background image
background image

Problematyka  

pedagogiki opiekuńczo-wychowawczej

Wstęp
1. Pedagogika opiekuńczo-wychowawcza jako subdyscyplina pedagogiki
2. Prekursorzy pedagogiki opiekuńczo-wychowawczej
3. Podstawowe pojęcia pedagogiki opiekuńczo-wychowawczej
4. Placówki opiekuńczo-wychowawcze
5. Opieka a wychowanie
Bibliografia

background image

3

   Wstęp

Jakiś  czas  temu  w mediach  pojawiła  się  informacja,  że  w szpitalach  są 
przygotowywane  specjalne  ogrzewane  przedsionki  albo  okienka,  gdzie  kobiety 
mogą pozostawiać swoje nowo narodzone dzieci, których nie chcą wychowywać, 
zamiast porzucać je w przypadkowych miejscach i narażać na śmierć. 

W średniowieczu  w zakonie  św.  Ducha  w Krakowie  powołano  tzw.  instytucję 
kołowrotka.  Koło  od  wozu  montowano  w płaszczyźnie  poziomej  z koszem 
wiklinowym  w otworze  muru  klasztornego.  Tam  kobiety  pozostawiały  dziecko 
i przekręcały koło, tak aby kosz znalazł się wewnątrz budynku. 

Widać zatem, że postęp cywilizacyjny dokonuje się w zawrotnym tempie, jednak jeśli 
chodzi o problemy opieki, ludzie wciąż borykają się z podobnymi problemami. 

background image

4

 

1. Pedagogika  

opiekuńczo-wychowawcza  

jako subdyscyplina pedagogiki

Pedagogika  opiekuńczo-wychowawcza  zaczęła  się  wyodrębniać  w Polsce 
jako 

subdyscyplina  pedagogiki

  w pierwszej  połowie  XX  w.  Nazwa  pedagogika 

opiekuńczo-wychowawcza lub pedagogika opiekuńcza (czasami pedagogika opieki
zaczęła pojawiać się w ramach tworzącej się wówczas pedagogiki społecznej. Za 
sprawą Heleny Radlińskiej rozpoczął się rozwój pedagogiki społecznej jako nauki 
o charakterze  interdyscyplinarnym,  obejmującej  prakseologię,  kulturoznawstwo, 
etykę,  biologiczny  rozwój  człowieka  w aspekcie  jego  rozwoju  społecznego 
i wielorakich  uwarunkowań  (Radlińska,  1961:  360).  W ramach  „wychowania 
społecznego”  i „społeczeństwa  wychowującego”  podjęto  szereg  zagadnień 
teoretycznych  i badawczo-praktycznych,  dotyczących  właśnie  konieczności 
opieki  nad  jednostką  lub  grupą  społeczną.  Oczywiście  wcześniej  istniało  wiele 
rozpraw o doniosłym znaczeniu na temat opieki, funkcjonowały także różnorodne 
rozwiązania praktyczne, aktualne również w XXI w.

Należy podkreślić, że o ile w zachodniej pedagogice istnieje pedagogika społeczna 
(niem.  Sozialpädagogik,  ang.  social  education),  to  nie  używa  się  określenia 
pedagogika opiekuńczo-wychowawcza. Na taką sytuację wpłynęła przede wszystkim 
historyczna  sytuacja  Polski  i konieczność  podejmowania  działań  opiekuńczych 
i pomocowych w znajdującym się pod zaborami kraju, nękanym wojnami i biedą. 

W ostatnich dekadach można zaobserwować wzrost zainteresowania naukowców 
nowymi,  dawniej  nieznanymi,  obszarami  z zakresu  opieki  (jak  np.  zjawisko 
wykluczenia  społecznego  czy  marginalizacji  społecznej,  bezrobocia  i opieki  nad 
bezrobotnymi). Stosunkowo nowy problem, wymagający natychmiastowych badań 
i analiz oraz odpowiedniego przygotowywania praktyków, to problem uchodźctwa 
i uchodźców  —  silnie  zarysowujący  się  od  początku  wieku.  Pomoc  ludziom, 
którzy  całymi  rodzinami  uciekają  z regionów  objętych  działaniami  wojennymi, 
przybywają do Polski i wymagają wielostronnej pomocy i opieki, to zadanie, które 
stoi na progu XXI w. przed naszymi pedagogami.

Pedagogika  naukowa  rozwija się od czasów Johanna F. Herbarta

 

i jest  w stanie 

tworzenia  swojego  naukowego  statusu  (Sośnicki,  1967:  24).  Wielu  uczonych 
wątpi w to, czy jest nauką, czy osiąga stadium paradygmatu (jak fizyka, biologia
i in.)  (por. Trzuskowski,  1992:  53).  W literaturze  można  jednak  odnaleźć  liczne 
przykłady wskazujące na naukowy charakter tej dyscypliny. Bogdan Suchodolski 
stwierdza, że 

„pedagogika jest nauką zajmującą się całością zjawisk wychowawczych, 

tzn.  warunkami,  w których  one  przebiegają,  celami,  którym  mają  służyć,  procesami 
i treścią  działalności  wychowawczej,  metodami,  które  mają  zapewnić  skuteczność 
oraz  instytucjami,  które  tę  działalność

 

prowadzą”

  (Suchodolski,  1980:  37).  Według 

Krzysztofa Rubachy „pedagogika jako nauka ma za zadanie opisywać, wyjaśniać 
i rozumieć  przedstawione  różnorodne  (...)  formy  praktyki  edukacyjnej” 
(Rubacha, 2003: 21). Dalej — podając „kryterium dziedzin działalności ludzkiej”  
— wyróżnia jako subdyscypliny m.in. pedagogikę opiekuńczą, pedagogikę pracy 
socjalnej, pedagogikę terapeutyczną, pedagogikę czasu wolnego (Rubacha, 2003: 

background image

5

23). Należy pamiętać, że jeżeli pedagogika ma status naukowy, to przysługują jej 
określone przywileje, jak chociażby powszechność stosowania jej praw, twierdzeń 
i zasad. Niezależnie od sporu, zawsze możemy traktować pedagogikę jako refleksję
nad przedmiotem jej badań, tj. wychowaniem, opieką, nauczaniem, kształceniem 
itp. Należy bowiem pamiętać o jej filozoficznym rodowodzie jako „zastanowieniu
się”,  „przemyśleniu”  czy  owej  „refleksji” nad problematyką związaną z szeroko
rozumianą edukacją. Warto podkreślić, że edukacja jest też swego rodzaju opieką 
nad człowiekiem.

Jeżeli pedagogika jest nauką o wychowaniu, to 

pedagogika opiekuńcza

 jest — zdaniem 

Zdzisława  Dąbrowskiego

  —

  „nauką  o opiece  międzyludzkiej  (zwłaszcza  nad  dziećmi) 

i jej  wielorakich  aspektach  wychowawczych  i

 

opiekuńczej  waloryzacji  wychowania”

 

(Dąbrowski, 2003: 13). W dalszej części autor podkreśla, że pedagogikę opiekuńczą 
można określić jako „

naukę o funkcjach, zadaniach, zasadach, formach i metodach opieki 

(przede  wszystkim  nad  dziećmi  i młodzieżą),  wychowaniu  przez  opiekę  i wychowaniu 
opiekuńczym”

  (Dąbrowski,  2003:  20).  Z podanej  definicji wynika, że  przedmiot 

badań mieści się właśnie w ramach pedagogiki opiekuńczej. Podstawowe funkcje 
pedagogiki opieki to: 
—   funkcja  aksjologiczna  —  polegająca  na  dostarczaniu  wiedzy  o potrzebach 

człowieka, ich diagnozowaniu i wartościowaniu oraz ustalaniu hierarchii, czyli 
kolejności ich zaspokajania;

—   wskazywanie,  jakie  należy  stosować  zasady,  formy,  metody  i techniki 

sprawowania opieki;

—  opisywanie i wyjaśnianie relacji między opieką a wychowaniem;
—  dostarczanie wiedzy dotyczącej wymagań podopiecznego;
—   dostarczanie  wiedzy  dotyczącej  wymagań  stawianych  opiekunowi 

wychowawcy;

—  dostarczanie wiedzy w zakresie metapedagogiki opieki (por. Dąbrowski, 2003: 

29–30). Mając zdefiniowaną pedagogikę opieki i jej funkcje, można odnieść się 
do dotyczących jej źródeł wiedzy.

