Star Trek Space Cruise Vamato Hologram


Star Trek: Space Cruiser Yamato - Hologram

autor: Anka "An-Nah" Łagan


Poprzedni statek noszący tą nazwę był statkiem bliźniaczym słynnego Enterprise. Yamato to japoński okręt zniszczony podczas drugiej Wojny Światowej, co dla mnie, jako Japonki, ma wielkie znaczenie. W jednym z animowanych seriali wyprodukowanych w moim kraju podniesiony z dna Yamato wzniósł się do gwiazd, aby po długiej wędrówce przynieść ludzkości ocalenie. Teraz Yamato znów podróżuje wśród gwiazd, a dowodzę nim ja, Koryu Sora...

***


Zmarszczki na czole skupionego Blacka wygładziły się nieco. Mężczyzna odetchnął i po raz ostatni spojrzał na ciągnący się na monitorze rząd cyfr i znaków.
-Gotowe - uśmiechnął się. - Teraz powinno działać, panie Satok.
Wolkański lekarz popatrzył na oficera naukowego lekko unosząc prawą brew.
-Zauważyłem, że dodał pan funkcje, które są zupełnie zbędne.
-Zbędne dla pana, ale nie dla mnie. Ten program będzie jedyny w swoim rodzaju. To będzie dzieło sztuki...

***


Komandor porucznik Maria Tatopulos minęła drzwi ambulatorium i stanęła pośrodku pustego pomieszczenia. Westchnęła. Oparzenia po kwasie na jej twarzy goiły się wolno, i wciąż jeszcze widziała w lustrze białe blizny na swoim silnie zarysowanym policzku.
-Doktorze Satok? Jest pan tu?
Jej pytanie pozostało bez odpowiedzi.
-Czy w ogóle ktoś tu jest?
Ktoś poruszył się w kącie, którego Maria nie widziała ze swojej obecnej pozycji.
-Ja jestem! - odezwał się kobiecy głos. - Już idę!
Wstała znad biurka, wysoka, szczupła, z falistymi włosami koloru miodu, które spadały jej na ramiona. Uśmiechnęła się.
-W czym mogę pomóc?
Maria czuła się zaskoczona. Nie przypominała sobie tej kobiety, a przecież była święcie przekonana, że zna wszystkich na statku, chociażby z widzenia.
Może była jedną z tych nowych, którzy przybyli niedawno, tak jak Black czy Mora? Nie, nie możliwe...
-W czym mogę pomóc? - powtórzyła nieznajoma.
-Przyszłam w sprawie mojej twarzy...
-Ach, prawda, komandor porucznik Tatopulos, ma pani blizny po oparzeniach... Zaraz się tym zajmę... Proszę się położyć.
Tatopulos wykonała polecenie, a kobieta nachyliła się nad jej twarzą. Zanim policzek został znieczulony, Maria czuła wyraźnie dotyk delikatnych palców nieznajomej. Był chłodny i kojący. Zadrżała.
Lekarka poruszała się z niezmierną gracją, wykonując swoje obowiązki. Tatopulos śledziła, jak znika i znów pojawia się w jej polu widzenia. Była... niezwykła.
-Jak się pani właściwie nazywa? Nie pamiętam pani, a myślałam, że znam każdego na tym statku.
-Ja? Jestem tu nowa... - odwróciła głowę. - Nazywam się Nya.
-Tak po prostu?
-Tak. Nya - uśmiechnęła się. - Jeszcze chwileczkę, pani komandor... - podeszła i sprawdziła syntetyczną skórę na jej policzku, potem pęsetką delikatnie ściągnęła przeźroczystą warstewkę ochronną. - Tak... To trwa długo, ale człowiek wygląda po tym jak nowy. Nie zostanie ślad. Może pani wstać.
Tatopulos zerknęła do lusterka. Była wyraźna różnica.
-Dziękuję.
-Nie ma za co. To moja praca.
-A... Kiedy kończysz tą pracę... - zaryzykowała - Co robisz?
-Ja pracuję cały czas.
-Bzdura. Nie można pracować cały czas. Co z czasem wolnym? Chodzisz gdzieś wieczorami?
Nya zmarszczyła czoło.
-Raczej nie - powiedziała. - ale mogę spróbować, prawda?
-Dziś o siódmej?
-Dziś o siódmej.
-No to jesteśmy umówione.

