Artykuły pobrane ze strony Anny Atras http://www.annaatras.com/
ŚWIAT MATERII
Trudne emocje
Jak wspaniale jest wypowiadać słowa, których treść dociera do świadomości w
pełnym zakresie ich brzemienia. Jak wspaniale jest świadomie wypowiedzieć słowa:
Ja, ......, mogę przyjmować energię materialnego bogactwa, mogę realizować moje
cele, bez przymusu osiągania ich za pomocą trudnej i żmudnej pracy. A wszystko, co
robię, robić w sposób łatwy miły i z przyjemnością. To afirmacje. Mogłam przez wiele
miesięcy wypowiadać ich treść, zapisywać je w zeszycie, aby w końcu w nie uwierzyć.
Nie robiłam tego i nie zrobię, gdyż moja podświadomość nie lubi takiej formy pracy i
oczyszczania. Nie zamierzam się także zmuszać do ich polubienia, gdyż gdybym je
pisała, niechybnie wykorzystałabym wzorzec trudzenia się, do przedłużenia czasu ich
zakodowania w sobie. Dlatego nie korzystam z afirmacji, w procesie transformacji
danego rodzaju energii emocjonalnej, ale bardzo chętnie wykorzystuję je do
ugruntowania w sobie pewnych przekonań w momencie, gdy już dokonam
transformacji jakiegoś wzorca za pomocą regresingu@, bądź innej formy pracy nad
sobą, szybszej i bardziej skutecznej. Znam osoby, którym potrzebna jest jeszcze taka
właśnie forma pracy nad sobą i bardzo dobrze. Każdy ma własny sposób na swoją
podświadomość i wcale nie musi to być sposób, który ja wykorzystuję do mojej pracy
nad podświadomością. Wybieramy zawsze to, co nam pasuje w danym momencie i
bez względu na to, czy ma to jeszcze działanie emocjonalne, dla nas ważny jest cały
proces, który się dokonuje, łącznie z tym, że musimy czasem przekonać się, że nawet
sam proces może być skażony przez podświadome wzorce. Kiedyś pisałam o tym, że
każdy z nas ma w sobie świadomość cienkiej czerwonej linii, czyli momentu, gdy
nagle dokonuje zwrotu w swoim myśleniu, zachowaniu, gdy nagle decyduje się na
poszukiwanie rozwiązania jakiegoś problemu. Każdy z nas ma taki punkt w sobie i
bardzo często, jest to punkt, do którego docieramy w momentach już dla nas
krytycznym. Wielokrotnie też, pytano mnie, czy nie można inaczej, czy trzeba aż
tragedii emocjonalnej, aby ruszyć jakiś wzorzec? Oczywiście, można inaczej, ale do
tego potrzebny jest wysoki stopień samoświadomości. A do takiego poziomu, który by
nam to umożliwiał, trzeba po prostu dotrzeć poprzez osobisty rozwój. Dlatego też,
dusza dąży do osiągnięcia pełnego stopnia rozwoju samoświadomości i doskonale
wie, że aby go osiągnąć, potrzebne jest zrozumienie energii doświadczeń poprzez
osobiste ich przeżywanie. Dusza wie także, że musi dokonać tego poprzez pryzmat
materii, za pomocą ciała. Dlatego, wciąż na nowo decyduje się schodzić do ciała,
pomimo tego, co tu przeżywa. I pomimo tego, że czasami musi wciąż na nowo
odnawiać starą energię dawnych doświadczeń, decyduje się na to, z własnej i
nieprzymuszonej woli. Można by sądzić, że prawo karmy zmuszą ją do tego, ogranicza
jej wolę, ale tak naprawdę dusza chce tego sama, bo bardzo głęboko w swoim
świadomym Ja, wie, że takiemu procesowi rozwoju osobistego po prostu podlega.
W drodze osobistego rozwoju, dusza przyjmuje pewnego rodzaju wyzwania. Z
jednej strony chce doświadczać i szukać zrozumienia dla rozwoju swojej świadomości,
a drugiej strony swoją transformacją dokonuje zmian w polu energii świata, do
którego schodzi. Dla duszy, obydwa te procesy są ważne i bardzo często każdego z
nich doświadcza także z punktu biegunowości tego planu. W efekcie, dochodzi jednak
do zrozumienia procesu, którym przez dłuższy czas swoich inkarnacji kieruje od
strony świata duchowego. Umiejętność świadomego tworzenia pól energii, to dla
duszy niezwykle ważny element jej rozwoju, gdyż w pewnym momencie zaczyna
dostrzegać, że pole czystej energii może stworzyć jedynie czysta, świadoma myśl. W
procesie osobistego rozwoju, dusza kieruje się bardzo często w stronę pól energii,
stworzonych przez inne dusze, przebywające w ciele lub grupy dusz, aby przekonać
się, czy to wystarczy do osiągnięcia zrozumienia. Dusza, koncentruje się wtedy
niezwykle intensywnie na danym zadaniu i bardzo często zajmuje jej to kilka dobrych
wcieleń. W efekcie, dociera jednak do przekonania, że to nie tędy droga i, że nie da się
dokonać się udowodnienia pewnych własnych założeń, bez dokonania ich
zrozumienia. Dojście do świadomości tej energii, pozwoliło mi dokonać pewnego
rodzaju zmian w pracy nad sobą. Kiedyś wierzyłam, że wystarczy jedynie pisać
afirmacje, aby dokonała się cała zmiana. W późniejszym czasie zrozumiałam, że
ważny jest także cały proces uwalniający i transformujący stare, zakopane głęboko w
podświadomości wzorce. Jeszcze później uznałam, że wypowiadana, odpowiednia
forma modlitwy, może pomóc w kreacji okoliczności, które pomogą mi w jak
najszybszym, jak najłatwiejszym ich przetransformowaniu i tak się rzeczywiście
dzieje, gdy wypowiadam konkretnie ułożoną modlitwę, ale na samym końcu
zrozumiałam także, że podświadomości potrzebne są także świadomie już
wypowiadane słowa afirmacji, które na sam koniec procesu podsumują wszystko i
ugruntują świadome przekonania. Dzięki temu, bardzo zmienił się mój stosunek do
afirmacji, gdyż zrozumiałam, że potrzebny był mi, do budowania świadomości
duchowej zarówno stan ich bezmyślnego klepania, po to, aby przekonać się, że to nie
tędy droga, jak i dojście do świadomości, że zrozumienie buduje się na zasadzie
metody prób i błędów. Dziś nie uciekam od afirmacji, ale stosuje je jedynie do
porządkowania w sobie wzorców myślowych, czyli korzystam z nich na końcu pracy
transformacyjnej. Nie piszę ich nie wiadomo jak długo, nie zapełniam nimi stosu
zeszytów, ale wystarczy, że powiem sobie jeden jedyny raz, oczywiście w momencie,
gdy dokonam już oczyszczenia, że mogę robić, czy postępować, oraz myśleć w
konkretny sposób, by ujrzeć niezwykłą zmianę w moim myśleniu i świadomości. I to
jest właśnie moment, gdy padające słowa, które dodaje zawsze na koniec modlitwy:,,
niech się dokona", w tym momencie są słowami ugruntowujących afirmacji.
Oczywiście, jeśli na którymś z etapów wykorzystasz afirmacje do pobudzenia w sobie
energii emocjonalnej, aby dokonać jej oczyszczenie, też jest dobrym sposobem, twoim
sposobem. Ja tego nie robię, ale jeśli tobie to pomaga, to stosuj tę metodę jak
najbardziej.
Mój bunt przeciwko pisaniu afirmacji także nie wziął się z nikąd. W mojej
podświadomości tkwił, ugruntowywany przez bardzo wiele wcieleń wzorzec trudzenia
się, we wszystkim, co moja podświadomość uznawała za pracę. Dlatego też,
podświadomość bardzo szybko pokazywała mi, ile wysiłku muszę włożyć i pracy w to,
aby osiągnąć tu jakikolwiek efekt. Niestety, środowisko, w którym dorastałam,
nacechowane było wzorcem trudzenia się przy dochodzeniu do jakiegokolwiek celu.
Powtarzane przez moją mamę zdanie, że trzeba się w życiu ciężko naharować, aby
docenić to, co się osiąga, stało się dla mnie afirmacją, w którą w końcu podświadomie
uwierzyłam. To, niestety spowodowało dalsze konsekwencje. Podświadomie, zawsze,
bez względu na to, co robiłam musiałam w końcu doprowadzić do stanu, gdy padałam
ze zmęczenia lub czułam, że wykonuje naprawdę mozolną i ciężką pracę w
dochodzeniu do spełnienia jakiegokolwiek celu, aż w końcu przekroczyłam swoją
cienką, czerwoną linię.
Mistrzowie życia
Do skierowania się w stronę badania natury Ziemi zainspirowały mnie książki
Rudolfa Steinera. Jego fascynacja badaniem Natury, przypominała mi bardzo często o
mojej fascynacji badania światów duchowych. Jednakże im bardziej kierowałam się w
stronę światów duchowych, tym silniej wszystko w świecie dusz wskazywało mi, bym
zainteresowała się Ziemią i jej Naturą. Po pewnym czasie, rzeczywiście skierowałam
się w stronę tego, by zbadać, poznać i zrozumieć świat, do którego przybyła moja
dusza. W zasadzie badam ten świat od wielu wcieleń tak, jaki każda inna dusza, ale
dopiero teraz robię to zupełnie świadomie.
Przez wiele lat mojego rozwoju stykałam się z bardzo wieloma poglądami i
wyobrażeniami o tym, jak mój rozwój powinien przebiegać. I choć opinie innych były
ciekawe, to jednak wciąż coś mi w nich nie pasowało. Z tego, co mi nie pasowało w
rozwoju, zdałam sobie sprawę dopiero po kilku latach stosowani praktyk duchowych
narzuconym mi przez innych. To przebudzenie, pozwoliło mi świadomie wkroczyć na
własną drogę bez trwogi, że coś robię nie tak, lub, że czemuś nie poświęcam
odpowiedniej ilości czasu. Niedawno, gdy zadzwoniłam do mojej dobrej znajomej
pierwsze, co usłyszałam to, to, że wszyscy jej ciągle przeszkadzają rozwijać się
duchowo. Przypominało mi się wtedy bardzo wiele opowieści moich znajomych o
ciągłym braku czasu na rozwój. Niektórzy, bardzo zirytowani pytali mnie, w jaki
sposób udaje mi się łączyć rozwój duchowy z życiem codziennym, pracą,
prowadzeniem domu, wychowywaniem dwójki dzieci, odpowiadaniem na wiele listów
i rozmowy telefoniczne. Oczywiście pomaga mi w tym dobra organizacja czasu, ale
najważniejszym dla mnie jest samo przekonanie, że życie codzienne nie przeszkadza
mi w rozwoju duchowym. Wręcz przeciwnie, codziennie zauważam, jak wspaniale
można rozwijać się duchowo, obserwując siebie w toczeniu codziennego życia. Cóż by
mi było po rozwoju, gdybym nie mogła go przetestować w życiu codziennym. Czy
mogłabym mówić o mistrzostwie uciekając od życia, przecież to, w jaki sposób żyję
świadczy o moim mistrzostwie duchowym. Nie muszę do medytacji kłaść się i szukać
odizolowania. Niektórym jest to potrzebne i to jest w porządku. Przecież każdy musi
znaleźć swój własny sposób na rozwój. Trzeba czasami poświęcić kilka wcieleń,
spędzić jakieś życie w zakonie, lub inne, pogrążonym w materializmie, by zdać sobie
sprawę, że prawda o rozwoju leży po środku. Jednakże, jeśli szukacie weryfikacji
swojego rozwoju, to zwracając uwagę na to, w jaki sposób rozwój duchowy wypełnia
wasze życie. Wtedy będziecie mogli ocenić, na ile potrafiliście stać się mistrzami życia.
Oczywiście, każdemu potrzebna jest chwila wytchnienia, relaks. Dzięki temu
regeneruje się ciało i dusza. Natomiast problem zaczyna się wtedy, gdy rozwój
zamienia się w obsesję. Znam osoby, które poświęcają kilkanaście godzin dziennie na
pisanie afirmacji, bądź na to, co nazywają medytacją. Gdy słyszę o tak ogromnej ilości
poświęconego czasu na tak zwane praktyki duchowe zastanawiam się, kiedy te osoby
jedzą, śpią, bawią się, pracują, realizują swoje marzenia? Swego czasu zwróciłam
uwagę na dziwnie narosłą obsesję na temat sprawdzania własnego ERD (etapu
rozwoju duchowego). Ludziska prześcigały się w biegu do uzyskania jak najwyższego
ERD, porównując się z tymi, co to już niby mieli wyższy ERD. Tak, jakby to była
najważniejsza rzecz w rozwoju. Być może i dla tych osób i najważniejsza, ale bardzo
często ich ERD nie miało zupełnego przełożenia na to, co działo się w ich życiu. Gdy
zachęcam jednego z moich znajomych do pracy, on patrzy często na mnie zdziwiony i
mówi, że nie ma na to zupełnie czasu, przecież musi się rozwijać duchowo. Oczywiście
szanuję jego wybory i rozumiem etap doświadczeń, ale mimo to staram się go
zainspirować do zwrócenia się w stronę przytomności życiowo-rozwojowej. Jednakże
przy ciągłym jego narzekaniu na brak spełnienia w życiu, jego rozwój stał się dla niego
obsesją, która zabrania mu skierować swojej uwagi w stronę życia i tego, po co tu
rzeczywiście przybył na Ziemię.
