Ola G.
Janusz Sławiński „Wzmianka o eklektyzmie”
Wg Sławińskiego pogardzane figury dzisiejszej nauki to dyletant, snob, modniś i EKLEKTYK - na tym się skupia w tym artykule, bo gdzie indziej opisał inne. Będzie tez pisał
o EKLEKTYZMIE, bo eklektyk jest nosicielem eklektyzmu, jak snob snobizmu.
Można krytykować eklektyzm nie krytykując przy tym eklektyka, ale odwrotnie już nie, bo zawsze zahaczy się o temat eklektyzmu krytykując eklektyka.
Artykuł będzie OBRONĄ EKLEKTYKA, więc i eklektyzmu.
Jeśli ktoś zostaje uznany w swoim środowisku za eklektyka, nie może się obronić ponieważ zarzut ten jest jak pocisk o wielu głowicach - przed pojedynczymi można się obronić, ale jeśli jest ich wiele, w końcu któraś trafi, obalając zabezpieczenia przed wszystkimi innymi zarzutami.
Nazwanie kogoś eklektykiem jest równoznaczne z powiedzeniem mu, że to, co napisał nie zasługuje na uwagę, ponieważ jest:
Nieeleganckie - bo:
Warunkiem elegancji jest JEDNOSTYLOWOŚĆ -pies z głową lwa i nóżkami ratlerka byłby widokiem pogardzanym nawet, jeśli byłby wierny i mądry
To, że teksty eklektyczne mieszają pojęcia, odwołują się do różnych problematyk, mieszają odmiany ciekawości badawczej jest ich DEFEKTEM ESTETYCZNYM, zakłóceniem zasady decorum
Takie teksty szpecą krajobraz nauki, który charakteryzuje się tym, że poszczególne strefy nauki są odgraniczone zgodnie z wymogiem JEDNOŚCI STYLOWEJ (powinny być to produkty stworzone wedle tej samej receptury - w jednej strefie prezentują się freudyści, w innej socjogenetycy itp.)
PRZECIWNIKIEM BRAKU ELEGANCJI JEST ESTETA - nie razi go seryjność wciąż powielanych wzorów, a wręcz jest ich fanem, bo są one eleganckie. Natomiast nie znosi eklektyzmu i najchętniej wyrzuciłby go poza obręb nauki. Nie uznaje tego, ze komuś może się to wydać funkcjonalne, odmawia im wartości z góry.
Niesłuszne - krytykuje TO DOKTRYNER
Doktryner sprzeciwia się eklektyzmowi, bo różni się on od dyskursu w formie uprawianej przez niego samego
Troszczy się zatem niego ogólny porządek dyskursów, a o ten konkretny zestaw zaleceń metodologicznych, JEGO. Oczywiście próbuje zatrzeć wrażenie, ze to jego osobisty interes mówiąc, że TE KONKRETNE teorie badawcze są najlepsze, bo trafiają w samo sedno, najlepiej wyjaśniają fakty itp.
Doktryner wypędza eklektyków poza swój obszar rodzinny, ale z takim rozmachem, jakby w ogóle odmawiał im prawa pobytu w świecie nauki
Teorie eklektyczne są większym (jeśli chodzi o konkurencję) zagrożeniem dla teorii doktrynera niż teorie innych doktrynerów, bo te drugie są zamknięte murem obronnym, a eklektyzm to zagrożenie lęgnące się we własnych murach
Eklektykom nie można zarzucić, że działają we wrogiej doktrynie intencji - działają oni pod pretekstem jej wzbogacenia i modernizacji.
Mimo wszystko są oni GORSI OD PRZECIWNIKÓW DOKTRYNERA, bowiem myślą, że na dobre wyjdzie doktrynie wszczepienie obcych idei, a przecież nie można ulepszać najlepszego! Mogą tylko pogorszyć, zubożyć i zmętnić doktrynę.
Doktryner jest szczególnie wrażliwy na wszelkich ulepszaczy, którzy rozmazują wyrazistość danej teorii, bo ich działania są tylko przystrojone w piórka słuszności.
Niepoprawne - prześladowcą jest PURYSTA
Występuje w imieniu ogólnie obowiązujących standardów pracy badawczej, co upodabnia go trochę do estety
Jest zainteresowany tym, co we wszystkich dyskursach powinno odpowiadać normatywnemu modelowi poprawności - ma na względzie zestaw METODOLOGICZNYCH UNIWERSALIÓW obowiązujących wszelką aktywność badawczą i sprawdza, czy dyskursy są im wystarczająco wierne. Jeśli nie, wyrzuca je z salonu nauki.
Purysta sam nie praktykuje żadnej szczegółowej dyscypliny wiedzy, nie wznosi teorii. Jest za to EKSPERTEM OD POPRAWNOŚCI UPRAWIANIA DOWOLNYCH DZIEDZIN WIEDZY. Zna warunki prawidłowo zbudowanej teorii, wie jak niezawodnie weryfikować tezy oraz jaka jest najwłaściwsza metoda interpretacji. Rozprawia wyłącznie o strategiach
Nie interesują go rezultaty, które odkrywa w toku badań - ważny jest tylko sposób dochodzenia do wyników. Zawsze wywyższy poprawną nijakość nad niepoprawną odkrywczość
Trudno wyobrazić sobie język badawczy, który zadowoliłby purystę - byłby to pewnie twór zadziwiający doskonalą nieużytecznością, ale też nieużyteczną doskonałością - niezdolny przywołać żadnego przyrostu wiedzy
Jedynie teorie mające charakter systemowy lub doń zbliżony można poddać inspekcji poprawnościowej, a eklektyzm się do nich nie kwalifikuje
Nietwórcze - krytykują wszyscy; ESTETA, DOKTRYNER I PURYSTA
Trzeba by ich zapytać każdego z osobna dlaczego uważa, ze np. zamknięcie w jednej metodzie jest lepsze niż kojarzenie różnych metod? Dlaczego język synkretyczny nie jest twórczy itp.
Czy jest możliwa jednorodność zasad sterujących procesem badawczym? Przecież zasady są uplątane z innymi sposobami ujmowania. Przedmiot w polu danej metody nie pozostaje w stanie pierwotnej niewinności, bo przywarły do niego rozmaite kategoryzacje wywodzące się z innych języków badawczych. Zarazki niejednorodności roznosi więc sam przedmiot. Głównym warunkiem jednostykowości byłoby więc uparte powstrzymywanie się od jego użytkowania.
Nie oznacza to, że eklektyzm jest lepszy, lecz tylko to, że NIE MOŻNA UZNAĆ GO JAKO DZIAŁALNOŚCI PRZECIW TWÓRCZOŚCI NAUKOWEJ, w przeciwieństwie do działalności naszych 3 panów, którzy utrudniają twórczość naukową
Odkrywcze akcje TWÓRCY zderzają się z szablonami i schematami, a eklektyk jest jego przyjacielem, bo wprowadzając zamieszanie do uporządkowanego świata przygotowuje warunki niezbędne do rozwiązań odkrywczych.
Eklektycy kształtują mowę potoczną dyscypliny w danej fazie jej ewolucji, tworzą język komunikacyjne użyteczny, którym mówi się na co dzień w obrębie tej dyscypliny i przekazuje się nim wyprodukowaną w niej wiedzę na zewnątrz w przystępny sposób.
Eklektycy powinni odrzucić pejoratywne nacechowanie tej kategorii i spróbować zbudować własną TEORIĘ EKLEKTYZMU jako działania badawczego. Być może okaże się ona jedyną podstawą do dążeń występujących pod hasłem „interdyscyplinarności” i „integracji”.
1 | Strona