***


Planeta była pozornie martwa, choć oczywiście niewykluczone, że na jej powierzchni można było znaleźć jakieś bakterie, glony, czy nawet wyższe organizmy. Być może nawet była kiedyś żywa, ale dziś nie nadawała się do zamieszkania, choć posiadała zdatną do oddychania atmosferę.
Ale nie było na niej nikogo, kto mógłby oddychać. Z rozbitego przed niecałym miesiącem frachtowca nie przeżył nikt. Jedyne, co mieli zabrać z powierzchni to zapis ostatnich chwil statku i jego ładunek. Musiało to być coś cennego, skoro odwołano ich z poprzedniej misji właśnie tutaj. Art Black nie mógł się doczekać chwili, kiedy dowie się o co chodzi.
-Żadnych śladów życia, kapitanie - odwrócił się od stanowiska naukowego. - Nikt nie przeżył.
-Rozumiem - kapitan Koryu zmarszczyła czoło. - Dziękuję, poruczniku Black.
Nie był przyzwyczajony, żeby tak się do niego zwracała. Na Sternschnuppe byli po prostu Artem i Sora, a nie "kapitanem" i "porucznikiem". W mesie mogli mówić do siebie na ty, na mostku stawali się obcymi ludźmi. A przecież Sora wiedziała o nim więcej niż ktokolwiek inny... Był do niej przywiązany.
Zawsze był introwertykiem - to chyba normalne u ludzi tego rodzaju. Kiedy ma się poczucie konieczności ukrywania czegoś, człowiek nabiera nieufności do innych, zaczyna podchodzić do otoczenia z rezerwą. Nie inaczej było teraz. W ciągu kilku zaledwie tygodni na Yamato Sora i Bajoranin Mora Vehan zawarli już pierwsze przyjaźnie, Art - nie. Komandor Foster i komandor porucznik Tatopulos byli dla niego mili, T'Poe wykazywała niezwykłe jak na Wolkankę uczucia, mrukliwy z reguły porucznik Mora potrafił w chwilach natchnienia mówić aż do znudzenia. Art zawsze siedział z boku albo koło Sory. To w sumie też nie było takie najlepsze. Prawie słyszał już plotki krążące wokół jego przyjaźni z panią kapitan.
-Cóż, myślę, że teleportujemy się na powierzchnię i zbadamy sytuację. Przejmie pan mostek, komandorze.
-Kapitanie... - próbował protestować Foster. Znowu. Black zauważył, że potężny mężczyzna ma swoje własne poglądy na obowiązki pierwszego oficera. Uważał, i chyba słusznie, że kapitan powinien za wszelką cenę unikać narażania życia. Uważał też, i znów miał rację, że Sora niepotrzebnie ryzykuje. Zawsze ryzykowała. Wchodzenie do pomieszczenia pełnego członów Borga żeby uratować jednego człowieka... cud, że przeżyła, cud, że w ogóle dożyła Wolf 359, zawsze miała skłonności do narażania życia.
-Obejmuje pan mostek. Poruczniku Black, poruczniku Tatopulos, proszę ze mną.
Tak, ta planeta mogła kiedyś żyć, Bóg jeden wie, co się z nią stało. Obecnie posiadała atmosferę, a może raczej jej resztki, bo Black miał lekkie kłopoty z oddychaniem. Nie przyznał się do tego. Wrażliwość na niedobory tlenu była kolejną przypadłością, której oficer Gwiezdnej Floty posiadać nie powinien.
-Powiesz mi, kiedy coś wyczujesz, OK, Art? - szepnęła Sora.
Kiwnął głową. Wyczucie czegoś powinno być tu raczej niemożliwe. Czujniki mówiły prawdę: Byli tu jedynymi wyższymi organizmami. Zmysły Blacka mówiły też, że jedyną inteligencją.
Wrak wyglądał paskudnie. Nadpalone i powykręcane płaty metalu odrywały się od kadłuba, wewnątrz z sufitu zwieszały się pęki kabli.
Ciał załogi nigdzie nie było widać. Komandor porucznik Tatopulos rozglądała się podejrzliwie po tym, co kiedyś było mostkiem. Ślady krwi na stanowiskach, ale nigdzie żadnych zwłok.
-Wcale mi się to nie podoba - mruknęła.
Sora i Black podeszli do stanowiska oficera naukowego.
-Potrafisz odzyskać te dane?
-Zawsze możesz na mnie liczyć.
Kobieta uśmiechnęła się.
-Wiem, Art. Pójdziemy z komandor porucznik Tatopulos na zewnątrz, może dowiemy się, co się stało z załogą.
-Uważaj na siebie.
-Już zaczynasz zachowywać się jak Foster.
-On jest tylko twoim pierwszym oficerem. Ja jestem twoim przyjacielem.
-Jasne. Będę uważać.
Oczywiście jej nie wierzył, ale wierzył, przynajmniej w stopniu ograniczonym, swoim zmysłom, a te mówiły mu, że jego przyjaciółce nic nie grozi. W razie czego miała ze sobą Marię, a ta była dobrym i lojalnym oficerem.
Obie kobiety wyszły na zewnątrz. Słońce słabo świeciło spoza grubej warstwy chmur i duszącego pyłu. Za wrakiem leżały równe kopczyki kamieni. Na każdym z nich spoczywało coś, co należało do spoczywającej w grobie osoby: wisiorek, kolczyk, fotografia...
-Ktoś przeżył na tyle długo, żeby ich pochować... - szepnęła Sora.
-I wiele bym dała, żeby się dowiedzieć, co się z nim stało - dodała Tatopulos, zaciskając dłoń na fazerze.

