Narada w stolicy cz I

background image

Narada w stolicy

Autor: boratyński

piątek, 25 marzec 2011

Zmieniony piątek, 25 marzec 2011

Jak co miesiąc, wybrałem się do Warszawy na obowiązkowe spotkanie działu sprzedaży w siedzibie firmy.

Spędzamy tam dwa dni. Rano przyjazd i narada, wieczorem jakieś spotkanie integracyjne i na drugi dzień

znów ustalenia handlowe. Lubię spotkać się z kolegami z innych regionów: pogadać, wymienić się

doświadczeniami. No, a wieczorem w hotelu zawsze jest wesoło po kilku głębszych.

Trzeba było wstać bardzo wcześnie, ale nie miałem z tym problemu, bo już o 4 słońce było wysoko na

nieboskłonie. Jak to dobrze, że teraz mamy samochody z klimatyzacją. Przy takich upalnych dniach jak

ten, na który się zanosiło, to niezbędna rzecz. Inaczej podróżuje się w T-shircie i sandałkach a inaczej,

jak dzisiaj w moim wypadku, w białej koszuli, garniturze i pełnych skórzanych butach. Tradycyjnie

umówiliśmy się na śniadanie na wysokości Piotrkowa. Przy „gierkówce” jest fajna

restauracja, gdzie spotykamy się za każdym razem jadąc do Warszawy. Dla nas jest to przerwa

półgodzinna przerwa w podróży oraz okazja aby się posilić przed całym dniem

„nasiadówki”. Gdy podjechałem na parkingu stały już dwa nasze firmowe auta. W środku

byli koledzy ze Śląska i Małopolski.

- Cześć wszystkim. Od dawna jesteście? – zapytałem.

- No, nareszcie jesteś. Brakuje tylko Pawła z Wrocka i całą ekipa w komplecie. Właśnie weszliśmy

– odpowiedział Maciek - zamówiliśmy tradycyjną jajecznicę i kawę. A ty co bierzesz?

- Wezmę to samo – i zaraz zwróciłem się pani za barem – Dla mnie to samo co zamówili

koledzy, proszę.

- Nie wiecie o czym dzisiaj będą z nami gadali? – spytałem.

- Z tego co wiem, to szykują na sierpień i wrzesień jakąś promocję dla klientów. Coś takiego jak rok

temu, tylko teraz mają być inne nagrody za osiągnięcie określonego progu zakupowego – wyjaśnił

mi Tomek. – Czyli powtórka z rozrywki. O, jest już Paweł. No to jesteśmy w komplecie.

- Ponoć przyjęli kogoś nowego na Pomorze Zachodnie.

- Tak. To gość, który pracował w napojach. Tyle wiem od naszej sekretarki. Ma być dzisiaj pierwszy raz-

Maciej jak zwykle był dobrze poinformowany.

- Hej, a to nie jest tak, że ty coś za często dzwonisz do Aśki? Niby o coś pytasz, a mi się wydaje, że coś

do niej czujesz – zażartował Paweł, który zdążył już do nas dołączyć.

- Odwal się. – odciął się Maciej. – Nie ukrywam, że Aśka to fajna laska i chętnie bym ją w

jakiejś przerwie na zapleczu sekretariatu „popchnął”. Zresztą wszyscy wywalacie na nią

gały i pewnie myślicie o tym samym.

Faktycznie. Nasza sekretarka Asia byłą bardzo atrakcyjną dziewczyną: długie czarne włosy, nogi, jak to

mówią „do samej ziemi”, szczupła ale o wydatnym biuście. Zawsze podziwiałem jak jest w

stanie wytrzymać kilka długich godzin w butach na niezwykle wysokich obcasach, które jeszcze bardziej

podkreślały jej atrakcyjność. Nigdy nie ubierała się wyzywająco. Mogliśmy tylko wyobrażać sobie jakie

obfite wdzięki kryją się pod bluzką i między jej długimi nogami. Cóż, w moim wypadku nie uciekałem tak

głęboko myślami. Dla mnie Asia byłą atrakcyjną, miłą dziewczyną, którą widywałem kilkanaście razy w

ciągu roku. Nie była obiektem erotycznych wyobrażeń pod prysznicem, czy w samotne wieczory w hotelu

podczas delegacji. Nie dla mnie. Dla nich zapewne tak, czego potwierdzeniem było podsumowanie Pawła:

- To fakt. Jest super lacha. Tylko uważajcie, żeby fiutami stołu konferencyjnego dzisiaj nie przewrócić!

