W Lenin – O walce w łonie Włoskiej Partii Socjalistycznej


W. Lenin - O walce w łonie Włoskiej Partii Socjalistycznej

Kwiecień 18, 2011

Włodzimierz Lenin

O walce w łonie Włoskiej Partii Socjalistycznej

0x01 graphic

W „Prawdzie” nr 213 z dnia 25 września 1920 r. wydrukowano mój krótki „List do robotników niemieckich i francuskich w związku z dyskusją o Drugim Kongresie Międzynarodówki Komunistycznej”. „Avanti!” („Naprzód”), centralny organ Włoskiej Partii Socjalistycznej, przedrukowując ten list w dniu 5 października, opatrzył go uwagami, którym warto poświęcić nieco miejsca, ponieważ wykazują one naocznie błędność stanowiska, jakie zajął towarzysz Serrati, redaktor gazety „Naprzód”.

„Jesteśmy zadowoleni - czytamy - z tych wyjaśnień Lenina, ponieważ do pewnego stopnia łagodzą drakońskie warunki podyktowane przez towarzyszy, którzy zupełnie nic mają możliwości oceniania ludzi i spraw na taką odległość i w tak odmiennym środowisku [...] Jedną swoja ofiarę Lenin pozostawił w spokoju: Modiglianiego [...] Lenin twierdzi obecnie nie wiemy, czy we własnym imieniu, czy też w imieniu Komitetu Wykonawczego Międzynarodówki Komunistycznej, że dozwolone są także wyjątki (od ogólnej zasady, za zgodą Komitetu Wykonawczego).”

Ironiczne uwagi na temat „ofiary”, której role ma odgrywać jeden z reformistów, Modigliani, chybiają celu. Wbrew temu, co sądzi Serrati, nazwisko Modiglianiego (i Longueta) pominąłem bynajmniej nie rozmyślnie. Przytoczyłem te czy inne nazwiska jako przykład po to, by scharakteryzować kierunek, a sprawę tych czy innych pojedynczych osób pozostawiałem i pozostawiam na uboczu, nie podejmując się jej rozstrzygania, uważając ją za drugorzędną, wskazując na to, że wyjątki są dopuszczalne. Serrati, wbrew swemu oświadczeniu, wie doskonale o tym (gdyż powołuje się on ściśle na mój artykuł w „Prawdzie”), że mówię i mogę mówić jedynie w imieniu własnym, w żadnym zaś razie — w imieniu Komitetu Wykonawczego.

Swoimi uwagami Serrati odciąga czytelników gazety „Naprzód” od głównego, zasadniczego, istotnego zagadnienia: czy wolno obecnie pozostawiać reformistów w szeregach włoskiej partii rewolucyjnego proletariatu. Niesłuszność stanowiska, jakie zajął, Serrati osłania, starając się odwrócić uwagę od spraw istotnych i skupić ją na sprawach drugorzędnych i błahych.

Należy z tym walczyć. Sprawy istotne należy wyjaśnić.

Zarówno we wspomnianej notatce, jak i w innych artykułach Serrati twierdzi, jakoby kongres moskiewski (II Kongres Międzynarodówki Komunistycznej) był niedostatecznie poinformowany o sprawach włoskich. To tak, jak gdyby sednem sprawy była nie walka dwóch zasadniczych kierunków, nie rozstrzygnięcie pryncypialnego zagadnienia dopuszczalności „jedności” z reformistami, lecz różnica zdań dotycząca spraw, o których „Moskwa” nie jest dokładnie poinformowana!

Jaskrawą niesłuszność tego poglądu — oraz wspomnianej próby odwrócenia uwagi od tego, co najważniejsze - ujawniło najlepiej oficjalne sprawozdanie z dyskusji w KC Włoskiej Partii Socjalistycznej. Dyskusja ta odbyła się w Mediolanie zaledwie na kilka dni przed ukazaniem się wymienionego numeru „Naprzód”, a mianowicie: 28, 29, 30 września” oraz 1 października.

Dyskusja ta zakończyła się głosowaniem nad dwiema rezolucjami, z których pierwszą można nazwać komunistyczną, drugą zaś — „centrystowską”. czyli wymijającą, czyli broniącą w zamaskowanej formie sojuszu („jedności”!) z reformistami. Zwycięstwo odniosła pierwsza otrzymując 7 głosów (Terracini, Gennari, Regent, Tuntar, Casucci, Marziali i Bellone); drugą odrzucono (5 głosów: Baratono, Zannarini, Bacci, Giacomini, Serrati).

Pierwsza z nich wyróżnia się niezwykłą jasnością i ścisłością. Rozpoczyna się ona wskazaniem na to, że „obecne warunki” walki rewolucyjnej we Włoszech wymagają „większej jednorodności” partii. Następnie rezolucja głosi, że w partii pozwolono pozostać wszystkim pod warunkiem podporządkowania się dyscyplinie i że warunku tego nic spełniono; że błędem jest oczekiwać, by ci, którzy mają przekonania przeciwstawne w stosunku do zasad i taktyki III Międzynarodówki, podporządkowali się dyscyplinie; że dlatego, po przyjęciu 21 moskiewskich punktów, trzeba przeprowadzić „radykalną czystkę” w partii i wydalić z niej elementy reformistyczne i oportunistyczne.

Nie ma tu nazwisk, nie ma szczegółów. Jest tu jasna linia polityczna. Są tu ściśle wskazane motywy uchwały: konkretne fakty z historii partii we Włoszech, konkretne właściwości jej rewolucyjnej sytuacji.