***


Była na holodeku o umówionej porze. Nie czekała długo. Nya zjawiła się zgodnie z obietnicą. Nie miała już na sobie munduru, tylko czarne dżinsy i podkoszulek. wyglądała na spokojną i rozluźnioną, ale Maria siedziała jak na szpilkach. Wciąż nie mogła zrozumieć, co skłoniło ją do zaproszenia tej kobiety tak od razu, bez żadnej dłuższej rozmowy na wstępie. Co było takiego w Nyi? No i dlaczego przyjęła zaproszenie? Czy wiedziała, co ono oznacza?
Miodowowłosa kobieta usiadła naprzeciw komandor porucznik Tatopulos i uśmiechnęła się do niej.
-Przyszłam - powiedziała po prostu.
-Czemu? - zaryzykowała pytanie Maria
-Bo mnie zaprosiłaś. Czemu mam odmówić, skoro zaproszenie było tak miłe? Poza tym, nie znam jeszcze prawie nikogo na statku. Jestem tu od niedawna.
-Od niedawna? A dokładnie od kiedy?
-Och, to zaledwie kilka dni... - odpowiedziała Nya wymijająco. - Słuchaj, może coś zamówimy? Nie jadłam jeszcze kolacji...
Jadły rozmawiając. Nya okazała się wrażliwą i inteligentną osobą, miała w dodatku niesamowite poczucie humoru.
-Słyszałam, że malujesz - powiedziała w pewnym momencie.
-Owszem.
-Coś konkretnego?
-Portrety, martwe natury... - Maria odsunęła swój talerz. - Chciałabyś może zobaczyć? Możemy pójść do mnie...
-Och... - Nya zastanowiła się przez chwilę. - Naprawdę bym chciała, ale... przepraszam, mam pracę. Nie mogę.
Wstała, może trochę za szybko, i zniknęła za drzwiami holograficznej knajpki.
No i zniknęła. Jak zawsze. Maria nie miała jej tego za złe. Wielu kobiet traktowało ją w ten sposób, kiedy zaczynały się domyślać. Szkoda, bo naprawdę polubiła Nyę.

