Jadwiga Kulig
Romantyczny wizerunek kobiety w poezji zaklęty.
« La donna è mobile qual piuma al vento... »
Od najdawniejszych czasów kobieta była inspiracją twórczości artystycznej. Jako istota tajemnicza stała się przedmiotem uwielbienia i symbolem piękna, ale jednocześnie zmienności, niejednokrotnie krańcowych stanów emocjonalnych i zachowań. Piękna, harmonijna powierzchowność nie zawsze oznacza delikatność i kruchość. Kobieta jest wcieleniem zasady negatywnej, pasywnej, symbolizuje Chaos, nieład, niezgodę, podświadomość, różnorodność, intrygę, kłamstwo, niepewność i niebezpieczeństwo, ale również i miłość, opiekę, piękno, moralność, cnotę, macierzyństwo, płodność. Ze względu na tę dwoistość natury kobieta stała się ulubionym tematem sztuki i literatury od czasów starożytnych począwszy. Na przestrzeni dziejów wyobrażana była różnie, zależnie od panującej konwencji i dominującej filozofii. Uważana za wcielenie sztuki, opiewana w poezji, stawała się muzą poetów i artystów.
W epoce romantyzmu kobieta staje się ucieleśnieniem idealnego piękna, jest ubóstwiana za swą wrażliwość, delikatność, czułość, a w gruncie rzeczy za swą odmienność od mężczyzny; pierwiastek kobiecy wiąże się w epoce romantyzmu ze sferą ducha, wyobraźni zmysłowej, pozostającej w opozycji do sfery rzeczywistej. Romantycy ubóstwiali i kochali kobiety jako istoty spoza świata materialnego i tak też je przedstawiali w sztuce i literaturze.
Ówczesna moda także podkreślała tę cechę. Ideały romantyzmu znalazły więc odbicie również w sposobie ubierania się. Fascynacja starożytnością została zastąpiona przez zwrócenie się do malowniczego średniowiecza i przepychu ubiorów doby renesansu. Prostota antyku została porzucona na rzecz malowniczości. W sukniach zaczęło się pojawiać coraz więcej elementów dekoracyjnych - girland kwiatowych, wstążek, kokard, falban, itp. Do łask powróciły koronki. Sporządzano z nich kołnierze, niewielkie chustki zarzucane na ramiona czy małe czepki zakładane głównie do ubioru domowego. Wraz z nastaniem ery romantyzmu zmienił się też ideał kobiecego piękna - zdrową i sprawną fizycznie dziewczynę czasów napoleońskich zastąpiła wątła, blada, bardzo delikatna istota, bardziej podobna do lalki z porcelany niż do żywej osoby. Wąska talia stała się tak upragnioną cechą, że niemal wszystkie elementy sukni miały za zadanie podkreślenie jej szczupłości. Moda na wąską talię wymuszała krępowanie ciała gorsetem. Zapinane z tyłu staniki usztywniano fiszbinami. Z wąską talią kontrastował łódkowaty dekolt, poszerzony jeszcze przez skrzydełka kołnierza, i suto marszczona spódnica. Znaczne rozmiary osiągnęły rękawy - najszersze u góry, z wysoką główką, u dołu ujęte wąskim manszetem. Dzięki łudzącemu podobieństwu do udźca baraniego zyskały określenie á la gigot. Rękawy sukien u góry były więc bufiaste i stopniowo zwężały się ku dołowi. Szwy sukien chętnie podkreślano zakładkami, paspolkami i wałeczkami z tkaniny. Brzegi szerokich, marszczonych w pasie spódnic zdobiła plastyczna dekoracja z szerokich falban ściąganych listewkami lub wycinanych w zęby i przymocowanych małymi obciąganymi guziczkami. Skrócenie spódnicy w latach trzydziestych spowodowało, że znacznie większego znaczenia nabrały pończochy i buciki. Pończochy były przeważnie białe, czasem cieliste lub czarne, wykonane z jedwabnego lub bawełnianego trykotu. Część widoczna spod spódniczki, gładko opinająca kostkę, była ażurowa. Noszono płytkie pantofle wiązane na łydce krzyżującymi się taśmami, ale powodzeniem cieszyły się także wysokie, najczęściej atłasowe buty, sznurowane z boku lub przodu. Zarówno pantofle, jak i buty z cholewkami miały ścięte noski i płaskie obcasy. W chłodne dni ubiorem chętnie zakładanym był płaszcz z pelerynką, ocieplany, obszerny z wąskimi rękawami. Bardzo ważny był też sposób uczesania. Najmodniejsze były fryzury, których formę można było porównać z kształtem trójkąta. Włosy ułożone w pukle zbierano po bokach, a na czubku głowy upinano wysoki węzeł podtrzymywany kokardami lub grzebieniem . Modna chorobliwa bladość cery uzyskiwana była dzięki znacznym ilościom wypijanego octu. Damy bardzo dbały również o dłonie, chociaż ich biel niemal przez cały czas była ukryta pod koronkowymi rękawiczkami lub mitenkami .