Druga rezolucja — to wzór krętactwa i kiepskiej dyplomacji: przyjmujemy 21 punktów, jednakże uznajemy, że „warunki te dopuszczają możliwość budzących wątpliwość interpretacji”, że „kryterium polityczne każdej sekcji III Międzynarodówki Komunistycznej należy dostosować do warunków historycznych i do konkretnych cech szczególnych danego kraju oraz przedłożyć je do aprobaty przez tę samą Międzynarodówkę”; rezolucja podkreśla „konieczność zachowania jedności Włoskiej Partii Socjalistycznej na podstawie 21 punktów”; Komitet Centralny partii powinien surowo karać za poszczególne wypadki naruszania dyscypliny.

Rezolucja komunistyczna głosi: rewolucyjna sytuacja wymaga większej jednorodności partii. Jest to bezsporne, Rezolucja obrońców „jedności” z reformistami stara się rozminąć z tą bezsporną prawdą, nie decydując się jej kwestionować.

Rezolucja komunistyczna głosi: specyfika Włoch na tym właśnie polega, że warunek podporządkowania się reformistów uchwałom partii nie został spełniony. W tym tkwi sedno sprawy. A skoro tak, to pozostawianie reformistów w partii w warunkach zaostrzenia się ogólnej sytuacji rewolucyjnej, a być może nawet w przeddzień rozstrzygających bitew rewolucyjnych — jest nie tylko błędem, ale i przestępstwem.

Czy jest, to zgodne z prawdą, czy też nie? Czy reformiści wykonywali uchwały partii, czy podporządkowywali się jej faktycznie, czy realizowali jej politykę, czy też nie? Rezolucja obrońców reformistów nie może udzielić twierdzącej odpowiedzi, nie może zaprzeczyć negatywnej odpowiedzi komunistów i uchyla się od odpowiedzi, wykręca się od niej i wymiguje, powołuje się w ogóle na różne konkretne właściwości różnych krajów, a czyni to po to, by pominąć i przedstawić w fałszywym świetle najważniejszą „konkretną właściwość” właśnie Włoch, właśnie w danej chwili. Albowiem owa konkretna właściwość Włoch na tym właśnie polega, że reformiści udowodnili już czynem, iż nie są zdolni do rzeczywistego wykonywania uchwał partii i prowadzenia w praktyce jej polityki. Rezolucja obrońców jedności z reformistami, zajmując stanowisko wymijające w tej zasadniczej sprawie, grzebie sama siebie.

Serrati. Baratono, Zannarini, Bacci i Giacomini już przez to dowiedli w sposób najzupełniej oczywisty i bez sporny, że z gruntu nie mają racji, że ich linia polityczna jest z gruntu błędna.

Również dyskusja w KC włoskiej partii jeszcze bardziej ujawniła te całkowitą błędność linii Serratiego. Komuniści wskazywali właśnie na to, że reformiści pozostając tym, czym są, muszą sabotować rewolucję, tak jak już ją sabotowali niedawno w czasie rewolucyjnego ruchu robotników włoskich, którzy zagarniali fabryki.

A przecież w tym właśnie tkwi sedno sprawy! Jakże można przygotowywać się do rewolucji, szykować się do rozstrzygających bitew, jeśli w partii są ludzie, którzy sabotują rewolucję? To nie tylko błąd — to przestępstwo.

I jeżeli Serrati liczył - jak to oświadcza wręcz w swym liście opublikowanym w „L'Humanité” z 14 października — na wydalenie samego tylko Turatiego[1], to i tu fakty już ujawniły błąd Serratiego. Reformiści włoscy bowiem nie tylko zwołali swój odrębny, frakcyjny zjazd (w Reggio Emilia 11 października 1920 r.), nie tylko po wtórzyli na nim wszystko, co w ich reformistycznych poglądach ma istotne znaczenie, nie tylko zgotowali na tym zjeździe niezwykłą owację Filippo Turatiemu, ale również oświadczyli przez usta Trevesa: „Albo pozostaniemy w partii, albo wszyscy z niej wystąpimy”. Przy okazji zauważmy, że prasa burżuazyjna i sami reformiści starali się na wszelkie sposoby rozdmuchać znaczenie swego frakcyjnego zjazdu. Jednakże w „Avanti!” z 13 października (wydanie mediolańskie) powiedziano wręcz, że reformiści zgromadzili przedstawicieli zaledwie 200 sekcji partii, która liczy ich tysiące!

Ale zajmijmy się bardziej szczegółowo najważniejszym postulatem Serratiego, dotyczącym istoty sprawy. Serrati obawia się rozłamu, który osłabia partię, a zwłaszcza związki zawodowe, spółdzielnie, samorządy miejskie. Nie zniszczyć tych instytucji niezbędnych do budowy socjalizmu — oto podstawowa myśl Serratiego. „Skąd weźmiemy - mówi on („Avanti!” z 2 października 1920 r., wydanie mediolańskie) — tylu «komunistów», nawet wliczając najbardziej płomiennych, komunistów od wczoraj, aby obsadzić nimi te odpowiedzialne stanowiska, z których przepędzimy ludzi zgodnie z wnioskiem Terraciniego?” Ta sama myśl występuje również w artykule Serratiego o II Kongresie III Międzynarodówki, wydrukowanym w czasopiśmie „Komunizm”* (nr 24, s. 1627), redagowanym przez towarzysza Serratiego: „Wyobraźcie sobie komunę mediolańską (tj. miejskie gospodarstwo Mediolanu) kierowaną przez ludzi niekompetentnych, przez nowicjuszy podających się od wczoraj za gorących komunistów!”

Serrati obawia się zniszczenia związków zawodowych, spółdzielni, samorządów miejskich, obawia się nieudolności i błędów nowicjuszy.

