Atras Anna Artykuły 03 Świat materii


Artykuły pobrane ze strony Anny Atras http://www.annaatras.com/

ŚWIAT MATERII

Trudne emocje

Jak wspaniale jest wypowiadać słowa, których treść dociera do świadomości w pełnym zakresie ich brzemienia. Jak wspaniale jest świadomie wypowiedzieć słowa: Ja, ......, mogę przyjmować energię materialnego bogactwa, mogę realizować moje cele, bez przymusu osiągania ich za pomocą trudnej i żmudnej pracy. A wszystko, co robię, robić w sposób łatwy miły i z przyjemnością. To afirmacje. Mogłam przez wiele miesięcy wypowiadać ich treść, zapisywać je w zeszycie, aby w końcu w nie uwierzyć. Nie robiłam tego i nie zrobię, gdyż moja podświadomość nie lubi takiej formy pracy i oczyszczania. Nie zamierzam się także zmuszać do ich polubienia, gdyż gdybym je pisała, niechybnie wykorzystałabym wzorzec trudzenia się, do przedłużenia czasu ich zakodowania w sobie. Dlatego nie korzystam z afirmacji, w procesie transformacji danego rodzaju energii emocjonalnej, ale bardzo chętnie wykorzystuję je do ugruntowania w sobie pewnych przekonań w momencie, gdy już dokonam transformacji jakiegoś wzorca za pomocą regresingu@, bądź innej formy pracy nad sobą, szybszej i bardziej skutecznej. Znam osoby, którym potrzebna jest jeszcze taka właśnie forma pracy nad sobą i bardzo dobrze. Każdy ma własny sposób na swoją podświadomość i wcale nie musi to być sposób, który ja wykorzystuję do mojej pracy nad podświadomością. Wybieramy zawsze to, co nam pasuje w danym momencie i bez względu na to, czy ma to jeszcze działanie emocjonalne, dla nas ważny jest cały proces, który się dokonuje, łącznie z tym, że musimy czasem przekonać się, że nawet sam proces może być skażony przez podświadome wzorce. Kiedyś pisałam o tym, że każdy z nas ma w sobie świadomość cienkiej czerwonej linii, czyli momentu, gdy nagle dokonuje zwrotu w swoim myśleniu, zachowaniu, gdy nagle decyduje się na poszukiwanie rozwiązania jakiegoś problemu. Każdy z nas ma taki punkt w sobie i bardzo często, jest to punkt, do którego docieramy w momentach już dla nas krytycznym. Wielokrotnie też, pytano mnie, czy nie można inaczej, czy trzeba aż tragedii emocjonalnej, aby ruszyć jakiś wzorzec? Oczywiście, można inaczej, ale do tego potrzebny jest wysoki stopień samoświadomości. A do takiego poziomu, który by nam to umożliwiał, trzeba po prostu dotrzeć poprzez osobisty rozwój. Dlatego też, dusza dąży do osiągnięcia pełnego stopnia rozwoju samoświadomości i doskonale wie, że aby go osiągnąć, potrzebne jest zrozumienie energii doświadczeń poprzez osobiste ich przeżywanie. Dusza wie także, że musi dokonać tego poprzez pryzmat materii, za pomocą ciała. Dlatego, wciąż na nowo decyduje się schodzić do ciała, pomimo tego, co tu przeżywa. I pomimo tego, że czasami musi wciąż na nowo odnawiać starą energię dawnych doświadczeń, decyduje się na to, z własnej i nieprzymuszonej woli. Można by sądzić, że prawo karmy zmuszą ją do tego, ogranicza jej wolę, ale tak naprawdę dusza chce tego sama, bo bardzo głęboko w swoim świadomym Ja, wie, że takiemu procesowi rozwoju osobistego po prostu podlega.

W drodze osobistego rozwoju, dusza przyjmuje pewnego rodzaju wyzwania. Z jednej strony chce doświadczać i szukać zrozumienia dla rozwoju swojej świadomości, a drugiej strony swoją transformacją dokonuje zmian w polu energii świata, do którego schodzi. Dla duszy, obydwa te procesy są ważne i bardzo często każdego z nich doświadcza także z punktu biegunowości tego planu. W efekcie, dochodzi jednak do zrozumienia procesu, którym przez dłuższy czas swoich inkarnacji kieruje od strony świata duchowego. Umiejętność świadomego tworzenia pól energii, to dla duszy niezwykle ważny element jej rozwoju, gdyż w pewnym momencie zaczyna dostrzegać, że pole czystej energii może stworzyć jedynie czysta, świadoma myśl. W procesie osobistego rozwoju, dusza kieruje się bardzo często w stronę pól energii, stworzonych przez inne dusze, przebywające w ciele lub grupy dusz, aby przekonać się, czy to wystarczy do osiągnięcia zrozumienia. Dusza, koncentruje się wtedy niezwykle intensywnie na danym zadaniu i bardzo często zajmuje jej to kilka dobrych wcieleń. W efekcie, dociera jednak do przekonania, że to nie tędy droga i, że nie da się dokonać się udowodnienia pewnych własnych założeń, bez dokonania ich zrozumienia. Dojście do świadomości tej energii, pozwoliło mi dokonać pewnego rodzaju zmian w pracy nad sobą. Kiedyś wierzyłam, że wystarczy jedynie pisać afirmacje, aby dokonała się cała zmiana. W późniejszym czasie zrozumiałam, że ważny jest także cały proces uwalniający i transformujący stare, zakopane głęboko w podświadomości wzorce. Jeszcze później uznałam, że wypowiadana, odpowiednia forma modlitwy, może pomóc w kreacji okoliczności, które pomogą mi w jak najszybszym, jak najłatwiejszym ich przetransformowaniu i tak się rzeczywiście dzieje, gdy wypowiadam konkretnie ułożoną modlitwę, ale na samym końcu zrozumiałam także, że podświadomości potrzebne są także świadomie już wypowiadane słowa afirmacji, które na sam koniec procesu podsumują wszystko i ugruntują świadome przekonania. Dzięki temu, bardzo zmienił się mój stosunek do afirmacji, gdyż zrozumiałam, że potrzebny był mi, do budowania świadomości duchowej zarówno stan ich bezmyślnego klepania, po to, aby przekonać się, że to nie tędy droga, jak i dojście do świadomości, że zrozumienie buduje się na zasadzie metody prób i błędów. Dziś nie uciekam od afirmacji, ale stosuje je jedynie do porządkowania w sobie wzorców myślowych, czyli korzystam z nich na końcu pracy transformacyjnej. Nie piszę ich nie wiadomo jak długo, nie zapełniam nimi stosu zeszytów, ale wystarczy, że powiem sobie jeden jedyny raz, oczywiście w momencie, gdy dokonam już oczyszczenia, że mogę robić, czy postępować, oraz myśleć w konkretny sposób, by ujrzeć niezwykłą zmianę w moim myśleniu i świadomości. I to jest właśnie moment, gdy padające słowa, które dodaje zawsze na koniec modlitwy:,, niech się dokona", w tym momencie są słowami ugruntowujących afirmacji. Oczywiście, jeśli na którymś z etapów wykorzystasz afirmacje do pobudzenia w sobie energii emocjonalnej, aby dokonać jej oczyszczenie, też jest dobrym sposobem, twoim sposobem. Ja tego nie robię, ale jeśli tobie to pomaga, to stosuj tę metodę jak najbardziej.

Mój bunt przeciwko pisaniu afirmacji także nie wziął się z nikąd. W mojej podświadomości tkwił, ugruntowywany przez bardzo wiele wcieleń wzorzec trudzenia się, we wszystkim, co moja podświadomość uznawała za pracę. Dlatego też, podświadomość bardzo szybko pokazywała mi, ile wysiłku muszę włożyć i pracy w to, aby osiągnąć tu jakikolwiek efekt. Niestety, środowisko, w którym dorastałam, nacechowane było wzorcem trudzenia się przy dochodzeniu do jakiegokolwiek celu. Powtarzane przez moją mamę zdanie, że trzeba się w życiu ciężko naharować, aby docenić to, co się osiąga, stało się dla mnie afirmacją, w którą w końcu podświadomie uwierzyłam. To, niestety spowodowało dalsze konsekwencje. Podświadomie, zawsze, bez względu na to, co robiłam musiałam w końcu doprowadzić do stanu, gdy padałam ze zmęczenia lub czułam, że wykonuje naprawdę mozolną i ciężką pracę w dochodzeniu do spełnienia jakiegokolwiek celu, aż w końcu przekroczyłam swoją cienką, czerwoną linię.

Powrót

Mistrzowie życia

Do skierowania się w stronę badania natury Ziemi zainspirowały mnie książki Rudolfa Steinera. Jego fascynacja badaniem Natury, przypominała mi bardzo często o mojej fascynacji badania światów duchowych. Jednakże im bardziej kierowałam się w stronę światów duchowych, tym silniej wszystko w świecie dusz wskazywało mi, bym zainteresowała się Ziemią i jej Naturą. Po pewnym czasie, rzeczywiście skierowałam się w stronę tego, by zbadać, poznać i zrozumieć świat, do którego przybyła moja dusza. W zasadzie badam ten świat od wielu wcieleń tak, jaki każda inna dusza, ale dopiero teraz robię to zupełnie świadomie.

Przez wiele lat mojego rozwoju stykałam się z bardzo wieloma poglądami i wyobrażeniami o tym, jak mój rozwój powinien przebiegać. I choć opinie innych były ciekawe, to jednak wciąż coś mi w nich nie pasowało. Z tego, co mi nie pasowało w rozwoju, zdałam sobie sprawę dopiero po kilku latach stosowani praktyk duchowych narzuconym mi przez innych. To przebudzenie, pozwoliło mi świadomie wkroczyć na własną drogę bez trwogi, że coś robię nie tak, lub, że czemuś nie poświęcam odpowiedniej ilości czasu. Niedawno, gdy zadzwoniłam do mojej dobrej znajomej pierwsze, co usłyszałam to, to, że wszyscy jej ciągle przeszkadzają rozwijać się duchowo. Przypominało mi się wtedy bardzo wiele opowieści moich znajomych o ciągłym braku czasu na rozwój. Niektórzy, bardzo zirytowani pytali mnie, w jaki sposób udaje mi się łączyć rozwój duchowy z życiem codziennym, pracą, prowadzeniem domu, wychowywaniem dwójki dzieci, odpowiadaniem na wiele listów i rozmowy telefoniczne. Oczywiście pomaga mi w tym dobra organizacja czasu, ale najważniejszym dla mnie jest samo przekonanie, że życie codzienne nie przeszkadza mi w rozwoju duchowym. Wręcz przeciwnie, codziennie zauważam, jak wspaniale można rozwijać się duchowo, obserwując siebie w toczeniu codziennego życia. Cóż by mi było po rozwoju, gdybym nie mogła go przetestować w życiu codziennym. Czy mogłabym mówić o mistrzostwie uciekając od życia, przecież to, w jaki sposób żyję świadczy o moim mistrzostwie duchowym. Nie muszę do medytacji kłaść się i szukać odizolowania. Niektórym jest to potrzebne i to jest w porządku. Przecież każdy musi znaleźć swój własny sposób na rozwój. Trzeba czasami poświęcić kilka wcieleń, spędzić jakieś życie w zakonie, lub inne, pogrążonym w materializmie, by zdać sobie sprawę, że prawda o rozwoju leży po środku. Jednakże, jeśli szukacie weryfikacji swojego rozwoju, to zwracając uwagę na to, w jaki sposób rozwój duchowy wypełnia wasze życie. Wtedy będziecie mogli ocenić, na ile potrafiliście stać się mistrzami życia.

Oczywiście, każdemu potrzebna jest chwila wytchnienia, relaks. Dzięki temu regeneruje się ciało i dusza. Natomiast problem zaczyna się wtedy, gdy rozwój zamienia się w obsesję. Znam osoby, które poświęcają kilkanaście godzin dziennie na pisanie afirmacji, bądź na to, co nazywają medytacją. Gdy słyszę o tak ogromnej ilości poświęconego czasu na tak zwane praktyki duchowe zastanawiam się, kiedy te osoby jedzą, śpią, bawią się, pracują, realizują swoje marzenia? Swego czasu zwróciłam uwagę na dziwnie narosłą obsesję na temat sprawdzania własnego ERD (etapu rozwoju duchowego). Ludziska prześcigały się w biegu do uzyskania jak najwyższego ERD, porównując się z tymi, co to już niby mieli wyższy ERD. Tak, jakby to była najważniejsza rzecz w rozwoju. Być może i dla tych osób i najważniejsza, ale bardzo często ich ERD nie miało zupełnego przełożenia na to, co działo się w ich życiu. Gdy zachęcam jednego z moich znajomych do pracy, on patrzy często na mnie zdziwiony i mówi, że nie ma na to zupełnie czasu, przecież musi się rozwijać duchowo. Oczywiście szanuję jego wybory i rozumiem etap doświadczeń, ale mimo to staram się go zainspirować do zwrócenia się w stronę przytomności życiowo-rozwojowej. Jednakże przy ciągłym jego narzekaniu na brak spełnienia w życiu, jego rozwój stał się dla niego obsesją, która zabrania mu skierować swojej uwagi w stronę życia i tego, po co tu rzeczywiście przybył na Ziemię.

