Auguste Comte


Auguste Comte (1798-1857)

Istota i znaczenie metody pozytywnej (z Metoda Pozytywna w 16 wykładach, wykład pierwszy, przekł. W.Wojciechowska PWN 1961)

Badając rozwój inteligencji od jak najskromniejszych początków aż do czasów obecnych, doszedłem, jak mniemam, do wykrycia doniosłego prawa, któremu rozwój ten jest podporządkowany. Przypuszczam, iż prawo takie może być uzasadnione w oparciu o dowody, których dostarcza znajomość naszej organizacji albo o sprawdziany historyczne, które uzyskamy w badaniu przeszłości. Polega ono na tym, że każda dziedzina naszej wiedzy przechodzi kolejno przez trzy stadia teoretyczne: stadium teologiczne albo fikcyjne, stadium metafizyczne albo abstrakcyjne, stadium naukowe albo pozytywne. Innymi słowy, umysł ludzki posługuje się kolejno w każdym swym badaniu trzema metodami filozofowania, które różnią się między sobą, a nawet przeciwstawiają się sobie: zrazu metodą teologiczną, w dalszym ciągu metodą metafizyczną i wreszcie metodą pozytywną. Pierwsza jest punktem wyjścia inteligencji, trzecia jej stanem stałym i ostatecznym; przeznaczeniem drugiej jest służyć za przejście.

W stadium, teologicznym umysł ludzki, skierowując swe badania na wewnętrzną naturę rzeczy, na pierwsze przyczyny i przyczyny celowe wszystkich oddziaływań, którym podlega, jednym słowem, dążąc do poznania absolutnego, przedstawia sobie zjawiska, jako będące wytworem działania czynników nadprzyrodzonych, mniej lub bardziej licznych, których interwencja tłumaczy wszystkie pozorne anomalie wszechświata.

W stadium metafizycznym, które jest jedynie modyfikacją pierwszego, czynniki nadprzyrodzone są zastąpione przez siły abstrakcyjne, czyli byty, które mają przysługiwać rozmaitym przedmiotom występującym w świecie i uważanym za zdolne do wywoływania wszystkich dostrzeżonych zjawisk: wyjaśnianie tych zjawisk polega wówczas na wyznaczaniu dla każdego odpowiedniego bytu.

W stadium pozytywnym, wreszcie, uznajemy za niemożliwe uzyskiwanie pojęć absolutnych; wyrzekamy się badania pochodzenia i przeznaczenia wszechświata oraz poznawania wewnętrznych przyczyn zjawisk; usiłujemy natomiast wykrywać ich prawa, to znaczy ich stosunki, następstwa i podobieństwa, posługując się łącznie rozumowaniem i obserwacją. Tłumaczenie faktów staje się jedynie ustalaniem związków pomiędzy poszczególnymi zjawiskami i pewnymi faktami ogólnymi, których ilość dzięki postępowi nauk dąży do zmniejszania się.

System teologiczny osiągnął najwyższą doskonałość wówczas, gdy zastąpił różnorodne czynności licznych niezależnych od siebie bóstw przez opatrznościowe działanie jedynej istoty. Ostatni wyraz systemu metafizycznego stanowi koncepcja zastępująca różnorodne byty przez jeden tylko byt ogólny, naturę, uważaną za źródło wszystkich zjawisk. Doskonałość systemu pozytywnego stanowiłoby przedstawienie wszystkich zjawisk jako poszczególnych przypadków jednego ogólnego faktu, takiego, jak fakt ciążenia powszechnego.
Nie tu miejsce na wykazywanie tego prawa rozwoju intelektualnego, wystarczy je wygłosić, aby jego słuszność została sprawdzona przez każdego, komu jest znana powszechna historia nauki. Istotnie, nauki, które osiągnęły stan pozytywny, składały się w przeszłości z metafizycznych abstrakcji, pierwotnie zaś górowały nad nimi koncepcje teologiczne.
Ewolucja ta może być zresztą potwierdzona przez rozwój osobniczej inteligencji. Z tego samego punktu wyjścia rozpoczyna się wychowanie jednostki, co wychowanie gatunku. Kolejne fazy pierwszego reprezentują fazy drugiego. Czyż każdy z nas nie przypomina sobie tego, że w dzieciństwie był teologiem, w młodości -metafizykiem, a w wieku dojrzałym - fizykiem?
Należałoby tu wspomnieć o rozważaniach teoretycznych, które pozwolą wyczuć konieczność tego prawa.
Najdonioślejsze z tych rozważań dotyczy występowania stałej potrzeby jakiejś teorii służącej do wiązania faktów w zestawieniu ze stanem inteligencji, w jakim ona się znajduje w swych początkach, kiedy jest niezdolna do tworzenia teorii w oparciu o obserwacje. Powtarzamy od czasów Bacona, że rzeczywistą jest tylko ta wiedza, która opiera się na zaobserwowanych faktach. Zasada ta jest niezaprzeczalna, o ile stosujemy ją do naszego rozumu w stanie dojrzałości.
W swym stanie pierwotnym umysł ludzki nie mógł myśleć w taki sposób. Z jednej strony każda pozytywna teoria musi się opierać na obserwacjach; z drugiej - umysł nasz potrzebuje teorii, aby móc się oddać obserwacjom. Jeśli zjawisk nie powiążemy z pewnymi zasadami, to nie będziemy mogli łączyć naszych obserwacji, a nawet nie zdołamy ich zapamiętać.