Moją dewizą życiową jest, aby wszystko, co praktykuję przekładało się w sposób
praktyczny i pozytywny oczywiście, na moje życie. Jeśli nie widzę efektu w moim
samopoczuciu, lub w relacjach z otoczeniem, albo przy realizacji jakiegoś celu, po
prostu porzucam daną praktykę i szukam innego sposobu. Nawet, gdy dziesiątki osób
starają mi się udowodnić, że to jedyna i słuszna droga, a sposób jest wręcz
rewelacyjny. W swoim życiu przekonałam się, że nie ma jedynej i słusznej drogi, tak
jak nie ma jednego najlepszego sposobu na życie. To, w jaki sposób żyjemy, jakie są
nasze relacje z innymi, w jaki sposób przeżywamy to, co doświadczamy, jak to
rozumiemy i jak do tego podchodzimy, świadczy o jakości naszego życia. A o tym, kim
jesteśmy i na jakim poziomie się znajdujemy, będzie świadczyło życie, jakie będziemy
wiedli, a nie nasz ERD. Bardzo często, gdy spaceruję z moją córeczką i przysiądę
gdzieś w cieniu, na ławeczce, zdarza mi się wdać w rozmowę z osobami starszymi, u
schyłku swego pobytu na Ziemi. Bardzo delikatnie staram się skierować wtedy
rozmowę na temat podsumowania ich życia. Na to, co zrozumieli ze swojego pobytu
na Ziemi? Niektóre opowieści są pełne smutku i goryczy. Niektóre z tych osób wciąż
nie zrozumiały, po co zeszły na Ziemię. Jednakże zdarza się, że słyszę o spełnieniu, o
zastanowieniu nad przeżytym życiem. Porównuję to wtedy z tym, co sama
zrozumiałam z przeżytego do tej pory mojego życia. Ktoś sławny powiedział, żyj tak,
jakby twój dzień był ostatnim dnem na Ziemi, żyj chwilą. Tymczasem wielu z nas
uwielbia żyć przeszłością a nie teraźniejszością. Uwielbiamy, jako ludzie szczycić się
dokonaniami innych, wielbić innych, rozkoszować się powodzeniami, bądź
niepowodzeniami tych, których podziwiamy lub, którym zazdrościmy. Przeszłość dla
niektórych jest ważniejsza niż to, co przeżywają w danym momencie, to jak tworzą
swoją historię. A przecież, o jakości naszego życia świadczy jakość naszych myśli. A
jakie są nasze myśli?
Przesłanie
Rozwijając się duchowo nie trzymaj się kurczowo jednej filozofii. O słuszności
waszych wyborów będą decydować doświadczenia waszego życia i sposób, w jaki do
nich podejdziecie. Nie trzymajcie się także kurczowo jednego mistrza, gdyż w końcu
przejmiecie jego wzorce, nawet te nieoczyszczone. Słuchając podpowiedzi, pomyślcie
nad tym, czy chcecie rzeczywiście je wykorzystać. Nawet najcenniejsza rada może
okazać się pusta, gdy sami nie wypełnicie jej energią działania. Wasze myśli są ważne
i cenne, to one wypełniają wasze życie. Cudza myśl jest ważną dla osoby, która ją
wypowiada. Gdy sądzicie, że ktoś jest mądrzejszy od was, bo podobają wam się jego
myśli, posłuchajcie wtedy wypowiedzi tych, którym podobają się wasze wypowiedzi.
Na pewno w swoim otoczeniu znajdziecie kogoś, kto patrzy na was z podziwem.
Natomiast, gdy sam zaczynasz rozumieć swoje myśli, twoja medytacja przyniosła ci w
tym momencie energię zrozumienia. Dojrzałeś do tego, a by ujrzeć całość zebranych
przez ciebie myśli.
Jak nauczyć się żyć w ciele
Istnieje wiele sytuacji, które staramy się zrozumieć. Niektóre z nich sprawiają,
że zaczynamy podważać sens życia, inne wręcz wywołują w nas silne uczucie
bezsilności wobec tego, co doświadczamy lub, czego jesteśmy świadkami. Gdy ginie
wiele niewinnych istot, w wielu osobach coś zaczyna się łamać, pojawia się bunt
wobec okrucieństwa niektórych zdarzeń. Gdy giną dzieci, w wielu pojawia się obraz
okrutnego Boga, który pozwala, by działy się takie okropności. Pojawiają się myśli:,,
jak Bóg mógł na to pozwolić?". Dlaczego na Ziemi muszą dziać się tak okropne
rzeczy? Dlaczego?..Po co?....Czemu to ma służyć?
Tego rodzaju pytań, może mnożyć się w nas bez liku. Pamiętam, jak sama je
zadawałam, gdy doświadczałam w życiu bardzo trudnych chwil. Jednakże, dopiero
duchowość pozwoliła mi pomóc w znalezieniu odpowiedzi na wszystkie dręczące mnie
pytania. Dopiero, gdy pojęłam sens życia na Ziemi, gdy pojęłam, dlaczego urodziłam
się akurat w tym miejscu? Dlaczego wybrałam sobie takich a nie innych rodziców?
Dlaczego podejmowałam w życiu takie a nie inne decyzje, dopiero wtedy doceniłam
cały swój pobyt na Ziemi i każdą chwilę przeżytych doświadczeń. Wtedy także
poczułam w końcu, że jestem u siebie. I choć jedynie jestem gościem w moim ciele, to
dzięki pełnemu porozumieniu z Naturą Ziemi, mogę poczuć się tu jak u siebie, gdyż
Natura stwarza mi taką możliwość i zachęca, bym tak się właśnie tu czuła..
Aby to zrozumieć, odbyłam bardzo wiele wypraw do świata dusz i bardzo wiele
razy dokonywałam ponownego wejrzenia w swój plan karmiczny.
Przez wiele lat wydawało mi się, że jestem tu na Ziemi za karę. Moje poczucie
wyobcowania wśród ludzi, pchało mnie w stronę wytłumaczenia sobie, dlaczego tak
się dzieje, dlaczego nie mogę odnaleźć tu swojego miejsca? Gdy w świecie dusz
ujrzałam siebie, jako duszę o ogromnej ambicji i chęci, by uczyć się transformować
ogromne ilości energii doświadczalnej, zrozumiałam, dlaczego postanowiłam wybrać
sobie tak trudne zadania na to wcielenie.
Teraz mogę patrzeć na to z dystansu, gdyż swoje zadania już wykonałam i
realizuję obecnie następne, które miałam przewidziane na następne wcielenie. Nie
obawiam się tego, że będę musiała zejść tu jeszcze raz, a może i nawet kilka razu.
Życie nie wydaje mi się już tak ciężkie, a jedynie ciekawe i bogate w różne
doświadczenia. Świadomie wiem, że mogę, ale nie muszę korzystać z pewnych
możliwości. Co w przeniesienie na język potoczny będzie oznaczało, że mogę, ale nie
muszę pchać się tam, gdzie ,,biją". Oczywiście w moim życiu są osoby, które zawsze
będą stanowić bagaż rodzinny, jednakże to moje podejście do kwestii, czy będą dla
mnie ciężarem przez całe życie, czy nie, będzie decydowało o tym, jak będę żyła i jakiej
jakości będzie to życie. Dziś zdaję sobie świadomie sprawę, że rodzice byli mi bardzo
potrzebni do odnowienia pewnych bardzo istotnych dla mnie wzorców i emocji.
Dzięki temu, mogłam bardzo rzetelnie przygotować się do dalszej części zadania. I
skorzystałam z tej możliwości. Ja dla ich planu karmicznego byłam także bardzo
ważna, ale akceptuję to, że oni wcale nie muszą sobie w tym wcieleniu poradzić ze
swoimi zadaniami.
Żyjąc na co dzień wśród ludzi, prowadząc codzienne sprawy, mogę w pełnym
zakresie obserwować to, czy moja obecna postawa życiowa przynosi mi spokój i
zrozumienie. Świadomie zdaje sobie sprawę z tego, że obok mnie żyje bardzo wiele
różnych dusz, które tak jak i ja postanowiły doświadczać na Ziemi. Zdaję sobie także
sprawę z tego, że wszystkie te dusze znajdują się na swoich własnych poziomach
rozwoju, że kształtowały się w różnych obszarach. I akceptuję to. Nie muszę z każdą z
napotkanych osób od razu toczyć dysputy duchowe. Nie mogę liczyć nawet na to, aby
wszyscy ludzie mnie rozumieli. Było by to wręcz absurdem, przecież każda z tych dusz
jest na innym poziomie zrozumienia. Ale mogę z każdą z tych osób rozmawiać w
sposób, który da jej możliwość odczuć moją akceptację i szacunek dla jej pochodzenia
i poziomu rozwoju. Mogę sama świadomie wtoczyć rozmowę na miły ton, nadając go
po prostu tej rozmowie. Na to pozwala mi moja świadomość i to staram się robić.
Dzięki temu, idąc na codzienne zakupy, spotykam osoby, które uśmiechają się do
mnie i zawsze powiedzą mi coś miłego.
Kiedyś ulegałam bardzo silnym emocjom, ludzie mnie denerwowali, nie
mogłam się z nimi dogadać. Irytowały mnie pewne zachowania ludzkie nie tylko
wobec mnie samej, ale i także wobec innych. Czy powinnam się tamtego okresu
wstydzić, ależ nie! Teraz właśnie mogę docenić tamte doświadczenia, nawet te
najbardziej niemiłe. Teraz mogę nauczyć się i zrozumieć jak działa energia
emocjonalna, która była tak silna, iż powodowała, że tak reagowałam poddając się jej
wpływom. Tamten okres traktuję jako wspaniałe doświadczenie, które mogłam
zrozumieć i zmienić. Nawet, gdy pozostanę na pewno w pamięci niektórych dusz jako
ktoś bardzo niemiły. To był okres, w którym transformowałam energię złości i
uczyłam się kształtować swoje relacje z innymi ludźmi, dlaczego niby miałabym
żałować tamtych postaw?! Były dla mojego rozwoju ważne i cenne. Teraz je
zmieniłam, bo zrozumiałam cały proces od momentu ich powstania, poprzez przyjęcie
w sobie aż do obserwacji, jak funkcjonują one w moim otoczeniu. To był proces,
którego doświadczyłam i to jest dla mnie ważne i cenne.
Życie na Ziemi jest ważne dla każdej, nawet tej najbardziej zbuntowanej duszy i
ona podświadomie zdaje sobie z tego sprawę. Jej zadaniem jest poznać i zrozumieć
Naturę, w której materialną część włącza się poprzez swoje inkarnacje. Dodatkowo
ma szansę poznać samą siebie i rozwinąć się przy tym duchowo. I to właśnie czynią
dusze, wplatając swoją energię w różne inne formy energetyczne.
Aby znaleźć swoje miejsce na Ziemi, dusza musi poznać każde jej oblicze i
zaakceptować. Im bardziej będzie starała się zmienić prawa natury, tym silniejszych i
bardzo sprzecznych uczuć będzie doznawała. Największą sprzeczność doznaje dusza,
gdy ma pogodzić się z tym, że ciało przynależy do świata natury i jego prawom
podlega. Ileż to razy dusza musi przekonać się o tym, że nie tędy droga, gdy próbuje
ingerować w te prawa i naginać je do swojego widzimisie. Ileż to praktyk musi przejść,
zawodów i rozczarowań, by w końcu przestać walczyć z ciałem, naturą i innymi
ludźmi. Ale musi to wszystko przejść, aby przekonać się, że walcząc, niczego nie
osiągnie. I bardzo dobrze, bowiem każda droga jest ważna, bo każda prowadzi do
jednego celu.
Wyczuwanie obecności innych dusz
Szlak astralny, jest ścieżką, po której kroczą dusze, które nie przeszły jeszcze
przez światło i utknęły w świecie astralnym. Na tych właśnie duszach przeprowadza
się egzorcyzm, by doprowadzić je do światła i tam przekazać opiekunowi danej duszy.
Dusze, które po śmierci ciała fizycznego powróciły do świata dusz, także mogą
przybywać w obszar Ziemi, jednakże ich poruszanie się jest bardzo swobodne. Dusze
te nie opętują, choć wyczuwa się je jako duchy. Niektóre z nich, co jakiś czas zbliżają
się do miejsc ze swojego ostatniego wcielenia, lub do osób, z którymi obcowały przez
jakiś ważny okres swego ostatniego życia. Zdarza się także, że gdy dwie dusze,
najbliższe sobie w świecie dusz rozstaną się na Ziemi poprzez śmierć jednej, dusza,
która odeszła i powróciła do świat dusz, może pozostawać w pobliżu duszy swego
przyjaciela do momentu zakończenia przez niego swej drogi w danym wcieleniu.
Osoba o dużej wrażliwości duchowej może wyczuwać obecność przy sobie innej duszy,
jednakże odczuwa taką obecność bardzo przyjemnie. Czuje, że dusza tej osoby
opiekuje się nią. Może także nawiązywać kontakt z daną duszą, świadomie, gdy ma
wystarczająco rozwinięty mediumizm, lub spirytyzm, bądź jasnowidzenie astralne.
Przy jasnowidzeniu może także dostrzegać znaki od danej duszy, lub nawet widzieć jej
energię jako postać z jej ostatniego wcielenia. W innym przypadku dana dusza może
także nawiązywać dosłowny kontakt poprzez sferę snów.
Zdarza się także, że dana osoba odczuwa bardzo silne emocje, gdy dochodzi do
kontaktu z najbliższą duszą ze świata dusz. Dzieje się tak najczęściej z kilku powodów:
Po pierwsze, gdy dwie dusze łączył bardzo silny związek emocjonalny. Po drugie
wtedy, gdy pomiędzy dwiema duszami dochodziło do ostrych spięć. Lub po trzecie
wtedy, gdy dana osoba ma nagromadzonych bardzo wiele negatywnych wyobrażeń o
duchach i formach ich przejawów.
Gromadząc wiele informacjo o ludziach, ich reakcjach na wpływ astralny i
opętaniach, dochodzę do wniosku, że ludzie nie tyle boją się duchów ile tego, że nagle
zobaczą zjawę zmarłej osoby, bądź coś ich dotknie, bądź gdzieś w pobliżu usłyszą
czyjeś kroki, lub jakiś inny dźwięk, który nie mógł być wydany przez osoby żywe.
Najczęściej wtedy pojawia się paraliżujący starach. Od osób, które proszą mnie o
pomoc w uwolnieniu się od duchów, najczęściej słyszę, że do pewnego momentu w
swoim życiu nie słyszeli i nie wyczuwali nic, aż nagle zaczęli słyszeć różne dziwne
dźwięki i głosy. Dzieje się tak wtedy, gdy poprzez jakieś silnie emocjonalne
wydarzenie nagle uruchomią się w tych osobach zdolności paranormalne, zwane
mediumizmem, spirytyzmem, lub jasnowidzeniem astralnym. Może to się stać wtedy,
gdy przeżywamy jakiś wypadek i dochodzi do nagłej utraty przytomności lub, gdy
poddawani jesteśmy zabiegowi operacyjnemu przy znieczuleniu ogólnym, lub w
wyniku jakiś innych silnych przeżyć, może to być także śmierć kogoś nam bliskiego.
Często może także dochodzić do odnowienia zdolności, które wypracowaliśmy sobie w
innych wcieleniach. Dzieje się tak wtedy, gdy nagle stykamy się z impulsem, który
odkoduje w nas dany obszar emocjonalny a poprzez to i dane zdolności związane tym
obszarem. Impulsem do odkodowania danego obszaru może być jakieś słowo, zdanie,
lub inny dźwięk, kolor, zapach, sytuacja, zachowanie innej osoby, lub jakieś
zdarzenie. Od tego momentu bardzo wiele osób, u których nastąpiło uruchomienie
zdolności mediumicznych, przeżywa swoisty horror emocjonalny.
