etyka w działaniu, Jacek Hołówka streszczenie


ETYKA W DZIAŁANIU”

Jacek Hołówka


Hołówka prezentuje w swojej książce sześć systemów etycznych, które wg niego zasługują na zaufanie. Są to: formalizm, utylitaryzm, etyka cnoty, etyka miłości bliźniego, etyka umowy społecznej i koncepcja praw moralnych. W oparciu o nie omawia zasadnicze problemy związane z etyką moralności, kierując się postawą ograniczonego zaufania.


Część I: Etyka indywidualna


  1. AUTONOMIA

Człowiek ma z reguły największe zaufanie do własnej intuicji, kierując się zasadami, w które wierzy. Moralność wymaga od nas jednak wzięcia pod uwagę nie tylko własnego zdania, ale też opinii innych, a nadto wniosków, do których doszlibyśmy, biorąc pod uwagę wszystkie istotne dla kwestii fakty i zasady. Jest to niezwykle trudne i wymagające zadanie, polegające na „przekroczeniu samego siebie”.

Zajęcie stanowiska moralnego to innymi słowy dostrzeżenie problemu w świetle własnych intuicji moralnych, w świetle intuicji społecznych, do której należymy, oraz w sposób, który uznalibyśmy za poprawny, gdybyśmy byli w stanie dostrzec wszystkie błędy tych dwu punktów widzenia. Hołówka przytacza przykład pracownicy, która sprzeciwiła się kradzieży komputera przez swoich współpracowników, udowadniając tym samym, że ma silnie wyrobione zasady oraz autonomię moralną.


Narodziny psychiki.

Osobowość moralna kształtuje się już od niemowlęctwa pod wpływem dwóch podstawowych reakcji człowieka: akceptacji i odrzucenia. Margaret Mahler (behawiorystka) dzieli ten proces na cztery fazy:

  1. Wykluwanie się osobowości – do 3 miesiąca; dziecko biernie odbiera bodźce, a jedyną reakcją jest zdolność znalezienia sutka matki poprzez kręcenie głową.

  2. Symbiotyczna – od 3. do 8. miesiąca; dziecko zaczyna odróżniać siebie od matki i dostrzega, że jest od niej zależne. Kręcenie głową staje się gestem wycofania i rezygnacji z pokarmu.

  3. Samodzielności fizycznej – od 8. do 18. miesiąca; dziecko odkrywa świat, bada otoczenie. Formuje się u niego poczucie rozdmuchanej wielkości, przejawiające się w wyrażaniu swoich pragnień i stawianiu żądań. W pewnych sytuacjach dochodzi do wyparcia, w innych do wyraźnego okazania niezadowolenia. Od tej pory osobowość kształtowana jest poprzez akceptację, odrzucenie i dążenie do dominacji. Relacja między dzieckiem i ojcem przeradza się w kompleks Edypa, postrzegany jako konflikt (seksualny wg Freuda; funkcjonalny wg behawiorystów) m. własnymi pragnieniami dziecka i wymaganiami otoczenia. Dziecko dostrzega, że ojciec również jest w pewnym sensie zależny od matki, ponadto porozumiewa się z nią o wiele sprawniej. Od tej pory zaczyna go naśladować. U dziewczynek przejawia się to w dążności do nawiązania dobrego kontaktu z ojcem, u chłopców aspekt rywalizacji bierze często górę.

  4. Z wielkości ulatuje powietrze – 1,5 roku do 3 lat; dziecko uświadamia sobie, że nie wszystkie jego żądania zostaną spełnione. Stosuje różne sposoby nacisku na otoczenie. Uformowało już swoją podmiotowość, jest świadome swoich postępowań i własnej odrębności. Dążąc do samodzielności wyrabia sobie autonomiczny punkt widzenia. U wielu ludzi autonomia moralna powstaje więc automatycznie w trakcie formowania się osobowości. Z czasem pragnienia rozrastają się. Jesteśmy zmuszeni do przyjęcia odpowiedniego kompromisu pomiędzy własnymi pragnieniami, a wymaganiami ze strony otoczenia. Decyzje skrajnie możliwe, nigdy nie są dobre.

Hołówka porusza szerzej kwestię wyparcia. Wg Freuda, obserwującego tego typu zachowania u osób chorych na nerwicę, nieświadomość nie zna <<nie>>. U dziecka wyparcie łagodzi frustrację i niezadowolenie z otoczenia, u nerwicowca – frustrację i niezadowolenie z siebie, u człowieka z wyrobionym sumieniem pozwala pogodzić się z własną niedoskonałością, jednak u człowieka pozbawionego autonomii moralnej jest ono groźnym mechanizmem kształtowania się postawy cynicznej i bezwzględnej.


Ekspresja i eksperyment.

Próbując ukształtować własną autonomię moralną, ludzie popełniają często mnóstwo błędów,

popadając w tzw. pułapki. Jest to szczególnie charakterystyczne dla ludzi młodych, ale nie tylko. Hołówka wymienia 5 przykładowych pułapek:

  1. Chęć pełnego utożsamienia się z własnymi pragnieniami i popędami przy równoczesnym odrzuceniu wiedzy otoczenia. Przejawia się to głownie poprzez formy ekspresji i eksperymentu (narkotyki, alkohol, bójki itp.);

  2. Utożsamienie się wyłącznie z własnymi nawykami i stylem życia. Brak krytycyzmu, zbytnia pewność siebie;

  3. Stałe poszukiwanie czegoś lepszego;

  4. Przecenienie własnych możliwości, snucie nierealnych do wykonania planów;

  5. Niedocenienie własnych możliwości.

Autonomię ma ten, kto rozumiał, co i pod wpływem jakich motywów wybierał.


Socjalizacja.

Socjalizacja stanowi ważny element w kształtowaniu się własnej autonomii. Każdy z nas przynależy do jakiejś grupy społecznej i bardzo trudno jest zachować własny sposób myślenia i oceny, kiedy podlegamy manipulacjom ze strony innych. Skuteczna socjalizacja polega na tym, że osoba poddana manipulacji bierze narzucone jej zachowanie za własne. Uczy nas [socjalizacja] przyjmowania pewnych ról oraz niedostrzegania tego, że role te zostały nam narzucone. Hołówka, jako przykład podaje stereotypowe role kobiet i mężczyzn w społeczeństwie. Przedstawicielki pierwszej płci socjalizują się głównie poprzez bierną akceptację losu. Zdają się nie zauważać, że ich rola jest nadal niedoceniana w społeczeństwie i że mają zdecydowanie mniejsze szanse na osiągnięcie sukcesu ze względu na domowe obowiązki. Jeśli chodzi o mężczyzn, mają oni duże problemy z wyrażaniem uczuć, co może być związane z rolą, jaką narzuca im społeczeństwo - samiec, silny i zdecydowany, potrafiący zapewnić utrzymanie swojej rodzinie, nie ulegający emocjom.

Świadome dążenie do zdobycia pełnej autonomii rozpoczyna się od przeglądu mechanizmów socjalizacji, jakim byliśmy poddani, i usunięciu tych jej skutków, których nie akceptujemy. Bardzo trudno jest jednak rozróżnić, czy ulegamy naciskom, czy działamy autonomicznie w sytuacji, gdy ulegamy przeciwstawnym presjom. Mimo wszystko, człowiek musi się tego nauczyć.


Piętrowa osobowość.

Zdobycie autonomii moralnej musi być dokonane przez jednostkę jej własnymi siłami. W tym celu zadaje sobie ona pytanie: „Jak chciałbym chcieć postąpić?” (NIE „Jak chciałbym postąpić?”). Na jej brak narażeni są tylko skrajni determiniści, czyli osoby niezdolne do kierowania sobą (chorzy psychicznie, zaślepieni ideologią), a także indeterminiści, uznający tylko wartości ustanowione samodzielnie.

Człowiek autonomiczny wiąże swe pragnienia ze swymi ocenami. Jego osobowość podlega stałej weryfikacji i modyfikacji odpowiednio do ustaleń dokonywanych z punktów widzenia własnych potrzeb, oczekiwań środowiska i koncepcji upragnionego losu. Umacnianie autonomii moralnej prowadzi do powstania „piętrowej osobowości”. Człowiek najpierw ustala, co chciałby mieć, a następnie tak kształtuje swe upodobania i nawyki, by bezrefleksyjnie chciał tego co postanowił chcieć. Jest to jakby proces moralnej autoperswazji. Odkrywa w sobie pragnienia pierwszego rzędu, które skłaniają go do rozmaitych działań, i odkrywa w sobie pragnienia drugiego rzędu, odnoszące się do pragnień pierwszego rzędu. Pragnienie stania się „osobą” (3.rzędu) jest podstawą budowania autonomii.

Osobowości zdolnej do tego typu działań przeciwstawia się „lekkoducha”, czy „niefrasobliwca”, który identyfikuje się z pragnieniami tylko pierwszego rzędu, nie reagując na te pragnienia aktami woli drugiego rzędu.


  1. SŁABA WOLA

Determinizm.

Hołówka próbuje przedstawić mechanizm powstawania słabej woli w oparciu o koncepcję deterministyczną. Wg barona d’Holbacha mózg działa w sposób ściśle przyczynowy i skrycie podejmuje wszelkie decyzje bez konsultacji ze świadomością. Czy jest tak na pewno? Rozważmy 3 hipotezy:

  1. Ścisły determinizm – każde zdarzenie ma swoją przyczynę, która je pod każdym względem ostatecznie określa. Wykluczenie swobodnych decyzji;

  2. Osłabiony determinizm – izolowane układy są nieprzewidywalne; ulegają wpływom zewnętrznych przyczyn, ale przyczyny te nie określają ich stanów do końca;

  3. Indeterminizm – w pewnych izolowanych układach zachodzą zdarzenia uwolnione od związków przyczynowych. Nasze myśli nie maja żadnej siły sprawczej.

Odpowiedzialność moralna możliwa jest zatem jedynie przy założeniu drugiej hipotezy. Nie znamy faktów, pozwalających nam na jednoznacznie stwierdzenie, która z nich jest trafna, ale mamy prawo wybrać pewną koncepcję mechanizmu przyczynowego działającego w człowieku (osłabiony determinizm) i wiarę w skuteczność korekcyjnych praktyk moralnych.


Racjonalizm etyczny.

Według Sokratesa, słaba wola nie istnieje, a jej pozór powstaje w sytuacji, gdy człowiek zazwyczaj racjonalny przestaje być racjonalny. Przykładem może być decyzja, że przyjemność jest mocniejszą racją do działania niż np. uczciwość. Nie człowiek jednak, ani nie jego racjonalność, lecz głupota dostaje się pod panowanie przyjemności/pragnień. Innymi słowy, słaba wola to chwilowa utrata rozumu.

Arystoteles natomiast określał słabą wolę jako jeden z przypadków zamąconej świadomości. Człowiek, który nie realizuje uprzednio założonego celu, zachowuje się tak, jakby utracił z pola widzenia pojęcia ogólne, reguły postępowania. Nie kieruje się wtedy wiedzą racjonalną, lecz wiedzą płynącą ze spostrzeżeń zmysłowych. Mądrość w nim zatem nie zanika, lecz chwilowo przeważa zaufanie zmysłom, przy równoczesnym lekceważeniu rozumu.


Znikająca powinność.