Ubiór kobiety miał więc za zadanie podkreślać jej urodę, a pastelowe, jasne barwy, zwiewne, lekkie tkaniny, gładkie lub w drobny rzucik, stwarzały wrażenie delikatności i łagodności. Czyż takiej kobiety można było nie kochać? Nie należy zatem się dziwić, że Adam Mickiewicz najpierw zakochał się w białej, przewiązanej różową szarfą sukience Maryli, którą ujrzał w pokoju panny w Tuchanowiczach, zanim poznał dziewczynę osobiście. Sytuacja ta została przez poetę przeniesiona na karty „Pana Tadeusza:
… sukienka biała, świeżo z kołka zdjęta
do ubrania, na krzesła poręczu rozpięta.
Jasne, białe, błękitne i różowe barwy miały znaczenie symboliczne, kobietę postrzegano zatem jako istotę czystą, jasną, piękną w swej naturze, niemal ulotną, podobną do białego kwiatu bądź do postaci anioła, będącego posłańcem z nieba. Romantyczne upodobanie do ukazywania w literaturze nieszczęśliwej miłości sprzyjało utrwaleniu się wyidealizowanego wizerunku kobiety jako przedmiotu westchnień, przyczyny cierpienia duchowego.
Wyobraźnia artystyczna kazała w kobiecie widzieć symbol idealnego piękna, istotę niemal boską, spoza świata realnego. Romantyczne postrzeganie kobiety jako anioła zbliża ją do sfery sacrum. Zwraca na to uwagę Adam Mickiewicz w wierszu o znamiennym tytule „Amalia”. Już samo imię ukochanej kobiety sytuuje ją w świecie spoza ziemskich sfer. W języku greckim słowo „ama” oznacza tyle co „dusza”. Mowa jest więc w wierszu o istocie niezwykłej, której uroda przyćmiewa blaski życia ziemskiego i łączy w sobie również nadzwyczajne przymioty ducha:
Najpiękniejsza jako anioł w raju,
Najpiękniejsza nad wszystkie dziewica,
Wzrok jej luby jako słońce w maju,
Odstrzelone od modrych wód lica.
Pocałunek jej, ach! nektar boski!
Jako płomień gubi się w płomieniu,
Jak dwóch fletów żeniących się głoski,
Ku rajskiemu nastrojone pieniu:
Serce z sercem zbiega, zlatuje się, ściska,
Lice z licem zbiega się, drży, pali,
Dusza w duszy tonie - ziemia, niebo pryska
Jak w stopionej około nas fali.
Nie masz jej daremnie, ach! daremnie
Myślą ścigam za pamiątek cieniem.
Nie masz jej! I wszelka rozkosz ciemnie
Jako lekki dym uszła z westchnieniem .
Kobieta została przedstawiona tak jakby była stworzona jedynie do miłości. Namiętność, która ożywia mężczyznę, wyraża się w sposobie obrazowania ukochanej. Widzi on w niej jedynie nieskalane piękno i w jej obecności może czuć się szczęśliwym. Tęsknota za ukochaną sprawia, że przywołuje on słodkie wspomnienia. Kobieta w wierszu staje się niepochwytna, znika nagle jak duch, pozostaje jedynie obraz minionego szczęścia.
