HISTORYCZNE BITWY
EDWARD POTKOWSKI
WARNA 1444
Wydawnictwo Bellona
Warszawa 1990
OD AUTORA
Książka ta poświęcona jest jednej z najsłynniejszych bitew późnego
średniowiecza — bitwie pod Warną. Bitwa warnenska słynna jest
przede wszystkim z uwagi na nie spełnione nadzieje pokładane
w niej przez państwa europejskie i narody bałkańskie oraz
z powodu następstw, jakie miała ona dla południowo-wschodniej
Europy. Dla Polski klęska pod Warną stanowiła kres unii
z Węgrami i koniec planów zmierzających do rozciągnięcia
wpływów politycznych na Półwyspie Bałkańskim aż po Adriatyk,
Morze Egejskie i Morze Czarne. Dla państw środkowej i połu
dniowo-wschodniej Europy natomiast bitwa pod Warną oznaczała
przekreślenie nadziei na wyparcie Turków z Europy. Klęska
warnenska pozwoliła ponadto państwu Osmanów przekształcić
się w imperium europejskie.
Problemy przedstawione w tej książce budziły od stu co
najmniej lat zainteresowanie badaczy różnych krajów, stając się
przyczyną nie pozbawionych emocji dyskusji naukowych. Sporna
była — i jest jeszcze dzisiaj — ocena kilkusetletniego panowania
Turków na Bałkanach. Historycy tureccy po dziś dzień uważają,
że najazd państwa Osmanów na Bałkany był dobrodziejstwem
dla Greków i Słowian. Turcy zaprowadzili bowiem wśród skłóco
nych i walczących ze sobą ludów bałkańskich pokój, porządek
i sprawiedliwość oraz uwolnili je od tyranii i okrucieństwa ich
własnych panów. Historycy bałkańscy natomiast (szczególnie
bułgarscy) zawsze uważali panowanie tureckie za czas wrogiej
okupacji, ucisku i wyzysku, niszczenia biologicznego ludności
greckiej i słowiańskiej oraz zahamowania na kilka stuleci rozwoju
politycznego, społecznego, kulturalnego i narodowego państw
tego regionu.
Kontrowersyjne oceny budziła wśród historyków (zwłaszcza
polskich) kwestia unii personalnej polsko-węgierskiej za panowa
nia Władysława Warneńczyka. Różnie oceniano plany, snute
przez biskupa Zbigniewa Oleśnickiego, który dążył do rozciąg
nięcia panowania Jagiellonów na Bałkany. Na ogół w pracach
historyków polskich podkreśla się negatywne dla naszego kraju
skutki objęcia tronu węgierskiego przez króla Władysława War
neńczyka. Kwestionuje się też celowość zaangażowania się Polski
w sprawy bałkańskie i „awanturę" turecką.
Sprzeczne oceny historyków budzi również sama postać
Władysława Warneńczyka. Jedni sądzą, że był to szlachetny,
bezinteresowny marzyciel, który swym postępowaniem realizował
ideały średniowiecznego rycerza. Drudzy utrzymują, iż był to
zarozumiały, lekkomyślny i krnąbrny młody człowiek, który nie
miał wymaganych od władcy cech charakteru i umysłu. Jednakże
największe kontrowersje budzą wydarzenia poprzedzające bezpo
średnio wyprawę i klęskę warneńską, szczególnie zaś sprawa
pokoju szegedyńskiego. Jedni badacze twierdzą, że Warneńczyk
zaprzysiągł traktat pokojowy z Turkami w Szegedynie i następnie
złamał go w wyniku polityki papieża Eugeniusza IV i nacisku
legata papieskiego Juliana Cesariniego. Inni sądzą, iż rokowania
pokojowe z sułtanem prowadzili możni węgierscy, król zaś nie
składał żadnej przysięgi na pokój z Turkami, a więc nie był
wiarołomcą. Wątpliwości budzi też odpowiedź na pytanie: czy
warunki traktatu pokojowego z Turkami w lecie 1444 r. były
korzystne dla Węgier (a pośrednio także dla Polski), czy może
przeciwnie — oferowany przez Turków pokój nie przynosił
Węgrom żadnej korzyści, a ponadto szkodził interesom państw
chrześcijańskiej Europy.
Oto problemy, które — obok kampanii i bitwy warneńskiej
1444 r. — przedstawione zostały w tej książce.
TURCY NA BAŁKANACH
Turcy budzili w Europie trwogę. Historyk bizantyjski
Nicefor Gregoras pisał, pełen żalu, jak Turcy pustoszyli
w 1340 r. Trację, jak rabowali dzień i noc, jak uprowadzali
ludzi i bydło i wywozili kosztowności ze złupionych koś
ciołów i wszystko, co dało się zabrać, do swoich siedzib
w Anatolii. „A nie było nikogo — dodawał — kto by ich
powstrzymał i stawiał im o p ó r "
1
. Inny historyk, Dukas,
opisał cierpienia, jakich ludność doznała od Turków.
Mężczyzn i kobiety, dzieci i młodzież, kapłanów i mnichów
wziętych do niewoli i zakutych w łańcuchy Turcy pędzili ze
sobą i wystawiali potem na sprzedaż. Jeśli nie zjawiali się
chętni kupcy, wówczas bili nieszczęsnych jeńców na oczach
Greków, by wzbudzić litość i w ten sposób pozbyć się
„towaru"
2
. Demetriusz Kydones, wybitny pisarz i filozof,
który tłumaczył na język grecki dzieła Tomasza z Akwinu,
pisał w 1366 r.: „ O jakże nieszczęsna jest nasza epoka!
1
Nikephoros G r e g o r a s , Byzantina historia, XI, 7, ed. L. S c h o -
pen, Bonn 1829, t. I, s. 548.
2
D u k a s , Istoria turco-bizantina (1341—1462), ed. V. G r e c u ,
Bucuresti 1958, s. 57.
Turcy zburzyli nasze miasta, splądrowali nasze sanktuaria,
wypełnili wszystko krwią i trupami"
3
.
Konstanty z Ostrowicy, Serb wzięty do niewoli i wcie- I
lony do korpusu janczarów, w swych Pamiętnikach janczara I
napisanych w 1463 r., po ucieczce z wojska tureckiego, I
porównywał Turków podbijających Europę do niespokoj- I
nego morza, które niszczy wszystko: „Tureckie rozmnożenie I
— pisał — podobne jest morzu, którego nigdy nie przybywa I
ani ubywa. A nigdy spokojem nie bywa, ale się drugdzie I
(miejscami) burzy i tam i sam się cholebiąc. A takoż
Pogani pokoju nigdy nie mają, zawżdy się burzą a cholebią. I
Abociem aczkolwiek się w jednej krainie wszisczy (uciszy), I
a wszakoż się w drugiej o brzegi tłucze.
Turcyć też to podobieństwo mają: nigdy w pokoju nie są,
zawżdy walkę wiodą rok od roku z jednych ziem do drugich,
a jeśli gdzie przymierze uczynią, toć przez swój pożytek.
A w drugich krainach wszystko złe zbroją albo czynią, lud
biorą, zajmują, a co nie może chodzić, zabijają"
4
.
Dla Turków ciągła walka i podboje były nie tylko
sposobem zdobywania środków do życia i nowych ob
szarów. Wojna z niewiernymi była dla nich także — w myśl
zasad islamu — nakazem religijnym. Świat według Turków
dzielił się na dwie części: „obszar islamu" znajdujący się
pod panowaniem sułtana i „obszar wojny" obejmujący
kraje zamieszkane przez niewiernych, które zgodnie z na
kazami Koranu należy podbić
5
.
POCZĄTKI I ROZWÓJ PAŃSTWA TURKÓW OSMAŃSKICH
Do roku 1000 Turcy zamieszkiwali Azję Środkową. Prócz
znalezisk archeologicznych, legend i podań nic więcej na
3
Demetrios C y d o n e s , Pro subsidio latinorum — Mignę, Pat
rologia graeca,
t. 154, col. 965 n.
4
Pamiętniki janczara, czyli kronika turecka Konstantego z Ostrowicy
(dalej cyt.: Pamiętniki janczara...), wyd. J. Łoś, Kraków 1912, s. 159—160.
s
F. B a b i n g e r , Z dziejów imperium Osmanów. Sułtan Mehmed
Zdobywca i jego czasy,
Warszawa 1977, s. 449.
11
temat tego okresu ich dziejów nie dotrwało do naszych
czasów. Na przełomie X i XI w. Turcy pod przewodnictwem
plemienia Seldżuków ruszyli na zachód i południe. Była
to kolejna w dziejach kontynentu euroazjatyckiego fala
migracji zbrojnej. Turcy zajęli część Zakaukazia (Aze
rbejdżan), Irak i Persję (Iran). W ciągu XI i XII w.
tureccy nomadzi opanowali również prawie całą Azję
Mniejszą (Anatolie). Półwysep ten za czasów rzymskich
należał do najludniejszych obszarów cesarstwa. Perskie
i arabskie najazdy w VII i VIII w. spowodowały tu
wiele zniszczeń. Jednakże od IX w. te posiadłości cesarstwa
bizantyjskiego rozkwitły ponownie. W urodzajnych do
linach zachodniej części półwyspu uprawiano pszenicę,
oliwki i inne drzewa owocowe. Na wyżynach hodowano
stada owiec i bydła. Ziemie półwyspu dostarczały Bizancjum
żywności i żołnierzy.
Jeden z dowódców seldżuckich, Sulejman, utworzył
pod koniec XI w. w Anatolii Sułtanat Rum
6
, którego
stolicą zostało pamiętające jeszcze czasy rzymskie miasto
Konya (Ikonium). Sułtanat rósł szybko w siłę, głównie na
skutek słabości cesarstwa bizantyjskiego zajętego w 1204 r.
przez krzyżowców. W pierwszej połowie XIII w. sułtanowie
Rum byli już potężnymi władcami, liczącymi się w świecie
muzułmańskim. Państwo rozwijało się pomyślnie. Począt
kowo wśród jego mieszkańców przeważała ludność grecka,
zarówno w miastach, jak i na wsi. Została ona zobowiązana
do składania danin i płacenia podatków. Były one niższe
od ogólnej sumy różnych podatków nakładanych w czasach
bizantyjskich, a ponadto jasno i ściśle określone, co chroniło
od nadużyć władzy. Sułtanat utrzymywał stosunki handlowe
z kupieckimi republikami włoskimi, głównie Genuą i Wene
cją. Eksportowano produkty krajowe i towary sprowadzane
z Dalekiego Wschodu.
6
Słowo „Rum" oznaczało „kraj Rzymian", tj. Bizantyjczyków,
spadkobierców cesarstwa rzymskiego.
Sułtanowie z Konya i ich dwór ulegli szybko iranizacji.
Perska kultura imponowała Turkom. Język perski stał się
językiem dworu i administracji państwowej, poetów i uczo
nych. Dobrobyt, ład i tolerancja panowały w kraju. Roz
kwitały na nowo miasta, rozwijała się kultura. Jak pisze
historyk angielski Steven Runciman, wybitny znawca dzie
jów Bizancjum i Bliskiego Wschodu, dzięki mądrym i spra
wnym rządom sułtanów seldżuckich z Konya „przekształ
cenie Anatolii z kraju w przeważającej mierze chrześcijań
skiego w kraj głównie muzułmański odbyło się tak gładko,
iż nikt nie zadał sobie trudu, aby zarejestrować szczegóły"
7
.
Kres rozwoju sułtanatu Seldżuków, a wreszcie jego
upadek, przyniosły nowe fale najazdów ludów azjatyckich
- tym razem Mongołów. W połowie XIII w. rozbili oni
wojska Seldżuków. Sułtanat Rum jako państwo wasalne
dostał się we władanie mongolskich chanów Persji, potom
ków Czyngis-chana. Opustoszało wiele kwitnących pod
rządami Seldżuków prowincji Anatolii. Ich mieszkańcy
pouciekali przed Mongołami lub zostali przez nich zabici.
Wielu także pojmano w niewolę i uprowadzono. Zapano
wała anarchia.
Nicefor Gregoras pisał w ten oto sposób o upadku
sułtanatu Rum: „I tak nastąpił zmierzch państwa Turków
(Seldżuków). I nie tylko rozpadło się ono w zamęcie
i zaburzeniach na pojedyncze księstwa i prowincje, w któ
rych rządzili mężowie szlachetnie urodzeni i bogaci. Ale
pojawiło się też wielu podejrzanych i nie znanych dotąd
osobników, którzy zewsząd zbierali przy sobie hołotę
i rozpoczynali swe rządy od rabunków sąsiadów, nie mając
nic prócz łuków i kołczanów"
8
.
Podbój sułtanatu Rum przez Mongołów nie oznaczał
jednak całkowitego rozbicia Turków oraz likwidacji ich
7
S. R u n c i m a n , Upadek Konstantynopola 1453, Warszawa 1968,
s. 49.
8
Byzantina Historia,
V, 5, t. I, s. 137.
13
rządów w Azji Mniejszej. Państwo Seldżuków rozpadło się
na kilkanaście księstw — emiratów. Ich władcy, beyowie,
przejęli od państwa seldżuckiego system podatkowy i za
rządzania oraz sposób organizacji sił militarnych. Groma
dzili oni wokół siebie współplemieńców i różnych awantur
ników i razem z nimi plądrowali sąsiednie obszary.
Według historyków w Azji Mniejszej powstało 18
emiratów tureckich. Z położonych na wybrzeżu emiratów
Mentesze i Aydin Turcy napadali na posiadłości bizantyj
skie. Emirowie Aydinu, jako pierwsi wśród małoazjatyckich
Turków, zaczęli organizować wyprawy na europejskie
wybrzeża Morza Egejskiego. Na wymienienie zasługują
także dwa wielkie emiraty: położony w głębi lądu Dżermijan
i leżąca na wybrzeżu Karamania. Ten ostatni emirat jeszcze
w XV w. sprawiał sułtanom osmańskim wiele kłopotu. Na
podstawie orientalnych i europejskich źródeł obliczono siły
militarne tych emiratów. I tak emir Mentesze dysponował
armią liczącą 100000 ludzi, siły Aydinu wynosiły 70000
ludzi, emirat Dżermijan miał armię złożoną z 200000
żołnierzy piechoty, Karamania zaś — 25000 jeźdźców,
25000 pieszych i nadto oddziały koczowników
9
. Były to
siły ogromne, choć jeszcze nie zjednoczone, działające
osobno, a więc niezdolne do ekspansji na wielką skalę. Do
wypraw wojennych pchała tych wojowników nie tylko
nadzieja zdobycia łupów i niewolników
l0
, ale także nakaz
świętej wojny z niewiernymi.
9
E . W e r n e r , Die Geburt einer Grossmacht — die Osmanen
(1300
—1481), Berlin 1966, s. 92. Autor ten przytacza obliczenia tureckiego
historyka I. H. Uzuncarsiliego.
10
Tylko niewielka część niewolników pozostawała w emiratach.
Większość sprzedawano z zyskiem dalej. Jednym z głównych odbiorców
niewolników była wówczas Wenecja, z którą emiraty tureckie utrzymywały
kontakty handlowe. Wenecjanie kupowali ludzi do pracy na roli lub
w kopalniach na Krecie, sprzedawali ich także dalej na wielkich targach
niewolników, takich jak choćby targ na wyspie Rodos. Por. F. T h i r i e t,
La Romanie venitienne au moyen age. Le dheloppement et l'exploatation
du domaine colonial \enitien (XIF
—XV siecle), Paris 1959, s. 335.
14
Wiele emiratów tureckich istniało krótko. Potęgą stał się
z czasem niewielki początkowo emirat — władztwo Osma
nów, położony na ziemiach graniczących z małoazjatyckimi
posiadłościami Bizancjum. Twórcami tureckiego państwa
Osmanów, które w latach 1481—1619 stało się potęgą
światową, byli Osman I (1280—1324) oraz jego syn i następ
ca Orchan (1324—1359). Obaj ci władcy rozszerzyli obszar
objęty panowaniem Turków osmańskich nie tylko kosztem
małoazjatyckich posiadłości Bizancjum, jak to przedstawiali
dworscy kronikarze tureccy, według których Osman i jego
syn Orchan byli szlachetnymi bojownikami za wiarę, ale
także podbijając ziemie sąsiednich emiratów.
Osman nie odważył się jeszcze zerwać zależności od
mongolskich chanów Persji. Płacił im należny trybut, choć
państwo to od początków XIV w. wyraźnie zaczynało
słabnąć. Panowanie Osmana nie przypominało jeszcze
stabilnych rządów średniowiecznego władcy. Granice jego
władztwa były płynne. Nie dysponował on regularną armią,
która mogłaby zapewnić bardziej trwałe podstawy władzy.
Osman rządził luźno związanymi ze sobą rodami i plemio
nami. Był przede wszystkim przywódcą tzw. ghazi. Nazwą
tą określano wówczas wojowników pogranicza — rubieży
islamu. Żyli oni z rabunku, a usprawiedliwiali swoje
działania „obroną wiary" i walką o rozszerzenie obszaru
objętego panowaniem islamu. Kodeks etyczny ghazi, ich
ceremoniał wojenny, duma, skłonność do samowoli, anar
chii — wszystko to przypominało sposób życia średnio
wiecznego rycerstwa chrześcijańskiego.
Luźne początkowo formy organizacji państwa osmańs
kiego uległy stopniowym zmianom za czasów Orchana
i jego następcy Murada I (1360—1389). Orchan przede
wszystkim — w sposób tradycyjny na Bliskim Wschodzie
— manifestował swe panowanie bijąc monetę z własnym
imieniem, która zastąpiła używane dotąd monety Sel-
dżuków. Nakazał ponadto wymieniać swe imię w publicz-
15
nych modlitwach w meczetach. Władca ten zreorganizował
armię, wprowadzając regularne wojsko składające się z od
działów piechoty i kawalerii. Usprawnił także administrację
państwa. Według tradycji reorganizacja państwa była
zasługą brata Orchana Ala ed-Dina, który był pierwszym
wielkim wezyrem w dziejach imperium Osmanów". Na
nowo zdobytych ziemiach Orchan zakładał fundacje religij
ne, zwane vakif. Fundacje te były instrumentem islamizacji
i turkizacji podbitych krajów. Służyły one pomocą ludziom
we wszelkich sprawach, utrzymywały gospody, łaźnie i szpi
tale, dbały o studnie i mosty, organizowały targowiska.
Orchan popierał i otaczał opieką również muzułmańskie
bractwa religijne, tzw. akhi. Osiedlały się one w zajmowa
nych miastach chrześcijańskich i organizowały muzułmań
skie gildie kupieckie oraz cechy rzemieślnicze. Akhi, od
grywające decydującą rolę w administrowaniu podbitymi
miastami, były również czynnikiem umacniającym islamiza-
cję podbijanych terenów. Jednocześnie przyczyniały się do
akceptacji przez plemiona tureckie przywództwa Osmanów.
Mimo tych zmian, prowadzących do stabilizacji rządów,
Orchan zachował i popierał instytucję ghazi — owych
pogranicznych rycerzy i bojowników islamu. Nadawali oni
podbojom państwa Osmanów niezbędną dynamikę. Za
" Urząd wielkiego wezyra wg tradycji utworzył Orchan powierzając
go najpierw swemu bratu, a potem synowi. W dokumentach pojawia się
on dopiero za czasów następcy Orchana, Murada I. Wielkim wezyrem był
wówczas najpierw Kara-Halil (1359—1385), a potem jego syn Ali.
Pochodzili oni z rodu Czendarli, z którego wywodzili się wszyscy wielcy
wezyrowie aż do końca XV w. Urząd ten, istniejący do 1861 r., można by
porównać do funkcji dzisiejszego premiera rządu i ministra spraw
wewnętrznych jednocześnie. W państwie Osmanów urząd wielkiego wezyra
cieszył się wielkim prestiżem i dawał olbrzymią władzę, ale zależał
całkowicie od woli sułtana. Często prowadziło to do nagłego upadku
wielkiego wezyra. Ze 178 znanych wielkich wezyrów 6 zginęło w bitwach,
3 zostało zamordowanych, a 21 stracono na rozkaz władcy. Tylko 22
wielkich wezyrów zmarło śmiercią naturalną w czasie pełnienia swego
urzędu. Zob. P. F. S u g a r, Southeastern Europę under Ottman Rule
1354-1804,
Washington 1977, s. 319.
16
czasów Orchana i jego następcy Murada I plemienne I
państwo na wpół koczowniczych jeszcze Osmanów zostało I
przekształcone w monarchię, w której najważniejszą rolę I
odgrywała religia i wojna.
Podbój bizantyjskich ziem Azji Mniejszej nie był łatwy I
mimo osłabienia cesarstwa i skoncentrowania wysiłków!
militarnych tego państwa w Europie. Trudne było zwłaszcza I
zdobywanie miast, często potężnie ufortyfikowanych.Woj-1
ska Osmanów składały się głównie z lekkiej jazdy. Turcy I
nie znali jeszcze ani machin oblężniczych, ani sztuki I
burzenia murów miast i warowni. Zastosowali więc inną I
taktykę. Napadali i łupili okolice warownych miast i wypędza
li lub brali do niewoli miejscowych chłopów, osiedlając na ich
miejsce własnych ludzi. W ten sposób odcinali miasta od I
źródeł zaopatrzenia w żywność i zmuszali je głodem do I
kapitulacji. Tak właśnie już w ostatnich miesiącach życia I
Osmana została zdobyta przez jego syna Orchana stolica
bizantyjskiej Bitynii — Brusa. To warowne miasto, obronne [
także dzięki swemu naturalnemu położeniu, opierało się I
Turkom przez 10 lat. Padło dopiero 6 kwietnia 1326 r. Orchan I
obrał Brusę za stolicę i kazał tu uroczyście pochować zwłoki
swego ojca. Odtąd w mieście tym znalazło wieczny spoczynek
wielu sułtanów. Zbudowano tu wiele mauzoleów, których
białe mury pokryte były najpiękniejszymi wersetami z Kora
nu.
Zdobycie Brusy, leżącej w ważnym strategicznie punkcie,
pozwoliło Orchanowi na rozwinięcie działań wojennych
wzdłuż wybrzeży morza Marmara. Bizantyjska ekspedycja
wojenna, mająca powstrzymać pochód Osmanów, osobiście
dowodzona przez cesarza Andrionika III, została przez
Turków rozbita w 1329 r. Na początku marca 1331 r.
Orchan zajął Niceę (tur. Iznik), uważaną za drugie po
Konstantynopolu miasto cesarstwa, która jeszcze dwa
pokolenia wcześniej była stolicą państwa bizantyjskiego.
Sześć lat później opanował Nikomedię (tur. Izmit), dawną
17
stolicę Dioklecjana, ważne miasto portowe nad morzem
Marmara.
Zdobycie Nicei i Nikomedii miało duże znaczenie dla
Osmanów. W ich ręce dostała się bogata i żyzna część
półwyspu małoazjatyckiego, a ponadto uzyskali oni dostęp
do morza. Dzięki tym zdobyczom większość koczowników
przekształciła się w ludzi prowadzących osiadły tryb życia.
Władztwo Osmanów stało się najpotężniejszym państwem
wśród księstw tureckich w Azji Mniejszej. W przeciwieńst
wie do pozostałych emiratów było to państwo ze stolicą,
określonymi granicami, osiadłą ludnością, administracją
i armią. Władcy osmańscy zdobyli wśród Turków pozycję
przywódcy w walce z niewiernymi, w świętej wojnie na
kazanej przez Koran.
PRZYCZYNY SUKCESU
Historycy zadają sobie często pytanie, jak doszło do tego,
że mały emirat turecki Osmanów, położony na pograniczu
małoazjatyckich ziem Bizancjum, zdołał przekształcić się
najpierw w silne państwo, a później w imperium światowe.
Dlaczego nie potrafili tego dokonać sąsiedni emirowie,
konkurenci Osmanów, na początku znacznie od nich
potężniejsi, jak choćby władcy Karamanii czy Aydinu?
Odpowiedź na te pytania nie jest prosta. Z pewnością nie
można upatrywać przyczyn wzrostu potęgi Osmanów w ich
„instynkcie podbojów i panowania", wrodzonej koczow
nikom wojowniczości i odwadze — jak to próbowali
wyjaśnić niektórzy historycy
12
. Działało tu wiele czynników
wewnętrznych i zewnętrznych, które zapewniły Osmanom
zwycięstwo we współzawodnictwie anatolijskich emiratów
12
Np. G. S t a d t m u l l e r , Osmanische Reichsgeschichte und bal-
kanische Volksgeschichte,
„Leipziger Vierteljahrschrift fur Sudost-Europa",
3 (1939), s. 1—24.
2 — Warna 1444
18
19
tureckich. Jednym z takich czynników było położenieB
geograficzne emiratu Osmanów. Bliskość bogatych posiad-B
łości bizantyjskich skłaniała koczowniczych Osmanów d o i
rabunków i grabieży. Kolejnym czynnikiem był opórB
małoazjatyckich Greków, którzy bronili swej ziemi, a nadtoB
nie chcieli dopuścić Turków do wybrzeża, skąd przecieżB
łatwo mogli przeprawić się na brzeg europejski. Opór tenB
zmusił osmańskich emirów do zreorganizowania swegoB
władztwa i przeprowadzenia reform wojskowych i adminis-B
tracyjnych. Tylko w ten bowiem sposób najazdy TurkówB
osmańskich mogły być skuteczne.
Pod koniec XIII w. jedynie emirat Osmanów graniczyli
z ziemiami niewiernych, tj. obszarem cesarstwa bizantyjs-B
kiego. Sytuacja ta spowodowała napływ Turków do małegoB
państwa Osmana. Przybywali przede wszystkim ghazi —I
rycerze wiary, którzy pod dowództwem Osmana i jegoB
syna Orchana grabili i zajmowali ziemie niewiernych. Ich I
napływ wzmocnił bardzo militarny potencjał OsmanówB
Ściągali tu również uczeni muzułmańscy, teolodzy i praw-B
nicy oraz „święci mężowie" (derwisze). Wszyscy oni uciekaliB
przed znienawidzonymi Mongołami. Wreszcie do emiratu I
Osmanów przybywali chłopi i hodowcy, którzy szukali!
nowych terenów. Osmanowie potrafili te masy ludzi opa-l
nować i skierować do ekspansji na Bizancjum.
Ekspansja prowadzona pod kierunkiem Osmanów miała I
odmienny przebieg od dotychczasowych najazdów ludów!
tureckich i azjatyckich koczowników. Dokonywano wpraw-1
dzie rabunków i zniszczeń, ale był to podbój połączony
z kolonizacją opanowanych terenów, prowadzoną przez
chłopów i koczowników. Pozwoliło to na mocne zakorze-1
nienie się zwycięzców na zajmowanych obszarach. Oszczę-1
dzano również ludność miejscową. Osmanowie wykorzys-1
tywali nawet greckich renegatów do służby w armii, I
próbowali też wzbudzić zainteresowanie szlachty, chłopów I
i rzemieślników budową nowego państwa.
Sytuację miejscowej ludności bizantyjskiej, która pod
naciskiem okoliczności decydowała się na współpracę
z Turkami, dobrze oddaje Historia rodu Osmanów derwisza
Ahmeda, zwanego także Aszikpaszazade, piszącego w XV
w. Ahmed przytacza fikcyjną rozmowę komendanta Brusy
z Orchanem. Na pytanie Orchana, dlaczego poddał Brusę,
dowódca bizantyjski udzielił następującej odpowiedzi: „Zro
biliśmy to z wielu powodów. Jednym z nich był fakt, że
twoje powodzenie rośnie z dnia na dzień, natomiast od nas
odeszło... Kiedy władca jest bezsilny, wtedy kraj szybko
zamienia się w pustynię. Pogrążyliśmy się w upadku razem
z naszym złym cesarzem. Ale świat zmienia się ciągle.
Jesteśmy tymi, którzy tej zmiany musieli doświadczyć"
l3
.
Turcy osmańscy wcielali swych chrześcijańskich pod
danych do "oddziałów akyndży. Była to nieregularna,
lekkozbrojna jazda (zagończycy), która tworzyła oddziały
wypadowe najczęściej łupiące kraj nieprzyjacielski. Wspo
magały też one armię regularną w czasie kampanii wojen
nych. Oblicza się, że pod koniec XIV w. liczebność oddziałów
akyndży wynosiła około 20 000 ludzi, a w pół wieku później
było ich już około 40 000 '
4
. W połowie XV w. były to już
jednak wojska całkowicie zislamizowane. Jeszcze w 1400 r. —
jak czytamy w jednej ze współczesnych relacji — chrześcijańs
cy mieszkańcy Krety uciekali masowo przed uciskiem
Wenecjan do Turków i potem na okrętach tureckich zajmo
wali się piractwem „ na szkodę miast i wsi chrześcijańskich"
l5
.
Rozwojowi emiratu Osmanów sprzyjała sytuacja poli
tyczna na terenie Bliskiego Wschodu, krajów basenu Morza
Śródziemnego i Europy Południowej (Bałkanów). Na
Bliskim Wschodzie po upadku mongolskiego państwa
13
Cyt. za: W e r n e r , op. cit., s. 107.
14
Tamże,
s. 105. Werner przytacza obliczenia tureckiego historyka
Uzuncarsiliego.
15
N. I o r g a, Notes et extraites pour servir a l'histoire des croisades
au XV siecle,
Paris 1899, t. I, s. 99.
20
I
chanów Persji i osłabieniu sułtanatu mameluków w Egipcie!
powstała polityczna próżnia. Pozwoliło to Osmanom zająć I
mocną pozycję w Anatolii i skierować swą ekspansję n a !
Europę. W Europie trwała w tym czasie rywalizacja!
polityczna między wielkimi państwami bałkańskimi: Bizan-I
cjum, Bułgarią i Serbią. Jej wynikiem był permanentny!
niemal stan wojny na Bałkanach. Do tego doszły walki!
między dwiema wielkimi republikami kupieckimi Włoch:!
Wenecją i Genuą. We władaniu tych republik znajdowało!
się wiele wysp i portów wschodniej części Morza Śródziem-I
nego, Morza Egejskiego i Morza Czarnego. Floty Wenecjil
i Genui, zajęte wzajemnymi walkami, nie mogły stanowić!
dla Turków poważniejszego niebezpieczeństwa. Nie liczyli
się też jako poważny przeciwnik Cypr, małe królestwo I
chrześcijańskie, znajdujące się pod rządami dynastii Lusig-I
nanów — władców pochodzenia francuskiego. Podobnie I
zakonne państwo joannitów na Rodos nie było zdolne doi
skutecznej walki z Turkami. Władcy osmańscy wykorzystali I
tę dogodną dla siebie sytuację polityczną. Wypełnili ist-l
niejącą na Wschodzie próżnię i rozpoczęli systematyczny I
podbój państw bałkańskich w Europie.
EKSPANSJA NA BAŁKANY
Po zajęciu małoazjatyckich posiadłości Bizancjum i opano
waniu wybrzeża Orchan zamierzał przystąpić do podbijania
ziem bałkańskich. Realizację tych planów ekspansywnych
ułatwiły Turkom osmańskim wojny między państwami
bałkańskimi i wewnętrzne konflikty w Bizancjum, zwłaszcza
walki między Janem VI Kantakuzenem i Janem V Paleo-
logiem. Cesarze bizantyjscy zresztą używali Turków jako
wojsk zaciężnych przeciw państwom bałkańskim i wrogom
wewnętrznym.
Już w 1337 r. cesarz Andronik III wykorzystał oddział
21
złożony z 2000 Turków z emiratu Aydin do walk z Albań-
czykami, którzy w Tesalii napadali na karawany kupieckie
i grabili je. Lekkozbrojni jeźdźcy tureccy świetnie nadawali
się do walk w terenie górzystym. Pobili też i rozpędzili
Albańczyków, zdobyli duże łupy, a wzięte do niewoli
kobiety i dzieci sprzedali cesarzowi. Kiedy cesarzem został
Jan VI Kantakuzen (1347—1354), współpraca z Turkami
stała się bardzo bliska. W Bizancjum istnieli ludzie, korzy
dostrzegali niebezpieczeństwo wykorzystywania zaciężnych
wojsk tureckich i byli wrogo do nich nastawieni. Wyrazem
takiej postawy były głosy historyków Nikefora Gregorasa
i Dukasa oraz filozofa i pisarza Demetriusza Kydonesa,
które przytoczono na początku tego rozdziału. Jednakże
Kantakuzen potrzebował pomocy wojskowej Turków. Nie
zamierzał i nie mógł z niej zrezygnować. Cesarz chciał
wykorzystać Turków wyłącznie jako sojuszników przeciw
Serbom i sąsiadującym „ludom barbarzyńskim" — jak
sam oświadczył w swej Historii, pisanej w klasztorze po
abdykacji.
Jan Kantakuzen używał posiłków wojskowych, przysy
łanych mu przez kilku emirów tureckich. Na stałe związał
się sojuszem z najpotężniejszym już wówczas władcą pośród
książąt tureckich w Anatolii — Orchanem. Dał mu nawet
w 1346 r. za żonę swą młodą córkę Teodorę. Małżeństwo
Orchana z Teodorą stało się okazją do wystawnych uroczys
tości publicznych i uczt. Wywołało ono szok w całym
świecie chrześcijańskim i wśród poddanych cesarza. Nigdy
dotąd żaden z cesarzy bizantyjskich nie oddał swojej córki
do haremu władcy tureckiego. Później wypadki takie
powtarzały się. Władcy tureccy uważali bowiem małżeństwa
z kobietami z chrześcijańskich rodów monarszych za dowód
ujarzmienia podbitych krajów lub gwarancję sojuszu.
W czasie gdy Kantakuzen dążył do zacieśnienia aliansu
militarnego z Orchanem, najgroźniejszym przeciwnikiem
Bizancjum była Serbia. Jej władca Stefan Duszan (1331—
22
1355) od pierwszych do ostatnich dni swego panowaniaB
zajmował ziemie rozpadającego się cesarstwa bizantyjskiego.]
„Niedużymi siłami — jak pisał jeden ze znakomitych!
znawców historii Bizancjum — nie wydając żadnych wiel-
kich bitew, oderwał Duszan od Cesarstwa Bizantyjskiego I
ponad połowę terytorium, jakim wówczas jeszcze rozll
porządzało, i niemal podwoił obszar swego państwa"
16
.
Władca Serbii podbił bizantyjską Macedonię i Albanię
oraz zawładnął Epirem i Tesalią. Pod jego panowaniem I
znalazły się terytoria od Dunaju po Zatokę Koryncką i o d !
Adriatyku do Morza Egejskiego. Pod koniec 1345 r. Stefan!
Duszan ogłosił się carem Serbów i Greków, a w kilka!
miesięcy później, w piękny, wiosenny dzień Wielkanocy!
(16 kwietnia 1346 r.), został koronowany na cesarza przez!
serbskiego patriarchę w Skopje, przy udziale licznego!
duchowieństwa serbskiego i greckiego. Nowe cesarstwo!
składało się w dużej części z prowincji greckich. Duszanl
przebywał najczęściej w południowej, greckiej części swego!
państwa. Jego celem był podbój Konstantynopola.
Kiedy w 1349 r. car Duszan zajął Tesaloniki, na I
wezwanie Kantakuzena Orchan wysłał przeciw Serbom I
armię liczącą 20000 żołnierzy pod dowództwem swego I
najstarszego syna Sulejmana. Turcy, którzy zostali prze-l
wiezieni na Półwysep Bałkański przez flotę bizantyjską,!
odzyskali Tesaloniki, ale po drodze dokonali wielu rabun-l
ków i zniszczeń i uprowadzili ze sobą do Anatolii gromady I
jeńców oraz stada bydła. Plądrowali bez różnicy zarówno
terytoria wroga, jak i sprzymierzeńca. Drogo kosztowała
cesarza pomoc turecka. Niedługo potem Jan Kantakuzen
został zaatakowany przez swego rywala, Jana V Paleologaj
pochodzącego z cesarskiego rodu bizantyjskiego. Jan V Pa-I
leolog, popierany przez Wenecję, Serbię i Bułgarię, dzięki I
serbskim oraz bułgarskim posiłkom wojskowym zajął sporą I
16
G. O s t r o g o r s k i , Dzieje Bizancjum, Warszawa 1968, s. 410.
23
część państwa bizantyjskiego. Wówczas to Orchan, na
wezwanie swego bizantyjskiego teścia, wysłał mu z pomocą
około 10000 żołnierzy dowodzonych przez Sulejmana.
Oba wojska spotkały się w Tracji pod Didymotyka
(1352 r.). Jak napisał jeden z historyków, wynik walki
dwóch cesarzy bizantyjskich zależał od Osmanów i Ser
bów
17
. Znacznie liczniejsza armia turecka odniosła zwycięs
two. Bułgarzy wycofali się wcześniej, na wieść o zbliżających
się dużych siłach tureckich.
Wkrótce okazało się, że celem wypraw Turków osmań
skich do Europy była nie tylko chęć zdobycia łupów.
Jeszcze w 1352 r. Sulejman z silnym oddziałem tureckim
obsadził niewielką twierdzę Tzympe na półwyspie Gallipoli.
Półwysep ten o długości około 80 km i szerokości 18 km
od małoazjatyckich ziem osmańskich dzieliła cieśnina
Dardanele. Kiedy na początku marca 1354 r. gwałtowne
trzęsienie ziemi spustoszyło wybrzeże morza Marmara
i zniszczyło mury Galipolis, warownego i ważnego strate
gicznie miasta na półwyspie, Sulejman zajął je bez trudu.
Jan Kantakuzen w swojej Historii — może z pewną
przesadą, by usprawiedliwić siebie — opisuje straszne skutki
tego trzęsienia ziemi. Według jego słów domy waliły się
grzebiąc pod gruzami mieszkańców, a mury miast roz
sypywały się. Ludność, która ocalała, uciekała w popłochu
z miast i osiedli. Obawiano się także Turków. W dodatku
nastąpił okres gwałtownych deszczów, śnieżyc i mrozów,
które występowały na przemian. Wielu ludzi z tego powodu
chorowało i umierało, zwłaszcza kobiety i dzieci
18
. Po
zbawione ludności tereny zasiedlali osadnicy tureccy. Wiel
kie parcie koczowników na zachodnią Anatolie znalazło
teraz wreszcie ujście poprzez półwysep Gallipoli na Bałkany.
Kantakuzen próbował wykupić Galipolis z rąk tureckich
17
Tamże,
s. 414.
18
Johannes K a t a k u z e n o s , Historiarum libri IV, 38, ed. J.
Schopen, Bonn 1832, t. III, s. 277.
24
(mimo skrajnej nędzy cesarstwa i pustek w skarbie) za dużą
sumę 10000 dukatów. Według tradycji Orchan odpowie
dział cesarzowi, że nie siła oręża, ale wola Boża w postaci
trzęsienia ziemi oddała Turkom miasto. Dlatego też nie
może go zwrócić cesarzowi.
Zdobycie Galipolis było punktem zwrotnym w dziejach
ekspansji tureckiej. Osmanowie uzyskali w ten sposób trwałe
oparcie w Europie. Dzięki zajęciu półwyspu Turcy zdobyli
znakomitą bazę wypadową do podboju Tracji, a potem
innych części Bałkanów. Do czasu opanowania Konstantyno
pola przez Turków w 1453 r. zajęcie półwyspu Gallipoli było
najważniejszym wydarzeniem w dziejach imperium Osmanów.
Wszystkie te sukcesy tureckie wywołały panikę w Bizan
cjum. Cesarz Jan Kantakuzen został zmuszony do abdykacji
przez swego rywala Jana V Paleologa. Osiadł w klasztorze
i tu jako mnich Joasaf pisał Historię, która miała być
pamiętnikiem i zarazem apologią jego rządów. Car Serbów
Stefan Duszan, zaniepokojony o los południowej części
swego państwa, prosił wielokrotnie papieża Innocentego
VI o pomoc militarną i finansową. Obiecywał w zamian
poddanie się Kościołowi rzymskiemu i uznanie zwierzch
ności papieskiej ". W sierpniu 1354 r. reprezentant Wenecji
w Konstantynopolu donosił doży weneckiemu, że Bizantyj-
czycy, zagrożeni przez Turków i Genueńczyków, gotowi są
poddać się Wenecji, carowi Serbii lub królowi Węgier. Rok
później Marino Faliero doradzał Najjaśniejszej Republice
Wenecji opanowanie cesarstwa bizantyjskiego, które znaj
duje się w ruinie i bliskie jest zajęcia przez Turków.
Turcy rzeczywiście po umocnieniu się na półwyspie
Gallipoli przystąpili do systematycznego podboju krajów
bałkańskich. W 1359 r. wojska osmańskie znalazły się pod
murami Konstantynopola. Wprawdzie temu potężnie ufor
tyfikowanemu miastu nie groziło jeszcze bezpośrednie
" O. H a l e c k i , Un Empereur de Byzancea Romę, Warszawa 1930,
s. 22—30.
25
niebezpieczeństwo, ale Turcy podbijali Trację otaczając
i izolując stopniowo stolicę Bizancjum.
Orchan zmarł w 1360 r. Jego młodszy syn i następca,
Murad I (1360—1389), prowadził dalej podboje rozpoczęte
przez ojca i brata Sulejmana
20
. Murad był pierwszym
wielkim zdobywcą osmańskim w Europie. Jego podboje
nie ograniczały się tylko do ziem cesarstwa bizantyjskiego.
Główne uderzenie skierował on przeciw krajom Słowian
południowych. Murad osiągnął wiele. Podbił Trację i Ma
cedonię, część Bułgarii i Serbii, zmusił wielu władców
bałkańskich do uznania swego zwierzchnictwa.
Wśród wasali Murada znaleźli się nie tylko władcy Serbii
i Bułgarii, ale także cesarz bizantyjski. Sukcesy te Murad
osiągnął dzięki swej armii i taktyce podbojów, inteligencji
i zdolnościom wojskowym. Przede wszystkim jednak zwy
cięstwa Turków były wynikiem słabości państw bałkańskich.
Cesarstwo bizantyjskie, wyczerpane walkami wewnętrznymi
i wojnami z Serbią, Bułgarią oraz Wenecją, znajdowało się
w ruinie. Potężne do niedawna cesarstwo Serbów, stworzone
przez Stefana Duszana, rozpadło się na kilka księstw
i władztw niezależnych po nagłej jego śmierci w sile wieku
20 grudnia 1355 r. Bułgaria była rozbita na małe dzielnico
we państewka. Drobne księstwa łacińskie w Grecji i na
Peloponezie, istniejące tu od XIII w., były pogrążone
w walkach wewnętrznych. Wenecja i Genua, rywalizujące ze
sobą, starały się tylko wyciągnąć jak największe korzyści
z rozbicia politycznego Bałkanów. Słabość państw bałkańs
kich umożliwiała Muradowi interwencje zbrojne i narzuca
nie im swego zwierzchnictwa politycznego.
Etapy podbojów bałkańskich Murada wskazują wyraź
nie na istnienie planu strategicznego, zmierzającego do
opanowania Europy Południowej. Najpierw, w 1362 r.,
20
Sulejman zginął w 1358 r. w nieszczęśliwym wypadku, jeszcze
przed śmiercią swego ojca, Orchana.
r
zdobyty został Adrianopol (tur. Edirne)
21
. stolica biz.:
skiej Tracji, drugie co do ważności miasto cesarstwa.
Adrianopol był najsilniejszą twierdzą między Konstan
tynopolem a Dunajem. Murad na początku 1365 r. prze
niósł tu swą stolicę. Miasto to było wspaniałą bazą do
dalszych operacji wojennych na Bałkanach, ale mogło
także służyć jako doskonały punkt oporu, na wypadek
próby wyparcia Turków z Europy. W 1363 r. wybitny
dowódca turecki Lala-Chahin zdobył Filipopolis (dzisiejszy
Płowdiw). Miasto to stało się jego siedzibą jako pierwszego
bejlerbeja (namiestnika) Rumelii
22
. Zdobycie Filipopolis
nie tylko oddzielało Bułgarię od Bizancjum, uniemożliwiając
tym samym obu tym państwom podjęcie wspólnej akcji
antytureckiej, ale dawało również Turkom kontrolę nad
żyzną doliną rzeki Maricy. Rejon ten zaopatrywał do tej
pory Konstantynopol w zboże i inne artykuły żywnościowe.
Turcy, mimo wrogości i oporu miejscowej ludności,
systematycznie zdobywali nowe obszary. Kolejne etapy
podbojów Murada I wyznaczają daty zajmowania przez
Turków ważnych strategicznie miast na Bałkanach.
W 1382 r. zdobyli oni Sofię, w 1386 r. — miasto Nisz
w Serbii właściwej, a w 1387 r. po czteroletnim oblężeniu
— Tesaloniki. W ten sposób w ciągu niecałych 40 lat
Osmanowie utwierdzili się w Europie. Tureccy osadnicy
sprowadzeni z Anatolii uprawiali ziemię na Bałkanach,
muzułmańscy rzemieślnicy pracowali w miastach, a dowód
cy i żołnierze osmańscy otrzymywali lenna wojskowe na
zdobytych obszarach. Regularna armia dokonywała pod
bojów i broniła zdobytych ziem, tworzyła i wspierała
turecką administrację Rumelii.
21
Chronologia podbojów tureckich i data zdobycia Adrianopola
(1360, 1361 lub 1362 r.) jest dyskutowana wśród historyków. P. F.
Su gar ( op. cit., s. 18 i 320) przyjmuje 1365 r. jako datę opanowania
Adrianopola. Szerzej na ten temat: O s t r o g o r s k i , op. cit., s. 419.
22
Rumelia — nazwa europejskiej części państwa Osmanów.
28
REAKCJA EUROPY NA PODBOJE TURECKIE
Sukcesy Osmanów na Bałkanach wzbudziły zaniepokojenie
państw europejskich. Wzrastające niebezpieczeństwo turec
kie zrodziło próby współdziałania państw chrześcijańskich
w walce z imperium Murada. Odżyła idea krucjat — świętej
wojny w obronie chrześcijaństwa. W XI i XII w., kiedy to
Europa łacińska bliska była zjednoczenia pod zwierzchnic
twem papieża lub cesarza, idea krucjat mobilizowała nie
tylko rycerstwo, ale również masy ludowe. Później jednak
idea ta przestała być popularna. Państwa europejskie,
zajęte własnymi sprawami (rodziła się wówczas w konflik
tach wewnętrznych i wojnach Europa złożona z monarchii
narodowych), niechętnie brały udział w akcjach, które nie >
mogły przynieść im bezpośrednich korzyści. Znaleźli się
jednak ludzie, którzy próbowali odnowić przy pomocy
papieży ideę krucjat. Jednym z pierwszych był król Cypru
Piotr I, pochodzący z francuskiego rodu Lusignanów.
Odniósł on w 1361 r. pewne sukcesy w walkach z Turkami
małoazjatyckimi. Wspierany przez swego przyjaciela i kan
clerza Filipa z Mezieres, entuzjastę i teoretyka krucjat,
Piotr I postanowił zjednoczyć całą Europę do walki
Z muzułmanami.
Późną jesienią 1362 r. Piotr Lusignan ruszył w wielką i
podróż propagandową po krajach Europy, której celem
było zorganizowanie kolejnej krucjaty. Przebieg tej podróży
znamy dzięki rymowanej kronice poety francuskiego Wil
helma de Machaut, opiewającej dzieje króla cypryjskiego. [
Poprzez Wenecję i inne miasta włoskie — wszędzie uroczyś- i
cie przyjmowany — Piotr I dotarł do Awinionu, gdzie
znajdował się dwór papieski. Tutaj 12 kwietnia 1363 r., [
podczas uroczystych ceremonii liturgicznych Wielkiego ]
Piątku, papież Urban V ogłosił krucjatę. Jej wodzem miał \
być król francuski Jan Dobry. Termin rozpoczęcia wyprawy j
wyznaczono na dzień 1 marca 1365 r. Po zakończeniu [
29
pobytu w Awinionie król Cypru ruszył dalej. Dotarł do
Paryża, a następnie do Londynu, gdzie król Edward III
zgotował mu wspaniałe przyjęcie, ale odmówił udziału
w krucjacie tłumacząc się sędziwym wiekiem. Edward żył
jeszcze 15 lat i zmarł w 1377 r. Wcześniej zakończył życie
(1364 r.) w niewoli angielskiej Jan Dobry, wyznaczony na
wodza planowanej krucjaty. Jego syn i następca, król
Karol V, odmówił wypełnienia ślubowania krucjatowego
swego ojca. Nowy król francuski przygotowywał się do
walki z Anglią (był to okres Wojny Stuletniej) i nie
zamierzał rozpraszać swoich sił militarnych.
W tej sytuacji Piotr I zwrócił się o pomoc do cesarza
i króla Niemiec Karola IV, który był jednocześnie dziedzicz
nym królem Czech. Cesarz, który rezydował w Pradze,
przyjął króla Cypru bardzo uroczyście i przez trzy tygodnie
gościł go na zamku hradczańskim. Trwały uczty, zabawy
i turnieje, w których król Cypru odnosił świetne zwycięstwa.
Jednakże na propozycje udziału w krucjacie cesarz od
powiadał, że dysponuje zbyt szczupłymi siłami wojskowymi.
Twierdził ponadto, że tak trudna sprawa, jak krucjata,
wymaga rozległych narad. Zabrał więc króla Cypru na
zjazd monarchów europejskich do Krakowa.
Zjazd ten, słusznie zwany kongresem krakowskim
23
,
zorganizował jesienią 1364 r. król Kazimierz Wielki. Miał
on zapewnić pokój i równowagę polityczną w Europie
Środkowej. Przybycie do Krakowa króla Cypru sprawiło,
że do programu kongresu monarchów dodano jeszcze
jeden punkt, poświęcony sprawie zorganizowania krucjaty
antytureckiej w obronie zagrożonych ziem chrześcijańskich.
W ten sposób Polacy zetknęli się po raz pierwszy z kwestią
turecką, która zaczynała być problemem europejskim.
W kongresie, prócz króla Polski Kazimierza Wielkiego,
cesarza rzymskiego i króla Niemiec oraz Czech Karola IV,
23
Szerzej o zjeździe krakowskim patrz: R. G r ó d e c k i , Kongres
krakowski w roku 1364,
Warszawa 1939.
30
króla Cypru Piotra I, uczestniczyli także król Węgier
Ludwik Andegaweński, król Danii Waldemar IV, książę
Mazowsza Siemowit III, książę świdnicki Bolko i książę
opolski Władysław. Wśród przybyłych do Krakowa gości
znajdowali się prawdopodobnie również książę pomorsko-
szczeciński Bogusław V i jego syn Kazko oraz margrabia
brandenburski Otto.
W tradycji polskiej — zanotowanej przez Jana Długosza
— kongres krakowski utrwalił się słynną ucztą u rajcy
miejskiego Mikołaja Wierzynka. W rzeczywistości było to
przyjęcie, wydane przez władze miejskie Krakowa dla osób
biorących udział w kongresie. Długosz pisze też — może
z pewną przesadą, właściwą opowieściom obrosłym już
legendą — o niezwykłej hojności króla Kazimierza i prze
pychu, z jakim władca Polski przyjmował swych gości.
„Królom — pisze Długosz — wyznaczono specjalne miesz
kania i sypialnie na zamku krakowskim, przybrane wspa
niale purpurą, kobiercami, złotem, szkarłatem i szlachet
nymi kamieniami. Pozostałym książętom, panom i ich
służbie przydzielono znakomite gospody zaopatrzone ob
ficie we wszystko, co służy potrzebie i wygodzie"
24
. Urzą
dzono też turniej rycerski, w którym król Piotr — podobnie
jak w Pradze — został zwycięzcą, ponieważ był „nąjbieg-
lejszy we władaniu bronią". Był to pierwszy znany nam
turniej rycerski urządzony w Krakowie, zapewne na dzie
dzińcu zamkowym na Wawelu.
Jednakże w sprawie najważniejszej dla króla Cypru —
kwestii krucjaty, osiągnął on niewiele. Tylko król Węgier,
zainteresowany zresztą żywo ziemiami bałkańskimi i eks
pansją w tym kierunku, przyrzekł pomoc militarną i finan
sową oraz osobisty udział w krucjacie. Inni władcy —
w tym również Kazimierz Wielki — obiecywali mało
konkretne poparcie dla planu zorganizowania krucjaty. Na
24
Jana Długosza Roczniki, czyli Kroniki Sławnego Królestwa Pol
skiego,
ks. IX, Warszawa 1975, s. 403.
31
takich zresztą obietnicach zakończyła się cała europejska
podróż króla Piotra I. Ideę krucjaty każdy z władców
chrześcijańskich popierał, ale konkretnej pomocy król
Cypru nie uzyskał.
Zdany prawie wyłącznie na własne siły Piotr I zdecydo
wał się jednak wyruszyć na wyprawę przeciw wyznawcom
islamu. Przyłączyło się do niego trochę rycerzy francuskich,
angielskich, niemieckich i włoskich. W sumie armia króla
cypryjskiego liczyła około 10000 ludzi, wśród których było
około 1000 ciężkozbrojnych rycerzy. Wyprawie towarzyszył
legat papieski Piotr Thomas. Skierowała się ona do Egiptu.
Po krótkim oblężeniu krzyżowcy zdobyli Aleksandrię,
miasto portowe, bronione przez niewielki garnizon arabski.
Trzy dni trwał rabunek miasta; nie oszczędzono nawet
dzielnicy chrześcijańskiej. Potem, na wieść o zbliżaniu się
nadciągającej z Kairu dużej, rzekomo 100-tysięcznej armii
sułtana egipskiego, krzyżowcy opuścili Aleksandrię i wrócili
na Cypr. Tak zakończyła się krucjata króla Piotra I.
Wieść o zdobyciu na Saracenach Aleksandrii przy
wróciła w Europie wiarę w skuteczność wypraw krzy
żowych. Papież Urban V podjął plan nowej krucjaty
antytureckiej. Zgodnie z nim król Węgier miał zaatakować
Turków na lądzie, król Cypru zaś — od strony morza;
liczono też na pomoc kupieckich republik włoskich
i współdziałanie cesarza Bizancjum. Nie czekając na
koniec wszystkich pertraktacji związanych z planowaną
krucjatą, na wyprawę przeciw Turkom ruszył hrabia
Sabaudii Amadeusz VI, kuzyn cesarza bizantyjskiego
Jana V Paleologa
25
. Pod koniec czerwca 1366 roku
wojska dowodzone przez Amadeusza opuściły Wenecję.
Na 15 galerach płynęła mała armia, licząca od 1500
do 1800 ludzi, składająca się z rycerzy francuskich i wło-
25
Matką Jana V była Anna Sabaudzka, żona cesarza Andronika III
Paleologa. Po śmierci męża w latach 1341—1347 sprawowała regencję,
walcząc z Janem Kantakuzenem o zachowanie tronu dla syna.
32
skich, kuszników i piechoty. Wyprawa ta była krótka,
ale efektywna. 23 sierpnia krzyżowcy zdobyli Galipolis,
które następnie zwrócili Bizancjum. Turcy byli już wó
wczas silnie umocnieni w Tracji i utrata tego miasta
nie stanowiła dla nich wielkiej szkody. Jednakże odbicie
Galipolis było pierwszym wypadkiem odzyskania pod
bitych przez Osmanów ziem, pierwszym i ostatnim tak
spektakularnym sukcesem chrześcijan w walce z Turkami
w XIV w.
Po zdobyciu Galipolis Amadeusz Sabaudzki skierował
swe wojska przeciw Bułgarom. Krzyżowcy zmusili ich do
wydania Bizantyjczykom miast leżących na zachodnim
brzegu Morza Czarnego z dwoma najważniejszymi: Mesem-
brią i Sozopolis. Spowodowali również uwolnienie cesarza
Jana V, którego Bułgarzy zatrzymali, gdy wracał z Budy
po rozmowach z królem węgierskim. Amadeusz skłonił
swego kuzyna cesarza Jana V do odbycia podróży do
Rzymu w celu połączenia unią Kościoła wschodniego
z zachodnim i poddania się zwierzchności kościelnej papie
ża. W październiku 1369 r. cesarz bizantyjski złożył w Rzy
mie deklarację unii obu Kościołów i uroczyście przyjął
wyznanie rzymskokatolickie. Wobec oporu duchowieństwa
greckiego wydarzenie to nie przyniosło żadnej zmiany
w stosunkach obu Kościołów. Konwersja nie dała też
cesarzowi bizantyjskiemu spodziewanej pomocy militarnej
krajów Zachodu.
Próbę stworzenia ligi antytureckiej podjęli również
chrześcijańscy władcy bałkańscy. Król Serbii Wukaszyn
(1366—1371) ze swym bratem despotą (księciem) Janem
Uglieszem, król Bośni Twertko (1353—1391), król Węgier
Ludwik Andegaweński i hospodar wołoski Mircza utworzyli
koalicję antyturecką i korzystając z tego, że Murad walczył
w Anatolii, rozpoczęli działania zbrojne. Nie odważył się
do nich przyłączyć Jan V Paleolog, który niedawno w Rzy
mie zabiegał o pomoc przeciw Turkom.
Pieczęć majestatyczna Władysława Warneńczyka — postać króla w stro
ju uroczystym na tronie, wokół herby ziem polskich i Wielkiego Księstwa
Litewskiego
Podpis króla Władysława pod dokumentem z 1442 r.
Pieczęć węgierska Władysława Warneńczyka — na tarczy: Orzeł polski,
Pogoń litewska, herb Węgier (cztery belki) i podwójny krzyż
Jagiellonów
1
Rycerz polski z
połowy XV w.
Rycerz polski z
połowy XV w.
Rycerz polski z
pierwszej po
łowy XV w.
Rycerz w pełnej
zbroi płytowej,
XV w.
33
Sprzymierzona armia chrześcijańska, licząca około
60000 ludzi, 26 września 1371 r. dotarła nad Marice, koło
Adrianopola. Tu napotkała część wojsk tureckich pozos
tawionych w Rumelii. Według źródeł tureckich siły te
wynosiły tylko 4000 żołnierzy. Jednakże Turkom udało się
zaskoczyć wojska chrześcijańskie. Wykorzystując noc za
atakowali oni obóz armii chrześcijańskiej. Przeraźliwe
gwizdy flecistów tureckich i okrzyki „Allah akbar!" („Bóg
jest wielki!") mieszały się z krzykami zabijanych żołnierzy
chrześcijańskich i nawoływaniem ich dowódców, którzy
bezskutecznie próbowali zorganizować opór. Klęska sprzy
mierzonych wojsk chrześcijańskich była totalna. Król
Wukaszyn i jego brat Ugliesz zginęli.
W wyniku tego zwycięstwa Turcy zajęli Macedonię.
Wielu lokalnych władców bałkańskich musiało uznać
zwierzchnictwo tureckie i zobowiązać się do płacenia
trybutu oraz dostarczania posiłków wojskowych. W 1379 r.
podobny los spotkał Bizancjum. Płaciło ono roczny trybut
w wysokości 30 000 sztuk złota i oddało do dyspozycji
Murada korpus złożony z 12000 żołnierzy. Zwierzchnictwo
tureckie uznała również Bułgaria, niegdyś potężny rywal
cesarstwa bizantyjskiego.
