FILOLOGIA POLSKA
Historia i Teoria Literatury
XII
PRACE NAUKOWE
Akademii im. Jana Dugosza w Czstochowie
FILOLOGIA POLSKA
Historia i Teoria Literatury
XII
pod redakcj
Elbiety Hurnikowej
Lucyny Roek
Czstochowa 2011
Recenzent
Joanna LÓSARSKA
Redakcja naukowa serii
Agnieszka CZAJKOWSKA
Anna WYPYCH-GAWROSKA
Redakcja naukowa tomu
Elbieta HURNIKOWA
Lucyna ROEK
Sekretarz redakcji
Joanna WAROSKA
Redaktor naczelny wydawnictwa
Andrzej MISZCZAK
Korekta
Dariusz JAWORSKI
Redaktor techniczny
Piotr GOSPODAREK
Projekt okadki
Sawomir SADOWSKI
© Copyright by Akademia im. Jana Dugosza w Czstochowie
Czstochowa 2011
ISBN 978-83-7455-252-3
ISSN 1896-7884
Wydawnictwo im. Stanisawa Podobiskiego
Akademii im. Jana Dugosza w Czstochowie
42-200 Czstochowa, ul. Waszyngtona 4/8
tel. (34) 378-43-29, faks (34) 378-43-19.
www.ajd.czest.pl
e-mail: wydawnictwo@ajd.czest.pl
S
PIS TRECI
Od redaktorów ..............................................................................................
7
Beata UKARSKA
Rónorodno
formalna i tematyczna
polskiej literatury medytacyjnej XVII i XVIII wieku .............................
9
Krzysztof CZAJKOWSKI
witynia w
wityni. O dwóch Sybillach:
Izabeli Czartoryskiej i Jana Pawa Woronicza ........................................ 21
Joanna WI C AW
Obrazki wizienne Marii Konopnickiej – kadrowane faktografie .......... 33
Tomasz MUCHA
Tragedia w ponowoczesno
ci a tragedia antyczna –
na przykadach dramatów Romana Brandstaettera
i ich staroytnych odpowiedników ......................................................... 47
Agnieszka CZAJKOWSKA
Galeria Miosza ....................................................................................... 63
Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA
Poezja cybernetyczna – rozpoznawanie zjawiska
(na przykadzie projektów Perfokarty) ................................................... 75
Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA
List jako zapis kreacji autoportretowej –
wykresy nastrojów Stanisawa Czycza ................................................... 87
Leszek B DKOWSKI
Plan dla Terei. Antyutopijna (dystopijna) wizja spoeczestwa
w powie
ci science fiction Wybracy bogów Rafaa A. Ziemkiewicza . 101
Robert K. ZAWADZKI (oprac.)
Laurentis Corvinus Novoforensis (ca. 1465–1527).
Carminum struktura (Cracoviae 1496) ................................................... 115
Adam REGIEWICZ
O moliwo ciach gatunku kina religijnego ............................................. 125
Joanna WAROSKA
Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska w dramatach radiowych ..... 141
Zbyszek J DRZEJEWSKI
Jeszcze o budynkach teatralnych dziewitnastowiecznej Czstochowy ..... 161
Dorota HOLAJDA
Zagadnienia teoretycznoliterackie w Podstawie programowej
z jzyka polskiego i wybranych podrcznikach ...................................... 173
Paulina PIASECKA
Warszawa parisienne. Recenzja ksiki Doroty Fox pt.
Kabarety i rewie midzywojennej Warszawy.
Z prasowego archiwum Dwudziestolecia, Katowice 2007 ..................... 183
Od redaktorów
Numer XII Prac Naukowych AJD z serii: Filologia Polska. Historia i Teoria
Literatury, pod redakcj Elbiety Hurnikowej i Lucyny Roek, pomy
lany by
przede wszystkim jako zbiór prac po
wiconych gatunkowi – jego rónorodnym
realizacjom, zakorzenieniu w tradycji, przeksztaceniom, a przede wszystkim
kondycji wspóczesnej. Cz
przedoonych do druku publikacji istotnie jest
po
wicona tej problematyce w szerokim, diachronicznym i interdyscyplinar-
nym ujciu.
Kilka artykuów wykracza poza ten zakres tematyczny i problemowy; auto-
rzy skupiaj si jednake na wanych zagadnieniach, stanowicych trzon ich
pracy badawczej – literaturoznawczej, kulturoznawczej, metodycznej, tote tek-
sty te (oraz recenzja reprezentujca nowy dzia w Pracach Naukowych) wczo-
ne zostay do zbioru. Ma on wszak by prezentacj wielokierunkowych bada
prowadzonych przez pracowników Instytutu Filologii Polskiej Akademii im. Ja-
na Dugosza w Czstochowie oraz modszego pokolenia badaczy.
P R A C E NA U K O W E A k a d e mi i i m. J a n a D u g o s z a w C z s t o ch o wi e
Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury
2011, z. XII
Beata UKARSKA
Rónorodno formalna i tematyczna
polskiej literatury medytacyjnej XVII i XVIII wieku
„Nasze uczucia pezaj po ziemi przytoczone ciarem ciaa. I kiedy nasze
pragnienia
lizgaj si po bocie ziemi, tylko nasze rozwaanie – sabe i biedne –
wzlatuje od czasu do czasu”
1
. Tak definiuje warto modlitwy medytacyjnej je-
den z najbardziej znanych jej twórców, wielki mistyk i reformator duchowo
ci
zakonnej XII wieku –
w. Bernard z Clairveaux. Trzeba w tym miejscu zazna-
czy, e sowa uczonego cystersa zyskay szczególn aktualno
w tzw. epoce
potrydenckiej
2
. Bowiem, zdaniem wielu uczonych, poczwszy od koca wieku
XVI mona mówi o dwóch zasadniczych cechach ycia wewntrznego, tj. po-
wszechno
ci modlitwy zmetodyzowanej
3
oraz pojawieniu si (take w zwizku
z ow praktyk) nowych, narodowych szkó mistyki
4
.
I tak, francuski badacz dziejów duchowo ci – Louis Bouyer, odnoszc si do
niezaprzeczonego bogactwa form i tre
ci historycznych zapisów, pisze wrcz
o swoistym fenomenie kulturowym
5
. Karol Górski natomiast sugeruje potrzeb
1
wity Bernard z Clairvaux, O rozwaaniu, tum. S. Kietyka, Kraków 1992, s. 119.
2
S. Magorzata Borkowska medytacje nazywa „owocem reformy katolickiej”. Zob. M. Borkow-
ska, Zakony eskie w Polsce w okresie potrydenckim, [w:] Zakony i klasztory w Europie rod-
kowo-wschodniej X–XX w. Materiay z Midzynarodowego Seminarium nt. Atlas ruchu zakon-
nego w Europie rodkowo-wschodniej X–XX, red. H. Gapski i J. Koczowski, Lublin 1999.
3
Wedug Karola Górskiego modlitwa zmetodyzowana staa si swoist dodatkow klauzur
i sposobem utrzymania wewntrznej dyscypliny. Zob. K. Górski, Dzieje ycia wewntrznego
w Polsce, [w:] tego, Studia i materiay z dziejów duchowoci, Warszawa 1980, s. 31; oraz:
J. Aumann, Zarys historii duchowoci, tum. J. Machniak, Kielce 1993, s. 211.
4
Najwaniejsze to tzw. szkoa hiszpaska (karmelitaska – w. Jan od Krzya, w. Teresa z Avi-
la, jezuicka –
w. Ignacy Loyola, oraz dominiaska – Ludwik z Grenady); woska (
w. Filip
Nereusz), dalej francuska (zw.
w. Franciszek Salezy).
5
Zob. L. Bouyer, Wprowadzenie do ycia duchowego. Zarys teologii ascetycznej i mistycznej,
prze. L. Rutowska, Warszawa 1982, s. 54.
10
Beata UKARSKA
wpisania wielkiego dziau medytacji zakonnych do powszechnie uznanego za-
sobu literatury piknej
6
.
W tym miejscu moe pojawi si pytanie o przyczyny popularno ci takiego
wa
nie sposobu zaangaowania modlitewnego. Byy one wielorakie. Po pierw-
sze, wymieni naley wpyw nowych tendencji filozoficznych i ogólnego klima-
tu duchowego epoki. Nie bez znaczenia pozostawao zapewne oddziaywanie
najwybitniejszych osobowo
ci ycia chrze
cijaskiego tego czasu. Dao si od-
czu równie zmczenie dawn teologi spekulatywn i trudn metodologi
re-
dniowiecznej scholastyki. Ostatecznie nie do przecenienia (take w dziedzinie
rozwoju powszechnego pi
miennictwa) byo do
wiadczenie ruchów reformacyj-
nych, na pierwszy plan wysuwajcych przecie poznawanie i szerokie udostp-
nianie Biblii poprzez jej przekady na jzyki narodowe
7
.
Odpowiedzi na rozbudzone w ten sposób duchowe i czytelnicze potrzeby
nabonych odbiorców byy mnoce si od wspomnianego szesnastego stulecia
popularne wydania zbiorów medytacyjnych modlitw. Przykadem w tej mierze
mog by tomiki oraz zawarte w nich wstpne uwagi dwóch kolejnych autorów.
Pierwszy z nich, Stanisaw Solski, usprawiedliwia powzity zamiar nie tylko
chci reakcji na – jak to sam okre
la – „[…] suszne uskaranie si wielu dusz
pobonych”
8
, ale i (oczywi cie, jego zdaniem) niedostatek podobnych ksiek
w jzyku polskim. Kolejny, mianowicie Marcin Bogumi Grzymosz, nie ukry-
wajc ju swojej pracy pod zbonym zamiarem wsparcia potrzebujcych, pisze
wprost:
Jest i inszych co do
meditatorow Polakow drukowanych, tak dostatecznie, e kady
w cyrkule rocznym dzien idcy, osobn ma swoi medytacy. […] w moich pismach nic
nowego nikomu nie obiecui. Przeciesz drugich torem cho z daleka za nimi pisz te me-
dytacyiki
9
.
6
Oczywi cie, zdaniem badacza naley rozróni w trakcie szczegóowych bada teksty wybitne
od sabszych, czy te wrcz powiedziawszy – grafomaskich. Zob. K. Górski, Uwagi o rozmy-
laniach staropolskich, [w:] Przeom wieków XVI i XVII w literaturze i kulturze polskiej, red.
B. Otwinowska i J. Pelc, Wrocaw 1984, s. 225.
7
Zdaniem przywoywanego ju Louisa Bouyera obecno wielu cytacji z Pisma witego w tek-
stach medytacyjnych miaa „zagodzi brak lub niedostatek bezpo
redniego kontaktu ze So-
wem Boym”. Suszno
tej uwagi przekonuje, gdy wemie si pod uwag swoist ambiwalen-
cj Ko
cioa katolickiego wobec szerokiego upowszechniania Biblii w jzykach narodowych,
trwajc zreszt przez kilka wieków, bo a do przeomowego wydarzenia, jakim si sta Sobór
Watykaski II. Zob. w tym kontek
cie sowa autora: L. Bouyer, Wprowadzenie…, s. 54.
8
W kontynuacji wypowiedzi autora znajduj si dalej takie jeszcze sowa: „Zaczym abym te du-
sze w tym niedostatku wielce szkodliwym postpkowi na kady dzie do roku, ktorych uywa-
jc szczerze, bezpiecznie, trwale, wesoo, roztropnie P. Bogu za ask iego suy mog”. Zob.
S. Solski, Rozmylania codzienne na cay rok […], Kraków 1676, nlb.
9
M.B. Grzymosz, Szczere samego Pana Boga w wietny pustyni szukanie albo kilkoro kollekcyi
na dziesi dni rozporzdzonych […], Kalisz 1688, nlb.
Rónorodno formalna i tematyczna…
11
Poza gotowymi zbiorami modlitw i obok literatów – praktyków pojawiaj
si cenne opracowania teoretyczne
10
i wybitne postaci teologów. W grupie tych
ostatnich wyrónia si bezsprzecznie dominikaski pisarz Mikoaj z Mo cisk
11
.
Jego traktat, stanowicy najpeniejsz syntez ówczesnej ascetyki i moralistyki –
wydawany by i wznawiany wielokrotnie
12
. Warto przy tym doda, e obszerne
rozwaania na temat modlitwy my
lnej autor zawar generalnie w dwóch roz-
dziaach dziea, to jest w cz
ci trzeciej (Trzecia chassis to iest moralis) oraz
pitej (Pita chassis theologiczna)
13
.
Zagadnienia kolejne, czce si z barokow tradycj modlitwy my lnej to
okre
lenie celu oraz
rodowiskowego ukierunkowania techniki medytacyjnej.
Oczywi
cie wikszo
z nich dedykowana bya rónym reprezentantom stanu
duchownego, od kapanów diecezjalnych po zgromadzenia zakonne rónych tra-
dycji, formacji i regu: mniszek
14
i mnichów. Niejednokrotnie czyy si one,
mamy w tym miejscu na my
li modlitewne teksty, z
ci
le okre
lonymi etapami
formacji zakonnej. I tak na okoliczno
przypominania reguy benedyktynkom
w Wilnie swoje rozwaania dedykuje niejaki Chryzostom Zygmunt Zdrowski
15
,
na uroczysto
konsekracji zakonnej mniszek benedyktynek suy ma wita
przez pustyni zakonn droga Marcina Bogumia Grzymosza
16
, a na witeczne
dni zakonnego jubileuszu: Sposob trawienia tygodnia, w który mam Jubileusz
odprawowa
17
.
10
Przykadem takiego zabytku jest siedemnastowieczny rkopi mienny zbiór oznaczony tytuem:
Zwierciado ywota duchownego. Gorliwy czytelnik znajdzie w nim, obok traktatu o modlitwie
i medytacji, definicj tzw. trzech dróg, tj. drogi oczyszczajcej, o
wiecajcej i jednoczcej, oraz
szerokie wywody na temat roli imaginacji, czyli wyobrani, w modlitewnym akcie skupienia.
Zob. rkps Biblioteki Ossolineum o sygn. B.O. 1203/I.
11
Uwagi na temat osoby i dziea znale mona, m.in. w: Stanisaw Urbaski, Zatopieni w Bogu.
Mistycy polscy, Warszawa 1989.
12
Zob. Mikoaj z Mo cisk, Akademia pobonoci nie tylko zakonnym osobom do doskonaoci
potrzebna, ale y kodemu do zbawienia barzo przygodna Gorze Czstochowskiey […], Czsto-
chowa 1722. […] przedtym w Roku Paskim 1628 wydane teraz powtore na Jasney Gorze Cz-
stochowskiey […], Czstochowa 1722.
13
W pierwszym przypadku jest to rozdzia XI traktujcy o rónicy midzy medytacj a kontem-
placj, omawiajcy tematy oraz pobudki skaniajce do powszechnego praktykowania medyta-
cji. Rozdzia dziewity Trzeciej chassis mówi, m.in., o modlitwie „afektowej” oraz o trudno-
ciach drogi medytacyjnej.
14
Dla przykadu: Przewodnik Bogomylnoci (1742), rkps BOss. 2905/I, Rozmylania zakonne
dla ss. Benedyktynek (po. XVI/XVII w.), rkps BOss. 9513/I, Jana Wolana, Rozwaania, Kra-
ków 1635 (dedykowane dominikankom na Grodku), czy te Modlitwy nabone albo medytacye
z ronych auktorow zebrane (1689), rkps Oss. 2911/I.
15
Zob. Ch.Z. Zdrowski, Pektoralik, [b.m.w.] 1681.
16
Zob. M.B. Grzymosz, wita przez pustyni zakonn droga do konsekracji paniestwa wieku-
istego […] abo Rozmylania na dziesi dni przed konsekracy Panien zakonnych, [b.m.w.]
1690.
17
Zob. Xiszka czwiczenia duchownego […], rkps Oss. 2906/I, od. k. 208.
12
Beata UKARSKA
S te oczywi cie zbiory medytacji dla wieckich, bo jak pisze Grzymosz:
„[…] takie rozmy
lania nie tylo w domach zakonnych, ale te i na samych po-
wyszych mai mieysca paacach”
18
. Medytuj zatem (przynajmniej w autor-
skim zamy
le) barokowe biaogowy (Bogomylna z Panem Bogiem rozmowa to
iest Modlitwy ku naboestwu biaey pci suce […])
19
, ludzie wtpicy, sabi
na duchu i ciele (Posiek dla osabiaey w doskonaoci Duszy zgotowany […]
i do zdrowia zbawiennego pomocny […]; lub Meditacie abo rozmylania suce
ku poprawie ycia
20
), czy te wreszcie naboni peregrynanci kalwaryjskich dró-
ek (Drogi cierniowe abo modlitwy serdeczne rozdzielone na taiemnice Mki
Pana naszego Jezusa Chrystusa […])
21
.
Z perspektywy wspóczesnej refleksji cel chrze cijaskiego medytowania
wspominany ju L. Bouyer okre
la nastpujco: „Ujmujc to jeszcze gbiej, na-
ley rozrónia medytacj, majc na celu ostatecznie tylko wiczenie woli, oraz
medytacj, która ma w nas stworzy «nowego czowieka»; przez stopniowe
upodobnienie do nadprzyrodzonego wzoru”
22
. Niedaleko cytowanej my li pozo-
staj jednak i dawni, historyczni autorzy rozwaa, sugerujc, midzy innymi,
e „[…] zacniejsza tak ta umysowa modlitwa nad ustn, bo w ustney czsto g-
ba tylko sama sowa wydaie a serce od Boga dalekie”. Albo w innym miejscu:
„[…] Tak y rozmy
lajcy nie w ten czas z poytkiem dusznym rozmy
la, gdy
tylko taimnice medytacji poznawa, ale gdy do swego ycia stosuie”
23
.
Dodatkow warto ci – i to zarówno w znaczeniu duchowym jak i intelektu-
alnym – jest otwarcie barokowych i pónobarokowych tekstów medytacyjnych
na szeroki dostp czytelnika do tumaczonego sowa biblijnego
24
. Znamiennym
przykadem takiej praktyki jest dochowany do naszych czasów w formie rkopi-
su siedemnastowieczny przekaz zatytuowany: Sposób wzywania pomocy od
Pana Boga na kady dzie na rozmylaniu tygodniowem s Psalmów.
Autor (bd autorka) wspomnianego przekazu proponuje, by kolejne medy-
tacje, kolejnych dni tygodnia, odwoyway si do podanych w tek
cie psalmicz-
nych cytacji. Porzdek takich rozmy
la wygldaby nastpujco:
Wilii rozmy
lania zaras wstawszy y przy kady sprawie swy wemie sowa s Psalmu ia-
ko pragnie ielen do ród wodnych tak pragnie dusza moia do Ciebie Boze […] (Ps. 42).
2 Dnia wezm te sowa: Nawró nas Boze zbawicielu nasz a oddal gniew twoi od nas
y zali na wieki gniewa si bdziesz […] (Ps. 80).
18
M.B. Grzymosz, Szczere samego Pana Boga szukanie […], nlb.
19
Rkps B.O. 3650/I.
20
Rkps Oss. 2905/I., Meditacie abo rozmylania suce ku poprawie ycia mianowicie ywotem
s. Kunegundy pobudzajce […] (1667), rkps BOss. 2904/I.
21
Dzieko anonimowe, wyd. w Krakowie w 1655 r.
22
Zob. L. Bouyer, Wprowadzenie…, s. 56.
23
Zob. Cz synogarlice suca do rozmylania na post o Mce Paskiey, rkps Oss. 2910/I,
k. 6 i k. 7.
24
L. Bouyer w metodzie ignacjaskiej zauwaa obecno nie tylko szeroko rozumianej tradycji
biblijnej, ale i patrystycznej. Zob. L. Bouyer, Wprowadzenie…, s. 56.
Rónorodno formalna i tematyczna…
13
3 Dnia wezm te sowa zmiiu si nade mn Boze wedug wielkiego miosierdzia
twego […] (Ps. 51).
4 Dnia te sowa wezm oczy moie zawsze ku Panu abowiem on wywiedzie sida nogi
moie, weirzysz Panie na unienie y prace moie […] (Ps. 25).
5 Dnia wezme te sowa ku Tobie podniosem oczy moie, który mieszkasz na wysoko-
ciach […] (Ps. 123).
6 Dnia wezme sowa prowa mi Panie drog twoi a niechaj chodz w prawdzie
twoiey […] (Ps. 119).
7 Dnia wezme sowa bc mi Bogim obronc y mieisczem obronnem aby mi zacho-
wa (Ps. 31)
25
[itd. – B. .].
Ten sam tekst zaleca równie rozwaania odwoujce si do poszczególnych
epizodów ewangelicznych, z ycia samego Jezusa (np. Rozmylanie przy stole
o biesiadach Pana Jezusowych)
26
lub postaci Nowego Testamentu (Jako si Pa-
nu stawi na tygodniowem rozmylaniu kado dziennie a to s przikadu chorych
w ewangieliach opisanych)
27
. Kolejnym wanym ródem autorskich inspiracji
staa si – wielu pisarzom zapewne blisza, bo i modsza – wielka spu
cizna kul-
turowa i literacka europejskiego
redniowiecza. Sigaj po ni z pewno
ci
wszyscy twórcy obrazów w rodzaju „pozdrawiania czonków Pana Jezusowych”
(Kasper Drubicki)
28
albo synnych dialogów, inaczej sporów duszy z ciaem
(Nauki Panny Ksieni)
29
.
Oczywi cie pierwszorzdnym ródem odwoa jest te tradycja osobowa, tj.
wielcy prawodawcy modlitwy my
lnej. W ich gronie z pewno
ci pierwsze
miejsce zajmuje zaoyciel i ojciec duchowy Towarzystwa Jezusowego –
w.
Ignacy Loyola
30
. Do my li w. Ignacego sigali m.in. Jan Morawski (Ambona
Ducha witego
31
) oraz kilkukrotnie przywoywany Grzymosz (Szczere samego
Pana Boga […] szukanie). Niesabncym uznaniem, i co warto podkre
li – ju
od pitnastego stulecia, cieszy si take okre
lany jednym z twórców
rednio-
wiecznej nowej pobono
ci (devotio moderna), autor go
nego dziea O nala-
dowaniu Chrystusa – Tomasz á Kempis (zobacz w tym kontek
cie dziea Grzy-
mosza, a take Franciszka Przyckiego, Theologia duchowna i ascetyczna
25
Zob. Sposob wzywania pomocy od Pana Boga […], rkps Oss. 2907/I, k. 3
26
Tame, k. 72.
27
Tame, k. 6.
28
Zob. Kasper Drubicki, Rozmylania sandomierskie, poda do druku A. Czy, „Ogród” 1992,
nr 3–4 (komentarz, ródo tekstu), oraz K. Górski, Studia i materiay…, s. 33.
29
Nauki Panny Ksieni, [w:] K. Górski, Kierownictwo duchowe w klasztorach eskich w Polsce
XVI –XVIII w. Teksty i komentarze, Warszawa 1980, s. 157 i nn.
30
Zob. na ten temat E. Poprawa-Kaczyska, Ignacjaski modus meditandi w kulturze religijnej
pó
nego baroku, [w:] Religijno literatury polskiego baroku, pod red. Cz. Hernasa, M. Hanu-
siewicz, Lublin 1995, oraz K. Górski, Dzieje ycia wewntrznego w Polsce, [w:] Studia i mate-
riay…, s. 34–36.
31
Zob. Ambona Ducha S. do serca mowicego, Pustynia Bogomylna abo wiczenia Duchowne
przez dziesi dni na wzor tych, które podaie s. Ignacy Fundator Societatis Jesu […], Pozna
1700.
14
Beata UKARSKA
[…]
32
). Poza tym tematowi pasyjnemu patronuj niekiedy wizje siedemnasto-
wiecznej mistyczki – Marii z Agredy albo Ludwika dell’ Ponte.
Dodatkowym elementem zrónicowania polskich medytacji jest take ich
tematyka – pocztkowo wybitnie rónorodna, z biegiem czasu sprowadzona do
kilku podstawowych zagadnie
33
.
Istotn wewntrzn cech medytacyjnych zapisów by równie ich porzdek
czy te inaczej ukad zalecanych modlitw. Trzeba nadto zauway, i z owym
porzdkiem medytacyjnym czy si
ci
le – wprost przez autora podany albo
te przynajmniej po
rednio sugerowany – czas koniecznego modlitewnego sku-
pienia. Std w zbiorze tekstów medytacyjnych z XVII i XVIII stulecia wyróni
mona zapisy, których wewntrzna chronologia przypomina nastpstwo charak-
terystyczne dla prawide dawnej homiletyki, tj. obejmujce wydarzenia caego
roku liturgicznego (de tempore et de sanctis)
34
. Powtarzaj si take popularne
i wykorzystywane zapewne nie tylko w
rodowiskach wspólnot zakonnych roz-
my
lania rozpisane na duej bd krócej trwajce skupienia rekolekcyjne
35
, za-
równo osobiste (indywidualne), jak i wspólnotowe; odprawiane gromadnie, pu-
blicznie bd w odosobnieniu, czyli w „zamknieniu”. S nadto „exercicia du-
chowne” na dziesi dni („po cztery godziny”), tygodniowe (np. „na kady dzie
na rozmy
laniu tygodniowem”), czy te na wyodrbnione z porzdku kalendarza
ko
cielnego wydarzenia (np. „na trzy dni postu”).
Niezalenie jednak od czasu trwania medytacji wikszo z nich ujta jest
w specyficzny, regularny i nader czsto powtarzany schemat kompozycyjny. Na
32
Zob. Franciszek Przycki, Theologia duchowna i ascetyczna trzema mistyczney nauki drogami
oczyszczaic, oswiecaic i jednoczc […], Wilno 1763.
33
Zob. K. Górski, Uwagi o rozmylaniach staropolskich, s. 226, oraz L. Bouyer, Wprowadzenie
do ycia duchowego…, s. 54. W
ród tematów rzadziej spotykanych s zapewne medytacje po-
wicone liturgii mszalnej (np. Anonim, ycie chrzecianskie albo akty, uwagi, wszystkie spra-
wy na chwa Bosk kierujce […], Czstochowa 1714) albo maryjne na temat Niepokalanego
Poczcia NMP (tu: Akty nabone do Nawitszey P. Maryey w wito Niepokalanego Poczcia,
rkps Oss. 2909/I).
34
Taki ukad proponuje Solski, dzielc swoje rozmy lania na pi „ksieczek”, mianowicie: Od
pocztku Adwentu a do Starego Zapustu. Od Starego Zapustu do niedziele 1-ej po witkach.
Od niedziele pierwszey po witkach a do niedziele trzynasty. Od trzynasty niedziele a do
pierwszey adwentu. Na wita bogosawioney Bogurodzice Panny Maryi y witych Boych.
35
Bardzo ciekawe wiadectwo planu jednego rekolekcyjnego dnia przynosi na przykad benedyk-
tyski rkopis Biblioteki Ossolineum o sygnaturze 2907/I. Tak w
wietle tego przekazu wygl-
da porzdek przygotowania medytacji i samej medytacji: „Naprzod Jutrznia w pu nocy, od
pierwszey do drugi medytacja, po niey reflexya […]. Od osmey do dziewitey medytacja dru-
ga; od dziewiatey do dziesitey reflexya IIa, medytacja, pisanie poytkow z medytacji […] od
pierwszy do drugiey reflexya, ponkta na medytacj, od drugi do trzeci medytacja trzecia […].
Od trzeci do czwarty nieszpory, reflexya na medytacy […]. Od piatey do szostey ponkta na
medytacy pónocn […]. Od szostey do siodmey w celi naborzenstwo, umartwienie iakie,
przypomnienie sobie medytacji, aktow y postanowienia”.
Rónorodno formalna i tematyczna…
15
ów schemat skadaj si, po pierwsze, tzw. „przygotowania” (trzy lub cztery)
36
oraz punkty (trzy lub wicej)
37
. Poza tym cz autorów proponuje wzbogacenie
tak uksztatowanego podstawowego porzdku kolejnymi tekstami modlitewny-
mi. Przy czym owe teksty modlitewne mog by zrónicowane tematycznie (np.
orationes de fide, de spe, de charitate) i wystpowa naprzemiennie z punktami.
Bardzo czsto cao
pocztkuje i konkluduje jeszcze osobna refleksja lub tzw.
akty albo afekty (w modlitwie wewntrznej afektywnej) ewentualnie exhorty
(zachty do lepszego postpowania).
W bogactwie zapisanych bd drukowanych zabytków znajduj si jednak
i takie, które odchodz od wyej opisanego rytuau. Na przykad, anonimowy
autor XVII-wiecznego rkopi
miennego przekazu o tytule: Zabawa roztopney
biaeygowy […] proponuje zgoa odmienny rytm modlitewny, który (stosujc
niezbdne skróty) daje si uj w sposób nastpujcy:
Pierwsza cz
modlitwy rozmy
lanie 1. Przypomnienie krzywdy Bogu przez grzech
uczynioney […] 2. Podziwienie nad dobrocia bosk […] 3. Oskarenie siebie samey […]
4. Podziwienie nad zo
cia swoi […] 5. Zawstydzenie […] 6. Strofowanie samy siebie
[…] 7. Narzekanie […] 8. Wyrzeczenie (grzechów) […]. 9. Obrzydzenie (grzechów) […]
10. al za grzechy […] 11. Nadzieie odpuszczenia grechow […] 12. Pragnienie pokuty
y strzeenie si grzechow […].
Cz druga. Dzikczynienie […]. Trzecia cz . Ofiarowanie […]. Czwarta cz .
Proba […]
38
.
Jeszcze ciekawsz struktur rozmy la zapisuje karmelita Marcin Rubczy-
ski. Rubczyski w swoich Rekollekcyach osobom zakonnym sucym […] zale-
ca praktykujcemu odbiorcy – rzadziej zapewne spotykane – duchowe identyfi-
kacje modlcego si, kolejno z: „Gosem Boskim do zakonnika”, „Gosem za-
konnika do Boga” oraz (konkludywnie i zamykajco) „Gosem Oca duchowne-
go”
39
. Jeszcze dalej idc propozycj jest propozycja nastpna, autorstwa jezuity
– Stanisawa Solskiego. Oto bowiem znalaza si w niej zachta do „wchodze-
nia” w role rónych postaci i to w zaleno
ci od dnia tygodnia, w którym po-
dejmuje si rozwaanie. Solski pisze:
36
Tak ów porzdek ilustruje jezuita – Stanisaw Solski: „Po tytule rozmy lania o N. kada si tro-
ie przygotowania. Przygotowanie pierwsze zawiera w sobie zawsze materi medytacji z Ewan-
gelii […]. Przygotowanie wtore, podaie takie siebie samego stawienie przed P. Jezusem, abo
Bogosawion Matk iego, iakie wielu iest skuteczne […] przeciwko obakaniu my
li […].
Przygotowanie trzecie, to podaie, o co masz prosi P. Boga wedug zamierzonego celu rozmy-
lania […]”. Zob. S. Solski, Rozmylania […], nlb.
37
Zdaniem Karola Górskiego podzia czteropunktowy (podobnie jak czterotygodniowe rekolek-
cje, inaczej dni modlitewnego skupienia) jest wynikiem historycznego rozwoju duchowo
ci be-
nedyktyskiej. Zob. K. Górski, Dzieje ycia wewntrznego…, s. 31.
38
Zob. Zabawa roztropney biaeygowy opisana od Ducha ., rkps B.O. 1270/I, k. 73–79.
39
Zob. Marcin Rubczyski, Gos Pana kruszcego cedry libaskie albo Rekollekcye osobom za-
konnym suce […], Berdyczów 1768.
16
Beata UKARSKA
Ocknwszy si rano, po krotkich naboestwach, obudzeniu si y wstawaniu zwyczay-
nym, bra na si osob iakiey koniec rozmy
lania wyciga. Grzesznika w poniedziaek,
konajcego we wtorek, bliskiego czysca we trzod, go
cia u stou Chrystusowego we
czwartek, stojcego pod krzyem z Bolesn Matk Bosk w pitek; sugi y niewolnika
Bogurodzice Panny w sobot, wygnanca powracajcego do oyczyzny w niedziel abo
robotnika w winnicy Paskiey, abo oblubienice mio
ci zranioney.
Bliska zarysowanej uprzednio praktyce jest tzw. wizualizacja, charaktery-
styczna zwaszcza dla tradycji ignacjaskiej
40
, cho trzeba przyzna – z czasem
przejta przez inne
rodowiska twórcze, i to zarówno osób zakonnych, jak
i
wieckich. Przykad benedyktyskiej rkopi
miennej Xiszki czwiczenia du-
chownego […] ilustruje take wa
nie uruchomienie wyobrani – w sowach:
[…] bend si tedy staraa o takie przigotowanie wstajc z miejsca swoiego oddali si
troch od otarzeka swego […] y wzbudzi w sobie wielk dz do rozmy
lania, a klk-
nwszy wystawi sobie on gure tabor na który Chrystus si przemieni, tam przipatro-
wa si bend iako mi Annio Strosz prowadzi na on gur a przyszedszy tam iakoby
z daleka patrzi bend iak
wiato
ci gura ona napeniona […]. Przeto z wielk a g-
bok pokor wstawszy przybliy si do nug Chrystusowych y tam u nich klknc […].
Poza tym imaginacja, czyli mówic jzykiem dzisiejszym – wyobrania, to-
warzyszy i buduje nader czsto teksty rozwaa pasyjnych, prowadzc skutecz-
niej do (powszechnie w rozmy
laniach o tej tematyce podanego) efektu tzw.
wspóodczuwania (ac. compassio)
41
z umierajcym Chrystusem
42
.
Na koniec par uwag odnoszcych si do warto ci literackich wybranych
zabytków literatury medytacyjnej z okresu dojrzaego i pónego baroku. Oczy-
wi
cie s w
ród nich utwory rozbudowane, roztrzsania obszerne, nader szcze-
góowe, pozbawione rzetelnego aparatu teologicznego, z wyran przewag
pytkiej dewocji albo, co gorsza, pospolitej w tym czasie moralistyki. Jako przy-
kad wskaza mona dwa przekazy, mianowicie: Exercitia duchowne zoone od
w. ojca Bonawentury od . Stanisawa definitora prowincjonalnego proncyej
polskiey oraz Jana Danieckiego Kwiaty uszczknione z ogroodka Vincentiusa
40
Zob. na ten temat K. Górski, Kierownictwo duchowe w klasztorach eskich…, s. 102; oraz
M. Bednarz, Duchowo w. Ignacego Loyoli, [w:] Duchowo zakonna, red. J. Koczowski,
Kraków 1994, s. 106.
41
Wolitywne i afektywne wspócierpienie z umczonym Chrystusem to element niezwykle y-
wotnej w wiekach póniejszych tradycji
redniowiecznej. W polskiej literaturze wieków
red-
nich najdoskonalszym przykadem owej filozofii gbokiego zaangaowania odbiorcy w przed-
miot rozmy
la stanowi pitnastowieczny poetycki opis
mierci Jezusa na krzyu, znany pod
tytuem Posuchajcie, bracia mia. Zob. w tym kontek
cie artyku autorki: Wizerunek Chrystu-
sa Ukrzyowanego i Wspócierpicej Maryi w pó
noredniowiecznych tekstach polskich, [w:]
W krgu literatury, jzyka i kultury. Tom jubileuszowy z okazji Trzydziestolecia Wyszej Szkoy
Pedagogicznej w Czstochowie, red. A. Majkowska i M. Lesz-Duk, Czstochowa 2001, s. 57–69.
42
Tu charakterystyczne stwierdzenia typu: „Stawi si na Kalwaryjej i imaginowa sobie jako-
bym syszaa Chrystusa mówicego z krzya do mnie, a ja mu te odpowiadam”. Zob. Nauki
Panny Ksieni, [w:] K. Górski, Kierownictwo duchowe w klasztorach eskich…, s. 102.
Rónorodno formalna i tematyczna…
17
Bruna Societatis Jesu Rozmylania Mki Pana i Zbawiciela Naszego Jezusa
Chrystusa […].
Nie wchodzc w szczegóy detalicznej analizy literackiej, stwierdzi mona,
e lektura to mudna, mczca, i nawet przy
cisym uyciu ówczesnych kryte-
riów literacko
ci mniej warto
ciowa.
Zdarzaj si jednak i teksty prawdziwie kunsztowne, bliskie temu, co wspó-
cze
nie okre
lamy mianem prozy poetyckiej. Egzemplum tej cz
ci pi
miennic-
twa ko
cielnego stanowi moe zabytek karmelitaski, a dokadnie siedemna-
stowieczny rkopis przechowywany w zbiorach Biblioteki Ossoliskich we
Wrocawiu pod sygnatur B.O. 1203/I.
Nie jest to zapis samodzielny, ale cz zbioru o tytule: Listy duchowne
y mistyczne wszytkim, a osobliwie osobom w utrapieniu bdcym, do wzbudzenia
ku Bogu affektu, y do znalezienia pociechy wczesney sposobne.
Jak informuje nas dalej karta tytuowa manuskryptu, autorem medytacji by
zakonnik reguy zreformowanej, dokadniej genera wspólnoty karmelitów bo-
sych – Wielebny Oyciec Jan a Jesu Maria
43
. Powstae pierwotnie w jzyku aci-
skim listy zostay przetumaczone na jzyk polski i, w 1667 roku, przepisane
przez bliej nieznan, poniewa w aden czytelny sposób nieokre
lajc si za-
konnic
44
. Krg odbiorców dziea wydaje si stosunkowo szeroki, a na pewno
niezawony li tylko do czonków
cisej wspólnoty zakonnej. wiadcz o tym
zreszt nastpujce sowa wstpu: „Niey pooone listy piora abo sposobu mo-
wy, pobono
ci raczey nie swieckim krasomowstwem pachnce, z sow Pisma
witego po wielkiey cz
ci zoone y do praktykownia Theologiey Mistyczney
w rozdziale ostatnim od nas zaleconego sposobu, tobie czytelniku nabozny ofia-
rowa za rzecz poyteczn poczytali
my”.
Zgodnie te ze wstpn charakterystyk omawiany zapis zbudowany zosta
z licznych odwoa (kryptocytatów, reminiscencji, aluzji) do tradycji Pisma
witego, tak Starego, jak i Nowego Testamentu. Wybrane i prezentowane po-
niej urywki siedemnastowiecznego tekstu bd zapewne najlepszym tego przy-
kadem:
A. Stary Testament
— „podobno znajd ci y wezm a iak nascisley do siebie przytul midzy
piersi moie […] a ci wprowadz do domu niebieskiego Jeruzalem
Matki moiey y do pokoiku nasodszey Rodzicielki” (Pnp 3, 1–4);
43
W przedmowie znalaza si informacja identyfikujca Jana a Jesu Mari jako autora obszernego
dziea o tytule: Teologia mistyczna.
44
Kwesti nierozstrzygnit pozostaje jednak wierno owej rkopi miennej reprodukcji. Pytanie
o wierno
postawi kae nie tylko naturalna przecie zmiana rodzaju gramatycznego wypo-
wiedzi, ale te, a moe przede wszystkim, wyczuwany czytelniczo klimat „eskiego” sposobu
widzenia
wiata i w zwizku z tym takiego te ostatecznego formuowania poetyki wypowie-
dzi. Dodatkowo kolejne listy, w cao
ci bd w cz
ci, zdaj si by przepisane przez róne
osoby.
18
Beata UKARSKA
— „bd graa y skakaa przed tob […] iako uczyni Dawid krol” (2Sm 6, 16);
— „miujesz bramy Syonu barziey ni wszytkie przybytki Jacoba […]”
(Ps 87 i Ps 24);
— „nad
nieg wybielona bd” […] (Ps 51, 9);
— „chwaa twoia doskonaa si staa z ust niewinitek i dzieci […]” (Ps 8, 3);
— „bodayby
by uderzy w kamie serca moiego lask nie gniewu, ale
prawo ci […]” (Rdz 17, 1–7);
— „a ieeli ia iako Esau umieram, na co mi pomocni s pierworodziny”
(Rdz 25, 26–34);
— „o namocnieyszy Samsonie zwi samego siebie powrozami mio ci”
(Sdz 16, 6–10);
— „a ty bdziesz si przechodzi po wietrzyku tym […]” (1Kr 19, 11–14).
B) Nowy Testament
— „Ty na sdzie ostatnim bdziesz mowi, w ciemnicy byem, a nie przy-
szli cie do mnie” (Mt 25, 31–46);
— „zaprawd nie prosz teraz o troie chleba, ale […] przynamniey o odro-
biny […] które spadai z nahoynieyszego stou […]” (Mt 15, 21–28);
— „maluczko a nie obaczycie mi […]” (J 13, 31–35).
Zdarzaj si równie widoczne odniesienia do
redniowiecza, np. w przywo-
aniu znamiennego dla sztuki sakralnej wieków
rednich motywu tzw. Toczni
Mistycznej („gwat krwie pras mki wytoczonej […]”), albo dawnych wyobra-
e o budowie i funkcjonowaniu
wiata przyrody („czylim ia iest morze albo
wieloryb, e
mi obtoczy zewszd ciemno
ci”).
Ponadto, ciekawe nawizanie, tym razem do wspóczesnej autorowi, czyli
barokowej sztuki sakralnej, stanowi moe takie oto stwierdzenie podmiotu
mówicego: „Wyznawam to przed tob nawdzicznieysze ycie serca moiego, i
pragn tego, aby
mi t strza twoi zrani”. Tak uksztatowany zapis odnosi
uwag czytajcego do literacko i plastycznie udokumentowanych
wiadectw
stanów ekstatycznych
witej zaoycielki Karmelu zreformowanego – Teresy
z Avila
45
.
Bardzo ciekawym zabiegiem literackim omawianego przekazu s take pró-
by zblienia wypowiedzi o charakterze modlitewno-medytacyjnym do styli-
stycznych wymogów sztuki epistolografii; na przykad owe charakterystyczne
formuy wstpne:
— „List ten nic inego w sobie nie zawiera tylko wiele roznych wzdychania do
Boga […]”;
— „wielko abowiem ubóstwa y pragnienia moiego podaie mi do serca te nie-
ukadne sowa moie […]”.
Podobnie znamienne elementy kocowe (zamykajce):
45
Warto przypomnie w tym miejscu synn rzeb Berniniego, uwidoczniony w niej moment
mistycznego zranienia serca w. Teresy Wielkiej.
Rónorodno formalna i tematyczna…
19
— „pisanie moie […] iu kocz”;
— „oblicza tedy twoiego, bez skoczenia danego da y szuka gotowa zo-
stai”.
W zgodzie natomiast z propagowan w barokowej duchowo
ci filozofi tek-
stu mistycznego pozostaj te elementy stylistyki, które przypominaj cechy tek-
stu miosnego; wszak sam autor sugeruje, e spisane przeze rozwaania suy
maj duszy „[…] do tych god abo maestwa duchowego przyzwoicie si przy-
ozdabiaicey y gotuicey”. Podmiot mówicy wchodzi wic w rol typow dla
kobiety zakochanej. Mistyczna kochanka mówi zatem o paczcej duszy, prosi
niebiaskiego kochanka o przybranie w mio
wzajemn, porównuje si do
osamotnionej i tsknicej córki syjoskiej, „ktorej drogi pacz”, pragnie „przy-
rzdzi” dla ukochanego „niesmakowite serce […] iako naylepiey do smaku”.
On za
(przywoywany Bóg) to mistyczny kochanek, „prawdziwe nasycenie
[…], ktore przenika y napenia wszytkie kty serca”; to take: „naspokoynieyszy
port duszy, rozboynik serc, nasodszy kompan pielgrzymowania, nauczyciel na-
agodnieyszy, wybieracz daniny mio
ci, nasodszy serc rzdca i wreszcie na-
wiernieyszy kompan wygnania”.
Podsumowujc, przypomnie trzeba, e teksty medytacyjne z siedemnastego
i osiemnastego wieku stanowi samodzielny, rozbudowany i do koca nadal
jeszcze nieprzebadany dzia pi
miennictwa staropolskiego. Systematyczne i bar-
dziej kompleksowe ich poznanie wzbogaci z ca pewno
ci nasz wiedz za-
równo z zakresu historii duchowo
ci, jak i kultury literackiej, czy te filozofii
ycia i my
lenia ludzi dawnych epok.
Prezentowany w niniejszym opracowaniu skromny liczbowo zespó zabyt-
ków przynosi swoisty (niekiedy po
redni, niekiedy bezpo
redni) obraz formo-
wania si rodzimej tradycji literackiej. Ponadto ukazuje drogi rozwoju zróni-
cowanej staropolskiej gatunkowo
ci, ilustruje histori translacji oraz autorskiej
(a przez to i czytelniczej) znajomo
ci Pisma
w. i szeroko rozumianej tradycji
pi
mienniczej i duchowej chrze
cijaskiego Ko
cioa.
Summary
Formal and Thematic Variety
in the contemplative Polish Literature of the 17th and 18th century
The text based on the selected examples from the religious literature of the Polish baroque
presents the most important themes of contemplative texts as well as their diversity in terms of
form. It discusses the fundamental questions of the formation as practiced by women’s and men’s
religious orders mentioned in the text. The text is based on an analysis of selected records in the
form of manuscripts and printed sources. The introductory first part includes information concern-
ing the composition and order of meditation, while the second part concerns the fundamental ques-
tions of spiritual life.
P R A C E NA U K O W E A k a d e mi i i m. J a n a D u g o s z a w C z s t o ch o wi e
Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury
2011, z. XII
Krzysztof CZAJKOWSKI
witynia w wityni. O dwóch Sybillach:
Izabeli Czartoryskiej i Jana Pawa Woronicza
Ze zwrotu ku przeszo ci narodowej, jaki dokonywa si u progu porozbio-
rowych dziejów, wywodzi si bezpo
rednio nurt muzealnictwa polskiego zorien-
towanego na zbieranie pamitek, które oywiyby wspomnienia i nie pozwoliy
zapomnie o bogactwie dziedzictwa wasnej przeszo
ci
1
. Muzealnicze zaintere-
sowania Izabeli Czartoryskiej, skonkretyzowane powstaniem wityni Sybilli
i Domku Gotyckiego, wysuwaj si tutaj na plan pierwszy. Przede wszystkim
z racji spoecznego wymiaru zaangaowania, o którym fundatorka „ko
cioa na-
rodowej pamici” pisaa w 1809 roku:
Pitna
cie lat przeyam krzywd i udrczenia,
Opakujc zatarcie polskiego imienia,
A po znikej ojczynie zawarszy al w sobie,
Kadam kwiaty bole
ci na
witym jej grobie.
To, co jedyne wsparcie nieszcz
liwym zsya,
Ostatni dla mnie promie nadzieja gasia
Mniemajc, e potrójnym przywalony gazem
Kraj nasz, jzyk i sawa zagin ma razem.
O przyszy los gorliwych pobudzona chci
Zebraam przeszo
polsk w przybytek pamici,
Aeby szcztki godne wiekopomnej chway
Pónym wnukom
wiadectwo o narodzie day;
Aby wnuk drogie przodków uwielbiajc
lady,
Zna sw krew i hardymi pogardza ssiady
2
.
1
Zob. Z. ygulski, Nurt romantyczny w muzealnictwie, [w:] Romantyzm. Studia nad sztuk dru-
giej poowy wieku XVIII i wieku XIX, Warszawa 1967 oraz A.F. Grabski, Myl historyczna pol-
skiego owiecenia, Warszawa 1976, s. 272–276.
2
Cyt. za L. Dbicki, Puawy, t. 4, Lwów 1888, s. 127–128. Problematyka wityni Sybilli i Do-
mu Gotyckiego zostaa omówiona w monografii Z. ygulskiego, Dzieje zbiorów puawskich,
Rozprawy i Sprawozdania Muzeum Narodowego w Krakowie, t. 7, Kraków 1972.
22
Krzysztof CZAJKOWSKI
Wobec rzeczywistej pragmatyki celów puawskiego zbioru staroytno ci
polskich zrozumiaa wydawaa si tre
skonwencjonalizowanej inskrypcji zdo-
bicej fronton wityni Sybilli: Przeszo
Przyszo
ci. A jak wielk rol „naro-
dow” penia ta „powana zabawa” niegdy
pochej damy, o tym najlepiej
wiadczy opinia samego Aleksandra I – odnotowana po latach przez Wincentego
Pola w Pamitniku […] do literatury polskiej XIX-go wieku – e ksina „[…]
bawic si w ciuciubabk, prowadzi wiksz gr polityczn ni my w gabine-
cie”
3
.
Motywacji, dla których „ogrody puawskie zmieniy si w muzeum ciepych
jeszcze pamitek”, naleaoby poszukiwa w zgromadzonych tam przez ksin
jeneraow zbiorach. Lucjan Siemieski pisa:
[…] witynia ta bya skadem pamitek; byo to muzeum archeologiczne, jedyne jakie
wówczas w polskich ziemiach istniao, z t jednak rónic od zwykych muzeów, e do
kadego zabytku wizaa si wielka tradycja. Kady miecz, kada zbroja, kada chor-
giew, kady klejnot przypomina jak
wielk posta historyczn, jakie
zwycistwo lub
fakt znaczcy, i budzi w sercu ogldajcego te pamitki uczucie alu. Milczca to, a jed-
nak wymowna katedra. […] Rzeczywi
cie te pamitki zgromadzone w tej
wityni jak
osobliwo
ci swoj niejednego z dzisiejszych archeologów wprawiyby w gorczk, któ-
rej skutkiem byby stek wtpliwo
ci lub hipotez sucych do popisu z erudycj, tak ów-
czesnych profanów, przynoszcych tylko entuzjazm dla wielko
ci i sawy przodków,
przejmoway czci i zapaem dla tych relikwii
4
.
Realizacja idei sybillicznej wityni, majca miejsce tu po klsce powstania
ko
ciuszkowskiego, po ostatecznym dokonaniu rozbioru pastwa, zawaszcza
dla potrzeb muzealnych narodow przeszo
. W imi jej ocalenia z ywej staje
si martw, eksponatem, pomoc dydaktyczn w gabinecie historii zilustrowa-
nej. Mona j byo oglda i podziwia, oddawa cze
i uwielbienie nalene
„szcztkom wiekopomnej chway”. W kulcie dla uwieczniania Ojczyzny obecna
bya „religia przeszo
ci” – przy czym wiara zastpiona zostaa ideologi prze-
trwania. Monografista Puaw, L. Dbicki, mówi o obowizujcym w Sybilli
i Domku Gotyckim rytuale zwiedzania „
wity narodowych pamitek”. Ze spo-
rzdzonej dla potrzeb muzeum instrukcji wynikaa okre
lona rola, w któr wpi-
syway si „liturgiczne” wrcz zachowania „stróa tych skarbów” – Gniewkow-
skiego. Bibliotekarz puawski, ukasz Gobiowski, wspomina:
[…] Gniewkowski nauczy si tego na pami – olbrzymi wzrostem, przystojny, w stroju
polskim, siwy, umia sobie nada ca godno
i powag arcykapana tej
wityni.
Z brzkiem otworzywszy krat elazn, przeprowadza go
ci wschodami do górnego
wityni ko
cioa. Kiedy si drzwi tego ogromnego przybytku rozwary, poprzedza
wszystkich z powag a do gównego otarza, gdzie, e tak powiem, natoczona
wito
ci
3
M. Maciejewski, Narodziny powieci poetyckiej w Polsce, Wrocaw 1970, s. 272.
4
L. Siemieski, Ogrody w historii i poezji, [w:] tego, Dziea, t. 1, Warszawa 1881, s. 126–127.
witynia
w
wityni…
23
wito
ci. Wtedy odwraca si i mówi tonem uroczystym: „Std zwykem zaczyna!”.
Potem ogromn lask wskazujc: „Oto jest miecz Witoda, który […]”
5
.
Znane skdind pasje teatralne Izabeli Czartoryskiej
6
nie tumacz do koca
powierzonej Gniewkowskiemu do odegrania roli. W rzeczywisto
ci mamy tu do
czynienia z kreacj zachowa w oparciu o wzorzec teatralny. Jak trafnie zauwa-
y J. otman
[...] na pocztku XIX wieku granica pomidzy sztuk a zachowaniem codziennym wi-
dzów zostaa zburzona. Teatr wtargn do ycia, aktywnie zmieniajc zachowanie ludzi.
[...] To, co wczoraj jeszcze wydawao si napuszone i
mieszne, gdy byo przypisane
wycznie sferze przestrzeni teatralnej, staje si norm mowy potocznej i zachowania co-
dziennego
7
.
Odbywajcy si w zamknitej przestrzeni muzealnej wityni spektakl (mi-
sterium), z Gniewkowskim w roli gównej, stwarza scen Narodowego Teatru
poza teatrem. Pragmatyka przedstawienia wymuszaa jednoznaczny stosunek
audytorium, wic si przy tym
ci
le z formu korelacji z pozatekstow rze-
czywisto
ci i –
[...] urabiaa psychologi ludzi pocztku XIX wieku, a w szczególno
ci uczya ich pa-
trze na siebie jako na dziaajce podmioty historii, powikszaa ich we wasnych
oczach, uczya
wiadomo
ci wasnej wielko
ci – a to nie mogo nie uwidoczni si pó-
niej w ich politycznej samowiedzy
8
.
Franciszek Morawski po zwiedzeniu wityni Sybilli napisa:
[…] przywaliy nas góry nieszcz
, zdeptano nasze laury, oniemiay lutnie narodowe,
oscha po tylu polach nasza krew nienagrodzona, lecz dopóki nie zapomnimy tego, co
nam ta Sybilla na pami przywodzi, póty bdziemy narodem, póty yje Polska
9
.
Czy jest to romantyzm speniajcy si w Formie sigajcej wzorów staroyt-
no
ci klasycznej? „Wszak w panteonicznej sali przykrytej kopu speniaa si
klasyczna zasada jedno
ci czasu, miejsca i przedmiotów, czy te osób biorcych
udzia w grze”
10
. J. otman napisze, e „[…] neoklasycyzm by, mimo swych
deklaracji, w istocie rzeczy zamaskowanym romantyzmem”
11
. Wydaje si za-
tem, e nie kto inny, tylko Aleksander I dokona demaskacji sentymentalnej za-
5
L. Dbicki, Puawy, t. 2, Lwów 1888, s. 262.
6
Wystarczy wspomnie o wystawionej w Puawach w roku 1787 operze F.D. Knianina Matka
Spartanka, w której Izabela i jej syn Adam grali gówne role. Zob. rozdzia zatytuowany Iza-
bela w ksice A. Nasiowskiej, Poezja opisowa Stanisawa Trembeckiego, Wrocaw 1990,
s. 104–109.
7
J. otman, Teatr i teatralno w kulturze pocztku XIX wieku, [w:] Semiotyka dziejów Rosji,
wybór i przekad B. yko, ód 1993, s. 232.
8
J. otman, Teatr i teatralno…, s. 237.
9
Cyt. za L. Dbicki, Puawy, t. 2, s. 268.
10
Z. ygulski, Nurt romantyczny w muzealnictwie, s. 47.
11
J. otman, Teatr i teatralno…, s. 231.
24
Krzysztof CZAJKOWSKI
bawy w „ciuciubabk”. Rzeczywista gra polityczna toczya si bowiem o naro-
dowo
nasz.
W peregrynacjach do u wiconego narodow histori muzeum brali równie
udzia poeci:
[…] witynia Sybilli natchna Woronicza wspaniaym rymem, w którym wy
piewa
przeszo
tonem podniosym epopei. Tego rodzaju poemat móg si urodzi w chwili
skoczonego politycznego bytu. Jest to epopeja, a oraz i elegia, surma bojowa, po której
za spywa. Niemcewicz, go
puawski, przybywajcy z Ameryki, napisa by poemat,
w którym ycie panów tego ogrodu odmalowa w dniu jednym, a raczej w czterech cz-
ciach kadej doby: w poranku, poudniu, wieczorze i nocy
12
.
Majc na uwadze sam ju wityni Sybilli, wypada zrezygnowa z reflek-
sji ogarniajcej wystylizowane po delilowsku „otoczenie” (aczkolwiek pierwsze
polskie muzeum historyczne znalazo swoje miejsce wa
nie w ogrodzie, stano-
wic jego integraln cz
). Tym samym wybór poety uwieczniajcego puawski
przybytek pamici pozwoli przyjrze si nieco bliej twórczo
ci Jana Pawa Wo-
ronicza.
Z literack tym razem wityni Sybilli wie si problem genologiczny, od-
zwierciedlajcy interpretacyjne perspektywy uj Woroniczowskiego poematu.
Stratyfikacja gatunkowa obliczona na potencjaln „pojemno
” tekstu cechuje
orientacj badawcz Zofii Rejman. Autorka monografii po
wiconej „poecie
i kapanowi” odrzuca moliwe i obecne w historii literatury klasyfikacje na rzecz
[…] interesujcej propozycji rozwizania tego problemu przedstawionej przez Ryszarda
Przybylskiego na marginesie rozwaa nad Sofiówk. Otó Puawy byy ogrodem w sty-
lu delilowskim, „skupieniem znaków, których tre
ci symboliczne naleao odsoni”.
Opisa taki ogród znaczyo wic nie „namalowa sowami”, „postawi przed oczyma
wyobrani”, lecz zinterpretowa znak. Tak wa
nie lektur ogrodów puawskich propo-
nuje nam Woronicz
13
.
Tytuowy „gmach dziejomowny”, o ile miaby wskazywa na konstrukcyjn
spójno
cao
ci, nie za
poszczególnych jej cz
ci – pie
ni, wypada rozpozna
w kategoriach przywoanego po raz pierwszy przez Mariana Maciejewskiego dla
potrzeb preromantycznych odmian „wiersza bohatyrskiego” gatunku
wityni.
Elementami konstytutywnymi, wedug wprowadzajcej ten gatunek do poetyki
historycznej Stefanii Skwarczyskiej,
[…] jest przedstawienie jakiego
zamku, paacu czy
wityni, siedziby bóstwa, opiekuj-
cego si pewn dziedzin rzeczywisto
ci. Moe nim by Bóg w rozumieniu chrze
cija-
skim czy który
ze
witych; moe nim by bóstwo mitologiczne lub personifikacja ja-
kiego
pojcia. U podstaw gatunku ley tendencja do gloryfikacji pewnych warto
ci, wy-
raona poprzez apoteoz opiekujcego si nimi bóstwa i poprzez wspaniao
im po
wi-
conej
wityni. witynia ta gromadzi skarby z zakresu tych warto
ci, które gloryfikuje.
W zaleno
ci od ich charakteru s to albo konkretne przedmioty, albo ich wyobraenia,
12
L. Siemieski, Ogrody w historii i poezji, s. 127.
13
Z. Rejman, Jan Pawe Woronicz. Poeta i kapan, Chotomów 1992, s. 32–33.
witynia
w
wityni…
25
najcz
ciej malarskie lub rzebiarskie, co ukazan
wityni przeksztaca w muzeum.
Denie do apoteozy ubiera
wityni we wszelkie wspaniao
ci, na jakie sta wyobra-
ni twórcy. witynia znajduje si w jakim
wiecie nierzeczywistym, niekiedy dostp-
nym tylko w wizji. wityni zwiedza zwykle sam autor zobiektywizowany w narracji
lub te nie zobiektywizowany. Oprowadza go za
po skarbach
wityni jaka
posta ale-
goryczna, bd w jej funkcji posta historyczna lub literacka. W ten sposób z gatunkiem
wityni wie si oprócz gatunku wizji gatunek wdrówki […]
14
.
Czy Woroniczowska witynia Sybilli spenia okre lone powyej wymogi
gatunkowe? Z. Rejman wydaje si zaprzecza takowej próbie klasyfikacji, bo-
wiem „gatunek ten nie wystpuje, jak wiadomo, w klasycznych poetykach, któ-
rym tradycyjny Woronicz by w zasadzie wierny”
15
. M. Maciejewski odwoa si
do tego gatunku, reprezentatywnego w XVIII wieku przez Koció Sawy
Alexandra Pope’a, sugerujc, e „[…] moe z takiego ukadu zó genologicz-
nych wyania si najwa
ciwsza dla tego okresu wersja poematu heroicznego”
16
.
Gdyby – jak tego chce Z. Rejman – nie byo utrwalonej tradycji literackiej
wi-
tyni, istniaaby przed Woroniczem szansa odwoania si do Bachtinowskiej
„pamici gatunku”.
Nazwana w tytule witynia Sybilli generuje cao zobrazowanego w „ wi-
tym przybytku”
wiata przedstawionego. W introdukcji speniony zostaje wy-
móg inwokacyjnej formy przyzwolenia:
O ty, sawna wyrocznio hesperyjskich krajów
I wielowadna ksieni po
wiconych gajów,
Ty, co niegdy
zbkanym rozproszecom Troi
Ukazawszy przyldek warownej ostoi,
[............................................................]
A teraz, opu
ciwszy kumejsk jaskini,
W nadbrzeu nadwi
laskim znajdujesz
wityni,
Pozwól i twe siedlisko nowe uczci pieniem,
I pami zgaszonego narodu z imieniem
Unie
w szacownych zwokach w twój tajny przybytek,
Urgowisko obcych, naszych ez zabytek!
17
W wersji Woronicza „nadwi lask wityni” zamieszkuje jednak Sybilla
Kumaska, a nie Tyburtyska. Dokonana zamiana naprowadza na
lad analogii
pomidzy pamitkami „zgaszonego narodu” a Ksigami Sybilliskimi przecho-
wywanymi w
wityni Jowisza Kapitoliskiego, do których sigano w szczegól-
nie trudnych dla kraju chwilach. Jak zauwaa M. Maciejewski:
14
S. Skwarczyska, Struktura rodzajowa „Genezis z Ducha” i jej tradycja literacka, [w:] teje,
W krgu wielkich romantyków polskich, Warszawa 1966, s. 327–328.
15
Z. Rejman, Jan Pawe Woronicz. Poeta i kapan, s. 32.
16
M. Maciejewski, Sawianie – Synowie Sawy. (Epos jako warto), [w:] tego, Poetyka – Gatu-
nek – Obraz. W krgu poezji romantycznej, Wrocaw 1977, s. 13.
17
Utwory J.P. Woronicza cytowane s z wydania: J.P. Woronicz, Pisma wybrane, wstp, wybór
i komentarz M. Nesteruk i Z. Rejman, Warszawa 1993; witynia Sybilli, s. 141.
26
Krzysztof CZAJKOWSKI
[…] Bogini Sawy zamieszkuje […] wityni Sybilli i do niej trzeba zanie
modlitw.
Bo wprawdzie oficjaln mieszkank wityni Sybilli w poemacie Woronicza […] bya
Sybilla Kumaska, ale znalaza si ona tam bardziej z woli Izabeli Czartoryskiej, a moe
jeszcze bardziej z powodu cienia tradycji antycznej, ni z preromantycznych nastawie
poety. Lepiej czuaby si w poemacie Woronicza Sawa, do której modli si narrator Wo-
roniczowskiego Lecha. Bardziej bowiem liczy si odgrzebywanie i przypominanie prze-
szo
ci ni wieszczenie nieznanej przyszo
ci:
Sawo! Stare boyszcze Sawiaskiego rodu,
Roz
wie zamierzche dzieje pónocy i wschodu;
I wdzicznym odmód kwieciem te podania
wite,
Synowsk pierworodców naszych czci natchnite:
By ten ród, który patrzy na kolebk
wiata,
Uczu sw zdolno
zwalczy reszty wieków lata
18
.
W Pieni I Woronicz dokonywa bdzie swych „archeologicznych” odkry
w krajobrazowej naturze, dalekiej wprawdzie od romantycznych objawie, bo-
wiem przemawia przez ni bdzie „sawiaski mit pocztku” skojarzony z ro-
dowodem Sawy:
[..................................................] nieprzeyte góry
Pód olbrzymi poogu natury,
Wdziczno
ci przywalonych wieków potomkowie
I dziejów zapomnianych obecni
wiadkowie.
Oni na to wasnymi oczyma patrzali,
Co nam starzy z powie
ci niepewnych podali;
Jakie najprzód narody zasiady t ziemi
I jakich póniej ludów wyroiy plemi;
Jak te znowu, napywem zmieszane wdrowców,
Napodziy w jednyme kraju rónomowców;
Którdy Wandalowie Wis przebywali,
Kiedy si z Genserykiem zburzy Rzym zbierali;
Wreszcie, jak tu zasiadszy stare Sauromaty
Podzielili swym wnukom te yzne powiaty.
Tych plemi, przyswoiwszy saw za rzemioso,
Wzite imi Sawaków szeroko roznioso,
A od nich rozrojone sowiaskie narody
Rozsieli na pó
wiata swe pastwa i grody.
Wy, góry, nam to wszystko powiedzie moecie,
Które tym brzegom równo z
wiatem panujecie.
Naszych proszków nie stanie, wasz tron niezachwiany
Konajcego
wiata widzie bdzie zmiany!
19
Autor Lecha pozwala wyartykuowa upersonifikowanym górom „zapo-
mniane dzieje”. Ten chwyt retoryczny z ywym pomnikiem – monumentem
przeszo
ci wydua historyczn perspektyw majc za
wiadczy o wiarygod-
nej staroytno
ci „Sawaków”. Niewtpliwie strategia ideologiczno-poetycka
18
M. Maciejewski, Sawianie – Synowie Sawy…, s. 25. Cytat z Lecha, s. 288.
19
J.P. Woronicz, witynia Sybilli, s. 150–151.
witynia
w
wityni…
27
Woronicza w aden sposób nie nobilituje go do rangi rewelatora prawdy o So-
wianach. Niemniej
[…] postpowa jak poeta
wiadom wagi wyznaczników genetycznych jakkolwiek bd
by je rozumia – dla konserwacji bytu narodu. Skoro cnota i sawa okre
liy w kolebce
istot sowiasko
ci, przechowywanie tych zasad staje si jakby substancj ycie warun-
kujc i równoznaczne jest z nie
miertelno
ci narodu
20
.
wiadczy o tym fragment:
[..............................................................]
Nie bro
wita stranico tych drogich pamitek,
Uczci zami wdzicznymi sawy naszej szcztek
I znkanych podobn z pierwszymi kolej
Utuli ciche kania oywn nadziej!
21
Niewtpliwie te warto sawy rozrasta si w miar przybywania tekstu
Woroniczowskiej Sybilii. W Pieni II przemówi ustami „postaci ywej”, „twórcy
tysica grodów i miast, i powiatów” – Kazimierza Wielkiego:
[..............................................]
I teraz, czy si mylem? … czy wa
nie na jawie
Idziesz ku nam, w dostojnej niebiana postawie?
Wisa si wstecz cofna… góry zajkny…
Zbiege echa twe imi razem wykrzykny…
A ty si nam ozywasz, zawym patrzc okiem:
“Dzieci, jakime dla mnie jeste
cie widokiem?”
Ach, nie pytaj nas, ojcze, co si stao z nami,
Ani kalaj oblicza naszymi wizami,
Ty raczej raz ostatni mów nam z tej ustroni,
Czym byli
my (wszak tobie mówi nikt nie zabroni)
22
.
Kazimierzowska narracja stanowi zwieczenie wielko ci narodu pod dyna-
sti piastowsk i urywa si wraz z zapowiedzi przyszych dziejów Polski. Nie-
dookre
lono
„proroctwa” wymusza tym samym zmian tempa zwiedzania
wityni i rytmu wspomnie przywoywanych postaci historycznych: „od chwa-
y Jagiellonów”, poprzez „zmierzch sawy za panowania Wadysawa IV i Jana
Kazimierza”, do „nocy rozbiorów”:
[..............................................................................]
Gdzie, niestety, pamitna ta budowa caa
Losów naszych z sprawcami swymi si podziaa?
A ta ziemia oywczym natchniona zapaem,
Znowu nagym ukrytych wulkanów wystrzaem
W tysic bry nieforemnych roztrzaskana razem,
Pierwotnej mieszaniny staa si obrazem,
Na której niepoczonych gruzach i urwiskach
20
A. Witkowska, Sawianie, my lubim sielanki, Warszawa 1972, s. 7–8.
21
J.P. Woronicz, witynia Sybilli, s. 153.
22
Tame, s. 154.
28
Krzysztof CZAJKOWSKI
Martwe chaos w ponurych usno oyskach.
Sprzeczne z sob ywioy wóz jego zaprzgy
I wiecznej nienawi
ci wojn poprzysigy.
Wszystko nie na swym miejscu, a za kadym krokiem
Okropny cie ojczyzny przeraa widokiem
23
.
W czasie teraniejszym wyartykuowany zostanie skrywajcy si za Saw
mroczny – i
witokradczy zarazem – rewers: Infamia – Z n i e S a w i e n i e.
To jej udzielone zostanie prawo gosu wraz z orzeczeniem nieodwoalnego wy-
roku, na mocy którego Polska przestaa istnie:
Gdzie si teraz podziejem, sieroty zbkane,
Jak pszczoy bez macierzy z ula rozsypane?
Bez znaczenia, jestestwa, jzyka, nazwiska,
Przestrojeni w szyderski kubrak po
miewiska,
Nowych panów pomioto, knechty, posugacze,
Wzgardzeni w kraju wasnym, a w obcym tuacze!
24
Utwór Woronicza z pewno ci jest od witnym przybytkiem Sawy dla
zniesawionej rzeczywisto
ci porozbiorowej. Poniewa – jak zauwaa M. Ma-
ciejewski – tak rozumianej sawie bdzie si kazao spenia zadania terapeu-
tyczne – chodzi oczywi
cie o uleczenie czy nawet wskrzeszenie z martwych „oj-
czystego bytu” – pojawi si prze
wiadczenie, e ten typ sawy by ju wa
ciwy
„dawnym Polakom”, nie jest on tylko wymysem tego nieszcz
liwego pokolenia:
My raczej rzumy okiem, jak Polak dawny,
W samym nawet nieszcz
ciu i wielki, i sawny,
Na
miertelnym rozcignion wszystkich klsk caunie,
Rozjadowionej paszcz rozdziera fortunie
25
.
Poema historyczne w IV Pieniach Jana Pawa Woronicza spenia, jak si
wydaje, stawiane „
wityni” wymogi gatunkowe. Zaproponowana powyej ca-
o
ciowa interpretacja tekstu, pomijajc
wiadomie uwarunkowania stricte for-
malne – bdc przedmiotem analiz M. Maciejewskiego i Z. Rejman – wydaje si
w peni uzasadniona. Literacka
witynia przywouje zaledwie tradycj poematu
opisowego dla zbudowania krajobrazowego otoczenia, w peni skonwencjonali-
zowanego i rozpoznawalnego po
ladach XVIII-wiecznych tekstów kulturowych
oraz rzeczywistego ogrodu puawskiego. W obu przypadkach mamy do czynie-
nia z potwierdzeniem schematu zorientowanego na czytelnicze nastawienie od-
biorców. Fragmenty ustrukturalizowane na poemat heroiczny tworz w zasadzie
23
Tame, s. 197.
24
Tame, s. 198. Z rozbudowanym powtórzeniem tego fragmentu bdziemy mie do czynienia
w Hymnie do Boga otwierajcym narodowy Pienioksig. Interesujc analiz przywoanego tu
„zniesawienia” przynosi studium Ryszarda Przybylskiego, Kubrak pomiewiska, bdce trze-
cim rozdziaem ksiki Klasycyzm czyli Prawdziwy koniec Królestwa Polskiego, Warszawa
1983, s. 180–216.
25
M. Maciejewski, Sawianie – Synowie Sawy…, s. 24. witynia Sybilli, s. 181.
witynia
w
wityni…
29
równie skonwencjonalizowany i w peni uschematyzowany obraz Sawy, dla
której Woronicz buduje – swój tym razem – „gmach dziejomowny”. Kontami-
nacja gatunków motywowana jest nie tyle „wymian usug” (np. w obrazowa-
niu) pomidzy poematem opisowym a heroicznym, nie przebiega ona w struktu-
rze powierzchniowej, ale w
rodku, gboko – w micie. Pracuje na wityni,
która uwieczni Saw. Identyfikacja wyznaczników gatunku
wityni w przy-
padku: „przedstawienia” (zreszt cao
utworu sytuuje si po stronie poezji
przedstawieniowej-ikonograficznej), „gloryfikacji warto
ci”, „apoteozy” i „wspa-
niao
ci” sybilliskiego przybytku, oscyluje pomidzy zmaterializowan w pu-
awskim ogrodzie konkretyzacj a wyobraeniowym ekwiwalentem. Ambiwa-
lentno
struktury
wiata przedstawionego wspólna wydaje si równie dla po-
zycji narratora (odautorskiego), który przebywa w realnym
wiecie, ale te i jest
„oprowadzany przez postaci historyczne” po „nierzeczywisto
ci”. Te dwie prze-
strzenie oddzielaj teraniejszo
od przeszo
ci, profanum od sacrum, ZnieSa-
wienie od Sawy. Stefania Skwarczyska, wskazujc na najbardziej znamienn
cech
wityni, powoywaa si na alegoryzm. Otó Sawa, pozostajca w krgu
hipostaz niepodlegego bytu narodu, staje si ekwiwalentem historii: „Czyme-
my niegdy byli, do Czego
my przyszli”.
Korzystajc w tym miejscu z uwag Mortona W. Bloomfielda, warto odwoa
si do wyrónionego przez tego autora rodzaju alegorii opierajcej si na histo-
rii. Bloomfield okre
la j jako profetyczn lub horyzontaln, przede wszystkim
z racji „znaczenia rzutowanego w przyszo
”. Dotarcie do jej prawdziwego sen-
su moliwe jest tylko w retrospekcji:
[…] W chrze
cijaskiej interpretacji historii, zwaszcza starotestamentowej, poczynajc
ju od samego Nowego Testamentu, spotykamy alegori typologiczn, czyli formaln
(rodzaj alegorii profetycznej), w której zdarzenia posiadaj sens eschatologiczny, per-
spektywiczny. Historia wita jest stopniowym wypenieniem si tego, co utajone i co
ju wcze
niej zostao niejasno wskazane
26
.
Wydaje si, e zakoczenie wityni Sybilli Jana Pawa Woronicza jest ale-
gorycznie „jednoznaczne”:
[.................................................................]
A gdy i wasze kty spony w tej burzy,
Aza si nowy Feniks z popioów wynurzy.
Kady ranek was budzi nowym rzeczy stanem;
Przestae ten by waszym ojcem, i panem,
Który, tknity i teraz waszymi skargami,
Wspomnia, e
cie mu miych przodków potomkami?
Równo jego kosztuje, czy
wiat nowy tworzy,
Czy tym kaza wsta z grobu, których chcia umorzy.
Skoro wic z Nim si nowym przymierzem zczycie
26
M.W. Bloomfield, Alegoria jako interpretacja, prze. Z. apiski, „Pamitnik Literacki” 1975,
z. 3, s. 224.
30
Krzysztof CZAJKOWSKI
I na wskrzeszenie waszej sawy zasuycie,
Nie zagrzebie waszego rodu ta mogia:
Troja na to upada, aby Rzym zrodzia
27
.
Podejmujc zainicjowan w Warszawskim Towarzystwie Przyjació Nauk
przez Jana Albertrandiego ide poetyckiego opracowania caoksztatu „historii
narodu”, autor Picioksigu widzia w niej przede wszystkim trwa, niepodlega-
jc zniszczeniu warto
. W niespena trzy lata od napisania wityni Sybilli
Woronicz sformuuje program obliczony na przyszo
dokona poetyckich ro-
mantyków. Do zgromadzonych na forum czonków Towarzystwa w dniu 15 ma-
ja 1803 roku mówi, e
[…] nie kady mie moe kosztowne obrazy i sztychy, a kady nieprzyjaciel moe je
wydrze i zatraci. Wic to pewniejszym, co w ustach niewygubnych pokole nie boi si
poaru i ora. I ten jest najbliszy zamiar Towarzystwa naszego w utworzeniu pi-
cioksigu narodowego, aby nie tylko jzyk, ale i saw narodow niepoytym narzdziem
na rozwalinach
wiata wyobi
28
.
Po dwudziestu piciu latach, w poetyckim skrócie Mickiewiczowskiego
wiersza zostanie przywoany i zaktualizowany ten fragment:
[.................................................................]