Niestety, gdy jakaś dusza ze świata dusz, lub świata astralnego wyczuje, że ją
słyszymy, lub wyczuwamy, wtedy usilnie stara się z nami skontaktować. Może przy
tym posługiwać się naszą energią do wywołania telekinezy, lub naszymi zmysłami do
stworzenia obrazu, który wydaje nam się bardzo rzeczywisty.
Trochę inaczej jest w przypadku kontaktu z duszami, które przebywają w
świecie astralnym. Dusze, które przybywają ze świata dusz, są oczyszczone
emocjonalnie po swoim ostatnim wcieleniu. Dlatego odczucia z nimi związane mogą
być przyjemnymi odczuciami, podobnymi do tych, gdy ktoś się nami opiekuje i czuwa
nad naszym bezpieczeństwem. Niektórzy mylą te duchy z opiekunami duchowymi.
Duch opiekuńczy, jest duszą pochodzącą najczęściej z niższego poziomu niż dusza
stara. Opiekun duchowy jest duszą już oświeconą. Natomiast przewodnik duchowy
może spełniać te rolę począwszy od poziomu średniego. Duch opiekuńczy jest
najczęściej duszą naszej duszy bliźniaczej. Może to być także dusza pochodząca z
naszej grupy dusz, lub grupy z tego samego poziomu, z którą postanowiliśmy wejść w
bliskie doświadczenie w ostatnim wcieleniu. Opiekun duchowy raczej nie pojawia się
jako duch, ale możemy także wyczuwać jego opiekę i wsparcie. W przeciwieństwie do
przewodnika duchowego i ducha opiekuńczego, którzy mogą interweniować w nasze
życie, opiekun duchowy nie robi tego. Jego obecność ujawnia się dopiero momencie,
gdy jesteśmy gotowi otwarci na tego rodzaju pomoc. Ludzie, którzy doświadczyli
pomocy i wpływu opieki istoty oświeconej, opisują ten rodzaj kontaktu jako przeżycie
bardzo duchowe, wręcz mający charakter mistyczny. Przy wpływie i interwencji
przewodnika duchowego i ducha opiekuńczego, możemy odczuć nawet bardzo
negatywne emocje. Ma to związek z działaniami, jakie podejmują te dusze, aby nas
wyrwać z jakiegoś stanu i wtedy, gdy uważają, że może być to dla nas bardzo
korzystne i dla naszego rozwoju. Przejawy takich działań ze strony przewodnika
duchowego bywają bardzo częste, co może nawet spowodować, że osoba doznająca
takiego wpływu może wręcz odwrócić się na jakiś czas od duchowości. Natomiast
duchy opiekuńcze mają tendencje do ostrzegania nas poprzez sny, bądź podsuwanie
myśli zwane przez nas przeczuciami. Oczywiście nie musi się to dziać w każdym
przypadku, gdyż możemy mieć rozwiniętą własną zdolność prekognicyjną. Jednak ich
wpływy poprzez sny są bardzo częste i dzieje się to zawsze, gdy śni nam się osoba
zmarła. Także kontakt z opiekunem duchowym i przewodnikiem duchowym może
odbywać się poprzez sny. Bowiem sen jest dla naszej duszy najlepszą formą kontaktu
ze światem dusz.
Za każdym razem, gdy zasypiamy, nasza dusza oddala się od ciała i powraca do
świata dusz, by odpocząć od trudów zadań w ciele. Zdarza się jednak, że dusza
zamiast powrócić do świata dusz zatrzymuje się w świecie astralnym. Emocje takiej
duszy, są w tym monecie tak silne, gdyż zamiast odpoczywać, podświadomie chce ona
rozładować swoje emocje. Pomaga jej w tym wtedy pobyt w świecie astralnym, w
którym dominują wszelkiego rodzaju energie emocjonalne. Możemy bardzo łatwo
rozpoznać, czy nasza dusza podczas snu przebywała w świecie dusz, czy w świecie
astralnym. Gdy dusza przebywała w świecie dusz, budzimy się wypoczęci i odprężeni,
łatwiej jest nam pozbierać myśli i czujemy ich większą jasność. Gdy budzimy się po
przebywaniu podczas snu w sferze astralnej, budzimy się bardzo zmęczeni i z
uzewnętrznionymi emocjami. To właśnie wtedy możemy przeżywać koszmary senne,
lub budzić się w środku nocy zlani potem. Warto poobserwować samego siebie i
dokonać stwierdzenia, czy częściej budzimy się wypoczęci, czy zmęczeni. Pomoże nam
to stwierdzić, w jakiej kondycji emocjonalnej znajdujemy się w obecnym momencie.
Obecność innych dusz jest w naszym życiu jest czymś bardzo naturalnym. Z
części tej obecności nie zdajemy sobie nawet sprawy, części nawet nie dostrzegamy, a
ta cześć, na którą najsilniej zwracamy uwagę ma na nas najczęściej bardzo silne
oddziaływanie emocjonalne. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak silnie świat
dusz i świat astralny przenikają świat materialny. Żyjąc na co dzień w
nieświadomości, budzimy się nagle i stwierdzamy, że jest coś więcej, niż to, co do tej
pory dostrzegaliśmy. Na niektóre z tych przejawów reagujemy bardzo emocjonalnie i
zazwyczaj silnym lękiem. Nie rozumiemy, czym są przejawy, z którymi mamy do
czynienia i czego chcą od nas dusze, którym udało się nawiązać z nami kontakt. Życie
w nieświadomości pomaga nam zwrócić uwagę w stronę tej części materii w stronę,
której nigdy byśmy nie zdecydowali się zwrócić uwagi. Natomiast nagłe przebudzenie,
które doznajemy często w postaci uzewnętrznienia się jakiejś zdolności
parapsychicznej, jest tym momentem w naszym rozwoju, który będzie nas wiódł ku
innym obszarom duchowego poznania. Ale to także pozostaje zawsze w kwestii
wyboru doświadczeń przez naszą duszę i pozostaje za każdym razem w zgodzie z
naszą gotowością na wyższe doznania duchowe.
Piękno materii
Badając światy duchowe, zawsze szukam tam informacji, które pomogłyby mi w
rozwoju i kształtowaniu w sobie świadomości zrozumienia dla całego wszechświata.
Jednakże, rozwijając świadomość, im bardziej zagłębiałam się w świat duchowy, tym
ciekawszy stawał się dla mnie świat materii. To, że badam tamte światy, tak naprawdę
jest mi jedynie potrzebne do zrozumienia tego świata, w którym obecnie przebywam.
Tam, w światach duchowych wszystko jest uporządkowane i nie trudno jest ten ład
pojąć. Ale tu, na Ziemi, w świecie materialnym, pojąć tę samą prawdę i ład jest
znacznie trudniej. A jeszcze trudniej jest przejawić tu na Ziemi, w ten sam sposób
energię, którą z taką łatwością przejawia się tam, w światach duchowych.
Dusza, schodząc wielokrotnie na Ziemię, ma okazje poznać naturę Ziemi w
każdym jej przejawie energetycznym. Poznaje ciemną i jasną stronę natury.
Doświadcza poprzez zbieranie wzorców emocjonalnych i zaczyna powoli odczuwać w
sobie zrozumienie dla coraz większej ilości aspektów rzeczywistości. Schodząc na
Ziemię, dusza zawsze funduje sobie częściową amnezję, po to by mogła w spokoju
skupić się na czekającym ją tu na Ziemi zadaniu.
Rozpoczynając swą podróż duchową w tym życiu, chciałam jedynie zrozumieć,
dlaczego tu jestem i dlaczego w moim życiu dzieje się to wszystko, co doświadczałam?
Moja ciekawość wiodła mnie do zrozumienia coraz głębszych obszarów duchowych
światów. Lecz dopiero niedawno zrozumiałam, że to zrozumienie nie jest do końca tak
ważne dla mnie, jak ważnym jest, bym pojęła świat i naturę, w której przebywam
obecnie. Skierowałam wtedy prawie całkowicie moją uwagę w stronę świata natury.
Chciałam poznać jej istotę. W pewnym momencie nawet poczułam się zdziwiona, że
dopiero teraz dostrzegłam, jak bardzo ważnym dla duszy jest obudzenie świadomości
miejsca, do którego przybywa. Pamiętam, że zawsze, każdy mistrz, każdy autorytet
duchowy kierował moją uwagę w stronę świata duchowego. Dojrzewałam duchowo
ukierunkowana w stronę świata, z którego tu przybyłam. I to wydało mi się w pewnym
monecie najdziwniejsze. Jakiż sens miałoby moje przyjście na Ziemię, gdybym miała
jedynie kierować się w stronę świata dusz. Logika jasno podpowiadała mi, że przecież
i tak tam moja dusza powróci, tak jak powracała tam nie raz. Zatem nie ważne są
powroty, ale zejścia i to, co tu w tym czasie miałabym dokonać.
Gdy zaczęłam analizować postawę wielu osób rozwijających się duchowo,
zwrócił moją uwagę nadmierny mistycyzm tych osób. Zresztą przez wiele lat sama
ulegałam temu samemu przekonaniu skierowania swojej uwagi w stronę światów
duchowych. Wtedy wydawało mi się to bardzo naturalne. Przecież rozwijałam się
duchowo. Dopiero niedawno moja uwaga skierowała mnie w stronę świata
fizycznego. W pewnym momencie pojawiła się we mnie chęć poznania istoty życia.
Nie przypuszczałam, że tak szybko natura umożliwi mi to. Gdy zaszłam w ciążę,
zapytałam mojej duszy, czemu ma służyć to doświadczenie? Wtedy usłyszałam
poprzez intuicję, że chciałam ujrzeć akt stworzenia i zostało mi to dane.
Przez dziewięć miesięcy uczestniczyłam w budowie życia w moim ciele.
Ujrzałam energie, które decydują o budowie poszczególnych części ciała ludzkiego.
Ujrzałam i świadomie uczestniczyłam w zejściu duszy dziecka do ciała. Było to nie
tylko piękne, ale i bardzo twórcze doświadczenie. I jakże ważne dla mnie, duszy.
Wiele osób, bardzo często zwraca się do mnie opisując swoje doświadczenia
duchowe. W słowach tych osób za każdym razem odnajduję pewne powtarzające się
twierdzenia, które mnie zadziwiają. Potwierdzają one bowiem, jak silnie pragnienie
powrotu łączy się ze wspomnieniami z obszaru, gdzie dusza kształtowała swoja
tożsamość duchową.
Ludzie szukają w rozwoju możliwości powrotu do Boga. Pamiętam, że sama
kiedyś myślałam w podobny sposób. Było to naturalne dla poziomu świadomości, na
którym się znajdowałam w owym czasie. Jednakże w pewnym momencie, wraz ze
wzrostem świadomości, zrozumiałam, że tak naprawdę szukam czegoś, tęskniąc za
tym, a nie dostrzegam, że tak naprawdę nigdy nie oddzieliłam się od tego, za czym
tęsknie i do czego chciałabym powrócić. Przecież wszystko, co mnie otacza jest
dziełem Boga i ja także. Jakże więc mogłam się kiedykolwiek oddzielić od czegoś,
skoro wszystko jest NIM. Przecież tak naprawdę przez cały czas tkwię w samym
środku Boga. Sama także jestem niczym nie oddzielona od Niego.
Zauważyłam, że wokół, nawet w środowiskach duchowych panuje dziwne
przekonanie o rozdzieleniu z Bogiem i drodze do NIEGO. Jak mogę kroczyć
jakąkolwiek ścieżką do Boga, skoro, On nawet na moment się nie oddalił. Gdy
zrozumiałam, że tak naprawdę ważna jest świadomość miejsca, rozejrzałam się wokół.
Spojrzałam w otaczający mnie świat uważniej niż kiedykolwiek. Jakże jeszcze wiele
tkwiło we mnie dziwnych przekonań. Dostrzegałam jednak ich sens. Były mi
potrzebne w czasie, gdy moja dusza doświadczała aktów zaprzeczeń. Przeżycie tych
doświadczeń skierowało moją ciekawość na chęć ujrzenia prawdy. I ujrzałam ją taką,
jaka chciałam ujrzeć.
Cztery natury człowieka w świecie fizycznym Ziemi
Gdy kształtowała się Ziemia, nad jej rozwojem czuwało wiele jestestw. W
efekcie, natura Ziemi wykształciła dla ciała ludzkiego cztery rodzaje przejawiania się.
Jest to natura orła, człowieka, byka i lwa. Dzięki temu dusze pochodzące od wyższych
jestestw mogły odnaleźć połączenie z naturą Ziemi i chcieć tu zamieszkać.
Wiele osób podczas sesji regresingu doświadcza odrzucenia wobec ciała i Ziemi.
Nie potrafią wytłumaczyć sobie, dlaczego mimo tak wielkiego oporu, niechęci i
nienawiści wobec Ziemi muszą tu wracać. Jednakże, gdy zaczynają pojmować całość
procesu kształtowania się ich duszy i jej rozwoju, życie na Ziemi zaczyna nabierać dla
tych osób bardzo realnego kształtu, a oni sami doznają sensu swojego istnienia. To
bardzo ważny moment, który pomaga duszy zrozumieć swoją własną naturę, jej
pochodzenie, proces kształtowania się, oraz proces przejawiania się i doświadczanie
poprzez jedną z natur ciała ludzkiego. Każda z dusz, jaka schodzi na Ziemię, ma
okazję doświadczać poprzez każdą z natur ciała ludzkiego. To ukształtowuje jej
zrozumienie dla każdego procesu, jaki tu na Ziemi zachodzi. W pewnych okresach
swego rozwoju dusze zaczynają bardziej utożsamiać się z jedną z natur ciała
ludzkiego. Jednakże, aby ukształtować całość swego wglądu w naturę Ziemi,
przechodzą kolejno przez wszystkie stadia kształtowania się natury ludzkiego ciała. To
pozwala lepiej duszy zrozumieć Ziemię, jako miejsce swych doświadczeń.
Cztery stadia rozwoju ciała ludzkiego dla duszy, która tu schodzi by
doświadczać, są procesem zagłębiania się we własną podświadomość. Jest to
szczególnie ważny proces dla dusz, które kształtowały się w świetle i tam nabrały
pierwszych doświadczeń w swym rozwoju. Inaczej możemy ten proces nazwać
czterostopniowym zagłębianiem się duszy we własną podświadomość poprzez
pryzmat materii.
