Rozdzia艂 27.
Ezra Thorpe otworzy艂 frontowe drzwi. Nie by艂o nawet pi膮tej jeszcze, ale on nie m贸g艂 spa膰 od
dnia kiedy Niles Van Holtz zjawi艂 si臋 w jego domu.
I znowu tu by艂.
-No i co?
-Musimy wyci膮gn膮膰 twoj膮 c贸rk臋 z Hrabstwa Ursus. Musimy j膮 wyci膮gn膮膰 teraz.
Ezra ju偶 s艂ysza艂 od kumpli i koneksji 偶e Grupa zlokalizowa艂a i zaatakowa艂a budynek w kt贸rym
znajdowali si臋 ludzie kt贸rzy pr贸bowali porwa膰 Blayne. S艂ysza艂 r贸wnie偶 偶e hybrydy kt贸re niedawno
by艂y przechowywane w piwnicy, dobrze przygotowane do transportu, zosta艂y uwolnione. Ale
hybrydy kt贸re mia艂y ju偶 za sob膮 kilka walk, ich maszynki do pieni臋dzy oczekiwa艂y na transport do
nowej lokalizacji, kt贸ra by艂a za daleko. Oni ju偶 dotarli na miejsce. Szorstko ale koniecznie.
Jedna co ka偶da z tych rzeczy mia艂a wsp贸lnego z Blayne i Hrabstwem Ursus?
-Dlaczego?
Wilk podrapa艂 si臋 po g艂owie, spojrza艂 na niego i wreszcie przyzna艂.
-Uh...poniewa偶 to jest miejsce do kt贸rego zabieraj膮 hybrydy kt贸re s膮 ju偶 gotowe do walki.
Aami膮c je, tak zgaduj臋. W ka偶dym razie musimy dowiedzie膰 si臋 co b臋dziemy robi膰 dalej i szczerze
m贸wi膮c mogliby艣my wykorzysta膰 twoje umiej臋tno艣ci.
Ezra westchn膮艂 i si臋gn膮艂 po p艂aszcz ze stojaka. Tylko dla Blayne m贸g艂 pomy艣le膰 o p贸j艣ciu za
Niles'em Van Holtz'em do jego limuzyny.
*************************
Bo wr贸ci艂 z myjk膮 i jakim艣 antybiotykiem. Postawi艂 wszystko na 艂贸偶ku i usiad艂 naprzeciwko
niej. Zamiast przybli偶enia si臋 do niej i opatrzenia jej ran, chwyci艂 ja w pasie i poci膮gn膮艂 j膮 na swoje
kolana cierpliwie czekaj膮c a偶 jej nogi owin臋艂y si臋 wok贸艂 jego bioder.
Wpatrywa艂a si臋 przez rami臋 i nieco przygryza艂a wn臋trze wargi kiedy poczu艂a pierwsze
machni臋cie 艣ciereczk膮 przez jej nowiutkie 艣lady ugryzie艅.
-Blayne?
-Aha?
-Nie rozmawiasz ze mn膮?
-Aha.
-Jeste艣 z艂a?
-Aha.
-Ale nie rozmawiasz ze mn膮?
-Aha.
-Musisz ze mn膮 porozmawia膰 Blayne.
Pokr臋ci艂a g艂ow膮. Nie jest to dobry pomys艂. Nie dobry pomys艂.
-Ja po prostu cie naznaczy艂em Blayne. Nie b臋d臋 k艂ama膰 i nie powiem 偶e to planowa艂em, ale nie
mog臋 powiedzie膰 偶e mi to przeszkadza. To co do ciebie czuj臋....sprawiasz 偶e po prostu czuj臋 si臋
dobrze. Ale musisz mi powiedzie膰 ja ty si臋 czujesz. Musisz co艣 powiedzie膰. Cokolwiek. Prosz臋.
C贸偶 je艣li chce 偶ebym powiedzia艂a cokolwiek.