Hare również podtrzymuje stanowisko racjonalizmu etycznego w swoim opisie powinności moralnej. Jego zdaniem moralność polega na tym, że sami sobie dajemy rozkazy (preskryptywizm). Ponadto, racje moralne są ogólne (Arystoteles, Kant), a więc wydany sobie rozkaz wiąże każdego, kto byłby na miejscu podejmującego decyzję (deskryptywizm). Wreszcie, normy moralne są normami najwyższego rzędu i nie mogą być podporządkowane żadnym innym normom (preskryptywizm).

W rozumowaniu Hare’a słaba wola nie istnieje – przynajmniej w moralności. Jeśli ktoś nie wykona tego, co sobie nakazał, mimo usilnego wysiłku, to nie jest to wynikiem jego słabej woli, lecz świadczy o tym, że nakaz był zbyt trudny, a więc nie mógł być nakazem moralnym. Niewykonana powinność znika. Źródłem błędu człowieka nie jest słaba wola, lecz intelekt (ad. Sokrates).

Hołówka podważa tę teorię, podając przykład seryjnego gwałciciela, który chce się powstrzymać, lecz nie jest w stanie i dokonuje kolejnych gwałtów. Wg Hare’a, przestępca moralnie nie robi nic złego. Pewne normy należy jednak uznać za powszechnie obowiązujące (wg Hołówki), nawet jeśli są ludzie, którzy z różnych chorobliwych powodów nie mogą ich przestrzegać. Hare ma rację, wskazując że normy te mają charakter preskryptywny, deskryptywny i nadrzędny (choć nie wszystkie normy moralne muszą taki mieć), lecz myli się, twierdząc, że przestają być moralne, jeśli ktoś nie jest w stanie przypisać im preskryptywności.



Uzależnienie.

Każde uzależnienie wiąże się z utratą wolności. Człowiek zamknięty w więzieniu nie może zrobić tego, co chce - wyjść na wolność - ponieważ inni mu to uniemożliwiają. Człowiek ze słaba wolą nie może zrobić tego, co chce – zerwać z nałogiem – gdyż sam to sobie uniemożliwia. Zdaniem Frankfurta słaba wola jest objawem niezdolności podejmowania decyzji co do własnych pragnień. Człowiek, który walczy z nałogiem, walczy z pragnieniami pierwszego rzędu (pragnienia na temat własnej osoby), i jeśli nie potrafi tych pragnień przezwyciężyć, to jest tak dlatego, że nie potrafi wzbudzić w sobie dostatecznie silnych pragnień drugiego rzędu (pragnienia na temat własnych pragnień), które potrafiłyby zdominować pragnienia pierwszego rzędu. Brak mu ogólnej struktury zasad, nawyków i celów, których powinien się trzymać. By pragnienia 2. rzędu stały się skuteczne, muszą rozwinąć się i rozrosnąć w dominujący system motywacyjny. Silną wolę ma człowiek z charakterem moralnym, z silnym superego (część umysłu, która obserwuje i informuje, pochwala lub gani) i z wyrobioną autonomią moralną. Człowiek uzależniony utożsamia się wyłącznie z własnym ego, czyli z tym, za co ma się w danej chwili. W normalnych warunkach ego i superego współpracują ze sobą harmonijnie, są nieodróżnialne.

Słaba wola jest efektem podwyższonej podatności na urazy, nieumiejętności radzenia sobie ze stresem, zastąpienia kontroli pragnień pierwszego rzędu przez pragnienia drugiego rzędu nierealistycznymi marzeniami na własny temat. Można z nią jednak skutecznie walczyć, intensywnie dążąc do wykształcenia superego w kontrolowany i świadomy sposób przez wypracowanie potrzeb 2. rzędu, bądź też przez podporządkowanie się nowemu, silnemu ośrodkowi kontroli.


  1. UPRAWNIENIA MORALNE

Prawo moralne w filozofii Kanta ma postać imperatywu kategorycznego i nakazuje robić to, co jest moralnym obowiązkiem. Może mieć jednak inne znaczenie, a mianowicie ustalać pewne uprawnienia. Ten właśnie aspekt poruszany jest szerzej przez Hołówkę. Przytacza on pierwszą nowożytną koncepcję Hobbesa, która głosi, że do czasu wprowadzenia praw stanowionych przez suwerena istnieją między ludźmi jedynie uprawnienia. W miarę rozrastania się tych pierwszych, uprawnienia znikają.


Prawa naturalne.

Carl Wellman, opierając się na typologii wprowadzonej przez Wesleya Newcomba Hohfelda, rozróżnia pięć rodzajów uprawnień: „prawo” jako (A) zasadne roszczenie, (B) swoboda wyboru, (C) siła i władza, (D) przywilej, (E) zdolność działania. Hołówka, analizując je na przykładzie „prawa do zawierania małżeństwa”, udowadnia, że opieranie się wyłącznie na uprawnieniach, prowadzi często do konfliktów. Ich rozwiązanie z kolei nie jest łatwe, ponieważ prawa nie zostały wyraźnie określone, czy spisane. Nie mamy nawet pewności, że istnieje tylko pięć kategorii praw naturalnych. Niektórzy filozofowie wręcz zaprzeczają ich istnieniu.


Prawa człowieka.

Przeciwnicy łamania sprawiedliwości pod osłoną arbitralnego prawa próbowali po II wojnie światowej spisać listę uniwersalnych praw człowieka. Wiadomo, że dają się one skutecznie stosować tylko wtedy, gdy ich lista jest jednoznaczna, wyczerpująca i dobrze uzasadniona. Okazało się to jednak niemożliwe ze względu na liczne różnice kulturowe, religijne, itp. Spisywanie uprawnień nie ułatwia ich egzekwowania, jeśli ich lista nie zdobyła sobie wcześniej powszechnego uznania. Musi zostać przyjęta jako najwyższy dokument prawny. Wtedy jednak nie jest już listą naturalnych uprawnień, ale stanowi część prawa stanowionego. W ten sposób może regulować prawo od wewnątrz, określając trwałe zasady, którym każde prawo powinno być podporządkowane. Kryterium praworządności staje się wtedy nie prawo naturalne lecz liberalna konstytucja. Widzimy zatem, że uprawnienia obowiązują w praktyce tylko wtedy, gdy staną się przepisem prawa. Muszą więc podlegać instytucjonalizacji.

Dotychczas powstało wiele dokumentów określających podstawowe prawa człowieka (np. Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela), lecz żaden z nich nie uzasadnia tych praw w sposób zadowalający.


Prawa niezbywalne.

Niektórzy próbowali spisać listę „niezbywalnych praw człowieka”, które miały być mniej liczne. Inspirowali się Lockiem i Deklaracją Niepodległości, w których liczba praw ograniczona była do trzech. Dwa brzmiały identycznie: prawo do życia i do wolności. Niestety, próby te zakończyły się niepowodzeniem.




Prawa abstrakcyjne, konkretne i absolutne.

Najbardziej trafna wydaje się koncepcja Ronalda Dworkina, który wyróżnia prawa abstrakcyjne, konkretne i absolutne. Rozróżnienie to pozwala uniknąć wyżej wymienionych problemów – deklaratywności praw, ich konfliktowości i arbitralności. Prawa abstrakcyjne – pierwszego rzędu – są to wszystkie prawa, jakie tylko przyjdą nam do głowy. Jeśli chcemy z nich korzystać, musimy je najpierw ogłosić i zdobyć dla nich uznanie publiczne. Dopiero wtedy stają się one prawami konkretnymi – drugiego rzędu – i są egzekwowalne. Prawa konkretne obowiązują w obrębie mniejszych zbiorowości, za zgodą wszystkich zainteresowanych. Powinny być intuicyjnie zrozumiałe i dość powszechnie znane. Prawa absolutne (to, co próbowano określić jako „niezbywalne”) – drugiego rzędu – są nadrzędne i obowiązują bezwzględnie w obrębie większych zbiorowości. Zarówno prawa konkretne, jak i absolutne, muszą być bezkonfliktowe i egzekwowalne. Są one prawami drugiego rzędu, ponieważ stanowią uprawnienie do realizacji praw pierwszego rzędu, czyli praw abstrakcyjnych. Prawa konkretne układają się w pewną hierarchię, na szczycie której stoją prawa absolutne. Społeczeństwo, które nie przyjmie żadnych takich praw, powraca do stanu natury (wg Hobbesa).


Zasady i cele.

Prawa konkretne wiążą się z zasadami. Dworkin odróżnia zasady i cele działania. Zasady (twierdzenia opisujące uprawnienia) muszą być przestrzegane w każdej sytuacji i nie mogą być łamane, gdyż wiążą się z uprawnieniami. Cele natomiast obowiązują tak długo, aż nie zostaną zmienione i są realizowane ze względów utylitarnych. Dworkin dowodzi, że realizacja konkretnych celów nie stwarza tylu konfliktów, co próba nadania pewnych uprawnień, a więc określenia zasad. Takie spory rozwiązywane są przez sąd. W moralności konflikt między uprawnieniami nie jest rozwiązywany przez sąd, ponieważ obowiązują one w luźnym społeczeństwie. Często zdarza się więc, że obowiązuje „prawo silniejszego”. Niezwykle ważne jest, by społeczeństwo hamowało takie jednostki.


  1. SAMOBÓJSTWO

Samobójstwo i eutanazja mają formę czynną lub bierną. Samobójstwo czynne polega na odebraniu sobie życia własnoręcznie, bierne – to szukanie śmierci z ręki kogoś innego. W przypadku eutanazji, czynna – to postępowanie, które prowadzi do przerwania życia człowieka nieuleczalnie chorego, bierna z kolei polega na zaprzestaniu działań, mających na celu jego przedłużenie.


Samobójstwo w judaizmie.

Samobójstwo jest grzechem zarówno w judaizmie, jak i w islamie i chrześcijaństwie. Źródłem tego przekonania jest przede wszystkim Księga Hioba. W szczególnych okolicznościach dopuszczalne jest jednak samobójstwo bierne. Baruch A. Brody prezentuje stanowisko określane jako reguła trzech wyjątków:

  1. Nie należy dać się zabić, chyba żeby uniknąć popełnienia zabójstwa;

  2. Nie należy zabijać, chyba żeby uniknąć grzechu;

  3. Nie należy popełniać samobójstwa, chyba żeby uniknąć grzechu.

Polski talmudysta Salomon Luria prezentował nieco łagodniejsza stanowisko. Wg niego lepiej jest zgrzeszyć, niż zabijać lub dać się zabić. Wolno natomiast odebrać sobie życie, jeśli zdoła to powstrzymać falę prześladowań.

Zakaz eutanazji wyrażany jest w judaizmie mocniej, niż zastrzeżenia wobec samobójstwa, głównie ze względu na szacunek dla umierającego. Dopuszczalna jest jednak eutanazja bierna.


Etos rzymski.