Nie był to jednak koniec zmagań z Turkami na Bał
kanach. Książę Serbii Lazar (1371—1389), sprzymierzony
z władcą Bośni, pobił w 1388 r. wojska tureckie pod
Plocznik. Wykorzystał wówczas nieobecność Murada w Eu
ropie, który z głównymi siłami tureckimi zajęty był w Ana-
tolii walką z emirem Karamanii. Murad jednak powrócił
niebawem do Europy, by rozprawić się ze zjednoczonymi
siłami Słowian bałkańskich. Do decydującej bitwy między
Turkami a sprzymierzonymi z księciem serbskim wojskami
chrześcijańskimi doszło 15 czerwca 1389 r., w dzień św.
Wita, na Kosowym Polu w południowej Serbii. Siły obu
walczących stron były znaczne, nie znamy jednak ich
liczebności. Źródła podają rozbieżne, często bałamutne
3 Warna 1444
34
informacje na temat liczebności wojsk biorących udział
w tej bitwie
26
. W armii chrześcijańskiej obok Serbów
z księciem Lazarem i jego krewniakiem Wukiem Bran-
kowiczem znajdowali się Bośniacy, z królem Twertko,
Wołosi z hospodarem Mircza, Albańczycy i Bułgarzy.
Tylko cesarz bizantyjski Jan V nie przysłał swoich wojsk.
Z wyjątkiem Greków cały Wschód chrześcijański reprezen
towany był w tej bitwie.
Armią turecką dowodził osobiście Murad. Towarzyszyli
mu książę bułgarski Konstantyn i kilku książąt serbskich,
rywali Lazara. Główne siły jednak stanowiły europejskie
i anatolijskie wojska Osmanów, a wśród nich także oddziały
emirów Anatolii. Przebieg bitwy nie jest dokładnie znany.
Prawdopodobnie w pierwszej fazie zmagań bitewnych
z większym powodzeniem walczyły wojska chrześcijańskie.
W trakcie walki Murad został zabity (niektóre przekazy
podają, że zamordowano go już po bitwie). Faktem jest, że
energiczne działania Bajezida syna Murada, a może także
jego brata Jakuba
21
przyczyniły się ostatecznie do zwycięs
twa Turków. Armia bałkańskich książąt chrześcijańskich
poniosła całkowitą klęskę. Książę Lazar, wzięty do niewoli,
został stracony, a razem z nim zamordowano wielu moż
nych serbskich. Serbia przestała być państwem samodziel
nym. Istniała wprawdzie jeszcze 50 lat (1389—1439), ale
jedynie jako księstwo wasalne Turcji. Musiała składać
roczną daninę, dostarczać posiłków wojskowych i zapewnić
wojskom tureckim swobodę poruszania się po kraju.
Bitwa na Kosowym Polu przetrwała w tradycji ludów
bałkańskich jako największe wydarzenie w dziejach śred-
26
Szerzej na ten temat zob.: M. B r a u n , Kosovo. Die Schlacht auf
dem Amselfeld in geschichtlicher und epischer Uberlieferung,
Leipzig 1937;
A. d' Avril, La Bataille de Kosovo — Rhapsodie Serbe, Paris 1968.
27
Bajezid kazał go udusić po zwycięstwie w bitwie na Kosowym
Polu. Powodem tego zabójstwa była zapewne chęć usunięcia rywala do
tronu. Jakub cieszył się bowiem dużą popularnością wśród tureckich
żołnierzy.
35
niowiecznej Serbii. Żyła w pieśniach epickich i legendach.
Informacji o niej nie zapisał jednak — rzecz zastanawiająca
— nasz największy historyk wieków średnich Jan Długosz,
który w swych Rocznikach pilnie notował echa wszystkich
wielkich wydarzeń chrześcijańskiej Europy
28
. Klęska na
Kosowym Polu złamała ostatnią próbę zorganizowania
oporu przeciw ekspansji tureckiej na Bałkanach. Jedynym
poważnym przeciwnikiem Turków na terenie południowo-
-wschodniej Europy były już tylko Węgry. Nie minęło
nawet 40 lat odkąd Turcy zdobyli pierwszy stały punkt
w Europie, a Osmanowie stali się władcami prawie całych
Bałkanów.
PRZEMIANY W ORGANIZACJI
PAŃSTWA I ARMII OSMANÓW
Za czasów Murada I stworzone przez Osmana państwo
przekroczyło granice tureckiego emiratu małoazjatyckiego
i stało się znaczną siłą polityczną, z którą liczono się
w Europie. Emirat wojowniczych koczowników przekształ
cił się w potęgę militarną. Słabość Bizancjum, anarchia
panująca w chrześcijańskich państwach bałkańskich, dobra
organizacja armii Osmanów i rola odgrywana przez tę armię
w państwie tureckim — wszystko to zapewniło sukces
podbojom, rozpoczętym przez Orchana i kontynuowanym
przez Murada I. Za czasów Orchana i Murada I dokonały
się również zmiany ustrojowe. Prymitywne państwo osmań
skie, początkowo będące federacją plemion i rodów koczow
niczych, zjednoczonych dla najazdów i rabunków, prze
kształciło się w dobrze zorganizowaną i doskonale funkcjo-
nując4 monarchię. Cechą charakterystyczną tej monarchii
28
Jana Długosza Roczniki, czyli Kroniki Stawnego Królestwa Pol
skiego
(dalej cyt.: Jana Długosza Roczniki...), ks. X., Warszawa 1981,
s. 230.
36
było ścisłe powiązanie organizacji wojska ze strukturą
państwa. U źródeł potęgi państwa Osmanów tkwiły przy
czyny ekonomiczne i religijne. Zorganizowani przez Osma
nów tureccy koczownicy dążyli do zdobycia łupów, osiąga
nia korzyści ekonomicznych z podbijanych obszarów,
pragnęli także rozszerzyć panowanie islamu.
Kolejny władca osmański Bajezid I (1389—1402), który
przyjął tytuł sułtana, próbował stworzyć scentralizowaną
monarchię, rządzoną despotycznie. Próba ta z wielu przy
czyn nie powiodła się. Pierwszy okres istnienia państwa
Osmanów kończy się jego załamaniem, wielkim bezkróle
wiem, tzw. interregnum (1402—1413). Wówczas to różne
grupy i warstwy społeczeństwa walczyły o władzę, powo
dując chaos i dezorganizację państwa.
Jak napisał jeden z najlepszych znawców dawnej historii
tureckiej Franz Babinger, państwo Osmanów było teokracją
wojenną, w której organizacja wojska związana była ściśle
ze strukturą państwa. Państwo to było własnością „rodu
Osmana". Teoretycznie każdy kolejny władca sprawował
w nim nieograniczoną władzę. Praktycznie władza jego
była uzależniona od różnych czynników, w tym od lojalno
ści i poparcia najbliższych współpracowników, wojska
i gwardii przybocznej, szczególnie zaś oddziałów janczarów.
Zawsze jednak władcą był męski potomek z linii Osmana.
Przez ponad sześć wieków (do 1924 r.) istnienie państwa
związane było ściśle z rządami jednej dynastii — Osmanów.
W różnych państwach Europy i Bliskiego Wschodu dynastie
panujące zmieniały się. W państwie tureckim było to
niemożliwe. Przeciętna długość panowania w imnerium
Osmanów wynosiła 17 lat
29
. Zapewniało to pewną stabiliza
cję grupy rządzącej i dawało możliwość realizacji wytyczonej
linii politycznej.
Władzę po zmarłym sułtanie obejmował praktycznie
29
A. D. A1 d e r s o n, The Structure of the Ottoman Dynasty,
London 1956, s. 4.
37
ten z synów, który był zręczniejszym politykiem i lepszym
wodzem, a ponadto zyskał poparcie dworu (a więc elity
rządzącej) i wojska. System sukcesji był zatem u Turków
osmańskich pewnego rodzaju kompromisem między zasadą
dziedziczenia tronu a elekcją. Zdarzało się, że nowy władca
pozbywał się swoich rywali spośród członków rodu, pole
cając ich zabić. Murad I na przykład był młodszy od
dwóch swoich braci — Sulejmana i Ibrahima. Sulejman,
jak wiemy, zginął jeszcze w czasie panowania swego ojca
Orchana. Kiedy jednak Orchan zmarł, władzę po ojcu
przejął właśnie Murad, który kazał stracić Ibrahima
w 1360 r.
30
. Bajezid I był wprawdzie starszy od swego
brata Jakuba, ale po objęciu władzy polecił go zabić. Stało
się tak dlatego, że wodzowie niektórych plemion, ceniąc
męstwo Jakuba, okrzyknęli go władcą. Murad II z kolei
został wyznaczony na następcę przez swego ojca sułtana
Mehmeda. Oślepił jednak trzech swoich braci, a czwartego
rebelianta Mustafę kazał stracić w 1423 r. Wypadki takie
nie były jednak częste w pierwszych 150 latach istnienia
dynastii Osmanów
31
. Bratobójstwem posługiwali się władcy
tureccy tylko w koniecznych sytuacjach
32
. Podobne wypa
dki zdarzały się wówczas również w dynastiach europejs
kich. Szczególnie częste były zabójstwa i okaleczenia rywali
do korony w Bizancjum.
Założyciel dynastii Osman był tylko przywódcą plemion
tureckich i rodów, współdziałających lub zjednoczonych ze
sobą dla dokonywania najazdów rabunkowych i podbijania
30
W 1365 r. Murad I rozkazał zabić syna Sulejmana, a w dwadzieścia
lat później polecił zamordować własnego syna Saudżiego, który w poro
zumieniu z księciem bizantyjskim Andronikiem Paleologiem zbuntował
się przeciw ojcu.
31
Al d e r son, op. cit., s. 25—29 i tabela na s. 30—31.
32
Metoda egzekucji była w takich wypadkach zawsze ta sama:
uduszenie cięciwą łuku ze sznura jedwabnego. Śmierć taka uchodziła
u Turków za honorową, zastrzeżoną dla osób wysoko urodzonych,
a szczególnie członków rodu Osmana. '
38
sąsiednich ziem. Już jednak za czasów syna i następcy
Osmana — Orchana, oraz jego wnuka — Murada I,
ukształtowała się organizacja państwowa. Nadała ona
luźnej dotąd federacji plemion i rodów koczowniczych lub
półkoczowniczych cechy trwałości i stabilności. Te prze
kształcenia dyktowało samo życie. Konieczne było przecież
utworzenie i rozbudowanie systemu władzy i zarządzania,
by utrzymać podbite ziemie we władaniu Osmanów i ściągać
z ich mieszkańców daniny i podatki. Po przekroczeniu
cieśnin i dokonaniu podbojów na Bałkanach Turcy musieli
na terenie zdobytych państw ustanowić taką formę rządów,
która by trwale związała je z władzą Osmanów.
W okresie rządów Orchana powstają pierwsze urzędy
centralne, a wśród nich urząd wielkiego wezyra. Jak wiemy,
pierwszym wezyrem został brat Orchana Ala ed-Din.
W późniejszych czasach, tj. w okresie od objęcia władzy
przez Murada II do końca XV w., urząd wielkiego wezyra
dzierżyli przedstawiciele możnego rodu anatolijskiego Czen-
derlich. Wezyr kierował administracją i był zastępcą sułtana
we wszystkich sprawach z wyjątkiem tych, które dotyczyły
religii. Oznaką jego urzędu był buńczuk o pięciu ogonach
— relikt koczowniczej przeszłości tureckiej. Stopniowo
powstawały również inne urzędy centralne, wśród których
ważne miejsce zajmował defterdar, kierujący finansami
państwa i aparatem podatkowym. Kierownikiem kancelarii
sułtana był niszandży, który wraz z podległymi mu urzęd
nikami przygotowywał pisemne rozporządzenia i dokumen
ty sułtańskie, kreślił też na nich tugrę — ozdobne inicjały
sułtańskie. Najwyżsi dostojnicy państwowi tworzyli Radę
Koronną, tzw. diwan. Organizacja państwa osmańskiego,
utworzona przez Orchana i Murada I, a rozbudowana
przez ich następców w XV w., była w rzeczywistości oparta
na prostym systemie administracji i podległości. Miała ona
zapewnić jedność i trwałość panowania osmańskiego oraz
umożliwić skupienie pełni władzy w rękach sułtana.
39
Mimo zmian, dokonujących się w okresie rządów
pierwszych kilku władców osmańskich, pozostało jeszcze
długo u Turków wiele tradycji koczowniczych. W skład armii
tureckiej wchodziły na przykład nieregularne grupy lekko-
zbrojnej jazdy, tzw. akyndżych — zagończyków, które
stanowiły wyraźną pozostałość plemienno-koczowniczej
organizacji sił zbrojnych. Hiszpański podróżnik Pero Tafur,
który w latach 1435—1439 oglądał podbite przez Turków
ziemie bałkańskie, notuje jeszcze inne pozostałości koczowni
czego trybu życia. Pisze on, że sułtan Murad II pędził życie ze
swoim „ludem" w szczerym polu. Turcy mieszkali w namio
tach nie tylko latem, ale również zimą. Leżące w pobliżu tych
obozowisk miasta sułtan ze swą świtą odwiedzał tylko od
czasu do czasu, by przyjąć w nich posłów, rozstrzygnąć
sprawy sądowe lub wykąpać się w łaźni
33
. Na marginesie
warto zauważyć, że hiszpański podróżnik zanotował to, co
wydawało mu się u Turków osobliwe. Nie zwrócił więc uwagi
na istniejące już wówczas na Bałkanach osadnictwo tureckie.
Początkowo armia Osmanów składała się z tureckich
jeźdźców, zbrojnych w łuki i włócznie. Żołnierze ci, zor
ganizowani w rody lub plemiona, walczyli pod rozkazami
dowódców wojskowych, będących jednocześnie przywód
cami religijnymi. Owi lekkozbrojni jeźdźcy to właśnie
akyndży — zagończycy, których działania militarne pole
gały na łupieskich wyprawach i obronie granic. Te nieregu
larne, mało zdyscyplinowane grupy wojowników nie nad
awały się jednak do prowadzenia planowych działań wojen
nych i obsadzania zdobytych terytoriów. Dlatego już
Orchan rozpoczął organizowanie stałych oddziałów wojs
kowych. Tę wielką reformę armii osmańskiej, mającą
zasadnicze znaczenie dla rozwoju państwa, dokończył jego
syn i następca Murad I.
Pierwszym krokiem na drodze reformowania armii,
33
W e r n e r , op. cit., s. 153.
40
a jednocześnie momentem rozpoczęcia osiadłego życia przez
część ludności tureckiej, było wprowadzenie systemu lenn
wojskowych, zwanych timar. System ten — przypominający
bizantyjskie lenna wojskowe — zaczął kształtować się już
za czasów Orchana, a rozbudował go i utwierdził Murad I.
Lenna wojskowe były zwykle niewielkimi posiadłościami,
które zapewnić miały utrzymanie zasłużonym żołnierzom
jazdy tureckiej, czyli sipahiom
34
. Sipahiowie mieli obowią
zek przebywać w swym lennie. Nie gospodarowali jednak
sami, lecz ściągali od chłopów zamieszkujących obszar
danego timaru podatki pieniężne i daniny. Co najmniej do
połowy XV w. owe lenna wojskowe nie były dziedziczne.
Syn mógł objąć timar po ojcu tylko stając się żołnierzem
i wyróżniając się dzielnością w walce.
Sipahi na każde wezwanie sułtana lub jego namiestnika
musiał stawić się zbrojnie (konno) pod chorągwią swego
sandżakbeja, który był dowódcą wojskowym i jednocześnie
zarządcą okręgu. Zależnie od wielkości timaru sipahi
zobowiązany był do ruszenia w pole z dwoma lub trzema
jeźdźcami—pancernymi, których wybierał spośród swoich
ludzi. Dzięki temu systemowi militarnemu władcy osmańscy
mieli zawsze do swej dyspozycji gotowe do walki i bitne
oddziały wojskowe.
Sipahiowie byli jednak nie tylko żołnierzami regularnej
armii osmańskiej. Spełniali oni również różne funkcje
w administracji lokalnej. Dbali o zagospodarowanie i upra
wę ziemi, o warunki pracy kupców i rzemieślników —
a wszystko po to, by móc zebrać do skarbu sułtana
nałożone na ludność podatki. Ponadto do zadań sipahiów
należało utrzymywanie porządku i bezpieczeństwa na
terenie danego timaru. Można zatem widzieć w nich nową
warstwę społeczną, wyrastającą ponad tradycyjny system
plemienno-koczowniczy Turków. Sipahiowie tworzyli war-
34
Tureckie słowo „sipahi" — kawalerzysta, pochodziło od perskiego
„spahi" — żołnierz konny.
41
stwę rycerstwa służebnego, ściśle związaną z władzą cent
ralną. Ernst Werner twierdzi, że byli oni zaczątkiem systemu
feudalnego w państwie Turków osmańskich.
Podobnie jak sipahiowie również dowódcy chorągwi —
sandżakbejowie, byli jednocześnie naczelnikami swego
okręgu (sandżaku)
35
. Oznaką ich władzy był buńczuk
o jednym ogonie. Sandżakbejowie nie tylko dowodzili
wojskami danego sandżaku, ale także czuwali nad bez
pieczeństwem publicznym w podległym sobie okręgu. Pil
nowali nadto regularnego wpłacania podatków do skarbu
sułtana.
Kiedy Osmanowie podbili dużą część Bałkanów, po
dzielono państwo na dwie części: Anatolie i Rumelię.
Władzę wojskową i cywilną nad każdą z tych prowincji
sprawował namiestnik, zwany bejlerbejem, tj. bejem bejów.
Oznaką jego władzy był buńczuk o dwóch ogonach. Jak
więc widzimy, organizacja wojska na wszystkich szczeblach
była ściśle związana ze strukturą państwa osmańskiego.
Drugą grupą wojsk stałych w armii Osmanów był
korpus piechoty — słynni janczarzy
36
. Razem z jazdą
sipahiów stanowili oni podstawową siłę militarną armii
osmańskiej. Janczarzy rekrutowali się z młodych chłopców
wziętych do niewoli lub odebranych rodzinom chrześcijań
skim. Chłopcy ci byli wychowywani w szczególny sposób.
Przygotowywano ich do zadań wojskowych, ćwiczono na
sprawnych, doskonale wyćwiczonych żołnierzy. Przede
wszystkim jednak zabijano w nich pamięć o rodzinie
i dawnej ojczyźnie, wpajając im fanatyzm religijny oraz
bezgraniczne przywiązanie do sułtana. Oddziały janczarów
należały do „niewolników dworu i sułtana". Najlepsi z nich
tworzyli gwardię przyboczną sułtana, która istniała zapewne
już za czasów Orchana.
35
Słowo „sandżak" oznaczało chorągiew — oddział wojskowy
i jednocześnie okręg administracyjny.
36
Słowo , janczarzy" — (jeni czeri) oznacza dosłownie nowe wojsko.
42
Stare kroniki osmańskie
relacjonują sposób rekrutacji
młodych jeńców wojennych do gwardii niewolniczej w cza
sach Murada I: „Wybierali młodych chłopców spośród
jeńców. Łączyli ich w piątki ...i wysyłali do dworu. Stamtąd
rozsyłano tych młodych chłopców po prowincjach do
Turków, by nauczyli się języka, i posyłali ich do Anatolii.
Turcy używali tych chłopców do prac w polu czas jakiś, aż
nauczyli się mówić po turecku. Potem, po kilku latach,
ściągano ich z powrotem na dwór i robiono z nich
janczarów, i nazywano ich nowym wojskiem"
37
.
Arcybiskup Tesalonik, Izydor Glabas, który w 1395 r.
odbył podróż do Anatolii, by wykupić jeńców pochodzą
cych z jego diecezji z niewoli tureckiej, pisze o przymuso
wym poborze chłopców z rodzin chrześcijańskich. Przed
stawia on wielkie nieszczęście rodziców, którzy w ten
sposób tracili swe dzieci, i opisuje cierpienia, jakie je
czekały
38
.
Opisany przez Izydora z Tesalonik pobór chłopców byl
swego rodzaju daniną, pobieraną regularnie od chrześ
cijańskich poddanych tureckich. Chłopców tych, wyrwa
nych z ich etnicznego, religijnego i kulturowego otoczenia,
wychowywano w środowisku tureckim. Wcielano ich póź
niej nie tylko do oddziałów wojskowych, ale używano też
do służby państwowej, powierzając im różne funkcje na
dworze sułtańskim. Ludzie ci, będący niewolnikami sułtana
lub wyzwoleńcami, często wchodzili w skład warstwy
rządzącej państwem Osmanów
39
. Owa regularna branka
chłopców (zwana dewszirme) była dotkliwą daniną krwi
ściąganą z podbitych krajów chrześcijańskich. Zabierano
17
F. G i e s e, Die altosmanischen anonyijien Chroniken, Teil II, w:
Abhandlungen fur Kunde des Morgenlandes,
17/1925/28, s. 32.
38
S. V r o n i s, hidor Glabas and the Turkish Devshirme. „Speculum"
31/1956/, s. 438.
39
Problem ten został gruntownie przedstawiony w książce B. D.
P a p o u l i a , Ursprung und Wesen der „Knabenlese" im Osmanischen
Reich,
Munchen 1963.
43
w ten sposób Słowianom bałkańskim i Albańczykom —
rzadziej Rumunom — część męskiego potomstwa. Dzięki
poborowi chłopców Turcy wzmacniali swój potencjał mili
tarny i jednocześnie osłabiali podbite ludy chrześcijańskie
40
.
Oddziały janczarów tworzone były już w czasach Or-
chana i Murada I. Kolejny władca Bajezid I (1389—1402)
rozbudował oddziały janczarów i rozwinął system poboru
chłopców chrześcijańskich. Oddziały janczarów nie były
liczne, ale za to świetnie wyszkolone, dobrze zorganizowane
i zdyscyplinowane. Za czasów Murada II (1421—1451)
liczba janczarów nie przekraczała 3000 ludzi, a pod koniec
XV w. wynosiła 10000 ludzi. W okresie kiedy armie
europejskie składały się z niezdyscyplinowanego rycerstwa
i ciągle skorych do buntu oddziałów zaciężnych, korpus
janczarów — choć nieliczny — stanowił prawdziwą siłę.
Janczarzy służyli ponadto władcom osmańskim do prze-,
kształcania systemu państwowego i budowy silnej, scent
ralizowanej monarchii. Pozbawieni więzi rodowych, ple
miennych, etnicznych i narodowych stanowili oni przeciw
wagę dla tradycyjnego, plemiennego systemu militarnego
i państwowego Turków osmańskich.
Europejczycy poświęcali wiele uwagi korpusowi jan
czarów, uważając go słusznie za główną siłę sułtana. Ci
bezżenni żołnierze, pozbawieni rodzin, żyli w trwałych
wspólnotach, które były oddziałami wojskowymi. Otrzy
mywali dobry żołd i wyżywienie. Obowiązywała ich surowa
dyscyplina i bezgraniczne posłuszeństwo dowódcom. Zaj
mowali się jedynie rzemiosłem wojennym i byli wysokiej
klasy profesjonalistami. Cechowała ich bojowa postawa,
solidarność grupowa i posłuszeństwo wobec nakazów
islamu. Górowali zwykle nad swymi przeciwnikami nie
40
H. K i s s 1 i n g, Die Turkenfrage ais europdisches Problem,
„Siidostdeutsches Archiv" 7/1964/, s. 46—47; G. G o 11 n e r, Turcica. Die
Turkenfrage in der óffentlichen Meinung Europas im 16. Jahrhundert,
Bucuresti—Baden-Baden 1978, t. III, s. 282.
44
tylko wyszkoleniem i bojowością, ale również zdyscyp
linowaniem. Bernardo Navagero pisał w 1553 r., że „siła
ich (tj. janczarów) rodzi się z jedności i dyscypliny wojs
kowej". Ambasador wenecki Marcantonio Barbaro nato
miast porównywał w 1575 r. janczarów do legionów
rzymskich i określał ich korpus jako główną siłę wojska
tureckiego. Jak pisał Barbaro, janczarzy, których nazywano
„synami Wielkiego Pana" (tj. sułtana), tworzyli najsilniejszą
podporę tronu i gotowi byli ryzykować swe życie dla
wielkości i sławy sułtana
41
.
Główne oparcie władców osmańskich stanowiło rycers
two służebne (sipahiowie) i janczarzy. Poza tym Osmanowie
wciągnęli do współpracy grupę tureckich wodzów plemien
nych z Anatolii i pewną liczbę renegatów chrześcijańskich.
Ludzie ci tworzyli grupę najwyższych dowódców wojs
kowych i stanowili najbliższe otoczenie sułtana. Byli oni
zainteresowani sukcesami władców osmańskich, albowiem
dzięki podbojom otrzymywali nadania dużych obszarów
ziemi. Z takich rodów, jak: Czenderli, Turachan, Evrenos,
Michaił, Malkocz i innych, tworzyła się nowa arystokracja
turecka, która czuła się związana interesami bardziej
z państwem osmańskim niż ze swym plemieniem
42
.
Częścią systemu stworzonego przez Turków osmańskich
były również państwa wasalne. Istniały one zarówno
w Anatolii, jak i na Bałkanach. Jak wiemy, Osmanowie
zmusili wielu władców chrześcijańskich, w tym również
cesarzy bizantyjskich, do uznania swej zwierzchności,
płacenia trybutu i dostarczania posiłków wojskowych.
W ten sposób siły militarne państwa Osmanów były
wspierane przez oddziały pomocnicze anatolijskich i bał
kańskich wasali.
W XIV i XV w. armia Turków osmańskich składała się
41
G ó l l n e r , op. cii., s.284.
42
Rody Michaił, Evrenos i Malkocz były nietureckiego pochodzenia.
Ich założyciele byli prawdopodobnie Grekami, którzy przeszli na islam.
45
z kilku rodzajów wojska. Podstawą tej armii były oddziały
regularne sipahiów i janczarów. Bronią sipahiów były łuki,
długie lance malowane często na zielono, jatagany i buz
dygany. Mieli oni także nieduże okrągłe tarcze, a ponadto
nosili często kolczugi lub skórzane kaftany z naszywanymi
blaszkami. Natomiast jedyną bronią janczarów były długie
łuki i szable. Broń palna w korpusie janczarów zaczęła się
upowszechniać dopiero w XVI w. Janczarzy posługiwali się
łukiem po mistrzowsku. Ćwiczyli się zresztą ciągle w strze
laniu — podobnie jak łucznicy angielscy w XIV w. Szyb-
kostrzelność i siła rażenia łuków tureckich zadziwiała
Europejczyków. Według różnych relacji strzały tureckie
spadały na wojska chrześcijańskie jak grad, przebijały
tarcze a nawet pancerze. Czasem na polu bitwy towarzy
szyły oddziałom janczarskim formacje nieregularnej pie
choty (azabów). Żołnierze z tych formacji długimi pikami
bronili tureckich łuczników przed atakami nieprzyjacielskiej
jazdy. Najczęściej jednak w takich wypadkach janczarzy
radzili sobie sami. Impet jazdy rycerskiej powstrzymywali
palisadą z ostrych kołków, raniących konie, lub wykopa
nymi szybko rowami. Chroniąc się w razie potrzeby za
takimi przeszkodami razili strzałami konie i ludzi, a w bez
pośrednim starciu walczyli szablami.
Oddziały janczarów walczyły w obronie. Działania
ofensywne na polu bitwy pozostawiały sipahiom i jeździe
nieregularnej. Sipahiowie i janczarzy mieli nie tylko świetnie
opanowane rzemiosło wojenne, ale byli także zdyscyp
linowani i karni zarówno w obozie, jak i na polu bitwy.
Dzięki takim walorom wojskowym obie te formacje stano
wiły główną siłę armii tureckiej i często decydowały o jej
zwycięstwach.
Obok wojsk regularnych w skład armii osmańskiej
wchodziły oddziały nieregularnej piechoty i jazdy. Oddziały
nieregularnej piechoty (azabowie) rekrutowały się z pod
danych państwa tureckiego, którzy na czas służby wojs-
46
kowej zwalniani byli od podatków. Oddziałów tych używa
no zarówno do walki, jak i różnych prac pomocniczych:
pilnowania taborów, kopania rowów i sypania szańców.
Większe znaczenie bojowe miała nieregularna jazda —od
działy akyndżych. Byli to zagończycy, którzy nie otrzymy
wali żadnego żołdu. Utrzymywali się oni z rabunku i wal
czyli dla zdobycia łupów. Konstanty z Ostrowicy w swoich
Pamiętnikach janczara
pisze o akyndżych, że „wszystko
połapią, pobiorą, zamordują i skażą (zniszczą) tak, że za
wiele lat tam kur śpiewać nie będzie". Oddziałami akyn
dżych dowodzili dziedzicznie członkowie rodu Michaił.
Oddziały nieregularnej jazdy skutecznie wspierały w wal
ce sipahiów. Dzięki swej szybkości i ruchliwości, umiejęt
ności błyskawicznego przegrupowywania się i przystoso
waniu do działań w trudnych warunkach terenowych ci
tureccy zagończycy zadawali duże straty wojskom chrześ
cijańskim, zwłaszcza ciężkozbrojnej jeździe rycerskiej. Wa
lory bojowe akyndżych i różnice między nimi a ciężką
jazdą rycerską trafnie scharakteryzował Konstanty z Ost
rowicy. „Abociem Turcy — czytamy w Pamiętnikach
janczara
— takiem rządem wiele naprzód mają. Jeśli ji
gonisz, tedyć uciecze, a jeśli cię on goni, tedy mu nie
ujdziesz. Turcy i konie ich dla wielkiej lekkości zawżdy
prędcy są, a my zawżdy przez ciężkie konie i obciążenie
zbroje jestechmy leniwi (tj. ociężali). Abociem wiele na
głowie mając, duch trudny masz, a k temu nie słyszysz
i wszędy dobrze nie widzisz, rękoma też i sam sobą dla
ciężkości zbroje nie władniesz..."
43
.
W działaniach wojennych armii tureckiej brały także
udział pomocnicze oddziały chrześcijańskich wasali Osma
nów. Były to różne formacje: ciężkozbrojna jazda rycerska,
lekka konnica i piechota. Powiększały one siłę wojsk
tureckich, choć zwykle ich rola w bitwach była nieduża.
43
Pamiętniki janczara...,
s. 141.
47
Europejczycy długo nie mieli dokładnych informacji na
temat składu i liczebności armii tureckiej. Spośród tych,
którzy pisali na temat wojsk osmańskich, tylko nieliczni
nie popełniali pomyłek. Należał do nich Francesco Filelfo,
uczony humanista i wróg Turków, dobry znawca stosunków
panujących w państwie osmańskim. W 1451 r. pisał on do
króla francuskiego Karola VII, że wypędzenie Osmanów
z Europy i odzyskanie „miejsc świętych" nie jest takie
trudne. Potrzeba tylko do tego pieniędzy i doświadczonych
żołnierzy, siły militarne wroga bowiem składają się z różno
rakich wojsk, liczących najwyżej 60 000 ludzi
44
. Przeważała
jednak opinia o niezwyciężoności armii tureckiej i jej
ogromnej liczebności. Pod koniec XIV w. jeden z kronikarzy
francuskich zanotował, że króla węgierskiego zaatakowała
armia turecka o sile 500000 ludzi, inny kronikarz zaś
twierdził, że w bitwie pod Nikopolis (1396 r.) walczyły
wojska osmańskie liczące 400000 żołnierzy
45
. Ten mit
o sile wojsk tureckich panował w opinii europejskiej XV
i XVI w. W 1459 r., a więc już po zdobyciu Konstan
tynopola, kardynał Scarampo oświadczył w Mantui: „Woj
ska Turków są niezwyciężone, usiłowanie pokonania ich
zaś — bezsensowne"
46
.
Tymczasem o sukcesach bałkańskich podbojów turec
kich i zwycięstwach Osmanów nie decydowała liczebna
przewaga ich wojsk czy jakaś mityczna siła Turków.
Wynikały one z lepszej organizacji wojska, wprowadzenia
stałych oddziałów regularnych, przestrzegania dyscypliny
przez żołnierzy tureckich i bardziej kompetentnego dowo
dzenia armią. Przede wszystkim jednak o sukcesach Turków
w Europie decydowały słabość i rozbicie polityczne państw
44
G o l i n ę r , op. cit.,s. 279.
45
F. Lot, L'Art militaire et les armees au moyen age, t. II, Paris
1946, s. 218; H. D e l b r i i c k , Geschichte der Kriegskunst, Berlin 1907, t.
III, s. 495.
46
G ó l l n e r , op. cit., s. 279.
4K
bałkańskich, głębokie różnice i antagonizmy narodowoś
ciowe i religijne, które nie pozwalały na połączenie sił
w walce z Turkami. „Wszędzie w Europie —pisał Franz
Babinger — gdzie armia sułtana zdobywała nowe obszary,
stykali się zwycięzcy z ludnością rozdartą, skłóconą we
wnętrznie wskutek ostrych antagonizmów narodowościo
wych i mrocznych namiętności religijnych... Grek jeszcze
okrutniej nienawidził Serba niż Turka, a dla prawowiernego
syna Kościoła wschodniego jeszcze bardziej gorszący niż
widok muzułmanina modlącego się twarzą zwróconą ku
Mekce był ołtarz łacinników, w którym Chrystus rozpięty
jest, mając gwoździe wbite w nogi skrzyżowane, a nie
wyprostowane jedna przy drugiej"
47
.
PODBOJE SUŁTANA BAJEZIDA I
Bajezid I (1389—1402) był synem Murada. Jego odwaga,
gwałtowny temperament i szybkość prowadzonych przezeń
operacji wojennych zyskały mu przydomek Błyskawica.
Zwycięstwo na Kosowym Polu nad połączonymi siłami
chrześcijańskimi sprawiło, że przed Bajezidem stanęły
otworem całe Bałkany. Serbia, za cenę uznania zwierzch
ności tureckiej i daleko idącej uległości, zachowała jeszcze
własną dynastię. Jednakże syn poległego w bitwie Lazara
Stefan Lazarowicz (1389—1427) został wasalem sułtana.
W dowód uległości stawał z oddziałami serbskimi u boku
Bajezida w toczonych przez Turków wojnach. Siostra
Stefana Despina (Maria) została żoną Bajezida i znalazła
się w haremie sułtańskim.
Po zwycięstwie na Kosowym Polu podboje Bajezida
objęły dalsze ziemie bałkańskie. Przede wszystkim wzrósł
nacisk Osmanów na cesarstwo bizantyjskie. Bajezid, który
47
B a b i n g e r , op. cit., s. 441.
49
panował nad terenami leżącymi wokół Konstantynopola,
począł ingerować w wewnętrzne sprawy cesarstwa. Przy
poparciu sułtana w kwietniu 1390 r. zajął stolicę i zasiadł
na tronie cesarskim Jan VII. Kiedy w kilka miesięcy
później powrócił do Konstantynopola stary cesarz Jan V,
Bajezid zmusił go do płacenia trybutu, dostarczania posił
ków wojskowych i wysłania na dwór sułtański syna Manu
ela, późniejszego cesarza. To właśnie Manuel, jako wasal
sułtana, musiał pomagać wraz z oddziałami bizantyjskimi
Bajezidowi w jego operacjach militarnych. Brał między
innymi udział w zdobywaniu Filadelfii, ostatniego już
miasta, jakie pozostało Bizancjum w Azji Mniejszej. Bajezid
jednak przede wszystkim podbijał resztki bizantyjskich
ziem na Bałkanach. W 1394 r. wojska osmańskie pod
wodzą wielkiego dowódcy tureckiego Evrenos-beja naje
chały bizantyjską prowincję Moreę, leżącą na Peloponezie,
i zajęły kilka twierdz.
Jednocześnie Turcy prowadzili podboje na północy.
W 1393 r. duża armia wkroczyła do Bułgarii i dokonała
ostatecznego podboju cesarstwa bułgarskiego. Po trzech
miesiącach oblężenia została zdobyta stolica carów bułgar
skich — Tyrnowo. Miasto bronione bohatersko przez
Eutymiusza, ostatniego patriarchę Bułgarii, pisarza i myś
liciela, zostało bezlitośnie ograbione przez zdobywców.
Car Jan Szyszman, wzięty do niewoli, dwa lata później
został przez Turków zabity. Patriarcha Eutymiusz, który
cudem uniknął śmierci, zesłany do klasztoru zmarł
w 1402 r. Najstarszy syn cara bułgarskiego, wzięty do
niewoli, przyjął islam i w nagrodę został panem jednego
z miast tureckich w Anatolii. Wkrótce pod władzą Turków
znalazła się cała Bułgaria łącznie z podbitym w 1395 r.
nadmorskim księstwem Dobrudży i zajętą rok później
północno-zachodnią częścią kraju, tworzącą wówczas kró
lestwo widyńskie. W ten sposób Bułgaria, podbita przez
4 — Warna 1444
50
Bajezida I, stała się prowincją turecką prawie na pięć
stuleci. Granice państwa Osmanów sięgnęły Dunaju.
Niedługo potem Turcy przekroczyli Dunaj. W 1395 r.
armia Osmanów ruszyła przeciw hospodarowi Wołosz
czyzny
48
Mirczy Staremu, który korzystał z protekcji
i pomocy potężnego w XIV w. królestwa Węgier. 17 maja
1395 r. doszło do krwawej bitwy między wojskami sułtana
i Mirczy na równinie zwanej Rowina. W armii sułtańskiej
walczyli, wypełniając swe obowiązki wasalskie, książęta
Serbii, a wśród nich Stefan Lazarowicz. Bitwa, jak się
wydaje, nie przyniosła decydującego rozstrzygnięcia. Nie
brak jednak głosów, że zwyciężył w niej Mircza
49
. Sułtan
wycofał się za Dunaj, obsadzając przedtem swymi gar
nizonami przeprawy na tej rzece. Zajął też leżącą na
wybrzeżu czarnomorskim Dobrudzę, księstwo bułgarskie
niedawno opanowane przez hospodara wołoskiego. Mircza
zobowiązał się do płacenia Turkom trybutu, na znak swej
uległości.
Sukcesy tureckie zaniepokoiły poważnie Europę łacińs
ką. Odżył plan krucjaty anty tureckiej. Ojej zorganizowanie
zabiegał nowy król węgierski Zygmunt Luksemburski
(1387—1437). Turcy bowiem, po zajęciu Bułgarii, zaczęli
bezpośrednio zagrażać Węgrom. Krucjata miała ponadto
pomóc Zygmuntowi w umocnieniu jego pozycji na Bał
kanach, w tym zwierzchnictwa nad Chorwacją i Bośnią.
Gdyby Zygmuntowi Luksemburskiemu udało się przy
48
W XIV i XV w. ludy Rumunii tworzyły dwa odrębne księstwa,
czyli gospodarstwa. Na południu istniało hospodarstwo wołoskie, zwane
przez Polaków także Besarabią (później Multanami); Węgrzy uważali się
za zwierzchników tego księstwa. Na północy znajdowało się hospodarstwo
mołdawskie, leżące nad dolnym Dniestrem i Prutem. Mołdawia politycznie,
kościelnie (metropolia halicka) i gospodarczo była związana z Rusią
i leżała w kręgu wpływów politycznych Polski. Od końca XIV w.
hospodarowie Mołdawii byli lennikami Polski.
49
Dyskusje historyków poświęcone tej kwestii oraz spory na temat
daty bitwy na Rowinie przedstawia G. O s t r o g o r s k i (op. cit., s.
429—430).
51
pomocy krzyżowców wyprzeć Turków z Europy, byłby to
nie tylko wielki sukces militarny, ale również polityczny
władcy węgierskiego.
Sytuacja w Europie sprzyjała realizacji planów anty-
tureckich. Największy konflikt ówczesnej Europy — trwa
jąca od pół wieku wojna francusko-angielska — wygasł
wówczas na pewien czas. Rycerstwo francuskie gotowe
było do nowej przygody wojennej. Bonifacy IX, jeden
z dwóch sprawujących wówczas władzę w Kościele papieży,
uznany przez Niemcy, Włochy, Anglię, Węgry i Polskę,
ogłosił krucjatę, świętą wojnę przeciw nieprzyjaciołom
Chrystusa. Apel papieża i wezwania króła węgierskiego
zostały życzliwie przyjęte przez rycerstwo wielu krajów,
zwłaszcza Francji i Burgundii.
W lipcu 1396 r. do Budy, gdzie wyznaczono miejsce
koncentracji krzyżowców, przybyły oddziały wojskowe
z różnych krajów. Najliczniej stawili się Francuzi i Burgund-
czycy, którymi dowodził młody, 24-letni Jan hrabia de
Nevers, syn księcia burgundzkiego Filipa Śmiałego. Byli
wśród nich sławni i doświadczeni rycerze, tacy jak: Enguer-
rand de Coucy, admirał Jan de Vienne i Jan le Maingre
zwany Boucicautem. Orszaki tych rycerzy wyglądały fas
cynująco: błyszczące zbroje, barwne tarcze, sztandary
i proporce obszyte złotem i srebrem, bogate rzędy końskie
i kolorowe czapraki, zdobne herbami Francji i Burgundii.
W sumie korpus francusko-burgundzki liczył około 1000
rycerzy i giermków, a razem z piechotą, kusznikami, służbą,
stajennymi, kucharzami i wszelaką czeladzią — do 2500
ludzi. Obok wojska węgierskiego korpus ten stanowił
główną siłę wyprawy antytureckiej.
Do Budy przybyły także oddziały rycerstwa przypro
wadzone przez książąt niemieckich, oddział Krzyżaków,
stałych sprzymierzeńców Zygmunta Luksemburskiego, oraz
czeskie i niemieckie wojska zaciężne. Znalazła się tutaj
również niewielka grupa rycerstwa polskiego. Wielki mistrz
52
joannitow, którzy mieli wówczas siedzibę na wyspie Rodos,
przybył ze swymi rycerzami zakonnymi. Do armii krzyżow
ców dołączył również hospodar Mircza z wojskami wołos
kimi. Armia ta stanowiła zbieraninę różnorodnych od
działów, pozbawionych jednolitego kierownictwa. Niezdys
cyplinowane rycerstwo zachodniej Europy ruszało na tę
wyprawę przeciw Turkom jak na turniej lub polowanie.
Już Jan Długosz, który w swoich Rocznikach zamieścił
obszerną relację o tej krucjacie, napisał słusznie: „Ale tak
wielkiemu i dzielnemu wojsku brak było wodza i karności
wojskowej. Nie odbywano też żadnych wspólnych narad.
Ale i sam dowódca całego wojska, król węgierski Zygmunt,
na którego wszyscy się oglądali, nie podejmował niczego,
co by było pożyteczne dla takiego wojska; ale, ufając
potędze tylu narodów i tylu oddziałów, do tego stopnia
lekceważył wroga, że wierzył i głosił jawnie, że w żadnym
miejscu ani w żadnym czasie Turcy nie mogą oprzeć się
jego siłom zbrojnym"
50
.
Armia krzyżowców ruszyła wzdłuż Dunaju, którym
płynęły statki z zaopatrzeniem. Przekroczyła tę rzekę
u Żelaznej Bramy (przełom Dunaju przecinającego Kar
paty) i posuwając się dalej jej prawym brzegiem dotarła
w połowie września pod Nikopolis. To warowne miasto,
zajęte przez Turków, leżało w ważnym strategicznie punkcie.
Broniło ono drogi na Wołoszczyznę, ale także do Ad-
rianopola, europejskiej stolicy Osmanów.
Bajezid zajęty był blokadą Konstantynopola, kiedy
doniesiono mu o marszu wojsk chrześcijańskich. Szybko
ruszył na północ i niespodziewanie dla krzyżowców zjawił
się pod Nikopolis. Jak pisze Długosz — może z pewną
przesadą — sułtan „zastał wojsko katolickie i króla Zyg
munta rozproszone w całkowitym bezładzie i bez broni,
błąkające się jak stado owiec".
50
Jana Długosza Roczniki...,
ks. X, s. 274.
53
Relacje kronikarskie z dużą przesadą określały wielkość
obu armii. Za nimi bezkrytycznie niejednokrotnie szli
historycy nowożytni. Siły chrześcijańskie według różnych
kronikarzy ówczesnych lub żyjących nieco później wynosiły
od 30000 do 200000 żołnierzy. Natomiast armię turecką
szacowali oni na 100000-^00000 ludzi. Są to liczby
zupełnie fantastyczne. Według przekonujących wywodów
generała Rosettiego ze względów techniczno-wojskowych,
takich jak: długość kolumny marszowej, organizacja zaopat
rzenia dla wojska, wielkość pola bitwy itp., armia chrześ
cijańska liczyła od 9000 do 16 000 ludzi, turecka zaś — od
10000 do 20000 ludzi. Hans Delbriick ocenia siły obu
armii jeszcze niżej. Jego zdaniem wojska chrześcijańskie
liczyły około 9000 — 10000 ludzi, armia Bajezida zaś —
11000—12000 ludzi
51
.
Do bitwy między obu armiami doszło pod Nikopolis
25 września 1396 r. Zakończyła się ona kompletną klęską
chrześcijan. Armia krzyżowców została całkowicie rozbita
przez Turków. Powodem tej klęski był brak koordynacji
działań między wojskami węgierskimi a francusko-burgun-
dzkimi, niezdyscyplinowanie rycerstwa europejskiego i nie
udolne dowodzenie. Turcy osiągnęli zwycięstwo nie tyle
dzięki przewadze liczebnej swych wojsk, ile szybkości
działań, lepszej taktyce, sprawniejszemu dowodzeniu i dys
cyplinie wojskowej. Było to zwycięstwo regularnego wojska
nad zbieraniną rycerzy, niezdolnych do prowadzenia sko
ordynowanych działań militarnych, walczących pojedynczo
i polegających tylko na swej osobistej dzielności.
Wielu żołnierzy obu armii poległo w bitwie. Hospodar
Mircza, widząc nieuchronną klęskę krzyżowców, wycofał
51
R. R o s e 11 i, The Battle of Nicopolis (1396), „Słavonic Review"
15/1937/, s. 629—638; D e l b r u c k , op. cit., s. 492—493. O bitwie pod
Nikopolis pisali też: G. K1 i n g, Die Schlachl bei Nikopolis im Jahre 1396,
Berlin 1906; A. S. A t i y a , The Crusade of Nicopolis, London 1934;
J. Skrzypek, Bitwa pod Nikopolis /25 IX 1396/, „Przegląd Historyczno-
Wojskowy" t. 9/1936/.
54
się ze swymi wojskami wołoskimi. Wielu chrześcijan, nie
mając możliwości ucieczki, dostało się do niewoli. Ówczesne
relacje europejskie wspominają, że Bajezid rozkazał zabić
kilka tysięcy jeńców, by pomścić w ten sposób poległych
w bitwie Turków. Jeśli tak było rzeczywiście, to ów akt
barbarzyństwa miał zapewne zastraszyć chrześcijańskich
wasali sułtana na Bałkanach. Część z nich, jak np. Stefan
Lazarowicz, stojący na czele korpusu posiłkowego Serbów,
brała udział w bitwie po stronie tureckiej.
Za możnych rycerzy, wziętych do niewoli pod Nikopolis,
Turcy otrzymali wysoki okup. Król francuski wykupił
z niewoli młodego Jana hrabiego de Nevers (późniejszego
księcia burgundzkiego Jana Nieustraszonego) i sławnego
marszałka Boucicauta za 200 000 florenów. Admirał Jan de
Vienne poległ w bitwie. Wódz krucjaty, król węgierski
Zygmunt Luksemburski, razem z wielkim mistrzem joan-
nitów oraz grupą rycerzy niemieckich i węgierskich ratowali
się ucieczką z pola bitwy. Dzięki okrętom stojącym na
Dunaju Zygmunt dopłynął do Konstantynopola, a stąd
drogą morską przez Adriatyk dotarł do kraju.
Długosz pisze o losie niektórych rycerzy polskich,
biorących udział w bitwie pod Nikopolis. „Z rycerzy
polskich — wspomina autor Roczników — zginął bardzo
dzielnie nastawiając piersi bohaterski mąż, kasztelan wy
szogrodzki Sasin, ze swym najlepszym synem Rolandem.
Ocaleli z orszaku króla Zygmunta rycerze Ścibor ze
Ściborzyc herbu Ostoja i Tomasz Kalski herbu Róża.
Rycerz z ziemi sieradzkiej Świętosław herbu Łada zwany
Szczenię, kiedy nie mógł wsiąść na łódź, którą przeprawiał
się król Zygmunt ze znaczniejszymi rycerzami, ponieważ
go odepchnięto... ufając swej odwadze i sile fizycznej, tak
jak był uzbrojony do walki, obciążony żelazem wskoczył
w fale Dunaju i przepływając koryto Dunaju, w tym
miejscu rwące i szerokie, uratował się."
52
52
Jana Długosza Roczniki...,
ks. X, s. 275—276.
55
Wieść o klęsce pod Nikopolis sparaliżowała Europę.
Pogrom ten dał początek przekonaniu o niezwyciężoności
Turków
53
. Echa głoszonych wówczas w Europie opinii
dotarły po prawie stu latach do Długosza, który napisał
w Rocznikach: „Ta tak straszna klęska i tak sromotna
hańba dodała zaiste — jak się zdaje — wiele sił i odwagi
Turkom tak, że podniesieni dzięki temu na duchu stali się
odważniej si i bardziej okrutni oraz nabrali śmiałości do
wielkich czynów"
54
.
Klęska pod Nikopolis pogorszyła sytuację krajów bał
kańskich, a przede wszystkim upadającego cesarstwa bizan
tyjskiego. Turcy zajęli resztki Bułgarii — małe państewko
Jana Stracimira ze stolicą w Widyniu. Dokonali nisz
czycielskich najazdów na Wołoszczyznę, Węgry, Bośnię
i Styrię. W 1397 r. Turcy zajęli na krótko Ateny, wtargnęli
na Peloponez, splądrowali i spalili należące do Wenecji
miasto Argos, pokonali wojska bizantyjskiego księcia
Morei, spustoszyli półwysep i wycofali się z ogromnymi
łupami i jeńcami, których sprzedali jako niewolników.
Przede wszystkim jednak otaczali coraz ściślejszym pierś
cieniem Konstantynopol. Cesarz Manuel II wzywał pomocy
władców chrześcijańskich. Zwracał się o ratunek do wiel
kiego księcia Moskwy Wasyla I i do papieża. Słał prośby
o pomoc do doży Wenecji, do królów Francji, Anglii
i Aragonu. Tylko Karol IV francuski wysłał niewielki
korpus liczący około 1000 rycerzy, giermków i kuszników
pod wodzą wykupionego z niewoli Boucicauta. Te skromne
siły dotarły w czerwcu 1399 r. do Konstantynopola i doko
nały serii wypadów na tureckie wybrzeże Anatolii. Nie
mogły jednak — rzecz oczywista — zagrozić poważnie
Osmanom i uwolnić Bizancjum od niebezpieczeństwa turec-
53
Por. H. J. K i s s 1 i n g, Turkenfurcht und Tiirkenhoffnung im 15.
md 16. Jahrhundert. Zur Geschichte eines „Komplexes",
„Siidost-Fors-
chung" 23/1964/, s. 6.
54
Jana Długosza Roczniki...,
ks. X, s. 276.
56
kiego. Wreszcie cesarz Manuel II zdecydował się na podróż
do Europy Zachodniej, by osobiście zabiegać o pomoc.
W ciągu dwóch lat (1400—1402) ten światły i utalentowany
władca wędrował ze swą świtą po Europie. Był uroczyście
przyjmowany w Wenecji, Paryżu i Londynie, ale nie zyskał
nic prócz pięknych obietnic. Jedyną korzyścią z tej podróży
— i to odniesioną przez humanistów Europy Zachodniej
— była możliwość nawiązania ściślejszych kontaktów ze
światem kultury greckiej, bizantyjskiej.
Kiedy cesarz Manuel II przebywał w Paryżu, odwlekając
swój powrót do Konstantynopola —jakby w obawie przed
ostateczną katastrofą, która go tam czekała — dotarła doń
nieoczekiwana i zdumiewająca wiadomość. Oto sułtan
Bajezid został pokonany przez wielkiego chana Mongołów
Tamerlana w bitwie pod Ankarą, a siły militarne Osmanów
uległy całkowitemu rozbiciu.
UPADEK PAŃSTWA OSMANÓW
I JEGO WSKRZESZENIE
Tamerlan (Timur Lenk, czyli Timur Kulawy był Turkiem
azjatyckim, ale w linii żeńskiej pochodził z wielkiego rodu
mongolskiego Czyngis-chana. Pod koniec XIV w. utworzył
on potężne państwo, które —jak to często bywało z wielki
mi imperiami azjatyckimi — nie trwało długo i rozpadło się
po śmierci Tamerlana. Państwo to obejmowało olbrzymie
obszary od granic Chin i Zatoki Bengalskiej aż do Morza
Śródziemnego. Wielu historyków sądzi, że Tamerlan był
najpotężniejszym władcą mongolskim od czasów Czyngis-
-chana i jednym z największych, a zarazem najbardziej
okrutnych i krwawych zdobywców w historii świata. „Kiedy
Mongołowie Tamerlana — pisał Bizantyjczyk Dukas —
opuszczali jedno miasto, by zdobyć drugie, pozostawiali
taką pustkę i zgliszcza, że nie słyszało się tam ani szczekania
57
psa, ani świergotu ptaka, ani płaczu dziecka." Dążeniem
Tamerlana była odbudowa olbrzymiego państwa Czyngis-
-chana i stworzenie światowego imperium islamskiego.
Uważał się za wiernego wyznawcę Proroka, karał gńuśnych
muzułmanów Iranu, Indii i Iraku. Dla ortodoksyjnych
muzułmanów był jednak „władcą pogańskim", który łupił
i zabijał wiernych, niszczył ich domy i meczety.
Kiedy po zajęciu Gruzji, Armenii i Kurdystanu Tamer
lan zbliżył się do granic państwa Osmanów, emirowie
anatolijscy i ich krewni, pozbawieni władzy i posiadłości
przez sułtanów osmańskich, schronili się pod opiekę chana
Mongołów, prosząc go o pomoc i interwencję. Tamerlan
skorzystał z tej okazji. Wkroczył do Anatolii i zajął silnie
umocnione miasto Siwas. Miasto to — jak pisze jeden
z bizantyjskich historyków — zostało przez Mongołów
zupełnie ograbione, wszyscy mężczyźni zabici, a spędzone
na jednym placu kobiety i dzieci stratowane końmi. To
barbarzyńskie okrucieństwo Tamerlana było częścią mon
golskiej taktyki wojennej. Chodziło o sterroryzowanie
ludności, wywołanie masowej paniki w podbijanym kraju,
złamanie oporu warownych miast i twierdz, które trudno
było zdobywać koczowniczym wojskom mongolskim.
Bajezid nie docenił potęgi militarnej Tamerlana. Od
rzucił ultimatum chana Mongołów, który domagał się nie
tylko zwrotu terytoriów zabranych Bizancjum (interesujący
ślad działań dyplomacji cesarskiej na dworze mongolskim),
ale także zażądał oddania anatolijskim emirom tureckim
ich ziem oraz dostarczenia 2000 ładunków masła na
wielbłądach i 2000 namiotów. Ponadto imię Tamerlana
powinno być wymieniane w meczetach jako imię sułtana,
a synowie Bajezida mieli zostać oddani do służby w namio
cie chana
55
. Przyjęcie tych żądań równałoby się poddaniu
" Tak relacjonuje to historyk bizantyjski z XV w. Laonikos
Chalkondyles Historiarum demonstrationes, III, ed. E. Darkó, Budapest
1922, t. I, s. 148—149.
58
władzy Tamerlana. Nie mógł się na to zgodzić Bajezid.
Losy Bajezida i jego państwa rozstrzygnęły się w bitwie
pod Ankarą, rozegranej 28 lipca 1402 r. Po długiej i morder
czej walce wojska Tamerlana — wzmocnione oddziałem słoni
bojowych z Indii — rozgromiły całkowicie armię osmańską.
W jej szeregach walczył silny oddział jazdy pancernej Serbów,
pod dowództwem Stefana Lazarowicza, który sumiennie
wypełniał swe obowiązki wasala tureckiego. Sułtan Bajezid
i jego syn Musa dostali się do niewoli. Bajezid zmarł wkrótce
(w marcu 1403 r.), a Musę niedługo potem Tamerlan uwolnił.
Inny syn sułtana Mustafa zaginął w czasie bitwy.
Tamerlan po wygranej bitwie i rozgromieniu Bajezida
pozostał tylko kilka miesięcy w Anatolii. Wprowadził tu
nowy porządek polityczny, a właściwie przywrócił dawny,
wskrzeszając tureckie emiraty, podbite i wcielone do pańs
twa Osmanów. Jednocześnie wojska Tamerlana plądrowały
Anatolie, łupiły kraj, paliły miasta i wsie, burzyły meczety
i szkoły muzułmańskie, brały tysiące ludzi w niewolę.
Zdobyta została i ograbiona stara stolica osmańska, Brusa.
Tutaj w ręce zwycięskiego chana wpadły kobiety z haremu
sułtana. Wiosną 1405 r. Tamerlan opuścił Anatolie i wrócił
do swej głównej stolicy, Samarkandy. Zmarł tu w 1405 r.,
w wieku 72 lat, po 36-letnim panowaniu, w czasie przygo
towań do wyprawy mającej na celu podbój Chin.
Dokonana przez Tamerlana w Azji Mniejszej przebu
dowa polityczna nie oznaczała jeszcze końca dynastii
i państwa Osmanów. Chan mongolski przywrócił tylko
istniejące tu przed podbojem Osmanów emiraty i dynastie.
Najpotężniejszym z nich stał się teraz emirat Karamanii,
obejmujący około jednej trzeciej obszaru Anatolii. Tamerlan
chciał w ten sposób utworzyć w Anatolii państwo, które
mogłoby skutecznie przeszkodzić odrodzeniu się potęgi
Osmanów. Zamysł ten okazał się trafny. Emir Karamanii
długo jeszcze był najgroźniejszym rywalem Osmanów,
potencjalnym sojusznikiem wszystkich ich wrogów.
59
Osmanowie zostali włączeni do utworzonego przez
Tamerlana systemu politycznego. Najstarszy syn Bajezida
Sulejman uznany został za władcę Rumelii i objął eu
ropejską część dawnego państwa Osmanów. Inny syn
Bajezida Isa rządził emiratem ze stolicą w Brusie. Kolejni
synowie Bajezida Mehmed i Musa (uwolnieni przez Ta
merlana) otrzymali również swoje emiraty w Anatolii.
Synowie wielkiego Bajezida spadli do rzędu małych wła
dców tureckich.
Nastąpił okres w dziejach państwa Osmanów, który
historycy nazywają „interregnum" — bezkrólewiem (1402—
1413). Stosunki wewnętrzne w tym rozbitym i podzielonym
państwie skomplikowały się wówczas bardzo. Trwały walki
o władzę między synami Bajezida — Sulejmanem, Musą
i Mehmedem. W czasie tych walk nie tylko tworzyły się
rozmaite ugrupowania polityczne, ale także dochodziły do
głosu i nabierały znaczenia różne grupy i siły społeczne.
