background image

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

FILOLOGIA POLSKA 

 

Historia i Teoria Literatury 

 

XII 

 

background image

 
 
 

background image

PRACE NAUKOWE 

Akademii im. Jana Dugosza w Czstochowie 

 
 
 
 
 
 
 

FILOLOGIA POLSKA 

Historia i Teoria Literatury 

 

XII 

 
 

pod redakcj 

Elbiety Hurnikowej 

Lucyny Roek 

 
 
 
 
 
 
 

 

Czstochowa 2011 

background image

Recenzent 

Joanna LÓSARSKA 

 

Redakcja naukowa serii 

Agnieszka CZAJKOWSKA 

Anna WYPYCH-GAWROSKA 

 

Redakcja naukowa tomu 

Elbieta HURNIKOWA 

Lucyna ROEK 

 

Sekretarz redakcji 

Joanna WAROSKA 

 
 

Redaktor naczelny wydawnictwa 

Andrzej MISZCZAK 

 
 

Korekta 

Dariusz JAWORSKI 

 
 

Redaktor techniczny 

Piotr GOSPODAREK 

 
 

Projekt okadki 

Sawomir SADOWSKI 

 
 
 
 

© Copyright by Akademia im. Jana Dugosza w Czstochowie 

Czstochowa 2011 

 
 
 

ISBN 978-83-7455-252-3 

ISSN 1896-7884 

 
 
 
 

Wydawnictwo im. Stanisawa Podobiskiego 

Akademii im. Jana Dugosza w Czstochowie 

42-200 Czstochowa, ul. Waszyngtona 4/8 

tel. (34) 378-43-29, faks (34) 378-43-19. 

www.ajd.czest.pl 

e-mail: wydawnictwo@ajd.czest.pl 

 

background image

 

S

PIS TRECI

 

Od redaktorów  ..............................................................................................  

Beata UKARSKA 

Rónorodno formalna i tematyczna  
polskiej literatury medytacyjnej XVII i XVIII wieku  .............................  

Krzysztof CZAJKOWSKI 

wi tynia w wi tyni. O dwóch Sybillach:  
Izabeli Czartoryskiej i Jana Pawa Woronicza ........................................   21 

Joanna WI C AW 

Obrazki wizienne Marii Konopnickiej – kadrowane faktografie  ..........   33 

Tomasz MUCHA 

Tragedia w ponowoczesno ci a tragedia antyczna –  
na przykadach dramatów Romana Brandstaettera  
i ich staroytnych odpowiedników  .........................................................   47 

Agnieszka CZAJKOWSKA 

Galeria Miosza  .......................................................................................   63 

Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA 

Poezja cybernetyczna – rozpoznawanie zjawiska  
(na przykadzie projektów Perfokarty)  ...................................................   75 

Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA 

List jako zapis kreacji autoportretowej –  
wykresy nastrojów Stanisawa Czycza  ...................................................   87 

Leszek B DKOWSKI 

Plan dla Terei. Antyutopijna (dystopijna) wizja spoeczestwa  
w powie ci science fiction Wybracy bogów Rafaa A. Ziemkiewicza  .   101 

Robert K. ZAWADZKI (oprac.) 

Laurentis Corvinus Novoforensis (ca. 1465–1527).  
Carminum struktura (Cracoviae 1496)  ...................................................   115 

Adam REGIEWICZ 

O moliwo ciach gatunku kina religijnego .............................................   125 

Joanna WAROSKA 

Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska w dramatach radiowych  .....   141 

Zbyszek J DRZEJEWSKI 

Jeszcze o budynkach teatralnych dziewitnastowiecznej Czstochowy  .....   161 

 

background image

 

Dorota HOLAJDA 

Zagadnienia teoretycznoliterackie w Podstawie programowej  
z jzyka polskiego i wybranych podrcznikach  ......................................   173 

Paulina PIASECKA 

Warszawa parisienne. Recenzja ksi ki Doroty Fox pt.  
Kabarety i rewie midzywojennej Warszawy.  
Z prasowego archiwum Dwudziestolecia
, Katowice 2007  .....................   183 
 

 

 

background image

 

Od redaktorów 

Numer XII Prac Naukowych AJD z serii: Filologia Polska. Historia i Teoria 

Literatury, pod redakcj Elbiety Hurnikowej i Lucyny Roek, pomy lany by 
przede wszystkim jako zbiór prac po wiconych gatunkowi – jego rónorodnym 
realizacjom, zakorzenieniu w tradycji, przeksztaceniom, a przede wszystkim 
kondycji wspóczesnej. Cz przedoonych do druku publikacji istotnie jest 
po wicona tej problematyce w szerokim, diachronicznym i interdyscyplinar-
nym ujciu. 

Kilka artykuów wykracza poza ten zakres tematyczny i problemowy; auto-

rzy skupiaj si jednake na wanych zagadnieniach, stanowi cych trzon ich 
pracy badawczej – literaturoznawczej, kulturoznawczej, metodycznej, tote tek-
sty te (oraz recenzja reprezentuj ca nowy dzia w Pracach Naukowych) w czo-
ne zostay do zbioru. Ma on wszak by prezentacj wielokierunkowych bada 
prowadzonych przez pracowników Instytutu Filologii Polskiej Akademii im. Ja-
na Dugosza w Czstochowie oraz modszego pokolenia badaczy. 

background image

 

 

 

background image

P R A C E   NA U K O W E  A k a d e mi i  i m.   J a n a   D u g o s z a   w  C z  s t o ch o wi e  

Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury 

2011, z. XII

 

Beata UKARSKA 

Rónorodno formalna i tematyczna  

polskiej literatury medytacyjnej XVII i XVIII wieku 

„Nasze uczucia pezaj po ziemi przytoczone ciarem ciaa. I kiedy nasze 

pragnienia lizgaj si po bocie ziemi, tylko nasze rozwaanie – sabe i biedne – 
wzlatuje od czasu do czasu”

1

. Tak definiuje warto modlitwy medytacyjnej je-

den z najbardziej znanych jej twórców, wielki mistyk i reformator duchowo ci 
zakonnej XII wieku – w. Bernard z Clairveaux. Trzeba w tym miejscu zazna-
czy , e sowa uczonego cystersa zyskay szczególn aktualno w tzw. epoce 
potrydenckiej

2

. Bowiem, zdaniem wielu uczonych, pocz wszy od koca wieku 

XVI mona mówi o dwóch zasadniczych cechach ycia wewntrznego, tj. po-
wszechno ci modlitwy zmetodyzowanej

3

 oraz pojawieniu si (take w zwi zku 

z ow praktyk ) nowych, narodowych szkó mistyki

4

I tak, francuski badacz dziejów duchowo ci – Louis Bouyer, odnosz c si do 

niezaprzeczonego bogactwa form i tre ci historycznych zapisów, pisze wrcz 
o swoistym fenomenie kulturowym

5

. Karol Górski natomiast sugeruje potrzeb 

                                                 

1

   wity Bernard z Clairvaux, O rozwaaniu, tum. S. Kietyka, Kraków 1992, s. 119. 

2

   S. Magorzata Borkowska medytacje nazywa „owocem reformy katolickiej”. Zob. M. Borkow-

ska, Zakony eskie w Polsce w okresie potrydenckim, [w:] Zakony i klasztory w Europie rod-
kowo-wschodniej X–XX w. Materiay z Midzynarodowego Seminarium nt. Atlas ruchu zakon-
nego w Europie rodkowo-wschodniej X–XX
, red. H. Gapski i J. Koczowski, Lublin 1999. 

3

   Wedug Karola Górskiego modlitwa zmetodyzowana staa si swoist dodatkow klauzur  

i sposobem utrzymania wewntrznej dyscypliny. Zob. K. Górski, Dzieje ycia wewntrznego 
w Polsce
, [w:] tego, Studia i  materiay z dziejów duchowoci, Warszawa 1980, s. 31; oraz: 
J. Aumann, Zarys historii duchowoci, tum. J. Machniak, Kielce 1993, s. 211. 

4

   Najwaniejsze to tzw. szkoa hiszpaska (karmelitaska – w. Jan od Krzya, w. Teresa z Avi-

la, jezuicka –  w. Ignacy Loyola, oraz dominiaska – Ludwik z Grenady); woska ( w. Filip 
Nereusz), dalej francuska (zw. w. Franciszek Salezy).  

5

   Zob. L. Bouyer, Wprowadzenie do ycia duchowego. Zarys teologii ascetycznej i mistycznej

prze. L. Rutowska, Warszawa 1982, s. 54. 

background image

10

 

Beata UKARSKA

 

wpisania wielkiego dziau medytacji zakonnych do powszechnie uznanego za-
sobu literatury piknej

6

W tym miejscu moe pojawi si pytanie o przyczyny popularno ci takiego 

wa nie sposobu zaangaowania modlitewnego. Byy one wielorakie. Po pierw-
sze, wymieni naley wpyw nowych tendencji filozoficznych i ogólnego klima-
tu duchowego epoki. Nie bez znaczenia pozostawao zapewne oddziaywanie 
najwybitniejszych osobowo ci ycia chrze cijaskiego tego czasu. Dao si od-
czu równie zmczenie dawn teologi spekulatywn i trudn metodologi re-
dniowiecznej scholastyki. Ostatecznie nie do przecenienia (take w dziedzinie 
rozwoju powszechnego pi miennictwa) byo do wiadczenie ruchów reformacyj-
nych, na pierwszy plan wysuwaj cych przecie poznawanie i szerokie udostp-
nianie Biblii poprzez jej przekady na jzyki narodowe

7

.  

Odpowiedzi na rozbudzone w ten sposób duchowe i czytelnicze potrzeby 

nabonych odbiorców byy mno ce si od wspomnianego szesnastego stulecia 
popularne wydania zbiorów medytacyjnych modlitw. Przykadem w tej mierze 
mog by tomiki oraz zawarte w nich wstpne uwagi dwóch kolejnych autorów. 

Pierwszy z nich, Stanisaw Solski, usprawiedliwia powzity zamiar nie tylko 

chci reakcji na – jak to sam okre la – „[…] suszne uskaranie si wielu dusz 
pobonych”

8

, ale i (oczywi cie, jego zdaniem) niedostatek podobnych ksi ek 

w jzyku polskim. Kolejny, mianowicie Marcin Bogumi Grzymosz, nie ukry-
waj c ju swojej pracy pod zbonym zamiarem wsparcia potrzebuj cych, pisze 
wprost:  

Jest i inszych co do meditatorow Polakow drukowanych, tak dostatecznie, e kady 
w cyrkule rocznym dzien id cy, osobn ma swoi medytacy . […] w moich pismach nic 
nowego nikomu nie obiecui. Przeciesz drugich torem cho z daleka za nimi pisz te me-
dytacyiki

9

.  

                                                 

6

   Oczywi cie, zdaniem badacza naley rozróni w trakcie szczegóowych bada teksty wybitne 

od sabszych, czy te wrcz powiedziawszy – grafomaskich. Zob. K. Górski, Uwagi o rozmy-
laniach staropolskich
, [w:] Przeom wieków XVI i XVII w literaturze i kulturze polskiej, red. 
B. Otwinowska i J. Pelc, Wrocaw 1984, s. 225. 

7

   Zdaniem przywoywanego ju Louisa Bouyera obecno wielu cytacji z Pisma witego w tek-

stach medytacyjnych miaa „zagodzi brak lub niedostatek bezpo redniego kontaktu ze So-
wem Boym”. Suszno tej uwagi przekonuje, gdy wemie si pod uwag swoist ambiwalen-
cj Ko cioa katolickiego wobec szerokiego upowszechniania Biblii w jzykach narodowych, 
trwaj c zreszt przez kilka wieków, bo a do przeomowego wydarzenia, jakim si sta Sobór 
Watykaski II. Zob. w tym kontek cie sowa autora: L. Bouyer, Wprowadzenie…, s. 54. 

8

   W kontynuacji wypowiedzi autora znajduj si dalej takie jeszcze sowa: „Zaczym abym te du-

sze w tym niedostatku wielce szkodliwym postpkowi na kady dzie do roku, ktorych uywa-
j c szczerze, bezpiecznie, trwale, wesoo, roztropnie P. Bogu za ask iego suy  mog ”. Zob. 
S. Solski, Rozmylania codzienne na cay rok […], Kraków 1676, nlb. 

9

   M.B. Grzymosz, Szczere samego Pana Boga w wietny pustyni szukanie albo kilkoro kollekcyi 

na dziesi dni rozporzdzonych […], Kalisz 1688, nlb. 

background image

 

Rónorodno formalna i tematyczna… 

11

 

Poza gotowymi zbiorami modlitw i obok literatów – praktyków pojawiaj  

si cenne opracowania teoretyczne

10

 i wybitne postaci teologów. W grupie tych 

ostatnich wyrónia si bezsprzecznie dominikaski pisarz Mikoaj z Mo cisk

11

Jego traktat, stanowi cy najpeniejsz syntez ówczesnej ascetyki i moralistyki – 
wydawany by i wznawiany wielokrotnie

12

. Warto przy tym doda , e obszerne 

rozwaania na temat modlitwy my lnej autor zawar generalnie w dwóch roz-
dziaach dziea, to jest w cz ci trzeciej (Trzecia chassis to iest moralis) oraz 
pi tej (Pita chassis theologiczna)

13

Zagadnienia kolejne,  cz ce si z barokow tradycj  modlitwy my lnej to 

okre lenie celu oraz rodowiskowego ukierunkowania techniki medytacyjnej. 
Oczywi cie wikszo z nich dedykowana bya rónym reprezentantom stanu 
duchownego, od kapanów diecezjalnych po zgromadzenia zakonne rónych tra-
dycji, formacji i regu: mniszek

14

 i mnichów. Niejednokrotnie  czyy si one, 

mamy w tym miejscu na my li modlitewne teksty, z  ci le okre lonymi etapami 
formacji zakonnej. I tak na okoliczno przypominania reguy benedyktynkom 
w Wilnie swoje rozwaania dedykuje niejaki Chryzostom Zygmunt Zdrowski

15

na uroczysto konsekracji zakonnej mniszek benedyktynek suy  ma  wita 
przez pustyni zakonn droga
 Marcina Bogumia Grzymosza

16

, a na  wi teczne 

dni zakonnego jubileuszu: Sposob trawienia tygodnia, w który mam Jubileusz 
odprawowa

17

                                                 

10

  Przykadem takiego zabytku jest siedemnastowieczny rkopi mienny zbiór oznaczony tytuem: 

Zwierciado ywota duchownego. Gorliwy czytelnik znajdzie w nim, obok traktatu o modlitwie 
i medytacji, definicj tzw. trzech dróg, tj. drogi oczyszczaj cej, o wiecaj cej i jednocz cej, oraz 
szerokie wywody na temat roli imaginacji, czyli wyobrani, w modlitewnym akcie skupienia. 
Zob. rkps Biblioteki Ossolineum o sygn. B.O. 1203/I.  

11

  Uwagi na temat osoby i dziea znale mona, m.in. w: Stanisaw Urbaski, Zatopieni w Bogu. 

Mistycy polscy, Warszawa 1989. 

12

  Zob. Mikoaj z Mo cisk, Akademia pobonoci nie tylko zakonnym osobom do doskonaoci 

potrzebna, ale y kodemu do zbawienia barzo przygodna Gorze Czstochowskiey [], Czsto-
chowa 1722. 
[] przedtym w Roku Paskim 1628 wydane teraz powtore na Jasney Gorze Cz-
stochowskiey 
[], Czstochowa 1722. 

13

  W pierwszym przypadku jest to rozdzia XI traktuj cy o rónicy midzy medytacj a kontem-

placj , omawiaj cy tematy oraz pobudki skaniaj ce do powszechnego praktykowania medyta-
cji. Rozdzia dziewi ty Trzeciej chassis mówi, m.in., o modlitwie „afektowej” oraz o trudno-
ciach drogi medytacyjnej. 

14

   Dla  przykadu:  Przewodnik Bogomylnoci (1742), rkps BOss. 2905/I, Rozmylania zakonne 

dla ss. Benedyktynek (po. XVI/XVII w.), rkps BOss. 9513/I, Jana Wolana, Rozwaania, Kra-
ków 1635 (dedykowane dominikankom na Grodku), czy te Modlitwy nabone albo medytacye 
z ronych auktorow zebrane
 (1689), rkps Oss. 2911/I. 

15

   Zob. Ch.Z. Zdrowski, Pektoralik, [b.m.w.] 1681. 

16

  Zob. M.B. Grzymosz,  wita przez pustyni zakonn droga do konsekracji paniestwa wieku-

istego  [] abo  Rozmylania na dziesi dni przed konsekracy Panien zakonnych, [b.m.w.] 
1690. 

17

   Zob. Xiszka czwiczenia duchownego […], rkps Oss. 2906/I, od. k. 208. 

background image

12

 

Beata UKARSKA

 

S te oczywi cie zbiory medytacji dla  wieckich, bo jak pisze Grzymosz: 

„[…] takie rozmy lania nie tylo w domach zakonnych, ale te i na samych po-
wyszych mai mieysca paacach”

18

. Medytuj zatem (przynajmniej w autor-

skim zamy le) barokowe biaogowy (Bogomylna z Panem Bogiem rozmowa to 
iest Modlitwy ku naboestwu biaey pci suce 
[…])

19

, ludzie w tpi cy, sabi 

na duchu i ciele (Posiek dla osabiaey w doskonaoci Duszy zgotowany [] 
i do zdrowia zbawiennego pomocny 
[…]; lub Meditacie abo rozmylania suce 
ku poprawie ycia

20

), czy te wreszcie naboni peregrynanci kalwaryjskich dró-

ek (Drogi cierniowe abo modlitwy serdeczne rozdzielone na taiemnice Mki 
Pana naszego Jezusa Chrystusa 
[…])

21

Z perspektywy wspóczesnej refleksji cel chrze cijaskiego medytowania 

wspominany ju L. Bouyer okre la nastpuj co: „Ujmuj c to jeszcze gbiej, na-
ley rozrónia  medytacj, maj c na celu ostatecznie tylko wiczenie woli, oraz 
medytacj, która ma w nas stworzy «nowego czowieka»; przez stopniowe 
upodobnienie do nadprzyrodzonego wzoru”

22

. Niedaleko cytowanej my li pozo-

staj jednak i dawni, historyczni autorzy rozwaa, sugeruj c, midzy innymi, 
e „[…] zacniejsza tak ta umysowa modlitwa nad ustn , bo w ustney czsto g-
ba tylko sama sowa wydaie a serce od Boga dalekie”. Albo w innym miejscu: 
„[…] Tak y rozmy laj cy nie w ten czas z poytkiem dusznym rozmy la, gdy 
tylko taimnice medytacji poznawa, ale gdy do swego ycia stosuie”

23

Dodatkow warto ci – i to zarówno w znaczeniu duchowym jak i intelektu-

alnym – jest otwarcie barokowych i pónobarokowych tekstów medytacyjnych 
na szeroki dostp czytelnika do tumaczonego sowa biblijnego

24

. Znamiennym 

przykadem takiej praktyki jest dochowany do naszych czasów w formie rkopi-
su siedemnastowieczny przekaz zatytuowany: Sposób wzywania pomocy od 
Pana Boga na kady dzie na rozmylaniu tygodniowem s Psalmów

Autor (b d autorka) wspomnianego przekazu proponuje, by kolejne medy-

tacje, kolejnych dni tygodnia, odwoyway si do podanych w tek cie psalmicz-
nych cytacji. Porz dek takich rozmy la wygl daby nastpuj co: 

Wilii rozmy lania zaras wstawszy y przy kady sprawie swy wemie sowa s Psalmu ia-
ko pragnie ielen do ród wodnych tak pragnie dusza moia do Ciebie Boze […] (Ps. 42). 

2 Dnia wezm te sowa: Nawró nas Boze zbawicielu nasz a oddal gniew twoi od nas 

y zali na wieki gniewa si bdziesz […] (Ps. 80). 

                                                 

18

   M.B. Grzymosz, Szczere samego Pana Boga szukanie […], nlb. 

19

   Rkps B.O. 3650/I. 

20

  Rkps Oss. 2905/I., Meditacie abo rozmylania suce ku poprawie ycia mianowicie ywotem 

s. Kunegundy pobudzajce […] (1667), rkps BOss. 2904/I. 

21

   Dzieko anonimowe, wyd. w Krakowie w 1655 r.  

22

   Zob. L. Bouyer, Wprowadzenie…, s. 56. 

23

   Zob.  Cz synogarlice suca do rozmylania na post o Mce Paskiey, rkps Oss. 2910/I,  

k. 6 i k. 7. 

24

  L. Bouyer w metodzie ignacjaskiej zauwaa obecno nie tylko szeroko rozumianej tradycji 

biblijnej, ale i patrystycznej. Zob. L. Bouyer, Wprowadzenie…, s. 56. 

background image

 

Rónorodno formalna i tematyczna… 

13

 

3 Dnia wezm te sowa zmiiu si nade mn  Boze wedug wielkiego miosierdzia 

twego […] (Ps. 51). 

4 Dnia te sowa wezm oczy moie zawsze ku Panu abowiem on wywiedzie sida nogi 

moie, weirzysz Panie na unienie y prace moie […] (Ps. 25). 

5 Dnia wezme te sowa ku Tobie podniosem oczy moie, który mieszkasz na wysoko-

ciach […] (Ps. 123). 

6 Dnia wezme sowa prowa mi Panie drog twoi a niechaj chodz w prawdzie 

twoiey […] (Ps. 119). 

7 Dnia wezme sowa b c mi Bogim obronc  y mieisczem obronnem aby  mi zacho-

wa (Ps. 31)

25

 [itd. – B. .]. 

Ten sam tekst zaleca równie rozwaania odwouj ce si do poszczególnych 

epizodów ewangelicznych, z ycia samego Jezusa (np. Rozmylanie przy stole 
o biesiadach Pana Jezusowych
)

26

 lub postaci Nowego Testamentu (Jako si Pa-

nu stawi na tygodniowem rozmylaniu kado dziennie a to s przikadu chorych 
w ewangieliach opisanych
)

27

. Kolejnym wanym ródem autorskich inspiracji 

staa si – wielu pisarzom zapewne blisza, bo i modsza – wielka spu cizna kul-
turowa i literacka europejskiego redniowiecza. Sigaj po ni z pewno ci  
wszyscy twórcy obrazów w rodzaju „pozdrawiania czonków Pana Jezusowych” 
(Kasper Drubicki)

28

 albo synnych dialogów, inaczej sporów duszy z ciaem 

(Nauki Panny Ksieni)

29

.  

Oczywi cie pierwszorzdnym ródem odwoa jest te tradycja osobowa, tj. 

wielcy prawodawcy modlitwy my lnej. W ich gronie z pewno ci pierwsze 
miejsce zajmuje zaoyciel i ojciec duchowy Towarzystwa Jezusowego – w. 
Ignacy Loyola

30

. Do my li  w. Ignacego sigali m.in. Jan Morawski (Ambona 

Ducha witego

31

) oraz kilkukrotnie przywoywany Grzymosz (Szczere samego 

Pana Boga [] szukanie). Niesabn cym uznaniem, i co warto podkre li – ju 
od pitnastego stulecia, cieszy si take okre lany jednym z twórców rednio-
wiecznej nowej pobono ci (devotio moderna), autor go nego dziea O nala-
dowaniu Chrystusa
 – Tomasz á Kempis (zobacz w tym kontek cie dziea Grzy-
mosza, a take Franciszka Przyckiego, Theologia duchowna i ascetyczna 

                                                 

25

   Zob. Sposob wzywania pomocy od Pana Boga […], rkps Oss. 2907/I, k. 3 

26

   Tame, k. 72. 

27

   Tame, k. 6. 

28

  Zob. Kasper Drubicki, Rozmylania sandomierskie, poda do druku A. Czy, „Ogród” 1992, 

nr 3–4 (komentarz, ródo tekstu), oraz K. Górski, Studia i materiay…, s. 33. 

29

  Nauki Panny Ksieni, [w:] K. Górski, Kierownictwo duchowe w klasztorach eskich w Polsce 

XVI –XVIII w. Teksty i komentarze, Warszawa 1980, s. 157 i nn. 

30

  Zob. na ten temat E. Poprawa-Kaczyska, Ignacjaski modus meditandi w kulturze religijnej 

pó nego baroku, [w:] Religijno literatury polskiego baroku, pod red. Cz. Hernasa, M. Hanu-
siewicz, Lublin 1995, oraz K. Górski, Dzieje ycia wewntrznego w Polsce, [w:] Studia i mate-
riay…
, s. 34–36. 

31

   Zob. Ambona Ducha S. do serca mowicego, Pustynia Bogomylna abo wiczenia Duchowne 

przez dziesi dni na wzor tych, które podaie s. Ignacy Fundator Societatis Jesu […], Pozna 
1700. 

background image

14

 

Beata UKARSKA

 

[…]

32

). Poza tym tematowi pasyjnemu patronuj niekiedy wizje siedemnasto-

wiecznej mistyczki – Marii z Agredy albo Ludwika dell’ Ponte. 

Dodatkowym elementem zrónicowania polskich medytacji jest take ich 

tematyka – pocz tkowo wybitnie rónorodna, z biegiem czasu sprowadzona do 
kilku podstawowych zagadnie

33

Istotn wewntrzn cech  medytacyjnych zapisów by równie ich porz dek 

czy te inaczej ukad zalecanych modlitw. Trzeba nadto zauway , i z owym 
porz dkiem medytacyjnym  czy si ci le – wprost przez autora podany albo 
te przynajmniej po rednio sugerowany – czas koniecznego modlitewnego sku-
pienia. St d w zbiorze tekstów medytacyjnych z XVII i XVIII stulecia wyróni  
mona zapisy, których wewntrzna chronologia przypomina nastpstwo charak-
terystyczne dla prawide dawnej homiletyki, tj. obejmuj ce wydarzenia caego 
roku liturgicznego (de tempore et de sanctis)

34

. Powtarzaj si take popularne 

i wykorzystywane zapewne nie tylko w  rodowiskach wspólnot zakonnych roz-
my lania rozpisane na duej b d krócej trwaj ce skupienia rekolekcyjne

35

, za-

równo osobiste (indywidualne), jak i wspólnotowe; odprawiane gromadnie, pu-
blicznie b d w odosobnieniu, czyli w „zamknieniu”. S nadto „exercicia du-
chowne” na dziesi dni („po cztery godziny”), tygodniowe (np. „na kady dzie 
na rozmy laniu tygodniowem”), czy te na wyodrbnione z porz dku kalendarza 
ko cielnego wydarzenia (np. „na trzy dni postu”). 

Niezalenie jednak od czasu trwania medytacji wikszo  z nich ujta jest 

w specyficzny, regularny i nader czsto powtarzany schemat kompozycyjny. Na 

                                                 

32

   Zob. Franciszek Przycki, Theologia duchowna i ascetyczna trzema mistyczney nauki drogami 

oczyszczaic, oswiecaic i jednoczc […], Wilno 1763. 

33

  Zob. K. Górski, Uwagi o rozmylaniach staropolskich, s. 226, oraz L. Bouyer, Wprowadzenie 

do ycia duchowego…, s. 54. W ród tematów rzadziej spotykanych s  zapewne medytacje po-
wicone liturgii mszalnej (np. Anonim,  ycie chrzecianskie albo akty, uwagi, wszystkie spra-
wy na chwa Bosk kierujce 
[…], Czstochowa 1714) albo maryjne na temat Niepokalanego 
Poczcia NMP (tu: Akty nabone do Nawitszey P. Maryey w wito Niepokalanego Poczcia
rkps Oss. 2909/I). 

34

  Taki ukad proponuje Solski, dziel c swoje rozmy lania na pi „ksi eczek”, mianowicie: Od 

pocztku Adwentu a do Starego Zapustu. Od Starego Zapustu do niedziele 1-ej po witkach. 
Od niedziele pierwszey po witkach a do niedziele trzynasty. Od trzynasty niedziele a do 
pierwszey adwentu. Na wita bogosawioney Bogurodzice Panny Maryi y witych Boych

35

  Bardzo ciekawe  wiadectwo planu jednego rekolekcyjnego dnia przynosi na przykad benedyk-

tyski rkopis Biblioteki Ossolineum o sygnaturze 2907/I. Tak w wietle tego przekazu wygl -
da porz dek przygotowania medytacji i samej medytacji: „Naprzod Jutrznia w pu nocy, od 
pierwszey do drugi medytacja, po niey reflexya […]. Od osmey do dziewi tey medytacja dru-
ga; od dziewiatey do dziesi tey reflexya IIa, medytacja, pisanie poytkow z medytacji […] od 
pierwszy do drugiey reflexya, ponkta na medytacj , od drugi do trzeci medytacja trzecia […]. 
Od trzeci do czwarty nieszpory, reflexya na medytacy […]. Od piatey do szostey ponkta na 
medytacy pónocn […]. Od szostey do siodmey w celi naborzenstwo, umartwienie iakie, 
przypomnienie sobie medytacji, aktow y postanowienia”. 

background image

 

Rónorodno formalna i tematyczna… 

15

 

ów schemat skadaj si, po pierwsze, tzw. „przygotowania” (trzy lub cztery)

36

 

oraz punkty (trzy lub wicej)

37

. Poza tym cz autorów proponuje wzbogacenie 

tak uksztatowanego podstawowego porz dku kolejnymi tekstami modlitewny-
mi. Przy czym owe teksty modlitewne mog by zrónicowane tematycznie (np. 
orationes de fidede spede charitate) i wystpowa naprzemiennie z punktami. 
Bardzo czsto cao pocz tkuje i konkluduje jeszcze osobna refleksja lub tzw. 
akty albo afekty (w modlitwie wewntrznej afektywnej) ewentualnie exhorty 
(zachty do lepszego postpowania).  

W bogactwie zapisanych b d drukowanych zabytków znajduj si jednak 

i takie, które odchodz od wyej opisanego rytuau. Na przykad, anonimowy 
autor XVII-wiecznego rkopi miennego przekazu o tytule: Zabawa roztopney 
biaeygowy  
[…] proponuje zgoa odmienny rytm modlitewny, który (stosuj c 
niezbdne skróty) daje si uj w sposób nastpuj cy:  

Pierwsza cz  modlitwy rozmy lanie 1. Przypomnienie krzywdy Bogu przez grzech 
uczynioney […] 2. Podziwienie nad dobrocia bosk […] 3. Oskarenie siebie samey […] 
4. Podziwienie nad zo cia swoi […] 5. Zawstydzenie […] 6. Strofowanie samy siebie 
[…] 7. Narzekanie […] 8. Wyrzeczenie (grzechów) […]. 9. Obrzydzenie (grzechów) […] 
10. al za grzechy […] 11. Nadzieie odpuszczenia grechow […] 12. Pragnienie pokuty 
y strzeenie si grzechow […].  

Cz druga. Dzikczynienie […]. Trzecia cz . Ofiarowanie […]. Czwarta cz . 

Proba […]

38

Jeszcze ciekawsz struktur rozmy la zapisuje karmelita Marcin Rubczy-

ski. Rubczyski w swoich Rekollekcyach osobom zakonnym sucym […] zale-
ca praktykuj cemu odbiorcy – rzadziej zapewne spotykane – duchowe identyfi-
kacje modl cego si, kolejno z: „Gosem Boskim do zakonnika”, „Gosem za-
konnika do Boga” oraz (konkludywnie i zamykaj co) „Gosem O ca duchowne-
go”

39

. Jeszcze dalej id c propozycj jest propozycja nastpna, autorstwa jezuity 

– Stanisawa Solskiego. Oto bowiem znalaza si w niej zachta do „wchodze-
nia” w role rónych postaci i to w zaleno ci od dnia tygodnia, w którym po-
dejmuje si rozwaanie. Solski pisze:  

                                                 

36

  Tak ów porz dek ilustruje jezuita – Stanisaw Solski: „Po tytule rozmy lania o N. kada si tro-

ie przygotowania. Przygotowanie pierwsze zawiera w sobie zawsze materi medytacji z Ewan-
gelii […]. Przygotowanie wtore, podaie takie siebie samego stawienie przed P. Jezusem, abo 
Bogosawion  Matk iego, iakie wielu iest skuteczne […] przeciwko obakaniu my li […]. 
Przygotowanie trzecie, to podaie, o co masz prosi P. Boga wedug zamierzonego celu rozmy-
lania […]”. Zob. S. Solski, Rozmylania […], nlb. 

37

  Zdaniem Karola Górskiego podzia czteropunktowy (podobnie jak czterotygodniowe rekolek-

cje, inaczej dni modlitewnego skupienia) jest wynikiem historycznego rozwoju duchowo ci be-
nedyktyskiej. Zob. K. Górski, Dzieje ycia wewntrznego…, s. 31. 

38

   Zob. Zabawa roztropney biaeygowy opisana od Ducha ., rkps B.O. 1270/I, k. 73–79. 

39

  Zob. Marcin Rubczyski, Gos Pana kruszcego cedry libaskie albo Rekollekcye osobom za-

konnym suce […], Berdyczów 1768. 

background image

16

 

Beata UKARSKA

 

Ockn wszy si rano, po krotkich naboestwach, obudzeniu si y wstawaniu zwyczay-
nym, bra na si osob iakiey koniec rozmy lania wyci ga. Grzesznika w poniedziaek, 
konaj cego we wtorek, bliskiego czysca we trzod, go cia u stou Chrystusowego we 
czwartek, stoj cego pod krzyem z Bolesn  Matk Bosk w pi tek; sugi y niewolnika 
Bogurodzice Panny w sobot, wygnanca powracaj cego do oyczyzny w niedziel abo 
robotnika w winnicy Paskiey, abo oblubienice mio ci  zranioney. 

Bliska zarysowanej uprzednio praktyce jest tzw. wizualizacja, charaktery-

styczna zwaszcza dla tradycji ignacjaskiej

40

, cho trzeba przyzna – z czasem 

przejta przez inne rodowiska twórcze, i to zarówno osób zakonnych, jak 
i  wieckich. Przykad benedyktyskiej rkopi miennej Xiszki czwiczenia du-
chownego 
[…] ilustruje take wa nie uruchomienie wyobrani – w sowach:  

[…] bend si tedy staraa o takie przigotowanie wstaj c z miejsca swoiego oddali si 
troch od otarzeka swego […] y wzbudzi w sobie wielk   dz do rozmy lania, a klk-
n wszy wystawi sobie on gure tabor na który Chrystus si przemieni, tam przipatro-
wa si bend iako mi Annio Strosz prowadzi na on gur a przyszedszy tam iakoby 
z daleka patrzi  bend iak wiato ci gura ona napeniona […]. Przeto z wielk a g-
bok pokor wstawszy przybliy si do nug Chrystusowych y tam u nich klkn c […].  

Poza tym imaginacja, czyli mówi c jzykiem dzisiejszym – wyobrania, to-

warzyszy i buduje nader czsto teksty rozwaa pasyjnych, prowadz c skutecz-
niej do (powszechnie w rozmy laniach o tej tematyce po danego) efektu tzw. 
wspóodczuwania (ac. compassio)

41

 z umieraj cym Chrystusem

42

Na koniec par uwag odnosz cych si do warto ci literackich wybranych 

zabytków literatury medytacyjnej z okresu dojrzaego i pónego baroku. Oczy-
wi cie s  w ród nich utwory rozbudowane, roztrz sania obszerne, nader szcze-
góowe, pozbawione rzetelnego aparatu teologicznego, z wyran przewag  
pytkiej dewocji albo, co gorsza, pospolitej w tym czasie moralistyki. Jako przy-
kad wskaza  mona dwa przekazy, mianowicie: Exercitia duchowne zoone od 
w. ojca Bonawentury od . Stanisawa definitora prowincjonalnego proncyej 
polskiey
 oraz Jana Danieckiego Kwiaty uszczknione z ogroodka Vincentiusa 

                                                 

40

  Zob. na ten temat K. Górski, Kierownictwo duchowe w klasztorach eskich…, s. 102; oraz 

M. Bednarz,  Duchowo w. Ignacego Loyoli, [w:] Duchowo zakonna, red. J. Koczowski, 
Kraków 1994, s. 106. 

41

  Wolitywne i afektywne wspócierpienie z umczonym Chrystusem to element niezwykle y-

wotnej w wiekach póniejszych tradycji  redniowiecznej. W polskiej literaturze wieków  red-
nich najdoskonalszym przykadem owej filozofii gbokiego zaangaowania odbiorcy w przed- 
miot rozmy la stanowi pitnastowieczny poetycki opis  mierci Jezusa na krzyu, znany pod 
tytuem Posuchajcie, bracia mia. Zob. w tym kontek cie artyku autorki: Wizerunek Chrystu-
sa Ukrzyowanego i Wspócierpicej Maryi w pó noredniowiecznych tekstach
  polskich, [w:] 
W krgu literatury, jzyka i kultury. Tom jubileuszowy z okazji Trzydziestolecia Wyszej Szkoy 
Pedagogicznej w Czstochowie, red. A. Majkowska i M. Lesz-Duk, Czstochowa 2001, s. 57–69. 

42

  Tu charakterystyczne stwierdzenia typu: „Stawi si na Kalwaryjej i imaginowa sobie jako-

bym syszaa Chrystusa mówi cego z krzya do mnie, a ja mu te odpowiadam”. Zob. Nauki 
Panny Ksieni
, [w:] K. Górski, Kierownictwo duchowe w klasztorach eskich…, s. 102. 

background image

 

Rónorodno formalna i tematyczna… 

17

 

Bruna Societatis Jesu Rozmylania Mki Pana i Zbawiciela Naszego Jezusa 
Chrystusa 
[…]. 

Nie wchodz c w szczegóy detalicznej analizy literackiej, stwierdzi  mona, 

e lektura to mudna, mcz ca, i nawet przy  cisym uyciu ówczesnych kryte-
riów literacko ci mniej warto ciowa.  

Zdarzaj si jednak i teksty prawdziwie kunsztowne, bliskie temu, co wspó-

cze nie okre lamy mianem prozy poetyckiej. Egzemplum tej cz ci pi miennic-
twa ko cielnego stanowi  moe zabytek karmelitaski, a dokadnie siedemna-
stowieczny rkopis przechowywany w zbiorach Biblioteki Ossoliskich we 
Wrocawiu pod sygnatur B.O. 1203/I.  

Nie jest to zapis samodzielny, ale cz zbioru o tytule: Listy duchowne 

y mistyczne wszytkim, a osobliwie osobom w utrapieniu bdcym, do wzbudzenia 
ku Bogu affektu, y do znalezienia pociechy wczesney sposobne

Jak informuje nas dalej karta tytuowa manuskryptu, autorem medytacji by 

zakonnik reguy zreformowanej, dokadniej genera wspólnoty karmelitów bo-
sych – Wielebny Oyciec Jan a Jesu Maria

43

. Powstae pierwotnie w jzyku aci-

skim listy zostay przetumaczone na jzyk polski i, w 1667 roku, przepisane 
przez bliej nieznan , poniewa w aden czytelny sposób nieokre laj c si za-
konnic

44

. Kr g odbiorców dziea wydaje si stosunkowo szeroki, a na pewno 

niezawony li tylko do czonków cisej wspólnoty zakonnej. wiadcz o tym 
zreszt nastpuj ce sowa wstpu: „Niey pooone listy piora abo sposobu mo-
wy, pobono ci raczey nie swieckim krasomowstwem pachn ce, z sow Pisma 
witego po wielkiey cz ci zoone y do praktykownia Theologiey Mistyczney 
w rozdziale ostatnim od nas zaleconego sposobu, tobie czytelniku nabozny ofia-
rowa za rzecz poyteczn poczytali my”. 

Zgodnie te ze wstpn charakterystyk omawiany zapis zbudowany zosta  

z licznych odwoa (kryptocytatów, reminiscencji, aluzji) do tradycji Pisma 
witego, tak Starego, jak i Nowego Testamentu. Wybrane i prezentowane po-
niej urywki siedemnastowiecznego tekstu bd zapewne najlepszym tego przy-
kadem:  
A. Stary Testament 

—  „podobno znajd ci y wezm a iak nascisley do siebie przytul midzy 

piersi moie […] a ci wprowadz do domu niebieskiego Jeruzalem 
Matki moiey y do pokoiku nasodszey Rodzicielki” (Pnp 3, 1–4); 

                                                 

43

   W przedmowie znalaza si informacja identyfikuj ca Jana a Jesu Mari jako autora obszernego 

dziea o tytule: Teologia mistyczna

44

  Kwesti nierozstrzygnit pozostaje jednak wierno owej rkopi miennej reprodukcji. Pytanie 

o wierno postawi kae nie tylko naturalna przecie zmiana rodzaju gramatycznego wypo-
wiedzi, ale te, a moe przede wszystkim, wyczuwany czytelniczo klimat „eskiego” sposobu 
widzenia wiata i w zwi zku z tym takiego te ostatecznego formuowania poetyki wypowie-
dzi. Dodatkowo kolejne listy, w cao ci b d w cz ci, zdaj si by przepisane przez róne 
osoby.  

background image

18

 

Beata UKARSKA

 

—  „bd graa y skakaa przed tob […] iako uczyni Dawid krol” (2Sm 6, 16); 
— „miujesz bramy Syonu barziey ni wszytkie przybytki Jacoba […]”  

(Ps 87 i Ps 24); 

—  „nad nieg wybielona bd” […] (Ps 51, 9); 
—  „chwaa twoia doskonaa si staa z ust niewini tek i dzieci […]” (Ps 8, 3); 
—  „bodayby by uderzy w kamie serca moiego lask nie gniewu, ale 

prawo ci […]” (Rdz 17, 1–7); 

—  „a ieeli ia iako Esau umieram, na co mi pomocni s  pierworodziny” 

(Rdz 25, 26–34); 

—  „o namocnieyszy Samsonie zwi  samego siebie powrozami mio ci” 

(Sdz 16, 6–10); 

—  „a ty bdziesz si przechodzi po wietrzyku tym […]” (1Kr 19, 11–14). 

B) Nowy Testament 

—  „Ty na s dzie ostatnim bdziesz mowi, w ciemnicy byem, a nie przy-

szli cie do mnie” (Mt 25, 31–46); 

—  „zaprawd nie prosz teraz o troie chleba, ale […] przynamniey o odro-

biny […] które spadai z nahoynieyszego stou […]” (Mt 15, 21–28); 

—  „maluczko a nie obaczycie mi […]” (J 13, 31–35). 
Zdarzaj si równie widoczne odniesienia do redniowiecza, np. w przywo-

aniu znamiennego dla sztuki sakralnej wieków rednich motywu tzw. Toczni 
Mistycznej
 („gwat krwie pras  mki wytoczonej […]”), albo dawnych wyobra-
e o budowie i funkcjonowaniu wiata przyrody („czylim ia iest morze albo 
wieloryb, e mi obtoczy zewsz d ciemno ci ”). 

Ponadto, ciekawe nawi zanie, tym razem do wspóczesnej autorowi, czyli 

barokowej sztuki sakralnej, stanowi moe takie oto stwierdzenie podmiotu 
mówi cego: „Wyznawam to przed tob  nawdzicznieysze ycie serca moiego, i 
pragn tego, aby mi t strza  twoi zrani”. Tak uksztatowany zapis odnosi 
uwag czytaj cego do literacko i plastycznie udokumentowanych  wiadectw 
stanów ekstatycznych witej zaoycielki Karmelu zreformowanego – Teresy 
z Avila

45

Bardzo ciekawym zabiegiem literackim omawianego przekazu s  take pró-

by zblienia wypowiedzi o charakterze modlitewno-medytacyjnym do styli-
stycznych wymogów sztuki epistolografii; na przykad owe charakterystyczne 
formuy wstpne: 
—  „List ten nic inego w sobie nie zawiera tylko wiele roznych wzdychania do 

Boga […]”; 

—  „wielko abowiem ubóstwa y pragnienia moiego podaie mi do serca te nie-

ukadne sowa moie […]”. 

Podobnie znamienne elementy kocowe (zamykaj ce): 

                                                 

45

  Warto przypomnie w tym miejscu synn  rzeb Berniniego, uwidoczniony w niej moment 

mistycznego zranienia serca w. Teresy Wielkiej. 

background image

 

Rónorodno formalna i tematyczna… 

19

 

—  „pisanie moie […] iu kocz”; 
—  „oblicza tedy twoiego, bez skoczenia  danego  da y szuka gotowa zo-

stai”. 
W zgodzie natomiast z propagowan w barokowej duchowo ci filozofi tek-

stu mistycznego pozostaj te elementy stylistyki, które przypominaj cechy tek-
stu miosnego; wszak sam autor sugeruje, e spisane przeze rozwaania suy  
maj duszy „[…] do tych god abo maestwa duchowego przyzwoicie si przy-
ozdabiai cey y gotui cey”. Podmiot mówi cy wchodzi wic w rol typow dla 
kobiety zakochanej. Mistyczna kochanka mówi zatem o pacz cej duszy, prosi 
niebiaskiego kochanka o przybranie w mio wzajemn , porównuje si do 
osamotnionej i tskni cej córki syjoskiej, „ktorej drogi pacz ”, pragnie „przy-
rz dzi ” dla ukochanego „niesmakowite serce […] iako naylepiey do smaku”. 
On za (przywoywany Bóg) to mistyczny kochanek, „prawdziwe nasycenie 
[…], ktore przenika y napenia wszytkie k ty serca”; to take: „naspokoynieyszy 
port duszy, rozboynik serc, nasodszy kompan pielgrzymowania, nauczyciel na-
agodnieyszy, wybieracz daniny mio ci, nasodszy serc rz dca i wreszcie na-
wiernieyszy kompan wygnania”. 

Podsumowuj c, przypomnie trzeba, e teksty medytacyjne z siedemnastego 

i osiemnastego wieku stanowi samodzielny, rozbudowany i do koca nadal 
jeszcze nieprzebadany dzia pi miennictwa staropolskiego. Systematyczne i bar-
dziej kompleksowe ich poznanie wzbogaci z ca pewno ci nasz wiedz za-
równo z zakresu historii duchowo ci, jak i kultury literackiej, czy te filozofii 
ycia i my lenia ludzi dawnych epok.  

Prezentowany w niniejszym opracowaniu skromny liczbowo zespó zabyt-

ków przynosi swoisty (niekiedy po redni, niekiedy bezpo redni) obraz formo-
wania si rodzimej tradycji literackiej. Ponadto ukazuje drogi rozwoju zróni-
cowanej staropolskiej gatunkowo ci, ilustruje histori translacji oraz autorskiej 
(a przez to i czytelniczej) znajomo ci Pisma w. i szeroko rozumianej tradycji 
pi mienniczej i duchowej chrze cijaskiego Ko cioa. 

Summary 

Formal and Thematic Variety  

in the contemplative Polish Literature of the 17th and 18th century



The text based on the selected examples from the religious literature of the Polish baroque 

presents the most important themes of contemplative texts as well as their diversity in terms of 
form. It discusses the fundamental questions of the formation as practiced by women’s and men’s 
religious orders mentioned in the text. The text is based on an analysis of selected records in the 
form of manuscripts and printed sources. The introductory first part includes information concern-
ing the composition and order of meditation, while the second part concerns the fundamental ques-
tions of spiritual life. 

background image

 

 

 

background image

P R A C E   NA U K O W E  A k a d e mi i  i m.   J a n a   D u g o s z a   w  C z  s t o ch o wi e  

Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury 

2011, z. XII

 

Krzysztof CZAJKOWSKI 

witynia w wityni. O dwóch Sybillach:  

Izabeli Czartoryskiej i Jana Pawa Woronicza 

Ze zwrotu ku przeszo ci narodowej, jaki dokonywa si u progu porozbio-

rowych dziejów, wywodzi si bezpo rednio nurt muzealnictwa polskiego zorien-
towanego na zbieranie pami tek, które oywiyby wspomnienia i nie pozwoliy 
zapomnie o bogactwie dziedzictwa wasnej przeszo ci

1

. Muzealnicze zaintere-

sowania Izabeli Czartoryskiej, skonkretyzowane powstaniem wi tyni Sybilli 
i Domku Gotyckiego, wysuwaj si tutaj na plan pierwszy. Przede wszystkim 
z racji spoecznego wymiaru zaangaowania, o którym fundatorka „ko cioa na-
rodowej pamici” pisaa w 1809 roku: 

Pitna cie lat przeyam krzywd i udrczenia,  
Opakuj c zatarcie polskiego imienia, 
A po znikej ojczynie zawarszy al w sobie, 
Kadam kwiaty bole ci na  witym jej grobie. 
To, co jedyne wsparcie nieszcz liwym zsya, 
Ostatni dla mnie promie nadzieja gasia 
Mniemaj c, e potrójnym przywalony gazem 
Kraj nasz, jzyk i sawa zagin  ma razem. 
O przyszy los gorliwych pobudzona chci 
Zebraam przeszo polsk w przybytek pamici, 
Aeby szcz tki godne wiekopomnej chway 
Pónym wnukom wiadectwo o narodzie day; 
Aby wnuk drogie przodków uwielbiaj c lady, 
Zna sw krew i hardymi pogardza s siady

2

                                                 

1

   Zob. Z. ygulski, Nurt romantyczny w muzealnictwie, [w:] Romantyzm. Studia nad sztuk dru-

giej poowy wieku XVIII i wieku XIX, Warszawa 1967 oraz A.F. Grabski, Myl historyczna pol-
skiego owiecenia
, Warszawa 1976, s. 272–276.  

2

   Cyt. za L. Dbicki, Puawy, t. 4, Lwów 1888, s. 127–128. Problematyka  wi tyni Sybilli i Do-

mu Gotyckiego zostaa omówiona w monografii Z. ygulskiego, Dzieje zbiorów puawskich
Rozprawy i Sprawozdania Muzeum Narodowego w Krakowie, t. 7, Kraków 1972. 

background image

22

 

Krzysztof CZAJKOWSKI

 

Wobec rzeczywistej pragmatyki celów puawskiego zbioru staroytno ci 

polskich zrozumiaa wydawaa si tre skonwencjonalizowanej inskrypcji zdo-
bi cej fronton wi tyni Sybilli: Przeszo Przyszo ci. A jak wielk rol „naro-
dow ” penia ta „powana zabawa” niegdy pochej damy, o tym najlepiej 
wiadczy opinia samego Aleksandra I – odnotowana po latach przez Wincentego 
Pola w Pamitniku  […] do literatury polskiej XIX-go wieku – e ksina „[…] 
bawi c si w ciuciubabk, prowadzi wiksz gr polityczn ni my w gabine-
cie”

3

Motywacji, dla których „ogrody puawskie zmieniy si w muzeum ciepych 

jeszcze pami tek”, naleaoby poszukiwa  w zgromadzonych tam przez ksin 
jeneraow zbiorach. Lucjan Siemieski pisa: 

[…] wi tynia ta bya skadem pami tek; byo to muzeum archeologiczne, jedyne jakie 
wówczas w polskich ziemiach istniao, z t  jednak rónic od zwykych muzeów, e do 
kadego zabytku wi zaa si wielka tradycja. Kady miecz, kada zbroja, kada chor -
giew, kady klejnot przypomina jak wielk posta historyczn , jakie zwycistwo lub 
fakt znacz cy, i budzi w sercu ogl daj cego te pami tki uczucie alu. Milcz ca to, a jed-
nak wymowna katedra. […] Rzeczywi cie te pami tki zgromadzone w tej wi tyni jak 
osobliwo ci swoj niejednego z dzisiejszych archeologów wprawiyby w gor czk, któ-
rej skutkiem byby stek w tpliwo ci lub hipotez su cych do popisu z erudycj , tak ów-
czesnych profanów, przynosz cych tylko entuzjazm dla wielko ci i sawy przodków, 
przejmoway czci i zapaem dla tych relikwii

4

Realizacja idei sybillicznej wi tyni, maj ca miejsce tu po klsce powstania 

ko ciuszkowskiego, po ostatecznym dokonaniu rozbioru pastwa, zawaszcza 
dla potrzeb muzealnych narodow przeszo . W imi jej ocalenia z ywej staje 
si martw , eksponatem, pomoc dydaktyczn w gabinecie historii zilustrowa-
nej. Mona j byo ogl da i podziwia , oddawa  cze i uwielbienie nalene 
„szcz tkom wiekopomnej chway”. W kulcie dla uwieczniania Ojczyzny obecna 
bya „religia przeszo ci” – przy czym wiara zast piona zostaa ideologi prze-
trwania. Monografista Puaw, L. Dbicki, mówi o obowi zuj cym w Sybilli 
i Domku Gotyckim rytuale zwiedzania „ wi ty narodowych pami tek”. Ze spo-
rz dzonej dla potrzeb muzeum instrukcji wynikaa okre lona rola, w któr wpi-
syway si „liturgiczne” wrcz zachowania „stróa tych skarbów” – Gniewkow-
skiego. Bibliotekarz puawski, ukasz Gobiowski, wspomina: 

[…] Gniewkowski nauczy si tego na pami – olbrzymi wzrostem, przystojny, w stroju 
polskim, siwy, umia sobie nada ca  godno i powag arcykapana tej wi tyni.  
Z brzkiem otworzywszy krat elazn , przeprowadza go ci wschodami do górnego 
wi tyni ko cioa. Kiedy si drzwi tego ogromnego przybytku rozwary, poprzedza 
wszystkich z powag a do gównego otarza, gdzie, e tak powiem, natoczona wito ci 

                                                 

3

   M. Maciejewski, Narodziny powieci poetyckiej w Polsce, Wrocaw 1970, s. 272. 

4

   L. Siemieski, Ogrody w historii i poezji, [w:] tego, Dziea, t. 1, Warszawa 1881, s. 126–127. 

background image

  witynia 

wityni… 

23

 

wito ci. Wtedy odwraca si i mówi tonem uroczystym: „St d zwykem zaczyna !”. 
Potem ogromn lask wskazuj c: „Oto jest miecz Witoda, który […]”

5

.  

Znane sk din d pasje teatralne Izabeli Czartoryskiej

6

 nie tumacz do koca 

powierzonej Gniewkowskiemu do odegrania roli. W rzeczywisto ci mamy tu do 
czynienia z kreacj zachowa w oparciu o wzorzec teatralny. Jak trafnie zauwa-
y J. otman  

[...] na pocz tku XIX wieku granica pomidzy sztuk a zachowaniem codziennym wi-
dzów zostaa zburzona. Teatr wtargn  do ycia, aktywnie zmieniaj c zachowanie ludzi. 
[...] To, co wczoraj jeszcze wydawao si napuszone i mieszne, gdy byo przypisane 
wy cznie sferze przestrzeni teatralnej, staje si norm mowy potocznej i zachowania co-
dziennego

7

Odbywaj cy si w zamknitej przestrzeni muzealnej wi tyni spektakl (mi-

sterium), z Gniewkowskim w roli gównej, stwarza scen Narodowego Teatru 
poza teatrem. Pragmatyka przedstawienia wymuszaa jednoznaczny stosunek 
audytorium, wi  c si przy tym  ci le z formu korelacji z pozatekstow rze-
czywisto ci i – 

[...] urabiaa psychologi ludzi pocz tku XIX wieku, a w szczególno ci uczya ich pa-
trze na siebie jako na dziaaj ce podmioty historii, powikszaa ich we wasnych 
oczach, uczya wiadomo ci wasnej wielko ci – a to nie mogo nie uwidoczni  si pó-
niej w ich politycznej samowiedzy

8

.  

Franciszek Morawski po zwiedzeniu wi tyni Sybilli napisa:  

[…] przywaliy nas góry nieszcz , zdeptano nasze laury, oniemiay lutnie narodowe, 
oscha po tylu polach nasza krew nienagrodzona, lecz dopóki nie zapomnimy tego, co 
nam ta Sybilla na pami  przywodzi, póty bdziemy narodem, póty yje Polska

9

.  

Czy jest to romantyzm speniaj cy si w Formie sigaj cej wzorów staroyt-

no ci klasycznej? „Wszak w panteonicznej sali przykrytej kopu  speniaa si 
klasyczna zasada jedno ci czasu, miejsca i przedmiotów, czy te osób bior cych 
udzia w grze”

10

. J. otman napisze, e „[…] neoklasycyzm by, mimo swych 

deklaracji, w istocie rzeczy zamaskowanym romantyzmem”

11

. Wydaje si za-

tem, e nie kto inny, tylko Aleksander I dokona demaskacji sentymentalnej za-

                                                 

5

   L. Dbicki, Puawy, t. 2, Lwów 1888, s. 262. 

6

   Wystarczy wspomnie o wystawionej w Puawach w roku 1787 operze F.D. Knianina Matka 

Spartanka, w której Izabela i jej syn Adam grali gówne role. Zob. rozdzia zatytuowany Iza-
bela
 w ksi ce A. Nasiowskiej, Poezja opisowa Stanisawa Trembeckiego, Wrocaw 1990, 
s. 104–109. 

7

   J.   otman,  Teatr i teatralno w kulturze pocztku XIX wieku, [w:] Semiotyka dziejów Rosji

wybór i przekad B. yko,  ód 1993, s. 232. 

8

   J.  otman, Teatr i teatralno…, s. 237. 

9

   Cyt. za L. Dbicki, Puawy, t. 2, s. 268. 

10

   Z. ygulski, Nurt romantyczny w muzealnictwie, s. 47. 

11

   J.  otman, Teatr i teatralno…, s. 231.  

background image

24

 

Krzysztof CZAJKOWSKI

 

bawy w „ciuciubabk”. Rzeczywista gra polityczna toczya si bowiem o naro-
dowo nasz . 

W peregrynacjach do u wiconego narodow histori muzeum brali równie 

udzia poeci: 

[…] wi tynia Sybilli natchna Woronicza wspaniaym rymem, w którym wy piewa 
przeszo tonem podniosym epopei. Tego rodzaju poemat móg si urodzi w chwili 
skoczonego politycznego bytu. Jest to epopeja, a oraz i elegia, surma bojowa, po której 
za spywa. Niemcewicz, go puawski, przybywaj cy z Ameryki, napisa by poemat, 
w którym ycie panów tego ogrodu odmalowa w dniu jednym, a raczej w czterech cz-
ciach kadej doby: w poranku, poudniu, wieczorze i nocy

12

Maj c na uwadze sam ju wi tyni Sybilli, wypada zrezygnowa z reflek-

sji ogarniaj cej wystylizowane po delilowsku „otoczenie” (aczkolwiek pierwsze 
polskie muzeum historyczne znalazo swoje miejsce wa nie w ogrodzie, stano-
wi c jego integraln cz ). Tym samym wybór poety uwieczniaj cego puawski 
przybytek pamici pozwoli przyjrze si nieco bliej twórczo ci Jana Pawa Wo-
ronicza. 

Z literack tym razem  wityni Sybilli wi e si problem genologiczny, od-

zwierciedlaj cy interpretacyjne perspektywy uj  Woroniczowskiego poematu. 
Stratyfikacja gatunkowa obliczona na potencjaln  „pojemno ” tekstu cechuje 
orientacj badawcz Zofii Rejman. Autorka monografii po wiconej „poecie 
i kapanowi” odrzuca moliwe i obecne w historii literatury klasyfikacje na rzecz 

[…] interesuj cej propozycji rozwi zania tego problemu przedstawionej przez Ryszarda 
Przybylskiego na marginesie rozwaa nad Sofiówk. Otó Puawy byy ogrodem w sty-
lu delilowskim, „skupieniem znaków, których tre ci symboliczne naleao odsoni ”. 
Opisa taki ogród znaczyo wic nie „namalowa sowami”, „postawi przed oczyma 
wyobrani”, lecz zinterpretowa znak. Tak wa nie lektur ogrodów puawskich propo-
nuje nam Woronicz

13

Tytuowy „gmach dziejomowny”, o ile miaby wskazywa na konstrukcyjn  

spójno cao ci, nie za poszczególnych jej cz ci – pie ni, wypada rozpozna  
w kategoriach przywoanego po raz pierwszy przez Mariana Maciejewskiego dla 
potrzeb preromantycznych odmian „wiersza bohatyrskiego” gatunku wi tyni. 
Elementami konstytutywnymi, wedug wprowadzaj cej ten gatunek do poetyki 
historycznej Stefanii Skwarczyskiej, 

[…] jest przedstawienie jakiego  zamku, paacu czy  wi tyni, siedziby bóstwa, opiekuj -
cego si pewn  dziedzin rzeczywisto ci. Moe nim by Bóg w rozumieniu chrze cija-
skim czy który  ze witych; moe nim by bóstwo mitologiczne lub personifikacja ja-
kiego pojcia. U podstaw gatunku ley tendencja do gloryfikacji pewnych warto ci, wy-
raona poprzez apoteoz opiekuj cego si nimi bóstwa i poprzez wspaniao im po wi-
conej wi tyni. wi tynia ta gromadzi skarby z zakresu tych warto ci, które gloryfikuje. 
W zaleno ci od ich charakteru s to albo konkretne przedmioty, albo ich wyobraenia, 

                                                 

12

   L. Siemieski, Ogrody w historii i poezji, s. 127. 

13

   Z. Rejman, Jan Pawe Woronicz. Poeta i kapan, Chotomów 1992, s. 32–33. 

background image

  witynia 

wityni… 

25

 

najcz ciej malarskie lub rzebiarskie, co ukazan wi tyni przeksztaca w muzeum. 
D enie do apoteozy ubiera wi tyni we wszelkie wspaniao ci, na jakie sta wyobra-
ni twórcy. wi tynia znajduje si w jakim   wiecie nierzeczywistym, niekiedy dostp-
nym tylko w wizji. wi tyni zwiedza zwykle sam autor zobiektywizowany w narracji 
lub te nie zobiektywizowany. Oprowadza go za  po skarbach wi tyni jaka posta ale-
goryczna, b d w jej funkcji posta historyczna lub literacka. W ten sposób z gatunkiem 
wi tyni wi e si oprócz gatunku wizji gatunek wdrówki […]

14

Czy Woroniczowska  witynia Sybilli spenia okre lone powyej wymogi 

gatunkowe? Z. Rejman wydaje si zaprzecza takowej próbie klasyfikacji, bo-
wiem „gatunek ten nie wystpuje, jak wiadomo, w klasycznych poetykach, któ-
rym tradycyjny Woronicz by w zasadzie wierny”

15

. M. Maciejewski odwoa si 

do tego gatunku, reprezentatywnego w XVIII wieku przez Koció Sawy 
Alexandra Pope’a, sugeruj c, e „[…] moe z takiego ukadu zó genologicz-
nych wyania si najwa ciwsza dla tego okresu wersja poematu heroicznego”

16

Gdyby – jak tego chce Z. Rejman – nie byo utrwalonej tradycji literackiej  wi -
tyni, istniaaby przed Woroniczem szansa odwoania si do Bachtinowskiej 
„pamici gatunku”. 

Nazwana w tytule  witynia Sybilli generuje cao zobrazowanego w „ wi- 

tym przybytku” wiata przedstawionego. W introdukcji speniony zostaje wy-
móg inwokacyjnej formy przyzwolenia: 

O ty, sawna wyrocznio hesperyjskich krajów 
I wielowadna ksieni po wiconych gajów, 
Ty, co niegdy  zb kanym rozproszecom Troi 
Ukazawszy przyl dek warownej ostoi, 
[............................................................] 
A teraz, opu ciwszy kumejsk  jaskini, 
W nadbrzeu nadwi laskim znajdujesz wi tyni, 
Pozwól i twe siedlisko nowe uczci pieniem, 
I pami zgaszonego narodu z imieniem 
Unie w szacownych zwokach w twój tajny przybytek, 
Ur gowisko obcych, naszych ez zabytek!

17

 

W wersji Woronicza „nadwi lask   wi tyni” zamieszkuje jednak Sybilla 

Kumaska, a nie Tyburtyska. Dokonana zamiana naprowadza na lad analogii 
pomidzy pami tkami „zgaszonego narodu” a Ksigami Sybilliskimi przecho-
wywanymi w wi tyni Jowisza Kapitoliskiego, do których sigano w szczegól-
nie trudnych dla kraju chwilach. Jak zauwaa M. Maciejewski: 

                                                 

14

   S.  Skwarczyska,  Struktura rodzajowa „Genezis z Ducha” i jej tradycja literacka, [w:] teje, 

W krgu wielkich romantyków polskich, Warszawa 1966, s. 327–328. 

15

   Z. Rejman, Jan Pawe Woronicz. Poeta i kapan, s. 32. 

16

   M. Maciejewski, Sawianie – Synowie Sawy. (Epos jako warto), [w:] tego, Poetyka – Gatu-

nek – Obraz. W krgu poezji romantycznej, Wrocaw 1977, s. 13. 

17

  Utwory J.P. Woronicza cytowane s  z wydania: J.P. Woronicz, Pisma wybrane, wstp, wybór 

i komentarz M. Nesteruk i Z. Rejman, Warszawa 1993;  witynia Sybilli, s. 141. 

background image

26

 

Krzysztof CZAJKOWSKI

 

[…] Bogini Sawy zamieszkuje […] wi tyni Sybilli i do niej trzeba zanie modlitw. 
Bo wprawdzie oficjaln mieszkank wi tyni Sybilli w poemacie Woronicza […] bya 
Sybilla Kumaska, ale znalaza si ona tam bardziej z woli Izabeli Czartoryskiej, a moe 
jeszcze bardziej z powodu ci enia tradycji antycznej, ni z preromantycznych nastawie 
poety. Lepiej czuaby si w poemacie Woronicza Sawa, do której modli si narrator Wo-
roniczowskiego Lecha. Bardziej bowiem liczy si odgrzebywanie i przypominanie prze-
szo ci ni wieszczenie nieznanej przyszo ci: 

Sawo! Stare boyszcze Sawiaskiego rodu, 
Roz wie zamierzche dzieje pónocy i wschodu; 
I wdzicznym odmód kwieciem te podania  wite, 
Synowsk pierworodców naszych czci natchnite: 
By ten ród, który patrzy na kolebk wiata, 
Uczu sw zdolno zwalczy reszty wieków lata

18

Pieni I Woronicz dokonywa bdzie swych „archeologicznych” odkry  

w krajobrazowej naturze, dalekiej wprawdzie od romantycznych objawie, bo-
wiem przemawia przez ni bdzie „sawiaski mit pocz tku” skojarzony z ro-
dowodem Sawy: 

[..................................................] nieprzeyte góry 
Pód olbrzymi poogu natury, 
Wdziczno ci przywalonych wieków potomkowie 
I dziejów zapomnianych obecni wiadkowie. 
Oni na to wasnymi oczyma patrzali, 
Co nam starzy z powie ci niepewnych podali; 
Jakie najprzód narody zasiady t ziemi 
I jakich póniej ludów wyroiy plemi; 
Jak te znowu, napywem zmieszane wdrowców,  
Napodziy w jednyme kraju rónomowców; 
Którdy Wandalowie Wis przebywali, 
Kiedy si z Genserykiem zburzy Rzym zbierali; 
Wreszcie, jak tu zasiadszy stare Sauromaty 
Podzielili swym wnukom te yzne powiaty. 
Tych plemi, przyswoiwszy saw za rzemioso, 
Wzite imi Sawaków szeroko roznioso, 
A od nich rozrojone sowiaskie narody 
Rozsieli na pó  wiata swe pastwa i grody. 
Wy, góry, nam to wszystko powiedzie moecie, 
Które tym brzegom równo z wiatem panujecie. 
Naszych proszków nie stanie, wasz tron niezachwiany 
Konaj cego wiata widzie bdzie zmiany!

19

 

Autor  Lecha pozwala wyartykuowa upersonifikowanym górom „zapo-

mniane dzieje”. Ten chwyt retoryczny z ywym pomnikiem – monumentem 
przeszo ci wydua historyczn perspektyw maj c za wiadczy o wiarygod-
nej staroytno ci „Sawaków”. Niew tpliwie strategia ideologiczno-poetycka 

                                                 

18

   M. Maciejewski, Sawianie – Synowie Sawy…, s. 25. Cytat z Lecha, s. 288. 

19

   J.P. Woronicz,  witynia Sybilli, s. 150–151. 

background image

  witynia 

wityni… 

27

 

Woronicza w aden sposób nie nobilituje go do rangi rewelatora prawdy o So-
wianach. Niemniej 

[…] postpowa jak poeta wiadom wagi wyznaczników genetycznych jakkolwiek b d 
by je rozumia – dla konserwacji bytu narodu. Skoro cnota i sawa okre liy w kolebce 
istot sowiasko ci, przechowywanie tych zasad staje si jakby substancj ycie warun-
kuj c i równoznaczne jest z nie miertelno ci  narodu

20

wiadczy o tym fragment: 

[..............................................................] 
Nie bro wita stranico tych drogich pami tek, 
Uczci  zami wdzicznymi sawy naszej szcz tek 
I znkanych podobn z pierwszymi kolej  
Utuli ciche kania oywn  nadziej !

21

 

Niew tpliwie te warto sawy rozrasta si w miar przybywania tekstu 

Woroniczowskiej Sybilii. W Pieni II przemówi ustami „postaci ywej”, „twórcy 
tysi ca grodów i miast, i powiatów” – Kazimierza Wielkiego: 

[..............................................] 
I teraz, czy si mylem? … czy wa nie na jawie 
Idziesz ku nam, w dostojnej niebiana postawie? 
Wisa si wstecz cofna… góry zajkny… 
Zbiege echa twe imi razem wykrzykny… 
A ty si nam ozywasz, zawym patrz c okiem: 
“Dzieci, jakime dla mnie jeste cie widokiem?” 
Ach, nie pytaj nas, ojcze, co si stao z nami, 
Ani kalaj oblicza naszymi wizami, 
Ty raczej raz ostatni mów nam z tej ustroni, 
Czym byli my (wszak tobie mówi nikt nie zabroni)

22

Kazimierzowska narracja stanowi zwieczenie wielko ci narodu pod dyna-

sti piastowsk i urywa si wraz z zapowiedzi przyszych dziejów Polski. Nie-
dookre lono  „proroctwa” wymusza tym samym zmian tempa zwiedzania 
wi tyni i rytmu wspomnie przywoywanych postaci historycznych: „od chwa-
y Jagiellonów”, poprzez „zmierzch sawy za panowania Wadysawa IV i Jana 
Kazimierza”, do „nocy rozbiorów”: 

[..............................................................................] 
Gdzie, niestety, pamitna ta budowa caa 
Losów naszych z sprawcami swymi si podziaa? 
A ta ziemia oywczym natchniona zapaem, 
Znowu nagym ukrytych wulkanów wystrzaem 
W tysi c bry nieforemnych roztrzaskana razem, 
Pierwotnej mieszaniny staa si obrazem, 
Na której niepo czonych gruzach i urwiskach 

                                                 

20

   A. Witkowska, Sawianie, my lubim sielanki, Warszawa 1972, s. 7–8. 

21

   J.P. Woronicz,  witynia Sybilli, s. 153. 

22

   Tame, s. 154. 

background image

28

 

Krzysztof CZAJKOWSKI

 

Martwe chaos w ponurych usno oyskach. 
Sprzeczne z sob  ywioy wóz jego zaprzgy 
I wiecznej nienawi ci wojn poprzysigy. 
Wszystko nie na swym miejscu, a za kadym krokiem 
Okropny cie ojczyzny przeraa widokiem

23

W czasie teraniejszym wyartykuowany zostanie skrywaj cy si za Saw  

mroczny – i witokradczy zarazem – rewers: Infamia –  Z n i e S  a w i e n i e. 
To jej udzielone zostanie prawo gosu wraz z orzeczeniem nieodwoalnego wy-
roku, na mocy którego Polska przestaa istnie : 

Gdzie si teraz podziejem, sieroty zb kane, 
Jak pszczoy bez macierzy z ula rozsypane? 
Bez znaczenia, jestestwa, jzyka, nazwiska, 
Przestrojeni w szyderski kubrak po miewiska, 
Nowych panów pomioto, knechty, posugacze, 
Wzgardzeni w kraju wasnym, a w obcym tuacze!

24

 

Utwór Woronicza z pewno ci jest od witnym przybytkiem Sawy dla 

zniesawionej rzeczywisto ci porozbiorowej. Poniewa – jak zauwaa M. Ma-
ciejewski – tak rozumianej sawie bdzie si kazao spenia zadania terapeu-
tyczne – chodzi oczywi cie o uleczenie czy nawet wskrzeszenie z martwych „oj-
czystego bytu” – pojawi si prze wiadczenie, e ten typ sawy by ju wa ciwy 
„dawnym Polakom”, nie jest on tylko wymysem tego nieszcz liwego pokolenia: 

My raczej rzu my okiem, jak Polak dawny, 
W samym nawet nieszcz ciu i wielki, i sawny, 
Na miertelnym rozci gnion wszystkich klsk caunie, 
Rozjadowionej paszcz rozdziera fortunie

25

Poema historyczne w IV Pieniach Jana Pawa Woronicza spenia, jak si 

wydaje, stawiane „ wi tyni” wymogi gatunkowe. Zaproponowana powyej ca-
o ciowa interpretacja tekstu, pomijaj c wiadomie uwarunkowania stricte  for-
malne – bd c przedmiotem analiz M. Maciejewskiego i Z. Rejman – wydaje si 
w peni uzasadniona. Literacka wi tynia przywouje zaledwie tradycj poematu 
opisowego dla zbudowania krajobrazowego otoczenia, w peni skonwencjonali-
zowanego i rozpoznawalnego po  ladach XVIII-wiecznych tekstów kulturowych 
oraz rzeczywistego ogrodu puawskiego. W obu przypadkach mamy do czynie-
nia z potwierdzeniem schematu zorientowanego na czytelnicze nastawienie od-
biorców. Fragmenty ustrukturalizowane na poemat heroiczny tworz w zasadzie 

                                                 

23

   Tame, s. 197. 

24

  Tame, s. 198. Z rozbudowanym powtórzeniem tego fragmentu bdziemy mie do czynienia 

Hymnie do Boga otwieraj cym narodowy Pienioksig. Interesuj c analiz przywoanego tu 
„zniesawienia” przynosi studium Ryszarda Przybylskiego, Kubrak pomiewiska, bd ce trze-
cim rozdziaem ksi ki Klasycyzm czyli Prawdziwy koniec Królestwa Polskiego, Warszawa 
1983, s. 180–216. 

25

 M. Maciejewski, Sawianie – Synowie Sawy…, s. 24.  witynia Sybilli, s. 181. 

background image

  witynia 

wityni… 

29

 

równie skonwencjonalizowany i w peni uschematyzowany obraz Sawy, dla 
której Woronicz buduje – swój tym razem – „gmach dziejomowny”. Kontami-
nacja gatunków motywowana jest nie tyle „wymian usug” (np. w obrazowa-
niu) pomidzy poematem opisowym a heroicznym, nie przebiega ona w struktu-
rze powierzchniowej, ale w rodku, gboko – w micie. Pracuje na wi tyni, 
która uwieczni Saw. Identyfikacja wyznaczników gatunku wi tyni w przy-
padku: „przedstawienia” (zreszt cao utworu sytuuje si po stronie poezji 
przedstawieniowej-ikonograficznej), „gloryfikacji warto ci”, „apoteozy” i „wspa- 
niao ci” sybilliskiego przybytku, oscyluje pomidzy zmaterializowan w pu-
awskim ogrodzie konkretyzacj a wyobraeniowym ekwiwalentem. Ambiwa-
lentno struktury  wiata przedstawionego wspólna wydaje si równie dla po-
zycji narratora (odautorskiego), który przebywa w realnym  wiecie, ale te i jest 
„oprowadzany przez postaci historyczne” po „nierzeczywisto ci”. Te dwie prze-
strzenie oddzielaj teraniejszo od przeszo ci, profanum od sacrum, ZnieSa-
wienie od Sawy. Stefania Skwarczyska, wskazuj c na najbardziej znamienn  
cech  wi tyni, powoywaa si na alegoryzm. Otó Sawa, pozostaj ca w krgu 
hipostaz niepodlegego bytu narodu, staje si ekwiwalentem historii: „Czyme-
my niegdy byli, do Czego my przyszli”. 

Korzystaj c w tym miejscu z uwag Mortona W. Bloomfielda, warto odwoa  

si do wyrónionego przez tego autora rodzaju alegorii opieraj cej si na histo-
rii. Bloomfield okre la j jako profetyczn lub horyzontaln , przede wszystkim 
z racji „znaczenia rzutowanego w przyszo ”. Dotarcie do jej prawdziwego sen-
su moliwe jest tylko w retrospekcji: 

[…] W chrze cijaskiej interpretacji historii, zwaszcza starotestamentowej, poczynaj c 
ju od samego Nowego Testamentu, spotykamy alegori typologiczn , czyli formaln  
(rodzaj alegorii profetycznej), w której zdarzenia posiadaj  sens eschatologiczny, per-
spektywiczny.  Historia wita jest stopniowym wypenieniem si tego, co utajone i co 
ju wcze niej zostao niejasno wskazane

26

Wydaje si, e zakoczenie  wityni Sybilli Jana Pawa Woronicza jest ale-

gorycznie „jednoznaczne”: 

[.................................................................] 
A gdy i wasze k ty spony w tej burzy, 
Aza si nowy Feniks z popioów wynurzy.  
Kady ranek was budzi nowym rzeczy stanem; 
Przestae ten by waszym ojcem, i panem, 
Który, tknity i teraz waszymi skargami, 
Wspomnia, e cie mu miych przodków potomkami? 
Równo jego kosztuje, czy  wiat nowy tworzy , 
Czy tym kaza  wsta z grobu, których chcia umorzy . 
Skoro wic z Nim si nowym przymierzem z czycie 

                                                 

26

 M.W. Bloomfield, Alegoria jako interpretacja, prze. Z.  apiski, „Pamitnik Literacki” 1975, 

z. 3, s. 224. 

background image

30

 

Krzysztof CZAJKOWSKI

 

I na wskrzeszenie waszej sawy zasuycie, 
Nie zagrzebie waszego rodu ta mogia: 
Troja na to upada, aby Rzym zrodzia

27

Podejmuj c zainicjowan w Warszawskim Towarzystwie Przyjació Nauk 

przez Jana Albertrandiego ide poetyckiego opracowania caoksztatu „historii 
narodu”, autor Picioksigu widzia w niej przede wszystkim trwa , niepodlega-
j c zniszczeniu warto . W niespena trzy lata od napisania  wityni Sybilli 
Woronicz sformuuje program obliczony na przyszo dokona poetyckich ro-
mantyków. Do zgromadzonych na forum czonków Towarzystwa w dniu 15 ma-
ja 1803 roku mówi, e 

[…] nie kady mie moe kosztowne obrazy i sztychy, a kady nieprzyjaciel moe je 
wydrze  i zatraci . Wic to pewniejszym, co w ustach niewygubnych pokole nie boi si 
poaru i ora. I ten jest najbliszy zamiar Towarzystwa naszego w utworzeniu pi-
cioksi gu narodowego, aby nie tylko jzyk, ale i saw narodow niepoytym narzdziem 
na rozwalinach  wiata wyobi

28

Po dwudziestu piciu latach, w poetyckim skrócie Mickiewiczowskiego 

wiersza zostanie przywoany i zaktualizowany ten fragment: 

[.................................................................] 
Pomie rozgryzie malowane dzieje, 
Skarby mieczowi spustosz  zodzieje 
Pie  ujdzie cao [.....................................]