Komuniści obawiają się sabotowania rewolucji przez reformistów.

Zestawienie to wykazuje zasadniczy błąd Serratiego. Powtarza on cały czas tę samą myśl: o konieczności elastycznej taktyki. Jest to myśl zupełnie słuszna. Ale sedno sprawy właśnie w tym, że Serrati ciągnie w prawo, gdy w danych warunkach włoskich trzeba ciągnąć w lewo. By pomyślnie dokonać rewolucji i ją obronić, włoska partia musi zrobić jeszcze pewien krok w lewo (nie związując sobie bynajmniej rąk i nie zapominając, że późniejsze okoliczności mogą stanowczo wymagać pewnych kroków w prawo).

Mając w swych szeregach reformistów, mienszewików, nie można zwyciężyć w rewolucji proletariackiej, nie można jej obronić. Jest to oczywista zasada. Potwierdziło to namacalnie zarówno doświadczenie. Rosji, jak i Węgier. Jest to racja rozstrzygająca. Porównywanie z tym niebezpieczeństwem niebezpieczeństwa „utraty” lub niepowodzeń, błędów, krachu związków zawodowych, spółdzielni, samorządów miejskich i in. jest po prostu śmieszne, i nie tylko śmieszne, ale i występne. Ryzykować losy rewolucji z racji tego, że może ucierpieć miejskie gospodarstwo Mediolanu itp., znaczy zupełnie stracić głowę, zupełnie nie rozumieć podstawowego zadania rewolucji, zupełnie nic umieć przygotowywać jej zwycięstwa.

Popełniliśmy w Rosji tysiące błędów i doznaliśmy tysięcy niepowodzeń, strat itp. wskutek nieudolności nowicjuszy oraz ludzi niekompetentnych w spółdzielniach, komunach, związkach zawodowych itp. Nie wątpimy, że inne narody, bardziej cywilizowane, popełnią mniej takich błędów. Jednakże mimo tych błędów osiągnęliśmy rzecz najważniejszą: proletariat zdobył władzę. I władzę tę utrzymaliśmy przez trzy lata.

Błędy, na które wskazuje tow. Serrati — to szczegóły, które dadzą się naprawić milion razy łatwiej niż „błąd” umożliwiający sabotowanie rewolucji przez mienszewików i udaremnienie samej rewolucji. Jest to samo przez się zrozumiałe. Wykazały to naocznie Węgry. Potwierdziło to również nasze doświadczenie, albowiem w ciągu trzech lat władzy proletariatu w Rosji wielokrotnie bywały trudne sytuacje, kiedy ustrój radziecki zostałby z pewnością obalony, gdyby mienszewicy, reformiści, drobnoburżuazyjni demokraci pozostawali, w szeregach naszej partii albo nawet gdyby byli mniej lub bardziej licznie reprezentowani w centralnych instytucjach radzieckich w rodzaju CKW.

Serrati nie zrozumiał specyfiki tego przejściowego momentu, który mamy we Włoszech, gdzie — według powszechnej opinii — zanosi się na decydujące bitwy proletariatu z burżuazją o zdobycie władzy państwowej. W takiej chwili istnieje nie tylko bezwzględna konieczność usunięcia mieńszewików, reformistów i turatystów z partii, ale może się nawet okazać pożyteczne usunięcie wspaniałych komunistów skłonnych do wahań i skłaniających się do „jedności” z reformistami, usunięcie ze wszelkich odpowiedzialnych stanowisk.

Przytoczę wymowny przykład. W Rosji — tuż przed samą rewolucją październikową i wkrótce po niej - wielu wspaniałych komunistów popełniło błąd, o którym dziś się niechętnie u nas wspomina. Dlaczego niechętnie? Dlatego, że bez specjalnej potrzeby niesłuszne jest przypomina nie błędów, które zostały już całkowicie naprawione. Dla robotników włoskich będzie pożyteczne przypomnienie tego błędu. Tacy wybitni bolszewicy i komuniści, jak Zinowjew, Kamieniew, Ryków, Nogin i Milutin, przejawili wahania we wspomnianym przeze mnie okresie wyrażając obawę, że bolszewicy zbytnio się izolują, zbyt po ryzykancku decydują się na powstanie, że są zbyt nieustępliwi wobec pewnej części mieńszewików i „socjalistów-rewolucjonistów”. Konflikt doprowadził do tego, że wymienieni towarzysze, ku ogromnej uciesze wrogów rewolucji radzieckiej, ustąpili demonstracyjnie ze wszystkich odpowiedzialnych stanowisk zarówno w partii, jak i w radach. Doszło do niezwykle ostrej polemiki prowadzonej w prasie przez KG naszej partii przeciwko tym, którzy ustąpili ze swych stanowisk. Po kilku tygodniach — najwyżej po kilku miesiącach — wszyscy ci towarzysze dostrzegli swój błąd i powrócili na najbardziej odpowiedzialne stanowiska w partii i w radach.

Nietrudno zrozumieć, dlaczego tak się stało. W przededniu rewolucji i w chwilach najzaciętszej walki o jej zwycięstwo najdrobniejsze wahania wewnątrz partii mogą wszystko zaprzepaścić, mogą udaremnić rewolucję, wytrącić władzę z rąk proletariatu, gdyż władza ta nie jest jeszcze mocna, gdyż napór na nią jest jeszcze zbyt silny. Jeśli wahający się przywódcy odchodzą w takim okresie, to nie osłabia to, lecz wzmacnia i partię, i ruch robotniczy, i rewolucję.