Moją dewizą życiową jest, aby wszystko, co praktykuję przekładało się w sposób praktyczny i pozytywny oczywiście, na moje życie. Jeśli nie widzę efektu w moim samopoczuciu, lub w relacjach z otoczeniem, albo przy realizacji jakiegoś celu, po prostu porzucam daną praktykę i szukam innego sposobu. Nawet, gdy dziesiątki osób starają mi się udowodnić, że to jedyna i słuszna droga, a sposób jest wręcz rewelacyjny. W swoim życiu przekonałam się, że nie ma jedynej i słusznej drogi, tak jak nie ma jednego najlepszego sposobu na życie. To, w jaki sposób żyjemy, jakie są nasze relacje z innymi, w jaki sposób przeżywamy to, co doświadczamy, jak to rozumiemy i jak do tego podchodzimy, świadczy o jakości naszego życia. A o tym, kim jesteśmy i na jakim poziomie się znajdujemy, będzie świadczyło życie, jakie będziemy wiedli, a nie nasz ERD. Bardzo często, gdy spaceruję z moją córeczką i przysiądę gdzieś w cieniu, na ławeczce, zdarza mi się wdać w rozmowę z osobami starszymi, u schyłku swego pobytu na Ziemi. Bardzo delikatnie staram się skierować wtedy rozmowę na temat podsumowania ich życia. Na to, co zrozumieli ze swojego pobytu na Ziemi? Niektóre opowieści są pełne smutku i goryczy. Niektóre z tych osób wciąż nie zrozumiały, po co zeszły na Ziemię. Jednakże zdarza się, że słyszę o spełnieniu, o zastanowieniu nad przeżytym życiem. Porównuję to wtedy z tym, co sama zrozumiałam z przeżytego do tej pory mojego życia. Ktoś sławny powiedział, żyj tak, jakby twój dzień był ostatnim dnem na Ziemi, żyj chwilą. Tymczasem wielu z nas uwielbia żyć przeszłością a nie teraźniejszością. Uwielbiamy, jako ludzie szczycić się dokonaniami innych, wielbić innych, rozkoszować się powodzeniami, bądź niepowodzeniami tych, których podziwiamy lub, którym zazdrościmy. Przeszłość dla niektórych jest ważniejsza niż to, co przeżywają w danym momencie, to jak tworzą swoją historię. A przecież, o jakości naszego życia świadczy jakość naszych myśli. A jakie są nasze myśli?

Przesłanie

Rozwijając się duchowo nie trzymaj się kurczowo jednej filozofii. O słuszności waszych wyborów będą decydować doświadczenia waszego życia i sposób, w jaki do nich podejdziecie. Nie trzymajcie się także kurczowo jednego mistrza, gdyż w końcu przejmiecie jego wzorce, nawet te nieoczyszczone. Słuchając podpowiedzi, pomyślcie nad tym, czy chcecie rzeczywiście je wykorzystać. Nawet najcenniejsza rada może okazać się pusta, gdy sami nie wypełnicie jej energią działania. Wasze myśli są ważne i cenne, to one wypełniają wasze życie. Cudza myśl jest ważną dla osoby, która ją wypowiada. Gdy sądzicie, że ktoś jest mądrzejszy od was, bo podobają wam się jego myśli, posłuchajcie wtedy wypowiedzi tych, którym podobają się wasze wypowiedzi. Na pewno w swoim otoczeniu znajdziecie kogoś, kto patrzy na was z podziwem. Natomiast, gdy sam zaczynasz rozumieć swoje myśli, twoja medytacja przyniosła ci w tym momencie energię zrozumienia. Dojrzałeś do tego, a by ujrzeć całość zebranych przez ciebie myśli.

Powrót

Jak nauczyć się żyć w ciele

Istnieje wiele sytuacji, które staramy się zrozumieć. Niektóre z nich sprawiają, że zaczynamy podważać sens życia, inne wręcz wywołują w nas silne uczucie bezsilności wobec tego, co doświadczamy lub, czego jesteśmy świadkami. Gdy ginie wiele niewinnych istot, w wielu osobach coś zaczyna się łamać, pojawia się bunt wobec okrucieństwa niektórych zdarzeń. Gdy giną dzieci, w wielu pojawia się obraz okrutnego Boga, który pozwala, by działy się takie okropności. Pojawiają się myśli:,, jak Bóg mógł na to pozwolić?". Dlaczego na Ziemi muszą dziać się tak okropne rzeczy? Dlaczego?..Po co?....Czemu to ma służyć?

Tego rodzaju pytań, może mnożyć się w nas bez liku. Pamiętam, jak sama je zadawałam, gdy doświadczałam w życiu bardzo trudnych chwil. Jednakże, dopiero duchowość pozwoliła mi pomóc w znalezieniu odpowiedzi na wszystkie dręczące mnie pytania. Dopiero, gdy pojęłam sens życia na Ziemi, gdy pojęłam, dlaczego urodziłam się akurat w tym miejscu? Dlaczego wybrałam sobie takich a nie innych rodziców? Dlaczego podejmowałam w życiu takie a nie inne decyzje, dopiero wtedy doceniłam cały swój pobyt na Ziemi i każdą chwilę przeżytych doświadczeń. Wtedy także poczułam w końcu, że jestem u siebie. I choć jedynie jestem gościem w moim ciele, to dzięki pełnemu porozumieniu z Naturą Ziemi, mogę poczuć się tu jak u siebie, gdyż Natura stwarza mi taką możliwość i zachęca, bym tak się właśnie tu czuła..

Aby to zrozumieć, odbyłam bardzo wiele wypraw do świata dusz i bardzo wiele razy dokonywałam ponownego wejrzenia w swój plan karmiczny.

Przez wiele lat wydawało mi się, że jestem tu na Ziemi za karę. Moje poczucie wyobcowania wśród ludzi, pchało mnie w stronę wytłumaczenia sobie, dlaczego tak się dzieje, dlaczego nie mogę odnaleźć tu swojego miejsca? Gdy w świecie dusz ujrzałam siebie, jako duszę o ogromnej ambicji i chęci, by uczyć się transformować ogromne ilości energii doświadczalnej, zrozumiałam, dlaczego postanowiłam wybrać sobie tak trudne zadania na to wcielenie.

Teraz mogę patrzeć na to z dystansu, gdyż swoje zadania już wykonałam i realizuję obecnie następne, które miałam przewidziane na następne wcielenie. Nie obawiam się tego, że będę musiała zejść tu jeszcze raz, a może i nawet kilka razu. Życie nie wydaje mi się już tak ciężkie, a jedynie ciekawe i bogate w różne doświadczenia. Świadomie wiem, że mogę, ale nie muszę korzystać z pewnych możliwości. Co w przeniesienie na język potoczny będzie oznaczało, że mogę, ale nie muszę pchać się tam, gdzie ,,biją". Oczywiście w moim życiu są osoby, które zawsze będą stanowić bagaż rodzinny, jednakże to moje podejście do kwestii, czy będą dla mnie ciężarem przez całe życie, czy nie, będzie decydowało o tym, jak będę żyła i jakiej jakości będzie to życie. Dziś zdaję sobie świadomie sprawę, że rodzice byli mi bardzo potrzebni do odnowienia pewnych bardzo istotnych dla mnie wzorców i emocji. Dzięki temu, mogłam bardzo rzetelnie przygotować się do dalszej części zadania. I skorzystałam z tej możliwości. Ja dla ich planu karmicznego byłam także bardzo ważna, ale akceptuję to, że oni wcale nie muszą sobie w tym wcieleniu poradzić ze swoimi zadaniami.

Żyjąc na co dzień wśród ludzi, prowadząc codzienne sprawy, mogę w pełnym zakresie obserwować to, czy moja obecna postawa życiowa przynosi mi spokój i zrozumienie. Świadomie zdaje sobie sprawę z tego, że obok mnie żyje bardzo wiele różnych dusz, które tak jak i ja postanowiły doświadczać na Ziemi. Zdaję sobie także sprawę z tego, że wszystkie te dusze znajdują się na swoich własnych poziomach rozwoju, że kształtowały się w różnych obszarach. I akceptuję to. Nie muszę z każdą z napotkanych osób od razu toczyć dysputy duchowe. Nie mogę liczyć nawet na to, aby wszyscy ludzie mnie rozumieli. Było by to wręcz absurdem, przecież każda z tych dusz jest na innym poziomie zrozumienia. Ale mogę z każdą z tych osób rozmawiać w sposób, który da jej możliwość odczuć moją akceptację i szacunek dla jej pochodzenia i poziomu rozwoju. Mogę sama świadomie wtoczyć rozmowę na miły ton, nadając go po prostu tej rozmowie. Na to pozwala mi moja świadomość i to staram się robić. Dzięki temu, idąc na codzienne zakupy, spotykam osoby, które uśmiechają się do mnie i zawsze powiedzą mi coś miłego.

Kiedyś ulegałam bardzo silnym emocjom, ludzie mnie denerwowali, nie mogłam się z nimi dogadać. Irytowały mnie pewne zachowania ludzkie nie tylko wobec mnie samej, ale i także wobec innych. Czy powinnam się tamtego okresu wstydzić, ależ nie! Teraz właśnie mogę docenić tamte doświadczenia, nawet te najbardziej niemiłe. Teraz mogę nauczyć się i zrozumieć jak działa energia emocjonalna, która była tak silna, iż powodowała, że tak reagowałam poddając się jej wpływom. Tamten okres traktuję jako wspaniałe doświadczenie, które mogłam zrozumieć i zmienić. Nawet, gdy pozostanę na pewno w pamięci niektórych dusz jako ktoś bardzo niemiły. To był okres, w którym transformowałam energię złości i uczyłam się kształtować swoje relacje z innymi ludźmi, dlaczego niby miałabym żałować tamtych postaw?! Były dla mojego rozwoju ważne i cenne. Teraz je zmieniłam, bo zrozumiałam cały proces od momentu ich powstania, poprzez przyjęcie w sobie aż do obserwacji, jak funkcjonują one w moim otoczeniu. To był proces, którego doświadczyłam i to jest dla mnie ważne i cenne.

Życie na Ziemi jest ważne dla każdej, nawet tej najbardziej zbuntowanej duszy i ona podświadomie zdaje sobie z tego sprawę. Jej zadaniem jest poznać i zrozumieć Naturę, w której materialną część włącza się poprzez swoje inkarnacje. Dodatkowo ma szansę poznać samą siebie i rozwinąć się przy tym duchowo. I to właśnie czynią dusze, wplatając swoją energię w różne inne formy energetyczne.

Aby znaleźć swoje miejsce na Ziemi, dusza musi poznać każde jej oblicze i zaakceptować. Im bardziej będzie starała się zmienić prawa natury, tym silniejszych i bardzo sprzecznych uczuć będzie doznawała. Największą sprzeczność doznaje dusza, gdy ma pogodzić się z tym, że ciało przynależy do świata natury i jego prawom podlega. Ileż to razy dusza musi przekonać się o tym, że nie tędy droga, gdy próbuje ingerować w te prawa i naginać je do swojego widzimisie. Ileż to praktyk musi przejść, zawodów i rozczarowań, by w końcu przestać walczyć z ciałem, naturą i innymi ludźmi. Ale musi to wszystko przejść, aby przekonać się, że walcząc, niczego nie osiągnie. I bardzo dobrze, bowiem każda droga jest ważna, bo każda prowadzi do jednego celu.

Powrót

Wyczuwanie obecności innych dusz

Szlak astralny, jest ścieżką, po której kroczą dusze, które nie przeszły jeszcze przez światło i utknęły w świecie astralnym. Na tych właśnie duszach przeprowadza się egzorcyzm, by doprowadzić je do światła i tam przekazać opiekunowi danej duszy. Dusze, które po śmierci ciała fizycznego powróciły do świata dusz, także mogą przybywać w obszar Ziemi, jednakże ich poruszanie się jest bardzo swobodne. Dusze te nie opętują, choć wyczuwa się je jako duchy. Niektóre z nich, co jakiś czas zbliżają się do miejsc ze swojego ostatniego wcielenia, lub do osób, z którymi obcowały przez jakiś ważny okres swego ostatniego życia. Zdarza się także, że gdy dwie dusze, najbliższe sobie w świecie dusz rozstaną się na Ziemi poprzez śmierć jednej, dusza, która odeszła i powróciła do świat dusz, może pozostawać w pobliżu duszy swego przyjaciela do momentu zakończenia przez niego swej drogi w danym wcieleniu. Osoba o dużej wrażliwości duchowej może wyczuwać obecność przy sobie innej duszy, jednakże odczuwa taką obecność bardzo przyjemnie. Czuje, że dusza tej osoby opiekuje się nią. Może także nawiązywać kontakt z daną duszą, świadomie, gdy ma wystarczająco rozwinięty mediumizm, lub spirytyzm, bądź jasnowidzenie astralne. Przy jasnowidzeniu może także dostrzegać znaki od danej duszy, lub nawet widzieć jej energię jako postać z jej ostatniego wcielenia. W innym przypadku dana dusza może także nawiązywać dosłowny kontakt poprzez sferę snów.

Zdarza się także, że dana osoba odczuwa bardzo silne emocje, gdy dochodzi do kontaktu z najbliższą duszą ze świata dusz. Dzieje się tak najczęściej z kilku powodów:

Po pierwsze, gdy dwie dusze łączył bardzo silny związek emocjonalny. Po drugie wtedy, gdy pomiędzy dwiema duszami dochodziło do ostrych spięć. Lub po trzecie wtedy, gdy dana osoba ma nagromadzonych bardzo wiele negatywnych wyobrażeń o duchach i formach ich przejawów.

Gromadząc wiele informacjo o ludziach, ich reakcjach na wpływ astralny i opętaniach, dochodzę do wniosku, że ludzie nie tyle boją się duchów ile tego, że nagle zobaczą zjawę zmarłej osoby, bądź coś ich dotknie, bądź gdzieś w pobliżu usłyszą czyjeś kroki, lub jakiś inny dźwięk, który nie mógł być wydany przez osoby żywe. Najczęściej wtedy pojawia się paraliżujący starach. Od osób, które proszą mnie o pomoc w uwolnieniu się od duchów, najczęściej słyszę, że do pewnego momentu w swoim życiu nie słyszeli i nie wyczuwali nic, aż nagle zaczęli słyszeć różne dziwne dźwięki i głosy. Dzieje się tak wtedy, gdy poprzez jakieś silnie emocjonalne wydarzenie nagle uruchomią się w tych osobach zdolności paranormalne, zwane mediumizmem, spirytyzmem, lub jasnowidzeniem astralnym. Może to się stać wtedy, gdy przeżywamy jakiś wypadek i dochodzi do nagłej utraty przytomności lub, gdy poddawani jesteśmy zabiegowi operacyjnemu przy znieczuleniu ogólnym, lub w wyniku jakiś innych silnych przeżyć, może to być także śmierć kogoś nam bliskiego. Często może także dochodzić do odnowienia zdolności, które wypracowaliśmy sobie w innych wcieleniach. Dzieje się tak wtedy, gdy nagle stykamy się z impulsem, który odkoduje w nas dany obszar emocjonalny a poprzez to i dane zdolności związane tym obszarem. Impulsem do odkodowania danego obszaru może być jakieś słowo, zdanie, lub inny dźwięk, kolor, zapach, sytuacja, zachowanie innej osoby, lub jakieś zdarzenie. Od tego momentu bardzo wiele osób, u których nastąpiło uruchomienie zdolności mediumicznych, przeżywa swoisty horror emocjonalny.
Niestety, gdy jakaś dusza ze świata dusz, lub świata astralnego wyczuje, że ją słyszymy, lub wyczuwamy, wtedy usilnie stara się z nami skontaktować. Może przy tym posługiwać się naszą energią do wywołania telekinezy, lub naszymi zmysłami do stworzenia obrazu, który wydaje nam się bardzo rzeczywisty.