Zestawienie kobiety z aniołem przywołuje na myśl przede wszystkim pojęcie piękna. Piękno to jednak nie jest czysto zewnętrzne; jest ono raczej odbiciem tego, co wewnętrzne, duchowe. Objawiając się na zewnątrz emanuje swym blaskiem, przyciąga, intryguje. Uroda kobiety zatem nie zawsze decydowała. Wiemy, że Juliusz Słowacki opisując w listach do matki Marię Wodzińską oceniał ją jako wręcz brzydką, co nie przeszkadzało, by poeta pozostawał pod jej wrażeniem, a wspólnie odbyta wycieczka w góry Szwajcarii stała się jednym z ważniejszych wypadków w dziejach serca i myśli poety, wpłynęła ona na wewnętrznego w nim anioła, odmłodziła jego duszę .
W innym zaś liście do matki pisał:
Otóż rok przeszedł nowy, a ja się nie kocham: Co to będzie? Poznałem tu ładną jak anioł Amerykankę i to był kamień probierczy mojego ostygłego serca. Zdawało mi się zrazu, że to była jedna z nimf Niagary, podobna do tych widm, które Manfred wywoływał z tęcz nad wodospadami, i już miałem chwycić ognia jej błękitnych oczu, kiedy mię odstręczyła od niej jej ciągła wesołość, ciągły prawie uśmiech na rozkwitłych ustach; włożyłem więc znowu jak ptak głowę pod skrzydło i pogrążyłem się w moje sny melancholiczne….
Piękna Amerykanka najwidoczniej nie pasowała do wymarzonego ideału. Romantyczny poeta upajałby się pewnie urodą kobiety, widział w niej anioła, gdyby była choć trochę sentymentalna i bardziej wrażliwa. Poeta błądził więc w sferach wyobraźni, poszukując swej wybranki nie w realnym świecie, ale w przestrzeni zmysłów i przeczuć.
Miłość w ujęciu romantyków, podobnie jak kobieta, stawała się świętością. Zygmunt Krasiński twierdził, że miłość zawsze jest święta, czysta, anielska, nieskalana i wieczna. W wierszu „Fryberg” mówi, zwracając się do ukochanej kobiety:
… Aniele niewieści
Tyś przy mnie dotąd, nie odeszłaś jeszcze!
Ja w twych spojrzeniach rozkosz moją pieszczę…
Tyś anioł piękna, tyś seraf pokoju,
Dłoń twa ze śniegu nie krwawi się w boju!
W dzień sądny zemsty, ty wśród twego ludu
Nie staniesz przy mnie…
Lecz nim ta chwila nadejdzie - a może
Nie przyjdzie nigdy - tyś mojem zbawieniem,
Tęczą jedyną w zaćmionem przestworze,
Miłości mojej tyś ostatnim pieniem.
Piękno zewnętrzne kobiety wzbudza zachwyt romantycznego poety, stanowi przedmiot nieustających westchnień. Adam Mickiewicz w IV cz. „Dziadów” wkłada w usta Gustawa następujące wyznania, kierowane pod adresem ukochanej Maryli:
Ja, gdybym równie był panem wyboru,
I najcudniejsza postać dziewicza,
Jakiej Bóg dotąd nie pokazał wzoru,
Piękniejsza niźli aniołów oblicza,
Niźli sny moje, niźli poetów zmyślenia,
Niźli ty nawet… oddam ją za ciebie,
Za słodycz twego jednego spojrzenia!
Kobieta do anioła podobna w swej zewnętrznej postaci, piękna, skromna, niewinna pojawia się także w sonecie III Adama Mickiewicza. I tu można odnaleźć echo młodzieńczego uczucia i fascynacji poety Marylą Wereszczakówną:
Nieuczona twa postać, niewymyślne słowa,
Ani lice, ni oko nad inne nie błyska:
A każdy rad cię ujrzeć, rad posłyszeć z bliska;
Choć w ubraniu pasterki, widno, żeś królowa.
Wczoraj brzmiały i pieśni, i głośna rozmowa,
Pytano się o twoich rówieśnic nazwiska,
Ten im pochwały sypie, inny żarty ciska,
Ty weszłaś - każdy święte milczenie zachowa.
Tak śród uczty, gdy śpiewak do chóru wyzywał
Gdy koła tańcujące wiły się po sali,
Nagle staną i zmilkną; każdy zapytywał,
Nikt nie wiedział dlaczego w zadumieniu stali.