-Nigdy nie zamierzam by膰 na czas. Ja albo b臋d臋 pi臋tna艣cie minut p贸zniej albo dwie godziny
wcze艣niej i nie my艣l 偶e mog臋 funkcjonowa膰 za pomoc膮 listy tak jak ty to robisz, to znaczy ja lubi臋
listy tak jak kolejne osoby i mog膮 by膰 pomocne, ale nie b臋d臋 偶y膰 twoimi harmonogrami podobnymi
do Stalina, czuj臋 si臋 zle je艣li mog臋 umie艣ci膰 co艣 w to co jestem przekonana jest przera偶aj膮cym
nieskazitelnym domem na miejscu, jak kto艣 mo偶e si臋 zrelaksowa膰 w takiej sytuacji? A ja nie chc臋
偶y膰 w strachu 偶e otrzymasz kopa w dup臋 i zaczniesz wyrzuca膰 to co ju偶 pieszczotliwie nazywasz
moim g贸wnem , a m贸wi膮c o tym kocham ten zegarek naprawd臋, ale w kt贸rym艣 momencie b臋d臋
go chcia艂a zdj膮膰, mo偶e zacz膮膰 nosi膰 jaki艣 kawa艂ek taniego g贸wna kt贸ry dostan臋 za dolara na ulicy i
nie chc臋 ciebie 艣wiruj膮cego za ka偶dym razem kiedy to zrobi臋, nie mog臋 si臋 ciagle martwi膰 o czas i
by膰 zupe艂nie uleg艂a, chc臋 mie膰 dzieci, wiele i to wiele dzieci, a ty nawet nie lubisz dzieci, i to nie
tylko to.....
Bo po艂o偶y艂 d艂o艅 na jej ustach.
-Hamulce. Poci膮gu.
Spojrza艂a na niego przez palce.
-Aby to by艂o 艂atwiejsze dla mnie b臋d臋 rozwi膮zywa膰 ka偶dy z punkt贸w. W porz膮dku.
W porz膮dku?
-Numer jeden, zawsze mo偶esz si臋 sp贸zni膰, ale ja zawsze b臋d臋 na czas. I tak b臋d臋 z艂y je艣li
b臋dziesz sp贸zniona i to mnie powstrzymuje, ale to nie jest co艣 od czego dostaj臋 kompletnej histerii i
rozumiem 偶e to ty i nie musisz przejmowa膰 si臋 histeri膮, kiedy dasz sobie spraw臋 偶e podam ci
wcze艣niejsz膮 godzin臋 spotkania, od czasu kiedy wiem 偶e b臋dziesz dwie godziny sp贸zniona.
Czekaj, Co?
-Po drugie, nie nalegam aby kto艣 tworzy艂 lub utrzymywa艂 si臋 harmonogramu tylko ja.
Wszystko o co prosz臋 to to aby艣 szanowa艂a harmonogram, musz臋 bo teraz w tym momencie mojego
偶ycia chodzi o hokej i moje zaanga偶owanie w zesp贸艂 do kt贸rego nale偶臋. Trzecie, przesta艅
por贸wnywa膰 moje umiej臋tno艣ci zarz膮dzania czasem do dyktator贸w. Czwarte, nie chc臋 wyrzuca膰
twoich rzeczy chyba 偶e jest to tak naprawd臋 w koszu, ale je艣li zaczn臋 dostrzega膰 skrajne tendencje
do kolekcjonerstwa p贸jdziesz do terapeuty. Pi膮te, nie obchodzi mnie je艣li nosisz tanie 艂adne g贸wno,
tak d艂ugo jak ty nie u偶ywasz taniego g贸wna jako wym贸wki dlaczego si臋 sp贸zni艂a艣. Nie mo偶esz
mie膰 tych dw贸ch rzeczy. To nie fer. I sz贸ste, nie nienawidz臋 dzieci, ale jestem pewny 偶e zawsze
b臋d臋 bra膰 pod uwag臋 moje dzieci lepiej ni偶 kogokolwiek innego bo s膮 moje, co sprawia 偶e
automatycznie s膮 niesamowite.
Zatrzyma艂 si臋, pokiwa艂 g艂ow膮 i powiedzia艂:
-My艣l臋 偶e rozwia艂em wszystkie twoje obawy.
-Ka偶de.- zgodzi艂a si臋.
-Tak.
-Rzeczywi艣cie s艂ucha艂e艣 mnie i wzi膮艂e艣 mnie na powa偶nie.
-Oczywi艣cie.
Blayne wydar艂a si臋 z 艂贸偶ka.