Najwyższa liczba samobójstw w Rzymie została zanotowana w pierwszym wieku przed i w pierwszym po Chrystusie. Nigdy wcześniej, ani później w historii Europy, nie zdarzyło się ich tak wiele. We wczesnym okresie Cesarstwa oraz w trakcie wojen domowych, samobójstwo postrzegane było jako akt wzniosłej odwagi. Zmywało ono hańbę po klęsce militarnej, pozwalało na uniknięcie kary nałożonej przez władcę, itp. Sposób jego dokonania miał ogromne znaczenie. Za najszlachetniejsze uważane było zadanie sobie śmierci „żelazem” i otwarcie żył. Najsławniejszy przypadek, to samobójstwo Lukrecji w 509r. p.n.e., po tym, jak została zgwałcona przez królewskiego syna. Przez wieki podziwiano jej odwagę. Dopiero św. Augustyn potępił jej czyn, głosząc, że dokonała na sobie morderstwa, za które powinna być ukarana, jak każdy zbrodniarz.

Innymi sposobami odebrania sobie życia, były: otrucie, utopienie (nieestetyczne), powieszenie (raczej dla plebsu, z uwagi na grymas na twarzy i ekskrementy), czy też zagłodzenie, przy czym to ostatnie uważano za metodę bolesną i tchórzliwą.

Swoistą formą samobójstwa biernego był wypad drobnego oddziału żołnierzy na przeważające siły przeciwnika. Czyn ten miał sens religijny, gdyż przerażał wrogów, a zabitych żołnierzy czynił przykładem prawdziwego męstwa.

Dowódcy, którzy chcieli stracić życie, prosili często swoich przyjaciół o wyświadczenie sobie tej przysługi. Obawiali się bowiem, że w innym razie ich ciało mogłoby zostać zbezczeszczone przez żołnierzy, który czyn ten poczytaliby za niegodny i tchórzliwy.


Wczesne chrześcijaństwo.

Chrześcijaństwo z jednej strony potępiało samobójstwo, a z drugiej, głosiło pochwałę męczeństwa. Jego wyznawcy, prześladowani za wiarę, wielokrotnie poddawali się męczeńskiej śmierci. Należy odróżnić jednak męczeństwo – śmierć nieuniknioną, od biernego samobójstwa – pragnienia rychłej śmierci w celu zbawienia własnej duszy. Chrześcijanie ginęli za wiarę i w obronie niewinności seksualnej. Było to jedyne odstępstwo od negatywnej oceny samobójstwa.

Odmienne zdanie na ten temat wyrażał św. Ambroży, który głosił, że dziewica Chrystusowa może być zbezczeszczona, ale nigdy nie będzie zhańbiona. Przyjmując na siebie wyznaczoną karę (gwałt), wykazuje się ogromnym męstwem i nie zostanie potępiona. Św. Augustyn jeszcze bardziej zdecydowanie poparł ten pogląd. Wg niego, czystość i dziewictwo są stanem duszy, a nie ciała, a zatem gwałt w ogóle nie istnieje. Co więcej, twierdził, że dziewica, która zostanie zgwałcona i weźmie w tym psychiczny udział, jest współwinna grzechu.(!)


Średniowiecze i czasy późniejsze.

Św. Tomasz podaje argumentację przeciwko samobójstwu opartą na pojęciu prawa natury:

  1. Samobójstwo jest sprzeczne z prawem natury i miłości, gdyż wszystko kocha siebie;

  2. Każdy człowiek jest częścią wspólnoty i zabijając siebie, krzywdzi innych;

  3. Życie jest darem od Boga i tylko on może je nam odebrać.

Nie potępiał jednak eutanazji wobec osób starszych i cierpiących.

Odmienne stanowisko prezentował w renesansie John Donne. Twierdził, że ten, kto kocha sam siebie (ad. Tomasz), pragnie szczęścia pośmiertnego, które jest lepsze i czystsze, niż doczesne. Odrzuca drugi argument Tomasza, wyjaśniając, że opinia wspólnoty nie może rozstrzygać o tym, czy samobójstwo jest złe samo w sobie. Przypomina też, że żaden z samobójców biblijnych nie został potępiony za swój czyn.

W obronie samobójców wypowiedział się również David Hume. Będąc agnostykiem, odrzucał zupełnie względy religijne. Wg niego, gdyby życie nasze należało do Boga, to On sam pojawiałby się na ziemi, by nam je odbierać. Co do praw natury, nie uważa, by samobójstwo mogło zaburzyć ich funkcjonowanie. Twierdzi też, że gdybyśmy rzeczywiście nie mogli odbierać sobie życia, to Bóg dałby nam co do tego wyraźną wskazówkę. I wreszcie, człowiek, który decyduje się na gwałtowną śmierć, nie przestaje być wiernym Bogu.

Motywy samobójstwa.

Powody samobójstwa pozostają najczęściej nieznane. Zaledwie 15% samobójców pozostawia listy pożegnalne, wyjaśniające przyczyny swego desperackiego czynu. Emil Durkheim wskazuje w swojej pracy, że w większości społeczeństw, procent samobójców jest wielkością stałą, np. protestanci zabijają się częściej niż Żydzi, mężczyźni częściej niż kobiety, itd. Sugeruje tym samym, że ich liczba zależy raczej od jakichś faktów charakteryzujących całe społeczeństwo, niż od osobistych przeżyć.

Istotniejszym problemem moralnym niż kwestia, czy samobójstwo jest dopuszczalne, jest to, jak powstrzymać zdesperowanego człowieka przed odebraniem sobie życia. Jest to zadanie bardzo trudne. W takiej sytuacji może pomóc jedynie osoba bardzo bliska i zdolna do poświęceń, jednocześnie autorytarna i taktowna. Konieczna jest bowiem przebudowa całego życia człowieka, który swe życie zmarnował. Jerry Jacobs rysuje pewien ogólny schemat narastania tendencji samobójczej:

  1. Długa historia nierozwiązanych problemów;

  2. Intensyfikacja problemów w ostatnim czasie; do starych nierozwiązanych dochodzą nowe;

  3. Załamanie się technik adaptacyjnych, które wcześniej pozwalały nie przejmować się zbytnio niepowodzeniami;

  4. Na kilka dni, tygodni przed próbą samobójczą, utrata ostatniego kontaktu z innymi, porzucenie wszelkiej nadziei.

Samobójstwo jest dowodem słabości charakteru i nieodporności emocjonalnej. Lekarstwem przeciw temu nieszczęściu jest stworzenie sobie realistycznego planu życiowego, a także planów alternatywnych. W tej sytuacji, w razie niepowodzenia jednego planu, mamy jeszcze inne.


Eutanazja.

Eutanazja bierna polega na zaniechaniu działań mających przywrócić lub podtrzymać życie; eutanazja czynna polega na wykonaniu działania wywołującego śmierć. Pierwsza z nich jest dopuszczalna w określonych okolicznościach. Zasadnicza różnica między nimi to różnica między działaniem i powstrzymaniem się od działania.

Spór o samobójstwo wyraźnie dzieli filozofię i religię. Filozofia nie zna przekonujących argumentów przeciw świadomie i dobrowolnie wybranej śmierci przez człowieka, który z pełnym przekonaniem rezygnuje z życia. Religia też nie zna takich argumentów, ale formułuje dość ostry zakaz.




Część III: Dobrowolne zobowiązania


  1. WIERNOŚĆ

Zobowiązania do wierności powstają nie tylko po złożeniu przysięgi, czy obietnicy, ale także w wyniku przywiązania do jakiejś osoby, grupy. Takie związki są dowodem istnienia więzi silniejszych od egoizmu i interesowności. Przeciwko wierności przemawiają względy oportunistyczne i utylitarne. Oportunista nie umie dzielić losu z innymi, ponieważ robi tylko to, co jest dla niego korzystne. Z kolei dla utylitarysty wysiłki moralne powinny być nakierowane – wg niego – na maksymalizację powszechnego szczęścia, a nie na uporczywe trwanie przy wybranych zasadach i ludziach.


Obietnica.

Wierność to zdolność wypełniania zobowiązań wynikających ze złożenia obietnic, przysiąg lub ślubów. Postawa ta występuje tylko u ludzi, którzy mają silną wolę i autonomię moralną. Jednak wola i autonomia nie wystarczają. Potrzebna jest jeszcze intencja oparta na zrozumieniu następstw obiecywania. Wszystkie obowiązki mają charakter prima facie, tzn., że są wiążące pod warunkiem, że nie występują silniejsze moralne względy, które je zawieszają. W każdym przypadku najsilniejszy obowiązek prima facie staje się obowiązkiem wiążącym i domaga się spełnienia. Pozostałe ulegają zawieszeniu, ale nie wygasają.

John R. Searle starał się wyjaśnić, w jaki sposób słowa stwarzają powinności. W filozofii wypowiedzi pełniące funkcje czynności nazywa się performatywami. Obiecywanie to właśnie jeden z performatywów. Składający obietnicę musi rozumieć, co mówi, musi mieć intencję złożenia obietnicy itd. Obiecywanie jest faktem społecznym, pewną instytucją (jak np. kłanianie się, głosowanie, itp.). Pewna wypowiedź pociąga za sobą obowiązek odpowiedniego zachowania w przyszłości. Jaki – tego nie można spostrzec; trzeba to rozumieć. Decyduje o tym społeczeństwo, które przyjęło i podtrzymuje instytucję obiecywania. Searle, odwołując się do Kanta, odróżnia zasady regulujące i konstytutywne. Zasady regulujące określają, jak pewna czynność powinna być wykonana, ale gdyby ich nie było, to i tak moglibyśmy ją zrealizować. Natomiast, bez zasad konstytutywnych (np. reguły gry w szachy) działania są w ogóle niemożliwe. Wnioskując, obietnica oparta jest na konstytutywnej zasadzie obiecywania.

Mimo że Searle powołuje się na Kanta, to jego stanowisko różni się od stanowiska Kanta. Ten [Kant] bowiem uważał, że prawo moralne kształtuje społeczeństwo, a nie odwrotnie. Nawet jeśli w jakiejś społeczności obietnice są łamane, nie ma to żadnego znaczenia dla etyki. Etyka przesądza o tym, że każda obietnica powinna być dotrzymana. Obietnice nie są wiążące z tego powodu, że są performatywami i jedną ze społecznych instytucji. Dzięki temu są zrozumiałe, ale nie obowiązujące. Obietnica wiąże dlatego, że ktoś dobrowolnie podjął zobowiązanie, gdy zdecydował, że dokona pewnego czynu, i ogłosił, że z decyzji tej się nie wycofa pod naporem bieżących okoliczności. Hołówka przyznaje rację Kantowi.

Nawet obietnice złożone z najgłębszym przekonaniem dopuszczają wyjątki. Ludzie się zmieniają. Moc wiążąca obietnicy nie leży ani w wypowiedzianych słowach, ani w wywołanych przez nich oczekiwaniach, ani w uczuciach, które żywiliśmy, podejmując zobowiązanie, ani w praktyce społecznej, tylko w intencji. Widzimy więc, że między obiecaniem a spełnieniem obietnicy powinna zachodzić pewna ciągłość uczuć, przekonań i postaw. Obiecywać może tylko ktoś, kto już jest pewien swych planów życiowych, wyznawanych zasad postępowania i przyjętych wartości. Obiecujący i spełniający obietnicę powinien być tą samą osobą w sensie moralnym, a więc mieć tę samą autonomię moralną. Źródłem mocy wiążącej obietnicy jest postanowienie dokonane z punktu widzenia autonomii moralnej.


Apostazja.

