Procesy Norymberskie a holokaust

Procesy Norymberskie a holokaust

Czy procesy o 'zbrodnie wojenne' dowodzą zagłady?

Część 1

The Nuremberg Trials and the Holocaust

Do the 'war crimes' trials prove extermination?

Mark Weber

Powszechną reakcją na wyrażenie sceptycyzmu o historii holokaustu jest powiedzenie cze-goś w stylu "Co z Norymbergą? Co z procesami i wszystkimi dowodami?!" Ta reakcja jest zrozumiała, ponieważ wiele powojennych procesów o "zbrodnie wojenne" dały wyraźną, autorytatywną legitymację sądową historii zagłady - holokaustowi.

Zdecydowanie najważniejszym z nich był wielki sąd norymberski 1945-1946, oficjalnie znany jako Międzynarodowy Trybunał Wojskowy (IMT). Rządy Stanów Zjednoczonych, ZSRR, W Brytanii i Francji postawiły przed nim najwybitniejszych żyjących niemieckich przywódców jako "głównych zbrodniarzy wojennych" za różne "zbrodnie wojenne", "zbrodnie przeciwko pokojowi" i "zbrodnie przeciwko ludzkości". Zdaniem Karty Trybunału, ci "hitlerowscy konspi-ratorzy" popełniali swoje zbrodnie jako część wielkiego "wspólnego planu lub spisku".


Ponadto, 12 drugorzędnych procesów norymberskich (NMT) zorganizowanych tylko przez rząd USA przeprowadzono w okresie 1946–1949. Podobne procesy przeprowadzili również Brytyjczycy w Lüneburg i Hamburgu, i Stany Zjednoczone w Dachau. Od tego czasu, wiele innych procesów związanych z holokaustem odbyło się w Niemczech Zachodnich, Izraelu i Stanach Zjednoczonych, w tym bardzo nagłośnione procesy w Jerozolimie Adolfa Eichman-na i Iwana Demianiuka.


Traktowanie Żydów przez Niemców w czasie wojny zajmowało ważne miejsce w procesach norymberskich. Przez potępianie oskarżonych, alianci położyli szczególny nacisk na rzeko-mą eksterminację 6 milionów europejskich Żydów. Główny amerykański prokurator Robert H Jackson, na przykład, oświadczył w otwierającym przemówieniu do Trybunału: [1]


Najbardziej dzikie i najliczniejsze zbrodnie zaplanowane i dokonane przez nazistów były te przeciwko Żydom… Moim zadaniem jest wykazanie planu do którego wszyscy naziści fanatycznie się zobowiązali, unicestwienie całego narodu żydowskiego… Zde-klarowanym celem było zniszczenie narodu żydowskiego jako całość… Spisek albo powszechny plan eksterminacji Żydów był… realizowany metodycznie i dokładnie… Historia nie zna zbrodni popełnionej przeciwko tak wielu ofiarom, czy przeprowadzo-nej z tak wykalkulowanym okrucieństwem.


Powtarzając te słowa, główny brytyjski prokurator Sir Hartley Shawcross tak zadeklarował w finałowym przemówieniu przed Trybunałem: [2]


Jest jedna grupa, do której metodę unicestwienia zastosowano w skali tak ogromnej, że moim obowiązkiem jest odnieść się oddzielnie do dowodów. Chodzi mi o ekster-minację Żydów. Gdyby nie było innej zbrodni przeciwko tym ludziom [pozwani], tylko ta w którą wszyscy byli zamieszani, to wystarczy. Historia nie zna podobnej do tych okrucieństw.


Jak przekonujące były dowody przedstawione w Norymberdze dla uzasadnienia tych potę-piających słów? Jak oskarżeni odpowiedzieli na zarzuty?


Chociaż wiele z konkretnych świadectw i dokumentacji przedstawionych w tych badaniach przedstawiliśmy w innych artykułach, tutaj przyjrzymy się bliżej ogólnej wiarygodności dowo-dów cytowanych w Norymberdze i innych miejscach o historii zagłady holokaustu. Ten roz-dział skupia się także na podstawowym charakterze tych procesów, które odegrały tak waż-ną rolę w "legitymizacji" historii holokaustu.

