Historyczne Bitwy Warna 1444

background image

HISTORYCZNE BITWY

EDWARD POTKOWSKI

WARNA 1444

Wydawnictwo Bellona
Warszawa 1990

background image

OD AUTORA

Książka ta poświęcona jest jednej z najsłynniejszych bitew późnego

średniowiecza — bitwie pod Warną. Bitwa warnenska słynna jest

przede wszystkim z uwagi na nie spełnione nadzieje pokładane

w niej przez państwa europejskie i narody bałkańskie oraz

z powodu następstw, jakie miała ona dla południowo-wschodniej

Europy. Dla Polski klęska pod Warną stanowiła kres unii

z Węgrami i koniec planów zmierzających do rozciągnięcia

wpływów politycznych na Półwyspie Bałkańskim aż po Adriatyk,

Morze Egejskie i Morze Czarne. Dla państw środkowej i połu­

dniowo-wschodniej Europy natomiast bitwa pod Warną oznaczała

przekreślenie nadziei na wyparcie Turków z Europy. Klęska

warnenska pozwoliła ponadto państwu Osmanów przekształcić

się w imperium europejskie.

Problemy przedstawione w tej książce budziły od stu co

najmniej lat zainteresowanie badaczy różnych krajów, stając się

przyczyną nie pozbawionych emocji dyskusji naukowych. Sporna

była — i jest jeszcze dzisiaj — ocena kilkusetletniego panowania

Turków na Bałkanach. Historycy tureccy po dziś dzień uważają,

że najazd państwa Osmanów na Bałkany był dobrodziejstwem

dla Greków i Słowian. Turcy zaprowadzili bowiem wśród skłóco­

nych i walczących ze sobą ludów bałkańskich pokój, porządek

i sprawiedliwość oraz uwolnili je od tyranii i okrucieństwa ich

własnych panów. Historycy bałkańscy natomiast (szczególnie

background image

bułgarscy) zawsze uważali panowanie tureckie za czas wrogiej

okupacji, ucisku i wyzysku, niszczenia biologicznego ludności

greckiej i słowiańskiej oraz zahamowania na kilka stuleci rozwoju

politycznego, społecznego, kulturalnego i narodowego państw

tego regionu.

Kontrowersyjne oceny budziła wśród historyków (zwłaszcza

polskich) kwestia unii personalnej polsko-węgierskiej za panowa­

nia Władysława Warneńczyka. Różnie oceniano plany, snute

przez biskupa Zbigniewa Oleśnickiego, który dążył do rozciąg­

nięcia panowania Jagiellonów na Bałkany. Na ogół w pracach

historyków polskich podkreśla się negatywne dla naszego kraju

skutki objęcia tronu węgierskiego przez króla Władysława War­

neńczyka. Kwestionuje się też celowość zaangażowania się Polski

w sprawy bałkańskie i „awanturę" turecką.

Sprzeczne oceny historyków budzi również sama postać

Władysława Warneńczyka. Jedni sądzą, że był to szlachetny,

bezinteresowny marzyciel, który swym postępowaniem realizował

ideały średniowiecznego rycerza. Drudzy utrzymują, iż był to

zarozumiały, lekkomyślny i krnąbrny młody człowiek, który nie

miał wymaganych od władcy cech charakteru i umysłu. Jednakże

największe kontrowersje budzą wydarzenia poprzedzające bezpo­

średnio wyprawę i klęskę warneńską, szczególnie zaś sprawa

pokoju szegedyńskiego. Jedni badacze twierdzą, że Warneńczyk

zaprzysiągł traktat pokojowy z Turkami w Szegedynie i następnie

złamał go w wyniku polityki papieża Eugeniusza IV i nacisku

legata papieskiego Juliana Cesariniego. Inni sądzą, iż rokowania

pokojowe z sułtanem prowadzili możni węgierscy, król zaś nie

składał żadnej przysięgi na pokój z Turkami, a więc nie był

wiarołomcą. Wątpliwości budzi też odpowiedź na pytanie: czy

warunki traktatu pokojowego z Turkami w lecie 1444 r. były

korzystne dla Węgier (a pośrednio także dla Polski), czy może

przeciwnie — oferowany przez Turków pokój nie przynosił

Węgrom żadnej korzyści, a ponadto szkodził interesom państw

chrześcijańskiej Europy.

Oto problemy, które — obok kampanii i bitwy warneńskiej

1444 r. — przedstawione zostały w tej książce.

TURCY NA BAŁKANACH

Turcy budzili w Europie trwogę. Historyk bizantyjski
Nicefor Gregoras pisał, pełen żalu, jak Turcy pustoszyli

w 1340 r. Trację, jak rabowali dzień i noc, jak uprowadzali
ludzi i bydło i wywozili kosztowności ze złupionych koś­
ciołów i wszystko, co dało się zabrać, do swoich siedzib
w Anatolii. „A nie było nikogo — dodawał — kto by ich

powstrzymał i stawiał im o p ó r "

1

. Inny historyk, Dukas,

opisał cierpienia, jakich ludność doznała od Turków.
Mężczyzn i kobiety, dzieci i młodzież, kapłanów i mnichów
wziętych do niewoli i zakutych w łańcuchy Turcy pędzili ze

sobą i wystawiali potem na sprzedaż. Jeśli nie zjawiali się
chętni kupcy, wówczas bili nieszczęsnych jeńców na oczach
Greków, by wzbudzić litość i w ten sposób pozbyć się

„towaru"

2

. Demetriusz Kydones, wybitny pisarz i filozof,

który tłumaczył na język grecki dzieła Tomasza z Akwinu,
pisał w 1366 r.: „ O jakże nieszczęsna jest nasza epoka!

1

Nikephoros G r e g o r a s , Byzantina historia, XI, 7, ed. L. S c h o -

pen, Bonn 1829, t. I, s. 548.

2

D u k a s , Istoria turco-bizantina (13411462), ed. V. G r e c u ,

Bucuresti 1958, s. 57.

background image

Turcy zburzyli nasze miasta, splądrowali nasze sanktuaria,

wypełnili wszystko krwią i trupami"

3

.

Konstanty z Ostrowicy, Serb wzięty do niewoli i wcie- I

lony do korpusu janczarów, w swych Pamiętnikach janczara I

napisanych w 1463 r., po ucieczce z wojska tureckiego, I

porównywał Turków podbijających Europę do niespokoj- I

nego morza, które niszczy wszystko: „Tureckie rozmnożenie I

— pisał — podobne jest morzu, którego nigdy nie przybywa I

ani ubywa. A nigdy spokojem nie bywa, ale się drugdzie I

(miejscami) burzy i tam i sam się cholebiąc. A takoż

Pogani pokoju nigdy nie mają, zawżdy się burzą a cholebią. I

Abociem aczkolwiek się w jednej krainie wszisczy (uciszy), I

a wszakoż się w drugiej o brzegi tłucze.

Turcyć też to podobieństwo mają: nigdy w pokoju nie są,

zawżdy walkę wiodą rok od roku z jednych ziem do drugich,

a jeśli gdzie przymierze uczynią, toć przez swój pożytek.

A w drugich krainach wszystko złe zbroją albo czynią, lud

biorą, zajmują, a co nie może chodzić, zabijają"

4

.

Dla Turków ciągła walka i podboje były nie tylko

sposobem zdobywania środków do życia i nowych ob­

szarów. Wojna z niewiernymi była dla nich także — w myśl

zasad islamu — nakazem religijnym. Świat według Turków

dzielił się na dwie części: „obszar islamu" znajdujący się

pod panowaniem sułtana i „obszar wojny" obejmujący

kraje zamieszkane przez niewiernych, które zgodnie z na­

kazami Koranu należy podbić

5

.

POCZĄTKI I ROZWÓJ PAŃSTWA TURKÓW OSMAŃSKICH

Do roku 1000 Turcy zamieszkiwali Azję Środkową. Prócz

znalezisk archeologicznych, legend i podań nic więcej na

3

Demetrios C y d o n e s , Pro subsidio latinorum Mignę, Pat­

rologia graeca,

t. 154, col. 965 n.

4

Pamiętniki janczara, czyli kronika turecka Konstantego z Ostrowicy

(dalej cyt.: Pamiętniki janczara...), wyd. J. Łoś, Kraków 1912, s. 159—160.

s

F. B a b i n g e r , Z dziejów imperium Osmanów. Sułtan Mehmed

Zdobywca i jego czasy,

Warszawa 1977, s. 449.

11

temat tego okresu ich dziejów nie dotrwało do naszych

czasów. Na przełomie X i XI w. Turcy pod przewodnictwem

plemienia Seldżuków ruszyli na zachód i południe. Była

to kolejna w dziejach kontynentu euroazjatyckiego fala

migracji zbrojnej. Turcy zajęli część Zakaukazia (Aze­

rbejdżan), Irak i Persję (Iran). W ciągu XI i XII w.

tureccy nomadzi opanowali również prawie całą Azję

Mniejszą (Anatolie). Półwysep ten za czasów rzymskich

należał do najludniejszych obszarów cesarstwa. Perskie

i arabskie najazdy w VII i VIII w. spowodowały tu

wiele zniszczeń. Jednakże od IX w. te posiadłości cesarstwa

bizantyjskiego rozkwitły ponownie. W urodzajnych do­

linach zachodniej części półwyspu uprawiano pszenicę,

oliwki i inne drzewa owocowe. Na wyżynach hodowano

stada owiec i bydła. Ziemie półwyspu dostarczały Bizancjum

żywności i żołnierzy.

Jeden z dowódców seldżuckich, Sulejman, utworzył

pod koniec XI w. w Anatolii Sułtanat Rum

6

, którego

stolicą zostało pamiętające jeszcze czasy rzymskie miasto

Konya (Ikonium). Sułtanat rósł szybko w siłę, głównie na

skutek słabości cesarstwa bizantyjskiego zajętego w 1204 r.

przez krzyżowców. W pierwszej połowie XIII w. sułtanowie

Rum byli już potężnymi władcami, liczącymi się w świecie

muzułmańskim. Państwo rozwijało się pomyślnie. Począt­

kowo wśród jego mieszkańców przeważała ludność grecka,

zarówno w miastach, jak i na wsi. Została ona zobowiązana

do składania danin i płacenia podatków. Były one niższe

od ogólnej sumy różnych podatków nakładanych w czasach

bizantyjskich, a ponadto jasno i ściśle określone, co chroniło

od nadużyć władzy. Sułtanat utrzymywał stosunki handlowe

z kupieckimi republikami włoskimi, głównie Genuą i Wene­

cją. Eksportowano produkty krajowe i towary sprowadzane

z Dalekiego Wschodu.

6

Słowo „Rum" oznaczało „kraj Rzymian", tj. Bizantyjczyków,

spadkobierców cesarstwa rzymskiego.

background image

Sułtanowie z Konya i ich dwór ulegli szybko iranizacji.

Perska kultura imponowała Turkom. Język perski stał się

językiem dworu i administracji państwowej, poetów i uczo­

nych. Dobrobyt, ład i tolerancja panowały w kraju. Roz­

kwitały na nowo miasta, rozwijała się kultura. Jak pisze

historyk angielski Steven Runciman, wybitny znawca dzie­

jów Bizancjum i Bliskiego Wschodu, dzięki mądrym i spra­

wnym rządom sułtanów seldżuckich z Konya „przekształ­

cenie Anatolii z kraju w przeważającej mierze chrześcijań­

skiego w kraj głównie muzułmański odbyło się tak gładko,

iż nikt nie zadał sobie trudu, aby zarejestrować szczegóły"

7

.

Kres rozwoju sułtanatu Seldżuków, a wreszcie jego

upadek, przyniosły nowe fale najazdów ludów azjatyckich

- tym razem Mongołów. W połowie XIII w. rozbili oni

wojska Seldżuków. Sułtanat Rum jako państwo wasalne

dostał się we władanie mongolskich chanów Persji, potom­

ków Czyngis-chana. Opustoszało wiele kwitnących pod

rządami Seldżuków prowincji Anatolii. Ich mieszkańcy

pouciekali przed Mongołami lub zostali przez nich zabici.

Wielu także pojmano w niewolę i uprowadzono. Zapano­

wała anarchia.

Nicefor Gregoras pisał w ten oto sposób o upadku

sułtanatu Rum: „I tak nastąpił zmierzch państwa Turków

(Seldżuków). I nie tylko rozpadło się ono w zamęcie

i zaburzeniach na pojedyncze księstwa i prowincje, w któ­

rych rządzili mężowie szlachetnie urodzeni i bogaci. Ale

pojawiło się też wielu podejrzanych i nie znanych dotąd

osobników, którzy zewsząd zbierali przy sobie hołotę

i rozpoczynali swe rządy od rabunków sąsiadów, nie mając

nic prócz łuków i kołczanów"

8

.

Podbój sułtanatu Rum przez Mongołów nie oznaczał

jednak całkowitego rozbicia Turków oraz likwidacji ich

7

S. R u n c i m a n , Upadek Konstantynopola 1453, Warszawa 1968,

s. 49.

8

Byzantina Historia,

V, 5, t. I, s. 137.

13

rządów w Azji Mniejszej. Państwo Seldżuków rozpadło się

na kilkanaście księstw — emiratów. Ich władcy, beyowie,

przejęli od państwa seldżuckiego system podatkowy i za­

rządzania oraz sposób organizacji sił militarnych. Groma­

dzili oni wokół siebie współplemieńców i różnych awantur­

ników i razem z nimi plądrowali sąsiednie obszary.

Według historyków w Azji Mniejszej powstało 18

emiratów tureckich. Z położonych na wybrzeżu emiratów

Mentesze i Aydin Turcy napadali na posiadłości bizantyj­

skie. Emirowie Aydinu, jako pierwsi wśród małoazjatyckich

Turków, zaczęli organizować wyprawy na europejskie

wybrzeża Morza Egejskiego. Na wymienienie zasługują

także dwa wielkie emiraty: położony w głębi lądu Dżermijan

i leżąca na wybrzeżu Karamania. Ten ostatni emirat jeszcze

w XV w. sprawiał sułtanom osmańskim wiele kłopotu. Na

podstawie orientalnych i europejskich źródeł obliczono siły

militarne tych emiratów. I tak emir Mentesze dysponował

armią liczącą 100000 ludzi, siły Aydinu wynosiły 70000

ludzi, emirat Dżermijan miał armię złożoną z 200000

żołnierzy piechoty, Karamania zaś — 25000 jeźdźców,

25000 pieszych i nadto oddziały koczowników

9

. Były to

siły ogromne, choć jeszcze nie zjednoczone, działające

osobno, a więc niezdolne do ekspansji na wielką skalę. Do

wypraw wojennych pchała tych wojowników nie tylko

nadzieja zdobycia łupów i niewolników

l0

, ale także nakaz

świętej wojny z niewiernymi.

9

E . W e r n e r , Die Geburt einer Grossmacht die Osmanen

(1300

1481), Berlin 1966, s. 92. Autor ten przytacza obliczenia tureckiego

historyka I. H. Uzuncarsiliego.

10

Tylko niewielka część niewolników pozostawała w emiratach.

Większość sprzedawano z zyskiem dalej. Jednym z głównych odbiorców

niewolników była wówczas Wenecja, z którą emiraty tureckie utrzymywały

kontakty handlowe. Wenecjanie kupowali ludzi do pracy na roli lub

w kopalniach na Krecie, sprzedawali ich także dalej na wielkich targach

niewolników, takich jak choćby targ na wyspie Rodos. Por. F. T h i r i e t,

La Romanie venitienne au moyen age. Le dheloppement et l'exploatation

du domaine colonial \enitien (XIF

XV siecle), Paris 1959, s. 335.

background image

14

Wiele emiratów tureckich istniało krótko. Potęgą stał się

z czasem niewielki początkowo emirat — władztwo Osma­

nów, położony na ziemiach graniczących z małoazjatyckimi

posiadłościami Bizancjum. Twórcami tureckiego państwa

Osmanów, które w latach 1481—1619 stało się potęgą

światową, byli Osman I (1280—1324) oraz jego syn i następ­

ca Orchan (1324—1359). Obaj ci władcy rozszerzyli obszar

objęty panowaniem Turków osmańskich nie tylko kosztem

małoazjatyckich posiadłości Bizancjum, jak to przedstawiali

dworscy kronikarze tureccy, według których Osman i jego

syn Orchan byli szlachetnymi bojownikami za wiarę, ale

także podbijając ziemie sąsiednich emiratów.

Osman nie odważył się jeszcze zerwać zależności od

mongolskich chanów Persji. Płacił im należny trybut, choć

państwo to od początków XIV w. wyraźnie zaczynało

słabnąć. Panowanie Osmana nie przypominało jeszcze

stabilnych rządów średniowiecznego władcy. Granice jego

władztwa były płynne. Nie dysponował on regularną armią,

która mogłaby zapewnić bardziej trwałe podstawy władzy.

Osman rządził luźno związanymi ze sobą rodami i plemio­

nami. Był przede wszystkim przywódcą tzw. ghazi. Nazwą

tą określano wówczas wojowników pogranicza — rubieży

islamu. Żyli oni z rabunku, a usprawiedliwiali swoje

działania „obroną wiary" i walką o rozszerzenie obszaru

objętego panowaniem islamu. Kodeks etyczny ghazi, ich

ceremoniał wojenny, duma, skłonność do samowoli, anar­

chii — wszystko to przypominało sposób życia średnio­

wiecznego rycerstwa chrześcijańskiego.

Luźne początkowo formy organizacji państwa osmańs­

kiego uległy stopniowym zmianom za czasów Orchana

i jego następcy Murada I (1360—1389). Orchan przede

wszystkim — w sposób tradycyjny na Bliskim Wschodzie

— manifestował swe panowanie bijąc monetę z własnym

imieniem, która zastąpiła używane dotąd monety Sel-

dżuków. Nakazał ponadto wymieniać swe imię w publicz-

15

nych modlitwach w meczetach. Władca ten zreorganizował

armię, wprowadzając regularne wojsko składające się z od­

działów piechoty i kawalerii. Usprawnił także administrację

państwa. Według tradycji reorganizacja państwa była

zasługą brata Orchana Ala ed-Dina, który był pierwszym

wielkim wezyrem w dziejach imperium Osmanów". Na

nowo zdobytych ziemiach Orchan zakładał fundacje religij­

ne, zwane vakif. Fundacje te były instrumentem islamizacji

i turkizacji podbitych krajów. Służyły one pomocą ludziom

we wszelkich sprawach, utrzymywały gospody, łaźnie i szpi­

tale, dbały o studnie i mosty, organizowały targowiska.

Orchan popierał i otaczał opieką również muzułmańskie

bractwa religijne, tzw. akhi. Osiedlały się one w zajmowa­

nych miastach chrześcijańskich i organizowały muzułmań­

skie gildie kupieckie oraz cechy rzemieślnicze. Akhi, od­

grywające decydującą rolę w administrowaniu podbitymi

miastami, były również czynnikiem umacniającym islamiza-

cję podbijanych terenów. Jednocześnie przyczyniały się do

akceptacji przez plemiona tureckie przywództwa Osmanów.

Mimo tych zmian, prowadzących do stabilizacji rządów,

Orchan zachował i popierał instytucję ghazi — owych

pogranicznych rycerzy i bojowników islamu. Nadawali oni

podbojom państwa Osmanów niezbędną dynamikę. Za

" Urząd wielkiego wezyra wg tradycji utworzył Orchan powierzając

go najpierw swemu bratu, a potem synowi. W dokumentach pojawia się

on dopiero za czasów następcy Orchana, Murada I. Wielkim wezyrem był

wówczas najpierw Kara-Halil (1359—1385), a potem jego syn Ali.

Pochodzili oni z rodu Czendarli, z którego wywodzili się wszyscy wielcy

wezyrowie aż do końca XV w. Urząd ten, istniejący do 1861 r., można by

porównać do funkcji dzisiejszego premiera rządu i ministra spraw

wewnętrznych jednocześnie. W państwie Osmanów urząd wielkiego wezyra

cieszył się wielkim prestiżem i dawał olbrzymią władzę, ale zależał

całkowicie od woli sułtana. Często prowadziło to do nagłego upadku

wielkiego wezyra. Ze 178 znanych wielkich wezyrów 6 zginęło w bitwach,

3 zostało zamordowanych, a 21 stracono na rozkaz władcy. Tylko 22

wielkich wezyrów zmarło śmiercią naturalną w czasie pełnienia swego

urzędu. Zob. P. F. S u g a r, Southeastern Europę under Ottman Rule

1354-1804,

Washington 1977, s. 319.

background image

16

czasów Orchana i jego następcy Murada I plemienne I

państwo na wpół koczowniczych jeszcze Osmanów zostało I

przekształcone w monarchię, w której najważniejszą rolę I

odgrywała religia i wojna.

Podbój bizantyjskich ziem Azji Mniejszej nie był łatwy I

mimo osłabienia cesarstwa i skoncentrowania wysiłków!

militarnych tego państwa w Europie. Trudne było zwłaszcza I

zdobywanie miast, często potężnie ufortyfikowanych.Woj-1

ska Osmanów składały się głównie z lekkiej jazdy. Turcy I

nie znali jeszcze ani machin oblężniczych, ani sztuki I

burzenia murów miast i warowni. Zastosowali więc inną I

taktykę. Napadali i łupili okolice warownych miast i wypędza­

li lub brali do niewoli miejscowych chłopów, osiedlając na ich

miejsce własnych ludzi. W ten sposób odcinali miasta od I

źródeł zaopatrzenia w żywność i zmuszali je głodem do I

kapitulacji. Tak właśnie już w ostatnich miesiącach życia I

Osmana została zdobyta przez jego syna Orchana stolica

bizantyjskiej Bitynii — Brusa. To warowne miasto, obronne [

także dzięki swemu naturalnemu położeniu, opierało się I

Turkom przez 10 lat. Padło dopiero 6 kwietnia 1326 r. Orchan I

obrał Brusę za stolicę i kazał tu uroczyście pochować zwłoki

swego ojca. Odtąd w mieście tym znalazło wieczny spoczynek

wielu sułtanów. Zbudowano tu wiele mauzoleów, których

białe mury pokryte były najpiękniejszymi wersetami z Kora­

nu.

Zdobycie Brusy, leżącej w ważnym strategicznie punkcie,

pozwoliło Orchanowi na rozwinięcie działań wojennych

wzdłuż wybrzeży morza Marmara. Bizantyjska ekspedycja

wojenna, mająca powstrzymać pochód Osmanów, osobiście

dowodzona przez cesarza Andrionika III, została przez

Turków rozbita w 1329 r. Na początku marca 1331 r.

Orchan zajął Niceę (tur. Iznik), uważaną za drugie po

Konstantynopolu miasto cesarstwa, która jeszcze dwa

pokolenia wcześniej była stolicą państwa bizantyjskiego.

Sześć lat później opanował Nikomedię (tur. Izmit), dawną

17

stolicę Dioklecjana, ważne miasto portowe nad morzem

Marmara.

Zdobycie Nicei i Nikomedii miało duże znaczenie dla

Osmanów. W ich ręce dostała się bogata i żyzna część

półwyspu małoazjatyckiego, a ponadto uzyskali oni dostęp

do morza. Dzięki tym zdobyczom większość koczowników

przekształciła się w ludzi prowadzących osiadły tryb życia.

Władztwo Osmanów stało się najpotężniejszym państwem

wśród księstw tureckich w Azji Mniejszej. W przeciwieńst­

wie do pozostałych emiratów było to państwo ze stolicą,

określonymi granicami, osiadłą ludnością, administracją

i armią. Władcy osmańscy zdobyli wśród Turków pozycję

przywódcy w walce z niewiernymi, w świętej wojnie na­

kazanej przez Koran.

PRZYCZYNY SUKCESU

Historycy zadają sobie często pytanie, jak doszło do tego,

że mały emirat turecki Osmanów, położony na pograniczu

małoazjatyckich ziem Bizancjum, zdołał przekształcić się

najpierw w silne państwo, a później w imperium światowe.

Dlaczego nie potrafili tego dokonać sąsiedni emirowie,

konkurenci Osmanów, na początku znacznie od nich

potężniejsi, jak choćby władcy Karamanii czy Aydinu?

Odpowiedź na te pytania nie jest prosta. Z pewnością nie

można upatrywać przyczyn wzrostu potęgi Osmanów w ich

„instynkcie podbojów i panowania", wrodzonej koczow­

nikom wojowniczości i odwadze — jak to próbowali

wyjaśnić niektórzy historycy

12

. Działało tu wiele czynników

wewnętrznych i zewnętrznych, które zapewniły Osmanom

zwycięstwo we współzawodnictwie anatolijskich emiratów

12

Np. G. S t a d t m u l l e r , Osmanische Reichsgeschichte und bal-

kanische Volksgeschichte,

„Leipziger Vierteljahrschrift fur Sudost-Europa",

3 (1939), s. 1—24.

2 — Warna 1444

background image

18

19

tureckich. Jednym z takich czynników było położenieB

geograficzne emiratu Osmanów. Bliskość bogatych posiad-B

łości bizantyjskich skłaniała koczowniczych Osmanów d o i

rabunków i grabieży. Kolejnym czynnikiem był opórB

małoazjatyckich Greków, którzy bronili swej ziemi, a nadtoB

nie chcieli dopuścić Turków do wybrzeża, skąd przecieżB

łatwo mogli przeprawić się na brzeg europejski. Opór tenB

zmusił osmańskich emirów do zreorganizowania swegoB

władztwa i przeprowadzenia reform wojskowych i adminis-B

tracyjnych. Tylko w ten bowiem sposób najazdy TurkówB

osmańskich mogły być skuteczne.

Pod koniec XIII w. jedynie emirat Osmanów graniczyli

z ziemiami niewiernych, tj. obszarem cesarstwa bizantyjs-B

kiego. Sytuacja ta spowodowała napływ Turków do małegoB

państwa Osmana. Przybywali przede wszystkim ghazi —I

rycerze wiary, którzy pod dowództwem Osmana i jegoB

syna Orchana grabili i zajmowali ziemie niewiernych. Ich I

napływ wzmocnił bardzo militarny potencjał OsmanówB

Ściągali tu również uczeni muzułmańscy, teolodzy i praw-B

nicy oraz „święci mężowie" (derwisze). Wszyscy oni uciekaliB

przed znienawidzonymi Mongołami. Wreszcie do emiratu I

Osmanów przybywali chłopi i hodowcy, którzy szukali!

nowych terenów. Osmanowie potrafili te masy ludzi opa-l

nować i skierować do ekspansji na Bizancjum.

Ekspansja prowadzona pod kierunkiem Osmanów miała I

odmienny przebieg od dotychczasowych najazdów ludów!

tureckich i azjatyckich koczowników. Dokonywano wpraw-1

dzie rabunków i zniszczeń, ale był to podbój połączony

z kolonizacją opanowanych terenów, prowadzoną przez

chłopów i koczowników. Pozwoliło to na mocne zakorze-1

nienie się zwycięzców na zajmowanych obszarach. Oszczę-1

dzano również ludność miejscową. Osmanowie wykorzys-1

tywali nawet greckich renegatów do służby w armii, I

próbowali też wzbudzić zainteresowanie szlachty, chłopów I

i rzemieślników budową nowego państwa.

Sytuację miejscowej ludności bizantyjskiej, która pod

naciskiem okoliczności decydowała się na współpracę

z Turkami, dobrze oddaje Historia rodu Osmanów derwisza

Ahmeda, zwanego także Aszikpaszazade, piszącego w XV

w. Ahmed przytacza fikcyjną rozmowę komendanta Brusy

z Orchanem. Na pytanie Orchana, dlaczego poddał Brusę,

dowódca bizantyjski udzielił następującej odpowiedzi: „Zro­

biliśmy to z wielu powodów. Jednym z nich był fakt, że

twoje powodzenie rośnie z dnia na dzień, natomiast od nas

odeszło... Kiedy władca jest bezsilny, wtedy kraj szybko

zamienia się w pustynię. Pogrążyliśmy się w upadku razem

z naszym złym cesarzem. Ale świat zmienia się ciągle.

Jesteśmy tymi, którzy tej zmiany musieli doświadczyć"

l3

.

Turcy osmańscy wcielali swych chrześcijańskich pod­

danych do "oddziałów akyndży. Była to nieregularna,

lekkozbrojna jazda (zagończycy), która tworzyła oddziały

wypadowe najczęściej łupiące kraj nieprzyjacielski. Wspo­

magały też one armię regularną w czasie kampanii wojen­

nych. Oblicza się, że pod koniec XIV w. liczebność oddziałów

akyndży wynosiła około 20 000 ludzi, a w pół wieku później

było ich już około 40 000 '

4

. W połowie XV w. były to już

jednak wojska całkowicie zislamizowane. Jeszcze w 1400 r. —

jak czytamy w jednej ze współczesnych relacji — chrześcijańs­

cy mieszkańcy Krety uciekali masowo przed uciskiem

Wenecjan do Turków i potem na okrętach tureckich zajmo­

wali się piractwem „ na szkodę miast i wsi chrześcijańskich"

l5

.

Rozwojowi emiratu Osmanów sprzyjała sytuacja poli­

tyczna na terenie Bliskiego Wschodu, krajów basenu Morza

Śródziemnego i Europy Południowej (Bałkanów). Na

Bliskim Wschodzie po upadku mongolskiego państwa

13

Cyt. za: W e r n e r , op. cit., s. 107.

14

Tamże,

s. 105. Werner przytacza obliczenia tureckiego historyka

Uzuncarsiliego.

15

N. I o r g a, Notes et extraites pour servir a l'histoire des croisades

au XV siecle,

Paris 1899, t. I, s. 99.

background image

20

I

chanów Persji i osłabieniu sułtanatu mameluków w Egipcie!

powstała polityczna próżnia. Pozwoliło to Osmanom zająć I

mocną pozycję w Anatolii i skierować swą ekspansję n a !

Europę. W Europie trwała w tym czasie rywalizacja!

polityczna między wielkimi państwami bałkańskimi: Bizan-I

cjum, Bułgarią i Serbią. Jej wynikiem był permanentny!

niemal stan wojny na Bałkanach. Do tego doszły walki!

między dwiema wielkimi republikami kupieckimi Włoch:!

Wenecją i Genuą. We władaniu tych republik znajdowało!

się wiele wysp i portów wschodniej części Morza Śródziem-I

nego, Morza Egejskiego i Morza Czarnego. Floty Wenecjil

i Genui, zajęte wzajemnymi walkami, nie mogły stanowić!

dla Turków poważniejszego niebezpieczeństwa. Nie liczyli

się też jako poważny przeciwnik Cypr, małe królestwo I

chrześcijańskie, znajdujące się pod rządami dynastii Lusig-I

nanów — władców pochodzenia francuskiego. Podobnie I

zakonne państwo joannitów na Rodos nie było zdolne doi

skutecznej walki z Turkami. Władcy osmańscy wykorzystali I

tę dogodną dla siebie sytuację polityczną. Wypełnili ist-l

niejącą na Wschodzie próżnię i rozpoczęli systematyczny I

podbój państw bałkańskich w Europie.

EKSPANSJA NA BAŁKANY

Po zajęciu małoazjatyckich posiadłości Bizancjum i opano­

waniu wybrzeża Orchan zamierzał przystąpić do podbijania

ziem bałkańskich. Realizację tych planów ekspansywnych

ułatwiły Turkom osmańskim wojny między państwami

bałkańskimi i wewnętrzne konflikty w Bizancjum, zwłaszcza

walki między Janem VI Kantakuzenem i Janem V Paleo-

logiem. Cesarze bizantyjscy zresztą używali Turków jako

wojsk zaciężnych przeciw państwom bałkańskim i wrogom

wewnętrznym.

Już w 1337 r. cesarz Andronik III wykorzystał oddział

21

złożony z 2000 Turków z emiratu Aydin do walk z Albań-

czykami, którzy w Tesalii napadali na karawany kupieckie

i grabili je. Lekkozbrojni jeźdźcy tureccy świetnie nadawali

się do walk w terenie górzystym. Pobili też i rozpędzili

Albańczyków, zdobyli duże łupy, a wzięte do niewoli

kobiety i dzieci sprzedali cesarzowi. Kiedy cesarzem został

Jan VI Kantakuzen (1347—1354), współpraca z Turkami

stała się bardzo bliska. W Bizancjum istnieli ludzie, korzy

dostrzegali niebezpieczeństwo wykorzystywania zaciężnych

wojsk tureckich i byli wrogo do nich nastawieni. Wyrazem

takiej postawy były głosy historyków Nikefora Gregorasa

i Dukasa oraz filozofa i pisarza Demetriusza Kydonesa,

które przytoczono na początku tego rozdziału. Jednakże

Kantakuzen potrzebował pomocy wojskowej Turków. Nie

zamierzał i nie mógł z niej zrezygnować. Cesarz chciał

wykorzystać Turków wyłącznie jako sojuszników przeciw

Serbom i sąsiadującym „ludom barbarzyńskim" — jak

sam oświadczył w swej Historii, pisanej w klasztorze po

abdykacji.

Jan Kantakuzen używał posiłków wojskowych, przysy­

łanych mu przez kilku emirów tureckich. Na stałe związał

się sojuszem z najpotężniejszym już wówczas władcą pośród

książąt tureckich w Anatolii — Orchanem. Dał mu nawet

w 1346 r. za żonę swą młodą córkę Teodorę. Małżeństwo

Orchana z Teodorą stało się okazją do wystawnych uroczys­

tości publicznych i uczt. Wywołało ono szok w całym

świecie chrześcijańskim i wśród poddanych cesarza. Nigdy

dotąd żaden z cesarzy bizantyjskich nie oddał swojej córki

do haremu władcy tureckiego. Później wypadki takie

powtarzały się. Władcy tureccy uważali bowiem małżeństwa

z kobietami z chrześcijańskich rodów monarszych za dowód

ujarzmienia podbitych krajów lub gwarancję sojuszu.

W czasie gdy Kantakuzen dążył do zacieśnienia aliansu

militarnego z Orchanem, najgroźniejszym przeciwnikiem

Bizancjum była Serbia. Jej władca Stefan Duszan (1331—

background image

22

1355) od pierwszych do ostatnich dni swego panowaniaB

zajmował ziemie rozpadającego się cesarstwa bizantyjskiego.]

„Niedużymi siłami — jak pisał jeden ze znakomitych!

znawców historii Bizancjum — nie wydając żadnych wiel-

kich bitew, oderwał Duszan od Cesarstwa Bizantyjskiego I

ponad połowę terytorium, jakim wówczas jeszcze rozll

porządzało, i niemal podwoił obszar swego państwa"

16

.

Władca Serbii podbił bizantyjską Macedonię i Albanię

oraz zawładnął Epirem i Tesalią. Pod jego panowaniem I

znalazły się terytoria od Dunaju po Zatokę Koryncką i o d !

Adriatyku do Morza Egejskiego. Pod koniec 1345 r. Stefan!

Duszan ogłosił się carem Serbów i Greków, a w kilka!

miesięcy później, w piękny, wiosenny dzień Wielkanocy!

(16 kwietnia 1346 r.), został koronowany na cesarza przez!

serbskiego patriarchę w Skopje, przy udziale licznego!

duchowieństwa serbskiego i greckiego. Nowe cesarstwo!

składało się w dużej części z prowincji greckich. Duszanl

przebywał najczęściej w południowej, greckiej części swego!

państwa. Jego celem był podbój Konstantynopola.

Kiedy w 1349 r. car Duszan zajął Tesaloniki, na I

wezwanie Kantakuzena Orchan wysłał przeciw Serbom I

armię liczącą 20000 żołnierzy pod dowództwem swego I

najstarszego syna Sulejmana. Turcy, którzy zostali prze-l

wiezieni na Półwysep Bałkański przez flotę bizantyjską,!

odzyskali Tesaloniki, ale po drodze dokonali wielu rabun-l

ków i zniszczeń i uprowadzili ze sobą do Anatolii gromady I

jeńców oraz stada bydła. Plądrowali bez różnicy zarówno

terytoria wroga, jak i sprzymierzeńca. Drogo kosztowała

cesarza pomoc turecka. Niedługo potem Jan Kantakuzen

został zaatakowany przez swego rywala, Jana V Paleologaj

pochodzącego z cesarskiego rodu bizantyjskiego. Jan V Pa-I

leolog, popierany przez Wenecję, Serbię i Bułgarię, dzięki I

serbskim oraz bułgarskim posiłkom wojskowym zajął sporą I

16

G. O s t r o g o r s k i , Dzieje Bizancjum, Warszawa 1968, s. 410.

23

część państwa bizantyjskiego. Wówczas to Orchan, na

wezwanie swego bizantyjskiego teścia, wysłał mu z pomocą

około 10000 żołnierzy dowodzonych przez Sulejmana.

Oba wojska spotkały się w Tracji pod Didymotyka

(1352 r.). Jak napisał jeden z historyków, wynik walki

dwóch cesarzy bizantyjskich zależał od Osmanów i Ser­

bów

17

. Znacznie liczniejsza armia turecka odniosła zwycięs­

two. Bułgarzy wycofali się wcześniej, na wieść o zbliżających

się dużych siłach tureckich.

Wkrótce okazało się, że celem wypraw Turków osmań­

skich do Europy była nie tylko chęć zdobycia łupów.

Jeszcze w 1352 r. Sulejman z silnym oddziałem tureckim

obsadził niewielką twierdzę Tzympe na półwyspie Gallipoli.

Półwysep ten o długości około 80 km i szerokości 18 km

od małoazjatyckich ziem osmańskich dzieliła cieśnina

Dardanele. Kiedy na początku marca 1354 r. gwałtowne

trzęsienie ziemi spustoszyło wybrzeże morza Marmara

i zniszczyło mury Galipolis, warownego i ważnego strate­

gicznie miasta na półwyspie, Sulejman zajął je bez trudu.

Jan Kantakuzen w swojej Historii — może z pewną

przesadą, by usprawiedliwić siebie — opisuje straszne skutki

tego trzęsienia ziemi. Według jego słów domy waliły się

grzebiąc pod gruzami mieszkańców, a mury miast roz­

sypywały się. Ludność, która ocalała, uciekała w popłochu

z miast i osiedli. Obawiano się także Turków. W dodatku

nastąpił okres gwałtownych deszczów, śnieżyc i mrozów,

które występowały na przemian. Wielu ludzi z tego powodu

chorowało i umierało, zwłaszcza kobiety i dzieci

18

. Po­

zbawione ludności tereny zasiedlali osadnicy tureccy. Wiel­

kie parcie koczowników na zachodnią Anatolie znalazło

teraz wreszcie ujście poprzez półwysep Gallipoli na Bałkany.

Kantakuzen próbował wykupić Galipolis z rąk tureckich

17

Tamże,

s. 414.

18

Johannes K a t a k u z e n o s , Historiarum libri IV, 38, ed. J.

Schopen, Bonn 1832, t. III, s. 277.

background image

24

(mimo skrajnej nędzy cesarstwa i pustek w skarbie) za dużą

sumę 10000 dukatów. Według tradycji Orchan odpowie­

dział cesarzowi, że nie siła oręża, ale wola Boża w postaci

trzęsienia ziemi oddała Turkom miasto. Dlatego też nie

może go zwrócić cesarzowi.

Zdobycie Galipolis było punktem zwrotnym w dziejach

ekspansji tureckiej. Osmanowie uzyskali w ten sposób trwałe

oparcie w Europie. Dzięki zajęciu półwyspu Turcy zdobyli

znakomitą bazę wypadową do podboju Tracji, a potem

innych części Bałkanów. Do czasu opanowania Konstantyno­

pola przez Turków w 1453 r. zajęcie półwyspu Gallipoli było

najważniejszym wydarzeniem w dziejach imperium Osmanów.

Wszystkie te sukcesy tureckie wywołały panikę w Bizan­

cjum. Cesarz Jan Kantakuzen został zmuszony do abdykacji

przez swego rywala Jana V Paleologa. Osiadł w klasztorze

i tu jako mnich Joasaf pisał Historię, która miała być

pamiętnikiem i zarazem apologią jego rządów. Car Serbów

Stefan Duszan, zaniepokojony o los południowej części

swego państwa, prosił wielokrotnie papieża Innocentego

VI o pomoc militarną i finansową. Obiecywał w zamian

poddanie się Kościołowi rzymskiemu i uznanie zwierzch­

ności papieskiej ". W sierpniu 1354 r. reprezentant Wenecji

w Konstantynopolu donosił doży weneckiemu, że Bizantyj-

czycy, zagrożeni przez Turków i Genueńczyków, gotowi są

poddać się Wenecji, carowi Serbii lub królowi Węgier. Rok

później Marino Faliero doradzał Najjaśniejszej Republice

Wenecji opanowanie cesarstwa bizantyjskiego, które znaj­

duje się w ruinie i bliskie jest zajęcia przez Turków.

Turcy rzeczywiście po umocnieniu się na półwyspie

Gallipoli przystąpili do systematycznego podboju krajów

bałkańskich. W 1359 r. wojska osmańskie znalazły się pod

murami Konstantynopola. Wprawdzie temu potężnie ufor­

tyfikowanemu miastu nie groziło jeszcze bezpośrednie

" O. H a l e c k i , Un Empereur de Byzancea Romę, Warszawa 1930,

s. 22—30.

25

niebezpieczeństwo, ale Turcy podbijali Trację otaczając

i izolując stopniowo stolicę Bizancjum.

Orchan zmarł w 1360 r. Jego młodszy syn i następca,

Murad I (1360—1389), prowadził dalej podboje rozpoczęte

przez ojca i brata Sulejmana

20

. Murad był pierwszym

wielkim zdobywcą osmańskim w Europie. Jego podboje

nie ograniczały się tylko do ziem cesarstwa bizantyjskiego.

Główne uderzenie skierował on przeciw krajom Słowian

południowych. Murad osiągnął wiele. Podbił Trację i Ma­

cedonię, część Bułgarii i Serbii, zmusił wielu władców

bałkańskich do uznania swego zwierzchnictwa.

Wśród wasali Murada znaleźli się nie tylko władcy Serbii

i Bułgarii, ale także cesarz bizantyjski. Sukcesy te Murad

osiągnął dzięki swej armii i taktyce podbojów, inteligencji

i zdolnościom wojskowym. Przede wszystkim jednak zwy­

cięstwa Turków były wynikiem słabości państw bałkańskich.

Cesarstwo bizantyjskie, wyczerpane walkami wewnętrznymi

i wojnami z Serbią, Bułgarią oraz Wenecją, znajdowało się

w ruinie. Potężne do niedawna cesarstwo Serbów, stworzone

przez Stefana Duszana, rozpadło się na kilka księstw

i władztw niezależnych po nagłej jego śmierci w sile wieku

20 grudnia 1355 r. Bułgaria była rozbita na małe dzielnico­

we państewka. Drobne księstwa łacińskie w Grecji i na

Peloponezie, istniejące tu od XIII w., były pogrążone

w walkach wewnętrznych. Wenecja i Genua, rywalizujące ze

sobą, starały się tylko wyciągnąć jak największe korzyści

z rozbicia politycznego Bałkanów. Słabość państw bałkańs­

kich umożliwiała Muradowi interwencje zbrojne i narzuca­

nie im swego zwierzchnictwa politycznego.

Etapy podbojów bałkańskich Murada wskazują wyraź­

nie na istnienie planu strategicznego, zmierzającego do

opanowania Europy Południowej. Najpierw, w 1362 r.,

20

Sulejman zginął w 1358 r. w nieszczęśliwym wypadku, jeszcze

przed śmiercią swego ojca, Orchana.

background image

r

zdobyty został Adrianopol (tur. Edirne)

21

. stolica biz.:

skiej Tracji, drugie co do ważności miasto cesarstwa.

Adrianopol był najsilniejszą twierdzą między Konstan­

tynopolem a Dunajem. Murad na początku 1365 r. prze­

niósł tu swą stolicę. Miasto to było wspaniałą bazą do

dalszych operacji wojennych na Bałkanach, ale mogło

także służyć jako doskonały punkt oporu, na wypadek

próby wyparcia Turków z Europy. W 1363 r. wybitny

dowódca turecki Lala-Chahin zdobył Filipopolis (dzisiejszy

Płowdiw). Miasto to stało się jego siedzibą jako pierwszego

bejlerbeja (namiestnika) Rumelii

22

. Zdobycie Filipopolis

nie tylko oddzielało Bułgarię od Bizancjum, uniemożliwiając

tym samym obu tym państwom podjęcie wspólnej akcji

antytureckiej, ale dawało również Turkom kontrolę nad

żyzną doliną rzeki Maricy. Rejon ten zaopatrywał do tej

pory Konstantynopol w zboże i inne artykuły żywnościowe.

Turcy, mimo wrogości i oporu miejscowej ludności,

systematycznie zdobywali nowe obszary. Kolejne etapy

podbojów Murada I wyznaczają daty zajmowania przez

Turków ważnych strategicznie miast na Bałkanach.

W 1382 r. zdobyli oni Sofię, w 1386 r. — miasto Nisz

w Serbii właściwej, a w 1387 r. po czteroletnim oblężeniu

— Tesaloniki. W ten sposób w ciągu niecałych 40 lat

Osmanowie utwierdzili się w Europie. Tureccy osadnicy

sprowadzeni z Anatolii uprawiali ziemię na Bałkanach,

muzułmańscy rzemieślnicy pracowali w miastach, a dowód­

cy i żołnierze osmańscy otrzymywali lenna wojskowe na

zdobytych obszarach. Regularna armia dokonywała pod­

bojów i broniła zdobytych ziem, tworzyła i wspierała

turecką administrację Rumelii.

21

Chronologia podbojów tureckich i data zdobycia Adrianopola

(1360, 1361 lub 1362 r.) jest dyskutowana wśród historyków. P. F.

Su gar ( op. cit., s. 18 i 320) przyjmuje 1365 r. jako datę opanowania

Adrianopola. Szerzej na ten temat: O s t r o g o r s k i , op. cit., s. 419.

22

Rumelia — nazwa europejskiej części państwa Osmanów.

background image

28

REAKCJA EUROPY NA PODBOJE TURECKIE

Sukcesy Osmanów na Bałkanach wzbudziły zaniepokojenie

państw europejskich. Wzrastające niebezpieczeństwo turec­

kie zrodziło próby współdziałania państw chrześcijańskich

w walce z imperium Murada. Odżyła idea krucjat — świętej

wojny w obronie chrześcijaństwa. W XI i XII w., kiedy to

Europa łacińska bliska była zjednoczenia pod zwierzchnic­

twem papieża lub cesarza, idea krucjat mobilizowała nie

tylko rycerstwo, ale również masy ludowe. Później jednak

idea ta przestała być popularna. Państwa europejskie,

zajęte własnymi sprawami (rodziła się wówczas w konflik­

tach wewnętrznych i wojnach Europa złożona z monarchii

narodowych), niechętnie brały udział w akcjach, które nie >

mogły przynieść im bezpośrednich korzyści. Znaleźli się

jednak ludzie, którzy próbowali odnowić przy pomocy

papieży ideę krucjat. Jednym z pierwszych był król Cypru

Piotr I, pochodzący z francuskiego rodu Lusignanów.

Odniósł on w 1361 r. pewne sukcesy w walkach z Turkami

małoazjatyckimi. Wspierany przez swego przyjaciela i kan­

clerza Filipa z Mezieres, entuzjastę i teoretyka krucjat,

Piotr I postanowił zjednoczyć całą Europę do walki

Z muzułmanami.

Późną jesienią 1362 r. Piotr Lusignan ruszył w wielką i

podróż propagandową po krajach Europy, której celem

było zorganizowanie kolejnej krucjaty. Przebieg tej podróży

znamy dzięki rymowanej kronice poety francuskiego Wil­

helma de Machaut, opiewającej dzieje króla cypryjskiego. [

Poprzez Wenecję i inne miasta włoskie — wszędzie uroczyś- i

cie przyjmowany — Piotr I dotarł do Awinionu, gdzie

znajdował się dwór papieski. Tutaj 12 kwietnia 1363 r., [

podczas uroczystych ceremonii liturgicznych Wielkiego ]

Piątku, papież Urban V ogłosił krucjatę. Jej wodzem miał \

być król francuski Jan Dobry. Termin rozpoczęcia wyprawy j

wyznaczono na dzień 1 marca 1365 r. Po zakończeniu [

29

pobytu w Awinionie król Cypru ruszył dalej. Dotarł do

Paryża, a następnie do Londynu, gdzie król Edward III

zgotował mu wspaniałe przyjęcie, ale odmówił udziału

w krucjacie tłumacząc się sędziwym wiekiem. Edward żył

jeszcze 15 lat i zmarł w 1377 r. Wcześniej zakończył życie

(1364 r.) w niewoli angielskiej Jan Dobry, wyznaczony na

wodza planowanej krucjaty. Jego syn i następca, król

Karol V, odmówił wypełnienia ślubowania krucjatowego

swego ojca. Nowy król francuski przygotowywał się do

walki z Anglią (był to okres Wojny Stuletniej) i nie

zamierzał rozpraszać swoich sił militarnych.

W tej sytuacji Piotr I zwrócił się o pomoc do cesarza

i króla Niemiec Karola IV, który był jednocześnie dziedzicz­

nym królem Czech. Cesarz, który rezydował w Pradze,

przyjął króla Cypru bardzo uroczyście i przez trzy tygodnie

gościł go na zamku hradczańskim. Trwały uczty, zabawy

i turnieje, w których król Cypru odnosił świetne zwycięstwa.

Jednakże na propozycje udziału w krucjacie cesarz od­

powiadał, że dysponuje zbyt szczupłymi siłami wojskowymi.

Twierdził ponadto, że tak trudna sprawa, jak krucjata,

wymaga rozległych narad. Zabrał więc króla Cypru na

zjazd monarchów europejskich do Krakowa.

Zjazd ten, słusznie zwany kongresem krakowskim

23

,

zorganizował jesienią 1364 r. król Kazimierz Wielki. Miał

on zapewnić pokój i równowagę polityczną w Europie

Środkowej. Przybycie do Krakowa króla Cypru sprawiło,

że do programu kongresu monarchów dodano jeszcze

jeden punkt, poświęcony sprawie zorganizowania krucjaty

antytureckiej w obronie zagrożonych ziem chrześcijańskich.

W ten sposób Polacy zetknęli się po raz pierwszy z kwestią

turecką, która zaczynała być problemem europejskim.

W kongresie, prócz króla Polski Kazimierza Wielkiego,

cesarza rzymskiego i króla Niemiec oraz Czech Karola IV,

23

Szerzej o zjeździe krakowskim patrz: R. G r ó d e c k i , Kongres

krakowski w roku 1364,

Warszawa 1939.

background image

30

króla Cypru Piotra I, uczestniczyli także król Węgier

Ludwik Andegaweński, król Danii Waldemar IV, książę

Mazowsza Siemowit III, książę świdnicki Bolko i książę

opolski Władysław. Wśród przybyłych do Krakowa gości

znajdowali się prawdopodobnie również książę pomorsko-

szczeciński Bogusław V i jego syn Kazko oraz margrabia

brandenburski Otto.

W tradycji polskiej — zanotowanej przez Jana Długosza

— kongres krakowski utrwalił się słynną ucztą u rajcy

miejskiego Mikołaja Wierzynka. W rzeczywistości było to

przyjęcie, wydane przez władze miejskie Krakowa dla osób

biorących udział w kongresie. Długosz pisze też — może

z pewną przesadą, właściwą opowieściom obrosłym już

legendą — o niezwykłej hojności króla Kazimierza i prze­

pychu, z jakim władca Polski przyjmował swych gości.

„Królom — pisze Długosz — wyznaczono specjalne miesz­

kania i sypialnie na zamku krakowskim, przybrane wspa­

niale purpurą, kobiercami, złotem, szkarłatem i szlachet­

nymi kamieniami. Pozostałym książętom, panom i ich

służbie przydzielono znakomite gospody zaopatrzone ob­

ficie we wszystko, co służy potrzebie i wygodzie"

24

. Urzą­

dzono też turniej rycerski, w którym król Piotr — podobnie

jak w Pradze — został zwycięzcą, ponieważ był „nąjbieg-

lejszy we władaniu bronią". Był to pierwszy znany nam

turniej rycerski urządzony w Krakowie, zapewne na dzie­

dzińcu zamkowym na Wawelu.

Jednakże w sprawie najważniejszej dla króla Cypru —

kwestii krucjaty, osiągnął on niewiele. Tylko król Węgier,

zainteresowany zresztą żywo ziemiami bałkańskimi i eks­

pansją w tym kierunku, przyrzekł pomoc militarną i finan­

sową oraz osobisty udział w krucjacie. Inni władcy —

w tym również Kazimierz Wielki — obiecywali mało

konkretne poparcie dla planu zorganizowania krucjaty. Na

24

Jana Długosza Roczniki, czyli Kroniki Sławnego Królestwa Pol­

skiego,

ks. IX, Warszawa 1975, s. 403.

31

takich zresztą obietnicach zakończyła się cała europejska

podróż króla Piotra I. Ideę krucjaty każdy z władców

chrześcijańskich popierał, ale konkretnej pomocy król

Cypru nie uzyskał.

Zdany prawie wyłącznie na własne siły Piotr I zdecydo­

wał się jednak wyruszyć na wyprawę przeciw wyznawcom

islamu. Przyłączyło się do niego trochę rycerzy francuskich,

angielskich, niemieckich i włoskich. W sumie armia króla

cypryjskiego liczyła około 10000 ludzi, wśród których było

około 1000 ciężkozbrojnych rycerzy. Wyprawie towarzyszył

legat papieski Piotr Thomas. Skierowała się ona do Egiptu.

Po krótkim oblężeniu krzyżowcy zdobyli Aleksandrię,

miasto portowe, bronione przez niewielki garnizon arabski.

Trzy dni trwał rabunek miasta; nie oszczędzono nawet

dzielnicy chrześcijańskiej. Potem, na wieść o zbliżaniu się

nadciągającej z Kairu dużej, rzekomo 100-tysięcznej armii

sułtana egipskiego, krzyżowcy opuścili Aleksandrię i wrócili

na Cypr. Tak zakończyła się krucjata króla Piotra I.

Wieść o zdobyciu na Saracenach Aleksandrii przy­

wróciła w Europie wiarę w skuteczność wypraw krzy­

żowych. Papież Urban V podjął plan nowej krucjaty

antytureckiej. Zgodnie z nim król Węgier miał zaatakować

Turków na lądzie, król Cypru zaś — od strony morza;

liczono też na pomoc kupieckich republik włoskich

i współdziałanie cesarza Bizancjum. Nie czekając na

koniec wszystkich pertraktacji związanych z planowaną

krucjatą, na wyprawę przeciw Turkom ruszył hrabia

Sabaudii Amadeusz VI, kuzyn cesarza bizantyjskiego

Jana V Paleologa

25

. Pod koniec czerwca 1366 roku

wojska dowodzone przez Amadeusza opuściły Wenecję.

Na 15 galerach płynęła mała armia, licząca od 1500

do 1800 ludzi, składająca się z rycerzy francuskich i wło-

25

Matką Jana V była Anna Sabaudzka, żona cesarza Andronika III

Paleologa. Po śmierci męża w latach 1341—1347 sprawowała regencję,

walcząc z Janem Kantakuzenem o zachowanie tronu dla syna.

background image

32

skich, kuszników i piechoty. Wyprawa ta była krótka,

ale efektywna. 23 sierpnia krzyżowcy zdobyli Galipolis,

które następnie zwrócili Bizancjum. Turcy byli już wó­

wczas silnie umocnieni w Tracji i utrata tego miasta

nie stanowiła dla nich wielkiej szkody. Jednakże odbicie

Galipolis było pierwszym wypadkiem odzyskania pod­

bitych przez Osmanów ziem, pierwszym i ostatnim tak

spektakularnym sukcesem chrześcijan w walce z Turkami

w XIV w.

Po zdobyciu Galipolis Amadeusz Sabaudzki skierował

swe wojska przeciw Bułgarom. Krzyżowcy zmusili ich do

wydania Bizantyjczykom miast leżących na zachodnim

brzegu Morza Czarnego z dwoma najważniejszymi: Mesem-

brią i Sozopolis. Spowodowali również uwolnienie cesarza

Jana V, którego Bułgarzy zatrzymali, gdy wracał z Budy

po rozmowach z królem węgierskim. Amadeusz skłonił

swego kuzyna cesarza Jana V do odbycia podróży do

Rzymu w celu połączenia unią Kościoła wschodniego

z zachodnim i poddania się zwierzchności kościelnej papie­

ża. W październiku 1369 r. cesarz bizantyjski złożył w Rzy­

mie deklarację unii obu Kościołów i uroczyście przyjął

wyznanie rzymskokatolickie. Wobec oporu duchowieństwa

greckiego wydarzenie to nie przyniosło żadnej zmiany

w stosunkach obu Kościołów. Konwersja nie dała też

cesarzowi bizantyjskiemu spodziewanej pomocy militarnej

krajów Zachodu.

Próbę stworzenia ligi antytureckiej podjęli również

chrześcijańscy władcy bałkańscy. Król Serbii Wukaszyn

(1366—1371) ze swym bratem despotą (księciem) Janem

Uglieszem, król Bośni Twertko (1353—1391), król Węgier

Ludwik Andegaweński i hospodar wołoski Mircza utworzyli

koalicję antyturecką i korzystając z tego, że Murad walczył

w Anatolii, rozpoczęli działania zbrojne. Nie odważył się

do nich przyłączyć Jan V Paleolog, który niedawno w Rzy­

mie zabiegał o pomoc przeciw Turkom.

background image

Pieczęć majestatyczna Władysława Warneńczyka — postać króla w stro­

ju uroczystym na tronie, wokół herby ziem polskich i Wielkiego Księstwa

Litewskiego

Podpis króla Władysława pod dokumentem z 1442 r.

background image

Pieczęć węgierska Władysława Warneńczyka — na tarczy: Orzeł polski,

Pogoń litewska, herb Węgier (cztery belki) i podwójny krzyż

Jagiellonów

1

background image

Rycerz polski z

połowy XV w.

Rycerz polski z

połowy XV w.

Rycerz polski z

pierwszej po­

łowy XV w.

Rycerz w pełnej

zbroi płytowej,

XV w.

background image

33

Sprzymierzona armia chrześcijańska, licząca około

60000 ludzi, 26 września 1371 r. dotarła nad Marice, koło

Adrianopola. Tu napotkała część wojsk tureckich pozos­

tawionych w Rumelii. Według źródeł tureckich siły te

wynosiły tylko 4000 żołnierzy. Jednakże Turkom udało się

zaskoczyć wojska chrześcijańskie. Wykorzystując noc za­

atakowali oni obóz armii chrześcijańskiej. Przeraźliwe

gwizdy flecistów tureckich i okrzyki „Allah akbar!" („Bóg

jest wielki!") mieszały się z krzykami zabijanych żołnierzy

chrześcijańskich i nawoływaniem ich dowódców, którzy

bezskutecznie próbowali zorganizować opór. Klęska sprzy­

mierzonych wojsk chrześcijańskich była totalna. Król

Wukaszyn i jego brat Ugliesz zginęli.

W wyniku tego zwycięstwa Turcy zajęli Macedonię.

Wielu lokalnych władców bałkańskich musiało uznać

zwierzchnictwo tureckie i zobowiązać się do płacenia

trybutu oraz dostarczania posiłków wojskowych. W 1379 r.

podobny los spotkał Bizancjum. Płaciło ono roczny trybut

w wysokości 30 000 sztuk złota i oddało do dyspozycji

Murada korpus złożony z 12000 żołnierzy. Zwierzchnictwo

tureckie uznała również Bułgaria, niegdyś potężny rywal

cesarstwa bizantyjskiego.

