Seamus to Seamus ty to ty 7


Seamus to Seamus ty to ty 7

HERMIONA

Właśnie czytałam idealnie grubą książkę, gdy nagle do pokoju wspólnego wpadł Ron - wyglądał na bardzo zmartwionego.

- Miona! - krzyknął. - Potrzebujemy cię. Harry jest naprawdę załamany. Płacze! Potrzebujemy kobiecej pomocy!

Odrzuciłam książkę na bok, nawet nie przejmując się włożeniem zakładki. Szybko pobiegłam za Ronem.

Wokół Harry'ego stała bezradnie grupka jego kolegów z przerażonymi minami, nie wiedząc, co zrobić. Tylko Seamus siedział obok niego, gładząc go po plecach. Harry leżał na brzuchu, z twarzą ukrytą w poduszce, płacząc żałośnie.

- Harry! - jęknęłam, wchodząc do pomieszczenia. - Co się stało?

- Cały dzień chodził jakiś przybity - szepnął do mnie Dean. - A potem, gdy wróciliśmy, Ron spytał co się stało i on po prostu… zaczął płakać…

Spojrzałam na Rona spode łba.

- Ej no, nie wiedziałem, że on zacznie… no wiesz! - powiedział chłopak, robiąc się cały czerwony. Potem zawołał do Harry'ego: - Hej, Harry! Wszystko wporzo?

CHŁOPCY. Nie mogę, normalnie…

Podeszłam do Harry'ego i usiadłam na brzegu łóżka.

- Harry - szepnęłam. - Chcesz o tym porozmawiać?

Chłopak przez chwilę milczał, a potem wymamrotał przez łzy:

- Niech najpierw oni wszyscy sobie pójdą.

Dean, Neville i Ron, mimo że nadal zmartwieni, wyglądali na wdzięcznych, że nie muszą sobie dalej radzić sami z tym kłopotliwym problemem. Szybko wyszli, cicho zamykając za sobą drzwi.

Został tylko Seamus. Zaczęłam mu posyłać mordercze spojrzenia.

- Miona, w porządku - powiedział po chwili mój przyjaciel, siadając na łóżku i biorąc głęboki wdech. - On może zostać, jeśli chce.

- Harry, proszę, powiedz mi - nam - co się stało? Czy to znów twoja blizna?

Brunet zachlipał.

- Nic z tych rzeczy… to… cóż… spotykam się z kimś. Od kilku tygodni.

- Co? - wykrzyknęłam. - I trzymałeś to dla siebie!

- Taaa… ale… i tak… zeszłej nocy, my… no wiesz. - W tym momencie cała twarz Harry'ego zrobiła się czerwona.

- Taaak...? - drążył Seamus, wyglądając na zainteresowanego. Posłałam mu kolejne Mordercze Spojrzenie.

- I… i… Merlinie, to takie żenujące… Kiedy się obudziłem, on zniknął. Po prostu sobie poszedł! A ja sądziłem, że on mnie naprawdę lubił! Ale teraz już wiem, że po prostu chciał mnie uwieść… Czuję się jak ostatni idiota! A tylko chciałem, żeby to było coś… wyjątkowego. A teraz mam wrażenie, jakby mnie wykorzystano…

Już nie patrzyłam morderczo na Seamusa, zamiast tego chciałam zabić tego tajemniczego chłopaka, który śmiał zranić naszego Harry'go.

- Drań - wysyczeliśmy oboje w tej samej chwili.

Harry spojrzał na nas z niepokojem. No cóż, wyglądaliśmy groźnie…

- Przepraszam - wyszeptał. - Pewnie myślicie, że jestem kompletnym idiotą…

- Harry, oczywiście, że nie! - powiedziałam zdecydowanie, a Seamus pokiwał głową. - To nie twoja wina.

- A poza tym - zaczął Seamus - przynajmniej… przynajmniej nie jesteś już prawiczkiem!

Miałam ochotę zabić go za ten obraźliwy i głupi komentarz. Ale Harry, który przez moment wyglądał na zdziwionego, nagle wybuchnął śmiechem.

- To chyba prawda - powiedział. - Dzięki, Seamus… - Potem śmiech przeszedł w płacz. Ale przynajmniej wyglądał odrobinę lepiej.