Trochę inaczej jest w przypadku kontaktu z duszami, które przebywają w świecie astralnym. Dusze, które przybywają ze świata dusz, są oczyszczone emocjonalnie po swoim ostatnim wcieleniu. Dlatego odczucia z nimi związane mogą być przyjemnymi odczuciami, podobnymi do tych, gdy ktoś się nami opiekuje i czuwa nad naszym bezpieczeństwem. Niektórzy mylą te duchy z opiekunami duchowymi. Duch opiekuńczy, jest duszą pochodzącą najczęściej z niższego poziomu niż dusza stara. Opiekun duchowy jest duszą już oświeconą. Natomiast przewodnik duchowy może spełniać te rolę począwszy od poziomu średniego. Duch opiekuńczy jest najczęściej duszą naszej duszy bliźniaczej. Może to być także dusza pochodząca z naszej grupy dusz, lub grupy z tego samego poziomu, z którą postanowiliśmy wejść w bliskie doświadczenie w ostatnim wcieleniu. Opiekun duchowy raczej nie pojawia się jako duch, ale możemy także wyczuwać jego opiekę i wsparcie. W przeciwieństwie do przewodnika duchowego i ducha opiekuńczego, którzy mogą interweniować w nasze życie, opiekun duchowy nie robi tego. Jego obecność ujawnia się dopiero momencie, gdy jesteśmy gotowi otwarci na tego rodzaju pomoc. Ludzie, którzy doświadczyli pomocy i wpływu opieki istoty oświeconej, opisują ten rodzaj kontaktu jako przeżycie bardzo duchowe, wręcz mający charakter mistyczny. Przy wpływie i interwencji przewodnika duchowego i ducha opiekuńczego, możemy odczuć nawet bardzo negatywne emocje. Ma to związek z działaniami, jakie podejmują te dusze, aby nas wyrwać z jakiegoś stanu i wtedy, gdy uważają, że może być to dla nas bardzo korzystne i dla naszego rozwoju. Przejawy takich działań ze strony przewodnika duchowego bywają bardzo częste, co może nawet spowodować, że osoba doznająca takiego wpływu może wręcz odwrócić się na jakiś czas od duchowości. Natomiast duchy opiekuńcze mają tendencje do ostrzegania nas poprzez sny, bądź podsuwanie myśli zwane przez nas przeczuciami. Oczywiście nie musi się to dziać w każdym przypadku, gdyż możemy mieć rozwiniętą własną zdolność prekognicyjną. Jednak ich wpływy poprzez sny są bardzo częste i dzieje się to zawsze, gdy śni nam się osoba zmarła. Także kontakt z opiekunem duchowym i przewodnikiem duchowym może odbywać się poprzez sny. Bowiem sen jest dla naszej duszy najlepszą formą kontaktu ze światem dusz.

Za każdym razem, gdy zasypiamy, nasza dusza oddala się od ciała i powraca do świata dusz, by odpocząć od trudów zadań w ciele. Zdarza się jednak, że dusza zamiast powrócić do świata dusz zatrzymuje się w świecie astralnym. Emocje takiej duszy, są w tym monecie tak silne, gdyż zamiast odpoczywać, podświadomie chce ona rozładować swoje emocje. Pomaga jej w tym wtedy pobyt w świecie astralnym, w którym dominują wszelkiego rodzaju energie emocjonalne. Możemy bardzo łatwo rozpoznać, czy nasza dusza podczas snu przebywała w świecie dusz, czy w świecie astralnym. Gdy dusza przebywała w świecie dusz, budzimy się wypoczęci i odprężeni, łatwiej jest nam pozbierać myśli i czujemy ich większą jasność. Gdy budzimy się po przebywaniu podczas snu w sferze astralnej, budzimy się bardzo zmęczeni i z uzewnętrznionymi emocjami. To właśnie wtedy możemy przeżywać koszmary senne, lub budzić się w środku nocy zlani potem. Warto poobserwować samego siebie i dokonać stwierdzenia, czy częściej budzimy się wypoczęci, czy zmęczeni. Pomoże nam to stwierdzić, w jakiej kondycji emocjonalnej znajdujemy się w obecnym momencie.

Obecność innych dusz jest w naszym życiu jest czymś bardzo naturalnym. Z części tej obecności nie zdajemy sobie nawet sprawy, części nawet nie dostrzegamy, a ta cześć, na którą najsilniej zwracamy uwagę ma na nas najczęściej bardzo silne oddziaływanie emocjonalne. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak silnie świat dusz i świat astralny przenikają świat materialny. Żyjąc na co dzień w nieświadomości, budzimy się nagle i stwierdzamy, że jest coś więcej, niż to, co do tej pory dostrzegaliśmy. Na niektóre z tych przejawów reagujemy bardzo emocjonalnie i zazwyczaj silnym lękiem. Nie rozumiemy, czym są przejawy, z którymi mamy do czynienia i czego chcą od nas dusze, którym udało się nawiązać z nami kontakt. Życie w nieświadomości pomaga nam zwrócić uwagę w stronę tej części materii w stronę, której nigdy byśmy nie zdecydowali się zwrócić uwagi. Natomiast nagłe przebudzenie, które doznajemy często w postaci uzewnętrznienia się jakiejś zdolności parapsychicznej, jest tym momentem w naszym rozwoju, który będzie nas wiódł ku innym obszarom duchowego poznania. Ale to także pozostaje zawsze w kwestii wyboru doświadczeń przez naszą duszę i pozostaje za każdym razem w zgodzie z naszą gotowością na wyższe doznania duchowe.

Powrót

Piękno materii

Badając światy duchowe, zawsze szukam tam informacji, które pomogłyby mi w rozwoju i kształtowaniu w sobie świadomości zrozumienia dla całego wszechświata. Jednakże, rozwijając świadomość, im bardziej zagłębiałam się w świat duchowy, tym ciekawszy stawał się dla mnie świat materii. To, że badam tamte światy, tak naprawdę jest mi jedynie potrzebne do zrozumienia tego świata, w którym obecnie przebywam. Tam, w światach duchowych wszystko jest uporządkowane i nie trudno jest ten ład pojąć. Ale tu, na Ziemi, w świecie materialnym, pojąć tę samą prawdę i ład jest znacznie trudniej. A jeszcze trudniej jest przejawić tu na Ziemi, w ten sam sposób energię, którą z taką łatwością przejawia się tam, w światach duchowych.

Dusza, schodząc wielokrotnie na Ziemię, ma okazje poznać naturę Ziemi w każdym jej przejawie energetycznym. Poznaje ciemną i jasną stronę natury. Doświadcza poprzez zbieranie wzorców emocjonalnych i zaczyna powoli odczuwać w sobie zrozumienie dla coraz większej ilości aspektów rzeczywistości. Schodząc na Ziemię, dusza zawsze funduje sobie częściową amnezję, po to by mogła w spokoju skupić się na czekającym ją tu na Ziemi zadaniu.

Rozpoczynając swą podróż duchową w tym życiu, chciałam jedynie zrozumieć, dlaczego tu jestem i dlaczego w moim życiu dzieje się to wszystko, co doświadczałam? Moja ciekawość wiodła mnie do zrozumienia coraz głębszych obszarów duchowych światów. Lecz dopiero niedawno zrozumiałam, że to zrozumienie nie jest do końca tak ważne dla mnie, jak ważnym jest, bym pojęła świat i naturę, w której przebywam obecnie. Skierowałam wtedy prawie całkowicie moją uwagę w stronę świata natury. Chciałam poznać jej istotę. W pewnym momencie nawet poczułam się zdziwiona, że dopiero teraz dostrzegłam, jak bardzo ważnym dla duszy jest obudzenie świadomości miejsca, do którego przybywa. Pamiętam, że zawsze, każdy mistrz, każdy autorytet duchowy kierował moją uwagę w stronę świata duchowego. Dojrzewałam duchowo ukierunkowana w stronę świata, z którego tu przybyłam. I to wydało mi się w pewnym monecie najdziwniejsze. Jakiż sens miałoby moje przyjście na Ziemię, gdybym miała jedynie kierować się w stronę świata dusz. Logika jasno podpowiadała mi, że przecież i tak tam moja dusza powróci, tak jak powracała tam nie raz. Zatem nie ważne są powroty, ale zejścia i to, co tu w tym czasie miałabym dokonać.

Gdy zaczęłam analizować postawę wielu osób rozwijających się duchowo, zwrócił moją uwagę nadmierny mistycyzm tych osób. Zresztą przez wiele lat sama ulegałam temu samemu przekonaniu skierowania swojej uwagi w stronę światów duchowych. Wtedy wydawało mi się to bardzo naturalne. Przecież rozwijałam się duchowo. Dopiero niedawno moja uwaga skierowała mnie w stronę świata fizycznego. W pewnym momencie pojawiła się we mnie chęć poznania istoty życia. Nie przypuszczałam, że tak szybko natura umożliwi mi to. Gdy zaszłam w ciążę, zapytałam mojej duszy, czemu ma służyć to doświadczenie? Wtedy usłyszałam poprzez intuicję, że chciałam ujrzeć akt stworzenia i zostało mi to dane.

Przez dziewięć miesięcy uczestniczyłam w budowie życia w moim ciele. Ujrzałam energie, które decydują o budowie poszczególnych części ciała ludzkiego. Ujrzałam i świadomie uczestniczyłam w zejściu duszy dziecka do ciała. Było to nie tylko piękne, ale i bardzo twórcze doświadczenie. I jakże ważne dla mnie, duszy.

Wiele osób, bardzo często zwraca się do mnie opisując swoje doświadczenia duchowe. W słowach tych osób za każdym razem odnajduję pewne powtarzające się twierdzenia, które mnie zadziwiają. Potwierdzają one bowiem, jak silnie pragnienie powrotu łączy się ze wspomnieniami z obszaru, gdzie dusza kształtowała swoja tożsamość duchową.

Ludzie szukają w rozwoju możliwości powrotu do Boga. Pamiętam, że sama kiedyś myślałam w podobny sposób. Było to naturalne dla poziomu świadomości, na którym się znajdowałam w owym czasie. Jednakże w pewnym momencie, wraz ze wzrostem świadomości, zrozumiałam, że tak naprawdę szukam czegoś, tęskniąc za tym, a nie dostrzegam, że tak naprawdę nigdy nie oddzieliłam się od tego, za czym tęsknie i do czego chciałabym powrócić. Przecież wszystko, co mnie otacza jest dziełem Boga i ja także. Jakże więc mogłam się kiedykolwiek oddzielić od czegoś, skoro wszystko jest NIM. Przecież tak naprawdę przez cały czas tkwię w samym środku Boga. Sama także jestem niczym nie oddzielona od Niego.

Zauważyłam, że wokół, nawet w środowiskach duchowych panuje dziwne przekonanie o rozdzieleniu z Bogiem i drodze do NIEGO. Jak mogę kroczyć jakąkolwiek ścieżką do Boga, skoro, On nawet na moment się nie oddalił. Gdy zrozumiałam, że tak naprawdę ważna jest świadomość miejsca, rozejrzałam się wokół. Spojrzałam w otaczający mnie świat uważniej niż kiedykolwiek. Jakże jeszcze wiele tkwiło we mnie dziwnych przekonań. Dostrzegałam jednak ich sens. Były mi potrzebne w czasie, gdy moja dusza doświadczała aktów zaprzeczeń. Przeżycie tych doświadczeń skierowało moją ciekawość na chęć ujrzenia prawdy. I ujrzałam ją taką, jaka chciałam ujrzeć.

Powrót

Cztery natury człowieka w świecie fizycznym Ziemi

Gdy kształtowała się Ziemia, nad jej rozwojem czuwało wiele jestestw. W efekcie, natura Ziemi wykształciła dla ciała ludzkiego cztery rodzaje przejawiania się. Jest to natura orła, człowieka, byka i lwa. Dzięki temu dusze pochodzące od wyższych jestestw mogły odnaleźć połączenie z naturą Ziemi i chcieć tu zamieszkać.

Wiele osób podczas sesji regresingu doświadcza odrzucenia wobec ciała i Ziemi. Nie potrafią wytłumaczyć sobie, dlaczego mimo tak wielkiego oporu, niechęci i nienawiści wobec Ziemi muszą tu wracać. Jednakże, gdy zaczynają pojmować całość procesu kształtowania się ich duszy i jej rozwoju, życie na Ziemi zaczyna nabierać dla tych osób bardzo realnego kształtu, a oni sami doznają sensu swojego istnienia. To bardzo ważny moment, który pomaga duszy zrozumieć swoją własną naturę, jej pochodzenie, proces kształtowania się, oraz proces przejawiania się i doświadczanie poprzez jedną z natur ciała ludzkiego. Każda z dusz, jaka schodzi na Ziemię, ma okazję doświadczać poprzez każdą z natur ciała ludzkiego. To ukształtowuje jej zrozumienie dla każdego procesu, jaki tu na Ziemi zachodzi. W pewnych okresach swego rozwoju dusze zaczynają bardziej utożsamiać się z jedną z natur ciała ludzkiego. Jednakże, aby ukształtować całość swego wglądu w naturę Ziemi, przechodzą kolejno przez wszystkie stadia kształtowania się natury ludzkiego ciała. To pozwala lepiej duszy zrozumieć Ziemię, jako miejsce swych doświadczeń.

Cztery stadia rozwoju ciała ludzkiego dla duszy, która tu schodzi by doświadczać, są procesem zagłębiania się we własną podświadomość. Jest to szczególnie ważny proces dla dusz, które kształtowały się w świetle i tam nabrały pierwszych doświadczeń w swym rozwoju. Inaczej możemy ten proces nazwać czterostopniowym zagłębianiem się duszy we własną podświadomość poprzez pryzmat materii.