Sprawiedliwość polityczna

Norymberskie przedsięwzięcie naruszało starożytne i podstawowe zasady sprawiedliwości. Zwycięscy alianci pełnili funkcję prokuratora, sędziego i kata niemieckich przywódców. Za-rzuty wyprodukowano specjalnie na tę okazję, i odnosiły się tylko do pokonanych. [3] Ale pokonane, głodujące i wyniszczone Niemcy nie były w stanie się przeciwstawić temu czego żądały sojusznicze potęgi okupacyjne.

Jak prywatnie wtedy potwierdziły nawet niektóre osobistości sojusznicze, procesy norymber-skie zorganizowano nie po to by wymierzyć bezstronną sprawiedliwość, ale w celach poli-tycznych. Sir Norman Birkett, brytyjski zastępca sędziego w Trybunale Norymberskim, wy-jaśnił w prywatnym liście z kwietnia 1946, że "proces jest jedynie formą procesu sądowego i ma głównie znaczenie polityczne". [4]

Robert Jackson, główny amerykański prokurator i były prokurator generalny USA, zadekla-rował, że Trybunał Norymberski "jest kontynuacją wysiłku wojennego narodów sojuszni-czych" przeciwko Niemcom. Dodał, że Trybunału "nie obowiązują udoskonalenia procedu-ralne i merytoryczne naszego systemu sądowego czy konstytucyjnego…" [5]

Sędzia Iola T Nikitczenko, który przewodniczył uroczystej sesji otwierającej Trybunału, był zastępcą szefa sowieckiego Sądu Najwyższego przed i po Norymberdze. W sierpniu 1936 był sędzią niesławnego pokazowego moskiewskiego procesu Zinowiewa i Kamenewa. [6] Na wspólnej konferencji tuż przed zwołaniem Trybunału Norymberskiego, Nikitczenko dosadnie tłumaczył sowiecką opinię o tym przedsięwzięciu: [7]

Mamy tu do czynienia z głównymi zbrodniarzami wojennymi, którzy już zostali ska-zani, i których skazanie zostało ogłoszone w deklaracjach moskiewskich i krymskich (Jałta) przez szefów [sojuszniczych] rządów… Cała idea to zapewnienie szybkiej i sprawiedliwej kary za zbrodnie…

Fakt że nazistowscy przywódcy sa zbrodniarzami już został ustalony. Zadaniem Try-bunału jest jedynie określić zakres winy każdej poszczególnej osoby i wymierzyć ko-nieczną karę – wyroki.

Wskazującą na charakter głównie polityczny procesów norymberskich była ważna żydowska rola w ich zorganizowaniu. Nahum Goldmann, wcześniej przewodniczący obu: Światowego Kongresu Żydów [WJC] i Światowej Organizacji Syjonistycznej, napisał w swoim dzienniku, że Trybunał Norymberski był pomysłem oficjeli WJC. Dopiero po uporczywym wysiłku oficjele z WJC mogli przekonać sojuszników do akceptacji tego pomysłu, dodał. [8]

WJC odegrał także ważną choć mniej oczywistą rolę w procedowaniu. Przede wszystkim ta potężna a tajna organizacja zagwarantowała, że główną sprawą procesów było prześlado-wanie przez Niemcy Żydów, i że oskarżeni zostaną ukarani za udział w tym procesie. [9]

Dwaj żydowscy oficerowie w armii USA: ppłk Murray Bernays i płk David "Mickey" Marcus – odegrali kluczowe role w przedsięwzieciu norymberskim. Zdaniem historyka Roberta Conora, Bernays był "duchem przewodnim w drodze do Norymbergi". Bernays, odnoszący sukcesy nowojorski prawnik, przekonał amerykańskiego sekretarza wojny Henry Stimsona i innych do akceptacji idei postawienia przed sądem pokonanych niemieckich liderów. [10]