29

„Zabezpieczanie ladów” przeszo ci narodowej stanie si jednym z progra-

mowych hase ówczesnej literatury, co wicej – malarstwa i muzyki, e wystar-
czy tylko wspomnie nazwiska Franciszka Smuglewicza i Józefa Elsnera, sytu-
uj cych tytuy swoich dzie po stronie tematyki historycznej

30

.  

                                                 

27

   J.P.  Woronicz,   witynia Sybilli, s. 205. W zwi zku z ostatnim dwuwierszem zob. I. Chrza-

nowski, Czym by Wirgiliusz dla Polaków po utracie niepodlegoci, [w:] tego, Optymizm i pe-
symizm polski. Studia z historii kultury
, Warszawa 1971, s. 245–246. 

28

   J.P. Woronicz, Rozprawa pierwsza o pieniach narodowych, s. 235–236. 

29

   A.  Mickiewicz,  Konrad Wallenrod, [w:] tego, Dziea, wydanie jubileuszowe, t. 2, s. 101. 

W komentarzu do identycznego zestawienia fragmentów z Woronicza i Mickiewicza, Anna 
Opacka napisze: „By […] ocali od zniszczenia i zapomnienia, utrwali , unie miertelni prze-
szo historyczn narodu, naley j , zdaniem wspóczesnych, wprowadzi do poezji opornej 
wobec niszcz cej siy kataklizmów historycznych. I taki zamys – polegaj cy na utrwaleniu 
przeszo ci i udostpnieniu jej w ten sposób pokoleniom nastpnym – sta u podstaw zamiaru 
stworzenia  Pienioksigu  […]” (A. Opacka, Poetyckie funkcje raudy. O „Anafielas” Józefa 
Ignacego Kraszewskiego
, „Prace Historycznoliterackie”, t. 17: Podró i historia. Z motywów li-
teratury Owiecenia i Romantyzmu
, red. Z.J. Nowak i I. Opacki, Katowice 1980, s. 59. 

30

  Na temat malarstwa historycznego zob. M. Porbski, Malowane dzieje, Warszawa 1961. W tym 

miejscu naleaoby wspomnie o „zespole dekoracji obrazowych i rzeb zdobi cych ci g sal 
reprezentacyjnych w Paacu Biskupów Krakowskich, których Woronicz by zleceniodawc  
i pomysodawc ”. Lech Brusewicz pisze, e „Gabinet historyczny by przedsiwziciem ambit-
nym i oryginalnym w swojej koncepcji ideowej, cho nie bez pewnych zapoycze ikonogra-
ficznych z wystroju Sali Marmurowej i Rycerskiej Zamku Królewskiego w Warszawie oraz – 

background image

  witynia 

wityni… 

31

 

Rozprawie o pieniach narodowych przedstawi Woronicz wstpny ukad 

proponowanego  Picioksigu, kad c przy tym wyrany akcent na zachowanie 
okre lonej hierarchii warto ci: 

[…] Zwróci wic czue i nieobojtne oko na te mrowiska ludów po przestrzeni krajów 
sowiaskich, jednym jzykiem przemawiaj cych, utrwali w ich sercu przekazane dzie-
dzictwem od przodków naszych prawida czystej religii i moralno ci, uwieczni w ich 
ustach waniejsze czyny narodowe, a nastpnie szacunek i mio wspólnego gniazda 
zapleni , obwarowa to wszystko twardszym od muru i spiy ostpem, dokona tego 
sposobem atwym, krótkim, do kadego serca i pojcia przypadaj cym: oto jest pierwszy 
krok, którym Towarzystwo nasze usiuje rozci gn dobroczynne dary poezji na wszyst-
kie wieki, krainy, i pokolenia sowiaskie. W tym celu postanowio uoy  stopniami ob-
szerny, dokadny i zamony picioksi g jzyka naszego, w którym zgromadziwszy to 
wszystko w pie niach i piewach, co tylko chrze cijanina, czowieka i Polaka obchodzi  
moe, uczyni  ten zbiór jzyka naszego dziedzictwem wszystkich ludzi i pokole

31

Z projektu zamierzonej antologii poetyckiej, su cej „do wystawienia na-

grobku pamici narodowej”, zrodziy si  piewy historyczne Juliana Ursyna 
Niemcewicza, których celem, jak mona si przekona z za czonego do pierw-
szego wydania z 1816 roku autokomentarza, byo 

[…] da pozna w ksztacie atwym […] znakomitsze narodu polskiego zdarzenia, wy-
stawi , ile mona, obraz kadego wieku, zwycistw, którymi si kraj rozszerza, szyków 
ora i zbroi, jakich uywa, obrz dków, zwyczajów, wszystkiego na koniec, co nosi na-
rodowo ci cech

32

Sam za Woronicz zrealizuje swoje marzenia o „narodowym pie nioksi gu” 

jedynie w doszukuj cym si „Sawiaskiego mitu pocz tku” Assarmocie… i nie 
ukoczonym  Lechu, poematach „skaonych” ide  „pobratymstwa” i stygmaty-

                                                 

w mniejszym stopniu – ze wi tyni Sybilli w Puawach. O oryginalno ci tej stanowio nie tylko 
bogactwo patriotycznych tre ci i sposób ich przekazu – odmienny w kolejnych salach, a nie-
rzadko i na poszczególnych cianach jednej sali – czy dbao o tak spójno obrazowego wy-
kadu historiozoficzno-patriotycznego, by teraniejszo i przeszo kojarzyy si ze sob , a za- 
razem prorokoway o przyszo ci i ostrzegay potomno . Due znaczenie miao tu take usilne 
staranie Woronicza, by stworzy nowy  p o e m a t,   ale nie rodkami wyrazowymi wa ci-
wymi jego ulubionej poezji lirycznej, lecz sztukom plastycznym – to znaczy przy pomocy ma-
lowide, grafik, rysunków i rzeb, wykorzystuj c róne rodzaje obrazów: portret, alegori, hi-
stori, pejza emblematyczny (take kompozycj emblematyczn ). O takiej intencji Woronicza 
wiadczy nie tylko dyskursywny, a zarazem liryczny charakter tych dekoracji – równie wy-
ranie «zwrotkowy» ukad kompozycyjny cao ci ci gu obrazów […]” (L. Brusewicz, „Gabi-
net historyczny” Jana Pawa Woronicza tytuem do wiecznej jego chway
, [w:] Sztuka i histo-
ria
Materiay Sesji Historyków Sztuki (Kraków, listopad 1988), Warszawa 1992, s. 267. 

31

 J.P. Woronicz, Rozprawa pierwsza o pieniach narodowych, s. 218–219. 

32

 J.U. Niemcewicz,  piewy historyczne, Warszawa [b.r.w.], s. 6. Szerzej na temat Niemcewi-

czowskich   piewów…  zob. A.F. Grabski, W krgu „ piewów historycznych”: Od historii ko-
stiumu do historii jako d wigni wiadomoci narodowej
;  Niemcewiczowska synteza dziejów 
Polski
Niemcewiczowska lekcja patriotyzmu, [w:] tego, Myl historyczna polskiego owiece-
nia
, oraz M. Witkowski, W krgu „ piewów historycznych” Niemcewicza, Pozna 1979. 

background image

32

 

Krzysztof CZAJKOWSKI

 

zowanych mesjanizmem. Tym niemniej, w opinii koryfeusza romantycznej kry-
tyki literackiej, Maurycego Mochnackiego, Woronicz „pierwszy sign  starych 
dziejów i spraw naddziadów”, by „najstarszym poet w ko ciele pamici naro-
dowej”

33

Twórczo Jana Pawa Woronicza zamyka okres zainteresowa przeszo ci  

wyprowadzany z klasycyzmu stanisawowskiego. Dokonuj ca si zmiana na-
stawie  wiatopogl dowych i estetycznych, warunkowana w duej mierze utrat  
niepodlego ci, widoczna jest w przej ciu od krytycznej refleksji historycznej 
polskiego o wiecenia (A. Naruszewicz, I. Krasicki) do utopijno-mitycznych od-
mian czasu przeszego. Punkt doj cia, maj cy u podstaw „przeszo jako 
przedmiot wiary”, stanie si po roku 1818 punktem wyj cia dla romantycznych 
epifanii poetyckich. 

Summary 

A temple within a temple. About two Sibillas:  

Izabela Czartoryska’s and Jan Pawe Woronicz’s 

The trend in the Polish museology that is connected with the creation of the national museum 

space stems directly from the turn to the national past, which happened on the verge of post-
partition history. The establishment of Sybilla’s Temple in Puawy, which was the first Polish his-
torical museum,  happened at the initiative of Izabela Czartoryska and was accompanied by Jan 
Pawe Woronicz’s  literary piece, which  used the genealogical reflection of Stefania Skwarczy-
ska and was assigned to the literary genre of “the temple”. “The organic relation” of so seemingly 
separate structures and elements allowed the creation of “the temple of national mementoes” that 
based on a vivid message directed towards  the future generations of the Poles. 

 

                                                 

33

   M. Mochnacki, Woronicz, [w:] Poezja i czyn. Wybór pism, wybra, wstpem i przypisami opa-

trzy S. Pieróg, Warszawa 1987, s. 247. M. Mochnacki, O literaturze polskiej w wieku dzie-
witnastym
, oprac. Z. Skibiski, ód 1985, s. 141 

background image

P R A C E   NA U K O W E  A k a d e mi i  i m.   J a n a   D u g o s z a   w  C z  s t o ch o wi e  

Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury 

2011, z. XII

 

Joanna WI C AW 

Obrazki wizienne Marii Konopnickiej –  

kadrowane faktografie 

Maria Konopnicka, cho bardzo wstrzemiliwa w ocenie swej twórczo ci, 

nie wahaa si ujawni osobistego stosunku do wiata przedstawionego w grupie 
utworów „wiziennych”. Obrazki wizienne Konopnickiej wnosz nowe moty-
wy do tradycji prozy podejmuj cej swoist diagnostyk spoeczno-obyczajow . 
Pisarka bya jednym z pierwszych autorów, którzy wprowadzali do literatury 
wnikliw charakterystyk rodowiska wiziennego. 

Nowatorstwo Konopnickiej nie ogranicza si tylko do opisania drastycznych 

realiów. Jej nowele to przede wszystkim prezentacja bohaterów z nizin, nowy 
rodzaj analizy psychologicznej stosowanej wobec postaci budz cych ciekawo  
i wspóczucie, nawet lito , ale nie podejrzewanych o bogate ycie wewntrzne 
i wyznawanie jakichkolwiek warto ci. Ten sposób ukazywania ludzi „wykl-
tych” jest gównym zaoeniem Obrazków wiziennych. Owa wa ciwo , po -
czona z nowoczesn , reportaow technik

1

 opisu faktów – wstrz saj cych 

i brutalnych – skada si w sumie na nowatorstwo omawianych utworów, daj c 
Konopnickiej zacne miejsce w ród badaczy tajemnic ludzi „na dnie”. 

Obrazki, wbrew skromnemu tytuowi, to znakomite studium obyczajów, 

charakterów i rysów psychologicznych. Ich budowa bardzo wyranie poddana 
jest dyscyplinie reporterskiej. Konopnicka w swych relacjach wyjaskrawia 
uchwycone zdarzenia i epizody skadaj ce si na ponure tajemnice wizienia. 
Zostay one osadzone w konstrukcjach fabularnych o jednolitej linii napicia; 
zawieraj nawet wyj tkowo oryginalne pointy. Szczególnie warta uwagi jest 
umiejtna selekcja motywów i wyrazisto napicia oraz nastroju. Wskazuje to 
na rzetelne opracowanie zaplecza merytorycznego, o czym czytelnik moe si 

                                                 

1

  Zob. A. Magdo, Reporter i jego warsztat, wyd. 2 popr. i uzup., Kraków 2000. 

background image

34

 

Joanna WI C AW

 

wielokrotnie przekona , czytaj c utwór nasycony informacjami, które maj  su-
y przyblieniu podejmowanego tematu. 

W tym miejscu warto si zastanowi , jak  metod  wnikaa pisarka w do-

wiadczenia swych wiziennych bohaterów. Wyczerpuj c odpowied na to py-
tanie znajdziemy w samych Obrazkach

Nie posugujesz si nigdy w tej pierwszej chwili takimi pytaniami i odpowiedziami, które 
by zarówno do niej, jak i do dziesiciu innych stosowa si mogy, mówi c z ni o jej 
tylko los si troskasz, ni tylko jeste zajty, jej tylko oddany. Z szarej, bezbarwnej masy 
ogólnego przestpstwa i ogólnej kary wydobywasz zainteresowaniem si swoim indywi-
dualno ludzk . A to jest twoim najwyszym zadaniem. Na usugi swoje musisz mie  
wyborn pami , wielk delikatno uczu i atwo stawiania si w rónorodnych psy-
chicznych stanach (JJN, 233)

2

.

 

Sygnalizowane wskazówki wyznaczyy drog rozumowania autorki tekstów 

„wiziennych”. W Obrazkach  obserwujemy krystalizuj c  si z wolna indywi-
dualno Konopnickiej-reportaystki. Formuje si w nich nie tylko tematyka, 
bd ca jednym z nurtów zainteresowa pisarskich nowelistki; przede wszystkim 
dochodzi tu do gosu zupenie nowy – a przez to oryginalny – sposób traktowa-
nia postaci, metod ich prezentacji zewntrznej i wnikania w zagadki psychiki. 
Temu doniosemu zadaniu zostaje podporz dkowana funkcja narratora, który 
niezwykle umiejtnie i dyskretnie uwydatnia najwaniejsze chwile przey bo-
haterów, ujawniane w ich wasnych wypowiedziach i dziaaniach. 

W obrazkach pt. Podug ksigiJeszcze jeden numer i Onufer obserwujemy 

dwa rodzaje narracji, które przeplataj si na przestrzeni wszystkich tekstów. 
Typ narracji trzecioosobowej, czsto uywany w utworach prozatorskich, suy 
przedstawieniu zdarze z pozycji osoby wszechwiedz cej, która nie bierze 
udziau w opisywanych sytuacjach, ale rejestruje fakty, organizuj c wypowied 
w taki sposób, e punkt widzenia „przenoszony” jest z postaci na posta . Tego 
typu zabieg pozwala na wieloaspektowe ujcie opowiadanej historii. W tym 
przypadku, oczywi cie, postaci narratora nie moemy utosamia z autork  
utworów, stoi on bowiem niejako z boku i obserwuje to, co si wokó niego 
dzieje. Jest przy tym dyskretny i stara si tak prowadzi narracj, aby nie absor-
bowa odbiorcy swoj osob . Zachowuje te peen dystans wobec referowanych 
zdarze. O postaciach, których losy i zachowania relacjonuje, zdaje si wiedzie  
prawie wszystko. Mówi jednak o nich tylko to, co konieczne, tak aby  wiat 
przedstawiony w tej narracji sprawia wraenie spójnego i logicznego. Narrator 
ów nie komentuje, nie ocenia, ale rzetelnie opisuje wydarzenia. Jego dystans do 
wiata przestawionego zostaje zamany dopiero wówczas, gdy pojawiaj si 
w tek cie fragmenty pisane w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Ale nawet 

                                                 

2

 Obrazki 

wizienne, bd ce przedmiotem niniejszej analizy, znajduj si w tomie: M. Konop-

nicka,  Nowele, oprac. A. Brodzka, Warszawa 1967. W dalszej cz ci rozwaa zastosowano 
skróty PK – Podug ksigi, oraz JJN – Jeszcze jeden numer, wraz z numerem stronicy, z której 
pochodzi cytowany fragment utworu. 

background image

 

„Obrazki wizienne” Marii Konopnickiej – kadrowane faktografie 

35

 

wtedy opowiadacz wstrzymuje si od pochopnych wniosków i zbyt raptownych 
ocen, cakowicie niemal polegaj c na stworzonym obrazie. Gdy buduje charak-
terystyk postaci, stara si j wyposay w takie cechy, które nie wymagayby 
dodatkowych obja nie. 

Szczególnie ciekawym rodzajem narracji, jaki zastosowaa Konopnicka 

Obrazkach,  jest wypowied w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Stanowi 
ona rodek  czno ci midzy narratorem, wiatem przedstawionym (czyli fabu  
i postaci literack ) a wirtualnym czytelnikiem. Dziki temu odbiorca wkracza 
w ów wiat, maj c niepowtarzaln okazj obserwowania wydarze „od we-
wn trz”. Jest to jeden z czynników wpywaj cych na jzykowo-stylistyczny 
ksztat wypowiedzi i sytuacj narracyjn . 

Konstrukcja tej narracji towarzyszy zazwyczaj fragmentom dotycz cym 

uwag narratorki, jej przemy le, wniosków i ciekawych spostrzee na temat 
obranego kierunku postpowania i dziaa, bd cych udziaem osoby penetruj -
cej budynek wizienny. Stanowi to pewnego rodzaju instrukta, jak naley za-
chowywa si wobec skazanych oraz personelu penitencjarnego, w jaki sposób 
przeprowadza rozmowy, na co zwraca szczególn uwag i czego si spodzie-
wa po podobnej wizycie. Oto fragment obrazka pt. Jeszcze jeden numer, który 
zawiera interesuj ce wskazówki: 

Drog , na której tu wszystko zrobi mona, jest droga pow ci gliwo ci i umiarkowania. 
Przede wszystkim nie naley niczym i nigdy wzbudza nieufno ci w straniku. […] nie 
naley stranikowi nigdy ofiarowa adnych datków. On powinien wiedzie , e masz 
prawo tu przychodzi  i e otwieranie ci numerów nie zaley wcale od jego grzeczno ci 
i aski, któr by potrzebowa opaca . Jedynym gruntem, na którym tu silnie stan  
mona, jest grunt naj ci lejszej legalno ci. […] Tym tylko sposobem doj moesz do 
tego, e pan nadzorca przestanie za tob biega , a stranik spostrzegszy ci pochyli go-
w siw  i pójdzie wprost na schody otwiera  ci numery. 

Skoro to zdoby, wygrae (JJN, 231–232).

 

Zacytowany drobiazgowy „wykad” opiera si na bardzo dokadnych obser-

wacjach poczynionych podczas wielokrotnych odwiedzin zakadu karnego. Nar-
ratorka daje tym samym wyraz swojej ogromnej wiedzy nie tylko na temat tego, 
czego bya wiadkiem, ale i tych wszystkich obszarów, które oscyluj wokó 
wiedzy psychologicznej i socjologicznej. Jej uwagi i wnioski doskonale oddaj  
charakterystyk bohaterów oraz relacje na przestrzeni wadze – aresztanci. 

Omawiany typ narracji cechuje jeszcze jedna wana wa ciwo  – Konop-

nicka sugeruje odbiorcy pewien sposób rozumowania. Nie jest to jednak natar-
czywa manipulacja jego odczuciami, a raczej ch ukierunkowania póniejszych 
wniosków. Naley bowiem pamita , i Obrazki wizienne miay peni rol 
spoeczn i ich budowa podporz dkowana jest temu zamysowi. 

Maria Konopnicka odwiedzaa wizienia, by móc jak najgbiej wej  

w struktur tego hermetycznego, niespenetrowanego dot d w wystarczaj cym 
stopniu rodowiska. Pragna zrozumie zasady, na jakich takie zakady funk-
cjonuj ; chciaa by jak najbliej ludzi, których uczynia bohaterami swych 

background image

36

 

Joanna WI C AW

 

utworów, a przez to pokaza ich od innej, nieznanej strony.  ami c stereotypy 
i szablonowe podej cie do z góry skre lonych przez spoeczestwo skazaców, 
podkre lia, jak istotna jest próba zweryfikowania dotychczasowych pogl dów 
na wiat. 

Autorka Obrazków miaa  wiadomo , e prawda wizienna róni si od tej, 

któr dane jej byo zobaczy . Pisaa: 

atwo poj , e cho by  zrobi sto podobnych wizyt, poytek z nich bdzie taki wa nie, 
jak gdyby  na ulicy przed wiziennym gmachem stan wszy murom si jego przygl da. 
[…] 

Za drugiej, za trzeciej bytno ci twojej taka sama scena w kancelarii, tak samo „wiel-

mony” wprowadzi ci na schody i pod numery, takie same miewa z powodu przyj cia 
twojego kazania i tak samo zaprasza ci na flaki. 

A zdarzy si wreszcie, e go odwoaj na drugi koniec korytarza, gdzie si pierzarki 

pobiy, a ty zostajesz sam na pi , na dziesi  minut. Innym znów razem zatrzymuje si 
„wielmony” lub wybiega dla rozprawy z dostawc grochu i sada. Jeszcze innym wypa-
daj  wa nie „widzenia”. Co w takich razach jest najpocieszniejsze, to usilne przeprosiny 
jego, e ci musi „ na chwilk samego zostawi ”. Tak, na chwilk tylko. Ale byby  bar-
dzo niezrcznym, gdyby  z chwilek takich skorzysta nie potrafi (JJN, 231). 

Wszystko bowiem w tym „innym  wiecie” odbywa si pod kontrol bez-

dusznej machiny za, zwanej inaczej wadzami wiziennymi. Nie mona z nimi 
walczy , ale mona je oszuka , stosuj c przeróne „chwyty”, jak chociaby 
spryt: 

Spodziewam si, i masz tyle sprytu, e nie odrzucasz wrcz tej propozycji (JJN, 230).

 

Jak wynika z obserwacji narratorki, jedynie umiejtno rychej oceny sytu-

acji oraz wielka delikatno i zwaanie na kade sowo pozwol merytorycznie 
wykorzysta  wizyt w zakadzie karnym i nie zaprzepa ci  szansy na kolejne 
odwiedziny. Naley przy tym nie wykazywa zbyt duego zainteresowania 
winiami ani nawet przedmiotami, gdy taka – nieuzasadniona dla wadz – cie-
kawo  moe okaza si zgubna dla obserwatora. 

Warto zauway , e ów interesuj cy sposób organizacji wypowiedzi jzy-

kowej rzuca cakiem nowe wiato na specyficzne miejsce akcji opisywanych 
zdarze. Konopnicka poprzez swoje wnioski rozszyfrowuje pewne schematy za-
chowa, roztrz sa kwestie dotychczas zagadkowe i bd ce dla wielu niedostp-
nymi, moliwymi zaledwie w sferze domysów i dywagacji. Ona przekroczya 
progi wizienia i pokazaa, jak wygl da  wiat od wewn trz. Nie poprzestaa jed-
nak na opisie ogólnym, ale przedstawione w Obrazkach postaci „rozebraa na 
cz ci pierwsze”, gboko i szczegóowo analizuj c ich skomplikowan psychi-
k, dziki czemu odkrya w tych ludziach nowe pierwiastki – pierwiastki zwy-
czajnie ludzkie. W tym wa nie celu powstay owe reportae – by  wiadczy  
o czowieczestwie osób zepchnitych na margines spoeczny, którym nie dano 
szansy na moraln odbudow swego wizerunku i prawdziw resocjalizacj. 

background image

 

„Obrazki wizienne” Marii Konopnickiej – kadrowane faktografie 

37

 

Jeszcze kilka uwag o jzyku narracji. Konopnicka odwouje si do leksyki 

potocznej, do sów „wegetuj cych w codzienno ci”. Niejednokrotnie narrator, 
formuuj c my li czy wyraaj c opinie, subiektywne uczucia, posuguje si wy-
razami silnie nacechowanymi emocjonalnie, staraj c si jak najpeniej odtwo-
rzy rodowiskowy jzyk winiów i suby wiziennej. Barwa emocjonalna 
wyrazów uytych przez narratora wi e si z ich pochodzeniem  rodowiskowym 
i emanuje na zewn trz przestrzeni zamknitej kratami. 

Wanym i ciekawym z punktu widzenia wnikliwego czytelnika aspektem 

rozwaa jest przestrze

3

 – istotny czynnik kompozycyjny Obrazków wizien-

nych. Oznacza ona centrum orientacyjne identyczne z „tu i teraz” narratora, 
a wic specyficzne terytorium, miejsce, w którym rozwijaj si zdarzenia, tu-
dzie róne jego wycinki (wntrza). Co wane – „[…] przestrze jest bardziej 
abstrakcyjna ni miejsce. To, co na pocz tku jest przestrzeni , staje si miejscem 
w miar poznawania i nadawania warto ci”

4

. Postaci utworów stanowi twory 

przestrzenne; ze wzgldu jednak na powi zanie w nich funkcji i cech fizycznych 
z psychicznymi oraz fakt, i dominant  s te drugie, wymagaj one nie tyle bar-
dziej szczegóowego, co osobnego potraktowania. 

Przestrze zarysowan przez Konopnick w Obrazkach mona uj w kilku 

kategoriach. Pierwsz stanowi otoczenie budynku wiziennego, miejsce, gdzie 
winiowie spdzaj czas wolny; drug  – przestrze zamknita, czyli gmach za-
kadu karnego, a ci lej: korytarze, schody, cele (numery), nadto gabinet i salon 
„wielmonego” (przestrze zamknita prywatna). 

Dziedziniec wizienny, zazwyczaj cichy i pusty, by niewielkich rozmiarów 

placem, na którym znajdowa si ogródek. Wypuszczano tam aresztantów na 
popoudniowe przechadzki. W obrazku Podug ksigi znajdujemy taki opis owej 
cz ci podwórza: 

To, co si nazywao ogródkiem, […] niewiele do ogrodu byo podobnym. W jednym 
z k tów podwórza, obudowanego dokoa murami wiziennymi gmachu, niskie drewniane 
sztachety grodziy szczupy kawaek gruntu, podzielony dwiema krzyuj cymi si ulicz-
kami na cztery równe prostok ty. Najdusza zaamana w rogach ogródka droyna biega 
pod sztachetami do furtki, wprost której w przeciwlegym k cie staa tak zwana altana, 
rodzaj okr gej, przejrzystej, z w skich deszczuek zbitej szopy, z czterema wewn trz 
awkami i podtrzymuj cym krokwie supem. 

Troch modocianych drzewek trzso w socu ostatkiem zotych li ci, a cho nie by-

o najlejszego wiatru, li cie te paday cicho na zarose zielskiem rabaty i cieki, twardo 
stopami winiów ubite. Przy zbiegu prostok tów stao par krzaków bladoliliowych 
astrów, które zdaway si obraca gwiadziste swe oczy za tymi ndznymi postaciami, co 
si po uliczkach snuy (PK, 212).

 

                                                 

3

  Por. W. Maciejewski, O przestrzeni w jzyku. Studium typologiczne z jzykiem polskim w cen-

trum, Pozna 1996, s. 9–10. 

4

 Yi-Fu 

Tuan, 

Przestrze i miejsce, prze. A. Morawiska ,Warszawa 1987, s. 16. 

background image

38

 

Joanna WI C AW

 

Przestrze t (mimo jej otoczenia wysokim ogrodzeniem) mona okre li ja-

ko otwart – jest ona niejako oknem na wiat skazanych. Widok nieba, wiee 
powietrze, otaczaj ca przyroda i soce oraz odgosy miasta sprawiay, e wi-
niowie mieli szans cho na chwil znale si w innym, lepszym  wiecie, który 
nie by ograniczony czterema ciemnymi  cianami. Tu wchaniali pen piersi  
wonie kwiatów i obserwowali ptaki szybuj ce po dalekim niebie – symbole 
wolno ci. 

Uczucia, jakie ów widok wywoywa, z pewno ci  miay niebagatelny 

wpyw na decyzj Cygana o ucieczce z ciasnego i dusznego zakadu karnego. 
Poznaj c losy tego bohatera, czytelnik ma wraenie, e to wa nie otwarta, za-
chcaj ca swymi moliwo ciami przestrze daa winiowi impuls do ryzykow-
nego dla dziaania, zarazem si i niebywa odwag, by, mimo trudno ci, jed-
nak spróbowa . 

Sporo miejsca w Obrazkach po wica autorka przedstawieniu wygl du wn-

trza gmachu wiziennego. Suy to nie tylko rzetelnemu opisowi odwiedzanego 
przeze zakadu penitencjarnego, ale stanowi równie istotny wymiar socjolo-
giczno-psychologiczny, który ma na celu ukazanie skomplikowanych zwi zków 
 cz cych specyfik wizienia z zachowaniem aresztantów

5

. Naley przy tym 

zwróci uwag na gradacj opisywanych miejsc – rónice midzy celami i kory-
tarzami a gabinetem „wielmonego”. 

Kancelaria naczelnika prezentuje si niezwykle okazale – na zielonym suk-

nie dugiego stou le rozoone wielkie ksigi, szafy wypenione s po brzegi 
dokumentami i papierami (co ma wiadczy o pracowito ci i dokadnym wype-
nianiu obowi zków przez dyrektora zakadu), liczne pliki akt rozrzucone s po 
k tach pokoju, a w centralnym miejscu znajduje si okazay przycisk do papieru 
oraz skórzany fotel – atrybut wadzy „wielmonego”. Czym , co szczególnie 
przykuwa uwag osoby postronnej, jest czarny krucyfiks i Chrystus z ko ci so-
niowej, symbole nie tylko wiary chrze cijaskiej, ale i miosierdzia, mio ci wo-
bec blinich. 

Najciekawiej jednak wygl da mieszkanie naczelnika, do którego narratorka 

bya wielokrotnie zapraszana na wystawn uczt: 

Na wstpie spotykasz stó nakryty do niadania. Obok kredensu aresztant z podrosymi 
nieco wosami i w cywilnym ubraniu przeciera talerze. Z gbokiego pómiska kurz si 
flaki, obok stoi wyborne maso, rzodkiewka, bueczki, sery, piwo i wino. Na próno si 
upierasz, na próno zapewniasz, e niegodny. Pan nadzorca sam ci na talerz nakada, 
a napeniwszy kieliszki pije twoje zdrowie. 

Po niadaniu prowadzi ci gospodarz do salonu. Tu przede wszystkim dane ci jest po-

dziwia stoliczek zrobiony na imieniny przez winiów, na stoliczku bukiet z chleba tej-
e fabryki, nad stoliczkiem laurka w ramkach, za szkem, a na niej powinszowanie od 
aresztantek […]. Na drugiej  cianie druga laurka przeszoroczna, nad fortepianem trzecia. 

                                                 

5

 S. 

Przybyliski, 

Podkultura wizienna. Wielowymiarowo rzeczywistoci penitencjarnej, Kra-

ków 2005, s. 119–133. 

background image

 

„Obrazki wizienne” Marii Konopnickiej – kadrowane faktografie 

39

 

„Wielmony” ma ca galeri tych interesuj cych pami tek. Ogl dasz ich pi , sze , 
dziesi , ale nie moesz obejrze  wszystkich (JJN, 230–231). 

Tak oto prezentuj si gabinet i pokoje mieszkalne naczelnika na pierwszy 

rzut oka. Konopnicka burzy jednak ten sielankowy opis do gorzk refleksj : 

Jeeli za nowicjuszem nie jeste  lub je li oczy twoje instynktem widz , gdzie w takich 
biurach i i czego szuka , to przede wszystkim patrzysz na wytart  i jakby wyobion  
licznymi stopami podog w progu, na szczupe oszalowanie tworz ce nieopodal od wej-
cia rodzaj wpóprzy mionego i ciasnego kojca, gdzie si daj „widzenia”, wreszcie spo-
gl dasz na pokryte grub warstw kurzu ksi czyny, które le kupkami na oknie, wi-
docznie rzadko bardzo poruszane (JJN, 226).

 

Jak bardzo róni si pomieszczenia „wielmonego” i cele wizienne, mo-

na wnioskowa ju z pierwszych opisów dokonanych przez wnikliw obserwa-
tork. Karcer wizienny, zwany „ciemn ”, to miejsce, w którym aresztanci od-
siadywali kary za drobne przewinienia i wystpki, jakich dopu cili si w czasie 
przebywania w zakadzie. Przypomina on bardziej redniowieczny loch – bez 
najmniejszego okienka, spowity gst ciemno ci (st d te jego druga nazwa), 
o murach liskich i strasznych. Tam trafili m.in. Cygan i Onufer, bohaterowie 
Obrazków, przeywaj c we prawdziwe katusze.  

Kolejnymi elementami, skadaj cymi si na cao gmachu wiziennego, s  

schody i dugie korytarze. Utrzymane w nieskazitelnej czysto ci, tr c  mimo 
wszystko stchlizn , przyprawiaj c o mdo ci ludzi z zewn trz. Na schodach 
mona spotka winia czogaj cego si ze skorup  w rku, któr skrobie stop-
nie. Po korytarzach natomiast chodz skazani wyznaczeni do roznoszenia obiadu. 

Dugie wizienne korytarze (tzw. przestrze drogi) prowadz do tzw. nume-

rów, w których zamykani s aresztanci. Cele te podzielono na oddziay kobiece 
i mskie, wszystkie jednak wygl daj  bardzo podobnie. Wchodzi si do nich 
przez cikie, masywne drzwi zamykane na grube klucze, którymi dysponuje 
stary dozorca Jakub. W kadych drzwiach znajduje si uchylony luft su cy do 
podpatrywania, co si w danym numerze dzieje, oraz do podawania jedzenia 
winiom w okre lonych porach posików. (Podobnie zbudowane s lazarety – 
miejsca pobytu chorych i izolowanych aresztantów). Same cele wyposaone s  
raczej skromnie, zgodnie z wymogami zakadów penitencjarnych. Nie znajdzie 
si w nich nic, co – zdaniem wadz administracyjnych – naley do przedmiotów 
niepotrzebnych. Kady wizie ma swój wasny tapczan z kocem, kodr i po-
duszk , cynow  miseczk, z której spoywa w ci gu dnia posiki, oraz dzbanek 
na wod. ciany numerów pomalowane s na jednolity, brudnoszary kolor, po-
gbiaj cy smutny nastrój panuj cy wewn trz budynku wiziennego, a zewsz d 
dobywa si charakterystyczna, duszna wo stchlizny. W gmachu zakadu kar-
nego umieszczone s  take warsztaty szewskie i krawieckie oraz kuchnia, gdzie 
pracuj skazani. 

Rzeczywisto przedstawiona w Obrazkach wiziennych stanowi globalny 

ukad znaczeniowy o cechach przestrzennych i w sposób trway wypenia frag-

background image

40

 

Joanna WI C AW

 

ment nakre lonej przez narratork przestrzeni. Wszystkie opisy, czyli konstruk-
cje jzykowe komunikuj ce o tworach przestrzennych, graj w Obrazkach  nie-
zwykle istotn rol. Nie s to zawi zkowe, pojedyncze i krótkie informacje, ale 
stanowi do rozbudowane wiadomo ci podane w sposób ci gy. W tym te 
przypadku mona mówi  o opisie scalonym przedstawionej przestrzeni, na który 
skadaj si m.in.: identyfikacja wikszego ukadu przestrzennego (wntrza bu-
dynku wiziennego), wyliczenie jego cz ci skadowych (sal, numerów itp.), 
okre lenie zwi zków przestrzennych midzy tymi cz ciami (rozmieszczenie 
poszczególnych pomieszcze), wymienienie wa ciwo ci charakteryzuj cych 
dane miejsca, wyja nienia wprowadzaj ce informacje niedostpne bezpo redniej 
obserwacji (wszelkie uwagi i refleksje Konopnickiej dotycz ce wygl du gmachu 
penitencjarnego), estetyczna i praktyczna ocena przestrzeni, a take jej emotyw-
na interpretacja. 

Niew tpliwie, opis dokonany przez narratork Obrazków  naley do typu 

zmediatyzowanych, czyli stworzonych z punktu widzenia autorki, jej wiedzy 
i oceny. wiadcz o tym m.in. wa ciwo ci dostrzegalne zmysowo (sensorycz-
nie). Znajdziemy tu róne jako ci wzrokowe – rozmiary, ksztaty, barwy 
i o wietlenie przedstawionych pomieszcze – oraz jako ci wchowe (wo st-
chlizny), dotykowe (zniszczone, chropowate, zakurzone ksi ki) i motoryczne 
(przemieszczaj cy si wóz z dostaw kapusty, otwieraj ca si brama i drzwi)

6

Sownictwo, jakim posuguje si Konopnicka w opisie przestrzeni wizien-

nej, jest raczej potoczne, umiarowe, ale te waloryzuj ce

7

. Zauwaalne s pewne 

zasady porz dkuj ce konstrukcj opisu. Narratorka selekcjonuje podawane in-
formacje wedug ich wano ci oraz ze wzgldu na jej nastawienie jako obserwa-
torki. Przechodzi wic od wiadomo ci ogólnych (pozorny wygl d pomieszcze) 
do szczegóowych (swe obserwacje wzbogaca refleksjami i licznymi uwagami 
na temat tego, czego w danym momencie jest  wiadkiem). Przy gbszej analizie 
opisywanych zjawisk posuguje si natomiast metod , która ujmuje wiele aspek-
tów sensorycznych przy jednoczesnym zachowaniu kolejno ci percepcji (np. 
dokonuje przedstawienia szczegóowego wygl du gabinetu „wielmonego”, kie-
ruj c si nastpstwem rejestrowanych przedmiotów, które si w nim znajduj ). 

Niezmiernie wanym sposobem, jakiemu zosta poddany opis przestrzeni 

wiziennej w Obrazkach, jest jego kinetyzacja, polegaj ca na takim konstru-
owaniu, by poprzez opowiadanie ukaza kolejne akty poznawcze narratorki. 

Poszczególne informacje zawarte w Obrazkach ulegaj powolnemu scaleniu 

i s konsekwentnie uzupeniane za pomoc rónych wniosków czy domniemy-
wa. W ten oto sposób w odbiorze omawianych utworów konstytuuj si wszel-
kie przedmioty znajduj ce si na terenie wizienia (za przykad niech posuy 

                                                 

6

  Zob. H. Markiewicz, Gówne problemy wiedzy o literaturze, wyd. 5 uzup., Kraków 1980, s. 89. 

7

  Zupenie innym typem sownictwa (a przez to zgoa odmiennym obrazem wizienia) posuguje 

si w swej twórczo ci wspóczesny pisarz, Andrzej Stasiuk. Por. A. Stasiuk, Mury  Hebronu
Warszawa 1996. 

background image

 

„Obrazki wizienne” Marii Konopnickiej – kadrowane faktografie 

41

 

wyposaenie kancelarii naczelnika zakadu karnego) oraz cao przestrzeni 
wiziennej, co z kolei skada si na proces „stawania si” owych opisów. 

Konopnicka, zestawiaj c ze sob twory przestrzenne, pozwolia dostrzec 

wystpuj ce midzy nimi relacje. S one oparte nie tylko na wizi przylego-
ciowej (numery wystpuj obok siebie), ale równie na wizi paralelizmu, ro-
zumianego tu jako kontrast i gradacja (wspomniane rónice: cele wizienne – 
gabinet „wielmonego”). Opozycja taka daje moliwo najpeniejszego odbioru 
czytelniczego i sposobno ujrzenia zarysowanych konstrukcji.  

Narratorka  Obrazków wiziennych okazaa si nie tylko znakomitym psy-

chologiem, penetruj cym najciemniejsze i najbardziej niedostpne zakamarki 
ludzkiej duszy

8

, ale równie – o czym czytelnik wielokrotnie moe si przeko-

na – socjologiem, który rzetelnie bada zachowania danej grupy spoecznej. 
Udowodnia, i spojrzenie na dusz czowieka poprzez pryzmat jego emocji oraz 
przey daje w peni uksztatowany i miarodajny obraz. Konopnicka bowiem nie 
traktowaa swych bohaterów jak winiów z wypaczonymi charakterami, 
skrzywionymi osobowo ciami, ale pragna ukaza ich jako zwykych ludzi, 
a historie skazanych – jako uniwersalne losy i zdarzenia bd ce udziaem wielu. 

Analiza emocji aresztantów podparta jest w Obrazkach  szczegóowym 

przedstawieniem wygl du omawianych postaci

9

. Tym, co uderza w owych opi-

sach, jest anonimowe potraktowanie winiów. Potwierdza to jedynie wcze-
niejsz tez o ponadczasowym przesaniu i wymowie utworów. Wspomniana 
anonimowo dotyczy jednak tych skazaców, których historie nie stay si od-
rbnym tematem rozwaa autorki. Przeanalizowanie bezimiennych sylwetek 
stanowi niejako dopenienie badania caej spoeczno ci wiziennej oraz budowanie 
potrzebnego zaplecza merytorycznego do póniejszych wniosków i refleksji. 

Konopnicka czsto go cia za murami zakadów penitencjarnych. Czytelnik 

Obrazków z atwo ci zauway ywe zainteresowanie narratorki podejmowan  
w utworach kwest wizie, a take skrupulatno obserwacji badaczki. Przeja-
wia si to wyranie w bardzo szczegóowych opisach bohaterów. W Podug 
ksigi
 czytamy: 

Najcharakterystyczniejsz cech winia jest jego postawa. Przy pewnej wprawie mona 
po niej od pierwszego rzutu oka pozna dugo odcierpianej kary, tak wa nie jak si po 
zbach wiek konia poznaje.  

Jednoroczni róni si pomidzy sob znacznie chodem, ruchem r k i ramion, sposo-

bem trzymania gowy i noszenia siwego kubraka, sztywno ci szyi, nawet trybem wy-
krcania si na zawrotach drogi. Drugoroczni maj wszyscy nagite grzbiety i kark jakby 
wya cy naprzód z konierza. 

Rónice ruchów zacieraj si pomidzy nimi, najsilniejsi tylko zachowuj wa ciw so-

bie postaw jeszcze w trzecim roku. Po tym terminie wszyscy si upodabniaj (PK, 213). 

                                                 

8

  Zob. M. Szypowska, Konopnicka jakiej nie znamy, Warszawa 1963, s. 107. 

9

  Zob. E. Miodoska-Brookes, A. Kulawik, M. Tatara, Zarys poetyki, Warszawa 1972, s. 83. 

background image

42

 

Joanna WI C AW

 

Postawa winia jest tutaj pierwszym i najwaniejszym etapem poznania 

czowieka odizolowanego od reszty  wiata, a przez to zepchnitego na margines 
ycia spoecznego. Zastosowany przez autork podzia aresztantów na jedno- 
i drugorocznych daje wstrz saj cy obraz zmian, jakie zachodz w jednostce 
ludzkiej podczas pobytu w wizieniu. Tak przedstawieni skazani, zarówno ko-
biety, jak i mczyni, nie pokrywaj si ze stereotypowym wyobraeniem prze-
stpcy, czyli osoby brutalnej, wulgarnej oraz odpychaj cej i napawaj cej obrzy-
dzeniem „prawego obywatela”. Obraz tych ludzi, nakre lony przez Konopnick , 
cakowicie odbiega od szablonowego ujcia winiów „zaszufladkowanych” za-
zwyczaj jako jednostki pozbawione poczucia moralno ci i wyszych uczu czy 
instynktów. Naley jednak zaznaczy , i narratorka nie apeluje w ten sposób do 
wraliwo ci czytelniczej, próbuj c „wybieli ” swych bohaterów lub ich uspra-
wiedliwia . Zachowuje dystans, a jej postaw cechuje obiektywizm, co wydaje 
si wprost konieczne w pracy reporterskiej. Konopnicka zasuguje na podziw, 
gdy nie jest atwym wyciszenie wasnych emocji, zwaszcza w tak delikatnej 
materii, jak  staje si specyficzne rodowisko wizienne i obserwacja wszech-
obecnego za oraz niesprawiedliwo ci. 

W pewnym momencie badaczka formuuje zdanie, które stanowi no nik an-

tropologicznej refleksji: 

Czowiek przestaje istnie jako indywiduum, a zamienia si w cz stk tej szarej, bez-
barwnej, bezksztatnej masy, która si nazywa ludno ci wizienn (PK, 213). 

Ta przeraaj ca konstatacja u wiadamia odbiorcy, czym tak naprawd jest 

egzystencja skazaców. To nie ycie, lecz wegetacja, powolne umieranie ludzi, 
którzy – zdaniem administracji wiziennej – zasuguj wy cznie na upokorzenie 
i odebranie czowieczej godno ci. Oprawcom, bo tak wypada nazwa wadze 
zakadu karnego, nie wystarcza wiadomo , e kar dla aresztantów jest pobyt 
za kratami (przewidziany w wikszo ci przypadków na dugie lata); oni znajduj  
satysfakcj w codziennym ponianiu i obserwowaniu, jak peen ycia czowiek 
nagle ga nie i zamienia si z wolna w cie snuj cy si bez celu po wiziennym 
korytarzu czy dziedzicu… 

Co zatem czeka skazaca, gdy przestaje ju by owym „indywiduum”? Ko-

nopnicka podaje: 

Nogi winia staj si wtedy kab kowate i w te; ustawione przy sobie stopy rozwieraj  
si pod k tem coraz prostszym; naprzód wygite kolana dr  nieraz widocznie, chód by-
wa ciki, wlok cy si, ruchy niedone, powolne, a rce wisz  po obu bokach ciaa 
jakby nadmiernie wyduone i wyruszone ze stawów. Rzecz dziwna, przeobraeniu temu 
podlegaj gównie mczyni (PK, 213). 

Szkic wygl du aresztantów daje obraz ludzi wiekowych, zmczonych y-

ciem i mocno przez nie do wiadczonych. Zniedoniae ruchy, ciki chód  
i barki jak gdyby ugite pod jarzmem nieszcz cia i trosk – charakteryzuj  
zwaszcza mczyzn. To znamienne. O kobietach bowiem czytamy: 

background image

 

„Obrazki wizienne” Marii Konopnickiej – kadrowane faktografie 

43

 

Kobiety wszystkie prawie zachowuj nienaruszon odrbno swoj przez dugie lata 
i dopiero najstarsze, po wielokrotnych powrotach dogasaj ce tu aresztantki ulegaj  niwe-
luj cym wpywom wiziennego ycia (PK, 213). 

Mczyni, jak wynika z wnikliwych obserwacji autorki, s o wiele mniej 

odporni na skutki pobytu w wizieniu. Nie potrafi (czy nie chc ?) przeciwsta-
wi si destrukcyjnym przeyciom i emocjom. Inaczej rzecz si ma z kobietami, 
które bohatersko staraj si nie ulega – sk din d nieuchronnym w ko- 
cu – zmianom. Metamorfoza, bd ca wynikiem czy to braku siy na dalszy opór, 
czy penej smutnej rezygnacji postawy wobec otaczaj cej szarej rzeczywisto ci, 
nastpuje dopiero po latach i wielokrotnych powrotach za mury wizienia. 

Kolejn cech wygl du skazanych, która wydaje si istotna z punktu widze-

nia Konopnickiej przy analizie osobowo ci aresztantów, jest cera. Staje si ona 
wiadectwem przey wewntrznych i napi emocjonalnych towarzysz cych 
winiom: 

Po ruchach i postawie idzie cera. Ta w pierwszym roku bywa blada, niada, krwista na-
wet, podlega momentalnym zmianom zabarwienia i w ogóle ma silniejsze, cieplejsze to-
ny. W drugim roku widnie i óknie bardzo szybko, skóra w tleje i nabiera pergamino-
wej sucho ci i martwoty; w trzecim rzuca si na ni jaki cie zielonkowaty, zwaszcza 
okoo uszu, ust i oczu; niekiedy barwa óta, oleista, cie ten przemaga, szczególniej na 
skroniach i czole, które si nieraz tak wieci jakby napuszczone tuszczem. W dalszych 
latach twarz winia staje si rozmik ; przybiera barw ziemist  i jest wybornym do-
kumentem do sów genezy, opiewaj cych, i czowiek ulepiony zosta z gliny i z muu 
ziemi. Zmianom tym podlega wikszo kobiet na równi z mczyznami (PK, 213–214). 

Z koloru cery mona równie wyczyta , jak dugo dany czowiek przebywa 

w zakadzie karnym oraz co przeszed, przey. Szybko postpuj ce zmiany 
w jej zabarwieniu wiadcz o nieuchronnym przeobraaniu si jednostki w „sza-
r , bezksztatn  mas”, przyrównan do figurki ulepionej z gliny i muu, w któ-
rej nie ma ycia, a która zachowaa jedynie ludzkie ksztaty. Warto zauway , i 
Konopnicka, przywouj c owo porównanie, signa do starogreckiej mitycznej 
opowie ci o stworzeniu czowieka. Tam, w jednolit  mas zosta tchniony po-
mie ycia, tu – w Obrazkach – pomie ów ucieka niezauwaalnie, pozostawia-
j c po sobie zaledwie zlepek martwej gliny… 

Ostatni cech zewntrzn winiów, cho mniej istotn ni postawa i cera, 

jest wyraz oczu. Narratorka sama okre la t swoisto jako „trzeciorzdn ”. 
Z pewno ci ma to zwi zek z faktem, i spojrzenie, jego rodzaj, mona scharak-
teryzowa dopiero wówczas, gdy nastpuje rozmowa z danym czowiekiem, 
przyci gnie si jego wzrok, zatrzyma, wyczyta przekazywane sygnay. Nie zaw-
sze jest to moliwe, dlatego te ów wyraz oczu – jako przedmiot analizy – odsu-
nity zosta na dalszy plan. Oto jak wedug Konopnickiej wygl da spojrzenie 
aresztantów: 

U pierwszorocznych bywa ono zwykle ruchliwe, lataj ce, niespokojne, gor czkowe. Za-
palaj si w nim i gasn blaski niespodziane, iskry przelotnych wzrusze, obaw, pomy-
sów, zalegaj je cienie nagie, gbokie, z siwych czyni c renice zielone, z modrych – 

background image

44

 

Joanna WI C AW

 

czarne. W drugim roku renica winia blednie, m ci si, zeszkliwia i upodabnia do sto-
j cej w botnym dole wody. W trzecim matowo spojrzenia wzrasta z dniem kadym, 
oczy koowaciej i jakby zaokr glaj si w orbitach, a z gbi ich wyziera ogólne zniedo-
nienie albo zwierzca zo liwo . Z biegiem czasu rozwija si to a do idiotyzmu 
w jednym kierunku, a do prawdziwie mapiej przebiego ci w drugim. Idiotyczne spoj-
rzenie godzi si bardzo dobrze ze sple nia  jakby cer winia i zwykle z ni  chodzi 
w parze. Bywaj wszake wyj tki, a kiedy w gliniastej, rozmikej twarzy zagorzej  re-
nice pospnym, czerwonym ogniem, zjawisko to bywa straszne i zwykle si koczy jak  
katastrof (PK, 214). 

W tym samym obrazku narratorka przechodzi do omówienia napi emocjo-

nalnych Cygana, których wyrazem jest wa nie wzrok: 

Takim wa nie spojrzeniem paaj cym patrzy w otwart , nieco widn z jednego k ta w 
ogródku bram mody stosunkowo wizie, którego wszake postawa i cera zdradzay 
dawnego ju aresztanta. 

Na oko wida byo, e siedzi ju najmniej cztery, pi lat moe. Musiaa to by  jed-

nak organizacja wyj tkowo silna, gdy prosty dot d sztywny kark wynosi wysoko nad 
inne jego ogolon i czarniaw gow (PK, 214). 

Wstrz saj ca i przeraaj ca historia bohatera Podug ksigi w duej mierze 

bazuje na stworzeniu emotywnego obrazu skazaca. Konopnicka wskazuje na 
cierpienie Cygana i wewntrzn burz napi oraz sprzeczno ci tej tragicznej 
postaci: 

Baczniejszy spostrzegacz poznaby z atwo ci , e wizie przebywa ten punkt krytycz-
ny, w którym cierpienie nie przeamao woli i energii, staje si na duej wprost niezno-
nym, niemoliwym. Pot d – a nie dalej – krzyczy co w ludzkiej istocie, która dosza do 
takiego krytycznego punktu, a prawodawstwo kryminalne nigdy do szeroko uwzgld-
ni , nigdy do  bacznie rozpozna nie moe tego momentu psychicznego (PK, 215). 

Konopnicka dwukrotnie operuje swierdzeniem „punkt krytyczny”. Uywa 

tego sformuowania, by podkre li skomplikowane uczucia targaj ce mczyzn  
i wyrazi tym samym dramat rozgrywaj cy si w duszy uciekiniera. Stanowi to 
niejako preludium do dalszej, traumatycznej historii; schwytanie winia, ska-
towanie, wtr cenie do „ciemnej” i wymierzenie sprawiedliwo ci przez wspó-
winiów – to kolejne epizody tej ponurej opowie ci. Cygan jest osaczony ni-
czym dzikie zwierz, pozbawiony prawa do poszanowania ludzkiej godno ci. 
Staje si kozem ofiarnym nie tylko bezdusznej administracji wiziennej, ale 
take innych osadzonych. Po wszystkim, co przey, umiera – w samotno ci 
i zapomnieniu, odizolowany od wiata i za ycia, i w momencie konania. 

Podobna sytuacja jest udziaem Onufra, tytuowego bohatera innego obrazka 

autorstwa Marii Konopnickiej. Wizie ten przeywa prawdziw  gehenn, su-
 c u bogatego kupca: bywa bity, poniany i maltretowany. Nastpnie, z powo-
du zaamania psychicznego, dokonuje morderstwa na swoim oprawcy, a potem – 
bd c w amoku – zabija kilkunastoletniego Julka, jedynego przyjaciela. Swoisty 
dramat Onufra osi ga punkt kulminacyjny, gdy mczyzna trafia do zakadu 
karnego. To w tym miejscu napotyka na brak zrozumienia ze strony przeoo-

background image

 

„Obrazki wizienne” Marii Konopnickiej – kadrowane faktografie 

45

 

nych i innych aresztantów, co w efekcie koczy si kilkoma nieudanymi próba-
mi samobójczymi, a wreszcie – mierci . Czowiek ów odchodzi przepeniony 
panicznym lkiem i cakowicie rozdarty wewntrznie. 

Znakomitym i wyj tkowo trafnym komentarzem do tragicznej historii Onu-

fra Ska s sowa, które znany krytyk i eseista, Jan Marx, zawar we wstpie do 
swojej pracy pt. Idea samobójstwa w filozofii. Od antyku do wspóczesnoci

ycie jest drog na szafot, któr czowiek, przystrojony koron cierniow z ró, pod a 
od urodzenia do naturalnej mierci, niezdolny, je li odrzuci samobójstwo, do wyrwania 
si z puapki istnienia i ubezwasnowolniaj cej sieci jej obiektywnych i subiektywnych 
uzalenie […]. Czowiek, zakadnik nico ci, tylko w przeyciu ekstatycznym moe 
zneutralizowa wiadomo  obezwadniaj cego absurdu machinalnego trwania. Je li ta 
neutralizuj ca rola zawiedzie, pozostaje jedyna alternatywa radykalnego uwolnienia si 
ode: samobójstwo. Jest ono tratw ratunkow uwalniaj c od tyranii urodzenia, na które 
nie mamy wpywu, a zarazem form bezwarunkowej autoafirmacji woli

10

Interpretuj c powysze sowa i przyrównuj c je do przygnbiaj cej opowie-

ci o Onufrze, mona zauway , e wa ciwie cae ycie tego czowieka byo 
„drog na szafot”. Targaj c si na wasne ycie, wizie ów próbowa przerwa  
sie obezwadniaj cego, osaczaj cego zewsz d strachu oraz poczucia nico ci 
i wyzwoli si z obrczy przeraenia. Mimo e próby samobójcze nie powiody 
si, Onufer zmar jednak – samotnie i w ogromnym, wewntrznym cierpieniu. 

Analizuj c  Obrazki wizienne Marii Konopnickiej, nie sposób nie zgbi  

przey i napi emocjonalnych bohaterów. Szczegóowa penetracja tych deli-
katnych kwestii pozwala na uzyskanie penego obrazu nakre lonych w nich pro-
blemów oraz zrozumienie przekazu narratorki, która – mimo profesjonalnego 
obiektywizmu – nie odmówia miejsca uczuciom w swych utworach. Niejedno-
krotnie podkre laa, e s  one czym  pierwotnym. Emocje oparte na uwarunko-
waniach genetycznych ulegaj rozwojowi w kontakcie jednostki ze rodowi-
skiem. Utrata relacji z osobami yczliwymi, poraki yciowe, niebezpieczestwa 
– wyzwalaj smutek, strach, gniew, agresj, ale te poczucie beznadziejno ci 
i prowadz nierzadko do decyzji o odebraniu sobie ycia

11

rodowisko wizienne staje si miejscem, w którym przestaje liczy si 

czowiek, nadrzdn za  warto ci jest dbanie o wasne interesy. Wizie w za-
kadzie karnym znajduje si w innym  wiecie – istnieje jako zapis w dokumen-
tach i tak te bywa traktowany. To przedmiotowe traktowanie ludzi znajduje 
wyraz w czsto stosowanym zabiegu zachowania anonimowo ci opisywanych 
przez autork postaci. Wielokrotnie narratorka uzyskuje informacje na temat nie 
imion i nazwisk aresztantów, ale ich przydomków. Czowiek bez imienia to isto-
ta niepenowarto ciowa, pozbawiona jednej z najwaniejszych wasno ci i spro-
wadzona przez to do roli martwego przedmiotu. 

                                                 

10

 J. Marx, Idea samobójstwa w filozofii. Od antyku do wspóczesnoci, Warszawa 2003, s. 7. 

11

 Zob. Przemoc i agresja jako zjawiska spoeczne, red. M. Binczycka-Anholcer, Warszawa 2003, 

s. 112–114. 

background image

46

 

Joanna WI C AW

 

To pochylenie si Konopnickiej nad sabym i bezbronnym czowiekiem po-

woduje, e czytelnik zastanawia si nad wymow utworów w sposób szczegól-
ny. Do tej pory tematyka literatury okresu pozytywizmu dotyczya w wikszo ci 
przypadków sylwetek tych wszystkich, którzy z przyczyn niezalenych, takich 
jak sytuacja materialna, pochodzenie czy status spoeczny – byli krzywdzeni, 
poniani i odzierani z najwaniejszego prawa przysuguj cemu kadej jednostce 
ludzkiej, czyli godno ci i poszanowania. Obrazki wizienne podnosz problem 
cierpie czowieka nie do koca krystalicznego, który w pewnym momencie 
swojego ycia, nie zawsze wiadomie, wkroczy w wiat bezprawia. Samych 
motywów czynów przestpczych pisarka jednak nie roztrz sa, sygnalizuj c 
w ten sposób, i nie dziaania, jakie stay si udziaem tych ludzi, s istotne, ale 
sam czowiek jako warto nadrzdna. 

Summary 

Obrazki wizienne by Maria Konopnicka – facts in frames 

Although temperate in her appraisal of her own works, Maria Konopnicka did not hesitate to 

reveal her personal attitude towards the world presented in the group of “prison” writings. Obrazki 
wizienne
 add new motifs to the tradition of prose undertaking a sui generis social and moral diag-
nostics. The writer was one of the first authors who introduced thorough characteristics of the 
prison environment into literature. Her novellas constitute primarily a new type of psychological 
analysis applied to characters arousing compassion and pity but never assumed to have a rich inner 
life or to profess any values at all. This feature, in connection with a modern, report technique of 
fact description, shocking and brutal, constitute the novelty of the discussed writings, placing 
Maria Konopnicka at a distinguished position among the researchers of the mysteries of those who 
“hit the rock bottom”. 

Obrazki wizienne is a superb study of habits, characters and psychological features. Its con-

struction is very clearly subjected to a reporting regime. We are witnessing the slowly crystallizing 
individuality of Konopnicka as a reporter. This work features not only the formation of the sub-
ject-matter, which was one of the areas of interests of the writer, but also, and perhaps, most sig-
nificantly, it features a novel, thus original, attitude towards the characters, a novel method of pre-
senting their appearance and penetrating the mysteries of their psyche. This weighty task subordi-
nates the function of the narrator, who appears extremely skillful and discrete in enhancing the 
most important moments of the characters’ experiences, revealed in their own utterances and ac-
tions. 

An equally important aspect of deliberations in Konopnicka’s works is space – a significant 

compositional factor of Obrazki wizienne. The reality presented therein constitutes a global se-
mantic system with spatial features, and permanently fills the fragment of space outlined by the 
narrator. 

 

background image

P R A C E   NA U K O W E  A k a d e mi i  i m.   J a n a   D u g o s z a   w  C z  s t o ch o wi e  

Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury 

2011, z. XII

 

Tomasz MUCHA 

Tragedia w ponowoczesnoci a tragedia antyczna – 

na przykadach dramatów Romana Brandstaettera 

i ich staroytnych odpowiedników 

Na przestrzeni wielu stuleci literatura przechodzia kolejne stadia rozwoju. 

Róne epoki – w zaleno ci od potrzeb – wyksztacay nowe formy literackie, 
ale te powracay do dawnych. Z czasem coraz cz ciej zdarzao si te  czy  
wyksztacone wcze niej gatunki, przez co granice midzy nimi, ale równie 
midzy rodzajami literackimi, zaczy si zaciera . 

Czy zatem synkretyzm rodzajowy i gatunkowy wspóczesnych utworów lite-

rackich oraz ich genetyczne obci enie innymi tekstami kultury sprawiaj , e ich 
klasyfikacja, tak zwane „szufladkowanie”, przejawiaj ce si w przyporz dko-
wywaniu poszczególnych pozycji ksi kowych do konkretnych gatunków lite-
rackich – staj si coraz trudniejsze? W wielu przypadkach na pewno tak. Ale to 
nie musi oznacza , e od tradycyjnych gatunków w ponowoczesno ci odchodzi 
si ju zupenie. 

Rozwaania, które tutaj podejmiemy, maj nam odpowiedzie na pytanie, 

czy gatunek literacki, który uksztatowa si w staroytno ci, moe funkcjono-
wa i w literaturze wspóczesnej, gdzie o jednoznaczno gatunkow coraz trud-
niej. A je li moe, to w jaki sposób si to dzieje, jak dalece pozosta on wierny 
antycznym pierwowzorom. 

Owym gatunkiem, którym si tu zajmiemy, jest tragedia. Za przykady do 

analizy posu nam za  dwa (opatrzone podtytuem Tragedia) wspóczesne 
utwory dramatyczne Romana Brandstaettera: Medea  (pochodz ca z 1959 roku) 
Cisza  (sprzed 1961 roku), które spróbujemy skonfrontowa z dzieami, jakie 
mona (przez wzgl d na to, i nawi zuj do tych samych mitów) uzna  za ich 
staroytne odpowiedniki – z Eurypidesow  Mede (z 431 roku przed nasz er ) 
oraz z Sofoklesow  Antygon (z 442 roku przed nasz er ). Za to analizy posu-
y nam z kolei go na teoretycznoliteracka rozprawa antyczna Poetyka autorstwa 

background image

48

 

Tomasz MUCHA

 

jednego z najsynniejszych filozofów staroytno ci – Arystotelesa ze Stagiry, 
yj cego w IV wieku przed nasz er , a wic maj cego najlepszy dostp do wie-
dzy o gatunku, który uksztatowa si, rozwin  i najwiksze triumfy  wici  
w V wieku przed nasz  er . 

Stagiryta pisze, e tragedia wywodzi si od dytyrambu (Poet. IV, 1449a 9–10)

1

czyli gatunku greckiej liryki chóralnej, bd cego pie ni sawi c  mitycznego 
boga Dionizosa, patrona wina, ekstazy i podnych si natury. Na jego cze  
w bd cej cz ci staroytnej Grecji Attyce organizowano huczne uroczysto ci, 
zwane Dionizjami, podczas których chór mczyzn w przebraniach kozów (to-
warzyszami wdrówek Dionizosa byli satyrowie – pó ludzie, pó kozy, lubieni 
bokowie podno ci) wykonywa owe pochwalne pie ni. St d te najprawdopo-
dobniej zaczerpnito nazw tworz cego si gatunku literackiego – „tragedia”, 
czyli „pie  koza” (

ͼ͹ͩͫᖦͬͧͩ

; od wyrazów: 

ͼ͹ͤͫͷͺ

 – ‘kozio’ i 

ͤRͱͬͦ

 – 

‘pie ’)

2

Z czasem jednak pozbyto si kolich przebra i coraz bardziej rosa rola 

przodownika chóru, czyli koryfeusza, a take  piewów solowych, ale i stopnio-
wo zaczto wprowadza  do przedstawie tematyk zwi zan z kultem – zna-
nych z mitów – legendarnych herosów b d rzeczywistych zmarych bohaterów. 
Kluczowym momentem w tworzeniu si attyckiej tragedii byo wprowadzenie 
na scen aktora, który móg prowadzi dialog z koryfeuszem i z caym chórem. 
Autorstwo tego przeomu artystycznego przypisuje si yj cemu w VI wieku 
przed nasz er Tespisowi, który jednocze nie sam by owym pierwszym akto-
rem

3

. Potem – dziki Ajschylosowi (yj cemu w latach 525–456 przed nasz  

er ) – pojawi si na scenie drugi aktor, a Sofokles (496–406) wprowadzi aktora 
trzeciego. 

Na przestrzeni kilkudziesiciu lat pi tego wieku przed nasz  er , gdy trage-

dia ksztatowaa si jako gatunek literacki

4

, ewoluowaa ona, ulegaj c rozma-

itym przemianom czy odnowom, czemu te zapewne przysuyo si wspóza-
wodnictwo tragediopisarzy podczas konkursów organizowanych przy okazji 
Wielkich Dionizji w Teatrze Dionizosa w Atenach. Kady twórca stara si 
wprowadza wówczas co nowego, przez co wzbogacay si  rodki artystyczne-
go wyrazu, rónicoway si formy ekspresji. Tote ewolucja gatunku sprawia, i 
dziea Ajschylosa, Sofoklesa i trzeciego z wielkich tragików greckich – yj cego 

                                                 

1

   Arystoteles, Poetyka, prze. i oprac. H. Podbielski, Wrocaw 1983, s. 12. 

2

   O hipotezach co do genezy samej nazwy „tragedia” pisze Jacqueline de Romilly. Zob. teje, 

Tragedia grecka, prze. I. Sawiska, Warszawa 1994, s. 15–18. 

3

   To, e Tespis by jedynym aktorem w swoich przedstawieniach, nie znaczy oczywi cie, e 

w widowisku wystpowaa tylko jedna posta . Mogo ich by kilka, bo ów staroytny artysta 
dysponowa rónymi kostiumami i maskami (w antyku grano wy cznie w maskach), aczkol-
wiek dwie postacie na scenie w tym samym momencie spotka si nie byy w stanie. 

4

   Genezie tragedii jako gatunku literackiego wicej miejsca po wica midzy innymi Stefan 

Srebrny w: tego, Teatr grecki i polski, Warszawa 1984, s. 109–128. 

background image

 

Tragedia w ponowoczesnoci a tragedia antyczna… 

49

 

w latach 480–406 – Eurypidesa (bo ze staroytnych tragedii tylko ich dziea s  
dzi znane) posiadaj pewne rónice genologiczne, co jednak nie oznacza, e nie 
da si uchwyci elementów wspólnych

5

 w tych utworach, okre lanych mianem 

tragedii. Bo przecie gdyby tak byo, to nie mona by w ogóle mówi o tragedii 
jako gatunku. Dlatego warto przytoczy  opart na zasadzie mimesis, czyli na la-
dowania rzeczywisto ci, a zawart w Poetyce gatunkow definicj: 

Tragedia jest to na ladowcze przedstawienie akcji powanej, skoczonej i posiadaj cej 
(odpowiedni ) wielko , wyraone w jzyku ozdobnym, odmiennym w rónych cz-
ciach dziea, przedstawienie w formie dramatycznej, a nie narracyjnej, które przez 
wzbudzenie lito ci i trwogi doprowadza do „oczyszczenia” tych uczu (Poet. VI, 1449b 
24–28)

6

Nasze porównawcze refleksje rozpocznijmy jednak od okre lenia tego, co 

dla Arystotelesa jest najwaniejsze, przes dzaj ce o uznaniu jakiego dziea za 
tragedi, czyli ukadu zdarze (mythos) w utworze. Otó Henryk Podbielski, 
podsumowuj c rozwaania odnosz ce si do tego zagadnienia we Wstpie do 
Arystotelesowej Poetyki, pisze tak: 

[…] mona powiedzie , e idealnie skonstruowana fabua tragiczna musi by  w ujciu 
Arystotelesa na ladowaniem takiej akcji, która rozpoczyna si od „zb dzenia” bd cego 
wynikiem nie wiadomo ci bohatera, nie wiadomo ci prowadz cej do popenienia (lub 
jego zamiaru) czynu tragicznego (pathos), którego konsekwencj  jest zmiana kierunku 
biegu zdarze (perypetia), prowadz ca do wyja nienia (anagnorisis) tosamo ci bohatera 
b d jego ofiary i do potwierdzenia w ten sposób jego winy. W tym momencie b d za-
mienia si w win tragiczn , która wa nie wzbudza uczucia „lito ci i trwogi”, „samo-
oczyszczaj ce si” dziki sztuce mimetycznej

7

Zastanówmy si wobec tego, jak przedstawiaj si fabuy dramatów Brand-

staettera, a ci lej – jak maj si one do dzie antycznych i do teorii Stagiryty. 

Na pocz tek przyjrzyjmy si utworom inspirowanym motywem zaczerpni-

tym z tego samego tebaskiego mitu o rodzie Labdakidów, z którego wywodzi 
si Antygona – tytuowa bohaterka dziea Sofoklesa oraz gówna posta Brand-
staetterowej  Ciszy. Nasze wywody nieprzypadkowo zaczniemy od omówienia 
Antygony, albowiem tragedia ta stanowi paradygmat tego gatunku. Zreszt  
Arystoteles przede wszystkim wa nie tragedie Sofoklesa niejednokrotnie dawa 
za przykad wzorcowych. 

Przed wa ciw analiz przypomnijmy tylko, e wedug mitologii

8

 spadko-

biercy królestwa tebaskiego Eteokles i Polinejkes (bracia Antygony i Ismeny) – 

                                                 

5

   O rónicach i zbieno ciach w technice tragedii u trzech najwybitniejszych tragików staroyt-

nej Grecji – Ajschylosa, Sofoklesa i Eurypidesa pisze Humphrey Davey Findley Kitto. Zob. te-
go, Tragedia grecka. Studium literackie, prze. J. Margaski, Bydgoszcz 1997, s. 233–266. 

6

   Arystoteles, dz. cyt., s. 17. 

7

   H. Podbielski, Wstp, [w:] Arystoteles, dz. cyt., s. XCI. 

8

   Pisze o tym m.in. Wadysaw Kopaliski – hasa: „Edyp” i „Siedmiu przeciw Tebom” w: tego, 

Sownik mitów i tradycji kultury, Warszawa 2003, s. 267–268 i 1184. 

background image

50

 

Tomasz MUCHA

 

po udaniu si na wygnanie ich ojca, Edypa, i samobójstwie matki, Jokasty – po-
stanowili rz dzi królestwem na przemian – po roku. Ale Eteokles nie dotrzyma 
umowy i wygna swego brata z Teb, uzurpuj c sobie jedynowadztwo. W sukurs 
Polinejkesowi przyszed jednak jego te Adrastos, król Argos, którego armia, 
dowodzona przez siedmiu rycerzy, miaa zdoby siedem tebaskich bram. Cho-
cia atak Argiwów zosta odparty, to Eteokles i Polinejkes pozabijali siebie na-
wzajem. Wadc Teb zosta Kreon, brat Jokasty, który pod grob kary  mierci 
zabroni pochówku Polinejkesa jako zdrajcy, który napad na ojczyzn. 

W utworze Sofoklesa wprawdzie to Antygona staje przed tragicznym wybo-

rem: pochowa brata i wypeni tym samym  wite prawo boskie, ale skaza  si 
jednocze nie na mier , czy usucha rozkazu wadcy ziemskiego i sprzeciwi  
si bogom – ale nie jest tu ona typowym bohaterem tragicznym. Jak susznie za-
uwaa Maria Ma lanka-Soro, „[…] bohaterem tragicznym Antygony jest przede 
wszystkim Kreon”

9

. Tak po prostu wynika z ukadu zdarze tej tragedii. Akcja 

rozpoczyna si od zb dzenia (hamartia) nowego wadcy miasta, polegaj cego 
na faszywym, niewa ciwym rozpoznaniu sytuacji po bitwie. Hamartia wyraa 
si tutaj wydaniem rozkazu bd cego de facto w sprzeczno ci z wol bogów, 
a wic z obowi zkiem grzebania zmarych. Antygona, czyni c pochówek bratu, 
sprawia, i Kreon zostaje postawiony w sytuacji patowej, bo wadca, nie wia-
domy konsekwencji swego rozkazu, staje przed podjciem decyzji o pozbawie-
niu ycia swej siostrzenicy. Mamy wic zamiar popenienia czynu tragicznego 
(pathos), aczkolwiek czynem tragicznym jest ju sam zakaz grzebania zwok. 
Jednocze nie zachowanie dziewczyny – to, e kto o mieli si mu sprzeciwi – 
zmienia bieg zdarze w kierunku przeciwnym intencjom dziaania króla (pery-
petia
), pragn cego ukara Polinejkesa za zdrad poprzez zbezczeszczenie jego 
zwok, wystawionych na pastw dzikim zwierztom. Nieznosz cy sprzeciwu ty-
ran – pomimo pró b Ismeny i swego syna, a ukochanego Antygony, Hajmona – 
wydaje wyrok na siostrzenic. Ostatecznie jednak nie decyduje si on na zamor-
dowanie dziewczyny na oczach wasnego syna (co wcze niej zapowiada), lecz – 
aby nie rozgniewa zupenie bogów – postanawia uwizi j za miastem „[…] 
Strawy przydaj c jej tyle, by kani / Pozbawi grozy i kl twy nie ci gn  
[…]”

10

. Tymczasem okazuje si, e stary wróbita Tyrezjasz ma dla Kreona 

wiadomo , i jego decyzje sprowadz  na niego nieszcz cie. Wadca nie chce 
w to uwierzy i opamituje si dopiero po namowach Przodownika chóru. Na-
stpuje wic „rozpoznanie” (anagnorisis) wasnej bdnej postawy, mylnego ro-
zumowania. Opamitanie, które nastpuje, niestety, dopiero poniewczasie, po-
ci ga za sob konsekwencje w postaci samobójstw Antygony, Hajmona, a take 
ony Kreona, Eurydyki, czyli osób najbliszych wadcy. A zatem jego b d za-
mienia si w win tragiczn , maj c wzbudzi w odbiorcy – dziki na ladowa-

                                                 

9

   M. Ma lanka-Soro, Sofokles i jego twórczo dramatyczna, [w:] Literatura Grecji staroytnej

t. 1: Epika – liryka – dramat, red. H. Podbielski, Lublin 2005, s. 738. 

10

   Sofokles, Antygona, prze. K. Morawski, wyd. 12, Wrocaw – Warszawa – Kraków 1995, s. 43. 

background image

 

Tragedia w ponowoczesnoci a tragedia antyczna… 

51

 

niu rzeczywisto ci (mimesis) – uczucie lito ci i trwogi (phobos i eleos), a co za 
tym idzie, doprowadzi go do „samooczyszczenia” (katharsis), poniewa – jak 
pisze interpretuj cy postrzeganie tego zjawiska przez Arystotelesa Christopher 
Balme – „Ogl danie akcji tragicznej wywouje u widza psychodynamiczny pro-
ces rozadowania emocji”

11

Tak przedstawia si u Sofoklesa kwestia bohatera tragicznego. 
Jak wobec tego wygl da sytuacja w Ciszy? Zacznijmy od tego, e w prze-

strzeni dramatu Brandstaettera Kreon istnieje tylko w tym sensie, e mówi si 
o nim, o jego rozkazach czy poczynaniach, ale na scenie nie pojawia si ani ra-
zu. Wadca schodzi zatem na dalszy plan, a jedyn  postaci  mog c uchodzi za 
bohatera tragicznego jest Antygona, bo obok niej w utworze wystpuj  tylko 
Chór dziewcz t tebaskich i Chór starców tebaskich. 

W dziele Brandstaettera tak naprawd nie ma jakiej ywioowej akcji, nie 

ma typowego ukadu zdarze. Czy wic istniej przesanki, eby Cisz nazwa  
tragedi ? eby odpowiedzie  na to pytanie, naley przyjrze  si gównej bohaterce. 

Antygona ze wspóczesnego dramatu róni si zdecydowanie od tej Sofokle-

sowej. Ta antyczna jest postaci dynamiczn , pen chci do dziaania, od po-
cz tku zdecydowan , by wypeni  boskie prawo i odda cze zmaremu bratu, 
a jednocze nie maj c wiadomo  konsekwencji zamania rozkazu tyrana.  
W utworze Sofoklesa to ona informuje sw  siostr (a jednocze nie odbiorc) 
o decyzji Kreona i swoich planach zwi zanych z pochówkiem, podczas gdy 
Ciszy niczego nie wiadoma dziewczyna o wszystkim dowiaduje si od Chóru 
dziewcz t tebaskich. Córka Edypa, przekonana o tym, i „Jednaki jest los / 
Zwycizców i zwycionych, / Jednaki jest los / Pogrzebanych i nie pogrzeba-
nych”

12

 reaguje na wiadomo o ukazie wuja obojtno ci , wynikaj c  z rezy-

gnacji i poczucia beznadziei. Odczucia dziewczyny maj podoe psychologicz-
ne i wi  si z piekem dziecistwa (kazirodztwo rodziców, samobójstwo mat-
ki, samookaleczenie ojca i tuaczka wraz z nim), do wiadczeniem rozmaitego 
za – morderstw, zdrad czy blunierstw, a potem jeszcze bratobójczej wojny. 
Dlatego te Antygona chce u mierci  czas, zapomnie o wszystkim. Motyw ten 
jest te zapewne odzwierciedleniem odczu pisarza, nale cego do pokolenia, 
które do wiadczyo koszmaru drugiej wojny  wiatowej (rodzice Brandstaettera 
zginli w obozie koncentracyjnym). Przeycia te tkwiy w nim jeszcze wiele lat 
po tamtym straszliwym konflikcie zbrojnym, co pewnie te byo potgowane 
yciem w epoce komunistycznego terroru PRL-u. 

