331. NOWA PRACA II
Byłam wtedy 24 letnia dziewczyna, właśnie obroniłam prace magisterska na uniwerku (nie będę wnikać w moja edukacje). Jak można się domyślić poszukiwałam pracy. Wcześniej pracowałam trochę dorywczo, najczęściej jako hostessa czasem tez w roli modelki. Nie ukrywam, ze pociągały mnie takie właśnie zajęcia, lubiłam zawsze spojrzenia mężczyzn jak i kobiet. Dbałam o swoja figurę i zawsze miałam zapędy ekshibicjonistyczne, po prostu podniecał mnie wzrok innych osób, lubiłam być podglądana. Nie ukrywam, ze natura obdarzyła mnie pięknym ciałem, nad którym wystarczyło jedynie odrobinkę popracować i nie miałam się czego wstydzić. Często odwiedzałam basen oraz siłownie, prowokując właśnie spojrzenia innych osób. Kochałam szczególnie treningi na siłowni, gdzie wielu spoconych facetów nie spuszczało ze mnie oka. To było to, czego potrzebowałam. W każdym razie od znajomych dowiedziałam się o świetnie płatnej pracy w międzynarodowej, wielkiej firmie handlowej. Zainteresowało mnie to bardzo, wiec zaczęłam drążyć temat. W mieście, w którym mieszkałam i do dziś mieszkam otwierano właśnie nowa filie i potrzebowali pracowników. Moje wykształcenie było odpowiednie, wiec zdecydowałam się pójść na rozmowę o prace. W przeddzień owej kwalifikacji dowiedziałam się czegoś bardzo intrygującego, a mianowicie, iż szef całego przedsięwzięcia to jakiś zboczeniec i erotoman. Potraktowałam to jednak jako płotkę konkurencji, nie przejmując się zbytnio, ale jednak pozostało to gdzieś w podświadomości i nie ukrywam, ze wcale nie zniechęcało, a wręcz odwrotnie. Nadszedł ten dzień... założyłam świeżo zakupiony komplecik - elegancki i jednocześnie podkreślający piękno kobiecego ciała. Był koloru granatowego. Do tego czarne pończochy i szpilki. Był to gorący czerwcowy dzień, wiec zrezygnowałam z bielizny.
Wyszłam z mieszkania. Po drodze dużo rozmyślałam jak powinnam zachować się podczas rozmowy itp. Ostatecznie dochodząc na miejsce zdecydowałam się pójść na żywioł i zagrać bez reguł. W poczekalni spostrzegłam jeszcze ok. 10 osób, nie wartych opisywania... nadeszła moja kolej. Otworzyłam drzwi i pewnym krokiem weszłam do gabinetu.
- Dzień dobry - powiedziałam do siedzącego za biurkiem mężczyzny.
Pragnę dodać, iż był on naprawdę czarujący. Dobrze zbudowany, zadbany, o południowej urodzie, był to po prostu taki facet, którego automatycznie rozbiera się wzrokiem.
- Proszę usiąść - odezwał się po tym jak zmierzył mnie wzrokiem. Czułam się skrępowana, ale posłusznie zajęłam miejsce na fotelu naprzeciw szefa (tak go będę od teraz nazywać).
Zauważyłam jak gapi się na mój biust. Po dłuższej rozmowie o kwalifikacjach, obowiązkach i możliwościach powiedział do mnie:
- Pragnę stworzyć zgrany zespół ludzi mających do siebie wzajemne zaufanie, gdyż tylko wtedy można osiągnąć sukces.
- Zgadzam się z panem - dodałam nie wiedząc jeszcze do czego on zmierza.
- Otóż chcę również, aby byli to ludzie cieszący się życiem i korzystający z jego uroków, bezpruderyjni. Dobieram ludzi przystojnych, aby sex nie omijał biura.
- Nie bardzo rozumiem - dodałam zmieszana.
- Tak. Jeżeli nie pasują pani warunki, to do niczego nie zmuszam - dodał ze zrezygnowaniem.
- Wręcz przeciwnie - powiedziałam szybko. Wstałam i nachyliłam się nad biurkiem. Cała ta rozmowa, gorące powietrze podnieciło mnie lekko.
- Może przejdziemy więc do praktycznego egzaminu - te słowa rozpaliły mnie ostatecznie. Poczułam nagle, że potrzebuje faceta właśnie takiego jak on. Tu i teraz!
- Widzę, że jest pani osobą, której szukam do mojego biura, tak, nie chciałem mówić o tym wcześniej, ale bez praktycznego sprawdzianu nie przyjmuje nikogo. Proszę się rozebrać.
Jego pewność siebie sprawiała, że ugięły się pode mną nogi. Wiedziałam już, że nie wyjdę stad zanim mnie porządnie nie przeleci. Aby podgrzać atmosferę weszłam na biurko i zaczęłam się rozbierać. On siedział nisko i bez słowa patrzył na odsłaniające się moje ciało.
- Widzę ze nie nosi pani bielizny... za to przewidziałem premie!
Stałam już zupełnie naga na wielkim biurku szefa, a on nic sobie z tego nie robił. Traktował to jak codzienność. To dopiero mnie podnieciło...
Zeszłam z biurka. Wtedy on wstał i podszedł do mnie. Stanął za mną tak blisko ze czułam jego oddech na karku. Nie odwróciłam się, czekając na jego posuniecie. Obszedł mnie dookoła mierżąc od stop po głowę. Mimo gorącego dnia, moje ciało przeszyła gęsia skorka. Stałam tak jedynie w szpilkach i pończochach, a on mnie po prostu oglądał. Wiedział już jak jestem podniecona. Moje sutki sterczały, nie potrafiłam już dłużej opanować moich żądz. Podeszłam do niego zdecydowanie, złapałam za marynarkę i zaczęliśmy się całować. Położyłam jego dłonie na moich piersiach, po czym on zaczął je mocno pieścić. Byłam tak podniecona, że prawie pękałam z pożadania. On ciągle w garniturze, zaczął pieścić moje sutki językiem i wargami, myślałam ze eksplodują... Wtedy nie mogąc doczekać się jego męskości. Pchnęłam go na biurko i zaczęłam rozbierać. Nie oponował. Teraz to ja pieściłam go jednocześnie szybko zdzierając z niego ubranie. Kiedy stal już w samych slipach, spojrzałam mu w oczy i klęknęłam przed nim.
- Pokaż mi, czym dysponujesz, kowboju - rzuciłam zdecydowanie.
Z majtek wysunęłam wtedy jego berło. Był już gotowy. Wzięłam do buzi i po chwili domagałam się go w mojej jakże już gorącej szparce.
- Nie tak szybko, moja droga - zaoponował.
Kazał mi się położyć na biurku, po czym zaczął znów pieścić moje piersi. Nie wytrzymałam i sięgnęłam ręką do cipki. Była już mokra. On wtedy chwycił moje ręce i położył za głowa tak ze nie mogłam się już pieścić. Wiłam się z rozkoszy. Powoli zniżał się ze swoimi pieszczotami, dotarł do pępka i teraz skupił się nad nim.
- Weź mnie - prawie krzyknęłam. Nie chciałam aby czul ze jestem od niego zależna, ale nie mogłam już po prostu wytrzymać - chcę cię poczuć w środku!
Wtedy on powrócił do pieszczot mego biustu. Myślałam ze wyjdę z siebie. Po chwili zaczął lizać moje uda, aż doszedł do szparki. Rozchylił wargi i rozpoczął zabawę z moim skarbem. Jego języczek był tak cudowny, ze po chwili moje ciało ogarnął dreszcz orgazmu. Był on tak ogromny, że prawie nie spadłam ze stołu.
- Teraz jesteś gotowa - powiedział, po czym chwycił fiuta w rękę i przysunął do mej cipki.
Nie mogłam już dłużej wytrzymać, a on delikatnie pocierał nim o łechtaczkę. W końcu zdecydowanym ruchem wbił się we mnie aż po same jaja. Czułam jak wypełnia mnie cała. Posuwał mnie bardzo szybko i gwałtownie. Ja leżałam na plecach na biurku a on stal i ostro mnie popychał. W pewnym momencie przesunął mnie dalej i wszedł na biurko. Założył moje nogi na swoje ramiona i ponownie zaczął pieprzyć. Nie ukrywam, że to jedna z moich ulubionych pozycji. Nie trwało to już długo, gdyż szybko moim ciałem zawładnął orgazm, już drugi dzisiejszego dnia. On jednak nie zwalniał tempa i również po chwili eksplodował we mnie obfitym ładunkiem. Zrobił jeszcze parę głębokich ruchów, po czym wstał, pocałował mnie namiętnie w usta i zaczął się ubierać. Zrobiłam to samo.
- Została pani przyjęta - powiedział.
I oto zaczęła się wielka przygoda mojego życia, właśnie praca w tej firmie.
O innych, nie mniej interesujących historiach mogę napisać, jeżeli ta wzbudzi jakiekolwiek zainteresowanie. A jest ich sporo. Więc jeżeli chcecie dowiedzieć się jak wyglądało przyjmowanie kolejnych pracowników, codzienna praca w firmie i czegoś o mnie, napiszcie do mnie wasze opinie. Postaram się odpisać i dorzucę kolejne opowiadania...
Wszelkie prawa zastrzeżone.
332. NIEZNAJOMA Z POCIĄGU
Nie zapomnę nigdy tego co wydarzyło się w zeszłe wakacje. Wracałem znad morza. Na jednej ze stacji do mojego przedziału wsiadła młoda dziewczyna. Mogła mieć 21-23 lata. Szczupła brunetka. Miała na sobie letnią błękitną sukienkę do pół uda. Nogi przepiękne, cudownie zbudowane i lekko opalone, tak jak lubię. Siadła na przeciwko mnie i zaczęła czytać gazetę. Gazeta zasłoniła jej twarz, mogłem teraz bez przeszkód podziwiać to cudowne ciało, nie obawiając się, że ona się zorientuje i będzie mi trochę głupio, bo wpatrywałem się w miejsce, gdzie uda chowały się pod sukienką. W pewnym momencie laska poruszyła się i rozłożyła szerzej nogi. Moim oczom ukazał się niezwykle podniecający widok: nie miała na sobie majtek !!! Mimo tego, że w przedziale były jeszcze 3 inne osoby, tylko ja mogłem oglądać jej dziurkę, z racji tego, że siedziałem na przeciw niej. Widziałem różowe wargi otoczone wąskim paskiem włosków, ona musiała je chyba codziennie pielęgnować.
Krew zaczęła mi szybciej krążyć, napływała też do mojego członka, który stawał się coraz większy. Nie mogłem oderwać oczy od jej cudownego skarbu. Dziewczyna w pewnym momencie energicznym ruchem zwinęła gazetę i uśmiechając się popatrzyła mi w oczy, wiedziała, że wpatrywałem się w jej szparkę. Widziała też moje pęczniejące spodnie. Nagle wstała, a wstając jeszcze szerzej rozchyliła uda. Wyszła z przedziału i zaczęła powoli iść w stronę toalety.
Ruszyłem za nią. Byłem coraz bliżej i bliżej i gdy już prawie weszła do WC chwyciłem ją za ramię. Nie obróciła się, stanęła na chwilę i lekko schyliła się. Już byłem pewien, że chodzi jej o to samo. Jedną rękę włożyłem jej pod sukienkę i chwyciłem za biodro, a drugą wyciągnąłem penisa na zewnątrz - stał i był gotowy do zabawy Zadarłem jej sukienkę, zbliżyłem ją do siebie i zacząłem powoli w nią wchodzić. Była naprawdę mokra, a jej cudowne ciepło zaczęło ogrzewać mojego penisa. Zaczęła się poruszać, wbijałem się w nią coraz szybciej i głębiej. Po dłuższej chwili stukania jej w rytm stukotu kół pociągu poczułem, że jej szparka zaczyna wykonywać serie skurczów na moim palu, to zawsze doprowadzało mnie do ekstazy - wbiłem się jeszcze kilka razy i zacząłem szczytować razem z nią, trwało to dobre pół minuty zanim przestałem wlewać w nią ostatnie krople mojego nasienia.
Gdy ochłonąłem zauważyłem, że pociąg wjeżdża na stację. Piękna nieznajoma ruszyła w stronę przedziału. Ja postanowiłem odczekać jeszcze chwilę. Gdy jednak doszedłem już do przedziału, zauważyłem, że nie ma ani jej, ani jej rzeczy. Pociąg ruszył, wyjrzałem przez okno i zobaczyłem, że stoi na peronie i macha do mnie. Machnąłem do niej i wtedy wiatr podwiał jej letnią sukienkę i zobaczyłem po raz ostatni jej wspaniałą dziurkę.
Nigdy więcej jej nie spotkałem...
333. SĄSIADKA II
Miałem wtedy 17 lat i był zwykły szary dzień, przyszedłem akurat ze szkoły, moim codziennym nawykiem jest sprawdzanie skrzynki pocztowej, więc i wtedy to zrobiłem. Wszystko było w porządku, ale jeden list był zaadresowany pod inne nazwisko, pomyślałem, że pewnie ktoś się pomylił, więc postanowiłem po obiedzie zanieść pani Kasi, gdyż tak nazywała się osoba, która była adresatem. Okazało się, że to 3 domy ode mnie. Już wiedziałem, o kogo chodzi, widziałem ją, kiedy chodziła do sklepu i po swoje dziecko do przedszkola. Była średniego wzrostu 40-to letnią kobietą, nie wiem, dlaczego, ale zawsze, kiedy ją widziałem, mój kutas twardniał. A więc poszedłem do niej... Zadzwoniłem i otworzyła.
- Pani Kasia? - spytałem
- Tak" - odpowiedziała...
Wytłumaczyłem całe zajście i wręczyłem list. Zapytała czy nie wejdę na kawę, bo nie ma z kim wypić. Oczywiście zgodziłem się... Nikogo nie było w domu, tylko ona i ja. Kiedy przyniosła kawy, niechcący zrzuciła herbatniki, które stały na stole. Kiedy się po nie schylała wypięła swój tyłeczek prosto przed moją twarz tak mocno, że ujrzałem jej białe majteczki (Pani Kasia była znana z króciutkich sukieneczek). Wtedy zrozumiałem, że jest to prowokacja, więc wyciągnąłem rękę i zacząłem ją masować po cipce. Ona się wyprostowała i spytała czy podoba mi się jej cipka. Odpowiedziałem, że bardzo, więc chwyciła moją dłoń i wsadziła do swoich majtek. Poczułem jej owłosioną cipę. Zacząłem wsadzać i wyciągać palec. Widziałem jak na jej twarzy rosło podniecenie. Jęczała i mówiła "O tak, o tak"... Mój kutas już stał jak maczuga i wtedy ona uklękła, chwyciła go w dłoń i zaczęła robić mi laskę. Byłem strasznie podniecony, więc nie chciałem żeby mi długo ssała bo bym wytrysnął nie czując jej gorącej cipki. Usiadłem na krześle od pasa w dół nagi. Mój kutas był wielki i twardy, i wtedy usiadła... Poczułem jak mój konar wślizga się w tę kobiecą dziurę. Podskakiwała coraz szybciej i szybciej widziałem jak kutas wchodzi i wychodzi. Jej gorące soki czułem aż na moich udach. Strasznie jęczała, ale to mnie podniecało, mówiłem "szybciej, szybciej". Kiedy skakała coraz szybciej powiedziała, żebym spuścił się w niej, więc wytrysnąłem. To był największy orgazm jaki miałem. Spuściłem się w nią co do ostatniej kropli spermy. W końcu ubraliśmy się i kiedy wychodziłem szepnęła mi do ucha, że za tydzień znowu mam przyjść na kawę...
334. LASKA JAK Z PLAYBOYA
Godzina 20.55. za pięć minut ma przyjechać pociąg do Warszawy. Czekam z niecierpliwością o rozglądam się po peronie. Ludzi dużo nie ma ponieważ to środek tygodnia. Podjeżdża pociąg i wsiadam do 2 klasy. Przechodzę przez cały wagon i wsiadam do jedynego przedziału gdzie nie ma nikogo. Jakoś dzisiaj nie mam nastroju do rozmowy z jakimś nawiedzonym podróżnym. Zasłaniam zasłonki i zagłębiam się w lekturę gazety. Kupiłem właśnie sobie najnowszego Playboya. Jak zwykle z dwóch przyczyn: pierwsza panienki a druga to ze czasem można tam znaleźć naprawdę fajne artykuły. Wkładam słuchawki na uszy i zaczynam słuchać "Sisters of Mercy". Kiedy doszedłem do "Temple of love" w Playboyu doszedłem do rozkładówki. Ach co za laska. Te piersi, takie jędrne i duże, nogi, długie i zgrabne, i cipeczka w którą każdy by chciał się zanurzyć i posmakować. Ale zdaję sobie sprawę że takie laski nie chodzą po świecie same. Zawsze mają jakiegoś fagasa i nie mam nawet co myśleć o zdobyciu takiej. Odkładam gazetę i przymykam oczy. Zawsze przecież można pomarzyć o spotkaniu z taką kobietą. Wyobrażam sobie jak ona staje przede mną i powoli ściąga spódniczkę. Wypina swój zgrabny tyłeczek i powoli ściąga bluzkę. Następnie staje przede mną i rozpina stanik. Odkrywa piersi i widzę jak jej sutki twardnieją na samą myśl o tym co będziemy robić za chwilę. Odwraca się i ściąga majteczki. Gdy o tym zacząłem myśleć mój instrument już był naprawdę w stanie pełnej gotowości. Musiałem sobie go ręką poprawić bo aż niewygodnie mi się siedziało. Otworzyłem oczy i........ Ujrzałem ją. Była średniego wzrostu o kruczoczarnych włosach luźno rozpuszczonych. Ubrana była w szykowny kostium. Usta miała pełne i bardzo zmysłowe. O cholera. Przez te słuchawki nie słyszałem jak ktoś wsiadł do mojego przedziału. Przez głowę przebiegało mi mnóstwo pomysłów jak wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji. Jedna nawet była taka, aby wysiąść zaraz na następnej stacji. Bezwiednie zrobiłem się czerwony jak rak. Powoli się wyprostowałem i usiadłem jak należy z rękoma z dala od mojego kutasika który już spoczywał spokojnie. Ona zerknęła na mnie. Patrzyła długo i głęboko w oczy. Próbowałem wytrzymać to spojrzenie ale po chwili dałem za wygraną.
- Cześć. - powiedziała
- Dobry wieczór. - odparłem lekko drącym głosem.
- Co tak poważnie. Na imię mam Iza, a ty?
- Grzegorz. - moje odpowiedzi były szybkie i treściwe. - Przepraszam za moje zachowanie, ale nie słyszałem jak wchodziłaś. Wiesz, słuchawki i głośna muzyka.
- Ależ nic się nie stało. Jak to kiedyś powiedział pewien filozof. Nic co ludzkie nie jest nam obce. Ale muszę przyznać że widok był bardzo interesujący. - mówiąc te ostatnie słowa lekko się uśmiechała.
- Wiesz nie robię tego codziennie.
- Każdy to robi od czasu do czasu. Nawet ja, kiedy jestem sama w domu i kiedy nie ma w pobliżu jakiegoś faceta.
Opowiadała skąd jest i po co jedzie do Warszawy. Kiedy tak mówiła zdjęła pantofel i zaczęła mnie delikatnie masować stopą coraz wyżej. Kiedy tak to robiła jej spódniczka się podwinęła i mogłem zobaczyć jej bieliznę. Nosiła pończoch. To i masaż jej stopy która już prawie znalazła się w okolicach mojego krocza podnieciło mnie już do tego stopnia że członem mi już wyprężył się i był gotowy do boju. Nagle przerwała swoją zabawę i wstała. Poruszyłem się, ale ona powstrzymała mię ręką. Podeszła do drzwi i wyjrzała na korytarz. Nikogo tam nie było, zasunęła je i odwróciła się do mnie. Powoli podeszła i klęknęła na ziemi.
- Pomogę Ci uporać się z tym problemem, jaki masz w spodniach. - i zabrała się do rozpinania mi spodni.
Powoli rozsunęła zamek i zanurzyła rękę w spodniach. Prawie od razu na światło dzienne wyskoczył wyprężony członek. Uśmiechnęła się i powoli zaczęła drażnić go ręką. W górę i w dół. W górę i w dół. Zrobiło mi się ciepło. Najpierw liznęła samą główkę. Delikatnie i powoli. Potem zaczęła połykać go całe powoli wkładała go sobie do ust i obejmowała wargami. Kiedy wysuwała językiem delikatnie muskała jego główkę. Czułem że za chwile eksploduję. Chwyciłem ją za włosy i coraz mocniej przyciskałem do mojego krocza. Poruszała głową coraz szybciej. Nagle odniosłem wrażenie że w moich lędźwiach zbiera się wielka siła. Przycisnąłem jej głowę, aby jak najgłębiej wzięła go do ust. I wytrysnąłem. Czułem że nie muszę jej przytrzymywać. Sama zlizywała wszystkie moje soki. Kiedy opadły emocje jeszcze przez chwile lizała mojego fallusa. Kiedy wylizała go do czysta podniosła głowę i spojrzała na mnie. Ujrzałem w kąciku ust odrobinę mojej spermy. Delikatnie wysunęła język i oblizała usta.
- I jak było? - spytała.
- Jeszcze się pytasz? Jesteś fantastyczna. Jeszcze żadna kobieta mi nie zrobiła takiego lizania. - muszę przyznać że w tej sytuacji mówiłem szczerą prawdę.
- To było na początek. Ale mam nadzieję że za chwilkę Ty zajmiesz się mną. Jestem od dawna sama wiec wiesz jak to jest, a zabawa sama ze sobą znudziła mi się.
- Daj mi odrobinę czasu a tak Cię zadowolę jak nigdy dotąd.
- O to naprawdę stawiasz przed sobą trudne zadanie. Poczekajmy na koniec.
Nie minęło 10 minut a już byłem gotowy. Ale nie chciałem przechodzić od razu do sedna sprawy. Teraz ja klękałem na podłodze przed nią i spojrzałem jej głęboko....... między nogi. Pomogła mi zdjąć sobie majteczki. Zarzuciłem jej uda sobie na ramiona i pociągnąłem ją ku sobie. Poczułem zapach jej cipy. Była piękna. Delikatna i taka różowiutka. Była już cała wilgotna i bardzo nabrzmiała. Wiedziałem że już czeka na mnie. Zacząłem się nią bawić. Delikatnie językiem muskałem jej clitoris. Brałem do ust i ssałem. Co chwilkę językiem przeciągałem co całej szparce. Czułem jak drżą i zaciska uda mi na szyi. Delikatnie dwoma palcami rozwarłem jej płatki wsadziłem głęboko język. Starałem się wwiercić jak najgłębiej. Czułem smak jej soku. Wyciągnąłem język i wsadziłem dwa palce. Powoli rytmicznie zacząłem je wsuwać w jej ciepłą norkę. Czułem jak zaciska szparkę na moich palcach. Coraz bardziej była podniecona. Jej oddech stał się o wiele krótszy i płytki. Oczy miała przymknięte i co chwila stękała i oblizywała wargi. Kiedy znowu zacząłem się zabawiać łechtaczką w pewnym momencie przeżyła orgazm. Krzyknęła i tak mocno ścisnęła mnie udami że prawie skręciła mi kark. Po chwili się rozluźniła. Ale ja na tym nie poprzestałem. Wiedziałem co mam robić dalej. Powoli wstałem i położyłem jej nogi na siedzeniach. Ściągnąłem spodnie i delikatnie w nią wszedłem. Była tak wilgotna że nie sprawiło mi to żadnego kłopotu. Tylko cicho jęknęła. Zacząłem się rytmicznie poruszać. Wchodziłem w nią powoli do samego końca i wychodziłem na zewnątrz. Za każdym razem drażniąc członkiem łechtaczkę. Kiedy szedłem w nią po raz kolejny zatrzymałem się i czekałem. Czułem że zaczyna traci zmysły. Zaczęła się pode mną wić i podskakiwać. Szeptem mówiła abym nie przestawał. Wstałem i usiadłem na przeciwnej kanapie. Mój kutas sterczał dumnie. Odwróciłem się do mnie i spojrzała zamglonym wzrokiem. Skinąłem na nią. Wstała i podeszła do mnie. Chwyciłem ją za biodra i odwróciłem. Chciałem aby usiadła mi na kolana. Powoli się opuszczała i nadziewała na mój sztywny pal. Widziałem jak powoli w niej znika. Kiedy usiadła już mi na kolanach chwilkę poczekała a potem zaczęła podskakiwać. Ja w tym czasie wsadziłem ręce pod jej bluzkę. I zacząłem miętosić jej piersi. Miała cudowne cycuszki. Niezbyt duże ale za to bardzo jędrne. Jej sutki były bardzo nabrzmiałe. Lekko je szczypałem co pewnie ją podniecało bo chwyciła mnie za dłonie i sama kierowała je na swoje piersi. Mówiła abym nie przestawał. Zaczęła coraz szybciej podskakiwać. Czułem ze cale uda mam mokre. Jedną ręką zacząłem delikatnie zabawiać się z jej łechtaczką. Drżała na całym ciele i się wiła. Czułem ze zaraz wybuchnę. Mocniej chwyciłem ją za piersi. Zaczęła szeptać ze zaraz skończy. I nagle wybuchłem. Czułem jak do jej wnętrza wtłaczam swoje soki. A ona krzyknęła. I to głośno. Na pewno słyszał ją cały wagon. Opadła na mnie i jeszcze przez chwilę siedziała mi na kolanach. Kiedy wstawała widziałem jak z jej cipki wyciekają moje soki. Wytarła sobie krocze majtkami i schowała je do torebki. Opuściła spódniczkę i usiadła naprzeciw mnie.
- Naprawdę jesteś dobry. Dość dawno tak się nie zabawiłam. Ale niestety już dojeżdżamy do Warszawy.
- Może się jeszcze spotkamy. - spytałem
- Nie wiem, ale raczej nie.
Pięć minut później zaczęliśmy się zbierać do wysiadki. Kiedy wychodziła z przedziału odwróciła się i powiedziała.
- Jeżdżę tym pociągiem co dwa tygodnie. - i uśmiechnęła się.
- Dzięki. Na pewno będę o tym pamiętał.
- Ja też nie zapomnę o tym spotkaniu. I mam coś na pamiątkę dla Ciebie.
Wcisnęła mi coś w ręce. I wyszła. Kiedy już zniknęła w tłumie otworzyłem garść i spojrzałem na jej koronkowe majteczki. Jeszcze mokre od naszych soków. Mam je do dzisiaj......
335. PRYWATNA DZIWECZKA
Pewnego wieczoru zorganizowaliśmy sobie w małym pensjonacie imprezkę, było na niej około 13 osób. Imprezka była super ale w końcu powoli wszyscy zaczynali robić się śpiący. Były tam tylko pokoiki z jednym łóżkiem. Więc umówiliśmy się że będziemy spać po 3 osoby w pokoju. Więc wziąłem moją dziewczynę i Michała jako dobrego kolegę do siebie do pokoju. Po wejściu do pokoju od razu rozebrałem się i położyłem do łóżka Michał również się rozebrał ale został w samych majtkach. Moja dziewczyna położyła się między nami miał na sobie tylko staniczek i majteczki bardzo mocno wycięte z tyłu. Michał odwrócił się do nas plecami i próbował zasnąć Magda zaczęła mnie całować i wtedy sobie pomyślałem jak to by było wspaniale we trojkę.
W pewnym momencie powiedziałem jej żeby się odwróciła i chwyciła go za kutasa. W pierwszy momencie trochę się oburzyła, ale wiedziałem że ona tego chce, bo kiedyś mi opowiadała, że bardzo by chciała sprawdzić, jak to jest z dwoma mężczyznami! Powiedziałem jej że ma zacząć walić mu konia. Wtedy bez chwili namysłu odwróciła się i zaczęła całować go po plecach i masować jego fiuta przez majtki. Michał nie wiedział za bardzo co zrobić, ale odwrócił się na plecy. Wtedy zaczęła ssać jego język ja w tym czasie zacząłem walić sobie konia. Poprosiłem Michała żeby ją rozebrał i żeby się nie wstydził i traktował ją jak by była kurwą z agencji. Wypięła mu dupeczkę i powiedziała, żeby ściągnął z niej majtki, a później staniczek. Kiedy wszyscy byliśmy nago, powiedziałem do Magdy, żeby obrobiła mu laskę. Michał wygodnie położył się na plecach i rozkraczył nogi, Magda zaś klękła przed jego chujem i wypięła dupkę prosto w moją stronę. Powiedziała do mnie, że mam lizać jej pipkę, a ona obciągnie fiuta Michałowi.
Zacząłem lizać jej wargi sromowe, które były już całe od soczków. Wsadzałem jej języczek w wspaniałą dziureczkę, później naśliniłem paluszek i zacząłem dobierać się do jeszcze lepszej dziurki w dupce. Magda w tym czasie lizała brzuch Michała i waliła mu konia. Później dobrała się do kutasa, zaczęła lizać i ssać jego żołądź. Jedną ręką gniotła mu jajeczka. Zaczęła wykrzykiwać, że ma wspaniałego kutasa! Waląc mu konia zeszła trochę niżej wylizując jego jajeczka i od czasu do czasu przejeżdżała językiem po jego odbycie! W pewnym momencie powiedziała, że dłużej nie wytrzyma i że Michał ma ją wypierdolić jak kurwę swoim cudownym chujem.
Zamieniliśmy się pozycjami, teraz mi zaczęła lizać chuja, a Michał wszedł w jej rozgrzaną pizdę.
Michał ją tak mocno pierdolił, że miała problemy, żeby mi kutasa obciągać. Cały czas jęczała i krzyczała, żeby ja ruchał, pieprzył, pierdolił aż do nieprzytomności. Lizała mi tak jaja jak nigdy dotąd, było jej widocznie tak dobrze. Później krzyknęła, że chce poczuć jego kutasa w dupie, a mojego w piździe. Od razu usadziłem ją na moim fiucie. Michał wyjął z jej torebki krem i nasmarował jej dupeczkę i swojego ogiera. Próbował w nią wejść delikatnie, kiedy ona krzyknęła:
- Powiedziałam ci masz mnie traktować jak kurwę, więc wsadź go mocno.
Michał wepchnął go tak mocno, że Magda zawyła tak, że prawie obudziła cały pensjonat. Zaczęliśmy ją ostrą pierdolić. Była nie wyżyta, krzyczała, że mamy ją mocniej pierdolić, że jest naszą kurwą. Michał ją pierdolił z całych sił, klepał ją po dupci, ciągnął za włosy, a ja lizałem jej sterczące z podniecenia sutki. Zmieniliśmy pozycje na klasyczną. Michałowi nie pozwoliła przerwać rznięcia i kazała mu wsadzić sobie w mokrą i gorącą szparkę. Mi kazała nadstawić jaja, by mogła je lizać. I znów Michał zaczął ją ostro pierdolić Magda pomagała sobie paluszkiem masując łechtaczkę. W pewnym momencie kazała wyjść z siebie Michałowi, że zaczęła nam dwóm obciągać.
Nasze nabrzmiałe kutasy gotowe do wytryśnięcia ocierały się o siebie w ustach Magdy, która prosiła nas, abyśmy oblali spermą jej buźkę. I stało się Michał wystrzelił pierwszy wystrzelił tak mocno, że ospermił jej ustał policzki i trochę cycuszki i mojego fiuta. Ku mojemu zdziwieniu Magda zaczęła jego spermę zlizywać i połykać, byłem zszokowany. Kiedy Michał był załatwiony, wzięła mojego fiuta w swoją ospermioną buzie, po paru ruchach również mocno wystrzeliłem, lecz nie nie na buzie, a w jej gardło. Później jeszcze dwa razy zerznęliśmy Magdę.
Rano kiedy wszyscy już wstali i byli gotowi do wyjścia Magda i ja podaliśmy Michałowi rękę na do widzenia tak jakby nigdy się nic nie stało. Lecz trochę tego żałuje, bo wiem, że Magda spotyka się z nim do dzisiaj po kryjomu i pierdolą się jak norki, ale co tam, ważne, że mam własną prywatną dziweczkę w domu!!!!!
341.SZEŚCIOKĄT
Joachim mieszkał w Główkowie, skąd blisko było do Rowów, Ustki, Darłowa i Kołobrzegu. Takie odległości to żadna sprawa dla kogoś, kto ma dobry motocykl. Jego kuter kotwiczył w jednym z tych portów, zawsze na chodzie i w gotowości do połowów. Przejął go po ojcu i bez stresów kontynuował rybacką profesję.
Nie było żadnych problemów jak żyła Katarzyna. Gdy wyruszał na dłuższe rejsy był całkowicie spokojny o dom i chłopaków; żona dawała sobie świetnie radę. Ale zmarła niestety, gdy Adaś miał szesnaście lat, Paweł - dziewiętnaście, zaś Michał - dwadzieścia. Dom wydawał się pusty, bo... nie było w nim kobiety. Czterech mężczyzn, telewizor i pies ...
- No, zaczniecie się żenić - mówił Joachim do synów - i będzie po kłopotach.. Nie będziemy musieli jadać tego świństwa, co teraz, gotujemy.
Każdy z czwórki miał swój dyżur w kuchni. Całodobowy. Najgorzej pichcenie szło właśnie Joachimowi, który tylko flądry potrafił dobrze usmażyć. Najzręczniejszym przy garach okazał się Adaś - umiał nawet rosół ugotować i zrobić makaron.
Na dobrą sprawcy, to w rodzinnym domu mieszkali na stałe tylko Joachim i Michał, który skończył już szkołę i pomagał ojcu w połowach. Paweł mieszkał w internacie w Słupsku, zaś Adaś w Ustce. Zjeżdżali się do domu na weekendy, no i oczywiście na wakacje. Letnie wakacje opędzali z reguły w domu, bo na wyjazdy gdzieś w góry, czy za granicę nie mieli forsy. A ponadto nad morzem jest w końcu fajnie!
Na plażę Paweł najczęściej chodził z Michałem. Adaś jakoś im nie pasował; był wyraźnie za młody. To Michał odkrył, że w Rowach zaczęli zbierać się naturyści. I właśnie tam rozpoczęła się ta historia z sześciokątem, jeśli nie liczyć starzejącego się Joachima.
27 czerwca, sobota. Michał chciał się pobyczyć i namówił Pawła na wyskok do Rowów. Ojciec pozwolił im wziąć motor. Postanowili obyć się bez obiadu i poprzestać na kiełbaskach z rusztu z frytkami. Ich znajomek prowadził taki barek i dopilnowywał, aby dostawali świeżą kiełbasę. Koło tego barku zostawili swój pojazd.
- Chodźmy najpierw wzdłuż wody - zaproponował Michał. - Rozejrzymy się; może ktoś znajomy...
To naturalne, że ich oczy wędrowały głownie tam, gdzie chichotały jakieś młode dziewczęta. Przy głównej plaży dziewczyny były w większym towarzystwie, najczęściej mieszanym, no i oczywiście w tradycyjnych kostiumach. Ale później ujrzeli kilka pań bez staniczków... Robiło się coraz mniej tłocznie.
Paweł miał chyba lepszy wzrok. Wypatrzył dwie młódki w głębokim grąjdole, które błysnęły gołymi pupkami. Bez słowa rozłożyli się obok, posmarowali się olejkiem i grzecznie leżeli, czekając co się wydarzy... Po jakichś dwudziestu minutach, gdy nikt nie szedł wzdłuż morza, dziewczyny poszły się kąpać. Nagusieńkie! Chłopcy leżeli na tyle blisko, że mogli zauważyć, iż obie są wspaniale zbudowane. Jedna była blondynką i miała większe piersi. Brunetka była nieco wyższa i smuklejsza.
Odważnie weszły do wody i pływały wzdłuż brzegu, zbytnio nie oddalając się od ciuchów. A chłopcy leżeli nadal grzecznie, wsparci na łokciach. Paśli swoje oczy widokiem wychylającej się z wody pupki, to znów krągłego cycusia. Paweł przez chwilę zastanawiał się, co by dziewczyny zrobiły, gdyby im ktoś, choćby dla kawału, gwizdnął szmatki? ... Potem dziewczyny wyszły z wody i na stojąco wycierały się dużymi ręcznikami.
- Może podejdziemy do nich? - spytał Michał.
- E, jeszcze się wystraszą...
Tymczasem blondynka wyjęła z grajdołu piłkę. Zaczęły grać w plażową siatkówkę. Chłopakom oczy się świeciły, zwłaszcza gdy któraś z nich schylała się po piłkę.
- Zupełnie naturalne będzie, gdy zaproponujemy przyłączenie się do zabawy - nalegał Michał.
- Wystraszą się... No, może ty pójdziesz i spytasz się. Dwóch może ich przestraszyć.
Michał zebrał się na odwagę. W końcu był starszy.
- Możemy dołączyć? - wskazał palcem na brata.
- Bawimy się tylko z naturystami - oświadczyła zasapana blondynka.
- Tak? - spytał z głupia. - Ale my nie jesteśmy...
- Nic prostszego - rzekła szatynka. - Trzeba zdjąć tekstylia i już się jest naturystą.
Michał uśmiechnął się i wrócił do brata. Pawełek aż pisnął, gdy poznał warunek dziewcząt. Rozmyślali z kwadrans, ale w końcu ulegli pokusie. Rezolutnie zrzucili slipy na koc i przenieśli wszystkie bambetle w pobliże grajdołu dziewcząt. Wydawało się im, że wyglądają śmiesznie. Armatki sterczały im uparcie.
- Jestem Iwona - przedstawiła się brunetka.
- A ja Magda - zaprezentowała się blondynka.
Słonce grzało cudownie. Podrzucali piłkę z godzinę. Konwersacja była raczej ograniczona. W pewnej chwili pojawiła się starsza para tekstylnych. Uradzili, żeby wejść do wody i przeczekać obecność tych dwojga.
- No, na razie jest mało tej stonki- zauważyła Iwona.
W lipcu to się zjedzie!
- Będzie weselej...
Okazało się, że obie dziewczyny mieszkają w Lęborku. A więc w zasadzie też są miejscowe. Obie miały po dziewiętnaście lat i chodziły do tej samej klasy. Za rok kończyły budę, podobnie jak Paweł. Czy będą w niedzielę? Nie, jeszcze dziś wieczorem będzie jubel, bo Magda właśnie obchodzi urodziny.
- Więc jutro bodziemy miały kaca - rzekła Iwonka.
- Przyjedziemy na plażę w poniedziałek, o ile nie będzie padało... A dokładnie rzecz biorąc, to właśnie w poniedziałek są urodziny Magdy...
No i tak naprawdę, to nic się między nimi nie wydarzyło tego pierwszego dnia. Opatrzyli się swoich ciał. Opalili się nieco. Czasem przypadkowo dotknęli się w wodzie... Zjedli obiad we czwórkę i umówili się na poniedziałek.
- Która ci się bardziej podoba? - spytał Michał.
- Hm, wiesz, obie są fajne. Obie mi się podobają przyznał się Paweł.
- Ha, mnie też!
Paweł zaproponował, aby przyjechać wcześniej i powiększyć grajdoł - mogliby razem leżeć na dwóch kocach. Michał wpadł na pomysł, by wziąć butelkę szampana i cztery plastikowe kubeczki, z których wznieśliby zdrowie Magdy. Postanowili też zaopatrzyć się w kanapki, jabłka, olejki do opalania.
Przyszły! Zrzuciły kiecki i majtki i natychmiast poszły do wody.
- Dupcie muszą być czyściutkie i świeżutkie - zażartowała Magda.
Chłopcy też poszli się popluskać, aby nie było wątpliwości, że oni też dbają o higienę. No i zaczął się ceremoniał smarowania plecków i brzuszków. Najpierw chciały opalać pupcie. A więc obaj chłopcy polali im plecki olejkiem i delikatnie wcielali go w skórę.
- Niżej też - zachęciła Magda.
A więc wygłaskali pupy i nóżki; wolno, dokładnie... Paweł aż podskoczył, gdy ręka Iwonki zawadziła, niby przypadkowo, o jego członka. Gdzieś po pół godzinie Iwonka położyła się na plecach.
- No, to trzeba smarować? -- zagadnął Paweł, niezbyt wierząc, iż ona się na to zgodzi.
- Pewnie, że trzeba. Tylko rób to ostrożnie...
Chcąc nie chcąc musiał obrócić się do niej przodem. I znów jej ręka dotknęła jego fiutka. I nie cofnęła się! Szyję i okolice pępka dość sprawnie nasmarował. Potem wziął się za nogi. Rozchyliła je dość szeroko, aby mógł posmarować i wewnętrzną stronę ud. Ze trzy razy dotknął jej puszku i wtedy jej ręka drgnęła na jego członku.
- No, pora na piersi. Tylko delikatnie - szepnęła.
Jednak ręce mu drżały. Po raz pierwszy gładził babskie piersi tak bez krępacji i w pełnym blasku słońca. Wydawało mu się, że pomrukiwała z aprobatą. Michał przyglądał się zajęciom brata z zaciekawieniem. I jemu tez fujarka sterczała w całej krasie. Wreszcie na plecy przekręciła się Magda. Michał bez słowa pokąpał trochę olejku na jej brzuch i piersi i zaczął rozcierać. Zarzuciła ręce nad głowę. Oparła się udem o jego łono. Do niczego nie zachęcała, ale i niczego też nie broniła. W pewnym momencie zaczął strzepywać piasek z jej owłosionego trójkącika. Rozchyliła szeroko nogi. Nie, no nie mógł się opanować - położył dłoń na jej wzgórku, palcami trafiając na wilgoć. Przeciągnęła się, prężąc piersi. Nie przepędziła jego ręki; on zaś bał się posunąć dalej.
- Idziemy na krótki spacer -powiedziała Iwonka, biorąc Pawła za rękę, - Poszukamy bursztynów, albo muszelek...
- Jesteście fajne babki - Paweł zdobył się na komplement. - Jakże apetyczne są twoje cycuszki. Wiesz, chciałoby się wziąć je w ręce i całować, i całować. - Sam zdziwił się, że takie wyznanie przeszło mu przez gardło.
- No to klękaj... - powiedziała ze śmiechem. Gdy zrobił to, lekko się pochyliła; jej sutki znalazły się przed jego nosem. -Tylko lekko, delikatnie! - Oparła ręce na jego barkach i przywarła do chłopca. Czuł jej cipkę na swoim torsie. Musnął wargami koniuszek sutki, potem drugą. Prawą ręką przyciągnął do siebie obie piersi i całował to jedną, to drugą. Lewa ręka zawędrowała na jej biodra i pupę. Znów naszło go drżenie, którego nie mógł opanować.
W pewnym momencie Iwonka przewróciła go na plecy. Siadła okrakiem na jego kolanach i piersiami przygniotła mu członka. Potem wolniutko wczołgiwała się coraz wyżej. Po fujarce przesunęły się żebra dziewczyny, potem pępek i wreszcie dotarło do niej owłosione łono. Nie nabiła swej szparki na właśnie najtwardszą część ciała Pawełka. Ocierała łechtaczkę o tenże drążek, kołysząc się na boki, a także w górę i w dół. A on pieścił jej piersi, sapiąc z emocji. Można powiedzieć, ze miał stosunek z jej i swoim własnym brzuchem... Nie mogło to trwać w nieskończoność. W końcu chłopak eksplodował.
... Iwonka syczała! Z zapamiętaniem rozmazywała jego spermę po całym brzuchu. Całowała jego usta z zamkniętymi oczami. Wreszcie krzyknęła i uśmiech rozkoszy opromienił ją całą.- Znieruchomiała na ładnych kilka minut.
- Chodźmy do wody - szepnęła i bez żądnego zażenowania wstała. Była uświniona straszliwie. Wzięła go za rękę i poszli się opłukać. Poczuł, że ma nogi jak z gumy...
Wracali w stronę grajdołu zanurzeni po pas w wodzie. Było bardzo ciepło. I błogo... Trzymał rękę na jej biodrze, ona też go objęła, Było im dobrze. Gdy dochodzili już do grajdołu, doszły ich głośne krzyki tamtej pary. Dyskretnie poczekali, aż skończą miłosne zmagania. Michał był rozpromieniony; Magda cała różowa z emocji. Też powędrowali do wody na odświeżenie się. Michałowi zachciało się pływać, Magda wróciła na koc.
- Pawełku, mógłbyś mnie wysmarować? - poprosiła.
Jej ciało było inne niż Iwonki. Inaczej też reagowała na dotyk jego dłoni. Piersi, choć równie duże jak Iwonki, były twardsze i bardzo podniecające. Oboje zdawali sobie sprawę, że smarowanie jest tylko pretekstem do pieszczot. Widocznie Magdzie było mało z jego starszym bratem... A tymczasem Iwonka chyba przysnęła - zauważyła to najpierw Magda. Przyłożyła palec do ust, aby był cicho, zaś drugą ręką przygarnęła go do siebie. Ich usta spotkały, się w namiętnym pocałunku... I choć przed chwilą rozładował się wspólnie z Iwonką, jego pieszczoch zaczął nabrzmiewać jak wąż boa na widok apetycznej gęsi. Jej ręka ucapiła węża i zaczęła wyrabiać z nim przeróżne harce... W pewnym momencie wstała i zaczęła go ciągnąć za członka. Bez słowa opuścili grajdoł. Dopiero po chwili, gdy ich Iwonka nie mogła słyszeć, szepnęła:
- Idziemy na spacer...
I szli tak przed siebie - Magda pół kroku przed chłopcem, ciągnąc go lewą ręką za fifacha. Nawet nie spojrzeli na Michała, który zawzięcie pływał... Po przejściu z pół kilometra natknęli się na opuszczony grajdoł, w którym gruby pień stanowił plażową ławę, albo może stół.
- Siadaj wygodnie - poleciła. Sama zaś usiadła okrakiem na jego kolanach i znów zaczęła całować. Rękami zaś wodziła jego członka po swojej łechtaczce. Początkowo delikatnie, potem przyciskając go coraz bardziej. Posapywała, gdy całował jej piersi... Wreszcie uniosła się lekko w kolanach i naprowadziła pieszczocha pod swoją zwilgotniałą już cipkę.
- Iwonka nie może dziś wpuszczać nikogo do swojej szparki, ale ja mogę - wyszeptała chłopakowi do ucha i nagle nabiła się ostro. Było to jak skok z trampoliny do zimnego basenu. Poczuł rozkosz i uniesienie. Objął ją mocno i namiętnie całował. Poruszała się z wdziękiem, robiła różne zwody i kółeczka; odchylała się do tyłu; uwalniała ptaszka z klatki, aby go zaraz znów łapczywie wpychać, przy okazji tarmosząc za jądra...Przez minutę lub dwie ssała pieszczocha, podsuwając swą szparkę pod nos Pawełkowi...
Oboje znajdowali radość w tych pieszczotach; to był istny koncert zmysłów. A potem zachciało się jej od tyłu i chłopiec z lubością ucapił ją za pośladki, by za chwilę łapać roztańczone cycusie. I znów zmienili pozę, i znów, i jeszcze inaczej!
... Wracali lekko ociężali. Kropelki wody połyskiwały na ich nagich ciałach. Pawełek wąchał jej blond włosy...
Michał też nie próżnował. Po wyjściu z wody położy ł się cicho koło Iwonki, aby jej nie budzić. Jednak jej drzemkę przerwała mrówka, boleśnie szczypiąc w pośladek.
- Pocałuję tam gdzie boli... - powiedział. I potem całował obok, później nieco dalej, aż zupełnie zabłądził i trafił na jej najdelikatniejszy punkt. Rozsunął czarne zarośla, aby bez przeszkód ekscytować ją swoim językiem. Włączył też do akcji własny palec, potem drugi. Zrewanżowała się pieszcząc językiem jego fiutka i przyległości...
Na obiad poszły obie dziewczyny z Pawełkiem. Obiecali przynieść Michałowi pęto smażonej kiełbasy i frytki. Pilnując grajdołu po prostu przysnął. Nie śniły mu się żadne erotyczne scenki, ani nagie baby!
Po obiedzie chłopcy sięgnęli po szampana. No bo trzeba było wypić zdrowie Magdy. Poczuli się jeszcze weselej i wzięli się za baraszkowanie już bez dzielenia się na pary. Zaczęła Iwonka prosząc Michała, aby popieścił jej szparkę, bo strasznie zaschła. Wezwany przysunął się i językiem zaczął wykonywać tę delikatną robotę. Delikatną i ekscytującą. Magda widząc nabrzmiałego fiutka Michała, z entuzjazmem objęła go wargami. Pawełek chwilę się przyglądał, a gdy jego przyrządzik zasterczał odpowiednio, wprowadził go Magdzie od tyłu. Dodatkowej podniety dostarczał mu widok Iwonki, która sama zaczęła pieścić swoje piersi..
Po kilku dniach Magda zablokowała swoją szparkę, mrucząc coś o kalendarzyku; natomiast Iwonka zaczęła dopuszczać chłopaków do wewnątrz. Ale uciechę mieli wszyscy, równomiernie. l chyba każdemu było dobrze z każdym.
- Mamy szesnastoletniego braciszka - powiedział Michał. -Nie bardzo wiadomo co z nim zrobić. Chce przyjechać razem z nami.
- A jest naturystą? - spytała Iwonka.
- Chyba nie - odparł Paweł. - Na pewno będzie się bardzo wstydził, O ile wiem, to nie ma jeszcze dziewczyny.
- No to możemy jeden raz poświęcić się - zadeklarowała Magda - i opalać się w tekstyliach.
... Przyjechali we trzech autobusem. Adaś oczywiście chciał trzymać fason i dorównać braciom. Względem dziewczyn był bardzo szarmancki. Spodobały mu się obie. Zaczęli grać w piłkę. Po jakichś dwudziestu minutach Magda wycofała się z gry, obróciła tyłem do reszty i zsunęła stanik. Niby coś naprawiała, potem kilka razy zaklęła.
- Wysiadł mi staniczek - oznajmiła wreszcie, przykrywając dłońmi piersi.
- Chodź do nas, nikogo nie zgorszysz - zaśmiał się Michał.
- To będzie pażowanie topless. Jeśli się wstydzisz, to ja też zdejmę stanik dla towarzystwa - powiedziała Iwonka. Popatrzyła na Adasia, który wcale nie zamierzał się wstydzić. Wręcz przeciwnie, wyglądał na zaciekawionego.
Tak więc pierwsza runda wypadła pomyślnie. Oczywiście Adaś wpatrywał się w podskakujące piersi dziewcząt jak sroka w kość, ale pozostali udawali, że nie zauważają tego. Po godzinie, gdy już wszyscy się lekko zadyszeli, piła poszła w odstawkę i cała piątka popędziła do wody. Po kolejnej pół godzinie ruszono w stronę grajdołu.
- Hej, szanowni - powiedział Michał. - Pobiegamy sobie z Pawłem nad wodą. Adam, pilnuj dziewczęta!
- Cześć! - pomachała im Magda.
Zostali we trójkę. Po wytrzepaniu piachu z koca poleciły Adasiowi, aby położył się na środku, obie klapnęły po jego bokach.
- Adasiu, chętnie byśmy sobie pupy poopalały - zaczęła Iwonka. - Wiesz, te majtki zostawiają paskudne białe placki na ciele. Nie będziesz miał nic przeciwko?
- Oczywiście, że nie! - Adaś chciał odgrywać chojraka.
- Ja też zsunę majtki - powiedziała Magda.
Adaś leżał na wznak i pewnie wyobrażał sobie obie dziewczyny golutkie, bo slipki zaczynały mu pęcznieć. Iwonka mrugnęła do przyjaciółki.
- Adasiu, a czy ty widziałeś już gołe kobiety? - spytała niewinnie Iwonka.
- Oczywiście! Jeden z kumpli ma video i puszczaliśmy różne takie filmy. Jejku, co tam się nie wyprawiało...
- No tak, ale to tylko na obrazku - refleksyjnie rzuciła Magda. - Zupełnie co innego w naturze.
- Adaś, chcę, abyś wiedział, że nie pogniewamy się, jak sobie rzucisz okiem na nasze pupska - powiedziała Iwona. - W ogóle nie musisz się krępować.
Mówiła to zdając sobie sprawę, że on już zdążył to zrobić, natychmiast jak ściągnęły szmatki. Udawał, że nie patrzy na ich pośladki. Po chwili Magda zdobyła się na propozycję:
- Adasiu, słoneczko grzeje jak diabli i jeszcze się spiekę. Nad głową leży olejek. Pochlap mi trochę na plecy i pupę i rozetrzyj... Dobrze? Nie chcesz chyba, abym spiekła się na raka...
Nie wyksztusił ani słowa. Przez chwilę leżał jak sparaliżowany. Ale wreszcie przekręcił się na bok i sięgnął po olejek. Usiadł po turecku. Obie dziewczyny miały oczęta zamknięte. Nie chciały go dodatkowo peszyć. Pokąpał na jej plecki i rozpostartą dłonią rozprowadzał olejek.
- Masz bardzo miły dotyk, Adasiu! -- orzekła Magda.
- No, a teraz posmaruj pupę i nogi. Też tak delikatnie.
Klęknął i przy okazji wyjrzał; czy nie idą bracia. Nie wiedział którego dziewczyną jest czarnulka. Nikogo nie było widać po żadnej stronie grajdołu. Obu rękami zaczął smarować pupkę Magdy. Zwarła ją i pośladki przypominały skałę. Ten numer z olejkiem był chyba w stałym repertuarze dziewcząt.
- No, to teraz się zdrzemnę, moi drodzy - oświadczyła Magda i przekręciła głowę na zewnątrz gra j dołu.
Adaś znów położył się na wznak. Ale nie dane mu było długo odpoczywać i kontemplować. To Iwonka oparła się na łokciu i zaczęła szeptaną konwersację:
- Magda śpi?
- Chyba tak - odszepnął.
- Adasiu! Masz pełniutkie slipy. Pękną ci tak, jak ramiączko Magdy. Nie ruszaj się, a ja wyzwolę cię z tych slipek. Dobrze?
Nic nie powiedział. Leżał jak drąg i niemowa.
- Hej, słyszysz mnie? - nastawała Iwonka, kładąc mu rękę na brzuchu i przesuwając ją w dół. - Jak wszyscy są rozebrani, to wszyscy. Zresztą ty też powinieneś opalić dupalka...
Nadal nic nie mówił. Widocznie zatkało go z emocji.
- No, unieś się lekko, to zsunę tę szmatkę - Iwonka była konsekwentna. Jego męskość wyskoczyła ze slipek, jak korek z wody. Dziewczyna z satysfakcją zauważyła, że fiutek Adasia nie ustępował rozmiarami armatkom jego braci.
- No widzisz, mniej teraz gniecie! -- zaśmiała się cichutko Iwonka. - A teraz usiądź i posmarujesz mnie całą. Tylko dokładnie.
Położyła się na wznak. Gdy Ądaś usiadł, sama polała sobie olejek na brzuch i piersi. Potem wzięła jego rękę i położyła na brzuchu- Nie wypuszczała, kierując jego ruchami aż do momentu, gdy sam zaczął wykazywać inicjatywę. Potem delikatnie gładziła jego bark. Wreszcie uznał, że już całą: ją wysmarował i położył się.
- Przytul się do mnie - poprosiła, odwracając się do niego tyłem. Posłuchał bez ociągania. Poszukała jego dłoni i położyła ją na swoich piersiach. Czuła jak jego drążek ugniata jej pośladki i dolne partie ud. Uniosła raptownie nogę i ręka naprowadziła ten drążek na swoją szparkę. Wsunęła go do wewnątrz i zastygła w bezruchu. Chłopak drżał jak wierzba na silnym wietrze. Dygotały mu ręce i nogi.
Wypięła się lekko, co spowodowała głębsze nabicie się na wciąż drżący rożen,. Odchyliła się w przód znów wypięła... Chyba zrozumiał, o co chodzi. Podchwycił rytm, choć robił to nerwowo, nieskładnie,.. Młodzian nie był przygotowany na taką dawkę emocji, na tak wielkie natężenie rozkoszy. Był jak w transie i na dobrą sprawę nie wiedział, co się z nim dzieje.
To tracenie dziewictwa przez Adasia bardzo podobało się Iwonce. Rozczuliło ją. Wysunęła się z objęć chłopaka i ułożyła go na plecach. Trochę pogładziła pieszczocha, a potem dosiadła go. Ulokowała dłonie Adasia na swoich piersiach i przyspieszyła akcję. Nie zamykał oczu - przyglądał się rozszerzonymi źrenicami, jakby nie dowierzając, że to wszystko dzieje się naprawdę...
Trwało to długo, nad podziw długo! Iwonka doprowadziła się do szczytu i zsiadła z chłopaka. Wzięła się za jego armatkę obu rękami.
- Wycałuj całe moje ciało... - poprosiła.
No, wreszcie sukces, Twarz Adasia nabiegła krwią. Wyrwał mu się przeciągły jęk... Dała mu odsapnąć, a potem zaciągnęła go wody. Gdy z niej wychodzili, nadeszli starsi bracia.
- 0, golasy! - krzyknął Paweł. - To my też!
Obaj zdjęli slipki i cała piątka, już naga, pograła sobie w piłkę. Adaś był zdumiony, że braciszkowie nie pokpiwają sobie z niego, że są mili dla niego. l nadal nie mógł pokapować, który z braci jest z blondynką, a który z czarnulką...
Na obiad poszli starsi bracia z Iwonką. Obiecali przynieść żarcie Magdzie i Adasiowi.
- Jesteś bardzo milutki, Adasiu! -powiedziała z uśmiechem i położyła głowę na jego piersi. Głaskała mu nogi i ramiona, całowała po całym ciele. On zaś nieśmiało dotykał jej ciała, nie chciał jej spłoszyć. Znów się podniecił! Powoli wpadał w miłosny trans, co najdobitniej sygnalizował jego pieszczoch. W końcu Magda trafiła i na niego. Najpierw językiem dotknęła każdej jego żyłki, aż piszczał z rozkoszy. Potem lizała, ssała, całowała... Delikatnie, subtelnie, z wyczuciem! Ładnie pachniał; był świeżutki jak młode kartofelki u progu lata. Wyczuwała każdy jego dreszcz rozkoszy, uczyła się jego wrażliwych miejsc. Poczuła, że głaszcze jej pośladki, że ugniata piersi...
Adaś doprawdy nie bardzo wierzył w realność tego dnia. Oto druga, śliczna dziewczyna sprawia mu taką rozkosz. Nie, nigdy nie miał tak śmiałych marzeń. I oto stało się tak nagle! I było to tak wspaniałe! Oby ten dzień nigdy się nie skończył.
Ale wszystko się kończy! Eksplodował niespodziewanie dla siebie i dla Magdy. Aż pisnęła. Poszli do wody, potem na spacer, W tej części plaży w porze obiadowej prawie nikt nie pojawiał się. Pogadali o filmach i szkole. Dopytywał się, co ona lubi. Ją interesowało jak mieszkają we trójkę, a właściwie w czwórkę. Gdy wrócili i podchodzili do grajdolu, zobaczyli scenę wręcz szokującą dla Adasia. Oto Iwonka klęczała na kocu, opierając się też na łokciach. A więc pupę miała wypiętą i przyjmowała ona ciosy Michała. Zaś z przodu klęczał Paweł i jego członka pieściły usteczka dziewczyny. Można się było tego tylko domyślać, bo cały brzuch Pawełka skrywała czarna czupryna Iwonki.
- Obiad macie pod płotkiem - powiedział Michał wskazując wydmy i ani na chwilę nie przerywając ciosów między pośladki Iwoni.
Poszli do torby z obiadem. Ujęli w ręce udka kurczaka i usiedli na piachu. Chcąc nie chcąc spoglądali na malowniczą trójkę, zmagającą się w miłosnej potyczce. Aż cztery dłonie błądziły po ciele Iwonki i nic dziwnego, że głośno pokrzykiwała... A potem chłopcy zmienili się pozycjami... Byli młodzi i jurni!
Magda miała dobre serduszko. Nie mogła uwierzyć, że trzech chłopaków i ojciec już od kilku lat nie jedli prawdziwego, domowego obiadu. Obiecała, że przyjedzie do Główkowa i zrobi pyszną zupę, wspaniałe drugie danie i bajeczny deser. Iwonka obiecała pomóc. No i trafiło się kilka dni deszczowych...
Zjechały dziewczyny do domu Joachima. Komenderowała Magda. Kazała chłopcom kupić dwa duże kurczaki, kilogram wołowego i jarzyny. Szybciutko nastawiły rosół, ale z udek i piersi kurczaków zrobiły pieczyste. Iwonka przyrządziła dwukolorową galaretkę i do każdej porcji dołożyła połówkę brzoskwini z puszki. Deser oblała ajerkoniakiem i posypała wiórkami czekoladowymi. Tylko makaron do rosołu był kupny!
Wszystko zjedli! Buzię Joachima zdobił szeroki uśmiech. Obie dziewczyny podobały mu się bardzo. A i obiad zrobił swoje. Ponadto pozwoliły mu, w kuchni, wypić potężny kielich advocata, poza wszelkimi porcjami, tak. na lewo. Potem przy zmywaniu, dostał drugą setę. Klepnął je obie żartobliwie i ucałował, niby dziękując za alkoholowy smakołyk. A po obiedzie przygrzało słońce.
- Ja idę spać - rzekł Michał, pamiętając iż wieczorem pójdą potańczyć.
- Ja także - dodał Pawełek.
- A my pójdziemy do ogrodu na słoneczko! - po-wiedziała Magda za obie.
- Tato! - powiedział Michał, - Dziewczyny są naturystkami i będą opalać się na golasa. Zatem nie wolno wpuścić tu jakiegoś sąsiada! Ale byłoby zgorszenie.
... Leżały nagusieńkie i tylko we dwie. Adaś też się gdzieś zmyl. Były w doskonałym, figlarnym nastroju. W pewnym momencie Magda szepnęła:
- Słuchaj, chyba nas ktoś podgląda. O, tam, przy szopce. Pomału odwróć głowę.
- Rzeczywiście, ale to żaden z chłopaków - stwierdziła Iwonka.
- Hm, to. chyba ich. ojciec.. Wiesz, zrobię mu kawał!
Magda wstała i poszła w głąb ogrodu, w przeciwną stronę od podglądacza. A potem skręciła za krzaki' agrestu i bzu i ukryta dotarła do szopki, którą okrążyła na palcach. Rzeczywiście, to był Joachim, wdowiec, ojciec trzech dorastających synów, Jegomość około czterdziestopięcioletni. Co robił?... Magda domyśliła się, co on robi po ruchu jego ręki... Cóż,, można to zrozumieć! Może od bardzo dawna nie stykał się z kobietami.
Nie słyszał gdy podeszła go z tyłu i nagle.. ucapiła go za wyprężonego członka. Wrzasnął! No, tego się nie spodziewał. Aż podskoczył. Ale Magdusia nie puściła fujarki Joachima. Szybko sfinalizowała jego podniecenie! Był zbyt zażenowany, aby konwersować, więc prowadziła monolog:
- Ale mi się pan podoba! Iwonce zresztą; także.. Jest pan jeszcze mężczyzną, że hej! ... No, niech się pan uśmiechnie... Przepraszam,, że wystraszyłam... Już nigdy tego nie zrobię!... Pocałuję na przeprosiny...
No i objęła go za szyję i ucałowała w oba policzki, potem to powtórzyła. Jego ręce trafiły na jej gołe ciało. I... nie mógł opanować się, aby jej nie pogłaskać. Wreszcie uśmiechnął się.
- Chodźcie do mnie! Nie stójcie tam! - krzyknęła Iwonka.
No i poszli. Stary ulokował się na kocu, a Magda pobiegła na chwilę do domu. Wróciła niosąc kielicha i resztę ajerkoniaku w butelce.
- To za naszą przyjaźń! - nalała Joachimowi. - Mówmy sobie po imieniu.
Wypił z wielką chęcią. To go odprężyło, nie był taki spięty.
- Całowałeś się z Magdą - uśmiechnęła się Iwonka. - A ja mam być gorsza?!
Dziewczęta zostały na noc, bo po tańcach za późno było wracać do Lęborka. W lecie Paweł i Adaś spali na sianie w komórce. Joachim w małżeńskiej alkowie, która od tylu lat była bez kobiety. Michał miał tapczan w salonie, gdzie stał telewizor i jadało się obiady.
Dziewczęta dostały pokój gościnny. I czyste prześcieradło i pachnącą poszwę na koc. Ale chyba wcale nie korzystały z własnej pościeli... Najpierw poszły obie do komórki - Iwonka wpuściła na siebie Adasia, Magda popieściła Pawełka. Potem poszły do domu i po ciemku trafiły do legowisk ojca i pierworodnego syna.
Joachim nie mógł się zorientować, która go odwiedziła... Łapczywie przytulał pachnące ciało młodziutkiej dziewczyny i zatracał się w rozkoszy, gdy ta mała nabiła się na jego maczugę. To było fantastyczne! Gdy zasypiał, dziewczyna leżała przytulona do jego boku. W nocy obudziło go skrzypnięcie drzwi - po chwili młodziutkie ciałko przytuliło się do niego... Czy to była ta druga? Nie zastanawiał się zbyt długo!
Pod koniec sierpnia Adaś zaczął uchylać się od wspólnych wypadów. Znikał z domu, ale nie wypuszczał się już z braćmi oraz Magdą i Iwoną. Powodem była Krycha. Dziewczę o rok starsze od niego. Nie zdała do następnej klasy - była, jak to się mówi, piękna i głupia. A więc najbardziej lubianym przez mężczyzn typem kobiety.
Adaś zdobył już doświadczenie erotyczne. Dobrze wiedział, jak zabierać się za dziewczynę i co potem z nią robić. Odwiedził więc koleżankę i zaprosił na plażę w Łebie. Dawało mu to pewność, że nie spotka tu dziewczyn z Lęborka, ani też braci. Dwa dni opierała się jego namowom i zachętom. Uległa wreszcie i Adaś stwierdził, że robiła to pierwszy raz. Całe uwodzenie było bardzo klasyczne - procedura z komplementami ( „Och, jaka jesteś śliczna ^ } i argumentami ( „W twoim wieku, to...). Trochę romantyzmu i.. Krysi bardzo to. się spodobało! Powiedziała: „To będzie moje hobby”. W jej naturze było coś rozwiązłego, lubieżnego. Gdy opowiedział jej o braciach oraz ich dziewczynach, to wcale się nie zgorszyła. Wprost przeciwnie, zainteresowało to ją.
- A nie wstydziłabyś się biegać naga? - spytał Adaś.
- A czego? Przecież jestem cała i zdrowa, wszystko mam na swoim miejscu - odparła.
Krycha zaczęła go namawiać, by zabrał ją do Rowów i przedstawił swoim braciom. Spodobała się wszystkim.
- Oto trzecia kobieta w naszej rodzinie! - zażartował Michał. A Krysi spodobała się nagość starszych braci i ich sposób bycia, wspaniały luz. Postanowiła, że dopasuje się do zwyczajów... I tak oto powstał ten sześciokąt, nie licząc starzejącego się Joachima.
Dylematy i dyskusje zaczęły się w październiku. Okazało się bowiem, że Magda jest w ciąży. I to w trzecim miesiącu!
- Wiesz, ja miałam okres -- tłumaczyła Iwonce. - Taki co prawda mały, skromny, ale był. Nie rozumiem tu niczego...
- Ba, a kto jest ojcem? - zastanawiała się Iwonka.- O, tego nie wiem
i trudno będzie zgadnąć. Pamiętasz, że tego samego dnia współżyli ze mną i Michał i Paweł. Ojcem mógł być też Adaś, choć to mniej prawdopodobne...
Potem do dyskusji, co zrobić, włączyli się trzej bracia, przy czym Adaś był bardzo powściągliwy. Nic nie wymyślili, więc w końcu zwrócili się do Joachima. Wysłuchał, pomyślał, uśmiechnął się...
- Sprawa jest prosta! - orzekł, gdy wszyscy zasiedli do niedzielnego obiadu. - Przecież nasze stadko nie tworzy par. Każde z was jest mile dla innych. Magda kocha się z Michałem, ale też pieści się z Pawłem i odwiedza w nocy Adasia. Ba, czasem łaskawa jest i dla mnie. Podobnie jest z Iwonka oraz, hmm... Krychą. Czy zamierzamy to zmieniać? - popatrzył po całej szóstce.. - Widzę, że nie! Zatem w czym problem? Magda urodzi nam cudownego syna. Po prostu.
- Tak, ale sąsiedzi, rodzice Magdy? ... - zaniepokoiła się Iwonka.
- No, to robimy weselisko! Panem młodym może być choćby pewien wdowiec...
- O, nie! - wyrwało się Iwonce, gdy wszyscy ochłonęli już z lekkiego szoku po propozycji Joachima. - Panem młodym powinien być Paweł lub Michał.
- Paweł chodzi jeszcze do szkoły - nagle zabrała głos Krycha. -Zręczniej byłoby, gdyby żenili się w kolejności, Michał pierwszy, bo najstarszy.
- Hm, hm! - mruknął Michał, ale nie wyglądał na zmartwionego, nie czuł się zagrożony.
I na tym stanęło. Wszyscy otoczyli Magdę czułością i prześcigali się w grzecznościach. Weselną imprezę zorganizowała Iwonka z wyjątkową zręcznością. Śluby cywilny i kościelny odbyły się już po dwóch tygodniach. Weselisko było wesołe, ale nie wystawne. Z panną młodą do białego rana tańcowali wszyscy trzej bracia...
Iwonka coraz wyraźniej obejmowała rządy w stadku Joachima. Sprowadziła Magdę i urządziła jej pokój. Zarządziła, że wszyscy razem spędzają weekendy, to znaczy zjeżdżają się w piątek wieczorem chłopaki, a także Krycha! Roztoczyła też perspektywę gospodarczą przed powiększającą się rodziną. Skoro mieszka się nad morzem, to trzeba żyć z przyjezdnych - Główków nie leżał tuż nad wodą, ale tu właśnie przecinały się drogi do różnych miejscowości letniskowych. A skoro vis a vis domowstwa Joachima była stacja benzynowa, to aż prosiło się, aby otworzyć bar i kiosk.