-I jak dok艂adnie ja mam sobie z tym poradzi膰?
Bo odchyli艂 si臋 na 艂贸偶ku z d艂o艅mi p艂asko, ramionami utrzymuj膮cymi go podpartym.
-W tym punkcie....nie mam nic do powiedzenia co sprawi 偶e b臋dziesz szcz臋艣liwa, czy
b臋dziesz?
-Prawdopodobnie nie!
*********************
Ona zawsze doprowadza艂a go do szale艅stwa, prawda? Czy byli w 艂贸偶ku czy poza nim, ona
zawsze sprawia艂a 偶e czu艂 si臋 troch臋 zaburzony. Troch臋....zbity z tropu. Nie by艂 pewny czy to by艂a
dobra rzecz, ale wiedzia艂 偶e nigdy nie b臋dzie si臋 nudzi艂. Nigdy nie b臋dzie z dala od niej. My艣l o tym
co by zrobi艂a w tym czasie by艂e po prostu zbyt przera偶aj膮ca.
Chwyci艂a jego koszul臋 z pod艂ogi i wci膮gn臋艂a j膮 zanim wybieg艂 szturmem z pokoju.
Zdecydowa艂 偶e nie chc臋 rezygnowa膰 z tej walki, Bo poszed艂 za ni膮. Ona ju偶 sz艂a na wprost drzwi,
poranne 艣wiat艂o zalewa艂o korytarz do czasu kiedy zza rogu.
-Nie jeste艣 nawet w butach.- zawo艂a艂 za ni膮 z ulg膮 widz膮c 偶e chocia偶 burza przemin臋艂a.
-Dzi臋ki Mamo! B臋d臋 o tym pami臋ta膰.
Chwytaj膮c zestaw but贸w kt贸re zostawi艂a le偶膮ce na pod艂odze, poszed艂 za ni膮 do drzwi.
-Czy chcesz straci膰 swoje palce? Czy my艣lisz 偶e to b臋dzie atrakcyjne?
Stan臋艂a na szczycie ganku, wi臋c przykucn膮艂 obok niej umieszczaj膮c jej stopy w butach.
-Nie r贸b mnie psychicznego Blayne.
-Uh...Bo?
-Mo偶emy si臋 spiera膰. Mo偶esz odej艣膰.
-Bo.
Zawi膮za艂 jej buty.
-Ale nie odchodz do wulkan贸w i tsunami lub do zamra偶alnika Hrabstwa Ursus, bo jeste艣
kr贸lowa dramatu.
-Bo!
-Co?
Blayne odchrz膮kn臋艂a i powiedzia艂a.
-Uh.... Bold'dzie Novikow chcia艂abym 偶eby艣 pozna艂 mojego ojca. Ezra Louis Thorpe.
Modl膮c si臋 偶eby 偶artowa艂a ale ju偶 wiedzia艂 偶e tak nie by艂o, spojrza艂 w d贸艂 po schodach
werandy. Bez u艣miechu, czarny pot臋偶nie zbudowany, po pi臋膰dziesi膮tce i nadal nosz膮cy brzytwiane
艣ci臋cie, kt贸re by艂o zaledwie milimetr od 艂ysiny, Bo wiedzia艂 偶e to jest ojciec Blayne.
-Sir.- Bo powiedzia艂 podnosz膮c wzrok na Blayne- Jestem kompletnie nagi.- szepn膮艂.
Jakie pierwsze wra偶enie m贸g艂 teraz wywo艂a膰?
-Jestem prawie pewna 偶e zauwa偶y艂.- odszepn臋艂a- Mo偶e wejdziesz do 艣rodka i w艂o偶ysz jakie艣
spodnie...Nie s膮dz臋 偶eby si臋 obrazi艂.
Bo skin膮艂 g艂ow膮.
-Dobry plan.
Potem z ca艂膮 godno艣ci膮 jaka m贸g艂 w sobie zebra膰, wsta艂 i poszed艂 do domu swojego wuja.
***********************
Blayne poczeka艂a a偶 Bo znikn膮艂 w domu zanim zesz艂a na d贸艂 po schodach do swojego ojca.
-Dlaczego tu jeste艣?- zapyta艂a powa偶nie zmylona.