Stwierdzenie bohaterki Ciszy, e nie zamierza uczyni nic w zwi zku z tym, 

i jej martwy brat ley na mietniku pod murami miasta, moemy potraktowa  
jako hamarti. Obojtno jest bowiem „zb dzeniem”, bd cym rezultatem nie-
wiadomo ci, która ma ródo w przemieszaniu si warto ci w psychice Anty-

                                                 

11

 Ch. Balme, Wprowadzenie do nauki o teatrze, prze. W. Dudzik i M. Leyko, Warszawa 2002, s. 67. 

12

   R. Brandstaetter, Cisza, [w:] tego,  mier na Wybrzeu Artemidy. Dramaty. Poezje, Warszawa 

1961, s. 80–81. 

background image

52

 

Tomasz MUCHA

 

gony w wyniku traumatycznych przey . Ta znieczulica, jaka zrodzia si 
w dziewczynie, prowadzi do popenienia czynu tragicznego (pathos), którym pa-
radoksalnie jest brak czynu, a dokadniej – zamiar braku oddania czci zmaremu 
bratu poprzez pooenie na jego zwokach ki ci winogron. 

W charakterystycznym dla tragedii ukadzie zdarze powinna dalej nast pi  

zmiana kierunku w stron przeciwn intencjom bohatera. Aby tak si stao, po-
trzebny jest jaki  spiritus movens poczyna modej tebanki. I tak te funkcj 
spenia Chór dziewcz t tebaskich, staraj cy si przekona Antygon do wyko-
nania gestu miosierdzia wobec Polinejkesa. Dziewczyna pocz tkowo buntuje 
si, nie chc c i na wzgórze, gdzie ley ciao brata, gdy nie wierzy, e uczy-
nienie znaku, o który prosi j Chór, ma jaki sens. Ale w miar upywu dialogu 
stopniowo zmienia ona sw postaw, a w kocu zaczyna si modli do Dioni-
zosa i ostatecznie zrywa ki winogron. Mamy zatem i „perypeti”, i „rozpozna-
nie”, przejawiaj ce si przeomem obojtno ci, chocia nie do koca, bo na ciao 
Polinejkesa jego siostra rzuca winogrona „[…] Nieczu i obojtn  doni , / Tak 
jak si rzuca godnemu psu / Ks chleba lub ogryzion ko ”

13

. Jest to wic czyn 

nieco wymuszony, ale Antygona, nie mog c w aden sposób odnale  wasnej 
tosamo ci, decyduje si na krok wiadcz cy o podjciu próby walki z wasn  
niewiar i jednak wypenia prawo boskie.  

Co jednak ma wzbudzi w odbiorcy „lito i trwog” oraz doprowadzi do 

jego „samooczyszczenia”? Bohaterka Ciszy  za zamanie zakazu musi ponie  
konsekwencje, tote utwór koczy si scen , gdy Antygona samotnie kroczy 
przed siebie – na mier . Tutaj – inaczej ni u Sofoklesa – nie pojawia si aden 
wróbiarz, który sw przepowiedni u wiadomiby despotycznemu wadcy Teb 
jego bdn postaw, a Hajmon okazuje si tchórzem, boj cym si, e pro b 
o ask dla Antygony moe przypaci wasnym yciem. Podwadni Kreona 
„[…] Musz  by takimi, / Jakimi on chce, / By byli”

14

. Zniewolenie w pastwie 

totalitarnym sprawia, e czowiek nie ma prawa do wasnego, odrbnego zdania, 
nie moe on by wyrazisty, ale paski, wtopiony w to, szary. Tu nawet Chór 
starców tebaskich, który winien by tym „wa ciwym” chórem (jako odpo-
wiednik tego z tragedii Sofoklesa) – stranikiem adu i moralno ci, zdaje si a 
dre ze strachu, a je li ju pozwoli sobie na zorzeczenia pod adresem tyrana, to 
tylko szeptem, bo pragnie spokoju i proponuje udawanie szcz cia, wolno ci 
i pikna. Pamitaj c, w jakim kraju powstawa utwór, moemy przyj , e za-
straszeni odbiorcy „lito i trwog” mogliby odczuwa wobec postawy Antygo-
ny (która sprzeciwia si prawu terroru) i konsekwencji, jakie j  spotkay. Tak 
rozumuj c, wypadaoby za „samooczyszczenie” uzna usprawiedliwienie wa-
snej postawy, zgodnej z zasad  „sied cicho i nie wychylaj si”. 

                                                 

13

   Tame, s. 99. 

14

   Tame, s. 100. 

background image

 

Tragedia w ponowoczesnoci a tragedia antyczna… 

53

 

To jednak bardzo prymitywne, przyziemne my lenie. Nie o to chodzi Brand-

staetterowi. Z pozoru moe bowiem si wydawa , e córka Edypa poniosa po-
rak, poniewa zostaa pozbawiona ycia, bd c w dodatku zdradzon wcze-
niej przez ukochanego, który nie mia odwagi, by si za ni wstawi . 

Ciszy jest mowa o tym, e dopiero mier  moe wa ciwie okre li  ycie 

czowieka. Nieokre lon ziemsk  egzystencj Antygony okre li jej zgon, bd -
cy konsekwencj wyboru. A wybraa ona prawd prawa boskiego oraz pikno 
odwagi, pikno miosierdzia wobec brata i pikno przebaczenia Hajmonowi, 
dziki czemu tak naprawd zwyciya. W oknach tebaczyków na znak aoby 
po bohaterce wisz zreszt czarne prze cierada, a oni sami egnaj j znakiem 
krzya, co pozwala nam na interpretacj utworu w ujciu chrze cijaskim. 
W dramacie tym nie ma winy tragicznej Antygony, ale mona za to obarczy ni  
spoeczestwo Teb, które nie potrafi przeciwstawi  si tyranowi bd cemu 
uosobieniem za. Zatem odbiorca „lito i trwog” winien odczu wobec niebez-
pieczestwa zachowania milczenia w obliczu za, w obliczu niesprawiedliwo ci. 
„Samooczyszczenie” Brandstaetter rozumie za nie tak jak Arystoteles, a wic nie 
jako oczyszczenie ze wzburzonych, niebezpiecznych namitno ci, nie jako roza-
dowanie emocji, ale jako wyzbycie si zakamania, przemian serca odbiorcy. 

Irena Sawiska, przedstawiaj c wizj tragedii Richarda Sewalla

15

, pisze tak: 

Za konstruktywny rdze tragedii uwaa Sewall tajemnic za i cierpienia („the perma-
nence and the mystery of human suffering”), któr bohater musi pozna we wasnym do-
wiadczeniu wewntrznym. „Odkryciem” tragedii jest wasna, indywidualna prawda bo-
hatera, odnaleziona w skrajnej sytuacji, na dnie wasnej ndzy. Zarazem jednak jest to 
prawda uniwersalna, prawda dotycz ca egzystencji ludzkiej

16

Bohaterka Ciszy t prawd odkrywa, ale bez w tpienia kluczow rol w tym 

„odkryciu” odgrywa Chór dziewcz t tebaskich, który – zgodnie z sugesti auto-
ra Poetyki – peni w utworze funkcj jednego z aktorów (swego rodzaju Anioa 
Stróa czy te moe gosu wewntrznego Antygony, pilnuj cego, by dziewczyna 
podejmowaa wa ciwe decyzje). Bo – jak zauwaa Robert K. Zawadzki – Stagi-
ryta nie okre li istoty ani nie poda definicji chóru, który jednak „[…] mia dla 
niego znaczenie, o ile spenia funkcje suebne wzgldem akcji”

17

. A tak funk-

cj z pewno ci ów „Anio Stró” córki Edypa wa nie spenia. 

Dla porównania stopnia realizacji zasad, które maj  rz dzi fabu tragedii, 

przyjrzyjmy si drugiej parze anonsowanych uprzednio dramatów – Medei Eu-
rypidesa i dzieu Romana Brandstaettera o takim samym tytule. 

Co ciekawe, Humphrey Davey Findley Kitto uwaa, e Eurypidesowe dzieo 

– „[…] pod wieloma wanymi wzgldami odbiega od tego, co uwaamy za ty-
pow konstrukcj, przynajmniej tak jak pojmowa j Arystoteles, a mimo to jest 

                                                 

15

   Mowa tu o rozwaaniach zawartych w: R. Sewall, The vision of tragedy, New Haven 1962. 

16

   I. Sawiska, Teatr w myli wspóczesnej. Ku antropologii teatru, Warszawa 1990, s. 46. 

17

 R.K. Zawadzki, „Poetyka” Arystotelesa i „Sztuka poetycka” Horacego, Czstochowa 1996, 

s. 139. 

background image

54

 

Tomasz MUCHA

 

jedn z naj wietniejszych tragedii greckich”

18

. Kitto uwaa, i przede wszystkim 

trudno doszuka  si w Medei typowego bohatera tragicznego, przy czym wyklu-
cza on i tytuow posta , i wszystkie inne wystpuj ce w utworze. To prawda – 
z przebiegu fabuy wynika, i ksiniczka Kolchidy nie spenia wymaga sta-
wianych tragicznemu bohaterowi przez filozofa ze Stagiry. Ale gdyby si uwa-
nie przyjrze ukadowi zdarze, to za takowego mona by jednak mimo wszyst-
ko uzna Jazona. Ten królewicz miasta Jolkos, który po latach penej przygód 
wdrówki wraz z Mede i ich dzie mi znajduje schronienie w Koryncie, wkrótce 
odchodzi od swej rodziny. Zdradza on on, opuszczaj c j i planuj c po lubi  
Kreuz, królewn Koryntu, pod pozorem zapewnienia dostatniej przyszo ci 
i bezpieczestwa sobie, swym synom zrodzonym z Medei i jej samej. Zdradzona 
kobieta – rzecz jasna – nie moe pogodzi si z postpkiem ma, dlatego po-
stanawia si zem ci . Planuje zamordowanie Jazona, ale take jego przyszej 
ony i króla Koryntu, Kreona, który nie do , e pozwoli po lubi swoj  córk 
jej mowi, to w dodatku postanowi wygna j z kraju wa nie w obawie przed 
moliwo ci  dokonania przez Mede zemsty. 

Hamarti  stanowi tu  bdne pojmowanie sposobu zapewnienia przyszo ci 

wasnej rodzinie. Tym bardziej podym wyda si ten powód opuszczenia najbli-
szych, e z wypowiedzi Jazona wynika, i tak naprawd zamiar popenienia 
czynu tragicznego (pathos), jakim ma by lub z Kreuz , wynika z pobudek ego-
istycznych, a na rodzinie – tak si wydaje – w ogóle mu nie zaley. Pozbawienie 
ycia korynckiej królewny i jej ojca przez Mede to konsekwencja planów nie-
gdysiejszego zdobywcy zotego runa. Zabójstwa te niwecz jego zamiary, zmie-
niaj c kierunek biegu zdarze (perypetia).  Anagnorisis zaistnieje za wówczas, 
gdy przyjrzymy si reakcji królewicza Jolkos na mier swych synów, których 
zamordowaa Medea w akcie zemsty na mu. Jazon bowiem teraz mówi 
o swych dzieciach per „ukochane” i chce ucaowa  „[…] mie twarzyczki dzie-
cinne […]”

19

, czego nie moe jednak uczyni , bo Medea porywa ciaa dzieci 

i odlatuje na wozie zaprzgnitym w skrzydlate smoki. Rozpoznanie polegaoby 
zatem na u wiadomieniu sobie, jak wielk warto ci  s wasne dzieci. B d Ja-
zona zmienia si w win tragiczn , a widok zbolaego ojca wzbudza w odbiorcy 
„lito i trwog”. 

Je li tak patrze na ten utwór, to jego fabua spenia wymogi stawiane trage-

dii przez Arystotelesa, tylko – podobnie jak w przypadku Antygony – to nie tytu-
owa posta jest bohaterem tragicznym. Inaczej jest natomiast u Brandstaettera. 
Ciszy tragicznym bohaterem uczyni on mod tebank, za  w Medei – czaro-
dziejk z Kolchidy, bd c  tytuow postaci . Jednak w tym drugim dramacie 
i Jazon nosi znamiona bohatera tragicznego. 

                                                 

18

   H.D.F. Kitto, Tragedia grecka. Studium literackie, prze. J. Margaski, Bydgoszcz, s. 180. 

19

   Eurypides, Medea, prze J. anowski, [w:] Ajschylos, Sofokles, Eurypides, Antologia tragedii 

greckiej, prze. S. Srebrny, K. Morawski, J. anowski, Kraków 1989, s. 424. 

background image

 

Tragedia w ponowoczesnoci a tragedia antyczna… 

55

 

Przetransponowanie mitu przez polskiego pisarza na potrzeby wasnego 

przesania spowodowao, i ta wielka namitno , która od pocz tku pchaa bo-
haterk Eurypidesa do zbrodni, we wspóczesnym dramacie ulega osabieniu. 
Mona odnie wraenie, e „ponowoczesna” Medea jest bohaterem wicej 
rozmy laj cym ni dziaaj cym, a przez to bardziej statycznym. Tutaj take i Ja-
zon nie za bardzo jest przekonany do tego, co robi. U Eurypidesa za widzimy 
go, jak nieomal bez zastanowienia konsekwentnie realizuje swój egoistyczny plan. 

Przejdmy jednak do poszczególnych elementów fabuy. Przy próbie okre-

lenia  hamatrii, nasz uwag przykuwaj sowa Starej piastunki z pocz tku 
utworu, która powiada, i „[…] Ktokolwiek raz wst pi na drog po dania,/ 
Zbiera jego gorzkie owoce […]”

20

. Jest to jednocze nie ostrzeenie dla odbiorcy, 

ale i wskazanie, sk d b dzenie obojga bohaterów zdaje si wynika . Dla Jazona 
bya to  dza zdobycia zotego runa, zdobycia wadzy, która miaaby okre li  
jego tosamo . Po danie Medei zwi zane byo z kolei z zakochaniem si jej 
w przywódcy Argonautów. Dla bycia z nim dopu cia si niegdy nawet bratobój-
stwa. Konsekwencje tych po dliwo ci widzimy w Brandstaetterowym dramacie. 

„Zb dzenie” kolchidzkiej ksiniczki nastpuje w momencie, gdy nie za-

mierza ona posucha porady jednoosobowego Chóru Medei, nazywanego przez 
on Jazona jej „eumenid ”, czyli straniczk porz dku moralnego. Chór radzi, 
aby ywi ca do Jazona wyniszczaj ce j  uczucie nienawi ci Medea dla wasne-
go dobra, w celu odzyskania swej godno ci, po prostu przebaczya mu to, e od-
szed od niej. Owa „eumenida”, której autor powierza w tym utworze penienie – 
mona by rzec – misji ewangelizacyjnej, sugeruje, e w walce z wasnymi sabo-
ciami, z negatywnymi uczuciami wobec blinich, naley przeamywa swoj  
natur, przezwycia siebie. Niech  zdradzonej kobiety do ugicia si, twier-
dzenie, i jest to wbrew jej naturze, bo przebaczaj c, pomniejszy si, ma prowa-
dzi do czynu tragicznego, jakim jest zemsta. Medea posya Kreuzie przez Star  
piastunk (u Eurypidesa m cicielka zadanie to powierza swym dzieciom) pre-
zent lubny, którym, podobnie jak w staroytnej tragedii, jest zatruta suknia. Da-
lej jednak nastpuje „perypetia”, poniewa mamy zmian kierunku biegu zda-
rze w stron przeciwn intencjom Medei, a to dlatego, e trucizna nie zadziaa-
a. Stao si tak, gdy zwyciya i cie franciszkaska dobro Kreuzy, która – 
dzikuj c za podarunek – stwierdzia nawet, i kocha kolchidzk ksiniczk. 
I tylko pozorny dysonans w czynach córki Kreona stanowi ch po lubienia cu-
dzego ma, w wietle bowiem korynckiego prawa maestwo Jazona i Medei 
jest niewane

21

                                                 

20

   R. Brandstaetter, Medea, [w:] tego,  mier na Wybrzeu Artemidy…, s. 7. 

21

  By moe Brandstaetter jako motyw wykorzysta tu sytuacj z wasnego ycia, bowiem przy 

przyjciu przez niego chrze cijastwa, jego maestwo z pierwsz on (która, opuszczaj c 
go, pozostaa przy judaizmie) na mocy tak zwanego „przywileju Pawowego” (patrz: W. Góral-
ski,  Kocielne prawo maeskie, Pock 1987, s. 116) stao si niewane, dziki czemu móg 
oeni si po raz drugi, przyjmuj c sakrament maestwa w Ko ciele rzymskokatolickim. 

background image

56

 

Tomasz MUCHA

 

Je li chodzi natomiast o anagnorisis, to w utworze tym pojawia si rozpo-

znanie nie tyle postaci, co praw, jakie rz dz wiatem: dobro zwycia zo, mi-
o pokonuje nienawi .  dza zemsty kolchidzkiej królewny okae si jednak 
silniejsza i ostatecznie dopeni ona odwetu, morduj c wasne dzieci. Za lepienie 
nienawi ci  Medei z pewno ci  moe w odbiorcy wzbudzi lito i trwog, tym 
bardziej e – w przeciwiestwie do dziea Eurypidesa, gdzie kobieta po pope-
nieniu zbrodni bezkarnie ucieka – zakoczenie utworu przynosi samounice-
stwienie dzieciobójczyni, bd ce konsekwencj winy tragicznej, wynikaj cej 
z braku przebaczenia. Autor staroytnej Medei posikuje si w zakoczeniu dra-
matu zabiegiem deus ex machina, a wic boskiej ingerencji w bieg zdarze, co 
nie byo mile widziane przez opowiadaj cego si za mimetycznym charakterem 
tragedii Arystotelesa, poniewa – jak zauwaa Robert K. Zawadzki – „jego zda-
niem wprowadzaaby ona element nieprawdopodobiestwa”

22

. Brandstaetter za  

w swych utworach „nie sprzeciwia si” wskazówkom Stagiryty w tej kwestii 
i nie posuwa si do tak mao wysublimowanego chwytu, jednocze nie w specy-
ficzny sposób (o czym ju wcze niej wspomnieli my) wykorzystuje obecno  
instytucji chóru w tragedii. Partie chórów poszczególnych postaci stanowi za-
zwyczaj personifikacje tego, czemu Sigmund Freud

23

 w swych rozwaaniach 

nad ludzk natur nada miano superego, bd cego pewnym wewntrznym auto-
rytetem, a u Brandstaettera stróem ideaów chrze cijaskich. Jest to jakby 
uosobienie instynktu samozachowawczego. Przebijaj c sztyletem w finale utwo-
ru wasny chór, Medea jednocze nie sama umiera, przez co autor zdaje si da-
wa do zrozumienia, e zaguszanie wasnego sumienia, prowadz ce w kocu do 
zabicia go, prowadzi do samozagady. 

Tragizm postaci Jazona polega za tutaj na tym, e b dzi on przez cae y-

cie, szukaj c bogactwa, poklasku i przygód, upatruj c w przyziemnych warto-
ciach jego sensu. Chce w ten sposób odnale siebie, co jednak koczy si fia-
skiem. Mimo i nic nie stoi ju na przeszkodzie, by poj  Kreuz za on, posta-
nawia ju do niej nie wraca . Bdzie b dzi dalej, czekaj c na mier . 

Analiza fabu obu dramatów Brandstaettera pokazaa, e to podstawowe kry-

terium „prawidowo ci” ukadu zdarze dziea te w nieco mniejszym (Cisza) lub 
wikszym (Medea) stopniu, ale jednak speniaj . Fabua, któr Arystoteles zali-
czy do skadników jako ciowych tragedii, daje nam obrazy bohaterek, które pod 
wzgldem innych – wedug Stagiryty – komponentów jako ciowych, to znaczy 
zdolno ci my lenia (dianoia) i stosownego (maj cego nie wyrónia si nad-
zwyczaj ani swymi wadami, ani zaletami) charakteru

24

  (ethos), równie raczej 

przystaj do po danego wzorca, i to mona powiedzie , e – przynajmniej pod 

                                                 

22

   R.K. Zawadzki, dz. cyt., s. 135. 

23

  Patrz: S. Freud, Kultura jako ródo cierpie, prze. J. Prokopiuk, oprac. R. Reszke, Warszawa 

1995, s. 105. 

24

  Charakter bohatera tragicznego w rozumieniu Arystotelesa wietnie przybliony jest w:  

R.K. Zawadzki, dz. cyt., s. 110–112. 

background image

 

Tragedia w ponowoczesnoci a tragedia antyczna… 

57

 

wzgldem charakteru – nawet bardziej ni tragiczni bohaterowie omawianych 
dzie Sofoklesa i Eurypidesa. Na pewno bowiem poranionej i penej zw tpie, 
nie wyróniaj cej si nadzwyczaj ani cnot , ani niegodziwo ci Brandstaettero-
wej Antygonie bliej do miana everymana (abstrahuj c od kwestii pci w tym 
wyraeniu) ni zdecydowanie okrutnemu (przynajmniej do pewnego momentu) 
Kreonowi, którego zb dzenie – jako szwarccharakteru – jest mniej atrakcyjne 
ni w sytuacji, kiedy hamartia dotyka posta raczej pozytywn , jak wolaby fi-
lozof ze Stagiry. Podobnie ma si rzecz z Jazonem i Mede z dramatu staroyt-
nego, którzy wydaj si a nadto nikczemni, gdy porówna ich z ponowocze-
snymi odpowiednikami – bohaterami dramatu Brandstaettera. 

Przedstawione wyej skadniki jako ciowe tragedii (fabua, charakter i my-

lenie) nale do wewntrznej struktury gatunku. Stagiryta spo ród jako cio-
wych elementów wyrónia jednak jeszcze te dotycz ce warstwy zewntrznej – 
a wic obejmuj cej sfer wizualn i audytywn – do których zalicza „wysowie-
nie”, „widowiskowo ” oraz „ piew”. Ale chocia ów antyczny teoretyk literatu-
ry te trzy skadniki uwaa za drugorzdne i z genologicznego punktu widzenia 
wcale nie niezbdne, aby nada danemu dzieu miano tragedii, to i tak przy-
najmniej pobienie wypada si przyjrze , jak egzystuj one w omawianych tu 
ponowoczesnych dramatach. 

Dla Arystotelesa „wysowienie” polega po prostu na wyraeniu my li 

w sowach. Tutaj autor Poetyki zaleca tylko, aby tragedia miaa „[…] wy cznie 
kompozycj sown w formie wiersza (tj. dialogów)” (Poet. VI, 1449b 24–28)

25

Oczywi cie obydwa analizowane tu utwory Brandstaettera kryterium to spenia-
j , przy czym warto doda jeszcze, i na przykad w Medei staa zmiana sytuacji 
i nastroju oddana jest – jak zauwaa Tadeusz Kudliski – „[…] przez rytm mo-
wy nieregularny, o czstych stopniowanych skróceniach miar wierszowych czy 
o dialogach krótkomiarowych przedzielanych monologami dugowymiarowy-
mi”

26

. Podobnie zreszt  wygl da to w Ciszy, a owa nieregularno zwi zana jest 

te z chwiejno ci postaw i niezdecydowaniem gównych bohaterek, z ich roz-
terkami wewntrznymi. Tym bardziej staje si to wyrane, gdy zestawimy 
wspomniany sposób budowy wypowiedzi postaci z raczej regularn rytmik an-
tycznych utworów, gdzie bohaterowie charakteryzuj si zdecydowaniem 

 

i w my leniu, i w dziaaniu. W wypowiedziach bohaterów Brandstaettera mamy 
z kolei wicej filozofii, rozmy la, mona by rzec – „hamletyzowania”, co  
z pewno ci  jest spadkiem nie po greckiej tragedii, lecz po Szekspirze, którego 
dzie autor Ciszy by zreszt równie tumaczem. 

Je li za chodzi o „widowiskowo ”, to nie jest ona niczym innym jak wy-

stawieniem danego dziea na scenie. Jednak – jak stwierdza Arystoteles – „[…] 
widowisko, chocia ma niew tpliw  moc budzenia afektów, jest elementem 

                                                 

25

   Arystoteles, dz. cyt., s. 18. 

26

   T. Kudliski, Podwójny jubilat (Roman Brandstaetter), „ycie i My l” 1967, nr 7–8, s. 177. 

background image

58

 

Tomasz MUCHA

 

najmniej artystycznym i najluniej zwi zanym z sam sztuk poetyck . Tragedia 
posiada przecie sw  moc oddziaywania nawet bez wystawiania na scenie i bez 
udziau aktorów” (Poet. VI, 1450b 16–19)

27

Niestety, po inscenizacji napisanego przez Brandstaettera w 1951 roku dra-

matu Milczenie, obnaaj cego zo totalitarnego systemu komunistycznego, twór-
ca zosta skazany na artystyczn banicj. Tote, mimo i jego dziea zyskay du-
e uznanie poza granicami Polski, w kraju nie byy pokazywane. Najprawdopo-
dobniej do tej pory aden profesjonalny teatr nie wystawi na scenie Ciszy, a do 
inscenizacji  Medei doszo dopiero w pierwszym dziesicioleciu XXI wieku

28

Ale nawet gdyby aden z tych dramatów nigdy nie zosta zainscenizowany, nie 
oznaczaoby to – zgodnie ze sowami Arystotelesa – i nie moemy obu utwo-
rów uzna za tragedie. 

Co do „ piewu”, który wyraa si muzyczn opraw utworu, Stagiryta ma 

podobny stosunek jak do „widowiskowo ci”, to znaczy, i nie jest to element 
decyduj cy o przynaleno ci do gatunku, aczkolwiek stanowi cenn ozdob. 
O ile jednak w Ciszy autor nie podaje w didaskaliach prawie adnych informacji 
odno nie do strony muzycznej utworu (muzyka pojawia si przed ostatni kwe-
sti Chóru dziewcz t tebaskich), o tyle w Medei teksty poboczne zdaj  si 
wskazywa , e muzyka ma tu wyznacza pewne ramy w kompozycji utworu. 

O tyche ramach moemy jednak powiedzie co  wicej, kiedy odnotujemy 

fakt wyrónienia przez autora Poetyki obok skadników jako ciowych – równie 
ilo ciowych, chocia kwestii tej nie po wici on zbyt duo miejsca, nie wyzna-
czy jakich specjalnych norm do stosowania przez twórców. Stagiryta poda je-
dynie ogólne wiadomo ci na ten temat. Wskazane przez Arystotelesa skadniki 
ilo ciowe „[…] jako – cytuj c za Robertem K. Zawadzkim – elementy formalne 
i zewntrzne tragedii wyznaczaj obszar, w granicach którego skadniki jako-
ciowe znajduj swoje miejsce”

29

. Okre laj one bowiem ukad tre ci z podzia-

em na nastpuj ce cz ci w odpowiedniej kolejno ci: a) prolog, a wic rozpo-
czcie dramatu, wprowadzenie w akcj; b) parodos, czyli pierwsze wej cie chó-
ru; c) epejsodion, bd cy cz ci dialogow (zazwyczaj jest ich kilka); d) stasi-
mon – pie  chóru wykonywana midzy epejsodiami; e) eksodos (epilog), to 
znaczy zakoczenie – cz tragedii, po której nie ma ju pie ni chóru. 

Zarówno w Antygonie Sofoklesa, jak i w Eurypidesowej Medei podzia ten 

jest zachowany. Brandstaetter za nie nazywa poszczególnych cz ci. Co wicej, 
gdyby w Ciszy doszukiwa si takiego podziau, to trzeba by stwierdzi , e pro-
log jest jednocze nie parodosem, po czonym na dodatek z pierwszym epejso-
dionem. Stasimony z kolei nastpowayby w tych momentach, gdy Antygona 
wychodzi (co nastpuje trzykrotnie), a wówczas swoje kwestie wypowiada Chór 

                                                 

27

   Arystoteles, dz. cyt., s. 22. 

28

  Trudno znale  gdziekolwiek informacje na temat inscenizacji Ciszy, natomiast Medea zostaa 

kilka razy odegrana przez Teatr aktorów Teatru ITP w Lublinie. 

29

   R.K. Zawadzki, dz. cyt., s. 137. 

background image

 

Tragedia w ponowoczesnoci a tragedia antyczna… 

59

 

dziewcz t tebaskich sam, potem wraz z Chórem starców tebaskich (ten „sta-
simon” poeta rozbudowa do tego stopnia, e dokona nawet rozdzielenia kwestii 
na póchóry), a w ostatnim przypadku drugi z chórów wystpuje samotnie. Po 
takiej fragmentacji utworu epilog ju atwo oddzieli . 

Medei – jak ju wcze niej wspomnieli my – mona za to odnie wrae-

nie, e skadniki ilo ciowe pomaga wyznaczy  muzyka. Poszczególnym posta-
ciom – tytuowej bohaterce, Starej piastunce oraz kademu z trzech wystpuj -
cych tu chórów (Chórowi Medei, Chórowi Jazona i Chórowi Starej piastunki) – 
przydzielone zostay osobiste muzyczne motywy przewodnie. Je li przyjmiemy, 
i kwestie poszczególnych chórów wypowiadane przy brzmieniu stosownej mu-
zyki wyznaczaj parodos oraz stasimony, a ich partie bez akompaniamentu w tle 
potraktujemy jako repliki aktorskie, to bez trudu wydzielimy prolog i eksodos. 
Oczywi cie, cz ci pomidzy poszczególnymi stasimonami take mona wyzna-
czy , chocia ich budowa przypomina bardziej podzia na akty i sceny ni na 
epejsodia. 

Koncepcj odrzucenia przez Brandstaettera typowego wyrónienia poszcze-

gólnych skadników ilo ciowych wedug staroytnego wzorca moemy jednak 
potraktowa jako kontynuacj ewolucji greckiej tragedii. 

Polski pisarz stara si przestrzega równie zasad dotycz cych tradycyjnych 

trzech jedno ci. Jedno  akcji, polegaj ca na jednow tkowym ukadzie zdarze, 
zachowana zostaje w obydwu utworach, przy czym w Medei doszuka si mo-
emy wicej ni jednego rozwi zania. Jedno czasu – wymagaj ca, aby czas 
fabuy zblia si do czasu samego (potencjalnego) widowiska – w Ciszy zreali-
zowana jest wzorowo, natomiast Medea zostaa „rozci gnita” o kilka godzin, 
co jest jednak zgodne z zasad , bo Arystoteles zaznacza, i tragedia „[…] usilnie 
d y do tego, aby zmie ci si w czasie jednego obiegu soca lub tylko nie-
znacznie go przekroczy ”

30

. Z kolei jedno  miejsca – nakazuj ca, by caa fabu-

a dramatu rozgrywaa si w tym samym rodowisku przestrzennym – w Medei 
nie budzi adnych w tpliwo ci (jest to paac Medei w Koryncie), za w Ciszy 
moe zosta  zachowana na scenie przy wykonaniu odpowiedniej scenografii, 
gdy cz akcji odbywa si na schodach przed paacem Kreona w Tebach, 
cz  w paacowym portyku, a jeden fragment w znajduj cej si w tyme paacu 
komnacie króla. Warto doda , e realizacja jedno ci czasu i miejsca wi e si 
take z rezygnacj z zastosowania kurtyny (pojawiaj cej si – co wiemy z dida-
skaliów – dopiero po zakoczeniu utworów), której nie byo i w staroytno ci. 

Jakie wic moemy wyci gn wnioski z powyszych rozwaa? Romuald 

Cudak pisze: 

W literaturze wspóczesnej nie ma ju klasycznych gatunków literackich. Teksty literac-
kie nie poddaj  si klasyfikacji w ramach tego repertuaru, co oznacza jednocze nie, e 

                                                 

30

   Arystoteles, dz. cyt., s. 16.



background image

60

 

Tomasz MUCHA

 

tradycyjny kanon nie jest kontynuowany. Literatura (powiedzmy ostroniej – w wikszo-
ci) sytuuje si poza gatunkami, a one same ulegy zagadzie, obumary

31

Czy tak jest w istocie? Ta ostrono przejawiaj ca si uyciem stwierdzenia 

w wikszoci jest jak najbardziej uzasadniona, je li wemiemy pod uwag omó-
wione powyej dramaty Brandstaettera. Próbuj c klasyfikowa wspóczesne 
dramaty, tragedie te moemy traktowa wrcz jak oaz dla tradycyjnego podzia-
u genologicznego. Okazao si wic, i poza sfer – jak to okre la Anna Kra-
jewska – „pewnej nieoznaczono ci genologicznej”

32

, gdzie kady utwór ma swo-

j odrbn , nie daj c  si zakwalifikowa do danego gatunku, poetyk, w dra-
macie wspóczesnym istniej i utwory, które jednak da si bez wikszych pro-
blemów sklasyfikowa dziki ich cechom, wskazuj cym na tradycyjn przyna-
leno gatunkow . Brandstaetter udowodni, e mona w literaturze wspócze-
snej stworzy dramaty mieszcz ce si w ramach klasycznej tragedii, a jednocze-
nie pokaza w nich co innego, ni byo dotychczas. 

W ponowoczesno ci, eby zwróci uwag na swoje artystyczne (albo nieraz 

quasi-artystyczne) dokonania, stosuje si rozmaite rodki w celu wywoania 
skandalu, szoku u odbiorcy. Autor wspóczesnej Medei nie szuka za zdobycia 
rozgosu w taki sposób. Jego bohaterowie mówi piknym jzykiem, nie dotkn-
a ich dzisiejsza „utrata sowa”, o której pisze Irena Sawiska

33

, analizuj c roz-

waania Jean-Marie Domenacha

34

 na temat „nieartykuowanego bekotu”, bd -

cego efektem dewaluacji jzyka we wspóczesnym teatrze. 

Twórca Ciszy stawia tymczasem na tradycj, bo to nie aden „pseudoklasyk” 

– jak próbuje sugerowa Piotr Kuncewicz

35

 – ale klasyk par excellance, auten-

tyczny  poeta doctus, czowiek wietnie wyksztacony, dla którego antyk (na 
drugim miejscu po Biblii) by naturalnym wiatem, który w dodatku potrafi po-
 czy on ze wspóczesno ci . Ten fakt dostrzega Tadeusz Kudliski: 

W konwencji antycznej wyjawia si najpeniej poetycko autora zarówno w warstwie 
sowno-dwikowej, jak i obrazowej, a najznaczniejszym osi gniciem jest równowaga 
pomidzy unowocze nieniem mitu i jego starodawn wersj . Zabieg pierwszy, cho nie-
raz bardzo miay, niemniej nie razi wobec umiejtnej archaizacji obyczajowej cao ci 
i wobec równie zrcznej modernizacji form teatru antycznego

36

W wietle tego, co zostao wcze niej powiedziane, autor Ciszy jawi si za-

tem jako kontynuator rozwoju opartej na micie tragedii antycznej, o której Jerzy 
anowski pisze w ten sposób: 

                                                 

31

   R.  Cudak,  Genologia i literatura wspóczesna. Prolegomena, [w:] Polska genologia. Gatunek 

w literaturze wspóczesnej, red. nauk. tene, Warszawa 2009, s. 18. 

32

   A. Krajewska, Dramat genologii, czyli o gatunkach wspóczesnego dramatu, [w:] Polska geno-

logia…, s. 149. 

33

   I. Sawiska, Teatr w myli wspóczesnej. Ku antropologii teatru, Warszawa 1990, s. 53–55. 

34

   Sawiska odwouje si do publikacji: J.-M. Domenach, Le retour du tragique, Paris 1967. 

35

   P. Kuncewicz, Leksykon polskich pisarzy wspóczesnych, t. 1, Warszawa 1995, s. 93. 

36

   T. Kudliski, dz. cyt., s. 176. 

background image

 

Tragedia w ponowoczesnoci a tragedia antyczna… 

61

 

Nie zerwaa nigdy z mitem, ale mit stawa si coraz bardziej pretekstem, najwygodniej-
sz form do dyskusji z odbiorc na temat wszelkich spraw ycia: stosunku czowieka do 
wiata i praw nim rz dz cych, stosunku czowieka do innych ludzi i krgów, w których 
tkwi, rodu, rodziny, spoeczno ci, stosunku czowieka do powszechnie uznawanych war-
to ci, ceny spraw takich, jak ycie, wolno , cze . Wyj tkowo silnie zwi zana ze spo-
eczno ci , w której i dla której powstaa, reagowaa tragedia wyranie, cho  […] nigdy 
niemal wprost, na wydarzenia swoich czasów, ich problemy, s dy, spory

37

Signicie po mity i wybór gatunku do wyraenia pewnych tre ci przez 

Brandstaettera nie s przypadkowe. Narodziny tragedii zbiegy wszak z pano-
waniem w Grecji tyranii, a autor Milczenia tworzy przecie wa nie w okresie 
funkcjonowania Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, znajduj cej si pod dykta-
tem Zwi zku Radzieckiego. Jego tragedie powstaj  wic równie w czasie tyra-
nii, tyle e komunistycznej. Królestwa Kreona – zarówno tego z Teb, jak i z Ko-
ryntu – to przecie typowe pastwa totalitarne i nietrudno w nich dostrzec aluzje 
do wizerunku ustroju, w jakim przyszo y Romanowi Brandstaetterowi – arty-
cie, który dokona wyboru znalezienia si na indeksie w zamian za pisanie tego, 
co podpowiadao mu sumienie. 

Moe dzi tragedia nie jest popularnym gatunkiem nie z tego powodu, e na 

przykad Apollo wizi gdzie Melpomen, ale wa nie dlatego, i w obliczu sze-
rz cego si (i zaguszaj cego sumienia) relatywizmu moralnego czowiek coraz 
rzadziej staje przed tragicznymi wyborami, gdy wiat podpowiada mu rozwi -
zania atwiejsze, mniej wymagaj ce. To z kolei rodzi kryzys religii. A przecie 
gatunek, o którym tu mówimy, ma w swej istocie charakter religijny (z tak  
proweniencj ) i odnosi si (chociaby w analizowanych tu dzieach) do prawa 
boskiego, do zaleno ci miertelników od kogo , kto jest ponad nimi. O ile jed-
nak w dramatach antycznych wiatem faktycznie rz dz  mitologiczni bogowie, 
o tyle u twórcy Ciszy s oni tylko przykrywk , bo prdzej czy póniej odbiorca 
u wiadamia sobie, e si wysz jest tutaj Jedyny Bóg, któremu pisarz – jak 
niegdy  staroytni Dionizosowi – zdaje si skada w darze swe dziea. 

Twórczo dramatyczna Romana Brandstaettera, mimo i stanowi niema  

cz polskiej dramaturgii wspóczesnej, nie moe – rzecz jasna – przes dza  
o kondycji tragedii jako gatunku w ponowoczesno ci, tym bardziej e autor Ci-
szy
 pozostawi po sobie tylko trzy

38

 tego typu dramaty. Jednake utwory te s  

dowodem na to, i jeszcze na pocz tku drugiej poowy dwudziestego wieku si-
gnicie po ten – wydawaoby si, wrzucony ju do lamusa – gatunek byo faktem. 

Oczywi cie dramat wspóczesny nie jest pozbawiony elementów wa ciwych 

tragedii, ale zazwyczaj nie s one w stanie przes dzi o przyporz dkowaniu da-

                                                 

37

   J.  anowski, Literatura Grecji staroytnej w zarysie, Warszawa 1987, s. 87. 

38

   Trzecim jest  mier na wybrzeu Artemidy. Tragedii tej nie analizowali my tu dlatego, e: po 

pierwsze – analiza kolejnych utworów znacznie powikszyaby objto i tak nie krótkiego ju 
szkicu, a po wtóre (co ma zreszt zwi zek z pierwszym powodem) – omówione wyej utwory 
dostarczaj wystarczaj co duo informacji, aby doj do takich konkluzji, do jakich w artykule 
tym dochodzimy. 

background image

62

 

Tomasz MUCHA

 

nego utworu do genologicznej szufladki z napisem „tragedia”. Co prawda i dzi  
na deskach teatrów wystawia si sztuki Ajschylosa, Sofoklesa czy Eurypidesa, 
i bywaj one nierzadko modyfikowane przez reyserów. Ale co innego nowa 
aranacja starego dziea, a co innego stworzenie nowego utworu z zachowaniem 
podstawowych cech gatunkowych tragedii, chocia na bazie starego mitu i moe 
nawet w polemice z wcze niejszym dzieem opartym na tym samym micie. 
Mona powiedzie , e takie zjawisko jest rzadko ci , w obrb której wchodz  
„antyczne” tragedie Brandstaettera. Nie znaczy to jednak, e w przyszo ci – gdy 
awangarda stanie si ju niezno na dla odbiorców – pisarze nie sign znów po 
to, co sprawdzone: po tragedi, i to moe nawet w jej klasycznym, antycznym 
ukadzie. Teraz nawet byby do tego dobry czas, bo yjemy w epoce sui generis 
tyranii dziaaj cych w czyim  interesie mediów, ogupiaj cych ludzi, manipu- 
luj cych ich poczynaniami, decyzjami. 

Póki co jednak – jak si wydaje – tragedia w tradycyjnej swej formie znajdu-

je si w stanie gbokiej hibernacji. 

Summary 

The tragedy in the postmodernity and the ancient tragedy – on the  

examples of Roman Brandstaetter’s dramas and their ancient equivalents 

The tragedy is a literary genre which was formed in the antiquity, and its popularity was 

greatest in the fifth century before Christ. Over many centuries the evolution of literature has made 
that various genres have changed, losing their primary distinguishing characteristics of genre. 

This article shows, that despite the current ubiquitous syncretism as well as a fashion for 

a genre’s eccentricities, exist in the postmodernity some literary works which can be qualified for 
the canon of classical genres. Two Roman Brandstaetter’s tragedies, Cisza and Medea – analyzed 
in this text – in a confrontation with Sophocles’ Antigone and Euripides’ Medea, also with the 
principles contained in Aristotle’s Poetics, are confirmed their belonging to the genre, and art 
solutions which employed in them are a testimony to a continuation of development of the ancient 
tragedy as the genre. But these literary works, as the ones of a few, are trying to save the condition 
of the genre in the postmodernity. 

background image

P R A C E   NA U K O W E  A k a d e mi i  i m.   J a n a   D u g o s z a   w  C z  s t o ch o wi e  

Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury 

2011, z. XII

 

Agnieszka CZAJKOWSKA 

Galeria Miosza 

Zwi zki poezji Czesawa Miosza z malarstwem niejednokrotnie byy tema-

tem wypowiedzi krytycznych. Joanna Zembrzuska jest autork monografii, zaty-
tuowanej  Wiersze Czesawa Miosza o obrazach

1

, która ukazuje wpyw malar-

stwa na wraliwo poety i na sposób ksztatowania jego poetyckiego wiata. 
Aleksander Fiut w swojej pracy Moment wieczny. O poezji Czesawa Miosza 
obecno sztuk plastycznych w twórczo ci Noblisty wi e z jego refleksj histo-
ryczn , okre laj c  schykowo XX wieku, i w perspektywie koca stulecia 
ujmuj c losy ludzkie w wymiarach spoecznych i jednostkowych. Zaintereso-
wanie autora Kronik malarstwem ma równie, jak pisze autor monografii, wy-
miar religijny - wynika z prze wiadczenia o, wieszczonym przed wojn  przez 
Witkacego, zaniku uczu  metafizycznych. Kult sztuki ma pojawi si w czasach 
wspóczesnych w miejsce wyrugowanej z ycia spoecznego transcendencji. 
Okaleczeni z moliwo ci przey  mistycznych ludzie, poprzez kontemplacj 
dzie zgromadzonych w muzeach, zwracaj  si ku jedynemu dostpnemu wa-
riantowi tajemnicy istnienia. Kult sztuki – pisze Miosz w Piesku przydronym – 
jest take prób przezwycienia samotno ci czowieka we wspóczesnym  wie-
cie, poszukiwaniem przez niego namiastki wspólnoty i substytutem do wiadcze-
nia, z którego wyzute zostao ycie: „Ludzie pojedynczy: kady i kada chce do-
wiadczy wszystkiego, czego inni do wiadczaj , jak dowiaduj  si z ekranu al-
bo z obrazków w magazynach: seksu, strojów, samochodów, podróy. Chodz  
stadami i fotografuj si wzajemnie. A wysze, którego na wpó wiadomie pra-
gn , przybiera dla nich posta podziwianej sztuki”

2

Istotnym elementem zwrotu ku malarstwu w poezji Miosza, jak pisze Alek-

sander Fiut, jest take charakterystyczna dla poety ucieczka od subiektywizmu, 
od spotgowanej przez wspóczesny autobiografizm i autotematyzm podmioto-

                                                 

1

   Zob. J. Zembrzuska, Wiersze Czesawa Miosza o obrazach, e-bookowo.pl, 2011. 

2

   Cz. Miosz, Piesek przydrony, Kraków 1997, s. 55. 

background image

64

 

Agnieszka CZAJKOWSKA

 

wo ci oraz poszukiwanie obiektywnej miary  wiata, która jest uobecniana przez 
odwzorowywane na pótnach krajobrazy i przedmioty

3

. Fascynacja sztuk nie 

wi e si w twórczo ci Noblisty z kolekcjonerstwem, i ma róda nie tyle este-
tyczne, co epistemologiczne. Realizuje si przede wszystkim w chci poznania 
wiata i uchwycenia jego istoty. Su temu czsto przywoywane w poezji Mi-
osza akcesoria owieckie, obraz my liwego czy zwykle nieudanego polowania. 
Sam poeta, pytany przez Aleksandra Fiuta o swoje zainteresowanie malarstwem, 
podkre la przede wszystkim rónic w dostpno ci reprodukcji czy oryginaów 
ikonograficznych w czasach modo ci i w chwili osi gnicia przez niego dojrza-
o ci. Dawniejsze obcowanie ze sztuk naznaczone byo atmosfer wyj tkowo-
ci, wita; czsto odbywao si dziki dalekim podróom i to, jak si wydaje, 
sprzyjao intensyfikacji uczu , towarzysz cych odbiorowi malarstwa. Wspócze-
sna wszechobecno obrazów wiata, wrcz nadprodukcja wizerunków rzeczy-
wisto ci, wydaje si tyle uatwieniem w recepcji sztuki, co odziera j z aury 
oryginau; ma równie swoje konsekwencje epistemologiczne i ontologiczne. 
Mówi w swoim „przekornym autoportrecie” Miosz:  

Zajmowanie si malarstwem wymagao jakiego wtajemniczenia, pewnego aktywnego 
zainteresowania. […] Mnie si wydaje, e malarstwo miao bardzo duy wpyw na mnie. 
W tym woskim okresie bardzo mi si podoba Signorelli, którego widziaem w Orvieto. 
[…] ale take mi si podoba taki manieryczny malarz, Pollaiuolo. […] Podobao mi si 
bardzo malarstwo sieneskie. Niektóre typy malarstwa raczej mi si nie podobay. Ja nie 
bardzo byem wraliwy na Rafaela. Moe na Perugina. Tak, bardziej. No, ale póniej 
moje zainteresowania szy raczej w kierunku Chardina

4

Wyszczególnion przez Miosza galeri malarzy woskich – efekt podróy 

poety na poudnie Europy w 1937 roku – mona uzupeni nazwiskami, które 
pojawiaj si w jego twórczo ci okupacyjnej i powojennej a do najpóniej-
szych, pisanych u schyku ycia utworów. S to: Hieronim Bosch, Peter Breu-
ghel, Salvator Rosa, Francisco Jose Goya, Wiliam Turner, John Constable, Jean 
Baptiste Camille Corot, Paul Cezanne, Edgar Degas, Vincent van Gogh, Henri 
Matisse, Gustav Klimt, Majrorie C. Murphy, Deward Hopper, Wanda Telakow-
ska (artystka wzornictwa przemysowego) i Drema Vladas. Charakterystyczne, 
e wiersze tworzone w Wilnie przed wyjazdem do Woch przechowuj wraenia 
wizualne, pyn ce z obcowania z otaczaj c pisarza w dziecistwie przyrod , 
bogat , tajemnicz i niezwykle bujn , jak wiadczy napisana ju na emigracji 
Dolina Issy. Nie oznacza to jednak, e pikno sztuki pozostawao wówczas poza 
zasigiem percepcji poety. W utworze dedykowanym Janowi Lebensteinowi, za-
tytuowanym  Rodowód, Miosz wspomina modo spdzon w historycznym 
mie cie. Pisze: 

                                                 

3

   Zob. A. Fiut, Moment wieczny. O poezji Czesawa Miosza, Warszawa 1993, s. 258–267. 

4

   Czesawa Miosza autoportret przekorny. Rozmowy przeprowadzi Aleksander Fiut, Kraków 

1994, s. 26–27. 

background image

 Galeria 

Miosza 

65

 

Na pewno mamy wiele ze sob  wspólnego 
My wszyscy, którzy ro li my w miastach Baroku 
Nie pytaj c jaki król ufundowa ko ció 
Mijany co dzie, jakie ksine mieszkay w paacu, 
Ani jak nazywali si architekci, rzebiarze,  
Sk d przybyli i kiedy, czym stali si sawni. 
Woleli my gra  w pik pod rzdem strojnych portyków, 
Biega obok wykuszów i schodów z marmuru. 
Potem nam byy milsze awki w cienistych parkach 
Ni nad gowami gstwa gipsowych anioów. 
A jednak co nam zostao: predylekcja do linii krtej, 
Wysokie spirale przeciwiestw, pomieniopodobne, 
Strojenie kobiet w suto drapowane suknie, 
eby dodawa blasku tacowi szkieletów

5

Przytoczony utwór, bd cy estetycznym manifestem i tropem genealogicz-

nym Mioszowskiego poczucia pikna, buduje wspólnot odbiorców sztuki na 
fundamentach specyficznie okre lanego „kraju lat dziecinnych”. Wiersz Rodo-
wód  
jest apoteoz rodzinnego miasta, ale te prezentuje dziecic niefrasobli-
wo w odbiorze jego barokowego przepychu, która wywoana jest z pewno ci  
brakiem odpowiednio wyksztaconych moliwo ci poznawczych. Obejmuj one 
nie tylko niewystarczaj ce wówczas do recepcji sztuki kompetencje estetyczne, 
ale take historyczne, o których pisze Miosz w 1949 roku w utworze Legenda: 
„Któ zna pocz tek. yli my w tym mie cie / Nie troszcz c si o dawno . Jego 
mury / Zdaway si nam wieczne”

6

. Wilno byo wic nieczytelne dla dziecin-

nych oczu. Przezroczysto miasta, relacjonowana w utworach, spowodowana 
bya take przez zayo , powsta z codziennego obcowania ze sztuk . Natu-
ralna obecno  arcydzie architektury prowadzia wic do sytuacji swoistego 
niedocenienia jej warto ci. Chopice zajcia (przypomniana przez Miosza gra 
w pik, bieganie, zawi zywana w „cienistych parkach” wspólnota) okazuj si 
w  Rodowodzie  bardziej istotne ni kontemplacja pikna i znaków przeszo ci, 
zapisanych w wileskiej architekturze. Jednak mimo formuowanej w wierszu 
szczególnej (i zwyczajnie niezawinionej) niekompetencji odbiorczej, Miosz 
wskazuje na pozarozumowe, nieu wiadamiane oddziaywanie sztuki na pozornie 
obojtnych, pochonitych typowymi dla wieku zajciami, chopców. Architek-
tura, co dokumentuje utwór napisany po latach, ma zdolno ksztatowania 
wraliwo ci na pikno. W interpretacji Miosza stanowi  moe równie pierw-
szy wykad na temat dwoisto ci wiata – jego materialnego wyrazu oraz ducho-
wej istoty. Jednocze nie przypominana zabytkowa zabudowa Wilna posiada 
umiejtno  przywoywania podstawowego prawa rzeczywisto ci, jakim jest 
przemijanie. Bogaty w zdobienia barok, „suto drapowane suknie” nie s  w stanie 
ukry  konieczno ci zniszczenia, okre lenie „pomieniopodobne” oznacza tyle 

                                                 

5

   Cz. Miosz, Rodowód, [w:] tego, Kroniki, Pary 1987, s. 61. 

6

   Tene, Legenda, [w:] tego, Wiersze, t. 1, Kraków 1985, s. 210. 

background image

66

 

Agnieszka CZAJKOWSKA

 

lekko , dynamik rzeby, co jej podatno na wyroki historii (tak dotkliwie do-
wiadczone podczas okupacji w Warszawie). Relacjonowana przez Miosza nie-
trwao  ma równie wymiar religijny: tworzone na uytek ludzkich oczu pikno 
stanowi jedynie oson dla „taca szkieletów” – redniowiecznego danse maca-
bre
, który staje si wykadni sensu wspóczesnej egzystencji. 

Trudna do przyjcia lekcja istnienia, jak Miosz odbiera w przedwojennym 

Wilnie, przekada si jednak na niezwykle emocjonalny, trwaj cy przez cae y-
cie, stosunek do miasta modo ci. Jego wyrazem jest zapis w Abecadle, po wi-
cony wileskiemu malarzowi, Dremie Vladasowi: „Wilno ma zdumiewaj c ce-
ch, trudn do racjonalnego wytumaczenia, jak  magi, która sprawia, e lu-
dzie zakochuj si w mie cie, jakby byo yw istot . Mnóstwo malarzy i grafi-
ków obierao za temat architektur i widoki Wilna w ci gu ponad dwóch stuleci. 
Drema zebra te dziea pdzla i rylca w album sawi cy przeszo miasta, zaty-
tuowany Dinges Vilnius, czyli Przepade Wilno, wydany w 1991 roku w cztery-
stu tysi cach egzemplarzy. Jest to ni mniej, ni wicej, licz ca czterysta stron hi-
storia architektury wileskiej w obrazach […] Tylko wielka mio bya zdolna 
stworzy takie dzieo, i pisz to, eby zoy  hod Dremie”

7

Obcowanie ze sztuk w refleksji Miosza zawsze  czy zachwyt z groz , na-

wet jeeli stanowi element wspomnie modo ci. W pisanym w 1943 roku cyklu 
wiat (poema naiwne) przywoany zostaje obraz z dziecistwa, którego elemen-
tem jest malarstwo. W wierszu Jadalnia  poeta przypomina codzienn sytuacj 
podawania przez matk obiadu. Pen spokoju, zwyk , znamionuj c nienaru-
szalny ad wiata sceneri, obok paruj cej w wazie zupy, zegara z kukuk , wy-
godnej sofy, wspótworzy reprodukcja obrazu Pietera Breughla. Jak pisze Joanna 
Zembrzuska, jest on jednym z najbardziej cenionych przez Miosza artystów

8

Utwór przywouje obraz Zima miejska

Na cianie obraz. Przedstawiona zima: 
Midzy drzewami lizga si na lodzie 
Gromada ludzi, dym idzie z komina 
I wrony lec w pochmurnej pogodzie

9

Pozorna sielankowo wspomnienia atmosfery rodzinnego domu zburzona 

jest przez zapisan pod cyklem dat powstania. Rok 1943 – okupacyjne realia 
tworzenia poezji – odziera przedstawion scen z dziecistwa ze znamion sen-
tymentalizmu. Kontrapunktem dla zbudowanej przez sowa wiersza atmosfery 
ufno ci i atwowierno ci jest pochmurna, kontrastowa, prawie pozbawiona kolo-
rów tonacja obrazu Breughla i przedstawione na nim postacie my liwych, towa-
rzysz ce wyraanemu przez poezj Miosza prze wiadczeniu o niepoznawalno-
ci i niemono ci uchwycenia istoty  wiata. 

                                                 

7

   Tene, Abecado, Kraków 2001, s. 116–117. 

8

   Zob. J. Zembrzuska, dz. cyt., s. 17. 

9

   Cz. Miosz, Jadalnia, [w:] tego, Wiersze, t. 1, s. 119. 

background image

 Galeria 

Miosza 

67

 

Przywoywana przez poezj Miosza ikonografia stanowi lekcj dystansu, 

po danego przez autora Doliny Issy zwaszcza podczas okupacji (potrzeb inte-
lektualnego uporz dkowania koszmarnych do wiadcze tamtego czasu wyraaj  
pisane przez Miosza do Jerzego Andrzejewskiego listy-eseje

10

). Jest te wyra-

zem, penego podziwu i zdumienia, stosunku wobec  wiata. Przede wszystkim 
jednak malarstwo wydaje si w recepcji Noblisty uytecznym narzdziem do 
chwytania rzeczywisto ci w jej rónorodno ci i zdolno ci do wywoywania mo-
mentalnych wrae. Dziki temu oswojona zostaje dotkliwa wiadomo nie-
trwao ci wasnego – poety – istnienia, uratowane bywa jego poczucie podmio-
towego bycia w wiecie i na chwil zostaje zaguszona odczuwana stale aliena-
cja. Przytaczaj c w Wypisach z ksig uytecznych opinie na temat malarstwa wy-
raone przez Artura Schopenhauera, Miosz tumaczy równie wasne fascyna-
cje: „Spo ród dzie malarstwa Schopenhauer najwyej stawia holenderskie mar-
twe natury: «To wa nie wida u tych godnych podziwu holenderskich artystów, 
którzy zwracali swoj czysto obiektywn percepcj ku najmniej znacz cym 
przedmiotom i wznie li trway pomnik swemu obiektywizmowi i swemu du-
chowemu spokojowi w obrazach martwych natur, na które nie umiemy patrze  
estetycznie, nie doznaj c wzruszenia. Gdy mówi  nam one o spokojnym, uci-
szonym stanie umysu artysty, wolnym od podszeptów woli, tak e móg kon-
templowa nieznacz ce rzeczy tak obiektywnie, tak inteligentnie»”

11

. Siedemna-

stowieczne malarstwo holenderskie, podobnie jak dla niemieckiego filozofa, nie 
jest dla Miosza elementem historii sztuki czy przejawem okre lonej doktryny 
artystycznej. Jest raczej stanem umysu twórcy i obrazem czasu, w którym yje. 
Pisze poeta w utworze zatytuowanym Realizm

Nie jest cakiem le z nami, jeeli moemy 
Podziwia holenderskie malarstwo. To znaczy, 
e co nam opowiadaj od stu, dwustu lat, 
Zbywamy wzruszeniem ramion. Cho stracili my 
Duo z dawnej pewno ci. Godzimy si, 
e te drzewa za oknem, które chyba s , 
Udaj  tylko drzewiasto i ziele, 
I e jzyk przegrywa z wi zkami moleku. 
A jednak to tutaj, chleb, talerz cynowy, 
Póobrana cytryna, orzechy i chleb 
Trwaj , i to tak mocno, e trudno nie wierzy . 
I zawstydzona jest abstrakcyjna sztuka, 
Cho adnej innej nie jeste my godni […]

12

Przywoany tu, charakterystyczny dla siedemnastowiecznej Holandii, sposób 

odzwierciedlania rzeczywisto ci stanowi kryterium oceny stanu umysów 

                                                 

10

   Zob.  tene,  Legendy nowoczesnoci. Eseje okupacyjne. Listy-eseje Jerzego Andrzejewskiego 

i Czesawa Miosza, Kraków 1996, s. 161. 

11

   Tene, Wypisy z ksig uytecznych, Kraków 1994, s. 13. 

12

   Tene, Realizm, [w:] tego, Na brzegu rzeki, Kraków 1994, s. 25. 

background image

68

 

Agnieszka CZAJKOWSKA

 

wspóczesnych Mioszowi odbiorców sztuki. Funduj ce go przekonanie o trwa-
ej i niepodwaalnej substancji wiata konfrontowane jest z charakteryzuj cym 
XX wiek zw tpieniem, które wynika bezpo rednio z rozwoju nauki. Zw tpieniu 
temu towarzyszy prze wiadczenie o niezdolno ci jzyka do referencji. Dawne 
malarstwo stanowi w tej sytuacji jednoczesn pochwa rzeczywisto ci i aproba-
t dla czynno ci artysty, który uwiecznia to, co jednorazowe „przez jedn chwil 
istniej c i nikn c”

13

. Niezachwiana wiara w rzeczywisto i prezentowany dy-

stans do niej pozwala równie na oddzielanie sztuki od biografii artysty, czyli 
ograniczenie, charakterystycznego dla dwudziestego wieku, czynnika subiekty-
wizmu. W wierszu zatytuowanym Biografia artysty pisze Miosz, wiadomy 
ludzkiej niedoskonao ci: 

Tak duo winy i takie pikno! […] 
I jak on móg? Wiedz c to, co wiemy 
O jego yciorysie. Co dzie  wiadomy 
Krzywd, które wyrz dzi. My l, e wiadomy. 
Nie dba o swoj pieku obiecan  dusz, 
Póki jasne i czyste byo jego dzieo

14

Wyrozumiao co do etyki, charakteryzuj cej postaw yciow artysty, 

idzie w przywoanym utworze w parze z maksymalizmem estetycznym, któremu 
powinna sprosta sztuka. Trudno nie oprze si wraeniu, e motyw ten, zreszt  
czsto pojawiaj cy si w wierszach Miosza, ma charakter autobiograficzny. 

Momentem, który najbardziej interesuje poet jako analogicznego wobec 

malarza twórc obrazów rzeczywisto ci, jest samo patrzenie, „stan kontemplacji 
przedmiotu w czasie pomidzy jego widzeniem i ruchem pdzla”

15

. W wierszu 

zatytuowanym  strona 15,  z cyklu Osobny zeszyt (1977–1979), Miosz odbywa 
wyobraon rozmow z Paulem Cézanne’em. Malarz jest rzecznikiem agresyw-
nego, atakuj cego zmysy, biologicznego pikna wiata, które okazuje si prze-
mijaj ce i nietrwae, czego dowodzi zestawione z fragmentami jego obrazów do-
wiadczenie biograficzne poety. Przywoane postacie wileskich znajomych Mi-
osza potwierdzaj eschatologiczne wnioski. Jednocze nie wydarzenia, których 
stali si uczestnikami, i pami o nich poety, daj prawo fizycznego niemal za-
istnienia niematerialnym przecie chwilom zachwytu, które unieruchamiaj  
czas, przenosz c obrazy  wiata w przestrze wiecznego trwania. Pisze Miosz, 
zwracaj c si do malarza: 

Chc wiedzie  dok d idzie chwila oczarowania, 
nad jakie niebo, na dno jakiej otchani, 
do jakich ogrodów, co rosn  za przestrze i czas. 
Szukam gdzie ma swój dom chwila zobaczenia 
uwolniona do oczu, sama w sobie na zawsze, 

                                                 

13

   Tame. 

14

   Cz. Miosz, Biografia artysty, [w:] tego, Na brzegu rzeki, s. 24. 

15

   Tene, Chwila, [w:] tego, Wypisy z ksig…, s. 173. 

background image

 Galeria 

Miosza 

69

 

ta, któr ty  cigae dzie po dniu 
ze swoimi sztalugami okr aj c drzewo

16

Malarstwo ma wic wa ciwo ci ocalenia nie tylko fragmentu rzeczywisto-

ci, ale take gestu utrwalaj cego go artysty, wyrwanego na t czynno z oko-
liczno ci biograficznych i pozbawionego ksztatu realnie yj cej osoby. Ta re-
dukcja malarza do funkcji „podmiotu czynno ci twórczych” nie oznacza jednak 
rezygnacji z podmiotowego aspektu sztuki i pochway anonimowo ci. Istot  
sztuki jest trwao – pisze w utworze W Yale Miosz, przytaczaj c sowa Bau-
delaire’a; wraz z ni poddany prawu przemijania artysta zyskuje swoje miejsce 
„po drugiej stronie ognia”

17

, czyli w przestrzeni znanej ju z wojennego wiersza-

traktatu, napisanego w wyniku obserwacji powstania w warszawskim getcie. 
Poddani eksterminacji ydzi, podobnie jak Giordano Bruno z wiersza Campo di 
Fiori
, jeszcze obecni na ofiarnych stosach, s w refleksji Miosza odwróceni ku 
innej, zdolnej do komunikacji jedynie w jzyku poetyckim, rzeczywisto ci. Ma 
ona znamiona boskiej mowy i staje si jednym z wykadników „drugiej prze-
strzeni” – wieczno ci. 

Dyskretna obecno artysty we wasnym wytworze jest okre lona w wierszu 

Maria Magdalena i ja jako umieszczony w rogu obrazu inicja malarza: 

 

 

[…] Na zawsze pomidzy 

ywioem cielesno ci i drugim ywioem, 
Nadziej , tak zostanie, a w k cie obrazu 
Inicjay malarza, który jej po da

18

Znakiem czy te warunkiem tej obecno ci jest widoczny w sposobie portre-

towania rzeczywisto ci zachwyt twórcy nad przedmiotem. Ukazana przez Mio-
sza biblijna posta nie zostaa przedstawiona na adnym znanym obrazie – 
wiersz jest opisem czego , co zaistniao tylko w wyobrani artysty. Jednak Ma-
ria Magdalena sprawia wraenie, jakby bya rzeczywi cie i wywoywaa u ob-
serwatora uczucie fascynacji i cielesnego po dania. Ta szczególna zmysowo  
obrazu kobiety jest cech charakterystyczn poezji Miosza, powstaje nie tylko 
w efekcie pracy wyobrani czy z pamici minionych dozna, ale take wynika 
z obserwacji malarstwa. Suy temu uprawiany przez poet gatunek ekfrazy, 
z natury bd cy dokadnym opisem dziea plastycznego, przywoanego w tytule 
lub presuponowanego. Przykadem mog by wierszowe komentarze, zapisane 
na marginesie twórczo ci Edgara Degasa. W wierszu Pastele Degasa mamy do 
czynienia z nakadaniem si wrae, wynikych z obserwacji wielu rysunków 
francuskiego malarza (w tym – najpeniej chyba przywoanej – Kobiety czesz-
cej wosy
). Przedstawione na nich rozebrane lub na pó tylko zakryte modelki, 
zwykle pozostaj ce w swobodnych pozach, przedstawiane s przez Miosza ze 

                                                 

16

   Tene, Strona 15, [w:] tego, Hymn o perle, Kraków 1983, s. 62. 

17

   Tene, W Yale. I. Rozmowa, [w:] tego, Dalsze okolice, Kraków 1991, s. 18. 

18

   Tene, Maria Magdalena i ja, [w:] tego, Kroniki, s. 13. 

background image

70

 

Agnieszka CZAJKOWSKA

 

wzgldu na swoj chwilowo , zanurzenie w okre lonym czasie i przestrzeni, 
a take ze wzgldu na pami o autorze ich wizerunków. Edgar Degas pojawia 
si w utworze jako penoprawny uczestnik namalowanego wiata, obecny pod 
postaci inicjau – znaku zachwytu nad jego ksztatami i kolorami.  

Opis pasteli dokonywany przez Miosza koncentruje si na emanuj cej 

z nich kobieco ci i prowadzi do wniosku o znanej ju z refleksji nad barokowym 
Wilnem dwoistej przestrzeni ludzkiego istnienia: 

Cierpkie w smaku jest nasze ludzkie obcowanie 
Z powodu znajomego dotyku, ust chciwych, 
Ksztatu bioder i nauk o duszy nie miertelnej. 
Przybiera i odchodzi. Fala, wena, wilna. 
I tylko ruda grzywa bysna w otchani

19

Obrazy Degasa, podobnie jak wcze niej przywoywane malarstwo Paula Ce-

zanne’a, staj si dla Miosza „cierpk w smaku” lekcj na temat porz dku wia-
ta, nietrwao ci jego pikna i budz cego groz poczucia nieskoczono ci, które 
zaguszane jest przez chwilowo odczuwan , zmysow blisko . 

Ekfrazom Miosza, zamieszczonym w tomie To, patronuje przekonanie 

o niedostateczno ci jzykowych rodków nazwania, ale take o daremno ci wszel- 
kich wysików okre lenia pikna wiata. Innym mottem do podejmowanych 
przez Miosza prób opisu obrazów jest umieszczona w cyklu W Yale wypowied 
Charlesa Baudelaire’a, prezentuj ca reakcj na sztuk Balzaca. Przypominaj c 
posta pisarza, autor Kwiatów za nastpuj co definiuje znaczenie malarstwa: 
„Czsto, oceniaj c obraz, kierowa si bd jedynie sum idei i duma, które 
pozostawi w moim umy le”

20

. Apoteoza malarstwa zwi zana jest take – jak 

wiadczy przywoana wypowied – z jego umiejtno ci  wywoywania refleksji 
i wzrusze. W wierszu, zatytuowanym O!, pisze Miosz: 

O, szcz cie! widzie irys. 

Kolor indygo jak kiedy suknia Eli 
i delikatny zapach, jak zapach jej skóry. 

O, jaki bekot eby opisa irys, 
który kwit, kiedy nie byo adnej Eli 
i adnych naszych królestw 
i adnych krajów

21

Wobec tak wyranie formuowanego w wierszu zaoenia klski jzyka pró-

buj cego sprosta rzeczywisto ci (wpisanej take w sam gatunek, który jest opi-
sem gotowego przedstawienia rzeczywisto ci, czyli podwójnie od niej oddalo-
ny), Miosz podejmuje jednak próby wyraenia zachwytu i zdziwienia wiatem, 
odwzorowanym na pótnach. Dziea Edwarda Hoppera, Salvatora Rosy i Gu-

                                                 

19

   Tene, Pastele Degasa, [w:] tego, To, Kraków 2001, s. 72. 

20

   Tene, Pan de Balzac, [w:] tego, Dalsze okolice, s. 19. 

21

   Tene, O!, [w:] tego, To, s. 28. 

background image

 Galeria 

Miosza 

71

 

stava Klimta okazuj si przy tym dogodnym przedmiotem do konfrontacji cu-
dzych emocji z wasnymi odczuciami, pojawiaj cymi si zarówno w sytuacjach 
codzienno ci, jak i w momentach obci onych duym znaczeniem historycz-
nym. Dziea romantyczne J.M.W. Turnera, J. Constable’a i J.-B.-C. Corota s  
pretekstem do wyraenia podziwu dla autorów, którzy, przedstawiaj c rzeczywi-
sto , nadaj jej, poprzez kompozycj pócien, odmienny od dostpnego zmy-
som ad i pikno. Ocalaj take pojedyncze istnienia ludzkie, nie wiadome, e 
zamieszkay w oku malarza i przeniesione zostay „z ubogiej ziemi trudu i gory-
czy / W atasow krain dobroci”

22

Ogl dane obrazy staj si jeszcze jednym aspektem obserwowanego przez 

Miosza wiata („Byem podgl daczem wdrownym na ziemi” – napisze o sobie 
w utworze Voyeur

23

), kolejnym  upem nienasyconej zachanno ci zmysowej 

i poznawczej poety („Jakbym by posany, eby wchon jak najwicej barw, 
smaków, dwików, zapachów…”

24

). „Moje oczy, chciwe, bardzo chciwe”

25

 – 

tak okre la poeta swoje narzdzie polowania na rzeczywisto , która okazuje si 
niemoliwa do uchwycenia.  

Obecno dzie malarstwa w poezji Miosza demonstruje jego wraliwo na 

pikno wiata i jego bogactwo w zmieniaj cych si momentalnie wraeniach, 
pyn cych z obserwacji. Przywoywane malarskie wizerunki rzeczywisto ci staj  
si dowodem jej wieloksztatno ci i zdolno ci do trwania – w ci gym odradza-
niu si i podatno ci na przedstawianie. Obrazy, na które powouje si poeta 
w swoich wierszach, speniaj take funkcje poznawcze. S bowiem w interpre-
tacji autora Doliny Issy prób uchwycenia, „przyszpilenia” wiata, znalezienia 
najgbszej zasady jego istnienia, którego – jak wynika z utworów poetyckich – 
nie moe odsoni zaangaowane do tego zadania sowo. W wierszu pisanym 
w 1968 roku zwi zek pomidzy dyskursem a obrazem ukazany jest nastpuj co: 

Moja wierna mowo, 
Suyem tobie. 
Co noc stawiaem miseczki z kolorami, 
eby  miaa i brzoz i konika polnego i gila 
zachowanych w mojej pamici

26

Okazuje si, e w swoi cie rozrachunkowym, zamykaj cym tom Miasto bez 

imienia  utworze, ideaem obrazowo ci sztuki jest malarstwo. Mowa, która po-
siada walory nie tyle zwykego – su cego do codziennego porozumiewania si 
– jzyka, co raczej okre la si poprzez uczestnictwo w Gadamerowskim zdarze-
niu, jest jedyn ojczyzn  przebywaj cego na emigracji poety. To ona naznaczo-
na jest jednak – w my l hermeneutycznego rozumienia – pitnem skomplikowa-

                                                 

22

   Tene, Corot, [w:] Dalsze okolice, s. 21. 

23

   Tene, Voyeur, [w:] tego, To, s. 33. 

24

   Tene, Gdziekolwiek, [w:] tego, To, s. 32. 

25

   Tene, Voyeur…, s. 33. 

26

   Tene, Moja wierna mowo, [w:] tego, Wiersze, t. 2, Kraków 1985, s. 181. 

background image

72

 

Agnieszka CZAJKOWSKA

 

nej narodowej historii Polaków. Pozostawanie w jej granicach jest dla Miosza 
znakiem przynaleno ci do dziedzictwa, które, identyfikowane ze sowem 
w utworze Naród, niesie ze sob nieetyczny balast

27

. rodkiem wyzwolenia spod 

ciaru niechcianej tradycji jest zwrot ku obrazom, przechowywanym w pamici 
od czasów dziecistwa. Obrazowo  gwarantuje niezaleno od ideologii, „mi-
seczka z kolorami” – moliwo ci reprezentacyjne poezji – staje si tym samym 
lekarstwem na odywaj ce w jzyku narodowe fobie i szans na osi gnicie adu 
„i pikna”, czyli efektu uniwersalno ci

28

Swoisty reporta z polowania na rzeczywisto , jakim jest twórczo poety, 

posiada wic znaczenie osobiste. Portretowanie wiata pozwala bowiem na oca-
lenie osoby poety, je li nie w jej fizycznym wymiarze, to jako ci gej dyspozycji 
do bezinteresownego, czystego zachwytu nad jego wielobarwno ci . Jego na-
rzdziem, analogicznym do sygnatury skadanej na obrazie przez malarza, oka-
zuj si oczy, którym po wici wiersz, zamieszczony w tomie Druga prze-
strze
. Pisze w nim dziewi dziesicioletni poeta: 

Szanowne moje oczy, nie najlepiej z wami. 
Dostaj od was rysunek nieostry, 
A jeeli kolor, to przymglony. 
A byy cie wy sfor królewskich ogarów, 
Z którymi wyruszaem kiedy o poranku. 
Chwytliwe moje oczy, duo cie widziay 
Krajów i miast, wysp i oceanów […]. 
Teraz co cie widziay, schowane jest we mnie 
I przemienione w pami albo sny. 
Oddalam si powoli od jarmarku wiata 
I zauwaam w sobie jakby niech  
Do mapowatych strojów, wrzasków, bicia w bbny. 
Co za ulga. Sam na sam, z moim rozmy laniem 
O zasadniczym podobiestwie ludzi 
I o drobnym ziarnie ich niepodobiestwa. 
Bez oczu, zapatrzony w jeden jasny punkt, 
Który rozszerza si i mnie ogarnia

29

Zacytowany utwór, bd cy apoteoz oczu i gwarantowanej przez nie moli-

wo ci zmysowego postrzegania wiata, jest w rzeczywisto ci pochwa ludzkiej 
zdolno ci do utrwalania obrazów natury. Dokonuj cy rozrachunku u schyku y-

                                                 

27

  Pisze Miosz w utworze Naród: „Naród wielki, naród niezwalczony, naród ironiczny, / Umie 

rozpozna prawd zachowuj c o tym milczenie […]. Naród w pomitych czapkach, z caym 
dobytkiem na plecach, / Idzie szukaj c siedzib na zachód i poudnie. / Nie ma ni miast ni po-
mników, ni rzeby ani malarstwa, / Tylko z ust do ust niesione sowo i wrób poetów”;  
w: Cz. Miosz, Wiersze, t. 1, s. 178. 

28

  Pamita jednak naley, e, jak Miosz pisze we Wstpie do Traktatu poetyckiego, „Nie moe 

jednak mowa by obrazem / I niczym wicej. Wabi j  od wieków / Rozkoysanie rymu, sen, 
melodia”, w: Cz. Miosz, Traktat poetycki, [w:] tego, Wiersze, t. 2, s. 7. 

29

   Cz. Miosz, Oczy, [w:] tego, Druga przestrze, Kraków 2002, s. 41. 

background image

 Galeria 

Miosza 

73

 

cia, poeta zajty jest swoist inwentaryzacj tego, co zdoa zobaczy  i pozna . 
Wobec obserwowanej sabo ci swych zmysów, zdany jest ju tylko na kopie, 
reprezentacje wiata – „pami  albo sny”. Niczym Mickiewiczowski rozrzutnik, 
który chce – z rozdanych uczu – „reszt skarbu schwyci , W ziemi zako-
pa ”

30

, w wierszu Oczy Miosz pragnie zachowa  wszystkie przekazane za po-

rednictwem wzroku zmysowe doznania. I jak dziewitnastowieczny poprzed-
nik kieruje uratowan przed rozproszeniem cz  maj tku ku niebu, tak stary 
poeta, odseparowany poprzez fizyczne niedomaganie od bie cych widoków, 
zwraca si „w jeden jasny punkt, Który rozszerza si i mnie ogarnia”. Konstato-
wana przez cae ycie rozmaito wiata i wielokrotno jego przedstawie oka-
zuje si wstpem do najwaniejszej lekcji patrzenia, która obywa si ju bez na-
rzdzi zmysów. Galeria, pracowicie tworzona w poezji Miosza, angauj ca 
sowa i namalowane wizerunki wiata, zamienia si w jeden obraz, „jasny 
punkt”, który staje si ostatecznym przeznaczeniem ycia czowieka – figur  
wieczno ci. 

Summary 

Czesaw Miosz and his books. Lecture and literature 

The aim of this project is to present Czesaw Miosz’s perception and reception of literature 

that is included in all his works in a genuinely innovative formula. Although the bibliography on 
Miosz’s books is enormous, there has been written no book on his set of readings.  

The research done on the set of readings of Miosz, from the very early books, which are not 

very openly shown, to the later, books of an intellectual, writer, commentator, publisher, and a cor-
respondent, will enable us to get a lot of knowledge of the origin, the way the world that is pre-
sented in the Books of the Nobel prize winner has been constructed. 

Readings are discussed by Miosz in many of his works such as essays or literary critical 

works. The key to understanding Miosz’s reading-writing will be Zygmunt empicki’s concep-
tion of culture of the European Romanticism which has been particularly expressed in The world 
of Books and the real world.
 

