dwóch obszarów działalności następuje pewne przenikanie idei —
nauka realizuje niektóre pomysły s-f, zaś twórczość s-f konsumuje odkrycia nauki. Te dwa światy nie
są sobie wrogie.
Inaczej wygląda sprawa, jeśli chodzi o podejście paranaukowe. Twórcy oraz odbiorcy tego
podejścia, to ludzie nie tylko przekonani o istnieniu innych cywilizacji, ale dodatkowo przekonani o
stałym istnieniu kontaktów pomiędzy nimi a nami. Tu mieszczą się wszelkiego rodzaju UFO-lodzy
widzący statki kosmiczne, przekonani o spotkaniach drugiego i trzeciego stopnia, entuzjaści Dänikena
itp. Stosują dość specyficzną argumentację, dokonują selekcji argumentów na rzecz swoich tez, a
przede wszystkim głęboko wierzą w swoje z góry przyjęte tezy i mają za złe sceptycyzm naukowców.
Popularność paranauk jest już swego rodzaju fenomenem socjologicznym. Jest u wielu ludzi jakaś
wewnętrzna potrzeba wiary w istnienie kontaktów z innymi istotami. To zapewne ciekawe zjawisko
dla socjologów, psychologów, a może i psychiatrów. W każdym razie pomiędzy naukami
przyrodniczymi, a paranaukami istnieje przepaść i wzajemna wrogość. Te dwa światy nigdy się nie
porozumieją.
Nauki
przyrodnicze
Paranauki
Science
Fiction
Na zamieszczonym tu rysunku przedstawiłem schematycznie trzy obszary reprezentujące trzy
sposoby podejścia do cywilizacji pozaziemskich (choć być może nie tylko do tego tematu) oraz
wzajemne granice pomiędzy nimi. Każdy z tych obszarów graniczy z dwoma pozostałymi i jakoś z
nimi oddziałuje. Granica pomiędzy nauką a s-f, jest granicą względnego pokoju, a czasem nawet
wzajemnej inspiracji. Granica nauki i paranauki jest granicą wrogości jak niegdyś granica pomiędzy
NATO i Układem Warszawskim. Jest też styk pomiędzy s-f i paranaukami. Być może twórczość s-f
wywarła tak niekorzystny wpływ na niektóre umysły i wepchnęła je w objęcia paranauki. Może talent i
sugestywność autorów fantastyki z jednej strony, a brak wiedzy o metodologii naukowej z drugiej
strony spowodowały, że entuzjaści podejścia paranaukowego wszędzie wokół chcą widzieć ślady
kosmitów. A ONI zapewne gdzieś tam są, ale raczej nie ujawnią swojej obecności tylko po to, by
zaspokoić czyjeś chciejstwo. Jeśli ICH kiedyś odnajdziemy, to będzie to efekt żmudnej pracy tych
paskudnych sceptyków naukowców, wielki szok dla nas wszystkich i pośmiertny tryumf myśli
Giordano Bruno.
prof. Jerzy Sikorski
Instytut Fizyki Teoretycznej i Astrofizyki
Uniwersytet Gdański
e-mail: fizjks@iftia.univ.gda.pl
02.I.1999