***


-Statek przewoził części do maszyn dla jednej z kolonii - mówił Black, pokazując na ekranie symulację trasy. - miał awarię i próbował lądować, niestety...
Przerwały mu otwierające się drzwi.
-Przepraszam za spóźnienie - komandor porucznik Tatopulos zajęła swoje miejsce.
Komandor Foster przechylił się do koleżanki.
-Myślałem, że miało nie być cię na odprawie...
-Zmiana planów - mruknęła.
-...lądowania nie powiodło się - kontynuował Black - To, wedle dziennika lotu, powód wypadku.
-Według dziennika lotu, poruczniku Black. Ale to nie odpowiada na kilka pytań...
-Właśnie tym chciałem się zająć, kapitanie. Pytanie, które mnie najbardziej nurtuje brzmi: co tak ważnego jest w częściach do maszyn rolniczych? Owszem przy pewnym stopniu komplikacji wykorzystanie replikatora nie jest wskazane, ale dlaczego akurat my?
-Kto pochował zmarłych członków załogi? Ich kolega? Co w takim razie się z nim stało? Ktoś z zewnątrz? Kto?
-Na podstawie przedmiotów leżących na grobach i listy załogi można zrobić listę zmarłych, kapitanie - podsunęła T'Poe. - Tylko nie zwalajcie tego na mnie, bo... - w ostatniej chwili zamilkła, lekko speszona. Satok zmierzył ją uważnym spojrzeniem spod ściągniętych brwi.
-Niech się pani nie martwi, T'Poe, zajmę się tym - Black obdarzył impulsywną Wolkankę ciepłym spojrzeniem. - Ale gdyby pani jednak miała trochę czasu, będę wdzięczny za pomoc.
T'Poe przebierała palcami pod stołem. Jest jak mała dziewczynka, która nie wie, co jest właściwe, a co nie... - pomyślała Sora.
Jakichkolwiek nie mieli pytań, na razie nie mogli na nie odpowiedzieć. Odprawa skończyła się, mogli wracać do swoich zajęć. Komandor Foster wybierał się na kolację.
-Idziesz ze mną? - spytał porucznik Tatopulos.
-Nie, jadłam już.
-Mogę wiedzieć co robiłaś?
-Mam pecha - machnęła ręką. - Tak po prostu.
Nie pytał się o więcej. Przyjaźnili się od dawna, ale nie wnikali w swoje sprawy osobiste.
-Idzie pan, panie Black?
Na dnie jasnoniebieskich oczy mężczyzny Foster dostrzegł odrobinę zdziwienia. Mimo to Art skinął głową.
Co było z tym człowiekiem nie tak? Pewnie wiedziała to kapitan, ale najwyraźniej nie chciała nic mówić. Przyjaźń tych dwojga wydawała się Johanowi co najmniej tak samo podejrzana, jak sam porucznik Black. Nie, żeby podejrzewał jakiś dawny lub przyszły romans. Nic z tych rzeczy. Po prostu miał złe przeczucia.

***

-No i?
-Głupia sprawa, Sora... Popatrz na to.
Kobieta spojrzała. Na ekranie ciągnęły się dwa rzędy nazwisk. Załoga rozbitego frachtowca i zmarli pochowani na planecie. Każde nazwisko pojawiało się na obu listach. Wszyscy martwi. Cała załoga. Wszyscy bez wyjątku byli martwi i pochowani koło wraku statku.
-Tylko kto w takim razie ich pochował? Ktoś z zewnątrz? Nieznany pasażer? Co się z nim stało? Kim był? Art - zmieniła temat. - Czy zrobiliście coś z tym ładunkiem? Znaleźliście coś?
-Zamierzamy się tym zająć, ja i T'Poe.
-Przydałoby się znaleźć też jakieś ślady tego tajemniczego pasażera.
-Zajmę się tym.
-Mam do ciebie pełne zaufanie, Art.