- Spokojna twoja rozczochrana – podsumował Tomek. – Pojedli? Popili? No to w drogę!

Ruszyliśmy całą kawalkadą w kierunku stolicy. Mieliśmy dużo czasu i nie trzeba było się śpieszyć aby być

na czas. Osobiście zawsze wolałem przyjechać do „centrali” wcześniej, aby mieć czas na

Strona Puchata

http://chubby.thermasilesia.ehost.pl

Powered by Joomla!

Wygenerowano: 25 March, 2011, 21:56

background image

załatwienie różnych spraw w księgowości lub kadrach.

Punktualnie o godzinie 10.00 wystartował nasz meeting. Na wstępie dyrektor handlowy przedstawił

nowego w naszym gronie menagera. Miał na imię Robert. Skończył szczecińską polibudę. Żonaty (oj, jaka

szkoda pomyślałem). Jedno dziecko. Wiek 36 lat – choć w mojej ocenie wyglądał na więcej, być

może przez lekko szpakowate już skronie i sporą tuszę. Od tej chwili mój wzrok zdecydowanie częściej

spoczywał na nowym koledze niż na seksownej sekretarce. Momentami trudno było mi się skupić na

prezentacji i dyskusji. „Krzychu! Weź się w garść. Nie jesteś to po to aby robić migdałowe oczy do

jakiegoś misia ze Szczecina” – przywoływałem się do porządku. Ale natura byłą silniejsza.

W przerwie na lunch była okazja aby chwilkę porozmawiać. Nasz nowy kolega okazał się, podobnie jak

cała nasza handlowa ekipa także palaczem, a więc była okazja zamienić kilka słów. Asia poinformowała

nas, gdzie śpimy. Jak dobrze, że udało jej się załatwić hotel w centrum. Dobrze, bo wszędzie będzie

blisko, a na wieczór prezes zaprosił nas na kolację do jakiejś meksykańskiej knajpy.

- Jak dzisiaj droga? – usłyszałem głos Aśki za moimi plecami. - Krzysiu mam do ciebie prośbę.

- Wiesz Aśka, że dla Ciebie wszystko, co tylko zechcesz i dobrze się składa, bo poza kolacją z prezesem

nie mam nic zaplanowane na dzisiejszy późny wieczór – zażartowałem.

- A propos wieczoru właśnie: ja jestem już umówiona – puściła do mnie zalotnie oko i szeroko się

uśmiechnęła – ale chcę cię prosić, abyś się zaopiekował naszym nowym kolegą. Jest wśród nas

pierwszy raz i pewnie nie czuje się zbyt komfortowo. Jak znam chłopaków to zaczną go wieczorem

ładować i podpuszczać, no wiesz Norbert jest nowy i możecie mu wcisnąć każdy kit. Weź, proszę, ich

trochę przyhamuj, bo „nowy” nam spanikuje i gotów zrezygnować z roboty, ale nie łatwo

było znaleźć gościa z takim doświadczeniem – i znów się do mnie uśmiechnęła.

- Dobrze. Nic się nie martw. Będzie OK. – odparłem i zaraz gdy tylko o tym pomyślałem

usłyszałem:

- Nie masz nic przeciwko, że ulokowałam was w jednym pokoju?

„O w mordę! Ale mnie urządziłaś dziewczyno! Ja nie mogę oczu od niego oderwać, a ty mi go

kładziesz do łóżka w tym samym pokoju. No, na ładną próbę mnie wystawiasz dziewczyno”.

Cieszyłem się i jednocześnie martwiłem, jak to będzie dziś wieczorem. Wiadomo, że jak zwykle wszyscy

upijemy się w hotelu, a czy wtedy nie puszczą mi hamulce?

- Nie ma sprawy. Zaopiekuję się naszym nowym kolegą – odparłem. „Dobrze, że nie wiesz

dziewczyno, co miałem na myśli mówiąc „zaopiekuję”.

- Ty jesteś Krzysztof? – niski głos Norberta rozległ się tuż przy mojej głowie. Jednocześnie

poczułem zapach jego wody kolońskiej. Jak dla mnie za słodki na takie upały, ale do niego pasował.