Sulejman władający Rumelią znalazł się w trudnej sytuacji.
Musiał szukać porozumienia i układać się ze swymi chrześ
cijańskimi wasalami. W 1403 r. zawarł traktat pokojowy
z cesarstwem bizantyjskim, z księciem Serbii Stefanem
Lazarowiczem, z Wenecją, Genuą i joannitami z Rodos.
Kupił sobie ich neutralność za cenę ustępstw finansowych
i terytorialnych. Bizancjum odzyskało wówczas Tesaloniki,
ważny port i miasto w Macedonii, oraz niektóre terytoria
nad Morzem Egejskim i Czarnym. Cesarz przestał również
płacić trybut Turkom. Walki Sulejmana z bratem Musą
zakończyły się zwycięstwem Musy w 1411 r. Musa jednak,
reprezentujący dawne tradycje koczowniczo-wojenne Tur
ków, po zwycięstwie nad Sulejmanem ogłosił się przywódcą
ghazich (wojowników za wiarę) i rozpoczął na Bałkanach
świętą wojnę z niewiernymi. Wówczas cesarz Manuel II
i książę Serbii Stefan Lazarowicz poparli innego syna
Bajezida Mehmeda. Przy pomocy Bizantyjczyków i Serbów,
a także dzięki poparciu tureckiej arystokracji i rycerstwa
60
służebnego (sipahiów) Mehmed pokonał w lipcu 1413 r.
wojska swego brata Musy. Sam Musa zginął zasztyletowany
przez niewolnika. W ten sposób zakończył się okres
bezkrólewia.
Mehmed I (1413—1421) ogłosił się sułtanem, ale jego
sytuacja była trudna. Wiele europejskich nabytków Osma
nów zostało utraconych. Uniezależniły się takie kraje
wasalne, jak Serbia, Bośnia, Bułgaria i Wołoszczyzna.
Mehmed odnowił przymierze pokojowe z cesarzem Ma
nuelem II i dał mu dalsze tereny nad Morzem Czarnym,
morzem Marmara i w Tesalii. Niepowodzeniem zakończyły
się dwie operacje militarne sułtana: pierwsza prowadzona
na Morzu Egejskim (1416 r.), druga skierowana przeciw
Węgrom (1419 r.). Mehmed musiał także walczyć z opozycją
wewnętrzną. Stłumił bunt pretendenta do tronu — po
pieranego przez emirów Anatolii — który podawał się
za Mustafę syna Bajezida, rzekomo ocalonego z pogromu
pod Ankarą. Musiał także tłumić groźne powstanie ludowe
o podłożu religijno-społecznym, które przerodziło się w woj
nę domową (1415—1418). Rozniecili ją w Rumelii i Anatolii
zwolennicy szejcha Bedr-ed-Dina. Domagali się oni wpro
wadzenia równości społecznej wszystkich ludzi i wspólnoty
wszelkiego mienia „oprócz żon". Wprowadzili też jed
nakową dla wszystkich prostą odzież oraz wspólne posiłki
i ogłosili zasadę równouprawnienia trzech religii mono
teistycznych: islamu, chrześcijaństwa i judaizmu. Pod
koniec 1418 r. powstańcy owi zostali ostatecznie roz
gromieni
56
.
W Europie, wśród współczesnych, Mehmed I miał
opinię człowieka łagodnego, miłującego pokój. Rzeczywiś
cie, cały wysiłek skierował on nie na ekspansję i podboje,
ale na wewnętrzną konsolidację państwa, budowę twierdz
wzdłuż granic i umocnienie swej pozycji w Azji Mniejszej.
Werner, op. cit., s. 198—213.
61
Zmarł w Adrian opolu 26 maja 1421 r. na dyzenterię. Nie
brak jednak opinii głoszących, że został otruty.
Okres „interregnum", który nastąpił po klęsce Osma
nów pod Ankarą, był najbardziej odpowiedni do podjęcia
wielkiej akcji mającej na celu wyzwolenie Bałkanów. Jed
nakże ani Bizancjum, ani inne państwa europejskie nie
potrafiły i nie chciały połączyć swych sił po to, aby wyprzeć
Turków z Europy. Stało się tak z kilku powodów. Już na
początku XV w. tysiące Turków z rodzinami osiedliły się
na Bałkanach, a najazd Mongołów na Anatolie powiększył
jeszcze tę migrację. Około 1410 r. — jak pisze historyk
bizantyjski Dukas — w Europie było więcej Turków niż
w Anatolii. Całkowite wyparcie ich z Bałkanów stało się
już wówczas właściwie nierealne. Podjęcie wspólnych dzia
łań antytureckich uniemożliwiało nadto rozbicie polityczne
Bałkanów oraz rywalizacja między poszczególnymi państ
wami i rozbieżność ich interesów.
Cesarz Manuel II skorzystał z osłabienia Osmanów, by
powstrzymać upadek ekonomiczny cesarstwa bizantyjs
kiego, zreorganizować i odbudować jego prowincje. Walki
o tron w państwie Osmanów i pokojowa polityka Mehmeda
sprawiły, że wśród Greków wytworzyła się niebezpieczna
iluzja, iż zagrożenie tureckie należy już do przeszłości.
Wenecjanie próbowali mieszać się w walki prowadzone
na terenie państwa Osmanów pomiędzy pretendentami do
tronu. Przede wszystkim jednak, korzystając z osłabienia
Osmanów, umacniali swą morską potęgę i panowanie na
wybrzeżach. W 1402 r. nabyli od króla węgierskiego wyspę
Korfu za sumę 30000 złotych dukatów. W siedem lat
później kupili za 100000 dukatów twierdzę i wyspę Zara
oraz wyspę Pago na wybrzeżu dalmatyńskim, razem ze
wszystkimi prawami korony węgierskiej do Dalmacji. Kiedy
w 1416 r. Mehmed I podjął próbę zorganizowania operacji
morskiej skierowanej przeciwko posiadłościom Wenecji
w rejonie Morza Egejskiego, admirał Piętro Loredano
62
rozbił i zatopił małą flotę turecką
57
. Wenecjanie uważali,
że niebezpieczeństwo tureckie już minęło. Podobnie sądził
książę Serbii Stefan Lazarowicz. Chronił własne ziemie, ale
nie usiłował wyprzeć Turków z Europy. Miał nadzieję, że
trwały pokój z sułtanem zapewni mu spokojne panowanie
w Serbii.
W innych krajach bałkańskich, jak np. w Bośni czy
Bułgarii, walki wewnętrzne tak absorbowały uwagę i siły
pretendentów do władzy, że nie przejmowali się oni zbytnio
niebezpieczeństwem tureckim, które im wówczas nie za
grażało. Na Węgrzech natomiast głównym problemem
politycznym była walka magnatów przeciwstawiających się
próbom wzmocnienia władzy królewskiej. Króla Zygmunta
Luksemburskiego zresztą zajmowały coraz bardziej sprawy
Europy Środkowej: konflikt krzyżacko-polski i kwestia
czeska. Po śmierci króla Wacława, który zmarł w 1419 r.,
Zygmunt Luksemburski rozpoczął walkę o tron czeski,
angażując w tę akcję węgierskie i niemieckie siły militarne
i osłabiając w ten sposób front bałkański. Dopóki nie było
bezpośredniego zagrożenia ekspansją Osmanów, nikt w Eu
ropie realnie nie myślał o walce z nimi.
ODRODZENIE SIĘ POTĘGI OSMANÓW
Najstarszy syn Mehmeda Murad II (1421—1451) miał
tylko 17 lat, gdy został sułtanem. Z upodobaniem nawią
zywał on do dawnych tradycji tureckich. Kiedy wczesną
wiosną 1423 r. gotował się do najazdu na Peloponez, jego
wojska, obozujące na Przesmyku Korynckim, paliły przed
57
Wśród wziętych wówczas do niewoli marynarzy floty tureckiej
było też 1100 Greków i Bułgarów. Wenecjanie nie puścili ich wolno, lecz
potraktowali jako jeńców i wysłali w charakterze niewolników do prac
rolnych na Krecie. F. T h i r i e t, Regestes des deliberations du Senat de
Venis concernant la Romanie,
Paris 1959, t. II, s. 145.
63
namiotami wielkie ogniska i śpiewały pieśni ku czci Allacha
i bohaterów „co oznaczało —jak pisał kronikarz bizantyjski
Laonikos Chalkokondyles — że Turcy na trzeci dzień mają
zamiar rozpocząć walkę". Później zaś, po splądrowaniu
bizantyjskiej Morei — jak wspomina ten sam kronikarz —
sułtan Murad kupił 600 mężczyzn spośród wziętych do
niewoli na Peloponezie ludzi i kazał ich zabić dla uczczenia
swego ojca
58
. Był to z pewnością relikt szamańskiego kultu
zmarłych.
Murad, podobnie jak jego ojciec, był człowiekiem
o usposobieniu pokojowym. Podróżujący w latach 1432—
1439 po krajach Wschodu przedstawiciel księcia Burgundii
rycerz Bertrandon de la Broąuiere zanotował w swej relacji
taką uwagę o sułtanie Muradzie: „Powiedzieli mi, że on nie
lubi wojny i wydaje mi się to prawdą". Natomiast jeden
z ówczesnych kronikarzy bizantyjskich wspominał o religij-
no-mistycznych skłonnościach Murada, o jego sympatiach
do bractwa derwiszów oraz zamiarze sułtana porzucenia
czynnego życia i oddania się wyłącznie rozmyślaniom. Był
jednak Murad przede wszystkim władcą sumiennym, który
energicznie dążył do ugruntowania ładu wewnętrznego
i umocnienia potęgi państwa Osmanów
59
. Celu tego bez
walk wewnętrznych i wojen nie można było zrealizować.
Trafną charakterystykę Murada II nakreślił Franz
Babinger: „Był to mąż stanu wielkiego formatu, mający
jasne rozeznanie w ówczesnej sytuacji światowej, nie żywił
jednak upodobania do wojen. Rzetelność jego i lojalność
podnosili nie tylko jego współplemieńcy i współwyznawcy,
nie tylko kronikarze dworscy, przyznawali mu je bez
zastrzeżeń również dziejopisarze bizantyjscy... Kronikarze
sławią jego życzliwą ludziom postawę oraz tolerancję
i sprawiedliwość"
60
. Murad II był bez wątpienia jednym
58
Historiarum demonstrationes VII,
t. II, s. 114, 118.
59
Runciman, op. cit., s. 71.
60
B a b i n g e r , op. cit., s. 16—17.
64
z największych sułtanów osmańskich. W czasie swego
panowania stworzył on solidne podstawy imperium turec
kiego w Europie i Azji. Z takim to przeciwnikiem wypadło
później walczyć Węgrom i ich królowi Władysławowi
Warneńczykowi.
Pierwsze dziesięciolecie rządów Murada II zajęły walki
z opozycją wewnętrzną toczone w latach 1421—1423,
długie, choć bezskuteczne jeszcze, oblężenie Konstantyno
pola (czerwiec — wrzesień 1422 r.), wyprawa na bizantyjskie
i weneckie posiadłości na Peloponezie (1423 r.) oraz walki
w Anatolii i na Bałkanach. Cesarz bizantyjski Manuel II
został zmuszony ponownie do płacenia trybutu i wydania
Turkom wielu miast, które odzyskał po bitwie pod Ankarą.
Bizancjum znalazło się ponownie w zależności lennej od
Osmanów.
Pod koniec marca 1430 r. Turcy zdobyli Tesaloniki,
główną bazę weneckiego handlu lewantyńskiego i weneckiej
floty wojennej. Miasto to po raz pierwszy zostało zajęte
przez Turków w 1387 r. Pozostawało w ich rękach aż do
połowy 1402 iv, kiedy to odzyskali je Bizantyjczycy, którzy
sprzedali Tesaloniki Wenecjanom za sumę 50000 złotych
dukatów. Murad zezwolił żołnierzom na rabunek zdobytych
Tesalonik, ale zabronił niszczenia i palenia budynków.
Opanowanie tego miasta umacniało pozycję Turków w po
łudniowej części Bałkanów. Zgodnie z wolą sułtana Tesa
loniki miały być przywrócone do dawnej świetności. Wielu
jeńców ze znaczniejszych rodów miejskich zostało uwol
nionych. Zwrócono im także ich posesje. Sułtan zmuszał
nawet do powrotu zbiegłych Tesaloniczan. Podobnie jak to
czynili Osmanowie we wszystkich ważnych strategicznie
i ekonomicznie miejscowościach, również do Tesalonik
Murad sprowadził kolonistów tureckich, osadzając w jednej
dzielnicy miasta około 1000 rodzin. Wszystkie kościoły
w Tesalonikach zamieniono na meczety lub budynki uży
teczności publicznej, z wyjątkiem kościoła pod wezwaniem
65
św. Demetriusza, patrona miasta. Grek Jan Anagnostos,
który przeżył oblężenie i zdobycie Tesalonik i był również
naocznym świadkiem późniejszych wydarzeń, chwalił suł
tana Murada za troskę o przywrócenie porządku i bez
pieczeństwa w mieście. Podkreślał szczególnie jego starania
o rozwój handlu, zaopatrującego mieszkańców Tesalonik
w żywność
61
.
Przykład Tesalonik ukazuje rozważną i tolerancyjną
politykę Murada II. Wyraźnie widoczna jest w niej tenden
cja do włączenia miejscowej ludności chrześcijańskiej w sys
tem państwa osmańskiego. Zauważalne jest także w polityce
sułtana dążenie do odcięcia się od plemienno-koczow-
niczego programu walki z niewiernymi, głoszonego przez
„bojowników o wiarę" (ghazich). Program ten zakładał
pozbawienie podbitych ludów wszelkich praw lub na
wrócenie ich na islam. Dukas, rzeczowy i obiektywny
kronikarz bizantyjski, przedstawiał Murada II jako władcę
ludzkiego i prawego, który litował się nad ubogimi i do
trzymywał układów. Swych zwycięstw nad chrześcijanami
nie wykorzystywał on do wyniszczenia podbitych ludów
62
.
Opanowanie Tesalonik i przywrócenie tureckiego pa
nowania w Macedonii było tylko częścią planu ekspansji
realizowanego przez sułtana Murada II. Poza tym utwier
dzone zostało panowanie Osmanów nad południową i środ
kową Albanią, mimo oporu tamtejszej ludności i wywoła
nego przez nią powstania antytureckiego (1432—T435).
Turcy obsadzili silnymi garnizonami wojskowymi miasta
albańskie, wsie zaś zostały przekazane sipahiom jako lenna
wojskowe. Wielu synów albańskich feudałów znalazło się
na dworze sułtańskim. Niektórzy z nich pó przejściu na
islam pełnili potem ważne funkcje państwowe i wojskowe.
Dopiero w 1443 r. jeden z książąt albańskich Jerzy Kast-
riota, zwany przez Turków Skanderbegiem, rozpoczął
61
W e r n e r , op. cit., s. 226.
62
Tamie,
s. 227.
5 — Warna 1444
66
w górzystych terenach walkę z najeźdźcami przy tajemnym
poparciu Wenecji. Walkę tę książę albański prowadził
przez blisko pół wieku
63
.
Wzrósł także turecki napór na Serbię i Bośnię. W Serbii
po śmierci uległego wasala tureckiego Stefana Lazarowicza,
który zmarł w 1427 r., władzę objął jego krewniak Jerzy
Brankowicz, znany później z akcji antytureckich Włady
sława Warneńczyka. Brankowicz próbował uwolnić Serbię
spod tureckiej zwierzchności. By uzyskać pomoc przeciw
Turkom, sprzymierzył się z Zygmuntem Luksemburskim
i wydał Węgrom potężną twierdzę naddunajską — Belgrad.
Jednakże już w 1428 r. osmańscy begowie z Albanii
i Bułgarii zniszczyli południową Serbię i zajęli na stałe
kilka miast i twierdz, a wśród nich Nisz i naddunajski
Gołubiec (Golubac). Dziś jeszcze potężne ruiny tej twierdzy,
wznoszącej się na skałach stromo opadających do Dunaju,
robią ogromne wrażenie.
Odwetowa wyprawa Jerzego Brankowicza, wspieranego
przez wojska węgierskie Zygmunta Luksemburskiego,
wśród których był również oddział rycerstwa polskiego,
została pod Gołubcem rozbita przez Turków. Zginął
wówczas sławny rycerz polski Zawisza Czarny, a wielu
innych Polaków dostało się do niewoli tureckiej. Połu
dniowa granica Węgier została poważnie osłabiona. Turcy
bowiem nie tylko kontrolowali z Gołubca żeglugę i handel
na Dunaju, ale mogli w każdej chwili przeprawić się przez
tę rzekę i ruszyć przeciw ziemiom węgierskim. Jerzy
Brankowicz musiał poddać się Turkom. Władca serbski
został wasalem sułtana i zdołał się jeszcze przez pewien
czas utrzymać przy rządach w okrojonym księstwie. Serbia
ponownie została zmuszona do płacenia Turkom trybutu
w wysokości 50 000 dukatów rocznie i dostarczania posił-
63
Przykłady oporu Albańczyków podaje Bistra Cwetkowa (La
Bataille memorable des peuples. Le sud-est europeen et la conąuete ottomam,
Sofia 1971, s. 59—72).
67
ków wojskowych w sile 2000 konnych, dowodzonych przez
jednego z synów Brankowicza. W 1435 r., w dowód
lojalności, Jerzy Brankowicz oddał swą 16-letnią córkę
Marę do haremu sułtańskiego jako żonę Murada II.
Sułtan Murad II rozważnie prowadził podbój Serbii.
Zadowolił się tymczasem obsadzeniem ważniejszych miast
i twierdz silnymi garnizonami tureckimi oraz podporząd
kowaniem sobie księcia Serbii. Sytuacja zmieniła się po
śmierci króla węgierskiego i cesarza Zygmunta Luksem
burskiego, który zmarł 9 grudnia 1437 r. Z władcą tym
Murad II zawarł układ o zawieszeniu broni i swoim
zwyczajem respektował go. Kiedy jednak na tronie węgier
skim nastąpiła zmiana i królem został zięć Zygmunta
Albrecht Habsburg, Turcy najechali w 1438 r. Serbię.
Wiele miast, zamków warownych i klasztorów zostało
wówczas zdobytych i złupionych. Rok później ruszyła
nowa wyprawa turecka na Serbię. Jej celem było zdobycie
Semendrii (Smederevo), niedawno zbudowanego według
wzorów bizantyjskich warownego grodu nad Dunajem,
stolicy państwa Jerzego Brankowicza. Po trzech miesiącach
oblężenia i bohaterskiej obrony Semendria została zdobyta
i obsadzona silnym garnizonem tureckim. W wyniku tej
kampanii cała niemal Serbia dostała się pod bezpośrednią
władzę Osmanów. Jerzy Brankowicz z synem Lazarem
uciekli na Węgry. Dwaj inni synowie Brankowicza, Grze
gorz i Stefan, wzięci do niewoli, zostali przewiezieni do
Anatolii i oślepieni. Ostatnim aktem podboju tego potęż
nego jeszcze przed stu laty państwa bałkańskiego było
zajęcie przez Turków miasta Nowo Brdo w południowej
Serbii (1441 r.), w rejonie którego znajdowały się liczne
kopalnie srebra. Autonomiczne dotąd, choć wasalne, księs
two Serbii przestało istnieć, włączone do rodzącego się
imperium Osmanów.
Turcy zaatakowali również leżącą powyżej Serbii Bośnię.
Kraj ten już w drugiej połowie XIV w., a więc za czasów
68
Murada I i Bajezida I, pustoszyły regularnie najazdy
tureckich zagończyków - akyndżych. Na początku XV w
w okresie osłabienia państwa Osmanów, Bosma znalazła
się pod zwierzchnictwem węgierskim. Wówczas to wsrod
walk wewnętrznych tron uzyskał przy pomocy Węgrów
król Stefan Ostoja (1409-1421), który w 1411 r. uznał się
za wasala korony węgierskiej. Za jego przykładem poszło
wielu możnych bośniackich. Wszystkie te wydarzenia oraz
walki wewnętrzne osłabiły kraj. Garnizony wojsk węgiers
kich, ulokowane w niektórych miastach Bośni, uciskały
różnymi daninami ludność. Ponadto Węgrzy.prześladowali
wyznawców Kościoła bośniackiego, uznając ich za patare-
nów - heretyków, wrogów prawdziwej wiary. Kiedy więc
Murad II rozpoczął w 1426 r. systematyczny podbój Bośni,
warowne miasta i zamki poddawały się Turkom prawie bez
oporu. Pod bezpośrednim panowaniem Osmanów znalazła
się przede wszystkim wschodnia Bośnia. Kroi Stetan
Twertko II (1421—1443) został zmuszony do płacenia
sułtanowi trybutu w wysokości 25 000 dukatów rocznie. .
Po zajęciu Serbii i zhołdowaniu Bośni połudmowo-
-wschodniej granicy Węgier bronił przed Turkami tylko
Belgrad W kwietniu 1440 r. Turcy rozpoczęli szturm, tej
ważnej twierdzy, leżącej u zbiegu Sawy i Dunaju. Jednakże
to znakomicie obwarowane miasto wytrzymało 6-miesięczne
oblężenie wojsk nieprzyjaciela dowodzonych przez samego
sułtana Murada II. We wrześniu 1440 r. Turcy odstąpili od
oblężenia Belgradu, które przyniosło im duże straty. W cza
sie tej wyprawy wysłannicy sułtana zmusili Raguzę do
uznania zwierzchności Osmanów. To miasto portowe lezące
nad Adriatykiem (dzisiejszy Dubrownik) formalnie należało
od 1358 r. do korony węgierskiej. W rzeczywistości jednak,
wzorem miast-państw włoskich, stało się niezależne i było
rządzone przez senat, w skład którego wchodzili członkowie
rodzin patrycjuszowskich. To bogate miasto, o którego
zamożności świadczą zachowane do dziś pałace i kościoły,
69
było głównym ośrodkiem handlowym w zachodniej części
Półwyspu Bałkańskiego. Senat Raguzy miał zawsze najlep
sze informacje polityczne, dotyczące zarówno Wschodu,
jak i Zachodu. Teraz, tj. we wrześniu 1440 r., Raguza
została zmuszona do płacenia sułtanowi trybutu w zamian
za wolność handlu w państwie osmańskim i na ziemiach
jego wasali.
Osmańska ekspansja zagrażała coraz bardziej Węgrom
i to nie tylko od strony Serbii i Bośni. Oto bowiem w
70
1436 r. Turcy wtargnęli na Wołoszczyznę i spustoszyli
ją. Zmusili także lennika węgierskiego, hospodara Włada
Drakula (Diabła), znanego z legend okrutnika, do uznania
zwierzchnictwa sułtana. Kiedy w dwa lata później oddziały
tureckich akyndżych dowodzone przez Ali bega, syna
znanego wodza osmańskiego Evrenosa, wtargnęły przez
Żelazne Wrota do Siedmiogrodu, towarzyszył im hospodar
Wład Drakul ze swymi oddziałami. Wojska osmańskie
pustoszyły wówczas Siedmiogród przez półtora miesiąca,
bez powodzenia oblegały miasto Sybin i uprowadziły
około 70 000 ludzi — jak podają, może z pewną przesadą,
ówczesne relacje. Wśród pojmanych wówczas jeńców
był również dominikanin brat Jerzy, który po 20-letniej
niewoli tureckiej powrócił do Rzymu i napisał traktat
o państwie osmańskim zaliczany do podstawowych dziel
na temat Turcji XV i XVI w. Sam Marcin Luter napisał
przedmowę do jednego z niemieckich wydań tego dzieła
M
.
Bezpośrednie ataki tureckich zagończyków (akyndżych)
na ziemie węgierskie powtarzały się również w latach
następnych.
Tureckie sukcesy na Bałkanach stanowiły duże za
grożenie dla upadającego cesarstwa bizantyjskiego. Po
śmierci Manuela II tron cesarski objął jego syn Jan VIII
Paleolog (1425—1448), basileus i autokrator — jak się
tradycyjnie tytułował, ale w rzeczywistości władający tylko
Konstantynopolem z okolicą oraz częścią Peloponezu.
Podobnie jak jego ojciec, który był lennikiem sułtana, Jan
VIII został zmuszony do płacenia Turkom rocznego trybu
tu. W tej sytuacji ratunkiem dla Bizancjum mogła być
tylko wspólna wyprawa antyturecka koalicji państw Europy
Zachodniej. Jednakże drogą wiodącą do uzyskania takiej
pomocy była unia Kościoła wschodniego z łacińskim, tj.
64
J. A. B. P a l m ę r , Fr. Georgius de Hungaria O. P. and the
Tractatus de moribus, condicionibus et neąuicia Turcorum,
„Bulletin of the
John Rylands Library" 34/1951/, s. 44—68.
71
uznanie kościelnego zwierzchnictwa Rzymu. Cesarz zde
cydował się na takie rozwiązanie, choć wcześniejsze do
świadczenia nie zachęcały wcale do podjęcia nowych
prób unii obu Kościołów. Nadzieje na pomoc łacinników
przeważyły jednak i Jan VIII, razem z patriarchą Kon
stantynopola i liczną delegacją duchowieństwa greckiego,
przybył w marcu 1438 r. do Ferrary, na zwołany przez
papieża Eugeniusza IV sobór unijny. Dyskusje teologiczne
trwały niezwykle długo. W lutym następnego roku obrady
soboru zostały przeniesione do Florencji. Tutaj 6 lipca
1439 r. podczas uroczystego nabożeństwa w katedrze
florenckiej dokonała się unia Kościoła greckiego z ła
cińskim. Kolejno Bessarion arcybiskup Nicei, późniejszy
kardynał, i kardynał Julian Cesarini odczytali akt unii
— pierwszy po grecku, drugi po łacinie. Wszyscy Grecy
obecni na nabożeństwie — razem z cesarzem — uklękli
przed papieżem i ucałowali mu rękę.
Dla Eugeniusza IV akt unii obu Kościołów był dużym
sukcesem; przynajmniej formalnie kończył on blisko cztero-
wiekowy rozłam świata chrześcijańskiego. Unia florencka
pozwoliła także papieżowi Eugeniuszowi IV zatriumfować
nad dostojnikami kościelnymi i teologami, zgromadzonymi
wówczas na soborze w Bazylei, którzy pozbawili go tiary
i wybrali antypapieża Feliksa V. Cesarzowi bizantyjskiemu
jednak przysporzyła dużo kłopotów. Wywołała nienawiść
i spory wśród duchowieństwa greckiego oraz ludności
bizantyjskiej. Greccy patriarchowie Wschodu: Filoteusz
z Aleksandrii, Doroteusz z Antiochii i Joachim z Jerozoli
my, potępili unię florencką i oskarżyli o herezję tych,
którzy ją podpisali i przyjęli. W prawosławnych krajach
słowiańskich (zwłaszcza w państwie moskiewskim) przejście
cesarza i patriarchy konstantynopolitańskiego na „wiarę
rzymską" uznano za akt zdrady. „Krótko mówiąc — pisze
Georg Ostrogorski w swych znakomitych Dziejach Bizanc
jum
— na skutek unii Ruś zerwała związki z Konstan-
72
Piramida struktury społecznej państwa osmańskiego (wg P. F.
Sugara)
tynopolem, a samo Bizancjum zostało rozdarte przez spory
wewnętrzne. Rzym natomiast nie mógł dać tego, na co
cesarstwo przede wszystkim liczyło. Przyrzeczona pomoc
z Zachodu nie nadeszła, podobnie jak zaprzysiężona we
Florencji unia nie została wprowadzona w życie w Kon
stantynopolu"
65
.
Obraz sytuacji bałkańskiej byłby niepełny, gdybyśmy
nie poświęcili nieco uwagi przemianom, jakie dokonały się
w państwie Osmanów za panowania Murada II. Dla tego
sułtana problem wewnętrznego umocnienia państwa był
równie ważny jak ekspansja terytorialna. Murad II wpro
wadził przede wszystkim w europejskiej części państwa
(Rumelii) regularny, omówiony już wyżej pobór chłopców
z rodzin chrześcijańskich (tzw. dewszirme) do oddziałów
janczarskich i do służby pałacowej. Utrwaliła się wówczas
O s t r o g o r s k i , op. cit., s. 439.
73
charakterystyczna dla Osmanów praktyka opierania rzą
dów na chrześcijanach-renegatach, sługach sułtana. „Je
szcze w XVI wieku — pisze Franz Babinger — nie
jednokrotnie dziwili się posłowie niemieccy i weneccy
w swoich relacjach, że bogactwo, administracja, potęga,
słowem cała państwowość osmańska opiera się na lu
dziach, którzy, urodzeni w wierze chrześcijańskiej, ob
racani byli w niewolników i wychowywani jako muzu
łmanie"
66
. Za panowania Murada II została udoskonalona
również armia osmańska. Oddziałom regularnej piechoty,
tj. janczarom, nadano wewnętrzną zwartość, prężność
organizacyjną, wzmocniono także ich karność i podnie
siono na wyższy poziom szkolenie bojowe. Udoskonalono
też system lenn wojskowych, nadawanych rycerzom słu
żebnym (sipahiom), tworzącym oddziały regularnej jazdy.
W ten sposób za czasów Murada II armia stała się
niezawodną siłą umożliwiającą prowadzenie dalszych pod
bojów.
Od dawna toczy się spór między historykami tureckimi
i bułgarskimi, rumuńskimi a częściowo także greckimi,
którego przedmiotem jest charakter rządów osmańskich na
Bałkanach. Badacze tureccy dowodzą, że rządy te były dla
ludów bałkańskich błogosławieństwem, wprowadzały bo
wiem — zamiast chaosu politycznego, samowoli feudalnej
i ucisku społecznego — porządek i sprawiedliwość
67
.
Historycy bułgarscy, rumuńscy oraz niektórzy badacze
greccy natomiast twierdzą, że czasy panowania tureckiego
były okresem wielkiego ucisku i niewoli
68
. Tak również
66
B a b i n g e r , op. cit., s. 18.
67
Por. np. H. I n a 1 c i k, Ottoman methods of Conąuest, „Studia
Islamica" 2/1954/, s. 103—129; tenże, L'Empire Ottoman, w: Actes du
Premierę Congres International des Etudes Balkaniąues et Sud-Est-
-Europeens,
Sofia 1969, t. III, s. 75.
68
Por. np. D. A n g e 1 o w, Certains aspects de la conąuete des
peuples balkaniąues par les Turcs,
„Byzantinoslavica" 17/1956/, s. 220—
275.
74
okres ten przedstawiają tradycyjne pieśni i legendy bałkań
skie.
A jak było w rzeczywistości? Odpowiedź na to pytanie
jest złożona. Inaczej bowiem kształtował się byt jednostek,
poszczególnych ludzi, a inaczej byt społeczeństw i narodów
bałkańskich. Z upływem czasu zmieniała się także sytuacja
podbitej ludności. W pierwszej połowie XV w., a więc
w okresie nas interesującym, sytuacja ta przedstawiała się
odmiennie niż w czasie szczytowego rozwoju imperium
osmańskiego, tj. w XVI w. Jeszcze inaczej wyglądała ona
w okresie zmierzchu i upadku państwa tureckiego.
Według tradycji muzułmańskiej i tureckiej istniały
dwa kryteria podziału ludzi. Po pierwsze, społeczeństwo
dzieliło się na wiernych, tj. wyznawców islamu, oraz
niewiernych — wyznawców innych religii. Po drugie,
istniał również podział na funkcjonariuszy państwa Osma
nów oraz poddanych, których określano mianem „raaja"
(trzoda). Struktura państwa Osmanów przypominała pi
ramidę, na szczycie której znajdował się sułtan (patrz
rysunek na s. 72). Warstwa funkcjonariuszy, ściśle od
dzielona od reszty społeczeństwa, nie zajmowała się dzia
łalnością produkcyjną i była zwolniona od podatków.
Tworzyli ją członkowie dworu sułtana, żołnierze regularnej
armii Ganczarzy, sipahiowie), dowódcy wojskowi, urzędnicy
administracji centralnej i prowincjonalnej, duchowni mu
zułmańscy, którzy czuwali nad prawodawstwem i wymiarem
sprawiedliwości oraz zajmowali się edukacją i wycho
waniem. W zasadzie byli to muzułmanie, ale nie wyłącznie.
Za funkcjonariuszy państwowych uważano też przywódców
niemuzułmańskich wspólnot. Byli nimi na przykład du
chowni prawosławni. W ich rękach spoczywała władza
sądownicza i policyjna nad wyznawcami prawosławia,
a jednocześnie mieli oni obowiązek regularnego ściągania
podatków od współwyznawców. Drugą warstwę społe
czeństwa osmańskiego (około 90%) stanowili poddani.
75
Płacili oni podatki i zajmowali się działalnością produkcyjną
lub handlem
69
.
W państwie osmańskim teoretycznie muzułmanin zaj
mował wyższą pozycję społeczną aniżeli niewierny. Prak
tycznie jednak w pierwszej połowie XV w. ludzie różnej
wiary traktowani byli zwykle tak samo. Różnice w zaj
mowanej pozycji społecznej zależały nie tyle od wyznawanej
religii, ile od wykonywanej funkcji — od przynależności do
warstwy funkcjonariuszy lub poddanych. W stosunku do
chrześcijan bałkańskich sułtan Murad II prowadził toleran
cyjną politykę. Ich sytuacja po podboju tureckim niewiele
się zmieniła. Jeśli chrześcijanie podporządkowali się rządom
Osmanów i płacili regularnie daninę (charadż) i podatek
pogłówny ™, to zachowywali swą własność i religię. Dopiero
później, zwłaszcza w XVII i XVIII w., nasilił się ucisk
i wyzysk chrześcijańskich ludów bałkańskich przez lokal
nych urzędników tureckich.
Nie było też ze strony Turków specjalnego nacisku na
zmianę religii, poza wziętymi na służbę sułtańską chłopcami
z rodzin chrześcijańskich. Również turecka kolonizacja na
Bałkanach, rozpoczęta jeszcze w XIV w., w czasach Or-
chana i Bajezida I, choć nasiliła się w XV w., nie do
prowadziła do zasadniczych zmian etnicznych. Nie doszło
ani do turkizacji, ani islamizacji Bałkanów. Ludność
chrześcijańska stanowiła zdecydowaną większość miesz
kańców. Potwierdzają to relacje zachodnioeuropejskich
podróżników z XV i XVI w.
71
Tolerancyjna polityka pierwszych Osmanów wobec
ludności bałkańskiej nie oznaczała jednak — jak sądzą
niektórzy historycy — powszechnej akceptacji tureckiego
69
S u g a r , op. cit., s. 31—55.
70
Oba te rodzaje podatków zostały później połączone.
71
F. B a b i n g e r, Die Osmanen auf dem Bałkan i Der Islam in
Siidosteuropa,
w: Yólker und Kulturen Sudosteuropas, Miinchen 1959,
s. 199—210 i 211—217.
76
panowania przez rodzimą ludność Bałkanów. W rzeczywis
tości istniał silny opór tej ludności. Turcy przecież wtargnęli
na Bałkany jako element wrogi. Przerwali oni gwałtownie
rozwój samodzielnych państw bałkańskich. Pod panowa
niem tureckim — jak pisał słusznie Franz Babinger —
Grecy, Bułgarzy, Serbowie, Bośniacy i Albańczycy, owe
„dumne ludy, mające za sobą długą i pełną chwały historię",
skazane zostały na „byt bezdziejowy"
72
.
72
Tenże, Z dziejów imperium Osmanów...,
s. 443.
WŁADYSŁAW III JAGIELLOŃCZYK
KRÓL POLSKI I WĘGIER
Władysław Jagiellończyk, zwany po śmierci Warneńczy
kiem, urodził się 31 października 1424 r. Był najstarszym
— przez ojca i naród długo oczekiwanym — synem
Władysława Jagiełły i jego czwartej żony, młodziutkiej
Zofii (Sonki) Holszańskiej, pochodzącej z rodu książąt
litewskich. Sędziwy Jagiełło, liczący już wówczas ponad 70
lat, uradowany narodzinami syna pierworodnego wysłał
do papieża Marcina V poselstwo, zawiadamiając go o przyj
ściu na świat dziecka i prosząc, by chciał zostać jego ojcem
chrzestnym. „Papież tą wiadomością wielce uradowany —
zanotował Długosz w swym dziele — uczciwszy posła
królewskiego darami i błogosławieństwy, przesławszy (kró
lowi) oraz królowej Zofii kosztowne podarki w aksamitach
złototkanych z powinszowaniem potomka, zlecił osobnym
listem Zbigniewowi biskupowi krakowskiemu, aby w jego
imieniu dziecię nowo narodzone trzymał do chrztu"'. Już
przy chrzcie Władysława pojawia się więc przy nim postać
Zbigniewa Oleśnickiego, ambitnego i twardego polityka,
1
Jana Długosza kanonika krakowskiego dziejów polskich ksiąg
dwanaście
(dalej cyt.: D ł u g o s z , Dzieje...) tłum. K. M e c h e r z y ń s k i ,
Kraków 1869, t. IV, s. 304.
78
który odegra wybitną rolę w czasie rządów królewskich
tego syna Jagiełłowego.
O narodzinach pierworodnego syna Jagiełło zawia
domił również swego politycznego rywala i wroga Polski,
cesarza Zygmunta Luksemburskiego, a ponadto księcia
Mediolanu i dożę weneckiego oraz innych władców
europejskich. Jak pisał, nie bez pewnej złośliwości, Dłu
gosz, który nie lubił Jagiełły: „Tak zaś pożądaną dla
wszystkich była to wiadomość, tak radosną i uroczystą,
że i Opatrzność Boga uwielbiali i podziwiali płodność
sędziwego króla i posłów królewskich oznajmujących
im o tym narodzeniu wielorakimi poczcili upominkami"
2
.
Uroczysty chrzest Władysława Jagiellończyka odbył się
w katedrze krakowskiej w niedzielę, tj. 18 lutego 1425
r., w obecności licznie zgromadzonego duchowieństwa
polskiego oraz posłów europejskich, wśród nich zaś
dwóch wysłanników wielkiego mistrza krzyżackiego
3
.
Stanisław Ciołek, sprytny i obrotny Mazur obdarzony
talentem poetyckim, pisarz królewski wypędzony z dworu
za obelżywe wiersze o poprzedniej żonie Jagiełły, teraz
napisał hymn na cześć pierworodnego syna królewskiego.
Zawarł w nim także pochwałę Jagiełły, a przede wszystkim
królowej Zofii.
Niecałe dziesięć lat po tych uroczystościach (31 maja
1434 r.) zmarł król Władysław Jagiełło. Młoda żona,
królowa Zofia, zdążyła jeszcze urodzić Jagielle dwóch
synów: Kazimierza, który zmarł 2 marca 1427 r., i Kazi
mierza Andrzeja, późniejszego króla polskiego Kazimierza
Jagiellończyka. Przed swą śmiercią Jagiełło „przywoławszy
— jak pisze Długosz — drużynę rycerzy polecił im synów
swoich, a osobliwie starszego Władysława, który z twarzy
i przymiotów był do niego wielce podobny. Oświadczył
2
Tamże.
3
Według Długosza byli to: wielki komtur Marcin Kempnater
i komtur elbląski Henryk Hołd.
79
życzenie swoje, aby po nim na królestwo nastąpił, upew
niając, że był prawym jego potomkiem, a jako postacią
i imieniem ojca swego przypominał, tak zacnością i przy
miotami duszy pewnie wyobrażać go będzie"
4
.
Jagiełło wcześniej już zabiegał o to, by jego najstarszy
syn objął po nim tron polski. Budziło to opór stronnictwa
oligarchicznego panów małopolskich. Na ich przywódcę —
właśnie w czasie kampanii o uznanie praw dziedzicznych
do korony polskiej synów Jagiełły — wyrósł biskup krakow
ski Zbigniew Oleśnicki. Długosz, pisząc o ostatnich chwilach
Jagiełły, wspomina o zapewnieniach króla, że syn Włady
sław „był prawym jego potomkiem", podobnym do niego
„z twarzy i przymiotów". Była to aluzja do głośnej sprawy
z 1427 r., kiedy to oskarżono królową Zofię o zdradę
małżeńską, a także o to, że jej dzieci pochodzą z nieprawego
łoża. Było to oczywiście „jawne i mające wyraźnie politycz
ne podłoże oszczerstwo" stronnictwa oligarchicznego, które
w ten sposób próbowało podważyć prawa dynastyczne
synów Jagiełły
5
. Zamiast zasady dziedziczenia możnowładcy
małopolscy chcieli wprowadzić elekcyjność tronu polskiego.
POLITYKA ZAGRANICZNA POLSKI W OKRESIE
PIERWSZYCH LAT RZĄDÓW KRÓLA WŁADYSŁAWA III
W ostatnich latach panowania Władysława Jagiełły ukształ
towało się silne stronnictwo polityczne, złożone głównie
z możnowładców małopolskich, skupionych wokół osoby
biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego. Grupa ta
4
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 488.
5
S. M. K u c z y ń s k i , Król Jagiełło ok. 1351—1434, Warszawa
1985, s. 92. Jako oszczerstwo polityczne traktują to oskarżenie również
wybitni badacze tej epoki: Ewa Maleczyńska (Rola polityczna królowej
Zofii Holszańskiej',
Lwów 1936) i Ludwik Kolankowski (Polska Jagiel
lonów. Dzieje polityczne,
Warszawa 1936).
80
w polityce wewnętrznej dążyła do rządów oligarchicznych,
a więc narzucania królowi woli możnych, i pragnęła
przyłączenia do Korony Litwy, Wołynia oraz Podola.
W polityce zagranicznej występowała przeciw husytyzmowi
w Czechach, dążyła do zbliżenia i współpracy z cesarzem
i królem węgierskim Zygmuntem Luksemburskim. Przy
wódca tej grupy Zbigniew Oleśnicki był nadto zwolennikiem
wyższości soboru (tj. zgromadzenia dostojników kościel
nych) nad papieżem. W rękach magnatów małopolskich
znajdowały się wyższe urzędy państwowe, dysponowali oni
też znaczniejszymi zasobami materialnymi i większym
doświadczeniem politycznym aniżeli ich przeciwnicy.
Przeciwnikiem politycznym możnowładców małopols
kich była średniozamożna szlachta, której bliski był pro
gram polityczny czeskich husytów. Prowadziła ona walkę
z duchownymi o dziesięciny i stąd też brały się jej sympatie
dla husytyzmu. W grupie tej znajdowali się również ludzie
związani z dworem, którzy pragnęli silnej władzy królews
kiej
6
i wprowadzenia zasady dziedziczenia tronu przez
przedstawicieli rodu Jagiellonów. Domagali się oni także
utrzymania odrębności Wielkiego Księstwa Litewskiego,
bo to ułatwiało dynastii Jagiellonów dziedziczenie tronu
polskiego. Główną siłą przeciwników wielmożów małopol
skich była grupa możnych panów z rodów odsuniętych od
wyższych urzędów państwowych. Byli wśród nich tacy
ludzie, jak sędzia poznański Abraham ze Zbąszyna, po
chodzący z wielkiego rodu Nałęczów, człowiek „niepo
spolitych zdolności, patriota w sprawach publicznych",
Dziersław z Rytwian Jastrzębiec, bratanek arcybiskupa
gnieźnieńskiego, Wojciecha Jastrzębca, i Spytek z Melsz-
6
Ideologia monarchiczna miała swoich zwolenników w Polsce już
na początku XV w. W jednym z tekstów zamieszczonych w tzw.
Formularzu
(wzorniku pism urzędowych), napisanym przez Jerzego, pisarza
grodzkiego krakowskiego, czytamy, że król „ma być panem książąt,
królem możnych, nauczycielem ludu i opiekunem Kościoła". Por. M.
B i s k u p , K. G ó r s k i , Kazimierz Jagiellończyk, Warszawa 1987, s. 91.
81
tyna, syn wielkorządcy Podola; ruskie posiadłości ojca
Spytka przejęli popierani przez Oleśnickiego Odrowąże ze
Sprowy
7
.
Natychmiast po śmierci Jagiełły Zbigniew Oleśnicki
zdecydował się na przeprowadzenie elekcji i koronacji
młodego, zaledwie 10-letniego Władysława. Biskup krakow
ski nie chciał dopuścić do jakiejkolwiek zmiany w systemie
rządów i z pewnością miał nadzieję, że sam tylko będzie
sprawował regencję. Tymczasem opozycja kierowana przez
Spytka z Melsztyna, Abrahama ze Zbąszyna i Jana Straszą
z Kościelnik sprzeciwiła się takiej formie następstwa tronu.
Przywódcom opozycji zależało przy tym nie tyle na prze
kazaniu korony polskiej dziedzicznemu monarsze, jak
sądzili niektórzy historycy. Z opisu wydarzeń podanych
przez Długosza wynika — jak słusznie stwierdziła Maria
Koczerska — że chodziło im o odłożenie koronacji do
czasu osiągnięcia pełnoletności przez Władysława i po
twierdzenia przez niego praw i przywilejów. Hasło koronacji
było jednak popularne wśród rycerstwa polskiego przywią
zanego do rodu Jagiełły, którego rządy przyniosły Polsce
tyle sukcesów politycznych i spowodowały — jak napisał
Ludwik Kolankowski, świetny znawca tej epoki — „przej
ście Polski z bierności politycznej i duchowej do roli
czynnej na obu polach".
Dokonano zatem, zgodnie z planem Oleśnickiego, elekcji
młodego Władysława i koronacji, która odbyła się w kated
rze krakowskiej 25 lipca 1434 r., „z wielką radością panów
7
K o l a n k o w s k i , op.cit., s. 74. W nowszym piśmiennictwie
polskim te dwa ugrupowania polityczne nazywane są różnie. Stefan
Maria Kuczyński (op.cit., s. 89) pisze o stronnictwie luksembursko-
koncyliarnym i narodowo-dworskim, a Roman Heck (Tabor a kandydatura
jagiellońska w Czechach 1438
—1444, Wrocław 1964, s. 30) o stronnictwie
oligarchiczno-klerykalnym i rycersko-prohusyckim. Działalność i program
polityczny biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego przedstawiła
ostatnio najlepiej Maria Koczerska, w: Polski Słownik Biograficzny, t. 23
(1978), s. 776—784.
6 —Warna 1444
koronnych i ludu". Obrzędu namaszczenia i koronacji
dokonał arcybiskup gnieźnieński i prymas królestwa, Woj
ciech Jastrzębiec, w towarzystwie Zbigniewa Oleśnickiego
i innych biskupów polskich. Władysław — jak relacjonuje
Długosz — ubrany „w szaty kościelne, sandały, humerał,
albę, manipularz, stułę, dalmatykę, a na koniec kapę
zwierzchnią", zaraz po koronacji, „jakkolwiek nieletni,
wykonał uroczystą przysięgę na zachowanie praw, statutów,
wolności i przywilejów Królestwa Polskiego"
8
.
Jak czuł się podczas tych ceremonii, ubrany w lilipucie
szaty kapłańskie, nowy król, który był jeszcze dzieckiem?
Co myślał otoczony tłumem dostojników kościelnych
i państwowych w ceremonialnych szatach? Zapewne nie
zdawał sobie sprawy z ciężaru władzy, jaka na niego
spadła, ze sporów i walk politycznych, które toczyły się
wokół jego osoby. Długosz wprawdzie pisze, że już wówczas
„Władysław odznaczał się dobrocią i łaskawością serca,
umysłem czynnym, do pomnożenia chwały i potęgi rzeczy-
pospolitej wielce sposobnym, i w wieku rozkwitającej ledwie
młodości jaśniał już chwalebnymi i prawdziwie królewskimi
przymiotami". Jednakże były to tylko gładkie słowa, które
nie ułatwiają nam zrozumienia postawy, odczuć i myśli
tego koronowanego na króla dziecka. Wcześniej jeszcze,
przed koronacją — o czym pisze także Długosz — „królowa
matka Zofia wraz z prałatami, książętami, bliżej z nią
spokrewnionymi, i starszyzną panów zaręczyli przysięgą za
przyszłego króla Władysława, że ten szczerze i sumiennie
potwierdzi wszystkie prawa królestwa, jak tylko dojdzie do
lat zupełnych (do pełnoletności)"
9
.
Kilka dni po uroczystościach koronacyjnych Włady
sława uporządkowano sprawę zarządzania państwem. Wła
dzę naczelną — w imieniu małoletniego króla — objęła
rada królewska. Stało się więc inaczej, niż planował
8
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 505.
9
Tamże.
83
Oleśnicki, który myślał, że sam tylko będzie sprawował
regencję. Władzę administracyjną, sądowniczą i skarbową
w poszczególnych ziemiach powierzono specjalnie wybra
nym zarządcom — namiestnikom (w dokumentach wy
stępują oni jako „tutores" — opiekunowie). Dobrze po
informowany Długosz pisze, że wybrano ich „nie spomiędzy
tych, którzy piastowali jakiekolwiek dostojeństwa i urzędy,
ale ludzi żadną nie zaszczyconych godnością, a odzna
czających się rozumem i zacnymi przymiotami". Byli
to więc ludzie nowi, nie związani z magnacką grupą
Oleśnickiego, z pewnością reprezentanci średniej szlachty.
W czasie małoletności króla, tj. w latach 1434—1438,
uzyskali oni wpływ na rządy w kraju. Występują w wielu
dokumentach królewskich z tych lat w roli doradców,
wymieniani po członkach rady królewskiej („prelati, ba-
rones et tutores").
Mimo tych niewątpliwych porażek stronnictwa oligar
chicznego o losach kraju decydowała właśnie ta grupa
możnowładców. Opozycja wprawdzie stwarzała niejedno
krotnie poważne przeszkody rządom oligarchii magnackiej,
jednakże decydujący wpływ na bieg spraw politycznych
mieli ludzie skupieni wokół Oleśnickiego. Osiągnięcie przez
króla Władysława pełnoletności, ogłoszone na zjeździe
w Piotrkowie, po ukończeniu przez monarchę 14 lat,
niewiele zmieniło sytuację. Na zjeździe tym — jak relac
jonuje Długosz — młody król „przybrany we wszystkie
oznaki dostojności monarszej zasiadł na tronie, a wszyscy
prałaci, książęta i panowie zgodnymi głosy stwierdzili
i uznali jego władzę, jako dojrzałego i pełnoletniego;
dozorców zaś i opiekunów władcy usunęli"
10
. Mimo to
przez cały okres panowania króla Władysława III grupa
wielmożów małopolskich, kierowana przez Oleśnickiego,
dzierżyła rządy w państwie i — według surowego sądu
10
Tamże,
s. 559.
84
85
Ludwika Kolankowskiego — doprowadziła „do prawdziwej
moralnej, materialnej i politycznej katastrofy" ".
Jednym z pierwszych posunięć politycznych Zbigniewa
Oleśnickiego po śmierci Jagiełły, które zapoczątkowało
realizację jego koncepcji Polski mocarstwowej, była próba
zawarcia sojuszu z Zygmuntem Luksemburskim, królem
węgierskim i cesarzem, w 1436 r. uznanym również przez
Czechów za króla. W czasach Władysława Jagiełły Zygmunt
Luksemburski był najbardziej zawziętym i niebezpiecznym
wrogiem Królestwa Polskiego. W konfliktach polsko-
krzyżackich stawał zawsze po stronie Zakonu, pomagał mu
i podjudzał go przeciw Polsce. Mieszał się także do
stosunków polsko-litewskich, popierając Świdrygiełłę -
pozbawionego tronu wielkoksiążęcego na Litwie w 1432 r.
— i obiecując mu koronę królewską. Oleśnicki liczył na to,
że sojusz z Zygmuntem Luksemburskim stępi jego antypol
ską politykę i osłabi Krzyżaków. Przede wszystkim jednak
chodziło mu o uzyskanie dla króla polskiego praw do
tronu węgierskiego. Planował on małżeństwo młodego
Władysława z Anną Habsburżanką, wnuczką sędziwego
już Zygmunta, Zięć Zygmunta i przewidywany jego następ
ca, książę austriacki Albrecht Habsburg, nie miał synów.
Rysowała się zatem możliwość udziału w sukcesji po
Zygmuncie lub po jego zięciu. Później nieco (1436 r.)
Oleśnicki rozszerzył nawet te plany dynastyczne i począł
dążyć do uzyskania zgody Zygmunta na małżeństwo nie
tylko króla Władysława z Anną Habsburżanką, ale również
Kazimierza Jagiellończyka z urodzoną niedawno drugą
córką Albrechta — Elżbietą. Małżeństwa te stwarzały
możliwość objęcia przez Jagiellonów władzy na Węgrzech
i w Czechach. Zygmunt Luksemburski nie akceptował
planów Oleśnickiego, choć unikał stanowczej odmowy.
Wysłany do Pragi poseł mediolański, który był człowiekiem
" K o l a n k o w s k i , op.cit., s. 73.
dobrze poinformowanym, donosił w swym sprawozdaniu
z marca 1437 r.: „rokuje się, aby król polski spotkał
się z cesarzem na pograniczu Czech i Polski dla za
łagodzenia wszelkich istniejących między nimi sporów
oraz, aby nastąpiło małżeństwo tegoż króla z córką Al
brechta księcia Austrii, czego — jak widać — wymieniony
król pragnie, lecz na co cesarz jeszcze nie chce się zgo
dzić"
12
.
Plany dynastyczne Oleśnickiego znalazły nieoczekiwa
nego sojusznika w żonie cesarza Zygmunta Luksemburs
kiego, Barbarze. Jak podają ówcześni kronikarze — a nie
ma powodu wątpić w prawdziwość ich relacji — cesarzowa
wysunęła szokujący projekt: zamiast wnuczki sama po
stanowiła wystąpić w charakterze żony króla polskiego.
Barbara liczyła wówczas 47 lat, a Władysław zaledwie 13!
W ten sposób, osadzając przez małżeństwo na tronie
węgierskim i czeskim młodego króla polskiego, chciała
zapewne ta pełna temperamentu kobieta zachować — razem
ze swą rodziną, ambitnymi hrabiami Cylei
l3
— władzę nad
całym dziedzictwem męża, którego rychłej śmierci należało
się spodziewać. Cesarz dowiedział się o tych planach
Barbary i 5 grudnia 1437 r. (na kilka dni przed swą
śmiercią) kazał żonę uwięzić. Po zgonie Zygmunta Luk
semburskiego nielubiana na Węgrzech władczyni została
przez swego zięcia i córkę „wypędzona ze wszystkich...
zamków, miast i posiadłości, które na Węgrzech w posagu
lub jakimkolwiek innym prawem dzierżyła, i pozbawiona
prawie wszystkich skarbów i klejnotów, przez długie lata
zbieranych". Schroniła się do Polski, w której przyjęto ją
łaskawie i ofiarowano „zamek, miasto i ziemię sandomier-
12
Cyt. za: H e c k op. cit., s. 38.
13
Cyleia (dziś Celje) — stolica średniowiecznego hrabstwa, obej
mującego górzyste ziemie w dorzeczu górnej Drawy i Sawy (dzisiejsza
Słowenia). Za czasów Zygmunta Luksemburskiego w skład hrabstwa
Cylei weszły także posiadłości leżące na terytorium Królestwa Węgiers
kiego.
86
ską, gdzie mieszkała, dopóki się jej podobało opływając
w wszelakie dostatki"
14
.
Po śmierci Zygmunta Luksemburskiego, który zmarł
9 grudnia 1437 r., zdecydowana większość panów węgiers
kich uznała za króla — zgodnie z wolą zmarłego cesarza
— jego zięcia Albrechta Habsburga. Uchodził on nie tylko
za człowieka rozumnego, ale także za energicznego i do
świadczonego wodza — co było szczególnie ważne dla
Węgrów wobec coraz większego zagrożenia tureckiego.
Inaczej było natomiast w Czechach. Część panów czeskich
— katolików i sprzymierzonych z nimi utrakwistów
15
-
przyjęła Habsburga i wybrała go 27 grudnia 1437 r. na
króla. Natomiast opozycyjne ugrupowanie husyckie od
nowiło ideę związku Czech z Polską i opowiedziało się za
władcą z rodu Jagiellonów. Przypomnijmy tu, że husyci
ofiarowywali koronę czeską już Władysławowi Jagielle
i utrzymywali przyjazne stosunki z Polakami. W wyniku
rozpoczętych rokowań czesko-polskich w marcu 1438 r.
przybyło do Krakowa poselstwo reprezentujące ugrupowa
nie narodowo-husyckie, które nie uznawało Albrechta
Habsburga za króla. Posłowie czescy ofiarowali koronę św.
Wacława bratu króla Władysława Kazimierzowi, który
ukończył niedawno 10 lat.
Do współdziałania wojsk polskich i oddziałów husyckich
doszło jeszcze przed przybyciem posłów czeskich na Wawel.
W styczniu lub na początku lutego 1438 r. Dziersław
z Rytwian ze znacznym oddziałem polskiej konnicy i pie
choty wtargnął na teren Spiszą i doliny Wagu, by po
wstrzymać Węgrów od interwencji w Czechach i zdobyć
twierdze węgierskie leżące wzdłuż południowej granicy
Polski. Razem z Polakami walczyli tu wówczas Czesi. Jak
pisał Albrecht Habsburg w tej zbrojnej wyprawie uczest-
14
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 551.
15
Utrakwiści lub kalikstyni — umiarkowany odłam husytów,
domagający się m.in. komunii pod dwiema postaciami (chleba i wina).
87
niczyli „niejedni mający złą wolę mąciciele pokoju Polacy
z licznymi przewrotnymi Czechami oraz innymi łotrzykami
w wielkim mnóstwie zebrani"
16
. Akcja militarna Rytwiań-
skiego rozpoczęła faktycznie wojnę jagiellońsko-habsburską
o tron czeski, choć formalnie trwał pokój, a husyci nie
zaproponowali jeszcze korony Jagiellonom.
Dziersław z Rytwian przeniósł następnie działania
wojenne na Śląsk i wspólnie z husytami czeskimi toczył
walkę z tamtejszymi książętami i miastami. Zdobył wówczas
m.in. Zator, który przekazał królowi polskiemu otrzymując
1000 grzywien za poniesione koszty wyprawy. Widać stąd,
że akcja Rytwiańskiego prowadzona była w porozumieniu
z dworem, zapewne z ludźmi współpracującymi z królową-
matką. Polsko-czeska współpraca wojskowa nie ograniczała
się tylko do działań prowadzonych na Węgrzech i Śląsku.
Jakieś oddziały polskie uczestniczyły również w walkach
wojsk husyckich na Morawach. Świadczy o tym fakt
przyprowadzenia w końcu marca 1438 r. do Wiednia grupy
jeńców polskich wziętych pod Ołomuńcem. Było wśród
nich wielu znamienitych rycerzy. Albrecht troszczył się
o nich i dbał, by nie zmarli w niewoli. Polecił dobrze ich
żywić, dawać im piwo lub wino, aby nie chorowali
17
.
Tymczasem przywieziona przez posłów husyckich do
Krakowa propozycja objęcia tronu czeskiego przez drugiego
syna Jagiełły Kazimierza wymagała akceptacji sejmu walne
go Królestwa. Przyjęcie propozycji czeskiej oznaczało nie
tylko wojnę z Albrechtem Habsburgiem, ale również kompli
kacje międzynarodowe, wynikające ze współpracy z heretyc
kimi husytami. Krzyżacy już od dawna przedstawiali w Eu
ropie chrześcijańskiej Polskę jako kraj heretycki i pogański.