Mój Boże. Seamus naprawdę pomógł.

Teraz przede mną tylko jedno zadanie - znaleźć tego tajemniczego skurwysyna i zabić go. ZABIĆ!!!



DRACO

Harry na mnie nie patrzy. Nie odzywa się do mnie. Nie… nic nie robi.

Zerwaliśmy kilka tygodni temu. Harry wygląda blado, a wszyscy Ślizgoni odetchnęli z ulgą, widząc, że znów zachowuję się normalnie (czytaj: przerażająco i ironicznie).

Nie mogę uwierzyć, że myślałem, że on zrozumie. Nie mogę uwierzyć, że zniknąłem bez słowa. Teraz wiem, że podświadomie zdawałem sobie sprawę, że nie zrozumie. Zrobiłem to specjalnie, mimo że o tym nie myślałem. Bo wiedziałem, jakie to będzie trudne. Bo jestem - przyznajmy to - tchórzem. Nieważne jak bardzo próbuję to ukryć.

Jutro jest pokaz klasy artystycznej. Wszyscy odłożyli na bok inne zajęcia. Ja przeszedłem obok sali wystawowej, udając brak zainteresowania - chciałem tylko rzucić okiem na Harry'ego. Harry'ego, który wyglądał na tych obrazach na szczęśliwego, który nie spoglądał z nich na mnie tak zimno i obojętnie, jak to robił ostatnio.

Goyle, który także chodził na te zajęcia, powiedział, że wszyscy byli zazdrośni, kiedy Thomasowi udało się zmusić Pottera do pozowania. Oczywiście, cała klasa chciałaby tego (kto nie chciałby), ale to Thomasowi się udało.

W pewnym sensie jestem z tego zadowolony. Bo muszę przyznać - ale jeżeli komuś o tym powiecie, będę zaprzeczał, a potem powieszę was za… nogi - że jak na szlamę, to Thomas maluje całkiem nieźle. No dobra, jest najlepszy z całej cholernej klasy. Na jego obrazach jest tylko Harry - twarz, oczy, profil, sylwetka. Na największej pracy jest cały Harry - z nagą klatką piersiową, wyglądający na zażenowanego. Zastanawiam się, jak Thomasowi udało się go namówić do tego.

Poszedłem tam tylko rzucić okiem, serio. Nie pójdę jutro na wystawę, bo mógłbym spotkać pewnego Gryfona… a inaczej nie miałbym okazji zobaczyć tych obrazów.

Ale potem zacząłem się im przyglądać i Harry wyglądał na nich tak… ślicznie. I pomyślałem, że jestem tu sam… i na pewno nikt nie zauważy, jeśli sobie kilka wezmę…

Właśnie wkładałem trzy do torby, gdy nagle usłyszałem za plecami czyjś głos.

- Malfoy, co ty tu robisz?

Kurwa! Pieprzona Grangerówna!



HERMIONA

Harry nie chciał mi powiedzieć, kim jest jego tajemniczy eks-chłopak.
A ja po prostu muszę to wiedzieć - w końcu chcę tego kogoś zabić.

Nie rozumiem, dlaczego Harry chce utrzymać jego tożsamość w sekrecie. Przecież to nie może być aż takie złe, prawda? Wiem tylko, że to nie jest nikt z naszego domu. No i że najprawdopodobniej jest w naszym wieku. Och, zapomniałabym o najważniejszym - jest skończonym dupkiem. Ale o tym nawet nie muszę mówić.

Myślę, że Seamus wie. Myślę, że od początku wiedział, ale z niczym się nie zdradził. Harry powiedział mu wieki temu, że z kimś się spotyka, więc Seamus miał nade mną kilkutygodniową przewagę w możliwości domyślania się kto to. Ale Seamus nic nie mówi.

Na początku posyłałam Mordercze Spojrzenie każdemu chłopakowi, który tylko spojrzał w stronę Harry'ego. Miałam nadzieję, że któryś zacznie wyglądać na winnego albo zadowolonego z siebie, albo… cokolwiek. Ale prawdą jest, że ostatnio w Harry'ego wpatrują się setki ludzi, a moje Mordercze Spojrzenie ma za każdym razem coraz mniejszą siłę rażenia. Poza tym część osób zaczęła się mnie bać.

