Uwarunkowania zdrowotne jakości życia oraz ocena stanu zdrowia ludzi starych
ZAGADNIENIA INTERDYSCYPLINARNE
Do artykułu p. Beaty Wojszel opublikowanego pod powyższym tytułem w numerze 3/96 „Gerontologii Polskiej" wkradły się błędy redakcyjne i korektorskie. Szczególnie dotknęło to zamieszczone w artykule ryciny zniekształcając ich sens. Publikujemy je dzisiaj w wersji poprawnej.
Szanowną Autorkę i Czytelników serdecznie przepraszam.
Wojciech Sobociński /Wyd. SANMEDICA/
ADAM BILIKIEWICZ
Wydłużanie się życia ludzkiego - refleksja filozoficzno-medyczna
choroba — (disease)
|
— >• uszkodzenie — (impairment)
|
—^niesprawność — (disability)
|
— > kalectwo (handicap)
|
Można wyróżnić dwa poglądy na istotę i sens starzenia się. Jeden pogląd widzi w procesach starzenia się nieuchronną konieczność biologiczną, bez której nie byłoby życia.- W takim ujęciu starzenie się nie byłoby więc procesem patologicznym. W związku z tym gerontologię należałoby zaliczyć do biologii i fizjologii prawidłowej, a nie do medycyny. Starzenie się komórek i tkanek, a nawet humo-ralnych składników żywego ustroju, również śmierć, towarzyszą pierwszym przejawom życia jako zjawisko naturalne Jako przejaw determinizmu biologicznego. W myśl tego poglądu, należałoby pogodzić się z procesem starzenia się i swoim losem biologicznym oraz dojść do filozoficznego wniosku, że z tym co konieczne i nieuchronne, nie należy walczyć.
Drugi pogląd na istotę starzenia się zawiera się w łacińskim przysłowiu „se-nectus ipsa morbus". Nawet jeżeli procesy starzenia się leżą z założenia w planach przyrody, a nawet jeżeli nie da się rozgraniczyć rodzenia się od umierania, to mimo wszystko śmierć i te stopniowe zjawiska, których nieuchronnym epilogiem musi być śmierć, powinny interesować lekarza, który nie jest z racji swej roli powołany do czynienia cudów, lecz którego elementarnym obowiązkiem jest przeciwstawianie się tzw. złu koniecznemu. Polega ono na uśmierzaniu cierpień, odsuwaniu klęski życiowej na później, niekiedy zmienianie złego na dobre, za-
pobieganie powolnemu umieraniu, które jest wszak istotą starzenia się; wydobywanie i wzmacnianie gasnących sił żywotnych, odmładzanie (oczywiście w sensie przenośnym) póki się da. Z drugiej jednak strony lekarz nie walczy ze śmiercią, na co wielokrotnie zwracał uwagę Tadeusz Kielanowski, gdyż nie leży to w możliwościach medycyny, a jedynie odsuwa ją w czasie. Współczesna gerontologia ma wiele aspektów nie-lekarskich, ale nie można sobie tej dziedziny nauki wyobrazić bez medycyny, bez geriatrii i psychogeriatrii.
Powyższy wstęp przytoczyłem, z niewielkimi zmianami, ze znanej książki Tadeusza Bilikiewicza „Psychoterapia w praktyce ogólnolekarskiej'* (1976) dla wykazania, że zacytowany tu pogląd nic nie stracił ze swojej aktualności. Trudno bowiem nie oprzeć się refleksji, że mimo wspaniałych postępów medycyny, którym ludzkość zawdzięcza istotne wydłużanie się życia ludzkiego w skali globalnej, nie zostały rozwiązane liczne dylematy społeczne, psychologiczne i filozoficzne związane ze starzeniem się. Na tych dylematach chciałbym się zatrzymać.
W piśmiennictwie światowym zwraca się często uwagę na epidemiologiczny fakt, że w miarę postępów medycyny zwiększa się i będzie się stale powiększała przewaga liczbowa ludzi starych nad resztą populacji. W krajach rozwiniętych średnia przeżycia wzrosła w ostatnim stuleciu o
Jakość życia a stan zdrowia wg. S. C. Hedricka.