Pierwsze stadium zgłębiania własnej podświadomości poprzez pryzmat materii, to stadium ziarna. Stadium to odnosi się do momentu, gdy ciało ludzkie dopiero się kształtowało. Najsilniej dominuje wtedy instynkt i to poprzez instynkt dusza uczy się kształtować swoje wyobrażenie o naturze Ziemi. Dusze, które kształtowały się w świetle, jako pierwszą przejawiały naturę orła. Jest to natura najsilniej duchowa i ukształtowana dla dusz ukształtowanych w świetle po to, by mogły powoli zagłębić się w świat ludzki.

Następnym stadium, jest stadium, w którym ciało ludzkie rozwija się i bardzo mocno przekształca fizycznie. To etap wzrostu i doświadczeń duszy poprzez wzrost. Ten etap odpowiada naturze byka. Jest to natura kształtowania się siły w człowieku, a tym samym dusza ma okazję doświadczać poprzez obserwację procesów związanych ze wzrostem. W tym okresie dusza najsilniej zbiera informacje o świecie fizycznym i możliwościach zastosowania własnej energii.

Następnym stadium, jaki przechodzi dusza w ciele, jest stadium rozwoju i przetwarzania. Odpowiada to naturze ludzkiej, gdy ciało wyraża gotowość do przekształcania energii twórczej. W tym okresie dusza jest jakby najbardziej produktywna i twórcza. W tym także okresie ciało pozwala jej na przetwarzanie ogromnej ilości energii.

Ostatnie stadium, przez jakie przechodzi dusza w ciele ludzkim, to stadium odpowiadające naturze lwa. Dusza poznaje świat poprzez emocje związane z samotnością. W tym stadium dusza ma też okazję doświadczyć wglądu w kształtowanie się własnego poczucia godności.

Gdy dusza doświadczy już każdego ze stadiów zgłębiania świata fizycznego w procesie zagłębiania się we własną podświadomość, zaczyna przejawiać którąś z natur silniej niż inne, choć posiada w sobie dostęp do trzech pozostałych typów natury ciała ludzkiego i może w mniejszym lub większym stopniu z nich korzystać. Tak więc, osoba o naturze orła może także przejawiać w swych zachowaniach i to bardzo silnie każdą z pozostałych natur. Oznaczać to będzie, że oprócz silnego zainteresowania duchowością, będzie ją także interesowały sprawy dotyczące świata fizycznego i wszystkiego, co będzie się z tym wiązało. W życiu codziennym będzie się to związało z silną potrzebą założenia rodziny, tworzenia, zarabiania, gdy do głosu dojdzie natura ludzka. Albo potrzebę nauki, gdy do głosu dojdzie natura byka, lub potrzebę nauczania, gdy do głosu dojdzie natura lwa. W okresie, gdy najsilniej zaczyna przejawiać się natura orła, dusza ma największą ochotę na rozwój duchowy i zgłębianie wszystkiego, co wiąże się z duchowością. Na szczęście natura ciała ludzkiego ukształtowana jest tak, że nie pozostaje długo w jednym stadium wzrostu w którejś z własnych typów. Jej potrzeby ciągle ulęgają zmianom, co daje duszy możliwość zbierania podobnych doświadczeń na różnych etapach własnego rozwoju. Dzięki temu dusza może jakby spojrzeć na to samo doświadczenie z wielu różnych poziomów własnej świadomości. Inaczej, zatem dusza będzie przezywać macierzyństwo doświadczając go na niżach etach swego rozwoju, a inaczej, gdy jej świadomość jest już mocno ukształtowana. Jednakże sama chęć, by zgłębić po raz kolejny doświadczenie macierzyństwa będzie pochodziła od tego, czy w danym momencie nie przejawia się w ciele natura człowieka. Tak samo nagła potrzeba nauki, której ulega dusza, będzie miała związek z tym, że ciało wchodzi w etap przejawiania natury byka.

Rozwój świadomości poznawania natury własnego ciała, jest dla duszy ważnym procesem, który zgłębia przez wszystkie swoje wcielenia. To dla duszy niezwykle ważny proces, jednakże o jego sensie przekonuje się dopiero wtedy, gdy osiągnie bardzo wysoki etap swojego rozwoju. Do tego czasu bardzo ulegle poddaje się każdemu z procesów, który oferuje w swym zestawie poznania siebie natura Ziemi.

Powrót

Tworzenie świadomego związku

Dochodzić do świadomości, która może pomóc nam w stworzeniu doskonałego związku można w różny sposób. Zwykle, za samą ideą stworzenia związku kryje się pragnienie przeżycia u boku tej drugiej osoby czegoś bardzo wyjątkowego i wzniosłego. Dzieci, już od swoich pierwszych dni przyjmują za fakt oczywisty to, że opiekuje się nimi dwoje rodziców, którzy są parą. Widzą i obserwują dwoje ludzi, którzy zachowują się w stosunku do siebie w bardzo szczególny sposób. Już wtedy wyczuwają podświadomie, że ich rodziców łączy szczególna więź. Staje się więc dla nich naturalnym, że jak dorosną także znajdą tę szczególną osobę, z którą połączy ich więź, tak jak ich rodziców. Bez względu na to, jaki związek tworzyli nasi rodzice, potrzeba tworzenia związku jest w nas bardzo silna i naturalna. Po za połączeniem dwóch dusz, natura łączy także nasze ciała. Czasami jednak wynika z tego bardzo silne pomieszanie. Gdy działa natura, przyciąganie dwóch ciał odbywa się po za świadomością duszy. Często duszy bardzo się to podoba i nie oponuje przed potrzebami ciała. Wręcz przeciwnie, pozwala ciału decydować w zaspakajaniu jego naturalnych potrzeb. Gorzej jest, gdy ciało chce jednego, dusza natomiast chce czegoś zupełnie innego. Taki konflikt występuje bardzo często i jest łatwy do zaobserwowania. Wystarczy spojrzeć na swój własny związek i zaobserwować, czy jest to związek dwóch ciał, czy związek dwóch dusz. W związku ciał, o jego stworzeniu zadecydował w całości wygląd partnera, lub partnerki. Jest to bardzo popularny wybór w dzisiejszych czasach. Wielu mężczyzn nawet nie zastanawia się nad tym, by ich partnerka pasowała do nich również pod względem duszy. Chcą najczęściej, by ich partnerka miała odpowiednie gabaryty i urodę, a resztę, jak często słyszałam od moich kolegów, jakoś strawią. Taki związek nigdy nie trwa długo, lub jest bardzo emocjonalny. Potrzeby zaspokajania ciała zwykle szybko przestają wystarczać i stanowić główny sens tworzenia danego związku. W którymś momencie do głosu zaczynają dochodzić potrzeby duszy, by znaleźć porozumienie z partnerem na poziomie wyższym niż tylko ciało. Podobnie jest, gdy dwoje partnerów łączy jedynie porozumienie dusz, a odrzucają porozumienie ciał. Tak się dzieje w przypadkach, gdy dana osoba odrzuca swoje ciało i go nie akceptuje. Związki dusz są dłuższe niż związki ciał, ale potrafią być równie niespełnione.

Gdy związek tworzą dwie osoby nie akceptujące swoje ciała, wtedy dochodzi do tłumienia naturalnych potrzeb na rzecz podkreślania uczuć, lub emocji. Gdy związek tworzą dwie osoby, które przyciągnęło do siebie jedynie ciało, wtedy taki związek jest bardzo zamknięty emocjonalnie. Osoby tworzące taki związek, osobno przeżywają swoje uczucia, nie dzielą się nimi z partnerem i czują się w takim związku bardzo samotne.

Trochę inaczej jest, gdy np. partnera pociąga w partnerce jej ciało a ją w nim jego dusza i intelekt. Wtedy partner na siłę chce wznieść swoją partnerkę na swój poziom intelektualny i wibracyjny, z ominięciem akceptacji ciała. Natomiast partnerka wykorzystuje swój atut ciała, lub wieku, by zatrzymać przy sobie partnera z ominięciem własnego rozwoju. Taki związek jest wtedy bardzo silnie manipulacyjny i oparty na podtrzymywaniu w partnerze przekonania własnej wyjątkowości i atrakcyjności. Obydwoje partnerzy obawiają się, że ich atuty w pewnym momencie nie wystarczą by zatrzymać partnera przy sobie, dlatego potrafią nagle zmienić swój front postępowania. On nagle zaczyna dbać o swoje ciało, chcą być atrakcyjnym dla swojej partnerki, a ona nagle zaczyna rozwijać swój intelekt i duszę. A wszystko ze strachu, że to, co do tej pory mogło wystarczyć, by tworzyć związek, w pewnym momencie może już nie wystarczyć.

Podobnie dzieje się, gdy ona pociąga partnera swoją duszą, a on ją swoim ciałem i urodą. Taki związek także jest nieudany i nieharmonijny. No cóż do pewnego momentu można się pokazywać z bardzo przystojnym partnerem, wzbudzając zazdrość koleżanek, ale gdy partnerka zbyt długo nie będzie mogła znaleźć porozumienia duchowego z partnerem zacznie się w takim związku dusić. On także nie jest szczęśliwy w takim układzie. Czuje się gorszy intelektualnie i duchowo od swej partnerki, co może rodzić frustrację i chęć złamania psychicznego partnerki.

Jeśli rozwijasz się duchowo, oznacza, że dusza odgrywa w tobie pierwszoplanową rolę. Sprawdź w tym monecie, jaki masz stosunek do swego ciała i zaspokajania jego potrzeb. Musisz w tym momencie skierować swój rozwój w stronę poznania natury swego ciała i akceptacji go, oraz przejawienia w stosunku do swego ciała miłości. Twoje ciało musi stanowić z twoją duszą harmonijną całość, bez zapominania, że jest to część natury i ma swoje potrzeby.

Jeśli na pierwszym planie stawiasz potrzeby ciała, nie zapominaj o potrzebach duszy dotyczących rozwoju.

Sprawdź także, co pociąga cię w pierwszym rzędzie w płci przeciwnej. Będzie to odpowiedzią na pytanie, jakie związki najczęściej tworzysz i nad czym masz popracować, aby twoje związki były harmonijne i oparte na równowadze ciała i duszy.

Najlepsze związki, to związki osób, które osiągają w sobie równowagę ciała i duszy. Gdy obydwoje partnerzy rozwijają się duchowo i gdy ważnym jest dla obydwojga dbałość o potrzeby ciała, związek takich osób jest niezwykle inspiracyjny. Oczywiście należy wziąć także pod uwagę plan duszy na dane życie i to, jak trudna lekcję do przerobienia ma dusza na dane życie. Niektóre dusze są bardzo ambitne i specjalnie stawiają sobie na swej drodze trudne, niedobrane związki by doprowadzić swą duszę do zrozumienia istoty tworzenia związku. Dusza traktuje związek jak kolejny stopień do swego rozwoju. Natura Ziemi przygotowała dla niej wiele dziedzin życia, przez które dusza musi przejść, aby osiągnąć całkowite zrozumienie. Nie ważna jest kolejność przejścia przez te wszystkie dziedziny, ważna jest natomiast dla duszy szybkość zrozumienia danej dziedziny. Taki też jest dla niej sam związek. Jest kolejnym krokiem na drodze rozwoju duchowego.

Nie ważne jest zatem, z kim tworzysz związek. Ważne jest to, co w nim osiągniesz. Każdy związek może być dla ciebie inspirujący. W każdym związku możesz osiągnąć spełnienie i zrozumienie, ale to wymaga od ciebie pracy nad dojściem do zrozumienia. Najpierw musisz poznać siebie samego. Następnie określić swoje wyobrażenia o idealnym związku. Jeśli już tworzysz związek, musisz się mu przyjrzeć i zobaczyć, w jakim układzie pozostajesz. Pomoże ci to określić, co masz w sobie do uzdrowienia. Jeśli stwierdzisz, że twój związek jest nieharmonijny, nie musisz od razu z niego uciekać. Raczej najpierw skoncentruj się na tym, by znaleźć w nim wszystko to, co może wpłynąć na twój rozwój i zrozumienie. Jeśli nie zrozumiesz tego związku, to nie masz gwarancji, że trafiając na bardziej idealną dla siebie polówkę również ją zrozumiesz i wpłynie to na twój rozwój. A w twoim planie karmicznym zawsze istnieje opcja całkowitego zrozumienia tej dziedziny życia, musisz tylko do niej dotrzeć.

Nie siedź także na siłę w jakimś związku, aby go zrozumieć. Jedna dusza może bowiem działać na ciebie bardziej inspiracyjnie, inna mniej. Olśnienie może także przyjść wtedy, gdy nie będziesz pozostawać w żadnym związku.

Najważniejsze jest twoje podejście.

Gdy zrozumiesz, czym jest w swej istocie związek, wtedy tworzenie go będzie dla ciebie prawdziwą przyjemnością. I to, co wcześniej mogło wydawać ci się w związku trudne i nie do pokonania, nagle znika. Gdybym nie osiągnęła stanu zrozumienia tego, czym jest związek, z pewnością i ten, który tworzę wraz z moim mężem byłby nieudany. To nie pragnienie znalezienia idealnej połówki uczyniło mój związek udanym, ale zrozumienie, które do niego wniosłam.

A jeśli pozostajesz na razie bez związku, także wykorzystaj ten czas na to, by zrozumieć, ale siebie samego. Twoje pragnienia o znalezieniu swego ideału, mogą wieść cię do coraz to nowych metod poszukiwań i określania swego idealnego partnera. Ale to nie liczby będą świadczyły o tym, czy jesteś w tym związku szczęśliwy czy nie. Zadecyduje o tym twoje poczucie spełnienia, akceptacji i poczucia wewnętrznej wolności. Może zatem, zamiast wędrować od jednego jasnowidza do drugiego, skup się na tym, by to czego szukasz i pragniesz odnaleźć najpierw w sobie. Inaczej, nawet wskazana dla ciebie przez kogoś ta idealna połowa, może nie przynieść ci oczekiwanego spełnienia i okazać się zwykłym, jeszcze jednym niezrozumiałym doświadczeniem.