Więc porzuciłam ten plan i czekałam na jakąś wskazówkę. Do teraz.

Zostawiłam moją książkę z OPCM w bibliotece. Chciałam po nią pójść, kiedy coś mnie tknęło i postanowiłam wstąpić do klasy artystycznej, żeby obejrzeć prace przed wystawą, kiedy zrobi się tam naprawdę tłoczno.

I kogo tam znalazłam? Dracona „Cholernego” Malfoya. Oglądającego prace Deana. Wpatrującego się w nie… z tęsknotą…? Wtedy nagle zrozumiałam.

To był sekretny chłopak Harry'ego! Draco Malfoy!!! Nic dziwnego, że mój przyjaciel był taki zażenowany!!! Czy Malfoy nie przestał nam dokuczać miesiące temu? A przez ostatnie kilka tygodni… gdy o tym pomyślę, Harry unikał Malfoya jak tylko się dało. To wszystko ma sens! Za wyjątkiem faktu, że to Draco Malfoy! Wiecie, Harry mógł go wybrać z estetycznego punktu widzenia. Ale, jeżeli jeszcze to do was nie dotarło, to jest MALFOY!!!

Musiał rzucić na Harry'ego jakąś klątwę.

Ten cholerny… DRAŃ!



DRACO

Zdradzę wam jeden sekret. Granger ma naprawdę mocny cios. Taaak, może wygląda na słodką i bezbronną, ale niech to was nie zwiedzie. Ona uderzyła mnie już trzy lata temu! Jest agresywna! Przyszpiliła mnie do podłogi! Zraniła mnie! I wtedy nawet nie miała dobrego powodu! Wszystko przez jakiegoś głupiego, ptakopodobnego stwora. Do tego obrzydliwego. A Harry jest śliczny. No i jest człowiekiem. I jej najlepszym przyjacielem. Także trochę się martwię, bo patrzy na mnie tak, jakby miała zaraz wybuchnąć. Dlatego nie dziwcie się, że odsuwam się od niej na tyle, na ile mogę.

Zmrużyła oczy. Słodki Merlinie…

- Malfoy, zabiję cię!

Ona chyba naprawdę chce to zrobić…

- Granger! - krzyknąłem, mój głos zabrzmiał niepokojąco piskliwie. Rzuciłem książką w jej stronę, żeby odwrócić jej uwagę. To nic nie dało.

BACH!

- Ałaaa!

- Jak mogłeś to zrobić Harry'emu?! Zostawić go tam?!

Kolejne BACH!

- Ałć! Na litość boską, Granger!

BACH!

- Merlinie, Granger! Czy ty próbujesz mnie zabić?!

- TAK! - wrzasnęła, zamachując się ponownie. Po jej odpowiedzi od razu poczułem się lepiej.

Używałem swojej torby do obrony, a Granger, jak zwykle dobry taktyk, próbowała mi ją zabrać. Na moment przestała mnie bić (za co jestem niezmiernie wdzięczny) i chwyciła moją torbę. Ja nie chciałem stracić mojej jedynej tarczy, chroniącej mnie przed tą psychiczną babą i pociągnąłem na rączkę. Ona zrobiła to samo i już po chwili cała zawartość wypadła na podłogę. Wliczając w to rysunki, które sobie pożyczyłem… no dobra, ukradłem.

Niech to szlag!

Rzuciłem się na ziemię, żeby je pozbierać, ale Granger była szybsza. Kopnęła mnie w kostkę i wyciągnęła płótna z moich rąk. Powiem wam jedno - jeżeli takie coś oferuje świętoszkowata jasna strona, to nie mam najmniejszej ochoty na dołączenie do śmierciożerców. Nawet jeśli mają fajniejsze uniformy.

Granger wpatrywała się w obrazy.

- Przyszedłeś tutaj, żeby je ukraść… - wymamrotała.

Nagle jej oczy zrobiły się większe i gwałtownie obróciła głowę, spoglądając mi w oczy.