Joanna Rutkowiak

  wyróżnia  za  Maksem  Schelerem  szereg  różnych  źródeł  wiedzy 

o wychowaniu,  pokazując  jednocześnie 

wielość  języków  pedagogiki

  oraz,  co  za 

tym  idzie,  jej 

multijakość

  (Rutkowiak,  2001:  13–29).  Ten  rodzaj  klasyfikacji ma

zastosowanie  również  w pedagogice  opiekuńczej  i pozwala  szerzej  spojrzeć  na 
zjawiska  związane  z zagadnieniami  społecznymi  i opiekuńczymi.  Klasyfikacja
posiada ważny walor dla nas samych. Porządkuje naszą wiedzę o świecie. Przede 
wszystkim  należy  bowiem  uświadomić  sobie,  że  każdy  z nas  posiada  wiedzę 
z zakresu  opieki  (często  nieuświadamianą).  Dowodem  na  to  jest  fakt,  że  kiedy 
otrzymamy pod opiekę np. dziecko lub grupę dzieci, myślimy przede wszystkim 
o tym, aby bezpiecznie i zdrowo spędziły czas. Jest to podstawowe stwierdzenie 
pedagogiki  opiekuńczej,  często  w podręcznikach  akademickich  marginalnie 
traktowane. Warto tu przytoczyć zdarzenie, jakie miało miejsce w gdańskiej szkole, 
gdy nauczycielka pozostawiła klasę gimnazjalistów bez opieki, z uwagi na ważne 
zajęcie  związane  z akademią.  W tym  czasie  chłopcy  wulgarnie  zachowywali  się 
wobec jednej z koleżanek, prawdopodobnie doszło do molestowania seksualnego. 
Całe  zajście  zostało  nagrane  za  pomocą  aparatu  komórkowego  przez  jednego 
z uczniów. Następnego dnia dziewczyna popełniła samobójstwo. Oczywiście trudno 
nam rozstrzygnąć, czy sam akt miał bezpośredni związek ze zdarzeniem, jednak 
fakt pozostawienia uczniów bez opieki może świadczyć nie tylko o nieznajomości 
pedagogiki  opiekuńczej,  ale  zaniku  instynktownego  zapewniania  ochrony  tym, 
którzy jej potrzebują. Należy podkreślić, że właśnie instynkt opieki nad potomstwem, 
choć nie jest charakterystyczny dla człowieka (dzielimy go ze światem zwierząt), 
przez miliony lat ewolucji uległ bardzo znaczącej zmianie i komplikacji. Tak więc 
niejako instynktownie wiemy, że trzeba dzieci nakarmić, napoić, w odpowiednim 
momencie  np.  wycieczki  autokarowej  zrobić  postój  na  załatwienie  potrzeb 

background image

6

fizjologicznych, wcześniej przygotować tabletki przeciw chorobie lokomocyjnej, ale 
i woreczki, na wypadek, gdyby leki okazały się nieskuteczne itd. 

Kolejnym  źródłem  wiedzy  o wychowaniu  jest  tzw. 

wiedza  potoczna

  (według 

klasyfikacji J. Rutkowiak). Warto o niej pamiętać, gdyż pozwala nam na codzienne 
„bezpieczne”  życie.  Dawniej  filozofia zdrowego rozsądku  Thomasa  Reida, 
a współcześnie  np.  socjologia  życia  codziennego  pokazują,  w jaki  sposób  to,  co 
potoczne i wynikające ze zdrowego rozsądku, jest ważne w naszym życiu i może 
być  wiedzą  naukową.  Wieloletnie  doświadczenie  autora  niniejszego  kursu  i jego 
obserwacje w pracy opiekuna wychowawcy wskazują, że większość wychowawców 
posługuje się właśnie wiedzą potoczną i uznaje ją za wystarczającą. Merytoryczna 
(czytaj:  naukowa)  dyskusja  z zakresu  pedagogiki,  psychologii,  socjologii  czy  też 
filozofii przekracza możliwości  i chęci  tych,  którzy  mają  dyplomy  wyższych 
uczelni. Należy jednak pamiętać, że wiedza potoczna — choć ważna i konieczna 
— nie wystarczająca. Tzw. człowiek z ulicy nie musi poszukiwać odpowiedzi na 
podstawowe pytania każdego pedagoga: kim jest człowiek? jaki jest świat? jakie 
jest miejsce człowieka w świecie? A one przecież generują dalsze nasze działania 
i jeżeli nie chcemy być „ekspertami”, to zostańmy chociaż „światłymi obywatelami” 
(Schütz, 1964: 122). 

Wiedza  potoczna  wiąże  się  z tematem  mediów,  które  często  oferują  inny  rodzaj 
wiedzy  —  jest  to 

publicystyczna  wiedza  o wychowaniu 

(i/lub  opiece).  W telewizji 

i prasie  mamy  wiele  audycji  oraz  artykułów  dotyczących  szerokiego  spektrum 
problematyki  opiekuńczej  (np.  problem  tzw.  fali,  „kocenia”  w szkołach, 
zapobieganie  narkomanii,  zakładanie  ośrodków  MONAR).  Trzeba  przyznać,  że 
dobre efekty przynosi nagłośnienie wielu problemów, ponieważ czasami niektóre 
zagadnienia  nie  stanowiły  obszaru  badań  naukowców.  Można  powiedzieć,  że 
medialna dyskusja ma wpływ na większą świadomość odbiorców, szerokie rzesze 
telewidzów i czytelników są bardziej „oświecone”, a i uczeni włączają się w badania 
i analizy i także kształcą społeczeństwo w odpowiednim kierunku. Zawsze jednak 
trzeba pamiętać, że w tego typu programach i artykułach mogą pojawić się spore 
uproszczenia.  Zdarza  się,  że  zapraszani  eksperci  wykorzystują  jedynie  wiedzę 
potoczną, bazując na swoim autorytecie. Dzieje się tak, ponieważ — jak twierdził 
Ryszard Kapuściński — „są ludzie, którzy traktując prawdę jako najwyższą wartość 
samą  w sobie,  nie  zastanawiają  się,  czy  jest  ona  dostatecznie  atrakcyjna,  aby 
pozyskać tzw. człowieka z ulicy, który bardziej pragnie coś przeżyć niż racjonalnie 
zgłębić. Prawda może być tak oczywista, że nie wzbudzi żadnego zainteresowania, 
może też być zwyczajnie nudna. Tymczasem w bzdurze (dobrze podanej) jest często 
jakaś  fantastyczność,  jakaś  zwracająca  uwagę,  intrygująca  deformacja,  zaklęcie, 
baśń” (Kapuściński, 2001: 12). 

Zagadnienie  opieki  było  poruszane  również  w literaturze  i sztuce.  Znakomitym 
przykładem  jest  tutaj  literatura  pozytywistyczna  i dzieła  takich  autorów,  jak 
Stefan Żeromski, Eliza Orzeszkowa czy Henryk Sienkiewicz. Odnajdziemy w nich 
propozycje rozwiązania problemów, które są aktualne również dzisiaj (np. głodujące 
dzieci). Nie wolno również zapominać o filmach — zarówno dokumentalnych (np. 
Dzieci  z dworca  leningradzkiego,  film przedstawiający  trudny  los  30 000  dzieci 
żyjących na dworcach w Moskwy), jak i fabularnych (np. Stowarzyszenie umarłych 
poetów
, reż. P. Weir; Podaj dalej, reż. M. Leder). Powinniśmy pamiętać o tym, że 
wiedza z zakresu opieki jest często „na wyciągnięcie ręki”.

Pewnych wskazówek dotyczących opieki dostarcza nam również 

religia

. Analizując 

pięć wielkich religii świata (chrześcijaństwo, judaizm, buddyzm, islam, hinduizm), 
przekonamy się, że tłumaczą one, dlaczego powinniśmy opiekować się nie tylko 
potomstwem, ale ludźmi w ogóle (np. przykazanie „Czcij matkę swoją i ojca swego” 
jest ważnym wskazaniem dla ludzi, aby zajmowali się swoimi rodzicami).

background image

7

Warto w tym miejscu wspomnieć o 

mitycznym sposobie myślenia

, który towarzyszył 

ludzkości  od  zawsze  i  pomagał  tłumaczyć  pewne  zjawiska.  Mity  mogą  sprawić, 
że  życie  wyda  nam  się  łatwiejsze  Dobrym  przykłądem  jest  tutaj  mit  o  Arkadii  
— krainie wiecznej szczęśliwości.

Nie sposób pominąć w tym miejscu także 

filozoficznego sposobu myślenia

. Można 

wziąć pod uwagę chociażby poglądy Platona (V–IV w. p.n.e.), którego w pewnym 
sensie można uznać za pierwszego twórcę państwowych domów dziecka. W jego 
poglądach znajdziemy bowiem idee opieki nad dzieckiem całkowicie przejętej przez 
państwo tuż po jego narodzinach (Platon, 1985: 153). W filozoficznej refleksji tego
uczonego pojawiło się wiele rozwiązań dotyczących opieki. 

Ostatnim — najistotniejszym — źródłem wiedzy dotyczącej opieki jest oczywiście 

wiedza naukowa

. Teoretycznie wszystkie wykłady i książki, z jakimi studenci mają 

do czynienia w czasie studiowania, to właśnie wiedza naukowa. Warto pamiętać 
o ogólnym  podziale  wiedzy  pedagogicznej  i mieć  świadomość,  że  część  jej 
elementów ma swoje źródło w nauce, część zaś w filozofii, religii, mitach, jest w niej
także  miejsce  na  wiedzę  potoczną  czy  publicystyczną.  Zawsze,  kiedy  będziemy 
prowadzili  dialog,  rozmowę  czy  spór,  warto  analizować  poglądy  i argumenty 
naszego rozmówcy pod tym kątem. Co więcej, w pedagogicznym oddziaływaniu 
na  rodziców  dzieci  powierzonych  naszej  opiece  również  warto  analizować,  jaki 
poziom wiedzy pedagogicznej (z jakiego obszaru) posiadają i użyć odpowiednich 
argumentów.

background image

8

 

2. Prekursorzy pedagogiki 

opiekuńczo-wychowawczej

Pewne cechy, które mamy genetycznie zakodowane, w procesie ewolucji rozwinęły 
się  w sposób  charakterystyczny  tylko  dla  człowieka  (m.in.  altruizm,  instynkt 
opieki  i pomagania  innym).  Niedawno  odnaleziono  kości  człowieka  sprzed  200 
tysięcy lat, który przeżył, mimo że był pozbawiony uzębienia, a główne pożywienie 
stanowiło wówczas mięso. Stało się tak dzięki jego towarzyszom, którzy karmili go 
miękkim, przeżutym mięsem.