„Zjazd powszechny" („Conventio generalis"), składa-
16
Cyt. za: H e c k, op.cit., s. 55. Autor ten wyczerpująco przedstawił
walkę z Habsburgami o koronę czeską dla Jagiellonów prowadzoną
w latach 1438—1444.
17
Tamże,
s. 56—57.
88
jacy się nie tylko z dostojników państwowych skupionych
w radzie króJewskiej, ale również z niższych urzędników
ziemskich, szlachty i przedstawicieli duchowieństwa, zwo
łano na 20 kwietnia 1438 r. do Nowego Korczyna. Kilka
dni trwała zacięta debata sejmowa. „Wszyscy prałaci —
jak pisze Długosz — tudzież książęta mazowieccy Ziemowit
i Władysław, którzy osobiście na zjeździe byli obecni,
odradzali, ażeby Królestwa Czeskiego, nie tylko domowymi
skołatanego wojny, ale i kacerstwem zarażonego, królewicz
Kazimierz nie przyjmował, zwłaszcza że część jedna narodu
innego obrała władcę (tj. Albrechta Habsburga — przyp.
E.P.)".
Jednakże za przyjęciem korony czeskiej przez
Kazimierza opowiedziała się znaczna część zebranych,
zwłaszcza młodzi panowie i szlacheccy tutorzy poszczegól
nych ziem, którzy nawiązywali do dawnej polityki Jagiełły
i Witolda związku politycznego z Czechami. Zwracali oni
uwagę na niebezpieczeństwo opanowania przez Habsburga
dwóch sąsiednich królestw. Albrecht mógł w ten sposób
stać się — jak pisze Długosz — „jako Niemiec tym
groźniejszym i niebezpieczniejszym Królestwu Polskiemu".
Ostatecznie sejm korczyński przyjął czeską ofertę. Było
to zwycięstwo opozycji wrogiej stronnictwu Oleśnickiego
i jego koncepcji powiązania Polski z Węgrami za pomocą
układu dynastycznego z Zygmuntem Luksemburskim, a po
tem Albrechtem Habsburgiem. Długosz pisze, że Oleśnicki
do końca nie zaakceptował przyjęcia korony czeskiej przez
królewicza polskiego, obawiał się bowiem „jako biskup
katolicki, aby odszczepieństwo w Czechach na nowo nie
podniosło głowy". Obawy innych duchownych polskich
rozwiązano stwierdzeniem, że Kazimierz najpierw wytępi
herezję i przywróci spokój w Czechach, a potem dopiero
obejmie rządy. Podobnie odpowiedziano posłom Albrechta,
dodając jeszcze, że „Polacy i Czesi mają jeden język
i wspólny rodu początek, gdy przeciwnie Niemcy nic
wspólnego z nimi nie mają" i że wybór Kazimierza jest
89
prawowity, bo go „starszyzna panów czeskich do tronu
powołała"
18
.
O dalszych losach planu osadzenia na tronie czeskim
Kazimierza Jagiellończyka zadecydować miała wojna jagiello-
ńsko-habsburska. Po stronie Polski stanęli czescy zwolennicy
Kazimierza, którzy 29 maja 1438 r. na wielkim zjeździe
połączonych ugrupowań husyckich w Mielniku dokonali
formalnego wyboru drugiego syna Jagiełły na króla czeskiego.
Albrechta wspierały Niemcy, Węgry i czeski obóz prohabsbu-
rski. Dla poparcia elekcji Jagiellończyka pod koniec maja do
Czech wyruszyli Sędziwój z Ostroroga i Jan Tęczyński na
czele kilku tysięcy zbrojnych. Były to siły znacznie słabsze od
25-tysięcznej armii Albrechta. Postanowiono więc wzmocnić
wojska polskie wysłane do Czech, ale nim do tego doszło, na
Polskę spadł niespodziewany najazd Tatarów. Chan Achmet
najechał z dużymi siłami Podole i rozbił wojska polskie,
składające się z pospolitego ruszenia ziem ruskich. Długosz
pisze, że „okropna była to dla Polaków i pamiętna w późne
wieki klęska, w której zginęło kilkanaście tysięcy szlachty,
panów i rycerzy". Nie jest wykluczone, że Tatarzy najechali
Polskę z inspiracji samego Albrechta lub wielkiego księcia
litewskiego Zygmunta Kiejstutowicza, którego Habsburg
starał się pozyskać przeciw Polsce.
Nowa wyprawa polska do Czech, w której uczestniczył
sam król Władysław i jego brat Kazimierz, ruszyła dopiero
we wrześniu. Pożyczki na tę wyprawę zaciągano w imieniu
Władysława. Zachował się dokument, w którym panowie
polscy poręczają wojewodzie krakowskiemu Piotrowi Od
rowążowi ze Sprowy za małoletniego króla oddanie sumy
1000 grzywien wziętych na wyprawę czeską
19
. Siły królews
kie były zbyt małe, by zmierzyć się z armią Habsburga.
Wysłane uprzednio wojska polskie nie zdołały ze swymi
18
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 542—544.
" Archiwum Główne Akt Dawnych, Dokumenty pergaminowe, nr
4719 i 4853.
90
czeskimi sprzymierzeńcami opanować Pragi, a 23 września
poniosły klęskę w bitwie pod Żelenicami. W tej sytuacji
oddziały królewskie dotarły tylko na Śląsk, spustoszyły go
i nie bez strat wróciły do kraju.
Równolegle do działań militarnych na froncie czesko-
śląskim Polacy prowadzili walki na terenie Górnych Węgier,
tj. Słowacji. Trwały one od jesieni 1438 r. do wiosny roku
następnego. Jednym z oddziałów polskich walczących na
obszarze Górnych Węgier dowodził Piotr Szafraniec z Piesko
wej Skały, starosta sieradzki i podkomorzy krakowski.
Umocnił się on w spiskim Podolińcu nad Popradem i stąd
urządzał zbrojne wyprawy na węgierskie posiadłości. Kilka
miesięcy walczył z nim żupan pożoński (bratysławski)
i starosta spiski, Stefan Rozgonyi. W walkach na Węgrzech
wziął też udział książę Fryderyk Ostrogski, sojusznik Spytka
z Melsztyna, zwolennik husytyzmu, który długi czas przeby
wał w Czechach. Zdobył on jeden z zamków węgierskich na
Spiszu i stąd, podobnie jak Piotr Szafraniec z Podolińca,
dokonywał zbrojnych wypadów. Takich oddziałów polskich
było wówczas na terenie Górnych Węgier więcej. Miały one
związać przynajmniej część sił wojskowych Habsburga,
a działały zapewne na polecenie dowódców wyprawy czeskiej.
W tym czasie, kiedy trwały walki oddziałów polskich
w Czechach, na Węgry uderzyli Turcy. Wczesną jesienią
1438 r. silne oddziały tureckich zagończyków (akyndżych)
wspomagane przez hospodara wołoskiego Włada Drakula
zaatakowały Siedmiogród, spustoszyły go i ograbiły. Jed
nocześnie inne oddziały tureckie wtargnęły do sprzymie
rzonej z Węgrami Serbii i również ją spustoszyły. Albrecht
Habsburg oskarżył Polskę o współdziałanie z Turkami
i rozpowszechniał wieści o porozumieniu Polaków z Osmana
mi. Panowie węgierscy w korespondencji z panami polskimi
z wyrzutem pisali, że gdyby Polacy nie walczyli z Habsburgiem
w Czechach, Turcy nie ośmieliliby się wtargnąć do Siedmio
grodu. Królowa Elżbieta, żona Albrechta Habsburga, która
w zastępstwie męża zarządzała wówczas Węgrami, stwierdziła
w liście do cesarza Fryderyka III: „Polacy sprowadzili
Turków na ziemię węgierską i chcieli się z nimi zaprzyjaźnić za
życia mego małżonka, kiedy on w Pradze się znajdował"
20
.
Polacy zaprzeczali energicznie tym oskarżeniom. Król Włady
sław pisał wiosną 1439 r. do papieża Eugeniusza IV, że
„niesprawiedliwe i bezwstydne" są oskarżenia o udzielanie
Turkom przez Polaków jakichkolwiek rad czy poparcia.
„Zaiste — pisał król — Turcy nie potrzebują niczyjej zachęty,
aby, ilekroć tylko mogą, wpadać w granice chrześcijan"
21
.
Historycy polscy na ogół uważają oskarżenia te za
fałszywe. Jan Dąbrowski pisał, że sprytna taktyka Turków
dawała tym informacjom pozory prawdopodobieństwa
22
.
Jednakże — jak zauważył Roman Heck — zastanawiająca
jest zbieżność terminów akcji tureckich z działaniami
polskimi w Czechach. Nie można w związku z tym wy
kluczyć jakiś kontaktów polsko-tureckich
23
. Pisze o nich
zresztą również Jan Długosz, który w swych Rocznikach
zanotował przybycie pod koniec 1439 r. poselstwa turec
kiego do Krakowa. Przywiozło ono propozycję sułtana
Murada II formalnego przymierza polsko-tureckiego prze
ciw Albrechtowi Habsburgowi.
„Amurat cesarz turecki — pisał Długosz — przysłał do
Władysława króla polskiego poważne poselstwo ze znako
mitymi darami, prosząc go naprzód o przyjaźń i przymierze,
potem swoją mu oświadczając przychylność; na koniec,
ponieważ słyszał, że Władysław z Albrechtem królem
rzymskim i węgierskim wojnę prowadził, pomoc mu w pie
niądzach i zbrojnej sile stu tysięcy ludzi obiecując. Król
20
Cyt. za: H e c k, op.cit., s. 85.
21
Codex epistolaris saeculi auinti decimi,
wyd. A.Lewicki, Kraków
1876, t. 1/1, nr 102, s. 111.
22
J. D ą b r o w s k i , WładysławMagiellończykna Węgrzech (1440—
1444),
Warszawa 1922, s. 7—8; por. też B. S t a c h o ń , Polityka Polski
wobec Turcji i akcji antytureckiej w wieku XV,
Lwów 1930, s. 88—92.
23
Heck, op.cit., s. 85.
92
Władysław, przyjąwszy posła łaskawie i z uczciwością,
zatrzymał go przy sobie..."
24
.
Poselstwo to było jednak spóźnione, albowiem sytuacja
polityczna w Polsce zmieniła się. Polskie działania wojenne
w Czechach zakończyły się niepowodzeniem. Pod naciskiem
Eugeniusza IV oraz skłóconych z nim dostojników kościel
nych zebranych na soborze bazylejskim (zarówno papież,
jak i uczestnicy soboru popierali zgodnie kandydaturę
Habsburga do tronu czeskiego) Polacy zawarli w lutym
1439 r. w Namysłowie rozejm z Albrechtem. W maju tego
roku zostały pokonane siły konfederacji Spytka z Melsz-
tyna, w wyniku czego wzrosły wpływy Oleśnickiego, który
był głównym przeciwnikiem walki o sukcesję czeską. W tej
sytuacji ostatecznie zrezygnowano ze starań o koronę czeską
dla Kazimierza Jagiellończyka.
Nagła śmierć Albrechta Habsburga na dyzenterię 27
października 1439 r. otwarła przed stronnictwem Oleśnic
kiego nowe możliwości unii z Węgrami. Albrecht pozostawił
dwie córki, żonę Elżbietę oczekującą trzeciego dziecka
i dwie korony: czeską i węgierską. W Czechach śmierć
Albrechta zapoczątkowała okres długiego bezkrólewia,
trwającego aż do 1453 r. Polska grupa rządząca nie
ingerowała w sprawy czeskie. Stronnictwo panów małopol
skich ze Zbigniewem Oleśnickim na czele pragnęło dla
króla polskiego korony węgierskiej.
KORONA ŚWIĘTEGO STEFANA
Sojusz Polski z Węgrami miał dawne, piastowskie jeszcze
tradycje. Królewskie rody Piastów i Arpadów, a po nich
Andegawenów, łączyły liczne związki małżeńskie. Polskę
i Węgry związała ze sobą w przeszłości także osoba jednego
24
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 568—569.
93
króla. To właśnie dzięki układom i umowom zawartym po
śmierci Kazimierza Wielkiego, ostatniego na tronie polskim
Piasta, koronę polską ofiarowano królowi węgierskiemu
Ludwikowi Andegaweńskiemu (1370—1382), zwanemu na
Węgrzech Wielkim, a u nas Węgierskim. Po śmierci Lud
wika na tronie polskim zasiadła jego córka Jadwiga
(1384—1399), rządząca od 1386 r. wspólnie ze swym mężem
Władysławem Jagiełłą.
Program Oleśnickiego wyparcia Habsburgów z Węgier
miał umożliwić Polsce objęcie spadku po Zygmuncie
Luksemburskim i węgierskich Andegawenach. Oznaczało
to rozszerzenie strefy oddziaływania państwa polskiego na
całą Europę Południowo-Wschodnią. W ten sposób Polska
- przy wcieleniu jeszcze Litwy do Korony, do czego
również dążył Oleśnicki — stałaby się prawdziwym mocar
stwem, najpotężniejszym państwem w Europie Wschodniej,
którego wpływy sięgałyby od Bałtyku po Adriatyk, Bosfor
i Morze Czarne.
Oczywiście, prócz realizacji tak szerokiego programu
politycznego Polski mocarstwowej, unia polsko-węgierska
miała zdaniem Oleśnickiego również rozwiązać kilka spraw.
Powinna odwrócić Polskę od husyckich Czech i oddalić
szerzone przez wrogów zarzuty współpracy z heretykami.
Osadzenie króla polskiego na tronie węgierskim mogło
także doprowadzić do pomyślnego — zwłaszcza dla panów
małopolskich — załatwienia starego sporu z Węgrami
o Ruś Halicką, Podole i zwierzchnictwo nad Mołdawią
oraz ułatwić uregulowanie sprawy 13 miast spiskich, dzier
żonych od 1412 r. przez Polskę jako zastaw otrzymany od
króla węgierskiego Zygmunta Luksemburskiego za poży
czenie sumy 37 000 kóp szerokich groszy praskich. Dzięki
objęciu władzy na Węgrzech przez króla z rodu Jagiellonów
Polska mogła również odegrać decydującą rolę w roz
wiązaniu kilku problemów ogólnoeuropejskich, takich jak:
odparcie niebezpieczeństwa tureckiego, przeprowadzenie
94
unii Kościoła prawosławnego z Rzymem i rozstrzygnięcie
konfliktu między papieżem Eugeniuszem IV a soborem
bazylejskim.
Takie były plany węgierskie Oleśnickiego i związanego
z nim stronnictwa możnowładców małopolskich. Nie były
one realne. Nie liczyły się bowiem ani z możliwościami
Polski, ani z sytuacją polityczną, społeczną i finansową
obu królestw. Jeden z XIX-wiecznych historyków, Jakub
Caro, ocenił je jako „pełen próżności nierozsądek", Ludwik
Kolankowski zaś w swej Polsce Jagiellonów napisał, że
drogo „zapłacić miał król i jego ojczyste państwo za samo
naddunajskie królowanie"
2S
.
Na Węgrzech istniała grupa zwolenników sojuszu z Pol
ską. Przede wszystkim jednak działało tu silne ugrupowanie
polityczne panów węgierskich, które można nazwać stron
nictwem lub obozem narodowym. Znajdowało ono szerokie
poparcie szlachty węgierskiej. Jeszcze za życia Albrechta
Habsburga doszło w Budzie do rozruchów antyniemieckich,
skierowanych przeciw królowi i jego polityce. Obradujący
wówczas sejm węgierski ograniczył mocno władzę króla,
a jego uchwały Albrecht zmuszony był zatwierdzić. Ważnym
punktem tych uchwał był zakaz przekazywania przez króla
urzędów i dóbr ludziom obcym. Chodziło tu przede
wszystkim o Niemców. Uchwalono ponadto, że zamążpój-
ście córek królewskich wymagać będzie zgody panów
i sejmu węgierskiego. Celem tej uchwały było zapewne
ułatwienie małżeństwa jednej z córek Albrechta Habsburga
z królem polskim. Idea porozumienia i współdziałania
z Jagiellonami stała się na Węgrzech jeszcze bardziej
popularna po nieudanej wyprawie tureckiej Albrechta
i zajęciu w sierpniu 1439 r. przez Turków naddunajskiej
Semendrii.
Mimo takiego nastawienia panów i szlachty węgierskiej,
K o l a n k o w s k i , op.cit., s. 83.
95
po śmierci Albrechta władzę przejęła młoda, 30-letnia
wdowa Elżbieta, kobieta energiczna i ambitna. Wcześniej
już — podczas nieobecności męża na Węgrzech — sprawo
wała ona rządy w jego imieniu. Jako córka Zygmunta
Luksemburskiego uważała się Elżbieta za „dziedzica pra
wego tego królestwa" („heres huius regni legitima").
Spodziewała się dziecka i przekonywała wszystkich, że
będzie to syn, który obejmie Królestwo Węgierskie jako
dziedzictwo po ojcu i dziadku.
Elżbieta miała na Węgrzech wpływowych stronników.
Należeli do nich przede wszystkim blisko z nią spokrewnieni
hrabiowie Cylei
26
. Młody i ambitny Ulryk Cylejski chciał
u boku Elżbiety odegrać rolę faktycznego władcy Węgier.
Dzięki olbrzymim nadaniom ziemskim, otrzymanym jeszcze
od Zygmunta Luksemburskiego, Ulryk Cylejski był jednym
z najpotężniejszych magnatów węgierskich. Popierały rów
nież Elżbietę spokrewnione z hrabiami Cylei możne rody
węgierskie Szecsich i Garaiów. Do jej zwolenników należały
też rodziny Frangepanich i Brankowiczów. Książę Serbii
Jerzy Brankowicz, który-niedawno uciekł przed wojskami
tureckimi ze swego kraju razem z synem Lazarem, miał
także znaczne posiadłości na Węgrzech. Elżbieta liczyła
również na poparcie bogatych miast węgierskich, zamiesz
kanych częściowo przez Niemców. I wreszcie było sprawą
oczywistą, iż Elżbiecie i stronnictwu habsburskiemu na
Węgrzech udzieli swego poparcia władający Rzeszą Fryde
ryk III Habsburg.
By zapewnić sobie wpływ na koronację nowego króla,
Elżbieta mianowała swego zaufanego stronnika, Włady
sława Garaia, kasztelanem Wyszehradu (Visegrad) — pięk
nie położonego nad Dunajem, w odległości około 40 km
od Budy, zamku i rezydencji królewskiej. Tutaj przechowy-
26
Matką Elżbiety i zarazem drugą żoną Zygmunta Luksemburskiego
była wspomniana już Barbara, córka Hermana II hrabiego Cylei. Zmarła
ona w 1451 r.
96
wano koronę i inne insygnia królewskie. Na opróżniony
stolec metropolity ostrzyhomskiego (Esztergom) i prymasa
Węgier Elżbieta wprowadziła innego swego stronnika,
Dionizego Szecsiego. Jego dwaj bracia, Tomasz i Janusz,
byli wysokimi dostojnikami państwowymi. Aż do począt
ków 1440 r. królowa-wdowa Elżbieta przebywała w stolicy
królestwa, Budzie, a jej decyzje i rozporządzenia państwowe
były ogólnie respektowane.
Istniała jednak już wówczas na Węgrzech zasada elek
cyjności tronu, pilnie strzeżona i chroniona przez panów
i szlachtę węgierską. Tymczasem wszystkie zabiegi i po
czynania królowej-wdowy Elżbiety zmierzały do przefor
sowania zupełnie przeciwnej zasady — zasady dziedziczno
ści tronu. W tej sytuacji zwołany na 1 stycznia 1440 r. do
Budy sejm węgierski zajął się przede wszystkim sprawą
następstwa po zmarłym Albrechcie Habsburgu.
Sytuacja była trudna. Kraj potrzebował władcy, który
mógłby zorganizować obronę Królestwa Węgierskiego
przed Turkami, a ponadto zapewnić jeszcze pomoc zewnęt
rzną w tej walce. Wykluczono więc ewentualnego syna
Elżbiety, który miał się dopiero narodzić. Wybranie go na
króla oznaczało bowiem kilkuletnią co najmniej regencję,
a co za tym idzie — rywalizację i walkę stronnictw oraz
wzrost niebezpieczeństwa tureckiego. Pozostali dwaj inni
kandydaci do korony węgierskiej, z których jeden, obej
mując tron, miał poślubić królową-wdowę Elżbietę. Byli to
syn księcia Serbii Jerzego Brankowicza — zapewne Lazar,
przebywający wówczas z ojcem na Węgrzech, oraz król
polski Władysław. W dyskusjach sejmowych zwyciężyło
stronnictwo narodowe nad habsburskim, z którym związani
byli Brankowicze. Za wyborem Władysława Jagiellończyka
opowiedziała się grupa panów węgierskich i szlachty na
czele z biskupem Egeru Szymonem Rozgonyim. Później
dołączył do nich Jan Hunyadi — główny rzecznik idei
walki z Turkami. Panom węgierskim —jak napisał z pewną
Rycerz polski z połowy XV w.
Zbroja płytowa z lat 1430 — 1440
Uzbrojenie XV-wiecznego rycerza
Król polski w stroju turniejowym
Tablica erekcyjna kościoła w Piotrawinie, 1440 r. Z lewej: klęcząca po
stać biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego z modelem koś
cioła w dłoniach, obok tarcza z herbem rodowym Dębno
Pieczęć Zbigniewa Oleśnickiego z dokumentu z 1438 r. Na pieczęci pa
troni Kościoła krakowskiego: św. Stanisław biskup, św. Wacław król i
św. Florian rycerz; u stóp świętych klęczy biskup Oleśnicki, obok tarcza
z herbem Dębno
Filip Kallimach (Buonaccorsi), autor Historii o królu Władysławie
97
emfazą Kallimach w swej Historii o królu Władysławie —
„związek mający połączyć niezwyciężoną potęgę państwa
polskiego z losami Węgier wydawał się jedynym ratunkiem
w obliczu grożących od wewnątrz i z zewnątrz niebez
pieczeństw"
27
.
Na Węgrzech myśl osadzenia władcy z rodu Jagiellonów
na tronie nie była czymś nowym. Teraz jednak inicjatywa
powołania na króla Władysława Jagiellończyka wyszła
z Polski — od Zbigniewa Oleśnickiego
28
. U schyłku 1439 r.
z Krakowa ruszyło poselstwo polskie do sejmu węgiers
kiego, żegnane uroczystymi modłami, które zarządził Oleś
nicki na intencję „unii królestw Polski i Węgier". W imieniu
króla i rady królewskiej posłowali wówczas do Budy
kanclerz koronny Jan Koniecpolski, bliski współpracownik
Oleśnickiego i krewny Oleśnickich przez żonę, oraz kasz
telan sądecki Piotr Kurowski. Sejm węgierski przyjął
kandydaturę jagiellońską i skłonił Elżbietę do wyrażenia
zgody na małżeństwo z królem polskim Władysławem.
Uroczyste poselstwo węgierskie, którego członkowie zostali
wybrani przez sejm, ruszyło do Polski, by ofiarować królowi
Władysławowi koronę.
Tymczasem Elżbieta, która wyjechała z Budy do
Wyszehradu, wykradła przy pomocy zaufanych dworzan
znajdującą się w skarbcu tego zamku koronę królewską
św. Stefana. Korona była wówczas czymś więcej niż
prostym tylko symbolem władzy królewskiej. Była przed
miotem sakralnym o działaniu niemal magicznym, za
pośrednictwem którego spływała na władcę moc kró
lewska. Po wykradzeniu korony Elżbieta ruszyła dalej
na północ, w kierunku Pożonia (Bratysławy), by znaleźć
się jak najdalej od swych przeciwników, zgromadzonych
jeszcze w Budzie. W drodze, w mieście Gyór, urodziła
27
Philippi Callimachi Historia de rege Vladislao
(dalej cyt.: Philippi
Callimachi Historia...),
Iłum. A. K o m o r n i c k a . Warszawa 1961, s. 23.
28
Dowiódł tego Jan Dąbrowski (op.cit., s. 19).
7 Warna 1444
22 lutego 1440 r. syna. Nadano mu imię Władysław;
później zwano go Pogrobowcem.
Około 1 marca 1437 r. do Krakowa dotarł okazały
orszak poselstwa węgierskiego, składający się z 1000 jezd
nych. Wśród przybyłych byli delegaci sejmu: biskup Jan
Dominis, ban Chorwacji i Dalmacji Matko Thalloczi,
skarbnik królestwa Jan Perenyi, marszałek Władysław
Paloczi i stolnik koronny Emeryk Marczali. Dołączyło do
nich po drodze wielu panów węgierskich, by uświetnić to
poselstwo. Wśród obecnych nie zabrakło też posłów hra
biego Ulryka Cylejskiego, wysłanych zapewne dla dopil
nowania interesów Elżbiety i zorientowania się w sytuacji.
Byli wreszcie reprezentanci miast północnowęgierskich
(słowackich): Koszyc, Bardiowa, Lewoczy i Preszowa.
Utrzymywały one bliskie kontakty handlowe z Polską.
Rozpoczęte w Krakowie pertraktacje ciągnęły się długo
i nie były wcale łatwe. Węgrzy zażądali wysokiej ceny za
tron dla Władysława. Prócz potwierdzenia praw i przywi
lejów Królestwa Węgierskiego Władysław zobowiązał się
do obrony Węgier przed Turkami siłami Polski.
Spisz po koronacji miał bez wykupu wrócić do Węgier,
a o przynależności do Polski Rusi Halickiej, Podola oraz
Mołdawii zadecydowałby w przyszłości sąd polubowny.
Jak pisał zgryźliwie Ludwik Kolankowski: „za zaszczyt
bronienia Węgier zasobami króla Polski przed Turkami"
stracili Polacy jedne ziemie, a przynależność do Polski
innych zakwestionowano.
Czy młody, 15-letni król Władysław odgrywał w tych
układach jakąś rolę? Długosz pisze, że władcy żal było
„opuszczać własne i ojczyste królestwo, a w obcym przyj
mować rządy, tym bardziej, gdy zważył, że będąc młodzień
cem w pierwszej życia wiośnie zaślubiać miał Elżbietę,
niewiastę już podstarzałą"
29
. Sądzić należy, iż młody król
29
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 571.
szedł za zdaniem opozycji w radzie królewskiej, która
posługiwała się argumentami przemawiającymi do Włady
sława. Oleśnicki jednak przeprowadził przyjęcie oferty
i warunków węgierskich. Przekonywał, iż walka z Turkami
jest także obroną Królestwa Polskiego i że lepiej jest bić się
z nimi już teraz na terenie Węgier, aniżeli czekać, aż
wtargną w granice Polski. Jako rekompensata za Spisz
w ręce polskie miał przejść Śląsk. Zawarto więc układ
z wysłannikami sejmu węgierskiego, który był szczytem
bezinteresowności i politycznego altruizmu —jak ocenił go
Ludwik Kolankowski
30
.
8 marca 1440 r. w katedrze na Wawelu ogłoszono
uroczyście prośbę Węgrów o przyjęcie ich korony przez
Władysława i zgodę na to króla polskiego. Wśród osób
obserwujących tę uroczystość znajdował się także poseł
sułtana, przebywający jeszcze w Krakowie. Po tej ceremonii
Oleśnicki odśpiewał z całym duchowieństwem i zgroma
dzonym w katedrze ludem uroczysty hymn kościelny Te
Deum
i Bogurodzicę — jak pisał kanclerz Jan Koniecpolski
- „przy ogromnej radości ludu". Uczta królewska dla
posłów węgierskich i panów polskich zakończyła te uroczys
tości. Wieczorem oświetlono miasto na znak radości,
a dzwony biły całą noc — relacjonuje Jan Długosz, który
zapewne sam jako wierny stronnik Oleśnickiego przeżywał
również mocno ten triumf polityki biskupa krakowskiego.
Uroczystości krakowskie z marca 1440 r. wykorzystała
polska propaganda polityczna. W rozsyłanych wówczas
z Krakowa po Europie listach pisano, że król polski
przyjął koronę węgierską tylko po to, by walczyć z niebez
pieczeństwem tureckim, powstrzymać najazdy wrogów
wiary i odeprzeć ich. Podkreślano, że decyzja młodego
władcy ma wielkie znaczenie dla całego chrześcijaństwa.
30
K o l a n k o w s k i , op.cil., s. 83. Sprawę pertraktacji krakowskich
z posłami węgierskimi i warunki ugody polsko-węgierskiej przedstawia
dokładnie Jan Dąbrowski (op.cit., s. 21—24).
100
101
„Spodziewamy się czcigodny ojcze — pisał wówczas z Kra
kowa pewien korespondent do jednego z biskupów — że
król (polski), kierowany pomagającą mu prawicą boską, ze
swymi siłami zbrojnymi i pomocą innych władców katolic
kich będzie mógł oprzeć się ludom barbarzyńskim, najbar
dziej wojowniczym i sąsiadującym z tym królestwem (wę
gierskim) i wściekłość ich ujarzmić oraz odeprzeć". W liście
do książąt śląskich zaś — przygotowanym w kancelarii
królewskiej — Władysław Warneńczyk stwierdził, że obej
muje tron węgierski po to, by walczyć przeciw „nie
przyjaciołom wiary", by dać „pokój i pociechę wiernym
wyznawcom Chrystusa, a świętej wierze obronę i po
mnożenie". Tylko kierując się tymi motywami — czytamy
we wspomnianym liście — król chce rządzić w „tych
dwóch najbardziej rozległych królestwach (polskim i węgier
skim), które w tej części Europy są murem i tarczą dla
chrześcijan przeciw barbarzyńskim narodom". Odpisy tych
listów krążyły również po Polsce. W aktach kapituły
płockiej zachowała się kopia listu kanclerza Jana Koniec
polskiego do pewnego kardynała, w którym opisano przy
bycie posłów węgierskich do Krakowa i ceremonię powo
łania na tron węgierski króla polskiego Władysława III
3 1
.
Elżbieta tymczasem przy pomocy swoich zwolenników
(przede wszystkim Ulryka Cylejskiego) przystąpiła na
Węgrzech do kontrakcji. Postanowiono przede wszystkim
nie dopuścić Władysława na Węgry. Wezwano zatem
ważniejsze miasta nadgraniczne, takie jak: Koszyce, Pre-
szów, Bardiów, Lewocza, Keżmark, do wierności królowej.
Rozpoczęto także organizowanie sił zbrojnych. 15 maja
1440 r. , tj. w dzień Zielonych Świątek, wierny Elżbiecie
arcybiskup Dionizy Szecsi koronował na króla Włady
sława Pogrobowca, kilkumiesięczne zaledwie dziecię. Mi
kołaj Ujlaki przypasał niemowlęciu miecz koronacyjny,
31
Codex epistolaris saeculi ąuinti decimi,
wyd. A. L e w i c k i, Kraków
1891, t. II, nr 269, 270, 273.
Elżbieta zaś złożyła w jego imieniu wymaganą przy
takich ceremoniach przysięgę. Koronacja odbyła się z za
chowaniem wszystkich elementów tradycji. Dokonał jej
bowiem prymas węgierski koroną św. Stefana w Bia-
łogrodzie (Szekesfehervar) — tradycyjnym miejscu ko
ronacji królów węgierskich. Zabrakło tylko zgody sejmu
węgierskiego. Elżbieta zresztą i jej stronnicy nie próbowali
nawet zwołać go.
Król Władysław ruszył na Węgry dopiero w drugiej
połowie kwietnia, wsparty finansowo przez Oleśnickiego
pożyczką 3000 florenów, za które biskup krakowski otrzy
mał w zastaw Spisz. Jednocześnie jego młodszy brat
Kazimierz Jagiellończyk zwany oficjalnie w Polsce ciągle
jeszcze „wybranym królem czeskim", udał się z kilku
tysięcznym hufcem rycerstwa na Litwę, by objąć tron
wielkoksiążęcy po zamordowanym 20 marca 1440 r. Zyg
muncie Kiejstutowiczu. Wbrew intencjom panów polskich
i interesom Polski Kazimierz został obwołany przez knia
ziów litewskich (z inicjatywy właściwego odtąd rządcy
Litwy Jana Gasztołda) samodzielnym wielkim księciem.
Oznaczało to praktycznie zerwanie unii Korony z Litwą
i „reinkorporację" Litwy ze składu Korony — jak pisał
Kolankowski. Król i Polacy nie uznali tego aktu i godności
wielkoksiążęcej Kazimierza. Jednakże wskutek zaangażo
wania wszystkich sił w realizację planów węgierskich strona
polska nie mogła czynnie przeciwstawić się temu posunięciu
Litwinów.
Król Władysław ruszył na Węgry ze świetnym orszakiem
dygnitarzy i panów polskich. Byli wśród nich: biskup
krakowski Zbigniew Oleśnicki, dziekan krakowski Mikołaj
Lasocki, wojewoda krakowski Jan Tęczyński, kasztelan
rozperski Przedbór Koniecpolski, kasztelan międzyrzecki
Wincenty z Szamotuł, kasztelan inowrocławski Mikołaj
Szarlejski — krewniak znanego na Węgrzech Ścibora ze
Ściborzyc, uposażonego dobrami ziemskimi przez Zyg-
102
munta Luksemburskiego, podkanclerzy Piotr Woda ze
Szczekocin, podskarbi Andrzej Wojeński i marszałek koron
ny Piotr z Brzezia. W kraju w zastępstwie króla władzę
i opiekę nad Małopolską i Rusią sprawował Jan z Czyżowa,
a nad Wielkopolską — Wojciech Malski.
W Kieżmarku z orszakiem królewskim połączyli się
wysłani wcześniej kanclerz Jan Koniecpolski i wojewoda
poznański Sędziwój z Ostroroga. Towarzyszyło temu or
szakowi parę tysięcy wojska. Były to oddziały zaciężne
polskie dowodzone przez Dziersława Włostowskiego i czes
kie pod wodzą Jana Czapka. Poza tym — jak pisze
Długosz — panowie polscy „prowadzili swoje poczty
i zabrali z sobą naczynia srebrne, surmy, czeladź suto
ubraną i sprzęty najkosztowniejsze". Był to naprawdę
imponujący poczet dostojników i wojska, liczący około
5000 ludzi, który wspaniałością i postawą zachwycił
Węgrów.
Król Władysław zaraz po przekroczeniu granicy węgier
skiej napotkał znaczne trudności. Węgrzy bowiem podzielili
się na dwa stronnictwa: narodowe, które chciało polskiego
króla na tronie i pragnęło przede wszystkim walki z Tur
kami, oraz habsburskie, które broniło praw do korony
Elżbiety i jej syna, Władysława Pogrobowca. Po pokonaniu
wielu przeszkód orszak polski dotarł wreszcie do Egeru,
miasta położonego niecałe 150 km od stolicy o imponują
cym dziś jeszcze, potężnym zamczysku. Biskup tego miasta,
Szymon Rozgonyi, należał do grona stronników króla
polskiego. Władysław zatrzymał się w Egerze, skąd wysłał
do Budy oddział wojska (500 Polaków i 500 Węgrów),
prowadzony przez biskupa Szymona Rozgonyiego. Towa
rzyszyli mu panowie polscy: Wincenty z Szamotuł, Andrzej
Tęczyński i Jan Wojnicki. Oddział ten szybkim pochodem
dotarł do Budy i bez większych przeszkód obsadził mury,
bramy i wieże miasta, mimo iż część mieszczan sprzyjała
Elżbiecie.
103
22 maja 1440 r. do stolicy Węgier wjechał sam król
Władysław, otoczony rycerstwem i dostojnikami obu naro
dów, wśród których byli m.in.:Zbigniew Oleśnicki, Szymon
Rozgonyi i palatyn królestwa, dowódca zamku budzińs-
kiego, Wawrzyniec Hedervary. U bram miasta powitało
króla duchowieństwo ze świętymi relikwiami. „Roje miesz
kańców — pisze Długosz, naoczny świadek tych wydarzeń
— wyległy zewsząd po ulicach i domach, aby widzieć twarz
i postać króla, monarchy tak znakomitego i świetny pochód
jego rycerstwa. Niewiasty i dziewice wywieszały się tłumnie
z okien i ganków"
32
. Królewski orszak przeciągnął ulicami
stolicy do zamku, potężnej budowli wznoszącej się na skale
górującej nad miastem, który Polakom wydawał się „drugą
Troją" — jak czytamy w jednej z relacji, być może pióra
samego Długosza
33
.
Zwołany w ostatnich dniach czerwca do Budy sejm
węgierski okazał się dużym sukcesem Władysława. W ob
radach wzięli udział prawie wszyscy biskupi węgierscy,
razem z prymasem Dionizym Szecsim, arcybiskupem ostrzy-
homskim. Była też obecna na tym sejmie większość szlachty
i magnatów węgierskich, a wśród nich nawet niedawni
jeszcze zwolennicy królowej-wdowy Elżbiety, jak choćby
Mikołaj Ujlaki i Stefan Rozgonyi. Istotne dla węgierskiej
opinii publicznej było również pojawienie się w Budzie
Jana Hunyadiego, wsławionego zwycięstwami w walkach
z tureckim najeźdźcą. Świeża wyprawa wojsk osmańskich
na Belgrad i oblężenie tej naddunajskiej twierdzy przez
Turków zwiększyły jeszcze szanse Władysława. Teraz Węg
rom tym bardziej zależało na królu, który mógłby odeprzeć
Turków.
Sejm potwierdził krakowską elekcję Władysława na
tron węgierski. Ogłosił także koronację Pogrobowca za
32
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 587—588.
33
Epistoła de sucessibus domini regis Poloniae in primo ingressu in
regnum Hungariae,
w: Codex epistolaris..., t. II, nr 275, s. 418.
104
nieważną. W obecności samego Władysława prymas Wę
gier, biskupi, palatyn Hedervary, magnaci oraz cały sejm
węgierski złożyli królowi przysięgę wierności. „A gdy ją
wszyscy wykonali — pisze Długosz w swych Rocznikach —
wyprowadzono króla Władysława w pośrodek izby, prałaci
i panowie węgierscy podnieśli go na swych rękach w górę
i z całym ludem głośno okrzyknęli królem węgierskim"
34
.
Kilkanaście dni później (17 lipca 1440 r.) odbyła się
w Białogrodzie koronacja królewska Władysława. Ponieważ
korona św. Stefana znajdowała się w rękach Elżbiety, na
głowę Władysława nałożono złotą koronę zdjętą z relik
wiarza w kształcie popiersia, zawierającego szczątki św.
Stefana. Obrzędu koronacji dokonał prymas Dionizy z Esz-
tergom, który niedawno jeszcze koronował w tym samym
miejscu Pogrobowca, w asyście dziewięciu biskupów węgier
skich i biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego.
W dniu koronacji sejm węgierski wydał dokument, który
— jak pisze Długosz — Zbigniew Oleśnicki przywiózł do
Polski i złożył w skarbcu królewskim. W dokumencie tym
ponownie stwierdzono nieważność koronacji Pogrobowca,
dokonanej nie tylko bez insygniów królewskich (poza
wykradzioną koroną), ale przede wszystkim bez zgody
sejmu węgierskiego. Podkreślono przy tym wyraźnie elek
cyjność tronu węgierskiego, stwierdzając, że „koronacja
królów zawsze zależała od woli mieszkańców królestwa,
a działanie i moc korony opiera się na ich zatwierdzeniu".
Wezwano też całą ludność Królestwa Węgierskiego do
posłuszeństwa Władysławowi pod groźbą konfiskaty mająt
ków, utraty „wszelakich zaszczytów, godności, czci, szla
chectwa, bez nadziei łaski i przebaczenia".
Po koronacji Władysław powrócił do Budy. Uważał się
za prawowitego króla Węgier, choć Elżbieta miała jeszcze
swych zwolenników, a za Pogrobowcem opowiedział się
34
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 593—594.
105
ponownie prymas Dionizy Szecsi. Większość panów pol
skich, towarzyszących wyprawie królewskiej na Węgry,
powróciła do kraju. Opuścił Węgry także Zbigniew Oleśni
cki, który udał się do Krakowa, by dalej kierować polityką
Królestwa Polskiego. Pozostali przy królu Polacy objęli
różne urzędy i funkcje. Z duchownych ważną rolę w oto
czeniu króla odgrywał Mikołaj Lasocki, człowiek wykształ
cony i mądry, wybitny mówca, polityk i dyplomata,
entuzjasta idei krucjaty antytureckiej. Był on bliskim
współpracownikiem Oleśnickiego, uczestniczył w soborze
bazylejskim i został wysłany z delegacją soborową na
rokowania pokojowe między królami Francji i Anglii do
Arras
35
. Jeszcze w 1448 r. Lasocki posłował od Jana
Hunyadiego do Rzymu, gdzie wygłosił przed papieżem
mowę o niebezpieczeństwie tureckim. Na Węgrzech pozos
tali również znany humanista Grzegorz z Sanoka i kasztelan
międzyrzecki Wincenty z Szamotuł. Jemu to powierzył król
zarząd nad ważnym zamkiem wyszehradzkim, gdzie prze
chowywano insygnia koronacyjne. Wincenty z Szamotuł
— jak pisze Długosz — był rycerzem dzielnym i znakomi
tym, „który z przyrodzenia wielce pochopnym był do
żartów i uciesznych gadek". Przy królu pozostały także
polskie oddziały wojskowe, które niebawem zostały użyte
do walki z opozycją węgierską, zwolennikami Habsburgów.
WOJNA DOMOWA NA WĘGRZECH
Węgry w pierwszej połowie XV w. znajdowały się prak
tycznie w rękach kilkunastu rodzin magnackich i wybitnych
rodów szlacheckich. Od ich decyzji zależało uznanie Włady
sława za króla. I choć większość magnatów z całą prawie
35
Zob. E. P o t k o w s k i , Crecy — Orlean 1346—1429, Warszawa
1986, s. 174.
106
średnią szlachtą opowiedziała się za Władysławem, to
jednak nie został on powszechnie zaakceptowany jako
władca Węgier.
Magnaci popierający królową-wdowę Elżbietę i jej syna,
Władysława Pogrobowca, nie byli liczni.
Wśród zwo/en-
ników Habsburgów na wymienienie zasługują: przedstawi
ciele rodów Szecsich i Garaiów, członkowie rodziny Fran-
gepanich, hrabiowie Cylei — Ulryk i Fryderyk, i począt
kowo również Jerzy Brankowicz. Elżbieta mogła także
liczyć na poparcie części miast, zwłaszcza leżących na
zachodzie i północy Węgier. I wreszcie politycznego i ma
terialnego wsparcia udzielał jej Fryderyk III Habsburg,
król, a później także cesarz Niemiec. Grupa zwolenników
Elżbiety i Habsburgów na Węgrzech była za mała, by
pozbawić Władysława tronu. Dysponowała jednak do
statecznymi środkami materialnymi i militarnymi, by opie
rać się Władysławowi z powodzeniem nawet latami i w ten
sposów utrudnić jemu i jego zwolennikom wykonanie
głównego zadania, jakim była walka z naporem tureckim.
Pacyfikację kraju i walkę ze stronnikami Elżbiety
utrudniała Władysławowi specyfika militarna Węgier. Cały
bowiem kraj pokryty był dużą liczbą zamków i grodów
obronnych, znajdujących się w większości w rękach mag
natów i znaczniejszej szlachty. Wielkie rody magnackie
dzierżyły kilkanaście, często kilkadziesiąt zamków, położo
nych w różnych częściach kraju. Obok zamków spotykało
się wówczas często również obronne gródki szlacheckie,
należące do rodzin związanych z magnatami. Istniały
wreszcie na Węgrzech warowne, dobrze ufortyfikowane
miasta. Część z tych zamków, grodów i miast warownych
zwolennicy Elżbiety przekształcili w punkty oporu przeciw
Władysławowi i obsadziwszy je wojskiem własnym lub
najemnikami czeskimi kontrolowali całe prowincje kraju.
Władysławowi zatem pozostało albo zdobywanie kolejno
zamków i miast obsadzonych przez stronników Elżbiety,
107
a to wymagało czasu i przede wszystkim pieniędzy na
opłacenie wojska i kosztów działań militarnych, albo
dążenie do ugody i pertraktowanie z poszczególnymi
magnatami, szlachtą i przedstawicielami miast. Wszystko
to jednak przeszkadzało w realizacji głównego celu króla,
jakim była walka z Turkami.
Wojna domowa między Władysławem a Elżbietą toczyła
się przez dwa lata, na kilku frontach. Na obszarze Górnych
Węgier (Słowacja) po stronie Elżbiety walczyły najemne
wojska czeskie, których dowódcą był husyta Jan Giskra
z Brandysu, doskonały żołnierz, dobry wódz i polityk. Jego
bazami operacyjnymi były wierne Elżbiecie miasta: Koszyce,
Kremnica, Bardiów i Lewocza. Jak słusznie pisał Jan
Dąbrowski, Jan Giskra nie walczył tu wcale o sprawę
husycką czy interesy słowackie, a takie właśnie motywy
działań przypisywali mu niektórzy historycy, szczególnie
czescy i słowaccy. Był on po prostu najemnym żołnierzem
Elżbiety, który, wypełniając swoje zobowiązania, walczył
w obozie habsburskiego Pogrobowca przeciwko polskiemu
Władysławowi
36
. Elżbieta mianowała Giskrę starostą ko
szyckim, później także starostą Kremnicy i hrabią Zwolińs
kim (Zolyom). Opanowanie Górnych Węgier przez wojska
podlegle Elżbiecie miało szczególne znaczenie. Tędy bowiem
wiodła najkrótsza droga, którą Władysław mógł otrzymy
wać posiłki z Polski. Do końca też Władysławowi nie udało
się tego obszaru całkowicie spacyfikować.
W centrum Królestwa Węgierskiego po stronie Elżbiety
opowiedziała się większość miast. Władzy Władysława nie
uznawano również na obszarach ciągnących się wzdłuż
Dunaju od Pożonia (Bratysławy) przez Gyór i Komarno aż
do siedziby prymasa — Esztergom, oraz na południu
Węgier. Szczególnie niebezpieczna sytuacja powstała na
południu kraju, gdzie zwolennicy Elżbiety ugrupowali
D ą b r o w s k i , op.cit., s. 43.
108
wojska, by wykonać decydujące uderzenie na Budę. Na ich
czele stanął ban Maczwy Władysław Garai „i ze wszystkich
niemal stron Sławonii — pisze Długosz — panów i szlachtę
do swego zamiaru wciągnął". Zebrał w ten sposób Garai
„dość znaczne i silne wojsko, opatrzył w wojenne rynsztu
nki" i ruszył ku Budzie. Sytuacja była poważna. Jednakże
ściągnięte znad granicy tureckiej wojska pod dowództwem
Jana Hunyadiego i Mikołaja Ujlakiego, wzmocnione od
działem rycerzy węgierskich i polskich wysłanych przez
króla („wszystek lud nadworny Węgrów i Polaków" —
pisze o nich Długosz) rozbiły w końcu grudnia 1440 r.
oddziały rokoszan. Po tym zwycięstwie Hunyadi i Ujlaki
pomaszerowali na południe Węgier i złamali tam opór
zwolenników Elżbiety. Na terenach tych zbrojna opozycja
antyjagiellońska nie odrodziła się już nigdy. Było to nie
tylko rezultatem rozbicia wojsk przeciwnika, ale również
zasługą Mikołaja Lasockiego. Po zwycięstwie wojsk królew
skich ruszył on na południe, by rokowaniami i perswazją
pozyskać dla Władysława niedawnych jego przeciwników.
Kallimach dodaje, że razem z Lasockim na południe udał
się Grzegorz z Sanoka i stwierdza, iż obaj „wspólnie
objechali miasta i namawiali mieszkańców do odstąpienia
od królowej i połączenia się z Władysławem. W niedługim
czasie przekonali oni prawie wszystkich, stosując po więk
szej części tę samą taktykę, to znaczy powołując się na
wspólne pochodzenie i węzły krwi"
37
.
Grudniowe zwycięstwo nad oddziałami Garaia urato
wało panowanie króla Władysława i Jagiellonów na Węg
rzech. Jednakże pozostały jeszcze wojska Jana Giskry
operujące na terenie Górnych Węgier. Problemem była
także zachodnia część królestwa, gdzie Elżbieta miała
potężnych zwolenników. Przeciwników króla Władysława
nie brakło również w Siedmiogrodzie.
Philippi Callimachi Historia...,
s. 99.
109
W styczniu 1441 r. na Węgry dotarły posiłki polskie,
przysłane Władysławowi dzięki zabiegom biskupa Oleśnic
kiego. Były to silne oddziały wojsk małopolskich, liczące
około 5000 ludzi, dobrze uzbrojonych i wyposażonych.
Dowodzili nimi wojewoda krakowski Jan Tęczyński, kasz
telan sandomierski Jan Oleśnicki, wojewoda podolski
Hrycko Kierdejowicz, starosta sandomierski Jan Wojnicki
i starosta chełmski Dziersław z Rytwian.
Po otrzymaniu posiłków król osobiście wyruszy! na
czele armii węgiersko-polskiej do zachodniej i południowej
części królestwa. W stolicy pozostał dla kierowania spra
wami państwa palatyn Wawrzyniec Hedervary wraz z przy
dzielonymi mu polskimi doradcami — wspomnianym już
Mikołajem Lasockim i sekretarzem królewskim Pawłem
Wojnickim, który był stryjecznym bratem biskupa Oleśnic
kiego. Wyprawa ta była sukcesem stronnictwa królews
kiego. Przyniosła ona pacyfikację całego prawie obszaru
zachodnich i południowych Węgier. Sukcesem była też
zawarta w kwietniu 1441 r. ugoda z hrabiami Cylei —
głównymi dotąd doradcami Elżbiety, inspiratorami i kiero
wnikami wielu działań. Motywy ich przejścia do obozu
królewskiego były dość proste. Hrabiom Cylei zagrażały
wojska Władysława, a ponadto byli oni obrażeni na
sprzymierzeńca Elżbiety Fryderyka III Habsburga, który
nie chciał przyznać im tytułu książęcego. Na mocy ugody
kwietniowej Fryderyk i Ulryk Cylejscy uznali Władysława
za prawowitego króla Węgier, złożyli mu przysięgę wierno
ści i zobowiązali się na przyszłość wspomagać króla orężnie.
Ponadto mieli uwolnić jeńców — stronników królewskich,
wydać zajęte zamki królewskie i zamki należące do stron
ników Władysława. Wreszcie zobowiązali się nakłonić
królową Elżbietę do ugody z Władysławem. Pod wpływem
kroku hrabiów Cylei wielu zwolenników Habsburgów na
Węgrzech przeszło wówczas ostatecznie do obozu króla.
Jednocześnie we wschodniej części kraju, tj. w Siedmio-
110
grodzie, Jan Hunyadi — mianowany przez króla wojewodą
siedmiogrodzkim — pokonał zwolenników Elżbiety. Po
przedni wojewoda siedmiogrodzki, Dezydery Losoncsi —
razem z wieloma innymi stronnikami habsburskimi —
przeszedł do obozu królewskiego.
Zwycięstwo króla Władysława nie było jednak cał
kowite. Najwięcej kłopotu sprawiały Górne Węgry, gdzie
działały ciągle jeszcze wojska najemne Elżbiety, dowodzone
przez Jana Giskrę, wspomagane materialnie przez bogate
miasta tej części królestwa. Konieczne było zatem prowa
dzenie dalej działań wojennych, a na to król nie miał
wystarczających środków finansowych. Brakowało też
wojska do pacyfikacji kraju, większość bowiem węgierskich
sił militarnych zajętych było obroną granic przed Turkami.
Liczono więc na pomoc Polski.
Już w październiku 1441 r. król Władysław pisał
do Ziemowita księcia mazowieckiego, prosząc go o przy
bycie osobiste z posiłkami zbrojnymi. Obiecał w zamian
Ziemowitowi pozostawienie w jego rękach wszystkich
zdobytych na Węgrzech miast, zamków i ziem do czasu,
aż król pokryje koszty wyprawy
38
. Mazowszanie jednak
nie przybyli królowi z pomocą. Jednocześnie Władysław
wysyłał wezwania o pomoc do panów polskich. Jednakże
efekty tych wezwań i próśb były niewielkie. Jesienią
1441 r. dotarły jeszcze na Węgry posiłki wojskowe
z Wielkopolski, przyprowadzone przez kasztelana sie
radzkiego Wawrzyńca Zarembę i sędziego poznańskiego
Mikołaja Skórę. Zostały one wysłane na koszt publiczny,
a pieniądze na ich zaciąg pochodziły z uchwalonego
specjalnie w tym celu podatku. Już jednak wojska
małopolskie i ruskie, które w końcu listopada 1441 r.
przyprowadził królowi wojewoda lwowski Piotr Odrowąż
ze Sprowy, ruszyły ,,bez żadnego zasiłku ze skarbu
Codex epistolaris...,
t. II, nr 280.
111
publicznego" — jak pisał Długosz. Ciężar utrzymania
tych wojsk spadł więc na króla.
Koszty wojny domowej i posiłków wojskowych z Polski,
ponoszone przez króla, były coraz większe i doprowadziły
z czasem do ruiny skarbu królewskiego. Za zasługi wojenne
na Węgrzech i zaciągane przez króla pożyczki zapisywano
królewszczyzny w Polsce. Król był ciągle zadłużony i po
życzał nawet na podarki. Jak pisze Długosz w swych
Rocznikach:
„król Władysław przez czas pobytu swego na
Węgrzech prawie wszystkie miasta, zamki, ziemie, mias
teczka, wsie, tudzież cła i dochody królewskie krociami
długów obciążył i pozastawiał"
39
.
Kancelaria królewska na Węgrzech wydawała stosy
dokumentów, które obciążały posiadłości i dochody królews
kie w Polsce. Kanclerz Jan Koniecpolski i podkanclerzy Piotr
Woda ze Szczekocin nie potrafili lub może raczej nie chcieli
zapobiec tej lekkomyślnej rozrzutności młodego króla.
W ciągu czterech lat panowania na Węgrzech — pisze Jan
Dąbrowski — rozdał król Władysław kilkakroć więcej aniżeli
w ciągu sześciu poprzednich lat jego rządów w Polsce
40
.
Przeciągające się walki wewnętrzne na Węgrzech i ruina
skarbu królewskiego zaniepokoiły polską opinię szlachecką.
Również stronnictwo Oleśnickiego było zniecierpliwione
węgierską wojną domową. Zamiast realizacji wielkich
planów walki z Turkami, rozciągnięcia wpływów polskich
na Bałkanach i umocnienia pozycji Polski w świecie
chrześcijańskim siły militarne i środki finansowe były
zużywane na zwalczanie opozycji antyjagiellońskiej na
Węgrzech. Nastroje panujące w Polsce znalazły swój wyraz
na zjeździe panów i szlachty królestwa w Sieradzu, który
odbył się w kwietniu 1442 r. Wystosowano wówczas do
panów węgierskich pismo, które na Węgry zawiózł kanonik
Jakub, syn Dobiesława z Oleśnicy i zarazem brat stryjeczny
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 632.
D ą b r o w s k i , op.cit., s. 78.
112
biskupa Oleśnickiego. Zgromadzeni na zjeździe sieradzkim
panowie polscy i szlachta domagali się stanowczo przerwa
nia bezcelowych walk wewnętrznych i zakończenia wojny
domowej, choćby na drodze ugody z Elżbietą. Siły węgierskie
i polskie powinny być użyte „przeciw barbarzyńskim, wierze
naszej i królestwu waszemu najbardziej wrogim Turkom"
4 I
.
Oba walczące na Węgrzech stronnictwa były wyczerpane
przeciągającą się wojną domową. Rozpoczęte za pośred
nictwem legata papieskiego, kardynała Juliana Cesariniego,
układy Władysława z Elżbietą zostały zakończone 14
grudnia 1442 r. zawarciem ugody w Gyór. Ugoda ta nie
dawała żadnych korzyści ani Polakom, ani węgierskim
stronnikom króla Władysława. Dzięki niej jednak zaprzes
tano na pewien czas walk wewnętrznych, a to z kolei
umożliwiło podjęcie przygotowań do wojny z Turkami.
Przy okazji zawarcia ugody w Gyór doszło do osobis
tego spotkania Władysława z królową Elżbietą. Król
ofiarował Elżbiecie czarną szubę, przetykaną złotem i pod
bitą sobolami, wartości 260 florenów złotych (kupił ją na
kredyt od Mikołaja Szarlejskiego). Królowa zaś darowała
Władysławowi kilka wierzchowców. Król zaprosił też
Elżbietę na zapusty do stolicy. Na drugi dzień po zawarciu
ugody Władysław powrócił do Budy. Przy Elżbiecie pozos
tawił Mikołaja Lasockiego, „najzaufańszego doradcę swego
i powiernika — jak pisze Długosz — ażeby z nim mogła
się (Elżbieta) śmiało znosić we wszystkim i sprawy swoje
układać". Dwa dni po wyjeździe Władysława królowa
Elżbieta zachorowała, a trzeciego dnia choroby, tj. 19
grudnia 1442 r., zmarła. Według Eneasza Sylwiusza Pic-
colominiego, pisarza i humanisty, późniejszego papieża
Piusa II, przez długi czas przebywającego na dworze
wiedeńskim, przyczyną śmierci królowej Elżbiety była
biegunka i zadawniona choroba kobieca. Podobną przy-
41
Codex epistolaris...,
t. II, nr 286.
113
czynę śmierci podaje Długosz. Natomiast kroniki austriac
kie mówią o otruciu królowej Elżbiety za pomocą owej
szuby sobolowej, darowanej przez Władysława. Były to
jednak kłamliwe oskarżenia.
Śmierć królowej Elżbiety unieważniła układ zawarty
w Gyór. Wybuchła więc na nowo wojna domowa. Jan
Giskra, nie czując się już teraz związany postanowieniami
układu gyorskiego, wznowił niebawem działania wojenne
na terenie Górnych Węgier. Dawni zwolennicy Elżbiety,
wśród których był prymas Dionizy Szecsi, odmówili uznania
Władysława za króla i zwrócili się o pomoc do Fryderyka
III Habsburga jako opiekuna osieroconego Pogrobowca.
Rosnące wpływy nieugiętego zwolennika krucjaty,
kardynała Juliana Cesariniego, na dworze węgierskim
sprawiły, że zamiast ostatecznego rozgromienia stronnictwa
habsburskiego przygotowano wielką wyprawę wojenną
przeciw Turkom. Rozwiązanie zaś wewnętrznego konfliktu
węgierskiego odłożono na później. Taki obrót sprawy był
ciosem dla planów politycznych biskupa Oleśnickiego.
Wyprawa turecka miała bowiem służyć jedynie interesom
papieża Eugeniusza IV i wzmocnić jego autorytet. Tym
czasem Polska znajdowała się w obozie przeciwników
papieża — wśród zwolenników soboru bazylejskiego. Sam
Oleśnicki zresztą opowiadał się za ideą wyższości soboru
nad papieżem. W 1441 r. biskup krakowski poparł wy
branego przez sobór papieża Feliksa V i przyjął od niego
kapelusz kardynalski. Nic więc dziwnego, że cele wojenne
kardynała Cesariniego były zupełnie inne niż plany politycz
ne Oleśnickiego. Wojna z Turkami zamiast realizacji
programu Polski mocarstwowej miała przynieść tylko
korzyści Węgrom i rozstrzygnięcie konfliktu kościelnego.