-My艣la艂em 偶e nie wr贸cisz do domu chyba 偶e przyjad臋 tu po ciebie osobi艣cie.
-Tak ale nie spodziewa艂am si臋 偶e naprawd臋 tu przyjedziesz. Chocia偶 telefon upewniaj膮cy si臋 偶e
ze mn膮 wszystko w porz膮dku by艂 by mi艂y.
Jej ojciec pstrykn膮艂 j膮 w czo艂o, by艂o to co艣 czego zawsze nienawidzi艂a.
-Tak. Mog臋 w艂a艣nie powiedzie膰 jak ju偶 ukrywasz si臋 po kanap膮 czekaj膮c na ratunek kilka dni.
Zaj臋艂o mi to du偶o wysi艂ku nie wariowa膰 gdy jej ojciec wyci膮gn膮艂 r臋k臋 i poci膮gn膮艂 w d贸艂
ko艂nierzyk jej koszulki wystarczaj膮co by zobaczy膰 miejsce gdzie Bo j膮 naznaczy艂.
-Huh.- powiedzia艂. Po艂o偶y艂 z powrotem ko艂nierzyk na miejsce i westchn膮艂.- Nie chc臋 ci臋
martwi膰, ale ona wci膮偶 krwawi.
-Gee....dzi臋ki Tato.
-Co chcesz 偶ebym ci powiedzia艂?
-Zauwa偶asz 偶e twoja c贸rka jest oznaczona i to jest najlepsze co mo偶esz wymy艣li膰?
-Co chcesz us艂ysze膰 w takim razie? Mam nadzieje 偶e twoje dzieci nie b臋d膮 dziwad艂ami ?
-O M贸j Bo偶e!- wybuch艂a.- Jeste艣 taki.....
Wielka r臋ka owin臋艂a si臋 wok贸艂 jej twarzy, ucinaj膮c jej reszt臋 zdania co sprawi艂o by 偶e c贸rka i
ojciec b臋d膮 wrzeszcze膰 jak widzowie na meczach.
-Chodzmy Ci臋 ubra膰.- powiedzia艂 Bo popychaj膮c j膮 w stron臋 domu.- Tak wi臋c mo偶emy wr贸ci膰
do domu.
Pchn膮艂 j膮 na werand臋, na korytarz i do sypialni kt贸r膮 dzielili. Zamkn膮艂 drzwi.
-Musisz si臋 uspokoi膰.-powiedzia艂.
-Nazwa艂 nasze przysz艂e dzieci dziwad艂ami!- oskar偶y艂a.
-Mamy teraz dzieci? Bo zanim si臋 tu pojawi艂, nie mog艂a艣 znie艣膰 偶ycia pod moim brutalnym
re偶imem.
-Nigdy tego nie powiedzia艂am.
-Naprawd臋?- zapyta艂, chwytaj膮c czyste ubrania kt贸re mia艂 do niej przygotowane na 艂贸偶ku i
poda艂 jej.- Bo zabrzmia艂o to tak jak by艣 tak powiedzia艂a.
-Nie nienawidz臋 ci臋 idioto. Jestem w tobie zakochana. Dlatego tak panikuje!- podesz艂a do
drzwi i krzykn臋艂a- I nasze dzieci nie b臋d膮 dziwad艂ami!
-Po za tym 偶e ich matka ju偶 nim jest!- odkrzykn膮艂 jej ojciec.
Decyduj膮c 偶e przedwczesna 艣mier膰 starego drania by艂aby w porz膮dku, Blayne szarpn臋艂a
drzwiami 偶eby je otworzy膰, ale Bo szybko w nie uderzy艂 ponownie je zamykaj膮c. Pochyli艂 si臋 nad
ni膮 i spojrza艂 w jej twarz.
-Kochasz mnie?
-Czy my艣lisz 偶e wytrzyma艂a bym z twoj膮 obsesyjn膮 natur膮 chocia偶 pi臋膰 sekund gdybym ci臋 nie
kocha艂a?
-I jestem pewien 偶e wielomilionowa kariera hokejowa nie ma z tym nic wsp贸lnego.- jej ojciec
powiedzia艂 przez drzwi.
-Kiedy dotrzemy do domu Starcze. To zamkn臋 ci臋 w domu starej opieki.