***

-Nie ufam temu Blackowi - mówił Johan Foster do idącej koło niego Marii Tatopulos. -Jest z nim cos nie tak.
Kobieta roześmiała się. Potrząsnęła głową, tak, że cienki warkoczyk zwieszający się nad jej lewym uchem podskoczył do góry.
-I komu to mówisz, Johan?
-Och, daj spokój, Mario. W Blacku naprawdę jest coś dziwnego. Nie mówię już o tym, że nie reaguje na próby nawiązania kontaktu, ani o tym, że kapitan traktuje go jak wyrocznię. Czytałem jego akta i...
-Czy to należy do obowiązków pierwszego oficera? - przerwała mu.
-...po klęsce pod Wolf 359 przeszedł długą kurację psychiatryczną - ciągnął Foster niewzruszony. - Do Floty wrócił dopiero jakiś rok temu, opuścił poprzedni statek z powodu jakichś scysji z pewnym Betazoidą...
-Daj spokój, Johan. Jeśli musisz grzebać w plikach załogi, to znajdź mi coś o niejakiej Nyi.
-Kto to taki? - popatrzył na nią zdziwiony.
-Pomocniczka doktora Satoka. Wysoka, piękna kobieta, długie, miodowe loki... No, ale jesteśmy już przy ambulatorium. Dzięki za odprowadzenie mnie.
Pożegnała go i weszła do środka. Doktor Satok siedział przy swoim biurku, pogrążony w czytaniu jakichś danych medycznych. Podniósł głowę, gdy stanęła nad nim. Niski jak na Wolkana, ciemnowłosy jak oni wszyscy, potrafił lodowatym spojrzeniem zapędzić w kozi róg nawet zdecydowaną porucznik Tatopulos. Troszkę było w jego wzroku arogancji względem nielogicznych istot ludzkich.
-Tak? - spytał.
-Miałam zgłosić się na zabieg.
-Ach, tak, pani blizny... Proszę pokazać.
Posłusznie usiadła a Wolkan przyjrzał się jej policzkowi.
-No tak... Kiedy ostatnio ktoś to oglądał?
-Wczoraj.
-Kto się tym zajmował?
-Nazywa się Nya...
-Nya? - Satok wyglądał na zdziwionego. - Ach, tak...
Maria dobrze zapamiętała sobie tą dziwną wypowiedź.

***


Jaskinia była ciemna i sucha, w świetle latarki można było zobaczyć dziwne zacieki na ścianach, mogące świadczyć, że kiedyś na tej planecie żyły co najmniej porosty. Skalne ściany zakrzywiały się nad głowami przechodzących, powierzchnia kamienia była szorstka, pocięta milionami mikroskopijnych rowków, którymi niegdyś spływała woda. W dnie groty wyżłobiony był szerszy kanał, wyżłobiony przez zbierające się razem strumyczki.
Szli jego dnem, teraz pozbawionym jakichkolwiek śladów wilgoci. Światła latarek ślizgały się ścianach i niskim sklepieniu jaskini.
-Znalazłem to przez przypadek - mówił Black. Echo niosło się korytarzem, choć mówił ściszonym głosem.
-Co tam jest? - spytał Foster.
-Sam pan zobaczy, komandorze. To odpowiada na część naszych pytań, ale rodzi nowe. Chodźmy dalej.
Pięcioosobowa grupa, w skład której wchodzili jeszcze kapitan Koryu, doktor Satok i komandor porucznik Tatopulos doszła wreszcie do miejsca, w którym korytarz rozgałęział się. Black skierował ich w prawo. Po kilku metrach droga rozszerzała się w komorę, wewnątrz której ujrzeli coś w rodzaju pokoju. Pod ścianą stał replikator, najwyraźniej wymontowany ze statku i przystosowany do działania niezależnie od jego systemów, niedaleko leżało coś w rodzaju posłania.
Na posłaniu leżało ciało mężczyzny. W suchym powietrzu i przy braku bakterii nie rozłożyło się, ale zaczynało już wysychać. Skóra obciągająca martwe mięśnie była sucha i cienka jak pergamin. Na skroni zmarłego widniała rana, zakrzepła krew przyschła już do posłania i twarzy mężczyzny. Znieruchomiałe palce ściskały fazer.
-Dodatkowy pasażer? - zmarszczył brwi Foster.
-Chciałem prosić doktora Satoka o pobranie próbki DNA. Wtedy można go będzie zidentyfikować.
-Tylko co robił na statku? - zaczęła zastanawiać się Sora. - Jeśli to on był tym "cennym ładunkiem"... Bo chyba nie znaleźliście nic konkretnego w ładowni?
Black pokręcił głową.
-T'Poe twierdzi, że to same części do maszyn rolniczych. Zwykłe. Każdy replikator przemysłowy sobie z nimi poradzi. Nic, do czego musieliby zatrudniać właśnie nas. To możliwe. Kto wydawał pani rozkaz, kapitanie?
-Admirał Barrens.
Black zmarszczył brwi. Jego dziwny grymas nie uszedł uwadze komandora Fostera.
-Znam go. Rozmawiał ze mną kiedy zdecydowałem się wrócić do Floty. Dziwny człowiek, trudny przeciwnik w dyskusji... Na szczęście nie musiałem rozmawiać z nim zbyt długo.
Sora spojrzała ukradkiem na swojego przyjaciela. Oczywiście, dowództwo musiało wiedzieć... Po Wolf 359 musiało się wydać... Ale Black jakimś cudem wciąż to ukrywał.
-Proponuję w takim razie przeszukać zwłoki i zidentyfikować je - powiedziała kapitan Koryu. Nie sprawiało jej przyjemności wydawanie takiego rozkazu. - Yamato, tu kapitan, proszę namierzyć zwłoki i przetransportować je do laboratorium medycznego. Doktorze Satok, zajmie się pan tym.
Wolkan w milczeniu skinął głową. Ciało zniknęło.
-Kolejna zagadka - powiedziała do siebie Sora, patrząc na chropowatą ścianę jaskini.
-Aż tak cię to martwi?
-Tak, Art. Czasem wolę, żeby wszystko było proste.
-A ja nie - mężczyzna uśmiechną się. - I tobie też radzę zmienić upodobania, Sora. Komandorze Foster, jestem panu winien obiad, jak mi się zdaje.