Pomie rozgryzie malowane dzieje,
Skarby mieczowi spustosz zodzieje
Pie
ujdzie cao [.....................................]
29
.
„Zabezpieczanie ladów” przeszo ci narodowej stanie si jednym z progra-
mowych hase ówczesnej literatury, co wicej – malarstwa i muzyki, e wystar-
czy tylko wspomnie nazwiska Franciszka Smuglewicza i Józefa Elsnera, sytu-
ujcych tytuy swoich dzie po stronie tematyki historycznej
30
.
27
J.P. Woronicz, witynia Sybilli, s. 205. W zwizku z ostatnim dwuwierszem zob. I. Chrza-
nowski, Czym by Wirgiliusz dla Polaków po utracie niepodlegoci, [w:] tego, Optymizm i pe-
symizm polski. Studia z historii kultury, Warszawa 1971, s. 245–246.
28
J.P. Woronicz, Rozprawa pierwsza o pieniach narodowych, s. 235–236.
29
A. Mickiewicz, Konrad Wallenrod, [w:] tego, Dziea, wydanie jubileuszowe, t. 2, s. 101.
W komentarzu do identycznego zestawienia fragmentów z Woronicza i Mickiewicza, Anna
Opacka napisze: „By […] ocali od zniszczenia i zapomnienia, utrwali, unie
miertelni prze-
szo
historyczn narodu, naley j, zdaniem wspóczesnych, wprowadzi do poezji opornej
wobec niszczcej siy kataklizmów historycznych. I taki zamys – polegajcy na utrwaleniu
przeszo
ci i udostpnieniu jej w ten sposób pokoleniom nastpnym – sta u podstaw zamiaru
stworzenia Pienioksigu […]” (A. Opacka, Poetyckie funkcje raudy. O „Anafielas” Józefa
Ignacego Kraszewskiego, „Prace Historycznoliterackie”, t. 17: Podró i historia. Z motywów li-
teratury Owiecenia i Romantyzmu, red. Z.J. Nowak i I. Opacki, Katowice 1980, s. 59.
30
Na temat malarstwa historycznego zob. M. Porbski, Malowane dzieje, Warszawa 1961. W tym
miejscu naleaoby wspomnie o „zespole dekoracji obrazowych i rzeb zdobicych cig sal
reprezentacyjnych w Paacu Biskupów Krakowskich, których Woronicz by zleceniodawc
i pomysodawc”. Lech Brusewicz pisze, e „Gabinet historyczny by przedsiwziciem ambit-
nym i oryginalnym w swojej koncepcji ideowej, cho nie bez pewnych zapoycze ikonogra-
ficznych z wystroju Sali Marmurowej i Rycerskiej Zamku Królewskiego w Warszawie oraz –
witynia
w
wityni…
31
W Rozprawie o pieniach narodowych przedstawi Woronicz wstpny ukad
proponowanego Picioksigu, kadc przy tym wyrany akcent na zachowanie
okre
lonej hierarchii warto
ci:
[…] Zwróci wic czue i nieobojtne oko na te mrowiska ludów po przestrzeni krajów
sowiaskich, jednym jzykiem przemawiajcych, utrwali w ich sercu przekazane dzie-
dzictwem od przodków naszych prawida czystej religii i moralno
ci, uwieczni w ich
ustach waniejsze czyny narodowe, a nastpnie szacunek i mio
wspólnego gniazda
zapleni, obwarowa to wszystko twardszym od muru i spiy ostpem, dokona tego
sposobem atwym, krótkim, do kadego serca i pojcia przypadajcym: oto jest pierwszy
krok, którym Towarzystwo nasze usiuje rozcign dobroczynne dary poezji na wszyst-
kie wieki, krainy, i pokolenia sowiaskie. W tym celu postanowio uoy stopniami ob-
szerny, dokadny i zamony picioksig jzyka naszego, w którym zgromadziwszy to
wszystko w pie
niach i
piewach, co tylko chrze
cijanina, czowieka i Polaka obchodzi
moe, uczyni ten zbiór jzyka naszego dziedzictwem wszystkich ludzi i pokole
31
.
Z projektu zamierzonej antologii poetyckiej, sucej „do wystawienia na-
grobku pamici narodowej”, zrodziy si piewy historyczne Juliana Ursyna
Niemcewicza, których celem, jak mona si przekona z zaczonego do pierw-
szego wydania z 1816 roku autokomentarza, byo
[…] da pozna w ksztacie atwym […] znakomitsze narodu polskiego zdarzenia, wy-
stawi, ile mona, obraz kadego wieku, zwycistw, którymi si kraj rozszerza, szyków
ora i zbroi, jakich uywa, obrzdków, zwyczajów, wszystkiego na koniec, co nosi na-
rodowo
ci cech
32
.
Sam za Woronicz zrealizuje swoje marzenia o „narodowym pie nioksigu”
jedynie w doszukujcym si „Sawiaskiego mitu pocztku” Assarmocie… i nie
ukoczonym Lechu, poematach „skaonych” ide „pobratymstwa” i stygmaty-
w mniejszym stopniu – ze wityni Sybilli w Puawach. O oryginalno
ci tej stanowio nie tylko
bogactwo patriotycznych tre
ci i sposób ich przekazu – odmienny w kolejnych salach, a nie-
rzadko i na poszczególnych
cianach jednej sali – czy dbao
o tak spójno
obrazowego wy-
kadu historiozoficzno-patriotycznego, by teraniejszo
i przeszo
kojarzyy si ze sob, a za-
razem prorokoway o przyszo
ci i ostrzegay potomno
. Due znaczenie miao tu take usilne
staranie Woronicza, by stworzy nowy p o e m a t, ale nie
rodkami wyrazowymi wa
ci-
wymi jego ulubionej poezji lirycznej, lecz sztukom plastycznym – to znaczy przy pomocy ma-
lowide, grafik, rysunków i rzeb, wykorzystujc róne rodzaje obrazów: portret, alegori, hi-
stori, pejza emblematyczny (take kompozycj emblematyczn). O takiej intencji Woronicza
wiadczy nie tylko dyskursywny, a zarazem liryczny charakter tych dekoracji – równie wy-
ranie «zwrotkowy» ukad kompozycyjny cao
ci cigu obrazów […]” (L. Brusewicz, „Gabi-
net historyczny” Jana Pawa Woronicza tytuem do wiecznej jego chway, [w:] Sztuka i histo-
ria. Materiay Sesji Historyków Sztuki (Kraków, listopad 1988), Warszawa 1992, s. 267.
31
J.P. Woronicz, Rozprawa pierwsza o pieniach narodowych, s. 218–219.
32
J.U. Niemcewicz, piewy historyczne, Warszawa [b.r.w.], s. 6. Szerzej na temat Niemcewi-
czowskich piewów… zob. A.F. Grabski, W krgu „ piewów historycznych”: Od historii ko-
stiumu do historii jako d
wigni wiadomoci narodowej; Niemcewiczowska synteza dziejów
Polski; Niemcewiczowska lekcja patriotyzmu, [w:] tego, Myl historyczna polskiego owiece-
nia, oraz M. Witkowski, W krgu „ piewów historycznych” Niemcewicza, Pozna 1979.
32
Krzysztof CZAJKOWSKI
zowanych mesjanizmem. Tym niemniej, w opinii koryfeusza romantycznej kry-
tyki literackiej, Maurycego Mochnackiego, Woronicz „pierwszy sign starych
dziejów i spraw naddziadów”, by „najstarszym poet w ko
ciele pamici naro-
dowej”
33
.
Twórczo Jana Pawa Woronicza zamyka okres zainteresowa przeszo ci
wyprowadzany z klasycyzmu stanisawowskiego. Dokonujca si zmiana na-
stawie
wiatopogldowych i estetycznych, warunkowana w duej mierze utrat
niepodlego
ci, widoczna jest w przej
ciu od krytycznej refleksji historycznej
polskiego o
wiecenia (A. Naruszewicz, I. Krasicki) do utopijno-mitycznych od-
mian czasu przeszego. Punkt doj
cia, majcy u podstaw „przeszo
jako
przedmiot wiary”, stanie si po roku 1818 punktem wyj
cia dla romantycznych
epifanii poetyckich.
Summary
A temple within a temple. About two Sibillas:
Izabela Czartoryska’s and Jan Pawe Woronicz’s
The trend in the Polish museology that is connected with the creation of the national museum
space stems directly from the turn to the national past, which happened on the verge of post-
partition history. The establishment of Sybilla’s Temple in Puawy, which was the first Polish his-
torical museum, happened at the initiative of Izabela Czartoryska and was accompanied by Jan
Pawe Woronicz’s literary piece, which used the genealogical reflection of Stefania Skwarczy-
ska and was assigned to the literary genre of “the temple”. “The organic relation” of so seemingly
separate structures and elements allowed the creation of “the temple of national mementoes” that
based on a vivid message directed towards the future generations of the Poles.
33
M. Mochnacki, Woronicz, [w:] Poezja i czyn. Wybór pism, wybra, wstpem i przypisami opa-
trzy S. Pieróg, Warszawa 1987, s. 247. M. Mochnacki, O literaturze polskiej w wieku dzie-
witnastym, oprac. Z. Skibiski, ód 1985, s. 141.
P R A C E NA U K O W E A k a d e mi i i m. J a n a D u g o s z a w C z s t o ch o wi e
Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury
2011, z. XII
Joanna WI C AW
Obrazki wizienne Marii Konopnickiej –
kadrowane faktografie
Maria Konopnicka, cho bardzo wstrzemiliwa w ocenie swej twórczo ci,
nie wahaa si ujawni osobistego stosunku do
wiata przedstawionego w grupie
utworów „wiziennych”. Obrazki wizienne Konopnickiej wnosz nowe moty-
wy do tradycji prozy podejmujcej swoist diagnostyk spoeczno-obyczajow.
Pisarka bya jednym z pierwszych autorów, którzy wprowadzali do literatury
wnikliw charakterystyk
rodowiska wiziennego.
Nowatorstwo Konopnickiej nie ogranicza si tylko do opisania drastycznych
realiów. Jej nowele to przede wszystkim prezentacja bohaterów z nizin, nowy
rodzaj analizy psychologicznej stosowanej wobec postaci budzcych ciekawo
i wspóczucie, nawet lito
, ale nie podejrzewanych o bogate ycie wewntrzne
i wyznawanie jakichkolwiek warto
ci. Ten sposób ukazywania ludzi „wykl-
tych” jest gównym zaoeniem Obrazków wiziennych. Owa wa
ciwo
, po-
czona z nowoczesn, reportaow technik
1
opisu faktów – wstrzsajcych
i brutalnych – skada si w sumie na nowatorstwo omawianych utworów, dajc
Konopnickiej zacne miejsce w
ród badaczy tajemnic ludzi „na dnie”.
Obrazki, wbrew skromnemu tytuowi, to znakomite studium obyczajów,
charakterów i rysów psychologicznych. Ich budowa bardzo wyranie poddana
jest dyscyplinie reporterskiej. Konopnicka w swych relacjach wyjaskrawia
uchwycone zdarzenia i epizody skadajce si na ponure tajemnice wizienia.
Zostay one osadzone w konstrukcjach fabularnych o jednolitej linii napicia;
zawieraj nawet wyjtkowo oryginalne pointy. Szczególnie warta uwagi jest
umiejtna selekcja motywów i wyrazisto
napicia oraz nastroju. Wskazuje to
na rzetelne opracowanie zaplecza merytorycznego, o czym czytelnik moe si
1
Zob. A. Magdo, Reporter i jego warsztat, wyd. 2 popr. i uzup., Kraków 2000.
34
Joanna WI C AW
wielokrotnie przekona, czytajc utwór nasycony informacjami, które maj su-
y przyblieniu podejmowanego tematu.
W tym miejscu warto si zastanowi, jak metod wnikaa pisarka w do-
wiadczenia swych wiziennych bohaterów. Wyczerpujc odpowied na to py-
tanie znajdziemy w samych Obrazkach:
Nie posugujesz si nigdy w tej pierwszej chwili takimi pytaniami i odpowiedziami, które
by zarówno do niej, jak i do dziesiciu innych stosowa si mogy, mówic z ni o jej
tylko los si troskasz, ni tylko jeste
zajty, jej tylko oddany. Z szarej, bezbarwnej masy
ogólnego przestpstwa i ogólnej kary wydobywasz zainteresowaniem si swoim indywi-
dualno
ludzk. A to jest twoim najwyszym zadaniem. Na usugi swoje musisz mie
wyborn pami, wielk delikatno
uczu i atwo
stawiania si w rónorodnych psy-
chicznych stanach (JJN, 233)
2
.
Sygnalizowane wskazówki wyznaczyy drog rozumowania autorki tekstów
„wiziennych”. W Obrazkach obserwujemy krystalizujc si z wolna indywi-
dualno
Konopnickiej-reportaystki. Formuje si w nich nie tylko tematyka,
bdca jednym z nurtów zainteresowa pisarskich nowelistki; przede wszystkim
dochodzi tu do gosu zupenie nowy – a przez to oryginalny – sposób traktowa-
nia postaci, metod ich prezentacji zewntrznej i wnikania w zagadki psychiki.
Temu doniosemu zadaniu zostaje podporzdkowana funkcja narratora, który
niezwykle umiejtnie i dyskretnie uwydatnia najwaniejsze chwile przey bo-
haterów, ujawniane w ich wasnych wypowiedziach i dziaaniach.
W obrazkach pt. Podug ksigi, Jeszcze jeden numer i Onufer obserwujemy
dwa rodzaje narracji, które przeplataj si na przestrzeni wszystkich tekstów.
Typ narracji trzecioosobowej, czsto uywany w utworach prozatorskich, suy
przedstawieniu zdarze z pozycji osoby wszechwiedzcej, która nie bierze
udziau w opisywanych sytuacjach, ale rejestruje fakty, organizujc wypowied
w taki sposób, e punkt widzenia „przenoszony” jest z postaci na posta. Tego
typu zabieg pozwala na wieloaspektowe ujcie opowiadanej historii. W tym
przypadku, oczywi
cie, postaci narratora nie moemy utosamia z autork
utworów, stoi on bowiem niejako z boku i obserwuje to, co si wokó niego
dzieje. Jest przy tym dyskretny i stara si tak prowadzi narracj, aby nie absor-
bowa odbiorcy swoj osob. Zachowuje te peen dystans wobec referowanych
zdarze. O postaciach, których losy i zachowania relacjonuje, zdaje si wiedzie
prawie wszystko. Mówi jednak o nich tylko to, co konieczne, tak aby
wiat
przedstawiony w tej narracji sprawia wraenie spójnego i logicznego. Narrator
ów nie komentuje, nie ocenia, ale rzetelnie opisuje wydarzenia. Jego dystans do
wiata przestawionego zostaje zamany dopiero wówczas, gdy pojawiaj si
w tek
cie fragmenty pisane w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Ale nawet
2
Obrazki
wizienne, bdce przedmiotem niniejszej analizy, znajduj si w tomie: M. Konop-
nicka, Nowele, oprac. A. Brodzka, Warszawa 1967. W dalszej cz
ci rozwaa zastosowano
skróty PK – Podug ksigi, oraz JJN – Jeszcze jeden numer, wraz z numerem stronicy, z której
pochodzi cytowany fragment utworu.
„Obrazki wizienne” Marii Konopnickiej – kadrowane faktografie
35
wtedy opowiadacz wstrzymuje si od pochopnych wniosków i zbyt raptownych
ocen, cakowicie niemal polegajc na stworzonym obrazie. Gdy buduje charak-
terystyk postaci, stara si j wyposay w takie cechy, które nie wymagayby
dodatkowych obja
nie.
Szczególnie ciekawym rodzajem narracji, jaki zastosowaa Konopnicka
w Obrazkach, jest wypowied w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Stanowi
ona
rodek czno
ci midzy narratorem,
wiatem przedstawionym (czyli fabu
i postaci literack) a wirtualnym czytelnikiem. Dziki temu odbiorca wkracza
w ów
wiat, majc niepowtarzaln okazj obserwowania wydarze „od we-
wntrz”. Jest to jeden z czynników wpywajcych na jzykowo-stylistyczny
ksztat wypowiedzi i sytuacj narracyjn.
Konstrukcja tej narracji towarzyszy zazwyczaj fragmentom dotyczcym
uwag narratorki, jej przemy
le, wniosków i ciekawych spostrzee na temat
obranego kierunku postpowania i dziaa, bdcych udziaem osoby penetruj-
cej budynek wizienny. Stanowi to pewnego rodzaju instrukta, jak naley za-
chowywa si wobec skazanych oraz personelu penitencjarnego, w jaki sposób
przeprowadza rozmowy, na co zwraca szczególn uwag i czego si spodzie-
wa po podobnej wizycie. Oto fragment obrazka pt. Jeszcze jeden numer, który
zawiera interesujce wskazówki:
Drog, na której tu wszystko zrobi mona, jest droga pow
cigliwo
ci i umiarkowania.
Przede wszystkim nie naley niczym i nigdy wzbudza nieufno
ci w straniku. […] nie
naley stranikowi nigdy ofiarowa adnych datków. On powinien wiedzie, e masz
prawo tu przychodzi i e otwieranie ci numerów nie zaley wcale od jego grzeczno
ci
i aski, któr by
potrzebowa opaca. Jedynym gruntem, na którym tu silnie stan
mona, jest grunt naj
ci
lejszej legalno
ci. […] Tym tylko sposobem doj
moesz do
tego, e pan nadzorca przestanie za tob biega, a stranik spostrzegszy ci pochyli go-
w siw i pójdzie wprost na schody otwiera ci numery.
Skoro to zdoby, wygrae (JJN, 231–232).
Zacytowany drobiazgowy „wykad” opiera si na bardzo dokadnych obser-
wacjach poczynionych podczas wielokrotnych odwiedzin zakadu karnego. Nar-
ratorka daje tym samym wyraz swojej ogromnej wiedzy nie tylko na temat tego,
czego bya
wiadkiem, ale i tych wszystkich obszarów, które oscyluj wokó
wiedzy psychologicznej i socjologicznej. Jej uwagi i wnioski doskonale oddaj
charakterystyk bohaterów oraz relacje na przestrzeni wadze – aresztanci.
Omawiany typ narracji cechuje jeszcze jedna wana wa ciwo – Konop-
nicka sugeruje odbiorcy pewien sposób rozumowania. Nie jest to jednak natar-
czywa manipulacja jego odczuciami, a raczej ch ukierunkowania póniejszych
wniosków. Naley bowiem pamita, i Obrazki wizienne miay peni rol
spoeczn i ich budowa podporzdkowana jest temu zamysowi.
Maria Konopnicka odwiedzaa wizienia, by móc jak najgbiej wej
w struktur tego hermetycznego, niespenetrowanego dotd w wystarczajcym
stopniu
rodowiska. Pragna zrozumie zasady, na jakich takie zakady funk-
cjonuj; chciaa by jak najbliej ludzi, których uczynia bohaterami swych
36
Joanna WI C AW
utworów, a przez to pokaza ich od innej, nieznanej strony. amic stereotypy
i szablonowe podej
cie do z góry skre
lonych przez spoeczestwo skazaców,
podkre
lia, jak istotna jest próba zweryfikowania dotychczasowych pogldów
na
wiat.
Autorka Obrazków miaa wiadomo , e prawda wizienna róni si od tej,
któr dane jej byo zobaczy. Pisaa:
atwo poj, e choby
zrobi sto podobnych wizyt, poytek z nich bdzie taki wa
nie,
jak gdyby
na ulicy przed wiziennym gmachem stanwszy murom si jego przyglda.
[…]
Za drugiej, za trzeciej bytno ci twojej taka sama scena w kancelarii, tak samo „wiel-
mony” wprowadzi ci na schody i pod numery, takie same miewa z powodu przyj
cia
twojego kazania i tak samo zaprasza ci na flaki.
A zdarzy si wreszcie, e go odwoaj na drugi koniec korytarza, gdzie si pierzarki
pobiy, a ty zostajesz sam na pi, na dziesi minut. Innym znów razem zatrzymuje si
„wielmony” lub wybiega dla rozprawy z dostawc grochu i sada. Jeszcze innym wypa-
daj wa
nie „widzenia”. Co w takich razach jest najpocieszniejsze, to usilne przeprosiny
jego, e ci musi „ na chwilk samego zostawi”. Tak, na chwilk tylko. Ale byby
bar-
dzo niezrcznym, gdyby
z chwilek takich skorzysta nie potrafi (JJN, 231).
Wszystko bowiem w tym „innym wiecie” odbywa si pod kontrol bez-
dusznej machiny za, zwanej inaczej wadzami wiziennymi. Nie mona z nimi
walczy, ale mona je oszuka, stosujc przeróne „chwyty”, jak chociaby
spryt:
Spodziewam si, i masz tyle sprytu, e nie odrzucasz wrcz tej propozycji (JJN, 230).
Jak wynika z obserwacji narratorki, jedynie umiejtno rychej oceny sytu-
acji oraz wielka delikatno
i zwaanie na kade sowo pozwol merytorycznie
wykorzysta wizyt w zakadzie karnym i nie zaprzepa
ci szansy na kolejne
odwiedziny. Naley przy tym nie wykazywa zbyt duego zainteresowania
winiami ani nawet przedmiotami, gdy taka – nieuzasadniona dla wadz – cie-
kawo
moe okaza si zgubna dla obserwatora.
Warto zauway, e ów interesujcy sposób organizacji wypowiedzi jzy-
kowej rzuca cakiem nowe
wiato na specyficzne miejsce akcji opisywanych
zdarze. Konopnicka poprzez swoje wnioski rozszyfrowuje pewne schematy za-
chowa, roztrzsa kwestie dotychczas zagadkowe i bdce dla wielu niedostp-
nymi, moliwymi zaledwie w sferze domysów i dywagacji. Ona przekroczya
progi wizienia i pokazaa, jak wyglda
wiat od wewntrz. Nie poprzestaa jed-
nak na opisie ogólnym, ale przedstawione w Obrazkach postaci „rozebraa na
cz
ci pierwsze”, gboko i szczegóowo analizujc ich skomplikowan psychi-
k, dziki czemu odkrya w tych ludziach nowe pierwiastki – pierwiastki zwy-
czajnie ludzkie. W tym wa
nie celu powstay owe reportae – by
wiadczy
o czowieczestwie osób zepchnitych na margines spoeczny, którym nie dano
szansy na moraln odbudow swego wizerunku i prawdziw resocjalizacj.
„Obrazki wizienne” Marii Konopnickiej – kadrowane faktografie
37
Jeszcze kilka uwag o jzyku narracji. Konopnicka odwouje si do leksyki
potocznej, do sów „wegetujcych w codzienno
ci”. Niejednokrotnie narrator,
formuujc my
li czy wyraajc opinie, subiektywne uczucia, posuguje si wy-
razami silnie nacechowanymi emocjonalnie, starajc si jak najpeniej odtwo-
rzy
rodowiskowy jzyk winiów i suby wiziennej. Barwa emocjonalna
wyrazów uytych przez narratora wie si z ich pochodzeniem
rodowiskowym
i emanuje na zewntrz przestrzeni zamknitej kratami.
Wanym i ciekawym z punktu widzenia wnikliwego czytelnika aspektem
rozwaa jest przestrze
3
– istotny czynnik kompozycyjny Obrazków wizien-
nych. Oznacza ona centrum orientacyjne identyczne z „tu i teraz” narratora,
a wic specyficzne terytorium, miejsce, w którym rozwijaj si zdarzenia, tu-
dzie róne jego wycinki (wntrza). Co wane – „[…] przestrze jest bardziej
abstrakcyjna ni miejsce. To, co na pocztku jest przestrzeni, staje si miejscem
w miar poznawania i nadawania warto
ci”
4
. Postaci utworów stanowi twory
przestrzenne; ze wzgldu jednak na powizanie w nich funkcji i cech fizycznych
z psychicznymi oraz fakt, i dominant s te drugie, wymagaj one nie tyle bar-
dziej szczegóowego, co osobnego potraktowania.
Przestrze zarysowan przez Konopnick w Obrazkach mona uj w kilku
kategoriach. Pierwsz stanowi otoczenie budynku wiziennego, miejsce, gdzie
winiowie spdzaj czas wolny; drug – przestrze zamknita, czyli gmach za-
kadu karnego, a
ci
lej: korytarze, schody, cele (numery), nadto gabinet i salon
„wielmonego” (przestrze zamknita prywatna).
Dziedziniec wizienny, zazwyczaj cichy i pusty, by niewielkich rozmiarów
placem, na którym znajdowa si ogródek. Wypuszczano tam aresztantów na
popoudniowe przechadzki. W obrazku Podug ksigi znajdujemy taki opis owej
cz
ci podwórza:
To, co si nazywao ogródkiem, […] niewiele do ogrodu byo podobnym. W jednym
z któw podwórza, obudowanego dokoa murami wiziennymi gmachu, niskie drewniane
sztachety grodziy szczupy kawaek gruntu, podzielony dwiema krzyujcymi si ulicz-
kami na cztery równe prostokty. Najdusza zaamana w rogach ogródka droyna biega
pod sztachetami do furtki, wprost której w przeciwlegym kcie staa tak zwana altana,
rodzaj okrgej, przejrzystej, z wskich deszczuek zbitej szopy, z czterema wewntrz
awkami i podtrzymujcym krokwie supem.
Troch modocianych drzewek trzso w socu ostatkiem zotych li ci, a cho nie by-
o najlejszego wiatru, li
cie te paday cicho na zarose zielskiem rabaty i
cieki, twardo
stopami winiów ubite. Przy zbiegu prostoktów stao par krzaków bladoliliowych
astrów, które zdaway si obraca gwiadziste swe oczy za tymi ndznymi postaciami, co
si po uliczkach snuy (PK, 212).
3
Por. W. Maciejewski, O przestrzeni w jzyku. Studium typologiczne z jzykiem polskim w cen-
trum, Pozna 1996, s. 9–10.
4
Yi-Fu
Tuan,
Przestrze i miejsce, prze. A. Morawiska ,Warszawa 1987, s. 16.
38
Joanna WI C AW
Przestrze t (mimo jej otoczenia wysokim ogrodzeniem) mona okre li ja-
ko otwart – jest ona niejako oknem na
wiat skazanych. Widok nieba,
wiee
powietrze, otaczajca przyroda i soce oraz odgosy miasta sprawiay, e wi-
niowie mieli szans cho na chwil znale si w innym, lepszym
wiecie, który
nie by ograniczony czterema ciemnymi
cianami. Tu wchaniali pen piersi
wonie kwiatów i obserwowali ptaki szybujce po dalekim niebie – symbole
wolno
ci.
Uczucia, jakie ów widok wywoywa, z pewno ci miay niebagatelny
wpyw na decyzj Cygana o ucieczce z ciasnego i dusznego zakadu karnego.
Poznajc losy tego bohatera, czytelnik ma wraenie, e to wa
nie otwarta, za-
chcajca swymi moliwo
ciami przestrze daa winiowi impuls do ryzykow-
nego dla dziaania, zarazem si i niebywa odwag, by, mimo trudno
ci, jed-
nak spróbowa.
Sporo miejsca w Obrazkach po wica autorka przedstawieniu wygldu wn-
trza gmachu wiziennego. Suy to nie tylko rzetelnemu opisowi odwiedzanego
przeze zakadu penitencjarnego, ale stanowi równie istotny wymiar socjolo-
giczno-psychologiczny, który ma na celu ukazanie skomplikowanych zwizków
czcych specyfik wizienia z zachowaniem aresztantów
5
. Naley przy tym
zwróci uwag na gradacj opisywanych miejsc – rónice midzy celami i kory-
tarzami a gabinetem „wielmonego”.
Kancelaria naczelnika prezentuje si niezwykle okazale – na zielonym suk-
nie dugiego stou le rozoone wielkie ksigi, szafy wypenione s po brzegi
dokumentami i papierami (co ma
wiadczy o pracowito
ci i dokadnym wype-
nianiu obowizków przez dyrektora zakadu), liczne pliki akt rozrzucone s po
ktach pokoju, a w centralnym miejscu znajduje si okazay przycisk do papieru
oraz skórzany fotel – atrybut wadzy „wielmonego”. Czym
, co szczególnie
przykuwa uwag osoby postronnej, jest czarny krucyfiks i Chrystus z ko
ci so-
niowej, symbole nie tylko wiary chrze
cijaskiej, ale i miosierdzia, mio
ci wo-
bec blinich.
Najciekawiej jednak wyglda mieszkanie naczelnika, do którego narratorka
bya wielokrotnie zapraszana na wystawn uczt:
Na wstpie spotykasz stó nakryty do
niadania. Obok kredensu aresztant z podrosymi
nieco wosami i w cywilnym ubraniu przeciera talerze. Z gbokiego pómiska kurz si
flaki, obok stoi wyborne maso, rzodkiewka, bueczki, sery, piwo i wino. Na próno si
upierasz, na próno zapewniasz, e
niegodny. Pan nadzorca sam ci na talerz nakada,
a napeniwszy kieliszki pije twoje zdrowie.
Po niadaniu prowadzi ci gospodarz do salonu. Tu przede wszystkim dane ci jest po-
dziwia stoliczek zrobiony na imieniny przez winiów, na stoliczku bukiet z chleba tej-
e fabryki, nad stoliczkiem laurka w ramkach, za szkem, a na niej powinszowanie od
aresztantek […]. Na drugiej
cianie druga laurka przeszoroczna, nad fortepianem trzecia.
5
S.
Przybyliski,
Podkultura wizienna. Wielowymiarowo rzeczywistoci penitencjarnej, Kra-
ków 2005, s. 119–133.
„Obrazki wizienne” Marii Konopnickiej – kadrowane faktografie
39
„Wielmony” ma ca galeri tych interesujcych pamitek. Ogldasz ich pi, sze
,
dziesi, ale nie moesz obejrze wszystkich (JJN, 230–231).
Tak oto prezentuj si gabinet i pokoje mieszkalne naczelnika na pierwszy
rzut oka. Konopnicka burzy jednak ten sielankowy opis do gorzk refleksj:
Jeeli za
nowicjuszem nie jeste
lub je
li oczy twoje instynktem widz, gdzie w takich
biurach i
i czego szuka, to przede wszystkim patrzysz na wytart i jakby wyobion
licznymi stopami podog w progu, na szczupe oszalowanie tworzce nieopodal od wej-
cia rodzaj wpóprzymionego i ciasnego kojca, gdzie si daj „widzenia”, wreszcie spo-
gldasz na pokryte grub warstw kurzu ksiczyny, które le kupkami na oknie, wi-
docznie rzadko bardzo poruszane (JJN, 226).
Jak bardzo róni si pomieszczenia „wielmonego” i cele wizienne, mo-
na wnioskowa ju z pierwszych opisów dokonanych przez wnikliw obserwa-
tork. Karcer wizienny, zwany „ciemn”, to miejsce, w którym aresztanci od-
siadywali kary za drobne przewinienia i wystpki, jakich dopu
cili si w czasie
przebywania w zakadzie. Przypomina on bardziej
redniowieczny loch – bez
najmniejszego okienka, spowity gst ciemno
ci (std te jego druga nazwa),
o murach
liskich i strasznych. Tam trafili m.in. Cygan i Onufer, bohaterowie
Obrazków, przeywajc we prawdziwe katusze.
Kolejnymi elementami, skadajcymi si na cao gmachu wiziennego, s
schody i dugie korytarze. Utrzymane w nieskazitelnej czysto
ci, trc mimo
wszystko stchlizn, przyprawiajc o mdo
ci ludzi z zewntrz. Na schodach
mona spotka winia czogajcego si ze skorup w rku, któr skrobie stop-
nie. Po korytarzach natomiast chodz skazani wyznaczeni do roznoszenia obiadu.
Dugie wizienne korytarze (tzw. przestrze drogi) prowadz do tzw. nume-
rów, w których zamykani s aresztanci. Cele te podzielono na oddziay kobiece
i mskie, wszystkie jednak wygldaj bardzo podobnie. Wchodzi si do nich
przez cikie, masywne drzwi zamykane na grube klucze, którymi dysponuje
stary dozorca Jakub. W kadych drzwiach znajduje si uchylony luft sucy do
podpatrywania, co si w danym numerze dzieje, oraz do podawania jedzenia
winiom w okre
lonych porach posików. (Podobnie zbudowane s lazarety –
miejsca pobytu chorych i izolowanych aresztantów). Same cele wyposaone s
raczej skromnie, zgodnie z wymogami zakadów penitencjarnych. Nie znajdzie
si w nich nic, co – zdaniem wadz administracyjnych – naley do przedmiotów
niepotrzebnych. Kady wizie ma swój wasny tapczan z kocem, kodr i po-
duszk, cynow miseczk, z której spoywa w cigu dnia posiki, oraz dzbanek
na wod. ciany numerów pomalowane s na jednolity, brudnoszary kolor, po-
gbiajcy smutny nastrój panujcy wewntrz budynku wiziennego, a zewszd
dobywa si charakterystyczna, duszna wo stchlizny. W gmachu zakadu kar-
nego umieszczone s take warsztaty szewskie i krawieckie oraz kuchnia, gdzie
pracuj skazani.
Rzeczywisto przedstawiona w Obrazkach wiziennych stanowi globalny
ukad znaczeniowy o cechach przestrzennych i w sposób trway wypenia frag-
40
Joanna WI C AW
ment nakre
lonej przez narratork przestrzeni. Wszystkie opisy, czyli konstruk-
cje jzykowe komunikujce o tworach przestrzennych, graj w Obrazkach nie-
zwykle istotn rol. Nie s to zawizkowe, pojedyncze i krótkie informacje, ale
stanowi do
rozbudowane wiadomo
ci podane w sposób cigy. W tym te
przypadku mona mówi o opisie scalonym przedstawionej przestrzeni, na który
skadaj si m.in.: identyfikacja wikszego ukadu przestrzennego (wntrza bu-
dynku wiziennego), wyliczenie jego cz
ci skadowych (sal, numerów itp.),
okre
lenie zwizków przestrzennych midzy tymi cz
ciami (rozmieszczenie
poszczególnych pomieszcze), wymienienie wa
ciwo
ci charakteryzujcych
dane miejsca, wyja
nienia wprowadzajce informacje niedostpne bezpo
redniej
obserwacji (wszelkie uwagi i refleksje Konopnickiej dotyczce wygldu gmachu
penitencjarnego), estetyczna i praktyczna ocena przestrzeni, a take jej emotyw-
na interpretacja.
Niewtpliwie, opis dokonany przez narratork Obrazków naley do typu
zmediatyzowanych, czyli stworzonych z punktu widzenia autorki, jej wiedzy
i oceny. wiadcz o tym m.in. wa
ciwo
ci dostrzegalne zmysowo (sensorycz-
nie). Znajdziemy tu róne jako
ci wzrokowe – rozmiary, ksztaty, barwy
i o
wietlenie przedstawionych pomieszcze – oraz jako
ci wchowe (wo st-
chlizny), dotykowe (zniszczone, chropowate, zakurzone ksiki) i motoryczne
(przemieszczajcy si wóz z dostaw kapusty, otwierajca si brama i drzwi)
6
.
Sownictwo, jakim posuguje si Konopnicka w opisie przestrzeni wizien-
nej, jest raczej potoczne, umiarowe, ale te waloryzujce
7
. Zauwaalne s pewne
zasady porzdkujce konstrukcj opisu. Narratorka selekcjonuje podawane in-
formacje wedug ich wano
ci oraz ze wzgldu na jej nastawienie jako obserwa-
torki. Przechodzi wic od wiadomo
ci ogólnych (pozorny wygld pomieszcze)
do szczegóowych (swe obserwacje wzbogaca refleksjami i licznymi uwagami
na temat tego, czego w danym momencie jest
wiadkiem). Przy gbszej analizie
opisywanych zjawisk posuguje si natomiast metod, która ujmuje wiele aspek-
tów sensorycznych przy jednoczesnym zachowaniu kolejno
ci percepcji (np.
dokonuje przedstawienia szczegóowego wygldu gabinetu „wielmonego”, kie-
rujc si nastpstwem rejestrowanych przedmiotów, które si w nim znajduj).
Niezmiernie wanym sposobem, jakiemu zosta poddany opis przestrzeni
wiziennej w Obrazkach, jest jego kinetyzacja, polegajca na takim konstru-
owaniu, by poprzez opowiadanie ukaza kolejne akty poznawcze narratorki.
Poszczególne informacje zawarte w Obrazkach ulegaj powolnemu scaleniu
i s konsekwentnie uzupeniane za pomoc rónych wniosków czy domniemy-
wa. W ten oto sposób w odbiorze omawianych utworów konstytuuj si wszel-
kie przedmioty znajdujce si na terenie wizienia (za przykad niech posuy
6
Zob. H. Markiewicz, Gówne problemy wiedzy o literaturze, wyd. 5 uzup., Kraków 1980, s. 89.
7
Zupenie innym typem sownictwa (a przez to zgoa odmiennym obrazem wizienia) posuguje
si w swej twórczo
ci wspóczesny pisarz, Andrzej Stasiuk. Por. A. Stasiuk, Mury Hebronu,
Warszawa 1996.
„Obrazki wizienne” Marii Konopnickiej – kadrowane faktografie
41
wyposaenie kancelarii naczelnika zakadu karnego) oraz cao
przestrzeni
wiziennej, co z kolei skada si na proces „stawania si” owych opisów.
Konopnicka, zestawiajc ze sob twory przestrzenne, pozwolia dostrzec
wystpujce midzy nimi relacje. S one oparte nie tylko na wizi przylego-
ciowej (numery wystpuj obok siebie), ale równie na wizi paralelizmu, ro-
zumianego tu jako kontrast i gradacja (wspomniane rónice: cele wizienne –
gabinet „wielmonego”). Opozycja taka daje moliwo
najpeniejszego odbioru
czytelniczego i sposobno
ujrzenia zarysowanych konstrukcji.
Narratorka Obrazków wiziennych okazaa si nie tylko znakomitym psy-
chologiem, penetrujcym najciemniejsze i najbardziej niedostpne zakamarki
ludzkiej duszy
8
, ale równie – o czym czytelnik wielokrotnie moe si przeko-
na – socjologiem, który rzetelnie bada zachowania danej grupy spoecznej.
Udowodnia, i spojrzenie na dusz czowieka poprzez pryzmat jego emocji oraz
przey daje w peni uksztatowany i miarodajny obraz. Konopnicka bowiem nie
traktowaa swych bohaterów jak winiów z wypaczonymi charakterami,
skrzywionymi osobowo
ciami, ale pragna ukaza ich jako zwykych ludzi,
a historie skazanych – jako uniwersalne losy i zdarzenia bdce udziaem wielu.
Analiza emocji aresztantów podparta jest w Obrazkach szczegóowym
przedstawieniem wygldu omawianych postaci
9
. Tym, co uderza w owych opi-
sach, jest anonimowe potraktowanie winiów. Potwierdza to jedynie wcze-
niejsz tez o ponadczasowym przesaniu i wymowie utworów. Wspomniana
anonimowo
dotyczy jednak tych skazaców, których historie nie stay si od-
rbnym tematem rozwaa autorki. Przeanalizowanie bezimiennych sylwetek
stanowi niejako dopenienie badania caej spoeczno
ci wiziennej oraz budowanie
potrzebnego zaplecza merytorycznego do póniejszych wniosków i refleksji.
Konopnicka czsto go cia za murami zakadów penitencjarnych. Czytelnik
Obrazków z atwo
ci zauway ywe zainteresowanie narratorki podejmowan
w utworach kwest wizie, a take skrupulatno
obserwacji badaczki. Przeja-
wia si to wyranie w bardzo szczegóowych opisach bohaterów. W Podug
ksigi czytamy:
Najcharakterystyczniejsz cech winia jest jego postawa. Przy pewnej wprawie mona
po niej od pierwszego rzutu oka pozna dugo
odcierpianej kary, tak wa
nie jak si po
zbach wiek konia poznaje.
Jednoroczni róni si pomidzy sob znacznie chodem, ruchem rk i ramion, sposo-
bem trzymania gowy i noszenia siwego kubraka, sztywno
ci szyi, nawet trybem wy-
krcania si na zawrotach drogi. Drugoroczni maj wszyscy nagite grzbiety i kark jakby
wyacy naprzód z konierza.
Rónice ruchów zacieraj si pomidzy nimi, najsilniejsi tylko zachowuj wa ciw so-
bie postaw jeszcze w trzecim roku. Po tym terminie wszyscy si upodabniaj (PK, 213).
8
Zob. M. Szypowska, Konopnicka jakiej nie znamy, Warszawa 1963, s. 107.
9
Zob. E. Miodoska-Brookes, A. Kulawik, M. Tatara, Zarys poetyki, Warszawa 1972, s. 83.
42
Joanna WI C AW
Postawa winia jest tutaj pierwszym i najwaniejszym etapem poznania
czowieka odizolowanego od reszty
wiata, a przez to zepchnitego na margines
ycia spoecznego. Zastosowany przez autork podzia aresztantów na jedno-
i drugorocznych daje wstrzsajcy obraz zmian, jakie zachodz w jednostce
ludzkiej podczas pobytu w wizieniu. Tak przedstawieni skazani, zarówno ko-
biety, jak i mczyni, nie pokrywaj si ze stereotypowym wyobraeniem prze-
stpcy, czyli osoby brutalnej, wulgarnej oraz odpychajcej i napawajcej obrzy-
dzeniem „prawego obywatela”. Obraz tych ludzi, nakre
lony przez Konopnick,
cakowicie odbiega od szablonowego ujcia winiów „zaszufladkowanych” za-
zwyczaj jako jednostki pozbawione poczucia moralno
ci i wyszych uczu czy
instynktów. Naley jednak zaznaczy, i narratorka nie apeluje w ten sposób do
wraliwo
ci czytelniczej, próbujc „wybieli” swych bohaterów lub ich uspra-
wiedliwia. Zachowuje dystans, a jej postaw cechuje obiektywizm, co wydaje
si wprost konieczne w pracy reporterskiej. Konopnicka zasuguje na podziw,
gdy nie jest atwym wyciszenie wasnych emocji, zwaszcza w tak delikatnej
materii, jak staje si specyficzne
rodowisko wizienne i obserwacja wszech-
obecnego za oraz niesprawiedliwo
ci.
W pewnym momencie badaczka formuuje zdanie, które stanowi no nik an-
tropologicznej refleksji:
Czowiek przestaje istnie jako indywiduum, a zamienia si w czstk tej szarej, bez-
barwnej, bezksztatnej masy, która si nazywa ludno
ci wizienn (PK, 213).
Ta przeraajca konstatacja u wiadamia odbiorcy, czym tak naprawd jest
egzystencja skazaców. To nie ycie, lecz wegetacja, powolne umieranie ludzi,
którzy – zdaniem administracji wiziennej – zasuguj wycznie na upokorzenie
i odebranie czowieczej godno
ci. Oprawcom, bo tak wypada nazwa wadze
zakadu karnego, nie wystarcza
wiadomo
, e kar dla aresztantów jest pobyt
za kratami (przewidziany w wikszo
ci przypadków na dugie lata); oni znajduj
satysfakcj w codziennym ponianiu i obserwowaniu, jak peen ycia czowiek
nagle ga
nie i zamienia si z wolna w cie snujcy si bez celu po wiziennym
korytarzu czy dziedzicu…
Co zatem czeka skazaca, gdy przestaje ju by owym „indywiduum”? Ko-
nopnicka podaje:
Nogi winia staj si wtedy kabkowate i wte; ustawione przy sobie stopy rozwieraj
si pod ktem coraz prostszym; naprzód wygite kolana dr nieraz widocznie, chód by-
wa ciki, wlokcy si, ruchy niedone, powolne, a rce wisz po obu bokach ciaa
jakby nadmiernie wyduone i wyruszone ze stawów. Rzecz dziwna, przeobraeniu temu
podlegaj gównie mczyni (PK, 213).
Szkic wygldu aresztantów daje obraz ludzi wiekowych, zmczonych y-
ciem i mocno przez nie do
wiadczonych. Zniedoniae ruchy, ciki chód
i barki jak gdyby ugite pod jarzmem nieszcz
cia i trosk – charakteryzuj
zwaszcza mczyzn. To znamienne. O kobietach bowiem czytamy:
„Obrazki wizienne” Marii Konopnickiej – kadrowane faktografie
43
Kobiety wszystkie prawie zachowuj nienaruszon odrbno
swoj przez dugie lata
i dopiero najstarsze, po wielokrotnych powrotach dogasajce tu aresztantki ulegaj niwe-
lujcym wpywom wiziennego ycia (PK, 213).
Mczyni, jak wynika z wnikliwych obserwacji autorki, s o wiele mniej
odporni na skutki pobytu w wizieniu. Nie potrafi (czy nie chc?) przeciwsta-
wi si destrukcyjnym przeyciom i emocjom. Inaczej rzecz si ma z kobietami,
które bohatersko staraj si nie ulega – skdind nieuchronnym w ko-
cu – zmianom. Metamorfoza, bdca wynikiem czy to braku siy na dalszy opór,
czy penej smutnej rezygnacji postawy wobec otaczajcej szarej rzeczywisto
ci,
nastpuje dopiero po latach i wielokrotnych powrotach za mury wizienia.
Kolejn cech wygldu skazanych, która wydaje si istotna z punktu widze-
nia Konopnickiej przy analizie osobowo
ci aresztantów, jest cera. Staje si ona
wiadectwem przey wewntrznych i napi emocjonalnych towarzyszcych
winiom:
Po ruchach i postawie idzie cera. Ta w pierwszym roku bywa blada,
niada, krwista na-
wet, podlega momentalnym zmianom zabarwienia i w ogóle ma silniejsze, cieplejsze to-
ny. W drugim roku widnie i óknie bardzo szybko, skóra wtleje i nabiera pergamino-
wej sucho
ci i martwoty; w trzecim rzuca si na ni jaki
cie zielonkowaty, zwaszcza
okoo uszu, ust i oczu; niekiedy barwa óta, oleista, cie ten przemaga, szczególniej na
skroniach i czole, które si nieraz tak
wieci jakby napuszczone tuszczem. W dalszych
latach twarz winia staje si rozmik; przybiera barw ziemist i jest wybornym do-
kumentem do sów genezy, opiewajcych, i czowiek ulepiony zosta z gliny i z muu
ziemi. Zmianom tym podlega wikszo
kobiet na równi z mczyznami (PK, 213–214).
Z koloru cery mona równie wyczyta, jak dugo dany czowiek przebywa
w zakadzie karnym oraz co przeszed, przey. Szybko postpujce zmiany
w jej zabarwieniu
wiadcz o nieuchronnym przeobraaniu si jednostki w „sza-
r, bezksztatn mas”, przyrównan do figurki ulepionej z gliny i muu, w któ-
rej nie ma ycia, a która zachowaa jedynie ludzkie ksztaty. Warto zauway, i
Konopnicka, przywoujc owo porównanie, signa do starogreckiej mitycznej
opowie
ci o stworzeniu czowieka. Tam, w jednolit mas zosta tchniony po-
mie ycia, tu – w Obrazkach – pomie ów ucieka niezauwaalnie, pozostawia-
jc po sobie zaledwie zlepek martwej gliny…
Ostatni cech zewntrzn winiów, cho mniej istotn ni postawa i cera,
jest wyraz oczu. Narratorka sama okre
la t swoisto
jako „trzeciorzdn”.
Z pewno
ci ma to zwizek z faktem, i spojrzenie, jego rodzaj, mona scharak-
teryzowa dopiero wówczas, gdy nastpuje rozmowa z danym czowiekiem,
przycignie si jego wzrok, zatrzyma, wyczyta przekazywane sygnay. Nie zaw-
sze jest to moliwe, dlatego te ów wyraz oczu – jako przedmiot analizy – odsu-
nity zosta na dalszy plan. Oto jak wedug Konopnickiej wyglda spojrzenie
aresztantów:
U pierwszorocznych bywa ono zwykle ruchliwe, latajce, niespokojne, gorczkowe. Za-
palaj si w nim i gasn blaski niespodziane, iskry przelotnych wzrusze, obaw, pomy-
sów, zalegaj je cienie nagie, gbokie, z siwych czynic renice zielone, z modrych –
44
Joanna WI C AW
czarne. W drugim roku renica winia blednie, mci si, zeszkliwia i upodabnia do sto-
jcej w botnym dole wody. W trzecim matowo
spojrzenia wzrasta z dniem kadym,
oczy koowaciej i jakby zaokrglaj si w orbitach, a z gbi ich wyziera ogólne zniedo-
nienie albo zwierzca zo
liwo
. Z biegiem czasu rozwija si to a do idiotyzmu
w jednym kierunku, a do prawdziwie mapiej przebiego
ci w drugim. Idiotyczne spoj-
rzenie godzi si bardzo dobrze ze sple
nia jakby cer winia i zwykle z ni chodzi
w parze. Bywaj wszake wyjtki, a kiedy w gliniastej, rozmikej twarzy zagorzej re-
nice pospnym, czerwonym ogniem, zjawisko to bywa straszne i zwykle si koczy jak
katastrof (PK, 214).
W tym samym obrazku narratorka przechodzi do omówienia napi emocjo-
nalnych Cygana, których wyrazem jest wa nie wzrok:
Takim wa
nie spojrzeniem paajcym patrzy w otwart, nieco widn z jednego kta w
ogródku bram mody stosunkowo wizie, którego wszake postawa i cera zdradzay
dawnego ju aresztanta.
Na oko wida byo, e siedzi ju najmniej cztery, pi lat moe. Musiaa to by jed-
nak organizacja wyjtkowo silna, gdy prosty dotd sztywny kark wynosi wysoko nad
inne jego ogolon i czarniaw gow (PK, 214).
Wstrzsajca i przeraajca historia bohatera Podug ksigi w duej mierze
bazuje na stworzeniu emotywnego obrazu skazaca. Konopnicka wskazuje na
cierpienie Cygana i wewntrzn burz napi oraz sprzeczno
ci tej tragicznej
postaci:
Baczniejszy spostrzegacz poznaby z atwo
ci, e wizie przebywa ten punkt krytycz-
ny, w którym cierpienie nie przeamao woli i energii, staje si na duej wprost niezno-
nym, niemoliwym. Potd – a nie dalej – krzyczy co
w ludzkiej istocie, która dosza do
takiego krytycznego punktu, a prawodawstwo kryminalne nigdy do
szeroko uwzgld-
ni, nigdy do
bacznie rozpozna nie moe tego momentu psychicznego (PK, 215).
Konopnicka dwukrotnie operuje swierdzeniem „punkt krytyczny”. Uywa
tego sformuowania, by podkre
li skomplikowane uczucia targajce mczyzn
i wyrazi tym samym dramat rozgrywajcy si w duszy uciekiniera. Stanowi to
niejako preludium do dalszej, traumatycznej historii; schwytanie winia, ska-
towanie, wtrcenie do „ciemnej” i wymierzenie sprawiedliwo
ci przez wspó-
winiów – to kolejne epizody tej ponurej opowie
ci. Cygan jest osaczony ni-
czym dzikie zwierz, pozbawiony prawa do poszanowania ludzkiej godno
ci.
Staje si kozem ofiarnym nie tylko bezdusznej administracji wiziennej, ale
take innych osadzonych. Po wszystkim, co przey, umiera – w samotno
ci
i zapomnieniu, odizolowany od
wiata i za ycia, i w momencie konania.
Podobna sytuacja jest udziaem Onufra, tytuowego bohatera innego obrazka
autorstwa Marii Konopnickiej. Wizie ten przeywa prawdziw gehenn, su-
c u bogatego kupca: bywa bity, poniany i maltretowany. Nastpnie, z powo-
du zaamania psychicznego, dokonuje morderstwa na swoim oprawcy, a potem –
bdc w amoku – zabija kilkunastoletniego Julka, jedynego przyjaciela. Swoisty
dramat Onufra osiga punkt kulminacyjny, gdy mczyzna trafia do zakadu
karnego. To w tym miejscu napotyka na brak zrozumienia ze strony przeoo-
„Obrazki wizienne” Marii Konopnickiej – kadrowane faktografie
45
nych i innych aresztantów, co w efekcie koczy si kilkoma nieudanymi próba-
mi samobójczymi, a wreszcie –
mierci. Czowiek ów odchodzi przepeniony
panicznym lkiem i cakowicie rozdarty wewntrznie.
Znakomitym i wyjtkowo trafnym komentarzem do tragicznej historii Onu-
fra Ska s sowa, które znany krytyk i eseista, Jan Marx, zawar we wstpie do
swojej pracy pt. Idea samobójstwa w filozofii. Od antyku do wspóczesnoci:
ycie jest drog na szafot, któr czowiek, przystrojony koron cierniow z ró, poda
od urodzenia do naturalnej
mierci, niezdolny, je
li odrzuci samobójstwo, do wyrwania
si z puapki istnienia i ubezwasnowolniajcej sieci jej obiektywnych i subiektywnych
uzalenie […]. Czowiek, zakadnik nico
ci, tylko w przeyciu ekstatycznym moe
zneutralizowa
wiadomo
obezwadniajcego absurdu machinalnego trwania. Je
li ta
neutralizujca rola zawiedzie, pozostaje jedyna alternatywa radykalnego uwolnienia si
ode: samobójstwo. Jest ono tratw ratunkow uwalniajc od tyranii urodzenia, na które
nie mamy wpywu, a zarazem form bezwarunkowej autoafirmacji woli
10
.
Interpretujc powysze sowa i przyrównujc je do przygnbiajcej opowie-
ci o Onufrze, mona zauway, e wa
ciwie cae ycie tego czowieka byo
„drog na szafot”. Targajc si na wasne ycie, wizie ów próbowa przerwa
sie obezwadniajcego, osaczajcego zewszd strachu oraz poczucia nico
ci
i wyzwoli si z obrczy przeraenia. Mimo e próby samobójcze nie powiody
si, Onufer zmar jednak – samotnie i w ogromnym, wewntrznym cierpieniu.
Analizujc Obrazki wizienne Marii Konopnickiej, nie sposób nie zgbi
przey i napi emocjonalnych bohaterów. Szczegóowa penetracja tych deli-
katnych kwestii pozwala na uzyskanie penego obrazu nakre
lonych w nich pro-
blemów oraz zrozumienie przekazu narratorki, która – mimo profesjonalnego
obiektywizmu – nie odmówia miejsca uczuciom w swych utworach. Niejedno-
krotnie podkre
laa, e s one czym
pierwotnym. Emocje oparte na uwarunko-
waniach genetycznych ulegaj rozwojowi w kontakcie jednostki ze
rodowi-
skiem. Utrata relacji z osobami yczliwymi, poraki yciowe, niebezpieczestwa
– wyzwalaj smutek, strach, gniew, agresj, ale te poczucie beznadziejno
ci
i prowadz nierzadko do decyzji o odebraniu sobie ycia
11
.
rodowisko wizienne staje si miejscem, w którym przestaje liczy si
czowiek, nadrzdn za
warto
ci jest dbanie o wasne interesy. Wizie w za-
kadzie karnym znajduje si w innym
wiecie – istnieje jako zapis w dokumen-
tach i tak te bywa traktowany. To przedmiotowe traktowanie ludzi znajduje
wyraz w czsto stosowanym zabiegu zachowania anonimowo
ci opisywanych
przez autork postaci. Wielokrotnie narratorka uzyskuje informacje na temat nie
imion i nazwisk aresztantów, ale ich przydomków. Czowiek bez imienia to isto-
ta niepenowarto
ciowa, pozbawiona jednej z najwaniejszych wasno
ci i spro-
wadzona przez to do roli martwego przedmiotu.
10
J. Marx, Idea samobójstwa w filozofii. Od antyku do wspóczesnoci, Warszawa 2003, s. 7.
11
Zob. Przemoc i agresja jako zjawiska spoeczne, red. M. Binczycka-Anholcer, Warszawa 2003,
s. 112–114.
46
Joanna WI C AW
To pochylenie si Konopnickiej nad sabym i bezbronnym czowiekiem po-
woduje, e czytelnik zastanawia si nad wymow utworów w sposób szczegól-
ny. Do tej pory tematyka literatury okresu pozytywizmu dotyczya w wikszo
ci
przypadków sylwetek tych wszystkich, którzy z przyczyn niezalenych, takich
jak sytuacja materialna, pochodzenie czy status spoeczny – byli krzywdzeni,
poniani i odzierani z najwaniejszego prawa przysugujcemu kadej jednostce
ludzkiej, czyli godno
ci i poszanowania. Obrazki wizienne podnosz problem
cierpie czowieka nie do koca krystalicznego, który w pewnym momencie
swojego ycia, nie zawsze
wiadomie, wkroczy w
wiat bezprawia. Samych
motywów czynów przestpczych pisarka jednak nie roztrzsa, sygnalizujc
w ten sposób, i nie dziaania, jakie stay si udziaem tych ludzi, s istotne, ale
sam czowiek jako warto
nadrzdna.
Summary
Obrazki wizienne by Maria Konopnicka – facts in frames
Although temperate in her appraisal of her own works, Maria Konopnicka did not hesitate to
reveal her personal attitude towards the world presented in the group of “prison” writings. Obrazki
wizienne add new motifs to the tradition of prose undertaking a sui generis social and moral diag-
nostics. The writer was one of the first authors who introduced thorough characteristics of the
prison environment into literature. Her novellas constitute primarily a new type of psychological
analysis applied to characters arousing compassion and pity but never assumed to have a rich inner
life or to profess any values at all. This feature, in connection with a modern, report technique of
fact description, shocking and brutal, constitute the novelty of the discussed writings, placing
Maria Konopnicka at a distinguished position among the researchers of the mysteries of those who
“hit the rock bottom”.
Obrazki wizienne is a superb study of habits, characters and psychological features. Its con-
struction is very clearly subjected to a reporting regime. We are witnessing the slowly crystallizing
individuality of Konopnicka as a reporter. This work features not only the formation of the sub-
ject-matter, which was one of the areas of interests of the writer, but also, and perhaps, most sig-
nificantly, it features a novel, thus original, attitude towards the characters, a novel method of pre-
senting their appearance and penetrating the mysteries of their psyche. This weighty task subordi-
nates the function of the narrator, who appears extremely skillful and discrete in enhancing the
most important moments of the characters’ experiences, revealed in their own utterances and ac-
tions.
An equally important aspect of deliberations in Konopnicka’s works is space – a significant
compositional factor of Obrazki wizienne. The reality presented therein constitutes a global se-
mantic system with spatial features, and permanently fills the fragment of space outlined by the
narrator.
P R A C E NA U K O W E A k a d e mi i i m. J a n a D u g o s z a w C z s t o ch o wi e
Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury
2011, z. XII
Tomasz MUCHA
Tragedia w ponowoczesnoci a tragedia antyczna –
na przykadach dramatów Romana Brandstaettera
i ich staroytnych odpowiedników
Na przestrzeni wielu stuleci literatura przechodzia kolejne stadia rozwoju.
Róne epoki – w zaleno
ci od potrzeb – wyksztacay nowe formy literackie,
ale te powracay do dawnych. Z czasem coraz cz
ciej zdarzao si te czy
wyksztacone wcze
niej gatunki, przez co granice midzy nimi, ale równie
midzy rodzajami literackimi, zaczy si zaciera.
Czy zatem synkretyzm rodzajowy i gatunkowy wspóczesnych utworów lite-
rackich oraz ich genetyczne obcienie innymi tekstami kultury sprawiaj, e ich
klasyfikacja, tak zwane „szufladkowanie”, przejawiajce si w przyporzdko-
wywaniu poszczególnych pozycji ksikowych do konkretnych gatunków lite-
rackich – staj si coraz trudniejsze? W wielu przypadkach na pewno tak. Ale to
nie musi oznacza, e od tradycyjnych gatunków w ponowoczesno
ci odchodzi
si ju zupenie.
Rozwaania, które tutaj podejmiemy, maj nam odpowiedzie na pytanie,
czy gatunek literacki, który uksztatowa si w staroytno
ci, moe funkcjono-
wa i w literaturze wspóczesnej, gdzie o jednoznaczno
gatunkow coraz trud-
niej. A je
li moe, to w jaki sposób si to dzieje, jak dalece pozosta on wierny
antycznym pierwowzorom.
Owym gatunkiem, którym si tu zajmiemy, jest tragedia. Za przykady do
analizy posu nam za
dwa (opatrzone podtytuem Tragedia) wspóczesne
utwory dramatyczne Romana Brandstaettera: Medea (pochodzca z 1959 roku)
i Cisza (sprzed 1961 roku), które spróbujemy skonfrontowa z dzieami, jakie
mona (przez wzgld na to, i nawizuj do tych samych mitów) uzna za ich
staroytne odpowiedniki – z Eurypidesow Mede (z 431 roku przed nasz er)
oraz z Sofoklesow Antygon (z 442 roku przed nasz er). Za to analizy posu-
y nam z kolei go
na teoretycznoliteracka rozprawa antyczna Poetyka autorstwa
48
Tomasz MUCHA
jednego z najsynniejszych filozofów staroytno
ci – Arystotelesa ze Stagiry,
yjcego w IV wieku przed nasz er, a wic majcego najlepszy dostp do wie-
dzy o gatunku, który uksztatowa si, rozwin i najwiksze triumfy
wici
w V wieku przed nasz er.
Stagiryta pisze, e tragedia wywodzi si od dytyrambu (Poet. IV, 1449a 9–10)
1
,
czyli gatunku greckiej liryki chóralnej, bdcego pie
ni sawic mitycznego
boga Dionizosa, patrona wina, ekstazy i podnych si natury. Na jego cze
w bdcej cz
ci staroytnej Grecji Attyce organizowano huczne uroczysto
ci,
zwane Dionizjami, podczas których chór mczyzn w przebraniach kozów (to-
warzyszami wdrówek Dionizosa byli satyrowie – pó ludzie, pó kozy, lubieni
bokowie podno
ci) wykonywa owe pochwalne pie
ni. Std te najprawdopo-
dobniej zaczerpnito nazw tworzcego si gatunku literackiego – „tragedia”,
czyli „pie
koza” (
ͼͩͫᖦͬͧͩ
; od wyrazów:
ͼͤͫͷͺ
– ‘kozio’ i
ͤRͱͬͦ
–
‘pie ’)
2
.
Z czasem jednak pozbyto si kolich przebra i coraz bardziej rosa rola
przodownika chóru, czyli koryfeusza, a take
piewów solowych, ale i stopnio-
wo zaczto wprowadza do przedstawie tematyk zwizan z kultem – zna-
nych z mitów – legendarnych herosów bd rzeczywistych zmarych bohaterów.
Kluczowym momentem w tworzeniu si attyckiej tragedii byo wprowadzenie
na scen aktora, który móg prowadzi dialog z koryfeuszem i z caym chórem.
Autorstwo tego przeomu artystycznego przypisuje si yjcemu w VI wieku
przed nasz er Tespisowi, który jednocze
nie sam by owym pierwszym akto-
rem
3
. Potem – dziki Ajschylosowi (yjcemu w latach 525–456 przed nasz
er) – pojawi si na scenie drugi aktor, a Sofokles (496–406) wprowadzi aktora
trzeciego.
Na przestrzeni kilkudziesiciu lat pitego wieku przed nasz er, gdy trage-
dia ksztatowaa si jako gatunek literacki
4
, ewoluowaa ona, ulegajc rozma-
itym przemianom czy odnowom, czemu te zapewne przysuyo si wspóza-
wodnictwo tragediopisarzy podczas konkursów organizowanych przy okazji
Wielkich Dionizji w Teatrze Dionizosa w Atenach. Kady twórca stara si
wprowadza wówczas co
nowego, przez co wzbogacay si
rodki artystyczne-
go wyrazu, rónicoway si formy ekspresji. Tote ewolucja gatunku sprawia, i
dziea Ajschylosa, Sofoklesa i trzeciego z wielkich tragików greckich – yjcego
1
Arystoteles, Poetyka, prze. i oprac. H. Podbielski, Wrocaw 1983, s. 12.
2
O hipotezach co do genezy samej nazwy „tragedia” pisze Jacqueline de Romilly. Zob. teje,
Tragedia grecka, prze. I. Sawiska, Warszawa 1994, s. 15–18.
3
To, e Tespis by jedynym aktorem w swoich przedstawieniach, nie znaczy oczywi cie, e
w widowisku wystpowaa tylko jedna posta. Mogo ich by kilka, bo ów staroytny artysta
dysponowa rónymi kostiumami i maskami (w antyku grano wycznie w maskach), aczkol-
wiek dwie postacie na scenie w tym samym momencie spotka si nie byy w stanie.
4
Genezie tragedii jako gatunku literackiego wicej miejsca po wica midzy innymi Stefan
Srebrny w: tego, Teatr grecki i polski, Warszawa 1984, s. 109–128.
Tragedia w ponowoczesnoci a tragedia antyczna…
49
w latach 480–406 – Eurypidesa (bo ze staroytnych tragedii tylko ich dziea s
dzi
znane) posiadaj pewne rónice genologiczne, co jednak nie oznacza, e nie
da si uchwyci elementów wspólnych
5
w tych utworach, okre lanych mianem
tragedii. Bo przecie gdyby tak byo, to nie mona by w ogóle mówi o tragedii
jako gatunku. Dlatego warto przytoczy opart na zasadzie mimesis, czyli na
la-
dowania rzeczywisto
ci, a zawart w Poetyce gatunkow definicj:
Tragedia jest to na
ladowcze przedstawienie akcji powanej, skoczonej i posiadajcej
(odpowiedni) wielko
, wyraone w jzyku ozdobnym, odmiennym w rónych cz-
ciach dziea, przedstawienie w formie dramatycznej, a nie narracyjnej, które przez
wzbudzenie lito
ci i trwogi doprowadza do „oczyszczenia” tych uczu (Poet. VI, 1449b
24–28)
6
.
Nasze porównawcze refleksje rozpocznijmy jednak od okre lenia tego, co
dla Arystotelesa jest najwaniejsze, przesdzajce o uznaniu jakiego
dziea za
tragedi, czyli ukadu zdarze (mythos) w utworze. Otó Henryk Podbielski,
podsumowujc rozwaania odnoszce si do tego zagadnienia we Wstpie do
Arystotelesowej Poetyki, pisze tak:
[…] mona powiedzie, e idealnie skonstruowana fabua tragiczna musi by w ujciu
Arystotelesa na
ladowaniem takiej akcji, która rozpoczyna si od „zbdzenia” bdcego
wynikiem nie
wiadomo
ci bohatera, nie
wiadomo
ci prowadzcej do popenienia (lub
jego zamiaru) czynu tragicznego (pathos), którego konsekwencj jest zmiana kierunku
biegu zdarze (perypetia), prowadzca do wyja
nienia (anagnorisis) tosamo
ci bohatera
bd jego ofiary i do potwierdzenia w ten sposób jego winy. W tym momencie bd za-
mienia si w win tragiczn, która wa
nie wzbudza uczucia „lito
ci i trwogi”, „samo-
oczyszczajce si” dziki sztuce mimetycznej
7
.
Zastanówmy si wobec tego, jak przedstawiaj si fabuy dramatów Brand-
staettera, a ci lej – jak maj si one do dzie antycznych i do teorii Stagiryty.
Na pocztek przyjrzyjmy si utworom inspirowanym motywem zaczerpni-
tym z tego samego tebaskiego mitu o rodzie Labdakidów, z którego wywodzi
si Antygona – tytuowa bohaterka dziea Sofoklesa oraz gówna posta Brand-
staetterowej Ciszy. Nasze wywody nieprzypadkowo zaczniemy od omówienia
Antygony, albowiem tragedia ta stanowi paradygmat tego gatunku. Zreszt
Arystoteles przede wszystkim wa
nie tragedie Sofoklesa niejednokrotnie dawa
za przykad wzorcowych.
Przed wa ciw analiz przypomnijmy tylko, e wedug mitologii
8
spadko-
biercy królestwa tebaskiego Eteokles i Polinejkes (bracia Antygony i Ismeny) –
5
O rónicach i zbieno ciach w technice tragedii u trzech najwybitniejszych tragików staroyt-
nej Grecji – Ajschylosa, Sofoklesa i Eurypidesa pisze Humphrey Davey Findley Kitto. Zob. te-
go, Tragedia grecka. Studium literackie, prze. J. Margaski, Bydgoszcz 1997, s. 233–266.
6
Arystoteles, dz. cyt., s. 17.
7
H. Podbielski, Wstp, [w:] Arystoteles, dz. cyt., s. XCI.
8
Pisze o tym m.in. Wadysaw Kopaliski – hasa: „Edyp” i „Siedmiu przeciw Tebom” w: tego,
Sownik mitów i tradycji kultury, Warszawa 2003, s. 267–268 i 1184.
50
Tomasz MUCHA
po udaniu si na wygnanie ich ojca, Edypa, i samobójstwie matki, Jokasty – po-
stanowili rzdzi królestwem na przemian – po roku. Ale Eteokles nie dotrzyma
umowy i wygna swego brata z Teb, uzurpujc sobie jedynowadztwo. W sukurs
Polinejkesowi przyszed jednak jego te
Adrastos, król Argos, którego armia,
dowodzona przez siedmiu rycerzy, miaa zdoby siedem tebaskich bram. Cho-
cia atak Argiwów zosta odparty, to Eteokles i Polinejkes pozabijali siebie na-
wzajem. Wadc Teb zosta Kreon, brat Jokasty, który pod grob kary
mierci
zabroni pochówku Polinejkesa jako zdrajcy, który napad na ojczyzn.
W utworze Sofoklesa wprawdzie to Antygona staje przed tragicznym wybo-
rem: pochowa brata i wypeni tym samym
wite prawo boskie, ale skaza si
jednocze
nie na
mier, czy usucha rozkazu wadcy ziemskiego i sprzeciwi
si bogom – ale nie jest tu ona typowym bohaterem tragicznym. Jak susznie za-
uwaa Maria Ma
lanka-Soro, „[…] bohaterem tragicznym Antygony jest przede
wszystkim Kreon”
9
. Tak po prostu wynika z ukadu zdarze tej tragedii. Akcja
rozpoczyna si od zbdzenia (hamartia) nowego wadcy miasta, polegajcego
na faszywym, niewa
ciwym rozpoznaniu sytuacji po bitwie. Hamartia wyraa
si tutaj wydaniem rozkazu bdcego de facto w sprzeczno
ci z wol bogów,
a wic z obowizkiem grzebania zmarych. Antygona, czynic pochówek bratu,
sprawia, i Kreon zostaje postawiony w sytuacji patowej, bo wadca, nie
wia-
domy konsekwencji swego rozkazu, staje przed podjciem decyzji o pozbawie-
niu ycia swej siostrzenicy. Mamy wic zamiar popenienia czynu tragicznego
(pathos), aczkolwiek czynem tragicznym jest ju sam zakaz grzebania zwok.
Jednocze
nie zachowanie dziewczyny – to, e kto
o
mieli si mu sprzeciwi –
zmienia bieg zdarze w kierunku przeciwnym intencjom dziaania króla (pery-
petia), pragncego ukara Polinejkesa za zdrad poprzez zbezczeszczenie jego
zwok, wystawionych na pastw dzikim zwierztom. Nieznoszcy sprzeciwu ty-
ran – pomimo pró
b Ismeny i swego syna, a ukochanego Antygony, Hajmona –
wydaje wyrok na siostrzenic. Ostatecznie jednak nie decyduje si on na zamor-
dowanie dziewczyny na oczach wasnego syna (co wcze
niej zapowiada), lecz –
aby nie rozgniewa zupenie bogów – postanawia uwizi j za miastem „[…]
Strawy przydajc jej tyle, by kani / Pozbawi grozy i kltwy nie
cign
[…]”
10
. Tymczasem okazuje si, e stary wróbita Tyrezjasz ma dla Kreona
wiadomo
, i jego decyzje sprowadz na niego nieszcz
cie. Wadca nie chce
w to uwierzy i opamituje si dopiero po namowach Przodownika chóru. Na-
stpuje wic „rozpoznanie” (anagnorisis) wasnej bdnej postawy, mylnego ro-
zumowania. Opamitanie, które nastpuje, niestety, dopiero poniewczasie, po-
ciga za sob konsekwencje w postaci samobójstw Antygony, Hajmona, a take
ony Kreona, Eurydyki, czyli osób najbliszych wadcy. A zatem jego bd za-
mienia si w win tragiczn, majc wzbudzi w odbiorcy – dziki na
ladowa-
9
M. Ma lanka-Soro, Sofokles i jego twórczo dramatyczna, [w:] Literatura Grecji staroytnej,
t. 1: Epika – liryka – dramat, red. H. Podbielski, Lublin 2005, s. 738.
10
Sofokles, Antygona, prze. K. Morawski, wyd. 12, Wrocaw – Warszawa – Kraków 1995, s. 43.
Tragedia w ponowoczesnoci a tragedia antyczna…
51
niu rzeczywisto
ci (mimesis) – uczucie lito
ci i trwogi (phobos i eleos), a co za
tym idzie, doprowadzi go do „samooczyszczenia” (katharsis), poniewa – jak
pisze interpretujcy postrzeganie tego zjawiska przez Arystotelesa Christopher
Balme – „Ogldanie akcji tragicznej wywouje u widza psychodynamiczny pro-
ces rozadowania emocji”
11
.
Tak przedstawia si u Sofoklesa kwestia bohatera tragicznego.
Jak wobec tego wyglda sytuacja w Ciszy? Zacznijmy od tego, e w prze-
strzeni dramatu Brandstaettera Kreon istnieje tylko w tym sensie, e mówi si
o nim, o jego rozkazach czy poczynaniach, ale na scenie nie pojawia si ani ra-
zu. Wadca schodzi zatem na dalszy plan, a jedyn postaci mogc uchodzi za
bohatera tragicznego jest Antygona, bo obok niej w utworze wystpuj tylko
Chór dziewczt tebaskich i Chór starców tebaskich.
W dziele Brandstaettera tak naprawd nie ma jakiej ywioowej akcji, nie
ma typowego ukadu zdarze. Czy wic istniej przesanki, eby Cisz nazwa
tragedi? eby odpowiedzie na to pytanie, naley przyjrze si gównej bohaterce.
Antygona ze wspóczesnego dramatu róni si zdecydowanie od tej Sofokle-
sowej. Ta antyczna jest postaci dynamiczn, pen chci do dziaania, od po-
cztku zdecydowan, by wypeni boskie prawo i odda cze
zmaremu bratu,
a jednocze
nie majc
wiadomo
konsekwencji zamania rozkazu tyrana.
W utworze Sofoklesa to ona informuje sw siostr (a jednocze
nie odbiorc)
o decyzji Kreona i swoich planach zwizanych z pochówkiem, podczas gdy
w Ciszy niczego nie
wiadoma dziewczyna o wszystkim dowiaduje si od Chóru
dziewczt tebaskich. Córka Edypa, przekonana o tym, i „Jednaki jest los /
Zwycizców i zwycionych, / Jednaki jest los / Pogrzebanych i nie pogrzeba-
nych”
12
reaguje na wiadomo o ukazie wuja obojtno ci, wynikajc z rezy-
gnacji i poczucia beznadziei. Odczucia dziewczyny maj podoe psychologicz-
ne i wi si z piekem dziecistwa (kazirodztwo rodziców, samobójstwo mat-
ki, samookaleczenie ojca i tuaczka wraz z nim), do
wiadczeniem rozmaitego
za – morderstw, zdrad czy blunierstw, a potem jeszcze bratobójczej wojny.
Dlatego te Antygona chce u
mierci czas, zapomnie o wszystkim. Motyw ten
jest te zapewne odzwierciedleniem odczu pisarza, nalecego do pokolenia,
które do
wiadczyo koszmaru drugiej wojny
wiatowej (rodzice Brandstaettera
zginli w obozie koncentracyjnym). Przeycia te tkwiy w nim jeszcze wiele lat
po tamtym straszliwym konflikcie zbrojnym, co pewnie te byo potgowane
yciem w epoce komunistycznego terroru PRL-u.
Stwierdzenie bohaterki Ciszy, e nie zamierza uczyni nic w zwizku z tym,
i jej martwy brat ley na
mietniku pod murami miasta, moemy potraktowa
jako hamarti. Obojtno
jest bowiem „zbdzeniem”, bdcym rezultatem nie-
wiadomo
ci, która ma ródo w przemieszaniu si warto
ci w psychice Anty-
11
Ch. Balme, Wprowadzenie do nauki o teatrze, prze. W. Dudzik i M. Leyko, Warszawa 2002, s. 67.