-Tak, Tak.- powiedzia艂 jej ojciec Licz臋 na to. Do tego czasu, my艣lisz 偶e mog艂aby艣 ruszy膰 ten
sw贸j zmienny ty艂ek, 偶eby艣my si臋 mogli st膮d wydosta膰 zanim ci idioci Van Holtz'owie zaczn膮
narzeka膰 na twoje bezpiecze艅stwo ponownie?
************************
Weszli do gabinetu szeryfa i Blayne zapiszcza艂a:
-Lock!
Ruszy艂a przez pok贸j rzucaj膮c si臋 w ramiona Grizzly.
Bo zmru偶y艂 oczy a jego grzywa wyd艂u偶y艂a si臋 do ramion.
-Och nie.- powiedzia艂 jej ojciec, obok niego z poziomem sarkazmu kt贸rego nawet Bo by艂o
trudno wy艂apa膰- Twoje dzieci w og贸le nie b臋d膮 dziwad艂ami.
-Kocham twoj膮 c贸rk臋, Sir.- powiedzia艂 Bo bardzo cicho tylko do Pana Thorpe- Ale nie my艣l
sobie 偶e nie z艂ami臋 ci szyi jak ga艂膮zki gdy mnie chodz troch臋 wkurzysz.
Wilk spojrza艂 na niego, unosz膮c brwi i Bo doda艂:
-Nie no, naprawd臋.
艢miej膮c si臋 wilk odszed艂 od niego, gdy McRyrie postawia艂 Blayne na nogach.
-Przykro mi 偶e nie odzywa艂am si臋 do ciebie kiedy by艂e艣 tu ostatnim razem.- powiedzia艂a.
-Nie martw si臋 o to. Czy wszystko z tob膮 w porz膮dku?
-Czuje si臋 dobrze. Jest super! I tak si臋 ciesz臋 偶e ci臋 widz臋.
Blayne przytuli艂a Grizzly ponownie, a McRyrie poklepa艂 j膮 po plecach nie co si臋 pochylaj膮c.
Jego g艂owa by艂a pochylona nisko, jego nozdrza si臋 rozchyli艂y i wtedy podni贸s艂 sw贸j wzrok na Bo.
Hybryda unios艂a r臋ce w wyraznym wyzwaniu, wysuwaj膮c swoje grryzly'owate k艂y co doprowadzi艂o
go do parskni臋cia.
-Blayne?
Blayne podnios艂a g艂ow臋 z piersi McRyrie i spojrza艂a na Van Holtz'a stoj膮cego kilka metr贸w
dalej.
-Blayne...Tak...Tak bardzo.....
Wzi臋艂a r臋ce z pasa McRyrie i podesz艂a do Van Holtz'a.
-Tak bardzo...
Uderzenie w twarz rozleg艂o si臋, zaskakuj膮c wszystkich w pokoju, nawet Bo i jej ojca. Ale Van
Holtz przyj膮艂 to jak wilk, nawet si臋 nie cofaj膮c.
-Nigdy wi臋cej mnie nie ok艂amuj.- powiedzia艂a.- Nigdy nie zdradz mnie ponownie. Nast臋pnym
razem , obiecuje nie b臋dzie mnie tak 艂atwo znalez膰.
-Wiem.- Van Holtz wzruszy艂 ramionami- Teraz mog臋 ci臋 przytuli膰?
U艣miech rozkwit艂 na ca艂ej twarzy Blayne i wskoczy艂a w ramiona Van Holtz'a, co sprawi艂o 偶e
Bo westchn膮艂. Ta kobieta potrzebowa艂a go w swoim 偶yciu chocia偶by po to 偶eby chroni膰 j膮 od tych
idiot贸w z kt贸rymi nalega艂a si臋 przyjazni膰.
Van Holtz przytuli艂 mocno Blayne, nosem dotykaj膮c jej szyi. Dwie sekundy p贸zniej tak jak
Gryzzly, i ju偶 jego oczy strzela艂y w Bo. Tym razem.....Bo si臋 u艣miechn膮艂.
-To prawda.- powiedzia艂 nie m贸wi膮c ani jednego cholernego s艂owa.- Jest moja. Na zawsze!