Marcus, zagorzały syjonista, stał się "człowiekiem Nr 3 w tworzeniu amerykańskiej polityki" w okupowanych Niemczech. Jako szef Filii Zbrodni Wojennych amerykańskiego rządu w latach 1946 i 1947, wybierał niemal wszystkich sędziów, prokuratorów i prawników do procesów no-rymberskich przed NMT. (Później stał się dowódcą syjonistycznych sił "Haganah" w Pale-stynie.) [11]

Niektórzy z uczestniczących w procesach Amerykanów zawiedli się tym całym biznesem. Jednym z nielicznych którzy uzewnętrznili swoje uczucia był Charles F Wennerstrum, sędzia Sądu Najwyższego stanu Iowa, który był przewodniczącym sedzią na procesach norymber-skich niemieckich generałów. "Gdybym wiedział 7 miesięcy temu to co wiem dzisiaj, nigdy bym tu nie przyjechał" – oświadczył tuż po odczytaniu wyroków. "Wysokie ideały ogłoszone jako motywy utworzenia tych trybunałów nie były oczywiste" – dodał. [12]

Wennerstrum ostrożnie odniósł się do intensywnego zaangażowania Żydów w procesy no-rymberskie. "Cała atmosfera tu jest niezdrowa… Zatrudniono prawników, urzędników, tłu-maczy i badaczy, którzy zostali Amerykanami w ostatnich latach, których pochodzenie było osadzone w nienawiści i uprzedzeniach Europy". Skrytykował jednostronność w zajmowaniu się dowodami. "Większość dowodów na procesach była dokumentalna, wybranych z ogrom-nego tonażu zdobytych dokumentów. Wyboru dokonywała prokuratura. Obrona miała dostęp tylko do tych dokumentów, które prokuratura uznawała za materiał w sprawie". Podsumował, że "procesy miały przekonywać Niemców o winie ich liderów. Przekonali Niemców tylko w tym, że ich liderzy przegrali wojnę z twardymi najeźdźcami". Wennerstrum opuścił Norym-bergę "z poczuciem odrzuconej sprawiedliwości". [13]

Czołowy amerykański jurysta był przerażony procesami norymberskimi. Główny sędzia Sądu Najwyższego USA Harlan Fiske Stone powiedział poirytowany: "[Główny prokurator USA] Jackson prowadzi wysokiego stopnia lincz w Norymberdze. Nie przeszkadza mi to co robi z nazistami, ale nienawidzę pozorów, że on kieruje sądem i proceduje zgodnie z powszech-nym prawem. To jest trochę zbyt świętoszkowate oszustwo by zadowalało moje staroświe-ckie pomysły". W prywatnym liście napisał: "… Zastanawiam się jak niektórzy z tych którzy przewodniczą procesom uzasadniliby niektóre z aktów ich własnych rządów, gdyby mieli status oskarżonego". Przy innej okazji Stone specjalnie zastanawiał się "czy zgodnie z tą nową [norymberską] doktryną prawa międzynarodowego, gdybyśmy poniesli klęskę, zwycię-zcy mogliby wiarygodnie twierdzić, że dostarczenie przez nas Brytanii 50 niszczycieli [w 1940] było aktem agresji…" [13]

W Kongresie reprezentant Lawrence H Smith z Wisconsin oświadczył: "Procesy norymber-skie są tak odrażające dla anglosaskich zasad sprawiedliwości, że zawsze musimy się wsty-dzić tej strony naszej historii… Norymberska farsa reprezentuje politykę zemsty w najgor-szym wydaniu". [14] Inny kongresman, John Rankin z Mississippi, powiedział: "Jako przed-stawiciel amerykańskiego narodu pragnę powiedzieć, że to co dzieje się w Norymberdze, Niemcy, to hańba dla Ameryki… Mniejszość rasowa, 2.5 roku po zakończeniu wojny, jest w Norymberdze i nie tylko wiesza niemieckich żołnierzy, ale skazuje niemieckich biznesmenów w imieniu Ameryki". [15]

Prawdopodobnie najodważniejsze potępienie wyszło z ust senatora Roberta A Tafta, szero-ko uważanego za "sumienie partii republikańskiej". Bardzo ryzykując swoja polityczną ka-rierę, skrytykował norymberskie przedsięwzięcie w przemówieniu z października 1946. "Sądzenie pokonanych przez zwycięzców nie może być bezstronne, niezależnie od tego jak jest obwarowane formami sprawiedliwości" – powiedział. Taft kontynuował: [16]

