On mnie śledzi!
Człowiek chorobliwie zazdrosny bywa czasem udręką dla partnera. Najgorsze jest to, że swoje działania obraca przeciwko osobie, która kocha...
Iza nie może sobie poradzić ze swoim chłopakiem: "(...) Wracałam kiedyś z uczelni, spotkałam psiółkę i poszłyśmy do pubu. Sączyłyśmy sobie coś i plotkowały. Jak wyszłam do toalety zobaczyłam mojego chłopaka, ukrytego w rogu sąsiedniej sali. Miałam podejść, ale przypomniałam sobie, że rano mówił, że wyjeżdża na dwa dni (...) Wróciłam do koleżanki i zadzwoniłam do niego, pytając, gdzie jest. Powiedział, że załatwia sprawy i wraca jutro (...) Zatkało mnie, szybko przerwałam rozmowę. Następnego dnia, przyparty do muru powiedział, że czasem mnie śledzi, bo jest zazdrosny (...)".
Przypadek Izy i jej chłopaka na pewno nie jest odosobniony. Co jakiś czas słyszę o takich lub innych "wyczynach" zazdrośników. Nie jest to czymś nienormalnym, ale - jak sądzę - może być do uniknięcia. Podobnie jak grzebanie w torebkach, sprawdzanie listy połączeń i treści esemesów w komórkach czy nieustanne, natrętne odpytywanie: "Gdzie byłaś?", "Co robiłeś tam tak długo?", "Dlaczego spodobała ci się ta pani?" itd.
Dość trudno jest odpowiedzieć sobie na pytanie, czy osoba, która sięga po takie działania w stosunku do nas, jak śledzenie, podsłuchiwanie albo przeglądanie korespondencji, nie posunie się w przyszłości do jeszcze bardziej "brudnych" metod. Jakich? Aż trudno mi sobie je teraz wyobrażać...
Czy można tego wszystkiego uniknąć? Prawdopodobnie tak, zwłaszcza wtedy, kiedy będziemy o tym, co czujemy - także o zazdrości, o podejrzeniach i innych trapiących nas wątpliwościach - po prostu ze sobą rozmawiać. Pytać, odpowiadać, wątpić - rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać...
A jak rozmowa nie pomoże? A jak jedna, druga czy kolejna rozmowa nie pomoże, to... to chyba czas zacząć rozmawiać z kimś innym.