Ale tak jak Bo poczu艂 potrzeb臋 aby przej艣膰 dalej i powiedzie膰 te s艂owa na g艂os, wuj stan膮艂
przed nim. Szepcz膮c powiedzia艂:
-Powinni艣cie wraca膰 ju偶 teraz. Wez Blayne ze sob膮.
Oczywi艣cie jego wujek m贸g艂 chcie膰 pozby膰 si臋 go, bo by艂 zm臋czony ju偶 nim lub Blayne lub
nimi obojgiem, ale Bo wiedzia艂 lepiej. Co艣 by艂o nie tak. Skin膮艂 g艂ow膮, wkr贸tce s艂odko zaproponuje
Blayne 偶e musz膮 wraca膰, ale te cholerne uszy Wilko-Psa.
Do czasu gdy jego wuj odszed艂, stan臋艂a przed Van Holtz'em, przodem do nich wszystkich.
-Dlaczego chcesz 偶eby艣my wyjechali?- zapyta艂a.
-Blayne....
-Dlaczego Grigori?
-Powiedz jej..- wyplu艂 Ezra Thorpe- R贸wnie dobrze mo偶esz jej powiedzie膰.
-Powiedzie膰 co?
Van Holtz by艂 tym kt贸ry jak zwykle zacz膮艂 m贸wi膰.
-Ci kt贸rzy to ci zrobili, kt贸rzy chcieli ci臋 porwa膰 s膮 cz臋艣ci膮 wi臋kszej organizacji. Tworz膮 walki
na ringu. Co艣 takiego jak na wschodnim wybrze偶u, porywaj膮 hybrydy trzymaj膮 je kilka tygodni lub
miesi臋cy aby przygotowa膰 je do walki zanim sprzedadz膮 je r贸偶nym kupcom w ca艂ym kraju.
-W porz膮dku. I co?
Grigori wzruszy艂 ramionami.
-Zadawa艂a艣 pytania o ten stary dom w pobli偶u pla偶y. Wydaje si臋 偶e przyb艂臋dy pochodz膮
w艂a艣nie stamt膮d. Ale to nie s膮 tylko zwyk艂e psy do walki Blayne.
Bo nie by艂 pewny czy dobrze us艂ysza艂.
-Czy chcesz powiedzie膰 偶e prowadzili te walki na terenie zmiennokszta艂tnych ca艂y ten czas?
-Na to wygl膮da. Przybywaj膮c z Pacyfiku, u偶ywaj膮c sztormu jak os艂ony.
-Jak w pe艂ni ludzie dowiedzieli si臋 o Hrabstwie Ursus, mniejszym ni偶 gospodarstwo?- zapyta艂
Bo.
-Pracujemy nad tym.- powiedzia艂 Van Holtz.- Pilnie.
Blayne spojrza艂a na ludzi w pokoju. Za wyj膮tkiem Bo i jej ojca, wszyscy unikali kontaktu
wzrokowego.
-Co?- w ko艅cu zapyta艂a.- Czego mi nie m贸wicie?
Gdy nikt nic nie powiedzia艂 Van Holtz to zrobi艂. Sta艂 sobie w k膮cie wy艂膮czony przez ca艂y ten
czas.
-Nie jeste艣my tu tylko po to 偶eby ci臋 sprowadzi膰 z powrotem Blayne. Ale wys艂ali艣my tu ca艂膮
dru偶yn臋 aby zaj臋艂a si臋 t膮 spraw膮. W tej chwili.
Bo wci膮偶 nie by艂 pewny dlaczego wszyscy tak dziwnie si臋 zachowuj膮. Ale jedno spojrzenie na
jej ojca, gdy Blayne skupi艂a si臋 na obu m臋偶czyzna Van Holtz.
-Idziecie ich wszystkich zabi膰......prawda?
-To s膮 w pe艂ni ludzie- powiedzia艂 Bo.
Nie by艂 w najmniejszym nastroju, aby patrze膰 jak Blayne broni tych samych dupk贸w kt贸rzy
chcieli j膮 za艂atwi膰.
-Powiedz mi 偶e nie b臋dziesz za nimi p艂aka膰.
-Nie za nimi.- warkn臋艂a.- Oni zamierzaj膮 zabi膰 Hybrydy.