- Nie trzeba budować murowanej, wielkiej oberży. Wystarczy z drewna, na sezon. Przecież tylko w lecie będzie tu ktoś zaglądał... Będziemy podawać smażone flądry i dorsze. Również śledzie wędzone i węgorze. Joachim będzie łowił, więc towar będzie świeży. A ponadto przeróżne napoje, pierożki, bigosik, gazety i książki, olejki i co się tylko da.
- Ba, musimy kupić jakieś auto... - wtrącił Adaś.
- Będzie sporo roboty - rzuciła Magda.
- Ale będziemy działać nowocześnie. A jak zarobimy, to w końcu października pojedziemy do Grecji, na południowe owoce. Będzie laba...
Zaczęto konsekwentnie realizować instrukcje Iwonki. Joachim wziął kredyt, kupili używanego fiata combi, nakupowali desek i całą jesień, potem wiosnę klecili swój sklepo-barek.
A Magda w marcu powiła synka. Dali mu na imię Leon. Wszystkim się strasznie podobał. Paweł, Michał, a nawet Adaś odnosili się do niego jak ojcowie. Natomiast Joachim wszedł od razu, sam z siebie, w rolę dziadka... Jedno było tylko pewne w stu procentach, że matką jest Magdą.
Również w marcu Iwonka sprowadziła się do Joachima na stałe. Dzielnie pomagała Magdzie przy dziecku i zastępowała ją w sypialniach. Czterech chłopów, to nie żarty. Na szczęście Kry cha nabywała coraz większych umiejętności i ochoty do seksu.
...Już trzeci rok prowadzą wspólny interes i wspólne życie. Krycha skłócona była z rodzicami i gdy tylko ukończyła osiemnaście lat czmychnęła do Główkowa. Tu czuła się bezpiecznie i... w domu. Stawała się coraz piękniejsza i powabniejsza. W czerwcu 1993, już jako dwudziestolatka, zatęskniła za macierzyństwem. Chciała mieć dzidziusia, jak Magda! Ba, ale nie bardzo wiedziała z kim o tym porozmawiać...
342. ŚLUBY PANIEŃSKIE
Dwie panienki przebrane w ubiegłowieczne kostiumy rozpaczliwie miotały się po scenie. Intryga, którą Anielcia i Klarcia knuły przeciwko rodowi męskiemu, zupełnie nie potrafiła mnie rozgrzać. Nie dokonała tego nawet zmyślna łapa Roberta sunąca w górę wzdłuż mojego uda. Ziewnęłam rozpaczliwie, nie licząc się z tym, że narażę się chłopakowi. Jedyne emocje, których mój superman mi dostarczał, wynikały z tego, czy Żyrafa, nasza wychowawczyni siedząca o trzy fotele dalej, dostrzeże tę dywersję erotyczną. I jak zareaguje... Niestety, Żyrafa była krótkowidzem. Teraz przyssana do lornetki, śledziła miłosne perypetie młodzieńców we fraczkach i dziewczątek w fal baniastych kieckach, niepomna na to, że jej klasa kona z nudów.
Tuż koło mnie Amelia, wdzięcznie zwana „Emalią”, pluła łupkami od słonecznika, starając się trafić do torebki, którą siedzący w następnym rzędzie Piotrek trzymał na kolanach. Wy chodziło jej to średnio. Kryśka, dziewczyna Piotrka co chwila otrzepywała się z pestek. Zdaje się, że dojdzie do niezłej draki. Zainteresowało mnie to o wiele bardziej, niż fakt, że Robik właśnie zaatakował moje majtasy. „Chłopcze, to nie jest blacha pancerna, tylko francuska koronka? Łeb ci urwę, jak podrzesz” Paluch chłopaka niemrawo gmerał w moim wnętrzu, nie powodując prawie żadnych emocji. Chyba muszę podniecić się przez grzeczność, albo staruszek Fredro zagada mnie na śmierć.
Co za nuda! Tym określeniem objęłam zarówno teatralną ramotkę, jak i zabiegi Roberta. Dobrze wiedziałam, do czego one prowadzą. Można powiedzieć, ze znałam je na pamięć lepiej niż zadawane nam wierszydełka- Chodziliśmy ze sobą już ponad pól roku.
Zawsze było tak samo. Sztampowe palcóweczki bez wyobraźni podniecały bardziej jego niż mnie. Potem, jeśli akurat byliśmy w miejscu nie nadającym się do dalszych igraszek, zaczynała się gonitwa w poszukiwaniu jakiejś życzliwej chaty. Osiągając cel, najczęściej dzięki tolerancji mojej usamodzielnionej już siostry, wcale nie miałam wrażenia, że przybliżam się do nieba. Jeśli już przy tej symbolice pozostać, to był to raczej czyściec.
Robert bez ładu i składu ściągał ze omie odzienie, w tym jednym momencie wykazując się fantazją. Tyle, że rzeczona fantazja do niczego mu nie służyła. Chyba, że robił to po to, żeby mnie rozwścieczyć. Pracowicie zdejmował ze mnie łańcuszki, pierścionki, nawet kolczyki, po to, by na śmierć zapomnieć o rajstopach i majtach. Potem, gdy wśród wielu posapywań i chrząkań w końcu w gramolił się na mnie, był okropnie zdziwiony, że one tam są.
Rozdzianie się dogłębne i ostateczne nie załatwiało sprawy. Otóż mój ukochany bał się jak diabeł święconej wody konsumpcji ostatecznej, czyli kopulacji. Jeśli o iego szło, mógł się za moim pośrednictwem onanizować do końca życia. A ja również do rzeczonego końca pozostałabym nierozdziewiczona. I pewnie by tak było, gdyby nie uprzejmość kolegów mojej starszej siostry...
Z Robertem nie chciałam się rozstawać. Może to sentymentalizm równy temu, który prezentują gąsiątka hasające po scenie, ale lubiłam tego chłopca. Był inteligentny, opiekuńczy, do obłędu przystojny i miły. Zazdrościła mi go cała żeńska część klasy, trudno więc było z dobrej woli wyrzekać się takiego skarbu. Liczyłam więc na to, że zdobędę stosowne doświadczenie i poradzę sobie z jego osobliwym mankamentem.
Przerwa. Zapalają się światła. Porządkuję cokolwiek skołtunioną spódnicę. Schodzimy do bufetu i karnie ustawiamy się kolejce.
- Urwiemy się? - szepcze do mnie Amelka.
- No to chodźmy, dziewczyny - podchwytuje Robert.
- A ty dokąd? - protestuję gorliwie. - Ty masz tu siedzieć grzecznie i uważać. Żyrafa na pewno będzie pytać o elementy gry aktorskiej, scenografię i te takie różne.
Chłopak wzdycha, ale nie protestuje. Pani każe, sługa musi. Czuje się wobec mnie winny. I nie bez powodu...
W miłej kafejce zamawiamy małą kawę i jakieś wińsko. Nie lubię tego, ale stojące na stoliku kieliszki dodają nam powagi.
- Ale się wynudziłam.. - wzdycha Amelka. - Słuchaj Kamila, a może byśmy tak jak ta Klara z Anielą, złożyły takie śluby, no.. - rumieni się skromnie, bo cnotki pozbyła się raczej dawno - prawie panieńskie. Nawet imiona mamy takie więcej romantyczne. Amelia i Kamila. Pasuje, nie?
- Jak pięść do nosa - otrząsam się oburzona. - Mamy przyrzekać, że nigdy żadnych chłopów... Zwariowałaś, czy co?!
- Idiotka! - śmieje się Amelia rozbawiona moim protestem. - Przecież one też nie dotrzymały...
- Skąd wiesz? - opyliłyśmy po pierwszym akcie...
- Kryśka mi powiedziała, ona wsio czyta do przodu.
- Idiotka -- rzucam pod adresem nadgorliwej koleżanki - ale po co przyrzekać, żeby nie dotrzymać?
- Sama jesteś idiotką - lży mnie Anielka bez umiaru.
- My przyrzekniemy odwrotnie. Mam na oku jednego takiego...
Znam tę historię. Do mieszkania naprzeciwko niej wprowadził się niedawno chłopak... sen! Chłopak-marzenie! Muskulatura Schwarzeneggera, uroda Costnera i Pazury razem wziętych. Do tego naukowiec, więc i porozmawiać byłoby o czym, gdyby... był czas na rozmowę. Amelka oszalała na jego punkcie. Niestety, nie tylko nieszczęścia chodzą parami. W tym przypadku szczęście mojej przyjaciółki wodziło za sobą małego grubaska, ślubną małżonkę.
-To zboczeniec - dowodziła Ama. - On z niej nie spuszcza gał. Gdy wracają do domu, albo ją głaszcze po szyjce, albo ugniata zwały tłuszczu w talii. A na mnie patrzy. Jakbym była przezroczysta.
Dowodziło to, że zakochany żonkoś był niespełna rozumu. Amelka była aż nadto... nieprzezroczysta. Idealnie zgrabne nogi, duże sprężyste piersiątka, talia spełniająca wymagania stawiane modelkom. Do tego miodowa czuprynka ostrzyżona na głupiego Jasia i zawsze śmiejące się trochę skośne oczęta. Cała historia zaczynała mnie bawić. Chętnie zmierzę się z Amelką. W końcu i ja, ze swoimi czarnymi lokami do pasa, płaskim brzuchem, wypukłym zadeczkiem i małymi, lecz jędrnymi cycusiąmi, nie jestem od macochy. Walorów, żeby zmiękczyć cnotliwego małżonka, mamy aż nadto. Wyciągnęłam rękę nad blatem.
- Przybij pięć! - zaproponowałam. - Nim minie tydzień chłoptaś będzie nasz!
- Można się przysiąść? - dwóch chłopaków pochylało się nad naszym stolikiem. Spojrzałam na ich podgolone karki. Wojaki albo skiny. No, jeśli to drugie, to ją nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Fałszywy alarm. Nasi wielbiciele okazali się słuchaczami Wojskowej Akademii Medycznej i, co nam wyznali skromnie, właścicielami wolnej chaty, opuszczonej przez wyjechanego za granicę wujaszka. Natychmiast oczułam, że z lekka nie domagam. Amelka zresztą też. Musiała to być gwałtowna niemoc, bo do taksówki przyszli medycy prowadzili nas w objęciach. Cóż, przed generalny natarciem na mężczyznę -.twierdzę cnót - przyda się nam takie ogólnowojskowe szkolonko...
Z drugiego pokoju dochodziło, mnie urywane wycie Amelii. Wycie wyrażające przejmującą, wszechogarniającą rozkosz. Na chwilę ucichło, by wybuchnąć ponownie. Poczułam zazdrość. Stojący przede mną chłopak musiał się tego domyślać, bo wzruszył ramionami:
- Ja nie jestem taki dobry!
Bez przekonania rozpinałam guziki bluzki. Widocznie już mam szczęście do tych „nie takich dobrych”. Ale, skoro już tu jestem... Rozbierałam się gruntownie i metodycznie. Bo jeśli ten też jest zapominalski... Nawet na mnie nie spojrzał, pozbywając się odzieży. Starannie składał spodnie wzdłuż kantów, mimo że to były dżinsy. Ach te nawyki z koszar...
Ułożyłam się na kanapce twarzą do ściany. Nie spodziewałam się niczego nadzwyczajnego. Delikatnie przesunął mnie na środek posłania i przewrócił na brzuch. Ukląkł nade mną.
Dobry sobie! A ja właśnie miałam ochotę się naprężyć, żeby potem rozluźnić się dość gwałtownie. Ładny chłopak, ten mój partner. Tylko najwyraźniej brakuje mu... woli walki.
Jego palce delikatnie uciskały mięśnie moich ramion i pleców. Trwało to długo. Potem mocno przesunął kciukami wzdłuż kręgosłupa i znów zabrał się do ugniatania, podszczypywania i naciskania moich mięśni. To był regularny masaż. Nawet przyjemny, ale po cholerę rozbierał się do tego? Zsunął dłonie na pupę. Mocno ścisnął moje pośladki, po to by je puścić. I jeszcze raz. Delikatnie wodził wskazującym palcem wzdłuż rowka.
- Leż spokojnie, bo popsujesz efekt - mruknął, gdy zaczęłam się wiercić.
Dobry sobie. Może to i był regularny masaż, ale na pewno nie był zwykły. Teraz dobrał się do moich ud. Naciskał, głaskał, leciutko drapał je po wewnętrznej stronie, aż ja, starając się cały czas leżeć nieruchomo, zaczęłam robić wokalną konkurencję Amelce. W końcu położył się na mnie, wciąż odwróconej twarzą do poduszki tak ciasno, że czułam jego potężnych rozmiarów członek na mojej pupie. I czułam jak rośnie. Napięłam mięśnie pośladków, żeby je rozluźnić. Powtórzyłam to parę razy.
- Inteligentna jesteś - usłyszałam pochwalę, od której nabrałam ochoty do dalszych eksperymentów.
Jestem dość wygimnastykowana, więc bez trudu dosięgnęłam jego pośladków i rozpoczęłam masaż, może nie tak zręczny jak ten, który on serwował, ale też nie najgorszy.
W tym czasie jego ręce ześlizgnęły się po moich biodrach tam, gdzie były najbardziej oczekiwane. Lekko rozsunął wargi i wsunął oba kciuki do środka. Natychmiast odnalazły łechtaczkę. Robert jest smutas, ignorant, partacz - pomyślałam nie całkiem na temat.
Rozsunęłam nogi, właściwie same się rozsunęły. Odebrał ten sygnał bezbłędnie. Zsunął się trochę z moich pleców i trafił we mnie. Od pierwszego strzału - stwierdziłam w myślach, trzymając się wojskowej terminologii. Ukląkł między moimi nogami, przytrzymując uda. I nabił się na mnie ostro, zdecydowanie. Raz, potem drugi i jeszcze raz. Chwila przerwy i potem znowu. Nie miałam już czasu i chęci na żadne stwierdzenia, chłonąc całą serię pchnięć, wirowań i wibracji, która rozgrywała się w moim wnętrzu. Jeszcze nie otrząsnęłam się z tego cudownego szoku, gdy zostałam przełożona na plecki. Mój masażysta znów klęczał nade mną. Tym razem obiektem jego zainteresowania były moje piersi. Nie, nie wytrzymam tego dłużej. Ciasno objęłam udami jego biodra i po prostu zassałam to, co mnie interesowało; jego sprężystą, twardą maczugę. A on nadal robił swoje. Dobrze, kotku. Drżałam pod nim, kręciłam biodrami, zaciskałam ścianki mojej szparki, aż w końcu opadł na mnie z tłumionym jękiem. No cóż, był zdolny, ale i ja mam głowę, czy może raczej co innego, otwartą na te nauki...
Wracając do domu, obie z Amelką przyznałyśmy, że jeszcze nigdy nie bawiłyśmy się tak świetnie w... teatrze. Zaproponowałam, żeby dać sobie spokój z wiernym małżonkiem i skoncentrować się na wojskowych konowałach. Zostałam ofuknięta za... brak ambicji.
- Przecież ślubowałyśmy jak Klara i Aniela - przypomniała mi Amelka. A ja byłam gotowa przypuścić, że w ogóle nie zwracała uwagi na to, co dzieje się na scenie. Sztuka może mieć czasem zgubny wpływ na prosty lud. Ale niech nie myśli, że chcę się wycofać.
Nie ze mną takie numery, Amelka. Jeszcze zobaczymy, która się pierwsza załamie.
Przez cały następny tydzień wysłuchiwałam opowieści o niepowodzeniach mojej przyjaciółki. Żałosne to były historie. Blask Emalii zawodził. Nie pomagały ani słodkie oczy, ani ocierania się o obiekt w ciasnej windzie. Spóźniała się całą godzinę do szkoły, by przydybać żonkosia wychodzącego do pracy, ale jedynym efektem, na który mogła liczyć, było obniżenie stopnia ze sprawowania i to na początku roku.
W końcu na podobnej zasadzie, na jakiej tonący brzytwy się schwyta, ona chwyciła się szlafroka. Był prześliczny, ciemno granatowy, jedwabny z dyskretnym połyskiem i całkowicie pozbawiony guzików. Wybrała odpowiedni moment. Klops będący niezmiennym obiektem uczuć sąsiada wyjechał pod Radom pielęgnować chorą mamusię. Rodzice Amelii poszli na brydża, toteż moja przyjaciółka miała pełną swobodę działania. W przeciwnym razie protoplasci zainteresowaliby się z pewnością, czemu ich latorośl idzie pożyczać cukier, skoro u nich półki kuchennej szafki uginają się pod torbami z „białą trucizną". I dlaczego czyni to w stroju niekonwencjonalnym, jakim był niewątpliwie opisany już szlafrok, czerwone kabaretki na takimż koronkowym pasku i... nic więcej.
- Nawet mi się nie przyjrzał - szlochała Amelia w mój sweter - i nie pomylił cukru z solą. Czy ja jestem nienormalna?
- Raczej on. Nie becz, bo zniszczysz mi sweter - ze swojej strony nie namierzałam zwierzać się z moich porażek. Amelia nie wiedziała, że od tygodnia pracuję. u naszej ofiary, jak dotąd dzielnie broniącej się przed zakusami na swoją cnotę, w charakterze sprzątaczki. Bardzo uważałam, przychodząc tam co drugi dzień, żeby nie spotkać swojej wspólniczki od panieńskich ślubowań na klatce czy w windzie. To mi się udawało. I nic więcej.
Angażując mnie Marek, lubię to imię, wygłosił całą tyradę o tym jak kruchym, wątłym i delikatnym stworzonkiem jest jego klopsowata małżonka.
- Ja przeciwnie - szepnęłam obiecująco - jestem brutalna, wręcz drapieżna.
- To uważaj, żeby nie potłuc szkła, Marysia tak je lubi...
Wkrótce okazało się, że Marysia lubi nie tylko szkło. Kochający się małżonkowie dysponowali też wspaniałym zbiorem kaset video. Nie były to żadne kryminały, melodramaty, czy pornosy, ale najwspanialsze arcydzieła. Uwielbiam klasykę filmową w przeciwieństwie do teatralnej, toteż sprzątanko zaczynałam od małego seansu. Tym razem nieco przesadziłam z jego długością. Właśnie czyściłam parapety, psiakrew powinnam to chyba zrobić przed odkurzeniem dywanów i podłóg, gdy usłyszałam zgrzyt klucza w zamku. No, to co z tego? ... Na podłogę w przedpokoju zwalił się jakiś ciężar. Może to włamanie?
Nie myśląc o tym, skąd włamywacz miałby klucze, z bijącym sercem, ze szmatą od kurzu kurczowo ściskaną w dłoni cichutko uchyliłam drzwi na korytarz. Nawet Janies Bpnd parsknąłby śmiechem na moim miejscu. Włamywał się bowiem mój gospodarz do... skarbca rozkoszy swej połowicy. Ta, powalona impetem, leżała na plecach kompletnie nieruchomo, pomrukując pod nosem: „ Ależ ty jesteś gwałtowny, Misiu!„ A Miś rze; czywiście był gwałtowny. Wwiercał się w nią, dźgał i świdrowała uciskając jednocześnie okryte bluzką piersi wielkości baloników. Nie osiągał finezji wojskowego medyka, ale co za determinacja, co za temperament! Poczułam wilgoć wypływającą na uda. Wrażenie było mocne. Zacisnęłam dłoń na swoim podbrzuszu. Bardzo pragnęłam być na miejscu puszystej damy.
Jejku! Ja się tu będę brzydko bawić w kąciku, a oni ochłoną z tej namiętności i nakryją mnie. Korzystając z tego, że klops z miną cierpiętnicy przymknął oczęta, wyślizgnęłam się z pokoju, a potem z mieszkania, unosząc ze sobą nieszczęsną ścierę do kurzu. Mój medyk w mundurku przygotowywał się właśnie do egzaminów. Trudno, musiałam mu przeszkodzić. Na gwałt potrzebowałam masażu.
Wiedziałam już, do czego Marek jest zdolny i wcale nie było mi z tym lżej. Byłam bowiem pewna, że całą swoją męskość, och, pokaźną, koncentruje na niemrawym pulpecie. Klęłam w żywy kamień teatralny wieczór, kiedy to dałam się namówić Amelce do tej nieszczęsnej rywalizacji. Klęłam poranek, kiedy przeczytałam na przystanku autobusowym ogłoszenie, z którego wynikało, że państwo tacy i owacy poszukują „kobiety sprzątającej”.
Ze „ślubów panieńskich” mogłam się oczywiście wycofać. Najwyżej mnie Amelka obsmaruje przed dziewczynami z klasy. Chrzanię to. Nie muszę robić za największą seksiarę w całej wsi. Na niedosyt pościelowych przeżyć też nie mogłam narzekać. To czego nauczyłam się od dzielnego wojaka, bynajmniej nie Szwejka, przekazywałam mojemu Robertowi. Udało mi się nawet go rozdziewiczyć. Takie są skutki masażu zastosowanego w odpowiednim momencie i... w odpowiednich miejscach. Pękałam ze śmiechu, obserwując gorliwość, z jaką Robert korzysta z moich nauk.
Miałam więc dwóch świetnych chłopaków, co najzupełniej powinno wystarczyć skromnej panience w moim wieku. Ale... nie miałam Marka. W nocy budziłam się zlana potem, śniło mi się bowiem, że padam jak podcięta jodła w korytarzu pod ciężarem jego doskonale umięśnionego ciała. Musiałam go zdobyć, choćbym nawet musiała upaść się do rozmiarów jego małżonki. Może on lubi tylko spaśne! Gusta nie podlegają dyskusji, jak zwykle mawia nasz łacinnik, wpajając nam tolerancję. Zaczęłam żreć bez opamiętania.
Zazwyczaj Marek wcześniej wracał z pracy i często już przy nim kończyłam pucować zaciszne gniazdko. Tak było i tego dnia. Właściwie wszystko już miałam zrobione i tylko w sobie znanym celu przedłużałam swoją obecność u szczęśliwych małżonków. Podeszłam do zasłoniętego gazetą, rozpartego w fotelu pana domu i obcesowo usunęłam płachtę sprzed jego nosa.
- Proszę spojrzeć, ostatnio okropnie tyję?
Miałam na sobie krótkie lycry i bluzeczkę nie zakrywającą pępka, wystarczyło więc lekko się naprężyć, aby przed oczami Marka ukazała się obiecująca fałdka sadła. Spojrzał owszem, ale tym okiem co na psa.
- Marysia-zaraz wraca. Mogłaby się pani pospieszyć z tym sprzątaniem....
Innego dnia siedziałam spokojnie na barowym stołku w kuchni zaciągając się camelem. Zwykle nie palę, ale tym razem potrzebowałam czegoś na rozkojarzone nerwy. Postawiłam wszystko na jedną kartę. Woda z dwóch kurków lała się na podłogę, alewała terakotę, wypływała na korytarz. Gdy uznałam, że powódź jest już wystarczająco efektowna, zakręciłam krany, wykręciłam natomiast numer do pracy Marka. Ciut histerycznie powiadomiłam go o awarii:
- Cieknie i cieknie, i przestać nie chce! Utopię się! Ratunkuuuu!
Dopadł domu po dwóch kwadransach. Musiał po drodze przekraczać wszystkie możliwe i niemożliwe zakazy. Przywitałam go w czarnym, elastycznym body, odsłaniającym nogi do pachwin. W ręku dzierżyłam cieknącą szmatę. Rzucił się do zlewozmywaka, ale zastąpiłam mu drogę.
- Musi pan zdjąć spodnie, zamoczą się i żona będzie niezadowolona.
- Racja! - nie protestował, gdy rozpinałam mu pasek pewny, że to tylko nadgorliwość zrozumiała przy akcji ratunkowej. Zanurkował pod zlewozmywak i zaczął obmacywać rury. Wyłonił się stamtąd całkiem zdezorientowany.
- Nie rozumiem - stwierdził - kolanko cale i złączka też!
Ja za to rozumiałam doskonale, ale nie zamierzałam mu się zwierzać.
- Tak czy siak tę wodę trzeba zebrać. Pomoże mi pan?
Nie mógł odmówić. Po chwili posuwałam się przed nim na czworakach, zbierając wodę do miski. On miał za zadanie wycierać podłogę do sucha. Przynajmniej mógł się łudzić, że takie właśnie zadanie mu wyznaczyłam. I wtedy pękł jedyny guzik przytrzymujący moje seksowne ubrańko. Oczywiście nie miałam z tym nic wspólnego. Od dawna trzymał się na jednej nitce.. Zawstydzona nagłą demonstracją moich wdzięków poślizgnęłam się; tak, tak, niechcący na mokrej posadce i dosłownie wjechałam pod mojego chlebodawcę.
No, cóż!. Miłość miłością, ale odruchy miał prawidłowe. Wszedł we mnie z upragnionym impetem. Woda wokół nas chlupotała, ale nie zwracaliśmy na to uwagi, pochłonięci tylko tym jednym. Bezgraniczną frajdą, niebiańską rozkoszą.
Gdy już usunęliśmy skutki powodzi zaprowadziłam go do sypialni. Odrobina finezji mogła mi tylko zaostrzyć apetyt.
- Ja naprawdę kocham moją żonę - powiedział otrząsnąwszy się z emocji.
- Ależ oczywiście! - przytaknęłam, głaszcząc wewnętrzną stronę jego ud.
343. RODZINNA KĄPIEL
Mam na imię Wojtek. Moja historia zaczęła się 5 lat temu gdy miałem 25 lat. Poznałem wtedy moją obecną żonę Anię. Anka jest niską, przysadzistą blondynką z dużym biustem (rozmiar DD) i uwielbia się kochać. W tamtych czasach robiliśmy to często i w każdym zakątku naszego mieszkania. Szczególnie lubiliśmy pozycję na jeźdźca, kiedy obejmowałem ją za pośladki, a ona galopując na moim kutasie wkładała mi do buzi swoje duże brązowe sutki.
Na początku naszej znajomości Anka zaprosiła mnie do swoich rodziców, którzy mieszkali w innym mieście. Pojechaliśmy tam w lecie i moja przyszła żona przedstawiła mi swoją mamę - Wandę, tatę - Stefana i starszą siostrę - Gosię. Od razu spostrzegłem, że kobiety w tej rodzinie są urodziwe. Mama była trochę wyższa od Anki, dość korpulentna z wielkim biustem (chyba EE) a Gosia najwyższa z nich miała niezły tyłeczek i biust troszkę mniejszy. Teść był postawnym dobrze zbudowanym mężczyzną.
Po obiedzie usiedliśmy do podwieczorku i przy lampce wina rozmawialiśmy o wszystkim. Dowiedziałem się, że mama ma 55 lat, tata 60 a Gosia 30 i niedawno się rozwiodła. Rodzice chwalili swoją 25 letnią córkę Anię i gratulowali jej wyboru, ponieważ bardzo im się spodobałem. Wieczorem mój przyszły teść wyszedł do łazienki, żeby napalić w piecu, ponieważ mieszkali w starym budownictwie i kąpać można było się po nagrzaniu wody w starym bojlerze. Po pół godzinie usłyszeliśmy plusk wody lejącej się do wanny i wtedy Wanda powiedziała coś, co mnie bardzo zdziwiło i podnieciło.
- Tata będzie się dzisiaj kąpał pierwszy. Która z was dziewczynki mu pomoże?
- Ja pójdę - zdecydowała Gosia i wyszła.
Popatrzyłem z niedowierzaniem na Ankę.
- Musisz wiedzieć - wyjaśniła mi moja przyszła teściowa - że w naszej rodzinie jest zwyczaj pomagania sobie przy kąpieli i nie mamy w tej kwestii żadnym zahamowań. Przecież ciało ludzkie jest takie piękne. Chyba to wiesz, jeśli widziałeś moją córkę nago, a może wy już robiliście te rzeczy?
- Oczywiście mamo, nie bądź dzieckiem, w naszym wieku seks jest czymś normalnym - powiedział Anka.
Z łazienki zaczęły w tym czasie dobiegać odgłosy stękania i pojękiwania oraz słowa Gosi:
- Głębiej tato, o taaaak dooobrze.
- Słyszę, że ci dwoje mają niezłą zabawę - stwierdziła Wanda. - Widzisz Wojtku, w czasie mycia, szczególnie latem, w łazience jest tak gorąco, że osoba pomagająca musi się rozebrać, jeżeli uczestnicy są podnieceni i się na to zgadzają, mogą także używać swoich ciał do zaspokojenia się. Nikt w naszej rodzinie nie jest o to zazdrosny, prawda Aniu.
- Naturalnie, mamo.
Po chwili z łazienki w samych szortach wyszedł mój przyszły teść.
- Ta Gośka mnie tak wymęczyła, że nie wiem, czy będę w stanie jeszcze dzisiaj kogoś zaspokoić - powiedział.
- Będziesz, będziesz, tylko sobie troszkę odpocznij - powiedziała Wanda i pocałowała go w usta - Teraz ja idę pomóc Gosi.
Teściowa wyszła, a my znów zaczęliśmy rozmawiać. Teść wspominał swoje młodzieńcze lata, jak poznał Wandę i w jakich miejscach i sytuacjach kiedyś się kochali. Najzabawniejsze z nich było, kiedy żona odwiedziła go w jego ciasnym biurze, bo nie mogła już wytrzymać w domu bez kutasa. Wtedy on położył ją plecami na biurku i nadział na swego członka. Za nim były drzwi, o które Wanda oparła nogi i przytrzymywała je, żeby się nie otworzyły.
W czasie rozmowy znów z łazienki usłyszeliśmy stękanie i odgłosy:
- Liż szybciej mamo, włóż całą dłoń, o taaak świetnie, aaaaaaaaaa aaach.
Po paru minutach przyszła do nas Gosia owinięta w ręcznik i powiedziała:
- Mama prosiła żeby Wojtek przyszedł jej pomóc.
Spojrzałem na Ankę:
- No idź - powiedziała.
Wstałem i poszedłem do łazienki. Wanda siedziała w wannie. Woda zakrywała jej brzuch. Wielkie piersi zanurzały się w niej sutkami. Przez wodę zauważyłem, że w kroczu nie ma wcale włosów, chyba musiała je wygolić.
- Chodź bliżej i rozbierz się. Tutaj naprawdę jest gorąco - powiedziała.
Zrobiłem co kazała. Przy zdejmowaniu slipek mój członek wyskoczył jak na sprężynie.
- Oooo, jaki piękny okaz - zauważyła - chyba ma ze 25 cm.
- 28 - poprawiłem - i 4 grubości - dodałem z dumą.
- Pozwól mi go dotknąć - poprosiła.
- Oczywiście - poczułem jej dłoń na moim narzędziu, była ciepła i delikatna. Zdjęła mi skórkę i chwyciwszy przyciągnęła do swoich ust. Nie chciało mi się wierzyć, mama mojej dziewczyny zaczęła lizać mojego kutasa. Robiąc to uśmiechała się patrząc mi w oczy. Chwilę później wsadziła go do ust i przyciągnęła mnie za pośladki. Wjechałem do jej buzi czując na końcu gardło. Wanda pracował rytmicznie pieszcząc mego członka zwinnym językiem. Jeszcze kilka pchnięć i wstrząsnął mną konwulsyjny organ. Myślałem, że wyjmie go z buzi ale ona pracowała dalej połykając moją spermę. Dopiero, gdy skończyłem, uwolniła me narzędzie i oblizując się powiedziała:
- Dziwisz się pewnie, ale od kiedy Anka opowiedziała mi o tobie, miałam ochotę to zrobić. Starannie zaplanowałam wasz przyjazd i kolejność osób w łazience.
- No właśnie, podobno miałem pani pomóc w myciu.
- Oczywiście, ale mów mi Wanda, tu jest mydło - powiedziała i podała je.
Zacząłem od pleców, potem namydliłem jej wielkie balony. Pod moimi palcami sutki jej stwardniały, a skóra wokół nich pomarszczyła się i zrobiła czerwona. Wanda zaczęła głęboko oddychać, widać było, że to ją podnieca.
- A teraz wstań, Wandziu - powiedziałem.
Gdy się uniosła, zobaczyłem wreszcie jej cipkę. Rzeczywiście była wygolona. Na zewnątrz wystawały jej ciemnobrązowe wargi sromowe, na szczycie których sterczała sporych rozmiarów łechtaczka. Zbliżyłem namydloną rękę i zacząłem pieścić jej klejnocik. Z jej ust zaczęły wydobywać się jęki i westchnienia. Po chwili poprosiłem, żeby stanęła w wannie na czworakach i wypięła tyłeczek.
- Słyszałem, jak bawiłyście się z Gosią - powiedziałem - Zobaczymy, czy w twojej grocie też się zmieści dłoń.
- Spróbuj - zachęciła mnie.
Namydliłem palce i powoli rozchylając jej wargi wsadziłem trzy palce potem, dołączyłem czwarty i piąty. Najpierw delikatnie wwiercałem się dłonią i rozciągałem jej cipkę. Wandę zaczęło to bardzo rajcować, bo sama wierciła tyłkiem i wciskała się na moją rękę. W pewnej chwili dłoń zniknęła w jej czeluści. Końcami palców poczułem szyjkę jej macicy. Poruszając dłonią w pochwie opuszkami pieściłem szyjkę. To doprowadziło ją do potężnego orgazmu. Poczułem wtedy, że jakaś lepka substancja oblewa mi dłoń. Wanda puściła soki i zmęczona opadła do wanny. Wyswobodziłem palce i dokończyłem jej kąpiel. Potem pomogłem jej się wytrzeć. W trakcie ona znów nabrała ochoty i zaczęliśmy się całować. Następnie odwróciła się i wypięła swój tyłeczek.
- Chcę go poczuć w sobie - szepnęła.
Nakierowałem swoją armatę i rozszerzając palcami szparę jednym mocnym pchnięciem wjechałem do jej rozgrzanej cipki. Znów poczułem szyjkę macicy. Rytmicznie wsadzając i wyciągając instrument z pochwy ugniatałem jej pośladki jedną ręką, a drugą masowałem jej wielkie bufory.
- Mocniej, synku mocniej - stękała.
Po kilku minutach takiej jazdy wytrysnąłem cały swój ładunek do jej wnętrza. Ona też miała orgazm i nasze soki zmieszały się w jej pochwie.
- Byłeś wspaniały - pochwaliła mnie - A teraz wejdź do wanny i czekaj na Anię.
Siedząc w wannie obserwowałem, jak Wanda zakłada swoją piżamkę, która była całkowicie przejrzysta i w całej okazałości pokazywała jej wielkie piersi ze sterczącymi sutkami oraz całkowicie wygoloną szparkę z dużymi wargami wystającymi na zewnątrz.
- Na razie - powiedziała i jej wielka pupa zniknęła za drzwiami.
Po chwili do łazienki weszła Anka.
- Ooo, widzę że moja mama dobrze się tobą zajęła, a właściwie to ty ją dobrze obsłużyłeś - stwierdziła i zaczęła się rozbierać.
- Starałem się jak mogłem - odparłem - A teraz ty możesz się zająć mną.
- Chętnie Wojtku, mama mówiła, że taki ogier jak ty bardzo nam się przyda w domu, żeby tatuś mógł sobie czasami odpocząć.
- Bardzo mi to schlebia, postaram się nie zawieść damskiej części twojej rodziny.
Anka zaczęła namydlać mi plecy, klatkę piersiową, a potem nogi i krocze.
- Stań na czworakach - zakomenderowała.
Gdy to zrobiłem, ona namydliła mi pośladki i jedną ręką chwyciwszy od tyłu za mój członek, drugą masując mi odbyt zaczęła mnie pieścić. Ja w tym czasie chwyciłem ją za cipkę i wsuwałem jej palce do śliskiego wnętrza.
- Ooo, taaak doooobrze, głłłłębiej - stękała.
Nogi zaczęły mi drżeć, a to znaczyło, że jeżeli nie przerwiemy to wkrótce, znowu wystrzelę.
- Starczy - powiedziałem - wejdź do wanny i nabij się na mojego kutasa.
- Dobrze - odparła - ale mam dla ciebie niespodziankę.
- Już się nie mogę doczekać - powiedziałem i położyłem się w wannie na plecach.
Anka kucnęła nade mną i nakierowała ręką moje narzędzie do wejścia jej szpary. Przez chwilę ocierała główką o swoje wargi, a potem pokierowała czubek do swojego odbytu. To mnie całkowicie zaskoczyło, nigdy jeszcze nie uprawialiśmy seksu analnego.
- Ooo, robisz postępy - powiedziałem.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz, stwierdziłam że to znakomita okazja - i zaczęła powoli opuszczać się, najpierw do jej dupci wśliznęła się główka, a następnie cały mój instrument zagłębił się w niej aż po same jaja. Anka przymknęła oczy, odchyliła się do tyłu opierając rękami i powoli zaczęła poruszać się na moim kutasie. Ja natomiast zająłem się jej cipką. Namydliłem dłoń i złączywszy palce począłem wwiercać się do jej wnętrza. Po paru ruchach moja dłoń zniknęła w jej pochwie. Anka zaczęła stękać i jęczeć.
- Ooo taak, wspaniale, poruszaj mi palcami tam w środku, świetnie zaraz będę miała orgazm.
Ja też czułem, że niedługo wytrysnę. Anka poruszała swym tyłeczkiem coraz szybciej i chwilę później wstrząsnęły nią konwulsje. Poczułem, że z mojego kutasa wystrzela sperma i zalewa wnętrze jej odbytu, jednocześnie pochwa zaciskając się na mojej ręce oblała ją swoimi sokami.
- Aaaaaaaach, oooooooo, eeeeeeeeeeech - nasze krzyki słychać było w całym mieszkaniu.
Anka wstała po chwili i uwolniła się od mojej ręki i kutasa.
- Byłeś wspaniały - powiedziała - chodź, wytrę cię.
Wstałem i powiedziałem:
- Już drugi raz słyszę taki komplement.
Po wytarciu ubrałem bokserki i zostawiając Ankę w wannie wyszedłem. W korytarzu minąłem teścia.
- Jak tam Anka - zapytał?
- Cała rozgrzana czeka na twoją maczugę - stwierdziłem.
- Postaram się jej nie zawieść, a ty idź do moich pań i wykorzystaj każdą ich dziurkę - odparł.
- Mam prośbę - powiedziałem - gdybyś mógł przyjść do pokoju z Anką zanim będziecie się pieprzyć. Bardzo chciałbym zobaczyć jak ona robi to z tobą.
- Nie ma sprawy, tylko ją umyję i zaraz tam będziemy.
Wchodząc do pokoju zauważyłem, że panie o czymś rozmawiają, ale gdy mnie zobaczyły przestały.
- Kogo obmawiacie? - zapytałem.
- Opowiadałam - wyjaśniła Wanda - jakiego wspaniałego masz kutasa.
- Miło mi, ale o tym może przekonać się sama. Poza tym ja też chciałbym zapoznać się z jej cipką.
- Bardzo proszę - powiedziała Gosia. Wstała i odrzuciła ręcznik opasający jej ciało i podeszła do mnie. To co zobaczyłem zaskoczyło mnie jeszcze bardziej niż niespodzianka Anki. Gosia miała wielkie cycki z dużymi sutkami, w których tkwiły kolczyki podobne do kawałka drutu z kuleczkami na końcach. Podobnie jak Wanda jej cipka była zupełnie wygolona, a w wystających wargach sromowych też tkwiły okrągłe kolczyki, po dwa z każdej strony.
- Zaskoczony - spytała.
- Bardzo - odparłem.
- Ja też mam takie ozdóbki - pochwaliła się Wanda i zrzuciwszy swoją przejrzystą piżamkę pokazała swoje okolczykowane cycki i cipkę.
- Skąd to się u ciebie wzięło - spytałem - nie zauważyłem żadnych nakłuć.
- Założyłam sobie po wyjściu z łazienki, a ty jesteś mało spostrzegawczy.
- Usiądź w fotelu - powiedziała Gosia - chcę cię dosiąść.
Usiadłem, a ona odwróciwszy się tyłem nakierowała swą szparę na mojego kutasa. Ustawiwszy uda na oparciach fotela powoli opuściła się zagłębiając mój członek w swojej pochwie. Myślałem, że będzie luźna i szeroka, bo wiedziałem, że Wanda wkładała jej całą dłoń do środka, ale ku mojemu zaskoczeniu opasywała ciasno moje narzędzie. W tym czasie Wanda ustawiła się na czworakach przed nami i wypięła swój tłusty tyłeczek ukazując czekoladowe oczko i długie wargi sromowe zakończone dwoma kolczykami. Gosia przesunęła się do przodu tak, że teraz leżała brzuchem na moich udach wypinając z kolei swoje kakaowe oczko w moim kierunku. Chwyciłem ją za pośladki i zacząłem ją posuwać. Ona wsadziła wtedy jedną dłoń w szparę Wandy, a drugą powoli zaczęła wwiercać się w jej odbyt. Po chwili rytmicznie pracowała na przemian wsuwając dłoń do cipki i wyciągając z pupci i odwrotnie. Widząc to postanowiłem wypróbować pojemność jej odbytu i łącząc palce zacząłem wsadzać w jej pupę. Po chwili zniknęła cała i poczułem przez ścianki mojego kutasa w pochwie. Obie panie jęczały przy tym i stękały z rozkoszy. Z łazienki przyszli właśnie wtedy Stefan i Ania. Pierwsze co spostrzegłem to, że Anka była podobnie jak inne wygolona.
- Ooo, widzę że nie traciliście czasu - powiedziałem.
- Chciałam cię znowu zaskoczyć - powiedziała Anka - a tata mi w tym pomógł.
- Ciekawy układ - wskazał Stefan - może my też spróbujemy.
- Oczywiście tato - powiedziała Ania.
Teść usiadł w fotelu naprzeciwko Wandy i ustawił swoją maczugę a Anka nakierowała na nią swoją dziurkę. Potem wprowadziła jego członek do środka i położyła się podobnie jak Gosia na udach swojego taty. W ten sposób miała przed sobą Wandę. Obie zaczęły się pieścić i całować. Stefan zauważył moją dłoń w pupie Gosi i też zaczął wsadzać swoją w odbyt Anki. Na początku była trochę zaskoczona, ale potem bardzo ją to podnieciło. Pieprzyliśmy się tak kilka minut, aż wreszcie poczułem zbliżający się orgazm. Wstrząsnął mną dreszcz i wystrzeliłem cały swój ładunek w pochwę Gosi. Ona też szczytowała bo zaczęła krzyczeć - Ooo, taaak jeeeeeszcze - a jej cipka rytmicznie kurczyła się na moim narzędziu i oblała je swoimi sokami. Usłyszałem też krzyki Wandy i Anki i zobaczyłem jak wstrząsają nimi konwulsje orgazmu. Przez chwilę leżeliśmy wykończeni, a potem wyswobodziliśmy nasze narządy płciowe i usiedliśmy w fotelach.
- Byliście wspaniali - pochwaliła nas Wanda - myślę że powtórzymy to jeszcze, bo następne spotkanie zaplanowałam jutro na działce. Mam też dla panów miłą niespodziankę. Będą jeszcze dwie panie.
- To wspaniale - powiedziałem - nigdy jeszcze nie robiłem tego na świeżym powietrzu.
344. PLAŻA NUDYSTÓW
Mam na imię Wojtek. Dwa lata temu ożeniłem się z Anią. Moja żona jest niską blondynką przy kości. Ma duże piersi i niezły tyłeczek. Od początku naszego małżeństwa oboje uwielbialiśmy seks. Robiliśmy to przy każdej nadążającej się okazji, w kuchni, łazience, przedpokoju, a nawet w samochodzie.
W tamtym roku zdecydowaliśmy się wyjechać na wczasy do Bułgarii. Ponieważ moja teściowa jest wdową postanowiliśmy zabrać ją ze sobą. Wanda, bo tak ma na imię, jest również blondynką z dużymi walorami i ponętnym tyłeczkiem. Na miejscu mieszkaliśmy w apartamencie z dwoma pokojami. W pierwszym dniu po przyjeździe wybraliśmy się na plażę. Panie założyły jednoczęściowe kostiumy, przez które mogłem podziwiać ich wdzięki. Ponieważ oboje z Anką bardzo byliśmy spragnieni seksu postanowiliśmy wcześniej wrócić do pokoju. Wanda została na plaży, a my poszliśmy do apartamentu. Już w przedpokoju zrzuciliśmy kostiumy i zaczęliśmy się kochać. Potem przenieśliśmy się na łóżko. Anka uklękła na czworakach i wypięła do mnie zachęcająco swoją wydepilowaną cipkę. Ustawiłem się za nią i jednym mocnym pchnięciem wjechałem w jej grotę. Była ciepła i śliska. Najpierw poruszałem się powoli, a potem zacząłem wbijać się w nią coraz szybszymi ruchami. Oboje stękaliśmy i wzdychaliśmy. Po pewnym czasie poczułem na sobie czyś wzrok. Odwróciłem głowę w stronę drzwi i ujrzałem Wandę zaglądającą przez uchylone drzwi. Nasze spojrzenia spotkały się i spostrzegłem w jej oczach pożądanie. Pracowałem dalej obrabiając szparę Anki. Wanda w tym czasie sięgnęła ręką do krocza i odchyliwszy na bok kostium zaczęła masować sobie cipkę. Jej szpara była podobnie wydepilowana jak mojej żony. Patrząc na nią czułem, że powoli zbliża się mój orgazm. W chwili gdy trysnąłem w rozgrzaną cipkę Ani poczułem skurcze jej pochwy. Jednocześnie na twarzy Wandy pojawił się grymas rozkoszy i ona też pewnie przeżyła uniesienie, poczym wycofała się do swojego pokoju.
Następnego dnia rozmawialiśmy jak gdyby nic się nie stało. Z plaży znów wróciliśmy wcześniej i scenariusz znów się powtórzył. Tym razem jednak robiliśmy to na jeźdźca. Wieczorem zaproponowałem, abyśmy poszli nazajutrz na plażę nudystów. Ku mojemu zdziwieniu obie panie chętnie się na to zgodziły. Toteż wybraliśmy się tam uzbrojeni w materac, leżak i parawan przeciwwietrzny. Na miejscu ustawiliśmy leżak i materac pod wydmą, a parawan od strony morza. W ten sposób stworzyliśmy sobie intymną atmosferę. Następnie zaczęliśmy się rozbierać. Anka szybko wyskoczyła ze swojego kostiumu i ukazała słońcu wielkie piersi z nabrzmiałymi sutkami oraz wygoloną cipkę z wystającymi na zewnątrz wargami i stojącą łechtaczką. Wanda trochę z ociąganiem rozpięła stanik i pokazała swoje balony. Były potężne i zwisały jej do tłustego brzuszka. Wokół sutek wielkości kciuka miała duże ciemnobrązowe aureolki. Następnie ściągnęła majteczki. Ona również miała olbrzymie wystające wargi i sporą łechtaczkę. Ja też zdjąłem slipy i wtedy mój rozbójnik wyskoczył jak sprężyna.
- O ,widzę, że się rozpaliłeś kochanie na nasz widok - powiedziała Anka.
- Oczywiście - odparłem - gdy mam przed sobą takie dwie smakowite dupeczki, to nie mogę się opanować. Szczególnie mama wygląda nieziemsko.
- Oj, przesadzasz - powiedziała Wanda - spójrz na mnie, jestem gruba, cycki mi zwisają, tyłek mam wielki.
- No właśnie ja lubię dojrzałe kobiety i puszyste.
- A co ze mną? - zapytała Ania.
- Ty oczywiście jesteś najseksowniejsza - odparłem.
W pobliżu było niewiele osób. Kilka pań opalało się na kocach. W większości starsze. Jedna z nich około 60-tki spała na kocu kilka metrów od nas z rozkraczonymi nogami pokazując w naszą stronę wielką wygoloną cipę. Inne leżały na plecach lub kąpały się w morzu. Anka położyła się na materacu i poprosiła, abym ją posmarował olejkiem. Powoli wcierałem olejek w jej plecy, a potem zacząłem masować pośladki. Rozchyliłem przy tym na boki jej nogi i uklęknąłem między nimi. Ugniatając półdupki rozchylałem je na boki ukazując soczystą różową szparę oraz kakaowe oczko odbytu. Obie dziurki lśniły w słońcu od śluzu i olejku. Ania oddychała głęboko i wzdychała. Pochyliłem się nad nią i ująwszy moje berło zacząłem nim wodzić wzdłuż szpary i odbytu. Anka oddychała szybciej starając się wypinać swoją pupę na spotkania z moim penisem. Wanda spoglądała na nas pożądliwym wzrokiem. Rozchyliła przy tym nogi i jedną ręką pieściła swoją twardą łechtaczkę i wargi. Patrząc jej w oczy położyłem się na Ani wprowadzając maczugę jednym mocnym pchnięciem w jej rozgrzaną cipkę. Poruszając się w niej spoglądałem na Wandę, która wciskała sobie cztery palce jednej ręki w pochwę, a drugą podtrzymywała pierś liżąc jej sutek. Czując zbliżający się orgazm zacząłem przyspieszać. Ania również poddała się moim ruchom wychodząc mi naprzeciw. Po kilku pchnięciach wystrzeliłem cały ładunek czując przy tym skurcze jej pochwy na moim członku. Uwalniając mego kutasa zobaczyłem jak sperma zmieszana ze śluzem powoli wypływa z jej szpary. Jednocześnie usłyszeliśmy urywane westchnienia Wandy. Oboje spojrzeliśmy w jej stronę i zobaczyliśmy, że jej szpara kurczy się rytmicznie wyciskając z wnętrza kolejne porcje śluzu. Wyglądało to jakby miała wytrysk. Patrzyliśmy zahipnotyzowani w jej krocze, z którego powoli wypływały soki. Starsza pani obok obudziła się i widać było, że przygląda się nam już od dłuższego czasu, bo jej cipka wyraźnie zwilgotniała. Widać było jak jej wielkie wargi połyskują w słońcu. Pani po chwili wstała i podeszła do nas. Jej piersi zwisały jak dwie olbrzymie gruszki zakończone wielkimi ciemnobrązowymi aureolkami. Duże nabrzmiałe wargi i łechtaczka wystawały spod jej brzuszka. Po powitaniu i wymianie uprzejmości dowiedzieliśmy się, że jest Polką, przyjeżdża tu co roku i ma na imię Agnieszka.
- Mają panie ogromne szczęście - powiedziała - tutaj nieczęsto można spotkać panów tak obdarzonych jak pan Wojtek.
- Dziękuję - odparłem - pani również jest nieźle obdarzona.
- Ależ co pan opowiada, pani Ania i Wanda są naprawdę obdarzone.
- Mówiłem im to przed chwilą i potem musiałem to sprawdzić na mojej żonie.
- Obserwowałam ten sprawdzian i muszę powiedzieć, że ma pan talent, którego szkoda marnować tylko dla jednej kobiety. Zgodzi się pani ze mną, pani Wando?
- Oczywiście, ale wykorzystanie tego talentu zależy od mojej córki i jej męża - powiedziała moja teściowa.
- Więc pani nigdy jeszcze go nie wypróbowała.
- Niestety nie.
- Pani Aniu, jak pani może tak znęcać się nad swoją mamą. Proszę zobaczyć, że jej szparka nie może już wytrzymać samotności.
Po tej podniecającej konwersacji mój penis znów zaczął podnosić się do życia i stał teraz jak maszt żaglowca.
- O, widzę że pana narzędzie jest już gotowe, czy mogę go dotknąć? - spytała pani Agnieszka zwracając się do Ani.
- Widzę, że pod naporem pani argumentów muszę ulec i podzielić się tym skarbem, proszę się częstować. - odparła Ania.
Pani Agnieszka uklękła przede mną. Następnie ująwszy w rękę moją maczugę nachyliła się i zaczęła lizać jej główkę. Potem wepchnęła kutasa do buzi i poruszając głową robiła mi loda. Ja ugniatałem w tym czasie jej sutki, które stwardniały i napęczniały, aureolki wokół brodawek pomarszczyły się, a na piersiach i brzuchu pojawiły się ciemne plamki. Widać było, że przechodzi pierwszą fazę podniecenia. Jej zwinny języczek pracując na mym penisie stopniowo podnosił poziom hormonów. Z tego przyjemnego uczucia ocucił nas głos Wandy.
- Dosyć już tych pieszczot, teraz moja kolej, tyle czekałam, czuję że zaraz wybuchnę.
Odciągnąwszy głowę Agnieszki, moja teściowa usiadła na mych udach i jednym szybkim ruchem nadziała się na kutasa. Poczułem jej ciepłą i śliską szparę. Nad głową ujrzałem wielkie cycki, które natychmiast pochwyciłem i zaczął ssać. Wanda poruszała się rytmiczne, zaciskając przy tym mięśnie pochwy, które masowały mego członka. Czułem się jak w raju, tym bardziej że ktoś zaczął masować moje jądra. To Agnieszka nachylona za nami pieściła mnie ręką, a językiem lizała szparę i odbyt Wandy, była przy tym niesamowita. Widząc to Ania zaczęła się pieścić i wkładać sobie rękę do cipki. Tego było już za wiele. Po kilku pchnięciach wystrzeliłem cały swój ładunek zraszają wnętrze pochwy mojej teściowej. Ona poczuła to i zaczęła szczytować. Jej ciałem wstrząsały dreszcze, mięśnie pochwy zaciskały się na penisie, a ze szpary wyciekały soki, które zlizywała Agnieszka. Wanda opadła na mnie i leżeliśmy tak przez chwilę wyczerpani. Potem przekręciła się i opadła na plecy obok mnie z rozkraczonymi nogami. Wtedy moim narzędziem zajęła się Agnieszka, nie pozwalając na to aby opadło. Swoim zwinnym językiem wylizała je do czysta i pobudziła do nowego życia. Wandą zajęła się moja żona. Uklęknąwszy między nogami zaczęła wylizywać swoją mamusię, która znów dostała orgazmu. Agnieszka skorzystała w tym czasie z okazji i nadziała się na mego penisa. Widać, że była w tym mistrzynią. Poruszając się w różnych kierunkach masowała moje narzędzie zaciskając przy tym mięśnie pochwy tak, że czułem jakby robiła to językiem. W czasie tej powolnej jazdy ssałem jej gruszkowate piersi, które falowały w rytm ruchów. Niewiarygodne było to, że z jej sutków zaczęło wypływać mleko. Jak się potem przyznała brała leki hormonalne i to był skutek uboczny. Ssąc ją jak dziecko matkę poczułem zbliżający się orgazm i trzeci raz tego dnia spuściłem się w trzecią już cipkę. Agnieszka również szczytowała wzdychając i kurcząc rytmicznie mięśnie. Jej pochwa niemal falowała na członku przez kilkanaście sekund. Potem opadła na mnie, pocałowała w usta i powiedziała:
- Dziękuję, to było wspaniałe, nie robiłam tego już od dwóch lat.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
Po krótkim odpoczynku pobiegliśmy wszyscy do morza wykąpać się. W wodzie bawiliśmy się jak dzieci, chlapiąc na wszystkie strony, przewracając się i oczywiście chwytając za pewne części ciała. Przez cały okres wczasów spotykaliśmy się z Agnieszką na plaży i oczywiści uprawialiśmy seks. Po powrocie do kraju często spotykaliśmy się z nią, a nasze odwiedziny zawsze kończyły się w łóżku. Agnieszka wprowadziła nas w świat seksu analnego oraz fist i piss. Dzięki niej nasze życie zupełnie się odmieniło.
345. 52-LETNIA KOBIETA
To było na urodzinach mojego kumpla, który robił swoją 19-tkę, razem z imieninami swojej starszej, z początku oczywiście sądziłem, że to jest bardzo głupi pomysł, ale jak się później okazało, ja na tym pomyśle najbardziej skorzystałem.
Zaczęła się impreza, no i jak to bywa młodzi lubią wypić (bawiliśmy się w dwu oddzielnych pokojach, bo doszliśmy do wniosku, że nie będziemy się bawić ze starymi). No i była imprezka, wiadomo alkohol, no i tak sobie piliśmy jeden, drugi itd. Po którymś z nich już poczułem, że nie mogę i mówię do kumpla, że muszę się położyć, bo będę rzygał, a on mówi, że dobra położy mnie w pokoju swojej siory, bo ona jest na studiach i łóżko jest wolne. Sytuacja była wiadomo jaka, więc nie zaprzeczałem, bo było mi obojętne gdzie, byle się położyć i poczuć lepiej.
Więc walnąłem się spać, choć było dopiero po 22. No i gdy sobie spałem przyszła do mnie ciotka mojego kumpla Celina. Nic przedtem nie zapowiadało takiego obrotu sprawy, choć czasami sypała do mnie głupimi gadkami, ale przecież kto mógł podejrzewać jakie ma zamiary. Weszła do pokoju, położyła się obok mnie, następnie wsadziła swoja rękę w mój rozporek i zaczęła się bawić. Ja oczywiście zgłupiałem, bo przecież to kobieta 52-letnia i nie wiedziałem co robić, czy odwzajemnić jej to zachowanie czy poczekać, co się stanie dalej.
No ale jak to człowiek trochę pijany, postanowiłem się nie czaić i zacząłem się do niej zabierać. Tzn. na początku wyglądało to tak, że ona bawiła się moim penisem, a ja zacząłem robić jej masaż łechtaczki przez spodnie, po chwili zbliżyła do mnie swoje usta i zaczęliśmy się całować, to nie były żadne nieśmiałe pocałunki tylko od razu dość ostre. Powiedziała, żebym nie przestawał, wiec ja położyłem się na niej i nie przestając się z nią całować dalej macałem ją przez spodnie, po chwili podniosłem jej bluzkę i zacząłem językiem bawić się jej sutkami. Gdy pomyślałem, że pozwoliła już na tak dużo, to dlaczego nie więcej, więc wsadziłem jej rękę za spodnie i dostałem się pod majtki. Tam wyczułem dość owłosioną cipkę. Długo się nie zastanawiałem i zacząłem robić jej palcówkę, gdy wsadziłem jej palca od razu poczułem jaka jest mokra i chętna, bo dawały się wyczuć jej regularne skurcze.
Po chwili tego jak się z nią całowałem i robiłem jej palcówkę, przyszła kolej na to, żeby w końcu się zabrać do konkretów. Wiec ściągnąłem jej spodnie, później majtki i wszedłem w nią najpierw lekko, ale później okazało się, że lubi gwałtowne ruchy, więc ruszałem się dość szybko i mocno, to najbardziej lubiła i jęczała z rozkoszy, gdy wsadziłem go jak najdalej się dało i zatrzymałem się w tej pozycji, widać to jej sprawiało największą satysfakcję. Kochaliśmy się z 15 minut, później to ja leżałem na plecach, a ona przejęła inicjatywę, po pewnym czasie, gdy już wyczułem, że koniec jest blisko położyłem ją na plecach i ostatnie ruchy wykonałem bardzo gwałtownie co wyraźnie się jej spodobało.
Gdy widziała po mojej twarzy, że koniec jest blisko, to powiedziała, żebym spuścił się jej do środka. Tak też zrobiłem, później powiedziała, żebym go wyjął i gdy go wyjąłem to wzięła go do buzi i można powiedzieć, wyssała resztę z tego co została i tak się skończyło. Ubrała się i położyła obok mnie, bo jak się później okazało wszyscy wiedzieli, że ona idzie do tego pokoju, żeby odpocząć, no i jak sądzę odpoczęła:-))) Rano, gdy wstałem to było już ok. 12, tak więc jej już nie było, bo na dole pomagała matce mojego kumpla robić obiad. Ja oczywiście zszedłem na dół i chciałem iść do domu, ale matka mojego kumpla powiedziała, żebym jeszcze zjadł śniadanie i mogę iść, a jak zjem, to żebym zostawił swój numer telefonu, bo ciotka mojego kumpla coś ode mnie chciała, ale jej już nie było i powiedziała, że do mnie zadzwoni. Ale jeszcze jakoś nie zadzwoniła. Może to i dobrze?...
336. STYPENDIUM W USA
Całe zdarzenie wydarzyło się dobre parę lat temu. Wyjechałam wtedy na stypendium do USA. To było coś całe życie o tym marzyłam. Kiedy przyjechałam na miejsce, okazało się, że będę mieszkać w ślicznym akademiku. W moim mieszkaniu były cztery pokoje, na dwa pokoje przypadała jedna łazienka, był wspólny salon i kuchnia. Wieczorem pozostali trzej lokatorzy pojawili się w domu. Okazało się, że wszyscy to faceci. Byłam zdziwiona. Natychmiast poszłam wyjaśnić całą sprawę, dlaczego tak się stało. Okazało się, że to normalne i powiedziano mi, że przecież mam swój pokój. No niby tak, ale to dla mnie było dziwne. Rozpakowałam się i postanowiłam zapoznać się z moimi współlokatorami. Byli dość mili i przyjęli mnie bardzo ciepło. Andre był z Senegalu, Kim z Korei, a Giermo z Panamy. Pomyślałam sobie, że niezła jest mieszanka w tym pokoju. Jedna biała dziewczyna, czarny, żółty i latynos. Giermo spodobał mi się od razu, był przystojny i bardzo atrakcyjny. Ja chyba też od razu przypadłam mu do gustu, bo jeszcze tego samego dnia zaproponował mi zwiedzenie miasta. To była urocza przejażdżka.
Następnego dnia wstałam dość wcześnie, poszłam wsiąść prysznic. Myślałam, że wszyscy jeszcze śpią, bo była sobota. Kiedy tak stałam pod prysznicem i wesoło myjąc się podśpiewywałam sobie, poczułam czyjś wzrok na sobie, to dziwne uczucie, odwróciłam się do drzwi, a w nich stał z rozdziawioną gęba Kim. Kiedy nasze spojrzenia skrzyżowały się, nagle wycofał się i przeprosił. W łazience był zepsuty zamek, a ja nawet i tak nie pomyślałam, żeby zamknąć łazienkę. W domu nigdy się nie zamykałam i nie byłam do tego przyzwyczajona. Poczułam się dziwnie, nie ze wstydu, nie wiem dlaczego, zawsze byłam raczej wstydliwa, ale jakoś inaczej. Wieczorem Giermo poprosił mnie. żebym się ubrała bardzo sexi, byłam zdziwiona, ale ale co tam. pomyślałam. że chce zabrać mnie gdzieś na randkę. Założyłam swoją ulubioną jedwabną sukienkę na ramiączkach. Sama nie wiem dlaczego założyłam ją na nagie ciało. Kiedy się w nią ubierałam, czułam się bardzo sexi i podniecało mnie to, że nic poza tą sukienką na sobie nie mam. Po pewnym czasie, kiedy miło spędzaliśmy czas, Giermo zaproponował, żebyśmy wracali do mieszkania. Byłam zdziwiona, ale cóż, pomyślałam sobie, że w sumie tak powinna wyglądać pierwsza randka.
Po powrocie okazało się, że chłopaki przygotowali na moją cześć niespodziankę, to było party. Zaprosili wszystkich znajomych i chcieli, żebym się z nimi poznała. To było miłe z ich strony. Wszyscy byli dla mnie mili. A najbardziej Giermo. Wypiłam już trochę i zaczynało mi się kręcić w głowie. Kiedy tak tańczyłam Giermo pocałował mnie w szyje. Nie opierałam mu się. Chyba też tego chciałam. Potem zaczęliśmy się już całować na dobre. Po chwili przeprosiłam go i poszłam do pokoju sprawdzić jak tam się ma mój makijaż. Kiedy tak przeglądałam się w lusterku, do pokoju wszedł Giermo. Zamknął za sobą drzwi na klucz. Udawałam, że tego nie widzę. Podszedł do mnie i zaczął mnie całować i dotykać przez sukienkę moich piersi. Podwinął mi sukienkę i chyba zdziwił się że nie mam nic pod nią. Zaczął dotykać mojej muszelki, a ja nie zabraniałam mu tego. Ściągnął ze mnie sukienkę i położył na łóżku. Ja w tym czasie uwolniłam jego z ubrania i jego fiuta z majtek. Zaczął lizać moją cipkę, a ja ssałam jego fiuta jak dobrego lizaka. Po chwili jego gorąca sperma zalała całą moją twarz. Jego fiut ciągle był sztywny. Powiedziałam, żeby teraz mnie zerżnął jak dziwkę. Nie poznawałam sama siebie, ale strasznie to mi się podobało. Z nikim jeszcze tak się nie pieprzyłam. Kazał wypiąć mi dupkę i wsadził mi go głęboko. Rżnął mnie jak prawdziwą dziwkę, mocno i ostro. Krzyczałam, żeby nie przestawał, było mi cudownie. Po chwili powiedział, żebym dosiadła jego fiuta i ujeździła go jak dzikiego rumaka. Szybko nadziałam się na jego kutasa i galopowałam na nim jak na dzikim koniu. Po chwili naszymi ciałami wstrząsnął dreszcz rozkoszy i oboje zmęczeni przez chwile leżeliśmy bez ruchu. Potem oboje ubraliśmy się i poszliśmy do gości. Trochę się wstydziłam, bo wydawało mi się, że wszyscy goście słyszeli jak Giermo mnie posuwał. Pomyślałam sobie, że i tak mnie tu nikt nie zna.
Giermo gdzieś mi zniknął. Nalałam sobie więc następnego drinka. Kiedy go sobie sączyłam, podszedł do mnie Andre i poprosił mnie do wolnego tańca. Tańczyliśmy bardzo sexi. Chyba udawałam bardziej pijaną niż byłam. Powiedział mi, że jestem bardzo sexi. Zażartowałam, że pewnie chciałby mnie przelecieć. A on szczerze powiedział, że tak. I że wie że Giermo mnie już zaliczył. Zapytałam skąd wie, a on odpowiedział, że widział, jak Giermo wchodził do mojego pokoju i podsłuchiwał pod drzwiami jak się pieprzyliśmy. Nagle wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju. Byłam jednocześnie zdziwiona i przerażona. Zapytał, czy ma zamknąć pokój, a ja nie wiem dlaczego powiedziałam, że tak. Powiedział stanowczo, żebym się rozebrała, ściągnęłam sukienkę i podeszłam do niego nago. Widziałam, jak jego kutas pręży się przez spodnie. Rozpięłam jego spodnie i uwolniłam jego wielkiego kutasa. Był naprawdę spory. Zaczęłam go dotykać, widziałam grymas na jego twarzy. Zapytałam się Andre, czy chciałby, żebym się zachowywała jak kurwa z ulicy. Powiedział, że tak. I kazał mi obciągnąć swojego fiuta. Dociskał mi głowę tak, że czułam, że jego fiuta mam w gardle. Nagle wyjął mi gwałtownie, rozebrał się i powiedział, żebym do niego przyszła, bo teraz ma ochotę mnie wyruchać jak zwykłą kurwę z ulicy. Kazał mi założyć sukienkę i żebym się oparła o ścianę. Zrobiłam tak. Podszedł do mnie. Podwinął mi sukienkę i wsadził mi swojego wielkiego czarnego chuja. Byłam w siódmym niebie. Rżnął mnie tak, jak by nie robił tego od dawna. Jedną ręką mocno ściskał moje cycki, a drugą masował mnie po mojej cipce. Myślałam, że umrę z rozkoszy, czułam się jak dziwka i nie przeszkadzało mi to. Chciałam, żeby tak było. Kiedy wreszcie wystrzelił we mnie, odwrócił mnie i pocałował czule w usta. Powiedział mi że to był jego pierwszy raz.
Po chwili wróciliśmy do gości. Impreza powoli się kończyła. Goście zaczynali się rozchodzić i już myślałam, że tego dnia już nic więcej nie może się wydarzyć. Wraz z ostatnim gościem, poczułam się strasznie zmęczona. W końcu rżnęłam się z dwoma facetami jednego dnia. Umyłam się i położyłam się spać. Po chwili do mojego pokoju rozległo się pukanie. Nie zamknęłam drzwi, więc powiedziałam proszę. Weszli wszyscy trzej moi współlokatorzy. Wszyscy byli nadzy. Podeszli do mojego łóżka, zrzucili kołdrę i zaczęli mnie całować po całym ciele. Poddałam im się bez zastanowienia. Ich fiuty stały jak maczugi, a moja cipka robiła się coraz bardziej mokra. Widząc, że i mnie się to podoba, Giermo powiedział, że teraz będą ruchać swoją kurewkę na zmianę i że chcą się ze mną zabawić jak z rasową dziwką.
Uklękłam na czworaka i wypinając swoją dupkę zaczęłam ssać fiuta Kima, w tym momencie Giermo wsadził mi swojego chuja w moją napaloną cipkę. Rżnął mnie tak mocno, że miałam problemy żeby dobrze obrobić laskę Mikowi. Wystrzelili prawie jednocześnie. Byli niezmordowani. Ich fiuty ciągle stały na baczność. Andre położył się na plecach, a ja dosiadłam jego spragnionego fiuta. Pochyliłam się nad nim i zaczęłam się z nim całować, Tymczasem Kim wsadził mi swojego chuja w dupkę. Chciałam zaprotestować, bo trochę mnie to zabolało, ale było mi tak dobrze. Giermo położył się obok i kazał mi zrobić sobie laskę. Była jeszcze mokra od moich soków i spermy. To było niesamowite, jednego fiuta miałam w swojej cipce, drugiego w dupce, a trzeciego w buzi. Byłam tak podniecona, że myślałam, że eksploduje. Potem jeszcze parę razy zamieniali się kolejnością. Nigdy nie sądziłam, że jestem do tego zdolna - pieprzyć się z trzema facetami na raz i to w trzech różnych kolorach. Kiedy skończyliśmy naszą orgię byłam wykończona. Miałam tyle orgazmów, że nawet nie jestem w stanie ich policzyć. Wszyscy w czwórkę zasnęliśmy na jednym łóżku. Zaczynało już świtać, a ja byłam taka zmęczona i szczęśliwa.