Apostazja – odstępstwo od wiary religijnej, zmiana autonomii, porzucenie wyznawanych dotąd zasad i wartości. Wg św. Tomasza jest ona decyzją woli, w której potwierdzona jest nowa droga życia. Człowiek, który był dotąd wierzący, widzi nagle swe życie w nowym świetle i spostrzega, że nie ma w nim miejsca na dawne przekonania, rytuały i postawy. Św. Tomasz mówi też, że człowiek może się związać z Bogiem na trzy sposoby: wiarą, spełnieniem przykazań i przez specjalne śluby, z czego najsilniejszą więzią jest wiara. Nie potępia apostatów. Jego stanowisko jest pragmatyczne. Jeśli Kościół jest w stanie narzucić swą wolę instytucjom państwa, powinien to zrobić, ale jeśli nie jest to możliwe, to powinien uznać władzę niewierzącego.

Przysięgi nie tylko określają zachowanie ślubującego, ale kształtują jego osobowość, wrażliwość i charakter. Często są one składane przez ludzi niedojrzałych emocjonalnie i intelektualnie, którzy nie potrafią ich dotrzymać/wypełnić. Nie działają pod wpływem przekonania, że powinni mądrze zaplanować sobie życie, ale sami z sobą zakładają, że potrafią wytrwać w powziętych postanowieniach, choćby całym sercem pragnęli je zmienić. Kiedy uświadamiają sobie, że nie są w stanie wypełnić podjętych postanowień, mogą albo nadal pozostać wiernymi ślubom złożonym wbrew sobie , albo stać się wiarołomnymi.

Wiarołomstwo.

Człowiek niedojrzały ma się za niewzruszonego, a egzaltowany za niezłomnego. Stąd zawsze powstają przypadki apostazji, wiarołomstwa, nagłego olśnienia i zdrady. Małżeństwa rozpadają się z różnych powodów, lecz często towarzyszy temu postawa oparta na micie o własnej niezwykłości i romantycznego zadurzenia. Powodują one, że fascynacja daną osobą brana jest za miłość, a atrakcyjność seksualna służy do potwierdzenia własnej samooceny. Człowiek narcystyczny pragnie być podziwiany w oczach drugiej osoby. Kiedy pojawiają się trudności, małżonkowie zaczynają ze sobą rywalizować. Narcystyczna jednostka chce potwierdzić przed swoim partnerem, że jest od niego lepsza. W takiej sytuacji, jedna strona stara się podporządkować drugą, słabszą. Najbardziej cierpią na tym dzieci.

W dobrym małżeństwie obie strony gotowe są do pogodzenia się z kompromitacją, do ograniczenia własnej ambicji i do rezygnacji z próby wykorzystania współmałżonka do stałego podtrzymywania dobrej opinii o sobie. Nie należy więc przysięgać, póki nie jest się człowiekiem dojrzałym, rozważnym, wyleczonym z narcyzmu i gotowym na przyjęcie powszechnego życia.


Konwersja.

Św. Augustyn przebył długą drogę zanim odnalazł Boga i zrozumiał samego siebie. Był zagubiony, chwiejny, niepewny i niedojrzały. Robił to, co sam potępiał, nie wiedząc, czego szuka. Działo się tak, ponieważ nie podjął żadnych ważnych decyzji co do swojego życia. Gdy w końcu zaufał samemu sobie i znalazł tę odpowiednią drogę, odrzucił wszelkie wcześniejsze zobowiązania. Czy powinien zostać za to ukarany? W końcu, porzucił je dla tego, co wydało mu się prawdą, a w istocie z tego powodu, że nie potrafił dłużej wytrwać w roli, która napełniała go nienawiścią do samego siebie. Wg Augustyna, konwersja nie jest nagłym zrozumieniem, ani też olśnieniem poznawczym, ale radosną akceptacją nowego sposobu patrzenia na świat i na swoje w nim miejsce. Sprzeciwianie się więc konwersji, jest praktycznie niewykonalne. Kto, czuje, że musi zmienić sposób własnego życia, dokona tego, bo nie będzie już w stanie dłużej żyć w ten sam, znienawidzony sposób.

Podsumowując, teorie etyczne nie pomagają ustalić tego, kiedy i czemu warto się bezgranicznie poświęcić, kiedy zobowiązania do wierności są uzasadnione i właściwe. Jest to jeden z tych problemów, które trzeba rozwiązać na własną odpowiedzialność, budując swą autonomiczną osobowość moralną.


  1. PATERNALIZM

Paternalizm to narzucona postawa opiekuńcza. Wyróżniamy paternalizm autorytarny – narzucenie komuś pomocy bez jego zgody, oraz paternalizm liberalny – pomaganie komuś za jego przyzwoleniem. Przykładem pierwszego jest np. opieka nad dziećmi. Należy jednak pamiętać, że w pewnym momencie wycofanie tej opieki jest moralnym obowiązkiem. Niestety, czasem ci, którzy potrafią dbać o własne sprawy, są poddawani zbędnej kontroli, a ci, którzy popełniają liczne błędy, pozostają bez rady i pomocy.


Rodzina dysfunkcjonalna.

Każda rodzina ma jakieś trudności, ale szczególnie dotknięte nimi są rodziny imigrantów. Emocjonalny ciężar borykania się z nimi w znacznym stopniu spada na dzieci. Barbara Wallace wyróżnia siedem przyczyn powstawania dysfunkcji w relacjach między członkami rodziny:

  1. Brak dalszej rodziny;

  2. Poczucie osamotnienia - rodzina wytwarza własną obyczajowość i trzyma ją w ukryciu; rodzice stają się przesadnie wymagający; dzieci są zastraszone i oddalają się od rówieśników, a gdy dochodzi do kryzysu, muszą podjąć decyzję, czy uciec z domu, czy odrzucić zewnętrzne społeczeństwo i zamknąć się w marginalnej kulturze;

  3. Frustracja trudnymi warunkami materialnymi – w takich sytuacjach radzą sobie rodziny, które potrafią dostosować się do gorszych warunków, zmieniając przyzwyczajenia i rezygnując z niektórych udogodnień; rodzina dysfunkcyjna zmusza młode pokolenie do pełnego dostosowania do najlepiej płatnej pracy, którą często jest prostytucja lub zorganizowana przestępczość; ojciec bywa w takiej sytuacji agresywny, gdyż czuje się winny sytuacji;

  4. Sztywne role w rodzinie – podział ról jest silnie wzmacniany przez poczucie wstydu, że nie spełnia się swych funkcji należycie;

  5. Brak wiary religijnej i siły duchowej – trudna sytuacja rodzinna popycha jej członków do bezwarunkowej miłości do Boga; niestety nie pozwala to na dostrzeżenie prawdziwych wartości religijnych, gdyż ich wizja świata jest zniekształcona przez trudne warunki;

  6. Izolacja informacyjna – izolowane i anonimowe jednostki czują się wykorzenione i przestają się kontrolować, tracą umiar i krytycyzm; pojawiają się u nich symptomy dezorganizacji osobowości;

  7. Brak innych, konkurencyjnych wzorów zachowania – wewnętrzne konflikty pozostają nierozwiązane; każda jednostka dąży do dominacji.

Dysfunkcjonalna rodzina nie potrafi rozwiązywać stojących przed nią problemów. Dążenie do uniknięcia kompromitacji i ośmieszenia staje się główną potrzebą emocjonalną każdej sfrustrowanej jednostki. Gdy ten motyw ostatecznie zdominuje całą osobowość, jej struktura ulega zmianie i przekształca się w strukturę narcystyczną.


Narcystyczny ojciec.

Narcystyczny ojciec, zgorzkniała matka i dziecko wpędzone w rolę kozła ofiarnego, to najczęstszy typ patologii rodzinnej. Narcystyczną osobowość wykształcają w sobie mężczyźni pragnący za wszelką cenę zachować dobre mniemanie o sobie pomimo jawnych dowodów niespełnienia wymagań, od których ta ocena zależy. Mężczyzna słaby, zapracowany i mający niską samoocenę, nie może być wzorem dla dziecka, ani nauczyć go zachowań przywódczych. Jeżeli jest obecny, ale nieczynny w roli ojca, to obowiązki jego przejmuje matka. Może ona skutecznie wypełniać jego rolę pod warunkiem, że ojciec nie będzie się wtrącał, ani krytykował metod matki. Gorzej, jeżeli mężczyzna poczuwa się do pełnienia funkcji ojca i systematycznie zaniedbuje ten obowiązek. Ważne jest tylko, by dziecko nauczyło się dwóch postaw – łagodności wobec łagodnych i nieustępliwości wobec nieustępliwych.

Narcystyczny mężczyzna boi się z jednej strony bezpośredniości i familiarności, a z drugiej – zdecydowanego odrzucenia. Tak naprawdę nikogo nie kocha, tylko potrzebuje innych, by móc im imponować. Wolno przy nim mówić wyłącznie o tym, co go interesuje. Z czasem żona czuje się odrzucona, zaraża się narcyzmem i też nie pozwala się krytykować. Przede wszystkim nie wolno powiedzieć, że źle traktuje swoje dzieci. Mąż nie potrafi się wyzbyć agresji wobec żony i dzieci, matka poczucia krzywdy i wiecznego rozczarowania. Narcystyczny związek ma charakter defensywny i nie daje żadnej gratyfikacji. Całe zachowanie narcystycznego ojca opiera się ma sprzeciwie wobec „zasady realności”. To on buduje fałszywy obraz świata i to on utrwala dysfunkcyjność rodziny.


Matka intrygantka.

Narcystyczni rodzice nie potrafią rozmawiać o swoich uczuciach. Od dzieci żądają sukcesów i osiągnięć materialnych. Ich postawa jest konkretna i przyziemna. Matka, która zasłania się przed agresją męża dzieckiem, woli widzieć tylko przedmioty materialne, by nie dostrzegać własnej winy i nieodpowiedzialności. Zależy jej tylko na spokoju. Oddala się emocjonalnie od dziecka, które staje się za wszystko odpowiedzialne, gdyż rodzice wyjęci są spod krytyki. Z czasem zaczyna ono akceptować rolę osoby wiecznie winnej i uczy się wytrzymałości na wszelkie negatywne sygnały płynące z otoczenia. W końcu samo zaczyna je prowokować.

Szczególnie niebezpieczną sytuacją jest wybranie przez matkę najstarszej córki na zastępczynię. Istnieje ryzyko, że gdy córka dobrze sobie radzi, ojciec może przerzucić na nią wygasłe małżeńskie uczucia, co może prowadzić nawet do kazirodztwa.

Matka, która prześciga ojca w brutalności wobec dzieci, przestaje się liczyć w rodzinie.


Dziecko – kozioł ofiarny.

Dziecko przemienione w kozła ofiarnego bierze na siebie winę za wszelkie niepowodzenia w rodzinie. Ojca dom mało obchodzi, matka nie rozumie źródła trudności wychowawczych, a sam kozioł ofiarny nie zdaje sobie sprawy, jaką odgrywa rolę. W pewnym momencie matki kozłów ofiarnych zaczynają ich się bać. Tłumią w sobie wyrzuty sumienia i widzą w dzieciach upór, niezłomność i odwagę, których im samym brakuje. W końcu, kozioł ofiarny naprawdę staje się łobuzem. Dostrzega, że takim zachowaniem zdobywa podziw rówieśników i peszy rodziców, którzy zaczynają go unikać. Źle ustawa bariery dopuszczalnego zachowania. Czuje się pewny siebie i mniej winny, gdy robi coś, co gorszy otoczenie. Gotowość łamania barier wytwarza predyspozycje do zachowań kryminalnych. Wyćwiczona odporność na strach i ból powoduje, że wyrabia w sobie zimną krew i nonszalancję. W rzeczywistości jednak struktura ego u kozła ofiarnego jest bardzo słaba.