Bo spojrza艂 ma swojego wuja i zobaczy艂 prawd臋 w jego twarzy. Zrozumia艂 dlaczego tak musi
by膰 ale to nie by艂o w艂a艣ciwe. I jak kto艣 czystej rasy m贸g艂 to zrozumie膰?
-Blayne tak b臋dzie najlepiej.- powiedzia艂 spokojnie Van Holtz, jego ton nawet Bo doprowadza艂
do sza艂u.
Blayne popatrzy艂a na Van Holtz'a przez bardzo d艂ug膮 chwil臋. Bo musia艂 przyzna膰 偶e
spodziewa艂 si臋 偶e zacznie ona trz膮艣 si臋, p艂aka膰, kopa膰 i krzycze膰. Ale to by艂a Blayne. Zawsze
walcz膮ca o bezbronnych. Ale z opuszczon膮 g艂ow膮 tylko skin臋艂a g艂ow膮 i podesz艂a do ojca.
-Rozumiem.- praktycznie wyszepta艂a.
Van Holtz spojrza艂 na swojego Alf臋 a starszy Wilk skin膮艂 g艂ow膮. Wyci膮gaj膮c dwa nadajniki
dwu kierunkowe z kieszeni spodni.
-Czas rusza膰.- powiedzia艂 do niego.
Poniewa偶 偶aden ze s艂abych m臋偶czyzn nie by艂 wstanie zbyt mocno skupi膰 si臋 na Blayne,
wszyscy oni znalezli sobie inne rzeczy do roboty. Du偶膮 ilo艣膰 bzdur typu centrum dowodzenia .
Jedynymi kt贸rzy nie przy艂膮czyli si臋 byli Bo i Ezra Thorpe. Jego c贸rka przenios艂a si臋 za ojca czo艂em
opieraj膮c si臋 o jego rami臋. Bo spojrza艂 na wilka i wtedy Pan Thorpe wskaza艂 na puste miejsce obok
niego. Troch臋 zagubiony, ale nie widz膮c powodu aby tego nie robi膰 Bo podszed艂 do niego. Wilk
podszed艂 bli偶ej niemal dotykaj膮c jego ramienia. Pan Thorpe mia艂 tylko oko艂o sze艣ciu stup
wysoko艣ci i musieli wygl膮da膰 艣miesznie stoj膮c tu偶 obok siebie. Ale wtedy Bo zobaczy艂 Blayne
wy艣lizguj膮c膮 si臋 tylnym wyj艣ciem i nagle wszystko nabra艂o sensu. Bo spojrza艂 na zimnego Wilka,
kt贸ry nie m贸g艂 znie艣膰 swojej c贸rki i nienawidzi艂 wszystkich, kt贸ry wzruszy艂 ramionami na Blayne i
spokojnie czeka艂 a偶 rozp臋ta si臋 piek艂o.
T艂umaczy艂a: SiBiL
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Bestia zachowuje sie 藕le Shelly Laurenston Rozdzia艂 23Bestia zachowuje sie 藕le shelly Laurenston Rozdzia艂 22Bestia Zachowuje si臋 殴le Shelly Laurenston Rozdzia艂 25Bestia Zachowuje si臋 殴le Shelly Laurenston Rozdzia艂 28Bestia zachowuje sie 藕le Shelly Laurenston Rozdzia艂 21Bestia Zachowuje si臋 殴le Shelly Laurenston Rozdzia艂 26Bestia zachowuje sie 藕le Shelly Laurenston Rozdzia艂 24Shelly Laurenston Pride 05 Bestia Zachowuje si臋 殴le Rozdzia艂 29Shelly Laurenston Bestia zachowuje si臋 藕le rozdzia艂 15Bestia zachowuje si臋 藕le rozdzia艂 5Bestia zachowuje si臋 藕le rozdzia艂 1Bestia zachowuje si臋 藕le Rozdzia艂 7Bestia zachowuje si臋 藕le rozdzia艂 11Bestia zachowuje si臋 藕le Rozdzia艂 10Bestia zachowuje si臋 藕le rozdzia艂 3Bestia zachowuje si臋 藕le Rozdzia艂 9Bestia zachowuje si臋 藕le rozdzia艂 8Bestia zachowuje si臋 藕le rozdzia艂 4wi臋cej podobnych podstron