Pierwsze stadium zgłębiania własnej podświadomości poprzez pryzmat materii,
to stadium ziarna. Stadium to odnosi się do momentu, gdy ciało ludzkie dopiero się
kształtowało. Najsilniej dominuje wtedy instynkt i to poprzez instynkt dusza uczy się
kształtować swoje wyobrażenie o naturze Ziemi. Dusze, które kształtowały się w
świetle, jako pierwszą przejawiały naturę orła. Jest to natura najsilniej duchowa i
ukształtowana dla dusz ukształtowanych w świetle po to, by mogły powoli zagłębić się
w świat ludzki.
Następnym stadium, jest stadium, w którym ciało ludzkie rozwija się i bardzo
mocno przekształca fizycznie. To etap wzrostu i doświadczeń duszy poprzez wzrost.
Ten etap odpowiada naturze byka. Jest to natura kształtowania się siły w człowieku, a
tym samym dusza ma okazję doświadczać poprzez obserwację procesów związanych
ze wzrostem. W tym okresie dusza najsilniej zbiera informacje o świecie fizycznym i
możliwościach zastosowania własnej energii.
Następnym stadium, jaki przechodzi dusza w ciele, jest stadium rozwoju i
przetwarzania. Odpowiada to naturze ludzkiej, gdy ciało wyraża gotowość do
przekształcania energii twórczej. W tym okresie dusza jest jakby najbardziej
produktywna i twórcza. W tym także okresie ciało pozwala jej na przetwarzanie
ogromnej ilości energii.
Ostatnie stadium, przez jakie przechodzi dusza w ciele ludzkim, to stadium
odpowiadające naturze lwa. Dusza poznaje świat poprzez emocje związane z
samotnością. W tym stadium dusza ma też okazję doświadczyć wglądu w
kształtowanie się własnego poczucia godności.
Gdy dusza doświadczy już każdego ze stadiów zgłębiania świata fizycznego w
procesie zagłębiania się we własną podświadomość, zaczyna przejawiać którąś z natur
silniej niż inne, choć posiada w sobie dostęp do trzech pozostałych typów natury ciała
ludzkiego i może w mniejszym lub większym stopniu z nich korzystać. Tak więc,
osoba o naturze orła może także przejawiać w swych zachowaniach i to bardzo silnie
każdą z pozostałych natur. Oznaczać to będzie, że oprócz silnego zainteresowania
duchowością, będzie ją także interesowały sprawy dotyczące świata fizycznego i
wszystkiego, co będzie się z tym wiązało. W życiu codziennym będzie się to związało z
silną potrzebą założenia rodziny, tworzenia, zarabiania, gdy do głosu dojdzie natura
ludzka. Albo potrzebę nauki, gdy do głosu dojdzie natura byka, lub potrzebę
nauczania, gdy do głosu dojdzie natura lwa. W okresie, gdy najsilniej zaczyna
przejawiać się natura orła, dusza ma największą ochotę na rozwój duchowy i
zgłębianie wszystkiego, co wiąże się z duchowością. Na szczęście natura ciała
ludzkiego ukształtowana jest tak, że nie pozostaje długo w jednym stadium wzrostu w
którejś z własnych typów. Jej potrzeby ciągle ulęgają zmianom, co daje duszy
możliwość zbierania podobnych doświadczeń na różnych etapach własnego rozwoju.
Dzięki temu dusza może jakby spojrzeć na to samo doświadczenie z wielu różnych
poziomów własnej świadomości. Inaczej, zatem dusza będzie przezywać
macierzyństwo doświadczając go na niżach etach swego rozwoju, a inaczej, gdy jej
świadomość jest już mocno ukształtowana. Jednakże sama chęć, by zgłębić po raz
kolejny doświadczenie macierzyństwa będzie pochodziła od tego, czy w danym
momencie nie przejawia się w ciele natura człowieka. Tak samo nagła potrzeba nauki,
której ulega dusza, będzie miała związek z tym, że ciało wchodzi w etap przejawiania
natury byka.
Rozwój świadomości poznawania natury własnego ciała, jest dla duszy ważnym
procesem, który zgłębia przez wszystkie swoje wcielenia. To dla duszy niezwykle
ważny proces, jednakże o jego sensie przekonuje się dopiero wtedy, gdy osiągnie
bardzo wysoki etap swojego rozwoju. Do tego czasu bardzo ulegle poddaje się
każdemu z procesów, który oferuje w swym zestawie poznania siebie natura Ziemi.
Tworzenie świadomego związku
Dochodzić do świadomości, która może pomóc nam w stworzeniu doskonałego
związku można w różny sposób. Zwykle, za samą ideą stworzenia związku kryje się
pragnienie przeżycia u boku tej drugiej osoby czegoś bardzo wyjątkowego i
wzniosłego. Dzieci, już od swoich pierwszych dni przyjmują za fakt oczywisty to, że
opiekuje się nimi dwoje rodziców, którzy są parą. Widzą i obserwują dwoje ludzi,
którzy zachowują się w stosunku do siebie w bardzo szczególny sposób. Już wtedy
wyczuwają podświadomie, że ich rodziców łączy szczególna więź. Staje się więc dla
nich naturalnym, że jak dorosną także znajdą tę szczególną osobę, z którą połączy ich
więź, tak jak ich rodziców. Bez względu na to, jaki związek tworzyli nasi rodzice,
potrzeba tworzenia związku jest w nas bardzo silna i naturalna. Po za połączeniem
dwóch dusz, natura łączy także nasze ciała. Czasami jednak wynika z tego bardzo silne
pomieszanie. Gdy działa natura, przyciąganie dwóch ciał odbywa się po za
świadomością duszy. Często duszy bardzo się to podoba i nie oponuje przed
potrzebami ciała. Wręcz przeciwnie, pozwala ciału decydować w zaspakajaniu jego
naturalnych potrzeb. Gorzej jest, gdy ciało chce jednego, dusza natomiast chce czegoś
zupełnie innego. Taki konflikt występuje bardzo często i jest łatwy do
zaobserwowania. Wystarczy spojrzeć na swój własny związek i zaobserwować, czy jest
to związek dwóch ciał, czy związek dwóch dusz. W związku ciał, o jego stworzeniu
zadecydował w całości wygląd partnera, lub partnerki. Jest to bardzo popularny
wybór w dzisiejszych czasach. Wielu mężczyzn nawet nie zastanawia się nad tym, by
ich partnerka pasowała do nich również pod względem duszy. Chcą najczęściej, by ich
partnerka miała odpowiednie gabaryty i urodę, a resztę, jak często słyszałam od
moich kolegów, jakoś strawią. Taki związek nigdy nie trwa długo, lub jest bardzo
emocjonalny. Potrzeby zaspokajania ciała zwykle szybko przestają wystarczać i
stanowić główny sens tworzenia danego związku. W którymś momencie do głosu
zaczynają dochodzić potrzeby duszy, by znaleźć porozumienie z partnerem na
poziomie wyższym niż tylko ciało. Podobnie jest, gdy dwoje partnerów łączy jedynie
porozumienie dusz, a odrzucają porozumienie ciał. Tak się dzieje w przypadkach, gdy
dana osoba odrzuca swoje ciało i go nie akceptuje. Związki dusz są dłuższe niż związki
ciał, ale potrafią być równie niespełnione.
Gdy związek tworzą dwie osoby nie akceptujące swoje ciała, wtedy dochodzi do
tłumienia naturalnych potrzeb na rzecz podkreślania uczuć, lub emocji. Gdy związek
tworzą dwie osoby, które przyciągnęło do siebie jedynie ciało, wtedy taki związek jest
bardzo zamknięty emocjonalnie. Osoby tworzące taki związek, osobno przeżywają
swoje uczucia, nie dzielą się nimi z partnerem i czują się w takim związku bardzo
samotne.
Trochę inaczej jest, gdy np. partnera pociąga w partnerce jej ciało a ją w nim
jego dusza i intelekt. Wtedy partner na siłę chce wznieść swoją partnerkę na swój
poziom intelektualny i wibracyjny, z ominięciem akceptacji ciała. Natomiast
partnerka wykorzystuje swój atut ciała, lub wieku, by zatrzymać przy sobie partnera z
ominięciem własnego rozwoju. Taki związek jest wtedy bardzo silnie manipulacyjny i
oparty na podtrzymywaniu w partnerze przekonania własnej wyjątkowości i
atrakcyjności. Obydwoje partnerzy obawiają się, że ich atuty w pewnym momencie
nie wystarczą by zatrzymać partnera przy sobie, dlatego potrafią nagle zmienić swój
front postępowania. On nagle zaczyna dbać o swoje ciało, chcą być atrakcyjnym dla
swojej partnerki, a ona nagle zaczyna rozwijać swój intelekt i duszę. A wszystko ze
strachu, że to, co do tej pory mogło wystarczyć, by tworzyć związek, w pewnym
momencie może już nie wystarczyć.
Podobnie dzieje się, gdy ona pociąga partnera swoją duszą, a on ją swoim ciałem
i urodą. Taki związek także jest nieudany i nieharmonijny. No cóż do pewnego
momentu można się pokazywać z bardzo przystojnym partnerem, wzbudzając
zazdrość koleżanek, ale gdy partnerka zbyt długo nie będzie mogła znaleźć
porozumienia duchowego z partnerem zacznie się w takim związku dusić. On także
nie jest szczęśliwy w takim układzie. Czuje się gorszy intelektualnie i duchowo od swej
partnerki, co może rodzić frustrację i chęć złamania psychicznego partnerki.
Jeśli rozwijasz się duchowo, oznacza, że dusza odgrywa w tobie
pierwszoplanową rolę. Sprawdź w tym monecie, jaki masz stosunek do swego ciała i
zaspokajania jego potrzeb. Musisz w tym momencie skierować swój rozwój w stronę
poznania natury swego ciała i akceptacji go, oraz przejawienia w stosunku do swego
ciała miłości. Twoje ciało musi stanowić z twoją duszą harmonijną całość, bez
zapominania, że jest to część natury i ma swoje potrzeby.
Jeśli na pierwszym planie stawiasz potrzeby ciała, nie zapominaj o potrzebach
duszy dotyczących rozwoju.
Sprawdź także, co pociąga cię w pierwszym rzędzie w płci przeciwnej. Będzie to
odpowiedzią na pytanie, jakie związki najczęściej tworzysz i nad czym masz
popracować, aby twoje związki były harmonijne i oparte na równowadze ciała i duszy.
Najlepsze związki, to związki osób, które osiągają w sobie równowagę ciała i
duszy. Gdy obydwoje partnerzy rozwijają się duchowo i gdy ważnym jest dla
obydwojga dbałość o potrzeby ciała, związek takich osób jest niezwykle inspiracyjny.
Oczywiście należy wziąć także pod uwagę plan duszy na dane życie i to, jak trudna
lekcję do przerobienia ma dusza na dane życie. Niektóre dusze są bardzo ambitne i
specjalnie stawiają sobie na swej drodze trudne, niedobrane związki by doprowadzić
swą duszę do zrozumienia istoty tworzenia związku. Dusza traktuje związek jak
kolejny stopień do swego rozwoju. Natura Ziemi przygotowała dla niej wiele dziedzin
życia, przez które dusza musi przejść, aby osiągnąć całkowite zrozumienie. Nie ważna
jest kolejność przejścia przez te wszystkie dziedziny, ważna jest natomiast dla duszy
szybkość zrozumienia danej dziedziny. Taki też jest dla niej sam związek. Jest
kolejnym krokiem na drodze rozwoju duchowego.
Nie ważne jest zatem, z kim tworzysz związek. Ważne jest to, co w nim
osiągniesz. Każdy związek może być dla ciebie inspirujący. W każdym związku możesz
osiągnąć spełnienie i zrozumienie, ale to wymaga od ciebie pracy nad dojściem do
zrozumienia. Najpierw musisz poznać siebie samego. Następnie określić swoje
wyobrażenia o idealnym związku. Jeśli już tworzysz związek, musisz się mu przyjrzeć i
zobaczyć, w jakim układzie pozostajesz. Pomoże ci to określić, co masz w sobie do
uzdrowienia. Jeśli stwierdzisz, że twój związek jest nieharmonijny, nie musisz od razu
z niego uciekać. Raczej najpierw skoncentruj się na tym, by znaleźć w nim wszystko
to, co może wpłynąć na twój rozwój i zrozumienie. Jeśli nie zrozumiesz tego związku,
to nie masz gwarancji, że trafiając na bardziej idealną dla siebie polówkę również ją
zrozumiesz i wpłynie to na twój rozwój. A w twoim planie karmicznym zawsze istnieje
opcja całkowitego zrozumienia tej dziedziny życia, musisz tylko do niej dotrzeć.
Nie siedź także na siłę w jakimś związku, aby go zrozumieć. Jedna dusza może
bowiem działać na ciebie bardziej inspiracyjnie, inna mniej. Olśnienie może także
przyjść wtedy, gdy nie będziesz pozostawać w żadnym związku.
Najważniejsze jest twoje podejście.
Gdy zrozumiesz, czym jest w swej istocie związek, wtedy tworzenie go będzie dla
ciebie prawdziwą przyjemnością. I to, co wcześniej mogło wydawać ci się w związku
trudne i nie do pokonania, nagle znika. Gdybym nie osiągnęła stanu zrozumienia
tego, czym jest związek, z pewnością i ten, który tworzę wraz z moim mężem byłby
nieudany. To nie pragnienie znalezienia idealnej połówki uczyniło mój związek
udanym, ale zrozumienie, które do niego wniosłam.
A jeśli pozostajesz na razie bez związku, także wykorzystaj ten czas na to, by
zrozumieć, ale siebie samego. Twoje pragnienia o znalezieniu swego ideału, mogą
wieść cię do coraz to nowych metod poszukiwań i określania swego idealnego
partnera. Ale to nie liczby będą świadczyły o tym, czy jesteś w tym związku szczęśliwy
czy nie. Zadecyduje o tym twoje poczucie spełnienia, akceptacji i poczucia
wewnętrznej wolności. Może zatem, zamiast wędrować od jednego jasnowidza do
drugiego, skup się na tym, by to czego szukasz i pragniesz odnaleźć najpierw w sobie.
Inaczej, nawet wskazana dla ciebie przez kogoś ta idealna połowa, może nie przynieść
ci oczekiwanego spełnienia i okazać się zwykłym, jeszcze jednym niezrozumiałym
doświadczeniem.