12
R. Brandstaetter, Cisza, [w:] tego, mier na Wybrzeu Artemidy. Dramaty. Poezje, Warszawa
1961, s. 80–81.
52
Tomasz MUCHA
gony w wyniku traumatycznych przey. Ta znieczulica, jaka zrodzia si
w dziewczynie, prowadzi do popenienia czynu tragicznego (pathos), którym pa-
radoksalnie jest brak czynu, a dokadniej – zamiar braku oddania czci zmaremu
bratu poprzez pooenie na jego zwokach ki
ci winogron.
W charakterystycznym dla tragedii ukadzie zdarze powinna dalej nastpi
zmiana kierunku w stron przeciwn intencjom bohatera. Aby tak si stao, po-
trzebny jest jaki
spiritus movens poczyna modej tebanki. I tak te funkcj
spenia Chór dziewczt tebaskich, starajcy si przekona Antygon do wyko-
nania gestu miosierdzia wobec Polinejkesa. Dziewczyna pocztkowo buntuje
si, nie chcc i
na wzgórze, gdzie ley ciao brata, gdy nie wierzy, e uczy-
nienie znaku, o który prosi j Chór, ma jaki
sens. Ale w miar upywu dialogu
stopniowo zmienia ona sw postaw, a w kocu zaczyna si modli do Dioni-
zosa i ostatecznie zrywa ki
winogron. Mamy zatem i „perypeti”, i „rozpozna-
nie”, przejawiajce si przeomem obojtno
ci, chocia nie do koca, bo na ciao
Polinejkesa jego siostra rzuca winogrona „[…] Nieczu i obojtn doni, / Tak
jak si rzuca godnemu psu / Ks chleba lub ogryzion ko
”
13
. Jest to wic czyn
nieco wymuszony, ale Antygona, nie mogc w aden sposób odnale wasnej
tosamo
ci, decyduje si na krok
wiadczcy o podjciu próby walki z wasn
niewiar i jednak wypenia prawo boskie.
Co jednak ma wzbudzi w odbiorcy „lito i trwog” oraz doprowadzi do
jego „samooczyszczenia”? Bohaterka Ciszy za zamanie zakazu musi ponie
konsekwencje, tote utwór koczy si scen, gdy Antygona samotnie kroczy
przed siebie – na
mier. Tutaj – inaczej ni u Sofoklesa – nie pojawia si aden
wróbiarz, który sw przepowiedni u
wiadomiby despotycznemu wadcy Teb
jego bdn postaw, a Hajmon okazuje si tchórzem, bojcym si, e pro
b
o ask dla Antygony moe przypaci wasnym yciem. Podwadni Kreona
„[…] Musz by takimi, / Jakimi on chce, / By byli”
14
. Zniewolenie w pastwie
totalitarnym sprawia, e czowiek nie ma prawa do wasnego, odrbnego zdania,
nie moe on by wyrazisty, ale paski, wtopiony w to, szary. Tu nawet Chór
starców tebaskich, który winien by tym „wa
ciwym” chórem (jako odpo-
wiednik tego z tragedii Sofoklesa) – stranikiem adu i moralno
ci, zdaje si a
dre ze strachu, a je
li ju pozwoli sobie na zorzeczenia pod adresem tyrana, to
tylko szeptem, bo pragnie spokoju i proponuje udawanie szcz
cia, wolno
ci
i pikna. Pamitajc, w jakim kraju powstawa utwór, moemy przyj, e za-
straszeni odbiorcy „lito
i trwog” mogliby odczuwa wobec postawy Antygo-
ny (która sprzeciwia si prawu terroru) i konsekwencji, jakie j spotkay. Tak
rozumujc, wypadaoby za „samooczyszczenie” uzna usprawiedliwienie wa-
snej postawy, zgodnej z zasad „sied cicho i nie wychylaj si”.
13
Tame, s. 99.
14
Tame, s. 100.
Tragedia w ponowoczesnoci a tragedia antyczna…
53
To jednak bardzo prymitywne, przyziemne my lenie. Nie o to chodzi Brand-
staetterowi. Z pozoru moe bowiem si wydawa, e córka Edypa poniosa po-
rak, poniewa zostaa pozbawiona ycia, bdc w dodatku zdradzon wcze-
niej przez ukochanego, który nie mia odwagi, by si za ni wstawi.
W Ciszy jest mowa o tym, e dopiero mier moe wa ciwie okre li ycie
czowieka. Nieokre
lon ziemsk egzystencj Antygony okre
li jej zgon, bd-
cy konsekwencj wyboru. A wybraa ona prawd prawa boskiego oraz pikno
odwagi, pikno miosierdzia wobec brata i pikno przebaczenia Hajmonowi,
dziki czemu tak naprawd zwyciya. W oknach tebaczyków na znak aoby
po bohaterce wisz zreszt czarne prze
cierada, a oni sami egnaj j znakiem
krzya, co pozwala nam na interpretacj utworu w ujciu chrze
cijaskim.
W dramacie tym nie ma winy tragicznej Antygony, ale mona za to obarczy ni
spoeczestwo Teb, które nie potrafi przeciwstawi si tyranowi bdcemu
uosobieniem za. Zatem odbiorca „lito
i trwog” winien odczu wobec niebez-
pieczestwa zachowania milczenia w obliczu za, w obliczu niesprawiedliwo
ci.
„Samooczyszczenie” Brandstaetter rozumie za
nie tak jak Arystoteles, a wic nie
jako oczyszczenie ze wzburzonych, niebezpiecznych namitno
ci, nie jako roza-
dowanie emocji, ale jako wyzbycie si zakamania, przemian serca odbiorcy.
Irena Sawiska, przedstawiajc wizj tragedii Richarda Sewalla
15
, pisze tak:
Za konstruktywny rdze tragedii uwaa Sewall tajemnic za i cierpienia („the perma-
nence and the mystery of human suffering”), któr bohater musi pozna we wasnym do-
wiadczeniu wewntrznym. „Odkryciem” tragedii jest wasna, indywidualna prawda bo-
hatera, odnaleziona w skrajnej sytuacji, na dnie wasnej ndzy. Zarazem jednak jest to
prawda uniwersalna, prawda dotyczca egzystencji ludzkiej
16
.
Bohaterka Ciszy t prawd odkrywa, ale bez wtpienia kluczow rol w tym
„odkryciu” odgrywa Chór dziewczt tebaskich, który – zgodnie z sugesti auto-
ra Poetyki – peni w utworze funkcj jednego z aktorów (swego rodzaju Anioa
Stróa czy te moe gosu wewntrznego Antygony, pilnujcego, by dziewczyna
podejmowaa wa
ciwe decyzje). Bo – jak zauwaa Robert K. Zawadzki – Stagi-
ryta nie okre
li istoty ani nie poda definicji chóru, który jednak „[…] mia dla
niego znaczenie, o ile spenia funkcje suebne wzgldem akcji”
17
. A tak funk-
cj z pewno ci ów „Anio Stró” córki Edypa wa nie spenia.
Dla porównania stopnia realizacji zasad, które maj rzdzi fabu tragedii,
przyjrzyjmy si drugiej parze anonsowanych uprzednio dramatów – Medei Eu-
rypidesa i dzieu Romana Brandstaettera o takim samym tytule.
Co ciekawe, Humphrey Davey Findley Kitto uwaa, e Eurypidesowe dzieo
– „[…] pod wieloma wanymi wzgldami odbiega od tego, co uwaamy za ty-
pow konstrukcj, przynajmniej tak jak pojmowa j Arystoteles, a mimo to jest
15
Mowa tu o rozwaaniach zawartych w: R. Sewall, The vision of tragedy, New Haven 1962.
16
I. Sawiska, Teatr w myli wspóczesnej. Ku antropologii teatru, Warszawa 1990, s. 46.
17
R.K. Zawadzki, „Poetyka” Arystotelesa i „Sztuka poetycka” Horacego, Czstochowa 1996,
s. 139.
54
Tomasz MUCHA
jedn z naj wietniejszych tragedii greckich”
18
. Kitto uwaa, i przede wszystkim
trudno doszuka si w Medei typowego bohatera tragicznego, przy czym wyklu-
cza on i tytuow posta, i wszystkie inne wystpujce w utworze. To prawda –
z przebiegu fabuy wynika, i ksiniczka Kolchidy nie spenia wymaga sta-
wianych tragicznemu bohaterowi przez filozofa ze Stagiry. Ale gdyby si uwa-
nie przyjrze ukadowi zdarze, to za takowego mona by jednak mimo wszyst-
ko uzna Jazona. Ten królewicz miasta Jolkos, który po latach penej przygód
wdrówki wraz z Mede i ich dziemi znajduje schronienie w Koryncie, wkrótce
odchodzi od swej rodziny. Zdradza on on, opuszczajc j i planujc po
lubi
Kreuz, królewn Koryntu, pod pozorem zapewnienia dostatniej przyszo
ci
i bezpieczestwa sobie, swym synom zrodzonym z Medei i jej samej. Zdradzona
kobieta – rzecz jasna – nie moe pogodzi si z postpkiem ma, dlatego po-
stanawia si zem
ci. Planuje zamordowanie Jazona, ale take jego przyszej
ony i króla Koryntu, Kreona, który nie do
, e pozwoli po
lubi swoj córk
jej mowi, to w dodatku postanowi wygna j z kraju wa
nie w obawie przed
moliwo
ci dokonania przez Mede zemsty.
Hamarti stanowi tu bdne pojmowanie sposobu zapewnienia przyszo ci
wasnej rodzinie. Tym bardziej podym wyda si ten powód opuszczenia najbli-
szych, e z wypowiedzi Jazona wynika, i tak naprawd zamiar popenienia
czynu tragicznego (pathos), jakim ma by
lub z Kreuz, wynika z pobudek ego-
istycznych, a na rodzinie – tak si wydaje – w ogóle mu nie zaley. Pozbawienie
ycia korynckiej królewny i jej ojca przez Mede to konsekwencja planów nie-
gdysiejszego zdobywcy zotego runa. Zabójstwa te niwecz jego zamiary, zmie-
niajc kierunek biegu zdarze (perypetia). Anagnorisis zaistnieje za
wówczas,
gdy przyjrzymy si reakcji królewicza Jolkos na
mier swych synów, których
zamordowaa Medea w akcie zemsty na mu. Jazon bowiem teraz mówi
o swych dzieciach per „ukochane” i chce ucaowa „[…] mie twarzyczki dzie-
cinne […]”
19
, czego nie moe jednak uczyni, bo Medea porywa ciaa dzieci
i odlatuje na wozie zaprzgnitym w skrzydlate smoki. Rozpoznanie polegaoby
zatem na u
wiadomieniu sobie, jak wielk warto
ci s wasne dzieci. Bd Ja-
zona zmienia si w win tragiczn, a widok zbolaego ojca wzbudza w odbiorcy
„lito
i trwog”.
Je li tak patrze na ten utwór, to jego fabua spenia wymogi stawiane trage-
dii przez Arystotelesa, tylko – podobnie jak w przypadku Antygony – to nie tytu-
owa posta jest bohaterem tragicznym. Inaczej jest natomiast u Brandstaettera.
W Ciszy tragicznym bohaterem uczyni on mod tebank, za
w Medei – czaro-
dziejk z Kolchidy, bdc tytuow postaci. Jednak w tym drugim dramacie
i Jazon nosi znamiona bohatera tragicznego.
18
H.D.F. Kitto, Tragedia grecka. Studium literackie, prze. J. Margaski, Bydgoszcz, s. 180.
19
Eurypides, Medea, prze J. anowski, [w:] Ajschylos, Sofokles, Eurypides, Antologia tragedii
greckiej, prze. S. Srebrny, K. Morawski, J. anowski, Kraków 1989, s. 424.
Tragedia w ponowoczesnoci a tragedia antyczna…
55
Przetransponowanie mitu przez polskiego pisarza na potrzeby wasnego
przesania spowodowao, i ta wielka namitno
, która od pocztku pchaa bo-
haterk Eurypidesa do zbrodni, we wspóczesnym dramacie ulega osabieniu.
Mona odnie
wraenie, e „ponowoczesna” Medea jest bohaterem wicej
rozmy
lajcym ni dziaajcym, a przez to bardziej statycznym. Tutaj take i Ja-
zon nie za bardzo jest przekonany do tego, co robi. U Eurypidesa za
widzimy
go, jak nieomal bez zastanowienia konsekwentnie realizuje swój egoistyczny plan.
Przejdmy jednak do poszczególnych elementów fabuy. Przy próbie okre-
lenia hamatrii, nasz uwag przykuwaj sowa Starej piastunki z pocztku
utworu, która powiada, i „[…] Ktokolwiek raz wstpi na drog podania,/
Zbiera jego gorzkie owoce […]”
20
. Jest to jednocze nie ostrzeenie dla odbiorcy,
ale i wskazanie, skd bdzenie obojga bohaterów zdaje si wynika. Dla Jazona
bya to dza zdobycia zotego runa, zdobycia wadzy, która miaaby okre
li
jego tosamo
. Podanie Medei zwizane byo z kolei z zakochaniem si jej
w przywódcy Argonautów. Dla bycia z nim dopu
cia si niegdy
nawet bratobój-
stwa. Konsekwencje tych podliwo
ci widzimy w Brandstaetterowym dramacie.
„Zbdzenie” kolchidzkiej ksiniczki nastpuje w momencie, gdy nie za-
mierza ona posucha porady jednoosobowego Chóru Medei, nazywanego przez
on Jazona jej „eumenid”, czyli straniczk porzdku moralnego. Chór radzi,
aby ywica do Jazona wyniszczajce j uczucie nienawi
ci Medea dla wasne-
go dobra, w celu odzyskania swej godno
ci, po prostu przebaczya mu to, e od-
szed od niej. Owa „eumenida”, której autor powierza w tym utworze penienie –
mona by rzec – misji ewangelizacyjnej, sugeruje, e w walce z wasnymi sabo-
ciami, z negatywnymi uczuciami wobec blinich, naley przeamywa swoj
natur, przezwycia siebie. Niech zdradzonej kobiety do ugicia si, twier-
dzenie, i jest to wbrew jej naturze, bo przebaczajc, pomniejszy si, ma prowa-
dzi do czynu tragicznego, jakim jest zemsta. Medea posya Kreuzie przez Star
piastunk (u Eurypidesa m
cicielka zadanie to powierza swym dzieciom) pre-
zent
lubny, którym, podobnie jak w staroytnej tragedii, jest zatruta suknia. Da-
lej jednak nastpuje „perypetia”, poniewa mamy zmian kierunku biegu zda-
rze w stron przeciwn intencjom Medei, a to dlatego, e trucizna nie zadziaa-
a. Stao si tak, gdy zwyciya i
cie franciszkaska dobro Kreuzy, która –
dzikujc za podarunek – stwierdzia nawet, i kocha kolchidzk ksiniczk.
I tylko pozorny dysonans w czynach córki Kreona stanowi ch po
lubienia cu-
dzego ma, w
wietle bowiem korynckiego prawa maestwo Jazona i Medei
jest niewane
21
.
20
R. Brandstaetter, Medea, [w:] tego, mier na Wybrzeu Artemidy…, s. 7.
21
By moe Brandstaetter jako motyw wykorzysta tu sytuacj z wasnego ycia, bowiem przy
przyjciu przez niego chrze
cijastwa, jego maestwo z pierwsz on (która, opuszczajc
go, pozostaa przy judaizmie) na mocy tak zwanego „przywileju Pawowego” (patrz: W. Góral-
ski, Kocielne prawo maeskie, Pock 1987, s. 116) stao si niewane, dziki czemu móg
oeni si po raz drugi, przyjmujc sakrament maestwa w Ko
ciele rzymskokatolickim.
56
Tomasz MUCHA
Je li chodzi natomiast o anagnorisis, to w utworze tym pojawia si rozpo-
znanie nie tyle postaci, co praw, jakie rzdz
wiatem: dobro zwycia zo, mi-
o
pokonuje nienawi
. dza zemsty kolchidzkiej królewny okae si jednak
silniejsza i ostatecznie dopeni ona odwetu, mordujc wasne dzieci. Za
lepienie
nienawi
ci Medei z pewno
ci moe w odbiorcy wzbudzi lito
i trwog, tym
bardziej e – w przeciwiestwie do dziea Eurypidesa, gdzie kobieta po pope-
nieniu zbrodni bezkarnie ucieka – zakoczenie utworu przynosi samounice-
stwienie dzieciobójczyni, bdce konsekwencj winy tragicznej, wynikajcej
z braku przebaczenia. Autor staroytnej Medei posikuje si w zakoczeniu dra-
matu zabiegiem deus ex machina, a wic boskiej ingerencji w bieg zdarze, co
nie byo mile widziane przez opowiadajcego si za mimetycznym charakterem
tragedii Arystotelesa, poniewa – jak zauwaa Robert K. Zawadzki – „jego zda-
niem wprowadzaaby ona element nieprawdopodobiestwa”
22
. Brandstaetter za
w swych utworach „nie sprzeciwia si” wskazówkom Stagiryty w tej kwestii
i nie posuwa si do tak mao wysublimowanego chwytu, jednocze
nie w specy-
ficzny sposób (o czym ju wcze
niej wspomnieli
my) wykorzystuje obecno
instytucji chóru w tragedii. Partie chórów poszczególnych postaci stanowi za-
zwyczaj personifikacje tego, czemu Sigmund Freud
23
w swych rozwaaniach
nad ludzk natur nada miano superego, bdcego pewnym wewntrznym auto-
rytetem, a u Brandstaettera stróem ideaów chrze
cijaskich. Jest to jakby
uosobienie instynktu samozachowawczego. Przebijajc sztyletem w finale utwo-
ru wasny chór, Medea jednocze
nie sama umiera, przez co autor zdaje si da-
wa do zrozumienia, e zaguszanie wasnego sumienia, prowadzce w kocu do
zabicia go, prowadzi do samozagady.
Tragizm postaci Jazona polega za tutaj na tym, e bdzi on przez cae y-
cie, szukajc bogactwa, poklasku i przygód, upatrujc w przyziemnych warto-
ciach jego sensu. Chce w ten sposób odnale siebie, co jednak koczy si fia-
skiem. Mimo i nic nie stoi ju na przeszkodzie, by poj Kreuz za on, posta-
nawia ju do niej nie wraca. Bdzie bdzi dalej, czekajc na
mier.
Analiza fabu obu dramatów Brandstaettera pokazaa, e to podstawowe kry-
terium „prawidowo
ci” ukadu zdarze dziea te w nieco mniejszym (Cisza) lub
wikszym (Medea) stopniu, ale jednak speniaj. Fabua, któr Arystoteles zali-
czy do skadników jako
ciowych tragedii, daje nam obrazy bohaterek, które pod
wzgldem innych – wedug Stagiryty – komponentów jako
ciowych, to znaczy
zdolno
ci my
lenia (dianoia) i stosownego (majcego nie wyrónia si nad-
zwyczaj ani swymi wadami, ani zaletami) charakteru
24
(ethos), równie raczej
przystaj do podanego wzorca, i to mona powiedzie, e – przynajmniej pod
22
R.K. Zawadzki, dz. cyt., s. 135.
23
Patrz: S. Freud, Kultura jako ródo cierpie, prze. J. Prokopiuk, oprac. R. Reszke, Warszawa
1995, s. 105.
24
Charakter bohatera tragicznego w rozumieniu Arystotelesa wietnie przybliony jest w:
R.K. Zawadzki, dz. cyt., s. 110–112.
Tragedia w ponowoczesnoci a tragedia antyczna…
57
wzgldem charakteru – nawet bardziej ni tragiczni bohaterowie omawianych
dzie Sofoklesa i Eurypidesa. Na pewno bowiem poranionej i penej zwtpie,
nie wyróniajcej si nadzwyczaj ani cnot, ani niegodziwo
ci Brandstaettero-
wej Antygonie bliej do miana everymana (abstrahujc od kwestii pci w tym
wyraeniu) ni zdecydowanie okrutnemu (przynajmniej do pewnego momentu)
Kreonowi, którego zbdzenie – jako szwarccharakteru – jest mniej atrakcyjne
ni w sytuacji, kiedy hamartia dotyka posta raczej pozytywn, jak wolaby fi-
lozof ze Stagiry. Podobnie ma si rzecz z Jazonem i Mede z dramatu staroyt-
nego, którzy wydaj si a nadto nikczemni, gdy porówna ich z ponowocze-
snymi odpowiednikami – bohaterami dramatu Brandstaettera.
Przedstawione wyej skadniki jako ciowe tragedii (fabua, charakter i my-
lenie) nale do wewntrznej struktury gatunku. Stagiryta spo
ród jako
cio-
wych elementów wyrónia jednak jeszcze te dotyczce warstwy zewntrznej –
a wic obejmujcej sfer wizualn i audytywn – do których zalicza „wysowie-
nie”, „widowiskowo
” oraz „
piew”. Ale chocia ów antyczny teoretyk literatu-
ry te trzy skadniki uwaa za drugorzdne i z genologicznego punktu widzenia
wcale nie niezbdne, aby nada danemu dzieu miano tragedii, to i tak przy-
najmniej pobienie wypada si przyjrze, jak egzystuj one w omawianych tu
ponowoczesnych dramatach.
Dla Arystotelesa „wysowienie” polega po prostu na wyraeniu my li
w sowach. Tutaj autor Poetyki zaleca tylko, aby tragedia miaa „[…] wycznie
kompozycj sown w formie wiersza (tj. dialogów)” (Poet. VI, 1449b 24–28)
25
.
Oczywi
cie obydwa analizowane tu utwory Brandstaettera kryterium to spenia-
j, przy czym warto doda jeszcze, i na przykad w Medei staa zmiana sytuacji
i nastroju oddana jest – jak zauwaa Tadeusz Kudliski – „[…] przez rytm mo-
wy nieregularny, o czstych stopniowanych skróceniach miar wierszowych czy
o dialogach krótkomiarowych przedzielanych monologami dugowymiarowy-
mi”
26
. Podobnie zreszt wyglda to w Ciszy, a owa nieregularno zwizana jest
te z chwiejno
ci postaw i niezdecydowaniem gównych bohaterek, z ich roz-
terkami wewntrznymi. Tym bardziej staje si to wyrane, gdy zestawimy
wspomniany sposób budowy wypowiedzi postaci z raczej regularn rytmik an-
tycznych utworów, gdzie bohaterowie charakteryzuj si zdecydowaniem
i w my
leniu, i w dziaaniu. W wypowiedziach bohaterów Brandstaettera mamy
z kolei wicej filozofii, rozmy
la, mona by rzec – „hamletyzowania”, co
z pewno
ci jest spadkiem nie po greckiej tragedii, lecz po Szekspirze, którego
dzie autor Ciszy by zreszt równie tumaczem.
Je li za chodzi o „widowiskowo ”, to nie jest ona niczym innym jak wy-
stawieniem danego dziea na scenie. Jednak – jak stwierdza Arystoteles – „[…]
widowisko, chocia ma niewtpliw moc budzenia afektów, jest elementem
25
Arystoteles, dz. cyt., s. 18.
26
T. Kudliski, Podwójny jubilat (Roman Brandstaetter), „ycie i My l” 1967, nr 7–8, s. 177.
58
Tomasz MUCHA
najmniej artystycznym i najluniej zwizanym z sam sztuk poetyck. Tragedia
posiada przecie sw moc oddziaywania nawet bez wystawiania na scenie i bez
udziau aktorów” (Poet. VI, 1450b 16–19)
27
.
Niestety, po inscenizacji napisanego przez Brandstaettera w 1951 roku dra-
matu Milczenie, obnaajcego zo totalitarnego systemu komunistycznego, twór-
ca zosta skazany na artystyczn banicj. Tote, mimo i jego dziea zyskay du-
e uznanie poza granicami Polski, w kraju nie byy pokazywane. Najprawdopo-
dobniej do tej pory aden profesjonalny teatr nie wystawi na scenie Ciszy, a do
inscenizacji Medei doszo dopiero w pierwszym dziesicioleciu XXI wieku
28
.
Ale nawet gdyby aden z tych dramatów nigdy nie zosta zainscenizowany, nie
oznaczaoby to – zgodnie ze sowami Arystotelesa – i nie moemy obu utwo-
rów uzna za tragedie.
Co do „ piewu”, który wyraa si muzyczn opraw utworu, Stagiryta ma
podobny stosunek jak do „widowiskowo
ci”, to znaczy, i nie jest to element
decydujcy o przynaleno
ci do gatunku, aczkolwiek stanowi cenn ozdob.
O ile jednak w Ciszy autor nie podaje w didaskaliach prawie adnych informacji
odno
nie do strony muzycznej utworu (muzyka pojawia si przed ostatni kwe-
sti Chóru dziewczt tebaskich), o tyle w Medei teksty poboczne zdaj si
wskazywa, e muzyka ma tu wyznacza pewne ramy w kompozycji utworu.
O tyche ramach moemy jednak powiedzie co wicej, kiedy odnotujemy
fakt wyrónienia przez autora Poetyki obok skadników jako
ciowych – równie
ilo
ciowych, chocia kwestii tej nie po
wici on zbyt duo miejsca, nie wyzna-
czy jakich
specjalnych norm do stosowania przez twórców. Stagiryta poda je-
dynie ogólne wiadomo
ci na ten temat. Wskazane przez Arystotelesa skadniki
ilo
ciowe „[…] jako – cytujc za Robertem K. Zawadzkim – elementy formalne
i zewntrzne tragedii wyznaczaj obszar, w granicach którego skadniki jako-
ciowe znajduj swoje miejsce”
29
. Okre laj one bowiem ukad tre ci z podzia-
em na nastpujce cz
ci w odpowiedniej kolejno
ci: a) prolog, a wic rozpo-
czcie dramatu, wprowadzenie w akcj; b) parodos, czyli pierwsze wej
cie chó-
ru; c) epejsodion, bdcy cz
ci dialogow (zazwyczaj jest ich kilka); d) stasi-
mon – pie
chóru wykonywana midzy epejsodiami; e) eksodos (epilog), to
znaczy zakoczenie – cz
tragedii, po której nie ma ju pie
ni chóru.
Zarówno w Antygonie Sofoklesa, jak i w Eurypidesowej Medei podzia ten
jest zachowany. Brandstaetter za
nie nazywa poszczególnych cz
ci. Co wicej,
gdyby w Ciszy doszukiwa si takiego podziau, to trzeba by stwierdzi, e pro-
log jest jednocze
nie parodosem, poczonym na dodatek z pierwszym epejso-
dionem. Stasimony z kolei nastpowayby w tych momentach, gdy Antygona
wychodzi (co nastpuje trzykrotnie), a wówczas swoje kwestie wypowiada Chór
27
Arystoteles, dz. cyt., s. 22.
28
Trudno znale gdziekolwiek informacje na temat inscenizacji Ciszy, natomiast Medea zostaa
kilka razy odegrana przez Teatr aktorów Teatru ITP w Lublinie.
29
R.K. Zawadzki, dz. cyt., s. 137.
Tragedia w ponowoczesnoci a tragedia antyczna…
59
dziewczt tebaskich sam, potem wraz z Chórem starców tebaskich (ten „sta-
simon” poeta rozbudowa do tego stopnia, e dokona nawet rozdzielenia kwestii
na póchóry), a w ostatnim przypadku drugi z chórów wystpuje samotnie. Po
takiej fragmentacji utworu epilog ju atwo oddzieli.
W Medei – jak ju wcze niej wspomnieli my – mona za to odnie wrae-
nie, e skadniki ilo
ciowe pomaga wyznaczy muzyka. Poszczególnym posta-
ciom – tytuowej bohaterce, Starej piastunce oraz kademu z trzech wystpuj-
cych tu chórów (Chórowi Medei, Chórowi Jazona i Chórowi Starej piastunki) –
przydzielone zostay osobiste muzyczne motywy przewodnie. Je
li przyjmiemy,
i kwestie poszczególnych chórów wypowiadane przy brzmieniu stosownej mu-
zyki wyznaczaj parodos oraz stasimony, a ich partie bez akompaniamentu w tle
potraktujemy jako repliki aktorskie, to bez trudu wydzielimy prolog i eksodos.
Oczywi
cie, cz
ci pomidzy poszczególnymi stasimonami take mona wyzna-
czy, chocia ich budowa przypomina bardziej podzia na akty i sceny ni na
epejsodia.
Koncepcj odrzucenia przez Brandstaettera typowego wyrónienia poszcze-
gólnych skadników ilo
ciowych wedug staroytnego wzorca moemy jednak
potraktowa jako kontynuacj ewolucji greckiej tragedii.
Polski pisarz stara si przestrzega równie zasad dotyczcych tradycyjnych
trzech jedno
ci. Jedno
akcji, polegajca na jednowtkowym ukadzie zdarze,
zachowana zostaje w obydwu utworach, przy czym w Medei doszuka si mo-
emy wicej ni jednego rozwizania. Jedno
czasu – wymagajca, aby czas
fabuy zblia si do czasu samego (potencjalnego) widowiska – w Ciszy zreali-
zowana jest wzorowo, natomiast Medea zostaa „rozcignita” o kilka godzin,
co jest jednak zgodne z zasad, bo Arystoteles zaznacza, i tragedia „[…] usilnie
dy do tego, aby zmie
ci si w czasie jednego obiegu soca lub tylko nie-
znacznie go przekroczy”
30
. Z kolei jedno miejsca – nakazujca, by caa fabu-
a dramatu rozgrywaa si w tym samym
rodowisku przestrzennym – w Medei
nie budzi adnych wtpliwo
ci (jest to paac Medei w Koryncie), za
w Ciszy
moe zosta zachowana na scenie przy wykonaniu odpowiedniej scenografii,
gdy cz
akcji odbywa si na schodach przed paacem Kreona w Tebach,
cz
w paacowym portyku, a jeden fragment w znajdujcej si w tyme paacu
komnacie króla. Warto doda, e realizacja jedno
ci czasu i miejsca wie si
take z rezygnacj z zastosowania kurtyny (pojawiajcej si – co wiemy z dida-
skaliów – dopiero po zakoczeniu utworów), której nie byo i w staroytno
ci.
Jakie wic moemy wycign wnioski z powyszych rozwaa? Romuald
Cudak pisze:
W literaturze wspóczesnej nie ma ju klasycznych gatunków literackich. Teksty literac-
kie nie poddaj si klasyfikacji w ramach tego repertuaru, co oznacza jednocze
nie, e
30
Arystoteles, dz. cyt., s. 16.
60
Tomasz MUCHA
tradycyjny kanon nie jest kontynuowany. Literatura (powiedzmy ostroniej – w wikszo-
ci) sytuuje si poza gatunkami, a one same ulegy zagadzie, obumary
31
.
Czy tak jest w istocie? Ta ostrono przejawiajca si uyciem stwierdzenia
w wikszoci jest jak najbardziej uzasadniona, je
li wemiemy pod uwag omó-
wione powyej dramaty Brandstaettera. Próbujc klasyfikowa wspóczesne
dramaty, tragedie te moemy traktowa wrcz jak oaz dla tradycyjnego podzia-
u genologicznego. Okazao si wic, i poza sfer – jak to okre
la Anna Kra-
jewska – „pewnej nieoznaczono
ci genologicznej”
32
, gdzie kady utwór ma swo-
j odrbn, nie dajc si zakwalifikowa do danego gatunku, poetyk, w dra-
macie wspóczesnym istniej i utwory, które jednak da si bez wikszych pro-
blemów sklasyfikowa dziki ich cechom, wskazujcym na tradycyjn przyna-
leno
gatunkow. Brandstaetter udowodni, e mona w literaturze wspócze-
snej stworzy dramaty mieszczce si w ramach klasycznej tragedii, a jednocze-
nie pokaza w nich co
innego, ni byo dotychczas.
W ponowoczesno ci, eby zwróci uwag na swoje artystyczne (albo nieraz
quasi-artystyczne) dokonania, stosuje si rozmaite
rodki w celu wywoania
skandalu, szoku u odbiorcy. Autor wspóczesnej Medei nie szuka za
zdobycia
rozgosu w taki sposób. Jego bohaterowie mówi piknym jzykiem, nie dotkn-
a ich dzisiejsza „utrata sowa”, o której pisze Irena Sawiska
33
, analizujc roz-
waania Jean-Marie Domenacha
34
na temat „nieartykuowanego bekotu”, bd-
cego efektem dewaluacji jzyka we wspóczesnym teatrze.
Twórca Ciszy stawia tymczasem na tradycj, bo to nie aden „pseudoklasyk”
– jak próbuje sugerowa Piotr Kuncewicz
35
– ale klasyk par excellance, auten-
tyczny poeta doctus, czowiek
wietnie wyksztacony, dla którego antyk (na
drugim miejscu po Biblii) by naturalnym
wiatem, który w dodatku potrafi po-
czy on ze wspóczesno
ci. Ten fakt dostrzega Tadeusz Kudliski:
W konwencji antycznej wyjawia si najpeniej poetycko
autora zarówno w warstwie
sowno-dwikowej, jak i obrazowej, a najznaczniejszym osigniciem jest równowaga
pomidzy unowocze
nieniem mitu i jego starodawn wersj. Zabieg pierwszy, cho nie-
raz bardzo
miay, niemniej nie razi wobec umiejtnej archaizacji obyczajowej cao
ci
i wobec równie zrcznej modernizacji form teatru antycznego
36
.
W wietle tego, co zostao wcze niej powiedziane, autor Ciszy jawi si za-
tem jako kontynuator rozwoju opartej na micie tragedii antycznej, o której Jerzy
anowski pisze w ten sposób:
31
R. Cudak, Genologia i literatura wspóczesna. Prolegomena, [w:] Polska genologia. Gatunek
w literaturze wspóczesnej, red. nauk. tene, Warszawa 2009, s. 18.
32
A. Krajewska, Dramat genologii, czyli o gatunkach wspóczesnego dramatu, [w:] Polska geno-
logia…, s. 149.
33
I. Sawiska, Teatr w myli wspóczesnej. Ku antropologii teatru, Warszawa 1990, s. 53–55.
34
Sawiska odwouje si do publikacji: J.-M. Domenach, Le retour du tragique, Paris 1967.
35
P. Kuncewicz, Leksykon polskich pisarzy wspóczesnych, t. 1, Warszawa 1995, s. 93.
36
T. Kudliski, dz. cyt., s. 176.
Tragedia w ponowoczesnoci a tragedia antyczna…
61
Nie zerwaa nigdy z mitem, ale mit stawa si coraz bardziej pretekstem, najwygodniej-
sz form do dyskusji z odbiorc na temat wszelkich spraw ycia: stosunku czowieka do
wiata i praw nim rzdzcych, stosunku czowieka do innych ludzi i krgów, w których
tkwi, rodu, rodziny, spoeczno
ci, stosunku czowieka do powszechnie uznawanych war-
to
ci, ceny spraw takich, jak ycie, wolno
, cze
. Wyjtkowo silnie zwizana ze spo-
eczno
ci, w której i dla której powstaa, reagowaa tragedia wyranie, cho […] nigdy
niemal wprost, na wydarzenia swoich czasów, ich problemy, sdy, spory
37
.
Signicie po mity i wybór gatunku do wyraenia pewnych tre ci przez
Brandstaettera nie s przypadkowe. Narodziny tragedii zbiegy wszak z pano-
waniem w Grecji tyranii, a autor Milczenia tworzy przecie wa
nie w okresie
funkcjonowania Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, znajdujcej si pod dykta-
tem Zwizku Radzieckiego. Jego tragedie powstaj wic równie w czasie tyra-
nii, tyle e komunistycznej. Królestwa Kreona – zarówno tego z Teb, jak i z Ko-
ryntu – to przecie typowe pastwa totalitarne i nietrudno w nich dostrzec aluzje
do wizerunku ustroju, w jakim przyszo y Romanowi Brandstaetterowi – arty-
cie, który dokona wyboru znalezienia si na indeksie w zamian za pisanie tego,
co podpowiadao mu sumienie.
Moe dzi tragedia nie jest popularnym gatunkiem nie z tego powodu, e na
przykad Apollo wizi gdzie
Melpomen, ale wa
nie dlatego, i w obliczu sze-
rzcego si (i zaguszajcego sumienia) relatywizmu moralnego czowiek coraz
rzadziej staje przed tragicznymi wyborami, gdy
wiat podpowiada mu rozwi-
zania atwiejsze, mniej wymagajce. To z kolei rodzi kryzys religii. A przecie
gatunek, o którym tu mówimy, ma w swej istocie charakter religijny (z tak
proweniencj) i odnosi si (chociaby w analizowanych tu dzieach) do prawa
boskiego, do zaleno
ci
miertelników od kogo
, kto jest ponad nimi. O ile jed-
nak w dramatach antycznych
wiatem faktycznie rzdz mitologiczni bogowie,
o tyle u twórcy Ciszy s oni tylko przykrywk, bo prdzej czy póniej odbiorca
u
wiadamia sobie, e si wysz jest tutaj Jedyny Bóg, któremu pisarz – jak
niegdy
staroytni Dionizosowi – zdaje si skada w darze swe dziea.
Twórczo dramatyczna Romana Brandstaettera, mimo i stanowi niema
cz
polskiej dramaturgii wspóczesnej, nie moe – rzecz jasna – przesdza
o kondycji tragedii jako gatunku w ponowoczesno
ci, tym bardziej e autor Ci-
szy pozostawi po sobie tylko trzy
38
tego typu dramaty. Jednake utwory te s
dowodem na to, i jeszcze na pocztku drugiej poowy dwudziestego wieku si-
gnicie po ten – wydawaoby si, wrzucony ju do lamusa – gatunek byo faktem.
Oczywi cie dramat wspóczesny nie jest pozbawiony elementów wa ciwych
tragedii, ale zazwyczaj nie s one w stanie przesdzi o przyporzdkowaniu da-
37
J. anowski, Literatura Grecji staroytnej w zarysie, Warszawa 1987, s. 87.
38
Trzecim jest mier na wybrzeu Artemidy. Tragedii tej nie analizowali my tu dlatego, e: po
pierwsze – analiza kolejnych utworów znacznie powikszyaby objto
i tak nie krótkiego ju
szkicu, a po wtóre (co ma zreszt zwizek z pierwszym powodem) – omówione wyej utwory
dostarczaj wystarczajco duo informacji, aby doj
do takich konkluzji, do jakich w artykule
tym dochodzimy.
62
Tomasz MUCHA
nego utworu do genologicznej szufladki z napisem „tragedia”. Co prawda i dzi
na deskach teatrów wystawia si sztuki Ajschylosa, Sofoklesa czy Eurypidesa,
i bywaj one nierzadko modyfikowane przez reyserów. Ale co innego nowa
aranacja starego dziea, a co innego stworzenie nowego utworu z zachowaniem
podstawowych cech gatunkowych tragedii, chocia na bazie starego mitu i moe
nawet w polemice z wcze
niejszym dzieem opartym na tym samym micie.
Mona powiedzie, e takie zjawisko jest rzadko
ci, w obrb której wchodz
„antyczne” tragedie Brandstaettera. Nie znaczy to jednak, e w przyszo
ci – gdy
awangarda stanie si ju niezno
na dla odbiorców – pisarze nie sign znów po
to, co sprawdzone: po tragedi, i to moe nawet w jej klasycznym, antycznym
ukadzie. Teraz nawet byby do tego dobry czas, bo yjemy w epoce sui generis
tyranii dziaajcych w czyim
interesie mediów, ogupiajcych ludzi, manipu-
lujcych ich poczynaniami, decyzjami.
Póki co jednak – jak si wydaje – tragedia w tradycyjnej swej formie znajdu-
je si w stanie gbokiej hibernacji.
Summary
The tragedy in the postmodernity and the ancient tragedy – on the
examples of Roman Brandstaetter’s dramas and their ancient equivalents
The tragedy is a literary genre which was formed in the antiquity, and its popularity was
greatest in the fifth century before Christ. Over many centuries the evolution of literature has made
that various genres have changed, losing their primary distinguishing characteristics of genre.
This article shows, that despite the current ubiquitous syncretism as well as a fashion for
a genre’s eccentricities, exist in the postmodernity some literary works which can be qualified for
the canon of classical genres. Two Roman Brandstaetter’s tragedies, Cisza and Medea – analyzed
in this text – in a confrontation with Sophocles’ Antigone and Euripides’ Medea, also with the
principles contained in Aristotle’s Poetics, are confirmed their belonging to the genre, and art
solutions which employed in them are a testimony to a continuation of development of the ancient
tragedy as the genre. But these literary works, as the ones of a few, are trying to save the condition
of the genre in the postmodernity.
P R A C E NA U K O W E A k a d e mi i i m. J a n a D u g o s z a w C z s t o ch o wi e
Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury
2011, z. XII
Agnieszka CZAJKOWSKA
Galeria Miosza
Zwizki poezji Czesawa Miosza z malarstwem niejednokrotnie byy tema-
tem wypowiedzi krytycznych. Joanna Zembrzuska jest autork monografii, zaty-
tuowanej Wiersze Czesawa Miosza o obrazach
1
, która ukazuje wpyw malar-
stwa na wraliwo
poety i na sposób ksztatowania jego poetyckiego
wiata.
Aleksander Fiut w swojej pracy Moment wieczny. O poezji Czesawa Miosza
obecno
sztuk plastycznych w twórczo
ci Noblisty wie z jego refleksj histo-
ryczn, okre
lajc schykowo
XX wieku, i w perspektywie koca stulecia
ujmujc losy ludzkie w wymiarach spoecznych i jednostkowych. Zaintereso-
wanie autora Kronik malarstwem ma równie, jak pisze autor monografii, wy-
miar religijny - wynika z prze
wiadczenia o, wieszczonym przed wojn przez
Witkacego, zaniku uczu metafizycznych. Kult sztuki ma pojawi si w czasach
wspóczesnych w miejsce wyrugowanej z ycia spoecznego transcendencji.
Okaleczeni z moliwo
ci przey mistycznych ludzie, poprzez kontemplacj
dzie zgromadzonych w muzeach, zwracaj si ku jedynemu dostpnemu wa-
riantowi tajemnicy istnienia. Kult sztuki – pisze Miosz w Piesku przydronym –
jest take prób przezwycienia samotno
ci czowieka we wspóczesnym
wie-
cie, poszukiwaniem przez niego namiastki wspólnoty i substytutem do
wiadcze-
nia, z którego wyzute zostao ycie: „Ludzie pojedynczy: kady i kada chce do-
wiadczy wszystkiego, czego inni do
wiadczaj, jak dowiaduj si z ekranu al-
bo z obrazków w magazynach: seksu, strojów, samochodów, podróy. Chodz
stadami i fotografuj si wzajemnie. A wysze, którego na wpó
wiadomie pra-
gn, przybiera dla nich posta podziwianej sztuki”
2
.
Istotnym elementem zwrotu ku malarstwu w poezji Miosza, jak pisze Alek-
sander Fiut, jest take charakterystyczna dla poety ucieczka od subiektywizmu,
od spotgowanej przez wspóczesny autobiografizm i autotematyzm podmioto-
1
Zob. J. Zembrzuska, Wiersze Czesawa Miosza o obrazach, e-bookowo.pl, 2011.
2
Cz. Miosz, Piesek przydrony, Kraków 1997, s. 55.
64
Agnieszka CZAJKOWSKA
wo
ci oraz poszukiwanie obiektywnej miary
wiata, która jest uobecniana przez
odwzorowywane na pótnach krajobrazy i przedmioty
3
. Fascynacja sztuk nie
wie si w twórczo
ci Noblisty z kolekcjonerstwem, i ma róda nie tyle este-
tyczne, co epistemologiczne. Realizuje si przede wszystkim w chci poznania
wiata i uchwycenia jego istoty. Su temu czsto przywoywane w poezji Mi-
osza akcesoria owieckie, obraz my
liwego czy zwykle nieudanego polowania.
Sam poeta, pytany przez Aleksandra Fiuta o swoje zainteresowanie malarstwem,
podkre
la przede wszystkim rónic w dostpno
ci reprodukcji czy oryginaów
ikonograficznych w czasach modo
ci i w chwili osignicia przez niego dojrza-
o
ci. Dawniejsze obcowanie ze sztuk naznaczone byo atmosfer wyjtkowo-
ci,
wita; czsto odbywao si dziki dalekim podróom i to, jak si wydaje,
sprzyjao intensyfikacji uczu, towarzyszcych odbiorowi malarstwa. Wspócze-
sna wszechobecno
obrazów
wiata, wrcz nadprodukcja wizerunków rzeczy-
wisto
ci, wydaje si tyle uatwieniem w recepcji sztuki, co odziera j z aury
oryginau; ma równie swoje konsekwencje epistemologiczne i ontologiczne.
Mówi w swoim „przekornym autoportrecie” Miosz:
Zajmowanie si malarstwem wymagao jakiego
wtajemniczenia, pewnego aktywnego
zainteresowania. […] Mnie si wydaje, e malarstwo miao bardzo duy wpyw na mnie.
W tym woskim okresie bardzo mi si podoba Signorelli, którego widziaem w Orvieto.
[…] ale take mi si podoba taki manieryczny malarz, Pollaiuolo. […] Podobao mi si
bardzo malarstwo sieneskie. Niektóre typy malarstwa raczej mi si nie podobay. Ja nie
bardzo byem wraliwy na Rafaela. Moe na Perugina. Tak, bardziej. No, ale póniej
moje zainteresowania szy raczej w kierunku Chardina
4
.
Wyszczególnion przez Miosza galeri malarzy woskich – efekt podróy
poety na poudnie Europy w 1937 roku – mona uzupeni nazwiskami, które
pojawiaj si w jego twórczo
ci okupacyjnej i powojennej a do najpóniej-
szych, pisanych u schyku ycia utworów. S to: Hieronim Bosch, Peter Breu-
ghel, Salvator Rosa, Francisco Jose Goya, Wiliam Turner, John Constable, Jean
Baptiste Camille Corot, Paul Cezanne, Edgar Degas, Vincent van Gogh, Henri
Matisse, Gustav Klimt, Majrorie C. Murphy, Deward Hopper, Wanda Telakow-
ska (artystka wzornictwa przemysowego) i Drema Vladas. Charakterystyczne,
e wiersze tworzone w Wilnie przed wyjazdem do Woch przechowuj wraenia
wizualne, pynce z obcowania z otaczajc pisarza w dziecistwie przyrod,
bogat, tajemnicz i niezwykle bujn, jak
wiadczy napisana ju na emigracji
Dolina Issy. Nie oznacza to jednak, e pikno sztuki pozostawao wówczas poza
zasigiem percepcji poety. W utworze dedykowanym Janowi Lebensteinowi, za-
tytuowanym Rodowód, Miosz wspomina modo
spdzon w historycznym
mie
cie. Pisze:
3
Zob. A. Fiut, Moment wieczny. O poezji Czesawa Miosza, Warszawa 1993, s. 258–267.
4
Czesawa Miosza autoportret przekorny. Rozmowy przeprowadzi Aleksander Fiut, Kraków
1994, s. 26–27.
Galeria
Miosza
65
Na pewno mamy wiele ze sob wspólnego
My wszyscy, którzy ro
li
my w miastach Baroku
Nie pytajc jaki król ufundowa ko
ció
Mijany co dzie, jakie ksine mieszkay w paacu,
Ani jak nazywali si architekci, rzebiarze,
Skd przybyli i kiedy, czym stali si sawni.
Woleli
my gra w pik pod rzdem strojnych portyków,
Biega obok wykuszów i schodów z marmuru.
Potem nam byy milsze awki w cienistych parkach
Ni nad gowami gstwa gipsowych anioów.
A jednak co
nam zostao: predylekcja do linii krtej,
Wysokie spirale przeciwiestw, pomieniopodobne,
Strojenie kobiet w suto drapowane suknie,
eby dodawa blasku tacowi szkieletów
5
.
Przytoczony utwór, bdcy estetycznym manifestem i tropem genealogicz-
nym Mioszowskiego poczucia pikna, buduje wspólnot odbiorców sztuki na
fundamentach specyficznie okre
lanego „kraju lat dziecinnych”. Wiersz Rodo-
wód jest apoteoz rodzinnego miasta, ale te prezentuje dziecic niefrasobli-
wo
w odbiorze jego barokowego przepychu, która wywoana jest z pewno
ci
brakiem odpowiednio wyksztaconych moliwo
ci poznawczych. Obejmuj one
nie tylko niewystarczajce wówczas do recepcji sztuki kompetencje estetyczne,
ale take historyczne, o których pisze Miosz w 1949 roku w utworze Legenda:
„Któ zna pocztek. yli
my w tym mie
cie / Nie troszczc si o dawno
. Jego
mury / Zdaway si nam wieczne”
6
. Wilno byo wic nieczytelne dla dziecin-
nych oczu. Przezroczysto
miasta, relacjonowana w utworach, spowodowana
bya take przez zayo
, powsta z codziennego obcowania ze sztuk. Natu-
ralna obecno
arcydzie architektury prowadzia wic do sytuacji swoistego
niedocenienia jej warto
ci. Chopice zajcia (przypomniana przez Miosza gra
w pik, bieganie, zawizywana w „cienistych parkach” wspólnota) okazuj si
w Rodowodzie bardziej istotne ni kontemplacja pikna i znaków przeszo
ci,
zapisanych w wileskiej architekturze. Jednak mimo formuowanej w wierszu
szczególnej (i zwyczajnie niezawinionej) niekompetencji odbiorczej, Miosz
wskazuje na pozarozumowe, nieu
wiadamiane oddziaywanie sztuki na pozornie
obojtnych, pochonitych typowymi dla wieku zajciami, chopców. Architek-
tura, co dokumentuje utwór napisany po latach, ma zdolno
ksztatowania
wraliwo
ci na pikno. W interpretacji Miosza stanowi moe równie pierw-
szy wykad na temat dwoisto
ci
wiata – jego materialnego wyrazu oraz ducho-
wej istoty. Jednocze
nie przypominana zabytkowa zabudowa Wilna posiada
umiejtno
przywoywania podstawowego prawa rzeczywisto
ci, jakim jest
przemijanie. Bogaty w zdobienia barok, „suto drapowane suknie” nie s w stanie
ukry konieczno
ci zniszczenia, okre
lenie „pomieniopodobne” oznacza tyle
5
Cz. Miosz, Rodowód, [w:] tego, Kroniki, Pary 1987, s. 61.
6
Tene, Legenda, [w:] tego, Wiersze, t. 1, Kraków 1985, s. 210.
66
Agnieszka CZAJKOWSKA
lekko
, dynamik rzeby, co jej podatno
na wyroki historii (tak dotkliwie do-
wiadczone podczas okupacji w Warszawie). Relacjonowana przez Miosza nie-
trwao
ma równie wymiar religijny: tworzone na uytek ludzkich oczu pikno
stanowi jedynie oson dla „taca szkieletów” –
redniowiecznego danse maca-
bre, który staje si wykadni sensu wspóczesnej egzystencji.
Trudna do przyjcia lekcja istnienia, jak Miosz odbiera w przedwojennym
Wilnie, przekada si jednak na niezwykle emocjonalny, trwajcy przez cae y-
cie, stosunek do miasta modo
ci. Jego wyrazem jest zapis w Abecadle, po
wi-
cony wileskiemu malarzowi, Dremie Vladasowi: „Wilno ma zdumiewajc ce-
ch, trudn do racjonalnego wytumaczenia, jak
magi, która sprawia, e lu-
dzie zakochuj si w mie
cie, jakby byo yw istot. Mnóstwo malarzy i grafi-
ków obierao za temat architektur i widoki Wilna w cigu ponad dwóch stuleci.
Drema zebra te dziea pdzla i rylca w album sawicy przeszo
miasta, zaty-
tuowany Dinges Vilnius, czyli Przepade Wilno, wydany w 1991 roku w cztery-
stu tysicach egzemplarzy. Jest to ni mniej, ni wicej, liczca czterysta stron hi-
storia architektury wileskiej w obrazach […] Tylko wielka mio
bya zdolna
stworzy takie dzieo, i pisz to, eby zoy hod Dremie”
7
.
Obcowanie ze sztuk w refleksji Miosza zawsze czy zachwyt z groz, na-
wet jeeli stanowi element wspomnie modo
ci. W pisanym w 1943 roku cyklu
wiat (poema naiwne) przywoany zostaje obraz z dziecistwa, którego elemen-
tem jest malarstwo. W wierszu Jadalnia poeta przypomina codzienn sytuacj
podawania przez matk obiadu. Pen spokoju, zwyk, znamionujc nienaru-
szalny ad
wiata sceneri, obok parujcej w wazie zupy, zegara z kukuk, wy-
godnej sofy, wspótworzy reprodukcja obrazu Pietera Breughla. Jak pisze Joanna
Zembrzuska, jest on jednym z najbardziej cenionych przez Miosza artystów
8
.
Utwór przywouje obraz Zima miejska:
Na
cianie obraz. Przedstawiona zima:
Midzy drzewami
lizga si na lodzie
Gromada ludzi, dym idzie z komina
I wrony lec w pochmurnej pogodzie
9
.
Pozorna sielankowo wspomnienia atmosfery rodzinnego domu zburzona
jest przez zapisan pod cyklem dat powstania. Rok 1943 – okupacyjne realia
tworzenia poezji – odziera przedstawion scen z dziecistwa ze znamion sen-
tymentalizmu. Kontrapunktem dla zbudowanej przez sowa wiersza atmosfery
ufno
ci i atwowierno
ci jest pochmurna, kontrastowa, prawie pozbawiona kolo-
rów tonacja obrazu Breughla i przedstawione na nim postacie my
liwych, towa-
rzyszce wyraanemu przez poezj Miosza prze
wiadczeniu o niepoznawalno-
ci i niemono
ci uchwycenia istoty
wiata.
7
Tene, Abecado, Kraków 2001, s. 116–117.
8
Zob. J. Zembrzuska, dz. cyt., s. 17.
9
Cz. Miosz, Jadalnia, [w:] tego, Wiersze, t. 1, s. 119.
Galeria
Miosza
67
Przywoywana przez poezj Miosza ikonografia stanowi lekcj dystansu,
podanego przez autora Doliny Issy zwaszcza podczas okupacji (potrzeb inte-
lektualnego uporzdkowania koszmarnych do
wiadcze tamtego czasu wyraaj
pisane przez Miosza do Jerzego Andrzejewskiego listy-eseje
10
). Jest te wyra-
zem, penego podziwu i zdumienia, stosunku wobec
wiata. Przede wszystkim
jednak malarstwo wydaje si w recepcji Noblisty uytecznym narzdziem do
chwytania rzeczywisto
ci w jej rónorodno
ci i zdolno
ci do wywoywania mo-
mentalnych wrae. Dziki temu oswojona zostaje dotkliwa
wiadomo
nie-
trwao
ci wasnego – poety – istnienia, uratowane bywa jego poczucie podmio-
towego bycia w
wiecie i na chwil zostaje zaguszona odczuwana stale aliena-
cja. Przytaczajc w Wypisach z ksig uytecznych opinie na temat malarstwa wy-
raone przez Artura Schopenhauera, Miosz tumaczy równie wasne fascyna-
cje: „Spo
ród dzie malarstwa Schopenhauer najwyej stawia holenderskie mar-
twe natury: «To wa
nie wida u tych godnych podziwu holenderskich artystów,
którzy zwracali swoj czysto obiektywn percepcj ku najmniej znaczcym
przedmiotom i wznie
li trway pomnik swemu obiektywizmowi i swemu du-
chowemu spokojowi w obrazach martwych natur, na które nie umiemy patrze
estetycznie, nie doznajc wzruszenia. Gdy mówi nam one o spokojnym, uci-
szonym stanie umysu artysty, wolnym od podszeptów woli, tak e móg kon-
templowa nieznaczce rzeczy tak obiektywnie, tak inteligentnie»”
11
. Siedemna-
stowieczne malarstwo holenderskie, podobnie jak dla niemieckiego filozofa, nie
jest dla Miosza elementem historii sztuki czy przejawem okre
lonej doktryny
artystycznej. Jest raczej stanem umysu twórcy i obrazem czasu, w którym yje.
Pisze poeta w utworze zatytuowanym Realizm:
Nie jest cakiem le z nami, jeeli moemy
Podziwia holenderskie malarstwo. To znaczy,
e co nam opowiadaj od stu, dwustu lat,
Zbywamy wzruszeniem ramion. Cho stracili
my
Duo z dawnej pewno
ci. Godzimy si,
e te drzewa za oknem, które chyba s,
Udaj tylko drzewiasto
i ziele,
I e jzyk przegrywa z wizkami moleku.
A jednak to tutaj, chleb, talerz cynowy,
Póobrana cytryna, orzechy i chleb
Trwaj, i to tak mocno, e trudno nie wierzy.
I zawstydzona jest abstrakcyjna sztuka,
Cho adnej innej nie jeste
my godni […]
12
.
Przywoany tu, charakterystyczny dla siedemnastowiecznej Holandii, sposób
odzwierciedlania rzeczywisto ci stanowi kryterium oceny stanu umysów
10
Zob. tene, Legendy nowoczesnoci. Eseje okupacyjne. Listy-eseje Jerzego Andrzejewskiego
i Czesawa Miosza, Kraków 1996, s. 161.
11
Tene, Wypisy z ksig uytecznych, Kraków 1994, s. 13.
12
Tene, Realizm, [w:] tego, Na brzegu rzeki, Kraków 1994, s. 25.
68
Agnieszka CZAJKOWSKA
wspóczesnych Mioszowi odbiorców sztuki. Fundujce go przekonanie o trwa-
ej i niepodwaalnej substancji
wiata konfrontowane jest z charakteryzujcym
XX wiek zwtpieniem, które wynika bezpo
rednio z rozwoju nauki. Zwtpieniu
temu towarzyszy prze
wiadczenie o niezdolno
ci jzyka do referencji. Dawne
malarstwo stanowi w tej sytuacji jednoczesn pochwa rzeczywisto
ci i aproba-
t dla czynno
ci artysty, który uwiecznia to, co jednorazowe „przez jedn chwil
istniejc i niknc”
13
. Niezachwiana wiara w rzeczywisto i prezentowany dy-
stans do niej pozwala równie na oddzielanie sztuki od biografii artysty, czyli
ograniczenie, charakterystycznego dla dwudziestego wieku, czynnika subiekty-
wizmu. W wierszu zatytuowanym Biografia artysty pisze Miosz,
wiadomy
ludzkiej niedoskonao
ci:
Tak duo winy i takie pikno! […]
I jak on móg? Wiedzc to, co wiemy
O jego yciorysie. Co dzie
wiadomy
Krzywd, które wyrzdzi. My
l, e
wiadomy.
Nie dba o swoj pieku obiecan dusz,
Póki jasne i czyste byo jego dzieo
14
.
Wyrozumiao co do etyki, charakteryzujcej postaw yciow artysty,
idzie w przywoanym utworze w parze z maksymalizmem estetycznym, któremu
powinna sprosta sztuka. Trudno nie oprze si wraeniu, e motyw ten, zreszt
czsto pojawiajcy si w wierszach Miosza, ma charakter autobiograficzny.
Momentem, który najbardziej interesuje poet jako analogicznego wobec
malarza twórc obrazów rzeczywisto
ci, jest samo patrzenie, „stan kontemplacji
przedmiotu w czasie pomidzy jego widzeniem i ruchem pdzla”
15
. W wierszu
zatytuowanym strona 15, z cyklu Osobny zeszyt (1977–1979), Miosz odbywa
wyobraon rozmow z Paulem Cézanne’em. Malarz jest rzecznikiem agresyw-
nego, atakujcego zmysy, biologicznego pikna
wiata, które okazuje si prze-
mijajce i nietrwae, czego dowodzi zestawione z fragmentami jego obrazów do-
wiadczenie biograficzne poety. Przywoane postacie wileskich znajomych Mi-
osza potwierdzaj eschatologiczne wnioski. Jednocze
nie wydarzenia, których
stali si uczestnikami, i pami o nich poety, daj prawo fizycznego niemal za-
istnienia niematerialnym przecie chwilom zachwytu, które unieruchamiaj
czas, przenoszc obrazy
wiata w przestrze wiecznego trwania. Pisze Miosz,
zwracajc si do malarza:
Chc wiedzie dokd idzie chwila oczarowania,
nad jakie niebo, na dno jakiej otchani,
do jakich ogrodów, co rosn za przestrze i czas.
Szukam gdzie ma swój dom chwila zobaczenia
uwolniona do oczu, sama w sobie na zawsze,
13
Tame.
14
Cz. Miosz, Biografia artysty, [w:] tego, Na brzegu rzeki, s. 24.
15
Tene, Chwila, [w:] tego, Wypisy z ksig…, s. 173.
Galeria
Miosza
69
ta, któr ty
cigae
dzie po dniu
ze swoimi sztalugami okrajc drzewo
16
.
Malarstwo ma wic wa ciwo ci ocalenia nie tylko fragmentu rzeczywisto-
ci, ale take gestu utrwalajcego go artysty, wyrwanego na t czynno
z oko-
liczno
ci biograficznych i pozbawionego ksztatu realnie yjcej osoby. Ta re-
dukcja malarza do funkcji „podmiotu czynno
ci twórczych” nie oznacza jednak
rezygnacji z podmiotowego aspektu sztuki i pochway anonimowo
ci. Istot
sztuki jest trwao
– pisze w utworze W Yale Miosz, przytaczajc sowa Bau-
delaire’a; wraz z ni poddany prawu przemijania artysta zyskuje swoje miejsce
„po drugiej stronie ognia”
17
, czyli w przestrzeni znanej ju z wojennego wiersza-
traktatu, napisanego w wyniku obserwacji powstania w warszawskim getcie.
Poddani eksterminacji ydzi, podobnie jak Giordano Bruno z wiersza Campo di
Fiori, jeszcze obecni na ofiarnych stosach, s w refleksji Miosza odwróceni ku
innej, zdolnej do komunikacji jedynie w jzyku poetyckim, rzeczywisto
ci. Ma
ona znamiona boskiej mowy i staje si jednym z wykadników „drugiej prze-
strzeni” – wieczno
ci.
Dyskretna obecno artysty we wasnym wytworze jest okre lona w wierszu
Maria Magdalena i ja jako umieszczony w rogu obrazu inicja malarza:
[…] Na zawsze pomidzy
ywioem cielesno
ci i drugim ywioem,
Nadziej, tak zostanie, a w kcie obrazu
Inicjay malarza, który jej poda
18
.
Znakiem czy te warunkiem tej obecno ci jest widoczny w sposobie portre-
towania rzeczywisto
ci zachwyt twórcy nad przedmiotem. Ukazana przez Mio-
sza biblijna posta nie zostaa przedstawiona na adnym znanym obrazie –
wiersz jest opisem czego
, co zaistniao tylko w wyobrani artysty. Jednak Ma-
ria Magdalena sprawia wraenie, jakby bya rzeczywi
cie i wywoywaa u ob-
serwatora uczucie fascynacji i cielesnego podania. Ta szczególna zmysowo
obrazu kobiety jest cech charakterystyczn poezji Miosza, powstaje nie tylko
w efekcie pracy wyobrani czy z pamici minionych dozna, ale take wynika
z obserwacji malarstwa. Suy temu uprawiany przez poet gatunek ekfrazy,
z natury bdcy dokadnym opisem dziea plastycznego, przywoanego w tytule
lub presuponowanego. Przykadem mog by wierszowe komentarze, zapisane
na marginesie twórczo
ci Edgara Degasa. W wierszu Pastele Degasa mamy do
czynienia z nakadaniem si wrae, wynikych z obserwacji wielu rysunków
francuskiego malarza (w tym – najpeniej chyba przywoanej – Kobiety czesz-
cej wosy). Przedstawione na nich rozebrane lub na pó tylko zakryte modelki,
zwykle pozostajce w swobodnych pozach, przedstawiane s przez Miosza ze
16
Tene, Strona 15, [w:] tego, Hymn o perle, Kraków 1983, s. 62.
17
Tene, W Yale. I. Rozmowa, [w:] tego, Dalsze okolice, Kraków 1991, s. 18.
18
Tene, Maria Magdalena i ja, [w:] tego, Kroniki, s. 13.
70
Agnieszka CZAJKOWSKA
wzgldu na swoj chwilowo
, zanurzenie w okre
lonym czasie i przestrzeni,
a take ze wzgldu na pami o autorze ich wizerunków. Edgar Degas pojawia
si w utworze jako penoprawny uczestnik namalowanego
wiata, obecny pod
postaci inicjau – znaku zachwytu nad jego ksztatami i kolorami.
Opis pasteli dokonywany przez Miosza koncentruje si na emanujcej
z nich kobieco
ci i prowadzi do wniosku o znanej ju z refleksji nad barokowym
Wilnem dwoistej przestrzeni ludzkiego istnienia:
Cierpkie w smaku jest nasze ludzkie obcowanie
Z powodu znajomego dotyku, ust chciwych,
Ksztatu bioder i nauk o duszy nie
miertelnej.
Przybiera i odchodzi. Fala, wena, wilna.
I tylko ruda grzywa bysna w otchani
19
.
Obrazy Degasa, podobnie jak wcze niej przywoywane malarstwo Paula Ce-
zanne’a, staj si dla Miosza „cierpk w smaku” lekcj na temat porzdku
wia-
ta, nietrwao
ci jego pikna i budzcego groz poczucia nieskoczono
ci, które
zaguszane jest przez chwilowo odczuwan, zmysow blisko
.
Ekfrazom Miosza, zamieszczonym w tomie To, patronuje przekonanie
o niedostateczno
ci jzykowych
rodków nazwania, ale take o daremno
ci wszel-
kich wysików okre
lenia pikna
wiata. Innym mottem do podejmowanych
przez Miosza prób opisu obrazów jest umieszczona w cyklu W Yale wypowied
Charlesa Baudelaire’a, prezentujca reakcj na sztuk Balzaca. Przypominajc
posta pisarza, autor Kwiatów za nastpujco definiuje znaczenie malarstwa:
„Czsto, oceniajc obraz, kierowa si bd jedynie sum idei i duma, które
pozostawi w moim umy
le”
20
. Apoteoza malarstwa zwizana jest take – jak
wiadczy przywoana wypowied – z jego umiejtno
ci wywoywania refleksji
i wzrusze. W wierszu, zatytuowanym O!, pisze Miosz:
O, szcz cie! widzie irys.
Kolor indygo jak kiedy
suknia Eli
i delikatny zapach, jak zapach jej skóry.
O, jaki bekot eby opisa irys,
który kwit, kiedy nie byo adnej Eli
i adnych naszych królestw
i adnych krajów
21
.
Wobec tak wyranie formuowanego w wierszu zaoenia klski jzyka pró-
bujcego sprosta rzeczywisto
ci (wpisanej take w sam gatunek, który jest opi-
sem gotowego przedstawienia rzeczywisto
ci, czyli podwójnie od niej oddalo-
ny), Miosz podejmuje jednak próby wyraenia zachwytu i zdziwienia
wiatem,
odwzorowanym na pótnach. Dziea Edwarda Hoppera, Salvatora Rosy i Gu-
19
Tene, Pastele Degasa, [w:] tego, To, Kraków 2001, s. 72.
20
Tene, Pan de Balzac, [w:] tego, Dalsze okolice, s. 19.
21
Tene, O!, [w:] tego, To, s. 28.
Galeria
Miosza
71
stava Klimta okazuj si przy tym dogodnym przedmiotem do konfrontacji cu-
dzych emocji z wasnymi odczuciami, pojawiajcymi si zarówno w sytuacjach
codzienno
ci, jak i w momentach obcionych duym znaczeniem historycz-
nym. Dziea romantyczne J.M.W. Turnera, J. Constable’a i J.-B.-C. Corota s
pretekstem do wyraenia podziwu dla autorów, którzy, przedstawiajc rzeczywi-
sto
, nadaj jej, poprzez kompozycj pócien, odmienny od dostpnego zmy-
som ad i pikno. Ocalaj take pojedyncze istnienia ludzkie, nie
wiadome, e
zamieszkay w oku malarza i przeniesione zostay „z ubogiej ziemi trudu i gory-
czy / W atasow krain dobroci”
22
.
Ogldane obrazy staj si jeszcze jednym aspektem obserwowanego przez
Miosza
wiata („Byem podgldaczem wdrownym na ziemi” – napisze o sobie
w utworze Voyeur
23
), kolejnym upem nienasyconej zachanno ci zmysowej
i poznawczej poety („Jakbym by posany, eby wchon jak najwicej barw,
smaków, dwików, zapachów…”
24
). „Moje oczy, chciwe, bardzo chciwe”
25
–
tak okre
la poeta swoje narzdzie polowania na rzeczywisto
, która okazuje si
niemoliwa do uchwycenia.
Obecno dzie malarstwa w poezji Miosza demonstruje jego wraliwo na
pikno
wiata i jego bogactwo w zmieniajcych si momentalnie wraeniach,
pyncych z obserwacji. Przywoywane malarskie wizerunki rzeczywisto
ci staj
si dowodem jej wieloksztatno
ci i zdolno
ci do trwania – w cigym odradza-
niu si i podatno
ci na przedstawianie. Obrazy, na które powouje si poeta
w swoich wierszach, speniaj take funkcje poznawcze. S bowiem w interpre-
tacji autora Doliny Issy prób uchwycenia, „przyszpilenia”
wiata, znalezienia
najgbszej zasady jego istnienia, którego – jak wynika z utworów poetyckich –
nie moe odsoni zaangaowane do tego zadania sowo. W wierszu pisanym
w 1968 roku zwizek pomidzy dyskursem a obrazem ukazany jest nastpujco:
Moja wierna mowo,
Suyem tobie.
Co noc stawiaem miseczki z kolorami,
eby
miaa i brzoz i konika polnego i gila
zachowanych w mojej pamici
26
.
Okazuje si, e w swoi cie rozrachunkowym, zamykajcym tom Miasto bez
imienia utworze, ideaem obrazowo
ci sztuki jest malarstwo. Mowa, która po-
siada walory nie tyle zwykego – sucego do codziennego porozumiewania si
– jzyka, co raczej okre
la si poprzez uczestnictwo w Gadamerowskim zdarze-
niu, jest jedyn ojczyzn przebywajcego na emigracji poety. To ona naznaczo-
na jest jednak – w my
l hermeneutycznego rozumienia – pitnem skomplikowa-
22
Tene, Corot, [w:] Dalsze okolice, s. 21.
23
Tene, Voyeur, [w:] tego, To, s. 33.
24
Tene, Gdziekolwiek, [w:] tego, To, s. 32.
25
Tene, Voyeur…, s. 33.
26
Tene, Moja wierna mowo, [w:] tego, Wiersze, t. 2, Kraków 1985, s. 181.
72
Agnieszka CZAJKOWSKA
nej narodowej historii Polaków. Pozostawanie w jej granicach jest dla Miosza
znakiem przynaleno
ci do dziedzictwa, które, identyfikowane ze sowem
w utworze Naród, niesie ze sob nieetyczny balast
27
. rodkiem wyzwolenia spod
ciaru niechcianej tradycji jest zwrot ku obrazom, przechowywanym w pamici
od czasów dziecistwa. Obrazowo
gwarantuje niezaleno
od ideologii, „mi-
seczka z kolorami” – moliwo
ci reprezentacyjne poezji – staje si tym samym
lekarstwem na odywajce w jzyku narodowe fobie i szans na osignicie adu
„i pikna”, czyli efektu uniwersalno
ci
28
.
Swoisty reporta z polowania na rzeczywisto , jakim jest twórczo poety,
posiada wic znaczenie osobiste. Portretowanie
wiata pozwala bowiem na oca-
lenie osoby poety, je
li nie w jej fizycznym wymiarze, to jako cigej dyspozycji
do bezinteresownego, czystego zachwytu nad jego wielobarwno
ci. Jego na-
rzdziem, analogicznym do sygnatury skadanej na obrazie przez malarza, oka-
zuj si oczy, którym po
wici wiersz, zamieszczony w tomie Druga prze-
strze. Pisze w nim dziewidziesicioletni poeta:
Szanowne moje oczy, nie najlepiej z wami.
Dostaj od was rysunek nieostry,
A jeeli kolor, to przymglony.
A byy
cie wy sfor królewskich ogarów,
Z którymi wyruszaem kiedy
o poranku.
Chwytliwe moje oczy, duo
cie widziay
Krajów i miast, wysp i oceanów […].
Teraz co
cie widziay, schowane jest we mnie
I przemienione w pami albo sny.
Oddalam si powoli od jarmarku
wiata
I zauwaam w sobie jakby niech
Do mapowatych strojów, wrzasków, bicia w bbny.
Co za ulga. Sam na sam, z moim rozmy
laniem
O zasadniczym podobiestwie ludzi
I o drobnym ziarnie ich niepodobiestwa.
Bez oczu, zapatrzony w jeden jasny punkt,
Który rozszerza si i mnie ogarnia
29
.
Zacytowany utwór, bdcy apoteoz oczu i gwarantowanej przez nie moli-
wo
ci zmysowego postrzegania
wiata, jest w rzeczywisto
ci pochwa ludzkiej
zdolno
ci do utrwalania obrazów natury. Dokonujcy rozrachunku u schyku y-
27
Pisze Miosz w utworze Naród: „Naród wielki, naród niezwalczony, naród ironiczny, / Umie
rozpozna prawd zachowujc o tym milczenie […]. Naród w pomitych czapkach, z caym
dobytkiem na plecach, / Idzie szukajc siedzib na zachód i poudnie. / Nie ma ni miast ni po-
mników, ni rzeby ani malarstwa, / Tylko z ust do ust niesione sowo i wrób poetów”;
w: Cz. Miosz, Wiersze, t. 1, s. 178.
28
Pamita jednak naley, e, jak Miosz pisze we Wstpie do Traktatu poetyckiego, „Nie moe
jednak mowa by obrazem / I niczym wicej. Wabi j od wieków / Rozkoysanie rymu, sen,
melodia”, w: Cz. Miosz, Traktat poetycki, [w:] tego, Wiersze, t. 2, s. 7.
29
Cz. Miosz, Oczy, [w:] tego, Druga przestrze, Kraków 2002, s. 41.
Galeria
Miosza
73
cia, poeta zajty jest swoist inwentaryzacj tego, co zdoa zobaczy i pozna.
Wobec obserwowanej sabo
ci swych zmysów, zdany jest ju tylko na kopie,
reprezentacje
wiata – „pami albo sny”. Niczym Mickiewiczowski rozrzutnik,
który chce – z rozdanych uczu – „reszt skarbu schwyci, W ziemi zako-
pa”
30
, w wierszu Oczy Miosz pragnie zachowa wszystkie przekazane za po-
rednictwem wzroku zmysowe doznania. I jak dziewitnastowieczny poprzed-
nik kieruje uratowan przed rozproszeniem cz
majtku ku niebu, tak stary
poeta, odseparowany poprzez fizyczne niedomaganie od biecych widoków,
zwraca si „w jeden jasny punkt, Który rozszerza si i mnie ogarnia”. Konstato-
wana przez cae ycie rozmaito
wiata i wielokrotno
jego przedstawie oka-
zuje si wstpem do najwaniejszej lekcji patrzenia, która obywa si ju bez na-
rzdzi zmysów. Galeria, pracowicie tworzona w poezji Miosza, angaujca
sowa i namalowane wizerunki
wiata, zamienia si w jeden obraz, „jasny
punkt”, który staje si ostatecznym przeznaczeniem ycia czowieka – figur
wieczno
ci.
Summary
Czesaw Miosz and his books. Lecture and literature
The aim of this project is to present Czesaw Miosz’s perception and reception of literature
that is included in all his works in a genuinely innovative formula. Although the bibliography on
Miosz’s books is enormous, there has been written no book on his set of readings.
The research done on the set of readings of Miosz, from the very early books, which are not
very openly shown, to the later, books of an intellectual, writer, commentator, publisher, and a cor-
respondent, will enable us to get a lot of knowledge of the origin, the way the world that is pre-
sented in the Books of the Nobel prize winner has been constructed.
Readings are discussed by Miosz in many of his works such as essays or literary critical
works. The key to understanding Miosz’s reading-writing will be Zygmunt empicki’s concep-
tion of culture of the European Romanticism which has been particularly expressed in The world
of Books and the real world.
