Prace Heraklesa - Cerber
Eurysteusz zastanawiając się nad nowym zadaniem dla herosa, pomyślał, że przecież nikt jeszcze nie wrócił - i nie może wrócić - z królestwa Hadesa. Może więc należy tam wysłać niewygodnego przeciwnika? Tylko jakie zadanie mu zadać? Nie może mu przecież powiedzieć idź do Podziemia i nie wracaj. Pomyślał jednak, że sprawa może być dużo łatwiejsza. Przypomniał sobie, że wejścia (a raczej wyjścia) Hadesu strzeże potworny, trójgłowy pies, Cerber. Miał on być tak potworny i zły, że nawet dusze zmarłych się go obawiały. Skoro straszył nawet duchy, tym bardziej przestraszy zwykłego śmiertelnika. Oto więc padło następne zadanie: uprowadzić Cerbera z Podziemia i przyprowadzić go do Myken. Król uznał to za absolutnie niemożliwe do wykonania, więc był już spokojny, gdy Herakles opuścił bramy zamku.
Heros przybył do Tirynsu, klnąc na krewniaka, że wysłał go wprost do piekła. Obawiał się, że nie sprosta temu zadaniu, więc rozważał nawet ucieczkę z pola walki, gdy wpadł mu do głowy pomysł. Po co ma porywać Cerbera i narażać się znów bogom, jeśli może grzecznie poprosić o tą bestię i pozwolenie na uprowadzenie jej? Nikłe były szanse na powodzenie takiej prośby, ale z pewnością większe niż porwanie potwora siłą. Pozostawał tylko drugi problem: jak tam się dostać, uprzednio nie umierając?
Niektórzy mówią, że poszedł w kierunku jednego z barbarzyńskich plemion, z którymi miał stare zatargi. Gdy ich król pozostał sam, heros miał ubić barbarzyńcę i poczekać aż zjawi się Tanatos, bóg śmierci. Oboje już się znali z wcześniejszego starcia o życie Alkestis, toteż Tanatos przestraszył się na jego widok i błagał go tylko o pozwolenie na wykonanie swojej pracy. Herakles mu pozwolił, ale pod warunkiem, że ten go zaprowadzi do królestwa Hadesa. Tanatos na to przystał i doprowadził go na przylądek Tajnaron, gdzie znajdowała się jaskinia tak głęboka, że doprowadzała aż do wejścia do Hadesu.
Charon za standardową opłatą przewiózł Heraklesa przez Styks, gdzie ten potem bez strachu przeszedł przez asfodelowe łąki, pola elizejskie, a nawet przez piekielny Tartar. W końcu dotarł do samego pałacu Hadesa i wyprosił audiencję u władcy podziemia. Hades go ugościł jako syna Zeusa i chętnie porozmawiał. W końcu Herakles zgłosił swoją prośbę, a brat Zeusa sposępniał. Nie za bardzo uśmiechało mu się uprowadzenie psa strażniczego, ale w końcu się zgodził, pod jednym warunkiem - że heros nie zrobi mu przy tym krzywdy i zwróci go, gdy tylko będzie to możliwe. Po tak zawartym układzie, Alkides wrócił do bram.
Tam stoczył pojedynek z Cerberem. Potworny pies szczekał, warczał, gryzł, walił ogonem z głową smoka i wył tak potwornie, że aż dusze potępionych zaczęły biegać po całym Podziemiu jak szalone. W końcu Alkides schwycił go potężnie i skrępował na tyle mocno, że ten dał się uprowadzić. Z tak związanym Cerberem, wyruszył do Myken. Nie spotkało go zbyt miłe przywitanie. Na sam widok strażnika Podziemia, Eurysteusz zbladł, krzyknął nieludzko, po czym schował się za własnym tronem, błagając że uzna herosowi wszystkie dotychczasowe zadania, jeśli ten tylko odda potwora tam skąd ten przybył. Herakles puścił go, a Cerber jednym magicznym skokiem wrócił na swoje miejsce. Zostało już tylko jedno zadanie do wykonania. Musi ono jednak być - jak pomyślał Eurysteusz - nie do spełnienia, związane z czymś, co istnieje tylko w starych bajkach, w które nikt już nie wierzy, więc nieprawdziwe.