337. GOŚĆ Z LOTNISKA
Siedziałam znudzona już 10 godzinę w pracy próbując skończyć wreszcie pismo, z którym grzebałam się cały dzien. Była 6 po południu, za oknem było już zupełnie ciemno, i mimo zmęczenia i chyba 15 filiżanki kawy czułam się dobrze. Lubiłam siedzieć w pracy sama o tak późnej godzinie. Czułam się trochę tajemniczo, za oknem śnieg padał cicho i miękko. Miasto było puchowe i białe, ciche i prawie ze samotne. Byłam zmęczona, i stwierdziłam, ze chyba jednak dam sobie spokój dzisiaj z kończeniem zaczętej sprawy, tego dnia byłam już niezdolna do podjęcia wysiłku twórczego myślenia. Dla rozładowania weszłam do netu, chcąc znaleźć kilka pikantnych stron i może nawet się pokochać. Nic z tego, oczywiście, o tej godzinie było wielu amatorów szybkiego seksu i strony się nie ładowały. Do kilku jednak dobrnęłam, potem zaczęłam wyobrażać sobie jak się kocham z moim facetem (a oboje lubimy ostry seks), odchyliłam majteczki i zaczęłam się dotykać, ale... jakoś nic mi dzisiaj nie wychodziło, nawet seks. Nagle zadzwonił telefon. Nie chciałam odbierać, na sama myśl, ze to może telefon służbowy, moja ręka sama cofnęła się od aparatu. Poczucie obowiązku wygrało jednak, i podniosłam słuchawkę. Usłyszałam męski, dość służbowy, ale jednocześnie z lekka zaniepokojony glos. No tak, z moim dzisiejszym pechem, pomyślałam... Facet mówił z lekkim obcym akcentem, nie wiem, niemieckim chyba. To, co mówił, sprawiło, ze bardzo pożałowałam, ze w ogóle tu zostałam tak długo. Otóż nazywał się Tom jakiś tam, był aktualnie na Okęciu i od pół godziny czekał na kogoś z firmy, kto go miał stamtąd odebrać, nakarmić, pogadać, zawieźć do hotelu, no i ogólnie - zając się nim. Wyjaśnił mi, ze jego samolot miał opóźnienie, i to całkiem spore. Gorączkowo myślałam, co mam zrobić. Starałam się być grzeczna i szybko podjąć jakąś decyzje. Nie znałam numeru telefonu do żadnego ze starszych pracowników, którzy mogliby zając się gościem. Nie wiedziałam, co się stało, cala sytuacja była dla mnie zaskoczeniem, ponieważ nasza firma zawsze pilnowała takich spraw. Ale nic, stało się. Przeprosiłam go i powiedziałam, ze zaraz po niego wyjadę. Odłożyłam słuchawkę i z moich ust wyszła całkiem kształtna wiązanka. Zamknęłam komputer, zadzwoniłam po taksówkę, ubrałam płaszcz i wyszłam. Taksówka nadjechała po 5 minutach. Wsiadłam, i pojechaliśmy na lotnisko. Czekał w umówionym miejscu. Był wysokim brunetem w wieku ok. 35 lat. Miał spokojna, uśmiechnięta twarz. Na widok jego uśmiechu zrobiło mi się ciepło, i pomyślałam sobie - Boże, o co ja się tak wkurzam? Pojadę z nim do mojej knajpki, zjemy cos ciepłego, wypijemy po drinku, pogadamy, a potem zawiozę go do hotelu i po sprawie. Lepsze to niż spędzenie tego piątkowego wieczoru w domu przed telewizorem lub nudna książka. Pomyślawszy powyższe, odwzajemniłam mu uśmiech mając nadzieje, ze nie zauważył na mojej twarzy poprzedniej kwaśnej miny. Przywitałam się z nim. Przez chwile myślałam, ze może jednak jest Amerykaninem - ponieważ przedstawił się tylko imieniem, sugerując, ze tak właśnie mam się do niego zwracać, nadając tym samym naszej znajomości charakter półformalny. Nie odpowiadało mi to jednak, i przedstawiłam się, rzec by można, pełna nazwa. Zrozumiał intencje od razu.
- Przepraszam pana bardzo za to nieporozumienie, naprawdę nie wiem, jak to się mogło stać, ze nikt się tutaj nie zjawił.
- Nic się nie stało, cale szczęście, ze zastałem panią w pracy... - znowu się uśmiechnął; wyjaśnienie, ze był to czysty przypadek, ze o godzinie 18.30 byłam jeszcze w biurze, zachowałam dla siebie.
Mówił trochę niepewnie, zaproponowałam mu wiec przejście na angielski. Z uśmiechem odmówił. Szliśmy w stronę wyjścia. Taksówka już na nas czekała, oboje usiedliśmy na tylnym siedzeniu. On był naprawdę miły, i miałam do siebie żal, ze nie potrafiłam się wyluzować tak jak on. Był całkiem naturalny i siedząc w taksówce miałam okazje przyjrzeć mu się z bliska. Na skroniach miał lekko siwiejące pasemka włosów, i po namyśle do poprzedniej 35 dodałam mu jeszcze trójkę. Miał dość mocno zarysowany profil, był lekko opalony i świetnie zbudowany. Wysoki, jakieś sto osiemdziesiąt parę. Mógłby uchodzić za playboya, gdyby nie jakiś wyraz zamyślenia na jego twarzy i dość duża inteligencja malująca się w jego oczach. Szybko odwróciłam wzrok, kiedy spojrzał w moim kierunku.
- Uczę się polskiego, proszę mnie poprawiać, jak powiem cos nie tak.
Uśmiechnęłam się półgębkiem. Tez mi rola! Poprawianie polszczyzny oficjalnego gościa. Nawet nie wiedziałam, kim on był i po co przyjechał i niezręcznie byłoby go teraz o to pytać...
- Wspaniale mówi pan po polsku, naprawdę - to była prawda, nieźle sobie radził z naszymi zaimkami i deklinacjami.
- Dziękuje pani - powiedział ciepło i spojrzał na mnie tak, ze .... poczułam lekkie zdenerwowanie, bo wydawało mi się, ze zaczynam sobie cos wyobrażać, cos, czego raczej nie powinnam robić....
Przez głowę przemknął mi obraz jego twarzy wtulonej pomiędzy moje uda...
- Czy mogę się do pani zwracać "pani Nino"?
- Oczywiście - potwierdziłam.
Jechaliśmy dalej w ciszy przerywanej tylko zdawkowymi pytaniami o podroż, prace (założyłam, ze pracuje na rynku finansowym, i była to słuszna decyzja), pogodę. W rozmowie wyszło na jaw, ze jest Niemcem, ale lot, którym przyleciał, był z Zurychu... Wiedziałam, ze jak będę dobrze manewrować i będę w miarę ostrożna, z niczym się nie wygadam. Przyłapałam jego spojrzenie. Zdjęłam w taksówce płaszcz, i siedziałam w białej, dość mocno wydekoltowanej bluzeczce i garniturze. Patrzył na mnie z ciekawością i zdawkowym uśmiechem, ale nie zauważyłam w jego oczach innych uczuć... W ciszy dojechaliśmy do centrum, zapłaciłam za kurs, i weszliśmy do kafejki. Zamówiliśmy jedzenie i wino, wzięłam dla siebie sałatkę, dla niego zamówiłam jakieś danie obiadowe.
- Pani chyba nie wie za bardzo, kto jestem, i po co tu przyjechałem - Boże, skąd on to wiedział! Z tego wszystkiego zapomniałam poprawić jego błąd językowy..
- No, szczerze mówiąc, faktycznie nie wiem, kim pan jest. Osoba, która miała po pana wyjechać, zapewne nie wiedziała o opóźnieniu lotu, a ja... no cóż, na szczęście byłam jeszcze w pracy i mogę się panem zaopiekować - próbowałam obrócić wszystko w żart.
- Muszę powiedzieć, że lepszej i piękniejszej opiekunki nie mogłem sobie zażyczyć.
Uśmiechnęłam się, w końcu był to komplement, uznałam jednak, ze sprawy zmierzają nie w tym kierunku, co powinny.
- Co pana do nas sprowadza?
- Przyjechałem na jutrzejsza konferencje dotycząca dostosowywania prawa polskiego do prawa unijnego. Czy pani także będzie na tej konferencji?
- Tak, w naszej firmie miedzy innymi właśnie tym się zajmuje.
- No to wspaniale. Wie pani, ja bardzo przepraszam, bo z tego co pani mówi wynika, ze być może pomieszałem pani wieczorne plany... Czy mogę się odwdzięczyć za pani uprzejmość i zaprosić panią na lampkę wina? Znam jedna jedyna knajpkę w Warszawie, jest mila i maja tam naprawdę dobre wino...
Sama nie wiem dlaczego, ale się zgodziłam. Pojechaliśmy tam taksówka, i widziałam, ze cały czas patrzył na mnie. Byłabym głazem, gdybym nie zauważyła tego wzroku - trochę zamyślony, trochę smutny i - pełen akceptacji... Knajpa rzeczywiście okazała się bardzo mila. I droga jak cholera. Wyglądała jednak trochę dziwnie, była ... zbyt ciemna, zbyt erotyczna jak na służbowe spotkanie przy lampce wina. Nie powiedziałam jednak słowa krytyki - skoro było to jedyne miejsce jakie znal... Światło było przyciemnione, na naszym stole stała tylko mała lampka oliwna i świeca. Na stół postawiono nam butelkę wina i dwa kieliszki. Wino było pyszne, i po wypiciu butelki poczułam w głowie lekki szumek, oraz rękę Toma na swoim ramieniu.
- Zatańczymy?
- Chętnie
Wstałam, wziął mnie za rękę i poprowadził na parkiet. Kurcze, pomyślałam sobie, ja jestem chyba pijana, co ja robię?
To był jakiś taki przytulanie - wolny i blisko ciała. Objął mnie w pasie, położył głowę na moim ramieniu... poczułam zapach jego wody, bardzo przyjemny i męski. W pewnym momencie wtulił swoją twarz pomiędzy moim ramieniem i szyją i pocałował mnie... przesuwając jednocześnie dłonią po moim tyłku... Nim zareagował mój umysł, najpierw zareagowały zmysły - poczułam silna fale podniecenia, uderzyła jak fala gorącej wody... Czułam jego zapach, woda zmieszana z zapachem skory ... odruchowo przytuliłam się do niego i tak tańczyliśmy przez kilka utworów. Jego dłoń powędrowała pod marynarkę i bluzeczkę... wyczuł, że nie mam na sobie stanika, na chwile jego dłoń zamarła w bezruchu, potem przesunął się za mnie, stanął za moimi plecami objął mnie od tylu... dotknął brzucha, wsunął dłoń pod bluzkę, przesunął ja wyżej, i położył na moich pełnych, sterczących piersiach. Przytuli się do mnie od tylu tak mocno, ze poczułam na swoich pośladkach jego zwiedzionego członka i Usłyszałam jego gorący szept : jesteś strasznie seksy... Złapał pod koszulką moje sterczące sutki i zaczął się nimi bawić. Dotykał ich opuszkami palców, masował, drażnił i doprowadzał mnie tym do szaleństwa. Potem pieścił mój brzuch, a jeszcze potem wsunął dłoń pod pasek spódniczki i majteczek... Delikatnie dotknął wzgórka łonowego, i na chwile zamarł, jak "zobaczył", ze jest gładko wygolony... Po sekundzie mocniej do mnie przylgnął i poczułam, jak mocno go to podnieciło. Zsunął się palcem po szparce, dotknął łechtaczki, aż drgnęłam, i wsunął palec w szparkę tuz przy dziurce. Jęknęłam z pożądania, a on zaczął głośniej oddychać, kiedy poczuł, ze jestem tak mokra, ze mógłby w tej chwili we mnie wejść... Strąciliśmy kontrole nad tym, co robiliśmy. Pieścił moja cipkę palcami bardzo delikatnie i dokładnie, kołysaliśmy się oboje w rytm powolnej, erotycznej muzyki. Potem wyjął palec, błyszczący od mojej wilgoci, i oblizał go.
- Jesteś pyszna - szepnął. - Chodź, chcę Cię wylizać, kocham wylizywać gładkie, mokre cipki, takie jak twoja, moja śliczna.
Odwrócił mnie i popatrzył prosto w oczy. Było w nich podniecenie, ale jeszcze coś... uśmiech, i czułość, gdy tak na mnie patrzył... po chwili spojrzał na mój dekolt, jedna pierś była prawie ze na wierzchu, widać było brązowy sutek.. Pochylił głowę i wziął go w usta... Boże, aż mi w oczach z pożądania pociemniało. Ssał mnie przez kilka sekund, po czym powtórzył:
- Chodź.
Chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Przeszliśmy przez jakieś drzwi i znaleźliśmy się w wąskim, ciemnym pomieszczeniu, w którym stal jakiś połamany stół i krzesła. Tom odwrócił się do mnie i chwycił moja twarz w swoje dłonie, podniósł ja do góry i zaczął całować. Potem nagle przerwał, dosłownie zdarł ze mnie marynarkę, prawie ze rozdarł bluzkę, tak nią szarpnął, i zaczął całować i ssąc moje piersi. Gryzł je, widziałam, ze ledwo panuje nad sobą, aby nie skrzywdzić mnie naprawdę. Oderwał się ode mnie, chciałam coś powiedzieć, coś zrobić, ale nawet nie dal mi szansy na to. Podniósł mnie i posądził na przekrzywionym drewnianym stole, uklęknął, zadarł spódniczkę, zdarł majtki i.... patrzył się przez chwile w moja nabrzmiała sokami, czerwona, opuchnięta pożądaniem cipkę ... Nie wiedziałam, co mam zrobić, byłam zdezorientowana, ale jednocześnie tak bardzo pragnęłam poczuć tam jego język...
- Wyliż mnie - poprosiłam jak grzeczna mała dziewczynka...
- Poproś mnie o to, dziwko.
Jak usłyszałam te słowa, moje podniecenie sięgnęło szczytu. Jeszcze nigdy nikt tak do mnie nie mówił, mój facet jak ognia unikał ostrych zagrywek, a ja nawet nie wiedziałam, ze tak to lubię. Potraktował mnie jak wynajęta kurewkę, a mnie to doprowadziło prawie ze do orgazmu...
- Proszę, poliż mnie tam, bo oszaleje zaraz
- Poliżę cię, ale ani się waż skończyć na moim języku.
Pocałował wzgórek łonowy, po czym wziął w usta cala moja cipkę i całował ja tak jak usta. Ssał moje wargi, wsunął język do szparki, i dosłownie spijał ze mnie moja wilgoć, tak zachłannie, jakby to było najlepsze wino. Potem zaczął drążnic czubkiem języka moja łechtaczkę, potem zaczął ja gryźć, bolało jak cholera, moja cipka zrobiła się czerwona i duża, ale on nadal tylko się ze mną drażnił.
- Ale z ciebie zdzira w kostiumie. Ekskluzywna kurewka z dłońmi po manicure i upiętymi włosami. Nie jesteś nikim więcej tylko zwykła dziwka, która pozwoli ze sobą zrobić wszystko.
- Proszę, daj mi swojego penisa, chce cię spróbować, daj mi się wylizać - nie wierzyłam własnym uszom w słowa, które wypowiadałam. Ale wtedy nie myślałam. On miał racje, ja naprawdę miałam dusze dziwki...
- Wstań, uklęknij przy mnie i wyjmij go ze spodni.
Zrobiłam co kazał, chciałam mu rozpiąć spodnie i je opuścić, ale on powiedział:
- Rozepnij tylko rozporek, nie będę się rozbierał dla takiej dziwki
Rozpięłam guziki rozporka i wyjęłam jego wielkiego, mokrego członka. Miał chyba z 18 centymetrów i był to chyba największy członek, jakiego przyszło mi pieścić. Pogłaskałam z uczuciem delikatna skórkę na nim, aż Tom drgnął jak paralityk pod wpływem tej pieszczoty. Potem delikatnie samym czubkiem języka okrążyłam główkę, zlizując z niej krople jego wilgoci. Spojrzałam w górę. Złapał mnie dość silnie za włosy i wysyczał:
- Nie patrz się na mnie, kurwo, włóż go sobie do buzi i wyliż do ostatniej kropelki. Zaraz ci się zedrę z ust tą twoja dziwkarską czerwona szminkę...
Miał racje, pomadka rozmazała mi się po całej brodzie i policzkach pod wpływem jego gwałtownych pocałunków. Wsadziłam sobie jego członka w usta prawie aż po nasadę. Jęknął z rozkoszy. Zaczęłam kochać go posuwistymi, powolnymi ruchami, połykając to, co mi dawał. Na chwile przerwałam, by wziąć w usta jego jądra. Moja cipka jednak przypomniała mi swoim pulsowaniem, które stało się aż bolesne, o swoim istnieniu. W tym momencie mój kochanek spuścił mi się w same usta. Boże, miał taki wytrysk, ze wystarczyłoby za trzech. Wyszedł ze mnie, i zapytał:
- Smakowało ci?
- Tak
- On nadal stoi, odwróć się i daj mi się teraz wyruchać, dziwko. Niezła jesteś, tak na marginesie.
Odwróciłam się posłusznie, oparłam rękoma o stół, pochyliłam i wypięłam tyłek. Wszedł we mnie jednym mocnym i gleb okiem ruchem, aż zabolało. Krzyknęłam.
- Zamknij się, bo nas nakryją.
- Boli mnie.
- Pieprzę to, ze cię boli. Ma boleć, nie pamiętasz?
I zaczął mnie kochać, właściwie to chyba lepszym słowem byłoby - pierdolić jak dmuchana lalkę. Zerznął mnie popadnie, robiliśmy to chyba z pol. godziny, i za każdym razem wyczuwał, kiedy zbliżam się do końca, i przerywał. Myślałam, że oszaleje.
- Na orgazm to trzeba sobie zasłużyć, kurewko. Jeszcze nie zasłużyłaś na to.
W końcu skończył, a ja razem z nim... Co to był za orgazm, nigdy czegoś takiego nie przeżyłam i nie wiem, czy jeszcze kiedyś przeżyje... Zatrzymał się, i był we mnie tak długo, aż sperma i moja wilgoć, sama nie wiem, czego było więcej, zaczęła ze mnie wypływać i ciec mi po udach. Wtedy wyszedł, uklęknął miedzy moimi nogami, i zaczął to od tylu wylizywać z moich nóg i prosto z mojej obolałej, obtartej, czerwonej i spuchniętej cipki... Potem zaczął ja liżąc. Chciałam mu uciec, odsunąć się, lecz on zdecydowanie, ale delikatnie, przytrzymał mnie za nogi. Bardzo, bardzo delikatnie dotknął mojej szparki. Jego język był chłodny i dotyk ten przyniósł mi ulgę. Delikatnie dotknął nadwyrężonej łechtaczki. Aż krzyknęłam, ale on nie przestał. Powoli, powoli, znowu zaczynałam odczuwać podniecenie. Na myśl, że między moimi nogami klęczy facet i wylizuje swoja spermę poczułam, ze znowu mogę... Kochał mnie delikatnymi ruchami języka aż do końca, aż do mojego drugiego orgazmu... Potem wstał i pocałował mnie. Zrobił to bardzo czule i delikatnie. Popatrzył na mnie z tym swoim uśmiechem, i zapytał:
- Czy teraz już nie masz nic przeciwko temu, żebyśmy byli na "ty"? - pytanie było retoryczne, ale pokręciłam przecząco głowa.
- Byłaś cudowna. Od chwili, kiedy zobaczyłem Cię na lotnisku, wiedziałem, ze musze Cię mięć....Byłaś taka niedostępna, a jednak udało mi się - uśmiechnął się.
Ubraliśmy się, on pocałował mnie w dłoń, wytarł z moich ust rozmazana pomadkę. Wyszliśmy na dwór, zamówiliśmy taksówkę, odwiózł mnie najpierw do domu, gdzie czekał już na mnie zaniepokojony Paweł, a potem pojechał do swojego hotelu...
Widziałam go tylko jeszcze jeden jedyny raz, na konferencji, która była następnego dnia. Nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Raz tylko mój prezes podziękował mi przy nim, ze się nim zajęłam. Odpowiedział:
- Tak, pani Nina była czarującą towarzyszką wczorajszego wieczoru... - i uśmiechnął się...
338. KROPKI
Mieszkałem i mieszkam w tym samym miejscu, więc aby nie przybliżać faktów, które mogą to miejsce zlokalizować (i osobę oczywiście) zastąpię je .... Niektórych danych przybliżających te zdarzenia nie chcę ujawnić. Starałem się opisać to dosyć dokładnie - pomijając niektóre rzeczy. Mieszkam w dużym mieście w wynajętym mieszkaniu wraz z kolegą ze względu na koszty oczywiście :). Pracuję w dużej firmie zajmującej się.... Do pracy jeżdżę w miarę regularnie około godziny 10, lecz nie muszę tego przestrzegać. Cała okolica jest dla mnie nieznajoma, ponieważ mieszkam w innym mieście na stałe. Od pewnego czasu co kilka dni w windzie spotykałem nieznajomą dziewczynę, na mój gust około 20-22 lata. Nigdy wcześniej nie zamieniłem z nią ani słowa .. może z nieśmiałości może nie było okazji. Faktem jest, że za każdym razem, jak wsiadała do windy (a mieszka niżej) spoglądałem na nią okiem wygłodniałego charta widzącego króliczka.
Tak było tym razem. Jechaliśmy przez 2 piętra - ona stała tyłem. Nagle odwróciła się z jakiegoś powodu i w momencie gdy spojrzała na mnie mocnym głosem powiedziała:
- Ile razy wsiadam i jesteś w windzie, to czuje na sobie twoje spojrzenie, tak jakbyś mi kładł rękę na nogach oględnie rzecz biorąc.
Chyba zrobiłem się czerwony, ale było to tak niespodziewane, że odpowiedziałem natychmiast:
- Bo tak się gapię na te nogi!! Jest na czym oko zawiesić !
Winda zatrzymała się - wysiedliśmy. Ona pobiegła w swoją stronę. Ja poszedłem na parking strzeżony. W głowie miałem pianę - ale numer pomyślałem, dobre to było.. Miałem wrażenie, że była wzburzona. Minęło kilka dni. Nie spotkaliśmy się i częściowo o tym zapomniałem. Nagle wieczorem ok. 22 jadę do góry i patrzę, a ona stoi na swoim piętrze - zawracam myślę. Nie wysiadłem. Winda wróciła. Wsiadła i patrzy na mnie ironicznie:
- Pewnie coś zapomniałeś z samochodu ?
- Nie, nie zapomniałem, chciałem Ci się przyjrzeć, dawno Cię nie widziałem.
- Daruj sobie te teksty, studenciku. Wracaj do góry, przy tobie strach się plecami odwrócić.
Zrezygnowałem - wróciłem. Minęło znów kilka dni, robiło się coraz cieplej i dni były dłuższe. Wracałem dosyć późno. Przed blokiem na zdezelowanej resztce ławki (obok standardowego trzepaka) siedziała moja nieznajoma i zawzięcie paliła papierosa. Co wyraźnie jej nie szło.
- Co się stało ? - spytałem.
Popatrzyła zrezygnowana na mnie i machnęła ręką.
- Same problemy, studencie - zawaliłam drugi rok na studiach i teraz pracuję, chce wrócić na studia od października, a moi rodzice postanowili, że się wyprowadzą do jakiejś wiochy 100 kilometrów stąd. Przecież ja nie mam 3 lat, żeby mi wszystko zmieniać, znajomych, szkołę i wszystko inne.
- Przecież nie musisz wyjeżdżać z nimi. Możesz tu wynająć mieszkanie albo akademik i zostać.
- Oczywiście, że mogę i na pewno zrobię tak, ale to tylko same problemy zanim się wszystko ułoży.
Zapaliłem własnego papierosa i usiadłem obok.
- Ty palisz, czy tylko tak dzisiaj ?
Rozmowa była raczej jej monologiem .Chyba chciała się wyżalić. Miała po mojemu ciężki dzień.
- Siadam obok - powiedziałem - bo dla Ciebie bezpieczniej . A do tego nie jestem studentem - dodałem. Nie będę się gapił jak zawsze.
Popatrzyła na mnie i powiedziała:
- Daj spokój, tu się wali, a tobie tylko te rzeczy w głowie. Po pierwsze prawie Cię nie znam, po drugie ..... przecież ...... daj temu spokój. Miałam kiedyś chłopaka, było fajnie, przez jakiś czas trzymałam go na mały dystans, aż wyjechaliśmy w góry - było fajnie w ten wieczór, ale jak teraz na to spojrzę to brak mi słów - najordynarniej w świecie zerżnął mnie, zapalił peta i zasnął na brzegu łóżka. Ja nigdy tego nie robiłam i było to dla mnie ważne, a on zachował się jak kawał skurwysyna. Po co Ci o tym mówię- zmieńmy temat.
OK. pomyślałem:
- Gdzie teraz pracujesz ?
- Złapałam chwilową pracę jak to szumnie brzmi - asystentka szefa, a tak po prostu pracuję w biurze faceta, który buduje i remontuje różne takie. Jego prawie nie ma, a ja załatwiam jego sprawy - często dzwoni i zostawia polecenia. Jest miły, w pracy jest spokojnie, nie ma żadnych większych problemów. Ale to tylko na kilka miesięcy. Nie mogłabym tam stale siedzieć .A ty??
- Może najpierw powiem, że jestem Piotr bo ...
- Joanna (wtrąciła szybko) ...
- bo od tego powinienem zacząć. Mieszkam w małym mieście, byłem na studiach, ale ich nie ukończyłem z lenistwa, ale myślę, że to się jeszcze da naprawić. Uciekłem z miasteczka, bo wojsko się o mnie upomniało i zaczepiłem się w dosyć dużej korporacji. Rozwożę i często muszę ten towar promować jak to się teraz nazywa. Jest to męczące czasem, ale mam służbowy samochód i częściowo płacą mi za mieszkanie, które tu wynajmuję. Mieszka ze mną koleś w moim wieku, który chyba jest artystą według niego oczywiście. Myślę, że długo tam nie popracuję, bo to staje się nudne, a o żadnym awansie nie ma mowy. Poza tym jeśli zauważą , że człowiek ma jakiekolwiek ambicje, to pozbywają się go motywując to reorganizacją pionu. Oprócz tego stałym moim zajęciem jest spoglądanie na nogi i nie tylko mojej sąsiadki z windy.
- Jesteś głupi zaśmiała się. Zacznij chodzić po schodach to ci przejdzie.
- Zrobiło się trochę zimno muszę odstawić autko na parking strzeżony, bo mam taki nakaz z firmy. Wracasz do domu czy pojedziesz ze mną i wrócimy do bloku?
- Joasiu !!
- Wracam do domu, muszę podyskutować z rodzicami. Albo nie jadę!!
Otwarłem jej drzwi, wsiadła z taką gracją, że aż się przestraszyłem, że w ciemnościach zauważyła co się w tym momencie stało w moich spodniach. Jechaliśmy przez chwilę bez słowa. Dojechaliśmy do parkingu.
- Ładnie zaczęliśmy ten wieczór, może chodźmy na jakąś kawkę - zaproponowałem.
- Szybki jesteś, ale OK.
Zawróciłem Przez kilka minut szukaliśmy czegoś otwartego o tej porze i trochę miasta zwiedziliśmy rozmawiając o różnych głupotach życia studenckiego. Cały czas myślałem: mały uspokój się, bo w takim stanie nie dasz mi wysiąść z auta - przeszło. Znaleźliśmy mały lokalik z miłą przyciemnioną atmosferą. Usiedliśmy daleko od baru. Stoliki i fotele były przykręcone w takich jakby przedziałach do podłogi. Trochę to krępowało, bo chciałem usiąść obok Joanny, ale się nie dało. Rozmowa toczyła się. Miałem czas w końcu przyglądnąć się jej dokładnie. Jak mówiła jej usta były dla mnie niesamowite. Włosy ułożyły się w nieładzie. Spojrzałem na jej niewielkie piersi - sterczały zalotnie i miałem wrażenie, że nie ma stanika. Ten moment trwał za długo. Moje spodnie rozrywało. Zauważyła mój wzrok i powiedziała:
- Zachowujesz się jak wszyscy inni, nie słuchasz co mówię - o czym teraz mówiłam ??
Wszystko mi wirowało ale odpowiedziałem:
- Zapatrzyłem się na twój biust i reszta przestała istnieć, po prostu mnie podniecasz do szaleństwa.
Zamurowało mnie po tej wypowiedzi. Ale ciągnąłem dalej:
- Oglądam wiele kobiet ale ........ nie wszystkie tak działają. Gdybym tylko mógł, to bym Cię teraz porwał wywiózł gdzieś i.....
- Nie kończ - nie psuj wieczoru. Poza tym pomyśl logicznie - nie znam Cię prawie oprócz naszej windy i nie chciałabym zajść w ciąże z nieznajomym człowiekiem - czy to wystarczy??
Rozmowa zaczęła być nerwowo kiepska. Patrzyła na mnie nerwowo.
- Nie bój się, odwiozę cię bezpiecznie do domu, nic ci się nie stanie.
W tym momencie rozluźniła się trochę i upuściła ze stolika paczkę moich papierosów. Schyliliśmy się oboje po nią i uderzyliśmy się głowami. Zaśmiała się - zobaczyłem piękny uśmiech. Schyliłem się aby podnieść papierosy i kątem oka spojrzałem między jej lekko rozchylone nogi. Ujrzałem w półmroku śnieżnobiałe odbijające się od reszty delikatne majteczki w ciemne kropki. Z wrażenia podnosząc się uderzyłem głową w blat stołu, który ani drgnął. Było to tak gwałtowne, że aż się wystraszyła, czy coś mi się nie stało.
- To przez te kropki - wymamrotałem nieprzytomnie.
- Jakie kropki Piotrze?
Piotrze zapamiętała imię.
- Na twoich majteczkach - palnąłem jak głupi bez chwili zastanowienia....
- Nie marnujesz czasu, może Ci zrzucić wszystko ze stolika, będziesz dłużej zbierał tam na dole.
Zaśmiała się. Atmosfera była już bardzo wesoła. W pewnym momencie całkowicie niechcący dotknąłem jej dłoni, które trzymała na stoliku. Czułem jakbym dotknął kabla w gniazdku. Myślałem, że już nie mam zamka w spodniach. Ona aż lekko podskoczyła - chciała ten fakt ukryć, aż się zmieszała i zrobiła czerwona.
- Może już pójdziemy. Na pierwszy raz wystarczy atrakcji ?? - spytała.
Ale jej dłonie cały czas były już w moich - lekko drżały. Idziemy. Zapłaciłem i wyszliśmy. Jechaliśmy nie wiem czemu w milczeniu w stronę domu.
- Zatrzymaj się przy sklepie nocnym - powiedziała - Muszę kupić kawę i parę drobiazgów do pracy na jutro, a nie chce mi się wcześniej wstawać.
Zatrzymałem - wysiadła i poszła do sklepu. Miałem wrażenie, że chyba nie wróci po dawnej rozmowie. Jest, przybiegła uśmiechnięta. W tym czasie od długiego czasu mój interes w spodniach wręcz pływał w sosie własnym. Każdy facet wie jak to jest. Zaczęły mi wręcz pękać jądra. Trudno pomyślałem, jakoś to w domu załatwię.
- Czy masz chwilę czasu?
- Dlaczego ? - spytałem jak dureń zamiast odpowiedzieć tak.
- Mogę Ci dzisiaj pokazać, gdzie pracuję, a może niedługo Ty zabierzesz mnie na swoją prezentację.
- No to jedziemy tylko gdzie ?
- To niedaleko.
Wskazała drogę - okazało się, że niedaleko dla każdego jest inaczej. Ale OK, dojechaliśmy do jakiegoś brzydkiego biurowca. Zaparkowałem i wysiedliśmy.
- To tutaj.
W okolicy nikogo nie było. Wzięła mnie za rękę i pociągnęła w kierunku wejścia. Drzwi były zamknięte. Wcisnęła klawisz na tablicy:
- Panie Waldku to ja Joanna z ........ zapomniałam kluczy do domu i muszę je zabrać nie chcę budzić rodziców.
Drzwi zabrzęczały i otworzyły się. Wsiedliśmy do windy, roześmiana powiedziała:
- Uwaga winda nie zaczynaj.
Po chwili byliśmy w biurze, raczej słabo urządzonym było tam chyba kilka pomieszczeń. Zapaliła światło - u prezesa jak mi się z wystroju zdawało - przeszła do biurka i zapaliła lampkę. Górne światło zgasiła i było znacznie ciekawiej.
- Może teraz ja postawię kawę ?- spytała.
- Chyba na kawę za późno.
- No to będzie drink
- Ale ja prowadzę zauważyłem.
- Jeden mały nie zaszkodzi - była bardzo wesoła, aż podejrzane.
Włączyła jakieś radio - cos zagrało cichutko. W tym momencie trzasnął grom z jasnego nieba. Przechodząc za mną objęła moją szyję z tyłu i powiedziała:
- Weź moje ręce w swoje tak jak tam w kawiarni, bo nie wytrzymam.
Posadziłem ją na fotelu i stojąc przy niej rzuciłem się na jej dłonie całując je bez opamiętania. Nie próbowała nic mówić. Po chwili powiedziała:
- Pamiętasz, jak bezczelnie i prosto z mostu powiedziałam Ci, że się gapisz na moje nogi w windzie?
- Przytaknąłem.
Taka jestem, po prostu mówię, a potem czasem żałuję albo nie.
Stałem jak palant przed nią na fotelu i nie wiedziałem jak się zachować. Patrzyła mi w oczy i mówiła:
- Na pewno miałeś różne kobiety, doświadczone lub nie i jeśli zrobię coś nie tak, to nawet mi o tym nie mów, bo ja mogę się czuć niepewnie.
Zaśmiała się pięknym uśmiechem.
- Jak wziąłeś w kawiarni moje ręce w swoje, to myślałam - coś mi się stało - to było tak gwałtowne i cudowne, że aż podskoczyłam. A teraz nie mów nic.
Wyjęła rękę z mojej i przyciągnęła mnie do fotela. Jej ruchy były niezgrabne ale na pewno chciała zdjąć mi spodnie. Zacząłem pomagać.
- Zostaw - powiedziała.
Trwało to chwilę, ale dla mnie to była wieczność. Zsunęła rozpięte spodnie na moje kostki .Dalej pozbyłem się ich sam. Moje majtki były po prostu lepkie. Zauważyła to lecz nie przeszkadzało jej to w niczym. Stałem i czekałem chociaż najchętniej bym ją wrzucił na biurko i.... Czekała i wiedziała, że się gotuję - uśmiechała się. Nareszcie. Zsunęła wolno moje majtki. A interes w całej okazałości lśniący i lepki patrzył jej prosto w oczy. Ujęła go dłonią i przejechała nieśmiało po policzku, potem po drugim, powtórzyła to kilkukrotnie zamykając oczy. Wiedziałem, że to nie potrwa wiecznie. Wzięła sam koniuszek w swoje gorące wargi. Myślałem, że się rozpadnę z rozkoszy. Leciałem w powietrzu. Trwało to chwilę. Wsunęła go głębiej w zaciśnięte usta. Odlatywałem. Za chwilę będzie bum.... Takiej ilości spermy już dawno nie widziałem. Prysnąłem jej w usta - wystraszona lekko go wyjęła - następne strzały jednak poleciały dokładnie w to samo miejsce i były mocne. Była zdezorientowana. Wiłem się na boki, chciałem wsadzić go jej do samego gardła, ale się opanowałem. Mój interes strzelał i strzelał. Wciągnęła Malucha do buzi i zaczęła go ssać, aż bolało. Lecz było za późno, sperma była wszędzie na twarzy, włosach i na średniej długości sukience. Ona tego nie widziała. Zamknąłem oczy, chciałem tą chwilę zatrzymać. W cicho włączonym radiu leciała muzyczka Lady Pank.
Pomyślałem, że skoro mi tak szybko poszło to na moją cześć powinno lecieć Mniej niż zero. Uklęknąłem przed nią wsuwając się między jej drżące kolana. Patrzyliśmy sobie w oczy. Wytarła twarz czymś co było w zasięgu ręki - na pewno nie była to chusteczka. Przytuliłem jej twarz jedną dłonią a drugą zacząłem dążyć pod sukienką do kropek na majtkach. Zatrzymała mnie gwałtownie - nie chyba lepiej nie!. Nie wiem ale nie. Nie zmuszałem jej. Zacząłem wstawać dosyć nieporadnie.
- Mam nadzieję, że nie będziesz palił, bo to już znam - powiedziała .
- W żadnym wypadku, wręcz przeciwnie, chciałem Ci podać moje cygaro do palenia na dłużej, ale sama widzisz, nadmiar podniecenia Tobą, potem sekund i już....
Wyglądałem według siebie bez spodni dosyć komicznie - postanowiłem to zmienić. Znowu wzięła mój interes w rękę - ścisnęła delikatnie, aż pojawiły się resztki soków. Stanąłem przed nią bezwiednie.
- Ty świnio - znowu chcesz - zabrzmiało w jej ustach jak stwierdzenie.
I co, mam powiedzieć, że nie - skłamie - patrzyłem w jej wesołe oczy. Zamknęła oczy i delikatnie nasunęła swoje usta na koniec mojego klejnotu. Wrażenie jakbym włożył go do kontaktu - był znowu w całej okazałości. Trzymała go nieporadnie i wykonywała niewielkie ruchy tam i z powrotem. To wystarczało. W swojej nieporadności była cudowna. Wcześniejsze moje doświadczenia na różnych imprezach kończyły się zawsze z fachowymi artystkami. Widziałem różnicę, ale na plus. To było niewinne, świeże i prawdziwe. Zatrzymała się. Nie wiem, co się działo, ale działała na mnie tak, że byłem już prawie u szczytu. To było cudowne. Miałem taką ochotę na więcej, ale ona już dwa razy dawała do zrozumienia, że nie chce - boi się. Czułem, że zaraz będzie eksplozja, wycofałem się z jej gardziołka. Patrzyła zdziwiona:
- Nie chcesz już ??
- Chcę, chcę, ale to już się zbliża, poczekaj.
Wzięła penisa w rękę i delikatnie masowała - wyglądała na ogromnie podnieconą, była aż czerwona. Nastąpiło to w momencie, kiedy widziałem jej oczy, jak się zabierała do ponownego ssania. Strzeliłem znów prosto w nos. Dla mnie był to piękny widok, dla niej chyba mniej, ale o tym nie wiem. Strzelałem już mniejszą ilością spermy, ale i ta była imponująca. Trzymała mnie za penisa i patrzyła na moją rozkosz w oczach. Nasze oczy się spotkały i tak zostało na dłużej. Pomogłem sobie własną dłonią, bo ona tego już nie robiła. Wytarła się pośpiesznie ręką na twarzy i zeskoczywszy z fotela uciekła do drugiego pomieszczenia. Włożyłem szybko majtki i pobiegłem za nią. Stała w ciemnym pokoju spoglądając przez okno na słabo oświetlony teren. Stanąłem za nią i objąłem ją z tyłu. Drżała. Zacząłem ją całować po szyi . Nie opierała się. Odwzajemniała każdą pieszczotę.
- Już się ubrałeś ? -spytała, gdy poczuła, że założyłem majtki.
Odwróciłem ją przy oknie przodem do siebie. Nic nie mówiąc drżącymi rękami błądziłem po jej plecach zbliżając się cały czas w stronę piersi. Zatrzymała się.
- Muszę coś z tym zrobić - pokazała na poplamioną sukienkę i sklejone włosy.
Łazienka z wodą jest na końcu korytarza.
- Będzie problem, ale chyba nie ma tu nikogo o tak durnej porze. Pożyczę Ci spodnie, żebyś mogła wyjść do łazienki - zaproponowałem, bo i tak leżały gdzieś w innym pokoju.
- OK.
Trochę mi przeszło bo byłem już nieźle wyssany. Wyszła do drugiego pokoju i słyszałem, jak zdejmuje sukienkę nie wytrzymałem i poszedłem za nią. Oniemiałem stała tyłem w pięknych majteczkach w kropki oplatających delikatną pupcię. W mizernym świetle lampki jej nogi wydawały mi się długie do samego nieba. Odwróciła się z sukienką w dłoni.
- Daj mi spodnie - powiedziała.
Stanąłem za nią ani myśląc o spodniach. Objąłem ją z boku. Mój interes niebezpiecznie rósł. Zauważyła to natychmiast.
- To Twój wzrok na niego tak działa - zaśmiałem się.
Gwałtownie zaciągnąłem ją do ciemnego pokoju bez radia. Oparłem ją o parapet przy którym przed chwilą byliśmy.
- Jeszcze nie idź.
Przytuliłem się do niej całym ciałem drżała. Zacząłem w pośpiechu wciskać ręce pod jej koszulkę. Miała malutkie piersi bez stanika, ale już były nieźle nabrzmiałe.
- Proszę Cię, nie psuj nic - powiedziała - zostaw już.
- Byłaś taka stanowcza jak sprawiłaś mi przyjemność, niespodziewaną zresztą, że nie mogę, nie mogę i jeszcze raz nie mogę się opanować. Nie bój się będę delikatny i będę uważał.
- Uważał ? Na co ? - spytała.
- Chodzi o to co mówiłaś o ciąży.
Zauważyłem dziwny gest i błysk w oczach. Nie zrażony dopadłem jej piersi .
- Zdejmij swoją bluzę - szepnęła.
Nie zdjąłem, ale wręcz zerwałem wraz z koszulką, która była pod nią - byłem w samych majtkach. Odwzajemniała przytulenia nie zwracała uwagi na moje ręce, które na jej piersiach czuły się już jak w domu. Zamykała i otwierała oczy lekko wzdychając. Zdjąłem z niej delikatnie, ale stanowczo bluzkę pod nią miała podkoszulkę z cienkimi ramionkami. Pozbyłem się tego drobiazgu w ciągu ułamka sekundy. Staliśmy przed sobą tylko w majtkach dysząc nieziemsko.
- Mam Twoje kropki - westchnąłem.
Uśmiechnęła się. Oparłem się o parapet plecami i przyciągnąłem ją do siebie tyłem. Pieściłem jej piersi całując kark i szyję. Widziałem, że nie ma ochoty się opierać. Stanąłem w rozkroku i przysunąłem ją jak najbliżej do siebie. Plamy z moich majtek były już na jej kropkach. Wcisnęła się tyłem we mnie tak, że czułem że mogę wbić się w nią przez dwie pary majtek. Czuła mojego penisa wzdłuż swojej pupci na pewno. Nie liczyło się teraz nic wokoło - byliśmy tylko my. Odwróciłem ją do parapetu plecami zniżyłem się niezdarnie do wysokości jej piersi ustami. Chwyciłem koniuszek piersi wargami i jechałem po sutku delikatnie językiem. Jęczała cichutko - lecz czułem, że chciała to opanować. Pchnęła mnie delikatnie na plecy. W końcowej fazie nie było to delikatne bo nie przewidując tego walnąłem na podłogę plecami jak kłoda - ale to było nie istotne. Padła na mnie całym ciężarem, ale wydawała mi się lekka jak piórko. Przewróciłem ją na plecy, a sam z boku pieściłem i całowałem jej piersi. Była wniebowzięta. Wróciła na mnie z własnej inicjatywy. Oparła się na rękach przesuwając tak, abym miał sutki w zasięgu języka. Robiłem co mogłem dla niej i co chciałem dla siebie. Moje ręce zjeżdżały na je pośladki i masowały je nieustannie. Ścisnąłem swoje nogi tak, aby jej się rozjechały i zeszły na zewnątrz moich. Udało się. Nie zwracała na to uwagi pochłonięta pieszczotami piersi. Masując jej uda i pośladki czułem, że jej kropki na majtkach są piekielnie wilgotne. Zagotowało mi krew. Podniosłem ją do pozycji siedzącej na mnie dalej pieszcząc piersi. Wiedziałem, że teraz czuła mą męskość w swoim kroczu. Przesunąłem ją zdecydowanie na mój tors. Patrzyła zdziwiona. Siedziała zgrabnie na mnie a ja oglądałem ją z dołu. Czułem zapach jej soków pomieszany z moimi wydzielinami. Z trudem wsunąłem się jeszcze niżej i zacząłem całować jej majteczki. Oparła się rękami na podłodze i chyba obserwowała moje czyny. Trwało to trochę a ja chciałem iść dalej.
Całowałem lubieżnie jej uda i szczeliny między majteczkami skąd wystawały pokręcone włoski. Jeździłem zębami po jej wzgórku i wargach , czułem przez mokry materiał każdy szczegół. Było już późno - nie wiem ile już tu byliśmy - nikt na to nie zwracał uwagi. Podniosłem ją lekko rękami - uniosła się . Wstaliśmy objęci. Wróciliśmy obok okna. Przytulaliśmy się i pieściliśmy. Zjechałem w dół - wróciłem językiem na majteczki. W tym czasie mój penis cały czas ledwo się mieścił w moich majtkach. Wsadziłem ręce pod jej majteczki i głaskałem całą pupcię. Było bardzo cicho nic nie mówiliśmy. Nasze oddechy brzmiały jak burza. Przesunąłem jedną rękę pod majteczkami do przodu - uuuu jak pięknie - krótkie kręcone włoski i delikatne lekko ściśnięte wargi pomiędzy nimi. Odsunąłem palcem materiał na bok i ujrzałem piękne wejście do jamki. Mój język już tam podążał. Koniuszek języka zatopiłem w szczelinie. Lekkie drgnięcie dało mi znać, że już to zauważyła. Nic nie mówiła, poddawała się moim ruchom. Można to porównać do sam nie wiem czego, ale to było cudowne. Jeździłem w jamce wszędzie gdzie się dało językiem i znalazłem już malutki groszek. Jego pieszczoty dostarczały Joasi niezłego odjazdu. Starałem się jak mogłem, ale co natura to natura chciałem ją... a ona nie. Postanowiłem wrócić na fotel . Przerwałem i zaciągnąłem ją na stare miejsce - usadowiłem ją na starym miejscu. Zsunąłem ją trochę niżej wcisnąłem się między nogi na kolanach. Odsunąłem majtki jak poprzednio i wróciłem do zajęcia. Nie było żadnych sprzeciwów. Pozycja była dość nie wygodna więc zarzuciłem jej nogi na swoje ramiona - okazja do zdjęcie resztki materiału z dziewczątka była idealna - zdjąłem pośpiesznie kropki i ujrzałem ją w całej okazałości - jej drobne ciałko było w tej pozycji niezwykle urocze. Bez żadnych przeszkód rozchyliłem jej nogi szerzej podnosząc je do góry i wtargnąłem jęzorkiem do cipki. Rozrabiałem jak zając w kapuście wywijając językiem między wargami, gryząc czasem jedną z nich delikatnie. Ssałem świeże ciałko w okolicach. Nie śniło mi się , że będę to robił - nawet tak daleko nie wybiegałem myślą. Ona nie zwracała na nic uwagi, jej usta były rozchylone. Wzrok nie istniał. Włosy rozrzucone w nieładzie dodawały uroku, którego jej nie brakowało. Ręce powędrowały do piersi. Pośliniłem palec i lekko drażniłem jej sutek. Opierała się jedną stopą o moje plecy i aż niekiedy lekko próbowała się unieść.
Na chwilę przerwałem i wsunąłem się głębiej między uda wstając na kolana. Zacząłem całować jej piersi i usta. Pozycja nie wygodna ale było super. Przywarłem ciałem do niej i trzymając jej głowę całowałem ją po twarzy. Ma męskość w bliskiej okolicy jej dziurki czuła jej gorąco. Wciskałem się w nią aż interes wychodził z majtek górą. Czuła twardość między nogami. Wróciłem do poprzedniej pozycji tarmosząc włosy łonowe zębami. Jedną ręką wysunąłem ptaszka z majtek przez otwór nogawki majtek. Sterczał jak dzida. Podniosłem się znów do twarzy. Mój ptaszek wylądował na jej łonie. Miarowo pocierałem jego nasadą i jądrami po jej wnętrzu a raczej bardziej po zewnętrznej części cipeczki. Czuła, bo natychmiast spojrzała w dół co się tam dzieje.
- Uważaj ! proszę uważaj.
Jednak sprawiało jej to przyjemność, bo docisnęła mojego penisa bokiem do siebie i jeździł całą długością pomiędzy jej wargami.. Było tam ślisko tak, że lepiej już nie mogło być. I gorąco. Cofnąłem się trochę dalej i powróciłem. Mój ogier zatopił się na 2-3 centymetry w jamie ! Wręcz go tam sama wcisnęła. Drgnęła gwałtownie i natychmiast cofając się w głąb fotela cicho krzyknęła:
- Uważaj.
- Będę uważał, daj trochę, bo nie mogę się opanować - muszę - chcę.
Patrzyła i wahała się - tam - powiedziała w reklamówce kawa - pokazała nieprzytomnie. Nie wiedziałem co jest. Jaka kawa - chce teraz pić kawę ? Podniosłem się i pobiegłem do reklamówki. W środku była kawa i .....?? paczka prezerwatyw. O rany myślałem - spodziewała się tego i była przezorna. Wróciłem na skrzydłach rozpakowując znalezisko trzęsącymi rękami.
- Jak to ? spytałem.
Nie teraz - w kawiarni coś mnie dopadło myślałam, że zrobię to i na wszelki wypadek. Ale przy parkingu już byłam prawie pewna.
Uśmiechnęła się takim uśmiechem, że rozkładałem się na drobne. Nie było już słów. Całowała mnie. Uwiesiłem się ustami na jej cipce i wgryzałem się w głąb - wiedziałem - zaraz tam wejdę. Klęcząc zakładałem na ślepo gumkę na interes. Chciałem się teraz tym delektować ale z drugiej strony to chciałbym ją natychmiast przybić do podłogi. Podniosłem się wsunąłem głębiej między rozchylone uda. Podniosłem jej nogi lekko wyżej - patrzyła na mnie. Jak poprzednio prowadziłem mój palik po szczelinie. W gumie był trochę mniej śliski. Wykonywaliśmy te ruchy dobrą chwilę - byłem dobrze naprężony. Delikatnie - szepnęła. Cofnąłem się i wprowadziłem koniec trochę do jamki. Zamknęła oczy - pracowałem tak koniuszkiem dobrą chwilę przyglądając się jej kształtom, aby odwrócić swoją uwagę od cipki - już się rozpadałem. Musiałem wyskoczyć aby ochłonąć. Całowałem znowu jej dziurkę. Czekałem, aż mi trochę przejdzie. Ściągnąłem ją z fotela i leżeliśmy przez chwilę na wykładzinie. Ona plecami do mnie objęta przeze mnie od tyłu.
- Muszę chwilę zaczekać - powiedziałem.
Wprowadziłem środkowy palec w jej otworek i ruszałem nim delikatnie. Wracamy na fotel tu zimno. Znów powtórka jestem koniuszkiem w pochwie. Leniwe ruchy dla mnie bezpieczne dla niej były rozkoszą. Starałem się reagować tak aby nie skończyć. Pomagam sobie palcem po groszku. Jest jak kotka, chciałaby się przeciągnąć, ale nie ma gdzie. Jej oczy są za mgłą albo mi się zdaje. Wcisnąłem pierwszy raz fiutka głębiej - zatrzymałem do tyłu i jeszcze głębiej. Dalej się nie da. Podniosłem nogi na ramiona i jeszcze dalej. Ona spogląda na dół i odrzuca głowę. Czuję miarowe coraz mocniejsze ściskanie fiutka w dziurce. Nagle ona rozchyla szerzej nogi i próbuje mnie docisnąć rękami. Jadę. Uderzam mocno. Raz za razem. Odpływam. Gwiazdy w oczach jej nie widzę. Czuję, że co chwilę mam jądra na jej pośladkach. Tłukę jak zwariowany. Pełna ulga. Soki schodzą pulsującym ciśnieniem w gumę. Ona ma oczy otwarte leciutko i uśmiecha się coś mówi - ja tego nie słyszę. Zsuwam się z fotela ściągając ją za sobą tak aby z niej nie wyjść. Kładę się na wykładzinie mocno ją trzymając i ciągnąc na siebie. Leżymy - dyszymy. Czuję jeszcze co chwilę jej lekkie uściski na moim prąciu. Delikatne pocałunki - głaskanie twarzy. Nic nie mówimy. Trwa to dłuższą chwilę. Cały czas jestem w niej.
- Czas chyba doprowadzić się do porządku i nie zostawić tu śladów - mówi.
W tym momencie mój już malutki fiutek wyślizguje się z pochwy.
- U Ciebie w pokoiku właśnie posprzątano - zażartowałem.
Podnosimy się. Atmosfera zmienia się. Jest chłodno i późno, a może wcześnie. Założyła majtaski i szuka koszulki. Wrzuciłem gumę do reklamówki i szukam reszty śladów naszego pobytu. Jednocześnie ubierając się.
- Idę do łazienki - coś muszę zrobić z sukienką.
- Lewińska taką schowała - zaśmiałem się.
Wyszła. Siedzę na fotelu. Rozglądam się. Trzeba też iść do łazienki. Poszedłem na poszukiwania. Ciemny korytarz, a na nim nikogo. Nie ma się co dziwić, o tej porze nikt normalny nie pracuje. Po chwili wychodzę z damskiej dobiega szelest wody. Joasia doczyściła sukienkę i stoi bez koszulki zawzięcie przy niej majstrując. Objąłem ją od tyłu zbyt gwałtownie - koszulka wypadła z rąk do kranu.
- Trudno powiedziała wracam w twojej.
- Nie ma problemu dam ci bluzę, a ja wrócę w podkoszulce.
Wracamy na pokoje.
- A teraz kawa - przecież mnie na nią zaprosiłaś.
- Chciałbym taką, jak ta co była, pić codziennie.
Znudziło by ci się - powiedziała. Zrobię herbaty, bo zmarzłam.
Łaziłem po firmie nie wiedząc co zrobić z łapami. Chciałem zapalić - nie wypadało. Po chwili była herbata.
- Usiądź mi na kolanach, wypijemy razem.
Tak też się stało. Siedzieliśmy głaskałem ją po plecach rozmawialiśmy o różnych nieistotnych rzeczach pomijając to co zaszło. Byłem wcześniej nieźle wygłodniały Tych rzeczy i czułem błogie odprężenie w kroczu. Siedzi na moich kolanach. Jest lekka jak przysłowiowe piórko, albo mi się dzisiaj wydaje. Próbuję odwrócić ją twarzą do siebie. Na tym fotelu jest to niewygodne, ale udaje mi się to po chwili mocowania z jej lewą nogą, którą przekładam. Przysuwam ją do siebie - przytulamy się. Rozmowa toczy się na różne obce tematy. Głaszczę ją po piersiach. Jeszcze parę godzin temu mogłem o tym pomarzyć. Opada na mnie, przytula się. Moje łapy na pośladkach. Jest dziwnie - czuję mrowienie w kroczu. Jej bliskość na dole odznacza się wysoką temperaturą, którą czuję przez spodnie. Rośnie mi - powoli, ale z całą mocą. Nie mieści się na swoim miejscu i zaczyna się rozpychać. Joanna podnosi się lekko - zauważyła to.
- No nie - ty jesteś chyba na baterie - znowu??
- To przez te wszystkie dni nazbierało się.
- Co mam Ci powiedzieć ?.
- Powiedz mi , że spadamy do domu.
- No spadamy wrażeń było dużo. Zbieramy się .
- Sprawdź czy nic nie zostawiłeś - szef może być podejrzliwy. A jak portier mu coś powie to mam niewesoło.
- Teren czysty Pani kapitan - zameldowałem. Ale wróćmy jeszcze na fotel.
- Mowy nie ma - odparła.
Zaciągnąłem ją do parapetu delikatnie, ale stanowczo. Chciałem jeszcze jak niewyżyty małolat. To się może nie powtórzyć -p omyślałem. Próbowałem stojąc z tyłu dobierać się bez skrępowania do ciała Joanny. Była rozdrażniona.
- Mało było? Jest fajnie zostawmy to już.
- OK.
Stałem się delikatny i zacząłem ją całować po szyi tuląc piersi w dłoniach. Odwzajemniła pieszczoty. Jej skóra była delikatna - co zauważyłem dopiero teraz. Piersi i reszta były delikatne i świeżutkie. Powoli, ale stanowczo dążyłem do celu. Już pieściłem jej piersiątka. Moje przyrodzenie dawało mi znać, że za chwilę będzie gotowe. Co prawda był nieźle wymęczony ale....Oparłem ją o parapet . Masowałem pośladki . Kucnąłem za nią na wysokości pupci z tyłu i zacząłem dobierać się Do tyłeczka. Nie tracąc czasu w miejscach już przetartych bez żadnego skrępowania zsunąłem jej majteczki - kropeczki na kostki i zdjąłem. Rozsunąłem lekko jej nogi i od dołu zacząłem dobierać się językiem do otworka. Jeszcze albo już było wilgotno. Czułem lekki zapach pozostałości gumki. Odciągnąłem ją od okna. Lekko się pochyliła co bardzo ułatwiło mi dostęp. Chciałem już tam wskoczyć. Cholera gdzie są jeszcze 2 gumy?? Spytać nie wypadało - chciałem to sam załatwić. Wstałem, wprowadziłem palec do jej pochwy i miarowo jeździłem po wargach. Rozglądałem się - są. Były chyba w reklamówce ze starą gumą. Przerwałem i pobiegłem - wręcz poleciałem po nie. Wracam nerwowo spuszczając spodnie na kolana. Patrzę, czy się jej nie odwidzi. Jest dobrze. Wracam językiem na starą pozycje klęcząc za nią. Nakładam gumkę na ślepo. Jest na miejscu. Do dzieła szkoda czasu. Wsuwam penisa między nogi szukając dziurki. Nie jest to trudne . Ślizgam się jak poprzednio ale od tyłu. Podwinąłem sukienkę na plecy - ciemno ale co za widok !!. Czuję na końcu penisa paluszki Joasi chce wprowadzić go w swoją krainę ale chyba sprawdza czy guma jest na miejscu. Dobrze ,że się pilnuje - pomyślałem. Wcisnęła go do jamki. Ooooo jak ciepło. Penis promieniuje rozkoszą na całe moje ciało. Przód - tył , przód- tył , lekko powoli . Moja dzida już jest twarda, jedzie równo po swojej drodze. Patrzę w dół na to wszystko i widok mnie podnieca jestem samolubny nie patrzę co się z nią dzieje. Parę godzin temu nie śmiałem przypuszczać, że mój malutki tam zawędruje. Lekko na boki i do przodu i do przodu. Dociskam się jądrami do samej pupci w tym momencie słyszę cichy jęk. I mocniej i mocniej daję dalej. Bez opamiętania jestem już zajechany ale to czysta przyjemność. Obmacuję pośladki - mój penis drąży dziurę. Chcę zmienić pozycję ale lepiej nie drażnić lwa (Joasi). Wiem ,że długo nie pojadę . Zbliżam się do szczytu. Gorąco. Moja pani wije głową na lewo i prawo odwracając się do mnie. Nadchodzi burza. Penis się gotuje. Już się nie zatrzymam. Skurcze następują. Mocne pchnięcie, drugie, trzecie ........ Opadam z sił wycieńczony. Wciskam dzidę do samego końca i tam zatrzymuję. Przyciskam ją do siebie - chcę tak pozostać długo, długo. Pełne odprężenie. Błogość w kroczu . Chwila trwa . Penis maleje. Wyskakuję . Pocałunki - przytulenie. I widać jakiś żal w jej oczach. Chyba się zagalopowałem. Co za dużo na raz to nie zdrowo. Ubieramy się bez słowa. Pakujemy wszystkie nasze rzeczy . Szybko schodzimy na dół. Joasia w mojej bluzie wygląda nieźle. Ja w cienkiej koszulce nad ranem gorzej. Na dole brama zamknięta. Portier wstaje otworzyć drzwi. Patrzy na nas obleśnie:
- I co pani Joasiu ? znalazła pani klucze ? pyta złośliwie.
Żal mu dupę ścisnął - pomyślałem. Wracamy pod dom nie jedziemy na parking. Trzymam jej rękę na jej kolanach. Głaszczę ją po nodze. Bez słów. Wysiadła . Zaparkowałem - idziemy do bloku. Wsiadamy do windy. Próbuję coś powiedzieć. Winda staje na jej piętrze. Nic się nie stało wszystko w porządku - mówi. Nie szukaj mnie specjalnie. Jak będę chciała sama cię znajdę. Zostańmy dalej sąsiadami. Całuję ją w policzek. Wychodzi.
Wracam ledwo do domu - padam na miejscu. Wstaję rano nieprzytomny. To nie był sen. Mój mały jeszcze zmęczony. Mija kilka dni. Poluję na spotkanie z sąsiadką . Nie udaje się. Poluję dalej. Przecież się nie wyprowadziła - myślę. Nic nie wychodzi. Jadąc po mieście wydaje mi się, że gdzieś mignęła mi jej twarz. To złudzenie. Chyba trzeba inaczej. Minęło znów kilka dni. Jestem trochę zawiedziony. To normalne - daj raz a chcę więcej. Kumpel mówi że mi się uszami przelewa. Zacząłem szukać. Znalazłem firmę i telefon. Dzwonię - odbiera we własnej osobie. Mówi, że prosiła, aby jej nie szukać. Odkłada słuchawkę żegnając się. Wydaje mi się, że jest jej głupio, że tak postąpiła i nie może mi spojrzeć w oczy ze wstydu. Nie daję za wygraną. Nazajutrz dzwonię ponownie. Rozmawiamy dłużej, jak przyjaciele - już znacznie lepiej. Prosi, aby nie dzwonić do firmy - ma to związek z naszym pobytem w nocy. Nie martw się na pewno się spotkamy. Mija kilka dni. Męczy mnie to. Nadchodzi koniec tygodnia. Mam ustaloną prezentację, jak to w piątki bywa większą, wiec organizujemy to w 3 lub 4 osoby. Przygotowuję się w domu - kąpiel, prasowanie, golenie i takie inne. Patrzę na zegarek prawie siódma - mam 2 godziny więc się nie spieszę. Wyskoczę jeszcze na miasto - pogadam z kumplami. Wychodzę z bloku. Ona jest, wraca do domu. Zatrzymuję się.
- Witaj - widzimy się pierwszy raz od tamtej pory. Co się z tobą dzieje ?
- Prawie OK.- usłyszałem.
- Prawie ??
- Tak, ten pajac z portierni nie wytrzymał i coś powiedział mojemu szefowi i ten mi już parę razy nieźle nagadał. Ale reszta w porządku. Dlatego lepiej nie dzwoń do pracy - dam ci numer do domu.
- Super - ucieszyłem się.
W dole mały dał znać, że też by się przywitał.
- A ty gdzie taki pachnący - na panienki ?
- Nie.. praca. A ty ? Do domku? Jak tam starzy?
- Dużo można opowiadać - powiedziała.
Patrzę na zegarek
- Masz czas ?
- Teraz ? Trochę mam mówi powoli - ale poczekaj wskoczę na chwilę do domu i zaraz wracam.
Usiadłem na naszej ławce i czekam - kombinuję jak to dzisiaj porozkładać - mały też się upomina - może coś wyjdzie. Czekam już chyba 15 minut - rozmyśliła się czy jak? Jest - wraca. Zadowolona. Uśmiechnięta
- Oczywiście zabierzesz mnie ze sobą - stwierdza. Piątkowy wieczór to na pewno będzie fajnie - mówi.
Oczywiście jedziemy. Wpadamy błyskawicznie na parking. Głowa mi paruje - jest dobrze. Ale wolałbym Ją gdzieś w ustronne miejsce. Jedziemy . Patrzę na nią kątem oka w czasie rozmowy. Jej włosy na końcach są jeszcze mokre. Pachnie jakimś ładnym zapachem. Wpada mi do głowy pomysł. Rozglądam się po samochodzie szukam po kieszeniach- cholera zapomniałem dokumentów i prawa jazdy - mówię . Zaraz to załatwię wracamy szybciutko do domu. Wjeżdżam pod blok.
- Idziesz ze mną - rzucam niedbale. No chodź co będziesz sama siedziała - dodaję.
Zamykam samochód i idziemy. Co zrobić z moim sublokatorem - zastanawiam się. Coś się wymyśli. Podchodzimy do windy. Uśmiecha się:
- O to ci chodziło?
- Nie... mówię bez przekonania - na twoje nogi to ja już wszędzie patrzę.. i nie tylko nogi.
Czekamy na windę - mam ochotę ją przytulić.
- A mam jeszcze dla ciebie - mówi z wahaniem patrząc na podłogę - 2 wiadomości.
Wsiadamy.
- Co jest ? - pytam.
- Wiesz byłam po naszym spotkaniu u lekarza....... no.......u.....u.....ginekologa.
O rany.. coś chyba nie tak .. pomyślałem - winda zatrzymała się na moim piętrze. Stoimy. Chyba głupio wyglądam.
- A ... ta druga wiadomość? - pytam niepewnie.
- Przypisał mi - zboczku jeden, nie bój się - właściwe dla mnie pigułki i biorę je już od dwóch tygodni.
Napięcie mnie błyskawicznie opuściło .Myślałem, że narozrabiałem wtedy i nie wiedziała jak to powiedzieć, więc mnie unikała. Jej odpowiedź zabrzmiała jak zaproszenie. Pal diabli pracę - kumple sobie poradzą, najwyżej się spóźnię. Nacisnąłem klawisz ostatniego piętra. Winda ruszyła. Objąłem ją całując w usta.
- Mieszkasz wyżej przerwała.
- Cicho! - powiedziałem.
Wyskoczyłem z windy na 10 i pociągnąłem ją wyżej po schodach. Zatrzymaliśmy się obok pomieszczenia windy. To było najwyższe miejsce w bloku z małymi oknami na wysokości twarzy. Obok jakaś suszarnia i inne pomieszczenia. Oparłem się o ścianę i przyciągnąłem ją do siebie. A praca i impreza? - spytała. Wszystko zdążymy nie martw się . Mój mały zdezorientowany sytuacją już wił się w majtasach. Całowaliśmy się namiętnie. Czułem wyraźnie jej sutki pod bluzką. Jeździłem ręką po pośladkach. Zarys majtek wyraźnie odczuwałem w ręce. Pieściliśmy się na różne sposoby. Spojrzałem jej w oczy:
- Chcę cię tu i teraz.
Aż się własnych słów wystraszyłem. Nic nie mówiła. Pachniała pięknie w każdym miejscu. Zjechałem nie czekając na rozwój wypadków do jej brzuszka. Podciągnąłem bluzeczkę. Piersi miała cudowne - świeże jak wtedy. Były lekko nabrzmiałe - niewielkie. Całowałem je i przygryzałem sutki delikatnie zębami. Moje ręce biegały po pupci.. Czułem ciepło z okolic dziurki. Nie zastanawiałem się co będzie. Wcisnąłem łapska pod majteczki i szukałem otworka palcem. Był na miejscu. Gorący i już lekko zroszony. Delikatnie pieściłem jego wejście kciukiem. Zagłębiałem się w niego lekko. Joasia - pozwalała na to z lekkim oporem. Zniżyłem się jeszcze - odchyliłem palcem majtki na bok i zatopiłem język we włosach. Mój język dotarł między wargi błyskawicznie. Rozchyliłem palcami lekko wargi. Widok różyczki niezwykle podniecający.
- Już tu chyba kiedyś byłem - zażartowałem.
Trwało to długo, ale chciałem sprawić jej przyjemność. Spojrzałem na nią. Wdarłem się językiem ponownie do jaskini rozkoszy. Rozwiercałem dziurkę językiem. Cały czas patrzyła na moje poczynania. Podniosła mnie za głowę - schyliła się do moich spodni - jak wtedy. Rozpinałem je pośpiesznie. Oczywiście od początku gotowałem się do bólu. Jądra mi już pękały - wręcz bolały. Dopadła rumaka ręką - zsunęła spodnie i majtki niżej. Wzięła do tylko do samych warg a ja myślałem że oszaleję. Joasiu nie tak bo cię zaraz załatwię i będzie przebieranie. Miałem ochotę strzelić jej prosto w usta ale chciałem trochę dłużej. Oparłem się o ścianę. Opuściłem jej majteczki na kostki - zdjąłem i schowałem do kieszeni zmiętych spodni. Nie rozbiorę się przecież tutaj - pomyślałem. Co prawda rzadko tu ktoś zagląda ale zawsze. Obróciłem ją do siebie plecami - rozchyliłem jej nogi aby były na zewnątrz moich i staliśmy tak oparci o ścianę pieszcząc się nawzajem. Moja dzida zaplątała się gdzieś w sukienkę wiec ją podciągnąłem. Dzida była pomiędzy jej nogami wiec przy niewielkich ruchach pocierała lekko jej włoski i wargi cipeczki. Nie wchodziłem w nią. Ten delikatny kontakt sprawiał jej przyjemność. Moje podniecenie było bardzo wysokie. Jedną dłonią masowała lekko dół mojego interesu dociskając go sobie jak chciała najlepiej. Wystarczyłby jeden mój ruch a byłbym w środku. Jeszcze nie za szybko.
Chciałem ochłonąć. Oparłem ją o ścianę. Wróciłem językiem na otworek. Była zadowolona. Podniosłem jej nogę na ramie i robiłem co mogłem. Trwało to wieczność. Była zadowolona. Wzdychała lekko. Nagle podciągnęła mnie lekko za włosy do góry. Spojrzałem na jej twarz. Pocałuj mnie - powiedziała. Trzymając jej nogę w górze Podniosłem się. Przysunąłem się do niej tak, że mój penis położył się na jej brzuszku. Całowałem ją wychodząc z siebie. Jej ręka wędrowała w stronę mojego interesu. Chwyciła go w palce i zaczęła kierować w otworek. Byłem czubkiem gdzieś w przedsionku dziurki. Cały się paliłem. Czuła to. Wprowadziła go idealnie- delikatnie.