Dzięki temu możemy sobie uświadomić, że potrzeba opieki nad innymi, choćby 
w podstawowym  zakresie,  zawsze  będzie  istniała.  Warto  poświęcić  część 
swojej  uwagi  i czasu  drugiemu  człowiekowi  —  samotnej  staruszce  za  ścianą  czy 
zaniedbanemu  dziecku  na  podwórku  —  i pamiętać,  że  pomagając  lokalnie, 
pomagamy globalnie. 

Opieka  ulega  nieustannej  ewolucji,  jednak  pewne  jej  aspekty  są  stałe,  podobnie 
jak  wypracowane  w przeszłości  rozwiązania  niektórych  problemów.  Dlatego 
należy poznać działalność i teorie prekursorów opieki, aby przekonać się, jak wiele 
proponowanych przez nich rozwiązań znajduje zastosowanie również dzisiaj. 

Niezwykłą  skarbnicę  wiedzy  stanowi  działalność  i prace  teoretyczne

  Janusza 

Korczaka

 (1878 lub 1879–1942).

Chociaż pozostawił bogaty dorobek pisarski, to do końca nie ma zgody, czy stworzył 
teksty naukowe, czy też publicystyczne, filozoficzne.

W opisanych i prowadzonych przez niego instytucjach opiekuńczych wykorzystał 
wiedzę potrzebną każdemu, kto choć w znikomym stopniu zajmuje się opieką.

Przybliżając dokonania Janusza Korczaka, należy zawsze mieć na względzie czasy 
i warunki,  w jakich  pracował.  Od  1923  r.  zaczęła  obowiązywać  ustawa,  w myśl 
której opiekę nad dzieckiem sprawowało państwo, samorządy, instytucje społeczne 
i kościelne  (Balcerek,  1978:  68–70).  W 1929  r.  zorganizowano  w Polsce  1129 
domów  dziecka,  w których  przebywało  59,6  tys.  dzieci  (Kowalik,  1972:  72). 
Dla porównania dodajmy, że obecnie w placówkach tego typu przebywa 25 tys. 
dzieci.

Z tekstów Starego Doktora wynika, że wszędzie tam, gdzie jest wiele dzieci, jest 
wiele  problemów  —  od  drobnych  do  bardzo  poważnych  —  które  powinniśmy 
przewidywać i w sposób metodyczny rozwiązywać. 

Kiedy  otrzymujemy  pod  opiekę  grupę  dzieci,  pierwszym  problemem,  jaki  może 
się  pojawić,  jest  zapamiętanie  ich  imion,  co  pozwoli  nam  właściwie  się  do 
nich  zwracać  (Korczak,  1978:  258–259).  Kolejnym  problemem  może  stać  się 
wyznaczenie  dzieciom  miejsc  przy  stołach  w jadalni  —  według  ich  uznania  czy 
według stworzonego przez nas klucza? (Korczak, 1978: 262–263). Pamiętajmy, że 
niektóre miejsca mogą być przez dzieci uznane za lepsze, inne za gorsze. 

Niewątpliwie metodyka jest przedmiotem trudnym — wiele problemów wciąż nie 
zostało  opisanych  w podręcznikach,  niektóre  trudno  przewidzieć  i dopiero,  gdy 
znajdziemy  się  w określonej  sytuacji,  musimy  szukać  ich  rozwiązania.  Zdarzają 

background image

9

się wychowawcy, którzy — nie znając imion dzieci — posługują się wymyślonymi 
przezwiskami  („ty,  rudy”,  „ty,  gruby”),  co  często  wyzwala  wesołość  niektórych 
dzieci i wychowawców. Nie zastanawiają się jednak nad tym, co czuje potraktowane 
w ten sposób dziecko.

Na  metodykę  Korczaka  należy  spojrzeć  z punktu  widzenia  wolności  jego 
wychowanków  —  ich  wpływu  na  życie  domu,  w którym  mieszkali.  Korczak  — 
jako  twórca  różnorodnych 

technik  wychowania

  —  zastosował  szereg  rozwiązań 

metodycznych służących rozwijaniu samorządności dzieci. Należą do nich przede 
wszystkim:  sejm  jako  forma  samorządu,  posiedzenia,  komisja  opiekuńcza  i sąd 
koleżeński.  Chciał,  aby  dzięki  tym  swego  rodzaju  instytucjom  dzieci  czuły  się 
dobrze wśród dorosłych, aby były odpowiedzialne za miejsce i rówieśników, wśród 
których przyszło im żyć.

Sejm

  stanowiła  rada  dwudziestu  wychowanków  (każdy  reprezentował 

pięcioosobową grupę), która wspólnie z wychowawcami ustalała regulaminy życia 
w domu,  prawa  i obowiązki  dzieci,  ale  i dorosłych  (miała  możliwość  usunięcia 
z domu kogoś z dorosłych) (Korczak, 1978: 349). 

Rada  samorządowa

  stanowiła  efekt  uznawanej  przez  Korczaka  za  konieczność 

demokratyzacji życia od najwcześniejszych lat rozwoju dzieci. 

Komisja  opiekuńcza

  przydzielała  starszych  wychowanków  młodszym,  nowo 

przybyłym do domu dziecka (na okres trzech miesięcy). Mieli oni pomóc dzieciom 
odnaleźć  się  w nowych  warunkach.  Taka  forma  opieki  pozwalała  im  także 
rozwinąć pożądane cechy charakteru (Korczak, 1978: 306–308). W idei komisji 
opiekuńczych  można  odnaleźć  współcześnie  rozwijany ruch i idee mentoringu
(por. Parsole, Wray, 2002).

Posiedzenia

 to zebrania dziecięcej rady oraz dorosłych, na których zapadały różne 

postanowienia i decyzje. „Bądź co bądź, posiedzenia poruszają zbiorowe sumienie 
gromady,  wzmacniają  poczucie  wspólnej  odpowiedzialności,  pozostawiają  ślad. 
Ostrożnie  z tym  jednakże.  Nie  ma  i być  nie  może  koleżeństwa  i solidarności 
bezwzględnej  w gromadzie.  Z jednym  łączy  mnie  tylko  wspólny  dach  nad 
głową  i ranny  dzwonek  na  wstawanie,  z drugim  —  wspólna  szkoła,  z trzecim  
— upodobania, z czwartym — przyjaźń, z piątym — miłość. Dzieci mają prawo żyć 
grupami i pojedynczo, własnym wysiłkiem i własną myślą” (Korczak, 1978: 310).

Sąd

  koleżeński  był  na  tyle  nowatorski  w swojej  wymowie,  że  słynny  psycholog 

francuski Jean Piaget, który zwiedzał przed wojną placówkę Korczaka, stwierdził, że 
unikatowym rozwiązaniem w skali światowej jest powołanie sądu, w którym dzieci 
mogą sądzić nie tylko swoje czyny, ale także czyny swoich opiekunów (Piaget, 1977: 
101–102). W sądzie dzieci mogły rozstrzygać sporne kwestie, jakie w społeczności 
dziecięcej nierzadko się zdarzają, co więcej — do sądu można było podać również 
siebie,  z czego  dość  często  korzystał  Korczak.  Sąd  zbierał  się  raz  w tygodniu, 
miał  określony  kodeks  i procedurę  podawania  spraw  do  sądu.  Sędziowie  byli 
wybierani przez losowanie spośród tych dzieci, które nie miały w ostatnim czasie 
żadnej sprawy w sądzie. Funkcjonowała rada sądowa, która opracowywała prawa 
obowiązujące  wszystkich.  Sekretarz  zbierał  zeznania,  odczytywał  je,  prowadził 
tablicę  sądową,  księgę  zeznań  i wyroków,  redagował  gazetę  sądową  itp.  Celem 
sądu było normowanie życia codziennego i aktywny udział w nim wychowanków. 
„Jeżeli ktoś zrobił coś złego, najlepiej mu przebaczyć. Jeżeli zrobił coś złego, bo nie 
wiedział, to już wie teraz. Jeżeli zrobił coś złego nieumyślnie, będzie w przyszłości 
ostrożniejszy.  Jeżeli  robi  coś  złego,  bo  mu  się  trudno  przyzwyczaić,  będzie  się 
starał. Jeżeli zrobił coś złego, bo go namówili, już się nie będzie słuchał” (Korczak, 
1978:  310).  Oczywiście  procedura  i postępowanie  miały  swoje  uzasadnienie, 
gdyż  dzieci  uczyły  się  odróżniania  spraw  drobnych  od  poważniejszych.  „(...) 

background image

10

sąd musi bronić cichych, by im nie dokuczali silni, sąd musi bronić sumiennych 
i pracowitych, by im nie przeszkadzali niedbalcy i leniuchy, sąd musi dbać, by był 
porządek,  bo  nieład  najbardziej  krzywdzi  dobrych,  cichych  i sumiennych  (…). 
Sąd  nie  jest  sprawiedliwością,  ale  do  sprawiedliwości  dążyć  powinien,  sąd  nie 
jest prawdą, ale pragnie prawdy” (Korczak, 1978: 311). W większości paragrafy 
zawierały uniewinnienie, przypomnienie, ale był i najwyższy paragraf 1000, który 
mówił o wydaleniu wychowanka z domu, jeżeli zawiodły inne różnorodne sposoby 
wpływu na niego łącznie z paragrafami. Podobną technikę stosował w swojej szkole 
Summerhill Aleksander S. Neill (por. Neill, 1993).