 

                                                 

30

   A. Mickiewicz,  al rozrzutnika, [w:] tego, Dziea, t. 1, Wiersze, oprac. Cz. Zgorzelski, War-

szawa 1993, s. 407. 

background image

 

background image

P R A C E   NA U K O W E  A k a d e mi i  i m.   J a n a   D u g o s z a   w  C z  s t o ch o wi e  

Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury 

2011, z. XII

 

Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA 

Poezja cybernetyczna – rozpoznawanie zjawiska  

(na przykadzie projektów Perfokarty) 

Rozpatrywane w niniejszym szkicu zjawiska, powi zane literatur funkcjo-

nuj c w przestrzeni internetowej, rozkwity na przeomie XIX i XX wieku, ich 
zapowiedzi dostrzec mona byo ju w kulturze baroku. Kulminacyjne punkty 
tych nowatorskich tendencji nastpuj co przedstawi Piotr Rypson: 

Przeom wieków XIX i XX zwiastowa nadej cie kolejnego renesansu artystycznych prac 
nad jzykiem, w jzyku i wobec jzyka. Owymi zwiastunami nowych tendencji – m.in. 
zwracaj cymi si ku obrazowaniu sowem byy: poemat Un coup de des Stephane Mal-
larmego oraz utwory wizualno-dwikowe Christiana Morgensterna i fonetyczny wiersz 
Paula Scheebarta. […] Linearny porz dek paginy zosta zburzony na rzecz umiejscowie-
nia sów w fizycznej przestrzeni tekstu. […] Sowo zaistniao wic w przestrzeni, dwi-
ku i obrazu na nowo – od czasów konceptystów barokowych

1

.  

Konsekwencj specyficznego potraktowania sowa, które wchodzi w relacje 

przestrzenne i tworzy obrazy, jest poezja cybernetyczna, powoywana do ycia 
przez poetów-programistów, yj ca w wymiarze sieciowym, sprzyjaj cym na-
warstwianiu i  czeniu rónych elementów, zestawianych ze sob w sposób do-
wolny, przypadkowy, co sprawia, e ma ona charakter otwarty, a jej kompozycja 
jest nieustabilizowana i niejednoznaczna

2

Arty ci skupieni w ugrupowaniu Perfokarta, której dokonania bd w niniej-

szym szkicu podstawowym obszarem odniesie, eksponuj cyborgiczne cechy, 
redukuj c swe powi zania z ludzk /biologiczn egzystencj ,  cz wdrówk od 
przekazów papierowych/liniowych do form medialnych z eksponowaniem ciaa 
post-ludzkiego. Poeci inicjuj c dekompozycj biologicznych cech, podkre laj c 

                                                 

1

   P. Rypson, Obraz sowa. Historia poezji wizualnej, Warszawa 1989, s. 251. 

2

   Na odmian tego rodzaju kompozycji zwróci uwag W. Siwak, Audiosfera na przeomie stule-

ci, [w:] Nowe media w komunikacji spoecznej XX wieku. Antologia, red. M. Hopfinger, War-
szawa 2005, s. 158. 

background image

76

 

Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA

 

„maszynowy” charakter twórczo ci, uwalniaj j tym samym od opisów nastro-
jów, ekspozycji stanów ducha, odsaniania wewntrznych przey , od obowi z-
ku przekazywania konkretnych tre ci… Dychotomi: umys–ciao zastpuj  ze-
stawieniem: twardy dysk–cyborg. Stworzona przez nich cyberprzestrze/obszar 
nie-euklidesowy jest królestwem czasu otwartego/nieliniowego, w którym najle-
piej „czuj ” si my loksztaty, abstrakcje, liczby, cyfry, digitalne symbole, mate-
rializacje i dematerializacje,  cz ce si z wa ciwo ciami „onejronautycznej 
przestrzeni”

3

, bd cej podstawowym budulcem tekstu/artystycznej wizji. Dla 

poetów cybernetycznych komputer jest podstawowym elementem procesu 
twórczego, skadnikiem wyobrani preferuj cej ukady fraktalne i odwouj cej 
si do fragilnych wa ciwo ci dzie – matryc. Fraktale staj si budulcem dziea 
rozrastaj cego si, rozprzestrzeniaj cego, zyskuj one rang genetycznej infor-
macji zaczerpnitej z form pierwotnych – które zostay pocite, poszarpane, 
poddane fragmentalizacji – i stay si zal kiem nowej, k czowej struktury. Za-
znaczy naley, e poezja cybernetyczna jest dzieem czowieka, chocia jej 
twórcy manifestacyjnie staraj si ukry  ten fakt. Jak zauway Mariusz Pisarski, 
literatura tego rodzaju nie jest dzieem komputerów ani robotów – jest „[…] 
twórczo ci cyborgów: autorów opieraj cych sw dziaalno na protezie, jak  
jest w tym przypadku komputer, komunikuj ce si z nim jzyki oprogramowa-
nia, interfejs, jego ograniczenia i przyzwolenia”

4

Dokonania artystów Perfokarty u wiadamiaj , e wyzyskanie potencjau 

„my l cej”/inteligentnej maszyny w radykalny sposób zmienia akt tworzenia: 
„w swym zawonym, sztucznym  wiecie programista komputerowy sam dla 
siebie ustala zadania […] wypeniaj c przestrze elektroniczn modelami pro-
blemów realnego  wiata”

5

. ukasz Podgórni proponuje rozpatrywa wa ciwo ci 

poezji tego rodzaju w kontek cie ludologii, tj. komputerowych gier, gdy od-
biorca zmuszony jest do podejmowania dziaa takich, jakie podejmuje kompu-
terowy gracz, a tekst cybernetyczny daje, tak samo jak gra, róne moliwo ci 
operowania elementami interfejsu. Tym samym odbiorca/uytkownik ma wpyw 
na ksztat wiata dziea/gry. W zaleno ci od stopnia skomunikowania z interfej-
sem, odbiorca zaczyna aktywnie wspódziaa z przygotowan przez poet kom-
pozycj . Brak wspópracy powoduje, e dzieo nie prezentuje swego potencjau, 
pozostaje martwe. Takie rozwi zania, w których konieczna jest inicjatywa od-
biorcy/czytelnika, tworzy Roman Bramboszcz w ukadach zwanych bramboxa-
mi

6

 (np. Matrix Halucynacje, Artykulator,  four.values). Prace te, je li odbiorca 

                                                 

3

   Przywoano stwierdzenia W.K. Pessela, Stygmat szuflady  a poetyka  liternetowego banalizmu

[w:] Liternet. Literatura i Internet, red. P. Marecki, Kraków 2002, s. 54.  

4

   M.  Pisarski,  Poezja pod prdem. O poezji cybernetycznej, ródo: http://perfokarta.net/teoria/ 

poezja.pod.pradem.o.poezji.cybernetycznej [stan z: 2 marca 2011]. 

5

   J.  Bolter,  Czowiek Turinga. Kultura Zachodu w wieku komputera, przek. T. Goban-Klas, 

Warszawa 1990, s. 278. 

6

   Dostpne s one pod adresem: http://bramboxy.proarte.net.pl/ [stan z: 10 maja 2011]. 

background image

 

Poezja cybernetyczna – rozpoznawanie zjawiska… 

77

 

nie zdecyduje si na podjcie dziaa, pozostan czarn , niem tafl , która ni-
czego dobrowolnie i samorzutnie nie ujawni. Skryty w ciemno ciach potencja 
Artykulatora mona, za pomoc komputerowej myszy, przeksztaci w czteroko-
lorowy dese emituj cy cztery dwiki, „[…] których wystpowanie i porz dek 
– na pozornie niedorzecznych zasadach – sprzgnity jest z warstw  wizualn ”

7

Odnotowa nadto naley, e w obrbie poezji cybernetycznej powstaje specy-
ficzny rodzaj wizualno ci, wymagaj cy znamiennej strategii widzenia, bowiem 
– jak odnotowa Andrzej Gwód – komputery generuj obrazy, które nie s  
mimetyczne, wynikaj ce z przeoenia danych matematycznych na efekty iko-
niczne

8

. Kontekst ludologiczny u wiadamia, e poezja cybernetyczna, nawi zu-

j ca do tradycji artystycznych rozwi za awangardowych, wchodzi w obieg ma-
sowy, realizuj c tym samym pragnienie artystycznych eksperymentatorów z po-
cz tków XX wieku

9

Upowszechnianie si literatury zespolonej z tzw. nowymi mediami powi za-

ne jest z rozprzestrzenianiem si form hybrydowych, uaktywniaj cych pytanie 
dotycz ce istnienia gatunków literackich, wpisuj cych si w róne porz dki ko-
munikacyjne, które – zdaniem Edwarda Balcerzana – rozpozna mogaby „geno-
logia multimedialna”

10

, bd ca metafor teraniejszo ci, analizuj ca i systema-

tyzuj ca genologiczne konsekwencje istnienia rónorodnych przekaników w 
obrbie przestrzeni kultury

11

. Jak odnotowa Romuald Cudak, literatura wspó-

czesna, w kategoriach genologicznych, jest obszarem pozasystemowym, „[…] 
inaczej mówi c nie sytuuje si w gatunkach, ale gatunki s w niej obecne”

12

Najnowsze formy literackie, pogr ywszy si w intertekstualno ci, trac – zda-
niem Tadeusza Rachwaa – cechy gatunkowe,  cz si z wyznaczaj cymi je 
kiedy  przednowoczesnymi kontekstami

13

. Obecnie genolodzy napotykaj formy 

literatury, które s – zdaniem Wojciecha Kalagi – trans-gatunkami, formami 
trawestuj cymi gatunki o znacznej tradycji

14

. Roman Bramboszcz, jeden z twór-

                                                 

7

  . 

Podgórni, 

Poezja cybernetyczna w kontekcie ludologii, ródo: http://perfokarta/net/teoria/ 

poezjacybernetyczna [stan z: 2 lutego 2011]. 

8

   A. Gwód, Technologie widzenia, czyli media w poszukiwaniu autora. Wim Wenders, Kraków 

2004, s. 144. 

9

   J. Bobryk,  wiadomo czowieka w epoce mediów elektronicznych, Warszawa 2004, s. 77. 

10

  E. Balcerzan postulowa zainicjowanie takiego obszaru badawczego, chocia – jak odnotowa – 

taka dziedzina wiedzy ani te nazwa nie istnieje; por. E. Balcerzan, W stron genologii multi-
medialnej
, [w:] Genologia dzisiaj, red. W. Bolecki, I. Opacki, Warszawa 2000, s. 86. 

11

   Tame, s. 88. 

12

   R.  Cudak,  Genologia i literatura wspóczesna. Prolegomena, [w:] Polska genologia. Gatunek 

w literaturze wspóczesnej, red. R. Cudak, Warszawa 2009, s. 29. 

13

  T. Rachwa, Genologiczne konteksty, czyli narodziny nie-gatunku, [w:] Polska genologia lite-

racka, red. D. Ostaszewska i R. Cudak, Warszawa 2007, s. 145. 

14

  Przywoywana wypowied stanowi fragment dyskusji po wiconej liberaturze i pojawiaj cym 

si nowym wyzwaniom genologicznym; por. ankieta – Liberatura – awangarda XX wieku czy 
nowe spojrzenie na stare dziea literackie?
, „Ha!art” 2010, nr 30, s. 17. 

background image

78

 

Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA

 

ców Perfokarty, w nastpuj cy sposób okre li genologiczn wiadomo grupy 
artystów: 

[…] z perspektywy tradycji awangardowej moemy potwierdzi , e jest kontynuacj  
awangardowej sztuki intermedialnej, poezji wizualnej, konkretnej, fonetycznej,  czy za-
pis typowy dla wydruków komputerowych, dziaania happeningowe, wystpuje przeciw-
ko podziaom gatunkowym

15

Przytoczona wypowied ujawnia bogaty kontekst odniesie do form artystycz-
nych tworz cych nowe powi zania midzy sowem i obrazem. 

Literatura wspóczesna/najnowsza jest specyficznym obszarem, odsaniaj -

cym du wiadomo genologiczn twórców, jednake daje si zauway , e 
dociekania genologiczne nie stanowi jakiego istotniejszego obszaru w obrbie 
bada zwi zanych z t literatur . Brak ustale szczegóowych wspomagany jest 
od lat utrzymuj cym si przekonaniem, e w literaturze tej odnajdziemy tylko 
lady klasycznych gatunków literackich, dlatego teksty nie poddaj si klasyfi-
kacji w ramach tego repertuaru, „[…] co oznacza jednocze nie, e tradycyjny 
kanon nie jest kontynuowany”

16

. Zauway mona dwa przeciwstawne i jedno-

cze nie  cz ce si zjawiska, polegaj ce na wypieraniu starych form przez nowe 
rozwi zania i jednocze nie  czenie form tradycyjnych z nowymi modelami. 
Sygna silnych wizi gatunkowych i jednocze nie sygna rozluniania si tych 
wizi widoczny jest ju w obrbie terminologii, o czym  wiadcz epitety doda-
wane do nazw maj cych ju utrwalon pozycj, np. felieton filmowy, reporta 
filmowy, poetycka miniatura, powie hipertekstowa, poezja cybernetyczna… 
Jak odnotowa Stanisaw Balbus, od romantyzmu zaobserwowa  mona zjawi-
sko „zagady gatunków”, które nie odpowiadaj aktualnej wizji wiata: 

Znikna nowela, znikna powie , par razy umieray ju pewne jej odmiany, znikna 
tragedia, znikna zdecydowana wikszo form liryki. Nie ma opisowych ani epickich 
poematów; ody, hymny, elegie, ballady, sonety pojawiaj si ju najwyej w ramach sty-
lizacji

17

Odnotowa naley nadto spostrzeenia Stefanii Skwarczyskiej, wskazuj cej 

na nasilaj c  si destabilizacj rodzajów literackich, które – ze wzgldu na sw  
dugowieczno – wydaway si nienaruszalne i wyraniej zakotwiczone w ludz- 
kiej naturze ni gatunki literackie

18

. Przemiany w obrbie genologii komentowa-

o wielu badaczy, w ród nich Czesaw Zgorzelski,  ledz c etapy ksztatowania 
si formy ballady, który stwierdzi, e „nie ma gatunku literackiego w sensie 
czego staego, niezmiennego, co by si dao raz na zawsze okre li ”

19

. Stanowi-

                                                 

15

   R. Bramboszcz, Poezja cybernetyczna. Refrakcje rozbitego zwierciada, „Ha!art” 2010, nr 30, 

s. 128. 

16

  R. Cudak, dz. cyt., s. 18. 

17

   S. Balbus, Zagada gatunków, [w:] Genologia dzisiaj, s. 19. 

18

   S. Skwarczyska, Wstp do nauki o literaturze, t. 3, cz. 5, Warszawa 1965, s. 130. 

19

   C. Zgorzelski, Duma poprzedniczka ballady, Toru 1949, s. 4. 

background image

 

Poezja cybernetyczna – rozpoznawanie zjawiska… 

79

 

sko to ugruntowao si na przestrzeni lat w licznych wypowiedziach. Ich echa 
znajdujemy np. w pracach Ireneusza Opackiego, stwierdzaj cego, e „cechy 
konstytutywne, niezmienne, stae gatunkowi nie przysuguj . Po pierwsze – ze 
wzgldu na zachodz ce „przewarto ciowanie” w trakcie ewolucji. Po drugie 
[…] ze wzgldu na przesuwanie warto ci dystynkcyjnych poszczególnych cech 
struktury w zaleno ci od literackiego kontekstu epoki czy pr du. W trakcie 
ewolucji zmienia si nie tylko jeden gatunek, lecz wszystkie stanowi ce dla 
konteksty”

20

.  

W skrótowo przypomnianych refleksjach uwidacznia si przekonanie, e ga-

tunek literacki ksztatuje si pod wpywem oddziaywania procesów wewntrz-
nych i zewntrznych, bd cych odbiciem ewolucji literatury w ogóle i zmian za-
chodz cych w yciu spoeczestwa, które wywieraj  wpyw na wyobrani, pro-
cesy my lowe itp. Gbokie struktury form literackich s  najbardziej stae, 
oprócz nich gatunki zawieraj elementy szczególnie podatne na zmiany o histo-
rycznym charakterze

21

. Jednym z efektów przeksztace elementów zmiennych 

(status autora, relacje: autor–odbiorca, a take relacje zachodz ce midzy so-
wem i obrazem, ukad kompozycyjny, medium zastpuj ce dawny no nik, np. 
ksi k, galeri…) jest poezja cybernetyczna, ujawniaj ca typow  dla twórczo-
ci powi zanej z nowymi mediami strategi powtórze/recyklau, sprzyjaj c  
zawi zaniu si intertekstualnego dialogu

22

, u wiadamiaj cego, e nowe media 

inicjuj rozwijanie powtórek, przywouj rozwi zania artystyczne z czasów 
wcze niejszych, su snuciu refleksji autotematycznej, bazuj na „encyklopedii 
wyobrani zbiorowej”

23

. Strategia powtórze obejmuje elementy najbardziej sta-

e – które,  cz c si z elementami zmiennymi/wymienialnymi, pojawiaj si w 
postaci od wieonej, dostosowuj c si do zmian zachodz cych w wiecie, co ob-
jawia si np. powtórzeniem pewnych – w tym przypadku awangardowych – ge-
stów artystycznych skonfigurowanych w taki sposób, by wyeksponowa nieli-
niowo oraz przeformuowa rol artysty i odbiorcy, w wyniku czego staj si 
oni równoprawnymi podmiotami. Zjawisku temu towarzyszy powstawanie hi-
pertekstu, który wymusza odej cie od liniowego odbioru i zastpuje go swobod-
n nawigacj

24

. W tej sytuacji procesy mentalne (np. refleksja, rozwi zywanie 

problemów, zapamitywanie, kojarzenie) zostaj  zeksternalizowane i sprowa-

                                                 

20

  I. Opacki, Krzyowanie si postaci gatunkowych jako wyznacznik ewolucji poezji, „Pamitnik 

Literacki” 1963, z. 4, s. 387. 

21

  Por. K.W. Hempfer, Teoria gatunków (wybrane fragmenty), przek. M.  ukasiewicz, „Pamit-

nik Literacki” 1979, z. 3, s. 288. 

22

  Dialog ten uznany zosta za najwidoczniejsz cech sztuki zwi zanej z nowymi mediami; por. 

M. Hopfinger, Powtórzenie wdrujce przez media, [w:] Midzy powtórzeniem a innowacj. 
Seryjno w kulturze
, red. A. Kisielewska, Kraków 2004, s. 12. 

23

   Tame, s. 13. 

24

  P. Marecki zwraca uwag na to, e literatura powi zana z Internetem wymaga pojawienia si 

postawy czytelnika-nawigatora, gotowego do rozpoznawania fragmentów, por. P. Marecki, Li-
ternet
, [w:] Liternet. Literatura i Internet, s. 5. 

background image

80

 

Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA

 

dzone do wybrania  cza

25

, do uaktywnienia ukadu, do pobudzenia potencjau 

kinetycznego tekstu, który zaczyna y dziki odkryciu odpowiednich pól. Po-
ezja cybernetyczna wymaga, zdaniem jej twórców, specyficznej aktywno ci od-
biorcy, który zaangauje si w jej wspótworzenie i bdzie odpowiedzialny za jej 
ksztat. Tak na ten temat pisa Podgórni: 

[…] Poezja cybernetyczna jest gr jzykow , w której chodzi o przeformuowanie nie-
których z prze wiadcze zakorzenionych w automatyzmie spoecznych ocen. „Gra jzy-
kowa” nie znaczy ju tylko tyle, co poetycka zabawa sowem, fuzja rónych poetyk 
i konwencji literackich czy modyfikowanie zastanych dykcji za pomoc cybernetycznych 
narzdzi (przesunicie, generator szumów). Warstwa literacka tych utworów przewanie 
znajduje si na drugim planie […] a czasem nie wystpuje wcale […]. Nie s  to wic 
przypadki tradycyjnie pojmowanej „gry jzykowej”, a raczej forma rozgrywki – stero-
wanego performance, który odbywa si na ekranie komputera; jest to gra o jzyk i szero-
ko rozumiane znaczenie, które czytelnik, a wa ciwie uytkownik, dokonuj c serii wybo-
rów i podejmuj c (nie) okre lone akcje, moe „wygra ” – wytropi z nakadaj cych si 
na nie warstw: dwikowej, wizualnej i literackiej. Do wiadczenie synestezji to kolejna 
forma jego potencjalnego zwycistwa

26

Przytoczona wypowied podkre la, e odbiór poezji cybernetycznej znacz-

nie róni si od odbioru literatury tradycyjnej, o jego specyfice nastpuj co wy-
powiedzia si Mariusz Pisarski: 

Zwycistwem czytelnika jest znalezienie swego prywatnego sensu, czy to poprzez od-
krycie rytmu zmieniaj cych si ksztatów, czy poprzez wyonienie z szeregu pojawiaj -
cych si i znikaj cych liter jakiego no nika znaczenia. Owe wyaniaj ce si z rozgrywa-
j cego si dziea zbitki sensu s  nagrod dla czytelnika, który teraz moe je ze sob  -
czy , by budowa sens wyszego rzdu, lub pozostawa w stanie rozproszonym, a jedy-
nym, co pozostawi po sobie dzieo, bdzie wtedy aura, klimat, smak

27

.  

Wspomnian auto wiadomo  wskazanych rozwi za genologicznych od-

najdziemy w wypowiedziach programowych twórców poezji cybernetycznej.  
W jednym z autokomentarzy zapisana zostaa znamienna uwaga: 

Podjty przez nas dialog z tradycj dotyczy poezji futurystycznej, tak zwanego „zaumu”; 
poezji konkretnej, szczególnie w wymiarze „tosamo ci” i „sprzeczno ci”, w tym kali-
gramu; poezji fonetycznej i dwikowej; animacji; sztuki sieci (sztuki komputerowej)

28

Manifecie 2.0, w ród rónych punktów odnotowane zostay nastpuj ce 

sformuowania: 

                                                 

25

  Na rozszerzanie si tego rodzaju zjawiska wskazuje R.W. Kluszczyski w: tego, Sztuka inte-

raktywna. Od dziea-instrumentu do interaktywnego spektaklu, Warszawa 2010, s. 186. 

26

    .  Podgórni,  Poezja cybernetyczna w kontekcie ludologii, ródo: http://perfpkarta/net/teoria/ 

poezjacybernetyczna [stan z: 2 lutego 2011]. 

27

 M. Pisarski, Poezja pod prdem. O poezji cybernetycznej, ródo: http://perfpkarta.net/teoria/ 

poezja.pod.pradem.o.poezji.cybernetycznej [stan z: 2 marca 2011]. 

28

  Poezja cybernetyczna – samookrelenie,  wypowied dostpna na: http://perfpkarta.net/root/ 

samookreslenie.html [stan z: 4 kwietnia 2011]. 

background image

 

Poezja cybernetyczna – rozpoznawanie zjawiska… 

81

 

Ponowoczesno jest powtarzaniem. […] Sie i labirynt to nowe trakty drogi. […] Po-
wtarzanie umarych. Przepisywanie ducha. Sie  labirynt, baza danych najbardziej udane 
ortografie

29

Formuowanie si wiadomo ci twórczej autorów zapisów cybernetycznych 

poprzez przywoanie awangardowego potencjau wpisuje t literatur w nurt mi-
tów technicznych, tradycji utopii i dystopii, a take bogatych obszarów mitów 
powi zanych z ksi k . Przeom XX i XXI wieku nasili zjawisko cierania si 
mitów ksi ki z mitami kultury cyfrowej, w wyniku czego materialnej warstwie 
ksi ki przeciwstawione zostay zapisy cybernetyczne. Osabienie pozycji galak-
tyki Gutenberga i umacnianie si znaczenia galaktyki Turinga nie przekre la 
odwiecznego pragnienia spotkania czowieka z Liber mundi,  maj c da peni 
poznania wiata i zapewni optymalizacj uzyskanych z tego korzy ci

30

. Litera-

tura powi zana z nowymi mediami moe by potraktowana jako forma spenia-
nia tego marzenia. 

Poezja cybernetyczna sytuuje si w krgu mitów technicznych, egzystuje 

w przestrzeni sieciowej, stanowi kolejne ogniwo literackich form awangardo-
wych, powi zanych z wyzyskiwaniem wa ciwo ci nowych przekaników, in-
spiruj cych wspóczesnych twórców moliwo ciami graficznymi, akustycznymi, 
daj cych moliwo tworzenia ukadów chaosmotycznych/fraktalnych/hiperteks- 
towych. Wypowiedzi tego rodzaju przeamuj tradycje konfesyjnego ducha po-
ezji i odchodz od tradycyjnej liryczno ci

31

, w ten sposób potwierdzone zostaje 

prze wiadczenie, e „dwudziestowieczny modernizm, zwaszcza pod wpywem 
tendencji awangardowych, odrzuci uksztatowane wcze niej formy lirycznego 
wyrazu”

32

. Liczne odniesienia do tradycji zainicjowanych przez Wielk Awan-

gard

33

 (dziki którym moliwa jest homologia midzy ukadami sownymi i wi-

zualnymi – obejmuj ca wspówystpowanie tworzyw, rone poziomy odwoa 
semantyzowanych, odwoania metaforyczne i odwoania kompozycyjne) u wia-
damiaj , e ten znamienny rodzaj aktywno ci artystycznej jest kolejnym ogni-
wem procesu wyaniania si sztuki intermedialnej. 

Poeci cybernetyczni zacieraj granice midzy gatunkami literackimi i rodza-

jami/obszarami dziaa artystycznych, wyzyskuj róne elementy, wplataj je 
w kolaow struktur i nadaj im status ready mades. Skonno do takich roz-
wi za podkre la recyklingowy charakter dziaa, u wiadamiaj c konceptualn  

                                                 

29

   System edukacyjny poezji cybernetycznej. Manifest 2.0, ródo: http://perfokarta.net/ w zakadce 

Obiekty [stan z: 20 maja 2011]. 

30

   A. Dród, Od Liber mundi do hipertekstu. Ksika w wiecie utopii, Warszawa 2009, s. 18. 

31

  Zjawiska te s  znamienne dla nowoczesnej poezji internetowej; por. K. Maliszewski, Nowa po-

ezja polska w Internecie. Próba rozpoznania zjawiska, [w:] Nowa poezja polska. Twórcy – te-
maty – motywy
, red. T. Cie lak, K. Pietrych, Kraków 2009, s. 625. 

32

   J. Dbiska-Pawelec, Villanella – od Anonima do Baraczaka, Katowice 2006, s. 72. 

33

  Szerzej o kontek cie inspiracji wnoszonych przez awangardowe ruchy artystyczne pisze 

B. niecikowska, Sowo – obraz – d wik. Literatura i sztuki wizualne w koncepcjach polskiej 
awangardy 1918–1939
, Kraków 2005. 

background image

82

 

Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA

 

genealogi postawy twórczej. Dziaania poetów-cyborgów nie zmierzaj do 
osi gnicia niepowtarzalno ci, w tym przypadku strategi jest seryjno , inter-
tekstualno i powi zanie dziaalno ci artystycznej z interaktywnym  rodowi-
skiem ycia wspóczesnego czowieka, odwoywanie si do tradycji rozwi za 
kolaowych, wspomaganych przez potencja komputerowego rodowiska. Ko-
la, wspieraj cy róne dziaania artystów awangardowych, prezentuje w rodo-
wisku medialnym swój niewygasaj cy potencja. Na temat tej techniki, funkcjo-
nuj cej w otoczeniu medialnym, wypowiedzia si nastpuj co Bramboszcz: 

Analogowo wytwarzana entropia to noyczki i klej. Cyfrowe entropie moemy wytwa-
rza  za pomoc  maszyn, które maj  „cut up” wmontowane w struktur tego, co wykonu-
je. Cicie jest podstawow jednostk praktyczn entropii. Rozcinanie i klejenie to dwie 
podstawowe funkcje, które moemy uruchomi  w odniesieniu do wybranych róde: ga-
zety, swojej intuicji, losowo ci, tekstu literackiego

34

Skonno do techniki kolaowej, do oryginalnych po cze i metafor wyni-

ka z programowych zaoe twórców Perfokarty, z ich performatywnych skon-
no ci, ze specyfiki wyzyskiwanych moliwo ci technicznych sieciowego  rodo-
wiska

35

. Arty ci umieszczaj swe wypowiedzi, autokomentarze, twórczo lite-

rack /literacko-plastyczno-dwikow  w obrbie sieciowym, jednak nie prze-
kre laj  cakowicie znaczenia wyda papierowych

36

. Czonkowie tej grupy 

(Roman Bramboszcz – brambox, muzyk, poeta, propagator terminu poezja cy-
bernetyczna; Tomasz Misiak – muzyk, poeta  cz cy literatur z dziaaniami 
dwikowymi i wizualnymi; ukasz Podgórni – Podgorn, Podgór, eksperymen-
tator z pogranicza poezji wizualnej i grafiki; Marcin Piekowski – anglista, tu-
macz literatury; Dominik Popawski – muzyk, plastyk, twórca audiowizualnych 
projektów, programista komputerowy, twórca maszyny do generowania tekstów 
oraz generatora dwiku ledz cego ruchy uytkownika komputera; Tomasz 
Paka – poeta; Piotr Puciennik – poeta wizualny, eksperymentator miksuj cy 
przekazy wizualne z pomykami jzykowymi) przynale do grona artystów In-
ternetu zasilaj cych strumie wypowiedzi okre lanych jako technobabel. O tego 
rodzaju twórcach tak pisa Henryk Gajewski: 

Nie wystarczy mu poetycka wraliwo na wiat, nie wystarczy mu malarskie wyczucie 
wiata, koloru i formy, nie wystarczy mu cierpliwo rzebiarza, nie wystarczy mu 
skadno jzykowa pisarzy i skrótowo hase reklamowych. Artysta Internetu musi tak-
e potrafi  my le strukturalnie, w nowych jzykach, tak jak programista komputerowy

37

                                                 

34

   Cybernetyka w praktykach kulturowych – wypowied R. Bramboszcza, wywiad z R. Bram-

boszczem, rozmawia P. Kozio, „Wakat” 2008, nr 2, ródo: http://perfokarta.net/teoria/ 
cybernetyka.w.praktykach.kulturowych.html [stan z: 3 lutego 2011]. 

35

  Na temat no no ci techniki kolaowej w sztuce XX wieku wypowiedziaa si A. Karpowicz, 

Kola – awangardowy gest kreacji: Themerson, Buczkowski, Biaoszewski, Warszawa 2007. 

36

  Pominite zostan „papierowe” publikacje czonków grupy, które czsto ukazuj si w formie 

liberackiej. 

37

 H. Gajewski, Sztuka Internetu, ródo: http://cis.art.pl/PODWORKO/TEXTY/PUBLIKACJE/ 

INETART/text.html [stan z: 2 marca 2011]. 

background image

 

Poezja cybernetyczna – rozpoznawanie zjawiska… 

83

 

Wiele projektów tych autorów, podwaaj c tradycyjny ukad komunikacyj-

ny, eksponuje rang sowa, odsaniaj c jego egzystencj audiowizualn , uzmy-
sawiaj c , e powi zana jest z nim brzmieniowo i wizualno

38

. Nowy rodzaj 

my lenia, zdeterminowany wa ciwo ciami medium, przy pomocy którego arty-
sta udostpnia swe dziea, wpywa – jak mona przypuszcza – na nazw grupy. 
Perfokarta – karta perforowana – jest swego rodzaju zapisem przestrzennym, po-
legaj cym na przerywaniu ci go ci, dziurawieniu jakiej paszczyzny. Odczyt 
takiego zapisu wymaga zwykle specjalistycznych urz dze, podobnie, jak wy-
konanie takiego zapisu równie wymagao specjalnego instrumentarium. Perfo-
rowanie kojarzy si z dziurawieniem, nakuwaniem, tworzeniem swoistej struk-
tury, faktury; st d te nazw ugrupowania mona postrzega jako afirmowanie 
struktury rozbijaj cej spójne obszary. Zapis zaproponowany przez artystów daje 
moliwo odej cia od na ladowania jzyka mówionego i tradycyjnego jzyka 
literatury. Teksty poetów-cyborgów skadaj si np. ze znaków przestankowych, 
rónego rodzaju znaków graficznych, sprzyjaj c wyanianiu si zjawiska, które – 
wyzyskuj c terminologi Jana Brzechwy – mona nazwa antyalfabetem

39

 na-

rzucaj cym specyficzne strategie odbiorcze, wymagaj ce „pokochania fragmen-
tu, wsuchania si w szum niespójno ci, odkrycia w sobie cyborga”

40

, wyzwole-

nia cyfrowych entropii

41

. Lektura tego rodzaju teksów wymaga „nietrywialnego 

wysiku”, to znaczy czego wicej ni tylko przewracania kartek czy wodzenia 
oczami po stronie tekstu

42

, skania do dziaa poszukiwawczych sprawiaj cych, 

e zwykle odbiorca przeksztaca si w widzouczestnika wspóodpowiedzialnego 
za ksztat dziea

43

.  

Teksty poezji cybernetycznej maj  charakter wielocytatowy, wskazuj cy na 

wysok wiadomo  artystyczn i samo wiadomo autorów odwouj cych si 
do tradycji dadaizmu, futuryzmu, lingwizmu, konceptualizmu, minimalizmu, 
surrealizmu, poezji fonicznej i konkretnej, malarstwa abstrakcyjnego, suprema-
tyzmu. Czytelny jest równie ich gos autotematyczny, dowodz cy znajomo ci 
kanonicznych tekstów badaczy eksperymentatorskich form literackich. Orygi-

                                                 

38

  Na to, e sztuki audiowizualne, powi zane z nowymi mediami, eksponuj brzmieniowo so-

wa, wskazywa P. Drzewiecki, Renesans sowa. Wprowadzenie do logosfery w kulturze audio-
wizualnej
, Toru 2010, s. 130–135. 

39

  Por. J. Brzechwa, Antyalfabet, [w:] Brzechwa dla dorosych, wybór i oprac. A. Modonek, 

Warszawa 1998, s. 134. 

40

  Te trzy elementy przyjte zostay za: M. Pisarski, Pod warstw szka i krysztau. Jak si czyta 

tekst cyfrowy, „Dekada Literacka” 2010, nr 1/2, s. 29–30. 

41

  Zwróci na to uwag R. Bramboszcz w wywiadzie: P. Kozio, Cybernetyka w praktykach kultu-

rowych – wywiad z Romanem Bramboszczem, ródo: http://perfokarta.net/teoria//teoria.html 
[stan z: 2 marca 2011]. 

42

   A.  Paj k,  Literatura cybernetyczna czyli burza w szklance wody, „Dekada Literacka” 2010,  

nr 1/2, s. 37. 

43

   U.  Pawlicka,  O rozszczepieniu umysu. Nie tylko o „U-man i masa” Romana Bramboszcza

ródo: http://www.perfokarta.net/ – w zakadce Teoria [stan z: 10 marca 2011]. 

background image

84

 

Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA

 

nalnymi zapisami autotematycznymi s  udostpniane na stronie internetowej 
Perfokarty ywe metafory, obrazuj ce byt dziea k cza, zapisu gwiedzistego 
nieba, oddaj ce sytuacj czytelnika zmagaj cego si z tekstem – dryfuj c kr  
(Wariacje na Kwadrat Magiczny, plaing the cage)

44

. Na bogatym fundamencie 

odwoa wznosz  si wypowiedzi, które s wynikiem ewolucji standardów ko-
munikacyjnych. Nawi zania do metaforycznych opisów zjawisk zachodz cych 
we wspóczesnej sztuce sprzyjaj autorefleksji i autoanalizie bytów zwi zanych 
z przestrzeni cybernetyczn

45

. Forma aktywno ci poetów u wiadamia, e opiera 

si ona na refleksji zwi zanej ze struktur , która staje si priorytetowa, istotniej-
sza od tre ci. Zaznaczy naley, e tradycyjnie pojmowana tre nie towarzyszy 
utworom poetów-cyborgów, tre ci  s  w tym przypadku indywidualne skojarze-
nia i intertekstualne refleksje odbiorcy. Przykadem takiego tekstu jest utwór 
Bramboszcza  Matrix Halucynacje, w którym pojawia si 01 – zero-jedynkowy 
zapis hipnotycznie mrugaj cy do odbiorcy. W tej artystycznej prowokacji, naru-
szaj cej odbiorcze stereotypy, pusty matrix staje si tekstem – dzieem literac-
kim, co u wiadamia, e poezja cybernetyczna jest przejawem zwrotu obrazowe-
go, stanowi cego lustrzane odbicie zwrotu lingwistycznego

46

. Literatura tego ro-

dzaju ilustruje sposób komunikowania si za po rednictwem obrazu, w czasach, 
w których posugiwanie si takim jzykiem stao si równoprawne z komuniko-
waniem tekstowym. Przywoywana kompozycja Bramboszcza sytuuje si w ob-
rbie bogatych odniesie intertekstowych, bowiem tekst-kwadrat naley do zja-
wisk, które Rypson okre li wierszem-labiryntem. Jego idea ma tradycje wielo-
wiekowe, w redniowieczu porz dek takiego tekstu by ustalany z matematyczn  
dokadno ci , z której wynikay ilo ci liter w szeregu, ilo ci linijek

47

, utwory te-

go rodzaju cieszyy si te popularno ci w renesansie. Na podstawie obserwacji 
wskazanych zjawisk Rypson zapisa nastpuj cy wniosek: „[…] renesansowa 
koncepcja oywionego wszech wiata, w którym rz dzi magia, przygotowaa 
grunt pod koncepcj wszech wiata mechanicznego, w którym rz dzi matematy-
ka”

48

. Matematyczne koncepcje stay si w dobie digitalizacji ródem inspiracji 

dla twórców Perfokarty, którzy koncepcje zaczerpnite z obszaru nauk cisych 
wprowadzili w obrb kolaowych po cze. 

Poezja cybernetyczna zwraca uwag otwart form ulegaj c na oczach od-

biorcy nieustannej konstrukcji i dekonstrukcji, procesy te dotycz zarówno jej 

                                                 

44

   Dostpne na stronie Perfokarty w zakadce Obiekty [stan z: 19 maja 2011]. 

45

  P. Zawojski zwraca uwag na to, e okre lenia metaforyczne mog budzi zastrzeenia, jednak 

s one najlepszym sposobem oddania specyfiki cyberprzestrzeni; por. P. Zawojski, Cyberkultu-
ra. Syntopia sztuki, nauki i technologii
, Katowice 2010, s. 191. 

46

   K.  Chmielecki,  Internet jako medium zaporedniczonej komunikacji wizualnej, [w:] Komuni-

kowanie (si) w mediach elektronicznych. Jzyk, edukacja, semiotyka, red. M. Filiciak, G. Pta-
szek, Warszawa 2009, s. 300.  

47

   P. Rypson, dz. cyt., s. 91–92. 

48

   Tame, s. 72. 

background image

 

Poezja cybernetyczna – rozpoznawanie zjawiska… 

85

 

warstwy wizualnej, jak i brzmieniowej. Ruchliwo i dynamiczno powoduje, 
e mona j potraktowa  jako ilustracj metaforycznych sformuowa, nale -
cych do zasobów opisu jej wa ciwo ci – a wic odnajdziemy tu ilustracj ist-
nienia bytu k cza, do wiadczymy te blisko ci magii gwiedzistego nieba, ze-
tkniemy si z tekstem dryfuj c kr , zaobserwujemy spektakl rozgrywany przez 
yw /dynamiczn typografi. Struktura meta uzmysawia istnienie w obrbie 
poezji cybernetycznej dyskursu autotematycznego, a take wskazuje na wyst-
powanie na ladowczych procedur twórczych – konstytuuj cych si pod wpy-
wem refleksji metodologicznej. Tego rodzaju rozwi zania moliwe s dziki 
specyficznemu wyksztaceniu poetów zainteresowanych cybernetyk i reflek-
sjami filozoficznymi, co byo efektem intelektualnych inspiracji wynikaj cych 
z zaj w obrbie realizowanych przez nich programów przedmiotów w ramach 
studiów doktoranckich. 

Kompozycje poetów-cyborgów s wynikiem immersyjnych do wiadcze 

czowieka yj cego w technicznym otoczeniu, poruszaj cego si w obszarze 
rodowiska cyfrowego, naley j traktowa jako przejaw odpolitycznionych 
dziaa o niemasowym/eksperymentatorskim charakterze. Powi zanie literatury 
z cybernetyk prowadzi do wyeksponowania ptli staj cej si podstawowym 
elementem kompozycyjnym, powoduj cym pojawienie si rónego rodzaju po-
wtórze (rozwi za, elementów, gestów artystycznych, dwików, kolorów, ob-
razów…), wyznaczaj cych rytmik dzie zwi zanych z nowymi mediami, od-
chodz cych od natchnienia i niepowtarzalno ci, eksponuj cych seryjno . Kon-
struktywistyczna postawa artystów sprzyja eksponowaniu technicznych uwarun-
kowa tworzenia literatury. Dziea zapisuj przymus tworzenia/powtarzania/prze- 
twarzania, a take obrazuj efekty przymusu uytkowania nowego medium. 
Wypowiedzi poetów cybernetycznych u wiadamiaj , e natchnienie i tajemnicze 
stany zwi zane z tworzeniem mona zast pi przez receptury informatyczne 
i tym samym proces twórczy pojmowa  jako procedur i sterowanie. Dla arty-
stów istotny jest algorytm – swoisty przepis na artystyczne dziaanie.  

Poezja cybernetyczna jest lektur przeznaczon dla odbiorców „klikaj -

cych”, skacz cych po linkach, przebiegaj cych przez telewizyjne kanay, akcep-
tuj cych odbiór nieuporz dkowany i niecao ciowy, przyzwyczajonych do dys-
torsji, gdy technika usterek, nawi zuj ca gównie do pocz tków ery kompute-
rowej, odgrywa w strukturze tych dzie równie istotn rol. Zauwaalne jest, e 
arty ci nale cy do ugrupowania Perfokarta bawi  si dystorsjami, wprowadzaj  
zakócenia interfejsu, w sferze dwiku przywouj zgrzyty, niepokoj ce odgo-
sy psuj cej si maszyny. 

Ukazana w niniejszym szkicu poezja powstaje w znamiennym krgu arty-

stycznym, który w pewnym sensie tworzy j dla siebie. Inny, potencjalny od-
biorca tego rodzaju tekstów powinien by wiadomy wielo ci zawartych w nich 
intertekstualnych odniesie, bez tej wiedzy potraktuje prezentacje Perfokarty jak 

background image

86

 

Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA

 

mechaniczn zabawk, któr szybko si znudzi, bowiem nie dostrzee w niej re-
fleksji czowieka yj cego w sieciowej rzeczywisto ci.  

Scharakteryzowana forma przynaley do rozlegego terytorium o niejasnych 

granicach

49

, obejmuj cych dziea literacko-plastyczno-muzyczne-chorograficz- 

ne-performatywne-autotematyczne, co u wiadamia, e obecnie „cybertekst” jest 
bardzo no n  kategori opisu sztuki powstaj cej w hiperaktywnym  rodowisku, 
dla której istotna jest strategia komunikacyjnej odmienno ci. Ujawnia si ona w 
poezji cybernetycznej w obrbie rozwi za jzykowych, które nie maj , w my l 
zaoe Bramboszcza, przypomina jzyka potocznego ani te jzyka reklam, 
dla których nowe media staj si przyjaznym  rodowiskiem

50

, ani te nawi zy-

wa do tradycji zapisu liniowego. Twórcy Perfokarty podejmuj dziaania wyra-
staj ce z refleksji dotycz cych roli poety. Pozbawiaj c twórc natchnienia, 
uzmysawiaj , e nie jest on wybracem muz, tym samym sugeruj , e jego rola 
nie jest zbyt doniosa, jego aktywno artystyczna sprowadza si do sprawno ci 
zastosowania technik multimedialnych. Jest to oczywista prowokacja poetów 
znaj cych nie tylko moliwo ci graficzne i akustyczne komputerowych progra-
mów, ale dobrze zorientowanych w tendencjach awangardowych XX wiecznej 
sztuki, kierunkach bada teoretycznoliterackich i kulturowych. Dziaalno po-
etów cybernetycznych dowodzi, e nowe media tworz dogodne warunki dla in-
tegracji rónych semiosfer i powoywania hybrydowych form literackich. 

Summary 

Cybernetic poetry –  

Recognizing the phenomenon on the example of Perfokarta’s projects 

The artistic accomplishments of poets belonging to the Perfokarta group gave an impetus to 

genologic deliberations. The article points out to the fact that cybernetic poetry, eliminating the 
role of inspiration, limiting an author’s activities to the skilful use of multimedia, is a hybrid form. 
Its ontology is consistent with the trends occurring within the contemporary literary genres which, 
by referring to the distant traditions, manifest their modernity and avant-gardism. The works of 
poets-cyborgs do not convey any concrete meanings, their only meaning being individual associa-
tions of the reader. 

                                                 

49

  Por. M. Pisarski, Kartografowie i kompilatorzy. Pól artem, pó serio o praktyce i teorii hiper-

fikcji w Polsce, [w:] Liternet.pl, red. P. Marecki, Kraków 2003, s. 22. 

50

   http://perfokarta.net/teoria/cybernetyka.w.praktykach.kulturowych.html [stan z: 6 marca 2011]. 

background image

P R A C E   NA U K O W E  A k a d e mi i  i m.   J a n a   D u g o s z a   w  C z  s t o ch o wi e  

Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury 

2011, z. XII

 

Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA 

List jako zapis kreacji autoportretowej – 

wykresy nastrojów Stanisawa Czycza 

Jeszcze nie jestem 

mój czas w ciemnie w jego 
bekocie i rzebach 

mój czas z tych oddale 
moe zblia si do mnie 
jak z obrazów sennych

1

 

Listy ironicznego liryka

2

, neoekspresjonistycznego kreatora przestrzeni mi-

dzyplanetarnych

3

, „zreformowanego ekspresjonisty”

4

, „wyobraeniowca”

5

, „me-

tafizycznego buntownika”, katastrofisty

6

, „samotnika z Krupniczej”

7

, „Kafki 

z Krupniczej 22”

8

, „mistrza cierpienia”

9

, wiecznego cygana

10

 i prekursora libera-

                                                 

1

   S. Czycz, „jeszcze nie jestem…”, [w:] tego, Bereanis, Warszawa 1960, s. 7. 

2

   Na po czenie liryzmu i ironii ju na pocz tku twórczej drogi S. Czycza uwag zwróci K. Wy-

ka, Echo katastroficzne, „ycie Literackie” 1957, nr 39, s. 1. 

3

   O usytuowaniu mio ci w przestrzeniach midzyplanetarnych pisa M. Gowiski, Czy neoeks-

presjonizm, „Twórczo ” 1960, nr 11, s. 129–131. 

4

   J. Trznadel, Na przykad Czycz, „Nowa Kultura” 1961, nr 4, s. 2. 

5

   H. Zaworska, „…A wszystko jest rozpadanie…”, [w:] teje, Spotkania, Warszawa 1973, s. 196. 

6

   J.  Marx,  Podró do kresu nocy, [w:] tego, Legendarni i tragiczni. Eseje o polskich poetach 

przekltych, Warszawa 2002, s. 254. 

7

   Okre lenie K. Lisowskiego, Ostatnie dzieo Stanisawa Czycza, „Kraków” 2008, nr 12. 

8

   Tak okre li pisarza P. Marecki, Czycz i kino, „Lampa” 2008, nr 4. 

9

   Stanisaw Czycz – mistrz cierpienia, zebra i opracowa K. Lisowski, Kraków 1997. Zebrane 

materiay – rozmowy z pisarzem, wspomnienia znaj cych go osób – o wietlaj  to niezwyke 
cierpienie z wielu stron. 

10

  Tak postrzega pisarza W. Szymborska, por.: On by do koca cyganem. Rozmowa z Wisaw  

Szymborsk , [w:] Stanisaw Czycz – mistrz cierpienia, s. 210–214. 

background image

88

 

Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA

 

tury

11

 traktuj jako integraln cz jego ycia, jako „akt ycia”

12

 przynale cy 

do obszaru dyskursu autobiograficznego, z natury swojej intymistycznego, 
a take jako autokreacyjn opowie przekazuj c egzystencjalne do wiadczenia 
jednostki, informuj cej o widzeniu siebie w interakcji z innymi

13

 i o uniwersalnym 

wymiarze egzystencji czowieka do wiadczaj cego tragicznego osamotnienia. 
Przyjta koncepcja wynika z zaoenia, e bezpo redni zwi zek listu z yciem jest 
zaleno ci zachodz c  midzy cz stk  i cao ci , od której si ona oddzielia

14

.  

W niniejszych rozwaaniach listowi, z natury swej wypowiedzi performa-

tywnej, przypisany zostaje status dokumentu, tekstu, dyskursu i dziaania

15

 – 

które naley traktowa jako organiczne cz ci autobiografii. Dokumentacyjno  
wynika z gbokiej samowiedzy autora, tekstowo naznaczona jest elementami 
znamiennymi dla stylistyki dziea literackiego, dyskursywno odnosi si do 
sposobów nawi zywania  czno ci z oddalonym odbiorc , jest nadto przejawem 
komunikacji samozwrotnej; natomiast list jako dziaanie wskazuje na aktywno  
towarzysz c jego powstawaniu. Oprócz aktywno ci intelektualnej, w tym 
szczególnym przypadku, naley te uwzgldni dziaania czysto techniczne, 
zwi zane z nadaniem przesyki. 

Przedstawione listy odzwierciedlaj osobowo autora, dopeniaj nasze 

rozmowy, które czsto rozpoczynay si od opowie ci o Andrzeju Bursie, latach 
ich przyjani i rozgaziay si, pczniay – w miar upywu czasu, „starzenia” 
si naszej znajomo ci – zaczynay dotyczy sztuki, zarabiania pienidzy, ycia 
codziennego, a przede wszystkim jego niedogodno ci, kopotów ze zdrowiem, 
konieczno ci uzupeniania przez Czycza czubka nosa jak  mas plastyczn …

16

 

                                                 

11

  J. Olczyk zwróci uwag na pokrewiestwo Arwa z dziaaniami mieszcz cymi si w krgu libe-

ratury, jednocze nie uznaj c, e to dzieo, wydane 11 lat po  mierci Czycza, jest bardziej nowa-
torskie ni teksty innych autorów sytuuj ce si w tym krgu. Por.: J. Olczyk, Nieukoczony 
scenariusz filmu
, „Dekada Literacka” 2008, nr 2/3, s. 209. O pokrewiestwach tekstów Czycza 
z liberatur pisa take K. Lisowski, Ostatnie dzieo Stanisawa Czycza, „Kraków” 2008, nr 12. 

12

  Okre lenie S. Skwarczyskiej, Teoria listu. Na podstawie lwowskiego pierwodruku oprac. 

E. Feliksiak i M. Le , Biaystok 2006, s. 332. 

13

  Cechy dyskursu autobiograficznego/intymistycznego przyjto za: R. Nycz, Literatura nowo-

czesna: cztery dyskursy (tezy), „Teksty Drugie” 2002, nr 4, s. 42. 

14

  S. Skwarczyska, dz. cyt., s. 333. 

15

  Przyjto za: E. Rybicka, Antropologiczne i komunikacyjne aspekty dyskursu epistolarnego

„Teksty Drugie” 2004, nr 4, s. 43. 

16

  Osoby wspominaj ce pisarza nie mówi o tym jego postpowaniu, nie spotkaam si te z ma-

teriaami, w których byaby mowa o tej „charakteryzacji”. Zabieg ten by dodatkowym progiem 
oddzielaj cym pisarza od wiata. Przed wyj ciem na zewn trz, kiedy np. Czycz odprowadza 
mnie do hotelu, zakada na czubek nosa, a wa ciwie – wciska w blizn, w niewielkie zag-
bienie, wypeniaj c mas plastyczn o kolorze ciaa, któr formowao si jak plastelin. Dzia-
anie to, moim zdaniem, miao charakter czysto psychologiczny, bowiem nie poprawiao, ani 
te nie pogarszao, wygl du pisarza. Maskowanie, w moim przekonaniu, byo zbyteczne, bo-
wiem ubytek nie by a tak bardzo widoczny, jego rozmiar urasta w odczuciu Czycza. Uywa-
nie masy wypeniaj cej zawsze go denerwowao i niecierpliwio. 

background image

 

List jako zapis kreacji autoportretowej… 

89

 

W czasie tych rozmów dryfowali my w g szczu dygresji, coraz bardziej oddala-
j c si od spraw, które byy pocz tkiem dialogu. Czycz potrafi by cierpliwym 
suchaczem i powiernikiem, spokojnie wsuchiwa si w opowie ci o rónych 
kopotach, mimo swojego cierpienia nie zamyka si na suchanie o cierpieniu 
innych, chocia skale tych cierpie byy nieporównywalne, nie dawa m drych 
rad, sucha – a to w trudnych chwilach ycia jest najwaniejsze. 

Gównym bohaterem listów jest ich autor, co doskonale oddaje sytuacj 

czowieka uwizionego w sobie, zamotanego w skomplikowan struktur swego 
wewntrznego wiata, nieustannie wyja niaj cego sobie siebie

17

; autointerpreta-

cyjny walor tych wypowiedzi jest bardzo wyrany, u wiadamia bowiem, e 
Czycz zawsze pisa sob , „[…] jego jzyk by amalgamatem gosów, […] któ-
rymi przemawia czowiek wspóczesny – ofiara utraty wiary we wszystkie mo-
liwe dyskursy uniwersalne”

18

, utrwala wiat w jzyku, co sprawiao, e to, co 

mówi, jak i to, co pisa, naznaczone byo, jak odnotowa we wczesnej diagnozie 
Ludwik Flaszen, chybotliwo ci , niejasno ci , magm wrae

19

.  

Uwzgldniaj c sposób formuowania my li przez autora Anda, zapisy listo-

we uzna  mona za ciekawy „przypis” odsyaj cy do formy literackiej. W tym 
przypadku uzasadnione jest postawienie znaku równo ci midzy narracj lite-
rack a form epistolarn , co u wiadamia, e – narracja prozy, a take monologi 
podmiotu lirycznego – niezwyke, rozszczepione, zawiesinowe, byy rejestrem 
naturalnego sposobu wypowiadania si pisarza, oddaj cego, poprzez skompli-
kowan struktur stylistyczn , zoon  interpunkcj i gramatyczne zaburzenia, 
zewntrzn i wewntrzn anatomi jzykowych wypowiedzi, dowodz cych 
wiadomo ci polifonicznej struktury

20

 my lenia i mówienia.  

W zabiegach stylistycznych istotn rol odgrywao take wyzyskiwanie wa-

lorów mowy potocznej, skonno t ujawniaj równie listy. Jzyk mówiony 
by staym polem zainteresowa i eksperymentów Czycza, który od pocz tku 
swojej twórczo ci d y do tego, by tworzywem prozy by jzyk mówiony, po-
toczny. Zdaniem Leszka Bugajskiego, ju w Andzie  pokaza, e takie dziaanie 
jest moliwe, e jzyk mówiony moe by skutecznym literackim narzdziem 
dziaania. Krytyk ten stwierdzi: „[…] gdy powsta And, bya to w naszej – 
zwaszcza w naszej – literaturze sensacyjna nowo  i wyraz artystycznej odwa-

                                                 

17

  S. Czycz pisa do rónych osób o swoim zym samopoczuciu, o nieskutecznym leczeniu depre-

sji, o zmaganiu si z rónymi dolegliwo ciami. O stanach depresyjnych pisa m.in. do A. Ba-
raskiego, por.: Listy Stanisawa Czycza do Andrzeja Baraskiego, oprac. P. Marecki, „Twór-
czo ” 2008, nr 6, s. 97. 

18

   K. Siwczyk, Dojrzewanie do poraki, „Tygodnik Powszechny” 2008, nr 14, s. 36. 

19

   L. Flaszen, Stanisaw Czycz, „ycie Literackie” 1955, nr 52, s. 5. 

20

  Czycz akceptowa przypisywan mu przez krytyków literackich formu wypowiedzi polifo-

nicznej. Charakteryzuj c swój odbiór i zapis wiata, stwierdzi, e s one znamienne dla „niese-
lektywnego radia”; por.: J. Marx, Rozmowa ze Stanisawem Czyczem,  „Poezja” 1980, nr 7, 
s. 17. Jednocze nie odegnywa si od powinowactwa z dokonaniami midzywojennej awan-
gardy; tame, s. 18–19. 

background image

90

 

Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA

 

gi”

21

. Oczywi cie ani listów, ani te prozy nie mona traktowa jako prostego 

„przeniesienia” cech jzyka potocznego, ale jako artystyczn kreacj i prób 
ujcia wiata oraz jzyka z pozycji „ja”

22

 obdarzonego szczególn wraliwo ci  

lingwistyczn . W recenzyjnej nocie, zwracaj cej uwag na specyficzn stylisty-
k tekstów Czycza, Krzysztof Lisowski zauway, e Arw jest dramatycznym 
wiadectwem pisarstwa w dziaaniu, dziki któremu mona pozna jeden 
z aspektów yciopisania, psychologii jednostki twórczej – odnotowa on: „[…] 
Arw to jeszcze jedno dopenienie portretu tego pisarza, sam za utwór wydaje si 
stanowi apogeum twórczych poszukiwa […] w zakresie zapisu polifoniczne-
go, realizacji dziea niemoliwego, okieznania gosów przemawiaj cych przez 
Artyst”

23

. Zdaniem Heleny Zaworskiej, zapisuj cej refleksje zwi zane z lektur  

Ajola, jzyk Czycza odkrywa wielorak rzeczywisto , wymagaj c od odbiorcy 
nadzwyczajnej uwagi i skupienia

24

. Take czytanie listów Czycza nie jest zwy-

czajnym poznawaniem tekstu, wymaga ono wej cia w rytm my li pisarza, w tok 
jego skojarze i odwoa wpisanych w strumie rozmowy nie tylko z odbiorc , 
ale take z sob samym. Lektura tekstów autora Arwa uzmysawia, e chaos jest 
jedynym porz dkiem  wiata i gówn osi narracji o jego sprawach. Jzyk boha-
terów Czycza u wiadamia, e znajduj  si oni dokadnie w epicentrum roztrza-
skanego wiata

25

. Pod wzgldem stylistycznym mona odnotowa zaistnienie 

swoistej literacko ci korespondencji, ujawniaj cej si w zwi zku listu z kon-
wencj artystyczn stosowan przez pisarza w prozie narracyjnej. 

 
 
 
 
 
 

                                                 

21

   L. Bugajski, End, „Twórczo ” 2008, nr 6, s. 106. 

22

  W tym kontek cie o jzyku prozy i poezji Czycza pisze J. Rozmus, W okolicach arkadii Stani-

sawa Czycza, Kraków 2002, s. 201–202. Skomplikowana architektonika tekstów pisarza, jego 
oryginalna metaforyka spowodoway, e utwory ukazyway si po licznych przeróbkach i wy-
dawane byy wiele lat po ich powstaniu. O dygresyjnej stylistyce autora Anda pisaa D. Krze-
mie,  Pami zaprojektowana. Sowa do napisu na zegarze sonecznym Stanisawa Czycza
[w:]  Zamieranie. Interpretacje, red. G. Olszaski i D. Pawelec, Katowice 2007, s. 102–103. 
Osobnym zjawiskiem, nieporównywalnym z wymienionymi, jest felietonistyka Czycza – dru-
kowana (pod pseudonimem) w „Przekroju”; por.: D. Niedziakowska, Stanisaw Czycz, z teki 
sowizdrzaa i z punktu widzenia… O felietonistyce Czycza – 
opracowanie i przygotowanie do 
druku D. Niedziakowska, „Kresy” 2009, nr 79, s. 202–219. 

23

   K. Lisowski, Ostatnie dzieo mistrza cierpienia, „Nowe Ksi ki” 2008, nr 1, s. 53. 

24

   H. Zaworska, dz. cyt., s. 193. 

25

   T uwag odnotowa K. G siorowski, W bekocie i rze bach ciemna, „Poezja” 1980, nr 7, s. 9. 

background image

 

List jako zapis kreacji autoportretowej… 

91

 

Czycz pisa do mnie rcznie

26

 (bez skre le), chocia byy osoby, do których 

pisa na maszynie

27

, zawsze na gadkim papierze, musia mie w domu spory za-

pas zwykych niebieskich kopert, rzadko wysya list w biaej kopercie. Odrcz-
ne pismo, jako bardziej osobiste, w porównaniu z innymi formami, otwiera mo-
liwo ci rónorodnych i wielokierunkowych interpretacji zwi zanych ze sfer  
emocjonaln autora. Listy pisane rcznie pozostawiaj znamienny  lad konkret-
nej chwili i osoby, pisanie takie jest bowiem rodzajem „cielesnego odwzorowa-
nia nadawcy”, umoliwia nawi zanie bliskiego psychofizycznego kontaktu 
z tym, co jest napisane. Wypowied odrczna ma zawsze bardziej indywidualny 
i osobisty charakter

28

 ni listy pisane w inny sposób. Wizualno tekstów Czy-

cza równie i w tym przypadku ma znaczenie – podobnie, jak to jest w jego tek-
stach literackich, w których istotny jest element zapisu.  

Moje nazwisko i adres, wyranie wypisane na kopercie drukowanymi lite-

rami, poprzedza skrót „W. Pani” lub „W P”. Kaligraficzna staranno w zapisie 
danych adresowych zaskakiwaa w porównaniu z tekstem listu, pisanym nerwo-
wym, drobnym, czsto trudnym do odczytania, zaburzonym pismem, które koja-
rzyo mi si, i nadal tak si kojarzy, z wykresem przypominaj cym zminiatury-
zowany elektrokardiogram, co tumaczy pojawiaj ce si w tytule niniejszego 
szkicu sformuowanie „wykresy nastrojów”. Zapis rczny powoduje, e listy 
mówi wicej ni sam tekst, który zostaje dopeniony tym, co jest niewypowie-
dziane. Niespokojny charakter pisma wzbogaca wiedz o wewntrznym, skom-
plikowanym i zawiym wiecie autora. Specyficzn grafi dopeniaa skompli-
kowana skadnia i osobliwa interpunkcja. Stylistyka listów porównywalna jest 

                                                 

26

  Nie jest wykluczone, e pisanie rczne byo mniejsz tortur ni pisanie na maszynie, która 

z powodu niesprawno ci mechanizmu przesuwaj cego waek musiaa by  po czona z klamk  
od drzwi. O tej skomplikowanej konstrukcji mówi wiele osób wspominaj cych swe spotkania 
z pisarzem. Pomys usprawnienia maszyny, bez konieczno ci oddawania jej do naprawy, co 
wymagao sporo wysiku organizacyjnego, sta si niemal legendarny. Ja poznaam inny, ni 
przytaczany we wspomnieniach, wariant tej konstrukcji; do waka maszyny – po jego lewej 
stronie – umocowany by cienki stalowy drut, na kocu którego znajdowa si, zwisaj cy poza 
stoem, nie dotykaj cy podogi, obci nik (nie pamitam, co nim byo), cao dziaaa tak sa-
mo, jak w przypadku waka przywi zywanego gumk do klamki. 

27

  Listy pisane na maszynie wysya np. do A. Wajdy, dotyczyy one postpów, a wa ciwie przy-

czyn braku postpu w pracach nad przygotowaniem scenariusza filmu o A. Wróblewskim. 
O skomplikowanych losach realizacji tego projektu w: O Arwie, Andrzeju Wróblewskim, Stani-
sawie Czyczu z Andrzejem Wajd
 – rozmowa D. Niedziakowskiej i P. Mareckiego, „Dekada 
Literacka” 2008, nr 1, s. 96–101; kontynuacj tego w tku, okre lonego jako „mczarnia twór-
cza Czycza”, przynosi artyku K. Lisowskiego, Ostatnie dzieo mistrza…, s. 52–53. Listy na 
maszynie pisa np. równie do Andrzeja Baraskiego; por.: Listy Stanisawa Czycza do Andrze-
ja Baraskiego…
, s. 97. 

28

  Wyzyskane zostay uwagi o naturze pisma rcznego sformuowane przez Lejeune – wypowia-

daj cego si na temat dzienników komputerowych; por.: P. Rodak, „Nie istnieje tu nic, zanim 
nie zostanie wypowiedziane”. Rozmowa z Philippem Lejeune’em
, „Teksty Drugie” 2003, 
nr 2/3, s. 225. 

background image

92

 

Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA

 

z niezwykymi wypowiedziami ustnymi, które czsto, podobnie jak to jest 
Arwie, miay charakter wielogosowy/wielosprawowy. Osobliwo  artystycz-
nych wypowiedzi pisarza trafnie okre li Bugajski, stwierdzaj c, e autor Anda 
stworzy „gadaj cy  wiat”

29

, t uwag mona odnie take do jego listów. 

Jak s dz, czytelno pisma Czycza, podobnie jak jego dykcyjna sprawno , 

o czym przekonaam si podczas nagra wywiadów z pisarzem, wynikay z na-
stroju, samopoczucia, aktualnego stanu napicia emocjonalnego, moe te z po-
piechu, znuenia czy wrcz znudzenia. Prawdopodobnie pewien wpyw na cha-
rakter wypowiedzi miay te przyjmowane przez niego leki...  

Powracaj c do sposobu adresowania kopert, naley stwierdzi , e miay one 

„dwa oblicza”. Druga strona koperty miaa bardziej niedbay charakter, dane 
nadawcy pisane byy jeszcze czytelnie, ale ju bez zbytniej dbao ci, w sposób 
zbliony do charakteru pisma, z którym zmagaam si zawsze przy pierwszej 
próbie odszyfrowania listu, którego nieczytelny zapis zmusza mnie do wielo-
krotnej lektury. Brn c przez tekst, syszaam gos pisarza, co uatwiao mi rozsu-
pywanie kolejnych sów.  

Niemal wszystkie listy podpisane byy Czycz. Pocz tkowo mnie to zasko-

czyo, brzmiao bowiem bardzo oficjalnie, a przecie mówili my sobie wa ci-
wie od razu po imieniu i pisali my o sprawach do osobistych... Kilkakrotnie 
dopytywaam si podczas naszych spotka w Krakowie o ten sposób koczenia 
listu, w odpowiedzi otrzymywaam drwi cy i jednocze nie ciepy, bezradny pó-
u miech i milczenie. W kocu, w jednym z listów przyszo wyja nienie, podpis 
zosta opatrzony nastpuj cym komentarzem: „Czycz (to moje imi, bo krót-
sze)”

30

. Ta drobna uwaga wiele mówi o autorze listu, uzupenia obraz czowieka 

zmczonego, udrczonego, z trudem pokonuj cego opór (wasny, wewntrzny), 
zwi zany z wykonywaniem nieskomplikowanych, zwykych czynno ci. Uzmy-
sawia, e napisanie i wysanie listu musiao by powi zane z wysikiem – za-
pewne dlatego tortur t pod koniec Czycz musia sobie skraca . Taki sposób 
patrzenia na listy i interpretowania ich skania si ku koncepcji, e list jest spe-
cyficzn form dziaania i ukierunkowanej aktywno ci – wi  cymi si z sytu-
acjami trudnymi, towarzysz cymi do wiadczeniom niemal granicznym, wtedy 
sowo ma doprowadzi do pojednania rónych paszczyzn istnienia

31

. Naley 

nadto odnotowa , e „pisa , adresowa , wysya list to take próbowa dzia-
a ”

32

, a przecie dziaanie byo dla Czycza najtrudniejszym wyzwaniem.  

W listach, które zostan obecnie przedstawione, mowa jest o zym samopo-

czuciu, przeywaniu samotno ci, chci zblienia si do ludzi i jednocze nie 
niemono ci tego zblienia, o odczuwaniu ciaru kadej chwili ycia, o trudno-

                                                 

29

   L. Bugajski, dz. cyt., s. 107. 

30

   Z listu do mnie, zapis datowany 16 I 1986. 

31

  Takie ujcie listu uwzgldnia E. Rybicka, Antropologiczne i komunikacyjne aspekty dyskursu 

epistolograficznego, „Teksty Drugie” 2008, nr 4, s. 45. 

32

   Tame, s. 44. 

background image

 

List jako zapis kreacji autoportretowej… 

93

 

ciach zwi zanych z pisaniem, znajduj si w nich równie wyja nienia sytuacji, 
które zaszy podczas naszych spotka. Czycz próbuje zinterpretowa to, co – je-
go zdaniem – mogo by dla mnie niezrozumiae lub zaskakuj ce

33

. Kiedy 

uwzgldni si wszystkie okoliczno ci osobowo ciowe, mona stwierdzi , e na-
pisanie i wysanie listu musiao by , szczególnie w niektórych okresach ycia, 
wielkim wysikiem, tym bardziej, e listy, o których bdzie obecnie mowa, ko-
mentuj nasze spotkania, uzupeniaj je, d  do zniwelowania dystansu, który 
czasem powstawa podczas naszych rozmów, wyja niaj powody nagych wyj  
pisarza, lub odczuwan przez niego konieczno niezwocznego pooenia si na 
tapczanie i milczenia. Nawi zywanie do tych wydarze zapewne zmuszao auto-
ra do przypominania sobie zaj , które nie byy dla niego atwe i mogy by  
wrcz krpuj ce. Ponadto Czycz stara si zagodzi wypowiedzi epistolarn  
dyskomfort wynikaj cy z niemono ci nawi zania midzy nami porozumienia, 
co zdarzao si w czasie niektórych spotka

34

. Bohaterowie jego prozy te czsto 

nie potrafili si porozumie , chocia bardzo tego pragnli, wtedy „zagadywali 
lk”

35

. Ten stan by przez pisarza bardzo dobrze rozpoznanym terenem, by bo-

wiem do wiadczeniem osobistym.  

Listy s wypowiedzi nawi zuj c bezpo redni kontakt z adresatem, staj -

cym si biernym wspóautorem, zaistnienie tego zjawiska wynika z pamitania 
pisz cego o odbiorcy, co jest oczywistym obci eniem, zobowi zaniem naoo-
nym na autora. Twórca, a ju szczególnie taki, który jest wiadomy swojej in-
dywidualno ci, tak przecie w tym przypadku byo, zmuszony jest wic do nagi-
nania listu, modyfikowania jego zawarto ci

36

, „ustawiania jej” pod adresatk, co 

z pewno ci  mogo by  dodatkowym ciarem dla pisz cego. Listy Czycza, b-
d ce replik  dialogu

37

 i jego kontynuacj , s skierowane do osoby, której reakcje 

autor wypowiedzi stara si przewidzie i w pewnym sensie je zneutralizowa , 
zagodzi , st d pojawiaj si w nich stwierdzenia typu – wiem, co sobie o mnie 
pomy lisz. Bior c pod uwag powszechne zaoenie, e list realizuje reguy ko-
munikacyjne danej przestrzeni i danego czasu

38

, odnotowa naley, e kore-

spondencja Czycza spenia, w pewnym zakresie, ten warunek, zawiera zwykle 

                                                 

33

   W tym zakresie listy mona okre li jako pódialogi, cechy tej formy omawia S. Skwarczyska, 

dz. cyt., s. 39. Widoczne w listach Czycza nawi zania do spraw i w tków poruszanych podczas 
naszych rozmów u wiadamiaj , e pisarz traktowa je jako kontynuacj dialogu. 

34

  Czasami miaam wraenie, e do wiadczamy stanów przeywanych przez bohaterów jego pro-

zy. 

35

   K. Siwczyk, dz. cyt., s. 36. 

36

   Na takie cechy listu wskazywaa S. Skwarczyska, dz. cyt., s. 51. 

37

  Tak cech listów uwzgldnia I. Adamczewska, List, [w:] Sownik rodzajów i gatunków lite-

rackich, red. G. Gazda i S. Tynecka-Makowska, Kraków 2006, s. 385. 

38

  W ten sposób okre la list Kazimierz Cysewski, stwierdzaj cy, e moe te on jednocze nie by  

manifestacj regu indywidualnych; por.: K. Cysewski, Teoretyczne i metodologiczne problemy 
bada nad epistolografi
, „Pamitnik Literacki” 1997, nr 1, s. 96. 

background image

94

 

Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA

 

stosowane formuki pocz tkowe i kocowe, ale ju pozostaa cz jest najwy-
raniej swobodn manifestacj cech autora. 

Z korespondencji Czycza do mnie, która rozpocza si we wrze niu 1982 

roku i trwaa do 1994 roku, z przerwami spowodowanymi gównie niedyspozy-
cjami zdrowotnymi pisarza, a take moim yciowymi sprawami, wybraam czte-
ry listy

39

, dopeniaj ce wizerunek „mistrza cierpienia” i jednocze nie pomijaj ce 

w tki, moim zdaniem, nadmiernie osobiste, chocia i te, obecnie udostpniane, 
maj oczywi cie te taki charakter

40

, jednak ich prywatno mie ci si w przyj-

tych przeze mnie granicach mówienia pisarza gównie o sobie. 

Pierwszy list wywoany by moimi nieudanymi dziaaniami, które miay do-

prowadzi do spotkania z pisarzem. Moja pierwsza wizyta, pod koniec sierpnia 
1982 roku, w mieszkaniu przy ulicy Krupniczej 22, nie bya zapowiedziana. Po-
niewa weszam „frontowymi” schodami wewntrznymi, spotkaam si z on  
pisarza, która otworzya mi drzwi, powiedziaa, e Czycza nie ma w domu, do-
radzia, bym przysza póniej i wchodzia do niego krtymi, metalowymi schod-
kami od podwórza, które znajduj si na zewn trz budynku. Pani ta wysuchaa, 
jaki jest cel mojej wizyty i wzia kartk, na której podaam mój adres. 

Tylko pierwszy list – datowany na 27 wrze nia 1982 roku ma charakter ofi-

cjalny, przejawiaj cy si w pocz tkowym zwrocie – Pani. Ale ju jego zawar-
to jest zaskakuj ca, zwaywszy, e adresowany by do kogo nieznajomego. Z 
jego tre ci wynika, e Czycz chtnie chcia si spotka ze mn , osob zbieraj c  
materiay o Andrzeju Bursie. Wtedy jeszcze nie wiedziaam, jak trudno jest mu 
spotyka si z ludmi, wic t otwarto potraktowaam jako niemal co nor-
malnego, jako miy gest legendy pokolenia.  

Ju pierwsze zdanie listu bardzo mnie zdumiao, bowiem Czycz od razu od-

soni w nim sekrety swojego ycia rodzinnego i wprowadzi mnie w rodek 
domowej zawieruchy. Brak zahamowa w tym wzgldzie spowodowa, e za-
czam ba  si spotkania z czowiekiem, który wyda mi si porywczy, pobudli-
wy, draliwy, nerwowy i niesprawiedliwy… Oto tre tego listu: 

Szanowna Pani, 

moja bya ona, z któr mam nieszcz cie mieszka dalej jeszcze razem, cho mam i od-
dzielne wej cie do mojego pokoju (od strony podwórka po takich elaznych schodkach), 
prawdopodobnie nie przyja Pani zbyt serdecznie i pewnie dlatego Pani ju nie przy-

                                                 

39

  Listy te nie byy dot d, poza jednym, udostpniane. Jeden z nich zosta cz ciowo przywoany 

w pracy: G. Pietruszewska-Kobiela, Od buntu do gry. Twórczo Andrzeja Bursy, Czstochowa 
1985. Mowa jest w nim o epatowaniu, przez Burs i Czycza, najbliszego otoczenia swoim 
cierpieniem, co po czone byo z bazenad . 

40

  Badanie ycia prywatnego musi opiera si na dokumentach z nim zwi zanych, niemal kady 

list jest dokumentem osobistym; por.: M. Szpakowska, Chcie i mie. Samowiedza obyczajowa 
w Polsce czasu przemian
, Warszawa 2003, s. 119. 

background image

 

List jako zapis kreacji autoportretowej… 

95

 

sza

41

, powiedziaa e Pani ma przyj o 17, byem do godziny 18,30 i te w nastpne 

dni, szkoda e Pani jeszcze nie zagl dna bd c ju w Krakowie, mog z Pani poroz-
mawia o Bursie, przyjecha Pani moe w dowolny dzie, cho najlepiej poniedziaek, 
roda, pi tek, to dni w których ta pani chodzi do pracy i nie bdzie moga powiedzie  e 
mnie nie ma czy co w tym rodzaju, jak podejrzewam, zrobia to tym razem

42

, a godziny 

10–12 i 16–18, to s  te najpewniejsze, w których jestem w domu, lub, gdy Pani woli, 
moemy si umówi na okre lony dzie i godzin, moe wic Pani napisa do mnie po-
daj c ten termin i obojtne ju jaki dzie i godzina, ju nie bd wtedy Pani odpisywa, 
za dugo by si to wszystko wloko, a tylko czeka w tym dniu i godzinie

43

 

Stanisaw Czycz 

Przytoczony list kre li wizerunek czowieka draliwego, jednocze nie ekshi-

bicjonistycznie otwartego, opowiadaj cego o rodzinnej prywatno ci, chtnego 
do spotkania si z nieznajom . Ujawnia on bogaty splot cech charakteru skada-
j cych si na wizerunek skomplikowanej osobowo ci. W wypowiedzi widoczna 
jest potrzeba doprecyzowania terminu przyjazdu, która koczy si zaskakuj co 
nag rezygnacj , jakby poddaniem si, i przekazaniem informacji – bd wtedy, 
kiedy bd mia by . To ustalanie terminów moich przyjazdów do Krakowa 
i spotka w mieszkaniu Czycza lub w hotelach, w których si zatrzymywaam, 
przewija si niemal przez ca korespondencj. Czycz by zawsze, kiedy miaam 
przyjecha , czeka w swoim pokoju lub przychodzi do mnie – byo tak nawet 
wtedy, kiedy czu si bardzo le i po chwili spotkania niemal ucieka, mówi c, 
e ju musi koniecznie wyj – po czym dosownie wybiega – lub, gdy byli my 
w jego pokoju, mówi, e si musi pooy , i kad si w ubraniu na tapczanie, 
proponuj c, bym zostaa. Nic wtedy nie mówili my, lea nieruchomo z za-
mknitymi oczami, ja siedziaam na krze le i czytaam ksi ki, które przynosi-
am ze sob , lub co pisaam. Stany takie trway sporo czasu, nawet par godzin. 
Gdy wstawa, by wyczerpany, mówi zwykle – „i tak to jest” – egnali my si, 
zostawa sam z sob . 

Kolejny list z 16 stycznia 1986 roku zawiera komentarz do tego rodzaju wy-

darze, przewijaj si te w nim mudne próby ustalenia terminów moich przy-
jazdów do Krakowa: 

 

                                                 

41

  W rzeczywisto ci nic takiego si nie zdarzyo, przekazaa ona przecie Czyczowi moj kartk 

z adresem i powiedziaa mu, w jakim celu przyszam. 