- Czy mogę do końca? - spytałem cicho.
Nie odpowiedziała tylko lekko pchnęła moje pośladki do siebie. Zagłębiłem się. Czułem ciepło Joasi na całym penisie. Miała zamknięte oczy. Prowadziłem palce w stronę dziurki. Chwyciłem lekko penisa u nasady i dotykałem jej ciała miarowo posuwając w przód i tył. Chwila ta trwała cudownie. Ale zbliżaliśmy się do szczytu tej góry nieuchronnie. Nasze ruchy były szybkie gwałtowne i dyszeliśmy mocno. Byłem w innym świecie i Joasia chyba już dawno odpływała bo czułem ból na ramieniu a ona tam mnie ściskała swą delikatną dłonią. To był ten moment.
- Naprawdę do końca? - szepnąłem.
- TAK.
Moje ruchy były już niekontrolowane. Wstrząs, drugi wbijam się w głąb. Fala rozkoszy przeszywa moje ciało. Czuję jak wodospad spermy wdziera się w jamkę. Następne uderzenia jedno po drugim mocne ale coraz słabsze. Czuję jak cały czas rytmicznie wlewa się w Joasię mój nektar. Wciskam się jak mogę najgłębiej . Gdybym mógł to bym tam jądra wcisnął. Po chwili zatrzymujemy się w lekkim bezruchu - złączeni. Jestem wycieńczony, lekki w kroczu - odprężony. Całuję Ją tulimy się do siebie . Opuszczam jej nogę. Jestem cały czas w niej. Patrzy mi w oczy. Obejmuje mnie za szyję. Przytula się na ramieniu. Wyskakuję lekko z niej. Przytulamy się dalej. Ta chwila trochę trwa. Zaczynamy się zbierać. Podciągam majtki i spodnie. Zapinam wszystko na ostatni guzik. Joasia podnosi lekko sukienkę:
- Masz chusteczkę? - pyta bez zażenowania.
Po jej nodze spływa duża ilość spermy - widok podniecający. Znajduję coś chusteczko podobnego - podaję jej. Wytarła się i ........ zaczyna się śmiać.
- To miała być chusteczka, a ty mi dałeś moje majtki.
- Nic się nie martw pójdziemy teraz do mnie - lokatora gdzieś wyprawię, to dokończysz to w łazience.
A my - myślę sobie - dokończymy to nareszcie w łóżku.
- A dokumenty? - pyta.
- Mam w kieszeni - mruczę zadowolony
339. Z NINĄ
...odłożyłem nieco pieniędzy z kredytu studenckiego na wakacje - okazało się, że warto było skromniej pożyć w czasie semestru letniego. Dawno już planowaliśmy razem z Niną wspólny wyjazd na parę dni poza miasto. Zgodnie zdecydowaliśmy, że najlepszym miejscem będzie niezbyt zaludniony skromny ośrodek wypoczynkowy blisko morza. Chciałem aby cały ten wyjazd był spontaniczny, więc starałem się niczego nie planować. Nie mogłem tylko przestać myśleć o jednym - o spełnieniu erotycznego marzenia mojej ukochanej Niny. Dzień przed wyjazdem idę zapatrzeć się w utensylia. Kupuję słodkie czerwone wiśniowe wino i dwa odpowiednie, gustowne kieliszki. Wieczorem siedząc sam w domu dużo o niej myślę. Czerwoną farbą maluje na jednym z kieliszków piękne serduszko, na drugim zaś piszę: "Pragnę Cię". Nie mogę zasnąć, leżę i słucham spokojnej muzyki. Jak zawsze kiedy zaczynam tęsknić za moją kotką uświadamiam sobie jak mocno ją kocham. Leżąc wyobrażam sobie jej piękne ciało, cudownie nęcący zapach i gładkość jej skóry. Czuję, że w slipkach zaczyna robić mi się niewygodnie...
Rano czyniąc ostatnie przygotowania do wyjazdu prawie zapomniałbym o małej niebieskiej różyczce. Kupuję ją i delikatnie zawijam w sztywny papier. Wreszcie wyjeżdżamy. Mimo upału, podróży w takim towarzystwie nie mogę nazwać uciążliwą. Po przybyciu na miejsce Nina wyraża zadowolenie, z panujących tu warunków, co mnie niebywale cieszy. Mi osobiście podoba się estetycznie wyglądający prysznic oraz fakt, że z powodzeniem zmieszczą się tam dwie spragnione siebie duszyczki. W wyobraźni mojej jawi się obraz ociekającej wodą Niny. Widzę jak krople powoli spływają po jej nagich piersiach, jak unosi głowę eksponując śliczną szyję. Mam ochotę zlizać każdą krople na jej ciele. Niestety moje imaginacje zostają przerwane. Z pokoju obok słyszę głos obiektu moich marzeń - jak dobrze, że jest tak blisko...
- Skarbie może pójdziemy pospacerować, kupimy przy okazji coś na kolacje?
Dzień mija nam na sprawach organizacyjnych i poznawaniu przymorskiej miejscowości. Nastaje wieczór, proponuje mojej myszce spacer po plaży. Bez chwili namysłu zgadza się posyłając mi przy okazji śnieżny uśmiech. Mimo dość późnej pory pogoda jest cudowna. Wiatr nie jest zbyt silny co nie często zdarza się nad morzem. Sprawdzam jeszcze czy wszystko zabrałem poczym biorę mą niewiastę za rączkę i wolnym krokiem ruszamy w stronę morza. Po plaży spacerują jeszcze jacyś ludzie, jednak tylko w okolicy ośrodka. Rozmawiając o wspólnej przyszłości oddalamy się coraz bardziej od naszego domku. Zastanawiam się, czy moje sreberko myśli teraz o swoim marzeniu, które mi kiedyś wyznała.
Patrząc na nią już nie mogę się doczekać kiedy będę naprawdę blisko. Zatrzymuje się i rozglądam w dokoła, czy niema w pobliżu nikogo kto mógłby popsuć moje plany. Następnie udaje się w stronę wydm i siadam na piasku. Nina nie czekając długo dołączyła do mnie. Kiedy szła w moją stronę, nie mogłem uwierzyć, że mam tak piękną dziewczynę. Ubrana była w delikatną białą bluzeczkę z guzikami. Nie była do końca zapięta, przez co mogłem, podziwiać jej prześliczny brzuszek. Włosy muskane przez wiatr wyglądały naprawdę zachwycająco. Jej śliczniutką buźkę uzupełniał malowniczy uśmiech. Smukłe długie opalone nogi nie pozwalały mi dłużej zatrzymywać wzroku na jej twarzy. Jej luźna króciutka czarna mini w białe kropeczki doskonale komponowała się ze zwiniętą powyżej kostek rotą. Tak się nad tym jej niezwykle kuszącym wyglądem zadumałem, że zupełnie nie zrozumiałem co do mnie powiedziała.
- Kochanie mogłabyś powtórzyć?
- Robaczku masz kocyk?
- Tak, oczywiście, momencik...
Dyskretnie, aby nie zdradzić co zabrałem ze sobą do plecaka wyciągam mięciutki koc i rozkładam na piasku. Aniołek mój siada na środku a ja zaraz obok. Obejmuję ją i szepcząc "kocham Cię" delikatnie całuje w policzek. Przez moment czuje jej niesamowity zapach, za którym już po chwili zaczynam tęsknić. Nabieram na nią coraz większej ochoty. Nie mogę przestać zastanawiać się, czy Ona teraz myśli o tym samym, czy pragnie się ze mną kochać. Siedzimy przytuleni do siebie. Uświadamiam sobie, że ta chwila jest naprawdę cudowna, zapominam o wszystkich problemach. Po chwili milczenia słyszę:
- Misiu zrób mi masaż.. Powiedziała to takim głosem, że przeszły mnie dreszcze. Położyła się na brzuszku, a ja bez chwili zastanowienia, najdelikatniej jak umiałem zacząłem masować jej piękne plecki. Jej skóra była jak jedwab, miałem niepohamowaną ochotę zjechać rękoma niżej ale przecież zepsuł bym tym wszystko co zaplanowałem. Mówiąc jej czułe słówka, jedną ręką sięgnąłem do leżącego obok plecaka. Udało mi się wydostać z niego butelkę czerwonego trunku. Delikatnie położyłem ją na piasku. Ująłem moją niewiastę za dłoń i powoli delikatnie
nakierowałem na szklany przedmiot.
- Co to?
- Zgadnij
- Hmm... wiem! wino, czerwone wino, jesteś kochany...
Dostałem soczystego buziaka, sięgałem po kieliszki i wręczyłem mojej damie
odpowiedni. Nie zauważyła od razu mojego malunku, dopiero gdy nalewałem wino
uśmiechnęła się szeroko i powiedziała:
- Ślicznie dziękuje.
Spoglądaliśmy na siebie racząc się owocowym trunkiem.
- Mam coś jeszcze dla Ciebie myszko.
- Kochanie, jak ja Ci się odwdzięczę?
- Wystarczy, że jesteś...
Wręczyłem jej niebieski kwiatek.
- Kiedy pierwszy raz go zobaczyłem, natychmiast pomyślałem o Tobie, wiedziałem, że muszę Ci go podarować, prawda że uroczy?
- Piękny, przywiozłeś go ze Szczecina, czy kupiłeś na miejscu?
- ... Wyrósł mi na sercu gdy po raz pierwszy Cię zobaczyłem, pielęgnowałem go przez 1,5 roku i oto teraz Ci go wręczam :)
- W takim razie ja go posadzę w moim serduszku i będę pielęgnowała do końca życia.
- Jesteś najsłodszą istotą we Wszechświecie...
Jej subtelne usta powoli przylgnęły do moich. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Cała ta sytuacja sprawiła, iż pocałunek był prawie tak ekscytującym doznaniem jakgyby był on pierwszy. Chciałem jej jakoś powiedzieć, że niesamowicie jej pragnę, po chwili przypomniałem sobie coś:
- Skarbie, daj mi spróbować Twojego wina.
- Przecież masz takie samo??
- Ale chciałbym się napić z Twojego kieliszka, proszę. Możesz spróbować z
mojego.
- Zgoda, skoro chcesz.
Teraz tylko modliłem się, aby zauważyła mój napisik. Obserwowałem ją i po chwili dostrzegłem rysujący się na jej twarzy kuszący uśmiech. Nie powiedziała ani słowa, odłożyła wino i wyciągnęła do mnie rączkę. Położyłem swój kieliszek w bezpiecznej odległości poczym ująłem jej dłoń i dałem się dalej poprowadzić. Energicznym ruchem przyciągnęła mnie do siebie kładąc się jednocześnie na plecach. Byłem tak podniecony, iż pragnąłem zedrzeć z niej wszystko i przytulić się tak mocno jak to tylko możliwe. Sam niewierząc w swoje opanowanie całowałem jej usta, patrząc jednocześnie jak cudownie zamyka oczy. Muskałem wargami jej policzki i nosek, moje ręce błądziły po jej śliczniutkim ciele. Pieszcząc wargami jej szyje usłyszałem w jej oddechu rosnące podniecenie. Objęła mnie i przycisnęła mocno do siebie.
Wtulałem się w jej piersi, wtedy uniosła się lekko bym mógł odpiąć jej staniczek. Zrobiłem to, powoli jedną ręką i ustami odpinałem kolejne guziczki w jej bluzeczce. Odsłoniłem zakryte koronkowym staniczkiem piersi. Wyglądała jak z bajki, gdy biały jedwabisty materiał otaczał jej ciało. Pomalutku zdjąłem jej stanik. Jej wspaniałe piersi wyglądały tak urzekająco, że nic nie mogło mnie powstrzymać. Zacząłem je całować. Muskałem języczkiem dookoła sutków. Były tak cudownie sterczące - objąłem jednego ustami i długo całowałem. W tym czasie ręce moje głaskały wnętrze jej ud. Złapała mnie gwałtownie za dłoń i przyłożyła do swojego łona. Uwielbiam kiedy to robi, wiem wówczas, że naprawdę pragnie więcej. Lekko naciskałem masując jej myszkę. Nie zdążyłem zająć się drugą piersią, gdy wbiła się palcami w moje włosy i zsunęła moją głowę niżej. Nie stawiałem oporu, powoli zsuwałem się niżej i niżej całując jej brzuszek. Lizałem ją powoli i namiętnie. Włożyłem języczek za gumkę jej majteczek. Zsunąłem się jeszcze niżej, przez cudownie cienkie majteczki czułem przyjemną wilgoć i zapach jej myszki. Jej oddech ciągle przyśpieszał, a rączki zacisnęły się na kocu. Ręce moje błądziły po mięciutkim tyłeczku, którym Ona zaczęła robić faliste ruchy. W końcu uniosła pupcie bym mógł zdjąć jej bieliznę. Delikatnie, ale zdecydowanymi ruchami uwolniłem jej kobiecość. Widok jej rozkosznego, wilgotnego krocza, był tak zachęcający, że łatwo się domyśleć co było dalej...
Przylgnąłem ustami do jej śliczniutkiego kwiatuszka i powolnymi ruchami warg zacząłem ją pieścić. Uwielbiam leżeć między jej nóżkami i obsypywać pieszczotami jej pipcie. Kocham smak jej gorących zwilżonych płatków, kocham czuć jej rozkoszny zapach, nie potrafię wyobrazić sobie nic wspanialszego. Wtulam się w nią coraz bardziej, obejmuje moją głowę nogami i pomalutku zaczyna wykonywać swoim tyłeczkiem kuliste ruchy. Jej oddech jest już bardzo szybki, a na twarzy widać rozkosz. Czuję się wspaniale, nie tylko ze względu na to, że sprawia mi to ogromną przyjemność, ale również dlatego, że mam możliwość darzyć ją tym cudownym miłosnym uniesieniem.
Języczkiem powoli rozchylam jej płatki i wkładam go najgłębiej jak mogę do szparki, zaraz potem język mój rozpoczyna szalony taniec na najsłodszym parkiecie świata. Słyszę jej cudowny jęk rozkoszy, po którym Nina rozchylając szeroko nogi uwalnia mnie z miłosnego uścisku.
- Wejdź we mnie...!
Na jej twarzy widzę zniecierpliwienie, jej błyszczące oczka wręcz wołają o jeszcze. Nie czekam ani chwili, szybko zrzucam z siebie zupełnie zbędne odzienie i zbliżam się do mojego największego skarbu. Mój ptaszek jest bardzo niespokojny, każda sekunda oczekiwania jest dla mnie i dla niego straszliwa. Delikatnie kładę się na Nią i ściśle przylegam do jej ciała. Uwielbiam czuć, jej ciepłą skórę. Nasze usta znowu się spotykają, tym razem jednak z większą pożądliwością, są bardziej łakome, nasze języki pieszczą się na wzajem. Jej malutka rączka wędruje pomiędzy nasze splecione ciała i chwyta za mój gorący, pulsujący z podniecenia organ. Nina powoli kilka razy wykonuje na nim ten cudowny ruch, poczym naprowadza go na wejście do swojego raju. Wsuwam się w nią powoli czując jej milutkie ciepło i wspaniałe otulenie. Sprawia mi to tak ogromną rozkosz, że z ust moich wydobywa się śpiewny odgłos przyjemności. Przyciskam ją mocno do siebie, a Ona otula mnie rączkami i nóżkami. Moje miłosne sunięcia malują na jej twarzy piękny ekstatyczny grymas. Przestaję ją na moment całować i obsypuje delikatnymi buziakami całą śliczna buźkę
pozwalając jej głęboko wzdychać. Rączki Niny splecione na moich plecach zaczynają mnie coraz bardziej dociskać. Przerywam, wolno próbuje uwolnić się od miłosnego uścisku. Odrywam się od ciepłego ciała, podnośże jej prawą nóżkę
i zakładam ją sobie na ramię. Teraz upajając się widokiem jej muszelki i mojego małego koleżki wykonuje najpierw kilka subtelnych posuwistych ruchów, które przechodzą w coraz szybsze i mniej opanowane. Jestem już blisko szczytu. Dokładnie ją na sobie czuje. Bardzo podnieca mnie możliwość obserwacji jak w nią wnikam. Spoglądam na jej śliczniutką buźkę i piękne niewielkie piersi. Jedną rączkę zaciska na moim nadgarstku a drugą kurczowa łapie się koca. Wiem, że jest już blisko... Jej oddech całkowicie zamienił się w erotyczne jęki, głowa Niny obracała się raz w lewo, raz w prawo. Czułem, że to już tuż tuż. Obie dłonie włożyłem pod jej pośladki, zrobiłem kilka szybkich głębokich ruchów i ... naprawdę nie sposób tego ubrać w słowa. Po prostu eksplodowałem w jej wnętrzu. Nina odrzuciła głowę to tyłu i chwilkę cichutko piszczała.
Długo jeszcze leżeliśmy wtuleni mocno w siebie, szepcąc sobie czułe słówka. Po powrocie do domku, wzięliśmy razem "gorący" miłosny prysznic, który powtarzaliśmy do końca naszego wspólnego pobytu nad morzem.
Wracając do Szczecina zgodnie postanowiliśmy powtórzyć jeszcze kiedyś takie wakacje. Kiedy się rozstaliśmy nie mogłem przestać o niej myśleć. Jeszcze tego samego przyszedłem do niej do domu...
340. NUMEREK W WINDZIE
Było to pewnego upalnego letniego dnia. Wsiadałem do windy i gdy już miałem zamykać drzwi zobaczyłem że biegnie sąsiadka z góry. Była ubrana w krótką żółtą koszulkę uwydatniającą jej jędrne piersi oraz obcisłe dżinsowe szorty. Znałem ją wcześniej z widzenia, była ładną blondynką w wieku około 25 lat. Gdy wsiadła zamknąłem drzwi i wcisnąłem numer swojego piętra.
- Ach jaki gorący dziś dzień, jestem cała rozpalona - powiedziała i nacisnęła guzik stop. - Chcesz rozpalić mnie jeszcze bardziej? - zapytała i zaczęła rozpinać mi rozporek.
Wyjęła mój pal z majtek i zaczęła się nim bawić. Kazałem jej kucnąć i otworzyć usta, co szybko uczyniła, a ja wsadziłem jej tam mojego penisa. Zaczęła masować go swoimi wargami, a ja zacząłem się kołysać. Po chwili czułem, że jestem gotowy do strzału, przycisnąłem jej głowę do siebie i zmusiłem, aby wypiła moją spermę.
- Dobra była - pozwiedzała i zaczęła mnie rozbierać.
Kiedy skończyła, oparła się o ścianę windy wypinając swoje krągłe pośladki. Podszedłem do niej i rozpiąłem guzik jej spodni, które następnie ściągnąłem.
- Weź mnie od tyłu - wyszeptała.
Ale ja chciałem czegoś innego. Wsadziłem swoje palce w jej odbyt i zacząłem nimi poruszać wywołując u niej pojękiwania. Gdy mój pal odzyskał siły, rozciągnąłem jej pośladki, wsunąłem tam swojego chuja i spuściłem się, następnie odwróciłem ją, rozpiąłem bluzkę, pod którą nie miała stanika i ukazały się jej piękne piersi. Zacząłem je dotykać, a później ssać, co doprowadzało ją do rozkoszy. Zaczęła mnie namiętnie całować. Przyparłem ją mocno do ściany, a ona objęła mnie nogami w biodrach i wsadziłem jej mojego penisa w pięknie wygoloną szparkę. Rytmicznymi ruchami wsuwałem jej coraz dalej i dalej, a jej stłumiony krzyk było słychać na całej klatce schodowej. Gdy już się w nią spuściłem, zaczęła się ubierać, ja zrobiłem to także. Odblokowała windę i pojechaliśmy. Gdy wysiadałem, puściła do mnie oko i powiedziała:
- Niezły z ciebie ogier, gdy znowu będziemy razem jechać windą musimy to powtórzyć - zamknęła drzwi i pojechała, a ja w dobrym humorze wróciłem do domu.
341.SZEŚCIOKĄT
Joachim mieszkał w Główkowie, skąd blisko było do Rowów, Ustki, Darłowa i Kołobrzegu. Takie odległości to żadna sprawa dla kogoś, kto ma dobry motocykl. Jego kuter kotwiczył w jednym z tych portów, zawsze na chodzie i w gotowości do połowów. Przejął go po ojcu i bez stresów kontynuował rybacką profesję.
Nie było żadnych problemów jak żyła Katarzyna. Gdy wyruszał na dłuższe rejsy był całkowicie spokojny o dom i chłopaków; żona dawała sobie świetnie radę. Ale zmarła niestety, gdy Adaś miał szesnaście lat, Paweł - dziewiętnaście, zaś Michał - dwadzieścia. Dom wydawał się pusty, bo... nie było w nim kobiety. Czterech mężczyzn, telewizor i pies ...
- No, zaczniecie się żenić - mówił Joachim do synów - i będzie po kłopotach.. Nie będziemy musieli jadać tego świństwa, co teraz, gotujemy.
Każdy z czwórki miał swój dyżur w kuchni. Całodobowy. Najgorzej pichcenie szło właśnie Joachimowi, który tylko flądry potrafił dobrze usmażyć. Najzręczniejszym przy garach okazał się Adaś - umiał nawet rosół ugotować i zrobić makaron.
Na dobrą sprawcy, to w rodzinnym domu mieszkali na stałe tylko Joachim i Michał, który skończył już szkołę i pomagał ojcu w połowach. Paweł mieszkał w internacie w Słupsku, zaś Adaś w Ustce. Zjeżdżali się do domu na weekendy, no i oczywiście na wakacje. Letnie wakacje opędzali z reguły w domu, bo na wyjazdy gdzieś w góry, czy za granicę nie mieli forsy. A ponadto nad morzem jest w końcu fajnie!
Na plażę Paweł najczęściej chodził z Michałem. Adaś jakoś im nie pasował; był wyraźnie za młody. To Michał odkrył, że w Rowach zaczęli zbierać się naturyści. I właśnie tam rozpoczęła się ta historia z sześciokątem, jeśli nie liczyć starzejącego się Joachima.
27 czerwca, sobota. Michał chciał się pobyczyć i namówił Pawła na wyskok do Rowów. Ojciec pozwolił im wziąć motor. Postanowili obyć się bez obiadu i poprzestać na kiełbaskach z rusztu z frytkami. Ich znajomek prowadził taki barek i dopilnowywał, aby dostawali świeżą kiełbasę. Koło tego barku zostawili swój pojazd.
- Chodźmy najpierw wzdłuż wody - zaproponował Michał. - Rozejrzymy się; może ktoś znajomy...
To naturalne, że ich oczy wędrowały głownie tam, gdzie chichotały jakieś młode dziewczęta. Przy głównej plaży dziewczyny były w większym towarzystwie, najczęściej mieszanym, no i oczywiście w tradycyjnych kostiumach. Ale później ujrzeli kilka pań bez staniczków... Robiło się coraz mniej tłocznie.
Paweł miał chyba lepszy wzrok. Wypatrzył dwie młódki w głębokim grąjdole, które błysnęły gołymi pupkami. Bez słowa rozłożyli się obok, posmarowali się olejkiem i grzecznie leżeli, czekając co się wydarzy... Po jakichś dwudziestu minutach, gdy nikt nie szedł wzdłuż morza, dziewczyny poszły się kąpać. Nagusieńkie! Chłopcy leżeli na tyle blisko, że mogli zauważyć, iż obie są wspaniale zbudowane. Jedna była blondynką i miała większe piersi. Brunetka była nieco wyższa i smuklejsza.
Odważnie weszły do wody i pływały wzdłuż brzegu, zbytnio nie oddalając się od ciuchów. A chłopcy leżeli nadal grzecznie, wsparci na łokciach. Paśli swoje oczy widokiem wychylającej się z wody pupki, to znów krągłego cycusia. Paweł przez chwilę zastanawiał się, co by dziewczyny zrobiły, gdyby im ktoś, choćby dla kawału, gwizdnął szmatki? ... Potem dziewczyny wyszły z wody i na stojąco wycierały się dużymi ręcznikami.
- Może podejdziemy do nich? - spytał Michał.
- E, jeszcze się wystraszą...
Tymczasem blondynka wyjęła z grajdołu piłkę. Zaczęły grać w plażową siatkówkę. Chłopakom oczy się świeciły, zwłaszcza gdy któraś z nich schylała się po piłkę.
- Zupełnie naturalne będzie, gdy zaproponujemy przyłączenie się do zabawy - nalegał Michał.
- Wystraszą się... No, może ty pójdziesz i spytasz się. Dwóch może ich przestraszyć.
Michał zebrał się na odwagę. W końcu był starszy.
- Możemy dołączyć? - wskazał palcem na brata.
- Bawimy się tylko z naturystami - oświadczyła zasapana blondynka.
- Tak? - spytał z głupia. - Ale my nie jesteśmy...
- Nic prostszego - rzekła szatynka. - Trzeba zdjąć tekstylia i już się jest naturystą.
Michał uśmiechnął się i wrócił do brata. Pawełek aż pisnął, gdy poznał warunek dziewcząt. Rozmyślali z kwadrans, ale w końcu ulegli pokusie. Rezolutnie zrzucili slipy na koc i przenieśli wszystkie bambetle w pobliże grajdołu dziewcząt. Wydawało się im, że wyglądają śmiesznie. Armatki sterczały im uparcie.
- Jestem Iwona - przedstawiła się brunetka.
- A ja Magda - zaprezentowała się blondynka.
Słonce grzało cudownie. Podrzucali piłkę z godzinę. Konwersacja była raczej ograniczona. W pewnej chwili pojawiła się starsza para tekstylnych. Uradzili, żeby wejść do wody i przeczekać obecność tych dwojga.
- No, na razie jest mało tej stonki- zauważyła Iwona.
W lipcu to się zjedzie!
- Będzie weselej...
Okazało się, że obie dziewczyny mieszkają w Lęborku. A więc w zasadzie też są miejscowe. Obie miały po dziewiętnaście lat i chodziły do tej samej klasy. Za rok kończyły budę, podobnie jak Paweł. Czy będą w niedzielę? Nie, jeszcze dziś wieczorem będzie jubel, bo Magda właśnie obchodzi urodziny.
- Więc jutro bodziemy miały kaca - rzekła Iwonka.
- Przyjedziemy na plażę w poniedziałek, o ile nie będzie padało... A dokładnie rzecz biorąc, to właśnie w poniedziałek są urodziny Magdy...
No i tak naprawdę, to nic się między nimi nie wydarzyło tego pierwszego dnia. Opatrzyli się swoich ciał. Opalili się nieco. Czasem przypadkowo dotknęli się w wodzie... Zjedli obiad we czwórkę i umówili się na poniedziałek.
- Która ci się bardziej podoba? - spytał Michał.
- Hm, wiesz, obie są fajne. Obie mi się podobają przyznał się Paweł.
- Ha, mnie też!
Paweł zaproponował, aby przyjechać wcześniej i powiększyć grajdoł - mogliby razem leżeć na dwóch kocach. Michał wpadł na pomysł, by wziąć butelkę szampana i cztery plastikowe kubeczki, z których wznieśliby zdrowie Magdy. Postanowili też zaopatrzyć się w kanapki, jabłka, olejki do opalania.
Przyszły! Zrzuciły kiecki i majtki i natychmiast poszły do wody.
- Dupcie muszą być czyściutkie i świeżutkie - zażartowała Magda.
Chłopcy też poszli się popluskać, aby nie było wątpliwości, że oni też dbają o higienę. No i zaczął się ceremoniał smarowania plecków i brzuszków. Najpierw chciały opalać pupcie. A więc obaj chłopcy polali im plecki olejkiem i delikatnie wcielali go w skórę.
- Niżej też - zachęciła Magda.
A więc wygłaskali pupy i nóżki; wolno, dokładnie... Paweł aż podskoczył, gdy ręka Iwonki zawadziła, niby przypadkowo, o jego członka. Gdzieś po pół godzinie Iwonka położyła się na plecach.
- No, to trzeba smarować? -- zagadnął Paweł, niezbyt wierząc, iż ona się na to zgodzi.
- Pewnie, że trzeba. Tylko rób to ostrożnie...
Chcąc nie chcąc musiał obrócić się do niej przodem. I znów jej ręka dotknęła jego fiutka. I nie cofnęła się! Szyję i okolice pępka dość sprawnie nasmarował. Potem wziął się za nogi. Rozchyliła je dość szeroko, aby mógł posmarować i wewnętrzną stronę ud. Ze trzy razy dotknął jej puszku i wtedy jej ręka drgnęła na jego członku.
- No, pora na piersi. Tylko delikatnie - szepnęła.
Jednak ręce mu drżały. Po raz pierwszy gładził babskie piersi tak bez krępacji i w pełnym blasku słońca. Wydawało mu się, że pomrukiwała z aprobatą. Michał przyglądał się zajęciom brata z zaciekawieniem. I jemu tez fujarka sterczała w całej krasie. Wreszcie na plecy przekręciła się Magda. Michał bez słowa pokąpał trochę olejku na jej brzuch i piersi i zaczął rozcierać. Zarzuciła ręce nad głowę. Oparła się udem o jego łono. Do niczego nie zachęcała, ale i niczego też nie broniła. W pewnym momencie zaczął strzepywać piasek z jej owłosionego trójkącika. Rozchyliła szeroko nogi. Nie, no nie mógł się opanować - położył dłoń na jej wzgórku, palcami trafiając na wilgoć. Przeciągnęła się, prężąc piersi. Nie przepędziła jego ręki; on zaś bał się posunąć dalej.
- Idziemy na krótki spacer -powiedziała Iwonka, biorąc Pawła za rękę, - Poszukamy bursztynów, albo muszelek...
- Jesteście fajne babki - Paweł zdobył się na komplement. - Jakże apetyczne są twoje cycuszki. Wiesz, chciałoby się wziąć je w ręce i całować, i całować. - Sam zdziwił się, że takie wyznanie przeszło mu przez gardło.
- No to klękaj... - powiedziała ze śmiechem. Gdy zrobił to, lekko się pochyliła; jej sutki znalazły się przed jego nosem. -Tylko lekko, delikatnie! - Oparła ręce na jego barkach i przywarła do chłopca. Czuł jej cipkę na swoim torsie. Musnął wargami koniuszek sutki, potem drugą. Prawą ręką przyciągnął do siebie obie piersi i całował to jedną, to drugą. Lewa ręka zawędrowała na jej biodra i pupę. Znów naszło go drżenie, którego nie mógł opanować.
W pewnym momencie Iwonka przewróciła go na plecy. Siadła okrakiem na jego kolanach i piersiami przygniotła mu członka. Potem wolniutko wczołgiwała się coraz wyżej. Po fujarce przesunęły się żebra dziewczyny, potem pępek i wreszcie dotarło do niej owłosione łono. Nie nabiła swej szparki na właśnie najtwardszą część ciała Pawełka. Ocierała łechtaczkę o tenże drążek, kołysząc się na boki, a także w górę i w dół. A on pieścił jej piersi, sapiąc z emocji. Można powiedzieć, ze miał stosunek z jej i swoim własnym brzuchem... Nie mogło to trwać w nieskończoność. W końcu chłopak eksplodował.
... Iwonka syczała! Z zapamiętaniem rozmazywała jego spermę po całym brzuchu. Całowała jego usta z zamkniętymi oczami. Wreszcie krzyknęła i uśmiech rozkoszy opromienił ją całą.- Znieruchomiała na ładnych kilka minut.
- Chodźmy do wody - szepnęła i bez żądnego zażenowania wstała. Była uświniona straszliwie. Wzięła go za rękę i poszli się opłukać. Poczuł, że ma nogi jak z gumy...
Wracali w stronę grajdołu zanurzeni po pas w wodzie. Było bardzo ciepło. I błogo... Trzymał rękę na jej biodrze, ona też go objęła, Było im dobrze. Gdy dochodzili już do grajdołu, doszły ich głośne krzyki tamtej pary. Dyskretnie poczekali, aż skończą miłosne zmagania. Michał był rozpromieniony; Magda cała różowa z emocji. Też powędrowali do wody na odświeżenie się. Michałowi zachciało się pływać, Magda wróciła na koc.
- Pawełku, mógłbyś mnie wysmarować? - poprosiła.
Jej ciało było inne niż Iwonki. Inaczej też reagowała na dotyk jego dłoni. Piersi, choć równie duże jak Iwonki, były twardsze i bardzo podniecające. Oboje zdawali sobie sprawę, że smarowanie jest tylko pretekstem do pieszczot. Widocznie Magdzie było mało z jego starszym bratem... A tymczasem Iwonka chyba przysnęła - zauważyła to najpierw Magda. Przyłożyła palec do ust, aby był cicho, zaś drugą ręką przygarnęła go do siebie. Ich usta spotkały, się w namiętnym pocałunku... I choć przed chwilą rozładował się wspólnie z Iwonką, jego pieszczoch zaczął nabrzmiewać jak wąż boa na widok apetycznej gęsi. Jej ręka ucapiła węża i zaczęła wyrabiać z nim przeróżne harce... W pewnym momencie wstała i zaczęła go ciągnąć za członka. Bez słowa opuścili grajdoł. Dopiero po chwili, gdy ich Iwonka nie mogła słyszeć, szepnęła:
- Idziemy na spacer...
I szli tak przed siebie - Magda pół kroku przed chłopcem, ciągnąc go lewą ręką za fifacha. Nawet nie spojrzeli na Michała, który zawzięcie pływał... Po przejściu z pół kilometra natknęli się na opuszczony grajdoł, w którym gruby pień stanowił plażową ławę, albo może stół.
- Siadaj wygodnie - poleciła. Sama zaś usiadła okrakiem na jego kolanach i znów zaczęła całować. Rękami zaś wodziła jego członka po swojej łechtaczce. Początkowo delikatnie, potem przyciskając go coraz bardziej. Posapywała, gdy całował jej piersi... Wreszcie uniosła się lekko w kolanach i naprowadziła pieszczocha pod swoją zwilgotniałą już cipkę.
- Iwonka nie może dziś wpuszczać nikogo do swojej szparki, ale ja mogę - wyszeptała chłopakowi do ucha i nagle nabiła się ostro. Było to jak skok z trampoliny do zimnego basenu. Poczuł rozkosz i uniesienie. Objął ją mocno i namiętnie całował. Poruszała się z wdziękiem, robiła różne zwody i kółeczka; odchylała się do tyłu; uwalniała ptaszka z klatki, aby go zaraz znów łapczywie wpychać, przy okazji tarmosząc za jądra...Przez minutę lub dwie ssała pieszczocha, podsuwając swą szparkę pod nos Pawełkowi...
Oboje znajdowali radość w tych pieszczotach; to był istny koncert zmysłów. A potem zachciało się jej od tyłu i chłopiec z lubością ucapił ją za pośladki, by za chwilę łapać roztańczone cycusie. I znów zmienili pozę, i znów, i jeszcze inaczej!
... Wracali lekko ociężali. Kropelki wody połyskiwały na ich nagich ciałach. Pawełek wąchał jej blond włosy...
Michał też nie próżnował. Po wyjściu z wody położy ł się cicho koło Iwonki, aby jej nie budzić. Jednak jej drzemkę przerwała mrówka, boleśnie szczypiąc w pośladek.
- Pocałuję tam gdzie boli... - powiedział. I potem całował obok, później nieco dalej, aż zupełnie zabłądził i trafił na jej najdelikatniejszy punkt. Rozsunął czarne zarośla, aby bez przeszkód ekscytować ją swoim językiem. Włączył też do akcji własny palec, potem drugi. Zrewanżowała się pieszcząc językiem jego fiutka i przyległości...
Na obiad poszły obie dziewczyny z Pawełkiem. Obiecali przynieść Michałowi pęto smażonej kiełbasy i frytki. Pilnując grajdołu po prostu przysnął. Nie śniły mu się żadne erotyczne scenki, ani nagie baby!
Po obiedzie chłopcy sięgnęli po szampana. No bo trzeba było wypić zdrowie Magdy. Poczuli się jeszcze weselej i wzięli się za baraszkowanie już bez dzielenia się na pary. Zaczęła Iwonka prosząc Michała, aby popieścił jej szparkę, bo strasznie zaschła. Wezwany przysunął się i językiem zaczął wykonywać tę delikatną robotę. Delikatną i ekscytującą. Magda widząc nabrzmiałego fiutka Michała, z entuzjazmem objęła go wargami. Pawełek chwilę się przyglądał, a gdy jego przyrządzik zasterczał odpowiednio, wprowadził go Magdzie od tyłu. Dodatkowej podniety dostarczał mu widok Iwonki, która sama zaczęła pieścić swoje piersi..
Po kilku dniach Magda zablokowała swoją szparkę, mrucząc coś o kalendarzyku; natomiast Iwonka zaczęła dopuszczać chłopaków do wewnątrz. Ale uciechę mieli wszyscy, równomiernie. l chyba każdemu było dobrze z każdym.
- Mamy szesnastoletniego braciszka - powiedział Michał. -Nie bardzo wiadomo co z nim zrobić. Chce przyjechać razem z nami.
- A jest naturystą? - spytała Iwonka.
- Chyba nie - odparł Paweł. - Na pewno będzie się bardzo wstydził, O ile wiem, to nie ma jeszcze dziewczyny.
- No to możemy jeden raz poświęcić się - zadeklarowała Magda - i opalać się w tekstyliach.
... Przyjechali we trzech autobusem. Adaś oczywiście chciał trzymać fason i dorównać braciom. Względem dziewczyn był bardzo szarmancki. Spodobały mu się obie. Zaczęli grać w piłkę. Po jakichś dwudziestu minutach Magda wycofała się z gry, obróciła tyłem do reszty i zsunęła stanik. Niby coś naprawiała, potem kilka razy zaklęła.
- Wysiadł mi staniczek - oznajmiła wreszcie, przykrywając dłońmi piersi.
- Chodź do nas, nikogo nie zgorszysz - zaśmiał się Michał.
- To będzie pażowanie topless. Jeśli się wstydzisz, to ja też zdejmę stanik dla towarzystwa - powiedziała Iwonka. Popatrzyła na Adasia, który wcale nie zamierzał się wstydzić. Wręcz przeciwnie, wyglądał na zaciekawionego.
Tak więc pierwsza runda wypadła pomyślnie. Oczywiście Adaś wpatrywał się w podskakujące piersi dziewcząt jak sroka w kość, ale pozostali udawali, że nie zauważają tego. Po godzinie, gdy już wszyscy się lekko zadyszeli, piła poszła w odstawkę i cała piątka popędziła do wody. Po kolejnej pół godzinie ruszono w stronę grajdołu.
- Hej, szanowni - powiedział Michał. - Pobiegamy sobie z Pawłem nad wodą. Adam, pilnuj dziewczęta!
- Cześć! - pomachała im Magda.
Zostali we trójkę. Po wytrzepaniu piachu z koca poleciły Adasiowi, aby położył się na środku, obie klapnęły po jego bokach.
- Adasiu, chętnie byśmy sobie pupy poopalały - zaczęła Iwonka. - Wiesz, te majtki zostawiają paskudne białe placki na ciele. Nie będziesz miał nic przeciwko?
- Oczywiście, że nie! - Adaś chciał odgrywać chojraka.
- Ja też zsunę majtki - powiedziała Magda.
Adaś leżał na wznak i pewnie wyobrażał sobie obie dziewczyny golutkie, bo slipki zaczynały mu pęcznieć. Iwonka mrugnęła do przyjaciółki.
- Adasiu, a czy ty widziałeś już gołe kobiety? - spytała niewinnie Iwonka.
- Oczywiście! Jeden z kumpli ma video i puszczaliśmy różne takie filmy. Jejku, co tam się nie wyprawiało...
- No tak, ale to tylko na obrazku - refleksyjnie rzuciła Magda. - Zupełnie co innego w naturze.
- Adaś, chcę, abyś wiedział, że nie pogniewamy się, jak sobie rzucisz okiem na nasze pupska - powiedziała Iwona. - W ogóle nie musisz się krępować.
Mówiła to zdając sobie sprawę, że on już zdążył to zrobić, natychmiast jak ściągnęły szmatki. Udawał, że nie patrzy na ich pośladki. Po chwili Magda zdobyła się na propozycję:
- Adasiu, słoneczko grzeje jak diabli i jeszcze się spiekę. Nad głową leży olejek. Pochlap mi trochę na plecy i pupę i rozetrzyj... Dobrze? Nie chcesz chyba, abym spiekła się na raka...
Nie wyksztusił ani słowa. Przez chwilę leżał jak sparaliżowany. Ale wreszcie przekręcił się na bok i sięgnął po olejek. Usiadł po turecku. Obie dziewczyny miały oczęta zamknięte. Nie chciały go dodatkowo peszyć. Pokąpał na jej plecki i rozpostartą dłonią rozprowadzał olejek.
- Masz bardzo miły dotyk, Adasiu! -- orzekła Magda.
- No, a teraz posmaruj pupę i nogi. Też tak delikatnie.
Klęknął i przy okazji wyjrzał; czy nie idą bracia. Nie wiedział którego dziewczyną jest czarnulka. Nikogo nie było widać po żadnej stronie grajdołu. Obu rękami zaczął smarować pupkę Magdy. Zwarła ją i pośladki przypominały skałę. Ten numer z olejkiem był chyba w stałym repertuarze dziewcząt.
- No, to teraz się zdrzemnę, moi drodzy - oświadczyła Magda i przekręciła głowę na zewnątrz gra j dołu.
Adaś znów położył się na wznak. Ale nie dane mu było długo odpoczywać i kontemplować. To Iwonka oparła się na łokciu i zaczęła szeptaną konwersację:
- Magda śpi?
- Chyba tak - odszepnął.
- Adasiu! Masz pełniutkie slipy. Pękną ci tak, jak ramiączko Magdy. Nie ruszaj się, a ja wyzwolę cię z tych slipek. Dobrze?
Nic nie powiedział. Leżał jak drąg i niemowa.
- Hej, słyszysz mnie? - nastawała Iwonka, kładąc mu rękę na brzuchu i przesuwając ją w dół. - Jak wszyscy są rozebrani, to wszyscy. Zresztą ty też powinieneś opalić dupalka...
Nadal nic nie mówił. Widocznie zatkało go z emocji.
- No, unieś się lekko, to zsunę tę szmatkę - Iwonka była konsekwentna. Jego męskość wyskoczyła ze slipek, jak korek z wody. Dziewczyna z satysfakcją zauważyła, że fiutek Adasia nie ustępował rozmiarami armatkom jego braci.
- No widzisz, mniej teraz gniecie! -- zaśmiała się cichutko Iwonka. - A teraz usiądź i posmarujesz mnie całą. Tylko dokładnie.
Położyła się na wznak. Gdy Ądaś usiadł, sama polała sobie olejek na brzuch i piersi. Potem wzięła jego rękę i położyła na brzuchu- Nie wypuszczała, kierując jego ruchami aż do momentu, gdy sam zaczął wykazywać inicjatywę. Potem delikatnie gładziła jego bark. Wreszcie uznał, że już całą: ją wysmarował i położył się.
- Przytul się do mnie - poprosiła, odwracając się do niego tyłem. Posłuchał bez ociągania. Poszukała jego dłoni i położyła ją na swoich piersiach. Czuła jak jego drążek ugniata jej pośladki i dolne partie ud. Uniosła raptownie nogę i ręka naprowadziła ten drążek na swoją szparkę. Wsunęła go do wewnątrz i zastygła w bezruchu. Chłopak drżał jak wierzba na silnym wietrze. Dygotały mu ręce i nogi.
Wypięła się lekko, co spowodowała głębsze nabicie się na wciąż drżący rożen,. Odchyliła się w przód znów wypięła... Chyba zrozumiał, o co chodzi. Podchwycił rytm, choć robił to nerwowo, nieskładnie,.. Młodzian nie był przygotowany na taką dawkę emocji, na tak wielkie natężenie rozkoszy. Był jak w transie i na dobrą sprawę nie wiedział, co się z nim dzieje.
To tracenie dziewictwa przez Adasia bardzo podobało się Iwonce. Rozczuliło ją. Wysunęła się z objęć chłopaka i ułożyła go na plecach. Trochę pogładziła pieszczocha, a potem dosiadła go. Ulokowała dłonie Adasia na swoich piersiach i przyspieszyła akcję. Nie zamykał oczu - przyglądał się rozszerzonymi źrenicami, jakby nie dowierzając, że to wszystko dzieje się naprawdę...
Trwało to długo, nad podziw długo! Iwonka doprowadziła się do szczytu i zsiadła z chłopaka. Wzięła się za jego armatkę obu rękami.
- Wycałuj całe moje ciało... - poprosiła.
No, wreszcie sukces, Twarz Adasia nabiegła krwią. Wyrwał mu się przeciągły jęk... Dała mu odsapnąć, a potem zaciągnęła go wody. Gdy z niej wychodzili, nadeszli starsi bracia.
- 0, golasy! - krzyknął Paweł. - To my też!
Obaj zdjęli slipki i cała piątka, już naga, pograła sobie w piłkę. Adaś był zdumiony, że braciszkowie nie pokpiwają sobie z niego, że są mili dla niego. l nadal nie mógł pokapować, który z braci jest z blondynką, a który z czarnulką...
Na obiad poszli starsi bracia z Iwonką. Obiecali przynieść żarcie Magdzie i Adasiowi.
- Jesteś bardzo milutki, Adasiu! -powiedziała z uśmiechem i położyła głowę na jego piersi. Głaskała mu nogi i ramiona, całowała po całym ciele. On zaś nieśmiało dotykał jej ciała, nie chciał jej spłoszyć. Znów się podniecił! Powoli wpadał w miłosny trans, co najdobitniej sygnalizował jego pieszczoch. W końcu Magda trafiła i na niego. Najpierw językiem dotknęła każdej jego żyłki, aż piszczał z rozkoszy. Potem lizała, ssała, całowała... Delikatnie, subtelnie, z wyczuciem! Ładnie pachniał; był świeżutki jak młode kartofelki u progu lata. Wyczuwała każdy jego dreszcz rozkoszy, uczyła się jego wrażliwych miejsc. Poczuła, że głaszcze jej pośladki, że ugniata piersi...
Adaś doprawdy nie bardzo wierzył w realność tego dnia. Oto druga, śliczna dziewczyna sprawia mu taką rozkosz. Nie, nigdy nie miał tak śmiałych marzeń. I oto stało się tak nagle! I było to tak wspaniałe! Oby ten dzień nigdy się nie skończył.
Ale wszystko się kończy! Eksplodował niespodziewanie dla siebie i dla Magdy. Aż pisnęła. Poszli do wody, potem na spacer, W tej części plaży w porze obiadowej prawie nikt nie pojawiał się. Pogadali o filmach i szkole. Dopytywał się, co ona lubi. Ją interesowało jak mieszkają we trójkę, a właściwie w czwórkę. Gdy wrócili i podchodzili do grajdolu, zobaczyli scenę wręcz szokującą dla Adasia. Oto Iwonka klęczała na kocu, opierając się też na łokciach. A więc pupę miała wypiętą i przyjmowała ona ciosy Michała. Zaś z przodu klęczał Paweł i jego członka pieściły usteczka dziewczyny. Można się było tego tylko domyślać, bo cały brzuch Pawełka skrywała czarna czupryna Iwonki.
- Obiad macie pod płotkiem - powiedział Michał wskazując wydmy i ani na chwilę nie przerywając ciosów między pośladki Iwoni.
Poszli do torby z obiadem. Ujęli w ręce udka kurczaka i usiedli na piachu. Chcąc nie chcąc spoglądali na malowniczą trójkę, zmagającą się w miłosnej potyczce. Aż cztery dłonie błądziły po ciele Iwonki i nic dziwnego, że głośno pokrzykiwała... A potem chłopcy zmienili się pozycjami... Byli młodzi i jurni!
Magda miała dobre serduszko. Nie mogła uwierzyć, że trzech chłopaków i ojciec już od kilku lat nie jedli prawdziwego, domowego obiadu. Obiecała, że przyjedzie do Główkowa i zrobi pyszną zupę, wspaniałe drugie danie i bajeczny deser. Iwonka obiecała pomóc. No i trafiło się kilka dni deszczowych...
Zjechały dziewczyny do domu Joachima. Komenderowała Magda. Kazała chłopcom kupić dwa duże kurczaki, kilogram wołowego i jarzyny. Szybciutko nastawiły rosół, ale z udek i piersi kurczaków zrobiły pieczyste. Iwonka przyrządziła dwukolorową galaretkę i do każdej porcji dołożyła połówkę brzoskwini z puszki. Deser oblała ajerkoniakiem i posypała wiórkami czekoladowymi. Tylko makaron do rosołu był kupny!
Wszystko zjedli! Buzię Joachima zdobił szeroki uśmiech. Obie dziewczyny podobały mu się bardzo. A i obiad zrobił swoje. Ponadto pozwoliły mu, w kuchni, wypić potężny kielich advocata, poza wszelkimi porcjami, tak. na lewo. Potem przy zmywaniu, dostał drugą setę. Klepnął je obie żartobliwie i ucałował, niby dziękując za alkoholowy smakołyk. A po obiedzie przygrzało słońce.
- Ja idę spać - rzekł Michał, pamiętając iż wieczorem pójdą potańczyć.
- Ja także - dodał Pawełek.
- A my pójdziemy do ogrodu na słoneczko! - po-wiedziała Magda za obie.
- Tato! - powiedział Michał, - Dziewczyny są naturystkami i będą opalać się na golasa. Zatem nie wolno wpuścić tu jakiegoś sąsiada! Ale byłoby zgorszenie.
... Leżały nagusieńkie i tylko we dwie. Adaś też się gdzieś zmyl. Były w doskonałym, figlarnym nastroju. W pewnym momencie Magda szepnęła:
- Słuchaj, chyba nas ktoś podgląda. O, tam, przy szopce. Pomału odwróć głowę.
- Rzeczywiście, ale to żaden z chłopaków - stwierdziła Iwonka.
- Hm, to. chyba ich. ojciec.. Wiesz, zrobię mu kawał!
Magda wstała i poszła w głąb ogrodu, w przeciwną stronę od podglądacza. A potem skręciła za krzaki' agrestu i bzu i ukryta dotarła do szopki, którą okrążyła na palcach. Rzeczywiście, to był Joachim, wdowiec, ojciec trzech dorastających synów, Jegomość około czterdziestopięcioletni. Co robił?... Magda domyśliła się, co on robi po ruchu jego ręki... Cóż,, można to zrozumieć! Może od bardzo dawna nie stykał się z kobietami.
Nie słyszał gdy podeszła go z tyłu i nagle.. ucapiła go za wyprężonego członka. Wrzasnął! No, tego się nie spodziewał. Aż podskoczył. Ale Magdusia nie puściła fujarki Joachima. Szybko sfinalizowała jego podniecenie! Był zbyt zażenowany, aby konwersować, więc prowadziła monolog:
- Ale mi się pan podoba! Iwonce zresztą; także.. Jest pan jeszcze mężczyzną, że hej! ... No, niech się pan uśmiechnie... Przepraszam,, że wystraszyłam... Już nigdy tego nie zrobię!... Pocałuję na przeprosiny...
No i objęła go za szyję i ucałowała w oba policzki, potem to powtórzyła. Jego ręce trafiły na jej gołe ciało. I... nie mógł opanować się, aby jej nie pogłaskać. Wreszcie uśmiechnął się.
- Chodźcie do mnie! Nie stójcie tam! - krzyknęła Iwonka.
No i poszli. Stary ulokował się na kocu, a Magda pobiegła na chwilę do domu. Wróciła niosąc kielicha i resztę ajerkoniaku w butelce.
- To za naszą przyjaźń! - nalała Joachimowi. - Mówmy sobie po imieniu.
Wypił z wielką chęcią. To go odprężyło, nie był taki spięty.
- Całowałeś się z Magdą - uśmiechnęła się Iwonka. - A ja mam być gorsza?!
Dziewczęta zostały na noc, bo po tańcach za późno było wracać do Lęborka. W lecie Paweł i Adaś spali na sianie w komórce. Joachim w małżeńskiej alkowie, która od tylu lat była bez kobiety. Michał miał tapczan w salonie, gdzie stał telewizor i jadało się obiady.
Dziewczęta dostały pokój gościnny. I czyste prześcieradło i pachnącą poszwę na koc. Ale chyba wcale nie korzystały z własnej pościeli... Najpierw poszły obie do komórki - Iwonka wpuściła na siebie Adasia, Magda popieściła Pawełka. Potem poszły do domu i po ciemku trafiły do legowisk ojca i pierworodnego syna.
Joachim nie mógł się zorientować, która go odwiedziła... Łapczywie przytulał pachnące ciało młodziutkiej dziewczyny i zatracał się w rozkoszy, gdy ta mała nabiła się na jego maczugę. To było fantastyczne! Gdy zasypiał, dziewczyna leżała przytulona do jego boku. W nocy obudziło go skrzypnięcie drzwi - po chwili młodziutkie ciałko przytuliło się do niego... Czy to była ta druga? Nie zastanawiał się zbyt długo!
Pod koniec sierpnia Adaś zaczął uchylać się od wspólnych wypadów. Znikał z domu, ale nie wypuszczał się już z braćmi oraz Magdą i Iwoną. Powodem była Krycha. Dziewczę o rok starsze od niego. Nie zdała do następnej klasy - była, jak to się mówi, piękna i głupia. A więc najbardziej lubianym przez mężczyzn typem kobiety.
Adaś zdobył już doświadczenie erotyczne. Dobrze wiedział, jak zabierać się za dziewczynę i co potem z nią robić. Odwiedził więc koleżankę i zaprosił na plażę w Łebie. Dawało mu to pewność, że nie spotka tu dziewczyn z Lęborka, ani też braci. Dwa dni opierała się jego namowom i zachętom. Uległa wreszcie i Adaś stwierdził, że robiła to pierwszy raz. Całe uwodzenie było bardzo klasyczne - procedura z komplementami ( „Och, jaka jesteś śliczna ^ } i argumentami ( „W twoim wieku, to...). Trochę romantyzmu i.. Krysi bardzo to. się spodobało! Powiedziała: „To będzie moje hobby”. W jej naturze było coś rozwiązłego, lubieżnego. Gdy opowiedział jej o braciach oraz ich dziewczynach, to wcale się nie zgorszyła. Wprost przeciwnie, zainteresowało to ją.
- A nie wstydziłabyś się biegać naga? - spytał Adaś.
- A czego? Przecież jestem cała i zdrowa, wszystko mam na swoim miejscu - odparła.
Krycha zaczęła go namawiać, by zabrał ją do Rowów i przedstawił swoim braciom. Spodobała się wszystkim.
- Oto trzecia kobieta w naszej rodzinie! - zażartował Michał. A Krysi spodobała się nagość starszych braci i ich sposób bycia, wspaniały luz. Postanowiła, że dopasuje się do zwyczajów... I tak oto powstał ten sześciokąt, nie licząc starzejącego się Joachima.
Dylematy i dyskusje zaczęły się w październiku. Okazało się bowiem, że Magda jest w ciąży. I to w trzecim miesiącu!
- Wiesz, ja miałam okres -- tłumaczyła Iwonce. - Taki co prawda mały, skromny, ale był. Nie rozumiem tu niczego...
- Ba, a kto jest ojcem? - zastanawiała się Iwonka.- O, tego nie wiem
i trudno będzie zgadnąć. Pamiętasz, że tego samego dnia współżyli ze mną i Michał i Paweł. Ojcem mógł być też Adaś, choć to mniej prawdopodobne...
Potem do dyskusji, co zrobić, włączyli się trzej bracia, przy czym Adaś był bardzo powściągliwy. Nic nie wymyślili, więc w końcu zwrócili się do Joachima. Wysłuchał, pomyślał, uśmiechnął się...
- Sprawa jest prosta! - orzekł, gdy wszyscy zasiedli do niedzielnego obiadu. - Przecież nasze stadko nie tworzy par. Każde z was jest mile dla innych. Magda kocha się z Michałem, ale też pieści się z Pawłem i odwiedza w nocy Adasia. Ba, czasem łaskawa jest i dla mnie. Podobnie jest z Iwonka oraz, hmm... Krychą. Czy zamierzamy to zmieniać? - popatrzył po całej szóstce.. - Widzę, że nie! Zatem w czym problem? Magda urodzi nam cudownego syna. Po prostu.
- Tak, ale sąsiedzi, rodzice Magdy? ... - zaniepokoiła się Iwonka.
- No, to robimy weselisko! Panem młodym może być choćby pewien wdowiec...
- O, nie! - wyrwało się Iwonce, gdy wszyscy ochłonęli już z lekkiego szoku po propozycji Joachima. - Panem młodym powinien być Paweł lub Michał.
- Paweł chodzi jeszcze do szkoły - nagle zabrała głos Krycha. -Zręczniej byłoby, gdyby żenili się w kolejności, Michał pierwszy, bo najstarszy.
- Hm, hm! - mruknął Michał, ale nie wyglądał na zmartwionego, nie czuł się zagrożony.
I na tym stanęło. Wszyscy otoczyli Magdę czułością i prześcigali się w grzecznościach. Weselną imprezę zorganizowała Iwonka z wyjątkową zręcznością. Śluby cywilny i kościelny odbyły się już po dwóch tygodniach. Weselisko było wesołe, ale nie wystawne. Z panną młodą do białego rana tańcowali wszyscy trzej bracia...
Iwonka coraz wyraźniej obejmowała rządy w stadku Joachima. Sprowadziła Magdę i urządziła jej pokój. Zarządziła, że wszyscy razem spędzają weekendy, to znaczy zjeżdżają się w piątek wieczorem chłopaki, a także Krycha! Roztoczyła też perspektywę gospodarczą przed powiększającą się rodziną. Skoro mieszka się nad morzem, to trzeba żyć z przyjezdnych - Główków nie leżał tuż nad wodą, ale tu właśnie przecinały się drogi do różnych miejscowości letniskowych. A skoro vis a vis domowstwa Joachima była stacja benzynowa, to aż prosiło się, aby otworzyć bar i kiosk.
- Nie trzeba budować murowanej, wielkiej oberży. Wystarczy z drewna, na sezon. Przecież tylko w lecie będzie tu ktoś zaglądał... Będziemy podawać smażone flądry i dorsze. Również śledzie wędzone i węgorze. Joachim będzie łowił, więc towar będzie świeży. A ponadto przeróżne napoje, pierożki, bigosik, gazety i książki, olejki i co się tylko da.
- Ba, musimy kupić jakieś auto... - wtrącił Adaś.
- Będzie sporo roboty - rzuciła Magda.
- Ale będziemy działać nowocześnie. A jak zarobimy, to w końcu października pojedziemy do Grecji, na południowe owoce. Będzie laba...
Zaczęto konsekwentnie realizować instrukcje Iwonki. Joachim wziął kredyt, kupili używanego fiata combi, nakupowali desek i całą jesień, potem wiosnę klecili swój sklepo-barek.
A Magda w marcu powiła synka. Dali mu na imię Leon. Wszystkim się strasznie podobał. Paweł, Michał, a nawet Adaś odnosili się do niego jak ojcowie. Natomiast Joachim wszedł od razu, sam z siebie, w rolę dziadka... Jedno było tylko pewne w stu procentach, że matką jest Magdą.
Również w marcu Iwonka sprowadziła się do Joachima na stałe. Dzielnie pomagała Magdzie przy dziecku i zastępowała ją w sypialniach. Czterech chłopów, to nie żarty. Na szczęście Kry cha nabywała coraz większych umiejętności i ochoty do seksu.
...Już trzeci rok prowadzą wspólny interes i wspólne życie. Krycha skłócona była z rodzicami i gdy tylko ukończyła osiemnaście lat czmychnęła do Główkowa. Tu czuła się bezpiecznie i... w domu. Stawała się coraz piękniejsza i powabniejsza. W czerwcu 1993, już jako dwudziestolatka, zatęskniła za macierzyństwem. Chciała mieć dzidziusia, jak Magda! Ba, ale nie bardzo wiedziała z kim o tym porozmawiać...
342. ŚLUBY PANIEŃSKIE
Dwie panienki przebrane w ubiegłowieczne kostiumy rozpaczliwie miotały się po scenie. Intryga, którą Anielcia i Klarcia knuły przeciwko rodowi męskiemu, zupełnie nie potrafiła mnie rozgrzać. Nie dokonała tego nawet zmyślna łapa Roberta sunąca w górę wzdłuż mojego uda. Ziewnęłam rozpaczliwie, nie licząc się z tym, że narażę się chłopakowi. Jedyne emocje, których mój superman mi dostarczał, wynikały z tego, czy Żyrafa, nasza wychowawczyni siedząca o trzy fotele dalej, dostrzeże tę dywersję erotyczną. I jak zareaguje... Niestety, Żyrafa była krótkowidzem. Teraz przyssana do lornetki, śledziła miłosne perypetie młodzieńców we fraczkach i dziewczątek w fal baniastych kieckach, niepomna na to, że jej klasa kona z nudów.
Tuż koło mnie Amelia, wdzięcznie zwana „Emalią”, pluła łupkami od słonecznika, starając się trafić do torebki, którą siedzący w następnym rzędzie Piotrek trzymał na kolanach. Wy chodziło jej to średnio. Kryśka, dziewczyna Piotrka co chwila otrzepywała się z pestek. Zdaje się, że dojdzie do niezłej draki. Zainteresowało mnie to o wiele bardziej, niż fakt, że Robik właśnie zaatakował moje majtasy. „Chłopcze, to nie jest blacha pancerna, tylko francuska koronka? Łeb ci urwę, jak podrzesz” Paluch chłopaka niemrawo gmerał w moim wnętrzu, nie powodując prawie żadnych emocji. Chyba muszę podniecić się przez grzeczność, albo staruszek Fredro zagada mnie na śmierć.
Co za nuda! Tym określeniem objęłam zarówno teatralną ramotkę, jak i zabiegi Roberta. Dobrze wiedziałam, do czego one prowadzą. Można powiedzieć, ze znałam je na pamięć lepiej niż zadawane nam wierszydełka- Chodziliśmy ze sobą już ponad pól roku.
Zawsze było tak samo. Sztampowe palcóweczki bez wyobraźni podniecały bardziej jego niż mnie. Potem, jeśli akurat byliśmy w miejscu nie nadającym się do dalszych igraszek, zaczynała się gonitwa w poszukiwaniu jakiejś życzliwej chaty. Osiągając cel, najczęściej dzięki tolerancji mojej usamodzielnionej już siostry, wcale nie miałam wrażenia, że przybliżam się do nieba. Jeśli już przy tej symbolice pozostać, to był to raczej czyściec.
Robert bez ładu i składu ściągał ze omie odzienie, w tym jednym momencie wykazując się fantazją. Tyle, że rzeczona fantazja do niczego mu nie służyła. Chyba, że robił to po to, żeby mnie rozwścieczyć. Pracowicie zdejmował ze mnie łańcuszki, pierścionki, nawet kolczyki, po to, by na śmierć zapomnieć o rajstopach i majtach. Potem, gdy wśród wielu posapywań i chrząkań w końcu w gramolił się na mnie, był okropnie zdziwiony, że one tam są.
Rozdzianie się dogłębne i ostateczne nie załatwiało sprawy. Otóż mój ukochany bał się jak diabeł święconej wody konsumpcji ostatecznej, czyli kopulacji. Jeśli o iego szło, mógł się za moim pośrednictwem onanizować do końca życia. A ja również do rzeczonego końca pozostałabym nierozdziewiczona. I pewnie by tak było, gdyby nie uprzejmość kolegów mojej starszej siostry...
Z Robertem nie chciałam się rozstawać. Może to sentymentalizm równy temu, który prezentują gąsiątka hasające po scenie, ale lubiłam tego chłopca. Był inteligentny, opiekuńczy, do obłędu przystojny i miły. Zazdrościła mi go cała żeńska część klasy, trudno więc było z dobrej woli wyrzekać się takiego skarbu. Liczyłam więc na to, że zdobędę stosowne doświadczenie i poradzę sobie z jego osobliwym mankamentem.
Przerwa. Zapalają się światła. Porządkuję cokolwiek skołtunioną spódnicę. Schodzimy do bufetu i karnie ustawiamy się kolejce.
- Urwiemy się? - szepcze do mnie Amelka.
- No to chodźmy, dziewczyny - podchwytuje Robert.
- A ty dokąd? - protestuję gorliwie. - Ty masz tu siedzieć grzecznie i uważać. Żyrafa na pewno będzie pytać o elementy gry aktorskiej, scenografię i te takie różne.
Chłopak wzdycha, ale nie protestuje. Pani każe, sługa musi. Czuje się wobec mnie winny. I nie bez powodu...
W miłej kafejce zamawiamy małą kawę i jakieś wińsko. Nie lubię tego, ale stojące na stoliku kieliszki dodają nam powagi.
- Ale się wynudziłam.. - wzdycha Amelka. - Słuchaj Kamila, a może byśmy tak jak ta Klara z Anielą, złożyły takie śluby, no.. - rumieni się skromnie, bo cnotki pozbyła się raczej dawno - prawie panieńskie. Nawet imiona mamy takie więcej romantyczne. Amelia i Kamila. Pasuje, nie?
- Jak pięść do nosa - otrząsam się oburzona. - Mamy przyrzekać, że nigdy żadnych chłopów... Zwariowałaś, czy co?!
- Idiotka! - śmieje się Amelia rozbawiona moim protestem. - Przecież one też nie dotrzymały...
- Skąd wiesz? - opyliłyśmy po pierwszym akcie...
- Kryśka mi powiedziała, ona wsio czyta do przodu.
- Idiotka -- rzucam pod adresem nadgorliwej koleżanki - ale po co przyrzekać, żeby nie dotrzymać?
- Sama jesteś idiotką - lży mnie Anielka bez umiaru.
- My przyrzekniemy odwrotnie. Mam na oku jednego takiego...
Znam tę historię. Do mieszkania naprzeciwko niej wprowadził się niedawno chłopak... sen! Chłopak-marzenie! Muskulatura Schwarzeneggera, uroda Costnera i Pazury razem wziętych. Do tego naukowiec, więc i porozmawiać byłoby o czym, gdyby... był czas na rozmowę. Amelka oszalała na jego punkcie. Niestety, nie tylko nieszczęścia chodzą parami. W tym przypadku szczęście mojej przyjaciółki wodziło za sobą małego grubaska, ślubną małżonkę.
-To zboczeniec - dowodziła Ama. - On z niej nie spuszcza gał. Gdy wracają do domu, albo ją głaszcze po szyjce, albo ugniata zwały tłuszczu w talii. A na mnie patrzy. Jakbym była przezroczysta.
Dowodziło to, że zakochany żonkoś był niespełna rozumu. Amelka była aż nadto... nieprzezroczysta. Idealnie zgrabne nogi, duże sprężyste piersiątka, talia spełniająca wymagania stawiane modelkom. Do tego miodowa czuprynka ostrzyżona na głupiego Jasia i zawsze śmiejące się trochę skośne oczęta. Cała historia zaczynała mnie bawić. Chętnie zmierzę się z Amelką. W końcu i ja, ze swoimi czarnymi lokami do pasa, płaskim brzuchem, wypukłym zadeczkiem i małymi, lecz jędrnymi cycusiąmi, nie jestem od macochy. Walorów, żeby zmiękczyć cnotliwego małżonka, mamy aż nadto. Wyciągnęłam rękę nad blatem.
- Przybij pięć! - zaproponowałam. - Nim minie tydzień chłoptaś będzie nasz!
- Można się przysiąść? - dwóch chłopaków pochylało się nad naszym stolikiem. Spojrzałam na ich podgolone karki. Wojaki albo skiny. No, jeśli to drugie, to ją nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Fałszywy alarm. Nasi wielbiciele okazali się słuchaczami Wojskowej Akademii Medycznej i, co nam wyznali skromnie, właścicielami wolnej chaty, opuszczonej przez wyjechanego za granicę wujaszka. Natychmiast oczułam, że z lekka nie domagam. Amelka zresztą też. Musiała to być gwałtowna niemoc, bo do taksówki przyszli medycy prowadzili nas w objęciach. Cóż, przed generalny natarciem na mężczyznę -.twierdzę cnót - przyda się nam takie ogólnowojskowe szkolonko...
Z drugiego pokoju dochodziło, mnie urywane wycie Amelii. Wycie wyrażające przejmującą, wszechogarniającą rozkosz. Na chwilę ucichło, by wybuchnąć ponownie. Poczułam zazdrość. Stojący przede mną chłopak musiał się tego domyślać, bo wzruszył ramionami:
- Ja nie jestem taki dobry!
Bez przekonania rozpinałam guziki bluzki. Widocznie już mam szczęście do tych „nie takich dobrych”. Ale, skoro już tu jestem... Rozbierałam się gruntownie i metodycznie. Bo jeśli ten też jest zapominalski... Nawet na mnie nie spojrzał, pozbywając się odzieży. Starannie składał spodnie wzdłuż kantów, mimo że to były dżinsy. Ach te nawyki z koszar...
Ułożyłam się na kanapce twarzą do ściany. Nie spodziewałam się niczego nadzwyczajnego. Delikatnie przesunął mnie na środek posłania i przewrócił na brzuch. Ukląkł nade mną.
Dobry sobie! A ja właśnie miałam ochotę się naprężyć, żeby potem rozluźnić się dość gwałtownie. Ładny chłopak, ten mój partner. Tylko najwyraźniej brakuje mu... woli walki.
Jego palce delikatnie uciskały mięśnie moich ramion i pleców. Trwało to długo. Potem mocno przesunął kciukami wzdłuż kręgosłupa i znów zabrał się do ugniatania, podszczypywania i naciskania moich mięśni. To był regularny masaż. Nawet przyjemny, ale po cholerę rozbierał się do tego? Zsunął dłonie na pupę. Mocno ścisnął moje pośladki, po to by je puścić. I jeszcze raz. Delikatnie wodził wskazującym palcem wzdłuż rowka.