Początkowo inteligencja była zamknięta w błędnym kole; wydobyć się z niego mogła jedynie dzięki rozwinięciu koncepcji teologicznych. Konieczność ta staje się jeszcze bardziej widoczna, jeśli uwzględnimy zgodność filozofii teologicznej z charakterem pierwszych badań. Zrazu człowiek patrzał na zagadnienia rozwiązalne jako na niegodne siebie; stawiał sobie za cel zagadnienia najbardziej nieosiągalne, jak natura istot, źródło i cel zjawisk. Łatwo pojąć tego przyczynę: jedynie doświadczenie dostarczyło człowiekowi miary jego sił; gdyby początkowo ich nie przeceniał, nie zdołałby ich rozwinąć.
Ze stanowiska praktyki te pierwotne badania posiadały urok nieograniczonej władzy nad światem zewnętrznym, który uważano za przeznaczony dla użytku człowieka. Nie można by pojąć, jak umysł ludzki mógł był się zdecdować pierwotnie na prace tak uciążliwe, gdyby nie te chimeryczne nadzieje, a również przesadne pojęcia o znaczeniu człowieka we wszechświecie.
Nasz umysł jest na tyle dojrzały, że podejmujemy się mozolnych badań naukowych, nie mając przed sobą żadnego postronnego celu, który byłby w stanie oddziaływać tak silnie na naszą wyobraźnię, jak to miało miejsce u astrologów i alchemików. Tak więc widzimy, że inteligencja człowieka musiała zrazu, w ciągu długiego szeregu wieków, posługiwać się filozofią teologiczną, jako metodą i jako doktryną. Umysł ludzki zmuszony do posuwania się tyko stopniowo nie był w stanie przejść nagle do filozofii pozytywnej. Użył pośrednich koncepcji o charakterze mieszanym, nadających się do dokonania przejścia. Na tym polega użyteczność koncepcji metafizycznych. Zastępując w badaniu zjawisk nadprzyrodzone działanie kierownicze przez odpowiedni i nierozłączny byt, człowiek przyzwyczaja się do rozpatrywania wyłącznie samych faktów. Pojęcia tych metafizycznych czynników wysubtelniały się stopniowo tak, że wreszcie stały się jedynie abstrakcyjnymi nazwami zjawisk. Obecnie będę mógł z łatwością określić naturę filozofii pozytywnej. Filozofia ta uważa wszystkie zjawiska za podporządkowane niezmiennym prawom. Za daremne uznaje poszukiwanie przyczyn czy to pierwszych, czy celowych. W wyjaśnieniach pozytywnych nie wskazuje się na przyczyny tworzące zjawiska, analizuje się okoliczności, w jakich się wytwarzają, i łączy się je, jedne z drugimi, stosunkiem następstwa i podobieństwa.
Ogół zjawisk wszechświata tłumaczymy przez prawo ciążenia, ponieważ teoria ta wskazuje nam na olbrzymią rozmaitość faktów astronomicznych, jako na jeden fakt rozpatrywany z różnych punktów widzenia. Ten fakt ogólny jest przedstawiony po prostu jako rozszerzenie zakresu znanego zjawiska ciężkości ciał na powierzchni ziemi.
Za każdym razem, gdy usiłowano ustalić, czym jest, samo w sobie, to przyciąganie i to ciążenie, największe umysły mogły określić obie te zasady jedynie jedną przez drugą, twierdząc, na temat przyciągania, że jest to powszechne ciążenie, a zaś na temat ciążenia powszechnego, że stanowi je ziemskie przyciąganie. Wszystkie wyjaśnienia, które możemy uzyskać, sprowadzają się do tego. Ukazują one, jako identyczne, dwa szeregi zjawisk, które tak bardzo długo były uważane jako niczym ze sobą nie związane. Żaden umysł ścisły nie usiłuje posunąć się dalej.