- O mój Boże - powiedziała. Gdybyście się postarali, to moglibyście zobaczyć trybiki pracujące w jej głowie. - Jesteś kompletnie, szaleńczo zakochany w Harrym, prawda? To dlatego śledziłeś go w trakcie randki z Seamusem. To dlatego ostatnio miałeś ten przerażający wyraz twarzy. Byłeś szczęśliwy. Mogę się założyć, że to wszystko się zepsuło, bo boisz się zaangażować albo wierzysz w jakieś dziwne przesądy na temat seksu.

Cholerna Granger! Czy ona zawsze musi mieć rację? Nie wiedziałem, co jej odpowiedzieć, więc zamiast tego spojrzałem w dół na moje starannie wypastowane buty.

- Malfoy, ty biedny, mały draniu - powiedziała, kręcąc głową.

- Nie potrzebuję twojej litości - wysyczałem.

- Nie lituję się nad tobą - odwarknęła. - Jesteś małą, złośliwą fretką, która potrzebuje porządnego kopniaka w tyłek.

Widzicie?! AGRESYWNA!

- Założę się, że masz w pokoju jego ołtarzyk - kontynuowała. - A te obrazy byłyby uwieńczeniem całości. Pewnie masz tam świece i w ogóle.

Tak swoją drogą to wcale nie jest zły pomysł. Tylko szkoda, że wpadła na niego Granger. Teraz nie mogę go zrealizować.

Na dodatek... ona zostawiła ślady na moim ciele! Na pewno jest ostra w łóżku. Ciekawe czy Weasley wie, w co się pakuje. Ale co mnie to obchodzi. Gdybyście nie zauważyli - jestem cały OBOLAŁY!

- Teraz nigdy się do niego nie zbliżysz - powiedziała Granger. - Ma już nowego chłopaka. Kogoś, kto jest dla niego miły.

NOWEGO CHŁO… ???!!!

To na pewno…

Cholerny Seamus Finnigan.

GAARRGGH!! ZABIĆ!!! ZABIĆ!!!



HARRY

- HARRY!

Spojrzałem znad pergaminu na Herminę i podskoczyłem, kiedy gwałtownie zatrzasnęła za sobą drzwi. Miała zaróżowione policzki, włosy w większym nieładzie niż zwykle - tak zwykle wyglądała, gdy była czymś szczególnie podekscytowana. A skoro zawołała moje imię, to na pewno dotyczyło to mnie.

O nieee…

Podbiegła do mnie, krzycząc:

- Harry, Malfoy! Dlaczego właśnie Malfoy?!

Grrr, no i co teraz? Nie wiedziałem, co powiedzieć, więc wpatrywałem się w nią z otwartymi ustami.

- Widziałam Malfoya w klasie artystycznej - powiedziała Hermiona. - Dodałam dwa do dwóch i… och, Harry! Dlaczego on?

- Nie wiem! - warknąłem wściekle. - Myślałem… że on mnie naprawdę lubi. Naprawdę. A potem… tak jakoś wyszło.

- Ale Harry… - Dziewczyna wyglądała na zdumioną. - Mówimy o Draconie Malfoyu!

- Tak - odparłem niepewnie.

- On jest skończonym dupkiem.

- Cóż… tak. Chyba można tak powiedzieć.

- On jest zły. Nazywa mnie szlamą. Jest agresywny i okropny. Próbował cię wyrzucić ze szkoły. I usunąć Hagrida.

- Eee…

- Kilka razy prawie cię zabił, oszukując w quidditchu!

- Eee…

- Jak dla mnie, to on nie ma żadnych zalet.

Próbowałem pomyśleć o jakiejś dobrej stronie charakteru Draco. Jakoś nic mi nie przyszło do głowy.

- On… jest całkiem zabawny - rzuciłem w końcu bardzo, bardzo nieprzekonującym tonem.

- W takim razie - zaczęła Hermiona, czerwieniejąc na twarzy - jak to się, do cholery, stało, że z nim chodziłeś, no i że się z nim przespałeś?!

- Nie wiem! - wrzasnąłem. - To… to się po prostu stało, okej?! Z jakiegoś powodu stwierdziłem, że naprawdę mnie lubi, a potem… Hermiono, już i tak źle się z tym czuję, nie pogarszaj sytuacji. Straciłem z nim cholerne dziewictwo, a on się do mnie nie odezwał od tego czasu. Jak myślisz, jak ja się teraz czuję?!