Sukces wyprawy antytureckiej Władysława mógł także
przyczynić się do zwycięstwa Eugeniusza IV nad soborem
bazylejskim, do triumfu zasady wyższości papieża nad
soborem.
8 — Warna 1444
WALKI Z TURKAMI
KLĘSKA POD WARNĄ
Król Władysław Jagiellończyk dopiero po dwóch z górą
latach od objęcia tronu węgierskiego mógł wreszcie podjąć
wyprawę przeciw Turkom. Czy miała ona szanse po
wodzenia? Czy wówczas jeszcze można było wyprzeć
Turków z Bałkanów, zepchnąć ich do Azji Mniejszej?
Czy można było przynajmniej ograniczyć ekspansję i rozwój
państwa Osmanów na Bałkanach? Odpowiedź na te pytania
nie jest prosta. Z pewnością państwo Osmanów nie było
jeszcze w pierwszej połowie XV w. ostatecznie ukszta
łtowanym mocarstwem. Było to jeszcze ciągle imperium
w stadium powstawania. Turcy wprawdzie stanowili już
wówczas na Bałkanach trwały element etniczny, jednakże
ich ekspansję polityczną i militarną można było zahamować.
Patrząc na rzecz całą z punktu widzenia wojskowego
należy stwierdzić, że Turcy byli do pokonania. Wielka
krucjata, dobrze zorganizowana, oparta na pomocy i siłach
kilku największych państw europejskich mogła złamać
potęgę Osmanów.
Jednakże tego, co było możliwe teoretycznie, nie dało
się zrealizować w praktyce. Z punktu widzenia politycznego
115
bowiem niemożliwe było zjednoczenie sił skłóconych ze
sobą państw chrześcijańskiej Europy do wspólnego działa
nia przeciw Turkom. Nawet papiestwo nie potrafiło do
prowadzić za pomocą idei krucjatowej do trwałego współ
działania chrześcijańskiej Europy.
POLSKA, WĘGRY A NIEBEZPIECZEŃSTWO TURECKIE
Z problemem tureckim Polacy zetknęli się już w XIV w.
Zapewne przez Ruś i Polskę wiodła droga dwóch przy
byszów ze Wschodu, arcybiskupa ormiańskiego Stefana
i opata Cyriaka z zakonu bazylianów, którzy w 1348 r.
przybyli na Pomorze po to, by — jak podaje kronika
klasztoru cystersów w Oliwie — prosić Krzyżaków o po
moc przeciw Turkom. Kronikarz oliwski wspomina, że
obaj dostojnicy Kościoła wschodniego opowiadali o za
jęciu Armenii przez Turków, o wymordowaniu przez
nich wielu tysięcy ludzi i ucisku, jakiego doznawali po
zostali przy życiu chrześcijanie. W drodze na Pomorze
obaj dostojnicy zatrzymali się prawdopodobnie również
na dworze Kazimierza Wielkiego, przynosząc wieści
o Turkach osmańskich i wydarzeniach w Azji Mniejszej.
Później (w 1364 r.) Kazimierz Wielki gościł w Krakowie
króla Cypru Piotra Lusignan, który objeżdżał dwory
europejskie zabiegając o pomoc w zorganizowaniu kru
cjaty.
Dość tajemniczo brzmi pismo papieża Bonifacego IX
z 1399 r., skierowane do biskupa krakowskiego Piotra
Wysza. Papież polecał w nim biskupowi ogłoszenie w Polsce
krucjaty przeciw Tatarom i Turkom. Jak czytamy w piśmie
Bonifacego IX, papież dowiedział się od posła polskiego
Wojciecha Jastrzębca, że ci poganie oraz inni jeszcze
barbarzyńcy niszczą ziemie chrześcijańskiego Królestwa
Polskiego i Księstwa Litewskiego, a król przygotowuje
116
przeciw nim wyprawę wojenną
1
. Było to przed wielką
wyprawą księcia Litwy Witolda na Tatarów, zakończoną
klęską wojsk litewskich nad rzeką Worsklą (12 lipca
1399 r.). Możliwe więc, że papieżowi chodziło o tę właśnie
wyprawę litewską.
Za panowania Władysława Jagiełły Królestwo Polskie
unikało konfliktów politycznych i starć zbrojnych z Turka
mi. Osmanowie zaś respektowali zwierzchnictwo Polski
nad Mołdawią. Antypolska polityka Zygmunta Luksem
burskiego, popierającego Krzyżaków, zniechęcała skutecz
nie Jagiełłę do udzielania pomocy Węgrom w ich an-
tytureckiej polityce bałkańskiej. Jednakże kiedy w 1415 r.
Turcy wyparli Węgrów z Bośni i zapuścili się niszczycielskim
najazdem na ich ziemie, obradujący wówczas sobór w Kon
stancji — jeden z wielkich soborów XV w. — wezwał
Jagiełłę do udzielenia zbrojnej pomocy Węgrom. Podobne
wezwanie zostało skierowane do Krzyżaków
2
.
Jagiełło, zachowując neutralność, wysłał do Turków
poselstwo z bogatymi darami, które miało zawiadomić
sułtana o sojuszu między Polską a Węgrami, nakłonić go
do rozejmu z Węgrami i wyjednać uwolnienie wziętych do
niewoli panów i rycerzy węgierskich. Warto powtórzyć za
Długoszem nazwiska owych pierwszych znanych posłów
polskich do sułtana. Byli nimi rycerz Skarbek z Góry
i Grzegorz Ormianin, służący zapewne za tłumacza. Jak
pisze dalej Długosz w swych Rocznikach, sułtan podejmował
posłów polskich „łaskawie i z uprzejmością, zarządził dla
nich hojne opatrzenie wszelakich potrzeb i często ich do
stołu swego zapraszał". Przyjął też propozycję Jagiełły
i „przyrzekł zaprzestać wojny i zawrzeć z Węgrami rozejm
na lat sześć". Wysłał także z powracającymi posłami
polskimi własne poselstwo, które miało prowadzić dalsze
1
A. T h e i n e r, Vetera monumenta Poloniae et Lithuaniae gentium-
ąue flnitimarum historiam illustrantia,
Romae 1860, t. I, nr 1041.
2
Codex epistolaris...,
t. II, nr 63 i 64.
117
rokowania z Polską i Węgrami. Posłowie tureccy jednak
przezornie zatrzymali się na granicy, wysyłając naprzód
jednego z posłów polskich, Grzegorza Ormianina, by
załatwił im bezpieczny przejazd. Podejrzliwi Węgrzy — być
może rozdrażnieni niedawnym najazdem tureckim — uwię
zili posła polskiego, uważając go za zdrajcę i szpiega.
Przetrząsnęli „wszystkie jego rzeczy, ubrania, tłumoki, aż
do rzemyków u obuwia" w poszukiwaniu tajemnych listów
tureckich. Posłowie sułtana, oczywiście, zawrócili, a Grze
gorza Ormianina Węgrzy uwolnili dopiero po jakimś
czasie
3
.
Według Długosza Jagiełło nie ruszał z pomocą zbrojną,
„aby wstrzymać klęski i spustoszenia, jakich Węgrzy później
od Turków doznawali", ponieważ był „rozgniewany sro
motną obelgą, sobie i posłowi swemu Grzegorzowi wy
rządzoną". Jednakże rzeczywiste powody neutralności
Jagiełły były z pewnością poważniejsze. Turcy niewątpliwie
zainteresowani byli pokojowymi stosunkami z potężnym
państwem polsko-litewskim. Jagiełło zaś, zmuszony do
walki politycznej z Zygmuntem Luksemburskim, z pew
nością chętnie widział kłopoty tureckie króla węgierskiego.
Na jawne przymierze z państwem Osmanów jednak Polska
nie mogła sobie pozwolić, zmuszona ciągle do odpierania
oskarżeń rozpowszechnianych w Europie przez Krzyżaków
oraz Luksemburczyka, iż jest krajem pogańskim i heretyc
kim i że namawia Turków do najazdów na kraje chrześ
cijańskie, w tym szczególnie na Węgry. Kiedy w 1417 lub
1418 r. do Polski przybyło poselstwo tureckie z propozycją
sojuszu, Jagiełło nie przyjął oferty sułtana Mehmeda I.
Więcej nawet, król polski zgodził się wówczas na prośbę
Zygmunta Luksemburczyka pośredniczyć w uregulowaniu
3
Całą tę historię opisuje Długosz (Dzieje..., t. IV, s. 167—168).
Z listu Jagiełły i Witolda do soboru wynika, że ruszyły wówczas z Polski
dwa poselstwa — jedno do sułtana, drugie do władcy Bośni. Zob.
Stachoń, op. cit., s. 40.
118
stosunków węgiersko-tureckich czy to przez zawarcie po
koju wieczystego, czy choćby kilkuletniego rozejmu
4
.
Do pierwszego zbrojnego starcia polsko-tureckiego
mogło dojść w 1426 r., kiedy to Zygmunt Luksemburski
przygotowywał wyprawę, która miała uprzedzić spodzie
wany najazd turecki. Wówczas to Jagiełło, pod wpływem
kilkakrotnych próśb Luksemburczyka, nakazał hospoda
rowi Mołdawii —jako jego zwierzchnik — ruszyć z pomocą
królowi węgierskiemu. Ponadto wysłał na wyznaczony
punkt zborny do Braiły (Braila) nad Dunajem silny oddział
szlachty ruskiej, liczący 5000 ludzi, którym dowodził
starosta sanocki Janusz Kobylański. Wojska polskie jednak
na próżno czekały przez dwa miesiące na przybycie armii
węgierskiej. Zygmunt Luksemburski zajęty innymi sprawa
mi (głównie czeskimi) ruszył dopiero wiosną roku następ
nego. Po długim oczekiwaniu i „daremnych trudach —
jak pisze Długosz — wojsko polskie od brzegów Dunaju
wróciło szczęśliwie do swego królestwa".
Zastanawia ta decyzja Jagiełły zerwania pokoju z Turcją.
Może królowi polskiemu chodziło o to, by czynem zbroj
nym pokazać Europie, że „stoi w obronie chrześcijaństwa"
właśnie wówczas, kiedy siły litewsko-polskie walczyły
w Czechach po stronie husytów? Niewykluczone, że Jagiełło
zamierzał odepchnąć Turków od granic Mołdawii i wyprzeć
ich wspólnie z Zygmuntem Luksemburskim za Dunaj.
Wszystkie te rachuby zawiodły, albowiem węgiersko-polska
wyprawa na Turków w 1426 r. nie doszła do skutku. Nie
cieszyła się ona zresztą zbytnią popularnością wśród szlach
ty. Długosz pisze o ostrych represjach, jakie spadły na
tych, którzy nie usłuchali wezwania królewskiego i nie
stawili się na wyznaczone miejsce koncentracji. Rozgnie
wany Jagiełło „kazał wszystkich jako buntowników po-
chwytać i bez różnicy stanu i godności zamknąć w więzie-
4
S t a c h o ń, op. cit., s. 48—49.
119
niu". Później dopiero, na „prośby i wstawienia prałatów
i panów polskich, przebaczył im (król) wspaniałomyślnie
popełnioną winę i wrócił zabrane dziedzictwo i włości".
Zajęcie przez sułtana Murada II serbskiego Gołubca,
potężnej twierdzy naddunajskiej leżącej u bram Węgier,
było powodem zorganizowania przez Zygmunta Luksem
burskiego wyprawy antytureckiej, która ruszyła wiosną
1428 r. Wyprawa ta zakończyła się niepowodzeniem. Król
Zygmunt ze swym wojskiem, po niefortunnych utarczkach
z oddziałami tureckimi w Serbii, dotarł wprawdzie pod
Gołubiec, ale wycofał się niebawem na wieść o zbliżającej
się armii sułtanskiej. U boku wojsk węgierskich walczył
wówczas także oddział Polaków. Nie byli to jednak żoł
nierze wysłani na pomoc przez Jagiełłę, lecz rycerze polscy,
którzy zaciągnęli się na służbę węgierską. Broniąc przep
rawy wojsk Luksemburczyka przez Dunaj zginął pod
Gołubcem sławny rycerz polski Zawisza Czarny z Garbowa.
Długosz w swoich Rocznikach zamieścił obszerny fragment
poświęcony ostatnim chwilom tego dzielnego rycerza: „Jako
rycerz przestrzegający gorliwie swej sławy, uważając to za
rzecz niegodną, aby towarzyszów swoich w chwili ostatecz
nej miał odstępować, wolał wraz z nimi poddać się niebez
pieczeństwu. Nie dbając zatem o własne ocalenie, odprawił
łódź przysłaną przez króla Zygmunta, a przywdział zbroję
błyszczącą. Poczem siadłszy na konia niedużego wzrostu
i wziąwszy z sobą dwóch tylko pachołków z kopią pod
niesioną wybiegł przeciw wojskom tureckim. Niebawem
obskoczony przez Turków, którzy wzięli go za króla lub
jakiego książęcia, dla zbroi świecącej i połowy czarnego
orła, którego miał w herbie na płaszczu rycerskim okrywa
jącym zbroję, dostał się w niewolę". Powstał wówczas —
powiada Długosz — spór między dwoma żołnierzami
tureckimi o tak znakomitego jeńca. W czasie tej sprzeczki
jeden z Turków „dobywszy kindżała uciął głowę Zawiszy".
Swoją relację Długosz kończy stwierdzeniem: „Tak mąż
120
znakomity, który w wieku swoim nie miał równego, życia
nędznie dokonał"
5
.
Do niewoli tureckiej dostało się wówczas także wielu
innych rycerzy polskich, „którzy brzydzili się podobnież
(jak Zawisza Czarny) ucieczką" — pisze Długosz. Wykupił
ich król Zygmunt. Wśród tych jeńców był również Piotr
Woda ze Szczekocin, herbu Odrowąż. Później odegrał on
znaczną rolę polityczną w czasach Władysława Warneń
czyka. Piotr ze Szczekocin był postacią nieprzeciętną. Syn
kasztelana lubelskiego, studiował w młodości na uniwer
sytecie krakowskim (zdobył tu stopień bakałarza sztuk
wyzwolonych) i odbył dalsze studia zapewne we Włoszech.
Otwierała się przed nim kariera kościelna, do której
wstępem było uzyskanie przez Piotra godności kanonika
kruszwickiego. Szybko jednak Piotr ze Szczekocin zrezyg
nował z kariery kościelnej i rozpoczął służbę na dworze
królewskim. W 1427 r., posądzony o romans z królową
Zofią, ucieka przed gniewem Jagiełły. Rok później spoty
kamy go w wojskach Zygmunta Luksemburskiego pod
Gołubcem. Pojmany w niewolę turecką i wykupiony przez
Zygmunta, wraca do Polski. Odzyskuje łaskę królewską
i zostaje wyznaczony przez Jagiełłę na starostę w Olsztynie
(w pobliżu Częstochowy). Piotr ze Szczekocin należał do
stronników biskupa Oleśnickiego. W 1437 r. został pod-
kanclerzym królestwa. Przebywał z młodym królem Włady
sławem Jagiellończykiem na Węgrzech, nie tylko jako
wysoki urzędnik kancelarii królewskiej, ale również służąc
władcy „zbrojną piersią i mieczem" wraz ze 100 żołnierzami
wystawionymi własnym kosztem. Otrzymał zresztą wówczas
za swą służbę od króla — jak wielu innych Polaków —
hojne zapisy. Król ofiarował mu także płaszcz aksamitny
podbity sobolami za szuby, które zostały rozdane gościom
węgierskim w 1440 r. Wybiegając naprzód trzeba tu jeszcze
5
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 328—329.
121
dodać, że Piotr ze Szczekocin odznaczył się w czasie
wyprawy przeciw Turkom w 1443 r. W nagrodę król
Władysław kazał jego tarczę herbową zawiesić w kościele
parafialnym Panny Marii na wzgórzu zamkowym w Budzie.
Piotr wyjeżdżał często w sprawach państwowych z Węgier
do Polski. W bitwie pod Warną nie brał udziału. Za
panowania Kazimierza Jagiellończyka ponownie sprawował
urząd podkanclerzego. Zginął w bitwie z Krzyżakami pod
Chojnicami w 1454 r. Jego syn Paweł przejął po ojcu
starostwo łukowskie.
Czasy panowania Zygmunta Luksemburskiego (1387—
1437) były okresem nieustannego kurczenia się obszarów
podlegających wpływom węgierskim na Bałkanach. Pod
naporem Turków Węgry utraciły zwierzchnictwo nad
Bośnią, Serbią i Wołoszczyzną. Wreszcie Osmanowie za
grozili samym Węgrom. Zygmunt próbował zorganizować
obronę kraju. Wzmocnił linię zamków i twierdz nad
granicznych. Rozbudował także sieć szpiegów, którzy
informowali dwór węgierski o wszystkich wydarzeniach na
Bałkanach, zwłaszcza o sprawach tureckich. Jednakże zamki
i twierdze nadgraniczne nie chroniły Węgier przed coraz
częstszymi wypadami rabunkowymi wojsk tureckich, zwła
szcza oddziałów akyndżych (zagończyków), wysyłanych
przez pogranicznych sandżakbejów.
Zygmunt Luksemburski próbował dokonać w latach
1433—1435 reformy wojsk węgierskich
6
. Pierwsza zmiana
polegała na utworzeniu oddziałów wojsk terytorialnych,
opartych na poborze prowadzonym wśród ludności chłops
kiej. Według królewskiego nakazu z każdych 33 zagród
chłopskich miał być wystawiony jeden żołnierz pieszy i jeden
lekkozbrojny jeździec. Żołnierze ci walczyć mieli w oddziałach
komitatów (jednostek administracyjnych królestwa). Pobór
6
L. E1 e k e §, Armija Guniadi, „Acta Historica Academiae Scien-
tiarum Hungaricae" I (1951), s. 14—20; C w e t k o w a , op. cit., s.
227—229.
122
do tych oddziałów przeprowadzano zarówno w dobrach
królewskich, jak i panów oraz szlachty węgierskiej. W dob
rach prywatnych jednak ów nakaz królewski nie zawsze był
respektowany. Wynikało to z niechęci panów i szlachty do
pozbywania się siły roboczej lub — jak sugerują niektórzy
historycy — z obawy przed skutkami uzbrojenia poddanych.
Efektem reform Zygmunta Luksemburskiego było prze
de wszystkim utworzenie lekkozbrojnej jazdy. Ta nowa
formacja mogła skuteczniej niż inne rodzaje wojska odpierać
ataki tureckich akyndżych. Szczególnie użyteczne okazały
się oddziały lekkiej jazdy serbskiej, które rekrutowały się
spośród Serbów chroniących się na Węgrzech przed Tur
kami. Żołnierze tych oddziałów znali dobrze tereny nad
graniczne zajęte przez Osmanów. Nie tylko więc bronili
granicy, ale także nagłymi wypadami zapuszczali się na
ziemie opanowane przez Turków, rozbijając ich mniejsze
oddziały i garnizony.
Jednakże owe zmiany w armii węgierskiej praktycznie
niewiele wzmocniły siły militarne Węgier. W dalszym ciągu
brakowało wojska stałego, niezależnego od dobrej woli
panów i szlachty węgierskiej, bezpośrednio podlegającego
władzy króla. Taką właśnie stałą armię królewską można
było utworzyć z oddziałów wojsk zaciężnych. Jednakże
Zygmunt Luksemburski nie dysponował środkami finan
sowymi umożliwiającymi wystawienie silnej armii zaciężnej.
Ziemie i dochody królewskie znajdowały się często w rękach
panów węgierskich, duże środki finansowe pochłaniała
polityka europejska Zygmunta Luksemburskiego, wojny
czeskie, wreszcie utrzymywanie dworu królewskiego. Na
wojska zaciężne zatem pozostawało niewiele pieniędzy.
Zygmunt Luksemburski powierzał zadanie tworzenia
i utrzymywania takich właśnie oddziałów wojsk zaciężnych
doświadczonym dowódcom, przekazując im na ten cel
dobra ziemskie, dochody z salin, kopalń i innych źródeł.
Tymczasem nacisk turecki na granice węgierskie był
123
coraz silniejszy. W 1438 r. Turcy najechali Siedmiogród,
zlupili go i uprowadzili wielu ludzi. W roku następnym
nowy król węgierski Albrecht Habsburg wyruszył przeciw
Turkom do Serbii, ale wyprawa ta zakończyła się hanieb
nym odwrotem. Turcy zajęli wówczas kolejną twierdzę
naddunąjską, Semendrię. W czasie odwrotu wojsk węgiers
kich król Albrecht Habsburg „zatruwszy się melonami,
które — jak powiada Długosz — do zbytku jadać lubił,
zapadł na krwawą biegunkę" i zmarł 27 października
1439 r. w pewnej wsi naddunajskiej.
Po objęciu tronu węgierskiego przez Władysława Jagiel
lończyka sytuacja na pograniczu węgiersko-tureckim była
bardzo trudna. Pogarszał ją jeszcze konflikt nowego króla
z dotychczasowym sprzymierzeńcem Węgier, księciem ser
bskim Jerzym Brankowiczem. Był on spokrewniony z hra
biami Cylei
7
i, jak wiemy, opowiedział się po stronie
królowej-wdowy Elżbiety przeciw Władysławowi. W dodat
ku, zabiegając o powrót do Serbii, Brankowicz próbował
nawet porozumienia z Turkami, choć bezskutecznie. Wszys
tko to spowodowało decyzję skonfiskowania rozległych
dóbr tego księcia serbskiego na Węgrzech. Zostały one
podzielone między zwolenników króla Władysława. Nieba
wem zresztą Jerzy Brankowicz przeszedł na stronę Włady
sława, odzyskał większość swych dóbr węgierskich i służył
królowi radą jako człowiek doświadczony w sprawach
tureckich i bałkańskich.
Wiosną 1440 r. sułtan Murad II ruszył osobiście
z dużą armią, by ostatecznie zakończyć podbój ziem
nad Dunajem. W końcu kwietnia wojska tureckie przy
stąpiły do oblężenia węgierskiego wówczas Belgradu, „który
- powiada Długosz — jest jakby portem i wrotami
do Węgier". Znany humanista, Kallimach, autor Historii
o królu Władysławie,
tak opisał położenie tej twierdzy:
7
Jedna z córek Brankowicza, Katarzyna, była żoną hrabiego
Ulryka Cylejskiego.
124
„Belgrad leży na wzgórzu, w miejscu gdzie Sawa wpada
do Dunaju, tak że obie rzeki oblewają część niższą miasta;
od wschodu patrząc, na dużej przestrzeni miasto stromo
opada ku Dunajowi, a od południa okrąża je Sawa.
Reszta miasta z dala od brzegu jest jakby odgrodzona
od lądu murami i fosą". Według słów Kallimacha na
początku oblężenia „Turcy wybudowali okręty i postawili
je na straży obu rzek, aby móc przejmować wszelkie
dostawy ludzi i żywności i nie dopuszczać ich do miasta.
Sami zaś rozłożyli się po drugiej stronie obozem w ten
sposób, że w ogóle nikt z oblężonych nie mógł ani
wyjść, ani wejść do miasta. Oni za to mogli dowolnie,
kiedy tylko chcieli, podchodzić pod mury i wypróbowywać
ich siłę. I odtąd bez przerwy to zasypywali fosy, to
machinami rozwalali mury, a wreszcie zbudowali od ufo
rtyfikowanej strony zamku drewniane wieże, by przy
ich pomocy spędzać obrońców z murów"
8
.
Belgradu bronił przeor joannitów z Vrany, Jan Thal
loczi, „człowiek — jak powiada Kallimach — wielkiej
odwagi i doświadczony żołnierz", pochodzący ze znanego
na Węgrzech rodu magnackiego. Mimo ścisłej blokady,
burzenia murów i wież miasta obrońcy Belgradu dzielnie
wytrzymywali napór Turków, a nocą naprawiali zniszczone
części murów. Turcy nie potrafili złamać oporu ani siłą, ani
obietnicami, „które po bułgarsku (może serbsku) wypisane
— jak relacjonuje Długosz — obwijać kazał (sułtan) na
strzałach i rzucać do zamku".
Sytuacja była poważna. Król Władysław po przybyciu
do Budy (jeszcze przed swoją koronacją) zaczął ściągać
podatki na obronę zagrożonych przez Turków zamków,
szczególnie Belgradu. Po koronacji zaś ogłosił wyprawę
przeciw królowej Elżbiecie i Turkom. Jednakże walki
wewnętrzne skłoniły Władysława i jego doradców do
Philippi Callimachi Historia...,
s.73.
125
układów z Osmanami. Pod koniec lipca 1440 r. został
wysłany poseł do sułtana. Był nim polski rycerz Piotr
Łęczycki z Łękocina. Poseł wiózł wiadomość o objęciu
tronu węgierskiego przez Władysława i żądanie zaprzestania
walki oraz odstąpienia od Belgradu. Sułtan jednak, orien
tując się dobrze w trudnej sytuacji Węgier dzięki szpiegom
i informatorom, odesłał posła królewskiego do Semendrii,
każąc mu tam czekać przez trzy miesiące na odpowiedź.
Tymczasem Turcy nasilili ataki na Belgrad i ziemie
naddunajskie. Thalloczi mimo naporu wojsk Murada II
skutecznie bronił Belgradu. Podczas jednego ze szturmów
udało się nawet obrońcom zadać Turkom ciężkie straty.
Według opisu Długosza, który cytuje relacje węgierskie,
Turcy przygotowując szturm zasypali fosę chrustem, słomą
i drewnem, by łatwiej dotrzeć do murów. Obrońcy nie
przeszkadzali im w tym, ale w nocy posypali wszystko
„prochem do strzelania z dział używanym". Kiedy wczes
nym rankiem Turcy zaatakowali Belgrad i zaczęli wdzierać
się na mury, obrońcy „poczęli z murów rzucać głownie,
węgle żarzące i inne podpały, od których wnet zapalone
prochy buchnęły w różnych miejscach płomieniami, a Turcy
częścią od płonącego drzewa, którego sami nawieźli, częścią
od dymu dławiącego padali i ginęli"
9
. Kallimach do opisu
Długosza dodaje: „Do tego jeszcze i wieże stanęły w pło
mieniach, a w obozie wszczął się popłoch, gdyż wiatry
ciągnące ranną porą od rzeki niosły tam dym i żar ognia.
Dzięki temu zresztą, że wiatr dął w odwrotnym kierunku,
całe miasto ocalało od pożaru"
10
.
Jednocześnie została zniszczona turecka flotylla statków
rzecznych. Oddajmy głos Kallimachowi: „Nie lepiej wiodło
się tam, gdzie walczyły okręty. Jedne z nich pogruchotał
grad kamieni lecących z machin wojennych, inne zniszczył
ogień. Reszta okrętów poszła na dno, gdyż sternicy i ma-
' D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 603—604.
10
Philippi Callimachi Historia...,
s. 73.
126
rynarze zupełnie potracili głowy, a fala niedobitków runęła
na te okręty, które jeszcze stały nietknięte, chcąc uciec jak
najdalej od miasta" ".
Kronikarze uważają, że odparcie tego szturmu turec
kiego wpłynęło na decyzję sułtana, który postanowił od
stąpić od oblężenia Belgradu. Faktem jest, że Murad
rzeczywiście po sześciu miesiącach zwinął oblężenie i za
rządził odwrót wojsk tureckich. Przez posła królewskiego
Piotra Łęczyckiego oświadczył Władysławowi, że gotów
jest zawrzeć pokój pod warunkiem wydania Belgradu
i rezygnacji Węgier z wpływów politycznych w Serbii.
Warunki takie były jednak nie do przyjęcia dla Węgrów.
I
JAN HUNYADI
Wojna domowa na Węgrzech w latach 1441—1442 spowo
dowała konieczność ograniczenia działań na froncie turec
kim do obrony. Kierował nią przede wszystkim Jan Huny
adi. Jak pisała nieco patetycznie współczesna badaczka
bułgarska Bistra Cwetkowa, Hunyadi podjął zadanie „nie
tylko obrony Węgier, ale również świata chrześcijańskiego
przeciw najeźdźcom osmańskim". Słowianie bałkańscy
sławili go w swych pieśniach epickich jako dzielnego
i niezwyciężonego wojewodę Jankula. Pamięć o nim „bu
dziła przez wieki w sercach podbitych ludów bałkańskich
wspomnienia heroicznych walk przeciw ich wspólnemu
ciemięzcy i wiarę w ich nieuchronne wyzwolenie"
12
.
Ojciec Hunyadiego pochodził z Wołoszczyzny. Za służbę
wojskową otrzymał on od króla Zygmunta Luksemburs
kiego posiadłość ziemską w Siedmiogrodzie. Syn jego, Jan
11
Tamże,
s. 83.
12
C w e t k o w a , op. cit., s. 229. Współcześni badacze tureccy
określają takie opinie jako „nacjonalistyczne", choć sami nie są wolni od
nacjonalizmu.
127
(Janosz), został już zaliczony w poczet szlachty węgierskiej.
Odważny i silny, o żelaznym zdrowiu, a przy tym bystry
i inteligentny, wybrał Jan Hunyadi karierę wojskową. Już
w 1431 r. spotykamy go we Włoszech, w otoczeniu przeby
wającego tam wówczas króla węgierskiego Zygmunta
Luksemburskiego. Król pozostawił go w Italii razem
z oddziałem rycerzy węgierskich, który miał wspierać jego
sprzymierzeńca, księcia Mediolanu, Filipa Viscontiego. We
Włoszech Hunyadi przebywał dwa lata jako dowódca
oddziału wojsk zaciężnych. Tutaj zapewne, pod okiem
najlepszych w tym czasie zawodowych żołnierzy i dowód-
ców-kondotierów — Franciszka Sforzy i florentyńczyka
Filipa Scolariego, nabył Hunyadi biegłości w sztuce wojen
nej i nauczył się dowodzić wojskami zaciężnymi.
Po powrocie na Węgry Hunyadi został dowódcą przy
bocznego oddziału jazdy królewskiej. W 1436 r. walczył
w Czechach. Poznał tu z pewnością sztukę wojenną husytów
- nowy sposób walki, oparty na działaniach piechoty
i wozów bojowych, z których formowano obronny tabor.
Podczas krótkiego panowania króla Albrechta Habsburga
Hunyadi bronił najważniejszych twierdz w rejonie nad-
dunajskim. Uzyskał też wysoki urząd państwowy, został
bowiem banem (namiestnikiem królewskim) jednej z nad
granicznych prowincji. Król Władysław Jagiellończyk mia
nował go wojewodą Siedmiogrodu. Latem 1441 r. Hunyadi
razem z Mikołajem Ujlakim otrzymał zadanie obrony
południowej granicy i Belgradu przed Turkami.
Szybkie i skuteczne działania Hunyadiego na pograniczu
węgiersko-tureckim, prowadzone za pomocą lekkozbrojnej
jazdy, oddziałów wojsk zaciężnych i własnej armii lennej,
zmieniły sytuację wojenną. We wrześniu 1441 r. Hunyadi
wpadł na zajęte przez Turków ziemie serbskie. Trzy
dni działał na obcym terenie zdobywając niemałe łupy.
W drodze powrotnej zastąpił mu drogę oddział wojsk
tureckich, na czele którego stał Ishak beg, dowódca
128
Semendrii. Hunyadi rozbił Turków i zmusił ich do ucieczki.
Nie było to wielkie zwycięstwo, ale dodało ono Węgrom
ducha.
Turcy jednak planowali wielką wyprawę przeciw Węg
rom na rok następny. Z Raguzy informowano dwór
w Budzie o przygotowaniach do tej wyprawy. Wczesną
wiosną 1442 r. wyprawa turecka ruszyła z Widynia przez
Wołoszczyznę na Siedmiogród. Plan nieprzyjaciela był
prosty. Turcy zamierzali dokonać najazdu na Węgry od
strony Siedmiogrodu, bez zdobywania obronnej linii grani
cznej na Dunaju i Sawie, a zwłaszcza twierdzy belgradzkiej.
Wyprawą turecką dowodził doświadczony żołnierz i wódz,
Mesid beg, wielki koniuszy sułtana. Wspierał go swymi
wojskami hospodar wołoski Wład Drakul. Łącznie siły
tureckie liczyły około 16000 ludzi.
Hunyadi na wieść o wkroczeniu nieprzyjaciela do
Siedmiogrodu ruszył szybko spod Belgradu na spotkanie
armii Mesid bega, połączył się z siłami zebranymi przez
biskupa siedmiogrodzkiego Jerzego Lepesa i uderzył na
Turków. Został jednak pobity, a biskup Lepes i brat
Hunyadiego zginęli w bitwie. Jednakże klęska ta nie była
zbyt dotkliwa, bo w pięć dni później (23 marca 1442 r.)
Hunyadi zaatakował ponownie część sił nieprzyjaciela pod
wodzą samego Mesid bega, rozbił Turków i zmusił ich do
ucieczki oraz porzucenia jeńców i łupów. Mesid beg poległ,
razem ze swym synem, kiedy próbował ratować się ucieczką.
Hunyadi zaś, w pościgu za wojskami tureckimi, wkroczył
do Wołoszczyzny i przywrócił ponownie zwierzchność
węgierską nad tym krajem.
Turcy przygotowali tego roku jeszcze jedną wyprawę
wojenną. Miała to być wyprawa odwetowa, mająca jednak
na celu także likwidację wpływów węgierskich na Wołosz-
czyźnie. Hunyadi spodziewał się tej wyprawy tureckiej
i przygotował obronę. Wojska nieprzyjaciela ruszyły latem
1442 r., dowodzone przez samego namiestnika Rumelii
129
Szahabeddina paszę, który chełpliwie zapewniał, że niewie
rni uciekną w popłochu na sam widok jego turbanu. Turcy
przekroczyli Dunaj pod Nikopolis, wtargnęli na ziemie
wołoskie i zapuścili się aż do Siedmiogrodu, rabując
i niszcząc ten kraj. 6 września 1442 r. Hunyadi uderzył na
oddziały nieprzyjaciela nad rzeką Jałomicą (Wołoszczyzna),
zaskoczył Szahabeddina paszę i rozbił całkowicie jego
wojska. Sam wódz turecki zdołał umknąć z pola bitwy, ale
poległo lub dostało się do niewoli wielu Turków ze
znakomitych rodów i prostych żołnierzy. Węgrzy zagarnęli
też ogromne łupy. W ich ręce wpadł tabor turecki razem
z egzotycznymi wielbłądami. Zdobyte na Turkach sztandary
i znaki wojskowe rozdzielono między kościoły węgierskie
jako symbol zwycięstwa krzyża nad półksiężycem. Zwycięs
two to ukazało walory bojowe zorganizowanych przez
Hunyadiego sił wojskowych oraz jego talent nieprzeciętnego
dowódcy.
Jesienią ruszyła jeszcze jedna, trzecia już w tym roku
wyprawa turecka w okolice Belgradu. Niezbyt licznymi
tym razem wojskami Osmanów dowodził Turachan beg,
pochodzący ze starego arystokratycznego rodu tureckiego.
Hunyadi połączył swe siły z wojskami Mikołaja Ujlakiego
i raz jeszcze rozbił Turków. Następnie obaj dowódcy
węgierscy wtargnęli do zajętej przez Osmanów Serbii,
niszcząc tureckie garnizony, osiedla i miasta.
Wieść o zwycięstwach Hunyadiego wywołała entuzjazm
na Węgrzech i wywarła duże wrażenie w Europie. W Budzie
od końca września przebywało poselstwo sułtana, które
przywiozło propozycję zawarcia pokoju za cenę odstąpienia
Belgradu. Żądanie tureckie zostało przez dwór węgierski
odrzucone, kiedy w stolicy dowiedziano się o sukcesach
wojennych Hunyadiego. Nie wiadomo zresztą, czy sam
sułtan Murad II liczył na przyjęcie tego żądania przez
Węgrów. Niewykluczone, że zadaniem poselstwa tureckiego
w Budzie — jak sądził Franz Babinger — było raczej
9 —Warna 1444
130
zdobycie dokładniejszych informacji o wewnętrznych sto
sunkach węgierskich i pozycji króla Władysława lub też
potwierdzenie wiadomości dostarczanych przez szpiegów
tureckich, których sułtan miał w całej Europie Południowo-
Wschodniej.
Sułtan i jego doradcy nie wątpili, że po tych sukcesach
Węgrzy przejdą do poważniejszych działań ofensywnych.
Na Węgrzech zaś budziły się nadzieje, że większa wy
prawa w głąb Bałkanów mogłaby złamać potęgę turecką
i przywrócić wpływy polityczne Węgier na tych ob
szarach. Już przecież dzięki zwycięstwom Hunyadiego
zostało przywrócone zwierzchnictwo węgierskie nad Wo
łoszczyzną.
Dwór węgierski umiejętnie rozpropagował sukcesy wo
jenne Hunyadiego. Wieści o zwycięstwach nad Turkami
zostały przekazane przez specjalnych wysłanników papie
żowi, dotarły one również do uczestników soboru bazylej-
skiego. „Dzięki składam wszechmogącemu Bogu — pisał
jeden z uczestników soboru do jakiegoś dostojnika kościel
nego w Polsce — za szczęśliwe zwycięstwa odniesione nad
niewiernymi Turkami. Wywołały one słusznie radość w ca
łym świecie chrześcijańskim"
13
. W Wenecji uczczono te
zwycięstwa uroczystą procesją na placu św. Marka, z udzia
łem samego doży Franciszka Foscariego, duchowieństwa,
tłumu mieszkańców i cudzoziemskich kupców. Senat wene
cki poinformował interesującego się walką z Turkami
księcia Burgundii Filipa Dobrego o pokonaniu wojsk
osmańskich i przesłał mu kopie otrzymanych z Węgier
pism, które były poświęcone zwycięstwom Hunyadiego.
Wysłano też posła do króla Władysława, by pogratulował
mu w imieniu Republiki Weneckiej zwycięstwa, a przy
okazji zebrał wszystkie informacje o kampanii tureckiej
13
Codex epistolaris...,
t. II, nr 290, s. 438.
131
króla Polski i Węgier. Sam papież Eugeniusz IV po
prowadził we Florencji, w otoczeniu licznych kardynałów,
procesję dziękczynną za zwycięstwa nad Turkami
14
.
WĘGIERSKA WYPRAWA WOJENNA NA BAŁKANY
1443 ROKU
Węgierskie zwycięstwa nad Turkami stworzyły w Europie
atmosferę sprzyjającą podjęciu wyprawy anty tureckiej.
Wpłynęły też na zwiększenie się aktywności politycznej
papieża Eugeniusza IV i jego legata na Węgrzech, Juliana
Cesariniego. Słusznie sądzili oni, że sukces w walce z Tur
kami, osiągnięty dzięki ogłoszonej przez papieża krucjacie,
byłby ważnym argumentem w zaostrzającym się wówczas
konflikcie soborowym.
Przypomnijmy tu raz jeszcze sytuację panującą w Koś
ciele zachodnim słowami świetnego pisarza i humanisty,
Filipa Kallimacha, który sporą część swego dojrzałego
życia spędził w Polsce i zmarł w Krakowie w 1496 r. „W
tym czasie wśród chrześcijan — pisał Kallimach — wybuch
ły liczne spory na temat głowy Kościoła. Jedni za ojca
świętego uznawali Eugeniusza, wybranego przez kolegium
kardynalskie, inni opowiadali się za Feliksem, którego
w Niemczech wybrał sobór bazylejski... I Feliks, i Eugeniusz
różnymi sposobami usilnie starali się o to, by przeciągnąć
na swą stronę nie tylko swych przeciwników, ale i nie
zdecydowanych, którzy kryjąc się ze swymi myślami trwali
w wyczekującej postawie, żadnemu pierwszeństwa nie
przyznając. Wnet od obu papieży równocześnie przybyły
poselstwa do króla. Feliks wysłał biskupa trydenckiego
Aleksandra, mianowanego niedawno przezeń kardynałem,
14
C w e t k o w a, op. cit., s. 256; A. F. G r a b s k i, Polska w opiniach
Europy Zachodniej XIV—XV w.,
Warszawa 1968, s. 394—395; F.
Thiriet, Regestes des deliberations du Senat de Venis concernant la
Romanie,
Paris 1961, t. III, nr 2624.
132
z rodu książąt mazowieckich, licząc na jego pokrewieństwo
z Władysławem. Uważał go za człowieka najbardziej
odpowiedniego do reprezentowania jego interesów, bo
nawet jeśliby do samej sprawy król nie przywiązywał wagi,
to jednak fakt pokrewieństwa mógł mieć swe znaczenie. Ze
strony Eugeniusza przybył również kardynał Julian Cesari-
ni. Ten znów dowodził, że jedynie miasto Rzym jest z woli
Bożej tym miejscem, gdzie wybiera się papieża i skąd rządzi
ów najwyższy arcykapłan, ponadto zaś jest uświęcone krwią
Piotra i Pawła i niezliczonych wyznawców wiary. Przeświet
ne kolegium kardynalskie dokonało tradycyjnego wyboru
prawowitego następcy przez osoby do tego powołane"
15
.
Jednakże chyba nie tyle argumentacja teologiczna i pra
wnicza, ile większa energia, ruchliwość i upór, doświad
czenie polityczne i dyplomatyczne Cesariniego sprawiły, że
legat papieża Eugeniusza IV, a nie jego rywal, biskup
Trydentu Aleksander Mazowiecki, zdobył wpływy na
dworze królewskim w Budzie. Do wielkich sojuszników
Cesariniego należał wspomniany już Mikołaj Lasocki,
dyplomata i najbliższy doradca króla Władysława. Nie
strudzone zabiegi wokół zorganizowania krucjaty antyturec-
kiej zjednały Cesariniemu życzliwość wielu panów węgiers
kich. Wyprawa wojsk zjednoczonej Europy chrześcijańskiej
leżała bowiem nie tylko w interesie Eugeniusza IV, ale
również Węgier. Mogła ona odsunąć niebezpieczeństwo
tureckie od granic węgierskich, a ponadto przywrócić
wpływy polityczne Węgier na Bałkanach.
Już 1 stycznia 1443 r. papież Eugeniusz IV ogłosił bullę
krucjatową, w której wezwał świat chrześcijański do świętej
wojny przeciw Turkom. Na potrzeby krucjaty papież
przeznaczył dziesiątą część wszystkich dochodów kościel
nych. Ponadto obiecał ofiarować piątą część swoich do
chodów osobistych na wyposażenie armii i floty. Na
ls
Philippi Callimachi Historia...,
s. 119.
133
polecenie papieża dwaj dostojnicy kościelni: kardynał Julian
Cesarini i biskup Krzysztof Garatonius, mieli ogłosić
krucjatę wśród ludności państw sąsiadujących z Turkami.
Sejm węgierski, który zebrał się w pierwszych tygodniach
1443 r. w Budzie, podjął decyzję o zorganizowaniu wielkiej
wyprawy przeciw Turkom i uchwalił na ten cel środki
finansowe w postaci specjalnych podatków. Postanowiono
też zwrócić się o pomoc zbrojną do krajów europejskich.
Legat papieski, kardynał Julian Cesarini, obiecywał wspar
cie floty papieskiej i państw włoskich. Miała ona współ
działać z armią lądową krzyżowców. Z relacji kronikarskich
Długosza i Kallimacha wynika, że najbardziej gorącymi
zwolennikami krucjaty w czasie debaty sejmu budzińskiego
byli Jerzy Brankowicz i Cesarini. Pierwszy chciał odzyskać
księstwo serbskie i synów pozostających w niewoli tureckiej,
drugi zaś pragnął umocnić autorytet papieski i ułatwić
realizację unii florenckiej z Kościołem wschodnim. Wy
prawa na Turków była również po myśli króla Władysława
i stronnictwa jagiellońskiego na Węgrzech. Walka z za
grażającym krajowi wrogiem zewnętrznym mogła skupić
społeczeństwo wokół króla i utwierdzić jego władzę na
Węgrzech. Ponadto fakt zorganizowania wyprawy krzyżo
wej przez młodego Władysława mógł podnieść jego auto
rytet w całej chrześcijańskiej Europie.
Krucjata antyturecka nie wzbudziła jednak entuzjazmu
wśród państw Europy. Najbliższy sąsiad, król niemiecki
Fryderyk III Habsburg (od 1452 r. cesarz), rezydujący
w Wiedniu, odniósł się do wyprawy tureckiej z rezerwą.
W czasie walk domowych na Węgrzech Fryderyk wy
stępował jako obrońca i opiekun młodego Pogrobowca;
dzięki niemu chciał zachować koronę węgierską dla rodu
Habsburgów. Tymczasem wyprawa na Turków mogła
umocnić pozycję Władysława. Niepokoiło to dwór wiedeń
ski. Fryderyk obawiał się wzrostu potęgi sąsiedniego kraju,
który na dodatek wymykał się z rąk Habsburgów. Za
134
namową Cesariniego król Władysław wysłał poselstwo do
Wiednia. Do króla niemieckiego udali się wówczas znany
nam już Mikołaj Lasocki, jeden z biskupów węgierskich
i sam Cesarini. Fryderyk Habsburg jednak stanowczo
odmówił wzięcia udziału w wyprawie anty tureckiej. Zgodził
się jedynie na zawieszenie broni z Władysławem na czas
krucjaty. Długosz i Eneasz Sylwiusz Piccolomini zgodnie
stwierdzają, że władca niemiecki obawiał się ewentualnego
sukcesu wojennego Władysława w kampanii tureckiej.
Mając zapewnioną neutralność Fryderyka Habsburga
Władysław musiał jeszcze przed wyprawą turecką opanować
sytuację na terenie Górnych Węgier, gdzie w dalszym ciągu
przeciw królowi walczył Jan Giskra. Kanclerzowi królestwa
biskupowi Szymonowi Rozgonyiemu z trudem udało się za
pomocą wojska i układów skłonić Giskrę do zawarcia
zawieszenia broni na okres jednego roku, na warunkach
dla króla Władysława niekorzystnych. Giskra bowiem miał
zatrzymać wszystkie zdobyte posiadłości i pobierać z nich
prawnie królewskie dochody.
Wezwanie o pomoc zbrojną Władysław skierował także
do Krzyżaków „sprowadzonych — jak pisze Długosz —
przez królów i książąt polskich dla obrony wiernych od
napaści barbarzyńców". Krzyżacy jednak odmówili wzięcia
udziału w planowanej krucjacie.
Wyprawa turecka Władysława, do której jeszcze przed
rokiem zachęcał króla zjazd panów polskich w Sieradzu,
nie zyskała poparcia grupy rządzącej w Polsce z biskupem
Oleśnickim na czele. Nic nie wiadomo o podatkach ani
zaciągach na tę wyprawę uchwalanych przez zjazdy moż
nych i szlachty polskiej, jak to było w 1440 r. Poza pomocą
pieniężną, którą Władysław otrzymał wówczas z rąk pry
watnych (za cenę zastawienia nowych królewszczyzn), i dużą
grupą ochotników Polska jako państwo nie wzięła udziału
w krucjacie.
Czym należy tłumaczyć negatywny stosunek grupy
135
rządzącej i biskupa Oleśnickiego do przygotowywanej
wyprawy na Turków? Przyczyn było kilka i to różnych.
Z pewnością istniało już wtedy w Polsce pewne zniechęcenie
do wszelkich przedsięwzięć węgierskich, wywołane długo
trwałą wojną domową i jej kosztami, które ponosiła również
Polska. Ponadto warunki ugody Władysława z Habsbur
gami rozwiewały nadzieje Polski na uregulowanie sprawy
Spiszą, Rusi, Mołdawii oraz ewentualne uzyskanie Śląska.
Silna była również w Polsce niechęć do organizatorów
krucjaty anty tureckiej: kardynała Juliana Cesariniego i pa
pieża Eugeniusza IV. Niechęć ta wywołana była prosobo-
rowym stanowiskiem biskupa Oleśnickiego, uniwersytetu
krakowskiego i większości polskich dostojników kościel
nych.
Warto podkreślić fakt, że król Władysław i biskup
Oleśnicki w okresie rozdwojenia Kościoła zachodniego
stanęli po przeciwnych stronach. Król opowiedział się za
papieżem, biskup zaś za soborem. Być może, takie stanowis
ko młodego władcy wynikało z chęci przeciwstawienia się
biskupowi Oleśnickiemu, kierującemu polityką Królestwa
w czasie małoletności Władysława i pierwszych lat jego
rządów w Polsce. Możliwe, że była to pierwsza samodzielna
decyzja młodego króla, podjęta wbrew biskupowi Oleśnic
kiemu. Może upór Władysława wykazany w czasie realizacji
planów antytureckich papieża Eugeniusza IV wynikał także
z chęci storpedowania zamierzeń politycznych Oleśnickiego.
Na początku 1443 r. papież zwrócił się do Wenecji,
która była jedną z największych potęg morskich w ówczes
nej Europie, z prośbą o dostarczenie dziesięciu galer,
mających wesprzeć armię krzyżowców. Eugeniusz IV obie
cał wyposażyć je i uzbroić własnym sumptem. Jednakże
w rzeczywistości koszta te papież chciał przerzucić na kler
wenecki i florencki. Senat Wenecji nie wyraził zgody na
proponowane przez Eugeniusza IV rozwiązanie sprawy
finansowania floty twierdząc, że podatek taki powinno
zapłacić również duchowieństwo innych krajów. Wenecjanie
zażądali od papieża dużej sumy 20 000 dukatów złotych na
pokrycie kosztów wyposażenia galer, a ponadto domagali
się zaprowadzenia porządku we Włoszech. W tym ostatnim
żądaniu chodziło o to, by papież przestał wspierać włoskich
przeciwników Wenecji. Przetargi między papieżem a Wene
cją trwały długo i nie przyniosły pozytywnych rezultatów.
Wenecja ostatecznie nie wysłała w 1443 r. galer, które
mogłyby poważnie wesprzeć działania antytureckiej koalicji
chrześcijańskiej. W rzeczywistości nie widziała ona w or
ganizowanej krucjacie żadnych korzyści dla siebie, a ponad
to nie chciała psuć swych dobrych stosunków z państwem
osmańskim.
Niewielkie rezultaty przyniosły też zabiegi papieża, by
uzyskać pomoc Genui, innej ówczesnej potęgi morskiej.
Papież zażądał dwóch galer, uzbrojonych na koszt Genui.
Jednakże i to miasto-państwo włoskie tradycyjnie prowa
dziło politykę unikania konfliktów z Osmanami, by nie
zaszkodzić swoim interesom handlowym i swej pozycji na
Wschodzie. Genua obiecała jedynie pomóc Burgundczykom
w wyekwipowaniu okrętów, które miały wziąć udział
w planowanej wyprawie przeciw Turkom.
Król Aragonu Alfons V Mądry, który w wyniku walki
o Królestwo Neapolu zdołał opanować tę monarchię włoską
i został uznany przez papieża Eugeniusza IV za jej władcę,
obiecał wysłać na wyprawę turecką sześć galer. W rzeczywis
tości okręty te nigdy nie zostały użyte przeciw Turkom.
Raguza (Dubrownik), miasto portowe formalnie należące
do Węgier, faktycznie niezależne, zmuszone od 1440 r. do
płacenia sułtanowi trybutu, zachowała wobec papieskich
planów krucjatowych rezerwę, niepewna powodzenia or
ganizowanej wyprawy. Zgodziła się wprawdzie dać jedną
galerę, ale pod warunkiem, że inne kraje chrześcijańskie
dostarczą ich 30. Nie broniono jednak w Raguzie —jak to
było w Wenecji — zbierania dziesięciny od duchowieństwa
137
na wojnę przeciw Turkom. Zebraną w ten sposób znaczną
sumę pieniędzy przekazano kardynałowi Franciszkowi
Condulmerowi, któremu papież zlecił organizację floty
krzyżowców.
Kiedy wreszcie ruszyła wyprawa przeciw Turkom, pora
roku uniemożliwiła prowadzenie skutecznych operacji mor
skich. Na wieść o wymarszu wojska Władysława Wenecja
i Raguza ograniczyły się tylko do dostarczenia prochu „dla
oddziałów maszerujących przeciw Turkom".
Przygotowania do wyprawy przeciw Turkom zajęły
całą wiosnę i lato 1443 r. Tymczasem na dwór węgierski
docierały pomyślne wieści. Z Raguzy doniesiono o po
wstaniu przeciw Osmanom zorganizowanym przez emira
Karamanii i klęsce sułtana. Hunyadi, który przebywał
poza stolicą, nadzorując przygotowania do wyprawy, pisał
do księcia Jerzego Brankowicza, iż sułtan Murad został
pobity przez emira Karamanii i zakończył życie na jakiejś
wyspie i że całe państwo Osmanów rozpada się, a Serbowie
wypędzają najeźdźców tureckich. Sądził też Hunyadi, iż
wystarczy 30 000 wojska, by zagarnąć wszystkie posiadłości
Osmanów w Europie i wyprzeć Turków do Azji Mniejszej.
Wierzono powszechnie, że wystarczy przejść z wojskiem
przez Półwysep Bałkański i dotrzeć do morza, by Turcy
ustąpili z Europy.
Sytuacja na Bałkanach rzeczywiście sprzyjała podjęciu
kampanii antytureckiej. Wiosną 1443 r. sułtan Murad II
zmuszony był ściągnąć swe wojska z Rumelii do Ad-
rianopola i skierować je do Azji Mniejszej. Tutaj bowiem
szwagier sułtana i jednocześnie niebezpieczny przeciwnik,
Ibrahim beg, emir Karamanii, wystąpił przeciw Muradowi
II, grabiąc i niszcząc posiadłości Turków osmańskich
w Anatolii. Nie ulega wątpliwości, że Ibrahim beg, jak
napisał o nim Franz Babinger, „jedna z najwybitniejszych
i najosobliwszych postaci wśród muzułmańskich władców
schyłku średniowiecza", działał w porozumieniu z królem
138
Węgier i chrześcijańską koalicją antyturecką. Stare kroniki
tureckie
mówią nawet o planowanym wówczas podziale
państwa Osmanów: Anatolia miała przypaść Karamanii,
Rumelia królowi węgierskiemu, a Serbia księciu Jerzemu
Brankowiczowi '*. Murad II pokonał jednak emira Ka
ramanii w bitwie pod Konya, w wyniku czego Ibrahim
beg zmuszony był prosić o łaskę sułtana za pośrednictwem
swej żony, siostry zwycięskiego Murada II.
Sułtanowi zależało na szybkim zakończeniu konfliktu
azjatyckiego. Zaniepokoiły go bowiem wiadomości o przy
gotowaniach do krucjaty anty tureckiej. Dostarczali je
szpiedzy i informatorzy, których Murad miał nie tylko na
Bałkanach, ale również na Węgrzech, we Włoszech, a nawet
w Niemczech. Sułtan zgodził się na pozostawienie Ibrahima
bega u władzy w Karamanii, ten zaś uznał zwierzchność
Osmanów i został wasalem sułtana. Wtedy to doszło do
tragedii w rodzinie sułtana, której przyczyny nie są dokład
nie znane. Najstarszy syn Murada II, ukochany przez
niego Ali Czelebi, został zamordowany razem z dwoma
swymi synami, z których jeden miał sześć miesięcy, a drugi
rok. Sprawcą tego czynu był Kara Chyzyr pasza, który
udusił w czasie snu syna sułtana i jego wnuki. Jak piszą
kronikarze tureccy, po śmierci ukochanego syna Murad II
pogrążył się w głębokiej rozpaczy i apatii. To właśnie było
powodem — według starych kronik tureckich — że sułtan
zaniedbał przygotowań do odparcia wyprawy koalicji
chrześcijańskiej, a krzyżowcy początkowo odnosili suk
cesy
1?
.
Tymczasem na Węgrzech zbierały się wojska, które
miały ruszyć przeciw Turkom. Długosz pisze o „krzyżow
cach różnych narodów", ale przede wszystkim armia ta
składała się z Węgrów — oddziałów siedmiogrodzkich
i znacznych pocztów takich magnatów, jak: Szymon Czu-
16
C w e t k o w a, op. cit., s. 273—274; B a b i n g e r, op. cit., s. 32—33.
17
C w e t k o w a, op. cit., s. 274.
139
dar, Szymon Paloczi, Jan Hunyadi i Mikołaj Ujlaki.
Znaczną siłę stanowili też czescy najemnicy, którzy od
dawna byli w służbie królewskiej. Dowodził nimi Jan
Czapek z Sanu, doświadczony wódz husycki, który już
w 1433 r. brał udział w polsko-czeskiej wyprawie przeciw
Krzyżakom. Czesi obsługiwali też wozy bojowe, które
zabierano na wyprawę. Było ich 600, uzbrojonych w bom-
bardy, arkebuzy i inną broń. Po przekroczeniu Dunaju do
armii tej dołączyło 8000 Serbów (jeźdźców i pieszych) oraz
600—700 jazdy wojewody bośniackiego Piotra Kowacze-
wicza. Były jeszcze posiłki wołoskie i zbieranina różnych
ludzi, „golców i hołyszy", którzy zewsząd ściągali na
Węgry w nadziei, że jako krzyżowcy przeżyją przygodę
wojenną i napełnią puste mieszki.
Oddziały polskie, które wzięły udział w wyprawie
1443 r., nie były liczne. Większe poczty rycerskie przy
prowadzili (na koszt króla) tylko Piotr z Szamotuł, mar
szałek koronny Mikołaj z Brzezia oraz Jan z Tarnowa.
Długosz w swoich Rocznikach zanotował kilkanaście na
zwisk wybitniejszych Polaków, którzy wyróżnili się w tej
wyprawie. Byli to prócz wymienionych wyżej: podkanclerzy
Piotr ze Szczekocin, Paweł Wojnicki z Sienna, Mikołaj
z Chrząstowa, Mikołaj z Zakrzowa, Hinko z Balic, Michał
Lasocki, Stanisław z Pleszowa, Tomasz Warzymowski, Jan
Ligęza z Bobrku i Piotr Kamieniecki
18
. Zabrakło natomiast
Andrzeja Tęczyńskiego, Jana Oleśnickiego i Sędziwoja
z Ostroroga, a więc ludzi towarzyszących królowi Włady
sławowi w dwóch pierwszych latach jego rządów i walk na
Węgrzech.
W sumie wojska te liczyły około 25 000 żołnierzy oraz
600 wozów bojowych. Było to znacznie mniej, niż spodzie
wano się zebrać. Jeszcze w lipcu 1443 r. kardynał Cesarini
liczył na to, że na Węgrzech uda się zgromadzić 100 000
18
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 638—639.
140
żołnierzy z różnych krajów chrześcijańskiej Europy. Wojs
ka, które zdołano zebrać, były zbyt słabe, aby osiągnąć
generalny cel wyprawy — wyparcie Turków z Europy.
W dodatku brak floty nie pozwalał krzyżowcom na prze
rwanie połączenia między Rumelią i Anatolią i odcięcie
dróg posiłkom wojskowym, które mogły przybyć z Azji
Mniejszej.