- Leż spokojnie, bo popsujesz efekt - mruknął, gdy zaczęłam się wiercić.
Dobry sobie. Może to i był regularny masaż, ale na pewno nie był zwykły. Teraz dobrał się do moich ud. Naciskał, głaskał, leciutko drapał je po wewnętrznej stronie, aż ja, starając się cały czas leżeć nieruchomo, zaczęłam robić wokalną konkurencję Amelce. W końcu położył się na mnie, wciąż odwróconej twarzą do poduszki tak ciasno, że czułam jego potężnych rozmiarów członek na mojej pupie. I czułam jak rośnie. Napięłam mięśnie pośladków, żeby je rozluźnić. Powtórzyłam to parę razy.
- Inteligentna jesteś - usłyszałam pochwalę, od której nabrałam ochoty do dalszych eksperymentów.
Jestem dość wygimnastykowana, więc bez trudu dosięgnęłam jego pośladków i rozpoczęłam masaż, może nie tak zręczny jak ten, który on serwował, ale też nie najgorszy.
W tym czasie jego ręce ześlizgnęły się po moich biodrach tam, gdzie były najbardziej oczekiwane. Lekko rozsunął wargi i wsunął oba kciuki do środka. Natychmiast odnalazły łechtaczkę. Robert jest smutas, ignorant, partacz - pomyślałam nie całkiem na temat.
Rozsunęłam nogi, właściwie same się rozsunęły. Odebrał ten sygnał bezbłędnie. Zsunął się trochę z moich pleców i trafił we mnie. Od pierwszego strzału - stwierdziłam w myślach, trzymając się wojskowej terminologii. Ukląkł między moimi nogami, przytrzymując uda. I nabił się na mnie ostro, zdecydowanie. Raz, potem drugi i jeszcze raz. Chwila przerwy i potem znowu. Nie miałam już czasu i chęci na żadne stwierdzenia, chłonąc całą serię pchnięć, wirowań i wibracji, która rozgrywała się w moim wnętrzu. Jeszcze nie otrząsnęłam się z tego cudownego szoku, gdy zostałam przełożona na plecki. Mój masażysta znów klęczał nade mną. Tym razem obiektem jego zainteresowania były moje piersi. Nie, nie wytrzymam tego dłużej. Ciasno objęłam udami jego biodra i po prostu zassałam to, co mnie interesowało; jego sprężystą, twardą maczugę. A on nadal robił swoje. Dobrze, kotku. Drżałam pod nim, kręciłam biodrami, zaciskałam ścianki mojej szparki, aż w końcu opadł na mnie z tłumionym jękiem. No cóż, był zdolny, ale i ja mam głowę, czy może raczej co innego, otwartą na te nauki...
Wracając do domu, obie z Amelką przyznałyśmy, że jeszcze nigdy nie bawiłyśmy się tak świetnie w... teatrze. Zaproponowałam, żeby dać sobie spokój z wiernym małżonkiem i skoncentrować się na wojskowych konowałach. Zostałam ofuknięta za... brak ambicji.
- Przecież ślubowałyśmy jak Klara i Aniela - przypomniała mi Amelka. A ja byłam gotowa przypuścić, że w ogóle nie zwracała uwagi na to, co dzieje się na scenie. Sztuka może mieć czasem zgubny wpływ na prosty lud. Ale niech nie myśli, że chcę się wycofać.
Nie ze mną takie numery, Amelka. Jeszcze zobaczymy, która się pierwsza załamie.
Przez cały następny tydzień wysłuchiwałam opowieści o niepowodzeniach mojej przyjaciółki. Żałosne to były historie. Blask Emalii zawodził. Nie pomagały ani słodkie oczy, ani ocierania się o obiekt w ciasnej windzie. Spóźniała się całą godzinę do szkoły, by przydybać żonkosia wychodzącego do pracy, ale jedynym efektem, na który mogła liczyć, było obniżenie stopnia ze sprawowania i to na początku roku.
W końcu na podobnej zasadzie, na jakiej tonący brzytwy się schwyta, ona chwyciła się szlafroka. Był prześliczny, ciemno granatowy, jedwabny z dyskretnym połyskiem i całkowicie pozbawiony guzików. Wybrała odpowiedni moment. Klops będący niezmiennym obiektem uczuć sąsiada wyjechał pod Radom pielęgnować chorą mamusię. Rodzice Amelii poszli na brydża, toteż moja przyjaciółka miała pełną swobodę działania. W przeciwnym razie protoplasci zainteresowaliby się z pewnością, czemu ich latorośl idzie pożyczać cukier, skoro u nich półki kuchennej szafki uginają się pod torbami z „białą trucizną". I dlaczego czyni to w stroju niekonwencjonalnym, jakim był niewątpliwie opisany już szlafrok, czerwone kabaretki na takimż koronkowym pasku i... nic więcej.
- Nawet mi się nie przyjrzał - szlochała Amelia w mój sweter - i nie pomylił cukru z solą. Czy ja jestem nienormalna?
- Raczej on. Nie becz, bo zniszczysz mi sweter - ze swojej strony nie namierzałam zwierzać się z moich porażek. Amelia nie wiedziała, że od tygodnia pracuję. u naszej ofiary, jak dotąd dzielnie broniącej się przed zakusami na swoją cnotę, w charakterze sprzątaczki. Bardzo uważałam, przychodząc tam co drugi dzień, żeby nie spotkać swojej wspólniczki od panieńskich ślubowań na klatce czy w windzie. To mi się udawało. I nic więcej.
Angażując mnie Marek, lubię to imię, wygłosił całą tyradę o tym jak kruchym, wątłym i delikatnym stworzonkiem jest jego klopsowata małżonka.
- Ja przeciwnie - szepnęłam obiecująco - jestem brutalna, wręcz drapieżna.
- To uważaj, żeby nie potłuc szkła, Marysia tak je lubi...
Wkrótce okazało się, że Marysia lubi nie tylko szkło. Kochający się małżonkowie dysponowali też wspaniałym zbiorem kaset video. Nie były to żadne kryminały, melodramaty, czy pornosy, ale najwspanialsze arcydzieła. Uwielbiam klasykę filmową w przeciwieństwie do teatralnej, toteż sprzątanko zaczynałam od małego seansu. Tym razem nieco przesadziłam z jego długością. Właśnie czyściłam parapety, psiakrew powinnam to chyba zrobić przed odkurzeniem dywanów i podłóg, gdy usłyszałam zgrzyt klucza w zamku. No, to co z tego? ... Na podłogę w przedpokoju zwalił się jakiś ciężar. Może to włamanie?
Nie myśląc o tym, skąd włamywacz miałby klucze, z bijącym sercem, ze szmatą od kurzu kurczowo ściskaną w dłoni cichutko uchyliłam drzwi na korytarz. Nawet Janies Bpnd parsknąłby śmiechem na moim miejscu. Włamywał się bowiem mój gospodarz do... skarbca rozkoszy swej połowicy. Ta, powalona impetem, leżała na plecach kompletnie nieruchomo, pomrukując pod nosem: „ Ależ ty jesteś gwałtowny, Misiu!„ A Miś rze; czywiście był gwałtowny. Wwiercał się w nią, dźgał i świdrowała uciskając jednocześnie okryte bluzką piersi wielkości baloników. Nie osiągał finezji wojskowego medyka, ale co za determinacja, co za temperament! Poczułam wilgoć wypływającą na uda. Wrażenie było mocne. Zacisnęłam dłoń na swoim podbrzuszu. Bardzo pragnęłam być na miejscu puszystej damy.
Jejku! Ja się tu będę brzydko bawić w kąciku, a oni ochłoną z tej namiętności i nakryją mnie. Korzystając z tego, że klops z miną cierpiętnicy przymknął oczęta, wyślizgnęłam się z pokoju, a potem z mieszkania, unosząc ze sobą nieszczęsną ścierę do kurzu. Mój medyk w mundurku przygotowywał się właśnie do egzaminów. Trudno, musiałam mu przeszkodzić. Na gwałt potrzebowałam masażu.
Wiedziałam już, do czego Marek jest zdolny i wcale nie było mi z tym lżej. Byłam bowiem pewna, że całą swoją męskość, och, pokaźną, koncentruje na niemrawym pulpecie. Klęłam w żywy kamień teatralny wieczór, kiedy to dałam się namówić Amelce do tej nieszczęsnej rywalizacji. Klęłam poranek, kiedy przeczytałam na przystanku autobusowym ogłoszenie, z którego wynikało, że państwo tacy i owacy poszukują „kobiety sprzątającej”.
Ze „ślubów panieńskich” mogłam się oczywiście wycofać. Najwyżej mnie Amelka obsmaruje przed dziewczynami z klasy. Chrzanię to. Nie muszę robić za największą seksiarę w całej wsi. Na niedosyt pościelowych przeżyć też nie mogłam narzekać. To czego nauczyłam się od dzielnego wojaka, bynajmniej nie Szwejka, przekazywałam mojemu Robertowi. Udało mi się nawet go rozdziewiczyć. Takie są skutki masażu zastosowanego w odpowiednim momencie i... w odpowiednich miejscach. Pękałam ze śmiechu, obserwując gorliwość, z jaką Robert korzysta z moich nauk.
Miałam więc dwóch świetnych chłopaków, co najzupełniej powinno wystarczyć skromnej panience w moim wieku. Ale... nie miałam Marka. W nocy budziłam się zlana potem, śniło mi się bowiem, że padam jak podcięta jodła w korytarzu pod ciężarem jego doskonale umięśnionego ciała. Musiałam go zdobyć, choćbym nawet musiała upaść się do rozmiarów jego małżonki. Może on lubi tylko spaśne! Gusta nie podlegają dyskusji, jak zwykle mawia nasz łacinnik, wpajając nam tolerancję. Zaczęłam żreć bez opamiętania.
Zazwyczaj Marek wcześniej wracał z pracy i często już przy nim kończyłam pucować zaciszne gniazdko. Tak było i tego dnia. Właściwie wszystko już miałam zrobione i tylko w sobie znanym celu przedłużałam swoją obecność u szczęśliwych małżonków. Podeszłam do zasłoniętego gazetą, rozpartego w fotelu pana domu i obcesowo usunęłam płachtę sprzed jego nosa.
- Proszę spojrzeć, ostatnio okropnie tyję?
Miałam na sobie krótkie lycry i bluzeczkę nie zakrywającą pępka, wystarczyło więc lekko się naprężyć, aby przed oczami Marka ukazała się obiecująca fałdka sadła. Spojrzał owszem, ale tym okiem co na psa.
- Marysia-zaraz wraca. Mogłaby się pani pospieszyć z tym sprzątaniem....
Innego dnia siedziałam spokojnie na barowym stołku w kuchni zaciągając się camelem. Zwykle nie palę, ale tym razem potrzebowałam czegoś na rozkojarzone nerwy. Postawiłam wszystko na jedną kartę. Woda z dwóch kurków lała się na podłogę, alewała terakotę, wypływała na korytarz. Gdy uznałam, że powódź jest już wystarczająco efektowna, zakręciłam krany, wykręciłam natomiast numer do pracy Marka. Ciut histerycznie powiadomiłam go o awarii:
- Cieknie i cieknie, i przestać nie chce! Utopię się! Ratunkuuuu!
Dopadł domu po dwóch kwadransach. Musiał po drodze przekraczać wszystkie możliwe i niemożliwe zakazy. Przywitałam go w czarnym, elastycznym body, odsłaniającym nogi do pachwin. W ręku dzierżyłam cieknącą szmatę. Rzucił się do zlewozmywaka, ale zastąpiłam mu drogę.
- Musi pan zdjąć spodnie, zamoczą się i żona będzie niezadowolona.
- Racja! - nie protestował, gdy rozpinałam mu pasek pewny, że to tylko nadgorliwość zrozumiała przy akcji ratunkowej. Zanurkował pod zlewozmywak i zaczął obmacywać rury. Wyłonił się stamtąd całkiem zdezorientowany.
- Nie rozumiem - stwierdził - kolanko cale i złączka też!
Ja za to rozumiałam doskonale, ale nie zamierzałam mu się zwierzać.
- Tak czy siak tę wodę trzeba zebrać. Pomoże mi pan?
Nie mógł odmówić. Po chwili posuwałam się przed nim na czworakach, zbierając wodę do miski. On miał za zadanie wycierać podłogę do sucha. Przynajmniej mógł się łudzić, że takie właśnie zadanie mu wyznaczyłam. I wtedy pękł jedyny guzik przytrzymujący moje seksowne ubrańko. Oczywiście nie miałam z tym nic wspólnego. Od dawna trzymał się na jednej nitce.. Zawstydzona nagłą demonstracją moich wdzięków poślizgnęłam się; tak, tak, niechcący na mokrej posadce i dosłownie wjechałam pod mojego chlebodawcę.
No, cóż!. Miłość miłością, ale odruchy miał prawidłowe. Wszedł we mnie z upragnionym impetem. Woda wokół nas chlupotała, ale nie zwracaliśmy na to uwagi, pochłonięci tylko tym jednym. Bezgraniczną frajdą, niebiańską rozkoszą.
Gdy już usunęliśmy skutki powodzi zaprowadziłam go do sypialni. Odrobina finezji mogła mi tylko zaostrzyć apetyt.
- Ja naprawdę kocham moją żonę - powiedział otrząsnąwszy się z emocji.
- Ależ oczywiście! - przytaknęłam, głaszcząc wewnętrzną stronę jego ud.
343. RODZINNA KĄPIEL
Mam na imię Wojtek. Moja historia zaczęła się 5 lat temu gdy miałem 25 lat. Poznałem wtedy moją obecną żonę Anię. Anka jest niską, przysadzistą blondynką z dużym biustem (rozmiar DD) i uwielbia się kochać. W tamtych czasach robiliśmy to często i w każdym zakątku naszego mieszkania. Szczególnie lubiliśmy pozycję na jeźdźca, kiedy obejmowałem ją za pośladki, a ona galopując na moim kutasie wkładała mi do buzi swoje duże brązowe sutki.
Na początku naszej znajomości Anka zaprosiła mnie do swoich rodziców, którzy mieszkali w innym mieście. Pojechaliśmy tam w lecie i moja przyszła żona przedstawiła mi swoją mamę - Wandę, tatę - Stefana i starszą siostrę - Gosię. Od razu spostrzegłem, że kobiety w tej rodzinie są urodziwe. Mama była trochę wyższa od Anki, dość korpulentna z wielkim biustem (chyba EE) a Gosia najwyższa z nich miała niezły tyłeczek i biust troszkę mniejszy. Teść był postawnym dobrze zbudowanym mężczyzną.
Po obiedzie usiedliśmy do podwieczorku i przy lampce wina rozmawialiśmy o wszystkim. Dowiedziałem się, że mama ma 55 lat, tata 60 a Gosia 30 i niedawno się rozwiodła. Rodzice chwalili swoją 25 letnią córkę Anię i gratulowali jej wyboru, ponieważ bardzo im się spodobałem. Wieczorem mój przyszły teść wyszedł do łazienki, żeby napalić w piecu, ponieważ mieszkali w starym budownictwie i kąpać można było się po nagrzaniu wody w starym bojlerze. Po pół godzinie usłyszeliśmy plusk wody lejącej się do wanny i wtedy Wanda powiedziała coś, co mnie bardzo zdziwiło i podnieciło.
- Tata będzie się dzisiaj kąpał pierwszy. Która z was dziewczynki mu pomoże?
- Ja pójdę - zdecydowała Gosia i wyszła.
Popatrzyłem z niedowierzaniem na Ankę.
- Musisz wiedzieć - wyjaśniła mi moja przyszła teściowa - że w naszej rodzinie jest zwyczaj pomagania sobie przy kąpieli i nie mamy w tej kwestii żadnym zahamowań. Przecież ciało ludzkie jest takie piękne. Chyba to wiesz, jeśli widziałeś moją córkę nago, a może wy już robiliście te rzeczy?
- Oczywiście mamo, nie bądź dzieckiem, w naszym wieku seks jest czymś normalnym - powiedział Anka.
Z łazienki zaczęły w tym czasie dobiegać odgłosy stękania i pojękiwania oraz słowa Gosi:
- Głębiej tato, o taaaak dooobrze.
- Słyszę, że ci dwoje mają niezłą zabawę - stwierdziła Wanda. - Widzisz Wojtku, w czasie mycia, szczególnie latem, w łazience jest tak gorąco, że osoba pomagająca musi się rozebrać, jeżeli uczestnicy są podnieceni i się na to zgadzają, mogą także używać swoich ciał do zaspokojenia się. Nikt w naszej rodzinie nie jest o to zazdrosny, prawda Aniu.
- Naturalnie, mamo.
Po chwili z łazienki w samych szortach wyszedł mój przyszły teść.
- Ta Gośka mnie tak wymęczyła, że nie wiem, czy będę w stanie jeszcze dzisiaj kogoś zaspokoić - powiedział.
- Będziesz, będziesz, tylko sobie troszkę odpocznij - powiedziała Wanda i pocałowała go w usta - Teraz ja idę pomóc Gosi.
Teściowa wyszła, a my znów zaczęliśmy rozmawiać. Teść wspominał swoje młodzieńcze lata, jak poznał Wandę i w jakich miejscach i sytuacjach kiedyś się kochali. Najzabawniejsze z nich było, kiedy żona odwiedziła go w jego ciasnym biurze, bo nie mogła już wytrzymać w domu bez kutasa. Wtedy on położył ją plecami na biurku i nadział na swego członka. Za nim były drzwi, o które Wanda oparła nogi i przytrzymywała je, żeby się nie otworzyły.
W czasie rozmowy znów z łazienki usłyszeliśmy stękanie i odgłosy:
- Liż szybciej mamo, włóż całą dłoń, o taaak świetnie, aaaaaaaaaa aaach.
Po paru minutach przyszła do nas Gosia owinięta w ręcznik i powiedziała:
- Mama prosiła żeby Wojtek przyszedł jej pomóc.
Spojrzałem na Ankę:
- No idź - powiedziała.
Wstałem i poszedłem do łazienki. Wanda siedziała w wannie. Woda zakrywała jej brzuch. Wielkie piersi zanurzały się w niej sutkami. Przez wodę zauważyłem, że w kroczu nie ma wcale włosów, chyba musiała je wygolić.
- Chodź bliżej i rozbierz się. Tutaj naprawdę jest gorąco - powiedziała.
Zrobiłem co kazała. Przy zdejmowaniu slipek mój członek wyskoczył jak na sprężynie.
- Oooo, jaki piękny okaz - zauważyła - chyba ma ze 25 cm.
- 28 - poprawiłem - i 4 grubości - dodałem z dumą.
- Pozwól mi go dotknąć - poprosiła.
- Oczywiście - poczułem jej dłoń na moim narzędziu, była ciepła i delikatna. Zdjęła mi skórkę i chwyciwszy przyciągnęła do swoich ust. Nie chciało mi się wierzyć, mama mojej dziewczyny zaczęła lizać mojego kutasa. Robiąc to uśmiechała się patrząc mi w oczy. Chwilę później wsadziła go do ust i przyciągnęła mnie za pośladki. Wjechałem do jej buzi czując na końcu gardło. Wanda pracował rytmicznie pieszcząc mego członka zwinnym językiem. Jeszcze kilka pchnięć i wstrząsnął mną konwulsyjny organ. Myślałem, że wyjmie go z buzi ale ona pracowała dalej połykając moją spermę. Dopiero, gdy skończyłem, uwolniła me narzędzie i oblizując się powiedziała:
- Dziwisz się pewnie, ale od kiedy Anka opowiedziała mi o tobie, miałam ochotę to zrobić. Starannie zaplanowałam wasz przyjazd i kolejność osób w łazience.
- No właśnie, podobno miałem pani pomóc w myciu.
- Oczywiście, ale mów mi Wanda, tu jest mydło - powiedziała i podała je.
Zacząłem od pleców, potem namydliłem jej wielkie balony. Pod moimi palcami sutki jej stwardniały, a skóra wokół nich pomarszczyła się i zrobiła czerwona. Wanda zaczęła głęboko oddychać, widać było, że to ją podnieca.
- A teraz wstań, Wandziu - powiedziałem.
Gdy się uniosła, zobaczyłem wreszcie jej cipkę. Rzeczywiście była wygolona. Na zewnątrz wystawały jej ciemnobrązowe wargi sromowe, na szczycie których sterczała sporych rozmiarów łechtaczka. Zbliżyłem namydloną rękę i zacząłem pieścić jej klejnocik. Z jej ust zaczęły wydobywać się jęki i westchnienia. Po chwili poprosiłem, żeby stanęła w wannie na czworakach i wypięła tyłeczek.
- Słyszałem, jak bawiłyście się z Gosią - powiedziałem - Zobaczymy, czy w twojej grocie też się zmieści dłoń.
- Spróbuj - zachęciła mnie.
Namydliłem palce i powoli rozchylając jej wargi wsadziłem trzy palce potem, dołączyłem czwarty i piąty. Najpierw delikatnie wwiercałem się dłonią i rozciągałem jej cipkę. Wandę zaczęło to bardzo rajcować, bo sama wierciła tyłkiem i wciskała się na moją rękę. W pewnej chwili dłoń zniknęła w jej czeluści. Końcami palców poczułem szyjkę jej macicy. Poruszając dłonią w pochwie opuszkami pieściłem szyjkę. To doprowadziło ją do potężnego orgazmu. Poczułem wtedy, że jakaś lepka substancja oblewa mi dłoń. Wanda puściła soki i zmęczona opadła do wanny. Wyswobodziłem palce i dokończyłem jej kąpiel. Potem pomogłem jej się wytrzeć. W trakcie ona znów nabrała ochoty i zaczęliśmy się całować. Następnie odwróciła się i wypięła swój tyłeczek.
- Chcę go poczuć w sobie - szepnęła.
Nakierowałem swoją armatę i rozszerzając palcami szparę jednym mocnym pchnięciem wjechałem do jej rozgrzanej cipki. Znów poczułem szyjkę macicy. Rytmicznie wsadzając i wyciągając instrument z pochwy ugniatałem jej pośladki jedną ręką, a drugą masowałem jej wielkie bufory.
- Mocniej, synku mocniej - stękała.
Po kilku minutach takiej jazdy wytrysnąłem cały swój ładunek do jej wnętrza. Ona też miała orgazm i nasze soki zmieszały się w jej pochwie.
- Byłeś wspaniały - pochwaliła mnie - A teraz wejdź do wanny i czekaj na Anię.
Siedząc w wannie obserwowałem, jak Wanda zakłada swoją piżamkę, która była całkowicie przejrzysta i w całej okazałości pokazywała jej wielkie piersi ze sterczącymi sutkami oraz całkowicie wygoloną szparkę z dużymi wargami wystającymi na zewnątrz.
- Na razie - powiedziała i jej wielka pupa zniknęła za drzwiami.
Po chwili do łazienki weszła Anka.
- Ooo, widzę że moja mama dobrze się tobą zajęła, a właściwie to ty ją dobrze obsłużyłeś - stwierdziła i zaczęła się rozbierać.
- Starałem się jak mogłem - odparłem - A teraz ty możesz się zająć mną.
- Chętnie Wojtku, mama mówiła, że taki ogier jak ty bardzo nam się przyda w domu, żeby tatuś mógł sobie czasami odpocząć.
- Bardzo mi to schlebia, postaram się nie zawieść damskiej części twojej rodziny.
Anka zaczęła namydlać mi plecy, klatkę piersiową, a potem nogi i krocze.
- Stań na czworakach - zakomenderowała.
Gdy to zrobiłem, ona namydliła mi pośladki i jedną ręką chwyciwszy od tyłu za mój członek, drugą masując mi odbyt zaczęła mnie pieścić. Ja w tym czasie chwyciłem ją za cipkę i wsuwałem jej palce do śliskiego wnętrza.
- Ooo, taaak doooobrze, głłłłębiej - stękała.
Nogi zaczęły mi drżeć, a to znaczyło, że jeżeli nie przerwiemy to wkrótce, znowu wystrzelę.
- Starczy - powiedziałem - wejdź do wanny i nabij się na mojego kutasa.
- Dobrze - odparła - ale mam dla ciebie niespodziankę.
- Już się nie mogę doczekać - powiedziałem i położyłem się w wannie na plecach.
Anka kucnęła nade mną i nakierowała ręką moje narzędzie do wejścia jej szpary. Przez chwilę ocierała główką o swoje wargi, a potem pokierowała czubek do swojego odbytu. To mnie całkowicie zaskoczyło, nigdy jeszcze nie uprawialiśmy seksu analnego.
- Ooo, robisz postępy - powiedziałem.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz, stwierdziłam że to znakomita okazja - i zaczęła powoli opuszczać się, najpierw do jej dupci wśliznęła się główka, a następnie cały mój instrument zagłębił się w niej aż po same jaja. Anka przymknęła oczy, odchyliła się do tyłu opierając rękami i powoli zaczęła poruszać się na moim kutasie. Ja natomiast zająłem się jej cipką. Namydliłem dłoń i złączywszy palce począłem wwiercać się do jej wnętrza. Po paru ruchach moja dłoń zniknęła w jej pochwie. Anka zaczęła stękać i jęczeć.
- Ooo taak, wspaniale, poruszaj mi palcami tam w środku, świetnie zaraz będę miała orgazm.
Ja też czułem, że niedługo wytrysnę. Anka poruszała swym tyłeczkiem coraz szybciej i chwilę później wstrząsnęły nią konwulsje. Poczułem, że z mojego kutasa wystrzela sperma i zalewa wnętrze jej odbytu, jednocześnie pochwa zaciskając się na mojej ręce oblała ją swoimi sokami.
- Aaaaaaaach, oooooooo, eeeeeeeeeeech - nasze krzyki słychać było w całym mieszkaniu.
Anka wstała po chwili i uwolniła się od mojej ręki i kutasa.
- Byłeś wspaniały - powiedziała - chodź, wytrę cię.
Wstałem i powiedziałem:
- Już drugi raz słyszę taki komplement.
Po wytarciu ubrałem bokserki i zostawiając Ankę w wannie wyszedłem. W korytarzu minąłem teścia.
- Jak tam Anka - zapytał?
- Cała rozgrzana czeka na twoją maczugę - stwierdziłem.
- Postaram się jej nie zawieść, a ty idź do moich pań i wykorzystaj każdą ich dziurkę - odparł.
- Mam prośbę - powiedziałem - gdybyś mógł przyjść do pokoju z Anką zanim będziecie się pieprzyć. Bardzo chciałbym zobaczyć jak ona robi to z tobą.
- Nie ma sprawy, tylko ją umyję i zaraz tam będziemy.
Wchodząc do pokoju zauważyłem, że panie o czymś rozmawiają, ale gdy mnie zobaczyły przestały.
- Kogo obmawiacie? - zapytałem.
- Opowiadałam - wyjaśniła Wanda - jakiego wspaniałego masz kutasa.
- Miło mi, ale o tym może przekonać się sama. Poza tym ja też chciałbym zapoznać się z jej cipką.
- Bardzo proszę - powiedziała Gosia. Wstała i odrzuciła ręcznik opasający jej ciało i podeszła do mnie. To co zobaczyłem zaskoczyło mnie jeszcze bardziej niż niespodzianka Anki. Gosia miała wielkie cycki z dużymi sutkami, w których tkwiły kolczyki podobne do kawałka drutu z kuleczkami na końcach. Podobnie jak Wanda jej cipka była zupełnie wygolona, a w wystających wargach sromowych też tkwiły okrągłe kolczyki, po dwa z każdej strony.
- Zaskoczony - spytała.
- Bardzo - odparłem.
- Ja też mam takie ozdóbki - pochwaliła się Wanda i zrzuciwszy swoją przejrzystą piżamkę pokazała swoje okolczykowane cycki i cipkę.
- Skąd to się u ciebie wzięło - spytałem - nie zauważyłem żadnych nakłuć.
- Założyłam sobie po wyjściu z łazienki, a ty jesteś mało spostrzegawczy.
- Usiądź w fotelu - powiedziała Gosia - chcę cię dosiąść.
Usiadłem, a ona odwróciwszy się tyłem nakierowała swą szparę na mojego kutasa. Ustawiwszy uda na oparciach fotela powoli opuściła się zagłębiając mój członek w swojej pochwie. Myślałem, że będzie luźna i szeroka, bo wiedziałem, że Wanda wkładała jej całą dłoń do środka, ale ku mojemu zaskoczeniu opasywała ciasno moje narzędzie. W tym czasie Wanda ustawiła się na czworakach przed nami i wypięła swój tłusty tyłeczek ukazując czekoladowe oczko i długie wargi sromowe zakończone dwoma kolczykami. Gosia przesunęła się do przodu tak, że teraz leżała brzuchem na moich udach wypinając z kolei swoje kakaowe oczko w moim kierunku. Chwyciłem ją za pośladki i zacząłem ją posuwać. Ona wsadziła wtedy jedną dłoń w szparę Wandy, a drugą powoli zaczęła wwiercać się w jej odbyt. Po chwili rytmicznie pracowała na przemian wsuwając dłoń do cipki i wyciągając z pupci i odwrotnie. Widząc to postanowiłem wypróbować pojemność jej odbytu i łącząc palce zacząłem wsadzać w jej pupę. Po chwili zniknęła cała i poczułem przez ścianki mojego kutasa w pochwie. Obie panie jęczały przy tym i stękały z rozkoszy. Z łazienki przyszli właśnie wtedy Stefan i Ania. Pierwsze co spostrzegłem to, że Anka była podobnie jak inne wygolona.
- Ooo, widzę że nie traciliście czasu - powiedziałem.
- Chciałam cię znowu zaskoczyć - powiedziała Anka - a tata mi w tym pomógł.
- Ciekawy układ - wskazał Stefan - może my też spróbujemy.
- Oczywiście tato - powiedziała Ania.
Teść usiadł w fotelu naprzeciwko Wandy i ustawił swoją maczugę a Anka nakierowała na nią swoją dziurkę. Potem wprowadziła jego członek do środka i położyła się podobnie jak Gosia na udach swojego taty. W ten sposób miała przed sobą Wandę. Obie zaczęły się pieścić i całować. Stefan zauważył moją dłoń w pupie Gosi i też zaczął wsadzać swoją w odbyt Anki. Na początku była trochę zaskoczona, ale potem bardzo ją to podnieciło. Pieprzyliśmy się tak kilka minut, aż wreszcie poczułem zbliżający się orgazm. Wstrząsnął mną dreszcz i wystrzeliłem cały swój ładunek w pochwę Gosi. Ona też szczytowała bo zaczęła krzyczeć - Ooo, taaak jeeeeeszcze - a jej cipka rytmicznie kurczyła się na moim narzędziu i oblała je swoimi sokami. Usłyszałem też krzyki Wandy i Anki i zobaczyłem jak wstrząsają nimi konwulsje orgazmu. Przez chwilę leżeliśmy wykończeni, a potem wyswobodziliśmy nasze narządy płciowe i usiedliśmy w fotelach.
- Byliście wspaniali - pochwaliła nas Wanda - myślę że powtórzymy to jeszcze, bo następne spotkanie zaplanowałam jutro na działce. Mam też dla panów miłą niespodziankę. Będą jeszcze dwie panie.
- To wspaniale - powiedziałem - nigdy jeszcze nie robiłem tego na świeżym powietrzu.
344. PLAŻA NUDYSTÓW
Mam na imię Wojtek. Dwa lata temu ożeniłem się z Anią. Moja żona jest niską blondynką przy kości. Ma duże piersi i niezły tyłeczek. Od początku naszego małżeństwa oboje uwielbialiśmy seks. Robiliśmy to przy każdej nadążającej się okazji, w kuchni, łazience, przedpokoju, a nawet w samochodzie.
W tamtym roku zdecydowaliśmy się wyjechać na wczasy do Bułgarii. Ponieważ moja teściowa jest wdową postanowiliśmy zabrać ją ze sobą. Wanda, bo tak ma na imię, jest również blondynką z dużymi walorami i ponętnym tyłeczkiem. Na miejscu mieszkaliśmy w apartamencie z dwoma pokojami. W pierwszym dniu po przyjeździe wybraliśmy się na plażę. Panie założyły jednoczęściowe kostiumy, przez które mogłem podziwiać ich wdzięki. Ponieważ oboje z Anką bardzo byliśmy spragnieni seksu postanowiliśmy wcześniej wrócić do pokoju. Wanda została na plaży, a my poszliśmy do apartamentu. Już w przedpokoju zrzuciliśmy kostiumy i zaczęliśmy się kochać. Potem przenieśliśmy się na łóżko. Anka uklękła na czworakach i wypięła do mnie zachęcająco swoją wydepilowaną cipkę. Ustawiłem się za nią i jednym mocnym pchnięciem wjechałem w jej grotę. Była ciepła i śliska. Najpierw poruszałem się powoli, a potem zacząłem wbijać się w nią coraz szybszymi ruchami. Oboje stękaliśmy i wzdychaliśmy. Po pewnym czasie poczułem na sobie czyś wzrok. Odwróciłem głowę w stronę drzwi i ujrzałem Wandę zaglądającą przez uchylone drzwi. Nasze spojrzenia spotkały się i spostrzegłem w jej oczach pożądanie. Pracowałem dalej obrabiając szparę Anki. Wanda w tym czasie sięgnęła ręką do krocza i odchyliwszy na bok kostium zaczęła masować sobie cipkę. Jej szpara była podobnie wydepilowana jak mojej żony. Patrząc na nią czułem, że powoli zbliża się mój orgazm. W chwili gdy trysnąłem w rozgrzaną cipkę Ani poczułem skurcze jej pochwy. Jednocześnie na twarzy Wandy pojawił się grymas rozkoszy i ona też pewnie przeżyła uniesienie, poczym wycofała się do swojego pokoju.
Następnego dnia rozmawialiśmy jak gdyby nic się nie stało. Z plaży znów wróciliśmy wcześniej i scenariusz znów się powtórzył. Tym razem jednak robiliśmy to na jeźdźca. Wieczorem zaproponowałem, abyśmy poszli nazajutrz na plażę nudystów. Ku mojemu zdziwieniu obie panie chętnie się na to zgodziły. Toteż wybraliśmy się tam uzbrojeni w materac, leżak i parawan przeciwwietrzny. Na miejscu ustawiliśmy leżak i materac pod wydmą, a parawan od strony morza. W ten sposób stworzyliśmy sobie intymną atmosferę. Następnie zaczęliśmy się rozbierać. Anka szybko wyskoczyła ze swojego kostiumu i ukazała słońcu wielkie piersi z nabrzmiałymi sutkami oraz wygoloną cipkę z wystającymi na zewnątrz wargami i stojącą łechtaczką. Wanda trochę z ociąganiem rozpięła stanik i pokazała swoje balony. Były potężne i zwisały jej do tłustego brzuszka. Wokół sutek wielkości kciuka miała duże ciemnobrązowe aureolki. Następnie ściągnęła majteczki. Ona również miała olbrzymie wystające wargi i sporą łechtaczkę. Ja też zdjąłem slipy i wtedy mój rozbójnik wyskoczył jak sprężyna.
- O ,widzę, że się rozpaliłeś kochanie na nasz widok - powiedziała Anka.
- Oczywiście - odparłem - gdy mam przed sobą takie dwie smakowite dupeczki, to nie mogę się opanować. Szczególnie mama wygląda nieziemsko.
- Oj, przesadzasz - powiedziała Wanda - spójrz na mnie, jestem gruba, cycki mi zwisają, tyłek mam wielki.
- No właśnie ja lubię dojrzałe kobiety i puszyste.
- A co ze mną? - zapytała Ania.
- Ty oczywiście jesteś najseksowniejsza - odparłem.
W pobliżu było niewiele osób. Kilka pań opalało się na kocach. W większości starsze. Jedna z nich około 60-tki spała na kocu kilka metrów od nas z rozkraczonymi nogami pokazując w naszą stronę wielką wygoloną cipę. Inne leżały na plecach lub kąpały się w morzu. Anka położyła się na materacu i poprosiła, abym ją posmarował olejkiem. Powoli wcierałem olejek w jej plecy, a potem zacząłem masować pośladki. Rozchyliłem przy tym na boki jej nogi i uklęknąłem między nimi. Ugniatając półdupki rozchylałem je na boki ukazując soczystą różową szparę oraz kakaowe oczko odbytu. Obie dziurki lśniły w słońcu od śluzu i olejku. Ania oddychała głęboko i wzdychała. Pochyliłem się nad nią i ująwszy moje berło zacząłem nim wodzić wzdłuż szpary i odbytu. Anka oddychała szybciej starając się wypinać swoją pupę na spotkania z moim penisem. Wanda spoglądała na nas pożądliwym wzrokiem. Rozchyliła przy tym nogi i jedną ręką pieściła swoją twardą łechtaczkę i wargi. Patrząc jej w oczy położyłem się na Ani wprowadzając maczugę jednym mocnym pchnięciem w jej rozgrzaną cipkę. Poruszając się w niej spoglądałem na Wandę, która wciskała sobie cztery palce jednej ręki w pochwę, a drugą podtrzymywała pierś liżąc jej sutek. Czując zbliżający się orgazm zacząłem przyspieszać. Ania również poddała się moim ruchom wychodząc mi naprzeciw. Po kilku pchnięciach wystrzeliłem cały ładunek czując przy tym skurcze jej pochwy na moim członku. Uwalniając mego kutasa zobaczyłem jak sperma zmieszana ze śluzem powoli wypływa z jej szpary. Jednocześnie usłyszeliśmy urywane westchnienia Wandy. Oboje spojrzeliśmy w jej stronę i zobaczyliśmy, że jej szpara kurczy się rytmicznie wyciskając z wnętrza kolejne porcje śluzu. Wyglądało to jakby miała wytrysk. Patrzyliśmy zahipnotyzowani w jej krocze, z którego powoli wypływały soki. Starsza pani obok obudziła się i widać było, że przygląda się nam już od dłuższego czasu, bo jej cipka wyraźnie zwilgotniała. Widać było jak jej wielkie wargi połyskują w słońcu. Pani po chwili wstała i podeszła do nas. Jej piersi zwisały jak dwie olbrzymie gruszki zakończone wielkimi ciemnobrązowymi aureolkami. Duże nabrzmiałe wargi i łechtaczka wystawały spod jej brzuszka. Po powitaniu i wymianie uprzejmości dowiedzieliśmy się, że jest Polką, przyjeżdża tu co roku i ma na imię Agnieszka.
- Mają panie ogromne szczęście - powiedziała - tutaj nieczęsto można spotkać panów tak obdarzonych jak pan Wojtek.
- Dziękuję - odparłem - pani również jest nieźle obdarzona.
- Ależ co pan opowiada, pani Ania i Wanda są naprawdę obdarzone.
- Mówiłem im to przed chwilą i potem musiałem to sprawdzić na mojej żonie.
- Obserwowałam ten sprawdzian i muszę powiedzieć, że ma pan talent, którego szkoda marnować tylko dla jednej kobiety. Zgodzi się pani ze mną, pani Wando?
- Oczywiście, ale wykorzystanie tego talentu zależy od mojej córki i jej męża - powiedziała moja teściowa.
- Więc pani nigdy jeszcze go nie wypróbowała.
- Niestety nie.
- Pani Aniu, jak pani może tak znęcać się nad swoją mamą. Proszę zobaczyć, że jej szparka nie może już wytrzymać samotności.
Po tej podniecającej konwersacji mój penis znów zaczął podnosić się do życia i stał teraz jak maszt żaglowca.
- O, widzę że pana narzędzie jest już gotowe, czy mogę go dotknąć? - spytała pani Agnieszka zwracając się do Ani.
- Widzę, że pod naporem pani argumentów muszę ulec i podzielić się tym skarbem, proszę się częstować. - odparła Ania.
Pani Agnieszka uklękła przede mną. Następnie ująwszy w rękę moją maczugę nachyliła się i zaczęła lizać jej główkę. Potem wepchnęła kutasa do buzi i poruszając głową robiła mi loda. Ja ugniatałem w tym czasie jej sutki, które stwardniały i napęczniały, aureolki wokół brodawek pomarszczyły się, a na piersiach i brzuchu pojawiły się ciemne plamki. Widać było, że przechodzi pierwszą fazę podniecenia. Jej zwinny języczek pracując na mym penisie stopniowo podnosił poziom hormonów. Z tego przyjemnego uczucia ocucił nas głos Wandy.
- Dosyć już tych pieszczot, teraz moja kolej, tyle czekałam, czuję że zaraz wybuchnę.
Odciągnąwszy głowę Agnieszki, moja teściowa usiadła na mych udach i jednym szybkim ruchem nadziała się na kutasa. Poczułem jej ciepłą i śliską szparę. Nad głową ujrzałem wielkie cycki, które natychmiast pochwyciłem i zaczął ssać. Wanda poruszała się rytmiczne, zaciskając przy tym mięśnie pochwy, które masowały mego członka. Czułem się jak w raju, tym bardziej że ktoś zaczął masować moje jądra. To Agnieszka nachylona za nami pieściła mnie ręką, a językiem lizała szparę i odbyt Wandy, była przy tym niesamowita. Widząc to Ania zaczęła się pieścić i wkładać sobie rękę do cipki. Tego było już za wiele. Po kilku pchnięciach wystrzeliłem cały swój ładunek zraszają wnętrze pochwy mojej teściowej. Ona poczuła to i zaczęła szczytować. Jej ciałem wstrząsały dreszcze, mięśnie pochwy zaciskały się na penisie, a ze szpary wyciekały soki, które zlizywała Agnieszka. Wanda opadła na mnie i leżeliśmy tak przez chwilę wyczerpani. Potem przekręciła się i opadła na plecy obok mnie z rozkraczonymi nogami. Wtedy moim narzędziem zajęła się Agnieszka, nie pozwalając na to aby opadło. Swoim zwinnym językiem wylizała je do czysta i pobudziła do nowego życia. Wandą zajęła się moja żona. Uklęknąwszy między nogami zaczęła wylizywać swoją mamusię, która znów dostała orgazmu. Agnieszka skorzystała w tym czasie z okazji i nadziała się na mego penisa. Widać, że była w tym mistrzynią. Poruszając się w różnych kierunkach masowała moje narzędzie zaciskając przy tym mięśnie pochwy tak, że czułem jakby robiła to językiem. W czasie tej powolnej jazdy ssałem jej gruszkowate piersi, które falowały w rytm ruchów. Niewiarygodne było to, że z jej sutków zaczęło wypływać mleko. Jak się potem przyznała brała leki hormonalne i to był skutek uboczny. Ssąc ją jak dziecko matkę poczułem zbliżający się orgazm i trzeci raz tego dnia spuściłem się w trzecią już cipkę. Agnieszka również szczytowała wzdychając i kurcząc rytmicznie mięśnie. Jej pochwa niemal falowała na członku przez kilkanaście sekund. Potem opadła na mnie, pocałowała w usta i powiedziała:
- Dziękuję, to było wspaniałe, nie robiłam tego już od dwóch lat.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
Po krótkim odpoczynku pobiegliśmy wszyscy do morza wykąpać się. W wodzie bawiliśmy się jak dzieci, chlapiąc na wszystkie strony, przewracając się i oczywiście chwytając za pewne części ciała. Przez cały okres wczasów spotykaliśmy się z Agnieszką na plaży i oczywiści uprawialiśmy seks. Po powrocie do kraju często spotykaliśmy się z nią, a nasze odwiedziny zawsze kończyły się w łóżku. Agnieszka wprowadziła nas w świat seksu analnego oraz fist i piss. Dzięki niej nasze życie zupełnie się odmieniło.
345. 52-LETNIA KOBIETA
To było na urodzinach mojego kumpla, który robił swoją 19-tkę, razem z imieninami swojej starszej, z początku oczywiście sądziłem, że to jest bardzo głupi pomysł, ale jak się później okazało, ja na tym pomyśle najbardziej skorzystałem.
Zaczęła się impreza, no i jak to bywa młodzi lubią wypić (bawiliśmy się w dwu oddzielnych pokojach, bo doszliśmy do wniosku, że nie będziemy się bawić ze starymi). No i była imprezka, wiadomo alkohol, no i tak sobie piliśmy jeden, drugi itd. Po którymś z nich już poczułem, że nie mogę i mówię do kumpla, że muszę się położyć, bo będę rzygał, a on mówi, że dobra położy mnie w pokoju swojej siory, bo ona jest na studiach i łóżko jest wolne. Sytuacja była wiadomo jaka, więc nie zaprzeczałem, bo było mi obojętne gdzie, byle się położyć i poczuć lepiej.
Więc walnąłem się spać, choć było dopiero po 22. No i gdy sobie spałem przyszła do mnie ciotka mojego kumpla Celina. Nic przedtem nie zapowiadało takiego obrotu sprawy, choć czasami sypała do mnie głupimi gadkami, ale przecież kto mógł podejrzewać jakie ma zamiary. Weszła do pokoju, położyła się obok mnie, następnie wsadziła swoja rękę w mój rozporek i zaczęła się bawić. Ja oczywiście zgłupiałem, bo przecież to kobieta 52-letnia i nie wiedziałem co robić, czy odwzajemnić jej to zachowanie czy poczekać, co się stanie dalej.
No ale jak to człowiek trochę pijany, postanowiłem się nie czaić i zacząłem się do niej zabierać. Tzn. na początku wyglądało to tak, że ona bawiła się moim penisem, a ja zacząłem robić jej masaż łechtaczki przez spodnie, po chwili zbliżyła do mnie swoje usta i zaczęliśmy się całować, to nie były żadne nieśmiałe pocałunki tylko od razu dość ostre. Powiedziała, żebym nie przestawał, wiec ja położyłem się na niej i nie przestając się z nią całować dalej macałem ją przez spodnie, po chwili podniosłem jej bluzkę i zacząłem językiem bawić się jej sutkami. Gdy pomyślałem, że pozwoliła już na tak dużo, to dlaczego nie więcej, więc wsadziłem jej rękę za spodnie i dostałem się pod majtki. Tam wyczułem dość owłosioną cipkę. Długo się nie zastanawiałem i zacząłem robić jej palcówkę, gdy wsadziłem jej palca od razu poczułem jaka jest mokra i chętna, bo dawały się wyczuć jej regularne skurcze.
Po chwili tego jak się z nią całowałem i robiłem jej palcówkę, przyszła kolej na to, żeby w końcu się zabrać do konkretów. Wiec ściągnąłem jej spodnie, później majtki i wszedłem w nią najpierw lekko, ale później okazało się, że lubi gwałtowne ruchy, więc ruszałem się dość szybko i mocno, to najbardziej lubiła i jęczała z rozkoszy, gdy wsadziłem go jak najdalej się dało i zatrzymałem się w tej pozycji, widać to jej sprawiało największą satysfakcję. Kochaliśmy się z 15 minut, później to ja leżałem na plecach, a ona przejęła inicjatywę, po pewnym czasie, gdy już wyczułem, że koniec jest blisko położyłem ją na plecach i ostatnie ruchy wykonałem bardzo gwałtownie co wyraźnie się jej spodobało.
Gdy widziała po mojej twarzy, że koniec jest blisko, to powiedziała, żebym spuścił się jej do środka. Tak też zrobiłem, później powiedziała, żebym go wyjął i gdy go wyjąłem to wzięła go do buzi i można powiedzieć, wyssała resztę z tego co została i tak się skończyło. Ubrała się i położyła obok mnie, bo jak się później okazało wszyscy wiedzieli, że ona idzie do tego pokoju, żeby odpocząć, no i jak sądzę odpoczęła:-))) Rano, gdy wstałem to było już ok. 12, tak więc jej już nie było, bo na dole pomagała matce mojego kumpla robić obiad. Ja oczywiście zszedłem na dół i chciałem iść do domu, ale matka mojego kumpla powiedziała, żebym jeszcze zjadł śniadanie i mogę iść, a jak zjem, to żebym zostawił swój numer telefonu, bo ciotka mojego kumpla coś ode mnie chciała, ale jej już nie było i powiedziała, że do mnie zadzwoni. Ale jeszcze jakoś nie zadzwoniła. Może to i dobrze?...
346. CIOTECZKA
Historia ta zdarzyła mi się tak dawno, że aż sam czasami nie wierzę, czy w ogóle miała miejsce. Miałem wtedy ze 17 lat i wciąż żadnych kontaktów z dziewczynami, jeśli nie liczyć przypadkowych pocałunków i podmacywania tych koleżanek, które się na to godziły. Wszystko to miało się niebawem zmienić, za sprawą mojej cioci Moniki. Tak naprawdę ona nie była moją ciotką, była kuzynką mojej mamy, ale wszyscy mówiliśmy o niej “ciotka” i tak już zostało. Moi rodzice niezbyt ją lubili. Zawsze przyjeżdżała ze Śląska niespodziewanie i nie było nigdy wiadomo, jak długo u nas zabawi. Poza tym zmieniała często facetów, z żadnym nie wiążąc się na stałe, co w oczach moich rodziców uchodziło za rzecz niewybaczalną.
- I żeby chociaż jeszcze była ładna - mówili - ale jest tłusta, paskudna z twarzy i z charakteru. Pije, pali, przeklina jak chłop - co ci faceci w niej widzą?
Pewnego jesiennego piątku, wróciwszy ze szkoły zobaczyłem przy stole czwarte nakrycie do obiadu. Spytałem, dla kogo to, a mama odszepnęła :
- Znowu się nam Monika na kark zwaliła i posiedzi pewno z tydzień, jakbym nie miała nic lepszego do roboty, tylko ją utrzymywać, skaranie z nią i tyle. A jeszcze mieliśmy dziś wyjść do cioci Grażyny i pewnie będą z tego nici.
- Może nie będzie tak źle - odparłem - a gdzie ona jest teraz ?
- W łazience, bierze prysznic, bo dopiero przyjechała, może z godzinę temu.
Idąc do swego pokoju wpadłem wprost na moją przyszywaną ciotkę, która wychodziła akurat z łazienki. Rzeczywiście, była damą słusznej postury i bardzo obfitych kształtów. Twarz miała dość pospolitą, okrągłą, ale niebrzydką i krótkie rudawe włosy, zakręcone w loki. Przywitałem się, całując pulchną dłoń z długimi, wypielęgnowanymi paznokciami. Podnosząc głowę zatrzymałem wzrok na rozchylonym szlafroku, pod którym widać było kawałek wielkiego biustu, chyba największego, jaki w życiu dotąd widziałem. Chyba za długo się gapiłem w te wspaniałości, bo ciocia zmieszała się i zaciągnęła ciaśniej szlafrok. Musiała go jednak przedtem odchylić, pokazując przy okazji większą część swoich ogromnych piersi. Pogroziła mi palcem i rozeszliśmy się. Przy obiedzie poplotkowaliśmy trochę, roztrząsając kto się urodził, kto umarł, a kto się ożenił.
- A Marek się nie żeni? - zapytała
- Ma czas - odpowiedziała mama - jakby miał przyprowadzić mi tu jakąś wywłokę, to lepiej niech się wcale nie żeni.
Rozmowa toczyła się dalej, aż wreszcie zeszła na dzisiejszą wizytę moich rodziców.
- Ależ oczywiście, idźcie - powiedziała ciocia (tak ją będę odtąd nazywał) - w końcu to było dawno planowane i moja niespodziewana wizyta nie może wam w tym przeszkodzić.
- Zapewne, ale szczerze mówiąc głupio nam cię zostawiać samą w domu - wtrącił się ojciec.
- Nie będę sama - odrzekła, uśmiechając się - Mareczek dotrzyma mi chyba towarzystwa ?
- Mogę zostać - powiedziałem z udaną obojętnością. - pewno wrócicie późno, a ja chciałbym położyć się wcześnie spać. Poza tym nigdzie się dziś nie wybierałem.
- Zgadza się, wrócimy koło północy, a może i zostaniemy do rana, więc nie przejmuj się, jeśli nas nie będzie.
Ponieważ rodzice byli umówieni na szóstą, więc całe popołudnie zeszło im na przygotowaniach do planowanej wizyty. Wreszcie wyszli, a my z ciocią zostaliśmy. Posiedziałem trochę w swoim pokoju, czytając i oglądając telewizję. W końcu postanowiłem się wykąpać, zjeść coś i położyć się spać. Poszedłem więc pod prysznic. Namydliłem się, puściłem wodę i zamknąłem oczy. Od razu wyobraziłem sobie swoją ciocię i to, co wyprawiałbym z jej dużym, chętnym ciałem, gdybym tylko mógł. Ręka sama powędrowała mi w dół, do mojego sterczącego przyjaciela, aby ściskać go i masować, a przed moimi zamkniętymi oczami przemykały najdziksze fantazje.
A- czemu tak brutalnie traktujesz tego biedaka ? - usłyszałem tuż nad swoim uchem i ktoś wyłączył wodę.
Zesztywniałem. Przede mną stała moja ciocia. Nawet nie zauważyłem, kiedy weszła.
“Ale wdepnąłem”- pomyślałem sobie - “starzy mnie chyba zabiją. A na pewno nie obejdzie się bez kłótni ”.Pozostało mi tylko czekać, co będzie dalej.
- No to pięknie - usłyszałem po chwili - twoja mama nie będzie zadowolona, jak się o tym dowie.
- Chyba nie - odparłem głupio - ale czy musi się dowiedzieć?
- Nie musi - odpowiedziała ciocia - ale ty musisz mi powiedzieć, o czym, a raczej o kim myślałeś, jak cię tu nakryłam. Dobrze wiem, że chłopcy myślą o jakiejś babce, robiąc takie rzeczy.
Zrobiło mi się jeszcze bardziej głupio. Jak tu powiedzieć kobiecie trzy razy starszej ode mnie, że miałem ochotę kochać się z nią na wszelkie sposoby, że pragnąłem dotykać jej pulchnego ciała, ściskać i ssać wielkie piersi, a w końcu rozłożyć ją, bezbronną i posłuszną na wielkim łóżku w sypialni i wbijać w jej atłasową cipkę swój wielki sterczący pręt do utraty przytomności, albo dopóki ona nie zaczęłaby prosić o litość. Że marzyłem, żeby wzięła mi do ust. Całego, razem z jajeczkami, a potem wyssała i co do kropli połknęła mój gorący soczek. Że wiele dałbym, żeby móc ją przewrócić na brzuszek, wymierzyć jej kilkanaście lekkich klapsów w dużą, wierzgającą pupę, rozchylić gorącą pupę i wepchnąć się w jej małą, brązową dziurkę, ciasną i przyjemną.
- No co, usłyszę coś od ciebie? - ochrypły głos cioci przerwał moje przemyślenia.
- Myślałem... myślałem o tobie, ciociu - wydusiłem w końcu.
- Dlaczego akurat o mnie? - spytała, trochę zaskoczona.
- Bo jesteś.... jesteś piękna
- A to dobre! No to powiedz, mój mały zbereźniku, co ci się tak we mnie podoba.
- Wszystko, ale najbardziej twoje piersi.
- Dlaczego akurat one?
- Są takie śliczne, duże, gorące....
- Skąd wiesz ?
- Nie wiem, ale na pewno takie są.
- Tak myślisz, mały świntuchu? Kończ mycie i za pięć minut widzę cię u siebie w pokoju. Pokażę ci, co czeka niegrzecznych chłopców.
Byłem przestraszony, ale i trochę podniecony. Opłukałem się, narzuciłem piżamę i zapukałem do pokoju cioci. Zawołała mnie, więc wszedłem i to, co zobaczyłem zaskoczyło mnie tak, że stanąłem jak wryty. Ciocia siedziała na łóżku, popijając drinka. Ubrana była w krótką koszulkę na ramiączkach, tak przeźroczystą, że doskonale było widać, że pod spodem nie ma nic. Do woli mogłem oglądać jej pulchne ramiona, falujące piersi z dużymi, ciemnymi aureolkami wokół sutek, lekko już obwisłe, ale wciąż jeszcze ponętne, okrągły brzuszek z delikatnymi fałdkami tłuszczu na bokach, grube uda z kuszącym czarnym trójkącikiem między nimi. Cipulki nie mogłem zobaczyć, ale od takiego widoku mój fiutek natychmiast się wyprężył, co moja ciotunia natychmiast zauważyła.
- Podejdź tutaj i usiądź przy mnie - powiedziała - napijesz się ze starszą panią?
- Oczywiście - odparłem.
- To weź sobie drinka, stoi tu na szafce.
Pijąc małymi łyczkami wpatrywałem się w swoją cioteczkę która też obserwowała mnie swoimi zmrużonymi, zielonymi oczami. Odkładając szklankę wziąłem ją za rękę.
- Masz pięknie pomalowane paznokcie, mogę zobaczyć?
- Podobają ci się? Popatrz - powiedziała, podsuwając mi lewą dłoń.
- Naprawdę, śliczny kolor - wyszeptałem, podnosząc ją do ust.
Zacząłem całować paluszek po paluszku, delikatnie drapiąc wewnętrzną stronę jej dłoni. Miałem na nią wielką ochotę i chciałem, żeby to wiedziała. Nagle poczułem jakiś ruch przy swoich spodniach. Zobaczyłem pulchną dłoń z pomalowanymi na ciemnoczerwony kolor paznokciami, wpychającą się za gumkę spodni i poczułem, jak coś gorącego i miękkiego poszczypuje mój woreczek i ugniata jajeczka. Przerwałem swoje pieszczoty i przesunąłem jej prawą rękę na przód spodni, kładąc ją na twardej wypukłości, rysującej się pod materiałem. Mając teraz wolne ręce, mogłem lepiej zająć się moją panią. Przede wszystkim lekko się uniosłem, żeby jej pulchniutkie rączki mogły uwolnić mnie od spodni piżamy, co też wkrótce się stało. Teraz jej lewa łapka ściskała i ugniatała mój woreczek, a prawa zacisnęła się wokół mojego gorącego trzonu i powoli zaczęła ściągać z niego skórkę. W dół i w górę, powoli, ale miarowo. Moje ręce też nie próżnowały - lewą wsadziłem jej pod koszulkę, mając zamiar dobrać się do cycuszków, a prawą objąłem za szyję. Odwróciłem jej twarz do siebie, zobaczyłem duży wilgotny język, oblizujący grube wargi. Bez namysłu wpiłem się w nie ustami, szukając jednocześnie dłonią jej dużej piersi. Ssałem jej usta, przygryzając lekko dolną wargę i drażniąc koniuszkiem języka górną. Znalazłem wreszcie ręką jej pierś, chwyciłem w dwa palce sutek i lekko ścisnąłem. Cicho jęknęła, a ja wepchnąłem jej język do buzi, dotykając jej języka swoim. Lekko mnie ugryzła, a jej olbrzymi język wypełnił mi całe usta, więc zacząłem go ssać, nie przerywając przy tym zabawy z jej piersiami. Włożyłem drugą rękę pod koszulkę i teraz mogłem do woli dotykać i pieścić oba jej cycuszki. Chciałem je zobaczyć w całej okazałości, więc lekko pchnąłem ciotunię na łóżko i podniosłem cieniutki materiał aż pod pachy. Cioteczka wyciągnęła ręce za głowę, zrozumiałem, że chce, abym ją całkiem rozebrał, co też chętnie zrobiłem, uwalniając i siebie przy okazji z reszty ubrania. Wreszcie mogłem podziwiać jej wspaniałe ciało w całej okazałości. A raczej mógłbym, bo wolałem dobrać się do dwóch słodkich, wielkich owoców, różowych gruszeczek, zakończonych brązowymi ogonkami sutek. Wyciągnąłem ręce i moje dłonie napełniły się miłym ciężarem dużego biustu pięćdziesięcioletniej damy.
- Jaki to rozmiar ? - spytałem z ciekawością.
- Szóstka - usłyszałem w odpowiedzi - A co, podobają ci się?
- Jeszcze jak, są takie milutkie i tak przyjemnie je głaskać.
- To pobaw się nimi jeszcze trochę, mój malutki.
Nie potrzeba mi było zachęty, ale ten “malutki” lekko mnie wkurzył, więc tym chętniej zabrałem się za ściskanie i miętoszenie jej obfitych okrągłości. Złapałem jeden sutek, z brodawką wielką, jak pół mojego małego palca i włożyłem go sobie do ust. Całowałem go i ssałem, jak słodki cukiereczek. Trącałem go językiem i delikatnie przygryzałem. Wodziłem też koniuszkiem języka po ciemnej aureolce dookoła niego. Ciągnąłem delikatnie zębami i puszczałem wielką brodawkę. Drugą pierś głaskałem i podszczypywałem, biorąc sutek w dwa palce i kręcąc nim. Wreszcie, gdy mi się to znudziło, podniosłem się i usiadłem na gorącym, miękkim brzuszku ciotuni. Odciągnąłem skórkę na flecie, a drugą ręką chwyciłem za wielką pierś. Obnażoną główką dotknąłem sterczącej brodawki - poczułem delikatne drżenie, coś jednocześnie bolesnego i przyjemnego, więc zacząłem dotykać żołędzią drugiego sutka i drażnić skórkę dookoła niego. Ciocia ciężko oddychała i pojękiwała po cichu. Widziałem, że robi się jej dobrze, więc postanowiłem zadbać i o siebie. Wsunąłem sterczący pal między ciężkie, gorące buły, które ciotunia zaraz zacisnęła rękami i poruszałem swoim ptakiem w tym miłym, ciepłym gniazdku w tył i w przód. Każdy milimetr mojego fiuta czuł rozkoszne tarcie jej jedwabistej skóry. Było to tak miłe i podniecające, że nie mogłem się opanować i po kilkunastu pchnięciach obficie trysnąłem na dekolt i szyję mojej kochanej cioci. Troszkę dostało się też na brodę.
- Przepraszam, nie chciałem...
- A za cóż to mnie przepraszasz? Widzę, że naprawdę cię podnieciłam. A teraz rozetrzyj mi to wszystko.
- Ale.. po co?
- Nie pytaj, tylko rób, co mówię! A jak koniecznie chcesz wiedzieć, to najlepszy środek na gładką cerę.
Nie mając innego wyjścia roztarłem cały płyn po jej szerokim dekolcie i ogromnych piersiach. Nacierałem je, ściskałem i ugniatałem, miętosząc te wielkie balony, aż stały się gładkie i błyszczące. Sięgnąłem ręką do jej twarzy, gdy nagle capnęła mnie zębami za palec.
- Oblizała go i wyciągnęła z buzi, szepcząc ochryple:
- Mniam, ale słodziutkie. Chcę tego więcej... Dawaj go tutaj....
I wyciągnęła swoją pazurzastą łapkę, żeby złapać mojego biednego ptaszka. Na szczęście zdążyłem się poderwać, ale ciocia nie zachowała równowagi i padła jak długa. Nic jej się nie stało, bo dywan w sypialni był gruby, więc zaraz spróbowała się podnieść, ale przytrzymałem ją na klęczkach. Kołysząc przed jej twarzą nabrzmiałym ponownie członkiem dotykałem główką jej okrągłych policzków i miękkich, pulchnych warg. Szeptałem przy tym:
- Chcesz go, tak? Chcesz mojego małego, słodkiego kutasika? To bierz go, moja kochaniutka śląska kluseczko! Otwórz tę swoją śliczną buzię!
Nie trzeba jej było namawiać, drink i poprzednie pieszczoty zrobiły widać swoje, bo już po chwili mój pręt penetrował jej rozchylone usta. Tarłem nim o gorący, szorstki język i gładkie, wilgotne podniebienie. Wpychałem go najdalej, jak mogłem i było to bardzo przyjemne, ale mogłoby być jeszcze przyjemniejsze, więc poprosiłem:
- Possij go trochę, kochana ciotuniu. Jesteś taka kochana, milutka. No proszę, possij swojemu małemu chłopczykowi jego różowiutki lizaczek. Wyliżę ci za to twoją słodziutką, pachnącą cipeczkę, twoją wąziutką szpareczkę.
- Dobrze, ale pamiętaj, sam mi obiecałeś - powiedziała i zaczęła obrabiać mi go językiem.
Najpierw złapała mnie rączką i całowała w czubek kutasa i tarła o niego języczkiem, od czasu do czasu cmokając w główkę. Wodziła też koniuszkiem języka wzdłuż żyłki na fiucie, od czubka, aż do nasady i z powrotem, zahaczając czasem o jajeczka. W końcu zacisnęła się na nim tak mocno, że przez chwilę wystraszyłem się, czy mi go nie odgryzie! Zaczęła jednak ssać go mocno ustami, ciągnąc go w tył i w przód. Moja wyprężona męskość była ssana, miętoszona ustami, a nawet lekko pogryzana. Ciotunia ściągała mi skórkę języczkiem i naciągała ją z powrotem. Miętosiła i ugniatała przy tym moje jaja jedną ręką, a paznokcie drugiej wbiła mi w pośladek. Ja głaskałem ją delikatnie po głowie, drapałem lekko za uszkami i po karku. Przymknąłem oczy, było mi cudownie. Miałem starszą, doświadczoną partnerkę zaspokajającą mnie ustami, jak o tym zawsze marzyłem. Jej chętne, duże, doświadczone ciało należało tylko do mnie i mogłem z nim robić wszystko. Poczułem, jak skóra na torebce obkurcza mi się przed wytryskiem, więc zacząłem energiczniej poruszać biodrami, przytrzymując głowę mojej pani. Tryskając gorącą , białą spermą w szeroko rozwarte usteczka i głębokie gardło, mówiłem do niej:
- Masz, kochana ciotuniu, pij, ciotuleczko najmilsza. Wypij cały soczek. Łykaj, łykaj wszystko, moja śliczna cioteczko, ciotusiu, ciotulko, ciotuleńko - szeptałem.
Łakome usta łykały porcję za porcją życiodajnego nektaru. W końcu wycisnęły z mego fiuta ostatnie krople. Podniosłem ją z kolan i popchnąłem lekko na łóżko, gdzie ułożyła się wygodnie, rozkładając szeroko swe obfite uda. Mogłem teraz wyraźnie widzieć jej włochaty trójkącik i rozwarte wargi sromowe, lekko połyskujące wilgotną czerwienią. Zacząłem całować jej cycuszki, a potem brzuszek, opuszczając się w końcu niżej, na wewnętrzną stronę ud. Jednocześnie głaskałem i miętosiłem jej atłasowe futerko. Włożyłem palec do jej szparki, żeby sprawdzić, jak jest głęboka. Znalazłem jej łechtaczkę i pomasowałem ją końcem palca.
W końcu ostrożnie pocałowałem jej cipulkę i poczułem, jak ciałem cioci potrząsnął dreszcz. Ssałem i całowałem różowe fałdki sromu, lizałem je, wodząc po nich językiem w górę i w dół. Potem wsadziłem swój język głęboko w gorącą szparę. Słyszałem, jak wijąc się pod uderzeniami mojego języka w swój nabrzmiały dzwoneczek, cioteczka szeptała:
- Liż mnie jeszcze, liż mocno mój słodziutki chłopczyku. Wyliż mnie aż do kości. Jeszcze, jeszcze...
Nie potrzebowałem zachęty, bo to, co robiłem, podniecało mnie coraz bardziej. Lizałem i lizałem jak wściekły, dopóki nie poczułem, że mój kutas lada chwila eksploduje. Przerwałem więc swoje zajęcie i rozłożywszy lekko nogi cioteczki wsadziłem jej od razu całego. Poruszałem się w niej w przód i w tył, najpierw powoli i delikatnie, a potem coraz szybciej i mocniej. Położyłem się na tym wspaniałym, pulchnym ciele i wykonując ostatnie ruchy poczułem, jak długie paznokcie cioci wbijają się w moje plecy. Uderzyłem więc jeszcze raz, drugi, trzeci, aż wreszcie fala gorącej młodej spermy zalała cudowną dziurkę mojej partnerki.
Odwróciłem się na bok i mocno przytuliłem ciotunię, głaszcząc ją po głowie i karku. Zaczęła mnie całować, a w końcu ugryzła w ucho i wyszeptała:
- Zgwałciłeś mnie, mój mały chłpoczyku.
- Co takiego?
- No pewnie. Skąd wiesz, że tego chciałam?
- Zgwałciłem? Może nie chciałaś? - tego było dla mnie za dużo - No to ja ci teraz pokażę, czego ja chcę!
Odwróciłem niczego nie spodziewającą się ciocię na brzuch. Chwyciłem pasek od szlafroka i złapałem za ręce ciotulki, przywiązując je do oparcia łóżka, ale niezbyt mocno. Kładąc się na niej, zacząłem trzeć swoją pałę o jej duże pośladki i szparę między nimi. Włożyłem ręce pod spód i ugniatałem mocno biust, poszczypując dwoma palcami sutki.
- Mam cię teraz, moja kochana ciotuniu - powiedziałem - golutką i całkiem bezbronną. Mogę z tobą zrobić, co tylko zechcę.
- Puść mnie w tej chwili!
- Może jednak najpierw trochę się pobawimy? - zapytałem, przenosząc jedną rękę na jej brzuszek, a drugą dalej dopieszczając cycusie. Włożyłem jej do szparki dwa palce i poruszałem nimi, masując co pewien czas jej wilgotny srom.
W- ypuść mnie, proszę cię - powiedziała ochrypłym głosem, bo już zaczynało się jej robić dobrze.
- Zgoda, ale... - i zacząłem jej szeptać do ucha. Podniecił mnie dreszcz, jaki przeszedł jej duże ciało, w miarę jak dowiadywała się, czego od niej chcę.
- No, wiesz... - próbowała się sprzeciwić, ale ja mocniej zająłem się jej cipulką. Zresztą nie myślałem pytać jej o zgodę.