42

  Równie i to podejrzenie byo niesuszne, Czycza rzeczywi cie nie byo w tym czasie w domu, 

wychodz c z Krupniczej, zobaczyam go na ul. Szujskiego, jak szed szybko – jak zwykle – 
w stron domu, jednak nie podeszam do niego, bowiem nie chciaam zaczepia nieznajomego 
mczyzny na ulicy, nie wróciam te na Krupnicz , bo miaam ju inne plany. Moj kolejn  
wizyt w domu pisarza poprzedzi zapowiadaj cy mnie list, który napisa i wysa z Bytomia 
prof. dr hab. Wadysaw Studencki. 

43

  Ta deklaracja gotowo ci do spotkania bya dla mnie zaskakuj ca, rezygnacja z ewentualnych 

wasnych planów na rzecz spotkania i porozmawiania z nieznajom osob to heroiczny gest 
czowieka, któremu przecie nie byo atwo kontaktowa si ze wiatem. 

background image

96

 

Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA

 

Grayna, 

(a patrz, ja Ci nie pisz: Kochana, cho przecie tak pomy laem czytaj c Twój pierwszy 
list

44

, i chciaem Ci mocno przytuli  u cisn a zreszt  co bd o tym…) 

nie powinna mi pisa – my l gównie o tym co w pierwszym li cie

45

 (otrzymaem 

dwa razem) – a normalnie przyjecha , bez adnego uprzedniego zawiadomienia, cho  
moe nie moga (bo pamitam co pisaa ostatnio w tym wysanym przed witami) 
a chyba chciaa – no moe chciaa by ze mn gdy to pisaa , i przyjedaj zawsze gdy 
jeszcze tak bdzie

46

, nie musisz mnie wcze niej zawiadamia , jest tylko jedna przeszko-

da, ale któr  Ty znasz, bo np. pamitasz jak ni st d ni zow d wyszedem od Ciebie kie-
dy , a i Ty ode mnie tak do nagle, ostatnio w tym drugim dniu

47

, bo moe zobaczya  

e to dzie czy ta jaka chwila kiedy ja nagle nie mog z nikim by , te moje nerwicowe 
czy jakie wariactwa, lecz moe nie trafisz akurat na to, a gdyby nawet to ja Ci to zwy-
czajnie powiem i poczekasz lub si umówimy na póniej czy na dzie nastpny 

czyli krótko mówi c (ju po tych wyja nieniach a zreszt chyba ju Ci o tym mówi-

em szerzej ostatnio) przyjeda moesz kiedy tylko chcesz przyjecha i obojtne w ja-
kim dniu czy porze, nawet w nocy (obudzi mnie ten dzwonek u drzwi gdy bd spa, 
i brama domu nie jest na noc zamykana), mnie zwykle w domu nie ma tylko w godzinach 
mniej wicej 12–15 i wieczorem 20–22, chyba e czasem gdzie do kogo id, rzadko, 
wracam wtedy póniej 

no, to tak na taki wypadek, a normalnie to oczywi cie lepiej gdybym wcze niej wiedzia 
duo w zwi zku z tym co w drugim li cie chciabym Ci mówi , troch to za duo na 

pisanie i bd mówi normalnie gdy si zobaczymy, a tak w ogóle: wane e sobie zda-
jesz spraw (nagle? czy moe ju wcze niej zauwaya , bo ostatnia nasza rozmowa bya 
ju troch inna) e Twoje zdania – mówienie do mnie (czy jak bywao – i pisanie) – 
gadkie, zimne, beztre ciowe

48

, e chciaa znowu powiedzie co zupenie innego (ni 

Ci si mówio) no i sam ten list jest wa nie ten inny, obydwa te listy, 

                                                 

44

  Na skutek zej pracy poczty Czycz dosta moje dwa listy razem, chocia jeden z nich wysany 

by o wiele wcze niej. Dlatego mowa jest o pierwszym li cie. Po moich zawartych w nim zapy-
taniach o chwile, w których najlepiej jest przyj  na Krupnicz , nie dostaam odpowiedzi. S -
dziam, e d yam do osi gnicia „niegrzecznej precyzyjno ci”, wysaam wic list nastpny, 
ju mniej pytaj cy. Czycz nawi zuje do nich obu. 

45

  Pamitam, e podjam w nim prób ustalenia, kiedy najlepiej jest go odwiedza , bardzo mao 

wiedziaam wtedy o depresji i nie zdawaam sobie w peni sprawy z tego, e ustalenia takie nie 
mog by pewne. Pisaam te o tym, by si mnie nie wstydzi i e jego zachowa nie traktuj 
jako przejawu niechci do mnie. 

46

  By to trudny okres w moim yciu, o czym rozmawiali my te podczas naszych spotka, a jak 

ju wspominaam, Czycz gotowy by sucha o moich nieszcz ciach, w li cie potwierdza ow  
gotowo . 

47

  Kiedy i ja nie wytrzymaam tego, e bdzie lea jak nieywy, i gdy mi powiedzia, e musi 

si pooy , poegnaam si i wyszam. Zaraz potem tego aowaam, bo pomy laam, e moe 
to moje siedzenie przy nim/obok niego jako mu pomaga. Dzi s dz, e moja obecno w tych 
chwilach nie miaa wikszego znaczenia i bya poza wiadomo ci pisarza. 

48

  Jest to aluzja do mojego stylu pisania, do cyzelowania stylistyki, unikania powtórze my li, 

tych samych zwrotów, wyrazów, wielokrotnie o tym mówili my. Na pocz tku naszej znajomo-
ci powsta may konflikt, jako pocz tkuj ca dziennikarka „ycia Warszawy”, musztrowana 
przez adiustatorów, pozwoliam sobie na naruszenie stylistyki wypowiedzi Czycza. Niektóre 
znieksztaciam nie wiadomie, z powodu niewyranej dykcji i sabego jako ciowo nagrania, te 
przekamania dotyczyy m.in. brzmienia nazwisk, do tego dosza literówka, która spowodowa-

background image

 

List jako zapis kreacji autoportretowej… 

97

 

po co by my – Ty a te ja – mieli mówi  do siebie nie to co chcemy i co my limy

49

 

no kocz by czyta  jeszcze Twoje listy

50

 i chciabym jeszcze mówi ale to by trwao 

bo u mnie trudno z pisaniem, a chc Ci jeszcze wysa  ten list, 

przywie mi jakie swoje zdjcie gdy przyjedziesz, Co? wiem? i czy Ci to nie prze-

straszy?, chciabym Ci widzie  te gdy Ciebie nie ma, no chyba e Ci si to wyda gu-
pie, to nie, my laem ju o tym dawniej wcze niej zapomniaem Ci powiedzie  

a co do telefonu mojej s siadki, nazywa si ona chyba Adamska (chyba nosi nazwisko 

ojca Adamska a imi Ludka (Ludmia), to prawda e czsto jej nie ma w domu, czasem 
jednak jest, i moesz próbowa  zatelefonowa gdyby  chciaa mnie powiadomi szybko, 
w jakie popoudnia i wieczory ona jednak jest, mam z ni s siedzkie stosunki dobre  
i z pewno ci by mi powtórzya 

ciskam Ci mocno, Grayna, 

do zobaczenia 

Czycz 

List, z 9 lutego 1986 roku, jest zapisem osobistego dramatu, informuje o po-

garszaj cym si samopoczuciu, o nasilaj cych si trudno ciach w utrzymywaniu 
kontaktów z ludmi, jest w nim te widoczne zainteresowanie moim zdrowiem 
i jednocze nie ironiczne odnoszenie si do moich zych nastrojów spowodowa-
nych zdrowotnymi kopotami. To typowe po czenie emocjonalnych kontrastów, 
do czego przyzwyczaiy mnie rozmowy z pisarzem: 

Grayna, 

ciesz si z Twojego ju lepszego samopoczucia, a czy w jakim  stopniu przyczyni 

si do tego i mój list? pisaem nic nie zmy laj c i chyba znowu tak pisaem i mówiem do 

                                                 

a, e A. Wróblewski – tak wana dla Czycza posta – zmieni si w A. Róblewskiego (a to ju 
spowodowao, e „wywiad by francowaty”). Podaam „nieco poprawiony” zapis do autoryzo-
wania. Zostaam za te moje ulepszenia ustnie obsztorcowana krótko, ostro i bole nie. Wybuch 
zo ci Czycza nie trwa dugo i wszystko w jednym momencie wrócio do normy. Ale moje sty-
listyczne zmagania, ju na innym polu, byy nadal tematem naszych rozmów. Sowo „franco-
wate”, które do  czsto padao w rozmowach, nigdy nie pojawio si w listach do mnie. Byo 
ono z ca pewno ci jednym z najbardziej uniwersalnych sów, za pomoc którego Czycz wy-
raa rónorodne tre ci i najsubtelniejsze emocje oraz nazywa róne zjawiska, a take charak-
teryzowa nim osoby, o których rozmawiali my. Sowo to miao czasem charakter brutalizmu 
i wulgaryzmu, a czasem – co wynikao z kontekstu – byo po czone z ironi  i liryzmem. 

49

  Ta uwaga odnosi si do rozmów o niedoskonao ci przekazu, uomno ci sowa i niemono ci 

porozumienia, które powstaj wbrew intencji, a nie s wynikiem chci stworzenia zmanipulo-
wanej wypowiedzi. St d w jednej z rozmów pojawi si niepokoj cy wniosek, e nigdy nie 
mówimy sobie tego, o czym my limy. 

50

  Nigdy nie rozmawiali my o tym, co si z nimi dzieje, nawet nie przypuszczaam, e mog by  

czytane wicej ni jeden raz. Nie s dz, by byy przechowywane. Czasami na somianej macie, 
znajduj cej si nad stoem, natykaam si na wycite i przypite szpilk zdanie pochodz ce 
z mojego listu. Gdy pytaam, dlaczego ono si tam znalazo – Czycz w odpowiedzi u miecha 
si i mówi: „bo to takie adne zdanie…”. Najduej na tej macie widniao zdanie (dlatego wa-
nie je pamitam): „Chc i tam, gdzie na wosy bdzie si kada jarzbina, albo gdzie moga 
by si ka ”. 

background image

98

 

Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA

 

Ciebie, tyle tylko e znowu co  mniej wane, by on te odpowiedzi na Twój list – po-
dobnie te inne 

u miechn em si (u miechaem si te z rado ci e nie tylko ja tak… i równie do  

chyba cynicznie co? zo liwie… i adnie sobie teraz o mnie pomy lisz…) czytaj c co mi 
piszesz o Twoim obecnie zniechceniu, bo któ to lepiej zna ni ja, i u Ciebie to tylko ja-
ki okres a u mnie to ju trwa i trwa i chyba bdzie, i wszystko cakiem tak samo i a do 
szcz liwego koca jest dzie (czasem szeregi) w którym nie potrafi nic robi (nawet 
napisa listu st d nie odpisuj Ci od razu, czsto) a przecie tak si niewol, nigdzie do 
nikogo nie chodz, z nikim nie widuj, e mam wa nie robi  tak wic do tej pustki do-
chodz mi jeszcze okresy [zapis cakowicie nieczytelny] i we mnie czy moe nie tak 
i wyranie widzenie bezsensu wszystkiego i to jest oguszaj ce obezwadniaj ce

51

 e 

z nikim si nie widuj i nie chodz do nikogo (a przecie mam tu w Krakowie jak ilo  
znajomych) to i sprawa moich nerwów nie wytrzymuj z nikim dugo (czasem godzina to 
ju jest to dugo) i te gdy czasem – rzadko – kto do mnie zagl dnie my l wic zwykle 
by szybko poszed, mam wic dobry ci g tych moich tajemnic, zreszt t ju znasz tro-
ch, nie raz poznaa , no e nagle wyszedem wtedy, co ju wyja niaem w tamtym li-
cie, nagle chc musz by sam a zaraz potem auj i sam jestem tak bardzo 

pod koniec listu piszesz o czym  o czym i ja my l, i my laem nieraz, lecz o tym mo-

e byoby lepiej mówi i moe bdziemy mówi gdy przyjedziesz, a mówi „moe” bo 
si nie da o tym tak na zawoanie w chwili obojtnie jakiej, no wic i pewnie mona by 
ale w jakiej z chwil tych szczególnych, inne ni zwyczajne 

ciskam Ci Grayno, 

Czycz 

Na dole listu dopisek w nawiasie: 

(ten mój list krótki i do nijaki ale to sprawa te mojego znowu osabienia od kilku dni) 

Depresja powodowaa przerwy w naszej korespondencji, które trway cza-

sem okoo pó roku, w tych przerwach korespondencja rozwijaa si jednostron-
nie, tzn. ja pisaam listy, lub wysyaam kartki pocztowe, w nadziei, e s one 
czytane, i cierpliwie czekaam na jak  odpowied. List z 5 maja 1992 roku jest 
tak odpowiedzi , która przysza po trwaj cym okoo pi  miesicy moim epi-
stolarnym monologu: 

Droga Grayno, 

dzikuj za kartk i yczenia, te za tamt na wita Boego Narodzenia, na któr nie 

odpisaem, przepraszam, ale tak ze mn  jest, ta depresja i leczenie nadal, piszesz e wio-
sna to pora wielkich przeomów, a u mnie jest jak byo czyli le, a nawet gorzej bo wio-
sna, te zielenie i jasno ci przygnbiaj mnie bardziej, a jeszcze zepsua mi si lodówka, 

                                                 

51

  Okresy nasilaj cej si depresji byy dla niego wielk mczarni , tak o swoich cierpieniach 

Czycz mówi K. Lisowskiemu: „[…] depresja choroba straszna […] trzeba znale w samym 
sobie oprawc czy tresera który by to wystraszone znihilizowane depresj  bydl zmusi do ro-
boty, czynno ci jakiejkolwiek […] najlepiej eby kto wszed i mnie zastrzeli czy zatuk 
motkiem lub siekier jak  wini, straszny ten nagle ogoocony pusty czas i straszne minuty 
chwile godziny czekania nadej cia nocy by móc wzi rodek nasenny”, Rozmowa pierwsza
[w:] Stanisaw Czycz – mistrz cierpienia, s. 21. 

background image

 

List jako zapis kreacji autoportretowej… 

99

 

nie ma pienidzy na now , staram si o jak  poyczk w SPP, no wic takie u mnie 
przeomy 

piszesz, e siedzisz zapl tana w mio ci czy zagrzebana – te wiersze rónych bab na 

ten temat i Twoje o nich pisanie i e si przekonaa do J.H., a ja si do niej nie przeko-
nam, tak samo do jej ma, moe zasueni jako tumacze z francuskiego i tyle

52

 

kocz bo trudno mi pisa w ogóle robi  cokolwiek w tej depresji, z której tym razem 

uda si mi (czy im – lekarzom) podwign , nie wiem, 

tak si tylko odzywam do Ciebie bo a gupio e Ty do mnie piszesz a ja nic, napisz 

jeszcze gdy mi si troch poprawi, oby 

Serdecznie Ci ciskam i ycz wszystkiego dobrego 

Staszek 

Czycz jest pisarzem, którego przypomniao w ostatnich latach wydanie Ar-

wa, dzisiaj, kiedy czytelnicy s ju przyzwyczajeni do odbioru utworów hiper-
tekstowych, jego artystyczne zabiegi i konstrukcyjne osobliwo ci s znacznie 
bardziej czytelne i zrozumiae. Czas literackich eksperymentów sieciowych 
przybliy to, co autor Anda zapisywa na „naprawionej” przez siebie maszynie, 
dzisiejsze formy literatury „niepapierowej” u wiadamiaj antycypacyjny walor 
znacznej cz ci jego dorobku, który, podobnie jak listy, mia charakter tekstuali-
zacji wntrza autora buduj cego róne pitra znacze

53

. Wielogosowo tekstu 

powodowaa, e Czycz okre la je jako „moje”

54

, byy one realizacj idei party-

tury, daj cej moliwo  wielu sposobów odczyta tekstu, dla którego obecnie 
naturalnym  rodowiskiem jest obszar hipertekstowy. Ten specyficzny rodzaj 
tekstu by w jakiej cz ci wynikiem niezwykej osobowo ci autora, przeywa-
nych przez niego dozna i stanów, co w pewnej cz ci odsaniaj napisane przez 
niego listy. 

Summary 

The letter as a record of self-portrait creation –  

The charts of Stanisaw Czycz’s moods 

The handwritten letters of the legendary poet belonging to the generation of the ’56, addressed 

to the article’s author, are regarded as a sign of autocreation, an intimistic record, and as a com-
plement to the talks carried on previously. 

 

                                                 

52

   Mowa o Julii Hartwig, o której pisaam wtedy artyku, i o Arturze Midzyrzeckim. 

53

  O wielopitrowo ci znacze pisaa J. Urban, Taniec  (ku)  mierci. O „Pawanie” Stanisawa 

Czycza, [w:] Kulturowe terytoria literatury, red. S. Sobieraj, Siedlce 2006, s. 106–121. 

54

  „Moje” byy teksty eksperymentatorskie, „niemoje” byy teksty pisane na zamówienie, np. dla 

„Przekroju”; por.: P. Marecki, Tekstowa partytura. O uwerturze do „Arwa” Stanisawa Czycza
[w:] Tekst-tura. Wokó nowych form tekstu literackiego i tekstu jako dziea sztuki, red. M. Da-
widek-Gryglicka, Kraków 2005, s. 151. 

background image

100

 

Grayna PIETRUSZEWSKA-KOBIELA

 

Czycz’s letters are perceived as a source of biographic knowledge complementing the image 

of the “master of anguish”, a sensitive man feeling his tragic loneliness and struggling in vain form 
many years with an overwhelming depression. They are considered as an autocreative story con-
veying the existential experiences of an individual informing the reader about seeing himself in in-
teractions with the others. 

In the discussion, the methodological bases, as framed by S. Skwarczyska, R. Nycz, E. Ry-

bicka, I. Adamczewska and M. Szpakowska, are used. 

 

background image

P R A C E   NA U K O W E  A k a d e mi i  i m.   J a n a   D u g o s z a   w  C z  s t o ch o wi e  

Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury 

2011, z. XII

 

Leszek B DKOWSKI 

Plan dla Terei. Antyutopijna (dystopijna)  

wizja spoecze stwa w powieci science fiction  

Wybracy bogów Rafaa A. Ziemkiewicza  

Narastaj ce w drugiej poowie ubiegego wieku zainteresowanie polskich pi-

sarzy science fiction problematyk spoeczn  sprawio, e w latach osiemdzie-
si tych rodzima fantastyka naukowa zostaa zdominowana przez proz o socjo-
logicznym charakterze. Przedstawiaa ona niemal wy cznie negatywne obrazy 
spoeczestw, st d uznanie, jakie zdobya sobie w ród czytelników, wi zao si 
z upowszechnieniem (popularno ci ) szeroko pojmowanej literackiej utopii ne-
gatywnej

1

, zwaszcza za  szczególnej jej postaci, nazywanej „dystopi ” i niekie-

dy uznawanej za odrbn od antyutopii konwencj gatunkow

2

Utwory okre lane mianem dystopii  czy z „tradycyjnymi” antyutopiami 

przede wszystkim obecno w ich wiecie przedstawionym wizji le funkcjonu-
j cego spoeczestwa. Podstawowa rónica midzy nimi wynika natomiast 
z podjcia przez antyutopie (Miasto wiatoci Eugeniusza Smolarskiego, Ostat-
ni statek z planety Ziemia
 Johna Boyda) wyranej polemiki z koncepcjami uto-
pijnymi, nieobecnej w dystopiach (Rok 1984 Georga Orwella, My Jewgienija 
Zamiatina)

3

, te bowiem wyprowadzaj  swe wizje nie z utopijnych pogl dów in-

nych, lecz z obserwacji realnego wiata. Antyutopia zatem jest przede wszyst-
kim krytyk my lenia utopijnego, podczas gdy dystopia wyrasta z krytycznej 
postawy wobec rzeczywisto ci, której jednak przeciwstawia nie utopi, lecz ka-
kotopi

4

. W praktyce, rónica midzy antyutopi i dystopi czsto ulega zatarciu 

                                                 

1

   Por. J. Szacki, Spotkania z utopi, Warszawa 1980, s. 166–183. 

2

   Por. J. Inglot, Dystopia: ucieczka od wolnoci?!, „Fantastyka” 1990, nr 1, s. 56–57; A. Smusz-

kiewicz, W krgu wspóczesnej utopii, „Fantastyka” 1985, nr 6, s. 58–60. 

3

   Por. J. Inglot, dz. cyt., s, 56. 

4

   Zob. J. Miklaszewska, Antyutopia w literaturze Modej Polski, Wrocaw 1988, s. 15–16. 

background image

102

 

Leszek B DKOWSKI

 

i przeprowadzenie midzy nimi wyranej granicy nie jest moliwe

5

. Równie 

publikowane po 1979 roku powie ci social fiction Janusza A. Zajdla (Limes in-
ferior
,  Paradyzja,  Wyjcie z cienia,  Caa prawda o planecie Ksi), Macieja Pa-
rowskiego (Twarz ku ziemi), Edmunda Wnuk-Lipiskiego (Wir pamici,  Roz-
pad poowiczny
,  Mord zaoycielski), Marka Oramusa (Senni zwycizcy) czy 
Wiktora wikiewicza (Druga jesie) w wikszo ci mog by opisywane zarów-
no jako antyutopie, jak i dystopie. Niew tpliwie utwory te posiadaj natomiast 
liczne cechy wspólne, odsyaj ce przede wszystkim do pojcia dystopii, z któ-
rych za najistotniejsz  mona uzna prezentowanie obrazów spoeczestw znie-
wolonych oraz sytuacji czowieka w systemie autorytarnym. Równie charaktery-
styczne dla wymienionych utworów (ich dystopijnego charakteru) jest  czenie 
tre ci prowokuj cych do uniwersalizacji oferowanych w nich wizji z odniesie-
niami pozaliterackimi, skaniaj cymi czytelników ówczesnej fantastyki socjolo-
gicznej do uznawania kreowanych w niej wiatów za mask, ci le okre lonej, 
czasowo i przestrzennie, rzeczywisto ci. Tym samym powie ci nale ce do wy-
rónionego tu nurtu science fiction stanowi take typ literatury, która, ukrywa-
j c „prawd” pod szat „uroczej fikcji”

6

, jest oparta na istnieniu szczególnego 

porozumienia autorów z czytelnikami. 

Przemiany spoeczno-polityczne zaistniae w 1989 roku zdaway si po-

twierdza suszno wcze niej ju wyraanych opinii o wyczerpaniu si moli-
wo ci tkwi cych w realizowanej w ten sposób konwencji antyutopii (dystopii)

7

Ostateczne z ni rozstanie zapowiada Parowski w recenzji powie ci Oramusa 
Dzie drogi do Meorii (1990): 

I tak z momentem ukazania si swojej trzeciej powie ci Oramus zajmuje definitywnie 
miejsce opuszczone przez Zajdla. Nie idzie tylko o kwestie autorskiego prestiu. Oramus 
zamyka er PRL-owskiej powie ci socjologicznej. Polskie niedole, PRL-owska niewola 
– co Zajdel bada modelowo, skrupulatnie, jak fizyk – temu Oramus wymierza sprawie-
dliwo piórem penym ekspresji, buduj c wiaty na pograniczu narkotycznego koszma-
ru, maluj c bohaterów – szaleców bd cych tytanami ducha. Taki by garbus Deogra-
cias z „Sennych zwycizców”, czy awanturnik Adam Nyad z „Arsenau”. [...] I w ten oto 
sposób ta schykowa powie , sumuj ca do wiadczenia minionego okresu, otwiera si na 
problemy epoki nastpnej

8

Kolejne lata dowiody, e model politycznej social fiction uksztatowany 

w latach 1979–1989 uleg wyczerpaniu w tym zakresie, w jakim reprezentatyw-
ne dla niego powie ci odnosiy si (czy raczej byy odnoszone przez czytelni-

                                                 

5

   Por. S. Lem, Fantastyka i futurologia, t. 2, Kraków 1973, s. 427; M. Le , Stanisaw Lem wobec 

utopii, Biaystok 1998, s. 22–23. 

6

   Zob. J. Abramowska, Alegoreza i alegoria w dawnej kulturze literackiej, [w:] Problemy odbio-

ru i odbiorcy, red. T. Bujnicki i J. Sawiski, Wrocaw 1977, s. 131. 

7

   Zob. R. Klementowski, Modelowe boksowanie ze wiatem.  Polska literatura fantastyczna na 

przeomie lat 70. i 80., Toru 2003, s. 249–250; por. D. Wojtczak, Siódmy krg pieka. Anty-
utopia w literaturze i filmie
, Pozna 1994, s. 200. 

8

   http://joanna.fandom.art.pl/oramus/meoria.htm

 

[stan z: 21.08.2010].  

background image

 

Plan dla Terei… 

103

 

ków) do realiów ustroju komunistycznego. Problematyka spoecznego zniewo-
lenia oraz d enie do przekazywania sensów globalnych, przy jednoczesnym 
uwzgldnieniu perspektywy lokalnej (odniesienia do realiów Polski), nieocze-
kiwanie natomiast znalazy swoj kontynuacj w twórczo ci pisarzy science fic-
tion gównie modszego pokolenia, którzy uznali antyutopi za konwencj od-
powiedni dla podjcia dyskusji nad wspóczesnymi zjawiskami spoeczno-
politycznymi. Obok Dnia drogi do Meorii ukazay si po 1990 roku – zasuguj -
ce na uwag

9

 i niejednokrotnie nagradzane – antyutopijne utwory: Oramusa 

(Kankan na wulkanie), Rafaa A. Ziemkiewicza (Wybracy bogów, Pieprzony 
los kataryniarza
), Jacka Dukaja (Crux), Jacka Piekary (Przenajwitsza Rzecz-
pospolita
) czy Jacka Grzdowicza (Weekend w Spestreku), nosz ce wszelkie 
znamiona politycznych dystopii ze wzgldu na ich wyrany zwi zek z rzeczywi-
sto ci oraz cechuj c je rezygnacj z budowania odniesie do koncepcji utopij-
nych (w znaczeniu: idealnych) spoeczestw. 

W ród wymienionych utworów Wybracy bogów wyróniaj si jako po-

wie wyranie kontynuuj ca tradycj socjologicznej fantastyki naukowej wcze-
niejszych lat. Z perspektywy czasu okazao si równie, e to wa nie utwór 
Ziemkiewicza, wydany po opublikowaniu Dnia drogi do  Meorii, „ostatecznie 
zamyka zajdlowski rozdzia w polskiej science fiction”

10

. Na uwag zasuguje 

przy tym istnienie szczególnego zwi zku  cz cego Wybraców bogów z Zaj-
dlowskimi wizjami spoeczestw, niesprzecznego z otwarciem si utworu autora 
Pieprzonego losu kataryniarza na problemy podejmowane w polskich dysto-
piach pocz tku XXI wieku. 

Z fabuy powie ci Ziemkiewicza wyania si historia kolonistów przybyych 

na planet Terea, pooon w odlegej od Ziemi cz ci kosmosu. Osiedlaj c si 
w nowym  wiecie, stworzyli oni, bliej nieprzedstawiony w utworze, system 
spoeczny prawdopodobnie niedemokratyczny i funkcjonuj cy zgodnie z wy-
tycznymi ziemskiego zarz du kolonii: 

Przywieziono ich zamroonych na planet, gdzie wszystko ju byo urz dzone, wybudo-
wane i wyregulowane. Przywoono ich partiami po kilkana cie tysicy, dziki czemu a-
twiej oswajali si z sytuacj ubezwasnowolnienia. Przywykli, e tych, którzy nimi wa-
daj , przywozi si z Ziemi w osobnych statkach, e koloni ci nie mog mie adnego na 
nich wpywu, gdy wyznacza ich zarz d kolonii odlegy o cae parseki

11

Z czasem koloni ci, inspirowani przez grup ludzi wzywaj cych do walki 

o wyzwolenie si spod narzuconych rz dów i uniezalenienie Terei od Ziemi, 
jakoby wykorzystuj cej koloni, zerwali wszelkie kontakty z ojczyst planet  
oraz innymi planetami zrzeszonymi w Federacji Ziemskiej. Niestety, wzniose 

                                                 

9

   Por. krytyczne o nich uwagi: P. Czapliski, Wtpliwe rozstanie z utopi, [w:]  wiat podrobio-

ny. Krytyka i literatura wobec nowej rzeczywistoci, Kraków 2003, s. 232–235. 

10

   J. Inglot, Klska alchemika?, „Fantastyka” 1992, nr 2, s. 73. 

11

   R.A. Ziemkiewicz, Wybracy bogów, Warszawa 1991, s. 186. Wszystkie cytowane fragmenty 

powie ci pochodz z tego róda. 

background image

104

 

Leszek B DKOWSKI

 

hasa, goszone przez przywódców secesji, nie doprowadziy do zmian korzyst-
nych dla spoeczestwa. Przeciwnie, nowy rz d Republiki narzuci obywatelom 
model ycia spoecznego oparty na doktrynie spoeczno-politycznej niejakiego 
Milena, która staa si dominuj c i niepodwaaln ideologi . Podj  równie 
bezwzgldn walk z opozycjonistami, zakoczon rozbiciem Rewolucyjnej 
Organizacji Terei (Roty), jedynej zorganizowanej spoecznej siy czynnie prze-
ciwstawiaj cej si spoecznemu zniewoleniu. 

W  Wybracach bogów informacje dotycz ce historii kolonii (okoliczno ci 

secesji) pojawiaj  si na rónych etapach fabuy, gównie w dialogach postaci 
oraz we fragmentach rozpoczynaj cych poszczególne rozdziay powie ci, maj -
cych posta cytatów z tereaskich tekstów: artykuów prasowych, raportów spe-
cjalnych sub, utworów artystycznych, a take dokumentów pochodz cych 
z archiwum instytucji rz dowych. „Cytowane” teksty oraz wypowiedzi postaci 
nie zostay opatrzone komentarzem ze strony trzecioosobowego, wszechwiedz -
cego narratora. Poniewa niekiedy zawieraj one informacje wzajemnie 
sprzeczne, nie jest pewne, czy w pierwszych latach po zasiedleniu planety kolo-
ni ci naprawd byli ubezwasnowolnieni i wyzyskiwani: 

Przed t  cholern secesj  ludzie potrafili my le . Moge tylko sta na polu i patrze , jak 
ro nie. A potem zbiera . Wiesz, e Terea ywia wtedy cztery najblisze planety Federa-
cji? Tu jest dobra gleba i klimat, szkoda marnowa t ziemi na przemys. Przemys 
pchano na planety skaliste i nieurodzajne, stamt d mogli my mie wszystko, czego trze-
ba. Ci durnie nazwali to wyzyskiem (s. 95). 

Taki sposób narracji, przypominaj cy narracj Drugiej jesieni wikiewicza, 

buduje nader fragmentaryczn i niejasn wizj zmian, jakie w przeszo ci za-
chodziy w tereaskim spoeczestwie. Skadaj si jednak na ni  motywy bar-
dzo charakterystyczne dla prozy social fiction sprzed 1989 roku, doskonale zna-
ne pisarzowi i czytelnikom ówczesnej socjologicznej fantastyki naukowej. Hi-
storia mieszkaców Terei odpowiada historii kolonistów przedstawionej w Pa-
radyzji
 i Caej prawdzie o planecie Ksi, sama za Terea przypomina paradyzyj-
ski Tartar (planeta o mao przyjaznej dla ludzi biosferze, bogata w cenne zoa 
naturalne). Uderzaj ce jest take podobiestwo niektórych szczegóowych po-
mysów fabularnych wykorzystanych w powie ci Ziemkiewicza do elementów 
fabuy  Caej prawdy oraz niedokoczonej przez Zajdla powie ci Drugie spoj-
rzenie na planet Ksi
: 

Przed laty, gdy przebrzmia wielki dzie secesji, a planeta Terea, po kilkunastu potycz-
kach i po dwóch sporych bitwach, opiewanych potem przez pisarzy i pokazywanych ma-
ym Tereaczykom w holowizji, zdoaa wyzwoli si z zaleno ci od Federacji Ziem-
skiej, jej mieszkacom potrzeba byo jakiego prostego symbolu uzyskanej wolno ci. 
Trudno stwierdzi , kto pierwszy wpad na pomys, by uczyni tym symbolem nazwiska. 
Porwani entuzjazmem koloni ci porzucali dawne nazwiska, zastpuj c je trzyliterowymi 
kodami, którymi podczas transportu oznaczano hibernacyjne pojemniki. Czasem wplata-
no midzy te trzy litery jeszcze jedn  albo dwie, dla lepszego brzmienia (s. 42–43). 

background image

 

Plan dla Terei… 

105

 

Motyw tworzenia nazwisk mieszkaców kolonii w oparciu o numery pojem-

ników hibernacyjnych pozostaje praktycznie nieistotny dla przebiegu gównego 
w tku utworu, nie jest równie bezpo rednio implikowany konwencj gatunko-
w powie ci lub charakterem prezentowanego w niej systemu spoecznego. Sy-
gnalizuje on natomiast, podobnie jak inne wskazane analogie pomidzy histori  
kolonistów a Zajdlowskimi spoeczestwami, istnienie szczególnego zwi zku 
 cz cego powie Ziemkiewicza z utworami, stanowi cymi dla niej najblisz  
tradycj literack . Jego wyranie intertekstualny charakter ujawniaj aluzje lite-
rackie do Kordiana oraz Limes inferior, maj ce w utworze posta scenek 
wkomponowanych w narracj, posiadaj cych niektóre cechy, w tym wyznaczni-
ki rodzajowe, dramatu (dialog, „tekst poboczny”, obecno chóru). Projektuj  
one zaoonego odbiorc Wybraców bogów jako posiadaj cego okre lone 
kompetencje kulturowe (analogiczne do kompetencji idealnego odbiorcy powie-
ci Zajdla)

12

 i s istotnym elementem buduj cym obecn w utworze dystopijn  

wizj spoeczestwa Republiki Terei. 

Zostao ono ukazane jako spoeczestwo totalitarne, podlegaj ce wadzy au-

torytarnego rz du, na którego czele stoi prezydent (posta epizodyczna), cz-
ciowo uzaleniony od Zespou Ekspertów oraz wpywowych senatorów. Tere-
aczycy s wiadomi istniej cego zniewolenia, znaj struktur spoeczestwa 
i posiadaj wiedz o niektórych metodach i rodkach technicznych stosowanych 
przez rz d do ubezwasnowolnienia obywateli. Tylko nieliczni potomkowie 
pierwszych kolonistów wierz  w idee goszone przez „milenowców” i ufaj  
prowadzonej w mediach propagandzie. Tym samym Wybracy bogów zawieraj  
obraz spoeczestwa, które, w odrónieniu od spoeczestw wykreowanych 
w prozie Zajdla, nie zostao zniewolone przy uyciu metod informacyjnych. 
W szczególno ci podstaw ubezwasnowolnienia Tereaczyków nie jest kam-
stwo, maj ce kluczowe znaczenie dla skuteczno ci manipulowania spoecze-
stwami ukazanymi w powie ciach autora Paradyzji. W warunkach posiadania 
przez mieszkaców kolonii wiedzy o naturze otaczaj cej ich spoecznej rzeczy-
wisto ci rz dz cy Tere oparli sw wadz na przemocy i zastraszeniu (brutalne 
przesuchania, utrata wolno ci, pogorszenie si statusu materialnego byych 
winiów politycznych). W ten sposób Ziemkiewicz przedstawi obraz spoe-
czestwa, które jest utrzymywane w posuszestwie za pomoc bodców ener-
getycznych. W refleksji nad cybernetycznymi modelami struktur spoecznych 
taki typ sterowania spoecznego jest uznawany za bardzo skuteczny z racji trwa-
o ci wytworzonych w ten sposób norm spoecznych i ich oparcia na normotypie 
wrodzonym

13

Podstawowym narzdziem ubezwasnowolniania Tereaczyków s instytu-

cje tworz ce aparat przymusu: policja, Centralny Instytut Rozwoju Spoecznego 

                                                 

12

  Szerzej na ten temat: zob.: L. Bdkowski, W poszukiwaniu prawdy. Zniewolone spoeczestwa 

w powieciach science fiction Janusza A. Zajdla, Warszawa 2011, s. 151–176. 

13

   Zob. J. Kossecki, Cybernetyka spoeczna, Warszawa 1981, s. 199. 

background image

106

 

Leszek B DKOWSKI

 

z wydziaem cenzury i sub bezpieczestwa (w tym funkcjonariuszami nieu-
mundurowanymi, dziaaj cymi w ród obywateli) oraz wojsko. Zniewolenie ko-
lonistów opiera si gównie na ich nieustannej inwigilacji za pomoc ukrytych 
urz dze podsuchuj cych oraz jawnych urz dze, rejestruj cych obecno i ak-
tywno kadego obywatela w przestrzeni publicznej: 

Wcisn  banknot w szczelin dystrybutora, wpychaj c palec w otwór identyfikacyjny. 
Automat za wiergota, zabrzcza i otworzy plastikow przegródk, za któr sta nape-
niony kieliszek. Jednocze nie posza gdzie w drug stron, w choler ma , informacja, 
e niejaki Szregi Odd, numer ewidencyjny 30987949995, pracownik zakadów mecha-
nicznych Hynien II, wypi 100 gram wódki standard w placówce gastronomicznej numer 
749. Szregi wiedzia, e gdzie tam w rejestrach systemu ochronnego zostao to zapisane 
i je li przypadkiem zainteresuje jakiego bezpieczniaka, zostanie wyci gnite na ekran 
czytnika (s. 19). 

System  ledzenia mieszkaców Terei oraz gromadzenia o nich informacji 

stanowi nieco tylko rozbudowan wersj systemu rejestruj cego, wykreowanego 
przez Zajdla w Limes inferior. W fikcyjnym  wiecie powie ci Ziemkiewicza ma 
on równie mniej jawny, dla obywateli, wymiar, zwi zany z dziaalno ci tele-
patów, rozpoznaj cych nastroje obywateli, oraz stosowaniem coraz bardziej 
udoskonalanych urz dze wspieraj cych moliwo ci ludzi (funkcjonariuszy) po-
siadaj cych zdolno ci telepatyczne: 

Instytut trzyma spraw w tajemnicy, ale pracuj nad tym od wielu lat. Po prostu, telepata 
z odlego ci kilku metrów czuje, co si w tobie dzieje. Odbiera twoje emocje, czy si bo-
isz, czy mówisz prawd... Po treningu moe je nawet odbiera bez sprztu, tak jak ja te-
raz (s. 82). 

Udoskonaleniu ulegaj równie tempaxy, urz dzenia umoliwiaj ce odczy-

tanie sów, jakie zostay wypowiedziane w danym miejscu w przeszo ci: 

Lubi asystowa  przy tempaxowaniu. Bawio go wyci ganie przeszo ci z murów, z ja-
kich jej szcz tków, które zostaway w przedmiotach. Nic nie gino, ani jedno sowo czy 
u miech. Co prawda tempaxy, których obecnie uywali, sigay najdalej do gboko ci 
siedmiu, o miu dni. Ale przecie niedugo dostan jeszcze lepsze. Cztery lata temu, kie-
dy je wprowadzono, sigay na dystans siedemdziesiciu piciu godzin. I wystarczyo. 
Byskawiczne rozbicie Rewolucyjnej Organizacji Terei byo w duej mierze zasug  
konstruktorów tego sprztu (s. 31). 

Tym samym moliwo ci wykrycia przez rz dz cych Tere  ewentualnych 

„niewa ciwych” pogl dów i zamiarów obywateli staje si wiksza ni w spoe-
czestwie kolonistów Paradyzji, poddanych nieustannej, totalnej inwigilacji, 
oraz innych zniewolonych spoeczestwach wykreowanych w twórczo ci pol-
skich pisarzy science fiction starszego pokolenia.  

Techniczne rodki spoecznej kontroli ukazane w Wybracach bogów nie s  

doskonae i w pewnym zakresie mona je oszuka . Wykorzystuj to nieliczni 
opozycjoni ci i pospolici przestpcy, którzy, posuguj c si faszywymi etona-
mi oraz nakadkami papilarnymi, unikaj identyfikacji i zarejestrowania rzeczy-

background image

 

Plan dla Terei… 

107

 

wistych danych w systemie ochronnym. Rz dz cy nie s te  wiadomi zagroe-
nia, jakie dla ich wadzy niesie z sob rozwijanie zdolno ci telepatycznych ludzi:

 

aden ze specjalistów od szkolenia nie zdawa sobie nawet sprawy, jakie moliwo ci 
rozwin  w sobie Sayen tym morderczym treningiem. Nie przypuszczali, e ktokolwiek 
byby w stanie, zaledwie po jednym roku kursu, kantowa ich aparatur i samemu wy-
znacza wyniki wasnych testów, wyranie je zaniaj c. e w sprzyjaj cych warunkach 
potrafi odebra  bezpo rednio my li czytanego, zrozumie  je. Jeszcze wicej – narzuci  
sabszemu mózgowi swoj my l, tak, by odbieraj cy nie podejrzewa nawet, e my l nie 
naley do niego, a stoj cy obok, krótko ostrzyony facet porusza nim jak kukiek . Nikt 
dot d nie przewidzia takich moliwo ci telepaty

 (s. 72). 

Luki w systemie kontroli spoecznej oraz ograniczenie i zagodzenie represji, 

jakie nast pio po rozbiciu Roty, nie skaniaj  mieszkaców Terei do próby 
przeciwstawienia si totalitarnej wadzy. Rezygnacja kolonistów z czynnego 
oporu zwi zana zostaa w utworze przede wszystkim z motywem spoecznej 
apatii, charakterystycznym dla wielu wcze niejszych literackich dystopii. O ile 
jednak obojtno spoeczestw ukazana przez Parowskiego (Twarz ku ziemi
czy Wolskiego (Numer) wynikaa z zerwania przez ludzi zwi zków z rzeczywi-
sto ci ( rodki odurzaj ce, mediatyzacja rzeczywisto ci), o tyle bierno Tere-
aczyków jawi si jako wynikaj ca z ich do wiadczania (rozpoznania) rzeczy-
wisto ci: 

Teraz jest inaczej, Hornen. Ludzie s  jacy  inni. Dostaj , co niezbdne do ycia, od resz-
ty ju si odzwyczaili. Maj  jakie szcz tkowe poczucie bezpieczestwa, sam wiesz. 
Ouentin jednak troch wzi  bezpieczniaków za pysk, to fakt. Wszyscy s  w jakiej  takiej 
apatii, wypruli si z si, chc ju tylko spokoju, za kad cen. Chc ju tylko pi i spa  
spokojnie (s. 69). 

Dostrzegaj to równie koloni ci tworz cy tzw. „opozycj moraln ”, którzy 

krytykuj rz dz cych, ale sprzeciwiaj si dokonywaniu zmian przy uyciu siy:  

Niew tpliwie najbardziej rzucaj cym si w oczy objawem postpuj cej dezorganizacji 
spoeczestwa Terei jest wszechogarniaj ca apatia. Przecitny obywatel, który otrzyma 
tak wiele praw w porównaniu z okresem dominowania Federacji, paradoksalnie, nie czu-
je si u siebie i nie stara si z tych praw korzysta  (s. 27). 

Przekonanie o cechuj cej Tereaczyków apatii wydaje si mie  w utworze 

status jedynej pewnej, wyraonej explicite opinii dotycz cej spoeczestwa. 
wiadczy o tym nie tylko jej kilkukrotne powtórzenie (uwzgldniaj ce punkty 
widzenia stron konfliktu), ale take nadanie jej charakteru informacji „prawdzi-
wej”, gdy potwierdzonej spostrzeeniem bohatera – telepaty: 

Nigdy by si nie przyzna, e czytanie tylu szarych, przepywaj cych wokó mózgów 
sprawiao mu jak masochistyczn przyjemno . Dawao mu par godzin goryczy, kie-
dy pomimo napronej do granic moliwo ci uwagi nie znajdowa w nich nic prócz znu-
enia, apatii, pustki i mao ci. Bezgranicznej mao ci (s. 69). 

Wynikaj ca st d negatywna ocena kondycji spoeczestwa kolonii zostaa 

w utworze pogbiona obrazami spoecznych patologii (alkoholizm, uzalenienie 

background image

108

 

Leszek B DKOWSKI

 

od narkotyków, przestpczo ) oraz sygnalizowanym wyzbyciem si przez ludzi 
potrzeby sztuki, docenianej jedynie przez nielicznych Tereaczyków. W ten 
sposób obraz spoecznej rzeczywisto ci Terei kontrastuje z wyraan przez 
dawnych opozycjonistów nadziej na tkwi ce w spoeczestwie pragnienie sa-
mostanowienia: 

To nic, e zostali my rozbici i zaszczuci, e zburzyli cie wszystko, co zbudowali my. 
Zwyciyli my, bo wyrwali my ludzi z bezmy lnej wiary w wasze sowa i idee. Pomo-
gli my im zrozumie , e s okamywani i manipulowani, e nie s  u siebie, e uczyniono 
z nich niewolników. I dali my im przykad, e trzeba walczy , dopóki nie zostaniecie 
zniszczeni. Bd o tym pamita , prdzej czy póniej rzucone przez nas ziarno dojrzeje 
i wyda plon (s. 93). 

Wprawdzie na Terei dochodzi do wybuchu gwatownego spoecznego prote-

stu, lecz jego ródem nie jest d enie ludzi do wolno ci, lecz sabo gospodar-
ki zbudowanej na ideach Milena. W sytuacji gwatownie pogarszaj cych si wa-
runków ycia oraz zbliaj cej si klski godu, której nie sposób zapobiec, jedy-
nym ratunkiem dla kolonii staje si zmiana polityki wewntrznej oraz odnowie-
nie kontaktów handlowych z Federacj . 

Przedstawienie sytuacji kryzysu ekonomicznego wywouj cego przesilenie 

spoeczne i prowadz cego do odej cia od ideologii, na której oparto funkcjono-
wanie systemu spoecznego zniewolenia, pozwala odnie fikcyjn rzeczywi-
sto  Wybraców bogów do ogólnej sytuacji spoeczno-politycznej Polski koca 
lat osiemdziesi tych. Wyrane analogie do rzeczywisto ci spoecznej okresu 
PRL-u mona te dostrzec w szczegóach funkcjonowania spoeczestwa Terei 
(sytuacji tereaskiego ko cioa i „religiantów”, kwestii prywatnej wasno ci, roli 
drobnych przedsibiorców, ideologicznej poprawno ci prac naukowych, wypo-
saeniu policji) oraz w jzyku Tereaczyków, zawieraj cym sownictwo (gów-
nie potoczn metaforyk, rusycyzmy, take elementy gwary wiziennej) charak-
terystyczne dla mówionej polszczyzny (np. „melina”, „meta”, „ksiycówa”, „psy”, 
„kabel”, „kipisz”

14

). 

Obecno w Wybracach bogów warstwy aluzyjnej buduje wa ciwy kon-

wencji dystopii zwi zek powie ci Ziemkiewicza z istniej cym porz dkiem spo-
ecznym (realny socjalizm), którego utwór jest ekstrapolacj i zarazem „hiperbo-
liczn konstatacj ”

15

, oraz sytuuje powie pisarza w socjologiczno-politycznym 

modelu polskiej fantastyki naukowej lat siedemdziesi tych i osiemdziesi tych. 
Chocia, w odrónieniu od wcze niej publikowanych utworów social fiction, 
powie przedstawia moment upadku systemu spoecznego widziany z perspek-
tywy rz dz cych, którzy zdaj sobie spraw z istniej cej sytuacji oraz akceptuj  
konieczno dokonania zmian, dystopijny (pesymistyczny) charakter wizji spo-

                                                 

14

  W gwarze wiziennej: „rewizja cel”; zob. kipisz [w:] K. Stpniak, Sownik tajemnych gwar 

przestpczych, Londyn 1993, s. 227. 

15

  Zob. J. Czapliska, Dziedzictwo robota.  Wspóczesna czeska fantastyka naukowa, Szczecin 

2001, s. 31. 

background image

 

Plan dla Terei… 

109

 

eczestwa nie zosta w niej podwaony. Przeciwnie, zapowied odej cia od 
„bdnej” ideologii wi e si w fikcyjnej rzeczywisto ci z wizj upowszechnia-
nia na Terei nowych, efektywniejszych metod spoecznego zniewolenia, zgod-
nych z socjotechniczn  „teori wzmocnie” opracowan przez senatora Bordena: 

Dziaaniu represyjnemu musi zawsze towarzyszy pozytywna alternatywa. […] Wywro-
towiec musi odczu kar, musi si jej ba na przyszo , ale naley pozostawi mu mo-
liwo powrotu do normalnego ycia. Fajter, który ma rodzin i zapewnion jak tak  
egzystencj, moe o nas le mówi , ale na tym poprzestanie. […] To oczywi cie uprosz-
czenie. Chodzi przecie o spraw znacznie szersz , o prawidowe sterowanie rozwojem 
spoeczestwa. Trzeba przycina  jedne gazie, podpiera inne (s. 190). 

W sytuacji groby wybuchu rewolucji podstawowe zadanie socjoników po-

lega nie na jej powstrzymaniu, ale na przy czeniu si do rewolucjonistów i prze- 
jciu kontroli nad wprowadzanymi zmianami. Z kolei podstaw  zwalczania 
przeciwników politycznych ma sta si d enie do odebrania im wiarygodno ci, 
postrzegane jako dziaanie skuteczniejsze od represjonowania. Tak pojmowana 
teoria wzmocnie nie zostaa w utworze przypisana do okre lonego systemu 
spoecznego czy ideologii, ale powi zana z pojciem skutecznego rz dzenia 
utosamianego z takim sterowaniem spoecznym, które pozwolioby „zmieni  
ludno Terei w sprawne, posuszne narzdzie w rkach grupy kieruj cej plane-
t ” (s. 193). 

W tek rz dzenia spoeczestwem w oparciu o metody socjotechniki oraz 

system ci gej obserwacji obywateli i gromadzenia o nich wiedzy, rysuj c ponu-
r wizj moliwej przyszo ci kolonistów, zawiera tre ci wyranie podatne na 
czytelnicz aktualizacj, odsyaj ce do panoptycznej koncepcji sprawowania 
wadzy uznawanej za uniwersaln form technologii politycznej

16

. Wi   si one 

z obecn  w utworze koncepcj spoeczestwa jako zbiorowo ci ludzi marione-
tek, pionków na spoecznej szachownicy, nie wiadomych tocz cej si „gry” i ro-
li wyznaczonej im przez nielicznych „graczy”. W tereaskiej spoeczno ci s  
nimi: senator Borden i rywalizuj cy z nim zwolennik „starego” porz dku senator 
Blom oraz opozycjonista Sayen, planuj cy przeprowadzenie zamachu, który po-
krzyowaby plany zarówno socjoników, jak i Bloma. 

Oparcie fabuy Wybraców bogów na ukazaniu skrycie realizowanych, wy-

kluczaj cych si politycznych planów pozwolio Ziemkiewiczowi na stworzenie 
skomplikowanej intrygi, charakterystycznej dla sensacyjnej powie ci politycz-
nej, która jednak posuya, zgodnie z konwencj social fiction oraz tradycj  
powojennych polskich antyutopii, budowaniu refleksji nad funkcjonowaniem 
spoeczestwa i rónymi formami spoecznego zniewolenia. W zwi zku z fabu-
larn koncepcj  „graczy” pozostaje konstrukcja postaci protagonistów walki 
z systemem przeamuj ca typowy dla antyutopii (dystopii) schemat naiwnego, 

                                                 

16

   Por.  M.  Foucault,  Nadzorowa i kara. Narodziny wizienia, tum. T. Komendant, Warszawa 

1993, s. 236–272. 

background image

110

 

Leszek B DKOWSKI

 

niedoinformowanego bohatera, stopniowo zdobywaj cego wiedz o otaczaj cej 
go spoecznej rzeczywisto ci

17

. Zdecydowanie wyrónia si zwaszcza posta  

Sayena, który zosta ukazany jako czowiek bezkompromisowy, wiadomie rezy-
gnuj cy z pracy dla rz du i moliwo ci objcia w nim najwyszych funkcji oraz 
posiadaj cy wiksz wiedz o spoeczestwie ni osoby sprawuj ce wadz. Jego 
znajomo  metod ledczych pracowników Instytutu oraz niebywale rozwinite 
zdolno ci telepatyczne, dziki którym moe on pozna  zamiary innych ludzi, 
a nawet wpywa na ich decyzje, daj  mu poczucie przewagi nad senatorami: 

Cay ten wiat stan  mu przed oczami niczym wielka plansza, po której przesuwaj si 
miliony ludzkich pionków nieprzeczuwaj cych, e figury s  ju rozstawione. Dugo 
i uwanie rozmieszcza je na tej planszy. Odetchn  gboko […] Gra si ju zacza. I nikt, 
poza mn , nie wie tak naprawd, z kim gra i o co. A ja potrafi gra . Jestem dobrym gra-
czem (s. 73–74). 

Posta gównego „gracza” walcz cego o wyzwolenie spoeczestwa nie zo-

staa ukazana jednoznacznie pozytywnie. Poczucie wyszo ci, pewno siebie, 
instrumentalne traktowanie innych – to negatywne cechy  cz ce telepat z Bor-
denem, który wszak, chc c uczyni z Terei potg i zapewni jej dobrobyt, kie-
ruje si dobrym celem, zarazem jednak uznaje ludzi za „zwyke bydo”, „mate-
ria, którym trzeba si umie posuy ” (s. 193). Sayen, podobnie jak senator, 
jest te zdecydowany na uycie przemocy w celu zrealizowania opracowanego 
przez siebie planu. Wspóln dla obu przeciwników politycznych postaw 
(przedmiotowe traktowanie spoeczestwa, stosowanie przemocy) pisarz skon-
frontowa z postaw kardynaa Rigoldiego opart na etyce i moralno ci chrze ci-
jaskiej. Zwierzchnik katolickiego ko cioa na Terei zosta ukazany jako czo-
wiek odwany (jawnie odrzucaj cy zwierzchnictwo rz du), o silnej osobowo ci, 
ale te niepopieraj cy adnej formy przemocy: 

Pan Horthy i jego przyjaciele mówiliby raczej o amnestii i stopniowej kapitulacji wadz, 
ale ja nazw to przebaczeniem. Id c t  drog , mona zacz budow z czystymi rkami 
i na solidnych fundamentach. Bez dopuszczenia do siebie szataskiej nienawi ci, która 
pore i zwycionych, i zwycizców […] Nie jest wane, w jakie przystroisz j sowa  
i w imi czego si j wyzwoli. Pozostanie zawsze nienawi ci . Pogard […] Jeste my 
powoani do walki z systemem opartym na nienawi ci i pogardzie, ale przede wszystkim 
do walki wa nie z nienawi ci i pogard (s. 231).

 

Wiara w istnienie Boego planu i przedoenie norm moralnych nad spo-

dziewan przez ludzi efektywno politycznych dziaa sprawiaj , i jedyn ak-
ceptowan przez kardynaa form walki z systemem staje si tworzenie moralnej 
opozycji i wymuszanie na rz dz cych Tere stopniowych, coraz dalej id cych 
ustpstw. Oznacza to zachowanie przez tereaski ko ció bierno ci wobec za-
powiadanych przez Sayena wydarze. 

                                                 

17

  Por. A. Chomiuk, Elementy antyutopii w wybranych powieciach Janusza A. Zajdla, [w:] For-

my dyskursu w powieci, red. M. Woniakiewicz-Dziadosz, Lublin 1996, s. 102–103. 

background image

 

Plan dla Terei… 

111

 

Rozmowa ko cielnego hierarchy i telepaty, dotycz ca odmiennych koncepcji 

walki o wyzwolenie spoeczestwa, znajduje w utworze kontynuacj w postaci 
literackich aluzji do Dziadów cz. III oraz Kordiana. Dokonana przez Ziemkiewi-
cza parafraza fragmentu sceny dramatu Sowackiego rozgrywaj cej si w pod-
ziemiach ko cioa w. Jana odsya do motywu nieetyczno ci spisku opartego na 
zbrodni oraz do idei winkelriedyzmu ostatecznie realizuj cej si w postawie 
(samobójczym ataku) Hornena. Swoje zadanie wypenia równie muzyk i poeta 
– Kensicz (posta kreowana wedug wzoru romantycznego artysty, aluzyjnie ze-
stawiona z Mochnackim)

18

, który pokonuje w tpliwo ci narastaj ce w nim na 

widok pi cego senatora (aluzja do sceny 5. Kordiana). Dokonanie zabójstwa 
maj cego charakter „mordu zaoycielskiego” nie oznacza jednak, i na Terei 
powstanie nowy, lepszy porz dek spoeczny. W perfekcyjnie przygotowany 
przez Sayena plan (a take w plany innych graczy) wkracza przypadkowe zda-
rzenie, niemoliwy do przewidzenia zbieg okoliczno ci oddziauj cy na bieg Hi-
storii. Katalizatorem spoecznych wydarze staje si odmowa pracy przez jed-
nego z robotników, posta wyranie w powie ci deheroizowan , której dziaania 
zostay motywowane czynnikami skrajnie odmiennymi od pragnienia przeciw-
stawienia si zniewoleniu. Przypadkowo zainicjowany strajk stopniowo przera-
dza si w spontaniczny, pozbawiony przywództwa spoeczny bunt przeciw wa-
dzy, krwawo stumiony przez siy porz dkowe. 

Wprowadzenie do intrygi elementu nieprzewidywalno ci stanowi element 

podwaaj cy przekonanie Sayena o zrealizowaniu si scenariusza wydarze spo-
ecznych zgodnie z jego planem. Pozory zwycistwa spiskowców uwydatnia 
aluzja do Limes inferior. Jej wyranie parodystyczny charakter „wzmocniony” 
uyciem emocjonalnie nacechowanego, dosadnego sownictwa stanowi polemi-
k z optymistycznym przesaniem zakoczenia powie ci Zajdla

19

 i podkre la 

bezsilno tereaskiego Winkelrieda wynikaj c , jak si wydaje, z nieskutecz-
no ci walki z systemem prowadzonej przez jednostki: 

CHÓR 

Hurra, bohater! Zabierze nas ze sob do lepszego wiata, gdzie nie siga ich wadza! (po 
chwili
) No dalej, bohaterze! No, ci gnij! 
Ruszy za królow ku otwartym drzwiom do raju, ale acuch cign go ku ziemi, a 
polecia na pysk, na pysk polecia 

CHÓR 

No ci gnij, bohaterze, do lepszego  wiata! No! 
Wic znowu ruszy z caej siy, wycigajc bezradnie rce za odchodzc królow, ale go 
znowu cigno na pysk, znowu go na pysk rzucia ta kula u nogi, ogromna kula planety. 
 

                                                 

18

  Przedstawiona w rozdziale 12. Wybraców bogów (s. 103–109) gra Kensicza jest swoist  

transpozycj koncertu Jankiela i Mochnackiego, a zarazem czyteln  aluzj do wiersza Jana Le-
chonia. 

19

   Por. L. Bdkowski, Ponure raje Janusza A. Zajdla, „Anatomia Fantastyki” 2000, nr 10, s. 57–59.

  

background image

112

 

Leszek B DKOWSKI

 

CHÓR 

(zezoszczony

Ci gnij esz, gnojku, bohaterze, co sobie my lisz, zasracu! 

BABA 

Patrzcie no, taki by chojrak, a do lepszego wiata to co, sami mamy i ? A bdziesz ty 
ci gn , pokrako jedna? 
Cign i cign, i jeszcze cign, a mu noga zdrtwiaa, ale – nic. Królowa, szelesz-
czc sukni, znika ju za drzwiami, dworacy podskoczyli za ni. Tum zacz si wcie-
ka na dobre. 
– Ci gnij, gówniarzu, bohaterze zasrany! 
– Ci gnij, bo jak nie, to my ci tu gnojku, zaraz poci gniemy! 
– Ej, ludzie, kopnij go tam który w dup to i poci gnie. 

(s. 300–301) 

Alternatyw zarówno dla zawierzenia losu spoeczestwa przypadkowi, jak 

i dla przekonania o moliwo ci dowolnego modelowania i kontrolowania prze-
mian spoecznych przez ludzi jest w powie ci perspektywa religiantów (kardy-
naa) oraz przywoana tradycja polskiego romantyzmu, które ka przedwczesn  
(z punktu widzenia ludzkich planów) walk Tereaczyków uzna za przejaw re-
alizowania si woli Boga. Równie Kensicz wierzy, e wypenia Jego plan, za  
umieraj cy Sayen wadzi si, wzorem Mickiewiczowskiego Konrada, z Bogiem 
jako Wielkim Graczem kieruj cym losem jednostek i spoeczestw. Z kolei 
wiadectwo znajduj cego si w  pi czce Wondena daje nadziej na istnienie 
lepszego wiata: 

Teraz ju nie jestem zdolny do nienawi ci. Moe zbyt blisko byem  wiata, a moe tutej-
sze sprawy za mao mnie ju obchodz . Je li wmieszam si do nich, to ani z nienawi ci, 
ani z rozs dku. Moe dla tego  wiata, od którego mnie odrzucono. Moe dziki temu 
opuszcz moje ciao i ten wiat. To przecie proste, tak proste, e  miaby  si, gdyby  
móg poj . Tylko e nie pojmiesz. Religianci nazywaj  to pokut (s. 89–90). 

Paszczyzna metafizyczna nie zostaa jednak wykorzystana przez pisarza do 

przedstawienia okre lonej drogi ucieczki spoeczestwa przed zniewoleniem, ani 
nawet do wprowadzenia optymistycznej puenty. Co wicej, swoistym kontra-
punktem dla wiary kardynaa w istnienie Boego planu, a nawet dla jego wiary 
w istnienie Boga, staje si w utworze koncepcja nad wiata i zwi zana z ni wi-
zja istnienia czowieka (emanacji ludzi) po mierci ciaa. Zdaniem znaj cych 
nad wiat Ziemian, emanacja Sayena ulega dezintegracji i bezpowrotnemu roz-
proszeniu w strukturach nadmaterialnych, które „nie s tosame z dawnymi wy-
obraeniami wiata nadprzyrodzonego ani drog do niego, ale stanowi wcze-
niej nieznany ludziom element rzeczywisto ci” (s. 311). Przybycie statku ko-
smicznego z Ziemi równie nie wskazuje na szans dokonania si na Terei pozy-
tywnych zmian. I nie chodzi tylko o rezygnacj przybyszów z ingerencji w roz-
grywaj ce si na planecie dramatyczne wydarzenia. Obawy budzi relacja, jaka 
 czy emanacje kontaktuj cych si z Hornenem ludzi, z ich cielesnymi powo-
kami, nazwanymi „manipulatorami” i umieszczonymi w przetrwalnikach. Ema-

background image

 

Plan dla Terei… 

113

 

nacje Ziemian zostay przy tym ukazane jako byty niezdolne do uczu i kieruj -
ce si okre lonym programem,

 

poza który nie mog  wyj ,

 

czyni ce z Hornena 

winia w imi d enia do zrealizowania (opracowania) nowego planu dla kolo-
nistów: 

– Nie macie prawa! Ja musz tam wróci ! Musz... – rzuci si rozpaczliwie do ekranu, 
ale dziesi tki odyg, które wyprysny nie wiadomo sk d, oploty go ze wszystkich stron 
i zacisny si mocno, unieruchamiaj c rce i nogi. Szarpa si chwil, potem nagle 
zwiotcza w ich u cisku. 
– Nie macie prawa – szepn . 
– Nie rozumiemy ci – powiedzia gos, spokojny i beznamitny, w którym nie drgay 
adne uczucia, w którym nie byo absolutnie niczego, prócz szmeru powietrza. – Nie 
chcemy uywa  wobec ciebie przemocy. Musisz nam pomóc. Nasi specjali ci potrzebuj  
kogo o takiej wa nie emanacji, jak twoja (s. 337). 

Zakoczenie Wybraców bogów czyni z powie ci Ziemkiewicza jedn z naj- 

bardziej ponurych polskich dystopii. Walka tereaskich Kordianów i Winkelrie-
dów dobiega koca, dla jednego z nich  mier okazaa si pocz tkiem nowego 
ubezwasnowolnienia. Los Hornena staje si metafor dziejów Terei, które s  
w istocie histori zmieniaj cych si form spoecznego zniewolenia, a poprzez 
warstw aluzyjn take metafor dziejów spoeczestwa powojennej Polski. 
W fikcyjnym  wiecie transformacja ustrojowa wydaje si nieunikniona (podob-
nie jak w realnej rzeczywisto ci)

20

, ycie Tereaczyków zapewne ulegnie zmia-

nie: zostanie wdroony nowy plan dla Terei. I wa nie tego najbardziej lka si 
Hornen. Jego nieufno wobec kadej wadzy maj cej wasny plan dla spoe-
czestwa wi e si z budowanym w powie ci prze wiadczeniem, i sterowanie 
yciem zbiorowo ci zwykle prowadzi do narzucania spoeczestwu okre lonego 
postpowania lub sposobu my lenia, b d przy uyciu brutalnych metod spra-
wowania wadzy, b d te za pomoc  subtelnej i planowej technologii ujarzmia-
nia

21

. Tym samym utwór Ziemkiewicza mona uzna za zapowied lków  

i obaw wyraanych we wspóczesnych politycznych dystopiach, jawnie krytyku-
j cych proces globalizacji oraz nowy porz dek spoeczny Europy, a zarazem za 
 cznik pomidzy antykomunistycznymi antyutopiami (dystopiami) lat osiem-
dziesi tych a dystopiami science fiction przeomu XX/XXI wieku. 

                                                 

20

   Powie zostaa zoona do druku w wydawnictwie „Pomorze” w 1988 roku. 

21

   Por. M. Foucault, dz. cyt., s. 265. 

background image

114

 

Leszek B DKOWSKI

 

Summary 

Plan for terea. Anti-Utopian (dystopian) vision of a society  

in a science fiction novel Wybracy bogów (trans.: Gods Chosen Ones)  

by Rafa A. Ziemkiewicz 

The novel Wybracy bogów by Rafa A. Ziemkiewicz, published in 1991, is explicitly situ-

ated in the Anti-Communist movement of an allusive anti-utopia (dystopia) science fiction, very 
popular among Polish readers in the 1980s of the past century. The writer’s novel, based on the 
typical for science fiction theme of space exploration, presents the history of the earthly colonists’ 
society settled on the Terea planet, that have been presented as a history of social enslavement and 
its evolving forms. Literary allusions and allusions with analogies to the extra-literary reality, that 
can be found in the novel, make the narrated story becomes a metaphor of the history of the Polish 
postwar society. Thus, it becomes apparent the connection of the novel with actually existing, 
negative social order, which the novel is both of an extrapolation as well as hyperbolic assertion. 
At the same time, the work does not take the polemics with the utopian ideas of societies function-
ing in the culture. These characteristics distinguish the Ziemkiewicz’s work from traditional anti-
utopia and allow to determine it as “dystopia”, often comprehended in the research reflection as 
a particular form of anti-utopian contemporary works. 

The novel also addresses universal issues concerning relationships between the authority and 

the society, as well as, the use of social engineering techniques by the governing body to incapaci-
tate of the society. Especially negative is perceived in the work of a desire to control the commu-
nity life by individuals or a small group of people, always being involved in forcing the self-
opinion, or by brutal forms of governing, or by subtle and planned enslavement technology. 

Presented in the novel the explicit distrust toward authority having its own plan for the society 

causes, that the writer’s work can be considered as an announcement of fears and concerns ex-
pressed in the contemporary Polish political dystopias, explicitly criticizing the new social order in 
Europe. 

 

background image

P R A C E   NA U K O W E  A k a d e mi i  i m.   J a n a   D u g o s z a   w  C z  s t o ch o wi e  

Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury 

2011, z. XII

 

 

Laurentius Corvinus Novoforensis (ca. 1465–1527) 

Carminum structura (Cracoviae 1496) 

Przygotowa, komentarzem i przekadem opatrzy  

Robert K. Zawadzki 

Laurentius Corvinus Novoforensis (Wawrzyniec Korwin, Lorenz Rabe z Nowego Targu, dzi : 

roda l ska); humanista, poeta, uczony, teoretyk poezji i wymowy, reformator religijny. W latach 
1484–1494 przebywa w Krakowie, gdzie rozpocz  studia. Jego nauczycielem by m.in. Konrad 
Celtis – wybitny humanista niemiecki. Korwin nalea do stworzonego przeze pierwszego na 
ziemiach polskich stowarzyszenia poetyckiego, nosz cego nazw Sodalitas Vistulana. W Krako-
wie pozna równie Korwin przyszego wielkiego astronoma Mikoaja Kopernika, z którym si 
zaprzyjani. Po osi gniciu stopnia naukowego bakalaureatu i magisterium zosta wykadowc  
Akademii Krakowskiej. Uczy literatury greckiej i rzymskiej, astronomii, filozofii, geografii.  
W 1494 roku powróci na l sk. Przebywa najpierw w widnicy, gdzie w tamtejszej szkole para-
fialnej obj  stanowisko prefekta. W 1496 roku przeniós si do Wrocawia. Zosta kierownikiem 
szkoy parafialnej przy ko ciele w. Elbiety. W 1503 roku obj  prestiowe stanowisko pisarza 
miejskiego miasta Wrocawia. W latach 1506–1508 t sam  funkcj piastowa w mie cie Toruniu. 
Po powrocie do Wrocawia ponownie obj  stanowisko pisarza miejskiego. Nadal utrzymywa y-
we kontakty z Polsk i Krakowem. W 1518 roku by uczestnikiem uroczysto ci weselnych króla 
polskiego Zygmunta Starego i ksiniczki woskiej Bony Sforza d’Aragona. Wzi  wówczas 
udzia w wielkim turnieju poetyckim, w którym jako nagrod zdoby cenny pier cie królewski.  
W 1522 roku przyst pi do luteranizmu. Zmar we Wrocawiu i tam te zosta pochowany. Napisa 
5 wikszych utworów prozatorskich (CosmographiaCarminum structuraLatinum ydioma, Hor-
tulus elegantiarum
, Dialogus de Mentis saluberrima persuasione). Uprawia równie poezj. 

Carminum structura opublikowana zostaa w Krakowie w 1496 roku. Stanowi pierwszy wy-

dany w Polsce traktat omawiaj cy zasady tworzenia wierszy aciskich, przede wszystkim ich 
miary metryczne. Dzieo wyroso z osobistych do wiadcze autora, a take z jego studiów nad po-
ezj rzymsk . Od czasów renesansu nigdy nie byo wznawiane i tumaczone na jzyk polski. 
Obecna edycja jest pierwsz od ok. 500 lat prób wydania i przekadu utworu. Zawiera jego cz  
dotycz c zagadnie stylu egzemplifikowan wasnymi utworami poetyckimi autora.  

background image

116

 

Robert K. ZAWADZKI

 

Praeceptum primum  

Carminum conditori imprimis observandum est, ut id, de quo scripturus est, 

tenaci sensu consideret an sublime arduumve sit mediocre an abiectum. Quo 
habito aliquid veritatis de re assumpta excogitet et eliciat secundumque rei 
scribendae conditionem et qualitatem fabellas inferat, nunc ad historiam 
aliquam, nunc ad geographiam, aliquando astronomiam aut ad latentem rerum 
naturam assurgendo. Sicut enim aliquis argento circumfundit aurum, ita vates 
veris contemplationibus fabulas apponere et immiscere debet officio suo 
satisfacturus. Non enim res gestas effingunt poetae. Essent enim iure vanissimi 
compellandi, quos excellentissimos et omnium rerum peritissimos credidit 
vetustas. Sed ea, quae gesta sunt, in alienas species obliquis quasi quibusdam 
figurationibus cum decore et ornamento traducunt ea tamen lege, ut non nimis 
abs re procedere videantur. Vera itaque sunt – ut Lactantii verbis utar – quae 
scribunt poetae, sed obtentu aliquo specieque velata

1

. Qua remota scribentis 

patet intentio. Postremo adiuvento verborum ornatu carmen suum ita componat, 
velut illius genus quo ad pedum numerum et sillabarum mensuram postulaverit. 
Pro cuius praecepti exemplari intellectu sumatur nobis haec materies et veritas 
imperium videlicet Serenissimi domini Joannis Alberti regis Poloniae, magni 
ducis Lituaniae, Russiae, Prussiaeque domini et heredis etc., cum felici latissimi 
regni sui statu inde futuro.  

Ad Ioannem Albertum Poloniae regem invictissimum 

Edite caesareo et regum de sanguine

2

, avitae 

 

Virtutis specimen atque parentis honos.  

Quae tibi pro magnis fatum caeleste triumphis 
 

Promisit quondam, sceptra paterna tenes,  

Hic ubi in aequoreum numquam casura liquorem  

5

 

 

Frigida Sarmaticas despicit ursa plagas 

Qua quoque praerupto se tollit in aero muro 
 

Structa in frugifero regia

3

 Croca solo.  

Te duce falciferi

4

 redeunt pia saecula divi.  

 

Non sonat intrepida classicus aure tremor

5

.  

10

 

 

                                                 

1

   Cf. Lactantius Divinae Institutiones 1, 11, 24.  

2

   Ioannes Albertus (Jan Olbracht) fuit filius Casimiri Iagielloniensis et Elisabethae de domo 

Habsburg, filiae imperatoris Alberti II.  

3

   Maximum aedificium structum anno 1498 a rege Ioanne Alberto Barbacanus fuit.  

4

   falciferi Saturnus agitur, quo regnante aureum aevum fuit.  

5

   Non sonat intrepida classicus aure tremor hac sententia Corvinus non dicere vult nulla bella 

a rege Poloniae gesta esse. Anno 1497 Ioannes Albertus ad Moldoviam profectus est. In silvis 
Bucovinae exercitus Polonorum calamitate profligati sunt.  

background image

 

Laurentis Corvinus Novoforensis… 

117

 

Alma sed Erigones

6

 gressu comitata benigno 

 

Passim it secura pax redimita toga

7

.  

Ipse securigeros fasces

8

 te rege senatus 

 Roborat

9

 et populis dat sua iura tuis 

Nullo oneratus. Opes turi legit incola muri,  

15

 

 

Sulcat et innumero rusticus arva bove 

Flava Ceres multa ditat cum messe colonos,  
 

Herbifer et multos pascit Apollo

10

 greges.  

Sic tua regna bonis crescunt, crescentibus annis 
 

Accipies gentis laeta tributa tuae.  

20

 

Deinde tuum patriis sublatum nomen ab oris 
 

Perget ad igniferi solis utrumque larem

11

.  

Tamque diu in terris tua fama manebit, amoenus 
 

Istula piscosas donec habebit aquas.  

Denique sub pedibus mundum visura iacentem 

25

 

 

Ibit ad heroum nobilis umbra domos.  

Veritatem etiam ipsam figmento tegere et exornare posse ingenuitati datur, 

dum quod scribimus veri simile videatur, nec a veritate promotum appareat. 
Exemplo nobis sit fabella de ranarum clamoribus causamque inde eliciamus 
poeticam, cur in aestivis solibus nocturno magis quam diurno tempore clamitent.  

De ranis 

Rustica latonae latices modo turba

12

 negatos 

 

Incolit, antiquum conqueriturque scelus.  

Depositura sitim venit pia mater ad undas,  
 

Turbarat vitreos invida turba lacus.  

Nunc quoque limosis latitans pudibunda sub antris 

5

 

 

Mutato ulviferos increpat ore sinus.  

Et verita infestum radiantis Apollinis

13

 arcum 

 

Luce sub undosa rana palude silet.  

Quam primum Oceano

14

 se mergit Phoebus Hibero

15

 

                                                 

6

   Erigone filia Icarii se suspendit maestu patris interfecti, cui Bacchus pampinos donavit. Romae 

dies festi Oscilla vocati in honorem Erigones magno apparatu celebrabantur.  

7

   toga signum pacis erat. 

8

   fasces virgae cum securibus, signum imperii et magistratuum.  

9

   te rege senatus roborat fortasse dicit Corvinus de conventu Polonorum Petroviciae anno 1496 

facto, ubi homines nobiles magna privilegia assecuti sunt.  

10

   Apollo deus agriculturae et armentorum fuit.  

11

   Antiqui duos deos Solis habebant: Helium et Apollinem.  

12

   De his rebus scribebat quoque Ovidius (Metamorphoses 6, 343–381).  

13

   Apollo filius Latonae erat, quam rustici neglexerunt.  

14

   Oceanus hic: finis mundi.  

15

   hiberus adiectivum originem trahens ab Hiberia (Hispania).  

background image

118

 

Robert K. ZAWADZKI

 

 

Surgit et innupto Delia

16

 vecta choro,  

10

 

Has retinet gurges, aliae spatiantur in herbas,  
 

Hae folia umbrosae frondis opaca petunt.  

Sic Lunam variis tentant placare querelis,  
 

ut redeat populis pristina forma suis.  

Nequicquam tacitas it earum clamor in auras 

15

 

 

Latona querulos praetereunte sonos.  

Sic manet infelix genus et spe semper inani 
 

Nunc iacit ad surdos murmura vana polos.  

Praeceptum secundum 

Hoc secundo notatu dignissimum, quod res laeta iucunditatem requirit 

fabularum et verborum adinventiones, quae ad laetitiam pertinent. Et e contrario 
tristis lugubrem ac lacrimis plenam exigit nominum effictionem. Verborum enim 
et fabularum delectu maxime opus est, quatinus scripta rebus respondeant. 
Scribamus itaque nos in alicuius puellae amplexum devenisse nec parum 
voluptatis inde concepisse.  

De puellae unius amplexu 

Quam bene consuluit nostro deus aequus amori,  
 

Iunxit ut arsuro corpora bina foco,  

Dum quoque ad ignivomum flamma crepitante caminum 
 

Blanda repercussis iunximus ora genis.  

Talia Gnosiacae

17

 dedit oscula saepe coronae

18

 

5

 

 Cecropius 

puer

19

 et talia Bache dabas.  

Talia vix Sestae

20

 dederas Leandre

21

 puellae 

 

Hellespontiacas saepe remensus aquas.  

Talia purpureae Veneri rubicundus Adonis

22

 

                                                 

16

   Delia sc. Artemis (Diana) dea lunae. Nomen originem trahens a Delos – insula, ubi Artemis et 

eius frater Apollo nati sunt.  

17

   Gnosiacus adiectivum originem trahens ab oppido Knossos in Creta. Hic: Cretensis.  

18

   Gnosiaca corona Ariadnae corona, quae in fidem coniugii a Theseo ei data est. Cum Theseus 

Ariadnam deseruisset, Dionysus apparuit et eam coronam in sidera extulit. 