Tytularnym zwierzchnikiem całej wyprawy został 19-
letni król Władysław Jagiellończyk. Jednakże faktycznym
wodzem był doświadczony Jan Hunyadi, który nosił tytuł
„generalnego kapitana wojska" („capitaneus exercitus
generalis"). Celem wyprawy było zdobycie Adrianopola,
europejskiej stolicy państwa Osmanów, a potem dotarcie
do Konstantynopola. Wyznaczono też marszrutę wyprawy.
Spod Belgradu armia królewska miała iść znaną od czasów
rzymskich drogą, której w średniowieczu używali też
krzyżowcy. Wiodła ona wzdłuż prawego brzegu Dunaju ku
Semendrii, potem doliną Morawy przez górzyste, pokryte
lasami okolice aż do miasta Nisz. Tu zaczynała się droga
trudniejsza, prowadząca przez liczne wąwozy. Od Niszu
poprzez Pirot dochodziło się do Sofii, leżącej w kotlinie
zamkniętej od wschodu łańcuchem Starej Płaniny (Bał-
kanu), od zachodu — górami Witosza , a od południa —
śnieżnym masywem Riła. Dalsza droga wiodła przez góry
i najważniejszy punkt strategiczny — wąwóz zwany Bramą
Trajana. Stąd droga prowadziła ku Filipopolis (Płowdiw)
i dalej do Adrianopola (Edirne), od którego już stosunkowo
blisko było do Konstantynopola i wybrzeży morza Mar-
mara
19
. Nie była to droga łatwa, zwłaszcza jesienią i zimą,
kiedy to warunki naturalne mogły znacznie ułatwić Turkom
19
Opis tej drogi podaję za Saturninem Kwiatkowskim (Ostatnie lata
Warneńczyka,
„Przewodnik Naukowy i Literacki", 11 (1883), s. 67). Zob.
też O. Z i r o j e w i ć, Zur historischen Topographie der Heerstras se nach
Konstantinopol zur Zeit der osmanischen Herrschaft,
„Etudes balkaniques"
23 (1987), s. 81—106.
141
stawianie oporu i utrudnić wojskom królewskim posuwanie
się naprzód.
Długo przygotowywana wyprawa przeciw Turkom
ruszyła wreszcie pod koniec września lub na początku
października 1443 r., a więc wówczas, gdy minęła już
najlepsza pora roku na marsz przez Bałkany. Królowi
Władysławowi towarzyszyli Jan Hunyadi, będący rzeczy
wistym wodzem armii, legat papieski kardynał Julian
Cesarini i książę Jerzy Brankowicz, „władca bez ziemi".
Wojska królewskie przekroczyły Dunaj pod Belgradem
i omijając Semendrię, pozostającą w rękach Turków,
ruszyły wzdłuż rzeki Morawy. Armia Władysława zdobyła
dwa znaczniejsze miasta — Kruszewacz i Nisz. Była
to taktyka stosowana w tej kampanii przez Hunyadiego,
któremu chodziło o zniszczenie punktów oparcia Osmanów
na Bałkanach.
Wojska tureckie broniące europejskiej części
państwa
Osmanów były niezbyt liczne i w dodatku rozproszone.
Mogły one liczyć najwyżej około 30 000 ludzi. Turcy cofali
się przed armią króla Władysława. Zamierzali zaatakować
wojska chrześcijańskie połączonymi siłami dopiero w Kot
linie Niszańskiej. Z trzech stron maszerowały w kierunku
tej kotliny wojska tureckie prowadzone przez Izhak bega
działającego w Serbii, Turachan bega, który był dowódcą
wojsk posiłkowych (akyndżych), i samego namiestnika
Rumelii, bejlerbeja Kassima paszę. Tymczasem Hunyadi
przekroczył rzekę Morawę na czele 12 000 wyborowej
jazdy, pozostawiając króla Władysława z resztą wojska
i całym obozem na lewym brzegu rzeki. Następnie wódz
węgierski kolejno rozbił zdążające pod Nisz oddziały
tureckie. 3 listopada 1443 r. (była to niedziela) doszło do
bitwy wojsk Hunyadiego z głównymi siłami armii tureckiej.
Stoczono ją nad rzeką Morawą, niedaleko Niszu (może
pod miejscowością Aleksinac). Armia turecka po dołączeniu
do niej resztek pobitych wcześniej przez wojska chrześ-
142
cijańskie oddziałów liczyła około 20 000 ludzi, a więc miała
prawie dwukrotną przewagę nad jazdą Hunyadiego
20
.
Bitwa rozpoczęła się po południu, w krótki listopadowy
dzień, i trwała do zmierzchu. Obie strony walczyły z dużą
zaciętością. Zwycięstwo jednak odniósł Hunyadi. Na polu
bitwy legło około 2000 Turków, a około 4000 wzięto do
niewoli, w tym kilku dowódców. W ręce zwycięzców wpadły
cenne łupy. Między jeńcami tureckimi był też — jak pisze
Kallimach — duchowny muzułmański „znany wśród swoich
z wiedzy i pobożności". Biorący udział w tej wyprawie
Grzegorz z Sanoka, jeden z pierwszych humanistów w Pol
sce, „ciekawy badacz cudzoziemskich zwyczajów i ob
rzędów", próbował z tym jeńcem tureckim dyskutować
o sprawach religii
21
. Straty oddziałów Hunyadiego były
niewielkie. Po zwycięskiej bitwie wróciły one do obozu
królewskiego i połączyły się z resztą wojska.
Zwycięstwo Hunyadiego nad Morawą wywołało entuz
jazm w wojsku chrześcijańskim i otoczeniu króla. Listy
zawierające informacje o tym triumfie wysłano na Węgry,
do Włoch, Austrii i Polski. Kopie tych listów dotarły
również do innych krajów Europy jako świadectwo wiel
kiego zwycięstwa chrześcijan nad niewiernymi. Powtarzane
wieści wyolbrzymiały często triumf wojsk króla Włady
sława. Eneasz Sylwiusz Piccolomini z irytacją pisał o właś
ciwej rzekomo Polakom przesadzie przy podawaniu liczby
zabitych nieprzyjaciół. Wieściom wyolbrzymiającym straty
nieprzyjaciela dał wiarę m.in. Długosz, który stwierdził:
„W tej bitwie trzydzieści tysięcy głów poległo, cztery tysiące
dostało się w niewolę, zdobyto dziewięć chorągwi"
22
.
Informacje o klęsce Turków i podobnej liczbie poległych
20
Dane na temat liczebności wojsk osmańskich podaje Cesarini,
który też zaznacza, że Turków było dwa razy więcej od wojsk Hunyadiego.
Zob. N. I o r g a, Notes et extraits pour servir a l'histoire des croisades au
XV siecle,
Paris 1900, t. II, s. 108—109.
21
Philippi Callimachi Historia...,
s. 135.
22
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 636.
143
„wrogów krzyża" dotarły za pośrednictwem Wenecji rów
nież do Bolonii, gdzie zanotował je miejscowy kronikarz
23
.
Zwycięstwo Hunyadiego pod Niszem wywarło również
duże wrażenie na podbitych przez Turków narodach
bałkańskich. Do armii królewskiej dołączali miejscowi
ochotnicy. Hunyadi pisał niedługo po swym zwycięstwie
w jednym z listów: „Nasza armia jest w dobrym stanie,
oczekuje z niecierpliwością walki i rośnie z każdym dniem,
powiększana przez Bułgarów, Bośniaków, Albańczyków
i Serbów, którzy przychodzą do nas z podarkami i cieszą
się bardzo naszym przybyciem". Kallimach zaś zanotował:
„Po tym zwycięstwie wiele miast bułgarskich przepędziło
załogi tureckie i przystąpiło do króla, znieść już bowiem
nie mogli bezbożnych muzułmanów, a do wiary chrześ
cijańskiej odnosili się z wielką życzliwością, zwłaszcza że
z Polakami łączyła ich podobna mowa i wspólne po
chodzenie obu plemion"
24
.
Po zwycięstwie nad Morawą wojska królewskie poma
szerowały ku Sofii. Po drodze zdobyły i spaliły Pirot. Dziś
jest to piękna miejscowość turystyczna w Jugosławii,
wówczas była ona zamieszkała przez Turków. Około
1 grudnia 1443 r. armia chrześcijańska zajęła Sofię. Miasto
częściowo spalono, ludność turecką zaś wycięto. I znowu,
tak jak to było po zwycięstwie Hunyadiego nad Morawą,
z obozu królewskiego wysłano na dwory europejskie
gońców z doniesieniami o nowym triumfie nad Turkami.
Wieści o zdobyciu Sofii i ucieczce Turków dotarły do
Rzymu. Zanotował je w swojej Historii sekretarz papieski
Flavio Biondo, a papież polecił uczcić siikces uroczystymi
procesjami. Cieszono się z tego zwycięstwa armii królewskiej
nad Turkami również w Raguzie. Wiadomość o sukcesie
króla Władysława dotarła też na dwór neapolitański króla
23
D ą b r o w s k i, op. cit., s. 124; G r a b s k i, op. cit., s. 397.
24
C w e t k o w a, op. cit., s. 277—278; Philippi Callimachi Historia...,
s. 139.
144
Alfonsa Mądrego. Król Władysław wysłał także odpowied
nie sprawozdanie wojenne na Węgry i do Polski. Pismo to
zaczynało się następującymi słowami: „Władysław z łaski
bożej Węgier, Polski, Dalmacji, Chorwacji itd. król, wielki
książę litewski i dziedzic Rusi wszystkim naszym poddanym,
prałatom, baronom i wszystkim ludziom jakiegokolwiek
stanu, do których dotarło to pismo, w naszych królestwach
Węgier i Polski żyjących, pozdrowienia i łaski". Następnie
król donosił o pokonaniu wielkiej liczby Turków pod
Sofią. Zabitych zostało 40 000 (!) Turków, a dwóch wodzów
wzięto do niewoli. Władysław nakazał odprawić na Węg
rzech i w Polsce dziękczynne procesje. W zakończeniu
pisał, że armia kieruje się teraz do Adrianopola, europejskiej
stolicy Osmanów. Kopie tego pisma królewskiego rozesłano
po Polsce. Jedna dotarła do Płocka, gdzie wciągnięto ją do
akt kapituły płockiej. Notatka o zwycięstwie króla Włady
sława „na ziemi Turków" i zabiciu około 40 000 niewier
nych znalazła się też w Kalendarzu płockim
25
.
Po zwycięstwie nad Morawą i zajęciu Sofii dowódcy
armii królewskiej byli pełni optymizmu. Uważano, że siły
tureckie zostały już rozbite i nie mogą powstrzymać wojsk
chrześcijańskich. Na początku grudnia Hunyadi pisał
w jednym z listów, że sułtan uciekł z wojskiem w stronę
morza, a armia królewska wkroczy niebawem do Ad
rianopola
26
. Plan dalszych działań był prosty. Z Sofii
armia królewska miała szybkim marszem dojść do Ad
rianopola, a stąd do Konstantynopola. Aby jednak zreali
zować ten plan, trzeba było przebyć pasmo gór bałkańskich.
A nie była to sprawa łatwa. Rozpoczęła się już mroźna
i śnieżna zima, która utrudniała marsz w górach i wyżywie
nie armii. Turcy wycofując się niszczyli paszę i żywność.
Na domiar złego nieprzyjaciel wzmocnił swoje siły wojskami
25
G r a b s k i, op. cit., s. 397—398; Codex epistolaris..., t. II, nr 295.
26
E. de H u r m u z a k i (ed.), Documente privitore la Istoria Ro-
maniior,
XV/1, Bucuresti 1911, nr 48.
145
sprowadzonymi z Anatolii. I choć Turcy unikali walki
w otwartym polu, na polecenie sułtana obsadzili wąwozy
bałkańskie (przede wszystkim Bramę Trajana) i umocnili je
zasiekami.
Dowódcy armii królewskiej postanowili ominąć Bramę
Trajana, strzeżoną przez oddziały osmańskie. Wojska
chrześcijańskie skierowały się nieco na wschód, do kotliny
Zlaticy, lecz i to przejście Turcy obsadzili silnie. 12 grudnia
doszło tu do ponownej bitwy wojsk królewskich z osmańs
kimi. Kroniki tureckie piszą o klęsce chrześcijan, relacje
europejskie natomiast utrzymują, że wojska Władysława
odniosły kolejne zwycięstwo nad Turkami. Faktem jest, że
armia królewska po tej bitwie próbowała posunąć się
naprzód. Jednakże po kilku dniach (zapewne 15 grudnia)
doszło do nowej bitwy z Turkami. Mimo kilkakrotnych
szturmów na stanowiska nieprzyjaciela wojskom królews
kim nie udało się opanować przejścia przez góry. Silne
mrozy oraz głód dokuczały coraz bardziej ludziom i ko
niom. To przede wszystkim zadecydowało o odwrocie,
który rozpoczął się najpóźniej 16 grudnia 1443 r.
Odwrót wojsk królewskich nie był bezładną ucieczką,
lecz sprawnym marszem powrotnym na Węgry. Król
Władysław w liście do signiorii Florencji wyjaśnił, że wojska
chrześcijańskie musiały zawrócić, bo nie można było prze
być wąwozów i przełęczy górskich „nie tylko z powodu
wysokich gór, które były już obsadzone przez nieprzyjaciela,
ale na skutek zimy ciężkiej i ostrej, a zwłaszcza z powodu
braku żywności i karmy dla koni, które wojska nieprzyjaciół
zużyły lub spaliły"
27
.
Turcy nękali wycofującą się armię chrześcijańską ciągły
mi napadami. W starciu pod Melsticą, do którego doszło
w wigilię Bożego Narodzenia, Hunyadi rozbił jeden z od
działów tureckich, próbujących okrążyć wojska chrześcijańs-
11
I o r g a , op. cit., t. II, s. 404.
10— Warna 1444
146
kie. Pościg prowadził namiestnik (bejlerbej) Rumelii Kassim
pasza, a wśród jego dowódców byli też Turachan beg ze
swymi zagończykami i Mahmud Czelebi, szwagier sułtana
stojący na czele części wojsk azjatyckich. Sam sułtan Murad
II pozostał w Sofii. W lesistym wąwozie Kunowicy, między
Pirotem a Niszem, 2 stycznia 1444 r. wojska królewskie
zawróciły i zaatakowały posuwające się za nimi oddziały
wroga. W zaciętej bitwie raz jeszcze pokonano i rozbito
Turków. Wielu dowódców tureckich wzięto do niewoli,
a wśród nich Mahmuda Czelebiego. Kronikarze tureccy
oskarżali Turachan bega i jego akyndżych o tchórzostwo
i nieudzielenie wsparcia walczącym z chrześcijanami wojs
kom osmańskim. Kronikarz bizantyjski Laonikos Chalko-
kondyles pisał nawet, że Turachan beg wyjawił księciu Serbii
wojenne plany Turków. Po klęsce pod Kunowicą wojska
nieprzyjaciela zaprzestały pościgu.
Mimo zwycięstwa sytuacja wojsk królewskich była zła.
Sroga zima dokuczała wszystkim, utrudniała marsz przez
zaśnieżone drogi i pola. Brakowało żywności i paszy,
z głodu umierali ludzie i padały zwierzęta. By przyspieszyć
marsz powrotny, palono wozy, zabijano chore zwierzęta,
zakopywano zdobytą broń i łupy. Król — jak relacjonuje
Długosz — „rozkazał pousuwać wszelkie przeszkody opóź
niające wojsko w pochodzie: pozabijano konie słabe i gło
dem zniszczone, spalono wiele wozów z kosztownymi
namiotami, zbroje i rozmaite rynsztunki pozakopywano
w piasku, i wszystko, co raczej było ciężarem, niźli służyło
do użytku, ogniem zniszczono, ażeby Turkom, gdyby je
zabrali, przeciw sobie samym nie dostarczyć pomocy"
28
.
Jerzy Brankowicz chciał, by armia królewska przezimowała
w Serbii i stąd wiosną rozpoczęła dalsze działania wojenne.
Zdecydowano jednak wrócić na Węgry. Długosz pisał:
„wielu z rycerzy chwiejąc się na nogach zaledwie mogło iść,
D ł u g o s z . Dzieje..., t. IV, s. 638.
147
niektórzy zaś tak byli osłabieni, że podobniejszymi zdawali
się do szkieletów aniżeli do ludzi, twarze ich poczerniały
i oczy w dół zapadły"
29
. Nie można było powstrzymać
znękanych mrozami i wyczerpanych głodem ludzi od
powrotu do domów.
W połowie lutego król z wojskiem powrócił do Budy.
W stolicy witano go uroczystą procesją, „głośnymi śpiewami
i okrzykami" — powiada Długosz. Wojsko prowadziło
4000 jeńców tureckich z ich dowódcami. Zdobyte na
Turkach chorągwie zawieszono w kościele Panny Marii na
wzgórzu zamkowym w Budzie. Obok nich umieszczono
również tarcze herbowe dwunastu polskich i dwunastu
węgierskich rycerzy, którzy odznaczyli się w czasie wyprawy.
Tak oto zakończyła się owa krucjata antyturecka, która
w planach miała być akcją zjednoczonych sił chrześcijańskiej
Europy, a w rzeczywistości była wyprawą wojenną króla
węgierskiego Władysława Jagiellończyka. Jej cel nie został
osiągnięty, nie wypędzono bowiem Turków z Europy i nie
rozbito państwa Osmanów. Mimo to jednak owa węgierska
wyprawa wojenna przeciw Turkom była sukcesem i można
ją uznać za zwycięską.
Sukcesem było przede wszystkim dotarcie tak daleko
w głąb Bałkanów, na obszary zajęte przez Osmanów, czego
nie dokonała dotąd żadna wyprawa antyturecka. W kam
panii 1443 r. odniesiono ponadto kilka zwycięstw nad
armią turecką. W wyniku wyprawy wyzwolono Serbię
i odepchnięto Turków od Belgradu i granic węgierskich.
Kampania ta przywróciła też autorytet Królestwa Węgier
skiego wśród ludów bałkańskich. Można teraz było spo
dziewać się utrzymania zwierzchności węgierskiej nad
Wołoszczyzną oraz wpływów węgierskich w Serbii i Bośni.
Władcom Europy chrześcijańskiej i narodom bałkańs
kim kampania 1443 r. uświadomiła, że siły tureckie nie są
Tamże.
148
niezwyciężone. Obaliła ona mit o potężnych i nieust
raszonych akyndżych, sipahiach, jan- 'arach i innych for
macjach wojsk tureckich. Pokazała też słabe przygotowanie
Osmanów do odparcia ataku większej, dobrze zorganizo
wanej armii i rozproszenie sił militarnych Turków, które
musiały strzec zarówno Rumelii, jak i Anatolii. Obudziła
wreszcie nadzieje chrześcijańskich narodów bałkańskich na
wyzwolenie spod panowania tureckiego i zrodziła w nich
wolę oporu i walki. To właśnie dzięki tej wyprawie i zwycięs
twom nad wojskami osmańskimi w Albanii wybuchło
powstanie antytureckie, na czele którego stanął Jerzy
Kastriota, zwany Skanderbegiem.
Skanderbeg pochodził z możnego rodu albańskiego.
Jego ojciec, Jan Kastriota, książę Amathii, małego okręgu
położonego w górach, musiał uznać zwierzchność Turków
i jako gwarancję swej uległości oddać sułtanowi czterech
synów w charakterze zakładników. Wśród nich był Jerzy.
Przebywając wśród Turków Jerzy przyjął islam (stąd jego
nazwisko Skanderbeg) i został wcielony do wojska. Z cza
sem awansował na dowódcę jednego z korpusów tureckich.
Na wieść o zwycięskim pochodzie armii chrześcijańskiej
opuścił wojska osmańskie i powrócił do kraju ojczystego
na czele oddziału jazdy liczącego 300 konnych. Wrócił też
do religii ojców. Pod koniec listopada 1443 r. opanował
rodzinny zamek Kruja, na którego wieży zatknięto znów
czerwoną chorągiew z czarnym dwugłowym orłem —
herbem rodu Kastriotów. Jego wezwanie do walki z turec
kim najeźdźcą wywołało ogólne powstanie ludności albań
skiej. Coraz więcej Albańczyków zgłaszało się pod rozkazy
Jerzego Kastrioty. Pod koniec zimy 1444 r. stał on już na
czele wojska liczącego około 12000 ludzi. Dzięki tym siłom
wyparł Osmanów ze znacznej części górzystego wybrzeża
Adriatyku. Latem 1444 r. powstanie antytureckie objęło
dalsze obszary. Do Kastrioty dołączyło wielu wodzów
albańskich i możnowładców serbskich. Wspierała go rów-
149
nież dyskretnie Wenecja dostawami broni i znacznymi
sumami pieniędzy. Jako „kapitan Albanii" Jerzy Kastriota
prowadził z Turkami walkę przez dwadzieścia pięć lat, nim
wreszcie uległ przewadze wroga
30
.
POKÓJ SZEGEDYŃSKI
Wieść o powrocie króla Władysława na Węgry i pomyślnym
wyniku krucjaty antytureckiej szybko obiegła całą Europę.
Postarała się o to zresztą kancelaria królewska. Jak już
wspominano, jeszcze w czasie wyprawy rozsyłano gońców
i pisma do krajów chrześcijańskiej Europy z wiadomościami
(często przesadzonymi) o każdym sukcesie. Wiadomości te,
powtarzane dalej, komentowane i zniekształcane, stały się
źródłem fantastycznych legend. Jedną z nich zanotował
w swej Kronice kupiec włoski z Viterbo, Niccolo delia Tuccia.
Według jego słów od legata Cesariniego nadeszły do kurii
papieskiej wieści, że w końcu 1443 r. krzyżowcy stoczyli
wielką bitwę, w której poległo 300000 (!) Turków. Sam
„Wielki Turek" (tak często nazywano w ówczesnych relacjach
sułtana) uciekł przed armią chrześcijańską, która wkroczyła
do nieprzyjacielskiego kraju. Na jej czele stali Fryderyk III
Habsburg, król czeski i Hunyadi. Inną legendę o sukcesach
krzyżowców zanotował włoski kronikarz z Rimini. Według
niego w grudniu 1443 r. wojska chrześcijańskie prowadzone
przez cesarza, króla polskiego i kardynała Cesariniego pobiły
Turków, których zginęło 100000 (!). Krzyżowcy przeszli
przez cały kraj nieprzyjacielski i doszli aż do jego europejskich
krańców, zajmując półwysep Galipolis
31
.
30
Podstawowymi pracami na temat powstania Jerzego Kastrioty są:
A. Gegay, L'Albanie et l'invasion turąue au XV siecle, Louvain-Paris
1937; J. R a d o n i e , Djuradj Kastriot Skanderbeg i Albanija u XV veka,
Beograd 1942.
31
G r a b s k i, op. cit., s. 398—400; K w i a t k o w s k i, op. cit., s. 72.
150
Długosz pisze, iż na wieść o zwycięskim powrocie wojsk
królewskich do Budy przybywały liczne poselstwa z listami,
w których papież Eugeniusz IV, królowie Francji, Anglii,
Hiszpanii, Aragonu, książęta Burgundii i Mediolanu oraz
władze republik włoskich — Wenecji, Florencji i Genui
„wielbiwszy wojenne czyny Władysława namawiali go
i błagali jak najusilniej, aby niezwłocznie przedsięwziął
drugą wyprawę przeciw Turkom, zapewniając, że mu lądem
i morzem dostarczać będą pomocy"
32
. Kallimach zaś
dodaje: „Zwłaszcza papież Eugeniusz, Wenecjanie i Genu
eńczycy z Filipem księciem Burgundii na czele wychwalali
odniesione zwycięstwo i namawiali do rozpoczęcia nowej
wyprawy, obiecując dostarczyć posiłki"
33
. Szczególnie pa
pież liczył na to, że następna wyprawa usunie Turków
z Europy, a wojska Władysława wkroczą do Konstan
tynopola. Eugeniusz IV przesłał nawet królowi, jako
obrońcy wiary i Kościoła, poświęcony miecz i czapkę
34
.
Do nowej wyprawy dążyła przede wszystkim kuria
rzymska. Również Wenecja była zainteresowana walką
z Osmanami, ale po doświadczeniach wyprawy 1443 r.
przyjęła postawę wyczekującą, pilnie obserwując działania
innych państw chrześcijańskich, a zwłaszcza Węgier. Wenec
janie wysłali nawet do Budy swego posła Jana dei Riguar-
datiego, który miał się skontaktować przede wszystkim
z legatem Cesarinim, Hunyadim i Brankowiczem. Zapewnił
on Węgrów, że w chwili podjęcia nowej wyprawy przeciw
Turkom Wenecja w porozumieniu z papieżem i księciem
Burgundii wesprze swą flotą armię lądową krzyżowców.
Uważano, że 10 galer weneckich, uzbrojonych i wyposażo
nych na koszt papieża, oraz 4 galery burgundzkie wystarczą
zupełnie do zablokowania cieśnin i przeszkodzenia Turkom
w przerzuceniu wojska z Anatolii do Europy.
32
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 640.
33
Philippi Callimachi Historia...,
s. 155.
34
D ą b r o w s k i , o/i. cit., s. 133.
151
Tymczasem na Węgrzech pilnego uregulowania wyma
gały sprawy wewnętrzne. Ciągle jeszcze działała tu opozycja
antyjagiellońska, popierająca Habsburgów i nieletniego
Władysława Pogrobowca, syna króla Albrechta Habsburga
i Elżbiety. Kraj był wyczerpany kilkuletnią wojną domową,
najazdami tureckimi i utrzymywaniem wojsk najemnych.
Panował zamęt, ludność nie miała poczucia bezpieczeństwa,
nawet sądy zawiesiły swe czynności. Zwołany w kwietniu
1444 r. do Budy sejm węgierski miał uporządkować sprawy
wewnętrzne kraju, przywrócić powagę władzy królewskiej
i zadecydować o ponownej wyprawie przeciw Turkom.
Sejm kwietniowy w Budzie, który zgromadził licznych
przedstawicieli szlachty i możnowładztwa ze wszystkich
części kraju, podjął przede wszystkim szereg uchwał doty
czących przywrócenia pokoju wewnętrznego w państwie
i wzmocnienia władzy królewskiej. Zebrani panowie węgier
scy odnieśli się z powściągliwością do planów nowej
wyprawy przeciw Turkom, ważniejsza bowiem wydawała
się im konieczność uporządkowania spraw wewnętrznych.
Sejm jednak uchwalił podatek na cele wojenne, a Hunya-
diemu zlecono podjęcie przygotowań militarnych do tej
wyprawy. Król Władysław złożył na ręce kardynała Cesa-
riniego uroczystą przysięgę krucjatową przyrzekając, że
tego jeszcze lata ruszy na wyprawę przeciw Turkom
35
.
W otoczeniu Władysława, jak wykazały to późniejsze
wydarzenia, istniały dwa przeciwstawne ugrupowania.
Jedno z nich skupiało tych, którzy opowiadali się za
pokojem, drugie zaś składało się ze zwolenników wojny.
Do zwolenników pokoju, kierujących się przede wszystkim
interesami Węgier, a więc koniecznością zaprowadzenia
porządku w kraju, należała większość biskupów węgierskich
i wielu dostojników królestwa, takich jak: palatyn Waw-
3S
A. C i e s z k o w s k i , Materiały do historii Jagiellonów z archiwów
weneckich,
„Roczniki Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego", 16
(1889), nr 19, s. 836.
152
rzyniec Hedervary, sędzia nadworny Jerzy Rozgonyi, skar
bnik koronny Michał Orszag i dwaj wybitni uczestnicy
wyprawy 1443 r. — koniuszy koronny Szymon Paloczi
i cześnik koronny Szymon Czudar. Zwolennicy wojny
z Turkami kierowali się interesami ogólnochrześcijańskimi,
a więc koniecznością obrony Europy przed Turkami i chrze
ścijaństwa przed islamem. Na ich czele stał legat papieski,
kardynał Julian Cesarini. Wśród Węgrów zwolennikami
krucjaty byli przede wszystkim kanclerz królestwa biskup
Szymon Rozgonyi i biskup Waradynu Jan Dominis. Za
wojną byli również Polacy przebywający przy królu, przede
wszystkim zaś Mikołaj Lasocki, po Cesarinim najżarliwszy
chyba zwolennik krucjaty anty tureckiej. Za kontynuacją
walki z Turkami opowiedział się też Jan Hunyadi, rzeczy
wisty wódz ubiegłorocznej wyprawy
36
.
Przeciwny dalszej wojnie z Turkami był książę Serbii
Jerzy Brankowicz. Sułtan Murad II nawiązał z nim kontakt
za pośrednictwem swej żony Mary, która była córką Branko-
wicza. Ofiarował mu zwrot Serbii i obiecał uwolnić jego
synów, oślepionych już na rozkaz sułtana. Możliwe, że
Muradowi chodziło o rozbicie sił chrześcijańskich przez
odciągnięcie jednego z najważniejszych członków koalicji
antytureckiej, jakim był książę Serbii, „władca bez ziemi".
Może także sułtanowi zależało na nawiązaniu rozmów
z królem za pośrednictwem Brankowicza. W czasie trwania
sejmu kwietniowego w Budzie do Brankowicza przybył
z propozycjami Murada jakiś mnich grecki, wysłany przez
żonę sułtana, Marę. Oficjalnie starał się on o wykup
Mahmuda Czelebiego, dowódcy tureckiego i szwagra sułta
na, wziętego do niewoli w bitwie pod Kunowicą, który był
jeńcem księcia Serbii.
Mało życzliwy Hunyadiemu Długosz pisał, że Bran
kowicz próbował pozyskać tego wodza węgierskiego dla
D ą b r o w s k i , op. cit., s. 148—149.
153
sprawy pokoju z Turkami i odstąpił mu „wszystkie zamki,
miasta i włości, które książę na Węgrzech z daru Albrechta
i Władysława króla posiadał"
37
. Darowizna taka jest
faktem. Świadczy o tym dokument z 3 lipca 1444 r., na
mocy którego Jerzy Brankowicz odstąpił Hunyadiemu swe
ogromne dobra węgierskie. Darowizna ta nie wynikała
jednak z chęci przekupienia Hunyadiego, ale — jak stwier
dza to wyraźnie dokument — była formą odszkodowania
za poniesione przez dowódcę węgierskiego koszty wyprawy
1443 r., dzięki której Brankowicz odzyskał wszak swe
księstwo. Pokrywała też ona część wydatków związanych
z nową wyprawą.
Stanowczo przeciwna kolejnej wyprawie przeciw Tur
kom była również Polska. Polacy wzywali Władysława do
powrotu, wiele spraw bowiem wymagało obecności króla
w kraju. Trwały nieustanne walki pograniczne z książętami
śląskimi, stosunki z Krzyżakami były ciągle napięte, zatarg
litewsko-mazowiecki o Podlasie groził wybuchem wojny,
a napady tatarskie na Podole i Ruś niszczyły kraj. Roz
strzygnięcia wymagał spór szlachty z duchownymi o dzie
sięciny, sądownictwo było w stanie upadku, szerzyły się
rozboje, zajazdy, gwałty i grabieże. Co więcej, po obwołaniu
przez panów litewskich wielkiem księciem Kazimierza
Jagiellończyka, młodszego brata króla Władysława, prak
tycznie została zerwana unia Polski z Litwą.
W Polsce pogłębił się też chaos gospodarczo-finansowy,
do czego przyczynił się nieobecny w kraju król, hojną ręką
zastawiający królewszczyzny za zasługi na Węgrzech. Dob
rze nakreślił tę sytuację piszący przed stu laty historyk
Saturnin Kwiatkowski: „Król nie ma nigdy gotówki: kupuje
konie, ubiera się, podróżuje, walczy, robi podarunki —
wszystko za długi. Jednym z najważniejszych wierzycieli
króla był kasztelan Ściborski (Mikołaj ze Ściborzyc Szarlej-
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 648.
154
155
ski, kasztelan inowrocławski — przyp. E. P.), a najumiejęt-
niej korzystał z królewskich kłopotów finansowych woje
woda Piotr Odrowąż ze Sprowy, który potrafił zjednoczyć
w swym ręku ziemie lwowską, Samborską i halicką. Tam
jest on jakby udzielnym księciem, wybiera z nich dochody
królewskie, sam wolny od ceł i podatków, sądzi i rządzi we
własnym i króla imieniu, a w końcu oddaje krainy te
swemu synowi Andrzejowi... Za przykładem wielmożów
szła i drobna szlachta. Starano się zwykle otrzymywać
zapisy na jedną i tę samą posiadłość, którą następnie od
królewszczyzn odrywano"
38
.
Sukcesy w walce z Turkami, którą podejmował król
Władysław z inspiracji legata papieskiego Cesariniego,
mogły także pogorszyć sytuację zwolenników soboru w Po
lsce. Zapowiedzią tego było polecenie z Rzymu, jakie
otrzymali dwaj polscy dostojnicy kościelni, którzy byli
stronnikami papieża, i Mikołaj Lasocki, by wskazanym
przez króla osobom przekazali beneficja kościelne, które
dotąd pozostawały w rękach zwolenników soboru. Nic
więc dziwnego, że liczni i wpływowi zwolennicy soboru
w Polsce niechętnie odnosili się do planów nowej wyprawy
przeciw Turkom. Był jej przeciwny także biskup Oleśnicki,
obawiający się wzrostu wpływów papieża Eugeniusza IV.
Wszystkie wymienione powody sprawiły, że Polacy
starali się ściągnąć króla do kraju. Mimo czynionych
obietnic powrotu Władysław pozostał jednak na Węgrzech.
Młody król wyzwolił się spod wpływów potężnego biskupa
Oleśnickiego, ale coraz bardziej ulegał Cesariniemu, którego
plany porwały zapewne Władysława wielkością zamierzenia.
Ratunek dla chrześcijan bałkańskich, ocalenie cesarstwa
bizantyjskiego, nowa wyprawa floty i armii krzyżowców,
na czele której miał stanąć — wszystko to musiało działać
na wyobraźnię monarchy. Oszołomiły go też z pewnością
38
K wiat ko wski, op. cit., s. 137.
gratulacje władców europejskich składane po ostatniej
wyprawie. W jednym ze swych listów Władysław napisał,
że pragnie „do dawnych nowe przyłączyć zwycięstwa".
Wiosna 1444 r. upłynęła na przygotowaniach do nowej
wyprawy anty tureckiej. Działania króla Władysława w tym
czasie nie są w pełni zrozumiałe i historycy współcześni
różnie próbują je wyjaśnić. Wiosną 1444 r. Węgrzy wsparli
działania przeciw Turkom w Bośni podjęte przez Stefana
Tomaszewicza, a Władysław potwierdził jego tytuł królew
ski. 15 kwietnia młody władca złożył w sejmie budzińskim
uroczystą obietnicę legatowi papieskiemu kardynałowi
Cesariniemu, iż jeszcze tego lata wznowi wojnę przeciw
nieprzyjaciołom krzyża. Prawie jednocześnie, bo 10 dni
później, król wysłał posłów do sułtana, którzy mieli
rozpocząć rokowania o pokój. Czy tę sprzeczność w dzia
łaniach młodego króla należy tłumaczyć presją wywieraną
na przemian przez dwa przeciwstawne ugrupowania —
zwolenników wojny i zwolenników pokoju? Wskazywałoby
to na chwiejność poglądów i niestałość decyzji młodego
króla. Jednakże, jak pokazują inne jego działania, Włady
sław odziedziczył z pewnością po ojcu jedną cechę — upór.
Może więc rozmowy z sułtanem były tylko manewrem
taktycznym? Możliwe, że chodziło o to, by zobaczyć, na
jakie ustępstwa gotów jest zgodzić się sułtan? A może
celem Władysława było uśpienie czujności Murada i skie
rowanie jego uwagi na problemy Azji Mniejszej? Tutaj
niebezpieczny Ibrahim beg, emir Karamanii, przygotowywał
nową ofensywę przeciw Osmanom. Jak piszą kroniki
tureckie, działał on w porozumieniu z cesarzem Bizancjum,
a więc zapewne i z chrześcijańską koalicją antyturecką.
Takie wyjaśnienie poczynań króla Władysława wydaje się
najbardziej prawdopodobne.
Poselstwo z Węgier do sułtana zostało wysłane w wiel
kiej tajemnicy. Nie wspominają o nim żadne kroniki
i ówczesne relacje. Rokowania z sułtanem zostały ujawnione
156
dopiero dzięki odnalezieniu i opublikowaniu przez rumuń
skiego historyka Franciszka Palla listów, których autorem
był Cyriak Pizzicolli z Ankony (1391 —1452)
39
. Postać to
ciekawa i tajemnicza zarazem. Był on kupcem, podróż
nikiem, a jednocześnie humanistą i kolekcjonerem. Pode
jmował liczne podróże na Bałkany i Bliski Wschód. Bywał
w Raguzie i Konstantynopolu, w Adrianopolu na dworze
sułtana i na wyspach Morza Egejskiego, na Krecie i w Egip
cie, w Tesalii i Macedonii. Utrzymywał kontakty z dworem
bizantyjskim, a sułtan Murad II dał mu list żelazny, dzięki
któremu mógł podróżować bez przeszkód po całym pańs
twie Osmanów. Cyriak z Ankony podejmował te podróże
nie tylko po to, by poznawać zabytki starożytności. Był on
przede wszystkim agentem dyplomatycznym i szpiegiem
papieża Eugeniusza IV. Pośredniczył w kontaktach między
sojusznikami papieża, zbierał informacje na temat sytuacji
panującej na dworze sułtana i w państwie Osmanów,
a także w Bizancjum i krajach bałkańskich podbitych przez
Turków. Wysyłano go wszędzie tam, gdzie nie mogli dotrzeć
oficjalni wysłannicy kurii papieskiej.
Na początku kampanii antytureckiej Władysława Cyriak
z Ankony wyruszył na Wschód, zapewne po to, by zebrać
informacje na temat sytuacji na Bałkanach. W marcu
1444 r. przebywał na wyspie Chios i planował podróż do
Konstantynopola, ale zamiar ten zmienił, kiedy nadarzyła
się lepsza okazja. Skorzystał mianowicie z pomocy bogatego
kupca genueńskiego Franciszka Drapperia, właściciela
kopalni ałunu w Azji Mniejszej, który z ramienia Genui
posłował do sułtana, i razem z nim dotarł do Adrianopola,
39
F. P a 11, Ciriaco d'Ancona e la crociata contro i Turchi, „Bulletin
de la Section Historiąue de PAcademie Roumaine" XX, 1937; tenże,
Autour de la croisade de Varna: la ąuestion de la paix de Szeged et de sa
rupture (1444),
„Bulletin de la Section Historiąue de l'Academie Rouma
ine" XXII, 1941; O. H a l e c k i , Nowe uwagi krytyczne o wyprawie
warneńskiej,
Kraków 1939. W Dodatku do pracy Haleckiego (s. 70—80)
został zamieszczony przedruk tekstów Cyriaka z Ankony.
157
„europejskiej stolicy Osmanów. Nasz amator starożytności,
humanista-agent, był w rzeczywistości niemałym sprycia
rzem. Udało mu się pozyskać zaufanie posła i wziąć udział
w audiencji udzielonej Genueńczykowi przez sułtana Mu-
rada II. W Adrianopolu Cyriak dowiedział się o poselstwie
węgierskim wysłanym do sułtana. Zdołał on uzyskać
informacje na temat celu tego poselstwa, a nawet zdobyć
- zapewne od jakiegoś Turka — dwa ważne dokumenty
(lub raczej ich kopie): list króla Władysława do Murada II
z pełnomocnictwami dla poselstwa oraz odpowiedź sułtana.
O wszystkim tym Cyriak poinformował swego przyjaciela,
przebywającego stale na Chios, humanistę włoskiego And
rzeja Giustinianiego-Banca, który być może również był
agentem papieskim. Wysłał także listy do Hunyadiego
i Cesariniego. Po zebraniu interesujących go informacji
Cyriak udał się do Konstantynopola, wioząc zapewne
cesarzowi wieści o pokoju turecko-węgierskim. Przebywał
tu długo, goszczony przez cesarza Jana VIII. Tutaj dotarła
do niego wiadomość o klęsce warneńskiej.
Poselstwo węgierskie, o którym dowiadujemy się z in
formacji zawartych w listach Cyriaka z Ankony, potwier
dzonych przez nie tak dawno odkrytą kronikę osmańską
Gazavat
w
,
wyruszyło pod koniec kwietnia, a na początku
czerwca dotarło do Adrianopola. Czterem posłom towa
rzyszyło sześćdziesięciu konnych. Władysław wyznaczył do
rokowań Stojka Gisdanicza (Stoyka Gisdanich — w łaciń
skim zapisie), zapewne dobrego znawcę spraw tureckich,
o którym król pisał do sułtana, że jest „naszym człowiekiem
niezawodnym w działaniach i rokowaniach". Witisław
(Vitislaus) był posłem Hunyadiego, księcia Serbii zaś
reprezentowali metropolita Semendrii Atanazy Fraszak
(od 1439 r. przebywał na Węgrzech) i kanclerz Bogdan.
Posłom towarzyszył Mahmud Czelebi, wódz turecki wzięty
C w e t k o w a, op. cit., s. 303.
158
do niewoli pod Kunowicą, a teraz uwolniony. Przyjętym
wówczas zwyczajem posłowie wieźli bogate dary dla sułtana.
Rokowania z sułtanem szybko zakończono. Już 12
czerwca 1444 r. Murad II podpisał pokój z Węgrami na lat
10, na korzystnych dla Węgier i Serbii warunkach (o nich
powiemy jeszcze niżej) i zatwierdził go uroczystą przysięgą
sułtańską w obecności posła królewskiego
41
. Sułtan zapo
wiedział też wysłanie do króla Władysława swego posła,
Sulejmana bega. W jego obecności miał król — podobnie
jak to zrobił sułtan — zaprzysiąc warunki traktatu poko
jowego — według zwyczaju swego kraju i zasad religii
chrześcijańskiej, „prawowicie i rzetelnie, bez żadnego pod
stępu i zdrady". Po podpisaniu przez Murada pokoju
poselstwo węgierskie wraz z towarzyszącymi mu wysłan
nikami sułtana, wśród których był Grek Vrana, pełniący
zapewne funkcję tłumacza, ruszyło w drogę powrotną i po
sześciu tygodniach dotarło na Węgry.
Sprostowania wymagają sądy niektórych historyków
(jak np. Antoni Prochaska i Oskar Halecki), oparte na
relacji kolektora papieskiego Andrzeja de Palatio — uczes
tnika wyprawy i bitwy warneńskiej, którzy twierdzili, że
Hunyadi i książę serbski Brankowicz zawarli traktat poko
jowy z sułtanem bez wiedzy i zgody króla Władysława.
W świetle materiałów Cyriaka z Ankony sprawa wyglądała
zupełnie inaczej. Król i jego najbliżsi doradcy oraz współ
pracownicy wiedzieli o rokowaniach z sułtanem. Główną
przecież rolę wśród członków poselstwa odgrywał wysłannik
królewski Gisdanicz i z nim to przede wszystkim pertrak
tował sułtan Murad IL
Gotowość sułtana do zawarcia pokoju z Węgrami -
41
Zawarcie pokoju w Adrianopolu wyjaśnia wspomnianą wyżej
darowiznę Brankowicza na rzecz Hunyadiego z 3 lipca 1444 r. Gdyby
wyprawa, którą w dużej mierze z własnych funduszów przygotowywał
Hunyadi, została odwołana, byłby on zrujnowany. Brankowicz zapłacił
mu swoimi dobrami węgierskimi, albowiem dzięki kampanii 1443 r.
i pokojowi w Adrianopolu odzyskał z rąk tureckich Serbię.
159
i to na korzystnych dla Węgrów i Serbów warunkach —
świadczy o tym, że Turcja chciała i potrzebowała tego
układu. Z pewnością Murad II nie brał poważnie po
wtarzanych w Europie gróźb usunięcia Turków z Bałkanów.
Jednakże po doświadczeniach kampanii 1443 r. zaczął
traktować Węgrów jako niebezpiecznego przeciwnika.
Wszak wyprawa wojsk królewskich dotarła aż poza Sofię,
daleko w głąb władztwa Osmanów, i gdyby nie trudne
warunki klimatyczne mogłaby nawet osiągnąć centrum
posiadłości tureckich w Rumelii. Ponadto sytuacja Osma
nów na Bałkanach wiosną 1444 r. nie była łatwa. Zjed
noczeni przez Skanderbega-Kastriotę Albańczycy wyparli
Turków z kolejnych ziem i pobili wysłane przeciw nim
wojska osmańskie. W Grecji książę Morei Konstantyn
Paleolog zajął Ateny i Teby, zmuszając księcia Nerio II
Acciaiuoliego, który był lennikiem sułtana, do uznania
swej zwierzchności. Konstantyn budował flotę, utrzymywał
kontakty ze wszystkimi przeciwnikami Osmanów, a jego
wyprawy —jak pisze Cyriak z Ankony — docierały aż pod
Tesaloniki. Również cesarz bizantyjski Jan VIII rozwijał
ożywioną działalność dyplomatyczną skierowaną przeciwko
sułtanowi.
Przede wszystkim jednak do szybkiego uregulowania
stosunków z Węgrami zmuszała Murada sytuacja w Azji
Mniejszej. Oto bowiem niespokojny Ibrahim beg, emir
Karamanii — „Wielki Karaman", jak nazywano go w Eu
ropie, raz jeszcze zbuntował się przeciwko swemu szwag
rowi, sułtanowi Muradowi II. Istnieją podstawy, by stwier
dzić, że emir Karamanii pozostawał w kontaktach z cesa
rzem bizantyjskim. Jego nowe wystąpienie przeciw Osma
nom mogło być inspirowane przez organizatorów kolejnej
wyprawy anty tureckiej, która miała wyruszyć w 1444 r.
Dla sułtana Murada II wszelkie niepokoje i walki osłabia
jące pozycję Osmanów w Anatolii były groźne, kraj ten
bowiem stanowił ciągle jeszcze najważniejszą prowincję
160
państwa. Sułtan więc, nie chcąc walczyć na dwa fronty,
zaproponował Węgrom tak korzystne warunki pokoju, by
zrozumieli, że dalsza wojna nie da im nic więcej. Zaraz po
podpisaniu pokoju z Węgrami w Adrianopolu Murad II
przeprawił się z dużą armią przez Dardanele do Anatolii,
o czym poinformował Hunyadiego Cyriak z Ankony w liście
z 24 czerwca 1444 r. W Adrianopolu sułtan pozostawił
tylko z częścią wojska swego syna Mehmeda (późniejszego
sułtana Mehmeda II Zdobywcę) i wielkiego wezyra Chalila
paszę.
Równolegle do tych działań dyplomatycznych — pro
wadzonych na razie w tajemnicy — na Węgrzech trwały
przygotowania wojenne. Jeśli nawet politycy skupieni wokół
króla i Hunyadiego rzeczywiście planowali pokój z Tur
kami, to i tak nie mogli nagle przerwać przygotowań do
nowej wyprawy. Gotowość Węgier do wojny mogła być
bowiem środkiem nacisku na sułtana. Wydaje się jednak,
że dwór węgierski prowadził podwójną grę i brał pod
uwagę (w wypadku zgromadzenia odpowiednich sił i środ
ków) ewentualność wojny z Osmanami. Król Władysław
zawiadamiał Florencję, iż niebawem ruszy na Turków, by
wypędzić ich z Europy. Do króla Bośni zaś pisał w czerwcu
1444 r., że jest gotowy do „zniszczenia zła tureckiego".
Trwały też przygotowania do wojny z Turkami poza
Węgrami. Przybyły do Budy poseł z Konstantynopola
zapewniał o pomocy floty bizantyjskiej. Przedstawiciela
Wenecji na dworze węgierskim, wspomnianego już Jana
dei Riguardatiego, oburzało to, że poseł bizantyjski mówił
o galerach papieskich, burgundzkich i bizantyjskich, goto
wych do pomocy krzyżowcom, a nie wspominał o galerach
weneckich, choć Wenecja wydała na ich przygotowanie już
30 000 dukatów złotych z dziesięcin swego duchowieństwa.
Dzielono też europejskie posiadłości Osmanów, choć ich
jeszcze nie zdobyto. Dyplomata królewski Mikołaj Lasocki
ofiarował Wenecji półwysep Galipolis i Tesaloniki. Jan dei
Janczar
Jeźdźcy tureccy
Zamek w Budzie i obóz wojsk tureckich w 1541 r.
Kusznik
niemiecki,
ok. 1430 r.
Kusznik z tar
czą (pawężem)
na plecach,
XV w.
Kusznicy z XV w.
161
Riguardati odpowiedział na tę węgierską ofertę, że utrzy
manie i obrona tych obszarów będzie kosztowała republikę
dużo pieniędzy i wysiłku, ale mimo to Wenecja przyjmie je
„dla chwały i czci pana naszego Jezusa Chrystusa i dla
pożytku chrześcijaństwa". Senat republiki dodał jeszcze do
tych posiadłości dwa porty na wybrzeżu Tracji — Panidę
i Maroneę, a ponadto chciał zająć miasta leżące na
wybrzeżu albańskim, takie jak Awalona, Kanina, Janina
i Argyrocastro. Dwóch z tych miast (Awalony i Janiny)
domagała się również Raguza za dwa okręty, które miała
zamiar wysłać na wyprawę. Nawet Alfons V Mądry, król
Aragonu i Neapolu, choć nie wysłał obiecanych okrętów,
żądał przez swego posła na dworze węgierskim przyznania
Aten i Patras na Peloponezie
42
.
Przygotowania do nowej wyprawy przeciw Turkom nie
były tajemnicą dla sułtana. Jak wynika z listu Cyriaka
z Ankony do Hunyadiego, krótko po podpisaniu pokoju
węgiersko-tureckiego w Adrianopolu rozpoczęto przygoto
wania na wypadek wojny — naprawiano mury obronne
i wieże, uzupełniano zapasy broni i żywności. 22 czerwca
1444 r. wypłynęła z Wenecji, kierując się na wschód, flota
krzyżowców, wystawiona głównie dzięki zabiegom i stara
niom papieża Eugeniusza IV. Galerami weneckimi dowodził
Alvise (Alojzy) Loredan. Nieco później ruszyły galery
księcia Burgundii, którymi dowodził Valerand de Wavrin.
Całością floty krzyżowców kierował legat papieski, kardynał
Franciszek Condulmer, krewny papieża. Flota miała przede
wszystkim blokować cieśniny i przeszkodzić w przeprawie
wojskom sułtana Murada II, gdyby ten chciał wracać do
Europy po wyprawie przeciw emirowi Karamanii.
W czasie tych wszystkich przygotowań na Węgry
przybyło poselstwo tureckie w sto koni, z bogatymi
darami („w naczyniach złotych i srebrnych" — pisze
42
Cieszkowski, op. cit.,
nr 26, s. 853—854; I orga, op. cii., t.
III, s. 176—179.
11—Warna 1444
162
Długosz), by odebrać królewską przysięgę zatwierdzającą
węgiersko-turecki traktat pokojowy z Adrianopola. Po
selstwo to zostało przyjęte przez Władysława w Szegedynie
(Szeged), dokąd król udał się na spotkanie posłów tu
reckich w otoczeniu dyplomatów, panów węgierskich
i wielu dostojników państwowych. Ich obecności wy
magała uroczysta ratyfikacja pokoju. W czasie posłuchania
posłowie sułtana raz jeszcze przedstawili królowi Wła
dysławowi oraz zgromadzonym panom węgierskim wa
runki pokoju turecko-węgierskiego. Warunki te — sfo
rmułowane dość ogólnie w piśmie sułtana Murada II
do króla Władysława, zachowanym w materiałach Cyriaka
z Ankony — dokładnie podaje dokument zjazdu piotr
kowskiego z 26 sierpnia 1444 r. i historyk polski Jan
Długosz, pilny obserwator omawianych wydarzeń. Wia
domości uzyskane przez Długosza i panów polskich
zgromadzonych na sejmie w Piotrkowie pochodziły z listu
samego króla Władysława, przysłanego do Polski po
zawarciu pokoju szegedyńskiego. „Tego wszystkiego z listu
i zawiadomienia W. K. M. dokładnie dowiedzieliśmy
się" — czytamy w dokumencie piotrkowskim
43
.
Przedstawione przez poselstwo tureckie warunki pokoju
były bardzo korzystne dla Węgier i Serbii. Sułtan propo
nował zawarcie pokoju wieczystego lub czasowego, zależnie
od woli króla. Zobowiązywał się także zwrócić całą Serbię
i część Albanii, zabrane Jerzemu Brankowiczowi. Szczególne
znaczenie miała obietnica wydania 24 twierdz i zamków za
Dunajem, zdobytych w ostatnich latach przez Osmanów,
które decydowały o bezpieczeństwie granicy węgierskiej.
Były wśród nich Semendria i Gołubiec, dwie ważne twierdze
naddunajskie, których nie zdołano odebrać Turkom w kam
panii 1443 r. Obiecywał nadto sułtan uwolnić jeńców,
w tym również dwóch synów księcia Serbii, oraz godził się
43
H a l e c k i , op. cit., s. 75—77; D ł u g o s z , Dzieje..., t. V, s.
649-651; Codex epistolaris..., t. 1/2, nr 125.
163
na zapłacenie 100000 dukatów tytułem odszkodowań
wojennych i okupu za uwolnienie Mahmuda Czelebiego.
Wreszcie, Murad II przyrzekał udzielać Władysławowi
pomocy w sile 25 000 zbrojnych, którzy mieli brać udział
w każdej wyprawie króla węgierskiego.
Warunki te były powtórzeniem układu zawartego w Ad-
rianopolu 12 czerwca 1444 r. Nie tylko sprzymierzona
z Węgrami Serbia, ale również same Węgry mogły wiele
zyskać dzięki temu traktatowi. Turcy bowiem decydowali
się na oddanie wszystkich zdobyczy ostatnich lat. Węgry
odzyskiwały więc swoją silną pozycję na Bałkanach, utra
coną w czasach króla Zygmunta Luksemburskiego i króla
Albrechta Habsburga. W Polsce z zadowoleniem przyjęto
pokój węgiersko-turecki, a przedstawiciele panów i szlachty
obradujący na zjeździe w Piotrkowie uznali warunki trak
tatu pokojowego za bardzo dobre. W liście do króla pisali,
że są to „warunki pokoju nie do uwierzenia (korzystne)".
Również zgromadzeni przy królu Władysławie w Szege
dynie panowie węgierscy uważali warunki pokoju za bardzo
korzystne. Król, zapewne pod wpływem ogromnej większości
doradców węgierskich, przyjął ów traktat pokojowy. Kalli-
mach pisał: „nie opierał się temu nawet Julian (Cesarini),
choć był temu szczerze przeciwny, lecz nie potrafił wymyślić
żadnej propozycji, która by mogła budzić nadzieję i dorównać
tylu tak wielkim korzyściom oraz skłonić panów do odrzuce
nia obecnych warunków"
44
. Zwolennicy wojny uzyskali tylko
tyle, że zamiast pokoju wieczystego zawarto pokój na lat 10,
„ażeby król Władysław — powiada Długosz — uśmierzywszy
przez ten czas wojnę domową i tron swój w Węgrzech
ustaliwszy mógł po upływie lat dziesięciu z potężniejszą siłą
rozpocząć na nowo wojnę przeciw Turkom"
45
.
1 sierpnia 1444 r. w Szegedynie podpisano pokój z Tur
kami, który, jak wskazują na to źródła, został zaprzysiężony
44
Philippi Callimachi Historia...,
s. 169.
45
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 650.
164
przez króla Władysława. Tekst traktatu pokojowego spisa
no w dwóch egzemplarzach. Egzemplarz przeznaczony dla
strony węgierskiej nie zachował się. Został on z pewnością
zniszczony kilka dni później. Mógł ocaleć dokument wyda
ny poselstwu Murada II, ale dotąd nie odnaleziono go
w archiwach tureckich, mało jeszcze zbadanych. Posłowie
sułtana po podpisaniu i zaprzysiężeniu pokoju przez króla
wyjechali z Szegedynu. Razem z nimi opuścił to miasto
również książę Jerzy Brankowicz, by przejąć władzę w Serbii
i przyrzeczone przez Turków miasta, twierdze i zamki.
Wydarzenia następnych dni przyniosły zaskakującą
zmianę sytuacji. Oto bowiem traktat pokojowy węgiersko-
turecki, uroczyście potwierdzony w Szegedynie, został w trzy
dni później zerwany przez króla Władysława. Stało się to
w momencie, kiedy na Węgry dotarła wiadomość, że okręty
papieskie i weneckie ruszyły na Wschód przeciw Turkom,
a galery księcia Burgundii gotowe są już do drogi w tym
samym kierunku. 4 sierpnia 1444 r. król Władysław wydał
tzw. Manifest szegedyński, w którym ogłosił wyprawę
antyturecką, i oświadczył, iż 1 września tego roku prze
kroczy Dunaj, „nie zważając — jak pisał — na żadne
układy, rokowania i warunki rozejmów zawartych lub
zawrzeć się mających z cesarzem tureckim lub działającymi
w jego imieniu posłami i pełnomocnikami, w jakimkolwiek
brzmieniu wyrazów, chociażby te przysięgą były lub być
miały stwierdzone. Takowe owszem układy, bez żadnego
wyjątku, niniejszym przyrzeczeniem, ślubem i przysięgą
wyraźnie i stanowczo uchylamy, znosimy i za nieważne
ogłaszamy"
46
.
Wyjaśnieniem tej nagłej zmiany stanowiska króla Wła
dysława zajmiemy się później. Teraz spróbujmy jedynie
odpowiedzieć na pytanie: czy król Władysław przyjął
i zaprzysiągł w Szegedynie traktat pokojowy zawarty
46
Tamże,
s. 656.
165
w Adrianopolu? Antoni Prochaska i Oskar Halecki utrzy
mywali, iż król Władysław nie zawarł w Szegedynie w
1444 r. żadnego układu z Turkami, nie składał przysięgi ani
nie ratyfikował traktatu pokojowego z Osmanami. Opiera
jąc się głównie na relacji poborcy papieskiego, uczestnika
wyprawy i bitwy warneńskiej, Andrzeja de Palatio, historycy
ci uważali, że pokój z Turkami został zawarty przez Jana
Hunyadiego i Jerzego Brankowicza bez wiedzy i zgody
króla.
Natomiast Jan Dąbrowski w swoich pracach poświęco
nych Władysławowi Warneńczykowi i pokojowi szegedyń-
skiemu wykorzystał świadectwa źródłowe, które wskazują
na to, iż król zatwierdził w Szegedynie traktat pokojowy
z sułtanem Muradem II zawarty w Adrianopolu. Według
ówczesnych zasad zresztą nie mógł tego zrobić nikt inny
prócz króla węgierskiego. Już Jan Długosz pisał o zawarciu
przez króla Władysława pokoju z Turkami i potwierdzeniu
go przysięgą. Za Długoszem przedstawiał podobnie sprawę
pokoju z sułtanem Filip Kallimach w swej Historii o królu
Władysławie.