„Ja wiem, rzecze poeta, anioł przelatywał”,
Uczcili wszyscy gościa - nie wszyscy poznali.
Podobnie kobietę jako anioła postrzega Juliusz Słowacki, choć jego uwaga skupia się przede wszystkim na otoczeniu, w którym pojawia się postać niewieścia:
Tam ją ujrzałem! - i wnet rozkochany,
Że z tęczy wyszła i z potoku piany,
Wierzyć zacząłem i wierzę do końca!
Tak jasną była od promieni słońca,
Tak pełna w sobie anielskiego świtu,
Tak rozwidniona źrenicą z błękitu!
Kobieta widziana przelotnie, nieznana, wymarzona, staje się przedmiotem tęsknoty, uczucia, pożądania, miłości. Jej obraz u Słowackiego powstaje na kształt i podobieństwo bogini wyłaniającej się z piany, powstającej ze zjawisk natury; zjawiska te wiążą się z pojęciem sacrum, mają odniesienie do sfer niebieskich: jasnych promieni słońca, błękitu nieba, tęczy, czystego świtu. Zastosowanie w wierszu charakterystycznych metafor „anielski świt”, „źrenica z błękitu” ma na celu ukształtowanie czysto romantycznego wizerunku ukochanej; to jej otoczenie i okoliczności, w jakich się pojawia, wywołują ogromne wrażenie. Wydaje się nawet, że podmiot liryczny nie kocha osoby, o której pisze - kocha za to jej otoczenie. Nie opisuje ani jej, ani jej wnętrza.
Dla poetów romantycznych kobieta była bardzo często przyczyną cierpienia. Nieszczęśliwa miłość przywodziła do rozpaczy w stylu Wertera, rozstanie prowadziło do przygnębienia, a nieodwzajemnione uczucia nawet do próby samobójstwa. Widząc w kobiecie nieosiągalny ideał piękna i wychwalając jej zewnętrzne przymioty, romantycy, powodowani rozczarowaniem, podkreślają zmienność natury kobiecej, niestałość w uczuciach. Adam Mickiewicz w IV cz. „Dziadów” wypowiada słynne zdanie o naturze kobiety:
Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto!
Postaci twojej zazdroszczą anieli,
A duszę gorszą masz, gorszą niżeli!...
Przebóg! Tak ciebie oślepiło złoto!
I honorów świecąca bańka, wewnątrz pusta!
Rozgoryczenie z powodu nieszczęśliwej miłości ukazuje także Juliusz Słowacki w „Kordianie”; zarówno Laura, jak i Wioletta nie rozumieją młodego Kordiana. Z powodu nieodwzajemnionej miłości do Laury bohater próbuje popełnić samobójstwo, a Wiolettę fascynują tylko pieniądze i bogactwo; mimo to obie kobiety Kordian początkowo postrzega jako anielsko piękne. Do Laury mówi:
Może to łzy? - ty płaczesz? - to nie z mojej winy!...
Mój aniele!, Mój aniele!
Kwiat ci niegdyś wieńczył głowę,
A było kwiatów tak wiele,
Że nim zwiędły, brałaś nowe.
Próżność, jaką Kordian zauważa w zachowaniu Laury, jeszcze bardziej widoczna jest w postępowaniu Wioletty, która może ofiarować mu miłość jedynie za pieniądze. Kordian zauroczony postacią Wioletty gotów jest na największe ryzyko:
Stój! Stój moje życie!
Wczoraj - aby opóźnić majątku rozbicie,
Z twoimi brylantami siadłem do gry stoła;
Gra mi wszystko pożarła … Lecz serce anioła!...
Wioletcie jednak nie wystarcza serce młodego kochanka. Trzeba było bolesnego doświadczenia, by zrozumieć, jakie były prawdziwe zamiary ukochanej kobiety. Zamiast kobiety anioła Kordian bardziej potrzebuje „anioła przeczucia”:
Gdzież anioł przeczucia?
Czy przyjdzie? Poprowadzi? Więc myśli i czucia
Trzeba skąpca przykładem na lata rozłożyć
I nigdy zmysłów w jednej nie utracić burzy.