Nie był to jednak koniec zmagań z Turkami na Bał­

kanach. Książę Serbii Lazar (1371—1389), sprzymierzony

z władcą Bośni, pobił w 1388 r. wojska tureckie pod

Plocznik. Wykorzystał wówczas nieobecność Murada w Eu­

ropie, który z głównymi siłami tureckimi zajęty był w Ana-

tolii walką z emirem Karamanii. Murad jednak powrócił

niebawem do Europy, by rozprawić się ze zjednoczonymi

siłami Słowian bałkańskich. Do decydującej bitwy między

Turkami a sprzymierzonymi z księciem serbskim wojskami

chrześcijańskimi doszło 15 czerwca 1389 r., w dzień św.

Wita, na Kosowym Polu w południowej Serbii. Siły obu

walczących stron były znaczne, nie znamy jednak ich

liczebności. Źródła podają rozbieżne, często bałamutne

3 Warna 1444

background image

34

informacje na temat liczebności wojsk biorących udział

w tej bitwie

26

. W armii chrześcijańskiej obok Serbów

z księciem Lazarem i jego krewniakiem Wukiem Bran-

kowiczem znajdowali się Bośniacy, z królem Twertko,

Wołosi z hospodarem Mircza, Albańczycy i Bułgarzy.

Tylko cesarz bizantyjski Jan V nie przysłał swoich wojsk.

Z wyjątkiem Greków cały Wschód chrześcijański reprezen­

towany był w tej bitwie.

Armią turecką dowodził osobiście Murad. Towarzyszyli

mu książę bułgarski Konstantyn i kilku książąt serbskich,

rywali Lazara. Główne siły jednak stanowiły europejskie

i anatolijskie wojska Osmanów, a wśród nich także oddziały

emirów Anatolii. Przebieg bitwy nie jest dokładnie znany.

Prawdopodobnie w pierwszej fazie zmagań bitewnych

z większym powodzeniem walczyły wojska chrześcijańskie.

W trakcie walki Murad został zabity (niektóre przekazy

podają, że zamordowano go już po bitwie). Faktem jest, że

energiczne działania Bajezida syna Murada, a może także

jego brata Jakuba

21

przyczyniły się ostatecznie do zwycięs­

twa Turków. Armia bałkańskich książąt chrześcijańskich

poniosła całkowitą klęskę. Książę Lazar, wzięty do niewoli,

został stracony, a razem z nim zamordowano wielu moż­

nych serbskich. Serbia przestała być państwem samodziel­

nym. Istniała wprawdzie jeszcze 50 lat (1389—1439), ale

jedynie jako księstwo wasalne Turcji. Musiała składać

roczną daninę, dostarczać posiłków wojskowych i zapewnić

wojskom tureckim swobodę poruszania się po kraju.

Bitwa na Kosowym Polu przetrwała w tradycji ludów

bałkańskich jako największe wydarzenie w dziejach śred-

26

Szerzej na ten temat zob.: M. B r a u n , Kosovo. Die Schlacht auf

dem Amselfeld in geschichtlicher und epischer Uberlieferung,

Leipzig 1937;

A. d' Avril, La Bataille de Kosovo Rhapsodie Serbe, Paris 1968.

27

Bajezid kazał go udusić po zwycięstwie w bitwie na Kosowym

Polu. Powodem tego zabójstwa była zapewne chęć usunięcia rywala do

tronu. Jakub cieszył się bowiem dużą popularnością wśród tureckich

żołnierzy.

35

niowiecznej Serbii. Żyła w pieśniach epickich i legendach.

Informacji o niej nie zapisał jednak — rzecz zastanawiająca

— nasz największy historyk wieków średnich Jan Długosz,

który w swych Rocznikach pilnie notował echa wszystkich

wielkich wydarzeń chrześcijańskiej Europy

28

. Klęska na

Kosowym Polu złamała ostatnią próbę zorganizowania

oporu przeciw ekspansji tureckiej na Bałkanach. Jedynym

poważnym przeciwnikiem Turków na terenie południowo-

-wschodniej Europy były już tylko Węgry. Nie minęło

nawet 40 lat odkąd Turcy zdobyli pierwszy stały punkt

w Europie, a Osmanowie stali się władcami prawie całych

Bałkanów.

PRZEMIANY W ORGANIZACJI

PAŃSTWA I ARMII OSMANÓW

Za czasów Murada I stworzone przez Osmana państwo

przekroczyło granice tureckiego emiratu małoazjatyckiego

i stało się znaczną siłą polityczną, z którą liczono się

w Europie. Emirat wojowniczych koczowników przekształ­

cił się w potęgę militarną. Słabość Bizancjum, anarchia

panująca w chrześcijańskich państwach bałkańskich, dobra

organizacja armii Osmanów i rola odgrywana przez tę armię

w państwie tureckim — wszystko to zapewniło sukces

podbojom, rozpoczętym przez Orchana i kontynuowanym

przez Murada I. Za czasów Orchana i Murada I dokonały

się również zmiany ustrojowe. Prymitywne państwo osmań­

skie, początkowo będące federacją plemion i rodów koczow­

niczych, zjednoczonych dla najazdów i rabunków, prze­

kształciło się w dobrze zorganizowaną i doskonale funkcjo-

nując4 monarchię. Cechą charakterystyczną tej monarchii

28

Jana Długosza Roczniki, czyli Kroniki Stawnego Królestwa Pol­

skiego

(dalej cyt.: Jana Długosza Roczniki...), ks. X., Warszawa 1981,

s. 230.

background image

36

było ścisłe powiązanie organizacji wojska ze strukturą

państwa. U źródeł potęgi państwa Osmanów tkwiły przy­

czyny ekonomiczne i religijne. Zorganizowani przez Osma­

nów tureccy koczownicy dążyli do zdobycia łupów, osiąga­

nia korzyści ekonomicznych z podbijanych obszarów,

pragnęli także rozszerzyć panowanie islamu.

Kolejny władca osmański Bajezid I (1389—1402), który

przyjął tytuł sułtana, próbował stworzyć scentralizowaną

monarchię, rządzoną despotycznie. Próba ta z wielu przy­

czyn nie powiodła się. Pierwszy okres istnienia państwa

Osmanów kończy się jego załamaniem, wielkim bezkróle­

wiem, tzw. interregnum (1402—1413). Wówczas to różne

grupy i warstwy społeczeństwa walczyły o władzę, powo­

dując chaos i dezorganizację państwa.

Jak napisał jeden z najlepszych znawców dawnej historii

tureckiej Franz Babinger, państwo Osmanów było teokracją

wojenną, w której organizacja wojska związana była ściśle

ze strukturą państwa. Państwo to było własnością „rodu

Osmana". Teoretycznie każdy kolejny władca sprawował

w nim nieograniczoną władzę. Praktycznie władza jego

była uzależniona od różnych czynników, w tym od lojalno­

ści i poparcia najbliższych współpracowników, wojska

i gwardii przybocznej, szczególnie zaś oddziałów janczarów.

Zawsze jednak władcą był męski potomek z linii Osmana.

Przez ponad sześć wieków (do 1924 r.) istnienie państwa

związane było ściśle z rządami jednej dynastii — Osmanów.

W różnych państwach Europy i Bliskiego Wschodu dynastie

panujące zmieniały się. W państwie tureckim było to

niemożliwe. Przeciętna długość panowania w imnerium

Osmanów wynosiła 17 lat

29

. Zapewniało to pewną stabiliza­

cję grupy rządzącej i dawało możliwość realizacji wytyczonej

linii politycznej.

Władzę po zmarłym sułtanie obejmował praktycznie

29

A. D. A1 d e r s o n, The Structure of the Ottoman Dynasty,

London 1956, s. 4.

37

ten z synów, który był zręczniejszym politykiem i lepszym

wodzem, a ponadto zyskał poparcie dworu (a więc elity

rządzącej) i wojska. System sukcesji był zatem u Turków

osmańskich pewnego rodzaju kompromisem między zasadą

dziedziczenia tronu a elekcją. Zdarzało się, że nowy władca

pozbywał się swoich rywali spośród członków rodu, pole­

cając ich zabić. Murad I na przykład był młodszy od

dwóch swoich braci — Sulejmana i Ibrahima. Sulejman,

jak wiemy, zginął jeszcze w czasie panowania swego ojca

Orchana. Kiedy jednak Orchan zmarł, władzę po ojcu

przejął właśnie Murad, który kazał stracić Ibrahima

w 1360 r.

30

. Bajezid I był wprawdzie starszy od swego

brata Jakuba, ale po objęciu władzy polecił go zabić. Stało

się tak dlatego, że wodzowie niektórych plemion, ceniąc

męstwo Jakuba, okrzyknęli go władcą. Murad II z kolei

został wyznaczony na następcę przez swego ojca sułtana

Mehmeda. Oślepił jednak trzech swoich braci, a czwartego

rebelianta Mustafę kazał stracić w 1423 r. Wypadki takie

nie były jednak częste w pierwszych 150 latach istnienia

dynastii Osmanów

31

. Bratobójstwem posługiwali się władcy

tureccy tylko w koniecznych sytuacjach

32

. Podobne wypa­

dki zdarzały się wówczas również w dynastiach europejs­

kich. Szczególnie częste były zabójstwa i okaleczenia rywali

do korony w Bizancjum.

Założyciel dynastii Osman był tylko przywódcą plemion

tureckich i rodów, współdziałających lub zjednoczonych ze

sobą dla dokonywania najazdów rabunkowych i podbijania

30

W 1365 r. Murad I rozkazał zabić syna Sulejmana, a w dwadzieścia

lat później polecił zamordować własnego syna Saudżiego, który w poro­

zumieniu z księciem bizantyjskim Andronikiem Paleologiem zbuntował

się przeciw ojcu.

31

Al d e r son, op. cit., s. 25—29 i tabela na s. 30—31.

32

Metoda egzekucji była w takich wypadkach zawsze ta sama:

uduszenie cięciwą łuku ze sznura jedwabnego. Śmierć taka uchodziła

u Turków za honorową, zastrzeżoną dla osób wysoko urodzonych,

a szczególnie członków rodu Osmana. '

background image

38

sąsiednich ziem. Już jednak za czasów syna i następcy

Osmana — Orchana, oraz jego wnuka — Murada I,

ukształtowała się organizacja państwowa. Nadała ona

luźnej dotąd federacji plemion i rodów koczowniczych lub

półkoczowniczych cechy trwałości i stabilności. Te prze­

kształcenia dyktowało samo życie. Konieczne było przecież

utworzenie i rozbudowanie systemu władzy i zarządzania,

by utrzymać podbite ziemie we władaniu Osmanów i ściągać

z ich mieszkańców daniny i podatki. Po przekroczeniu

cieśnin i dokonaniu podbojów na Bałkanach Turcy musieli

na terenie zdobytych państw ustanowić taką formę rządów,

która by trwale związała je z władzą Osmanów.

W okresie rządów Orchana powstają pierwsze urzędy

centralne, a wśród nich urząd wielkiego wezyra. Jak wiemy,

pierwszym wezyrem został brat Orchana Ala ed-Din.

W późniejszych czasach, tj. w okresie od objęcia władzy

przez Murada II do końca XV w., urząd wielkiego wezyra

dzierżyli przedstawiciele możnego rodu anatolijskiego Czen-

derlich. Wezyr kierował administracją i był zastępcą sułtana

we wszystkich sprawach z wyjątkiem tych, które dotyczyły

religii. Oznaką jego urzędu był buńczuk o pięciu ogonach

— relikt koczowniczej przeszłości tureckiej. Stopniowo

powstawały również inne urzędy centralne, wśród których

ważne miejsce zajmował defterdar, kierujący finansami

państwa i aparatem podatkowym. Kierownikiem kancelarii

sułtana był niszandży, który wraz z podległymi mu urzęd­

nikami przygotowywał pisemne rozporządzenia i dokumen­

ty sułtańskie, kreślił też na nich tugrę — ozdobne inicjały

sułtańskie. Najwyżsi dostojnicy państwowi tworzyli Radę

Koronną, tzw. diwan. Organizacja państwa osmańskiego,

utworzona przez Orchana i Murada I, a rozbudowana

przez ich następców w XV w., była w rzeczywistości oparta

na prostym systemie administracji i podległości. Miała ona

zapewnić jedność i trwałość panowania osmańskiego oraz

umożliwić skupienie pełni władzy w rękach sułtana.

39

Mimo zmian, dokonujących się w okresie rządów

pierwszych kilku władców osmańskich, pozostało jeszcze

długo u Turków wiele tradycji koczowniczych. W skład armii

tureckiej wchodziły na przykład nieregularne grupy lekko-

zbrojnej jazdy, tzw. akyndżych — zagończyków, które

stanowiły wyraźną pozostałość plemienno-koczowniczej

organizacji sił zbrojnych. Hiszpański podróżnik Pero Tafur,

który w latach 1435—1439 oglądał podbite przez Turków

ziemie bałkańskie, notuje jeszcze inne pozostałości koczowni­

czego trybu życia. Pisze on, że sułtan Murad II pędził życie ze

swoim „ludem" w szczerym polu. Turcy mieszkali w namio­

tach nie tylko latem, ale również zimą. Leżące w pobliżu tych

obozowisk miasta sułtan ze swą świtą odwiedzał tylko od

czasu do czasu, by przyjąć w nich posłów, rozstrzygnąć

sprawy sądowe lub wykąpać się w łaźni

33

. Na marginesie

warto zauważyć, że hiszpański podróżnik zanotował to, co

wydawało mu się u Turków osobliwe. Nie zwrócił więc uwagi

na istniejące już wówczas na Bałkanach osadnictwo tureckie.

Początkowo armia Osmanów składała się z tureckich

jeźdźców, zbrojnych w łuki i włócznie. Żołnierze ci, zor­

ganizowani w rody lub plemiona, walczyli pod rozkazami

dowódców wojskowych, będących jednocześnie przywód­

cami religijnymi. Owi lekkozbrojni jeźdźcy to właśnie

akyndży — zagończycy, których działania militarne pole­

gały na łupieskich wyprawach i obronie granic. Te nieregu­

larne, mało zdyscyplinowane grupy wojowników nie nad­

awały się jednak do prowadzenia planowych działań wojen­

nych i obsadzania zdobytych terytoriów. Dlatego już

Orchan rozpoczął organizowanie stałych oddziałów wojs­

kowych. Tę wielką reformę armii osmańskiej, mającą

zasadnicze znaczenie dla rozwoju państwa, dokończył jego

syn i następca Murad I.

Pierwszym krokiem na drodze reformowania armii,

33

W e r n e r , op. cit., s. 153.

background image

40

a jednocześnie momentem rozpoczęcia osiadłego życia przez

część ludności tureckiej, było wprowadzenie systemu lenn

wojskowych, zwanych timar. System ten — przypominający

bizantyjskie lenna wojskowe — zaczął kształtować się już

za czasów Orchana, a rozbudował go i utwierdził Murad I.

Lenna wojskowe były zwykle niewielkimi posiadłościami,

które zapewnić miały utrzymanie zasłużonym żołnierzom

jazdy tureckiej, czyli sipahiom

34

. Sipahiowie mieli obowią­

zek przebywać w swym lennie. Nie gospodarowali jednak

sami, lecz ściągali od chłopów zamieszkujących obszar

danego timaru podatki pieniężne i daniny. Co najmniej do

połowy XV w. owe lenna wojskowe nie były dziedziczne.

Syn mógł objąć timar po ojcu tylko stając się żołnierzem

i wyróżniając się dzielnością w walce.

Sipahi na każde wezwanie sułtana lub jego namiestnika

musiał stawić się zbrojnie (konno) pod chorągwią swego

sandżakbeja, który był dowódcą wojskowym i jednocześnie

zarządcą okręgu. Zależnie od wielkości timaru sipahi

zobowiązany był do ruszenia w pole z dwoma lub trzema

jeźdźcami—pancernymi, których wybierał spośród swoich

ludzi. Dzięki temu systemowi militarnemu władcy osmańscy

mieli zawsze do swej dyspozycji gotowe do walki i bitne

oddziały wojskowe.

Sipahiowie byli jednak nie tylko żołnierzami regularnej

armii osmańskiej. Spełniali oni również różne funkcje

w administracji lokalnej. Dbali o zagospodarowanie i upra­

wę ziemi, o warunki pracy kupców i rzemieślników —

a wszystko po to, by móc zebrać do skarbu sułtana

nałożone na ludność podatki. Ponadto do zadań sipahiów

należało utrzymywanie porządku i bezpieczeństwa na

terenie danego timaru. Można zatem widzieć w nich nową

warstwę społeczną, wyrastającą ponad tradycyjny system

plemienno-koczowniczy Turków. Sipahiowie tworzyli war-

34

Tureckie słowo „sipahi" — kawalerzysta, pochodziło od perskiego

„spahi" — żołnierz konny.

41

stwę rycerstwa służebnego, ściśle związaną z władzą cent­

ralną. Ernst Werner twierdzi, że byli oni zaczątkiem systemu

feudalnego w państwie Turków osmańskich.

Podobnie jak sipahiowie również dowódcy chorągwi —

sandżakbejowie, byli jednocześnie naczelnikami swego

okręgu (sandżaku)

35

. Oznaką ich władzy był buńczuk

o jednym ogonie. Sandżakbejowie nie tylko dowodzili

wojskami danego sandżaku, ale także czuwali nad bez­

pieczeństwem publicznym w podległym sobie okręgu. Pil­

nowali nadto regularnego wpłacania podatków do skarbu

sułtana.

Kiedy Osmanowie podbili dużą część Bałkanów, po­

dzielono państwo na dwie części: Anatolie i Rumelię.

Władzę wojskową i cywilną nad każdą z tych prowincji

sprawował namiestnik, zwany bejlerbejem, tj. bejem bejów.

Oznaką jego władzy był buńczuk o dwóch ogonach. Jak

więc widzimy, organizacja wojska na wszystkich szczeblach

była ściśle związana ze strukturą państwa osmańskiego.

Drugą grupą wojsk stałych w armii Osmanów był

korpus piechoty — słynni janczarzy

36

. Razem z jazdą

sipahiów stanowili oni podstawową siłę militarną armii

osmańskiej. Janczarzy rekrutowali się z młodych chłopców

wziętych do niewoli lub odebranych rodzinom chrześcijań­

skim. Chłopcy ci byli wychowywani w szczególny sposób.

Przygotowywano ich do zadań wojskowych, ćwiczono na

sprawnych, doskonale wyćwiczonych żołnierzy. Przede

wszystkim jednak zabijano w nich pamięć o rodzinie

i dawnej ojczyźnie, wpajając im fanatyzm religijny oraz

bezgraniczne przywiązanie do sułtana. Oddziały janczarów

należały do „niewolników dworu i sułtana". Najlepsi z nich

tworzyli gwardię przyboczną sułtana, która istniała zapewne

już za czasów Orchana.

35

Słowo „sandżak" oznaczało chorągiew — oddział wojskowy

i jednocześnie okręg administracyjny.

36

Słowo , janczarzy" — (jeni czeri) oznacza dosłownie nowe wojsko.

background image

42

Stare kroniki osmańskie

relacjonują sposób rekrutacji

młodych jeńców wojennych do gwardii niewolniczej w cza­

sach Murada I: „Wybierali młodych chłopców spośród

jeńców. Łączyli ich w piątki ...i wysyłali do dworu. Stamtąd

rozsyłano tych młodych chłopców po prowincjach do

Turków, by nauczyli się języka, i posyłali ich do Anatolii.

Turcy używali tych chłopców do prac w polu czas jakiś, aż

nauczyli się mówić po turecku. Potem, po kilku latach,

ściągano ich z powrotem na dwór i robiono z nich

janczarów, i nazywano ich nowym wojskiem"

37

.

Arcybiskup Tesalonik, Izydor Glabas, który w 1395 r.

odbył podróż do Anatolii, by wykupić jeńców pochodzą­

cych z jego diecezji z niewoli tureckiej, pisze o przymuso­

wym poborze chłopców z rodzin chrześcijańskich. Przed­

stawia on wielkie nieszczęście rodziców, którzy w ten

sposób tracili swe dzieci, i opisuje cierpienia, jakie je

czekały

38

.

Opisany przez Izydora z Tesalonik pobór chłopców byl

swego rodzaju daniną, pobieraną regularnie od chrześ­

cijańskich poddanych tureckich. Chłopców tych, wyrwa­

nych z ich etnicznego, religijnego i kulturowego otoczenia,

wychowywano w środowisku tureckim. Wcielano ich póź­

niej nie tylko do oddziałów wojskowych, ale używano też

do służby państwowej, powierzając im różne funkcje na

dworze sułtańskim. Ludzie ci, będący niewolnikami sułtana

lub wyzwoleńcami, często wchodzili w skład warstwy

rządzącej państwem Osmanów

39

. Owa regularna branka

chłopców (zwana dewszirme) była dotkliwą daniną krwi

ściąganą z podbitych krajów chrześcijańskich. Zabierano

17

F. G i e s e, Die altosmanischen anonyijien Chroniken, Teil II, w:

Abhandlungen fur Kunde des Morgenlandes,

17/1925/28, s. 32.

38

S. V r o n i s, hidor Glabas and the Turkish Devshirme. „Speculum"

31/1956/, s. 438.

39

Problem ten został gruntownie przedstawiony w książce B. D.

P a p o u l i a , Ursprung und Wesen der „Knabenlese" im Osmanischen

Reich,

Munchen 1963.

43

w ten sposób Słowianom bałkańskim i Albańczykom —

rzadziej Rumunom — część męskiego potomstwa. Dzięki

poborowi chłopców Turcy wzmacniali swój potencjał mili­

tarny i jednocześnie osłabiali podbite ludy chrześcijańskie

40

.

Oddziały janczarów tworzone były już w czasach Or-

chana i Murada I. Kolejny władca Bajezid I (1389—1402)

rozbudował oddziały janczarów i rozwinął system poboru

chłopców chrześcijańskich. Oddziały janczarów nie były

liczne, ale za to świetnie wyszkolone, dobrze zorganizowane

i zdyscyplinowane. Za czasów Murada II (1421—1451)

liczba janczarów nie przekraczała 3000 ludzi, a pod koniec

XV w. wynosiła 10000 ludzi. W okresie kiedy armie

europejskie składały się z niezdyscyplinowanego rycerstwa

i ciągle skorych do buntu oddziałów zaciężnych, korpus

janczarów — choć nieliczny — stanowił prawdziwą siłę.

Janczarzy służyli ponadto władcom osmańskim do prze-,

kształcania systemu państwowego i budowy silnej, scent­

ralizowanej monarchii. Pozbawieni więzi rodowych, ple­

miennych, etnicznych i narodowych stanowili oni przeciw­

wagę dla tradycyjnego, plemiennego systemu militarnego

i państwowego Turków osmańskich.

Europejczycy poświęcali wiele uwagi korpusowi jan­

czarów, uważając go słusznie za główną siłę sułtana. Ci

bezżenni żołnierze, pozbawieni rodzin, żyli w trwałych

wspólnotach, które były oddziałami wojskowymi. Otrzy­

mywali dobry żołd i wyżywienie. Obowiązywała ich surowa

dyscyplina i bezgraniczne posłuszeństwo dowódcom. Zaj­

mowali się jedynie rzemiosłem wojennym i byli wysokiej

klasy profesjonalistami. Cechowała ich bojowa postawa,

solidarność grupowa i posłuszeństwo wobec nakazów

islamu. Górowali zwykle nad swymi przeciwnikami nie

40

H. K i s s 1 i n g, Die Turkenfrage ais europdisches Problem,

„Siidostdeutsches Archiv" 7/1964/, s. 46—47; G. G o 11 n e r, Turcica. Die

Turkenfrage in der óffentlichen Meinung Europas im 16. Jahrhundert,

Bucuresti—Baden-Baden 1978, t. III, s. 282.

background image

44

tylko wyszkoleniem i bojowością, ale również zdyscyp­

linowaniem. Bernardo Navagero pisał w 1553 r., że „siła

ich (tj. janczarów) rodzi się z jedności i dyscypliny wojs­

kowej". Ambasador wenecki Marcantonio Barbaro nato­

miast porównywał w 1575 r. janczarów do legionów

rzymskich i określał ich korpus jako główną siłę wojska

tureckiego. Jak pisał Barbaro, janczarzy, których nazywano

„synami Wielkiego Pana" (tj. sułtana), tworzyli najsilniejszą

podporę tronu i gotowi byli ryzykować swe życie dla

wielkości i sławy sułtana

41

.

Główne oparcie władców osmańskich stanowiło rycers­

two służebne (sipahiowie) i janczarzy. Poza tym Osmanowie

wciągnęli do współpracy grupę tureckich wodzów plemien­

nych z Anatolii i pewną liczbę renegatów chrześcijańskich.

Ludzie ci tworzyli grupę najwyższych dowódców wojs­

kowych i stanowili najbliższe otoczenie sułtana. Byli oni

zainteresowani sukcesami władców osmańskich, albowiem

dzięki podbojom otrzymywali nadania dużych obszarów

ziemi. Z takich rodów, jak: Czenderli, Turachan, Evrenos,

Michaił, Malkocz i innych, tworzyła się nowa arystokracja

turecka, która czuła się związana interesami bardziej

z państwem osmańskim niż ze swym plemieniem

42

.

Częścią systemu stworzonego przez Turków osmańskich

były również państwa wasalne. Istniały one zarówno

w Anatolii, jak i na Bałkanach. Jak wiemy, Osmanowie

zmusili wielu władców chrześcijańskich, w tym również

cesarzy bizantyjskich, do uznania swej zwierzchności,

płacenia trybutu i dostarczania posiłków wojskowych.

W ten sposób siły militarne państwa Osmanów były

wspierane przez oddziały pomocnicze anatolijskich i bał­

kańskich wasali.

W XIV i XV w. armia Turków osmańskich składała się

41

G ó l l n e r , op. cii., s.284.

42

Rody Michaił, Evrenos i Malkocz były nietureckiego pochodzenia.

Ich założyciele byli prawdopodobnie Grekami, którzy przeszli na islam.

45

z kilku rodzajów wojska. Podstawą tej armii były oddziały

regularne sipahiów i janczarów. Bronią sipahiów były łuki,

długie lance malowane często na zielono, jatagany i buz­

dygany. Mieli oni także nieduże okrągłe tarcze, a ponadto

nosili często kolczugi lub skórzane kaftany z naszywanymi

blaszkami. Natomiast jedyną bronią janczarów były długie

łuki i szable. Broń palna w korpusie janczarów zaczęła się

upowszechniać dopiero w XVI w. Janczarzy posługiwali się

łukiem po mistrzowsku. Ćwiczyli się zresztą ciągle w strze­

laniu — podobnie jak łucznicy angielscy w XIV w. Szyb-

kostrzelność i siła rażenia łuków tureckich zadziwiała

Europejczyków. Według różnych relacji strzały tureckie

spadały na wojska chrześcijańskie jak grad, przebijały

tarcze a nawet pancerze. Czasem na polu bitwy towarzy­

szyły oddziałom janczarskim formacje nieregularnej pie­

choty (azabów). Żołnierze z tych formacji długimi pikami

bronili tureckich łuczników przed atakami nieprzyjacielskiej

jazdy. Najczęściej jednak w takich wypadkach janczarzy

radzili sobie sami. Impet jazdy rycerskiej powstrzymywali

palisadą z ostrych kołków, raniących konie, lub wykopa­

nymi szybko rowami. Chroniąc się w razie potrzeby za

takimi przeszkodami razili strzałami konie i ludzi, a w bez­

pośrednim starciu walczyli szablami.

Oddziały janczarów walczyły w obronie. Działania

ofensywne na polu bitwy pozostawiały sipahiom i jeździe

nieregularnej. Sipahiowie i janczarzy mieli nie tylko świetnie

opanowane rzemiosło wojenne, ale byli także zdyscyp­

linowani i karni zarówno w obozie, jak i na polu bitwy.

Dzięki takim walorom wojskowym obie te formacje stano­

wiły główną siłę armii tureckiej i często decydowały o jej

zwycięstwach.

Obok wojsk regularnych w skład armii osmańskiej

wchodziły oddziały nieregularnej piechoty i jazdy. Oddziały

nieregularnej piechoty (azabowie) rekrutowały się z pod­

danych państwa tureckiego, którzy na czas służby wojs-

background image

46

kowej zwalniani byli od podatków. Oddziałów tych używa­

no zarówno do walki, jak i różnych prac pomocniczych:

pilnowania taborów, kopania rowów i sypania szańców.

Większe znaczenie bojowe miała nieregularna jazda —od­

działy akyndżych. Byli to zagończycy, którzy nie otrzymy­

wali żadnego żołdu. Utrzymywali się oni z rabunku i wal­

czyli dla zdobycia łupów. Konstanty z Ostrowicy w swoich

Pamiętnikach janczara

pisze o akyndżych, że „wszystko

połapią, pobiorą, zamordują i skażą (zniszczą) tak, że za

wiele lat tam kur śpiewać nie będzie". Oddziałami akyn­

dżych dowodzili dziedzicznie członkowie rodu Michaił.

Oddziały nieregularnej jazdy skutecznie wspierały w wal­

ce sipahiów. Dzięki swej szybkości i ruchliwości, umiejęt­

ności błyskawicznego przegrupowywania się i przystoso­

waniu do działań w trudnych warunkach terenowych ci

tureccy zagończycy zadawali duże straty wojskom chrześ­

cijańskim, zwłaszcza ciężkozbrojnej jeździe rycerskiej. Wa­

lory bojowe akyndżych i różnice między nimi a ciężką

jazdą rycerską trafnie scharakteryzował Konstanty z Ost­

rowicy. „Abociem Turcy — czytamy w Pamiętnikach

janczara

— takiem rządem wiele naprzód mają. Jeśli ji

gonisz, tedyć uciecze, a jeśli cię on goni, tedy mu nie

ujdziesz. Turcy i konie ich dla wielkiej lekkości zawżdy

prędcy są, a my zawżdy przez ciężkie konie i obciążenie

zbroje jestechmy leniwi (tj. ociężali). Abociem wiele na

głowie mając, duch trudny masz, a k temu nie słyszysz

i wszędy dobrze nie widzisz, rękoma też i sam sobą dla

ciężkości zbroje nie władniesz..."

43

.

W działaniach wojennych armii tureckiej brały także

udział pomocnicze oddziały chrześcijańskich wasali Osma­

nów. Były to różne formacje: ciężkozbrojna jazda rycerska,

lekka konnica i piechota. Powiększały one siłę wojsk

tureckich, choć zwykle ich rola w bitwach była nieduża.

43

Pamiętniki janczara...,

s. 141.

47

Europejczycy długo nie mieli dokładnych informacji na

temat składu i liczebności armii tureckiej. Spośród tych,

którzy pisali na temat wojsk osmańskich, tylko nieliczni

nie popełniali pomyłek. Należał do nich Francesco Filelfo,

uczony humanista i wróg Turków, dobry znawca stosunków

panujących w państwie osmańskim. W 1451 r. pisał on do

króla francuskiego Karola VII, że wypędzenie Osmanów

z Europy i odzyskanie „miejsc świętych" nie jest takie

trudne. Potrzeba tylko do tego pieniędzy i doświadczonych

żołnierzy, siły militarne wroga bowiem składają się z różno­

rakich wojsk, liczących najwyżej 60 000 ludzi

44

. Przeważała

jednak opinia o niezwyciężoności armii tureckiej i jej

ogromnej liczebności. Pod koniec XIV w. jeden z kronikarzy

francuskich zanotował, że króla węgierskiego zaatakowała

armia turecka o sile 500000 ludzi, inny kronikarz zaś

twierdził, że w bitwie pod Nikopolis (1396 r.) walczyły

wojska osmańskie liczące 400000 żołnierzy

45

. Ten mit

o sile wojsk tureckich panował w opinii europejskiej XV

i XVI w. W 1459 r., a więc już po zdobyciu Konstan­

tynopola, kardynał Scarampo oświadczył w Mantui: „Woj­

ska Turków są niezwyciężone, usiłowanie pokonania ich

zaś — bezsensowne"

46

.

Tymczasem o sukcesach bałkańskich podbojów turec­

kich i zwycięstwach Osmanów nie decydowała liczebna

przewaga ich wojsk czy jakaś mityczna siła Turków.

Wynikały one z lepszej organizacji wojska, wprowadzenia

stałych oddziałów regularnych, przestrzegania dyscypliny

przez żołnierzy tureckich i bardziej kompetentnego dowo­

dzenia armią. Przede wszystkim jednak o sukcesach Turków

w Europie decydowały słabość i rozbicie polityczne państw

44

G o l i n ę r , op. cit.,s. 279.

45

F. Lot, L'Art militaire et les armees au moyen age, t. II, Paris

1946, s. 218; H. D e l b r i i c k , Geschichte der Kriegskunst, Berlin 1907, t.

III, s. 495.

46

G ó l l n e r , op. cit., s. 279.

background image

4K

bałkańskich, głębokie różnice i antagonizmy narodowoś­

ciowe i religijne, które nie pozwalały na połączenie sił

w walce z Turkami. „Wszędzie w Europie —pisał Franz

Babinger — gdzie armia sułtana zdobywała nowe obszary,

stykali się zwycięzcy z ludnością rozdartą, skłóconą we­

wnętrznie wskutek ostrych antagonizmów narodowościo­

wych i mrocznych namiętności religijnych... Grek jeszcze

okrutniej nienawidził Serba niż Turka, a dla prawowiernego

syna Kościoła wschodniego jeszcze bardziej gorszący niż

widok muzułmanina modlącego się twarzą zwróconą ku

Mekce był ołtarz łacinników, w którym Chrystus rozpięty

jest, mając gwoździe wbite w nogi skrzyżowane, a nie

wyprostowane jedna przy drugiej"

47

.

PODBOJE SUŁTANA BAJEZIDA I

Bajezid I (1389—1402) był synem Murada. Jego odwaga,

gwałtowny temperament i szybkość prowadzonych przezeń

operacji wojennych zyskały mu przydomek Błyskawica.

Zwycięstwo na Kosowym Polu nad połączonymi siłami

chrześcijańskimi sprawiło, że przed Bajezidem stanęły

otworem całe Bałkany. Serbia, za cenę uznania zwierzch­

ności tureckiej i daleko idącej uległości, zachowała jeszcze

własną dynastię. Jednakże syn poległego w bitwie Lazara

Stefan Lazarowicz (1389—1427) został wasalem sułtana.

W dowód uległości stawał z oddziałami serbskimi u boku

Bajezida w toczonych przez Turków wojnach. Siostra

Stefana Despina (Maria) została żoną Bajezida i znalazła

się w haremie sułtańskim.

Po zwycięstwie na Kosowym Polu podboje Bajezida

objęły dalsze ziemie bałkańskie. Przede wszystkim wzrósł

nacisk Osmanów na cesarstwo bizantyjskie. Bajezid, który

47

B a b i n g e r , op. cit., s. 441.

49

panował nad terenami leżącymi wokół Konstantynopola,

począł ingerować w wewnętrzne sprawy cesarstwa. Przy

poparciu sułtana w kwietniu 1390 r. zajął stolicę i zasiadł

na tronie cesarskim Jan VII. Kiedy w kilka miesięcy

później powrócił do Konstantynopola stary cesarz Jan V,

Bajezid zmusił go do płacenia trybutu, dostarczania posił­

ków wojskowych i wysłania na dwór sułtański syna Manu­

ela, późniejszego cesarza. To właśnie Manuel, jako wasal

sułtana, musiał pomagać wraz z oddziałami bizantyjskimi

Bajezidowi w jego operacjach militarnych. Brał między

innymi udział w zdobywaniu Filadelfii, ostatniego już

miasta, jakie pozostało Bizancjum w Azji Mniejszej. Bajezid

jednak przede wszystkim podbijał resztki bizantyjskich

ziem na Bałkanach. W 1394 r. wojska osmańskie pod

wodzą wielkiego dowódcy tureckiego Evrenos-beja naje­

chały bizantyjską prowincję Moreę, leżącą na Peloponezie,

i zajęły kilka twierdz.

Jednocześnie Turcy prowadzili podboje na północy.

W 1393 r. duża armia wkroczyła do Bułgarii i dokonała

ostatecznego podboju cesarstwa bułgarskiego. Po trzech

miesiącach oblężenia została zdobyta stolica carów bułgar­

skich — Tyrnowo. Miasto bronione bohatersko przez

Eutymiusza, ostatniego patriarchę Bułgarii, pisarza i myś­

liciela, zostało bezlitośnie ograbione przez zdobywców.

Car Jan Szyszman, wzięty do niewoli, dwa lata później

został przez Turków zabity. Patriarcha Eutymiusz, który

cudem uniknął śmierci, zesłany do klasztoru zmarł

w 1402 r. Najstarszy syn cara bułgarskiego, wzięty do

niewoli, przyjął islam i w nagrodę został panem jednego

z miast tureckich w Anatolii. Wkrótce pod władzą Turków

znalazła się cała Bułgaria łącznie z podbitym w 1395 r.

nadmorskim księstwem Dobrudży i zajętą rok później

północno-zachodnią częścią kraju, tworzącą wówczas kró­

lestwo widyńskie. W ten sposób Bułgaria, podbita przez

4 — Warna 1444

background image

50

Bajezida I, stała się prowincją turecką prawie na pięć

stuleci. Granice państwa Osmanów sięgnęły Dunaju.

Niedługo potem Turcy przekroczyli Dunaj. W 1395 r.

armia Osmanów ruszyła przeciw hospodarowi Wołosz­

czyzny

48

Mirczy Staremu, który korzystał z protekcji

i pomocy potężnego w XIV w. królestwa Węgier. 17 maja

1395 r. doszło do krwawej bitwy między wojskami sułtana

i Mirczy na równinie zwanej Rowina. W armii sułtańskiej

walczyli, wypełniając swe obowiązki wasalskie, książęta

Serbii, a wśród nich Stefan Lazarowicz. Bitwa, jak się

wydaje, nie przyniosła decydującego rozstrzygnięcia. Nie

brak jednak głosów, że zwyciężył w niej Mircza

49

. Sułtan

wycofał się za Dunaj, obsadzając przedtem swymi gar­

nizonami przeprawy na tej rzece. Zajął też leżącą na

wybrzeżu czarnomorskim Dobrudzę, księstwo bułgarskie

niedawno opanowane przez hospodara wołoskiego. Mircza

zobowiązał się do płacenia Turkom trybutu, na znak swej

uległości.

Sukcesy tureckie zaniepokoiły poważnie Europę łacińs­

ką. Odżył plan krucjaty anty tureckiej. Ojej zorganizowanie

zabiegał nowy król węgierski Zygmunt Luksemburski

(1387—1437). Turcy bowiem, po zajęciu Bułgarii, zaczęli

bezpośrednio zagrażać Węgrom. Krucjata miała ponadto

pomóc Zygmuntowi w umocnieniu jego pozycji na Bał­

kanach, w tym zwierzchnictwa nad Chorwacją i Bośnią.

Gdyby Zygmuntowi Luksemburskiemu udało się przy

48

W XIV i XV w. ludy Rumunii tworzyły dwa odrębne księstwa,

czyli gospodarstwa. Na południu istniało hospodarstwo wołoskie, zwane

przez Polaków także Besarabią (później Multanami); Węgrzy uważali się

za zwierzchników tego księstwa. Na północy znajdowało się hospodarstwo

mołdawskie, leżące nad dolnym Dniestrem i Prutem. Mołdawia politycznie,

kościelnie (metropolia halicka) i gospodarczo była związana z Rusią

i leżała w kręgu wpływów politycznych Polski. Od końca XIV w.

hospodarowie Mołdawii byli lennikami Polski.

49

Dyskusje historyków poświęcone tej kwestii oraz spory na temat

daty bitwy na Rowinie przedstawia G. O s t r o g o r s k i (op. cit., s.

429—430).

51

pomocy krzyżowców wyprzeć Turków z Europy, byłby to

nie tylko wielki sukces militarny, ale również polityczny

władcy węgierskiego.

Sytuacja w Europie sprzyjała realizacji planów anty-

tureckich. Największy konflikt ówczesnej Europy — trwa­

jąca od pół wieku wojna francusko-angielska — wygasł

wówczas na pewien czas. Rycerstwo francuskie gotowe

było do nowej przygody wojennej. Bonifacy IX, jeden

z dwóch sprawujących wówczas władzę w Kościele papieży,

uznany przez Niemcy, Włochy, Anglię, Węgry i Polskę,

ogłosił krucjatę, świętą wojnę przeciw nieprzyjaciołom

Chrystusa. Apel papieża i wezwania króła węgierskiego

zostały życzliwie przyjęte przez rycerstwo wielu krajów,

zwłaszcza Francji i Burgundii.

W lipcu 1396 r. do Budy, gdzie wyznaczono miejsce

koncentracji krzyżowców, przybyły oddziały wojskowe

z różnych krajów. Najliczniej stawili się Francuzi i Burgund-

czycy, którymi dowodził młody, 24-letni Jan hrabia de

Nevers, syn księcia burgundzkiego Filipa Śmiałego. Byli

wśród nich sławni i doświadczeni rycerze, tacy jak: Enguer-

rand de Coucy, admirał Jan de Vienne i Jan le Maingre

zwany Boucicautem. Orszaki tych rycerzy wyglądały fas­

cynująco: błyszczące zbroje, barwne tarcze, sztandary

i proporce obszyte złotem i srebrem, bogate rzędy końskie

i kolorowe czapraki, zdobne herbami Francji i Burgundii.

W sumie korpus francusko-burgundzki liczył około 1000

rycerzy i giermków, a razem z piechotą, kusznikami, służbą,

stajennymi, kucharzami i wszelaką czeladzią — do 2500

ludzi. Obok wojska węgierskiego korpus ten stanowił

główną siłę wyprawy antytureckiej.

Do Budy przybyły także oddziały rycerstwa przypro­

wadzone przez książąt niemieckich, oddział Krzyżaków,

stałych sprzymierzeńców Zygmunta Luksemburskiego, oraz

czeskie i niemieckie wojska zaciężne. Znalazła się tutaj

również niewielka grupa rycerstwa polskiego. Wielki mistrz

background image

52

joannitow, którzy mieli wówczas siedzibę na wyspie Rodos,

przybył ze swymi rycerzami zakonnymi. Do armii krzyżow­

ców dołączył również hospodar Mircza z wojskami wołos­

kimi. Armia ta stanowiła zbieraninę różnorodnych od­

działów, pozbawionych jednolitego kierownictwa. Niezdys­

cyplinowane rycerstwo zachodniej Europy ruszało na tę

wyprawę przeciw Turkom jak na turniej lub polowanie.

Już Jan Długosz, który w swoich Rocznikach zamieścił

obszerną relację o tej krucjacie, napisał słusznie: „Ale tak

wielkiemu i dzielnemu wojsku brak było wodza i karności

wojskowej. Nie odbywano też żadnych wspólnych narad.

Ale i sam dowódca całego wojska, król węgierski Zygmunt,

na którego wszyscy się oglądali, nie podejmował niczego,

co by było pożyteczne dla takiego wojska; ale, ufając

potędze tylu narodów i tylu oddziałów, do tego stopnia

lekceważył wroga, że wierzył i głosił jawnie, że w żadnym

miejscu ani w żadnym czasie Turcy nie mogą oprzeć się

jego siłom zbrojnym"

50

.

Armia krzyżowców ruszyła wzdłuż Dunaju, którym

płynęły statki z zaopatrzeniem. Przekroczyła tę rzekę

u Żelaznej Bramy (przełom Dunaju przecinającego Kar­

paty) i posuwając się dalej jej prawym brzegiem dotarła

w połowie września pod Nikopolis. To warowne miasto,

zajęte przez Turków, leżało w ważnym strategicznie punkcie.

Broniło ono drogi na Wołoszczyznę, ale także do Ad-

rianopola, europejskiej stolicy Osmanów.

Bajezid zajęty był blokadą Konstantynopola, kiedy

doniesiono mu o marszu wojsk chrześcijańskich. Szybko

ruszył na północ i niespodziewanie dla krzyżowców zjawił

się pod Nikopolis. Jak pisze Długosz — może z pewną

przesadą — sułtan „zastał wojsko katolickie i króla Zyg­

munta rozproszone w całkowitym bezładzie i bez broni,

błąkające się jak stado owiec".

50

Jana Długosza Roczniki...,

ks. X, s. 274.

53

Relacje kronikarskie z dużą przesadą określały wielkość

obu armii. Za nimi bezkrytycznie niejednokrotnie szli

historycy nowożytni. Siły chrześcijańskie według różnych

kronikarzy ówczesnych lub żyjących nieco później wynosiły

od 30000 do 200000 żołnierzy. Natomiast armię turecką

szacowali oni na 100000-^00000 ludzi. Są to liczby

zupełnie fantastyczne. Według przekonujących wywodów

generała Rosettiego ze względów techniczno-wojskowych,

takich jak: długość kolumny marszowej, organizacja zaopat­

rzenia dla wojska, wielkość pola bitwy itp., armia chrześ­

cijańska liczyła od 9000 do 16 000 ludzi, turecka zaś — od

10000 do 20000 ludzi. Hans Delbriick ocenia siły obu

armii jeszcze niżej. Jego zdaniem wojska chrześcijańskie

liczyły około 9000 — 10000 ludzi, armia Bajezida zaś —

11000—12000 ludzi

51

.

Do bitwy między obu armiami doszło pod Nikopolis

25 września 1396 r. Zakończyła się ona kompletną klęską

chrześcijan. Armia krzyżowców została całkowicie rozbita

przez Turków. Powodem tej klęski był brak koordynacji

działań między wojskami węgierskimi a francusko-burgun-

dzkimi, niezdyscyplinowanie rycerstwa europejskiego i nie­

udolne dowodzenie. Turcy osiągnęli zwycięstwo nie tyle

dzięki przewadze liczebnej swych wojsk, ile szybkości

działań, lepszej taktyce, sprawniejszemu dowodzeniu i dys­

cyplinie wojskowej. Było to zwycięstwo regularnego wojska

nad zbieraniną rycerzy, niezdolnych do prowadzenia sko­

ordynowanych działań militarnych, walczących pojedynczo

i polegających tylko na swej osobistej dzielności.

Wielu żołnierzy obu armii poległo w bitwie. Hospodar

Mircza, widząc nieuchronną klęskę krzyżowców, wycofał

51

R. R o s e 11 i, The Battle of Nicopolis (1396), „Słavonic Review"

15/1937/, s. 629—638; D e l b r u c k , op. cit., s. 492—493. O bitwie pod

Nikopolis pisali też: G. K1 i n g, Die Schlachl bei Nikopolis im Jahre 1396,

Berlin 1906; A. S. A t i y a , The Crusade of Nicopolis, London 1934;

J. Skrzypek, Bitwa pod Nikopolis /25 IX 1396/, „Przegląd Historyczno-

Wojskowy" t. 9/1936/.

background image

54

się ze swymi wojskami wołoskimi. Wielu chrześcijan, nie

mając możliwości ucieczki, dostało się do niewoli. Ówczesne

relacje europejskie wspominają, że Bajezid rozkazał zabić

kilka tysięcy jeńców, by pomścić w ten sposób poległych

w bitwie Turków. Jeśli tak było rzeczywiście, to ów akt

barbarzyństwa miał zapewne zastraszyć chrześcijańskich

wasali sułtana na Bałkanach. Część z nich, jak np. Stefan

Lazarowicz, stojący na czele korpusu posiłkowego Serbów,

brała udział w bitwie po stronie tureckiej.

Za możnych rycerzy, wziętych do niewoli pod Nikopolis,

Turcy otrzymali wysoki okup. Król francuski wykupił

z niewoli młodego Jana hrabiego de Nevers (późniejszego

księcia burgundzkiego Jana Nieustraszonego) i sławnego

marszałka Boucicauta za 200 000 florenów. Admirał Jan de

Vienne poległ w bitwie. Wódz krucjaty, król węgierski

Zygmunt Luksemburski, razem z wielkim mistrzem joan-

nitów oraz grupą rycerzy niemieckich i węgierskich ratowali

się ucieczką z pola bitwy. Dzięki okrętom stojącym na

Dunaju Zygmunt dopłynął do Konstantynopola, a stąd

drogą morską przez Adriatyk dotarł do kraju.

Długosz pisze o losie niektórych rycerzy polskich,

biorących udział w bitwie pod Nikopolis. „Z rycerzy

polskich — wspomina autor Roczników — zginął bardzo

dzielnie nastawiając piersi bohaterski mąż, kasztelan wy­

szogrodzki Sasin, ze swym najlepszym synem Rolandem.

Ocaleli z orszaku króla Zygmunta rycerze Ścibor ze

Ściborzyc herbu Ostoja i Tomasz Kalski herbu Róża.

Rycerz z ziemi sieradzkiej Świętosław herbu Łada zwany

Szczenię, kiedy nie mógł wsiąść na łódź, którą przeprawiał

się król Zygmunt ze znaczniejszymi rycerzami, ponieważ

go odepchnięto... ufając swej odwadze i sile fizycznej, tak

jak był uzbrojony do walki, obciążony żelazem wskoczył

w fale Dunaju i przepływając koryto Dunaju, w tym

miejscu rwące i szerokie, uratował się."

52

52

Jana Długosza Roczniki...,

ks. X, s. 275—276.

55

Wieść o klęsce pod Nikopolis sparaliżowała Europę.

Pogrom ten dał początek przekonaniu o niezwyciężoności

Turków

53

. Echa głoszonych wówczas w Europie opinii

dotarły po prawie stu latach do Długosza, który napisał

w Rocznikach: „Ta tak straszna klęska i tak sromotna

hańba dodała zaiste — jak się zdaje — wiele sił i odwagi

Turkom tak, że podniesieni dzięki temu na duchu stali się

odważniej si i bardziej okrutni oraz nabrali śmiałości do

wielkich czynów"

54

.

Klęska pod Nikopolis pogorszyła sytuację krajów bał­

kańskich, a przede wszystkim upadającego cesarstwa bizan­

tyjskiego. Turcy zajęli resztki Bułgarii — małe państewko

Jana Stracimira ze stolicą w Widyniu. Dokonali nisz­

czycielskich najazdów na Wołoszczyznę, Węgry, Bośnię

i Styrię. W 1397 r. Turcy zajęli na krótko Ateny, wtargnęli

na Peloponez, splądrowali i spalili należące do Wenecji

miasto Argos, pokonali wojska bizantyjskiego księcia

Morei, spustoszyli półwysep i wycofali się z ogromnymi

łupami i jeńcami, których sprzedali jako niewolników.

Przede wszystkim jednak otaczali coraz ściślejszym pierś­

cieniem Konstantynopol. Cesarz Manuel II wzywał pomocy

władców chrześcijańskich. Zwracał się o ratunek do wiel­

kiego księcia Moskwy Wasyla I i do papieża. Słał prośby

o pomoc do doży Wenecji, do królów Francji, Anglii

i Aragonu. Tylko Karol IV francuski wysłał niewielki

korpus liczący około 1000 rycerzy, giermków i kuszników

pod wodzą wykupionego z niewoli Boucicauta. Te skromne

siły dotarły w czerwcu 1399 r. do Konstantynopola i doko­

nały serii wypadów na tureckie wybrzeże Anatolii. Nie

mogły jednak — rzecz oczywista — zagrozić poważnie

Osmanom i uwolnić Bizancjum od niebezpieczeństwa turec-

53

Por. H. J. K i s s 1 i n g, Turkenfurcht und Tiirkenhoffnung im 15.

md 16. Jahrhundert. Zur Geschichte eines „Komplexes",

„Siidost-Fors-

chung" 23/1964/, s. 6.

54

Jana Długosza Roczniki...,

ks. X, s. 276.

background image

56

kiego. Wreszcie cesarz Manuel II zdecydował się na podróż

do Europy Zachodniej, by osobiście zabiegać o pomoc.

W ciągu dwóch lat (1400—1402) ten światły i utalentowany

władca wędrował ze swą świtą po Europie. Był uroczyście

przyjmowany w Wenecji, Paryżu i Londynie, ale nie zyskał

nic prócz pięknych obietnic. Jedyną korzyścią z tej podróży

— i to odniesioną przez humanistów Europy Zachodniej

— była możliwość nawiązania ściślejszych kontaktów ze

światem kultury greckiej, bizantyjskiej.

Kiedy cesarz Manuel II przebywał w Paryżu, odwlekając

swój powrót do Konstantynopola —jakby w obawie przed

ostateczną katastrofą, która go tam czekała — dotarła doń

nieoczekiwana i zdumiewająca wiadomość. Oto sułtan

Bajezid został pokonany przez wielkiego chana Mongołów

Tamerlana w bitwie pod Ankarą, a siły militarne Osmanów

uległy całkowitemu rozbiciu.

UPADEK PAŃSTWA OSMANÓW
I JEGO WSKRZESZENIE

Tamerlan (Timur Lenk, czyli Timur Kulawy był Turkiem

azjatyckim, ale w linii żeńskiej pochodził z wielkiego rodu

mongolskiego Czyngis-chana. Pod koniec XIV w. utworzył

on potężne państwo, które —jak to często bywało z wielki­

mi imperiami azjatyckimi — nie trwało długo i rozpadło się

po śmierci Tamerlana. Państwo to obejmowało olbrzymie

obszary od granic Chin i Zatoki Bengalskiej aż do Morza

Śródziemnego. Wielu historyków sądzi, że Tamerlan był

najpotężniejszym władcą mongolskim od czasów Czyngis-

-chana i jednym z największych, a zarazem najbardziej

okrutnych i krwawych zdobywców w historii świata. „Kiedy

Mongołowie Tamerlana — pisał Bizantyjczyk Dukas —

opuszczali jedno miasto, by zdobyć drugie, pozostawiali

taką pustkę i zgliszcza, że nie słyszało się tam ani szczekania

57

psa, ani świergotu ptaka, ani płaczu dziecka." Dążeniem

Tamerlana była odbudowa olbrzymiego państwa Czyngis-

-chana i stworzenie światowego imperium islamskiego.

Uważał się za wiernego wyznawcę Proroka, karał gńuśnych

muzułmanów Iranu, Indii i Iraku. Dla ortodoksyjnych

muzułmanów był jednak „władcą pogańskim", który łupił

i zabijał wiernych, niszczył ich domy i meczety.

Kiedy po zajęciu Gruzji, Armenii i Kurdystanu Tamer­

lan zbliżył się do granic państwa Osmanów, emirowie

anatolijscy i ich krewni, pozbawieni władzy i posiadłości

przez sułtanów osmańskich, schronili się pod opiekę chana

Mongołów, prosząc go o pomoc i interwencję. Tamerlan

skorzystał z tej okazji. Wkroczył do Anatolii i zajął silnie

umocnione miasto Siwas. Miasto to — jak pisze jeden

z bizantyjskich historyków — zostało przez Mongołów

zupełnie ograbione, wszyscy mężczyźni zabici, a spędzone

na jednym placu kobiety i dzieci stratowane końmi. To

barbarzyńskie okrucieństwo Tamerlana było częścią mon­

golskiej taktyki wojennej. Chodziło o sterroryzowanie

ludności, wywołanie masowej paniki w podbijanym kraju,

złamanie oporu warownych miast i twierdz, które trudno

było zdobywać koczowniczym wojskom mongolskim.

Bajezid nie docenił potęgi militarnej Tamerlana. Od­

rzucił ultimatum chana Mongołów, który domagał się nie

tylko zwrotu terytoriów zabranych Bizancjum (interesujący

ślad działań dyplomacji cesarskiej na dworze mongolskim),

ale także zażądał oddania anatolijskim emirom tureckim

ich ziem oraz dostarczenia 2000 ładunków masła na

wielbłądach i 2000 namiotów. Ponadto imię Tamerlana

powinno być wymieniane w meczetach jako imię sułtana,

a synowie Bajezida mieli zostać oddani do służby w namio­

cie chana

55

. Przyjęcie tych żądań równałoby się poddaniu

" Tak relacjonuje to historyk bizantyjski z XV w. Laonikos

Chalkondyles Historiarum demonstrationes, III, ed. E. Darkó, Budapest

1922, t. I, s. 148—149.

background image

58

władzy Tamerlana. Nie mógł się na to zgodzić Bajezid.

Losy Bajezida i jego państwa rozstrzygnęły się w bitwie

pod Ankarą, rozegranej 28 lipca 1402 r. Po długiej i morder­

czej walce wojska Tamerlana — wzmocnione oddziałem słoni

bojowych z Indii — rozgromiły całkowicie armię osmańską.

W jej szeregach walczył silny oddział jazdy pancernej Serbów,

pod dowództwem Stefana Lazarowicza, który sumiennie

wypełniał swe obowiązki wasala tureckiego. Sułtan Bajezid

i jego syn Musa dostali się do niewoli. Bajezid zmarł wkrótce

(w marcu 1403 r.), a Musę niedługo potem Tamerlan uwolnił.

Inny syn sułtana Mustafa zaginął w czasie bitwy.

Tamerlan po wygranej bitwie i rozgromieniu Bajezida

pozostał tylko kilka miesięcy w Anatolii. Wprowadził tu

nowy porządek polityczny, a właściwie przywrócił dawny,

wskrzeszając tureckie emiraty, podbite i wcielone do pańs­

twa Osmanów. Jednocześnie wojska Tamerlana plądrowały

Anatolie, łupiły kraj, paliły miasta i wsie, burzyły meczety

i szkoły muzułmańskie, brały tysiące ludzi w niewolę.

Zdobyta została i ograbiona stara stolica osmańska, Brusa.

Tutaj w ręce zwycięskiego chana wpadły kobiety z haremu

sułtana. Wiosną 1405 r. Tamerlan opuścił Anatolie i wrócił

do swej głównej stolicy, Samarkandy. Zmarł tu w 1405 r.,

w wieku 72 lat, po 36-letnim panowaniu, w czasie przygo­

towań do wyprawy mającej na celu podbój Chin.

Dokonana przez Tamerlana w Azji Mniejszej przebu­

dowa polityczna nie oznaczała jeszcze końca dynastii

i państwa Osmanów. Chan mongolski przywrócił tylko

istniejące tu przed podbojem Osmanów emiraty i dynastie.

Najpotężniejszym z nich stał się teraz emirat Karamanii,

obejmujący około jednej trzeciej obszaru Anatolii. Tamerlan

chciał w ten sposób utworzyć w Anatolii państwo, które

mogłoby skutecznie przeszkodzić odrodzeniu się potęgi

Osmanów. Zamysł ten okazał się trafny. Emir Karamanii

długo jeszcze był najgroźniejszym rywalem Osmanów,

potencjalnym sojusznikiem wszystkich ich wrogów.

59

Osmanowie zostali włączeni do utworzonego przez

Tamerlana systemu politycznego. Najstarszy syn Bajezida

Sulejman uznany został za władcę Rumelii i objął eu­

ropejską część dawnego państwa Osmanów. Inny syn

Bajezida Isa rządził emiratem ze stolicą w Brusie. Kolejni

synowie Bajezida Mehmed i Musa (uwolnieni przez Ta­

merlana) otrzymali również swoje emiraty w Anatolii.

Synowie wielkiego Bajezida spadli do rzędu małych wła­

dców tureckich.

Nastąpił okres w dziejach państwa Osmanów, który

historycy nazywają „interregnum" — bezkrólewiem (1402—

1413). Stosunki wewnętrzne w tym rozbitym i podzielonym

państwie skomplikowały się wówczas bardzo. Trwały walki

o władzę między synami Bajezida — Sulejmanem, Musą

i Mehmedem. W czasie tych walk nie tylko tworzyły się

rozmaite ugrupowania polityczne, ale także dochodziły do

głosu i nabierały znaczenia różne grupy i siły społeczne.

Sulejman władający Rumelią znalazł się w trudnej sytuacji.

Musiał szukać porozumienia i układać się ze swymi chrześ­

cijańskimi wasalami. W 1403 r. zawarł traktat pokojowy

z cesarstwem bizantyjskim, z księciem Serbii Stefanem

Lazarowiczem, z Wenecją, Genuą i joannitami z Rodos.