Długosz zresztą raz jeszcze pisze o tym fakcie,
gdy przytacza mowę arcybiskupa gnieźnieńskiego Wincen
tego Kota z 1445 r., w której dostojnik ten wspomina
o zawarciu pokoju z Turkami i jego zerwaniu. Można by
wprawdzie powiedzieć, że były to prawdopodobnie opinie
niechętne Jagiellonom. Długosz, jak wiadomo, był bliskim
współpracownikiem Oleśnickiego, z którym nie zawsze
zgadzali się Władysław Jagiełło i Kazimierz Jagiellończyk,
a i Władysław Warneńczyk postępował czasem wbrew
planom biskupa krakowskiego. Jednakże informacje o po
koju z sułtanem (potwierdzonym przysięgą) i złamaniu
tego traktatu przez Węgrów zamieszczają także inne ów
czesne relacje. Mówią o tym kronikarze bizantyjscy Dukas
i Laonikos Chalkokondyles, dobrze poinformowani o spra
wach turecko-bałkańskich. Również wspomniany już kil
kakrotnie Eneasz Sylwiusz Piccolomini w swych dziełach
166
Historia Fryderyka III
i Europa pisze, że Węgrzy i Turcy
zatwierdzili przysięgą traktat pokojowy, ale papież przez
swego legata zwolnił króla Władysława od tej przysięgi
i skłonił go do podjęcia wojny. Podobnych relacji ówczes
nych Jan Dąbrowski przytacza więcej. O zawartym przez
króla Władysława pokoju z Turkami pisali też w sierpniu
1444 r. panowie polscy obradujący na zjeździe piotrkows
kim. Sam król Władysław oraz jego matka Zofia mówią
zresztą o zawartym z Turkami traktacie pokojowym. Król
bowiem w Manifeście szegedyńskim nie zaprzecza, że pokój
został zawarty, stwierdza tylko, iż uważa go za nieważny
i nie wiążący. Królowa Zofia zaś wspomina w 1445 r.
o „pokoju i przymierzu z Turkami dokonanym" i podkreś
la, że Władysław zdecydował się „zlekceważyć swą dobrą
sławę (zrywając traktat) i życie"
47
.
Wypada jeszcze wrócić do relacji Andrzeja de Palatio,
kolektora papieskiego, tj. poborcy sum kościelnych należ
nych kurii. Relacja ta, powstała w pół roku po klęsce
warneńskiej, zawiera opis przebiegu wyprawy i samej bitwy
pod Warną. Andrzej de Palatio pisze, że Władysław opóźnił
wyprawę „z powodu traktatu pokojowego", zawartego
przez Brankowicza i Hunyadiego „bez wiedzy króla".
Trudno jest odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Palatio nie
wspomina nic o zatwierdzeniu przez króla pokoju w Sze-
gedynie. Może uważał, że po uwolnieniu króla od przysięgi
przez Cesariniego pokój ten stracił jakiekolwiek znaczenie.
A może też, jak przypuszczał Jan Dąbrowski, Andrzej de
Palatio, piszący już po klęsce warneńskiej, jako współ
pracownik papieża Eugeniusza IV pominął w swej relacji
sprawę pokoju szegedyńskiego, by nie wywoływać komen
tarzy, że zachowanie tego pokoju uchroniłoby Węgry i całe
chrześcijaństwo od klęski.
47
D ą b r o w s k i , Władysław l Jagiellończyk..., s. 154—155; Ten
że, Rok 1444. Spór o traktat szegedyński (dalej cyt.: Rok 1444...),
Wrocław 1966, s. 43—59.
167
WYPRAWA 1444 ROKU
Zaledwie w Szegedynie zatwierdzono 10-letni pokój z Tur
kami
48
, a już do króla Władysława dotarł list legata
papieskiego, kardynała Franciszka Condulmera, dowódcy
floty krzyżowców. Kardynał informował, że galery papies
kie, weneckie, genueńskie i burgundzkie stanęły w pobliżu
cieśniny Dardanele, by odciąć przebywającego z wojskiem
w Anatolii sułtana od Europy. Legat papieski, nie wiedząc
zapewne nic jeszcze o pokoju szegedyńskim, wzywał króla,
żeby szybko ruszył z wojskiem na Bałkany, sułtan bowiem
ze swą armią zajęty jest w Azji Mniejszej tłumieniem buntu
emira Karamanii.
Nadszedł także do króla Władysława list z Bizancjum,
którego autorem był cesarz Jan III Paleolog, jak twierdził
Długosz przytaczający w swych Rocznikach treść tego
pisma, a za Długoszem większość historyków. Prawdopo
dobnie jednak nadawcą tego listu był książę Mistry Kon
stantyn Paleolog, który przygotowywał się do walki z Turk
ami
49
. Autor listu był pod wrażeniem wiadomości o węgier-
sko-tureckim układzie pokojowym podpisanym w Ad-
rianopolu. Dziwił się i nie wierzył tym wieściom (król
bowiem obiecał uroczyście zorganizować krucjatę) i stwier
dzał, że, aby pomóc wyprawie węgierskiej, zebrał wszystkie
swe siły do walki z Turkami, czym naraził się już sułtanowi.
Pisał też o złym stanie państwa Osmanów. Zawiadamiał, iż
48
Był to pokój a nie zawieszenie broni lub rozejm — jak przypusz
czają niektórzy badacze. Termin „pokój" („pax") został użyty w piśmie
sułtana do króla i w liście Cyriaka z Ankony do Hunyadiego, a także
w piśmie sejmu piotrkowskiego i w liście cesarza bizantyjskiego ( czy
raczej księcia Konstantyna Paleologa) do Władysława. Tylko w Manifeście
szegedyńskim,
unieważniającym traktat pokojowy z Turkami, dla po
mniejszenia wagi tego traktatu nazwano go „rozejmem na pewien czas"
(treuga ad certum tempus"). Zob. D ą b r o w s k i , Rok 1444..., s. 43.
49
A. H o h 1 w e g, Kaiser Johannes VIII. Palaiologos undder Kreuzzug
des Jahres 1444,
„Byzantinische Zeitschrift" 73 (1980), s. 14—24.
168
Murad z wojskiem przeprawił się 12 lipca do Azji Mniejszej
i że w związku z tym łatwo będzie pokonać Turków
w Europie, siły ich bowiem są rozproszone, a najwyżsi
urzędnicy przekupni. Taka była treść listu z Bizancjum,
pełnego nie tylko pochlebstw, ale również gorzkich wy
rzutów. O kampanii 1443 r. autor listu pisał, że było to
przedsięwzięcie „wielkie i sławne, które w całym świecie
stało się już głośnym i Waszą Królewską Wysokość z Jus
tynianem albo Tytusem, największymi cesarzami, zrów
nało". W dalszej części tego listu jego autor stwierdzał
jednak: „Niemałe zatem ogarnia nas zdziwienie, że W. K.
M. po zwycięstwach tak świetnych nad tymi, którzy na
samo imię wasze nikną jak śnieg od słońca, jak mgła od
wiatru i jak wosk od ognia, przychyliłeś jednak ucha
podszeptom, bez względu na to, że tylu pismami włas
noręcznymi oznajmiłeś swoje do tych krajów przybycie.
Z obawy więc największej sromoty, z uwagi na niebez
pieczeństwo i zgubę tych, którzy za waszą namową przyjęli
udział w tej wojnie, nie śmiemy wierzyć, abyś nie tylko
Wasza Królewska Miłość, ale najnikczemniejszy nawet
^człowiek chciał przedsięwzięcie tak sławne poniżyć i znie
sławić"
50
.
O ile Długosz mylił się prawdopodobnie przypisując
autorstwo omawianego listu Janowi VIII, o tyle prawdziwe
są informacje tego kronikarza o pismach i gońcach wysy
łanych na dwór węgierski przez cesarza bizantyjskiego.
Kroniki i relacje greckie, jak np.: poemat o bitwie warneń-
skiej Paraspondylosa Zotikosa, Kronika panowania Turków
Hieraksa, Historia polityczna Konstantynopola czy zapiski
kronikarskie w kodeksie z Chios, wspominają o wezwaniach
słanych przez cesarza do króla Węgier, by ten ruszył na
Turków. Źródła greckie mówią nawet o tym, że Jan VIII
ofiarował Władysławowi koronę królewską (!) i z taką
50
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 651—654.
169
propozycją zwracał się również do Hunyadiego. Wspo
mniana już kronika Gazavat informuje o energicznych
działaniach cesarza bizantyjskiego podejmowanych przeciw
Osmanom w 1444 r. Nie tylko kontaktował się on z bun
towniczym emirem Karamanii, ale również usilnie nakłaniał
króla węgierskiego do walki z sułtanem
51
. Dodajmy tutaj
— wyprzedzając wypadki — że w decydującym momencie
kampanii 1444 r. cesarz bizantyjski nie tylko nie podjął
energiczniejszych działań militarnych, ale prawdopodobnie
nawet pomagał sułtanowi Muradowi II.
Wiadomość o wyruszeniu floty krzyżowców na Wschód,
w stronę cieśnin, która nadeszła po zawarciu pokoju
szegedyńskiego, zaskoczyła dwór węgierski i samego króla
Władysława. Była to informacja niezwykle ważna z punktu
widzenia strategicznego i politycznego. Przede wszystkim
flota krzyżowców mogła ubezpieczać działania wojsk chrze
ścijańskich na Bałkanach. Zamykała bowiem sułtanowi
i jego armii drogę powrotną z Azji Mniejszej do Europy
i stwarzała możliwość rozgromienia sił tureckich na Bał
kanach oraz dotarcia do Konstantynopola. Ponadto wy
prawa floty krzyżowców — tak długo przygotowywana, że
na dworze węgierskim zwątpiono już chyba w jej wy
płynięcie — stawiała króla i Węgry w niezręcznej sytuacji
wobec sprzymierzeńców europejskich. W kwietniu król na
sejmie budzińskim złożył uroczyste przyrzeczenie zorgani
zowania wyprawy wojennej przeciwko Turkom. Tymczasem
teraz, kiedy okazało się, że papież i państwa europejskie
wysłały flotę, nie tylko łożąc na ten cel pieniądze, ale
narażając się też sułtanowi, Węgrzy zawarli pokój z Tur
kami bez wiedzy sprzymierzeńców, zaangażowanych wszak
w sprawę wojny z Osmanami.
W kłopotliwej sytuacji znalazł się przede wszystkim
51
I. T h e o c h a r i d e s , The Standof the Byzantine Emperor on the
Battle ofVarna (1444) According to Greek Sources,
„Etudes balkaniąues"
23(1987), s. 107—119.
170
młody król Władysław. Trafnie scharakteryzował ją his
toryk Saturnin Kwiatkowski: „Łatwo pojąć w jak przykrym
znalazł się król położeniu. Sam rozgłosił światu, że podejmie
wyprawę, bo celem jego życia — wierzymy mu tym chętniej,
że słowa te poparł bohaterską śmiercią — jest walka
w obronie krzyża, że dlatego i tylko dlatego przyjął koronę
węgierską, rozpisywał listy głosząc w nich stały zamiar
rozpoczęcia w bardzo krótkim czasie wyprawy — a teraz,
gdy świat chrześcijański zdawał się żywo zajmować wy
prawą... teraz on — król, przez świat podziwiany bohater,
zawarł wbrew własnym zapewnieniom rozejm — schował
miecz do pochwy"
52
.
Te nastroje zakłopotania i wahania, wynikające z po
czucia zrobienia fałszywego kroku, potrafił wykorzystać,
jak pisze Długosz, a za nim Kallimach i inne źródła,
kardynał Julian Cesarini i zapewne Mikołaj Lasocki, bliski
doradca króla i gorący zwolennik krucjaty antytureckiej.
Kardynał Cesarini przekonał króla, że traktat pokojowy
z sułtanem nie obowiązuje go, a jego przysięga złożona
niewiernym jest nieważna. Długosz pisze: „przysięga i umó
wione z Turkami przymierze, które Julian kardynał dla
uspokojenia w nim (tj. królu) sumienia osądził za nieważne,
i jako bez wiedzy i zezwolenia Stolicy Apostolskiej z nie
przyjaciółmi chrześcijan zawarte rozwiązał"
53
. Kallimach
natomiast przytacza obszerne, zapewne przez siebie samego
skomponowane przemówienie kardynała Cesariniego i do
daje: „Następnie Julian (Cesarini) mówił jeszcze wiele
o prawach, potędze i znaczeniu papieża i na zakończenie
oznajmił, że papież mocą swej władzy rozwiązuje i unieważ
nia to przymierze, jakimkolwiek by ono nie było, i zwalnia
króla i wszystkich, którzy w nim brali udział, od przysięgi
i obietnic uczynionych Turkom"
54
. Eneasz Sylwiusz Pic-
52
K w i a t k o w s k i, op. cit., s. 147.
53
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 655.
54
Phitippi Callimachi Historia...,
s. 176—183.
171
colomini w swoim dziele Europa również informował, że
Eugeniusz IV „napisał kardynałowi, iż nieważne jest przy
mierze, które bez porozumienia z papieżem zostało zawarte
z wrogami religii"
55
.
W otoczeniu króla nie było już wpływowego zwolennika
pokoju, księcia Jerzego Brankowicza, który wyjechał z Sze-
gedynu razem z poselstwem tureckim. Po zerwaniu przez
Węgry pokoju szegedyńskiego Brankowicz zawarł 15 sierp
nia 1444 r. jeszcze jedno porozumienie czy raczej układ
pokojowy z sułtanem, zapewne z obawy, że nowa wyprawa
węgierska może spowodować ponowne pozbawienie go
przez Turków księstwa Serbii. Ten układ „separatystyczny"
z Brankowiczem był niewątpliwie sukcesem dyplomacji
osmańskiej. Rozbijał on sojusz węgiersko-serbski, który
w niemałym stopniu przyczynił się do sukcesu wyprawy
1443 r. Posiłki serbskie w tej wyprawie tworzyły sporą część
armii chrześcijańskiej (może nawet 1/3 całego wojska),
a ponadto współdziałanie z Jerzym Brankowiczem ułatwiało
marsz przez terytorium serbskie. Teraz już na pomoc
wojskową i współdziałanie księcia Serbii nie można było
liczyć.
Wróćmy jednak do sytuacji na Węgrzech w pierwszych
dniach sierpnia 1444 r. Nie wiadomo, jakimi argumentami
udało się skłonić Jana Hunyadiego do zgody na zerwanie
traktatu pokojowego z sułtanem i wojnę z Turkami. Jego
udział w wyprawie tureckiej jako doświadczonego wodza,
a także wojsk siedmiogrodzkich, którymi dowodził, był
niezbędny. Być może argumentem tym było nadanie Hu-
nyadiemu Bułgarii w razie pomyślnego wyniku wyprawy
— o czym piszą Długosz i Kallimach. Przytoczone wyżej
relacje greckie zdają się to potwierdzać. Mówią bowiem
o jakiejś koronie królewskiej, którą Hunyadiemu propono
wał cesarz bizantyjski. W każdym razie Hunyadi zdecydo
wał się na udział w nowej wyprawie przeciw Turkom.
Cyt. za: K w i a t k o w s k i , op. cit., s. 148.
172
Zastanawia niezwykły pośpiech w działaniu zwolen
ników wojny z Turkami. Zaledwie trzy dni po ratyfikacji
układu pokojowego została ogłoszona decyzja króla Włady
sława o nowej wyprawie wojennej. Może chodziło o to, by
wieść o zawartym z sułtanem pokoju nie rozeszła się po
Europie, wśród sojuszników Węgier. Zapewne też w tym
celu potrzebny był jakiś uroczysty akt królewski. Stał się
nim dokument króla Władysława, zwany Manifestem sze-
gedyńskim,
wydany 4 sierpnia 1444 r. Król oświadcza!
w nim, iż pragnie dotrzymać zobowiązań złożonych w sej
mie budzińskim i nową przysięgą potwierdza swój zamiar
wyruszenia zbrojnie przeciw Turkom, nie zważając na
zawarty, a nieważny pokój z sułtanem. Oświadczenie to,
jak czytamy w manifeście, którego tekst Długosz przytacza
w swoich Rocznikach, król złożył dlatego, by usunąć
wątpliwości wynikające z powodu rokowań z sułtanem
i uspokoić papieża, królów i książąt chrześcijańskich oraz
dowódców floty wysłanej przeciw Turkom
56
.
Czy można oskarżać króla Władysława o dwulicowość
i krzywoprzysięstwo, jak robili to już współcześni; a i potem
wielu historyków, polityków, publicystów i moralistów
czyniło królowi takie zarzuty. Wyjaśnienia postępowania
monarchy w pierwszej połowie 1444 r. należy szukać nie
w osobowości i psychice Władysława, ale w naciskach
wywieranych na niedoświadczonego jeszcze młodego władcę
przez zwolenników i przeciwników pokoju z Turkami.
Bądźmy zresztą sprawiedliwi. Gdyby wyprawa na Turków
powiodła się, a nie zakończyła klęską warneńską, nie
zastanawiano by się nad sprawą złamania przysięgi poko
jowej, nad winą króla Władysława czy kardynała Cesari-
niego. Gdyby nie klęska warneńską Eneasz Sylwiusz Pic-
colomini nie napisałby, że „Turcy zostali zwycięzcami
okazując, iż przysięgi należy dochowywać nie tylko współ-
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 655—657.
173
wyznawcom, ale także wrogom". Jeśliby król odniósł
zwycięstwo, autor Spominków sochaczewskich nie zanoto
wałby, że „Władysław... zwyciężony został przez pogan
z powodu zbezczeszczenia przysięgi, którą obiecał zachować
pokój przez lat dziesięć, ale zniszczył go z polecenia
i absolucji papieża"
57
. To właśnie klęska warneńską dała
dopiero okazję moralistom i politykom do uwag na temat
kary za grzech krzywoprzysięstwa, stosunku moralności do
polityki, przewrotności kurii papieskiej. Zwolennicy soboru
w XV w. mieli jeszcze jeden powód do wysuwania oskarżeń
wobec papieża Eugeniusza IV i jego legata. W XVI w.
sprawę Warneńczyka wykorzystali zwolennicy reformacji
do ataków na papiestwo
58
.
Zapewne ani Węgrzy, ani Turcy nie zamierzali trwale
przestrzegać traktatu szegedyńskiego. Obie strony prowa
dziły grę polityczną, mającą na celu zmylenie przeciwnika
i uśpienie jego czujności. Jak napisała bułgarska badaczka
Bistra Cwetkowa, traktat szegedyński był tylko częścią
taktyki koalicji chrześcijańskiej, która odroczyła działania
zmierzające do wyparcia Osmanów z Europy, ale nie
wyrzekła się ich
59
. Winą doradców i współpracowników
młodego króla było to, że nakłonili Władysława do ze
rwania traktatu pokojowego w nieodpowiednim czasie, że
niewłaściwie ocenili sytuację militarną i polityczną Węgier
oraz szanse powodzenia wyprawy przeciw Osmanom.
Jednakże czy wszystko można było przewidzieć w momencie
podjęcia takiej decyzji? Czy sytuacja na Bałkanach i w pań
stwie Osmanów nie wskazywała raczej na to, iż właśnie
teraz należy uderzyć na Turków?
Większość Węgrów odniosła się z niechęcią do nowej
wyprawy przeciw Turkom, ogłoszonej przez króla Włady-
57
Monumenta Poloniae Historica,
Lwów 1878, t. III, s. 120.
58
J. T a z b i r , „Krzywoprzysięzca Władysław" w opinii potomnych,
„Kwartalnik Historyczny" 92 (1985), s. 511—532.
59
C w e t k o w a , op. cii., s. 306.
174
sława w Szegedynie 4 sierpnia 1444 r. Wśród przebywają
cych wówczas w otoczeniu króla panów węgierskich i do
stojników królestwa tylko czterech wyraziło gotowość
wzięcia udziału w nowej wyprawie i przysięgą zobowiązało
się do wojny z Osmanami. Byli to — według kolejności
podpisania Manifestu szegedyńskiego — Szymon Rozgonyi,
biskup Egeru i kanclerz wielki królestwa, jeden z najbliż
szych współpracowników węgierskich Władysława, biskup
Waradynu Jan Dominis, biskup-nominat bośniacki Rafał
Herczeg i wojewoda siedmiogrodzki Jan Hunyadi. Pozostali
panowie duchowni i świeccy, a byli wśród nich tacy
dostojnicy królestwa, jak palatyn Wawrzyniec Hedervary,
sędzia nadworny Jerzy Rozgonyi, skarbnik wielki koronny
Michał Orszag, zgodzili się wprawdzie na zerwanie pokoju
z Turkami, ale Manifestu szegedyńskiego króla Władysława
nie zaprzysięgli. Oświadczyli też, że na wyprawę nie pójdą
(„i my..., którzy w kraju zostajemy" — napisali pod aktem
królewskim).
Przeciw nowej wyprawie antytureckiej wypowiedziała
się również Polska. Panowie i szlachta, zgromadzeni na
sejmie w Piotrkowie, wystosowali 26 sierpnia 1444 r. do
króla Władysława orędzie, które było wyrazem nastrojów
panujących w Polsce. Proszono w nim króla o zachowanie
„nieprawdopodobnie korzystnego" pokoju z Turkami i bła
gano go o powrót do kraju. Wyliczono wszystkie ważniejsze
problemy wewnętrzne i zewnętrzne Królestwa Polskiego,
które wymagały obecności władcy w kraju. W zakończeniu
orędzia domagano się, by król nie rozstrzygał samowolnie
z Węgier o sprawach Królestwa Polskiego, lecz za przy
kładem swego ojca zasięgał rady panów i w tym celu
powołał do siebie jednego lub kilku doradców z Polski
60
.
To ostatnie żądanie wiązało się zapewne z poleceniem
Władysława, przywiezionym przez kanonika krakowskiego
Codex epistolaris...,
t. I, nr 125.
175
Jana Gruszczyńskiego, by episkopat polski złożył obediencję
papieżowi Eugeniuszowi IV. Orędzie piotrkowskie z sierpnia
1444 r. jest więc wyrazem narastającego konfliktu między
królem Władysławem a polską ekipą rządzącą, kierowaną
przez biskupa Zbigniewa Oleśnickiego.
Na orędzie panów polskich Władysław odpowiedział
krótko w liście z 22 września, napisanym po przekroczeniu
Dunaju pod Orsową. Pismo królewskie, adresowane do
„najczcigodniejszego w Chrystusie ojca (tj. biskupa Oleś
nickiego) i dostojnych wiernych nam umiłowanych", tłu
maczyło podjęcie wyprawy przeciw Turkom niedotrzyma
niem przez nich warunków zawartego pokoju. Władysław
pisał, iż musiał podjąć walkę z Turkami, aby uwolnić
chrześcijan z „barbarzyńskiej niewoli", a Osmanów wypę
dzić z Europy. Podkreślił, że w dziele tym wspomagają go
liczni władcy chrześcijańscy. Stwierdził także, że do Polski
przyjedzie wkrótce po odbyciu wyprawy. Był to ostatni
znany list przysłany do Polski przez króla Władysława.
61
Tymczasem na Węgrzech trwały przygotowania do
nowej wyprawy. Wojska gromadziły się wolno, a zebrane
wreszcie oddziały były jeszcze mniej liczne niż w roku
poprzednim. Podstawową siłą armii, która ruszyć miała
przeciw Turkom, było rycerstwo królewskie i wojska
siedmiogrodzkie, przyprowadzone przez Hunyadiego. Przy
były także oddziały kilku magnatów oraz trzech biskupów,
którzy w Szegedynie przyrzekli ruszyć na wyprawę. Mały
udział panów węgierskich w kampanii 1444 r. dowodzi, iż
wyprawę tę uważano za osobistą akcję króla Władysława,
Hunyadiego i idących z Cesarinim biskupów węgierskich.
Zgromadzono także niedużą ilość wojsk najemnych, a po
nadto przybyło trochę krzyżowców z różnych krajów.
61
Tekst listu króla Władysława opublikował Saturnin Kwiatkowski
(Urzędnicy kancelaryjni, koronni i dworscy z czasów Władysława III
Warneńczyka,
„Rozprawy i Sprawozdania AU. Wydz. Histor.-Filozof."
17 (1884), s. 130—131).
176
177
Z Polski w wyprawie wzięła udział grupa rycerzy
nadwornych, licząca około 300 ludzi. Król ponadto wysłał
do Polski swego dworzanina, Piotra z Radochonic Wapow-
skiego, by zaciągnął 2000 kopijników. Oddział ten przybył
jednak na Węgry za późno, gdy nadeszła już wiadomość
o klęsce warneńskiej
62
. Dotkliwą stratą był brak w tej
wyprawie bitnych wojsk serbskich. W kampanii ubieg
łorocznej Serbowie odegrali ważną rolę. Natomiast już
w trakcie wyprawy do armii królewskiej przyłączyły się
pod Nikopolis wojska wołoskie, przyprowadzone przez
hospodara Włada Drakula.
W sumie armia królewska, która jesienią 1444 r. ruszyła
na Bałkany, liczyła około 16000 ludzi. Taką liczbę podaje
uczestnik tej wyprawy Andrzej de Palatio, a przyjmuje ją
też większość historyków
63
. Pod Nikopolis do wojsk kró
lewskich dołączyło około 4000 Wołochów. Ponadto armia
Władysława miała około 2000 wozów bojowych i niewielką
liczbę lekkich armat. W czasie przemarszu przez Bałkany do
wojsk królewskich dołączali również Bułgarzy. Nie była to
jednak krucjata całego świata chrześcijańskiego przeciw
Turkom, jaką planował papież i kardynał Cesarini. Aby
osiągnąć cel główny wyprawy — wyparcie Osmanów z Eu
ropy, potrzebna była armia co najmniej dwukrotnie więk
sza.
Liczbę wojsk tureckich trudno jest ustalić. Z pewnością
w chwili wyruszenia wyprawy węgierskiej główne siły
Osmanów znajdowały się razem z sułtanem Muradem II
52
Wiadomość o tym podaje Bernard Wapowski w swoich Dziejach
Korony Polskiej
(wyd. M. M a l i n o w s k i , Wilno 1847—1848, cz. II, s.
515), który znał ją z przekazów rodzinnych.
63
Datowana 16 maja 1445 r. relacja Andrzeja de Palatio, kolektora
papieskiego w Polsce, uczestnika wyprawy i bitwy warneńskiej, jest
jednym z najważniejszych źródeł do poznania tych wydarzeń. Długosz
włączył ją niemal dosłownie do swoich Roczników. Wydana została
dwukrotnie: A. P r o c h a s k a , List Andrzeja de Palatio o klęsce war
neńskiej,
Lwów 1882 (tekst na podstawie Kodeksu kórnickiego) i Codex
epistolaris...,
t. II, nr 308.
w Azji Mniejszej, tłumiąc rebelię emira Karamanii. Pozos
tawiony w Europie razem z wielkim wezyrem Chalilem
paszą syn sułtana Mehmed miał do dyspozycji praw
dopodobnie około 7000 — 8000 ludzi, prócz załóg roz
rzuconych w różnych twierdzach i zamkach. Taką liczbę
wojska tureckiego w Europie podaje kronika Jana de
Wavrin. Gdyby więc flocie chrześcijańskiej udało się za
trzymać armię sułtana w Anatolii, wyprawa zorganizowana
w 1444 r. mogłaby przynajmniej odnieść sukcesy podobne
do tych, jakimi zakończyły się działania wojsk węgierskich
w roku ubiegłym.
Armia królewska ruszyła na Bałkany późno, bo dopiero
w połowie września 1444 r. Dowódcą wyprawy został
ponownie Jan Hunyadi, który nosił tytuł „najwyższego
kapitana sił zbrojnych i wodza armii najbardziej chrześ
cijańskiego króla Węgier". Królowi i Hunyadiemu towa
rzyszył legat papieski, kardynał Julian Cesarini. Udział
w wyprawie wzięli też — obok innych Polaków z otoczenia
króla — Mikołaj Lasocki i Grzegorz z Sanoka. Hunyadi
wybrał inną trasę przemarszu aniżeli w roku ubiegłym.
Armia nie szła tym razem drogą najkrótszą z Belgradu
przez Serbię do Adrianopola, lecz dłuższą — wzdłuż
Dunaju, przez obszary wschodniej Bułgarii, by potem, jak
pisze Palatio, skierować się do Adrianopola, a stamtąd na
półwysep Galipoli, gdzie miało nastąpić połączenie wojsk
królewskich z flotą krzyżowców. Ten plan marszu miał
swoje zalety. Pozwalał uniknąć przejścia przez góry, trud
nego zwłaszcza dla wozów bojowych — ważnej części armii
królewskiej. Umożliwił także ominięcie Serbii, której władcą
był sprzymierzony z sułtanem książę Jerzy Brankowicz.
18 września rozpoczęto pod Orsową przeprawę przez
Dunaj, która na skutek oporu Turków trwała cztery dni.
Następnie armia królewska ruszyła wzdłuż prawego brzegu
Dunaju i po ośmiu dniach stanęła pod Widyniem, starą
twierdzą bułgarską, obsadzoną przez Turków. Po dwóch
12 — Warna 1444
178
dniach szturmu miasto zdobyto i spalono; nie próbowano
tylko opanować samego zamku, z powodu braku ciężkich
armat i machin oblężniczych. Pod Widyniem, jak pisze
Palatio, odbyła się narada wojenna. Postanowiono wówczas
nie zdobywać zamków i twierdz bronionych przez załogi
tureckie, by nie opóźniać marszu. W czasie tej narady
zastanawiano się także nad dalszą drogą. Zrezygnowano
z marszu bezpośrednio na południe ku Adrianopolowi
drogą wprawdzie krótszą, ale wiodącą przez góry i nie
zamieszkane okolice. Obawiano się kłopotów związanych
z przeprowadzeniem wozów bojowych. Król —jak powiada
Kallimach — „nie chciał pozbawiać się obronnych taborów,
które osłaniały go od ataków wroga i stanowiły dogodną
ochronę dla niego i armii, którą należało całą i nienaruszoną
doprowadzić do Galipoli"
M
. Postanowiono zatem iść dalej
drogą wzdłuż Dunaju, wygodniejszą, choć dłuższą, która
wiodła przez okolice obfitujące w żywność.
Po 26 dniach marszu, jakie upłynęły od przekroczenia
Dunaju, armia królewska dotarła pod Nikopolis, twierdzy
nad Dunajem bronionej przez silną załogę turecką. Zajęto
i spalono przedmieście, ale samego miasta nie zdobywano
— zgodnie z powziętą pod Widyniem uchwałą rady wojen
nej. Ze względu na zmęczenie wojsk dowództwo wyprawy
zarządziło kilkudniowy wypoczynek w rejonie Nikopolis.
Jak pisał Kallimach: „cała okolica, a więc żyzne dokoła
pola i pagórki obiecywały pod dostatkiem wszystkiego, co
trzeba dla wzmocnienia żołnierzy i zwierząt jucznych"
65
.
Tutaj również przybył do króla hospodar wołoski Wład
Drakul. Był to dzielny książę i doświadczony wódz („czło
wiek tak wielkiego ducha i urodzony wojownik" — pisze
o nim Kallimach), z którego legenda zrobiła okrutnika
i sadystę. Hospodar wołoski należał do tych władców
bałkańskich, którzy, podobnie jak cesarz bizantyjski czy
Philippi Callimachi Historia...,
s. 187.
Tamże,
s. 189.
179
książę Serbii Jerzy Brankowicz, z powodu sytuacji politycz
nej panującej w tej części Europy zmuszeni byli ciągle do
lawirowania i wyboru między Osmanami a Węgrami czy
też państwami Europy łacińskiej. Wład Drakul usprawied
liwiał się przed królem i panami węgierskimi, stwierdzając,
że ponieważ państwa chrześcijańskie pozostawiły go bez
pomocy, musiał się poddać Turkom. Do dyspozycji Włady
sława oddał 4000 lekkozbrojnych jeźdźców, dowodzonych
przez swego syna. Hospodar odradzał dalszy pochód,
stwierdzając, że wojska chrześcijańskie są zbyt słabe, by
mogły odnieść zwycięstwo nad Osmanami i osiągnąć
zamierzony cel. Przestrogi i rady doświadczonego Włada
Drakula posiały zwątpienie wśród dowódców wyprawy.
Jednakże wahających się panów węgierskich zdołał przeko
nać Cesarini, który nakłonił ich do kontynuowania marszu.
Armia królewska ruszyła zatem dalej (zapewne 20
października), opuszczając brzegi Dunaju i kierując się na
południowy wschód. Przechodzono przez żyzne tereny
starożytnej Tracji. Długosz pisze — idąc tu za relacją
naocznego świadka, Andrzeja de Palatio — iż wojska
chrześcijańskie napotykały „jeszcze liczne i wspaniałe
dawnych cesarzów rzymskich budowy i marmurowe po
mniki z greckimi i łacińskimi napisami, łuki triumfalne
i kolumny wzniosłe, których większość powywracała już to
dawność czasu, już złośliwość Turków.
66
W drodze znisz
czono ukrytą w jednej z rzek flotyllę 28 stateczków, którą
Turcy przygotowali do działań na Dunaju przeciw Węgrom.
Wojsko paliło wsie i niszczyło wszystko, co się dało, nawet
bułgarskie cerkwie. Zabijano Turków, ale nie oszczędzano
też chrześcijańskiej ludności słowiańskiej. Andrzej de Palatio
(a za nim Długosz i Kallimach oraz inne relacje) opisuje
zniszczenia i rzezie, jakich dopuszczały się wojska. Król
Władysław wydał odezwę do załóg tureckich zamków
i twierdz, wzywając je do poddania się i opuszczenia
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 663.
m
Europy. Zapewniał Turkom swobodny odwrót przez
półwysep Galipoli do Azji Mniejszej. „Jeśli zaś temu
pismu okazalibyście się oporni — pisał król — wy
prowadzimy wojska nasze przeciw wam i wydamy was
na łupiestwo i zgubę naszym żołnierzom. Poprzysięgliśmy
bowiem Bogu Wszechmogącemu i Synowi jego Panu
naszemu Jezusowi Chrystusowi, na was i na władcę
waszego Murada bega, którego cesarzem zowiecie, przy
pomocy boskiej zbrojnie najechać i, jako naszych i całego
świata chrześcijańskiego nieprzyjaciół, wszystkimi siłami
ścigać, nękać i zwalczać"
67
.
W ostatnich dniach października armia królewska
dotarła w okolice Szumenu. Zdobyto ten zamek, a załogę
turecką wycięto. Kilka dni później, 6 listopada, wojska
Władysława opanowały twierdzę Prowadia, potężną i niedo
stępną, wzniesioną na skale, opasaną potrójnym murem
i głębokim rowem. „W tych zwycięskich walkach — pisał
Kallimach — wsławiło się wielu rycerzy, jedni sztuką
wojskową, inni odwagą swych czynów, ale najbardziej Jan
Tarnowski i Leszek Bobrzycki. Tarnowskiego dwa razy
raniono przy wyłamywaniu bram w Szumenie, a Bobrzycki
pierwszy wdarł się na mury Prowadii i tym samym ułatwił
wejście innym. Mówią, iż padło tam około pięciu tysięcy
Turków, z tego większość zginęła od miecza w czasie
rabunku, a innych postrącano dla postrachu w przepaść ze
skał, na których czuli się tak bezpieczni"
68
. Okrucieństwo
wobec wroga, który nie chciał się poddać, należało wówczas
do taktyki wojennej, stosowanej przez obie walczące strony.
67
Odezwę króla Władysława zamieścił w swej relacji Andrzej de
Palatio. Przytaczają też Długosz (Dzieje..., t. IV, s. 663—664.)
68
Philippi Callimachi Historia...,
s. 195. Wspomnianego tu Leszka
Bobrzyckiego nie wymienia Długosz wśród uczestników wyprawy war-
neńskiej. Kallimach pisze o nim w innym miejscu swego dzieła (s. 43):
„Leszek słynął ze swej siły, a odwaga jego była przedmiotem pochwał
całego społeczeństwa... Ów Leszek był dziadkiem boskiej Fanii, opiewanej
w mych wierszach". Czyny wojenne Leszka Bobrzyckiego znał więc
Kallimach z pewnością z opowieści swej ukochanej.
182
Prowadia broniła najważniejszego przejścia przez Bałkan
we wschodniej jego części. Zdobycie tej twierdzy otwierało
więc wojskom chrześcijańskim drogę na południe. Mimo to
nie przekroczono Bałkanu, albowiem niespodziewanie po
drugiej stronie przełęczy pojawiła się armia sułtana.
Aż do tej chwili wojska chrześcijańskie nie napotykały
nigdzie znaczniejszych sił nieprzyjacielskich. Maszerując
w głąb państwa Osmanów armia królewska pozostawiała
za sobą nie zdobyte twierdze tureckie, a te, które udało się
opanować, burzyła, nie mogąc obsadzić ich własnymi
załogami. Siły militarne Turków w Europie były zbyt słabe,
by mogły stawić czoło wojskom królewskim w otwartej
bitwie. Jedynie sandżakbej z Nikopolis próbował niepokoić
armię chrześcijańską. Zebrał on pewną ilość nieregularnej
jazdy swej prowincji i szedł od Nikopolis za wojskiem
królewskim, szarpiąc pojedyncze oddziały. Odniósł nawet
pewien sukces. Oto w pobliżu Tyrnowa udało mu się
rozbić oddział złożony z 500 rycerzy, wysłanych z obozu
królewskiego spod Szumenu. Część rycerzy wziął do niewoli
i odesłał ich do Adrianopola w zbrojach, które Turcy
bardzo podziwiali. Wszystko to jednak nie mogło po
wstrzymać pochodu armii królewskiej.
Sytuacja zmieniła się radykalnie, kiedy sułtan Murad II
po stłumieniu rebelii Ibrahima bega, emira Karamanii,
przeprawił się z głównymi siłami do Europy. Był on
informowany o pochodzie wojsk węgierskich przez dowód
ców pogranicznych zamków i szpiegów. Listowną wiado
mość o tym, że Turcy przebyli Bosfor, Cesarini otrzymał
od dowódcy floty krzyżowców, kardynała Condulmera, po
zdobyciu Szumenu. Kilka dni później zwiadowcy wojsk
królewskich, stojących pod Prowadia, donieśli o zbliżającej
się od południa armii sułtana.
Przeprawa wojsk Murada II z Azji Mniejszej do Europy
przesądziła o losach wyprawy króla Władysława. Główne
założenie planu kampanii 1444 r., jakim było niedopusz-
183
czenie do połączenia się sił tureckich, nie zostało zrealizo
wane, albowiem flota chrześcijańska, która miała strzec
cieśnin i przeszkodzić przeprawie sułtana z wojskiem, nie
wypełniła swego zadania. Dlaczego tak się stało? Odpowiedź
na to pytanie nie jest łatwa. Już w XV w. toczył się na ten
temat spór. Nie ulega wątpliwości, że flota chrześcijańska,
która miała przeszkodzić przeprawie wojsk tureckich, była
zbyt mała, składała się bowiem zaledwie z 22 galer. Na
domiar złego galery te były niedostatecznie wyposażone.
Zawiodła także koordynacja działań, utrudniona zresztą
przez warunki naturalne. Cieśniny Dardanele o długości 65
km i szerokości od 1,3 do 18,5 km strzegło 18 galer,
cieśniny Bosfor zaś o długości 30 km i szerokości do 3 km
— tylko 4 galery. Ponadto silne prądy w cieśninach
sprawiały, że galery (okręty głównie wiosłowe) poruszały
się w nich z trudem.
Andrzej de Palatio opowiada na podstawie listu kar
dynała Condulmera, przesłanego do obozu królewskiego,
że Turcy przeprawili się „ukradkiem nocą" na małych
łodziach rybackich. Jednakże już współcześni nie wierzyli
temu, by 40-tysięczna armia turecka (a o takiej liczbie
mówią źródła) mogła się w ten sposób przeprawić. Długosz
zanotował krążące w XV w. wieści, iż przeprawa armii
sułtana stała się możliwa na skutek zdrady Genueńczyków
i Wenecjan, których Turcy przekupili. Inni autorzy piszą,
że Włosi za każdego Turka przetransportowanego przez
cieśniny dostali po sztuce złota. Ciekawe, że również
niektóre kroniki osmańskie mówią o tym, iż wojska sułtana
przekroczyły wówczas cieśniny na pokładach okrętów
„Franków" (tak nazywano na Wschodzie wszystkich ludzi
z Europy Zachodniej). Natomiast niektóre kroniki greckie
oskarżają cesarza bizantyjskiego Jana VIII o to, że pomógł
w przeprawie sułtanowi Muradowi
69
. Jeszcze inną wersję
69
T h e o c h o r i d e s , op. cit., s. 109-110.
184
przytacza kronikarz bizantyjski Chalkokondylas. Jego
zdaniem sułtan przeprawił się przez cieśniny dzięki temu,
że kilkudniowa silna burza spędziła ze stanowiska galery
chrześcijańskie i nie pozwoliła im wejść na powrót do
cieśnin, by przeszkodzić transportowi wojsk tureckich.
Wenecjanie tłumaczyli się później przed papieżem, że ich
galery, których załogi trapione były zimnem, głodem
i pragnieniem, opuściły na pewien czas Dardanele, by
zaopatrzyć się w żywność i słodką wodę. Natomiast
z kroniki Jana de Wavrin wynika, iż galery burgundzkie
patrolujące Bosfor zostały unieruchomione przez sztorm
i wysoką falę, a ponadto były ostrzeliwane przez Turków.
W tym czasie wojska sułtana, przez dwa dni i dwie noce,
przeprawiały się przez Bosfor na barkach, które były
pchane przez fale i wiatr w kierunku brzegu europejskiego.
Niewielka liczba okrętów chrześcijańskich, niedostatecz
ne ich zaopatrzenie, brak koordynacji działań floty i nieo
strożność kapitanów, może też pomoc włoska dla sułtana,
wreszcie nie sprzyjające warunki atmosferyczne — wszystko
to zapewne przeszkodziło w wykonaniu podstawowego
celu morskiej wyprawy krzyżowej 1444 r., jakim było
powstrzymanie wojsk sułtana w Azji Mniejszej, „Jakkolwiek
było — powtórzmy tu za Eneaszem Sylwiuszem Piccolomi-
nim — morze było dla Turków dostępne".
Po przebyciu cieśnin sułtan Murad II połączył swe
wojska z siłami europejskimi, które pod wodzą wielkiego
wezyra Chalila paszy oczekiwały go na wybrzeżu. Następnie
szybkim marszem dotarł do Adrianopola, bez żadnych
przeszkód ze strony wojsk bizantyjskich. W Adrianopolu
sułtan uzupełnił swe wojska i zebrał wiadomości o armii
węgierskiej, przesłuchując jeńców chrześcijańskich przy
słanych tu przez sandżakbeja Nikopolis. Już około 1 lis
topada wojska sułtana ruszyły pospiesznie z Adrianopola
na północ, na spotkanie z armią węgierską.
Położenie wojsk króla Władysława było trudne. Znalazły
185
się one daleko od granic kraju, a przed sobą miały całą
potęgę militarną Osmanów. Góry i wąskie doliny w okolicy
Prowadii groziły zamknięciem armii królewskiej w pułapce.
Postanowiono zatem dojść do wybrzeża morskiego, na
równinę w okolicach Warny i jeziora Dewnia, gdzie
zająwszy stanowiska obronne można było oczekiwać na
pomoc floty krzyżowców lub Bizantyjczyków, wycofać się
przez pustkowia Dobrudży albo spróbować rozwiązania tej
fatalnej sytuacji w bitwie z armią sułtana. 9 listopada
wojska królewskie stanęły w okolicy Warny, Galaczu
i Kaliakry. Załogi tureckie tych miast uciekły, a ich
mieszkańcy, bardziej chyba przerażeni wieściami o losie
poprzednio zdobytych twierdz, aniżeli powodowani silnym
pragnieniem wyzwolenia spod tureckiego panowania —
jak sądzi Bistra Cwetkowa — poddali się natychmiast
armii króla i otwarli przed nią bramy. Był to ostatni sukces
w tej wyprawie wojsk chrześcijańskich.
Wieczorem tego samego dnia, tj. 9 listopada, wojska
sułtana zbliżyły się do armii królewskiej na odległość około
4 km. Turcy zwyczajem azjatyckim rozpalili liczne ognie,
by pokazać wielkość swego wojska i przerazić tym nie
przyjaciół. Nazajutrz losy całej kampanii, planów kardynała
Cesariniego i młodego 20-letniego króla Władysława roz
strzygnąć miała bitwa.
BITWA POD WARNĄ
Obszerną relację o bitwie warneńskiej zostawił jej naoczny
świadek, Andrzej de Palatio, poborca dziesięciny papieskiej
w Polsce. Relacja ta — przesłana do Rzymu — pisana była
w Poznaniu pół roku po bitwie, 16 maja 1445 r. Nie jest
ona pozbawiona nieścisłości i pewnej stronniczości. Palatio
sławi rycerskie czyny króla Władysława, ale wyraźnie nie
lubi Węgrów i pomniejsza rolę odegraną w bitwie przez
186
Jana Hunyadiego. Podaje m.in., że Turków było 120000,
a król Władysław zabił własnoręcznie sułtana Murada!
Z uznaniem pisze Palatio o udziale Polaków w bitwie
warneńskiej: „Z wojska Polaków nikt nie ratował się
ucieczką i nikt o tym nawet nie pomyślał: jest to bowiem
najbardziej waleczny rodzaj ludzi i nie odstąpili na krok od
swego króla, dopóki nie zginęli"
70
. Relacja Andrzeja de
Palatio — mimo nieścisłości i pomyłek — jest najpełniej
szym opisem bitwy warneńskiej. Nasz wielki historyk
XV w., Jan Długosz, oparł się na tej relacji przedstawiając
opis bitwy warneńskiej, który zamieścił w swoich Rocz
nikach, czyli Kronikach sławnego Królestwa Polskiego.
Za
Długoszem zaś powtórzył ją Kallimach w swej Historii
o królu Władysławie,
dodając od siebie szczegóły, które
znał zapewne od Grzegorza z Sanoka, uczestnika bitwy,
i upiększając opis bitwy warneńskiej literackimi dodatkami,
według panującej wówczas wśród humanistów mody.
Inną relację o bitwie warneńskiej (niezbyt zresztą
dokładną) zostawił niemiecki poeta Michał Beheim, zwią
zany z dworem Fryderyka III Habsburga. Relacja ta —
w formie wierszowanej — została oparta na informacjach
pewnego Niemca uczestniczącego w bitwie warneńskiej.
Jest ona mało precyzyjna i jak wszystkie ówczesne relacje
tendencyjna. Stanowi raczej świadectwo opinii o bitwie
warneńskiej krążących w Austrii i w Niemczech, choć
w różnych szczegółach pomaga zrekonstruować przebieg
boju. Podobny charakter mają stare kroniki tureckie, które
piszą o bitwie warneńskiej. Nie oddają one precyzyjnie
obrazu wydarzeń, ale różne szczegóły w nich zamieszczone
mogą być prawdziwe. O bitwie warneńskiej piszą też źródła
greckie, jak wspomniany już kilkakrotnie XV-wieczny
kronikarz bizantyjski, Laonikos Chalkokondyles, humanis
ta pochodzący z Aten, który mimo chaotycznej często
Codex epistolaris...,
t. II, nr 308, s. 468.
187
chronologii podaje dokładne informacje na temat państwa
Osmanów i wydarzeń bałkańskich. Natomiast poemat
grecki poświęcony bitwie warneńskiej Paraspondylosa Zo-
tikosa potwierdza w większości relacje zamieszczone w źród
łach łacińskich. Prezentuje on głównie opinie antyunionis-
tów, tj. przeciwników cesarza Jana VIII, który zawarł unię
kościelną z Rzymem i poddał prawosławie papiestwu.
Wspomnieć tu jeszcze trzeba dwóch kronikarzy węgierskich,
współczesnych Janowi Długoszowi: Jana z Thurocza, autora
Kroniki Węgrów,
i humanistę włoskiego Antoniego Bon-
finiego, nadwornego historyka króla węgierskiego Macieja
Korwina, autora Dekad dziejów węgierskich. Informacje
znane w większości z innych relacji potwierdza także
kronika Jana de Wavrin, dworzanina księcia Burgundii,
który o wydarzeniach kampanii 1444 r. czerpał wiadomości
od swego bratanka, dowódcy floty burgundzkiej wysłanej
na Wschód
71
.
Na takich to przede wszystkim relacjach — źródłach
historycznych badacze nowożytni oparli rekonstrukcję
przebiegu bitwy pod Warną. Jedną z pierwszych prac
krytyczno-historycznych, poświęconych tej bitwie, była
książka pruskiego generała G. Kohlera (1882). Autor ten
jednak zbytnio zaufał źródłom, jeśli chodzi o liczbę wojsk
uczestniczących w bitwie. Kolejnym mankamentem pracy
Kohlera jest fakt, że przedstawiono w niej takie manewry
walczących pod Warną armii, o których nie wspominają
relacje z tej bitwy. Najpełniejszy opis bitwy pod Warną
71
O relacji Andrzeja de Palatio zob. przypis 63. Wydania dziel
wymienionych tu autorów podaję w bibliografii zamieszczonej na końcu
książki. Wiersz o bitwie warneńskiej Michała Beheima opublikował T. G.
von Karajan (Zehn Gedichte Michael Beheims zur Geschichte Ósterreichs
und Ungarns,
Wien 1849, nr 5, s. 35—46). Grecki poemat o bitwie
warneńskiej zachował się w dwóch wersjach; autorem wersji dłuższej jest
mnich Paraspondylos Zotikos, który —jak sam twierdził — był naocznym
świadkiem bitwy. Zob. G. M o r a v c s i k , Hellenikon poiema peri tes
maches tes Yarnes,
Budapest 1935 (po grecku).
188
189
zawierają prace Jana Dąbrowskiego i Bistry Cwetkowej
72
.
Armia króla Władysława stanęła na równinie pod
Warną, nieco pofałdowanej i poprzecinanej strumykami.
Od południa równinę tę zamykało jezioro Dewnia, z bag
nistym brzegiem i bagnistym ujściem do morza. Za jeziorem
wznosiły się góry. Z drugiej strony równinę otaczały tereny
górzyste, za którymi rozciągały się pustkowia Dobrudży —
jak pisze Długosz — „najmniej na osiem dni drogi".
Natomiast armia sułtana zajęła lepsze pozycje. Stanęła
bowiem na wyżynie, której dość urwiste zbocza opadały
w kierunku pozycji zajmowanych przez wojska królewskie.
W nocy z 9 na 10 listopada dowódcy wojsk chrześcijań
skich odbyli naradę wojenną. Bitwa z Turkami była
nieunikniona. Kallimach (może na podstawie relacji Grze
gorza z Sanoka lub innego uczestnika bitwy) pisze, iż
kardynał Cesarini, poparty przez niektórych magnatów
węgierskich, proponował przyjąć obronę w taborze utwo
rzonym z wozów bojowych i oczekiwać nadejścia floty
chrześcijańskiej, która uratuje armię królewską z tureckiej
pułapki. Natomiast Hunyadi, doświadczony dowódca,
sprzeciwił się propozycji Cesariniego. Radził, by stoczyć
bitwę w otwartym polu. Jego zdaniem ograniczenie się do
obrony i wyczekiwanie na flotę wobec panującego zimna
i głodu osłabi morale wojsk królewskich. Jedynym wyjściem
było odważne uderzenie na armię sułtana. Jeśli nawet
Kallimach, ze względów literackich, wymyślił ten spór
między kardynałem a wodzem węgierskim, to trafnie ocenił
dwie możliwości, jakie miała armia chrześcijańska. Jej
dowództwo mogło się zdecydować albo na obronę, która
praktycznie nie dawała żadnych szans uniknięcia klęski,
albo na otwartą bitwę. Ostatecznie wybrano drugie roz
wiązanie. Do bitwy przygotowywali się również Turcy, jak
72
Zob.: bibliografia na końcu książki. Krótki opis bitwy pod Warną
przedstawił też F. Lot (op. cit., s. 228—232).
donieśli chrześcijańscy zwiadowcy, którzy obserwowali
ruchy nieprzyjaciela.
Wojska królewskie Hunyadi ustawił szerokim łukiem,
od brzegu jeziora aż do wzgórz po drugiej stronie równiny.
Chciał w ten sposób zabezpieczyć armię przed oskrzyd
leniem jej przez nieprzyjaciela. Jednakże skutkiem tego
było zbytnie rozciągnięcie wojska, prawie na 4 km, co
utrudniało znacznie dowodzenie, a także skupienie sił
w razie potrzeby lub przerzucenie ich w inne miejsce. Za
sobą wojska chrześcijańskie miały mury Warny i morze.
Armia królewska została podzielona na trzy korpusy.
Korpus pierwszy, stojący na lewym skrzydle, które stykało
się z jeziorem, tworzyło pięć chorągwi węgiersko-siedmio-
grodzkich i chorągwie magnatów węgierskich. Były to
oddziały najliczniejsze, złożone z najlepszych żołnierzy,
ustawione na wprost głównych sił tureckich. Miały one
według planu Hunyadiego odegrać decydującą rolę w bit
wie. Lewym skrzydłem wojsk królewskich dowodził szwa
gier Hunyadiego, Michał Szilagy.
Drugi korpus, ustawiony w centrum, dowodzony przez
samego króla Władysława, składał się z dwóch chorągwi
rycerzy polskich i węgierskich. Według Beheima każda
z tych chorągwi miała po 2000 jeźdźców, a więc były one
bardzo liczne. Nad tym korpusem powiewała chorągiew
królewska i chorągiew św. Jerzego. Oddziałem węgierskim
dowodził tu Stefan Bathory. Naprzeciw centrum armii
królewskiej znajdowało się lewe skrzydło wojsk tureckich.
Trzeci korpus, tworzący prawe skrzydło armii królews
kiej, składał się z lekkiej jazdy wołoskiej
73
i pięciu chorągwi
ciężkozbrojnego rycerstwa. Były to chorągwie biskupa
Bośni Rafała Herczega, biskupa Szymona Rozgonyiego,
bana Kroacji Franka Thallocziego, krzyżowców kardynała
73
Jan Dąbrowski słusznie poprawia błąd G. Kohlera, popełniony
również przez innych historyków, który twierdził, że Wołosi stali w rezer
wie za linią frontu.
190
Cesariniego i biskupa waradyńskiego Jana Dominisa, który
dowodził również całym tym korpusem. Pozycja wojsk
znajdujących się na prawym skrzydle była trudna. Stanęły
one w dolinie przed stokami wzgórz i w razie ataku
musiałyby posuwać się pod górę. Dlatego zapewne w planie
taktycznym bitwy trzeci korpus przeznaczony był do działań
obronnych. Miał on ochraniać resztę armii królewskiej
przed oskrzydleniem.
Wojska królewskie były armią wielonarodowościową
i wielojęzyczną. W ich skład wchodzili: Węgrzy, Wołosi,
Polacy, Sasi i Rumuni z Siedmiogrodu, zaciężni Czesi,
wreszcie rycerze z krajów Europy Zachodniej, którzy
wzięli udział w wyprawie jako krzyżowcy lub żołnierze
najemni. Ponadto — jak podkreślają badacze bułgarscy
— w armii króla Władysława walczyli też Bułgarzy,
którzy dołączyli do przeciągających przez ich kraj wojsk
chrześcijańskich.
Za frontem wojsk królewskich były ustawione wozy
bojowe. Palatio pisze, że nie utworzono z nich taboru.
Widocznie wozy te miały osłaniać tyły poszczególnych
chorągwi. Za frontem też znajdowały się tabory armii
królewskiej. Wozy bojowe uzbrojone były w lekkie armaty.
Żadna jednak z relacji nie wspomina nic o użyciu artylerii
w bitwie warneńskiej ani po stronie wojsk chrześcijańskich,
ani tureckich.
Armia królewska składała się przede wszystkim z cięż
kozbrojnej jazdy rycerskiej, lekkiej jazdy wołoskiej i pewnej
liczby piechoty obsługującej wozy bojowe. Andrzej de
Palatio podaje, że w armii tej było około 16 000 konnych,
nie licząc 4000 jazdy wołoskiej. Większość historyków
opierając się na tych danych uważa, że król i Hunyadi do
bitwy pod Warną prowadzili około 20000 ludzi. Tylko F.
Lot zakwestionował podaną przez Palatia liczbę 16000
jeźdźców. Takiej. liczby koni — twierdził ten historyk
francuski — nie potrafił w następnym stuleciu zgromadzić
191
nawet król Francji ani cesarz
74
. Jednakże Lot zapomniał, iż
nie mieli oni ani takich stadnin, ani takich terenów do
hodowli koni, jakie były w środkowej i wschodniej Europie.
Armia turecka składała się z kilku rodzajów wojsk:
jazdy lennej (sipahiów) z Rumelii i Anatolii, dowodzonej
przez dwóch bejlerbejów, janczarów i konnej gwardii
sułtana. Ponadto tworzyły ją oddziały wojsk nieregularnych,
nie wynagradzanych żołdem lub lennami, lecz walczących
dla rabunku i utrzymujących się ze zdobytych łupów.
W skład tych wojsk wchodziła konnica (akyndży) i piechota
(azabowie). Uzupełnieniem armii sułtana były oddziały
pomocnicze, używane do różnych prac w czasie pochodu
wojska, przygotowywania obozu i pola bitwy, oblegania
miast i twierdz. Oddziały te składały się najczęściej z chrześ
cijan bałkańskich
75
.
Wojska tureckie rozmieszczone były inaczej niż armia
króla Władysława. Zgodnie ze zwyczajem sułtan ustawił
w pierwszej linii lekką jazdę lenną (sipahiów), która
stanowiła główną siłę regularnej armii tureckiej. Na prawym
skrzydle, w dolinie, stanęła jazda z Rumelii, dowodzona
przez Dawuda paszę. Na lewym skrzydle zaś, na stokach
wyżyny, ustawiono jazdę z Anatolii pod dowództwem
Karadża bega. Dla łatwiejszych manewrów w czasie bitwy
jazda była podzielona na mniejsze kolumny, które walczyły
w pewnej odległości od siebie.
Za jazdą, w drugiej linii, w centrum frontu tureckiego,
stanęli janczarzy — piechota zbrojna w łuki i szable.
Janczarzy sformowali się w czworobok, wzmocniony pali
sadą, może także wykopanym rowem. Przed nimi ustawiono
jeszcze wielbłądy, których bały się konie. Wszystkie te
przeszkody miały zatrzymać impet natarcia jazdy i umoż
liwić janczarom użycie łuków.
Wśród janczarów, w otoczeniu nadwornej konnicy i swej
74
Lot, op. cit., s. 229—230.
75
C w e t k o w a, op. cit., s. 335.
192
gwardii osobistej stał sułtan Murad II. Za janczarami
i osobistym wojskiem sułtana znajdował się w pewnej
odległości obóz turecki, ze służącymi do transportu wiel
błądami, obładowanymi — jak pisze Długosz — „jed
wabiami, zasobem strzał i innych rzeczy do życia i wyprawy
wojennej potrzebnych; widziano niektóre (wielbłądy) ob
ładowane pieniędzmi złotymi i srebrnymi, które Turcy —
zwyczajem z dawna u Tatarów używanym — widząc się
w niebezpieczeństwie, a zwłaszcza uciekając przed nie
przyjacielem, naumyślnie z worów rozsypywali po ziemi,
aby żołnierzy zatrudnić i opóźnić w pogoni"
7 6
.