Świadome macierzyństwo
Gdy po raz pierwszy doświadczyłam w tym życiu macierzyństwa, wydawało mi
się, że jestem zupełnie do tego nieprzygotowana. Nie przygotowałam dla mojego
dziecka miejsca, które dawałoby mu dobry doświadczeniowo start. Byłam świadoma
tego, że szykuję temu dziecku coś bardzo trudnego. Z zazdrością patrzyłam na pary,
które z radością oczekiwały przyjęcia na świat dziecka. Ja się jedynie bałam. Sama
przychodziłam na świat długo oczekiwana i wytęskniona, jako dziewczynka. Czułam,
że ktoś tu na mnie czeka, że się cieszy moim przyjściem. A ja się jedynie bałam. Strach
wypełnił cały okres oczekiwania na dziecko. Tak jakbym przeczuwała, że wydarzy się
coś jeszcze gorszego.
Gdy narodził się mój synek, pojawiła się we mnie nowa siła, siła przetrwania.
Przez pierwszych siedem lat obydwoje doświadczyliśmy trudnej relacji, zwanej
rodziną. Przez siedem lat starałam się przekonać moje dziecko, by wybrało życie.
Sama natomiast w tym czasie starałam się zmienić wszelkie moje wyobrażenia o
życiu, świecie i samej sobie. Tworząc nową siebie, tworzyłam także nowy świat dla
mojego synka. Aż w końcu dotarłam do momentu, gdy stworzyłam nowy związek,
nową rodzinę. Było to coś nowego dla mnie samej. Dojrzewałam do tego przez kilka
ostatnich lat. Zaczęłam doświadczać najpiękniejszych aspektów tworzenia rodziny. I
wtedy w moim życiu wydarzyło się coś jeszcze.
Pewnego dnia, w czasie medytacji usłyszałam głos, którego energia wyniosła
mnie ponad energię mojego ciała i duszy. I popłynęły do mnie myśli niosące ze sobą
ogromny spokój. Usłyszałam wtedy: Nie zrozumiesz, czym jest życie, jeśli go nie
doświadczysz świadomie. Nie zrozumiesz, czym jest życie samo w sobie, jeśli nie
ujrzysz, jak go tworzysz.
Wiedziałam już wtedy, że spodziewam się mego drugiego dziecka, ale do końca
nie potrafiłam zrozumieć, czemu tego ponownie doświadczam. W tym momencie
moja myśl przeniosła mnie do wnętrza mojego ciała i ujrzałam w pomarańczowo
złotym świetle embrion dziecka. Widok był tak niezwykły, że poczułam w sobie stan
euforii i radości. Ujrzałam w sobie życie. Życie i energie, które go tworzyły. Ujrzałam
cud stworzenia w naturze. Byłam pod wrażeniem tego, że sama istotność natury
chciała, bym ujrzała i doświadczyła tego aktu, przeżywając go bardzo świadomie.
Poczułam w sobie spokój i przyjęłam ten akt ze zrozumieniem. Kilka dni później, gdy
leżałam już w swoim łóżku w sypialni, doświadczyłam kolejnego stanu, który pomógł
mi ogarnąć akt stworzenia w całości. W pewnym momencie poczułam, że wokół mnie
coś się rozjaśnia. W sypialni nagle zrobiło się bardzo jasno, choć światło nie było ani
oślepiające ani nie dostrzegłam, by pochodziło z jakiegoś konkretnego źródła. Przez
chwilę oswajałam się z tym, co widzę i czuję, po czym część tego światła jakby
oderwała się od reszty i wniknęła w moje podbrzusze. Poczułam jak w ciało dzidziusia
wnika dusza. Byłam spokojna i odprężona. Sam akt wejścia duszy w ciało stał się dla
mnie w tym momencie czymś bardzo naturalnym. Choć byłam uczestnikiem, byłam
także w tym momencie obserwatorem. Energia, duszy, która postanowiła zejść w ciało
tego dziecka rozproszyła we mnie resztkę wątpliwości, jeśli je jeszcze w tym
momencie posiadałam. Popłynęły we mnie myśli, którymi przywitałam się z duszą,
która wybrała mnie na swego rodzica i opiekuna, choć w świecie dusz, to ta istota jest
raczej moim opiekunem, niż ja jej. Energia duszy mojego jeszcze nienarodzonego
dziecka ma wibracje fioletu. Sama zresztą, już od dawna słyszałam w świecie dusz, że
szykuje się do zejścia istota z czwartego obszaru energii. Wielokrotnie także, w ciągu
ostatnich kilku lat zbliżała się do mnie ta dusza, jakby przygotowując mnie na swoje
zejście. Kilka lat temu jeszcze nie czułabym się na to gotowa. Zresztą nawet teraz, w
momencie, gdy dotarła do mnie informacja o dokonanym się we mnie akcie
stworzenia zareagowałam poruszeniem.
Dziś nie ma we mnie najmniejszej wątpliwości. Wiem, jaką duszę w sobie
przyjęłam, codziennie w każdej chwili mam szansę obserwować, cud powstawania
życia. Razem z mężem od samego początku otaczamy dzidziusia energia naszej
miłości, a dusza dziecka przesyła nam swoją energię wsparcia i miłości.
Moje dziecko rozwija się w atmosferze spokoju, którego może także doświadczać
poprzez kontakt z moją energią.
Cieszę się, że moja dusza dokonała takiego wyboru i że mam okazję podwyższyć
wibrację mojej duszy poprzez zrozumienie, które dzięki temu osiągam.
W obecnych czasach na Ziemi inkarnowało wiele dusz. W większości są to dusze
młode, szukające przygód w obrębie natury Ziemi. Taka różnorodność wśród dusz,
wnosi także różnorodność wśród doświadczeń. To ogromne przyspieszenie inkarnacji
wśród dusz, spowodowało wystąpienie ogromnej nierównowagi emocjonalnej w tym
świecie. Dlatego na Ziemię zdecydowało się zejść także wiele dusz opiekunów
duchowych z pierwszych i drugich etapów poziomu siódmego. Dzięki temu
wprowadzają sobą równowagę w energii. Dusze opiekunów wybierają najróżniejsze
miejsca dla swych inkarnacji. Szczególnie wybierają miejsca największej
nierównowagi w energii emocjonalnej. Jako ciekawostkę, mogę także dodać, że zeszli
także opiekunowie i wielu przewodników dusz innych rodzajów niż dusze aniołów,
ludzi lub elfów. A wszystko po to, by energia tych dusz, mogła swobodnie się rozwijać.
Także i dusza dziecka, które się we mnie rozwija schodzi, by wspomóc Ziemie w jej
rozwoju.
Nie poświeciłam siebie ani swojego ciała dla tej duszy. Moja dusza zgodziła się
na to jeszcze przed zejściem na Ziemię. Miałam oczywiście przewidzianą opcje innego
wyboru, ale zdecydowałam wybrać w ten sposób i wykorzystać ten wybór do własnego
rozwoju.
Atak energetyczny
Krocząc drogą rozwoju duchowego pewnie wielokrotnie słyszałeś o energii. Jak
więc wiesz, wszystko jest energią, nawet myśl. Myśl często zamienia się w słowo, a
jako słowo zaczyna nabierać pewnego znaczenia w naszym życiu.
Myśli, które powstają w naszym umyśle, często kierowane są w stronę innych, bądź w
nas samych. Myślimy o bliskich nam osobach, myślimy o znajomych, o własnym życiu
i problemach, jakie nas dotykają. Nawet nie zdajemy sobie często sprawy z tego, że
kierując myślą, kierujemy energią naszych myśli.
Pewnie zdarzyło ci się kiedyś pomyśleć o kimś źle w jego towarzystwie. Przypomnij
sobie, jaki wtedy miałeś wyraz twarzy. Na pewno nie był to miły i sympatyczny
uśmiech. Na pewno ta osoba nie poczuła się przyjemnie w twoim towarzystwie. Skąd
mogła wiedzieć, że myślisz o niej negatywnie, jeśli nie wypowiedziałeś słów krytyki
pod jej adresem, tylko pomyślałeś?
Na pewno w jakiś sposób to odczuła. Jak myślisz, w jaki?
Twoja myśl potrafi się przemieszczać. Gdy tylko pomyślisz o czymś konkretnym,
energia zwarta w twojej myśli już biegnie w stronę tego czegoś, lub kogoś.
Pomyśl teraz, jak możesz się czuć, gdy myślisz o sobie w sposób negatywny? Miło ci
się wtedy przebywa w swoim własnym towarzystwie? Podobnie kiepsko może się czuć
ktoś, o kim źle myślisz.
Energia, którą obarczasz swoje myśli, nie wzięła się znikąd. Sam ją wytworzyłeś i
obarczyłeś jej ładunkiem swoją myśl. Energia potrafi zabarwiać się różnymi
wibracjami i przybierać określone kolory. Gdy myślisz pozytywnie, kolory twoich
myśli są jasne i czyste energetycznie. Gdy myślisz negatywnie, kolory stają się ostre i
przybierają ciemne barwy. Aby wytworzyć ładunek o negatywnych wibracjach,
najpierw musisz sam się dostroić do takich wibracji. Kodujesz w swojej
podświadomości negatywne wzorce. Myślisz, że one dotkną obiekt twego ataku, a one
najpierw atakują ciebie! Złe życzenia pod adresem innych manifestują się później w
twoim życiu w postaci tego, co cię spotyka. A to co cię spotyka, jest manifestacją
twoich myśli. Jeśli więc masz w swej podświadomości zasób negatywnych
myślokształtów, to także wraz z tym zasobem zgromadziłeś sporo energii o
właściwych im wibracjach.
Codziennie twój umysł wytwarza kilkadziesiąt tysięcy myśli. Część z nich skierowana
jest w stronę otaczającego świata, cześć w stronę innych ludzi, a część stanowi szereg
myślokształtów, które wysyłasz pod swój własny adres.
Gdy myślisz o kimś źle, to siła energii myślowej, z jaką uderzasz tę osobę, jest wprost
proporcjonalna do ilości negatywnych wzorców emocjonalnych, które nagromadziłeś
w związku z tą osobą. Im więcej tworzysz myśli negatywnych na temat kogoś, tym
silniejszą dawką negatywnej energii tę osobę uderzasz.
Zdarza się nam, że po krótkim czasie przebywania w towarzystwie kogoś, kogo nie
darzymy zbytnią sympatią, zaczyna boleć nas głowa. Czasami do bólu głowy dochodzi
ból brzucha i mamy mdłości. To może być objaw ataku energetycznego, albo reakcja
na kontakt z osobą silnie rozdrażnioną, lub opętaną. Takie osoby boleśnie atakują
swoje otoczenie, choć świadomie mogą nie zdawać sobie z tego sprawy.
Każda negatywna myśl skierowana w stronę innej osoby jest atakiem energetycznym.
Słabszych nie odczuwamy, ale silne dają o sobie znać często natychmiast. I nie ważne,
czy daną myśl posłałeś będąc nieświadomy tego, co robisz. Ważnym jest, że
zaatakowałeś. Oczywiście, masz do tego prawo, choć to cię nie usprawiedliwia. Na
twoją obronę można rzec tyle, że osoba, w której stronę skierowałeś ową myśl, wcale
nie musiała oberwać. Obrywa wtedy, gdy jest otwarta na uderzenia energetyczne. Sam
fakt, że oberwaliśmy, nie kończy sprawy. Często bowiem oddajemy - odbijamy atak,
także działając nieświadomie. Wtedy mówimy o walce energetycznej.
Od dawna znano siłę działania energii myślowej skierowanej przeciwko innej osobie.
Często wykorzystywano ten rodzaj ataku w czarnej magii. Siła takiego działania jest
ogromna, może nawet wywołać
śmierć u innej osoby.
Wojownicy szkół magicznych wchodzili często w trans, by skumulować jeszcze więcej
energii wokół atakującej myśli. Sami natomiast zawężali świadomość percepcji
odczuwania skutków uderzeń energetycznych ze strony przeciwnika.
Pewne myśli nabierały często określonych kształtów tworzonych w wyobraźni i były
regularnie zasilane energetycznie przez twórcę. Zwano je wojownikami astralnymi.
Miały za zadanie wyszukiwać innych wojowników astralnych i niszczyć ich na
poziomie ich stworzenia.
Gdy wytwarzamy myśl skierowaną przeciwko sobie, opiera się ona głównie na
wyolbrzymionych lękach.Kierując tak silnie wyolbrzymioną negatywną myśl
przeciwko sobie samym pobudzamy w sobie siły autodestrukcyjne, które mogą w
ostateczności doprowadzić nas do śmierci.
Myśl ma ogromną moc działania. Ona nas może pobudzić, ale także i zniszczyć. Myśl
zamieniona w słowo nabiera zupełnie innej energii, ale jej działanie pozostaje w
swych skutkach podobne.
Co zatem z naszym poczuciem bezpieczeństwa, gdy w nas samych może czaić się
wróg.
Jeśli miałeś w sobie wystarczająco dużo siły, by stworzyć negatywną myśl, to masz i
siłę, by zmienić jej wibracje. Gdy odwracamy negatywną myśl, mówimy wtedy o
pozytywnym myśleniu. Jednak co zrobić, gdy to, o czym myślimy, przychodzi do nas
w sposób dla nas nieświadomy? Co robić, gdy zupełnie jesteśmy nieświadomi
wytwarzania negatywnych myśli? A to najczęściej nas spotyka.
Czy można się jakoś zabezpieczyć?
Magowie od dawna wiedzieli, że pewne znaki mogą odwracać negatywne skutki
działania niektórych energii.
Istnieje nawet odpromiennik astralny, którego zastosowanie sprawia, że pewne
energie są przez niego wchłaniane. W działanie symboli przeciwko pewnym energiom
wierzono od dawna. Niektórzy zabezpieczają się nosząc amulety, inni odczyniają
uroki, jeszcze inni posuwają się nawet do wykonywania pradawnych rytuałów
wierząc, że to ich uchroni przed ,,złym okiem". I rzeczywiście, pewne przedmioty i
amulety mają działanie zabezpieczające.
Takim odpromiennikiem jest np. krzyż. Znany od czasów starożytnych,
wykorzystywany był do odpromieniowywania miejsc szczególnie uważanych za
szkodliwe dla ludzi. Krzyż często stawiano w miejscu, gdzie chowano masowo ludzi
poległych w walkach, lub zmarłych w wyniku jakichś chorób wirusowych.
Starożytnym symbolem ochronnym jest pieczęć Salomona, zwana też pieczęcią
Wezyra. Istnieją też specjalne odpromienniki czy energetyzatory osobiste.
Najpewniejszym jednak odpromiennikiem jest nasza świadomość. Gdy pozbędziemy
się z podświadomości wszystkich czynników odpowiedzialnych za przyjmowanie na
siebie ataków energetycznych, wtedy żadna - najbardziej nawet negatywna - myśl do
nas nie dotrze. To w naszej podświadomości znajduje się najlepszy odpromiennik.