W całym tym wyroku jest duch zemsty, a zemsta rzadko jest sprawiedliwością. Powie-szenie 11 skazanych mężczyzn będzie plamą na amerykańskiej historii, której będzie-my długo żałować. W tych procesach przyjęliśmy rosyjską ideę celu procesów – poli-tyki rządu, a nie sprawiedliwości - z małym związkiem z anglosaskim dziedzictwem. Ubierając politykę w formy procedury prawnej, możemy skompromitować całą ideę sprawiedliwości w Europie w nadchodzących latach.

Milton R Konvitz, żydowski specjalista od prawa i administracji publicznej, wykładowca na New York University, ostrzegł wtedy, że Trybunał Norymberski "przeciwstawia się wielu z najbardziej podstawowych założeń procesu sądowego". Kontynuował: "Nasza polityka w kwestii nazistów jest niezgodna ani z prawem międzynarodowym, ani z naszą polityką De-partamentu Stanu… Proces norymberski stanowi realne zagrożenie dla postawowych pojęć sprawiedliwości, których ustanowienie zabrało ludzkości tysiące lat". [17]

W późniejszych latach, wybitne postacie w Ameryce i innych krajach wyrażały podobne opi-nie. Sędzia Sądu Najwyższego USA William O Douglas napisał: "Wtedy uważałem, i dalej uważam, że procesy norymberskie były niegodziwe. Prawo stworzono ex post facto by odpo-wiadało naszej pasji i jazgotowi czasu". [18]

Amerykański kontradmiral H Lamont Pugh, były naczelny chirurg marynarki i oficer dowodzą-cy National Naval Medical Center, napisał: "Myślałem, że procesy w ogóle graniczyły z mię-dzynarodowym obłędem. Myślałem, że to szczególnie niefortunne, nieodpowiednie, nieprze-myślane i nierozsądne, żeby Amerykę obsadzić w wiodącej roli prokuratorów i wykonawców tych procesów niemieckich uczestników czy szefów". [19]

Kolejne oskarżenie procesów norymberskich pokazało się niedawno na stronach liberalnej
New Republic: [20]

Cały majestat zachodniego dziedzictwa prawnego użyto do obalenia tego dziedzictwa w Trybunale Norymberskim. Ważcy prawnicy w każdym kraju zachodnim (ale nie Ro-sja) zaprotestowali przeciwko tej parodii zachodniego systemu prawnego. Tak samo historycy. Tak samo tylko kulturalni i moralni mężczyźni i kobiety. Gdyby zwycięzcy mieli "sądzić" zwyciężonych za zbrodnie wojenne, to powinni sądzić się sami za czę-ste popełnianie tych samych zbrodni. Kto by osądzał [brytyjskiego] marszałka lotnic-twa Sir Arthura Traversa "bombera" Harrisa, architekta polityki nasycenia bombardo-waniem niemieckich miast? Ale to była tylko kwestia naszych własnych "zbrodni wo-jennych". Gdyby słuszne było wykorzystywanie aparatu prawa do karania osób od-powiedzialnych za wyjątkowe zbrodnie, takie jak holokaust, to niesłuszne byłoby uży-wanie go do karania za błędy oceny i rządzenia, jakie wydaje się popełnił każdy poko-nany reżim. "Używaliśmy metod wroga" - i używalismy ich w czasie pokoju w Norym-berdze.

Podczas trwania procesów norymberskich i jakiś czas później, dużo mówiło się o powszech-nej ważności ustanowionego na nich nowego kodeksu prawnego. Twierdzono, że rozpoczęła się nowa era międzynarodowej sprawiedliwości. Wielu szczerze uważało, że 4 potęgi sojusz-nicze same będą stosować się do standardów Trybunału. [21]

Jak się okazało, żadna z 4 potęg uczestniczących w Trybunale nigdy nie podjęła najmniej-szego wysiłku by stosować zasady tak poważnie i obłudnie głoszone w Norymberdze ani wobec własnych liderów, ani tych z innego kraju.