Najlepszym lekarstwem na tego typu patologię jest profilaktyka. Młodzi ludzie powinni zdawać sobie sprawę z konsekwencji, jakie pociąga za sobą postawa narcystyczna i unikać jej. Jeżeli doszło już do tego typu reakcji, to przerwanie ich dalszej fazy możliwe jest jedynie pod warunkiem, że wszystkie osoby w rodzinie zmienią swe nastawienie do siebie.


Paternalizm medyczny.

W sytuacjach wątpliwych lekarze kierują się intuicyjnie przekonującą zasadą, że człowiek dorosły, przytomny i wystarczająco poinformowany ma wyłączne prawo decydowania o tym, jakie wobec niego wolno podjąć działania. Patrenalizm medyczny jest więc uzasadniony w trzech sytuacjach:

  1. Pacjent jest dzieckiem lub uznany został za bezradnego bądź niepoczytalnego;

  2. Umysł dorosłego jest chwilowo niezdolny do podjęcia decyzji, np. pod wpływem narkotyków, pijany, nieprzytomny;

  3. Pacjent nie jest w stanie zrozumieć, co mu grozi, jeśli podda się zabiegowi, i co mu grozi, jeśli nie wyrazi zgody na proponowany zabieg.

Zadaniem medycyny jest leczyć, a nie decydować za pacjenta w kwestiach zasadniczych dla jego życia. Wyjątkiem są pacjenci chorzy psychicznie.

Dorosły człowiek ma prawo sam decydować o swoim życiu, ma prawo je zmarnować. Mimo wszystko, choć nie można go powstrzymać od szkodzenia sobie, można zawsze podjąć działania chroniące jego interesy.


Paternalizm prawny.

Joel Feinberg wyróżnia wersję słabą (paternalizm liberalny), polegającą na powstrzymaniu sprawcy przed dokonaniem pojedynczego czynu, którego skutków nie umie on przewidzieć, oraz wersję mocną (paternalizm autorytarny), polegającą na ograniczeniu wolności jednostki i zmuszeniu jej do realizacji celów, których ona nie ceni. Słaba postawa paternalistyczna jest zawsze dopuszczalna. Silna budzi zaufanie tylko wtedy, gdy naraz spełnione są dwa warunki: sprawujący opiekę zamierzają umiejętnie troszczyć się o podopiecznych i podopieczni niezdolni są do umiejętnego kierowania samymi sobą. Stosowanie mocnego paternalizmu musi być zawsze mocno uzasadnione. Przenoszenie tej postawy na całe społeczeństwo prowadzi nieuchronnie do totalitaryzmu, gdy jakieś ugrupowanie chce narzucić obywatelom swe koncepcje ustrojowe. Uczciwy paternalista musi działać ostrożnie i strzec się fanatyzmu. W wątpliwych wypadkach lepiej pozwolić, by każdy błądził na własną rękę i nikt nie był ofiarą czyjegoś dogmatyzmu, zaślepienia lub nadgorliwości.


  1. TOLERANCJA

Tolerancja wiąże się z postawą moralną człowieka. Jest częścią jego charakteru. Człowiek tolerancyjny wyraża postawę akceptowania bez aprobowania. Nie interweniuje za każdym razem, gdy jest przekonany, że swoich moralnych racji nie potrafi dostatecznie udowodnić lub nie może liczyć na zrozumienie u oponenta. Nigdy jednak nie jest tolerancyjny wobec siebie, wobec zachowań, które potępia i wobec prób interpretowania tolerancji jako moralnej obojętności. Postawa tolerancji jest cnotą, którą należy pielęgnować. Cnoty tej nie posiadają rygoryści, absolutyści moralni, fanatycy i idealiści gotowi oddać życie za własne przekonania.




Absolutyzm i relatywizm.

Immoralista twierdzi, że nie ma żadnej wiarygodnej moralności i każdy ma prawo kierować się dowolnymi odruchami. Widzimy tu nawiązanie do Kanta, wg którego naszym obowiązkiem jest postępować zgodnie z wymaganiami prawa moralnego, które sami sobie wybieramy, i któremu dobrowolnie się podporządkowujemy. Nie możemy jednak wybrać dowolnego prawa, lecz takie, które spełnia wymagania imperatywu kategorycznego. Nie możemy zatem tolerować np. autonomii złodzieja, ponieważ jego styl życia nie zasługuje na aprobatę. Nie jest to autonomia moralna.

Absolutysta, przeciwnie, uważa, że istnieje jeden prawdziwy system moralny, który należy odkryć i zaakceptować.

Relatywista sądzi natomiast, że istnieje więcej niż jeden wiarygodny system moralny. Wg niego pewne problemy moralne rozwiązywalne są tylko w obrębie poszczególnych kultur i ich systemów moralnych, a poza nimi są nierozstrzygalne.

Podsumowując, absolutyzm jest stanowiskiem niewiarygodnym , gdyż zaprzecza istnieniu konfliktów wartości i w sposób gołosłowny deklaruje , że jakiś porządek wartości zasługuje na bezwzględne uznanie. Równie niewiarygodny jest immoralizm, który aprobuje wszystkie motywy postępowania. Wiarygodnym stanowiskiem wydaje się relatywizm, być może łatwiejszy do zaakceptowania pod nazwą pluralizmu, który broni tezy, że istnieje pewna liczba wiarygodnych stanowisk moralnych. Pluralizm bez tolerancji jest niemożliwy, a tolerancja bez pluralizmu jest zbędna.


Fanatyzm.

Postawą najostrzej wykluczającą tolerancję jest fanatyzm – tendencja do forsowania własnych, wąskich poglądów w sposób nieustępliwy i pozbawiony umiaru. Poglądom, z którymi się nie zgadza, okazuje tylko pogardę i nienawiść. Zazwyczaj jest albo histerykiem (np. Hitler), albo przesadnie kontrolującym siebie kompulsatem (np. Stalin). Fanatyk potrafi całkowicie utracić panowanie nad sobą, czego niekiedy potem żałuje. W wersji bardziej intelektualnej fanatyzm jest elementem „triady schizotymicznej”, na którą składają się idealizm, fanatyzm i despotyzm. Mechanizmem wywołującym go jest zwykle kompensacja. Człowiek rozczarowany sobą samym, zaczyna stawiać sobie wysokie wymagania po to tylko, by dowieść, że potrafi je spełnić. Niekiedy zjawisku temu towarzyszy geniusz. Niepohamowanym fanatyzmem cechowali się z reguły konwertyci. Stanowiska te ulegają radykalizacji, a ich obrońcy stają się niezdolni do racjonalnego omówienia stawianych im zarzutów. W ten sposób agresywny fanatyk staje się niebezpiecznym roznosicielem fanatyzmu.


Męczeństwo.

Człowiekiem równie nieustępliwym, jak fanatyk, lecz pozbawionym agresji jest męczennik. W czasach prześladowań chrześcijanie wytwarzali w sobie odporność, wzbudzali odwagę i hart ducha. Odczuwali niezwykle mocne poparcie ze strony swej grupy. Ich wytrwałość była nagradzana uznaniem, podziwem i szacunkiem. Powszechnie uważano, że męczennik będzie natychmiast zbawiony. Dążenie do bohaterstwa, pewność, że zostanie się zaliczonym w poczet najbardziej godnych podziwu jednostek, umacniało wiarę w Boga i w sens własnego życia.

Ta nadzwyczajna gorliwość miała też aspekt negatywny. Donatyści pragnęli mocniej jeszcze zapragnęli być męczennikami i dokonywali samobójstw. Zarzucali Kościołowi, że nie uczy dość zdecydowanie pogardy dla doczesnego świata. Powstał z tego konflikt między nimi a św. Augustynem i radykalizował stanowiska obu stron. Odsuwał myśl o częściowej choćby akceptacji przeciwnego poglądu.


Pluralizm.

Tolerancja areligijna została uznana za postawę godną szacunku dopiero po umocnieniu się protestantyzmu w zachodniej części Europy. Zgodzono się, że tolerowanie innowiercy nie jest ciężkim grzechem. Obecne faktem jest, ze pluralizm religijny i polityczny został powszechnie zaakceptowany. Tym samym najbardziej zagorzały absolutysta moralny musi pogodzić się z myślą, że ludzie od niego różni zasługują na wolność i szacunek. Zamiast rozpowszechniania się bezpośredniego uznania dla tolerancji widzimy ewolucję postaw religijnych, które stają się coraz bardziej przyjazne dla innowierców. Wcielenie tolerancji do zbioru własnych przekonań stwarza nadzieję, że przyjęcie tej wartości wywoła dogłębną zmianę w wyznawanej religii lub filozofii.


Moralność wielopiętrowa.

Moralność ma strukturę wielopiętrową. U jej podstaw leży etyka indywidualna, wykreowana przez autonomię moralną dojrzałej jednostki i często przyjmowana przez całą jej rodzinę. Wyżej znajduje się etyka grupowa stawiająca sobie za cel utrzymanie wyższych standardów w obrębie własnej, wąskiej społeczności. Opiera się na tolerancji i przywiązaniu do pojęcia cnoty. Postawy moralne podtrzymywane przez różne rodziny i grupy składają się na etykę społeczną. Zaś to, co jest wspólne dla różnych etyk społecznych, tworzy najwęższy zbiór ogólnych norm, stanowiących wartości uniwersalne. W etyce społecznej racje etyki uniwersalnej powściągane są przez roztropność. Etyka uniwersalna może zalecać przestrzeganie np. uczciwości i prawdomówności, lecz nie może żądać, by zasady te były przestrzegane bezwzględnie we wszystkich okolicznościach. Systemy etyczne z różnych poziomów wzajem oddziałują na siebie, co wydaje się być bardzo korzystnym dla etyki i dla życia społecznego.


Wybaczenie.

Człowiek tolerancyjny powinien okazywać nie tylko akceptację, ale też pomoc i życzliwość tym, których postępowanie nie budzi jego aprobaty. Ćwiczenie tolerancji można sprowadzić do nabierania dobrych manier szczególnego rodzaju, do przyswajania sobie odpowiednich nawyków, cierpliwości, wyrozumiałości, zdolności niewidzenia i wybaczania. Człowiek tolerancyjny stale wybacza, i to zanim go o to poproszą.


  1. BIZNES

Etyka biznesu jest klasycznym przykładem etyki grupowej, mającej tendencję do dominowania nad normami moralności indywidualnej i społecznej. Praca w biznesie ma na celu maksymalizację zysku. Realizacja tego celu wymaga wyrobienia w sobie pewnych trwałych cech charakteru – waleczności, nieustępliwości, bezwzględności, itp.


Chciwość.

Chciwość jest występkiem, który dławi wszelkie cnoty obywatelskie – troskę o dobro publiczne i odpowiedzialność za los kraju. W późnym okresie republiki w Rzymie chęć pozyskania zysków doprowadziła do niemal bratobójczych walk. Armie walczyły naprzeciw siebie i każda starła się zdobyć przewagę, by zapewnić sobie łupy i stały dochód. W końcu narodziło się też zjawisko donosicielstwa. Korupcje były na porządku dziennym. Kapitalizm opanował Rzym, a także Grecję. W tej sytuacji przekonująco brzmi argument, że powodem upadku Grecji i Rzymu były chciwość i korupcja.