Kupił sobie ich neutralność za cenę ustępstw finansowych

i terytorialnych. Bizancjum odzyskało wówczas Tesaloniki,

ważny port i miasto w Macedonii, oraz niektóre terytoria

nad Morzem Egejskim i Czarnym. Cesarz przestał również

płacić trybut Turkom. Walki Sulejmana z bratem Musą

zakończyły się zwycięstwem Musy w 1411 r. Musa jednak,

reprezentujący dawne tradycje koczowniczo-wojenne Tur­

ków, po zwycięstwie nad Sulejmanem ogłosił się przywódcą

ghazich (wojowników za wiarę) i rozpoczął na Bałkanach

świętą wojnę z niewiernymi. Wówczas cesarz Manuel II

i książę Serbii Stefan Lazarowicz poparli innego syna

Bajezida Mehmeda. Przy pomocy Bizantyjczyków i Serbów,

a także dzięki poparciu tureckiej arystokracji i rycerstwa

background image

60

służebnego (sipahiów) Mehmed pokonał w lipcu 1413 r.

wojska swego brata Musy. Sam Musa zginął zasztyletowany

przez niewolnika. W ten sposób zakończył się okres

bezkrólewia.

Mehmed I (1413—1421) ogłosił się sułtanem, ale jego

sytuacja była trudna. Wiele europejskich nabytków Osma­

nów zostało utraconych. Uniezależniły się takie kraje

wasalne, jak Serbia, Bośnia, Bułgaria i Wołoszczyzna.

Mehmed odnowił przymierze pokojowe z cesarzem Ma­

nuelem II i dał mu dalsze tereny nad Morzem Czarnym,

morzem Marmara i w Tesalii. Niepowodzeniem zakończyły

się dwie operacje militarne sułtana: pierwsza prowadzona

na Morzu Egejskim (1416 r.), druga skierowana przeciw

Węgrom (1419 r.). Mehmed musiał także walczyć z opozycją

wewnętrzną. Stłumił bunt pretendenta do tronu — po­

pieranego przez emirów Anatolii — który podawał się

za Mustafę syna Bajezida, rzekomo ocalonego z pogromu

pod Ankarą. Musiał także tłumić groźne powstanie ludowe

o podłożu religijno-społecznym, które przerodziło się w woj­

nę domową (1415—1418). Rozniecili ją w Rumelii i Anatolii

zwolennicy szejcha Bedr-ed-Dina. Domagali się oni wpro­

wadzenia równości społecznej wszystkich ludzi i wspólnoty

wszelkiego mienia „oprócz żon". Wprowadzili też jed­

nakową dla wszystkich prostą odzież oraz wspólne posiłki

i ogłosili zasadę równouprawnienia trzech religii mono­

teistycznych: islamu, chrześcijaństwa i judaizmu. Pod

koniec 1418 r. powstańcy owi zostali ostatecznie roz­

gromieni

56

.

W Europie, wśród współczesnych, Mehmed I miał

opinię człowieka łagodnego, miłującego pokój. Rzeczywiś­

cie, cały wysiłek skierował on nie na ekspansję i podboje,

ale na wewnętrzną konsolidację państwa, budowę twierdz

wzdłuż granic i umocnienie swej pozycji w Azji Mniejszej.

Werner, op. cit., s. 198—213.

61

Zmarł w Adrian opolu 26 maja 1421 r. na dyzenterię. Nie

brak jednak opinii głoszących, że został otruty.

Okres „interregnum", który nastąpił po klęsce Osma­

nów pod Ankarą, był najbardziej odpowiedni do podjęcia

wielkiej akcji mającej na celu wyzwolenie Bałkanów. Jed­

nakże ani Bizancjum, ani inne państwa europejskie nie

potrafiły i nie chciały połączyć swych sił po to, aby wyprzeć

Turków z Europy. Stało się tak z kilku powodów. Już na

początku XV w. tysiące Turków z rodzinami osiedliły się

na Bałkanach, a najazd Mongołów na Anatolie powiększył

jeszcze tę migrację. Około 1410 r. — jak pisze historyk

bizantyjski Dukas — w Europie było więcej Turków niż

w Anatolii. Całkowite wyparcie ich z Bałkanów stało się

już wówczas właściwie nierealne. Podjęcie wspólnych dzia­

łań antytureckich uniemożliwiało nadto rozbicie polityczne

Bałkanów oraz rywalizacja między poszczególnymi państ­

wami i rozbieżność ich interesów.

Cesarz Manuel II skorzystał z osłabienia Osmanów, by

powstrzymać upadek ekonomiczny cesarstwa bizantyjs­

kiego, zreorganizować i odbudować jego prowincje. Walki

o tron w państwie Osmanów i pokojowa polityka Mehmeda

sprawiły, że wśród Greków wytworzyła się niebezpieczna

iluzja, iż zagrożenie tureckie należy już do przeszłości.

Wenecjanie próbowali mieszać się w walki prowadzone

na terenie państwa Osmanów pomiędzy pretendentami do

tronu. Przede wszystkim jednak, korzystając z osłabienia

Osmanów, umacniali swą morską potęgę i panowanie na

wybrzeżach. W 1402 r. nabyli od króla węgierskiego wyspę

Korfu za sumę 30000 złotych dukatów. W siedem lat

później kupili za 100000 dukatów twierdzę i wyspę Zara

oraz wyspę Pago na wybrzeżu dalmatyńskim, razem ze

wszystkimi prawami korony węgierskiej do Dalmacji. Kiedy

w 1416 r. Mehmed I podjął próbę zorganizowania operacji

morskiej skierowanej przeciwko posiadłościom Wenecji

w rejonie Morza Egejskiego, admirał Piętro Loredano

background image

62

rozbił i zatopił małą flotę turecką

57

. Wenecjanie uważali,

że niebezpieczeństwo tureckie już minęło. Podobnie sądził

książę Serbii Stefan Lazarowicz. Chronił własne ziemie, ale

nie usiłował wyprzeć Turków z Europy. Miał nadzieję, że

trwały pokój z sułtanem zapewni mu spokojne panowanie

w Serbii.

W innych krajach bałkańskich, jak np. w Bośni czy

Bułgarii, walki wewnętrzne tak absorbowały uwagę i siły

pretendentów do władzy, że nie przejmowali się oni zbytnio

niebezpieczeństwem tureckim, które im wówczas nie za­

grażało. Na Węgrzech natomiast głównym problemem

politycznym była walka magnatów przeciwstawiających się

próbom wzmocnienia władzy królewskiej. Króla Zygmunta

Luksemburskiego zresztą zajmowały coraz bardziej sprawy

Europy Środkowej: konflikt krzyżacko-polski i kwestia

czeska. Po śmierci króla Wacława, który zmarł w 1419 r.,

Zygmunt Luksemburski rozpoczął walkę o tron czeski,

angażując w tę akcję węgierskie i niemieckie siły militarne

i osłabiając w ten sposób front bałkański. Dopóki nie było

bezpośredniego zagrożenia ekspansją Osmanów, nikt w Eu­

ropie realnie nie myślał o walce z nimi.

ODRODZENIE SIĘ POTĘGI OSMANÓW

Najstarszy syn Mehmeda Murad II (1421—1451) miał

tylko 17 lat, gdy został sułtanem. Z upodobaniem nawią­

zywał on do dawnych tradycji tureckich. Kiedy wczesną

wiosną 1423 r. gotował się do najazdu na Peloponez, jego

wojska, obozujące na Przesmyku Korynckim, paliły przed

57

Wśród wziętych wówczas do niewoli marynarzy floty tureckiej

było też 1100 Greków i Bułgarów. Wenecjanie nie puścili ich wolno, lecz

potraktowali jako jeńców i wysłali w charakterze niewolników do prac

rolnych na Krecie. F. T h i r i e t, Regestes des deliberations du Senat de

Venis concernant la Romanie,

Paris 1959, t. II, s. 145.

63

namiotami wielkie ogniska i śpiewały pieśni ku czci Allacha

i bohaterów „co oznaczało —jak pisał kronikarz bizantyjski

Laonikos Chalkokondyles — że Turcy na trzeci dzień mają

zamiar rozpocząć walkę". Później zaś, po splądrowaniu

bizantyjskiej Morei — jak wspomina ten sam kronikarz —

sułtan Murad kupił 600 mężczyzn spośród wziętych do

niewoli na Peloponezie ludzi i kazał ich zabić dla uczczenia

swego ojca

58

. Był to z pewnością relikt szamańskiego kultu

zmarłych.

Murad, podobnie jak jego ojciec, był człowiekiem

o usposobieniu pokojowym. Podróżujący w latach 1432—

1439 po krajach Wschodu przedstawiciel księcia Burgundii

rycerz Bertrandon de la Broąuiere zanotował w swej relacji

taką uwagę o sułtanie Muradzie: „Powiedzieli mi, że on nie

lubi wojny i wydaje mi się to prawdą". Natomiast jeden

z ówczesnych kronikarzy bizantyjskich wspominał o religij-

no-mistycznych skłonnościach Murada, o jego sympatiach

do bractwa derwiszów oraz zamiarze sułtana porzucenia

czynnego życia i oddania się wyłącznie rozmyślaniom. Był

jednak Murad przede wszystkim władcą sumiennym, który

energicznie dążył do ugruntowania ładu wewnętrznego

i umocnienia potęgi państwa Osmanów

59

. Celu tego bez

walk wewnętrznych i wojen nie można było zrealizować.

Trafną charakterystykę Murada II nakreślił Franz

Babinger: „Był to mąż stanu wielkiego formatu, mający

jasne rozeznanie w ówczesnej sytuacji światowej, nie żywił

jednak upodobania do wojen. Rzetelność jego i lojalność

podnosili nie tylko jego współplemieńcy i współwyznawcy,

nie tylko kronikarze dworscy, przyznawali mu je bez

zastrzeżeń również dziejopisarze bizantyjscy... Kronikarze

sławią jego życzliwą ludziom postawę oraz tolerancję

i sprawiedliwość"

60

. Murad II był bez wątpienia jednym

58

Historiarum demonstrationes VII,

t. II, s. 114, 118.

59

Runciman, op. cit., s. 71.

60

B a b i n g e r , op. cit., s. 16—17.

background image

64

z największych sułtanów osmańskich. W czasie swego

panowania stworzył on solidne podstawy imperium turec­

kiego w Europie i Azji. Z takim to przeciwnikiem wypadło

później walczyć Węgrom i ich królowi Władysławowi

Warneńczykowi.

Pierwsze dziesięciolecie rządów Murada II zajęły walki

z opozycją wewnętrzną toczone w latach 1421—1423,

długie, choć bezskuteczne jeszcze, oblężenie Konstantyno­

pola (czerwiec — wrzesień 1422 r.), wyprawa na bizantyjskie

i weneckie posiadłości na Peloponezie (1423 r.) oraz walki

w Anatolii i na Bałkanach. Cesarz bizantyjski Manuel II

został zmuszony ponownie do płacenia trybutu i wydania

Turkom wielu miast, które odzyskał po bitwie pod Ankarą.

Bizancjum znalazło się ponownie w zależności lennej od

Osmanów.

Pod koniec marca 1430 r. Turcy zdobyli Tesaloniki,

główną bazę weneckiego handlu lewantyńskiego i weneckiej

floty wojennej. Miasto to po raz pierwszy zostało zajęte

przez Turków w 1387 r. Pozostawało w ich rękach aż do

połowy 1402 iv, kiedy to odzyskali je Bizantyjczycy, którzy

sprzedali Tesaloniki Wenecjanom za sumę 50000 złotych

dukatów. Murad zezwolił żołnierzom na rabunek zdobytych

Tesalonik, ale zabronił niszczenia i palenia budynków.

Opanowanie tego miasta umacniało pozycję Turków w po­

łudniowej części Bałkanów. Zgodnie z wolą sułtana Tesa­

loniki miały być przywrócone do dawnej świetności. Wielu

jeńców ze znaczniejszych rodów miejskich zostało uwol­

nionych. Zwrócono im także ich posesje. Sułtan zmuszał

nawet do powrotu zbiegłych Tesaloniczan. Podobnie jak to

czynili Osmanowie we wszystkich ważnych strategicznie

i ekonomicznie miejscowościach, również do Tesalonik

Murad sprowadził kolonistów tureckich, osadzając w jednej

dzielnicy miasta około 1000 rodzin. Wszystkie kościoły

w Tesalonikach zamieniono na meczety lub budynki uży­

teczności publicznej, z wyjątkiem kościoła pod wezwaniem

65

św. Demetriusza, patrona miasta. Grek Jan Anagnostos,

który przeżył oblężenie i zdobycie Tesalonik i był również

naocznym świadkiem późniejszych wydarzeń, chwalił suł­

tana Murada za troskę o przywrócenie porządku i bez­

pieczeństwa w mieście. Podkreślał szczególnie jego starania

o rozwój handlu, zaopatrującego mieszkańców Tesalonik

w żywność

61

.

Przykład Tesalonik ukazuje rozważną i tolerancyjną

politykę Murada II. Wyraźnie widoczna jest w niej tenden­

cja do włączenia miejscowej ludności chrześcijańskiej w sys­

tem państwa osmańskiego. Zauważalne jest także w polityce

sułtana dążenie do odcięcia się od plemienno-koczow-

niczego programu walki z niewiernymi, głoszonego przez

„bojowników o wiarę" (ghazich). Program ten zakładał

pozbawienie podbitych ludów wszelkich praw lub na­

wrócenie ich na islam. Dukas, rzeczowy i obiektywny

kronikarz bizantyjski, przedstawiał Murada II jako władcę

ludzkiego i prawego, który litował się nad ubogimi i do­

trzymywał układów. Swych zwycięstw nad chrześcijanami

nie wykorzystywał on do wyniszczenia podbitych ludów

62

.

Opanowanie Tesalonik i przywrócenie tureckiego pa­

nowania w Macedonii było tylko częścią planu ekspansji

realizowanego przez sułtana Murada II. Poza tym utwier­

dzone zostało panowanie Osmanów nad południową i środ­

kową Albanią, mimo oporu tamtejszej ludności i wywoła­

nego przez nią powstania antytureckiego (1432—T435).

Turcy obsadzili silnymi garnizonami wojskowymi miasta

albańskie, wsie zaś zostały przekazane sipahiom jako lenna

wojskowe. Wielu synów albańskich feudałów znalazło się

na dworze sułtańskim. Niektórzy z nich pó przejściu na

islam pełnili potem ważne funkcje państwowe i wojskowe.

Dopiero w 1443 r. jeden z książąt albańskich Jerzy Kast-

riota, zwany przez Turków Skanderbegiem, rozpoczął

61

W e r n e r , op. cit., s. 226.

62

Tamie,

s. 227.

5 — Warna 1444

background image

66

w górzystych terenach walkę z najeźdźcami przy tajemnym

poparciu Wenecji. Walkę tę książę albański prowadził

przez blisko pół wieku

63

.

Wzrósł także turecki napór na Serbię i Bośnię. W Serbii

po śmierci uległego wasala tureckiego Stefana Lazarowicza,

który zmarł w 1427 r., władzę objął jego krewniak Jerzy

Brankowicz, znany później z akcji antytureckich Włady­

sława Warneńczyka. Brankowicz próbował uwolnić Serbię

spod tureckiej zwierzchności. By uzyskać pomoc przeciw

Turkom, sprzymierzył się z Zygmuntem Luksemburskim

i wydał Węgrom potężną twierdzę naddunajską — Belgrad.

Jednakże już w 1428 r. osmańscy begowie z Albanii

i Bułgarii zniszczyli południową Serbię i zajęli na stałe

kilka miast i twierdz, a wśród nich Nisz i naddunajski

Gołubiec (Golubac). Dziś jeszcze potężne ruiny tej twierdzy,

wznoszącej się na skałach stromo opadających do Dunaju,

robią ogromne wrażenie.

Odwetowa wyprawa Jerzego Brankowicza, wspieranego

przez wojska węgierskie Zygmunta Luksemburskiego,

wśród których był również oddział rycerstwa polskiego,

została pod Gołubcem rozbita przez Turków. Zginął

wówczas sławny rycerz polski Zawisza Czarny, a wielu

innych Polaków dostało się do niewoli tureckiej. Połu­

dniowa granica Węgier została poważnie osłabiona. Turcy

bowiem nie tylko kontrolowali z Gołubca żeglugę i handel

na Dunaju, ale mogli w każdej chwili przeprawić się przez

tę rzekę i ruszyć przeciw ziemiom węgierskim. Jerzy

Brankowicz musiał poddać się Turkom. Władca serbski

został wasalem sułtana i zdołał się jeszcze przez pewien

czas utrzymać przy rządach w okrojonym księstwie. Serbia

ponownie została zmuszona do płacenia Turkom trybutu

w wysokości 50 000 dukatów rocznie i dostarczania posił-

63

Przykłady oporu Albańczyków podaje Bistra Cwetkowa (La

Bataille memorable des peuples. Le sud-est europeen et la conąuete ottomam,

Sofia 1971, s. 59—72).

67

ków wojskowych w sile 2000 konnych, dowodzonych przez

jednego z synów Brankowicza. W 1435 r., w dowód

lojalności, Jerzy Brankowicz oddał swą 16-letnią córkę

Marę do haremu sułtańskiego jako żonę Murada II.

Sułtan Murad II rozważnie prowadził podbój Serbii.

Zadowolił się tymczasem obsadzeniem ważniejszych miast

i twierdz silnymi garnizonami tureckimi oraz podporząd­

kowaniem sobie księcia Serbii. Sytuacja zmieniła się po

śmierci króla węgierskiego i cesarza Zygmunta Luksem­

burskiego, który zmarł 9 grudnia 1437 r. Z władcą tym

Murad II zawarł układ o zawieszeniu broni i swoim

zwyczajem respektował go. Kiedy jednak na tronie węgier­

skim nastąpiła zmiana i królem został zięć Zygmunta

Albrecht Habsburg, Turcy najechali w 1438 r. Serbię.

Wiele miast, zamków warownych i klasztorów zostało

wówczas zdobytych i złupionych. Rok później ruszyła

nowa wyprawa turecka na Serbię. Jej celem było zdobycie

Semendrii (Smederevo), niedawno zbudowanego według

wzorów bizantyjskich warownego grodu nad Dunajem,

stolicy państwa Jerzego Brankowicza. Po trzech miesiącach

oblężenia i bohaterskiej obrony Semendria została zdobyta

i obsadzona silnym garnizonem tureckim. W wyniku tej

kampanii cała niemal Serbia dostała się pod bezpośrednią

władzę Osmanów. Jerzy Brankowicz z synem Lazarem

uciekli na Węgry. Dwaj inni synowie Brankowicza, Grze­

gorz i Stefan, wzięci do niewoli, zostali przewiezieni do

Anatolii i oślepieni. Ostatnim aktem podboju tego potęż­

nego jeszcze przed stu laty państwa bałkańskiego było

zajęcie przez Turków miasta Nowo Brdo w południowej

Serbii (1441 r.), w rejonie którego znajdowały się liczne

kopalnie srebra. Autonomiczne dotąd, choć wasalne, księs­

two Serbii przestało istnieć, włączone do rodzącego się

imperium Osmanów.

Turcy zaatakowali również leżącą powyżej Serbii Bośnię.

Kraj ten już w drugiej połowie XIV w., a więc za czasów

background image

68

Murada I i Bajezida I, pustoszyły regularnie najazdy

tureckich zagończyków - akyndżych. Na początku XV w

w okresie osłabienia państwa Osmanów, Bosma znalazła

się pod zwierzchnictwem węgierskim. Wówczas to wsrod

walk wewnętrznych tron uzyskał przy pomocy Węgrów

król Stefan Ostoja (1409-1421), który w 1411 r. uznał się

za wasala korony węgierskiej. Za jego przykładem poszło

wielu możnych bośniackich. Wszystkie te wydarzenia oraz

walki wewnętrzne osłabiły kraj. Garnizony wojsk węgiers­

kich, ulokowane w niektórych miastach Bośni, uciskały

różnymi daninami ludność. Ponadto Węgrzy.prześladowali

wyznawców Kościoła bośniackiego, uznając ich za patare-

nów - heretyków, wrogów prawdziwej wiary. Kiedy więc

Murad II rozpoczął w 1426 r. systematyczny podbój Bośni,

warowne miasta i zamki poddawały się Turkom prawie bez

oporu. Pod bezpośrednim panowaniem Osmanów znalazła

się przede wszystkim wschodnia Bośnia. Kroi Stetan

Twertko II (1421—1443) został zmuszony do płacenia

sułtanowi trybutu w wysokości 25 000 dukatów rocznie. .

Po zajęciu Serbii i zhołdowaniu Bośni połudmowo-

-wschodniej granicy Węgier bronił przed Turkami tylko

Belgrad W kwietniu 1440 r. Turcy rozpoczęli szturm, tej

ważnej twierdzy, leżącej u zbiegu Sawy i Dunaju. Jednakże

to znakomicie obwarowane miasto wytrzymało 6-miesięczne

oblężenie wojsk nieprzyjaciela dowodzonych przez samego

sułtana Murada II. We wrześniu 1440 r. Turcy odstąpili od

oblężenia Belgradu, które przyniosło im duże straty. W cza­

sie tej wyprawy wysłannicy sułtana zmusili Raguzę do

uznania zwierzchności Osmanów. To miasto portowe lezące

nad Adriatykiem (dzisiejszy Dubrownik) formalnie należało

od 1358 r. do korony węgierskiej. W rzeczywistości jednak,

wzorem miast-państw włoskich, stało się niezależne i było

rządzone przez senat, w skład którego wchodzili członkowie

rodzin patrycjuszowskich. To bogate miasto, o którego

zamożności świadczą zachowane do dziś pałace i kościoły,

69

było głównym ośrodkiem handlowym w zachodniej części

Półwyspu Bałkańskiego. Senat Raguzy miał zawsze najlep­

sze informacje polityczne, dotyczące zarówno Wschodu,

jak i Zachodu. Teraz, tj. we wrześniu 1440 r., Raguza

została zmuszona do płacenia sułtanowi trybutu w zamian

za wolność handlu w państwie osmańskim i na ziemiach

jego wasali.

Osmańska ekspansja zagrażała coraz bardziej Węgrom

i to nie tylko od strony Serbii i Bośni. Oto bowiem w

background image

70

1436 r. Turcy wtargnęli na Wołoszczyznę i spustoszyli

ją. Zmusili także lennika węgierskiego, hospodara Włada

Drakula (Diabła), znanego z legend okrutnika, do uznania

zwierzchnictwa sułtana. Kiedy w dwa lata później oddziały

tureckich akyndżych dowodzone przez Ali bega, syna

znanego wodza osmańskiego Evrenosa, wtargnęły przez

Żelazne Wrota do Siedmiogrodu, towarzyszył im hospodar

Wład Drakul ze swymi oddziałami. Wojska osmańskie

pustoszyły wówczas Siedmiogród przez półtora miesiąca,

bez powodzenia oblegały miasto Sybin i uprowadziły

około 70 000 ludzi — jak podają, może z pewną przesadą,

ówczesne relacje. Wśród pojmanych wówczas jeńców

był również dominikanin brat Jerzy, który po 20-letniej

niewoli tureckiej powrócił do Rzymu i napisał traktat

o państwie osmańskim zaliczany do podstawowych dziel

na temat Turcji XV i XVI w. Sam Marcin Luter napisał

przedmowę do jednego z niemieckich wydań tego dzieła

M

.

Bezpośrednie ataki tureckich zagończyków (akyndżych)

na ziemie węgierskie powtarzały się również w latach

następnych.

Tureckie sukcesy na Bałkanach stanowiły duże za­

grożenie dla upadającego cesarstwa bizantyjskiego. Po

śmierci Manuela II tron cesarski objął jego syn Jan VIII

Paleolog (1425—1448), basileus i autokrator — jak się

tradycyjnie tytułował, ale w rzeczywistości władający tylko

Konstantynopolem z okolicą oraz częścią Peloponezu.

Podobnie jak jego ojciec, który był lennikiem sułtana, Jan

VIII został zmuszony do płacenia Turkom rocznego trybu­

tu. W tej sytuacji ratunkiem dla Bizancjum mogła być

tylko wspólna wyprawa antyturecka koalicji państw Europy

Zachodniej. Jednakże drogą wiodącą do uzyskania takiej

pomocy była unia Kościoła wschodniego z łacińskim, tj.

64

J. A. B. P a l m ę r , Fr. Georgius de Hungaria O. P. and the

Tractatus de moribus, condicionibus et neąuicia Turcorum,

„Bulletin of the

John Rylands Library" 34/1951/, s. 44—68.

71

uznanie kościelnego zwierzchnictwa Rzymu. Cesarz zde­

cydował się na takie rozwiązanie, choć wcześniejsze do­

świadczenia nie zachęcały wcale do podjęcia nowych

prób unii obu Kościołów. Nadzieje na pomoc łacinników

przeważyły jednak i Jan VIII, razem z patriarchą Kon­

stantynopola i liczną delegacją duchowieństwa greckiego,

przybył w marcu 1438 r. do Ferrary, na zwołany przez

papieża Eugeniusza IV sobór unijny. Dyskusje teologiczne

trwały niezwykle długo. W lutym następnego roku obrady

soboru zostały przeniesione do Florencji. Tutaj 6 lipca

1439 r. podczas uroczystego nabożeństwa w katedrze

florenckiej dokonała się unia Kościoła greckiego z ła­

cińskim. Kolejno Bessarion arcybiskup Nicei, późniejszy

kardynał, i kardynał Julian Cesarini odczytali akt unii

— pierwszy po grecku, drugi po łacinie. Wszyscy Grecy

obecni na nabożeństwie — razem z cesarzem — uklękli

przed papieżem i ucałowali mu rękę.

Dla Eugeniusza IV akt unii obu Kościołów był dużym

sukcesem; przynajmniej formalnie kończył on blisko cztero-

wiekowy rozłam świata chrześcijańskiego. Unia florencka

pozwoliła także papieżowi Eugeniuszowi IV zatriumfować

nad dostojnikami kościelnymi i teologami, zgromadzonymi

wówczas na soborze w Bazylei, którzy pozbawili go tiary

i wybrali antypapieża Feliksa V. Cesarzowi bizantyjskiemu

jednak przysporzyła dużo kłopotów. Wywołała nienawiść

i spory wśród duchowieństwa greckiego oraz ludności

bizantyjskiej. Greccy patriarchowie Wschodu: Filoteusz

z Aleksandrii, Doroteusz z Antiochii i Joachim z Jerozoli­

my, potępili unię florencką i oskarżyli o herezję tych,

którzy ją podpisali i przyjęli. W prawosławnych krajach

słowiańskich (zwłaszcza w państwie moskiewskim) przejście

cesarza i patriarchy konstantynopolitańskiego na „wiarę

rzymską" uznano za akt zdrady. „Krótko mówiąc — pisze

Georg Ostrogorski w swych znakomitych Dziejach Bizanc­

jum

— na skutek unii Ruś zerwała związki z Konstan-

background image

72

Piramida struktury społecznej państwa osmańskiego (wg P. F.

Sugara)

tynopolem, a samo Bizancjum zostało rozdarte przez spory

wewnętrzne. Rzym natomiast nie mógł dać tego, na co

cesarstwo przede wszystkim liczyło. Przyrzeczona pomoc

z Zachodu nie nadeszła, podobnie jak zaprzysiężona we

Florencji unia nie została wprowadzona w życie w Kon­

stantynopolu"

65

.

Obraz sytuacji bałkańskiej byłby niepełny, gdybyśmy

nie poświęcili nieco uwagi przemianom, jakie dokonały się

w państwie Osmanów za panowania Murada II. Dla tego

sułtana problem wewnętrznego umocnienia państwa był

równie ważny jak ekspansja terytorialna. Murad II wpro­

wadził przede wszystkim w europejskiej części państwa

(Rumelii) regularny, omówiony już wyżej pobór chłopców

z rodzin chrześcijańskich (tzw. dewszirme) do oddziałów

janczarskich i do służby pałacowej. Utrwaliła się wówczas

O s t r o g o r s k i , op. cit., s. 439.

73

charakterystyczna dla Osmanów praktyka opierania rzą­

dów na chrześcijanach-renegatach, sługach sułtana. „Je­

szcze w XVI wieku — pisze Franz Babinger — nie­

jednokrotnie dziwili się posłowie niemieccy i weneccy

w swoich relacjach, że bogactwo, administracja, potęga,

słowem cała państwowość osmańska opiera się na lu­

dziach, którzy, urodzeni w wierze chrześcijańskiej, ob­

racani byli w niewolników i wychowywani jako muzu­

łmanie"

66

. Za panowania Murada II została udoskonalona

również armia osmańska. Oddziałom regularnej piechoty,

tj. janczarom, nadano wewnętrzną zwartość, prężność

organizacyjną, wzmocniono także ich karność i podnie­

siono na wyższy poziom szkolenie bojowe. Udoskonalono

też system lenn wojskowych, nadawanych rycerzom słu­

żebnym (sipahiom), tworzącym oddziały regularnej jazdy.

W ten sposób za czasów Murada II armia stała się

niezawodną siłą umożliwiającą prowadzenie dalszych pod­

bojów.

Od dawna toczy się spór między historykami tureckimi

i bułgarskimi, rumuńskimi a częściowo także greckimi,

którego przedmiotem jest charakter rządów osmańskich na

Bałkanach. Badacze tureccy dowodzą, że rządy te były dla

ludów bałkańskich błogosławieństwem, wprowadzały bo­

wiem — zamiast chaosu politycznego, samowoli feudalnej

i ucisku społecznego — porządek i sprawiedliwość

67

.

Historycy bułgarscy, rumuńscy oraz niektórzy badacze

greccy natomiast twierdzą, że czasy panowania tureckiego

były okresem wielkiego ucisku i niewoli

68

. Tak również

66

B a b i n g e r , op. cit., s. 18.

67

Por. np. H. I n a 1 c i k, Ottoman methods of Conąuest, „Studia

Islamica" 2/1954/, s. 103—129; tenże, L'Empire Ottoman, w: Actes du

Premierę Congres International des Etudes Balkaniąues et Sud-Est-

-Europeens,

Sofia 1969, t. III, s. 75.

68

Por. np. D. A n g e 1 o w, Certains aspects de la conąuete des

peuples balkaniąues par les Turcs,

„Byzantinoslavica" 17/1956/, s. 220—

275.

background image

74

okres ten przedstawiają tradycyjne pieśni i legendy bałkań­
skie.

A jak było w rzeczywistości? Odpowiedź na to pytanie

jest złożona. Inaczej bowiem kształtował się byt jednostek,

poszczególnych ludzi, a inaczej byt społeczeństw i narodów

bałkańskich. Z upływem czasu zmieniała się także sytuacja

podbitej ludności. W pierwszej połowie XV w., a więc

w okresie nas interesującym, sytuacja ta przedstawiała się

odmiennie niż w czasie szczytowego rozwoju imperium

osmańskiego, tj. w XVI w. Jeszcze inaczej wyglądała ona

w okresie zmierzchu i upadku państwa tureckiego.

Według tradycji muzułmańskiej i tureckiej istniały

dwa kryteria podziału ludzi. Po pierwsze, społeczeństwo

dzieliło się na wiernych, tj. wyznawców islamu, oraz

niewiernych — wyznawców innych religii. Po drugie,

istniał również podział na funkcjonariuszy państwa Osma­

nów oraz poddanych, których określano mianem „raaja"

(trzoda). Struktura państwa Osmanów przypominała pi­

ramidę, na szczycie której znajdował się sułtan (patrz

rysunek na s. 72). Warstwa funkcjonariuszy, ściśle od­

dzielona od reszty społeczeństwa, nie zajmowała się dzia­

łalnością produkcyjną i była zwolniona od podatków.

Tworzyli ją członkowie dworu sułtana, żołnierze regularnej

armii Ganczarzy, sipahiowie), dowódcy wojskowi, urzędnicy

administracji centralnej i prowincjonalnej, duchowni mu­

zułmańscy, którzy czuwali nad prawodawstwem i wymiarem

sprawiedliwości oraz zajmowali się edukacją i wycho­

waniem. W zasadzie byli to muzułmanie, ale nie wyłącznie.

Za funkcjonariuszy państwowych uważano też przywódców

niemuzułmańskich wspólnot. Byli nimi na przykład du­

chowni prawosławni. W ich rękach spoczywała władza

sądownicza i policyjna nad wyznawcami prawosławia,

a jednocześnie mieli oni obowiązek regularnego ściągania

podatków od współwyznawców. Drugą warstwę społe­

czeństwa osmańskiego (około 90%) stanowili poddani.

75

Płacili oni podatki i zajmowali się działalnością produkcyjną

lub handlem

69

.

W państwie osmańskim teoretycznie muzułmanin zaj­

mował wyższą pozycję społeczną aniżeli niewierny. Prak­

tycznie jednak w pierwszej połowie XV w. ludzie różnej

wiary traktowani byli zwykle tak samo. Różnice w zaj­

mowanej pozycji społecznej zależały nie tyle od wyznawanej

religii, ile od wykonywanej funkcji — od przynależności do

warstwy funkcjonariuszy lub poddanych. W stosunku do

chrześcijan bałkańskich sułtan Murad II prowadził toleran­

cyjną politykę. Ich sytuacja po podboju tureckim niewiele

się zmieniła. Jeśli chrześcijanie podporządkowali się rządom

Osmanów i płacili regularnie daninę (charadż) i podatek

pogłówny ™, to zachowywali swą własność i religię. Dopiero

później, zwłaszcza w XVII i XVIII w., nasilił się ucisk

i wyzysk chrześcijańskich ludów bałkańskich przez lokal­

nych urzędników tureckich.

Nie było też ze strony Turków specjalnego nacisku na

zmianę religii, poza wziętymi na służbę sułtańską chłopcami

z rodzin chrześcijańskich. Również turecka kolonizacja na

Bałkanach, rozpoczęta jeszcze w XIV w., w czasach Or-

chana i Bajezida I, choć nasiliła się w XV w., nie do­

prowadziła do zasadniczych zmian etnicznych. Nie doszło

ani do turkizacji, ani islamizacji Bałkanów. Ludność

chrześcijańska stanowiła zdecydowaną większość miesz­

kańców. Potwierdzają to relacje zachodnioeuropejskich

podróżników z XV i XVI w.

71

Tolerancyjna polityka pierwszych Osmanów wobec

ludności bałkańskiej nie oznaczała jednak — jak sądzą

niektórzy historycy — powszechnej akceptacji tureckiego

69

S u g a r , op. cit., s. 31—55.

70

Oba te rodzaje podatków zostały później połączone.

71

F. B a b i n g e r, Die Osmanen auf dem Bałkan i Der Islam in

Siidosteuropa,

w: Yólker und Kulturen Sudosteuropas, Miinchen 1959,

s. 199—210 i 211—217.

background image

76

panowania przez rodzimą ludność Bałkanów. W rzeczywis­

tości istniał silny opór tej ludności. Turcy przecież wtargnęli

na Bałkany jako element wrogi. Przerwali oni gwałtownie

rozwój samodzielnych państw bałkańskich. Pod panowa­

niem tureckim — jak pisał słusznie Franz Babinger —

Grecy, Bułgarzy, Serbowie, Bośniacy i Albańczycy, owe

„dumne ludy, mające za sobą długą i pełną chwały historię",

skazane zostały na „byt bezdziejowy"

72

.

72

Tenże, Z dziejów imperium Osmanów...,

s. 443.

WŁADYSŁAW III JAGIELLOŃCZYK

KRÓL POLSKI I WĘGIER

Władysław Jagiellończyk, zwany po śmierci Warneńczy­

kiem, urodził się 31 października 1424 r. Był najstarszym

— przez ojca i naród długo oczekiwanym — synem

Władysława Jagiełły i jego czwartej żony, młodziutkiej

Zofii (Sonki) Holszańskiej, pochodzącej z rodu książąt

litewskich. Sędziwy Jagiełło, liczący już wówczas ponad 70

lat, uradowany narodzinami syna pierworodnego wysłał

do papieża Marcina V poselstwo, zawiadamiając go o przyj­

ściu na świat dziecka i prosząc, by chciał zostać jego ojcem

chrzestnym. „Papież tą wiadomością wielce uradowany —

zanotował Długosz w swym dziele — uczciwszy posła

królewskiego darami i błogosławieństwy, przesławszy (kró­

lowi) oraz królowej Zofii kosztowne podarki w aksamitach

złototkanych z powinszowaniem potomka, zlecił osobnym

listem Zbigniewowi biskupowi krakowskiemu, aby w jego

imieniu dziecię nowo narodzone trzymał do chrztu"'. Już

przy chrzcie Władysława pojawia się więc przy nim postać

Zbigniewa Oleśnickiego, ambitnego i twardego polityka,

1

Jana Długosza kanonika krakowskiego dziejów polskich ksiąg

dwanaście

(dalej cyt.: D ł u g o s z , Dzieje...) tłum. K. M e c h e r z y ń s k i ,

Kraków 1869, t. IV, s. 304.

background image

78

który odegra wybitną rolę w czasie rządów królewskich

tego syna Jagiełłowego.

O narodzinach pierworodnego syna Jagiełło zawia­

domił również swego politycznego rywala i wroga Polski,

cesarza Zygmunta Luksemburskiego, a ponadto księcia

Mediolanu i dożę weneckiego oraz innych władców

europejskich. Jak pisał, nie bez pewnej złośliwości, Dłu­

gosz, który nie lubił Jagiełły: „Tak zaś pożądaną dla

wszystkich była to wiadomość, tak radosną i uroczystą,

że i Opatrzność Boga uwielbiali i podziwiali płodność

sędziwego króla i posłów królewskich oznajmujących

im o tym narodzeniu wielorakimi poczcili upominkami"

2

.

Uroczysty chrzest Władysława Jagiellończyka odbył się

w katedrze krakowskiej w niedzielę, tj. 18 lutego 1425

r., w obecności licznie zgromadzonego duchowieństwa

polskiego oraz posłów europejskich, wśród nich zaś

dwóch wysłanników wielkiego mistrza krzyżackiego

3

.

Stanisław Ciołek, sprytny i obrotny Mazur obdarzony

talentem poetyckim, pisarz królewski wypędzony z dworu

za obelżywe wiersze o poprzedniej żonie Jagiełły, teraz

napisał hymn na cześć pierworodnego syna królewskiego.

Zawarł w nim także pochwałę Jagiełły, a przede wszystkim

królowej Zofii.

Niecałe dziesięć lat po tych uroczystościach (31 maja

1434 r.) zmarł król Władysław Jagiełło. Młoda żona,

królowa Zofia, zdążyła jeszcze urodzić Jagielle dwóch

synów: Kazimierza, który zmarł 2 marca 1427 r., i Kazi­

mierza Andrzeja, późniejszego króla polskiego Kazimierza

Jagiellończyka. Przed swą śmiercią Jagiełło „przywoławszy

— jak pisze Długosz — drużynę rycerzy polecił im synów

swoich, a osobliwie starszego Władysława, który z twarzy

i przymiotów był do niego wielce podobny. Oświadczył

2

Tamże.

3

Według Długosza byli to: wielki komtur Marcin Kempnater

i komtur elbląski Henryk Hołd.

79

życzenie swoje, aby po nim na królestwo nastąpił, upew­

niając, że był prawym jego potomkiem, a jako postacią

i imieniem ojca swego przypominał, tak zacnością i przy­

miotami duszy pewnie wyobrażać go będzie"

4

.

Jagiełło wcześniej już zabiegał o to, by jego najstarszy

syn objął po nim tron polski. Budziło to opór stronnictwa

oligarchicznego panów małopolskich. Na ich przywódcę —

właśnie w czasie kampanii o uznanie praw dziedzicznych

do korony polskiej synów Jagiełły — wyrósł biskup krakow­

ski Zbigniew Oleśnicki. Długosz, pisząc o ostatnich chwilach

Jagiełły, wspomina o zapewnieniach króla, że syn Włady­

sław „był prawym jego potomkiem", podobnym do niego

„z twarzy i przymiotów". Była to aluzja do głośnej sprawy

z 1427 r., kiedy to oskarżono królową Zofię o zdradę

małżeńską, a także o to, że jej dzieci pochodzą z nieprawego

łoża. Było to oczywiście „jawne i mające wyraźnie politycz­

ne podłoże oszczerstwo" stronnictwa oligarchicznego, które

w ten sposób próbowało podważyć prawa dynastyczne

synów Jagiełły

5

. Zamiast zasady dziedziczenia możnowładcy

małopolscy chcieli wprowadzić elekcyjność tronu polskiego.

POLITYKA ZAGRANICZNA POLSKI W OKRESIE

PIERWSZYCH LAT RZĄDÓW KRÓLA WŁADYSŁAWA III

W ostatnich latach panowania Władysława Jagiełły ukształ­

towało się silne stronnictwo polityczne, złożone głównie

z możnowładców małopolskich, skupionych wokół osoby

biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego. Grupa ta

4

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 488.

5

S. M. K u c z y ń s k i , Król Jagiełło ok. 13511434, Warszawa

1985, s. 92. Jako oszczerstwo polityczne traktują to oskarżenie również

wybitni badacze tej epoki: Ewa Maleczyńska (Rola polityczna królowej

Zofii Holszańskiej',

Lwów 1936) i Ludwik Kolankowski (Polska Jagiel­

lonów. Dzieje polityczne,

Warszawa 1936).

background image

80

w polityce wewnętrznej dążyła do rządów oligarchicznych,

a więc narzucania królowi woli możnych, i pragnęła

przyłączenia do Korony Litwy, Wołynia oraz Podola.

W polityce zagranicznej występowała przeciw husytyzmowi

w Czechach, dążyła do zbliżenia i współpracy z cesarzem

i królem węgierskim Zygmuntem Luksemburskim. Przy­

wódca tej grupy Zbigniew Oleśnicki był nadto zwolennikiem

wyższości soboru (tj. zgromadzenia dostojników kościel­

nych) nad papieżem. W rękach magnatów małopolskich

znajdowały się wyższe urzędy państwowe, dysponowali oni

też znaczniejszymi zasobami materialnymi i większym

doświadczeniem politycznym aniżeli ich przeciwnicy.

Przeciwnikiem politycznym możnowładców małopols­

kich była średniozamożna szlachta, której bliski był pro­

gram polityczny czeskich husytów. Prowadziła ona walkę

z duchownymi o dziesięciny i stąd też brały się jej sympatie

dla husytyzmu. W grupie tej znajdowali się również ludzie

związani z dworem, którzy pragnęli silnej władzy królews­

kiej

6

i wprowadzenia zasady dziedziczenia tronu przez

przedstawicieli rodu Jagiellonów. Domagali się oni także

utrzymania odrębności Wielkiego Księstwa Litewskiego,

bo to ułatwiało dynastii Jagiellonów dziedziczenie tronu

polskiego. Główną siłą przeciwników wielmożów małopol­

skich była grupa możnych panów z rodów odsuniętych od

wyższych urzędów państwowych. Byli wśród nich tacy

ludzie, jak sędzia poznański Abraham ze Zbąszyna, po­

chodzący z wielkiego rodu Nałęczów, człowiek „niepo­

spolitych zdolności, patriota w sprawach publicznych",

Dziersław z Rytwian Jastrzębiec, bratanek arcybiskupa

gnieźnieńskiego, Wojciecha Jastrzębca, i Spytek z Melsz-

6

Ideologia monarchiczna miała swoich zwolenników w Polsce już

na początku XV w. W jednym z tekstów zamieszczonych w tzw.

Formularzu

(wzorniku pism urzędowych), napisanym przez Jerzego, pisarza

grodzkiego krakowskiego, czytamy, że król „ma być panem książąt,

królem możnych, nauczycielem ludu i opiekunem Kościoła". Por. M.

B i s k u p , K. G ó r s k i , Kazimierz Jagiellończyk, Warszawa 1987, s. 91.

81

tyna, syn wielkorządcy Podola; ruskie posiadłości ojca

Spytka przejęli popierani przez Oleśnickiego Odrowąże ze

Sprowy

7

.

Natychmiast po śmierci Jagiełły Zbigniew Oleśnicki

zdecydował się na przeprowadzenie elekcji i koronacji

młodego, zaledwie 10-letniego Władysława. Biskup krakow­

ski nie chciał dopuścić do jakiejkolwiek zmiany w systemie

rządów i z pewnością miał nadzieję, że sam tylko będzie

sprawował regencję. Tymczasem opozycja kierowana przez

Spytka z Melsztyna, Abrahama ze Zbąszyna i Jana Straszą

z Kościelnik sprzeciwiła się takiej formie następstwa tronu.

Przywódcom opozycji zależało przy tym nie tyle na prze­

kazaniu korony polskiej dziedzicznemu monarsze, jak

sądzili niektórzy historycy. Z opisu wydarzeń podanych

przez Długosza wynika — jak słusznie stwierdziła Maria

Koczerska — że chodziło im o odłożenie koronacji do

czasu osiągnięcia pełnoletności przez Władysława i po­

twierdzenia przez niego praw i przywilejów. Hasło koronacji

było jednak popularne wśród rycerstwa polskiego przywią­

zanego do rodu Jagiełły, którego rządy przyniosły Polsce

tyle sukcesów politycznych i spowodowały — jak napisał

Ludwik Kolankowski, świetny znawca tej epoki — „przej­

ście Polski z bierności politycznej i duchowej do roli

czynnej na obu polach".

Dokonano zatem, zgodnie z planem Oleśnickiego, elekcji

młodego Władysława i koronacji, która odbyła się w kated­

rze krakowskiej 25 lipca 1434 r., „z wielką radością panów

7

K o l a n k o w s k i , op.cit., s. 74. W nowszym piśmiennictwie

polskim te dwa ugrupowania polityczne nazywane są różnie. Stefan

Maria Kuczyński (op.cit., s. 89) pisze o stronnictwie luksembursko-

koncyliarnym i narodowo-dworskim, a Roman Heck (Tabor a kandydatura

jagiellońska w Czechach 1438

1444, Wrocław 1964, s. 30) o stronnictwie

oligarchiczno-klerykalnym i rycersko-prohusyckim. Działalność i program

polityczny biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego przedstawiła

ostatnio najlepiej Maria Koczerska, w: Polski Słownik Biograficzny, t. 23

(1978), s. 776—784.

6 —Warna 1444

background image

koronnych i ludu". Obrzędu namaszczenia i koronacji

dokonał arcybiskup gnieźnieński i prymas królestwa, Woj­

ciech Jastrzębiec, w towarzystwie Zbigniewa Oleśnickiego

i innych biskupów polskich. Władysław — jak relacjonuje

Długosz — ubrany „w szaty kościelne, sandały, humerał,

albę, manipularz, stułę, dalmatykę, a na koniec kapę

zwierzchnią", zaraz po koronacji, „jakkolwiek nieletni,

wykonał uroczystą przysięgę na zachowanie praw, statutów,

wolności i przywilejów Królestwa Polskiego"

8

.

Jak czuł się podczas tych ceremonii, ubrany w lilipucie

szaty kapłańskie, nowy król, który był jeszcze dzieckiem?

Co myślał otoczony tłumem dostojników kościelnych

i państwowych w ceremonialnych szatach? Zapewne nie

zdawał sobie sprawy z ciężaru władzy, jaka na niego

spadła, ze sporów i walk politycznych, które toczyły się

wokół jego osoby. Długosz wprawdzie pisze, że już wówczas

„Władysław odznaczał się dobrocią i łaskawością serca,

umysłem czynnym, do pomnożenia chwały i potęgi rzeczy-

pospolitej wielce sposobnym, i w wieku rozkwitającej ledwie

młodości jaśniał już chwalebnymi i prawdziwie królewskimi

przymiotami". Jednakże były to tylko gładkie słowa, które

nie ułatwiają nam zrozumienia postawy, odczuć i myśli

tego koronowanego na króla dziecka. Wcześniej jeszcze,

przed koronacją — o czym pisze także Długosz — „królowa

matka Zofia wraz z prałatami, książętami, bliżej z nią

spokrewnionymi, i starszyzną panów zaręczyli przysięgą za

przyszłego króla Władysława, że ten szczerze i sumiennie

potwierdzi wszystkie prawa królestwa, jak tylko dojdzie do

lat zupełnych (do pełnoletności)"

9

.

Kilka dni po uroczystościach koronacyjnych Włady­

sława uporządkowano sprawę zarządzania państwem. Wła­

dzę naczelną — w imieniu małoletniego króla — objęła

rada królewska. Stało się więc inaczej, niż planował

8

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 505.

9

Tamże.

83

Oleśnicki, który myślał, że sam tylko będzie sprawował

regencję. Władzę administracyjną, sądowniczą i skarbową

w poszczególnych ziemiach powierzono specjalnie wybra­

nym zarządcom — namiestnikom (w dokumentach wy­

stępują oni jako „tutores" — opiekunowie). Dobrze po­

informowany Długosz pisze, że wybrano ich „nie spomiędzy

tych, którzy piastowali jakiekolwiek dostojeństwa i urzędy,

ale ludzi żadną nie zaszczyconych godnością, a odzna­

czających się rozumem i zacnymi przymiotami". Byli

to więc ludzie nowi, nie związani z magnacką grupą

Oleśnickiego, z pewnością reprezentanci średniej szlachty.

W czasie małoletności króla, tj. w latach 1434—1438,

uzyskali oni wpływ na rządy w kraju. Występują w wielu

dokumentach królewskich z tych lat w roli doradców,

wymieniani po członkach rady królewskiej („prelati, ba-

rones et tutores").

Mimo tych niewątpliwych porażek stronnictwa oligar­

chicznego o losach kraju decydowała właśnie ta grupa

możnowładców. Opozycja wprawdzie stwarzała niejedno­

krotnie poważne przeszkody rządom oligarchii magnackiej,

jednakże decydujący wpływ na bieg spraw politycznych

mieli ludzie skupieni wokół Oleśnickiego. Osiągnięcie przez

króla Władysława pełnoletności, ogłoszone na zjeździe

w Piotrkowie, po ukończeniu przez monarchę 14 lat,

niewiele zmieniło sytuację. Na zjeździe tym — jak relac­

jonuje Długosz — młody król „przybrany we wszystkie

oznaki dostojności monarszej zasiadł na tronie, a wszyscy

prałaci, książęta i panowie zgodnymi głosy stwierdzili

i uznali jego władzę, jako dojrzałego i pełnoletniego;

dozorców zaś i opiekunów władcy usunęli"

10

. Mimo to

przez cały okres panowania króla Władysława III grupa

wielmożów małopolskich, kierowana przez Oleśnickiego,

dzierżyła rządy w państwie i — według surowego sądu

10

Tamże,

s. 559.

background image

84

85

Ludwika Kolankowskiego — doprowadziła „do prawdziwej

moralnej, materialnej i politycznej katastrofy" ".

Jednym z pierwszych posunięć politycznych Zbigniewa

Oleśnickiego po śmierci Jagiełły, które zapoczątkowało

realizację jego koncepcji Polski mocarstwowej, była próba

zawarcia sojuszu z Zygmuntem Luksemburskim, królem

węgierskim i cesarzem, w 1436 r. uznanym również przez

Czechów za króla. W czasach Władysława Jagiełły Zygmunt

Luksemburski był najbardziej zawziętym i niebezpiecznym

wrogiem Królestwa Polskiego. W konfliktach polsko-

krzyżackich stawał zawsze po stronie Zakonu, pomagał mu

i podjudzał go przeciw Polsce. Mieszał się także do

stosunków polsko-litewskich, popierając Świdrygiełłę -

pozbawionego tronu wielkoksiążęcego na Litwie w 1432 r.

— i obiecując mu koronę królewską. Oleśnicki liczył na to,

że sojusz z Zygmuntem Luksemburskim stępi jego antypol­

ską politykę i osłabi Krzyżaków. Przede wszystkim jednak

chodziło mu o uzyskanie dla króla polskiego praw do

tronu węgierskiego. Planował on małżeństwo młodego

Władysława z Anną Habsburżanką, wnuczką sędziwego

już Zygmunta, Zięć Zygmunta i przewidywany jego następ­

ca, książę austriacki Albrecht Habsburg, nie miał synów.

Rysowała się zatem możliwość udziału w sukcesji po

Zygmuncie lub po jego zięciu. Później nieco (1436 r.)

Oleśnicki rozszerzył nawet te plany dynastyczne i począł

dążyć do uzyskania zgody Zygmunta na małżeństwo nie

tylko króla Władysława z Anną Habsburżanką, ale również

Kazimierza Jagiellończyka z urodzoną niedawno drugą

córką Albrechta — Elżbietą. Małżeństwa te stwarzały

możliwość objęcia przez Jagiellonów władzy na Węgrzech

i w Czechach. Zygmunt Luksemburski nie akceptował

planów Oleśnickiego, choć unikał stanowczej odmowy.

Wysłany do Pragi poseł mediolański, który był człowiekiem

" K o l a n k o w s k i , op.cit., s. 73.

dobrze poinformowanym, donosił w swym sprawozdaniu

z marca 1437 r.: „rokuje się, aby król polski spotkał

się z cesarzem na pograniczu Czech i Polski dla za­

łagodzenia wszelkich istniejących między nimi sporów

oraz, aby nastąpiło małżeństwo tegoż króla z córką Al­

brechta księcia Austrii, czego — jak widać — wymieniony

król pragnie, lecz na co cesarz jeszcze nie chce się zgo­

dzić"

12

.

Plany dynastyczne Oleśnickiego znalazły nieoczekiwa­

nego sojusznika w żonie cesarza Zygmunta Luksemburs­

kiego, Barbarze. Jak podają ówcześni kronikarze — a nie

ma powodu wątpić w prawdziwość ich relacji — cesarzowa

wysunęła szokujący projekt: zamiast wnuczki sama po­

stanowiła wystąpić w charakterze żony króla polskiego.

Barbara liczyła wówczas 47 lat, a Władysław zaledwie 13!

W ten sposób, osadzając przez małżeństwo na tronie

węgierskim i czeskim młodego króla polskiego, chciała

zapewne ta pełna temperamentu kobieta zachować — razem

ze swą rodziną, ambitnymi hrabiami Cylei

l3

— władzę nad

całym dziedzictwem męża, którego rychłej śmierci należało

się spodziewać. Cesarz dowiedział się o tych planach

Barbary i 5 grudnia 1437 r. (na kilka dni przed swą

śmiercią) kazał żonę uwięzić. Po zgonie Zygmunta Luk­

semburskiego nielubiana na Węgrzech władczyni została

przez swego zięcia i córkę „wypędzona ze wszystkich...

zamków, miast i posiadłości, które na Węgrzech w posagu

lub jakimkolwiek innym prawem dzierżyła, i pozbawiona

prawie wszystkich skarbów i klejnotów, przez długie lata

zbieranych". Schroniła się do Polski, w której przyjęto ją

łaskawie i ofiarowano „zamek, miasto i ziemię sandomier-

12

Cyt. za: H e c k op. cit., s. 38.

13

Cyleia (dziś Celje) — stolica średniowiecznego hrabstwa, obej­

mującego górzyste ziemie w dorzeczu górnej Drawy i Sawy (dzisiejsza

Słowenia). Za czasów Zygmunta Luksemburskiego w skład hrabstwa

Cylei weszły także posiadłości leżące na terytorium Królestwa Węgiers­

kiego.

background image

86

ską, gdzie mieszkała, dopóki się jej podobało opływając

w wszelakie dostatki"

14

.

Po śmierci Zygmunta Luksemburskiego, który zmarł

9 grudnia 1437 r., zdecydowana większość panów węgiers­

kich uznała za króla — zgodnie z wolą zmarłego cesarza

— jego zięcia Albrechta Habsburga. Uchodził on nie tylko

za człowieka rozumnego, ale także za energicznego i do­

świadczonego wodza — co było szczególnie ważne dla

Węgrów wobec coraz większego zagrożenia tureckiego.

Inaczej było natomiast w Czechach. Część panów czeskich
— katolików i sprzymierzonych z nimi utrakwistów

15

-

przyjęła Habsburga i wybrała go 27 grudnia 1437 r. na

króla. Natomiast opozycyjne ugrupowanie husyckie od­

nowiło ideę związku Czech z Polską i opowiedziało się za

władcą z rodu Jagiellonów. Przypomnijmy tu, że husyci

ofiarowywali koronę czeską już Władysławowi Jagielle

i utrzymywali przyjazne stosunki z Polakami. W wyniku

rozpoczętych rokowań czesko-polskich w marcu 1438 r.

przybyło do Krakowa poselstwo reprezentujące ugrupowa­

nie narodowo-husyckie, które nie uznawało Albrechta

Habsburga za króla. Posłowie czescy ofiarowali koronę św.

Wacława bratu króla Władysława Kazimierzowi, który

ukończył niedawno 10 lat.

Do współdziałania wojsk polskich i oddziałów husyckich

doszło jeszcze przed przybyciem posłów czeskich na Wawel.

W styczniu lub na początku lutego 1438 r. Dziersław

z Rytwian ze znacznym oddziałem polskiej konnicy i pie­

choty wtargnął na teren Spiszą i doliny Wagu, by po­

wstrzymać Węgrów od interwencji w Czechach i zdobyć

twierdze węgierskie leżące wzdłuż południowej granicy

Polski. Razem z Polakami walczyli tu wówczas Czesi. Jak

pisał Albrecht Habsburg w tej zbrojnej wyprawie uczest-

14

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 551.

15

Utrakwiści lub kalikstyni — umiarkowany odłam husytów,

domagający się m.in. komunii pod dwiema postaciami (chleba i wina).

87

niczyli „niejedni mający złą wolę mąciciele pokoju Polacy

z licznymi przewrotnymi Czechami oraz innymi łotrzykami

w wielkim mnóstwie zebrani"

16

. Akcja militarna Rytwiań-

skiego rozpoczęła faktycznie wojnę jagiellońsko-habsburską

o tron czeski, choć formalnie trwał pokój, a husyci nie

zaproponowali jeszcze korony Jagiellonom.

Dziersław z Rytwian przeniósł następnie działania

wojenne na Śląsk i wspólnie z husytami czeskimi toczył

walkę z tamtejszymi książętami i miastami. Zdobył wówczas

m.in. Zator, który przekazał królowi polskiemu otrzymując

1000 grzywien za poniesione koszty wyprawy. Widać stąd,

że akcja Rytwiańskiego prowadzona była w porozumieniu

z dworem, zapewne z ludźmi współpracującymi z królową-

matką. Polsko-czeska współpraca wojskowa nie ograniczała

się tylko do działań prowadzonych na Węgrzech i Śląsku.

Jakieś oddziały polskie uczestniczyły również w walkach

wojsk husyckich na Morawach. Świadczy o tym fakt

przyprowadzenia w końcu marca 1438 r. do Wiednia grupy

jeńców polskich wziętych pod Ołomuńcem. Było wśród

nich wielu znamienitych rycerzy. Albrecht troszczył się

o nich i dbał, by nie zmarli w niewoli. Polecił dobrze ich

żywić, dawać im piwo lub wino, aby nie chorowali

17

.

Tymczasem przywieziona przez posłów husyckich do

Krakowa propozycja objęcia tronu czeskiego przez drugiego

syna Jagiełły Kazimierza wymagała akceptacji sejmu walne­

go Królestwa. Przyjęcie propozycji czeskiej oznaczało nie

tylko wojnę z Albrechtem Habsburgiem, ale również kompli­

kacje międzynarodowe, wynikające ze współpracy z heretyc­

kimi husytami. Krzyżacy już od dawna przedstawiali w Eu­

ropie chrześcijańskiej Polskę jako kraj heretycki i pogański.

„Zjazd powszechny" („Conventio generalis"), składa-

16

Cyt. za: H e c k, op.cit., s. 55. Autor ten wyczerpująco przedstawił

walkę z Habsburgami o koronę czeską dla Jagiellonów prowadzoną

w latach 1438—1444.