30
A. Mickiewicz, al rozrzutnika, [w:] tego, Dziea, t. 1, Wiersze, oprac. Cz. Zgorzelski, War-
szawa 1993, s. 407.
P R A C E NA U K O W E A k a d e mi i i m. J a n a D u g o s z a w C z s t o ch o wi e
Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury
2011, z. XII
Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA
Poezja cybernetyczna – rozpoznawanie zjawiska
(na przykadzie projektów Perfokarty)
Rozpatrywane w niniejszym szkicu zjawiska, powizane literatur funkcjo-
nujc w przestrzeni internetowej, rozkwity na przeomie XIX i XX wieku, ich
zapowiedzi dostrzec mona byo ju w kulturze baroku. Kulminacyjne punkty
tych nowatorskich tendencji nastpujco przedstawi Piotr Rypson:
Przeom wieków XIX i XX zwiastowa nadej
cie kolejnego renesansu artystycznych prac
nad jzykiem, w jzyku i wobec jzyka. Owymi zwiastunami nowych tendencji – m.in.
zwracajcymi si ku obrazowaniu sowem byy: poemat Un coup de des Stephane Mal-
larmego oraz utwory wizualno-dwikowe Christiana Morgensterna i fonetyczny wiersz
Paula Scheebarta. […] Linearny porzdek paginy zosta zburzony na rzecz umiejscowie-
nia sów w fizycznej przestrzeni tekstu. […] Sowo zaistniao wic w przestrzeni, dwi-
ku i obrazu na nowo – od czasów konceptystów barokowych
1
.
Konsekwencj specyficznego potraktowania sowa, które wchodzi w relacje
przestrzenne i tworzy obrazy, jest poezja cybernetyczna, powoywana do ycia
przez poetów-programistów, yjca w wymiarze sieciowym, sprzyjajcym na-
warstwianiu i czeniu rónych elementów, zestawianych ze sob w sposób do-
wolny, przypadkowy, co sprawia, e ma ona charakter otwarty, a jej kompozycja
jest nieustabilizowana i niejednoznaczna
2
.
Arty ci skupieni w ugrupowaniu Perfokarta, której dokonania bd w niniej-
szym szkicu podstawowym obszarem odniesie, eksponuj cyborgiczne cechy,
redukujc swe powizania z ludzk/biologiczn egzystencj, cz wdrówk od
przekazów papierowych/liniowych do form medialnych z eksponowaniem ciaa
post-ludzkiego. Poeci inicjujc dekompozycj biologicznych cech, podkre
lajc
1
P. Rypson, Obraz sowa. Historia poezji wizualnej, Warszawa 1989, s. 251.
2
Na odmian tego rodzaju kompozycji zwróci uwag W. Siwak, Audiosfera na przeomie stule-
ci, [w:] Nowe media w komunikacji spoecznej XX wieku. Antologia, red. M. Hopfinger, War-
szawa 2005, s. 158.
76
Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA
„maszynowy” charakter twórczo
ci, uwalniaj j tym samym od opisów nastro-
jów, ekspozycji stanów ducha, odsaniania wewntrznych przey, od obowiz-
ku przekazywania konkretnych tre
ci… Dychotomi: umys–ciao zastpuj ze-
stawieniem: twardy dysk–cyborg. Stworzona przez nich cyberprzestrze/obszar
nie-euklidesowy jest królestwem czasu otwartego/nieliniowego, w którym najle-
piej „czuj” si my
loksztaty, abstrakcje, liczby, cyfry, digitalne symbole, mate-
rializacje i dematerializacje, czce si z wa
ciwo
ciami „onejronautycznej
przestrzeni”
3
, bdcej podstawowym budulcem tekstu/artystycznej wizji. Dla
poetów cybernetycznych komputer jest podstawowym elementem procesu
twórczego, skadnikiem wyobrani preferujcej ukady fraktalne i odwoujcej
si do fragilnych wa
ciwo
ci dzie – matryc. Fraktale staj si budulcem dziea
rozrastajcego si, rozprzestrzeniajcego, zyskuj one rang genetycznej infor-
macji zaczerpnitej z form pierwotnych – które zostay pocite, poszarpane,
poddane fragmentalizacji – i stay si zalkiem nowej, kczowej struktury. Za-
znaczy naley, e poezja cybernetyczna jest dzieem czowieka, chocia jej
twórcy manifestacyjnie staraj si ukry ten fakt. Jak zauway Mariusz Pisarski,
literatura tego rodzaju nie jest dzieem komputerów ani robotów – jest „[…]
twórczo
ci cyborgów: autorów opierajcych sw dziaalno
na protezie, jak
jest w tym przypadku komputer, komunikujce si z nim jzyki oprogramowa-
nia, interfejs, jego ograniczenia i przyzwolenia”
4
.
Dokonania artystów Perfokarty u wiadamiaj, e wyzyskanie potencjau
„my
lcej”/inteligentnej maszyny w radykalny sposób zmienia akt tworzenia:
„w swym zawonym, sztucznym
wiecie programista komputerowy sam dla
siebie ustala zadania […] wypeniajc przestrze elektroniczn modelami pro-
blemów realnego
wiata”
5
. ukasz Podgórni proponuje rozpatrywa wa ciwo ci
poezji tego rodzaju w kontek
cie ludologii, tj. komputerowych gier, gdy od-
biorca zmuszony jest do podejmowania dziaa takich, jakie podejmuje kompu-
terowy gracz, a tekst cybernetyczny daje, tak samo jak gra, róne moliwo
ci
operowania elementami interfejsu. Tym samym odbiorca/uytkownik ma wpyw
na ksztat
wiata dziea/gry. W zaleno
ci od stopnia skomunikowania z interfej-
sem, odbiorca zaczyna aktywnie wspódziaa z przygotowan przez poet kom-
pozycj. Brak wspópracy powoduje, e dzieo nie prezentuje swego potencjau,
pozostaje martwe. Takie rozwizania, w których konieczna jest inicjatywa od-
biorcy/czytelnika, tworzy Roman Bramboszcz w ukadach zwanych bramboxa-
mi
6
(np. Matrix Halucynacje, Artykulator, four.values). Prace te, je li odbiorca
3
Przywoano stwierdzenia W.K. Pessela, Stygmat szuflady a poetyka liternetowego banalizmu,
[w:] Liternet. Literatura i Internet, red. P. Marecki, Kraków 2002, s. 54.
4
M. Pisarski, Poezja pod prdem. O poezji cybernetycznej, ródo: http://perfokarta.net/teoria/
poezja.pod.pradem.o.poezji.cybernetycznej [stan z: 2 marca 2011].
5
J. Bolter, Czowiek Turinga. Kultura Zachodu w wieku komputera, przek. T. Goban-Klas,
Warszawa 1990, s. 278.
6
Dostpne s one pod adresem: http://bramboxy.proarte.net.pl/ [stan z: 10 maja 2011].
Poezja cybernetyczna – rozpoznawanie zjawiska…
77
nie zdecyduje si na podjcie dziaa, pozostan czarn, niem tafl, która ni-
czego dobrowolnie i samorzutnie nie ujawni. Skryty w ciemno
ciach potencja
Artykulatora mona, za pomoc komputerowej myszy, przeksztaci w czteroko-
lorowy dese emitujcy cztery dwiki, „[…] których wystpowanie i porzdek
– na pozornie niedorzecznych zasadach – sprzgnity jest z warstw wizualn”
7
.
Odnotowa nadto naley, e w obrbie poezji cybernetycznej powstaje specy-
ficzny rodzaj wizualno
ci, wymagajcy znamiennej strategii widzenia, bowiem
– jak odnotowa Andrzej Gwód – komputery generuj obrazy, które nie s
mimetyczne, wynikajce z przeoenia danych matematycznych na efekty iko-
niczne
8
. Kontekst ludologiczny u wiadamia, e poezja cybernetyczna, nawizu-
jca do tradycji artystycznych rozwiza awangardowych, wchodzi w obieg ma-
sowy, realizujc tym samym pragnienie artystycznych eksperymentatorów z po-
cztków XX wieku
9
.
Upowszechnianie si literatury zespolonej z tzw. nowymi mediami powiza-
ne jest z rozprzestrzenianiem si form hybrydowych, uaktywniajcych pytanie
dotyczce istnienia gatunków literackich, wpisujcych si w róne porzdki ko-
munikacyjne, które – zdaniem Edwarda Balcerzana – rozpozna mogaby „geno-
logia multimedialna”
10
, bdca metafor teraniejszo ci, analizujca i systema-
tyzujca genologiczne konsekwencje istnienia rónorodnych przekaników w
obrbie przestrzeni kultury
11
. Jak odnotowa Romuald Cudak, literatura wspó-
czesna, w kategoriach genologicznych, jest obszarem pozasystemowym, „[…]
inaczej mówic nie sytuuje si w gatunkach, ale gatunki s w niej obecne”
12
.
Najnowsze formy literackie, pogrywszy si w intertekstualno
ci, trac – zda-
niem Tadeusza Rachwaa – cechy gatunkowe, cz si z wyznaczajcymi je
kiedy
przednowoczesnymi kontekstami
13
. Obecnie genolodzy napotykaj formy
literatury, które s – zdaniem Wojciecha Kalagi – trans-gatunkami, formami
trawestujcymi gatunki o znacznej tradycji
14
. Roman Bramboszcz, jeden z twór-
7
.
Podgórni,
Poezja cybernetyczna w kontekcie ludologii, ródo: http://perfokarta/net/teoria/
poezjacybernetyczna [stan z: 2 lutego 2011].
8
A. Gwód, Technologie widzenia, czyli media w poszukiwaniu autora. Wim Wenders, Kraków
2004, s. 144.
9
J. Bobryk, wiadomo czowieka w epoce mediów elektronicznych, Warszawa 2004, s. 77.
10
E. Balcerzan postulowa zainicjowanie takiego obszaru badawczego, chocia – jak odnotowa –
taka dziedzina wiedzy ani te nazwa nie istnieje; por. E. Balcerzan, W stron genologii multi-
medialnej, [w:] Genologia dzisiaj, red. W. Bolecki, I. Opacki, Warszawa 2000, s. 86.
11
Tame, s. 88.
12
R. Cudak, Genologia i literatura wspóczesna. Prolegomena, [w:] Polska genologia. Gatunek
w literaturze wspóczesnej, red. R. Cudak, Warszawa 2009, s. 29.
13
T. Rachwa, Genologiczne konteksty, czyli narodziny nie-gatunku, [w:] Polska genologia lite-
racka, red. D. Ostaszewska i R. Cudak, Warszawa 2007, s. 145.
14
Przywoywana wypowied stanowi fragment dyskusji po wiconej liberaturze i pojawiajcym
si nowym wyzwaniom genologicznym; por. ankieta – Liberatura – awangarda XX wieku czy
nowe spojrzenie na stare dziea literackie?, „Ha!art” 2010, nr 30, s. 17.
78
Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA
ców Perfokarty, w nastpujcy sposób okre
li genologiczn
wiadomo
grupy
artystów:
[…] z perspektywy tradycji awangardowej moemy potwierdzi, e jest kontynuacj
awangardowej sztuki intermedialnej, poezji wizualnej, konkretnej, fonetycznej, czy za-
pis typowy dla wydruków komputerowych, dziaania happeningowe, wystpuje przeciw-
ko podziaom gatunkowym
15
.
Przytoczona wypowied ujawnia bogaty kontekst odniesie do form artystycz-
nych tworzcych nowe powizania midzy sowem i obrazem.
Literatura wspóczesna/najnowsza jest specyficznym obszarem, odsaniaj-
cym du
wiadomo
genologiczn twórców, jednake daje si zauway, e
dociekania genologiczne nie stanowi jakiego
istotniejszego obszaru w obrbie
bada zwizanych z t literatur. Brak ustale szczegóowych wspomagany jest
od lat utrzymujcym si przekonaniem, e w literaturze tej odnajdziemy tylko
lady klasycznych gatunków literackich, dlatego teksty nie poddaj si klasyfi-
kacji w ramach tego repertuaru, „[…] co oznacza jednocze
nie, e tradycyjny
kanon nie jest kontynuowany”
16
. Zauway mona dwa przeciwstawne i jedno-
cze
nie czce si zjawiska, polegajce na wypieraniu starych form przez nowe
rozwizania i jednocze
nie czenie form tradycyjnych z nowymi modelami.
Sygna silnych wizi gatunkowych i jednocze
nie sygna rozluniania si tych
wizi widoczny jest ju w obrbie terminologii, o czym
wiadcz epitety doda-
wane do nazw majcych ju utrwalon pozycj, np. felieton filmowy, reporta
filmowy, poetycka miniatura, powie
hipertekstowa, poezja cybernetyczna…
Jak odnotowa Stanisaw Balbus, od romantyzmu zaobserwowa mona zjawi-
sko „zagady gatunków”, które nie odpowiadaj aktualnej wizji
wiata:
Znikna nowela, znikna powie
, par razy umieray ju pewne jej odmiany, znikna
tragedia, znikna zdecydowana wikszo
form liryki. Nie ma opisowych ani epickich
poematów; ody, hymny, elegie, ballady, sonety pojawiaj si ju najwyej w ramach sty-
lizacji
17
.
Odnotowa naley nadto spostrzeenia Stefanii Skwarczyskiej, wskazujcej
na nasilajc si destabilizacj rodzajów literackich, które – ze wzgldu na sw
dugowieczno
– wydaway si nienaruszalne i wyraniej zakotwiczone w ludz-
kiej naturze ni gatunki literackie
18
. Przemiany w obrbie genologii komentowa-
o wielu badaczy, w
ród nich Czesaw Zgorzelski,
ledzc etapy ksztatowania
si formy ballady, który stwierdzi, e „nie ma gatunku literackiego w sensie
czego
staego, niezmiennego, co by si dao raz na zawsze okre
li”
19
. Stanowi-
15
R. Bramboszcz, Poezja cybernetyczna. Refrakcje rozbitego zwierciada, „Ha!art” 2010, nr 30,
s. 128.
16
R. Cudak, dz. cyt., s. 18.
17
S. Balbus, Zagada gatunków, [w:] Genologia dzisiaj, s. 19.
18
S. Skwarczyska, Wstp do nauki o literaturze, t. 3, cz. 5, Warszawa 1965, s. 130.
19
C. Zgorzelski, Duma poprzedniczka ballady, Toru 1949, s. 4.
Poezja cybernetyczna – rozpoznawanie zjawiska…
79
sko to ugruntowao si na przestrzeni lat w licznych wypowiedziach. Ich echa
znajdujemy np. w pracach Ireneusza Opackiego, stwierdzajcego, e „cechy
konstytutywne, niezmienne, stae gatunkowi nie przysuguj. Po pierwsze – ze
wzgldu na zachodzce „przewarto
ciowanie” w trakcie ewolucji. Po drugie
[…] ze wzgldu na przesuwanie warto
ci dystynkcyjnych poszczególnych cech
struktury w zaleno
ci od literackiego kontekstu epoki czy prdu. W trakcie
ewolucji zmienia si nie tylko jeden gatunek, lecz wszystkie stanowice dla
konteksty”
20
.
W skrótowo przypomnianych refleksjach uwidacznia si przekonanie, e ga-
tunek literacki ksztatuje si pod wpywem oddziaywania procesów wewntrz-
nych i zewntrznych, bdcych odbiciem ewolucji literatury w ogóle i zmian za-
chodzcych w yciu spoeczestwa, które wywieraj wpyw na wyobrani, pro-
cesy my
lowe itp. Gbokie struktury form literackich s najbardziej stae,
oprócz nich gatunki zawieraj elementy szczególnie podatne na zmiany o histo-
rycznym charakterze
21
. Jednym z efektów przeksztace elementów zmiennych
(status autora, relacje: autor–odbiorca, a take relacje zachodzce midzy so-
wem i obrazem, ukad kompozycyjny, medium zastpujce dawny no
nik, np.
ksik, galeri…) jest poezja cybernetyczna, ujawniajca typow dla twórczo-
ci powizanej z nowymi mediami strategi powtórze/recyklau, sprzyjajc
zawizaniu si intertekstualnego dialogu
22
, u wiadamiajcego, e nowe media
inicjuj rozwijanie powtórek, przywouj rozwizania artystyczne z czasów
wcze
niejszych, su snuciu refleksji autotematycznej, bazuj na „encyklopedii
wyobrani zbiorowej”
23
. Strategia powtórze obejmuje elementy najbardziej sta-
e – które, czc si z elementami zmiennymi/wymienialnymi, pojawiaj si w
postaci od
wieonej, dostosowujc si do zmian zachodzcych w
wiecie, co ob-
jawia si np. powtórzeniem pewnych – w tym przypadku awangardowych – ge-
stów artystycznych skonfigurowanych w taki sposób, by wyeksponowa nieli-
niowo
oraz przeformuowa rol artysty i odbiorcy, w wyniku czego staj si
oni równoprawnymi podmiotami. Zjawisku temu towarzyszy powstawanie hi-
pertekstu, który wymusza odej
cie od liniowego odbioru i zastpuje go swobod-
n nawigacj
24
. W tej sytuacji procesy mentalne (np. refleksja, rozwizywanie
problemów, zapamitywanie, kojarzenie) zostaj zeksternalizowane i sprowa-
20
I. Opacki, Krzyowanie si postaci gatunkowych jako wyznacznik ewolucji poezji, „Pamitnik
Literacki” 1963, z. 4, s. 387.
21
Por. K.W. Hempfer, Teoria gatunków (wybrane fragmenty), przek. M. ukasiewicz, „Pamit-
nik Literacki” 1979, z. 3, s. 288.
22
Dialog ten uznany zosta za najwidoczniejsz cech sztuki zwizanej z nowymi mediami; por.
M. Hopfinger, Powtórzenie wdrujce przez media, [w:] Midzy powtórzeniem a innowacj.
Seryjno w kulturze, red. A. Kisielewska, Kraków 2004, s. 12.
23
Tame, s. 13.
24
P. Marecki zwraca uwag na to, e literatura powizana z Internetem wymaga pojawienia si
postawy czytelnika-nawigatora, gotowego do rozpoznawania fragmentów, por. P. Marecki, Li-
ternet, [w:] Liternet. Literatura i Internet, s. 5.
80
Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA
dzone do wybrania cza
25
, do uaktywnienia ukadu, do pobudzenia potencjau
kinetycznego tekstu, który zaczyna y dziki odkryciu odpowiednich pól. Po-
ezja cybernetyczna wymaga, zdaniem jej twórców, specyficznej aktywno
ci od-
biorcy, który zaangauje si w jej wspótworzenie i bdzie odpowiedzialny za jej
ksztat. Tak na ten temat pisa Podgórni:
[…] Poezja cybernetyczna jest gr jzykow, w której chodzi o przeformuowanie nie-
których z prze
wiadcze zakorzenionych w automatyzmie spoecznych ocen. „Gra jzy-
kowa” nie znaczy ju tylko tyle, co poetycka zabawa sowem, fuzja rónych poetyk
i konwencji literackich czy modyfikowanie zastanych dykcji za pomoc cybernetycznych
narzdzi (przesunicie, generator szumów). Warstwa literacka tych utworów przewanie
znajduje si na drugim planie […] a czasem nie wystpuje wcale […]. Nie s to wic
przypadki tradycyjnie pojmowanej „gry jzykowej”, a raczej forma rozgrywki – stero-
wanego performance, który odbywa si na ekranie komputera; jest to gra o jzyk i szero-
ko rozumiane znaczenie, które czytelnik, a wa
ciwie uytkownik, dokonujc serii wybo-
rów i podejmujc (nie) okre
lone akcje, moe „wygra” – wytropi z nakadajcych si
na nie warstw: dwikowej, wizualnej i literackiej. Do
wiadczenie synestezji to kolejna
forma jego potencjalnego zwycistwa
26
.
Przytoczona wypowied podkre la, e odbiór poezji cybernetycznej znacz-
nie róni si od odbioru literatury tradycyjnej, o jego specyfice nastpujco wy-
powiedzia si Mariusz Pisarski:
Zwycistwem czytelnika jest znalezienie swego prywatnego sensu, czy to poprzez od-
krycie rytmu zmieniajcych si ksztatów, czy poprzez wyonienie z szeregu pojawiaj-
cych si i znikajcych liter jakiego
no
nika znaczenia. Owe wyaniajce si z rozgrywa-
jcego si dziea zbitki sensu s nagrod dla czytelnika, który teraz moe je ze sob -
czy, by budowa sens wyszego rzdu, lub pozostawa w stanie rozproszonym, a jedy-
nym, co pozostawi po sobie dzieo, bdzie wtedy aura, klimat, smak
27
.
Wspomnian auto wiadomo wskazanych rozwiza genologicznych od-
najdziemy w wypowiedziach programowych twórców poezji cybernetycznej.
W jednym z autokomentarzy zapisana zostaa znamienna uwaga:
Podjty przez nas dialog z tradycj dotyczy poezji futurystycznej, tak zwanego „zaumu”;
poezji konkretnej, szczególnie w wymiarze „tosamo
ci” i „sprzeczno
ci”, w tym kali-
gramu; poezji fonetycznej i dwikowej; animacji; sztuki sieci (sztuki komputerowej)
28
.
W Manifecie 2.0, w ród rónych punktów odnotowane zostay nastpujce
sformuowania:
25
Na rozszerzanie si tego rodzaju zjawiska wskazuje R.W. Kluszczyski w: tego, Sztuka inte-
raktywna. Od dziea-instrumentu do interaktywnego spektaklu, Warszawa 2010, s. 186.
26
. Podgórni, Poezja cybernetyczna w kontekcie ludologii, ródo: http://perfpkarta/net/teoria/
poezjacybernetyczna [stan z: 2 lutego 2011].
27
M. Pisarski, Poezja pod prdem. O poezji cybernetycznej, ródo: http://perfpkarta.net/teoria/
poezja.pod.pradem.o.poezji.cybernetycznej [stan z: 2 marca 2011].
28
Poezja cybernetyczna – samookrelenie, wypowied dostpna na: http://perfpkarta.net/root/
samookreslenie.html [stan z: 4 kwietnia 2011].
Poezja cybernetyczna – rozpoznawanie zjawiska…
81
Ponowoczesno
jest powtarzaniem. […] Sie i labirynt to nowe trakty drogi. […] Po-
wtarzanie umarych. Przepisywanie ducha. Sie labirynt, baza danych najbardziej udane
ortografie
29
.
Formuowanie si wiadomo ci twórczej autorów zapisów cybernetycznych
poprzez przywoanie awangardowego potencjau wpisuje t literatur w nurt mi-
tów technicznych, tradycji utopii i dystopii, a take bogatych obszarów mitów
powizanych z ksik. Przeom XX i XXI wieku nasili zjawisko
cierania si
mitów ksiki z mitami kultury cyfrowej, w wyniku czego materialnej warstwie
ksiki przeciwstawione zostay zapisy cybernetyczne. Osabienie pozycji galak-
tyki Gutenberga i umacnianie si znaczenia galaktyki Turinga nie przekre
la
odwiecznego pragnienia spotkania czowieka z Liber mundi, majc da peni
poznania
wiata i zapewni optymalizacj uzyskanych z tego korzy
ci
30
. Litera-
tura powizana z nowymi mediami moe by potraktowana jako forma spenia-
nia tego marzenia.
Poezja cybernetyczna sytuuje si w krgu mitów technicznych, egzystuje
w przestrzeni sieciowej, stanowi kolejne ogniwo literackich form awangardo-
wych, powizanych z wyzyskiwaniem wa
ciwo
ci nowych przekaników, in-
spirujcych wspóczesnych twórców moliwo
ciami graficznymi, akustycznymi,
dajcych moliwo
tworzenia ukadów chaosmotycznych/fraktalnych/hiperteks-
towych. Wypowiedzi tego rodzaju przeamuj tradycje konfesyjnego ducha po-
ezji i odchodz od tradycyjnej liryczno
ci
31
, w ten sposób potwierdzone zostaje
prze
wiadczenie, e „dwudziestowieczny modernizm, zwaszcza pod wpywem
tendencji awangardowych, odrzuci uksztatowane wcze
niej formy lirycznego
wyrazu”
32
. Liczne odniesienia do tradycji zainicjowanych przez Wielk Awan-
gard
33
(dziki którym moliwa jest homologia midzy ukadami sownymi i wi-
zualnymi – obejmujca wspówystpowanie tworzyw, rone poziomy odwoa
semantyzowanych, odwoania metaforyczne i odwoania kompozycyjne) u
wia-
damiaj, e ten znamienny rodzaj aktywno
ci artystycznej jest kolejnym ogni-
wem procesu wyaniania si sztuki intermedialnej.
Poeci cybernetyczni zacieraj granice midzy gatunkami literackimi i rodza-
jami/obszarami dziaa artystycznych, wyzyskuj róne elementy, wplataj je
w kolaow struktur i nadaj im status ready mades. Skonno
do takich roz-
wiza podkre
la recyklingowy charakter dziaa, u
wiadamiajc konceptualn
29
System edukacyjny poezji cybernetycznej. Manifest 2.0, ródo: http://perfokarta.net/ w zakadce
Obiekty [stan z: 20 maja 2011].
30
A. Dród, Od Liber mundi do hipertekstu. Ksika w wiecie utopii, Warszawa 2009, s. 18.
31
Zjawiska te s znamienne dla nowoczesnej poezji internetowej; por. K. Maliszewski, Nowa po-
ezja polska w Internecie. Próba rozpoznania zjawiska, [w:] Nowa poezja polska. Twórcy – te-
maty – motywy, red. T. Cie
lak, K. Pietrych, Kraków 2009, s. 625.
32
J. Dbiska-Pawelec, Villanella – od Anonima do Baraczaka, Katowice 2006, s. 72.
33
Szerzej o kontek cie inspiracji wnoszonych przez awangardowe ruchy artystyczne pisze
B. niecikowska, Sowo – obraz – d
wik. Literatura i sztuki wizualne w koncepcjach polskiej
awangardy 1918–1939, Kraków 2005.
82
Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA
genealogi postawy twórczej. Dziaania poetów-cyborgów nie zmierzaj do
osignicia niepowtarzalno
ci, w tym przypadku strategi jest seryjno
, inter-
tekstualno
i powizanie dziaalno
ci artystycznej z interaktywnym
rodowi-
skiem ycia wspóczesnego czowieka, odwoywanie si do tradycji rozwiza
kolaowych, wspomaganych przez potencja komputerowego
rodowiska. Ko-
la, wspierajcy róne dziaania artystów awangardowych, prezentuje w
rodo-
wisku medialnym swój niewygasajcy potencja. Na temat tej techniki, funkcjo-
nujcej w otoczeniu medialnym, wypowiedzia si nastpujco Bramboszcz:
Analogowo wytwarzana entropia to noyczki i klej. Cyfrowe entropie moemy wytwa-
rza za pomoc maszyn, które maj „cut up” wmontowane w struktur tego, co wykonu-
je. Cicie jest podstawow jednostk praktyczn entropii. Rozcinanie i klejenie to dwie
podstawowe funkcje, które moemy uruchomi w odniesieniu do wybranych róde: ga-
zety, swojej intuicji, losowo
ci, tekstu literackiego
34
.
Skonno do techniki kolaowej, do oryginalnych pocze i metafor wyni-
ka z programowych zaoe twórców Perfokarty, z ich performatywnych skon-
no
ci, ze specyfiki wyzyskiwanych moliwo
ci technicznych sieciowego
rodo-
wiska
35
. Arty ci umieszczaj swe wypowiedzi, autokomentarze, twórczo lite-
rack/literacko-plastyczno-dwikow w obrbie sieciowym, jednak nie prze-
kre
laj cakowicie znaczenia wyda papierowych
36
. Czonkowie tej grupy
(Roman Bramboszcz – brambox, muzyk, poeta, propagator terminu poezja cy-
bernetyczna; Tomasz Misiak – muzyk, poeta czcy literatur z dziaaniami
dwikowymi i wizualnymi; ukasz Podgórni – Podgorn, Podgór, eksperymen-
tator z pogranicza poezji wizualnej i grafiki; Marcin Piekowski – anglista, tu-
macz literatury; Dominik Popawski – muzyk, plastyk, twórca audiowizualnych
projektów, programista komputerowy, twórca maszyny do generowania tekstów
oraz generatora dwiku
ledzcego ruchy uytkownika komputera; Tomasz
Paka – poeta; Piotr Puciennik – poeta wizualny, eksperymentator miksujcy
przekazy wizualne z pomykami jzykowymi) przynale do grona artystów In-
ternetu zasilajcych strumie wypowiedzi okre
lanych jako technobabel. O tego
rodzaju twórcach tak pisa Henryk Gajewski:
Nie wystarczy mu poetycka wraliwo
na
wiat, nie wystarczy mu malarskie wyczucie
wiata, koloru i formy, nie wystarczy mu cierpliwo
rzebiarza, nie wystarczy mu
skadno
jzykowa pisarzy i skrótowo
hase reklamowych. Artysta Internetu musi tak-
e potrafi my
le strukturalnie, w nowych jzykach, tak jak programista komputerowy
37
.
34
Cybernetyka w praktykach kulturowych – wypowied R. Bramboszcza, wywiad z R. Bram-
boszczem, rozmawia P. Kozio, „Wakat” 2008, nr 2, ródo: http://perfokarta.net/teoria/
cybernetyka.w.praktykach.kulturowych.html [stan z: 3 lutego 2011].
35
Na temat no no ci techniki kolaowej w sztuce XX wieku wypowiedziaa si A. Karpowicz,
Kola – awangardowy gest kreacji: Themerson, Buczkowski, Biaoszewski, Warszawa 2007.
36
Pominite zostan „papierowe” publikacje czonków grupy, które czsto ukazuj si w formie
liberackiej.
37
H. Gajewski, Sztuka Internetu, ródo: http://cis.art.pl/PODWORKO/TEXTY/PUBLIKACJE/
INETART/text.html [stan z: 2 marca 2011].
Poezja cybernetyczna – rozpoznawanie zjawiska…
83
Wiele projektów tych autorów, podwaajc tradycyjny ukad komunikacyj-
ny, eksponuje rang sowa, odsaniajc jego egzystencj audiowizualn, uzmy-
sawiajc, e powizana jest z nim brzmieniowo
i wizualno
38
. Nowy rodzaj
my
lenia, zdeterminowany wa
ciwo
ciami medium, przy pomocy którego arty-
sta udostpnia swe dziea, wpywa – jak mona przypuszcza – na nazw grupy.
Perfokarta – karta perforowana – jest swego rodzaju zapisem przestrzennym, po-
legajcym na przerywaniu cigo
ci, dziurawieniu jakiej
paszczyzny. Odczyt
takiego zapisu wymaga zwykle specjalistycznych urzdze, podobnie, jak wy-
konanie takiego zapisu równie wymagao specjalnego instrumentarium. Perfo-
rowanie kojarzy si z dziurawieniem, nakuwaniem, tworzeniem swoistej struk-
tury, faktury; std te nazw ugrupowania mona postrzega jako afirmowanie
struktury rozbijajcej spójne obszary. Zapis zaproponowany przez artystów daje
moliwo
odej
cia od na
ladowania jzyka mówionego i tradycyjnego jzyka
literatury. Teksty poetów-cyborgów skadaj si np. ze znaków przestankowych,
rónego rodzaju znaków graficznych, sprzyjajc wyanianiu si zjawiska, które –
wyzyskujc terminologi Jana Brzechwy – mona nazwa antyalfabetem
39
na-
rzucajcym specyficzne strategie odbiorcze, wymagajce „pokochania fragmen-
tu, wsuchania si w szum niespójno
ci, odkrycia w sobie cyborga”
40
, wyzwole-
nia cyfrowych entropii
41
. Lektura tego rodzaju teksów wymaga „nietrywialnego
wysiku”, to znaczy czego
wicej ni tylko przewracania kartek czy wodzenia
oczami po stronie tekstu
42
, skania do dziaa poszukiwawczych sprawiajcych,
e zwykle odbiorca przeksztaca si w widzouczestnika wspóodpowiedzialnego
za ksztat dziea
43
.
Teksty poezji cybernetycznej maj charakter wielocytatowy, wskazujcy na
wysok
wiadomo
artystyczn i samo
wiadomo
autorów odwoujcych si
do tradycji dadaizmu, futuryzmu, lingwizmu, konceptualizmu, minimalizmu,
surrealizmu, poezji fonicznej i konkretnej, malarstwa abstrakcyjnego, suprema-
tyzmu. Czytelny jest równie ich gos autotematyczny, dowodzcy znajomo
ci
kanonicznych tekstów badaczy eksperymentatorskich form literackich. Orygi-
38
Na to, e sztuki audiowizualne, powizane z nowymi mediami, eksponuj brzmieniowo so-
wa, wskazywa P. Drzewiecki, Renesans sowa. Wprowadzenie do logosfery w kulturze audio-
wizualnej, Toru 2010, s. 130–135.
39
Por. J. Brzechwa, Antyalfabet, [w:] Brzechwa dla dorosych, wybór i oprac. A. Modonek,
Warszawa 1998, s. 134.
40
Te trzy elementy przyjte zostay za: M. Pisarski, Pod warstw szka i krysztau. Jak si czyta
tekst cyfrowy, „Dekada Literacka” 2010, nr 1/2, s. 29–30.
41
Zwróci na to uwag R. Bramboszcz w wywiadzie: P. Kozio, Cybernetyka w praktykach kultu-
rowych – wywiad z Romanem Bramboszczem, ródo: http://perfokarta.net/teoria//teoria.html
[stan z: 2 marca 2011].
42
A. Pajk, Literatura cybernetyczna czyli burza w szklance wody, „Dekada Literacka” 2010,
nr 1/2, s. 37.
43
U. Pawlicka, O rozszczepieniu umysu. Nie tylko o „U-man i masa” Romana Bramboszcza,
ródo: http://www.perfokarta.net/ – w zakadce Teoria [stan z: 10 marca 2011].
84
Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA
nalnymi zapisami autotematycznymi s udostpniane na stronie internetowej
Perfokarty ywe metafory, obrazujce byt dziea kcza, zapisu gwiedzistego
nieba, oddajce sytuacj czytelnika zmagajcego si z tekstem – dryfujc kr
(Wariacje na Kwadrat Magiczny, plaing the cage)
44
. Na bogatym fundamencie
odwoa wznosz si wypowiedzi, które s wynikiem ewolucji standardów ko-
munikacyjnych. Nawizania do metaforycznych opisów zjawisk zachodzcych
we wspóczesnej sztuce sprzyjaj autorefleksji i autoanalizie bytów zwizanych
z przestrzeni cybernetyczn
45
. Forma aktywno ci poetów u wiadamia, e opiera
si ona na refleksji zwizanej ze struktur, która staje si priorytetowa, istotniej-
sza od tre
ci. Zaznaczy naley, e tradycyjnie pojmowana tre
nie towarzyszy
utworom poetów-cyborgów, tre
ci s w tym przypadku indywidualne skojarze-
nia i intertekstualne refleksje odbiorcy. Przykadem takiego tekstu jest utwór
Bramboszcza Matrix Halucynacje, w którym pojawia si 01 – zero-jedynkowy
zapis hipnotycznie mrugajcy do odbiorcy. W tej artystycznej prowokacji, naru-
szajcej odbiorcze stereotypy, pusty matrix staje si tekstem – dzieem literac-
kim, co u
wiadamia, e poezja cybernetyczna jest przejawem zwrotu obrazowe-
go, stanowicego lustrzane odbicie zwrotu lingwistycznego
46
. Literatura tego ro-
dzaju ilustruje sposób komunikowania si za po
rednictwem obrazu, w czasach,
w których posugiwanie si takim jzykiem stao si równoprawne z komuniko-
waniem tekstowym. Przywoywana kompozycja Bramboszcza sytuuje si w ob-
rbie bogatych odniesie intertekstowych, bowiem tekst-kwadrat naley do zja-
wisk, które Rypson okre
li wierszem-labiryntem. Jego idea ma tradycje wielo-
wiekowe, w
redniowieczu porzdek takiego tekstu by ustalany z matematyczn
dokadno
ci, z której wynikay ilo
ci liter w szeregu, ilo
ci linijek
47
, utwory te-
go rodzaju cieszyy si te popularno
ci w renesansie. Na podstawie obserwacji
wskazanych zjawisk Rypson zapisa nastpujcy wniosek: „[…] renesansowa
koncepcja oywionego wszech
wiata, w którym rzdzi magia, przygotowaa
grunt pod koncepcj wszech
wiata mechanicznego, w którym rzdzi matematy-
ka”
48
. Matematyczne koncepcje stay si w dobie digitalizacji ródem inspiracji
dla twórców Perfokarty, którzy koncepcje zaczerpnite z obszaru nauk
cisych
wprowadzili w obrb kolaowych pocze.
Poezja cybernetyczna zwraca uwag otwart form ulegajc na oczach od-
biorcy nieustannej konstrukcji i dekonstrukcji, procesy te dotycz zarówno jej
44
Dostpne na stronie Perfokarty w zakadce Obiekty [stan z: 19 maja 2011].
45
P. Zawojski zwraca uwag na to, e okre lenia metaforyczne mog budzi zastrzeenia, jednak
s one najlepszym sposobem oddania specyfiki cyberprzestrzeni; por. P. Zawojski, Cyberkultu-
ra. Syntopia sztuki, nauki i technologii, Katowice 2010, s. 191.
46
K. Chmielecki, Internet jako medium zaporedniczonej komunikacji wizualnej, [w:] Komuni-
kowanie (si) w mediach elektronicznych. Jzyk, edukacja, semiotyka, red. M. Filiciak, G. Pta-
szek, Warszawa 2009, s. 300.
47
P. Rypson, dz. cyt., s. 91–92.
48
Tame, s. 72.
Poezja cybernetyczna – rozpoznawanie zjawiska…
85
warstwy wizualnej, jak i brzmieniowej. Ruchliwo
i dynamiczno
powoduje,
e mona j potraktowa jako ilustracj metaforycznych sformuowa, nale-
cych do zasobów opisu jej wa
ciwo
ci – a wic odnajdziemy tu ilustracj ist-
nienia bytu kcza, do
wiadczymy te blisko
ci magii gwiedzistego nieba, ze-
tkniemy si z tekstem dryfujc kr, zaobserwujemy spektakl rozgrywany przez
yw/dynamiczn typografi. Struktura meta uzmysawia istnienie w obrbie
poezji cybernetycznej dyskursu autotematycznego, a take wskazuje na wyst-
powanie na
ladowczych procedur twórczych – konstytuujcych si pod wpy-
wem refleksji metodologicznej. Tego rodzaju rozwizania moliwe s dziki
specyficznemu wyksztaceniu poetów zainteresowanych cybernetyk i reflek-
sjami filozoficznymi, co byo efektem intelektualnych inspiracji wynikajcych
z zaj w obrbie realizowanych przez nich programów przedmiotów w ramach
studiów doktoranckich.
Kompozycje poetów-cyborgów s wynikiem immersyjnych do wiadcze
czowieka yjcego w technicznym otoczeniu, poruszajcego si w obszarze
rodowiska cyfrowego, naley j traktowa jako przejaw odpolitycznionych
dziaa o niemasowym/eksperymentatorskim charakterze. Powizanie literatury
z cybernetyk prowadzi do wyeksponowania ptli stajcej si podstawowym
elementem kompozycyjnym, powodujcym pojawienie si rónego rodzaju po-
wtórze (rozwiza, elementów, gestów artystycznych, dwików, kolorów, ob-
razów…), wyznaczajcych rytmik dzie zwizanych z nowymi mediami, od-
chodzcych od natchnienia i niepowtarzalno
ci, eksponujcych seryjno
. Kon-
struktywistyczna postawa artystów sprzyja eksponowaniu technicznych uwarun-
kowa tworzenia literatury. Dziea zapisuj przymus tworzenia/powtarzania/prze-
twarzania, a take obrazuj efekty przymusu uytkowania nowego medium.
Wypowiedzi poetów cybernetycznych u
wiadamiaj, e natchnienie i tajemnicze
stany zwizane z tworzeniem mona zastpi przez receptury informatyczne
i tym samym proces twórczy pojmowa jako procedur i sterowanie. Dla arty-
stów istotny jest algorytm – swoisty przepis na artystyczne dziaanie.
Poezja cybernetyczna jest lektur przeznaczon dla odbiorców „klikaj-
cych”, skaczcych po linkach, przebiegajcych przez telewizyjne kanay, akcep-
tujcych odbiór nieuporzdkowany i niecao
ciowy, przyzwyczajonych do dys-
torsji, gdy technika usterek, nawizujca gównie do pocztków ery kompute-
rowej, odgrywa w strukturze tych dzie równie istotn rol. Zauwaalne jest, e
arty
ci nalecy do ugrupowania Perfokarta bawi si dystorsjami, wprowadzaj
zakócenia interfejsu, w sferze dwiku przywouj zgrzyty, niepokojce odgo-
sy psujcej si maszyny.
Ukazana w niniejszym szkicu poezja powstaje w znamiennym krgu arty-
stycznym, który w pewnym sensie tworzy j dla siebie. Inny, potencjalny od-
biorca tego rodzaju tekstów powinien by
wiadomy wielo
ci zawartych w nich
intertekstualnych odniesie, bez tej wiedzy potraktuje prezentacje Perfokarty jak
86
Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA
mechaniczn zabawk, któr szybko si znudzi, bowiem nie dostrzee w niej re-
fleksji czowieka yjcego w sieciowej rzeczywisto
ci.
Scharakteryzowana forma przynaley do rozlegego terytorium o niejasnych
granicach
49
, obejmujcych dziea literacko-plastyczno-muzyczne-chorograficz-
ne-performatywne-autotematyczne, co u
wiadamia, e obecnie „cybertekst” jest
bardzo no
n kategori opisu sztuki powstajcej w hiperaktywnym
rodowisku,
dla której istotna jest strategia komunikacyjnej odmienno
ci. Ujawnia si ona w
poezji cybernetycznej w obrbie rozwiza jzykowych, które nie maj, w my
l
zaoe Bramboszcza, przypomina jzyka potocznego ani te jzyka reklam,
dla których nowe media staj si przyjaznym
rodowiskiem
50
, ani te nawizy-
wa do tradycji zapisu liniowego. Twórcy Perfokarty podejmuj dziaania wyra-
stajce z refleksji dotyczcych roli poety. Pozbawiajc twórc natchnienia,
uzmysawiaj, e nie jest on wybracem muz, tym samym sugeruj, e jego rola
nie jest zbyt doniosa, jego aktywno
artystyczna sprowadza si do sprawno
ci
zastosowania technik multimedialnych. Jest to oczywista prowokacja poetów
znajcych nie tylko moliwo
ci graficzne i akustyczne komputerowych progra-
mów, ale dobrze zorientowanych w tendencjach awangardowych XX wiecznej
sztuki, kierunkach bada teoretycznoliterackich i kulturowych. Dziaalno
po-
etów cybernetycznych dowodzi, e nowe media tworz dogodne warunki dla in-
tegracji rónych semiosfer i powoywania hybrydowych form literackich.
Summary
Cybernetic poetry –
Recognizing the phenomenon on the example of Perfokarta’s projects
The artistic accomplishments of poets belonging to the Perfokarta group gave an impetus to
genologic deliberations. The article points out to the fact that cybernetic poetry, eliminating the
role of inspiration, limiting an author’s activities to the skilful use of multimedia, is a hybrid form.
Its ontology is consistent with the trends occurring within the contemporary literary genres which,
by referring to the distant traditions, manifest their modernity and avant-gardism. The works of
poets-cyborgs do not convey any concrete meanings, their only meaning being individual associa-
tions of the reader.
49
Por. M. Pisarski, Kartografowie i kompilatorzy. Pól artem, pó serio o praktyce i teorii hiper-
fikcji w Polsce, [w:] Liternet.pl, red. P. Marecki, Kraków 2003, s. 22.
50
http://perfokarta.net/teoria/cybernetyka.w.praktykach.kulturowych.html [stan z: 6 marca 2011].
P R A C E NA U K O W E A k a d e mi i i m. J a n a D u g o s z a w C z s t o ch o wi e
Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury
2011, z. XII
Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA
List jako zapis kreacji autoportretowej –
wykresy nastrojów Stanisawa Czycza
Jeszcze nie jestem
mój czas w ciemnie w jego
bekocie i rzebach
mój czas z tych oddale
moe zblia si do mnie
jak z obrazów sennych
1
Listy ironicznego liryka
2
, neoekspresjonistycznego kreatora przestrzeni mi-
dzyplanetarnych
3
, „zreformowanego ekspresjonisty”
4
, „wyobraeniowca”
5
, „me-
tafizycznego buntownika”, katastrofisty
6
, „samotnika z Krupniczej”
7
, „Kafki
z Krupniczej 22”
8
, „mistrza cierpienia”
9
, wiecznego cygana
10
i prekursora libera-
1
S. Czycz, „jeszcze nie jestem…”, [w:] tego, Bereanis, Warszawa 1960, s. 7.
2
Na poczenie liryzmu i ironii ju na pocztku twórczej drogi S. Czycza uwag zwróci K. Wy-
ka, Echo katastroficzne, „ycie Literackie” 1957, nr 39, s. 1.
3
O usytuowaniu mio ci w przestrzeniach midzyplanetarnych pisa M. Gowiski, Czy neoeks-
presjonizm, „Twórczo ” 1960, nr 11, s. 129–131.
4
J. Trznadel, Na przykad Czycz, „Nowa Kultura” 1961, nr 4, s. 2.
5
H. Zaworska, „…A wszystko jest rozpadanie…”, [w:] teje, Spotkania, Warszawa 1973, s. 196.
6
J. Marx, Podró do kresu nocy, [w:] tego, Legendarni i tragiczni. Eseje o polskich poetach
przekltych, Warszawa 2002, s. 254.
7
Okre lenie K. Lisowskiego, Ostatnie dzieo Stanisawa Czycza, „Kraków” 2008, nr 12.
8
Tak okre li pisarza P. Marecki, Czycz i kino, „Lampa” 2008, nr 4.
9
Stanisaw Czycz – mistrz cierpienia, zebra i opracowa K. Lisowski, Kraków 1997. Zebrane
materiay – rozmowy z pisarzem, wspomnienia znajcych go osób – o
wietlaj to niezwyke
cierpienie z wielu stron.
10
Tak postrzega pisarza W. Szymborska, por.: On by do koca cyganem. Rozmowa z Wisaw
Szymborsk, [w:] Stanisaw Czycz – mistrz cierpienia, s. 210–214.
88
Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA
tury
11
traktuj jako integraln cz jego ycia, jako „akt ycia”
12
przynalecy
do obszaru dyskursu autobiograficznego, z natury swojej intymistycznego,
a take jako autokreacyjn opowie
przekazujc egzystencjalne do
wiadczenia
jednostki, informujcej o widzeniu siebie w interakcji z innymi
13
i o uniwersalnym
wymiarze egzystencji czowieka do
wiadczajcego tragicznego osamotnienia.
Przyjta koncepcja wynika z zaoenia, e bezpo
redni zwizek listu z yciem jest
zaleno
ci zachodzc midzy czstk i cao
ci, od której si ona oddzielia
14
.
W niniejszych rozwaaniach listowi, z natury swej wypowiedzi performa-
tywnej, przypisany zostaje status dokumentu, tekstu, dyskursu i dziaania
15
–
które naley traktowa jako organiczne cz
ci autobiografii. Dokumentacyjno
wynika z gbokiej samowiedzy autora, tekstowo
naznaczona jest elementami
znamiennymi dla stylistyki dziea literackiego, dyskursywno
odnosi si do
sposobów nawizywania czno
ci z oddalonym odbiorc, jest nadto przejawem
komunikacji samozwrotnej; natomiast list jako dziaanie wskazuje na aktywno
towarzyszc jego powstawaniu. Oprócz aktywno
ci intelektualnej, w tym
szczególnym przypadku, naley te uwzgldni dziaania czysto techniczne,
zwizane z nadaniem przesyki.
Przedstawione listy odzwierciedlaj osobowo autora, dopeniaj nasze
rozmowy, które czsto rozpoczynay si od opowie
ci o Andrzeju Bursie, latach
ich przyjani i rozgaziay si, pczniay – w miar upywu czasu, „starzenia”
si naszej znajomo
ci – zaczynay dotyczy sztuki, zarabiania pienidzy, ycia
codziennego, a przede wszystkim jego niedogodno
ci, kopotów ze zdrowiem,
konieczno
ci uzupeniania przez Czycza czubka nosa jak
mas plastyczn…
16
11
J. Olczyk zwróci uwag na pokrewiestwo Arwa z dziaaniami mieszczcymi si w krgu libe-
ratury, jednocze
nie uznajc, e to dzieo, wydane 11 lat po
mierci Czycza, jest bardziej nowa-
torskie ni teksty innych autorów sytuujce si w tym krgu. Por.: J. Olczyk, Nieukoczony
scenariusz filmu, „Dekada Literacka” 2008, nr 2/3, s. 209. O pokrewiestwach tekstów Czycza
z liberatur pisa take K. Lisowski, Ostatnie dzieo Stanisawa Czycza, „Kraków” 2008, nr 12.
12
Okre lenie S. Skwarczyskiej, Teoria listu. Na podstawie lwowskiego pierwodruku oprac.
E. Feliksiak i M. Le , Biaystok 2006, s. 332.
13
Cechy dyskursu autobiograficznego/intymistycznego przyjto za: R. Nycz, Literatura nowo-
czesna: cztery dyskursy (tezy), „Teksty Drugie” 2002, nr 4, s. 42.
14
S. Skwarczyska, dz. cyt., s. 333.
15
Przyjto za: E. Rybicka, Antropologiczne i komunikacyjne aspekty dyskursu epistolarnego,
„Teksty Drugie” 2004, nr 4, s. 43.
16
Osoby wspominajce pisarza nie mówi o tym jego postpowaniu, nie spotkaam si te z ma-
teriaami, w których byaby mowa o tej „charakteryzacji”. Zabieg ten by dodatkowym progiem
oddzielajcym pisarza od
wiata. Przed wyj
ciem na zewntrz, kiedy np. Czycz odprowadza
mnie do hotelu, zakada na czubek nosa, a wa
ciwie – wciska w blizn, w niewielkie zag-
bienie, wypeniajc mas plastyczn o kolorze ciaa, któr formowao si jak plastelin. Dzia-
anie to, moim zdaniem, miao charakter czysto psychologiczny, bowiem nie poprawiao, ani
te nie pogarszao, wygldu pisarza. Maskowanie, w moim przekonaniu, byo zbyteczne, bo-
wiem ubytek nie by a tak bardzo widoczny, jego rozmiar urasta w odczuciu Czycza. Uywa-
nie masy wypeniajcej zawsze go denerwowao i niecierpliwio.
List jako zapis kreacji autoportretowej…
89
W czasie tych rozmów dryfowali
my w gszczu dygresji, coraz bardziej oddala-
jc si od spraw, które byy pocztkiem dialogu. Czycz potrafi by cierpliwym
suchaczem i powiernikiem, spokojnie wsuchiwa si w opowie
ci o rónych
kopotach, mimo swojego cierpienia nie zamyka si na suchanie o cierpieniu
innych, chocia skale tych cierpie byy nieporównywalne, nie dawa mdrych
rad, sucha – a to w trudnych chwilach ycia jest najwaniejsze.
Gównym bohaterem listów jest ich autor, co doskonale oddaje sytuacj
czowieka uwizionego w sobie, zamotanego w skomplikowan struktur swego
wewntrznego
wiata, nieustannie wyja
niajcego sobie siebie
17
; autointerpreta-
cyjny walor tych wypowiedzi jest bardzo wyrany, u
wiadamia bowiem, e
Czycz zawsze pisa sob, „[…] jego jzyk by amalgamatem gosów, […] któ-
rymi przemawia czowiek wspóczesny – ofiara utraty wiary we wszystkie mo-
liwe dyskursy uniwersalne”
18
, utrwala wiat w jzyku, co sprawiao, e to, co
mówi, jak i to, co pisa, naznaczone byo, jak odnotowa we wczesnej diagnozie
Ludwik Flaszen, chybotliwo
ci, niejasno
ci, magm wrae
19
.
Uwzgldniajc sposób formuowania my li przez autora Anda, zapisy listo-
we uzna mona za ciekawy „przypis” odsyajcy do formy literackiej. W tym
przypadku uzasadnione jest postawienie znaku równo
ci midzy narracj lite-
rack a form epistolarn, co u
wiadamia, e – narracja prozy, a take monologi
podmiotu lirycznego – niezwyke, rozszczepione, zawiesinowe, byy rejestrem
naturalnego sposobu wypowiadania si pisarza, oddajcego, poprzez skompli-
kowan struktur stylistyczn, zoon interpunkcj i gramatyczne zaburzenia,
zewntrzn i wewntrzn anatomi jzykowych wypowiedzi, dowodzcych
wiadomo
ci polifonicznej struktury
20
my lenia i mówienia.
W zabiegach stylistycznych istotn rol odgrywao take wyzyskiwanie wa-
lorów mowy potocznej, skonno
t ujawniaj równie listy. Jzyk mówiony
by staym polem zainteresowa i eksperymentów Czycza, który od pocztku
swojej twórczo
ci dy do tego, by tworzywem prozy by jzyk mówiony, po-
toczny. Zdaniem Leszka Bugajskiego, ju w Andzie pokaza, e takie dziaanie
jest moliwe, e jzyk mówiony moe by skutecznym literackim narzdziem
dziaania. Krytyk ten stwierdzi: „[…] gdy powsta And, bya to w naszej –
zwaszcza w naszej – literaturze sensacyjna nowo
i wyraz artystycznej odwa-
17
S. Czycz pisa do rónych osób o swoim zym samopoczuciu, o nieskutecznym leczeniu depre-
sji, o zmaganiu si z rónymi dolegliwo
ciami. O stanach depresyjnych pisa m.in. do A. Ba-
raskiego, por.: Listy Stanisawa Czycza do Andrzeja Baraskiego, oprac. P. Marecki, „Twór-
czo
” 2008, nr 6, s. 97.
18
K. Siwczyk, Dojrzewanie do poraki, „Tygodnik Powszechny” 2008, nr 14, s. 36.
19
L. Flaszen, Stanisaw Czycz, „ycie Literackie” 1955, nr 52, s. 5.
20
Czycz akceptowa przypisywan mu przez krytyków literackich formu wypowiedzi polifo-
nicznej. Charakteryzujc swój odbiór i zapis
wiata, stwierdzi, e s one znamienne dla „niese-
lektywnego radia”; por.: J. Marx, Rozmowa ze Stanisawem Czyczem, „Poezja” 1980, nr 7,
s. 17. Jednocze
nie odegnywa si od powinowactwa z dokonaniami midzywojennej awan-
gardy; tame, s. 18–19.
90
Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA
gi”
21
. Oczywi cie ani listów, ani te prozy nie mona traktowa jako prostego
„przeniesienia” cech jzyka potocznego, ale jako artystyczn kreacj i prób
ujcia
wiata oraz jzyka z pozycji „ja”
22
obdarzonego szczególn wraliwo ci
lingwistyczn. W recenzyjnej nocie, zwracajcej uwag na specyficzn stylisty-
k tekstów Czycza, Krzysztof Lisowski zauway, e Arw jest dramatycznym
wiadectwem pisarstwa w dziaaniu, dziki któremu mona pozna jeden
z aspektów yciopisania, psychologii jednostki twórczej – odnotowa on: „[…]
Arw to jeszcze jedno dopenienie portretu tego pisarza, sam za
utwór wydaje si
stanowi apogeum twórczych poszukiwa […] w zakresie zapisu polifoniczne-
go, realizacji dziea niemoliwego, okieznania gosów przemawiajcych przez
Artyst”
23
. Zdaniem Heleny Zaworskiej, zapisujcej refleksje zwizane z lektur
Ajola, jzyk Czycza odkrywa wielorak rzeczywisto
, wymagajc od odbiorcy
nadzwyczajnej uwagi i skupienia
24
. Take czytanie listów Czycza nie jest zwy-
czajnym poznawaniem tekstu, wymaga ono wej
cia w rytm my
li pisarza, w tok
jego skojarze i odwoa wpisanych w strumie rozmowy nie tylko z odbiorc,
ale take z sob samym. Lektura tekstów autora Arwa uzmysawia, e chaos jest
jedynym porzdkiem
wiata i gówn osi narracji o jego sprawach. Jzyk boha-
terów Czycza u
wiadamia, e znajduj si oni dokadnie w epicentrum roztrza-
skanego
wiata
25
. Pod wzgldem stylistycznym mona odnotowa zaistnienie
swoistej literacko
ci korespondencji, ujawniajcej si w zwizku listu z kon-
wencj artystyczn stosowan przez pisarza w prozie narracyjnej.
21
L. Bugajski, End, „Twórczo ” 2008, nr 6, s. 106.
22
W tym kontek cie o jzyku prozy i poezji Czycza pisze J. Rozmus, W okolicach arkadii Stani-
sawa Czycza, Kraków 2002, s. 201–202. Skomplikowana architektonika tekstów pisarza, jego
oryginalna metaforyka spowodoway, e utwory ukazyway si po licznych przeróbkach i wy-
dawane byy wiele lat po ich powstaniu. O dygresyjnej stylistyce autora Anda pisaa D. Krze-
mie, Pami zaprojektowana. Sowa do napisu na zegarze sonecznym Stanisawa Czycza,
[w:] Zamieranie. Interpretacje, red. G. Olszaski i D. Pawelec, Katowice 2007, s. 102–103.
Osobnym zjawiskiem, nieporównywalnym z wymienionymi, jest felietonistyka Czycza – dru-
kowana (pod pseudonimem) w „Przekroju”; por.: D. Niedziakowska, Stanisaw Czycz, z teki
sowizdrzaa i z punktu widzenia… O felietonistyce Czycza – opracowanie i przygotowanie do
druku D. Niedziakowska, „Kresy” 2009, nr 79, s. 202–219.
23
K. Lisowski, Ostatnie dzieo mistrza cierpienia, „Nowe Ksiki” 2008, nr 1, s. 53.
24
H. Zaworska, dz. cyt., s. 193.
25
T uwag odnotowa K. Gsiorowski, W bekocie i rze bach ciemna, „Poezja” 1980, nr 7, s. 9.
List jako zapis kreacji autoportretowej…
91
Czycz pisa do mnie rcznie
26
(bez skre le), chocia byy osoby, do których
pisa na maszynie
27
, zawsze na gadkim papierze, musia mie w domu spory za-
pas zwykych niebieskich kopert, rzadko wysya list w biaej kopercie. Odrcz-
ne pismo, jako bardziej osobiste, w porównaniu z innymi formami, otwiera mo-
liwo
ci rónorodnych i wielokierunkowych interpretacji zwizanych ze sfer
emocjonaln autora. Listy pisane rcznie pozostawiaj znamienny
lad konkret-
nej chwili i osoby, pisanie takie jest bowiem rodzajem „cielesnego odwzorowa-
nia nadawcy”, umoliwia nawizanie bliskiego psychofizycznego kontaktu
z tym, co jest napisane. Wypowied odrczna ma zawsze bardziej indywidualny
i osobisty charakter
28
ni listy pisane w inny sposób. Wizualno tekstów Czy-
cza równie i w tym przypadku ma znaczenie – podobnie, jak to jest w jego tek-
stach literackich, w których istotny jest element zapisu.
Moje nazwisko i adres, wyranie wypisane na kopercie drukowanymi lite-
rami, poprzedza skrót „W. Pani” lub „W P”. Kaligraficzna staranno
w zapisie
danych adresowych zaskakiwaa w porównaniu z tekstem listu, pisanym nerwo-
wym, drobnym, czsto trudnym do odczytania, zaburzonym pismem, które koja-
rzyo mi si, i nadal tak si kojarzy, z wykresem przypominajcym zminiatury-
zowany elektrokardiogram, co tumaczy pojawiajce si w tytule niniejszego
szkicu sformuowanie „wykresy nastrojów”. Zapis rczny powoduje, e listy
mówi wicej ni sam tekst, który zostaje dopeniony tym, co jest niewypowie-
dziane. Niespokojny charakter pisma wzbogaca wiedz o wewntrznym, skom-
plikowanym i zawiym
wiecie autora. Specyficzn grafi dopeniaa skompli-
kowana skadnia i osobliwa interpunkcja. Stylistyka listów porównywalna jest
26
Nie jest wykluczone, e pisanie rczne byo mniejsz tortur ni pisanie na maszynie, która
z powodu niesprawno
ci mechanizmu przesuwajcego waek musiaa by poczona z klamk
od drzwi. O tej skomplikowanej konstrukcji mówi wiele osób wspominajcych swe spotkania
z pisarzem. Pomys usprawnienia maszyny, bez konieczno
ci oddawania jej do naprawy, co
wymagao sporo wysiku organizacyjnego, sta si niemal legendarny. Ja poznaam inny, ni
przytaczany we wspomnieniach, wariant tej konstrukcji; do waka maszyny – po jego lewej
stronie – umocowany by cienki stalowy drut, na kocu którego znajdowa si, zwisajcy poza
stoem, nie dotykajcy podogi, obcinik (nie pamitam, co nim byo), cao
dziaaa tak sa-
mo, jak w przypadku waka przywizywanego gumk do klamki.
27
Listy pisane na maszynie wysya np. do A. Wajdy, dotyczyy one postpów, a wa ciwie przy-
czyn braku postpu w pracach nad przygotowaniem scenariusza filmu o A. Wróblewskim.
O skomplikowanych losach realizacji tego projektu w: O Arwie, Andrzeju Wróblewskim, Stani-
sawie Czyczu z Andrzejem Wajd – rozmowa D. Niedziakowskiej i P. Mareckiego, „Dekada
Literacka” 2008, nr 1, s. 96–101; kontynuacj tego wtku, okre
lonego jako „mczarnia twór-
cza Czycza”, przynosi artyku K. Lisowskiego, Ostatnie dzieo mistrza…, s. 52–53. Listy na
maszynie pisa np. równie do Andrzeja Baraskiego; por.: Listy Stanisawa Czycza do Andrze-
ja Baraskiego…, s. 97.
28
Wyzyskane zostay uwagi o naturze pisma rcznego sformuowane przez Lejeune – wypowia-
dajcego si na temat dzienników komputerowych; por.: P. Rodak, „Nie istnieje tu nic, zanim
nie zostanie wypowiedziane”. Rozmowa z Philippem Lejeune’em, „Teksty Drugie” 2003,
nr 2/3, s. 225.
92
Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA
z niezwykymi wypowiedziami ustnymi, które czsto, podobnie jak to jest
w Arwie, miay charakter wielogosowy/wielosprawowy. Osobliwo
artystycz-
nych wypowiedzi pisarza trafnie okre
li Bugajski, stwierdzajc, e autor Anda
stworzy „gadajcy
wiat”
29
, t uwag mona odnie take do jego listów.
Jak sdz, czytelno pisma Czycza, podobnie jak jego dykcyjna sprawno ,
o czym przekonaam si podczas nagra wywiadów z pisarzem, wynikay z na-
stroju, samopoczucia, aktualnego stanu napicia emocjonalnego, moe te z po-
piechu, znuenia czy wrcz znudzenia. Prawdopodobnie pewien wpyw na cha-
rakter wypowiedzi miay te przyjmowane przez niego leki...
Powracajc do sposobu adresowania kopert, naley stwierdzi, e miay one
„dwa oblicza”. Druga strona koperty miaa bardziej niedbay charakter, dane
nadawcy pisane byy jeszcze czytelnie, ale ju bez zbytniej dbao
ci, w sposób
zbliony do charakteru pisma, z którym zmagaam si zawsze przy pierwszej
próbie odszyfrowania listu, którego nieczytelny zapis zmusza mnie do wielo-
krotnej lektury. Brnc przez tekst, syszaam gos pisarza, co uatwiao mi rozsu-
pywanie kolejnych sów.
Niemal wszystkie listy podpisane byy Czycz. Pocztkowo mnie to zasko-
czyo, brzmiao bowiem bardzo oficjalnie, a przecie mówili
my sobie wa
ci-
wie od razu po imieniu i pisali
my o sprawach do
osobistych... Kilkakrotnie
dopytywaam si podczas naszych spotka w Krakowie o ten sposób koczenia
listu, w odpowiedzi otrzymywaam drwicy i jednocze
nie ciepy, bezradny pó-
u
miech i milczenie. W kocu, w jednym z listów przyszo wyja
nienie, podpis
zosta opatrzony nastpujcym komentarzem: „Czycz (to moje imi, bo krót-
sze)”
30
. Ta drobna uwaga wiele mówi o autorze listu, uzupenia obraz czowieka
zmczonego, udrczonego, z trudem pokonujcego opór (wasny, wewntrzny),
zwizany z wykonywaniem nieskomplikowanych, zwykych czynno
ci. Uzmy-
sawia, e napisanie i wysanie listu musiao by powizane z wysikiem – za-
pewne dlatego tortur t pod koniec Czycz musia sobie skraca. Taki sposób
patrzenia na listy i interpretowania ich skania si ku koncepcji, e list jest spe-
cyficzn form dziaania i ukierunkowanej aktywno
ci – wicymi si z sytu-
acjami trudnymi, towarzyszcymi do
wiadczeniom niemal granicznym, wtedy
sowo ma doprowadzi do pojednania rónych paszczyzn istnienia
31
. Naley
nadto odnotowa, e „pisa, adresowa, wysya list to take próbowa dzia-
a”
32
, a przecie dziaanie byo dla Czycza najtrudniejszym wyzwaniem.
W listach, które zostan obecnie przedstawione, mowa jest o zym samopo-
czuciu, przeywaniu samotno
ci, chci zblienia si do ludzi i jednocze
nie
niemono
ci tego zblienia, o odczuwaniu ciaru kadej chwili ycia, o trudno-
29
L. Bugajski, dz. cyt., s. 107.
30
Z listu do mnie, zapis datowany 16 I 1986.
31
Takie ujcie listu uwzgldnia E. Rybicka, Antropologiczne i komunikacyjne aspekty dyskursu
epistolograficznego, „Teksty Drugie” 2008, nr 4, s. 45.
32
Tame, s. 44.
List jako zapis kreacji autoportretowej…
93
ciach zwizanych z pisaniem, znajduj si w nich równie wyja
nienia sytuacji,
które zaszy podczas naszych spotka. Czycz próbuje zinterpretowa to, co – je-
go zdaniem – mogo by dla mnie niezrozumiae lub zaskakujce
33
. Kiedy
uwzgldni si wszystkie okoliczno
ci osobowo
ciowe, mona stwierdzi, e na-
pisanie i wysanie listu musiao by, szczególnie w niektórych okresach ycia,
wielkim wysikiem, tym bardziej, e listy, o których bdzie obecnie mowa, ko-
mentuj nasze spotkania, uzupeniaj je, d do zniwelowania dystansu, który
czasem powstawa podczas naszych rozmów, wyja
niaj powody nagych wyj
pisarza, lub odczuwan przez niego konieczno
niezwocznego pooenia si na
tapczanie i milczenia. Nawizywanie do tych wydarze zapewne zmuszao auto-
ra do przypominania sobie zaj
, które nie byy dla niego atwe i mogy by
wrcz krpujce. Ponadto Czycz stara si zagodzi wypowiedzi epistolarn
dyskomfort wynikajcy z niemono
ci nawizania midzy nami porozumienia,
co zdarzao si w czasie niektórych spotka
34
. Bohaterowie jego prozy te czsto
nie potrafili si porozumie, chocia bardzo tego pragnli, wtedy „zagadywali
lk”
35
. Ten stan by przez pisarza bardzo dobrze rozpoznanym terenem, by bo-
wiem do wiadczeniem osobistym.
Listy s wypowiedzi nawizujc bezpo redni kontakt z adresatem, staj-
cym si biernym wspóautorem, zaistnienie tego zjawiska wynika z pamitania
piszcego o odbiorcy, co jest oczywistym obcieniem, zobowizaniem naoo-
nym na autora. Twórca, a ju szczególnie taki, który jest
wiadomy swojej in-
dywidualno
ci, tak przecie w tym przypadku byo, zmuszony jest wic do nagi-
nania listu, modyfikowania jego zawarto
ci
36
, „ustawiania jej” pod adresatk, co
z pewno
ci mogo by dodatkowym ciarem dla piszcego. Listy Czycza, b-
dce replik dialogu
37
i jego kontynuacj, s skierowane do osoby, której reakcje
autor wypowiedzi stara si przewidzie i w pewnym sensie je zneutralizowa,
zagodzi, std pojawiaj si w nich stwierdzenia typu – wiem, co sobie o mnie
pomy
lisz. Biorc pod uwag powszechne zaoenie, e list realizuje reguy ko-
munikacyjne danej przestrzeni i danego czasu
38
, odnotowa naley, e kore-
spondencja Czycza spenia, w pewnym zakresie, ten warunek, zawiera zwykle
33
W tym zakresie listy mona okre li jako pódialogi, cechy tej formy omawia S. Skwarczyska,
dz. cyt., s. 39. Widoczne w listach Czycza nawizania do spraw i wtków poruszanych podczas
naszych rozmów u
wiadamiaj, e pisarz traktowa je jako kontynuacj dialogu.
34
Czasami miaam wraenie, e do wiadczamy stanów przeywanych przez bohaterów jego pro-
zy.
35
K. Siwczyk, dz. cyt., s. 36.
36
Na takie cechy listu wskazywaa S. Skwarczyska, dz. cyt., s. 51.
37
Tak cech listów uwzgldnia I. Adamczewska, List, [w:] Sownik rodzajów i gatunków lite-
rackich, red. G. Gazda i S. Tynecka-Makowska, Kraków 2006, s. 385.
38
W ten sposób okre la list Kazimierz Cysewski, stwierdzajcy, e moe te on jednocze nie by
manifestacj regu indywidualnych; por.: K. Cysewski, Teoretyczne i metodologiczne problemy
bada nad epistolografi, „Pamitnik Literacki” 1997, nr 1, s. 96.
94
Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA
stosowane formuki pocztkowe i kocowe, ale ju pozostaa cz
jest najwy-
raniej swobodn manifestacj cech autora.
Z korespondencji Czycza do mnie, która rozpocza si we wrze niu 1982
roku i trwaa do 1994 roku, z przerwami spowodowanymi gównie niedyspozy-
cjami zdrowotnymi pisarza, a take moim yciowymi sprawami, wybraam czte-
ry listy
39
, dopeniajce wizerunek „mistrza cierpienia” i jednocze nie pomijajce
wtki, moim zdaniem, nadmiernie osobiste, chocia i te, obecnie udostpniane,
maj oczywi
cie te taki charakter
40
, jednak ich prywatno mie ci si w przyj-
tych przeze mnie granicach mówienia pisarza gównie o sobie.
Pierwszy list wywoany by moimi nieudanymi dziaaniami, które miay do-
prowadzi do spotkania z pisarzem. Moja pierwsza wizyta, pod koniec sierpnia
1982 roku, w mieszkaniu przy ulicy Krupniczej 22, nie bya zapowiedziana. Po-
niewa weszam „frontowymi” schodami wewntrznymi, spotkaam si z on
pisarza, która otworzya mi drzwi, powiedziaa, e Czycza nie ma w domu, do-
radzia, bym przysza póniej i wchodzia do niego krtymi, metalowymi schod-
kami od podwórza, które znajduj si na zewntrz budynku. Pani ta wysuchaa,
jaki jest cel mojej wizyty i wzia kartk, na której podaam mój adres.
Tylko pierwszy list – datowany na 27 wrze nia 1982 roku ma charakter ofi-
cjalny, przejawiajcy si w pocztkowym zwrocie – Pani. Ale ju jego zawar-
to
jest zaskakujca, zwaywszy, e adresowany by do kogo
nieznajomego. Z
jego tre
ci wynika, e Czycz chtnie chcia si spotka ze mn, osob zbierajc
materiay o Andrzeju Bursie. Wtedy jeszcze nie wiedziaam, jak trudno jest mu
spotyka si z ludmi, wic t otwarto
potraktowaam jako niemal co
nor-
malnego, jako miy gest legendy pokolenia.
Ju pierwsze zdanie listu bardzo mnie zdumiao, bowiem Czycz od razu od-
soni w nim sekrety swojego ycia rodzinnego i wprowadzi mnie w
rodek
domowej zawieruchy. Brak zahamowa w tym wzgldzie spowodowa, e za-
czam ba si spotkania z czowiekiem, który wyda mi si porywczy, pobudli-
wy, draliwy, nerwowy i niesprawiedliwy… Oto tre
tego listu:
Szanowna Pani,
moja bya ona, z któr mam nieszcz
cie mieszka dalej jeszcze razem, cho mam i od-
dzielne wej
cie do mojego pokoju (od strony podwórka po takich elaznych schodkach),
prawdopodobnie nie przyja Pani zbyt serdecznie i pewnie dlatego Pani ju nie przy-
39
Listy te nie byy dotd, poza jednym, udostpniane. Jeden z nich zosta cz ciowo przywoany
w pracy: G. Pietruszewska-Kobiela, Od buntu do gry. Twórczo Andrzeja Bursy, Czstochowa
1985. Mowa jest w nim o epatowaniu, przez Burs i Czycza, najbliszego otoczenia swoim
cierpieniem, co poczone byo z bazenad.
40
Badanie ycia prywatnego musi opiera si na dokumentach z nim zwizanych, niemal kady
list jest dokumentem osobistym; por.: M. Szpakowska, Chcie i mie. Samowiedza obyczajowa
w Polsce czasu przemian, Warszawa 2003, s. 119.
List jako zapis kreacji autoportretowej…
95
sza
41
, powiedziaa e Pani ma przyj o 17, byem do godziny 18,30 i te w nastpne
dni, szkoda e Pani jeszcze nie zagldna bdc ju w Krakowie, mog z Pani poroz-
mawia o Bursie, przyjecha Pani moe w dowolny dzie, cho najlepiej poniedziaek,
roda, pitek, to dni w których ta pani chodzi do pracy i nie bdzie moga powiedzie e
mnie nie ma czy co
w tym rodzaju, jak podejrzewam, zrobia to tym razem
42
, a godziny
10–12 i 16–18, to s te najpewniejsze, w których jestem w domu, lub, gdy Pani woli,
moemy si umówi na okre
lony dzie i godzin, moe wic Pani napisa do mnie po-
dajc ten termin i obojtne ju jaki dzie i godzina, ju nie bd wtedy Pani odpisywa,
za dugo by si to wszystko wloko, a tylko czeka w tym dniu i godzinie
43
Stanisaw Czycz
Przytoczony list kre li wizerunek czowieka draliwego, jednocze nie ekshi-
bicjonistycznie otwartego, opowiadajcego o rodzinnej prywatno
ci, chtnego
do spotkania si z nieznajom. Ujawnia on bogaty splot cech charakteru skada-
jcych si na wizerunek skomplikowanej osobowo
ci. W wypowiedzi widoczna
jest potrzeba doprecyzowania terminu przyjazdu, która koczy si zaskakujco
nag rezygnacj, jakby poddaniem si, i przekazaniem informacji – bd wtedy,
kiedy bd mia by. To ustalanie terminów moich przyjazdów do Krakowa
i spotka w mieszkaniu Czycza lub w hotelach, w których si zatrzymywaam,
przewija si niemal przez ca korespondencj. Czycz by zawsze, kiedy miaam
przyjecha, czeka w swoim pokoju lub przychodzi do mnie – byo tak nawet
wtedy, kiedy czu si bardzo le i po chwili spotkania niemal ucieka, mówic,
e ju musi koniecznie wyj
– po czym dosownie wybiega – lub, gdy byli
my
w jego pokoju, mówi, e si musi pooy, i kad si w ubraniu na tapczanie,
proponujc, bym zostaa. Nic wtedy nie mówili
my, lea nieruchomo z za-
mknitymi oczami, ja siedziaam na krze
le i czytaam ksiki, które przynosi-
am ze sob, lub co
pisaam. Stany takie trway sporo czasu, nawet par godzin.
Gdy wstawa, by wyczerpany, mówi zwykle – „i tak to jest” – egnali
my si,
zostawa sam z sob.
Kolejny list z 16 stycznia 1986 roku zawiera komentarz do tego rodzaju wy-
darze, przewijaj si te w nim mudne próby ustalenia terminów moich przy-
jazdów do Krakowa:
41
W rzeczywisto ci nic takiego si nie zdarzyo, przekazaa ona przecie Czyczowi moj kartk
z adresem i powiedziaa mu, w jakim celu przyszam.