Jakość życia
Stan zdrowia
Czynniki socjo-ekonomiczne i środowiskowe
(zdrowie fizyczne, psychiczne i społeczne)
STAN FUNKCJONALNY
(sprawność fizyczna, psychiczna, społeczna, zachowania seksualne)
CHOROBA
(zaburzenia $zyczne psychiczne, społeczne, lub w sferze seksualności)
- aktywność dnia codziennego
- osiągnięcia
- upośledzenie sprawności
+ ogólna samoocena stanu zdrowia
- wskaźniki fizjologiczne
- oznaki i objawy
- prognoza
Ciąg przyczynowo-skutkowy od choroby do inwalidztwa wg. WHO.
42
43
gdy pros/ą o to chorzy cierpiący, a jednocześnie nad wyraz uciążliwi dla otoczenia. Położenie tych chorych wydaje się czasem dla niektórych wprost stanem degradacji człowieka, a eutanatyczna ingerencja lekarza - jedynym sposobem uwolnienia się od niego. Jednak lekarz i w takich najgorszych sytuacjach powinien odmówić tej ingerencji" (7). Lekarz zawsze, w każdych okolicznościach, powinien bowiem pacjentowi kojarzyć się z nadzieją i życiem, a nie z rezygnacją i śmiercią.
Nie zmienia to jednak faktu, że dokonując bilansu sukcesów i porażek medycyny musimy przyznać, że przedłużanie życia ludzkiego nie zawsze jest sukcesem, często zaś porażką. Przedłużanie okresu starości, a więc okresu cierpień fizycznych, psychicznych i moralnych, powolnego przeżywania samego siebie, walki o utrzymywanie za wszelką cenę szczątków młodości i zdrowia, stopniowego zbliżania się do grobu, niemożności pogodzenia się z faktem nieuchronności odejścia w niebyt - przedłużanie takiej starości nie ma chyba sensu ani osobniczego ani społecznego. Taka konstatacja nie upoważnia jednak żadną miarą do wysuwania wniosku o konieczności skracania egzystencji ludzkiej. Byłoby to bowiem pogodzenie się z klęską, wiązałoby się z zaniechaniem starań o postęp. Z taką filozofią starzenia się nie mogę się pogodzić i uważam ją za sprzeczną z humanitarną rolą medycyny.
Tutaj przejdę do związku między procesami starzenia się a chorobą Alzheime-ra. Często i przy różnych okazjach powtarzam, że choroba Alzheimera jest ceną, jaką ludzkość płaci za postęp nauki, a zwłaszcza medycyny. Zajmując się od dłuższego czasu oceną roli tzw. czynników ryzyka w chorobie Alzheimera i studiując piśmiennictwo na ten temat zauważyłem, że wyniki badań prowadzone w wielu krajach na świecie różnią się
transformacji ustrojowej, do których należy Polska, gdzie w sposób gwałtowny pogorszyła się sytuacja materialna osób w wieku poprodukcyjnym, osób w wieku podeszłym, osób samotnych zdanych na nędzne renty i emerytury, niedożywionych, opuszczonych, zaniedbywanych przez rodziny nastawione na walkę o byt, osób, które nagle, niekiedy z dnia na dzień znalazły się w izolacji społecznej. W krajach tych, ale sądzę, że nie są one wyjątkiem na świecie, obserwuje się rozluźnienie, a nawet zanik więzi rodzinnej. Ludzie w wieku podeszłym pozostawieni są często swojemu losowi, zdani na swoje malejące siły. Tej grupie osób, a ich liczba będzie się szybko powiększała, należy chyba poświęcać najwięcej uwagi i troski. Tutaj mają do spełnienia wielką rolę różne organizacje samopomocowe i grupy wsparcia społecznego.