Podsumowując, koncentracja bogactw w rękach wąskiej warstwy oligarchów przyczyniła się do zaniku zainteresowania sprawami publicznymi i spowodowała u większości obywateli niebezpieczną obojętność na potrzeby państwa.


Zawiść.

Grecy odróżniali zawiść i zazdrość. Zazdroszczenie komuś jest często impulsem do podjęcia większych starań i prowadzi do sukcesu. Zawiść wiedzie natomiast ku nienawiści i ma destrukcyjny wpływ na samego zawistnika. Rozkręca w sobie spiralę maniakalnych, nie dających się spełnić pragnień. Zawiść to bezinteresowna, bezsilna i irracjonalna zazdrość, czerpiąca satysfakcję wyłącznie z niszczenia pomyślności wybranej ofiary. Przedmiot zawiści, z jednej strony budzi podziw i szacunek, a drugiej – wzbudza niechęć i irracjonalne pretensje. Obsesyjny zawistnik może zdawać sobie sprawę z tego, że uruchomione przez niego procesy fałszowania rzeczywistości są niewiarygodne i naiwne. To pogłębia jeszcze patologię. Wyodrębnienie namiastki własnej osobowości, która przejmuje na siebie funkcję opluwania i obrzucania błotem, bywa porównywana z „przesadnie rygorystycznym superego”, opisywanym przez Freuda.

U podłoża zawiści leży niezaspokajalna chciwość i narcyzm. Chciwość objawia się w tendencji do posiadania czegoś, co nie da się zdobyć. Narcyzm ujawnia się w chorobliwym zaprzątnięciu własnymi pragnieniami, wyzbyciu się krytycyzmu i zdrowego rozsądku w odniesieniu do własnych ambicji i celów życiowych. W końcu zawistnik przyjmuje postawę określaną przez Freuda jako „poszukiwanie nirwany”. Poszukuje spokoju i samotności, zatapia umysł w muzyce, religii, kontemplacji, matematyce lub filozofii.


Sprawiedliwa ocena.

Dążenie do bogactwa uwikłane jest w każdym społeczeństwie w szkodliwe ścieranie się dwóch postaw – chciwości bogacza i zawiści biednego. Jest tak dlatego, że koncentracja kapitału nie ma naturalnej bariery, zaś nienawiść głodujących do opływających w dostatek nie ma naturalnego hamulca.

W Rzymie próbowano powierzyć sądom ustalanie granic uczciwego biznesu. Sędzia ustalał tzw. „cenę sprawiedliwą”, różną od ceny ustalonej na rynku i rzekomo bardziej wiarygodną. Po upadku Rzymu pracę zaczęto traktować inaczej. Pracować musieli wszyscy. Sprawiedliwa cena każdego towaru obejmowała pracę i koszt zużytych materiałów. Tak wyznaczona cena dawała każdemu to, co mu się należało. Była więc gwarancją przetrwania istniejącej gospodarki bez zmian i bez wzrostu. Wyłomu w tej teorii dokonało dwóch scholastyków – Heinrich von Langenstein i jego renesansowy kontynuator Caspar Manz. Domagali się oni ustalania cen w taki sposób, by zapewniały one każdemu życie na odpowiednim poziomie, a nie tylko pokrywały koszty produkcji.

W późnym średniowieczu rynek służył do wymiany towarów, a nie do bogacenia się. Nowe inwestycje podejmowano niechętnie, głównie z datków wiernych lub ze stałych dochodów w rolnictwie.

Istotna zmiana nastąpiła w okresie renesansu, gdy coraz liczniejsze włoskie banki zaczęły finansować rozmaite przedsięwzięcia handlowe, pobierając od zainwestowanych pieniędzy pewien procent.

W XIX w. Adam Smith wprowadził do ekonomii pojęcie ceny naturalnej. Jej głównym składnikiem była praca. Cena naturalna pokazywała, skąd bierze się wartość towaru i szacowała tę wartość w pieniądzach. Praca byłą więc kryterium wartości.

Późniejsi ekonomiści, w szczególności Marks, przyjęli, że praca jest nie tylko kryterium wartości, ale też źródłem wartości towarów. Inaczej mówiąc, to, co Smith nazywał miernikiem wartości, Marks uznał za jedyny składnik wartości towaru.

Dziś nieokiełznaną chciwość i szaloną zawiść hamują związki zawodowe, podatki i polityka społeczna. W krajach demokratycznych rażący wzrost zróżnicowania dochodów powoduje zwykle dojście do władzy partii socjalistycznej. Wprowadzone przez nią gwarancje socjalne i podatek od luksusu spłaszczają zróżnicowania. Gdy ten zabieg osłabi gospodarkę, do władzy dochodzi partia konserwatywna lub liberalna, która ponownie „nakręca” koniunkturę i przyzwala na wzrost zróżnicowania dochodów. Cykl ten powtarza się wielokrotnie.


Etyka biznesu.

Adam Smith był przeciwnikiem ingerencji państwa w działalność gospodarczą. Twierdził, że rynek ma zdolność samoregulacji. Pochwalał indywidualne dążenia do osiągnięcia zysku, gdyż jak mówił, przyczyniają się one do wzmocnienia gospodarki publicznej.

Albert Carr i Milton Friedmann przedstawili etykę biznesu jako pewną moralność grupową, a więc inną od dominującej etyki moralnej. W biznesie obowiązuje moralność, której naczelną wartością jest opanowanie rynku i maksymalizacja zysku. Należy unikać jedynie łamania prawa i jawnych kłamstw. Przedstawiciel firmy z wyrobioną autonomią moralną powinien dobrze wiedzieć, dla kogo pracuje i do jakich moralnie wątpliwych decyzji będzie przymuszony. Pewnej ceny nie powinien płacić. Nie powinien łamać norm moralności powszechnej i własnej; nie powinien też dać się przekonać, że moralność grupowa jego firmy jest ważniejsza od moralności społeczeństwa, w którym owa firma działa.


Część IV: Moralność społeczna


  1. RÓWNOŚĆ

Moralność społeczna najwyraźniej ujawnia się w postawach wobec równości i okrucieństwa.


Sprawiedliwość dziecięca.

Dzieci, w zależności od wieku, mają różne wyobrażenia na temat sprawiedliwości. Najmłodsze wierzą w „sprawiedliwość immanentną”, czyli doskonały porządek natury, w którym dobre uczynki są nagradzane, a złe podlegają karze (faza magiczna). Nieco starsze wierzą w „sprawiedliwość dorosłych”, zakładając, że wszystkie ich decyzje są słuszne (faza autorytarna). Wyraźnie starsze zaczynają ufać własnemu poczuciu sprawiedliwości, opierającemu się z reguły na przekonani, że każdy powinien mieć to samo (faza egalitarna). Wreszcie dzieci, które wchodzą w wiek dorastania, zaczynają rozumieć, że to, co różne, może być równie dobre (faza indywidualistyczna). Posługują się pojęciem „sprawiedliwości korekcyjnej” lub „wyrównawczej”, która zapewnia każdemu równe szanse. Dostrzegają też, że sprawiedliwość wymaga czasem, odejścia od równości. Szwajcarski psycholog, Jean Piaget, potwierdził tę teorię w swoich badaniach.

Konkurencyjność i równość nie dadzą się ze sobą pogodzić. Nie można jednocześnie żądać wrażeń, jakie daje rywalizacja między jednostkami usilnie zabiegającymi o sukces, i manipulować przepisami w taki sposób, by nikt nie wygrał, a wszyscy otrzymali pierwszą nagrodę. Niekontrolowana konkurencyjność prowadzi jednak z biegiem czasu do trwałej dyskryminacji.


Dyskryminacja.

Przykładem nierówności społecznej jest ekonomiczna dyskryminacja Murzynów w Stanach Zjednoczonych. Formalnie nie istnieje, jednak do dzisiaj rząd federalny otrzymuje dziesiątki tysięcy skarg rocznie na pracodawców stosujących dyskryminację. Dążąc do jej zmniejszenia, Kongres przyjął w 1972r. Ustawę o Równych Szansach Zatrudnienia, uzupełniającą Ustawę o prawach Obywatelskich. Nowa ustawa zobowiązała przedsiębiorstwa do prowadzenia programu korekcyjnego, mającego na celu zwiększenie procentu czarnych pracowników. Rezygnując z wyraźnego określenia uprawnień czarnych i białych, ustawa stała się jednak przyczyną nowych konfliktów między grupami etnicznymi. Biali uważali, że czarni zabierają im pracę.

W środowisku czarnych, kształtują się przekonania, że Murzyni mają więcej talentów, lecz są niedoceniani. Jest to tzw. słowna kompensacja prowadząca do dysonansu poznawczego. Ma ona na celu poprawę samopoczucia. Tak naprawdę pogłębia jeszcze bardziej różnice kulturowe.

Dyskryminacji podlegają również kobiety, niezależnie od swego pochodzenia. Ich zarobki SA znacznie mniejsze na tych samych stanowiskach, które zajmują mężczyźni. Ponadto, płace w zwodach typowo kobiecych są zdecydowanie niższe.

Główną przyczyną dyskryminacji są uprzedzenia. Dyskryminacja jest barierą nie do przezwyciężenia, jak długo z jednej strony wzmacniają ją uprzedzenia, a z drugiej – dysfunkcjonalne mechanizmy obronne.


Sprawiedliwość liberalna.

Dyskryminacja jest konsekwencją narcystycznego elitaryzmu. Grupa dominująca nadaje jakiejś swej mało istotnej właściwości charakter niemal boskiego wyróżnienia, a grupa dyskryminowana zaczyna tworzyć konkurencyjną teorię cudownego naznaczenia, zamiast ośmieszać fantastyczne roszczenia grupy pierwszej. Oba sposoby są szkodliwe, przy czym pierwszy jest agresywny, a drugi defensywny.

David Hume twierdził, że podstawą sprawiedliwości jest organizacja i system współzależności. Sprawiedliwość nie jest „naturalną cnotą”, lecz pewnym społecznie faworyzowanym zsynchronizowaniem ludzkich działań. Z tego wynika, że istnieją absolutne standardy sprawiedliwości. To cnota wspólnoty, a nie jednostki, i jest wypracowana, a nie tylko ćwiczona.

Współczesnym kontynuatorem tej koncepcji jest John Rawls. W istocie dopiero po oderwaniu się od konkretnych okoliczności i przypadkowych cech charakteryzujących naszą realną sytuację zaczynamy myśleć w kategoriach ogólnych i przestajemy świadomie lub nieświadomie bronić swojego interesu. Po spełnieniu tych warunków ludzkość wybrałaby, zdaniem Rawlsa, dwie zasady sprawiedliwości:

  1. Każda osoba powinna mieć równe uprawnienie do najbardziej szerokiego, pełnego systemu równych, podstawowych wolności, dających się pogodzić z analogicznym systemem wolności pozostałych.