42
Równie i to podejrzenie byo niesuszne, Czycza rzeczywi cie nie byo w tym czasie w domu,
wychodzc z Krupniczej, zobaczyam go na ul. Szujskiego, jak szed szybko – jak zwykle –
w stron domu, jednak nie podeszam do niego, bowiem nie chciaam zaczepia nieznajomego
mczyzny na ulicy, nie wróciam te na Krupnicz, bo miaam ju inne plany. Moj kolejn
wizyt w domu pisarza poprzedzi zapowiadajcy mnie list, który napisa i wysa z Bytomia
prof. dr hab. Wadysaw Studencki.
43
Ta deklaracja gotowo ci do spotkania bya dla mnie zaskakujca, rezygnacja z ewentualnych
wasnych planów na rzecz spotkania i porozmawiania z nieznajom osob to heroiczny gest
czowieka, któremu przecie nie byo atwo kontaktowa si ze
wiatem.
96
Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA
Grayna,
(a patrz, ja Ci nie pisz: Kochana, cho przecie tak pomy
laem czytajc Twój pierwszy
list
44
, i chciaem Ci mocno przytuli u cisn a zreszt co bd o tym…)
nie powinna mi pisa – my l gównie o tym co w pierwszym li cie
45
(otrzymaem
dwa razem) – a normalnie przyjecha, bez adnego uprzedniego zawiadomienia, cho
moe nie moga
(bo pamitam co pisaa
ostatnio w tym wysanym przed
witami)
a chyba chciaa
– no moe chciaa
by ze mn gdy to pisaa
, i przyjedaj zawsze gdy
jeszcze tak bdzie
46
, nie musisz mnie wcze niej zawiadamia, jest tylko jedna przeszko-
da, ale któr Ty znasz, bo np. pamitasz jak ni std ni zowd wyszedem od Ciebie kie-
dy
, a i Ty ode mnie tak do
nagle, ostatnio w tym drugim dniu
47
, bo moe zobaczya
e to dzie czy ta jaka
chwila kiedy ja nagle nie mog z nikim by, te moje nerwicowe
czy jakie wariactwa, lecz moe nie trafisz akurat na to, a gdyby nawet to ja Ci to zwy-
czajnie powiem i poczekasz lub si umówimy na póniej czy na dzie nastpny
czyli krótko mówic (ju po tych wyja nieniach a zreszt chyba ju Ci o tym mówi-
em szerzej ostatnio) przyjeda moesz kiedy tylko chcesz przyjecha i obojtne w ja-
kim dniu czy porze, nawet w nocy (obudzi mnie ten dzwonek u drzwi gdy bd spa,
i brama domu nie jest na noc zamykana), mnie zwykle w domu nie ma tylko w godzinach
mniej wicej 12–15 i wieczorem 20–22, chyba e czasem gdzie
do kogo
id, rzadko,
wracam wtedy póniej
no, to tak na taki wypadek, a normalnie to oczywi
cie lepiej gdybym wcze
niej wiedzia
duo w zwizku z tym co w drugim li
cie chciabym Ci mówi, troch to za duo na
pisanie i bd mówi normalnie gdy si zobaczymy, a tak w ogóle: wane e sobie zda-
jesz spraw (nagle? czy moe ju wcze
niej zauwaya
, bo ostatnia nasza rozmowa bya
ju troch inna) e Twoje zdania – mówienie do mnie (czy jak bywao – i pisanie) –
gadkie, zimne, beztre
ciowe
48
, e chciaa znowu powiedzie co zupenie innego (ni
Ci si mówio) no i sam ten list jest wa nie ten inny, obydwa te listy,
44
Na skutek zej pracy poczty Czycz dosta moje dwa listy razem, chocia jeden z nich wysany
by o wiele wcze
niej. Dlatego mowa jest o pierwszym li
cie. Po moich zawartych w nim zapy-
taniach o chwile, w których najlepiej jest przyj
na Krupnicz, nie dostaam odpowiedzi. S-
dziam, e dyam do osignicia „niegrzecznej precyzyjno
ci”, wysaam wic list nastpny,
ju mniej pytajcy. Czycz nawizuje do nich obu.
45
Pamitam, e podjam w nim prób ustalenia, kiedy najlepiej jest go odwiedza, bardzo mao
wiedziaam wtedy o depresji i nie zdawaam sobie w peni sprawy z tego, e ustalenia takie nie
mog by pewne. Pisaam te o tym, by si mnie nie wstydzi i e jego zachowa nie traktuj
jako przejawu niechci do mnie.
46
By to trudny okres w moim yciu, o czym rozmawiali my te podczas naszych spotka, a jak
ju wspominaam, Czycz gotowy by sucha o moich nieszcz
ciach, w li
cie potwierdza ow
gotowo
.
47
Kiedy i ja nie wytrzymaam tego, e bdzie lea jak nieywy, i gdy mi powiedzia, e musi
si pooy, poegnaam si i wyszam. Zaraz potem tego aowaam, bo pomy
laam, e moe
to moje siedzenie przy nim/obok niego jako
mu pomaga. Dzi
sdz, e moja obecno
w tych
chwilach nie miaa wikszego znaczenia i bya poza
wiadomo
ci pisarza.
48
Jest to aluzja do mojego stylu pisania, do cyzelowania stylistyki, unikania powtórze my li,
tych samych zwrotów, wyrazów, wielokrotnie o tym mówili
my. Na pocztku naszej znajomo-
ci powsta may konflikt, jako pocztkujca dziennikarka „ycia Warszawy”, musztrowana
przez adiustatorów, pozwoliam sobie na naruszenie stylistyki wypowiedzi Czycza. Niektóre
znieksztaciam nie
wiadomie, z powodu niewyranej dykcji i sabego jako
ciowo nagrania, te
przekamania dotyczyy m.in. brzmienia nazwisk, do tego dosza literówka, która spowodowa-
List jako zapis kreacji autoportretowej…
97
po co by my – Ty a te ja – mieli mówi do siebie nie to co chcemy i co my limy
49
no kocz by czyta jeszcze Twoje listy
50
i chciabym jeszcze mówi ale to by trwao
bo u mnie trudno z pisaniem, a chc Ci jeszcze wysa ten list,
przywie mi jakie swoje zdjcie gdy przyjedziesz, Co? wiem? i czy Ci to nie prze-
straszy?, chciabym Ci widzie te gdy Ciebie nie ma, no chyba e Ci si to wyda gu-
pie, to nie, my
laem ju o tym dawniej wcze
niej zapomniaem Ci powiedzie
a co do telefonu mojej ssiadki, nazywa si ona chyba Adamska (chyba nosi nazwisko
ojca Adamska a imi Ludka (Ludmia), to prawda e czsto jej nie ma w domu, czasem
jednak jest, i moesz próbowa zatelefonowa gdyby
chciaa mnie powiadomi szybko,
w jakie
popoudnia i wieczory ona jednak jest, mam z ni ssiedzkie stosunki dobre
i z pewno
ci by mi powtórzya
ciskam Ci mocno, Grayna,
do zobaczenia
Czycz
List, z 9 lutego 1986 roku, jest zapisem osobistego dramatu, informuje o po-
garszajcym si samopoczuciu, o nasilajcych si trudno
ciach w utrzymywaniu
kontaktów z ludmi, jest w nim te widoczne zainteresowanie moim zdrowiem
i jednocze
nie ironiczne odnoszenie si do moich zych nastrojów spowodowa-
nych zdrowotnymi kopotami. To typowe poczenie emocjonalnych kontrastów,
do czego przyzwyczaiy mnie rozmowy z pisarzem:
Grayna,
ciesz si z Twojego ju lepszego samopoczucia, a czy w jakim stopniu przyczyni
si do tego i mój list? pisaem nic nie zmy lajc i chyba znowu tak pisaem i mówiem do
a, e A. Wróblewski – tak wana dla Czycza posta – zmieni si w A. Róblewskiego (a to ju
spowodowao, e „wywiad by francowaty”). Podaam „nieco poprawiony” zapis do autoryzo-
wania. Zostaam za te moje ulepszenia ustnie obsztorcowana krótko, ostro i bole
nie. Wybuch
zo
ci Czycza nie trwa dugo i wszystko w jednym momencie wrócio do normy. Ale moje sty-
listyczne zmagania, ju na innym polu, byy nadal tematem naszych rozmów. Sowo „franco-
wate”, które do
czsto padao w rozmowach, nigdy nie pojawio si w listach do mnie. Byo
ono z ca pewno
ci jednym z najbardziej uniwersalnych sów, za pomoc którego Czycz wy-
raa rónorodne tre
ci i najsubtelniejsze emocje oraz nazywa róne zjawiska, a take charak-
teryzowa nim osoby, o których rozmawiali
my. Sowo to miao czasem charakter brutalizmu
i wulgaryzmu, a czasem – co wynikao z kontekstu – byo poczone z ironi i liryzmem.
49
Ta uwaga odnosi si do rozmów o niedoskonao ci przekazu, uomno ci sowa i niemono ci
porozumienia, które powstaj wbrew intencji, a nie s wynikiem chci stworzenia zmanipulo-
wanej wypowiedzi. Std w jednej z rozmów pojawi si niepokojcy wniosek, e nigdy nie
mówimy sobie tego, o czym my
limy.
50
Nigdy nie rozmawiali my o tym, co si z nimi dzieje, nawet nie przypuszczaam, e mog by
czytane wicej ni jeden raz. Nie sdz, by byy przechowywane. Czasami na somianej macie,
znajdujcej si nad stoem, natykaam si na wycite i przypite szpilk zdanie pochodzce
z mojego listu. Gdy pytaam, dlaczego ono si tam znalazo – Czycz w odpowiedzi u
miecha
si i mówi: „bo to takie adne zdanie…”. Najduej na tej macie widniao zdanie (dlatego wa-
nie je pamitam): „Chc i
tam, gdzie na wosy bdzie si kada jarzbina, albo gdzie moga
by si ka
”.
98
Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA
Ciebie, tyle tylko e znowu co
mniej wane, by on te odpowiedzi na Twój list – po-
dobnie te inne
u miechnem si (u miechaem si te z rado ci e nie tylko ja tak… i równie do
chyba cynicznie co? zo
liwie… i adnie sobie teraz o mnie pomy
lisz…) czytajc co mi
piszesz o Twoim obecnie zniechceniu, bo któ to lepiej zna ni ja, i u Ciebie to tylko ja-
ki
okres a u mnie to ju trwa i trwa i chyba bdzie, i wszystko cakiem tak samo i a do
szcz
liwego koca jest dzie (czasem szeregi) w którym nie potrafi nic robi (nawet
napisa listu std nie odpisuj Ci od razu, czsto) a przecie tak si niewol, nigdzie do
nikogo nie chodz, z nikim nie widuj, e mam wa
nie robi tak wic do tej pustki do-
chodz mi jeszcze okresy [zapis cakowicie nieczytelny] i we mnie czy moe nie tak
i wyranie widzenie bezsensu wszystkiego i to jest oguszajce obezwadniajce
51
e
z nikim si nie widuj i nie chodz do nikogo (a przecie mam tu w Krakowie jak
ilo
znajomych) to i sprawa moich nerwów nie wytrzymuj z nikim dugo (czasem godzina to
ju jest to dugo) i te gdy czasem – rzadko – kto
do mnie zagldnie my
l wic zwykle
by szybko poszed, mam wic dobry cig tych moich tajemnic, zreszt t ju znasz tro-
ch, nie raz poznaa
, no e nagle wyszedem wtedy, co ju wyja
niaem w tamtym li-
cie, nagle chc musz by sam a zaraz potem auj i sam jestem tak bardzo
pod koniec listu piszesz o czym o czym i ja my l, i my laem nieraz, lecz o tym mo-
e byoby lepiej mówi i moe bdziemy mówi gdy przyjedziesz, a mówi „moe” bo
si nie da o tym tak na zawoanie w chwili obojtnie jakiej, no wic i pewnie mona by
ale w jakiej
z chwil tych szczególnych, inne ni zwyczajne
ciskam Ci Grayno,
Czycz
Na dole listu dopisek w nawiasie:
(ten mój list krótki i do nijaki ale to sprawa te mojego znowu osabienia od kilku dni)
Depresja powodowaa przerwy w naszej korespondencji, które trway cza-
sem okoo pó roku, w tych przerwach korespondencja rozwijaa si jednostron-
nie, tzn. ja pisaam listy, lub wysyaam kartki pocztowe, w nadziei, e s one
czytane, i cierpliwie czekaam na jak
odpowied. List z 5 maja 1992 roku jest
tak odpowiedzi, która przysza po trwajcym okoo pi miesicy moim epi-
stolarnym monologu:
Droga Grayno,
dzikuj za kartk i yczenia, te za tamt na wita Boego Narodzenia, na któr nie
odpisaem, przepraszam, ale tak ze mn jest, ta depresja i leczenie nadal, piszesz e wio-
sna to pora wielkich przeomów, a u mnie jest jak byo czyli le, a nawet gorzej bo wio-
sna, te zielenie i jasno
ci przygnbiaj mnie bardziej, a jeszcze zepsua mi si lodówka,
51
Okresy nasilajcej si depresji byy dla niego wielk mczarni, tak o swoich cierpieniach
Czycz mówi K. Lisowskiemu: „[…] depresja choroba straszna […] trzeba znale w samym
sobie oprawc czy tresera który by to wystraszone znihilizowane depresj bydl zmusi do ro-
boty, czynno
ci jakiejkolwiek […] najlepiej eby kto
wszed i mnie zastrzeli czy zatuk
motkiem lub siekier jak
wini, straszny ten nagle ogoocony pusty czas i straszne minuty
chwile godziny czekania nadej
cia nocy by móc wzi
rodek nasenny”, Rozmowa pierwsza,
[w:] Stanisaw Czycz – mistrz cierpienia, s. 21.
List jako zapis kreacji autoportretowej…
99
nie ma pienidzy na now, staram si o jak
poyczk w SPP, no wic takie u mnie
przeomy
piszesz, e siedzisz zapltana w mio ci czy zagrzebana – te wiersze rónych bab na
ten temat i Twoje o nich pisanie i e si przekonaa
do J.H., a ja si do niej nie przeko-
nam, tak samo do jej ma, moe zasueni jako tumacze z francuskiego i tyle
52
kocz bo trudno mi pisa w ogóle robi cokolwiek w tej depresji, z której tym razem
uda si mi (czy im – lekarzom) podwign, nie wiem,
tak si tylko odzywam do Ciebie bo a gupio e Ty do mnie piszesz a ja nic, napisz
jeszcze gdy mi si troch poprawi, oby
Serdecznie Ci ciskam i ycz wszystkiego dobrego
Staszek
Czycz jest pisarzem, którego przypomniao w ostatnich latach wydanie Ar-
wa, dzisiaj, kiedy czytelnicy s ju przyzwyczajeni do odbioru utworów hiper-
tekstowych, jego artystyczne zabiegi i konstrukcyjne osobliwo
ci s znacznie
bardziej czytelne i zrozumiae. Czas literackich eksperymentów sieciowych
przybliy to, co autor Anda zapisywa na „naprawionej” przez siebie maszynie,
dzisiejsze formy literatury „niepapierowej” u
wiadamiaj antycypacyjny walor
znacznej cz
ci jego dorobku, który, podobnie jak listy, mia charakter tekstuali-
zacji wntrza autora budujcego róne pitra znacze
53
. Wielogosowo tekstu
powodowaa, e Czycz okre la je jako „moje”
54
, byy one realizacj idei party-
tury, dajcej moliwo
wielu sposobów odczyta tekstu, dla którego obecnie
naturalnym
rodowiskiem jest obszar hipertekstowy. Ten specyficzny rodzaj
tekstu by w jakiej
cz
ci wynikiem niezwykej osobowo
ci autora, przeywa-
nych przez niego dozna i stanów, co w pewnej cz
ci odsaniaj napisane przez
niego listy.
Summary
The letter as a record of self-portrait creation –
The charts of Stanisaw Czycz’s moods
The handwritten letters of the legendary poet belonging to the generation of the ’56, addressed
to the article’s author, are regarded as a sign of autocreation, an intimistic record, and as a com-
plement to the talks carried on previously.
52
Mowa o Julii Hartwig, o której pisaam wtedy artyku, i o Arturze Midzyrzeckim.
53
O wielopitrowo ci znacze pisaa J. Urban, Taniec (ku) mierci. O „Pawanie” Stanisawa
Czycza, [w:] Kulturowe terytoria literatury, red. S. Sobieraj, Siedlce 2006, s. 106–121.
54
„Moje” byy teksty eksperymentatorskie, „niemoje” byy teksty pisane na zamówienie, np. dla
„Przekroju”; por.: P. Marecki, Tekstowa partytura. O uwerturze do „Arwa” Stanisawa Czycza,
[w:] Tekst-tura. Wokó nowych form tekstu literackiego i tekstu jako dziea sztuki, red. M. Da-
widek-Gryglicka, Kraków 2005, s. 151.
100
Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA
Czycz’s letters are perceived as a source of biographic knowledge complementing the image
of the “master of anguish”, a sensitive man feeling his tragic loneliness and struggling in vain form
many years with an overwhelming depression. They are considered as an autocreative story con-
veying the existential experiences of an individual informing the reader about seeing himself in in-
teractions with the others.
In the discussion, the methodological bases, as framed by S. Skwarczyska, R. Nycz, E. Ry-
bicka, I. Adamczewska and M. Szpakowska, are used.
P R A C E NA U K O W E A k a d e mi i i m. J a n a D u g o s z a w C z s t o ch o wi e
Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury
2011, z. XII
Leszek B DKOWSKI
Plan dla Terei. Antyutopijna (dystopijna)
wizja spoecze stwa w powieci science fiction
Wybracy bogów Rafaa A. Ziemkiewicza
Narastajce w drugiej poowie ubiegego wieku zainteresowanie polskich pi-
sarzy science fiction problematyk spoeczn sprawio, e w latach osiemdzie-
sitych rodzima fantastyka naukowa zostaa zdominowana przez proz o socjo-
logicznym charakterze. Przedstawiaa ona niemal wycznie negatywne obrazy
spoeczestw, std uznanie, jakie zdobya sobie w
ród czytelników, wizao si
z upowszechnieniem (popularno
ci) szeroko pojmowanej literackiej utopii ne-
gatywnej
1
, zwaszcza za szczególnej jej postaci, nazywanej „dystopi” i niekie-
dy uznawanej za odrbn od antyutopii konwencj gatunkow
2
.
Utwory okre lane mianem dystopii czy z „tradycyjnymi” antyutopiami
przede wszystkim obecno
w ich
wiecie przedstawionym wizji le funkcjonu-
jcego spoeczestwa. Podstawowa rónica midzy nimi wynika natomiast
z podjcia przez antyutopie (Miasto wiatoci Eugeniusza Smolarskiego, Ostat-
ni statek z planety Ziemia Johna Boyda) wyranej polemiki z koncepcjami uto-
pijnymi, nieobecnej w dystopiach (Rok 1984 Georga Orwella, My Jewgienija
Zamiatina)
3
, te bowiem wyprowadzaj swe wizje nie z utopijnych pogldów in-
nych, lecz z obserwacji realnego
wiata. Antyutopia zatem jest przede wszyst-
kim krytyk my
lenia utopijnego, podczas gdy dystopia wyrasta z krytycznej
postawy wobec rzeczywisto
ci, której jednak przeciwstawia nie utopi, lecz ka-
kotopi
4
. W praktyce, rónica midzy antyutopi i dystopi czsto ulega zatarciu
1
Por. J. Szacki, Spotkania z utopi, Warszawa 1980, s. 166–183.
2
Por. J. Inglot, Dystopia: ucieczka od wolnoci?!, „Fantastyka” 1990, nr 1, s. 56–57; A. Smusz-
kiewicz, W krgu wspóczesnej utopii, „Fantastyka” 1985, nr 6, s. 58–60.
3
Por. J. Inglot, dz. cyt., s, 56.
4
Zob. J. Miklaszewska, Antyutopia w literaturze Modej Polski, Wrocaw 1988, s. 15–16.
102
Leszek B DKOWSKI
i przeprowadzenie midzy nimi wyranej granicy nie jest moliwe
5
. Równie
publikowane po 1979 roku powie
ci social fiction Janusza A. Zajdla (Limes in-
ferior, Paradyzja, Wyjcie z cienia, Caa prawda o planecie Ksi), Macieja Pa-
rowskiego (Twarz ku ziemi), Edmunda Wnuk-Lipiskiego (Wir pamici, Roz-
pad poowiczny, Mord zaoycielski), Marka Oramusa (Senni zwycizcy) czy
Wiktora wikiewicza (Druga jesie) w wikszo
ci mog by opisywane zarów-
no jako antyutopie, jak i dystopie. Niewtpliwie utwory te posiadaj natomiast
liczne cechy wspólne, odsyajce przede wszystkim do pojcia dystopii, z któ-
rych za najistotniejsz mona uzna prezentowanie obrazów spoeczestw znie-
wolonych oraz sytuacji czowieka w systemie autorytarnym. Równie charaktery-
styczne dla wymienionych utworów (ich dystopijnego charakteru) jest czenie
tre
ci prowokujcych do uniwersalizacji oferowanych w nich wizji z odniesie-
niami pozaliterackimi, skaniajcymi czytelników ówczesnej fantastyki socjolo-
gicznej do uznawania kreowanych w niej
wiatów za mask,
ci
le okre
lonej,
czasowo i przestrzennie, rzeczywisto
ci. Tym samym powie
ci nalece do wy-
rónionego tu nurtu science fiction stanowi take typ literatury, która, ukrywa-
jc „prawd” pod szat „uroczej fikcji”
6
, jest oparta na istnieniu szczególnego
porozumienia autorów z czytelnikami.
Przemiany spoeczno-polityczne zaistniae w 1989 roku zdaway si po-
twierdza suszno
wcze
niej ju wyraanych opinii o wyczerpaniu si moli-
wo
ci tkwicych w realizowanej w ten sposób konwencji antyutopii (dystopii)
7
.
Ostateczne z ni rozstanie zapowiada Parowski w recenzji powie
ci Oramusa
Dzie drogi do Meorii (1990):
I tak z momentem ukazania si swojej trzeciej powie
ci Oramus zajmuje definitywnie
miejsce opuszczone przez Zajdla. Nie idzie tylko o kwestie autorskiego prestiu. Oramus
zamyka er PRL-owskiej powie
ci socjologicznej. Polskie niedole, PRL-owska niewola
– co Zajdel bada modelowo, skrupulatnie, jak fizyk – temu Oramus wymierza sprawie-
dliwo
piórem penym ekspresji, budujc
wiaty na pograniczu narkotycznego koszma-
ru, malujc bohaterów – szaleców bdcych tytanami ducha. Taki by garbus Deogra-
cias z „Sennych zwycizców”, czy awanturnik Adam Nyad z „Arsenau”. [...] I w ten oto
sposób ta schykowa powie
, sumujca do
wiadczenia minionego okresu, otwiera si na
problemy epoki nastpnej
8
.
Kolejne lata dowiody, e model politycznej social fiction uksztatowany
w latach 1979–1989 uleg wyczerpaniu w tym zakresie, w jakim reprezentatyw-
ne dla niego powie
ci odnosiy si (czy raczej byy odnoszone przez czytelni-
5
Por. S. Lem, Fantastyka i futurologia, t. 2, Kraków 1973, s. 427; M. Le , Stanisaw Lem wobec
utopii, Biaystok 1998, s. 22–23.
6
Zob. J. Abramowska, Alegoreza i alegoria w dawnej kulturze literackiej, [w:] Problemy odbio-
ru i odbiorcy, red. T. Bujnicki i J. Sawiski, Wrocaw 1977, s. 131.
7
Zob. R. Klementowski, Modelowe boksowanie ze wiatem. Polska literatura fantastyczna na
przeomie lat 70. i 80., Toru 2003, s. 249–250; por. D. Wojtczak, Siódmy krg pieka. Anty-
utopia w literaturze i filmie, Pozna 1994, s. 200.
8
http://joanna.fandom.art.pl/oramus/meoria.htm
[stan z: 21.08.2010].
Plan dla Terei…
103
ków) do realiów ustroju komunistycznego. Problematyka spoecznego zniewo-
lenia oraz denie do przekazywania sensów globalnych, przy jednoczesnym
uwzgldnieniu perspektywy lokalnej (odniesienia do realiów Polski), nieocze-
kiwanie natomiast znalazy swoj kontynuacj w twórczo
ci pisarzy science fic-
tion gównie modszego pokolenia, którzy uznali antyutopi za konwencj od-
powiedni dla podjcia dyskusji nad wspóczesnymi zjawiskami spoeczno-
politycznymi. Obok Dnia drogi do Meorii ukazay si po 1990 roku – zasuguj-
ce na uwag
9
i niejednokrotnie nagradzane – antyutopijne utwory: Oramusa
(Kankan na wulkanie), Rafaa A. Ziemkiewicza (Wybracy bogów, Pieprzony
los kataryniarza), Jacka Dukaja (Crux), Jacka Piekary (Przenajwitsza Rzecz-
pospolita) czy Jacka Grzdowicza (Weekend w Spestreku), noszce wszelkie
znamiona politycznych dystopii ze wzgldu na ich wyrany zwizek z rzeczywi-
sto
ci oraz cechujc je rezygnacj z budowania odniesie do koncepcji utopij-
nych (w znaczeniu: idealnych) spoeczestw.
W ród wymienionych utworów Wybracy bogów wyróniaj si jako po-
wie
wyranie kontynuujca tradycj socjologicznej fantastyki naukowej wcze-
niejszych lat. Z perspektywy czasu okazao si równie, e to wa
nie utwór
Ziemkiewicza, wydany po opublikowaniu Dnia drogi do Meorii, „ostatecznie
zamyka zajdlowski rozdzia w polskiej science fiction”
10
. Na uwag zasuguje
przy tym istnienie szczególnego zwizku czcego Wybraców bogów z Zaj-
dlowskimi wizjami spoeczestw, niesprzecznego z otwarciem si utworu autora
Pieprzonego losu kataryniarza na problemy podejmowane w polskich dysto-
piach pocztku XXI wieku.
Z fabuy powie ci Ziemkiewicza wyania si historia kolonistów przybyych
na planet Terea, pooon w odlegej od Ziemi cz
ci kosmosu. Osiedlajc si
w nowym
wiecie, stworzyli oni, bliej nieprzedstawiony w utworze, system
spoeczny prawdopodobnie niedemokratyczny i funkcjonujcy zgodnie z wy-
tycznymi ziemskiego zarzdu kolonii:
Przywieziono ich zamroonych na planet, gdzie wszystko ju byo urzdzone, wybudo-
wane i wyregulowane. Przywoono ich partiami po kilkana
cie tysicy, dziki czemu a-
twiej oswajali si z sytuacj ubezwasnowolnienia. Przywykli, e tych, którzy nimi wa-
daj, przywozi si z Ziemi w osobnych statkach, e koloni
ci nie mog mie adnego na
nich wpywu, gdy wyznacza ich zarzd kolonii odlegy o cae parseki
11
.
Z czasem koloni ci, inspirowani przez grup ludzi wzywajcych do walki
o wyzwolenie si spod narzuconych rzdów i uniezalenienie Terei od Ziemi,
jakoby wykorzystujcej koloni, zerwali wszelkie kontakty z ojczyst planet
oraz innymi planetami zrzeszonymi w Federacji Ziemskiej. Niestety, wzniose
9
Por. krytyczne o nich uwagi: P. Czapliski, Wtpliwe rozstanie z utopi, [w:] wiat podrobio-
ny. Krytyka i literatura wobec nowej rzeczywistoci, Kraków 2003, s. 232–235.
10
J. Inglot, Klska alchemika?, „Fantastyka” 1992, nr 2, s. 73.
11
R.A. Ziemkiewicz, Wybracy bogów, Warszawa 1991, s. 186. Wszystkie cytowane fragmenty
powie ci pochodz z tego róda.
104
Leszek B DKOWSKI
hasa, goszone przez przywódców secesji, nie doprowadziy do zmian korzyst-
nych dla spoeczestwa. Przeciwnie, nowy rzd Republiki narzuci obywatelom
model ycia spoecznego oparty na doktrynie spoeczno-politycznej niejakiego
Milena, która staa si dominujc i niepodwaaln ideologi. Podj równie
bezwzgldn walk z opozycjonistami, zakoczon rozbiciem Rewolucyjnej
Organizacji Terei (Roty), jedynej zorganizowanej spoecznej siy czynnie prze-
ciwstawiajcej si spoecznemu zniewoleniu.
W Wybracach bogów informacje dotyczce historii kolonii (okoliczno ci
secesji) pojawiaj si na rónych etapach fabuy, gównie w dialogach postaci
oraz we fragmentach rozpoczynajcych poszczególne rozdziay powie
ci, maj-
cych posta cytatów z tereaskich tekstów: artykuów prasowych, raportów spe-
cjalnych sub, utworów artystycznych, a take dokumentów pochodzcych
z archiwum instytucji rzdowych. „Cytowane” teksty oraz wypowiedzi postaci
nie zostay opatrzone komentarzem ze strony trzecioosobowego, wszechwiedz-
cego narratora. Poniewa niekiedy zawieraj one informacje wzajemnie
sprzeczne, nie jest pewne, czy w pierwszych latach po zasiedleniu planety kolo-
ni
ci naprawd byli ubezwasnowolnieni i wyzyskiwani:
Przed t cholern secesj ludzie potrafili my
le. Moge
tylko sta na polu i patrze, jak
ro
nie. A potem zbiera. Wiesz, e Terea ywia wtedy cztery najblisze planety Federa-
cji? Tu jest dobra gleba i klimat, szkoda marnowa t ziemi na przemys. Przemys
pchano na planety skaliste i nieurodzajne, stamtd mogli
my mie wszystko, czego trze-
ba. Ci durnie nazwali to wyzyskiem (s. 95).
Taki sposób narracji, przypominajcy narracj Drugiej jesieni wikiewicza,
buduje nader fragmentaryczn i niejasn wizj zmian, jakie w przeszo
ci za-
chodziy w tereaskim spoeczestwie. Skadaj si jednak na ni motywy bar-
dzo charakterystyczne dla prozy social fiction sprzed 1989 roku, doskonale zna-
ne pisarzowi i czytelnikom ówczesnej socjologicznej fantastyki naukowej. Hi-
storia mieszkaców Terei odpowiada historii kolonistów przedstawionej w Pa-
radyzji i Caej prawdzie o planecie Ksi, sama za
Terea przypomina paradyzyj-
ski Tartar (planeta o mao przyjaznej dla ludzi biosferze, bogata w cenne zoa
naturalne). Uderzajce jest take podobiestwo niektórych szczegóowych po-
mysów fabularnych wykorzystanych w powie
ci Ziemkiewicza do elementów
fabuy Caej prawdy oraz niedokoczonej przez Zajdla powie
ci Drugie spoj-
rzenie na planet Ksi:
Przed laty, gdy przebrzmia wielki dzie secesji, a planeta Terea, po kilkunastu potycz-
kach i po dwóch sporych bitwach, opiewanych potem przez pisarzy i pokazywanych ma-
ym Tereaczykom w holowizji, zdoaa wyzwoli si z zaleno
ci od Federacji Ziem-
skiej, jej mieszkacom potrzeba byo jakiego
prostego symbolu uzyskanej wolno
ci.
Trudno stwierdzi, kto pierwszy wpad na pomys, by uczyni tym symbolem nazwiska.
Porwani entuzjazmem koloni
ci porzucali dawne nazwiska, zastpujc je trzyliterowymi
kodami, którymi podczas transportu oznaczano hibernacyjne pojemniki. Czasem wplata-
no midzy te trzy litery jeszcze jedn albo dwie, dla lepszego brzmienia (s. 42–43).
Plan dla Terei…
105
Motyw tworzenia nazwisk mieszkaców kolonii w oparciu o numery pojem-
ników hibernacyjnych pozostaje praktycznie nieistotny dla przebiegu gównego
wtku utworu, nie jest równie bezpo
rednio implikowany konwencj gatunko-
w powie
ci lub charakterem prezentowanego w niej systemu spoecznego. Sy-
gnalizuje on natomiast, podobnie jak inne wskazane analogie pomidzy histori
kolonistów a Zajdlowskimi spoeczestwami, istnienie szczególnego zwizku
czcego powie
Ziemkiewicza z utworami, stanowicymi dla niej najblisz
tradycj literack. Jego wyranie intertekstualny charakter ujawniaj aluzje lite-
rackie do Kordiana oraz Limes inferior, majce w utworze posta scenek
wkomponowanych w narracj, posiadajcych niektóre cechy, w tym wyznaczni-
ki rodzajowe, dramatu (dialog, „tekst poboczny”, obecno
chóru). Projektuj
one zaoonego odbiorc Wybraców bogów jako posiadajcego okre
lone
kompetencje kulturowe (analogiczne do kompetencji idealnego odbiorcy powie-
ci Zajdla)
12
i s istotnym elementem budujcym obecn w utworze dystopijn
wizj spoeczestwa Republiki Terei.
Zostao ono ukazane jako spoeczestwo totalitarne, podlegajce wadzy au-
torytarnego rzdu, na którego czele stoi prezydent (posta epizodyczna), cz-
ciowo uzaleniony od Zespou Ekspertów oraz wpywowych senatorów. Tere-
aczycy s
wiadomi istniejcego zniewolenia, znaj struktur spoeczestwa
i posiadaj wiedz o niektórych metodach i
rodkach technicznych stosowanych
przez rzd do ubezwasnowolnienia obywateli. Tylko nieliczni potomkowie
pierwszych kolonistów wierz w idee goszone przez „milenowców” i ufaj
prowadzonej w mediach propagandzie. Tym samym Wybracy bogów zawieraj
obraz spoeczestwa, które, w odrónieniu od spoeczestw wykreowanych
w prozie Zajdla, nie zostao zniewolone przy uyciu metod informacyjnych.
W szczególno
ci podstaw ubezwasnowolnienia Tereaczyków nie jest kam-
stwo, majce kluczowe znaczenie dla skuteczno
ci manipulowania spoecze-
stwami ukazanymi w powie
ciach autora Paradyzji. W warunkach posiadania
przez mieszkaców kolonii wiedzy o naturze otaczajcej ich spoecznej rzeczy-
wisto
ci rzdzcy Tere oparli sw wadz na przemocy i zastraszeniu (brutalne
przesuchania, utrata wolno
ci, pogorszenie si statusu materialnego byych
winiów politycznych). W ten sposób Ziemkiewicz przedstawi obraz spoe-
czestwa, które jest utrzymywane w posuszestwie za pomoc bodców ener-
getycznych. W refleksji nad cybernetycznymi modelami struktur spoecznych
taki typ sterowania spoecznego jest uznawany za bardzo skuteczny z racji trwa-
o
ci wytworzonych w ten sposób norm spoecznych i ich oparcia na normotypie
wrodzonym
13
.
Podstawowym narzdziem ubezwasnowolniania Tereaczyków s instytu-
cje tworzce aparat przymusu: policja, Centralny Instytut Rozwoju Spoecznego
12
Szerzej na ten temat: zob.: L. Bdkowski, W poszukiwaniu prawdy. Zniewolone spoeczestwa
w powieciach science fiction Janusza A. Zajdla, Warszawa 2011, s. 151–176.
13
Zob. J. Kossecki, Cybernetyka spoeczna, Warszawa 1981, s. 199.
106
Leszek B DKOWSKI
z wydziaem cenzury i sub bezpieczestwa (w tym funkcjonariuszami nieu-
mundurowanymi, dziaajcymi w
ród obywateli) oraz wojsko. Zniewolenie ko-
lonistów opiera si gównie na ich nieustannej inwigilacji za pomoc ukrytych
urzdze podsuchujcych oraz jawnych urzdze, rejestrujcych obecno
i ak-
tywno
kadego obywatela w przestrzeni publicznej:
Wcisn banknot w szczelin dystrybutora, wpychajc palec w otwór identyfikacyjny.
Automat za
wiergota, zabrzcza i otworzy plastikow przegródk, za któr sta nape-
niony kieliszek. Jednocze
nie posza gdzie
w drug stron, w choler ma, informacja,
e niejaki Szregi Odd, numer ewidencyjny 30987949995, pracownik zakadów mecha-
nicznych Hynien II, wypi 100 gram wódki standard w placówce gastronomicznej numer
749. Szregi wiedzia, e gdzie
tam w rejestrach systemu ochronnego zostao to zapisane
i je
li przypadkiem zainteresuje jakiego
bezpieczniaka, zostanie wycignite na ekran
czytnika (s. 19).
System ledzenia mieszkaców Terei oraz gromadzenia o nich informacji
stanowi nieco tylko rozbudowan wersj systemu rejestrujcego, wykreowanego
przez Zajdla w Limes inferior. W fikcyjnym
wiecie powie
ci Ziemkiewicza ma
on równie mniej jawny, dla obywateli, wymiar, zwizany z dziaalno
ci tele-
patów, rozpoznajcych nastroje obywateli, oraz stosowaniem coraz bardziej
udoskonalanych urzdze wspierajcych moliwo
ci ludzi (funkcjonariuszy) po-
siadajcych zdolno
ci telepatyczne:
Instytut trzyma spraw w tajemnicy, ale pracuj nad tym od wielu lat. Po prostu, telepata
z odlego
ci kilku metrów czuje, co si w tobie dzieje. Odbiera twoje emocje, czy si bo-
isz, czy mówisz prawd... Po treningu moe je nawet odbiera bez sprztu, tak jak ja te-
raz (s. 82).
Udoskonaleniu ulegaj równie tempaxy, urzdzenia umoliwiajce odczy-
tanie sów, jakie zostay wypowiedziane w danym miejscu w przeszo ci:
Lubi asystowa przy tempaxowaniu. Bawio go wyciganie przeszo
ci z murów, z ja-
kich
jej szcztków, które zostaway w przedmiotach. Nic nie gino, ani jedno sowo czy
u
miech. Co prawda tempaxy, których obecnie uywali, sigay najdalej do gboko
ci
siedmiu, o
miu dni. Ale przecie niedugo dostan jeszcze lepsze. Cztery lata temu, kie-
dy je wprowadzono, sigay na dystans siedemdziesiciu piciu godzin. I wystarczyo.
Byskawiczne rozbicie Rewolucyjnej Organizacji Terei byo w duej mierze zasug
konstruktorów tego sprztu (s. 31).
Tym samym moliwo ci wykrycia przez rzdzcych Tere ewentualnych
„niewa
ciwych” pogldów i zamiarów obywateli staje si wiksza ni w spoe-
czestwie kolonistów Paradyzji, poddanych nieustannej, totalnej inwigilacji,
oraz innych zniewolonych spoeczestwach wykreowanych w twórczo
ci pol-
skich pisarzy science fiction starszego pokolenia.
Techniczne rodki spoecznej kontroli ukazane w Wybracach bogów nie s
doskonae i w pewnym zakresie mona je oszuka. Wykorzystuj to nieliczni
opozycjoni
ci i pospolici przestpcy, którzy, posugujc si faszywymi etona-
mi oraz nakadkami papilarnymi, unikaj identyfikacji i zarejestrowania rzeczy-
Plan dla Terei…
107
wistych danych w systemie ochronnym. Rzdzcy nie s te
wiadomi zagroe-
nia, jakie dla ich wadzy niesie z sob rozwijanie zdolno
ci telepatycznych ludzi:
aden ze specjalistów od szkolenia nie zdawa sobie nawet sprawy, jakie moliwo
ci
rozwin w sobie Sayen tym morderczym treningiem. Nie przypuszczali, e ktokolwiek
byby w stanie, zaledwie po jednym roku kursu, kantowa ich aparatur i samemu wy-
znacza wyniki wasnych testów, wyranie je zaniajc. e w sprzyjajcych warunkach
potrafi odebra bezpo
rednio my
li czytanego, zrozumie je. Jeszcze wicej – narzuci
sabszemu mózgowi swoj my
l, tak, by odbierajcy nie podejrzewa nawet, e my
l nie
naley do niego, a stojcy obok, krótko ostrzyony facet porusza nim jak kukiek. Nikt
dotd nie przewidzia takich moliwo
ci telepaty
(s. 72).
Luki w systemie kontroli spoecznej oraz ograniczenie i zagodzenie represji,
jakie nastpio po rozbiciu Roty, nie skaniaj mieszkaców Terei do próby
przeciwstawienia si totalitarnej wadzy. Rezygnacja kolonistów z czynnego
oporu zwizana zostaa w utworze przede wszystkim z motywem spoecznej
apatii, charakterystycznym dla wielu wcze
niejszych literackich dystopii. O ile
jednak obojtno
spoeczestw ukazana przez Parowskiego (Twarz ku ziemi)
czy Wolskiego (Numer) wynikaa z zerwania przez ludzi zwizków z rzeczywi-
sto
ci (
rodki odurzajce, mediatyzacja rzeczywisto
ci), o tyle bierno
Tere-
aczyków jawi si jako wynikajca z ich do
wiadczania (rozpoznania) rzeczy-
wisto
ci:
Teraz jest inaczej, Hornen. Ludzie s jacy
inni. Dostaj, co niezbdne do ycia, od resz-
ty ju si odzwyczaili. Maj jakie
szcztkowe poczucie bezpieczestwa, sam wiesz.
Ouentin jednak troch wzi bezpieczniaków za pysk, to fakt. Wszyscy s w jakiej
takiej
apatii, wypruli si z si, chc ju tylko spokoju, za kad cen. Chc ju tylko pi i spa
spokojnie (s. 69).
Dostrzegaj to równie koloni ci tworzcy tzw. „opozycj moraln”, którzy
krytykuj rzdzcych, ale sprzeciwiaj si dokonywaniu zmian przy uyciu siy:
Niewtpliwie najbardziej rzucajcym si w oczy objawem postpujcej dezorganizacji
spoeczestwa Terei jest wszechogarniajca apatia. Przecitny obywatel, który otrzyma
tak wiele praw w porównaniu z okresem dominowania Federacji, paradoksalnie, nie czu-
je si u siebie i nie stara si z tych praw korzysta (s. 27).
Przekonanie o cechujcej Tereaczyków apatii wydaje si mie w utworze
status jedynej pewnej, wyraonej explicite opinii dotyczcej spoeczestwa.
wiadczy o tym nie tylko jej kilkukrotne powtórzenie (uwzgldniajce punkty
widzenia stron konfliktu), ale take nadanie jej charakteru informacji „prawdzi-
wej”, gdy potwierdzonej spostrzeeniem bohatera – telepaty:
Nigdy by si nie przyzna, e czytanie tylu szarych, przepywajcych wokó mózgów
sprawiao mu jak
masochistyczn przyjemno
. Dawao mu par godzin goryczy, kie-
dy pomimo napronej do granic moliwo
ci uwagi nie znajdowa w nich nic prócz znu-
enia, apatii, pustki i mao
ci. Bezgranicznej mao
ci (s. 69).
Wynikajca std negatywna ocena kondycji spoeczestwa kolonii zostaa
w utworze pogbiona obrazami spoecznych patologii (alkoholizm, uzalenienie
108
Leszek B DKOWSKI
od narkotyków, przestpczo
) oraz sygnalizowanym wyzbyciem si przez ludzi
potrzeby sztuki, docenianej jedynie przez nielicznych Tereaczyków. W ten
sposób obraz spoecznej rzeczywisto
ci Terei kontrastuje z wyraan przez
dawnych opozycjonistów nadziej na tkwice w spoeczestwie pragnienie sa-
mostanowienia:
To nic, e zostali
my rozbici i zaszczuci, e zburzyli
cie wszystko, co zbudowali
my.
Zwyciyli
my, bo wyrwali
my ludzi z bezmy
lnej wiary w wasze sowa i idee. Pomo-
gli
my im zrozumie, e s okamywani i manipulowani, e nie s u siebie, e uczyniono
z nich niewolników. I dali
my im przykad, e trzeba walczy, dopóki nie zostaniecie
zniszczeni. Bd o tym pamita, prdzej czy póniej rzucone przez nas ziarno dojrzeje
i wyda plon (s. 93).
Wprawdzie na Terei dochodzi do wybuchu gwatownego spoecznego prote-
stu, lecz jego ródem nie jest denie ludzi do wolno
ci, lecz sabo
gospodar-
ki zbudowanej na ideach Milena. W sytuacji gwatownie pogarszajcych si wa-
runków ycia oraz zbliajcej si klski godu, której nie sposób zapobiec, jedy-
nym ratunkiem dla kolonii staje si zmiana polityki wewntrznej oraz odnowie-
nie kontaktów handlowych z Federacj.
Przedstawienie sytuacji kryzysu ekonomicznego wywoujcego przesilenie
spoeczne i prowadzcego do odej
cia od ideologii, na której oparto funkcjono-
wanie systemu spoecznego zniewolenia, pozwala odnie
fikcyjn rzeczywi-
sto
Wybraców bogów do ogólnej sytuacji spoeczno-politycznej Polski koca
lat osiemdziesitych. Wyrane analogie do rzeczywisto
ci spoecznej okresu
PRL-u mona te dostrzec w szczegóach funkcjonowania spoeczestwa Terei
(sytuacji tereaskiego ko
cioa i „religiantów”, kwestii prywatnej wasno
ci, roli
drobnych przedsibiorców, ideologicznej poprawno
ci prac naukowych, wypo-
saeniu policji) oraz w jzyku Tereaczyków, zawierajcym sownictwo (gów-
nie potoczn metaforyk, rusycyzmy, take elementy gwary wiziennej) charak-
terystyczne dla mówionej polszczyzny (np. „melina”, „meta”, „ksiycówa”, „psy”,
„kabel”, „kipisz”
14
).
Obecno w Wybracach bogów warstwy aluzyjnej buduje wa ciwy kon-
wencji dystopii zwizek powie
ci Ziemkiewicza z istniejcym porzdkiem spo-
ecznym (realny socjalizm), którego utwór jest ekstrapolacj i zarazem „hiperbo-
liczn konstatacj”
15
, oraz sytuuje powie pisarza w socjologiczno-politycznym
modelu polskiej fantastyki naukowej lat siedemdziesitych i osiemdziesitych.
Chocia, w odrónieniu od wcze
niej publikowanych utworów social fiction,
powie
przedstawia moment upadku systemu spoecznego widziany z perspek-
tywy rzdzcych, którzy zdaj sobie spraw z istniejcej sytuacji oraz akceptuj
konieczno
dokonania zmian, dystopijny (pesymistyczny) charakter wizji spo-
14
W gwarze wiziennej: „rewizja cel”; zob. kipisz [w:] K. Stpniak, Sownik tajemnych gwar
przestpczych, Londyn 1993, s. 227.
15
Zob. J. Czapliska, Dziedzictwo robota. Wspóczesna czeska fantastyka naukowa, Szczecin
2001, s. 31.
Plan dla Terei…
109
eczestwa nie zosta w niej podwaony. Przeciwnie, zapowied odej
cia od
„bdnej” ideologii wie si w fikcyjnej rzeczywisto
ci z wizj upowszechnia-
nia na Terei nowych, efektywniejszych metod spoecznego zniewolenia, zgod-
nych z socjotechniczn „teori wzmocnie” opracowan przez senatora Bordena:
Dziaaniu represyjnemu musi zawsze towarzyszy pozytywna alternatywa. […] Wywro-
towiec musi odczu kar, musi si jej ba na przyszo
, ale naley pozostawi mu mo-
liwo
powrotu do normalnego ycia. Fajter, który ma rodzin i zapewnion jak tak
egzystencj, moe o nas le mówi, ale na tym poprzestanie. […] To oczywi
cie uprosz-
czenie. Chodzi przecie o spraw znacznie szersz, o prawidowe sterowanie rozwojem
spoeczestwa. Trzeba przycina jedne gazie, podpiera inne (s. 190).
W sytuacji groby wybuchu rewolucji podstawowe zadanie socjoników po-
lega nie na jej powstrzymaniu, ale na przyczeniu si do rewolucjonistów i prze-
jciu kontroli nad wprowadzanymi zmianami. Z kolei podstaw zwalczania
przeciwników politycznych ma sta si denie do odebrania im wiarygodno
ci,
postrzegane jako dziaanie skuteczniejsze od represjonowania. Tak pojmowana
teoria wzmocnie nie zostaa w utworze przypisana do okre
lonego systemu
spoecznego czy ideologii, ale powizana z pojciem skutecznego rzdzenia
utosamianego z takim sterowaniem spoecznym, które pozwolioby „zmieni
ludno
Terei w sprawne, posuszne narzdzie w rkach grupy kierujcej plane-
t” (s. 193).
Wtek rzdzenia spoeczestwem w oparciu o metody socjotechniki oraz
system cigej obserwacji obywateli i gromadzenia o nich wiedzy, rysujc ponu-
r wizj moliwej przyszo
ci kolonistów, zawiera tre
ci wyranie podatne na
czytelnicz aktualizacj, odsyajce do panoptycznej koncepcji sprawowania
wadzy uznawanej za uniwersaln form technologii politycznej
16
. Wi si one
z obecn w utworze koncepcj spoeczestwa jako zbiorowo
ci ludzi marione-
tek, pionków na spoecznej szachownicy, nie
wiadomych toczcej si „gry” i ro-
li wyznaczonej im przez nielicznych „graczy”. W tereaskiej spoeczno
ci s
nimi: senator Borden i rywalizujcy z nim zwolennik „starego” porzdku senator
Blom oraz opozycjonista Sayen, planujcy przeprowadzenie zamachu, który po-
krzyowaby plany zarówno socjoników, jak i Bloma.
Oparcie fabuy Wybraców bogów na ukazaniu skrycie realizowanych, wy-
kluczajcych si politycznych planów pozwolio Ziemkiewiczowi na stworzenie
skomplikowanej intrygi, charakterystycznej dla sensacyjnej powie
ci politycz-
nej, która jednak posuya, zgodnie z konwencj social fiction oraz tradycj
powojennych polskich antyutopii, budowaniu refleksji nad funkcjonowaniem
spoeczestwa i rónymi formami spoecznego zniewolenia. W zwizku z fabu-
larn koncepcj „graczy” pozostaje konstrukcja postaci protagonistów walki
z systemem przeamujca typowy dla antyutopii (dystopii) schemat naiwnego,
16
Por. M. Foucault, Nadzorowa i kara. Narodziny wizienia, tum. T. Komendant, Warszawa
1993, s. 236–272.
110
Leszek B DKOWSKI
niedoinformowanego bohatera, stopniowo zdobywajcego wiedz o otaczajcej
go spoecznej rzeczywisto
ci
17
. Zdecydowanie wyrónia si zwaszcza posta
Sayena, który zosta ukazany jako czowiek bezkompromisowy,
wiadomie rezy-
gnujcy z pracy dla rzdu i moliwo
ci objcia w nim najwyszych funkcji oraz
posiadajcy wiksz wiedz o spoeczestwie ni osoby sprawujce wadz. Jego
znajomo
metod
ledczych pracowników Instytutu oraz niebywale rozwinite
zdolno
ci telepatyczne, dziki którym moe on pozna zamiary innych ludzi,
a nawet wpywa na ich decyzje, daj mu poczucie przewagi nad senatorami:
Cay ten
wiat stan mu przed oczami niczym wielka plansza, po której przesuwaj si
miliony ludzkich pionków nieprzeczuwajcych, e figury s ju rozstawione. Dugo
i uwanie rozmieszcza je na tej planszy. Odetchn gboko […] Gra si ju zacza. I nikt,
poza mn, nie wie tak naprawd, z kim gra i o co. A ja potrafi gra. Jestem dobrym gra-
czem (s. 73–74).
Posta gównego „gracza” walczcego o wyzwolenie spoeczestwa nie zo-
staa ukazana jednoznacznie pozytywnie. Poczucie wyszo
ci, pewno
siebie,
instrumentalne traktowanie innych – to negatywne cechy czce telepat z Bor-
denem, który wszak, chcc uczyni z Terei potg i zapewni jej dobrobyt, kie-
ruje si dobrym celem, zarazem jednak uznaje ludzi za „zwyke bydo”, „mate-
ria, którym trzeba si umie posuy” (s. 193). Sayen, podobnie jak senator,
jest te zdecydowany na uycie przemocy w celu zrealizowania opracowanego
przez siebie planu. Wspóln dla obu przeciwników politycznych postaw
(przedmiotowe traktowanie spoeczestwa, stosowanie przemocy) pisarz skon-
frontowa z postaw kardynaa Rigoldiego opart na etyce i moralno
ci chrze
ci-
jaskiej. Zwierzchnik katolickiego ko
cioa na Terei zosta ukazany jako czo-
wiek odwany (jawnie odrzucajcy zwierzchnictwo rzdu), o silnej osobowo
ci,
ale te niepopierajcy adnej formy przemocy:
Pan Horthy i jego przyjaciele mówiliby raczej o amnestii i stopniowej kapitulacji wadz,
ale ja nazw to przebaczeniem. Idc t drog, mona zacz budow z czystymi rkami
i na solidnych fundamentach. Bez dopuszczenia do siebie szataskiej nienawi
ci, która
pore i zwycionych, i zwycizców […] Nie jest wane, w jakie przystroisz j sowa
i w imi czego si j wyzwoli. Pozostanie zawsze nienawi
ci. Pogard […] Jeste
my
powoani do walki z systemem opartym na nienawi
ci i pogardzie, ale przede wszystkim
do walki wa
nie z nienawi
ci i pogard (s. 231).
Wiara w istnienie Boego planu i przedoenie norm moralnych nad spo-
dziewan przez ludzi efektywno
politycznych dziaa sprawiaj, i jedyn ak-
ceptowan przez kardynaa form walki z systemem staje si tworzenie moralnej
opozycji i wymuszanie na rzdzcych Tere stopniowych, coraz dalej idcych
ustpstw. Oznacza to zachowanie przez tereaski ko
ció bierno
ci wobec za-
powiadanych przez Sayena wydarze.
17
Por. A. Chomiuk, Elementy antyutopii w wybranych powieciach Janusza A. Zajdla, [w:] For-
my dyskursu w powieci, red. M. Woniakiewicz-Dziadosz, Lublin 1996, s. 102–103.
Plan dla Terei…
111
Rozmowa ko cielnego hierarchy i telepaty, dotyczca odmiennych koncepcji
walki o wyzwolenie spoeczestwa, znajduje w utworze kontynuacj w postaci
literackich aluzji do Dziadów cz. III oraz Kordiana. Dokonana przez Ziemkiewi-
cza parafraza fragmentu sceny dramatu Sowackiego rozgrywajcej si w pod-
ziemiach ko
cioa
w. Jana odsya do motywu nieetyczno
ci spisku opartego na
zbrodni oraz do idei winkelriedyzmu ostatecznie realizujcej si w postawie
(samobójczym ataku) Hornena. Swoje zadanie wypenia równie muzyk i poeta
– Kensicz (posta kreowana wedug wzoru romantycznego artysty, aluzyjnie ze-
stawiona z Mochnackim)
18
, który pokonuje wtpliwo ci narastajce w nim na
widok
picego senatora (aluzja do sceny 5. Kordiana). Dokonanie zabójstwa
majcego charakter „mordu zaoycielskiego” nie oznacza jednak, i na Terei
powstanie nowy, lepszy porzdek spoeczny. W perfekcyjnie przygotowany
przez Sayena plan (a take w plany innych graczy) wkracza przypadkowe zda-
rzenie, niemoliwy do przewidzenia zbieg okoliczno
ci oddziaujcy na bieg Hi-
storii. Katalizatorem spoecznych wydarze staje si odmowa pracy przez jed-
nego z robotników, posta wyranie w powie
ci deheroizowan, której dziaania
zostay motywowane czynnikami skrajnie odmiennymi od pragnienia przeciw-
stawienia si zniewoleniu. Przypadkowo zainicjowany strajk stopniowo przera-
dza si w spontaniczny, pozbawiony przywództwa spoeczny bunt przeciw wa-
dzy, krwawo stumiony przez siy porzdkowe.
Wprowadzenie do intrygi elementu nieprzewidywalno ci stanowi element
podwaajcy przekonanie Sayena o zrealizowaniu si scenariusza wydarze spo-
ecznych zgodnie z jego planem. Pozory zwycistwa spiskowców uwydatnia
aluzja do Limes inferior. Jej wyranie parodystyczny charakter „wzmocniony”
uyciem emocjonalnie nacechowanego, dosadnego sownictwa stanowi polemi-
k z optymistycznym przesaniem zakoczenia powie
ci Zajdla
19
i podkre la
bezsilno
tereaskiego Winkelrieda wynikajc, jak si wydaje, z nieskutecz-
no
ci walki z systemem prowadzonej przez jednostki:
CHÓR
Hurra, bohater! Zabierze nas ze sob do lepszego
wiata, gdzie nie siga ich wadza! (po
chwili) No dalej, bohaterze! No, cignij!
Ruszy za królow ku otwartym drzwiom do raju, ale acuch cign go ku ziemi, a
polecia na pysk, na pysk polecia
CHÓR
No cignij, bohaterze, do lepszego
wiata! No!
Wic znowu ruszy z caej siy, wycigajc bezradnie rce za odchodzc królow, ale go
znowu cigno na pysk, znowu go na pysk rzucia ta kula u nogi, ogromna kula planety.
18
Przedstawiona w rozdziale 12. Wybraców bogów (s. 103–109) gra Kensicza jest swoist
transpozycj koncertu Jankiela i Mochnackiego, a zarazem czyteln aluzj do wiersza Jana Le-
chonia.
19
Por. L. Bdkowski, Ponure raje Janusza A. Zajdla, „Anatomia Fantastyki” 2000, nr 10, s. 57–59.
112
Leszek B DKOWSKI
CHÓR
(zezoszczony)
Cignij esz, gnojku, bohaterze, co sobie my lisz, zasracu!
BABA
Patrzcie no, taki by chojrak, a do lepszego
wiata to co, sami mamy i
? A bdziesz ty
cign, pokrako jedna?
Cign i cign, i jeszcze cign, a mu noga zdrtwiaa, ale – nic. Królowa, szelesz-
czc sukni, znika ju za drzwiami, dworacy podskoczyli za ni. Tum zacz si wcie-
ka na dobre.
– Cignij, gówniarzu, bohaterze zasrany!
– Cignij, bo jak nie, to my ci tu gnojku, zaraz pocigniemy!
– Ej, ludzie, kopnij go tam który w dup to i pocignie.
(s. 300–301)
Alternatyw zarówno dla zawierzenia losu spoeczestwa przypadkowi, jak
i dla przekonania o moliwo
ci dowolnego modelowania i kontrolowania prze-
mian spoecznych przez ludzi jest w powie
ci perspektywa religiantów (kardy-
naa) oraz przywoana tradycja polskiego romantyzmu, które ka przedwczesn
(z punktu widzenia ludzkich planów) walk Tereaczyków uzna za przejaw re-
alizowania si woli Boga. Równie Kensicz wierzy, e wypenia Jego plan, za
umierajcy Sayen wadzi si, wzorem Mickiewiczowskiego Konrada, z Bogiem
jako Wielkim Graczem kierujcym losem jednostek i spoeczestw. Z kolei
wiadectwo znajdujcego si w
piczce Wondena daje nadziej na istnienie
lepszego
wiata:
Teraz ju nie jestem zdolny do nienawi
ci. Moe zbyt blisko byem
wiata, a moe tutej-
sze sprawy za mao mnie ju obchodz. Je
li wmieszam si do nich, to ani z nienawi
ci,
ani z rozsdku. Moe dla tego
wiata, od którego mnie odrzucono. Moe dziki temu
opuszcz moje ciao i ten
wiat. To przecie proste, tak proste, e
miaby
si, gdyby
móg poj. Tylko e nie pojmiesz. Religianci nazywaj to pokut (s. 89–90).
Paszczyzna metafizyczna nie zostaa jednak wykorzystana przez pisarza do
przedstawienia okre
lonej drogi ucieczki spoeczestwa przed zniewoleniem, ani
nawet do wprowadzenia optymistycznej puenty. Co wicej, swoistym kontra-
punktem dla wiary kardynaa w istnienie Boego planu, a nawet dla jego wiary
w istnienie Boga, staje si w utworze koncepcja nad
wiata i zwizana z ni wi-
zja istnienia czowieka (emanacji ludzi) po
mierci ciaa. Zdaniem znajcych
nad
wiat Ziemian, emanacja Sayena ulega dezintegracji i bezpowrotnemu roz-
proszeniu w strukturach nadmaterialnych, które „nie s tosame z dawnymi wy-
obraeniami
wiata nadprzyrodzonego ani drog do niego, ale stanowi wcze-
niej nieznany ludziom element rzeczywisto
ci” (s. 311). Przybycie statku ko-
smicznego z Ziemi równie nie wskazuje na szans dokonania si na Terei pozy-
tywnych zmian. I nie chodzi tylko o rezygnacj przybyszów z ingerencji w roz-
grywajce si na planecie dramatyczne wydarzenia. Obawy budzi relacja, jaka
czy emanacje kontaktujcych si z Hornenem ludzi, z ich cielesnymi powo-
kami, nazwanymi „manipulatorami” i umieszczonymi w przetrwalnikach. Ema-
Plan dla Terei…
113
nacje Ziemian zostay przy tym ukazane jako byty niezdolne do uczu i kieruj-
ce si okre
lonym programem,
poza który nie mog wyj ,
czynice z Hornena
winia w imi denia do zrealizowania (opracowania) nowego planu dla kolo-
nistów:
– Nie macie prawa! Ja musz tam wróci! Musz... – rzuci si rozpaczliwie do ekranu,
ale dziesitki odyg, które wyprysny nie wiadomo skd, oploty go ze wszystkich stron
i zacisny si mocno, unieruchamiajc rce i nogi. Szarpa si chwil, potem nagle
zwiotcza w ich u
cisku.
– Nie macie prawa – szepn.
– Nie rozumiemy ci – powiedzia gos, spokojny i beznamitny, w którym nie drgay
adne uczucia, w którym nie byo absolutnie niczego, prócz szmeru powietrza. – Nie
chcemy uywa wobec ciebie przemocy. Musisz nam pomóc. Nasi specjali
ci potrzebuj
kogo
o takiej wa
nie emanacji, jak twoja (s. 337).
Zakoczenie Wybraców bogów czyni z powie ci Ziemkiewicza jedn z naj-
bardziej ponurych polskich dystopii. Walka tereaskich Kordianów i Winkelrie-
dów dobiega koca, dla jednego z nich
mier okazaa si pocztkiem nowego
ubezwasnowolnienia. Los Hornena staje si metafor dziejów Terei, które s
w istocie histori zmieniajcych si form spoecznego zniewolenia, a poprzez
warstw aluzyjn take metafor dziejów spoeczestwa powojennej Polski.
W fikcyjnym
wiecie transformacja ustrojowa wydaje si nieunikniona (podob-
nie jak w realnej rzeczywisto
ci)
20
, ycie Tereaczyków zapewne ulegnie zmia-
nie: zostanie wdroony nowy plan dla Terei. I wa
nie tego najbardziej lka si
Hornen. Jego nieufno
wobec kadej wadzy majcej wasny plan dla spoe-
czestwa wie si z budowanym w powie
ci prze
wiadczeniem, i sterowanie
yciem zbiorowo
ci zwykle prowadzi do narzucania spoeczestwu okre
lonego
postpowania lub sposobu my
lenia, bd przy uyciu brutalnych metod spra-
wowania wadzy, bd te za pomoc subtelnej i planowej technologii ujarzmia-
nia
21
. Tym samym utwór Ziemkiewicza mona uzna za zapowied lków
i obaw wyraanych we wspóczesnych politycznych dystopiach, jawnie krytyku-
jcych proces globalizacji oraz nowy porzdek spoeczny Europy, a zarazem za
cznik pomidzy antykomunistycznymi antyutopiami (dystopiami) lat osiem-
dziesitych a dystopiami science fiction przeomu XX/XXI wieku.
20
Powie zostaa zoona do druku w wydawnictwie „Pomorze” w 1988 roku.
21
Por. M. Foucault, dz. cyt., s. 265.
114
Leszek B DKOWSKI
Summary
Plan for terea. Anti-Utopian (dystopian) vision of a society
in a science fiction novel Wybracy bogów (trans.: Gods Chosen Ones)
by Rafa A. Ziemkiewicz
The novel Wybracy bogów by Rafa A. Ziemkiewicz, published in 1991, is explicitly situ-
ated in the Anti-Communist movement of an allusive anti-utopia (dystopia) science fiction, very
popular among Polish readers in the 1980s of the past century. The writer’s novel, based on the
typical for science fiction theme of space exploration, presents the history of the earthly colonists’
society settled on the Terea planet, that have been presented as a history of social enslavement and
its evolving forms. Literary allusions and allusions with analogies to the extra-literary reality, that
can be found in the novel, make the narrated story becomes a metaphor of the history of the Polish
postwar society. Thus, it becomes apparent the connection of the novel with actually existing,
negative social order, which the novel is both of an extrapolation as well as hyperbolic assertion.
At the same time, the work does not take the polemics with the utopian ideas of societies function-
ing in the culture. These characteristics distinguish the Ziemkiewicz’s work from traditional anti-
utopia and allow to determine it as “dystopia”, often comprehended in the research reflection as
a particular form of anti-utopian contemporary works.
The novel also addresses universal issues concerning relationships between the authority and
the society, as well as, the use of social engineering techniques by the governing body to incapaci-
tate of the society. Especially negative is perceived in the work of a desire to control the commu-
nity life by individuals or a small group of people, always being involved in forcing the self-
opinion, or by brutal forms of governing, or by subtle and planned enslavement technology.
Presented in the novel the explicit distrust toward authority having its own plan for the society
causes, that the writer’s work can be considered as an announcement of fears and concerns ex-
pressed in the contemporary Polish political dystopias, explicitly criticizing the new social order in
Europe.
P R A C E NA U K O W E A k a d e mi i i m. J a n a D u g o s z a w C z s t o ch o wi e
Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury
2011, z. XII
Laurentius Corvinus Novoforensis (ca. 1465–1527)
Carminum structura (Cracoviae 1496)
Przygotowa, komentarzem i przekadem opatrzy
Robert K. Zawadzki
Laurentius Corvinus Novoforensis (Wawrzyniec Korwin, Lorenz Rabe z Nowego Targu, dzi :
roda lska); humanista, poeta, uczony, teoretyk poezji i wymowy, reformator religijny. W latach
1484–1494 przebywa w Krakowie, gdzie rozpocz studia. Jego nauczycielem by m.in. Konrad
Celtis – wybitny humanista niemiecki. Korwin nalea do stworzonego przeze pierwszego na
ziemiach polskich stowarzyszenia poetyckiego, noszcego nazw Sodalitas Vistulana. W Krako-
wie pozna równie Korwin przyszego wielkiego astronoma Mikoaja Kopernika, z którym si
zaprzyjani. Po osigniciu stopnia naukowego bakalaureatu i magisterium zosta wykadowc
Akademii Krakowskiej. Uczy literatury greckiej i rzymskiej, astronomii, filozofii, geografii.
W 1494 roku powróci na lsk. Przebywa najpierw w widnicy, gdzie w tamtejszej szkole para-
fialnej obj stanowisko prefekta. W 1496 roku przeniós si do Wrocawia. Zosta kierownikiem
szkoy parafialnej przy ko
ciele
w. Elbiety. W 1503 roku obj prestiowe stanowisko pisarza
miejskiego miasta Wrocawia. W latach 1506–1508 t sam funkcj piastowa w mie
cie Toruniu.
Po powrocie do Wrocawia ponownie obj stanowisko pisarza miejskiego. Nadal utrzymywa y-
we kontakty z Polsk i Krakowem. W 1518 roku by uczestnikiem uroczysto
ci weselnych króla
polskiego Zygmunta Starego i ksiniczki woskiej Bony Sforza d’Aragona. Wzi wówczas
udzia w wielkim turnieju poetyckim, w którym jako nagrod zdoby cenny pier
cie królewski.
W 1522 roku przystpi do luteranizmu. Zmar we Wrocawiu i tam te zosta pochowany. Napisa
5 wikszych utworów prozatorskich (Cosmographia, Carminum structura, Latinum ydioma, Hor-
tulus elegantiarum, Dialogus de Mentis saluberrima persuasione). Uprawia równie poezj.
Carminum structura opublikowana zostaa w Krakowie w 1496 roku. Stanowi pierwszy wy-
dany w Polsce traktat omawiajcy zasady tworzenia wierszy aciskich, przede wszystkim ich
miary metryczne. Dzieo wyroso z osobistych do
wiadcze autora, a take z jego studiów nad po-
ezj rzymsk. Od czasów renesansu nigdy nie byo wznawiane i tumaczone na jzyk polski.
Obecna edycja jest pierwsz od ok. 500 lat prób wydania i przekadu utworu. Zawiera jego cz
dotyczc zagadnie stylu egzemplifikowan wasnymi utworami poetyckimi autora.
116
Robert K. ZAWADZKI
Praeceptum primum
Carminum conditori imprimis observandum est, ut id, de quo scripturus est,
tenaci sensu consideret an sublime arduumve sit mediocre an abiectum. Quo
habito aliquid veritatis de re assumpta excogitet et eliciat secundumque rei
scribendae conditionem et qualitatem fabellas inferat, nunc ad historiam
aliquam, nunc ad geographiam, aliquando astronomiam aut ad latentem rerum
naturam assurgendo. Sicut enim aliquis argento circumfundit aurum, ita vates
veris contemplationibus fabulas apponere et immiscere debet officio suo
satisfacturus. Non enim res gestas effingunt poetae. Essent enim iure vanissimi
compellandi, quos excellentissimos et omnium rerum peritissimos credidit
vetustas. Sed ea, quae gesta sunt, in alienas species obliquis quasi quibusdam
figurationibus cum decore et ornamento traducunt ea tamen lege, ut non nimis
abs re procedere videantur. Vera itaque sunt – ut Lactantii verbis utar – quae
scribunt poetae, sed obtentu aliquo specieque velata
1
. Qua remota scribentis
patet intentio. Postremo adiuvento verborum ornatu carmen suum ita componat,
velut illius genus quo ad pedum numerum et sillabarum mensuram postulaverit.
Pro cuius praecepti exemplari intellectu sumatur nobis haec materies et veritas
imperium videlicet Serenissimi domini Joannis Alberti regis Poloniae, magni
ducis Lituaniae, Russiae, Prussiaeque domini et heredis etc., cum felici latissimi
regni sui statu inde futuro.
Ad Ioannem Albertum Poloniae regem invictissimum
Edite caesareo et regum de sanguine
2
, avitae
Virtutis specimen atque parentis honos.
Quae tibi pro magnis fatum caeleste triumphis
Promisit quondam, sceptra paterna tenes,
Hic ubi in aequoreum numquam casura liquorem
5
Frigida Sarmaticas despicit ursa plagas
Qua quoque praerupto se tollit in aero muro
Structa in frugifero regia
3
Croca solo.
Te duce falciferi
4
redeunt pia saecula divi.
Non sonat intrepida classicus aure tremor
5
.
10
1
Cf. Lactantius Divinae Institutiones 1, 11, 24.
2
Ioannes Albertus (Jan Olbracht) fuit filius Casimiri Iagielloniensis et Elisabethae de domo
Habsburg, filiae imperatoris Alberti II.
3
Maximum aedificium structum anno 1498 a rege Ioanne Alberto Barbacanus fuit.
4
falciferi Saturnus agitur, quo regnante aureum aevum fuit.
5
Non sonat intrepida classicus aure tremor hac sententia Corvinus non dicere vult nulla bella
a rege Poloniae gesta esse. Anno 1497 Ioannes Albertus ad Moldoviam profectus est. In silvis
Bucovinae exercitus Polonorum calamitate profligati sunt.
Laurentis Corvinus Novoforensis…
117
Alma sed Erigones
6
gressu comitata benigno
Passim it secura pax redimita toga
7
.
Ipse securigeros fasces
8
te rege senatus
Roborat
9
et populis dat sua iura tuis
Nullo oneratus. Opes turi legit incola muri,
15
Sulcat et innumero rusticus arva bove
Flava Ceres multa ditat cum messe colonos,
Herbifer et multos pascit Apollo
10
greges.
Sic tua regna bonis crescunt, crescentibus annis
Accipies gentis laeta tributa tuae.
20
Deinde tuum patriis sublatum nomen ab oris
Perget ad igniferi solis utrumque larem
11
.
Tamque diu in terris tua fama manebit, amoenus
Istula piscosas donec habebit aquas.
Denique sub pedibus mundum visura iacentem
25
Ibit ad heroum nobilis umbra domos.
Veritatem etiam ipsam figmento tegere et exornare posse ingenuitati datur,
dum quod scribimus veri simile videatur, nec a veritate promotum appareat.
Exemplo nobis sit fabella de ranarum clamoribus causamque inde eliciamus
poeticam, cur in aestivis solibus nocturno magis quam diurno tempore clamitent.
De ranis
Rustica latonae latices modo turba
12
negatos
Incolit, antiquum conqueriturque scelus.
Depositura sitim venit pia mater ad undas,
Turbarat vitreos invida turba lacus.
Nunc quoque limosis latitans pudibunda sub antris
5
Mutato ulviferos increpat ore sinus.
Et verita infestum radiantis Apollinis
13
arcum
Luce sub undosa rana palude silet.
Quam primum Oceano
14
se mergit Phoebus Hibero
15
6
Erigone filia Icarii se suspendit maestu patris interfecti, cui Bacchus pampinos donavit. Romae
dies festi Oscilla vocati in honorem Erigones magno apparatu celebrabantur.
7
toga signum pacis erat.
8
fasces virgae cum securibus, signum imperii et magistratuum.
9
te rege senatus roborat fortasse dicit Corvinus de conventu Polonorum Petroviciae anno 1496
facto, ubi homines nobiles magna privilegia assecuti sunt.
10
Apollo deus agriculturae et armentorum fuit.
11
Antiqui duos deos Solis habebant: Helium et Apollinem.
12
De his rebus scribebat quoque Ovidius (Metamorphoses 6, 343–381).
13
Apollo filius Latonae erat, quam rustici neglexerunt.
14
Oceanus hic: finis mundi.
15
hiberus adiectivum originem trahens ab Hiberia (Hispania).
118
Robert K. ZAWADZKI
Surgit et innupto Delia
16
vecta choro,
10
Has retinet gurges, aliae spatiantur in herbas,
Hae folia umbrosae frondis opaca petunt.
Sic Lunam variis tentant placare querelis,
ut redeat populis pristina forma suis.
Nequicquam tacitas it earum clamor in auras
15
Latona querulos praetereunte sonos.
Sic manet infelix genus et spe semper inani
Nunc iacit ad surdos murmura vana polos.
Praeceptum secundum
Hoc secundo notatu dignissimum, quod res laeta iucunditatem requirit
fabularum et verborum adinventiones, quae ad laetitiam pertinent. Et e contrario
tristis lugubrem ac lacrimis plenam exigit nominum effictionem. Verborum enim
et fabularum delectu maxime opus est, quatinus scripta rebus respondeant.
Scribamus itaque nos in alicuius puellae amplexum devenisse nec parum
voluptatis inde concepisse.
De puellae unius amplexu
Quam bene consuluit nostro deus aequus amori,
Iunxit ut arsuro corpora bina foco,
Dum quoque ad ignivomum flamma crepitante caminum
Blanda repercussis iunximus ora genis.
Talia Gnosiacae
17
dedit oscula saepe coronae
18
5
Cecropius
puer
19
et talia Bache dabas.
Talia vix Sestae
20
dederas Leandre
21
puellae
Hellespontiacas saepe remensus aquas.
Talia purpureae Veneri rubicundus Adonis
22
16
Delia sc. Artemis (Diana) dea lunae. Nomen originem trahens a Delos – insula, ubi Artemis et
eius frater Apollo nati sunt.
17
Gnosiacus adiectivum originem trahens ab oppido Knossos in Creta. Hic: Cretensis.
18
Gnosiaca corona Ariadnae corona, quae in fidem coniugii a Theseo ei data est. Cum Theseus
Ariadnam deseruisset, Dionysus apparuit et eam coronam in sidera extulit.