- Tak. Jak odnajdujesz naszą firmę? – wystrzeliłem, nie wiadomo dlaczego, z pytaniem.

- To mój pierwszy dzień. Takie narady, albo jak ktoś woli – odprawy, wszędzie wyglądają

podobnie. Tak jak mówiłem przy mojej „autoprezentacji” pracowałem już wcześniej w

„spożywce więc w zasadzie to nic nowego dla mnie. No, a firma? Zobaczymy. Jak na razie jest

OK. choć niewiele jeszcze widziałem. Poza wami, których widzę od kilku godzin nie znam tu nikogo.

Sekretarka powiedziała mi, że mamy wspólny pokój w hotelu. Chciałbym abyś mi powiedział jak będzie

wyglądał dzisiejszy wieczór. Mam na myśli to spotkanie z prezesem, no sam wiesz…

- Jedziemy do hotelu. Potem kolacja w knajpie z prezesem i dyrektorem handlowym. Potem czas wolny.

Z reguły wygląda to tak, że każdy robi co chce. W praktyce: siedzimy w pokoju, gadamy, pijemy i

śmiejemy się. Chłopaki pewnie ci nie przepuszczą wpisowego i będziesz musiał postawić… Chodź bo

już nas wołają- odparłem i udaliśmy się na salę.

„Norbert, Norbert – fajne męskie imię. Takie twarde. Kryjące w sobie jakąś tajemnicę, a

może obietnicę”- myślałem. Spoglądałem na niego co jakiś czas. Był postawnym facetem. W

mojej ocenia jakieś 185 cm wzrostu i na pewno powyżej 110 kilogramów. Szary garnitur, biała koszula,

krawat zawiązany na gruby supeł. Krótko obcięte kręcone czarne włosy na skroniach przyprószone były

minimalną siwizną. „Szybko siwieje” – pomyślałem. Na twarzy zarysował się już

odrastający ciemny zarost. Miał urodę południowca (może Hiszpan, albo jakiś Egipcjanin – coś w

Strona Puchata

http://chubby.thermasilesia.ehost.pl

Powered by Joomla!

Wygenerowano: 25 March, 2011, 21:56

background image

tym stylu). Podkreślały to jego grube rysy: wydatne usta, szeroki nos i krzaczaste brwi, które prawie

łączyły się na środku. „Fajny gość – super facio. Daj sobie Krzychu spokój i odpuść”

– myśli przelatywały mi przez głowę. Faktycznie trzeba było sobie odpuścić, bo nasz wzrok spotkał

się kilka razy i zaczynało to wyglądać podejrzanie.

Koniec na dzisiaj. Dochodziła 17.30. Prezes zaprosił wszystkich do knajpy. Mieliśmy spotkać się o godz.

20. Przed siedzibą firmy Paweł zaytał:

- Jak jedziemy? Kto zostawia brykę? A kto podwiezie do hotelu?

Podzieliliśmy się jakoś tak, aby wszyscy dojechali do hotelu i aby nie trzeba było potem szukać miejsc

parkingowych do tylu samochodów. Mój współlokator też się z kimś zabrał. Mieliśmy dwie i pół godziny do

oficjalnej kolacji.

Koniec cz. I.

*Ewentualne podobieństwo do miejsc i postaci jest niezamierzone i przypadkowe

Strona Puchata

http://chubby.thermasilesia.ehost.pl

Powered by Joomla!

Wygenerowano: 25 March, 2011, 21:56


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sikorski w stolicy carów cz 1 Newsweek
Adam Mickiewicz DZIADY cz III Przedmieścia stolicy
Biol kom cz 1
Systemy Baz Danych (cz 1 2)
cukry cz 2 st
wykłady NA TRD (7) 2013 F cz`
JĘCZMIEŃ ZWYCZAJNY cz 4
Sortowanie cz 2 ppt
CYWILNE I HAND CZ 2
W5 sII PCR i sekwencjonowanie cz 2
motywacja cz 1
02Kredyty cz 2
Ćwiczenia 1, cz 1
Nauki o zarzadzaniu cz 8
Wzorniki cz 3 typy serii 2008 2009
bd cz 2 jezyki zapytan do baz danych

więcej podobnych podstron