Powrót

Świadome macierzyństwo

Gdy po raz pierwszy doświadczyłam w tym życiu macierzyństwa, wydawało mi się, że jestem zupełnie do tego nieprzygotowana. Nie przygotowałam dla mojego dziecka miejsca, które dawałoby mu dobry doświadczeniowo start. Byłam świadoma tego, że szykuję temu dziecku coś bardzo trudnego. Z zazdrością patrzyłam na pary, które z radością oczekiwały przyjęcia na świat dziecka. Ja się jedynie bałam. Sama przychodziłam na świat długo oczekiwana i wytęskniona, jako dziewczynka. Czułam, że ktoś tu na mnie czeka, że się cieszy moim przyjściem. A ja się jedynie bałam. Strach wypełnił cały okres oczekiwania na dziecko. Tak jakbym przeczuwała, że wydarzy się coś jeszcze gorszego.

Gdy narodził się mój synek, pojawiła się we mnie nowa siła, siła przetrwania. Przez pierwszych siedem lat obydwoje doświadczyliśmy trudnej relacji, zwanej rodziną. Przez siedem lat starałam się przekonać moje dziecko, by wybrało życie. Sama natomiast w tym czasie starałam się zmienić wszelkie moje wyobrażenia o życiu, świecie i samej sobie. Tworząc nową siebie, tworzyłam także nowy świat dla mojego synka. Aż w końcu dotarłam do momentu, gdy stworzyłam nowy związek, nową rodzinę. Było to coś nowego dla mnie samej. Dojrzewałam do tego przez kilka ostatnich lat. Zaczęłam doświadczać najpiękniejszych aspektów tworzenia rodziny. I wtedy w moim życiu wydarzyło się coś jeszcze.

Pewnego dnia, w czasie medytacji usłyszałam głos, którego energia wyniosła mnie ponad energię mojego ciała i duszy. I popłynęły do mnie myśli niosące ze sobą ogromny spokój. Usłyszałam wtedy: Nie zrozumiesz, czym jest życie, jeśli go nie doświadczysz świadomie. Nie zrozumiesz, czym jest życie samo w sobie, jeśli nie ujrzysz, jak go tworzysz.

Wiedziałam już wtedy, że spodziewam się mego drugiego dziecka, ale do końca nie potrafiłam zrozumieć, czemu tego ponownie doświadczam. W tym momencie moja myśl przeniosła mnie do wnętrza mojego ciała i ujrzałam w pomarańczowo złotym świetle embrion dziecka. Widok był tak niezwykły, że poczułam w sobie stan euforii i radości. Ujrzałam w sobie życie. Życie i energie, które go tworzyły. Ujrzałam cud stworzenia w naturze. Byłam pod wrażeniem tego, że sama istotność natury chciała, bym ujrzała i doświadczyła tego aktu, przeżywając go bardzo świadomie. Poczułam w sobie spokój i przyjęłam ten akt ze zrozumieniem. Kilka dni później, gdy leżałam już w swoim łóżku w sypialni, doświadczyłam kolejnego stanu, który pomógł mi ogarnąć akt stworzenia w całości. W pewnym momencie poczułam, że wokół mnie coś się rozjaśnia. W sypialni nagle zrobiło się bardzo jasno, choć światło nie było ani oślepiające ani nie dostrzegłam, by pochodziło z jakiegoś konkretnego źródła. Przez chwilę oswajałam się z tym, co widzę i czuję, po czym część tego światła jakby oderwała się od reszty i wniknęła w moje podbrzusze. Poczułam jak w ciało dzidziusia wnika dusza. Byłam spokojna i odprężona. Sam akt wejścia duszy w ciało stał się dla mnie w tym momencie czymś bardzo naturalnym. Choć byłam uczestnikiem, byłam także w tym momencie obserwatorem. Energia, duszy, która postanowiła zejść w ciało tego dziecka rozproszyła we mnie resztkę wątpliwości, jeśli je jeszcze w tym momencie posiadałam. Popłynęły we mnie myśli, którymi przywitałam się z duszą, która wybrała mnie na swego rodzica i opiekuna, choć w świecie dusz, to ta istota jest raczej moim opiekunem, niż ja jej. Energia duszy mojego jeszcze nienarodzonego dziecka ma wibracje fioletu. Sama zresztą, już od dawna słyszałam w świecie dusz, że szykuje się do zejścia istota z czwartego obszaru energii. Wielokrotnie także, w ciągu ostatnich kilku lat zbliżała się do mnie ta dusza, jakby przygotowując mnie na swoje zejście. Kilka lat temu jeszcze nie czułabym się na to gotowa. Zresztą nawet teraz, w momencie, gdy dotarła do mnie informacja o dokonanym się we mnie akcie stworzenia zareagowałam poruszeniem.

Dziś nie ma we mnie najmniejszej wątpliwości. Wiem, jaką duszę w sobie przyjęłam, codziennie w każdej chwili mam szansę obserwować, cud powstawania życia. Razem z mężem od samego początku otaczamy dzidziusia energia naszej miłości, a dusza dziecka przesyła nam swoją energię wsparcia i miłości.

Moje dziecko rozwija się w atmosferze spokoju, którego może także doświadczać poprzez kontakt z moją energią.

Cieszę się, że moja dusza dokonała takiego wyboru i że mam okazję podwyższyć wibrację mojej duszy poprzez zrozumienie, które dzięki temu osiągam.

W obecnych czasach na Ziemi inkarnowało wiele dusz. W większości są to dusze młode, szukające przygód w obrębie natury Ziemi. Taka różnorodność wśród dusz, wnosi także różnorodność wśród doświadczeń. To ogromne przyspieszenie inkarnacji wśród dusz, spowodowało wystąpienie ogromnej nierównowagi emocjonalnej w tym świecie. Dlatego na Ziemię zdecydowało się zejść także wiele dusz opiekunów duchowych z pierwszych i drugich etapów poziomu siódmego. Dzięki temu wprowadzają sobą równowagę w energii. Dusze opiekunów wybierają najróżniejsze miejsca dla swych inkarnacji. Szczególnie wybierają miejsca największej nierównowagi w energii emocjonalnej. Jako ciekawostkę, mogę także dodać, że zeszli także opiekunowie i wielu przewodników dusz innych rodzajów niż dusze aniołów, ludzi lub elfów. A wszystko po to, by energia tych dusz, mogła swobodnie się rozwijać. Także i dusza dziecka, które się we mnie rozwija schodzi, by wspomóc Ziemie w jej rozwoju.

Nie poświeciłam siebie ani swojego ciała dla tej duszy. Moja dusza zgodziła się na to jeszcze przed zejściem na Ziemię. Miałam oczywiście przewidzianą opcje innego wyboru, ale zdecydowałam wybrać w ten sposób i wykorzystać ten wybór do własnego rozwoju.

Powrót

Atak energetyczny

Krocząc drogą rozwoju duchowego pewnie wielokrotnie słyszałeś o energii. Jak więc wiesz, wszystko jest energią, nawet myśl. Myśl często zamienia się w słowo, a jako słowo zaczyna nabierać pewnego znaczenia w naszym życiu.
Myśli, które powstają w naszym umyśle, często kierowane są w stronę innych, bądź w nas samych. Myślimy o bliskich nam osobach, myślimy o znajomych, o własnym życiu i problemach, jakie nas dotykają. Nawet nie zdajemy sobie często sprawy z tego, że kierując myślą, kierujemy energią naszych myśli.

Pewnie zdarzyło ci się kiedyś pomyśleć o kimś źle w jego towarzystwie. Przypomnij sobie, jaki wtedy miałeś wyraz twarzy. Na pewno nie był to miły i sympatyczny uśmiech. Na pewno ta osoba nie poczuła się przyjemnie w twoim towarzystwie. Skąd mogła wiedzieć, że myślisz o niej negatywnie, jeśli nie wypowiedziałeś słów krytyki pod jej adresem, tylko pomyślałeś?

Na pewno w jakiś sposób to odczuła. Jak myślisz, w jaki?
Twoja myśl potrafi się przemieszczać. Gdy tylko pomyślisz o czymś konkretnym, energia zwarta w twojej myśli już biegnie w stronę tego czegoś, lub kogoś.

Pomyśl teraz, jak możesz się czuć, gdy myślisz o sobie w sposób negatywny? Miło ci się wtedy przebywa w swoim własnym towarzystwie? Podobnie kiepsko może się czuć ktoś, o kim źle myślisz.
Energia, którą obarczasz swoje myśli, nie wzięła się znikąd. Sam ją wytworzyłeś i obarczyłeś jej ładunkiem swoją myśl. Energia potrafi zabarwiać się różnymi wibracjami i przybierać określone kolory. Gdy myślisz pozytywnie, kolory twoich myśli są jasne i czyste energetycznie. Gdy myślisz negatywnie, kolory stają się ostre i przybierają ciemne barwy. Aby wytworzyć ładunek o negatywnych wibracjach, najpierw musisz sam się dostroić do takich wibracji. Kodujesz w swojej podświadomości negatywne wzorce. Myślisz, że one dotkną obiekt twego ataku, a one najpierw atakują ciebie! Złe życzenia pod adresem innych manifestują się później w twoim życiu w postaci tego, co cię spotyka. A to co cię spotyka, jest manifestacją twoich myśli. Jeśli więc masz w swej podświadomości zasób negatywnych myślokształtów, to także wraz z tym zasobem zgromadziłeś sporo energii o właściwych im wibracjach.

Codziennie twój umysł wytwarza kilkadziesiąt tysięcy myśli. Część z nich skierowana jest w stronę otaczającego świata, cześć w stronę innych ludzi, a część stanowi szereg myślokształtów, które wysyłasz pod swój własny adres.
Gdy myślisz o kimś źle, to siła energii myślowej, z jaką uderzasz tę osobę, jest wprost proporcjonalna do ilości negatywnych wzorców emocjonalnych, które nagromadziłeś w związku z tą osobą. Im więcej tworzysz myśli negatywnych na temat kogoś, tym silniejszą dawką negatywnej energii tę osobę uderzasz.

Zdarza się nam, że po krótkim czasie przebywania w towarzystwie kogoś, kogo nie darzymy zbytnią sympatią, zaczyna boleć nas głowa. Czasami do bólu głowy dochodzi ból brzucha i mamy mdłości. To może być objaw ataku energetycznego, albo reakcja na kontakt z osobą silnie rozdrażnioną, lub opętaną. Takie osoby boleśnie atakują swoje otoczenie, choć świadomie mogą nie zdawać sobie z tego sprawy.

Każda negatywna myśl skierowana w stronę innej osoby jest atakiem energetycznym. Słabszych nie odczuwamy, ale silne dają o sobie znać często natychmiast. I nie ważne, czy daną myśl posłałeś będąc nieświadomy tego, co robisz. Ważnym jest, że zaatakowałeś. Oczywiście, masz do tego prawo, choć to cię nie usprawiedliwia. Na twoją obronę można rzec tyle, że osoba, w której stronę skierowałeś ową myśl, wcale nie musiała oberwać. Obrywa wtedy, gdy jest otwarta na uderzenia energetyczne. Sam fakt, że oberwaliśmy, nie kończy sprawy. Często bowiem oddajemy - odbijamy atak, także działając nieświadomie. Wtedy mówimy o walce energetycznej.

Od dawna znano siłę działania energii myślowej skierowanej przeciwko innej osobie. Często wykorzystywano ten rodzaj ataku w czarnej magii. Siła takiego działania jest ogromna, może nawet wywołać śmierć u innej osoby.
Wojownicy szkół magicznych wchodzili często w trans, by skumulować jeszcze więcej energii wokół atakującej myśli. Sami natomiast zawężali świadomość percepcji odczuwania skutków uderzeń energetycznych ze strony przeciwnika.
Pewne myśli nabierały często określonych kształtów tworzonych w wyobraźni i były regularnie zasilane energetycznie przez twórcę. Zwano je wojownikami astralnymi. Miały za zadanie wyszukiwać innych wojowników astralnych i niszczyć ich na poziomie ich stworzenia.

Gdy wytwarzamy myśl skierowaną przeciwko sobie, opiera się ona głównie na wyolbrzymionych lękach.Kierując tak silnie wyolbrzymioną negatywną myśl przeciwko sobie samym pobudzamy w sobie siły autodestrukcyjne, które mogą w ostateczności doprowadzić nas do śmierci.
Myśl ma ogromną moc działania. Ona nas może pobudzić, ale także i zniszczyć. Myśl zamieniona w słowo nabiera zupełnie innej energii, ale jej działanie pozostaje w swych skutkach podobne.

Co zatem z naszym poczuciem bezpieczeństwa, gdy w nas samych może czaić się wróg.
Jeśli miałeś w sobie wystarczająco dużo siły, by stworzyć negatywną myśl, to masz i siłę, by zmienić jej wibracje. Gdy odwracamy negatywną myśl, mówimy wtedy o pozytywnym myśleniu. Jednak co zrobić, gdy to, o czym myślimy, przychodzi do nas w sposób dla nas nieświadomy? Co robić, gdy zupełnie jesteśmy nieświadomi wytwarzania negatywnych myśli? A to najczęściej nas spotyka.

Czy można się jakoś zabezpieczyć?
Magowie od dawna wiedzieli, że pewne znaki mogą odwracać negatywne skutki działania niektórych energii.
Istnieje nawet odpromiennik astralny, którego zastosowanie sprawia, że pewne energie są przez niego wchłaniane. W działanie symboli przeciwko pewnym energiom wierzono od dawna. Niektórzy zabezpieczają się nosząc amulety, inni odczyniają uroki, jeszcze inni posuwają się nawet do wykonywania pradawnych rytuałów wierząc, że to ich uchroni przed ,,złym okiem". I rzeczywiście, pewne przedmioty i amulety mają działanie zabezpieczające.

Takim odpromiennikiem jest np. krzyż. Znany od czasów starożytnych, wykorzystywany był do odpromieniowywania miejsc szczególnie uważanych za szkodliwe dla ludzi. Krzyż często stawiano w miejscu, gdzie chowano masowo ludzi poległych w walkach, lub zmarłych w wyniku jakichś chorób wirusowych.