19
Cecropius puer Theseus, heros Atheniensis. Cecropius adiectivum originem trahens a nomine
Cecropis – primi regis Athenarum.
20
Sestos oppidum in litoribus Hellesponti, celebre templo Veneris, cuius sacerdotia Hero fuit.
Quam peullam Leander valde amavit.
21
Leander quem Hero valde amavit. Leander in Abydo habitabat. Noctibus ad suam amatam per
Hellespontum natabat. Cum ventus procellosus lucernae lumen extinxisset, quod Leandro viam
indicavisset, puer mari demersus est. De his rebus dicit Ovidius (Heroides 18, 19).
22
Adonis Venerem amans, ab apro laniatus.
Laurentis Corvinus Novoforensis…
119
Iuppiter
Europae
23
Priamidesque
24
Helenae.
10
Astra licet nebulis subduxit aquosus Orion
25
,
Nec visa est niveo rossida Luna globo,
Quamvis insanum spirabat turbidus auster,
Plurimus et larga decidit imber aqua,
Nox tamen illa fuit redolenti dulcior
26
Hybla
27
15
Ah certe Libycis
28
suavior illa fabis.
Non si etiam Superis conviva vocatus adessem,
Ambrosiae molli cederet illa favo.
Nox mihi nimbifera
29
Ganimedis dulcior urna,
Quamvis nectareas versa refundat aquas.
20
Bachica dona aderant, aderat Venus ipsa, cupido
Torquebat placidis aurea tela modis.
Sopitum veneris Bachi liquor evocat aestum,
Admovet occultas alifer ipse faces.
Primo seiunctis ardemus in ignibus ambo,
25
Donec ab alterius flagrat uterque sude.
Licet increpuit flammis magis aestus adauctis
Unaque de geminis est pyra facta rogis,
Tum Cytherea
30
favens caecae non escia flammae
Conserit in molli corpora bina thoro
30
Venerat in nostros non rustica nympha lacertos
Nec rudis amborum brachia nectit amor.
Sed nimis, ach, celeri nox illa recessit habena,
Ocior et Libyco nox erat illa notho.
Quid tam praecipiti, vel quo cogente quadriga
35
Sustuleras croceas aurea Phoebe rotas.
Quam cito mortales alio fugis orbe sepultos
Et spatium in nostro longius axe trahis.
Sed me felicem dum talem argentea noctem
Ducat veloci vecta Diana rota.
40
Fac age Diva precor, ne sit mora longa, nivales
Sic tibi non umquam frater obumbret equos.
[…]
23
Europa a Iove amata, ab eo quoque rapta.
24
Priamidesque Paris agitur, qui filius Priami regis Troiae fuit.
25
Constellatio Orionis imbres indicabat.
26
dulcior corr.: dultior.
27
Hybla oppidum in Sicilia, celebre melle efficiendo. Hic: metonymia – mel.
28
Libycus hic: Africanus.
29
Fortasse dicit hic Corvinus de constellatione Aquarii, qui Ganimedes factus est.
30
Cytherea dea Venus, quae in insula Cythera in Mari Aegeo nata est. Ibi templum Veneris
aedificatum est.
120
Robert K. ZAWADZKI
Zasada pierwsza
Twórca pie ni powinien przede wszystkim baczy na to, aby jak najdokad-
niej, trzewym umysem zastanowi si nad tym, o czym ma zamiar pisa, czy
przedmiot wypowiedzi jest wany, czy przecitny, czy moe banalny. To rozwa-
ywszy, niech w obranym zagadnieniu ustali i przywoa jakie
prawdziwe fakty
i stosownie do charakteru i my
li przewodniej utworu niech zamieszcza wtki
fikcyjne, podejmujc raz jakie
tematy historyczne, innym razem geograficzne,
niekiedy skaniajc si ku astronomii, albo ku niezbadanym zjawiskom natury.
Jak bowiem kto
stapia ze srebrem zoto, tak poeta, który pragnie zado
uczyni
swojemu powoaniu, powinien do uwag zgodnych z rzeczywisto
ci wprowa-
dza i wplata fikcj. Poeci bowiem nie opisuj wypadków dziejowych. Susznie
byliby bowiem godni najwikszej pochway ci, których przeszo
uznaa za
najwspanialszych i najbardziej do
wiadczonych we wszystkich sprawach. A s
nimi poeci. Lecz ci wa
nie wypadki dziejowe przedstawiaj w rónorodny spo-
sób, posugujc si nieraz dwuznacznymi metaforami, ornamentyk, wdzikiem
literackim. Robi tak, przestrzegajc pewnej zasady – tej mianowicie, e nie od-
biegn zbytnio od przedmiotu utworu. A zatem, to, co pisz poeci, jest prawd –
e uyj sów Laktancjusza – prawd przysonit jak mask, ukryt pod po-
etyckim splendorem. Je
liby usun te zewntrzne ozdoby, objawi si rzeczywi-
sty zamiar piszcego. W kocu zastosowawszy bogate sownictwo, poeta niech
tak komponuje swoj pie
, jak wymaga tego jej rodzaj, posugujc si odpo-
wiedni miar wierszow i dobierajc wa
ciwy rytm sylab. Dla lepszego wyja-
nienia tej zasady, wemy jako temat utworu fakty rzeczywiste, tj. panowanie
Najja
niejszego Pana Jana Olbrachta, Króla Polski, Wielkiego Ksicia Litwy,
Rusi, Pana i Dziedzica Prus itd. – panowanie, które przyczyni si do pomy
lno-
ci jego bardzo rozlegego królestwa.
Do Jana Olbrachta najbardziej niezomnego króla Polski
Zrodzony z cesarskiej i królewskiej krwi, wzorze
Dawnej cnoty, chlubo swego rodzica!
Niegdy
boskie przeznaczenie przyobiecao ci z powodu
Wielkich twych zwycistw ojcowskie bero. Dzierysz je,
Tu gdzie mrona Niedwiedzica, która nigdy nie pogry si
5
W morskich odmtach, spoglda na sarmackie krainy.
Tutaj take wznosi si ku niebu zocisty zamek o stromych
Murach, zbudowany na owocodajnej ziemi.
Pod twoj wodz powracaj czasy trzymajcego sierp boga.
Cisza, nie sycha zgieku wojennego!
10
Oto bogi pokój uwieczony swobodn tog wszdzie
Nastaje, agodnym krokiem towarzyszy mu Erigona.
Za twego królowania senat wzmacnia sw wadz,
Laurentis Corvinus Novoforensis…
121
Twoim ludom stanowi swoje prawa, sam
Nie podlegajc adnemu. Mieszkacy bezpiecznych miast gromadz
15
Bogactwo, a rolnicy orz pola majc bydo niezliczone.
Powa Cerera obdarza gospodarzy obfitymi plonami,
Rodzcy zioa Apollo karmi liczne trzody.
Tak oto rosn twoje królestwa w dobra; upywaj lata,
A twoje ludy w rado ci skadaj ci daniny.
20
W kocu twoje imi wyniesione ponad ojczyste krainy,
Pody do obu bogów ognistego soca.
Twoja sawa dopóty pozostanie na ziemi, dopóki pikna
Wisa bdzie toczy swe wody rojce si od ryb.
Wreszcie twój wspaniay duch ujrzy wiat lecy ci pod
25
Stopami i pody do siedzib bohaterów.
Dla szlachetno ci stylu wolno take zakry i przyozdobi rzeczywisto fik-
cj, byleby tylko to, co piszemy, byo prawdopodobne i okazao si, e nie od-
biega od prawdy. Niech przykadem posuy nam bajka o kumkaniu ab. Otó,
przywoajmy temat poetycki nawizujcy do nastpujcej kwestii: dlaczego let-
ni por aby kumkaj chtniej noc ni za dnia.
O abach
Ju wie
niacza zgraja skacze w stawie, do którego wstpu
Zabraniaa Latonie, i boleje nad dawn zbrodni.
Pragnca ugasi aknienie pobona matka przybya po wod,
Zawistni chopi zanieczy cili modry staw.
Teraz oto chowaj si we wstydzie po wilgotnych jaskiniach,
5
Znieksztaconymi paszczami kln po ród jam i sitowia.
I boi si aba gronego uku promiennego Apollona,
Za dnia milczy ukryta w wodnistym bocie.
Skoro tylko Feb zanurzy si w iberyjskim Oceanie,
I pojawi si Delia w towarzystwie dziewiczego orszaku,
10
Jedne aby pywaj w odmtach, drugie skacz w
ród trawy,
Inne chowaj si w mrocznym i cienistym listowiu.
Tak oto próbuj ubaga Ksiycow bogini rozmaitymi skargami,
Aby przywrócia ich spoeczno ci dawny wygld.
Na próno rozchodzi si ich jk w milczcych przestworzach;
15
Latona nie dostrzega paczliwych dwików.
Tak oto abi ród pozostaje nieszcz
liwy i zawsze w prónej
Nadziei wyrzuca ku guchym gwiazdom daremne ale.
122
Robert K. ZAWADZKI
Zasada druga
W tym drugim rozdziale przedstawimy tez, i radosny temat utworu wyma-
ga wprowadzania przyjemnych opowie
ci i zastosowania wyrazów, które do ra-
do
ci si odnosz. I przeciwnie, temat smutny nie moe obej
si bez wyzyska-
nia sów charakteryzujcych stany cierpienia i ronienia ez. Albowiem rzecz
bardzo wan jest dobór wyrazów i opowie
ci, okre
lenie, w jakim zakresie
sowa napisane odpowiadaj tematowi utworu. A zatem napiszmy o tym, jak
rzuciem si w objcia pewnej dziewczyny, i o tym, jak niemao rozkoszy z tych
u
cisków otrzymaem.
W ramionach pewnej dziewczyny
Jak wspaniale Bóg zatroszczy si o nasz wzajemn mio
,
Kiedy poncym ogniem poczy dwa ciaa.
Wtedy wa
nie przy kominku, w którym strzelay pomienie,
Przytulajc policzki, poczyli my mie usta. Caowaem ci
Tyloma pocaunkami, iloma mody Ateczyk obsypa kretesk
5
Koron, iloma i ty Bachusie j okrywae ,
Iloma zaledwie, Leandrze, obdarzye
sestyjsk dziewczyn,
Gdy wielokro przemierzae wody Hellespontu,
Iloma rumiany Adonis caowa róow Wenus,
Jowisz Europ, a Parys Helen.
10
Cho wodnisty Orion zasoni chmurami gwiazdy
I nie wida byo srebrnej tarczy rosistego Ksiyca,
Chocia gwatowny wiatr bardzo si wzmaga,
A rzsisty deszcz zacina strumieniami wody,
Jednak ta noc staa si sodsza ni pachncy libijski miód.
15
Ach, z pewno ci bardziej smakowita ni libijskie strczki bobu.
Gdybym nawet zosta zaproszony przez niebian na wspólne biesiadowanie,
Nie byaby ona gorsza od rozkosznego plastra ambrozji.
Noc staa si dla mnie sodsza ni pochodzcy z burzowej amfory
Ganimedesa nektar, choby si rozla, a naczynie potuko.
20
Zjawiaj si dary Bachusa, zjawia si sama Wenus, bóg rozkoszy
Rzuca agodnie zote pociski.
Pyn Bachusa wznieca u
piony ar mio
ci,
Uskrzydlony sam rozpala ukryty pomie.
Z pocztku ja i ona osobno paali my do siebie dz,
25
A oboje zaponli my wzajemnym podaniem.
Gdy poar wzmaga si coraz bardziej, pomienie buchay
I z naszych dwóch spopielonych szcztków powsta jeden stos,
Wtedy cyterejska bogini, która
wiadomie i celowo rozpalia ów ogie,
Na mikkim ou poczya nasze ciaa.
30
Laurentis Corvinus Novoforensis…
123
W moje objcia rzucia si cudna dziewczyna,
liczna mio splota nasze ramiona.
Lecz ta noc, ach, jakby
cignita cuglami, skoczya si zbyt prdko,
Ta noc bya szybsza ni afrykaski wiatr.
Dlaczego tak byskawicznie, kto ciebie zmusza, zocisty
35
Febie, e wyjecha swoim wozem o szafranowych koach?
Jak wawo uciekasz przed ludmi mieszkajcymi w innych cz
ciach
wiata, a w naszych stronach przeduasz okres dnia!
Lecz mnie szcz
liwca wa
nie w tak noc niech Diana
Srebrzysta prowadzi, jadca na chyym rydwanie.
40
Dalej, bogini, prosz, nie zwlekaj zbyt dugo, tak oto niech
Twój brat nigdy nie zatrzymuje twych nienych koni.
Podstawowa bibliografia
Bauch Gustav, Laurentius Corvinus, der Breslauer Stadtschreiber und Huma-
nist. Sein Leben und seine Schriften, „Zeitschrift des Verein für Geschichte
Schlesiens und Alterthum Schlesiens” Bd. 17 (1883).
Budzyski Józef, Paideia humanistyczna czyli wychowanie do kultury. Studium
z dziejów klasycznej edukacji w gimnazjach XVI–XVII wieku (na przykadzie
lska), Czstochowa 2003.
Rott Dariusz, Wawrzyniec Korwin, wczesnorenesansowy humanista lski, Ka-
towice 1997.
Sadowiska-Surowa Halina (wyd.) „Latinum ydeoma” Magistra Laurentii
Corvini Novoforensis, „Eos” 2 (1967), s. 374–406.
Schwarz Osias, De Laurentii Corvini studii Platonicis, „Eos” 34 (1932/1933),
s. 131–166.
Summary
This publication contains the excerpt of the work of Laurentius Corvinus (ca. 1465–1527)
who came from Silesia and studied at the Jagiellonian University in the years 1484–1494. He was
an author of many prose and poetic works. He wrote among others the geographical treaty entitled
Cosmographia. He created also the work in poetics which became a subject of our interests. The
work being entitled Carminum structura was the first in Poland treaty on the poetry, issued in Cra-
cow in 1496. It contained advices concerning stylistic issues and provisions of metric measures.
The presented section is moving exactly two principles concerning a poetic style. Laurentius
Corvinus is explaining the theoretical deliberations with own poems.
P R A C E NA U K O W E A k a d e mi i i m. J a n a D u g o s z a w C z s t o ch o wi e
Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury
2011, z. XII
Adam REGIEWICZ
O moliwociach gatunku kina religijnego
„Sztuk jest to, co prze wieca przez tajemniczo naszej egzystencji. I w tym
sensie kada prawdziwa sztuka byaby religijna, skoro otwiera jaki
kontakt
z transcendencj”
1
. Przywoana konstatacja Michaa Klingera mogaby z powo-
dzeniem zamyka ponisze rozwaania na temat gatunkowo
ci kina religijnego,
jak pokae bowiem niniejszy wywód, film religijny nie daje si wcale tak atwo
zdefiniowa w konstruktach teoretycznych czy kategoriach interpretacyjnych
„kina gatunków”. Aleksander Ledóchowski napisze: „W historii i teorii kina nie
przyjy si takie pojcia jak kino sakralne czy w ogóle film religijny, bowiem
w gruncie rzeczy takich dzie prawie nie ma”
2
. Rozwaajc status „kina religij-
nego”, stajemy bezradni wobec okre
lenia granic, które odróniaj je od innych
gatunków choby filmu obyczajowego czy historycznego; wobec ustalenia
wspólnych struktur, konwencji czy regu, które wpywaj na odczytanie jednost-
kowego tekstu filmowego, czy wreszcie wobec okre
lenia relacji midzy twórc,
tekstem a odbiorc, co pozwala na zdefiniowanie oczekiwa, nastawie wobec
filmu. Cho to wa
nie w specyficznej relacji midzy widzem a dzieem, które
przypomina przeycie religijne, wydaje si tkwi sakralny charakter do
wiad-
czenia filmowego. Wywoane obrazami poruszenie emocjonalne prowadzi do
otwarcia si na rzeczywisto
niewypowiedzian, wrcz duchow. „Kada histo-
ria zawiera w sobie jeden lub kilka archetypów […] Kiedy wszystkie te archety-
py eksploduj bezwstydnie, wyczuwamy Homeryck gbi. Jedna klisza spra-
wia, e wybuchamy
miechem, sto porusza nas, gdy czujemy, e klisze te roz-
mawiaj ze sob,
witujc ponowne zjednoczenie. Tak jak na kocu bólu poja-
1
M. Klinger, Stranik wrót. Rzecz o „Dekalogu” Krzysztofa Kielowskiego, [w:] Kino Kielow-
skiego, red. T. Lubelski, Kraków 1997, s. 51 i nn.
2
A. Ledóchowski, Czy nieobecno Boga?, [w:] Kino i religia. Ogólnopolskie Seminarium Fil-
mowe 26–29 maja 1987, Olsztyn – Warszawa 1987, s. 125.
126
Adam REGIEWICZ
wia si zmysowa rozkosz, a skrajna perwersja graniczy z mistyczn energi, tak
skrajny bana pozwala nam uszczkn odrobiny wznioso
ci”
3
.
Film prowadzi odbiorc „do wrót”, za którymi kryje si pytanie o czowieka:
jego wymiar egzystencjalny i eschatologiczny. Tym samym w kinie mona za-
uway dwie postawy wobec sfery sacrum
4
: „Pierwsza polega na tym, by o nic
nie pyta, akceptowa to, co jest, dlatego, e jest i ju. Podstaw drugiej jest
gód wiedzy, któremu towarzyszy cige poszukiwanie odpowiedzi, szukanie po-
twierdze i dostrzeganie znaków tam, gdzie ich nie ma”
5
. Powiedzieliby my, e
mamy tu do czynienia z filmem religijnym i metafizycznym. Ten pierwszy pod-
porzdkowuje my
l, sztuk i ycie wadzy sowa Boego, przeywa dobroczyn-
ne lki niepokoju religijnego, a za
wiaty s dla niego horyzontem i ostatecznym
kresem ludzkich poczyna
6
. To religijno prosta, szczera i wyzbyta z wszelkich
wtpliwo
ci, ale równie czsto oparta na zrytualizowanych zachowaniach, zako-
rzeniona w religijno
ci naturalnej. Drugi ze sposobów opowie
ci zawiera w so-
bie elementy poszukiwania; traktuje ycie jako wytwór odlegej zwierzchno
ci
i sytuuje czowieka w obrbie teje fabuy o nieprzewidzianym rozwiniciu, wy-
ja
niajcej na nowo rzeczywisto
. Trudno zatem dokona jednoznacznego po-
dziau na kino religijne i metafizyczne, skoro naleaoby uwzgldni jeszcze re-
lacj: religii naturalnej i wiary, która nie przystaje do zarysowanego podziau.
Je
li do tego doda genologi i jej definicj kina religijnego, opierajc si na
tematyce biblijnej i hagiograficznej, okae si, e uporzdkowanie tego zagad-
nienia wydaje si przedsiwziciem niezwykle trudnym, czy wrcz niemoliwym.
1. Film religijny a gatunek
Warto zatem na pocztku odwoa si do pojcia „gatunku” (genre) i tocz-
cego si wokó tego zagadnienia dyskursu naukowego. Jonathan Culler, definiu-
jc zjawisko gatunkowo
ci, wskazywa na gatunek jako zespó norm, do których
odnosi si tekst; konwencji, które umoliwiaj zrozumienie dziea, a zarazem
zapewniaj mu pewien stopie spójno
ci. Podstawow funkcj gatunku jest za-
3
U. Eco, Casablanka: filmy kultowe i intertekstualny kola, cyt. za: W. Godzic, Ogldanie i inne
przyjemnoci kultury popularnej, Kraków 1996, s. 50 i nn.
4
Uywam za Emilem Durkheimem w pracy pojcia sacrum jako najbardziej neutralnego i uni-
wersalnego, cho zdaj sobie spraw z krytyki D. Hervieu-Leger, która zwraca uwag na zbyt
du elastyczno
tego pojcia, a zarazem jego sztuczno
. D. Hervieu-Leger, Religia jako pa-
mi, Kraków 1999; zob. równie J.A. Koczkowski, Sacrum – fascynacje i wtpliwoci,
„Znak” 1991, nr 12, s. 11. Pojcie sacrum odczytuj w kontek
cie wiary chrze
cijaskiej, nie
jako abstrakcyjn warto
, ale do
wiadczenie, które towarzyszy spotkaniu Boga osobowego
z czowiekiem; zob. E. Lévinas, Religia dorosych, [w:] tego, Trudna wolno, Gdynia 1992.
5
J. Szyak, Kino i co wicej. Szkice o ponowoczesnych filmach amerykaskich i metafizycznych
tsknotach widzów, Kraków 2001, s. 44–48.
6
A. Finkielkraut, Poraka mylenia, Warszawa 1992, s. 22 i nn.
O moliwociach gatunku kina religijnego
127
warcie umowy midzy nadawc a odbiorc, której celem jest „uruchomienie
pewnych istotnych oczekiwa, a przez to umoliwienie zarówno zgodno
ci
z przyjtymi sposobami stwarzania zrozumiao
ci, jak i odchylenia od nich”
7
, co
za tym idzie, tekst dziki pewnym strukturom, schematom, tematom powinien
by dla widza zrozumiay. John Carey definiuje konwencje gatunkowe jako
okre
lone wzory wykorzystywane przez realizatorów w celu przekazywania
okre
lonych znacze publiczno
ci kinowej
8
. Pod pojciem konwencji rozumie
on elementy jzyka filmu: ujcia, plany, punkty widzenia kamery, itd. Ta for-
malno-strukturalna perspektywa, wskazujca na syntaktyczne aspekty definicji,
poszukuje w gatunku cao
ciowego systemu generujcego proces opowiadania.
W tej definicji mieszcz si m.in. charakterystyczne techniki filmowania oraz
zabiegi narracyjne.
Twórca kina religijnego, posugujc si swoim jzykiem filmowym, rozka-
da szeroki wachlarz odczu i przey, poprzez które ma by ukazywana wizja,
interpretacja lub komentarz jakiego
problemu, faktu czy idei; staje wobec Boga,
czowieka i
wiata, próbujc w sposób bardzo osobisty ukaza relacje midzy
tymi trzema
wiatami oraz wyrazi wasne doznania i wywoa nie tylko emo-
cje, ale take zespó warto
ci. Jednym z najwaniejszych zabiegów jest sposób
ukazywania twarzy ludzkiej, w której odbija si
wiat emocji, ale take i stan
ducha. Pojawiajca si na ekranie twarz zyskuje znaczenie nie tylko poprzez
mimik, ale równie poprzez monta, a wic ukontekstowienie jej w pewnej
wewntrzfilmowej prawdzie. Innym narzdziem wydaje si korzystanie ze zbli-
enia bd detalu w filmowaniu przedmiotów, którym naddaje si znaczenie,
wpisujc w wymiar co najmniej symboliczny. W
ród innych elementów jzyka
filmu naleaoby wymieni tzw. oczyszczenie kadru, elipsy wizualne, kontrast
i inne
9
, cho wymienione zabiegi bliskie s dramatowi czy filmowi obyczajowemu.
Ponadto sama istota metafizyki na ekranie wymyka si formalnym zabie-
gom, je
li nie stoi za ni prawda o ludzkiej egzystencji. Podobnie jak inne sztuki
wizualne (obraz, ikona), film pozwala zobaczy „czowieka ukrytego w gbi
serca”
10
. Bowiem jako wytwór kultury, kino poprzez obraz pragnie uj co
z prawdy i gbi
wiata, wyrazi najgbsze potrzeby czowieka – w tym take
wiar i religijno
. Mówi o tym Jan Pawe II na spotkaniu z artystami i dzienni-
karzami w 1980 roku: „Take w sztuce – we wszystkich jej dziedzinach – w-
czajc w to take moliwo
ci, jakie daje film i telewizja – chodzi o czowieka,
o obraz czowieka, o prawd o czowieku. Chocia na pozór moe si wydawa,
e jest inaczej, take sztuka wspóczesna jest w jakim
stopniu
wiadoma tych
7
J. Culler, Konwencja i oswojenie, [w:] Znak, styl, konwencja, red. M. Gowiski, Warszawa
1977, s. 172.
8
J. Carey, Konwencja i znaczenie w filmie, „Kino” 1985, nr 3.
9
M. Marczak, Poetyka filmu religijnego, Kraków 2000, s. 28.
10
Por. H. Nadrowski, Obraz, symbol, sowo. Inspiracje i kreacje, „Studia Laurentiana” 2003, nr 1 (3),
s. 137–141.
128
Adam REGIEWICZ
gbokich wymiarów i potrzeb. Religijne i chrze
cijaskie ródo sztuki nie wy-
scho zupenie. Takie tematy, jak wina i aska, zawód i wybawienie, niesprawie-
dliwo
i sprawiedliwo
, a take miosierdzie i wolno
, solidarno
i mio
bliniego, nadzieja i pociecha, powracaj w dzisiejszej literaturze, w tekstach
i scenariuszach, i znajduj coraz silniejszy oddwik. Partnerstwo midzy sztuk
i Ko
cioem w odniesieniu do czowieka opiera si na tym, e i Ko
ció, i sztuka
pragn wyzwala czowieka ze zniewolenia i prowadzi ku posiadaniu siebie
samego. Otwieraj przestrze wolno
ci, wolno
ci od przymusu uycia, sukcesu
za wszelk cen, od uyteczno
ci, zaprogramowania i funkcjonalno
ci”
11
. Za-
równo sztuce, jak i Ko
cioowi chodzi o czowieka, o jego obraz, o prawd,
o rzeczywisto
, w której yje; a tradycja pokazuje, e wszystkie dziedziny sztu-
ki oddaway przysug Ko
cioowi i religii w przekazywaniu teje prawdy.
Zwolennicy pragmatycznej definicji gatunku za Andrew Tudorowem powta-
rzaj, i gatunek jest tym, za co go wszyscy uwaaj. Definicja ta zwraca uwag
na relacje midzy dzieem a odbiorc, najwaniejszym kryterium czynic kon-
tekst kulturowy
12
. Do pragmatycznej definicji odwouj si poststrukturalne
koncepcje genologiczne, widzc w gatunku produkt przyjemno
ci. Jak pisze
Stephen Heath
13
, kino gatunków to mechanizm, którego celem jest dostarczanie
widzowi przyjemno
ci, zaspokojenie okre
lonej z góry potrzeby, za
Roland
Barthes
14
skonstatuje, i kino jest odpowiedzi na podanie widza, za przy-
jemno
jest podstawowym kryterium warto
ci, bowiem kino gatunków jako
element przemysu rozrywkowego podlega zasadzie przyjemno
ci. Z tak rozu-
mian definicj wie si umiejtno
rozpoznawania konwencji. Widz oczekuje
w filmie gatunkowym rozpoznania znajomych elementów, jednak domaga si
innowacyjno
ci, wariacji,
wieo
ci, które nie pozwol mu si nudzi. To wa-
nie wspógranie tradycji i innowacji jest kluczow cech kina gatunków.
Na ten aspekt rozumienia kina religijnego zwróci uwag Jan Pawe II
w uroczysto
Objawienia Paskiego, z okazji wiatowego Dnia rodków Spo-
ecznego Przekazu w 1995 roku, kiedy mówi: „Kino od samego pocztku […]
czsto podejmowao take tematy wielkiej wagi i warto
ci z punktu widzenia
etycznego i duchowego”, których mona doszuka si nie tylko w filmach od-
woujcych si bezpo
rednio do Biblii czy w ogóle tradycji chrze
cijaskiej, ale
take w produkcjach powstajcych w innych krgach kulturowych i religij-
nych
15
. Nie znaczy to oczywi cie, e film jako kategoria sztuki moe przekaza
wiar, podobnie jak jakakolwiek literatura, malarstwo, muzyka czy teatr – to
bowiem moe tylko „gupstwo przepowiadania”, prawdziwe
wiadectwo ywe-
11
Jan Pawe II, Koció potrzebuje sztuki, [w:] Nauczanie papieskie, t. 3, cz. 2, Rok 1980, s. 695.
12
A. Tudor, Metoda krytyczna: gatunki i autorzy, „Kino” 1976, nr 3.
13
S. Heath, Question of Ciemna, London 1981.
14
R. Barthes, Przyjemno tekstu, Warszawa 1997.
15
Jan Pawe II, Kino nonikiem kultury i wartoci, ródo: http://kultura.wiara.pl/index.php?grupa
=6&art=1117614245&dzi=1117612076&katg [stan z: 16.08.2006].
O moliwociach gatunku kina religijnego
129
go czowieka, który swoje do
wiadczenie Boga przeywa i gosi; jednak kino
jako kategoria sztuki moe otwiera emocjonalnie, estetycznie czy moralnie na
pewne aspekty wiary, dziki którym czowiek dojrzewa do przyjcia kerygmatu.
Z pewno
ci pomaga mu w tym kino jako swoista przestrze wymiany kulturo-
wej, zachcajca do otwarcia si i do refleksji nad rzeczywisto
ci, w której yje.
Kino jest bowiem okiem szeroko otwartym na ycie, obserwujcym rzeczy-
wisto
w sposób sobie wa
ciwy, swoistym „opakowaniem ycia”. Jak pisze
Germaine Dulac: „jego atutem jest prawda, logika, subtelno
, moliwo
ujrze-
nia tego, co nieuchwytne. […] To dziki niemu moemy pozna to, co byo nie-
poznawalne. Opierajc si na fundamencie naukowym i materialnym, moemy
stworzy teori nowej sztuki, sztuki wizualizacji my
li. Jej korzenie tkwi
w rzeczywisto
ci, w naturze, ale równie w imponderabiliach”
16
. Ta sfera du-
chowo
ci, o której wspomina Germaine Dulac, pozwala potraktowa film jako
specyficzny rodzaj tekstu kontemplujcy najwaniejsze do
wiadczenia ycia.
Tekstu, który poprzez opowiadane jednostkowe historie zblia odbiorc do uni-
wersalnej prawdy o czowieku, tego, co ludzkie. Przekaz kina nie ogranicza si
bowiem li tylko do kodu wizualnego i wrae estetycznych
17
, ale jako sztuka
wizualizacji my
li jest przekazem prawdy, zza której wyania si równie to, co
niematerialne. José Ortega y Gasset, snujc refleksje nad istot rzeczywisto
ci,
twierdzi, e „prawdziwa rzeczywisto
polega bowiem na sposobie bycia czo-
wieka wzgldem Boga, a zatem na czym
tak niematerialnym, tak bezcielesnym,
i okre
lenie tej relacji mianem duchowej stanowi ju jej nieadekwatn materia-
lizacj”
18
. Kino jest pewnego rodzaju projekcj wiata, w jakim chciaoby si
y; projekcj Boga, któremu chciaoby si uwierzy/zawierzy. Jan Jakub Kol-
ski w jednej z rozmów wypowiedzia to nastpujco: „wierz, e czowiek od
urodzenia zaopatrzony jest w klucz do odczytywania warto
ci. Poniewa nie
wszyscy jednakowo dobrze potrafi nim trafi do zamka, czasem trzeba pomóc.
Dlatego w moich filmach, atwiej ni w yciu, mona si zorientowa, gdzie jest
dobro, a gdzie zo. Czowiek, mimo rónych uwika i komplikacji, na koniec
wybiera dobro. Nawet gdy si staje narzdziem za, gdy jest najgorszym dra-
niem, dostaje szans na ocalenie. Dysponujc tak dono
nym narzdziem jak
film, musz operowa delikatnie i odpowiedzialnie”
19
. Mona zatem uzna, e
kino w swej istocie jest katechetyczne, oddziaujc swoim przekazem w kon-
kretnej rzeczywisto
ci kulturowej i historycznej.
16
G. Dulac, Istota kina – wizualizacja myli, [w:] Europejskie manifesty kina, red. A. Gwód,
Warszawa 2002, s. 176.
17
G. Dulac ujmuje to nastpujco: „[Kino] jest sztuk, której nie krpuje i nie ogranicza kawa
gliny, prostokt pótna, nie jest sztuk zamknit liniami czy sowami, ramami zdania”. Tame,
s. 177.
18
J. Ortega y Gasset, Wokó Galileusza, Warszawa 1993, s. 113.
19
Rozmowy na nowy wiek, t. 2, Kraków 2002, s. 145 i nn.
130
Adam REGIEWICZ
Trudno jednak nie dostrzec krucho ci takiego definiowania, którego istota
opiera si na do
wiadczeniu egzystencjalnym widza, wszak i Pasj Mela Gibso-
na mona oglda z pudekiem popcornu i butelk pepsi w rku. Poziom odczy-
tania, czy gbiej nawet – przeycia, bdzie zalea od szeregu czynników spo-
ecznych, obyczajowych, kulturowych, które mog uniemoliwi lektur filmu
na poziomie innym ni fabularny.
Ostatni z propozycji definiowania gatunku jest koncepcja semantyczna.
„Podej
cie semantyczne kadzie nacisk zatem na budulcowe skadniki gatunku,
podczas gdy syntaktyczny punkt widzenia preferuje struktury, które dokonuj
organizacji tych skadników”
20
. Gatunek zgodnie z tym podej ciem to przede
wszystkim okre
lone budulcowe skadniki konwencji (fabua, motywy, tropy,
itd.), dziki którym widz ma moliwo
szerokiego zastosowania wszystkich
znanych sobie kategorii. W tej definicji mieszcz si m.in. charakterystyczna dla
danego gatunku ikonografia – zbiór powracajcych symbolicznych obrazów na-
syconych znaczeniem i powtarzajcych si w kolejnych filmach czy powtarzanie
pewnych tematów i ogólnego przesania filmu.
Przyjmujc zatem definicj semantyczn, film religijny to kino inspirowane
tematami religijnymi: biblijnymi (szczególnie widowiskowe filmy o Abrahamie,
Mojeszu, Józefie, Dawidzie oraz yciu Chrystusa) i hagiograficznymi
21
. Zresz-
t, gatunek ten jest czsto utosamiany z filmem biblijnym, czyli filmem o tema-
tyce biblijnej zaczerpnitej ze Starego lub Nowego Testamentu
22
. Tak sformu-
owana definicja rozmywa nieco kryteria filmowe, w które wpisuj si zarówno
opowie
ci wprost religijne (wiara w Boga, odkupienie, zbawienie, cierpienie),
jak i tematyka obecna w Biblii w ogóle (mio
, zdrada, samobójstwo, niena-
wi
, katastrofy, wojny, podboje, zemsta itd.). W
ród typologii filmów o charak-
terze religijnym znalazy si: obrazy historyczne, filmy przygodowe, ilustracje,
transformacje interpretujce i aktualizujce, adaptacje upolityczniajce, adapta-
cje ideologizujce, adaptacje parodiujce i inne
23
. Wreszcie, w ramach filmu re-
ligijnego ujmuje si czsto produkcje jawnie antyko
cielne, agnostyczne, okul-
tystyczne czy wrcz satanistyczne. Z drugiej strony niektóre opracowania na te-
mat kina religijnego pomijaj te filmy, które ujmuj „niektóre aspekty biblijne,
lecz nie s religijne w swej tre
ci”
24
. Bartolino Bartolini zauwaa dwa kierunki
w historii ukazywania wydarze biblijnych na ekranie. Pierwszy ma na celu wi-
20
R. Altman, Podejcie semantyczno-syntaktyczne do gatunku filmowego, [w:] Panorama wspó-
czesnej myli filmowej, red. A. Helman, Kraków 1992, s. 202.
21
Zob. Encyklopedia kina, red. T. Lubelski, Kraków 2003, s. 798 i nn., co rozmywa nieco kryte-
ria filmowe, w które wpisuj si opowie ci wprost religijne (wiara w Boga, odkupienie).
22
M. Hendrykowski, Sownik terminów filmowych, Pozna 1994, s. 35.
23
M. Tiemann, Bibel im Film. Ein Hanbuch für Religionsunterrmicht Gemeindearbeit und Er-
wachsenbildung, Stuttgart 1995, s. 19 i nn.; cyt.za: M. Lis, 100 filmów biblijnych, Kraków
2005, s. 9 i nn.
24
R.H. Campbell, M.R. Pitts, The Bible on Film. A Checklist 1897–1980, Metuchen – London
1981, s. VIII; cyt.za: M. Lis, dz. cyt., s. 12.
O moliwociach gatunku kina religijnego
131
zualn transpozycj tekstu biblijnego, swoist fotografi dokumentaln historii bi-
blijnej, drugi „zmierza do komunikowania znaczenia faktów i do ich aktualizacji”
25
.
Inny rodzaj klasyfikacji, odnoszcy si tak do metody semantycznej, jak
i pragmatycznej koncepcji gatunku, zaproponowaa Ewa Modrzejewska, która
dokonaa podziau ze wzgldu na typy i motywacje, którymi kieruj si twórcy
tyche filmów. W
ród nich wymienia motywacje: filozoficzn i historiozo-
ficzn, spoeczn, moraln, kulturow oraz estetyczn
26
. A zatem na konstru-
owanie gatunku wpywaaby nie tylko tre , ale intencja nadawcy.
Mimo zaproponowanego przez Modrzejewsk podziau, w definiowaniu te-
go gatunku wyranie zarysowuj si dwie zasadnicze tendencje: raz chodzi
o filmy, w których obecny jest choby fragmentaryczny wtek biblijny, apokry-
ficzny bd elementy hagiograficzne; a raz o religijno
ci decyduje funkcja pe-
niona przez film, dziki któremu czowiek odkrywa Boga i siebie samego w Bo-
ej perspektywie. Te ostatnie to obrazy podejmujce dialog z sumieniem po-
przez zagadnienia ycia, mio
ci, wolno
ci, prawdy, nadziei, wiary, cierpienia
i innych warto
ci egzystencji.
Amédée Ayfre, poszukujc tosamo ci filmu religijnego, wyrónia dwa sty-
le: „transcendentny” i „inkarnacyjny”. W pierwszym odnajdujemy ewokowanie
niewidzialnego, ukazywanie czowieka stojcego w obecno
ci Boga. Styl ten re-
alizuje si zazwyczaj poprzez ukazanie „cudowno
ci”, ale nie tyle w wymiarze
materialnym (zjawiska paranormalne), ile transcendentnym. Ten francuski teo-
log zwraca uwag, e „cudowno
” w kinie nie moe by umieszczeniem jedne-
go
wiata w drugim (nadprzyrodzonego w rzeczywistym), ale ma ona wydoby-
wa si z gbi rzeczywisto
ci, nie tracc nic z ciaru realno
ci
27
. Drugi ze sty-
lów polega na odzwierciedleniu
wiata, w którym zanurzony jest czowiek, do-
tarciu do radykalnej prawdy o nim i ukazaniu ostatecznego wymiaru jego egzy-
stencji
28
. Jego istot jest ukazywanie egzystencji ludzkiej w sposób radykalny –
tak, jaka jest; chodzi bowiem o prób oddania tajemnicy bytu. Styl „inkarnacji”
akcentuje te przeycia, które gboko wnikaj w ludzk
wiadomo
, tj. ycie
i
mier, dobro i zo, pe i krew. Inn form realizowania tego stylu jest ewo-
kowanie braku, pustki, nieobecno
ci. „Przez ukazanie pkni i zaama
wiata,
ludzkiej uomno
ci i odarcia równie mona zbliy si do tajemnicy, tym bar-
dziej e niejednokrotnie jest to blisze ludzkiemu do
wiadczeniu”
29
. Wida za-
tem, e pojcie filmu religijnego jest pojciem niejednoznacznym, raz ewokuje
25
B. Bartolini, Racconto continuato della Bibia per parole e immagini, „Catechesi” (53), 1984,
nr 9; cyt. za: M. Lis, Biblia w filmie biblijnym, „Kwartalnik Filmowy” 2004, nr 45, s. 45.
26
E. Modrzejewska, Inspiracja biblijna w kinie, [w:] Poszukiwanie i degradowanie sacrum w ki-
nie, Gdask 2002, s. 28.
27
A.Ayfre, Cinéma et transcendance, [w:] H. Agel, A. Ayfre, Le cinéma et le sacré, Paris 1954,
s. 123 i nn.; cyt. za: M. Marczak, dz. cyt., s. 26.
28
A. Ayfre, Cinéma et mystère, Paris 1969, s. 70; cyt. za: M. Marczak, dz. cyt., s. 28.
29
M. Marczak, dz. cyt., s. 29.
132
Adam REGIEWICZ
Transcendentnego, raz zawiera istotne odniesienia do intuicyjnego poznania,
wito
ci; czasem wyrasta ze
wiatopogldu religijnego, a czasem, mimo psy-
chologicznego i socjologicznego podoa, jest manifestacj postawy religijnej.
2. Tradycja kina religijnego
Wydawaoby si, e próba ukazania tego, co niewidzialne, jest przedsi-
wziciem tyle niemoliwym, co bezsensownym, a jednak kino zarówno po tej,
jak i po drugiej stronie oceanu nie ustaje w próbach. Amerykaski i europejski
nurt kinematografii stara si wyrazi fenomen religijno
ci zarówno przez odnie-
sienie si do Biblii jako róda do
wiadczenia Boga przez czowieka, jak i przez
metafizyk codzienno
ci. Oba nurty s w kinie silnie reprezentowane i maj ty-
le zwolenników, co przeciwników.
2.1. Katechezy biblijne
Najliczniejsz grup stanowi filmy bezpo rednio odwoujce si do tekstu
Pisma
w. w sposób bezpo
redni, bdce rodzajem ilustracji wydarze biblij-
nych. Taki rodzaj opowie
ci filmowej pojawia si od pocztku historii kina
30
,
w której dominuj przedstawienia pasyjne, a zaraz po nich wizualizowane histo-
rie z Ksigi Rodzaju i Ksigi Wyj
cia. Pocztkowo filmowe historie biblijne by-
y traktowane jako rodzaj odmiennej propozycji kina wobec wszechobecnego
melodramatu, jednak z czasem, szczególnie motyw pasyjny, nabra tych samych
cech emocjonalnych. Prawdziwa fala fascynacji historiami biblijnymi pojawia
si w pierwszej dekadzie XX wieku, kiedy to wytwórnie Pathé i Gaumont
wprowadziy do kin obrazy Józef sprzedany przez swych braci, Sd Salomona,
Daniel w lwiej jamie, Uczta Baltazara, ycie Mojesza i inne. Powstajce wów-
czas filmy epatoway przesytem dekoracyjno
ci, ekspresywn kreacj aktorsk
i tradycyjn ikonografi. Tekst Pisma
w. traktowany by przez laickie wytwór-
nie w sposób epicki i redukowany do poziomu anegdotycznego. Efekt teatraliza-
cji, tak widocznej w tych produkcjach, ewokuje heroiczny los bohaterów Stare-
go Testamentu: Abrahama, Mojesza, Dawida, Józefa, Daniela, Judyty, Saula,
Absaloma, Rebeki, Jeftego i innych. Kolejna dekada przynosi fascynacj yciem
i mk Chrystusa, wpisujc Nowy Testament w kontekst historyczny i pograni-
cza kultury judeo-chrze
cijasko-rzymskiej. Do spopularyzowania tego tematu
posuya powie
H. Sienkiewicza Quo vadis, któr natychmiast w sposób wi-
dowiskowy przekada na jzyk filmowy E. Gauzzoni. Jednak obok kina pasyj-
nego powstaje wiele obrazów, które odwouj si do tematu mki Chrystusa
30
Pierwszy film pasyjny zrealizowano ju w 1897 roku dla wytwórni braci Lumière, nosi tytu
Mka Chrystusa i by „suit 13 obrazów”. I. Kolasiska, Film biblijny, [w:] Wokó kina gatun-
ków, red. K. Loska, Kraków 2001, s. 197 i nn.
O moliwociach gatunku kina religijnego
133
(Cywilizacja Griffitha czy Nietolerancja Ince’a), aby w sposób paraboliczny
ukaza ponadczasowe problemy, takie jak nietolerancja czy nienawi
. Opowie-
ci te przypominaj z jednej strony kino historyczne, z drugiej za
film przygo-
dowy. W ten nurt wpisuj si nieco póniejsze superprodukcje amerykaskie:
Ben Hur (re. F. Niblo, F.P. Earle) i Król Królów (re. C.B. DeMille), które
utrwaliy w wyobrani masowej ikony Chrystusa, Maryi i innych osób Nowego
Testamentu.
Film biblijny za spraw bardzo sprawnego reysera, jakim by Cecil B. De-
Mille, zmierza ku gatunkowi przygodowemu z elementami obyczajowymi. Do
filmów o charakterze religijnym coraz cz
ciej wcza si elementy przemocy
i erotyzmu, ukazujc walki oraz sceny miosne midzy bohaterami, np. Juda-
szem a Mari Magdalen (Król Królów) – któr z powodu obyczajowych wyci-
to – Samsonem a Dalil (Samson i Dalila). Kino biblijne tego czasu przywouje
na my
l narodziny mitu herosa (Samson, Demetriusz z Szaty czy Mojesz
z Dziesiciorga przykaza), który wpierw do
wiadcza sabo
ci, aby w ostatecz-
no
ci zaprezentowa sw si, zwyciajc zo. Jednak szczytowym osigni-
ciem gatunku lat 50. okaza si Ben Hur w reyserii W. Wylera. Film ten mia
przeomowe znaczenie ze wzgldu na sceny zbiorowe (bitwy morskiej czy wy-
cigu kwadryg), w których wzio udzia okoo 50
000 statystów, oraz czas
trwania (217 minut). To monumentalne widowisko zapewnio sobie sukces tak
komercyjny, jak i artystyczny (11 Oskarów). Tym samym filmy religijne zostay
utosamione z superprodukcjami, czsto o niezbyt wygórowanych ambicjach ar-
tystycznych. Z pewno
ci w takim prezentowaniu kina biblijnego pomogy no-
we technologie CinemaScope, Panavision i Eastmancolor, które uczyniy te
spektakle bardziej widowiskowymi. Przez kolejne lata historie biblijne wpisywa-
y si w ten i
cie hollywoodzki wzorzec ukazywania wydarze Starego i Nowe-
go Testamentu.
Zmiany przynosz dopiero lata 70., które day du swobod w ukazywaniu
tematów ewangelicznych. Szczególnie ciekawe transpozycje ycia i mki Chry-
stusa film biblijny zawdzicza kinu autorskiemu. Obrazy Pasoliniego (Ewange-
lia wedug witego Mateusza), Bunuela (Mleczna droga), Rosselliniego (Me-
sjasz) czy Zeffirellego (Jezus z Nazaretu) zwróciy kino ku przeyciu duchowe-
mu. Wizerunek Chrystusa oscyluje w nich midzy ofiar, mczennikiem za
sprawy ludu; zwykym czowiekiem przychodzcym do potrzebujcych; a Zba-
wicielem, który
wiadomie i bez wtpliwo
ci przychodzi wypeni wol Ojca.
Natomiast filmy odwoujce si do Starego Testamentu powracaj do konwencji
superprodukcji, cho nie mona im odmówi aspiracji ilustracyjnych i rozmachu
inscenizacyjnego.
Film równie czsto wspiera si tekstem biblijnym, korzystajc z narracji pa-
rabolicznej. Niejednokrotnie wtki Starego i Nowego Testamentu staway si
kanw cakiem wspóczesnych historii. Zreszt taki sposób zakada teoria trans-
mediacji opracowana w
rodowisku Amerykaskiego Towarzystwa Biblijnego,
134
Adam REGIEWICZ
zgodnie z któr przekaz filmowy ma by maksymalnie zbliony do róda, ale
take równoway znaczeniowo, poprzez techniki audiowizualne, tekst orygi-
nalny (Bli
ni, Zmartwychwstanie, Godspell i Jezus z Montrealu).
Trzecim i nie mniej istotnym rodzajem nawizania intertekstualnego do Bi-
blii jest wykorzystywanie toposów biblijnych w konstruowaniu nowej rzeczywi-
sto
ci filmowej. To zagadnienie jednak domaga si dookre
lenia. Nie chodzi tu
bowiem o polowanie na biblijne aluzje w kinie, cho oczywi
cie trudno nego-
wa obecno
tyche tropów w wielu obrazach niebiblijnych i niereligijnych, jak
w Idiotach von Triera czy Kosiarzu umysów Leonarda
31
, ale o filmy inspirowa-
ne motywami czy postaciami biblijnymi oraz obrazy odwoujce si do archety-
picznych postaw biblijnych. Chodzi zatem o takie kino, którego interpretacja
pozwala na odczytanie tre
ci staro- i nowotestamentowych w zupenie innym
sztafau. Warto w tym miejscu przywoa Uczt Babette Gabriela Axela, Dzien-
nik wiejskiego proboszcza Roberta Bressona czy Andriej Rublow, Ofiarowanie,
Stalker Andrzeja Tarkowskiego.
Niewtpliwie wiele filmów porusza si po paszczynie mniej lub bardziej
czytelnych odwoa biblijnych tak silnie reprezentowanych przez amerykask
filmografi angelologiczn, ja jednak chciabym jeszcze zwróci uwag na obra-
zy wyrose z gatunku fantastyki filmowej. Nie tyle chodzi tu o science fiction,
cho i w tej odmianie gatunku, jak w Solaris wspomnianego ju Tarkowskiego
czy w Matrixie braci Wachowskich, mona by odnale wiele tropów biblij-
nych
32
, ile raczej o ba niowe wiaty fantasy przeniesione na ekran. Rzeczywi-
sto
przedstawiona w fantasy jest
wiatem zanurzonym w nieokre
lonej prze-
szo
ci, korzystajcym z archetypicznych postaw i warto
ci. Kanw fabuy nie-
mal kadej opowie
ci fantasy jest walka dobra ze zem przywoujca kontekst
biblijnej Ksigi Rodzaju oraz Apokalipsy w. Jana. Szczególnie wyrane nawi-
zania mona odnale w filmowych adaptacjach dzie literackich angielskich
profesorów Wadcy Piercieni Johna Ronalda Reuela Tolkiena oraz Opowieci
z Narni Clive’a Lewisa.
Kino nieustajco poszukuje recepty na sugestywny, a zarazem autentyczny,
obraz czowieka do
wiadczajcego sacrum. Niestety w wikszo
ci przypadków
ulega pokusie zbyt nachalnej wizualizacji tego, co nadprzyrodzone, wpisujc si
w gatunkowo
na styku syntaktyki i semantyki. Zdarza si jednak, e kino
31
M. Lis, Elementy biblijne w filmach niebiblijnych, [w:] Ukryta religijno kina, red. tego,
Opole 2002, s. 77–95.
32
Fabua Matrixa odwouje si do koncepcji oczekiwania i przyj cia Mesjasza – Neo, który wy-
zwoli
wiat od za – maszyn. Posta Neo otoczona jest innymi budzcymi skojarzenie biblijne
postaciami, takimi jak Morfeusz, przygotowujcy mu drog (Jan Chrzciciel), Cypher – zdrajca
(Judasz), czy Trinity – przywracajca go do ycia (imi odwouje do Trójcy witej) i oddajca
mu swe mio
i ycie, pierwsza widzca jego zmartwychwstanie (Maria Magdalena). Miasto,
w którym chroni si walczcy o sprawiedliwo
i wolno
ludzie, to Zion (Syjon), a statek,
którym si poruszaj, nosi nazw Nabuchodonozora.
O moliwociach gatunku kina religijnego
135
znajduje sposób w wyraeniu tego, co niewidoczne dla oka, co posiada jedynie
wymiar duchowy.
2.2. Metafizyczne peregrynacje
Historia kinematografii jednoznacznie daje dowód, e mona z gbi prze-
ywanej rzeczywisto
ci wydoby cudowno
, nie tracc nic z jej autentycznego
uroku. Nie chodzi tu bowiem o
wiat zawieszony w czasie biblijnym, historycz-
nym, eschatologicznym czy ba
niowym, ale rzeczywisto
zanurzon w tera-
niejszo
ci, codzienno
ci. Obraz filmowy poprzez swoje uksztatowanie wytwa-
rza pewien naddatek sensu religijnego, który daje si odczyta poprzez stan
wiadomo
ci widza, gotowego przyj ow interpretacj. A zatem prze
wiad-
czenie o przenikaniu rzeczywisto
ci pierwiastkiem transcendentnym musi by
udziaem zarówno twórcy, jak i odbiorcy filmu. Wyraanie transcendencji przez
twórców filmowych jest niezwykle trudne, bowiem na efekt obrazu filmowego
skada si praca co najmniej kilku osób majcych wpyw na ksztat i wymow
dziea: reysera, scenarzysty, operatora filmowego, kompozytora, a przede
wszystkim aktora. Kada z wymienionych osób moe przyj pewne zaoenie
twórcze, które bdzie przesania prawdziwy sens, zagusza to, co transcen-
dentne. Dlatego Paul Schrader postuluje wyeliminowanie technik, które absor-
buj widza na poziomie tego, co powierzchowne, odautorskie, kulturowe, aby
przyku uwag widza do tego, co transcendentne. Pisze on: „Nadprzyrodzono
w filmie jest to realno
traktowana bardziej dokadnie. Prawdziwe rzeczy wi-
dziane w zblieniu”
33
. Warto jednak pamita, e nie chodzi tu o realizm, w któ-
rym mamy do czynienia ze stylizacj na codzienno
, ale o realistyczn po-
wierzchni, surowy materia prawdziwego ycia. W takiej sytuacji odbiorca nie
potrafi utosami si z bohaterem, jego emocje nieustannie trzymane na wodzy
tworz dystans, który prowokuje pytania o sens, o istot. W sytuacji wydarzenia
o charakterze transcendentnym odbiorca musi „we wszystko uwierzy albo
wszystkiemu zaprzeczy”. Uznajc jego ontyczno
, zaczyna obejmowa ota-
czajc go rzeczywisto
jako
wiat duchowy zanurzony w fizyczno
ci.
Ten rodzaj filmów wskazuje na uobecnianie si cudowno ci w wiecie pro-
fanum. wiat doczesny pokazany jest w sposób radykalny; nie tracc nic ze
swego ciaru, staje si znakiem niewidzialnego. W przeciwiestwie do filmów
nawizujcych intertekstualnie do Biblii, posugujcych si stylem transcenden-
cji, gdzie nadprzyrodzono
wyania si spoza obszaru
wiata, ponisze teksty
filmowe blisze s stylowi inkarnacyjnemu. Co zatem idzie, w filmach tego typu
mamy do czynienia z obrazowaniem symbolicznym, czyli takim, w którym rze-
czywisto
nadprzyrodzona – nieznana, zostaje ukazana poprzez to, co empi-
ryczne – znane. T wa
ciwo
kina pokaza ju Roberto Rossellini – jako
33
P. Schrader, Transcendental Style In Film: Ozu. Bresson. Dreyer, Berkley – Los Angeles –
London 1972, s. 62, cyt. za: M. Marczak, dz. cyt., s. 32.
136
Adam REGIEWICZ
przedstawiciel nurtu neorealizmu, który z jednej strony daje obiektywny wgld
w rzeczywisto
, a drugiej – nie tracc nic z owego realizmu – ukazuje wymiar
symboliczny. To wa
nie woscy neoreali
ci, jak pisze Tadeusz Sobolewski, „po
odkryciu dla kina potocznej rzeczywisto
ci, szli gbiej, w stron spirytualizmu”
34
.
Ukryta religijno kina realistycznego wymaga od widza odkrywania we-
wntrznego napicia w pozornie nic nieznaczcej przestrzeni. Odczytanie „ogl-
du intuicyjnego” w obrazie filmowym jest moliwe dziki utosamieniu znaku,
rozumianego, jak pisze Rudolf Otto
35
, jako zewntrzne samoobjawienie tego, co
boskie, z symbolem, który równie zakada zwizek midzy struktur znaczc
a sfer niewypowiedzian, religijnym do
wiadczeniem rzeczywisto
ci. Symbol,
podobnie jak znak w tym ujciu, jest przejawem wizi czowieka z sacrum, jed-
nocze
nie zawierajc w sobie co
z rzeczywisto
ci
36
. Mircea Eliade napisze, e
kady symbol z natury jest religijny, gdy jest równoznaczny z hierofani
37
,
a poprzez symbol zostaje opowiedziany mit, w którym ukazuje si przeskok
czowieka ze stanu wyj
ciowej niewinno
ci do ndzy historycznej egzystencji.
Na tej paszczynie odbiera si wa
nie film religijny, w którym podobnie jak
w przestrzeni mitycznej „obcujemy zazwyczaj z sytuacjami antropologicznymi
w ich penym wieloaspektowym wymiarze”
38
.
Mona zatem zaobserwowa, jak wana – w takim rozumieniu kina religij-
nego – wydaje si rola odbiorcy, który ów znak czy symbol chce i potrafi odczy-
ta albo za pomoc „daru widzenia” (znak), albo w „wewntrznym dialogu”
(symbol)
39
, co jeszcze bardziej zblia do siebie oba do wiadczenia religii i kina.
Istotna dla zdefiniowania gatunku kina religijnego w tym przypadku bdzie de-
finicja pragmatyczna, wskazujca na postaw widza, w którym podczas oglda-
nia filmu – niezalenie do znajomo
ci intencji nadawcy – rodzi si przeczucie
sacrum. I jak pisze Dudley Andrew, jest ono czsto zalene od formacji lektu-
rowej: „Odczytujc jaki
film jako religijny, kojarzymy go z pewnymi innymi
dzieami i faktami kulturowymi (Bibli, tradycj patrystyczn, filozofi chrze-
cijask, teologi, dogmatem itp.). W ten sposób wpisujc film w chrze
cija-
34
T. Sobolewski, Zielony promie. Ukryta religijno kina, „Znak” 2000, nr 10.
35
R. Otto, wito. Elementy irracjonalne w pojciu bóstwa i ich stosunek do elementów racjo-
nalnych, Warszawa 1993, s. 160.
36
M. Marczak, dz. cyt., s. 18 i nn.
37
M. Eliade, Sacrum i profanum, Warszawa 1996, s. 105 i nn.
38
M. Hopfinger, Film i antropologia, [w:] Sztuka na wysokoci oczu. Film i antropologia, red.
Z. Benedyktowicz, D. Parczewska, T. Rutkowska, Warszawa 1991, s. 199.
39
Symbol w narracji filmowej to nadanie nowego, przeno nego znaczenia przedmiotowi, wyda-
rzeniu lub osobie wystpujcym w fabule filmu, które nie jest jednoznaczne w swej interpreta-
cji i zaley od odbiorcy i jego odczytania; inaczej to nadanie pojciu wtopionemu w akcj dra-
matyczn nowego, przeno
nego sensu bez konieczno
ci zestawiania go z drugim pojciem;
z jego dyskrecj wie si dwuznaczno
otwierajca si na interpretacj odbiorcy. Zob. J. Pa-
ewski, Jzyk filmu, Warszawa 2008.
O moliwociach gatunku kina religijnego
137
skie dziedzictwo, nadajemy mu religijne znaczenie”
40
. Ten rodzaj definicji jed-
nak budzi wtpliwo
ci co do szeroko
ci caego spektrum sensów, odwoa, tropów,
wrae odnoszcych si do religii, które mog wpisywa si w ten gatunek kina.
3. Midzy ikonoklazmem a kultur typu ludowego
Religijno filmu wydaje si zatem nie tyle tematem czy zbiorem zabiegów
syntaktycznych, ile zadaniem dla widza. adna bowiem „wierna ekranizacja
Ewangelii” nie spowoduje czytania tego tekstu w wymiarze religijnym a nie np.
jako filmu kostiumowego, historycznego czy przygodowego, bez „wewntrzne-
go przeczucia”. Tym bardziej taka konieczno
jawi si w odbiorze filmów
o „ukrytej religijno
ci”, w której próbuje wyrazi si niewyraalne bez pomocy
ilustracyjno
ci czy anegdoty, ale za pomoc symboli odnoszcych si do do-
wiadczenia sacrum. Która z estetyk jest blisza istocie „kina religijnego”?
Tradycja filmu religijnego odwouje si do potocznej religijno ci i wyobra-
ni, rzdzonej przez serie stereotypów i sterowanej przez emocjonalnie nacecho-
wane kalki
41
. Wraliwo obrazowa zaspokajana przez ten rodzaj filmu religij-
nego mona, za Joann Tokarsk-Bakir
42
, nazwa kultur typu ludowego. Jej
istotn cech wydaje si „naiwne sklejenie signans i signatum
wiata przedsta-
wionego i przedstawiajcego”
43
, a wic „nierozrónialno ” tre ci i fizyczno ci,
poprzez któr ta tre
zostaje przekazana. Taki odbiór filmu religijnego pozwala
zignorowa wizerunek przedmiotu, jego aktualny kontekst oraz relacj do orygi-
nau i uwierzy w jego pen ródow obecno
. Pozwala to zrozumie reakcje
widzów po obejrzeniu Pasji Mela Gibsona, którzy z emfaz zapewniali, e „tak
musiao wyglda”, odnoszc si do mki Chrystusa, zawieszajc wymiar wi-
dowiskowo
ci. Kultura typu ludowego generuje obrazy filmowe przenoszce na
ekran wtki biblijne, hagiograficzne czy katechizmowe, które s czsto produk-
cjami na emocjonalno-duchowe „zamówienie” odbiorcy, cho ze wzgldu na ich
fabularno
niezwykle szybko ulegaj desakralizacji, sytuujc si w kanonie
filmów historycznych czy kostiumowych, co pokazuje przykad produkcji typu
Arka Noego podpisywanych w gazetach telewizyjnych jako film przygodowy
czy kostiumowy.
Z drugiej strony, wspóczesna religijno ucieka od namacalnych wyobrae
Boga, jak pisze Artur Grabowski: „Wyznajemy «bezosobowy Absolut» lub
«niewyraalne sacrum», gwarantujc sobie dystans wobec kiczowatych obraz-
ków […] Nawet uycie takich wyrae jak symbol, metafora, obraz, wizja itp.,
40
D. Andrew, Film In the Aura of Art, New Jersey 1984, podaj za: M. Marczak, dz. cyt., s. 217.
41
Zob. P. Kowalski, Potoczna religijno, kicz i sakrobiznes, [w:] tego, Popkultura i humanici.
Daleki od kompletnoci remanent spraw, pogldów i mistyfikacji, Kraków 2004, s. 109 i nn.
42
J. Tokarska-Bakir, Obraz osobliwy, Kraków 2000.
43
Tame, s. 62.
138
Adam REGIEWICZ
automatycznie kojarzy si z czym
«niepowanym», z czym
godnym jeszcze
szacunku, ale ju nie zaangaowania”
44
. Zanika sztuka obrazujca tematy reli-
gijne, co prowadzi do swoistego ikonoklazmu. Pokazywa Boga,
witych, czy
personifikowane moce duchowe, to narazi si na
mieszno
. Wspóczesna
wiara w dosowno
obrazu, moc wizualnego przekazu spowodowaa, e kade
skonkretyzowane w wygldzie sacrum razi kiczem, jak w Dogmie, lub co naj-
mniej wywouje u
miech na twarzy widza, jak w filmie Bruce Wszechmogcy.
Ten rodzaj filmu – nazwijmy go ascetycznym czy ikonoklastycznym, chcc by
bliski drodze oczyszczenia otwierajcej na przeycia mistyczne, rezygnuje z tra-
dycyjnych narracji religijnych na rzecz wyraania przeycia religijnego poprzez
zgbianie codzienno
ci. Do tego sposobu przedstawiania, który realizowali
wspomniani ju woscy neoreali
ci, tj. Fellini czy Rossellini, a take Bresson,
Tarkowski i wielu innych, odwouje si dzi
kino rosyjskie (Pawe ungin, An-
drzej Zwiagincew), polskie (Pawe Trzaskalski, Tomasz Wiszniewski) czy mek-
sykaskie (Alejandro González Iñárritu).
Jest to kino eksponujce afektywn materialno , odnoszc widza do skoja-
rze i alegoryzacji rzeczywisto
ci przedstawionej – czasem wbrew temu, czego
mógby odbiorca oczekiwa w zwizku ze swoim do
wiadczeniem
wiata. Reli-
gijne ycie przedmiotów prowadzi do zatrzymania wzroku patrzcego, skupieniu
na sobie, a raczej do wdarcia si w ludzkie pole widzenia rzeczywisto
ci trans-
cendentnej poprzez te przedmioty. W rozmowie z Krzysztofem Kie
lowskim je-
den z dziennikarzy zauwaa: „Im bardziej konkretne i namacalne s paskie fil-
my, tym bardziej wydaj si metafizyczne. Robi Pan coraz wicej zblie, jest
Pan bliej postaci i przedmiotów ni kiedykolwiek: zdaje si Pan szuka czego
poza konkretno
ci czy fizyczno
ci”
45
. Za pomoc sieci znacze, które konotu-
j pojawiajce si byty materialne, sploty wydarze, niby przypadkowe wypo-
wiedzi, opowie
filmowa wcza w narracj bosk ekonomi zbawienia. Takie
spojrzenie nie zatrzymuje si na przedmiotach, ale odsya do tego, co ponad ni-
mi, w gbi nich, w kierunku rozszerzonego pola widzenia i znaczenia. Przed-
mioty na ekranie tego typu kina wyraaj typowe dla rozumienia sacrum pkni-
cie, zza którego wyania si inna rzeczywisto
, na pierwszy rzut oka zasonita.
Jako wycinki wikszego pola wizualnego domagaj si wyj
cia poza widzenie –
zapraszaj do spojrzenia z innej perspektywy. Aby zobaczy to dziaanie Boga
w rzeczywisto
ci, trzeba przyjcia konkretnej perspektywy spojrzenia, spojrze-
nia z ukosa, w poprzek, w przeciciu z oczekiwaniem widza i jego wiedz
o
wiecie. Tak realizowane kino religijne rozumie gatunek jako formowanie
swych obrazów zgodnie z wewntrzn konieczno
ci, a nie w my
l ogólnie
przyjtych koncepcji, utartych schematów. Kieruje uwag na interpretacj wi-
dza, na sens, który mona odczyta z przedstawionych na ekranie dziaa, wy-
44
A. Grabowski, Apologia widzialnoci, „Znak” 2004, nr 6 (589), s. 16.
45
Wywiad anonimowy, cyt. za: V. Sobchack, Rozszerzone spojrzenie w zawonej przestrzeni.
Kielowski i kwestia transcendencji, „Kwartalnik Filmowy” 2004, nr 45, s. 99.
O moliwociach gatunku kina religijnego
139
obrae, wypowiedzi, zdarze, obyczajów itd., tym samym wpisujc si w po-
nowoczesn tendencj ucieczki od „jzyka idealnego”, od rozumianej
ci
le ga-
tunkowo
ci
46
. Niewtpliwie ten rodzaj kina wa ciwie dopiero poszukuje swej
substancjonalno ci gatunkowej, niejako destruujc otoczk opowie ci filmowej.
Szukajc porozumienia midzy dwoma sposobami wyraania sacrum, mo-
na skonstatowa, e uwidacznia si ono w rzeczywisto
ci przedstawionej przez,
po pierwsze, same byty – elementy rzeczywisto
ci, które reprezentuj rzeczywi-
sto
sakraln, np. skrzyda, ko
ció; po drugie, przez zjawiska, postaci nadprzy-
rodzone, irracjonalne, niedajce si uzasadni prawami fizyki, np. byty duchowe
(obraz staje si przedstawieniem rzeczy nieobecnych fizycznie). Te dwa sposoby
charakterystyczne s dla kultury typu ludowego. Wreszcie trzecim sposobem
wyraania sacrum jest ukazywanie jego istoty poprzez elementy
wiata mate-
rialnego, w których dostrzeenie nadprzyrodzono
ci zaley od postawy odbior-
cy, jego intuicji pewnego otwarcia si na transcendencj (mona powiedzie, e
za pomoc symbolu). Ten ostatni sposób ukazywania sacrum, na ekranie wydaje
si najbardziej interesujcy ze wzgldu na istot kerygmatu jako odkrywania
w Chrystusie znaczenia ludzkiej egzystencji. Tym samym ukazywanie na ekra-
nie historii zwykych, codziennych, czyni bardziej blisk i pojt – nieograni-
czon umysem – ekonomi miosierdzia Boga. Ten typ kina religijnego sprze-
ciwia si uwizieniu „figury Chrystusa” czy jakiejkolwiek innej
wito
ci w fi-
zycznej zgodno
ci ze stereotypem, raczej ukazuje istot bosko
ci w dziaaniu
po
ród ludzkich istot i spraw codziennych. Trzeci sposób wyraania sacrum naj-
cz
ciej pojawia si w dzisiejszym kinie „ascetycznym”, którego uzasadnienia
naleaoby szuka w ikonie.
Filmowy bohater tak rozumianego kina religijnego poprzez szereg dziaa
dy do uzyskania etycznego podobiestwa z Bogiem, staje si poniekd Imago
Dei. Wchodzc w gb obrazu filmowego, odsaniajc kolejne warstwy, widz ma
szans doj
do prawdy o sobie samym w kontek
cie Wcielenia Chrystusa. Bo-
wiem, bohater filmowy jest „drugim”, take w tym sensie, o którym wspomina
Emanuel Lévinas – „drugim Chrystusem”, w którego
lady moe pody widz.
W tym sensie kino religijne, definiowane gatunkowo, byoby kerygmatyczne, to
znaczy: Sowo Boga wypenia si w odbiorcy filmowym, który dajc si uwie
rzeczywisto
ci przedstawionej, podlega procesowi katechizacji.
Kino religijne byoby zatem definiowanie przez pryzmat celu, jakim jest
ewangelizowanie, goszenie kerygmatu, Dobrej Nowiny. Miaoby ono si doko-
nywa, jak pisze Olivier Clément, drog dostojewsk: „czyni wybuch
wiato-
ci zmartwychwstania równie w sercu wolno
ci czowieka, wielko
ci szale-
stwa czowieka, w jego do
wiadczeniu raju i pieka”
47
. Nie chodzi tu zatem
o sztuk, która stosuje katechetyczn „opatologi”, ale o rzucanie wiata, suge-
46
C. Geertz, O gatunkach zmconych. Nowe konfiguracje myli spoecznej, [w:] Postmodernizm:
antologia przekadów, red. R. Nycz, s. 214–235.
47
O. Clément, Kilka uwag na temat kina i chrzecijastwa, „Kwartalnik Filmowy” 2004, nr 45, s. 39.
140
Adam REGIEWICZ
rowanie, przenikanie do wntrza. Kino religijne ma by „sztuk ja
nienia”, iko-
n, bo nie mona autentycznie ukaza w filmie postaci Chrystusa bez brania pod
uwag ikony, co wielokrotnie udowodni Andrzej Tarkowski, mówic, e kade
dzieo [tu: filmowe] powinno by epifani. Odnoszc si do uschematyzowa-
nych wyobrae, ikona ma odsania to, co zakryte przed ludzkimi oczami. Tak
te film powinien by aktem oczyszczajcym, otwiera oczy czowieka na rze-
czywisto
, w której yje, ukierunkowywa jego spojrzenie i wskazywa, odsa-
nia to, co zakryte.
Tak rozumiane kino religijne szuka Boga bliskiego, Boga rzeczy maych, ci-
chych i skrytych, które staraj si chodzi w Jego obecno
ci
ciekami konkret-
nej rzeczywisto
ci. ródem takiego podej
cia jest postawa Tadeusza ychiewi-
cza, który w swych narracjach biblijnych uprawia nie tyle teologi, czyli nauk
wiadom swego przedmiotu, celu i metod, ale teo-logi, tj. mówienie (dialog)
o Bogu, majce na celu ukazywanie sensowno
ci wiary w Niego oraz odkrywa-
nie w Chrystusie znaczenia ludzkiej egzystencji
48
. Sztuka religijna, a zatem i ki-
no, o tyle jest religijne, o ile zdolne jest unaocznia sens wszech wiata.
Summary
About the possibilities of a Religion-and-Film Genre
The article considers the phenomenon of a religious cinema in relation to the issue of a film
genre. It relates a way of portraying sacrum on a screen, to the syntactic, semantic and pragmatic
concept of a genre. It defines the context of using this definition to films, in which there are bibli-
cal or hagiographic themes, and film images that show the spiritual dimension of human existence
and his search for the Absolute. It shows contemporary trends in religious cinema on the one hand,
immersed in a folk culture, on the other, fleeing from the tangible notions of God, being imple-
mented by specifically understood iconoclasm.
48
Zob. A. Gorzkowski, Bóg rzeczy maych. Medytacje biblijne Tadeusza ychiewicza, maszyno-
pis, Kraków [b.d.].
P R A C E NA U K O W E A k a d e mi i i m. J a n a D u g o s z a w C z s t o ch o wi e
Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury
2011, z. XII
Joanna WAROSKA
Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska
w dramatach radiowych
Pomys analizowania wirtualnych spektakli dramatów pojawi si u polskich
literaturoznawców pod wpywem fenomenologii
1
, strukturalizmu oraz semiotyki
(Edward Kasperski
2
, Irena Sawiska
3
czy Dobrochna Ratajczakowa
4
). Zapisan
w tek
cie koncepcj autora zestawiano z moliwo
ciami ówczesnego teatru,
a relacje te wyznacza m.in. gatunek i jego zwizki ze scen (dramat jako dzieo
autonomiczne albo partytura teatralna, ogólny scenariusz wystpujcy m.in.
w farsach, a jeszcze wyraniej w komediach dell’arte)
5
.
Wydaje si, e dramat radiowy w typologii wyznaczanej przez wewntrzny
projekt przedstawienia zajmuje pozycj szczególn. Upo
ledzona widowisko-
wo
, brak szczegóów dotyczcych
wiata przedstawionego zastpowane s
rozbudowan syszalno
ci, czyli charakterystyka przestrzeni i postaci odbywa
si za pomoc
rodków akustycznych. Przystpujc do analizy wybranych dra-
matów radiowych
6
, chc bardzo wyranie oddzieli ten gatunek literacki od su-
1
O widowisku teatralnym, odrbnym od dramatu, ale jednak wykorzystujcym intersubiektywne
dzieo literackie, pisa ju Roman Ingarden; zob. M. Róewicz, Teoria dziea sztuki teatru
w Ingardenowskim modelu humanistyki, Wrocaw 2002, s. 47.
2
E. Kasperski, Tekst widowiskowy, [w:] Poetyka (struktura dziea literackiego), t. 2, red. A. Choj-
nacki, Warszawa 1996, s. 41–51.
3
M.in. J. Sawiska, Czytanie dramatu, [w:] teje, Odczytywanie dramatu, Warszawa 1988, s. 13.
4
D. Ratajczakowa, Suga dwóch panów: dwoisty ywot dramatu, [w:] Problemy teorii literatury,
seria 4: Prace z lat 1985–1994, red. H. Markiewicz, Wrocaw – Warszawa – Kraków 1998.
5
Ratajczakowa na jednym biegunie sytuuje tzw. „dramat pozorny” skupiony na sowie zamiast
na widowiskowo ci, na drugim natomiast rónego rodzaju scenariusze; tame, s. 263.
6
W ród teoretyków brak zgody co do nazwy tego gatunku literackiego: Marek Adamski posu-
guje si terminem suchowisko – Suchowisko jako gatunek literacki, [w:] tego, Suchowisko
jako gatunek literacki w Republice Federalnej Niemiec lat pidziesitych, Wrocaw 1984,
Sawa Bardijewska uywa alternatywnie okre
le „dramat radiowy” czy „dramat foniczny” –
142
Joanna WAROSKA
chowiska, jego akustycznej radiowej realizacji (zwizek midzy nimi przypomi-
na relacj dramat – widowisko
7
), które czasami podobnie jak przedstawienie te-
atralne moe pozostawa w jawnej sprzeczno
ci z tekstem. Interesowa mnie
bdzie wycznie forma literacka utworów z akcj, które mona zaklasyfikowa
wedug modelu rodzajowego (dramat) i gatunkowego (komedia, tragedia). Po-
szczególne dramaty radiowe pozwalaj si wpisa midzy dwa bieguny: wier-
no
tradycyjnym rozwizaniom dramatycznym, przy dowarto
ciowaniu sowa
i dialogu (pierwowzorem jest wówczas sztuka konwersacyjna, domagajca si
udwikowienia przed emisj na antenie), albo wpisanie w tekst technik radio-
wych, przeksztacajcych dramat niemal w gotowy scenariusz dla reysera su-
chowiska
8
. W swoim artykule podejm wic zagadnienie, czy dramat radiowy to
wycznie gatunek wyodrbniany ze wzgldu na medium po
redniczce, czy
moe przez lata istnienia wypracowa on jaki
rozpoznawalny model, oczywi-
cie, modyfikowany w poszczególnych realizacjach autorskich. Omawiajc spo-
soby budowania
wiata przedstawionego, okre
l take swoje stanowisko wobec
tez, które przez dugi czas funkcjonoway niemal jako stereotypy: teatr radiowy
jest namiastk spektaklu teatralnego, dlatego autorzy korzystaj wci z trady-
cyjnych konwencji teatralnych
9
, tekst suchowiska jest zawsze wtórny wobec je-
go dwikowej realizacji, cho, oczywi cie, proces powstawania jest odwrotny
10
,
suchowiska s form najcz ciej jednorazow i nieprzeznaczon do czytania
11
.