19

   Cecropius puer Theseus, heros Atheniensis. Cecropius adiectivum originem trahens a nomine 

Cecropis – primi regis Athenarum.  

20

   Sestos  oppidum in litoribus Hellesponti, celebre templo Veneris, cuius sacerdotia Hero fuit. 

Quam peullam Leander valde amavit.  

21

   Leander quem Hero valde amavit. Leander in Abydo habitabat. Noctibus ad suam amatam per 

Hellespontum natabat. Cum ventus procellosus lucernae lumen extinxisset, quod Leandro viam 
indicavisset, puer mari demersus est. De his rebus dicit Ovidius (Heroides 18, 19).  

22

   Adonis Venerem amans, ab apro laniatus.  

background image

 

Laurentis Corvinus Novoforensis… 

119

 

 Iuppiter 

Europae

23

 Priamidesque

24

 Helenae. 

10

 

Astra licet nebulis subduxit aquosus Orion

25

,  

 

Nec visa est niveo rossida Luna globo,  

Quamvis insanum spirabat turbidus auster,  
 

Plurimus et larga decidit imber aqua,  

Nox tamen illa fuit redolenti dulcior

26

 Hybla

27

 

15

 

 

Ah certe Libycis

28

 suavior illa fabis.  

Non si etiam Superis conviva vocatus adessem,  
 

Ambrosiae molli cederet illa favo.  

Nox mihi nimbifera

29

 Ganimedis dulcior urna,  

 

Quamvis nectareas versa refundat aquas.  

20

 

Bachica dona aderant, aderat Venus ipsa, cupido 
 

Torquebat placidis aurea tela modis.  

Sopitum veneris Bachi liquor evocat aestum,  
 

Admovet occultas alifer ipse faces.  

Primo seiunctis ardemus in ignibus ambo,  

25

 

 

Donec ab alterius flagrat uterque sude.  

Licet increpuit flammis magis aestus adauctis 
 

Unaque de geminis est pyra facta rogis,  

Tum Cytherea

30

 favens caecae non escia flammae 

 

Conserit in molli corpora bina thoro  

30

 

Venerat in nostros non rustica nympha lacertos 
 

Nec rudis amborum brachia nectit amor.  

Sed nimis, ach, celeri nox illa recessit habena,  
 

Ocior et Libyco nox erat illa notho.  

Quid tam praecipiti, vel quo cogente quadriga  

35

 

 

Sustuleras croceas aurea Phoebe rotas.  

Quam cito mortales alio fugis orbe sepultos 
 

Et spatium in nostro longius axe trahis.  

Sed me felicem dum talem argentea noctem 
 

Ducat veloci vecta Diana rota.  

40

 

Fac age Diva precor, ne sit mora longa, nivales 
 

Sic tibi non umquam frater obumbret equos.  

[…] 

                                                 

23

   Europa a Iove amata, ab eo quoque rapta.  

24

   Priamidesque Paris agitur, qui filius Priami regis Troiae fuit.  

25

   Constellatio Orionis imbres indicabat.  

26

  dulcior corr.: dultior.  

27

   Hybla oppidum in Sicilia, celebre melle efficiendo. Hic: metonymia – mel.  

28

   Libycus hic: Africanus.  

29

   Fortasse dicit hic Corvinus de constellatione Aquarii, qui Ganimedes factus est.  

30

   Cytherea dea Venus, quae in insula Cythera in Mari Aegeo nata est. Ibi templum Veneris 

aedificatum est.  

background image

120

 

Robert K. ZAWADZKI

 

Zasada pierwsza 

Twórca pie ni powinien przede wszystkim baczy na to, aby jak najdokad-

niej, trzewym umysem zastanowi  si nad tym, o czym ma zamiar pisa , czy 
przedmiot wypowiedzi jest wany, czy przecitny, czy moe banalny. To rozwa-
ywszy, niech w obranym zagadnieniu ustali i przywoa jakie prawdziwe fakty 
i stosownie do charakteru i my li przewodniej utworu niech zamieszcza w tki 
fikcyjne, podejmuj c raz jakie tematy historyczne, innym razem geograficzne, 
niekiedy skaniaj c si ku astronomii, albo ku niezbadanym zjawiskom natury. 
Jak bowiem kto stapia ze srebrem zoto, tak poeta, który pragnie zado uczyni  
swojemu powoaniu, powinien do uwag zgodnych z rzeczywisto ci  wprowa-
dza i wplata fikcj. Poeci bowiem nie opisuj wypadków dziejowych. Susznie 
byliby bowiem godni najwikszej pochway ci, których przeszo uznaa za 
najwspanialszych i najbardziej do wiadczonych we wszystkich sprawach. A s  
nimi poeci. Lecz ci wa nie wypadki dziejowe przedstawiaj  w rónorodny spo-
sób, posuguj c si nieraz dwuznacznymi metaforami, ornamentyk , wdzikiem 
literackim. Robi tak, przestrzegaj c pewnej zasady – tej mianowicie, e nie od-
biegn zbytnio od przedmiotu utworu. A zatem, to, co pisz poeci, jest prawd – 
e uyj sów Laktancjusza – prawd przysonit jak mask, ukryt pod po-
etyckim splendorem
. Je liby usun te zewntrzne ozdoby, objawi si rzeczywi-
sty zamiar pisz cego. W kocu zastosowawszy bogate sownictwo, poeta niech 
tak komponuje swoj pie , jak wymaga tego jej rodzaj, posuguj c si odpo-
wiedni  miar wierszow  i dobieraj c wa ciwy rytm sylab. Dla lepszego wyja-
nienia tej zasady, wemy jako temat utworu fakty rzeczywiste, tj. panowanie 
Najja niejszego Pana Jana Olbrachta, Króla Polski, Wielkiego Ksicia Litwy, 
Rusi, Pana i Dziedzica Prus itd. – panowanie, które przyczyni si do pomy lno-
ci jego bardzo rozlegego królestwa.  

Do Jana Olbrachta najbardziej niezomnego króla Polski  

Zrodzony z cesarskiej i królewskiej krwi, wzorze 
 

Dawnej cnoty, chlubo swego rodzica! 

Niegdy boskie przeznaczenie przyobiecao ci z powodu 
 

Wielkich twych zwycistw ojcowskie bero. Dzierysz je,  

Tu gdzie mrona Niedwiedzica, która nigdy nie pogr y si  

5

 

 

W morskich odmtach, spogl da na sarmackie krainy.  

Tutaj take wznosi si ku niebu zocisty zamek o stromych 
 

Murach, zbudowany na owocodajnej ziemi.  

Pod twoj wodz powracaj czasy trzymaj cego sierp boga.  
 

Cisza, nie sycha zgieku wojennego!  

10

 

Oto bogi pokój uwieczony swobodn tog wszdzie 
 

Nastaje, agodnym krokiem towarzyszy mu Erigona.  

Za twego królowania senat wzmacnia sw wadz,  

background image

 

Laurentis Corvinus Novoforensis… 

121

 

 

Twoim ludom stanowi swoje prawa, sam 

Nie podlegaj c adnemu. Mieszkacy bezpiecznych miast gromadz   

15

 

 

Bogactwo, a rolnicy orz pola maj c bydo niezliczone.  

Powa Cerera obdarza gospodarzy obfitymi plonami,  
 

Rodz cy zioa Apollo karmi liczne trzody.  

Tak oto rosn  twoje królestwa w dobra; upywaj lata,  
 

A twoje ludy w rado ci skadaj ci daniny.  

20

 

W kocu twoje imi wyniesione ponad ojczyste krainy,  
 

Pod y do obu bogów ognistego soca.  

Twoja sawa dopóty pozostanie na ziemi, dopóki pikna 
 

Wisa bdzie toczy swe wody roj ce si od ryb.  

Wreszcie twój wspaniay duch ujrzy  wiat le cy ci pod  

25

 

 

Stopami i pod y do siedzib bohaterów.  

Dla szlachetno ci stylu wolno take zakry i przyozdobi rzeczywisto fik-

cj , byleby tylko to, co piszemy, byo prawdopodobne i okazao si, e nie od-
biega od prawdy. Niech przykadem posuy nam bajka o kumkaniu ab. Otó, 
przywoajmy temat poetycki nawi zuj cy do nastpuj cej kwestii: dlaczego let-
ni por aby kumkaj chtniej noc ni za dnia.  

O abach 

Ju wie niacza zgraja skacze w stawie, do którego wstpu 
 

Zabraniaa Latonie, i boleje nad dawn zbrodni .  

Pragn ca ugasi aknienie pobona matka przybya po wod,  
 

Zawistni chopi zanieczy cili modry staw.  

Teraz oto chowaj si we wstydzie po wilgotnych jaskiniach,  

5

 

 

Znieksztaconymi paszczami kln po ród jam i sitowia.  

I boi si aba gronego uku promiennego Apollona,  
 

Za dnia milczy ukryta w wodnistym bocie.  

Skoro tylko Feb zanurzy si w iberyjskim Oceanie,  
 

I pojawi si Delia w towarzystwie dziewiczego orszaku,  

10

 

Jedne aby pywaj w odmtach, drugie skacz  w ród trawy,  
 

Inne chowaj si w mrocznym i cienistym listowiu.  

Tak oto próbuj ubaga Ksiycow bogini rozmaitymi skargami,  
 

Aby przywrócia ich spoeczno ci dawny wygl d.  

Na próno rozchodzi si ich jk w milcz cych przestworzach;  

15

 

 

Latona nie dostrzega paczliwych dwików.  

Tak oto abi ród pozostaje nieszcz liwy i zawsze w prónej  
 

Nadziei wyrzuca ku guchym gwiazdom daremne ale.  

background image

122

 

Robert K. ZAWADZKI

 

Zasada druga 

W tym drugim rozdziale przedstawimy tez, i radosny temat utworu wyma-

ga wprowadzania przyjemnych opowie ci i zastosowania wyrazów, które do ra-
do ci si odnosz . I przeciwnie, temat smutny nie moe obej si bez wyzyska-
nia sów charakteryzuj cych stany cierpienia i ronienia ez. Albowiem rzecz  
bardzo wan jest dobór wyrazów i opowie ci, okre lenie, w jakim zakresie 
sowa napisane odpowiadaj tematowi utworu. A zatem napiszmy o tym, jak 
rzuciem si w objcia pewnej dziewczyny, i o tym, jak niemao rozkoszy z tych 
u cisków otrzymaem. 

W ramionach pewnej dziewczyny 

Jak wspaniale Bóg zatroszczy si o nasz wzajemn  mio ,  
 

Kiedy pon cym ogniem po czy dwa ciaa.  

Wtedy wa nie przy kominku, w którym strzelay pomienie,  
 

Przytulaj c policzki, po czyli my mie usta. Caowaem ci 

Tyloma pocaunkami, iloma mody Ateczyk obsypa kretesk  

5

 

 

Koron, iloma i ty Bachusie j  okrywae ,  

Iloma zaledwie, Leandrze, obdarzye sestyjsk dziewczyn,  
 

Gdy wielokro przemierzae wody Hellespontu,  

Iloma rumiany Adonis caowa róow  Wenus,  
 

Jowisz Europ, a Parys Helen.  

10

 

Cho wodnisty Orion zasoni chmurami gwiazdy 
 

I nie wida byo srebrnej tarczy rosistego Ksiyca,  

Chocia gwatowny wiatr bardzo si wzmaga,  
 

A rzsisty deszcz zacina strumieniami wody,  

Jednak ta noc staa si sodsza ni pachn cy libijski miód. 

15

 

 

Ach, z pewno ci bardziej smakowita ni libijskie str czki bobu.  

Gdybym nawet zosta zaproszony przez niebian na wspólne biesiadowanie,  
 

Nie byaby ona gorsza od rozkosznego plastra ambrozji.  

Noc staa si dla mnie sodsza ni pochodz cy z burzowej amfory 
 

Ganimedesa nektar, cho by si rozla, a naczynie potuko.  

20

 

Zjawiaj si dary Bachusa, zjawia si sama Wenus, bóg rozkoszy 
 

Rzuca agodnie zote pociski.  

Pyn Bachusa wznieca u piony ar mio ci,  
 

Uskrzydlony sam rozpala ukryty pomie.  

Z pocz tku ja i ona osobno paali my do siebie  dz ,  

25

 

 

A oboje zaponli my wzajemnym po daniem.  

Gdy poar wzmaga si coraz bardziej, pomienie buchay 
 

I z naszych dwóch spopielonych szcz tków powsta jeden stos,  

Wtedy cyterejska bogini, która wiadomie i celowo rozpalia ów ogie,  
 

Na mikkim ou po czya nasze ciaa.  

30

 

background image

 

Laurentis Corvinus Novoforensis… 

123

 

W moje objcia rzucia si cudna dziewczyna,  
 

liczna mio splota nasze ramiona.  

Lecz ta noc, ach, jakby  ci gnita cuglami, skoczya si zbyt prdko,  
 

Ta noc bya szybsza ni afrykaski wiatr.  

Dlaczego tak byskawicznie, kto ciebie zmusza, zocisty 

35

 

 

Febie, e wyjecha swoim wozem o szafranowych koach?  

Jak wawo uciekasz przed ludmi mieszkaj cymi w innych cz ciach  
 

wiata, a w naszych stronach przeduasz okres dnia!  

Lecz mnie szcz liwca wa nie w tak noc niech Diana 
 

Srebrzysta prowadzi, jad ca na chyym rydwanie.  

40

 

Dalej, bogini, prosz, nie zwlekaj zbyt dugo, tak oto niech 
 

Twój brat nigdy nie zatrzymuje twych nienych koni.  

Podstawowa bibliografia 

Bauch Gustav, Laurentius Corvinus,  der Breslauer Stadtschreiber und Huma-

nist. Sein Leben und seine Schriften, „Zeitschrift des Verein für Geschichte 
Schlesiens und Alterthum Schlesiens” Bd. 17 (1883). 

Budzyski Józef, Paideia humanistyczna czyli wychowanie do kultury. Studium 

z dziejów klasycznej edukacji w gimnazjach XVI–XVII wieku (na przykadzie 
lska
), Czstochowa 2003.  

Rott Dariusz, Wawrzyniec Korwin, wczesnorenesansowy humanista lski, Ka-

towice 1997.  

Sadowiska-Surowa Halina (wyd.) „Latinum ydeoma” Magistra Laurentii 

Corvini Novoforensis, „Eos” 2 (1967), s. 374–406.  

Schwarz Osias, De Laurentii Corvini studii Platonicis, „Eos” 34 (1932/1933), 

s. 131–166.  

Summary 

This publication contains the excerpt of the work of Laurentius Corvinus (ca. 1465–1527) 

who came from Silesia and studied at the Jagiellonian University in the years 1484–1494. He was 
an author of many prose and poetic works. He wrote among others the geographical treaty entitled 
Cosmographia. He created also the work in poetics which became a subject of our interests. The 
work being entitled Carminum structura was the first in Poland treaty on the poetry, issued in Cra-
cow in 1496. It contained advices concerning stylistic issues and provisions of metric measures. 
The presented section is moving exactly two principles concerning a poetic style. Laurentius 
Corvinus is explaining the theoretical deliberations with own poems. 

background image

 

 
 
 
 

background image

P R A C E   NA U K O W E  A k a d e mi i  i m.   J a n a   D u g o s z a   w  C z  s t o ch o wi e  

Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury 

2011, z. XII

 

Adam REGIEWICZ 

O moliwociach gatunku kina religijnego 

„Sztuk jest to, co prze wieca przez tajemniczo naszej egzystencji. I w tym 

sensie kada prawdziwa sztuka byaby religijna, skoro otwiera jaki kontakt 
z transcendencj ”

1

. Przywoana konstatacja Michaa Klingera mogaby z powo-

dzeniem zamyka ponisze rozwaania na temat gatunkowo ci kina religijnego, 
jak pokae bowiem niniejszy wywód, film religijny nie daje si wcale tak atwo 
zdefiniowa  w konstruktach teoretycznych czy kategoriach interpretacyjnych 
„kina gatunków”. Aleksander Ledóchowski napisze: „W historii i teorii kina nie 
przyjy si takie pojcia jak kino sakralne czy w ogóle film religijny, bowiem 
w gruncie rzeczy takich dzie prawie nie ma”

2

. Rozwaaj c status „kina religij-

nego”, stajemy bezradni wobec okre lenia granic, które odróniaj je od innych 
gatunków cho by filmu obyczajowego czy historycznego; wobec ustalenia 
wspólnych struktur, konwencji czy regu, które wpywaj na odczytanie jednost-
kowego tekstu filmowego, czy wreszcie wobec okre lenia relacji midzy twórc , 
tekstem a odbiorc , co pozwala na zdefiniowanie oczekiwa, nastawie wobec 
filmu. Cho to wa nie w specyficznej relacji midzy widzem a dzieem, które 
przypomina przeycie religijne, wydaje si tkwi  sakralny charakter do wiad-
czenia filmowego. Wywoane obrazami poruszenie emocjonalne prowadzi do 
otwarcia si na rzeczywisto niewypowiedzian , wrcz duchow . „Kada histo-
ria zawiera w sobie jeden lub kilka archetypów […] Kiedy wszystkie te archety-
py eksploduj bezwstydnie, wyczuwamy Homeryck gbi. Jedna klisza spra-
wia, e wybuchamy  miechem, sto porusza nas, gdy czujemy, e klisze te roz-
mawiaj  ze sob , wituj c ponowne zjednoczenie. Tak jak na kocu bólu poja-

                                                 

1

   M. Klinger, Stranik wrót. Rzecz o „Dekalogu” Krzysztofa Kielowskiego, [w:] Kino Kielow-

skiego, red. T. Lubelski, Kraków 1997, s. 51 i nn. 

2

   A. Ledóchowski, Czy nieobecno Boga?, [w:] Kino i religia. Ogólnopolskie Seminarium Fil-

mowe 26–29 maja 1987, Olsztyn – Warszawa 1987, s. 125. 

background image

126

 

Adam REGIEWICZ

 

wia si zmysowa rozkosz, a skrajna perwersja graniczy z mistyczn energi , tak 
skrajny bana pozwala nam uszczkn odrobiny wznioso ci”

3

Film prowadzi odbiorc „do wrót”, za którymi kryje si pytanie o czowieka: 

jego wymiar egzystencjalny i eschatologiczny. Tym samym w kinie mona za-
uway dwie postawy wobec sfery sacrum

4

: „Pierwsza polega na tym, by o nic 

nie pyta , akceptowa to, co jest, dlatego, e jest i ju. Podstaw drugiej jest 
gód wiedzy, któremu towarzyszy ci ge poszukiwanie odpowiedzi, szukanie po-
twierdze i dostrzeganie znaków tam, gdzie ich nie ma”

5

. Powiedzieliby my, e 

mamy tu do czynienia z filmem religijnym i metafizycznym. Ten pierwszy pod-
porz dkowuje my l, sztuk i ycie wadzy sowa Boego, przeywa dobroczyn-
ne lki niepokoju religijnego, a za wiaty s dla niego horyzontem i ostatecznym 
kresem ludzkich poczyna

6

. To religijno  prosta, szczera i wyzbyta z wszelkich 

w tpliwo ci, ale równie czsto oparta na zrytualizowanych zachowaniach, zako-
rzeniona w religijno ci naturalnej. Drugi ze sposobów opowie ci zawiera w so-
bie elementy poszukiwania; traktuje ycie jako wytwór odlegej zwierzchno ci 
i sytuuje czowieka w obrbie teje fabuy o nieprzewidzianym rozwiniciu, wy-
ja niaj cej na nowo rzeczywisto . Trudno zatem dokona jednoznacznego po-
dziau na kino religijne i metafizyczne, skoro naleaoby uwzgldni jeszcze re-
lacj: religii naturalnej i wiary, która nie przystaje do zarysowanego podziau. 
Je li do tego doda genologi i jej definicj kina religijnego, opieraj c si na 
tematyce biblijnej i hagiograficznej, okae si, e uporz dkowanie tego zagad-
nienia wydaje si przedsiwziciem niezwykle trudnym, czy wrcz niemoliwym.  

1.  Film religijny a gatunek 

Warto zatem na pocz tku odwoa  si do pojcia „gatunku” (genre) i tocz -

cego si wokó tego zagadnienia dyskursu naukowego. Jonathan Culler, definiu-
j c zjawisko gatunkowo ci, wskazywa na gatunek jako zespó norm, do których 
odnosi si tekst; konwencji, które umoliwiaj zrozumienie dziea, a zarazem 
zapewniaj  mu pewien stopie spójno ci. Podstawow funkcj  gatunku jest za-

                                                 

3

   U. Eco, Casablanka: filmy kultowe i intertekstualny kola, cyt. za: W. Godzic, Ogldanie i inne 

przyjemnoci kultury popularnej, Kraków 1996, s. 50 i nn. 

4

   Uywam za Emilem Durkheimem w pracy pojcia sacrum jako najbardziej neutralnego i uni-

wersalnego, cho zdaj sobie spraw z krytyki D. Hervieu-Leger, która zwraca uwag na zbyt 
du  elastyczno  tego pojcia, a zarazem jego sztuczno . D. Hervieu-Leger, Religia jako pa-
mi
, Kraków 1999; zob. równie J.A. Koczkowski, Sacrum – fascynacje i wtpliwoci
„Znak” 1991, nr 12, s. 11. Pojcie sacrum odczytuj w kontek cie wiary chrze cijaskiej, nie 
jako abstrakcyjn warto , ale do wiadczenie, które towarzyszy spotkaniu Boga osobowego 
z czowiekiem; zob. E. Lévinas, Religia dorosych, [w:] tego, Trudna wolno, Gdynia 1992. 

5

   J. Szyak, Kino i co wicej. Szkice o ponowoczesnych filmach amerykaskich i metafizycznych 

tsknotach widzów, Kraków 2001, s. 44–48. 

6

   A. Finkielkraut, Poraka mylenia, Warszawa 1992, s. 22 i nn. 

background image

 

O moliwociach gatunku kina religijnego 

127

 

warcie umowy midzy nadawc a odbiorc , której celem jest „uruchomienie 
pewnych istotnych oczekiwa, a przez to umoliwienie zarówno zgodno ci 
z przyjtymi sposobami stwarzania zrozumiao ci, jak i odchylenia od nich”

7

, co 

za tym idzie, tekst dziki pewnym strukturom, schematom, tematom powinien 
by dla widza zrozumiay. John Carey definiuje konwencje gatunkowe jako 
okre lone wzory wykorzystywane przez realizatorów w celu przekazywania 
okre lonych znacze publiczno ci kinowej

8

. Pod pojciem konwencji rozumie 

on elementy jzyka filmu: ujcia, plany, punkty widzenia kamery, itd. Ta for-
malno-strukturalna perspektywa, wskazuj ca na syntaktyczne aspekty definicji, 
poszukuje w gatunku cao ciowego systemu generuj cego proces opowiadania. 
W tej definicji mieszcz  si m.in. charakterystyczne techniki filmowania oraz 
zabiegi narracyjne. 

Twórca kina religijnego, posuguj c si swoim jzykiem filmowym, rozka-

da szeroki wachlarz odczu i przey , poprzez które ma by ukazywana wizja, 
interpretacja lub komentarz jakiego problemu, faktu czy idei; staje wobec Boga, 
czowieka i wiata, próbuj c w sposób bardzo osobisty ukaza relacje midzy 
tymi trzema wiatami oraz wyrazi wasne doznania i wywoa  nie tylko emo-
cje, ale take zespó warto ci. Jednym z najwaniejszych zabiegów jest sposób 
ukazywania twarzy ludzkiej, w której odbija si wiat emocji, ale take i stan 
ducha. Pojawiaj ca si na ekranie twarz zyskuje znaczenie nie tylko poprzez 
mimik, ale równie poprzez monta, a wic ukontekstowienie jej w pewnej 
wewn trzfilmowej prawdzie. Innym narzdziem wydaje si korzystanie ze zbli-
enia b d detalu w filmowaniu przedmiotów, którym naddaje si znaczenie, 
wpisuj c w wymiar co najmniej symboliczny. W ród innych elementów jzyka 
filmu naleaoby wymieni tzw. oczyszczenie kadru, elipsy wizualne, kontrast 
i inne

9

, cho wymienione zabiegi bliskie s  dramatowi czy filmowi obyczajowemu. 

Ponadto sama istota metafizyki na ekranie wymyka si formalnym zabie-

gom, je li nie stoi za ni prawda o ludzkiej egzystencji. Podobnie jak inne sztuki 
wizualne (obraz, ikona), film pozwala zobaczy „czowieka ukrytego w gbi 
serca”

10

. Bowiem jako wytwór kultury, kino poprzez obraz pragnie uj co  

z prawdy i gbi wiata, wyrazi najgbsze potrzeby czowieka – w tym take 
wiar i religijno . Mówi o tym Jan Pawe II na spotkaniu z artystami i dzienni-
karzami w 1980 roku: „Take w sztuce – we wszystkich jej dziedzinach – w -
czaj c w to take moliwo ci, jakie daje film i telewizja – chodzi o czowieka, 
o obraz czowieka, o prawd o czowieku. Chocia na pozór moe si wydawa , 
e jest inaczej, take sztuka wspóczesna jest w jakim stopniu wiadoma tych 

                                                 

7

   J.  Culler,  Konwencja i oswojenie, [w:] Znak, styl, konwencja, red. M. Gowiski, Warszawa 

1977, s. 172. 

8

   J. Carey, Konwencja i znaczenie w filmie, „Kino” 1985, nr 3. 

9

   M. Marczak, Poetyka filmu religijnego, Kraków 2000, s. 28. 

10

  Por. H. Nadrowski, Obraz, symbol, sowo. Inspiracje i kreacje, „Studia Laurentiana” 2003, nr 1 (3), 

s. 137–141. 

background image

128

 

Adam REGIEWICZ

 

gbokich wymiarów i potrzeb. Religijne i chrze cijaskie ródo sztuki nie wy-
scho zupenie. Takie tematy, jak wina i aska, zawód i wybawienie, niesprawie-
dliwo i sprawiedliwo , a take miosierdzie i wolno , solidarno i mio  
bliniego, nadzieja i pociecha, powracaj w dzisiejszej literaturze, w tekstach 
i scenariuszach, i znajduj  coraz silniejszy oddwik. Partnerstwo midzy sztuk  
i Ko cioem w odniesieniu do czowieka opiera si na tym, e i Ko ció, i sztuka 
pragn wyzwala czowieka ze zniewolenia i prowadzi ku posiadaniu siebie 
samego. Otwieraj przestrze wolno ci, wolno ci od przymusu uycia, sukcesu 
za wszelk  cen, od uyteczno ci, zaprogramowania i funkcjonalno ci”

11

. Za-

równo sztuce, jak i Ko cioowi chodzi o czowieka, o jego obraz, o prawd, 
o rzeczywisto , w której yje; a tradycja pokazuje, e wszystkie dziedziny sztu-
ki oddaway przysug Ko cioowi i religii w przekazywaniu teje prawdy. 

Zwolennicy pragmatycznej definicji gatunku za Andrew Tudorowem powta-

rzaj , i gatunek jest tym, za co go wszyscy uwaaj . Definicja ta zwraca uwag 
na relacje midzy dzieem a odbiorc , najwaniejszym kryterium czyni c kon-
tekst kulturowy

12

. Do pragmatycznej definicji odwouj si poststrukturalne 

koncepcje genologiczne, widz c w gatunku produkt przyjemno ci. Jak pisze 
Stephen Heath

13

, kino gatunków to mechanizm, którego celem jest dostarczanie 

widzowi przyjemno ci, zaspokojenie okre lonej z góry potrzeby, za  Roland 
Barthes

14

 skonstatuje, i kino jest odpowiedzi na po danie widza, za przy-

jemno jest podstawowym kryterium warto ci, bowiem kino gatunków jako 
element przemysu rozrywkowego podlega zasadzie przyjemno ci. Z tak rozu-
mian definicj wi e si umiejtno rozpoznawania konwencji. Widz oczekuje 
w filmie gatunkowym rozpoznania znajomych elementów, jednak domaga si 
innowacyjno ci, wariacji, wieo ci, które nie pozwol  mu si nudzi . To wa-
nie wspógranie tradycji i innowacji jest kluczow cech kina gatunków. 

Na ten aspekt rozumienia kina religijnego zwróci uwag Jan Pawe II 

w uroczysto  Objawienia Paskiego, z okazji wiatowego Dnia rodków Spo-
ecznego Przekazu w 1995 roku, kiedy mówi: „Kino od samego pocz tku […] 
czsto podejmowao take tematy wielkiej wagi i warto ci z punktu widzenia 
etycznego i duchowego”, których mona doszuka si nie tylko w filmach od-
wouj cych si bezpo rednio do Biblii czy w ogóle tradycji chrze cijaskiej, ale 
take w produkcjach powstaj cych w innych krgach kulturowych i religij-
nych

15

. Nie znaczy to oczywi cie, e film jako kategoria sztuki moe przekaza  

wiar, podobnie jak jakakolwiek literatura, malarstwo, muzyka czy teatr – to 
bowiem moe tylko „gupstwo przepowiadania”, prawdziwe  wiadectwo ywe-

                                                 

11

   Jan Pawe II, Koció potrzebuje sztuki, [w:] Nauczanie papieskie, t. 3, cz. 2, Rok 1980, s. 695. 

12

   A. Tudor, Metoda krytyczna: gatunki i autorzy, „Kino” 1976, nr 3. 

13

   S. Heath, Question of Ciemna, London 1981. 

14

   R. Barthes, Przyjemno tekstu, Warszawa 1997. 

15

  Jan Pawe II, Kino nonikiem kultury i wartoci, ródo: http://kultura.wiara.pl/index.php?grupa 

=6&art=1117614245&dzi=1117612076&katg [stan z: 16.08.2006]. 

background image

 

O moliwociach gatunku kina religijnego 

129

 

go czowieka, który swoje do wiadczenie Boga przeywa i gosi; jednak kino 
jako kategoria sztuki moe otwiera emocjonalnie, estetycznie czy moralnie na 
pewne aspekty wiary, dziki którym czowiek dojrzewa do przyjcia kerygmatu. 
Z pewno ci  pomaga mu w tym kino jako swoista przestrze wymiany kulturo-
wej, zachcaj ca do otwarcia si i do refleksji nad rzeczywisto ci , w której yje. 

Kino jest bowiem okiem szeroko otwartym na ycie, obserwuj cym rzeczy-

wisto w sposób sobie wa ciwy, swoistym „opakowaniem ycia”. Jak pisze 
Germaine Dulac: „jego atutem jest prawda, logika, subtelno , moliwo ujrze-
nia tego, co nieuchwytne. […] To dziki niemu moemy pozna to, co byo nie-
poznawalne. Opieraj c si na fundamencie naukowym i materialnym, moemy 
stworzy teori nowej sztuki, sztuki wizualizacji my li. Jej korzenie tkwi  
w rzeczywisto ci, w naturze, ale równie w imponderabiliach”

16

. Ta sfera du-

chowo ci, o której wspomina Germaine Dulac, pozwala potraktowa film jako 
specyficzny rodzaj tekstu kontempluj cy najwaniejsze do wiadczenia ycia. 
Tekstu, który poprzez opowiadane jednostkowe historie zblia odbiorc do uni-
wersalnej prawdy o czowieku, tego, co ludzkie. Przekaz kina nie ogranicza si 
bowiem li tylko do kodu wizualnego i wrae estetycznych

17

, ale jako sztuka 

wizualizacji my li jest przekazem prawdy, zza której wyania si równie to, co 
niematerialne. José Ortega y Gasset, snuj c refleksje nad istot rzeczywisto ci, 
twierdzi, e „prawdziwa rzeczywisto polega bowiem na sposobie bycia czo-
wieka wzgldem Boga, a zatem na czym tak niematerialnym, tak bezcielesnym, 
i okre lenie tej relacji mianem duchowej stanowi ju jej nieadekwatn  materia-
lizacj”

18

. Kino jest pewnego rodzaju projekcj wiata, w jakim chciaoby si 

y ; projekcj Boga, któremu chciaoby si uwierzy /zawierzy . Jan Jakub Kol-
ski w jednej z rozmów wypowiedzia to nastpuj co: „wierz, e czowiek od 
urodzenia zaopatrzony jest w klucz do odczytywania warto ci. Poniewa nie 
wszyscy jednakowo dobrze potrafi nim trafi do zamka, czasem trzeba pomóc. 
Dlatego w moich filmach, atwiej ni w yciu, mona si zorientowa , gdzie jest 
dobro, a gdzie zo. Czowiek, mimo rónych uwika i komplikacji, na koniec 
wybiera dobro. Nawet gdy si staje narzdziem za, gdy jest najgorszym dra-
niem, dostaje szans na ocalenie. Dysponuj c tak dono nym narzdziem jak 
film, musz operowa delikatnie i odpowiedzialnie”

19

. Mona zatem uzna , e 

kino w swej istocie jest katechetyczne, oddziauj c swoim przekazem w kon-
kretnej rzeczywisto ci kulturowej i historycznej. 

                                                 

16

   G.  Dulac,  Istota kina – wizualizacja myli, [w:] Europejskie manifesty kina, red. A. Gwód, 

Warszawa 2002, s. 176. 

17

  G. Dulac ujmuje to nastpuj co: „[Kino] jest sztuk , której nie krpuje i nie ogranicza kawa 

gliny, prostok t pótna, nie jest sztuk  zamknit  liniami czy sowami, ramami zdania”. Tame, 
s. 177. 

18

   J. Ortega y Gasset, Wokó Galileusza, Warszawa 1993, s. 113. 

19

   Rozmowy na nowy wiek, t. 2, Kraków 2002, s. 145 i nn. 

background image

130

 

Adam REGIEWICZ

 

Trudno jednak nie dostrzec krucho ci takiego definiowania, którego istota 

opiera si na do wiadczeniu egzystencjalnym widza, wszak i Pasj Mela Gibso-
na mona ogl da z pudekiem popcornu i butelk pepsi w rku. Poziom odczy-
tania, czy gbiej nawet – przeycia, bdzie zalea od szeregu czynników spo-
ecznych, obyczajowych, kulturowych, które mog uniemoliwi lektur filmu 
na poziomie innym ni fabularny. 

Ostatni z propozycji definiowania gatunku jest koncepcja semantyczna. 

„Podej cie semantyczne kadzie nacisk zatem na budulcowe skadniki gatunku, 
podczas gdy syntaktyczny punkt widzenia preferuje struktury, które dokonuj  
organizacji tych skadników”

20

. Gatunek zgodnie z tym podej ciem to przede 

wszystkim okre lone budulcowe skadniki konwencji (fabua, motywy, tropy, 
itd.), dziki którym widz ma moliwo szerokiego zastosowania wszystkich 
znanych sobie kategorii. W tej definicji mieszcz si m.in. charakterystyczna dla 
danego gatunku ikonografia – zbiór powracaj cych symbolicznych obrazów na-
syconych znaczeniem i powtarzaj cych si w kolejnych filmach czy powtarzanie 
pewnych tematów i ogólnego przesania filmu. 

Przyjmuj c zatem definicj semantyczn , film religijny to kino inspirowane 

tematami religijnymi: biblijnymi (szczególnie widowiskowe filmy o Abrahamie, 
Mojeszu, Józefie, Dawidzie oraz yciu Chrystusa) i hagiograficznymi

21

. Zresz-

t , gatunek ten jest czsto utosamiany z filmem biblijnym, czyli filmem o tema-
tyce biblijnej zaczerpnitej ze Starego lub Nowego Testamentu

22

. Tak sformu-

owana definicja rozmywa nieco kryteria filmowe, w które wpisuj si zarówno 
opowie ci wprost religijne (wiara w Boga, odkupienie, zbawienie, cierpienie), 
jak i tematyka obecna w Biblii w ogóle (mio , zdrada, samobójstwo, niena-
wi , katastrofy, wojny, podboje, zemsta itd.). W ród typologii filmów o charak-
terze religijnym znalazy si: obrazy historyczne, filmy przygodowe, ilustracje, 
transformacje interpretuj ce i aktualizuj ce, adaptacje upolityczniaj ce, adapta-
cje ideologizuj ce, adaptacje parodiuj ce i inne

23

. Wreszcie, w ramach filmu re-

ligijnego ujmuje si czsto produkcje jawnie antyko cielne, agnostyczne, okul-
tystyczne czy wrcz satanistyczne. Z drugiej strony niektóre opracowania na te-
mat kina religijnego pomijaj te filmy, które ujmuj „niektóre aspekty biblijne, 
lecz nie s religijne w swej tre ci”

24

. Bartolino Bartolini zauwaa dwa kierunki 

w historii ukazywania wydarze biblijnych na ekranie. Pierwszy ma na celu wi-

                                                 

20

   R. Altman, Podejcie semantyczno-syntaktyczne do gatunku filmowego, [w:] Panorama wspó-

czesnej myli filmowej, red. A. Helman, Kraków 1992, s. 202. 

21

   Zob. Encyklopedia kina, red. T. Lubelski, Kraków 2003, s. 798 i nn., co rozmywa nieco kryte-

ria filmowe, w które wpisuj si opowie ci wprost religijne (wiara w Boga, odkupienie). 

22

   M. Hendrykowski, Sownik terminów filmowych, Pozna 1994, s. 35. 

23

   M.  Tiemann,  Bibel im Film. Ein Hanbuch für Religionsunterrmicht Gemeindearbeit und Er-

wachsenbildung, Stuttgart 1995, s. 19 i nn.; cyt.za: M. Lis, 100 filmów biblijnych, Kraków 
2005, s. 9 i nn. 

24

  R.H. Campbell, M.R. Pitts, The Bible on Film. A Checklist 1897–1980, Metuchen – London 

1981, s. VIII; cyt.za: M. Lis, dz. cyt., s. 12. 

background image

 

O moliwociach gatunku kina religijnego 

131

 

zualn transpozycj tekstu biblijnego, swoist  fotografi dokumentaln historii bi-
blijnej, drugi „zmierza do komunikowania znaczenia faktów i do ich aktualizacji”

25

Inny rodzaj klasyfikacji, odnosz cy si tak do metody semantycznej, jak 

i pragmatycznej koncepcji gatunku, zaproponowaa Ewa Modrzejewska, która 
dokonaa podziau ze wzgldu na typy i motywacje, którymi kieruj  si twórcy 
tyche filmów. W ród nich wymienia motywacje: filozoficzn i historiozo-
ficzn , spoeczn , moraln , kulturow oraz estetyczn

26

. A zatem na konstru-

owanie gatunku wpywaaby nie tylko tre , ale intencja nadawcy. 

Mimo zaproponowanego przez Modrzejewsk podziau, w definiowaniu te-

go gatunku wyranie zarysowuj si dwie zasadnicze tendencje: raz chodzi 
o filmy, w których obecny jest cho by fragmentaryczny w tek biblijny, apokry-
ficzny b d elementy hagiograficzne; a raz o religijno ci decyduje funkcja pe-
niona przez film, dziki któremu czowiek odkrywa Boga i siebie samego w Bo-
ej perspektywie. Te ostatnie to obrazy podejmuj ce dialog z sumieniem po-
przez zagadnienia ycia, mio ci, wolno ci, prawdy, nadziei, wiary, cierpienia 
i innych warto ci egzystencji. 

Amédée Ayfre, poszukuj c tosamo ci filmu religijnego, wyrónia dwa sty-

le: „transcendentny” i „inkarnacyjny”. W pierwszym odnajdujemy ewokowanie 
niewidzialnego, ukazywanie czowieka stoj cego w obecno ci Boga. Styl ten re-
alizuje si zazwyczaj poprzez ukazanie „cudowno ci”, ale nie tyle w wymiarze 
materialnym (zjawiska paranormalne), ile transcendentnym. Ten francuski teo-
log zwraca uwag, e „cudowno ” w kinie nie moe by umieszczeniem jedne-
go wiata w drugim (nadprzyrodzonego w rzeczywistym), ale ma ona wydoby-
wa si z gbi rzeczywisto ci, nie trac c nic z ciaru realno ci

27

. Drugi ze sty-

lów polega na odzwierciedleniu wiata, w którym zanurzony jest czowiek, do-
tarciu do radykalnej prawdy o nim i ukazaniu ostatecznego wymiaru jego egzy-
stencji

28

. Jego istot jest ukazywanie egzystencji ludzkiej w sposób radykalny – 

tak , jaka jest; chodzi bowiem o prób oddania tajemnicy bytu. Styl „inkarnacji” 
akcentuje te przeycia, które gboko wnikaj w ludzk wiadomo , tj. ycie 
i  mier , dobro i zo, pe i krew. Inn form  realizowania tego stylu jest ewo-
kowanie braku, pustki, nieobecno ci. „Przez ukazanie pkni i zaama wiata, 
ludzkiej uomno ci i odarcia równie mona zbliy si do tajemnicy, tym bar-
dziej e niejednokrotnie jest to blisze ludzkiemu do wiadczeniu”

29

. Wida za-

tem, e pojcie filmu religijnego jest pojciem niejednoznacznym, raz ewokuje 

                                                 

25

  B. Bartolini, Racconto continuato della Bibia per parole e immagini, „Catechesi” (53), 1984,  

nr 9; cyt. za: M. Lis, Biblia w filmie biblijnym, „Kwartalnik Filmowy” 2004, nr 45, s. 45. 

26

   E. Modrzejewska, Inspiracja biblijna w kinie, [w:] Poszukiwanie i degradowanie sacrum w ki-

nie, Gdask 2002, s. 28. 

27

   A.Ayfre, Cinéma et transcendance, [w:] H. Agel, A. Ayfre, Le cinéma et le sacré, Paris 1954, 

s. 123 i nn.; cyt. za: M. Marczak, dz. cyt., s. 26. 

28

   A. Ayfre, Cinéma et mystère, Paris 1969, s. 70; cyt. za: M. Marczak, dz. cyt., s. 28. 

29

  M. Marczak, dz. cyt., s. 29. 

background image

132

 

Adam REGIEWICZ

 

Transcendentnego, raz zawiera istotne odniesienia do intuicyjnego poznania, 
wito ci; czasem wyrasta ze wiatopogl du religijnego, a czasem, mimo psy-
chologicznego i socjologicznego podoa, jest manifestacj postawy religijnej. 

2.  Tradycja kina religijnego 

Wydawaoby si, e próba ukazania tego, co niewidzialne, jest przedsi-

wziciem tyle niemoliwym, co bezsensownym, a jednak kino zarówno po tej, 
jak i po drugiej stronie oceanu nie ustaje w próbach. Amerykaski i europejski 
nurt kinematografii stara si wyrazi fenomen religijno ci zarówno przez odnie-
sienie si do Biblii jako róda do wiadczenia Boga przez czowieka, jak i przez 
metafizyk codzienno ci. Oba nurty s  w kinie silnie reprezentowane i maj ty-
le zwolenników, co przeciwników. 

2.1. Katechezy biblijne 

Najliczniejsz grup stanowi filmy bezpo rednio odwouj ce si do tekstu 

Pisma w. w sposób bezpo redni, bd ce rodzajem ilustracji wydarze biblij-
nych. Taki rodzaj opowie ci filmowej pojawia si od pocz tku historii kina

30

w której dominuj przedstawienia pasyjne, a zaraz po nich wizualizowane histo-
rie z Ksigi Rodzaju i Ksigi Wyj cia. Pocz tkowo filmowe historie biblijne by-
y traktowane jako rodzaj odmiennej propozycji kina wobec wszechobecnego 
melodramatu, jednak z czasem, szczególnie motyw pasyjny, nabra tych samych 
cech emocjonalnych. Prawdziwa fala fascynacji historiami biblijnymi pojawia 
si w pierwszej dekadzie XX wieku, kiedy to wytwórnie Pathé i Gaumont 
wprowadziy do kin obrazy Józef sprzedany przez swych braci,  Sd Salomona
Daniel w lwiej jamieUczta Baltazara ycie Mojesza i inne. Powstaj ce wów-
czas filmy epatoway przesytem dekoracyjno ci, ekspresywn kreacj aktorsk  
i tradycyjn ikonografi . Tekst Pisma w. traktowany by przez laickie wytwór-
nie w sposób epicki i redukowany do poziomu anegdotycznego. Efekt teatraliza-
cji, tak widocznej w tych produkcjach, ewokuje heroiczny los bohaterów Stare-
go Testamentu: Abrahama, Mojesza, Dawida, Józefa, Daniela, Judyty, Saula, 
Absaloma, Rebeki, Jeftego i innych. Kolejna dekada przynosi fascynacj yciem 
i mk  Chrystusa, wpisuj c Nowy Testament w kontekst historyczny i pograni-
cza kultury judeo-chrze cijasko-rzymskiej. Do spopularyzowania tego tematu 
posuya powie  H. Sienkiewicza Quo vadis, któr natychmiast w sposób wi-
dowiskowy przekada na jzyk filmowy E. Gauzzoni. Jednak obok kina pasyj-
nego powstaje wiele obrazów, które odwouj si do tematu mki Chrystusa 

                                                 

30

  Pierwszy film pasyjny zrealizowano ju w 1897 roku dla wytwórni braci Lumière, nosi tytu 

Mka Chrystusa i by „suit 13 obrazów”. I. Kolasiska, Film biblijny, [w:] Wokó kina gatun-
ków
, red. K. Loska, Kraków 2001, s. 197 i nn. 

background image

 

O moliwociach gatunku kina religijnego 

133

 

(Cywilizacja  Griffitha czy Nietolerancja Ince’a), aby w sposób paraboliczny 
ukaza ponadczasowe problemy, takie jak nietolerancja czy nienawi . Opowie-
ci te przypominaj z jednej strony kino historyczne, z drugiej za film przygo-
dowy. W ten nurt wpisuj  si nieco póniejsze superprodukcje amerykaskie: 
Ben Hur (re. F. Niblo, F.P. Earle) i Król Królów (re. C.B. DeMille), które 
utrwaliy w wyobrani masowej ikony Chrystusa, Maryi i innych osób Nowego 
Testamentu. 

Film biblijny za spraw bardzo sprawnego reysera, jakim by Cecil B. De-

Mille, zmierza ku gatunkowi przygodowemu z elementami obyczajowymi. Do 
filmów o charakterze religijnym coraz cz ciej w cza si elementy przemocy 
i erotyzmu, ukazuj c walki oraz sceny miosne midzy bohaterami, np. Juda-
szem a Mari Magdalen (Król Królów) – któr z powodu obyczajowych wyci-
to – Samsonem a Dalil (Samson i Dalila). Kino biblijne tego czasu przywouje 
na my l narodziny mitu herosa (Samson, Demetriusz z Szaty czy Mojesz 
Dziesiciorga przykaza), który wpierw do wiadcza sabo ci, aby w ostatecz-
no ci zaprezentowa sw si, zwyciaj c zo. Jednak szczytowym osi gni-
ciem gatunku lat 50. okaza si Ben Hur w reyserii W. Wylera. Film ten mia 
przeomowe znaczenie ze wzgldu na sceny zbiorowe (bitwy morskiej czy wy-
cigu kwadryg), w których wzio udzia okoo 50

000 statystów, oraz czas 

trwania (217 minut). To monumentalne widowisko zapewnio sobie sukces tak 
komercyjny, jak i artystyczny (11 Oskarów). Tym samym filmy religijne zostay 
utosamione z superprodukcjami, czsto o niezbyt wygórowanych ambicjach ar-
tystycznych. Z pewno ci  w takim prezentowaniu kina biblijnego pomogy no-
we technologie CinemaScope, Panavision i Eastmancolor, które uczyniy te 
spektakle bardziej widowiskowymi. Przez kolejne lata historie biblijne wpisywa-
y si w ten i cie hollywoodzki wzorzec ukazywania wydarze Starego i Nowe-
go Testamentu. 

Zmiany przynosz dopiero lata 70., które day du  swobod w ukazywaniu 

tematów ewangelicznych. Szczególnie ciekawe transpozycje ycia i mki Chry-
stusa film biblijny zawdzicza kinu autorskiemu. Obrazy Pasoliniego (Ewange-
lia wedug witego Mateusza
), Bunuela (Mleczna droga), Rosselliniego (Me-
sjasz
) czy Zeffirellego (Jezus z Nazaretu) zwróciy kino ku przeyciu duchowe-
mu. Wizerunek Chrystusa oscyluje w nich midzy ofiar , mczennikiem za 
sprawy ludu; zwykym czowiekiem przychodz cym do potrzebuj cych; a Zba-
wicielem, który  wiadomie i bez w tpliwo ci przychodzi wypeni wol Ojca. 
Natomiast filmy odwouj ce si do Starego Testamentu powracaj do konwencji 
superprodukcji, cho nie mona im odmówi aspiracji ilustracyjnych i rozmachu 
inscenizacyjnego. 

Film równie czsto wspiera si tekstem biblijnym, korzystaj c z narracji pa-

rabolicznej. Niejednokrotnie w tki Starego i Nowego Testamentu staway si 
kanw cakiem wspóczesnych historii. Zreszt taki sposób zakada teoria trans-
mediacji opracowana w rodowisku Amerykaskiego Towarzystwa Biblijnego, 

background image

134

 

Adam REGIEWICZ

 

zgodnie z któr przekaz filmowy ma by maksymalnie zbliony do róda, ale 
take równoway znaczeniowo, poprzez techniki audiowizualne, tekst orygi-
nalny (Bli niZmartwychwstanieGodspell Jezus z Montrealu).  

Trzecim i nie mniej istotnym rodzajem nawi zania intertekstualnego do Bi-

blii jest wykorzystywanie toposów biblijnych w konstruowaniu nowej rzeczywi-
sto ci filmowej. To zagadnienie jednak domaga si dookre lenia. Nie chodzi tu 
bowiem o polowanie na biblijne aluzje w kinie, cho oczywi cie trudno nego-
wa obecno tyche tropów w wielu obrazach niebiblijnych i niereligijnych, jak 
Idiotach von Triera czy Kosiarzu umysów Leonarda

31

, ale o filmy inspirowa-

ne motywami czy postaciami biblijnymi oraz obrazy odwouj ce si do archety-
picznych postaw biblijnych. Chodzi zatem o takie kino, którego interpretacja 
pozwala na odczytanie tre ci staro- i nowotestamentowych w zupenie innym 
sztafau. Warto w tym miejscu przywoa  Uczt Babette Gabriela Axela, Dzien-
nik wiejskiego proboszcza
 Roberta Bressona czy Andriej RublowOfiarowanie
Stalker Andrzeja Tarkowskiego. 

Niew tpliwie wiele filmów porusza si po paszczynie mniej lub bardziej 

czytelnych odwoa biblijnych tak silnie reprezentowanych przez amerykask  
filmografi angelologiczn , ja jednak chciabym jeszcze zwróci uwag na obra-
zy wyrose z gatunku fantastyki filmowej. Nie tyle chodzi tu o science fiction, 
cho i w tej odmianie gatunku, jak w Solaris wspomnianego ju Tarkowskiego 
czy w Matrixie braci Wachowskich, mona by odnale wiele tropów biblij-
nych

32

, ile raczej o ba niowe wiaty fantasy przeniesione na ekran. Rzeczywi-

sto przedstawiona w fantasy jest wiatem zanurzonym w nieokre lonej prze-
szo ci, korzystaj cym z archetypicznych postaw i warto ci. Kanw fabuy nie-
mal kadej opowie ci fantasy jest walka dobra ze zem przywouj ca kontekst 
biblijnej Ksigi Rodzaju oraz Apokalipsy w. Jana. Szczególnie wyrane nawi -
zania mona odnale w filmowych adaptacjach dzie literackich angielskich 
profesorów  Wadcy Piercieni Johna Ronalda Reuela Tolkiena oraz Opowieci 
z Narni
 Clive’a Lewisa. 

Kino nieustaj co poszukuje recepty na sugestywny, a zarazem autentyczny, 

obraz czowieka do wiadczaj cego sacrum. Niestety w wikszo ci przypadków 
ulega pokusie zbyt nachalnej wizualizacji tego, co nadprzyrodzone, wpisuj c si 
w gatunkowo na styku syntaktyki i semantyki. Zdarza si jednak, e kino 

                                                 

31

   M.  Lis,  Elementy biblijne w filmach niebiblijnych, [w:] Ukryta religijno kina, red. tego, 

Opole 2002, s. 77–95. 

32

   Fabua Matrixa odwouje si do koncepcji oczekiwania i przyj cia Mesjasza – Neo, który wy-

zwoli wiat od za – maszyn. Posta Neo otoczona jest innymi budz cymi skojarzenie biblijne 
postaciami, takimi jak Morfeusz, przygotowuj cy mu drog (Jan Chrzciciel), Cypher – zdrajca 
(Judasz), czy Trinity – przywracaj ca go do ycia (imi odwouje do Trójcy witej) i oddaj ca 
mu swe mio i ycie, pierwsza widz ca jego zmartwychwstanie (Maria Magdalena). Miasto, 
w którym chroni si walcz cy o sprawiedliwo  i wolno  ludzie, to Zion (Syjon), a statek, 
którym si poruszaj , nosi nazw Nabuchodonozora. 

background image

 

O moliwociach gatunku kina religijnego 

135

 

znajduje sposób w wyraeniu tego, co niewidoczne dla oka, co posiada jedynie 
wymiar duchowy. 

2.2. Metafizyczne peregrynacje 

Historia kinematografii jednoznacznie daje dowód, e mona z gbi prze-

ywanej rzeczywisto ci wydoby  cudowno , nie trac c nic z jej autentycznego 
uroku. Nie chodzi tu bowiem o wiat zawieszony w czasie biblijnym, historycz-
nym, eschatologicznym czy ba niowym, ale rzeczywisto zanurzon w tera-
niejszo ci, codzienno ci. Obraz filmowy poprzez swoje uksztatowanie wytwa-
rza pewien naddatek sensu religijnego, który daje si odczyta poprzez stan 
wiadomo ci widza, gotowego przyj ow interpretacj. A zatem prze wiad-
czenie o przenikaniu rzeczywisto ci pierwiastkiem transcendentnym musi by  
udziaem zarówno twórcy, jak i odbiorcy filmu. Wyraanie transcendencji przez 
twórców filmowych jest niezwykle trudne, bowiem na efekt obrazu filmowego 
skada si praca co najmniej kilku osób maj cych wpyw na ksztat i wymow 
dziea: reysera, scenarzysty, operatora filmowego, kompozytora, a przede 
wszystkim aktora. Kada z wymienionych osób moe przyj pewne zaoenie 
twórcze, które bdzie przesania prawdziwy sens, zagusza to, co transcen-
dentne. Dlatego Paul Schrader postuluje wyeliminowanie technik, które absor-
buj widza na poziomie tego, co powierzchowne, odautorskie, kulturowe, aby 
przyku uwag widza do tego, co transcendentne. Pisze on: „Nadprzyrodzono  
w filmie jest to realno traktowana bardziej dokadnie. Prawdziwe rzeczy wi-
dziane w zblieniu”

33

. Warto jednak pamita , e nie chodzi tu o realizm, w któ-

rym mamy do czynienia ze stylizacj na codzienno , ale o realistyczn po-
wierzchni, surowy materia prawdziwego ycia. W takiej sytuacji odbiorca nie 
potrafi utosami  si z bohaterem, jego emocje nieustannie trzymane na wodzy 
tworz dystans, który prowokuje pytania o sens, o istot. W sytuacji wydarzenia 
o charakterze transcendentnym odbiorca musi „we wszystko uwierzy albo 
wszystkiemu zaprzeczy ”. Uznaj c jego ontyczno , zaczyna obejmowa ota-
czaj c go rzeczywisto jako wiat duchowy zanurzony w fizyczno ci. 

Ten rodzaj filmów wskazuje na uobecnianie si cudowno ci w wiecie pro-

fanum. wiat doczesny pokazany jest w sposób radykalny; nie trac c nic ze 
swego ciaru, staje si znakiem niewidzialnego. W przeciwiestwie do filmów 
nawi zuj cych intertekstualnie do Biblii, posuguj cych si stylem transcenden-
cji, gdzie nadprzyrodzono wyania si spoza obszaru wiata, ponisze teksty 
filmowe blisze s stylowi inkarnacyjnemu. Co zatem idzie, w filmach tego typu 
mamy do czynienia z obrazowaniem symbolicznym, czyli takim, w którym rze-
czywisto nadprzyrodzona – nieznana, zostaje ukazana poprzez to, co empi-
ryczne – znane. T wa ciwo kina pokaza ju Roberto Rossellini – jako 

                                                 

33

   P.  Schrader,  Transcendental Style In Film: Ozu. Bresson. Dreyer, Berkley – Los Angeles – 

London 1972, s. 62, cyt. za: M. Marczak, dz. cyt., s. 32. 

background image

136

 

Adam REGIEWICZ

 

przedstawiciel nurtu neorealizmu, który z jednej strony daje obiektywny wgl d 
w rzeczywisto , a drugiej – nie trac c nic z owego realizmu – ukazuje wymiar 
symboliczny. To wa nie woscy neoreali ci, jak pisze Tadeusz Sobolewski, „po 
odkryciu dla kina potocznej rzeczywisto ci, szli gbiej, w stron spirytualizmu”

34

Ukryta religijno kina realistycznego wymaga od widza odkrywania we-

wntrznego napicia w pozornie nic nieznacz cej przestrzeni. Odczytanie „ogl -
du intuicyjnego” w obrazie filmowym jest moliwe dziki utosamieniu znaku, 
rozumianego, jak pisze Rudolf Otto

35

, jako zewntrzne samoobjawienie tego, co 

boskie, z symbolem, który równie zakada zwi zek midzy struktur znacz c  
a sfer niewypowiedzian , religijnym do wiadczeniem rzeczywisto ci. Symbol, 
podobnie jak znak w tym ujciu, jest przejawem wizi czowieka z sacrum, jed-
nocze nie zawieraj c w sobie co z rzeczywisto ci

36

. Mircea Eliade napisze, e 

kady symbol z natury jest religijny, gdy jest równoznaczny z hierofani

37

a poprzez symbol zostaje opowiedziany mit, w którym ukazuje si przeskok 
czowieka ze stanu wyj ciowej niewinno ci do ndzy historycznej egzystencji. 
Na tej paszczynie odbiera si wa nie film religijny, w którym podobnie jak 
w przestrzeni mitycznej „obcujemy zazwyczaj z sytuacjami antropologicznymi 
w ich penym wieloaspektowym wymiarze”

38

Mona zatem zaobserwowa , jak wana – w takim rozumieniu kina religij-

nego – wydaje si rola odbiorcy, który ów znak czy symbol chce i potrafi odczy-
ta albo za pomoc  „daru widzenia” (znak), albo w „wewntrznym dialogu” 
(symbol)

39

, co jeszcze bardziej zblia do siebie oba do wiadczenia religii i kina. 

Istotna dla zdefiniowania gatunku kina religijnego w tym przypadku bdzie de-
finicja pragmatyczna, wskazuj ca na postaw widza, w którym podczas ogl da-
nia filmu – niezalenie do znajomo ci intencji nadawcy – rodzi si przeczucie 
sacrum. I jak pisze Dudley Andrew, jest ono czsto zalene od formacji lektu-
rowej: „Odczytuj c jaki film jako religijny, kojarzymy go z pewnymi innymi 
dzieami i faktami kulturowymi (Bibli , tradycj patrystyczn , filozofi chrze-
cijask , teologi , dogmatem itp.). W ten sposób wpisuj c film w chrze cija-

                                                 

34

   T. Sobolewski, Zielony promie. Ukryta religijno kina, „Znak” 2000, nr 10. 

35

   R. Otto,  wito. Elementy irracjonalne w pojciu bóstwa i ich stosunek do elementów racjo-

nalnych, Warszawa 1993, s. 160. 

36

   M. Marczak, dz. cyt., s. 18 i nn. 

37

   M. Eliade, Sacrum i profanum, Warszawa 1996, s. 105 i nn. 

38

   M.  Hopfinger,  Film i antropologia, [w:] Sztuka na wysokoci oczu. Film i antropologia, red. 

Z. Benedyktowicz, D. Parczewska, T. Rutkowska, Warszawa 1991, s. 199. 

39

  Symbol w narracji filmowej to nadanie nowego, przeno nego znaczenia przedmiotowi, wyda-

rzeniu lub osobie wystpuj cym w fabule filmu, które nie jest jednoznaczne w swej interpreta-
cji i zaley od odbiorcy i jego odczytania; inaczej to nadanie pojciu wtopionemu w akcj dra-
matyczn nowego, przeno nego sensu bez konieczno ci zestawiania go z drugim pojciem; 
z jego dyskrecj  wi e si dwuznaczno otwieraj ca si na interpretacj odbiorcy. Zob. J. Pa-
ewski, Jzyk filmu, Warszawa 2008. 

background image

 

O moliwociach gatunku kina religijnego 

137

 

skie dziedzictwo, nadajemy mu religijne znaczenie”

40

. Ten rodzaj definicji jed-

nak budzi w tpliwo ci co do szeroko ci caego spektrum sensów, odwoa, tropów, 
wrae odnosz cych si do religii, które mog wpisywa si w ten gatunek kina. 

3.  Midzy ikonoklazmem a kultur typu ludowego 

Religijno filmu wydaje si zatem nie tyle tematem czy zbiorem zabiegów 

syntaktycznych, ile zadaniem dla widza. adna bowiem „wierna ekranizacja 
Ewangelii” nie spowoduje czytania tego tekstu w wymiarze religijnym a nie np. 
jako filmu kostiumowego, historycznego czy przygodowego, bez „wewntrzne-
go przeczucia”. Tym bardziej taka konieczno jawi si w odbiorze filmów 
o „ukrytej religijno ci”, w której próbuje wyrazi si niewyraalne bez pomocy 
ilustracyjno ci czy anegdoty, ale za pomoc symboli odnosz cych si do do-
wiadczenia sacrum. Która z estetyk jest blisza istocie „kina religijnego”? 

Tradycja filmu religijnego odwouje si do potocznej religijno ci i wyobra-

ni, rz dzonej przez serie stereotypów i sterowanej przez emocjonalnie nacecho-
wane kalki

41

. Wraliwo  obrazowa zaspokajana przez ten rodzaj filmu religij-

nego mona, za Joann Tokarsk -Bakir

42

, nazwa kultur typu ludowego. Jej 

istotn cech wydaje si „naiwne sklejenie signans i signatum  wiata przedsta-
wionego i przedstawiaj cego”

43

, a wic „nierozrónialno ” tre ci i fizyczno ci, 

poprzez któr ta tre zostaje przekazana. Taki odbiór filmu religijnego pozwala 
zignorowa wizerunek przedmiotu, jego aktualny kontekst oraz relacj do orygi-
nau i uwierzy w jego pen ródow obecno . Pozwala to zrozumie reakcje 
widzów po obejrzeniu Pasji Mela Gibsona, którzy z emfaz zapewniali, e „tak 
musiao wygl da ”, odnosz c si do mki Chrystusa, zawieszaj c wymiar wi-
dowiskowo ci. Kultura typu ludowego generuje obrazy filmowe przenosz ce na 
ekran w tki biblijne, hagiograficzne czy katechizmowe, które s  czsto produk-
cjami na emocjonalno-duchowe „zamówienie” odbiorcy, cho ze wzgldu na ich 
fabularno  niezwykle szybko ulegaj  desakralizacji, sytuuj c si w kanonie 
filmów historycznych czy kostiumowych, co pokazuje przykad produkcji typu 
Arka Noego podpisywanych w gazetach telewizyjnych jako film przygodowy 
czy kostiumowy. 

Z drugiej strony, wspóczesna religijno ucieka od namacalnych wyobrae 

Boga, jak pisze Artur Grabowski: „Wyznajemy «bezosobowy Absolut» lub 
«niewyraalne sacrum», gwarantuj c sobie dystans wobec kiczowatych obraz-
ków […] Nawet uycie takich wyrae jak symbol, metafora, obraz, wizja itp., 

                                                 

40

   D. Andrew, Film In the Aura of Art, New Jersey 1984, podaj za: M. Marczak, dz. cyt., s. 217. 

41

  Zob. P. Kowalski, Potoczna religijno, kicz i sakrobiznes, [w:] tego, Popkultura i humanici. 

Daleki od kompletnoci remanent spraw, pogldów i mistyfikacji, Kraków 2004, s. 109 i nn. 

42

   J. Tokarska-Bakir, Obraz osobliwy, Kraków 2000. 

43

   Tame, s. 62. 

background image

138

 

Adam REGIEWICZ

 

automatycznie kojarzy si z czym  «niepowanym», z czym  godnym jeszcze 
szacunku, ale ju nie zaangaowania”

44

. Zanika sztuka obrazuj ca tematy reli-

gijne, co prowadzi do swoistego ikonoklazmu. Pokazywa Boga,  witych, czy 
personifikowane moce duchowe, to narazi  si na  mieszno . Wspóczesna 
wiara w dosowno obrazu, moc wizualnego przekazu spowodowaa, e kade 
skonkretyzowane w wygl dzie sacrum  razi kiczem, jak w Dogmie, lub co naj-
mniej wywouje u miech na twarzy widza, jak w filmie Bruce Wszechmogcy
Ten rodzaj filmu – nazwijmy go ascetycznym czy ikonoklastycznym, chc c by  
bliski drodze oczyszczenia otwieraj cej na przeycia mistyczne, rezygnuje z tra-
dycyjnych narracji religijnych na rzecz wyraania przeycia religijnego poprzez 
zgbianie codzienno ci. Do tego sposobu przedstawiania, który realizowali 
wspomniani ju woscy neoreali ci, tj. Fellini czy Rossellini, a take Bresson, 
Tarkowski i wielu innych, odwouje si dzi kino rosyjskie (Pawe ungin, An-
drzej Zwiagincew), polskie (Pawe Trzaskalski, Tomasz Wiszniewski) czy mek-
sykaskie (Alejandro González Iñárritu).  

Jest to kino eksponuj ce afektywn materialno , odnosz c widza do skoja-

rze i alegoryzacji rzeczywisto ci przedstawionej – czasem wbrew temu, czego 
mógby odbiorca oczekiwa  w zwi zku ze swoim do wiadczeniem wiata. Reli-
gijne ycie przedmiotów prowadzi do zatrzymania wzroku patrz cego, skupieniu 
na sobie, a raczej do wdarcia si w ludzkie pole widzenia rzeczywisto ci trans-
cendentnej poprzez te przedmioty. W rozmowie z Krzysztofem Kie lowskim je-
den z dziennikarzy zauwaa: „Im bardziej konkretne i namacalne s paskie fil-
my, tym bardziej wydaj si metafizyczne. Robi Pan coraz wicej zblie, jest 
Pan bliej postaci i przedmiotów ni kiedykolwiek: zdaje si Pan szuka  czego  
poza konkretno ci czy fizyczno ci ”

45

. Za pomoc sieci znacze, które konotu-

j pojawiaj ce si byty materialne, sploty wydarze, niby przypadkowe wypo-
wiedzi, opowie filmowa w cza w narracj bosk ekonomi zbawienia. Takie 
spojrzenie nie zatrzymuje si na przedmiotach, ale odsya do tego, co ponad ni-
mi, w gbi nich, w kierunku rozszerzonego pola widzenia i znaczenia. Przed-
mioty na ekranie tego typu kina wyraaj typowe dla rozumienia sacrum pkni-
cie, zza którego wyania si inna rzeczywisto , na pierwszy rzut oka zasonita. 
Jako wycinki wikszego pola wizualnego domagaj si wyj cia poza widzenie – 
zapraszaj do spojrzenia z innej perspektywy. Aby zobaczy to dziaanie Boga 
w rzeczywisto ci, trzeba przyjcia konkretnej perspektywy spojrzenia, spojrze-
nia z ukosa, w poprzek, w przeciciu z oczekiwaniem widza i jego wiedz  
o  wiecie. Tak realizowane kino religijne rozumie gatunek jako formowanie 
swych obrazów zgodnie z wewntrzn konieczno ci , a nie w my l ogólnie 
przyjtych koncepcji, utartych schematów. Kieruje uwag na interpretacj wi-
dza, na sens, który mona odczyta z przedstawionych na ekranie dziaa, wy-

                                                 

44

   A. Grabowski, Apologia widzialnoci, „Znak” 2004, nr 6 (589), s. 16. 

45

  Wywiad anonimowy, cyt. za: V. Sobchack, Rozszerzone spojrzenie w zawonej przestrzeni. 

Kielowski i kwestia transcendencji, „Kwartalnik Filmowy” 2004, nr 45, s. 99. 

background image

 

O moliwociach gatunku kina religijnego 

139

 

obrae, wypowiedzi, zdarze, obyczajów itd., tym samym wpisuj c si w po-
nowoczesn tendencj ucieczki od „jzyka idealnego”, od rozumianej ci le ga-
tunkowo ci

46

. Niew tpliwie ten rodzaj kina wa ciwie dopiero poszukuje swej 

substancjonalno ci gatunkowej, niejako destruuj c otoczk opowie ci filmowej. 

Szukaj c porozumienia midzy dwoma sposobami wyraania sacrum, mo-

na skonstatowa , e uwidacznia si ono w rzeczywisto ci przedstawionej przez, 
po pierwsze, same byty – elementy rzeczywisto ci, które reprezentuj rzeczywi-
sto sakraln , np. skrzyda, ko ció; po drugie, przez zjawiska, postaci nadprzy-
rodzone, irracjonalne, niedaj ce si uzasadni prawami fizyki, np. byty duchowe 
(obraz staje si przedstawieniem rzeczy nieobecnych fizycznie). Te dwa sposoby 
charakterystyczne s dla kultury typu ludowego. Wreszcie trzecim sposobem 
wyraania sacrum jest ukazywanie jego istoty poprzez elementy  wiata mate-
rialnego, w których dostrzeenie nadprzyrodzono ci zaley od postawy odbior-
cy, jego intuicji pewnego otwarcia si na transcendencj (mona powiedzie , e 
za pomoc symbolu). Ten ostatni sposób ukazywania sacrum, na ekranie wydaje 
si najbardziej interesuj cy ze wzgldu na istot kerygmatu jako odkrywania 
w Chrystusie znaczenia ludzkiej egzystencji. Tym samym ukazywanie na ekra-
nie historii zwykych, codziennych, czyni bardziej blisk i pojt – nieograni-
czon umysem – ekonomi miosierdzia Boga. Ten typ kina religijnego sprze-
ciwia si uwizieniu „figury Chrystusa” czy jakiejkolwiek innej wito ci w fi-
zycznej zgodno ci ze stereotypem, raczej ukazuje istot bosko ci w dziaaniu 
po ród ludzkich istot i spraw codziennych. Trzeci sposób wyraania sacrum naj-
cz ciej pojawia si w dzisiejszym kinie „ascetycznym”, którego uzasadnienia 
naleaoby szuka w ikonie. 

Filmowy bohater tak rozumianego kina religijnego poprzez szereg dziaa 

d y do uzyskania etycznego podobiestwa z Bogiem, staje si poniek d Imago 
Dei
. Wchodz c w g b obrazu filmowego, odsaniaj c kolejne warstwy, widz ma 
szans doj  do prawdy o sobie samym w kontek cie Wcielenia Chrystusa. Bo-
wiem, bohater filmowy jest „drugim”, take w tym sensie, o którym wspomina 
Emanuel Lévinas – „drugim Chrystusem”, w którego  lady moe pod y  widz. 
W tym sensie kino religijne, definiowane gatunkowo, byoby kerygmatyczne, to 
znaczy: Sowo Boga wypenia si w odbiorcy filmowym, który daj c si uwie  
rzeczywisto ci przedstawionej, podlega procesowi katechizacji. 

Kino religijne byoby zatem definiowanie przez pryzmat celu, jakim jest 

ewangelizowanie, goszenie kerygmatu, Dobrej Nowiny. Miaoby ono si doko-
nywa , jak pisze Olivier Clément, drog dostojewsk: „czyni wybuch wiato-
ci zmartwychwstania równie w sercu wolno ci czowieka, wielko ci szale-
stwa czowieka, w jego do wiadczeniu raju i pieka”

47

. Nie chodzi tu zatem 

o sztuk, która stosuje katechetyczn „opatologi”, ale o rzucanie wiata, suge-

                                                 

46

  C. Geertz, O gatunkach zmconych. Nowe konfiguracje myli spoecznej, [w:] Postmodernizm: 

antologia przekadów, red. R. Nycz, s. 214–235. 

47

  O. Clément, Kilka uwag na temat kina i chrzecijastwa, „Kwartalnik Filmowy” 2004, nr 45, s. 39. 

background image

140

 

Adam REGIEWICZ

 

rowanie, przenikanie do wntrza. Kino religijne ma by „sztuk ja nienia”, iko-
n , bo nie mona autentycznie ukaza w filmie postaci Chrystusa bez brania pod 
uwag ikony, co wielokrotnie udowodni Andrzej Tarkowski, mówi c, e kade 
dzieo [tu: filmowe] powinno by epifani . Odnosz c si do uschematyzowa-
nych wyobrae, ikona ma odsania to, co zakryte przed ludzkimi oczami. Tak 
te film powinien by aktem oczyszczaj cym, otwiera oczy czowieka na rze-
czywisto , w której yje, ukierunkowywa jego spojrzenie i wskazywa , odsa-
nia to, co zakryte. 

Tak rozumiane kino religijne szuka Boga bliskiego, Boga rzeczy maych, ci-

chych i skrytych, które staraj si chodzi w Jego obecno ci ciekami konkret-
nej rzeczywisto ci. ródem takiego podej cia jest postawa Tadeusza ychiewi-
cza, który w swych narracjach biblijnych uprawia nie tyle teologi, czyli nauk 
wiadom  swego przedmiotu, celu i metod, ale teo-logi, tj. mówienie (dialog) 
o Bogu, maj ce na celu ukazywanie sensowno ci wiary w Niego oraz odkrywa-
nie w Chrystusie znaczenia ludzkiej egzystencji

48

. Sztuka religijna, a zatem i ki-

no, o tyle jest religijne, o ile zdolne jest unaocznia sens wszech wiata. 

Summary 

About the possibilities of a Religion-and-Film Genre 

The article considers the phenomenon of a religious cinema in relation to the issue of a film 

genre. It relates a way of portraying sacrum on a screen, to the syntactic, semantic and pragmatic 
concept of a genre. It defines the context of using this definition to films, in which there are bibli-
cal or hagiographic themes, and film images that show the spiritual dimension of human existence 
and his search for the Absolute. It shows contemporary trends in religious cinema on the one hand, 
immersed in a folk culture, on the other, fleeing from the tangible notions of God, being imple-
mented by specifically understood iconoclasm. 

                                                 

48

  Zob. A. Gorzkowski, Bóg rzeczy maych. Medytacje biblijne Tadeusza ychiewicza, maszyno-

pis, Kraków [b.d.].  

background image

P R A C E   NA U K O W E  A k a d e mi i  i m.   J a n a   D u g o s z a   w  C z  s t o ch o wi e  

Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury 

2011, z. XII

 

Joanna WAROSKA 

Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska  

w dramatach radiowych 

Pomys analizowania wirtualnych spektakli dramatów pojawi si u polskich 

literaturoznawców pod wpywem fenomenologii

1

, strukturalizmu oraz semiotyki 

(Edward Kasperski

2

, Irena Sawiska

3

 czy Dobrochna Ratajczakowa

4

). Zapisan  

w tek cie koncepcj autora zestawiano z moliwo ciami ówczesnego teatru, 
a relacje te wyznacza m.in. gatunek i jego zwi zki ze scen (dramat jako dzieo 
autonomiczne albo partytura teatralna, ogólny scenariusz wystpuj cy m.in. 
w farsach, a jeszcze wyraniej w komediach dell’arte)

5

Wydaje si, e dramat radiowy w typologii wyznaczanej przez wewntrzny 

projekt przedstawienia zajmuje pozycj szczególn . Upo ledzona widowisko-
wo , brak szczegóów dotycz cych wiata przedstawionego zastpowane s  
rozbudowan syszalno ci , czyli charakterystyka przestrzeni i postaci odbywa 
si za pomoc rodków akustycznych. Przystpuj c do analizy wybranych dra-
matów radiowych

6

, chc bardzo wyranie oddzieli ten gatunek literacki od su-

                                                 

1

   O widowisku teatralnym, odrbnym od dramatu, ale jednak wykorzystuj cym intersubiektywne 

dzieo literackie, pisa ju Roman Ingarden; zob. M. Róewicz, Teoria dziea sztuki teatru 
w Ingardenowskim modelu humanistyki
, Wrocaw 2002, s. 47. 

2

   E. Kasperski, Tekst widowiskowy, [w:] Poetyka (struktura dziea literackiego), t. 2, red. A. Choj- 

nacki, Warszawa 1996, s. 41–51. 

3

   M.in. J. Sawiska, Czytanie dramatu, [w:] teje, Odczytywanie dramatu, Warszawa 1988, s. 13. 

4

   D. Ratajczakowa, Suga dwóch panów: dwoisty ywot dramatu, [w:] Problemy teorii literatury

seria 4: Prace z lat 1985–1994, red. H. Markiewicz, Wrocaw – Warszawa – Kraków 1998. 

5

   Ratajczakowa na jednym biegunie sytuuje tzw. „dramat pozorny” skupiony na sowie zamiast 

na widowiskowo ci, na drugim natomiast rónego rodzaju scenariusze; tame, s. 263. 