Winienem zbadać, do jakiej fazy swego rozwoju doszła obecnie filozofia pozytywna oraz co pozostało jeszcze wykonać, aby została całkowicie sformułowana. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na to, że rozmaite działy naszej wiedzy nie zdołały przejść przez trzy fazy swego rozwoju z jednakową szybkością. W tym względzie istnieje pewien konieczny porządek, który będziemy badać w następnym wykładzie. Porządek ten odpowiada naturze zjawisk: jest określony przez stopień ich ogólności, prostoty i niezależności.
Teorie pozytywne objęły przede wszystkim zjawiska astronomiczne, następnie zjawiska fizyki ziemskiej, zjawiska chemiczne i w końcu - biologiczne. Źródło tej ewolucji nie jest znane; dokonywała się ona poczynając od prac Arystotelesa i szkoły aleksandryjskiej, a w dalszym ciągu od wprowadzenia do Europy nauk przyrodniczych przez Arabów. W końcu, dwieście lat temu filozofia pozytywna zaczęła przeciwstawiać się duchowi teologii i metafizyki dzięki połączonemu oddziaływaniu prawideł Bacona, koncepcji Kartezjusza i odkryć Galileusza.
Czy filozofia pozytywna obejmuje obecnie wszystkie kategorie zjawisk? Oczywiście, że nie. Należy dokonać wielkiego zabiegu naukowego, aby jej nadać charakter niezbędnej powszechności. W zakres jej nie weszły jeszcze zjawiska społeczne. Stosowane są tam prawie wyłącznie metody teologiczne i metafizyczne. To stanowi jedyną lukę, którą należy wypełnić, i to właśnie jest specjalnym celem niniejszego kursu.
Zadaniem moich koncepcji dotyczących zjawisk społecznych nie jest doprowadzanie socjologii do tej samej doskonałości, jaka przysługuje naukom poprzedzającym ją. Celem ich jest nadanie temu ostatniemu działowi wiedzy charakteru pozytywnego, jaki przysługuje wszystkim innym działom. Filozofia stając się jednorodną, wejdzie w stan pozytywny. Otworzy się przed nią nieograniczony rozwój i zajmie ona miejsce dwóch filozofii pozostałych, które dla naszych następców mieć będą jedynie wartość historyczną.
Skoro specjalny cel tego kursu został przedstawiony w taki sposób, łatwo zrozumiemy cel ogólny, dzięki któremu jest to nie tylko kurs socjologii, ale również kurs filozofii pozytywnej.
Ponieważ dzięki stworzeniu socjologii zostaje uzupełniony system nauk, staje się możliwe, a nawet konieczne streszczenie nabytych wiadomości w celu ich skoordynowania przez przedstawienie ich jako rozgałęzień jednego pnia, zamiast ujmowania ich nadal w sposób odosobniony.
Nie idzie tu o szereg specjalnych wykładów na temat każdego z rozgałęzień filozofii. Przeciwnie, aby ten wykład był zrozumiany, jest potrzebny szereg poprzedzających studiów tych różnych nauk, które są w nim rozpatrywane. Jednym słowem, mamy tu kurs filozofii pozytywnej, a nie kurs nauk pozytywnych.
Aby streścić poglądy wiążące się z dwojakim celem tego kursu, muszę zwrócić uwagę, że oba te tematy, jeden specjalny, drugi ogólny, są ze sobą nierozłączne. Nie można wyobrazić sobie wykładu filozofii pozytywnej bez socjologii, bo bez niej pojęcia nie nabyłyby charakteru ogólności, która powinna być ich cechą zasadniczą. Z drugiej strony, jak można by w sposób pewny prowadzić pozytywne badanie zjawisk socjalnych, jeśli umysł nie przyswoił sobie zawczasu metody pozytywnej i nie uzbroił się w znajomość nauk poprzedzających, które oddziałują wszystkie w mniej lub bardziej bezpośredni sposób na fakty społeczne.
Ażeby zapobiec mylnym interpretacjom, muszę dodać tutaj parę uwag na temat tej powszechności nauk szczegółowych, którą pewne nierozważne sądy mogłyby uważać za tendencję tego kursu.