Rozgo nia Polskiego Radia w Warszawie zainicjowaa dziaalno 1 lutego
1925 roku i wkrótce zacza upowszechnia literatur: klasyk wszystkich ro-
dzajów literackich oraz tzw. suchowiska oryginalne. Pierwszym tego typu
utworem by Pogrzeb Kiejstuta Witolda Hulewicza (17 maja 1928), a wyemito-
wany wcze
niej (12 maja 1927) przez rozgo
ni w Poznaniu Robinson Cruzoe
jako radioamator Antoniego Kawczyskiego nazwano felietonem radiowym
12
.
Autorzy, pionierzy nowego gatunku, pocztkowo przejli reguy obowizujce
w dramacie: zasad trzech jedno
ci (miejsca, akcji, a nawet czasu), ograniczenie
Nagie sowo. Rzecz o suchowisku, Warszawa 2001, s. 43, 47; termin „dramat radiowy” stosuje
te Jerzy Tuszewski: Zrozumie zasady – pozna kierunki albo nadawca pod presj, [w:] tego,
Paradoks o sowie i d
wiku. Rozwaania o sztuce radiowej, Toru 2002, s. 76–78.
7
Na t analogi powoywa si take: M. Kaziów, O dziele radiowym. Z zagadnie estetyki ory-
ginalnego suchowiska, Wrocaw 1973, s. 13.
8
Tak przed laty pisa o scenariuszu radiowym Alojzy Kaszyn: „Prawdziwy scenariusz radiowy
ju na poziomie tekstu antycypuje rozwizania stricte radiowe, nieprzekadalne na inne media”;
cyt. za: Aby radio byo sztuk. Z Januszem Kuku, dyrektorem Teatru Polskiego Radia, roz-
mawia Grzegorz Walczak, „Teatr” 1996, nr 2, s. 40.
9
M. Kaziów, O dziele radiowym…, s. 9.
10
Tame, s. 76.
11
Tame, s. 14.
12
Podaj za: K. Laskowicz, „ wiat za drzwiami”. Pocztki polskiej myli radioznawczej i prakty-
ki suchowiskowej, Pozna 1983, s. 7; tekst Kawczyskiego zob. „Tydzie Radiowy” 1927,
nr 4, s. 2–3; nr 6, s. 2–3.
Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska…
143
elementów epizodycznych, zrozumiao
i przejrzysto
sytuacji, narrator zast-
pujcy tradycyjne didaskalia, a konwencj te utrwalali aktorzy, posugujc si
wci interpretacj sceniczn
13
. Jednak ju pierwsze suchowiska, których celem
byo nie tylko upowszechnienie tekstów, ale równie zwikszenie ich atrakcyj-
no
ci wskutek wa
ciwego udwikowienia, doprowadziy do dyskusji na temat
cech nowej formy, wyodrbnionej wówczas ze wzgldu na medium umoliwia-
jce odbiór. Debata ta odbywaa si na amach m.in. „Pionu” (w rubryce Sztuka
i Antena), „Radia” czy „Tygodnia Radiowego”
14
. W ród wielu uczestników na-
ley wymieni: Witolda Hulewicza
15
, kierownika programowego rozgo ni
w Wilnie, a nastpnie dyrektora Teatru Wyobrani, Zenona Kosidowskiego
16
,
kierownika Wydziau Prasowego Radia Poznaskiego i jednocze
nie kierownika
programów literackich, a w latach 1933–1937 dyrektora Rozgo
ni Poznaskiej, Le-
opolda Blausteina
17
, ale take Karola Irzykowskiego czy Jana Emila Skiwskiego.
Ju w Dwudziestoleciu uznano, e nieobecno widowiskowo ci nie jest
brakiem, ale specyfik tego gatunku
18
. Próbowano take okre li typologi su-
chowisk, wyróniajc poza interesujcymi mnie suchowiskami homocentrycz-
nymi take „spacery akustyczne”, przypominajce felieton
19
. Wtedy równie za-
czto drukowa pierwsze teksty radiowe, m.in. na amach „Pionu”, „Prosto
z mostu”, a po II wojnie tradycj t kontynuowao czasopismo „Teatr Polskiego
Radia” oraz wiele wydawnictw ksikowych, by wymieni seri „Teatr Wy-
obrani” oraz zbiory suchowisk poszczególnych autorów publikowane przez
Wydawnictwo Radia i Telewizji. Trzeba jednak zaznaczy, e dramaty druko-
wane kilkakrotnie mog róni si midzy sob obecno
ci didaskaliów lub
ukadem tekstu
20
.
Za istot suchowiska wikszo teoretyków w midzywojniu uznaa sowo
i tendencja ta dominowaa take po II wojnie
21
. Pisano wic o eklektyczno ci tej
13
Zob. M. Kaziów, O dziele radiowym…, s. 25–26.
14
Zob. do szczegóow bibliografi w artykule: E. Olejniczak, „Czy radio jest XII Muz”, czyli
co na temat odrbnoci suchowisk radiowych pisano w prasie dwudziestolecia midzywojen-
nego, „Prace Naukowe Wyszej Szkoy Pedagogicznej w Czstochowie. Zeszyty Historyczne”
1994, z. 2, s. 255–265.
15
W. Hulewicz, Z zagadnie „sztuki suchowej”, „Pamitnik Warszawski” 1929, z. 4, s. 192–
199; tego, Teatr wyobra
ni. Uwagi o suchowisku i literackim scenariuszu radiowym, War-
szawa 1935.
16
Z. Kosidowski, Artystyczne suchowiska radiowe, Pozna 1928.
17
L. Blaustein, Czy naprawd „Teatr Wyobra ni”?, „Pion” 1936, nr 42, s. 5–6; tego, O percep-
cji suchowiska radiowego, Warszawa 1938.
18
W. Hulewicz, Teatr Wyobra ni…, s. 16, 22–25.
19
Jan Roman dzieli suchowiska na: teatralne (z akcj) i „spacery akustyczne” (wykorzystujce
wycznie dwiki); J. Roman, wiat za drzwiami, „Tydzie Radiowy” 1927, nr 36, s. 5.
20
To m.in. przypadek Alberta Bardijewskiego oraz Sakramenckiej ulewy Krzysztonia.
21
Zob. S. Bardijewska, Nagie sowo…, s. 44–53.
144
Joanna WAROSKA
formy, w której dramat peni rol dominanty (Józef Mayen)
22
lub wyznacza
podstawowe tworzywo (Zbigniew Kopalko)
23
. Suchowisko korzystao z osi-
gni dramatu, ale dostrzegano take odwrotny kierunek nawiza. Zdzisaw
Dbrowski podkre
la przede wszystkim wpyw teatru radiowego na teorie te-
atralne
24
. Dzi po lekturze prac Marshalla McLuhana wiemy, e nie ma mediów
nieinwazyjnych, dlatego zmiana
rodka przekazu zawsze wpywa na komunikat
i generuje nowe reguy jego konstruowania.
Niemal od samego pocztku uznano radio oraz wszelkie wygaszane w nim
teksty za sztuk awizualn
25
i jednowymiarow (opart wycznie na gosie
nadawcy i suchu odbiorcy
26
), ale przyjto jednocze nie, e jest to szansa rozwo-
ju upo ledzonego wówczas zmysu suchu
27
. Pojawio si wic szereg okre le
ujawniajcych nadzieje pokadane w nowym medium – „suchowo
przestrze-
ni”
28
, „krajobraz dwikowy”, dwik jako „ rodek uplastycznienia obrazu i ge-
stu”
29
, uchwycenie istoty „syszalno ci wiata”
30
czy uznane za jedno z podsta-
wowych zada radiodramaturga: „w syszalno ci budowa wiat wzroku”
31
.
Przywoane mikrocytaty po
rednio definiuj te konkretyzacj i tworzenie tzw.
„obrazu wyobraeniowego”. Temat ten podj m.in. Blaustein, ucze Romana
22
Z. Kopalko stwierdza: „Prawa dramaturgii s dla teatru, filmu, radia i telewizji wspólne. Ró-
nice polegaj jedynie na rodkach przekazu”; cyt. za. M. Kaziów, O dziele radiowym…, s. 78.
23
Z. Kopalko,
cyt. za:
tame, s. 82–83; wg Kopalki, wikszo dramaturgów radiowych traktuje
swoj prac jako etap przej
ciowy i marzy o rzeczywistej scenie; Z. Kopalko, Reyser o su-
chowisku radiowym, Warszawa 1966, s. 46; przekonanie o dominacji dramatu podziela rów-
nie Micha Kaziów: „Jestem skonny twierdzi, e suchowisko w wikszo
ci wypadków po-
siada cechy dramatu, ale nie jest to czysty dramat, raczej dramat epicki, w którym wyranie
mona zauway, zaobserwowa fabularny ukad akcji, a co najistotniejsze, spotkamy si
w suchowisku z czasem fabularnym i narracyjnym, mimo e cao
akcji przedstawiona jest
w czasie teraniejszym”; M. Kaziów, O dziele radiowym…, s. 277–278.
24
Z. Dbrowski, Z notatnika reysera, [w:] Teatr wyobra ni. Wybór suchowisk radiowych, War-
szawa 1977, s. 4.
25
K. Laskowicz, „ wiat za drzwiami”…, s. 7.
26
Gabriel Germinet, Pierre Cusy, Przyczynek do sztuki teatru specjalnie wystudiowany w celu za-
stosowania go w radiofonii (1925); zob. J. Tuszewski, O sztuce na d
wiki i gosy, czyli niektó-
re aspekty estetyki suchowiska, [w:] tego, Paradoks o sowie…, s. 165.
27
W. Hulewicz, Z zagadnie sztuki…, s. 198; tego, Teatr Wyobra ni…, s. 18; K. Pluciski, Kró-
cej i zwarciej, „Pion” 1937, nr 16, s. 8; trzeba pamita, e film dwikowy pojawi si dopiero
w 1927 roku (wcze
niej kino nazywano Wielkim Niemow, a radio Wielkim Niewidomym);
równie Tymon Terlecki pisa: „A do urzeczywistnienia marze Herza i Maxwella, a do wy-
nalazku radia – nasza cywilizacja by nacechowana hypertrofi zmysu wzrokowego, atrofi
suchu. Radio przeciwway t jednostronno
, powouje do aktywno
ci zmys upo
ledzony,
pomnaa skal naszej wraliwo
ci, wzmaga bogactwo odczuwa”; T. Terlecki, Czy XII Muza?,
„Pion” 1936, nr 42.
28
J. Roman, wiat za drzwiami, „Tygodnik Radiowy” 1927, nr 30, s. 4.
29
Oba okre lenia pochodz z ksiki Z. Kosidowskiego, Artystyczne suchowiska…, s. 9, 22.
30
K. Laskowicz, „ wiat za drzwiami”…, s. 31.
31
J. Ulatowski, lepa fala i niemy promie (Radio i Kino), „Tygodnik Radiowy” 1928, nr 3, s. 30.
Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska…
145
Ingardena, w pracy O percepcji suchowiska radiowego (1938). Jego zdaniem,
suchacz nie powinien wyobraa sobie szczegóowo akcji czy postaci
32
. Podob-
nie jak wikszo
teoretyków i publicystów uwaa on bowiem, e radio, korzy-
stajc z rozmaitych dwików, odwouje si do tzw. „wyobrani radiowej” su-
chacza i jego do
wiadczenia yciowego
33
. Odbiorca nie tyle dy do zrekonstru-
owania widzialno
ci
wiata przedstawionego, ale raczej do „akuzji”, czyli su-
chowej wyobraalno
ci
34
, która moga (ale nie musiaa) wywoa okre lone ob-
razy. Po II wojnie Mayen wprowadzi termin „gest foniczny”
35
, a Kaziów wymieni
siedem rodzajów elementów fonicznych przeciwstawianych potencjalnej ciszy
36
.
Przede wszystkim jednak usiowano w midzywojniu uprawdopodobni
brak widzialno
ci
wiata w radiu. Kaziów podkre
la próby podniesienia niewi-
dzialno
ci do drugiej potgi: „Niewidzialno
w niewidzialno
ci jak teatr w te-
atrze”
37
. Wykorzystano wic stematyzowan ciemno : zdarzenia odbyway si
w kopalni (pierwsze suchowisko nadane 15 stycznia 1924 roku przez BBC –
Niebezpieczestwo Richarda Hughesa, ale take Pod ziemi Ernesta Johansena),
bohaterami stawali si niewidomi (Las Henryka Voglera)
38
. Starano si równie
wykorzysta wszystkie zalety awizualno
ci, np. wprowadzano
wiat fantastycz-
ny (skrajnym przykadem moe by Nikotyna Hansa Knana o krwinkach wal-
czcych z zarazkami). Dziaania takie kontynuowano po II wojnie. Autorzy -
czyli
wiat rzeczywisty i fantastyczny (Henryk Bardijewski, Grimm 62), pasz-
czyzn realn i wspomnienia, marzenia oraz sny (Bardijewski, Bat, Portret star-
szego pana z ksik; Jarosaw Abramow-Newerly, Bajadera), a niejednorod-
no
, niejednoznaczno
i tajemniczo
wiata przedstawionego sprzyjay lektu-
rze symbolicznej (Bardijewski, Nieznane wiato albo Schody). Niejednokrotnie
pojawia si narrator, by opowiedzie suchaczowi/czytelnikowi o
wiecie
przedstawionym, poinformowa o przedakcji i wystpujcych bohaterach (Jerzy
Krzyszto, Rocznica mercedesa, Student i róa; Bardijewski, Odlot; Abramow-
Newerly, Licytacja), albo autor stosowa inne rozwizania wypracowane przez
dramat psychologiczny (monolog, strumie
wiadomo
ci – Ireneusz Iredyski,
Do licznej i innych; Janusz Krasiski, wiato na redzie).
32
Z. Kosidowski, Artystyczne suchowiska…, passim; zob. K. Laskowicz, „ wiat za drzwiami”…,
s. 48–49; po II wojnie o akustycznej wyobrani ejdetycznej pisa Tadeusz Zaworski w „Kwar-
talniku Psychologicznym” (1947, t. 13), a Friedrich Knilli rozróni suchanie fantazjujce
i kontemplacyjne; zob. J. Tuszewski, Zrozumie zasady…, [w:] tego, Paradoks o sowie…,
s. 89, oraz tego, Czy suchanie jest trudne? Z zagadnie percepcji sztuki radiowej, [w:] tego,
Paradoks o sowie…, Toru 2002, s. 125.
33
Zob. K. Laskowicz, „ wiat za drzwiami”…, s. 27.
34
Zob. J. Tuszewski, Czy suchanie jest trudne?…, [w:] tego, Paradoks o sowie…, s. 129.
35
J. Mayen, O stylistyce utworów mówionych, Wrocaw 1972, s. 97–111.
36
Zob. schemat M. Kaziów, O dziele radiowym…, s. 95.
37
Tame, s. 233.
38
W 1935 w Anglii ogoszono nawet konkurs dla niewidomych autorów, w porozumieniu z Na-
rodowym Instytutem Opieki nad Ociemniaymi; tame, s. 29.
146
Joanna WAROSKA
Przystpujc do analizowania wirtualnych realizacji (widowisk albo sucho-
wisk), chc podkre
li, e s to wycznie hipotetyczne modele, a wyrónione
cechy mog wspówystpowa w konkretnych tekstach. W dramatach radiowych
opublikowanych w zbiorach Teatr wyobra
ni (1974 i 1977)
39
pojawiaj si ele-
menty
wiadczce o dominacji wizji scenicznej, cho, jak pisaam wcze
niej,
teksty te mog si róni od wariantów zawartych w tomach utworów poszcze-
gólnych pisarzy. wiadczy to o potrzebie ich upodobnienia do typowego drama-
tu, bez wzgldu na to, czy bya to inicjatywa autora, czy redaktora. We wstpie
do tomu z 1974 roku Andrzej Madej jako powód takich dziaa poda ch za-
adaptowania tych tekstów na scen, cho zaznaczy, e „kiedy ze suchowiska
trzeba zrobi widowisko, powstaje wiele rónego rodzaju kopotów”
40
. Prezen-
towane przez niego stanowisko potwierdza jednak przywoan na pocztku tez
o uznaniu dramatu scenicznego za gatunek bardziej nobliwy:
Wydawca oddaje je [pi utworów dramatycznych] w nasze rce z nadziej, e zostan
wykorzystane w teatrze, który bezpo
rednio przemawia do widza ze sceny, z nadziej, e
nadamy im peny ksztat sceniczny. My, to znaczy ludzie parajcy si teatrem, przede
wszystkim amatorskim, w jego najrozmaitszych formach
41
.
W drukowanych dramatach radiowych wystpuj didaskalia, które nazywaj
przestrze oraz dookre
laj zachowania postaci: „wchodzi”, „wychodzi”, „pod-
nosi si z fotela”, „rozsiada si”, „wychodzi ocigajc si”, „ukrywajc twarz
w doniach”, „poszturchujc”, „Mariolka próbuje taczy z Wa
cicielem” ( N),
„demonstruje”, „rzucajc si Dziadkowi na szyj” (DK), i wiele z nich skupia
si niemal wycznie na ruchu i ge
cie postaci, cho nie brak, oczywi
cie, uwag
bdcych instrukcj potencjalnych odgosów: nalewanie wódki, wznoszenie toa-
stu, telefonowanie, krztuszenie si, kichanie, kasanie, walenie pi
ci w stó,
chichot, pociganie nosem, pacz, a nawet ogólna szarpanina. Czasami informa-
cje zawarte w didaskaliach okazuj si zbyteczne, co sprzeciwia si zasadzie
ekonomiki sowa w dramacie radiowym, poniewa postacie powtarzaj je w dia-
logach, np.:
W drzwiach staje Albert niezauwaony przez rozmawiajcych w pokoju. W rku trzyma
walizk (A, s. 11)
ALBERT A ja wcale nie czekam. Stoj w drzwiach ju dobre dwie minuty (A, s. 12).
39
W zbiorze Teatr wyobra ni. Wybór suchowisk radiowych, Warszawa 1974 znalazy si nast-
pujce suchowiska: Wadysawa Terleckiego Zamie (Z), Jerzego Krzysztonia Towarzysz N
(TN), Kazimierza Orosia Brydyci (B), Henryka Bardijewskiego Jabo (J), Leszka Prokopa
Dua przerwa (DP); a w zbiorze Teatr wyobra
ni. Wybór suchowisk radiowych, Warszawa
1977: Henryka Bardijewskiego Albert (A), Jerzego Krzysztonia Sakramencka ulewa (SU), Te-
resy Lubkiewicz-Urbanowicz Kwiat paproci (KP), Janusza Oski
apa nied
wiedzia ( N), Je-
rzego Sulimy Kamiskiego Do koca wiata (DK); przywoujc odpowiednie fragmenty,
w nawiasie umieszczam podane powyej oznaczenie oraz numer strony.
40
A. Madej, Z notatnika reysera, [w:] Teatr wyobra ni. Wybór suchowisk, Warszawa 1974, s. 3.
41
Tame.
Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska…
147
Podobnie funkcjonuje zapowied: „Franciszek wprowadza Dyrektora z bu-
kietem kwiatów”, poniewa Dyrektor wchodzc, zwraca si do Mariolki sowa-
mi: „Kwiaty dla piknej damy” ( N, s. 71), czy stwierdzenie „Basieczka ley na
tapczanie” (DK, s. 87), gdy z rozmowy telefonicznej Anny z docentem wie-
my, e córka odpoczywa po egzaminie. Drugi przykad nabraby sensu wów-
czas, gdyby sytuacja w pokoju Basieczki pozostawaa w sprzeczno
ci z wyobra-
eniami jej matki.
W tej grupie dramatów didaskalia zawieraj wskazówki nastawione na
zmys wzroku: „wida, e jest czym
zajty” (A), „On i Ona przechodz na
pierwszy plan” (A), eksponuj rol
wiata – wczenie (SU; oddzielono tak pio-
senk Bazna zaczerpnit z Wieczoru Trzech Króli Williama Szekspira) i wyga-
szenie (A; SU; KP), oraz posuguj si sowem „scena” (w znaczeniu wyodrb-
nionej przestrzeni), by okre
li obecno
postaci (DP, A; DK), zanotowa od-
dalone odgosy: kroki (SU),
piew (KP), deszcz (SU), gwar lub warkot motoru (Z),
pojedyncze kwestie postaci (SU; DK), gr na pianinie (DK) lub dzwonek ( N).
Wyjtkowo pojawia si proscenium, wprowadzajc niejednorodno
przestrzeni
(TN; Staruszka wygasza swój monolog do widowni).
Równie w pozostaych, analizowanych przeze mnie dramatach, didaskalia
mog wyznacza jedynie kierunek dziaa reysera radiowego. Podmiot np. la-
koniczne okre
la miejsca akcji: wntrze królewskiego paacu, gaj (Bardijewski,
Filip wielki pan nad sob), paac Marszaka (Bardijewski, Grimm 62), „w gó-
rach”, „przed will” (Krasiski, Kochankowie z klasztoru Valdemosa) czy „na
maomiasteczkowej ulicy” (Krasiski, niadanie u Desdemony), pozostawiajc
jego udwikowienie reyserowi (przypomina to sytuacj dawnego dramatu,
zwaszcza komedii czy farsy, korzystajcych ze standardowych dekoracji).
W didaskaliach podmiot moe take okre
li intencje autora, np. ch napisania
paradokumentu:
Zdarzyo si to by moe naprawd w jednym z niewielkich miasteczek na polskich Zie-
miach Odzyskanych, przypuszczalnie w roku tysic dziewiset czterdziestym pitym.
Miejsce akcji: jednopitrowa willa, nieco na uboczu (Krasiski, Wkrótce nadejd bracia,
s. 177)
42
.
Podmiot ujawnia take wa ciwo ci niewidocznych przedmiotów, cho nie
wpywa to na przebieg akcji, ale raczej wynika z potrzeby zbudowania wiary-
godnej iluzji czasowo-przestrzennej. W realizacji radiowej didaskalia te zostan
pominite, a wprowadzony zamiast opisu dwik nie bdzie ju tak jednoznacz-
ny, np.:
(wychodzi, po chwili wraca z blaszanym garnuszkiem) (Krasiski, Wkrótce nadejd bra-
cia, s. 180)
(otwiera walizk i stawia cukier na stole) (Krasiski, Wkrótce nadejd bracia, s. 180)
42
Wszystkie dramaty Krasiskiego cytuj za wydaniem: niadanie u Desdemony, Warszawa
1976.
148
Joanna WAROSKA
Zrzuca z siebie paszcz, gwidc nerwowo pod nosem (Krasiski, Wkrótce nadejd bra-
cia, s. 186)
Sycha syren dalekomorskiego statku (Krasiski, Wkrótce nadejd bracia, s. 188)
Odgosy pyncego po morzu parostatku (Krasiski, Kochankowie z klasztoru Valdemo-
sa, s. 241)
Przejazd fiakrem ulicami Palmy (Krasiski, Kochankowie z klasztoru Valdemosa, s. 243)
(stawia garnek z mlekiem na palniku i biegnie co tchu do drzwi) (Krasiski, niadanie
u Desdemony, s. 213)
Szymon wyciera dokadnie nogi w wycieraczk (Krasiski, niadanie u Desdemony, s. 214).
Didaskalia nazywaj take nastrój opowie ci postaci (Piotr Müldner-Niec-
kowski, Barykada), ich miejsce w przestrzeni (Wadysaw Terlecki, Przyjd do
pani znów za rok), wykonywane przez nie gesty (np. gest Kozakiewicza; Müld-
ner-Nieckowski, Piórko), wykorzystujc w tym celu rozmaite
rodki artystycz-
ne, np. o milicji – „stateczny krok wadzy w podkutych butach” (Krzyszto, Stu-
dent i róa). Stosowane okre
lenie „plan” oznacza przestrze, czas, ale równie
odlego
od mikrofonu i wtedy jest to skrót wyraenia „plan akustyczny” (dra-
mat Czapa Krasiskiego rozgrywa si w celi, ale oprócz najbliszych odgosów
syszymy te turkot wozu z ulicy i oddalony pocig, co sygnalizuj ju poczt-
kowe didaskalia: „W trzecim planie ruszajcy ze stacji pocig osobowy”, s. 139).
Kady dwik, nawet ten najbardziej odlegy, moe okre
la losy bohaterów.
W sztuce Latarnia rudego kota Bardijewskiego król chroni si na wysp w cza-
sie zamieszek. Rozlegajcy si w nocy oskot i krzyki ludzkie zapowiadaj kata-
strof morsk, gdy kobieta latarnik nie zapalia
wiata, a tymczasem rano okazu-
je si, e nastpio rozgromienie „nieprzyjacielskiej floty interwencyjnej” (s. 38)
43
.
Podmiot dramatyczny moe take przej obowizki narratora wszechwie-
dzcego, który nie ogranicza si do relacjonowania wrae zmysowych, ale wy-
ja
nia zachowania swoich postaci, np.:
Tadeusz czuje, e przegra spraw. Jest mu bardzo gupio. Swoj porak maskuje gwiz-
daniem (Krasiski, niadanie u Desdemony, s. 232).
Nagle Hanka wybucha paczem. Jest to wielki przejmujcy pacz, który nagromadzi si
przez cae lata oczekiwania, a teraz przy tym zbyt dugim niadaniu nawis jak chmura
i wybuch nagle jak wiosenna burza (Krasiski, niadanie u Desdemony, s. 237).
Mimo pozornego nadmiaru informacji sceniczna realizacja wielu dramatów
radiowych zniszczyaby zamierzony przez autora efekt: niedookre
lenie zredu-
kowanych
44
postaci (do tego zagadnienia powróc w dalszej cz ci artykuu),
przestrzeni, wydarze. Tytuowy Albert (A) okazuje si robotem, Mokry i Suchy
43
Dramaty Henryka Bardijewskiego cytuj za: Sia przycigania, Warszawa 1975.
44
Redukcja jest jednym z podstawowych zjawisk sztuki radiowej (obok transformacji i deforma-
cji); zob. J. Tuszewski, Radio gada – radio gra, czyli prolegomena do istoty sztuki suchowej,
[w:] tego, Paradoks o sowie…, s. 114.
Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska…
149
(SU) zostali ograniczeni do skóconych gosów. Tylko w radiu mona utrzyma
w tajemnicy ci córki (DK), a finaowe sowa czowieka w niedwiedziej
skórze zabrzmi niejednoznacznie – uniewaniaj powag wydarze i otwieraj
nowy cykl farsowych sytuacji lub sprowadzaj je do zego snu gównej postaci,
której „bohaterski czyn” zniszczy dotychczasowe ycie:
Do pana, eby podzikowa. (
ciskajc Franciszkowi rce) Tam w ZOO przecie… y-
cie mi pan uratowa! ( N, s. 75).
W dramatach radiowych znajdujcych si w pobliu drugiego bieguna typo-
logicznego autor buduje
wiat przedstawiony niemal wycznie za pomoc
dwików: wskazuje miejsca zajmowane przez postacie, notuje ich ruch, zacho-
wanie oraz sposób mówienia. Iredyski i Terlecki rezygnuj przy tym niemal
cakowicie z osobowego podmiotu dziaa i ograniczaj didaskalia do stwier-
dze: „cisza”, „kroki”, „cmoknicia”, „stukot maszyny”, posuguj si podmio-
tem nieokre
lonym, np. „Idcy zatrzymuje si” (Terlecki, Biuro pisania poda
na maszynie, s. 73)
45
, „Kto suwa ciko butami” (Terlecki, Bielszy ni nieg, s. 45),
lub niemal paradoksem – „kroki te idce na gór” (Terlecki, Myliwi, s. 156).
Didaskalia ujawniaj take radiow wiadomo autorów. Wirtualny spek-
takl staje si wówczas dokadnie zaprojektowanym suchowiskiem, wykorzystu-
jcym wszelkie dostpne
rodki techniczne, monta oraz przerywniki, np.:
Do Czytelnika i reysera. W suchowisku tym szczególnie wane jest to akustyczne. Para
bohaterów wraz ze swoim przyjacielem przebywa przez cay prawie czas w tumie i t
obecno zajtych zabaw obcych ludzi trzeba stale uwydatnia. Wdrówce bohaterów
wród pawilonów wesoego miasteczka towarzyszy zbliajca si i odchodzca, nakada-
jca si na siebie muzyka. Tak zapeniona „przestrze akustyczna” powinna nada dia-
logowi nieco inny wymiar: sowa przebijaj si z pewnym oporem, std waga kadego
zdania – ale gdyby nie ten opór, nie ta niecodzienna sceneria, nigdy nie zostayby wy-
mówione (Bardijewski, Dystans, s. 189).
Wypowiedzi finaowe s wyciszane, urwane w pó sowa (Terlecki, Kuzyni,
Bielszy ni nieg, Odkrycia, Biuro pisania poda na maszynie, Trójkt z pie-
skiem; Krasiski, Na drodze, Bariera d
wiku, Czapa, Kwatery, Wkrótce nadej-
d bracia; Iredyski, Przed prelekcj) albo s wypowiadane w szczególny spo-
sób, przyjmujc funkcj pointy:
KATARZYNA: (Wyra
nie – to jest puenta:) Poczeka… poczeka, a ty zachorujesz!
(Müldner-Nieckowski, Ksina, s. 47)
46
.
Funkcj kody moe peni take dwik: „coraz natarczywsze tykanie zega-
ra” (Krasiski, Wkrótce nadejd bracia), co uzmysawia suchaczowi warto
upywajcego czasu, „d
wik tamy biegncej do tyu” (Iredyski, Suchowisko),
skrót najwaniejszych odgosów (Abramow-Newerly, Pi minut sawy). Cza-
45
Dramaty Wadysawa Terleckiego cytuj za: Herbatka z nieobecnym, Warszawa 1976.
46
W pracy cytuj teksty Piotra Müldnera-Nieckowskiego za wydaniem: Piórko. Dramaty radio-
we, Toru 2007.
150
Joanna WAROSKA
sami wraz z pocztkiem tworzy ona szczególn ram wyodrbniajc przedsta-
wiony
wiat z rzeczywisto
ci odbiorcy (ostry dwik w Kwadrofonii Iredyskiego;
narastajce kapanie wody – Mieszkanie do wynajcia Müldnera-Nieckowskiego).
Niektóre dramaty radiowe dokadnie wskazuj moment pojawienia si za-
powiedzi pocztkowej, a take kocowej (Bardijewski, Grimm 62; Abramow-
-Newerly, Dzwoni do drzwi – otwórz!, Pi minut sawy, Bajadera, Ala ma ko-
ta, Dnia oko piknego, Ja, ty, oni, lepy bokser), które mog zawiera genolo-
giczn klasyfikacj – „suchowisko” (Bardijewski, Odlot), „ba
radiowa dla
osób dorosych” (Bardijewski, Uprowadzenie). Gos zapowiadajcy moe te
przywoa poszczególne postacie na pocztku i/lub na kocu, by utrwali ich in-
dywidualne brzmienie w
wiadomo
ci suchacza (Bardijewski, Bat, Maa suita
polska), ale take rozpocz z nimi dialog, np.:
G OS: Teatr Polskiego Radia przedstawia suchowisko pod tytuem „Bat (strza z bata)
albo opowie
o tym, jak saper Mirkiewicz
wiat z min, prochu i zych ludzi rozbraja”.
Konieczne bd nastpujce osoby: Glaza – taboryta z batem w doni…
GLAZA: …a konie tak krótko trzymaem, e na lejcach gra!…
G OS: Konieczne s nastpujce osoby: Mirkiewicz – saper liryczny…
MIRKIEWICZ: …i sigam tam, gdzie ona ma zapalnik, a ona na to…
G OS: Cicho, Mirkiewicz. Konieczne s jeszcze nastpujce osoby: Ranny (cichy jk),
Gospodarz…
GOSPODARZ: Ja?
G OS: Oczywi
cie. Gospodarz. Gospodyni…
GOSPODARZ: A ona po co?
MIRKIEWICZ: No jake tak bez kobiety?
G OS: Cicho, Mirkiewicz. Gospodyni. A take róne gosy i odgosy (Bardijewski, Bat,
s. 95).
Gos moe przej funkcje narratora: ujawnia okoliczno ci wydarze, stresz-
cza zapowiadan sztuk, czsto w sposób ironiczny, by zbudowa dystans wo-
bec
wiata przedstawianego, np.:
G OS: Na cztery osoby dorose, których gosy zaraz usyszycie, przypadaj nastpujce
dobra: dyplom magistra, dyplom technika, pi hektarów ziemi ornej, dwa hektary ki,
jedno dziecko. Dyplomy s dosy
wiee, ziemia prastara, dziecko ma lat siedemna
cie
i bdzie z niego kobieta. S jeszcze mao okazae nieruchomo
ci, a z wyrobów przemy-
sowych – samochód.
Wystarczy tego, jest nadzieja, aby wspomniani przed chwil ludzie weszli ze sob w pe-
wien kontakt i zmuszeni zostali do powiedzenia paru my
li, które by moe was zainte-
resuj.
Wszyscy s Polakami, i pole, gdzie si znajduj, te ley w Polsce, mniej wicej po
rod-
ku (Bardijewski, Maa suita polska, s. 153).
Gos moe take wypowiedzie kocowy mora skierowany bezpo rednio do
suchacza. Tym samym znajduje si on na pograniczu dwóch
wiatów, sucho-
wiska i rzeczywisto
ci. Proponuje interpretacj wydarze i jednocze
nie dosko-
nale zna swoich suchaczy. Spenia wic niejako funkcj hermeneuty:
Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska…
151
G OS: Bya to ba
radiowa dla osób dorosych pod tytuem Uprowadzenie. Wszystkich
tych, którzy nie wierz, e Ona istnieje naprawd, prosimy, aby zechcieli rozejrze si
w
ród swoich znajomych z yczliw uwag… (Bardijewski, Uprowadzenie, s. 150).
Uwagi w didaskaliach dotycz uporzdkowania gosów w ewentualnej wer-
sji stereofonicznej (Bardijewski, Sia przycigania), konieczno
ci wprowadzenia
pogosu lub odrealnienia niektórych dwików (Bardijewski, Schody; Müldner-
-Nieckowski, Mieszkanie do wynajcia; Abramow-Newerly, Dzwoni do drzwi
– otwórz!; Krzyszto, Polonus w opaach), zastosowania „innej, czystej akusty-
ki” (Krzyszto, Polonus w opaach)
47
lub nakadania si planów dwikowych, np.:
Jeszcze raz muzyka na plan pierwszy. Akordy coraz bardziej dynamiczne. Fryderyk jest
jakby w stanie zahipnotyzowania. Tymczasem pani Sand i Maurycy znajduj si w mier-
telnym niebezpieczestwie. Wspili si na nag turni, skd nie ma adnego zejcia. Sy-
cha ich rozpaczliwie nawoywania. Gosy te s jednak tylko na wpó realne, jakby znie-
ksztacone przez echo (Krasiski, Kochankowie z klasztoru Valdemosa, s. 259).
Przywoywani autorzy oszczdnie korzystaj z ciszy (Krzyszto, Wielki ak-
tor i dziewczyna; Krasiski wprowadza okre
lenie „zupena prónia akustyczna,
jak gdyby przerwanie odbioru”; Bariera d
wiku, s. 78), która stanowi kontrast
wobec haasu (np. Krasiski, Zdjcie) lub oznacza
mier (Krzyszto, Wielki ak-
tor i dziewczyna).
wiat przedstawiony tych dramatów radiowych wyania si niemal z nico ci.
Kada informacja o jego „wygldzie” jest racjonalnie oszczdna
48
, a radykali ci
próbuj nawet wyeliminowa wszelk sceniczno i wyobraenia wizualne
49
. To
czsto dialog kilku postaci w schematycznie zarysowanej przestrzeni, przypad-
kowe spotkanie obcych sobie ludzi (Iredyski, Dzisiaj si tak nie taczy, Demo-
ny) nie zawsze szczerych wobec siebie (Krasiski, Wkrótce nadejd bracia).
Zapisana w tek
cie sytuacja komunikacyjna przypomina okoliczno
ci suchowi-
ska: postacie istniej w momencie wypowiadania poszczególnych kwestii. Taka
rozmowa suy nie tylko budowaniu codzienno
ci (potocznemu zagadywaniu
wiata, konwersacji uprzyjemniajcej czas – Terlecki Oczekiwanie czy Zamie),
ale czsto jest potrzeb uzyskania katharsis
50
. Postacie opowiadaj o swojej
przeszo
ci i popenionych zbrodniach, ale tak, by inni nie mogli wykorzysta
tych informacji – w Wieczorze imieninowym Terleckiego Kobieta po latach
przyznaje si przed Adwokatem do morderstwa ony swojego kochanka. Takie
dialogi nierównomierne, gdy jedna z postaci przejmuje obowizki suchacza,
nawizuj do rozmaitych sytuacji rzeczywistych: przesuchania (Terlecki, Kuzy-
ni, Przyjd do pani znów za rok), wywiadu (Terlecki, Tama), pisania podania
(Terlecki, Biuro pisania poda na maszynie). W dramatach pojawiaj si wów-
czas wspomnienia, retrospekcje, a bohater nabiera cech epickiego narratora.
47
Dramaty Jerzego Krzysztonia cytuj za: Polonus w opaach, Warszawa 1977.
48
W. Billip, Posowie, [do:] J. Krasiski, niadanie u Desdemony, s. 270.
49
Tame, s. 268.
50
Zob. Z. Macuanka, Posowie, [w:] W. Terlecki, Herbatka z nieobecnym, s. 263.
152
Joanna WAROSKA
Czasami równie posta próbuje przekroczy granic
wiata przedstawionego
i swój monolog kieruje wyranie do odbiorcy, jakby chciaa powiedzie mu co
na ucho. W tekstach pojawiaj si uwagi: „arliwie, z bliska” (Iredyski, Skd ta
wraliwo) albo „oddech blisko, jakby tu przy naszej twarzy” (Krasiski, wia-
to na redzie).
Wystpujce w dramatach radiowych postacie s zawsze silnie zredukowa-
ne, co ujawniaj ju spisy wystpujcych osób. Imiona i nazwiska pojawiaj si
jedynie wówczas, gdy akcja rozgrywa si w
ród znajomych, a jeszcze rzadziej
s to nazwiska znane (Bohdan Tomaszewski, Witold Dobrowolski, Stanisaw
Grzesiuk – Krzyszto, Zwolnienie mam do niedzieli). W Albercie Bardijewskie-
go wystpuj: On, Ona i Albert, ale nawet ostatnie nie jest imieniem, a jedynie
mark udoskonalanych robotów. Zazwyczaj postacie zostaj ograniczone do pci
i wieku (Kobieta, Mczyzna, Dziecko, Dziewczynka, Dziewczyna, Chopak,
Chopiec, Kole
), zawodu, roli spoecznej, penionej funkcji (Kierowca, Kon-
duktor, Majster, Pilot portowy, Palacz, Sdzia, Profesor, Stranik, Kasjerka,
Kelnerka, Kierownik depozytu, Tragarz, Administrator, Dozorca, onierz, Mar-
szaek, Adiutant, Król, Genera, Dostojnik ko
cielny, Emeryt, Emerytka, Kapi-
tan, Sierant, Krytyk, Poeta, Futurolog, Urzdnik, Minister, Kasjerka, Sprze-
dawca, Naukowiec, Zielarz, Prostytutka, Ekonomista, Spowiednik, Agent, Stu-
dent, Sdzia, Post, Przewodniczcy, Go
hotelowy, Pasaer, Prezes, Wicepre-
zes, Obcy, Klientka, Widz, Dziaacz, Matka, Szef) lub narodowo
ci (Italiano,
Espagnol). U Krasiskiego anonimowa posta (Przechodzie) staje si Tade-
uszem, dziki rozpoznaniu jej przez Szymona ( niadanie u Desdemony). Czsto
nastpuje zwielokrotnienie postaci, jakby nie posiaday one adnych jednostko-
wych cech i realizoway seri (typ): Modelka I, Modelka II, Modelka III, Dziew-
czyna I, Dziewczyna II, Sdzia I, Sdzia II, Sdzia III, Zaufany królewski I, Za-
ufany królewski II, Go
I, Go
II, Dyplomata I, Dyplomata II, Prezydent I,
Prezydent II, lub zostaj one sprowadzone wycznie do gosu, np. gosy chop-
ców (Krasiski, Bariera d
wiku), Gos (Bardijewski, Uprowadzenie; Krzysz-
to, Polonus w opaach; Abramow-Newerly, Dzwoni do drzwi – otwórz!; gosy
we wspomnieniach Mirkiewicza – Bardijewski, Bat), Gos Pana B. (Krzyszto,
Student i róa), chór (Bardijewski, Filip wielki pan nad sob, Jabo; Krzyszto,
Student i róa), „gwar tumu” (w Dystansie Bardijewskiego realizowany przez
siedem osób) lub diabelskie szepty (Krzyszto, Polonus w opaach). Oszczd-
no
, a czsto nawet brak jakichkolwiek cech wygldu skutkuje odmiennym opi-
sem dziewczyny przez trzech mczyzn w Nocy na Zaporou Krzysztonia
(blondynka, brunetka albo zielonooka).
Poza tym pojawiajce si w dramatach postacie czsto s zdezintegrowane
i skomplikowane charakterologicznie. Odbiorca poznaje ich psychik dziki
monologowi, strumieniowi
wiadomo
ci (Zdjcie Krasiskiego to zapis maja-
cze ciko chorego Pawa), syszy prze
ladujce je gosy (Iredyski, Kwadro-
fonia; Abramow-Newerly, Dzwoni do drzwi – otwórz!, Ja, ty, oni). Czasami
Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska…
153
posta buduje
wiat równolegy (Iredyski, Skd ta wraliwo), uprawdopo-
dobniony odpowiednimi dwikami zapisanymi w didaskaliach (Iredyski, Ibis
– „warczenie”, „pisknicie”; Müldner-Nieckowski, Piórko – „trzepotanie skrzy-
de”). Znaki ikoniczne towarzysz take opowie
ciom postaci (Müldner-Niec-
kowski, Barykada; Abramow-Newerly, Licytacja) oraz ich snom (Müldner-
-Nieckowski, Czarna skrzynka).
W dramatach radiowych wystpuje homogeniczno bytowa postaci – istnie-
je ten, kto mówi, bez wzgldu na niejednorodno
przestrzeni (rozmowa telefo-
niczna
51
, gos listu rozbrzmiewajcy z „innego planu” – Greta piszca do Stor-
cha, Abramow-Newerly, mier po latach), sposobu istnienia (wspomnienia,
marzenia, anioy, diaby lub
mier – Bardijewski, Niezwyke wiato; Krzysz-
to, Polonus w opaach, Wielki aktor i dziewczyna). Gos postaci moe zosta
mechanicznie zmieniony: telefon, tuba z maszynowni (Krasiski, wiato na re-
dzie), krótkofalówka (Krzyszto, Polonus w opaach) czy ta
ma magnetofonowa
(Krasiski, Bariera d
wiku; Krzyszto, Zwolnienie mam do niedzieli), a identy-
fikacj gosow utrudnia moe równie przypisanie postaci wielu ról (Abra-
mow-Newerly, Bajadera, Licytacja). Niejednoznaczno
, take ontologiczna,
osób odmienia sposób czytania utworu z mimetycznego na metaforyczny.
W Biurze znalezionych rzeczy Terleckiego banalna rozmowa stopniowo prze-
ksztaca si w spowied Mczyzny, jego rozrachunek z dawno zapomnianymi
osobami i wydarzeniami – kradzie broszki, wykradzenie listów kompromituj-
cych dawn kochank. Tym samym pocztkowy dialog midzy nim a Wa
cicie-
lem, który stopniowo staje si przewonikiem zmarych lub stranikiem niedo-
strzegalnej granicy, nabywa nowych znacze:
M
CZYZNA: Wa
ciwie… nie wiem… Dla jakiego
powodu musiaem pana przecie
szuka, do licha.
W ACICIEL: Mnie?
M
CZYZNA: No, tego paskiego interesu.
W ACICIEL: Rozumiem. Zapomnia pan, co tu pana sprowadza.
M
CZYZNA: Nie pojmuj, jak to si stao? Bardzo jestem zmczony. Musiaem tu
dugo i
, ale wobec tego…
W ACICIEL: Prosz si uspokoi. Przypomni pan sobie wszystko z pewno
ci. To jest
bardzo wygodny fotel. Takie same fotele stay w domu, w którym pan si urodzi, praw-
da? Niech pan siedzi wygodnie, prosz si rozluni. Powoli wszystko pan sobie przy-
pomni (W. Terlecki, Biuro znalezionych rzeczy, s. 243).
W ACICIEL: Teraz pozostanie pan ze swoim zmczeniem. Ono bdzie pana wiecz-
nym udziaem. Jak wy si mylicie sdzc, e po przekroczeniu tej granicy, któr pan
przekroczy przychodzc tutaj, czeka was wszystkich spokój i niepami (W. Terlecki,
Biuro znalezionych rzeczy, s. 256).
51
Kaziów uznaje telefon za element chtnie stosowany w suchowiskach (w midzywojniu, np.
Janina Morawska w Miecie Santa Cruz), cho warto pamita, e stosowali go czsto take
dramaturdzy Dwudziestolecia; zob. M. Kaziów, O dziele radiowym…, s. 174–175.
154
Joanna WAROSKA
W tekst dramatów radiowych rzadko zostaje wpisana indywidualizacja go-
sowa postaci, gdy kada taka próba grozi niebezpieczestwem satyry. Czsto
jedynym sposobem zrónicowania s znaki interpunkcyjne, wyznaczajce wzno-
szenie lub opadanie tonu gosu albo tempo mówienia (pauzy). Najciekawszy pod
tym wzgldem jest Kwiat paproci: Prezes mówi „monotonnie, zacigajc kre-
sowo”, stosuje archaizmy, by podkre
li potrzeb powrotu do tradycji dawnych,
np. „sucha hadko”, a rozmawiajc z komputerem, trzykrotnie powtarza kwe-
sti, co wzmaga wraenie mechaniczno
ci. Adwentowicz wypowiada si ponu-
ro, co potwierdza jego niech do systemu, Zo
ka kad swoj telefoniczn wy-
powied rozpoczyna od efektownego „Helooo!”, a podna Helka nuci,
mieje
si, pacze, pociga nosem i stara si by zalotna.
Zmiana sposobu mówienia jest dla postaci form naoenia maski i w dida-
skaliach pojawia si wówczas uwaga „innym gosem” (ona odgrywajca przez
mem, jak zjedna sobie córk i jej przyszego ma, Müldner-Nieckowski,
Szczeniak; Chopiec przemieniony w dorosego mówi basem, co notuj skrupu-
latnie didaskalia, a spis osób podaje podwójn obsad roli – Zofia Raciborska
i Stanisaw Pawlu
kiewicz, co jest ju jednak zapisem rzeczywistego suchowi-
ska, Bardijewski, Grimm 62).
Paszczyzna jzykowa moe by take sposobem skonfrontowania odmien-
nych
rodowisk – modych i starych, wyksztaconych i niewyksztaconych.
W dramacie Do koca wiata sposób mówienia Dziadka jest sprzeciwem wobec
hipokryzji syna i synowej:
KAROL: Ten twój jzyk, ojciec! Wim, powim, rychtyk i tak dalej… Mój Boe, mamy
teraz takie doskonae warunki, trzeba i
w gór, na kultur nigdy nie jest za póno. Mnie
jak mnie, mnie tam nie zaley. Ale sam ojciec wie, jacy tu do nas ludzie przychodz.
A wzory ojciec ma dobre. Wszyscy tutaj w domu mówimy piknym jzykiem literackim,
wystarczy si tylko troch osucha…
DZIADEK: Osucho, jo? Dzienkuja szanownymu panu docyntowi. Uprzejmia si pole-
com, cauje rczke, dupke, pani doktórowej.
KAROL: Wa
nie takiego gadania nie lubi (DK, s. 84).
W sztuce apa nied wiedzia spotykaj si natomiast inteligent (doktor fizy-
ki) i Czesaw, który nie uywa wprawdzie wulgaryzmów (sztuka pochodzi
z czasów, gdy radio w kadej audycji miao promowa poprawn polszczyzn),
ale zastpuje je eufemizmami: „kurka wodna” czy „kurza niewinno
”. Jzyk
Czesawa skada si przede wszystkim z klisz i wyrae potocznych, by przywo-
a sformuowania z pierwszej strony: „kombinowa sobie”, „to koniec, bdzie
po Cze
ku”, „niech ja skonam”, „w dech”, „co za czowiek, jak pragn”, „pó
basa z zagrych”, „na tym cholernym wygwizdowie”, „ycie na wosku”, „jak
si tak omskem z tego muru”, „nogi z waty i ciarki mi po plecach zaczy la-
ta”, „sup!” (forma toastu).
Autorzy dbaj natomiast o gosow realizacj swoich dramatów. Reguluj
tempo wypowiedzi (pauzy, wielokropki, pisownia nierozdzielna: „takalbonie” –
Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska…
155
Krzyszto, Rocznica mercedesa), wprowadzaj nerwowe jkanie postaci („Ma-
marek, t-ty nie masz g-gorczki?”; Krzyszto, Rocznica mercedesa), skandowa-
nie (np. „obu-chem”, „bie-dron-ka”; Iredyski, Koniec stworzenia; „zna-ko-mi-
-tej”, „chro-mo-l”; Abramow-Newerly, Dzwoni do drzwi – otwórz!) albo te
próbuj odrealni wypowied: „Komu-pani-bdziesz-gow-krci? Pani-Mali-
nowska? Nam? Bo-my-to-oczu-nie-mamy? Jak-byk. Na klepsydrze-stao-wy-pi…
Aaaaaaaaa!” (wypowied Chóru – Krzyszto, Student i róa). Sposób mówienia
ujawnia nastrój postaci oraz relacje midzy osobami. W dramacie Müldnera-
-Nieckowskiego Ksina chora na raka Katarzyna w obecno
ci ma Mariana
mechanicznie powtarza wyrazy, wyje, krzyczy i mówi w sposób amimetyczny:
„(Gosem przenikliwym, pospiesznym, z mechanicznym akcentowaniem wyrazów
w zdaniu)” (s. 36), zupenie inaczej zwraca si do Oli – „(Od tej pory mówi nor-
malnym, spokojnym gosem, prawidowo akcentujc wyrazy. Czuje si, e jest
osabiona i zdezorientowana)” (s. 43), oraz do ma podczas ostatniego spotka-
nia: „(Gosem osoby zdrowej, ale bardzo zmczonej)” (s. 46).
Dramaty radiowe to niemal arie na gosy. Autorzy dbaj o rytmizowanie po-
szczególnych wypowiedzi albo cz je w jedno zdanie:
STARSZY: (gos jego nakada si na gosy Modszego i Trzeciego) Co w zasadzie nie
odbiega od
wiatowej przecitnej…
M ODSZY: I przy znacznym wyprzedzeniu wskazuje na znaczny dynamizm rozwojowy…
STARSZY: Ogniw naszego aparatu partyjno-gospodarczego gmin…
TRZECI: Co w oparciu z kolei…
STARSZY: O nasze dobre do
wiadczenia, pogbion ocen i szczegóowe ustalenia…
(Abramow-Newerly, Dnia oko piknego, s. 238).
Nastpuje teraz trio gosów mówionych w rytmie wahada, prowadzonych muzycznie, na
rónych nateniach. Powoli wchodzi d
wik odksztaconych dzwonów – dziwnie gu-
chych – które tworz miarowy akompaniament. Wcieke forte w kulminacji – i absolutna
cisza (Abramow-Newerly, Ja, ty, oni, s. 260).
Omawiane utwory eksponuj funkcj dramatyczn dialogów, wic ich akcja
ogranicza si niemal wycznie do wymiany replik, ironicznych uwag albo do
odkrycia/ujawnienia prawdy. Najcz
ciej rozmowy dotycz jakiego
wydarzenia
przedakcji, zmieniajcego ich ycie, lub s skutkiem spotkania obcych sobie po-
staci. Utwory te silnie oddziauj na emocje suchacza (Krasiski, Na drodze)
albo osi ich akcji jest niemono
zrozumienia drugiego czowieka (Iredyski,
Fragmenty listów miosnych; Krasiski, Interpretacja, ale take rozmaite przy-
padki rozmijania si rozmówców – Bardijewski, Schody; Abramow-Newerly,
mier po latach, Na szosie). Dramaty radiowe mog skada si z mikroscenek,
przylegajcych do siebie z pominiciem zwizków przyczynowo-skutkowych.
Przestaj wówczas na
ladowa naturalny porzdek wydarze, wprowadzajc
element montau, by poczy róne miejsca i róne czasy (np. Krasiski, Filip
z prawd w oczach; Abramow-Newerly, Ala ma kota) i sprawiaj wraenie, e
mona by je uzupeni dopisanymi sytuacjami. Takim niemal otwartym tekstem
156
Joanna WAROSKA
jest Uprowadzenie Bardijewskiego. Kolejne scenki przedstawiaj narastajc
w
ród ludzi ozibo
po uwizieniu bogini mio
ci, a postacie pojawiaj si ko-
lejno, bez wymieniania ich w pocztkowym spisie. Tak kompozycj zapowia-
daj ju wstpne didaskalia:
Utwór ten ma w zasadzie troje bohaterów, chocia aktorów wystpi ponad dziesiciu.
Pierwszym stale rozpoznawalnym jest Porywacz. Podobnie – Ona. Trzeci natomiast to
bohater zbiorowy: mnóstwo ludzi rónych zawodów i kondycji, którzy wystpi jako ano-
nimowe gosy. Kady z aktorów moe gra po kilka z tych pojawiajcych si i mijajcych
postaci (Bardijewski, Uprowadzenie, s. 135).
Suchowe rozpoznawanie wydarze generuje wiele miejsc pustych w wie-
cie przedstawionym, uwydatnia jego tajemniczo
i niedookre
lenie – w Piórku
Müldnera-Nieckowskiego zajcie bohaterów objawia si seriami szmerów,
zgrzytów, pluska i piowania, cho policjanci zaalarmowani przez ssiadów
znajduj jedynie piórko w niebieskie paski. W finale pojawiaj si wic zaska-
kujce odkrycia: postacie to bohaterowie cudzej sztuki (Müldner-Nieckowski,
Cyrulik) lub element obrazu (Müldner-Nieckowski, Kasa), na jaw wychodz
nieznane fakty z czyjego
ycia (Terlecki, Odkrycia), posta okazuje si kim
zupenie innym (w dramacie Wkrótce nadejd bracia Krasiskiego Mczyzna
to niedoszy kat Ady), a w Ksinej Müldnera-Nieckowskiego histori trójkta
maeskiego, uzupenian majaczeniami chorej Katarzyny o ksiciu Kazimie-
rzu, koczy jego telefon. Jednocze
nie ostateczna interpretacja wielu przedsta-
wionych sytuacji nie jest moliwa, nie wiadomo np., czy Alibi, czyli igraszki ro-
dzinne Krzysztonia to jedynie czarny humor, czy moe przygotowanie do zabój-
stwa dziadka?
W ród dwików budujcych wiat przedstawiony znajduj si dwiki nie-
dookre
lone, np. „cichy gwizd, jakby piew ptaka” (Kwiat paproci), „dziwne,
trudne do okrelenia – przypominaj sypanie grochu na bben” (Krasiski, Ko-
chankowie z klasztoru Valdemosa, s. 263), „ni to miech, ni to pacz mczyzny”
(Krasiski, Bariera d
wiku, s. 81), oraz dwiki ikoniczne, ilustrujce akcj
(np. dzwonek telefonu, tupot nóg, chrzst piasku), przestrze (np. rwetes lub
gwar ujawniajcy obecno
innych osób – Bardijewski Dystans; Krzyszto
Wielki aktor i dziewczyna; Abramow-Newerly Czy mona si dosi?), zacho-
wanie postaci (fortepian w Kochankach z klasztoru Valdemosa Krasiskiego; al-
fabet Morse’a, którym porozumiewaj si winiowie, Krasiski Czapa) lub ich
stan psychiczny (w Interpretacji Krasiskiego
piewak wci wystukuje na pia-
ninie jak
melodi jednym palcem; muzyka liryczna w Trwodze wród kamieni
Bardijewskiego; jazzowe motywy grane przez Leona „od niechcenia” w finale
zastpuje „dziarski fragment jakiego marsza”; Bardijewski, Sia przycigania),
oraz przerywniki oddzielajce poszczególne sceny, zwaszcza gdy towarzyszy
im zmiana miejsca (Bardijewski, Grimm 62). Przerywnik rytmizuje wirtualne
suchowisko, dlatego na podkre
lenie zasuguje uwaga: „bez przerywnika” (Kra-
siski, Kochankowie z klasztoru Valdemosa, s. 265), pojawiajca si midzy
Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska…
157
dwoma odrbnymi dialogami (inne postacie, czas i miejsce), i moe dookre
la
sztuk: pozytywka buduje nastrój mieszczaskiego mieszkania (Bardijewski,
Odlot), stylizowane utwory muzyczne wyznaczaj poszczególne cz
ci w Maej
suicie polskiej (mazurek, kolda albo koysanka, kujawiak). W ostatnim z przy-
woanych dramatów motyw grany na organkach za
wiadcza o bytno
ci ducha.
Odrealniony dwik czsto wprowadza fantastyk (efekty dziaalno ci Kr-
pego w Grimm 62 Bardijewskiego, np.: „Efekt jadcej karety przechodzi w prze-
cigy gwizd jak przy starcie rakiety, po czym znów powraca i kareta staje”
(s. 49)) lub z dwiku ikonicznego staje si sygnaem stanu wewntrznego po-
staci, np. odgosy pracy rzebiarza w dramacie Trwoga wród kamieni: „Kucie
w kamieniu – coraz bardziej odrealnione – po czym na powrót zwyczajne”
(s. 86), „Kucie w kamieniu, coraz bardziej odrealnione, przechodzce z wolna
w liryczn melodi, gwatownie urwan” (s. 88).
Dwiki mog tworzy uporzdkowany chaos, np. etiuda na temat pierwsze-
go dnia wolno
ci, towarzyszca modemu chopakowi Szymonowi przy wyj
ciu
z wizienia:
Natychmiast po jej [bramy wiziennej] zatrza
niciu do uszu Szymona dobiegaj natar-
czywe odgosy wolno
ci: jadca po bruku furmanka i biegnca za ni gromada dzieci.
„Ja ci si uczepi, szczeniaku!”, „Batem go, panie furman, batem go!”, perkotanie ci-
gnika, pacz maego dziecka i ujadanie psa. Gos woajcej matki: „Gosia, Jurek, do do-
mu!”, „Zaraz, mamo, zaraz!”. Dwiki fortepianu i trzepania chodnika. Gosy ptaków
i bicie ko
cielnego dzwonu. Wszystko to, z pocztku naturalistyczne, zlewa si w kocu
w jeden wielki haas i odrealnione – wycisza (Krasiski, niadanie u Desdemony, s. 206).
W dramacie ten dwikowy obraz przywouje take Szymon w rozmowie
z Hank, on Tadeusza, by udowodni, e wizienie to cisza, a wolno
, ycie,
to haas:
HANKA: […] Wic co pan czu?
SZYMON: Nie wiem, prosz pani, chyba nic.
HANKA: Jak to nic?
SZYMON: Nic. Haas.
HANKA: Haas?
SZYMON: Tak, haas. Obojtny haas. Przez tyle lat my
laem nad tym, czym jest, pro-
sz pani, wolno
…
[…]
No, wa
nie tak… Najpierw jechaa furmanka. Po bruku. Za ni biega gromadka dzieci.
Furman krzycza: „Ja ci si uczepi, szczeniaku!”. A które
z tej gromadki: „Batem go,
panie furman, batem go!”. Potem perkota cignik, pakao mae dziecko i ujada pies.
[…]
Jaka
matka woaa: „Gosia, Jurek, do domu!”.
[…]
… jeszcze sycha byo trzepanie chodnika, gosy ptaków, bicie ko
cielnego dzwonu,
duo go
niej ni w celi, i kto
gra na pianinie.
ADAM: Brawo! Co za zmys obserwacji! W porzdku, to jest wa
nie wolno
. Ale co
pan przy tym czu?
SZYMON: Ju powiedziaem, nic (Krasiski, niadanie u Desdemony, s. 220–221).
158
Joanna WAROSKA
Autorzy korzystaj take z rozpoznawalnych utworów muzycznych, które
w takich sytuacjach speniaj funkcj znaku: utwory Chopina – mazurek palmej-
ski, preludium es-moll nr 14, preludium d-moll nr 24 (Krasiski, Kochankowie
z klasztoru Valdemosa), Marsz pogrzebowy (Krasiski, Bariera d
wiku), melo-
dia Gershwina (Krzyszto, Rocznica mercedesa), piosenki wojenne (Krasiski,
Kwatery; Krzyszto, Rocznica mercedesa), piosenka Ostatnia niedziela (Krasi-
ski, Bariera d
wiku), Zielony mosteczek, O Natalio, Natalio (Krasiski, nia-
danie u Desdemony) czy Marsz entuzjastów Dunajewskiego (Abramow-Newer-
ly, Dnia oko piknego). Buduj one
wiat przedstawiony, cho mog take pe-
ni funkcj przerywników. W dramacie Dnia oko piknego nucona piosenka
W poniedziaek rano kosi ojciec siano staje si stopniowo
piewem chóralnym
(Abramow-Newerly, Dnia oko piknego, s. 238), a pojedynczy gwizd Marsza
entuzjastów zastpowany jest przez nagranie wokalne (Abramow-Newerly, Dnia
oko piknego, s. 239).
Dwiki potguj dramatyzm wydarze (Preludium deszczowe Chopina
zlewa si z ulew, która niemal uniemoliwia powrót Sand i jej syna, Mauryce-
go, do klasztoru – Krasiski, Kochankowie z klasztoru Valdemosa), notuj ruch
postaci (przybliajca lub oddalajca si piosenka Sza dzieweczka do laseczka
w Kwiecie paproci; warkot motoru w Zamieci Krzysztonia; Dystans Bardijew-
skiego), a przede wszystkim rytmizuj utwór (Kwiat paproci; Müldner-
Nieckowski, Mieszkanie do wynajcia).
Tuszewski przypomina, e rónica midzy dramatem scenicznym a radio-
wym nie polega wycznie na odmienno ci didaskaliów
52
, a przedstawione prze-
ze mnie przykady udowadniaj rónorodno
dramatów radiowych. Autorzy al-
bo wykorzystuj tradycyjne
rodki dramatyczne, wówczas powstay utwór róni
si jedynie docelowym medium (teatr zostaje zastpiony radiem, cho nadal
podmiot dramatyczny opisuje przede wszystkim widzialno
wiata), albo bar-
dzo precyzyjnie konstruuj potencjalne suchowiska i wtedy redukuj
wiat
(w tym równie postacie) do odgosów i dwików, montuj poszczególne cz-
ci za pomoc przerywników i domagaj si od odbiorcy/czytelnika specyficz-
nego rodzaju wyobrani. Wyobrani suchowej. Swoje
wiaty buduj z odgo-
sów naturalnych, towarzyszcych codziennym czynno
ciom (funkcja mimetycz-
na), znanych utworów muzycznych, ale take próbuj zapisa w sowach dwi-
ki oryginalne, wymy
lone na potrzeby utworu.
52
J. Tuszewski, O sztuce na d wiki i gosy, czyli niektóre aspekty estetyki suchowiska, [w:] te-
go, Paradoks o sowie…, s. 152.
Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska…
159
Summary
Virtual visual and acoustic performances in radio dramas
In this article I analyze the methods of creating the world as presented in post-war radio dra-
mas. I place particular works between two hypothetical models: from faithfulness to traditional
dramatic solutions, with enhancing the value of the word and the dialog (the prototype is in this
case the conversational art that requires the director to soundtrack it before being broadcast) and
highlighting the visibility of the world presented, up to being almost entirely limited to acoustic
means, by placing the technical capabilities of the radio (stereo, echo and after-sound effect,
sounds made unreal…) and the radio drama setting (announcement, interludes, music) into the
text. In the stage directions of dramas concentrating around the second pole, the authors make use
of everyday sounds (mimetic function), known music pieces, but also attempt to put some real
sounds devised for the purpose of the drama into words.
P R A C E NA U K O W E A k a d e mi i i m. J a n a D u g o s z a w C z s t o ch o wi e
Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury
2011, z. XII
Zbyszek J DRZEJEWSKI
Jeszcze o budynkach teatralnych
dziewitnastowiecznej Czstochowy
W poprzedniej pracy, po wiconej pocztkom sceny zawodowej w Czsto-
chowie
1
, przedstawiem midzy innymi nieznany wspóczesnym badaczom tego
tematu, chocia opisany ju w roku 1933 w lokalnej prasie przez inyniera
H. Wilczyskiego
2
, teatr w domu Kacpra Benduskiego, jednego z pionierów
miejscowego przemysu i budownictwa w latach powstawania nowoczesnej
Czstochowy na pocztku XIX wieku. Teatr ten zosta zaadaptowany z pierwot-
nego, pitrowego budynku przemysowego, jaki Kacper Benduski wystawi oko-
o roku 1827 przy ówczesnej ulicy Panny Marii na placu 127 (dzi
Aleja NMP
19). Poznali
my ten teatr, gdy na pocztku lat 50. go
cili w Czstochowie akto-
rzy Feliksa Stobiskiego. Przez ca t dekad i prawie do poowy lat 60. zarz-
dza nim miejscowy magistrat. Po
mierci Kacpra Benduskiego w roku 1843
bowiem, nalece niegdy
do niego place i zabudowania nie znalazy, mimo
licznej rodziny Kacpra, odpowiedniego gospodarza, ulegay potgujcemu si
zadueniu i dewastacji, i w rezultacie zostay przejte pod kuratel wadz miasta.
Poza potwierdzeniem istnienia wspomnianego obiektu, wykazaem w tamtej
publikacji, e w pierwszym, pionierskim okresie dziaalno
ci zawodowych ze-
spoów teatralnych w Czstochowie, zapocztkowanym wizyt zespou Wincen-
tego Raszewskiego w roku 1841 i trwajcym, jak dotd sdzono, do schyku lat
60., wdrowne towarzystwa aktorskie odwiedziy miasto prawie trzydziestokrot-
nie. Wbrew utartej opinii, jakoby kontakty czstochowskiej publiczno
ci z twór-
1
Por.: Z. Jdrzejewski, O teatrze w domu Kacpra Benduskiego i o pierwszych czstochowskich
przedstawieniach zawodowych towarzystw aktorskich, [w:] Literatura i kultura w Czstocho-
wie, Czstochowa w literaturze i kulturze, red. E. Hurnikowa, E. Wróbel, A. Wypych-Gawro-
ska, Czstochowa 2009, s. 177. Artyku niniejszy stanowi cig dalszy tamtej publikacji.
2
Por. H. Wilczyski, Poóke kartki z dziejów Czstochowy, „Sowo Czstochowskie” 1933,
nr 200 i 201.
162
Zbyszek J DRZEJEWSKI
czo
ci teatraln w tym okresie byy ledwie sporadyczne, okazao si wic, e
przedstawienia odbyway si tu w miar regularnie, bo niemal co roku, gównie
w sezonach letnich, w porze jasnogórskich odpustów.
Zachcony rezultatami tamtych poszukiwa postanowiem zaj si równie
kolejnym okresem ycia teatralnego w Czstochowie. Wedug dotychczasowych
ustale badawczych mia si on rozpocz w roku 1870, wraz z wybudowaniem
przez Teofila Zapakiewicza kamienicy, stojcej do dzi
w Alei NMP pod nr. 19,
w której urzdzi on obszerny, dwupitrowy teatr, zwany potocznie Miejsco-
wym. Do niedawna uchodzi on za pierwszy stay obiekt teatralny w mie
cie.
Geneza teatru Zapakiewicza siga roku 1855. 12 sierpnia tego roku „umar
Józef Benduski, fortepianista, lat trzydzie
ci pi liczcy, zostawiwszy po sobie
owdowia on Paulin z Luxów, w Nowej Czstochowie zamieszka”
3
. Józef
by najpewniej najstarszym rodzonym synem Kacpra Benduskiego, który zdoa
doy dojrzao
ci i zaoy rodzin
4
.
Poza tym, co napisano o Józefie Benduskim
5
w ksidze parafialnej, wiemy
jeszcze, e osieroci on czwórk dzieci, on za
pozostawi w stanie brzemien-
nym i e wa
nie dziki onie, Paulinie, by spowinowacony z artyst malarzem
Teofilem Baejem Luxem i z innymi, mniej od Baeja znanymi, czstochow-
skimi malarzami cechowymi
6
. Wskazówki dotyczce profesji Józefa nie s ju
tak jednoznaczne, mona jednak na ich podstawie wnosi, e zajmowa si
w pierwszej kolejno
ci strojeniem i napraw instrumentów, w tym fortepianów
i organów
7
. Mona te z duym prawdopodobiestwem przyj, e czymkol-
wiek trudni si zawodowo, przejawia przy tym jakie
predyspozycje i zaintere-
sowania artystyczne. By moe odziedziczy ów osobliwy temperament po ojcu,
tyle e Kacper objawia swoje wyjtkowe uzdolnienia i swoje, w pewnym sen-
3
Archiwum Pastwowe w Czstochowie (w dalszym przytaczaniu: APCz), Urzd Stanu Cywil-
nego (w dalszym przytaczaniu: USC), parafia w. Zygmunta w Czstochowie, r. 1855, k. 167.
4
Dwa lata przed nim urodzi si Rychard Benduski, przypuszczalnie pierworodny syn Kacpra
i jego drugiej ony, Heleny, por.: APCz, USC, parafia
w. Zygmunta, r. 1819, k. 31. W doku-
mentacji spadku po Kacprze imi tego syna nie wystpuje, prawdopodobnie zmar nie osi-
gnwszy wieku dojrzaego.
5
Imi Józef nosi równie jeden z modszych braci Kacpra, który zreszt przey i brata, i bra-
tanka.
6
Por.: APCz, Akta Miasta Czstochowy (w dalszym przytaczaniu: AMCz) 136, k. 3–4, 6–8; tak-
e [w:] Sownik artystów polskich i obcych w Polsce dziaajcych (zmarych przed 1966 r.),
t. 5, Warszawa 1993, s. 154.
7
Oprócz nazwy „fortepianista”, uytej w ksidze parafialnej, w dokumencie odnotowanym
w poprzednim przypisie (AMCz 136, k. 3) wystpuje przy jego nazwisku termin „orgarmistrz”,
oba za
wyrazy mogy oznacza zarówno muzyków, instrumentalistów, jak tym bardziej stro-
icieli lub budowniczych organów i fortepianów, por.: Sownik jzyka polskiego S.B. Lindego,
take sowniki M. Orgelbranda i J. Karowicza. W ksigach rachunkowych kasy miejskiej z lat
1846 i 1849 jest on wymieniany jako patnik podatku od dochodu „z fortepianów”, por.: APCz,
AMCz 493, k. 176; 494, k. 290. Prace muzykologiczne po
wicone Jasnej Górze i Czstocho-
wie postaci Józefa Benduskiego nie rejestruj.
Jeszcze o budynkach teatralnych dziewitnastowiecznej Czstochowy
163
sie, szalestwo, na innych polach. By moe to wa
nie z powodu swojej szcze-
gólnej pasji zaniedbywa sprawy spadkowe. W kadym razie wraz ze
mierci
Józefa ga
nie romantyczna gorczka dynastii Benduskich. Ju niebawem sko-
czy si te pierwszy, pionierski etap historii czstochowskiego teatru. Bdzie on
stopniowo wchodzi w nowy okres, mniej spontaniczny od poprzedniego, za to
bardziej nacechowany pragmatyzmem i rutyn.
W dwa miesice po mierci Józefa wdowa po nim, Paulina, wystpia do
magistratu „o ustanowienie opieki nad dziemi pochodzcymi z maestwa ze
zmarym mem”
8
. W istocie chodzio o odzyskanie prawa do spadku po Kac-
prze Benduskim dla niej i jej dzieci. Zabiegi Pauliny trway a do roku 1864,
gdy magistrat, zapewne na jej pro
b, wyda
wiadectwo potwierdzajce, e pla-
ce przy ulicy Panny Marii o numerach 127, 128 i 129, wraz z budynkami, sta-
nowiy wasno
Kacpra Benduskiego
9
. wiadectwo jest ju pozbawione dopi-
sywanej przez ostatnie lata klauzuli o zajciu majtku przez miasto. Mogo to
oznacza, e sukcesorzy Kacpra odzyskali prawa do spadku i e Paulinie wolno
ju byo tym majtkiem swobodnie rozporzdza.
W roku 1866 Paulina Benduska sprzedaa budynek teatralny wraz z placem,
pooonym „przy ulicy Panny Marii, dawniej pod numerem sto dwudziestym
siódmym (127), a dzi
pod numerem sze
dziesitym siódmym (67), [rozcigaj-
cym si] od szpitala Panny Marii do nieruchomo
ci skadajcej si z [parterowe-
go] domu i placu numerem sze
dziesitym ósmym (68) oznaczonej”
10
Teofilowi
Zapakiewiczowi, zamieszkaemu w Czstochowie
11
.
Zapakiewicz wa nie rozkrca swoje kupieckie interesy: prowadzi tu jaki
szynk
12
, a take bilard
13
, handlowa wyrobami tytoniowymi
14
, ale przede
wszystkim skupowa parcele i zabudowania, których pierwotni wa
ciciele nie
byli w stanie utrzyma. W ten sposób, jeszcze przed przejciem schedy po Ben-
duskim, sta si te posiadaczem majtku innego pioniera czstochowskiego bu-
downictwa, kowskiego
15
. Wkrótce zreszt zajmie si gorliwiej handlem nieru-
chomo ciami.
8
APCz, AMCz 136, k. 1.
9
Por.: APCz, AMCz 1678, k. 87.
10
APCz, AMCz 1678, k. 47–48, 74–75. Place Kacpra Benduskiego pierwotnie nosiy numery
127, 128 i 129, w latach 60. odpowiednio 67, 68 i 69, a wkrótce po tym byy ju oznaczane
numerami 69, 69a i 69b. Plac z budynkiem teatralnym wystpuje kolejno pod numerami 127,
67 i 69.
11
Informacji Wilczyskiego o rzekomo warszawskim pochodzeniu Zapakiewicza nie weryfiko-
waem. W kadym razie jego nazwisko pojawia si w czstochowskiej dokumentacji gospodar-
czej dopiero w latach 60.
12
Por.: APCz, AMCz 1608, k. 464; 1650, k. 103.
13
Por.: APCz, AMCz 1651, k. 62.
14
Por.: APCz, AMCz 1608, k. 431.
15
Por.: APCz, AMCz 394, k. 234, 236.
164
Zbyszek J DRZEJEWSKI
W wykupionym przez siebie w roku 1866 budynku Benduskiego kontynu-
owa, w dodatku do
intensywnie, prowadzon tu przed nim dziaalno
te-
atraln. Od tego czasu wa
nie czstochowski kalendarz teatralny odnotowuje
ju przynajmniej dwie wizyty zespoów wdrownych rocznie
16
.
Koronnymi dowodami lokalnymi, które to potwierdzaj, s dokumenty z ro-
ku 1871 i 1872, uznawane dotd za najdawniejsze
lady istnienia miejscowej
sceny. Stwierdzaj one zgodnie, e czstochowski teatr mie
ci si „w kamien-
nym budynku pokrytym gontem […] na nieruchomo
ci nr 69 przy ulicy Panny
Marii, bdcej wasno
ci Teofila Zapakiewicza”
17
, który te ów teatr prowadzi.