17

Tamże,

s. 56—57.

background image

88

jacy się nie tylko z dostojników państwowych skupionych

w radzie króJewskiej, ale również z niższych urzędników

ziemskich, szlachty i przedstawicieli duchowieństwa, zwo­

łano na 20 kwietnia 1438 r. do Nowego Korczyna. Kilka

dni trwała zacięta debata sejmowa. „Wszyscy prałaci —

jak pisze Długosz — tudzież książęta mazowieccy Ziemowit

i Władysław, którzy osobiście na zjeździe byli obecni,

odradzali, ażeby Królestwa Czeskiego, nie tylko domowymi

skołatanego wojny, ale i kacerstwem zarażonego, królewicz

Kazimierz nie przyjmował, zwłaszcza że część jedna narodu

innego obrała władcę (tj. Albrechta Habsburga — przyp.

E.P.)".

Jednakże za przyjęciem korony czeskiej przez

Kazimierza opowiedziała się znaczna część zebranych,

zwłaszcza młodzi panowie i szlacheccy tutorzy poszczegól­

nych ziem, którzy nawiązywali do dawnej polityki Jagiełły

i Witolda związku politycznego z Czechami. Zwracali oni

uwagę na niebezpieczeństwo opanowania przez Habsburga

dwóch sąsiednich królestw. Albrecht mógł w ten sposób

stać się — jak pisze Długosz — „jako Niemiec tym

groźniejszym i niebezpieczniejszym Królestwu Polskiemu".

Ostatecznie sejm korczyński przyjął czeską ofertę. Było

to zwycięstwo opozycji wrogiej stronnictwu Oleśnickiego

i jego koncepcji powiązania Polski z Węgrami za pomocą

układu dynastycznego z Zygmuntem Luksemburskim, a po­

tem Albrechtem Habsburgiem. Długosz pisze, że Oleśnicki

do końca nie zaakceptował przyjęcia korony czeskiej przez

królewicza polskiego, obawiał się bowiem „jako biskup

katolicki, aby odszczepieństwo w Czechach na nowo nie

podniosło głowy". Obawy innych duchownych polskich

rozwiązano stwierdzeniem, że Kazimierz najpierw wytępi

herezję i przywróci spokój w Czechach, a potem dopiero

obejmie rządy. Podobnie odpowiedziano posłom Albrechta,

dodając jeszcze, że „Polacy i Czesi mają jeden język

i wspólny rodu początek, gdy przeciwnie Niemcy nic

wspólnego z nimi nie mają" i że wybór Kazimierza jest

89

prawowity, bo go „starszyzna panów czeskich do tronu

powołała"

18

.

O dalszych losach planu osadzenia na tronie czeskim

Kazimierza Jagiellończyka zadecydować miała wojna jagiello-

ńsko-habsburska. Po stronie Polski stanęli czescy zwolennicy

Kazimierza, którzy 29 maja 1438 r. na wielkim zjeździe

połączonych ugrupowań husyckich w Mielniku dokonali

formalnego wyboru drugiego syna Jagiełły na króla czeskiego.

Albrechta wspierały Niemcy, Węgry i czeski obóz prohabsbu-

rski. Dla poparcia elekcji Jagiellończyka pod koniec maja do

Czech wyruszyli Sędziwój z Ostroroga i Jan Tęczyński na

czele kilku tysięcy zbrojnych. Były to siły znacznie słabsze od

25-tysięcznej armii Albrechta. Postanowiono więc wzmocnić

wojska polskie wysłane do Czech, ale nim do tego doszło, na

Polskę spadł niespodziewany najazd Tatarów. Chan Achmet

najechał z dużymi siłami Podole i rozbił wojska polskie,

składające się z pospolitego ruszenia ziem ruskich. Długosz

pisze, że „okropna była to dla Polaków i pamiętna w późne

wieki klęska, w której zginęło kilkanaście tysięcy szlachty,

panów i rycerzy". Nie jest wykluczone, że Tatarzy najechali

Polskę z inspiracji samego Albrechta lub wielkiego księcia

litewskiego Zygmunta Kiejstutowicza, którego Habsburg

starał się pozyskać przeciw Polsce.

Nowa wyprawa polska do Czech, w której uczestniczył

sam król Władysław i jego brat Kazimierz, ruszyła dopiero

we wrześniu. Pożyczki na tę wyprawę zaciągano w imieniu

Władysława. Zachował się dokument, w którym panowie

polscy poręczają wojewodzie krakowskiemu Piotrowi Od­

rowążowi ze Sprowy za małoletniego króla oddanie sumy

1000 grzywien wziętych na wyprawę czeską

19

. Siły królews­

kie były zbyt małe, by zmierzyć się z armią Habsburga.

Wysłane uprzednio wojska polskie nie zdołały ze swymi

18

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 542—544.

" Archiwum Główne Akt Dawnych, Dokumenty pergaminowe, nr

4719 i 4853.

background image

90

czeskimi sprzymierzeńcami opanować Pragi, a 23 września

poniosły klęskę w bitwie pod Żelenicami. W tej sytuacji

oddziały królewskie dotarły tylko na Śląsk, spustoszyły go

i nie bez strat wróciły do kraju.

Równolegle do działań militarnych na froncie czesko-

śląskim Polacy prowadzili walki na terenie Górnych Węgier,

tj. Słowacji. Trwały one od jesieni 1438 r. do wiosny roku

następnego. Jednym z oddziałów polskich walczących na

obszarze Górnych Węgier dowodził Piotr Szafraniec z Piesko­

wej Skały, starosta sieradzki i podkomorzy krakowski.

Umocnił się on w spiskim Podolińcu nad Popradem i stąd

urządzał zbrojne wyprawy na węgierskie posiadłości. Kilka

miesięcy walczył z nim żupan pożoński (bratysławski)

i starosta spiski, Stefan Rozgonyi. W walkach na Węgrzech

wziął też udział książę Fryderyk Ostrogski, sojusznik Spytka

z Melsztyna, zwolennik husytyzmu, który długi czas przeby­

wał w Czechach. Zdobył on jeden z zamków węgierskich na

Spiszu i stąd, podobnie jak Piotr Szafraniec z Podolińca,

dokonywał zbrojnych wypadów. Takich oddziałów polskich

było wówczas na terenie Górnych Węgier więcej. Miały one

związać przynajmniej część sił wojskowych Habsburga,

a działały zapewne na polecenie dowódców wyprawy czeskiej.

W tym czasie, kiedy trwały walki oddziałów polskich

w Czechach, na Węgry uderzyli Turcy. Wczesną jesienią

1438 r. silne oddziały tureckich zagończyków (akyndżych)

wspomagane przez hospodara wołoskiego Włada Drakula

zaatakowały Siedmiogród, spustoszyły go i ograbiły. Jed­

nocześnie inne oddziały tureckie wtargnęły do sprzymie­

rzonej z Węgrami Serbii i również ją spustoszyły. Albrecht

Habsburg oskarżył Polskę o współdziałanie z Turkami

i rozpowszechniał wieści o porozumieniu Polaków z Osmana­

mi. Panowie węgierscy w korespondencji z panami polskimi

z wyrzutem pisali, że gdyby Polacy nie walczyli z Habsburgiem

w Czechach, Turcy nie ośmieliliby się wtargnąć do Siedmio­

grodu. Królowa Elżbieta, żona Albrechta Habsburga, która

w zastępstwie męża zarządzała wówczas Węgrami, stwierdziła

w liście do cesarza Fryderyka III: „Polacy sprowadzili

Turków na ziemię węgierską i chcieli się z nimi zaprzyjaźnić za

życia mego małżonka, kiedy on w Pradze się znajdował"

20

.

Polacy zaprzeczali energicznie tym oskarżeniom. Król Włady­

sław pisał wiosną 1439 r. do papieża Eugeniusza IV, że

„niesprawiedliwe i bezwstydne" są oskarżenia o udzielanie

Turkom przez Polaków jakichkolwiek rad czy poparcia.

„Zaiste — pisał król — Turcy nie potrzebują niczyjej zachęty,

aby, ilekroć tylko mogą, wpadać w granice chrześcijan"

21

.

Historycy polscy na ogół uważają oskarżenia te za

fałszywe. Jan Dąbrowski pisał, że sprytna taktyka Turków

dawała tym informacjom pozory prawdopodobieństwa

22

.

Jednakże — jak zauważył Roman Heck — zastanawiająca

jest zbieżność terminów akcji tureckich z działaniami

polskimi w Czechach. Nie można w związku z tym wy­

kluczyć jakiś kontaktów polsko-tureckich

23

. Pisze o nich

zresztą również Jan Długosz, który w swych Rocznikach

zanotował przybycie pod koniec 1439 r. poselstwa turec­

kiego do Krakowa. Przywiozło ono propozycję sułtana

Murada II formalnego przymierza polsko-tureckiego prze­

ciw Albrechtowi Habsburgowi.

„Amurat cesarz turecki — pisał Długosz — przysłał do

Władysława króla polskiego poważne poselstwo ze znako­

mitymi darami, prosząc go naprzód o przyjaźń i przymierze,

potem swoją mu oświadczając przychylność; na koniec,

ponieważ słyszał, że Władysław z Albrechtem królem

rzymskim i węgierskim wojnę prowadził, pomoc mu w pie­

niądzach i zbrojnej sile stu tysięcy ludzi obiecując. Król

20

Cyt. za: H e c k, op.cit., s. 85.

21

Codex epistolaris saeculi auinti decimi,

wyd. A.Lewicki, Kraków

1876, t. 1/1, nr 102, s. 111.

22

J. D ą b r o w s k i , WładysławMagiellończykna Węgrzech (1440—

1444),

Warszawa 1922, s. 7—8; por. też B. S t a c h o ń , Polityka Polski

wobec Turcji i akcji antytureckiej w wieku XV,

Lwów 1930, s. 88—92.

23

Heck, op.cit., s. 85.

background image

92

Władysław, przyjąwszy posła łaskawie i z uczciwością,

zatrzymał go przy sobie..."

24

.

Poselstwo to było jednak spóźnione, albowiem sytuacja

polityczna w Polsce zmieniła się. Polskie działania wojenne

w Czechach zakończyły się niepowodzeniem. Pod naciskiem

Eugeniusza IV oraz skłóconych z nim dostojników kościel­

nych zebranych na soborze bazylejskim (zarówno papież,

jak i uczestnicy soboru popierali zgodnie kandydaturę

Habsburga do tronu czeskiego) Polacy zawarli w lutym

1439 r. w Namysłowie rozejm z Albrechtem. W maju tego

roku zostały pokonane siły konfederacji Spytka z Melsz-

tyna, w wyniku czego wzrosły wpływy Oleśnickiego, który

był głównym przeciwnikiem walki o sukcesję czeską. W tej

sytuacji ostatecznie zrezygnowano ze starań o koronę czeską

dla Kazimierza Jagiellończyka.

Nagła śmierć Albrechta Habsburga na dyzenterię 27

października 1439 r. otwarła przed stronnictwem Oleśnic­

kiego nowe możliwości unii z Węgrami. Albrecht pozostawił

dwie córki, żonę Elżbietę oczekującą trzeciego dziecka

i dwie korony: czeską i węgierską. W Czechach śmierć

Albrechta zapoczątkowała okres długiego bezkrólewia,

trwającego aż do 1453 r. Polska grupa rządząca nie

ingerowała w sprawy czeskie. Stronnictwo panów małopol­

skich ze Zbigniewem Oleśnickim na czele pragnęło dla

króla polskiego korony węgierskiej.

KORONA ŚWIĘTEGO STEFANA

Sojusz Polski z Węgrami miał dawne, piastowskie jeszcze

tradycje. Królewskie rody Piastów i Arpadów, a po nich

Andegawenów, łączyły liczne związki małżeńskie. Polskę

i Węgry związała ze sobą w przeszłości także osoba jednego

24

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 568—569.

93

króla. To właśnie dzięki układom i umowom zawartym po

śmierci Kazimierza Wielkiego, ostatniego na tronie polskim

Piasta, koronę polską ofiarowano królowi węgierskiemu

Ludwikowi Andegaweńskiemu (1370—1382), zwanemu na

Węgrzech Wielkim, a u nas Węgierskim. Po śmierci Lud­

wika na tronie polskim zasiadła jego córka Jadwiga

(1384—1399), rządząca od 1386 r. wspólnie ze swym mężem

Władysławem Jagiełłą.

Program Oleśnickiego wyparcia Habsburgów z Węgier

miał umożliwić Polsce objęcie spadku po Zygmuncie

Luksemburskim i węgierskich Andegawenach. Oznaczało

to rozszerzenie strefy oddziaływania państwa polskiego na

całą Europę Południowo-Wschodnią. W ten sposób Polska

- przy wcieleniu jeszcze Litwy do Korony, do czego

również dążył Oleśnicki — stałaby się prawdziwym mocar­

stwem, najpotężniejszym państwem w Europie Wschodniej,

którego wpływy sięgałyby od Bałtyku po Adriatyk, Bosfor

i Morze Czarne.

Oczywiście, prócz realizacji tak szerokiego programu

politycznego Polski mocarstwowej, unia polsko-węgierska

miała zdaniem Oleśnickiego również rozwiązać kilka spraw.

Powinna odwrócić Polskę od husyckich Czech i oddalić

szerzone przez wrogów zarzuty współpracy z heretykami.

Osadzenie króla polskiego na tronie węgierskim mogło

także doprowadzić do pomyślnego — zwłaszcza dla panów

małopolskich — załatwienia starego sporu z Węgrami

o Ruś Halicką, Podole i zwierzchnictwo nad Mołdawią

oraz ułatwić uregulowanie sprawy 13 miast spiskich, dzier­

żonych od 1412 r. przez Polskę jako zastaw otrzymany od

króla węgierskiego Zygmunta Luksemburskiego za poży­

czenie sumy 37 000 kóp szerokich groszy praskich. Dzięki

objęciu władzy na Węgrzech przez króla z rodu Jagiellonów

Polska mogła również odegrać decydującą rolę w roz­

wiązaniu kilku problemów ogólnoeuropejskich, takich jak:

odparcie niebezpieczeństwa tureckiego, przeprowadzenie

background image

94

unii Kościoła prawosławnego z Rzymem i rozstrzygnięcie
konfliktu między papieżem Eugeniuszem IV a soborem

bazylejskim.

Takie były plany węgierskie Oleśnickiego i związanego

z nim stronnictwa możnowładców małopolskich. Nie były

one realne. Nie liczyły się bowiem ani z możliwościami

Polski, ani z sytuacją polityczną, społeczną i finansową

obu królestw. Jeden z XIX-wiecznych historyków, Jakub

Caro, ocenił je jako „pełen próżności nierozsądek", Ludwik

Kolankowski zaś w swej Polsce Jagiellonów napisał, że

drogo „zapłacić miał król i jego ojczyste państwo za samo

naddunajskie królowanie"

2S

.

Na Węgrzech istniała grupa zwolenników sojuszu z Pol­

ską. Przede wszystkim jednak działało tu silne ugrupowanie

polityczne panów węgierskich, które można nazwać stron­

nictwem lub obozem narodowym. Znajdowało ono szerokie

poparcie szlachty węgierskiej. Jeszcze za życia Albrechta

Habsburga doszło w Budzie do rozruchów antyniemieckich,

skierowanych przeciw królowi i jego polityce. Obradujący

wówczas sejm węgierski ograniczył mocno władzę króla,

a jego uchwały Albrecht zmuszony był zatwierdzić. Ważnym

punktem tych uchwał był zakaz przekazywania przez króla

urzędów i dóbr ludziom obcym. Chodziło tu przede

wszystkim o Niemców. Uchwalono ponadto, że zamążpój-

ście córek królewskich wymagać będzie zgody panów

i sejmu węgierskiego. Celem tej uchwały było zapewne

ułatwienie małżeństwa jednej z córek Albrechta Habsburga

z królem polskim. Idea porozumienia i współdziałania

z Jagiellonami stała się na Węgrzech jeszcze bardziej

popularna po nieudanej wyprawie tureckiej Albrechta

i zajęciu w sierpniu 1439 r. przez Turków naddunajskiej

Semendrii.

Mimo takiego nastawienia panów i szlachty węgierskiej,

K o l a n k o w s k i , op.cit., s. 83.

95

po śmierci Albrechta władzę przejęła młoda, 30-letnia

wdowa Elżbieta, kobieta energiczna i ambitna. Wcześniej

już — podczas nieobecności męża na Węgrzech — sprawo­

wała ona rządy w jego imieniu. Jako córka Zygmunta

Luksemburskiego uważała się Elżbieta za „dziedzica pra­

wego tego królestwa" („heres huius regni legitima").

Spodziewała się dziecka i przekonywała wszystkich, że

będzie to syn, który obejmie Królestwo Węgierskie jako

dziedzictwo po ojcu i dziadku.

Elżbieta miała na Węgrzech wpływowych stronników.

Należeli do nich przede wszystkim blisko z nią spokrewnieni

hrabiowie Cylei

26

. Młody i ambitny Ulryk Cylejski chciał

u boku Elżbiety odegrać rolę faktycznego władcy Węgier.

Dzięki olbrzymim nadaniom ziemskim, otrzymanym jeszcze

od Zygmunta Luksemburskiego, Ulryk Cylejski był jednym

z najpotężniejszych magnatów węgierskich. Popierały rów­

nież Elżbietę spokrewnione z hrabiami Cylei możne rody

węgierskie Szecsich i Garaiów. Do jej zwolenników należały

też rodziny Frangepanich i Brankowiczów. Książę Serbii

Jerzy Brankowicz, który-niedawno uciekł przed wojskami

tureckimi ze swego kraju razem z synem Lazarem, miał

także znaczne posiadłości na Węgrzech. Elżbieta liczyła

również na poparcie bogatych miast węgierskich, zamiesz­

kanych częściowo przez Niemców. I wreszcie było sprawą

oczywistą, iż Elżbiecie i stronnictwu habsburskiemu na

Węgrzech udzieli swego poparcia władający Rzeszą Fryde­

ryk III Habsburg.

By zapewnić sobie wpływ na koronację nowego króla,

Elżbieta mianowała swego zaufanego stronnika, Włady­

sława Garaia, kasztelanem Wyszehradu (Visegrad) — pięk­

nie położonego nad Dunajem, w odległości około 40 km

od Budy, zamku i rezydencji królewskiej. Tutaj przechowy-

26

Matką Elżbiety i zarazem drugą żoną Zygmunta Luksemburskiego

była wspomniana już Barbara, córka Hermana II hrabiego Cylei. Zmarła

ona w 1451 r.

background image

96

wano koronę i inne insygnia królewskie. Na opróżniony

stolec metropolity ostrzyhomskiego (Esztergom) i prymasa

Węgier Elżbieta wprowadziła innego swego stronnika,

Dionizego Szecsiego. Jego dwaj bracia, Tomasz i Janusz,

byli wysokimi dostojnikami państwowymi. Aż do począt­

ków 1440 r. królowa-wdowa Elżbieta przebywała w stolicy

królestwa, Budzie, a jej decyzje i rozporządzenia państwowe

były ogólnie respektowane.

Istniała jednak już wówczas na Węgrzech zasada elek­

cyjności tronu, pilnie strzeżona i chroniona przez panów

i szlachtę węgierską. Tymczasem wszystkie zabiegi i po­

czynania królowej-wdowy Elżbiety zmierzały do przefor­

sowania zupełnie przeciwnej zasady — zasady dziedziczno­

ści tronu. W tej sytuacji zwołany na 1 stycznia 1440 r. do

Budy sejm węgierski zajął się przede wszystkim sprawą

następstwa po zmarłym Albrechcie Habsburgu.

Sytuacja była trudna. Kraj potrzebował władcy, który

mógłby zorganizować obronę Królestwa Węgierskiego

przed Turkami, a ponadto zapewnić jeszcze pomoc zewnęt­

rzną w tej walce. Wykluczono więc ewentualnego syna

Elżbiety, który miał się dopiero narodzić. Wybranie go na

króla oznaczało bowiem kilkuletnią co najmniej regencję,

a co za tym idzie — rywalizację i walkę stronnictw oraz

wzrost niebezpieczeństwa tureckiego. Pozostali dwaj inni

kandydaci do korony węgierskiej, z których jeden, obej­

mując tron, miał poślubić królową-wdowę Elżbietę. Byli to

syn księcia Serbii Jerzego Brankowicza — zapewne Lazar,

przebywający wówczas z ojcem na Węgrzech, oraz król

polski Władysław. W dyskusjach sejmowych zwyciężyło

stronnictwo narodowe nad habsburskim, z którym związani

byli Brankowicze. Za wyborem Władysława Jagiellończyka

opowiedziała się grupa panów węgierskich i szlachty na

czele z biskupem Egeru Szymonem Rozgonyim. Później

dołączył do nich Jan Hunyadi — główny rzecznik idei

walki z Turkami. Panom węgierskim —jak napisał z pewną

background image

Rycerz polski z połowy XV w.

Zbroja płytowa z lat 1430 — 1440

Uzbrojenie XV-wiecznego rycerza

background image

Król polski w stroju turniejowym

Tablica erekcyjna kościoła w Piotrawinie, 1440 r. Z lewej: klęcząca po­

stać biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego z modelem koś­

cioła w dłoniach, obok tarcza z herbem rodowym Dębno

background image

Pieczęć Zbigniewa Oleśnickiego z dokumentu z 1438 r. Na pieczęci pa­

troni Kościoła krakowskiego: św. Stanisław biskup, św. Wacław król i

św. Florian rycerz; u stóp świętych klęczy biskup Oleśnicki, obok tarcza

z herbem Dębno

Filip Kallimach (Buonaccorsi), autor Historii o królu Władysławie

background image

97

emfazą Kallimach w swej Historii o królu Władysławie

„związek mający połączyć niezwyciężoną potęgę państwa

polskiego z losami Węgier wydawał się jedynym ratunkiem

w obliczu grożących od wewnątrz i z zewnątrz niebez­

pieczeństw"

27

.

Na Węgrzech myśl osadzenia władcy z rodu Jagiellonów

na tronie nie była czymś nowym. Teraz jednak inicjatywa

powołania na króla Władysława Jagiellończyka wyszła

z Polski — od Zbigniewa Oleśnickiego

28

. U schyłku 1439 r.

z Krakowa ruszyło poselstwo polskie do sejmu węgiers­

kiego, żegnane uroczystymi modłami, które zarządził Oleś­

nicki na intencję „unii królestw Polski i Węgier". W imieniu

króla i rady królewskiej posłowali wówczas do Budy

kanclerz koronny Jan Koniecpolski, bliski współpracownik

Oleśnickiego i krewny Oleśnickich przez żonę, oraz kasz­

telan sądecki Piotr Kurowski. Sejm węgierski przyjął

kandydaturę jagiellońską i skłonił Elżbietę do wyrażenia

zgody na małżeństwo z królem polskim Władysławem.

Uroczyste poselstwo węgierskie, którego członkowie zostali

wybrani przez sejm, ruszyło do Polski, by ofiarować królowi

Władysławowi koronę.

Tymczasem Elżbieta, która wyjechała z Budy do

Wyszehradu, wykradła przy pomocy zaufanych dworzan

znajdującą się w skarbcu tego zamku koronę królewską

św. Stefana. Korona była wówczas czymś więcej niż

prostym tylko symbolem władzy królewskiej. Była przed­

miotem sakralnym o działaniu niemal magicznym, za

pośrednictwem którego spływała na władcę moc kró­

lewska. Po wykradzeniu korony Elżbieta ruszyła dalej

na północ, w kierunku Pożonia (Bratysławy), by znaleźć

się jak najdalej od swych przeciwników, zgromadzonych

jeszcze w Budzie. W drodze, w mieście Gyór, urodziła

27

Philippi Callimachi Historia de rege Vladislao

(dalej cyt.: Philippi

Callimachi Historia...),

Iłum. A. K o m o r n i c k a . Warszawa 1961, s. 23.

28

Dowiódł tego Jan Dąbrowski (op.cit., s. 19).

7 Warna 1444

background image

22 lutego 1440 r. syna. Nadano mu imię Władysław;

później zwano go Pogrobowcem.

Około 1 marca 1437 r. do Krakowa dotarł okazały

orszak poselstwa węgierskiego, składający się z 1000 jezd­

nych. Wśród przybyłych byli delegaci sejmu: biskup Jan

Dominis, ban Chorwacji i Dalmacji Matko Thalloczi,

skarbnik królestwa Jan Perenyi, marszałek Władysław

Paloczi i stolnik koronny Emeryk Marczali. Dołączyło do

nich po drodze wielu panów węgierskich, by uświetnić to

poselstwo. Wśród obecnych nie zabrakło też posłów hra­

biego Ulryka Cylejskiego, wysłanych zapewne dla dopil­

nowania interesów Elżbiety i zorientowania się w sytuacji.

Byli wreszcie reprezentanci miast północnowęgierskich

(słowackich): Koszyc, Bardiowa, Lewoczy i Preszowa.

Utrzymywały one bliskie kontakty handlowe z Polską.

Rozpoczęte w Krakowie pertraktacje ciągnęły się długo

i nie były wcale łatwe. Węgrzy zażądali wysokiej ceny za

tron dla Władysława. Prócz potwierdzenia praw i przywi­

lejów Królestwa Węgierskiego Władysław zobowiązał się

do obrony Węgier przed Turkami siłami Polski.

Spisz po koronacji miał bez wykupu wrócić do Węgier,

a o przynależności do Polski Rusi Halickiej, Podola oraz

Mołdawii zadecydowałby w przyszłości sąd polubowny.

Jak pisał zgryźliwie Ludwik Kolankowski: „za zaszczyt

bronienia Węgier zasobami króla Polski przed Turkami"

stracili Polacy jedne ziemie, a przynależność do Polski

innych zakwestionowano.

Czy młody, 15-letni król Władysław odgrywał w tych

układach jakąś rolę? Długosz pisze, że władcy żal było

„opuszczać własne i ojczyste królestwo, a w obcym przyj­

mować rządy, tym bardziej, gdy zważył, że będąc młodzień­

cem w pierwszej życia wiośnie zaślubiać miał Elżbietę,

niewiastę już podstarzałą"

29

. Sądzić należy, iż młody król

29

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 571.

szedł za zdaniem opozycji w radzie królewskiej, która

posługiwała się argumentami przemawiającymi do Włady­

sława. Oleśnicki jednak przeprowadził przyjęcie oferty

i warunków węgierskich. Przekonywał, iż walka z Turkami

jest także obroną Królestwa Polskiego i że lepiej jest bić się

z nimi już teraz na terenie Węgier, aniżeli czekać, aż

wtargną w granice Polski. Jako rekompensata za Spisz

w ręce polskie miał przejść Śląsk. Zawarto więc układ

z wysłannikami sejmu węgierskiego, który był szczytem

bezinteresowności i politycznego altruizmu —jak ocenił go

Ludwik Kolankowski

30

.

8 marca 1440 r. w katedrze na Wawelu ogłoszono

uroczyście prośbę Węgrów o przyjęcie ich korony przez

Władysława i zgodę na to króla polskiego. Wśród osób

obserwujących tę uroczystość znajdował się także poseł

sułtana, przebywający jeszcze w Krakowie. Po tej ceremonii

Oleśnicki odśpiewał z całym duchowieństwem i zgroma­

dzonym w katedrze ludem uroczysty hymn kościelny Te

Deum

i Bogurodzicę — jak pisał kanclerz Jan Koniecpolski

- „przy ogromnej radości ludu". Uczta królewska dla

posłów węgierskich i panów polskich zakończyła te uroczys­

tości. Wieczorem oświetlono miasto na znak radości,

a dzwony biły całą noc — relacjonuje Jan Długosz, który

zapewne sam jako wierny stronnik Oleśnickiego przeżywał

również mocno ten triumf polityki biskupa krakowskiego.

Uroczystości krakowskie z marca 1440 r. wykorzystała

polska propaganda polityczna. W rozsyłanych wówczas

z Krakowa po Europie listach pisano, że król polski

przyjął koronę węgierską tylko po to, by walczyć z niebez­

pieczeństwem tureckim, powstrzymać najazdy wrogów

wiary i odeprzeć ich. Podkreślano, że decyzja młodego

władcy ma wielkie znaczenie dla całego chrześcijaństwa.

30

K o l a n k o w s k i , op.cil., s. 83. Sprawę pertraktacji krakowskich

z posłami węgierskimi i warunki ugody polsko-węgierskiej przedstawia

dokładnie Jan Dąbrowski (op.cit., s. 21—24).

background image

100

101

„Spodziewamy się czcigodny ojcze — pisał wówczas z Kra­

kowa pewien korespondent do jednego z biskupów — że

król (polski), kierowany pomagającą mu prawicą boską, ze

swymi siłami zbrojnymi i pomocą innych władców katolic­

kich będzie mógł oprzeć się ludom barbarzyńskim, najbar­

dziej wojowniczym i sąsiadującym z tym królestwem (wę­

gierskim) i wściekłość ich ujarzmić oraz odeprzeć". W liście

do książąt śląskich zaś — przygotowanym w kancelarii

królewskiej — Władysław Warneńczyk stwierdził, że obej­

muje tron węgierski po to, by walczyć przeciw „nie­

przyjaciołom wiary", by dać „pokój i pociechę wiernym

wyznawcom Chrystusa, a świętej wierze obronę i po­

mnożenie". Tylko kierując się tymi motywami — czytamy

we wspomnianym liście — król chce rządzić w „tych

dwóch najbardziej rozległych królestwach (polskim i węgier­

skim), które w tej części Europy są murem i tarczą dla

chrześcijan przeciw barbarzyńskim narodom". Odpisy tych

listów krążyły również po Polsce. W aktach kapituły

płockiej zachowała się kopia listu kanclerza Jana Koniec­

polskiego do pewnego kardynała, w którym opisano przy­

bycie posłów węgierskich do Krakowa i ceremonię powo­

łania na tron węgierski króla polskiego Władysława III

3 1

.

Elżbieta tymczasem przy pomocy swoich zwolenników

(przede wszystkim Ulryka Cylejskiego) przystąpiła na

Węgrzech do kontrakcji. Postanowiono przede wszystkim

nie dopuścić Władysława na Węgry. Wezwano zatem

ważniejsze miasta nadgraniczne, takie jak: Koszyce, Pre-

szów, Bardiów, Lewocza, Keżmark, do wierności królowej.

Rozpoczęto także organizowanie sił zbrojnych. 15 maja

1440 r. , tj. w dzień Zielonych Świątek, wierny Elżbiecie

arcybiskup Dionizy Szecsi koronował na króla Włady­

sława Pogrobowca, kilkumiesięczne zaledwie dziecię. Mi­

kołaj Ujlaki przypasał niemowlęciu miecz koronacyjny,

31

Codex epistolaris saeculi ąuinti decimi,

wyd. A. L e w i c k i, Kraków

1891, t. II, nr 269, 270, 273.

Elżbieta zaś złożyła w jego imieniu wymaganą przy

takich ceremoniach przysięgę. Koronacja odbyła się z za­

chowaniem wszystkich elementów tradycji. Dokonał jej

bowiem prymas węgierski koroną św. Stefana w Bia-

łogrodzie (Szekesfehervar) — tradycyjnym miejscu ko­

ronacji królów węgierskich. Zabrakło tylko zgody sejmu

węgierskiego. Elżbieta zresztą i jej stronnicy nie próbowali

nawet zwołać go.

Król Władysław ruszył na Węgry dopiero w drugiej

połowie kwietnia, wsparty finansowo przez Oleśnickiego

pożyczką 3000 florenów, za które biskup krakowski otrzy­

mał w zastaw Spisz. Jednocześnie jego młodszy brat

Kazimierz Jagiellończyk zwany oficjalnie w Polsce ciągle

jeszcze „wybranym królem czeskim", udał się z kilku­

tysięcznym hufcem rycerstwa na Litwę, by objąć tron

wielkoksiążęcy po zamordowanym 20 marca 1440 r. Zyg­

muncie Kiejstutowiczu. Wbrew intencjom panów polskich

i interesom Polski Kazimierz został obwołany przez knia­

ziów litewskich (z inicjatywy właściwego odtąd rządcy

Litwy Jana Gasztołda) samodzielnym wielkim księciem.

Oznaczało to praktycznie zerwanie unii Korony z Litwą

i „reinkorporację" Litwy ze składu Korony — jak pisał

Kolankowski. Król i Polacy nie uznali tego aktu i godności

wielkoksiążęcej Kazimierza. Jednakże wskutek zaangażo­

wania wszystkich sił w realizację planów węgierskich strona

polska nie mogła czynnie przeciwstawić się temu posunięciu

Litwinów.

Król Władysław ruszył na Węgry ze świetnym orszakiem

dygnitarzy i panów polskich. Byli wśród nich: biskup

krakowski Zbigniew Oleśnicki, dziekan krakowski Mikołaj

Lasocki, wojewoda krakowski Jan Tęczyński, kasztelan

rozperski Przedbór Koniecpolski, kasztelan międzyrzecki

Wincenty z Szamotuł, kasztelan inowrocławski Mikołaj

Szarlejski — krewniak znanego na Węgrzech Ścibora ze

Ściborzyc, uposażonego dobrami ziemskimi przez Zyg-

background image

102

munta Luksemburskiego, podkanclerzy Piotr Woda ze

Szczekocin, podskarbi Andrzej Wojeński i marszałek koron­

ny Piotr z Brzezia. W kraju w zastępstwie króla władzę

i opiekę nad Małopolską i Rusią sprawował Jan z Czyżowa,

a nad Wielkopolską — Wojciech Malski.

W Kieżmarku z orszakiem królewskim połączyli się

wysłani wcześniej kanclerz Jan Koniecpolski i wojewoda

poznański Sędziwój z Ostroroga. Towarzyszyło temu or­

szakowi parę tysięcy wojska. Były to oddziały zaciężne

polskie dowodzone przez Dziersława Włostowskiego i czes­

kie pod wodzą Jana Czapka. Poza tym — jak pisze

Długosz — panowie polscy „prowadzili swoje poczty

i zabrali z sobą naczynia srebrne, surmy, czeladź suto

ubraną i sprzęty najkosztowniejsze". Był to naprawdę

imponujący poczet dostojników i wojska, liczący około

5000 ludzi, który wspaniałością i postawą zachwycił

Węgrów.

Król Władysław zaraz po przekroczeniu granicy węgier­

skiej napotkał znaczne trudności. Węgrzy bowiem podzielili

się na dwa stronnictwa: narodowe, które chciało polskiego

króla na tronie i pragnęło przede wszystkim walki z Tur­

kami, oraz habsburskie, które broniło praw do korony

Elżbiety i jej syna, Władysława Pogrobowca. Po pokonaniu

wielu przeszkód orszak polski dotarł wreszcie do Egeru,

miasta położonego niecałe 150 km od stolicy o imponują­

cym dziś jeszcze, potężnym zamczysku. Biskup tego miasta,

Szymon Rozgonyi, należał do grona stronników króla

polskiego. Władysław zatrzymał się w Egerze, skąd wysłał

do Budy oddział wojska (500 Polaków i 500 Węgrów),

prowadzony przez biskupa Szymona Rozgonyiego. Towa­

rzyszyli mu panowie polscy: Wincenty z Szamotuł, Andrzej

Tęczyński i Jan Wojnicki. Oddział ten szybkim pochodem

dotarł do Budy i bez większych przeszkód obsadził mury,

bramy i wieże miasta, mimo iż część mieszczan sprzyjała

Elżbiecie.

103

22 maja 1440 r. do stolicy Węgier wjechał sam król

Władysław, otoczony rycerstwem i dostojnikami obu naro­

dów, wśród których byli m.in.:Zbigniew Oleśnicki, Szymon

Rozgonyi i palatyn królestwa, dowódca zamku budzińs-

kiego, Wawrzyniec Hedervary. U bram miasta powitało

króla duchowieństwo ze świętymi relikwiami. „Roje miesz­

kańców — pisze Długosz, naoczny świadek tych wydarzeń

— wyległy zewsząd po ulicach i domach, aby widzieć twarz

i postać króla, monarchy tak znakomitego i świetny pochód

jego rycerstwa. Niewiasty i dziewice wywieszały się tłumnie

z okien i ganków"

32

. Królewski orszak przeciągnął ulicami

stolicy do zamku, potężnej budowli wznoszącej się na skale

górującej nad miastem, który Polakom wydawał się „drugą

Troją" — jak czytamy w jednej z relacji, być może pióra

samego Długosza

33

.

Zwołany w ostatnich dniach czerwca do Budy sejm

węgierski okazał się dużym sukcesem Władysława. W ob­

radach wzięli udział prawie wszyscy biskupi węgierscy,

razem z prymasem Dionizym Szecsim, arcybiskupem ostrzy-

homskim. Była też obecna na tym sejmie większość szlachty

i magnatów węgierskich, a wśród nich nawet niedawni

jeszcze zwolennicy królowej-wdowy Elżbiety, jak choćby

Mikołaj Ujlaki i Stefan Rozgonyi. Istotne dla węgierskiej

opinii publicznej było również pojawienie się w Budzie

Jana Hunyadiego, wsławionego zwycięstwami w walkach

z tureckim najeźdźcą. Świeża wyprawa wojsk osmańskich

na Belgrad i oblężenie tej naddunajskiej twierdzy przez

Turków zwiększyły jeszcze szanse Władysława. Teraz Węg­

rom tym bardziej zależało na królu, który mógłby odeprzeć

Turków.

Sejm potwierdził krakowską elekcję Władysława na

tron węgierski. Ogłosił także koronację Pogrobowca za

32

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 587—588.

33

Epistoła de sucessibus domini regis Poloniae in primo ingressu in

regnum Hungariae,

w: Codex epistolaris..., t. II, nr 275, s. 418.

background image

104

nieważną. W obecności samego Władysława prymas Wę­

gier, biskupi, palatyn Hedervary, magnaci oraz cały sejm

węgierski złożyli królowi przysięgę wierności. „A gdy ją

wszyscy wykonali — pisze Długosz w swych Rocznikach

wyprowadzono króla Władysława w pośrodek izby, prałaci

i panowie węgierscy podnieśli go na swych rękach w górę

i z całym ludem głośno okrzyknęli królem węgierskim"

34

.

Kilkanaście dni później (17 lipca 1440 r.) odbyła się

w Białogrodzie koronacja królewska Władysława. Ponieważ

korona św. Stefana znajdowała się w rękach Elżbiety, na

głowę Władysława nałożono złotą koronę zdjętą z relik­

wiarza w kształcie popiersia, zawierającego szczątki św.

Stefana. Obrzędu koronacji dokonał prymas Dionizy z Esz-

tergom, który niedawno jeszcze koronował w tym samym

miejscu Pogrobowca, w asyście dziewięciu biskupów węgier­

skich i biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego.

W dniu koronacji sejm węgierski wydał dokument, który

— jak pisze Długosz — Zbigniew Oleśnicki przywiózł do

Polski i złożył w skarbcu królewskim. W dokumencie tym

ponownie stwierdzono nieważność koronacji Pogrobowca,

dokonanej nie tylko bez insygniów królewskich (poza

wykradzioną koroną), ale przede wszystkim bez zgody

sejmu węgierskiego. Podkreślono przy tym wyraźnie elek­

cyjność tronu węgierskiego, stwierdzając, że „koronacja

królów zawsze zależała od woli mieszkańców królestwa,

a działanie i moc korony opiera się na ich zatwierdzeniu".

Wezwano też całą ludność Królestwa Węgierskiego do

posłuszeństwa Władysławowi pod groźbą konfiskaty mająt­

ków, utraty „wszelakich zaszczytów, godności, czci, szla­

chectwa, bez nadziei łaski i przebaczenia".

Po koronacji Władysław powrócił do Budy. Uważał się

za prawowitego króla Węgier, choć Elżbieta miała jeszcze

swych zwolenników, a za Pogrobowcem opowiedział się

34

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 593—594.

105

ponownie prymas Dionizy Szecsi. Większość panów pol­

skich, towarzyszących wyprawie królewskiej na Węgry,

powróciła do kraju. Opuścił Węgry także Zbigniew Oleśni­

cki, który udał się do Krakowa, by dalej kierować polityką

Królestwa Polskiego. Pozostali przy królu Polacy objęli

różne urzędy i funkcje. Z duchownych ważną rolę w oto­

czeniu króla odgrywał Mikołaj Lasocki, człowiek wykształ­

cony i mądry, wybitny mówca, polityk i dyplomata,

entuzjasta idei krucjaty antytureckiej. Był on bliskim

współpracownikiem Oleśnickiego, uczestniczył w soborze

bazylejskim i został wysłany z delegacją soborową na

rokowania pokojowe między królami Francji i Anglii do

Arras

35

. Jeszcze w 1448 r. Lasocki posłował od Jana

Hunyadiego do Rzymu, gdzie wygłosił przed papieżem

mowę o niebezpieczeństwie tureckim. Na Węgrzech pozos­

tali również znany humanista Grzegorz z Sanoka i kasztelan

międzyrzecki Wincenty z Szamotuł. Jemu to powierzył król

zarząd nad ważnym zamkiem wyszehradzkim, gdzie prze­

chowywano insygnia koronacyjne. Wincenty z Szamotuł

— jak pisze Długosz — był rycerzem dzielnym i znakomi­

tym, „który z przyrodzenia wielce pochopnym był do

żartów i uciesznych gadek". Przy królu pozostały także

polskie oddziały wojskowe, które niebawem zostały użyte

do walki z opozycją węgierską, zwolennikami Habsburgów.

WOJNA DOMOWA NA WĘGRZECH

Węgry w pierwszej połowie XV w. znajdowały się prak­

tycznie w rękach kilkunastu rodzin magnackich i wybitnych

rodów szlacheckich. Od ich decyzji zależało uznanie Włady­

sława za króla. I choć większość magnatów z całą prawie

35

Zob. E. P o t k o w s k i , Crecy Orlean 13461429, Warszawa

1986, s. 174.

background image

106

średnią szlachtą opowiedziała się za Władysławem, to

jednak nie został on powszechnie zaakceptowany jako

władca Węgier.

Magnaci popierający królową-wdowę Elżbietę i jej syna,

Władysława Pogrobowca, nie byli liczni.

Wśród zwo/en-

ników Habsburgów na wymienienie zasługują: przedstawi­

ciele rodów Szecsich i Garaiów, członkowie rodziny Fran-

gepanich, hrabiowie Cylei — Ulryk i Fryderyk, i począt­

kowo również Jerzy Brankowicz. Elżbieta mogła także

liczyć na poparcie części miast, zwłaszcza leżących na

zachodzie i północy Węgier. I wreszcie politycznego i ma­

terialnego wsparcia udzielał jej Fryderyk III Habsburg,

król, a później także cesarz Niemiec. Grupa zwolenników

Elżbiety i Habsburgów na Węgrzech była za mała, by

pozbawić Władysława tronu. Dysponowała jednak do­

statecznymi środkami materialnymi i militarnymi, by opie­

rać się Władysławowi z powodzeniem nawet latami i w ten

sposów utrudnić jemu i jego zwolennikom wykonanie

głównego zadania, jakim była walka z naporem tureckim.

Pacyfikację kraju i walkę ze stronnikami Elżbiety

utrudniała Władysławowi specyfika militarna Węgier. Cały

bowiem kraj pokryty był dużą liczbą zamków i grodów

obronnych, znajdujących się w większości w rękach mag­

natów i znaczniejszej szlachty. Wielkie rody magnackie

dzierżyły kilkanaście, często kilkadziesiąt zamków, położo­

nych w różnych częściach kraju. Obok zamków spotykało

się wówczas często również obronne gródki szlacheckie,

należące do rodzin związanych z magnatami. Istniały

wreszcie na Węgrzech warowne, dobrze ufortyfikowane

miasta. Część z tych zamków, grodów i miast warownych

zwolennicy Elżbiety przekształcili w punkty oporu przeciw

Władysławowi i obsadziwszy je wojskiem własnym lub

najemnikami czeskimi kontrolowali całe prowincje kraju.

Władysławowi zatem pozostało albo zdobywanie kolejno

zamków i miast obsadzonych przez stronników Elżbiety,

107

a to wymagało czasu i przede wszystkim pieniędzy na

opłacenie wojska i kosztów działań militarnych, albo

dążenie do ugody i pertraktowanie z poszczególnymi

magnatami, szlachtą i przedstawicielami miast. Wszystko

to jednak przeszkadzało w realizacji głównego celu króla,

jakim była walka z Turkami.

Wojna domowa między Władysławem a Elżbietą toczyła

się przez dwa lata, na kilku frontach. Na obszarze Górnych

Węgier (Słowacja) po stronie Elżbiety walczyły najemne

wojska czeskie, których dowódcą był husyta Jan Giskra

z Brandysu, doskonały żołnierz, dobry wódz i polityk. Jego

bazami operacyjnymi były wierne Elżbiecie miasta: Koszyce,

Kremnica, Bardiów i Lewocza. Jak słusznie pisał Jan

Dąbrowski, Jan Giskra nie walczył tu wcale o sprawę

husycką czy interesy słowackie, a takie właśnie motywy

działań przypisywali mu niektórzy historycy, szczególnie

czescy i słowaccy. Był on po prostu najemnym żołnierzem

Elżbiety, który, wypełniając swoje zobowiązania, walczył

w obozie habsburskiego Pogrobowca przeciwko polskiemu

Władysławowi

36

. Elżbieta mianowała Giskrę starostą ko­

szyckim, później także starostą Kremnicy i hrabią Zwolińs­

kim (Zolyom). Opanowanie Górnych Węgier przez wojska

podlegle Elżbiecie miało szczególne znaczenie. Tędy bowiem

wiodła najkrótsza droga, którą Władysław mógł otrzymy­

wać posiłki z Polski. Do końca też Władysławowi nie udało

się tego obszaru całkowicie spacyfikować.

W centrum Królestwa Węgierskiego po stronie Elżbiety

opowiedziała się większość miast. Władzy Władysława nie

uznawano również na obszarach ciągnących się wzdłuż

Dunaju od Pożonia (Bratysławy) przez Gyór i Komarno aż

do siedziby prymasa — Esztergom, oraz na południu

Węgier. Szczególnie niebezpieczna sytuacja powstała na

południu kraju, gdzie zwolennicy Elżbiety ugrupowali

D ą b r o w s k i , op.cit., s. 43.

background image

108

wojska, by wykonać decydujące uderzenie na Budę. Na ich

czele stanął ban Maczwy Władysław Garai „i ze wszystkich

niemal stron Sławonii — pisze Długosz — panów i szlachtę

do swego zamiaru wciągnął". Zebrał w ten sposób Garai

„dość znaczne i silne wojsko, opatrzył w wojenne rynsztu­

nki" i ruszył ku Budzie. Sytuacja była poważna. Jednakże

ściągnięte znad granicy tureckiej wojska pod dowództwem

Jana Hunyadiego i Mikołaja Ujlakiego, wzmocnione od­

działem rycerzy węgierskich i polskich wysłanych przez

króla („wszystek lud nadworny Węgrów i Polaków" —

pisze o nich Długosz) rozbiły w końcu grudnia 1440 r.

oddziały rokoszan. Po tym zwycięstwie Hunyadi i Ujlaki

pomaszerowali na południe Węgier i złamali tam opór

zwolenników Elżbiety. Na terenach tych zbrojna opozycja

antyjagiellońska nie odrodziła się już nigdy. Było to nie

tylko rezultatem rozbicia wojsk przeciwnika, ale również

zasługą Mikołaja Lasockiego. Po zwycięstwie wojsk królew­

skich ruszył on na południe, by rokowaniami i perswazją

pozyskać dla Władysława niedawnych jego przeciwników.

Kallimach dodaje, że razem z Lasockim na południe udał

się Grzegorz z Sanoka i stwierdza, iż obaj „wspólnie

objechali miasta i namawiali mieszkańców do odstąpienia

od królowej i połączenia się z Władysławem. W niedługim

czasie przekonali oni prawie wszystkich, stosując po więk­

szej części tę samą taktykę, to znaczy powołując się na

wspólne pochodzenie i węzły krwi"

37

.

Grudniowe zwycięstwo nad oddziałami Garaia urato­

wało panowanie króla Władysława i Jagiellonów na Węg­

rzech. Jednakże pozostały jeszcze wojska Jana Giskry

operujące na terenie Górnych Węgier. Problemem była

także zachodnia część królestwa, gdzie Elżbieta miała

potężnych zwolenników. Przeciwników króla Władysława

nie brakło również w Siedmiogrodzie.

Philippi Callimachi Historia...,

s. 99.

109

W styczniu 1441 r. na Węgry dotarły posiłki polskie,

przysłane Władysławowi dzięki zabiegom biskupa Oleśnic­

kiego. Były to silne oddziały wojsk małopolskich, liczące

około 5000 ludzi, dobrze uzbrojonych i wyposażonych.

Dowodzili nimi wojewoda krakowski Jan Tęczyński, kasz­

telan sandomierski Jan Oleśnicki, wojewoda podolski

Hrycko Kierdejowicz, starosta sandomierski Jan Wojnicki

i starosta chełmski Dziersław z Rytwian.

Po otrzymaniu posiłków król osobiście wyruszy! na

czele armii węgiersko-polskiej do zachodniej i południowej

części królestwa. W stolicy pozostał dla kierowania spra­

wami państwa palatyn Wawrzyniec Hedervary wraz z przy­

dzielonymi mu polskimi doradcami — wspomnianym już

Mikołajem Lasockim i sekretarzem królewskim Pawłem

Wojnickim, który był stryjecznym bratem biskupa Oleśnic­

kiego. Wyprawa ta była sukcesem stronnictwa królews­

kiego. Przyniosła ona pacyfikację całego prawie obszaru

zachodnich i południowych Węgier. Sukcesem była też

zawarta w kwietniu 1441 r. ugoda z hrabiami Cylei —

głównymi dotąd doradcami Elżbiety, inspiratorami i kiero­

wnikami wielu działań. Motywy ich przejścia do obozu

królewskiego były dość proste. Hrabiom Cylei zagrażały

wojska Władysława, a ponadto byli oni obrażeni na

sprzymierzeńca Elżbiety Fryderyka III Habsburga, który

nie chciał przyznać im tytułu książęcego. Na mocy ugody

kwietniowej Fryderyk i Ulryk Cylejscy uznali Władysława

za prawowitego króla Węgier, złożyli mu przysięgę wierno­

ści i zobowiązali się na przyszłość wspomagać króla orężnie.

Ponadto mieli uwolnić jeńców — stronników królewskich,

wydać zajęte zamki królewskie i zamki należące do stron­

ników Władysława. Wreszcie zobowiązali się nakłonić

królową Elżbietę do ugody z Władysławem. Pod wpływem

kroku hrabiów Cylei wielu zwolenników Habsburgów na

Węgrzech przeszło wówczas ostatecznie do obozu króla.

Jednocześnie we wschodniej części kraju, tj. w Siedmio-

background image

110

grodzie, Jan Hunyadi — mianowany przez króla wojewodą

siedmiogrodzkim — pokonał zwolenników Elżbiety. Po­

przedni wojewoda siedmiogrodzki, Dezydery Losoncsi —

razem z wieloma innymi stronnikami habsburskimi —

przeszedł do obozu królewskiego.

Zwycięstwo króla Władysława nie było jednak cał­

kowite. Najwięcej kłopotu sprawiały Górne Węgry, gdzie

działały ciągle jeszcze wojska najemne Elżbiety, dowodzone

przez Jana Giskrę, wspomagane materialnie przez bogate

miasta tej części królestwa. Konieczne było zatem prowa­

dzenie dalej działań wojennych, a na to król nie miał

wystarczających środków finansowych. Brakowało też

wojska do pacyfikacji kraju, większość bowiem węgierskich

sił militarnych zajętych było obroną granic przed Turkami.

Liczono więc na pomoc Polski.

Już w październiku 1441 r. król Władysław pisał

do Ziemowita księcia mazowieckiego, prosząc go o przy­

bycie osobiste z posiłkami zbrojnymi. Obiecał w zamian

Ziemowitowi pozostawienie w jego rękach wszystkich

zdobytych na Węgrzech miast, zamków i ziem do czasu,

aż król pokryje koszty wyprawy

38

. Mazowszanie jednak

nie przybyli królowi z pomocą. Jednocześnie Władysław

wysyłał wezwania o pomoc do panów polskich. Jednakże

efekty tych wezwań i próśb były niewielkie. Jesienią

1441 r. dotarły jeszcze na Węgry posiłki wojskowe

z Wielkopolski, przyprowadzone przez kasztelana sie­

radzkiego Wawrzyńca Zarembę i sędziego poznańskiego

Mikołaja Skórę. Zostały one wysłane na koszt publiczny,

a pieniądze na ich zaciąg pochodziły z uchwalonego

specjalnie w tym celu podatku. Już jednak wojska

małopolskie i ruskie, które w końcu listopada 1441 r.

przyprowadził królowi wojewoda lwowski Piotr Odrowąż

ze Sprowy, ruszyły ,,bez żadnego zasiłku ze skarbu

Codex epistolaris...,

t. II, nr 280.

111

publicznego" — jak pisał Długosz. Ciężar utrzymania

tych wojsk spadł więc na króla.

Koszty wojny domowej i posiłków wojskowych z Polski,

ponoszone przez króla, były coraz większe i doprowadziły

z czasem do ruiny skarbu królewskiego. Za zasługi wojenne

na Węgrzech i zaciągane przez króla pożyczki zapisywano

królewszczyzny w Polsce. Król był ciągle zadłużony i po­

życzał nawet na podarki. Jak pisze Długosz w swych

Rocznikach:

„król Władysław przez czas pobytu swego na

Węgrzech prawie wszystkie miasta, zamki, ziemie, mias­

teczka, wsie, tudzież cła i dochody królewskie krociami

długów obciążył i pozastawiał"

39

.

Kancelaria królewska na Węgrzech wydawała stosy

dokumentów, które obciążały posiadłości i dochody królews­

kie w Polsce. Kanclerz Jan Koniecpolski i podkanclerzy Piotr

Woda ze Szczekocin nie potrafili lub może raczej nie chcieli

zapobiec tej lekkomyślnej rozrzutności młodego króla.

W ciągu czterech lat panowania na Węgrzech — pisze Jan

Dąbrowski — rozdał król Władysław kilkakroć więcej aniżeli

w ciągu sześciu poprzednich lat jego rządów w Polsce

40

.

Przeciągające się walki wewnętrzne na Węgrzech i ruina

skarbu królewskiego zaniepokoiły polską opinię szlachecką.

Również stronnictwo Oleśnickiego było zniecierpliwione

węgierską wojną domową. Zamiast realizacji wielkich

planów walki z Turkami, rozciągnięcia wpływów polskich

na Bałkanach i umocnienia pozycji Polski w świecie

chrześcijańskim siły militarne i środki finansowe były

zużywane na zwalczanie opozycji antyjagiellońskiej na

Węgrzech. Nastroje panujące w Polsce znalazły swój wyraz

na zjeździe panów i szlachty królestwa w Sieradzu, który

odbył się w kwietniu 1442 r. Wystosowano wówczas do

panów węgierskich pismo, które na Węgry zawiózł kanonik

Jakub, syn Dobiesława z Oleśnicy i zarazem brat stryjeczny

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 632.

D ą b r o w s k i , op.cit., s. 78.

background image

112

biskupa Oleśnickiego. Zgromadzeni na zjeździe sieradzkim

panowie polscy i szlachta domagali się stanowczo przerwa­

nia bezcelowych walk wewnętrznych i zakończenia wojny

domowej, choćby na drodze ugody z Elżbietą. Siły węgierskie

i polskie powinny być użyte „przeciw barbarzyńskim, wierze

naszej i królestwu waszemu najbardziej wrogim Turkom"

4 I

.

Oba walczące na Węgrzech stronnictwa były wyczerpane

przeciągającą się wojną domową. Rozpoczęte za pośred­

nictwem legata papieskiego, kardynała Juliana Cesariniego,

układy Władysława z Elżbietą zostały zakończone 14

grudnia 1442 r. zawarciem ugody w Gyór. Ugoda ta nie

dawała żadnych korzyści ani Polakom, ani węgierskim

stronnikom króla Władysława. Dzięki niej jednak zaprzes­

tano na pewien czas walk wewnętrznych, a to z kolei

umożliwiło podjęcie przygotowań do wojny z Turkami.

Przy okazji zawarcia ugody w Gyór doszło do osobis­

tego spotkania Władysława z królową Elżbietą. Król

ofiarował Elżbiecie czarną szubę, przetykaną złotem i pod­

bitą sobolami, wartości 260 florenów złotych (kupił ją na

kredyt od Mikołaja Szarlejskiego). Królowa zaś darowała

Władysławowi kilka wierzchowców. Król zaprosił też

Elżbietę na zapusty do stolicy. Na drugi dzień po zawarciu

ugody Władysław powrócił do Budy. Przy Elżbiecie pozos­

tawił Mikołaja Lasockiego, „najzaufańszego doradcę swego

i powiernika — jak pisze Długosz — ażeby z nim mogła

się (Elżbieta) śmiało znosić we wszystkim i sprawy swoje

układać". Dwa dni po wyjeździe Władysława królowa

Elżbieta zachorowała, a trzeciego dnia choroby, tj. 19

grudnia 1442 r., zmarła. Według Eneasza Sylwiusza Pic-

colominiego, pisarza i humanisty, późniejszego papieża

Piusa II, przez długi czas przebywającego na dworze

wiedeńskim, przyczyną śmierci królowej Elżbiety była

biegunka i zadawniona choroba kobieca. Podobną przy-

41

Codex epistolaris...,

t. II, nr 286.

113

czynę śmierci podaje Długosz. Natomiast kroniki austriac­

kie mówią o otruciu królowej Elżbiety za pomocą owej

szuby sobolowej, darowanej przez Władysława. Były to

jednak kłamliwe oskarżenia.

Śmierć królowej Elżbiety unieważniła układ zawarty

w Gyór. Wybuchła więc na nowo wojna domowa. Jan

Giskra, nie czując się już teraz związany postanowieniami

układu gyorskiego, wznowił niebawem działania wojenne

na terenie Górnych Węgier. Dawni zwolennicy Elżbiety,

wśród których był prymas Dionizy Szecsi, odmówili uznania

Władysława za króla i zwrócili się o pomoc do Fryderyka

III Habsburga jako opiekuna osieroconego Pogrobowca.

Rosnące wpływy nieugiętego zwolennika krucjaty,

kardynała Juliana Cesariniego, na dworze węgierskim

sprawiły, że zamiast ostatecznego rozgromienia stronnictwa

habsburskiego przygotowano wielką wyprawę wojenną

przeciw Turkom. Rozwiązanie zaś wewnętrznego konfliktu

węgierskiego odłożono na później. Taki obrót sprawy był

ciosem dla planów politycznych biskupa Oleśnickiego.

Wyprawa turecka miała bowiem służyć jedynie interesom

papieża Eugeniusza IV i wzmocnić jego autorytet. Tym­

czasem Polska znajdowała się w obozie przeciwników

papieża — wśród zwolenników soboru bazylejskiego. Sam

Oleśnicki zresztą opowiadał się za ideą wyższości soboru

nad papieżem. W 1441 r. biskup krakowski poparł wy­

branego przez sobór papieża Feliksa V i przyjął od niego

kapelusz kardynalski. Nic więc dziwnego, że cele wojenne

kardynała Cesariniego były zupełnie inne niż plany politycz­

ne Oleśnickiego. Wojna z Turkami zamiast realizacji

programu Polski mocarstwowej miała przynieść tylko

korzyści Węgrom i rozstrzygnięcie konfliktu kościelnego.

Sukces wyprawy antytureckiej Władysława mógł także

przyczynić się do zwycięstwa Eugeniusza IV nad soborem

bazylejskim, do triumfu zasady wyższości papieża nad

soborem.

8 — Warna 1444

background image

WALKI Z TURKAMI

KLĘSKA POD WARNĄ

Król Władysław Jagiellończyk dopiero po dwóch z górą

latach od objęcia tronu węgierskiego mógł wreszcie podjąć

wyprawę przeciw Turkom. Czy miała ona szanse po­

wodzenia? Czy wówczas jeszcze można było wyprzeć

Turków z Bałkanów, zepchnąć ich do Azji Mniejszej?