 Oczywiście Korczak zdawał sobie sprawę z tego, że dziecko powinno mieć w swoim 
życiu  wiele  rzeczy  stałych,  dlatego  sąd  zbierał  się  regularnie,  a i inne  techniki 
pozwalały na ułożenie życia grupowego.

Tablica

  zawieszona  w widocznym  dla  wszystkich  miejscu  służyła  głównie  do 

wzajemnego komunikowania się między opiekunami a dziećmi. Tam umieszczano 
ważne  informacje,  ogłoszenia  i zawiadomienia.  Obok  tablicy  Korczak  stosował 

półkę

,  na  której  znajdowały  się  rzeczy  potrzebne  dzieciom,  jak  np.  słowniki, 

encyklopedie,  plan  miasta,  zbiór  gier  i zabaw,  kroniki,  pamiętniki  itp.  Tablica 
odgrywa w domach dziecka bardzo ważną rolę również dzisiaj. Warto obok niej 
postawić komputer z dostępem do internetu. 

Szafa znalezionych rzeczy

 to miejsce, gdzie składa się znalezione rzeczy, które nie 

wiadomo do kogo należą. Warto dodać, że Korczak domagał się, aby każde dziecko 
miało coś, co jest jego własnością (Korczak, 1978: 302).

Sklepik

 służył dzieciom do uczenia się obowiązkowości i planowania swojego życia, 

więc  np.  przybory  szkolne  wydawane  były  tylko  w określonych  godzinach.  Kto 
się spóźnił, musiał czekać do następnego dnia lub płacić drobne kwoty (Korczak, 
1978: 303).

Wieszadło  na  szczotki

  dotyczyło  m.in.  dyżurów  porządkowych  (kto  i kiedy  i co 

ma  wykonać).  Było  to  miejsce,  które  każde  dziecko  znało,  gdzie  znajdowała  się 
odpowiednia liczba szczotek, ścierek, wiader i misek do sprzątania. Gdyby było 
niewłaściwie  zorganizowane  (brak  szczotki,  ścierki),  dzieci  nie  byłyby  w stanie 
sprzątać (Korczak, 1978: 303–306). 

W domu  dziecka  stosowano  również

 zakłady

,  w których  Korczak  wykorzystywał 

hazardowe ciągoty dzieci i stosował je w celach wychowawczych (np. zakładał się 
z dzieckiem, które lubiło długo spać, że nie da rady wcześnie wstać). 

Janusz  Korczak  stosował  też  inne  techniki,  takie  jak  pamiątkowe 

pocztówki

 

z podziękowaniami,  z życzeniami,  w nagrodę  za  postępy, 

kalendarz

  ustalający 

święta oficjalne i mniej oficjalne (np. 22 grudnia, hasło: nie warto wstawać, bo dzień 
krótki, 22 czerwca, hasło: nie warto się kłaść spać, dzień brudasa, dzień zachęty 
itp.). Widoczne jest, że życie w instytucji może być unormowane, uwzględniające 
potrzeby dzieci, ale wzbogacone o komizm i humor, tak potrzebne dzieciom.

Innym  pedagogiem  praktykiem,  który  —  podobnie  jak  Korczak  —  pracował 
z dziećmi  opuszczonymi,  był 

Kazimierz  Lisiecki

  (1902–1976).  W przeciwieństwie 

do Janusza Korczaka nie pozostawił on jednak żadnych opracowań.

Obecnie wiele osób zakłada za unijne środki tzw. świetlice, świetlice środowiskowe, 
świetlice terapeutyczne czy też ogniska wychowawcze. Te ostatnie zakładał jeszcze 
przed wojną Lisiecki. Podjął się trudu zajmowania się dziećmi i młodzieżą, która nie 
miała dostatecznej opieki w domu, tak jak to obecnie robią tzw. uliczni pedagodzy, 
street workers. Trzeba pamiętać, że docieranie do trudnych dzielnic, ulic, podwórek, 
domów i nawiązywanie kontaktu z tymi, którym potrzebna jest pomoc w nauce, 
doradztwo  życiowe,  czasami  posiłek  lub  ubranie,  jest  koniecznością,  jeśli  dzieci 
z takich miejsc mają nie trafiać domów dziecka czy innych placówek. 

background image

11

Lisiecki  w 1927  r.,  z racji  przynależności  do  Towarzystwa  Przyjaciół  Dzieci, 
rozpoczął pracę wśród gazeciarzy warszawskich — dzieci, które sprzedawały gazety 
na  ulicach,  aby  utrzymać  siebie,  a nierzadko  własnych  rodziców  i rodzeństwo 
(teraz  mamy  dzieci,  które  myją  szyby  samochodowe,  pilnują  aut  na  parkingach 
itp.). Przychodziły do jego ognisk, gdzie mogły zjeść ciepły posiłek, odrobić lekcje, 
otrzymywały  przybory  szkolne,  ubranie,  mogły  ciekawie  i wesoło  spędzić  czas 
z wychowawcami.  Na  noc  na  ogół  wracały  do  domów,  gdyż  ognisko  stanowiło 
punkt  wsparcia  dla  rodziny,  która  borykała  się  z biedą,  bezrobociem,  miała 
problemy z wydolnością wychowawczą. Z czasem Lisiecki rozszerzył działalność 
ogniska o miejsce do przenocowania dla dzieci, które nie mogły wrócić do domu, 
np. z powodu alkoholizmu rodziców.

Podstawowe  założenia  pracy  K.  Lisieckiego  to  stworzenie  domowej  rodzinnej 
atmosfery w ognisku i stosowanie odpowiednich zasad. Najważniejsza była zasada 
„nic za darmo”, która polegała na tym, że dzieci uczyły się pracy na rzecz innych. 
Otrzymywały  różne  formy  pomocy,  ale  jednocześnie  stopniowo  wymagano 
również od nich pomocy i pracy. Pełniły dyżury porządkowe, wykonywały takie 
prace,  jak  malowanie,  remonty,  naprawa  sprzętu  itp.  Dorośli  wychowankowie 
zajmowali się młodszymi, byli ich „wujkami” i „stryjkami” (więc i tutaj mamy do 
czynienia z mentoringiem) (Balcerek, 1982: 382). Druga zasada to „wstyd za zło” 
— ważne, aby dzieci uczyły się, co oznacza godność i honor dla każdego człowieka. 
K. Lisiecki uczył podopiecznych mówienia prawdy i przyznawania się do najgorszej 
nawet  winy.  Podobnie  jak  Korczak,  rozwijał  samorządność  dzieci,  której  celem 
było dorastanie do zadań, jakie czekają je w dorosłym życiu. W codziennej pracy 
wykorzystywał  pogadankę  („kazania  dziadka”)  jako  rodzaj  metafory  poprawy 
losu  biednych  dzieci  i możliwości  cudownej  odmiany  własnego  życia.  Ważnym 
elementem  było  włączanie  rodziców  do  pracy  na  rzecz  ognisk.  Najwyższą  karą 
było urlopowanie na jakiś czas z ogniska. 

Ognisko  jako  forma  opieki  powraca  w Polsce,  gdzie wielu  ludzi  żyje  na  granicy 
biedy.

Wielkim  orędownikiem  rodzinnych  form  opieki  nad  dzieckiem  osieroconym 
był 

Kazimierz  Antoni  Jeżewski

  (1877–1948).  Wychodził  on  z założenia,  że  dla 

prawidłowego rozwoju dziecka najlepsza jest rodzina i wzrastanie w niej znacznie 
mocniej  stymuluje  rozwój  emocjonalny,  psychiczny  i fizyczny niż  przebywanie 
w domu dziecka, dlatego podjął się organizacji rodzin zastępczych w formie tzw. 
gniazd  sierocych.  Przed  podobnym  problemem  stajemy  obecnie,  kiedy  media 
pokazują  stereotypowy  obraz  domu  dziecka  i postulują  rodzicielstwo  zastępcze. 
Można  powiedzieć,  że  rodziny  zastępcze  pojawiły  się  w zasadzie  wcześniej  niż 
instytucjonalne formy opieki. Stało się tak za sprawą ks. Gabriela Piotra Boduena 
(1689–1768),  którego  sprowadziła  do  Warszawy  królowa  Maria  Ludwika 
Gonzaga.  Postanowił  on  zlikwidować  przytułki  i zorganizować  znakomicie 
wyposażone  „szpitaliki”,  które  później,  kiedy  okazało  się,  że  potrzeby  w tym 
zakresie są ogromne, zajmowały się kierowaniem dzieci na wychowanie do rodzin 
włościańskich, którym płacono tak, jak obecnie rodzinom zastępczym. Okazało 
się jednak, że los tych dzieci był okrutny, były głodzone, bite i wykorzystywane do 
najcięższych prac w gospodarstwach. Po odkryciu tego procederu w Polsce przez 
dwa wieki nie rozwijano tej formy opieki nad dzieckiem (Dąbrowski, Kulpiński, 
2000: 24–25).