Hermina wyglądała na skruszoną.

- Przepraszam, Harry - powiedziała. Przez chwilę panowała cisza, a potem nagle zachichotała. - Powinieneś zobaczyć Malfoya, Harry! Uderzyłam go. I skopałam.

- Co?! - pisnąłem.

- No cooo, był dla ciebie okropny. A potem powiedziałam mu o tobie i Seamusie.

Heh. Akurat z tego jestem zadowolony.

- Co on na to? - spytałem.

- Wyglądał na przybitego - powiedziała.

- Przybitego? - Wolałem się upewnić. - Dlaczego miałby być przybity? Przecież nawet mnie nie lubi.

- Och, ale on przecież… - Hermiona nagle przerwała.

- Co?

- Nie, nie, nic takiego. - Poklepała mnie po ramieniu. - Zostań z Seamusem, dobrze?

Czy ktoś mi powie, co tu się dzieje?!



HERMIONA

Powinniście zobaczyć minę Malfoya, kiedy powiedziałam mu o Seamusie i Harrym.

Wyglądał na przybitego. PRZYBITEGO! Draco Malfoy! Jego twarz się skurczyła i w ogóle! I jakkolwiek to byłoby dziwne, to on chyba naprawdę… kochał Harry'ego. Na samą myśl przechodzą mnie dreszcze.

Ale najwyraźniej nie są dla siebie stworzeni. Mimo tego, że Seamusa też nie do końca akceptuję, to jest on zdecydowanie lepszym materiałem na chłopaka. Przy Malfoyu Seamus wypada jak jakiś rycerz w lśniącej zbroi.
Seamus to… cóż, to Seamus. Tak, ma obsesję na punkcie seksu, cały czas plotkuje, a jego umysł działa w zupełnie inny sposób niż u reszty ludzkości, ale jest też… raczej zabawny. Sprawia, że Harry się śmieje. A Harry tego potrzebuje.

Nie jestem pewna, kiedy to wszystko przekształciło się w coś więcej niż przyjaźń, ale to mnie nie zaskoczyło. Wszyscy wiedzą, że Seamus latał za Harrym od miesięcy i że stali się sobie bliżsi, odkąd Irlandczyk przestał próbować wkładać Harry'emu język do gardła za każdym razem, gdy go widział.

No i przynajmniej mam pewność, że Seamus naprawdę lubi Harry'ego, nie ma zamiaru go wykorzystać i nie chodzi mu tylko o jego wygląd. Wiem, że Harry nie miał ochoty na kolejny związek, ale Seamusowi udało się go jakoś przekonać. Nie chcę tylko, żeby znów ktoś go zranił.

A Malfoy, mimo że kompletnie zwariował na punkcie Harry'ego, jest także małą, wredną fretką, która tylko czeka, aby rozerwać serce mojego przyjaciela na malutkie kawałeczki.

Muszę trzymać Harry'ego z dala on niego.



HARRY

Zostałem porwany. Zaciągnięty siłą do ciemnego kąta.

Zostałem porwany przez wściekle wyglądającego chłopaka, którego zazwyczaj idealnie ułożone włosy teraz sterczały na wszystkie strony. Na dodatek on syczy na mnie! I pluje!

Nie chcę rozmawiać z Malfoyem. Nie chcę nawet być blisko niego. No wiecie, lubiłem go, nie wiem już nawet dlaczego. I nie chodziło tylko o to, że myślałem, że on to odwzajemnia! Sądziłem, że te wszystkie tiki i ataki paniki były… słodkie! Nie twierdziłem, że się zmienił, po prostu uważałem, że jest zabawny!

Dopóki nie zorientowałem się, że to wszystko było grą, aby zaciągnąć mnie do łóżka. W ogóle mu na mnie nie zależało. Byłem zły na siebie, że się nabrałem. Jak mogłem być taki głupi?