Za przyjmowanie na siebie ataków energetycznych odpowiedzialny jest wzorzec
zachłanności połączony z poczuciem winy i lękiem. Wystarczy zatem uświadomić
sobie intencje, z jakimi walczymy z otoczeniem. Wybaczyć tym, z którymi mamy nie
uzdrowione relacje i poprawić swoje poczucie bezpieczeństwa. Czasami zdarza się, że
trzeba odreagować inicjacje w różne sztuki walki z poprzednich wcieleń. W stosunku
do siebie samego należy podnieść poczucie własnej wartości. Ale najważniejsze dla
ostatecznego efektu okazuje się zaakceptowanie spokoju i harmonii w sobie, i w
swoim otoczeniu.
Aż do momentu, gdy nasza podświadomość nie zostanie oczyszczona z wzorców
odpowiedzialnych za atakowanie i odpowiadanie na atak energetyczny, warto się
nauczyć oczyszczać za pomocą sposobów mentalnych, radiestezyjnych (stosowanie
wahadła uniwersalnego). Trzeba przy tym pamiętać, że nic nas lepiej nie chroni, niż
świadomość chronienia nas przez Boga.
Prócz powtarzania sobie modlitwy: "Bóg schronieniem moim i opoką moją", można
też zaufać Bogu, że stwarza wokół nas siatkę chroniącą przed klątwami czy
negatywnymi myślami innych.
Przed własnymi szkodliwymi myślami i emocjami możemy się chronić jedynie w ten
sposób, że się ich pozbywamy zastępując je pozytywnymi, dokładnie i precyzyjnie im
przeczącymi.
Uwięzieni w ciele
Od zawsze miałam wrażenie, że nie rozumiem mojego ciała. Czułam się w nim
zamknięta. Nie panowałam nad nim i ono pokazywało mi, że jest złe. Czułam, że jest
brudne energetycznie i nie ma nic wspólnego z boskością. Miałam wrażenie, że chyba
Bóg się pomylił tworząc coś tak okropnego jak ciało. Najbardziej przerażało mnie to,
że to ciało mnie boli i że tak łatwo jest je zranić. Z jednej strony chciałam się z niego
wyzwolić, tylko przerażało mnie to, że moment wyzwolenia będzie mnie bolał
fizycznie. Jednak przez cały czas szukałam sposobu jego skutecznego zniszczenia do
takiego stopnia, bym nie miała się w co wcielać. Niestety, chyba robiłam to mało
skutecznie, gdyż wciąż na nowo dostawałam nowe ciało. Znalazłam zatem sposób, by
się do niego nie przyzwyczaić. Po prostu go sobie obrzydzałam. I jakże mi to
skutecznie wychodziło. Nigdy jednak nie zastanowiłam się, po co ja to w ogóle robię.
Nawet przez myśl mi nie przeszło takie pytanie.
Od dziecka miałam wrażenie, że jestem inna, niż moi rówieśnicy. Nie za bardzo
jednak umiałam sobie dać radę z poczuciem inności. Szukałam samotności, by
pielęgnować moje poczucie inności. Miałam przy tym ogromny żal do Boga, że mnie
tu zostawił. Nie za bardzo wiedziałam, po co ja tu właściwie jestem? Jaki jest sens
mojego bycia tutaj, na ziemi? To, co odkryłam, nazwałam upadkiem świadomości.
Wzorzec upadku określa wiele mechanizmów, które współdziałają ze sobą, tworząc
charakterystyczną otoczkę emocjonalną:
•
Działa tutaj wzorzec bardzo silnego poczucia porzucenia.
•
Dodatkowo towarzyszy takiej osobie uczucie pomieszania. Nie wie ani kim jest,
ani po co tu jest.
•
Nie potrafi dotrzeć do własnej tożsamości.
•
Swoje poczucie odrzucenia manifestuje w wyborze rodziców, którzy także będą
ją odrzucać.
•
Osoba z wzorcem upadku świadomości czuje się także niezrozumiana. Ma
wrażenie, że myśli, czuje i rozumie inaczej, niż wszyscy.
•
Nie potrafi się dostosować i wciąż będzie potrzebowała potwierdzenia swojej
inności.
•
Osoby z wzorcem upadku są bardzo wrażliwe i często z niskim poczuciem
własnej wartości.
•
Łatwo jest je zranić, a same prowokują los, by potwierdzić sobie, że są tu za
karę i cały świat jest przeciwko nim.
•
Jako dorosłe osoby, nie potrafią stworzyć dobrego, zdrowego związku.
•
Uciekają przed miłością, gdyż ta zbytnio przypomina im odrzucenie przez
Boga.
•
I wciąż czują się winne. Nie do końca wiedzą czego, i za co ta kara, którą jest
dla nich pobyt w ciele. Ale robią często wszystko, by zwrócić na siebie uwagę,
choć w efekcie pragną uwagi ze strony Boga.
•
Swój pobyt na ziemi i w ciele traktują jak zesłanie, a samo życie jak więzienie.
W czasie pracy nad ustalaniem wszystkich mechanizmów rządzących wzorcem
upadku świadomości, odnalazłam samą siebie. Wszystko nagle stało się dla mnie
jasne.
Praca trwała trzy lata. Ale była dla mnie bardzo owocna. Dzięki temu, że ustaliłam
wszystko, co wiązało się w z tym wzorcem, pomogłam zrozumieć siebie wielu osobom,
które trafiały na spotkania ze mną. Mnie zajęło to kilka lat, ale miło było popatrzeć,
jak wiele osób odnajdywało swój sens życia znacznie szybciej. Przez ten czas i ja także
wiele się od tych ludzi nauczyłam, za co jestem im bardzo wdzięczna.
A oto zestaw pomocnych afirmacji:
Ja ... z łatwością odnajduję sens swojego życia.
Moje
życie ma dla mnie ... sens.
Ja ... wybaczam sobie, że odrzucałam moje ciało.
Ja ... akceptuję moje ciało.
Ja ... akceptuję
siebie
i
moje
ciało.
Ja ... kocham siebie i moje ciało.
Ciało jest dla mnie ... naturalne.
Ja ... mam władzę nad swoim ciałem.
Ja ... wybaczam sobie żal do Boga, że mnie porzucił.
Ja ... rezygnuję z poczucia osamotnienia i zaczynam dobrze się bawić na trzeźwo i
przytomnie.
Ja ... doceniam życie tu i teraz.
A jak upadek świadomości ma się do wzorca DDA (dorosłego dziecka
alkoholika)?
Wzorzec DDA w dużej mierze opiera się na wzorcach upadku świadomości. Bowiem
każdy gdzieś po raz pierwszy się urodził, po raz pierwszy zetknął się z emocjami,
gdzieś po raz pierwszy przejął telepatycznie wzorce od innych. Wzorzec DDA opiera
się głównie na przejętych telepatycznie, od innych, wzorcach i emocjach. Upadek
świadomości natomiast, jest zbiorem wszystkich pierwotnie przejętych wzorców i
kodów. Aby oczyścić swoją podświadomość, należy pracować nad obydwoma
wzorcami jednocześnie. Tylko usunięcie pierwotnych przyczyn przejmowania
telepatycznie wzorców od innych, jest w stanie przynieść pozytywne efekty pracy nad
sobą.
Polecam art.: Rozwój duchowy dziecka alkoholika.
Regresing®, jako sposób na dokończenie doświadczeń
Istnieje wiele metod, z których może skorzystać dusza, aby zrozumieć dane
doświadczenie. Jedną z takich metod sprawdziłam sama na sobie. Rzeczywiście
metoda ta pomogła mi wyjść z wielu biegunów negatywnych doświadczeń.
Niektóre sytuacje, które przeżywałam w życiu wydawały mi się bez wyjścia.
Niektóre sytuacje starałam się zrozumieć, ale wciąż znajdowałam w sobie powody
tkwienia w nich. Czasami byłam zła sama na siebie, że tak uparcie tkwię w niektórych
sytuacjach. Chciałam je zrozumieć, ale wyczuwałam w sobie opór dużo większy niż
moja chęć naprawienia życia. Tak jakbym podświadomie chciała doznać jakiejś
skrajności. Odnosiłam wtedy wrażenie, że kieruje mną jakaś siła, które karze mi tkwić
w pewnych sytuacjach w życiu, choć ja sama już miałam ich dosyć.
Gdy spotykam się z ludźmi, wielokrotnie słyszę od nich, że świadomie to oni już
nie mają do nikogo pretensji, że pogodzili się z losem, ale nie potrafią pomimo to
odnaleźć w sobie spokoju. Wciąż znajdują coś, co im przeszkadza. Pomimo to
podkreślają jednak, że do nikogo nic nie mają, ale jednocześnie każda z tych osób
stara się zauważyć, że przyczyna tkwi po drugiej stronie, która im w ich mniemaniu
robi krzywdę.
Tak samo zachowałam się kiedyś, gdy oskarżałam cały świat o moje problemy i
o to, że ten podły świat zmusza mnie do tego, bym w nich tkwiła. Dziś patrzę na te
same sprawy zupełnie z innej strony. A to, co przeżyłam w przeszłości nabrało dla
mnie zupełnie innego znaczenia.
Istnieje pogląd, szczególnie szeroko głoszony w społecznościach religijnych, że
cierpienie uszlachetnia. I rzeczywiście patrząc od strony duchowej jest w tym cześć
prawdy, ale tylko część. Owszem cierpienie uszlachetnia i przyczynia się do
podniesienia wibracji duszy o ile poznamy jego drugą stronę natury, stan
szczęśliwości. I to nie po śmierci, w niebie, jak to się zwykło mniemać, ale dokładnie
w tym samym miejscu, w którym doznaliśmy cierpienia. Oczywiście wcale to nie
muszą być dokładnie te same okoliczności, ale chodzi raczej o pewien zakres sytuacji,
który najbardziej dotknął nas emocjonalnie, wywołując stan uczucia cierpienia.
Gdyby było tak, że dusza dokańcza resztę wracając do świata duchowego, na Ziemi nie
byłoby dusz, bowiem żadna dusza nie zdecydowałaby się przybyć do miejsca, gdzie
można doznać jedynie bólu i cierpienia.
Gdy po raz pierwszy zetknęłam się z regresingiem, urzekło mnie to, że każda
sesja przyczyniała się do zrozumienia coraz większej ilości doświadczeń. Kładłam się
do sesji z uczuciem ogromnej wdzięczności za to, że dostałam sposób na wyjście z tak
trudnych sytuacji życiowych, w których tkwiłam. Nie zauważyłam jednak, by każdy
tak jak ja podchodził do regresingu. Wiele osób uczestniczyło w sesjach z zupełnie
innych powodów. Wiele osób ulegało ogromnej fascynacji tą metodą, ale nie wynosili
z niej zbyt wiele dla siebie i dla swojego rozwoju. Zastanawiałam się nad tym, skąd
wziął się tak szeroki wachlarz emocjonalnego odbioru regresingu. Ja najbardziej
polecałabym tę metodę duszom, które dojrzały do zrozumienia niektórych sytuacji w
swoim życiu. To bardzo rozsądne podejście i nie pozwala się zawieść na tej metodzie.
Gdy zaczęłam wnikać w światy duchowe i poznawać ich struktury, zrozumiałam,
jakim darem jest dla mnie ta metoda. Pozwalała mi na dojście do zrozumienia wielu
negatywnych biegunów emocjonalnych. Pozwoliła mi zrozumieć własną ciekawość i
uznać ją za naturalny wzorzec mojej duszy, który wcale nie musi wieść mnie do
piekła, jak to się mówi w pewnym przysłowiu, ale dała mi możliwość rzeczywistego
doznania wyjścia z każdego negatywnego bieguna.
Każde doświadczenie, bez względu na to, w jakim biegunie go przeżywamy,
opiera się o pewne stałe mechanizmy. Ta część przyda się osobom, które zamierzają
skorzystać z regresingu, bądź są już regreserami i zechcą wykorzystać te informacje
do swojej pracy z ludźmi.
Nasza dusza obdarzona jest pewnym stałym wzorcem, ciekawością. Nie da się
jej odreagować, choć na ten wzorzec nakładać się będzie wiele pomniejszych wzorców,
które będą przyczyniać się do kierowania nas bądź w jeden biegun doświadczenia,
bądź w drugi. Oczywiście pewnie wiele osób, znając miejsce gdzie wiodła ich
ciekawość i cenę, jaką za to zapłaciły, będzie troszeczkę oburzona, jak to, przecież jest
to negatywny wzorzec. Niestety, tu ich zawiodę. U swej podstawy, wzorzec ciekawości
jest dla nas bardzo potrzebnym wzorcem. To on decyduje o naszym rozwoju. To on
wiedzie nas do coraz to nowych poszukiwań i nie pozwala się zatrzymać. On więc
napędza ruch we wszechświecie.
To, co nas męczy a co jest z nim związane, to wzorce pomniejsze, o których
wspomniałam chwilę wcześniej. Na każdy wzorzec składają się mechanizmy, intencje,
wysiłek włożony w podtrzymywanie danego mechanizmu, przymus podtrzymywania
go i przyczyna, dla której trzymamy w swej podświadomości dany wzorzec. Intencje,
to główny mechanizm, który nakłada się na dany wzorzec, a który to określa powód,
dla którego przeżywamy daną rzecz. Jak byśmy mieli sami siebie zapytać o intencje,
które mogą być dla nas niezrozumiałe, zapytajmy raczej o powód: po co tkwisz np. w
danej relacji z kimś? Do czego ci są potrzebne emocje z tym związane? O co ci tak
naprawdę chodziło, lub chodzi? Określi to nam główną przyczynę, dla której dana
osoba chce coś doznać. Tkwi ona bardzo głęboko w naszej podświadomości i czasami
trzeba się do niej dokopać, oczyszczając po drodze wiele innych wzorców.
Każdy zgromadzony w naszej podświadomości mechanizm ma swoje
odzwierciedlenie w ciele. Najczęściej powoduje pewnego rodzaju napięcie mięśni.
Kierując swoją uwagę w stronę zrozumienia danego wzorca nie można pominąć ciała.
Odblokowując napięcie danego miejsca, możemy uruchomić energię kryjącą się za
danym wzorcem. To z kolei wyzwoli reakcję emocjonalną. Energia jednego
odblokowanego mechanizmu emocjonalnego jak po sznureczku pośle energie do
wszystkich mechanizmów, które uruchomią pozostałe emocje kryjące się za danym
wzorcem. Każdy z nas buduje sieć indywidualnych emocji, które uruchamiają dany
wzorzec. Także każdy z nas trzyma w sobie dany wzorzec z inną siłą, wytwarzając w
ten sposób napięcie związane z podtrzymywaniem danego wzorca. Wysiłek w to
włożony okupiony jest pewną ilością energii. Ta ilość, często potrafi bardzo
nadwyrężyć nasze zasoby energetyczne.