Trzeba się dziś zwyciężyć, aby jutra dożyć.
W konwencji miłości romantycznej kobieta powinna łączyć w sobie piękno zewnętrzne z pięknem duchowym. Gdy brakuje tego drugiego pojawia się bolesne rozczarowanie. Czasem jednak przewaga wartości wewnętrznych wystarcza, by fascynować swoją osobowością. Adam Mickiewicz tak pisał o Marcelinie Łempickiej:
Święta i skromna!... Grzesznicy nieczuli,
Gdy my w spoczynku skroń ospałą złożym,
Tobie klęczącej przed Barankiem Bożym
Jutrzenka usta modlące się stuli.
Wtedy zlatuje anioł twój obrońca,
Jasny i cichy jak światło miesiąca.
Zasłonę marzeń powoli rozdziela,
A troskliwości pełen i wesela
Z takiem nad tobą schyla się objęciem,
Jak matka nad swem sennem niemowlęciem.
Również w poezji Juliusza Słowackiego odnajdujemy strofy będące pochwałą ukochanej kobiety. Poeta tak pisał o Ludwice Śniadeckiej:
A miłość twoję miałem na kształt słońca
W pamięci mojej. Anioł twój bez skazy
Na moich piersiach spał - łza gorąca
Nigdy mu jasnych skrzydeł nie splamiła…
W wierszu „Przekleństwo” widoczne jest natomiast echo uczucia Juliusza Słowackiego do Marii Wodzińskiej:
Tej czekam omamiony, tej samotny płaczę,
która mi była siostrą na wygnania ziemi.
Myśląc, że kiedyś duszy oczyma zobaczę
Tę, co w dusze oczyma patrzy anielskimi.
A nigdy serca mego nie umiała krwawić,
A tak się ze mną sercem i myślami dzieli,
Że już dziś sami boscy nie wiedzą anieli,
Czy ją dla mnie potępić, czy mnie dla niej zbawić.
W przekonaniu Słowackiego zgodnie z genezyjską teorią:
Bóg promień duszy wcielił w nieskończone twory,
Dusza się roztrysnęła na uczuć kolory,
Z których pięć wzięło zmysły cielesne za sługi,
Inne zgasły w nicość… ale jest świat drugi!
Tam z uczuć razem zlanych wstanie anioł biały,
Mniejszy może niż człowiek, atom, środek koła
Rozpryśnionych promieni; ale jasny cały,
I plam ludzkich nie będzie na sercu anioła.
Nieskończoności zmysłom dusza się pomnoży,
Bóg aniołowi oczy na przyszłość otworzy,
Aż przestanie zaglądać w ciemną wspomnień trumnę.
Bóg mu pod nogi światła wywróci kolumnę,
Po niej gwiazd miriady zapali i słońca;
Anioł je przejrzy wzrokiem nadziei do końca
I do gwiazdy podobny, będzie w przyszłość płynął…
O! duch mój chce się wyrwać! Już pióra rozwinął.
Dusza z ust zapalonych leci w błękit nieba…
Na jednego anioła dwóch dusz ziemskich trzeba!
To przekonanie nie opuszczało Słowackiego, tym bardziej, że czując się osamotniony w kręgach emigracji głęboko wierzył, że szczęście można osiągnąć dopiero po śmierci. Na wieść o tym, jakoby Szopen miał się żenić z Marią Wodzińską, poeta w kwietniu 1838 roku pisał do matki:
Mówią, że się Szopen z Maryą Wodzińską, a niegdyś moją Maryą ożenił, może poszła za niego trochę z przyjaźni dla mnie, bo mówią ludzie, że Szopen do mnie jak dwie krople wody podobny. Jak to sentymentalnie pójść za człowieka podobnego temu, którego się pierwszą miłością kochało; stałość i niestałość harmonizują się z sobą w takiem zdarzeniu i, podług Swedenborga, już w niebie nie z dwóch, ale z trzech dusz robi się anioł jeden po śmierci… Ale w tym przypadku niech Marysia na mnie nie liczy; wolę się do innej jakiej światłej istoty w niebie przylepić; dla niej dosyć Orfeusza; skrzydła tego anioła będą z siedmiu pedałów, a z klawiszy rąbki. Miło mi, że tylko nie zapomniała mojego walca (…), przypomniałem sobie o tym walcu i wnet też zagrałem go na fortepianie…
Wiarę w połączenie się dusz kochanków po śmierci wydaje się podzielać Zygmunt Krasiński, gdy w wierszu „Do duchów przy świetle księżyca” wyznaje:
Już was wzywam, duchy czy anieli,
Co na błękitu gwiazdach królujecie,
Coście na wieki z czoła smutek zdjęli:
Bom dziś szczęśliwszy na tym smutnym świecie,
Niż wy w niebiosach. Nie lękam się wzroków
Waszych tęczowych i skrzydeł z płomienia;
Jak wy dziś płynę wśród światła potoków,
Jak wy wznieść mogę nieśmiertelne pienia.