Starożytnym symbolem ochronnym jest pieczęć Salomona, zwana też pieczęcią Wezyra. Istnieją też specjalne odpromienniki czy energetyzatory osobiste.
Najpewniejszym jednak odpromiennikiem jest nasza świadomość. Gdy pozbędziemy się z podświadomości wszystkich czynników odpowiedzialnych za przyjmowanie na siebie ataków energetycznych, wtedy żadna - najbardziej nawet negatywna - myśl do nas nie dotrze. To w naszej podświadomości znajduje się najlepszy odpromiennik.

Za przyjmowanie na siebie ataków energetycznych odpowiedzialny jest wzorzec zachłanności połączony z poczuciem winy i lękiem. Wystarczy zatem uświadomić sobie intencje, z jakimi walczymy z otoczeniem. Wybaczyć tym, z którymi mamy nie uzdrowione relacje i poprawić swoje poczucie bezpieczeństwa. Czasami zdarza się, że trzeba odreagować inicjacje w różne sztuki walki z poprzednich wcieleń. W stosunku do siebie samego należy podnieść poczucie własnej wartości. Ale najważniejsze dla ostatecznego efektu okazuje się zaakceptowanie spokoju i harmonii w sobie, i w swoim otoczeniu.

Aż do momentu, gdy nasza podświadomość nie zostanie oczyszczona z wzorców odpowiedzialnych za atakowanie i odpowiadanie na atak energetyczny, warto się nauczyć oczyszczać za pomocą sposobów mentalnych, radiestezyjnych (stosowanie wahadła uniwersalnego). Trzeba przy tym pamiętać, że nic nas lepiej nie chroni, niż świadomość chronienia nas przez Boga.
Prócz powtarzania sobie modlitwy: "Bóg schronieniem moim i opoką moją", można też zaufać Bogu, że stwarza wokół nas siatkę chroniącą przed klątwami czy negatywnymi myślami innych.
Przed własnymi szkodliwymi myślami i emocjami możemy się chronić jedynie w ten sposób, że się ich pozbywamy zastępując je pozytywnymi, dokładnie i precyzyjnie im przeczącymi.

Powrót

Uwięzieni w ciele

Od zawsze miałam wrażenie, że nie rozumiem mojego ciała. Czułam się w nim zamknięta. Nie panowałam nad nim i ono pokazywało mi, że jest złe. Czułam, że jest brudne energetycznie i nie ma nic wspólnego z boskością. Miałam wrażenie, że chyba Bóg się pomylił tworząc coś tak okropnego jak ciało. Najbardziej przerażało mnie to, że to ciało mnie boli i że tak łatwo jest je zranić. Z jednej strony chciałam się z niego wyzwolić, tylko przerażało mnie to, że moment wyzwolenia będzie mnie bolał fizycznie. Jednak przez cały czas szukałam sposobu jego skutecznego zniszczenia do takiego stopnia, bym nie miała się w co wcielać. Niestety, chyba robiłam to mało skutecznie, gdyż wciąż na nowo dostawałam nowe ciało. Znalazłam zatem sposób, by się do niego nie przyzwyczaić. Po prostu go sobie obrzydzałam. I jakże mi to skutecznie wychodziło. Nigdy jednak nie zastanowiłam się, po co ja to w ogóle robię. Nawet przez myśl mi nie przeszło takie pytanie.

Od dziecka miałam wrażenie, że jestem inna, niż moi rówieśnicy. Nie za bardzo jednak umiałam sobie dać radę z poczuciem inności. Szukałam samotności, by pielęgnować moje poczucie inności. Miałam przy tym ogromny żal do Boga, że mnie tu zostawił. Nie za bardzo wiedziałam, po co ja tu właściwie jestem? Jaki jest sens mojego bycia tutaj, na ziemi? To, co odkryłam, nazwałam upadkiem świadomości. Wzorzec upadku określa wiele mechanizmów, które współdziałają ze sobą, tworząc charakterystyczną otoczkę emocjonalną:

W czasie pracy nad ustalaniem wszystkich mechanizmów rządzących wzorcem upadku świadomości, odnalazłam samą siebie. Wszystko nagle stało się dla mnie jasne.
Praca trwała trzy lata. Ale była dla mnie bardzo owocna. Dzięki temu, że ustaliłam wszystko, co wiązało się w z tym wzorcem, pomogłam zrozumieć siebie wielu osobom, które trafiały na spotkania ze mną. Mnie zajęło to kilka lat, ale miło było popatrzeć, jak wiele osób odnajdywało swój sens życia znacznie szybciej. Przez ten czas i ja także wiele się od tych ludzi nauczyłam, za co jestem im bardzo wdzięczna.

A oto zestaw pomocnych afirmacji:

Ja ... z łatwością odnajduję sens swojego życia.
Moje życie ma dla mnie ... sens.
Ja ... wybaczam sobie, że odrzucałam moje ciało.
Ja ... akceptuję moje ciało.
Ja ... akceptuję siebie i moje ciało.
Ja ... kocham siebie i moje ciało.
Ciało jest dla mnie ... naturalne.
Ja ... mam władzę nad swoim ciałem.
Ja ... wybaczam sobie żal do Boga, że mnie porzucił.
Ja ... rezygnuję z poczucia osamotnienia i zaczynam dobrze się bawić na trzeźwo i przytomnie.
Ja ... doceniam życie tu i teraz.

A jak upadek świadomości ma się do wzorca DDA (dorosłego dziecka alkoholika)?
Wzorzec DDA w dużej mierze opiera się na wzorcach upadku świadomości. Bowiem każdy gdzieś po raz pierwszy się urodził, po raz pierwszy zetknął się z emocjami, gdzieś po raz pierwszy przejął telepatycznie wzorce od innych. Wzorzec DDA opiera się głównie na przejętych telepatycznie, od innych, wzorcach i emocjach. Upadek świadomości natomiast, jest zbiorem wszystkich pierwotnie przejętych wzorców i kodów. Aby oczyścić swoją podświadomość, należy pracować nad obydwoma wzorcami jednocześnie. Tylko usunięcie pierwotnych przyczyn przejmowania telepatycznie wzorców od innych, jest w stanie przynieść pozytywne efekty pracy nad sobą.

Polecam art.: Rozwój duchowy dziecka alkoholika.

Powrót

Regresing®, jako sposób na dokończenie doświadczeń

 Istnieje wiele metod, z których może skorzystać dusza, aby zrozumieć dane doświadczenie. Jedną z takich metod sprawdziłam sama na sobie. Rzeczywiście metoda ta pomogła mi wyjść z wielu biegunów negatywnych doświadczeń.

Niektóre sytuacje, które przeżywałam w życiu wydawały mi się bez wyjścia. Niektóre sytuacje starałam się zrozumieć, ale wciąż znajdowałam w sobie powody tkwienia w nich. Czasami byłam zła sama na siebie, że tak uparcie tkwię w niektórych sytuacjach. Chciałam je zrozumieć, ale wyczuwałam w sobie opór dużo większy niż moja chęć naprawienia życia. Tak jakbym podświadomie chciała doznać jakiejś skrajności. Odnosiłam wtedy wrażenie, że kieruje mną jakaś siła, które karze mi tkwić w pewnych sytuacjach w życiu, choć ja sama już miałam ich dosyć.

Gdy spotykam się z ludźmi, wielokrotnie słyszę od nich, że świadomie to oni już nie mają do nikogo pretensji, że pogodzili się z losem, ale nie potrafią pomimo to odnaleźć w sobie spokoju. Wciąż znajdują coś, co im przeszkadza. Pomimo to podkreślają jednak, że do nikogo nic nie mają, ale jednocześnie każda z tych osób stara się zauważyć, że przyczyna tkwi po drugiej stronie, która im w ich mniemaniu robi krzywdę.

Tak samo zachowałam się kiedyś, gdy oskarżałam cały świat o moje problemy i o to, że ten podły świat zmusza mnie do tego, bym w nich tkwiła. Dziś patrzę na te same sprawy zupełnie z innej strony. A to, co przeżyłam w przeszłości nabrało dla mnie zupełnie innego znaczenia.

Istnieje pogląd, szczególnie szeroko głoszony w społecznościach religijnych, że cierpienie uszlachetnia. I rzeczywiście patrząc od strony duchowej jest w tym cześć prawdy, ale tylko część. Owszem cierpienie uszlachetnia i przyczynia się do podniesienia wibracji duszy o ile poznamy jego drugą stronę natury, stan szczęśliwości. I to nie po śmierci, w niebie, jak to się zwykło mniemać, ale dokładnie w tym samym miejscu, w którym doznaliśmy cierpienia. Oczywiście wcale to nie muszą być dokładnie te same okoliczności, ale chodzi raczej o pewien zakres sytuacji, który najbardziej dotknął nas emocjonalnie, wywołując stan uczucia cierpienia. Gdyby było tak, że dusza dokańcza resztę wracając do świata duchowego, na Ziemi nie byłoby dusz, bowiem żadna dusza nie zdecydowałaby się przybyć do miejsca, gdzie można doznać jedynie bólu i cierpienia.

Gdy po raz pierwszy zetknęłam się z regresingiem, urzekło mnie to, że każda sesja przyczyniała się do zrozumienia coraz większej ilości doświadczeń. Kładłam się do sesji z uczuciem ogromnej wdzięczności za to, że dostałam sposób na wyjście z tak trudnych sytuacji życiowych, w których tkwiłam. Nie zauważyłam jednak, by każdy tak jak ja podchodził do regresingu. Wiele osób uczestniczyło w sesjach z zupełnie innych powodów. Wiele osób ulegało ogromnej fascynacji tą metodą, ale nie wynosili z niej zbyt wiele dla siebie i dla swojego rozwoju. Zastanawiałam się nad tym, skąd wziął się tak szeroki wachlarz emocjonalnego odbioru regresingu. Ja najbardziej polecałabym tę metodę duszom, które dojrzały do zrozumienia niektórych sytuacji w swoim życiu. To bardzo rozsądne podejście i nie pozwala się zawieść na tej metodzie.

Gdy zaczęłam wnikać w światy duchowe i poznawać ich struktury, zrozumiałam, jakim darem jest dla mnie ta metoda. Pozwalała mi na dojście do zrozumienia wielu negatywnych biegunów emocjonalnych. Pozwoliła mi zrozumieć własną ciekawość i uznać ją za naturalny wzorzec mojej duszy, który wcale nie musi wieść mnie do piekła, jak to się mówi w pewnym przysłowiu, ale dała mi możliwość rzeczywistego doznania wyjścia z każdego negatywnego bieguna.

Każde doświadczenie, bez względu na to, w jakim biegunie go przeżywamy, opiera się o pewne stałe mechanizmy. Ta część przyda się osobom, które zamierzają skorzystać z regresingu, bądź są już regreserami i zechcą wykorzystać te informacje do swojej pracy z ludźmi.

Nasza dusza obdarzona jest pewnym stałym wzorcem, ciekawością. Nie da się jej odreagować, choć na ten wzorzec nakładać się będzie wiele pomniejszych wzorców, które będą przyczyniać się do kierowania nas bądź w jeden biegun doświadczenia, bądź w drugi. Oczywiście pewnie wiele osób, znając miejsce gdzie wiodła ich ciekawość i cenę, jaką za to zapłaciły, będzie troszeczkę oburzona, jak to, przecież jest to negatywny wzorzec. Niestety, tu ich zawiodę. U swej podstawy, wzorzec ciekawości jest dla nas bardzo potrzebnym wzorcem. To on decyduje o naszym rozwoju. To on wiedzie nas do coraz to nowych poszukiwań i nie pozwala się zatrzymać. On więc napędza ruch we wszechświecie.

To, co nas męczy a co jest z nim związane, to wzorce pomniejsze, o których wspomniałam chwilę wcześniej. Na każdy wzorzec składają się mechanizmy, intencje, wysiłek włożony w podtrzymywanie danego mechanizmu, przymus podtrzymywania go i przyczyna, dla której trzymamy w swej podświadomości dany wzorzec. Intencje, to główny mechanizm, który nakłada się na dany wzorzec, a który to określa powód, dla którego przeżywamy daną rzecz. Jak byśmy mieli sami siebie zapytać o intencje, które mogą być dla nas niezrozumiałe, zapytajmy raczej o powód: po co tkwisz np. w danej relacji z kimś? Do czego ci są potrzebne emocje z tym związane? O co ci tak naprawdę chodziło, lub chodzi? Określi to nam główną przyczynę, dla której dana osoba chce coś doznać. Tkwi ona bardzo głęboko w naszej podświadomości i czasami trzeba się do niej dokopać, oczyszczając po drodze wiele innych wzorców.

Każdy zgromadzony w naszej podświadomości mechanizm ma swoje odzwierciedlenie w ciele. Najczęściej powoduje pewnego rodzaju napięcie mięśni. Kierując swoją uwagę w stronę zrozumienia danego wzorca nie można pominąć ciała. Odblokowując napięcie danego miejsca, możemy uruchomić energię kryjącą się za danym wzorcem. To z kolei wyzwoli reakcję emocjonalną. Energia jednego odblokowanego mechanizmu emocjonalnego jak po sznureczku pośle energie do wszystkich mechanizmów, które uruchomią pozostałe emocje kryjące się za danym wzorcem. Każdy z nas buduje sieć indywidualnych emocji, które uruchamiają dany wzorzec. Także każdy z nas trzyma w sobie dany wzorzec z inną siłą, wytwarzając w ten sposób napięcie związane z podtrzymywaniem danego wzorca. Wysiłek w to włożony okupiony jest pewną ilością energii. Ta ilość, często potrafi bardzo nadwyrężyć nasze zasoby energetyczne.