W pierwotnym stanie wiedzy nie ma żadnego prawidłowego podziału pracy umysłowej. Te same umysły uprawiają wszystkie nauki. W miarę, jak rozwijają się różne kategorie pojęć, każda gałąź systemu naukowego oddziela się niewidocznie od pnia, skoro tylko rozrośnie się dostatecznie, aby ją było można uprawiać osobno. Temu podziałowi badań pomiędzy uczonych różnych kategorii zawdzięczamy tak wspaniały obecny rozwój każdego wyodrębnionego działu wiedzy ludzkiej. Jednym słowem, podział pracy umysłowej jest jedną z cech filozofii pozytywnej. Uznając cudowne wyniki tego podziału, jesteśmy zarazem zdumieni niedogodnościami, do których prowadzi. Można uniknąć słabych stron przesadnej specjalizacji, nie szkodząc ożywczemu wpływowi wywieranemu przez podział badań. Spieszmy zapobiegać złu, zanim stanie się ono poważniejsze. Tu jest właśnie słaba strona, od której jeszcze mogą atakować filozofię pozytywną zwolennicy filozofii teologicznej i metafizycznej.
Środkiem do zahamowania zgubnego wpływu, który zdaje się zagrażać intelektualnej przyszłości, nie może być powrót do dawnego zamieszania w pracy, które by cofnęło wstecz umysł ludzki. Środkiem będzie tu wydoskonalenie podziału pracy przez stworzenie jeszcze jednej wielkiej specjalności z badań nad naukowymi generaliami. Trzeba, by nowa kategoria uczonych przygotowana przez odpowiednie studia, nie oddając się szczególnemu uprawianiu jednej z nauk, zajęła się określeniem ducha każdej z nich, wykrywaniem ich stosunków i ich powiązań i sprowadzeniem, jeśli to możliwe, wszystkich ich zasad do jak najmniejszej ilości. Trzeba by, aby jednocześnie inni uczeni, zanim poświecą się odnośnym specjalnościom, dzięki wykształceniu obejmującemu całość wiedzy pozytywnej osiągali zdolność korzystania z wiedzy rozpowszechnianej przez uczonych oddanych badaniom generaliów.
Skoro oba te warunki zostaną spełnione, podział pracy w naukach może sięgnąć bez żadnego niebezpieczeństwa tak daleko, jak będzie tego wymagać rozwój różnych kategorii wiedzy. Gdy odrębny dział, kontrolowany przez wszystkie pozostałe, mieć będzie za zadanie powiązanie każdego nowego odkrycia z ogólnym systemem, nie zajdzie obawa, aby poświęcenie zbytniej uwagi szczegółom uniemożliwiło dostrzeganie całości. Jednym słowem, począwszy od tej chwili będzie ustalona nowoczesna organizacja świata uczonych; jedynym jej zadaniem będzie dalszy rozwój przy zachowaniu zawsze tego samego charakteru.
Jeśli z badań na generaliami naukowymi utworzymy w taki sposób odrębny rozdział wielkiego dzieła naukowego, to rozszerzymy zastosowanie zasady podziału, która rozłączyła specjalności. Dopóki różne nauki pozytywne były mało rozwinięte, wzajemne ich stosunki nie mogły wystarczająco przyczynić się do wytworzenia odrębnej kategorii prac. Obecnie każda z nauk rozrosła się dostatecznie, aby ta nowa kategoria badań stała się niezbędną dla zapobiegania rozpraszaniu się pojęć ludzkich.
Taki jest cel pozytywnej filozofii w ogólnym systemie nauk. Sądzę, że powinienem zwrócić uwagę na korzyści płynące z tej pracy ze względu na postęp intelektualny. Ograniczę się do wskazania czterech następujących własności : Po pierwsze, nauka filozofii pozytywnej dostarcza jedynego racjonalnego środka mogącego uwydatnić logiczne prawa inteligencji.
Dla wytłumaczenia mej myśli muszę przypomnieć koncepcję przedstawioną przez Blainville'a we wstępie do jego ogólnych zasad anatomii porównawczej. Wedle niej każda istota czynna może być badana z punktu widzenia statycznego i dynamicznego, to znaczy, jako zdolna do działania i jako działająca. Zastosujmy tę zasadę do badania czynności intelektualnych. Ze statycznego punktu widzenia badanie takie polegałoby na określeniu warunków organicznych tych czynności. Stanowiłoby więc część anatomii i fizjologii.
Z dynamicznego punktu widzenia wszystko sprowadza się do studium nad przebiegiem działania umysłu ludzkiego przez badanie sposobów, którymi się posługuje w celu nabycia wszelkiego poznania. Jednym słowem, jeśli uważać będziemy wszelkie teorie naukowe za fakty logiczne, to do poznania praw logiki możemy się wznieść jedynie przez gruntowne badanie tych faktów. Takie oto są dwie drogi wzajemnie się uzupełniające, po których można dotrzeć do pewnych pojęć o zjawiskach intelektualnych.