Czy można było przynajmniej ograniczyć ekspansję i rozwój

państwa Osmanów na Bałkanach? Odpowiedź na te pytania

nie jest prosta. Z pewnością państwo Osmanów nie było

jeszcze w pierwszej połowie XV w. ostatecznie ukszta­

łtowanym mocarstwem. Było to jeszcze ciągle imperium

w stadium powstawania. Turcy wprawdzie stanowili już

wówczas na Bałkanach trwały element etniczny, jednakże

ich ekspansję polityczną i militarną można było zahamować.

Patrząc na rzecz całą z punktu widzenia wojskowego

należy stwierdzić, że Turcy byli do pokonania. Wielka

krucjata, dobrze zorganizowana, oparta na pomocy i siłach

kilku największych państw europejskich mogła złamać

potęgę Osmanów.

Jednakże tego, co było możliwe teoretycznie, nie dało

się zrealizować w praktyce. Z punktu widzenia politycznego

115

bowiem niemożliwe było zjednoczenie sił skłóconych ze

sobą państw chrześcijańskiej Europy do wspólnego działa­

nia przeciw Turkom. Nawet papiestwo nie potrafiło do­

prowadzić za pomocą idei krucjatowej do trwałego współ­

działania chrześcijańskiej Europy.

POLSKA, WĘGRY A NIEBEZPIECZEŃSTWO TURECKIE

Z problemem tureckim Polacy zetknęli się już w XIV w.

Zapewne przez Ruś i Polskę wiodła droga dwóch przy­

byszów ze Wschodu, arcybiskupa ormiańskiego Stefana

i opata Cyriaka z zakonu bazylianów, którzy w 1348 r.

przybyli na Pomorze po to, by — jak podaje kronika

klasztoru cystersów w Oliwie — prosić Krzyżaków o po­

moc przeciw Turkom. Kronikarz oliwski wspomina, że

obaj dostojnicy Kościoła wschodniego opowiadali o za­

jęciu Armenii przez Turków, o wymordowaniu przez

nich wielu tysięcy ludzi i ucisku, jakiego doznawali po­

zostali przy życiu chrześcijanie. W drodze na Pomorze

obaj dostojnicy zatrzymali się prawdopodobnie również

na dworze Kazimierza Wielkiego, przynosząc wieści

o Turkach osmańskich i wydarzeniach w Azji Mniejszej.

Później (w 1364 r.) Kazimierz Wielki gościł w Krakowie

króla Cypru Piotra Lusignan, który objeżdżał dwory

europejskie zabiegając o pomoc w zorganizowaniu kru­

cjaty.

Dość tajemniczo brzmi pismo papieża Bonifacego IX

z 1399 r., skierowane do biskupa krakowskiego Piotra

Wysza. Papież polecał w nim biskupowi ogłoszenie w Polsce

krucjaty przeciw Tatarom i Turkom. Jak czytamy w piśmie

Bonifacego IX, papież dowiedział się od posła polskiego

Wojciecha Jastrzębca, że ci poganie oraz inni jeszcze

barbarzyńcy niszczą ziemie chrześcijańskiego Królestwa

Polskiego i Księstwa Litewskiego, a król przygotowuje

background image

116

przeciw nim wyprawę wojenną

1

. Było to przed wielką

wyprawą księcia Litwy Witolda na Tatarów, zakończoną

klęską wojsk litewskich nad rzeką Worsklą (12 lipca

1399 r.). Możliwe więc, że papieżowi chodziło o tę właśnie

wyprawę litewską.

Za panowania Władysława Jagiełły Królestwo Polskie

unikało konfliktów politycznych i starć zbrojnych z Turka­

mi. Osmanowie zaś respektowali zwierzchnictwo Polski

nad Mołdawią. Antypolska polityka Zygmunta Luksem­

burskiego, popierającego Krzyżaków, zniechęcała skutecz­

nie Jagiełłę do udzielania pomocy Węgrom w ich an-

tytureckiej polityce bałkańskiej. Jednakże kiedy w 1415 r.

Turcy wyparli Węgrów z Bośni i zapuścili się niszczycielskim

najazdem na ich ziemie, obradujący wówczas sobór w Kon­

stancji — jeden z wielkich soborów XV w. — wezwał

Jagiełłę do udzielenia zbrojnej pomocy Węgrom. Podobne

wezwanie zostało skierowane do Krzyżaków

2

.

Jagiełło, zachowując neutralność, wysłał do Turków

poselstwo z bogatymi darami, które miało zawiadomić

sułtana o sojuszu między Polską a Węgrami, nakłonić go

do rozejmu z Węgrami i wyjednać uwolnienie wziętych do

niewoli panów i rycerzy węgierskich. Warto powtórzyć za

Długoszem nazwiska owych pierwszych znanych posłów

polskich do sułtana. Byli nimi rycerz Skarbek z Góry

i Grzegorz Ormianin, służący zapewne za tłumacza. Jak

pisze dalej Długosz w swych Rocznikach, sułtan podejmował

posłów polskich „łaskawie i z uprzejmością, zarządził dla

nich hojne opatrzenie wszelakich potrzeb i często ich do

stołu swego zapraszał". Przyjął też propozycję Jagiełły

i „przyrzekł zaprzestać wojny i zawrzeć z Węgrami rozejm

na lat sześć". Wysłał także z powracającymi posłami

polskimi własne poselstwo, które miało prowadzić dalsze

1

A. T h e i n e r, Vetera monumenta Poloniae et Lithuaniae gentium-

ąue flnitimarum historiam illustrantia,

Romae 1860, t. I, nr 1041.

2

Codex epistolaris...,

t. II, nr 63 i 64.

117

rokowania z Polską i Węgrami. Posłowie tureccy jednak

przezornie zatrzymali się na granicy, wysyłając naprzód

jednego z posłów polskich, Grzegorza Ormianina, by

załatwił im bezpieczny przejazd. Podejrzliwi Węgrzy — być

może rozdrażnieni niedawnym najazdem tureckim — uwię­

zili posła polskiego, uważając go za zdrajcę i szpiega.

Przetrząsnęli „wszystkie jego rzeczy, ubrania, tłumoki, aż

do rzemyków u obuwia" w poszukiwaniu tajemnych listów

tureckich. Posłowie sułtana, oczywiście, zawrócili, a Grze­

gorza Ormianina Węgrzy uwolnili dopiero po jakimś

czasie

3

.

Według Długosza Jagiełło nie ruszał z pomocą zbrojną,

„aby wstrzymać klęski i spustoszenia, jakich Węgrzy później

od Turków doznawali", ponieważ był „rozgniewany sro­

motną obelgą, sobie i posłowi swemu Grzegorzowi wy­

rządzoną". Jednakże rzeczywiste powody neutralności

Jagiełły były z pewnością poważniejsze. Turcy niewątpliwie

zainteresowani byli pokojowymi stosunkami z potężnym

państwem polsko-litewskim. Jagiełło zaś, zmuszony do

walki politycznej z Zygmuntem Luksemburskim, z pew­

nością chętnie widział kłopoty tureckie króla węgierskiego.

Na jawne przymierze z państwem Osmanów jednak Polska

nie mogła sobie pozwolić, zmuszona ciągle do odpierania

oskarżeń rozpowszechnianych w Europie przez Krzyżaków

oraz Luksemburczyka, iż jest krajem pogańskim i heretyc­

kim i że namawia Turków do najazdów na kraje chrześ­

cijańskie, w tym szczególnie na Węgry. Kiedy w 1417 lub

1418 r. do Polski przybyło poselstwo tureckie z propozycją

sojuszu, Jagiełło nie przyjął oferty sułtana Mehmeda I.

Więcej nawet, król polski zgodził się wówczas na prośbę

Zygmunta Luksemburczyka pośredniczyć w uregulowaniu

3

Całą tę historię opisuje Długosz (Dzieje..., t. IV, s. 167—168).

Z listu Jagiełły i Witolda do soboru wynika, że ruszyły wówczas z Polski

dwa poselstwa — jedno do sułtana, drugie do władcy Bośni. Zob.

Stachoń, op. cit., s. 40.

background image

118

stosunków węgiersko-tureckich czy to przez zawarcie po­

koju wieczystego, czy choćby kilkuletniego rozejmu

4

.

Do pierwszego zbrojnego starcia polsko-tureckiego

mogło dojść w 1426 r., kiedy to Zygmunt Luksemburski

przygotowywał wyprawę, która miała uprzedzić spodzie­

wany najazd turecki. Wówczas to Jagiełło, pod wpływem

kilkakrotnych próśb Luksemburczyka, nakazał hospoda­

rowi Mołdawii —jako jego zwierzchnik — ruszyć z pomocą

królowi węgierskiemu. Ponadto wysłał na wyznaczony

punkt zborny do Braiły (Braila) nad Dunajem silny oddział

szlachty ruskiej, liczący 5000 ludzi, którym dowodził

starosta sanocki Janusz Kobylański. Wojska polskie jednak

na próżno czekały przez dwa miesiące na przybycie armii

węgierskiej. Zygmunt Luksemburski zajęty innymi sprawa­

mi (głównie czeskimi) ruszył dopiero wiosną roku następ­

nego. Po długim oczekiwaniu i „daremnych trudach —

jak pisze Długosz — wojsko polskie od brzegów Dunaju

wróciło szczęśliwie do swego królestwa".

Zastanawia ta decyzja Jagiełły zerwania pokoju z Turcją.

Może królowi polskiemu chodziło o to, by czynem zbroj­

nym pokazać Europie, że „stoi w obronie chrześcijaństwa"

właśnie wówczas, kiedy siły litewsko-polskie walczyły

w Czechach po stronie husytów? Niewykluczone, że Jagiełło

zamierzał odepchnąć Turków od granic Mołdawii i wyprzeć

ich wspólnie z Zygmuntem Luksemburskim za Dunaj.

Wszystkie te rachuby zawiodły, albowiem węgiersko-polska

wyprawa na Turków w 1426 r. nie doszła do skutku. Nie

cieszyła się ona zresztą zbytnią popularnością wśród szlach­

ty. Długosz pisze o ostrych represjach, jakie spadły na

tych, którzy nie usłuchali wezwania królewskiego i nie

stawili się na wyznaczone miejsce koncentracji. Rozgnie­

wany Jagiełło „kazał wszystkich jako buntowników po-

chwytać i bez różnicy stanu i godności zamknąć w więzie-

4

S t a c h o ń, op. cit., s. 48—49.

119

niu". Później dopiero, na „prośby i wstawienia prałatów

i panów polskich, przebaczył im (król) wspaniałomyślnie

popełnioną winę i wrócił zabrane dziedzictwo i włości".

Zajęcie przez sułtana Murada II serbskiego Gołubca,

potężnej twierdzy naddunajskiej leżącej u bram Węgier,

było powodem zorganizowania przez Zygmunta Luksem­

burskiego wyprawy antytureckiej, która ruszyła wiosną

1428 r. Wyprawa ta zakończyła się niepowodzeniem. Król

Zygmunt ze swym wojskiem, po niefortunnych utarczkach

z oddziałami tureckimi w Serbii, dotarł wprawdzie pod

Gołubiec, ale wycofał się niebawem na wieść o zbliżającej

się armii sułtanskiej. U boku wojsk węgierskich walczył

wówczas także oddział Polaków. Nie byli to jednak żoł­

nierze wysłani na pomoc przez Jagiełłę, lecz rycerze polscy,

którzy zaciągnęli się na służbę węgierską. Broniąc przep­

rawy wojsk Luksemburczyka przez Dunaj zginął pod

Gołubcem sławny rycerz polski Zawisza Czarny z Garbowa.

Długosz w swoich Rocznikach zamieścił obszerny fragment

poświęcony ostatnim chwilom tego dzielnego rycerza: „Jako

rycerz przestrzegający gorliwie swej sławy, uważając to za

rzecz niegodną, aby towarzyszów swoich w chwili ostatecz­

nej miał odstępować, wolał wraz z nimi poddać się niebez­

pieczeństwu. Nie dbając zatem o własne ocalenie, odprawił

łódź przysłaną przez króla Zygmunta, a przywdział zbroję

błyszczącą. Poczem siadłszy na konia niedużego wzrostu

i wziąwszy z sobą dwóch tylko pachołków z kopią pod­

niesioną wybiegł przeciw wojskom tureckim. Niebawem

obskoczony przez Turków, którzy wzięli go za króla lub

jakiego książęcia, dla zbroi świecącej i połowy czarnego

orła, którego miał w herbie na płaszczu rycerskim okrywa­

jącym zbroję, dostał się w niewolę". Powstał wówczas —

powiada Długosz — spór między dwoma żołnierzami

tureckimi o tak znakomitego jeńca. W czasie tej sprzeczki

jeden z Turków „dobywszy kindżała uciął głowę Zawiszy".

Swoją relację Długosz kończy stwierdzeniem: „Tak mąż

background image

120

znakomity, który w wieku swoim nie miał równego, życia

nędznie dokonał"

5

.

Do niewoli tureckiej dostało się wówczas także wielu

innych rycerzy polskich, „którzy brzydzili się podobnież

(jak Zawisza Czarny) ucieczką" — pisze Długosz. Wykupił

ich król Zygmunt. Wśród tych jeńców był również Piotr

Woda ze Szczekocin, herbu Odrowąż. Później odegrał on

znaczną rolę polityczną w czasach Władysława Warneń­

czyka. Piotr ze Szczekocin był postacią nieprzeciętną. Syn

kasztelana lubelskiego, studiował w młodości na uniwer­

sytecie krakowskim (zdobył tu stopień bakałarza sztuk

wyzwolonych) i odbył dalsze studia zapewne we Włoszech.

Otwierała się przed nim kariera kościelna, do której

wstępem było uzyskanie przez Piotra godności kanonika

kruszwickiego. Szybko jednak Piotr ze Szczekocin zrezyg­

nował z kariery kościelnej i rozpoczął służbę na dworze

królewskim. W 1427 r., posądzony o romans z królową

Zofią, ucieka przed gniewem Jagiełły. Rok później spoty­

kamy go w wojskach Zygmunta Luksemburskiego pod

Gołubcem. Pojmany w niewolę turecką i wykupiony przez

Zygmunta, wraca do Polski. Odzyskuje łaskę królewską

i zostaje wyznaczony przez Jagiełłę na starostę w Olsztynie

(w pobliżu Częstochowy). Piotr ze Szczekocin należał do

stronników biskupa Oleśnickiego. W 1437 r. został pod-

kanclerzym królestwa. Przebywał z młodym królem Włady­

sławem Jagiellończykiem na Węgrzech, nie tylko jako

wysoki urzędnik kancelarii królewskiej, ale również służąc

władcy „zbrojną piersią i mieczem" wraz ze 100 żołnierzami

wystawionymi własnym kosztem. Otrzymał zresztą wówczas

za swą służbę od króla — jak wielu innych Polaków —

hojne zapisy. Król ofiarował mu także płaszcz aksamitny

podbity sobolami za szuby, które zostały rozdane gościom

węgierskim w 1440 r. Wybiegając naprzód trzeba tu jeszcze

5

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 328—329.

121

dodać, że Piotr ze Szczekocin odznaczył się w czasie

wyprawy przeciw Turkom w 1443 r. W nagrodę król

Władysław kazał jego tarczę herbową zawiesić w kościele

parafialnym Panny Marii na wzgórzu zamkowym w Budzie.

Piotr wyjeżdżał często w sprawach państwowych z Węgier

do Polski. W bitwie pod Warną nie brał udziału. Za

panowania Kazimierza Jagiellończyka ponownie sprawował

urząd podkanclerzego. Zginął w bitwie z Krzyżakami pod

Chojnicami w 1454 r. Jego syn Paweł przejął po ojcu

starostwo łukowskie.

Czasy panowania Zygmunta Luksemburskiego (1387—

1437) były okresem nieustannego kurczenia się obszarów

podlegających wpływom węgierskim na Bałkanach. Pod

naporem Turków Węgry utraciły zwierzchnictwo nad

Bośnią, Serbią i Wołoszczyzną. Wreszcie Osmanowie za­

grozili samym Węgrom. Zygmunt próbował zorganizować

obronę kraju. Wzmocnił linię zamków i twierdz nad­

granicznych. Rozbudował także sieć szpiegów, którzy

informowali dwór węgierski o wszystkich wydarzeniach na

Bałkanach, zwłaszcza o sprawach tureckich. Jednakże zamki

i twierdze nadgraniczne nie chroniły Węgier przed coraz

częstszymi wypadami rabunkowymi wojsk tureckich, zwła­

szcza oddziałów akyndżych (zagończyków), wysyłanych

przez pogranicznych sandżakbejów.

Zygmunt Luksemburski próbował dokonać w latach

1433—1435 reformy wojsk węgierskich

6

. Pierwsza zmiana

polegała na utworzeniu oddziałów wojsk terytorialnych,

opartych na poborze prowadzonym wśród ludności chłops­

kiej. Według królewskiego nakazu z każdych 33 zagród

chłopskich miał być wystawiony jeden żołnierz pieszy i jeden

lekkozbrojny jeździec. Żołnierze ci walczyć mieli w oddziałach

komitatów (jednostek administracyjnych królestwa). Pobór

6

L. E1 e k e §, Armija Guniadi, „Acta Historica Academiae Scien-

tiarum Hungaricae" I (1951), s. 14—20; C w e t k o w a , op. cit., s.

227—229.

background image

122

do tych oddziałów przeprowadzano zarówno w dobrach

królewskich, jak i panów oraz szlachty węgierskiej. W dob­

rach prywatnych jednak ów nakaz królewski nie zawsze był

respektowany. Wynikało to z niechęci panów i szlachty do

pozbywania się siły roboczej lub — jak sugerują niektórzy

historycy — z obawy przed skutkami uzbrojenia poddanych.

Efektem reform Zygmunta Luksemburskiego było prze­

de wszystkim utworzenie lekkozbrojnej jazdy. Ta nowa

formacja mogła skuteczniej niż inne rodzaje wojska odpierać

ataki tureckich akyndżych. Szczególnie użyteczne okazały

się oddziały lekkiej jazdy serbskiej, które rekrutowały się

spośród Serbów chroniących się na Węgrzech przed Tur­

kami. Żołnierze tych oddziałów znali dobrze tereny nad­

graniczne zajęte przez Osmanów. Nie tylko więc bronili

granicy, ale także nagłymi wypadami zapuszczali się na

ziemie opanowane przez Turków, rozbijając ich mniejsze

oddziały i garnizony.

Jednakże owe zmiany w armii węgierskiej praktycznie

niewiele wzmocniły siły militarne Węgier. W dalszym ciągu

brakowało wojska stałego, niezależnego od dobrej woli

panów i szlachty węgierskiej, bezpośrednio podlegającego

władzy króla. Taką właśnie stałą armię królewską można

było utworzyć z oddziałów wojsk zaciężnych. Jednakże

Zygmunt Luksemburski nie dysponował środkami finan­

sowymi umożliwiającymi wystawienie silnej armii zaciężnej.

Ziemie i dochody królewskie znajdowały się często w rękach

panów węgierskich, duże środki finansowe pochłaniała

polityka europejska Zygmunta Luksemburskiego, wojny

czeskie, wreszcie utrzymywanie dworu królewskiego. Na

wojska zaciężne zatem pozostawało niewiele pieniędzy.

Zygmunt Luksemburski powierzał zadanie tworzenia

i utrzymywania takich właśnie oddziałów wojsk zaciężnych

doświadczonym dowódcom, przekazując im na ten cel

dobra ziemskie, dochody z salin, kopalń i innych źródeł.

Tymczasem nacisk turecki na granice węgierskie był

123

coraz silniejszy. W 1438 r. Turcy najechali Siedmiogród,

zlupili go i uprowadzili wielu ludzi. W roku następnym

nowy król węgierski Albrecht Habsburg wyruszył przeciw

Turkom do Serbii, ale wyprawa ta zakończyła się hanieb­

nym odwrotem. Turcy zajęli wówczas kolejną twierdzę

naddunąjską, Semendrię. W czasie odwrotu wojsk węgiers­

kich król Albrecht Habsburg „zatruwszy się melonami,

które — jak powiada Długosz — do zbytku jadać lubił,

zapadł na krwawą biegunkę" i zmarł 27 października

1439 r. w pewnej wsi naddunajskiej.

Po objęciu tronu węgierskiego przez Władysława Jagiel­

lończyka sytuacja na pograniczu węgiersko-tureckim była

bardzo trudna. Pogarszał ją jeszcze konflikt nowego króla

z dotychczasowym sprzymierzeńcem Węgier, księciem ser­

bskim Jerzym Brankowiczem. Był on spokrewniony z hra­

biami Cylei

7

i, jak wiemy, opowiedział się po stronie

królowej-wdowy Elżbiety przeciw Władysławowi. W dodat­

ku, zabiegając o powrót do Serbii, Brankowicz próbował

nawet porozumienia z Turkami, choć bezskutecznie. Wszys­

tko to spowodowało decyzję skonfiskowania rozległych

dóbr tego księcia serbskiego na Węgrzech. Zostały one

podzielone między zwolenników króla Władysława. Nieba­

wem zresztą Jerzy Brankowicz przeszedł na stronę Włady­

sława, odzyskał większość swych dóbr węgierskich i służył

królowi radą jako człowiek doświadczony w sprawach

tureckich i bałkańskich.

Wiosną 1440 r. sułtan Murad II ruszył osobiście

z dużą armią, by ostatecznie zakończyć podbój ziem

nad Dunajem. W końcu kwietnia wojska tureckie przy­

stąpiły do oblężenia węgierskiego wówczas Belgradu, „który

- powiada Długosz — jest jakby portem i wrotami

do Węgier". Znany humanista, Kallimach, autor Historii
o królu Władysławie,

tak opisał położenie tej twierdzy:

7

Jedna z córek Brankowicza, Katarzyna, była żoną hrabiego

Ulryka Cylejskiego.

background image

124

„Belgrad leży na wzgórzu, w miejscu gdzie Sawa wpada

do Dunaju, tak że obie rzeki oblewają część niższą miasta;

od wschodu patrząc, na dużej przestrzeni miasto stromo

opada ku Dunajowi, a od południa okrąża je Sawa.

Reszta miasta z dala od brzegu jest jakby odgrodzona

od lądu murami i fosą". Według słów Kallimacha na

początku oblężenia „Turcy wybudowali okręty i postawili

je na straży obu rzek, aby móc przejmować wszelkie

dostawy ludzi i żywności i nie dopuszczać ich do miasta.

Sami zaś rozłożyli się po drugiej stronie obozem w ten

sposób, że w ogóle nikt z oblężonych nie mógł ani

wyjść, ani wejść do miasta. Oni za to mogli dowolnie,

kiedy tylko chcieli, podchodzić pod mury i wypróbowywać

ich siłę. I odtąd bez przerwy to zasypywali fosy, to

machinami rozwalali mury, a wreszcie zbudowali od ufo­

rtyfikowanej strony zamku drewniane wieże, by przy

ich pomocy spędzać obrońców z murów"

8

.

Belgradu bronił przeor joannitów z Vrany, Jan Thal­

loczi, „człowiek — jak powiada Kallimach — wielkiej

odwagi i doświadczony żołnierz", pochodzący ze znanego

na Węgrzech rodu magnackiego. Mimo ścisłej blokady,

burzenia murów i wież miasta obrońcy Belgradu dzielnie

wytrzymywali napór Turków, a nocą naprawiali zniszczone

części murów. Turcy nie potrafili złamać oporu ani siłą, ani

obietnicami, „które po bułgarsku (może serbsku) wypisane

— jak relacjonuje Długosz — obwijać kazał (sułtan) na

strzałach i rzucać do zamku".

Sytuacja była poważna. Król Władysław po przybyciu

do Budy (jeszcze przed swoją koronacją) zaczął ściągać

podatki na obronę zagrożonych przez Turków zamków,

szczególnie Belgradu. Po koronacji zaś ogłosił wyprawę

przeciw królowej Elżbiecie i Turkom. Jednakże walki

wewnętrzne skłoniły Władysława i jego doradców do

Philippi Callimachi Historia...,

s.73.

125

układów z Osmanami. Pod koniec lipca 1440 r. został

wysłany poseł do sułtana. Był nim polski rycerz Piotr

Łęczycki z Łękocina. Poseł wiózł wiadomość o objęciu

tronu węgierskiego przez Władysława i żądanie zaprzestania

walki oraz odstąpienia od Belgradu. Sułtan jednak, orien­

tując się dobrze w trudnej sytuacji Węgier dzięki szpiegom

i informatorom, odesłał posła królewskiego do Semendrii,

każąc mu tam czekać przez trzy miesiące na odpowiedź.

Tymczasem Turcy nasilili ataki na Belgrad i ziemie

naddunajskie. Thalloczi mimo naporu wojsk Murada II

skutecznie bronił Belgradu. Podczas jednego ze szturmów

udało się nawet obrońcom zadać Turkom ciężkie straty.

Według opisu Długosza, który cytuje relacje węgierskie,

Turcy przygotowując szturm zasypali fosę chrustem, słomą

i drewnem, by łatwiej dotrzeć do murów. Obrońcy nie

przeszkadzali im w tym, ale w nocy posypali wszystko

„prochem do strzelania z dział używanym". Kiedy wczes­

nym rankiem Turcy zaatakowali Belgrad i zaczęli wdzierać

się na mury, obrońcy „poczęli z murów rzucać głownie,

węgle żarzące i inne podpały, od których wnet zapalone

prochy buchnęły w różnych miejscach płomieniami, a Turcy

częścią od płonącego drzewa, którego sami nawieźli, częścią

od dymu dławiącego padali i ginęli"

9

. Kallimach do opisu

Długosza dodaje: „Do tego jeszcze i wieże stanęły w pło­

mieniach, a w obozie wszczął się popłoch, gdyż wiatry

ciągnące ranną porą od rzeki niosły tam dym i żar ognia.

Dzięki temu zresztą, że wiatr dął w odwrotnym kierunku,

całe miasto ocalało od pożaru"

10

.

Jednocześnie została zniszczona turecka flotylla statków

rzecznych. Oddajmy głos Kallimachowi: „Nie lepiej wiodło

się tam, gdzie walczyły okręty. Jedne z nich pogruchotał

grad kamieni lecących z machin wojennych, inne zniszczył

ogień. Reszta okrętów poszła na dno, gdyż sternicy i ma-

' D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 603—604.

10

Philippi Callimachi Historia...,

s. 73.

background image

126

rynarze zupełnie potracili głowy, a fala niedobitków runęła

na te okręty, które jeszcze stały nietknięte, chcąc uciec jak

najdalej od miasta" ".

Kronikarze uważają, że odparcie tego szturmu turec­

kiego wpłynęło na decyzję sułtana, który postanowił od­

stąpić od oblężenia Belgradu. Faktem jest, że Murad

rzeczywiście po sześciu miesiącach zwinął oblężenie i za­

rządził odwrót wojsk tureckich. Przez posła królewskiego

Piotra Łęczyckiego oświadczył Władysławowi, że gotów

jest zawrzeć pokój pod warunkiem wydania Belgradu

i rezygnacji Węgier z wpływów politycznych w Serbii.

Warunki takie były jednak nie do przyjęcia dla Węgrów.

I

JAN HUNYADI

Wojna domowa na Węgrzech w latach 1441—1442 spowo­

dowała konieczność ograniczenia działań na froncie turec­

kim do obrony. Kierował nią przede wszystkim Jan Huny­

adi. Jak pisała nieco patetycznie współczesna badaczka

bułgarska Bistra Cwetkowa, Hunyadi podjął zadanie „nie

tylko obrony Węgier, ale również świata chrześcijańskiego

przeciw najeźdźcom osmańskim". Słowianie bałkańscy

sławili go w swych pieśniach epickich jako dzielnego

i niezwyciężonego wojewodę Jankula. Pamięć o nim „bu­

dziła przez wieki w sercach podbitych ludów bałkańskich

wspomnienia heroicznych walk przeciw ich wspólnemu

ciemięzcy i wiarę w ich nieuchronne wyzwolenie"

12

.

Ojciec Hunyadiego pochodził z Wołoszczyzny. Za służbę

wojskową otrzymał on od króla Zygmunta Luksemburs­

kiego posiadłość ziemską w Siedmiogrodzie. Syn jego, Jan

11

Tamże,

s. 83.

12

C w e t k o w a , op. cit., s. 229. Współcześni badacze tureccy

określają takie opinie jako „nacjonalistyczne", choć sami nie są wolni od

nacjonalizmu.

127

(Janosz), został już zaliczony w poczet szlachty węgierskiej.

Odważny i silny, o żelaznym zdrowiu, a przy tym bystry

i inteligentny, wybrał Jan Hunyadi karierę wojskową. Już

w 1431 r. spotykamy go we Włoszech, w otoczeniu przeby­

wającego tam wówczas króla węgierskiego Zygmunta

Luksemburskiego. Król pozostawił go w Italii razem

z oddziałem rycerzy węgierskich, który miał wspierać jego

sprzymierzeńca, księcia Mediolanu, Filipa Viscontiego. We

Włoszech Hunyadi przebywał dwa lata jako dowódca

oddziału wojsk zaciężnych. Tutaj zapewne, pod okiem

najlepszych w tym czasie zawodowych żołnierzy i dowód-

ców-kondotierów — Franciszka Sforzy i florentyńczyka

Filipa Scolariego, nabył Hunyadi biegłości w sztuce wojen­

nej i nauczył się dowodzić wojskami zaciężnymi.

Po powrocie na Węgry Hunyadi został dowódcą przy­

bocznego oddziału jazdy królewskiej. W 1436 r. walczył

w Czechach. Poznał tu z pewnością sztukę wojenną husytów

- nowy sposób walki, oparty na działaniach piechoty

i wozów bojowych, z których formowano obronny tabor.

Podczas krótkiego panowania króla Albrechta Habsburga

Hunyadi bronił najważniejszych twierdz w rejonie nad-

dunajskim. Uzyskał też wysoki urząd państwowy, został

bowiem banem (namiestnikiem królewskim) jednej z nad­

granicznych prowincji. Król Władysław Jagiellończyk mia­

nował go wojewodą Siedmiogrodu. Latem 1441 r. Hunyadi

razem z Mikołajem Ujlakim otrzymał zadanie obrony

południowej granicy i Belgradu przed Turkami.

Szybkie i skuteczne działania Hunyadiego na pograniczu

węgiersko-tureckim, prowadzone za pomocą lekkozbrojnej

jazdy, oddziałów wojsk zaciężnych i własnej armii lennej,

zmieniły sytuację wojenną. We wrześniu 1441 r. Hunyadi

wpadł na zajęte przez Turków ziemie serbskie. Trzy

dni działał na obcym terenie zdobywając niemałe łupy.

W drodze powrotnej zastąpił mu drogę oddział wojsk

tureckich, na czele którego stał Ishak beg, dowódca

background image

128

Semendrii. Hunyadi rozbił Turków i zmusił ich do ucieczki.

Nie było to wielkie zwycięstwo, ale dodało ono Węgrom

ducha.

Turcy jednak planowali wielką wyprawę przeciw Węg­

rom na rok następny. Z Raguzy informowano dwór

w Budzie o przygotowaniach do tej wyprawy. Wczesną

wiosną 1442 r. wyprawa turecka ruszyła z Widynia przez

Wołoszczyznę na Siedmiogród. Plan nieprzyjaciela był

prosty. Turcy zamierzali dokonać najazdu na Węgry od

strony Siedmiogrodu, bez zdobywania obronnej linii grani­

cznej na Dunaju i Sawie, a zwłaszcza twierdzy belgradzkiej.

Wyprawą turecką dowodził doświadczony żołnierz i wódz,

Mesid beg, wielki koniuszy sułtana. Wspierał go swymi

wojskami hospodar wołoski Wład Drakul. Łącznie siły

tureckie liczyły około 16000 ludzi.

Hunyadi na wieść o wkroczeniu nieprzyjaciela do

Siedmiogrodu ruszył szybko spod Belgradu na spotkanie

armii Mesid bega, połączył się z siłami zebranymi przez

biskupa siedmiogrodzkiego Jerzego Lepesa i uderzył na

Turków. Został jednak pobity, a biskup Lepes i brat

Hunyadiego zginęli w bitwie. Jednakże klęska ta nie była

zbyt dotkliwa, bo w pięć dni później (23 marca 1442 r.)

Hunyadi zaatakował ponownie część sił nieprzyjaciela pod

wodzą samego Mesid bega, rozbił Turków i zmusił ich do

ucieczki oraz porzucenia jeńców i łupów. Mesid beg poległ,

razem ze swym synem, kiedy próbował ratować się ucieczką.

Hunyadi zaś, w pościgu za wojskami tureckimi, wkroczył

do Wołoszczyzny i przywrócił ponownie zwierzchność

węgierską nad tym krajem.

Turcy przygotowali tego roku jeszcze jedną wyprawę

wojenną. Miała to być wyprawa odwetowa, mająca jednak

na celu także likwidację wpływów węgierskich na Wołosz-

czyźnie. Hunyadi spodziewał się tej wyprawy tureckiej

i przygotował obronę. Wojska nieprzyjaciela ruszyły latem

1442 r., dowodzone przez samego namiestnika Rumelii

129

Szahabeddina paszę, który chełpliwie zapewniał, że niewie­

rni uciekną w popłochu na sam widok jego turbanu. Turcy

przekroczyli Dunaj pod Nikopolis, wtargnęli na ziemie

wołoskie i zapuścili się aż do Siedmiogrodu, rabując

i niszcząc ten kraj. 6 września 1442 r. Hunyadi uderzył na

oddziały nieprzyjaciela nad rzeką Jałomicą (Wołoszczyzna),

zaskoczył Szahabeddina paszę i rozbił całkowicie jego

wojska. Sam wódz turecki zdołał umknąć z pola bitwy, ale

poległo lub dostało się do niewoli wielu Turków ze

znakomitych rodów i prostych żołnierzy. Węgrzy zagarnęli

też ogromne łupy. W ich ręce wpadł tabor turecki razem

z egzotycznymi wielbłądami. Zdobyte na Turkach sztandary

i znaki wojskowe rozdzielono między kościoły węgierskie

jako symbol zwycięstwa krzyża nad półksiężycem. Zwycięs­

two to ukazało walory bojowe zorganizowanych przez

Hunyadiego sił wojskowych oraz jego talent nieprzeciętnego

dowódcy.

Jesienią ruszyła jeszcze jedna, trzecia już w tym roku

wyprawa turecka w okolice Belgradu. Niezbyt licznymi

tym razem wojskami Osmanów dowodził Turachan beg,

pochodzący ze starego arystokratycznego rodu tureckiego.

Hunyadi połączył swe siły z wojskami Mikołaja Ujlakiego

i raz jeszcze rozbił Turków. Następnie obaj dowódcy

węgierscy wtargnęli do zajętej przez Osmanów Serbii,

niszcząc tureckie garnizony, osiedla i miasta.

Wieść o zwycięstwach Hunyadiego wywołała entuzjazm

na Węgrzech i wywarła duże wrażenie w Europie. W Budzie

od końca września przebywało poselstwo sułtana, które

przywiozło propozycję zawarcia pokoju za cenę odstąpienia

Belgradu. Żądanie tureckie zostało przez dwór węgierski

odrzucone, kiedy w stolicy dowiedziano się o sukcesach

wojennych Hunyadiego. Nie wiadomo zresztą, czy sam

sułtan Murad II liczył na przyjęcie tego żądania przez

Węgrów. Niewykluczone, że zadaniem poselstwa tureckiego

w Budzie — jak sądził Franz Babinger — było raczej

9 —Warna 1444

background image

130

zdobycie dokładniejszych informacji o wewnętrznych sto­

sunkach węgierskich i pozycji króla Władysława lub też

potwierdzenie wiadomości dostarczanych przez szpiegów

tureckich, których sułtan miał w całej Europie Południowo-

Wschodniej.

Sułtan i jego doradcy nie wątpili, że po tych sukcesach

Węgrzy przejdą do poważniejszych działań ofensywnych.

Na Węgrzech zaś budziły się nadzieje, że większa wy­

prawa w głąb Bałkanów mogłaby złamać potęgę turecką

i przywrócić wpływy polityczne Węgier na tych ob­

szarach. Już przecież dzięki zwycięstwom Hunyadiego

zostało przywrócone zwierzchnictwo węgierskie nad Wo­

łoszczyzną.

Dwór węgierski umiejętnie rozpropagował sukcesy wo­

jenne Hunyadiego. Wieści o zwycięstwach nad Turkami

zostały przekazane przez specjalnych wysłanników papie­

żowi, dotarły one również do uczestników soboru bazylej-

skiego. „Dzięki składam wszechmogącemu Bogu — pisał

jeden z uczestników soboru do jakiegoś dostojnika kościel­

nego w Polsce — za szczęśliwe zwycięstwa odniesione nad

niewiernymi Turkami. Wywołały one słusznie radość w ca­

łym świecie chrześcijańskim"

13

. W Wenecji uczczono te

zwycięstwa uroczystą procesją na placu św. Marka, z udzia­

łem samego doży Franciszka Foscariego, duchowieństwa,

tłumu mieszkańców i cudzoziemskich kupców. Senat wene­

cki poinformował interesującego się walką z Turkami

księcia Burgundii Filipa Dobrego o pokonaniu wojsk

osmańskich i przesłał mu kopie otrzymanych z Węgier

pism, które były poświęcone zwycięstwom Hunyadiego.

Wysłano też posła do króla Władysława, by pogratulował

mu w imieniu Republiki Weneckiej zwycięstwa, a przy

okazji zebrał wszystkie informacje o kampanii tureckiej

13

Codex epistolaris...,

t. II, nr 290, s. 438.

131

króla Polski i Węgier. Sam papież Eugeniusz IV po­

prowadził we Florencji, w otoczeniu licznych kardynałów,

procesję dziękczynną za zwycięstwa nad Turkami

14

.

WĘGIERSKA WYPRAWA WOJENNA NA BAŁKANY

1443 ROKU

Węgierskie zwycięstwa nad Turkami stworzyły w Europie

atmosferę sprzyjającą podjęciu wyprawy anty tureckiej.

Wpłynęły też na zwiększenie się aktywności politycznej

papieża Eugeniusza IV i jego legata na Węgrzech, Juliana

Cesariniego. Słusznie sądzili oni, że sukces w walce z Tur­

kami, osiągnięty dzięki ogłoszonej przez papieża krucjacie,

byłby ważnym argumentem w zaostrzającym się wówczas

konflikcie soborowym.

Przypomnijmy tu raz jeszcze sytuację panującą w Koś­

ciele zachodnim słowami świetnego pisarza i humanisty,

Filipa Kallimacha, który sporą część swego dojrzałego

życia spędził w Polsce i zmarł w Krakowie w 1496 r. „W

tym czasie wśród chrześcijan — pisał Kallimach — wybuch­

ły liczne spory na temat głowy Kościoła. Jedni za ojca

świętego uznawali Eugeniusza, wybranego przez kolegium

kardynalskie, inni opowiadali się za Feliksem, którego

w Niemczech wybrał sobór bazylejski... I Feliks, i Eugeniusz

różnymi sposobami usilnie starali się o to, by przeciągnąć

na swą stronę nie tylko swych przeciwników, ale i nie­

zdecydowanych, którzy kryjąc się ze swymi myślami trwali

w wyczekującej postawie, żadnemu pierwszeństwa nie

przyznając. Wnet od obu papieży równocześnie przybyły

poselstwa do króla. Feliks wysłał biskupa trydenckiego

Aleksandra, mianowanego niedawno przezeń kardynałem,

14

C w e t k o w a, op. cit., s. 256; A. F. G r a b s k i, Polska w opiniach

Europy Zachodniej XIV—XV w.,

Warszawa 1968, s. 394—395; F.

Thiriet, Regestes des deliberations du Senat de Venis concernant la

Romanie,

Paris 1961, t. III, nr 2624.

background image

132

z rodu książąt mazowieckich, licząc na jego pokrewieństwo

z Władysławem. Uważał go za człowieka najbardziej

odpowiedniego do reprezentowania jego interesów, bo

nawet jeśliby do samej sprawy król nie przywiązywał wagi,

to jednak fakt pokrewieństwa mógł mieć swe znaczenie. Ze

strony Eugeniusza przybył również kardynał Julian Cesari-

ni. Ten znów dowodził, że jedynie miasto Rzym jest z woli

Bożej tym miejscem, gdzie wybiera się papieża i skąd rządzi

ów najwyższy arcykapłan, ponadto zaś jest uświęcone krwią

Piotra i Pawła i niezliczonych wyznawców wiary. Przeświet­

ne kolegium kardynalskie dokonało tradycyjnego wyboru

prawowitego następcy przez osoby do tego powołane"

15

.

Jednakże chyba nie tyle argumentacja teologiczna i pra­

wnicza, ile większa energia, ruchliwość i upór, doświad­

czenie polityczne i dyplomatyczne Cesariniego sprawiły, że

legat papieża Eugeniusza IV, a nie jego rywal, biskup

Trydentu Aleksander Mazowiecki, zdobył wpływy na

dworze królewskim w Budzie. Do wielkich sojuszników

Cesariniego należał wspomniany już Mikołaj Lasocki,

dyplomata i najbliższy doradca króla Władysława. Nie­

strudzone zabiegi wokół zorganizowania krucjaty antyturec-

kiej zjednały Cesariniemu życzliwość wielu panów węgiers­

kich. Wyprawa wojsk zjednoczonej Europy chrześcijańskiej

leżała bowiem nie tylko w interesie Eugeniusza IV, ale

również Węgier. Mogła ona odsunąć niebezpieczeństwo

tureckie od granic węgierskich, a ponadto przywrócić

wpływy polityczne Węgier na Bałkanach.

Już 1 stycznia 1443 r. papież Eugeniusz IV ogłosił bullę

krucjatową, w której wezwał świat chrześcijański do świętej

wojny przeciw Turkom. Na potrzeby krucjaty papież

przeznaczył dziesiątą część wszystkich dochodów kościel­

nych. Ponadto obiecał ofiarować piątą część swoich do­

chodów osobistych na wyposażenie armii i floty. Na

ls

Philippi Callimachi Historia...,

s. 119.

133

polecenie papieża dwaj dostojnicy kościelni: kardynał Julian

Cesarini i biskup Krzysztof Garatonius, mieli ogłosić

krucjatę wśród ludności państw sąsiadujących z Turkami.

Sejm węgierski, który zebrał się w pierwszych tygodniach

1443 r. w Budzie, podjął decyzję o zorganizowaniu wielkiej

wyprawy przeciw Turkom i uchwalił na ten cel środki

finansowe w postaci specjalnych podatków. Postanowiono

też zwrócić się o pomoc zbrojną do krajów europejskich.

Legat papieski, kardynał Julian Cesarini, obiecywał wspar­

cie floty papieskiej i państw włoskich. Miała ona współ­

działać z armią lądową krzyżowców. Z relacji kronikarskich

Długosza i Kallimacha wynika, że najbardziej gorącymi

zwolennikami krucjaty w czasie debaty sejmu budzińskiego

byli Jerzy Brankowicz i Cesarini. Pierwszy chciał odzyskać

księstwo serbskie i synów pozostających w niewoli tureckiej,

drugi zaś pragnął umocnić autorytet papieski i ułatwić

realizację unii florenckiej z Kościołem wschodnim. Wy­

prawa na Turków była również po myśli króla Władysława

i stronnictwa jagiellońskiego na Węgrzech. Walka z za­

grażającym krajowi wrogiem zewnętrznym mogła skupić

społeczeństwo wokół króla i utwierdzić jego władzę na

Węgrzech. Ponadto fakt zorganizowania wyprawy krzyżo­

wej przez młodego Władysława mógł podnieść jego auto­

rytet w całej chrześcijańskiej Europie.

Krucjata antyturecka nie wzbudziła jednak entuzjazmu

wśród państw Europy. Najbliższy sąsiad, król niemiecki

Fryderyk III Habsburg (od 1452 r. cesarz), rezydujący

w Wiedniu, odniósł się do wyprawy tureckiej z rezerwą.

W czasie walk domowych na Węgrzech Fryderyk wy­

stępował jako obrońca i opiekun młodego Pogrobowca;

dzięki niemu chciał zachować koronę węgierską dla rodu

Habsburgów. Tymczasem wyprawa na Turków mogła

umocnić pozycję Władysława. Niepokoiło to dwór wiedeń­

ski. Fryderyk obawiał się wzrostu potęgi sąsiedniego kraju,

który na dodatek wymykał się z rąk Habsburgów. Za

background image

134

namową Cesariniego król Władysław wysłał poselstwo do

Wiednia. Do króla niemieckiego udali się wówczas znany

nam już Mikołaj Lasocki, jeden z biskupów węgierskich

i sam Cesarini. Fryderyk Habsburg jednak stanowczo

odmówił wzięcia udziału w wyprawie anty tureckiej. Zgodził

się jedynie na zawieszenie broni z Władysławem na czas

krucjaty. Długosz i Eneasz Sylwiusz Piccolomini zgodnie

stwierdzają, że władca niemiecki obawiał się ewentualnego

sukcesu wojennego Władysława w kampanii tureckiej.

Mając zapewnioną neutralność Fryderyka Habsburga

Władysław musiał jeszcze przed wyprawą turecką opanować

sytuację na terenie Górnych Węgier, gdzie w dalszym ciągu

przeciw królowi walczył Jan Giskra. Kanclerzowi królestwa

biskupowi Szymonowi Rozgonyiemu z trudem udało się za

pomocą wojska i układów skłonić Giskrę do zawarcia

zawieszenia broni na okres jednego roku, na warunkach

dla króla Władysława niekorzystnych. Giskra bowiem miał

zatrzymać wszystkie zdobyte posiadłości i pobierać z nich

prawnie królewskie dochody.

Wezwanie o pomoc zbrojną Władysław skierował także

do Krzyżaków „sprowadzonych — jak pisze Długosz —

przez królów i książąt polskich dla obrony wiernych od

napaści barbarzyńców". Krzyżacy jednak odmówili wzięcia

udziału w planowanej krucjacie.

Wyprawa turecka Władysława, do której jeszcze przed

rokiem zachęcał króla zjazd panów polskich w Sieradzu,

nie zyskała poparcia grupy rządzącej w Polsce z biskupem

Oleśnickim na czele. Nic nie wiadomo o podatkach ani

zaciągach na tę wyprawę uchwalanych przez zjazdy moż­

nych i szlachty polskiej, jak to było w 1440 r. Poza pomocą

pieniężną, którą Władysław otrzymał wówczas z rąk pry­

watnych (za cenę zastawienia nowych królewszczyzn), i dużą

grupą ochotników Polska jako państwo nie wzięła udziału

w krucjacie.

Czym należy tłumaczyć negatywny stosunek grupy

135

rządzącej i biskupa Oleśnickiego do przygotowywanej

wyprawy na Turków? Przyczyn było kilka i to różnych.

Z pewnością istniało już wtedy w Polsce pewne zniechęcenie

do wszelkich przedsięwzięć węgierskich, wywołane długo­

trwałą wojną domową i jej kosztami, które ponosiła również

Polska. Ponadto warunki ugody Władysława z Habsbur­

gami rozwiewały nadzieje Polski na uregulowanie sprawy

Spiszą, Rusi, Mołdawii oraz ewentualne uzyskanie Śląska.

Silna była również w Polsce niechęć do organizatorów

krucjaty anty tureckiej: kardynała Juliana Cesariniego i pa­

pieża Eugeniusza IV. Niechęć ta wywołana była prosobo-

rowym stanowiskiem biskupa Oleśnickiego, uniwersytetu

krakowskiego i większości polskich dostojników kościel­

nych.

Warto podkreślić fakt, że król Władysław i biskup

Oleśnicki w okresie rozdwojenia Kościoła zachodniego

stanęli po przeciwnych stronach. Król opowiedział się za

papieżem, biskup zaś za soborem. Być może, takie stanowis­

ko młodego władcy wynikało z chęci przeciwstawienia się

biskupowi Oleśnickiemu, kierującemu polityką Królestwa

w czasie małoletności Władysława i pierwszych lat jego

rządów w Polsce. Możliwe, że była to pierwsza samodzielna

decyzja młodego króla, podjęta wbrew biskupowi Oleśnic­

kiemu. Może upór Władysława wykazany w czasie realizacji

planów antytureckich papieża Eugeniusza IV wynikał także

z chęci storpedowania zamierzeń politycznych Oleśnickiego.

Na początku 1443 r. papież zwrócił się do Wenecji,

która była jedną z największych potęg morskich w ówczes­

nej Europie, z prośbą o dostarczenie dziesięciu galer,

mających wesprzeć armię krzyżowców. Eugeniusz IV obie­

cał wyposażyć je i uzbroić własnym sumptem. Jednakże

w rzeczywistości koszta te papież chciał przerzucić na kler

wenecki i florencki. Senat Wenecji nie wyraził zgody na

proponowane przez Eugeniusza IV rozwiązanie sprawy

finansowania floty twierdząc, że podatek taki powinno

background image

zapłacić również duchowieństwo innych krajów. Wenecjanie

zażądali od papieża dużej sumy 20 000 dukatów złotych na

pokrycie kosztów wyposażenia galer, a ponadto domagali

się zaprowadzenia porządku we Włoszech. W tym ostatnim

żądaniu chodziło o to, by papież przestał wspierać włoskich

przeciwników Wenecji. Przetargi między papieżem a Wene­

cją trwały długo i nie przyniosły pozytywnych rezultatów.

Wenecja ostatecznie nie wysłała w 1443 r. galer, które

mogłyby poważnie wesprzeć działania antytureckiej koalicji

chrześcijańskiej. W rzeczywistości nie widziała ona w or­

ganizowanej krucjacie żadnych korzyści dla siebie, a ponad­

to nie chciała psuć swych dobrych stosunków z państwem

osmańskim.

Niewielkie rezultaty przyniosły też zabiegi papieża, by

uzyskać pomoc Genui, innej ówczesnej potęgi morskiej.

Papież zażądał dwóch galer, uzbrojonych na koszt Genui.

Jednakże i to miasto-państwo włoskie tradycyjnie prowa­

dziło politykę unikania konfliktów z Osmanami, by nie

zaszkodzić swoim interesom handlowym i swej pozycji na

Wschodzie. Genua obiecała jedynie pomóc Burgundczykom

w wyekwipowaniu okrętów, które miały wziąć udział

w planowanej wyprawie przeciw Turkom.

Król Aragonu Alfons V Mądry, który w wyniku walki

o Królestwo Neapolu zdołał opanować tę monarchię włoską

i został uznany przez papieża Eugeniusza IV za jej władcę,

obiecał wysłać na wyprawę turecką sześć galer. W rzeczywis­

tości okręty te nigdy nie zostały użyte przeciw Turkom.

Raguza (Dubrownik), miasto portowe formalnie należące

do Węgier, faktycznie niezależne, zmuszone od 1440 r. do

płacenia sułtanowi trybutu, zachowała wobec papieskich

planów krucjatowych rezerwę, niepewna powodzenia or­

ganizowanej wyprawy. Zgodziła się wprawdzie dać jedną

galerę, ale pod warunkiem, że inne kraje chrześcijańskie

dostarczą ich 30. Nie broniono jednak w Raguzie —jak to

było w Wenecji — zbierania dziesięciny od duchowieństwa

137

na wojnę przeciw Turkom. Zebraną w ten sposób znaczną

sumę pieniędzy przekazano kardynałowi Franciszkowi

Condulmerowi, któremu papież zlecił organizację floty

krzyżowców.

Kiedy wreszcie ruszyła wyprawa przeciw Turkom, pora

roku uniemożliwiła prowadzenie skutecznych operacji mor­

skich. Na wieść o wymarszu wojska Władysława Wenecja

i Raguza ograniczyły się tylko do dostarczenia prochu „dla

oddziałów maszerujących przeciw Turkom".

Przygotowania do wyprawy przeciw Turkom zajęły

całą wiosnę i lato 1443 r. Tymczasem na dwór węgierski

docierały pomyślne wieści. Z Raguzy doniesiono o po­

wstaniu przeciw Osmanom zorganizowanym przez emira

Karamanii i klęsce sułtana. Hunyadi, który przebywał

poza stolicą, nadzorując przygotowania do wyprawy, pisał

do księcia Jerzego Brankowicza, iż sułtan Murad został

pobity przez emira Karamanii i zakończył życie na jakiejś

wyspie i że całe państwo Osmanów rozpada się, a Serbowie

wypędzają najeźdźców tureckich. Sądził też Hunyadi, iż

wystarczy 30 000 wojska, by zagarnąć wszystkie posiadłości

Osmanów w Europie i wyprzeć Turków do Azji Mniejszej.

Wierzono powszechnie, że wystarczy przejść z wojskiem

przez Półwysep Bałkański i dotrzeć do morza, by Turcy

ustąpili z Europy.

Sytuacja na Bałkanach rzeczywiście sprzyjała podjęciu

kampanii antytureckiej. Wiosną 1443 r. sułtan Murad II

zmuszony był ściągnąć swe wojska z Rumelii do Ad-

rianopola i skierować je do Azji Mniejszej. Tutaj bowiem

szwagier sułtana i jednocześnie niebezpieczny przeciwnik,

Ibrahim beg, emir Karamanii, wystąpił przeciw Muradowi

II, grabiąc i niszcząc posiadłości Turków osmańskich

w Anatolii. Nie ulega wątpliwości, że Ibrahim beg, jak

napisał o nim Franz Babinger, „jedna z najwybitniejszych

i najosobliwszych postaci wśród muzułmańskich władców

schyłku średniowiecza", działał w porozumieniu z królem

background image

138

Węgier i chrześcijańską koalicją antyturecką. Stare kroniki

tureckie

mówią nawet o planowanym wówczas podziale

państwa Osmanów: Anatolia miała przypaść Karamanii,

Rumelia królowi węgierskiemu, a Serbia księciu Jerzemu

Brankowiczowi '*. Murad II pokonał jednak emira Ka­

ramanii w bitwie pod Konya, w wyniku czego Ibrahim

beg zmuszony był prosić o łaskę sułtana za pośrednictwem

swej żony, siostry zwycięskiego Murada II.

Sułtanowi zależało na szybkim zakończeniu konfliktu

azjatyckiego. Zaniepokoiły go bowiem wiadomości o przy­

gotowaniach do krucjaty anty tureckiej. Dostarczali je

szpiedzy i informatorzy, których Murad miał nie tylko na

Bałkanach, ale również na Węgrzech, we Włoszech, a nawet

w Niemczech. Sułtan zgodził się na pozostawienie Ibrahima

bega u władzy w Karamanii, ten zaś uznał zwierzchność

Osmanów i został wasalem sułtana. Wtedy to doszło do

tragedii w rodzinie sułtana, której przyczyny nie są dokład­

nie znane. Najstarszy syn Murada II, ukochany przez

niego Ali Czelebi, został zamordowany razem z dwoma

swymi synami, z których jeden miał sześć miesięcy, a drugi

rok. Sprawcą tego czynu był Kara Chyzyr pasza, który

udusił w czasie snu syna sułtana i jego wnuki. Jak piszą

kronikarze tureccy, po śmierci ukochanego syna Murad II

pogrążył się w głębokiej rozpaczy i apatii. To właśnie było

powodem — według starych kronik tureckich — że sułtan

zaniedbał przygotowań do odparcia wyprawy koalicji

chrześcijańskiej, a krzyżowcy początkowo odnosili suk­

cesy

1?

.

Tymczasem na Węgrzech zbierały się wojska, które

miały ruszyć przeciw Turkom. Długosz pisze o „krzyżow­

cach różnych narodów", ale przede wszystkim armia ta

składała się z Węgrów — oddziałów siedmiogrodzkich

i znacznych pocztów takich magnatów, jak: Szymon Czu-

16

C w e t k o w a, op. cit., s. 273—274; B a b i n g e r, op. cit., s. 32—33.

17

C w e t k o w a, op. cit., s. 274.

139

dar, Szymon Paloczi, Jan Hunyadi i Mikołaj Ujlaki.

Znaczną siłę stanowili też czescy najemnicy, którzy od

dawna byli w służbie królewskiej. Dowodził nimi Jan

Czapek z Sanu, doświadczony wódz husycki, który już

w 1433 r. brał udział w polsko-czeskiej wyprawie przeciw

Krzyżakom. Czesi obsługiwali też wozy bojowe, które

zabierano na wyprawę. Było ich 600, uzbrojonych w bom-

bardy, arkebuzy i inną broń. Po przekroczeniu Dunaju do

armii tej dołączyło 8000 Serbów (jeźdźców i pieszych) oraz

600—700 jazdy wojewody bośniackiego Piotra Kowacze-

wicza. Były jeszcze posiłki wołoskie i zbieranina różnych

ludzi, „golców i hołyszy", którzy zewsząd ściągali na

Węgry w nadziei, że jako krzyżowcy przeżyją przygodę

wojenną i napełnią puste mieszki.

Oddziały polskie, które wzięły udział w wyprawie

1443 r., nie były liczne. Większe poczty rycerskie przy­

prowadzili (na koszt króla) tylko Piotr z Szamotuł, mar­

szałek koronny Mikołaj z Brzezia oraz Jan z Tarnowa.

Długosz w swoich Rocznikach zanotował kilkanaście na­

zwisk wybitniejszych Polaków, którzy wyróżnili się w tej

wyprawie. Byli to prócz wymienionych wyżej: podkanclerzy

Piotr ze Szczekocin, Paweł Wojnicki z Sienna, Mikołaj

z Chrząstowa, Mikołaj z Zakrzowa, Hinko z Balic, Michał

Lasocki, Stanisław z Pleszowa, Tomasz Warzymowski, Jan

Ligęza z Bobrku i Piotr Kamieniecki

18

. Zabrakło natomiast

Andrzeja Tęczyńskiego, Jana Oleśnickiego i Sędziwoja

z Ostroroga, a więc ludzi towarzyszących królowi Włady­

sławowi w dwóch pierwszych latach jego rządów i walk na

Węgrzech.

W sumie wojska te liczyły około 25 000 żołnierzy oraz

600 wozów bojowych. Było to znacznie mniej, niż spodzie­

wano się zebrać. Jeszcze w lipcu 1443 r. kardynał Cesarini

liczył na to, że na Węgrzech uda się zgromadzić 100 000

18

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 638—639.

background image

140

żołnierzy z różnych krajów chrześcijańskiej Europy. Wojs­

ka, które zdołano zebrać, były zbyt słabe, aby osiągnąć

generalny cel wyprawy — wyparcie Turków z Europy.

W dodatku brak floty nie pozwalał krzyżowcom na prze­

rwanie połączenia między Rumelią i Anatolią i odcięcie

dróg posiłkom wojskowym, które mogły przybyć z Azji

Mniejszej.

Tytularnym zwierzchnikiem całej wyprawy został 19-

letni król Władysław Jagiellończyk. Jednakże faktycznym

wodzem był doświadczony Jan Hunyadi, który nosił tytuł

„generalnego kapitana wojska" („capitaneus exercitus

generalis"). Celem wyprawy było zdobycie Adrianopola,

europejskiej stolicy państwa Osmanów, a potem dotarcie

do Konstantynopola. Wyznaczono też marszrutę wyprawy.