Tę, którą kocham, płaczącą widziałem:
Łzą rozrzewnienia powrót mój witała.
Odtąd sam cały na zawsze skonałem,
Bom zlał się z duszą tej, która płakała.
W romantycznej wizji kobiety pojawia się dość często postać kobiety - anioła stróża, opiekuna. Kobieta jako opiekunka, otaczająca troską romantycznego poetę była istotą niezastąpioną. To ona wprowadzała w wielki świat, ułatwiała znajomości i kontakty towarzyskie, była przyjaciółką i powierniczką. Dla Adama Mickiewicza takim aniołem stróżem była księżna Zinaida Wołkońska. Jak wspomina Piotr Chmielowski, jeden z przyjaciół poety, Szewyrew, nazywa Zenejdę jego „aniołem”, nie wiadomo, czy w przesadnej frazeologii uczuciowej, jaka wówczas była w modzie, czy też (co prawdopodobniejsze) używając wyrazu „anioł” w znaczeniu anioła stróża, którym przez czas jakiś dla Mickiewicza księżna była rzeczywiście.
Jednak nie tylko Zinaidę Wołkońską Mickiewicz postrzegał jako anioła stróża. Określał tak i inne kobiety, między innymi Henriettę Ewę Ankwiczównę w wierszu „Do mego Czicerona…”:
Przez rzymskie bramy, groby i świątnice
Tyś przewodniczym była mi aniołem.
Poeta miał z pewnością na myśli wspólne wycieczki po Włoszech; córka hrabiego Ankwicza rzeczywiście oprowadzała poetę po włoskich zabytkach. Nie ulega jednak wątpliwości, że znajomość ta pozostawiła niezatarty ślad w sercu Mickiewicza. Ewa była więc nie tylko jego aniołem przewodnikiem i opiekunem, ale przedmiotem westchnień; hrabia Ankwicz jednak nie dopuszczał myśli o związku córki z poetą, który, choć już wtedy był sławny, nie stanowił odpowiedniej partii dla hrabianki.
W sonecie Adama Mickiewicza „Dobranoc” pisanym najprawdopodobniej pod wpływem gorących uczuć do Karoliny Sobańskiej, podmiot liryczny żegnając się z ukochaną przywołuje anioła snu, który ma otoczyć spokojem i opieką kobietę:
Dobranoc! Już dziś więcej nie będziem bawili,
Niech snu anioł modrymi skrzydły cię otoczy,
Dobranoc! Niech odpoczną po łzach twoje oczy,
Dobranoc! Niech się serce pokojem zasili.
Natomiast w innym wierszu przypisywanym A. Mickiewiczowi „Do mojej przyjaciółki” podmiot liryczny sam pragnie przybrać postać anioła, a kobieta, do której się zwraca, jest jego aniołem stróżem, istotą nieskalaną, o nieocenionych zasługach:
Oby mi teraz skrzydła z nieba dostać
Takie lecące, jak duch mam ochoczy!
Wiatrów bym nimi nie przestawał chłostać,
Ażbym doleciał, gdzie świecą twe oczy.
Potem na wieki pieszkiem stać się gotów, -
Skrzydłami drogie niech podścielę nóżki,
Kędy już, górnych wyrzekłszy się lotów,
Uklękły czasu i miłości bożki.
Patronko biednych losów przyjaciela,
Nagródź mu długi niewidzenia smutek
Okiem ubranym w promienie wesela:
Boś twoim prośbom wymodliła skutek!