Z szafki wziąłem pudełko z kremem, tak, żeby nie widziała, co robię i nasmarowałem sobie sterczącego węża. Rozchyliłem wielkie bochny jej gorących pośladków i resztką kremu zwilżyłem dziurkę. Dotknąłem jej gorącą, czerwoną główką, przesuwając ją od dziurki w tyłeczku do szparki, po tym krótkim kawałku delikatnej skóry.
- Co mi robisz?- spytała ciocia - chyba nie chcesz.....
- O tak, chcę - odparłem - chcę wejść do twojego słodziutkiego tyłeczka.
Ściśnięta, brunatna rozetka obiecywała więcej przyjemnych doznań, niż różowiutka cipka. Postanowiłem się o tym przekonać, więc wcisnąłem do niej główkę i popchnąłem. Poczułem, że jest tam ciasno, ciepło i przytulnie.
- Wypnij się mocniej - powiedziałem - chcę ci wsadzić całego.
Bez sprzeciwu podniosła się na czworaki, wypinając białą dupcię, a ja dalej drążyłem jej tyłeczek, wpychając pałę coraz dalej. Ciocia podniecała mnie dodatkowo, zwierając i rozwierając pośladki, ale szybko ją to zmęczyło i przestała.
- No, co się stało - zapytałem - już stanęłaś? Galop moja śliczna, posłuszna klaczko, galop! - i wymierzyłem jej kilka delikatnych klapsów w rozłożyste półdupki. - Ruszaj tyłeczkiem! Przecież to lubisz?
- Tak, uwielbiam czuć twoje palce w cipce i twoją wielką pałę w moim ciasnym tyłku.
- I co jeszcze lubisz? - spytałem, wpychając się coraz dalej i poruszając w tył i w przód bardzo powoli, bo chciałem, żeby to trwało jak najdłużej.
- Lubię, jak dosiada mnie jakiś młody męski ogier, a jeszcze lepiej dwóch albo trzech. I jak biorą mnie jednocześnie na trzy baty.
- Dobrowolnie, czy na siłę?
- Najlepiej na siłę, kiedy łapią mnie w ciemnej bramie, jeden wykręca mi ręce, drugi pakuje łapska pod spódnicę, a trzeci rwie mi bluzkę i stanik, żeby ściskać moje cycki.
- I nie krzyczysz?
- Próbuję, ale ten, co mnie trzyma, rzuca mnie na kolana i łapie za włosy. Odgina mi głowę do tyłu, a ten z przodu, co mnie macał, mówi: ”Babciu, masz fajne cyce. Zobaczymy, jak robisz laskę.” Wyjmuje tego wielkiego palanta, każe go całować i lizać, a potem wpycha mi do ust. Muszę ssać i ciągnąć jemu, a potem temu, co mnie trzymał. Mam dwa kutasy w ustach i muszę je obsługiwać. Ten trzeci wpycha mi wała do ręki i mówi: “Poklep mi konia, bo nie chce stanąć”, więc muszę zadowalać i jego. Wreszcie ci dwaj spuszczają mi się w usta, prawie się duszę, ale każą mi wszystko łykać.
- I robisz im to?
- Tak, a oni mówią, żebym się teraz rozebrała do naga. Nie chcę, więc zdzierają ze mnie resztę bluzki i stanika, ściągają spódnicę i wszystko co mam pod spodem. Przewracają i po kolei wpychają się we mnie. Wreszcie zostawiają na ziemi, całą mokrą i zaspokojoną.
- Ja też cię zaraz zadowolę - mówię i zaczynam poruszać się szybciej. Parę pchnięć i biały strumień tryska na pupę i plecy ciotuni.
Puszczam ją teraz wolno, mocno przytulam i idziemy pod prysznic. Myjemy się nawzajem i bardzo zmęczeni idziemy spać, każde do swojego pokoju. Zasypiam kamiennym snem, a kiedy się budzę, jest już dziesiąta rano. Rodzice dawno wrócili i leczą skutki imprezy, a ciocia Monika...
- Już pojechała - mówi mama, kiedy ją o to pytam - i całe szczęście.
Nieważne - myślę sobie - może sobie być, kim chce, ale była moją pierwszą kobietą i to jest najważniejsze.
347. FRYZJERKA
Historia ta wydarzyła się, kiedy miałem 19 lat. Otóż Magda jest moja dobra znajoma fryzjerka. Ma 40 kilka lat i jest rozwódką. Zawsze chodzę do niej się ostrzyc, ponieważ jest bardzo mila, serdeczna i... bardzo atrakcyjna. Lubi zakładać krótkie spódniczki, głęboki dekolt, jest bardzo zadbana kobieta. Umawiałem się z nią na strzyżenie z reguły w jej dni wolne od pracy, tak wiec w salonie byliśmy zawsze tylko we dwoje. Na początku miedzy nami nic nie było, ale od pewnego czasu zauważyłem, ze często dotyka moja szyje, głaszcze mnie po głowie, zakłada diabelnie krótkie spódniczki i cholernie głębokie dekolty. Kiedy się nachylała nade mną widziałem prawie cały jej biust. To doprowadzało mnie do szalu! W spodniach robiło się za ciasno - mój cyklop aż rwał się do czynu- nie wiem, co trzymało mnie na wodzy, kiedy prawie ocierała się bujnym biustem o moje policzki. Zsiadałem z fotela z nabrzmiałym kutasem, co było widać przez dżinsy i w domu waliłem konia jak oszalały. W końcu nie wytrzymałem! Kiedy kolejny raz poszedłem do jej salonu była ubrana w przejrzystą bluzeczkę, spod której prześwitywał koronkowy stanik oraz mini. Siedziała w fotelu założywszy nogę na nogę. Miała pięknie opalone nogi. Poprosiła z uśmiechem żebym sobie wygodnie usiadł. I powtórzyła się historia z ocierania i dotykaniem. W pewnym momencie upadł jej grzebień. Nachyliła się, aby go podnieść. W tym momencie ujrzałem jej zgrabny tyłeczek. Mini tak się podciagnęło do góry, ze mogłem stwierdzić ze nie ma majtek na pupie. Tego było za wiele! Mój fiut się wyprężył, poczułem ze robi się mokry na końcu. Zerwałem się z fotela. Magda popatrzyła na mnie z uśmiechem, sięgnęła ręką do mojego rozporka i sprawnie wyjęła sterczącego olbrzyma ze spodni. Jednocześnie podkasała mini tak, żeby zrobić sobie dostęp do cipki i... włożyła w nią palce. Chwyciłem ja za głowę i przyciągnąłem do kutasa. Łapczywie zaczęła go ssać. Byłem w raju! Uwielbiam seks oralny, a ona była w tym mistrzynią! Czułem drżenia całego ciała i gorąco w kroczu. Magda ssała i onanizowała się jednocześnie! Czułem jak w galopującym tempie zbliża się wytrysk i...Strzeliłem! Prosto w jej usta. Spiła cala potężną dawkę, wylizała go z wszystkich stron nie zaprzestając jednocześnie palcówki! Chwilkę potem przeciągłym jękiem szczytowała! Mój kutas jednak nie miał dosyć. Uniosłem ja w gore i posadziłem na blacie stanowiska fryzjerskiego. Rozłożyła nogi a ja wepchnąłem swój ogon w jej szparkę
- Wsadź go! Mocno! Od 6 lat nie miałam żadnego faceta. Oh, tak, tak właśnie!!!
Jej jęki doprowadzały mnie do szaleństwa. Poza tym miała cudownie gorącą cipkę.
- Jezu, jaki on ogromny, tak... wspaniały- drżącym głosem krzyczała Magda- nie za głęboko, bo.. bo mnie przebijesz!!!
Pracowałem nad nią wielkimi sztosami, jak w amoku - dawno nie byłem tak podrajcowany
- Possij moje cycki!
Rozpiąłem jej bluzeczkę i rozpiąłem stanik. Moim oczom ukazał się wspaniały biust. Miała duże, miękkie piersi z dużymi i ciemnymi brodawkami. Zacząłem je lizać, całować i ssać.
- Krzysiek mocniej, mocniej, przygryzaj je!!!
Chwyciłem delikatnie brodawkę w żeby zacząłem przygryzać!
- Mocniej, mocniej...
Zacisnąłem żeby na brodawce. Po jej ciele przebiegł dreszcz, wyprężyła się jak struna i ciałem jej wstrząsnął orgazm.
- Jesteś wspaniały - sapała- proszę cię, zróbmy to jeszcze raz!
Tego powtarzać nie było mi trzeba! Obróciłem ja tyłem do siebie, Magda oparła się rękami o blat. Ujrzałem je gola pupkę! Klęknąłem i zacząłem lizać jej cipkę. Magda drżała przy tym jak osika i wypinała się robiąc mi lepszy dostęp do cipy.
- Krzysiu, rób tak, rób... mój były mąż nigdy mi nie robił językiem... ohhhh
Lizałem ja jak oszalały. Pala stała mi jak grotmaszt , czułem ze ciśnienie zaraz go rozerwie.
- Liż, liż, proszę.. O tak mocno, wkładaj języczek do środka!
Wierciła dupka po mojej twarzy, a ja lizałem, wkładałem język w szparkę. Wziąłem drąg w rękę i zacząłem walić konia jak oszalały. Magda to zobaczyła i kolejny orgazm miotał jej ciałem.
- Madzia, a teraz ci wsadzę, bo dłużej nie zdzierżę!
Wepchnąłem kutasa w pipkę. Aż zachlupalo. W środku była niesamowicie mokra. I znowu jęki Magdy powodowały u mnie szaleństwo. Magda wstrząsnął kolejny orgazm. Ja poczułem ze to już i strzeliłem strumieniem spermy w sam środek jej pipy... To było cudowne
- Jesteś wspaniały. Wiesz nie miałam faceta już od 6 lat i zapomniałam, jakie to wspaniale uczucie - mówiła gładząc mnie po twarzy- z resztą mąż był kiepski w łóżku i... nie mógł się pochwalić takimi rozmiarami jak ty.
Zaczęliśmy się ubierać. Już mieliśmy wychodzić, kiedy Magda popatrzyła na mnie dziwnie i spytała
- Dałbyś radę jeszcze raz?
I znowu zaczęła dobierać się do moich spodni. Poczułem jak krew napływa do mojego kutasa. Wyjęła stercząca pałę i włożyła do ust. Po raz kolejny byłem w raju. Obciągała go zawodowo. W pewnym momencie odepchnąłem ja delikatnie, chwyciłem za udo i podciągnąłem mini jak tylko się dało. Obróciłem tyłem i podnieciła mnie jej druga dziurka:- A może w kakao?
- O Jezu, nigdy tego nie robiłam...
- Nic się nie bój
Włożyłem palce do jej cipki i wilgotnymi od śluzu zacząłem smarować jej kakao. W końcu spróbowałem wepchnąć jej kutasa w dupę. Wszedł! Ta cudowna ciasnota w jej wnętrzu spowodowała ze zacząłem ja ostro pieprzyć!
- Ohh, tak..., to cudowne! Mam tam chyba druga łechtaczkę...
Rżnąłem ja jak oszalały! Krzyczała, cos mamrotała.
- Włóż sobie paluszki do cipki, spróbuj!
- Ohhh tak!!! Tak , auuuu!!, oszaleje... Już dochodzę , już.....
Mnie tez się zbierało na salwę. Wystrzeliłem! Magda krzyknęła cos w sposób nieartykułowany i szczytowaliśmy razem. To było cudowne
- Magda, ja już siły na kolejny raz nie mam, chyba ze później - zażartowałem
Ale to było wszystko w tym dniu. Rozstaliśmy się oboje zadowoleni z siebie. Jak nie trudno się domyślić, to nie było nasze ostatnie spotkanie...
348. INICJACJA
Skończyłem wówczas pierwsza klasę liceum - miałem 16 lat - i wydawało mi się, ze jestem już dorosły. W wakacje, na dwa tygodnie, wyjechałem do ciotki na wieś. Ciocia była nauczycielką i chętnie mnie u siebie gościła w czasie wakacji, gdyż była samotną wdową i latem miała dużo wolnego czasu. Na wsi miałem kilku kolegów i dni spędzaliśmy na beztroskiej zabawie nad jeziorem bądź w lesie. W domu, u cioci, bywałem tylko w porze posiłków i w nocy.
Ciocia była kobietą w wieku około 45 lat, słusznej postury, wysoka i dość tęga, choć przy jej wzroście można ja było nazwać raczej osobą potężną niż gruba. Miała olbrzymi biust, który sięgał jej prawie do pasa, niezwykle szerokie biodra i grube uda. Była niezwykle miłą kobietą, nie miała własnych dzieci i mnie zawsze traktowała jak własnego syna, czasami wręcz była męcząca ze swoimi uściskami i pocałunkami. Traktowała mnie zresztą jak małego chłopca. Od lat na wakacjach byłem u niej i chyba nie zauważyła, ze już przestałem być smarkaczem. Prawie nigdy nie zamykała drzwi do swojego pokoju. Moje łóżko stało naprzeciw tych drzwi i zdarzało się rano, że przez półprzymknięte powieki widziałem ciocię jak się ubiera. Wielkie, białe, obwisłe cyce sięgały do aż pępka, białe, stylonowe majtki nie mogły zasłonić czarnych włosów wychylających się na obie strony. Gdy to obserwowałem, czułem jak szybko nabrzmiewa mój kutas i długo potem nie odważyłem się wstać wstydząc się “namiotu”, który robił się ze slipek. Podobnie działo się wieczorem. Ciocia dość wcześnie kąpała się, potem zakładała długi, jedwabny szlafrok i siadała przed telewizorem.
Pewnej nocy po niezwykle upalnym dniu, obudziła mnie burza. Była tak gwałtowna, pioruny biły jeden za drugim, że naprawdę się wystraszyłem . Wówczas - chyba już ostatni raz w życiu - odezwał się we mnie mały chłopiec.
- Ciociu - powiedziałem wystraszonym głosem, dość głośno aby zagłuszyć pioruny.
- Tak chłopcze - odpowiedziała.
- Nie mogę spać, boje się - powiedziałem.
- Nie bój się, burza zaraz minie.
- A ... mogę przyjść do ciebie ? - zapytałem nieśmiało, dalej wystraszony.
Oczywiście, choć szybko, przytulę cię i zaraz uśniesz - odpowiedziała ciocia szybko.
Bez wahania wstałem i wszedłem do jej pokoju. Było ciemno, ale błyskawice co chwila rozświetlały pokój niebieskim światłem. Ciocia odsunęła się na brzeg szerokiego lóżka - była przykryta, a lekko odchylona kołdra ukazywała miejsce dla mnie. Szybko się położyłem i przykryłem lekką kołdrą. Ciocia podłożyła swoją rękę pod moją głowę i powiedziała :
- No chodź, przytul się do mnie dziecino, zaraz wszystko będzie dobrze.
Przytuliłem się śmiało do jej piersi. Były nagie - miała na sobie tylko majtki - byłem jednak tak rozespany i wystraszony, ze wcale nie zwróciłem na to uwagi. Przytuliłem się do wielkich, ciepłych, pachnących piersi, objąłem je ręką, poczułem nogami jej gorące uda i ... natychmiast zasnąłem. W nocy miałem erotyczny sen. Nie pamiętam szczegółów, ale było wspaniale. Obudziłem się, gdy świeciło słońce. Leżałem odkryty z fiutem wysuniętym zza slipów i sterczącym na całą długość. Szybko naciągnąłem na niego kołdrę. Jednocześnie zauważyłem, że leżąca obok ciocia, zwrócona do mnie bokiem i śpiąca, jest jedynie w majtkach. Jej wielkie piersi opadały na prześcieradło. Pod wpływem mojego spojrzenia ciocia zaczęła się budzić.
- I jak się spało ? - zapytała, wcale nie przykrywając swoich cyców.
- Bardzo dobrze - odrzekłem nieco zmieszany z twarzą aż pulsująca od rumieńców.
- Musiałeś mieć miły sen, bo bardzo się w nocy kręciłeś, a na końcu wystrzeliłeś na mnie nasieniem - powiedziała szczerze.
Szybko dotknąłem swojego fiuta. Był oblepiony przyschnięta już lekko sperma, majtki tez. Tego było już za dużo. Zawstydzony i czerwony na twarzy powiedziałem cicho :
- Przepraszam, nie chciałem.
- Nie przepraszaj, nie ma za co. Teraz dopiero zauważyłam, ze dojrzewasz i stajesz się mężczyzną. To co się ci przydarzyło to zupełnie naturalne - odrzekła ciocia miłym głosem.
- Ale ... pobrudziłem ciocie - dodałem.
- Ha, ha - zaśmiała się - to nie brudzi !. Zaraz to sobie roztarłam. To najlepszy krem dla kobiety. Zobacz.
Tu podniosła się i pokazała mi swój brzuch i uda. Spod majtek, wychylały się czarne kręcone włosy.
- Widzisz, nie ma śladu!
- Muszę się umyć - powiedziałem i zacząłem się podnosić.
- Poczekaj, chłopcze - tu ciocia dotknęła mego ramienia.
- Nie spiesz się -dodała - skoro już zaczęliśmy te rozmowę to pozwól, ze cię o coś zapytam. Tak ?
- Czy rodzice rozmawiali już z tobą o tych tematach ? - zapytała.
- O jakich ? - odpowiedziałem pytaniem, jakbym nie wiedział o co chodzi.
- No wiesz, o męsko-damskich, o sexie, miłości - wyjaśniła.
- No ... nie, ale ja już wiem - odpowiedziałem cicho, zawstydzony.
- Pewnie od kolegów co ? - spytała ciocia.
Nie odpowiedziałem nic, tylko spuściłem głowę. Ciocia zaczęła wykład. Siedzieliśmy na pościeli, ona z nagimi piersiami, na które co chwilę spoglądałem ukradkiem, ja z kołdrą naciągniętą do pasa, aby ukryć mojego sterczącego fiuta, którego stan i tak było widać.
- To co ci się przydarzyło w nocy - kontynuowała ciocia po krótkim wstępie - mężczyźni na ogół przeżywają w chwilach wielkiej namiętności wraz z ukochaną kobietą. I wytrysk, który nastąpił u ciebie na majtki i pościel, trafia wtedy do wnętrza ciała kobiety. Wówczas, przy sprzyjających okolicznościach następuje zapłodnienie.
Słuchałem tego wykładu, stale czując pulsującą w głowie i członku krew.
- Powiedz mi, czy ty znasz ciało kobiety ? - zapytała nagle.
- No ... chyba trochę - odpowiedziałem.
- Tak tez myślałam. Znasz jedynie to co ukazują na zdjęciach. Ale widzisz nie o to mi chodzi. Ale jest już późno i musimy wstać. Skończymy te rozmowę wieczorem, dobrze?
- Tak - odpowiedziałem.
- Teraz wstań i zdejmij te majtki, to ci je wypiorę - dodała ciocia.
Usiadłem na brzegu łóżka i zdjąłem majtki. Następnie wstałem i cały czas odwrócony poszedłem do łazienki. Szybko się opłukałem i stanąłem przed lustrem. Członek się już uspokoił i wisiał rozleniwiony, ale nadal mocno poczerwieniały. Za to moja twarz nadal była w pąsach. Obmyłem ja zimna woda, obtarłem się i wyszedłem obwinięty ręcznikiem.
- Gdy się ubierzesz przyjdź na śniadanie - usłyszałem glos cioci z kuchni.
- Dobrze - odpowiedziałem.
Po chwili byłem już w kuchni. Usiadłem za stołem i po chwili ciocia podała mi śniadanie. Jednocześnie pochyliła się i pocałowała mnie w policzek.
- Smacznego. Mam nadzieje, ze o tym co się stało dziś w nocy nie opowiesz rodzicom ani nikomu we wsi, co? - zapytała uśmiechnięta.
- Ależ ciociu, oczywiście, że nie, sam bym się spalił ze wstydu - odpowiedziałem.
- No to dobrze, jedz już. Teraz i ja się umyje i ubiorę.
Minął kolejny, gorący dzien. Prawie przez cały czas myślałem o tym co się stało. W końcu zdecydowałem, ze nic się nie stanie, gdy to ciocia wprowadzi mnie w arkana seksu. Wieczorem w odwiedziny przyszła sąsiadka. Kobiety siedziały w kuchni i głośno plotkowały. Przy rozmowie popijały nalewkę cioci roboty. Ja w tym czasie oglądałem telewizje. Było już zupełnie ciemno, gdy sąsiadka poszła do siebie. Kobity musiały dość ostro popijać a nalewka miała chyba spora moc, bo gdy ciocia zaglądnęła do pokoju była wyraźnie wstawiona.
- Nie jesteś głodny ? - zapytała.
- Nie, najadłem się na kolacje, dziękuje - odpowiedziałem.
- To ja pójdę się wykąpać - odrzekła ciocia i poszła do łazienki.
Kąpiel cioci trwała dość długo i już nawet zacząłem się denerwować, bo w łazience było zupełnie cicho do drzwi i zapytałem :
- Ciociu, wszystko dobrze ?
- Tak, chłopcze. Chcesz wejść ? - odpowiedziała.
- Nie, tylko myślałem, że cos się stało.
- Nie, nie, zaraz wychodzę - dodała ciocia.
Po chwili ciocia wyszła z łazienki. Jak zwykle była w swoim jedwabnym szlafroku. Podeszła do fotela, na którym siedziałem i powiedziała :
- Kochany jesteś, że tak się o mnie martwisz.
I tu pochyliła się i pocałowała mnie, tym razem w usta.
- Pójdę już spać. Trochę za dużo wypiłam. Przyjdziesz, syneczku, do mnie tak jak wczoraj? Tak mi się wczoraj dobrze spało z tobą - zapytała.
Ciocia zawsze traktowała mnie jak syna, wiec nie zdziwiło mnie to za bardzo.
- Dobrze ciociu, za chwilkę przyjdę.
Ciocia poszła do swojego pokoju. Po chwili usłyszałem jak łóżko zaskrzypiało - ciocia już leżała. Propozycja kobiety spowodowała, ze krew znów uderzyła mi do głowy. Iść do niej czy nie ? Na pewno od razu uśnie, wiec gdybym nie przyszedł i tak tego nie zauważy. Jednak jest to kobieta - nie skorzystać z takiej okazji... Postanowiłem pójść. Szybko się rozebrałem, założyłem spodenki i tylko w nich poszedłem do pokoju cioci. Leżała przykryta po samą szyję i mocno już spała. Po cichu usiadłem na brzegu lóżka i wsunąłem się pod kołdrę. Ciotka leżała na wznak z rozłożonymi nogami i głośno oddychała. Musiała dobrze wypłukać sobie usta i umyć zęby, bo wcale nie czuć było od niej alkoholu. Położyłem się na boku przy niej z twarzą skierowana w jej stronę. Swoją rękę położyłem tak jak wczoraj na jej piersi. Była naga - dziś nie założyła nawet majtek. Dotknąłem jej miękkich, ciepłych piersi. Ciocia głębiej westchnęła i lekko się przebudziła.
- Dobrze, ze już jesteś synku, przytul się - mruknęła cicho.
Założyła rękę pod moja głowę i przycisnęła ją do swojej piersi. Śmiało położyłem na niej głowę, była taka mięciutka i wygodna. Oczywiście dziś nie było mowy o zaśnięciu. Ciotka po chwili spala już mocno, jej ręka, która mnie obejmowała opadła na pościel. Ja natomiast czułem jak mój członek podnosi się coraz mocniej, napierając na spodenki. Jedna ręka ostrożnie zsunąłem je aż do kostek i zdjąłem z nóg. Kutas uwolniony wyprężył się na baczność. Przysunąłem się do cioci jeszcze bardziej, tak, że członek napierał na jej biodro. Moja dłoń zsunęła się delikatnie niżej, aż osiągnęła miejsce zarośnięte gęstwiną włosów. Milimetr po milimetrze rozpocząłem penetracje tego miejsca. Kobieta miała lekko rozsunięte nogi co umożliwiło mi wsuniecie palca miedzy uda. Było cieplutko i przyjemnie. Zacząłem lekko masować to miejsce, czując jak stopniowo staje się coraz cieplejsze i zaczyna lekko pulsować. Nogi cioci po chwili rozsunęły się mocniej i podniosły, zgięte w kolanach. Zamarłem. Po chwili upewniłem się jednak, że ciotka śpi dalej, wiec kontynuowałem zabawę. Pod palcami poczułem miękką śliskość. Rozchylone wargi umożliwiały dotarcie do wilgotnej dziurki w którą ostrożnie wprowadziłem swój palec. Ciepły, lepki śluz pokrywał pofałdowane wnętrze jej pochwy. Powolnymi ruchami zacząłem masować jej wnętrze, które robiło się coraz bardziej wilgotne i pulsowało wraz z biciem jej serca. Pochwa była tak wielka, ze mój palec ginął wręcz w niej. Postanowiłem wprowadzić i drugi palec. Tak było już nieco lepiej, ale po chwili uda ciotki rozchyliły się jeszcze bardziej, a kolana opadły na pościel. Ogrom jej pochwy zachwycił mnie do tego stopnia, że wysunąwszy z niej dłoń skuliłem cztery palce do siebie i w ten sposób zacząłem je wprowadzać ponownie. Nie było z tym kłopotu. Po chwili cała moja dłoń, łącznie z zawiniętym kciukiem, aż do nadgarstka znalazła się w ciele ciotki. Udo kobiety opadło na moja nogę a mój wzniesiony członek opierał się o nie. Czułem, że skurcze w podbrzuszu za chwile doprowadzą do wytrysku. Z ręką w jej pochwie i twarzą zanurzoną w jej wielkich piersiach wystrzeliłem na jej udo i brzuch. Jak można się było spodziewać to obudziło ciocie. Zaskoczona otwarła oczy, ale zaskoczenia trwało tylko moment. Uśmiechnęła się słodko i druga ręką ujęła mego podrygującego jeszcze fiuta. Chciałem wyjąć dłoń, ale ona powiedziała:
- Zostań tam, to mile.
Jej dłoń obtarła mego członka ze spermy, a potem roztarła płyn po udzie i brzuchu. Wilgotna jeszcze dłonią obtarła swoja cipę wraz z moją dłonią w niej.
- Aleś mi zrobił miłą pobudkę - powiedziała i pocałowała mnie w usta.
Oddałem jej pocałunek i powiedziałem.
- Dziękuje ciociu to było cudowne.
- I ja ci dziękuję, ale to dopiero wstęp. Teraz jednak musimy już spać, jeśli ci wygodnie, to możesz tak leżeć. - powiedziała.
Było mi wspaniale z dłonią w jej ciepłym wnętrzu. Czułem się bezpieczny i kochany - rozkleiłem się jak małe dziecko i niespodziewanie łzy popłynęły z moich oczu na jej piersi.
- Ty płaczesz? - zapytała.
- Nie ... tak tylko mi dobrze - wyszeptałem.
- Śpij dziecino - odpowiedziała ciocia, gładząc mnie po głowie.
Po chwili spałem jak niemowlę - prawie dosłownie !
Ranek obudził mnie słońcem i dziwnym uczuciem, że coś miłego dzieje się z moim członkiem. Otwarłem oczy i zauważyłem plecy kobiety, której głowa pochylała się nad moim kroczem, a usta obejmowały mojego wzniesionego fiuta. Pobudka była natychmiastowa. Dotknąłem pleców ciotki i jej wielkich bioder. Podniosła się lekko ukazując mi dwa wielkie pośladki. Masowałem je przez chwile, aż dotarłem do dzielącej jej szpary, przez która zacząłem wodzić palcem. Uniosła się jeszcze bardziej, podniosła jedną nogę i przekroczyła nią moją głowę. Jej wielka cipa znalazła się wprost nad moimi oczami. Zanurzyłem w niej język. Miała specyficzny, ale miły smak. Język głęboko wnikał w jej czeluść i szybko masował wnętrze. Moje dłonie uchwyciły jej piersi opierające się do tej pory o mój brzuch. Były wielkie i niezwykle ciężkie. Pieszczoty dobiegły do końca, ciocia podniosła się, obróciła przodem do mnie i powoli nasunęła swoją cipę na mojego członka. Powolne, kołyszące ruchy jej bioder i cieple ręce oparte na mojej piersi budziły we mnie niesamowite podniecenie.
- Powoli kochany, nie musimy się śpieszyć.
I dalej powoli pobudzała mojego członka swoimi ruchami. Po chwili, gdy już mi się zdawało, że za chwile eksploduje, kobieta zeszła ze mnie i położyła się obok mocno rozchylając uda. Jej ręka objęła moja głowę i pociągnęła mnie ku sobie.
- Wejdź we mnie - zaszeptała.
Wsunąłem się miedzy jej uda i powolnym ruchem, przy jej pomocy w celowaniu, wszedłem w jej pochwę. Wystarczyło kilka silnych ruchów, by cały mój ładunek znalazł się w jej wnętrzu. Uczucie rozkoszy i czegoś z pogranicza bólu było tak silne, że z głośnym krzykiem opadłem na jej piesi. Oboje przez dłuższą chwile głośno dyszeliśmy, aż po chwili usłyszałem :
- Będziesz wspaniałym kochankiem ...
349. BIBLIOTEKARKA
Miałem wówczas 17 lat, uczyłem się w liceum ogólnokształcącym. Z uwagi na moje wielorakie zainteresowania obejmujące wiedzę z dziedziny od fizyki i chemii poprzez biologię do techniki, często odwiedzałem bibliotekę miejską. Mieszkałem w tym czasie w małym miasteczku na zachodzie Polski i biblioteka ta nie była obiektem dużym. Mieściła się w starym budynku i obejmowała kilka pomieszczeń połączonych ze sobą. Chodziłem tam parę razy w miesiącu i na ogół przez cały czas pobytu byłem jedynym wypożyczającym. Oczywiście prócz mnie zawsze była bibliotekarka. Bibliotekę obsługiwały dwie panie, lecz w części do której ja uczęszczałem - dla dorosłych - zawsze była ONA, jak później się dowiedziałem, miała na imię Krystyna. Była to osoba w wieku około 45 - 50 lat, zadbana, o ciemno-kasztanowych włosach i piwnych oczach, dość korpulentna lecz również wysoka, o miłej twarzy i zawsze ładnie pachnąca. Przez dłuższy czas nie zwracałem na nią uwagi, była przecież w takim wieku ... Miałem zawsze inne sprawy na głowie, interesowało mnie tyle spraw. Wypożyczałem więc książki i uciekałem. Pewnego razu jednak, jak zawsze było to w godzinach popołudniowo-wieczornych, stanąłem przy regałach z książkami o tematyce historycznej. Regał ten znajdował się tuż za biurkiem, przy którym siedziała bibliotekarka. Była więc odwrócona do mnie plecami, siedząc na swoim krześle za biurkiem, które jednocześnie stanowiło katalog kart bibliotecznych ustawionych w pojemnikach pod blatem biurka. W pewnej chwili przyszła jakaś osoba zwrócić książki. Bibliotekarka wstała, przyjęła je, a osoba ta wyszła, zamykając drzwi. Zostaliśmy więc znów tylko we dwoje. Pni Krystyna, stojąc przy biurku, nachyliła się nad nim wertując karty katalogowe i dokonując na nim zapisów. W tym momencie przeglądałem jakąś książkę z dolnej półki, byłem więc pochylony i od tyłu spoglądnąłem na pochyloną przede mną bibliotekarkę. Ona zapewne nie zwracała na mnie uwagi, gdyż od dawna byłem za nią i zachowywałem się cicho - przeglądałem książki. Krew uderzył mi do głowy, gdy spojrzałem na nią. Ubrana w spódnicę do kolan, puszysta pani Krystyna, pochylając się nad blatem biurka odsłoniła przede mną swoje pełne uda. Nie mogłem się opanować i nisko pochyliłem się nad podłogą spoglądając jej pod spódnicę. Ponieważ miała lekko rozsunięte nogi ujrzałem pończochy koloru beżowego, biały pasek do pończoch i białe stylonowe majtki skrywające to miejsce... A prócz tego ten słodki zapach kobiety ! Podniecenie jakie mnie ogarnęło było nie do opisania. Trwało to może z pięć minut, lecz gdy pani Krystyna skończyła przeglądać karty i usiadła, aby się opanować długo jeszcze pozostałem na miejscu, zapewne głęboko oddychając. Później wyszedłem z biblioteki i długo spacerowałem po ulicach wspominając to co dane mi było ujrzeć.
Po kilku dniach nie mogąc już dłużej wytrzymać bez ujrzenia pani z biblioteki znów poszedłem wymienić książki. Przyglądając się jej ukradkiem oddałem książki i przeszedłem do regałów. Po kilku chwilach znów byłem na miejscu, gdzie poprzednio widziałem jej nogi. Tym razem jej spódnica była nieco dłuższa - sięgała poza kolana - lecz na boku było rozcięcie do połowy uda. Miała na sobie także bluzeczkę z krótkim rękawem (w bibliotece było zawsze ciepło nawet jesienią, gdy zdążyła się ta historia) stosunkowo obcisłą, ulubionego przeze mnie różowego koloru, która uwydatniała jej ponętny, duży biust. Spoglądając na nią z tyłu widziałem odcinający się na plecach, wyraźnie widoczny pod bluzką kształt szelek stanika, mocno opinających pulchne ciało pod pachami. Staniczek był chyba nieco za mały do obfitego biustu pani Krystyny. Tym razem moja pani usiadła za biurkiem nieco bokiem nie wsuwając całkowicie nóg pod biurko, co skrupulatnie od razu zauważyłem. Pochyliwszy się nad kartami katalogowymi nieco się uniosła nad krzesłem, przez co spódnica podniosła się trochę wyżej. Gdy usiadła później rozcięcie na spódnicy sięgnęło prawie do bioder i odsłoniło zakończenie pończoch jakie miała na nogach. Były one tym razem dość ciemne, barwy brązowej, lecz bardzo cieniutkie. Biała barwa skóry ud odcinała się od nich w przepiękny sposób. Widziałem również jedną podwiązkę mocno trzymającą pończochę. Patrząc na nią czułem jak mój penis staje się twardy, szybko sztywniejąc. Ponieważ byłem w pozycji na kuckach, duży penis nie chciał mieścić się już w majtkach i wyraźnie mi przeszkadzał. Wstałem więc i wysunąłem go bokiem z majtek do nogawki. Teraz już mogłem wygodnie schylić się i dalej obserwować. Po chwili pani bibliotekarka wstała i wyszła do sąsiedniego pomieszczenia. Po paru minutach wróciła i stojąc za biurkiem nachyliła się nad katalogami. Tak jak poprzednim razem szybko to wykorzystałem, schylając głowę do ziemi i spoglądając pod spódnicę. Krew zawrzała gdy ujrzałem, że spod cienkich majteczek między nogami wychodzą ciemne, kręcone włosy. Wąskie, białe majteczki odsłaniały duże, nabite pośladki opięte różowym paskiem do pończoch.
Podobne sytuacje zdarzały się kilkakrotnie. Przychodziłem do biblioteki regularnie, dwa razy w tygodniu, gdy pozwalały na to zajęcia pozaszkolne. Cały czas sądziłem, że pani Krystyna niczego nie podejrzewa, tym bardziej, że jej stosunek do mnie nie zmienił się. Aż pewnego późnego popołudnia ...
Jak zwykle przyszedłem wymienić książki. Wchodząc do biblioteki ukłoniłem się i spojrzałem na “moją” panią. Miała na sobie jasną garsonkę (marynarkę ze spódnicą), a pod żakiecikiem czarną, błyszczącą bluzeczkę. Zapach jej słodkich perfum owionął mnie zaraz po wejściu. Podszedłem do biurka i ze zdziwieniem zauważyłem jej dłoń wyciągającą się w moim kierunku w celu przywitania. Odruchowo ująłem ją i pocałowałem.
- Panie Mariuszu mam do pana wielką prośbę - powiedziała bibliotekarka - czy będzie miał pan chwilę czasu ?
- Tak, oczywiście - odpowiedziałem.
- To proszę wybrać sobie książki, a potem powiem o co mi chodzi.
Stanąłem przy regałach niby to wybierając książki, lecz głowę miałem zaprzątniętą myślami “ciekawe o co jej chodzi” i ukradkiem patrzyłem na nią. Była śliczna ! Czarne, lekko falujące włosy. Zdecydowany, lecz nie nachalny makijaż dodawał uroku dojrzałej kobiecości. Duże kolczyki podrygiwały lekko przy najmniejszym ruchu. Przy pochyleniu głowy ukazywała się drugi podbródek. Dekolt ozdabiał długi naszyjnik z białych pereł, kontrastujący z czernią bluzeczki. Krągłość jej bioder uwidaczniała się spod spódnicy. Czarne buciki na wysokich szpileczkach były ukoronowaniem całości.
Wziąłem na chybił-trafił kilka książek i podszedłem do biurka. Bibliotekarka biorąc karty katalogowe powiedziała :
- Muszę na zapleczu zrobić trochę porządku i potrzebna mi do tego pomoc - chodźmy.
Poszedłem za nią. Weszliśmy do jednego z tylnych pomieszczeń zaopatrzonego w puste regały.
- Chciałabym, aby poprzesuwał pan te regały, tak aby nie było tu wolnego miejsca - powiedziała, pokazując ręką faktycznie wolne miejsce przy ścianie - są one puste więc myślę, że da pan sobie radę.
- Spróbuję - odrzekłem.
- Gdy pan już ustawi te regały będę mogła ułożyć już te książki - wskazała na kartony z książkami stojące na środku pomieszczenia.
Bibliotekarka wyszła na chwilę ja natomiast podwinąłem rękawy i zabrałem się do przestawiania mebli. Regały były puste i stosunkowo lekkie więc przestawianie okazało się łatwe. Po jakiś pięciu minutach nieobecności wróciła pani Krystyna. Patrząc na moją pracę powiedziała :
- Tak, o to mi chodziło. Panie Mariuszu, mam nadzieję, że nie będę Panu przeszkadzać, gdy zacznę już ustawiać książki ?
- Oczywiście, że nie - odpowiedziałem i dodałem - proszę nie mówić do mnie “pan”, to mnie bardzo krępuje.
- Dobrze, masz rację - mój wygląd wskazuje raczej, że mogłabym być twoją babcią - prawda ? - spytała.
Zmieszałem się trochę, ale musiałem odpowiedzieć.
- Nie, nie o to mi chodziło .... wygląda pani bardzo ładnie - wybąkałem.
- Naprawdę tak uważasz ? - spytała podchodząc do mnie wyraźnie kołysząc biodrami
- Tak - odpowiedziałem - bardzo mi się pani podoba.
Podeszła do mnie całkiem blisko i pogładziła mnie palcami po policzku mówiąc :
- Dziękuję Mariuszku, jesteś bardzo miły.
Musiałem wyglądać na mocno speszonego - czułem bowiem swoją rozpaloną twarz - ale nie skomentowała tego, lecz podeszła do stojącego niedaleko krzesła i zdjęła żakiet odwieszając go.
- Jest tu zbyt ciepło - powiedziała przy tym.
- Faktycznie, mocno grzeją - dodałem
- Może zdejmiesz koszulę - spytała.
- Nie, może później - odpowiedziałem.
Mówiąc to jednocześnie spoglądałem na nią. Czarna bluzka pod żakietem okazała się krótką koszulką bez rękawów, sięgającą ledwo paska spódnicy. Pulchność jej ciała dawała o sobie znać. Koszulka była wprawdzie dość luźna, lecz obfity biust i spory brzuszek uwydatniały się wyraźnie. Kobieta zauważyła, że ją obserwuję i uśmiechnęła się spoglądając na mnie. Nasze spojrzenia spotkały się na chwilę - tym razem bez słów. Pani Krystyna podeszła do kartonów stojących na ziemi i pochyliwszy się zaczęła przeglądać ich wnętrze. Przesuwając regały spoglądnąłem na nią. Przez wycięcie bluzki pod pachami wyraźnie widać było jej biały biustonosz. Krótka bluzka, przy pochyleniu, odsłoniła jej błyszcząco-białą bieliznę Po chwili Bibliotekarka wyprostowała się trzymając kilka książek i podeszła do ustawionego przeze mnie regału. Ustawiwszy je na półkach wróciła do kartonu. Opisana scena powtarzała się wielokrotnie. W pewnej chwili trzymając jedną książkę w ręce podeszła do mnie mówiąc :
- Spójrz, to na pewno by cię zainteresowało.
Podsunęła mi książkę przysuwając się do mnie całkiem blisko tak, że na ramieniu poczułem dotyk jej piersi. Ująłem książkę i dłuższą chwilę przeglądałem ją upajając się jednocześnie jej zapachem i dotykiem jej biustu.
- Faktycznie bardzo ciekawa - odpowiedziałem.
- Gdy ją opiszę, to będziesz mógł ją wypożyczyć.
Odłożyła książkę na regał i wróciła do kartonów. Po chwili mając kilka książek w dłoni zwróciła się do mnie :
- Muszę je postawić wyżej, czy mógłbyś mi podstawić te stopnie ?
Wskazała jednocześnie na drabinkę o kilku stopniach. Podstawiłem ją pod regał. Pani Krystyna odłożyła książki na półkę a sama weszła na stopnie. Musiała przy tym podciągnąć wyżej długą i wąską spódnicę. Będąc już na górnym stopniu ujęła jedną z książek mówiąc jednocześnie :
- Czy mógłbyś mnie trochę przytrzymać, mam lęk przestrzeni.
- Tak, oczywiście - odpowiedziałem.
Podszedłem do niej od tyłu i ująłem rękami w okolicach talii.
- Tylko trzymaj mocno - dodała.
- Dobrze - odpowiedziałem - na pewno nie pozwolę pani upaść.
Obserwowałem jednocześnie jej plecy, szyję i czułem jak mój członek szybko nabrzmiewa. W oczach mi się zamgliło, gdy poczułem, że dotykam jej połyskliwej, śliskiej bielizny - podniosła ręce w górę układając książki a jej bluzka podniosła się odsłaniając talię. Trwało to chwilę, lecz moje napięcie było już tak duże, że postanowiłem działać.
- Ma pani bardzo ładną bieliznę - powiedziałem.
- Dziękuję - odpowiedziała nie odwracając się i nie opuszczając rąk - to co widzisz to jest gorsecik. Muszę go nosić aby nie wyglądać na zbyt grubą.
- Nie jest pani wcale gruba - wykorzystałem okazję do komplementu - uważam, że właśnie pani kształty są najbardziej kobiece.
Odwróciła się, stając tak blisko mnie, że niemal mnie dotykała. Jaj piersi były na poziomie mojej twarzy. Na szyi miała długi naszyjnik z białych pereł. Jedna pętla tego naszyjnika opasywała ciasno szyję a druga, znacznie dłuższa, zwisała swobodnie na jej piersi. Dotknęła palcami mojego policzka i pogładziła .
- Jesteś uroczym chłopcem - powiedziała.
Ująłem jej dłoń gładzącą mój policzek i przyłożyłem jej wewnętrzną stronę do swoich warg, nic nie mówiąc. Kilkakrotnie pocałowałem jej dłoń. Widząc moje podniecenie - mój członek był już gotów do akcji - spytała :
- Chciałbyś poznać moje ciało ?
- Niczego bardziej nie pragnę - szybko odpowiedziałem.
Zeszła ze schodków, podciągając lekko spódnicę.
- Drzwi są już zamknięte - powiedziała, uspokajając moje obawy.
- Chodź ze mną - dodała ujmując moją dłoń.
Poszedłem za nią jednocześnie obserwując jak zachęcająco kołysze biodrami. Otworzyła drzwi od pokoju, w którym panie miały pomieszczenie socjalne. Stał w nim komplet wypoczynkowy z ławą oraz szafy i regały z książkami. Krystyna usiadła na kanapie i rzekła :
- Usiądź przy mnie - wskazując na miejsce obok. Usiadłem.
Mój penis nadal starał się przebić spodnie, co było wyraźnie widoczne. Spojrzała na niego i uśmiechając się dodała :
- Ależ musi mu być ciasno.
Objąłem jej szyję, dotykając nagiego ramienia i odpowiedziałem :
- Może pani go uwolnić.
- Mów do mnie Krystyna - powiedziała, jednocześnie przytulając się do mnie a dłonią dotykając wzniesionego krocza.
Objąłem ją mocniej całując jej usta. Były miękkie i miały słodki smak szminki. Całowaliśmy się długo. Jej język głęboko penetrował moje usta, drgając przy tym podniecająco. Czułem jak palcami stara się rozpiąć zamek i guzik w spodniach, lecz dżinsy jakie miałem na sobie były zbyt ciasne aby zrobić to na siedząco. Przerywając pocałunek powiedziała :
- Musisz wstać.
Posłusznie wstałem i stanąłem przed nią. Tym razem już szybko rozpięła to co trzeba i zsunęła spodnie aż do kostek. Odrzuciłem je na bok, a Krystyna nie czekając dłużej szybko rozpięła mi koszulę. Gdy ją zrzucałem ją z ramion ona wsadziwszy dłonie pod gumkę slipów zsunęła je w dół. Mój drążek wreszcie oswobodzony wyskoczył w górę wprost przed jej oczy. Chwyciła go dłonią i powiedziała :
- Ależ jest piękny.
Jej dłoń z pomalowanymi na rubinowy kolor paznokciami, z pierścionkami na palcach i bransoletką na przegubie, obejmująca mojego penisa, sprawiała niezwykle podniecający widok. Spojrzałem na nią. Uśmiechała się do mnie zalotnie.
- Teraz kolej na ciebie - dodała.
Uklęknąłem przed nią i ujmując jej bluzeczkę od dołu zdjąłem ją. Gorsecik, o którym wspomniała wcześniej, okazała się niezwykle seksownym strojem.
Połyskujący, śliski w dotyku, biały materiał ciasno opinał jej talię. Po obu bokach wszyte były pasy przejrzystej materii, przez którą widać było jej pulchne biodra., Gorset kończył się poniżej pasa długimi podwiązkami do białych pończoch. Dolny brzeg wykończony był falbanką przejrzystej koronki imitującej niby-spódniczkę. Wielkie, zwisające piersi lekko tylko osłonięte były przejrzystym muślinowym stanikiem na wąskich ramiączkach. Była niezwykle pociągająca. Pocałowałem jej nagie ramiona i delikatnym ruchem zsunąłem z nich ramiączka stanika. Wysunęła z nich szybko ręce i zsunąłem staniczek niżej. Wyswobodzony biust pokazał się w całej okazałości. Przypadłem do niego i długo całowałem mocno już powiększone sutki. Krystyna po chwili wstała dając do zrozumienia, że kolej na zdjęcie jej spódnicy. Odpiąłem guzik oraz zamek i zsunąłem ją w dół. Stylonowe, cieniutkie i lśniące majteczki w kolorze jasno-różowym, dość sporego rozmiaru, zalotnie wciągnięte były na podwiązki. Lekko rozchylone pełne uda pozwalały dostrzec, że z obu stron cienkiego paseczka majteczek w kroczu wychylają się kędziorki czarnych włosów. Całując jej usta wsunąłem rękę pod majteczki w ciepłą gęstwinę wilgotnych włosów. Po chwili udało mi się zsunąć jej majtki i czując jęk rozchyla swoje nogi postanowiłem zobaczyć jej skarb. Domyśliła się czego chcę. Położyła się na brzegu kanapy, jedną nogę postawiła na podłodze a drugą - zgiętą w kolanie - na kanapie. Będąc pomiędzy jej nogami widziałem jak palcami obu rąk rozciągnęła wargi swojej dużej cipki ukazując różowe, wilgotne wnętrze otoczone ciemnymi włosami. Wibracje mojego języka w jej gorącym wnętrzu wywoływały skurcze jej ciała i głośne pojękiwania. Nie przestawałem. Jej nabrzmiała łechtaczka aż prosiła o pieszczoty. Ująłem ją wargami i lekko pociągałem co za każdym razem wywoływało głośne westchnięcie. Jedną dłoń wsunąłem pod pośladki, lekko je unosząc, a wilgotny palec drugiej wprowadziłem do środeczka. Poddała się temu chętnie lekko kołysząc biodrami. Jej dziurka okazała się sporych rozmiarów otworem. Rozchylając uda mocniej szepnęła :
- Śmiało, wsadź więcej.
Nie dałem jej czekać. Najpierw drugi, trzeci palca potem powoli wsunąłem wszystkie palce dłoni aż poza kostki. Wyprężyła się nabijając swoją cipę na moją dłoń jeszcze głębiej i głośno krzyknęła z rozkoszy.
Dla mnie był to już moment, w którym napięcie sięgało zenitu. Poczułem wzrastające napięcie w dole brzucha, nie wytrzymując już dłużej spytałem cicho :
- Mogę wsadzić ?
- Oj ty mój biedaku - odpowiedziała podnosząc głowę - szybciutko, połóż się !
Ustąpiła mi miejsca na kanapie podnosząc się. Położyłem się na wznak obserwując jak wstaje i przenosi swoją nogę nade mną nakierowując swoją dziurkę na mojego penisa. Nasadziła się i odrzucając głowę w tył wyprężyła do przodu swoje piersi. Jej płynne ruchy wywoływały falowanie jej obfitego biustu Na mój wytrysk nie trzeba było długo czekać. Po chwili skurcz pozbawił mnie na chwilę świadomości. Usłyszałem tylko jej krzyk rozkoszy. Po chwili poczułem ciężar jej ciała na mojej piersi i pocałunki na ciele. Leżeliśmy przez chwilę odpoczywając. Po chwili rzekła :
- Było cudownie, wystrzeliłeś jak armatka !
- Bolało cię ? - zaniepokoiłem się
- Nie głuptasie - odparła, śmiejąc się - to rozkoszne, ale to nie koniec.
Wstała i stanęła na podłodze. Obtarła krocze wcześniej przygotowanym ręcznikiem i spytała się :
- Napijesz się czegoś ?
- Chętnie - odpowiedziałem.
Podeszła do szafy i nalała do szklanek napoju. Podeszła do kanapy podając mi szklankę. Wypiłem szybko i odstawiłem naczynie. Krystyna stała obok stołu w swoim seksownym gorsecie z odsłoniętymi piersiami. Cieniutka, przejrzysta minispódniczkę była na tyle króciutka, że odsłaniała jej cipkę.. Szerokie nieosłonięte biodra i nabite uda zachęcająco rozchylone, były bardzo kobiece. Ściągacze pończoch sięgających do połowy uda mocno wpijały się w ich pulchność. Na nogach nadal miała swoje buciki na szpileczce. Widząc, że śmiało i z zaciekawieniem ją obserwuję, podniosła ręce w górę złączywszy je nad głową, co dodało jej nieco smukłości i spytała się :
- Nadal cię pociągam ?
- Tak, jesteś bardzo seksy - odpowiedziałem.
Podeszła do kanapy i stawiając na nią jedną nogę, dłonią przeciągnęła po wilgotnej cipce.
- To był twój pierwszy raz ? - zapytała .
- Tak - odpowiedziałem.
- Poszło ci wspaniale - powiedziała - zaczniemy jeszcze raz ? Nie jesteś zmęczony?
- Zaczynajmy, bardzo chcę - odpowiedziałem.
Ujęła mnie za dłoń. Wstałem z kanapy i stanąłem przed nią. Dotknęła mnie swoimi piersiami i brzuszkiem, zaczęliśmy się całować. Po kilku minutach pieszczot mój członek znów był gotów do akcji. Krystyna uklękła na podłodze i wzięła go do ust. Jednocześnie dłonią ujęła moje jądra i delikatnie je masowała. Było to tak ogromnie przyjemne, że w krótkim czasie poczułem znów ogromne podniecenie. Ująłem ją za ramiona i położyliśmy się obok siebie. Po chwili pieszczot bibliotekarka położyła się na mnie i uchwyciła członka ustami. Zaczęła go intensywnie ssać. Jej wielki tyłeczek ustawiła wypięty w stronę moich oczu. Był rzeczywiście sporych rozmiarów. Między rozsuniętymi udami uwidaczniały się rozchylone płatki cipki obrośnięte gęstwiną włosów. Przysunąłem głowę w tę stronę i wylizałem jej dziurkę. Pieszczoty jakimi drażniła mojego członka doprowadziły dość szybko do pełnego wzwodu. Byłem już gotów do kolejnego wytrysku a ona kontynuowała swoją zabawę.
- Zaraz wystrzelę - powiedziałem zdyszanym głosem.
- To dobrze - odpowiedziała kontynuując ssanie.
To wystarczyło. Wystrzeliłem jej całym ładunkiem w usta z głośnym westchnieniem ulgi. Połknęła całą zawartość ust i otwarła usta liżąc penisa. Oblizawszy wokoło swoje wargi ucałowała małego mówiąc :
- Jeszcze coś dla mnie zrobisz, malutki, chodź, poznasz moją drugą dziurkę - dodała.
Położyła się na brzegu tapczanu z nogami na podłodze. Uklęknąłem przed nią, widząc jak mocno zadziera swoje nogi zgięte w kolanach do góry. Chwyciła mojego wzniesionego członka i delikatnie wprowadziła go do swojej dupci. Było na początku dość ciasno, lecz tylko przez chwilę. Palcami chwyciła płatki swojej cipy i mocno rozciągnęła je tworząc z pizdeczki dużą muszelkę. Przekrwiona cipa świeciła mi przed oczami rytmicznie podrygując i zachęcając do zabawy. Skorzystałem z tego chętnie. Bez trudu wprowadziłem do niej trzy złożone palce. Przez ściankę pochwy czułem rytmicznie poruszającego się członka. Krystyna nagle uspokoiła się, wbiła się głęboko swoimi otworami we mnie i po chwili wyprężona głośno krzyknęła z rozkoszy. Za chwilę i ja wtrysnąłem jej resztę swojej spermy.
Po chwili leżeliśmy spoceni obok siebie odpoczywając po wysiłku.
- Aleś mi dogodził. - powiedziała - dziękuję.
- Nie ma za co, byłaś cudowna - odpowiedziałem.
Niedługo potem zasnęliśmy wtuleni w siebie
350. NIEUDANY DEBIUT
Wczoraj zaspokoiłem pierwszy raz w życiu popęd seksualny
O 12 godzinie zwolniłem się u kierownika. Nawciskałem mu kit, ze mam problem z płucami i musze pójść do znajomego lekarza.
Poszedłem na pocztę, wszedłem do kabiny i przedzwoniłem do agencji ale okazało się, ze była to kurcze agencja PKO. Facetka, która odebrała telefon powiedziała , że jestem zboczeniec i żebym leczył skłonności seksualne uprawiając dyscypliny lekkoatletyczne. Drugi telefon była właściwy. Ta, co odebrała, spytała się, czy wolę seks analny czy oralny. Zdębiałem, bo nic o tym nie było w ,,Poradniku dojrzewającego chłopca”, który kupiłem na bazarze, a potem czytałem go ukradkiem w parku (dla niepoznaki zawinąłem go w ,,Przegląd Wędkarski”). Oni powiedzieli, że ich pracownica przyjedzie do mnie do hotelu
Poszedłem do pokoju w hotelu który wynająłem na 3 dni niby to dlatego, że niby jestem na kursie spawalniczym. Wszedłem do pokoju i poczułem parcie na pęcherz. Pokombinowałem jednak, że to nie ma związku z podnieceniem tylko z wypiciem kilku browarów. Potem weszła ta kobieta i powiedział, ze jest szybka Rita. Zaczęło mi świdrować w oczach, bo ona zdjęła bluzkę i pokazała mi z bliska cyce, to wtedy prącie (to słowo poznałem z poradnika) mi zesztywniało i wygięło się w górę. Ona powiedziała, żebym wszedł w nią i zdjęła dół Powiedziałem, że nie wiem jak to robić, bo w książce było to trudne do zrozumienia.
Ona położyła się na kanapie i powiedziała, żebym, jak to się wyraziła, swój korzeń czyli penis wsadził do miejsca u niej w ciele, którego nigdy nie widziałem. Pochyliłem się nad nią, wtedy wytrysło dużo cieczy z sztywnego prącia i ciecz zalała żyrandol, lampa zgasła, chyba się żarówka przepaliła.
Poczułem wtedy, jakby coś mnie szczypało, swędziło, drażniło, to mnie podnieciło, ale organ opadł i stał się sflaczały. Ona powiedziała, że mogę mieć wzwód dopiero za 1 dzień bo w moim wielu (54 lata) częściej trudno. Potem wyjąłem podmiecioną kasiore z koszuli i zapłaciłem jej 700 zł.
Wiecie co ? Ona powiedziała ze jeżeli chodzi mi tylko o wzwód to nie potrzebuję kobiety bo wystarczy gazeta z gołymi babami. Czyli , że popatrzę na gazetę z tymi babami i zdejmę spodnie i 3 pary kaleson to wytrysk nastąpi bez żadnego tam seksu analnego czy oralnego czy jakiegoś tam innego.
51. LODOWA ANNA
Droga z Londynu dłużyła się niemiłosiernie. Miałem zaproszenie do rezydencji podmiejskiej, a tymczasem jechałem już dobre trzy godziny. Posiadłości pana Richardsona wciąż nie było widać. Kurz i niewygoda powozu dała mi się nieźle we znaki. W końcu moim oczom ukazała się droga otoczona szpalerem topoli, wiodąca do wielkiego, starego domu. Gdy tylko zajechaliśmy pod dom, zauważyłem, że podwórze pełne jest pojazdów. Gości będzie zatem sporo.
Faktycznie, przyjęcie przygotowano znakomicie. Stary Richardson niczego nie żałował swej jedynej córce. A o nią dziś chodziło - do posiadłości zjechało kilku najznakomitszych kawalerów w okolicy, mając nadzieję na przychylność pięknej Anny, oczka w głowie papy. A przy okazji jego ogromnych dóbr ziemskich. Papa z resztą też szczęścia dla córki szukał wśród młodzieńców reprezentujących majątki nie mniejsze niż jego. To mógłby być mariaż, jakiego dawno tu nie widziano! Stary Richardson był zachwycony. Jego córka chyba jednak mniej. Wszystkim znana była jej niechęć do zamążpójścia, a nawet pogarda dla wysiłków okolicznych kawalerów.
Anna zeszła do stołu ostatnia. Olśniła wszystkich swą urodą, cudowną figurą i przepiękną suknią. Co mniej wytrzymali konkurenci wlepili w nią wzrok i nie mogli go już odlepić. Po krótkiej prezentacji, w której przedstawiono mnie jako znanego hodowcę koni, rozpoczęła się uczta. Było to przedstawienie wręcz żenujące. Kilku młodych mężczyzn bezczelnie przechwalało się przed kobietą, która nawet nie zaszczyciła ich spojrzeniem. Rozmawiali o akrach, funtach i honorze, zachowując się przy tym jak stado indyków. Natomiast do Anny odzywali się w sposób rozlazło-uniżenie-uprzejmy, co przy ich wojowniczym nastawieniu wobec siebie, wyglądało po prostu żałośnie. Patrząc na swoich konkurentów, postanowiłem nie robić z siebie durnia, zwłaszcza, że mój majątek - a więc i szanse - były raczej średnie. W rezultacie przyjęcie skończyło się rozróbą, paru konkurentów niezwłocznie opuściło dom, a Anna w gniewie udała się na górę. Zasmucony pan Richardson próbował podtrzymać rozmowę z pozostałymi gośćmi, ale szło mu nie najlepiej. W końcu poprosił, abyśmy zostali do jutra.
W nocy długo nie mogłem zasnąć, trochę poczytywałem książkę z biblioteki gospodarza, ale głównie myślałem o Annie. Co w niej jest takiego, że faceci ślinią się na jej widok? Trzeba przyznać, ma klasę: piękna, mądra i dumna. Od dwóch lat pomaga ojcu w interesach. Mówią, że ma rękę do koni. Doskonale jeździ, często ubiera się w strój do jazdy konnej, lubi pracę przy koniach. Okoliczni kawalerowie szaleją za nią. A ona ma ich głęboko w... no, pogardzie. Lodowa Anna. Tak mówią o niej ci, co dostali kosza. Ma przecież dość wiosen, by obawiać się staropanieństwa, mimo jej majątku. Czeka na królewicza z bajki?
Podszedłem do okna i wyjrzałem na zewnątrz. Słabe światło księżyca spływało na podwórze. Było już dobrze po północy, i cały dom dawno spał. Nagle dostrzegłem ledwo widoczny cień przemykający przez podwórze, który zniknął po drugiej stronie, przy stajni. Po chwili w jednym z okien ujrzałem delikatne światło lampy. Paliło się przez chwilę, po czym zgasło. Wytężyłem wzrok do bólu, ale nie dostrzegłem cienia wychodzącego ze stajni. Po cichu, ale szybko wymknąłem się z domu i jak tamten cień, przebiegłem przez podwórze. W stajni było ciepło i ciemno, ogarnął mnie znajomy zapach koni i siana, słyszałem cichy brzęk uprzęży. Pomału przywykałem do ciemności i rozróżniałem coraz więcej szczegółów. Cicho zacząłem przesuwać się w stronę widzianego z domu okna, gdy wśród innych dźwięków usłyszałem jeden, różniący się od pozostałych: urywany oddech i ciche, tłumione westchnienia kobiety.
Przede mną na czworakach klęczała Anna, wyraźnie zbliżając się do orgazmu. W ciemności poznałem, że miała na sobie tylko gorset. Ręce i nogi miała owinięte sznurem i przywiązane do pierścieni w przeciwległych ścianach boksu. Stałem w zupełnej ciemności i ciszy jak urzeczony. Poczułem jak fala gorąca uderza mi do głowy, a potem spływa w dół do podbrzusza. Po chwili odkryłem, że z tylnej ściany boksu wystaje poziomy pręt lub kołek, który znika w ciemności między nogami kobiety. Anna była bliska szczytu, poruszała się coraz mocniej w tył i przód wzdłuż pręta, a jej oddech stawał się spazmatyczny. Błyskawicznie zdjąłem spodnie i skoczyłem do Anny. Złapałem ją za tyłek i pchnąłem do przodu, twarzą w kupę siana. W powietrzu został tylko drewniany kołek, mokry i śliski. Odłamałem go jednym ruchem i włożyłem swój własny. Anna krzyknęła, odwróciła głowę, plując sianem i spojrzała na mnie. Była przerażona. Mimo, że w jej oczach była panika, syknęła przez zęby:
- Wynoś się stąd i nie wracaj!
- Ciszej, moja piękna - wyszeptałem przyspieszając swoje ruchy w jej wnętrzu - czy chcesz, żeby nas usłyszała służba? Skończmy, co zaczęłaś.
- Zostaw mnie - powiedziała, ale jej głos był już niewyraźny, sapiący i urywany.
- Milcz. Klacze nie mówią - powiedziałem twardo i pchnąłem ją tak, że razem zwaliliśmy się na siano.
Nie powiedziała już ani słowa. Bowiem piękna, lodowa Anna, związana we własnej stajni, ponownie zaczęła zbliżać się do orgazmu. Fala potężnych skurczów targnęła jej ciałem i więzami, które krępowały jej ręce i nogi. Jeszcze długą chwilę rzucała się pode mną, aż w końcu wytrysnąłem w niej i padłem na jej plecy i gorset.
Gdy zdołaliśmy w końcu złapać nieco powietrza, wstałem z niej, a Anna zaczęła odwijać sznur ze swych dłoni. Patrzyłem chwilę na jej kształtny, wypięty tyłek, na wystające z cienia nabrzmiałe wargi, a potem podjąłem decyzję. Podszedłem od jej przodu, z powrotem zawinąłem sznur na jej nadgarstkach i zacisnąłem na mocny supeł.
- Co ty do cholery robisz? - zasyczała.
Zbliżyłem się do jej twarzy, złapałem za podbródek i spojrzałem w oczy. Chciała odwrócić głowę, ale przytrzymałem ją mocno.
- Znam ten głos. - powiedziałem - Należał do Lodowej Anny. Ale jej już nie ma. Wyszło z niej zwierzę, które tyle lat Anna trzymała w niewoli, tak, żeby nikt nie widział. - Wargi kobiety zaczęły drżeć, ale nie przestawałem mówić, prosto w jej twarz - A teraz to zwierzę znalazło nowego Pana, który lepiej o nie zadba, niż Lodowa Anna.
Puściłem jej twarz i poszedłem w mrok. Kobieta milczała. Wrzała w niej straszliwa wojna. Nigdy nie będę nawet wiedział jak straszna. Ale mogę jej pomóc. Podszedłem do ściany, gdzie na hakach wisiały różne części końskiej uprzęży. Kilka z nich odrzuciłem, inne porozbierałem na kawałki i zacząłem składać na nowo. Nożem zrobiłem kilka dziurek w paskach i podszedłem do Anny.
- Otwórz usta - powiedziałem twardo.
Anna spojrzała na mnie zimnym wzrokiem. Znałem już wynik jej wewnętrznej walki.
- Musisz mnie rozwiązać - powiedziała ściszonym głosem - Potem pójdziemy do swoich pokoi i... aaaaaaa.....
- Co za uparta klacz - powiedziałem wkładając Annie do ust zimne żelazo. Ciasno zapiąłem paski wokół jej głowy i rzuciłem wodze na plecy. Klęknąłem za nią i szybko, bez uprzedzenia wtargnąłem w jej ciepłe wnętrze. Przez chwilę jeszcze się opierała, szarpała w więzach. W końcu ściągnąłem jej wodze, żelazo wędzidła wpiło się w jej usta i kobieta przestała walczyć.
Tej nocy nie wystarczyło pokonać Lodowej Anny. Musiałem zapanować nad dziką bestią, ujeździć klacz, która niedawno wyrwała się na wolność. A bestia miała niespożyte siły i nie miałem szans dotrzymać jej pola. Musiałem nadrabiać doświadczeniem, używać wyszukanych sposobów, palców, języka. Używałem i mniej wyszukanych, takich jak kołek, który na początku naszego spotkania z odrazą wyłamałem. W każdym razie nim wzeszło słońce, po całej nocy w więzach i uprzęży, Dzika Anna poddała się i uznała mnie za zwycięzcę. Gdy zdjąłem jej uzdę, rozwiązałem sznury, pozostała w swojej pozycji. Milczała chwilę, po czym cicho powiedziała:
- Odtąd, już zawsze, będę twoją Klaczą. Oddaję Ci moje ciało i duszę, Będę Ci służyła moim grzbietem jak mogę najlepiej. Weź mnie i nigdy mnie nie zostaw.
- Będę dbał o Ciebie, i nigdy Cię nie zawiodę. A teraz chodźmy załatwić formalności.
Stary Richardson był w siódmym niebie, gdy dowiedział się o rychłym i dobrowolnym zamążpójściu swej jedynej córki. Zdziwiłby się jednak, gdyby wiedział o ślubie, jaki właśnie odbył się dzisiejszej nocy. Ale nie dowiedział się. Miesiąc później byliśmy już w podróży poślubnej po Europie.
* * *
Anna, rozpromieniona i radosna, wchodzi do pokoju w luksusowym paryskim hotelu. Ma na sobie nową suknię, która doskonale podkreśla wszystkie zalety jej pięknego ciała, natomiast dokładnie ukrywa to, co mogłoby kryć się pod nią. Witam się z nią, zamykam drzwi na klucz. Z szafy wyciągam szampana i garść brzęczących pasków. Anna lekko zrzuca z siebie suknię. Stojąc w samym gorsecie i uprzęży, odchyla ręce do tyłu, podając je do związania. Gdy kończę wiązać jej ręce, wystające nad krawędzią gorsetu różowe sutki są już twarde i naprężone. Anna otwiera szeroko usta, przyjmując do nich zimne żelazo. Strzela szampan. Nasze serca biją równie głośno. Lampka z szampanem dzwoni o stal uzdy. Słodki płyn przecieka jej na gorące piersi, Nie pozwolę, żeby się zmarnował. Anna drży, moja dłoń znajduje drogę przez gąszcz jej łona. Upajamy się sobą. A może to szampan? To był dobry rocznik.
352. WAKACJE Z GWIAZDĄ
Ponygirl story. Opowiadanie z dedykacją dla Marty.
Moja osiemnastka udała się doskonale. Goście dopisali i w końcu po ludzku można było się napić (chociaż rodzice i tak się krzywili). Wszyscy poszli już do domu i zostały tylko moje dwie przyjaciółki. W tym stanie i tak by nigdzie nie doszły. Siedziałyśmy przed telewizorem z wielką paczką chipsów i oglądały trzeci raz z rzędu ten sam film. Wypite drinki dobrze już dawały o sobie znać. Każdy dialog wywoływał u nas atak śmiechu albo idiotyczne, niewybredne komentarze.
Znałam ten film na pamięć. Nic dziwnego - to był film z Nim w roli głównej. Oglądałam go tyle razy, że znałam nie tylko dialogi, ale każdy Jego ruch, gest i spojrzenie. Wiem że to głupie i niepoważne, zwłaszcza u dziewczyny, która właśnie świętuje osiemnastkę, ale nic na to nie poradzę. On jest rewelacyjny. Linda przy nim to zarozumiały bufon, a Pazura - nieudolny pajac. Zakochałam się po uszy i pewnie musi upłynąć trochę czasu, zanim się odkocham.
Dziewczyny traktowały moje westchnienia z wyrozumiałością i politowaniem, ale w takim stanie nie mogły darować sobie okazji do dobrej zabawy. Oczywiście moim kosztem.
- Widziałaś? Wyrzucił niedopałek! Jedziemy jutro do Warszawy i przeszukamy kosze pod Centralnym - zakrzyknęła Ruda, po czym uroczo beknęła.
- A w tej taryfie pewnie jest jeszcze trochę piasku z jego butów - zabełkotała Słodka wskazując ekran pustą torbą po chipsach.
Kiedy zaczęła się słynna scena konnego pościgu, Ruda burknęła:
- Pewnie jesteś zazdrosna o tego konia, co Marta? Przyznaj się, że chętnie zamieniłabyś się z nim miejscami?