Dopiero  m.in.  za  sprawą  Jeżewskiego  rozpoczęto  pierwsze  próby,  na  początku 
ze  znakomitymi  efektami.  Jeżewski  wychodził  z założenia,  że  kandydatami  na 
rodziców  zastępczych  powinni  być  wykształceni,  wzorowi  rolnicy  z praktyką 
w gospodarstwach na zachodzie Europy. Powinny to być osoby o „dobrym sercu”, 
uczciwe,  wykształcone  i kulturalne,  odpowiednio  przebadane  i przygotowane. 
Otrzymywały one gospodarstwo rolne około 20 ha, z możliwością wykupienia po 

background image

12

20  latach  zajmowania  się  dziećmi  (ziemia  była  droga  i stanowiła  rodzaj  posagu 
dzieci). Dzieci w liczbie 10–15 w wieku 5–17 lat mieszkały z taką rodziną, uczyły 
się pomocy i pracy na roli. Starsze mogły uczyć się w miastach wybranego przez 
siebie  zawodu,  mieszkając  w bursie.  Pierwsze  gniazdo  zostało  uruchomione 
w Stanisławczyku  w 1909  r.  Dalsze  kroki  K.  Jeżewskiego  zmierzały  w kierunku 
tworzenia tzw. wiosek kościuszkowskich, które miały stanowić 20 gniazd sierocych. 
Miały one stanowić ośrodek „promieniujący” na okolicę działalnością kulturalną, 
oświatową  i społeczną.  Pierwsza  została  utworzona  1929  r.  w Rogoźnie-Zamku 
koło  Grudziądza  (Dąbrowski,  Kulpiński,  2000:  41–43).  Niewątpliwą  zasługą 
Jeżewskiego było zorganizowanie opieki dla 1200 dzieci, które na ogół otrzymywały 
dobre wykształcenie: 10% wyższe, 60% średnie i 30% zawodowe. Ruch wiosek 
dziecięcych, choć w innej formie, rozwija się nadal. 

Omówiona  działalność  prekursorów  w Polsce  stanowi  pewien  nurt  opieki  nad 
sierotami.  Każdy  z nich  proponował  nieco  inne  rozwiązania.  Jeżewski  np. 
sugerował  rozwiązanie  systemowe,  które  może  przyświecać  władzy  lokalnej  czy 
ponadlokalnej. Natomiast Korczak i Lisiecki pokazywali rozwiązania metodyczne, 
które są bliższe konkretnej pracy, rozwiązywaniu problemów czy też dzieleniu się 
doświadczeniem.

Do prekursorów opieki na świecie należą także:

Henryk  Jordan  (1842–1907),  Józef  Czesław  Babicki  (1880–1952),  Aleksander 
Kamiński  (1903–1978),  Jan  Henryk  Pestalozzi  (1746–1827),  Celestyn  Frei-
net  (1896–1966),  Aleksander  S.  Neill  (1883–1973),  Antoni  S.  Makarenko 
(1888–1939), 

Wasyl 

Suchomliński 

(1918–1970), 

Mary 

Richmond 

(1861–1922),  Helena  Radlińska  (1879–1954),  Maria  Grzegorzewska 
(1888–1967),  Ryszard  Wroczyński  (1909–1987),  Hans  Chrystian  Kofoed 
(1898–1952),  Jane  Addams  (1860–1935),  Carl  R.  Rogers  (1902–1987),  
ks. Bronisław Markiewicz (1842–1912).

background image

13

 

3. Podstawowe pojęcia pedagogiki 

opiekuńczo-wychowawczej

Podstawowym  pojęciem  pedagogiki  opiekuńczo-wychowawczej  jest 

opieka

.  Na 

wstępie  warto  wspomnieć,  że  między  badaczami  istnieje  pewna  niezgodność 
w związku z pojęciem pedagogiki opieki czy też — częściej stosowanym — pojęciem 
pedagogiki  opiekuńczej.  Otóż  semantycznie,  jak  to  słusznie  zauważył  Zdzisław 
Dąbrowski (Dąbrowski, 2003, 13), pedagogika nie może być opiekuńcza, nie może 
być kulturalna czy kulturalno-oświatowa, podobnie jak psychologia wychowawcza 
nie może być wychowawcza. Pedagogika zajmująca się opieką to 

pedagogika opieki

pedagogika  zajmująca  się  kulturą  to  pedagogika  kultury,  psychologia  zajmująca 
się wychowaniem to psychologia wychowania. Pierwszym kryterium naukowości 
jest  poprawność  językowa  i logiczna  wywodu  w wypowiedzi  naukowej.  Każda 
nauka dąży do precyzacji języka w aparaturze pojęciowej i siłą rzeczy pedagogika 
powinna  również  eliminować  nietrafne  określenia,  szczególnie  jeżeli  chodzi 
o nazwę subdyscypliny.

W literaturze z zakresu pedagogiki opieki rzadko pojawia się analiza etymologiczna 
słowa  opieka.  W Encyklopedii  PWN  ma  ono  znaczenie  prawnicze:  „(...)  piecza 
prawna  służąca  ochronie  interesów  i praw  osób  małoletnich  niepozostających 
pod  władzą  rodzicielską  lub  osób  całkowicie  ubezwłasnowolnionych.  W Polsce 
opieka  nad  małoletnimi  niepozostającymi  pod  władzą  rodzicielską  żadnego 
z rodziców i nad ubezwłasnowolnionymi całkowicie z powodu choroby psychicznej 
i niedorozwoju  psychicznego  ustanawia  sąd  z urzędu,  wyznaczając  opiekuna; 
opiekun jest przedstawicielem ustawowym małoletniego i podlega stałej kontroli 
sądu”  (Kryszewski,  1985:  385).  Definicja ta ukazuje jeden aspekt widzenia,
w którym  opieka  występuje  tylko  wtedy,  kiedy  sądownie  pozbawimy  rodziców 
władzy. Pojawia się jednak pytanie, co dzieje się z dzieckiem do tego czasu? Czy 
pozostając w rodzinie, miało zapewnioną opiekę? Na ogół nie, a nawet jeśli opieka 
była, to w większości przypadków niedostateczna. 

Opieka  wychowawcza  jest  definiowana jako: „(...)  celowe  lub  bezinteresowne, 
zorganizowane  lub  niezamierzone  działanie  osób  czy  instytucji,  prowadzące 
do  zaspokojenia  potrzeb  ludzi  wymagających  pomocy  lub  wsparcia  z zewnątrz 
w sferze  materialnej,  psychologicznej  czy  duchowej”  (Pedagogika.  Leksykon 
PWN
, 2000: 141). W definicji widoczne jest ujęcie, w którym coś celowego musi 
wynikać z interesu. Przecież wiele rzeczy wykonujemy celowo bez jakiegokolwiek 
interesu. Karol Wojtyła ujmuje to w następujący sposób: „Jeżeli ktoś chce, może 
z pewnością  powiedzieć,  że  w interesie  człowieka  i ludzkości  leży  ostateczna 
sprawiedliwość, nikt jednak nie powie, że człowiek, który ją przyjmuje, jest przez 
to samo interesowny. Jest to więc najwyraźniej taki »interes«, który nie niweczy 
bezinteresowności  człowieka”  (Wojtyła,  1983:  63).  Poza  tym  autor  tej  opinii 
utożsamia  opiekę  z pomocą.  W pewnym  sensie  intuicyjnie  wyczuwamy  różnicę 
między  oboma  terminami:  kiedy  się  opiekujemy,  to  z reguły  pomagamy,  ale  nie 
każda pomoc polega na opiece.

Aleksander  Kamiński  uważa,  że  opieka  „(...)  to  czynność  świadczona  w tych 
wszystkich  sytuacjach  życiowych,  w których  ludzie  dotknięci  nieszczęśliwym 
układem wydarzeń losowych nie umieją albo nie mają dość sił, aby samodzielnie 
przezwyciężyć  piętrzące  się  przed  nimi  trudności”  (Kamiński,  1980:  77–78). 

background image

14

Następnie  dodaje,  że  opiekun  bierze  odpowiedzialność  za  podopiecznego  —  co 
ma ważne konsekwencje dla całego procesu opieki. Warto jednak podkreślić, że 
według  Kamińskiego  z opieką  mamy  do  czynienia  po  pewnych  nieszczęśliwych 
wydarzeniach, tymczasem nie jest to warunek konieczny do objęcia kogoś opieką.

W literaturze opisywane są trzy rodzaje opieki (Kelm, 2000: 26):

Opieka profilaktyczna

 — jest ukierunkowana na zapobieganie sytuacjom zagrożenia 

i dysponuje  szeregiem  sformułowań,  określających  cele  opieki  nad  dzieckiem 
w związku  z zagrożeniem  potencjalnym  (ochrona,  nadzór  —  czuwanie, 
wspomaganie, stymulacja). 

Opieka interwencyjna

 — jest ukierunkowana na przezwyciężanie sytuacji zagrożenia 

i dysponuje  szeregiem  sformułowań  określających  cele  opieki  nad  dzieckiem 
z związku z zagrożeniem rzeczywistym (wsparcie, obrona, ratownictwo, akcja).

Opieka  kompensacyjna

  —  jest  ukierunkowana  na  usuwanie  skutków  sytuacji 

zagrożenia,  w jakiej  znajdowało  się  lub  znajduje  dziecko.  Dysponuje  szeregiem 
sformułowań określających cele opieki nad dzieckiem w związku z przezwyciężeniem 
skutków sytuacji zagrożenia (wyrównywanie, korekta, reedukacja, resocjalizacja, 
rewalidacja).