  2. Społeczne i ekonomiczne nierówności powinny być zorganizowane w taki sposób, aby jednocześnie zapewniały:

  1. Największą korzyść najmniej uprzywilejowanym w sposób dający się pogodzić z zasadą oszczędzania;

  2. Oraz dostęp do stanowisk i pozycji dla wszystkich, na zasadzie uczciwej równości szans.

Zasady sprawiedliwości Rawlsa sprzyjają pewnej formie elitaryzmu i jednocześnie wprowadzają znaczną dozę egalitaryzmu.


Sprawiedliwość egalitarna.

Zasady sprawiedliwości Rawlsa spotkały się z krytyką ze strony radykalnego egalitarysty, Kaia Nielsena. Radykalni egalitaryści nie akceptują tak szeroko zakreślonej wolności, jak proponował Rawls. Jest oczywiste, że atrakcyjne pozycje społeczne zajmowane będą przez ludzi najsprawniejszych lub najbardziej wpływowych. Nielson uważa, że podział dóbr wytwarzanych przez społeczeństwo powinien podlegać jakiejś jednolitej zasadzie zaspokajania potrzeb i dzielenia zysków. Proponuje dwie konkurencyjne zasady sprawiedliwości. Pierwsza z nich nie jest „zasadą wolności”, jak u Rawlsa, lecz „zasadą wolności i szans”. Wolność nie musi być stwarzana, ale szanse już tak. U Rawlsa społeczeństwo było dość bliskie natury. Nikt nie miał określonych uprawnień. U Nielsena uprawnienia są jakoś określone przez społeczeństwo. U Rawlsa przegrywające jednostki mogą nic nie dostać. Dopiero druga zasada gwarantuje pomoc ubogim. U Nielsena już pierwsza zasada gwarantuje pewien udział w jakichś powszechnie cenionych dobrach – „szansach”. Druga zasada Nielsena postuluje dokonanie odpowiednich oszczędności, aby zgromadzić środki na kolektywne spożycie i państwowe inwestycje. Wprowadza też pewien system rozdawnictwa. Wszyscy zarabiają na państwo (nie jak u Rwlsa każdy zarabia na siebie), które potem wydziela im równe części. Zasady Nielsena wprowadzają więc z konieczności ustrój socjalistyczny.

Istnieją zatem dwie koncepcje sprawiedliwości – liberalna i egalitarna. Obie są wiarygodne, lecz nie istnieje między nimi rozwiązanie kompromisowe. Wybór jednej lub drugiej zależy od tego, co uzna się za ważniejsze w życiu społecznym: wolność , czy równość. Rawls zdecydował, że wolność, Nielsen, że równość. Społeczeństwo skłócone, które nie potrafi wybrać żadnej zasady sprawiedliwości, pozbawia się jej i rezygnuje ze stworzenia czytelnej konstytucji.


Równe szanse startu.

Zarówno liberalna, jak i egalitarna zasada sprawiedliwości, próbują zapewnić wszystkim obywatelkom równe szanse startu. Andrew Carnegie, jeden z największych bogaczy XIX-wiecznej Ameryki, przemysłowiec i oryginał, zaproponował ciekawą koncepcję, jak można tego dokonać. Był wiernym uczniem Adama Smitha, który źródło bogactwa widział w podziale pracy. Obecnie, społeczeństwo stwarza każdemu szansę zdobycia fortuny. Potrafią to wykorzystać ludzie przedsiębiorczy i utalentowani. To kapitaliści właśnie są prawdziwymi twórcami cywilizacji i dzięki nim możliwy jest wszelki postęp. Carnegie podaje trzy sposoby wydawania pieniędzy: przekazać w spadku, przeznaczyć na cele publiczne, wydać do końca przed własną śmiercią. Był jednocześnie zagorzałym przeciwnikiem pierwszego z nich, ponieważ uważał, że ten, kto zostawia synowi fortunę, zwykle gubi jego talent i tłumi energię. Dwie pozycje w życiu dają człowiekowi szczęście: bieda i bogactwo. Bieda, ponieważ skłania do zdobywania bogactwa. Bogactwo, ponieważ pozwala pracować dla biednych.





  1. OKRUCIEŃSTWO

Zabijanie.

W starożytnym Izraelu kary śmierci na przestępcach dokonywali świadkowie. Jeżeli robili to nieskutecznie, inni włączali się do wykonania wyroku poprzez ukamienowanie skazanego. W Rzymie popularne były walki na arenie organizowane w trakcie igrzysk. Miały one sens religijny i polityczny. Udział w nich był obowiązkiem każdego obywatela. Rzucano na pożarcie dziki zwierzętom kobiety i karły, co czasem budziło litość i uczucie niesmaku. Aby temu zapobiec, wystawiano na pożarcie buntowników i zbrodniarzy. Igrzyska ekscytowały widzów, ponieważ nie było w nich nic udawanego. Grozę i wspaniałość widowiska mierzono liczbą ofiar. Najlepszych cesarz obdarzał wolnością, lecz wielu z nich nie porzucało swojego zajęcia (gladiatorzy), gdyż zależało im na sławie. W czasach nowożytnych podobnie spektakularny charakter miały egzekucje wykonywane z rozkazu Inkwizycji. Najpierw odbywał się przemarsz niewiernych i skazanych, a dopiero po zmroku, poza bramami miasta rozpalano stosy, na którym mieli ginąć bezbożnicy. Skazywano naraz setki wrogów wiary i Kościoła.

Walki gladiatorów, palenie na stosie, publiczne egzekucje były wydarzeniami niepokojąco popularnymi. Działała tu ta sama magia, która leży u podstaw obrzędu składania ofiar z ludzi. Opatrzność w prymitywnych religiach ma mentalność dzikiej bestii, szukającej łupu. Jeśli go nie dostaje, zsyła klęski, epidemie i nieszczęścia. Można ją przebłagać, znajdując ochotnika. Publiczne wykonanie egzekucji dawało więc z jednej strony poczucie grupowego bezpieczeństwa, lecz z drugiej – wykluczało solidarność ze skazańcem. Skazany, który próbował śmierci uniknąć, stawał się zdrajcą wspólnej sprawy i tym bardziej zasługiwał na śmierć.


Dręczenie.

Hegel wyjaśnia, że zadawanie komuś cierpień jest konstytutywnym aktem ustalenia własnej świadomości. Kto nie jest pewien, czy potrafi sobą kierować, musi rozkazywać innym, aby się przekonać, że ma władzę wydawania rozkazów.

Wg Margaret Mahler sadystą jest człowiek, który w swym rozwoju emocjonalnym zatrzymał się w fazie niemowlęcej. U dziecka rozgrymaszonego, którego wszystkie życzenia były spełniane, oraz u dziecka emocjonalnie zablokowanego, którego żadne życzenia nie były spełniane, nie dochodzi do wykształcenia się mechanizmów charakterystycznych dla czwartej fazy rozwoju, poprzedzającej „narodziny psychiczne”. Takie dziecko staje się niepewne swego istnienia i ześrodkowuje na sobie całą uwagę. To, że sadysta czerpie przyjemność z zadawania cierpienia innym, stanowi reakcję wtórną. Jego pierwotną potrzebą jest chęć stłumienia poczucia niepewności i osamotnienia, które towarzyszyły mu nawet w obecności kochających osób.

Freud tłumaczył kompleks niższości u kobiet (gdyż to one głównie stają się ofiarami, a mężczyźni sadystami) brakiem penisa. Gdy dziewczynka odkryje, że chłopcy mają penisa, rozumie natychmiast, że chłopcy mogą przy jego użyciu zrobić coś, czego ona nigdy nie będzie mogła uczynić. Może najwyżej czekać. To zmusza ją do bierności i poddania się losowi.

Schad-Somers tłumaczy tendencję mężczyzn do zajmowania pozycji sadysty źle ukierunkowaną agresją w okresie „rozdmuchanej wielkości”. Agresja małego dziecka kierowana na ojca lub rodzeństwo jest zdrowa, ale kierowana na matkę już nie. Dziecko wyrabia w sobie niechęć do osoby, od której całkowicie zależy. Matka, współczując mu i próbując zrozumieć jego zachowanie, okazuje mu miłość i pobłażliwość, co dla chłopca staje się tryumfem i dowodem na to, że umie pokonać matkę, a tym samym i inne kobiety. Nienawiść od kobiet wywołana jest więc rozczarowaniem do własnej matki. Cały problem bierze się więc ostatecznie stąd, że tak wielu ojców nie potrafi zrozumieć, a tym bardziej pogodzić się, że jedną z najważniejszych funkcji „ojcowania” jest skupienie na sobie agresji dziecka.

Chłopiec z nierozwiązanym kompleksem Edypa wyrasta na mizoginistę, który próbuje usunąć kobiety ze swego życia. Stoller twierdzi, że najsposobniejszą okazją do odgrywania marzeń sadystycznych na jawie jest oglądanie pism pornograficznych, co rozładowuje u nich napięcie seksualne.


Gwałt.

Sadyzm i masochizm stanowią skraje pozycje na tej samej skali. Człowiek z tendencją do zachowań sadomasochistycznych może oscylować między tymi dwiema skrajnościami. Zmiany sposobu reagowania można uznać za następstwo konfliktu między ego i superego. Wg Freuda mimo że być może kobiety mają słabsze superego, zdecydowane zatracenie go zdarza się tylko mężczyznom. Kobiety nie gwałcą. Gwałt jest aktem okrucieństwa, w którym wyładowane zostaje dążenie do zadania cierpienia, nie zaś popęd seksualny. Sprawca chce zniszczyć wolę i godność drugiego człowieka, by poprawić swoją samoocenę.

Wg Susan Brownmiller gwałt jest możliwy tylko wśród ludzi, gdyż u zwierząt nie występuje, podobnie jak prostytucja, czy nawet bierne przyzwolenie. Podczas wojen żołnierze dokonywali masowych i okrutnych gwałtów na ludności cywilnej. W wielu krajach dane te zostały zatuszowane, (niby) przez wzgląd na kobiety, które to zawstydza (a nie zawstydza sprawców!).


Przemoc.

Istnieją dwie przeciwstawne postawy wobec okrucieństwa: „łagodna i „surowa”. „Łagodna” żąda minimalizacji wszelkiego okrucieństwa (głównie kobiety), „surowa” domaga się tylko minimalizacji cierpienia zbędnego (gł. mężczyźni). Niezależnie od tego jakie mechanizmy psychiczne wytwarzają agresję i chęć zadawania cierpienia, charakterystyczny dla jednostki poziom akceptacji okrucieństwa determinują przede wszystkim normy społeczne. Jednostka najczęściej wyrabia w sobie taki poziom asertywności i bezwzględności, jakiego od niej oczekuje otoczenie. „Surową” moralność krzewi głównie etyka cnoty, dla której męstwo, wytrwałość i pogodzenie się z losem to wyraźne atuty charakteru. Moralność „łagodną” wspiera etyka miłości bliźniego, która nakazuje traktowanie wszystkich i zaleca wyrabianie cnoty charakteru tylko przez dodatnie bodźce: przykład, zachętę, namowę i ośmielenie.