Z poglądem o nieuchronności zbliżającej się śmierci u osób starzejących się, dotkniętych więcej niż jedną chorobą, stających się coraz bardziej niezaradnymi życiowo, a więc tracących poczucie sensu przedłużania swojej egzystencji -wiąże się szeroko na świecie dyskutowany problem eutanazji. Dla uniknięcia wszelkich wątpliwości muszę w tym miejscu zająć zdecydowane stanowisko, że lekarz nie może pacjentowi, pod żadnym pozorem, kojarzyć się z osobą przynoszącą „dobrą śmierć". Każdy człowiek ma oczywiście niezbywalne prawo do dokonywania wyboru, ale obowiązkiem lekarza jest ratowanie życia - zawsze i w każdych okolicznościach. Taka jest jego rola i takie są pod jego adresem oczekiwania pacjentów. Odrzucam wszelkie sugestie złagodzenia kodeksu etycznego w tym zakresie. Całkowicie solidaryzuję się z poglądem Stanisława Olejnika, że „lekarz, z powołania obrońca życia, nie może wykonywać ani usprawiedliwiać aktów eutanazji, rozumianej w sensie zabójstwa z litości, nawet w sytuacjach,
dość istotnie przypisując większe lub mniejsze znaczenie kolejnym czynnikom. Co do jednego czynnika wszakże panuje pełna zgodność. Czynnikiem tym jest wiek. W miarę starzenia się ryzyko zachorowania na otępienie pierwotnie zwyrodnieniowe typu Alzheimera rośnie w sposób gwałtowny. O czym to może świadczyć?
To pytanie dręczy mnie od dawna. Myślę, że przyczyn jest wiele. Jedno nie ulega wątpliwości. Przedłużanie życia ludzkiego nie może być celem samym w sobie. Podobnie jak celem samym w sobie nie może być ratowanie płodu ludzkiego za wszelką cenę. Taki sposób traktowania człowieka byłby bowiem przejawem skrajnego redukcjonizmu. Wydłużając życie ludzkie medycyna coś przeoczyła. Myślę zresztą, że odpowiedzialność za ten stan rzeczy ponosi nie tylko medycyna. Odpowiedzialnością należałoby obarczyć cały współczesny rodzaj ludzki.
Świat współczesny preferuje ludzi produktywnych, wydajnych, zdrowych, przedsiębiorczych, obdarzonych inwencją i inteligencją. Pogoń za sukcesem odsuwa na margines ludzi starzejących się. Kiedy kolejne zakłady produkcyjne modernizują się i wprowadzają na coraz większą skalę urządzenia zautomatyzowane, sterowane komputerami, liczba pracowników ulega redukcji. W pierwszej kolejności zwalnia się ludzi „wysłużonych", z długim stażem pracy, mniej przydatnych. Rodzi to frustrację, poczucie krzywdy, nie mówiąc o gwałtownym pogorszeniu ich sytuacji materialnej. Sprawa nabiera nie tylko charakteru społecznego i politycznego, ale przede wszystkim psychologicznego i psychiatrycznego.
Rzesze ludzi starzejących się żyją w narastającym lęku o przyszłość, nie mogą oni oderwać myśli od wizji utraty pracy i związanego z tym faktem pogorszenia
10-15 lat, a w krajach rozwijających się wzrost ten jest nawet większy, mimo wszystkich niedostatków materialnych. Postępy medycyny sprawiają wiec, że człowiek będzie żył coraz dłużej, że liczba osób w wieku podeszłym będzie się nadal zwiększała stając się coraz większym ciężarem społecznym dla poszczególnych społeczeństw. Jest rzeczą oczywistą, że wysiłki medycyny, a zwłaszcza profilaktyki geriatrycznej, powinny iść nie tylko w kierunku przedłużania czasu trwania starości z wszystkimi ujemnymi atrybutami tego procesu, lecz równolegle, a może z położeniem większego akcentu na przedłużaniu człowiekowi sprawności psychofizycznej. Współczesna medycyna nie dysponuje oczywiście jakimś cudownym eliksirem młodości, ale przeciwstawiając się fatalistycznemu przekonaniu o nieuchronności zbliżającej się katastrofy może i powinna czynić wszystko, żeby u osoby starzejącej się utrzymywać dobrą kondycję fizyczną i psychiczną w duchu paradygmatu holistycznego (5). Współczesna medycyna zdaje się jednak przywiązywać większą wagę do ilościowego przedłużania życia ludzkiego zaliczając do sukcesów powiększającą się z roku na rok grupę osób na świecie, ^tóre przekroczyły 100 rok życia, mniejsze znaczenie ma natomiast dla medycyny jakość życia ludzi starzejących się. Są bowiem aspekty starzenia się, które wykraczają poza kompetencje a nawet możliwości techniczno-organizacyjne służby zdrowia. Zaliczamy tutaj towarzyszące starzeniu się zjawiska takie, jak izolacja psychiczna i społeczna, zmiana warunków środowiskowych, pogarszanie się, niekiedy dramatyczne sytuacji materialnej, brak zadowolenia a nawet utratę sensu życia, monotonię i nudę, brak przygotowania czy oswojenia się ze starością, brak możliwości rekreacji, znajomości i możliwości aktywnego wypoczynku (6).