6

   W ród teoretyków brak zgody co do nazwy tego gatunku literackiego: Marek Adamski posu-

guje si terminem suchowisko – Suchowisko jako gatunek literacki, [w:] tego, Suchowisko 
jako gatunek literacki w Republice Federalnej Niemiec lat pidziesitych
, Wrocaw 1984, 
Sawa Bardijewska uywa alternatywnie okre le „dramat radiowy” czy „dramat foniczny” – 

background image

142

 

Joanna WAROSKA

 

chowiska, jego akustycznej radiowej realizacji (zwi zek midzy nimi przypomi-
na relacj dramat – widowisko

7

), które czasami podobnie jak przedstawienie te-

atralne moe pozostawa  w jawnej sprzeczno ci z tekstem. Interesowa  mnie 
bdzie wy cznie forma literacka utworów z akcj , które mona zaklasyfikowa  
wedug modelu rodzajowego (dramat) i gatunkowego (komedia, tragedia). Po-
szczególne dramaty radiowe pozwalaj si wpisa  midzy dwa bieguny: wier-
no tradycyjnym rozwi zaniom dramatycznym, przy dowarto ciowaniu sowa 
i dialogu (pierwowzorem jest wówczas sztuka konwersacyjna, domagaj ca si 
udwikowienia przed emisj na antenie), albo wpisanie w tekst technik radio-
wych, przeksztacaj cych dramat niemal w gotowy scenariusz dla reysera su-
chowiska

8

. W swoim artykule podejm wic zagadnienie, czy dramat radiowy to 

wy cznie gatunek wyodrbniany ze wzgldu na medium po rednicz ce, czy 
moe przez lata istnienia wypracowa on jaki rozpoznawalny model, oczywi-
cie, modyfikowany w poszczególnych realizacjach autorskich. Omawiaj c spo-
soby budowania wiata przedstawionego, okre l take swoje stanowisko wobec 
tez, które przez dugi czas funkcjonoway niemal jako stereotypy: teatr radiowy 
jest namiastk spektaklu teatralnego, dlatego autorzy korzystaj wci  z trady-
cyjnych konwencji teatralnych

9

, tekst suchowiska jest zawsze wtórny wobec je-

go dwikowej realizacji, cho , oczywi cie, proces powstawania jest odwrotny

10

suchowiska s  form najcz ciej jednorazow i nieprzeznaczon  do czytania

11

Rozgo nia Polskiego Radia w Warszawie zainicjowaa dziaalno 1 lutego 

1925 roku i wkrótce zacza upowszechnia literatur: klasyk wszystkich ro-
dzajów literackich oraz tzw. suchowiska oryginalne. Pierwszym tego typu 
utworem by Pogrzeb Kiejstuta Witolda Hulewicza (17 maja 1928), a wyemito-
wany wcze niej (12 maja 1927) przez rozgo ni w Poznaniu Robinson Cruzoe 
jako radioamator
 Antoniego Kawczyskiego nazwano felietonem radiowym

12

Autorzy, pionierzy nowego gatunku, pocz tkowo przejli reguy obowi zuj ce 
w dramacie: zasad trzech jedno ci (miejsca, akcji, a nawet czasu), ograniczenie 

                                                 

Nagie sowo. Rzecz o suchowisku, Warszawa 2001, s. 43, 47; termin „dramat radiowy” stosuje 
te Jerzy Tuszewski: Zrozumie zasady – pozna kierunki albo nadawca pod presj, [w:] tego, 
Paradoks o sowie i d wiku. Rozwaania o sztuce radiowej, Toru 2002, s. 76–78. 

7

   Na t analogi powoywa si take: M. Kaziów, O dziele radiowym. Z zagadnie estetyki ory-

ginalnego suchowiska, Wrocaw 1973, s. 13. 

8

   Tak przed laty pisa o scenariuszu radiowym Alojzy Kaszyn: „Prawdziwy scenariusz radiowy 

ju na poziomie tekstu antycypuje rozwi zania stricte radiowe, nieprzekadalne na inne media”; 
cyt. za: Aby radio byo sztuk. Z Januszem Kuku, dyrektorem Teatru Polskiego Radia, roz-
mawia Grzegorz Walczak
, „Teatr” 1996, nr 2, s. 40. 

9

   M. Kaziów, O dziele radiowym…, s. 9. 

10

   Tame, s. 76. 

11

   Tame, s. 14. 

12

  Podaj za: K. Laskowicz, „ wiat za drzwiami”. Pocztki polskiej myli radioznawczej i prakty-

ki suchowiskowej, Pozna 1983, s. 7; tekst Kawczyskiego zob. „Tydzie Radiowy” 1927,  
nr 4, s. 2–3; nr 6, s. 2–3. 

background image

 

Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska… 

143

 

elementów epizodycznych, zrozumiao i przejrzysto sytuacji, narrator zast-
puj cy tradycyjne didaskalia, a konwencj te utrwalali aktorzy, posuguj c si 
wci  interpretacj  sceniczn

13

. Jednak ju pierwsze suchowiska, których celem 

byo nie tylko upowszechnienie tekstów, ale równie zwikszenie ich atrakcyj-
no ci wskutek wa ciwego udwikowienia, doprowadziy do dyskusji na temat 
cech nowej formy, wyodrbnionej wówczas ze wzgldu na medium umoliwia-
j ce odbiór. Debata ta odbywaa si na amach m.in. „Pionu” (w rubryce Sztuka 
i Antena
), „Radia” czy „Tygodnia Radiowego”

14

. W ród wielu uczestników na-

ley wymieni : Witolda Hulewicza

15

, kierownika programowego rozgo ni 

w Wilnie, a nastpnie dyrektora Teatru Wyobrani, Zenona Kosidowskiego

16

kierownika Wydziau Prasowego Radia Poznaskiego i jednocze nie kierownika 
programów literackich, a w latach 1933–1937 dyrektora Rozgo ni Poznaskiej, Le-
opolda Blausteina

17

, ale take Karola Irzykowskiego czy Jana Emila Skiwskiego. 

Ju w Dwudziestoleciu uznano, e nieobecno widowiskowo ci nie jest 

brakiem, ale specyfik tego gatunku

18

. Próbowano take okre li typologi su-

chowisk, wyróniaj c poza interesuj cymi mnie suchowiskami homocentrycz-
nymi take „spacery akustyczne”, przypominaj ce felieton

19

. Wtedy równie za-

czto drukowa pierwsze teksty radiowe, m.in. na amach „Pionu”, „Prosto 
z mostu”, a po II wojnie tradycj t kontynuowao czasopismo „Teatr Polskiego 
Radia” oraz wiele wydawnictw ksi kowych, by wymieni seri „Teatr Wy-
obrani” oraz zbiory suchowisk poszczególnych autorów publikowane przez 
Wydawnictwo Radia i Telewizji. Trzeba jednak zaznaczy , e dramaty druko-
wane kilkakrotnie mog róni si midzy sob obecno ci didaskaliów lub 
ukadem tekstu

20

Za istot suchowiska wikszo teoretyków w midzywojniu uznaa sowo 

i tendencja ta dominowaa take po II wojnie

21

. Pisano wic o eklektyczno ci tej 

                                                 

13

   Zob. M. Kaziów, O dziele radiowym…, s. 25–26. 

14

  Zob. do szczegóow bibliografi w artykule: E. Olejniczak, „Czy radio jest XII Muz”, czyli 

co na temat odrbnoci suchowisk radiowych pisano w prasie dwudziestolecia midzywojen-
nego
, „Prace Naukowe Wyszej Szkoy Pedagogicznej w Czstochowie. Zeszyty Historyczne” 
1994, z. 2, s. 255–265. 

15

   W.  Hulewicz,  Z zagadnie „sztuki suchowej”, „Pamitnik Warszawski” 1929, z. 4, s. 192–

199; tego, Teatr wyobra ni. Uwagi o suchowisku i literackim scenariuszu radiowym, War-
szawa 1935. 

16

   Z. Kosidowski, Artystyczne suchowiska radiowe, Pozna 1928. 

17

   L. Blaustein, Czy naprawd „Teatr Wyobra ni”?, „Pion” 1936, nr 42, s. 5–6; tego, O percep-

cji suchowiska radiowego, Warszawa 1938. 

18

   W. Hulewicz, Teatr Wyobra ni…, s. 16, 22–25. 

19

  Jan Roman dzieli suchowiska na: teatralne (z akcj ) i „spacery akustyczne” (wykorzystuj ce 

wy cznie dwiki); J. Roman,  wiat za drzwiami, „Tydzie Radiowy” 1927, nr 36, s. 5. 

20

   To m.in. przypadek Alberta Bardijewskiego oraz Sakramenckiej ulewy Krzysztonia. 

21

   Zob. S. Bardijewska, Nagie sowo…, s. 44–53. 

background image

144

 

Joanna WAROSKA

 

formy, w której dramat peni rol dominanty (Józef Mayen)

22

 lub wyznacza 

podstawowe tworzywo (Zbigniew Kopalko)

23

. Suchowisko korzystao z osi -

gni dramatu, ale dostrzegano take odwrotny kierunek nawi za. Zdzisaw 
D browski podkre la przede wszystkim wpyw teatru radiowego na teorie te-
atralne

24

. Dzi po lekturze prac Marshalla McLuhana wiemy, e nie ma mediów 

nieinwazyjnych, dlatego zmiana rodka przekazu zawsze wpywa na komunikat 
i generuje nowe reguy jego konstruowania. 

Niemal od samego pocz tku uznano radio oraz wszelkie wygaszane w nim 

teksty za sztuk awizualn

25

 i jednowymiarow (opart wy cznie na gosie 

nadawcy i suchu odbiorcy

26

), ale przyjto jednocze nie, e jest to szansa rozwo-

ju upo ledzonego wówczas zmysu suchu

27

. Pojawio si wic szereg okre le 

ujawniaj cych nadzieje pokadane w nowym medium – „suchowo przestrze-
ni”

28

, „krajobraz dwikowy”, dwik jako „ rodek uplastycznienia obrazu i ge-

stu”

29

, uchwycenie istoty „syszalno ci wiata”

30

 czy uznane za jedno z podsta-

wowych zada radiodramaturga: „w syszalno ci budowa wiat wzroku”

31

Przywoane mikrocytaty po rednio definiuj te konkretyzacj i tworzenie tzw. 
„obrazu wyobraeniowego”. Temat ten podj  m.in. Blaustein, ucze Romana 

                                                 

22

  Z. Kopalko stwierdza: „Prawa dramaturgii s  dla teatru, filmu, radia i telewizji wspólne. Ró-

nice polegaj jedynie na  rodkach przekazu”; cyt. za. M. Kaziów, O dziele radiowym…, s. 78. 

23

   Z. Kopalko,

 

cyt. za:

 

tame, s. 82–83; wg Kopalki, wikszo dramaturgów radiowych traktuje 

swoj prac jako etap przej ciowy i marzy o rzeczywistej scenie; Z. Kopalko, Reyser o su-
chowisku radiowym
, Warszawa 1966, s. 46; przekonanie o dominacji dramatu podziela rów-
nie Micha Kaziów: „Jestem skonny twierdzi , e suchowisko w wikszo ci wypadków po-
siada cechy dramatu, ale nie jest to czysty dramat, raczej dramat epicki, w którym wyranie 
mona zauway , zaobserwowa fabularny ukad akcji, a co najistotniejsze, spotkamy si 
w suchowisku z czasem fabularnym i narracyjnym, mimo e cao akcji przedstawiona jest 
w czasie teraniejszym”; M. Kaziów, O dziele radiowym…, s. 277–278. 

24

   Z. D browski, Z notatnika reysera, [w:] Teatr wyobra ni. Wybór suchowisk radiowych, War-

szawa 1977, s. 4. 

25

   K. Laskowicz, „ wiat za drzwiami”…, s. 7. 

26

  Gabriel Germinet, Pierre Cusy, Przyczynek do sztuki teatru specjalnie wystudiowany w celu za-

stosowania go w radiofonii (1925); zob. J. Tuszewski, O sztuce na d wiki i gosy, czyli niektó-
re aspekty estetyki suchowiska
, [w:] tego, Paradoks o sowie…, s. 165. 

27

   W. Hulewicz, Z zagadnie sztuki…, s. 198; tego, Teatr Wyobra ni…, s. 18; K. Pluciski, Kró-

cej i zwarciej, „Pion” 1937, nr 16, s. 8; trzeba pamita , e film dwikowy pojawi si dopiero 
w 1927 roku (wcze niej kino nazywano Wielkim Niemow , a radio Wielkim Niewidomym); 
równie Tymon Terlecki pisa: „A do urzeczywistnienia marze Herza i Maxwella, a do wy-
nalazku radia – nasza cywilizacja by nacechowana hypertrofi  zmysu wzrokowego, atrofi  
suchu. Radio przeciwway t jednostronno , powouje do aktywno ci zmys upo ledzony, 
pomnaa skal naszej wraliwo ci, wzmaga bogactwo odczuwa”; T. Terlecki, Czy XII Muza?
„Pion” 1936, nr 42. 

28

   J. Roman,  wiat za drzwiami, „Tygodnik Radiowy” 1927, nr 30, s. 4. 

29

   Oba okre lenia pochodz z ksi ki Z. Kosidowskiego, Artystyczne suchowiska…, s. 9, 22. 

30

   K. Laskowicz, „ wiat za drzwiami”…, s. 31. 

31

   J. Ulatowski,  lepa fala i niemy promie (Radio i Kino), „Tygodnik Radiowy” 1928, nr 3, s. 30. 

background image

 

Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska… 

145

 

Ingardena, w pracy O percepcji suchowiska radiowego (1938). Jego zdaniem, 
suchacz nie powinien wyobraa sobie szczegóowo akcji czy postaci

32

. Podob-

nie jak wikszo teoretyków i publicystów uwaa on bowiem, e radio, korzy-
staj c z rozmaitych dwików, odwouje si do tzw. „wyobrani radiowej” su-
chacza i jego do wiadczenia yciowego

33

. Odbiorca nie tyle d y do zrekonstru-

owania widzialno ci wiata przedstawionego, ale raczej do „akuzji”, czyli su-
chowej wyobraalno ci

34

, która moga (ale nie musiaa) wywoa okre lone ob-

razy. Po II wojnie Mayen wprowadzi termin „gest foniczny”

35

, a Kaziów wymieni 

siedem rodzajów elementów fonicznych przeciwstawianych potencjalnej ciszy

36

Przede wszystkim jednak usiowano w midzywojniu uprawdopodobni  

brak widzialno ci wiata w radiu. Kaziów podkre la próby podniesienia niewi-
dzialno ci do drugiej potgi: „Niewidzialno w niewidzialno ci jak teatr w te-
atrze”

37

. Wykorzystano wic stematyzowan ciemno : zdarzenia odbyway si 

w kopalni (pierwsze suchowisko nadane 15 stycznia 1924 roku przez BBC – 
Niebezpieczestwo Richarda Hughesa, ale take Pod ziemi Ernesta Johansena), 
bohaterami stawali si niewidomi (Las Henryka Voglera)

38

. Starano si równie 

wykorzysta  wszystkie zalety awizualno ci, np. wprowadzano wiat fantastycz-
ny (skrajnym przykadem moe by  Nikotyna Hansa Knana o krwinkach wal-
cz cych z zarazkami). Dziaania takie kontynuowano po II wojnie. Autorzy  -
czyli wiat rzeczywisty i fantastyczny (Henryk Bardijewski, Grimm 62), pasz-
czyzn realn i wspomnienia, marzenia oraz sny (Bardijewski, Bat, Portret star-
szego pana z ksik
; Jarosaw Abramow-Newerly, Bajadera), a niejednorod-
no , niejednoznaczno i tajemniczo   wiata przedstawionego sprzyjay lektu-
rze symbolicznej (Bardijewski, Nieznane wiato albo Schody). Niejednokrotnie 
pojawia si narrator, by opowiedzie suchaczowi/czytelnikowi o wiecie 
przedstawionym, poinformowa o przedakcji i wystpuj cych bohaterach (Jerzy 
Krzyszto, Rocznica mercedesaStudent i róa; Bardijewski, Odlot; Abramow-
Newerly, Licytacja), albo autor stosowa inne rozwi zania wypracowane przez 
dramat psychologiczny (monolog, strumie wiadomo ci – Ireneusz Iredyski, 
Do licznej i innych
; Janusz Krasiski,  wiato na redzie). 

                                                 

32

   Z. Kosidowski, Artystyczne suchowiska…, passim; zob. K. Laskowicz, „ wiat za drzwiami”…

s. 48–49; po II wojnie o akustycznej wyobrani ejdetycznej pisa Tadeusz Zaworski w „Kwar-
talniku Psychologicznym” (1947, t. 13), a Friedrich Knilli rozróni suchanie fantazjuj ce 
i kontemplacyjne; zob. J. Tuszewski, Zrozumie zasady…, [w:] tego, Paradoks o sowie…
s. 89, oraz tego, Czy suchanie jest trudne? Z zagadnie percepcji sztuki radiowej, [w:] tego, 
Paradoks o sowie…, Toru 2002, s. 125. 

33

   Zob. K. Laskowicz, „ wiat za drzwiami”…, s. 27. 

34

   Zob. J. Tuszewski, Czy suchanie jest trudne?…, [w:] tego, Paradoks o sowie…, s. 129. 

35

   J. Mayen, O stylistyce utworów mówionych, Wrocaw 1972, s. 97–111. 

36

   Zob. schemat M. Kaziów, O dziele radiowym…, s. 95. 

37

   Tame, s. 233. 

38

  W 1935 w Anglii ogoszono nawet konkurs dla niewidomych autorów, w porozumieniu z Na-

rodowym Instytutem Opieki nad Ociemniaymi; tame, s. 29. 

background image

146

 

Joanna WAROSKA

 

Przystpuj c do analizowania wirtualnych realizacji (widowisk albo sucho-

wisk), chc podkre li , e s to wy cznie hipotetyczne modele, a wyrónione 
cechy mog  wspówystpowa w konkretnych tekstach. W dramatach radiowych 
opublikowanych w zbiorach Teatr wyobra ni (1974 i 1977)

39

 pojawiaj si ele-

menty  wiadcz ce o dominacji wizji scenicznej, cho , jak pisaam wcze niej, 
teksty te mog si róni od wariantów zawartych w tomach utworów poszcze-
gólnych pisarzy. wiadczy to o potrzebie ich upodobnienia do typowego drama-
tu, bez wzgldu na to, czy bya to inicjatywa autora, czy redaktora. We wstpie 
do tomu z 1974 roku Andrzej Madej jako powód takich dziaa poda ch za-
adaptowania tych tekstów na scen, cho zaznaczy, e „kiedy ze suchowiska 
trzeba zrobi widowisko, powstaje wiele rónego rodzaju kopotów”

40

. Prezen-

towane przez niego stanowisko potwierdza jednak przywoan na pocz tku tez 
o uznaniu dramatu scenicznego za gatunek bardziej nobliwy: 

Wydawca oddaje je [pi utworów dramatycznych] w nasze rce z nadziej , e zostan  
wykorzystane w teatrze, który bezpo rednio przemawia do widza ze sceny, z nadziej , e 
nadamy im peny ksztat sceniczny. My, to znaczy ludzie paraj cy si teatrem, przede 
wszystkim amatorskim, w jego najrozmaitszych formach

41

W drukowanych dramatach radiowych wystpuj didaskalia, które nazywaj  

przestrze oraz dookre laj zachowania postaci: „wchodzi”, „wychodzi”, „pod-
nosi si z fotela”, „rozsiada si”, „wychodzi oci gaj c si”, „ukrywaj c twarz 
w doniach”, „poszturchuj c”, „Mariolka próbuje taczy z Wa cicielem” ( N), 
„demonstruje”, „rzucaj c si Dziadkowi na szyj” (DK), i wiele z nich skupia 
si niemal wy cznie na ruchu i ge cie postaci, cho nie brak, oczywi cie, uwag 
bd cych instrukcj potencjalnych odgosów: nalewanie wódki, wznoszenie toa-
stu, telefonowanie, krztuszenie si, kichanie, kasanie, walenie pi ci w stó, 
chichot, poci ganie nosem, pacz, a nawet ogólna szarpanina. Czasami informa-
cje zawarte w didaskaliach okazuj si zbyteczne, co sprzeciwia si zasadzie 
ekonomiki sowa w dramacie radiowym, poniewa postacie powtarzaj je w dia-
logach, np.: 

W drzwiach staje Albert niezauwaony przez rozmawiaj cych w pokoju. W rku trzyma 
walizk (A, s. 11)

 

ALBERT A ja wcale nie czekam. Stoj w drzwiach ju dobre dwie minuty (A, s. 12). 

                                                 

39

   W zbiorze Teatr wyobra ni. Wybór suchowisk radiowych, Warszawa 1974 znalazy si nast-

puj ce suchowiska: Wadysawa Terleckiego Zamie  (Z), Jerzego Krzysztonia Towarzysz N 
(TN), Kazimierza Orosia Brydyci (B), Henryka Bardijewskiego Jabo (J), Leszka Prokopa 
Dua przerwa
 (DP); a w zbiorze Teatr wyobra ni. Wybór suchowisk radiowych, Warszawa 
1977: Henryka Bardijewskiego Albert (A), Jerzego Krzysztonia Sakramencka ulewa (SU), Te-
resy Lubkiewicz-Urbanowicz Kwiat paproci (KP), Janusza Oski  apa nied wiedzia ( N), Je-
rzego Sulimy Kamiskiego Do koca wiata (DK); przywouj c odpowiednie fragmenty, 
w nawiasie umieszczam podane powyej oznaczenie oraz numer strony. 

40

   A. Madej, Z notatnika reysera, [w:] Teatr wyobra ni. Wybór suchowisk, Warszawa 1974, s. 3. 

41

   Tame. 

background image

 

Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska… 

147

 

Podobnie funkcjonuje zapowied: „Franciszek wprowadza Dyrektora z bu-

kietem kwiatów”, poniewa Dyrektor wchodz c, zwraca si do Mariolki sowa-
mi: „Kwiaty dla piknej damy” ( N, s. 71), czy stwierdzenie „Basieczka ley na 
tapczanie” (DK, s. 87), gdy z rozmowy telefonicznej Anny z docentem wie-
my, e córka odpoczywa po egzaminie. Drugi przykad nabraby sensu wów-
czas, gdyby sytuacja w pokoju Basieczki pozostawaa w sprzeczno ci z wyobra-
eniami jej matki. 

W tej grupie dramatów didaskalia zawieraj wskazówki nastawione na 

zmys wzroku: „wida , e jest czym zajty” (A), „On i Ona przechodz na 
pierwszy plan” (A), eksponuj rol wiata – w czenie (SU; oddzielono tak pio-
senk Bazna zaczerpnit  z Wieczoru Trzech Króli Williama Szekspira) i wyga-
szenie (A; SU; KP), oraz posuguj si sowem „scena” (w znaczeniu wyodrb-
nionej przestrzeni), by okre li obecno postaci (DP, A; DK), zanotowa od-
dalone odgosy: kroki (SU), piew (KP), deszcz (SU), gwar lub warkot motoru (Z), 
pojedyncze kwestie postaci (SU; DK), gr na pianinie (DK) lub dzwonek ( N). 
Wyj tkowo pojawia si proscenium, wprowadzaj c niejednorodno  przestrzeni 
(TN; Staruszka wygasza swój monolog do widowni). 

Równie w pozostaych, analizowanych przeze mnie dramatach, didaskalia 

mog  wyznacza jedynie kierunek dziaa reysera radiowego. Podmiot np. la-
koniczne okre la miejsca akcji: wntrze królewskiego paacu, gaj (Bardijewski, 
Filip wielki pan nad sob
), paac Marszaka (Bardijewski, Grimm 62), „w gó-
rach”, „przed will ” (Krasiski, Kochankowie z klasztoru Valdemosa) czy „na 
maomiasteczkowej ulicy” (Krasiski,  niadanie u Desdemony), pozostawiaj c 
jego udwikowienie reyserowi (przypomina to sytuacj dawnego dramatu, 
zwaszcza komedii czy farsy, korzystaj cych ze standardowych dekoracji).  
W didaskaliach podmiot moe take okre li intencje autora, np. ch napisania 
paradokumentu: 

Zdarzyo si to by moe naprawd w jednym z niewielkich miasteczek na polskich Zie-
miach Odzyskanych, przypuszczalnie w roku tysic dziewiset czterdziestym pitym. 
Miejsce akcji: jednopitrowa willa, nieco na uboczu
 (Krasiski, Wkrótce nadejd bracia
s. 177)

42

Podmiot ujawnia take wa ciwo ci niewidocznych przedmiotów, cho nie 

wpywa to na przebieg akcji, ale raczej wynika z potrzeby zbudowania wiary-
godnej iluzji czasowo-przestrzennej. W realizacji radiowej didaskalia te zostan  
pominite, a wprowadzony zamiast opisu dwik nie bdzie ju tak jednoznacz-
ny, np.: 

(wychodzi, po chwili wraca z blaszanym garnuszkiem) (Krasiski, Wkrótce nadejd bra-
cia
, s. 180) 

(otwiera walizk i stawia cukier na stole) (Krasiski, Wkrótce nadejd bracia, s. 180) 

                                                 

42

  Wszystkie dramaty Krasiskiego cytuj  za wydaniem:  niadanie u Desdemony, Warszawa 

1976. 

background image

148

 

Joanna WAROSKA

 

Zrzuca z siebie paszcz, gwidc nerwowo pod nosem (Krasiski, Wkrótce nadejd bra-
cia
, s. 186) 

Sycha syren dalekomorskiego statku (Krasiski, Wkrótce nadejd bracia, s. 188) 

Odgosy pyncego po morzu parostatku (Krasiski, Kochankowie z klasztoru Valdemo-
sa
, s. 241) 

Przejazd fiakrem ulicami Palmy (Krasiski, Kochankowie z klasztoru Valdemosa, s. 243) 

(stawia garnek z mlekiem na palniku i biegnie co tchu do drzwi) (Krasiski,  niadanie 
u Desdemony
, s. 213) 

Szymon wyciera dokadnie nogi w wycieraczk (Krasiski,  niadanie u Desdemony, s. 214). 

Didaskalia nazywaj take nastrój opowie ci postaci (Piotr Müldner-Niec- 

kowski, Barykada), ich miejsce w przestrzeni (Wadysaw Terlecki, Przyjd do 
pani znów za rok
), wykonywane przez nie gesty (np. gest Kozakiewicza; Müld- 
ner-Nieckowski, Piórko), wykorzystuj c w tym celu rozmaite rodki artystycz-
ne, np. o milicji – „stateczny krok wadzy w podkutych butach” (Krzyszto, Stu-
dent i róa
). Stosowane okre lenie „plan” oznacza przestrze, czas, ale równie 
odlego od mikrofonu i wtedy jest to skrót wyraenia „plan akustyczny” (dra-
mat Czapa Krasiskiego rozgrywa si w celi, ale oprócz najbliszych odgosów 
syszymy te turkot wozu z ulicy i oddalony poci g, co sygnalizuj ju pocz t-
kowe didaskalia: „W trzecim planie ruszajcy ze stacji pocig osobowy”, s. 139). 
Kady dwik, nawet ten najbardziej odlegy, moe okre la losy bohaterów.  
W sztuce Latarnia rudego kota Bardijewskiego król chroni si na wysp w cza-
sie zamieszek. Rozlegaj cy si w nocy oskot i krzyki ludzkie zapowiadaj kata-
strof morsk , gdy kobieta latarnik nie zapalia  wiata, a tymczasem rano okazu-
je si, e nast pio rozgromienie „nieprzyjacielskiej floty interwencyjnej” (s. 38)

43

Podmiot dramatyczny moe take przej obowi zki narratora wszechwie-

dz cego, który nie ogranicza si do relacjonowania wrae zmysowych, ale wy-
ja nia zachowania swoich postaci, np.: 

Tadeusz czuje, e przegra spraw. Jest mu bardzo gupio. Swoj porak maskuje gwiz-
daniem
 (Krasiski,  niadanie u Desdemony, s. 232). 

Nagle Hanka wybucha paczem. Jest to wielki przejmujcy pacz, który nagromadzi si 
przez cae lata oczekiwania, a teraz przy tym zbyt dugim niadaniu nawis jak chmura 
i wybuch nagle jak wiosenna burza
 (Krasiski,  niadanie u Desdemony, s. 237). 

Mimo pozornego nadmiaru informacji sceniczna realizacja wielu dramatów 

radiowych zniszczyaby zamierzony przez autora efekt: niedookre lenie zredu-
kowanych

44

 postaci (do tego zagadnienia powróc w dalszej cz ci artykuu), 

przestrzeni, wydarze. Tytuowy Albert (A) okazuje si robotem, Mokry i Suchy 

                                                 

43

   Dramaty Henryka Bardijewskiego cytuj za: Sia przycigania, Warszawa 1975. 

44

  Redukcja jest jednym z podstawowych zjawisk sztuki radiowej (obok transformacji i deforma-

cji); zob. J. Tuszewski, Radio gada – radio gra, czyli prolegomena do istoty sztuki suchowej
[w:] tego, Paradoks o sowie…, s. 114. 

background image

 

Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska… 

149

 

(SU) zostali ograniczeni do skóconych gosów. Tylko w radiu mona utrzyma  
w tajemnicy ci  córki (DK), a finaowe sowa czowieka w niedwiedziej 
skórze zabrzmi niejednoznacznie – uniewaniaj  powag wydarze i otwieraj  
nowy cykl farsowych sytuacji lub sprowadzaj je do zego snu gównej postaci, 
której „bohaterski czyn” zniszczy dotychczasowe ycie: 

Do pana, eby podzikowa . ( ciskajc Franciszkowi rce) Tam w ZOO przecie… y-
cie mi pan uratowa! ( N, s. 75). 

W dramatach radiowych znajduj cych si w pobliu drugiego bieguna typo-

logicznego autor buduje  wiat przedstawiony niemal wy cznie za pomoc  
dwików: wskazuje miejsca zajmowane przez postacie, notuje ich ruch, zacho-
wanie oraz sposób mówienia. Iredyski i Terlecki rezygnuj przy tym niemal 
cakowicie z osobowego podmiotu dziaa i ograniczaj didaskalia do stwier-
dze: „cisza”, „kroki”, „cmoknicia”, „stukot maszyny”, posuguj si podmio-
tem nieokre lonym, np. „Id cy zatrzymuje si” (Terlecki, Biuro pisania poda 
na maszynie
, s. 73)

45

, „Kto suwa ciko butami” (Terlecki, Bielszy ni nieg, s. 45), 

lub niemal paradoksem – „kroki te id ce na gór” (Terlecki, Myliwi, s. 156). 

Didaskalia ujawniaj take radiow wiadomo autorów. Wirtualny spek-

takl staje si wówczas dokadnie zaprojektowanym suchowiskiem, wykorzystu-
j cym wszelkie dostpne rodki techniczne, monta oraz przerywniki, np.: 

Do Czytelnika i reysera. W suchowisku tym szczególnie wane jest to akustyczne. Para 
bohaterów wraz ze swoim przyjacielem przebywa przez cay prawie czas w tumie i t 
obecno zajtych zabaw obcych ludzi trzeba stale uwydatnia. Wdrówce bohaterów 
wród pawilonów wesoego miasteczka towarzyszy zbliajca si i odchodzca, nakada-
jca si na siebie muzyka. Tak zapeniona „przestrze akustyczna” powinna nada dia-
logowi nieco inny wymiar: sowa przebijaj si z pewnym oporem, std waga kadego 
zdania – ale gdyby nie ten opór, nie ta niecodzienna sceneria, nigdy nie zostayby wy-
mówione
 (Bardijewski, Dystans, s. 189). 

Wypowiedzi finaowe s  wyciszane, urwane w pó sowa (Terlecki, Kuzyni

Bielszy ni nieg, Odkrycia,  Biuro pisania poda na maszynie, Trójkt z pie-
skiem
; Krasiski, Na drodze, Bariera d wikuCzapaKwatery, Wkrótce nadej-
d bracia
; Iredyski, Przed prelekcj) albo s wypowiadane w szczególny spo-
sób, przyjmuj c funkcj pointy: 

KATARZYNA: (Wyra nie – to jest puenta:) Poczeka… poczeka, a ty zachorujesz! 
(Müldner-Nieckowski, Ksina, s. 47)

46

Funkcj kody moe peni  take dwik: „coraz natarczywsze tykanie zega-

ra” (Krasiski, Wkrótce nadejd bracia), co uzmysawia suchaczowi warto  
upywaj cego czasu, „d wik tamy biegncej do tyu” (Iredyski, Suchowisko), 
skrót najwaniejszych odgosów (Abramow-Newerly, Pi minut sawy). Cza-

                                                 

45

   Dramaty Wadysawa Terleckiego cytuj za: Herbatka z nieobecnym, Warszawa 1976. 

46

  W pracy cytuj teksty Piotra Müldnera-Nieckowskiego za wydaniem: Piórko. Dramaty radio-

we, Toru 2007. 

background image

150

 

Joanna WAROSKA

 

sami wraz z pocz tkiem tworzy ona szczególn ram wyodrbniaj c przedsta-
wiony  wiat z rzeczywisto ci odbiorcy (ostry dwik w Kwadrofonii Iredyskiego; 
narastaj ce kapanie wody – Mieszkanie do wynajcia Müldnera-Nieckowskiego)

Niektóre dramaty radiowe dokadnie wskazuj  moment pojawienia si za-

powiedzi pocz tkowej, a take kocowej (Bardijewski, Grimm 62; Abramow- 
-Newerly, Dzwoni do drzwi – otwórz!Pi minut sawyBajaderaAla ma ko-
ta
,  Dnia oko piknego,  Ja, ty, oni,   lepy bokser), które mog zawiera  genolo-
giczn klasyfikacj – „suchowisko” (Bardijewski, Odlot), „ba  radiowa dla 
osób dorosych” (Bardijewski, Uprowadzenie). Gos zapowiadaj cy moe te 
przywoa poszczególne postacie na pocz tku i/lub na kocu, by utrwali ich in-
dywidualne brzmienie w  wiadomo ci suchacza (Bardijewski, Bat,  Maa suita 
polska
), ale take rozpocz z nimi dialog, np.: 

G OS: Teatr Polskiego Radia przedstawia suchowisko pod tytuem „Bat (strza z bata
albo opowie o tym, jak saper Mirkiewicz wiat z min, prochu i zych ludzi rozbraja”. 
Konieczne bd  nastpuj ce osoby: Glaza – taboryta z batem w doni… 
GLAZA: …a konie tak krótko trzymaem, e na lejcach gra !… 
G OS: Konieczne s  nastpuj ce osoby: Mirkiewicz – saper liryczny… 
MIRKIEWICZ: …i sigam tam, gdzie ona ma zapalnik, a ona na to… 
G OS: Cicho, Mirkiewicz. Konieczne s  jeszcze nastpuj ce osoby: Ranny (cichy jk), 
Gospodarz… 
GOSPODARZ: Ja? 
G OS: Oczywi cie. Gospodarz. Gospodyni… 
GOSPODARZ: A ona po co? 
MIRKIEWICZ: No jake tak bez kobiety? 
G OS: Cicho, Mirkiewicz. Gospodyni. A take róne gosy i odgosy (Bardijewski, Bat
s. 95). 

Gos moe przej funkcje narratora: ujawnia okoliczno ci wydarze, stresz-

cza zapowiadan sztuk, czsto w sposób ironiczny, by zbudowa dystans wo-
bec wiata przedstawianego, np.: 

G OS: Na cztery osoby dorose, których gosy zaraz usyszycie, przypadaj nastpuj ce 
dobra: dyplom magistra, dyplom technika, pi hektarów ziemi ornej, dwa hektary  ki, 
jedno dziecko. Dyplomy s dosy   wiee, ziemia prastara, dziecko ma lat siedemna cie 
i bdzie z niego kobieta. S  jeszcze mao okazae nieruchomo ci, a z wyrobów przemy-
sowych – samochód. 
Wystarczy tego, jest nadzieja, aby wspomniani przed chwil ludzie weszli ze sob w pe-
wien kontakt i zmuszeni zostali do powiedzenia paru my li, które by moe was zainte-
resuj . 
Wszyscy s Polakami, i pole, gdzie si znajduj , te ley w Polsce, mniej wicej po rod-
ku (Bardijewski, Maa suita polska, s. 153). 

Gos moe take wypowiedzie kocowy mora skierowany bezpo rednio do 

suchacza. Tym samym znajduje si on na pograniczu dwóch wiatów, sucho-
wiska i rzeczywisto ci. Proponuje interpretacj wydarze i jednocze nie dosko-
nale zna swoich suchaczy. Spenia wic niejako funkcj hermeneuty: 

background image

 

Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska… 

151

 

G OS: Bya to ba  radiowa dla osób dorosych pod tytuem Uprowadzenie. Wszystkich 
tych, którzy nie wierz , e Ona istnieje naprawd, prosimy, aby zechcieli rozejrze si 
w ród swoich znajomych z yczliw uwag … (Bardijewski, Uprowadzenie, s. 150). 

Uwagi w didaskaliach dotycz uporz dkowania gosów w ewentualnej wer-

sji stereofonicznej (Bardijewski, Sia przycigania), konieczno ci wprowadzenia 
pogosu lub odrealnienia niektórych dwików (Bardijewski, Schody; Müldner- 
-Nieckowski, Mieszkanie do wynajcia; Abramow-Newerly, Dzwoni do drzwi 
– otwórz!
; Krzyszto, Polonus w opaach), zastosowania „innej, czystej akusty-
ki” (Krzyszto, Polonus w opaach)

47

 lub nakadania si planów dwikowych, np.: 

Jeszcze raz muzyka na plan pierwszy. Akordy coraz bardziej dynamiczne. Fryderyk jest 
jakby w stanie zahipnotyzowania. Tymczasem pani Sand i Maurycy znajduj si w mier-
telnym niebezpieczestwie. Wspili si na nag turni, skd nie ma adnego zejcia. Sy-
cha ich rozpaczliwie nawoywania. Gosy te s jednak tylko na wpó realne, jakby znie-
ksztacone przez echo
 (Krasiski, Kochankowie z klasztoru Valdemosa, s. 259). 

Przywoywani autorzy oszczdnie korzystaj z ciszy (Krzyszto, Wielki ak-

tor i dziewczyna; Krasiski wprowadza okre lenie „zupena prónia akustyczna, 
jak gdyby przerwanie odbioru”; Bariera d wiku, s. 78), która stanowi kontrast 
wobec haasu (np. Krasiski, Zdjcie) lub oznacza mier (Krzyszto, Wielki ak-
tor i dziewczyna
). 

wiat przedstawiony tych dramatów radiowych wyania si niemal z nico ci. 

Kada informacja o jego „wygl dzie” jest racjonalnie oszczdna

48

, a radykali ci 

próbuj nawet wyeliminowa wszelk sceniczno i wyobraenia wizualne

49

. To 

czsto dialog kilku postaci w schematycznie zarysowanej przestrzeni, przypad-
kowe spotkanie obcych sobie ludzi (Iredyski, Dzisiaj si tak nie taczyDemo-
ny
) nie zawsze szczerych wobec siebie (Krasiski, Wkrótce nadejd bracia). 
Zapisana w tek cie sytuacja komunikacyjna przypomina okoliczno ci suchowi-
ska: postacie istniej w momencie wypowiadania poszczególnych kwestii. Taka 
rozmowa suy nie tylko budowaniu codzienno ci (potocznemu zagadywaniu 
wiata, konwersacji uprzyjemniaj cej czas – Terlecki Oczekiwanie czy Zamie), 
ale czsto jest potrzeb  uzyskania katharsis

50

. Postacie opowiadaj o swojej 

przeszo ci i popenionych zbrodniach, ale tak, by inni nie mogli wykorzysta  
tych informacji – w Wieczorze imieninowym Terleckiego Kobieta po latach 
przyznaje si przed Adwokatem do morderstwa ony swojego kochanka. Takie 
dialogi nierównomierne, gdy jedna z postaci przejmuje obowi zki suchacza, 
nawi zuj do rozmaitych sytuacji rzeczywistych: przesuchania (Terlecki, Kuzy-
ni
,  Przyjd do pani znów za rok), wywiadu (Terlecki, Tama), pisania podania 
(Terlecki, Biuro pisania poda na maszynie). W dramatach pojawiaj si wów-
czas wspomnienia, retrospekcje, a bohater nabiera cech epickiego narratora. 

                                                 

47

   Dramaty Jerzego Krzysztonia cytuj za: Polonus w opaach, Warszawa 1977. 

48

   W. Billip, Posowie, [do:] J. Krasiski,  niadanie u Desdemony, s. 270. 

49

   Tame, s. 268. 

50

   Zob. Z. Macuanka, Posowie, [w:] W. Terlecki, Herbatka z nieobecnym, s. 263. 

background image

152

 

Joanna WAROSKA

 

Czasami równie posta próbuje przekroczy  granic wiata przedstawionego 
i swój monolog kieruje wyranie do odbiorcy, jakby chciaa powiedzie  mu co  
na ucho. W tekstach pojawiaj si uwagi: „arliwie, z bliska” (Iredyski, Skd ta 
wraliwo
) albo „oddech blisko, jakby tu przy naszej twarzy” (Krasiski,  wia-
to na redzie
). 

Wystpuj ce w dramatach radiowych postacie s  zawsze silnie zredukowa-

ne, co ujawniaj ju spisy wystpuj cych osób. Imiona i nazwiska pojawiaj  si 
jedynie wówczas, gdy akcja rozgrywa si w ród znajomych, a jeszcze rzadziej 
s to nazwiska znane (Bohdan Tomaszewski, Witold Dobrowolski, Stanisaw 
Grzesiuk – Krzyszto, Zwolnienie mam do niedzieli). W Albercie Bardijewskie-
go wystpuj : On, Ona i Albert, ale nawet ostatnie nie jest imieniem, a jedynie 
mark udoskonalanych robotów. Zazwyczaj postacie zostaj ograniczone do pci 
i wieku (Kobieta, Mczyzna, Dziecko, Dziewczynka, Dziewczyna, Chopak, 
Chopiec, Kole ), zawodu, roli spoecznej, penionej funkcji (Kierowca, Kon-
duktor, Majster, Pilot portowy, Palacz, Sdzia, Profesor, Stranik, Kasjerka, 
Kelnerka, Kierownik depozytu, Tragarz, Administrator, Dozorca, onierz, Mar-
szaek, Adiutant, Król, Genera, Dostojnik ko cielny, Emeryt, Emerytka, Kapi-
tan, Sierant, Krytyk, Poeta, Futurolog, Urzdnik, Minister, Kasjerka, Sprze-
dawca, Naukowiec, Zielarz, Prostytutka, Ekonomista, Spowiednik, Agent, Stu-
dent, Sdzia, Post, Przewodnicz cy, Go hotelowy, Pasaer, Prezes, Wicepre-
zes, Obcy, Klientka, Widz, Dziaacz, Matka, Szef) lub narodowo ci (Italiano, 
Espagnol). U Krasiskiego anonimowa posta (Przechodzie) staje si Tade-
uszem, dziki rozpoznaniu jej przez Szymona ( niadanie u Desdemony). Czsto 
nastpuje zwielokrotnienie postaci, jakby nie posiaday one adnych jednostko-
wych cech i realizoway seri (typ): Modelka I, Modelka II, Modelka III, Dziew-
czyna I, Dziewczyna II, Sdzia I, Sdzia II, Sdzia III, Zaufany królewski I, Za-
ufany królewski II, Go I, Go II, Dyplomata I, Dyplomata II, Prezydent I, 
Prezydent II, lub zostaj one sprowadzone wy cznie do gosu, np. gosy chop-
ców (Krasiski, Bariera d wiku), Gos (Bardijewski, Uprowadzenie; Krzysz-
to, Polonus w opaach; Abramow-Newerly, Dzwoni do drzwi – otwórz!; gosy 
we wspomnieniach Mirkiewicza – Bardijewski, Bat), Gos Pana B. (Krzyszto, 
Student i róa), chór (Bardijewski, Filip wielki pan nad sobJabo; Krzyszto, 
Student i róa), „gwar tumu” (w Dystansie  Bardijewskiego realizowany przez 
siedem osób) lub diabelskie szepty (Krzyszto, Polonus w opaach). Oszczd-
no , a czsto nawet brak jakichkolwiek cech wygl du skutkuje odmiennym opi-
sem dziewczyny przez trzech mczyzn w Nocy na Zaporou Krzysztonia 
(blondynka, brunetka albo zielonooka). 

Poza tym pojawiaj ce si w dramatach postacie czsto s zdezintegrowane 

i skomplikowane charakterologicznie. Odbiorca poznaje ich psychik dziki 
monologowi, strumieniowi wiadomo ci (Zdjcie  Krasiskiego to zapis maja-
cze ciko chorego Pawa), syszy prze laduj ce je gosy (Iredyski, Kwadro-
fonia
; Abramow-Newerly, Dzwoni do drzwi – otwórz!,  Ja, ty, oni). Czasami 

background image

 

Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska… 

153

 

posta buduje wiat równolegy (Iredyski, Skd ta wraliwo), uprawdopo-
dobniony odpowiednimi dwikami zapisanymi w didaskaliach (Iredyski, Ibis 
– „warczenie”, „pisknicie”; Müldner-Nieckowski, Piórko – „trzepotanie skrzy-
de”). Znaki ikoniczne towarzysz take opowie ciom postaci (Müldner-Niec- 
kowski, Barykada; Abramow-Newerly, Licytacja) oraz ich snom (Müldner- 
-Nieckowski, Czarna skrzynka). 

W dramatach radiowych wystpuje homogeniczno bytowa postaci – istnie-

je ten, kto mówi, bez wzgldu na niejednorodno przestrzeni (rozmowa telefo-
niczna

51

, gos listu rozbrzmiewaj cy z „innego planu” – Greta pisz ca do Stor-

cha, Abramow-Newerly,  mier po latach), sposobu istnienia (wspomnienia, 
marzenia, anioy, diaby lub mier – Bardijewski, Niezwyke wiato; Krzysz-
to, Polonus w opaach,  Wielki aktor i dziewczyna). Gos postaci moe zosta  
mechanicznie zmieniony: telefon, tuba z maszynowni (Krasiski,  wiato na re-
dzie
), krótkofalówka (Krzyszto, Polonus w opaach) czy ta ma magnetofonowa 
(Krasiski, Bariera d wiku; Krzyszto, Zwolnienie mam do niedzieli), a identy-
fikacj gosow utrudnia moe równie przypisanie postaci wielu ról (Abra-
mow-Newerly,  Bajadera,  Licytacja). Niejednoznaczno , take ontologiczna, 
osób odmienia sposób czytania utworu z mimetycznego na metaforyczny.  
W  Biurze znalezionych rzeczy Terleckiego banalna rozmowa stopniowo prze-
ksztaca si w spowied Mczyzny, jego rozrachunek z dawno zapomnianymi 
osobami i wydarzeniami – kradzie broszki, wykradzenie listów kompromituj -
cych dawn kochank. Tym samym pocz tkowy dialog midzy nim a Wa cicie-
lem, który stopniowo staje si przewonikiem zmarych lub stranikiem niedo-
strzegalnej granicy, nabywa nowych znacze: 

M CZYZNA: Wa ciwie… nie wiem… Dla jakiego powodu musiaem pana przecie 
szuka , do licha. 
W ACICIEL: Mnie? 
M CZYZNA: No, tego paskiego interesu. 
W ACICIEL: Rozumiem. Zapomnia pan, co tu pana sprowadza. 
M CZYZNA: Nie pojmuj, jak to si stao? Bardzo jestem zmczony. Musiaem tu 
dugo i , ale wobec tego… 
W ACICIEL: Prosz si uspokoi . Przypomni pan sobie wszystko z pewno ci . To jest 
bardzo wygodny fotel. Takie same fotele stay w domu, w którym pan si urodzi, praw-
da? Niech pan siedzi wygodnie, prosz si rozluni . Powoli wszystko pan sobie przy-
pomni (W. Terlecki, Biuro znalezionych rzeczy, s. 243). 

W ACICIEL: Teraz pozostanie pan ze swoim zmczeniem. Ono bdzie pana wiecz-
nym udziaem. Jak wy si mylicie s dz c, e po przekroczeniu tej granicy, któr  pan 
przekroczy przychodz c tutaj, czeka was wszystkich spokój i niepami (W. Terlecki, 
Biuro znalezionych rzeczy, s. 256). 

                                                 

51

  Kaziów uznaje telefon za element chtnie stosowany w suchowiskach (w midzywojniu, np. 

Janina Morawska w Miecie Santa Cruz), cho warto pamita , e stosowali go czsto take 
dramaturdzy Dwudziestolecia; zob. M. Kaziów, O dziele radiowym…, s. 174–175. 

background image

154

 

Joanna WAROSKA

 

W tekst dramatów radiowych rzadko zostaje wpisana indywidualizacja go-

sowa postaci, gdy kada taka próba grozi niebezpieczestwem satyry. Czsto 
jedynym sposobem zrónicowania s znaki interpunkcyjne, wyznaczaj ce wzno-
szenie lub opadanie tonu gosu albo tempo mówienia (pauzy). Najciekawszy pod 
tym wzgldem jest Kwiat paproci: Prezes mówi „monotonnie, zaci gaj c kre-
sowo”, stosuje archaizmy, by podkre li potrzeb powrotu do tradycji dawnych, 
np. „sucha  hadko”, a rozmawiaj c z komputerem, trzykrotnie powtarza kwe-
sti, co wzmaga wraenie mechaniczno ci. Adwentowicz wypowiada si ponu-
ro, co potwierdza jego niech do systemu, Zo ka kad swoj telefoniczn wy-
powied rozpoczyna od efektownego „Helooo!”, a podna Helka nuci, mieje 
si, pacze, poci ga nosem i stara si by zalotna. 

Zmiana sposobu mówienia jest dla postaci form naoenia maski i w dida-

skaliach pojawia si wówczas uwaga „innym gosem” (ona odgrywaj ca przez 
mem, jak zjedna sobie córk i jej przyszego ma, Müldner-Nieckowski, 
Szczeniak
; Chopiec przemieniony w dorosego mówi basem, co notuj skrupu-
latnie didaskalia, a spis osób podaje podwójn obsad roli – Zofia Raciborska 
i Stanisaw Pawlu kiewicz, co jest ju jednak zapisem rzeczywistego suchowi-
ska, Bardijewski, Grimm 62). 

Paszczyzna jzykowa moe by take sposobem skonfrontowania odmien-

nych rodowisk – modych i starych, wyksztaconych i niewyksztaconych.  
W dramacie Do koca wiata sposób mówienia Dziadka jest sprzeciwem wobec 
hipokryzji syna i synowej: 

KAROL: Ten twój jzyk, ojciec! Wim, powim, rychtyk i tak dalej… Mój Boe, mamy 
teraz takie doskonae warunki, trzeba i w gór, na kultur nigdy nie jest za póno. Mnie 
jak mnie, mnie tam nie zaley. Ale sam ojciec wie, jacy tu do nas ludzie przychodz .  
A wzory ojciec ma dobre. Wszyscy tutaj w domu mówimy piknym jzykiem literackim, 
wystarczy si tylko troch osucha … 
DZIADEK: Osucho , jo? Dzienkuja szanownymu panu docyntowi. Uprzejmia si pole-
com, cauje r czke, dupke, pani doktórowej. 
KAROL: Wa nie takiego gadania nie lubi (DK, s. 84). 

W sztuce  apa nied wiedzia spotykaj si natomiast inteligent (doktor fizy-

ki) i Czesaw, który nie uywa wprawdzie wulgaryzmów (sztuka pochodzi 
z czasów, gdy radio w kadej audycji miao promowa poprawn polszczyzn), 
ale zastpuje je eufemizmami: „kurka wodna” czy „kurza niewinno ”. Jzyk 
Czesawa skada si przede wszystkim z klisz i wyrae potocznych, by przywo-
a sformuowania z pierwszej strony: „kombinowa sobie”, „to koniec, bdzie 
po Cze ku”, „niech ja skonam”, „w dech”, „co za czowiek, jak pragn”, „pó 
basa z zagrych ”, „na tym cholernym wygwizdowie”, „ycie na wosku”, „jak 
si tak omskem z tego muru”, „nogi z waty i ciarki mi po plecach zaczy la-
ta ”, „sup!” (forma toastu). 

Autorzy dbaj natomiast o gosow realizacj swoich dramatów. Reguluj  

tempo wypowiedzi (pauzy, wielokropki, pisownia nierozdzielna: „takalbonie” – 

background image

 

Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska… 

155

 

Krzyszto, Rocznica mercedesa), wprowadzaj nerwowe j kanie postaci („Ma-
marek, t-ty nie masz g-gor czki?”; Krzyszto, Rocznica mercedesa), skandowa-
nie (np. „obu-chem”, „bie-dron-ka”; Iredyski, Koniec stworzenia; „zna-ko-mi- 
-tej”, „chro-mo-l”; Abramow-Newerly, Dzwoni do drzwi – otwórz!) albo te 
próbuj odrealni wypowied: „Komu-pani-bdziesz-gow-krci ? Pani-Mali- 
nowska? Nam? Bo-my-to-oczu-nie-mamy? Jak-byk. Na klepsydrze-stao-wy-pi… 
Aaaaaaaaa!” (wypowied Chóru – Krzyszto, Student i róa). Sposób mówienia 
ujawnia nastrój postaci oraz relacje midzy osobami. W dramacie Müldnera- 
-Nieckowskiego  Ksina  chora na raka Katarzyna w obecno ci ma Mariana 
mechanicznie powtarza wyrazy, wyje, krzyczy i mówi w sposób amimetyczny: 
„(Gosem przenikliwym, pospiesznym, z mechanicznym akcentowaniem wyrazów 
w zdaniu
)” (s. 36), zupenie inaczej zwraca si do Oli – „(Od tej pory mówi nor-
malnym, spokojnym gosem, prawidowo akcentujc wyrazy. Czuje si, e jest 
osabiona i zdezorientowana
)” (s. 43), oraz do ma podczas ostatniego spotka-
nia: „(Gosem osoby zdrowej, ale bardzo zmczonej)” (s. 46). 

Dramaty radiowe to niemal arie na gosy. Autorzy dbaj o rytmizowanie po-

szczególnych wypowiedzi albo  cz je w jedno zdanie: 

STARSZY: (gos jego nakada si na gosy Modszego i Trzeciego) Co w zasadzie nie 
odbiega od wiatowej przecitnej… 
M ODSZY: I przy znacznym wyprzedzeniu wskazuje na znaczny dynamizm rozwojowy… 
STARSZY: Ogniw naszego aparatu partyjno-gospodarczego gmin… 
TRZECI: Co w oparciu z kolei… 
STARSZY: O nasze dobre do wiadczenia, pogbion ocen i szczegóowe ustalenia… 
(Abramow-Newerly, Dnia oko piknego, s. 238). 

Nastpuje teraz trio gosów mówionych w rytmie wahada, prowadzonych muzycznie, na 
rónych nateniach. Powoli wchodzi d wik odksztaconych dzwonów – dziwnie gu-
chych – które tworz miarowy akompaniament. Wcieke forte w kulminacji – i absolutna 
cisza
 (Abramow-Newerly, Ja, ty, oni, s. 260). 

Omawiane utwory eksponuj funkcj dramatyczn dialogów, wic ich akcja 

ogranicza si niemal wy cznie do wymiany replik, ironicznych uwag albo do 
odkrycia/ujawnienia prawdy. Najcz ciej rozmowy dotycz jakiego wydarzenia 
przedakcji, zmieniaj cego ich ycie, lub s  skutkiem spotkania obcych sobie po-
staci. Utwory te silnie oddziauj na emocje suchacza (Krasiski, Na drodze
albo osi ich akcji jest niemono zrozumienia drugiego czowieka (Iredyski, 
Fragmenty listów miosnych
; Krasiski, Interpretacja, ale take rozmaite przy-
padki rozmijania si rozmówców – Bardijewski, Schody; Abramow-Newerly, 
mier po latachNa szosie). Dramaty radiowe mog skada  si z mikroscenek, 
przylegaj cych do siebie z pominiciem zwi zków przyczynowo-skutkowych. 
Przestaj wówczas na ladowa naturalny porz dek wydarze, wprowadzaj c 
element montau, by po czy róne miejsca i róne czasy (np. Krasiski, Filip 
z prawd w oczach
; Abramow-Newerly, Ala ma kota) i sprawiaj wraenie, e 
mona by je uzupeni dopisanymi sytuacjami. Takim niemal otwartym tekstem 

background image

156

 

Joanna WAROSKA

 

jest  Uprowadzenie  Bardijewskiego. Kolejne scenki przedstawiaj narastaj c  
w ród ludzi ozibo po uwizieniu bogini mio ci, a postacie pojawiaj  si ko-
lejno, bez wymieniania ich w pocz tkowym spisie. Tak kompozycj zapowia-
daj ju wstpne didaskalia: 

Utwór ten ma w zasadzie troje bohaterów, chocia aktorów wystpi ponad dziesiciu. 
Pierwszym stale rozpoznawalnym jest Porywacz. Podobnie – Ona. Trzeci natomiast to 
bohater zbiorowy: mnóstwo ludzi rónych zawodów i kondycji, którzy wystpi jako ano-
nimowe gosy. Kady z aktorów moe gra po kilka z tych pojawiajcych si i mijajcych 
postaci
 (Bardijewski, Uprowadzenie, s. 135). 

Suchowe rozpoznawanie wydarze generuje wiele miejsc pustych w wie-

cie przedstawionym, uwydatnia jego tajemniczo i niedookre lenie – w Piórku 
Müldnera-Nieckowskiego zajcie bohaterów objawia si seriami szmerów, 
zgrzytów, pluska i piowania, cho policjanci zaalarmowani przez s siadów 
znajduj jedynie piórko w niebieskie paski. W finale pojawiaj si wic zaska-
kuj ce odkrycia: postacie to bohaterowie cudzej sztuki (Müldner-Nieckowski, 
Cyrulik) lub element obrazu (Müldner-Nieckowski, Kasa), na jaw wychodz  
nieznane fakty z czyjego ycia (Terlecki, Odkrycia), posta okazuje si kim  
zupenie innym (w dramacie Wkrótce nadejd bracia Krasiskiego Mczyzna 
to niedoszy kat Ady), a w Ksinej  Müldnera-Nieckowskiego histori trójk ta 
maeskiego, uzupenian  majaczeniami chorej Katarzyny o ksiciu Kazimie-
rzu, koczy jego telefon. Jednocze nie ostateczna interpretacja wielu przedsta-
wionych sytuacji nie jest moliwa, nie wiadomo np., czy Alibi, czyli igraszki ro-
dzinne
 Krzysztonia to jedynie czarny humor, czy moe przygotowanie do zabój-
stwa dziadka? 

W ród dwików buduj cych wiat przedstawiony znajduj si dwiki nie-

dookre lone, np. „cichy gwizd, jakby piew ptaka” (Kwiat paproci), „dziwne, 
trudne do okrelenia – przypominaj sypanie grochu na bben
” (Krasiski, Ko-
chankowie z klasztoru Valdemosa
, s. 263), „ni to miech, ni to pacz mczyzny” 
(Krasiski,  Bariera d wiku, s. 81), oraz dwiki ikoniczne, ilustruj ce akcj 
(np. dzwonek telefonu, tupot nóg, chrzst piasku), przestrze (np. rwetes lub 
gwar ujawniaj cy obecno innych osób – Bardijewski Dystans; Krzyszto 
Wielki aktor i dziewczyna
; Abramow-Newerly Czy mona si dosi?), zacho-
wanie postaci (fortepian w Kochankach z klasztoru Valdemosa Krasiskiego; al-
fabet Morse’a, którym porozumiewaj si winiowie, Krasiski Czapa) lub ich 
stan psychiczny (w Interpretacji Krasiskiego piewak wci  wystukuje na pia-
ninie jak melodi jednym palcem; muzyka liryczna w Trwodze wród kamieni 
Bardijewskiego; jazzowe motywy grane przez Leona „od niechcenia” w finale 
zastpuje „dziarski fragment jakiego marsza”; Bardijewski, Sia przycigania), 
oraz przerywniki oddzielaj ce poszczególne sceny, zwaszcza gdy towarzyszy 
im zmiana miejsca (Bardijewski, Grimm 62). Przerywnik rytmizuje wirtualne 
suchowisko, dlatego na podkre lenie zasuguje uwaga: „bez przerywnika” (Kra-
siski,  Kochankowie z klasztoru Valdemosa, s. 265), pojawiaj ca si midzy 

background image

 

Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska… 

157

 

dwoma odrbnymi dialogami (inne postacie, czas i miejsce), i moe dookre la  
sztuk: pozytywka buduje nastrój mieszczaskiego mieszkania (Bardijewski, 
Odlot
), stylizowane utwory muzyczne wyznaczaj poszczególne cz ci w Maej 
suicie polskiej
 (mazurek, kolda albo koysanka, kujawiak). W ostatnim z przy-
woanych dramatów motyw grany na organkach za wiadcza o bytno ci ducha. 

Odrealniony dwik czsto wprowadza fantastyk (efekty dziaalno ci Kr-

pego w Grimm 62 Bardijewskiego, np.: „Efekt jadcej karety przechodzi w prze-
cigy gwizd jak przy starcie rakiety, po czym znów powraca i kareta staje
” 
(s. 49)) lub z dwiku ikonicznego staje si sygnaem stanu wewntrznego po-
staci, np. odgosy pracy rzebiarza w dramacie Trwoga wród kamieni: „Kucie 
w kamieniu – coraz bardziej odrealnione – po czym na powrót zwyczajne
” 
(s. 86),  „Kucie w kamieniu, coraz bardziej odrealnione, przechodzce z wolna 
w liryczn melodi, gwatownie urwan
” (s. 88). 

Dwiki mog  tworzy uporz dkowany chaos, np. etiuda na temat pierwsze-

go dnia wolno ci, towarzysz ca modemu chopakowi Szymonowi przy wyj ciu 
z wizienia: 

Natychmiast po jej [bramy wiziennej] zatrza niciu do uszu Szymona dobiegaj natar-
czywe odgosy wolno ci: jad ca po bruku furmanka i biegn ca za ni gromada dzieci. 
„Ja ci si uczepi, szczeniaku!”, „Batem go, panie furman, batem go!”, perkotanie ci -
gnika, pacz maego dziecka i ujadanie psa. Gos woaj cej matki: „Gosia, Jurek, do do-
mu!”, „Zaraz, mamo, zaraz!”. Dwiki fortepianu i trzepania chodnika. Gosy ptaków 
i bicie ko cielnego dzwonu. Wszystko to, z pocz tku naturalistyczne, zlewa si w kocu 
w jeden wielki haas i odrealnione – wycisza (Krasiski,  niadanie u Desdemony, s. 206). 

W dramacie ten dwikowy obraz przywouje take Szymon w rozmowie 

z Hank , on Tadeusza, by udowodni , e wizienie to cisza, a wolno , ycie, 
to haas: 

HANKA: […] Wic co pan czu? 
SZYMON: Nie wiem, prosz pani, chyba nic. 
HANKA: Jak to nic? 
SZYMON: Nic. Haas. 
HANKA: Haas? 
SZYMON: Tak, haas. Obojtny haas. Przez tyle lat my laem nad tym, czym jest, pro-
sz pani, wolno … 
[…] 
No, wa nie tak… Najpierw jechaa furmanka. Po bruku. Za ni  biega gromadka dzieci. 
Furman krzycza: „Ja ci si uczepi, szczeniaku!”. A które z tej gromadki: „Batem go, 
panie furman, batem go!”. Potem perkota ci gnik, pakao mae dziecko i ujada pies. 
[…] 
Jaka matka woaa: „Gosia, Jurek, do domu!”. 
[…] 
… jeszcze sycha byo trzepanie chodnika, gosy ptaków, bicie ko cielnego dzwonu, 
duo go niej ni w celi, i kto gra na pianinie. 
ADAM: Brawo! Co za zmys obserwacji! W porz dku, to jest wa nie wolno . Ale co 
pan przy tym czu? 
SZYMON: Ju powiedziaem, nic (Krasiski,  niadanie u Desdemony, s. 220–221). 

background image

158

 

Joanna WAROSKA

 

Autorzy korzystaj take z rozpoznawalnych utworów muzycznych, które 

w takich sytuacjach speniaj funkcj znaku: utwory Chopina – mazurek palmej-
ski, preludium es-moll nr 14, preludium d-moll nr 24 (Krasiski, Kochankowie 
z klasztoru Valdemosa
), Marsz pogrzebowy (Krasiski, Bariera d wiku), melo-
dia Gershwina (Krzyszto, Rocznica mercedesa), piosenki wojenne (Krasiski, 
Kwatery
; Krzyszto, Rocznica mercedesa), piosenka Ostatnia niedziela (Krasi-
ski, Bariera d wiku),  Zielony mosteczek,  O Natalio, Natalio (Krasiski,  nia-
danie u Desdemony
) czy Marsz entuzjastów Dunajewskiego (Abramow-Newer- 
ly, Dnia oko piknego). Buduj  one wiat przedstawiony, cho mog take pe-
ni funkcj przerywników. W dramacie Dnia oko piknego nucona piosenka  
W poniedziaek rano kosi ojciec siano staje si stopniowo piewem chóralnym 
(Abramow-Newerly, Dnia oko piknego, s. 238), a pojedynczy gwizd Marsza 
entuzjastów
 zastpowany jest przez nagranie wokalne (Abramow-Newerly, Dnia 
oko piknego
, s. 239). 

Dwiki potguj dramatyzm wydarze (Preludium deszczowe Chopina 

zlewa si z ulew , która niemal uniemoliwia powrót Sand i jej syna, Mauryce-
go, do klasztoru – Krasiski, Kochankowie z klasztoru Valdemosa), notuj ruch 
postaci (przybliaj ca lub oddalaj ca si piosenka Sza dzieweczka do laseczka 
w  Kwiecie paproci; warkot motoru w Zamieci  Krzysztonia;  Dystans Bardijew-
skiego), a przede wszystkim rytmizuj utwór (Kwiat paproci; Müldner-
Nieckowski, Mieszkanie do wynajcia). 

Tuszewski przypomina, e rónica midzy dramatem scenicznym a radio-

wym nie polega wy cznie na odmienno ci didaskaliów

52

, a przedstawione prze-

ze mnie przykady udowadniaj rónorodno dramatów radiowych. Autorzy al-
bo wykorzystuj tradycyjne rodki dramatyczne, wówczas powstay utwór róni 
si jedynie docelowym medium (teatr zostaje zast piony radiem, cho nadal 
podmiot dramatyczny opisuje przede wszystkim widzialno wiata), albo bar-
dzo precyzyjnie konstruuj potencjalne suchowiska i wtedy redukuj wiat  
(w tym równie postacie) do odgosów i dwików, montuj poszczególne cz-
ci za pomoc przerywników i domagaj si od odbiorcy/czytelnika specyficz-
nego rodzaju wyobrani. Wyobrani suchowej. Swoje wiaty buduj z odgo-
sów naturalnych, towarzysz cych codziennym czynno ciom (funkcja mimetycz-
na), znanych utworów muzycznych, ale take próbuj  zapisa w sowach dwi-
ki oryginalne, wymy lone na potrzeby utworu. 

                                                 

52

   J. Tuszewski, O sztuce na d wiki i gosy, czyli niektóre aspekty estetyki suchowiska, [w:] te-

go, Paradoks o sowie…, s. 152. 

background image

 

Wirtualne widowiska i wirtualne suchowiska… 

159

 

Summary 

Virtual visual and acoustic performances in radio dramas  

In this article I analyze the methods of creating the world as presented in post-war radio dra-

mas. I place particular works between two hypothetical models: from faithfulness to traditional 
dramatic solutions, with enhancing the value of the word and the dialog (the prototype is in this 
case the conversational art that requires the director to soundtrack it before being broadcast) and 
highlighting the visibility of the world presented, up to being almost entirely limited to acoustic 
means, by placing the technical capabilities of the radio (stereo, echo and after-sound effect, 
sounds made unreal…) and the radio drama setting (announcement, interludes, music) into the 
text. In the stage directions of dramas concentrating around the second pole, the authors make use 
of everyday sounds (mimetic function), known music pieces, but also attempt to put some real 
sounds devised for the purpose of the drama into words. 

background image

 

 
 

background image

P R A C E   NA U K O W E  A k a d e mi i  i m.   J a n a   D u g o s z a   w  C z  s t o ch o wi e  

Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury 

2011, z. XII

 

Zbyszek J DRZEJEWSKI 

Jeszcze o budynkach teatralnych  

dziewitnastowiecznej Czstochowy 

W poprzedniej pracy, po wiconej pocz tkom sceny zawodowej w Czsto-

chowie

1

, przedstawiem midzy innymi nieznany wspóczesnym badaczom tego 

tematu, chocia opisany ju w roku 1933 w lokalnej prasie przez inyniera 
H. Wilczyskiego

2

, teatr w domu Kacpra Benduskiego, jednego z pionierów 

miejscowego przemysu i budownictwa w latach powstawania nowoczesnej 
Czstochowy na pocz tku XIX wieku. Teatr ten zosta zaadaptowany z pierwot-
nego, pitrowego budynku przemysowego, jaki Kacper Benduski wystawi oko-
o roku 1827 przy ówczesnej ulicy Panny Marii na placu 127 (dzi Aleja NMP 
19). Poznali my ten teatr, gdy na pocz tku lat 50. go cili w Czstochowie akto-
rzy Feliksa Stobiskiego. Przez ca t dekad i prawie do poowy lat 60. zarz -
dza nim miejscowy magistrat. Po mierci Kacpra Benduskiego w roku 1843 
bowiem, nale ce niegdy  do niego place i zabudowania nie znalazy, mimo 
licznej rodziny Kacpra, odpowiedniego gospodarza, ulegay potguj cemu si 
zadueniu i dewastacji, i w rezultacie zostay przejte pod kuratel wadz miasta. 

Poza potwierdzeniem istnienia wspomnianego obiektu, wykazaem w tamtej 

publikacji, e w pierwszym, pionierskim okresie dziaalno ci zawodowych ze-
spoów teatralnych w Czstochowie, zapocz tkowanym wizyt zespou Wincen-
tego Raszewskiego w roku 1841 i trwaj cym, jak dot d s dzono, do schyku lat 
60., wdrowne towarzystwa aktorskie odwiedziy miasto prawie trzydziestokrot-
nie. Wbrew utartej opinii, jakoby kontakty czstochowskiej publiczno ci z twór-

                                                 

1

   Por.: Z. Jdrzejewski, O teatrze w domu Kacpra Benduskiego i o pierwszych czstochowskich 

przedstawieniach zawodowych towarzystw aktorskich, [w:] Literatura i kultura w Czstocho-
wie
Czstochowa w literaturze i kulturze, red. E. Hurnikowa, E. Wróbel, A. Wypych-Gawro- 
ska, Czstochowa 2009, s. 177. Artyku niniejszy stanowi ci g dalszy tamtej publikacji.  

2

   Por. H. Wilczyski, Poóke kartki z dziejów Czstochowy, „Sowo Czstochowskie” 1933,  

nr 200 i 201. 

background image

162

 

Zbyszek J DRZEJEWSKI

 

czo ci teatraln w tym okresie byy ledwie sporadyczne, okazao si wic, e 
przedstawienia odbyway si tu w miar regularnie, bo niemal co roku, gównie 
w sezonach letnich, w porze jasnogórskich odpustów. 

Zachcony rezultatami tamtych poszukiwa postanowiem zaj si równie 

kolejnym okresem ycia teatralnego w Czstochowie. Wedug dotychczasowych 
ustale badawczych mia si on rozpocz w roku 1870, wraz z wybudowaniem 
przez Teofila Zapakiewicza kamienicy, stoj cej do dzi w Alei NMP pod nr. 19, 
w której urz dzi on obszerny, dwupitrowy teatr, zwany potocznie Miejsco-
wym. Do niedawna uchodzi on za pierwszy stay obiekt teatralny w mie cie. 

Geneza teatru Zapakiewicza siga roku 1855. 12 sierpnia tego roku „umar 

Józef Benduski, fortepianista, lat trzydzie ci pi licz cy, zostawiwszy po sobie 
owdowia on Paulin z Luxów, w Nowej Czstochowie zamieszka ”

3

. Józef 

by najpewniej najstarszym rodzonym synem Kacpra Benduskiego, który zdoa 
doy dojrzao ci i zaoy rodzin

4

Poza tym, co napisano o Józefie Benduskim

5

 w ksidze parafialnej, wiemy 

jeszcze, e osieroci on czwórk dzieci, on za pozostawi w stanie brzemien-
nym i e wa nie dziki onie, Paulinie, by spowinowacony z artyst malarzem 
Teofilem Baejem Luxem i z innymi, mniej od Baeja znanymi, czstochow-
skimi malarzami cechowymi

6

. Wskazówki dotycz ce profesji Józefa nie s ju 

tak jednoznaczne, mona jednak na ich podstawie wnosi , e zajmowa si 
w pierwszej kolejno ci strojeniem i napraw instrumentów, w tym fortepianów 
i organów

7

. Mona te z duym prawdopodobiestwem przyj , e czymkol-

wiek trudni si zawodowo, przejawia przy tym jakie predyspozycje i zaintere-
sowania artystyczne. By  moe odziedziczy ów osobliwy temperament po ojcu, 
tyle e Kacper objawia swoje wyj tkowe uzdolnienia i swoje, w pewnym sen-

                                                 

3

   Archiwum Pastwowe w Czstochowie (w dalszym przytaczaniu: APCz), Urz d Stanu Cywil-

nego (w dalszym przytaczaniu: USC), parafia w. Zygmunta w Czstochowie, r. 1855, k. 167. 

4

   Dwa lata przed nim urodzi si Rychard Benduski, przypuszczalnie pierworodny syn Kacpra 

i jego drugiej ony, Heleny, por.: APCz, USC, parafia w. Zygmunta, r. 1819, k. 31. W doku-
mentacji spadku po Kacprze imi tego syna nie wystpuje, prawdopodobnie zmar nie osi -
gn wszy wieku dojrzaego.  

5

   Imi Józef nosi równie jeden z modszych braci Kacpra, który zreszt przey i brata, i bra-

tanka. 

6

   Por.: APCz, Akta Miasta Czstochowy (w dalszym przytaczaniu: AMCz) 136, k. 3–4, 6–8; tak-

e [w:] Sownik artystów polskich i obcych w Polsce dziaajcych (zmarych przed 1966 r.), 
t. 5, Warszawa 1993, s. 154. 

7

   Oprócz nazwy „fortepianista”, uytej w ksidze parafialnej, w dokumencie odnotowanym 

w poprzednim przypisie (AMCz 136, k. 3) wystpuje przy jego nazwisku termin „orgarmistrz”, 
oba za wyrazy mogy oznacza zarówno muzyków, instrumentalistów, jak tym bardziej stro-
icieli lub budowniczych organów i fortepianów, por.: Sownik jzyka polskiego S.B. Lindego, 
take sowniki M. Orgelbranda i J. Karowicza. W ksigach rachunkowych kasy miejskiej z lat 
1846 i 1849 jest on wymieniany jako patnik podatku od dochodu „z fortepianów”, por.: APCz, 
AMCz 493, k. 176; 494, k. 290. Prace muzykologiczne po wicone Jasnej Górze i Czstocho-
wie postaci Józefa Benduskiego nie rejestruj . 

background image

 

Jeszcze o budynkach teatralnych dziewitnastowiecznej Czstochowy 

163

 

sie, szalestwo, na innych polach. By  moe to wa nie z powodu swojej szcze-
gólnej pasji zaniedbywa sprawy spadkowe. W kadym razie wraz ze mierci  
Józefa ga nie romantyczna gor czka dynastii Benduskich. Ju niebawem sko-
czy si te pierwszy, pionierski etap historii czstochowskiego teatru. Bdzie on 
stopniowo wchodzi w nowy okres, mniej spontaniczny od poprzedniego, za to 
bardziej nacechowany pragmatyzmem i rutyn . 

W dwa miesi ce po mierci Józefa wdowa po nim, Paulina, wyst pia do 

magistratu „o ustanowienie opieki nad dzie mi pochodz cymi z maestwa ze 
zmarym mem”

8

. W istocie chodzio o odzyskanie prawa do spadku po Kac-

prze Benduskim dla niej i jej dzieci. Zabiegi Pauliny trway a do roku 1864, 
gdy magistrat, zapewne na jej pro b, wyda wiadectwo potwierdzaj ce, e pla-
ce przy ulicy Panny Marii o numerach 127, 128 i 129, wraz z budynkami, sta-
nowiy wasno Kacpra Benduskiego

9

. wiadectwo jest ju pozbawione dopi-

sywanej przez ostatnie lata klauzuli o zajciu maj tku przez miasto. Mogo to 
oznacza , e sukcesorzy Kacpra odzyskali prawa do spadku i e Paulinie wolno 
ju byo tym maj tkiem swobodnie rozporz dza . 

W roku 1866 Paulina Benduska sprzedaa budynek teatralny wraz z placem, 

pooonym „przy ulicy Panny Marii, dawniej pod numerem sto dwudziestym 
siódmym (127), a dzi pod numerem sze dziesi tym siódmym (67), [rozci gaj -
cym si] od szpitala Panny Marii do nieruchomo ci skadaj cej si z [parterowe-
go] domu i placu numerem sze dziesi tym ósmym (68) oznaczonej”

10

 Teofilowi 

Zapakiewiczowi, zamieszkaemu w Czstochowie

11

Zapakiewicz wa nie rozkrca swoje kupieckie interesy: prowadzi tu jaki  

szynk

12

, a take bilard

13

, handlowa wyrobami tytoniowymi

14

, ale przede 

wszystkim skupowa parcele i zabudowania, których pierwotni wa ciciele nie 
byli w stanie utrzyma . W ten sposób, jeszcze przed przejciem schedy po Ben-
duskim, sta si te posiadaczem maj tku innego pioniera czstochowskiego bu-
downictwa, kowskiego

15

. Wkrótce zreszt zajmie si gorliwiej handlem nieru-

chomo ciami.  

                                                 

8

   APCz, AMCz 136, k. 1. 

9

   Por.: APCz, AMCz 1678, k. 87. 

10

  APCz, AMCz 1678, k. 47–48, 74–75. Place Kacpra Benduskiego pierwotnie nosiy numery 

127, 128 i 129, w latach 60. odpowiednio 67, 68 i 69, a wkrótce po tym byy ju oznaczane 
numerami 69, 69a i 69b. Plac z budynkiem teatralnym wystpuje kolejno pod numerami 127, 
67 i 69. 

11

  Informacji Wilczyskiego o rzekomo warszawskim pochodzeniu Zapakiewicza nie weryfiko-

waem. W kadym razie jego nazwisko pojawia si w czstochowskiej dokumentacji gospodar-
czej dopiero w latach 60. 

12

   Por.: APCz, AMCz 1608, k. 464; 1650, k. 103. 

13

   Por.: APCz, AMCz 1651, k. 62. 

14

   Por.: APCz, AMCz 1608, k. 431. 

15

   Por.: APCz, AMCz 394, k. 234, 236. 

background image

164

 

Zbyszek J DRZEJEWSKI

 

W wykupionym przez siebie w roku 1866 budynku Benduskiego kontynu-

owa, w dodatku do intensywnie, prowadzon tu przed nim dziaalno te-
atraln . Od tego czasu wa nie czstochowski kalendarz teatralny odnotowuje 
ju przynajmniej dwie wizyty zespoów wdrownych rocznie

16

Koronnymi dowodami lokalnymi, które to potwierdzaj , s dokumenty z ro-

ku 1871 i 1872, uznawane dot d za najdawniejsze lady istnienia miejscowej 
sceny. Stwierdzaj one zgodnie, e czstochowski teatr mie ci si „w kamien-
nym budynku pokrytym gontem […] na nieruchomo ci nr 69 przy ulicy Panny 
Marii, bd cej wasno ci  Teofila Zapakiewicza”

17

, który te ów teatr prowadzi. 