Włochy właśnie teraz przeżywają taki okres. Wszyscy widzą i przyznają, że kryzys rewolucyjny dojrzewa w skali ogólnonarodowej. Proletariat dowiódł czynem, że zdolny jest do żywiołowego powstania oraz poderwania mas do potężnego ruchu rewolucyjnego. Najbiedniejsze chłopstwo, czyli półprolelariusze (niepotrzebnie tow. Serrati nabrał złego przyzwyczajenia i stawia znak zapytania przy użyciu tego słowa: jest to prawidłowe marksistowskie słowo, wyraża ono słuszną myśl, którą potwierdzają fakty zarówno w Rosji, jak i we Włoszech, a mianowicie, że najbiedniejsze chłopstwo to na wpół właściciele, na wpół proletariusze) - najbiedniejsze chłopstwo we Włoszech dowiodło czynem, że jest zdolne powstać do walki rewolucyjnej w ślad za proletariatem. Obecnie rzeczą najkonieczniejszą i bezwarunkowo konieczną dla zwycięstwa rewolucji we Włoszech jest to, by rzeczywistą awangardą rewolucyjnego proletariatu we Włoszech stała się partia w pełni komunistyczna, która nie byłaby skłonna do wahań i do przejawienia słabości w decydującej chwili; — partia, która by skupiała w sobie maksimum fanatyzmu, wierność rewolucji, energię, bezgraniczną odwagę i zdecydowanie. Trzeba zwyciężyć w walce niesłychanie trudnej, ciężkiej, pociągającej za sobą wielkie ofiary; trzeba obronić zdobytą władzę w okolicznościach obfitujących w niesłychanie ostre zamachy, w intrygi, plotki, oszczerstwa, przymus i gwałty popełniane przez burżuazję całego świata, w sytuacji nader niebezpiecznych wahań każdego drobnomieszczańskiego demokraty, każdego turatysty, każdego „centrysty”, każdego socjaldemokraty, socjalisty, anarchisty. W takiej chwili, w takiej sytuacji partia powinna być stokroć bardziej twarda, zdecydowana, śmiała, ofiarna i nieubłagana niż w czasach zwykłych lub mniej trudnych. W takiej chwili i w takiej sytuacji partia stokrotnie się wzmocni, a nie osłabnie, jeżeli całkowicie odejdą od niej mienszewicy w rodzaju tych, którzy zjechali się w Reggio Emilia 11 października 1920 r., jeżeli z jej kierownictwa odejdą nawet wspaniali komuniści, jakimi zapewne są członkowie obecnego KC partii: Baratone Zannarmi, Bacci, Giacomini, Serrati.

Spośród ludzi tej ostatniej kategorii większość, jeśliby nawet teraz ustąpiła z kierownictwa, niewątpliwie bardzo szybko wróciłaby — uznawszy swój błąd - po zwycięstwie proletariatu, po utrwaleniu jego zwycięstwa. Prawdopodobnie wróciłaby również i zostałaby przyjęta do partii po okresie największych trudności nawet cześć mienszewików włoskich — turatystów — podobnie jak obecnie przeszła do nas (przeżyliśmy po rewolucji trzy ciężkie lata) część mienszewików i eserowców, którzy w latach 1917 -1918 stali po drugiej stronie barykady.

Rewolucyjny proletariat Włoch czeka teraz okres bitew nie tylko niebywale trudnych - jak powiedziałem — ale najtrudniejszych. Największe trudności ma jeszcze przed sobą. Lekceważenie tych trudności uważałbym za lekkomyślność i przestępstwo. Dziwi mnie, jak mógł tow. Serrati bez sprzeciwu zamieścić w swym czasopiśmie „Komunizm” (nr 24,15—30 IX 1920) artykuł tak lekkomyślny jak artykuł G. C: „Czy staniemy w obliczu lej blokady?” Osobiście sądzę, wbrew temu autorowi, że jeżeli we Włoszech zwycięży proletariat, to blokada tego kraju przez Anglię, Francję i Amerykę jest i możliwa, i prawdopodobna. Według mnie, ” wiele słuszniej ujął kwestię blokady tow. Graziadei w wyru przemówieniu na posiedzeniu KC włoskiej partii (patrz „Avanti!”, 1 X 1920, wydanie mediolańskie). Uznał on, że sprawa ewentualnej blokady jest sprawą „bardzo poważną” („problema gravissimo”). Wskazał, że Rosja przetrwała, mimo blokady, częściowo dzięki małej gęstości zaludnienia oraz rozległości terytorium; — że rewolucja we Włoszech „nie mogłaby stawiać długotrwałego oporu [resistere], jeśliby nie było koordynacji między nią a rewolucją jakiegoś innego kraju Europy Środkowej”, że „koordynacja taka jest trudna, jednakże nie jest niemożliwa „, gdyż cała kontynentalna Europa przeżywa okres rewolucyjny.

Jest to bardzo ostrożnie powiedziane, ale jest to słuszne. Dodałbym tylko, że pewną koordynację — jakkolwiek jeszcze niedostateczną, jakkolwiek niepełną — Włochy mają zapewnioną i że o całkowitą koordynację trzeba będzie walczyć. Reformiści wskazują na możliwość blokady po to, by sabotować rewolucję, by odstraszyć masy od rewolucji, by zarazić masy własnym nastrojem paniki, zastraszenia, niezdecydowania, wahań i chwiejności. Rewolucjoniści i komuniści nie powinni zaprzeczać, że walka jest niebezpieczna i trudna, by wpoić masoni więcej hartu; — by oczyścić partię z ludzi słabych, wahających się, chwiejnych; — by przepoić cały ruch większym entuzjazmem, większym internacjonalizmem, większą gotowością do ofiar w imię wielkiego celu: przyspieszenia rewolucji w Anglii, Francji i Ameryce, jeżeli kraje te zdecydują się na zastosowanie blokady w stosunku do proletariackiej i radzieckiej republiki włoskiej.