Każdy  opiekun  wychowawca  będzie  często  działał  w obszarze  jednego  rodzaju 
opieki, ale w codziennej pracy najczęściej uwzględniane są wszystkie trzy.

Pojęcie  opieki  analizuje  Zdzisław  Dąbrowski,  który  stara  się  sprecyzować  to 
pojęcie i wyróżnić różne rodzaje opieki (Dąbrowski, 2003). Stwierdza, że również 
w świecie  zwierząt  mamy  do  czynienia  z opieką.  Opieka  zwierzęca  trwa  krócej 
niż  u człowieka.  Ptaki  opiekują  się  potomstwem  do  czasu  samodzielnych  lotów. 
Często jest „społecznie” dobrze zorganizowana, jak u surykatek. Bywa troskliwa 
i odpowiedzialna, jak u nietoperzy wampirów, które odżywiają się krwią i — aby 
przeżyć  —  co  noc  muszą  zdobyć  pożywienie.  Jeżeli  jednemu  z nich  się  nie  uda, 
wtedy inne dzielą się z nim swoją zdobyczą. Co ciekawe, jeżeli któryś nie podzieli 
się, zostaje zapamiętany i skazany na śmierć przez nieudzielenie mu pomocy, gdy 
znajdzie się w potrzebie. 

opieką międzyludzką

 mamy z nią do czynienia, kiedy ludzie opiekują się innymi. 

Tym rodzajem opieki zajmuje się pedagogika. 

W ramach  opieki  ludzkiej  możemy  wyróżnić  także 

opiekę  człowieka  nad  jego

 

wytworami

. Człowiek wraz z rozwojem cywilizacyjnym i kulturowym pieczołowicie 

opiekuje się szczególnie dawnymi wytworami. Świadczą o tym muzea. 

Jeszcze inny rodzaj opieki stał się stosunkowo niedawno przedmiotem zainteresowań 
badaczy, między innymi za sprawą wybitnego pedagoga i filozofa Rudolfa Steinera.
Na  początku  XX  w.  podjęto  pierwsze  próby  ochrony  środowiska  naturalnego, 
a więc 

opieki nad elementami przyrody

.

Ostatni rodzaj opieki wyróżniony przez Z. Dąbrowskiego to tzw. 

opieka transcendentna

 

jako rodzaj „opatrzności Boskiej” — „aktualizujące się w świadomości wierzących 
(przekonaniach,  wyobrażeniach,  oczekiwaniach)  pozaempiryczne  działania 
sacrum,  zapewniające  im  doczesny  dobrostan  i zbawienie  wieczne  po  śmierci” 
(Dąbrowski,  2003:  90).  Możemy  w tym  miejscu  dodać,  że  człowieka  dotyczy 
swoisty rodzaj opieki pośmiertnej. Kiedy przychodzimy na cmentarz, w pewnym 
sensie opiekujemy się naszymi bliskimi, „rozmawiamy” z nimi, nierzadko po latach 
„godzimy się”, dbamy o wygląd nagrobka itp.

background image

15

Według  Z.  Dąbrowskiego  o opiece  mówimy,  „gdy  dokonuje  się  ciągłe, 
bezinteresowne,  w nawiązanym  stosunku  opiekuńczym  zaspokajanie  przez 
opiekuna ponadpodmiotowych potrzeb podopiecznego, wynikające z przyjętej za 
niego odpowiedzialności przez tego opiekuna” (Dąbrowski, 2003: 75).

Cechy opieki: 
1) zaspokajanie ponadpodmiotowych potrzeb podopiecznego, 
2) ciągłość opieki, 
3) bezinteresowność opieki, 
4) stosunek opiekuńczy, 
5) odpowiedzialność. 

1.   W pierwszej  kolejności  należy  zaspokoić  ponadpodmiotowe  potrzeby 

podopiecznego, takie jak głód czy pragnienie.

2.   Ciągłość  opieki  polega  na  stałym  zaspokajaniu  potrzeb  —  nie  wystarczy 

jednorazowe podanie dziecku posiłku, musimy „zorganizować” opiekę w tym 
zakresie na stałe. Oczywiście dotyczy to także innych potrzeb.

3.  Bezinteresowność opieki to niezwykle ważna cecha. Zaspokajanie różnorodnych 

potrzeb, w tym emocjonalnych — jak zaspokajanie potrzeby miłości, ma wartość 
niewymierną. 

4.  Stosunek opiekuńczy charakteryzuje się określonym podejściem do podopiecznego 

i wynika  z wielu  zmiennych.  Zależy  m.in.  od  wyznawanej  przez  opiekuna 
hierarchii wartości oraz filozoficznej i psychologicznej koncepcji człowieka. Na 
początku swej drogi zawodowej musi on sobie odpowiedzieć na pytania o to, 
kim jest człowiek, jaki jest świat, jakie jest miejsce człowieka w świecie.

5.   Odpowiedzialność  jest  warunkiem  każdej  czynności  opiekuńczej.  Powinni 

o tym  pamiętać  nauczyciele,  którzy  odpowiadając  za  nauczanie,  zapominają, 
że odpowiadają za opiekę nad uczniem nie tylko w czasie lekcji, ale i w czasie 
przerwy. 

Warto w tym miejscu przypomnieć, co odróżnia 

pomoc

 od opieki. Otóż pomoc

 

jest 

na ogół krótkotrwała i udzielając jej, nie bierzemy odpowiedzialności za tego, komu 
pomagamy. Pomoc może być działaniem interesownym (ja świadczę ci pomoc, bo 
oczekuję wzajemności — to podstawowa zasada rozwoju altruizmu i przetrwania 
rodzaju ludzkiego). „Pomoc polega na współdziałaniu z podmiotem sytuacji trudnej 
w realizacji na normalnym poziomie jego aktywności podstawowej, przywracaniu 
normalności  tej  sytuacji  (pomagać  można  i należy  tym,  którzy  są  zdolni  pomóc 
sobie sami)” (Dąbrowski, 2003: 70). 

Omawiając  najważniejsze  pojęcia  pedagogiki  opiekuńczo-wychowawczej,  należy 
powiedzieć czym jest 

metoda

 i 

technika

. W literaturze jest tutaj sporo nieścisłości, 

ponieważ dość dowolnie i zamiennie traktuje się pojęcie np. techniki i formy. Poza 
tym pojęcie metody jest dość rozległe i może mieć różne znaczenia. Ilekroć używa 

Rysunek 1

Składniki opieki 

Źródło: Dąbrowski, 2003: 83.

background image

16

się  pojęcia  metody,  zawsze  należy  dodawać  odpowiednie  określenie,  np.

 metody 

badań

 — zalecane (postulowane) sposoby rozwiązywania problemów badawczych, 

techniki badań

  —  uszczegółowione  sposoby  postępowania  badawczego  (Łobocki, 

2000: 27).

Metody wychowania

 to „(...) powtarzalne czynności zmierzające do celów (zazwyczaj 

cząstkowych)” (Konarzewski, 1992: 326), natomiast 

techniki

 

wychowania 

to pewien 

uszczegółowiony  układ  czynności  w ramach  określonej  metody  wychowania 
(Zając, 2002: 177). 

Metoda opieki

 to „powtarzalny sposób wykonywania zespołu czynności przeważnie 

z użyciem niezbędnych środków (głównie przedmiotów potrzeb) dla zaspokojenia 
ponadpodmiotowych potrzeb podopiecznych (Dąbrowski, 2003: 35). Natomiast 

technika  opieki

  to  konkretne  praktyczne  (często  wiążące  się  z zainteresowaniami 

podopiecznego)  rozwiązanie,  za  pomocą  którego  możemy  zaspokoić 
ponadpodmiotowe potrzeby wychowanka. W ramach np. metody indywidualnych 
przypadków (metody opieki) można zastosować jako technikę terapię przez sztukę 
albo zajęcia sportowe.

Kończąc rozważania na temat opieki, warto zwrócić uwagę na rozległość pojęcia 
opieki wobec innych pojęć pedagogiki:

 

Rysunek 2

background image

17

 

4. Placówki  

opiekuńczo-wychowawcze

Rysunek  prezentujący  zakresy  poszczególnych  pojęć  pokazuje,  jak  rozległe 
zastosowanie  ma  opieka  w naszym  codziennym  życiu.  Wielość  placówek 
opiekuńczo-wychowawczych wskazuje różnorodność miejsc pracy dla pedagogów 
opiekuńczo-wychowawczych.  Faktem  jest,  że  gdziekolwiek  się  nie  znajdziemy, 
zawsze będziemy doradzać naszym podopiecznym i w praktyce będziemy uczyli się, 
jak to robić. Trzeba pamiętać, że każdego z nas czeka cztero–pięciokrotna zmiana 
zawodu i ponaddwudziestokrotne zmiany pracy, w przyszłości praca na tzw. etat 
będzie  rzadkością.  Według  teorii  Jeremy’ego  Rifkina  (Rifkin,  2003)  (por. też 
Bauman,  2006  i in.)  w niedalekiej  przyszłości  grozi  nam  rozległe  bezrobocie 
spowodowane przyspieszeniem technologiczno-informatycznym — większość osób 
będzie na zasiłkach. Powstają już tak zwane „fabryki bez światła” — montownie, 
w których pracują roboty. Pozostaną tylko niektóre zawody, takie jak: informatycy, 
menedżerowie-wizjonerzy,  przedstawiciele  show  biznesu  (aktorzy,  piosenkarze 
itp.)  oraz…  psychologowie  i pedagodzy,  przygotowani  do  doradztwa  życiowego 
dla tych, którzy będą wymagali opieki. Podobne zjawisko można zaobserwować 
w Japonii, gdzie wielu pracoholików musiało odejść na przymusowe, zaległe urlopy 
i potrzebowało zawodowych doradców, którzy pomogliby im radzić sobie w nowej 
sytuacji.