Dlaczego miałbym słuchać Malfoya? Wiem, że Seamus mnie lubi. Wiem to. Tak jest… bezpiecznie. I… przyjemnie. Jest dla mnie miły. Nie ma ataków zazdrości, gdy rozmawiam z kimś innym, nie śledzi mnie, jakbym potrzebował ochrony, rozbawia mnie. Mówię serio. Co prawda nie wierzę, żeby to potrwało dłużej, ale… co z tego? Jak już mówiłem, to miłe. Seamus jest sto razy lepszy od Malfoya, naprawdę. Wszyscy to wiedzą.

Cholerna fretka!



DRACO

No cóż. Harry nie wygląda na zadowolonego ze mnie. Jeśli mam być szczery, to chyba jest wkurzony. Jego oczy błyszczą złowrogo a usta są zaciśnięte w cienką linię. Ale i tak wygląda wspaniale. Jak jakiś upadły anioł. Nie żebym mu się przyglądał jakoś specjalnie. O nie. Jestem na to zbyt zły.

- Potter, czy umawiasz się z cholernym Finniganem? - wysyczałem. - Musiałeś upaść aż tak nisko?

- Przymknij mordę, Malfoy! - wrzasnął Gryfon. Ałć. Zapomniałem jak to jest, kiedy traci nad sobą panowanie. - To nie twój zasrany interes z kim się spotykam! Straciłeś swoją szansę, kiedy z tobą zerwałem.

Cóż, dobra. Tu muszę mu przyznać rację.

- Spałeś z nim?! - krzyknąłem.

Harry zachłysnął się, rumieniąc się.

- To nie twój interes - warknął. - Ale… taaa, spałem.

W myślach pewnie dodał: „i co ty na to?!”.

Po usłyszeniu jego odpowiedzi, zalała mnie fala wściekłości, stałem pochylony nas nim, wbijając mu palce w ramię.

- Nie wolno ci!!! - wrzasnąłem.

- A to niby czemu??!

- To ja słyszę te cholerne głosy w mojej głowie, Potter! - wykrzyczałem. - To ja słyszę te mugolskie piosenki przez ciebie! I czytam te książki o samopomocy! A gdy już byliśmy razem, chciałem skakać z radości! I te ptaki! Zawsze te ptaki! A teraz… nic już nie ma! Moja głowa jest cholernie PUSTA!

Harry spoglądał na mnie, jakby wyrosła mi druga głowa. Ale nie martwcie się, tak się nie stało… przynajmniej na razie.

- Myślę… - zaczął powoli Harry - że jesteś kompletnie szalony. Spadam stąd.

- Poczekaj! - wrzasnąłem, przytomniejąc. - Czy ty nie słuchałeś, co mówię?! Czy nie rozumiesz, że ja… że cię kohmhmam?!

Harry zatrzymał się. Powoli obrócił się w moją stronę.

- Ty… co? - spytał.

- Ja… kohmhmam cię - powiedziałem.

Gryfon wyglądał na uroczo zdezorientowanego.

- Malfoy, nie rozumiem co mówisz, kiedy zasłaniasz usta rękami.

- Na miłość boską, Potter! - wrzasnąłem. - Chcę, żebyśmy znów byli razem. Jest mi przykro, dobra?

- Jest ci przykro?! - spytał Harry z niedowierzaniem. - W takim razie dlaczego poszedłeś sobie po tym, jak przespaliśmy się ze sobą?!

Aha! Wiem jak na to odpowiedzieć. Tyrada Granger choć raz okazała się pomocna. Spojrzałem na podłogę, czując jak moje uszy robią się czerwone.

- Robię się nerwowy, gdy w grę wchodzi seks… - wymamrotałem.

- To mi nie wystarcza, Draco - powiedział cicho. - To… nie jestem pewien. Przeprosiłeś. Ale… ja teraz jestem z Seamusem. I… muszę to przemyśleć, dobra?

Z tymi słowami odwrócił się i wyszedł. Cóż, poszło nie najgorzej. Kohmhmham cię??? Jestem takim IDIOTĄ!!!



HERMIONA

Właśnie skończyłam robić pracę domową z numerologii, gdy do pokoju wszedł Harry. Wyglądał na zdezorientowanego.

- Harry, wszystko w porządku? - spytałam. Chłopak usiadł obok mnie.