Zagadnienie zastąpienia doświadczonych przywódców reformistycznych czy „centrystowskich” nowicjuszami nie jest szczególnym zagadnieniem, dotyczącym jednego kraju w jakimś szczególnym wypadku. Jest to zagadnienie ogólne każdej rewolucji proletariackiej i właśnie jako takie zostało postawione i rozstrzygnięte zupełnie ściśle w rezolucji II Kongresu Międzynarodówki Komunistycznej: „O podstawowych zadaniach Międzynarodówki Komunistycznej”. W §8 czytamy: „Przygotowanie dyktatury proletariatu wymaga zatem nie tylko wyjaśnienia burżuazyjnego charakteru wszelkiego reformizmu, [...] lecz również zastąpienia starych przywódców komunistami we wszystkich bez wyjątku organizacjach proletariackich, nie tylko politycznych, lecz także zawodowych, spółdzielczych, oświatowych itd. [...] Trzeba stokroć śmielej niż dotychczas wypierać owych przedstawicieli arystokracji robotniczej czy zburżuazyjniałych robotników ze wszystkich ich stanowisk i zastępować ich chociażby nawet najbardziej niedoświadczonymi robotnikami, byleby tylko byli oni związani z masami wyzyskiwanymi i cieszyli się ich zaufaniem w walce z wyzyskiwaczami. Dyktatura proletariatu będzie wymagała powołania właśnie takich nie posiadających doświadczenia robotników na najbardziej odpowiedzialne stanowiska państwowe, w przeciwnym razie władza rządu robotniczego będzie bezsilna i rząd ten nie uzyska poparcia mas”.

Nadaremnie więc mówi Serrati, że w partii włoskiej „wszyscy” zgadzają się na przyjęcie uchwały kongresu komunistycznego. Widzimy, że w rzeczywistości jest odwrotnie.

Serrati w zamieszczonym w „L'Humanité” liście, o którym wspomniałem wyżej, pisze między innymi:

„…Jeśli chodzi o ostatnie wydarzenia, trzeba wiedzieć, że przywódcy GOT [włoska WGRZZ, centralny zarząd związków zawodowych] zaproponowali powierzenie kierownictwa ruchu tym, którzy chcieliby go rozszerzać aż do rewolucji. Nasi towarzysze z CGT oświadczyli, że chętnie zostaną zdyscyplinowanymi żołnierzami, jeśli ekstremiści zechcą przewodzić ruchowi powstańczemu. Lecz ekstremiści nie zgodzili się kierować ruchem…”

Byłoby rzeczą arcynaiwną ze strony Serratiego, gdyby podobne oświadczenie reformistów z Powszechnej Konfederacji Pracy przyjmował za dobrą monetę. W istocie jest to jedna z odmian sabotażu rewolucji: zagrożenie dymisją w decydującej chwili. Nie chodzi tu bynajmniej o lojalność, lecz o to, że nie można zwyciężyć w rewolucji, jeśli kierownictwo będzie napotykało wahania, chwiejność, dymisje wśród „swoich”, wśród ludzi znajdujących się na górze, wśród „przywódców” przy każdym trudnym zwrocie wydarzeń. Nie byłoby chyba bez pożytku, dla tow. Serratiego, gdyby się dowiedział, że w końcu września 1917 roku, gdy koalicja rosyjskich mieńszewików i eserowców z burżuazją zakończyła się wyraźnym bankructwem politycznym, nikt inny, tylko nasi eserowcy, partia Czernowa, pisali w swej gazecie: „Obowiązek utworzenia gabinetu spadnie na bolszewików (…] Niechaj nie czynią oni daremnych wysiłków, aby skryć się za pośpiesznie skleconymi teoriami o niemożliwości wzięcia przez nich władzy. Teorii tych demokracja nie uzna. Jednocześnie zwolennicy koalicji muszą zagwarantować im całkowite poparcie” (gazeta eserowska, gazeta ich partii, gazeta Czernowa — „Dieło Naroda”, 21 września 1017 r.; cytowane w mojej broszurze: „Czy bolszewicy utrzymają władzę państwową?” Piotrogród 1917, s. 4).

Wierzyć w lojalność podobnych oświadczeń byłoby ze strony rewolucyjnych robotników błędem równie fatalnym jak wierzyć węgierskim turatystom, którzy przyrzekli pomoc Beli Kunowi, wstąpili do partii komunistycznej, a przecież okazali się sabotażystami rewolucji, którzy swymi wahaniami doprowadzili do jej zguby.

Reasumuję.

1) W obliczu nadciągających decydujących bitew włoskiej klasy robotniczej z burżuazją o władzę państwową partia rewolucyjnego proletariatu we Włoszech musi wykazać jak największy hart, przezorność, zimną krew, aby właściwie ocenić warunki w ogóle, a odpowiedni moment — w szczególności.

2) Jednocześnie cała propaganda i agitacja tej partii musi być przeniknięta duchem niezłomnej stanowczości prowadzenia tej walki za wszelką cenę do ostatecznego zwycięstwa, zwarcie, w sposób scentralizowany, przejawiając bezgraniczne bohaterstwo, bezkompromisowo odrzucając wahania, niezdecydowanie, chwiejność, którymi na wskroś przepojeni są turatyści.