Spod Belgradu armia królewska miała iść znaną od czasów

rzymskich drogą, której w średniowieczu używali też

krzyżowcy. Wiodła ona wzdłuż prawego brzegu Dunaju ku

Semendrii, potem doliną Morawy przez górzyste, pokryte

lasami okolice aż do miasta Nisz. Tu zaczynała się droga

trudniejsza, prowadząca przez liczne wąwozy. Od Niszu

poprzez Pirot dochodziło się do Sofii, leżącej w kotlinie

zamkniętej od wschodu łańcuchem Starej Płaniny (Bał-

kanu), od zachodu — górami Witosza , a od południa —

śnieżnym masywem Riła. Dalsza droga wiodła przez góry

i najważniejszy punkt strategiczny — wąwóz zwany Bramą

Trajana. Stąd droga prowadziła ku Filipopolis (Płowdiw)

i dalej do Adrianopola (Edirne), od którego już stosunkowo

blisko było do Konstantynopola i wybrzeży morza Mar-

mara

19

. Nie była to droga łatwa, zwłaszcza jesienią i zimą,

kiedy to warunki naturalne mogły znacznie ułatwić Turkom

19

Opis tej drogi podaję za Saturninem Kwiatkowskim (Ostatnie lata

Warneńczyka,

„Przewodnik Naukowy i Literacki", 11 (1883), s. 67). Zob.

też O. Z i r o j e w i ć, Zur historischen Topographie der Heerstras se nach

Konstantinopol zur Zeit der osmanischen Herrschaft,

„Etudes balkaniques"

23 (1987), s. 81—106.

141

stawianie oporu i utrudnić wojskom królewskim posuwanie

się naprzód.

Długo przygotowywana wyprawa przeciw Turkom

ruszyła wreszcie pod koniec września lub na początku

października 1443 r., a więc wówczas, gdy minęła już

najlepsza pora roku na marsz przez Bałkany. Królowi

Władysławowi towarzyszyli Jan Hunyadi, będący rzeczy­

wistym wodzem armii, legat papieski kardynał Julian

Cesarini i książę Jerzy Brankowicz, „władca bez ziemi".

Wojska królewskie przekroczyły Dunaj pod Belgradem

i omijając Semendrię, pozostającą w rękach Turków,

ruszyły wzdłuż rzeki Morawy. Armia Władysława zdobyła

dwa znaczniejsze miasta — Kruszewacz i Nisz. Była

to taktyka stosowana w tej kampanii przez Hunyadiego,

któremu chodziło o zniszczenie punktów oparcia Osmanów

na Bałkanach.

Wojska tureckie broniące europejskiej części

państwa

Osmanów były niezbyt liczne i w dodatku rozproszone.

Mogły one liczyć najwyżej około 30 000 ludzi. Turcy cofali

się przed armią króla Władysława. Zamierzali zaatakować

wojska chrześcijańskie połączonymi siłami dopiero w Kot­

linie Niszańskiej. Z trzech stron maszerowały w kierunku

tej kotliny wojska tureckie prowadzone przez Izhak bega

działającego w Serbii, Turachan bega, który był dowódcą

wojsk posiłkowych (akyndżych), i samego namiestnika

Rumelii, bejlerbeja Kassima paszę. Tymczasem Hunyadi

przekroczył rzekę Morawę na czele 12 000 wyborowej

jazdy, pozostawiając króla Władysława z resztą wojska

i całym obozem na lewym brzegu rzeki. Następnie wódz

węgierski kolejno rozbił zdążające pod Nisz oddziały

tureckie. 3 listopada 1443 r. (była to niedziela) doszło do

bitwy wojsk Hunyadiego z głównymi siłami armii tureckiej.

Stoczono ją nad rzeką Morawą, niedaleko Niszu (może

pod miejscowością Aleksinac). Armia turecka po dołączeniu

do niej resztek pobitych wcześniej przez wojska chrześ-

background image

142

cijańskie oddziałów liczyła około 20 000 ludzi, a więc miała

prawie dwukrotną przewagę nad jazdą Hunyadiego

20

.

Bitwa rozpoczęła się po południu, w krótki listopadowy

dzień, i trwała do zmierzchu. Obie strony walczyły z dużą

zaciętością. Zwycięstwo jednak odniósł Hunyadi. Na polu

bitwy legło około 2000 Turków, a około 4000 wzięto do

niewoli, w tym kilku dowódców. W ręce zwycięzców wpadły

cenne łupy. Między jeńcami tureckimi był też — jak pisze

Kallimach — duchowny muzułmański „znany wśród swoich

z wiedzy i pobożności". Biorący udział w tej wyprawie

Grzegorz z Sanoka, jeden z pierwszych humanistów w Pol­

sce, „ciekawy badacz cudzoziemskich zwyczajów i ob­

rzędów", próbował z tym jeńcem tureckim dyskutować

o sprawach religii

21

. Straty oddziałów Hunyadiego były

niewielkie. Po zwycięskiej bitwie wróciły one do obozu

królewskiego i połączyły się z resztą wojska.

Zwycięstwo Hunyadiego nad Morawą wywołało entuz­

jazm w wojsku chrześcijańskim i otoczeniu króla. Listy

zawierające informacje o tym triumfie wysłano na Węgry,

do Włoch, Austrii i Polski. Kopie tych listów dotarły

również do innych krajów Europy jako świadectwo wiel­

kiego zwycięstwa chrześcijan nad niewiernymi. Powtarzane

wieści wyolbrzymiały często triumf wojsk króla Włady­

sława. Eneasz Sylwiusz Piccolomini z irytacją pisał o właś­

ciwej rzekomo Polakom przesadzie przy podawaniu liczby

zabitych nieprzyjaciół. Wieściom wyolbrzymiającym straty

nieprzyjaciela dał wiarę m.in. Długosz, który stwierdził:

„W tej bitwie trzydzieści tysięcy głów poległo, cztery tysiące

dostało się w niewolę, zdobyto dziewięć chorągwi"

22

.

Informacje o klęsce Turków i podobnej liczbie poległych

20

Dane na temat liczebności wojsk osmańskich podaje Cesarini,

który też zaznacza, że Turków było dwa razy więcej od wojsk Hunyadiego.

Zob. N. I o r g a, Notes et extraits pour servir a l'histoire des croisades au

XV siecle,

Paris 1900, t. II, s. 108—109.

21

Philippi Callimachi Historia...,

s. 135.

22

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 636.

143

„wrogów krzyża" dotarły za pośrednictwem Wenecji rów­

nież do Bolonii, gdzie zanotował je miejscowy kronikarz

23

.

Zwycięstwo Hunyadiego pod Niszem wywarło również

duże wrażenie na podbitych przez Turków narodach

bałkańskich. Do armii królewskiej dołączali miejscowi

ochotnicy. Hunyadi pisał niedługo po swym zwycięstwie

w jednym z listów: „Nasza armia jest w dobrym stanie,

oczekuje z niecierpliwością walki i rośnie z każdym dniem,

powiększana przez Bułgarów, Bośniaków, Albańczyków

i Serbów, którzy przychodzą do nas z podarkami i cieszą

się bardzo naszym przybyciem". Kallimach zaś zanotował:

„Po tym zwycięstwie wiele miast bułgarskich przepędziło

załogi tureckie i przystąpiło do króla, znieść już bowiem

nie mogli bezbożnych muzułmanów, a do wiary chrześ­

cijańskiej odnosili się z wielką życzliwością, zwłaszcza że

z Polakami łączyła ich podobna mowa i wspólne po­

chodzenie obu plemion"

24

.

Po zwycięstwie nad Morawą wojska królewskie poma­

szerowały ku Sofii. Po drodze zdobyły i spaliły Pirot. Dziś

jest to piękna miejscowość turystyczna w Jugosławii,

wówczas była ona zamieszkała przez Turków. Około

1 grudnia 1443 r. armia chrześcijańska zajęła Sofię. Miasto

częściowo spalono, ludność turecką zaś wycięto. I znowu,

tak jak to było po zwycięstwie Hunyadiego nad Morawą,

z obozu królewskiego wysłano na dwory europejskie

gońców z doniesieniami o nowym triumfie nad Turkami.

Wieści o zdobyciu Sofii i ucieczce Turków dotarły do

Rzymu. Zanotował je w swojej Historii sekretarz papieski

Flavio Biondo, a papież polecił uczcić siikces uroczystymi

procesjami. Cieszono się z tego zwycięstwa armii królewskiej

nad Turkami również w Raguzie. Wiadomość o sukcesie

króla Władysława dotarła też na dwór neapolitański króla

23

D ą b r o w s k i, op. cit., s. 124; G r a b s k i, op. cit., s. 397.

24

C w e t k o w a, op. cit., s. 277—278; Philippi Callimachi Historia...,

s. 139.

background image

144

Alfonsa Mądrego. Król Władysław wysłał także odpowied­

nie sprawozdanie wojenne na Węgry i do Polski. Pismo to

zaczynało się następującymi słowami: „Władysław z łaski

bożej Węgier, Polski, Dalmacji, Chorwacji itd. król, wielki

książę litewski i dziedzic Rusi wszystkim naszym poddanym,

prałatom, baronom i wszystkim ludziom jakiegokolwiek

stanu, do których dotarło to pismo, w naszych królestwach

Węgier i Polski żyjących, pozdrowienia i łaski". Następnie

król donosił o pokonaniu wielkiej liczby Turków pod

Sofią. Zabitych zostało 40 000 (!) Turków, a dwóch wodzów

wzięto do niewoli. Władysław nakazał odprawić na Węg­

rzech i w Polsce dziękczynne procesje. W zakończeniu

pisał, że armia kieruje się teraz do Adrianopola, europejskiej

stolicy Osmanów. Kopie tego pisma królewskiego rozesłano

po Polsce. Jedna dotarła do Płocka, gdzie wciągnięto ją do

akt kapituły płockiej. Notatka o zwycięstwie króla Włady­

sława „na ziemi Turków" i zabiciu około 40 000 niewier­

nych znalazła się też w Kalendarzu płockim

25

.

Po zwycięstwie nad Morawą i zajęciu Sofii dowódcy

armii królewskiej byli pełni optymizmu. Uważano, że siły

tureckie zostały już rozbite i nie mogą powstrzymać wojsk

chrześcijańskich. Na początku grudnia Hunyadi pisał

w jednym z listów, że sułtan uciekł z wojskiem w stronę

morza, a armia królewska wkroczy niebawem do Ad­

rianopola

26

. Plan dalszych działań był prosty. Z Sofii

armia królewska miała szybkim marszem dojść do Ad­

rianopola, a stąd do Konstantynopola. Aby jednak zreali­

zować ten plan, trzeba było przebyć pasmo gór bałkańskich.

A nie była to sprawa łatwa. Rozpoczęła się już mroźna

i śnieżna zima, która utrudniała marsz w górach i wyżywie­

nie armii. Turcy wycofując się niszczyli paszę i żywność.

Na domiar złego nieprzyjaciel wzmocnił swoje siły wojskami

25

G r a b s k i, op. cit., s. 397—398; Codex epistolaris..., t. II, nr 295.

26

E. de H u r m u z a k i (ed.), Documente privitore la Istoria Ro-

maniior,

XV/1, Bucuresti 1911, nr 48.

145

sprowadzonymi z Anatolii. I choć Turcy unikali walki

w otwartym polu, na polecenie sułtana obsadzili wąwozy

bałkańskie (przede wszystkim Bramę Trajana) i umocnili je

zasiekami.

Dowódcy armii królewskiej postanowili ominąć Bramę

Trajana, strzeżoną przez oddziały osmańskie. Wojska

chrześcijańskie skierowały się nieco na wschód, do kotliny

Zlaticy, lecz i to przejście Turcy obsadzili silnie. 12 grudnia

doszło tu do ponownej bitwy wojsk królewskich z osmańs­

kimi. Kroniki tureckie piszą o klęsce chrześcijan, relacje

europejskie natomiast utrzymują, że wojska Władysława

odniosły kolejne zwycięstwo nad Turkami. Faktem jest, że

armia królewska po tej bitwie próbowała posunąć się

naprzód. Jednakże po kilku dniach (zapewne 15 grudnia)

doszło do nowej bitwy z Turkami. Mimo kilkakrotnych

szturmów na stanowiska nieprzyjaciela wojskom królews­

kim nie udało się opanować przejścia przez góry. Silne

mrozy oraz głód dokuczały coraz bardziej ludziom i ko­

niom. To przede wszystkim zadecydowało o odwrocie,

który rozpoczął się najpóźniej 16 grudnia 1443 r.

Odwrót wojsk królewskich nie był bezładną ucieczką,

lecz sprawnym marszem powrotnym na Węgry. Król

Władysław w liście do signiorii Florencji wyjaśnił, że wojska

chrześcijańskie musiały zawrócić, bo nie można było prze­

być wąwozów i przełęczy górskich „nie tylko z powodu

wysokich gór, które były już obsadzone przez nieprzyjaciela,

ale na skutek zimy ciężkiej i ostrej, a zwłaszcza z powodu

braku żywności i karmy dla koni, które wojska nieprzyjaciół

zużyły lub spaliły"

27

.

Turcy nękali wycofującą się armię chrześcijańską ciągły­

mi napadami. W starciu pod Melsticą, do którego doszło

w wigilię Bożego Narodzenia, Hunyadi rozbił jeden z od­

działów tureckich, próbujących okrążyć wojska chrześcijańs-

11

I o r g a , op. cit., t. II, s. 404.

10— Warna 1444

background image

146

kie. Pościg prowadził namiestnik (bejlerbej) Rumelii Kassim

pasza, a wśród jego dowódców byli też Turachan beg ze

swymi zagończykami i Mahmud Czelebi, szwagier sułtana

stojący na czele części wojsk azjatyckich. Sam sułtan Murad

II pozostał w Sofii. W lesistym wąwozie Kunowicy, między

Pirotem a Niszem, 2 stycznia 1444 r. wojska królewskie

zawróciły i zaatakowały posuwające się za nimi oddziały

wroga. W zaciętej bitwie raz jeszcze pokonano i rozbito

Turków. Wielu dowódców tureckich wzięto do niewoli,

a wśród nich Mahmuda Czelebiego. Kronikarze tureccy

oskarżali Turachan bega i jego akyndżych o tchórzostwo

i nieudzielenie wsparcia walczącym z chrześcijanami wojs­

kom osmańskim. Kronikarz bizantyjski Laonikos Chalko-

kondyles pisał nawet, że Turachan beg wyjawił księciu Serbii

wojenne plany Turków. Po klęsce pod Kunowicą wojska

nieprzyjaciela zaprzestały pościgu.

Mimo zwycięstwa sytuacja wojsk królewskich była zła.

Sroga zima dokuczała wszystkim, utrudniała marsz przez

zaśnieżone drogi i pola. Brakowało żywności i paszy,

z głodu umierali ludzie i padały zwierzęta. By przyspieszyć

marsz powrotny, palono wozy, zabijano chore zwierzęta,

zakopywano zdobytą broń i łupy. Król — jak relacjonuje

Długosz — „rozkazał pousuwać wszelkie przeszkody opóź­

niające wojsko w pochodzie: pozabijano konie słabe i gło­

dem zniszczone, spalono wiele wozów z kosztownymi

namiotami, zbroje i rozmaite rynsztunki pozakopywano

w piasku, i wszystko, co raczej było ciężarem, niźli służyło

do użytku, ogniem zniszczono, ażeby Turkom, gdyby je

zabrali, przeciw sobie samym nie dostarczyć pomocy"

28

.

Jerzy Brankowicz chciał, by armia królewska przezimowała

w Serbii i stąd wiosną rozpoczęła dalsze działania wojenne.

Zdecydowano jednak wrócić na Węgry. Długosz pisał:

„wielu z rycerzy chwiejąc się na nogach zaledwie mogło iść,

D ł u g o s z . Dzieje..., t. IV, s. 638.

147

niektórzy zaś tak byli osłabieni, że podobniejszymi zdawali

się do szkieletów aniżeli do ludzi, twarze ich poczerniały

i oczy w dół zapadły"

29

. Nie można było powstrzymać

znękanych mrozami i wyczerpanych głodem ludzi od

powrotu do domów.

W połowie lutego król z wojskiem powrócił do Budy.

W stolicy witano go uroczystą procesją, „głośnymi śpiewami

i okrzykami" — powiada Długosz. Wojsko prowadziło

4000 jeńców tureckich z ich dowódcami. Zdobyte na

Turkach chorągwie zawieszono w kościele Panny Marii na

wzgórzu zamkowym w Budzie. Obok nich umieszczono

również tarcze herbowe dwunastu polskich i dwunastu

węgierskich rycerzy, którzy odznaczyli się w czasie wyprawy.

Tak oto zakończyła się owa krucjata antyturecka, która

w planach miała być akcją zjednoczonych sił chrześcijańskiej

Europy, a w rzeczywistości była wyprawą wojenną króla

węgierskiego Władysława Jagiellończyka. Jej cel nie został

osiągnięty, nie wypędzono bowiem Turków z Europy i nie

rozbito państwa Osmanów. Mimo to jednak owa węgierska

wyprawa wojenna przeciw Turkom była sukcesem i można

ją uznać za zwycięską.

Sukcesem było przede wszystkim dotarcie tak daleko

w głąb Bałkanów, na obszary zajęte przez Osmanów, czego

nie dokonała dotąd żadna wyprawa antyturecka. W kam­

panii 1443 r. odniesiono ponadto kilka zwycięstw nad

armią turecką. W wyniku wyprawy wyzwolono Serbię

i odepchnięto Turków od Belgradu i granic węgierskich.

Kampania ta przywróciła też autorytet Królestwa Węgier­

skiego wśród ludów bałkańskich. Można teraz było spo­

dziewać się utrzymania zwierzchności węgierskiej nad

Wołoszczyzną oraz wpływów węgierskich w Serbii i Bośni.

Władcom Europy chrześcijańskiej i narodom bałkańs­

kim kampania 1443 r. uświadomiła, że siły tureckie nie są

Tamże.

background image

148

niezwyciężone. Obaliła ona mit o potężnych i nieust­

raszonych akyndżych, sipahiach, jan- 'arach i innych for­

macjach wojsk tureckich. Pokazała też słabe przygotowanie

Osmanów do odparcia ataku większej, dobrze zorganizo­

wanej armii i rozproszenie sił militarnych Turków, które

musiały strzec zarówno Rumelii, jak i Anatolii. Obudziła

wreszcie nadzieje chrześcijańskich narodów bałkańskich na

wyzwolenie spod panowania tureckiego i zrodziła w nich

wolę oporu i walki. To właśnie dzięki tej wyprawie i zwycięs­

twom nad wojskami osmańskimi w Albanii wybuchło

powstanie antytureckie, na czele którego stanął Jerzy

Kastriota, zwany Skanderbegiem.

Skanderbeg pochodził z możnego rodu albańskiego.

Jego ojciec, Jan Kastriota, książę Amathii, małego okręgu

położonego w górach, musiał uznać zwierzchność Turków

i jako gwarancję swej uległości oddać sułtanowi czterech

synów w charakterze zakładników. Wśród nich był Jerzy.

Przebywając wśród Turków Jerzy przyjął islam (stąd jego

nazwisko Skanderbeg) i został wcielony do wojska. Z cza­

sem awansował na dowódcę jednego z korpusów tureckich.

Na wieść o zwycięskim pochodzie armii chrześcijańskiej

opuścił wojska osmańskie i powrócił do kraju ojczystego

na czele oddziału jazdy liczącego 300 konnych. Wrócił też

do religii ojców. Pod koniec listopada 1443 r. opanował

rodzinny zamek Kruja, na którego wieży zatknięto znów

czerwoną chorągiew z czarnym dwugłowym orłem —

herbem rodu Kastriotów. Jego wezwanie do walki z turec­

kim najeźdźcą wywołało ogólne powstanie ludności albań­

skiej. Coraz więcej Albańczyków zgłaszało się pod rozkazy

Jerzego Kastrioty. Pod koniec zimy 1444 r. stał on już na

czele wojska liczącego około 12000 ludzi. Dzięki tym siłom

wyparł Osmanów ze znacznej części górzystego wybrzeża

Adriatyku. Latem 1444 r. powstanie antytureckie objęło

dalsze obszary. Do Kastrioty dołączyło wielu wodzów

albańskich i możnowładców serbskich. Wspierała go rów-

149

nież dyskretnie Wenecja dostawami broni i znacznymi

sumami pieniędzy. Jako „kapitan Albanii" Jerzy Kastriota

prowadził z Turkami walkę przez dwadzieścia pięć lat, nim

wreszcie uległ przewadze wroga

30

.

POKÓJ SZEGEDYŃSKI

Wieść o powrocie króla Władysława na Węgry i pomyślnym

wyniku krucjaty antytureckiej szybko obiegła całą Europę.

Postarała się o to zresztą kancelaria królewska. Jak już

wspominano, jeszcze w czasie wyprawy rozsyłano gońców

i pisma do krajów chrześcijańskiej Europy z wiadomościami

(często przesadzonymi) o każdym sukcesie. Wiadomości te,

powtarzane dalej, komentowane i zniekształcane, stały się

źródłem fantastycznych legend. Jedną z nich zanotował

w swej Kronice kupiec włoski z Viterbo, Niccolo delia Tuccia.

Według jego słów od legata Cesariniego nadeszły do kurii

papieskiej wieści, że w końcu 1443 r. krzyżowcy stoczyli

wielką bitwę, w której poległo 300000 (!) Turków. Sam

„Wielki Turek" (tak często nazywano w ówczesnych relacjach

sułtana) uciekł przed armią chrześcijańską, która wkroczyła

do nieprzyjacielskiego kraju. Na jej czele stali Fryderyk III

Habsburg, król czeski i Hunyadi. Inną legendę o sukcesach

krzyżowców zanotował włoski kronikarz z Rimini. Według

niego w grudniu 1443 r. wojska chrześcijańskie prowadzone

przez cesarza, króla polskiego i kardynała Cesariniego pobiły

Turków, których zginęło 100000 (!). Krzyżowcy przeszli

przez cały kraj nieprzyjacielski i doszli aż do jego europejskich

krańców, zajmując półwysep Galipolis

31

.

30

Podstawowymi pracami na temat powstania Jerzego Kastrioty są:

A. Gegay, L'Albanie et l'invasion turąue au XV siecle, Louvain-Paris

1937; J. R a d o n i e , Djuradj Kastriot Skanderbeg i Albanija u XV veka,

Beograd 1942.

31

G r a b s k i, op. cit., s. 398—400; K w i a t k o w s k i, op. cit., s. 72.

background image

150

Długosz pisze, iż na wieść o zwycięskim powrocie wojsk

królewskich do Budy przybywały liczne poselstwa z listami,

w których papież Eugeniusz IV, królowie Francji, Anglii,

Hiszpanii, Aragonu, książęta Burgundii i Mediolanu oraz

władze republik włoskich — Wenecji, Florencji i Genui

„wielbiwszy wojenne czyny Władysława namawiali go

i błagali jak najusilniej, aby niezwłocznie przedsięwziął

drugą wyprawę przeciw Turkom, zapewniając, że mu lądem

i morzem dostarczać będą pomocy"

32

. Kallimach zaś

dodaje: „Zwłaszcza papież Eugeniusz, Wenecjanie i Genu­

eńczycy z Filipem księciem Burgundii na czele wychwalali

odniesione zwycięstwo i namawiali do rozpoczęcia nowej

wyprawy, obiecując dostarczyć posiłki"

33

. Szczególnie pa­

pież liczył na to, że następna wyprawa usunie Turków

z Europy, a wojska Władysława wkroczą do Konstan­

tynopola. Eugeniusz IV przesłał nawet królowi, jako

obrońcy wiary i Kościoła, poświęcony miecz i czapkę

34

.

Do nowej wyprawy dążyła przede wszystkim kuria

rzymska. Również Wenecja była zainteresowana walką

z Osmanami, ale po doświadczeniach wyprawy 1443 r.

przyjęła postawę wyczekującą, pilnie obserwując działania

innych państw chrześcijańskich, a zwłaszcza Węgier. Wenec­

janie wysłali nawet do Budy swego posła Jana dei Riguar-

datiego, który miał się skontaktować przede wszystkim

z legatem Cesarinim, Hunyadim i Brankowiczem. Zapewnił

on Węgrów, że w chwili podjęcia nowej wyprawy przeciw

Turkom Wenecja w porozumieniu z papieżem i księciem

Burgundii wesprze swą flotą armię lądową krzyżowców.

Uważano, że 10 galer weneckich, uzbrojonych i wyposażo­

nych na koszt papieża, oraz 4 galery burgundzkie wystarczą

zupełnie do zablokowania cieśnin i przeszkodzenia Turkom

w przerzuceniu wojska z Anatolii do Europy.

32

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 640.

33

Philippi Callimachi Historia...,

s. 155.

34

D ą b r o w s k i , o/i. cit., s. 133.

151

Tymczasem na Węgrzech pilnego uregulowania wyma­

gały sprawy wewnętrzne. Ciągle jeszcze działała tu opozycja

antyjagiellońska, popierająca Habsburgów i nieletniego

Władysława Pogrobowca, syna króla Albrechta Habsburga

i Elżbiety. Kraj był wyczerpany kilkuletnią wojną domową,

najazdami tureckimi i utrzymywaniem wojsk najemnych.

Panował zamęt, ludność nie miała poczucia bezpieczeństwa,

nawet sądy zawiesiły swe czynności. Zwołany w kwietniu

1444 r. do Budy sejm węgierski miał uporządkować sprawy

wewnętrzne kraju, przywrócić powagę władzy królewskiej

i zadecydować o ponownej wyprawie przeciw Turkom.

Sejm kwietniowy w Budzie, który zgromadził licznych

przedstawicieli szlachty i możnowładztwa ze wszystkich

części kraju, podjął przede wszystkim szereg uchwał doty­

czących przywrócenia pokoju wewnętrznego w państwie

i wzmocnienia władzy królewskiej. Zebrani panowie węgier­

scy odnieśli się z powściągliwością do planów nowej

wyprawy przeciw Turkom, ważniejsza bowiem wydawała

się im konieczność uporządkowania spraw wewnętrznych.

Sejm jednak uchwalił podatek na cele wojenne, a Hunya-

diemu zlecono podjęcie przygotowań militarnych do tej

wyprawy. Król Władysław złożył na ręce kardynała Cesa-

riniego uroczystą przysięgę krucjatową przyrzekając, że

tego jeszcze lata ruszy na wyprawę przeciw Turkom

35

.

W otoczeniu Władysława, jak wykazały to późniejsze

wydarzenia, istniały dwa przeciwstawne ugrupowania.

Jedno z nich skupiało tych, którzy opowiadali się za

pokojem, drugie zaś składało się ze zwolenników wojny.

Do zwolenników pokoju, kierujących się przede wszystkim

interesami Węgier, a więc koniecznością zaprowadzenia

porządku w kraju, należała większość biskupów węgierskich

i wielu dostojników królestwa, takich jak: palatyn Waw-

3S

A. C i e s z k o w s k i , Materiały do historii Jagiellonów z archiwów

weneckich,

„Roczniki Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego", 16

(1889), nr 19, s. 836.

background image

152

rzyniec Hedervary, sędzia nadworny Jerzy Rozgonyi, skar­

bnik koronny Michał Orszag i dwaj wybitni uczestnicy

wyprawy 1443 r. — koniuszy koronny Szymon Paloczi

i cześnik koronny Szymon Czudar. Zwolennicy wojny

z Turkami kierowali się interesami ogólnochrześcijańskimi,

a więc koniecznością obrony Europy przed Turkami i chrze­

ścijaństwa przed islamem. Na ich czele stał legat papieski,

kardynał Julian Cesarini. Wśród Węgrów zwolennikami

krucjaty byli przede wszystkim kanclerz królestwa biskup

Szymon Rozgonyi i biskup Waradynu Jan Dominis. Za

wojną byli również Polacy przebywający przy królu, przede

wszystkim zaś Mikołaj Lasocki, po Cesarinim najżarliwszy

chyba zwolennik krucjaty anty tureckiej. Za kontynuacją

walki z Turkami opowiedział się też Jan Hunyadi, rzeczy­

wisty wódz ubiegłorocznej wyprawy

36

.

Przeciwny dalszej wojnie z Turkami był książę Serbii

Jerzy Brankowicz. Sułtan Murad II nawiązał z nim kontakt

za pośrednictwem swej żony Mary, która była córką Branko-

wicza. Ofiarował mu zwrot Serbii i obiecał uwolnić jego

synów, oślepionych już na rozkaz sułtana. Możliwe, że

Muradowi chodziło o rozbicie sił chrześcijańskich przez

odciągnięcie jednego z najważniejszych członków koalicji

antytureckiej, jakim był książę Serbii, „władca bez ziemi".

Może także sułtanowi zależało na nawiązaniu rozmów

z królem za pośrednictwem Brankowicza. W czasie trwania

sejmu kwietniowego w Budzie do Brankowicza przybył

z propozycjami Murada jakiś mnich grecki, wysłany przez

żonę sułtana, Marę. Oficjalnie starał się on o wykup

Mahmuda Czelebiego, dowódcy tureckiego i szwagra sułta­

na, wziętego do niewoli w bitwie pod Kunowicą, który był

jeńcem księcia Serbii.

Mało życzliwy Hunyadiemu Długosz pisał, że Bran­

kowicz próbował pozyskać tego wodza węgierskiego dla

D ą b r o w s k i , op. cit., s. 148—149.

153

sprawy pokoju z Turkami i odstąpił mu „wszystkie zamki,

miasta i włości, które książę na Węgrzech z daru Albrechta

i Władysława króla posiadał"

37

. Darowizna taka jest

faktem. Świadczy o tym dokument z 3 lipca 1444 r., na

mocy którego Jerzy Brankowicz odstąpił Hunyadiemu swe

ogromne dobra węgierskie. Darowizna ta nie wynikała

jednak z chęci przekupienia Hunyadiego, ale — jak stwier­

dza to wyraźnie dokument — była formą odszkodowania

za poniesione przez dowódcę węgierskiego koszty wyprawy

1443 r., dzięki której Brankowicz odzyskał wszak swe

księstwo. Pokrywała też ona część wydatków związanych

z nową wyprawą.

Stanowczo przeciwna kolejnej wyprawie przeciw Tur­

kom była również Polska. Polacy wzywali Władysława do

powrotu, wiele spraw bowiem wymagało obecności króla

w kraju. Trwały nieustanne walki pograniczne z książętami

śląskimi, stosunki z Krzyżakami były ciągle napięte, zatarg

litewsko-mazowiecki o Podlasie groził wybuchem wojny,

a napady tatarskie na Podole i Ruś niszczyły kraj. Roz­

strzygnięcia wymagał spór szlachty z duchownymi o dzie­

sięciny, sądownictwo było w stanie upadku, szerzyły się

rozboje, zajazdy, gwałty i grabieże. Co więcej, po obwołaniu

przez panów litewskich wielkiem księciem Kazimierza

Jagiellończyka, młodszego brata króla Władysława, prak­

tycznie została zerwana unia Polski z Litwą.

W Polsce pogłębił się też chaos gospodarczo-finansowy,

do czego przyczynił się nieobecny w kraju król, hojną ręką

zastawiający królewszczyzny za zasługi na Węgrzech. Dob­

rze nakreślił tę sytuację piszący przed stu laty historyk

Saturnin Kwiatkowski: „Król nie ma nigdy gotówki: kupuje

konie, ubiera się, podróżuje, walczy, robi podarunki —

wszystko za długi. Jednym z najważniejszych wierzycieli

króla był kasztelan Ściborski (Mikołaj ze Ściborzyc Szarlej-

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 648.

background image

154

155

ski, kasztelan inowrocławski — przyp. E. P.), a najumiejęt-

niej korzystał z królewskich kłopotów finansowych woje­

woda Piotr Odrowąż ze Sprowy, który potrafił zjednoczyć

w swym ręku ziemie lwowską, Samborską i halicką. Tam

jest on jakby udzielnym księciem, wybiera z nich dochody

królewskie, sam wolny od ceł i podatków, sądzi i rządzi we

własnym i króla imieniu, a w końcu oddaje krainy te

swemu synowi Andrzejowi... Za przykładem wielmożów

szła i drobna szlachta. Starano się zwykle otrzymywać

zapisy na jedną i tę samą posiadłość, którą następnie od

królewszczyzn odrywano"

38

.

Sukcesy w walce z Turkami, którą podejmował król

Władysław z inspiracji legata papieskiego Cesariniego,

mogły także pogorszyć sytuację zwolenników soboru w Po­

lsce. Zapowiedzią tego było polecenie z Rzymu, jakie

otrzymali dwaj polscy dostojnicy kościelni, którzy byli

stronnikami papieża, i Mikołaj Lasocki, by wskazanym

przez króla osobom przekazali beneficja kościelne, które

dotąd pozostawały w rękach zwolenników soboru. Nic

więc dziwnego, że liczni i wpływowi zwolennicy soboru

w Polsce niechętnie odnosili się do planów nowej wyprawy

przeciw Turkom. Był jej przeciwny także biskup Oleśnicki,

obawiający się wzrostu wpływów papieża Eugeniusza IV.

Wszystkie wymienione powody sprawiły, że Polacy

starali się ściągnąć króla do kraju. Mimo czynionych

obietnic powrotu Władysław pozostał jednak na Węgrzech.

Młody król wyzwolił się spod wpływów potężnego biskupa

Oleśnickiego, ale coraz bardziej ulegał Cesariniemu, którego

plany porwały zapewne Władysława wielkością zamierzenia.

Ratunek dla chrześcijan bałkańskich, ocalenie cesarstwa

bizantyjskiego, nowa wyprawa floty i armii krzyżowców,

na czele której miał stanąć — wszystko to musiało działać

na wyobraźnię monarchy. Oszołomiły go też z pewnością

38

K wiat ko wski, op. cit., s. 137.

gratulacje władców europejskich składane po ostatniej

wyprawie. W jednym ze swych listów Władysław napisał,

że pragnie „do dawnych nowe przyłączyć zwycięstwa".

Wiosna 1444 r. upłynęła na przygotowaniach do nowej

wyprawy anty tureckiej. Działania króla Władysława w tym

czasie nie są w pełni zrozumiałe i historycy współcześni

różnie próbują je wyjaśnić. Wiosną 1444 r. Węgrzy wsparli

działania przeciw Turkom w Bośni podjęte przez Stefana

Tomaszewicza, a Władysław potwierdził jego tytuł królew­

ski. 15 kwietnia młody władca złożył w sejmie budzińskim

uroczystą obietnicę legatowi papieskiemu kardynałowi

Cesariniemu, iż jeszcze tego lata wznowi wojnę przeciw

nieprzyjaciołom krzyża. Prawie jednocześnie, bo 10 dni

później, król wysłał posłów do sułtana, którzy mieli

rozpocząć rokowania o pokój. Czy tę sprzeczność w dzia­

łaniach młodego króla należy tłumaczyć presją wywieraną

na przemian przez dwa przeciwstawne ugrupowania —

zwolenników wojny i zwolenników pokoju? Wskazywałoby

to na chwiejność poglądów i niestałość decyzji młodego

króla. Jednakże, jak pokazują inne jego działania, Włady­

sław odziedziczył z pewnością po ojcu jedną cechę — upór.

Może więc rozmowy z sułtanem były tylko manewrem

taktycznym? Możliwe, że chodziło o to, by zobaczyć, na

jakie ustępstwa gotów jest zgodzić się sułtan? A może

celem Władysława było uśpienie czujności Murada i skie­

rowanie jego uwagi na problemy Azji Mniejszej? Tutaj

niebezpieczny Ibrahim beg, emir Karamanii, przygotowywał

nową ofensywę przeciw Osmanom. Jak piszą kroniki

tureckie, działał on w porozumieniu z cesarzem Bizancjum,

a więc zapewne i z chrześcijańską koalicją antyturecką.

Takie wyjaśnienie poczynań króla Władysława wydaje się

najbardziej prawdopodobne.

Poselstwo z Węgier do sułtana zostało wysłane w wiel­

kiej tajemnicy. Nie wspominają o nim żadne kroniki

i ówczesne relacje. Rokowania z sułtanem zostały ujawnione

background image

156

dopiero dzięki odnalezieniu i opublikowaniu przez rumuń­

skiego historyka Franciszka Palla listów, których autorem

był Cyriak Pizzicolli z Ankony (1391 —1452)

39

. Postać to

ciekawa i tajemnicza zarazem. Był on kupcem, podróż­

nikiem, a jednocześnie humanistą i kolekcjonerem. Pode­

jmował liczne podróże na Bałkany i Bliski Wschód. Bywał

w Raguzie i Konstantynopolu, w Adrianopolu na dworze

sułtana i na wyspach Morza Egejskiego, na Krecie i w Egip­

cie, w Tesalii i Macedonii. Utrzymywał kontakty z dworem

bizantyjskim, a sułtan Murad II dał mu list żelazny, dzięki

któremu mógł podróżować bez przeszkód po całym pańs­

twie Osmanów. Cyriak z Ankony podejmował te podróże

nie tylko po to, by poznawać zabytki starożytności. Był on

przede wszystkim agentem dyplomatycznym i szpiegiem

papieża Eugeniusza IV. Pośredniczył w kontaktach między

sojusznikami papieża, zbierał informacje na temat sytuacji

panującej na dworze sułtana i w państwie Osmanów,

a także w Bizancjum i krajach bałkańskich podbitych przez

Turków. Wysyłano go wszędzie tam, gdzie nie mogli dotrzeć

oficjalni wysłannicy kurii papieskiej.

Na początku kampanii antytureckiej Władysława Cyriak

z Ankony wyruszył na Wschód, zapewne po to, by zebrać

informacje na temat sytuacji na Bałkanach. W marcu

1444 r. przebywał na wyspie Chios i planował podróż do

Konstantynopola, ale zamiar ten zmienił, kiedy nadarzyła

się lepsza okazja. Skorzystał mianowicie z pomocy bogatego

kupca genueńskiego Franciszka Drapperia, właściciela

kopalni ałunu w Azji Mniejszej, który z ramienia Genui

posłował do sułtana, i razem z nim dotarł do Adrianopola,

39

F. P a 11, Ciriaco d'Ancona e la crociata contro i Turchi, „Bulletin

de la Section Historiąue de PAcademie Roumaine" XX, 1937; tenże,

Autour de la croisade de Varna: la ąuestion de la paix de Szeged et de sa

rupture (1444),

„Bulletin de la Section Historiąue de l'Academie Rouma­

ine" XXII, 1941; O. H a l e c k i , Nowe uwagi krytyczne o wyprawie

warneńskiej,

Kraków 1939. W Dodatku do pracy Haleckiego (s. 70—80)

został zamieszczony przedruk tekstów Cyriaka z Ankony.

157

„europejskiej stolicy Osmanów. Nasz amator starożytności,

humanista-agent, był w rzeczywistości niemałym sprycia­

rzem. Udało mu się pozyskać zaufanie posła i wziąć udział

w audiencji udzielonej Genueńczykowi przez sułtana Mu-

rada II. W Adrianopolu Cyriak dowiedział się o poselstwie

węgierskim wysłanym do sułtana. Zdołał on uzyskać

informacje na temat celu tego poselstwa, a nawet zdobyć

- zapewne od jakiegoś Turka — dwa ważne dokumenty

(lub raczej ich kopie): list króla Władysława do Murada II

z pełnomocnictwami dla poselstwa oraz odpowiedź sułtana.

O wszystkim tym Cyriak poinformował swego przyjaciela,

przebywającego stale na Chios, humanistę włoskiego And­

rzeja Giustinianiego-Banca, który być może również był

agentem papieskim. Wysłał także listy do Hunyadiego

i Cesariniego. Po zebraniu interesujących go informacji

Cyriak udał się do Konstantynopola, wioząc zapewne

cesarzowi wieści o pokoju turecko-węgierskim. Przebywał

tu długo, goszczony przez cesarza Jana VIII. Tutaj dotarła

do niego wiadomość o klęsce warneńskiej.

Poselstwo węgierskie, o którym dowiadujemy się z in­

formacji zawartych w listach Cyriaka z Ankony, potwier­

dzonych przez nie tak dawno odkrytą kronikę osmańską

Gazavat

w

,

wyruszyło pod koniec kwietnia, a na początku

czerwca dotarło do Adrianopola. Czterem posłom towa­

rzyszyło sześćdziesięciu konnych. Władysław wyznaczył do

rokowań Stojka Gisdanicza (Stoyka Gisdanich — w łaciń­

skim zapisie), zapewne dobrego znawcę spraw tureckich,

o którym król pisał do sułtana, że jest „naszym człowiekiem

niezawodnym w działaniach i rokowaniach". Witisław

(Vitislaus) był posłem Hunyadiego, księcia Serbii zaś

reprezentowali metropolita Semendrii Atanazy Fraszak

(od 1439 r. przebywał na Węgrzech) i kanclerz Bogdan.

Posłom towarzyszył Mahmud Czelebi, wódz turecki wzięty

C w e t k o w a, op. cit., s. 303.

background image

158

do niewoli pod Kunowicą, a teraz uwolniony. Przyjętym

wówczas zwyczajem posłowie wieźli bogate dary dla sułtana.

Rokowania z sułtanem szybko zakończono. Już 12

czerwca 1444 r. Murad II podpisał pokój z Węgrami na lat

10, na korzystnych dla Węgier i Serbii warunkach (o nich

powiemy jeszcze niżej) i zatwierdził go uroczystą przysięgą

sułtańską w obecności posła królewskiego

41

. Sułtan zapo­

wiedział też wysłanie do króla Władysława swego posła,

Sulejmana bega. W jego obecności miał król — podobnie

jak to zrobił sułtan — zaprzysiąc warunki traktatu poko­

jowego — według zwyczaju swego kraju i zasad religii

chrześcijańskiej, „prawowicie i rzetelnie, bez żadnego pod­

stępu i zdrady". Po podpisaniu przez Murada pokoju

poselstwo węgierskie wraz z towarzyszącymi mu wysłan­

nikami sułtana, wśród których był Grek Vrana, pełniący

zapewne funkcję tłumacza, ruszyło w drogę powrotną i po

sześciu tygodniach dotarło na Węgry.

Sprostowania wymagają sądy niektórych historyków

(jak np. Antoni Prochaska i Oskar Halecki), oparte na

relacji kolektora papieskiego Andrzeja de Palatio — uczes­

tnika wyprawy i bitwy warneńskiej, którzy twierdzili, że

Hunyadi i książę serbski Brankowicz zawarli traktat poko­

jowy z sułtanem bez wiedzy i zgody króla Władysława.

W świetle materiałów Cyriaka z Ankony sprawa wyglądała

zupełnie inaczej. Król i jego najbliżsi doradcy oraz współ­

pracownicy wiedzieli o rokowaniach z sułtanem. Główną

przecież rolę wśród członków poselstwa odgrywał wysłannik

królewski Gisdanicz i z nim to przede wszystkim pertrak­

tował sułtan Murad IL

Gotowość sułtana do zawarcia pokoju z Węgrami -

41

Zawarcie pokoju w Adrianopolu wyjaśnia wspomnianą wyżej

darowiznę Brankowicza na rzecz Hunyadiego z 3 lipca 1444 r. Gdyby

wyprawa, którą w dużej mierze z własnych funduszów przygotowywał

Hunyadi, została odwołana, byłby on zrujnowany. Brankowicz zapłacił

mu swoimi dobrami węgierskimi, albowiem dzięki kampanii 1443 r.

i pokojowi w Adrianopolu odzyskał z rąk tureckich Serbię.

159

i to na korzystnych dla Węgrów i Serbów warunkach —

świadczy o tym, że Turcja chciała i potrzebowała tego

układu. Z pewnością Murad II nie brał poważnie po­

wtarzanych w Europie gróźb usunięcia Turków z Bałkanów.

Jednakże po doświadczeniach kampanii 1443 r. zaczął

traktować Węgrów jako niebezpiecznego przeciwnika.

Wszak wyprawa wojsk królewskich dotarła aż poza Sofię,

daleko w głąb władztwa Osmanów, i gdyby nie trudne

warunki klimatyczne mogłaby nawet osiągnąć centrum

posiadłości tureckich w Rumelii. Ponadto sytuacja Osma­

nów na Bałkanach wiosną 1444 r. nie była łatwa. Zjed­

noczeni przez Skanderbega-Kastriotę Albańczycy wyparli

Turków z kolejnych ziem i pobili wysłane przeciw nim

wojska osmańskie. W Grecji książę Morei Konstantyn

Paleolog zajął Ateny i Teby, zmuszając księcia Nerio II

Acciaiuoliego, który był lennikiem sułtana, do uznania

swej zwierzchności. Konstantyn budował flotę, utrzymywał

kontakty ze wszystkimi przeciwnikami Osmanów, a jego

wyprawy —jak pisze Cyriak z Ankony — docierały aż pod

Tesaloniki. Również cesarz bizantyjski Jan VIII rozwijał

ożywioną działalność dyplomatyczną skierowaną przeciwko

sułtanowi.

Przede wszystkim jednak do szybkiego uregulowania

stosunków z Węgrami zmuszała Murada sytuacja w Azji

Mniejszej. Oto bowiem niespokojny Ibrahim beg, emir

Karamanii — „Wielki Karaman", jak nazywano go w Eu­

ropie, raz jeszcze zbuntował się przeciwko swemu szwag­

rowi, sułtanowi Muradowi II. Istnieją podstawy, by stwier­

dzić, że emir Karamanii pozostawał w kontaktach z cesa­

rzem bizantyjskim. Jego nowe wystąpienie przeciw Osma­

nom mogło być inspirowane przez organizatorów kolejnej

wyprawy anty tureckiej, która miała wyruszyć w 1444 r.

Dla sułtana Murada II wszelkie niepokoje i walki osłabia­

jące pozycję Osmanów w Anatolii były groźne, kraj ten

bowiem stanowił ciągle jeszcze najważniejszą prowincję

background image

160

państwa. Sułtan więc, nie chcąc walczyć na dwa fronty,

zaproponował Węgrom tak korzystne warunki pokoju, by

zrozumieli, że dalsza wojna nie da im nic więcej. Zaraz po

podpisaniu pokoju z Węgrami w Adrianopolu Murad II

przeprawił się z dużą armią przez Dardanele do Anatolii,

o czym poinformował Hunyadiego Cyriak z Ankony w liście

z 24 czerwca 1444 r. W Adrianopolu sułtan pozostawił

tylko z częścią wojska swego syna Mehmeda (późniejszego

sułtana Mehmeda II Zdobywcę) i wielkiego wezyra Chalila

paszę.

Równolegle do tych działań dyplomatycznych — pro­

wadzonych na razie w tajemnicy — na Węgrzech trwały

przygotowania wojenne. Jeśli nawet politycy skupieni wokół

króla i Hunyadiego rzeczywiście planowali pokój z Tur­

kami, to i tak nie mogli nagle przerwać przygotowań do

nowej wyprawy. Gotowość Węgier do wojny mogła być

bowiem środkiem nacisku na sułtana. Wydaje się jednak,

że dwór węgierski prowadził podwójną grę i brał pod

uwagę (w wypadku zgromadzenia odpowiednich sił i środ­

ków) ewentualność wojny z Osmanami. Król Władysław

zawiadamiał Florencję, iż niebawem ruszy na Turków, by

wypędzić ich z Europy. Do króla Bośni zaś pisał w czerwcu

1444 r., że jest gotowy do „zniszczenia zła tureckiego".

Trwały też przygotowania do wojny z Turkami poza

Węgrami. Przybyły do Budy poseł z Konstantynopola

zapewniał o pomocy floty bizantyjskiej. Przedstawiciela

Wenecji na dworze węgierskim, wspomnianego już Jana

dei Riguardatiego, oburzało to, że poseł bizantyjski mówił

o galerach papieskich, burgundzkich i bizantyjskich, goto­

wych do pomocy krzyżowcom, a nie wspominał o galerach

weneckich, choć Wenecja wydała na ich przygotowanie już

30 000 dukatów złotych z dziesięcin swego duchowieństwa.

Dzielono też europejskie posiadłości Osmanów, choć ich

jeszcze nie zdobyto. Dyplomata królewski Mikołaj Lasocki

ofiarował Wenecji półwysep Galipolis i Tesaloniki. Jan dei

Janczar

background image
background image

Jeźdźcy tureccy

Zamek w Budzie i obóz wojsk tureckich w 1541 r.

background image

Kusznik

niemiecki,

ok. 1430 r.

Kusznik z tar­

czą (pawężem)

na plecach,

XV w.

Kusznicy z XV w.

background image

161

Riguardati odpowiedział na tę węgierską ofertę, że utrzy­

manie i obrona tych obszarów będzie kosztowała republikę

dużo pieniędzy i wysiłku, ale mimo to Wenecja przyjmie je

„dla chwały i czci pana naszego Jezusa Chrystusa i dla

pożytku chrześcijaństwa". Senat republiki dodał jeszcze do

tych posiadłości dwa porty na wybrzeżu Tracji — Panidę

i Maroneę, a ponadto chciał zająć miasta leżące na

wybrzeżu albańskim, takie jak Awalona, Kanina, Janina

i Argyrocastro. Dwóch z tych miast (Awalony i Janiny)

domagała się również Raguza za dwa okręty, które miała

zamiar wysłać na wyprawę. Nawet Alfons V Mądry, król

Aragonu i Neapolu, choć nie wysłał obiecanych okrętów,

żądał przez swego posła na dworze węgierskim przyznania

Aten i Patras na Peloponezie

42

.

Przygotowania do nowej wyprawy przeciw Turkom nie

były tajemnicą dla sułtana. Jak wynika z listu Cyriaka

z Ankony do Hunyadiego, krótko po podpisaniu pokoju

węgiersko-tureckiego w Adrianopolu rozpoczęto przygoto­

wania na wypadek wojny — naprawiano mury obronne

i wieże, uzupełniano zapasy broni i żywności. 22 czerwca

1444 r. wypłynęła z Wenecji, kierując się na wschód, flota

krzyżowców, wystawiona głównie dzięki zabiegom i stara­

niom papieża Eugeniusza IV. Galerami weneckimi dowodził

Alvise (Alojzy) Loredan. Nieco później ruszyły galery

księcia Burgundii, którymi dowodził Valerand de Wavrin.

Całością floty krzyżowców kierował legat papieski, kardynał

Franciszek Condulmer, krewny papieża. Flota miała przede

wszystkim blokować cieśniny i przeszkodzić w przeprawie

wojskom sułtana Murada II, gdyby ten chciał wracać do

Europy po wyprawie przeciw emirowi Karamanii.

W czasie tych wszystkich przygotowań na Węgry

przybyło poselstwo tureckie w sto koni, z bogatymi

darami („w naczyniach złotych i srebrnych" — pisze

42

Cieszkowski, op. cit.,

nr 26, s. 853—854; I orga, op. cii., t.

III, s. 176—179.

11—Warna 1444

background image

162

Długosz), by odebrać królewską przysięgę zatwierdzającą

węgiersko-turecki traktat pokojowy z Adrianopola. Po­

selstwo to zostało przyjęte przez Władysława w Szegedynie

(Szeged), dokąd król udał się na spotkanie posłów tu­

reckich w otoczeniu dyplomatów, panów węgierskich

i wielu dostojników państwowych. Ich obecności wy­

magała uroczysta ratyfikacja pokoju. W czasie posłuchania

posłowie sułtana raz jeszcze przedstawili królowi Wła­

dysławowi oraz zgromadzonym panom węgierskim wa­

runki pokoju turecko-węgierskiego. Warunki te — sfo­

rmułowane dość ogólnie w piśmie sułtana Murada II

do króla Władysława, zachowanym w materiałach Cyriaka

z Ankony — dokładnie podaje dokument zjazdu piotr­

kowskiego z 26 sierpnia 1444 r. i historyk polski Jan

Długosz, pilny obserwator omawianych wydarzeń. Wia­

domości uzyskane przez Długosza i panów polskich

zgromadzonych na sejmie w Piotrkowie pochodziły z listu

samego króla Władysława, przysłanego do Polski po

zawarciu pokoju szegedyńskiego. „Tego wszystkiego z listu

i zawiadomienia W. K. M. dokładnie dowiedzieliśmy

się" — czytamy w dokumencie piotrkowskim

43

.

Przedstawione przez poselstwo tureckie warunki pokoju

były bardzo korzystne dla Węgier i Serbii. Sułtan propo­

nował zawarcie pokoju wieczystego lub czasowego, zależnie

od woli króla. Zobowiązywał się także zwrócić całą Serbię

i część Albanii, zabrane Jerzemu Brankowiczowi. Szczególne

znaczenie miała obietnica wydania 24 twierdz i zamków za

Dunajem, zdobytych w ostatnich latach przez Osmanów,

które decydowały o bezpieczeństwie granicy węgierskiej.

Były wśród nich Semendria i Gołubiec, dwie ważne twierdze

naddunajskie, których nie zdołano odebrać Turkom w kam­

panii 1443 r. Obiecywał nadto sułtan uwolnić jeńców,

w tym również dwóch synów księcia Serbii, oraz godził się

43

H a l e c k i , op. cit., s. 75—77; D ł u g o s z , Dzieje..., t. V, s.

649-651; Codex epistolaris..., t. 1/2, nr 125.

163

na zapłacenie 100000 dukatów tytułem odszkodowań

wojennych i okupu za uwolnienie Mahmuda Czelebiego.

Wreszcie, Murad II przyrzekał udzielać Władysławowi

pomocy w sile 25 000 zbrojnych, którzy mieli brać udział

w każdej wyprawie króla węgierskiego.

Warunki te były powtórzeniem układu zawartego w Ad-

rianopolu 12 czerwca 1444 r. Nie tylko sprzymierzona

z Węgrami Serbia, ale również same Węgry mogły wiele

zyskać dzięki temu traktatowi. Turcy bowiem decydowali

się na oddanie wszystkich zdobyczy ostatnich lat. Węgry

odzyskiwały więc swoją silną pozycję na Bałkanach, utra­

coną w czasach króla Zygmunta Luksemburskiego i króla

Albrechta Habsburga. W Polsce z zadowoleniem przyjęto

pokój węgiersko-turecki, a przedstawiciele panów i szlachty

obradujący na zjeździe w Piotrkowie uznali warunki trak­

tatu pokojowego za bardzo dobre. W liście do króla pisali,

że są to „warunki pokoju nie do uwierzenia (korzystne)".

Również zgromadzeni przy królu Władysławie w Szege­

dynie panowie węgierscy uważali warunki pokoju za bardzo

korzystne. Król, zapewne pod wpływem ogromnej większości

doradców węgierskich, przyjął ów traktat pokojowy. Kalli-

mach pisał: „nie opierał się temu nawet Julian (Cesarini),

choć był temu szczerze przeciwny, lecz nie potrafił wymyślić

żadnej propozycji, która by mogła budzić nadzieję i dorównać

tylu tak wielkim korzyściom oraz skłonić panów do odrzuce­

nia obecnych warunków"

44

. Zwolennicy wojny uzyskali tylko

tyle, że zamiast pokoju wieczystego zawarto pokój na lat 10,

„ażeby król Władysław — powiada Długosz — uśmierzywszy

przez ten czas wojnę domową i tron swój w Węgrzech

ustaliwszy mógł po upływie lat dziesięciu z potężniejszą siłą

rozpocząć na nowo wojnę przeciw Turkom"

45

.

1 sierpnia 1444 r. w Szegedynie podpisano pokój z Tur­

kami, który, jak wskazują na to źródła, został zaprzysiężony

44

Philippi Callimachi Historia...,

s. 169.

45

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 650.

background image

164

przez króla Władysława. Tekst traktatu pokojowego spisa­

no w dwóch egzemplarzach. Egzemplarz przeznaczony dla

strony węgierskiej nie zachował się. Został on z pewnością

zniszczony kilka dni później. Mógł ocaleć dokument wyda­

ny poselstwu Murada II, ale dotąd nie odnaleziono go

w archiwach tureckich, mało jeszcze zbadanych. Posłowie

sułtana po podpisaniu i zaprzysiężeniu pokoju przez króla

wyjechali z Szegedynu. Razem z nimi opuścił to miasto

również książę Jerzy Brankowicz, by przejąć władzę w Serbii

i przyrzeczone przez Turków miasta, twierdze i zamki.

Wydarzenia następnych dni przyniosły zaskakującą

zmianę sytuacji. Oto bowiem traktat pokojowy węgiersko-

turecki, uroczyście potwierdzony w Szegedynie, został w trzy

dni później zerwany przez króla Władysława. Stało się to

w momencie, kiedy na Węgry dotarła wiadomość, że okręty

papieskie i weneckie ruszyły na Wschód przeciw Turkom,

a galery księcia Burgundii gotowe są już do drogi w tym

samym kierunku. 4 sierpnia 1444 r. król Władysław wydał

tzw. Manifest szegedyński, w którym ogłosił wyprawę

antyturecką, i oświadczył, iż 1 września tego roku prze­

kroczy Dunaj, „nie zważając — jak pisał — na żadne

układy, rokowania i warunki rozejmów zawartych lub

zawrzeć się mających z cesarzem tureckim lub działającymi

w jego imieniu posłami i pełnomocnikami, w jakimkolwiek

brzmieniu wyrazów, chociażby te przysięgą były lub być

miały stwierdzone. Takowe owszem układy, bez żadnego

wyjątku, niniejszym przyrzeczeniem, ślubem i przysięgą

wyraźnie i stanowczo uchylamy, znosimy i za nieważne

ogłaszamy"

46

.

Wyjaśnieniem tej nagłej zmiany stanowiska króla Wła­

dysława zajmiemy się później. Teraz spróbujmy jedynie

odpowiedzieć na pytanie: czy król Władysław przyjął

i zaprzysiągł w Szegedynie traktat pokojowy zawarty

46

Tamże,

s. 656.

165

w Adrianopolu? Antoni Prochaska i Oskar Halecki utrzy­

mywali, iż król Władysław nie zawarł w Szegedynie w

1444 r. żadnego układu z Turkami, nie składał przysięgi ani

nie ratyfikował traktatu pokojowego z Osmanami. Opiera­

jąc się głównie na relacji poborcy papieskiego, uczestnika

wyprawy i bitwy warneńskiej, Andrzeja de Palatio, historycy

ci uważali, że pokój z Turkami został zawarty przez Jana

Hunyadiego i Jerzego Brankowicza bez wiedzy i zgody

króla.

Natomiast Jan Dąbrowski w swoich pracach poświęco­

nych Władysławowi Warneńczykowi i pokojowi szegedyń-

skiemu wykorzystał świadectwa źródłowe, które wskazują

na to, iż król zatwierdził w Szegedynie traktat pokojowy

z sułtanem Muradem II zawarty w Adrianopolu. Według

ówczesnych zasad zresztą nie mógł tego zrobić nikt inny

prócz króla węgierskiego. Już Jan Długosz pisał o zawarciu

przez króla Władysława pokoju z Turkami i potwierdzeniu

go przysięgą. Za Długoszem przedstawiał podobnie sprawę

pokoju z sułtanem Filip Kallimach w swej Historii o królu

Władysławie.

Długosz zresztą raz jeszcze pisze o tym fakcie,

gdy przytacza mowę arcybiskupa gnieźnieńskiego Wincen­

tego Kota z 1445 r., w której dostojnik ten wspomina

o zawarciu pokoju z Turkami i jego zerwaniu. Można by

wprawdzie powiedzieć, że były to prawdopodobnie opinie

niechętne Jagiellonom. Długosz, jak wiadomo, był bliskim

współpracownikiem Oleśnickiego, z którym nie zawsze

zgadzali się Władysław Jagiełło i Kazimierz Jagiellończyk,

a i Władysław Warneńczyk postępował czasem wbrew

planom biskupa krakowskiego. Jednakże informacje o po­

koju z sułtanem (potwierdzonym przysięgą) i złamaniu

tego traktatu przez Węgrów zamieszczają także inne ów­

czesne relacje. Mówią o tym kronikarze bizantyjscy Dukas

i Laonikos Chalkokondyles, dobrze poinformowani o spra­

wach turecko-bałkańskich. Również wspomniany już kil­

kakrotnie Eneasz Sylwiusz Piccolomini w swych dziełach

background image

166

Historia Fryderyka III

i Europa pisze, że Węgrzy i Turcy

zatwierdzili przysięgą traktat pokojowy, ale papież przez

swego legata zwolnił króla Władysława od tej przysięgi

i skłonił go do podjęcia wojny. Podobnych relacji ówczes­

nych Jan Dąbrowski przytacza więcej. O zawartym przez

króla Władysława pokoju z Turkami pisali też w sierpniu

1444 r. panowie polscy obradujący na zjeździe piotrkows­

kim. Sam król Władysław oraz jego matka Zofia mówią

zresztą o zawartym z Turkami traktacie pokojowym. Król

bowiem w Manifeście szegedyńskim nie zaprzecza, że pokój

został zawarty, stwierdza tylko, iż uważa go za nieważny

i nie wiążący. Królowa Zofia zaś wspomina w 1445 r.

o „pokoju i przymierzu z Turkami dokonanym" i podkreś­

la, że Władysław zdecydował się „zlekceważyć swą dobrą

sławę (zrywając traktat) i życie"

47

.