Niestety, z powodu bdnej interpretacji, do której jeszcze wrócimy, potrakto-
wano te dokumenty równie jako
wiadectwo istnienia teatru nazywanego Miej-
scowym. Nie ulega jednak wtpliwo
ci, e w latach 1871 i 1872 budynek te-
atralny Zapakiewicza jeszcze nie istnia, dziaa za to dawny teatr w domu Ben-
duskiego, który w midzyczasie zmieni wa
ciciela.
Zapakiewicz przystpi do budowy nowego teatru dopiero w roku wymie-
nionym przez Wilczyskiego, czyli 1875. Dowody znajdziemy tym razem
w czasopi
mie „Tydzie”, wychodzcym w gubernialnym Piotrkowie. Wpierw,
w marcu 1875 roku, czstochowski korespondent „Tygodnia” informowa o za-
miarze budowy:
Z wielu budowli, jakimi rok obecny obdarzy Czstochow, niektóre zwracaj szczegól-
niejsz na siebie uwag. I t a k g m a c h t e a t r a l n y, w z n i e
s i
m a j c y p r z e z p. Z a p a k i e w i c z a, w a
c i c i e l a d o -
t y c h c z a s o w e g o, n a t y m e s a m y m m i e j s c u, w o k a z a -
e j p o s t a c i [podkr. – Z.J.], wedle zatwierdzonego planu, który miaem sposob-
no
oglda. Bdzie to rzeczywi
cie pikna ozdoba pryncypialnej ulicy miasta, tylko
warto by, aby kto
z posiadajcych fundusze, naby przylegajc do posesji p. Zapakie-
wicza szpetn ruder i zastpi j odpowiedni budowl, co bez wtpienia korzystnie by
wpyno na uwydatnienie si teatralnego gmachu
18
.
W relacji z sierpnia 1875 roku obwie ci ju rozpoczcie prac:
Po drugiej stronie alei p r z y b y t e k M e l p o m e n y p. Z a p a k i e w i -
c z a s z y b k o n i k n i e p o d r k m u l a r z y, a b y w m i e j -
s c e b u d y o k a z a l s z y m g m a c h e m s t a n [podkr. – Z.J.] przed
okiem zwolenników sztuki
19
.
„Buda”, która wówczas ulegaa likwidacji, to naturalnie dawny teatr w domu
Benduskich. Czy i na ile Zapakiewicz wykorzysta przy budowie nowego teatru
elementy dawnej konstrukcji – trudno na podstawie tych lakonicznych wzmia-
nek stwierdzi. Wiadomo natomiast, e budowa trwaa do nastpnego roku, bo-
wiem w korespondencji z maja 1876 roku znajdujemy nastpujc informacj:
16
Por.: Z. Jdrzejewski, O teatrze w domu Kacpra Benduskiego…, s. 182–183.
17
APCz, AMCz 3217, k. 2, 3–4.
18
Z Czstochowy, „Tydzie” (Piotrków) 1875, nr 8.
19
Tame, nr 29.
Jeszcze o budynkach teatralnych dziewitnastowiecznej Czstochowy
165
[…] w n i e w y k o c z o n y m j e s z c z e m i e j s c o w y m t e -
a t r z e p. Z a p a k i e w i c z a [podkr. – Z.J.], przybye do nas przed
witami
grono artystów dramatycznych pod dyrekcj p. Juliana Grabiskiego, z drugim dniem
wit rozpoczo szereg przedstawie scenicznych i prowadzi je z rónym powodzeniem,
oczekujc upragnionego wyjazdu do Warszawy
20
.
W sprawozdaniu z przedstawienia czstochowskich amatorów, odegranego
w „miejscowym teatrze” w czerwcu 1876 roku „na konieczne potrzeby stray
ogniowej”
21
, brak ju uwag o trwajcej budowie.
Wkrótce pojawiy si w Czstochowie, zapewne z zamiarem rozpoznania
nowych warunków, zespoy aktorskie najznakomitszych dyrektorów teatrów
prowincjonalnych tamtych lat – jesieni 1876 roku towarzystwo Józefa Teksla
22
,
a w roku 1877, dwukrotnie, Anastazego Trapszy. Trapszo ponadto, jako pierwszy
z antreprenerów, zatrzyma si w tym teatrze na zim, w sezonie 1877/1878
23
, po
nim t sam prób podj Franciszek Idziakowski zim 1878 roku
24
.
Mona wic z ca pewno ci przyj, e teatr Zapakiewicza w Czstocho-
wie powsta w latach 1875–1876.
Je li nie liczy kilku pomieszcze mieszkalnych, kamienica Zapakiewicza
speniaa od pocztku dwie funkcje: w sali na pierwszym i drugim pitrze odby-
way si bale i przedstawienia, w sklepach na parterze handlowano towarem
rónej ma
ci, w tym równie naft
25
. Standard i reputacja sali, dzierawionej ze-
spoom aktorskim, zmieniay si w cigu dziesicioleci w zaleno
ci od troski
i wkadu finansowego wa
cicieli. Co prawda wyróniaa si na tle otoczenia
pewn elegancj fasady, jednak zaprojektowano j i wystawiono nazbyt
oszczdnie, a przez to niezgodnie z wielu wymaganiami sztuki budowlanej i te-
atralnej. „Maluczka scenka”
26
od pocztku niespecjalnie nadawaa si na przy-
kad do widowisk muzycznych, a poza tym nie posiadaa odpowiedniego zaple-
20
Znad Warty, „Tydzie” (Piotrków) 1876, nr 19; por.: Sownik biograficzny teatru polskiego
1765–1965, oprac. zespó pod red. Z. Raszewskiego, Warszawa 1973, s. 201–202.
21
J.G., Z Czstochowy, „Tydzie” (Piotrków) 1876, nr 25.
22
Por.: Sownik biograficzny teatru polskiego 1765–1965…, s. 738–739.
23
Por.: tame, s. 749–750.
24
Por.: tame, s. 239–240.
25
Wilczyski sugeruje, e od powstania kamienicy na jej parterze dziaaa restauracja, i jest to je-
dyna zawarta w jego artykule informacja, która budzi powaniejsze wtpliwo
ci. Spo
ród zna-
nych mi dokumentów dotyczcych teatru Zapakiewicza, o parterze wspomina Protokó pokon-
trolny z 14 sierpnia 1904 roku: „Cay parter jest zajmowany przez sklepy, z przylegajcymi do
nich mieszkaniami. W jednym ze sklepów prowadzi si detaliczn sprzeda nafty”. We wnio-
skach autorzy protokou kategorycznie daj zaprzestania handlu materiaami atwopalnymi,
por.: APCz, AMCz 2552, k. 12–14. Pierwsz wzmiank o istnieniu „restauracji pod teatrem”
znalazem w miejscowej gazecie z 18 listopada 1906 r., por.: Z powodu obrazy, „Wiadomo
ci
Czstochowskie” 1906, nr 257. Lokal ów musia wic powsta pomidzy obu tymi datami.
Spraw otwart pozostaje natomiast pierwotne przeznaczenie parteru, chocia dziaalno
han-
dlowa w pocztku istnienia kamienicy wydaje si bardziej prawdopodobna ni gastronomiczna.
26
Z Czstochowy, „Tydzie” (Piotrków) 1878, nr 6.
166
Zbyszek J DRZEJEWSKI
cza ani dla artystów, ani na dekoracje. Widownia natomiast, chocia wcale nie-
maa, zostaa jednak obliczona przez wa
ciciela ponad sw naturaln miar, bo
a na 600 osób, tote w przypadku dobrej frekwencji musia w niej panowa
niebyway
cisk, przenoszony równie na ciasne schody i korytarze. Cay obiekt
by poza tym wyjtkowo naraony na niebezpieczestwo poaru, a to ze wzgl-
du na wadliwe usytuowanie i zabezpieczenie pieców oraz o
wietlenia, oczywi-
cie naftowego
27
. Na domiar zego, w zasadzie caa wewntrzna konstrukcja te-
atru, a wic strop pomidzy parterem kamienicy a widowni, a take wikszo
schodów i
cianek dziaowych, zostaa wykonana z drewna. Drewniane, przez co
bezustannie zagroone zbutwieniem i zawaleniem, byy te zewntrzne schody
ewakuacyjne od strony podwórza, prowadzce ze sceny, z ló i z balkonu wi-
downi, a do ewakuacji od strony Alei suyy jedynie linki ratownicze, umoco-
wane w oknach I pitra. Nic dziwnego wic, e lustracje budowlane i przeciw-
poarowe teatru koczyy si z reguy, przynajmniej od roku 1883, surowymi
zaleceniami modernizacyjnymi, a nawet okresowymi zakazami eksploatacji
28
.
Dopóki y Teofil Zapakiewicz
29
, stara si jako te defekty eliminowa. Jesz-
cze w kilka lat po otwarciu obiekt zbiera wic pochlebne opinie, zwaszcza od
kilkudniowych go
ci Czstochowy spoza teatralnej brany
30
. Od schyku lat 80.,
odkd przeszed w rce spadkobierców budowniczego, cieszy si ju niestety z
saw, jako wyjtkowy przykad beztroski i skpstwa wa
cicieli, którzy nie do
,
e nie zdoali dokona jakiej
zasadniczej modernizacji, co wymagaoby niema-
ych nakadów finansowych, to jeszcze cae to pomieszczenie, wraz ze znajduj-
cymi si w nim resztkami dekoracji, kompletnie zapu
cili, za to nkali aktorów,
a po
rednio publiczno
, horrendalnymi kosztami wynajmu.
W tym samym czasie, gdy powstawa teatr Zapakiewicza, spadkobiercy
Kacpra Benduskiego rozstawali si z kolejnymi pozostao
ciami po jego daw-
nym majtku. Wpierw, w roku 1875 Paulina sprzedaa Zapakiewiczowi przyle-
g do teatru parcel o dawnym numerze 128
31
, a w roku 1877 pozbya si placu
nr 129 na rzecz Aleksandry Rogowskiej, z domu Zimerman
32
. Zapakiewicz nie-
dugo zajmowa si ledwie co nabytym placem nr 128 i ju w roku 1877 sprze-
27
O wietlenie elektryczne zostao zainstalowane przypuszczalnie w roku 1906, na dwa lata przed
przeksztaceniem teatru w kino; por.: W. Tyras, Tradycja i historia teatru w Czstochowie do
1939 roku, [w:] ycie teatralne w Czstochowie 1870–1945–1970, red. B. Lubosz, Czstocho-
wa 1970, s. 24.
28
Por.: APCz, AMCz 2064, k. 4–8, 18–21, 27–28, 32, 43 i in. oraz 2552, k. 6–8 i 12–14. Do opi-
sów wygldu i stanu teatru, sporzdzonych na podstawie tych dokumentów przez poprzednich
badaczy, wkrady si pewne nie
ciso
ci i przeoczenia, jak na przykad pominicie zewntrz-
nych dróg ewakuacyjnych, por. m.in.: W. Tyras, Budynki i sale teatralne w Czstochowie w la-
tach 1870–1939, „Ziemia Czstochowska”, t. 6/7, Katowice 1967, s. 146–149.
29
Teofil Zapakiewicz zmar w r. 1885, por.: Z Czstochowy, „Tydzie” (Piotrków) 1885, nr 16.
30
Por.: L.R., Z wycieczki do Czstochowy, „Tydzie” (Piotrków) 1880, nr 35.
31
Por.: APCz, AMCz 1678, k. 77–83.
32
Por.: APCz, AMCz 1678, k. 98–104.
Jeszcze o budynkach teatralnych dziewitnastowiecznej Czstochowy
167
da go maestwu Sitkom
33
, przygotowujc si w ten sposób finansowo do na-
stpnej inwestycji, to jest do rozbudowy oficyn na podwórzu za teatrem, wszcz-
tej w roku 1880.
Wspominam te oficyny, poniewa odegray one pewn, do kopotliw rol
w dotychczasowych badaniach. W pracach po
wiconych architekturze Czsto-
chowy mona niekiedy natkn si na informacj, jakoby w zbiorach Archiwum
Pastwowego w odzi zachowa si projekt budowlany teatru Zapakiewicza
34
.
Tymczasem znajduje si tam jedynie projekt oficyn z roku 1880, z naszkicowa-
nymi na skrajach kart, niewielkimi fragmentami istniejcego ju wówczas i wyra-
stajcego ponad oficyny frontowego budynku teatralnego
35
.
Z kolei w publikacjach teatrologicznych wyrónia si rok 1880 jako dat ja-
kiego
powanego remontu, a nawet rozbudowy teatru. Przypuszczenie to wy-
snuto ze sprawozdania z dziaalno
ci gospodarczej i administracyjnej miasta,
sporzdzonego w roku 1891, czyli sporo lat póniej, które, jak wiele innych do-
kumentów, zachowao si jedynie w postaci brulionu. Tym razem jednak jest to
brulion wyjtkowo niechlujny, a jego fragment dotyczcy teatru wrcz nielo-
giczny. Jedyne sformuowanie majce pozór komunikatywno
ci sugeruje, e
„w 1880 [teatr] przebudowano i powikszono”
36
. Wzmianka ta jest jednak rów-
nie niewiarygodna, jak cay akapit po
wicony teatrowi i najpewniej nie odnosi
si do budynku teatralnego, a wa
nie do rozbudowy oficyn. W takim razie bu-
dynek teatru pozostawa przez lata w zasadniczo niezmienionym ksztacie archi-
tektonicznym, jaki mu nadano ju w trakcie budowy, w poowie lat 70.
37
Naleaoby jeszcze zapyta, skd wzio si stanowcze przekonanie powojen-
nych badaczy, e teatr czstochowski wyrós na samym pocztku lat 70. i, co
istotniejsze, wyrós w zasadzie z niczego? Zapewne zadecydowa o tym w pierw-
szej kolejno
ci ówczesny, skromniejszy ni obecnie, stan wiedzy o yciu codzien-
nym mieszkaców Czstochowy w pierwszych dziesicioleciach XIX wieku
i wynikajcy std stereotyp poznawczy, wedug którego samo miasto, wyczajc
okolice Jasnej Góry w okresach odpustowych, yo w owym czasie jak gdyby
w u
pieniu i dopiero intensywny rozwój przemysu fabrycznego pod koniec wieku
spowodowa przebudzenie, a wraz z nim midzy innymi pojawienie si wyraniej-
szych przejawów aspiracji kulturalnych czstochowian. Kulturowy i mentalny kra-
jobraz tworzcej si w XIX stuleciu nowoczesnej Czstochowy by jednak, bez
33
Por.: APCz, AMCz 1678, k. 51–54, 66–68.
34
Por. m.in.: J. Borowska-Antoniewicz, O budynku „Teatru Miejscowego” w Alejach, „Informa-
tor Kulturalny Województwa Czstochowskiego” 1981, nr 4, s. 11.
35
Por.: Archiwum Pastwowe w odzi, RGP Wydzia Administracyjny, 1418, k. 194–202.
36
APCz, AMCz 940, k. 174.
37
Jedynej powaniejszej przeróbki, która jednak nie zmienia bryy teatru, dokona prawdopodobnie
jeszcze Teofil Zapakiewicz po kontroli budynku w styczniu 1883 r. Byy to kamienne schody,
prowadzce od nowego wej
cia do teatru z Alei do westybulu na I pitrze, które miay zastpi
pierwotne drewniane schody wej
ciowe z bramy kamienicy; por.: Protokó pokontrolny z 21 lute-
go 1890 r., APCz, AMCz 2064, k. 4–8.
168
Zbyszek J DRZEJEWSKI
wtpienia, bardziej powikany, tote trudno go opisywa jedynie wedug tak pro-
stych schematów.
Ale istnieje jeszcze jedna przyczyna tamtej interpretacji, do oczywista
i banalna. Otó synne dokumenty z roku 1871 i 1872, z których wywiedziono
owe ustalenia, napisane, jak wszystkie niemal teksty urzdowe z tamtych lat,
w jzyku rosyjskim, zostay, przynajmniej w dwóch miejscach, po prostu le
przetumaczone. Fragment, który w znanej dotd wersji tumaczenia
38
usiuje
dowie
, e czstochowski teatr mie
ci si w budynku „specjalnie w tym celu
wzniesionym”, powinien brzmie: „specjalnie w tym celu urzdzonym”, za
stwierdzenie, e teatr jest przez Zapakiewicza „utrzymywany”, które czyni
z wa
ciciela sali wrcz bezinteresownego mecenasa sztuki teatru, powinno zo-
sta zastpione wyrazem: „prowadzony”
39
. A skoro o jzyku mowa, to dopiero
w raportach teatralnych z lat 80. Zapakiewicz jest nazywany „kamieniczni-
kiem”
40
. W dokumentach z roku 1871 i 1872 wystpuje jeszcze jako skromny
„wa ciciel” równie skromnej „budy” Benduskiego.
W historii XIX-wiecznego ycia teatralnego w Czstochowie jest jeszcze je-
den, nadzwyczaj wany, a zarazem najsabiej zbadany okres, o którym nawet in-
ynierowi Wilczyskiemu wiedzy zabrako. Chodzi naturalnie o najdawniejsze
przedstawienia z I poowy wieku.
Wiadomo, e towarzystwa teatralne przybyway do Czstochowy ju w la-
tach 40., pierwszym za
dyrektorem, który mia tu wraz ze swoimi aktorami
cign w roku 1841, a nastpnie w roku 1842, by Wincenty Raszewski. adne
z dotychczasowych bada nie zdoao jednak ustali miejsca tych przedstawie.
Wilczyski o tym nie pisa, za
badacze powojenni sdzili, e musiay si one
odbywa w pomieszczeniach przygodnych albo na wolnym powietrzu. Chcc
podj prób rozwizania take i tej zagadki, trzeba, po raz kolejny, zwróci si
o pomoc do Ludwika Simona
41
.
„Kurier Warszawski”, z którego autor Dykcjonarza czerpa informacje o yciu
teatralnym Czstochowy midzy powstaniami, po
wici pierwszej wizycie Ra-
szewskiego trzy, nadzwyczaj lakoniczne, jednozdaniowe wzmianki. Po
wiadczaj
one jedynie, e Raszewski i jego aktorzy „zadowalali miejscow publiczno
” od
czerwca do wrze
nia 1841 roku
42
. Duo barwniejsze i bogatsze tre ciowo s in-
formacje ogoszone w nastpnym, 1842 roku, jak na przykad notatka z 14 sierp-
38
Por.: W. Tyras, Budynki i sale teatralne w Czstochowie..., s. 146. Z tych samych, translator-
skich powodów powstay te nie
ciso
ci w opisach teatru Zapakiewicza, wspomniane w przy-
pisie 28.
39
Por.: A. Mirowicz, I. Dulewiczowa, I. Grek-Pabisowa, I. Maryniakowa, Wielki sownik rosyj-
sko-polski, –, Warszawa 2001, hasa: „”, s. 665, i „”, s. 491.
40
Por.: APCz, AMCz 688, k. 5–6; 716, k. 121–122.
41
Por.: L. Simon, Dykcjonarz teatrów polskich czynnych od czasów najdawniejszych do roku
1863, Warszawa 1935, s. 9–10.
42
Por.: „Kurier Warszawski” 1841, nr 148, 185, 256.
Jeszcze o budynkach teatralnych dziewitnastowiecznej Czstochowy
169
nia: „W Czstochowie usiowania i gorliwo
J. Pana Raszewskiego publiczno
sprawiedliwie ocenia”
43
, czy kolejna z 15 wrze nia: „J. Pan Raszewski, usiujcy
wszelkimi sposobami zadowala publiczno
okolic Czstochowy, uda si z cz-
ci swego scenicznego towarzystwa do Dbrowy w guberni kieleckiej, gdzie za-
cni i pracowici górnicy yczyli czasami bawi si teatrem. W Czstochowie zebra-
o si mae towarzystwo i czyni co moe”
44
. Szczególnie interesujca jest jednak
informacja najwcze niejsza, z 13 kwietnia:
J. Pan Raszewski, od niejakiego czasu ze swym towarzystwem scenicznym zadowalajcy
publiczno
Krasnegostawu i okolic, wezwany przez publiczno
okolic Czstochowy,
za par tygodni wyjedzie do tego miasta, gdzie przedstawia bdzie róne dziea drama-
tyczne w n o w o u r z d z o n y m t e a t r z e [podkr. – Z.J.]
45
.
Zakadajc, i jest to informacja wiarygodna, naleaoby uzna, e przy-
najmniej od drugiej wizyty Raszewskiego w roku 1842 Czstochowa posiadaa
jakie
pomieszczenie przeznaczone na cele teatralne. Zespoy aktorskie gray
w nim równie w kilku kolejnych sezonach, a do przedstawie teatru krakow-
skiego w roku 1846 wcznie.
Czstochowski teatr z lat 40. XIX w. móg si znajdowa albo w jakim nie-
znanym nam dotd budynku, albo te, co wydaje si bardziej prawdopodobne,
w bliskim nam ju domu Kacpra Benduskiego. Zaraz po Raszewskim wystpo-
wa w nim bowiem w latach 1843 i 1844 zespó Feliksa Stobiskiego. Niewy-
kluczone, e gdy Stobiski powróci do Czstochowy w roku 1850, postanowi
odtworzy tamten dawny teatr, w którym grywa przed kilkoma laty. Przemawia
te za tym, chocia mimowolnie, opis sali sporzdzony przez Wilczyskiego.
Uwaniejsza lektura tego opisu przekonuje, e budynek Benduskiego musia by
ju przed przybyciem Stobiskiego w roku 1850 wyposaony w najniezbdniej-
sze urzdzenia teatralne. Popad w ruin, gdy zabrako gospodarza i nastpia
kilkuletnia przerwa w przedstawieniach, spowodowana zmniejszonym napy-
wem pielgrzymów
46
.
Je li ta hipoteza miaaby si kiedy potwierdzi, oznaczaoby to, e najstarszy
teatr czstochowski nie tylko mie
ci si w domu Kacpra Benduskiego, ale te
powsta jeszcze za jego ycia i przy jego prawdopodobnym udziale. Droga ycio-
wa Benduskiego i jego rodziny odzwierciedlaaby tym samym zarówno ca dra-
maturgi pierwszej, XIX-wiecznej batalii o nowoczesno
gospodarcz, urbani-
styczn i administracyjn Czstochowy, jak i nadzwyczaj mudne i nieatwo pod-
dajce si interpretacji dojrzewanie miasta do kultury.
Poszczególne fragmenty historii budynków teatralnych w XIX-wiecznej
Czstochowie ukadaj si w nastpujcy porzdek chronologiczny:
43
„Kurier Warszawski” 1842, nr 213.
44
Tame, nr 243.
45
Tame, nr 98.
46
Por.: Z. Jdrzejewski, O teatrze w domu Kacpra Benduskiego..., s. 182.
170
Zbyszek J DRZEJEWSKI
1. Lata 40. XIX w., najwcze niejsza, je li nie odnajd si nowe lady, faza y-
cia teatralnego; przedstawienia odbywaj si wówczas w jakim
staym po-
mieszczeniu teatralnym, prawdopodobnie w dawnym obiekcie przemyso-
wym, przystosowanym do celów widowiskowych przez budowniczego i wa
-
ciciela tego obiektu Kacpra Benduskiego i trwaj a do trzyletniej przerwy
pod koniec dekady.
2. Faza zapocztkowana przybyciem aktorów Feliksa Stobiskiego w roku
1850, przerwana na krótko przed wybuchem powstania styczniowego;
w tym czasie dziaa ju bez wtpienia teatr w domu Kacpra Benduskiego
pod zarzdem magistratu.
3. Lata 1866 do 1875; teatr u Benduskiego znajduje si w rkach Teofila Za-
pakiewicza, który kontynuuje prowadzon tam wcze niej dziaalno .
4. Lata 1876–1908; dziaalno teatru wystawionego przez Teofila Zapakiewi-
cza na miejscu dawnej sali teatralnej i prowadzonego wpierw przez samego
budowniczego, a od poowy lat 80. przez jego spadkobierców
47
.
47
Teatry Benduskiego i nastpnie Zapakiewicza byy w wieku XIX gównymi, jednak nie jedy-
nymi miejscami przedstawie. Mamy wic jakie
, do
niepewne, sygnay istnienia teatru let-
niego w r. 1889, por. J. Skubniewska, Kartki z dziejów teatru czstochowskiego, „Ziemia Cz-
stochowska”, t. 4, Katowice 1961, s. 150. Podobnie, w r. 1898 mia dziaa teatr letni na miej-
scu opuszczonego cyklodromu, por. K. Olszewski, Z kronik teatralnych Zagbia i lska, Kra-
ków 1960, s. 458. Jeszcze bardziej intrygujce s informacje „Kuriera Warszawskiego” z sierp-
nia 1858 r., zwizane z pobytem w Czstochowie zespoów Kyszyskiej i Baraskiego. „Ku-
rier” relacjonowa, e w oczekiwaniu na wyjazd Kyszyskiej, która wcze
niej zaja teatr
u Benduskiego, Baraski gra w czerwcu kilka przedstawie „w amfiteatrze na Nowej Czsto-
chowie” i zaraz potem w jakim
„ogrodzie spacerowym” w Starej Czstochowie, „dokadajc
stara w wystawie, doborze sztuk, ozdabiajc ogród iluminacj i fajerwerkami, miewa liczne
zgromadzenia, a które bez wtpienia bywayby liczniejsze, gdyby oprócz ceny biletu nie bya
wymagana przez wa
ciciela ogrodu opata wej
cia, co bardzo wiele osób odstrczao”;
„Z Czstochowy”, „Kurier Warszawski” 1858, nr 211. Po wyjedzie Kyszyskiej Baraski
przeniós si, prawdopodobnie w sierpniu, do teatru u Benduskiego. O ile na temat „amfiteatru”
w Nowej Czstochowie trudno cokolwiek powiedzie, to „ogród spacerowy” w Starej móg by
wielokrotnie ju opisywanym ogródkiem za kamienic Wolbergów, wybudowan w Alei NMP 12
przed rokiem 1849. W takim razie naleaoby skorygowa wcze
niejsze ustalenia, jakoby
ogródek, bdcy jeszcze w dwudziestoleciu midzywojennym jednym z najpopularniejszych
miejsc imprez towarzyskich i kulturalnych, powsta dopiero pod koniec XIX w., por. m.in.
Z. Jakubowski, ycie kulturalne w Alei NMP, „Informator Kulturalny Województwa Czsto-
chowskiego” 1981, nr 5, s. 14. Baraski gra w Czstochowie równie w roku poprzednim,
1857, i na zakoczenie tego pobytu, w styczniu 1858 r., ogosi w „Kurierze” list do miejscowej
publiczno
ci, mówicy tyle o niej, co o uwodzicielskich talentach autora: „Nie umiem i nie je-
stem w stanie wyszuka wyrazów na podzikowanie wzgldnej Publiczno
ci za to, i przez
przecig siedmiomiesicznego pobytu mego w mie
cie Czstochowie, potrafia mnie wraz z tak
licznym towarzystwem, bo przeszo z osób 20-tu zoonym, utrzyma i niemal kaden spektakl
licznym zgromadzeniem zaszczyca raczya. Jest mi nader przykro, e zmuszony jestem zoy
im moje poegnanie na czas czteromiesiczny, lecz gdziekolwiek przez ten czas bdziemy, pa-
mi o was z serc naszych nie wyga
nie i dobro wasz gosi nie przestanie. Za kilka dni uda-
j si wraz z towarzystwem do miasta owicza, dla odegrania 15 reprezentacji – J. Baraski”;
Jeszcze o budynkach teatralnych dziewitnastowiecznej Czstochowy
171
W porównaniu z obrazem uksztatowanym przez poprzednie badania, zaska-
kuje nie tylko stosunkowo wczesne utworzenie obiektu teatralnego, ale równie
niemale nieprzerwane funkcjonowanie tej sceny
48
, a do pocztku XX w., co
mogoby znamionowa cigo
i dojrzewanie kultury teatralnej. ycie teatralne
toczyo si tu jednak inaczej ni linearna historia budynków, dzielc si wyra-
nie na dwa, sabo ze sob powizane, okresy, o zgoa odmiennych podstawach
spoeczno-kulturowych, specyfice i jako
ci.
Pocztek, jaki staraem si wcze niej naszkicowa, nastpi w okresie mi-
dzypowstaniowym. Towarzystwa aktorskie zaczy odwiedza Czstochow,
gdy yli jeszcze jej pierwsi budowniczowie, pamitajcy swój niegdysiejszy sen
o awansie cywilizacyjnym miasta, a w
ród przybywajcych tu pielgrzymów ton
nadawali reprezentanci najlepiej sytuowanych i wyksztaconych warstw spo-
ecznych. Dziki nim Czstochowa otwieraa si na kraj i uzyskiwaa silny im-
puls kulturowy.
Powstay wówczas, skromny teatr u Benduskiego nie dawa co prawda po-
wodów do zachwytu
49
, by za to obiektem na miar ówczesnej wielko ci i za-
sobno
ci miasta, i swego sezonowego, letniego przeznaczenia. W tradycji arty-
stycznej Czstochowy, dotd ksztatowanej wycznie przez dziaalno
jasno-
górsk i przyklasztorn, pozostanie pierwszym notowanym o
rodkiem
wieckiej
twórczo
ci profesjonalnej,
wiadectwem nowych aspiracji i potrzeb kulturalnych
jej mieszkaców.
Pod koniec lat 70. XIX wieku, po upywie trzeciej, przej ciowej fazy, rozpo-
cz si nowy okres ycia teatralnego. Zainauguroway go pierwsze, jesienno-
„Z Czstochowy”, „Kurier Warszawski” 1858, nr 3. Nadzwyczaj frapujce s te czstochow-
skie wizyty zespou Anastazego Trapszy. Trapszo bywa tu kilkakrotnie, zawsze w okresach
dla miejscowego ycia teatralnego przeomowych. Wpierw w r. 1867, gdy teatr u Benduskiego,
wykupiony ju przez Zapakiewicza, zaczyna dziaalno
po przerwie okoopowstaniowej.
Z tego okresu pochodzi najstarszy znany czstochowski afisz teatralny, zaczony do pliku afi-
szy Artystów Teatru ódzkiego z r. 1896, por.: Biblioteka Jagielloska, Oddzia Dokumentów
ycia Spoecznego, Afisze teatralne rónych miast polskich, 224660 IV, Czstochowa, 66 szt.
Nastpnie, raz po razie, gra w Czstochowie w latach 1973 i 1874, gdy Zapakiewicz my
la
coraz powaniej o wybudowaniu nowego teatru, i wreszcie, znowu dwukrotnie, w r. 1877 i na
przeomie 1877/1878, gdy miasto miao ju nowy budynek teatralny, a take zmieniajc si
zasadniczo publiczno
. Mona odnie
wraenie, e artysta wiza z Czstochow jakie
po-
waniejsze zamiary, tote wielokrotnie sprawdza moliwo
duszego zasiedzenia. Po stycz-
niu 1878 r. jednak nigdy ju do czstochowskiej publiczno
ci nie powróci, chocia dziaalno
objazdow prowadzi jeszcze ca dekad.
48
Poza dwiema wyszczególnionymi przerwami w przedstawieniach, brak jeszcze danych o wizy-
tach teatralnych w latach 1854–1956, por.: Z. Jdrzejewski, O teatrze w domu Kacpra Bendu-
skiego..., s. 182.
49
Sdzc po opisie sali sporzdzonym przez Wilczyskiego i sytuacji finansowej Kacpra Bendu-
skiego, zapewne przysposobi on dawne pomieszczenie przemysowe na cele teatralne jak naj-
mniejszym nakadem
rodków. Wcale niemaa bya natomiast widownia tego teatru, zdolna
pomie
ci nawet 420 widzów, por.: K.B., Czstochowa, „Tydzie” (Piotrków) 1873, nr 23.
172
Zbyszek J DRZEJEWSKI
zimowe przedstawienia zespoów wdrownych w niedawno wybudowanej ka-
mienicy Zapakiewicza, siga a do schyku lat 20. nastpnego stulecia, gdy
w niepodlegej ju Rzeczypospolitej miasto doczekao si nareszcie staego, za-
wodowego zespou teatralnego. Trzy pierwsze dziesiciolecia tego, trwajcego
równo pó wieku, okresu wypeniy go
cinne wystpy w teatrze Zapakiewicza.
Ten drugi okres, o którym mamy ju znacznie wicej danych, wymaga od-
rbnej analizy.
Summary
More About Theatre Buildings In The 19
th
Century Czstochowa
Until recently it was believed that regular visits of professional actors groups in Czstochowa,
which determined the character of the theatrical life in the town until the establishment of the
town’s own permanent group in 1927, began in 1870, when the so-called Local Theatre was built
at No. 19 Avenue of Our Lady (Aleja NMP) by Teofil Zapakiewicz, owner of several tenement
houses in the town. Research conducted by the author of this paper has shown, however, that also
during the three preceding decades, starting from the first recorded visit in 1841, touring theatre
companies performed in Czstochowa almost every year, mainly in summer season, at the time of
church fairs associated with Marian feast days in the shrine of Jasna Góra. The first theatre prem-
ises of Czstochowa were established as early as 1842 probably by Kacper Benduski, who adapted
the building, which he had erected earlier at No. 19 Avenue of Our Lady and where he originally
carried out textile production. In the 1850s, after the owner’s death, Czstochowa theatre was ad-
ministered by the municipality and in the years 1866–1875 by Zapakiewicz, who bought it from
Benduski’s heirs. In the years 1875–1876 the said Zapakiewicz built on the site of the old theatre
the so-called Local Theatre, which served as a place for theatrical performances until 1908.
P R A C E NA U K O W E A k a d e mi i i m. J a n a D u g o s z a w C z s t o ch o wi e
Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury
2011, z. XII
Dorota HOLAJDA
Zagadnienia teoretycznoliterackie
w Podstawie programowej z jzyka polskiego
i wybranych podrcznikach
W ksztaceniu polonistycznym du rol odgrywa ksztacenie teoretycznoli-
terackie. Ma ono kluczowe znaczenie dla opanowania przez uczniów sztuki ana-
lizy i interpretacji dziea literackiego. Pozwala wyksztaci wraliwego i
wia-
domego odbiorc.
Celem artykuu bdzie prze ledzenie, czy i w jakim zakresie wiedza o rodza-
jach i gatunkach literackich jest obecna w Podstawie programowej i w wybra-
nych podrcznikach.
W Podstawie programowej na pierwszym etapie ksztacenia (klasy 1–3 szko-
y podstawowej) brak jest wyszczególnienia zagadnie zwizanych z teori lite-
ratury, ale uczniowie stykaj si z pojciem gatunek po
rednio, czytajc rónego
rodzaju utwory, zarówno epickie, jak i liryczne i dramatyczne. Analizujc je na
zajciach, wyodrbniaj wybrane wyznaczniki gatunkowe ba
ni, bajki, powie
ci,
wiersza. Po raz pierwszy sformuowania dotyczce problemów gatunkowych po-
jawiaj si w tek
cie Podstawy programowej dla drugiego etapu ksztacenia
(klasy 4–6 szkoy podstawowej). Ucze po ukoczeniu tego etapu:
identyfikuje: opowiadanie, powie, legend, mit, bajk, fraszk, wiersz, przy-
sowie, komiks
1
.
Wida wic wyrane nawizanie do poprzedniego etapu ksztacenia, na któ-
rym uczniowie zetknli si ju z pojciami: ba
, legenda, bajka, powie
,
wiersz. Zdobyli take podstawowe informacje na temat ich wyróników gatun-
1
http://www.reformaprogramowa.men.gov.pl/ksztalcenie-ogolne/podstawa-programowa/jezyk-
polski/29-tom-2-jezyk-polski-w-szkole-podstawowej-gimnazjum-i-liceum [stan z: 22.11.2011];
Rozporzdzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 23 grudnia 2008 roku…, opublikowane
w Dzienniku Ustaw nr 4, poz. 17, w dniu 15.01.2009 r.
174
Dorota HOLAJDA
kowych. W klasach 4–6 pogbiaj i rozszerzaj posiadan wiedz. Osigaj to
dziki opanowywaniu nowych umiejtno
ci, które autorzy Podstawy formuuj
w nastpujcy sposób:
2. Analiza.
Ucze:
dostrzega swoisto artystyczn dziea;
odrónia fikcj artystyczn od rzeczywistoci;
odrónia realizm od fantastyki;
rozpoznaje w tekcie literackim porównanie, przenoni, epitet, wyraz d
wi-
konaladowczy i objania ich role
2
.
Ponadto na tym etapie ksztacenia ucze powinien opanowa umiejtno
roz-
poznawania: wersu, zwrotki (strofy), rymu, rytmu, refrenu, odróniania wiersza
rymowanego i nierymowanego, obja
nia mora bajki i samodzielnie formuo-
wa przesanie bani
3
.
Zadania te s realizowane przez nauczycieli jzyka polskiego w oparciu
o teksty zamieszczone w podrcznikach i lektury.
W podrcznikach wiedza teoretycznoliteracka moe by przekazywana za-
równo explicite, np.:
Ba to utwór, w którym obok postaci i przedmiotów ze wiata rzeczywistego
wystpuj postaci fantastyczne (np. wróki, czarodzieje, mówice roliny, zwie-
rzta i przedmioty) oraz przedmioty magiczne (np. ródka, latajcy dywan, y-
ciodajny napój).
— Czas i miejsce akcji nie s dokadnie okrelone (np. pewnego razu, dawno,
dawno temu, za górami, za lasami, w Srebrnym kraju).
— Postaci i zachowania s zazwyczaj skontrastowane (np. dobra i za siostra,
mdry i gupi król).
— Bohater bani czsto musi pokona wiele przeszkód i jest poddawany pró-
bom (przebycie ciany z ró, walka ze smokiem, przezwycianie wasnych
saboci).
— Ba ma najczciej szczliwe zakoczenie: dobro zwycia, a zo zostaje
ukarane.
— Kada ba czego uczy
4
,
jak i nie wyraona explicite, czyli w poleceniach i pytaniach, np. Czy utwór
„O szmaragdowej rybce w zotym welonie” to na pewno ba?
5
Pomocne w opanowywaniu umiejtno ci klasyfikowania gatunkowego dzie
s take sugerowane przez Podstaw programow lektury. Reprezentuj one
szerokie spektrum gatunkowe, np.:
2
Tame.
3
Tame.
4
A. Kania, K. Nowak, J. Majchrzak-Broda, Jzyk polski. Czarowanie sowem. Podrcznik dla
szkoy podstawowej, klasa 4, Warszawa 2008, s. 200.
5
Tame, s. 208.
Zagadnienia
teoretycznoliterackie…
175
— powie ci, midzy innymi: J. Brzechwa, Akademia Pana Kleksa, R. Dahl,
Charlie i fabryka czekolady, I. Jurgielewiczowa, Ten obcy, A. Lindgren,
Bracia Lwie Serce;
— opowiadania, J.J. Sempé, Mikoajek;
— wybór mitów greckich;
— wybór ba
ni i legend;
— wybór poezji.
Jak wynika z dotychczasowych rozwaa, uczniowie klas 4–6 szkoy pod-
stawowej powinni zetkn si z sze
cioma gatunkami literackimi i pozna ich
wyznaczniki gatunkowe poprzez definicje (dostosowane do ich moliwo
ci per-
cepcyjnych), jak i obcowanie z ywym tekstem.
Umiejtno ci teoretycznoliterackie wyniesione z drugiego etapu edukacyj-
nego ulegaj utrwaleniu i poszerzeniu na etapie gimnazjalnym. W my
l zalece
Podstawy programowej w gimnazjum Ucze:
6) przypisuje czytany utwór do waciwego rodzaju literackiego (epika, liryka,
dramat)
7) rozpoznaje czytany utwór jako: przypowie, pamitnik, dziennik, komedi,
dramat (gatunek), tragedi, ballad, hymn, powie historyczn;
8) rozpoznaje odmiany gatunkowe literatury popularnej: powie lub opowia-
danie obyczajowe, przygodowe, detektywistyczne, fantastycznonaukowe, fan-
tasy
6
.
Na trzecim etapie edukacyjnym wiedza teoretycznoliteracka adolescenta zo-
staje wzbogacona o nowe pojcia, takie jak: rodzaj literacki, pamitnik, przypo-
wie
, dramat, tragedia, ballada, nowela, hymn i kilka odmian gatunkowych po-
wie
ci. W celu przyswojenia tych terminów w sposób funkcjonalny autorzy
Podstawy programowej zalecaj omówienie funkcji elementów konstrukcyjnych
utworu, takich jak: tytu, podtytu, motto, apostrofa, puenta, punkt kulminacyjny,
akt, scena, tekst gówny, tekst poboczny, monolog, dialog.
Na etapie gimnazjalnym ucze styka si po raz pierwszy w sposób wiado-
my z przykadami mieszania gatunków.
Nauczyciel polonista moe przyblia zagadnienia teoretycznoliterackie,
wykorzystujc, podobnie jak na poprzednim etapie, podrczniki i lektury.
W podrcznikach do ksztacenia kulturowo-literackiego w gimnazjum wiedza ta
moe by przekazywana, jak zauwaa Grayna Róaska, cytujc za Witoldem
Bobiskim, w trojaki sposób:
— nie wyraona explicite – w poleceniach i pytaniach;
— wyraona explicite – w szkicach interpretacyjnych i tekstach pomocniczych;
— wyraona explicite – w sowniczku terminów literackich i kulturowych sta-
nowicym jedyn cz podrcznika, gdzie wiedza teoretyczna jest wyra
nie
wyodrbniona
7
.
6
Podstawa programowa.
176
Dorota HOLAJDA
W podrcznikach Witolda Bobiskiego z cyklu wiat w sowach i obrazach
pojawiaj si wszystkie trzy wspomniane wcze
niej sposoby przekazywania
wiedzy teoretycznoliterackiej, np.:
Przypowie to krótki utwór epicki (narracyjny) o podwójnym znaczeniu –
dosownym i ukrytym (domylnym). Interpretacja (odczytanie sensu) przypowie-
ci polega na dotarciu do znaczenia ukrytego (wiedza wyraona explicite w tek-
stach pomocniczych)
8
.
Wród wymienionych niej cech literatury wska te, po których rozpoznasz
utwór epicki:
1. obecno narratora,
2. wystpowanie dialogów,
3. monolog o charakterze wyznania,
4. obecno fabuy,
5. wystpowanie rodków stylistycznych (wiedza nie wyraona explicite)
9
czy te:
Zakwalifikuj powieci: „W pustyni i w puszczy”, „Robinson Kruzoe”, „Krzya-
cy”, „Syzyfowe prace” do odpowiednich odmian gatunkowych i uzasadnij swoj
decyzj (nie explicite)
10
lub:
Fraszka – krótki utwór pisany wierszem, czsto o charakterze artobliwym bd
satyrycznym. Moe przyj form krótkiej historyjki lub lirycznego wyznania, za-
skakiwa zakoczeniem lub niezwykym pomysem konstrukcyjnym (np. moliwo-
ci czytania wiersza w obie strony). W zalenoci od tematu mona wyróni
midzy innymi fraszki obyczajowe, miosne, filozoficzne, refleksyjne (wyraona
explicite)
11
.
Adolescenci poznaj gatunki i rodzaje literackie take dziki proponowanym
przez autorów Podstawy programowej tekstom literackim:
— przypowie
Biblia;
— hymn
Biblia;
— mit
wybrane mity greckie;
— fraszka
wybrane fraszki Jana Kochanowskiego;
— tren
wybrane treny Jana Kochanowskiego;
— ballada
wybrane ballady Adama Mickiewicza;
— bajka
wybrane bajki Ignacego Krasickiego;
7
G.
Róaska,
O problemach teoretycznoliterackich w wybranych podrcznikach do gimnazjum,
[w:] Podrcznik jako narzdzie ksztacenia polonistycznego w gimnazjum, red. H. Kostka,
Z. Uryga, Kraków 2001, s. 117.
8
W.
Bobiski,
wiat w sowach i obrazach, klasa 1, Warszawa 2009, s. 27.
9
Tene,
wiat w sowach i obrazach. Podrcznik do ksztacenia literackiego i kulturowego dla
klasy drugiej gimnazjum, Warszawa 2008, s. 73.
10
Tame.
11
Tame, s. 360.
Zagadnienia
teoretycznoliterackie…
177
— powie historyczna
wybrana powie Henryka Sienkiewicza
(Quo vadis, Krzyacy, Potop);
— powie obyczajowa
wybrana powie Magorzaty Musierowicz;
— powie fantasy
wybrana powie J.R. Tolkiena;
— powie detektywistyczna
wybrana powie Artura Conan Doyle’a
lub Agathy Christie;
— nowela
wybrane nowele Bolesawa Prusa i Elizy
Orzeszkowej;
— opowiadanie
wybrane opowiadania Sawomira Mroka;
— liryka
wybrane wiersze Marii Pawlikowskiej-Jas-
norzewskiej, Jana Twardowskiego.
Jak wynika z przedstawionych informacji, na trzecim etapie ksztacenia ado-
lescenci powinni zdoby obszern wiedz teoretycznoliterack. Z wieloma poj-
ciami stykaj si po raz pierwszy. Musz pozna i zrozumie takie okre
lenia,
jak rodzaj i gatunek literacki, a take posi
umiejtno
przyporzdkowywania
poznawanych tekstów do okre
lonej grupy.
Dziki zdobytej wiedzy teoretycznoliterackiej absolwent gimnazjum powi-
nien swobodnie interpretowa zjawiska kultury, formuowa wasne sdy i opi-
nie. Zdobyta przez niego wiedza powinna wic mie charakter funkcjonalny.
Na czwartym etapie ksztacenia ucze powinien wykorzystywa i poszerza
wiedz zdobyt na poprzednich szczeblach ksztacenia. Powinien on stosowa
w analizie podstawowe pojcia z zakresu poetyki; w interpretacji tekstu wyko-
rzystywa wiedz o kontekstach, w jakich moe on by odczytywany, dokonywa
interpretacji porównawczej, rozpoznawa konwencj literack (stae pojawianie
si danego literackiego rozwizania w obrbie pewnego historycznie okrelone-
go zbioru utworów)
12
.
Istotne na czwartym etapie ksztacenia jest zapoznanie ucznia z gatunkami
literackimi charakterystycznymi dla danej epoki literackiej i opanowanie przez
niego umiejtno
ci dostrzegania cech charakterystycznych dla danego okresu
(
redniowiecza, renesansu, baroku, o
wiecenia, romantyzmu, pozytywizmu,
Modej Polski, dwudziestolecia midzywojennego, wspóczesno
ci).
Na poziomie rozszerzonym ucze powinien ponadto rozpoznawa i charak-
teryzowa styl utworu, np. wiersza renesansowego, barokowego, klasycystycz-
nego czy romantycznego.
W klasie pierwszej szkoy ponadgimnazjalnej przewidywane jest przyswoje-
nie nastpujcych poj teoretycznoliterackich: epos (poemat bohaterski), patos,
inwokacja, porównanie homeryckie, epitet stay, heksametr, heros, mit, sacrum
i profanum, archetyp, tragedia, tragizm, los, konflikt tragiczny, katastrofa, wina
tragiczna, trzy jednoci, katharsis, naladowanie (mimesis), liryka, pie, klasy-
12
Podstawa programowa.
178
Dorota HOLAJDA
cyzm, epikureizm, platonizm
13
. Powinny one by przyblione uczniom w oparciu
o takie teksty kultury, jak: Iliada, Pieni Horacego, Król Edyp. W odniesieniu do
redniowiecza autorzy podstawy wprowadzaj takie gatunki literackie, jak: apo-
kryf, legenda, romans rycerski. Na przykadzie dzie Jana Kochanowskiego, Mi-
koaja Reja, Francesco Petrarki uczniowie poznaj cechy gatunkowe pie
ni,
hymnu, trenu, fraszki, sonetu. W przypadku baroku – w oparciu o twórczo
Mikoaja Spa-Szarzyskiego, Jana Andrzeja Morsztyna, Daniela Naborowskie-
go, Wacawa Potockiego, Jana Chryzostoma Paska przyblia si pamitnik, list,
sylw, panegiryk. O
wiecenie wzbogaca wiedz uczniów o takie gatunki, jak:
satyra, bajka, powiastka filozoficzna, powie
grozy, oda. Nauczyciel wprowa-
dza je na przykadzie dzie Ignacego Krasickiego, Franciszka Karpiskiego,
Adama Naruszewicza, Woltera, Jana Potockiego.
W klasie drugiej uczniowie poznaj nastpujce gatunki typowe dla kolej-
nych epok literackich:
— romantyzm – ballada, powie
poetycka, poemat dygresyjny, dramat roman-
tyczny, pie
, ba
, gawda szlachecka (Adam Mickiewicz, Juliusz Sowac-
ki, Zygmunt Krasiski, Cyprian Kamil Norwid, Aleksander Fredro, Antoni
Malczewski, Wincenty Pol, Johann Wolfgang Goethe, George Gordon By-
ron);
— pozytywizm – powie tendencyjna, felieton, reporta, powie eksperymen-
talna, powie
historyczna (Bolesaw Prus, Maria Konopnicka, Eliza
Orzeszkowa, Emil Zola, Henryk Sienkiewicz, Fiodor Dostojewski);
— Moda Polska – opowiadanie, powie naturalistyczna (Kazimierz Przerwa-
-Tetmajer, Stefan eromski, Wadysaw Reymont, Stanisaw Wyspiaski).
W klasie trzeciej ucze powinien pozna nastpujce gatunki literackie: po-
wie
i jej odmiany (polityczna, psychologiczna, paraboliczna), wiersz (awan-
gardowy, wspóczesny), esej, literatura faktu (pamitnik, dziennik, reporta),
dramat groteskowy, tak zwane gatunki niskie (powie
kryminalna, powie
przygodowa)
14
.
W podrcznikach z serii Przeszo to dzi wiedza o gatunkach literackich
prezentowana jest explicite, np.:
Powie poetycka to duszy utwór wierszowany, czcy elementy liryczne
i epickie, którego lu
na, fragmentaryczna fabua obfituje w momenty dramatycz-
ne. Towarzyszy jej aura zagadkowoci i niedomówie oraz emocjonalna i su-
biektywna narracja. Twórc gatunku by Walter Scott, ale dopiero dziki Byro-
nowi powie poetycka zdobya ogromn popularno za spraw nowego typu
bohatera – samotnie wystpujcego przeciw wiatu indywidualisty, którego
13
Tame.
14
Por. E. Gruszczyska i in., Przeszo to dzi. Program nauczania jzyka polskiego w liceum
ogólnoksztaccym, liceum profilowanym i technikum. Zakres podstawowy i rozszerzony, War-
szawa 2005.
Zagadnienia
teoretycznoliterackie…
179
gwatowne namitnoci mog doprowadzi a do zbrodni i samozagady, prze-
konujco uosabiajcego wewntrzne rozdarcie jednostki midzy dobrem a zem
15
.
Homer stworzy niedocigniony wzór poematu bohaterskiego, zwanego te
eposem. Jest to utwór opowiadajcy dzieje jakich bohaterów na tle wanych,
przeomowych wydarze (najczciej jest to wielka wojna). Cech charaktery-
styczn eposu Homerowskiego jest cige przenikanie si dwóch paszczyzn:
wiata ludzi i bogów. Wiele elementów kompozycyjnych dzie Homera weszo na
trwae do tradycji epiki europejskiej. Trudno np. wyobrazi sobie epos bez inwo-
kacji, czyli umieszczonego na pocztku tekstu bezporedniego zwrotu do bogów
lub opiekunów poety
16
i wyraone nie explicite, np.:
Zastanów si, jakie funkcje w dwudziestoleciu midzywojennym penia powie
realistyczna. Wska najwaniejsze cechy powieci tego okresu w porównaniu
z powieci pozytywistyczn i modopolsk
17
.
Przypomnij sobie cechy gatunkowe ballady. Które z nich znajdujesz w wierszu?
Co wydaje si nietypowe lub dziwne?
18
.
Jak wynika z przedstawionych informacji, uczniowie stykaj si z pojciem
gatunek literacki od pocztku swojej drogi edukacyjnej. Wchodzi ono w zakres
ksztacenia teoretycznoliterackiego, które stanowi niezbdny element wiedzy
polonistycznej i wprowadza uczniów w
wiat sztuki literackiej. Na pierwszym
etapie ksztacenia pojcia rodzaj i gatunek literacki przybliane s uczniom po-
rednio poprzez rónorodne teksty literackie. Poczwszy od drugiego etapu edu-
kacyjnego stykaj si oni z takimi gatunkami, jak: ba
, legenda, mit, bajka,
fraszka, wiersz. Poznaj wyznaczniki tych gatunków i ich definicje. Na etapie
gimnazjalnym uczniowie wzbogacaj swoj wiedz teoretycznoliterack o: przy-
powie
, powie
, opowiadanie, ballad, nowel, hymn. Na czwartym etapie
edukacyjnym poznaj: odmiany powie
ci (historyczn, detektywistyczn, oby-
czajow, przygodow, fantasy), sonet, powiastk filozoficzn, od, powie
po-
etyck, i utrwalaj wiedz na temat bajki, mitu, noweli, opowiadania, fraszki
i ballady.
Wystpowanie poszczególnych gatunków na kolejnych etapach edukacyj-
nych prezentuje ponisza tabela.
15
A. Nawarecki, D. Siwicka, Przeszo to dzi. Literatura, jzyk, kultura, Warszawa 2003, s. 86.
16
K. Mrocewicz, Przeszo to dzi, Warszawa 2007, s. 13.
17
J. Kopczyski, Przeszo to dzi. Literatura, jzyk, kultura, Warszawa 2006, s. 67.
18
Tame.
180
Dorota HOLAJDA
Tabela 1. Gatunki literackie na poszczególnych etapach edukacyjnych (Podstawa programowa)
Gatunek
I etap edukacyjny
klasy 1–3 szkoy
podstawowej
II etap edukacyj-
ny klasy 4–6 szko-
y podstawowej
III etap eduka-
cyjny klasy 1–3
gimnazjum
IV etap edukacyj-
ny klasy 1–3 szko-
y ponadgimna-
zjalnej
bajka + + + +
ba +
+
ballada + +
fraszka + +
hymn + +
legenda +
przypowie
+ +
mit
+ + +
powie
oby-
czajowa
+ +
powie
detek-
tywistyczna
+ + +
powie
przy-
godowa
+ + +
powie
histo-
ryczna
+ + +
powie
fantasy
+
nowela + +
tren
+ +
opowiadanie
+ +
oda
+
powiastka filo-
zoficzna
+
powie
po-
etycka
+
Interesujco prezentuje si take podzia poznawanych na poszczególnych
etapach edukacyjnych gatunków ze wzgldu na ich przynaleno
do rodzajów
literackich.
Zagadnienia
teoretycznoliterackie…
181
Tabela 2. Podzia gatunków poznawanych na kolejnych etapach edukacyjnych ze wzgldu na re-
prezentowany rodzaj literacki (Podstawa programowa)
Rodzaj
literacki
I etap edukacyjny
klasy 1–3 szkoy
podstawowej
II etap edukacyjny
klasy 4–6 szkoy
podstawowej
III etap edukacyjny
klasy 1–3 gimna-
zjum
IV etap edukacyjny
klasy 1–3 szkoy
ponadgimna-
zjalnej
epika
ba , legenda, mit
przypowie , po-
wie , opowiadanie,
nowela, mit, bajka
przypowie , po-
wie , mit, nowela,
opowiadanie, po-
wiastka filozoficzna
liryka
fraszka,
wiersz
hymn
tren, sonet, hymn,
fraszka
dramat
— — — —
Uczniowie poznaj take gatunki synkretyczne (ballada, powie
poetycka) i pa-
raliterackie (esej).
W przyswojeniu przez uczniów poszczególnych gatunków literackich pomo-
c su, jak ju wspomniano, podrczniki. Wzbogacaj one take wiedz polo-
nistyczn o gatunki nie wymienione w Podstawie programowej, np. epopeja,
epos rycerski, epigramat, farsa, komedia, dramat romantyczny. Definicje po-
szczególnych poj s z reguy wyrónione drukiem i umieszczone obok repre-
zentatywnego dla danego gatunku tekstu literackiego. W przypadku niektórych
podrczników pojawiaj si one take w Sowniczku terminów literackich za-
mieszczanym na ich kocu.
Jak wynika z przedstawionego wyej zestawienia
19
, uczniowie maj moli-
wo
utrwalenia wiedzy o poszczególnych gatunkach literackich. Od pocztku
swojej drogi edukacyjnej po
rednio lub bezpo
rednio stykaj si z ba
ni, bajk,
legend, powie
ci. Tylko w szkole ponadgimnazjalnej poznaj od, powiastk
filozoficzn i powie
poetyck. Najliczniej reprezentowanym rodzajem literac-
kim jest epika
20
.
Istotne znaczenie w ksztaceniu polonistycznym, równie w odniesieniu do
gatunków literackich, ma funkcjonalno
nabytej wiedzy. Gównym zadaniem
nie jest wic mechaniczne przyswojenie definicji poj teoretycznoliterackich,
ale opanowanie ich w sposób funkcjonalny. Celem pracy nauczyciela polonisty
powinno wic by denie do takiej sytuacji, w której uczniowie bd potrafili
bezbdnie wskaza wyznaczniki gatunkowe analizowanego tekstu i na ich pod-
stawie przyporzdkowa go do okre
lonego rodzaju i gatunku literackiego.
19
Por. tabela 1.
20
Por. tabela 2.
182
Dorota HOLAJDA
Summary
Theoretical and literary issues in the Core curriculum of the Polish language
and in selected handbooks
The article discusses the literary genres found in the Core Curriculum and in example (usually
chosen by Polish teachers) textbooks. Shows three ways of presenting the theoretical and literary
knowledge in textbooks. Paper presents literary genres discussed at various stages of education.
P R A C E NA U K O W E A k a d e mi i i m. J a n a D u g o s z a w C z s t o ch o wi e
Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury
2011, z. XII
Paulina PIASECKA
Warszawa parisienne. Recenzja ksiki Doroty Fox
pt. Kabarety i rewie midzywojennej Warszawy.
Z prasowego archiwum Dwudziestolecia,
Katowice 2007
Tutaj
miejemy si z naszych szefów i pod-
wadnych, tutaj jest raj, bo tutaj sdziami je-
ste
my my
1
.
Ksika Doroty Fox pt. Kabarety i rewie midzywojennej Warszawy stanowi
swoist mozaik informacji o nadscenach warszawskich okresu Dwudziestole-
cia. Warto na chwil zatrzyma si przy tym okre
leniu. Otó termin nadscena
(lub nadscenka) ma korzenie niemieckie, jest to polski odpowiednik tzw. ueber-
brettli
2
, kategorii wprowadzonej przez – urodzonego w Zielonej Górze, niemiec-
kiego dziennikarza, poet, prozaika – Otto Bierbauma. Twórca ten uzna, i
w obiegu funkcjonuje ogromna liczba okre
le dla rónorodnych form kabare-
towych, dlatego optowa za wprowadzeniem jednej, ogólniejszej, która podkre-
liaby powinowactwa kabaretu z teatrem (jednym z loci communes bya wido-
wiskowo
). Innym powodem dla ukucia nowego terminu bya ch odcicia
twórczo
ci kabaretowej od cieszcych si z saw, gorszcych opini pu-
bliczn, tingel-tangli. Przedsiwzicie to nie zyskuje jednak cakowitej aprobaty,
czego dowodem jest krytyka koligacenia kabaretu z teatrem przeprowadzona
przez Jana Lemaskiego na amach „Chimery”
2
. W tym kontek cie warto
wspomnie, e Dorota Fox przypisuje autorstwo owej krytyki Zenonowi Prze-
smyckiemu. Kartoteka Bibliografii Literackiej Zawarto
ci Czasopism Polskich
1
W. Grubiski, W Warszawie nie ma kabaretów, „wiat” 1928, nr 4, s. 10–12.
2
Pisownia za: Tredecim [wa c. Jan Lemaski], Nadscenki, „Chimera” 1901, z. 7/8, s. 301.
184
Paulina PIASECKA
XIX i XX wieku (do roku 1939) jako autora Nadscenek wskazuje jednak Le-
maskiego, przy czym opatruje opis bibliograficzny jedynie wzmiank o moli-
wym autorstwie Miriama. Najprawdopodobniej autorka Kabaretów i rewii do-
konuje takiego przyporzdkowania za Iren Sawisk i Stefanem Krukiem
3
.
Autorka recenzowanej pracy oferuje czytelnikowi rzetelny przegld tematu
w oparciu o archiwa prasowe. Projekt jest zatem silnie ugruntowany badawczo
(midzywojnie oferuje wicej nowych czasopism, anieli ukazao si w cigu
dotychczasowej, 250-letniej historii prasy
4
). Materiay czerpie Dorota Fox za-
równo z dzienników (s to m.in. „Kurier Poranny”, „Kurier Warszawski”, „Ku-
rier Polski”, „Gazeta Warszawska”, „Gazeta Polska”, „Robotnik”, „Rzeczpospo-
lita”), jak i z tygodników oraz innych czasopism o charakterze artystyczno-
literackim, kulturalnym oraz teatralnym i filmowym (ródami s gównie:
„Wiadomo
ci Literackie”, „wiat”, „Tygodnik Ilustrowany”, „Teatr”, „Ekran
i Scena”, „Pani”, „Scena Polska”, „Trubadur Polski”, „Comoedia”, „Skaman-
der”, „Przewodnik Widowiskowy”, „Kino”). Co ciekawe, midzy innymi z racji
swej aktualno
ci i reakcji na biece wydarzenia, to wa
nie dzienniki stanowi
pojemniejszy rezerwuar wiedzy o nadscenach. Intrygujcym jest take fakt
przemilczania lub te peryferyjno
omawianego przez badaczk zjawiska
w kontek
cie pism branowych, specjalistycznych, których domen by teatr.
Wynikao to zapewne z szablonowo
ci wyobrae zwizanych z dziaalno
ci
teatraln
i strachu przed formami kabaretowo-rewiowymi, które niejednokrotnie
postrzegano jako konkurencj dla teatrów i zarzucano im zanianie poziomu,
degradacj moralno
ci, pycizn intelektualn, wrcz antyintelektualizm.
Wrómy jednak do schematu kompozycyjnego ksiki Doroty Fox. Autorka
nie zamyka si tylko w problematyce rewii i kabaretów warszawskich okresu
Dwudziestolecia. Lata 1918–1939 (które czstokro przyjmuje si za cezur
okresu) nie stanowi sztywnych ram dla opisywanych zjawisk. Fox w swej mo-
nografii siga znacznie gbiej, wychodzi take (dla peno
ci opisu) poza granice
Polski. Rozpoczyna od wprowadzenia w histori form rewiowo-kabaretowych
i w tym celu wciga czytelników w zauki Montmartre’u, wspomina o Moulin
Rouge i o pierwowzorze polskich poczyna kabaretowych – artystycznym Chat
Noir. W kontek
cie kabaretowego wzorca autorka napomyka o podstawowych
celach tej formy artystycznej wypowiedzi, tj. o odwoaniach do polityki wraz
z jej krytyczn analiz, o obnaaniu gupoty, wprawianiu w dobry humor, dema-
skowaniu stereotypów
5
. Niezwykle przydatnymi w tej „wyprawie” do Parya
koca XIX i pocztków XX wieku okazuj si relacje bywalców tamtejszych
scen, m.in. Gabrieli Zapolskiej.
3
Myl teatralna Modej Polski. Antologia, wybór I. Sawiska, S. Kruk, noty B. Frankowska,
Warszawa 1966.
4
Por. D. Fox, Kabarety i rewie midzywojennej Warszawy, Katowice 2007, s. 43; A. Paczkow-
ski, Prasa polska w latach 1918–1939, Warszawa 1980, s. 7.
5
Por. fragment manifestu kabaretu Chat Noir, na podstawie D. Fox, Kabarety i rewie…, s. 37.
Warszawa
parisienne…
185
Przed przecenianiem wagi paryskich wzorców przestrzega jednak w ksice
Jak w przedwojennym kabarecie Ryszard Marek Groski. Autor ten zauwaa
powinowactwa w zakresie sztuki rewiowej, ale stanowczo sprzeciwia si, by
specyfiki warszawskich kabaretów okresu midzywojnia upatrywa w kabarecie
paryskim (podkre
la nieudolno
polskich tumacze oraz ich nieadekwatno
wzgldem rzeczywisto
ci II Rzeczpospolitej, a przecie kabaret to przede
wszystkim aktualno
i odbijanie rzeczywisto
ci wa
nie)
6
.
Dorota Fox w swej pracy skupia si nie tylko na dokumentowaniu zjawiska
kabaretu okresu dwudziestolecia midzywojennego. Autorka zdecydowanie wy-
chodzi poza katalogowanie materiau badawczego, interpretujc go poprzez pry-
zmat gospodarczy, ekonomiczny, polityczny i kulturalny epoki (synchronicznie),
a take stara si spojrze na holistycznie, w kontek
cie historycznych przemian
(diachronicznie). Naley jednak zaznaczy, e jej interpretacje s
ci
le zwiza-
ne z baz tekstow, któr analizuje. Badaczka nie daje si wcign w spekula-
cje i nadawa im wymiaru obowizujcej prawdy absolutnej. Je
li ju dywaguje
na jaki
temat, robi to nad wyraz ostronie i delikatnie, bez uzurpowania sobie
prawa do ostateczno
ci sdów.
Kabarety i rewie midzywojennej Warszawy mona zasadniczo podzieli na
cztery obszary badawcze (sugeruje to zreszt ukad tre
ci). Cz
pierwsza pre-
zentuje odbicie dziaalno
ci
nadscen w zwierciadle prasowym. Autorka pokazuje
tutaj wielo
sposobów odniesienia do zjawiska form kabaretowo-rewiowych
przez periodyki midzywojnia. Przyblia pocztkowe obawy i zarzuty formuo-
wane przeciw kabaretom w prasie, obnaa strategie opisów recenzenckich. Po-
kazuje take fascynacj i aprobat, ale take wzgldn obojtno
, wspomina
o aspektach reklamowych i promocyjnych niektórych czasopism.
W cz ci drugiej Dorota Fox podejmuje w sposób bardziej szczegóowy
problematyk naszkicowan wcze
niej. Tutaj zajmuje si konkretnymi zagad-
nieniami zwizanymi z dziaalno
ci teatrzyków oraz ich oddziaywaniem na
wiat recenzencki (s to np. tytuy programów oraz ich recepcja przez
rodowi-
sko recenzentów i publiczno
; ustrukturowanie programów wraz z interpreta-
cj; zagadnienie konferansjerki oraz portret jej najznamienitszego przedstawicie-
la – Fryderyka Járosego; tematyka zwizana z piosenk).
Cz trzecia pozwala nam si rozezna w rewiowym wiatku midzywo-
jennej Warszawy, wchodzimy w kawiarniany gwar, do niewielkich sal, wprost
na kabaretow scen. Poznajemy bliej gwiazdy estrady, zaznajamiamy si take
z ich spoecznym oraz „branowym” odbiorem. Co ciekawe i godne podkre
le-
nia, w kadej recenzji, któr nam Dorota Fox prezentuje, widoczne s dwa punk-
ty widzenia. Recenzenci, specjali
ci, znawcy tematu roztaczaj –
po pierwsze –
wizj krytyczn wa
nie z perspektywy znawców. Po drugie za
– wida w ich
tekstach autentyzm przeywania, autentyzm uczestnictwa w danym wydarzeniu.
6
Por. R.M. Groski, Jak w przedwojennym kabarecie, Warszawa 1987, s. 12–14.
186
Paulina PIASECKA
Niektóre recenzje, co podkre
la autorka Kabaretów i rewii…, rejestruj take re-
akcje publiczno
ci niewyspecjalizowanej, widza artystycznie nieobytego. Ta in-
trygujca wa
ciwo
omawianych przez Dorot Fox
artykuów prasowych
sprawia, e panorama naszego widzenia kabaretów warszawskich okresu mi-
dzywojnia subtelnie – ale jednak znaczco – poszerza si. Ogromnym atutem
ksiki jest zwrócenie uwagi na t dwupaszczyznowo
relacji recenzenckich.
Ostatnia, czwarta cz pracy po wicona jest zwizkom, jakie cz tzw.
nadscenki z innymi formami artystycznego wyrazu. W tym miejscu Dorota Fox
dotyka dwóch najbardziej kontrowersyjnych relacji, w jakie kabaret midzywoj-
nia wchodzi (autorka wa
ciwie pisze o trzech relacjach, lecz my skupimy si tu
jedynie na dwóch z nich). Pierwsz z nich jest wzajemna zaleno
form rewio-
wo-kabaretowych oraz teatru. Badaczka prezentuje cay wachlarz odniesie re-
cenzenckich do tyche powiza. Przedstawia skrajne, dyskredytujce znaczenie
owych form jako konstruktów teatralnych oraz opinie bezgranicznie aprobujce,
nadajce teatrzykom status czego
nowoczesnego,
wiadomego wasnego zna-
czenia, rozluniajcego skostniao
tradycyjnego teatru (takie zdanie wyraa
m.in. Tadeusz Boy-eleski). Autorka wspomina równie o próbach pogodzenia
konfliktów pomidzy zwolennikami i przeciwnikami kabaretu. Jedn z takich
prób byo, skdind nieudane w kontek
cie artystycznych zamierze, udostp-
nienie sceny Teatru Maego teatrzykowi Banda. Spory akolitów oraz tych, któ-
rzy kwestionowali zasadno
funkcjonowania rewii i kabaretów, Dorota Fox
równoway wypowiedzi Tymona Terleckiego, z którym sama zreszt si w pe-
ni zgadza:
Jeden typ teatru uderza w patos wysoki, chce uczy, umoralnia, chce zmienia posta
wiata. Drugi nas bawi, oswabadza z obj danej rzeczywisto
ci, uwalnia od ucisku po-
wagi i grozy istnienia
7
.
W zwizku z tym, e midzy teatrem a aktywno ci kabaretow, jak stwier-
dza Dorota Fox, zachodz pewne podobiestwa, niezbdne jest doprecyzowanie
tej relacji. Otó, zdaniem Ryszarda Marka Groskiego, naley podkre
li wy-
ran granic, jaka dzieli dziaalno
rewii od dziaalno
ci kabaretów. Te pierw-
sze, na co wskazuje Groski, najzwyczajniej „chaturzyy”, zaniajc poziom
kulturalny odbiorców, nastawione byy tylko na zysk, a ten mogy osign je-
dynie poprzez szokowanie, obcesowo
i golizn, którymi epatoway wprost ze
sceny
8
. Autor wskazuje na dwojaki odbiór eksperymentów rewiowych (w szcze-
gólno ci „music-halli”
9
): ironicznie pobaliwy, traktujcy rewie jako nieszko-
dliw dziaalno
paraartystyczn, wa
ciwy „pamitnikarzom” teatru midzy-
wojennego, oraz negujcy, charakterystyczny dla „ludzi teatru”, którzy stwier-
7
Cyt. za D. Fox, Kabarety i rewie…, s. 232.
8
Por. cytaty z mocno nieprzyzwoitych skeczy Andrzeja Wasta – R.M. Groski, Jak w przedwo-
jennym kabarecie, s. 14.
9
Zapis za: tame.
Warszawa
parisienne…
187
dzali, e aktywno
rewiowa stanowi dla niego niezwykle powane zagroenie.
Dorota Fox natomiast czstokro sytuuje kabarety i rewie midzywojenne bar-
dzo blisko siebie, rozpatruje je w powizaniu, nie rozgraniczajc ich zbyt mocno.
Druga relacja, w jak w przestrzeni artystycznej wchodz nadscenki, doty-
czy kina. Badaczk interesuje jego wpyw na kabaret, zakres inwazyjno
ci jed-
nej formy wypowiedzi artystycznej wzgldem drugiej. Podobnie jak w przypad-
ku stosunku kabaretu i teatru, tak i tutaj mona mówi o swoistej koegzystencji,
która jednak w tym kontek
cie miaa zupenie inny wymiar, zasadnicze bowiem
punkty dziaalno
ci opieray si w tym przypadku na zblionych zasadach (cze-
go w odniesieniu do kabaretu i teatru powiedzie nie sposób). Niekiedy owa ko-
egzystencja zaguszaa specyfik kadej z form, przykadem niech bdzie „re-
wiowo-kabaretowe” aktorstwo filmowe Zuli Pogorzelskiej czy Eugeniusza Bo-
do,
które oddalao kino polskie od zachodnich ideaów, zamykajc je w pewnej
manierze. Niejednokrotnie kino stawao si sprzymierzecem kabaretu, wzboga-
cajc go o nowe formy wyrazu (np. ciekawy eksperyment zastosowany w mono-
logu Járosy kontra Járosy), lecz równie czsto – poprzez nadmiar wstawek fil-
mowych – zabijano kabaretowego ducha. Specyficzna jest zatem relacja kina
i nadscenek, bardzo niejednoznaczna i nad wyraz skomplikowana. Wa
ciwie
trudno odpowiedzie na pytanie: „Kino – wróg czy sprzymierzeniec?”. Sama au-
torka take nie wypowiada si w tej kwestii w sposób zdecydowany.
Kabarety i rewie midzywojennej Warszawy Doroty Fox to ksika porywa-
jca nie tylko dla amatorów teatru. Sposób narracji sprawia, e kady, kto po t
pozycj signie, przeczytawszy, bdzie „chcia wicej”. Midzywojenna war-
szawska twórczo
rewiowo-kabaretowa zostaa ukazana tak, e czytelnik zdaje
si dotyka specyfiki okresu, a szerokie osadzenie opisywanych zjawisk w histo-
rii sprawia, i nie mamy wraenia wkraczania na obcy, nieznany grunt. Jest to
zasuga wy
mienitego wprowadzenia w realia tamtego czasu. Ponadto charakte-
ryzowan problematyk mona oglda z wielu rónych perspektyw, co wpywa
na wyrobienie wasnych, niezalenych pogldów oraz umoliwia dostrzeenie
niuansów, które umykaj przy jednostronnym opisie.
Kabarety i rewie midzywojennej Warszawy nie s jedyn propozycj poru-
szajc wskazan tematyk. Zajli si ni równie midzy innymi: wspomniany
Ryszard Marek Groski, Edward Krasiski czy Izolda Kiec. Ponadto powstao
kilka publikacji dokumentujcych dziaalno
poszczególnych kabaretów Dwu-
dziestolecia (np. ksika Tomasza Mo
cickiego zatytuowana Teatr Qui Pro
Quo. Kochana stara buda, Warszawa 2008). Tym, co wyrónia prac Doroty
Fox, jest próba penego opisu wszelkiej aktywno
ci nie tylko kabaretowej, ale
i rewiowej (cho ta znajduje si z ca pewno
ci na planie dalszym) okresu
midzywojennego. Wskazane wyej publikacje s dalekie od realizacji tego ce-
lu: po pierwsze dlatego, e niejednokrotnie pokazuj kabaret w caej okazao
ci,
bez szczegóowego uwzgldnia Dwudziestolecia (I. Kiec, W kabarecie, Wro-
caw 2004; teje, Wyprzeda teatru w rce bazna i arlekina… czyli o kabarecie,
188
Paulina PIASECKA
Pozna 2001); po drugie, z uwagi na to, e koncentruj si na teatrze midzywo-
jennym jako cao
ci, po
wicaj tylko niewielki wycinek sztuce kabaretowej
i rewiowej (E. Krasiski, Warszawskie sceny 1918–1939, Warszawa 1976); po
trzecie wreszcie z powodu mocno zaangaowanego emocjonalnie stosunku auto-
ra do opisywanych zjawisk, który nie zostawia zbyt wiele miejsca na czytelnicz
refleksj (R.M. Groski, Jak w przedwojennym kabarecie, Warszawa 1987; te-
go, Proca Dawida. Kabaret w przedsionku piekie, Warszawa 2007).
Wobec prezentujcej si w ten sposób bibliografii dotyczcej kabaretów
i rewii okresu midzywojennego, trzeba podkre
li, e recenzowana ksika Do-
roty Fox stanowi jak dotd jedyn w miar pen monografi wskazanej proble-
matyki.