Front wojsk tureckich został rozmieszczony naprzeciw
centrum i lewego skrzydła armii królewskiej, w odległości
około 1,5 km. Zupełnie z boku, oddalone od lewego
skrzydła tureckiego, na wzgórzach wznoszących się na
północ od Warny, stanęły nieregularne oddziały wojsk
tureckich — akyndży i azabowie, w liczbie kilkunastu
tysięcy. Ukryci za zalesionymi pagórkami, mieli niespo
dziewanie uderzyć z góry na wojska królewskie.
Przyjmuje się, że wojska sułtana przewyższały trzykrot
nie armię króla Władysława, a więc liczyły około 60000
ludzi. Według współczesnych relacji siły osmańskie składały
się ze 100000 — 200000 żołnierzy. Hunyadi w liście do
Michała Orszaga wspomina o 105-tysięcznej armii tureckiej.
Zdaniem Palatia natomiast sułtan miał do swej dyspozycji
120000 żołnierzy. Jeszcze większe trudności sprawia oce
nienie liczebności poszczególnych formacji wojsk tureckich.
Np. Beheim podaje, że janczarów było 12000, natomiast
Palatio wymienia liczbę bardziej prawdopodobną — 5000
ludzi. Jak to zwykle w ówczesnych relacjach bywało, liczbę
nieprzyjaciół podawało się bardzo wygórowaną, by uspra
wiedliwić tym własną klęskę lub podkreślić świetność
odniesionego zwycięstwa. Może więc liczba 50000 — 60000
76
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 669.
193
żołnierzy tureckich w bitwie pod Warną zbliżona jest do
rzeczywistości.
Wstał ranek 10 listopada 1444 r., w kalendarzu
chrześcijańskim dzień św. Marcina, papieża i męczennika.
Przed starą twierdzą warneńską przygotowywano się
do bitwy. W szeregach tureckich słychać było dudnienie
kotłów i ostre dźwięki piszczałek, zmieszane z chrzęstem
broni i poranną modlitwą muzułmanów: „la ilaha illa
llahu Muhammadun rasulu'llah" („nie ma Boga prócz
Allacha, a Mahomet jest jego prorokiem"). Jesienny
świt odsłaniał także stopniowo szeregi wojsk chrześci
jańskich, ustawione przez wodza naczelnego, Jana Hu-
nyadiego. Król objeżdżał chorągwie z kardynałem Ce-
sarinim, który — jak pisze Beheim — udzielał odpustów
przed bitwą, przysługujących krzyżowcom.
Trzy godziny stały wojska w szyku bitewnym naprzeciw
siebie. Armia królewska nie rozpoczynała bitwy, by zmusić
Turków do zejścia ze zboczy w dolinę. Turcy zaś czekali,
by przeciwnik rozpoczął atak na ich pozycje. W tym czasie
zerwała się nagle gwałtowna wichura i ulewa, która spadła
na szeregi armii chrześcijańskiej. Szybko zresztą minęła, ale
pozostawiła niepokój w sercach rycerzy królewskich „A
tak nie tylko rzekłbyś niebo — pisze Długosz — ale same
nawet żywioły barbarzyńcom pomagały do zwycięstwa".
Wreszcie do ataku ruszyły nieregularne oddziały turec
kie, które ukrywały się za zalesionymi pagórkami, oddalone
nieco od lewego skrzydła wojsk osmańskich. Oddziały te
zaatakowały chorągwie prawego skrzydła. Jazda węgierska
odrzucała dwa razy wojska tureckie. Jednakże odpierając
ataki nieprzyjaciela chorągwie chrześcijańskie wysunęły się
poza linię frontu i rozluźniły swoje szyki. Wtedy zostały
niespodziewanie zaatakowane przez oddziały sipahiów
anatolijskich, które podczas uderzenia wojsk nieregularnych
zbliżyły się do prawego skrzydła armii królewskiej.
Chorągwie chrześcijańskie nie wytrzymały tego gwał-
13 Warna 1444
194
townego uderzenia jazdy tureckiej. Rozpoczęła się bezładna
ucieczka oddziałów biskupa waradyńskiego i egerskiego,
bana Thallocziego i krzyżowców kardynała Cesariniego,
wreszcie Wołochów. Część żołnierzy uciekała wzdłuż morza
na południe, w kierunku Galaty. Wielu potonęło w bagnach
nad jeziorem; wśród nich był również biskup waradyński
Jan Dominis, dowódca prawego skrzydła armii. Inni —jak
biskup Szymon Rozgonyi — próbowali schronić się w War
nie, pozostawionej bez załogi chrześcijańskiej. Nie wpusz
czono ich jednak do miasta, obawiano się bowiem zwycięs
kich Turków. Biskup Rozgonyi, kanclerz królestwa, wrócił
wówczas na pole bitwy i tam poległ.
Sipahiowie Anatolii ścigali uciekających, zabijając wielu
żołnierzy chrześcijańskich. Inni Turcy, którzy przedostali
się na tyły wojsk królewskich, zaatakowali wozy bojowe,
jeszcze inni rabowali tabory. Jedynie garstka rycerzy, licząca
około 200 ludzi, zebrana przez bana Thallocziego i kar
dynała Cesariniego wokół chorągwi Św. Władysława, pańs
twowego sztandaru węgierskiego, broniła się jeszcze pod
osłoną wozów bojowych.
Był to jeden z krytycznych momentów bitwy. Uderzenie
tureckie na prawe skrzydło armii królewskiej rozbiło je
i zniszczyło prawie całkowicie. I w tym właśnie momencie
na zwycięskich sipahiów Anatolii, zajętych pościgiem i ra
bunkiem, uderzyły dwie silne chorągwie królewskie stojące
w centrum. Relacje z bitwy nie przekazały żadnych szcze
gółów tego potężnego starcia dwóch olbrzymich mas
konnicy. Wiadomo tylko, że uderzenie to zmieniło obraz
bitwy. Pod naporem ciężkozbrojnej jazdy rycerskiej, pro
wadzonej przez króla Władysława i Hunyadiego, oddziały
konnicy anatolijskiej zostały zupełnie rozbite i zmuszone
do ucieczki. Poległ dowódca sipahiów Anatolii, Karadża
beg. W pościg za uciekającymi Turkami ruszyli teraz
Wołosi, którzy powrócili na pole bitwy. Jazda wołoska
przerwała szeregi osmańskie, przeszła obok czworoboku
195
janczarów, wdarła się do obozu tureckiego i rozpoczęła
jego rabunek. „Wołosi okazali się żołnierzami silnymi
i odważnymi" — pisał Palatio.
Mimo tego sukcesu armia królewska nie złamała oporu
Turków, którzy przewyższali ją swą liczebnością. „Nacierały
na nas ciągle nowe i świeże wojska — pisał Palatio —
a ruchów ich nie mogę dokładnie opowiedzieć; powiem
tylko, że od początku bitwy aż do nocy nie mogliśmy ani
chwili spocząć"
v
.
Zaledwie chorągwie królewskie wróciły na dawne miej
sce w linii frontu wojsk chrześcijańskich, gdy nowe niebez
pieczeństwo zagroziło armii Władysława. Tym razem na
lewym skrzydle, gdzie na chorągwie węgiersko-siedmio-
grodzkie uderzyła konnica turecka z Rumelii. Pierwszy
atak sipahiów Rumelii odparł Michał Szilagy, dowodzący
lewym skrzydłem wojsk królewskich. Jednakże Turcy po
nawiali ataki, uporczywie dążąc do rozbicia wojsk chrześ
cijańskich. W czasie jednego z ataków sipahiów na pomoc
chorągwiom lewego skrzydła ruszył z posiłkami Hunyadi.
Natarcie tureckie odparto, a konnica Rumelii została
częściowo rozbita i rozproszona.
W armii nieprzyjacielskiej, mimo że w odwodzie byli
jeszcze janczarzy i gwardia sułtana, nastąpiło wyraźne
załamanie. Stare kroniki tureckie utrzymują, że w tym
krytycznym dla wojsk osmańskich momencie pomogła im
interwencja Allacha. Kronika Anonima tureckiego z XV w.
wspomina, iż sułtan Murad widząc ucieczkę sipahiów
Anatolii i Rumelii począł modlić się do Boga o pomoc.
„Modlitwa jego — dodaje kronikarz — zaraz została
wysłuchana i wielki Bóg dał zwycięstwo wojskom Islamu".
Rozbicie obu skrzydeł armii osmańskiej stawiało rzeczy
wiście Turków w trudnej sytuacji, a wojskom króla Władysła
wa dawało szansę pomyślnego rozstrzygnięcia bitwy. Jednak-
Codex epistolaris...,
t. II, nr 308, 466.
196
że by odnieść ostateczne zwycięstwo, a przynajmniej wywal
czyć sobie drogę odwrotu, trzeba było jeszcze pokonać
centrum armii sułtańskiej — głównie janczarów. Rozbicie
janczarów nie było sprawą prostą nawet dla ciężkozbrojnej
jazdy rycerskiej. Było to wojsko zawodowe, ćwiczone do
stawiania czoła konnicy. Janczarzy zajmowali dogodne
stanowisko na wzgórzach, a pozycję tę umocnili jeszcze
palisadą, małym wałem i prawdopodobnie rowem. Atak na
nich wymagał więc odpowiedniego przygotowania i taktyki.
Hunyadi zapewne miał zamiar uderzyć na janczarów z lewego
skrzydła chorągwiami siedmiogrodzko-węgierskimi, najlicz
niejszymi w całym wojsku królewskim i złożonymi z najlep
szych żołnierzy, doświadczonych i zdyscyplinowanych. Wojs
ka stojące w centrum, przy których znajdował się król
Władysław, Hunyadi pozostawił jako rezerwę. Władysław
miał ruszyć na skupione przy sułtanie oddziały dopiero
wówczas, gdyby udało się złamać opór janczarów i rozpro
szyć ich.
Tymczasem stało się inaczej. Król Władysław, nie
czekając na uderzenie chorągwi siedmiogrodzko-węgiers-
kich, nie koordynując swych działań z walczącym na
lewym skrzydle Hunyadim, ruszył do natarcia. Zaatakował
janczarów na czele tylko 500 rycerzy, jak podaje Beheim
i bizantyjski kronikarz Dukas, czy może raczej ze swymi
dwoma chorągwiami, jak zdaje się wskazywać relacja
Andrzeja de Palatio i Kallimacha.
Możliwe, że młody król był już zniecierpliwiony ocze
kiwaniem na atak. Może uważał, że dzięki rozproszeniu
sipahiów rumelijskich bitwa zbliża się do końca, a zwy
cięstwo jest już pewne. Może też dygnitarze z otoczenia
królewskiego, zazdrośni o zwycięstwa Hunyadiego, chcieli
sami wykazać się odwagą i sukcesem w postaci rozbicia
wojsk otaczających sułtana i namówili króla do natarcia.
Wszystkie te powody ataku króla Władysława na jan
czarów są prawdopodobne. Był to jednak poważny błąd
197
taktyczny. Pomijając brak odpowiedniego przygotowania
tego ataku, wojska chrześcijańskie zużywały w ten sposób
rezerwy w momencie, kiedy losy bitwy nie były jeszcze
rozstrzygnięte.
Siła poprowadzonego przez króla natarcia rycerstwa
węgierskiego i polskiego była znaczna. Władysławowi
i pewnej liczbie jego rycerzy udało się rozerwać szyki
janczarów i wbić w ich czworobok. Walka musiała
być krwawa i nie przesadza Długosz, gdy pisze, że
janczarzy „straszliwą na wojsko królewskie wypuścili
strzał chmurę, że się niebo od nich zaćmiło. A gdy
gęste jak grad spadły na ziemię pociski, wiele od nich
zginęło ludzi, konie pokaleczone wydawały jęk okropny".
I dodaje nasz historyk, że w tym starciu „dużo ucierpiało
198
199
wojsko królewskie, a król stracił wielu znakomitych
rycerzy .
Janczarzy zdołali powstrzymać dowodzony przez króla
oddział rycerstwa, otoczyć go i wybić co do jednego.
Zginął także król. Zraniony pod Władysławem koń upada
jąc przygniótł króla. Wówczas jeden z janczarów, Kodża
Hidir (kroniki tureckie przekazały jego imię), odciął królowi
głowę i zatkniętą na włóczni zaniósł sułtanowi. Murad
podobno — według relacji jednej z kronik tureckich — by
się upewnić, że jest to rzeczywiście głowa króla Władysława,
polecił pokazać ją jeńcom wziętym w bitwie. Rozpoznali
oni króla. Wbitą na pikę królewską głowę podniesiono
więc nad szeregami wojsk sułtana.
Wydarzenia te, jak wynika z kronik tureckich, potwier
dzonych przez relacje greckie, rozegrały się szybko. Atak
chorągwi królewskich na janczarów, walka i śmierć króla
otoczonego przez piechotę turecką — wszystko to nie
trwało długo. Myli się zatem Andrzej de Palatio (a za nim
Długosz) informując, iż król walczył aż do nocy i zachęcał
uciekających Węgrów do wytrwania. Nie było też czasu na
to, by Hunyadi — jak piszą Długosz i Kallimach — nama
wiał władcę do ucieczki. Klęska chorągwi królewskich
i śmierć samego Władysława nastąpiły w tak krótkim
czasie, że Hunyadi nie zdążył nawet wrócić z lewego
skrzydła i zorganizować pomocy.
Wiadomość o śmierci króla Władysława nie dotarła do
wielu oddziałów armii chrześcijańskiej. Uczestnicy bitwy
warneńskiej — w tym sam Andrzej de Palatio — długo
jeszcze byli przekonani, że król żyje, znajduje się w niewoli
tureckiej lub uratował się ucieczką. Natomiast wśród
Turków wieść o śmierci króla rozeszła się szybko i była
z pewnością ważnym czynnikiem psychologicznym, mobi
lizującym ich do dalszej walki. Zawróciły wówczas ucieka-
78
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV , s. 669.
jące oddziały sipahiów i akyndżych i włączyły się ponownie
do walki.
Jak więc widzimy, niefortunny atak chorągwi węgiersko-
polskich, dowodzonych osobiście przez króla Władysława,
przeprowadzony w momencie, kiedy Hunyadi przechodził
do ofensywy, zmienił raz jeszcze sytuację na polu walki. Po
wyłączeniu z boju na początku bitwy prawego skrzydła
wojsk królewskich, teraz zostało rozbite centrum, które
stanowiło jedyną rezerwę, a ponadto poległ sam król.
Hunyadi podjął jeszcze próbę uratowania armii królews
kiej i przedarcia się przez szeregi wojsk osmańskich. Skupił
i uporządkował pozostałe jeszcze na polu bitwy oddziały
i skierował je na Turków. Relacje Beheima, Wavrina
i kronik tureckich mówią wyraźnie o tym, że walczono
jeszcze po śmierci króla Władysława. Kiedy jednak wojska
tureckie, wzmocnione oddziałami sipahiów i akyndżych,
które powróciły na pole bitwy, nasiliły ataki, opór armii
chrześcijańskiej został złamany. Hunyadi z kilkoma tysiąca
mi rycerzy wycofywał się w szyku na północ, w stronę
Dunaju, przez wzgórza i pustkowia Dobrudży. Wielu
jednak żołnierzy uciekało w popłochu i zginęło z głodu
i wycieńczenia lub zostało zabitych przez ścigających resztki
armii królewskiej sipahiów Rumelii, dowodzonych przez
Dawuda paszę. „Z wyjątkiem Wołochów nikt z nas nie
wiedział, gdzie idzie — pisał Palatio — każdy szedł
w kierunku, gdzie gnał go strach lub raczej prowadziło
przeznaczenie... I tak długotrwałe głodowanie, częste zimno
i błądzenie było przyczyną śmierci więcej naszych ludzi
aniżeli miecz Turków"
7 9
.
Wozy bojowe i tabory zostały zdobyte przez azabów
i janczarów następnego dnia. Resztki wojsk królewskich,
które się tutaj schroniły, wycięto w pień. Różne zapasy,
broń, kosztowności, dokumenty, a nawet królewską pieczęć
79
Codex epistolaris...,
t. II, nr 308, 468.
200
węgierską Turcy zabrali lub zniszczyli. Sułtan Murad
II, na znak swego triumfu nad chrześcijanami, posłał
zakonserwowaną w miodzie głowę króla Władysława do
Anatolii. W Brusie, starej stolicy Osmanów, obnoszono
ją po mieście święcąc zwycięstwo sułtana. Nie wiadomo
dokładnie, co stało się ze zwłokami poległego króla.
Beheim pisze, że pochowano Władysława na miejscu,
w greckiej kaplicy. Kallimach zaś około 1478 r. zanotował:
„Turcy znalazłszy ciało króla postawili w tym miejscu
na niewielkim wzniesieniu pomnik z opisem bitwy, który
i dziś można oglądać"
80
. Współczesne poszukiwania nie
doprowadziły do odnalezienia grobu króla Władysława
pod Warną.
Zginął także legat papieski, kardynał Julian Cesarini.
Ranny w bitwie wycofywał się razem z Hunyadim —
jak pisze Palatio — a potem prawdopodobnie zagubił
się. Został zabity — według Długosza — podczas przeprawy
przez Dunaj przez przewoźnika, skuszonego złotem, „które,
jak mówią, kardynał Julian zawsze woził przy sobie".
Kallimach przekazał nieco inną wersję śmierci legata
papieskiego: „Juliana zabito w czasie ucieczki, zapewne
z chciwości lub dla łupu, a może dlatego, że był powszechnie
znienawidzony jako ten, który doprowadził do złamania
przymierza. Wiemy o tym od Grzegorza z Sanoka, który
przejeżdżając konno ujrzał go w chwili, gdy ranny i obdarty
konał na rozstajach"
81
. Nieprawdziwy jest natomiast
przekaz Beheima, według którego kardynała Cesariniego
Turcy mieli wziąć do niewoli i obedrzeć ze skóry w Ad-
rianopolu.
Razem z królem Władysławem w bitwie pod Warną
zginęło wielu Polaków. Nazwiska znaczniejszych z nich
podaje Długosz w swoich Rocznikach i Kalendarz katedry
krakowskiej
pod datą 10 listopada w notatce zapisanej
80
Philippi Callimachi Historia...,
s. 209.
81
Tamże.
201
zresztą również ręką Długosza. Wśród poległych byli
m.in. dwaj bracia Janowie Tarnowscy, Stanisław syn
Zawiszy z Garbowa (drugi jego syn, Marcin, również
uczestnik bitwy warneńskiej, powrócił do kraju w połowie
1446 r.), Marcin i Stanisław Rożnowscy, starosta lwowski
Spytek Jarosławski, sekretarz i dworzanin królewski Paweł
Wojnicki z Sienna, starosta kamieniecki Dziersław Wło-
stowski.
Na polu bitwy pod Warną znalazło śmierć również
wielu rycerzy węgierskich. Ze znaczniejszych panów po
legli: biskup egerski i kanclerz królestwa Szymon Roz-
gonyi, który był bliskim współpracownikiem Władysława,
biskup waradyński Jan Dominis i Stefan Bathory, do
wódca walczącej pod bezpośrednimi rozkazami króla wę
gierskiej chorągwi św. Jerzego, zabity zapewne u boku
monarchy.
Wielu Węgrów i Polaków dostało się również do niewoli
tureckiej. Jan de Wavrin pisze, że pewną liczbę tych jeńców
kupili w Adrianopolu Genueńczycy. Od nich flota chrześ
cijańska stojąca w pobliżu cieśnin dowiedziała się szczegó
łów o wyprawie armii królewskiej i bitwie pod Warną.
Tylko niewielu spośród tych, którzy dostali się do niewoli
tureckiej, powróciło do kraju. Długosz podaje nazwiska
czterech rycerzy polskich uczestniczących w bitwie, którzy
„w przedziwny sposób umknęli z tureckiej niewoli". Byli to
Andrzej z Sienna herbu Dębno, krewniak biskupa Oleśnic
kiego, Jan z Borowna herbu Szreniawa, Marcin Chorążyc
herbu Półkozy i Piotr z Latoszyna herbu Gryf. Wiadomo
także o tym, że król Kazimierz Jagiellończyk podejmował
za pośrednictwem Hunyadiego starania o wykup jeńców
polskich z tureckiej niewoli
82
. Jeszcze kilkadziesiąt lat
później papież Paweł II pisał do pewnego biskupa, by
uwolnił od klątwy Mikołaja z Lipnicy, subdiakona krakow-
82
Codex epistolaris...,
t. 1/2, nr 11.
202
skiego. Duchowny ten zasłużył na wyklęcie, wzięty bowiem
do niewoli w bitwie warneńskiej, przeszedł na islam.
Bitwa warneńska przyniosła duże straty wojskom obu
walczących stron, chociaż z pewnością nie były one aż tak
ogromne, jak powtarzano to sobie w ówczesnej Europie
i zanotowali kronikarze. Palatio — a za nim Długosz —
pisze, że z armii króla Władysława „czwarta część zginęła
albo dostała się w niewolę". Jeśli przyjmiemy, że armia ta
liczyła około 20000 ludzi, to straty jej wynosiłyby według
Andrzeja de Palatio około 5000 ludzi. Podobnie ocenia
straty wojsk chrześcijańskich Beheim, który szacuje liczbę
jeńców i zabitych na 6000 ludzi. Wspomniany kilkakrotnie
Eneasz Sylwiusz Piccolomini, śledzący pilnie wydarzenia
w Europie Środkowej i na Bałkanach, powtarza już bardziej
fantastyczne wieści, krążące wówczas po Europie, i podaje
nieprawdopodobną liczbę zabitych w bitwie warneńskiej:
80 000 ludzi łącznie z armii sułtana i armii króla. Te wieści
dotarły również do Długosza, który w innym miejscu
swego dzieła wspomina o 40 000 zabitych. Beheim zaś pisze
0 70000 zabitych po stronie tureckiej, a Bonfini zmniejsza
tę liczbę do 30000.
Historycy współcześni — jak Franz Babinger i Bistra
Cwetkowa — przyjmują tę fantastyczną, wyolbrzymioną
liczbę zabitych i piszą o 30000 poległych pod Warną
żołnierzy osmańskich. Bliższy prawdy jest Jan Dąbrowski,
który twierdzi, iż straty tureckie w bitwie warneńskiej były
zapewne dwukrotnie większe niż armii królewskiej.
Kto winien był klęski warneńskiej — zadaje pytanie
w swej książce o Władysławie Warneńczyku Jan Dąbrowski,
znakomity znawca dziejów średniowiecznej Polski i Węgier.
1 odpowiada ten historyk: wszyscy. I król Władysław przez
swój nierozważny atak na janczarów, i Hunyadi, bo zgodził
się kierować działaniami wojsk chrześcijańskich i nie
zarządził w porę odwrotu, i kardynał Cesarini, nakłaniając
króla i Węgrów do wyprawy przerastającej ich siły, i wresz-
203
cie Polacy — współpracownicy i doradcy króla na Węg
rzech, którzy namawiali władcę do tej ryzykownej wy
prawy
83
.
Istotnie, wiele przyczyn złożyło się na klęskę armii
chrześcijańskiej pod Warną i niepowodzenie drugiej wy
prawy króla Władysława przeciw Turkom. Brak współ
działania państw europejskich (nawet tych, które deklaro
wały udzielenie pomocy organizatorom wyprawy) nie
pozwolił na zebranie licznej armii i spowodował opóźnienie
jej wymarszu na Bałkany. Wyprawa rozpoczęła się jesienią,
w porze roku nie nadającej się do prowadzenia działań
militarnych. Brak współdziałania i pomocy państw europej
skich, przede wszystkim krajów śródziemnomorskich, był
też powodem zebrania zbyt szczupłej floty, która nie
wykonała swego zadania i dopuściła do przeprawy wojsk
sułtana. Sam plan działania armii królewskiej zawierał
elementy niedokładnie przemyślane. Wyznaczono tej armii
długą drogę, usianą gęsto zamkami i twierdzami oraz
garnizonami tureckimi. Błędem też było pozostawianie nie
zdobytych twierdz na tyłach wojska.
W armii królewskiej brak było jedności, szwankowały
współdziałanie i dyscyplina. Niemały wpływ na to miał
fakt, że armia ta stanowiła istną mozaikę ludów. Wyprawie
potrzebny był energiczny i doświadczony wódz. Nie spełniał
tych warunków młody król Władysław. Natomiast wiedza
i doświadczenie militarne oraz talent strategiczny Hunya-
diego nie zdołały zapanować nad aspiracjami i ambicjami
magnatów węgierskich, Cesariniego, Polaków z otoczenia
króla, wreszcie samego Władysława.
Brak współdziałania poszczególnych dowódców był
przyczyną najpoważniejszych błędów taktycznych popeł
nionych w czasie bitwy warneńskiej: nierozważnego ataku
i wysunięcia się poza linię frontu chorągwi prawego skrzydła
83
D ą b r o w s k i , Władysław 1 Jagiellończyk..., s. 197.
204
armii królewskiej, co w rezultacie doprowadziło do rozbicia
i wyłączenia z walki tej części wojsk chrześcijańskich,
natarcia stojących w centrum chorągwi króla Władysława,
które nie zostało skoordynowane z działaniami Hunyadie-
go. Nie bez winy są także Wołosi, którzy, choć odważni
i szybcy, na skutek rabunku obozu tureckiego wyłączyli się
z walki, co także miało ujemny wpływ na przebieg bitwy.
Zastanawia tu opinia kronikarzy osmańskich XV w., którzy
twierdzili, że zwycięstwo sułtan osiągnął dzięki pomocy
Allacha, ale również na skutek błędów popełnionych przez
dowódców armii chrześcijańskiej
84
.
Inaczej było w armii osmańskiej. Jej podstawową siłę
stanowiły wojska regularne, składające się nie tylko z kon
nicy (sipahiów), ale także z piechoty (janczarów), która
w czasie bitwy powstrzymała natarcie ciężkozbrojnej jazdy
rycerskiej. Sprawne dowodzenie tymi wojskami sprawiło,
że w momencie krytycznym, kiedy armii osmańskiej groziła
klęska, sułtan Murad II zdołał skupić rozproszone siły
i pokierować nimi tak, że ostatecznie odniósł zwycięstwo.
Czynnikiem sprzyjającym Osmanom była z pewnością
również dogodniejsza pozycja, jaką wojska tureckie zajęły
przed bitwą. Działania armii nieprzyjaciela ułatwiało także
to, że walczyła ona w kraju przez siebie opanowanym,
gdzie mogła liczyć na wsparcie oddziałów pomocniczych
i uzupełnienie zaopatrzenia. Wojska królewskie natomiast
stanęły do decydującej bitwy z dala od granic swych
krajów. O losach kampanii zadecydował jednak przede
wszystkim fakt, że Murad zdołał przerzucić swe wojska
z Azji Mniejszej do Europy. W tej sytuacji nawet zwycięstwo
w bitwie pod Warną nie umożliwiłoby armii królewskiej
osiągnięcia podstawowego celu wyprawy, jakim było dojście
do Konstantynopola i wyparcie Osmanów z Europy.
84
C w e t k o w a, op. cit., s. 349.
PO KLĘSCE
Na temat przebiegu kampanii 1444 r. i bitwy pod Warną
krążyły w Europie różne sprzeczne wieści. Ani kancelaria
królewska, ani Cesarini, ani też inni uczestnicy kampanii
nie rozsyłali, jak to było w roku ubiegłym, listów-biuletynów
wojennych zawierających opis przebiegu wyprawy, jej
sukcesów i osiągnięć. Długo więc Europa chrześcijańska
nie mogła uwierzyć w klęskę armii królewskiej i śmierć
króla Władysława.
Zbiegowie z pola bitwy warneńskiej przynosili różne
wieści. Mówili, że król nie poległ pod Warną, ale ukrywa
się lub został wzięty do niewoli. Pewien Wenecjanin
informował w końcu lutego 1445 r., iż kardynał Condulmer
i Loredano — dwaj dowódcy floty papiesko-weneckiej,
która miała wspierać działania armii królewskiej, są w Kon
stantynopolu i tu dotarły do nich wiadomości od króla
Władysława i legata Cesariniego, którzy przebywali gdzieś
na Wołoszczyźnie'. Węgrzy, którzy po bitwie dotarli do
Konstantynopola, przynieśli także wieści o ocaleniu króla
i skłonili Waleranda de Wavrin do podjęcia poszukiwań.
1
I o r g a , op. cit., t. III, s. 192, 198.
206
W tym celu w górę Dunaju ruszyła wyprawa floty burgun-
dzkiej, dowodzonej przez Waleranda de Wavrin. Nie
odnalazła ona króla Władysława (bo nie mogła), ale
wypytywani Wołosi twierdzili, iż król jest już na Węgrzech
2
.
Jeszcze pod koniec maja 1445 r. signioria Florencji wysłała
do króla Władysława list z gratulacjami z powodu jego
ocalenia
3
.
Pojawiły się też różne listy i pisma, które zapewniały
o ocaleniu króla Władysława. Długosz tak o nich pisał:
„wielu poważnych ludzi upewniało w listach, że (Włady
sław) udał się do Konstantynopola, to do Wenecji, do
Włoch, Siedmiogrodu, na koniec do Albanii i Raszki, a im
pożądańsze były te wieści, tym łatwiej zyskiwały wiarę"
4
.
Zachował się jeden z takich apokryficznych listów krążą
cych po Polsce i innych krajach. Jego autorem miał być
niejaki brat Ambroży z Moraw, który pisał go w Perugii.
List ten — z wieloma akcentami antypapieskimi i wyraź
nymi śladami husyckimi — zawiera opis wydarzeń przed
stawionych w formie zbliżonej do powieści historycznej.
Jeden z badaczy polskich (R. Ganszyniec) uznał, że tekst
ten zapoczątkował rozwój twórczości epickiej poświęconej
bitwie warneńskiej. Król Władysław — czytamy w liście —
opuszczony przez wszystkich, walczący jedynie z garścią
wiernych mu 30 rycerzy, został w cudowny sposób urato
wany. Władcę ocalił Jakub „dostojny hrabia, baron Ana-
tolii, przepasany szarfą jerozolimską", który przybył zza
morza z tysiącem zbrojnych i uwiózł na swym okręcie
Władysława w bezpieczne miejsce. Król jednak wróci do
swoich poddanych, w dniu nikomu nieznanym, a wówczas
„żyjący w dostatku będą w strachu, cisi i strapieni zostaną
2
Jean de W a v r i n, La campagne des croises sur le Danube (1445),
wyd. N. Iorga, Paris 1927.
3
Iorga, op. cit., t. II, s. 408 — 410.
4
D ł u g o s z , Dzieje..., t. V, s. 1—2.
207
pocieszeni, grubi (bogaci) stracą swe siły, a cierpiący będą
się weselić"
5
.
Na Węgrzech po powrocie Hunyadiego wiedziano już
z całą pewnością o klęsce i śmierci króla Władysława.
Trzymano to jednak długo w tajemnicy, by nie dopuścić
Habsburgów do tronu węgierskiego. Dozwalano na szerze
nie się wieści przynoszonych przez ocalałych z pogromu
warnenskiego Węgrów, iż król nie zginął. I oczekiwano
jego powrotu. Na dworze wiedeńskim Fryderyka III Habs
burga podejrzewano, że węgierscy dostojnicy państwowi ze
stronnictwa antyhabsburskiego produkują nawet listy, które
świadczyć miały o tym, że król Władysław żyje w Turcji
lub Polsce. Znany nam już Eneasz Sylwiusz Piccolomini
oskarżał o fabrykowanie takich listów palatyna węgiers
kiego Wawrzyńca Hedervaryego. Dopiero na mocy uchwały
sejmu węgierskiego z maja 1455 r. powołano na tron
Władysława Pogrobowca, syna Albrechta Habsburga i El
żbiety. Tym samym uznano oficjalnie na Węgrzech śmierć
króla Władysława Jagiellończyka. „Po kilkuletnich zapa
sach i rozdarciu kraju między dwa obozy i dwu panujących
— pisał Jan Dąbrowski — po całkowitym wyniszczeniu
i wyczerpaniu sił państwa, wkroczyć miał triumfalnie
w bramy budzińskiego zamku syn Albrechta i Elżbiety"
6
.
Powołanie na tron Władysława Pogrobowca nie ozna
czało zakończenia konfliktu między stronnictwem narodo
wym a prohabsburskim. Na Węgrzech w dalszym ciągu
trwały walki wewnętrzne, choć toczyły się one już bez
udziału Jagiellonów. Zarządcą królestwa w imieniu małolet
niego króla został Jan Hunyadi. A kiedy w 1457 r. zmarł
5
Tekst ten wydali: Antoni Prochaska (Uwagi krytyczne o klęsce
warneńskiej,
Kraków 1900, s. 54—60) i R. Ganszyniec (Fr. Ambrosius O.
S. Aug. Epistula de clade Varnensi,
„Kwartalnik Historyczny" 39(1925),
s. 517—521). Por. też: G r a b s k i , op. cit., s. 430-431.
6
D ą b r o w s k i , Władysław I Jagiellończyk..., s. 195.
208
209
przedwcześnie Władysław Pogrobowiec, tron węgierski objął
Maciej Korwin (1458—1490), syn" Jana Hunyadiego. Jego
panowanie było okresem wspaniałego rozkwitu politycz
nego i kulturalnego Królestwa Węgierskiego, po którym
jednak nastąpił upadek tej potężnej monarchii.
W Polsce długo oczekiwano powrotu króla Władysława.
Przyjmowano i rozważano wszystkie informacje, mówiące
o ocaleniu władcy. Biskup Oleśnicki pisał jeszcze w sierpniu
1445 r. do biskupa wileńskiego, że nadchodzą wieści o tym,
iż król Władysław jest w Konstantynopolu lub w jednym
z zamków w dalekim kraju. Być może ta ostatnia wiado
mość jest śladem lektury wspomnianego wyżej listu apo
kryficznego brata Ambrożego z Moraw. Sam Oleśnicki nie
bardzo już wierzył wiadomościom o ocaleniu króla. Te
powtarzane z ust do ust wieści docierały do Polski i później.
W 1448 r. Oleśnicki pisał do Mikołaja Lasockiego, że
pojawił się jakiś Litwin, który twierdzi, iż król Władysław
żyje u pewnego księcia greckiego
7
. Dopiero 25 czerwca
1447 r. został koronowany na króla Polski następca
Władysława i jego młodszy brat — Kazimierz Jagiellończyk.
Oczekiwanie na powrót króla Władysława — silne
zwłaszcza w niższych warstwach społeczeństwa polskiego,
które wiązały z nim jakieś nadzieje na poprawę swego losu
— było powodem pojawienia się w Polsce samozwańców,
podających się za zaginionego w bitwie warneńskiej i wra
cającego z tułaczki monarchę. W 1451 r. przybył na Śląsk
z Nadrenii, a potem udał się do Wielkopolski oszust,
podający się za Warneńczyka. Uwierzyli mu mieszkańcy
Międzyrzecza, wzbudził on też wcześniej zaufanie wroc
ławian i księcia Henryka Głogowskiego. Samozwaniec
został wreszcie zdemaskowany przez panów polskich, którzy
osobiście znali króla Władysława. Nie przypominał on
7
Codex epistolaris...,
t. 1/2, nr 5 i nr 45.
z rysów i postaci króla, który był wysoki, „ten zaś łgarz był
chudy i mały". Oszustem okazał się niejaki Jan z Wilczyny,
koło Ryczywołu w Sandomierskiem, który już wcześniej
udawał znane osobistości, jak choćby księcia Ostrogskiego
czy księcia Leona, siostrzeńca Anny mazowieckiej. Jeszcze
w 15 lat po bitwie warneńskiej pojawił się w Poznaniu inny
samozwaniec, imieniem Rychlik. Został on szybko zdemas
kowany, ale nie skazano go na śmierć, jak należało według
prawa postąpić z oszustem podającym się za króla, lecz na
inną karę, „aby nikt o Polakach nie mówił, że króla swego
umorzyli" — kończy relację o tym pseudo-Warneńczyku
jeden z czeskich kronikarzy
8
.
Również w innych krajach Europy od czasu do czasu
pojawiali się samozwańczy Warneńczycy. Oto według
Starych latopisów czeskich
we wsi Stadice, uchodzącej
w tradycji za miejsce pochodzenia dynastii Przemyślidów,
pojawił się niejaki Jakub, podający się za króla Czech.
Uważał on siebie za króla-odnowiciela nowych, sprawied
liwych Czech i utrzymywał, że jest także królem Włady
sławem Jagiellończykiem
9
. Jeszcze innego Warneńczyka
znajdujemy w opisie podróży po krajach Europy Zachodniej
czeskiego magnata Lwa z Rożmitalu, który to opis po raz
pierwszy wydał drukiem w 1577 r. Stanisław Pawłowski,
kanonik i późniejszy biskup w Ołomuńcu. Oto w 1466 r.
Lew z Rożmitalu miał spotkać w Hiszpanii pustelnika,
którego uważano powszechnie za króla Władysława, poku
tującego za złamanie przysięgi. Jako króla Polski i Węgier
Władysława rozpoznał go też jakiś Polak z orszaku magnata
czeskiego po jednym znaku charakterystycznym — 6 pal
cach u nogi
10
.
8
A. L e w i c k i , Pseudo-Warneńczyk, „Kwartalnik Historyczny"
9(1895), s. 239—245.
' H e c k, op. cit., s. 246.
10
L e w i c k i , op. cit., s. 240—241; G r a b s k i , op. cit., s. 439.
14 —Warna 1444
210
Klęska warneńska i śmierć króla Władysława była
końcem polskiej polityki mocarstwowej, prowadzonej przez
biskupa Oleśnickiego z grupą panów małopolskich. Roz
padła się unia z Węgrami, przekreślone zostały ostatecznie
plany rozciągnięcia wpływów politycznych Polski na cały
obszar południowo-wschodniej Europy. Nowy król Polski,
Kazimierz Jagiellończyk, zajął się głównie porządkowaniem
spraw wewnętrznych Królestwa i stosunków z najbliższymi
sąsiadami.
Polska źle wyszła na tym przedsięwzięciu węgierskim.
Kraj był rozbity wewnętrznie. Zaostrzał się konflikt z Litwą,
a unia budowana przez Jagiełłę praktycznie przestała istnieć.
Zmarnowano też szansę odzyskania Śląska. Skarb państwa
został zrujnowany długami, zaciąganymi przez króla na
węgierską wojnę domową i wyprawy bałkańskie. Wiele
zastawionych dóbr królewskich znalazło się w rękach panów
polskich i szlachty. Śmierć poniósł król Polski, pierworodny
syn Jagiełły, dwudziestoletni Władysław, „pokonany naszą
nikczemnością" (scelere nostro victus) —jak napisał później
biskup Zbigniew Oleśnicki. Korzyścią natomiast (chyba
jedyną) była zmiana opinii europejskiej o Polsce i Polakach.
Jak wykazał Andrzej Feliks Grabski, kampanie antytureckie
króla Władysława, a potem bitwa i klęska warneńska
znane były w całej Europie Zachodniej. Powtarzano szeroko
wieści o tych wydarzeniach, komentowano je w kronikach
i wykorzystywano do celów literackich. Dopiero po bitwie
pod Warną nastąpiło przezwyciężenie negatywnych opinii,
które rozpowszechniali w świecie chrześcijańskim Krzyżacy,
o Polsce barbarzyńskiej, o pogańskich i schizmatyckich
Jagiellonach".
Klęska warneńska przekreśliła sukcesy kampanii roku
1443. Co więcej, wyeliminowała ostatecznie Węgry jako
" G r a b s k i , op. cit., s. 389—448.
211
najgroźniejszego przeciwnika ekspansji Osmanów na Bał
kanach. Wprawdzie Hunyadi, w porozumieniu z Janem
Kastriotą-Skanderbegiem, próbował raz jeszcze zorganizo
wać wyprawę na Turków, ale połączone siły węgiersko-
albańskie zostały całkowicie rozgromione przez wojska
osmańskie w drugiej bitwie na Kosowym Polu, stoczonej
w październiku 1448 r. Klęska pod Warną przekreśliła
ostatecznie nadzieje na wyparcie Turków z Europy. Zade
cydowała o losie wielu narodów bałkańskich, które na
okres kilkuset lat znalazły się w niewoli tureckiej. Władza
Osmanów utwierdziła się na Bałkanach. W niecałe 10 lat
po Warnie (29 maja 1453 r.) sułtan Mehmed II zdobył
Konstantynopol. Zlikwidowane zostało istniejące przez 10
wieków cesarstwo bizantyjskie. Państwo Turków osmańs
kich stało się potęgą europejską, a Włosi na służbie sułtana
głosili, że imperium Osmanów jest spadkobiercą cesarstwa
rzymskiego i Bizancjum.
WYKAZY WŁADCÓW XIV —XV WIEKU
(WYBRANE PAŃSTWA)
SUŁTANOWIE TURECCY
Osman I
Orchan
Murad I (Amurat)
Bajezid I Błyskawica
Mehmed I
Sulejman I
Musa
Murad II (Amurat)
Mehmed II Zdobywca
Bajezid II
CESARZE BIZANCJUM
Dynastia Paleologów
Andronik II
Michał IX, współcesarz
Andronik III
Jan V
Jan VI Kantakuzen
Andronik IV
Manuel II
Jan VII, cesarz 1390
(podczas podróży cesarza Manuela
Jan VIII
Konstantyn XI
1280—1324
1324—1359
1360—1389
1389—1402
1402—1421
1402—1410
1411—1413
1421—1451
1451—1481
1481—1512
(1261—1453)
1282—1328
1294—1320
1328—1341
1341—1391
1347—1354
1371—1379
1391—1425
i 1400—1402
II na Zachód)
1425—1448
1449—1453
214
KRÓLOWIE WĘGIERSCY
Karol I Robert Andegaweński
Ludwik I Wielki
i król polski (Ludwik Węgierski)
Maria
ślub z Zygmuntem Luksemburskim
Zygmunt Luksemburski
i król czeski
Albrecht Habsburg
i król czeski
Władysław I Jagiellończyk (Warneńczyk)
i król polski
Jan Hunyadi, gubernator Węgier
Władysław Pogrobowiec (Habsburg)
i król czeski
Maciej Korwin (syn Jana Hunyadiego)
Władysław II Jagiellończyk
i król czeski
WŁADCY SERBII
Stefan Urosz III Deczański
Stefan Duszan (car od 1345)
Stefan Urosz, car
Wukaszyn, król
Lazar, książę
Stefan Lazarowicz
Jerzy Brankowicz
Lazar Brankowicz
PAPIEŻE XIV—XV WIEKU
1308—1342
1342—1382
1370—1382
1382
1385
1387—1437
1436—1437
1437—1439
1437—1439
1440—1444
1434—1444
1446—1453
1453—1457
1453—1457
1458—1490
1490—1516
1471—1516
1321—1331
1331—1355
1355—1371
1366—1371
1371—1389
1389—1427
1427—1456
1456—1458
W Awinionie (od 1309 r.)
Klemens V (Raimond Bertrand de Goth)
Jan XXII (Jacąues Dueze)
Banedykt XII (Jacąues Fournier)
Klemens VI (Pierre Roger de Beaufort)
Innocenty VI (Etienne Aubert)
Urban V (Guillaume de Grimoard)
Grzegorz XI (Pierre Roger de Beaufort)
Klemens VII (Robert de Gebennis)
Benedykt XIII (Piętro de Luna)
pozbawiony tiary papieskiej przez sobór w Pizie (1409)
i sobór w Konstancji (1417)
1305—1314
1316—1334
1334—1342
1342—1352
1352—1362
1362—1370
1370—1378
1378—1394
1394—zm. 1424
215
W Rzymie
Urban VI (Bartolomeo Prignano) 1378—1389
Bonifacy IX (Piętro Tomacelli) 1389—1404
Innocenty VII (Cosimo de Migliorati) 1404—1406
Grzegorz XII (Angelo Correr) 1406—zm. 1419
pozbawiony tiary papieskiej przez sobór w Pizie (1409)
W Pizie
Aleksander V (Piętro Philargi) 1409—1410
Jan XXIII (Baldassare Cossa) 1410—zm. 1419
pozbawiony tiary papieskiej przez sobór w Konstancji (1415)
W Rzymie
Marcin V (Oddone Colonna) 1417—1431
Eugeniusz IV (Gabriele Condulmer) 1431—1447
pozbawiony tiary papieskiej przez sobór w Bazylei (1439)
Feliks V (Amadeusz ks. Sabaudii), wybrany przez sobór w Bazylei
(1439), zrezygnował z tiary papieskiej (1449)
Mikołaj V (Tommaso Parentucelli) 1447—1455
Kalikst III (Alonso de Borgia) 1455—1458
Pius II (Enea Silvio de Piccolomini) 1458—1464
Paweł II (Piętro Barbo) 1464—1471
Sykstus IV (Francesco delia Rovere) 1471—1484
Innocenty VIII (Giovanni Battista Cibo) 1484—1492
Aleksander VI (Rodrigo de Borgia) 1492—1503
BIBLIOGRAFIA
(WYBÓR WAŻNIEJSZYCH POZYCJI)
1. ŹRÓDŁA DRUKOWANE
C i e s z k o w s k i A., Materiały do historii Jagiellonów z archiwów
weneckich,
cz. II „Roczniki Towarzystwa Przyjaciół Nauk
Poznańskiego" 16 (1889).
Codex epistolaris saeculi auinti decimi,
wyd. A. L e w i c k i, Kraków
1876—1891, t. I—II.
I o g r a N., Notes et extraites pour servir d l'histoire des croisades
au XV
e
siecle,
Paris 1899—1902, t. I—III.
Jana Długosza kanonika krakowskiego dziejów polskich ksiąg
dwanaście,
tłum. K. M e c h e r z y ń s k i , Kraków 1869, t. IV.
Jana Długosza Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Pol
skiego,
tłum. J. M r u k ó w n a , Warszawa 1981, ks. 10.
Pamiętniki janczara, czyli kronika turecka Konstantego z Ostrowicy,
wyd. J. Łoś, Kraków 1912.
Philippi Callimachi Historia de rege Yladislao,
wyd. I. L i c h o ń -
ska, T. K o w a l e w s k i , tłum. A. K o m o r n i c k a , War
szawa 1961.
P r o c h a s k a A., List Andrzeja de Palatio o klęsce warneńskiej,
Lwów 1882.
T h i r i e t F., Regestes des deliberations du Senat de Venis
concernant la Romanie,
Paris 1959—1961, t. II — III.
W a v r i n Jean de, La campagne des croises sur le Danube (1445),
wyd. N. I o r g a, Paris 1927.
218
2. OPRACOWANIA
A l d e r s o n A. D., The Structure of the Ottoman Dynasty,
London 1956.
A n g e l o w D., Certains aspects de la conąuete des peuples
balkaniąues par les Turcs,
„Byzantinoslavica" 17 (1956).
A t i y a A. S., The Crusade in the Later Middle Ages, London 1938.
A t i y a A. S., The Crusade of Nikopolis, London 1934.
B a b i n g e r F., Von Amurath zu Amurath. Vor — und Nachspiel
der Schlacht bei Varna,
„Oriens" 3 (1950).
B a b i n g e r F., Z dziejów imperium Osmanów. Sułtan Mehmed
Zdobywca i jego czasy,
Warszawa 1977.
C w e t k o w a B., La Bataille memorable des peuples. Le sud-est
europeen et la conąuete ottomane,
Sofia 1971.
D ą b r o w s k i J., Rok 1444. Spór o traktat szegedyński, Wrocław
1966.
D ą b r o w s k i J., Władysław I Jagiellończyk na Węgrzech
(1440—1444),
Warszawa 1922.
D e l b r u c k H., Geschichte der Kriegskunst, Berlin 1907, t. III.
Elekes L., Hunyadi, Budapest 1952.
Gegay A., L' Albanie et l'invasion turąue au XV" siecle, Louvain
— Paris 1937.
G 611 n e r C, Turcica. Die Turkenfrage in der óffentlichen Meinung
Europas im 16. Jahrhundert,
Bucuresti — Baden-Baden 1978,
t. III.
G r a b s k i A. F., Polska w opiniach Europy Zachodniej XIV—XV
w., Warszawa 1968.
G r o d e c k i R., Kongres krakowski w roku 1364, Warszawa 1939.
G r o t hu sen K. D., Die Tiirken in Europa, Góttingen 1979.
H a l e c k i O., Nowe uwagi krytyczne o wyprawie warneńskiej,
Kraków 1939.
H a 1 e c k i O., Spór o Warneńczyka, „Teki Historyczne" (Londyn
1958).
H a 1 e c k i O., Un empereur de Byzance a Romę, Warszawa 1930.
Heck R., Tabor a kandydatura jagiellońska w Czechach (1438—
1444),
Wrocław 1964.
Held J., Hunyadi: Legend and Reality, New York 1985.
H o h 1 w e g A., Kaiser Johannes VIII Palaiologos und der Kreuzzug
des Jahres 1444,
„Byzantinische Zeitschrift" 72 (1980).
In alei k H., Byzantium and the Origins of the Crisis of 1444
under the Light of Turkish Sources,
w: Actes du XH
e
Congres
International d'Etudes Byzantines,
Beograde 1964, t. II.
219
I n a l c i k H., The Ottoman Empire, London 1973.
I n a 1 c i k H ., The Ottoman Methods of Conąuest, „Studia
Islamica" 2 (1954).
I o r g a N., Geschichte des osmanischen Reiches, Gotha 1908,
t. I.
I o r g a N., Rapports entre TEtat des osmanlis et les nations des
Balkans,
„Revue internationale des etudes balkaniąues"
1 (1935).
K i s s l i n g H. J., Die Turkenfrage ais europaisches Problem,
„Siidostdeutsches Archiv" 7 (1964).
K i s s 1 i n g H. J., Militarisch-politische Problematik zur
Turkenfrage im 15. Jahrhundert,
„Bohemia" 5 (1964).
K i s s 1 i n g H. J., Turkenfurcht und Tiirkenhoffnung im 15. und
16. Jahrhundert. Zur Geschichte eines „Komplexes",
„Sudost-
Forschungen" 23 (1964).
K o l a n k o w s k i L . , Polska Jagiellonów, Lwów 1936.
K r e k i ć B., Dubrovnik (Ragusę) et le Levant au moyen dge,
Paris 1961.
K u c z y ń s k i S. M., Król Jagiełło, ok. 1351—1434, Warszawa
1985.
K w i a t k o w s k i S., Ostatnie lata Warneńczyka, „Przewodnik
Naukowy i Literacki" 11 (1883).
K w i a t k o w s k i S., Urzędnicy kancelaryjni, koronni i dworscy
z czasów Władysława Warneńczyka (1434
—1444), „Rozprawy
i Sprawozdania z posiedzeń Wydz. Hist.-Filoz. AU" 17 (1884).
L e w i c k i A., Pseudo-Warneńczyk, „Kwartalnik Historyczny"
9 (1895).
L o t F., L'art militaire et les armees au moyen age en Europę et
dans le Proche Orient,
Paris 1946, t. I—II.
M e n z e 1 T., Das Korps der Janitscharen, w: Beitrdge zur Kenntnis
des Orients,
Berlin 1902—1903.
O m a n C. W. C., The Art of War in the Middle Ages, A. D.
1378
—7575, revised and edited by J. H. Beeler, Ithaca —New
York 1953.
O s t r o g o r s k i G . , Dzieje Bizancjum, Warszawa 1968.
P a l l F., Autour de la croisade de Varna. La ąuestion de la paix
de Szeged,
„Bulletin de la Section Historique de l'Academie
Roumaine" 23/1941/.
P a l l F., Ciriaco d'Ancona e la crociata contro i Turchi, „Bulletin
de la Section Historiąue de FAcademie Roumaine" 20/1938/.
P a l l F., Un moment decisif de 1'histoire du Sud-Est europeen: la
croisade de Varna (1444),
„Balcania" 7/1944/.
220
P a 1 m e r J. A. B., The Origins of the Janissaries, „Bulletin
0
f the
John Rylands Library" 35/1953/.
P a p o uli a B. D., Ursprung und Wesen der ,,Knabenlese" im
osmanischen Reich,
Miinchen 1963.
P r o c h a s k a A., Uwagi krytyczne o klęsce warneńskiej, „Roz
prawy AU. Wydz. Hist.-Filoz." 39/1900/.
R a d o n i ć J., Djuradj Kastriot Skanderbeg i Albanija u XV veka.
Beograd 1942.
R u n c i m a n S., Upadek Konstantynopola 1453, Warszawa 1968.
S k r z y p e k J., Bitwa pod Nikopolis, „Przegląd Historyczno-
Wojskowy" 9 (1936).
Sou lis G. Ch., The Serbs and Byzantium during the Reign of
Tsar Stephen Duśan (1331
—1355) and his Successors, Was
hington 1966.
S t a c h o ń B., Polityka Polski wobec Turcji i akcji antytureckiej
w wieku XV,
Lwów 1930.
S u g a r P. F., Southeastern Europę under Ottoman Rule 1354—
1804,
Seattle 1977.
T a z b i r J., „Krzywoprzysięzca Władysław" w opinii potomnych,
„Kwartalnik Historyczny" 92 (1985).
T h e o c h a r i d e s l . , The Stand of the Byzantine Emperor on the
Battle of Varna (1444) according to Greek Sources,
„Etudes
balkaniques" 23 (1987).
T h i r i e t F., La Romanie Venitienne au moyen age. Le
dewloppment et Texploatation du domaine colonial venitien
(XII
e
—XV
e
siecle),
Paris 1959.
U r b a n e k R., Vladislav Varnen£ik. Skutecnost a legenda, Praha
1937.
V a r g a D., Hungary in Greatness and Decline. The 14
th
and 15'
h
Centuries,
Atlanta 1982.
Warna 14 44. Sbornik ot izsledowanijtt i dokumenti w ćest na
525-ta godiśnina ot bitkata kraj gr. Warna,
Sofia 1969.
V a u g h a n D. M., Europę and the Turk. A Pat tern of Alliances,
1350—1800,
Liverpool 1954.
W e r n e r E., Die Geburt einer Grossmacht — die Osmanen
(1300—1481),
Berlin 1966.
WYKAZ ILUSTRACJI
Orzeł polski z nagrobka króla Władysława Jagiełły, XV w.
Pieczęć majestatyczna Władysława Warneńczyka — postać króla
w stroju uroczystym na tronie, wokół herby ziem polskich
i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Według ryciny z XIX w.
Podpis króla Władysława Warneńczyka pod dokumentem
z 1442 r.
Pieczęć węgierska Władysława Warneńczyka — na tarczy: Orzeł
polski, Pogoń litewska, herb Węgier (cztery belki) i podwójny
krzyż Jagiellonów. Według ryciny z XIX w.
Buda. Rycina z Kroniki świata Hartmanna Schedla.
Rycerz polski z połowy XV w. Fragment epitafium Jana z Ujazdu
herbu Szreniawa.
Rycerz polski z połowy XV w. Repr. z: E. W a g n e r , Z.
D r o b n a , J. D u r d i k , Tracht, Wehr und Waffen, Praha
1953.
Rycerz polski z pierwszej połowy XV w. Fragment epitafium
Wierzbięty z Branic.
Rycerz w pełnej zbroi płytowej, XV w. Repr. z: W a g n e r ,
D r o b n a , D u r d i k , op. cit.
Polskie zbroje rycerskie z XV w. Obraz malarza krakowskiego
z ok. 1470 r. przedstawiający Św. Floriana i Św. Jerzego.
Rycerz w pełnej zbroi płytowej, XV w. Repr. z: W a g n e r ,
D r o b n a , D u r d i k , op. cit.
Rycerz węgierski z pierwszej połowy XV w. Nagrobek Ścibora ze
Ściborzyc z kościoła Panny Marii na zamku w Budzie, ok.
1430 r.
222
Zbroja płytowa z lat 1430—1440. Repr. z: W a g n e r , D r o b n a ,
D u r d i k, op. cit.
Rycerz polski z połowy XV w. Fragment tryptyku z Jurkowa,
postać fundatora.
Uzbrojenie XV-wiecznego rycerza. Fragment siodła z kości
wykonanego w warsztacie króla Zygmunta Luksemburskiego
w Budzie na początku XV w.
Król polski w stroju turniejowym. Rysunek z Herbarza Złotego
Runa.
Tablica erekcyjna kościoła w Piotrawinie, 1440 r. Z lewej: klęcząca
postać biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego z mo
delem kościoła w dłoniach, obok tarcza z herbem rodowym
Dębno.
Pieczęć Zbigniewa Oleśnickiego z dokumentu z 1438 r. Na
pieczęci patroni Kościoła krakowskiego: św. Stanisław biskup,
św. Wacław król i św. Florian rycerz; u stóp świętych klęczy
biskup Oleśnicki, obok tarcza z herbem Dębno.
Filip Kallimach (Buonaccorsi), autor Historii o królu Władysławie.
Epitafium w kościele Dominikanów w Krakowie będące
dziełem Wita Stwosza, ok. 1496.
Dobiesław z Oleśnicy i jego żona Katarzyna z Goraja. Tablica
erekcyjna kościoła w Siennie, 1432.
Janczar. Rysunek Gentile Belliniego z XV w.
Sipahi. Według starego drzeworytu.
Konni łucznicy — lekka jazda turecka z XV w. Repr. z:
W a g n e r , D r o b n a , D u r d i k , op. cit.
Jeźdźcy tureccy. Fragment obrazu Pokłon Trzech Króli. Anoni
mowy malarz polski z początku XV w.
Zamek w Budzie i obóz wojsk tureckich w 1541 r. Fragment
drzeworytu Erharda Schóna.
Kusznik niemiecki, ok. 1430 r. Repr. z: W a g n e r , D r o b n a ,
D u r d i k, op. cit.
Kusznik z tarczą (pawężem) na plecach, XV w. Repr. z: j.w.
Kusznicy z XV w. Repr. z: j.w.
Wozy bojowe z zawieszonymi płytami ochronnymi, XV w. Repr.
z: j.w.
SPIS TREŚCI
Od autora 7
Turcy na Bałkanach 9
Początki i rozwój państwa Turków osmańskich . . 10
Przyczyny sukcesu 17
Ekspansja na Bałkany 20
Reakcja Europy na podboje tureckie 28
Przemiany w organizacji państwa i armii
Osmanów 35
Podboje sułtana Bajezida I 48
Upadek państwa Osmanów i jego wskrzeszenie . . 56
Odrodzenie się potęgi Osmanów 62
Władysław III Jagiellończyk król Polski i Węgier . . . 77
Polityka zagraniczna Polski w okresie
pierwszych lat rządów króla Władysława III . . . . 79
Korona Świętego Stefana 92
Wojna domowa na Węgrzech 105
Walki z Turkami — klęska pod Warną 114
Polska, Węgry a niebezpieczeństwo tureckie . . . . 115
Jan Hunyadi 126
Węgierska wyprawa wojenna na Bałkany
1443 roku 131
Pokój szegedyński 149
Wyprawa 1444 roku 167
Bitwa pod Warną 185
Po klęsce 205
Wykaz władców XIV—XV wieku
212
Bibliografia
215
Wykaz ilustracji
219