3) Propaganda, jaką uprawia obecnie mediolańskie wydanie gazety „Naprzód” („Avanti!”) pod redakcją Serratiego, nie wychowuje proletariatu do walki, lecz wnosi rozkład w jego szeregi. W takiej chwili KC partii powinien kierować robotnikami, przygotowywać ich do rewolucji, zwalczać błędne poglądy. Można to (i należy) czynić, pozwalając jednocześnie wypowiedzieć się wszystkim odcieniom ruchu. Serrati kieruje, lecz kieruje w niewłaściwym kierunku.

4) Wydalenie z partii wszystkich uczestników zjazdu, który odbył się w Reggio Emilia 11 października 1920 r., nie osłabi partii, lecz ją wzmocni, gdyż tacy „przywódcy”, nawet jeśli pozostaną lojalni, są zdolni jedynie „po węgiersku” rewolucję zaprzepaścić. Białogwardziści i burżuazja potrafią wykorzystać chwiejność, wahania, wątpliwości, brak przekonania i in. nawet zupełnie „lojalnych” socjalistów, socjaldemokratów itp.

5) Jeżeli tacy ludzie, jak Baratono, Zannarini, Bacci, Giacomini i Serrati, będą wahać się i zgłaszać dymisję, nie trzeba nalegać, by pozostali, lecz natychmiast ich dymisję przyjąć. Po okresie decydujących bitew powrócą oni i będą wtedy dla proletariatu bardziej pożyteczni.

6) Towarzysze robotnicy włoscy! Nie zapominajcie lekcji historii wszystkich rewolucji, lekcji Rosji i Węgier w latach 1917—1920. Proletariat Włoch stoi w obliczu wielkich bitew, wielkich trudności, wielkich ofiar. Od wyniku tych bitew, od zwartości, zdyscyplinowania, ofiarności mas robotniczych zależy zwycięstwo nad burżuazją, przejście władzy w ręce proletariatu, umocnienie republiki rad we Włoszech. Burżuazją Włoch i wszystkich krajów świata uczyni wszystko, co w jej mocy, nie cofnie się przed żadną zbrodnią i bestialstwem, by nie oddać władzy proletariatowi, by jego władzę obalić. Wahania, chwiejność, niezdecydowanie reformistów oraz tych wszystkich, którzy brali udział w zjeździe w Reggio Emilia 11 października 1920 r., są nieuniknione, gdyż ludzie tego pokroju — mimo niezaprzeczalnej uczciwości wielu spośród nich — zawsze, we wszystkich krajach wskutek swych wahań zaprzepaszczali sprawę rewolucji. Tacy ludzie zaprzepaścili rewolucję (pierwszą rewolucję, po niej nastąpi druga…) na Węgrzech, zaprzepaściliby również rewolucję w Rosji, gdyby nie zostali usunięci ze wszystkich odpowiedzialnych stanowisk i otoczeni murem proletariackiej nieufności, czujności i nadzoru.

Pracujące i wyzyskiwane masy Włoch pójdą za rewolucyjnym proletariatem. Zwycięstwo przypadnie ostatecznie w udziale jemu, ponieważ sprawa proletariatu jest sprawą robotników całego świata, ponieważ od kontynuowania obecnych wojen imperialistycznych, od nowych, już przygotowywanych wojen imperialistycznych, od okropności kapitalistycznego niewolnictwa i ucisku nie można wybawić się inaczej jak tylko poprzez republikę radziecką, republikę robotniczą.

1 XI 1920

Obłudna gadanina o wolności (zamiast posłowia)

Towarzysz Nobs, redaktor lewicowosocjalistycznej gaduły szwajcarskiej „Prawo Ludu” („Volksrecht”) w Zurychu, zamieścił niedawno list Zinowjewa o konieczności zerwania z oportunistami oraz swą obszerną odpowiedź na ten list. Odpowiedź Nobsa sprowadza się do tego, że w prawie przyjęcia 21 warunków i wstąpienia do Międzynarodówki Komunistycznej daje on zdecydowanie negatywną odpowiedź, oczywiście — w imię „wolności”, wolności krytyki, wolności od wygórowanych wymagań czy też dyktatorstwa Moskwy (nie zachowałem artykułu Nobsa i muszę cytować z pamięci, ręcząc za sens, nic zaś za to czy inne wyrażenie).

Towarzysz Nobs, między innymi, werbuje sobie na sojusznika towarzysza Serratiego, który, jak wiadomo, również jest niezadowolony z „Moskwy” — tj. w szczególności z rosyjskich członków Komitetu. Wykonawczego Międzynarodówki Komunistycznej — i również skarży się na naruszenie przez Moskwę „wolności” części składowych, poszczególnych partii i poszczególnych członków Międzynarodówki Komunistycznej. Dlatego nie będzie rzeczą zhędną powiedzenie kilku słów o „wolności”.

Po trzech Jatach dyktatury proletariatu mamy prawo powiedzieć, że na całym świecie najbardziej rozpowszechnionym i popularnym argumentem przeciwko niej jest powoływanie się na to, że narusza ona wolność i równość. Cała prasa burżuazyjna wszystkich krajów, łącznie z prasą drobnomieszczańskich demokratów, tj. socjaldemokratów i socjalistów, w tym również Kautskiego, Hilferdinga, Martowa, Czernowa, Longueta itd. itp., miota gromy na bolszewików właśnie za naruszanie wolności i równości. Z teoretycznego punktu widzenia jest to zupełnie zrozumiałe. Niech czytelnik przypomni sobie słynne, pełne sarkazmu słowa Marksa w „Kapitale”:

„Sfera cyrkulacji, czyli wymiany towarów, w której granicach odbywa się sprzedaż i kupno siły roboczej, jest rzeczywiście prawdziwym rajem przyrodzonych praw człowieka. Panuje tu wyłącznie Wolność, Równość, Własność i Bentham” („Kapitał”, tom 1, dział drugi, koniec rozdziału czwartego, wyd. ros. 1920 r., s. 152).