Myślimy o tym, co nas boli. Skupiamy się na naszych koszmarach, dając im w
ten sposób siłę do działania. A, gdy uda nam się wyjść z danej sytuacji i przeżywamy
chwilę szczęścia i najczęściej chcemy ją na siłę zatrzymać, by przeżywać jej monet jak
najdłużej. W tym momencie kierujemy się w skrajny pozytywny biegun danego
doświadczenia. Niestety wcale nie musi on oznaczać, że będziemy doznawać chwile
wiecznego szczęścia. Jeśli czujesz, że wyszłeś z jakiegoś bagna i zrozumiałeś, że nie
chcesz dalej w tym tkwić i nawet jest ci teraz dobrze, to będzie to stan zrozumienia, o
ile nie pojawi się za chwile wątpliwość, o kruchość tej sytuacji. Jeśli w chwilach
szczęścia odczuwamy lęk, że się to skończy, to oznacza, że tkwimy w skrajnym
biegunie pozytywnym. Jeśli uda nam się zrozumieć dane doświadczenie jako całość,
przestajemy się bać, tylko z pewnością dążymy do zrozumienia wszystkich aspektów
naszego życia, a nie tylko tej jednej chwili. Bowiem przy całkowitym zrozumieniu,
takich chwil będzie znacznie więcej. Aż w końcu dojdziemy do momentu, gdy
przeżywane w danym momencie doświadczenie będzie dla nas zrozumiałe już w
chwili jego doświadczania. Oznaczać to będzie, że pojąłeś naturę Ziemi i nie
przywiązałeś się do żadnej z jej stron. Z łatwością przyjdzie ci rezygnować z
wszystkiego, co jeszcze nie tak dawno wydawało ci się niezbędne do rozwoju, lub do
życia. Poczucie straty stanie się dla ciebie obcym słowem, chodź będziesz rozumiał
jego sens. Życie stanie się dla ciebie chwilą przeżywaną tu i teraz w tej chwili.
Docenisz wtedy piękno miejsca, które cię gościło. A opuszczając go, zabierzesz ze sobą
wspomnienie najpiękniejszego miejsca we wszechświecie. Lecz, gdy będziesz
naprawdę daleko od Ziemi, wspomnienie tego miejsca nie wywoła w tobie tęsknoty,
bowiem zrozumienie napełniać cię będzie poczuciem spełnienia.
Zrozumieć doświadczenie
Co to znaczy właściwie zrozumieć doświadczenie, zapytał któregoś ranka mój
chłopak?
Z tym pytaniem spotykam się dosyć często. Zadawali go nie tylko moi
uczniowie, ale i wiele osób piszących do mnie listy drogą elektroniczną.
Zastanawiałam się przez chwilę i w końcu postanowiłam, że napiszę na ten
temat artykuł. Mam nadzieję, że wyjaśnię w nim cały sens doświadczania i opisze jego
istotę.
Doświadczenie samo w sobie jest niczym innym jak sytuacją, w której
uczestniczą istoty zarówno w świecie duchowym, jak i w każdej formie stworzonej
materii (świat fizyczny). Sytuacja tworzy się wtedy, gdy istoty, które w niej
uczestniczą, wnoszą do niej ładunek emocjonalny. To właśnie nałożenie się ładunków
emocjonalnych wielu istot, stwarza atmosferę emocjonalną danej sytuacji. Natomiast,
pomiędzy istotami uczestniczącymi w danej sytuacji, w tym momencie następuje
wymiana ładunku emocjonalnego. Każda z istot pobiera tyle energii z danej sytuacji,
ile jest jej potrzebne do zaspokojenia własnej ciekawości. W ten sposób tworzy się
doświadczenie. Dana sytuacja może być nacechowana ładunkiem dodatnim-
pozytywnym i ujemnym-negatywnym. Gdy dusza schodzi na plan fizyczny,
przychodzi z intencją, by dogłębnie poznać wszystkie mechanizmy funkcjonowania
danego miejsca. Tak samo jest z duszami, które przybywają na plan fizyczny Ziemi.
Przybywają tu z intencją poznania tego świata i doświadczenia jego natury, we
wszystkich aspektach jej stworzenia. Przez cały czas, będzie towarzyszył im jeden
niezmienny wzorzec, ciekawość. Każda nowo stworzona dusza jest nim obdarzona. To
właśnie ciekawość wiedzie duszę do poznania kolejnych światów. To ciekawość
przywiodła tak wiele dusz w pobliże Ziemi. Natura Ziemi jest bardzo ciekawym,
różnorodnym i pięknym miejscem. Nigdzie we wszechświecie nie zostało stworzone
miejsce, na którego istotę składałoby się tak wiele różnych istotności. Ta
różnorodność, dała możliwość duszom zebrania wielu doświadczeń. Każde zebrane
doświadczenie przybliża dusze do momentu świadomego ogarnięcia istotności Ziemi,
jako całości. Ku temu dążą od samego początku swej drogi. Do tego też zmierzam, aby
przedstawić wam doświadczenie jako całość, tak byście świadomie mogli je ogarnąć.
Aby zrozumieć doświadczenie, najpierw należy spojrzeć na nie z pewnego
dystansu. Z takiego samego, z jakiego każda dusza patrzy na istotność Ziemi.
Przenieśmy się do świata duchowego. Zanim dusza zejdzie na plan fizyczny, najpierw
długo przygotowuje się do tego trudnego doświadczenia. Przez ten czas, przebywając
w świecie duchowym, może podróżować po wielu wymiarach tego świata poznając
światy zbliżone do natury Ziemi, lub zupełnie od niej różne. Wiele dusz poprzestaje
na doświadczaniu światów mniej złożonych, jak natura Ziemi. Inne odmawiają
przybycia ponownego na Ziemię, już po pierwszym na niej pobycie. Wiele jednak
dusz, ulega urokowi Ziemi i przybywają tu bardzo często. Inne znowu, zafascynowane
pewnym doznaniem, zwanym zmysłową przyjemnością przybywają tu nieskończenie
wiele razy, nie dążąc wcale do tego, by zrozumieć naturę Ziemi. Stąd na Ziemi wciąż
przybywa dusz, a wiele z nich pamięta czasy tworzenia ciał ludzkich. Ziemia może
pomieścić zaledwie osiem miliardów ludzi. Już w tej chwili jest tu sześć miliardów
dusz, których większość wcale się nie kwapi do tego, by dążyć do zrozumienia natury
Ziemi, jako całości. Te dusze chcą się tu bawić. Fascynuje je ludzkie ciało i
przyjemność, które daje możliwość przeżyć. Stąd też to, co miało dać możliwość
rozwoju, dla wielu stało się pułapką.
Powrócimy jednak do samego doświadczenia. Może to, co napiszę pomoże wielu
duszom zrozumieć przyczynę, dla której przybyły tu na Ziemię i pozwoli im
zrozumieć, chociaż część całości.
Ziemia, to piękne miejsce, ale i bardzo trudne dla dusz. Im więcej istotności
tworzy dany świat, tym więcej stwarza możliwości doświadczeń. Tu, na Ziemi tych
możliwości jest nieskończenie wiele. I cały czas tworzą się nowe, bowiem wciąż
przybywają nań dusze z innych wymiarów, przynosząc ze sobą pamięć emocjonalna
doznanych tam doświadczeń. W ten sposób przynoszą na Ziemie nowy ładunek
emocjonalny, który włączany jest naturalnie w możliwości Ziemi. Kiedy wciąż
otrzymujemy nowe możliwości doznawania niektórych doświadczeń, można
rzeczywiście się w tym zagubić i stracić rachubę w tym, co jest krańcem doznawanego
doświadczenia? Sęk w tym, że to wcale nie ilość i głębia doznawanego doświadczenia
sprawia, że zaczynamy go rozumieć. Można bowiem bardzo długo doznawać jednego
doświadczenia i nic z tego nie wynieść dla siebie. To tak jak tkwienie uparcie w
jednym schemacie myślenia. Im dłużej w nim tkwimy, tym trudniej jest nam z niego
wyjść. Czasami dopiero wtedy, gdy doświadczymy naprawdę tragicznej sytuacji w
życiu sprawia, że zmieniamy pogląd na daną sytuację. Każda dusza ma jednak swoją
własną podświadomą granicę emocjonalną, której przekroczenie kieruje ją w drugi
biegun danego doświadczenia. Dzięki temu każda dusza ma szanse zobaczyć dwie
strony tej samej sytuacji. Ile jednak razy musi ją przeżyć by ujrzeć jej drugie oblicze,
zależy od niej samej.
Nie tylko natura Ziemi posiada podwójną naturę rzeczy. Cały wszechświat
złożony jest z dwóch krańcowości formowania się energii. Są miejsca, które
przejawiają jedną naturę, która jest gorąca i jasna, przejawiając się jako słońce. Druga
zaś jest krańcowo zimna i ciemna i możemy ujrzeć jako przejaw miejsc, które są
pogrążone w mroku i panuje na nich skrajnie minusowe temperatury.
Na ziemi także jest dzień i noc. Występują pory ciepłe i zimne. Jest smutek i
radość. Tych przeciwieństw można wymienić wiele, ale dopiero doświadczenia każdej
z nich może da nam pojecie tego, co widzimy jako całość.
Nie możesz sobie wyobrazić, jak wygląda cała moneta nie widząc zarówno
jednej, jak i drugiej strony jej medalu. Dlatego też nie można zrozumieć całości natury
Ziemi nie doznając każdej z obydwu stron jej natury. Tym też jest doświadczenie, jest
drogą wiodącą nas do zrozumienia całości. Nie da się z niego wykluczyć jednej ze
stron, bowiem wtedy całość nie byłaby pełna.
Dusza, symbiont ludzkiego ciała
Gdy dusza przybywa do ludzkiego ciała, odbywa się to za obupulną zgodą.
Najpierw natura Ziemi w porozumieniu ze światem duchowym przygotowuje ciało,
odnosząc się do karmy duszy, która ma w nim doświadczyć konkretnych emocji. Cały
proces przygotowania ciała dla duszy rozpoczyna się dopiero wtedy, gdy dusza wyrazi
zgodę na powrót do ciała. Natura Ziemi także musi wyrazić na to zgodę.
Gdy dusza trafia do miejsca, gdzie jest jej ukazywane przyszłe życie, ma do
wyboru co najwyżej kilka opcji. Jednak każda z tych opcji będzie odnosiła się do
konkretnych wzorców, które dusza może przepracować podczas pobytu w ciele. Dusza
nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wiele istotności uczestniczy w jej zejściu na
Ziemię. Nie wie także, że musi dojść do ogromnego porozumienia pomiędzy światem
duchowym a naturą Ziemi. Jej zejście, nie jest bowiem istotne jedynie dla niej samej.
Z tego zejścia będzie czerpać również i Ziemia.
Natura Ziemi, jest tworem wielu istotności świata duchowego, które złożyły się
na jedną całość, przyciągane ciekawością doznania siebie nawzajem. W jej tworzeniu
uczestniczyły byty, które po za nią, zajmują się we wszechświecie tworzeniem wielu
innych światów. Aby dusze mogły doświadczyć jednej z bardziej zaawansowanej
formy materii, na byt Ziemi musiało złożyć się wiele istotności pochodzących ze
światów: mentalnego, przyczynowego, astralnego, eterycznego i duchowego. Ich
połączenie, dało początek najgęstszej formie energetycznej istniejącej we
wszechświecie, materii.
Aby przyciągnąć dusze bardziej zaawansowane, duchy przyrody krążące wokół
Ziemi zaczęły tworzyć coraz bardziej zaawansowane formy materialne, w których
mogłyby zamieszkać dusze tych istot. Im wyższe strukturalnie tworzono ciała, tym
wyższe duchowo istoty przybywały w pobliże Ziemi. W ostateczności zostało
stworzone ciało, które dało możliwość doświadczania poprzez zmysłowość. Każda z
istotności obdarzyła ciało możliwością zmysłowego odbierania energii pochodzących z
ich światów. Dodatkowo, nastąpiło połączenie wszystkich ciał duchowych tak, by
zamieszkująca w ciele dusza pozostała w kontakcie z własną istotnością i miała
możliwość rozwijania każdego z własnych ciał duchowych.
Ciało, samo w sobie było energią, która mogła doświadczać w obrębie własnego
stworzenia. Posiadało nisko rozwinięta samoświadomość, ale nie rozwijało swych
wyższych ciał duchowych. Pomimo, że zostało stworzone przez duchy posiadające
wyższą świadomość, to nie zostało obdarzone wyższą jaźnią. Jego dostęp do wyższej
jaźni miał nastąpić poprzez połączenie z duszą, która była zapraszana, by w nim
zamieszkać.
Wiele dusz, zanim zdecyduje się zamieszkać w ciele, najpierw przybywa w obręb
świata astralnego Ziemi. Świat astralny jest energetyczna otoczką, okalającą Ziemię.
Wnikając w nią, dusza ma możliwość dostrojenia się do wibracji miejsca, do którego
przybywa. Im bardziej zbliża się dusza do powłoki Ziemi, tym mocniej zagłębia się w
jej energię. Wchodząc w powłokę eteryczną Ziemi dusza staje się devą, duchem
przyrody. Na początku devami stawały się istoty, które przybywały w obręb Ziemi, by
tworzyć na jej powierzchni różne formy energetyczne, które mogłyby współistnieć w
symbiozie z innymi formami. Dziś nazywa się je aniołami. Część z nich sama zeszła
później na Ziemię, by doświadczyć świata, w którym tworzeniu same brały udział. To,
z czym się zetknęły po zejściu na Ziemię, zaskoczyło je same. Nieprzygotowane do
odbierania świata energii poprzez zmysły, niektóre z nich nie potrafiły wrócić do
świata, z którego przybyły. Schodząc na ziemię, same stawały się częścią natury.
Zebrane poprzez nie doświadczenia, powodowały tworzenie się karmy. Zmysłowość
ciała działała jak magnes. Dziś wiele z tych istot, nadal inkarnuje na Ziemi. Nie
potrafią wyzwolić się z przywiązania do doznawania przyjemności w ciele. Nazywa się
je upadłymi aniołami.
Za każdym razem, gdy dusza schodzi do ciała, pomiędzy nią a ciałem dochodzi
do swoistego porozumiewa. Jej integracja z ciałem następuje stopniowo. Najpierw
dusza przemierza ciało w poszukiwaniu informacji o tym, co będzie mogła
doświadczyć poprzez nie. Dusza wnika w ciało dopiero wtedy, gdy wytworzy się mózg.