- Właśnie wpadłem na Malfoya - powiedział cicho.

Szybko odłożyłam kartkę.

- Co powiedział?

Harry pokręcił głową.

- Ja… nie jestem do końca pewny. Mówił coś o ptakach, które zniknęły i książkach do samopomocy. A potem powiedział, że chce do mnie wrócić. A potem… powiedział, że mnie kohmhmhma.

- Że co?

Harry uśmiechnął się delikatnie.

- Nie wiem - powiedział. - On… zakrył usta dłonią. Ale może chodziło mu o to, że mnie… lubi? Lubi mnie? - W jego oczach pojawił się uśmiech. Wyglądał zupełnie inaczej niż przez ostatnie tygodnie, nie wyglądał tak nawet wtedy, kiedy śmiał się z żartów Seamusa. - I powiedział, że robi się nerwowy, gdy w grę wchodzi seks - mówił dalej z przejęciem. Zaśmiał się z rozbawieniem i rozczuleniem. - On jest takim idiotą. Ale Hermiono… - W jego głosie dało się słyszeć nadzieję. - Czy ty… czy myślisz, że on mnie lubi? Tak naprawdę?

Dobry Boże. Harry naprawdę, naprawdę lubi Draco Malfoya. Z jakiegoś niewiadomego powodu. To najdziwniejsza rzecz, jaką do tej pory słyszałam. No i oto on spogląda na mnie z taką nadzieją, jak jakiś zagubiony, mały szczeniaczek… jak mogłabym go okłamać?!

- Tak, Harry, lubi cię - powiedziałam. Potem odwróciłam wzrok. - Gdy widziałam się z nim w klasie artystycznej, kradł twoje portrety. Chodził za tobą od miesięcy, szpiegował cię, gdy byłeś na randce z Seamusem, ale to nie ma znaczenia, prawda? Przecież jesteś teraz z Seamusem i on jest dla ciebie miły i możesz powiedzieć Malfoyowi, żeby spadał - wyrzuciłam to wszystko z siebie na jednym wydechu, a potem znów spojrzałam na Harry'ego. - Mam rację, Harry, prawda?

Chłopak spoglądał na mnie ze zdumieniem.

- Hermiono, to prawda? - sapnął.

- Może… - wymamrotałam. Cholera!

Harry był w szoku.

- Czyli przez ten cały czas… on… - Nagle podskoczył. Złapałam go za rękę.

- Harry - zaczęłam z desperacją. - Nie masz zamiaru zrobić niczego głupiego, prawda? Malfoy to głupek, jest zły, on… on… pomyśl o Seamusie!

Harry delikatnie oswobodził się z mojego uścisku.

- Myślę o Seamusie, Hermiono - powiedział. - A teraz, jeśli mi pozwolisz… mam parę spraw do przemyślenia. - Po tych słowach wyszedł.

- No cóż - odezwał się znajomy głos. - To było bardzo interesujące.

- GARGH! - krzyknęłam, podskakując na krześle. Spojrzałam za siebie. - Seamus! Co ty tu robisz? I… jak długo tam stoisz?

- Och, nie czuj się winna, Hermiono - powiedział. - Byłem tam cały czas. Znasz mnie i mój nawyk podsłuchiwania. To jest to, co tygryski lubią najbardziej. Oczywiście oprócz…

- TAK, wiem co chciałeś powiedzieć, Seamus - przerwałam mu gwałtownie. - Rozumiem cię doskonale.

- Oczywistym jest, że wybierze Malfoya - powiedział chłopak.

- Co? Skąd to możesz wiedzieć? - zapytałam nerwowo.

- Po prostu wiem. To jasne jak słońce, miał to wypisane na twarzy.

- Ale… nie obchodzi cię to? Myślałam, że jesteś w nim zakochany!

Seamus uśmiechnął się delikatnie.

- Och, jakaś ty nadwrażliwa. Nie wszystko jest takie proste, wiesz? Nie jestem zakochany w Harrym. Tak, lubię go, myślę, że pewnego dnia mógłbym go pokochać, ale na dzień dzisiejszy…

- Idź za nim! Powiedz mu! - rzuciłam szybko. - Dlaczego mu nie powiedziałeś? Byłbyś dla niego sto razy lepszy niż ten… idiota… Seamus, proszę.