- Nie powiedziała nic więcej, bo dostała poduszką. Wtedy swoim słynnym, słodziutkim głosikiem odezwała się Słodka:
- Martusiu, zrób nam jeszcze po jednym drinku. Umieramy z pragnienia - po czym wywróciła oczami, jakby naprawdę zamierzała zemrzeć na potwierdzenie swoich słów. Zwlekłam się z fotela i leniwie poszłam do kuchni. Z trudem znalazłam pełną butelkę, lód za nic nie chciał oderwać się od foremki a na dodatek po drodze z kuchni omal nie wylałam zawartości szklanek. Weszłam do pokoju, ale nie było tu nikogo. Po chwili usłyszałam chichot od strony mojej sypialni. Kiedy tam dotarłam, zobaczyłam Słodką, schyloną nad moim komputerem. Ruda stała z boku i obiema rękami zasłaniała usta. Czytała tekst, który szybko wychodził spod palców Słodkiej i bardzo się starała, żeby nie ryknąć śmiechem. Pochyliłam się nad monitorem i zaczęłam czytać:
Drogi gwiazdorze. Właśnie po raz setny oglądałam Twój ostatni film i mam w związku z nim prośbę do Ciebie. Otóż jestem w Tobie zakochana po uszy i zrobię dla Ciebie wszystko. Nie mogę zostać Twoją żoną (bo już ją masz), ani partnerką na planie (bo nie zdążyłam jeszcze zrobić kariery), a bardzo chciałabym się z Tobą spotkać. Może w Twoim nowym filmie jest jeszcze jakaś mniej znacząca rola do obsadzenia? Może być psa lub konia, jak w Twoim ostatnim filmie. Jestem dobrze zbudowana i myślę że podołam tej roli. Od sześciu godzin jestem pełnoletnia, a za tydzień zaczynam wakacje, będę więc mogła poświęcić się nowej pracy. Załączam moje zdjęcie i pozdrowienia. Do szybkiego zobaczenia na planie.
Marta
Rzuciłam się na Słodką z pazurami, ale Ruda skutecznie mnie powstrzymała - była wyższa i silniejsza ode mnie. Potem pobiegłam do przedpokoju, żeby wyłączyć korki, ale w połowie drogi przypomniałam sobie o UPS-ie, który skutecznie chroni komputer przed brakiem prądu. Kiedy wróciłam, wiadomość już poszła. Z załączonym moim zdjęciem. Przynajmniej wybrały takie, na którym nieźle wyglądam.
W niedzielę odsypiałyśmy imprezę do południa, a potem cały wieczór leczyły kaca. Dobrze, że w szkole oceny były wystawione, bo w poniedziałek nie bardzo wiedziałam, jak się nazywam. Cała sprawa wyleciała mi zatem z głowy. Dopiero wieczorem, gdy odbierałam pocztę, jak przez mgłę zaczęłam przypominać sobie o liście. Byłam zbyt pijana, żeby pamiętać całą jego treść, ale gdy go przeczytałam, od razu zrobiło mi się gorąco. Jak one mogły zrobić mi coś takiego? Co On sobie o mnie pomyśli? Usiadłam do komputera i zaczęłam wymyślać przeprosiny. Przesiedziałam przed monitorem cały wieczór, ale nie napisałam ani słowa. "Bardzo Pana przepraszam, koleżanki zrobiły mi kawał" - bez sensu. Z mojego komputera?" Wcale nie chcę się z Panem spotkać, ale marzę o tym po nocach..." Więc jak to ze mną jest? Niczego nie wysłałam. Pewnie potraktuje mojego maila jako niesmaczny żart i nic się nie stanie. Oprócz wielkiego wstydu, który ciągle palił mi uszy. Tego dnia długo nie mogłam zasnąć. Wyobrażałam sobie Jego, jak czyta mojego maila, pochyla się nad monitorem, potem z niesmakiem kręci głową i kasuje wiadomość. Na siłę wyrzuciłam z głowy ten obraz, starając się myśleć o czymś przyjemnym. Wtedy pojawił się zupełnie inny obraz: Upalny dzień, wokół brzęczą owady, pachnie siano. Stoimy w dusznej szopie. Smugi światła prześwitują przez szpary w drewnianych ścianach. Okazuje się że to stajnia, bo słychać odgłosy koni. Delikatnie dotykamy się, obdarowujemy pieszczotami. Ale dotyk szybko przestaję być delikatny, zaczynamy pochłaniać się nawzajem i przewracamy na siano. W pośpiechu zrzucamy ubrania i zatapiamy się w sobie. W milczeniu obserwują nas końskie oczy. Nie wiadomo kiedy moja ręka sama powędrowała w dół. Ostatnio zbyt często i zbyt łatwo. Wyuczone ruchy błyskawicznie doprowadziły mnie do brzegu rozkoszy. Przez moment balansowałam na krawędzi, aż zalała mnie fala rozkoszy, ciepła, słońca z upalnego dnia i przemożnej słabości. Potem we śnie znów widziałam tę samą scenę. Jeszcze raz przeżyłam dziwne spotkanie w bezpiecznych zakamarkach mojej wyobraźni. Następnego dnia zdarzyło się jednak coś, co na długo wypędziło mnie z wszelkich bezpiecznych miejsc. Tego dnia zaraz po godzinie szóstej odebrałam pocztę. Między spamem i pocztą od znajomych znalazłam wiadomość: ODP: DROGI GWIAZDORZE. W jednej chwili zrobiło mi się gorąco.
Jeśli to był żart, gratuluję dowcipu. Jeśli prawda, bądź w piątek o 17 w hallu hotelu Mariott. Zwiąż włosy w koński ogon.
Teraz dopiero wpadłam w panikę. Różne myśli wirowały mi w głowie: czego on ode mnie chce? Wykorzystać i zostawić? Drań jeden. Ale przecież o to mi chodziło, w końcu to mój list i moje marzenia. Czego ty chcesz, dziewczyno? Jeśli zaczęłaś tę grę, to ją zakończ jak trzeba, nie tchórz przy pierwszej próbie. Przecież właśnie o tym marzyłaś. W piątek w szkole właściwie byłam wyłączona. Drogi do domu prawie nie pamiętałam. Nic do mnie nie docierało, jakbym była w transie, albo na prochach. Dopiero w domu wzięłam się w garść zaczęłam szykować do mojej dziwnej randki. Co ubrać? Jak wyglądać? Pociągająco i seksownie, czy dziewczęco i niewinnie? Nie mogę wyglądać za młodo, bo mnie odprawi do domu.
Ubrałam białą płócienną koszulę i obcisłe dżinsy. Moje długie rude włosy uczesałam gładko do tyłu, zebrałam w umówiony koński ogon. Sporo czasu poświęciłam na porządny makijaż.
Do Mariotta przyjechałam kwadrans wcześniej, ale okazało się, że On już czekał. Siedział przy stoliku i palił papierosa. Przed nim stała kawa. Na przywitanie wstał, wskazał mi miejsce, oszczędnym ruchem odsunął krzesło. Siedzieliśmy w milczeniu. Nerwowo zagasił papierosa i przechylił się nad stolikiem. Poczułam zapach jego wody.
- Nie zapytam Cię, dlaczego napisałaś ten list. - długa pauza - Powiem Ci tylko, że trafiłaś w dziesiątkę. - Znów pauza, łyk kawy - To, co się tu dzieje jest tak absurdalnie nieprawdopodobne, że szkoda by było, gdyby się po prostu skończyło. Siedziałam bez ruchu. Obserwowałam jego dłonie, dotykające co chwilę filiżanki z kawą. Te dłonie, o których tyle razy marzyłam po nocach. Odezwał się po dłuższej chwili. Głos miał już spokojny. Mówił powoli i wyraźnie.
- Proponuję Ci układ. Oddasz mi dwa tygodnie z Twojego życia. Zrobisz wszystko, czego zażądam i nie będziesz miała możliwości wycofania się. Za to cały czas będziesz przy mnie. Ja obiecuję Ci najdziksze wakacje w Twoim życiu. Takie, których nigdy nie zapomnisz. Choćbyś nawet chciała. Zamilkł na chwilę. Podniósł do ust filiżankę z kawą. Odstawił.
- Doświadczysz uczucia, które dziś jest już bardzo rzadkie. Uczucie całkowitej zależności od drugiej osoby. Spojrzał na mnie. Nie wyglądał jak gwiazda. Raczej jak ktoś postawiony w bardzo dziwnej sytuacji. Milczał. Dopiero po chwili w jego oczach dostrzegłam pytanie i zdałam sobie sprawę, że czeka na odpowiedź.
Mój ruch - pomyślałam. Serce zabiło mi jak młot. Nie mogłam w ogóle się poruszyć. Czułam się jak przed skokiem do głębokiej, lodowatej wody. Trwało to dość długo. A potem skoczyłam w tę głębię. Nie odrywając od niego swoich oczu, powoli skłoniłam głowę.
- Dobrze. Nie marnujmy zatem czasu. Tam jest telefon. Zadzwoń do rodziców i powiedz im, że wrócisz za dwa tygodnie. Przez całe spotkanie nie powiedziałam ani słowa. Nie wiedziałam, że tak już miało zostać.
Po chwili jechaliśmy w popołudniowym słońcu po ulicach Warszawy. Czując na twarzy ciepły podmuch, zdałam sobie sprawę, że pierwszy raz w życiu jadę kabrioletem. Jechaliśmy szybko, zwłaszcza, kiedy zostawiliśmy za sobą miasto. Strzałka szybkościomierza tylko na zakrętach spadała poniżej setki. Po godzinie wjechaliśmy do jego posiadłości przez dużą, rozsuwaną bramę w wysokim ogrodzeniu. Za bramą rozpoczynał się las. Nie zdążyliśmy jeszcze się rozpędzić, gdy z lasu wyłonił się wysoki, szczelny parkan, z kolejną rozsuwaną bramą. Tu trzeba było się zatrzymać, włożyć jakąś kartę do szczeliny czytnika. Z kilku stron obserwowały nas oczy kamer. Jeszcze chwila, a wjechaliśmy na podwórze pięknego, białego domu. Poszliśmy jednak w kierunku małego, drewnianego domku po drugiej stronie ogrodu. W środku było cicho, mroczno, ale bardzo ciepło. Pachniało drewnem i żywicą. Przez uchylone żaluzje wpadały pojedyncze ukośne promienie słońca, rozlewając się oślepiającymi plamami na mojej śnieżnej bluzce. Dopiero wtedy pierwszy raz mnie dotknął, a ja zadrżałam pod tym dotykiem jak liść.
- Nie bój się - powiedział cicho, obejmując moje dłonie - nic Ci tu nie grozi. Jego dotyk budził zaufanie, koił. Po chwili puścił moje dłonie i podszedł do komody. Wyciągnął wiązkę brzęczących pasków i rzucił na łóżko. Pomału, delikatnie rozpiął moją koszulę i zrzucił na drewnianą podłogę. Palce miał ciepłe i delikatne, ale bardzo sprawne. Szybko zdjął stanik, jakby od niechcenia zawadzając opuszkami palców o moje sutki. Chwycił moje ręce i delikatnie, ale pewnie złączył je za moimi plecami. Cicho zaśpiewała sprzączka i ręce stały się bezużyteczne. Drugi pasek połączył moje łokcie, wyginając ręce do tyłu. Spodobał Mu się widok, bo przez chwilę obserwował moje wyprężone ramiona i wypięte do przodu piersi. Tańczyły po nich pojedyncze promienie słońca przeciskające się przez żaluzje. Teraz już specjalnie i precyzyjnie dotknął palcami moich piersi. Przeszył mnie dreszcz. Teraz odruchowo zasłoniłabym się rękami, ale nie miałam ich. Były z tyłu, związane. Bezużyteczne.
- Czy to już? - szepnęłam, czując, jak twardnieją moje sutki - czy to jest to uczucie, o którym mówiłeś przy kawie?
- Nie - odparł.- Kiedy to się stanie, sama będziesz wiedziała. - Zaszedł mnie od tyłu i zasłonił mi oczy czymś czarnym i miękkim, jak kot - Teraz odbieram Ci wzrok. Tylko na chwilę. W zupełnej ciemności usłyszałam dźwięk szkła. Potem nikły zapach alkoholu, chłód na szyi zwilżonej watką. Zapach szpitala momentalnie zburzył mój spokój. Szarpnęłam się, ale jego dotyk od razu przyniósł ukojenie.
- Trochę zakłuje. Potem zaśniesz, a kiedy się obudzisz, nie będziesz miała głosu. Tylko na kilka dni.- powiedział, a ja byłam już całkiem spokojna. Poczułam ukłucie w szyję. Chyba naprawdę mu ufam - pomyślałam, zanim ogarnął mnie sen.
Obudziłam się w gładkiej, śnieżnobiałej pościeli. Pierwszym uczuciem po przebudzeniu było szarpnięcie za ręce. Byłam przywiązana do łóżka. Poruszyłam się, żeby wypróbować, na co pozwalają moje więzy. Ręce miałam związane razem nad głową i przywiązane do górnej krawędzi łóżka. Tak samo nogi, tylko do dolnej krawędzi. Byłam wyciągnięta jak struna. Skrętem bioder przewróciłam się na brzuch, potem znów na plecy. Efekt był taki, że kołdra, którą byłam przykryta, zjechała na podłogę. Leżałam teraz naga i związana na wielkim białym prześcieradle. Zaklęłam cicho. A właściwie chciałam. Bo z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk. Spróbowałam jeszcze raz, głośniej, znowu bez efektu. To nie były struny głosowe - nie mogłam nawet szeptać. Zupełnie jakbym zapomniała, jak się mówi. Jakby ktoś przeciął nerwy między moim mózgiem a ustami. Zdziwiłam się moją spokojną reakcją. Żadnego szoku, paniki. Jeszcze parę razy spróbowałam wydać jakieś dźwięki i dałam sobie spokój. Przecież mówił, że odbiera mi głos. Leżałam samotnie wyciągnięta na białej pościeli i rozglądałam się po małej sypialni. Białe ściany, trochę boazerii, jakiś kiczowaty obrazek, delikatne światło sączące się przez zasunięte żaluzje. Mój wzrok zatrzymał się na klamce od drzwi. A jeśli teraz ktoś by wszedł? Mógłby zrobić ze mną, co chciał i jak chciał. Nawet nie mogłabym krzyknąć. Moja wyobraźnia zaczęła pracować, ciało natychmiast odpowiedziało. Tym razem jednak nie mogłam się dotknąć. Każdy mógłby to teraz zrobić, ale nie ja. Nie należę już do siebie. Poczułam, jak przez moje ciało przebiega nieznośny dreszcz, fala, której nie można uspokoić. Wyprężyłam się w więzach, skręciłam, spróbowałam pracy mięśni ud, potem zwieraczy - bez skutku. Fala tylko się wzmogła. Nie miałam najmniejszych szans na zaspokojenie. Po paru próbach, dysząc ciężko, opadłam bezwładnie na prześcieradło. Przyszedł kilka minut później. Niespodziewanie, bez ostrzeżenia wkroczył do sypialni. Był ubrany, wypoczęty i w dobrym humorze. Jakby zaraz miał wyjść do pracy.
- Jak się spało? - spytał. Zrobił pauzę, jakby naprawdę czekał na odpowiedź. - Od dziś to będzie Twoja sypialnia. Ale ćwiczyć będziemy w mniej komfortowych wnętrzach. Zobaczysz z resztą sama. Położył dłoń na mojej piersi, delikatnie ścisnął między palcami sutek, patrząc na moją twarz. Drugą ręką dotknął moich ust, potarł kciukiem, po chwili obie ręce położył na moich piersiach. Moja z trudem odzyskana równowaga prysła jak bańka. Rozpłynęłam się w jego dłoniach.
- Czas się ubrać - powiedział wstając nagle. Szybkim ruchem rozwiązał mi nogi, potem odwiązał od łóżka sznur wiążący moje ręce. Kiedy wstałam, sznur przywiązał do wystającego w suficie pierścienia. Znów byłam wyprężona, tym razem w pionie. Podszedł do niewielkiej szafki wyciągnął z niej buty i rzucił koło mnie na podłogę. Czarne, skórzane, do połowy uda, z bardzo wysokimi obcasami. Spojrzał na mnie i zobaczył zdziwienie w moich oczach.
- kiedy się przewrócisz, nie podeprzesz się rękami - wyjaśnił - a ja nie chcę zniszczyć Ci kolan. Potem wyciągnął coś, co w pierwszej chwili wzięłam za siodło. Gdy dopasował to do moich pleców, zrozumiałam, że to ciężki, skórzany gorset. Zrobiony był z grubej, sztywnej skóry, miał mnóstwo brzęczących sprzączek i pierścieni, ale z tyłu był sznurowany. Bielizna dla Klaczy - pomyślałam. Nigdy nie miałam na sobie prawdziwego gorsetu. Wiedziałam, że będzie ciasno, ale kiedy poczułam, jak sztywna skóra zaczyna pozbawiać mnie tchu, wpadłam w panikę. Chciałam krzyknąć, ale oczywiście nic z tego nie wyszło. Odruchowo szarpnęłam się do przodu, ale natychmiast poczułam mocny uścisk trzymający mnie za biodra.
- Oooo, spokojnie, spokojnie, jeszcze nie ma powodów, żeby wierzgać - powiedział uspokajającym głosem. Od razu zrozumiałam, że tak mówi do swoich koni. Chwilę mnie potrzymał, pogładził, a potem wrócił do sznurowania gorsetu. Pod koniec musiał pomagać sobie kolanem. Kiedy skończył, czułam się jakby oplótł mnie boa-dusiciel. Oddychałam z trudem, szeroko otwierając nieme usta. Po chwili rozwiązał mi ręce, delikatnie pchnął w kierunku dużego lustra. To, co zobaczyłam, odebrało mi resztę tchu: stała przede mną piękna kobieta o niewyobrażalnej figurze, z wysklepioną, smukłą talią. W zdumieniu stwierdziłam, że całkiem zmieniły się proporcje mojego ciała. Wąska jak trzcinka talia rozchodziła się w dół w zaokrąglone biodra, a w górę w duże, podtrzymywane przez gorset piersi. To, co dotąd było drobne i dziewczęce, w nowej skali było całkiem spore i w sam raz.
- Na początku jest dość ciężko - powiedział, a potem zbliżył usta do mojego ucha i wyszeptał - Ale chciałbym, żebyś pamiętała, że to ja założyłem Ci gorset. To tak, jakby Cię cały czas obejmowały moje ręce. Zobaczyłam w lustrze, jak dwie dłonie przesłaniają odbicie moich piersi. Nieznośna fala znowu wezbrała, odsuwając ucisk w talii na drugi plan. Położyłam swoje dłonie na jego, ale złapał mnie za nadgarstki i pociągnął do tyłu. Wciąż patrząc w lustro zobaczyłam jak moje ręce znikają. Jeszcze przed chwilą mogłam podrapać się po nosie, przejechać dłonią po skórze gorsetu, ale teraz znów moje ręce są związane w skórzanym rękawie za moimi plecami.
- Została jeszcze jedna rzecz - powiedział ciągnąc mnie z powrotem na środek pokoju. Dwiema rękami, od karku i czoła zebrał moje włosy w jeden pęk. Poprawił parę razy, łapiąc wymykające się pasemka, ścisnął, złapał w jedną dłoń, drugą nakładając zwykłą gumkę do włosów. Koński ogon - pomyślałam. Jakie to trafne określenie. Zadzwoniły sprzączki, w Jego dłoni zobaczyłam plątaninę czarnych, lśniących pasków.
- Otwórz usta - powiedział. Usłuchałam. Jednym ruchem włożył mi do ust zimne żelazo. Zadzwoniła sprzączka z tyłu głowy i żelazo wpiło się w moje usta jeszcze głębiej. Po kolei zaczął zapinać pozostałe, luźno zwisające paski. Znacznie później poznałam ich nazwy. Najpierw górny - dwa paski po obu stronach nosa, łączące się z czołowym, przez środek głowy, aż do głównego i obroży z tyłu. Potem czołowy, jak korona obejmujący głowę dookoła, nad uszami. Na końcu policzkowy, po obu stronach twarzy, okrążający głowę przez czubek i pod brodą. Sprawdził jeszcze paski, poprawił. Wyrównał i podociągał, gdzie jeszcze były luźne. Na końcu doczepił wodze do kółek w kącikach ust.
- Chodź - powiedział, delikatnie szarpiąc wodze - musisz się teraz wiele nauczyć. Wyszliśmy z drewnianego domku na ogród. Był piękny rześki poranek. Rosa od razu pokryła dolną część moich butów. Wokół nie było nikogo, ani tu, ani w domu. Rozejrzałam się jeszcze, czy nie zobaczy nas ktoś z zewnątrz, ale nie było widać nawet wysokiego, wewnętrznego parkanu. Najpierw musiałam nauczyć się poleceń przekazywanych wprost do moich szczęk przez żelazo uzdy. Drgnienie, lekkie przytrzymanie, szarpnięcie, w reszcie mocne, dławiące ściągnięcie wodzy. Zdziwiłam się, jak wiele różnych informacji można przekazać w taki sposób. Po godzinie bezbłędnie odczytywałam wszystkie ruchy z mojej uzdy. Potem uczyłam się kroków. Przypiął mi do uzdy długi sznur i kazał biegać po okręgu. Ze sznurem w jednej dłoni, długim batem w drugiej, obracał się tylko i pokrzykiwał: szyja wyprostowana, kolana do góry. Wyżej. Szybciej. Po kilku minutach biegu byłam wyczerpana. Do tego od wczoraj nie byłam w łazience. Wysoko podnoszone nogi nieznośnie uciskały pełny pęcherz. Mały kłopot szybko zmienił się w sytuację nie do zniesienia. Chce mi się sikać! Nie wytrzymam! Jak mam mu to powiedzieć? Stanęłam na chwilę. Od razu poczułam w szczękach ostrzegawcze szarpnięcie wodzy.
- No, dalej, nie skończyliśmy - pokrzykiwał. Nie zareagowałam. Nagle usłyszałam świst i poczułam piekący ból na pośladku. Użył na mnie bata! Świadomość podziałała równie mocno, co ból. Przeciążony zwieracz puścił. Stałam w lekkim rozkroku, czując, jak ciepła struga płynie po mojej nodze prosto do buta.
- A, o to chodzi! Na drugi raz wysikaj się przed treningiem. I szerzej rozstawiaj nogi, buraczku - dodał, widząc jak czerwienię się po końce uszu. - Przyniosę Ci nowe buty. Uczył i trenował mnie do wczesnego popołudnia. Potem zaprowadził z powrotem do drewnianego domku. Po kolei zdjął mi uprząż, buty, gorset i rękaw. Na chwilę uwolnione ręce od razu skuł z tyłu kajdankami. Ostrożnie ściągnął mi z głowy uzdę i rozpuścił włosy. Zupełnie nagą zaprowadził mnie do łazienki. Odkręcił prysznic i zaczął mnie kąpać. Mył mnie, jak małe dziecko, delikatnie i dokładnie, o niczym nie zapominając. Czekałam pełna nadziei, kiedy dojdzie do mojej cipki, ale on tylko ją umył, jak wszystko inne. Po kąpieli znów założył mi rękaw na ręce i zostawił samą w domku.
- W lodówce jest jedzenie. Muszę załatwić parę spraw - powiedział i ruszył w stronę drzwi. Po chwili jednak zawrócił i podszedł do mnie. Chwycił palcami sutki moich bezbronnych piersi i dodał - wrócę do ciebie wieczorem. Zostałam sama. Odczekałam chwilę, aż opadnie fala podniecenia. Westchnęłam i zabrałam za plądrowanie lodówki, co wcale nie było łatwe, mając ręce zasznurowane na plecach. Po całodziennym treningu miałam wilczy apetyt. Pożarłam kawał suchej kiełbasy i cały żółty ser, gęsto plując kawałkami folii. Przyszedł do mnie po zmroku. Zaprowadził do sypialni, zdjął kajdanki, ale zaraz przywiązał do łóżka. Pochylił się nad moim nagim ciałem, położył dłoń na brzuchu, przesunął na piersi. Sutki natychmiast zaczęły się podnosić. Kiedy jego ręka dotarła do mojego krocza, poczułam jak po raz czwarty dzisiaj zalewa mnie rozkosznie nieznośna fala podniecenia.
- Dobranoc - powiedział bez ostrzeżenia, przerywając pieszczotę - jutro będzie ciężki dzień. Nakrył mnie kołdrą i zostawił samą. Wychodząc zgasił światło.
"Wracaj!, Słyszysz? Wróć tu i skończ co zacząłeś!" - krzyczałam, ale tylko w myślach. Nie miałam władzy nawet nad swoimi ustami. Byłam podniecona, wściekła i bezsilna. Szarpanie się w więzach niczego nie zmieniło, za to trochę się zmęczyłam, wyładowałam wściekłość. Zmęczenie dokonało reszty. Po chwili pogrążyłam się w sen. Przyszedł do mnie z samego rana. Odkręcił żaluzje i odwiązał od łóżka. Jak wczoraj, przymocował moje ręce do pierścienia w suficie i zaczął po kolei mnie ubierać. Podniecenie wróciło natychmiast, wraz z jego pierwszym dotykiem. Jak to możliwe? On stoi przy mnie, jest na wyciągnięcie ręki, a ja nie mogę go nawet dotknąć. Czuję jego zapach, i marzę o jego dotyku, ale nic nie mogę zrobić. Nie mam głosu. Tylko prężę się i wyginam w więzach, żeby choć o cal się do niego zbliżyć. Czy On tego nie widzi? Czy nie rozpoznaje mojego pragnienia? Przecież to wszystko, co mogę zrobić. To nie w porządku. Śniłam o nim po nocach, w czasie moich dusznych marzeń, śniłam o bodaj jednym spotkaniu. A teraz stoję naga, pół kroku przed nim, niemal dotykam sutkami jego ubrania, i wciąż nie mogę go mieć. Gorący dzień minął na nauce nowych kroków, pozycji, poleceń. Powtarzane w kółko, i jeszcze raz, do znudzenia, aż weszły w nawyk, stawały się automatyczne, bez udziału mojej woli. Wieczorem znów mnie rozebrał, umył i przywiązał na noc do łóżka, zostawiając mnie bezbronną i drżącą, sam na sam z marzeniami.
Krew pulsuje w skroniach, dotyk Jego palców parzy jak ogień. Rozpala w ciągu tych paru chwil, gdy rano zakłada mi uprząż. Potem ćwiczenia, godziny biegania w kółko, powtarzanie kroków i komend, męczące pokonywane okrążeń. I fizyczne zmęczenie, które jest jedyną ulgą, zapomnieniem od odbierającego zmysły podniecenia.
Czwartego dnia wieczorem, po kąpieli, nie zasznurował mi rąk. Położył mnie brzuchem na białym, jedwabnym prześcieradle, ręce związał nad głową i jak pierwszego dnia, przywiązał do górnego brzegu łóżka. Potem przywiązał nogi, szeroko rozsuwając je na boki. Na końcu założył mi uzdę, zaciskając ją mocno - prawie do bólu - wokół mojej głowy. Wodze przywiązał do przedniej belki łóżka, naprężając je mocno. Nie mogłam już cofnąć ani odwrócić głowy.
- To jeszcze nie koniec dnia - wyszeptał wprost do mojego ucha. Moja nieznośna fala podniecenia w jednej chwili wypłynęła na powierzchnię i zalała zmysły. Poczułam jego dotyk na swoich udach. Znów będzie się znęcał - pomyślałam, rozpływając się w oszałamiającym uczuciu. Ale dzisiaj było inaczej. Niespodziewanie poczułam jego dotyk na moim kroczu. W końcu!!! Ale czemu on ma takie śliskie palce? - przeleciało mi przez głowę. Aha, to ja jestem śliska.
- Potrafisz już rozpalić się na sam dźwięk mojego głosu - powiedział tuż nad moją głową. Jego palce bez cienia delikatności wsunęły się do mojego wnętrza. Nie bolało, byłam gotowa. Właściwie to byłam gotowa już od wielu dni. Uzda trzymała mocno moją głowę i nie mogłam zobaczyć, co się ze mną dzieje. Wtargnął we mnie ostro i bez ostrzeżenia. Uczucie było porażające, nie do porównania z niczym, co dotąd przeżyłam. Wypełnił mnie ogień. Teraz nie panowałam już nad niczym. Czułam jego biodra na swoich, jego pierś na swoich plecach, uda na swoich udach. Związana, przygnieciona jego ciężarem, byłam jak dynamit wciśnięty w skałę. Katastrofa była nieunikniona. Z każdym jego ruchem wzbierała we mnie potężna, trudna do wyobrażenia fala. Wciąż rosła i rosła, choć jeszcze przed sekundą zdawało się to niemożliwe. Nie mogłam krzyczeć, nie mogłam się ruszyć. Cała, potężna energia, nie znajdując innego ujścia, eksplodowała w moich zmysłach. Ale on nie przestał. Pieprzył mnie mocno, bez wytchnienia, jakby nic się nie stało. Z marszu, zaraz po pierwszej powalającej fali orgazmu zaczęła we mnie wzbierać druga. Tempo było szybsze niż poranne ćwiczenia cwału. Moje mięśnie prężyły się bezsilnie próbując zerwać więzy. Po trzecim powalającym orgazmie moje ciało odmówiło posłuszeństwa. On też przestał. Zszedł ze mnie, podszedł do szafki i coś z niej wyciągnął. Po chwili poczułam w sobie intruza. Wibrator! Wcisnął go we mnie do samego końca i włączył. Leżąc całkiem bez sił, starałam się zagłuszyć rosnące podniecenie. Nie miałam szans. Maszyna była nieubłagana i po długiej walce dałam się ponieść słodkiej fali. Tych parę minut odpoczynku wystarczyło mojemu jeźdźcowi na regenerację sił. Wszedł we mnie ostro i agresywnie, jak za pierwszym razem. Kolejnej fali podniecenia nie mogłam już przeżyć. Po moim rozedrganym ciele rozeszła się fala bolesnych skurczów, ale po chwili nie czułam już żadnego bólu, tylko narastające podniecenie. Nie miałam już sił. To nie były moje siły. Nie wiem skąd się wzięły, ale też mnie opuściły po kolejnym porażającym orgazmie. Leżałam bez ruchu, pojedyncze mięśnie jeszcze same drgały, ale ja odpływałam już w sen. "Zajeździł mnie"- pomyślałam tracąc kontakt z rzeczywistością - " ale chyba nie toczę piany?"
Następne dni przebiegały już tak, jak w moim ulubionym śnie: na ćwiczeniach, wspólnych wyprawach do lasu i ostrej jeździe. Rozpalał mnie jak chciał i kiedy chciał. Łatwo i bez wysiłku, jak zapałkę. Wystarczyło parę słów, czasem samo spojrzenie. Wkładał wtedy we mnie palce i wyciągał mokre od mojego soku. Czasami podniecał mnie i zostawiał - związaną, niemą i bezsilną. Częściej zajeżdżał do utraty tchu.
Drugi tydzień minął w mgnieniu oka. Wrócił mi głos i trzeba było myśleć o powrocie. Przychodziły mi do głowy różne myśli. Chciałam zostać tu na zawsze. Chciałam spotykać się z Nim w Warszawie. Tylko się uśmiechnął i stwierdził, że nasza umowa właśnie się skończyła.
- Zdaj maturę, dziewczyno. Popracuj nad kondycją i figurą. Po wszystkim zaproszę Cię tu za rok. Na dwa miesiące.
I nie zapomnij odbierać maili.
353. SAMOCHÓD
Miałem dwa tygodnie wolnego, więc pogrzebałem trochę w swoim nowym aucie. Maniak jestem, co? Tracić urlop na takie rzeczy! Ale nie wiecie co to za auto. Lekko uszkodzony model testowy z zakładów Porsche! Istna czarna rakieta, trzysta koni, kabina jak w samolocie. Gdy już wszystko przy nim zrobiłem, odwiedziłem pewną moją znajomą, piękność o kruczoczarnych włosach, cudownej figurze i pełnych piersiach. Mogłaby mieć faceta, jakiego zechce. Ale jakoś nie przepadała za towarzystwem. Za to miała fioła na punkcie samochodów. Była wyśmienitym kierowcą i właścicielką pięknej, sportowej BMW-icy.
Tak jak myślałem, dziewczyna nie oparła się pokusie. Wsiedliśmy do kabiny, po chwili przykryła nas przezroczysta kopuła z przyciemnianych laminatów. Moja pasażerka nie mogła wyjść z podziwu. Usiadła w lotniczym fotelu i zaczęła oglądać przyrządy.
Kazałem jej zapiąć pasy. Zgodziła się bardzo niechętnie, bo lubi ryzyko. No to ma - pomyślałem. Gdy tylko zapięła czteropunktowe, rajdowe pasy, złapałem ją za lewą rękę i przypiąłem krótkim pasem do oparcia. Dziewczyna krzyknęła, ale tylko raz bo już miała w ustach knebel. Po chwili jej obie ręce były unieruchomione w łokciach i nadgarstkach, a ja przypinałem jej nogi, mocno rozchylając je na boki. Gdy wyciągnąłem nóż, dziewczyna przestała się szarpać, a w jej oczach zobaczyłam przerażenie. Sprawnie i bezboleśnie rozciąłem jej bluzkę, stanik, dżinsy i majtki. Na piękne, pełne piersi założyłem jej dwie czarne tuby, połączone przewodami z deską rozdzielczą., które przykleiły się do skóry z cichym mlaśnięciem. Ze schowka pasażera w stronę dziewczyny wysunęły się dwa lśniące cylindry, które posmarowane wazeliną, okazały się sporymi wibratorami.
Jeszcze zacisnąłem mocniej pasy krępujące dziewczynę i położyłem ręce na kierownicy. Patrzyła na mnie wzrokiem pełnym bólu i wyrzutu. Przekręciłem kluczyk i obserwowałem, jak w jej spojrzeniu pojawia się zdziwienie, a potem przerażenie. Wrzuciłem jedynkę i powoli ruszyliśmy z miejsca. Samochód i wibratory.
Przy trzecim biegu kobieta zaczęła jęczeć. Jej ciałem wstrząsały dreszcze. Przy setce wyciągnąłem jej knebel z ust i kabinę wypełnił krzyk rozkoszy. Wjechaliśmy na autostradę. Silnik i kobieta wyły. Seria orgazmów odbierała jej zmysły, gdy mknęliśmy po autostradzie dobrze ponad dwieście.
Potem odwiozłem ją do domu, zaniosłem nieprzytomną do łóżka, przykryłem.
Przyjechała do mnie po dwóch tygodniach. Wysiadła z BMWicy i od razu skierowała na mnie lufę wielkiego rewolweru. Miała na sobie skórzaną kurtkę i czarną, skórzaną spódnicę. Patrzyła na mnie dłuższą chwilę, celując w moją głowę. Spokojnie, starając się nie robić gwałtownych ruchów, wyciągnąłem z kieszeni kluczyki i rzuciłem do niej po asfalcie. Gdy je podniosła, ruszyłem w stronę zaparkowanego Porsche, by mogła mnie mieć na oku. Nie opuszczając broni otworzyła kabinę. Nagle jej kamienna twarz rozpromieniła się w szerokim uśmiechu: zobaczyła, że cały sprzęt jest przemontowany do siedzenia kierowcy. "Będziesz musiała nosić trochę szersze spódnice" - powiedziałem. Uśmiechnęła się do mnie tajemniczo i odwróciła tyłem. Jej skórzana spódniczka miała zamek błyskawiczny, który właśnie powoli wędrował w górę, ukazując nagi tyłek. Resztę przykryła pociemniana szyba kabiny.
"Nie zajeździj swojego kochanka" - rzuciłem jeszcze zanim zamknęła się kabina - " i dbaj o smarowanie".
Moje Porsche ruszyło jak rakieta i po chwili znikło w oddali. Westchnąłem ciężko i poszedłem wyłączyć silnik w BMWicy stojącej przed domem z otwartymi drzwiami.
354. PRZYGODA W PARKU
Wracając w południe z pracy hm, a raczej wracając od lekarza z trzymanym w ręku zwolnieniem skróciłem sobie drogę do domu przez park. Park ten graniczył z płotem szkoły średniej prywatnej, w pewnym momencie usłyszałem jakieś dziwne odgłosy dobiegające z budynku, a raczej amfiteatru parkowego. Podszedłem bliżej i ......... stanąłem w miejscu. Zamurowało mnie. Stałem bez ruchu tak chyba 5 minut im dłużej stałem i patrzyłem na rozgrywające się przedstawienie bo tak można by nazwać :) Mój członek mimo mojej choroby grypy i dużej temperatury zaczął sztywnieć i podnosić mężnie główkę do góry, spodnie dla mego potwora robiły się byt ciasne :).
No dobrze, ale opowiem wam, co zobaczyłem Zobaczyłem pięć kobiet, a raczej dziewczyn, na oko miały gdzieś po 16 lat, pewnie z były z pobliskiej szkoły, cztery z nich klęczały nad piątą, która, jak mi się zdawało, była naga . Zbliżyłem się powoli, aby zobaczyć, co się dzieje i wtedy to usłyszałem ich rozmowę:
- Suko, tak ciebie przelecimy, że odechce ci się podrywać naszych chłopaków, dziwko, nie wyrywaj się i tak ci nikt nie pomoże!
Hm, nie wiedziałem, czy mam pomoc tej dziewczynie, czy nadal przyglądać się wypadkom, które zaczęły się jak błyskawica poruszać. Z jednej strony już miałem wyskoczyć z ukrycia, z drugiej strony mój członek domagał się przeżyć nowych wrażeń. Usłuchałem się jednak mojego niezawodnego przyjaciela, przecież tej dziewczynie żadne niebezpieczeństwo nie groziło, tym bardziej nie mogła by zajść w ciąże, ot tak potraktowałem to zdarzenie jako niewinna zabawę młodych dziewcząt.
Ale zacznę wreszcie opowiadać. Dziewczyny nie przestając wyzywać swojej ofiary rozkrzyżowały ją tak, że trzymały ją za ręce i nogi, ja zbliżyłem się jak tylko było można i z ukrycia obserwowałem. Dziewczyna była piękna, miała średniej wielkości piersi, płaski brzuszek, a szparka jej wyglądała jak delikatne płatki róży, wzgórek był pokryty delikatnym meszkiem, świadczyło to, że dziewczyna dopiero wkraczała w wiek kobiecy, twarzy niestety nie widziałem, gdyż jedna z dziewczyn usiadła jej na twarzy okrakiem z podciągniętą spódnicą, widać było że ją zmusza, aby lizała jej szparkę, co chwila poszturchując ją wołała:
- Szybciej liż, głębiej, wsadź język suko.
Dziewczyna próbowała się uwolnić, ale napastniczki mocno ją trzymały, jedna z nich wyjęła z tornistra szkolnego przedmiot, był to wibrator dużych rozmiarów, taką wielkością nawet młody źrebak by się nie powstydził , rozchyliła jej wargi sromowe na bok i gwałtownie z dziką drapieżnością nadziała na wibrator swoja ofiarę, dziewczyna aż wygięła się z bólu w pałąk, oprawczyni nie przestawała ją tym wibratorem gwałcić, ruchy jej były coraz szybsze i sztuczny fallus wdzierał się coraz głębiej w niewinną szparkę. Gwałcąc w ten sposób dziewczynę oprawczynie nie przestawały przeklinać i obrażać swej ofiary.
- Ty suko, zapamiętasz to ruchańsko, że odechce ci się, szmato, zabawiać z naszymi chłopakami, dziwko, nie przestawaj mnie lizać.
Zaobserwowałem, że dziewczyna najpierw się opierała, ale po kilku minutach widać było, że ją poniosło, była w ekstazie, widać było, że ten gwałt sprawia jej przyjemność, oprawczynie zobaczywszy, że gwałt jedynie sprawia przyjemność dziewczynie wkurzyły się.
- Ach, ty suko, toś ty taka nimfomanka!
Chwyciły ją za ręce i przywiązały do ławki w taki sposób, że była przełożona przez ławkę, a pośladki dumnie sterczały, widok był niesamowity, tak podniecający, że nie wytrzymałem, z chęcią sam w tym momencie bym ją przeleciał, popuściłem wodze fantazji i wyjąłem moją dzidę ze spodni, zacząłem ją masować wyobrażając sobie, że to ją wchodzę w tą młodą szparkę. Tym razem zobaczyłem, że jedna z dziewczyn wyjęła następny wibrator, ale ten był inny, miał rzemienie, przypięła ten wibrator do swojego ciała, wyglądała jakoś śmiesznie z tym wibratorem .
Posmarowała go kremem i zbliżyła się do wypiętych pośladków dziewczyny. Myślałem, że tak samo jak za pierwszym razem wejdzie w szparkę i będzie gwałcić ten otwór, ale myliłem się, nakierowała wibrator na odbytnicę dziewczyny i gwałtownie weszła. Dziewczyna z bólu zakrzyczała, oprawczynie teraz ze śmiechu aż kucały, taką im ten krzyk przyniósł radość.
- Widzisz, suko, a jednak popamiętasz nas!
Dziewczyna wiła się, a oprawczyni udając mężczyznę brutalnie gwałciła ten najmniejszy jej otworek. Sztuczny fallus zagłębiał się aż po samą nasadę. Oprawczyni tak to się podobało, że zapomniała się i zaczęła ją jednocześnie pieścić piersi. Pozostałe dziewczyny ściągnęły doły ubrań tak, że od dolnej połowy były nagie i po kolei podchodziły do swej ofiary i podotykały swoje szparki do lizania. Ja dłużej już nie mogłem wytrzymać, już że cztery razy spuściłem spermę na ziemie, niestety nie pomogło, nadal stał sztywny jak pal Azji . Ale wróćmy do wydarzeń. Dziewczyny jedna po drugiej gwałciły tą biedną dziewczynę w kakaowe gniazdko. Trwało to chyba ze 30 minut, na twarzy dziewczyny widać było oznaki zobojętnienia, co się z nią dzieje, a nawet zauważyłem, że chyba to nawet zaczęło się jej podobać... Moje rozważania przerwała rozmowa dziewczyn:
- Trzeba ją zabić bo wszystko wygada i nas wsadzą do więzienia!
Słysząc to wyszedłem z ukrycia z krzykiem, że to ją was zabiję jeśli nie zostawicie tej dziewczyny w spokoju. Oprawczynie w panice uciekły. Podszedłem do niedoszłej ich ofiary. Wyglądała na półtora nieszczęścia, była cala spocona, chciałem ją odwiązać ale ona się sprzeciwiła:
- Zostaw, mam prośbę, jestem nimfomanka, proszę, wyruchaj mnie jak prawdziwy mężczyzna.
Trochę mnie to zdziwiło, ale zbyt długo się nie zastanawiałem. Moja dzida wtargnęła do jaskini rozkoszy. Miałem w życiu wiele kobiet, ale takiej wspanialej szparki jeszcze nie spotkałem - była ciasna i w trakcie moich ruchów samoistnie pulsowała. Mówię wam, sama przyjemność . Tak chyba przez 30 minut zabawiałem się, aż wystrzeliłem spermą do środka, wyjąłem go że szparki i dałem jej, aby go oczyściła. Ona to z taka fachowością zrobiła, że nie było widać żadnej kropli spermy na nim. Wtedy zapragnąłem doświadczyć innego uczucia. Znowu zbliżyłem się do jej pośladków, nie potrzebowałem kremu, gdyż jej odbyt był solidnie już nasmarowany, bez problemu dotarłem w głąb i tak zacząłem ją ujeżdżać. Dziewczyna z zadowolenia zaczęła pomrukiwać: Ach tego mi było trzeba. Mój członek znowu eksplodował. Resztki spermy rozsmarowałem na jej pośladkach. Odwiązałem ją i rozeszliśmy się w dobrych humorach. ją na pewno w dobrym ... Następnego dnia znowu przechodziłem przez park i usłyszałem czyjś głos:
- Proszę pana - to wołały dziewczyny te same, które swoją koleżankę dzień wcześniej gwałciły.
- Czego chcecie?
- Pan nikomu nie powie, prawda??
- No nie wiem, zastanawiam się..
- My nie chciałyśmy jej zabić, tylko tak żartowaliśmy !!
- Nie wiem, czy mam o tym powiedzieć.
- Jeśli pan nie powie to zrobimy panu przyjemność.
Hm, zgodziłem się. Ustawiły się w kolejce jedna za drugą, po kolei i zaczęły mi fachowo, nie powiem, robić loda. Spuściłem się chyba ze cztery razy w te młode usta. Po miesiącu na mieście przypadkowo spotkałem się z ofiarą. Zapytałem, jak sprawy stoją. Odpowiedziała, że dogadała się z koleżankami, że nie będzie odbijać im chłopaków, ale w zamian one musza ją co jakiś czas tak samo gwałcić jak w parku. Spodobało się jej to, tylko że mnie tam brakuje. Niestety, zaproponowała, abym się do nich przyłączył. Hm najbliższe spotkanie w czwartek w tym samym miejscu. Dziś jest poniedziałek, jeszcze tyle dni, przyjdę z chęcią...
355. POWRÓT II
Tak długo czekałam na twój powrót, że teraz, kiedy już jesteś za zamkniętymi drzwiami łazienki, nie mogę sobie znaleźć miejsca. Wchodzę więc do środka i siadam na brzegu wanny. Rozkoszuję się twoim widokiem. Tak tęskniłam. Wkładam dłoń do wody (gorąca) i dotykam wewnętrznej strony twojego uda.
- Mogę wejść do ciebie?
Pozwalasz. Uwielbiam sposób, w jaki patrzysz na mnie, kiedy się rozbieram. Znasz moje ciało na pamięć, ale za każdym razem uważnie śledzisz każdy mój ruch, jakbyś widział mnie pierwszy raz w życiu, dlatego robię przed tobą mały strip-tease. Patrzę, jak błyszczą ci się oczy, a twoja męskość wychyla się spod powierzchni wody. Pochylam się nad wanną, pozwalam ci odpiąć koronkowy stanik, kupiony specjalnie z okazji twojego powrotu (wiem jak lubisz czarną bieliznę).
Znajdujesz maleńkie zapięcie pomiędzy moimi piersiami i odpinasz je. Pieścisz moje sutki do momentu, kiedy stają się twarde i otoczą milionem malutkich kropeczek. Potem bierzesz jedną z nich do ust i nie przestając dotykać powoli wciągasz mnie do wanny. Słyszę jak woda wylewa się na posadzkę. Siadam przytulając się do ciebie plecami (czuję twojego twardego kutasa), a ty trzymasz moje piersi w dłoniach i pocierasz sutki palcami. Całujesz mnie w kark (uwielbiam to) nie przestając bawić się piersiami. To cudowne uczucie być tak całkowicie otoczoną przez twoje ciało i wodę. Jestem coraz bardziej podniecona. Czuję soki wypływające z mojej cipki (mieszają się z gorącą wodą). Jest cudownie.
356. POLANKA
Pewnego razu na leśnej polance...
Jej palce przesuwały się po jego mięśniach, opuszki palców delikatnie dotykały każdego załamania ciała. Dotykała ich i patrzyła na nie, zapominając o wszystkim. Nie mogła się powstrzymać i pocałowała jego brzuch, delikatnie musnęła jego skórę. Pachniał wspaniale, jego ciało było takie świeże i zdawało się, że to łąka jest mniej delikatna. Pocałowała go drugi raz i pozwoliła, żeby jej usta pozostały na jego ciele. Wąchając jego zapach, przesunęła głowę na bok i jej oczom ukazał się widok spodenek ze sterczącym wzgórkiem. Zapomniała o jego zapachu i zapragnęła na chwile zerknąć na jego instrument. Przesunęła rękę i delikatnie zahaczyła brzeg. Podniosła paluszkiem w górę, ale nic nie było widać. Popatrzyła na jego twarz, miał zamknięte oczy i wydawał się spać. Była bardzo podniecona i nie mogła się powstrzymać, podniosła je wyżej, ale dalej nic nie było widać. Zsunęła je delikatnie w dół i teraz uchyliła. Zobaczyła pięknego sztywnego członka. Odsunęła spodenki jeszcze bardziej i wyłonił się w całej okazałości. To strasznie głupie - pomyślała, ale jeszcze na chwilkę chciała zapamiętać jego widok.
- Podoba ci się - usłyszała nagle za sobą. Zerwała się u usiadła z boku.
- Nie bój się, to naprawdę świetne uczucie, bardzo delikatnie całujesz - powiedział przesuwając się w jej stronę. Zsunęła głowę w dół i nie patrzyła na niego. Rozbawiła ja ta sytuacja - i odpowiedziała, nie podnosząc głowy
- Ty masz delikatne ciało i wysportowane. Nie podniosła głowy, było jej wstyd.
- Nie wstydź się chcesz to możesz kontynuować - powiedział ciepłym głosem - bardzo mi się podobało. Podsunął swoją dłoń do jej i ją dotknął. Przez chwilkę zobaczyła tylko jego twarz i utonęła w romantycznym pocałunku. Umm - chciała powiedzieć, ale już nie miała ochoty nic mówić....
357. PARK I AUTOBUS
Szedłem przez park w wojewódzkim mieście... Było lato. Upał. Nie spieszyłem się - prawdę mówiąc - szukałem przygody... - chciałem zobaczyć nagą kobietę. Przechodziłem obok ładnej młodej dziewczyny z wózkiem i małym dzieckiem. Miała piękne nogi i krótką sukienkę - spojrzała na mnie, ale po chwili zwróciła wzrok na swojego malca, który się przewrócił nieopodal na trawniku. Była szczupła i stosunkowo wysoka. Miała na sobie cienką, lekko prześwitującą sukienkę, biustonosz i seksowne majtki. Podnieciła mnie niesamowicie przez swoją naturalność i mimowolność. Ona prawdopodobnie ubrała się w to co lubi, i nie zdawała sobie sprawy jak bardzo może podniecać...
Wszystko było takie naturalne i niewinne - zajmowała się swoim dzieckiem, nie zwracając uwagi na swój sexi ubiór i wygląd. Pomyślałem sobie, o gdybyś ty wiedziała jak bardzo mnie podnieciłaś... ? Jak byś zareagowała, co byś zrobiła... Myślami już ją całowałem, obejmowałem i "wchodziłem" w nią... Ona tymczasem oddaliła się... Cóż za okrutny los...
Myślami byłem cały czas z piękną nieznajomą, gdy zbliżyły się do mnie dwie młode, ładne dziewczyny. Szły alejką powoli, nie śpiesząc się, rozmawiały między sobą wesoło, w miarę zbliżania się, spoglądały na mnie ukradkiem. Ja natomiast siedziałem rozmarzony na ławeczce, szczęśliwy, że nareszcie ktoś się zbliża, i to w dodatku takie młode i ładne dziewczyny. Zacząłem je bacznie obserwować, były szczupłe zgrabne, średniego wzrostu i bardzo ładnie uśmiechnięte. Piękne nogi i piersi były wyeksponowane poprzez krótką spódniczkę i sukienkę, oraz obcisły T-shirt bez biustonosza... Druga dziewczyna zaintrygowała mnie jednak bardziej, gdyż na pewno nie miała biustonosza, ale nie mogłem dojrzeć również majtek pod sukienką. Przyglądała mi się...
Zatrzymały się obie w okolicy mojej ławeczki. Ta w sukience, bez biustonosza i prawdopodobnie bez majtek przykucnęła na trawniku zrywając drobne kwiatki. Czułem że nie jest to przypadkowe zatrzymanie. Jej kolana były lekko rozchylone, na nieszczęście jednak, bokiem do mnie, tak że nie mogłem sprawdzić, czy rzeczywiście była bez majtek... Podnieciła mnie jednak i tak niesamowicie, mój ptaszek zaczął się niemiłosiernie prężyć w spodniach. Ona tak jakby wyczuła mój wzrok, a może zauważyła spojrzenie, i odgadła intencje, cały czas będąc w "kuckach" i zrywając kwiatki powoli zwracała się w moją stronę... Po pewnym czasie, rozmawiając z koleżanką, odwróciła się przodem do mnie. Kolanka miała jednak złączone... Nie traciłem jednak nadziei, wszak spoglądając na mnie od czasu do czasu i widząc mój spragniony wzrok, odwróciła się do mnie przodem... Spojrzała na mnie dłużej... nasze spojrzenia spotkały się - wytrzymałem jej wzrok i... nareszcie !!!
Lekko rozchyliła kolanka... Za chwilę złączyła je z powrotem, by po chwili rozchylić je nieco śmielej. Tak ! Już teraz nie miałem wątpliwości. Ona nie miała majtek! Zobaczyłem przepiękną, delikatnie przystrzyżoną siusię... Koleżanka zorientowała się doskonale, co się dzieje, zachowywała się jednak jak gdyby nigdy nic... Ja nie wytrzymałem, wokół nie było nikogo, zieleń parku zasłaniała nas skutecznie od oczu wszelkich nieproszonych gości - rozpiąłem rozporek i wyjąłem "ptaszka" na "światło dzienne", w rewanżu... Był tak duży, że aż sam byłem zdziwiony. Dziewczęta spojrzały na mnie z zaciekawieniem, ale i z trudnym do ukrycia zadowoleniem i zaintrygowaniem.
Odniosłem wrażenie, że czekały na to, zwłaszcza ta, która obdarzyła mnie widokiem swojej pięknej siusi... Teraz już mogłem przyglądać się do woli - ona przyglądając się na mnie, eksponowała swoją siusię coraz bardziej. Rozchyliła kolanka tak bardzo jak to tylko było możliwe, siusia była przepięknie rozchylona, musiała być bardzo wilgotna. Zacząłem się masturbować - ona też pieściła siusię, koleżanka natomiast przyglądała się wszystkiemu z pozytywnym zainteresowaniem, co mnie bardzo podniecało. Po chwili miałem wytrysk, psiknęło chyba ze dwa metry, prawie na moje koleżanki... Podeszły do mnie teraz obydwie. Moja towarzyszka wzięła delikatnie mojego ptaszka do ust... Czułem, że zaraz będzie drugi wytrysk, a koleżanka zsunęła nieco swoje majtki i zaczęła pieścić swoją łechtaczkę. Dotknąłem jedną ręką jej uda i pośladka... Westchnęła - moje pieszczoty zostały zaaprobowane. Drugą ręką gładziłem włosy Kasi - tak ją w myślach nazwałem. Dotykałem również jej młodych, jędrnych piersi, w końcu, będąc już bliskim drugiego wytrysku, wyjąłem ptaszka z jej ust, a ją samą starałem się podnieść z "kucek". Wyczuła o co mi chodzi, wstała, po czym usiadła na moich udach...
Byłem tak podniecony, że było mi wszystko jedno, czy nas ktoś zobaczy, czy też nie, nawet policja by mnie wtedy nie wystraszyła... Ptaszek wsunął się w siusię... Rozpoczął się tak szaleńczy stosunek, jakiego sobie wcześniej nawet nie wyobrażałem !!! Dosłownie obydwoje skakaliśmy! Koleżanka stała obok i szczytowała... Nagle... - trzy orgazmy na raz !!! Z piskiem i krzykiem. Chyba się wszyscy przestraszyliśmy tego hałasu, na szczęście nikt jednak nie nadszedł. Bez słowa przeprosiłem moje koleżanki i podziękowałem. One mruknęły coś na kształt, że nic się przecież nie stało, a tak w ogóle, że bardzo się cieszą. Poszliśmy razem do głównej ulicy i wsiedliśmy w autobus. Nie był to autobus do mnie do domu, do nich też nie... Siedziały na siedzeniu naprzeciwko mnie. Czułem, że ptaszek znowu rośnie... Wyjąłem go. Zobaczyłem piękną, wilgotną, rozchyloną siusię, z której wypływało jeszcze moje nasienie... Ludzi w autobusie prawie nie było. Jak myślicie, co się dalej stało?
358. REWELACYJNA ASYSTENTKA
Mój szef jest facetem bardzo przystojnym. Już na pierwszym spotkaniu zrobił na mnie dobre wrażenie. Obserwując go zauważyłam, jak wodzą za nim wzrokiem inne pracownice mojej firmy. Po jakimś czasie przestał mnie dziwić widok wypieków i niezgrabnego poprawiania odzieży, kiedy wychodziły po dłuższym pobycie z jego gabinetu. Czułam, że prędzej czy później do mnie też będzie się dobierał i specjalnie nie miałam nic przeciwko temu. Flirtowaliśmy całkiem śmiało przy różnych okazjach. Wreszcie przydybał mnie kiedyś w porze lunchu w moim pokoju i zerżnął na biurku. Był niezły. Później pieprzyliśmy się jeszcze kilka razy.
Na początku tygodnia wybraliśmy się obydwoje do Poznania na rozmowy w spawie nowego kontraktu u dużego dystrybutora zabawek. Negocjacje rozpoczęły się około dziesiątej. Naszymi partnerami ze strony potencjalnych dostawców były cztery osoby: ich dyrektorzy finansowy i techniczny, główna księgowa i sekretarka.
Już podczas powitania zauważyłam jak mój szef, przy okazji ma na imię Krzysztof, patrzył na główną księgową. Rozbierał ją niemal wzrokiem. Specjalnie mu się nie dziwiłam. Kobieta ta, na oko koło czterdziestki, była bardzo seksowna. Jakieś metr sześćdziesiąt pięć centymetrów wzrostu skutecznie podbijały wysokie obcasy jej czarnych pantofli. Czarne pończochy znikały mniej więcej w połowie łydek pod również czarną spódnicą z długim do połowy ud rozcięciem z tyłu. Jej tułów okrywała śnieżnobiała, prosta koszula z rozpiętymi dwoma górnymi guzikami. Przez koszulę prześwitywał lekko biustonosz obejmujący pokaźnych rozmiarów biust. Starannie pomalowane paznokcie u dłoni oraz kilka pierścionków sprawiało dobre wrażenie. Również makijaż twarzy śmiały, któremu nie można było nic zarzucić dodawał uroku pani księgowej. Zwłaszcza pełne wargi pomalowane na ciemnoczerwony kolor od czasu do czasu zwilżane pojawiającym się na moment językiem były niezwykle kuszące. Ciemnorude puszyste włosy do ramion doskonale uzupełniały tą atrakcyjną kobietę.
Rozmowy nie były zbyt ciekawe. Ustalaliśmy masę mniej lub bardziej istotnych szczegółów. Około pierwszej trzydzieści chyba wszyscy byli już na tyle znużeni, że postanowiliśmy zakończyć negocjacje na ten dzień. Pobyt już na początku planowaliśmy na dwa dni i nic nie wskazywało na to, żebyśmy jutro nie zdołali dojść do porozumienia. Niemal natychmiast po zakończeniu rozmów obaj dyrektorzy i sekretarka ulotnili się z pokoju konferencyjnego, zostaliśmy więc sami z niewątpliwie najciekawszym z naszych rozmówców.
- Jaką restaurację zaproponuje nam pani w Poznaniu - zapytał szef zwracając się do księgowej.
- To zależy, jaką kuchnię pan preferuje - z uśmiechem odpowiedziała pani Elżbieta.
- Obfitą - włączyłam się do rozmowy, najwyraźniej udanie, bo wszyscy wybuchneliśmy śmiechem.
- No cóż, mamy wiele smacznych z miłą atmosferą knajpek - kontynuowała dialog nasza rozmówczyni.
- Może zamiast ciągle debatować wybierzemy się do jakiejś razem, zapraszamy panią - zaproponował Krzysztof.
- No nie wiem, jeszcze moi szefowie pomyślą, że próbują mnie państwo skorumpować.
- Nie przesadzajmy, nasze negocjacje nie stoją na ostrzu noża - odpowiedziałam, było dla mnie niemal pewne, że mój kierownik próbuje uwodzić panią księgową i nawet mi się to podobało.
- Może to rzeczywiście dobry pomysły, proponuję całkiem sympatyczny lokal dwie ulice stąd, możemy nawet pójść tam pieszo - odpowiedziała z aprobatą nasza nowa towarzyszka.
Zebraliśmy się i już po paru minutach dreptaliśmy w kierunku jadłodajni. Obiad był rzeczywiście bardzo smaczny. Jedliśmy, popijaliśmy czerwone wino i rozmawialiśmy o wszystkim i niczym. Nie wiem do końca dlaczego, ale czułam, że atmosfera naszego spotkania jest przesiąknięta erotyzmem. Szef zabawiał obie swoje towarzyszki dowcipami przechodząc z czasem do coraz bardziej frywolnych. Zarówno ja jak i pani Elżbieta bawiłyśmy się świetnie. Teraz byłam już pewna, że szef flirtuje z naszą kontrahentką jednak nie bardzo wiedziałam, co zamierza zrobić z moją obecnością. Nie odeśle mnie przecież do hotelu mówiąc - Słuchaj, wrócę za parę godzin jak tylko wydymam tę lalę. Wtedy oświeciła mnie myśl - a może on nie ma nic przeciwko triu. Taki ogier jak on czuje się pewnie równie dobrze w towarzystwie jednej jak i dwóch samic. Taka perspektywa wydała mi się całkiem frapująca. Nie jestem w zasadzie biseksualna jednak zdarzało mi się sypiać z kobietami i były to raczej przyjemne doświadczenia. No, a pani Elżbieta była na tyle ekscytującą osobą, że chętnie poznałabym ją bliżej. Nie wiedziałam, czy ona chce się dzielić Krzysztofem, bo tego, że ma na niego ochotę, byłam pewna. Wkrótce moje wątpliwości się rozwiały. Szef wyszedł do toalety wiec mogłyśmy chwilę porozmawiać same.
- Niezwykle atrakcyjny, musi być boski w łóżku - zaczęła bez ogródek księgowa odprowadzając go wzrokiem.
- Być może, w każdym razie na biurku posuwa całkiem nieźle - uznałam taką odpowiedź za dowcipną. - Czyżbyś miała ochotę go zaliczyć?
- Cóż, w zasadzie to dlaczego nie mielibyśmy zabawić się we trójkę - odpowiedziała i w tej samej chwili poczułam jej dłoń na moim udzie.
- Interesująca propozycja - spojrzałam na nią rozstawiając lekko nogi. Jej dłoń powędrowała w górę moich ud - jedziemy do hotelu, czy masz jakąś inną propozycję?
- Dlaczego nie mielibyśmy wrócić do mojego biura, mam tam całkiem wygodną skórzaną kanapę i duże biurko - zaproponowała. Jej palce po przekroczeniu bariery końca pończoch gładziły delikatną skórę moich nóg.
Kiedy wrócił nasz samiec, przeszłyśmy obie do rzeczy.
- Doszłyśmy do wniosku z panią Iwoną, że moglibyśmy kontynuować naszą miłą pogawędkę. Mam u siebie w biurku doskonałą nalewkę, może więc wrócimy do firmy - zaczęła kokieteryjnie.
- Nie sądzisz, że to doskonały pomysł - zawtórowałam.
- Nie śmiałbym nawet sprzeciwiać się dwóm tak urodziwym damom - odpowiedział nie kryjąc zadowolenia.
Uregulowaliśmy rachunek w restauracji i po kwadransie byliśmy ponownie w firmie naszej gospodyni. Pani Elżbieta powiedziała stróżowi, że mamy jeszcze do ustalenia szczegóły przygotowywanego kontraktu, po czym udaliśmy się do jej gabinetu.
Było to dość obszerne pomieszczenie, gustownie wykończone i umeblowane. W pewnym oddaleniu od okna stało pokaźnych rozmiarów biurko pokryte brązową okleiną, za nim typowy dyrektorski fotel. Po lewej stronie patrząc od strony drzwi znajdowała się obita również ciemnobrązową skórą kanapa. Cała podłoga pokryta była jasnoszarą wykładziną. Dzięki przyciemnionemu oświetleniu panował przyjemny, można nawet powiedzieć, romantyczny nastrój. Księgowa zasłoniła żaluzje i wyjęła z biurka karafkę z obiecanym napojem. Napełniła trzy kieliszki podając nam po jednym. Usadowiliśmy się z Krzysztofem po obu stronach kanapy.
- Przepraszam was na moment - powiedziała unosząc słuchawkę telefonu.
Wybrała numer i po chwili rozpoczęła rozmowę.
- Cześć kochanie to ja. Wiesz, rozmowy z nowymi klientami przeciągnęły się nam trochę. W każdym razie zejdzie mi tu jeszcze trochę - słuchała przez chwilę głosu w słuchawce - ...postaram się być jak najszybciej, ja też cię całuję, pa.
Odłożyła słuchawkę, przeszła na naszą stronę biurka i usiadła na jego skraju jednym pośladkiem.
- Za nasze spotkanie - uniosła kieliszek w geście zaproszenia do skosztowania.
Wstałam i podeszłam do niej. Oparłam dłoń na jej ramieniu i zwróciłam się do szefa
- Nie sądzisz, że nasza gospodyni jest wyjątkowo seksowną dupcią - postanowiłam zainicjować nasze bliższe kontakty.
- Masz absolutną rację - odpowiedział szef i jednocześnie nachylając się poklepał mnie po pośladkach.
- Nie wiem jak wy, ale ja mam ochotę na ostre jebanko - zwróciłam się w stronę księgowej.
- Masz rewelacyjną asystentkę - zaczęła obejmując mnie w pasie - odwala za ciebie całą czarną robotę.
- Wie, że będzie miała udział w spijaniu śmietanki - odpowiedział Krzysztof podchodząc do nas.
Nachyliłam się i odgarniając włosy z szyi pani Elżbiet złożyłam w okolicy jej ucha wilgotny pocałunek. Potem powoli całując kolejne obszary jej delikatnego cudownie pachnącego ciał przeszłam przez podbródek docierając w pobliże ust. Tam już czekały na mnie gorące lekko rozchylone wargi spomiędzy których wystawał nieznacznie frywolny języczek. Nie musiała mnie zapraszać. Nasz pocałunek był tak naturalny i namiętny, że poczułam zawstydzenie. Pomiędzy stykającymi się mokrymi wargami plątały się jak pijane języki spragnione towarzystwa. Obie mruczałyśmy cicho. Poczułam silną męską dłoń przesuwającą się po moich plecach w kierunku pośladków, kątem oka zauważyła jak drugą ręką szef obejmuje moją nową kochankę.
- Ona jest niezwykła - zwróciłam się do faceta stojącego obok przerywając na chwilę pocałunki.
W odpowiedzi jego męskie wargi wpiły się w moje, a język bezczelnie wdarł się do ust. Nasz pocałunek nie trwał specjalnie długo gdyż samiec najwyraźniej chciał również spróbować naszej nowej znajomej. Po chwili mogłam zobaczyć, jak liże jej szyję. Jan natomiast dobrałam się do jej koszulki. Rozpiąwszy guziku dostałam się do dość skromnego jak na balony które próbował obejmować biustonosza. Koronkowy materiał kończył się gdzieś w połowie nie zakrywając nawet całkowicie sutków. Rozpięłam go zniecierpliwiona i wtedy jej dwa wzgórza ukazał mi się w pełnej krasie. Muszę przyznać, że poczułam się lekko zakompleksiona. Dwie duże jędrne półkule pokryte gładziutką lekko opaloną skórą były zakończone olbrzymimi bordowymi sutkami. Nie czekałam ani sekundy dłużej. Rzuciłam się na nie i zaczęłam łapczywie ssać i masować to jedną to drugą. Ona prężyła się i wiła pod naszymi pieszczotami jęcząc coraz głośniej. Tymczasem nasz mężczyzna poczuł się najwyraźniej ignorowany. Przerwał nam brutalnie pieszczoty odpychając jedną od drugiej tak, że obie oparłyśmy się o biurko. Wtedy przykucnął i sprawnie zanurzył dłonie pod naszymi spódnicami. Jego lewa ręka szybko przesunęła się po moim udzie i rozpoczęła intensywny masaż mojego krocza. Spojrzałam na partnerkę. Ona również doznawała podobnych rozkoszy. Rozstawiła lekko nogi i przysiadała co chwila zwiększając jeszcze w ten sposób nacisk dłoni kochanka na swoją rozognioną cipkę. Obie wyginałyśmy się delektując doznaniami. Nie tracąc czasu zaczęłam rozbierać Krzysztofa. Wkrótce pani księgowa dołączyła do mnie. Pozbawiłyśmy go marynarki i koszuli po czym dobrałyśmy się do rozporka. Kiedy spodnie i slipy opadły Elżbieta z uznaniem obwiodła najpierw wzrokiem, a potem dłonią dumnie sterczący narząd naszego ogiera. Po dłuższej chwili oswobodziła się z objęć moich i masażysty i klęknęła przy nim. Spojrzała ponownie na mnie. W jej wzroku łatwo było dostrzec szaleńcze podniecenie. Zbliżyła usta do końcówki członka. Obwiodła kilkakrotnie samą główkę językiem spijając starannie błyszczący śluz który go pokrywał. Wreszcie zginął w jej wargach najpierw żołądź potem niemal cały chuj szefa. Rozpoczęło się obciąganie. Wykorzystując fakt, że zostałam chwilowo bez zajęcia pozbyłam się zbędnego ubrania zostając jedynie w pończochach i pantoflach.
Klęknęłam za nową przyjaciółką i chwytając ją za biodra doprowadziłam ją do pozycji, w której miałam wygodny dostęp do jej zadka. Podciągnęłam jej spódnicę i obserwowałam jej wiercącą się dupę w zawilgoconych majtkach. Z trudem zmusiłam ją do uniesienia najpierw jednego, potem drugiego kolana i pozbawiłam ją tego zupełnie zbędnego atrybutu. Rozchylone pośladki ukazywały wejście jej odbytu, jadąc w dół wzrokiem obejrzałam sobie dokładnie jej szparkę. Spośród gęstych włosów łonowych wynurzała się rozpadlina. Rozchylone płatki ukazywały jej delikatne różowo-czerwone wnętrze. Była tak nasączona, że w paru miejscach można było dostrzec krople błyszczącej cieczy.
- Na co czekasz, zacznij lizać, suczko - głosem przerywając na chwilę obciąganie fiuta Krzysztofa zwróciła się rozkazującym.