Wypada jeszcze wrócić do relacji Andrzeja de Palatio,

kolektora papieskiego, tj. poborcy sum kościelnych należ­

nych kurii. Relacja ta, powstała w pół roku po klęsce

warneńskiej, zawiera opis przebiegu wyprawy i samej bitwy

pod Warną. Andrzej de Palatio pisze, że Władysław opóźnił

wyprawę „z powodu traktatu pokojowego", zawartego

przez Brankowicza i Hunyadiego „bez wiedzy króla".

Trudno jest odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Palatio nie

wspomina nic o zatwierdzeniu przez króla pokoju w Sze-

gedynie. Może uważał, że po uwolnieniu króla od przysięgi

przez Cesariniego pokój ten stracił jakiekolwiek znaczenie.

A może też, jak przypuszczał Jan Dąbrowski, Andrzej de

Palatio, piszący już po klęsce warneńskiej, jako współ­

pracownik papieża Eugeniusza IV pominął w swej relacji

sprawę pokoju szegedyńskiego, by nie wywoływać komen­

tarzy, że zachowanie tego pokoju uchroniłoby Węgry i całe

chrześcijaństwo od klęski.

47

D ą b r o w s k i , Władysław l Jagiellończyk..., s. 154—155; Ten­

że, Rok 1444. Spór o traktat szegedyński (dalej cyt.: Rok 1444...),

Wrocław 1966, s. 43—59.

167

WYPRAWA 1444 ROKU

Zaledwie w Szegedynie zatwierdzono 10-letni pokój z Tur­

kami

48

, a już do króla Władysława dotarł list legata

papieskiego, kardynała Franciszka Condulmera, dowódcy

floty krzyżowców. Kardynał informował, że galery papies­

kie, weneckie, genueńskie i burgundzkie stanęły w pobliżu

cieśniny Dardanele, by odciąć przebywającego z wojskiem

w Anatolii sułtana od Europy. Legat papieski, nie wiedząc

zapewne nic jeszcze o pokoju szegedyńskim, wzywał króla,

żeby szybko ruszył z wojskiem na Bałkany, sułtan bowiem

ze swą armią zajęty jest w Azji Mniejszej tłumieniem buntu

emira Karamanii.

Nadszedł także do króla Władysława list z Bizancjum,

którego autorem był cesarz Jan III Paleolog, jak twierdził

Długosz przytaczający w swych Rocznikach treść tego

pisma, a za Długoszem większość historyków. Prawdopo­

dobnie jednak nadawcą tego listu był książę Mistry Kon­

stantyn Paleolog, który przygotowywał się do walki z Turk­

ami

49

. Autor listu był pod wrażeniem wiadomości o węgier-

sko-tureckim układzie pokojowym podpisanym w Ad-

rianopolu. Dziwił się i nie wierzył tym wieściom (król

bowiem obiecał uroczyście zorganizować krucjatę) i stwier­

dzał, że, aby pomóc wyprawie węgierskiej, zebrał wszystkie

swe siły do walki z Turkami, czym naraził się już sułtanowi.

Pisał też o złym stanie państwa Osmanów. Zawiadamiał, iż

48

Był to pokój a nie zawieszenie broni lub rozejm — jak przypusz­

czają niektórzy badacze. Termin „pokój" („pax") został użyty w piśmie

sułtana do króla i w liście Cyriaka z Ankony do Hunyadiego, a także

w piśmie sejmu piotrkowskiego i w liście cesarza bizantyjskiego ( czy

raczej księcia Konstantyna Paleologa) do Władysława. Tylko w Manifeście

szegedyńskim,

unieważniającym traktat pokojowy z Turkami, dla po­

mniejszenia wagi tego traktatu nazwano go „rozejmem na pewien czas"

(treuga ad certum tempus"). Zob. D ą b r o w s k i , Rok 1444..., s. 43.

49

A. H o h 1 w e g, Kaiser Johannes VIII. Palaiologos undder Kreuzzug

des Jahres 1444,

„Byzantinische Zeitschrift" 73 (1980), s. 14—24.

background image

168

Murad z wojskiem przeprawił się 12 lipca do Azji Mniejszej

i że w związku z tym łatwo będzie pokonać Turków

w Europie, siły ich bowiem są rozproszone, a najwyżsi

urzędnicy przekupni. Taka była treść listu z Bizancjum,

pełnego nie tylko pochlebstw, ale również gorzkich wy­

rzutów. O kampanii 1443 r. autor listu pisał, że było to

przedsięwzięcie „wielkie i sławne, które w całym świecie

stało się już głośnym i Waszą Królewską Wysokość z Jus­

tynianem albo Tytusem, największymi cesarzami, zrów­

nało". W dalszej części tego listu jego autor stwierdzał

jednak: „Niemałe zatem ogarnia nas zdziwienie, że W. K.

M. po zwycięstwach tak świetnych nad tymi, którzy na

samo imię wasze nikną jak śnieg od słońca, jak mgła od

wiatru i jak wosk od ognia, przychyliłeś jednak ucha

podszeptom, bez względu na to, że tylu pismami włas­

noręcznymi oznajmiłeś swoje do tych krajów przybycie.

Z obawy więc największej sromoty, z uwagi na niebez­

pieczeństwo i zgubę tych, którzy za waszą namową przyjęli

udział w tej wojnie, nie śmiemy wierzyć, abyś nie tylko

Wasza Królewska Miłość, ale najnikczemniejszy nawet

^człowiek chciał przedsięwzięcie tak sławne poniżyć i znie­

sławić"

50

.

O ile Długosz mylił się prawdopodobnie przypisując

autorstwo omawianego listu Janowi VIII, o tyle prawdziwe

są informacje tego kronikarza o pismach i gońcach wysy­

łanych na dwór węgierski przez cesarza bizantyjskiego.

Kroniki i relacje greckie, jak np.: poemat o bitwie warneń-

skiej Paraspondylosa Zotikosa, Kronika panowania Turków

Hieraksa, Historia polityczna Konstantynopola czy zapiski

kronikarskie w kodeksie z Chios, wspominają o wezwaniach

słanych przez cesarza do króla Węgier, by ten ruszył na

Turków. Źródła greckie mówią nawet o tym, że Jan VIII

ofiarował Władysławowi koronę królewską (!) i z taką

50

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 651—654.

169

propozycją zwracał się również do Hunyadiego. Wspo­

mniana już kronika Gazavat informuje o energicznych

działaniach cesarza bizantyjskiego podejmowanych przeciw

Osmanom w 1444 r. Nie tylko kontaktował się on z bun­

towniczym emirem Karamanii, ale również usilnie nakłaniał

króla węgierskiego do walki z sułtanem

51

. Dodajmy tutaj

— wyprzedzając wypadki — że w decydującym momencie

kampanii 1444 r. cesarz bizantyjski nie tylko nie podjął

energiczniejszych działań militarnych, ale prawdopodobnie

nawet pomagał sułtanowi Muradowi II.

Wiadomość o wyruszeniu floty krzyżowców na Wschód,

w stronę cieśnin, która nadeszła po zawarciu pokoju

szegedyńskiego, zaskoczyła dwór węgierski i samego króla

Władysława. Była to informacja niezwykle ważna z punktu

widzenia strategicznego i politycznego. Przede wszystkim

flota krzyżowców mogła ubezpieczać działania wojsk chrze­

ścijańskich na Bałkanach. Zamykała bowiem sułtanowi

i jego armii drogę powrotną z Azji Mniejszej do Europy

i stwarzała możliwość rozgromienia sił tureckich na Bał­

kanach oraz dotarcia do Konstantynopola. Ponadto wy­

prawa floty krzyżowców — tak długo przygotowywana, że

na dworze węgierskim zwątpiono już chyba w jej wy­

płynięcie — stawiała króla i Węgry w niezręcznej sytuacji

wobec sprzymierzeńców europejskich. W kwietniu król na

sejmie budzińskim złożył uroczyste przyrzeczenie zorgani­

zowania wyprawy wojennej przeciwko Turkom. Tymczasem

teraz, kiedy okazało się, że papież i państwa europejskie

wysłały flotę, nie tylko łożąc na ten cel pieniądze, ale

narażając się też sułtanowi, Węgrzy zawarli pokój z Tur­

kami bez wiedzy sprzymierzeńców, zaangażowanych wszak

w sprawę wojny z Osmanami.

W kłopotliwej sytuacji znalazł się przede wszystkim

51

I. T h e o c h a r i d e s , The Standof the Byzantine Emperor on the

Battle ofVarna (1444) According to Greek Sources,

„Etudes balkaniąues"

23(1987), s. 107—119.

background image

170

młody król Władysław. Trafnie scharakteryzował ją his­

toryk Saturnin Kwiatkowski: „Łatwo pojąć w jak przykrym

znalazł się król położeniu. Sam rozgłosił światu, że podejmie

wyprawę, bo celem jego życia — wierzymy mu tym chętniej,

że słowa te poparł bohaterską śmiercią — jest walka

w obronie krzyża, że dlatego i tylko dlatego przyjął koronę

węgierską, rozpisywał listy głosząc w nich stały zamiar

rozpoczęcia w bardzo krótkim czasie wyprawy — a teraz,

gdy świat chrześcijański zdawał się żywo zajmować wy­

prawą... teraz on — król, przez świat podziwiany bohater,

zawarł wbrew własnym zapewnieniom rozejm — schował

miecz do pochwy"

52

.

Te nastroje zakłopotania i wahania, wynikające z po­

czucia zrobienia fałszywego kroku, potrafił wykorzystać,

jak pisze Długosz, a za nim Kallimach i inne źródła,

kardynał Julian Cesarini i zapewne Mikołaj Lasocki, bliski

doradca króla i gorący zwolennik krucjaty antytureckiej.

Kardynał Cesarini przekonał króla, że traktat pokojowy

z sułtanem nie obowiązuje go, a jego przysięga złożona

niewiernym jest nieważna. Długosz pisze: „przysięga i umó­

wione z Turkami przymierze, które Julian kardynał dla

uspokojenia w nim (tj. królu) sumienia osądził za nieważne,

i jako bez wiedzy i zezwolenia Stolicy Apostolskiej z nie­

przyjaciółmi chrześcijan zawarte rozwiązał"

53

. Kallimach

natomiast przytacza obszerne, zapewne przez siebie samego

skomponowane przemówienie kardynała Cesariniego i do­

daje: „Następnie Julian (Cesarini) mówił jeszcze wiele

o prawach, potędze i znaczeniu papieża i na zakończenie

oznajmił, że papież mocą swej władzy rozwiązuje i unieważ­

nia to przymierze, jakimkolwiek by ono nie było, i zwalnia

króla i wszystkich, którzy w nim brali udział, od przysięgi

i obietnic uczynionych Turkom"

54

. Eneasz Sylwiusz Pic-

52

K w i a t k o w s k i, op. cit., s. 147.

53

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 655.

54

Phitippi Callimachi Historia...,

s. 176—183.

171

colomini w swoim dziele Europa również informował, że

Eugeniusz IV „napisał kardynałowi, iż nieważne jest przy­

mierze, które bez porozumienia z papieżem zostało zawarte

z wrogami religii"

55

.

W otoczeniu króla nie było już wpływowego zwolennika

pokoju, księcia Jerzego Brankowicza, który wyjechał z Sze-

gedynu razem z poselstwem tureckim. Po zerwaniu przez

Węgry pokoju szegedyńskiego Brankowicz zawarł 15 sierp­

nia 1444 r. jeszcze jedno porozumienie czy raczej układ

pokojowy z sułtanem, zapewne z obawy, że nowa wyprawa

węgierska może spowodować ponowne pozbawienie go

przez Turków księstwa Serbii. Ten układ „separatystyczny"

z Brankowiczem był niewątpliwie sukcesem dyplomacji

osmańskiej. Rozbijał on sojusz węgiersko-serbski, który

w niemałym stopniu przyczynił się do sukcesu wyprawy

1443 r. Posiłki serbskie w tej wyprawie tworzyły sporą część

armii chrześcijańskiej (może nawet 1/3 całego wojska),

a ponadto współdziałanie z Jerzym Brankowiczem ułatwiało

marsz przez terytorium serbskie. Teraz już na pomoc

wojskową i współdziałanie księcia Serbii nie można było

liczyć.

Wróćmy jednak do sytuacji na Węgrzech w pierwszych

dniach sierpnia 1444 r. Nie wiadomo, jakimi argumentami

udało się skłonić Jana Hunyadiego do zgody na zerwanie

traktatu pokojowego z sułtanem i wojnę z Turkami. Jego

udział w wyprawie tureckiej jako doświadczonego wodza,

a także wojsk siedmiogrodzkich, którymi dowodził, był

niezbędny. Być może argumentem tym było nadanie Hu-

nyadiemu Bułgarii w razie pomyślnego wyniku wyprawy

— o czym piszą Długosz i Kallimach. Przytoczone wyżej

relacje greckie zdają się to potwierdzać. Mówią bowiem

o jakiejś koronie królewskiej, którą Hunyadiemu propono­

wał cesarz bizantyjski. W każdym razie Hunyadi zdecydo­

wał się na udział w nowej wyprawie przeciw Turkom.

Cyt. za: K w i a t k o w s k i , op. cit., s. 148.

background image

172

Zastanawia niezwykły pośpiech w działaniu zwolen­

ników wojny z Turkami. Zaledwie trzy dni po ratyfikacji

układu pokojowego została ogłoszona decyzja króla Włady­

sława o nowej wyprawie wojennej. Może chodziło o to, by

wieść o zawartym z sułtanem pokoju nie rozeszła się po

Europie, wśród sojuszników Węgier. Zapewne też w tym

celu potrzebny był jakiś uroczysty akt królewski. Stał się

nim dokument króla Władysława, zwany Manifestem sze-

gedyńskim,

wydany 4 sierpnia 1444 r. Król oświadcza!

w nim, iż pragnie dotrzymać zobowiązań złożonych w sej­

mie budzińskim i nową przysięgą potwierdza swój zamiar

wyruszenia zbrojnie przeciw Turkom, nie zważając na

zawarty, a nieważny pokój z sułtanem. Oświadczenie to,

jak czytamy w manifeście, którego tekst Długosz przytacza

w swoich Rocznikach, król złożył dlatego, by usunąć

wątpliwości wynikające z powodu rokowań z sułtanem

i uspokoić papieża, królów i książąt chrześcijańskich oraz

dowódców floty wysłanej przeciw Turkom

56

.

Czy można oskarżać króla Władysława o dwulicowość

i krzywoprzysięstwo, jak robili to już współcześni; a i potem

wielu historyków, polityków, publicystów i moralistów

czyniło królowi takie zarzuty. Wyjaśnienia postępowania

monarchy w pierwszej połowie 1444 r. należy szukać nie

w osobowości i psychice Władysława, ale w naciskach

wywieranych na niedoświadczonego jeszcze młodego władcę

przez zwolenników i przeciwników pokoju z Turkami.

Bądźmy zresztą sprawiedliwi. Gdyby wyprawa na Turków

powiodła się, a nie zakończyła klęską warneńską, nie

zastanawiano by się nad sprawą złamania przysięgi poko­

jowej, nad winą króla Władysława czy kardynała Cesari-

niego. Gdyby nie klęska warneńską Eneasz Sylwiusz Pic-

colomini nie napisałby, że „Turcy zostali zwycięzcami

okazując, iż przysięgi należy dochowywać nie tylko współ-

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 655—657.

173

wyznawcom, ale także wrogom". Jeśliby król odniósł

zwycięstwo, autor Spominków sochaczewskich nie zanoto­

wałby, że „Władysław... zwyciężony został przez pogan

z powodu zbezczeszczenia przysięgi, którą obiecał zachować

pokój przez lat dziesięć, ale zniszczył go z polecenia

i absolucji papieża"

57

. To właśnie klęska warneńską dała

dopiero okazję moralistom i politykom do uwag na temat

kary za grzech krzywoprzysięstwa, stosunku moralności do

polityki, przewrotności kurii papieskiej. Zwolennicy soboru

w XV w. mieli jeszcze jeden powód do wysuwania oskarżeń

wobec papieża Eugeniusza IV i jego legata. W XVI w.

sprawę Warneńczyka wykorzystali zwolennicy reformacji

do ataków na papiestwo

58

.

Zapewne ani Węgrzy, ani Turcy nie zamierzali trwale

przestrzegać traktatu szegedyńskiego. Obie strony prowa­

dziły grę polityczną, mającą na celu zmylenie przeciwnika

i uśpienie jego czujności. Jak napisała bułgarska badaczka

Bistra Cwetkowa, traktat szegedyński był tylko częścią

taktyki koalicji chrześcijańskiej, która odroczyła działania

zmierzające do wyparcia Osmanów z Europy, ale nie

wyrzekła się ich

59

. Winą doradców i współpracowników

młodego króla było to, że nakłonili Władysława do ze­

rwania traktatu pokojowego w nieodpowiednim czasie, że

niewłaściwie ocenili sytuację militarną i polityczną Węgier

oraz szanse powodzenia wyprawy przeciw Osmanom.

Jednakże czy wszystko można było przewidzieć w momencie

podjęcia takiej decyzji? Czy sytuacja na Bałkanach i w pań­

stwie Osmanów nie wskazywała raczej na to, iż właśnie

teraz należy uderzyć na Turków?

Większość Węgrów odniosła się z niechęcią do nowej

wyprawy przeciw Turkom, ogłoszonej przez króla Włady-

57

Monumenta Poloniae Historica,

Lwów 1878, t. III, s. 120.

58

J. T a z b i r , „Krzywoprzysięzca Władysław" w opinii potomnych,

„Kwartalnik Historyczny" 92 (1985), s. 511—532.

59

C w e t k o w a , op. cii., s. 306.

background image

174

sława w Szegedynie 4 sierpnia 1444 r. Wśród przebywają­

cych wówczas w otoczeniu króla panów węgierskich i do­

stojników królestwa tylko czterech wyraziło gotowość

wzięcia udziału w nowej wyprawie i przysięgą zobowiązało

się do wojny z Osmanami. Byli to — według kolejności

podpisania Manifestu szegedyńskiego — Szymon Rozgonyi,

biskup Egeru i kanclerz wielki królestwa, jeden z najbliż­

szych współpracowników węgierskich Władysława, biskup

Waradynu Jan Dominis, biskup-nominat bośniacki Rafał

Herczeg i wojewoda siedmiogrodzki Jan Hunyadi. Pozostali

panowie duchowni i świeccy, a byli wśród nich tacy

dostojnicy królestwa, jak palatyn Wawrzyniec Hedervary,

sędzia nadworny Jerzy Rozgonyi, skarbnik wielki koronny

Michał Orszag, zgodzili się wprawdzie na zerwanie pokoju

z Turkami, ale Manifestu szegedyńskiego króla Władysława

nie zaprzysięgli. Oświadczyli też, że na wyprawę nie pójdą

(„i my..., którzy w kraju zostajemy" — napisali pod aktem

królewskim).

Przeciw nowej wyprawie antytureckiej wypowiedziała

się również Polska. Panowie i szlachta, zgromadzeni na

sejmie w Piotrkowie, wystosowali 26 sierpnia 1444 r. do

króla Władysława orędzie, które było wyrazem nastrojów

panujących w Polsce. Proszono w nim króla o zachowanie

„nieprawdopodobnie korzystnego" pokoju z Turkami i bła­

gano go o powrót do kraju. Wyliczono wszystkie ważniejsze

problemy wewnętrzne i zewnętrzne Królestwa Polskiego,

które wymagały obecności władcy w kraju. W zakończeniu

orędzia domagano się, by król nie rozstrzygał samowolnie

z Węgier o sprawach Królestwa Polskiego, lecz za przy­

kładem swego ojca zasięgał rady panów i w tym celu

powołał do siebie jednego lub kilku doradców z Polski

60

.

To ostatnie żądanie wiązało się zapewne z poleceniem

Władysława, przywiezionym przez kanonika krakowskiego

Codex epistolaris...,

t. I, nr 125.

175

Jana Gruszczyńskiego, by episkopat polski złożył obediencję

papieżowi Eugeniuszowi IV. Orędzie piotrkowskie z sierpnia

1444 r. jest więc wyrazem narastającego konfliktu między

królem Władysławem a polską ekipą rządzącą, kierowaną

przez biskupa Zbigniewa Oleśnickiego.

Na orędzie panów polskich Władysław odpowiedział

krótko w liście z 22 września, napisanym po przekroczeniu

Dunaju pod Orsową. Pismo królewskie, adresowane do

„najczcigodniejszego w Chrystusie ojca (tj. biskupa Oleś­

nickiego) i dostojnych wiernych nam umiłowanych", tłu­

maczyło podjęcie wyprawy przeciw Turkom niedotrzyma­

niem przez nich warunków zawartego pokoju. Władysław

pisał, iż musiał podjąć walkę z Turkami, aby uwolnić

chrześcijan z „barbarzyńskiej niewoli", a Osmanów wypę­

dzić z Europy. Podkreślił, że w dziele tym wspomagają go

liczni władcy chrześcijańscy. Stwierdził także, że do Polski

przyjedzie wkrótce po odbyciu wyprawy. Był to ostatni

znany list przysłany do Polski przez króla Władysława.

61

Tymczasem na Węgrzech trwały przygotowania do

nowej wyprawy. Wojska gromadziły się wolno, a zebrane

wreszcie oddziały były jeszcze mniej liczne niż w roku

poprzednim. Podstawową siłą armii, która ruszyć miała

przeciw Turkom, było rycerstwo królewskie i wojska

siedmiogrodzkie, przyprowadzone przez Hunyadiego. Przy­

były także oddziały kilku magnatów oraz trzech biskupów,

którzy w Szegedynie przyrzekli ruszyć na wyprawę. Mały

udział panów węgierskich w kampanii 1444 r. dowodzi, iż

wyprawę tę uważano za osobistą akcję króla Władysława,

Hunyadiego i idących z Cesarinim biskupów węgierskich.

Zgromadzono także niedużą ilość wojsk najemnych, a po­

nadto przybyło trochę krzyżowców z różnych krajów.

61

Tekst listu króla Władysława opublikował Saturnin Kwiatkowski

(Urzędnicy kancelaryjni, koronni i dworscy z czasów Władysława III

Warneńczyka,

„Rozprawy i Sprawozdania AU. Wydz. Histor.-Filozof."

17 (1884), s. 130—131).

background image

176

177

Z Polski w wyprawie wzięła udział grupa rycerzy

nadwornych, licząca około 300 ludzi. Król ponadto wysłał

do Polski swego dworzanina, Piotra z Radochonic Wapow-

skiego, by zaciągnął 2000 kopijników. Oddział ten przybył

jednak na Węgry za późno, gdy nadeszła już wiadomość

o klęsce warneńskiej

62

. Dotkliwą stratą był brak w tej

wyprawie bitnych wojsk serbskich. W kampanii ubieg­

łorocznej Serbowie odegrali ważną rolę. Natomiast już

w trakcie wyprawy do armii królewskiej przyłączyły się

pod Nikopolis wojska wołoskie, przyprowadzone przez

hospodara Włada Drakula.

W sumie armia królewska, która jesienią 1444 r. ruszyła

na Bałkany, liczyła około 16000 ludzi. Taką liczbę podaje

uczestnik tej wyprawy Andrzej de Palatio, a przyjmuje ją

też większość historyków

63

. Pod Nikopolis do wojsk kró­

lewskich dołączyło około 4000 Wołochów. Ponadto armia

Władysława miała około 2000 wozów bojowych i niewielką

liczbę lekkich armat. W czasie przemarszu przez Bałkany do

wojsk królewskich dołączali również Bułgarzy. Nie była to

jednak krucjata całego świata chrześcijańskiego przeciw

Turkom, jaką planował papież i kardynał Cesarini. Aby

osiągnąć cel główny wyprawy — wyparcie Osmanów z Eu­

ropy, potrzebna była armia co najmniej dwukrotnie więk­

sza.

Liczbę wojsk tureckich trudno jest ustalić. Z pewnością

w chwili wyruszenia wyprawy węgierskiej główne siły

Osmanów znajdowały się razem z sułtanem Muradem II

52

Wiadomość o tym podaje Bernard Wapowski w swoich Dziejach

Korony Polskiej

(wyd. M. M a l i n o w s k i , Wilno 1847—1848, cz. II, s.

515), który znał ją z przekazów rodzinnych.

63

Datowana 16 maja 1445 r. relacja Andrzeja de Palatio, kolektora

papieskiego w Polsce, uczestnika wyprawy i bitwy warneńskiej, jest

jednym z najważniejszych źródeł do poznania tych wydarzeń. Długosz

włączył ją niemal dosłownie do swoich Roczników. Wydana została

dwukrotnie: A. P r o c h a s k a , List Andrzeja de Palatio o klęsce war­

neńskiej,

Lwów 1882 (tekst na podstawie Kodeksu kórnickiego) i Codex

epistolaris...,

t. II, nr 308.

w Azji Mniejszej, tłumiąc rebelię emira Karamanii. Pozos­

tawiony w Europie razem z wielkim wezyrem Chalilem

paszą syn sułtana Mehmed miał do dyspozycji praw­

dopodobnie około 7000 — 8000 ludzi, prócz załóg roz­

rzuconych w różnych twierdzach i zamkach. Taką liczbę

wojska tureckiego w Europie podaje kronika Jana de

Wavrin. Gdyby więc flocie chrześcijańskiej udało się za­

trzymać armię sułtana w Anatolii, wyprawa zorganizowana

w 1444 r. mogłaby przynajmniej odnieść sukcesy podobne

do tych, jakimi zakończyły się działania wojsk węgierskich

w roku ubiegłym.

Armia królewska ruszyła na Bałkany późno, bo dopiero

w połowie września 1444 r. Dowódcą wyprawy został

ponownie Jan Hunyadi, który nosił tytuł „najwyższego

kapitana sił zbrojnych i wodza armii najbardziej chrześ­

cijańskiego króla Węgier". Królowi i Hunyadiemu towa­

rzyszył legat papieski, kardynał Julian Cesarini. Udział

w wyprawie wzięli też — obok innych Polaków z otoczenia

króla — Mikołaj Lasocki i Grzegorz z Sanoka. Hunyadi

wybrał inną trasę przemarszu aniżeli w roku ubiegłym.

Armia nie szła tym razem drogą najkrótszą z Belgradu

przez Serbię do Adrianopola, lecz dłuższą — wzdłuż

Dunaju, przez obszary wschodniej Bułgarii, by potem, jak

pisze Palatio, skierować się do Adrianopola, a stamtąd na

półwysep Galipoli, gdzie miało nastąpić połączenie wojsk

królewskich z flotą krzyżowców. Ten plan marszu miał

swoje zalety. Pozwalał uniknąć przejścia przez góry, trud­

nego zwłaszcza dla wozów bojowych — ważnej części armii

królewskiej. Umożliwił także ominięcie Serbii, której władcą

był sprzymierzony z sułtanem książę Jerzy Brankowicz.

18 września rozpoczęto pod Orsową przeprawę przez

Dunaj, która na skutek oporu Turków trwała cztery dni.

Następnie armia królewska ruszyła wzdłuż prawego brzegu

Dunaju i po ośmiu dniach stanęła pod Widyniem, starą

twierdzą bułgarską, obsadzoną przez Turków. Po dwóch

12 — Warna 1444

background image

178

dniach szturmu miasto zdobyto i spalono; nie próbowano

tylko opanować samego zamku, z powodu braku ciężkich

armat i machin oblężniczych. Pod Widyniem, jak pisze

Palatio, odbyła się narada wojenna. Postanowiono wówczas

nie zdobywać zamków i twierdz bronionych przez załogi

tureckie, by nie opóźniać marszu. W czasie tej narady

zastanawiano się także nad dalszą drogą. Zrezygnowano

z marszu bezpośrednio na południe ku Adrianopolowi

drogą wprawdzie krótszą, ale wiodącą przez góry i nie

zamieszkane okolice. Obawiano się kłopotów związanych

z przeprowadzeniem wozów bojowych. Król —jak powiada

Kallimach — „nie chciał pozbawiać się obronnych taborów,

które osłaniały go od ataków wroga i stanowiły dogodną

ochronę dla niego i armii, którą należało całą i nienaruszoną

doprowadzić do Galipoli"

M

. Postanowiono zatem iść dalej

drogą wzdłuż Dunaju, wygodniejszą, choć dłuższą, która

wiodła przez okolice obfitujące w żywność.

Po 26 dniach marszu, jakie upłynęły od przekroczenia

Dunaju, armia królewska dotarła pod Nikopolis, twierdzy

nad Dunajem bronionej przez silną załogę turecką. Zajęto

i spalono przedmieście, ale samego miasta nie zdobywano

— zgodnie z powziętą pod Widyniem uchwałą rady wojen­

nej. Ze względu na zmęczenie wojsk dowództwo wyprawy

zarządziło kilkudniowy wypoczynek w rejonie Nikopolis.

Jak pisał Kallimach: „cała okolica, a więc żyzne dokoła

pola i pagórki obiecywały pod dostatkiem wszystkiego, co

trzeba dla wzmocnienia żołnierzy i zwierząt jucznych"

65

.

Tutaj również przybył do króla hospodar wołoski Wład

Drakul. Był to dzielny książę i doświadczony wódz („czło­

wiek tak wielkiego ducha i urodzony wojownik" — pisze

o nim Kallimach), z którego legenda zrobiła okrutnika

i sadystę. Hospodar wołoski należał do tych władców

bałkańskich, którzy, podobnie jak cesarz bizantyjski czy

Philippi Callimachi Historia...,

s. 187.

Tamże,

s. 189.

179

książę Serbii Jerzy Brankowicz, z powodu sytuacji politycz­

nej panującej w tej części Europy zmuszeni byli ciągle do

lawirowania i wyboru między Osmanami a Węgrami czy

też państwami Europy łacińskiej. Wład Drakul usprawied­

liwiał się przed królem i panami węgierskimi, stwierdzając,

że ponieważ państwa chrześcijańskie pozostawiły go bez

pomocy, musiał się poddać Turkom. Do dyspozycji Włady­

sława oddał 4000 lekkozbrojnych jeźdźców, dowodzonych

przez swego syna. Hospodar odradzał dalszy pochód,

stwierdzając, że wojska chrześcijańskie są zbyt słabe, by

mogły odnieść zwycięstwo nad Osmanami i osiągnąć

zamierzony cel. Przestrogi i rady doświadczonego Włada

Drakula posiały zwątpienie wśród dowódców wyprawy.

Jednakże wahających się panów węgierskich zdołał przeko­

nać Cesarini, który nakłonił ich do kontynuowania marszu.

Armia królewska ruszyła zatem dalej (zapewne 20

października), opuszczając brzegi Dunaju i kierując się na

południowy wschód. Przechodzono przez żyzne tereny

starożytnej Tracji. Długosz pisze — idąc tu za relacją

naocznego świadka, Andrzeja de Palatio — iż wojska

chrześcijańskie napotykały „jeszcze liczne i wspaniałe

dawnych cesarzów rzymskich budowy i marmurowe po­

mniki z greckimi i łacińskimi napisami, łuki triumfalne

i kolumny wzniosłe, których większość powywracała już to

dawność czasu, już złośliwość Turków.

66

W drodze znisz­

czono ukrytą w jednej z rzek flotyllę 28 stateczków, którą

Turcy przygotowali do działań na Dunaju przeciw Węgrom.

Wojsko paliło wsie i niszczyło wszystko, co się dało, nawet

bułgarskie cerkwie. Zabijano Turków, ale nie oszczędzano

też chrześcijańskiej ludności słowiańskiej. Andrzej de Palatio

(a za nim Długosz i Kallimach oraz inne relacje) opisuje

zniszczenia i rzezie, jakich dopuszczały się wojska. Król

Władysław wydał odezwę do załóg tureckich zamków

i twierdz, wzywając je do poddania się i opuszczenia

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 663.

background image

m

Europy. Zapewniał Turkom swobodny odwrót przez

półwysep Galipoli do Azji Mniejszej. „Jeśli zaś temu

pismu okazalibyście się oporni — pisał król — wy­

prowadzimy wojska nasze przeciw wam i wydamy was

na łupiestwo i zgubę naszym żołnierzom. Poprzysięgliśmy

bowiem Bogu Wszechmogącemu i Synowi jego Panu

naszemu Jezusowi Chrystusowi, na was i na władcę

waszego Murada bega, którego cesarzem zowiecie, przy

pomocy boskiej zbrojnie najechać i, jako naszych i całego

świata chrześcijańskiego nieprzyjaciół, wszystkimi siłami

ścigać, nękać i zwalczać"

67

.

W ostatnich dniach października armia królewska

dotarła w okolice Szumenu. Zdobyto ten zamek, a załogę

turecką wycięto. Kilka dni później, 6 listopada, wojska

Władysława opanowały twierdzę Prowadia, potężną i niedo­

stępną, wzniesioną na skale, opasaną potrójnym murem

i głębokim rowem. „W tych zwycięskich walkach — pisał

Kallimach — wsławiło się wielu rycerzy, jedni sztuką

wojskową, inni odwagą swych czynów, ale najbardziej Jan

Tarnowski i Leszek Bobrzycki. Tarnowskiego dwa razy

raniono przy wyłamywaniu bram w Szumenie, a Bobrzycki

pierwszy wdarł się na mury Prowadii i tym samym ułatwił

wejście innym. Mówią, iż padło tam około pięciu tysięcy

Turków, z tego większość zginęła od miecza w czasie

rabunku, a innych postrącano dla postrachu w przepaść ze

skał, na których czuli się tak bezpieczni"

68

. Okrucieństwo

wobec wroga, który nie chciał się poddać, należało wówczas

do taktyki wojennej, stosowanej przez obie walczące strony.

67

Odezwę króla Władysława zamieścił w swej relacji Andrzej de

Palatio. Przytaczają też Długosz (Dzieje..., t. IV, s. 663—664.)

68

Philippi Callimachi Historia...,

s. 195. Wspomnianego tu Leszka

Bobrzyckiego nie wymienia Długosz wśród uczestników wyprawy war-

neńskiej. Kallimach pisze o nim w innym miejscu swego dzieła (s. 43):

„Leszek słynął ze swej siły, a odwaga jego była przedmiotem pochwał

całego społeczeństwa... Ów Leszek był dziadkiem boskiej Fanii, opiewanej

w mych wierszach". Czyny wojenne Leszka Bobrzyckiego znał więc

Kallimach z pewnością z opowieści swej ukochanej.

background image

182

Prowadia broniła najważniejszego przejścia przez Bałkan

we wschodniej jego części. Zdobycie tej twierdzy otwierało

więc wojskom chrześcijańskim drogę na południe. Mimo to

nie przekroczono Bałkanu, albowiem niespodziewanie po

drugiej stronie przełęczy pojawiła się armia sułtana.

Aż do tej chwili wojska chrześcijańskie nie napotykały

nigdzie znaczniejszych sił nieprzyjacielskich. Maszerując

w głąb państwa Osmanów armia królewska pozostawiała

za sobą nie zdobyte twierdze tureckie, a te, które udało się

opanować, burzyła, nie mogąc obsadzić ich własnymi

załogami. Siły militarne Turków w Europie były zbyt słabe,

by mogły stawić czoło wojskom królewskim w otwartej

bitwie. Jedynie sandżakbej z Nikopolis próbował niepokoić

armię chrześcijańską. Zebrał on pewną ilość nieregularnej

jazdy swej prowincji i szedł od Nikopolis za wojskiem

królewskim, szarpiąc pojedyncze oddziały. Odniósł nawet

pewien sukces. Oto w pobliżu Tyrnowa udało mu się

rozbić oddział złożony z 500 rycerzy, wysłanych z obozu

królewskiego spod Szumenu. Część rycerzy wziął do niewoli

i odesłał ich do Adrianopola w zbrojach, które Turcy

bardzo podziwiali. Wszystko to jednak nie mogło po­

wstrzymać pochodu armii królewskiej.

Sytuacja zmieniła się radykalnie, kiedy sułtan Murad II

po stłumieniu rebelii Ibrahima bega, emira Karamanii,

przeprawił się z głównymi siłami do Europy. Był on

informowany o pochodzie wojsk węgierskich przez dowód­

ców pogranicznych zamków i szpiegów. Listowną wiado­

mość o tym, że Turcy przebyli Bosfor, Cesarini otrzymał

od dowódcy floty krzyżowców, kardynała Condulmera, po

zdobyciu Szumenu. Kilka dni później zwiadowcy wojsk

królewskich, stojących pod Prowadia, donieśli o zbliżającej

się od południa armii sułtana.

Przeprawa wojsk Murada II z Azji Mniejszej do Europy

przesądziła o losach wyprawy króla Władysława. Główne

założenie planu kampanii 1444 r., jakim było niedopusz-

183

czenie do połączenia się sił tureckich, nie zostało zrealizo­

wane, albowiem flota chrześcijańska, która miała strzec

cieśnin i przeszkodzić przeprawie sułtana z wojskiem, nie

wypełniła swego zadania. Dlaczego tak się stało? Odpowiedź

na to pytanie nie jest łatwa. Już w XV w. toczył się na ten

temat spór. Nie ulega wątpliwości, że flota chrześcijańska,

która miała przeszkodzić przeprawie wojsk tureckich, była

zbyt mała, składała się bowiem zaledwie z 22 galer. Na

domiar złego galery te były niedostatecznie wyposażone.

Zawiodła także koordynacja działań, utrudniona zresztą

przez warunki naturalne. Cieśniny Dardanele o długości 65

km i szerokości od 1,3 do 18,5 km strzegło 18 galer,

cieśniny Bosfor zaś o długości 30 km i szerokości do 3 km

— tylko 4 galery. Ponadto silne prądy w cieśninach

sprawiały, że galery (okręty głównie wiosłowe) poruszały

się w nich z trudem.

Andrzej de Palatio opowiada na podstawie listu kar­

dynała Condulmera, przesłanego do obozu królewskiego,

że Turcy przeprawili się „ukradkiem nocą" na małych

łodziach rybackich. Jednakże już współcześni nie wierzyli

temu, by 40-tysięczna armia turecka (a o takiej liczbie

mówią źródła) mogła się w ten sposób przeprawić. Długosz

zanotował krążące w XV w. wieści, iż przeprawa armii

sułtana stała się możliwa na skutek zdrady Genueńczyków

i Wenecjan, których Turcy przekupili. Inni autorzy piszą,

że Włosi za każdego Turka przetransportowanego przez

cieśniny dostali po sztuce złota. Ciekawe, że również

niektóre kroniki osmańskie mówią o tym, iż wojska sułtana

przekroczyły wówczas cieśniny na pokładach okrętów

„Franków" (tak nazywano na Wschodzie wszystkich ludzi

z Europy Zachodniej). Natomiast niektóre kroniki greckie

oskarżają cesarza bizantyjskiego Jana VIII o to, że pomógł

w przeprawie sułtanowi Muradowi

69

. Jeszcze inną wersję

69

T h e o c h o r i d e s , op. cit., s. 109-110.

background image

184

przytacza kronikarz bizantyjski Chalkokondylas. Jego

zdaniem sułtan przeprawił się przez cieśniny dzięki temu,

że kilkudniowa silna burza spędziła ze stanowiska galery

chrześcijańskie i nie pozwoliła im wejść na powrót do

cieśnin, by przeszkodzić transportowi wojsk tureckich.

Wenecjanie tłumaczyli się później przed papieżem, że ich

galery, których załogi trapione były zimnem, głodem

i pragnieniem, opuściły na pewien czas Dardanele, by

zaopatrzyć się w żywność i słodką wodę. Natomiast

z kroniki Jana de Wavrin wynika, iż galery burgundzkie

patrolujące Bosfor zostały unieruchomione przez sztorm

i wysoką falę, a ponadto były ostrzeliwane przez Turków.

W tym czasie wojska sułtana, przez dwa dni i dwie noce,

przeprawiały się przez Bosfor na barkach, które były

pchane przez fale i wiatr w kierunku brzegu europejskiego.

Niewielka liczba okrętów chrześcijańskich, niedostatecz­

ne ich zaopatrzenie, brak koordynacji działań floty i nieo­

strożność kapitanów, może też pomoc włoska dla sułtana,

wreszcie nie sprzyjające warunki atmosferyczne — wszystko

to zapewne przeszkodziło w wykonaniu podstawowego

celu morskiej wyprawy krzyżowej 1444 r., jakim było

powstrzymanie wojsk sułtana w Azji Mniejszej, „Jakkolwiek

było — powtórzmy tu za Eneaszem Sylwiuszem Piccolomi-

nim — morze było dla Turków dostępne".

Po przebyciu cieśnin sułtan Murad II połączył swe

wojska z siłami europejskimi, które pod wodzą wielkiego

wezyra Chalila paszy oczekiwały go na wybrzeżu. Następnie

szybkim marszem dotarł do Adrianopola, bez żadnych

przeszkód ze strony wojsk bizantyjskich. W Adrianopolu

sułtan uzupełnił swe wojska i zebrał wiadomości o armii

węgierskiej, przesłuchując jeńców chrześcijańskich przy­

słanych tu przez sandżakbeja Nikopolis. Już około 1 lis­

topada wojska sułtana ruszyły pospiesznie z Adrianopola

na północ, na spotkanie z armią węgierską.

Położenie wojsk króla Władysława było trudne. Znalazły

185

się one daleko od granic kraju, a przed sobą miały całą

potęgę militarną Osmanów. Góry i wąskie doliny w okolicy

Prowadii groziły zamknięciem armii królewskiej w pułapce.

Postanowiono zatem dojść do wybrzeża morskiego, na

równinę w okolicach Warny i jeziora Dewnia, gdzie

zająwszy stanowiska obronne można było oczekiwać na

pomoc floty krzyżowców lub Bizantyjczyków, wycofać się

przez pustkowia Dobrudży albo spróbować rozwiązania tej

fatalnej sytuacji w bitwie z armią sułtana. 9 listopada

wojska królewskie stanęły w okolicy Warny, Galaczu

i Kaliakry. Załogi tureckie tych miast uciekły, a ich

mieszkańcy, bardziej chyba przerażeni wieściami o losie

poprzednio zdobytych twierdz, aniżeli powodowani silnym

pragnieniem wyzwolenia spod tureckiego panowania —

jak sądzi Bistra Cwetkowa — poddali się natychmiast

armii króla i otwarli przed nią bramy. Był to ostatni sukces

w tej wyprawie wojsk chrześcijańskich.

Wieczorem tego samego dnia, tj. 9 listopada, wojska

sułtana zbliżyły się do armii królewskiej na odległość około

4 km. Turcy zwyczajem azjatyckim rozpalili liczne ognie,

by pokazać wielkość swego wojska i przerazić tym nie­

przyjaciół. Nazajutrz losy całej kampanii, planów kardynała

Cesariniego i młodego 20-letniego króla Władysława roz­

strzygnąć miała bitwa.

BITWA POD WARNĄ

Obszerną relację o bitwie warneńskiej zostawił jej naoczny

świadek, Andrzej de Palatio, poborca dziesięciny papieskiej

w Polsce. Relacja ta — przesłana do Rzymu — pisana była

w Poznaniu pół roku po bitwie, 16 maja 1445 r. Nie jest

ona pozbawiona nieścisłości i pewnej stronniczości. Palatio

sławi rycerskie czyny króla Władysława, ale wyraźnie nie

lubi Węgrów i pomniejsza rolę odegraną w bitwie przez

background image

186

Jana Hunyadiego. Podaje m.in., że Turków było 120000,

a król Władysław zabił własnoręcznie sułtana Murada!

Z uznaniem pisze Palatio o udziale Polaków w bitwie

warneńskiej: „Z wojska Polaków nikt nie ratował się

ucieczką i nikt o tym nawet nie pomyślał: jest to bowiem

najbardziej waleczny rodzaj ludzi i nie odstąpili na krok od

swego króla, dopóki nie zginęli"

70

. Relacja Andrzeja de

Palatio — mimo nieścisłości i pomyłek — jest najpełniej­

szym opisem bitwy warneńskiej. Nasz wielki historyk

XV w., Jan Długosz, oparł się na tej relacji przedstawiając

opis bitwy warneńskiej, który zamieścił w swoich Rocz­

nikach, czyli Kronikach sławnego Królestwa Polskiego.

Za

Długoszem zaś powtórzył ją Kallimach w swej Historii

o królu Władysławie,

dodając od siebie szczegóły, które

znał zapewne od Grzegorza z Sanoka, uczestnika bitwy,

i upiększając opis bitwy warneńskiej literackimi dodatkami,

według panującej wówczas wśród humanistów mody.

Inną relację o bitwie warneńskiej (niezbyt zresztą

dokładną) zostawił niemiecki poeta Michał Beheim, zwią­

zany z dworem Fryderyka III Habsburga. Relacja ta —

w formie wierszowanej — została oparta na informacjach

pewnego Niemca uczestniczącego w bitwie warneńskiej.

Jest ona mało precyzyjna i jak wszystkie ówczesne relacje

tendencyjna. Stanowi raczej świadectwo opinii o bitwie

warneńskiej krążących w Austrii i w Niemczech, choć

w różnych szczegółach pomaga zrekonstruować przebieg

boju. Podobny charakter mają stare kroniki tureckie, które

piszą o bitwie warneńskiej. Nie oddają one precyzyjnie

obrazu wydarzeń, ale różne szczegóły w nich zamieszczone

mogą być prawdziwe. O bitwie warneńskiej piszą też źródła

greckie, jak wspomniany już kilkakrotnie XV-wieczny

kronikarz bizantyjski, Laonikos Chalkokondyles, humanis­

ta pochodzący z Aten, który mimo chaotycznej często

Codex epistolaris...,

t. II, nr 308, s. 468.

187

chronologii podaje dokładne informacje na temat państwa

Osmanów i wydarzeń bałkańskich. Natomiast poemat

grecki poświęcony bitwie warneńskiej Paraspondylosa Zo-

tikosa potwierdza w większości relacje zamieszczone w źród­

łach łacińskich. Prezentuje on głównie opinie antyunionis-

tów, tj. przeciwników cesarza Jana VIII, który zawarł unię

kościelną z Rzymem i poddał prawosławie papiestwu.

Wspomnieć tu jeszcze trzeba dwóch kronikarzy węgierskich,

współczesnych Janowi Długoszowi: Jana z Thurocza, autora

Kroniki Węgrów,

i humanistę włoskiego Antoniego Bon-

finiego, nadwornego historyka króla węgierskiego Macieja

Korwina, autora Dekad dziejów węgierskich. Informacje

znane w większości z innych relacji potwierdza także

kronika Jana de Wavrin, dworzanina księcia Burgundii,

który o wydarzeniach kampanii 1444 r. czerpał wiadomości

od swego bratanka, dowódcy floty burgundzkiej wysłanej

na Wschód

71

.

Na takich to przede wszystkim relacjach — źródłach

historycznych badacze nowożytni oparli rekonstrukcję

przebiegu bitwy pod Warną. Jedną z pierwszych prac

krytyczno-historycznych, poświęconych tej bitwie, była

książka pruskiego generała G. Kohlera (1882). Autor ten

jednak zbytnio zaufał źródłom, jeśli chodzi o liczbę wojsk

uczestniczących w bitwie. Kolejnym mankamentem pracy

Kohlera jest fakt, że przedstawiono w niej takie manewry

walczących pod Warną armii, o których nie wspominają

relacje z tej bitwy. Najpełniejszy opis bitwy pod Warną

71

O relacji Andrzeja de Palatio zob. przypis 63. Wydania dziel

wymienionych tu autorów podaję w bibliografii zamieszczonej na końcu

książki. Wiersz o bitwie warneńskiej Michała Beheima opublikował T. G.

von Karajan (Zehn Gedichte Michael Beheims zur Geschichte Ósterreichs

und Ungarns,

Wien 1849, nr 5, s. 35—46). Grecki poemat o bitwie

warneńskiej zachował się w dwóch wersjach; autorem wersji dłuższej jest

mnich Paraspondylos Zotikos, który —jak sam twierdził — był naocznym

świadkiem bitwy. Zob. G. M o r a v c s i k , Hellenikon poiema peri tes

maches tes Yarnes,

Budapest 1935 (po grecku).

background image

188

189

zawierają prace Jana Dąbrowskiego i Bistry Cwetkowej

72

.

Armia króla Władysława stanęła na równinie pod

Warną, nieco pofałdowanej i poprzecinanej strumykami.

Od południa równinę tę zamykało jezioro Dewnia, z bag­

nistym brzegiem i bagnistym ujściem do morza. Za jeziorem

wznosiły się góry. Z drugiej strony równinę otaczały tereny

górzyste, za którymi rozciągały się pustkowia Dobrudży —

jak pisze Długosz — „najmniej na osiem dni drogi".

Natomiast armia sułtana zajęła lepsze pozycje. Stanęła

bowiem na wyżynie, której dość urwiste zbocza opadały

w kierunku pozycji zajmowanych przez wojska królewskie.

W nocy z 9 na 10 listopada dowódcy wojsk chrześcijań­

skich odbyli naradę wojenną. Bitwa z Turkami była

nieunikniona. Kallimach (może na podstawie relacji Grze­

gorza z Sanoka lub innego uczestnika bitwy) pisze, iż

kardynał Cesarini, poparty przez niektórych magnatów

węgierskich, proponował przyjąć obronę w taborze utwo­

rzonym z wozów bojowych i oczekiwać nadejścia floty

chrześcijańskiej, która uratuje armię królewską z tureckiej

pułapki. Natomiast Hunyadi, doświadczony dowódca,

sprzeciwił się propozycji Cesariniego. Radził, by stoczyć

bitwę w otwartym polu. Jego zdaniem ograniczenie się do

obrony i wyczekiwanie na flotę wobec panującego zimna

i głodu osłabi morale wojsk królewskich. Jedynym wyjściem

było odważne uderzenie na armię sułtana. Jeśli nawet

Kallimach, ze względów literackich, wymyślił ten spór

między kardynałem a wodzem węgierskim, to trafnie ocenił

dwie możliwości, jakie miała armia chrześcijańska. Jej

dowództwo mogło się zdecydować albo na obronę, która

praktycznie nie dawała żadnych szans uniknięcia klęski,

albo na otwartą bitwę. Ostatecznie wybrano drugie roz­

wiązanie. Do bitwy przygotowywali się również Turcy, jak

72

Zob.: bibliografia na końcu książki. Krótki opis bitwy pod Warną

przedstawił też F. Lot (op. cit., s. 228—232).

donieśli chrześcijańscy zwiadowcy, którzy obserwowali

ruchy nieprzyjaciela.

Wojska królewskie Hunyadi ustawił szerokim łukiem,

od brzegu jeziora aż do wzgórz po drugiej stronie równiny.

Chciał w ten sposób zabezpieczyć armię przed oskrzyd­

leniem jej przez nieprzyjaciela. Jednakże skutkiem tego

było zbytnie rozciągnięcie wojska, prawie na 4 km, co

utrudniało znacznie dowodzenie, a także skupienie sił

w razie potrzeby lub przerzucenie ich w inne miejsce. Za

sobą wojska chrześcijańskie miały mury Warny i morze.

Armia królewska została podzielona na trzy korpusy.

Korpus pierwszy, stojący na lewym skrzydle, które stykało

się z jeziorem, tworzyło pięć chorągwi węgiersko-siedmio-

grodzkich i chorągwie magnatów węgierskich. Były to

oddziały najliczniejsze, złożone z najlepszych żołnierzy,

ustawione na wprost głównych sił tureckich. Miały one

według planu Hunyadiego odegrać decydującą rolę w bit­

wie. Lewym skrzydłem wojsk królewskich dowodził szwa­

gier Hunyadiego, Michał Szilagy.

Drugi korpus, ustawiony w centrum, dowodzony przez

samego króla Władysława, składał się z dwóch chorągwi

rycerzy polskich i węgierskich. Według Beheima każda

z tych chorągwi miała po 2000 jeźdźców, a więc były one

bardzo liczne. Nad tym korpusem powiewała chorągiew

królewska i chorągiew św. Jerzego. Oddziałem węgierskim

dowodził tu Stefan Bathory. Naprzeciw centrum armii

królewskiej znajdowało się lewe skrzydło wojsk tureckich.

Trzeci korpus, tworzący prawe skrzydło armii królews­

kiej, składał się z lekkiej jazdy wołoskiej

73

i pięciu chorągwi

ciężkozbrojnego rycerstwa. Były to chorągwie biskupa

Bośni Rafała Herczega, biskupa Szymona Rozgonyiego,

bana Kroacji Franka Thallocziego, krzyżowców kardynała

73

Jan Dąbrowski słusznie poprawia błąd G. Kohlera, popełniony

również przez innych historyków, który twierdził, że Wołosi stali w rezer­

wie za linią frontu.

background image

190

Cesariniego i biskupa waradyńskiego Jana Dominisa, który

dowodził również całym tym korpusem. Pozycja wojsk

znajdujących się na prawym skrzydle była trudna. Stanęły

one w dolinie przed stokami wzgórz i w razie ataku

musiałyby posuwać się pod górę. Dlatego zapewne w planie

taktycznym bitwy trzeci korpus przeznaczony był do działań

obronnych. Miał on ochraniać resztę armii królewskiej

przed oskrzydleniem.

Wojska królewskie były armią wielonarodowościową

i wielojęzyczną. W ich skład wchodzili: Węgrzy, Wołosi,

Polacy, Sasi i Rumuni z Siedmiogrodu, zaciężni Czesi,

wreszcie rycerze z krajów Europy Zachodniej, którzy

wzięli udział w wyprawie jako krzyżowcy lub żołnierze

najemni. Ponadto — jak podkreślają badacze bułgarscy

— w armii króla Władysława walczyli też Bułgarzy,

którzy dołączyli do przeciągających przez ich kraj wojsk

chrześcijańskich.

Za frontem wojsk królewskich były ustawione wozy

bojowe. Palatio pisze, że nie utworzono z nich taboru.

Widocznie wozy te miały osłaniać tyły poszczególnych

chorągwi. Za frontem też znajdowały się tabory armii

królewskiej. Wozy bojowe uzbrojone były w lekkie armaty.

Żadna jednak z relacji nie wspomina nic o użyciu artylerii

w bitwie warneńskiej ani po stronie wojsk chrześcijańskich,

ani tureckich.

Armia królewska składała się przede wszystkim z cięż­

kozbrojnej jazdy rycerskiej, lekkiej jazdy wołoskiej i pewnej

liczby piechoty obsługującej wozy bojowe. Andrzej de

Palatio podaje, że w armii tej było około 16 000 konnych,

nie licząc 4000 jazdy wołoskiej. Większość historyków

opierając się na tych danych uważa, że król i Hunyadi do

bitwy pod Warną prowadzili około 20000 ludzi. Tylko F.

Lot zakwestionował podaną przez Palatia liczbę 16000

jeźdźców. Takiej. liczby koni — twierdził ten historyk

francuski — nie potrafił w następnym stuleciu zgromadzić

191

nawet król Francji ani cesarz

74

. Jednakże Lot zapomniał, iż

nie mieli oni ani takich stadnin, ani takich terenów do

hodowli koni, jakie były w środkowej i wschodniej Europie.

Armia turecka składała się z kilku rodzajów wojsk:

jazdy lennej (sipahiów) z Rumelii i Anatolii, dowodzonej

przez dwóch bejlerbejów, janczarów i konnej gwardii

sułtana. Ponadto tworzyły ją oddziały wojsk nieregularnych,

nie wynagradzanych żołdem lub lennami, lecz walczących

dla rabunku i utrzymujących się ze zdobytych łupów.

W skład tych wojsk wchodziła konnica (akyndży) i piechota

(azabowie). Uzupełnieniem armii sułtana były oddziały

pomocnicze, używane do różnych prac w czasie pochodu

wojska, przygotowywania obozu i pola bitwy, oblegania

miast i twierdz. Oddziały te składały się najczęściej z chrześ­

cijan bałkańskich

75

.

Wojska tureckie rozmieszczone były inaczej niż armia

króla Władysława. Zgodnie ze zwyczajem sułtan ustawił

w pierwszej linii lekką jazdę lenną (sipahiów), która

stanowiła główną siłę regularnej armii tureckiej. Na prawym

skrzydle, w dolinie, stanęła jazda z Rumelii, dowodzona

przez Dawuda paszę. Na lewym skrzydle zaś, na stokach

wyżyny, ustawiono jazdę z Anatolii pod dowództwem

Karadża bega. Dla łatwiejszych manewrów w czasie bitwy

jazda była podzielona na mniejsze kolumny, które walczyły

w pewnej odległości od siebie.

Za jazdą, w drugiej linii, w centrum frontu tureckiego,

stanęli janczarzy — piechota zbrojna w łuki i szable.

Janczarzy sformowali się w czworobok, wzmocniony pali­

sadą, może także wykopanym rowem. Przed nimi ustawiono

jeszcze wielbłądy, których bały się konie. Wszystkie te

przeszkody miały zatrzymać impet natarcia jazdy i umoż­

liwić janczarom użycie łuków.

Wśród janczarów, w otoczeniu nadwornej konnicy i swej

74

Lot, op. cit., s. 229—230.

75

C w e t k o w a, op. cit., s. 335.

background image

192

gwardii osobistej stał sułtan Murad II. Za janczarami

i osobistym wojskiem sułtana znajdował się w pewnej

odległości obóz turecki, ze służącymi do transportu wiel­

błądami, obładowanymi — jak pisze Długosz — „jed­

wabiami, zasobem strzał i innych rzeczy do życia i wyprawy

wojennej potrzebnych; widziano niektóre (wielbłądy) ob­

ładowane pieniędzmi złotymi i srebrnymi, które Turcy —

zwyczajem z dawna u Tatarów używanym — widząc się

w niebezpieczeństwie, a zwłaszcza uciekając przed nie­

przyjacielem, naumyślnie z worów rozsypywali po ziemi,

aby żołnierzy zatrudnić i opóźnić w pogoni"

7 6

.

Front wojsk tureckich został rozmieszczony naprzeciw

centrum i lewego skrzydła armii królewskiej, w odległości

około 1,5 km. Zupełnie z boku, oddalone od lewego

skrzydła tureckiego, na wzgórzach wznoszących się na

północ od Warny, stanęły nieregularne oddziały wojsk

tureckich — akyndży i azabowie, w liczbie kilkunastu

tysięcy. Ukryci za zalesionymi pagórkami, mieli niespo­

dziewanie uderzyć z góry na wojska królewskie.

Przyjmuje się, że wojska sułtana przewyższały trzykrot­

nie armię króla Władysława, a więc liczyły około 60000

ludzi. Według współczesnych relacji siły osmańskie składały

się ze 100000 — 200000 żołnierzy. Hunyadi w liście do

Michała Orszaga wspomina o 105-tysięcznej armii tureckiej.

Zdaniem Palatia natomiast sułtan miał do swej dyspozycji

120000 żołnierzy. Jeszcze większe trudności sprawia oce­

nienie liczebności poszczególnych formacji wojsk tureckich.

Np. Beheim podaje, że janczarów było 12000, natomiast

Palatio wymienia liczbę bardziej prawdopodobną — 5000

ludzi. Jak to zwykle w ówczesnych relacjach bywało, liczbę

nieprzyjaciół podawało się bardzo wygórowaną, by uspra­

wiedliwić tym własną klęskę lub podkreślić świetność

odniesionego zwycięstwa. Może więc liczba 50000 — 60000

76

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 669.