  1. KARA

W realnym świecie istnieją liczne skonfliktowane autonomie i wynikające stąd spory – rygoryzmu z pobłażliwością, surowości z łagodnością. Wzorem kompromisu ma być system karny – sprawiedliwy i skuteczny, ani zbyt okrutny, ani zbyt pobłażliwy. Trzy teorie próbują ustalić, na jakich zasadach powinien opierać się ten system. Są to: retrybutywiści, zwolennicy prewencji oraz zwolennicy restytucji. Retrybutywiści uważają, że karę wywołuje sam przestępca, decydując się na łamanie prawa i robi to świadomie. Zwolennicy prewencji sądzą, że najlepszą formą odstraszania od przestępstw jest usuwanie przyczyn prowadzących jednostki do łamania prawa. Zwolennicy restytucji proponują całkowicie zrezygnować z kar, których celem jest zadawanie cierpienia i wykorzystać przestępców do pracy na rzecz społeczeństwa.


Retrybucja.

Retrybutywizm to pogląd, że karać należy zawsze, gdy złamane zostało prawo. Ni e jest ważne, czy kara odstrasza potencjalnych złoczyńców i czy zatwardziałych przestępców reformuje. Teorię te popierali Kant i Hegel, Kant uważał bezwzględne stosowanie prawa za święty obowiązek sędziego, Hegel natomiast twierdził, że złoczyńca poddający się karze, sam podlega pewnego rodzaju uświęceniu, gdyż doznaje moralnego oczyszczenia. Podkreśla też, że karany jest istotą ludzką, zasługującą na traktowanie motywowane względami moralnymi. Kara jest potrzebna, by w przestępcy dokonała się wewnętrzna przemiana. Kara może być więc pokutą.

Okazuje się, że groźba kary i odrzucenia jest skuteczniejszym sposobem wymuszenia moralnego zachowania, niż odwoływanie się do norm moralnych i wewnętrznej kontroli.

Przykładem reprezentującym zupełnie odwrotne stanowisko do retrybucji był Jezus z Nazaretu, który pokazał, że dobrowolnie przyjęte cierpienie, a nie kara, zmazuje winę. Nie jest to jednak, ani protest przeciw cierpieniu, ani zachęta do cierpienia. Jezus poucza, że nie warto pytać, kto cierpi i dlaczego, ponieważ odpowiedź zawsze jest taka sama. Cierpią wszyscy i zawsze bez dostatecznego powodu, ponieważ cierpienie to zjawisko naturalne, nie będące karą. Dobrowolnie przyjęte cierpienie ma sens jako samodoskonalenie.


Prewencja.

Utylitaryści są zdania, że celem karania jest zarówno wymierzenie sprawiedliwości, jak i ochrona przed nowymi wykroczeniami. Jeremy Bentham krytykuje teorię retrybucji, mówiąc, że jeśli Kant ma rację, to zło popełnione przez złoczyńcę równe jest złu dokonanemu przez sędziego, czy kata. Ponadto zostało ono podwojone. Zadaniem systemu sprawiedliwości nie jest dokonanie zemsty, lecz ochrona społeczeństwa. Stąd najbardziej uniwersalnym i skutecznym środkiem prewencyjnym jest sama groźba zastosowania kary. Musi ona być jednak zastosowana szybko i sprawnie, co zależy w głównej mierze od sprawności działania policji i sądów, a co nie zawsze ma miejsce.

Zwolennicy pełnej nietykalności osób niewinnych wysunęli postulat, by przestępców chronić przed ich następnymi zbrodniami. Do sądu miałoby należeć ustalenie faktów przestępstwa, a do specjalistów - ustalenie winy i zastosowanie właściwego trybu resocjalizacji. Zamiana kary na resocjalizację może mieć za sobą istotne racje moralne, ale jest w praktyce niewykonalna. Zabiegi resocjalizacyjne są mało skuteczne, a w każdym razie nie tak skuteczne, by w trakcie procesu resocjalizacji można było zdecydować, kiedy przestępca nie stanowi już dalszego zagrożenia dla społeczeństwa.


Restytucja.

Zwolennicy restytucji uważają, że przestępcy to ofiary losu o ograniczonej zdolności racjonalnego postępowania. Powodem tej nieracjonalności jest ich wyższa od przeciętnej emocjonalność i błędy, jakich się dopuszczono podczas ich socjalizacji. Kara znacznie podwyższa poziom pobudzenia emocjonalnego i daje efekt raczej negatywny niż pozytywny.

Eysenc jest zwolennikiem terapii behawioralnej, prowadzącej do wykształcenia nowych nawyków. Uważa, że pewna liczba potencjalnych przestępców zaniechałaby myśli o łamaniu prawa, gdyby pojawieniu się takiej intencji towarzyszył jakiś sygnał, nieprzyjemny alarm, aktywizujący nowy sposób zachowania. Zastosowanie tego w praktyce jest jednak niezwykle trudne ze względu na złożoność i różnorodność motywów popełnienia przestępstw.

Pewni autorzy restytucji proponują przemienić więzienia w obozy pracy, gdyż, jak twierdzą, dla pozbawionego silnej woli przestępcy najlepszym środkiem resocjalizującym jest wdrożenie do ekonomicznie opłacalnej pracy. Ponadto daje to przestępcy szansę powrotu do życia społecznego. Metodzie tej wysuwa się kilka obiekcji moralnych i praktycznych: (1) z obozu łatwiej uciec niż z więzienia, (2) daje do zrozumienia, że szkody moralne można odkupić pieniędzmi, (3) wydaje się niestosownym proponować rekompensatę rodzinie osób zamordowanych, (4) osoby bogate będą mogły wykupić się wcześniej, (5) dochód z obozów może okazać się niewystarczający do utrzymania ich, (6) obozy kojarzą się z totalitaryzmem. Każdy z tych argumentów można jednak podważyć.

Społeczeństwo, które jako jedyną formę kary zna zadawanie cierpienia, postępuje nieinteligentnie, nieopłacalnie i niewychowawczo.


Kara śmierci.

Karę śmierci uznawali Kant i Mill. Do puszczają ją nawet wielkie religie. Przeciwni są jej przede wszystkim pacyfiści i zwolennicy obniżania progu akceptowalnego społecznie, świadomie zadawanego cierpienia. Burzliwą kontrowersję wzbudziła teoria Izaaka Ehrlicha, wg której, można postawić tezę, że gdyby w latach 1933-1967 nie wykonano żadnego wyroku śmierci w USA, to liczba zabójstw wzrosłaby o siedem lub osiem pomnożone przez liczbę wykonanych wyroków. Ehrlich założył bowiem, że średnia popełnionych przestępstw, których dopuściliby się skazani na karę śmierci, wynosiłaby 7-8. Istnieje wiele argumentów zarówno za, jak i przeciw karze śmierci. Sprawą dużo ważniejszą jest jednak wypracowanie jednolitego poglądu społecznego na cel karania i jego spodziewany rezultat.


  1. ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZBIOROWA

Grzech pierworodny.

Ani religia żydowska, ani chrześcijańska nie zawierają doktryny, która głosiłaby, że obecne cierpienia ludzkości są karą, jaka Bóg wymierzył potomstwu Adama za jego nieposłuszeństwo. Cierpienia są albo karą za „obecność” w Adamie w momencie, gdy dokonał grzechu – i tak twierdzą teologowie chrześcijańscy – albo nie są w ogóle karą za grzechy, i tak mówi religia judaistyczna. W czasach kontrreformacji Kościół katolicki stworzył mocny fundament dogmatyczny na poparcie tego, że Bóg stosuje odpowiedzialność zbiorową za grzech Adama i Ewy. Wiara oparta na dogmatach z pewnością przyczynia się do ujednolicenia religijnych przekonań, stawia jednak trudne do pokonania przeszkody i dla rozumu, i dla sumienia.


Prawo do indywidualnego traktowania.

Lewis wyróżnia cztery przypadki, w których za słuszne można uznać podjęcie działania represyjnego wobec innych osób niż sprawca niepożądanego czynu lub obciążenie ich odpowiedzialnością:

  1. Gdy zachodzi konieczność zaprowadzenia dyscypliny;

  2. Gdy nieuniknione konsekwencje spadają na rodzinę oraz osoby bliskie winnego, który sam jedynie zasługuje na karę;

  3. Gdy jakaś grupa lub luźna organizacja dobrowolnie przyjmie zasadę wspólnego ponoszenia odpowiedzialności (odpowiedzialność zastępcza);

  4. Gdy sprawca czynu został zmuszony do działania budzącego zastrzeżenia.

Każdy ma prawo do indywidualnego traktowania, ale odpowiednio wcześniej musi sam zadbać o to, by był odróżniany od grupy, która w sensie sprawczym dopuszcza się wykroczenia. Moralnie odpowiedzialny jest ten, kto dokonał zła lub był jego świadkiem, mógł mu zapobiec, ale nie zrobił tego z mało istotnych przyczyn. W praktyce posługiwanie się tą regułą jest bardzo trudne.


Kolektywne działanie i bezczynność.

Gdy członkowie luźnej grupy działają ze wspólną intencją, to odpowiedzialność jest równa. Z tego typu odpowiedzialności może być tylko ten, kto wycofał swój udział w zajściu w sposób wyraźny i skuteczny. Gdy członkowie luźnej grupy działają jednak z rozmaitymi intencjami, bez intencji lub gdy w ogóle nie podejmują celowych działań, moralność zbiorowa nie istnieje. Jeżeli np. chmara plażowiczów rzuci się na pomoc tonącej, każdy z nich odpowiada za to, co sam zrobił.


Odpowiedzialność za grupę.

Odpowiedzialność zbiorowa nie istnieje, a przynajmniej nie ma żadnych przekonujących racji na ten temat. Niektórzy rozróżniają odpowiedzialność kolektywną w tym rozumieniu, że jest to odpowiedzialność osobista poszczególnych ludzi za ich konkretne zachowania. Kolektywność oznacza tu jednomyślność i podobieństwo w zachowaniu. Przytoczone są tu przykłady prześladowań Murzynów na południu przez białych oraz eksterminacja Żydów w czasach wojny. Odpowiedzialność spada zawsze na poszczególne jednostki, nawet jeśli trudno po latach ich winę precyzyjnie wyważyć i osądzić.


16



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Hołówka Etyka w działaniu rozdz 1 (str 33 52)
12 społeczna odpowiedzialność firm, etyka działania
Etyka, Wojskowa Akademia Techniczna - Zarządzanie i Marketing, Licencjat, II Rok, Semestr 3, Etyka D
etyka w działalności banków
informatyka kod skutecznosci o jakosci myslenia i dzialania jacek pogorzelski ebook
Etyka w działalności banków spółdzielczych
12 społeczna odpowiedzialność firm, etyka działania
KOHLBERG z Etyka działalności gosp
Enneady - streszczenie problematyczne, Filozofia, @Filozofia, PhilloZ, Etyka
Kodeks etyki w działalności gospodarczej, Pomoce dydaktyczne, Etyka
Etyka Nikomachejska - streszczenie, filozofia
Peter Singer - Etyka i socjobiologia - streszczenie
STRESZCZENIA LEKTUR ETYKA
etyka streszczenia Galewicz
etyka streszczenia O pluralizmie najwyższego dobra
Etyka, Kant - Uzasadnienie metafizyki moralności, Streszczenie „Uzasadnienia metafizyki moraln
Uzasadnienie metefizyki moralności I.Kant - streszczenie, Filozofia, @Filozofia, PhilloZ, Etyka
Temat12 streszczenie, Administracja, I ROK, Etyka
zasady działania izb lekarskich, Orzecznictwo - Prawo - Etyka - Zarządzanie zdrowiem - Ekonomika -

więcej podobnych podstron