System opieki dobrze ilustruje poniższy rysunek.

background image

18

młodzieży

domy

ośrodki

Rysunek  prezentuje  możliwości  podejmowania  różnorodnych  form  opieki  nad 
rodziną.  Widoczne  są  poszczególne  kręgi,  w zależności  od  rodzaju  ingerencji, 
jakiego  możemy  dokonywać  w różnych  sytuacjach  kryzysowych  w podstawowej 
grupie społecznej. Jednak nie wyczerpuje wszystkich możliwych form opiekuńczo-w
ychowawczych. Rysunek uzupełnia poniższe wyliczenie (na podstawie opracowania 
Józefy Brągiel i Sylwii Badory (1997) z naniesionymi aktualizacjami)

1

Placówki opiekuńczo-wychowawczej

Placówki opieki wychowawczej nad małym dzieckiem:
—  żłobek,
— przedszkole.

Rysunek 3

Graficzny obraz form opieki nad

dzieckiem w Polsce według G. 

Lubińskiego 

Źródło: Dąbrowski, 2003: 31.

background image

19

Placówki opieki szkolnej i środowiskowej:
—  świetlica, 
—  internat, 
—  bursa, 
—  ognisko wychowawcze, 
—  szkoła, 
—  klasa integracyjna, 
—  nauczanie indywidualne, 
—  edukacja domowa.

Zastępcze formy opieki rodzinnej:
—  rodzina zastępcza,
—  rodzina adopcyjna,
—  rodzinny dom dziecka,
—  wioski rodzinne,
—  rodzina kontraktowa (krótko- i długoterminowa).

Zakładowe formy opieki zastępczej:
—  pogotowie opiekuńcze,
—  dom dziecka,
—  placówki wielofunkcyjne (pogotowie opiekuńcze lub grupa interwencyjna i dom 

dziecka),

—   grupy  usamodzielnia  wychowanków  domu  dziecka  w tzw.  mieszkaniach 

chronionych.

Placówki opieki rewalidacyjnej:
—  specjalny ośrodek szkolno-wychowawczy dla dzieci upośledzonych umysłowo,
—  dla dzieci głuchych,
—  dla dzieci niewidomych.

Placówki opieki resocjalizacyjnej:
—  młodzieżowy ośrodek wychowawczy, 
—  policyjna izba dziecka,
—  zakład poprawczy,
—  schronisko dla nieletnich.

Placówki opieki leczniczej i rehabilitacyjnej:
—  zakłady lecznicze, 
—  sanatoria, 
—  prewentoria, 
—  oddziały specjalne,
—  szkoły przyszpitalne dla dzieci przewlekle chorych, 
—  ośrodek rehabilitacyjno-wychowawczy dla dzieci i młodzieży uzależnionej, 
—  hospicjum.

Poradnictwo opiekuńczo-wychowawcze:
—  poradnia psychologiczno-pedagogiczna,
—  poradnia rodzinna i specjalistyczna,
—  ośrodki adopcyjno-opiekuńcze.

Formy rekreacji i wypoczynku:
—  place gier i zabaw,
—  ogrody jordanowskie,
—  domy wczasów dziecięcych, 
—  sezonowe placówki wypoczynku,
—  zielone szkoły.

1

   Autorki  używają  pojęcia 

forma  w odniesieniu  do 

rodzaju pracy opiekuńczej. 

W niniejszym opracowaniu 

zachowano  terminologię 

tradycyjną.

background image

20

Wśród tych placówek są takie, które czekają na inicjatywę studentów-absolwentów 
pedagogiki  opiekuńczej,  którzy  sami  mogliby  zorganizować  np.  rodzinny  dom 
dziecka, rodzinę kontraktową, zieloną szkołę. Polska i inne kraje Unii Europejskiej 
dają duże pole do działania w tym zakresie. 

Instytucje wsparcia opiekuńczo-wychowawczego:
—  świetlice środowiskowe, terapeutyczne oraz szpitalne,
—  PCK, centrum krwiodawstwa, 
—  Centrum Informacji i Planowania Kariery Wojewódzkiego Urzędu Pracy, 
—  studenckie biura karier, 
—  szkolne ośrodki kariery, 
—  mobilne centra informacji zawodowej,
—  miejski ośrodek pomocy społecznej,
—  domy dziennego pobytu,
—  Miejski Ośrodek Profilaktyki i Terapii Uzależnień, 
—  Wojewódzki Ośrodek Terapii Uzależnień, Ośrodek Ty i My, 
—  domy i ośrodki pomocy społecznej, 
—  poradnie i kluby dla uzależnionych, 
—  sąd dla nieletnich, kuratorzy sądowi, policja, 
—  firmy szkoleniowe,
—  Wydział Edukacji, 
—  wojewódzkie ośrodki kształcenia nauczycieli,
—  fundacje pomocy dzieciom, 
—   fundacje  pomocy  rodzinie,  np.  Centrum  Pomocy  Rodzinie,  Archidiecezjalny 

Ośrodek Adopcyjny,

—  instytucje kulturalne. 

background image

21

 

5. Opieka a wychowanie

Rozpoczynając  rozważania  dotyczące  opieki  i wychowania,  należy  wspomnieć 
o paradoksie  pedagogiki,  który  można  w skrócie  przedstawić  następująco: 
Ludzie  wychowani  wczoraj  usiłują  wychowywać  dzisiaj  tych,  którzy  będą  żyć 
jutro.  Z punktu  widzenia  teoretyka  i praktyka  jest  to  niezwykle  trudny  element 
codziennej pracy wychowawczej i opiekuńczej. 

Analiza pojęcia opieki jako pojęcia szerszego zakresowo niż wychowanie uświadamia 
nam odpowiedzialność, jaka na nas ciąży w kontaktach z drugim człowiekiem.

Opieka  ma  wiele  cech,  które  odróżniają  ją  od  wychowania.  Przede  wszystkim 
jej  pierwotny  charakter  —  pojawiła  się  wcześniej  niż  wychowanie.  Jest  silnym 
instynktem, który zmieniał się przez całe tysiąclecia, a nawet miliony lat ewolucji. 
Matka instynktownie — fizycznie i psychicznie — przywiązuje się do noworodka. 
Pomaga w tym silnie działający hormon (występujący również u innych ssaków) 
—  oksytocyna,  dzięki  któremu  matka  otacza  swoje  dziecko  opieką.  Hormon 
magazynowany  w przysadce  wpływa  na  potrzebę  nakarmienia  noworodka, 
ssanie  wywołują  impulsy  nerwowe,  które  w mózgu  pobudzają  ośrodek  nagrody 
i stwarzają  naturalne  poczucie  odprężenia  i zadowolenia.  Zapach  dziecka  i jego 
reakcje powodują wydzielanie oksytocyny i cały naturalny mechanizm rozpoczyna 
swoje działanie. Podobnie działa u mężczyzn hormon zwany wazopresyną, który 
wywołuje  łagodność  i pobudza  do  aktywności  w pracy  (dawniej  na  polowaniu) 
służącej matce i dziecku. W ten sposób rodzice chronią swoje geny dziedziczone 
przez dziecko. 

W tym  miejscu  może  pojawić  się  pytanie,  dlaczego  dzieci  są  oddawane  do 
domu  dziecka.  Jednym  z powodów  jest  fakt,  że  wspomniany  mechanizm  staje 
się  niewydolny  za  sprawą  np.  alkoholu,  który  podobnie  jak  hormony  pobudza 
ośrodek nagrody w mózgu i powoduje, że dziecko nie jest już nam tak potrzebne 
do odczuwania zadowolenia. 

W pierwotnym znaczeniu opieki w przeszłości zaczął pojawiać się proces socjalizacji 
umożliwiający stawanie się człowiekiem, który polegał na: 
„1)  stymulacji przez drugiego człowieka całego systemu nerwowego, uruchomieniu 

nowych kompetencji mózgu w czasie pielęgnowania niemowlęcia, 

2)  zahamowaniu lęku i rozbudzeniu ciekawości poznawczej przez związki z drugim 

człowiekiem, 

3)   rozwijaniu ludzkiej komunikacji z dzieckiem początkowo  przez  dotyk,  gesty, 

dźwięki mowy, a także zabawki-narzędzia” (Miller, 1981: 17). 

Te elementy procesu socjalizacji, które ludzie uznali za skuteczne dla rozwoju dziecka, 
z czasem  zaczęły  być  stosowane  w sposób  celowy  i świadomy  i przeobraziły  się 
w wychowanie. Można stwierdzić, że „największym osiągnięciem wychowawczym 
jest to, aby nie popsuć naturalnych możliwości rozwojowych właściwych naszemu 
ciału i psychice” (Jankowski, 1983: 13).