Niestety, z powodu bdnej interpretacji, do której jeszcze wrócimy, potrakto-
wano te dokumenty równie jako wiadectwo istnienia teatru nazywanego Miej-
scowym. Nie ulega jednak w tpliwo ci, e w latach 1871 i 1872 budynek te-
atralny Zapakiewicza jeszcze nie istnia, dziaa za to dawny teatr w domu Ben-
duskiego, który w midzyczasie zmieni wa ciciela.  

Zapakiewicz przyst pi do budowy nowego teatru dopiero w roku wymie-

nionym przez Wilczyskiego, czyli 1875. Dowody znajdziemy tym razem 
w czasopi mie „Tydzie”, wychodz cym w gubernialnym Piotrkowie. Wpierw, 
w marcu 1875 roku, czstochowski korespondent „Tygodnia” informowa o za-
miarze budowy:  

Z wielu budowli, jakimi rok obecny obdarzy Czstochow, niektóre zwracaj szczegól-
niejsz na siebie uwag.  I   t a k   g m a c h   t e a t r a l n y,  w z n i e       s i   
m a j   c y   p r z e z   p.  Z a p a  k i e w i c z a,  w  a   c i c i e l a   d o -
t y c h c z a s o w e g o,  n a   t y m  e   s a m y m   m i e j s c u,  w   o k a z a -
 e j   p o s t a c i   [podkr. – Z.J.], wedle zatwierdzonego planu, który miaem sposob-
no ogl da . Bdzie to rzeczywi cie pikna ozdoba pryncypialnej ulicy miasta, tylko 
warto by, aby kto z posiadaj cych fundusze, naby przylegaj c do posesji p. Zapakie-
wicza szpetn ruder i zast pi j odpowiedni budowl , co bez w tpienia korzystnie by 
wpyno na uwydatnienie si teatralnego gmachu

18

W relacji z sierpnia 1875 roku obwie ci ju rozpoczcie prac:  

Po drugiej stronie alei  p r z y b y t e k   M e l p o m e n y   p.  Z a p a  k i e w i -
c z a   s z y b k o   n i k n i e   p o d   r  k     m u l a r z y,  a b y   w   m i e j -
s c e   b u d y   o k a z a l s z y m   g m a c h e m   s t a n       [podkr. – Z.J.] przed 
okiem zwolenników sztuki

19

„Buda”, która wówczas ulegaa likwidacji, to naturalnie dawny teatr w domu 

Benduskich. Czy i na ile Zapakiewicz wykorzysta przy budowie nowego teatru 
elementy dawnej konstrukcji – trudno na podstawie tych lakonicznych wzmia-
nek stwierdzi . Wiadomo natomiast, e budowa trwaa do nastpnego roku, bo-
wiem w korespondencji z maja 1876 roku znajdujemy nastpuj c informacj:  

                                                 

16

   Por.: Z. Jdrzejewski, O teatrze w domu Kacpra Benduskiego…, s. 182–183. 

17

   APCz, AMCz 3217, k. 2, 3–4. 

18

  Z Czstochowy, „Tydzie” (Piotrków) 1875, nr 8. 

19

   Tame, nr 29. 

background image

 

Jeszcze o budynkach teatralnych dziewitnastowiecznej Czstochowy 

165

 

[…]  w   n i e w y k o  c z o n y m   j e s z c z e   m i e j s c o w y m   t e -
a t r z e   p.  Z a p a  k i e w i c z a   [podkr. – Z.J.], przybye do nas przed witami 
grono artystów dramatycznych pod dyrekcj p. Juliana Grabiskiego, z drugim dniem 
wi t rozpoczo szereg przedstawie scenicznych i prowadzi je z rónym powodzeniem, 
oczekuj c upragnionego wyjazdu do Warszawy

20

W sprawozdaniu z przedstawienia czstochowskich amatorów, odegranego 
w „miejscowym teatrze” w czerwcu 1876 roku „na konieczne potrzeby stray 
ogniowej”

 21

, brak ju uwag o trwaj cej budowie. 

Wkrótce pojawiy si w Czstochowie, zapewne z zamiarem rozpoznania 

nowych warunków, zespoy aktorskie najznakomitszych dyrektorów teatrów 
prowincjonalnych tamtych lat – jesieni 1876 roku towarzystwo Józefa Teksla

22

a w roku 1877, dwukrotnie, Anastazego Trapszy. Trapszo ponadto, jako pierwszy 
z antreprenerów, zatrzyma si w tym teatrze na zim, w sezonie 1877/1878

23

, po 

nim t sam prób podj  Franciszek Idziakowski zim  1878 roku

24

Mona wic z ca pewno ci przyj , e teatr Zapakiewicza w Czstocho-

wie powsta w latach 1875–1876. 

Je li nie liczy kilku pomieszcze mieszkalnych, kamienica Zapakiewicza 

speniaa od pocz tku dwie funkcje: w sali na pierwszym i drugim pitrze odby-
way si bale i przedstawienia, w sklepach na parterze handlowano towarem 
rónej ma ci, w tym równie naft

25

. Standard i reputacja sali, dzierawionej ze-

spoom aktorskim, zmieniay si w ci gu dziesicioleci w zaleno ci od troski 
i wkadu finansowego wa cicieli. Co prawda wyróniaa si na tle otoczenia 
pewn elegancj fasady, jednak zaprojektowano j i wystawiono nazbyt 
oszczdnie, a przez to niezgodnie z wielu wymaganiami sztuki budowlanej i te-
atralnej. „Maluczka scenka”

26

 od pocz tku niespecjalnie nadawaa si na przy-

kad do widowisk muzycznych, a poza tym nie posiadaa odpowiedniego zaple-

                                                 

20

   Znad Warty, „Tydzie” (Piotrków) 1876, nr 19; por.: Sownik biograficzny teatru polskiego 

1765–1965, oprac. zespó pod red. Z. Raszewskiego, Warszawa 1973, s. 201–202. 

21

   J.G., Z Czstochowy, „Tydzie” (Piotrków) 1876, nr 25. 

22

   Por.: Sownik biograficzny teatru polskiego 1765–1965…, s. 738–739. 

23

   Por.: tame, s. 749–750. 

24

   Por.: tame, s. 239–240. 

25

  Wilczyski sugeruje, e od powstania kamienicy na jej parterze dziaaa restauracja, i jest to je-

dyna zawarta w jego artykule informacja, która budzi powaniejsze w tpliwo ci. Spo ród zna-
nych mi dokumentów dotycz cych teatru Zapakiewicza, o parterze wspomina Protokó pokon-
trolny z 14 sierpnia 1904 roku: „Cay parter jest zajmowany przez sklepy, z przylegaj cymi do 
nich mieszkaniami. W jednym ze sklepów prowadzi si detaliczn sprzeda nafty”. We wnio-
skach autorzy protokou kategorycznie  daj  zaprzestania handlu materiaami atwopalnymi, 
por.: APCz, AMCz 2552, k. 12–14. Pierwsz wzmiank o istnieniu „restauracji pod teatrem” 
znalazem w miejscowej gazecie z 18 listopada 1906 r., por.: Z powodu obrazy, „Wiadomo ci 
Czstochowskie” 1906, nr 257. Lokal ów musia wic powsta pomidzy obu tymi datami. 
Spraw otwart  pozostaje natomiast pierwotne przeznaczenie parteru, chocia dziaalno han-
dlowa w pocz tku istnienia kamienicy wydaje si bardziej prawdopodobna ni gastronomiczna.  

26

   Z Czstochowy, „Tydzie” (Piotrków) 1878, nr 6. 

background image

166

 

Zbyszek J DRZEJEWSKI

 

cza ani dla artystów, ani na dekoracje. Widownia natomiast, chocia wcale nie-
maa, zostaa jednak obliczona przez wa ciciela ponad sw naturaln  miar, bo 
a na 600 osób, tote w przypadku dobrej frekwencji musia w niej panowa  
niebyway cisk, przenoszony równie na ciasne schody i korytarze. Cay obiekt 
by poza tym wyj tkowo naraony na niebezpieczestwo poaru, a to ze wzgl-
du na wadliwe usytuowanie i zabezpieczenie pieców oraz o wietlenia, oczywi-
cie naftowego

27

. Na domiar zego, w zasadzie caa wewntrzna konstrukcja te-

atru, a wic strop pomidzy parterem kamienicy a widowni , a take wikszo  
schodów i cianek dziaowych, zostaa wykonana z drewna. Drewniane, przez co 
bezustannie zagroone zbutwieniem i zawaleniem, byy te zewntrzne schody 
ewakuacyjne od strony podwórza, prowadz ce ze sceny, z ló i z balkonu wi-
downi, a do ewakuacji od strony Alei suyy jedynie linki ratownicze, umoco-
wane w oknach I pitra. Nic dziwnego wic, e lustracje budowlane i przeciw-
poarowe teatru koczyy si z reguy, przynajmniej od roku 1883, surowymi 
zaleceniami modernizacyjnymi, a nawet okresowymi zakazami eksploatacji

28

Dopóki y Teofil Zapakiewicz

29

, stara si jako  te defekty eliminowa . Jesz-

cze w kilka lat po otwarciu obiekt zbiera wic pochlebne opinie, zwaszcza od 
kilkudniowych go ci Czstochowy spoza teatralnej brany

30

. Od schyku lat 80., 

odk d przeszed w rce spadkobierców budowniczego, cieszy si ju niestety z  
saw , jako wyj tkowy przykad beztroski i sk pstwa wa cicieli, którzy nie do , 
e nie zdoali dokona jakiej  zasadniczej modernizacji, co wymagaoby niema-
ych nakadów finansowych, to jeszcze cae to pomieszczenie, wraz ze znajduj -
cymi si w nim resztkami dekoracji, kompletnie zapu cili, za to nkali aktorów, 
a po rednio publiczno , horrendalnymi kosztami wynajmu. 

W tym samym czasie, gdy powstawa teatr Zapakiewicza, spadkobiercy 

Kacpra Benduskiego rozstawali si z kolejnymi pozostao ciami po jego daw-
nym maj tku. Wpierw, w roku 1875 Paulina sprzedaa Zapakiewiczowi przyle-
g do teatru parcel o dawnym numerze 128

31

, a w roku 1877 pozbya si placu 

nr 129 na rzecz Aleksandry Rogowskiej, z domu Zimerman

32

. Zapakiewicz nie-

dugo zajmowa si ledwie co nabytym placem nr 128 i ju w roku 1877 sprze-

                                                 

27

  O wietlenie elektryczne zostao zainstalowane przypuszczalnie w roku 1906, na dwa lata przed 

przeksztaceniem teatru w kino; por.: W. Tyras, Tradycja i historia teatru w Czstochowie do 
1939 roku
, [w:]  ycie teatralne w Czstochowie 1870–1945–1970, red. B. Lubosz, Czstocho-
wa 1970, s. 24.  

28

  Por.: APCz, AMCz 2064, k. 4–8, 18–21, 27–28, 32, 43 i in. oraz 2552, k. 6–8 i 12–14. Do opi-

sów wygl du i stanu teatru, sporz dzonych na podstawie tych dokumentów przez poprzednich 
badaczy, wkrady si pewne nie ciso ci i przeoczenia, jak na przykad pominicie zewntrz-
nych dróg ewakuacyjnych, por. m.in.: W. Tyras, Budynki i sale teatralne w Czstochowie w la-
tach 1870–1939
, „Ziemia Czstochowska”, t. 6/7, Katowice 1967, s. 146–149. 

29

   Teofil Zapakiewicz zmar w r. 1885, por.: Z Czstochowy, „Tydzie” (Piotrków) 1885, nr 16. 

30

   Por.: L.R., Z wycieczki do Czstochowy, „Tydzie” (Piotrków) 1880, nr 35. 

31

   Por.: APCz, AMCz 1678, k. 77–83. 

32

   Por.: APCz, AMCz 1678, k. 98–104. 

background image

 

Jeszcze o budynkach teatralnych dziewitnastowiecznej Czstochowy 

167

 

da go maestwu Sitkom

33

, przygotowuj c si w ten sposób finansowo do na-

stpnej inwestycji, to jest do rozbudowy oficyn na podwórzu za teatrem, wszcz-
tej w roku 1880. 

Wspominam te oficyny, poniewa odegray one pewn , do kopotliw  rol 

w dotychczasowych badaniach. W pracach po wiconych architekturze Czsto-
chowy mona niekiedy natkn  si na informacj, jakoby w zbiorach Archiwum 
Pastwowego w odzi zachowa si projekt budowlany teatru Zapakiewicza

34

Tymczasem znajduje si tam jedynie projekt oficyn z roku 1880, z naszkicowa-
nymi na skrajach kart, niewielkimi fragmentami istniej cego ju wówczas i wyra-
staj cego ponad oficyny frontowego budynku teatralnego

35

Z kolei w publikacjach teatrologicznych wyrónia si rok 1880 jako dat ja-

kiego powanego remontu, a nawet rozbudowy teatru. Przypuszczenie to wy-
snuto ze sprawozdania z dziaalno ci gospodarczej i administracyjnej miasta, 
sporz dzonego w roku 1891, czyli sporo lat póniej, które, jak wiele innych do-
kumentów, zachowao si jedynie w postaci brulionu. Tym razem jednak jest to 
brulion wyj tkowo niechlujny, a jego fragment dotycz cy teatru wrcz nielo-
giczny. Jedyne sformuowanie maj ce pozór komunikatywno ci sugeruje, e 
„w 1880 [teatr] przebudowano i powikszono”

36

. Wzmianka ta jest jednak rów-

nie niewiarygodna, jak cay akapit po wicony teatrowi i najpewniej nie odnosi 
si do budynku teatralnego, a wa nie do rozbudowy oficyn. W takim razie bu-
dynek teatru pozostawa przez lata w zasadniczo niezmienionym ksztacie archi-
tektonicznym, jaki mu nadano ju w trakcie budowy, w poowie lat 70.

37

 

Naleaoby jeszcze zapyta , sk d wzio si stanowcze przekonanie powojen-

nych badaczy, e teatr czstochowski wyrós na samym pocz tku lat 70. i, co 
istotniejsze, wyrós w zasadzie z niczego? Zapewne zadecydowa o tym w pierw-
szej kolejno ci ówczesny, skromniejszy ni obecnie, stan wiedzy o yciu codzien-
nym mieszkaców Czstochowy w pierwszych dziesicioleciach XIX wieku 
i wynikaj cy st d stereotyp poznawczy, wedug którego samo miasto, wy czaj c 
okolice Jasnej Góry w okresach odpustowych, yo w owym czasie jak gdyby 
w u pieniu i dopiero intensywny rozwój przemysu fabrycznego pod koniec wieku 
spowodowa przebudzenie, a wraz z nim midzy innymi pojawienie si wyraniej-
szych przejawów aspiracji kulturalnych czstochowian. Kulturowy i mentalny kra-
jobraz tworz cej si w XIX stuleciu nowoczesnej Czstochowy by jednak, bez 

                                                 

33

   Por.: APCz, AMCz 1678, k. 51–54, 66–68. 

34

  Por. m.in.: J. Borowska-Antoniewicz, O budynku „Teatru Miejscowego” w Alejach, „Informa-

tor Kulturalny Województwa Czstochowskiego” 1981, nr 4, s. 11.  

35

   Por.: Archiwum Pastwowe w odzi, RGP Wydzia Administracyjny, 1418, k. 194–202. 

36

   APCz, AMCz 940, k. 174. 

37

  Jedynej powaniejszej przeróbki, która jednak nie zmienia bryy teatru, dokona prawdopodobnie 

jeszcze Teofil Zapakiewicz po kontroli budynku w styczniu 1883 r. Byy to kamienne schody, 
prowadz ce od nowego wej cia do teatru z Alei do westybulu na I pitrze, które miay zast pi  
pierwotne drewniane schody wej ciowe z bramy kamienicy; por.: Protokó pokontrolny z 21 lute-
go 1890 r., APCz, AMCz 2064, k. 4–8. 

background image

168

 

Zbyszek J DRZEJEWSKI

 

w tpienia, bardziej powikany, tote trudno go opisywa jedynie wedug tak pro-
stych schematów. 

Ale istnieje jeszcze jedna przyczyna tamtej interpretacji, do  oczywista 

i banalna. Otó synne dokumenty z roku 1871 i 1872, z których wywiedziono 
owe ustalenia, napisane, jak wszystkie niemal teksty urzdowe z tamtych lat, 
w jzyku rosyjskim, zostay, przynajmniej w dwóch miejscach, po prostu le 
przetumaczone. Fragment, który w znanej dot d wersji tumaczenia

38

 usiuje 

dowie , e czstochowski teatr mie ci si w budynku „specjalnie w tym celu 
wzniesionym”, powinien brzmie : „specjalnie w tym celu urz dzonym”, za  
stwierdzenie, e teatr jest przez Zapakiewicza „utrzymywany”, które czyni 
z wa ciciela sali wrcz bezinteresownego mecenasa sztuki teatru, powinno zo-
sta zast pione wyrazem: „prowadzony”

39

. A skoro o jzyku mowa, to dopiero 

w raportach teatralnych z lat 80. Zapakiewicz jest nazywany „kamieniczni-
kiem”

40

. W dokumentach z roku 1871 i 1872 wystpuje jeszcze jako skromny 

„wa ciciel” równie skromnej „budy” Benduskiego. 

W historii XIX-wiecznego ycia teatralnego w Czstochowie jest jeszcze je-

den, nadzwyczaj wany, a zarazem najsabiej zbadany okres, o którym nawet in-
ynierowi Wilczyskiemu wiedzy zabrako. Chodzi naturalnie o najdawniejsze 
przedstawienia z I poowy wieku. 

Wiadomo, e towarzystwa teatralne przybyway do Czstochowy ju w la-

tach 40., pierwszym za  dyrektorem, który mia tu wraz ze swoimi aktorami 
ci gn w roku 1841, a nastpnie w roku 1842, by Wincenty Raszewski. adne 
z dotychczasowych bada nie zdoao jednak ustali miejsca tych przedstawie. 
Wilczyski o tym nie pisa, za badacze powojenni s dzili, e musiay si one 
odbywa w pomieszczeniach przygodnych albo na wolnym powietrzu. Chc c 
podj prób rozwi zania take i tej zagadki, trzeba, po raz kolejny, zwróci si 
o pomoc do Ludwika Simona

41

.  

„Kurier Warszawski”, z którego autor Dykcjonarza czerpa informacje o yciu 

teatralnym Czstochowy midzy powstaniami, po wici pierwszej wizycie Ra-
szewskiego trzy, nadzwyczaj lakoniczne, jednozdaniowe wzmianki. Po wiadczaj  
one jedynie, e Raszewski i jego aktorzy „zadowalali miejscow publiczno ” od 
czerwca do wrze nia 1841 roku

42

. Duo barwniejsze i bogatsze tre ciowo s in-

formacje ogoszone w nastpnym, 1842 roku, jak na przykad notatka z 14 sierp-

                                                 

38

  Por.: W. Tyras, Budynki i sale teatralne w Czstochowie..., s. 146. Z tych samych, translator-

skich powodów powstay te nie ciso ci w opisach teatru Zapakiewicza, wspomniane w przy-
pisie 28.  

39

  Por.: A. Mirowicz, I. Dulewiczowa, I. Grek-Pabisowa, I. Maryniakowa, Wielki sownik rosyj-

sko-polski, –, Warszawa 2001, hasa: „”, s. 665, i „”, s. 491.  

40

   Por.: APCz, AMCz 688, k. 5–6; 716, k. 121–122. 

41

  Por.: L. Simon, Dykcjonarz teatrów polskich czynnych od czasów najdawniejszych do roku 

1863, Warszawa 1935, s. 9–10. 

42

   Por.: „Kurier Warszawski” 1841, nr 148, 185, 256. 

background image

 

Jeszcze o budynkach teatralnych dziewitnastowiecznej Czstochowy 

169

 

nia: „W Czstochowie usiowania i gorliwo  J. Pana Raszewskiego publiczno  
sprawiedliwie ocenia”

43

, czy kolejna z 15 wrze nia: „J. Pan Raszewski, usiuj cy 

wszelkimi sposobami zadowala publiczno okolic Czstochowy, uda si z cz-
ci swego scenicznego towarzystwa do D browy w guberni kieleckiej, gdzie za-
cni i pracowici górnicy yczyli czasami bawi  si teatrem. W Czstochowie zebra-
o si mae towarzystwo i czyni co moe”

44

. Szczególnie interesuj ca jest jednak 

informacja najwcze niejsza, z 13 kwietnia:  

J. Pan Raszewski, od niejakiego czasu ze swym towarzystwem scenicznym zadowalaj cy 
publiczno Krasnegostawu i okolic, wezwany przez publiczno  okolic Czstochowy, 
za par tygodni wyjedzie do tego miasta, gdzie przedstawia bdzie róne dziea drama-
tyczne w  n o w o  u r z   d z o n y m  t e a t r z e  [podkr. – Z.J.]

45

Zakadaj c, i jest to informacja wiarygodna, naleaoby uzna , e przy-

najmniej od drugiej wizyty Raszewskiego w roku 1842 Czstochowa posiadaa 
jakie pomieszczenie przeznaczone na cele teatralne. Zespoy aktorskie gray 
w nim równie w kilku kolejnych sezonach, a do przedstawie teatru krakow-
skiego w roku 1846 w cznie. 

Czstochowski teatr z lat 40. XIX w. móg si znajdowa albo w jakim nie-

znanym nam dot d budynku, albo te, co wydaje si bardziej prawdopodobne, 
w bliskim nam ju domu Kacpra Benduskiego. Zaraz po Raszewskim wystpo-
wa w nim bowiem w latach 1843 i 1844 zespó Feliksa Stobiskiego. Niewy-
kluczone, e gdy Stobiski powróci do Czstochowy w roku 1850, postanowi 
odtworzy  tamten dawny teatr, w którym grywa przed kilkoma laty. Przemawia 
te za tym, chocia mimowolnie, opis sali sporz dzony przez Wilczyskiego. 
Uwaniejsza lektura tego opisu przekonuje, e budynek Benduskiego musia by  
ju przed przybyciem Stobiskiego w roku 1850 wyposaony w najniezbdniej-
sze urz dzenia teatralne. Popad w ruin, gdy zabrako gospodarza i nast pia 
kilkuletnia przerwa w przedstawieniach, spowodowana zmniejszonym napy-
wem pielgrzymów

46

Je li ta hipoteza miaaby si kiedy potwierdzi , oznaczaoby to, e najstarszy 

teatr czstochowski nie tylko mie ci si w domu Kacpra Benduskiego, ale te 
powsta jeszcze za jego ycia i przy jego prawdopodobnym udziale. Droga ycio-
wa Benduskiego i jego rodziny odzwierciedlaaby tym samym zarówno ca dra-
maturgi pierwszej, XIX-wiecznej batalii o nowoczesno gospodarcz , urbani-
styczn i administracyjn Czstochowy, jak i nadzwyczaj mudne i nieatwo pod-
daj ce si interpretacji dojrzewanie miasta do kultury. 

Poszczególne fragmenty historii budynków teatralnych w XIX-wiecznej 

Czstochowie ukadaj si w nastpuj cy porz dek chronologiczny:  

                                                 

43

   „Kurier Warszawski” 1842, nr 213. 

44

   Tame, nr 243. 

45

   Tame, nr 98. 

46

   Por.: Z. Jdrzejewski, O teatrze w domu Kacpra Benduskiego..., s. 182. 

background image

170

 

Zbyszek J DRZEJEWSKI

 

1.  Lata 40. XIX w., najwcze niejsza, je li nie odnajd si nowe lady, faza y-

cia teatralnego; przedstawienia odbywaj si wówczas w jakim staym po-
mieszczeniu teatralnym, prawdopodobnie w dawnym obiekcie przemyso-
wym, przystosowanym do celów widowiskowych przez budowniczego i wa - 
ciciela tego obiektu Kacpra Benduskiego i trwaj a do trzyletniej przerwy 
pod koniec dekady. 

2.  Faza zapocz tkowana przybyciem aktorów Feliksa Stobiskiego w roku 

1850, przerwana na krótko przed wybuchem powstania styczniowego; 
w tym czasie dziaa ju bez w tpienia teatr w domu Kacpra Benduskiego 
pod zarz dem magistratu. 

3.  Lata 1866 do 1875; teatr u Benduskiego znajduje si w rkach Teofila Za-

pakiewicza, który kontynuuje prowadzon tam wcze niej dziaalno . 

4.  Lata 1876–1908; dziaalno teatru wystawionego przez Teofila Zapakiewi-

cza na miejscu dawnej sali teatralnej i prowadzonego wpierw przez samego 
budowniczego, a od poowy lat 80. przez jego spadkobierców

47

.  

                                                 

47

  Teatry Benduskiego i nastpnie Zapakiewicza byy w wieku XIX gównymi, jednak nie jedy-

nymi miejscami przedstawie. Mamy wic jakie , do  niepewne, sygnay istnienia teatru let-
niego w r. 1889, por. J. Skubniewska, Kartki z dziejów teatru czstochowskiego, „Ziemia Cz-
stochowska”, t. 4, Katowice 1961, s. 150. Podobnie, w r. 1898 mia dziaa teatr letni na miej-
scu opuszczonego cyklodromu, por. K. Olszewski, Z kronik teatralnych Zagbia i  lska, Kra-
ków 1960, s. 458. Jeszcze bardziej intryguj ce s informacje „Kuriera Warszawskiego” z sierp-
nia 1858 r., zwi zane z pobytem w Czstochowie zespoów Kyszyskiej i Baraskiego. „Ku-
rier” relacjonowa, e w oczekiwaniu na wyjazd Kyszyskiej, która wcze niej zaja teatr 
u Benduskiego, Baraski gra w czerwcu kilka przedstawie „w amfiteatrze na Nowej Czsto-
chowie” i zaraz potem w jakim „ogrodzie spacerowym” w Starej Czstochowie, „dokadaj c 
stara w wystawie, doborze sztuk, ozdabiaj c ogród iluminacj i fajerwerkami, miewa liczne 
zgromadzenia, a które bez w tpienia bywayby liczniejsze, gdyby oprócz ceny biletu nie bya 
wymagana przez wa ciciela ogrodu opata wej cia, co bardzo wiele osób odstrczao”; 
„Z Czstochowy”, „Kurier Warszawski” 1858, nr 211. Po wyjedzie Kyszyskiej Baraski 
przeniós si, prawdopodobnie w sierpniu, do teatru u Benduskiego. O ile na temat „amfiteatru” 
w Nowej Czstochowie trudno cokolwiek powiedzie , to „ogród spacerowy” w Starej móg by  
wielokrotnie ju opisywanym ogródkiem za kamienic Wolbergów, wybudowan w Alei NMP 12 
przed rokiem 1849. W takim razie naleaoby skorygowa wcze niejsze ustalenia, jakoby 
ogródek, bd cy jeszcze w dwudziestoleciu midzywojennym jednym z najpopularniejszych 
miejsc imprez towarzyskich i kulturalnych, powsta dopiero pod koniec XIX w., por. m.in. 
Z. Jakubowski,   ycie kulturalne w Alei NMP, „Informator Kulturalny Województwa Czsto-
chowskiego” 1981, nr 5, s. 14. Baraski gra w Czstochowie równie w roku poprzednim, 
1857, i na zakoczenie tego pobytu, w styczniu 1858 r., ogosi w „Kurierze” list do miejscowej 
publiczno ci, mówi cy tyle o niej, co o uwodzicielskich talentach autora: „Nie umiem i nie je-
stem w stanie wyszuka wyrazów na podzikowanie wzgldnej Publiczno ci za to, i przez 
przeci g siedmiomiesicznego pobytu mego w mie cie Czstochowie, potrafia mnie wraz z tak 
licznym towarzystwem, bo przeszo z osób 20-tu zoonym, utrzyma i niemal kaden spektakl 
licznym zgromadzeniem zaszczyca raczya. Jest mi nader przykro, e zmuszony jestem zoy  
im moje poegnanie na czas czteromiesiczny, lecz gdziekolwiek przez ten czas bdziemy, pa-
mi o was z serc naszych nie wyga nie i dobro wasz gosi nie przestanie. Za kilka dni uda-
j si wraz z towarzystwem do miasta owicza, dla odegrania 15 reprezentacji – J. Baraski”; 

background image

 

Jeszcze o budynkach teatralnych dziewitnastowiecznej Czstochowy 

171

 

W porównaniu z obrazem uksztatowanym przez poprzednie badania, zaska-

kuje nie tylko stosunkowo wczesne utworzenie obiektu teatralnego, ale równie 
niemale nieprzerwane funkcjonowanie tej sceny

48

, a do pocz tku XX w., co 

mogoby znamionowa ci go i dojrzewanie kultury teatralnej. ycie teatralne 
toczyo si tu jednak inaczej ni linearna historia budynków, dziel c si wyra-
nie na dwa, sabo ze sob  powi zane, okresy, o zgoa odmiennych podstawach 
spoeczno-kulturowych, specyfice i jako ci. 

Pocz tek, jaki staraem si wcze niej naszkicowa , nast pi w okresie mi-

dzypowstaniowym. Towarzystwa aktorskie zaczy odwiedza  Czstochow, 
gdy yli jeszcze jej pierwsi budowniczowie, pamitaj cy swój niegdysiejszy sen 
o awansie cywilizacyjnym miasta, a w ród przybywaj cych tu pielgrzymów ton 
nadawali reprezentanci najlepiej sytuowanych i wyksztaconych warstw spo-
ecznych. Dziki nim Czstochowa otwieraa si na kraj i uzyskiwaa silny im-
puls kulturowy. 

Powstay wówczas, skromny teatr u Benduskiego nie dawa co prawda po-

wodów do zachwytu

49

, by za to obiektem na miar ówczesnej wielko ci i za-

sobno ci miasta, i swego sezonowego, letniego przeznaczenia. W tradycji arty-
stycznej Czstochowy, dot d ksztatowanej wy cznie przez dziaalno jasno-
górsk i przyklasztorn , pozostanie pierwszym notowanym o rodkiem  wieckiej 
twórczo ci profesjonalnej, wiadectwem nowych aspiracji i potrzeb kulturalnych 
jej mieszkaców. 

Pod koniec lat 70. XIX wieku, po upywie trzeciej, przej ciowej fazy, rozpo-

cz  si nowy okres ycia teatralnego. Zainauguroway go pierwsze, jesienno-

                                                 

Z Czstochowy”, „Kurier Warszawski” 1858, nr 3. Nadzwyczaj frapuj ce s te czstochow-
skie wizyty zespou Anastazego Trapszy. Trapszo bywa tu kilkakrotnie, zawsze w okresach 
dla miejscowego ycia teatralnego przeomowych. Wpierw w r. 1867, gdy teatr u Benduskiego, 
wykupiony ju przez Zapakiewicza, zaczyna dziaalno po przerwie okoopowstaniowej. 
Z tego okresu pochodzi najstarszy znany czstochowski afisz teatralny, za czony do pliku afi-
szy Artystów Teatru ódzkiego z r. 1896, por.: Biblioteka Jagielloska, Oddzia Dokumentów 
ycia Spoecznego, Afisze teatralne rónych miast polskich, 224660 IV, Czstochowa, 66 szt. 
Nastpnie, raz po razie, gra w Czstochowie w latach 1973 i 1874, gdy Zapakiewicz my la 
coraz powaniej o wybudowaniu nowego teatru, i wreszcie, znowu dwukrotnie, w r. 1877 i na 
przeomie 1877/1878, gdy miasto miao ju nowy budynek teatralny, a take zmieniaj c si 
zasadniczo publiczno . Mona odnie wraenie, e artysta wi za z Czstochow jakie po-
waniejsze zamiary, tote wielokrotnie sprawdza moliwo duszego zasiedzenia. Po stycz-
niu 1878 r. jednak nigdy ju do czstochowskiej publiczno ci nie powróci, chocia dziaalno  
objazdow  prowadzi jeszcze ca  dekad. 

48

  Poza dwiema wyszczególnionymi przerwami w przedstawieniach, brak jeszcze danych o wizy-

tach teatralnych w latach 1854–1956, por.: Z. Jdrzejewski, O teatrze w domu Kacpra Bendu-
skiego
..., s. 182. 

49

  S dz c po opisie sali sporz dzonym przez Wilczyskiego i sytuacji finansowej Kacpra Bendu-

skiego, zapewne przysposobi on dawne pomieszczenie przemysowe na cele teatralne jak naj-
mniejszym nakadem  rodków. Wcale niemaa bya natomiast widownia tego teatru, zdolna 
pomie ci nawet 420 widzów, por.: K.B., Czstochowa, „Tydzie” (Piotrków) 1873, nr 23. 

background image

172

 

Zbyszek J DRZEJEWSKI

 

zimowe przedstawienia zespoów wdrownych w niedawno wybudowanej ka-
mienicy Zapakiewicza, siga a do schyku lat 20. nastpnego stulecia, gdy 
w niepodlegej ju Rzeczypospolitej miasto doczekao si nareszcie staego, za-
wodowego zespou teatralnego. Trzy pierwsze dziesiciolecia tego, trwaj cego 
równo pó wieku, okresu wypeniy go cinne wystpy w teatrze Zapakiewicza. 

Ten drugi okres, o którym mamy ju znacznie wicej danych, wymaga od-

rbnej analizy. 

Summary 

More About Theatre Buildings In The 19

th

 Century Czstochowa 

Until recently it was believed that regular visits of professional actors groups in Czstochowa, 

which determined the character of the theatrical life in the town until the establishment of the 
town’s own permanent group in 1927, began in 1870, when the so-called Local Theatre was built 
at No. 19 Avenue of Our Lady (Aleja NMP) by Teofil Zapakiewicz, owner of several tenement 
houses in the town. Research conducted by the author of this paper has shown, however, that also 
during the three preceding decades, starting from the first recorded visit in 1841, touring theatre 
companies performed in Czstochowa almost every year, mainly in summer season, at the time of 
church fairs associated with Marian feast days in the shrine of Jasna Góra. The first theatre prem-
ises of Czstochowa were established as early as 1842 probably by Kacper Benduski, who adapted 
the building, which he had erected earlier at No. 19 Avenue of Our Lady and where he originally 
carried out textile production. In the 1850s, after the owner’s death, Czstochowa theatre was ad-
ministered by the municipality and in the years 1866–1875 by Zapakiewicz, who bought it from 
Benduski’s heirs. In the years 1875–1876 the said Zapakiewicz built on the site of the old theatre 
the so-called Local Theatre, which served as a place for theatrical performances until 1908.  

 

background image

P R A C E   NA U K O W E  A k a d e mi i  i m.   J a n a   D u g o s z a   w  C z  s t o ch o wi e  

Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury 

2011, z. XII

 

Dorota HOLAJDA 

Zagadnienia teoretycznoliterackie  

Podstawie programowej z jzyka polskiego  

i wybranych podrcznikach 

W ksztaceniu polonistycznym du rol odgrywa ksztacenie teoretycznoli-

terackie. Ma ono kluczowe znaczenie dla opanowania przez uczniów sztuki ana-
lizy i interpretacji dziea literackiego. Pozwala wyksztaci  wraliwego i wia-
domego odbiorc. 

Celem artykuu bdzie prze ledzenie, czy i w jakim zakresie wiedza o rodza-

jach i gatunkach literackich jest obecna w Podstawie programowej i w wybra-
nych podrcznikach. 

Podstawie programowej na pierwszym etapie ksztacenia (klasy 1–3 szko-

y podstawowej) brak jest wyszczególnienia zagadnie zwi zanych z teori lite-
ratury, ale uczniowie stykaj si z pojciem gatunek po rednio, czytaj c rónego 
rodzaju utwory, zarówno epickie, jak i liryczne i dramatyczne. Analizuj c je na 
zajciach, wyodrbniaj wybrane wyznaczniki gatunkowe ba ni, bajki, powie ci, 
wiersza. Po raz pierwszy sformuowania dotycz ce problemów gatunkowych po-
jawiaj si w tek cie Podstawy programowej dla drugiego etapu ksztacenia 
(klasy 4–6 szkoy podstawowej). Ucze po ukoczeniu tego etapu: 
identyfikuje: opowiadanie, powie, legend, mit, bajk, fraszk, wiersz, przy-
sowie, komiks

1

Wida wic wyrane nawi zanie do poprzedniego etapu ksztacenia, na któ-

rym uczniowie zetknli si ju z pojciami: ba , legenda, bajka, powie , 
wiersz. Zdobyli take podstawowe informacje na temat ich wyróników gatun-

                                                 

1

 http://www.reformaprogramowa.men.gov.pl/ksztalcenie-ogolne/podstawa-programowa/jezyk-

polski/29-tom-2-jezyk-polski-w-szkole-podstawowej-gimnazjum-i-liceum [stan z: 22.11.2011]; 
Rozporzdzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 23 grudnia 2008 roku…, opublikowane 
w Dzienniku Ustaw nr 4, poz. 17, w dniu 15.01.2009 r. 

background image

174

 

Dorota HOLAJDA

 

kowych. W klasach 4–6 pogbiaj i rozszerzaj posiadan wiedz. Osi gaj to 
dziki opanowywaniu nowych umiejtno ci, które autorzy Podstawy formuuj  
w nastpuj cy sposób: 
2. Analiza. 

Ucze: 

 

dostrzega swoisto artystyczn dziea; 

 

odrónia fikcj artystyczn od rzeczywistoci; 

 

odrónia realizm od fantastyki; 

 

rozpoznaje w tekcie literackim porównanie, przenoni, epitet, wyraz d wi- 
konaladowczy i objania ich role

2

.

 

Ponadto na tym etapie ksztacenia ucze powinien opanowa umiejtno roz-
poznawania: wersu, zwrotki (strofy), rymu, rytmu, refrenu, odróniania wiersza 
rymowanego i nierymowanego, obja nia  mora bajki i samodzielnie formuo-
wa przesanie bani

3

.

 

Zadania te s realizowane przez nauczycieli jzyka polskiego w oparciu 

o teksty zamieszczone w podrcznikach i lektury. 

W podrcznikach wiedza teoretycznoliteracka moe by przekazywana za-

równo explicite, np.: 

Ba to utwór, w którym obok postaci i przedmiotów ze wiata rzeczywistego 

wystpuj postaci fantastyczne (np. wróki, czarodzieje, mówice roliny, zwie-
rzta i przedmioty
) oraz przedmioty magiczne (np. ródka, latajcy dywan, y-
ciodajny napój
)
—  Czas i miejsce akcji nie s dokadnie okrelone 
(np. pewnego razu, dawno, 

dawno temu, za górami, za lasami, w Srebrnym kraju)

—  Postaci i zachowania s zazwyczaj skontrastowane (np. dobra i za siostra, 

mdry i gupi król)

—  Bohater bani czsto musi pokona wiele przeszkód i jest poddawany pró-

bom  (przebycie ciany z ró, walka ze smokiem, przezwycianie wasnych 
saboci
)

—  Ba ma najczciej szczliwe zakoczenie: dobro zwycia, a zo zostaje 

ukarane. 

—  Kada ba czego uczy

4

,

 

jak i nie wyraona explicite, czyli w poleceniach i pytaniach, np. Czy utwór 
„O szmaragdowej rybce w zotym welonie” to na pewno ba?

5

 

Pomocne w opanowywaniu umiejtno ci klasyfikowania gatunkowego dzie 

s take sugerowane przez Podstaw programow lektury. Reprezentuj one 
szerokie spektrum gatunkowe, np.: 

                                                 

2

 Tame. 

3

 Tame. 

4

  A. Kania, K. Nowak, J. Majchrzak-Broda, Jzyk polski. Czarowanie sowem. Podrcznik dla 

szkoy podstawowej, klasa 4, Warszawa 2008, s. 200. 

5

  Tame, s. 208. 

background image

 Zagadnienia 

teoretycznoliterackie… 

175

 

—  powie ci, midzy innymi: J. Brzechwa, Akademia Pana Kleksa, R. Dahl, 

Charlie i fabryka czekolady, I. Jurgielewiczowa, Ten obcy, A. Lindgren, 
Bracia Lwie Serce

—  opowiadania, J.J. Sempé, Mikoajek
—  wybór mitów greckich; 
—  wybór ba ni i legend; 
— wybór poezji. 

Jak wynika z dotychczasowych rozwaa, uczniowie klas 4–6 szkoy pod-

stawowej powinni zetkn si z sze cioma gatunkami literackimi i pozna ich 
wyznaczniki gatunkowe poprzez definicje (dostosowane do ich moliwo ci per-
cepcyjnych), jak i obcowanie z ywym tekstem. 

Umiejtno ci teoretycznoliterackie wyniesione z drugiego etapu edukacyj-

nego ulegaj utrwaleniu i poszerzeniu na etapie gimnazjalnym. W my l zalece 
Podstawy programowej w gimnazjum Ucze: 
6)  przypisuje czytany utwór do waciwego rodzaju literackiego (epika, liryka, 

dramat

7)  rozpoznaje czytany utwór jako: przypowie, pamitnik, dziennik, komedi, 

dramat (gatunek), tragedi, ballad, hymn, powie historyczn

8)  rozpoznaje odmiany gatunkowe literatury popularnej: powie lub opowia-

danie obyczajowe, przygodowe, detektywistyczne, fantastycznonaukowe, fan-
tasy

6

Na trzecim etapie edukacyjnym wiedza teoretycznoliteracka adolescenta zo-

staje wzbogacona o nowe pojcia, takie jak: rodzaj literacki, pamitnik, przypo-
wie , dramat, tragedia, ballada, nowela, hymn i kilka odmian gatunkowych po-
wie ci. W celu przyswojenia tych terminów w sposób funkcjonalny autorzy 
Podstawy programowej zalecaj omówienie funkcji elementów konstrukcyjnych 
utworu, takich jak: tytu, podtytu, motto, apostrofa, puenta, punkt kulminacyjny, 
akt, scena, tekst gówny, tekst poboczny, monolog, dialog. 

Na etapie gimnazjalnym ucze styka si po raz pierwszy w sposób wiado-

my z przykadami mieszania gatunków.  

Nauczyciel polonista moe przyblia zagadnienia teoretycznoliterackie, 

wykorzystuj c, podobnie jak na poprzednim etapie, podrczniki i lektury. 
W podrcznikach do ksztacenia kulturowo-literackiego w gimnazjum wiedza ta 
moe by przekazywana, jak zauwaa Grayna Róaska, cytuj c za Witoldem 
Bobiskim, w trojaki sposób: 
—  nie wyraona explicite – w poleceniach i pytaniach; 
—  wyraona explicite – w szkicach interpretacyjnych i tekstach pomocniczych; 
—  wyraona explicite – w sowniczku terminów literackich i kulturowych sta-

nowicym jedyn cz podrcznika, gdzie wiedza teoretyczna jest wyra nie 
wyodrbniona

7

.

 

                                                 

6

  Podstawa programowa

background image

176

 

Dorota HOLAJDA

 

W podrcznikach Witolda Bobiskiego z cyklu  wiat w sowach i obrazach 

pojawiaj si wszystkie trzy wspomniane wcze niej sposoby przekazywania 
wiedzy teoretycznoliterackiej, np.: 

Przypowie to krótki utwór epicki (narracyjny) o podwójnym znaczeniu – 

dosownym i ukrytym (domylnym). Interpretacja (odczytanie sensu) przypowie-
ci polega na dotarciu do znaczenia ukrytego 
(wiedza wyraona explicite w tek-
stach pomocniczych
)

8

Wród wymienionych niej cech literatury wska te, po których rozpoznasz 

utwór epicki: 
1
.  obecno narratora
2.  wystpowanie dialogów
3.  monolog o charakterze wyznania
4.  obecno fabuy
5.  wystpowanie rodków stylistycznych (wiedza nie wyraona explicite)

9

 

czy te: 
Zakwalifikuj powieci: „W pustyni i w puszczy”, „Robinson Kruzoe”, „Krzya-
cy”, „Syzyfowe prace” do odpowiednich odmian gatunkowych i uzasadnij swoj 
decyzj 
(nie explicite)

10

 

lub: 
Fraszka – krótki utwór pisany wierszem, czsto o charakterze artobliwym bd  
satyrycznym. Moe przyj form krótkiej historyjki lub lirycznego wyznania, za-
skakiwa zakoczeniem lub niezwykym pomysem konstrukcyjnym 
(np. moliwo-
ci czytania wiersza w obie strony
). W zalenoci od tematu mona wyróni 
midzy innymi fraszki obyczajowe, miosne, filozoficzne, refleksyjne 
(wyraona 
explicite)

11

.

 

Adolescenci poznaj gatunki i rodzaje literackie take dziki proponowanym 

przez autorów Podstawy programowej tekstom literackim: 
— przypowie  

Biblia; 

— hymn 

Biblia; 

—  mit 

wybrane mity greckie; 

—  fraszka 

wybrane fraszki Jana Kochanowskiego; 

—  tren 

wybrane treny Jana Kochanowskiego; 

—  ballada 

wybrane ballady Adama Mickiewicza; 

—  bajka 

wybrane bajki Ignacego Krasickiego; 

                                                 

7

 G. 

Róaska, 

O problemach teoretycznoliterackich w wybranych podrcznikach do gimnazjum

[w:]  Podrcznik jako narzdzie ksztacenia polonistycznego w gimnazjum, red. H. Kostka, 
Z. Uryga, Kraków 2001, s. 117. 

8

 W. 

Bobiski, 

wiat w sowach i obrazach, klasa 1, Warszawa 2009, s. 27. 

9

 Tene, 

wiat w sowach i obrazach. Podrcznik do ksztacenia literackiego i kulturowego dla 

klasy drugiej gimnazjum, Warszawa 2008, s. 73. 

10

 Tame. 

11

  Tame, s. 360. 

background image

 Zagadnienia 

teoretycznoliterackie… 

177

 

— powie  historyczna 

wybrana powie Henryka Sienkiewicza 

 

(Quo vadisKrzyacyPotop); 

—  powie  obyczajowa 

wybrana powie  Magorzaty Musierowicz; 

—  powie fantasy 

wybrana powie J.R. Tolkiena; 

— powie  detektywistyczna 

wybrana powie Artura Conan Doyle’a 

 

lub Agathy Christie; 

—  nowela 

wybrane nowele Bolesawa Prusa i Elizy 

 Orzeszkowej; 

— opowiadanie 

wybrane opowiadania Sawomira Mroka; 

—  liryka 

wybrane wiersze Marii Pawlikowskiej-Jas- 

 

norzewskiej, Jana Twardowskiego. 

Jak wynika z przedstawionych informacji, na trzecim etapie ksztacenia ado-

lescenci powinni zdoby obszern wiedz teoretycznoliterack . Z wieloma poj-
ciami stykaj si po raz pierwszy. Musz pozna i zrozumie takie okre lenia, 
jak rodzaj i gatunek literacki, a take posi umiejtno przyporz dkowywania 
poznawanych tekstów do okre lonej grupy. 

Dziki zdobytej wiedzy teoretycznoliterackiej absolwent gimnazjum powi-

nien swobodnie interpretowa  zjawiska kultury, formuowa  wasne s dy i opi-
nie. Zdobyta przez niego wiedza powinna wic mie  charakter funkcjonalny. 

Na czwartym etapie ksztacenia ucze powinien wykorzystywa i poszerza  

wiedz zdobyt  na poprzednich szczeblach ksztacenia. Powinien on stosowa 
w analizie podstawowe pojcia z zakresu poetyki
; w interpretacji tekstu wyko-
rzystywa wiedz o kontekstach, w jakich moe on by odczytywany
, dokonywa 
interpretacji porównawczej
, rozpoznawa konwencj literack (stae pojawianie 
si danego literackiego rozwizania w obrbie pewnego historycznie okrelone-
go zbioru utworów
)

12

Istotne na czwartym etapie ksztacenia jest zapoznanie ucznia z gatunkami 

literackimi charakterystycznymi dla danej epoki literackiej i opanowanie przez 
niego umiejtno ci dostrzegania cech charakterystycznych dla danego okresu 
( redniowiecza, renesansu, baroku, o wiecenia, romantyzmu, pozytywizmu, 
Modej Polski, dwudziestolecia midzywojennego, wspóczesno ci). 

Na poziomie rozszerzonym ucze powinien ponadto rozpoznawa i charak-

teryzowa styl utworu, np. wiersza renesansowego, barokowego, klasycystycz-
nego czy romantycznego. 

W klasie pierwszej szkoy ponadgimnazjalnej przewidywane jest przyswoje-

nie nastpuj cych poj teoretycznoliterackich: epos (poemat bohaterski), patos, 
inwokacja
, porównanie homeryckie, epitet stay, heksametr, heros, mit, sacrum 
i profanum
, archetyp, tragedia, tragizm, los, konflikt tragiczny, katastrofa, wina 
tragiczna
, trzy jednoci, katharsis, naladowanie (mimesis), liryka, pie, klasy-

                                                 

12

  Podstawa programowa

background image

178

 

Dorota HOLAJDA

 

cyzm, epikureizm, platonizm

13

. Powinny one by przyblione uczniom w oparciu 

o takie teksty kultury, jak: Iliada, Pieni Horacego, Król Edyp. W odniesieniu do 
redniowiecza autorzy podstawy wprowadzaj takie gatunki literackie, jak: apo-
kryf, legenda, romans rycerski. Na przykadzie dzie Jana Kochanowskiego, Mi-
koaja Reja, Francesco Petrarki uczniowie poznaj cechy gatunkowe pie ni, 
hymnu, trenu, fraszki, sonetu. W przypadku baroku – w oparciu o twórczo  
Mikoaja Spa-Szarzyskiego, Jana Andrzeja Morsztyna, Daniela Naborowskie-
go, Wacawa Potockiego, Jana Chryzostoma Paska przyblia si pamitnik, list, 
sylw, panegiryk. O wiecenie wzbogaca wiedz uczniów o takie gatunki, jak: 
satyra, bajka, powiastka filozoficzna, powie grozy, oda. Nauczyciel wprowa-
dza je na przykadzie dzie Ignacego Krasickiego, Franciszka Karpiskiego, 
Adama Naruszewicza, Woltera, Jana Potockiego. 

W klasie drugiej uczniowie poznaj nastpuj ce gatunki typowe dla kolej-

nych epok literackich: 
—  romantyzm – ballada, powie poetycka, poemat dygresyjny, dramat roman-

tyczny, pie , ba , gawda szlachecka (Adam Mickiewicz, Juliusz Sowac-
ki, Zygmunt Krasiski, Cyprian Kamil Norwid, Aleksander Fredro, Antoni 
Malczewski, Wincenty Pol, Johann Wolfgang Goethe, George Gordon By-
ron); 

—  pozytywizm – powie tendencyjna, felieton, reporta, powie eksperymen-

talna, powie historyczna (Bolesaw Prus, Maria Konopnicka, Eliza 
Orzeszkowa, Emil Zola, Henryk Sienkiewicz, Fiodor Dostojewski); 

—  Moda Polska – opowiadanie, powie naturalistyczna (Kazimierz Przerwa- 

-Tetmajer, Stefan eromski, Wadysaw Reymont, Stanisaw Wyspiaski). 
W klasie trzeciej ucze powinien pozna nastpuj ce gatunki literackie: po-

wie i jej odmiany (polityczna, psychologiczna, paraboliczna), wiersz (awan-
gardowy, wspóczesny), esej, literatura faktu (pamitnik, dziennik, reporta), 
dramat groteskowy, tak zwane gatunki niskie (powie kryminalna, powie  
przygodowa)

14

W podrcznikach z serii Przeszo to dzi wiedza o gatunkach literackich 

prezentowana jest explicite, np.: 

Powie poetycka to duszy utwór wierszowany, czcy elementy liryczne 

i epickie, którego lu na, fragmentaryczna fabua obfituje w momenty dramatycz-
ne. Towarzyszy jej aura zagadkowoci i niedomówie oraz emocjonalna i su-
biektywna narracja. Twórc gatunku by Walter Scott, ale dopiero dziki Byro-
nowi powie poetycka zdobya ogromn popularno za spraw nowego typu 
bohatera – samotnie wystpujcego przeciw wiatu indywidualisty, którego 

                                                 

13

 Tame. 

14

  Por. E. Gruszczyska i in., Przeszo to dzi. Program nauczania jzyka polskiego w liceum 

ogólnoksztaccym, liceum profilowanym i technikum. Zakres podstawowy i rozszerzony, War-
szawa 2005. 

background image

 Zagadnienia 

teoretycznoliterackie… 

179

 

gwatowne namitnoci mog doprowadzi a do zbrodni i samozagady, prze-
konujco uosabiajcego wewntrzne rozdarcie jednostki midzy dobrem a zem

15

Homer stworzy niedocigniony wzór poematu bohaterskiego, zwanego te 

eposem. Jest to utwór opowiadajcy dzieje jakich bohaterów na tle wanych, 
przeomowych wydarze 
(najczciej jest to wielka wojna). Cech charaktery-
styczn eposu Homerowskiego jest cige przenikanie si dwóch paszczyzn: 
wiata ludzi i bogów. Wiele elementów kompozycyjnych dzie Homera weszo na 
trwae do tradycji epiki europejskiej. Trudno np. wyobrazi sobie epos bez inwo-
kacji, czyli umieszczonego na pocztku tekstu bezporedniego zwrotu do bogów 
lub opiekunów poety

16

 

i wyraone nie explicite, np.: 
Zastanów si, jakie funkcje w dwudziestoleciu midzywojennym penia powie 
realistyczna. Wska najwaniejsze cechy powieci tego okresu w porównaniu 
z powieci pozytywistyczn i modopolsk

17

Przypomnij sobie cechy gatunkowe ballady. Które z nich znajdujesz w wierszu? 
Co wydaje si nietypowe lub dziwne?

18

.

 

Jak wynika z przedstawionych informacji, uczniowie stykaj si z pojciem 

gatunek literacki od pocz tku swojej drogi edukacyjnej. Wchodzi ono w zakres 
ksztacenia teoretycznoliterackiego, które stanowi niezbdny element wiedzy 
polonistycznej i wprowadza uczniów w wiat sztuki literackiej. Na pierwszym 
etapie ksztacenia pojcia rodzaj i gatunek literacki przybliane s uczniom po-
rednio poprzez rónorodne teksty literackie. Pocz wszy od drugiego etapu edu-
kacyjnego stykaj si oni z takimi gatunkami, jak: ba , legenda, mit, bajka, 
fraszka, wiersz. Poznaj wyznaczniki tych gatunków i ich definicje. Na etapie 
gimnazjalnym uczniowie wzbogacaj  swoj wiedz teoretycznoliterack o: przy- 
powie , powie , opowiadanie, ballad, nowel, hymn. Na czwartym etapie 
edukacyjnym poznaj : odmiany powie ci (historyczn , detektywistyczn , oby-
czajow , przygodow , fantasy), sonet, powiastk filozoficzn , od, powie po-
etyck , i utrwalaj wiedz na temat bajki, mitu, noweli, opowiadania, fraszki 
i ballady. 

Wystpowanie poszczególnych gatunków na kolejnych etapach edukacyj-

nych prezentuje ponisza tabela. 

 
 
 
 
 

                                                 

15

  A. Nawarecki, D. Siwicka, Przeszo to dzi. Literatura, jzyk, kultura, Warszawa 2003, s. 86. 

16

 K. Mrocewicz, Przeszo to dzi, Warszawa 2007, s. 13. 

17

 J. Kopczyski, Przeszo to dzi. Literatura, jzyk, kultura, Warszawa 2006, s. 67. 

18

 Tame. 

background image

180

 

Dorota HOLAJDA

 

Tabela 1. Gatunki literackie na poszczególnych etapach edukacyjnych (Podstawa programowa

Gatunek 

I etap edukacyjny 

klasy 1–3 szkoy 

podstawowej 

II etap edukacyj-

ny klasy 4–6 szko-

y podstawowej 

III etap eduka-

cyjny klasy 1–3 

gimnazjum 

IV etap edukacyj-

ny klasy 1–3 szko-

y ponadgimna- 

zjalnej 

bajka  + + + + 

ba  + 

ballada   + + 

fraszka   + + 

hymn    + + 

legenda  +   

przypowie  

  + + 

mit 

 + + + 

powie oby-
czajowa 

  + + 

powie detek-
tywistyczna 

 + + + 

powie przy-
godowa 

 + + + 

powie histo-
ryczna 

 + + + 

powie  

fantasy

   + 

nowela   + + 

tren 

  + + 

opowiadanie 

  + + 

oda 

   + 

powiastka filo-
zoficzna 

   + 

powie po-
etycka 

   + 

 
Interesuj co prezentuje si take podzia poznawanych na poszczególnych 

etapach edukacyjnych gatunków ze wzgldu na ich przynaleno do rodzajów 
literackich.  

 
 
 
 
 
 

background image

 Zagadnienia 

teoretycznoliterackie… 

181

 

Tabela 2. Podzia gatunków poznawanych na kolejnych etapach edukacyjnych ze wzgldu na re-
prezentowany rodzaj literacki (Podstawa programowa

Rodzaj 

literacki 

I etap edukacyjny 

klasy 1–3 szkoy 

podstawowej 

II etap edukacyjny 

klasy 4–6 szkoy 

podstawowej 

III etap edukacyjny 

klasy 1–3 gimna-

zjum 

IV etap edukacyjny 

klasy 1–3 szkoy 

ponadgimna- 

zjalnej 

epika 

 

ba , legenda, mit 

przypowie , po-

wie , opowiadanie, 

nowela, mit, bajka 

przypowie , po-

wie , mit, nowela, 

opowiadanie, po-

wiastka filozoficzna 

liryka  

fraszka, 

wiersz 

hymn 

tren, sonet, hymn, 

fraszka 

dramat 

— — — — 

 

Uczniowie poznaj take gatunki synkretyczne (ballada, powie  poetycka) i pa-
raliterackie (esej). 

W przyswojeniu przez uczniów poszczególnych gatunków literackich pomo-

c su , jak ju wspomniano, podrczniki. Wzbogacaj one take wiedz polo-
nistyczn o gatunki nie wymienione w Podstawie programowej, np. epopeja, 
epos rycerski, epigramat, farsa, komedia, dramat romantyczny. Definicje po-
szczególnych poj s z reguy wyrónione drukiem i umieszczone obok repre-
zentatywnego dla danego gatunku tekstu literackiego. W przypadku niektórych 
podrczników pojawiaj si one take w Sowniczku terminów literackich za-
mieszczanym na ich kocu.  

Jak wynika z przedstawionego wyej zestawienia

19

, uczniowie maj moli-

wo utrwalenia wiedzy o poszczególnych gatunkach literackich. Od pocz tku 
swojej drogi edukacyjnej po rednio lub bezpo rednio stykaj si z ba ni , bajk , 
legend , powie ci . Tylko w szkole ponadgimnazjalnej poznaj od, powiastk 
filozoficzn i powie poetyck . Najliczniej reprezentowanym rodzajem literac-
kim jest epika

20

Istotne znaczenie w ksztaceniu polonistycznym, równie w odniesieniu do 

gatunków literackich, ma funkcjonalno nabytej wiedzy. Gównym zadaniem 
nie jest wic mechaniczne przyswojenie definicji poj teoretycznoliterackich, 
ale opanowanie ich w sposób funkcjonalny. Celem pracy nauczyciela polonisty 
powinno wic by d enie do takiej sytuacji, w której uczniowie bd potrafili 
bezbdnie wskaza  wyznaczniki gatunkowe analizowanego tekstu i na ich pod-
stawie przyporz dkowa go do okre lonego rodzaju i gatunku literackiego. 

                                                 

19

  Por. tabela 1. 

20

  Por. tabela 2. 

background image

182

 

Dorota HOLAJDA

 

Summary 

Theoretical and literary issues in the Core curriculum of the Polish language 

and in selected handbooks 

The article discusses the literary genres found in the Core Curriculum and in example (usually 

chosen by Polish teachers) textbooks. Shows three ways of presenting the theoretical and literary 
knowledge in textbooks. Paper presents literary genres discussed at various stages of education. 

background image

P R A C E   NA U K O W E  A k a d e mi i  i m.   J a n a   D u g o s z a   w  C z  s t o ch o wi e  

Seria: Filologia Polska. Historia i Teoria Literatury 

2011, z. XII

 

Paulina PIASECKA 

Warszawa parisienne. Recenzja ksiki Doroty Fox 

pt. Kabarety i rewie midzywojennej Warszawy.  

Z prasowego archiwum Dwudziestolecia,  

Katowice 2007 

Tutaj miejemy si z naszych szefów i pod-
wadnych, tutaj jest raj, bo tutaj sdziami je-
ste my my

1

Ksi ka Doroty Fox pt. Kabarety i rewie midzywojennej Warszawy stanowi 

swoist  mozaik informacji o nadscenach warszawskich okresu Dwudziestole-
cia. Warto na chwil zatrzyma si przy tym okre leniu. Otó termin nadscena 
(lub nadscenka) ma korzenie niemieckie, jest to polski odpowiednik tzw. ueber-
brettli

2

, kategorii wprowadzonej przez – urodzonego w Zielonej Górze, niemiec-

kiego dziennikarza, poet, prozaika – Otto Bierbauma. Twórca ten uzna, i 
w obiegu funkcjonuje ogromna liczba okre le dla rónorodnych form kabare-
towych, dlatego optowa za wprowadzeniem jednej, ogólniejszej, która podkre-
liaby powinowactwa kabaretu z teatrem (jednym z loci communes bya wido-
wiskowo ). Innym powodem dla ukucia nowego terminu bya ch odcicia 
twórczo ci kabaretowej od ciesz cych si z saw , gorsz cych opini pu-
bliczn , tingel-tangli. Przedsiwzicie to nie zyskuje jednak cakowitej aprobaty, 
czego dowodem jest krytyka koligacenia kabaretu z teatrem przeprowadzona 
przez Jana Lemaskiego na amach „Chimery”

2

. W tym kontek cie warto 

wspomnie , e Dorota Fox przypisuje autorstwo owej krytyki Zenonowi Prze-
smyckiemu. Kartoteka Bibliografii Literackiej Zawarto ci Czasopism Polskich 

                                                 

1

   W. Grubiski, W Warszawie nie ma kabaretów, „wiat” 1928, nr 4, s. 10–12. 

2

   Pisownia za: Tredecim [wa c. Jan Lemaski], Nadscenki, „Chimera” 1901, z. 7/8, s. 301. 

background image

184

 

Paulina PIASECKA

 

XIX i XX wieku (do roku 1939) jako autora Nadscenek wskazuje jednak Le-
maskiego, przy czym opatruje opis bibliograficzny jedynie wzmiank o moli-
wym autorstwie Miriama. Najprawdopodobniej autorka Kabaretów i rewii do-
konuje takiego przyporz dkowania za Iren Sawisk i Stefanem Krukiem

3

Autorka recenzowanej pracy oferuje czytelnikowi rzetelny przegl d tematu 

w oparciu o archiwa prasowe. Projekt jest zatem silnie ugruntowany badawczo 
(midzywojnie oferuje wicej nowych czasopism, anieli ukazao si w ci gu 
dotychczasowej, 250-letniej historii prasy

4

). Materiay czerpie Dorota Fox za-

równo z dzienników (s to m.in. „Kurier Poranny”, „Kurier Warszawski”, „Ku-
rier Polski”, „Gazeta Warszawska”, „Gazeta Polska”, „Robotnik”, „Rzeczpospo-
lita”), jak i z tygodników oraz innych czasopism o charakterze artystyczno-
literackim, kulturalnym oraz teatralnym i filmowym (ródami s gównie: 
„Wiadomo ci Literackie”, „wiat”, „Tygodnik Ilustrowany”, „Teatr”, „Ekran 
i Scena”, „Pani”, „Scena Polska”, „Trubadur Polski”, „Comoedia”, „Skaman-
der”, „Przewodnik Widowiskowy”, „Kino”). Co ciekawe, midzy innymi z racji 
swej aktualno ci i reakcji na bie ce wydarzenia, to wa nie dzienniki stanowi  
pojemniejszy rezerwuar wiedzy o nadscenach. Intryguj cym jest take fakt 
przemilczania lub te peryferyjno omawianego przez badaczk zjawiska 
w kontek cie pism branowych, specjalistycznych, których domen by teatr. 
Wynikao to zapewne z szablonowo ci wyobrae zwi zanych z dziaalno ci  
teatraln

 

i strachu przed formami kabaretowo-rewiowymi, które niejednokrotnie 

postrzegano jako konkurencj dla teatrów i zarzucano im zanianie poziomu, 
degradacj moralno ci, pycizn intelektualn , wrcz antyintelektualizm. 

Wró my jednak do schematu kompozycyjnego ksi ki Doroty Fox. Autorka 

nie zamyka si tylko w problematyce rewii i kabaretów warszawskich okresu 
Dwudziestolecia. Lata 1918–1939 (które czstokro przyjmuje si za cezur 
okresu) nie stanowi sztywnych ram dla opisywanych zjawisk. Fox w swej mo-
nografii siga znacznie gbiej, wychodzi take (dla peno ci opisu) poza granice 
Polski. Rozpoczyna od wprowadzenia w histori form rewiowo-kabaretowych 
i w tym celu wci ga czytelników w zauki Montmartre’u, wspomina o Moulin 
Rouge i o pierwowzorze polskich poczyna kabaretowych – artystycznym Chat 
Noir. W kontek cie kabaretowego wzorca autorka napomyka o podstawowych 
celach tej formy artystycznej wypowiedzi, tj. o odwoaniach do polityki wraz 
z jej krytyczn analiz , o obnaaniu gupoty, wprawianiu w dobry humor, dema-
skowaniu stereotypów

5

. Niezwykle przydatnymi w tej „wyprawie” do Parya 

koca XIX i pocz tków XX wieku okazuj si relacje bywalców tamtejszych 
scen, m.in. Gabrieli Zapolskiej.  

                                                 

3

   Myl teatralna Modej Polski. Antologia, wybór I. Sawiska, S. Kruk, noty B. Frankowska, 

Warszawa 1966. 

4

   Por. D. Fox, Kabarety i rewie midzywojennej Warszawy, Katowice 2007, s. 43; A. Paczkow-

ski, Prasa polska w latach 1918–1939, Warszawa 1980, s. 7. 

5

   Por. fragment manifestu kabaretu Chat Noir, na podstawie D. Fox, Kabarety i rewie…, s. 37. 

background image

 Warszawa 

parisienne… 

185

 

Przed przecenianiem wagi paryskich wzorców przestrzega jednak w ksi ce 

Jak w przedwojennym kabarecie Ryszard Marek Groski. Autor ten zauwaa 
powinowactwa w zakresie sztuki rewiowej, ale stanowczo sprzeciwia si, by 
specyfiki warszawskich kabaretów okresu midzywojnia upatrywa w kabarecie 
paryskim (podkre la nieudolno polskich tumacze oraz ich nieadekwatno  
wzgldem rzeczywisto ci II Rzeczpospolitej, a przecie kabaret to przede 
wszystkim aktualno i odbijanie rzeczywisto ci wa nie)

6

Dorota Fox w swej pracy skupia si nie tylko na dokumentowaniu zjawiska 

kabaretu okresu dwudziestolecia midzywojennego. Autorka zdecydowanie wy-
chodzi poza katalogowanie materiau badawczego, interpretuj c go poprzez pry-
zmat gospodarczy, ekonomiczny, polityczny i kulturalny epoki (synchronicznie), 
a take stara si spojrze na holistycznie, w kontek cie historycznych przemian 
(diachronicznie). Naley jednak zaznaczy , e jej interpretacje s   ci le zwi za-
ne z baz tekstow , któr  analizuje. Badaczka nie daje si wci gn w spekula-
cje i nadawa im wymiaru obowi zuj cej prawdy absolutnej. Je li ju dywaguje 
na jaki temat, robi to nad wyraz ostronie i delikatnie, bez uzurpowania sobie 
prawa do ostateczno ci s dów.  

Kabarety i rewie midzywojennej Warszawy mona zasadniczo podzieli  na 

cztery obszary badawcze (sugeruje to zreszt ukad tre ci). Cz  pierwsza pre-
zentuje odbicie dziaalno ci

 

nadscen w zwierciadle prasowym. Autorka pokazuje 

tutaj wielo sposobów odniesienia do zjawiska form kabaretowo-rewiowych 
przez periodyki midzywojnia. Przyblia pocz tkowe obawy i zarzuty formuo-
wane przeciw kabaretom w prasie, obnaa strategie opisów recenzenckich. Po-
kazuje take fascynacj i aprobat, ale take wzgldn obojtno , wspomina 
o aspektach reklamowych i promocyjnych niektórych czasopism.  

W cz ci drugiej Dorota Fox podejmuje w sposób bardziej szczegóowy 

problematyk naszkicowan wcze niej. Tutaj zajmuje si konkretnymi zagad-
nieniami zwi zanymi z dziaalno ci teatrzyków oraz ich oddziaywaniem na 
wiat recenzencki (s to np. tytuy programów oraz ich recepcja przez rodowi-
sko recenzentów i publiczno ; ustrukturowanie programów wraz z interpreta-
cj ; zagadnienie konferansjerki oraz portret jej najznamienitszego przedstawicie-
la – Fryderyka Járosego; tematyka zwi zana z piosenk ).  

Cz trzecia pozwala nam si rozezna w rewiowym  wiatku midzywo-

jennej Warszawy, wchodzimy w kawiarniany gwar, do niewielkich sal, wprost 
na kabaretow scen. Poznajemy bliej gwiazdy estrady, zaznajamiamy si take 
z ich spoecznym oraz „branowym” odbiorem. Co ciekawe i godne podkre le-
nia, w kadej recenzji, któr nam Dorota Fox prezentuje, widoczne s  dwa punk-
ty widzenia. Recenzenci, specjali ci, znawcy tematu roztaczaj –

 

po pierwsze – 

wizj krytyczn wa nie z perspektywy znawców. Po drugie za – wida  w ich 
tekstach autentyzm przeywania, autentyzm uczestnictwa w danym wydarzeniu. 

                                                 

6

   Por. R.M. Groski, Jak w przedwojennym kabarecie, Warszawa 1987, s. 12–14. 

background image

186

 

Paulina PIASECKA

 

Niektóre recenzje, co podkre la autorka Kabaretów i rewii…, rejestruj take re-
akcje publiczno ci niewyspecjalizowanej, widza artystycznie nieobytego. Ta in-
tryguj ca wa ciwo omawianych przez Dorot Fox

 

artykuów prasowych 

sprawia, e panorama naszego widzenia kabaretów warszawskich okresu mi-
dzywojnia subtelnie – ale jednak znacz co – poszerza si. Ogromnym atutem 
ksi ki jest zwrócenie uwagi na t dwupaszczyznowo relacji recenzenckich.  

Ostatnia, czwarta cz  pracy po wicona jest zwi zkom, jakie  cz tzw. 

nadscenki z innymi formami artystycznego wyrazu. W tym miejscu Dorota Fox 
dotyka dwóch najbardziej kontrowersyjnych relacji, w jakie kabaret midzywoj-
nia wchodzi (autorka wa ciwie pisze o trzech relacjach, lecz my skupimy si tu 
jedynie na dwóch z nich). Pierwsz  z nich jest wzajemna zaleno form rewio-
wo-kabaretowych oraz teatru. Badaczka prezentuje cay wachlarz odniesie re-
cenzenckich do tyche powi za. Przedstawia skrajne, dyskredytuj ce znaczenie 
owych form jako konstruktów teatralnych oraz opinie bezgranicznie aprobuj ce, 
nadaj ce teatrzykom status czego nowoczesnego, wiadomego wasnego zna-
czenia, rozluniaj cego skostniao tradycyjnego teatru (takie zdanie wyraa 
m.in. Tadeusz Boy-eleski). Autorka wspomina równie o próbach pogodzenia 
konfliktów pomidzy zwolennikami i przeciwnikami kabaretu. Jedn z takich 
prób byo, sk din d nieudane w kontek cie artystycznych zamierze, udostp-
nienie sceny Teatru Maego teatrzykowi Banda. Spory akolitów oraz tych, któ-
rzy kwestionowali zasadno funkcjonowania rewii i kabaretów, Dorota Fox 
równoway wypowiedzi Tymona Terleckiego, z którym sama zreszt  si w pe- 
ni zgadza:  

Jeden typ teatru uderza w patos wysoki, chce uczy , umoralnia , chce zmienia posta  
wiata. Drugi nas bawi, oswabadza z obj  danej rzeczywisto ci, uwalnia od ucisku po-
wagi i grozy istnienia

7

.  

W zwi zku z tym, e midzy teatrem a aktywno ci kabaretow , jak stwier-

dza Dorota Fox, zachodz  pewne podobiestwa, niezbdne jest doprecyzowanie 
tej relacji. Otó, zdaniem Ryszarda Marka Groskiego, naley podkre li wy-
ran granic, jaka dzieli dziaalno rewii od dziaalno ci kabaretów. Te pierw-
sze, na co wskazuje Groski, najzwyczajniej „chaturzyy”, zaniaj c poziom 
kulturalny odbiorców, nastawione byy tylko na zysk, a ten mogy osi gn je-
dynie poprzez szokowanie, obcesowo i golizn, którymi epatoway wprost ze 
sceny

8

. Autor wskazuje na dwojaki odbiór eksperymentów rewiowych (w szcze-

gólno ci „music-halli”

9

): ironicznie pobaliwy, traktuj cy rewie jako nieszko-

dliw dziaalno paraartystyczn , wa ciwy „pamitnikarzom” teatru midzy-
wojennego, oraz neguj cy, charakterystyczny dla „ludzi teatru”, którzy stwier-

                                                 

7

   Cyt. za D. Fox, Kabarety i rewie…, s. 232. 

8

   Por. cytaty z mocno nieprzyzwoitych skeczy Andrzeja Wasta – R.M. Groski, Jak w przedwo-

jennym kabarecie, s. 14. 

9

   Zapis za: tame. 

background image

 Warszawa 

parisienne… 

187

 

dzali, e aktywno rewiowa stanowi dla niego niezwykle powane zagroenie. 
Dorota Fox natomiast czstokro sytuuje kabarety i rewie midzywojenne bar-
dzo blisko siebie, rozpatruje je w powi zaniu, nie rozgraniczaj c ich zbyt mocno. 

Druga relacja, w jak w przestrzeni artystycznej wchodz nadscenki, doty-

czy kina. Badaczk interesuje jego wpyw na kabaret, zakres inwazyjno ci jed-
nej formy wypowiedzi artystycznej wzgldem drugiej. Podobnie jak w przypad-
ku stosunku kabaretu i teatru, tak i tutaj mona mówi o swoistej koegzystencji, 
która jednak w tym kontek cie miaa zupenie inny wymiar, zasadnicze bowiem 
punkty dziaalno ci opieray si w tym przypadku na zblionych zasadach (cze-
go w odniesieniu do kabaretu i teatru powiedzie nie sposób). Niekiedy owa ko-
egzystencja zaguszaa specyfik kadej z form, przykadem niech bdzie „re-
wiowo-kabaretowe” aktorstwo filmowe Zuli Pogorzelskiej czy Eugeniusza Bo-
do,

 

które oddalao kino polskie od zachodnich ideaów, zamykaj c je w pewnej 

manierze. Niejednokrotnie kino stawao si sprzymierzecem kabaretu, wzboga-
caj c go o nowe formy wyrazu (np. ciekawy eksperyment zastosowany w mono-
logu Járosy kontra Járosy), lecz równie czsto – poprzez nadmiar wstawek fil-
mowych – zabijano kabaretowego ducha. Specyficzna jest zatem relacja kina 
i nadscenek, bardzo niejednoznaczna i nad wyraz skomplikowana. Wa ciwie 
trudno odpowiedzie na pytanie: „Kino – wróg czy sprzymierzeniec?”. Sama au-
torka take nie wypowiada si w tej kwestii w sposób zdecydowany. 

Kabarety i rewie midzywojennej Warszawy Doroty Fox to ksi ka porywa-

j ca nie tylko dla amatorów teatru. Sposób narracji sprawia, e kady, kto po t 
pozycj signie, przeczytawszy, bdzie „chcia wicej”. Midzywojenna war-
szawska twórczo rewiowo-kabaretowa zostaa ukazana tak, e czytelnik zdaje 
si dotyka specyfiki okresu, a szerokie osadzenie opisywanych zjawisk w histo-
rii sprawia, i nie mamy wraenia wkraczania na obcy, nieznany grunt. Jest to 
zasuga wy mienitego wprowadzenia w realia tamtego czasu. Ponadto charakte-
ryzowan problematyk mona ogl da z wielu rónych perspektyw, co wpywa 
na wyrobienie wasnych, niezalenych pogl dów oraz umoliwia dostrzeenie 
niuansów, które umykaj przy jednostronnym opisie. 

Kabarety i rewie midzywojennej Warszawy nie s jedyn propozycj poru-

szaj c wskazan tematyk. Zajli si ni równie midzy innymi: wspomniany 
Ryszard Marek Groski, Edward Krasiski czy Izolda Kiec. Ponadto powstao 
kilka publikacji dokumentuj cych dziaalno poszczególnych kabaretów Dwu-
dziestolecia (np. ksi ka Tomasza Mo cickiego zatytuowana Teatr Qui Pro 
Quo. Kochana stara buda
, Warszawa 2008). Tym, co wyrónia prac Doroty 
Fox, jest próba penego opisu wszelkiej aktywno ci nie tylko kabaretowej, ale 
i rewiowej (cho ta znajduje si z ca pewno ci  na planie dalszym) okresu 
midzywojennego. Wskazane wyej publikacje s dalekie od realizacji tego ce-
lu: po pierwsze dlatego, e niejednokrotnie pokazuj  kabaret w caej okazao ci, 
bez szczegóowego uwzgldnia Dwudziestolecia (I. Kiec, W kabarecie, Wro-
caw 2004; teje, Wyprzeda teatru w rce bazna i arlekina… czyli o kabarecie

background image

188

 

Paulina PIASECKA

 

Pozna 2001); po drugie, z uwagi na to, e koncentruj si na teatrze midzywo-
jennym jako cao ci, po wicaj tylko niewielki wycinek sztuce kabaretowej 
i rewiowej (E. Krasiski, Warszawskie sceny 1918–1939, Warszawa 1976); po 
trzecie wreszcie z powodu mocno zaangaowanego emocjonalnie stosunku auto-
ra do opisywanych zjawisk, który nie zostawia zbyt wiele miejsca na czytelnicz  
refleksj (R.M. Groski, Jak w przedwojennym kabarecie, Warszawa 1987; te-
go, Proca Dawida. Kabaret w przedsionku piekie, Warszawa 2007). 

Wobec prezentuj cej si w ten sposób bibliografii dotycz cej kabaretów 

i rewii okresu midzywojennego, trzeba podkre li , e recenzowana ksi ka Do-
roty Fox stanowi jak dot d jedyn w miar pen  monografi wskazanej proble-
matyki.