Myślimy o tym, co nas boli. Skupiamy się na naszych koszmarach, dając im w ten sposób siłę do działania. A, gdy uda nam się wyjść z danej sytuacji i przeżywamy chwilę szczęścia i najczęściej chcemy ją na siłę zatrzymać, by przeżywać jej monet jak najdłużej. W tym momencie kierujemy się w skrajny pozytywny biegun danego doświadczenia. Niestety wcale nie musi on oznaczać, że będziemy doznawać chwile wiecznego szczęścia. Jeśli czujesz, że wyszłeś z jakiegoś bagna i zrozumiałeś, że nie chcesz dalej w tym tkwić i nawet jest ci teraz dobrze, to będzie to stan zrozumienia, o ile nie pojawi się za chwile wątpliwość, o kruchość tej sytuacji. Jeśli w chwilach szczęścia odczuwamy lęk, że się to skończy, to oznacza, że tkwimy w skrajnym biegunie pozytywnym. Jeśli uda nam się zrozumieć dane doświadczenie jako całość, przestajemy się bać, tylko z pewnością dążymy do zrozumienia wszystkich aspektów naszego życia, a nie tylko tej jednej chwili. Bowiem przy całkowitym zrozumieniu, takich chwil będzie znacznie więcej. Aż w końcu dojdziemy do momentu, gdy przeżywane w danym momencie doświadczenie będzie dla nas zrozumiałe już w chwili jego doświadczania. Oznaczać to będzie, że pojąłeś naturę Ziemi i nie przywiązałeś się do żadnej z jej stron. Z łatwością przyjdzie ci rezygnować z wszystkiego, co jeszcze nie tak dawno wydawało ci się niezbędne do rozwoju, lub do życia. Poczucie straty stanie się dla ciebie obcym słowem, chodź będziesz rozumiał jego sens. Życie stanie się dla ciebie chwilą przeżywaną tu i teraz w tej chwili. Docenisz wtedy piękno miejsca, które cię gościło. A opuszczając go, zabierzesz ze sobą wspomnienie najpiękniejszego miejsca we wszechświecie. Lecz, gdy będziesz naprawdę daleko od Ziemi, wspomnienie tego miejsca nie wywoła w tobie tęsknoty, bowiem zrozumienie napełniać cię będzie poczuciem spełnienia.

Powrót

Zrozumieć doświadczenie

Co to znaczy właściwie zrozumieć doświadczenie, zapytał któregoś ranka mój chłopak?

Z tym pytaniem spotykam się dosyć często. Zadawali go nie tylko moi uczniowie, ale i wiele osób piszących do mnie listy drogą elektroniczną.

Zastanawiałam się przez chwilę i w końcu postanowiłam, że napiszę na ten temat artykuł. Mam nadzieję, że wyjaśnię w nim cały sens doświadczania i opisze jego istotę.

Doświadczenie samo w sobie jest niczym innym jak sytuacją, w której uczestniczą istoty zarówno w świecie duchowym, jak i w każdej formie stworzonej materii (świat fizyczny). Sytuacja tworzy się wtedy, gdy istoty, które w niej uczestniczą, wnoszą do niej ładunek emocjonalny. To właśnie nałożenie się ładunków emocjonalnych wielu istot, stwarza atmosferę emocjonalną danej sytuacji. Natomiast, pomiędzy istotami uczestniczącymi w danej sytuacji, w tym momencie następuje wymiana ładunku emocjonalnego. Każda z istot pobiera tyle energii z danej sytuacji, ile jest jej potrzebne do zaspokojenia własnej ciekawości. W ten sposób tworzy się doświadczenie. Dana sytuacja może być nacechowana ładunkiem dodatnim-pozytywnym i ujemnym-negatywnym. Gdy dusza schodzi na plan fizyczny, przychodzi z intencją, by dogłębnie poznać wszystkie mechanizmy funkcjonowania danego miejsca. Tak samo jest z duszami, które przybywają na plan fizyczny Ziemi. Przybywają tu z intencją poznania tego świata i doświadczenia jego natury, we wszystkich aspektach jej stworzenia. Przez cały czas, będzie towarzyszył im jeden niezmienny wzorzec, ciekawość. Każda nowo stworzona dusza jest nim obdarzona. To właśnie ciekawość wiedzie duszę do poznania kolejnych światów. To ciekawość przywiodła tak wiele dusz w pobliże Ziemi. Natura Ziemi jest bardzo ciekawym, różnorodnym i pięknym miejscem. Nigdzie we wszechświecie nie zostało stworzone miejsce, na którego istotę składałoby się tak wiele różnych istotności. Ta różnorodność, dała możliwość duszom zebrania wielu doświadczeń. Każde zebrane doświadczenie przybliża dusze do momentu świadomego ogarnięcia istotności Ziemi, jako całości. Ku temu dążą od samego początku swej drogi. Do tego też zmierzam, aby przedstawić wam doświadczenie jako całość, tak byście świadomie mogli je ogarnąć.

Aby zrozumieć doświadczenie, najpierw należy spojrzeć na nie z pewnego dystansu. Z takiego samego, z jakiego każda dusza patrzy na istotność Ziemi. Przenieśmy się do świata duchowego. Zanim dusza zejdzie na plan fizyczny, najpierw długo przygotowuje się do tego trudnego doświadczenia. Przez ten czas, przebywając w świecie duchowym, może podróżować po wielu wymiarach tego świata poznając światy zbliżone do natury Ziemi, lub zupełnie od niej różne. Wiele dusz poprzestaje na doświadczaniu światów mniej złożonych, jak natura Ziemi. Inne odmawiają przybycia ponownego na Ziemię, już po pierwszym na niej pobycie. Wiele jednak dusz, ulega urokowi Ziemi i przybywają tu bardzo często. Inne znowu, zafascynowane pewnym doznaniem, zwanym zmysłową przyjemnością przybywają tu nieskończenie wiele razy, nie dążąc wcale do tego, by zrozumieć naturę Ziemi. Stąd na Ziemi wciąż przybywa dusz, a wiele z nich pamięta czasy tworzenia ciał ludzkich. Ziemia może pomieścić zaledwie osiem miliardów ludzi. Już w tej chwili jest tu sześć miliardów dusz, których większość wcale się nie kwapi do tego, by dążyć do zrozumienia natury Ziemi, jako całości. Te dusze chcą się tu bawić. Fascynuje je ludzkie ciało i przyjemność, które daje możliwość przeżyć. Stąd też to, co miało dać możliwość rozwoju, dla wielu stało się pułapką.

Powrócimy jednak do samego doświadczenia. Może to, co napiszę pomoże wielu duszom zrozumieć przyczynę, dla której przybyły tu na Ziemię i pozwoli im zrozumieć, chociaż część całości.

Ziemia, to piękne miejsce, ale i bardzo trudne dla dusz. Im więcej istotności tworzy dany świat, tym więcej stwarza możliwości doświadczeń. Tu, na Ziemi tych możliwości jest nieskończenie wiele. I cały czas tworzą się nowe, bowiem wciąż przybywają nań dusze z innych wymiarów, przynosząc ze sobą pamięć emocjonalna doznanych tam doświadczeń. W ten sposób przynoszą na Ziemie nowy ładunek emocjonalny, który włączany jest naturalnie w możliwości Ziemi. Kiedy wciąż otrzymujemy nowe możliwości doznawania niektórych doświadczeń, można rzeczywiście się w tym zagubić i stracić rachubę w tym, co jest krańcem doznawanego doświadczenia? Sęk w tym, że to wcale nie ilość i głębia doznawanego doświadczenia sprawia, że zaczynamy go rozumieć. Można bowiem bardzo długo doznawać jednego doświadczenia i nic z tego nie wynieść dla siebie. To tak jak tkwienie uparcie w jednym schemacie myślenia. Im dłużej w nim tkwimy, tym trudniej jest nam z niego wyjść. Czasami dopiero wtedy, gdy doświadczymy naprawdę tragicznej sytuacji w życiu sprawia, że zmieniamy pogląd na daną sytuację. Każda dusza ma jednak swoją własną podświadomą granicę emocjonalną, której przekroczenie kieruje ją w drugi biegun danego doświadczenia. Dzięki temu każda dusza ma szanse zobaczyć dwie strony tej samej sytuacji. Ile jednak razy musi ją przeżyć by ujrzeć jej drugie oblicze, zależy od niej samej.

Nie tylko natura Ziemi posiada podwójną naturę rzeczy. Cały wszechświat złożony jest z dwóch krańcowości formowania się energii. Są miejsca, które przejawiają jedną naturę, która jest gorąca i jasna, przejawiając się jako słońce. Druga zaś jest krańcowo zimna i ciemna i możemy ujrzeć jako przejaw miejsc, które są pogrążone w mroku i panuje na nich skrajnie minusowe temperatury.

Na ziemi także jest dzień i noc. Występują pory ciepłe i zimne. Jest smutek i radość. Tych przeciwieństw można wymienić wiele, ale dopiero doświadczenia każdej z nich może da nam pojecie tego, co widzimy jako całość.

Nie możesz sobie wyobrazić, jak wygląda cała moneta nie widząc zarówno jednej, jak i drugiej strony jej medalu. Dlatego też nie można zrozumieć całości natury Ziemi nie doznając każdej z obydwu stron jej natury. Tym też jest doświadczenie, jest drogą wiodącą nas do zrozumienia całości. Nie da się z niego wykluczyć jednej ze stron, bowiem wtedy całość nie byłaby pełna.

Powrót

Dusza, symbiont ludzkiego ciała

Gdy dusza przybywa do ludzkiego ciała, odbywa się to za obupulną zgodą. Najpierw natura Ziemi w porozumieniu ze światem duchowym przygotowuje ciało, odnosząc się do karmy duszy, która ma w nim doświadczyć konkretnych emocji. Cały proces przygotowania ciała dla duszy rozpoczyna się dopiero wtedy, gdy dusza wyrazi zgodę na powrót do ciała. Natura Ziemi także musi wyrazić na to zgodę.

Gdy dusza trafia do miejsca, gdzie jest jej ukazywane przyszłe życie, ma do wyboru co najwyżej kilka opcji. Jednak każda z tych opcji będzie odnosiła się do konkretnych wzorców, które dusza może przepracować podczas pobytu w ciele. Dusza nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wiele istotności uczestniczy w jej zejściu na Ziemię. Nie wie także, że musi dojść do ogromnego porozumienia pomiędzy światem duchowym a naturą Ziemi. Jej zejście, nie jest bowiem istotne jedynie dla niej samej. Z tego zejścia będzie czerpać również i Ziemia.

Natura Ziemi, jest tworem wielu istotności świata duchowego, które złożyły się na jedną całość, przyciągane ciekawością doznania siebie nawzajem. W jej tworzeniu uczestniczyły byty, które po za nią, zajmują się we wszechświecie tworzeniem wielu innych światów. Aby dusze mogły doświadczyć jednej z bardziej zaawansowanej formy materii, na byt Ziemi musiało złożyć się wiele istotności pochodzących ze światów: mentalnego, przyczynowego, astralnego, eterycznego i duchowego. Ich połączenie, dało początek najgęstszej formie energetycznej istniejącej we wszechświecie, materii.

Aby przyciągnąć dusze bardziej zaawansowane, duchy przyrody krążące wokół Ziemi zaczęły tworzyć coraz bardziej zaawansowane formy materialne, w których mogłyby zamieszkać dusze tych istot. Im wyższe strukturalnie tworzono ciała, tym wyższe duchowo istoty przybywały w pobliże Ziemi. W ostateczności zostało stworzone ciało, które dało możliwość doświadczania poprzez zmysłowość. Każda z istotności obdarzyła ciało możliwością zmysłowego odbierania energii pochodzących z ich światów. Dodatkowo, nastąpiło połączenie wszystkich ciał duchowych tak, by zamieszkująca w ciele dusza pozostała w kontakcie z własną istotnością i miała możliwość rozwijania każdego z własnych ciał duchowych.

Ciało, samo w sobie było energią, która mogła doświadczać w obrębie własnego stworzenia. Posiadało nisko rozwinięta samoświadomość, ale nie rozwijało swych wyższych ciał duchowych. Pomimo, że zostało stworzone przez duchy posiadające wyższą świadomość, to nie zostało obdarzone wyższą jaźnią. Jego dostęp do wyższej jaźni miał nastąpić poprzez połączenie z duszą, która była zapraszana, by w nim zamieszkać.

Wiele dusz, zanim zdecyduje się zamieszkać w ciele, najpierw przybywa w obręb świata astralnego Ziemi. Świat astralny jest energetyczna otoczką, okalającą Ziemię. Wnikając w nią, dusza ma możliwość dostrojenia się do wibracji miejsca, do którego przybywa. Im bardziej zbliża się dusza do powłoki Ziemi, tym mocniej zagłębia się w jej energię. Wchodząc w powłokę eteryczną Ziemi dusza staje się devą, duchem przyrody. Na początku devami stawały się istoty, które przybywały w obręb Ziemi, by tworzyć na jej powierzchni różne formy energetyczne, które mogłyby współistnieć w symbiozie z innymi formami. Dziś nazywa się je aniołami. Część z nich sama zeszła później na Ziemię, by doświadczyć świata, w którym tworzeniu same brały udział. To, z czym się zetknęły po zejściu na Ziemię, zaskoczyło je same. Nieprzygotowane do odbierania świata energii poprzez zmysły, niektóre z nich nie potrafiły wrócić do świata, z którego przybyły. Schodząc na ziemię, same stawały się częścią natury. Zebrane poprzez nie doświadczenia, powodowały tworzenie się karmy. Zmysłowość ciała działała jak magnes. Dziś wiele z tych istot, nadal inkarnuje na Ziemi. Nie potrafią wyzwolić się z przywiązania do doznawania przyjemności w ciele. Nazywa się je upadłymi aniołami.