***


Siedzieli w mesie, bez dobrego nastroju do rozmowy. Art wpatrywał się w swoje jedzenie takim wzrokiem, jakby chciał zmusić je do uniesienia się w powietrze.
-Mogę się przysiąść?
Obaj mężczyźni odwrócili głowy. Stała nad nimi komandor porucznik Tatopulos.
-Jasne.
Kobieta przysunęła sobie krzesło i usiadła, opierając łokcie na stole.
-Wiesz co - rzekła do Fostera po chwili milczenia. - Ta kobieta o której ci mówiłam, ta Nya... - zerknęła na uśmiechającego się kontem ust Blacka - Czy to pańska sprawka, poruczniku Black? To przecież pan tworzy programy na holodeku. AHM, który zachowuje się jak żywa osoba! Prawie nie do rozróżnienia.
Black uśmiechnął się, tym razem zupełnie normalnie.
-Ma pan wiele ukrytych talentów, panie Black - powiedział Foster. - Może nawet zbyt wiele...
Z twarzy Arta zniknął uśmiech.

***


Doktor Satok spojrzał pod światło na trzymany pęsetą przedmiot. Mikrochip. Wszczepiony pod skórę zmarłego był zapewne prawdziwym "cennym ładunkiem" frachtowca. Co zawierał? Tym musiał się już zająć kto inny...

Ukończone 23 stycznia



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Star Trek Space Cruise Vamato Pojedynek
Star Trek Deep Space Nine The Fallen poradnik do gry
Star Trek TOS Probe
star trek a chronicle S7UA5N22DVFQ5USC27R5HDLVETFB7JHIVFJVPWA
LUG Star Trek RPG The Expanded Universe Ship Recognition Manual Vol 5 Ships of the Romulan Star Em
star trek
Star Trek New Bajor
Star Trek Endevor 'Okręt'
STAR TREK Enterprise Broken Bow (Novelization by CAREY,
Star Trek Endevour The probe
Star Trek Dziedzictwo
Star Trek Hagora
Star Trek USS Rutherford Prolog 2
#0182 – A Star Trek Convention
Star Trek Męstwo Honor Odwaga
Star Trek Starfleet Academy The First Mission
Star Trek Psy Wojny

więcej podobnych podstron