Wymienione problemy nabrały szczególnej ostrości w krajach dokonujących
45
44
sytuacji bytowej. Życie w stałym napięciu przyczynia się do wzrostu odczynów depresyjnych typu egzystencjalnego. Żenujące są publiczne rozważania i targi o waloryzację rent i emerytur, wypowiadanie prognoz o zbliżającym się deficycie w budżecie Państwa na te cele. Ludziom obsuwa się grunt pod nogami. Czy warto było całe życie ciężko pracować by doczekać chwili, kiedy nie otrzymują emerytury, gdyż politykom zabrakło odwagi aby zreformować bezsensowny, skostniały i anachroniczny system ubezpieczeń społecznych?
Jak my lekarze mamy w tej sytuacji wygłaszać opinie o zbawiennej roli psy-choprofilaktyki wieku podeszłego, kiedy ludziom starzejącym się zagląda w oczy widmo nędzy? Jako lekarz praktyk stykam się codziennie w gabinecie z pytaniami, na które nie mam, i mieć nie mogę odpowiedzi. Rodzi się więc znowu pytanie natury filozoficzno-lekarskiej czy przedłużanie egzystencji ludzkiej ma w tej grupie osób sens? Co czeka przeciętnie zarabiającego człowieka po osiągnięciu wieku emerytalnego? Można odpowiedzieć jednym słowem: wegetacja.
A teraz przejdźmy do ludzi starzejących się, którzy są^horzy, którzy wymagają leczenia i opieki, którzy są często samotni i zdani na opiekę osób obcych. Zdarzają się przypadki godnego pochwały altruizmu, kiedy obca osoba zajmuje się bezinteresownie chorym, starzejącym się i samotnym człowiekiem. Spotykamy takich ludzi w szpitalach psychiatrycznych, którzy nie mają rodzin, a z troskliwością budzącą najwyższe uznanie i szacunek odwiedzają ich sąsiedzi, dbają o ich mieszkanie, płacą rachunki itd. Niestety jest też druga strona medalu. Jest nią obojętność, egoizm, znieczulica. Człowiek starzejący się, chory, żyjący w niedostatku, często głodny, ma swoje poczucie godności. Woli cierpieć w milczeniu i gasnąć w całkowitym odosobnieniu niż
prosić kogokolwiek o pomoc. Jeżeli jednak zdobędzie się na to, bywa często odrzucany, ignorowany.
I znowu nasuwa się refleksja, czy często i przy różnej okazji śpiewanej pieśni „sto lat" nie pobrzmiewają cynicznie fałszywe nutki? Co my, co każdy z nas robi aby ulżyć ludziom starzejącym się, ludziom samotnym, ludziom dotkniętym procesem otępiennym czy innymi chorobami? Jest to wyzwanie współczesności. Postęp medycyny będzie bowiem wpływał na przedłużanie się ludzkiej egzystencji, ale czy będzie to egzystencja godna człowieka, czy zapewni jednostce radość i szczęście? Trudno nie stawiać tych pytań kiedy jest się lekarzem i styka się z tym na codzień.
