Wychowanie i nauczanie w starożytnym Rzymie
Rzymianie, podobnie jak Grecy, wprowadzili trzystopniowy system nauczania :
a) szkoły „podstawowe", w których uzyskiwano tylko umiejętność czytania i pisania;
b) szkoły średnie, gdzie czytano i interpretowano dzieła literatury greckiej i łacińskiej (za jej mistrzów uznano przede wszystkim Cycerona i Wergiliusza) pod kierunkiem nauczyciela zwanego grammaticus;
c) szkoły wyższe, prowadzone przez retorów, nauczano w nich głównie krasomówstwa.
Różnice jakie można zauważyć w nauce w Grecji i Rzymie, są związane z istotna innowacją rzymska dotyczącą wprowadzenia nauczania prawa, z którego wykształciło się stopniowo szkolnictwo
wyższe typu prawniczego. W III wieku powstała w Syrii taka szkoła w Berytus (Bejrut) jako ważny ośrodek nauki prawa rzymskiego na Wschodzie. Wiele ze szkół różnych stopni utrzymywano na koszt miasta. Cesarze także występowali jako dobroczyńcy szkolnictwa, tak np. Wespazjan wprowadził stałe wysokie pensje dla dwóch retorów w Rzymie, Marek Aureliusz zaś opłacał stanowiska jednego retora i czterech filozofów w Atenach.
Przez jednolitość szkolnictwa i wychowanie wielu pokoleń no wzorach ideowych literatury klasycznej wytworzyła się wspólna kultura Imperium Rzymskiego, obejmująca przynajmniej ogół ludności miejskiej.
Dzieci zaczynały na ogół naukę, zarówno dziewczęta i chłopcy, w siódmym roku życia; dziewczęta w rodzinach zamożnych - w domu pod kierunkiem matki, chłopcy mieli swojego
domowego nauczyciela albo z rodzin uboższych - uczęszczali do szkoły.
Były szkoły prywatne prowadzone najczęściej przez Greków wyzwoleńców; chłopcy uczęszczający do szkoły byli pod stałą opieka wychowawcy-pedagoga (pedagogus), który odprowadzał ich do szkoły, a w domu pełnił rolę wychowawcy i nauczyciela.
Kwintylian stawia pedagogom poważne wymagania, przede wszystkim muszą mieć odpowiednie wykształcenie, a jeżeli im brak wykształcenia, powinni sobie z tego zdawać sprawę. „ Nie ma nic
gorszego nad ludzi, którzy niewiele posunęli się w nauce poza wstępne wiadomości, a już nabrali o sobie fałszywego przekonania, że są uczonymi"!
W początkach nauczania program był bardzo skromny, ograniczał się do nauki czytania, pisania i podstawowych wiadomości z rachunków.
Program ulegał zmianom, jednak ze względu na wiadomości skąpe i przypadkowe nie można określić kiedy to następowało. Z biegiem czasu program nauczania rozszerzał się i obejmował trzy stopnie, puchar wiedzy napełniał nauczyciel - Litterator, który wygładzał braki umysłu, później gramatyk -
grammaticus, który wzbogacał różnorodna, wiedzę, w końcu retor dający możliwość pięknego wysławiania się.
Litterator był nauczycielem pierwszych klas szkoły podstawowej, był nim najczęściej Grek. Niewolnik wykształcony lub wyzwoleniec, który uczył dzieci czytać i pisać stosując prymitywne metody.
Uczono najpierw pamięciowo nazw kolejnych liter bez pokazywania ich form, potem uczono
łączyć litery w sylaby i w wy razy.
Kwintylian krytykuje metodę uczenia się,zauważa, że małe dzieci uczą się nazw i porządku alfabetycznego liter niż ich kształtów. Przeszkadza to później dzieciom w przyswajaniu kształtów liter, gdyż nie zwracają uwagi na ich wygląd, lecz idą za tym czego się poprzednio nauczyły. Najlepiej
uczyć się poznawać litery tak jak ludzi, jednocześnie z wyglądu i z widzenia.
Natomiast popiera Kwintylian metodę: uczyć- bawiąc, a więc naukę czytania przy pomocy liter z kości słoniowej czy przez „jakieś inne pomysłowe zabawki, żeby miały w tym wieku więcej przyjemności i uciechy, gdy je będą, brać do rąk, bawić się nimi i nazywać je po imieniu.
Taką „pomocą, naukową" bywały również ciastka w postaci literek. Pod kierunkiem nauczyciela rachunków uczyły się dzieci liczyć początkowo na palcach, przy czym palce lewej ręki
służyły do oznaczania jednostek i dziesiątek, prawej- setek i tysięcy; później pomocą w liczeniu były patyczki i liczydła. Tabliczkę mnożenia należało opanować pamięciowo, ćwiczono się powtarzając chórem za nauczycielem. Z czasem powstał problem czy pozostać przy nauce w domu czy posyłać dzieci. Kwintylian zdecydowanie występuje przeciwko nauce w domu, podkreślając wpływ wychowawczy szkoły. Obrońcy nauki w domu wysuwali dwa argumenty: że dzieci ulegają złym wpływom w zespole różnych kolegów, oraz że nauczyciel mając pod opieką jednego ucznia
może poświęcić mu więcej czasu.