Te pełne sarkazmu słowa nasycone są treścią historyczno-filozoficzną o niezwykłej głębi. Należy je zestawić z popularnymi wyjaśnieniami tego samego zagadnienia przez Engelsa w jego „Anty-Duhringu”, a zwłaszcza ze słowami Engelsa, że równość to przesąd lub niedorzeczność, o ile pojęcie to nie sprowadza się do zniesienia klas.

Zlikwidowanie feudalizrnu i jego pozostałości, wprowadzenie podstaw porządku burżuazyjnego (można by powiedzieć z całkowitym uzasadnieniem: burżuazyjno-demokratycznego) wypełniło całą epokę dziejów powszechnych. Hasłami tej epoki dziejów powszechnych musiały być nieuchronnie: wolność, równość, własność i Bentham. Zlikwidowanie kapitalizmu i jego pozostałości, wprowadzanie podstaw komunistycznego porządku stanowi treść rozpoczynającej się obecnie nowej epoki dziejów powszechnych. Toteż hasłami naszej epoki nieuchronnie są i muszą być: zniesienie klas; dyktatura proletariatu dla zrealizowania tego celu; nieubłagane demaskowanie drobnomieszczańskich demokratycznych przesądów o wolności i równości, nieubłagana walka z tymi przesądami. Kto nie zrozumiał tego, ten — jeśli chodzi o zagadnienia dyktatury proletariatu, władzy radzieckiej i najgłębszych podstaw Międzynarodówki Komunistycznej — niczego nie zrozumiał.

Jak długo klasy nie zostały zniesione, wszelkie rozprawianie o wolności i równości w ogóle jest samooszukiwaniem się lub oszukiwaniem robotników, a także wszystkich ludzi pracy wyzyskiwanych przez kapitał, jest w każdym razie obroną interesów burżuazji. Jak długo klasy nie zostały zniesione, przy każdym rozważaniu o wolności i równości trzeba postawić pytanie: wolność, dla jakiej klasy? na jaki mianowicie użytek? równość jakiej klasy z jaką? pod jakim mianowicie względem? Pomijanie — wprost czy pośrednio, rozmyślnie czy nieświadomie — tych pytań staje się siłą rzeczy obroną interesów burżuazji, interesów kapitału, interesów wyzyskiwaczy. Jeśli przemilcza się te sprawy, sprawy prywatnej własności środków produkcji, To hasło wolności i równości jest łgarstwem i obłudą burżuazyjnego społeczeństwa, które za pomocą formalnego uznania wolności i równości osłania brak faktycznej, ekonomicznej wolności i równości dla robotników, dla wszystkich ludzi pracy wyzyskiwanych przez kapitał, tj. dla olbrzymiej większości ludności we wszystkich krajach kapitalistycznych.

W Rosji dzięki temu, że dyktatura proletariatu praktycznie wysunęła podstawowe, ostatnie zagadnienia kapitalizmu, widać teraz szczególnie wyraźnie, komu służy (cui prodest? „komu przynosi korzyść?”) rozprawianie o wolności i równości w ogóle. Gdy eserowcy i mienszewicy, Czernowowie i Martowowie, raczą nas rozważaniami na temat wolności i równości w ramach demokracji pracy — gdyż oni, uważacie, nie są bynajmniej winni snucia rozważań na temat wolności i równości w ogóle! bynajmniej nie zapominają Marksa! — to my ich pytamy: a co począć z różnicą, która w okresie dyktatury proletariatu istnieje między klasą robotników najemnych a klasą drobnych właścicieli?

Wolność i równość w ramach demokracji pracy — to wolność dla drobnego rolnika-właściciela (choćby nawet prowadzącego gospodarstwo na znacjonalizowanej ziemi) sprzedawania nadwyżek zboża po cenie spekulacyjnej, to znaczy wyzyskiwania robotnika. Każdy, kto mówi o wolności i równości w ramach demokracji pracy — tam, gdzie kapitaliści zostali obaleni, a własność prywatna i wolność handlu utrzymują się nadal — jest obrońcą wyzyskiwaczy. A z takim obrońcą proletariat, sprawując swą dyktaturę, powinien postępować tak jak z wyzyskiwaczem, choćby nawet obrońca ten mienił się socjaldemokratą, socjalistą, a nawet człowiekiem, który świadom jest zgnilizny II Międzynarodówki, i tak dalej, i temu podobne.

Jak długo utrzymuje się prywatna własność środków produkcji (na przykład narzędzi rolniczych i zwierzał gospodarskich, nawet jeżeli prywatna własność ziemi jest zniesiona) i wolny handel, tak długo utrzymuje się ekonomiczna podstawa kapitalizmu. Dyktatura proletariatu jest jedynym środkiem zapewniającym zwycięską walkę z tą podstawą, jedyną drogą prowadzącą do zniesienia klas (bez czego nie może być nawet mowy o rzeczywistej wolności jednostki ludzkiej — a nie właściciela — o rzeczywistej równości, równości pod względem społeczno-politycznym, człowieka i człowieka — a nie obłudnej równości właściciela i pozbawionego własności, sytego i głodnego, wyzyskiwacza i wyzyskiwanego). Dyktatura proletariatu prowadzi do zniesienia klas, prowadzi ku temu, z jednej strony, poprzez obalenie wyzyskiwaczy i zdławienie ich oporu; z drugiej strony, prowadzi ku temu poprzez neutralizację, przezwyciężenie przejawianych przez drobnego przedsiębiorcę wahań między burżuazją a proletariatem.