Wiadomo, że proces opieki i wychowania nie zachodzi w próżni, więc trzeba go 
wypełnić odpowiednimi treściami. Kiedy opiekujemy się dzieckiem w hospicjum, 
zaspokajając jego potrzeby, możemy odwołać się do tego, co — jak wynika z naszego 
doświadczenia  —  znajduje  się  w kręgu  jego  zainteresowań,  ale  możemy  też 
zaproponować coś z kręgu naszych zainteresowań. Wtedy następuje wychowanie 
przez dialog naszych zainteresowań.

background image

22

W ramach  tego  skomplikowanego  procesu,  jakim  jest  wychowanie  powinniśmy 
przede  wszystkim  dbać  o rozwój  zainteresowań  (tak  jak  w pierwotnym  procesie 
socjalizacji — pobudzanie ciekawości).

Zainteresowanie  rozumiemy  tu  rudymentarnie  jako  pewien  rodzaj  otwartości 
jednostki  na  to,  co  nowe,  wynikające  z jej  ciekawości,  powstające  w wolności, 
poznanie wiążące się z aktywnością podmiotu i pozytywnymi emocjami (rys. 3).

Rozpatrując zagadnienie zainteresowań, warto zwrócić uwagę na fakt, jak mało 
powstaje prac z tego zakresu. Od czasu publikacji książek Donalda E. Supera

 

(Super, 

1972) i Antoniny Guryckiej

 

(Gurycka, 1978) nie powstało zbyt wiele znaczących 

prac. Być może rację ma Erich Fromm, który stwierdza, że słowo zainteresowanie 
zostało  zapomniane  w języku  naukowym  psychologii  i filozofii (Fromm, 2005:
73–74). Warto upomnieć się o nie z wielu powodów.

Dynamizujący  charakter  zainteresowań  w uczeniu  powoduje,  że  każdy  człowiek 
uczy się szybciej i efektywniej, a wiedza pozostaje na długie lata. Gdy każdy z nas 
dokona  fenomenologicznego  wglądu  w swoje  własne  zainteresowania,  łatwo 
przekona się, że wiedza kształtująca się na bazie zainteresowań pozostaje często 
na  całe  życie.  Natomiast  to,  czego  uczyliśmy  się  bez  zainteresowania,  zostało 
wymazane z pamięci. Można też dodać, że jeśli ktoś jest czymś zainteresowany, to 
pokona niemal wszystkie trudności ograniczające realizację swojej pasji. Zdaniem 
Ericha Fromma

 

w zainteresowaniu wyraża się totalny wpływ osobowości (Fromm, 

2005: 156).

Analizując  proces  zainteresowań,  można  zacząć  od  pytania  o to,  co  nie  jest 
interesujące. Otóż nie jest interesujące to, czego nie znamy, o czym nic nie wiemy. 
Prawdopodobnie w starożytności nikt nie interesował się informatyką, ponieważ 
nikt o niej nic nie wiedział, nikt jej nie znał. Choć można powiedzieć, że być może 
abakus  był  zapowiedzią  pierwszych  zainteresowań  informatycznych.  Można  by 
rzec, że wyobraźnia pociąga za sobą różnorodne zainteresowania. Dlatego właśnie 
tak ważne jest dbanie o rozwój zainteresowań u wychowanków. 

Rysunek 4

Pojęcia pokrewne 

zainteresowaniu

background image

23

Nie jest interesujące również to, co nie pobudza naszych zmysłów. Trudno wzbudzić 
ciekawość dzieci, mówiąc do nich językiem naukowym. Należy pamiętać o tym, aby 
w naszych działaniach uwzględniać różnego rodzaju indywidualne predyspozycje 
wychowanków, w tym ich zainteresowania. 

Mało  interesujące  wydaje  się  także  to,  co  nie  ma  wpływu  na  nasze  życie, 
zachowanie  i emocje.  Trudno  jest  zainteresować  dzieci  pracą,  ponieważ  ich 
dominującą aktywnością jest zabawa. Na szczęście przez zabawę mogą się uczyć 
pracy.  Dlatego  trzeba  poszukiwać  wielostronnych  środków  i form  oddziaływań 
w procesie  opiekuńczo-wychowawczym.  We  wszystkich  elementach  systemu 
wykorzystujemy oddziaływania formalne, incydentalne i nieformalne, aby rozwijać 
zainteresowania.

Rozwijamy zainteresowania, aby wiedzieć.

Rozwijamy zainteresowania, aby działać.

Rozwijamy zainteresowania, aby żyć wspólnie.

Rozwijamy zainteresowania, aby być.

Rozwój pozwala uzyskać umiejętności potrzebne w życiu. 

background image

24

 

Bibliografia

1.   Balcerek  M.,  1978:  Rozwój  opieki  nad  dzieckiem  w Polsce  1918–1939

Warszawa.

2.   Balcerek  M.,  1982:  Wkład  Kazimierza  Lisieckiego  do  pedagogiki  opiekuńczej

„Problemy Opiekuńcze”, nr 8.

3.  Bauman Z., 2006: Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy, Kraków.
4.   Brągiel  J.,  Badora  S.,  1997:  Formy  pracy  opiekuńczo-wychowawczej

Częstochowa.

5.   Dąbrowski  Z.,  Kulpiński  F.,  2000:  Pedagogika  opiekuńcza.  Historia,  teoria, 

terminologia, Olsztyn.

6.  Dąbrowski Z., 2003: Pedagogika opiekuńcza w zarysie

, Olsztyn.

7.  Frankl V., 1984: Homo patiens. Logoterapia i jej kliniczne zastosowanie. Pluralizm 

nauk a jedność człowieka. Człowiek wolny

, Warszawa. 

8.  Fromm E., 2005: Być czy mieć, Warszawa.
9.  Gurycka A., 1978: Rozwój i kształtowanie zainteresowań, Warszawa.
10.  Jankowski K., 1983: Nie tylko dla rodziców, Warszawa.
11.  Kamiński A., 1980: Funkcje pedagogiki społecznej, Warszawa.
12.  Kelm A., 2000: Węzłowe problemy pedagogiki opiekuńczej, Warszawa.
13.   Konarzewski  K.,  1982:  Podstawy  teorii  oddziaływań  wychowawczych

Warszawa

14.   Kapuściński  R.,  2001:  [w:]  Wprowadzenie  do  pedagogiki  —  wybór  tekstów

(red.) T. Jaworska, R. Leppert, Kraków. 

15.  Korczak J., 1978: Pisma wybrane, t. 1 , Warszawa.
16.  Kowalik K., 1972: Opieka zakładowa nad dzieckiem w okresie międzywojennym

„Przegląd Historyczno-Oświatowy”. 

17.  Leksykon PWN. Pedagogika, 2000: (red.) B. Milerski, B. Śliwerski, Warszawa.
18.  Miller R., 1981: Socjalizacja — wychowanie — psychoterapia, Warszawa.
19.  Neill S. A., 1992: Summerhill, Katowice.
20.  Parsole E., Wray M., 2002: Trener i mentor, Kraków.
21.  Piaget J., 1977: Dokąd zmierza edukacja?, Warszawa. 
22.  Platon, 1985: Państwo, Warszawa.
23.  Radlińska H., 1961: Pedagogika społeczna, Wrocław.
24.  Rifkin J., 2003: Społeczeństwo bez pracy, Warszawa.
25.   Rubacha  K.,  2003:  Edukacja  jako  przedmiot  pedagogiki  i jej  subdyscyplin,  

[w:] Pedagogika, (red.) Z. Kwieciński, B. Śliwerski, Warszawa.

26.   Rutkowiak  J.,  2001:  Wielość  języków  pedagogiki  a problem  jej  tożsamości,  

[w:]  Wprowadzenie  do  pedagogiki  —  wybór  tekstów,  (red.)  T.  Jaworska,  R. 
Leppert, Kraków.

27.  Schütz A., 1964: The Well-Informed Citizen. An Essay on the Social Distribution 

of Knowledge, [w:] Collected Papers, t. II. 

28.  Sośnicki K., 1968: Rozwój pedagogiki zachodniej na przełomie XIX i XX wieku

Warszawa.

29.  Suchodolski B., 1980: Pedagogika, Warszawa.

background image

25

30.  Super D. E., 1972: Psychologia zainteresowań, Warszawa.
31.   Trzuskowski  A.,  1992:  Teoria  wychowania  w perspektywie  metodologicznej

[w:] Z problematyki metodologicznej teorii wychowania, (red.) A. Tchorzewski, 
Bydgoszcz.

32.  Wojtyła K., 1983: Elementarz etyczny, Lublin. 
33.   Wychowanie:  pojęcia,  procesy,  konteksty  interdyscyplinarne  podejście. 

Interdyscyplinarne ujęcie, 2007: (red.) M. Dudzikowa, M. Czerepaniak-Walczak,  
t. 1, Gdańsk.

34.   Zając  D.,  2002:  Koncepcje  metod  i technik  wychowania,  [w:]  Wokół 

podstawowych zagadnień teorii wychowania, (red.) E. Kubiak-Szymborska, D. 
Zając, Bydgoszcz.

35.   Zajączkowski  A.,  1985:  Nauka  i jej  namiastki  —  problemy  funkcji,  [w:]  Na 

krawędzi epoki — rozwój duchowy i działanie człowieka, (red.) J. Rudniański, 
K. Murawski, Warszawa.