Jednakże do tego momentu cały czas przebywa w pobliżu, obserwując moment jego
poczęcia i budowy ciała. Ważnym wtedy staje się dla duszy cała otoczka emocjonalna
jej poczęcia. Taka obserwacja pozwoli duszy na przyjęcie już wstępnych emocji
dotyczących doświadczenia związanego z nastawianiem wobec jej przybycia. Jest to
dla duszy bardzo ważny moment. Dzięki tym emocjom będzie się kształtowało jej
nastawianie wobec ludzi. Jeśli dziecko jest oczekiwane, dusza zaczyna od
pozytywnego doświadczenia. Jeśli od samego początku styka się z odrzuceniem i
niechęcią rodziców, jej wejście do ciała będzie wiązało się z większym wysiłkiem, aby
zintegrować się z ciałem. Z każdą docierającą do ciała informacją, że jest odrzucane, w
ciele pojawiają się kolejne blokady energetyczne. Dla wnikającej duszy może być to
odczuwalne tak, jakby ciało zaduszało ją w sobie. Dusza uaktywnia wtedy dużo więcej
energii na odblokowanie ciała, aby zjednoczyć się z nim w jak największej całości.
Wszystko zależy także od tego, ile dusza zabiera na swą ziemską wędrówkę, energii.
Gdy dusza zabiera jedynie nikłą ilość własnej energii życiowej, wejście w zablokowane
energetycznie ciało, będzie wiązało się z ogromną jej utratą. Taka dusza może nie
mieć już siły na przeżycie w tym ciele, co może wiązać się z odejściem duszy i
powrotem do świata duchowego poprzez doprowadzenie do śmierci ciała, lub poprzez
wymianę z duszą, która zabrała większą ilość energii. Na całkowite zintegrowanie się z
ciałem, dusza ma sześć miesięcy, bowiem pierwsze wnikniecie odbywa się dopiero
gdzieś w okolicy trzeciego miesiąca. Nie jest także powiedziane, że pierwsze
wniknięcie w ciało, musi wiązać się z pozostaniem nim do dziewiątego miesiąca.
Dusza może swobodnie opuszczać ciało i powracać do niego w każdym momencie, aż
do momentu narodzin. W ostatnim miesiącu, dusza przedłuża swój pobyt w ciele i
może zdecydować się na pozostanie w nim, aż do porodu. Podczas porodu, dusza
najczęściej także opuszcza ciało. Jest to dla ciała ogromny szok, połączony z
doznaniem niezwykle silnych emocji. Wspomaga jednak z boku ciało, do którego
wraca tuż po porodzie. Niektóre dusze, decydują się przejść moment porodu, gdy jest
to im potrzebne do tego, by doświadczyć pewnych emocji. Każda dusza, podchodzi
indywidualnie do wybrania momentu wejścia w ciało. I każda dusza, sama decyduje,
ile czasu chce w nim spędzić. Nie jest zmuszana, by przebywać w nim przez jakąś
określoną ilość czasu, zależy to od jej indywidualnego podejścia.
Aby dusza mogła doświadczyć pełnego stanu zrozumienia, musi całkowicie
zintegrować się z ciałem tak, jakby stanowili jedną całość energetyczną. Do takiego
połączenia, dochodzi jednak niezwykle rzadko. Aby dusza poczuła jedność z ciałem,
musi całkowicie je zaakceptować. Musi także zebrać odpowiednią ilość doświadczeń,
które pozwolą jej rozwinąć własne ciała duchowe i osiągnąć stan całkowitej
świadomości. Taki stan osiąga dusza wtedy, gdy każde doświadczenie w jakie weszła,
pozna zarówno w negatywnym, jak i pozytywnym biegunie. Daje jej to pojęcie całości.
Im dłużej dusza inkarnuje na Ziemi, tym ma większą możliwość zebrania jak
największej ilości doświadczeń. Jednakże duża ilość wcieleń, wcale nie musi
odpowiadać temu, że dusza z każdego wcielenia wynosi całość zrozumienia dla
kolejnych stopni doświadczeń. Niektóre dusze, kończą dane wcielenie z wieloma
rozpoczętymi doświadczeniami, co wpływa później na wybory dokonywane wobec
planowania kolejnych wcieleń. Im więcej doświadczeń pozostawia dusza
niedokończonych, tym trudniejszą do oczyszczenia buduje sobie karmę. Karma, to nic
innego, jak zbiór niedokończonych doświadczeń.
Dla ciała, także ważnym jest to, co osiągnęło wraz z duszą podczas wspólnych
doświadczeń. Im wyższy stopień zrozumienia osiąga dusza w ciele, tym więcej
pozytywnej energii jest w stanie przekazać ciało do wspólnej karmy Ziemi. Tak więc,
obydwie strony poprzez wspólne doświadczenia, mają szansę wynieść coś dla siebie.
Ciało, jako część energii Ziemi, pracuje dla bytu Ziemi, zaś dusza, wnosząc sobą do
ciała pierwiastek duchowy, pomaga Ziemi podnieść własne wibracje i rozwinąć ciała
duchowe bytu Ziemi. Dla duszy, także nie pozostaje to bez znaczenia. Pracuje ona na
podniesienie swoich własnych wibracji duchowych, poprzez dojście do całkowitego
zrozumienia natury, w której zdecydowała się doświadczać.
Niestety, dla wielu dusz Ziemia okazała się pułapką. Poprzez stworzenia ciała,
które daje możliwość doświadczania, dusze po raz pierwszy zetknęły się z
doznawaniem zmysłowej przyjemności. Owa przyjemność, wiązała się niekiedy z
wchodzeniem w bardzo negatywny biegun danego świadczenia, ale dla dusz było to
nieistotne. Chciały doświadczać coraz większej głębi przyjemności. Szukały coraz
większej ilości sposobów jej doznania, nie potrafiąc znaleźć spełnienia w żadnej z
doznawanych form owej przyjemności. Niektóre dusze widząc, że wpadły w pułapkę
zmysłowości, zaczęły szukać wyjścia z niej poprzez blokowanie się i zobojętnianie na
wszelkiego rodzaju doznawane przyjemności cielesne. Niestety nie przynosiło to
oczekiwanych rezultatów. Poprzez wyrzeczenia, dusza tłumiła w sobie pragnienie
odczucia zaspokojenia. Odwracało to efekt chęci zapanowania nad własną
zmysłowością. Dusza nabiera przez to przekonania, że już nigdy nie będzie mogła
wyzwolić się z koła inkarnacyjnego na Ziemi. A to znowu prowadziło ją do
poszukiwania skutecznego sposobu na zniszczenie ciała, tak by nie miała w czym
inkarnować. W ten sposób dusza nieświadomie zbliża się często do granic
negatywnych doświadczeń. Wzorce destrukcji i autodestrukcji doznawane w
negatywnej skrajności prowadzą duszę do poczucia zmęczenia. Po wielu walkach z
ciałem i chęcią opanowania zmysłów, dusza odczuwa ogromne zmęczenie i bezsens
chęci usilnego zniszczenia ciała. Wtedy następuje w jej doświadczeniach przesilenie,
co pozwala duszy skierować się w pozytywny biegun własnych doświadczeń. Nie jest
to jednak koniec jej drogi. Zanim dusza oświeci się w ciele, musi dokończyć każde z
rozpoczętych kiedykolwiek wcześniej doświadczeń. Wie także, że może osiągnąć to
jedynie wtedy, gdy powróci na Ziemię do ciała. Dlatego tu wraca.
Ach, to ciało
Madzieńko, ku czci naszych ciał
W wielu przeszłych wcieleniach moja dusza inkarnowała w ciałach wojowników,
osobników silnych, dla których fizyczność stanowiła powód do dumy i kształtowała
cały proces rozwoju duchowego. Dzięki temu, nie raz moja dusza doświadczyła
stanów poczucia działania siły fizycznej nad duchem. Z obecnego punktu widzenia
wiem, że było to bardzo potrzebne mojej duszy, tak jak wcielenia czysto duchowe.
Obecnie jednak, muszę uczuć się godzić siłę fizyczną, zmysłowość z duchowością. To
zadanie, które wyznaczyłam sobie na obecny okres mojego wcielenia.
Od kiedy pamiętam, moje ciało przysparzało mi kłopotów. Jego, zbytnio
objawiająca się, silna zmysłowość, już od wczesnych lat młodości wpędzała mnie
niejednokrotnie w kłopoty. Moja dusza chciała się rozwijać, natomiast ciało żądało
zabawy i zaspakajania zmysłowych pragnień. Pamiętam, że już wtedy zauważałam, iż
wspaniale podchodzi mi się do nauki, gdy nie jestem w nikim zadurzona, a nauka
staje się wręcz niemożliwa, gdy zaczynałam z kimś,,chodzić". Najgorsze były chwile,
gdy ulegałam urojeniowej tęsknocie za ukochanym, wtedy trudnym stawało się każde
rozstanie, a cały późniejszy czas chodziłam jak struta, myśląc jedynie o każdej,
spędzonej z najmilszym chwili. To było straszne, choć moja mama mówiła mi wtedy,
że ten kres minie i żebym się nie przejmowała, bo każdy dorastający człowiek
przechodzi huśtawkę hormonalnych nastrojów. I rzeczywiście ten kres minął, choć
może nie do końca, bo później, gdy zdarzało mi się zadurzyć w jakimś mężczyźnie,
energia przepływająca w danej chwili przez ciało była tak odurzająca, iż jedynym
otrzeźwiającym prysznicem najczęściej okazywały się rachunki za telefon.
Niestety, znając moją rozszalałą zmysłowość, z czasem zaczęłam jej się bać. Nie
potrafiłam nad nią zapanować, dlatego też zaczęłam szukać sposobu na zapanowanie
nad nią. Doskonałym hamulcem okazała się otyłość. Skorzystałam z niej w życiu
dwukrotnie i za każdym razem czynnikiem, który pomagał mi ją stworzyć, była ciąża.
Potrzebowałam w tym czasie wyhamowania, abym mogła skupić się na wychowaniu
dzieci, a nie na miłosnych uniesieniach. Z czasem, nauczyłam się panować nad moją
zmysłowością, ale wymagało to ode mnie wejrzenia w świat moich emocji i
odnalezienia wielu historii, gdzie moja zmysłowość stawała się dla mnie głównych i
częstokroć tragicznym doświadczeniem danego wcielenia.
Innym, równie ciekawym przykładem pracy z własnym ciałem jest moja
znajoma, której przypadek wskazuje na podobny proces, choć ona ma swoją
zmysłowość jeszcze dosyć mocno uśpioną, natomiast przez większą cześć życia silnie
kształtowała swoją fizyczność. Wybrała sobie jednak ciało pięknej, atrakcyjnej
blondynki, co wskazuje na to, że w pewnym momencie, jej dusza będzie chciała
obudzić zmysłowość i włączyć w proces łączenia tego z duchowością i fizycznością. Na
razie jednak, jej zadanie polega na pogodzeniu duchowości z siłą fizyczną ciała.
Częstokroć spotykam także przypadki, gdzie dusza, w widoczny wręcz sposób
opowiada o swoich inkarnacjach w ciałach zmysłowych, ale w obecnym wcieleniu
postawiła jedynie na pogodzeniu zmysłowości z duchowością. Takie osoby, w
mniejszym stopniu zwracają uwagę na swoje ciało i nie zależy im na tym, aby rozwijać
swoją tężyznę fizyczną, a jedynie szukają inspiracji do rozwoju duchowego, łącząc to
w niewybredny sposób ze związkami, które z tego rozwoju się rodzą.
W innym znów przypadku spotkać można osoby, które również wykorzystują
otyłość do wyhamowania swojej zmysłowości, ale nie rozwijają jednocześnie siły
fizycznej ciała, tylko kierują swoją uwagę w stronę duchowości.
Przyjęło się także uważać, że osoba oświecona, to osoba, która ma pogodzone
trzy sfery duchowego rozwoju, ciało-czyli zmysłowość i sile fizyczną, umysł-czyli
rozwój intelektualny i ducha-czyli umiejętność łączenia świadomości duszy z ciałem
fizycznym. I jest to prawda. Trzeba, bowiem przejść przez indywidualną ścieżkę
łączenia ze sobą poszczególnych sfer rozwoju, poprzez pryzmat ciała i materii, aby
dokonało się w duszy pełne zrozumienie dla tego procesu.
A teraz troszeczkę to usystematyzujmy.
1. Jeśli masz w danym wcieleniu ciało silne, interesujesz się sportem, trenujesz
swoje ciało ( w duchowym wymiarze może być to joga) i jednocześnie rozwijasz się
duchowo, choć czujesz, że nie masz potrzeby doświadczania na polu seksu, ale masz
ciało ładne, ładnie ukształtowane i ogólnie podobasz się sobie fizycznie, w tedy twoje
zadanie na to wcielenie opierać się będzie na pogodzeniu siły fizycznej z duchowością.
2. Jeśli wybrałeś sobie na to wcielenie ciało trudne, ze skłonnościami do chorób,
otyłości lub innych przypadłości, ale nie interesujesz się rozwojem, ani nie pociąga cię
zabawa i seks, wtedy twoje zadanie w całości dotyczy opanowania ciała i zrozumienia
jego energii.
3, Jeśli wybrałeś ciało trudne, ale uwielbiasz naukę, wtedy dusza rozwija
dodatkowo jedno ze swoich ciał-ciało mentalne. Musi nauczyć się łączyć trudność
ciała, częste choroby a nawet ułomności z rozwojem ciała mentalnego.
4. Jeszcze inni wybierają ciało ładne, silne, o pełnej zmysłowości, ale
poprzestają jedynie na zmysłowości. Dla takich ciał, dusza najczęściej dołącza rozwój
swojego ciała astralnego, co sprawia, że życie tych osób obfituje w dramaty uczuciowe.
5. Natomiast, gdy dusza wybiera sobie wszystko na raz, wtedy jej wewnętrzna
decyzja obejmuje zakres pogodzenia ze sobą każdej z tych sfer.
Można, oczywiście na początku swojego wcielenia wybrać sobie ciało trudne, ale
rozwijać się jednocześnie fizycznie i duchowo, wtedy także pozostaje doprowadzić do
akceptacji siebie i do stworzenia harmonii w pogodzeniu każdej ze sfer duchowych.
Ja wybrałam sobie trudne ciało, bo w końcu miałam nauczyć się łączyć sprawy
ducha z niewinnością ciała. Ale, pomimo świadomości, którą już osiągnęłam czuję, że
jeszcze mam, co z sobą robić przez jakiś czas.
Pozdrawiam serdecznie