Obłuda gadaniny towarzyszy Nobsa i Serratiego tkwi naturalnie nie w tym, by oni sami mieli być obłudni, nieszczerzy. Nic podobnego. Są oni zupełnie szczerzy i ich gadanina nie ma żadnej subiektywnej obłudy. Obiektywnie jednak, w swej treści, gadanina ich jest obłudna, gdyż stanowi obronę przesądów drobnomieszczańskiej demokracji, gdyż sprowadza się do obrony burżuazji.

Międzynarodówka Komunistyczna w żadnym razie nie może uznać wolności i równości dla wszystkich — niezależnie od ich zachowania politycznego — którzy pragną podpisać określone deklaracje. Byłoby to dla komunistów takie samo teoretyczne i praktyczno — polityczne samobójstwo jak uznanie wolności i równości „w ramach demokracji pracy” itp. Dla każdego, kto umie czytać i kto chce rozumieć to, co czyta, nie może nie być jasne, że wszystkie uchwały, tezy, rezolucje, postanowienia i warunki Międzynarodówki Komunistycznej nie bezwarunkowo uznają „wolność i równość” tych, którzy pragną do niej wstąpić.

Pod jakim więc warunkiem uznajemy „wolność i równość”? wolność i równość członków Międzynarodówki Komunistycznej?

Pod warunkiem, żeby nie mogło przytrafić się, iż wśród członków znajdą się oportuniści i „centryści” w rodzaju znanych wszystkim przedstawicieli prawego skrzydła szwajcarskiej i włoskiej partii socjalistycznych. Albowiem ci oportuniści i „centryści”, niezależnie od tego, jak szeroko by się rozpisywali na temat uznawania przez nich dyktatury proletariatu, pozostają w rzeczywistości głosicielami i obrońcami przesądów, słabości i wahań drobnomieszczańskiej demokracji.

Najpierw — zerwanie z tymi przesądami, słabościami i wahaniami; z ludźmi, którzy głoszą, bronią i wcielają w życie te poglądy i właściwości. Potem i pod tym tylko warunkiem — „wolność” wstąpienia do Międzynarodówki Komunistycznej, „równość” rzeczywistego komunisty (a nie komunisty w słowach) z każdym innym komunistą, członkiem Międzynarodówki Komunistycznej.

Wam, towarzyszu Nobs, „wolno” bronić tych poglądów, których bronicie. Ale nam również „wolno” głosić, że poglądy te — to przesądy drobnomieszczańskie, szkodliwe dla sprawy proletariatu, korzystne dla kapitału; nam również „wolno” odmówić należenia do związku czy stowarzyszenia razem z ludźmi, którzy bronią tych poglądów lub odpowiadającej im polityki. Myśmy już potępili tę politykę i te poglądy w imieniu całego II Kongresu Międzynarodówki. Komunistycznej. Powiedzieliśmy już, że domagamy się bezwarunkowo uprzedniego zerwania z oportunistami.

Towarzyszu Nobs i towarzyszu Serrati, zaprzestańcie mówić o wolności i równości w ogóle! Mówcie o wolności niewykonywania uchwały Międzynarodówki Komunistycznej dotyczącej bezwarunkowego obowiązku zerwania z oportunistami i „centrystami” (którzy nie mogą nie podważać, nie mogą nie sabotować dyktatury proletariatu). Mówcie o równości oportunistów i „centrystów” z komunistami. Takiej wolności i takiej równości my dla Międzynarodówki Komunistycznej uznać nie możemy; wszelką inna wolność i równość — ile tylko zapragniecie.

Najważniejszym i zasadniczym warunkiem powodzenia w przeddzień rewolucji proletariackiej jest oswobodzenie się, całkowita wolność partyj rewolucyjnego proletariatu od oportunistów i „centrystów”, od ich wpływów, od ich przesądów, słabości i wahań.

11 XII 1920



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Lew Trocki, Drobnomieszczańska opozycja w Robotniczej Partii Socjalistycznej Stanów Zjednoczonych (S
Antonio Gramsci – O odnowę Partii Socjalistycznej (1920 rok)
Tow. Lenin- Socjalizm a religia, Komunizm
Socjalizm a wojna, Lenin Ilicz Włodzimierz
ROZWÓJ SOCJALDEMOKRATYCZNEJ PARTII NIEMIEC
Ho Chi Minh – Program Komunistycznej Partii Inhin, Marksizm Socjalizm
Włodzimierz Lenin – Martwy szowinizm a żywy socjalizm
Włodzimierz Lenin Co to są przyjaciele ludu i jak oni wojują przeciwko socjaldemokratom zeszyt I 1
ROZWÓJ SOCJALDEMOKRATYCZNEJ PARTII NIEMIEC (5) doc
Włodzimierz I Lenin – O stosunku partii robotniczej do religii (1909 rok)
Lenin – Imperializm a rozłam w socjalizmie
ROZWÓJ SOCJALDEMOKRATYCZNEJ PARTII NIEMIEC (4) doc
W Lenin Nasze najbliższe zadania (fragment o organie prasowym partii)
Antonio Labriola – Socjalizm włoski (1890 rok)
Włodzimierz Lenin uczciwy głos francuskiego socjalisty 1915
Lew Trocki – Drobnomieszczańska opozycja w socjalistycznej partii robotniczej Stanów Zjednoczonych (
Włodzimierz Lenin, O czystce partii

więcej podobnych podstron