Z powyższych rozważań, ujętych może zbyt pesymistycznie, należy jednak wyciągnąć jakieś wnioski. Nie jest to zadanie łatwe. Nie mam zresztą gotowej recepty na uzdrowienie sytuacji w zakresie racjonalnego przedłużania życia ludzkiego. Jedno nie ulega dla mnie wątpliwości. Należy odrzucić redukcjonistyczny stosunek do człowieka w zdrowiu i chorobie. Medycyna nie może nastawiać się na wąski cel, jakim jest przedłużanie za wszelką cenę ludzkiego życia bez dostrzegania szerokiego kontekstu ekonomicznego, społecznego, czy jeszcze szerzej -kulturowego.
Ludzi starzejących się, zagrożonych różnymi chorobami, w tym chorobą Al-zheimera, trzeba postrzegać jako podmioty. Wymaga to swoistej humanizacji medycyny, służby zdrowia, ale również edukacji dzieci i młodzieży, uczenia ludzi szacunku dla osób starzejących się, budzenia postaw altruistycznych, opiekuńczych, samarytańskich. Czy nie jest to jednak wizja nazbyt idealistyczna, wizja życia szczęśliwego po kres istnienia? Proponuję, ażeby czytelnicy na to pytanie sami sobie odpowiedzieli, ponieważ starzenie się grozi każdemu z nas. r
Na zakończenie muszę po raz kolejny wyrazić żal, że z programów nauczania medycyny, w tym również w Polsce, zniknął przedmiot „filozofia medycyny". Problemy poruszone przeze mnie wchodzą właśnie w zakres tego przedmiotu. Jeżeli mówimy o potrzebie humanizacji studiów lekarskich, to wykłady z filozofii medycyny są nauką, która rozpatruje medycynę jako całość. „Omawia jej stanowisko w ludzkości, społeczeństwie, państwie i szkołach lekarskich, daje rzut oka na całość dziejów medycyny, przedstawia najogólniejsze zagadnienia z filozofii biologii, analizuje metodologiczne formy myślenia lekarskiego, wymieniając i wyjaśniając
błędy logiczne popełnione w medycynie. Czerpie z psychologii i metapsychiki te wiadomości i poglądy, które mają znaczenie dla całości medycyny, omawia naczelne wartości w medycynie oraz formułuje ogólne podstawy etyki lekarskiej" (8). Ten wypowiedziany blisko 50 lat temu pogląd jest nadal aktualny i powinien przyświecać nam lekarzom w codziennej praktyce, ale powinien też obowiązywać wszystkich nauczycieli akademickich uczących studentów medycyny. Jedynie holistyczne podejście do człowieka starzejącego się pozwoli uniknąć skupienia się na przedłużaniu życia ludzkiego bez uwzględniania całego kontekstu jego egzystencji.
Literatura
1. Bilikiewicz A.: Źródła sukcesów i niepowodzeń w medycynie, w: Medycyna u progu XXI wieku. Sztuka leczenia. Red. Imieliński K., Polska Akademia Medycyny, Warszawa 1995 (113-117).
2. Bilikiewicz T.: Zaburzenia psychiczne w następstwie starzenia się (zagadnienia psychogeriatrii). Poi. Tyg. Lek. 1959, 14 (50), 1.
3. Bilikiewicz T.: Zagadnienia psychogeriatrii. Neurol. Neurochir. Psychiatr. Poi., 1960, 10 95), 703.
4. Bilikiewicz T.: Psychoterapia w praktyce ogólnolekarskiej. PZWL, Warszawa 1996.
5. Gress L.D., Bahr R.Th.: The aging personę. A holistic perspective. The CV. Mosby Company, St. Louis, Toronto 1984.
6. Łobożewicz T.: Samopoczucie psychospołeczne ludzi a ich aktywność ruchowa. Gerontol. Poi., 1995, 3 (1/2), 25.
7. Olejnik S.: Etyka lekarska, Wydawnictwo Unia, Katowice 1994.
8. Szumowski W.: Filozofia medycyny. Sprawozdania, rozważania, Skład Główny Gebethnera i Wolffa, Kraków 1948.
46