193

żołnierzy tureckich w bitwie pod Warną zbliżona jest do

rzeczywistości.

Wstał ranek 10 listopada 1444 r., w kalendarzu

chrześcijańskim dzień św. Marcina, papieża i męczennika.

Przed starą twierdzą warneńską przygotowywano się

do bitwy. W szeregach tureckich słychać było dudnienie

kotłów i ostre dźwięki piszczałek, zmieszane z chrzęstem

broni i poranną modlitwą muzułmanów: „la ilaha illa

llahu Muhammadun rasulu'llah" („nie ma Boga prócz

Allacha, a Mahomet jest jego prorokiem"). Jesienny

świt odsłaniał także stopniowo szeregi wojsk chrześci­

jańskich, ustawione przez wodza naczelnego, Jana Hu-

nyadiego. Król objeżdżał chorągwie z kardynałem Ce-

sarinim, który — jak pisze Beheim — udzielał odpustów

przed bitwą, przysługujących krzyżowcom.

Trzy godziny stały wojska w szyku bitewnym naprzeciw

siebie. Armia królewska nie rozpoczynała bitwy, by zmusić

Turków do zejścia ze zboczy w dolinę. Turcy zaś czekali,

by przeciwnik rozpoczął atak na ich pozycje. W tym czasie

zerwała się nagle gwałtowna wichura i ulewa, która spadła

na szeregi armii chrześcijańskiej. Szybko zresztą minęła, ale

pozostawiła niepokój w sercach rycerzy królewskich „A

tak nie tylko rzekłbyś niebo — pisze Długosz — ale same

nawet żywioły barbarzyńcom pomagały do zwycięstwa".

Wreszcie do ataku ruszyły nieregularne oddziały turec­

kie, które ukrywały się za zalesionymi pagórkami, oddalone

nieco od lewego skrzydła wojsk osmańskich. Oddziały te

zaatakowały chorągwie prawego skrzydła. Jazda węgierska

odrzucała dwa razy wojska tureckie. Jednakże odpierając

ataki nieprzyjaciela chorągwie chrześcijańskie wysunęły się

poza linię frontu i rozluźniły swoje szyki. Wtedy zostały

niespodziewanie zaatakowane przez oddziały sipahiów

anatolijskich, które podczas uderzenia wojsk nieregularnych

zbliżyły się do prawego skrzydła armii królewskiej.

Chorągwie chrześcijańskie nie wytrzymały tego gwał-

13 Warna 1444

background image

194

townego uderzenia jazdy tureckiej. Rozpoczęła się bezładna

ucieczka oddziałów biskupa waradyńskiego i egerskiego,

bana Thallocziego i krzyżowców kardynała Cesariniego,

wreszcie Wołochów. Część żołnierzy uciekała wzdłuż morza

na południe, w kierunku Galaty. Wielu potonęło w bagnach

nad jeziorem; wśród nich był również biskup waradyński

Jan Dominis, dowódca prawego skrzydła armii. Inni —jak

biskup Szymon Rozgonyi — próbowali schronić się w War­

nie, pozostawionej bez załogi chrześcijańskiej. Nie wpusz­

czono ich jednak do miasta, obawiano się bowiem zwycięs­

kich Turków. Biskup Rozgonyi, kanclerz królestwa, wrócił

wówczas na pole bitwy i tam poległ.

Sipahiowie Anatolii ścigali uciekających, zabijając wielu

żołnierzy chrześcijańskich. Inni Turcy, którzy przedostali

się na tyły wojsk królewskich, zaatakowali wozy bojowe,

jeszcze inni rabowali tabory. Jedynie garstka rycerzy, licząca

około 200 ludzi, zebrana przez bana Thallocziego i kar­

dynała Cesariniego wokół chorągwi Św. Władysława, pańs­

twowego sztandaru węgierskiego, broniła się jeszcze pod

osłoną wozów bojowych.

Był to jeden z krytycznych momentów bitwy. Uderzenie

tureckie na prawe skrzydło armii królewskiej rozbiło je

i zniszczyło prawie całkowicie. I w tym właśnie momencie

na zwycięskich sipahiów Anatolii, zajętych pościgiem i ra­

bunkiem, uderzyły dwie silne chorągwie królewskie stojące

w centrum. Relacje z bitwy nie przekazały żadnych szcze­

gółów tego potężnego starcia dwóch olbrzymich mas

konnicy. Wiadomo tylko, że uderzenie to zmieniło obraz

bitwy. Pod naporem ciężkozbrojnej jazdy rycerskiej, pro­

wadzonej przez króla Władysława i Hunyadiego, oddziały

konnicy anatolijskiej zostały zupełnie rozbite i zmuszone

do ucieczki. Poległ dowódca sipahiów Anatolii, Karadża

beg. W pościg za uciekającymi Turkami ruszyli teraz

Wołosi, którzy powrócili na pole bitwy. Jazda wołoska

przerwała szeregi osmańskie, przeszła obok czworoboku

195

janczarów, wdarła się do obozu tureckiego i rozpoczęła

jego rabunek. „Wołosi okazali się żołnierzami silnymi

i odważnymi" — pisał Palatio.

Mimo tego sukcesu armia królewska nie złamała oporu

Turków, którzy przewyższali ją swą liczebnością. „Nacierały

na nas ciągle nowe i świeże wojska — pisał Palatio —

a ruchów ich nie mogę dokładnie opowiedzieć; powiem

tylko, że od początku bitwy aż do nocy nie mogliśmy ani

chwili spocząć"

v

.

Zaledwie chorągwie królewskie wróciły na dawne miej­

sce w linii frontu wojsk chrześcijańskich, gdy nowe niebez­

pieczeństwo zagroziło armii Władysława. Tym razem na

lewym skrzydle, gdzie na chorągwie węgiersko-siedmio-

grodzkie uderzyła konnica turecka z Rumelii. Pierwszy

atak sipahiów Rumelii odparł Michał Szilagy, dowodzący

lewym skrzydłem wojsk królewskich. Jednakże Turcy po­

nawiali ataki, uporczywie dążąc do rozbicia wojsk chrześ­

cijańskich. W czasie jednego z ataków sipahiów na pomoc

chorągwiom lewego skrzydła ruszył z posiłkami Hunyadi.

Natarcie tureckie odparto, a konnica Rumelii została

częściowo rozbita i rozproszona.

W armii nieprzyjacielskiej, mimo że w odwodzie byli

jeszcze janczarzy i gwardia sułtana, nastąpiło wyraźne

załamanie. Stare kroniki tureckie utrzymują, że w tym

krytycznym dla wojsk osmańskich momencie pomogła im

interwencja Allacha. Kronika Anonima tureckiego z XV w.

wspomina, iż sułtan Murad widząc ucieczkę sipahiów

Anatolii i Rumelii począł modlić się do Boga o pomoc.

„Modlitwa jego — dodaje kronikarz — zaraz została

wysłuchana i wielki Bóg dał zwycięstwo wojskom Islamu".

Rozbicie obu skrzydeł armii osmańskiej stawiało rzeczy­

wiście Turków w trudnej sytuacji, a wojskom króla Władysła­

wa dawało szansę pomyślnego rozstrzygnięcia bitwy. Jednak-

Codex epistolaris...,

t. II, nr 308, 466.

background image

196

że by odnieść ostateczne zwycięstwo, a przynajmniej wywal­

czyć sobie drogę odwrotu, trzeba było jeszcze pokonać

centrum armii sułtańskiej — głównie janczarów. Rozbicie

janczarów nie było sprawą prostą nawet dla ciężkozbrojnej

jazdy rycerskiej. Było to wojsko zawodowe, ćwiczone do

stawiania czoła konnicy. Janczarzy zajmowali dogodne

stanowisko na wzgórzach, a pozycję tę umocnili jeszcze

palisadą, małym wałem i prawdopodobnie rowem. Atak na

nich wymagał więc odpowiedniego przygotowania i taktyki.

Hunyadi zapewne miał zamiar uderzyć na janczarów z lewego

skrzydła chorągwiami siedmiogrodzko-węgierskimi, najlicz­

niejszymi w całym wojsku królewskim i złożonymi z najlep­

szych żołnierzy, doświadczonych i zdyscyplinowanych. Wojs­

ka stojące w centrum, przy których znajdował się król

Władysław, Hunyadi pozostawił jako rezerwę. Władysław

miał ruszyć na skupione przy sułtanie oddziały dopiero

wówczas, gdyby udało się złamać opór janczarów i rozpro­

szyć ich.

Tymczasem stało się inaczej. Król Władysław, nie

czekając na uderzenie chorągwi siedmiogrodzko-węgiers-

kich, nie koordynując swych działań z walczącym na

lewym skrzydle Hunyadim, ruszył do natarcia. Zaatakował

janczarów na czele tylko 500 rycerzy, jak podaje Beheim

i bizantyjski kronikarz Dukas, czy może raczej ze swymi

dwoma chorągwiami, jak zdaje się wskazywać relacja

Andrzeja de Palatio i Kallimacha.

Możliwe, że młody król był już zniecierpliwiony ocze­

kiwaniem na atak. Może uważał, że dzięki rozproszeniu

sipahiów rumelijskich bitwa zbliża się do końca, a zwy­

cięstwo jest już pewne. Może też dygnitarze z otoczenia

królewskiego, zazdrośni o zwycięstwa Hunyadiego, chcieli

sami wykazać się odwagą i sukcesem w postaci rozbicia

wojsk otaczających sułtana i namówili króla do natarcia.

Wszystkie te powody ataku króla Władysława na jan­

czarów są prawdopodobne. Był to jednak poważny błąd

197

taktyczny. Pomijając brak odpowiedniego przygotowania

tego ataku, wojska chrześcijańskie zużywały w ten sposób

rezerwy w momencie, kiedy losy bitwy nie były jeszcze

rozstrzygnięte.

Siła poprowadzonego przez króla natarcia rycerstwa

węgierskiego i polskiego była znaczna. Władysławowi

i pewnej liczbie jego rycerzy udało się rozerwać szyki

janczarów i wbić w ich czworobok. Walka musiała

być krwawa i nie przesadza Długosz, gdy pisze, że

janczarzy „straszliwą na wojsko królewskie wypuścili

strzał chmurę, że się niebo od nich zaćmiło. A gdy

gęste jak grad spadły na ziemię pociski, wiele od nich

zginęło ludzi, konie pokaleczone wydawały jęk okropny".

I dodaje nasz historyk, że w tym starciu „dużo ucierpiało

background image

198

199

wojsko królewskie, a król stracił wielu znakomitych

rycerzy .

Janczarzy zdołali powstrzymać dowodzony przez króla

oddział rycerstwa, otoczyć go i wybić co do jednego.

Zginął także król. Zraniony pod Władysławem koń upada­

jąc przygniótł króla. Wówczas jeden z janczarów, Kodża

Hidir (kroniki tureckie przekazały jego imię), odciął królowi

głowę i zatkniętą na włóczni zaniósł sułtanowi. Murad

podobno — według relacji jednej z kronik tureckich — by

się upewnić, że jest to rzeczywiście głowa króla Władysława,

polecił pokazać ją jeńcom wziętym w bitwie. Rozpoznali

oni króla. Wbitą na pikę królewską głowę podniesiono

więc nad szeregami wojsk sułtana.

Wydarzenia te, jak wynika z kronik tureckich, potwier­

dzonych przez relacje greckie, rozegrały się szybko. Atak

chorągwi królewskich na janczarów, walka i śmierć króla

otoczonego przez piechotę turecką — wszystko to nie

trwało długo. Myli się zatem Andrzej de Palatio (a za nim

Długosz) informując, iż król walczył aż do nocy i zachęcał

uciekających Węgrów do wytrwania. Nie było też czasu na

to, by Hunyadi — jak piszą Długosz i Kallimach — nama­

wiał władcę do ucieczki. Klęska chorągwi królewskich

i śmierć samego Władysława nastąpiły w tak krótkim

czasie, że Hunyadi nie zdążył nawet wrócić z lewego

skrzydła i zorganizować pomocy.

Wiadomość o śmierci króla Władysława nie dotarła do

wielu oddziałów armii chrześcijańskiej. Uczestnicy bitwy

warneńskiej — w tym sam Andrzej de Palatio — długo

jeszcze byli przekonani, że król żyje, znajduje się w niewoli

tureckiej lub uratował się ucieczką. Natomiast wśród

Turków wieść o śmierci króla rozeszła się szybko i była

z pewnością ważnym czynnikiem psychologicznym, mobi­

lizującym ich do dalszej walki. Zawróciły wówczas ucieka-

78

D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV , s. 669.

jące oddziały sipahiów i akyndżych i włączyły się ponownie

do walki.

Jak więc widzimy, niefortunny atak chorągwi węgiersko-

polskich, dowodzonych osobiście przez króla Władysława,

przeprowadzony w momencie, kiedy Hunyadi przechodził

do ofensywy, zmienił raz jeszcze sytuację na polu walki. Po

wyłączeniu z boju na początku bitwy prawego skrzydła

wojsk królewskich, teraz zostało rozbite centrum, które

stanowiło jedyną rezerwę, a ponadto poległ sam król.

Hunyadi podjął jeszcze próbę uratowania armii królews­

kiej i przedarcia się przez szeregi wojsk osmańskich. Skupił

i uporządkował pozostałe jeszcze na polu bitwy oddziały

i skierował je na Turków. Relacje Beheima, Wavrina

i kronik tureckich mówią wyraźnie o tym, że walczono

jeszcze po śmierci króla Władysława. Kiedy jednak wojska

tureckie, wzmocnione oddziałami sipahiów i akyndżych,

które powróciły na pole bitwy, nasiliły ataki, opór armii

chrześcijańskiej został złamany. Hunyadi z kilkoma tysiąca­

mi rycerzy wycofywał się w szyku na północ, w stronę

Dunaju, przez wzgórza i pustkowia Dobrudży. Wielu

jednak żołnierzy uciekało w popłochu i zginęło z głodu

i wycieńczenia lub zostało zabitych przez ścigających resztki

armii królewskiej sipahiów Rumelii, dowodzonych przez

Dawuda paszę. „Z wyjątkiem Wołochów nikt z nas nie

wiedział, gdzie idzie — pisał Palatio — każdy szedł

w kierunku, gdzie gnał go strach lub raczej prowadziło

przeznaczenie... I tak długotrwałe głodowanie, częste zimno

i błądzenie było przyczyną śmierci więcej naszych ludzi

aniżeli miecz Turków"

7 9

.

Wozy bojowe i tabory zostały zdobyte przez azabów

i janczarów następnego dnia. Resztki wojsk królewskich,

które się tutaj schroniły, wycięto w pień. Różne zapasy,

broń, kosztowności, dokumenty, a nawet królewską pieczęć

79

Codex epistolaris...,

t. II, nr 308, 468.

background image

200

węgierską Turcy zabrali lub zniszczyli. Sułtan Murad

II, na znak swego triumfu nad chrześcijanami, posłał

zakonserwowaną w miodzie głowę króla Władysława do

Anatolii. W Brusie, starej stolicy Osmanów, obnoszono

ją po mieście święcąc zwycięstwo sułtana. Nie wiadomo

dokładnie, co stało się ze zwłokami poległego króla.

Beheim pisze, że pochowano Władysława na miejscu,

w greckiej kaplicy. Kallimach zaś około 1478 r. zanotował:

„Turcy znalazłszy ciało króla postawili w tym miejscu

na niewielkim wzniesieniu pomnik z opisem bitwy, który

i dziś można oglądać"

80

. Współczesne poszukiwania nie

doprowadziły do odnalezienia grobu króla Władysława

pod Warną.

Zginął także legat papieski, kardynał Julian Cesarini.

Ranny w bitwie wycofywał się razem z Hunyadim —

jak pisze Palatio — a potem prawdopodobnie zagubił

się. Został zabity — według Długosza — podczas przeprawy

przez Dunaj przez przewoźnika, skuszonego złotem, „które,

jak mówią, kardynał Julian zawsze woził przy sobie".

Kallimach przekazał nieco inną wersję śmierci legata

papieskiego: „Juliana zabito w czasie ucieczki, zapewne

z chciwości lub dla łupu, a może dlatego, że był powszechnie

znienawidzony jako ten, który doprowadził do złamania

przymierza. Wiemy o tym od Grzegorza z Sanoka, który

przejeżdżając konno ujrzał go w chwili, gdy ranny i obdarty

konał na rozstajach"

81

. Nieprawdziwy jest natomiast

przekaz Beheima, według którego kardynała Cesariniego

Turcy mieli wziąć do niewoli i obedrzeć ze skóry w Ad-

rianopolu.

Razem z królem Władysławem w bitwie pod Warną

zginęło wielu Polaków. Nazwiska znaczniejszych z nich

podaje Długosz w swoich Rocznikach i Kalendarz katedry
krakowskiej

pod datą 10 listopada w notatce zapisanej

80

Philippi Callimachi Historia...,

s. 209.

81

Tamże.

201

zresztą również ręką Długosza. Wśród poległych byli

m.in. dwaj bracia Janowie Tarnowscy, Stanisław syn

Zawiszy z Garbowa (drugi jego syn, Marcin, również

uczestnik bitwy warneńskiej, powrócił do kraju w połowie

1446 r.), Marcin i Stanisław Rożnowscy, starosta lwowski

Spytek Jarosławski, sekretarz i dworzanin królewski Paweł

Wojnicki z Sienna, starosta kamieniecki Dziersław Wło-

stowski.

Na polu bitwy pod Warną znalazło śmierć również

wielu rycerzy węgierskich. Ze znaczniejszych panów po­

legli: biskup egerski i kanclerz królestwa Szymon Roz-

gonyi, który był bliskim współpracownikiem Władysława,

biskup waradyński Jan Dominis i Stefan Bathory, do­

wódca walczącej pod bezpośrednimi rozkazami króla wę­

gierskiej chorągwi św. Jerzego, zabity zapewne u boku

monarchy.

Wielu Węgrów i Polaków dostało się również do niewoli

tureckiej. Jan de Wavrin pisze, że pewną liczbę tych jeńców

kupili w Adrianopolu Genueńczycy. Od nich flota chrześ­

cijańska stojąca w pobliżu cieśnin dowiedziała się szczegó­

łów o wyprawie armii królewskiej i bitwie pod Warną.

Tylko niewielu spośród tych, którzy dostali się do niewoli

tureckiej, powróciło do kraju. Długosz podaje nazwiska

czterech rycerzy polskich uczestniczących w bitwie, którzy

„w przedziwny sposób umknęli z tureckiej niewoli". Byli to

Andrzej z Sienna herbu Dębno, krewniak biskupa Oleśnic­

kiego, Jan z Borowna herbu Szreniawa, Marcin Chorążyc

herbu Półkozy i Piotr z Latoszyna herbu Gryf. Wiadomo

także o tym, że król Kazimierz Jagiellończyk podejmował

za pośrednictwem Hunyadiego starania o wykup jeńców

polskich z tureckiej niewoli

82

. Jeszcze kilkadziesiąt lat

później papież Paweł II pisał do pewnego biskupa, by

uwolnił od klątwy Mikołaja z Lipnicy, subdiakona krakow-

82

Codex epistolaris...,

t. 1/2, nr 11.

background image

202

skiego. Duchowny ten zasłużył na wyklęcie, wzięty bowiem

do niewoli w bitwie warneńskiej, przeszedł na islam.

Bitwa warneńska przyniosła duże straty wojskom obu

walczących stron, chociaż z pewnością nie były one aż tak

ogromne, jak powtarzano to sobie w ówczesnej Europie

i zanotowali kronikarze. Palatio — a za nim Długosz —

pisze, że z armii króla Władysława „czwarta część zginęła

albo dostała się w niewolę". Jeśli przyjmiemy, że armia ta

liczyła około 20000 ludzi, to straty jej wynosiłyby według

Andrzeja de Palatio około 5000 ludzi. Podobnie ocenia

straty wojsk chrześcijańskich Beheim, który szacuje liczbę

jeńców i zabitych na 6000 ludzi. Wspomniany kilkakrotnie

Eneasz Sylwiusz Piccolomini, śledzący pilnie wydarzenia

w Europie Środkowej i na Bałkanach, powtarza już bardziej

fantastyczne wieści, krążące wówczas po Europie, i podaje

nieprawdopodobną liczbę zabitych w bitwie warneńskiej:

80 000 ludzi łącznie z armii sułtana i armii króla. Te wieści

dotarły również do Długosza, który w innym miejscu

swego dzieła wspomina o 40 000 zabitych. Beheim zaś pisze

0 70000 zabitych po stronie tureckiej, a Bonfini zmniejsza

tę liczbę do 30000.

Historycy współcześni — jak Franz Babinger i Bistra

Cwetkowa — przyjmują tę fantastyczną, wyolbrzymioną

liczbę zabitych i piszą o 30000 poległych pod Warną

żołnierzy osmańskich. Bliższy prawdy jest Jan Dąbrowski,

który twierdzi, iż straty tureckie w bitwie warneńskiej były

zapewne dwukrotnie większe niż armii królewskiej.

Kto winien był klęski warneńskiej — zadaje pytanie

w swej książce o Władysławie Warneńczyku Jan Dąbrowski,

znakomity znawca dziejów średniowiecznej Polski i Węgier.

1 odpowiada ten historyk: wszyscy. I król Władysław przez

swój nierozważny atak na janczarów, i Hunyadi, bo zgodził

się kierować działaniami wojsk chrześcijańskich i nie

zarządził w porę odwrotu, i kardynał Cesarini, nakłaniając

króla i Węgrów do wyprawy przerastającej ich siły, i wresz-

203

cie Polacy — współpracownicy i doradcy króla na Węg­

rzech, którzy namawiali władcę do tej ryzykownej wy­

prawy

83

.

Istotnie, wiele przyczyn złożyło się na klęskę armii

chrześcijańskiej pod Warną i niepowodzenie drugiej wy­

prawy króla Władysława przeciw Turkom. Brak współ­

działania państw europejskich (nawet tych, które deklaro­

wały udzielenie pomocy organizatorom wyprawy) nie

pozwolił na zebranie licznej armii i spowodował opóźnienie

jej wymarszu na Bałkany. Wyprawa rozpoczęła się jesienią,

w porze roku nie nadającej się do prowadzenia działań

militarnych. Brak współdziałania i pomocy państw europej­

skich, przede wszystkim krajów śródziemnomorskich, był

też powodem zebrania zbyt szczupłej floty, która nie

wykonała swego zadania i dopuściła do przeprawy wojsk

sułtana. Sam plan działania armii królewskiej zawierał

elementy niedokładnie przemyślane. Wyznaczono tej armii

długą drogę, usianą gęsto zamkami i twierdzami oraz

garnizonami tureckimi. Błędem też było pozostawianie nie

zdobytych twierdz na tyłach wojska.

W armii królewskiej brak było jedności, szwankowały

współdziałanie i dyscyplina. Niemały wpływ na to miał

fakt, że armia ta stanowiła istną mozaikę ludów. Wyprawie

potrzebny był energiczny i doświadczony wódz. Nie spełniał

tych warunków młody król Władysław. Natomiast wiedza

i doświadczenie militarne oraz talent strategiczny Hunya-

diego nie zdołały zapanować nad aspiracjami i ambicjami

magnatów węgierskich, Cesariniego, Polaków z otoczenia

króla, wreszcie samego Władysława.

Brak współdziałania poszczególnych dowódców był

przyczyną najpoważniejszych błędów taktycznych popeł­

nionych w czasie bitwy warneńskiej: nierozważnego ataku

i wysunięcia się poza linię frontu chorągwi prawego skrzydła

83

D ą b r o w s k i , Władysław 1 Jagiellończyk..., s. 197.

background image

204

armii królewskiej, co w rezultacie doprowadziło do rozbicia

i wyłączenia z walki tej części wojsk chrześcijańskich,

natarcia stojących w centrum chorągwi króla Władysława,

które nie zostało skoordynowane z działaniami Hunyadie-

go. Nie bez winy są także Wołosi, którzy, choć odważni

i szybcy, na skutek rabunku obozu tureckiego wyłączyli się

z walki, co także miało ujemny wpływ na przebieg bitwy.

Zastanawia tu opinia kronikarzy osmańskich XV w., którzy

twierdzili, że zwycięstwo sułtan osiągnął dzięki pomocy

Allacha, ale również na skutek błędów popełnionych przez

dowódców armii chrześcijańskiej

84

.

Inaczej było w armii osmańskiej. Jej podstawową siłę

stanowiły wojska regularne, składające się nie tylko z kon­

nicy (sipahiów), ale także z piechoty (janczarów), która

w czasie bitwy powstrzymała natarcie ciężkozbrojnej jazdy

rycerskiej. Sprawne dowodzenie tymi wojskami sprawiło,

że w momencie krytycznym, kiedy armii osmańskiej groziła

klęska, sułtan Murad II zdołał skupić rozproszone siły

i pokierować nimi tak, że ostatecznie odniósł zwycięstwo.

Czynnikiem sprzyjającym Osmanom była z pewnością

również dogodniejsza pozycja, jaką wojska tureckie zajęły

przed bitwą. Działania armii nieprzyjaciela ułatwiało także

to, że walczyła ona w kraju przez siebie opanowanym,

gdzie mogła liczyć na wsparcie oddziałów pomocniczych

i uzupełnienie zaopatrzenia. Wojska królewskie natomiast

stanęły do decydującej bitwy z dala od granic swych

krajów. O losach kampanii zadecydował jednak przede

wszystkim fakt, że Murad zdołał przerzucić swe wojska

z Azji Mniejszej do Europy. W tej sytuacji nawet zwycięstwo

w bitwie pod Warną nie umożliwiłoby armii królewskiej

osiągnięcia podstawowego celu wyprawy, jakim było dojście

do Konstantynopola i wyparcie Osmanów z Europy.

84

C w e t k o w a, op. cit., s. 349.

PO KLĘSCE

Na temat przebiegu kampanii 1444 r. i bitwy pod Warną

krążyły w Europie różne sprzeczne wieści. Ani kancelaria

królewska, ani Cesarini, ani też inni uczestnicy kampanii

nie rozsyłali, jak to było w roku ubiegłym, listów-biuletynów

wojennych zawierających opis przebiegu wyprawy, jej

sukcesów i osiągnięć. Długo więc Europa chrześcijańska

nie mogła uwierzyć w klęskę armii królewskiej i śmierć

króla Władysława.

Zbiegowie z pola bitwy warneńskiej przynosili różne

wieści. Mówili, że król nie poległ pod Warną, ale ukrywa

się lub został wzięty do niewoli. Pewien Wenecjanin

informował w końcu lutego 1445 r., iż kardynał Condulmer

i Loredano — dwaj dowódcy floty papiesko-weneckiej,

która miała wspierać działania armii królewskiej, są w Kon­

stantynopolu i tu dotarły do nich wiadomości od króla

Władysława i legata Cesariniego, którzy przebywali gdzieś

na Wołoszczyźnie'. Węgrzy, którzy po bitwie dotarli do

Konstantynopola, przynieśli także wieści o ocaleniu króla

i skłonili Waleranda de Wavrin do podjęcia poszukiwań.

1

I o r g a , op. cit., t. III, s. 192, 198.

background image

206

W tym celu w górę Dunaju ruszyła wyprawa floty burgun-

dzkiej, dowodzonej przez Waleranda de Wavrin. Nie

odnalazła ona króla Władysława (bo nie mogła), ale

wypytywani Wołosi twierdzili, iż król jest już na Węgrzech

2

.

Jeszcze pod koniec maja 1445 r. signioria Florencji wysłała

do króla Władysława list z gratulacjami z powodu jego

ocalenia

3

.

Pojawiły się też różne listy i pisma, które zapewniały

o ocaleniu króla Władysława. Długosz tak o nich pisał:

„wielu poważnych ludzi upewniało w listach, że (Włady­

sław) udał się do Konstantynopola, to do Wenecji, do

Włoch, Siedmiogrodu, na koniec do Albanii i Raszki, a im

pożądańsze były te wieści, tym łatwiej zyskiwały wiarę"

4

.

Zachował się jeden z takich apokryficznych listów krążą­

cych po Polsce i innych krajach. Jego autorem miał być

niejaki brat Ambroży z Moraw, który pisał go w Perugii.

List ten — z wieloma akcentami antypapieskimi i wyraź­

nymi śladami husyckimi — zawiera opis wydarzeń przed­

stawionych w formie zbliżonej do powieści historycznej.

Jeden z badaczy polskich (R. Ganszyniec) uznał, że tekst

ten zapoczątkował rozwój twórczości epickiej poświęconej

bitwie warneńskiej. Król Władysław — czytamy w liście —

opuszczony przez wszystkich, walczący jedynie z garścią

wiernych mu 30 rycerzy, został w cudowny sposób urato­

wany. Władcę ocalił Jakub „dostojny hrabia, baron Ana-

tolii, przepasany szarfą jerozolimską", który przybył zza

morza z tysiącem zbrojnych i uwiózł na swym okręcie

Władysława w bezpieczne miejsce. Król jednak wróci do

swoich poddanych, w dniu nikomu nieznanym, a wówczas

„żyjący w dostatku będą w strachu, cisi i strapieni zostaną

2

Jean de W a v r i n, La campagne des croises sur le Danube (1445),

wyd. N. Iorga, Paris 1927.

3

Iorga, op. cit., t. II, s. 408 — 410.

4

D ł u g o s z , Dzieje..., t. V, s. 1—2.

207

pocieszeni, grubi (bogaci) stracą swe siły, a cierpiący będą
się weselić"

5

.

Na Węgrzech po powrocie Hunyadiego wiedziano już

z całą pewnością o klęsce i śmierci króla Władysława.
Trzymano to jednak długo w tajemnicy, by nie dopuścić
Habsburgów do tronu węgierskiego. Dozwalano na szerze­

nie się wieści przynoszonych przez ocalałych z pogromu
warnenskiego Węgrów, iż król nie zginął. I oczekiwano

jego powrotu. Na dworze wiedeńskim Fryderyka III Habs­

burga podejrzewano, że węgierscy dostojnicy państwowi ze
stronnictwa antyhabsburskiego produkują nawet listy, które
świadczyć miały o tym, że król Władysław żyje w Turcji

lub Polsce. Znany nam już Eneasz Sylwiusz Piccolomini
oskarżał o fabrykowanie takich listów palatyna węgiers­
kiego Wawrzyńca Hedervaryego. Dopiero na mocy uchwały

sejmu węgierskiego z maja 1455 r. powołano na tron
Władysława Pogrobowca, syna Albrechta Habsburga i El­
żbiety. Tym samym uznano oficjalnie na Węgrzech śmierć
króla Władysława Jagiellończyka. „Po kilkuletnich zapa­

sach i rozdarciu kraju między dwa obozy i dwu panujących
— pisał Jan Dąbrowski — po całkowitym wyniszczeniu
i wyczerpaniu sił państwa, wkroczyć miał triumfalnie
w bramy budzińskiego zamku syn Albrechta i Elżbiety"

6

.

Powołanie na tron Władysława Pogrobowca nie ozna­

czało zakończenia konfliktu między stronnictwem narodo­
wym a prohabsburskim. Na Węgrzech w dalszym ciągu

trwały walki wewnętrzne, choć toczyły się one już bez
udziału Jagiellonów. Zarządcą królestwa w imieniu małolet­
niego króla został Jan Hunyadi. A kiedy w 1457 r. zmarł

5

Tekst ten wydali: Antoni Prochaska (Uwagi krytyczne o klęsce

warneńskiej,

Kraków 1900, s. 54—60) i R. Ganszyniec (Fr. Ambrosius O.

S. Aug. Epistula de clade Varnensi,

„Kwartalnik Historyczny" 39(1925),

s. 517—521). Por. też: G r a b s k i , op. cit., s. 430-431.

6

D ą b r o w s k i , Władysław I Jagiellończyk..., s. 195.

background image

208

209

przedwcześnie Władysław Pogrobowiec, tron węgierski objął
Maciej Korwin (1458—1490), syn" Jana Hunyadiego. Jego
panowanie było okresem wspaniałego rozkwitu politycz­

nego i kulturalnego Królestwa Węgierskiego, po którym

jednak nastąpił upadek tej potężnej monarchii.

W Polsce długo oczekiwano powrotu króla Władysława.

Przyjmowano i rozważano wszystkie informacje, mówiące
o ocaleniu władcy. Biskup Oleśnicki pisał jeszcze w sierpniu

1445 r. do biskupa wileńskiego, że nadchodzą wieści o tym,

iż król Władysław jest w Konstantynopolu lub w jednym
z zamków w dalekim kraju. Być może ta ostatnia wiado­

mość jest śladem lektury wspomnianego wyżej listu apo­
kryficznego brata Ambrożego z Moraw. Sam Oleśnicki nie
bardzo już wierzył wiadomościom o ocaleniu króla. Te

powtarzane z ust do ust wieści docierały do Polski i później.
W 1448 r. Oleśnicki pisał do Mikołaja Lasockiego, że
pojawił się jakiś Litwin, który twierdzi, iż król Władysław
żyje u pewnego księcia greckiego

7

. Dopiero 25 czerwca

1447 r. został koronowany na króla Polski następca

Władysława i jego młodszy brat — Kazimierz Jagiellończyk.

Oczekiwanie na powrót króla Władysława — silne

zwłaszcza w niższych warstwach społeczeństwa polskiego,
które wiązały z nim jakieś nadzieje na poprawę swego losu
— było powodem pojawienia się w Polsce samozwańców,

podających się za zaginionego w bitwie warneńskiej i wra­
cającego z tułaczki monarchę. W 1451 r. przybył na Śląsk
z Nadrenii, a potem udał się do Wielkopolski oszust,

podający się za Warneńczyka. Uwierzyli mu mieszkańcy
Międzyrzecza, wzbudził on też wcześniej zaufanie wroc­
ławian i księcia Henryka Głogowskiego. Samozwaniec
został wreszcie zdemaskowany przez panów polskich, którzy

osobiście znali króla Władysława. Nie przypominał on

7

Codex epistolaris...,

t. 1/2, nr 5 i nr 45.

z rysów i postaci króla, który był wysoki, „ten zaś łgarz był
chudy i mały". Oszustem okazał się niejaki Jan z Wilczyny,

koło Ryczywołu w Sandomierskiem, który już wcześniej
udawał znane osobistości, jak choćby księcia Ostrogskiego
czy księcia Leona, siostrzeńca Anny mazowieckiej. Jeszcze
w 15 lat po bitwie warneńskiej pojawił się w Poznaniu inny

samozwaniec, imieniem Rychlik. Został on szybko zdemas­
kowany, ale nie skazano go na śmierć, jak należało według
prawa postąpić z oszustem podającym się za króla, lecz na
inną karę, „aby nikt o Polakach nie mówił, że króla swego

umorzyli" — kończy relację o tym pseudo-Warneńczyku

jeden z czeskich kronikarzy

8

.

Również w innych krajach Europy od czasu do czasu

pojawiali się samozwańczy Warneńczycy. Oto według

Starych latopisów czeskich

we wsi Stadice, uchodzącej

w tradycji za miejsce pochodzenia dynastii Przemyślidów,
pojawił się niejaki Jakub, podający się za króla Czech.

Uważał on siebie za króla-odnowiciela nowych, sprawied­
liwych Czech i utrzymywał, że jest także królem Włady­
sławem Jagiellończykiem

9

. Jeszcze innego Warneńczyka

znajdujemy w opisie podróży po krajach Europy Zachodniej
czeskiego magnata Lwa z Rożmitalu, który to opis po raz

pierwszy wydał drukiem w 1577 r. Stanisław Pawłowski,
kanonik i późniejszy biskup w Ołomuńcu. Oto w 1466 r.

Lew z Rożmitalu miał spotkać w Hiszpanii pustelnika,
którego uważano powszechnie za króla Władysława, poku­
tującego za złamanie przysięgi. Jako króla Polski i Węgier
Władysława rozpoznał go też jakiś Polak z orszaku magnata
czeskiego po jednym znaku charakterystycznym — 6 pal­
cach u nogi

10

.

8

A. L e w i c k i , Pseudo-Warneńczyk, „Kwartalnik Historyczny"

9(1895), s. 239—245.

' H e c k, op. cit., s. 246.

10

L e w i c k i , op. cit., s. 240—241; G r a b s k i , op. cit., s. 439.

14 —Warna 1444

background image

210

Klęska warneńska i śmierć króla Władysława była

końcem polskiej polityki mocarstwowej, prowadzonej przez

biskupa Oleśnickiego z grupą panów małopolskich. Roz­

padła się unia z Węgrami, przekreślone zostały ostatecznie

plany rozciągnięcia wpływów politycznych Polski na cały

obszar południowo-wschodniej Europy. Nowy król Polski,

Kazimierz Jagiellończyk, zajął się głównie porządkowaniem

spraw wewnętrznych Królestwa i stosunków z najbliższymi

sąsiadami.

Polska źle wyszła na tym przedsięwzięciu węgierskim.

Kraj był rozbity wewnętrznie. Zaostrzał się konflikt z Litwą,

a unia budowana przez Jagiełłę praktycznie przestała istnieć.

Zmarnowano też szansę odzyskania Śląska. Skarb państwa

został zrujnowany długami, zaciąganymi przez króla na

węgierską wojnę domową i wyprawy bałkańskie. Wiele

zastawionych dóbr królewskich znalazło się w rękach panów

polskich i szlachty. Śmierć poniósł król Polski, pierworodny

syn Jagiełły, dwudziestoletni Władysław, „pokonany naszą

nikczemnością" (scelere nostro victus) —jak napisał później

biskup Zbigniew Oleśnicki. Korzyścią natomiast (chyba

jedyną) była zmiana opinii europejskiej o Polsce i Polakach.

Jak wykazał Andrzej Feliks Grabski, kampanie antytureckie

króla Władysława, a potem bitwa i klęska warneńska

znane były w całej Europie Zachodniej. Powtarzano szeroko

wieści o tych wydarzeniach, komentowano je w kronikach

i wykorzystywano do celów literackich. Dopiero po bitwie

pod Warną nastąpiło przezwyciężenie negatywnych opinii,

które rozpowszechniali w świecie chrześcijańskim Krzyżacy,

o Polsce barbarzyńskiej, o pogańskich i schizmatyckich

Jagiellonach".

Klęska warneńska przekreśliła sukcesy kampanii roku

1443. Co więcej, wyeliminowała ostatecznie Węgry jako

" G r a b s k i , op. cit., s. 389—448.

211

najgroźniejszego przeciwnika ekspansji Osmanów na Bał­

kanach. Wprawdzie Hunyadi, w porozumieniu z Janem

Kastriotą-Skanderbegiem, próbował raz jeszcze zorganizo­

wać wyprawę na Turków, ale połączone siły węgiersko-

albańskie zostały całkowicie rozgromione przez wojska

osmańskie w drugiej bitwie na Kosowym Polu, stoczonej

w październiku 1448 r. Klęska pod Warną przekreśliła

ostatecznie nadzieje na wyparcie Turków z Europy. Zade­

cydowała o losie wielu narodów bałkańskich, które na

okres kilkuset lat znalazły się w niewoli tureckiej. Władza

Osmanów utwierdziła się na Bałkanach. W niecałe 10 lat

po Warnie (29 maja 1453 r.) sułtan Mehmed II zdobył

Konstantynopol. Zlikwidowane zostało istniejące przez 10

wieków cesarstwo bizantyjskie. Państwo Turków osmańs­

kich stało się potęgą europejską, a Włosi na służbie sułtana

głosili, że imperium Osmanów jest spadkobiercą cesarstwa

rzymskiego i Bizancjum.

background image

WYKAZY WŁADCÓW XIV —XV WIEKU

(WYBRANE PAŃSTWA)

SUŁTANOWIE TURECCY

Osman I

Orchan

Murad I (Amurat)

Bajezid I Błyskawica

Mehmed I

Sulejman I

Musa

Murad II (Amurat)

Mehmed II Zdobywca

Bajezid II
CESARZE BIZANCJUM

Dynastia Paleologów

Andronik II

Michał IX, współcesarz

Andronik III

Jan V

Jan VI Kantakuzen

Andronik IV

Manuel II

Jan VII, cesarz 1390

(podczas podróży cesarza Manuela

Jan VIII

Konstantyn XI

1280—1324

1324—1359

1360—1389

1389—1402

1402—1421

1402—1410

1411—1413

1421—1451

1451—1481

1481—1512

(1261—1453)

1282—1328

1294—1320

1328—1341

1341—1391

1347—1354

1371—1379

1391—1425

i 1400—1402

II na Zachód)

1425—1448

1449—1453

background image

214

KRÓLOWIE WĘGIERSCY

Karol I Robert Andegaweński

Ludwik I Wielki

i król polski (Ludwik Węgierski)

Maria

ślub z Zygmuntem Luksemburskim

Zygmunt Luksemburski

i król czeski

Albrecht Habsburg

i król czeski

Władysław I Jagiellończyk (Warneńczyk)

i król polski

Jan Hunyadi, gubernator Węgier

Władysław Pogrobowiec (Habsburg)

i król czeski

Maciej Korwin (syn Jana Hunyadiego)

Władysław II Jagiellończyk

i król czeski

WŁADCY SERBII

Stefan Urosz III Deczański

Stefan Duszan (car od 1345)

Stefan Urosz, car

Wukaszyn, król

Lazar, książę

Stefan Lazarowicz

Jerzy Brankowicz

Lazar Brankowicz

PAPIEŻE XIV—XV WIEKU

1308—1342

1342—1382

1370—1382

1382

1385

1387—1437

1436—1437

1437—1439

1437—1439

1440—1444

1434—1444

1446—1453

1453—1457

1453—1457

1458—1490

1490—1516

1471—1516

1321—1331

1331—1355

1355—1371

1366—1371

1371—1389

1389—1427

1427—1456

1456—1458

W Awinionie (od 1309 r.)

Klemens V (Raimond Bertrand de Goth)

Jan XXII (Jacąues Dueze)

Banedykt XII (Jacąues Fournier)

Klemens VI (Pierre Roger de Beaufort)

Innocenty VI (Etienne Aubert)

Urban V (Guillaume de Grimoard)

Grzegorz XI (Pierre Roger de Beaufort)

Klemens VII (Robert de Gebennis)

Benedykt XIII (Piętro de Luna)

pozbawiony tiary papieskiej przez sobór w Pizie (1409)

i sobór w Konstancji (1417)

1305—1314

1316—1334

1334—1342

1342—1352

1352—1362

1362—1370

1370—1378

1378—1394

1394—zm. 1424

215

W Rzymie

Urban VI (Bartolomeo Prignano) 1378—1389

Bonifacy IX (Piętro Tomacelli) 1389—1404

Innocenty VII (Cosimo de Migliorati) 1404—1406

Grzegorz XII (Angelo Correr) 1406—zm. 1419

pozbawiony tiary papieskiej przez sobór w Pizie (1409)

W Pizie

Aleksander V (Piętro Philargi) 1409—1410

Jan XXIII (Baldassare Cossa) 1410—zm. 1419

pozbawiony tiary papieskiej przez sobór w Konstancji (1415)

W Rzymie

Marcin V (Oddone Colonna) 1417—1431

Eugeniusz IV (Gabriele Condulmer) 1431—1447

pozbawiony tiary papieskiej przez sobór w Bazylei (1439)

Feliks V (Amadeusz ks. Sabaudii), wybrany przez sobór w Bazylei

(1439), zrezygnował z tiary papieskiej (1449)

Mikołaj V (Tommaso Parentucelli) 1447—1455

Kalikst III (Alonso de Borgia) 1455—1458

Pius II (Enea Silvio de Piccolomini) 1458—1464

Paweł II (Piętro Barbo) 1464—1471

Sykstus IV (Francesco delia Rovere) 1471—1484

Innocenty VIII (Giovanni Battista Cibo) 1484—1492

Aleksander VI (Rodrigo de Borgia) 1492—1503

background image

BIBLIOGRAFIA

(WYBÓR WAŻNIEJSZYCH POZYCJI)

1. ŹRÓDŁA DRUKOWANE

C i e s z k o w s k i A., Materiały do historii Jagiellonów z archiwów

weneckich,

cz. II „Roczniki Towarzystwa Przyjaciół Nauk

Poznańskiego" 16 (1889).

Codex epistolaris saeculi auinti decimi,

wyd. A. L e w i c k i, Kraków

1876—1891, t. I—II.

I o g r a N., Notes et extraites pour servir d l'histoire des croisades

au XV

e

siecle,

Paris 1899—1902, t. I—III.

Jana Długosza kanonika krakowskiego dziejów polskich ksiąg

dwanaście,

tłum. K. M e c h e r z y ń s k i , Kraków 1869, t. IV.

Jana Długosza Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Pol­

skiego,

tłum. J. M r u k ó w n a , Warszawa 1981, ks. 10.

Pamiętniki janczara, czyli kronika turecka Konstantego z Ostrowicy,

wyd. J. Łoś, Kraków 1912.

Philippi Callimachi Historia de rege Yladislao,

wyd. I. L i c h o ń -

ska, T. K o w a l e w s k i , tłum. A. K o m o r n i c k a , War­

szawa 1961.

P r o c h a s k a A., List Andrzeja de Palatio o klęsce warneńskiej,

Lwów 1882.

T h i r i e t F., Regestes des deliberations du Senat de Venis

concernant la Romanie,

Paris 1959—1961, t. II — III.

W a v r i n Jean de, La campagne des croises sur le Danube (1445),

wyd. N. I o r g a, Paris 1927.

background image

218

2. OPRACOWANIA

A l d e r s o n A. D., The Structure of the Ottoman Dynasty,

London 1956.

A n g e l o w D., Certains aspects de la conąuete des peuples

balkaniąues par les Turcs,

„Byzantinoslavica" 17 (1956).

A t i y a A. S., The Crusade in the Later Middle Ages, London 1938.

A t i y a A. S., The Crusade of Nikopolis, London 1934.

B a b i n g e r F., Von Amurath zu Amurath. Vor und Nachspiel

der Schlacht bei Varna,

„Oriens" 3 (1950).

B a b i n g e r F., Z dziejów imperium Osmanów. Sułtan Mehmed

Zdobywca i jego czasy,

Warszawa 1977.

C w e t k o w a B., La Bataille memorable des peuples. Le sud-est

europeen et la conąuete ottomane,

Sofia 1971.

D ą b r o w s k i J., Rok 1444. Spór o traktat szegedyński, Wrocław

1966.

D ą b r o w s k i J., Władysław I Jagiellończyk na Węgrzech

(1440—1444),

Warszawa 1922.

D e l b r u c k H., Geschichte der Kriegskunst, Berlin 1907, t. III.

Elekes L., Hunyadi, Budapest 1952.

Gegay A., L' Albanie et l'invasion turąue au XV" siecle, Louvain

— Paris 1937.

G 611 n e r C, Turcica. Die Turkenfrage in der óffentlichen Meinung

Europas im 16. Jahrhundert,

Bucuresti — Baden-Baden 1978,

t. III.

G r a b s k i A. F., Polska w opiniach Europy Zachodniej XIVXV

w., Warszawa 1968.

G r o d e c k i R., Kongres krakowski w roku 1364, Warszawa 1939.

G r o t hu sen K. D., Die Tiirken in Europa, Góttingen 1979.

H a l e c k i O., Nowe uwagi krytyczne o wyprawie warneńskiej,

Kraków 1939.

H a 1 e c k i O., Spór o Warneńczyka, „Teki Historyczne" (Londyn

1958).

H a 1 e c k i O., Un empereur de Byzance a Romę, Warszawa 1930.

Heck R., Tabor a kandydatura jagiellońska w Czechach (1438

1444),

Wrocław 1964.

Held J., Hunyadi: Legend and Reality, New York 1985.

H o h 1 w e g A., Kaiser Johannes VIII Palaiologos und der Kreuzzug

des Jahres 1444,

„Byzantinische Zeitschrift" 72 (1980).

In alei k H., Byzantium and the Origins of the Crisis of 1444

under the Light of Turkish Sources,

w: Actes du XH

e

Congres

International d'Etudes Byzantines,

Beograde 1964, t. II.

219

I n a l c i k H., The Ottoman Empire, London 1973.

I n a 1 c i k H ., The Ottoman Methods of Conąuest, „Studia

Islamica" 2 (1954).

I o r g a N., Geschichte des osmanischen Reiches, Gotha 1908,

t. I.

I o r g a N., Rapports entre TEtat des osmanlis et les nations des

Balkans,

„Revue internationale des etudes balkaniąues"

1 (1935).

K i s s l i n g H. J., Die Turkenfrage ais europaisches Problem,

„Siidostdeutsches Archiv" 7 (1964).

K i s s 1 i n g H. J., Militarisch-politische Problematik zur

Turkenfrage im 15. Jahrhundert,

„Bohemia" 5 (1964).

K i s s 1 i n g H. J., Turkenfurcht und Tiirkenhoffnung im 15. und

16. Jahrhundert. Zur Geschichte eines „Komplexes",

„Sudost-

Forschungen" 23 (1964).

K o l a n k o w s k i L . , Polska Jagiellonów, Lwów 1936.

K r e k i ć B., Dubrovnik (Ragusę) et le Levant au moyen dge,

Paris 1961.

K u c z y ń s k i S. M., Król Jagiełło, ok. 1351—1434, Warszawa

1985.

K w i a t k o w s k i S., Ostatnie lata Warneńczyka, „Przewodnik

Naukowy i Literacki" 11 (1883).

K w i a t k o w s k i S., Urzędnicy kancelaryjni, koronni i dworscy

z czasów Władysława Warneńczyka (1434

1444), „Rozprawy

i Sprawozdania z posiedzeń Wydz. Hist.-Filoz. AU" 17 (1884).

L e w i c k i A., Pseudo-Warneńczyk, „Kwartalnik Historyczny"

9 (1895).

L o t F., L'art militaire et les armees au moyen age en Europę et

dans le Proche Orient,

Paris 1946, t. I—II.

M e n z e 1 T., Das Korps der Janitscharen, w: Beitrdge zur Kenntnis

des Orients,

Berlin 1902—1903.

O m a n C. W. C., The Art of War in the Middle Ages, A. D.

1378

—7575, revised and edited by J. H. Beeler, Ithaca —New

York 1953.

O s t r o g o r s k i G . , Dzieje Bizancjum, Warszawa 1968.

P a l l F., Autour de la croisade de Varna. La ąuestion de la paix

de Szeged,

„Bulletin de la Section Historique de l'Academie

Roumaine" 23/1941/.

P a l l F., Ciriaco d'Ancona e la crociata contro i Turchi, „Bulletin

de la Section Historiąue de FAcademie Roumaine" 20/1938/.

P a l l F., Un moment decisif de 1'histoire du Sud-Est europeen: la

croisade de Varna (1444),

„Balcania" 7/1944/.

background image

220

P a 1 m e r J. A. B., The Origins of the Janissaries, „Bulletin

0

f the

John Rylands Library" 35/1953/.

P a p o uli a B. D., Ursprung und Wesen der ,,Knabenlese" im

osmanischen Reich,

Miinchen 1963.

P r o c h a s k a A., Uwagi krytyczne o klęsce warneńskiej, „Roz­

prawy AU. Wydz. Hist.-Filoz." 39/1900/.

R a d o n i ć J., Djuradj Kastriot Skanderbeg i Albanija u XV veka.

Beograd 1942.

R u n c i m a n S., Upadek Konstantynopola 1453, Warszawa 1968.

S k r z y p e k J., Bitwa pod Nikopolis, „Przegląd Historyczno-

Wojskowy" 9 (1936).

Sou lis G. Ch., The Serbs and Byzantium during the Reign of

Tsar Stephen Duśan (1331

1355) and his Successors, Was­

hington 1966.

S t a c h o ń B., Polityka Polski wobec Turcji i akcji antytureckiej

w wieku XV,

Lwów 1930.

S u g a r P. F., Southeastern Europę under Ottoman Rule 1354

1804,

Seattle 1977.

T a z b i r J., „Krzywoprzysięzca Władysław" w opinii potomnych,

„Kwartalnik Historyczny" 92 (1985).

T h e o c h a r i d e s l . , The Stand of the Byzantine Emperor on the

Battle of Varna (1444) according to Greek Sources,

„Etudes

balkaniques" 23 (1987).

T h i r i e t F., La Romanie Venitienne au moyen age. Le

dewloppment et Texploatation du domaine colonial venitien

(XII

e

—XV

e

siecle),

Paris 1959.

U r b a n e k R., Vladislav Varnen£ik. Skutecnost a legenda, Praha

1937.

V a r g a D., Hungary in Greatness and Decline. The 14

th

and 15'

h

Centuries,

Atlanta 1982.

Warna 14 44. Sbornik ot izsledowanijtt i dokumenti w ćest na

525-ta godiśnina ot bitkata kraj gr. Warna,

Sofia 1969.

V a u g h a n D. M., Europę and the Turk. A Pat tern of Alliances,

1350—1800,

Liverpool 1954.

W e r n e r E., Die Geburt einer Grossmacht die Osmanen

(1300—1481),

Berlin 1966.

WYKAZ ILUSTRACJI

Orzeł polski z nagrobka króla Władysława Jagiełły, XV w.

Pieczęć majestatyczna Władysława Warneńczyka — postać króla

w stroju uroczystym na tronie, wokół herby ziem polskich

i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Według ryciny z XIX w.

Podpis króla Władysława Warneńczyka pod dokumentem

z 1442 r.

Pieczęć węgierska Władysława Warneńczyka — na tarczy: Orzeł

polski, Pogoń litewska, herb Węgier (cztery belki) i podwójny

krzyż Jagiellonów. Według ryciny z XIX w.

Buda. Rycina z Kroniki świata Hartmanna Schedla.

Rycerz polski z połowy XV w. Fragment epitafium Jana z Ujazdu

herbu Szreniawa.

Rycerz polski z połowy XV w. Repr. z: E. W a g n e r , Z.

D r o b n a , J. D u r d i k , Tracht, Wehr und Waffen, Praha

1953.

Rycerz polski z pierwszej połowy XV w. Fragment epitafium

Wierzbięty z Branic.

Rycerz w pełnej zbroi płytowej, XV w. Repr. z: W a g n e r ,

D r o b n a , D u r d i k , op. cit.

Polskie zbroje rycerskie z XV w. Obraz malarza krakowskiego

z ok. 1470 r. przedstawiający Św. Floriana i Św. Jerzego.

Rycerz w pełnej zbroi płytowej, XV w. Repr. z: W a g n e r ,

D r o b n a , D u r d i k , op. cit.

Rycerz węgierski z pierwszej połowy XV w. Nagrobek Ścibora ze

Ściborzyc z kościoła Panny Marii na zamku w Budzie, ok.

1430 r.

background image

222

Zbroja płytowa z lat 1430—1440. Repr. z: W a g n e r , D r o b n a ,

D u r d i k, op. cit.

Rycerz polski z połowy XV w. Fragment tryptyku z Jurkowa,

postać fundatora.

Uzbrojenie XV-wiecznego rycerza. Fragment siodła z kości

wykonanego w warsztacie króla Zygmunta Luksemburskiego

w Budzie na początku XV w.

Król polski w stroju turniejowym. Rysunek z Herbarza Złotego

Runa.

Tablica erekcyjna kościoła w Piotrawinie, 1440 r. Z lewej: klęcząca

postać biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego z mo­

delem kościoła w dłoniach, obok tarcza z herbem rodowym

Dębno.

Pieczęć Zbigniewa Oleśnickiego z dokumentu z 1438 r. Na

pieczęci patroni Kościoła krakowskiego: św. Stanisław biskup,

św. Wacław król i św. Florian rycerz; u stóp świętych klęczy

biskup Oleśnicki, obok tarcza z herbem Dębno.

Filip Kallimach (Buonaccorsi), autor Historii o królu Władysławie.

Epitafium w kościele Dominikanów w Krakowie będące

dziełem Wita Stwosza, ok. 1496.

Dobiesław z Oleśnicy i jego żona Katarzyna z Goraja. Tablica

erekcyjna kościoła w Siennie, 1432.

Janczar. Rysunek Gentile Belliniego z XV w.

Sipahi. Według starego drzeworytu.

Konni łucznicy — lekka jazda turecka z XV w. Repr. z:

W a g n e r , D r o b n a , D u r d i k , op. cit.

Jeźdźcy tureccy. Fragment obrazu Pokłon Trzech Króli. Anoni­

mowy malarz polski z początku XV w.

Zamek w Budzie i obóz wojsk tureckich w 1541 r. Fragment

drzeworytu Erharda Schóna.

Kusznik niemiecki, ok. 1430 r. Repr. z: W a g n e r , D r o b n a ,

D u r d i k, op. cit.

Kusznik z tarczą (pawężem) na plecach, XV w. Repr. z: j.w.

Kusznicy z XV w. Repr. z: j.w.

Wozy bojowe z zawieszonymi płytami ochronnymi, XV w. Repr.

z: j.w.

SPIS TREŚCI

Od autora 7

Turcy na Bałkanach 9

Początki i rozwój państwa Turków osmańskich . . 10

Przyczyny sukcesu 17

Ekspansja na Bałkany 20

Reakcja Europy na podboje tureckie 28

Przemiany w organizacji państwa i armii

Osmanów 35

Podboje sułtana Bajezida I 48

Upadek państwa Osmanów i jego wskrzeszenie . . 56

Odrodzenie się potęgi Osmanów 62

Władysław III Jagiellończyk król Polski i Węgier . . . 77

Polityka zagraniczna Polski w okresie

pierwszych lat rządów króla Władysława III . . . . 79

Korona Świętego Stefana 92

Wojna domowa na Węgrzech 105

Walki z Turkami — klęska pod Warną 114

Polska, Węgry a niebezpieczeństwo tureckie . . . . 115

Jan Hunyadi 126

Węgierska wyprawa wojenna na Bałkany

1443 roku 131

Pokój szegedyński 149

Wyprawa 1444 roku 167

Bitwa pod Warną 185

Po klęsce 205

Wykaz władców XIV—XV wieku

212

Bibliografia

215

Wykaz ilustracji

219


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
historyczne bitwy beresteczko 1651 Q5QTY6AOVMCCLK3FV6XAX7XLPIF5YD6MYP6HNEA
historyczne bitwy benewent 275 p n e LADGYMSEYNNEPIY3VSFFG6UIYNXY4OJMUBNTVQY
historyczne bitwy bannockburn 1314 5UNVFHDVEOTH5OIR6LEC2B5UUBGZVLZ2JE57W6Q
polska SF Prawdziwa historia bitwy o Różę
historyczne bitwy cudnow 1660 4NSBEISUPL2W6AHU4ROOVFSEYNCHGT6LUUQCUGI
historyczne+bitwy+ +bastylia+1789 JFVUT3YDUUKCPGGKB5Q6DBGDN4U3DOKKIJ7MK7I
Historyczne Bitwy 1204 Konstantynopol
historyczne bitwy gorlice 1915 J2XBNUHN3QBT2KQI5YZMAOKC5Q4D4CHOH26IOUQ
historyczne bitwy pruska ilawa 1807
Historyczne Bitwy Galicja Wschodnia 1920
Historyczne Bitwy 1532 Cajamarca
historyczne+bitwy+kynosefalaj+197+p n e NQOGRSYW64IIQJCAZBE2XYF6YY5WCHTK2ACJ4WY
historyczne bitwy koronowo 1410
historyczne bitwy beresteczko 1651 Q5QTY6AOVMCCLK3FV6XAX7XLPIF5YD6MYP6HNEA
historyczne bitwy benewent 275 p n e LADGYMSEYNNEPIY3VSFFG6UIYNXY4OJMUBNTVQY
Historyczne Bitwy Galicja Wschodnia 1920
Historyczne bitwy spis
KLĘSKA POD WARNĄ 1444

więcej podobnych podstron