Jeśli idzie nie tylko o dowiedzenie się, czym jest metoda pozytywna, ale ponadto o takie jej poznanie, które by wystarczyło do posiłkowania się nią, należy badać wszystkie jej główne zastosowania, przeprowadzone przez umysł ludzki. Dojść do tego możemy za pomocą badań nad naukami. Studia nad metodą nie dają się oddzielić od studiów nad badaniami naukowymi, w których została ona użyta. Nie wiem, czy kiedyś w przyszłości będzie możliwe przeprowadzenie a priori wykładu metody niezależnie od filozoficznego badania nauk. Jestem przekonany, że dzisiaj jest to niemożliwe, ponieważ znajomości ważnych metod logicznych jeszcze nie można oddzielić od ich zastosowania. O ile dojdziemy do tego później, to badając zastosowania postępowania naukowego utworzymy sobie poprawny system intelektualnych nawyków.
Drugim rezultatem będzie to, że filozofia pozytywna będzie kierować gruntownym przeobrażeniem naszego systemu wychowania. Ludzie światli jednogłośnie uznają konieczność zastąpienia naszego wykształcenia teologicznego, metafizycznego i literackiego przez wykształcenie pozytywne zgodne z duchem naszej epoki i przystosowane do potrzeb współczesnej cywilizacji. Mimo pożytecznych prób, których już dokonano, odrodzenie ogólnego wykształcenia nie daje się osiągnąć; stan odosobnienia bowiem w jakim znajdują się badania nad naukami, wpływa na sposób ich przedstawiania w nauczaniu. Ażeby dzisiaj przestudiować ich główne działy, należy uczynić to równie szczegółowo, jak gdybyśmy pragnęli zostać astronomami lub chemikami; to zaś jest prawie niemożliwością. Taki sposób postępowania byłby czymś urojonym ze względu na wykształcenie ogólne, wymaga ono bowiem zespołu pozytywnych pojęć o wszystkich głównych klasach zjawisk. Taki właśnie zespół w skali mniej lub bardziej rozległej musi się stać podstawą wszystkich ludzkich rachub, nawet pośród mas ludowych, i tworzyć ogólny charakter naszych potomków.
Trzeba przedstawić różne nauki jako różne gałęzie jednego pnia i ograniczyć je do metody i wyników. W taki sposób wykład o naukach może się stać podstawą nowego ogólnego wykształcenia, które w dalszym ciągu będzie uzupełniane przez nauki szczegółowe. Jeśli nauka o generaliach naukowych jest przeznaczona do zreorganizowania wykształcenia, to również musi przyczynić się do postępów w różnych naukach. To właśnie stanowi trzecią własność filozofii pozytywnej. Podział nauk jest sztuczny, chociaż nie jest, jak to mniemają niektórzy, arbitralny. W rzeczywistości przedmiot naszych badań jest jeden. Rozdzielamy go, aby rozgraniczyć trudności i lepiej je rozwiązywać. Wynika z tego, że nieraz, wbrew klasycznym podziałom, doniosłe zagadnienia wymagałyby połączenia kilku specjalistycznych stanowisk, co bynajmniej nie może mieć miejsca przy obecnym ustroju świata nauki. Mógłbym przytoczyć, jako przykład z przeszłości, koncepcję Kartezjusza dotyczącą geometrii analitycznej. Odkrycie to, które zmieniło oblicze wiedzy matematycznej, jest wynikiem zbliżenia między dwiema naukami, ujmowanymi dotychczas jako odrębne. W końcu czwartą i ostatnią własnością filozofii pozytywnej jest to, że można ją uważać za podstawę reorganizacji społecznej. Parę uwag wystarczy do uzasadnienia zbyt ambitnej, jak by się zrazu zdawało, oceny.