Jeżelim własne przecierpiał katusze,
Jeśli ból cudzy nie mógł mię domęczyć,
Tobiem to winien! czułą mając duszę,
Nie mogłem umrzeć, musiałem zawdzięczyć.
Niebaczny! czyliż przez ziemskie starania
Anioła Stróża okupię przysługi?
Wielbić je nawet twa skromność zabrania:
Tylko na sercu wolno pisać długi.
Niebu ich tylko wiadoma rachuba,
Gdzie brylantowym piórem na granicie
Cnotliwe czyny ryje dłoń Cheruba
I gdzie wyryte całe twoje życie.
Z przytoczonych wyżej przykładów wynika, że romantyczne określanie kobiety aniołem było nader częstym zabiegiem artystycznym. Wynikało to zapewne także z konwencji irracjonalnego postrzegania świata przez romantyków, a wizerunek kobiety musiał przystawać do filozofii epoki. Stając się wcieleniem sztuki kobieta łączyła w sobie pierwiastek cielesny i duchowy. Objawiało się to poprzez opozycję określeń: anioł ziemski - anioł niebieski. Pierwsze najwyraźniej odnosiło się do piękna zewnętrznego kobiety, drugie - do piękna duchowego. Przy czym przymiotnik „niebieski” nie oznaczał tu koloru błękitnego, był raczej odniesieniem do sfery nieba i wartości duchowych, ponadczasowych, wiecznych, idealnych. Dla romantyków piękno ściśle wiązało się z dobrem, zewnętrzna uroda kobieca zapowiadała wewnętrzne bogactwo duchowe.
Nie ulega wątpliwości, że określenie „anioł” w stosunku do kobiety przywoływało przymioty ducha, swego rodzaju świętość. Dlatego tak często kobiety w epoce romantyzmu nosiły imię Aniela, miało ono być symbolem dobroci, skromności, łagodności, czystości i niewinności, a więc wewnętrznego piękna. Piękne romantyczne „anielice”, błądzące po przestworzach własnej wyobraźni były przecież w gruncie rzeczy kobietami, a więc istotami o niezwykle złożonej naturze, widzenie w nich przede wszystkim anioła było więc przejawem obowiązującej wówczas konwencji artystycznej. Nie ulega więc wątpliwości, że romantyczny wizerunek kobiety był celowo idealizowany, a prawdziwy jej obraz odległy od rzeczywistości.
Trudno byłoby wyobrazić sobie poezję bez kobiety. Piotr Chmielowski uważał, że bez kobiety poezja stałaby się bladą jak suchotnica . Poezja przesiąknięta uczuciem bardzo silnie oddziaływuje na natury uczuciowe, a zatem głównie na kobiety. Przenikając do głębi duszy, potrafi poruszać struny najczulsze, wzbudzając w nich pewne wyobrażenia i pragnienia, które by choć w części odpowiadały idealnym wizerunkom odmalowanym przez poetów . Kobieta zatem musi dostosować się do wymagań poezji. Rozpatrywana przez łzy albo różowy pryzmat miłości staje się Ofelią albo Julią, żegnającą Romea przy śpiewie słowika. Świat, w którym żyje, zakreśla wzrok ukochanego - w nim żyje i kocha, a czasem i nienawidzi. Posągowo biała przesuwa się po ziemi jako zjawisko pozaświatowe .
Gdzie należałoby szukać przyczyn takiego wizerunku kobiety? Jedną z nich było zapewne przekonanie, że kobieta stworzona jest do wypełniania zupełnie innej roli niż mężczyzna. Dlatego tak znaczące różnice w wychowaniu, odmiennym objawianiu uczuć. Kobietom wmawiano od dzieciństwa, że są słabe i potrzebują nieustannej opieki, wychowywano je więc w cieplarnianych warunkach, pielęgnowano jak kwiat. Dlatego w poezji przedstawiano często kobietę w fazie niewinnego rozkwitu; jej dusza objawiać się mogła przez rumieniec i bladość, skrywając prawdziwe uczucia w sanktuarium serca, w myśl przekonania, że kobieta jest sercem tylko i niczym więcej.