- Jak sobie życzysz, kotku - odpowiedziałam nachylając się.
Wymierzyłam jej kilka solidnych klapsów. Dopiero kiedy oba pośladki pokryły się czerwonymi śladami moich dłoni zajęłam się lizaniem. Długimi pociągnięciami języka od łechtaczki do odbytu sprawiłam, że całe jej krocze oraz znaczna część tyłka pokryła się mieszaniną jej wydzielin, potu i mojej śliny. Mój język łapczywie obwodził nabrzmiałą łechtaczkę, a po chwili ssałam już fałdki u wejścia do pachnącego otworu. Przemierzając kolejne fragmenty jej podbrzusza docierałam do rozpadliny między pośladkami. Jej zwieracz nie był w stanie długo opierać się mojemu odważnemu językowi, wystarczyło kilka minut zwilżania, żeby wejście dompupy księgowej stało otworem.
Tymczasem kutas szefa dzięki stymulacji gorących ust Elżbiety był gotowy do solidnego rżnięcia. Pozwoliliśmy usiąść naszemu samcowi na kanapie. Ona usiadła mu na kolanach i zaczęła go ujeżdżać. Ja stanęłam tak, że moja cipka znalazła się tuż przed ustami mojego szefa. Licząc jednocześnie, że moja dupa spotka się z zainteresowaniem kobiety bawiącej się w jeźdźca zaraz za mną.
Tak też się stało. Słysząc pojękiwania parki znajdującej się pode mną poczułam dwa figlarne języki zajmujące się moimi oboma otworami. Szef lizał starannie moje krocze ssąc chwilami nabrzmiałą łechtaczkę, kobieta za mną zajęła się ze znawstwem moją pupą. Czułam, że zbliżam się do pierwszego szczytu. Po chwili kolana ugięły się pode mną, a ciało przebiegły fale orgazmu. Wszystko we mnie pulsowało, kolejne dreszcze rozprzestrzeniały się po wszystkich moich kończynach. Musiałam przytrzymać się ramion szefa, żeby nie upaść. Nie mam pojęcia, na jak długo odleciałam, otrzeźwiło mnie wyjątkowo głośne sapanie księgowej i dobrze słyszalne mlaśnięcia przy każdym jej przysiadzie. Oswobodziłam się od ich pieszczot i stojąc z boku przyglądałam się jak kopulują. Krzysztof nie dał mi długo się nudzić.
- Masz ochotę na mojego fiuta - zapytał nie przerywając Elżbiecie.
- Jasne - odpowiedziałam bez wahania.
Zepchnął dość brutalnie kobietę ze swoich kolan i polecił nam obu klęknąć na kanapie. Rozpoczął ode mnie. Wreszcie poczułam jego potężny drzewiec w mojej rozochoconej cipce. Jednak kiedy byłam już naprawdę blisko kolejnego orgazmu wycofał się, żeby zaspokoić drugą kobietę. Lekki dyskomfort minął, kiedy Elżbieta w spazmie rozkoszy zaczęła mnie namiętnie całować. Nasze języki znowu wiły się figlarnie. Nasz samiec starał się jak mógł obdzielając nas sprawiedliwie swoją uwagą. Jednak ten układ na dłuższą metę był nie do przyjęcia. Jedna z nas zawsze zbyt się nudziła. Zgoniłyśmy więc go na podłogę i kiedy ułożył się wygodnie na plecach z dumnie sterczącą okazałą pałą kontynuowałyśmy zabawę. Ja nadziałam się na pal, nasza gospodyni kucnęła na wysokości twarzy Krzysztofa, dzięki czemu jego język i usta mogły zająć się jej ociekającą sokami szparką. Ta pozycja pasowała nam wszystkim. Już po kilku minutach sięgnęłam po swój kolejny orgazm i byłam pewna, że ona również doszła. Nasz ogier nie zamierzał najwyraźniej kończyć.
- Podobno nieźle rżniesz na biurku - powiedziała zasapana księgowa unosząc się z męczącego przysiadu.
- Zaraz ci zademonstruję - odpowiedział Krzysztof spychając mnie delikatnie.
Kobieta zrzuciła jednym ruchem ręki jakieś papiery i gadżety które spoczywały na blacie i ułożyła się wygodnie na nim wzdłuż dłuższego boku, unosząc i rozkraczając nogi. Krzysztof stanął przed nią i z impetem wprowadził penisa w chętną cipkę. Elżbieta jęknęła opierając nogi o ramiona posuwającego ją samca. Nie czekając dłużej weszłam na biurko i przykucnęłam nad jej twarzą. Jej język bezbłędnie znalazł wejście mojego gorącego otworu. Starannie ssała łechtaczkę liżąc jednocześnie ścianki mojej pizdy najgłębiej jak była w stanie. Kiedy szczytowałam kolejny raz zauważyłam, że szef również zbliża się do końca. Przyspieszył pchnięcia i bez ceregieli rżnął księgową. Wstałam i znalazłszy się za nim ręką masowałam mu jądra. Wreszcie eksplodował. Po dłuższej chwili powolnych ruchów wyciągnął wiotczejącego fiuta z wypełnioną spermą gumką z otworu kobiety powoli dochodzącej do siebie .
Rozłożyliśmy się na kanapie kończąc wyśmienicie teraz smakującą nalewkę.
- Chyba jeszcze nigdy nie miałam pary takich kontrahentów - pani Elżbieta zakończyła dla nas wszystkich interesujące spotkanie.
359. ZWIERZENIA CIOTKI
Jedną z niewielu osób z mojej rodziny, która wzbudzała zawsze moje zainteresowanie i której towarzystwo nigdy mi się nie nudziło, jest ciotka Helena. Pomimo pięćdziesięciu sześciu lat można śmiało nazwać ją atrakcyjną kobietą. Pamiętam ją przez ostatnie dwadzieścia lat i zawsze wydawała mi się jedną z powabniejszych kobiet. Niezbyt wysoka, szczupła, ale nie przesadnie. Cudowne nogi, zwłaszcza krągłe piękne łydki przechodzące łagodnie w kolana i zaraz potem równie fascynujące uda. Pokaźny biust doskonale komponujący się z resztą sylwetki. Bujne włosy lekko za ramiona obecnie rude. Ładna, interesująca twarz ze starannym makijażem. Niemal zawsze pomalowane paznokcie u stóp i rąk. Strój oczywiście elegancki. Spódnica zwykle za kolana, czasami z głębokim wcięciem. Różne bluzeczki, czasami z dużym dekoltem uwydatniającym atrakcyjny biust. Pantofle na wysokim obcasie. Niezwykła gracja w ruchach i bardzo przyjemny ciepły i niski głos. Tak, ciocia Helena to naprawdę atrakcyjna kobieta.
Jest ona osobą bardzo żywiołową, towarzyską i wesołą. Wielokrotnie widziałem, jak flirtowała z różnymi mężczyznami i zawsze zastanawiało mnie, czy jej mąż, wuj Stefan, jest jej jedynym facetem. Zawłaszcza, że byłem przekonany o jej dominacji w ich małżeństwie. Chociaż nigdy nie słyszałem o tego typu pogłoskach to ilekroć miałem okazję próbowałem wciągnąć ją w rozmową na temat jej życia intymnego, ale jak wiadomo niezwykle trudno jest uzyskać tego typu informacje. Wreszcie po wielu próbach udało mi się uzyskać trochę tej wiedzy tajemnej. Bynajmniej moje podejrzenia okazały się słuszne. Ciotka regularnie zdradzała wuja, jednak zawsze była na tyle inteligentna i dyskretna, że on nie miał o tym zielonego pojęcia. Uzyskawszy moje przyrzeczenie zachowania wszystkiego o czym mi powie w najgłębszej tajemnicy opowiedziała mi sporo ciekawych przygód z jej bujnego życia erotycznego. Jako przykład tegoż niech posłuży, mam nadzieję dokładny, opis kilku dnie z jednego z licznych jej pobytów w sanatorium.
Pod koniec lata 1978 załatwiłam sobie wreszcie skierowanie na dwa tygodnie do Ciechocinka. Pamiętam ten wyjazd dokładnie, bo w tym roku było wyjątkowo trudno o skierowania. Nie mogłam się doczekać wyjazdu. Wreszcie staliśmy na peronie. Stefan jak zwykle odprowadzał mnie na pociąg, a ja byłam już myślami daleko. Kiedy pociąg ruszył, a peron i nasza miejscowość zniknęła w oddali, poczułam odprężenie. Wreszcie dwa tygodnie pełnej swobody i odpoczynku od zgiełku codzienności - pomyślałam. Czułam już nadchodzące dni pełne leniuchowania i rozrywek, no i oczywiście towarzystwa przystojnych mężczyzn, których jak zwykle nie brakowało w miejscowościach uzdrowiskowych. Towarzystwa w pełnym słowa tego znaczeniu rzecz jasna. Liczyłam na dobrą zabawę, nie jechałam przecież na żadne śmieszne zabiegi lecznicze, które mojemu zdrowemu ciału nie były do niczego potrzebne. Wyruszałam w zupełnie innym celu.
Pokój dzieliłam ze starszą panią bardzo zaabsorbowaną swoim szwankującym zdrowiem, zupełnie niegroźną, jak mi się wydawało. Pomieszczenie był raczej zadbane i dość obszerne. Po wejściu moim oczom ukazały się dwa typowe łóżka po obu stronach drzwi, prostokątny stół z czterema krzesłami na środku i szafa po lewej. Po kolacji i wieczornej toalecie moja współlokatorka udała się na zasłużony spoczynek, a ja oczywiście na dancing.
Kiedy znalazłam się na sali impreza była już w toku. Na parkiecie tańczyło kilka par, przy stolikach siedziało następnych kilkanaście osób. Rozejrzałam się i po zauważeniu jakiejś samotnie siedzącej kobiety postanowiłam się przysiąść. Rozpoczęłyśmy rozmowę, jednak chyba obie oczekiwałyśmy raczej męskiego towarzystwa. Moja koleżanka okazała się osobą dość interesującą, rozmowa toczyła się swobodnie. Wymieniałyśmy się uwagami na temat sanatorium, mówiłyśmy co nieco również o naszych rodzinach, małżonkach i dzieciach. Jednocześnie obie rozglądałyśmy się po sali w poszukiwaniu ewentualnych kandydatów do zawarcia znajomości. Pierwsi adoratorzy zostali przez nas zgodnie odrzuceni. Cóż bowiem to za atrakcja spędzić wieczór z podtatusiałym, łysiejącym jegomościem, który na dodatek plącze się już przy przedstawianiu się. Jednak już wtedy zauważyłam kilku wyglądających na całkiem jurnych dżentelmenów. Po kilku tańcach z różnymi facetami poprosił mnie pewien interesujący pan. Muszę przyznać, że zrobił na mnie wrażenie. Mógł mieć koło pięćdziesiątki. Był lekko szpakowaty, jednak bujne włosy, starannie ułożone były bardzo eleganckie. Jednocześnie pomimo wieku był dobrze zbudowany i wyraźnie wysportowany. Poruszał się pewnie. Miał czarujący głos wskazujący na dużą elokwencję i obycie towarzyskie. Po zatańczeniu dwóch tańców odprowadził mnie do stolika, przy którym siedziała moja nowa koleżanka w towarzystwie również dość interesującego faceta. Byli w każdym razie najwyraźniej sobą zajęci. Zaprosiłam rzecz jasna mojego nowego znajomego do stolika. Resztę wieczoru spędziłam już w jego towarzystwie. Podczas któregoś z kolejnych tańców pan Karol, bo tak miał na imię, najwyraźniej ośmielony moją aprobatą powoli zsunął swoją dłoń z moich pleców na pośladki. Nie miałam nic przeciwko temu, przyznam się że wręcz przeciwnie, ale uznając, że jeszcze nie pora rzuciłam ostro:
- Hola, hola, to tak zachowuje się dżentelmen?
- Czyżbym zrobił coś nie tak? -zapytał z miną niewiniątka, jednocześnie delikatnie gładząc mój zadek.
- A uważa pan swoją łapę na mojej pupie za właściwe zachowanie? - zapytałam, udając złość.
- Na wyjątkowo ślicznej pupie - usłyszałam w odpowiedzi, oczywiście bez cofnięcia jego ręki.
- Wolałabym jednak, gdyby pana ręka wróciła na moje plecy, proszę nie zapominać, że tańczy pan z mężatką - odpowiedziałam z uśmiechem.
- No cóż, skoro taka jest pani wola - odpowiedział sprawiając wrażenie zasmuconego.
Dalej tańczyliśmy w lekkim dystansie, jednak czułam, że pierwsze lody zostały przełamane. Po powrocie do stolika popijając wino rozmawialiśmy sporo. On co raz komplementował moją urodę, od czasu do czas ocierając dłoń o moje udo czy obejmując mnie niby przyjacielsko. W kolejnych tańcach znowu spróbował zawędrować swoją dłonią na moją dupcię i tym razem uznałam, że już mogę mu na to pozwolić. Delikatne wodzenie jego palców po obu moich pośladkach pobudzało mnie przyjemnie. Widząc moją aprobatę zbliżył swoją twarz do mojej z zaczął szeptać mi do ucha komplementy jednocześnie muskając delikatnie wargami moje włosy. Koło drugiej uznałam, że czas na spoczynek. Wiedziałam, że tej nocy do niczego między nami nie dojdzie. Zarówno on jak i ja mieliśmy współlokatorów, a nie zamierzałam pieprzyć się gdzieś po kątach. Odprowadził mnie do pokoju i na pożegnanie pocałował w rękę. Umówiliśmy się na wspólne śniadanie. Czułam, że nadchodzący dzień będzie interesujący.
Obudziłam się dość wcześnie, miałam więc czas na spokojną poranną toaletę. Po prysznicu zrobiłam staranny makijaż i ubrałam się. Oczywiście założyłam pończochy, kuse majteczki, brązowe szpilki. Na to wszystko ziewną kwiaciastą sukienkę. Ku mojemu zadowoleniu jeszcze przed śniadaniem dowiedziałam się, że moja współlokatorka planuje cały dzień spędzić na różnorakich zabiegach, mnie również chciała wciągnąć do tej zabawy. Wkrótce po zajęciu miejsc w stołówce zjawił się mój podrywacz. Kiedy mnie zauważył, natychmiast skierował się w moją stronę. Rozmawiając podczas śniadania umówiliśmy się na spacer.
Na spacerze alejami wokół sanatorium pan Karol zabawiał mnie dowcipami i komplementami. Szło mu na tyle dobrze, że zdecydowałam się ostatecznie pójść z nim do łóżka. Po godzinie naszego spaceru zaproponowałam mu herbatę u mnie w pokoju informując o nieobecność mojej współlokatorki. Flirtowaliśmy dalej już u mnie w pokoju. Podczas przygotowywania napoju kilkakrotnie zaprezentowałam się panu Karolowi w nieco bardziej wyzywający pozach. A to nachylając się tak żeby mógł podziwiać moją wypiętą pupę, a to siadając w ten sposób żeby przez rozcięcie w sukience widoczne było zakończenie pończoch i podwiązki, wreszcie nachylając się nad nim tak aby mógł zobaczyć co kryje się za moim dekoltem. Tak jak się spodziewałam wywołało to odpowiedni skutek. Kiedy podeszłam do niego znowu żeby podać napój chwycił mnie i objął wpół.
- Ależ panie Karolu, co pan wyprawia - udałam zakłopotanie.
- Jest pani tak urzekającą kobietą, że natychmiast muszę panią pocałować - odpowiedział wstając , zacieśniając jeszcze objęcie
- Co też sobie pan wyobraża - odpowiedziałam próbując uwolnić się z jego uścisku - to miała być tylko towarzyska herbatka.
- Pani uroda sprawia, że tracę głowę, a pani ciało przyciąga mnie jak magnes - odpowiedział składając pocałunki na mojej szyi.
- Proszę natychmiast przestać - powiedziałam poirytowana i energiczniej starałam się uwolnić - nie.
Jego dłonie obsunęły się na mój tyłek, a usta zamknęły mój protest w gorącym pocałunku. Nie potrafiłam, ani nie chciałam dłużej się bronić. Poczułam jak jego gorące wilgotne wargi splatają się z moimi. Instynktownie rozwarłam usta. Jego język wśliznął się niemal natychmiast w powstały otwór i zaczął poszukiwać towarzysza. O taaaak - jęknęłam chyba w myślach. Tymczasem silne dłonie pana Karola szybo unosiły moją sukienkę i już niebawem były pod nią.
- Panie Karolu, proszę przestać, nie możemy tego robić - wysyczałam przerywając pocałunek.
Jednak w odpowiedzi otrzymałam jedynie kolejne pieszczoty. Tym razem wystarczyło że zbliżył swoje usta do moich, żeby nasze języki rozpoczęły miłosny taniec. Wiły się jeden wokół drugiego dostarczając nam kolejnych fal rozkoszy. Prawa dłoń mojego samca znalazła się wreszcie pomiędzy moimi nogami. Musiał wyczuć jak bardzo przemoczone są moje majtki. Wnet zabrał się do masażu drżącego, ciepłego i zupełnie zawilgoconego krocza. Tak tego mi było trzeba. Przesunął śmiało materiał fig na jedną stronę i niemal natychmiast zagłębił jeden z palców w mojej rozochoconej cipce. Moje podniecenie wzrastało z chwili na chwilę.
- Chcesz, żebym ci wylizał szparkę, ślicznotko? - zapytał, również bardzo rozgrzany.
- Oooo tak, zrób mi to, rozpal mnie - wyjęczałam.
Pchnął mnie na łóżko i zanim zdołałam uświadomić sobie, że leżę i unieść głowę, już klęczał pomiędzy moimi nogami. Podciągnął sukienkę odkrywając mnie aż do pasa. Przyglądał się widokowi moich ud i krocza. Widząc w jego oczach błysk pożądania i zachwytu poczułam satysfakcję i jeszcze większe podniecenie. Nachylił się i zaczął całować moją prawą nogę poczynając od kostki i powoli przemieszczając się w górę. Kiedy dotarł do końca pończoch i jego wilgotne pocałunki spoczęły na nagim ciele mojego uda poczułam dreszcz rozkoszy. Wiedziałam, że jestem już bardzo blisko szczytu. On tymczasem całując okolice mojego krocza odpinał podwiązki. Kiedy uporał się z nimi zagłębił dłonie pod moim pasem biodrowym i niespiesznie pozbawił mnie majtek. Znowu przez chwilę przyglądał się mojemu kroczu. Spośród pozlepianych moimi sokami włosów wyłaniały się teraz lekko rozchylone wargi mojej głodnej pizdy. Spojrzał mi w oczy oblizując się jakby przed smacznym posiłkiem. Na dalej ogierze - pomyślałam - moja cipka czeka. Jego głowa wreszcie znalazła się pomiędzy moimi udami i niemal natychmiast poczułam jak końcówka gorącego i wilgotnego języka spotyka się z nabrzmiałą łechtaczką. Oblizawszy ją starannie ujął ją ustami i zaczął ssać. Myślałam, że za moment eksploduję. Tymczasem język poganiacza obwodził delikatnie wargi mojej piczki i wślizgiwał się coraz głębiej w czeluście otworu. Staranne zlizywanie moich soków ze ścianek sprawiało drżenie niemal całego mojego podbrzusza.
- Liż mi cipkę, twardzielu - nie wytrzymałam zachęcając go do dalszej pracy - o taaaak, jak dobrze.
Musiał domyśleć się, że mój orgazm jest blisko. Zintensyfikował swoje pieszczoty. Wreszcie wybuchłam. Fale rozkoszy przeszyły moje ciało. Ciepło i pulsacje przyrodzenia rozprzestrzeniły się błyskawicznie docierając zachwycającym nieopisywalnym wrażeniem do mojej świadomości. Cudownie - wyszeptałam. Podniecenie lekko opadło chociaż ciągle działałam na wysokich obrotach.
- Rozgrzana wystarczająco, żeby zająć się moim kutasem - usłyszałam czarujący głos kochanka.
- Zobaczmy, co też ukrywaj te spodnie - odpowiedziałam lubieżnie, podnosząc się do pozycji siedzącej i niemal natychmiast zabrałam się za jego rozporek.
Po chwili miałam go już na wierzchu. Był pokaźny i sterczał na baczność, jak przystało na takiego ogiera. Obciągnęłam napletek z błyszczącej od śluzu główki. Piękny - pomyślałam. Oblizawszy się zbliżyłam do niego usta jednocześnie przytrzymując jedną ręką nasadę, drugą natomiast chwytając go za jaja. Najpierw obwiodłam palcem krwawoczerwony żołądź i oblizawszy główkę rozkoszowałam się smakiem jago smarów. Potem powoli objęłam wargami najpierw samą końcówkę, wreszcie cały potężny drzewiec. Z pasją zajęłam się obciąganiem narowistego rumaka.
- O tak, robisz rewelacyjnie laskę, zaraz będę gotowy cię wyruchać - jęczał w podnieceniu.
Po kilku minutach obciągania fiuta jego właściciel przerwał. Chwyciwszy ręką mój podbródek tak, że musiałam spojrzeć mu w oczy zapytał
- No, na co masz teraz ochotę, kwiatuszku.
- Przeleć mnie, ogierze - odpowiedziałam bez chwili wahania.
Wstaliśmy i w mig pozbyliśmy się resztek ubrań. Oczywiście zostałam w pończochach i pantoflach. Zrzuciwszy kołdrę która nie była nam do niczego potrzebna ułożyłam się wygodnie rozkładając i lekko podkurczając nogi. Pan Karol znalazł się wnet pomiędzy nimi. Nachylił się nade mną i powoli pomagając sobie dłonią zaczął wprowadzać swojego chuja do mojej wygłodniałej pizdy. Oboje obserwowaliśmy miejsce gdzie nasze ciała łączyły się w miłosnym sprzężeniu. Tymczasem kolejne centymetry drzewca znikały w rozpadlinie mojego krocza. Moja umięśniona pizda zaciskała się łapczywie na intruzie.
- Właśnie taaaak, wejdź do końca - wysapałam z trudem łapiąc oddech.
- Masz cudowną cipkę kochanie - odpowiedział również bardzo podniecony męski głos.
Wprowadziwszy chuja po nasadę rozpoczął powolne ruchanie. Czułam w nim doświadczonego samca. Oparłszy się na dłoniach to wchodził to wychodził ze mnie energicznie sprawiając że rytm naszych ciał stawał się coraz zgodniejszy. Sprężysty chuj zagłębiał się aż do momentu kiedy jaja jego właściciela obijały się o moje pośladki po czym wynurzał się tak, że jego główka spotykała się z moją łechtaczką. Kolejne pchnięcia zdawały się być coraz silniejsze i nieco szybsze.
- Co powiesz na jadę konną - jego ponętny głos wyrwał mnie z amoku.
- Na takim ogierze jak ty chętnie.
Przekręciliśmy się na łóżku. On ułożył się wygodnie na plecach, ja przykucając nadziałam się na sterczący pal.
Rozpoczęłam powolne przysiady opierając dłonie na jego klatce piersiowej. On tymczasem masował moje piersi koncentrując się na nabrzmiałych sutkach. Czując zbliżający się kolejny szczyt przyspieszyłam ujeżdżanie. Pomimo dużego podniecenia mój kochanek na szczęście nie miał najmniejszego zamiaru kończyć. W szaleńczym pędzie puściłam się w pogoń za kolejnym orgazmem.
- O, o o taak, jeszcze, zaraz będę to miała - jęczałam tego typu urywane wyrazy - rżnij mnie.
Wreszcie dopadłam szczytu. Zwolniłam tempo rozkoszując się falami ciepła i pulsacji przepływającymi przez moje ciało. Opadłam na niego chcąc chwilę odpocząć. Tymczasem mój kochanek nie zamierzał przerywać naszych igraszek. Uniósłszy się przekręcił mnie tak że mogłam położyć się na brzuchu, a sam znalazł się nade mną. Podłożył poduszkę właśnie pod mój brzuch i wszedł we mnie od tyłu. Jęknęłam świadoma ponownie wzrastającego podniecenia. Jego ruchy był teraz silne i szybkie. Wchodził w moją ciągle nie nasyconą pizdę po czym wycofywał się jednak cały czas pozostając częściowo w środku. Przekręcił mnie na bok i w tej pozycji dość wygodnej dla nas obojga posuwał dobre dziesięć minut. Kolejne fale rozkoszy napływały, teraz już zupełnie nie kontrolowałam siebie. Tymczasem mój kochanek zbliżał się chyba do końca. Uniósł mnie tak, że klęknęłam wypinając pośladki. Wszedł energicznie ponownie i teraz już bez ceregieli i odrobiny delikatności zaczął ruchać na całego.
- Karol, jak ty cudownie rżniesz - wysyczałam rozpromieniona.
- Chcesz, żebym skończył w środku - zapytał nie bez trudu.
- Tak wypełnij mnie swoją spermą - odpowiedziałam bez zastanowienia.
Jego ruchy stały się jeszcze szybsze. Jego chuj próbował bezczelnie wślizgiwać się w najgłębsze zakamarki mojej cipki. Nagle zamarł i wtedy poczułam jak z lekko pulsującego tkwiącego całkowicie we mnie kutasa strzelają wprost do mojej macicy salwy gorącego płynu. Dłuższy czas Karol wykonywał jeszcze konwulsyjne ruch zanim opróżnił się całkowicie. Wycofał się wreszcie wycierając główkę chuja o moje pośladki. Oboje położyliśmy się obok siebie odpoczywając po tych dość wyczerpujących przeżyciach. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że pieprzyliśmy się od dwóch godzin.
- Dawno nie było mi tak dobrze - zwróciłam się do kochanka.
- Cieszę się, że ci się podobało, mam nadzieję, że jeszcze to powtórzymy.
- Turnus się dopiero rozpoczyna - odpowiedziałam z uśmiechem
Kochaliśmy się z Karolem niemal codziennie, chociaż muszę się przyznać, że miałam podczas tego pobyt w sanatorium jeszcze kilka stosunków z pewnym lekarzem, ale on nie był takim wirtuozem w grze miłosnej jak Karol. Po powrocie do domu czułam się wypoczęta i pełna energii życiowej, wróciłam przecież z sanatorium.
Ciocia Helena to interesująca osoba, chyba się ze mną zgodzicie.
360. CIOCIA LUSIA
Rozdział 1
Spóźniłem się i kiedy wszedłem, wszyscy już siedzieli wokół niskiego stolika.
- Dobrze, że jesteś. Nie czekaliśmy na ciebie i już pijemy kawę- powiedziała ciocia Lusia.
Uśmiechnąłem się dość kwaśno. No tak kolejna nudna kawka u cioci pomyślałem.
Usiadłem na kanapie obok mamy. Z drugiej jej strony siedział wujek Leon. Jak zwykle zerkał kątem oka na ekran włączonego telewizora i był mało zainteresowany rozmową. Pani Ania, znajoma cioci Lusi siedziała w fotelu. Drugi stojący naprzeciw mnie zajęła ciocia kiedy wróciła z talerzykiem i filiżanką dla mnie.
- Poczęstuj się-powiedziała podając ciasto.
Mama rozmawiała z panią Ania o nowym serialu, wujek gapił się w ekran, a ciotka po odstawieniu babki wlepiła wzrok w jakieś kolorowe pismo.
Zająłem się swoją kawą. Czułem jeszcze pulsowanie chuja. Nerwowo spojrzałem na swoje spodnie w obawie czy nie zostawiłem jakichś śladów po waleniu konia, które skończyłem przed chwilą w łazience na górze. Wydawało się że wszystko jest ok. Udając że strzepuję jakiś okruch poprawiłem sobie jaja bo ułożyły się dość niefortunnie. Podniosłem lekko wzrok i zamarłem. Siedząca naprzeciw ciocia rozchyliła bezwiednie uda i zdało mi się że widzę jej wielką cipę. Czyżby ta stara gruba baba nie nosiła majtek?
- Muszę się upewnić - pomyślałem. Nie mogę jednak gapić się w jej krocze. Może to przecież zauważyć.
Nudy się skończyły. Poczułem, że chuj mi twardnieje na samą myśl o takiej wielkiej obrośniętej piździe. Widziałem ją już nieraz. Podglądanie było moją obsesją, a wspólne mieszkanie z ciotką i wujem, do których przeprowadziła się mama po rozwodzie, ułatwiało jaj realizację. Mieszkałem wprawdzie z mama na piętrze, gdzie mieliśmy osobną łazienkę, podczas gdy wujostwo korzystało z tej na parterze, ale przecież nie było to jakieś pisane prawo i często korzystaliśmy z łazienek i toalet, tych, które akurat były bliżej bądź były wolne. Sprawę podglądania ułatwiały także otwory wentylacyjne w drzwiach. Wystarczyło tylko cicho podejść, położyć się na podłodze i patrzeć do woli. Jasne, że trzeba było uważać, aby ktoś nie nadszedł z tyłu. Na szczęście ciotka korzystała z łazienki, kiedy mama i wuj Leon już leżeli w swoich łóżkach. Wtedy tez podkradałem się pod drzwi z nabrzmiałym zawczasu chujem w dłoni i kładłem się na podłodze rozpoczynając ulubiony seans. Nie było osobnych kabin natryskowych i kąpać trzeba było się stojąc w wannie. I to co wieczór robiła ciocia.
Odczekiwałem chwilę, aby być pewnym, że już po nic nie wyjdzie i kładłem się czym prędzej, gdy tylko usłyszałem szum wody. Stała już wtedy zwykle w wannie i mydliła swoje wielkie ciało. Ciocia Lusia była starszą siostrą mamy. Miała ok. 55 lat. Była naprawdę wielka. Sądzę że ważyła ponad 120 kg. Nie było jednak tego widać, bo była wysoka a jej waga rozkładała się głównie w wielkiej sterczącej do tyłu dupie i wielkich obwisłych cyckach. Także jej wielka pizda z ogromnymi wargami musiała ważyć swoje. Ona się mydliła, a ja ściskałem swojego ptaka i machałem ręką jak opętamy. Uwielbiałem to. Zanim zaczynała się spłukiwać fontanny gorącej spermy już strzelały w przygotowaną zawczasu chusteczkę. Jasne, że nie zawsze trafiałem i prawdę mówiąc bałem się tego że ktoś zauważy liczne białawe plamy na wykładzinie pod drzwiami. W dzień starałem się jakoś to zacierać.
Po jakiejś pół godzinie byłem już pewien. Rzeczywiście nie miała majtek. Prawie słyszałem jak klapią o siebie te wielkie wargi. Ledwo doczekałem do końca kawki i pobiegłem do łazienki. Spodnie w dół i do roboty. Chuj już czekał. Wielki nabrzmiały i trochę obolały. To już dziś czwarte walenie. Przymknąłem oczy i zacząłem obciągać skórkę. Wielka włochata pizda ciotki wydawała się być o centymetry, czułem jej gorący zapach pomieszany z zapachem moczu. Zaraz eksploduję, już , już..
-O przepraszam bardzo- usłyszałem jednocześnie z zamykanymi drzwiami. Jasna cholera.... zapomniałem o zasuwce w drzwiach. W tej chwili strumień spermy trysnął wysoko. Raz, drugi i trzeci. Zacząłem ścierać kleiste krople z podłogi i umywalki. Umysł zaczynał pracować. Do diabła, kto to był?
Jednego tylko byłem pewien. Nie był to wuj Leon.
Umierałem z przerażenia, któraś z nich wdziała mnie walącego konia bez opamiętania. Nie zszedłem już na dół. Ubrałem pidżamę i wskoczyłem pod kołdrę. O śnie nie było jednak mowy. Byłem zbyt rozdygotany tym co mnie spotkało. Co za cholerna dupa ze mnie, nie zamknąć drzwi..
Na dole siedzieli długo, bo była chyba 24 kiedy mama weszła na górę i po krótkim pobycie w łazience weszła cicho do pokoju i położyła do łóżka. Było to wielkie małżeńskie łoże. Ja spałem na kanapie stojącej prostopadle do łóżka i opartej o jego dolną część. Po chwili mama zaczęła chrapać, co było znakiem że na dole nie obeszło się bez alkoholu. Ostatnio dość dużo pili, a już zdecydowanie w czasie ostatnich kilku dni kiedy w odwiedziny do cioci przyjechała pani Ania. Mama przewracała się niespokojnie i pierdziała od czasu do czasu. Pierdziała na tyle głośno, że pomyślałem iż musi być nie przykryta kołdrą. Podniosłem głowę i spojrzałem przez deskę wieńczącą łóżko. W bladym świetle sączącym się przez niezbyt grube zasłony ujrzałem jej rozkraczone nogi ze wspaniałą pizdą pośrodku. Muszę przyznać, że natura hojnie obdarzyła te siostry. Jej cipa była chyba większa od cipy ciotki. Nie to jednak mnie zdziwiło, a to, że w tej piździe tkwiły chyba trzy palce mamy. Poruszała nimi przez sen pomrukując przeciągle.
Tego było za wiele. Nie chcąc jej obudzić, wstałem po cichu i z chujem grożącym eksplozją w dłoni wszedłem do łazienki. Już w drzwiach trzepałem nim bez opamiętania. Co za dzień! Widziałem pizdy obu sióstr. Wielkie, dorodne, wspaniałe. Waliłem konia i finiszowałem do mety kiedy nagle uświadomiłem sobie że coś mi tu nie gra. Rozejrzałem się wokół i wtedy dostrzegłem szeroko otwarte oczy pani Ani która siedziała na kiblu w rogu łazienki. Szeroko rozchylone nogi odsłaniały cipę z której spadały ostatnie krople złocistego moczu.
- Ja, ja zaraz wychodzę.. na dole zepsuła się spłuczka - zaczęła mówić nieskładnie.
Stałem nieruchomo z chujem w dłoni wycelowanym w tę starą kobietę. Nie poruszałem się. Nie miałem też specjalnie czym się okryć, bo spodenki zakręcone były wokół kostek. Trwało to chyba wiek cały, zanim doszło do mnie, że i one siedzi bez ruchu z tymi rozchylonymi nogami. Zmieniło się tylko to, Ze jej prawa ręka szybko poruszała się po piździe. Nic już nie mówiła. Nerwowo lizała wargi. Wyczułem, że jest napalona nieźle. Podszedłem krok bliżej niej i zacząłem wolno walić chuja. Jego wielki oślizły łeb wychylał się raz po raz. Był purpurowy. Nigdy nie czułem takiego podniecenia bo też nigdy nie byłem tak blisko kobiety z chujem na wierzchu.
-Podejdź bliżej - usłyszałem jej szept.
Posłusznie podszedłem najbliżej jak mogłem. Wsunąłem się właściwie między jej szeroko rozstawione stopy. Podniosła głowę do góry i oparła się wygodnie. Między jej udami widziałem teraz z góry jej pizdę obrośniętą siwymi włosami. Poczułem ostry zapach moczu. Trzepałem konia najprędzej jak mogłem. Ten zapach podziałał na mnie tak, że czułem bliski koniec.
-Spokojnie mały, nie spiesz się - powiedziała.
Podniosła mokrą dłoń do góry i położyła na mojej zaciśniętej mocno na chuju.
- Daj, ja to zrobię.
Jej ręka pokryta była mieszaniną moczu i śluzu. Wydawała się bardzo ciepła, kiedy objęła mojego kutasa i zaczęła go wolno , ale zdecydowanie walić. Byłem nieprzytomny. To przecież pierwszy raz, kiedy jestem tak blisko gołej prawie baby, która w dodatku zajęła się moim obolałym ptakiem. Chyba wyuczyła moją nerwowość bo zapytała.
- To pierwszy raz?
- Tak, proszę pani, ja przepra...
- Nie przepraszaj. Nie masz za co. Jesteś już prawie dorosły. To normalne w twoim wieku, ze masturbujesz się. Robisz to często, prawda?
- Tak, właściwie to cały czas o tym myślę - powiedziałem cicho w jakimś odruchu odwagi i szczerości.
- Chyba nie tylko myślisz, ale i robisz.
Czyżby to ona widziała mnie wtedy po kawi,e kiedy waliłem go myśląc o cipie cioci Lusi? A jeśli tak był,o to może wcale nie przypadkiem zastałem ją tu. Poczułem się nieco pewniej i położyłem rękę na jej głowie, a po chwili zacząłem masować szyję. Ręka moja zmierzała do wychylających się z dekoltu w koszuli piersi. Nie były tak wielkie jak mamy i cioci, ale były blisko i wyraźnie widziałem jej sutki przez koszule. Wydawało się, że za chwilę ją przebiją. Dostrzegła, do czego dążę.
- Poczekaj chwilę - powiedziała.
Odsunąłem się, a ona wstała i szybkim ruchem ściągnęła koszulę przez głowę.
- Chodź- pociągnęła mnie w stronę wysokiego krzesła stojącego przed dużym lustrem. Usiadła na nim, rozchyliła szeroko nogi, jedną ręką rozwarła pizdę, a drugą przyciągnęła mnie lekko. Tego było za wiele. Szeroki strumień spermy trysnął na jej brzuch . Kolejne eksplozje strzelały i chyba słyszałem, jak twarde krople uderzają w jej brzuch i uda. Biała kleista maź spływała w dół i zatrzymywała się na siwych włosach obrastających pizdę. W chwilę potem pani Ania klęczała z moim wciąż drgającym chujem w ustach. Łapczywie zlizywała moje soki. Kiedy już nic nie zostało uklęknąłem także i lekkim ruchem położyłem ją na miękki dywanik. Leżała na plecach, a ja obok niej z jedną nogą opartą na jej udzie. Objąłem ją mocno i pocałowałem w usta. Rozchyliła je i mój język wszedł głęboko między jej wargi. Ona wpiła się we mnie i zaczęła wpychać swój język w moje usta. Poczułem dziwny gorzkawy smak. No nie, zlizuję własną spermę - pomyślałem. Nie przeszkadzało mi to jednak. Przeciwnie, poczułem że chuj znów ożywa. Prawą ręką objąłem ją za szyję i przyciągnąłem mocno, a lewą wsunąłem między jej uda. Powoli zbliżałem się do od dawna upragnionego celu. Wreszcie dotknąłem. Cipa była ciepła i miękka. Pomasowałem ją chwilę. Czułem jak zewnętrzne wargi otwierają się szeroko. Wsunąłem w środek palec wskazujący po chwili drugi. Jęknęła cicho. Kutas znów sterczał twardy jak skała. Objąłem mocno jej udo nogami i zacząłem bez opamiętania pierdolić jej nogę.
- Ale się napalasz mały - wyszeptała odchylając nieco głowę. Ale tylko na chwilę, bo znów przywarłem mocno do jej ust. Ślina ciekła nam obojgu obficie. Dupa moja wibrowała w swoim szalonym tańcu. Palce wpijały się w coraz szerszą pizdę. Czułem jak cipa robi się coraz bardziej mokra, aż w końcu śluz zaczął spływać po mojej dłoni. W tej chwili wystrzeliłem na jej udo. Ona także rytmicznie unosiła swoją dupę do góry. Trwało to jeszcze chwilę, aż jęknęła głośno i jej ciałem całym wstrząsnęły dreszcze. Leżała bezwładnie, kiedy objąłem jej dupę obiema rękami i przycisnąłem mocno. Suwałem się wolno w górę i dół po jej oślizłym ciepłym udzie. Palce rąk zbliżały się do siebie, aż spotkały nad ciepłym wklęsłym otworem w środku jej dupy. Nie mogłem się powstrzymać i zacząłem wciskać palec w tę dziurkę. Była ciasna, ciepła i lepka. Otworzyła oczy.
-Nie, muszę już iść, Lusia miała wpaść do mnie przed pójściem spać
Zanim otrzeźwiałem, szybko wstała, chwyciła koszulę i wyszła z łazienki. Wstałem powoli i spojrzałem w lustro. Pot spływał mi z twarzy a brzuch i uda lśniły od wilgoci. Podniosłem rękę do nosa i mocno wciągnąłem powietrze. Mocny aromatyczny zapach sprawił że znów poczułem lekkie podniecenie. Czułem mocz, lekki zapach gówna i to co zostawało to musiała być wydzielina jej pizdy. Zaciągnąłem się mocno. Druga ręka już trzymała chuja. Uspakajałem się powoli. Myślałem o tym co mnie spotkało przed chwilą. Pomału masowałem leniwie rosnącego kutasa. Czułem, że palce które go obejmują, są dziwnie lepkie. Spojrzałem w dół. Były lekko brązowe. Podszedłem do kibla i spojrzałem w muszle.
- A więc nie tylko sikała- powiedziałem na widok niewielkiego zwiniętego lekko gówienka. Było jasno brązowe i bardzo kształtne. Usiadłem okrakiem na muszli wciąż waląc chuja. Wpatrywałem się w to co Ania zostawiła i mocno wciągałem powietrze nosem. Uwielbiałem ten mocny zapach. Nie było w nim nic obrzydliwego. Tym razem trwało to dość długo zanim się spuściłem. Wytrysk też nie był już tak eksplodujący. Ledwie kilka kropel spadło na leżące gówienko. Otrząsnąłem chuja do końca i wyszedłem z łazienki.
Mama miarowo oddychała. Widząc jej sterczące szeroko do góry kolana wśliznąłem się pod jej kołdrę przytuliłem mocno do boku i po chwili już spałem chyba najmocniejszym snem w życiu.
Rozdział 2
Nie wiem, kiedy się obudziłem. Było to takie miękkie przejście ze snu do jawy. Najpierw przesuwały mi się przed oczami obrazy całego ubiegłego dnia. Walenie konia, cipa cioci podczas kawy, rozchylone kolana mamy i szał jaki przeżyłem z panią Anią. Prawie jak na jawie pierdoliłem jej udo. Chuj sterczał i obijał się o jej nogę. Słyszałem głośne sapanie i czułem jak mocno zaciska się jej dłoń na moim chuju. Byłem bliski wytrysku, kiedy uświadomiłem sobie że nie śpię. To nie sapanie pani Ani wciskało mi się ucho. To gorący oddech mamy przesycony lekko alkoholem owiewał mi twarz. I to jej ręka zaciskała się na moim chuju coraz szybciej obciągając jego skórkę. Odwróciłem lekko głowę w jej stronę i natrafiłem na lekko wysunięty język. Polizała mnie mocno po ustach. Cos szeptała. Udawałem, że śpię, ale jednocześnie lekko objąłem ją ręką.
- Możesz mnie dziś, Krzysiu, wyruchać bez obaw. Mały śpi u Lusi, a mnie można dziś pierdolić bez gumy - zrozumiałem wreszcie ten szept. Ale jaja! Przecież Krzysiu to tata, a mały to pewnie o mnie, pomyślałem. Kiedy przytuliłem się jeszcze mocniej, uniosła swoją wielką dupę do góry i podciągnęła jeszcze wyżej koszulę. Moja ręka wreszcie dotarła do pizdy. To był cud natury. Mogłem swobodnie chwycić dłonią te wielkie wargi. To co było na zewnątrz, było wielkości pomarańczy. Kiedy palce wśliznęły się do środka, jęknęła głośno i prawie wciągnęła mnie na siebie. Wsunąłem się pomiędzy jej uda. Ręka trzymająca mojego kutasa wprawnie wsunęła go w nabrzmiałą i śliską pizdę.
- Jeb ile masz sił. Wypierdol mnie dziś za wszystkie czasy, Krzysiu. Moja cipka tak nie lubi tych twoich wyjazdów. Tęskniłam za twoim wielkim kutasem, chyba znów ci urósł. Pierdol mnie , pierdol mocno - szeptała.
Jej dupa zaczęła się rytmicznie unosić i opadać. Sapała głośno. Kutas taplał się w sokach cieknących z tej wspaniałej cipy. Soki wylewały się wprost i ściekały po udach. Wpadłem w trans. Jebałem co sił. Czułem, że chuj pęcznieje mi coraz bardziej. Moje pierwsze pierdolenie. Marzyłem o tym długo, lecz nigdy nie przypuszczałem że tą pierwszą będzie .. własna matka. Kiedy tylko o tym pomyślałem, poczułem ciepło rozlewające się po całym ciele. To było cos więcej niż zwykłe pierdolenie. To było całkowite zespolenie, powrót do początków bytu. Cos niepowtarzalnego działo się ze mną. Czułem się bezpieczny i chroniony do ostateczności. Wszystkie rozterki i kłopoty zniknęły, czułem niemal jak się oddalają. To było wspaniałe i do tego to uczucie rosnącego podniecenia. Chciałem krzyczeć z radości. Dupa skakała mi jak drgająca sprężyna. Chuj nurzał się w cipie która zaczęła obejmować go ciasno jakby dążąc do zmiażdżenia. Język wtargnął do ust mamy i zaczął miętosić jej wywalony jęzor. Położyła ręce na mojej dupie i mocno wciskała w siebie.
- Wypierdol mamusie. Mocno. Tak dawno o tym marzyłam, mocno, mocno....
Odsunąłem twarz i spojrzałem na nią. Miała szeroko otwarte oczy i patrzyła spokojnie na mnie.
Nie wytrzymałem i spuściłem się patrząc jej prosto w oczy. Nie przestawałem ruchać jej dalej. To było niebywałe uczucie, ale chuj wcale nie malał po wytrysku. Byłem dalej maksymalnie podniecony i pierdoliłem ją co sił. Czułem, że i mama napala się coraz bardziej. Trzeba było jej więcej niż mnie co było zrozumiałe. W końcu znała ten sport od wielu lat. Poczułem mocny zapach jej potu. Było mi gorąco. Jej rozgrzane jak piec duże ciało było śliskie od wilgoci. Po udach ściekały soki z pizdy. Gorący oddech rozgrzewał mi twarz. Ruchy mojej dupy były coraz szybsze. Czułem że mój kutas rośnie jak nigdy dotąd. Wypełniałem teraz całą jej cipę. Ruchałem ją znów z językiem w jej ustach. Po chwili zaczęła mi lizać całą twarz. Wsunąłem głowę pod jej pachę i wylizałem cały zebrany tam pot. Jęczała głośno. Teraz i ją wzięło. Odchyliła głowę mocno do tyłu. Stękała głośno a jej duże dupsko zrosło się dosłownie z moją dupą. Obie skakały jak szalone. Uniosłem górę tułowia i zacząłem dłońmi ugniatać jej wielkie rozlane cycki. Były tak duże że nie mogłem ich zamknąć w dłoni. Skoncentrowałem się na sutkach. Szczypałem je i tarmosiłem. W końcu schyliłem głowę i zacząłem ssać najpierw jeden, a potem drugi sutek. Czułem jak rosną gwałtownie. Po chwili były sterczące i twarde jak orzechy. Jebałem dalej zdziwiony tym, że mogę tak długo.
- Pierdol mocno, to teraz twoja cipa. Spuść się do środka. Mamusia tego potrzebuje. Wyjeb mnie porządnie. Już myślałam, że zwariuję bez tego - szeptała coraz głośniej - widziałam, dziś jak waliłeś konia, biedaku. Co cię tak podnieciło? Czy widok cipy Lusi?- spytała.
- Podnieca mnie wszystko, nie tylko widok, ale sama myśl o piździe, o jej zapachu. Kocham się spuszczać.
To był kolejny impuls dla mojego rozpalonego kutasa. Myśl o mamie patrzącej jak trzepię kapucyna przerwała tamę. Sperma wystrzeliła znów i wypełniła całą cipę. Czułem jak wylewa się na zewnątrz. Mama jęczała i stękała głośno. Objąłem ją mocno za dupę i przycisnąłem jeszcze mocniej. Splotłem dłonie nad jej otworem i wtedy pouczyłem jak ten się rozchyla i strumień gorącego gazu przesącza się przez moje palce. Po chwili także poczułem zapach. Mama znów pierdziała.
- Oj ,przepraszam, chyba za dużo zjadłam -powiedziała spokojnie.
- Chcę jeszcze - wyszeptałem jej prosto w twarz, chce cię jeszcze pociupciać. Kocham cię, i muszę cię jeszcze popierdolić.
- Odpocznij chwilę, ja też nieco się zmęczyłam.
Położyłem się obok i oddychałem głośno. Leniwie miętosiła mojego kutasa. Drugą ręką sięgnęła do stolika i zapaliła lampę. Chwyciła stojąca przy łóżku butelkę z wodą mineralną i zaczęła chciwie pić. Po chwili podała ją mnie. Napiłem się , odstawiłem butelkę i wtuliłem nos w gęste włosy rosnące jej pod pachą. Mama nie goliła sobie ciała. Bujne włosy rosły pod pachami, wokół pizdy i na nogach. Było to takie archaiczne, że mocno mnie podniecało. Lizałem ją pod pachą chciwie wciągając do nosa zapach potu. Gładziła mnie po włosach i w pewnym momencie zaczęła mówić.
- Nie wiem czy mi to wybaczysz. Nie mogłam się opanować. Nie robiłam tego całe trzy lata. Tata już długo przed rozwodem nie sypiał ze mną. Zaspakajałam się sama. Ale to nie to samo. I dziś kiedy.. kiedy w nocy weszłam do łazienki i zobaczyłam ciebie na podłodze z Anką.
- Jak to, widziałaś mnie? -przerwałem.
- Tak widziałam. Byliście tak zajęci, że przyglądałam się przez długą chwilę. Potem wróciłam do łóżka. Byłam zdziwiona, że położyłeś się obok mnie. Ale to tylko pogorszyło sprawę. Zaczęłam się masturbować od razu, kiedy zasnąłeś i właśnie kiedy już dochodziłam poczułam że twój kutas twardnieje i wbija się w moją nogę. Coś podsunęło mi taki pomysł, żeby udawać sen.. resztę już znasz. Nie wiem sama co teraz będzie. To nie powinno się zdarzyć. Jestem przecież twoją matką. Nie wiem czy sobie to wybaczę.
Milczałem nie wiedząc co powiedzieć. Jednocześnie czułem, Ze jej ręka nie przestaje masować mojego budzącego się do życia chuja. Nie czułem żadnych wyrzutów.
- Mamo ale skoro obojgu było nam tak dobrze i nie ma to żadnych konsekwencji, to chyba nic złego. Przecież nikogo nie skrzywdziliśmy.
Westchnęła głęboko i przytuliła się mocno do mnie.
- Kochany jesteś. Wiem że mnie rozumiesz.
- Mamo, skąd wiesz, że podglądam ciocię Lusię?- spytałem.
Uśmiechnęła się.
-Oj takich rzeczy nie da się ukryć. kiedy się mieszka pod jednym dachem.
- A skąd wiedziałaś, że dziś tam przy stole..?
- Ze wpatrywałeś się w jej cipkę? Wiem, że często chodzi bez bielizny i widziałam jak poczerwieniałeś kiedy rozchyliła nogi. Zauważyłam tez tę bulę, jaka wyrosła ci w spodniach prawie natychmiast.
- Czy ona... czy ona też to widziała?
-No pewnie głuptasie. Kobiety widza takie rzeczy. A jeżeli biegają z gołą cipką prawie na wierzchu, to tez nie bez powodu.
- Jak to? - spytałem - to ciocia chciała, abym to widział.
Zaśmiała się głośno.
- Musisz się jeszcze sporo nauczyć. Jasne, że chciała. Chce tego od momentu, kiedy zauważyła, że oglądasz ją codziennie w kąpieli i walisz konia. Wybaczyła ci nawet te plamy na wykładzinie. Dla kobiet w naszym wieku to rzecz przyjemna, kiedy chłopcy się podniecają na nasz widok. Wiesz wujek Leon.. - przerwała.
- Co wujek Leon - przecież oni się kochają.
- Kochają, ale jej to nie wystarcza. Przeżywa teraz jakąś drugą młodość. Potrzebuje seksu, a wujek przy całej swojej dobroci nie jest jej w stanie dogodzić. Wiesz te jego choroby i częste wyjazdy.
Milczałem dłuższą chwilę. Czułem narastające podniecenie. Chuj znów powstał i był gotów do ciupciania. Mama chyba to zauważyła, bo nerwowo odsunęła rękę i znieruchomiała.
- Mamo - zebrałem się na odwagę. Czy moglibyśmy zrobić to jeszcze raz? Tak bardzo chcę.
- Uspokój się, sama nie wiem - zawahała się.
Nie czekałem dłużej. Pochyliłem się i wsunąłem język do jej pulchnych ust. Nie broniła się. Leżała nieruchomo. Ręką zacząłem masować jej miękki wielki brzuch. Po chwili nie czując reakcji wsunąłem dłoń między jej uda i znalazłem wielką pizdę. Teraz nogi rozchyliły się szeroko. Stęknęła głośno.
- Tak chcę tego tak jak i ty.
Położyłem się na boku i zacząłem napalać się na jej grube udo. Objąłem je rękami i zacząłem jebać jak królik. Dupa skakała mi znów coraz szybciej. Mama położyła się twarzą do mnie i znów jakimś zgrabnym ruchem prawie wcisnęła do swojej cipy. Poczułem niewielki opór i cały kutas wśliznął się z lekkim chlupnięciem w swoje gniazdko.
- Teraz, teraz możesz pojebać- powiedziała. Szkoda jebać nogę kiedy można wejść do środka.
Ruchałem coraz mocniej. Nie szybko ale, wydawało się, że za każdym razem wchodzę głębiej. Moje jaja obijały się o jej ciało z głośnym kląskaniem.
- Pierdol, pierdol mamusi cipkę, twój chuj jest taki duży. Większy niż twojego ojca i największy jakiego miałam w sobie. Możesz sobie dogodzić do woli, nie tak jak z jakaś siksą, która łapie na ciąże. Ruchaj mnie. Jeb, pierdol ile masz sił. Jeszcze mocniej - prawie krzyczała.
Nie trzeba mi było tego mówić. Powoli traciłem kontrolę nad swoimi ruchami. Kutas wyskakiwał prawie cały by po chwili rozdzierając pizdę wpychać się do środka. W świetle zapalonej lampy widziałem jej zadowoloną twarz. Krople potu spływające po czole. Czułem zapach potu, rozgrzanego ciała a przede wszystkim cudowny aromat jej pipy. Po chwili zaczęła współdziałać ze mną . Całe jej ciało wprawiło się w ruch. Oddech stał się głośny i urywany. Wielkie cycki krążyły wokół niewidzialnych osi. Wysuwała język próbując wsunąć go w moje usta. Otworzyłem je szeroko i przyjąłem go. Zaczęła wiercić nim w środku. Penetrowała całe wnętrze. Jej wielkie dupsko podskakiwało jak piłka. Czułem ze dochodzimy razem. Wyciągnąłem nagle kutasa i spojrzałem na niego. Nie widziałem go jeszcze nigdy w takim stanie. Sam się zdziwiłem jaki był wielki i prawie purpurowy. Z grubymi pulsującymi żyłami ociekał jej sokami zmieszanymi z moją spermą którą wstrzyknąłem jej do pizdy przed chwilą. Nie trwało to jednak długo. Przyciągnęła mnie gwałtownie i krzyknęła prawie.
- Nie wychodź, nie lubię tego. Pierdol mnie do końca, jestem już blisko. Mocno, mocno ruchaj mamę, mama tego potrzebuje. Jebaj mocno.
Tego było znów za dużo. Wystrzeliłem gwałtownie, raz, drugi i trzeci. Drgałem przez chwilę, a ona wpijała się w moje usta. Kurczyła mocno uda. Tym razem zdawało mi się, że już po mnie, gdy w jakimś konwulsyjnym skurczu jej piździocha zacisnęła się mocno. Zaciskała się tak wiele razy, jakby chciała wycisnąć ze mnie ostatnią kropelkę spermy. Nasze ciała splotły się mocno. Jebaliśmy się jeszcze chwilę. Dupy nasze fruwały wprost w powietrzu. Żadne walenie konia nie było tak dobre jak to ruchanie. Myślałem że wzlecę w powietrze. Jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze jedno pchnięcie. Strzeliłem spermą ostatni raz. Myślałem, że kutas mi pęknie. Mama przycisnęła mnie tak mocno, że straciłem oddech. Po chwili jednak jej ucisk zelżał. Zauważyłem, że już śpi. Leżałem tak przez chwilę z chujem w niej, poczym wtuliłem się miedzy wielkie spocone cycki i zasnąłem mocno między jej gorącymi grubymi i ociekającymi sokami z cipy i spermą udami.
Rozdział 3
Budziłem się długo i powoli. Przejście ze snu do jawy znów było niezauważalne. Czułem że kutas mój jest sztywny i stojący jak co rano zresztą. Było jednak cos więcej. Zanim otworzyłem oczy wiedziałem co się dzieje. Mama klęczała okrakiem i obciągała mi druta. Uniosłem powieki i zobaczyłem jej głowę miarowo poruszającą się w górę i w dół wzdłuż wyprężonego kutasa. Kiedy zauważyła, że nie śpię, zbliżyła twarz do mojej i mocno pocałowała w usta.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry... daj mi ją, daj prędko.
- Co, jak ci dać?
Klęczała dalej nade mną, więc musiałem nieźle się zwinąć, aby znaleźć się w pozycji, która do niedawna była natchnieniem moich licznych seansów walenia konia. Wciąż klęczała, ale tym razem nad moją twarzą miałem widok jej szeroko rozchylonych warg sromowych i zaraz obok pomarszczonego uroczo wklęsłego otworu w środku jej potężnej i wypiętej do góry dupy.
- Widzę, że uczysz się błyskawicznie - powiedziała.
Nie odpowiedziałem. Oplotłem to wielkie dupsko rękami i lekko podciągając się do góry zanurzyłem twarz w ogromnej aromatycznej włochatej piździe. To wrażenie było szokujące. Nigdy go nie zapomnę. Ciepło, miękko i wilgotno. Wszystko przesycone gorącym zapachem jej soków zmieszanych z moją spermą. Nutka moczu i nieodległa dupa w którą wciskałem nos zamykały tę paletę, która spowodowała, że znów byłem napalony i to wciąż się potęgowało. Wepchnąłem głęboko język pomiędzy jej duże nabrzmiałe wargi i zacząłem penetrować wnętrze tej ociekającej sokami cipy. Kręciłem nim wokół a także wpychałem go i wyciągałem naprzemian. Mama tez nie próżnowała. Wiedziała co robić z moim eksplodującym niemalże chujem. Objęła go mocno ręką i brandzlowała gruntownie. W tym samym czasie jej usta ssały wielki wyprężony łeb. Drugą ręka gładziła moje jaja i raz po raz wędrowała w stronę dupy. Czułem jak jej palce wpychają się do mojego odbytu. Nie powiem, rajcowało mnie to tak, że nie trzeba było długo czekać na wytrysk. Czułem jak sperma wypełnia jej usta. Strzelałem kolejne porcje. Nagle poczułem jak całym jej ciałem wstrząsnął dreszcz. Wyprężyła się, a wtedy z jej otwartej jak wrota pizdy trysnął prawdziwy wodospad. Podczas kiedy ona przełykała moją spermę ja wylizywałem to co spływało do moich ust. Wydawało mi się ze otworzyła się tak szeroka ze mógłbym wcisnąć głowę w jej cipsko. Wylizaliśmy się gruntownie. Przełożyła nogę i położyła obok mnie. Wepchnęła język w moje usta. Wraz z nim dostałem porcję własnej spermy. Całowaliśmy się długo i namiętnie.
- Dzień się dobrze zaczął, nieprawdaż mały? Ale na mnie już czas. Zejdź za chwilę na śniadanie. Pewnie już czekają na nas - powiedziała i wyszła do łazienki.
Leżałem jeszcze chwile przypominając sobie te wszystkie nieoczekiwane wydarzenia dnia wczorajszego i nocy. To było coś na co tak długo czekałem. Muszę jednak przyznać, że nie przypuszczałem tego, że realizatorkami moich snów i marzeń będą ... własna matka i jej prawie 60 letnia znajoma. Czułem się bardzo dobrze i nie miałem żadnych wyrzutów sumienia związanych z tym co się stało. Mama była zadowolona, pani Ania chyba tez. Krzywdy nikomu nie zrobiliśmy. Odczucia związane z tym, że były obie dużo starsze ode mnie, były wspaniałe. To co od nich dostałem przewyższało te wszystkie moje dotychczasowe przygody z równolatkami.
Kiedy po kąpieli zszedłem na dół do kuchni, zastałem tam mamę z siostrą. Obie siedziały przy stole i popijały poranną kawkę. Kiedy wszedłem zamilkły.
- Halo, jak ci się spało? Czy nie przeszkadzaliśmy ci wieczorem? - spytała ciocia Lusia.
- Nie, zasnąłem dość szybko - odpowiedziałem.
- Proszę, to twoja kawa i kanapki.
Podczas gdy jadłem śniadanie, one rozmawiały o planach na dziś i najbliższe dni. Mama chciała iść z ciotką na zakupy, ale ta nie mogła mówiąc, że musi posprzątać w domu.
- Chciałabym aby Marek został, bo muszę poprzesuwać szafy na górze, a Leon z Anką pojechali nad jezioro, aby sprawdzić czy wszystko w porządku w naszym domku po tych ulewach.
- Nie ma sprawy, zostanę, bo i tak chciałem zrobić sobie porządek z komputerem. Nie funkcjonuje należycie ostatnio - odpowiedziałem.
Mama spojrzała na ciotkę i powiedziała.
- Wobec tego zrobię sama zakupy. Nawet to wolę, bo mogę sobie pochodzić po tych zakamarkach sklepów, które lubię. Dziękuję za kawę.
Po chwili była gotowa do wyjścia i po jakichś jeszcze ustaleniach z ciocią wyszła.
- Idę teraz na górę i jak będę cię potrzebować, to zawołam - powiedziała ciotka i wyszła.
Włączyłem komputer i zabrałem się za porządkowanie plików, które ostatnio ściągnąłem z Internetu. Namiętnie zbierałem zdjęcia pornograficzne i teraz chciałem je podzielić tematycznie. Osobno same panie prezentujące swoje pizdy, osobno jebiące się pary i grupy. Miałem też trochę inności np. ciężarne czy kobiety z chujami. Robiłem swoje, a kutas rósł mi coraz bardziej w miarę przeglądania. Po chwili spuściłem szorty i zacząłem zwolna się brandzlować.
Trwało to dość długo i byłem już blisko spuszczenia gdy uświadomiłem sobie, że nie jestem sam. Za mną stała ciocia. Trzymałem teraz rękę nieruchomo na chuju nie bardzo wiedząc co zrobić.
- Widzę, że jesteś zajęty. Wołałam cię i w końcu zeszłam. Masz niezła kolekcję...- przerwała nagle .
- Ja zaraz kończę... już idę.
- Nie trzeba.., jeszcze masz sporo do zrobienia.. Ja trochę odpocznę. Nie przeszkadzaj sobie - powiedziała z naciskiem.
Podeszła i stanęła tuz za mną. Wiedziałem już, że widzi co trzymam w dłoni. Położyła mi rękę na ramieniu.
- Rób to dalej - powiedziała całkiem cicho.
Przysunęła się jeszcze bliżej i stanęła z boku. Odwróciłem lekko głowę i zobaczyłem, że ma na sobie bardzo krótką i rozpiętą od dołu do góry sukienkę. Widziałem jej duże uda i na poły skryte cycki. Była spocona, włosy skręcały się na czole w lekkie kosmyki. Patrzyła wprost na moją rękę a właściwie na wyprężonego i stwardniałego jak granit chuja. Zacząłem go walić pomału, starając się zajrzeć między rozchylające się brzegi sukienki.
- Co, chcesz zobaczyć?
Nie odpowiedziałem tylko skinąłem głową. Podeszła jeszcze dwa kroki tak, że stała teraz obok monitora. Sukienka już nic nie skrywała. Waliłem konie wpatrując się w jej ciało. Ze zdziwieniem spostrzegłem, że nie ma ani jednego włosa wokół pizdy. Była starannie wygolona. Wielkie ciemne wargi zwisały w dół. Brzuch z licznymi fałdami kołysał się lekko, a cyce wychylały się bezczelnie do przodu. Wielkie sutki były nabrzmiałe i także ciemno brązowe. Opuściła rękę i włożyła ją między grube uda. Położyła ją na piździe i zaczęła masować. Po chwili wskazujący palec zniknął w niewidocznym dla mnie otworze. Zaczęła coraz szybciej masturbować się. Po chwili w cipie miała już trzy palce. Chwyciłem lewą ręką jej nogę, przyciągnąłem do siebie. Miałem teraz jej miętoloną pizdę tuż przy twarzy. Widziałem jak wychylające się z niej palce stają się coraz bardziej mokre. Czułem zniewalający zapach, słyszałem wzmagający się chlupot. Wyciągnąłem język i zbliżyłem go do jej wygolonego krocza. W tym momencie wyjęła palce i wcisnęła mi do ust. Zacząłem łapczywie ssać nie przestając znęcać się nad coraz większym i twardszym chujem. Zsunęła z siebie sukienkę i stała przede mną zupełnie naga. Właściwie nie stała, ale wpychała się na mnie. Podniosła nogę do góry i oparła ją na krześle pomiędzy moimi nogami. Widziałem teraz jej ogromny organ w całej okazałości. Ociekające śluzem wargi były szeroko rozchylone i drżały lekko. Poruszała całym podbrzuszem w przód i tył. Cała pizda rozchylała się w ślad za tą symulacją jebania. Pochyliłem głowę i zacząłem chciwie wylizywać jej cipsko. Smakowała wybornie i strzelała strumieniami soków. Po chwili usiadła na moich kolanach nadziewając się na mojego czujnego kutasa. Poczułem jak jej głodna pizda objęła go mocno i zaczęła uciskać. Dupa ciotki zaczęła podnosić się i opuszczać. Wbijała w siebie chuja coraz mocniej.
- Jesteś nieźle wyposażony. Nie miałam jeszcze w sobie takiej pały - wyszeptała mi prosta w ucho.
Wcisnąłem głowę między jej piersi. Olbrzymie, brązowe sutki wydawały się być twarde jak orzechy. Zacząłem chwytać je w usta. Wysysałem je, ugniatałem wargami i lekko zębami. W tym czasie jej dupa nabrała właściwego rytmu. Byłem bliski eksplozji, kiedy poczułem skurcze jej pizdy. Tak chyba musi się czuć dojona krowa. Kiedy wreszcie sperma pociekła, jej mięśnie wygniatały kutasa do ostatniej kropelki. Język penetrował moje usta. Odwzajemniałem się tym samym. Czułem na sobie ciężar tej dużej kobiety. To było wspaniałe.
Nie dała mi odpocząć. Wstała z moich kolan, podeszła do kanapy, klęknęła na niej ciągle odwrócona do mnie tyłem.
- Chodź do mnie, to chyba jeszcze nie koniec..
Nie trzeba było mi tego powtarzać. Podszedłem do jej wywalonej do góry dupy z chujem w dłoni. Nie zdążył jeszcze dojść do siebie po ostatnim spuszczeniu. Przyklęknąłem za nią na podłodze. Teraz miałem przed oczami widok niezwykły. Rozchyliłem jej duże półdupki i ujrzałem wielką brązową rozetę. Wydawała się pulsować jak otwór gębowy jamochłona. Zapraszała do środka. Nieco niżej po wewnętrznej stronie ud spływały gęste krople mojej spermy zmieszanej z jej smakowitymi sokami. Czułem cały czas ten gorący podniecający zapach. Zacząłem językiem jeździć z góry w dół od ud, przez pizdę aż do dupy. Za każdym razem mocniej wbijałem język w jej kuchenny otwór. Wiedziałem że chuj, mój wierny towarzysz, będzie gotów za chwilę.
- Teraz kolej na moją druga dziurę, dawno nie miałam chuja w dupie - powiedziała wesoło ciocia Lusia - bierz się do roboty i zerżnij mnie w dupę. Wejdź ostrożnie, powiem kiedy dość.
Jeszcze trochę lizanka cipowego i już stałem za jej ogromną armatą z kutasem wycelowanym w centrum dupska.
Napluła sobie na palce i wtarła w rozetę.
Zbliżyłem purpurowy łeb i pchnąłem lekko. Wszedł z lekkim przyjemnym oporem. Drgnęła lekko ale nie cofnęła się.
- Pchaj, wszystko dobrze.
Po chwili byłem do połowy w środku. Było to dużo przyjemniejsze uczucie niż wpychanie się w pizdę. Ta dupa była równie ciepła i wilgotna za to nieporównanie ciaśniejsza. Obejmowała pałę szczelnie i mocno. Obciągnięta skórka wślizgiwała się do środka. Wepchnąłem go aż po jaja. Czułem że jej dupa pcha się do tyłu jakby chciała abym ją przebił. Nie mogłem dłużej panować nad sobą i zacząłem jebać co sił. Jaja tłukły raz po raz w rozchylone na dole wargi cipy. Były teraz mokre od wypływającego śluzu. Tłukłem w tę dupę jak królik. Wreszcie wystrzeliłem po raz trzeci tego ranka. Ciotka też przeżywała niezły orgazm. Jęczała tylko i powtarzała co chwilą.
- Mocniej, pierdol mocniej...
Jebałem też ile wlezie. Rżnąłem tę wielką trzęsącą się dupę. Wyciągałem zmaltretowanego kutasa po to, by wepchnąć go za chwilę z jeszcze większą siłą. Czułem jak kolejne fale spermy wypełniają jej ciasny kanał. Po chwili staliśmy naprzeciw siebie spleceni w uścisku. Nasze usta i języki nie próżnowały. Wreszcie to ekstremalne podniecenie opadło z nas i mimo, że dalej napaleni, oboje oddychaliśmy już spokojnie.
- Muszę odpocząć. Niezły z ciebie jebaka, dobrze mieć takiego blisko w rodzinie..- powiedziała ciocia Lusia i wyszła z pokoju.
Siedziałem na kanapie i dochodziłem do siebie. Przez głowę przeleciała mi absurdalna myśl. Nie robiłem tego jeszcze tylko z ... wujem Leonem. Wstałem i powlokłem się do łazienki , aby wziąć prysznic. Zapowiadał się miły dzień