Polityczny i moralny kryzys społeczeństw wypływa z umysłowej anarchii. Najpoważniejsze zło polega na głębokiej rozbieżności w przedmiocie zasad, których stałość jest pierwszym warunkiem porządku społecznego. Dopóki indywidualne inteligencje nie uzgodnią pewnej ilości pojęć ogólnych, mogących wytworzyć wspólną doktrynę społeczną, narody będą się nadal znajdować w stanie rewolucji, w którym są możliwe jedynie urządzenia prowizoryczne. Z chwilą, gdy umysły będą mogły się złączyć w jednej wspólnocie zasad, wypłyną z niej bez żadnych poważniejszych wstrząsów odpowiednie instytucje. Na to właśnie powinna być zwrócona uwaga tych wszystkich, którzy zdają sobie sprawę z doniosłości normalnego stanu rzeczy. Nietrudno scharakteryzować stan społeczeństw i wyprowadzić z tego środki, mogące go odmienić. Panujące obecnie w umysłach zamieszanie wynika z jednoczesnego posiłkowania się trzema wykluczającymi się nawzajem filozofiami: teologiczną, metafizyczną i pozytywną. Jeśliby jedna z tych trzech filozofii osiągnęła zupełną przewagę, zaistniałby określony porządek społeczny.
Właśnie współistnienie tych trzech filozofii udaremnia porozumienie co do każdego zasadniczego punktu. Idzie o to, aby dowiedzieć się, która z nich powinna osiągnąć przewagę. Oczywiste jest, że filozofia pozytywna jest powołana do tego, aby stanąć na czele. Od długiego szeregu wieków posuwała się ona stale naprzód, podczas gdy jej przeciwniczki chyliły się do upadku.
Filozofia teologiczna i metafizyczna toczą między sobą walkę o zadanie reorganizacji społeczeństwa Filozofia pozytywna dotychczas wdawała się w spory jedynie po to, aby krytykować je obydwie. Doprowadźmy ją do stanu, w którym będzie zdolna do podjęcia roli czynnej. Uzupełnijmy rozległą operację intelektualną rozpoczętą przez Bacona, Kartezjusza i Galileusza, a rewolucyjny kryzys zostanie zakończony. Takie są cztery punkty widzenia, z których, jak sądziłem, należałoby rozpatrzyć wpływ tej filozofii, w celu uzupełnienia definicji, którą usiłowałem podać na jej temat. Na zakończenie pragnę uczynić ostatnią uwagę, aby uniknąć wszelkich błędnych poglądów dotyczących istoty tego kursu.
Podając za cel tej filozofii zestawienie w jednorodnej doktrynie całokształtu wiedzy o zjawiskach różnych kategorii, daleki byłem od myśli, aby je uważać za wynikłe z jednej zasady.
Uważam za urojenie usiłowanie ogólnego tłumaczenia wszystkich zjawisk przez jedno prawo nawet wówczas, gdy próbują tego najzdolniejsze umysły. Uważam umysł ludzki za zbyt słaby, a wszechświat za zbyt złożony, aby taka doskonałość naukowa mogła stać się dla nas dostępna. Jeśliby można mieć nadzieję, że to jest możliwe, to, jak sądzę, dałoby się to osiągnąć jedynie przez związanie wszystkich zjawisk z prawem ciążenia, które jest najogólniejszym spośród znanych nam praw. Nie potrzebuję wdawać się w bliższe szczegóły, aby ostatecznie przekonać czytelnika, że celem tego kursu nic jest przedstawienie wszystkich zjawisk jako identycznych i różniących się tylko okolicznościami. Gdyby tak być mogło, filozofia pozytywna stałaby się niewątpliwie doskonalsza. Warunek ten nie jest potrzebny ani do jej utworzenia, ani do zrealizowania jej następstw. Niezbędną jednością jest jedność metody. Nie jest potrzebne, aby doktryna była jedna, wystarczy, aby była jednorodna. I właśnie w kursie tym będę rozważał różne klasy teorii pozytywnych z podwójnego punktu widzenia: jedności metody i jednorodności doktryny.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
teorytycy socjologii, Auguste Comte
teorytycy socjologii, Auguste Comte
hs, hs 3 August Comte, August Comte w B
2a August Comte Wprowadzenie
Discurso Preliminar Sobre o Esp Augusto Comte
Auguste Comte
Lukasz Najda August Comte referat
auguste comte
1 August Comte
August Comte
AUGUST COMTE doc
Auguste Comte, Metoda pozytywna w szesnastu wykładach
Na czym polega wkład Augusta Comte’a w rozwój socjologii naukowej
August Comte
August Comte (1798 1857) pierwszy socjolog
August Comte
Auguste Comte 2
Auguste Comte
Auguste COMTE

więcej podobnych podstron