- Jeżeli pragnąłby mnie, powiedziałby to. Nie patrz tak na mnie. Nie możesz wybrać, w kim się zakochasz…

- Harry nie jest… w nim zakochany!

- Tak, ale mógłby być. Cały czas wiedziałem, Hermiono. Wiem, że niczego nie zauważyłaś, ale… cóż. To nie wina Harry'ego, więc nie patrz tak na mnie. Ciągle mu powtarzałem, że wezmę tyle, ile będzie chciał mi dać. Harry próbował być ze mną, wiesz, że to prawda. Zawsze marzyłem, że w końcu otrząśnie się z tego… ale i tak znałem prawdę.

Po chwili milczenia dodał:

- I wiesz co…? Malfoy naprawdę go kocha. Nieważne jak to brzmi.

Zadrżałam.

- Wiem… - szepnęłam. - To jest chyba najgorsze z tego wszystkiego…

- Taaa… - przyznał Seamus z przygaszoną miną, która pasowała do mojego wyrazu twarzy.

Zapadło milczenie.

- Cóż, są razem… to całkiem interesujące…

- SEAMUS!!!

- Dobra, dobra, nic nie mówię. A teraz wybacz, ale chyba mam ochotę na małe bzykanko. Najlepsza rzecz, żeby o tym wszystkim zapomnieć! - Z tymi słowami Seamus wyszedł z pokoju.



DRACO

Spieprzyłem to! Kompletnie spieprzyłem. Miałem być dla niego miły, a gadałem o jakiś cholernych książkach! I mugolach! Co jest ze mną nie tak?!

A teraz on ma cholernego Finnigana. Wiecznie radosnego Finnigana, który zasłużył sobie na przypiekanie - powolne i nad otwartym ogniem. Ale przecież obiecałem matce, że już nigdy więcej tego nie zrobię. Nawet, jeśli tej osobie to by się naprawdę należało.

Niech to szlag!

No i przecież to była moja wina. Gdybym to inaczej rozegrał, gdybym od początku był miły. A teraz… brakuje mi tych przeklętych ptaków. Chyba się do nich przyzwyczaiłem. I… tak, kohmhmham go. Naprawdę. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. A teraz już go straciłem.

Tonąłem w morzu smutku, gdy nagle otworzyły się drzwi i pojawił się w nich Harry Potter, ściągający z siebie swoją pelerynę-niewidkę.

- Harry - powiedziałem, wstając szybko. - Harry… czy ty… co ty…

- Nie wiem dlaczego - zaczął, uśmiechając się delikatnie. - Jesteś cholernym IDIOTĄ. Emocjonalnie skrzywionym, bezmyślnym, paranoidalnym… - Przy tych słowach jego uśmiech zniknął, a oczy zaświeciły się dziwnym blaskiem. - I naprawdę mnie skrzywdziłeś, wiesz…? Seamus nigdy nie zrobiłby mi czegoś takiego.

- Wiem - wyszeptałem, a moje serce zaczęło boleć.

Czyli to już naprawdę koniec. Ale nagle Harry podszedł bliżej, uśmiechając się. Powoli objął mnie, wahanie było widoczne w każdym jego ruchu. Wstrzymałem oddech.

- Ale cóż… Seamus to Seamus - powiedział. - A ty… ty to ty.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Seamus to Seamus ty to ty 1 i 2
AA Seamus to Seamus, ty to ty 1 4
Seamus to Seamus, ty to ty 5
Seamus to Seamus, ty to ty 2
Seamu to Seamus ty to ty 3 i 4
Seamus to Seamus ty to ty 6
Seamus to Seamus, ty to ty 1
Seamus to Seamus, ty to ty 3
po co żyję, A wszystko to ty, A wszystko to ty / 19 marzec 2008
TO TY SŁODKA doc
To nie ty miłośc
MY TO TY I JA
Co ty na to że lato
Freed Jan Ty zrobisz to najlepiej
piesn vi co by ty urodziwa hanno na to dala
TO TY, O PANIE
to ty
wiosna ach to ty 1

więcej podobnych podstron