Za każdym razem, gdy dusza schodzi do ciała, pomiędzy nią a ciałem dochodzi do swoistego porozumiewa. Jej integracja z ciałem następuje stopniowo. Najpierw dusza przemierza ciało w poszukiwaniu informacji o tym, co będzie mogła doświadczyć poprzez nie. Dusza wnika w ciało dopiero wtedy, gdy wytworzy się mózg. Jednakże do tego momentu cały czas przebywa w pobliżu, obserwując moment jego poczęcia i budowy ciała. Ważnym wtedy staje się dla duszy cała otoczka emocjonalna jej poczęcia. Taka obserwacja pozwoli duszy na przyjęcie już wstępnych emocji dotyczących doświadczenia związanego z nastawianiem wobec jej przybycia. Jest to dla duszy bardzo ważny moment. Dzięki tym emocjom będzie się kształtowało jej nastawianie wobec ludzi. Jeśli dziecko jest oczekiwane, dusza zaczyna od pozytywnego doświadczenia. Jeśli od samego początku styka się z odrzuceniem i niechęcią rodziców, jej wejście do ciała będzie wiązało się z większym wysiłkiem, aby zintegrować się z ciałem. Z każdą docierającą do ciała informacją, że jest odrzucane, w ciele pojawiają się kolejne blokady energetyczne. Dla wnikającej duszy może być to odczuwalne tak, jakby ciało zaduszało ją w sobie. Dusza uaktywnia wtedy dużo więcej energii na odblokowanie ciała, aby zjednoczyć się z nim w jak największej całości. Wszystko zależy także od tego, ile dusza zabiera na swą ziemską wędrówkę, energii. Gdy dusza zabiera jedynie nikłą ilość własnej energii życiowej, wejście w zablokowane energetycznie ciało, będzie wiązało się z ogromną jej utratą. Taka dusza może nie mieć już siły na przeżycie w tym ciele, co może wiązać się z odejściem duszy i powrotem do świata duchowego poprzez doprowadzenie do śmierci ciała, lub poprzez wymianę z duszą, która zabrała większą ilość energii. Na całkowite zintegrowanie się z ciałem, dusza ma sześć miesięcy, bowiem pierwsze wnikniecie odbywa się dopiero gdzieś w okolicy trzeciego miesiąca. Nie jest także powiedziane, że pierwsze wniknięcie w ciało, musi wiązać się z pozostaniem nim do dziewiątego miesiąca. Dusza może swobodnie opuszczać ciało i powracać do niego w każdym momencie, aż do momentu narodzin. W ostatnim miesiącu, dusza przedłuża swój pobyt w ciele i może zdecydować się na pozostanie w nim, aż do porodu. Podczas porodu, dusza najczęściej także opuszcza ciało. Jest to dla ciała ogromny szok, połączony z doznaniem niezwykle silnych emocji. Wspomaga jednak z boku ciało, do którego wraca tuż po porodzie. Niektóre dusze, decydują się przejść moment porodu, gdy jest to im potrzebne do tego, by doświadczyć pewnych emocji. Każda dusza, podchodzi indywidualnie do wybrania momentu wejścia w ciało. I każda dusza, sama decyduje, ile czasu chce w nim spędzić. Nie jest zmuszana, by przebywać w nim przez jakąś określoną ilość czasu, zależy to od jej indywidualnego podejścia.

Aby dusza mogła doświadczyć pełnego stanu zrozumienia, musi całkowicie zintegrować się z ciałem tak, jakby stanowili jedną całość energetyczną. Do takiego połączenia, dochodzi jednak niezwykle rzadko. Aby dusza poczuła jedność z ciałem, musi całkowicie je zaakceptować. Musi także zebrać odpowiednią ilość doświadczeń, które pozwolą jej rozwinąć własne ciała duchowe i osiągnąć stan całkowitej świadomości. Taki stan osiąga dusza wtedy, gdy każde doświadczenie w jakie weszła, pozna zarówno w negatywnym, jak i pozytywnym biegunie. Daje jej to pojęcie całości. Im dłużej dusza inkarnuje na Ziemi, tym ma większą możliwość zebrania jak największej ilości doświadczeń. Jednakże duża ilość wcieleń, wcale nie musi odpowiadać temu, że dusza z każdego wcielenia wynosi całość zrozumienia dla kolejnych stopni doświadczeń. Niektóre dusze, kończą dane wcielenie z wieloma rozpoczętymi doświadczeniami, co wpływa później na wybory dokonywane wobec planowania kolejnych wcieleń. Im więcej doświadczeń pozostawia dusza niedokończonych, tym trudniejszą do oczyszczenia buduje sobie karmę. Karma, to nic innego, jak zbiór niedokończonych doświadczeń.

Dla ciała, także ważnym jest to, co osiągnęło wraz z duszą podczas wspólnych doświadczeń. Im wyższy stopień zrozumienia osiąga dusza w ciele, tym więcej pozytywnej energii jest w stanie przekazać ciało do wspólnej karmy Ziemi. Tak więc, obydwie strony poprzez wspólne doświadczenia, mają szansę wynieść coś dla siebie. Ciało, jako część energii Ziemi, pracuje dla bytu Ziemi, zaś dusza, wnosząc sobą do ciała pierwiastek duchowy, pomaga Ziemi podnieść własne wibracje i rozwinąć ciała duchowe bytu Ziemi. Dla duszy, także nie pozostaje to bez znaczenia. Pracuje ona na podniesienie swoich własnych wibracji duchowych, poprzez dojście do całkowitego zrozumienia natury, w której zdecydowała się doświadczać.

Niestety, dla wielu dusz Ziemia okazała się pułapką. Poprzez stworzenia ciała, które daje możliwość doświadczania, dusze po raz pierwszy zetknęły się z doznawaniem zmysłowej przyjemności. Owa przyjemność, wiązała się niekiedy z wchodzeniem w bardzo negatywny biegun danego świadczenia, ale dla dusz było to nieistotne. Chciały doświadczać coraz większej głębi przyjemności. Szukały coraz większej ilości sposobów jej doznania, nie potrafiąc znaleźć spełnienia w żadnej z doznawanych form owej przyjemności. Niektóre dusze widząc, że wpadły w pułapkę zmysłowości, zaczęły szukać wyjścia z niej poprzez blokowanie się i zobojętnianie na wszelkiego rodzaju doznawane przyjemności cielesne. Niestety nie przynosiło to oczekiwanych rezultatów. Poprzez wyrzeczenia, dusza tłumiła w sobie pragnienie odczucia zaspokojenia. Odwracało to efekt chęci zapanowania nad własną zmysłowością. Dusza nabiera przez to przekonania, że już nigdy nie będzie mogła wyzwolić się z koła inkarnacyjnego na Ziemi. A to znowu prowadziło ją do poszukiwania skutecznego sposobu na zniszczenie ciała, tak by nie miała w czym inkarnować. W ten sposób dusza nieświadomie zbliża się często do granic negatywnych doświadczeń. Wzorce destrukcji i autodestrukcji doznawane w negatywnej skrajności prowadzą duszę do poczucia zmęczenia. Po wielu walkach z ciałem i chęcią opanowania zmysłów, dusza odczuwa ogromne zmęczenie i bezsens chęci usilnego zniszczenia ciała. Wtedy następuje w jej doświadczeniach przesilenie, co pozwala duszy skierować się w pozytywny biegun własnych doświadczeń. Nie jest to jednak koniec jej drogi. Zanim dusza oświeci się w ciele, musi dokończyć każde z rozpoczętych kiedykolwiek wcześniej doświadczeń. Wie także, że może osiągnąć to jedynie wtedy, gdy powróci na Ziemię do ciała. Dlatego tu wraca.

Powrót

Ach, to ciało

Madzieńko, ku czci naszych ciał

W wielu przeszłych wcieleniach moja dusza inkarnowała w ciałach wojowników, osobników silnych, dla których fizyczność stanowiła powód do dumy i kształtowała cały proces rozwoju duchowego. Dzięki temu, nie raz moja dusza doświadczyła stanów poczucia działania siły fizycznej nad duchem. Z obecnego punktu widzenia wiem, że było to bardzo potrzebne mojej duszy, tak jak wcielenia czysto duchowe. Obecnie jednak, muszę uczuć się godzić siłę fizyczną, zmysłowość z duchowością. To zadanie, które wyznaczyłam sobie na obecny okres mojego wcielenia.

Od kiedy pamiętam, moje ciało przysparzało mi kłopotów. Jego, zbytnio objawiająca się, silna zmysłowość, już od wczesnych lat młodości wpędzała mnie niejednokrotnie w kłopoty. Moja dusza chciała się rozwijać, natomiast ciało żądało zabawy i zaspakajania zmysłowych pragnień. Pamiętam, że już wtedy zauważałam, iż wspaniale podchodzi mi się do nauki, gdy nie jestem w nikim zadurzona, a nauka staje się wręcz niemożliwa, gdy zaczynałam z kimś,,chodzić". Najgorsze były chwile, gdy ulegałam urojeniowej tęsknocie za ukochanym, wtedy trudnym stawało się każde rozstanie, a cały późniejszy czas chodziłam jak struta, myśląc jedynie o każdej, spędzonej z najmilszym chwili. To było straszne, choć moja mama mówiła mi wtedy, że ten kres minie i żebym się nie przejmowała, bo każdy dorastający człowiek przechodzi huśtawkę hormonalnych nastrojów. I rzeczywiście ten kres minął, choć może nie do końca, bo później, gdy zdarzało mi się zadurzyć w jakimś mężczyźnie, energia przepływająca w danej chwili przez ciało była tak odurzająca, iż jedynym otrzeźwiającym prysznicem najczęściej okazywały się rachunki za telefon.

Niestety, znając moją rozszalałą zmysłowość, z czasem zaczęłam jej się bać. Nie potrafiłam nad nią zapanować, dlatego też zaczęłam szukać sposobu na zapanowanie nad nią. Doskonałym hamulcem okazała się otyłość. Skorzystałam z niej w życiu dwukrotnie i za każdym razem czynnikiem, który pomagał mi ją stworzyć, była ciąża. Potrzebowałam w tym czasie wyhamowania, abym mogła skupić się na wychowaniu dzieci, a nie na miłosnych uniesieniach. Z czasem, nauczyłam się panować nad moją zmysłowością, ale wymagało to ode mnie wejrzenia w świat moich emocji i odnalezienia wielu historii, gdzie moja zmysłowość stawała się dla mnie głównych i częstokroć tragicznym doświadczeniem danego wcielenia.

Innym, równie ciekawym przykładem pracy z własnym ciałem jest moja znajoma, której przypadek wskazuje na podobny proces, choć ona ma swoją zmysłowość jeszcze dosyć mocno uśpioną, natomiast przez większą cześć życia silnie kształtowała swoją fizyczność. Wybrała sobie jednak ciało pięknej, atrakcyjnej blondynki, co wskazuje na to, że w pewnym momencie, jej dusza będzie chciała obudzić zmysłowość i włączyć w proces łączenia tego z duchowością i fizycznością. Na razie jednak, jej zadanie polega na pogodzeniu duchowości z siłą fizyczną ciała.

Częstokroć spotykam także przypadki, gdzie dusza, w widoczny wręcz sposób opowiada o swoich inkarnacjach w ciałach zmysłowych, ale w obecnym wcieleniu postawiła jedynie na pogodzeniu zmysłowości z duchowością. Takie osoby, w mniejszym stopniu zwracają uwagę na swoje ciało i nie zależy im na tym, aby rozwijać swoją tężyznę fizyczną, a jedynie szukają inspiracji do rozwoju duchowego, łącząc to w niewybredny sposób ze związkami, które z tego rozwoju się rodzą.

W innym znów przypadku spotkać można osoby, które również wykorzystują otyłość do wyhamowania swojej zmysłowości, ale nie rozwijają jednocześnie siły fizycznej ciała, tylko kierują swoją uwagę w stronę duchowości.

Przyjęło się także uważać, że osoba oświecona, to osoba, która ma pogodzone trzy sfery duchowego rozwoju, ciało-czyli zmysłowość i sile fizyczną, umysł-czyli rozwój intelektualny i ducha-czyli umiejętność łączenia świadomości duszy z ciałem fizycznym. I jest to prawda. Trzeba, bowiem przejść przez indywidualną ścieżkę łączenia ze sobą poszczególnych sfer rozwoju, poprzez pryzmat ciała i materii, aby dokonało się w duszy pełne zrozumienie dla tego procesu.

A teraz troszeczkę to usystematyzujmy.

1. Jeśli masz w danym wcieleniu ciało silne, interesujesz się sportem, trenujesz swoje ciało ( w duchowym wymiarze może być to joga) i jednocześnie rozwijasz się duchowo, choć czujesz, że nie masz potrzeby doświadczania na polu seksu, ale masz ciało ładne, ładnie ukształtowane i ogólnie podobasz się sobie fizycznie, w tedy twoje zadanie na to wcielenie opierać się będzie na pogodzeniu siły fizycznej z duchowością.

2. Jeśli wybrałeś sobie na to wcielenie ciało trudne, ze skłonnościami do chorób, otyłości lub innych przypadłości, ale nie interesujesz się rozwojem, ani nie pociąga cię zabawa i seks, wtedy twoje zadanie w całości dotyczy opanowania ciała i zrozumienia jego energii.

3, Jeśli wybrałeś ciało trudne, ale uwielbiasz naukę, wtedy dusza rozwija dodatkowo jedno ze swoich ciał-ciało mentalne. Musi nauczyć się łączyć trudność ciała, częste choroby a nawet ułomności z rozwojem ciała mentalnego.

4. Jeszcze inni wybierają ciało ładne, silne, o pełnej zmysłowości, ale poprzestają jedynie na zmysłowości. Dla takich ciał, dusza najczęściej dołącza rozwój swojego ciała astralnego, co sprawia, że życie tych osób obfituje w dramaty uczuciowe.

5. Natomiast, gdy dusza wybiera sobie wszystko na raz, wtedy jej wewnętrzna decyzja obejmuje zakres pogodzenia ze sobą każdej z tych sfer.

Można, oczywiście na początku swojego wcielenia wybrać sobie ciało trudne, ale rozwijać się jednocześnie fizycznie i duchowo, wtedy także pozostaje doprowadzić do akceptacji siebie i do stworzenia harmonii w pogodzeniu każdej ze sfer duchowych.

Ja wybrałam sobie trudne ciało, bo w końcu miałam nauczyć się łączyć sprawy ducha z niewinnością ciała. Ale, pomimo świadomości, którą już osiągnęłam czuję, że jeszcze mam, co z sobą robić przez jakiś czas.

Pozdrawiam serdecznie

Powrót



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
#03 Świat materii Atras Anna
#01 Świat umysłu Atras Anna
#02 Świat duszy Atras Anna
Atras Anna Swiat duszy doc
Atras Anna Swiat umysłu doc
03 Zmęczenie materiału
03.1. S. Bortnowski, Materiały do egzaminu z dydaktyki (licencjat)
03 Stosowanie materiałów konstrukcyjnych
Wielkie Seminarium tydz 03, NOWE MATERIAŁY, Seminarium diecezjalne 2010
cykl Nieznany świat materiały pomocnicze
03 9 Wydanie materiałów do produkcji INSTR8
materiałoznawstwo 4 - 13.03.2007, Materiałoznawstwo - wykłady
03 MEL materialy magnetyczne
03 swiat spoleczno gospodarczei Nieznany (2)
03 swiat sg tabele

więcej podobnych podstron