Inną przyczyną wydaje się być nieustanna tęsknota za ideałem, która rodziła się z niepewności i niepokojów w trudnych czasach niewoli narodowej. Kobiety złamane nieszczęściem uciekały w marzycielstwo, żyły złudzeniami. Sny i marzenia, chwilowe wzruszenia i porywy serca wymuszały potrzebę mówienia o uczuciach. Zmienne stany emocjonalne prowadziły nieraz do krańcowych zachowań. Kobieta, ulegając chwilowym emocjom stawała się raz aniołem, innym razem… jędzą. Poezja romantyczna jednak nie wnikała głęboko w psychikę kobiety. Wystarczała urokliwa powierzchowność, by przyoblec ją w szatę anioła, a przymioty czułego serca pozwalały włożyć kobiecie na skronie aureolę świętości.
Wizerunek kobiety utrwalony w poezji był zatem odległy od rzeczywistości. Czy jednak romantycy wcale nie mieli racji?
Czas zmienia jedynie optykę patrzenia na kobietę, preferując raz te, raz inne cechy osobowości. Nie ulega jednak wątpliwości, że to, co w kobiecie fascynuje poetów, pozostaje niezmienne. Czasy się zmieniają i ideały zmieniają się w nich - można by powiedzieć parafrazując łacińską sentencję. Ale kobieta, na szczęście, zawsze pozostanie kobietą..., zmienną jak piórko na wietrze.
Bibliografia
Antologia dramatu polskiego od Jana Kochanowskiego do Zygmunta Krasińskiego. Liberal, Kraków 1994.
B. Biedrońska - Słotowa, J. Kowalska. Za modą przez wieki. Kraków 2003.
Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego. Zarys literacki Piotra Chmielowskiego. Kraków L. Z. Zwoliński i S - ka, 1895.
A. Mickiewicz. Dzieła. Wydanie Narodowe, Kraków 1959.
A. Mickiewicz. Wybór pism. Książka i Wiedza, Warszawa 1952.
mgr Jadwiga Kulig jest nauczycielką języka polskiego w Zespole Szkół Mechanicznych w Opolu.
Libretto F.M. Piave do „Rigoletto” G. Verdiego. cyt. za: W. Kopaliński. Słownik symboli, Warszawa 1990, s.149.
paspolka - wąska wypustka w formie cienkiego wałka, utworzona przez ujęcie tasiemką sznureczka włożonego w środek; używana do obszywania krawędzi ubiorów lub podkreślania linii kroju.
B. Biedrońska - Słotowa, J. Kowalska. Za modą przez wieki. Kraków 2003, s. 57-61.
Mitenki - rękawiczki bez palców, wykonane z cienkiej tkaniny, dzianiny lub koronki.
A. Mickiewicz. Pan Tadeusz. Warszawa 1995, s. 7.
A. Mickiewicz. Wybór pism. Książka i Wiedza, Warszawa 1952, s. 8.
Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego. Zarys literacki Piotra Chmielowskiego. Kraków L. Z. Zwoliński i Spółka, 1895, s. 99.
Op. cit.
Op. cit., s. 240.
Adam Mickiewicz, op. cit., s. 263.
Op. cit., s. 52.
Kobiety…, op. cit., s. 138.
Adam Mickiewicz, op. cit., s. 263.
Juliusz Słowacki. Kordian. w: Antologia dramatu polskiego od Jana Kochanowskiego do Zygmunta Krasińskiego. Liberal, Kraków 1994.
Op. cit.
Op. cit.
Cyt. za: P. Chmielowski. Kobiety…, op. cit., s. 54.
Op. cit.
Op. cit. , s. 116.
Juliusz Słowacki. Kordian, op. cit., s. 330.
Kobiety…, op. cit., s. 131.
Op. cit., s. 239.
Op. cit., s. 46.
Adam Mickiewicz, op. cit. s. 74.
Adam Mickiewicz, op. cit., s. 56.
Adam Mickiewicz. Dzieła. Wydanie Narodowe ,Tom I, Wiersze w opracowaniu Wacława Borowego i Leona Płoszewskiego, Kraków 1959, s. 430.
Kobiety …, op. cit., s.5.
Op. cit., s.6.
Op. cit.
2