Nie dokonano egzekucji na żadnym sowieckim liderze za sowiecką interwencję militarną na Węgrzech w 1956, czy w Czechosłowacji w 1968. Nie postawiono przed sądem żadnego brytyjskiego lidera za brytyjską inwazję na Egipt w październiku 1956. Nie postawiono przed sądem prezydenta Eisenhowera za inwazję na Liban w 1958. Nie powieszono prezydenta Kennedy'ego za nieszczęsną inwazję Kuby – "Zatoka Świń" – w 1962. Prezydenta Johnsona nigdy nie osądzono za wojnę w Wietnamie, czy inwazję na Republikę Dominikany. Prezy-denta Nixona nie postawiono przed trybunałem za zbrojny napad na Kambodżę.

Kiedy oficjele z Północnego Wietnamu zagrozili procesami schwytanych amerykańskich lotników w 1966, sen. Everett Dirksen wyraził pogląd, że procesy norymberskie "mogły być strasznym błędem". [22]

Podwójne standardy

Prowadząc procesy norymberskie, rządy sojusznicze same naruszały prawo międzynaro-dowe. Ich traktowanie niemieckich oskarżonych i jeńców wojskowych którzy zeznawali na-ruszało Art. 56, 58 i inne Konwencji Genewskiej z lipca 1929. [23]

Sprawiedliwość – w odróżnieniu od zemsty – jest bezstronnie stosowanym standardem. W Norymberdze standardy "sprawiedliwości" odnosiły się tylko do pokonanych. Cztery mocar-stwa orzekające same były winne wielu takich samych zbrodni o jakich dokonanie oskarżały liderów niemieckich. [24] Głowny prokurator amerykański Robert Jackson prywatnie przyznał w liście do prezydenta Trumana, że sojusznicy [25]:

zrobili albo robią to samo za co oskarżamy Niemców. Francuzi tak naruszają Konwe-ncję Genewską w traktowaniu [niemieckich] jeńców wojennych, że nasze dowództwo zabiera im wysłanych jeńców [na roboty przymusowe we Francji]. Oskarżamy za gra-bież, a nasi sojusznicy ją praktykują. Mówimy, że wojna agresywna jest zbrodnią, to jeden z naszych sojuszników narusza suwerenność państw bałtyckich bez żadnego prawa poza podbojem.

Z naruszeniem pierwszego punktu norymberskiego "planowanie, przygotwywanie, wszczy-nanie albo prowadzenie agresywnej wojny" Związek Sowiecki zaatakował Finlandię w gru-dniu 1939 (i w rezultacie został wyrzucony z Ligi Narodów). Kilka miesięcy później Armia Czerwona zaatakowała Litwę, Łotwę i Estonię, i bezwzględnie aneksowała je do Związku Sowieckiego. Powojenny francuski rząd naruszył prawo międzynarodowe i norymberski za-rzut o "złym traktowaniu jeńców wojennych" wykorzystując wielką liczbę niemieckich jeńców wojennych jako przymusowych robotników we Francji. W 1945 Ameryka, Brytania i Związek Sowiecki publicznie zgodziły się na brutalną deportację ponad 10 mln Niemców z ich starych domów we wschodniej i środkowej Europie, naruszenie norymberskie o "deportacji i innych nieludzkich działaniach dokonanych przeciwko każdej cywilnej populacji". [26]

Choć prokuratorzy sojuszników zarzucali oskarżonym "zbrodnie przeciwko pokojowi" planu-jąc niemiecką inwazję na Norwegię w 1940, to brytyjski rząd w końcu musiał przyznać, że Brytania i Francja same odpowiadały za tę samą "zbrodnię" przygotowując się do zbrojnej inwazji na Norwegię, pod kryptonimem "Stratford" jeszcze przed posunięciem Niemców. I w sierpniu 1941 Brytania i Zwązek Sowiecki wspólnie zaatakowały i zajęły kraj neutralny – Iran. [27]

Biorąc to pod uwagę nie zaskakuje to, że 4 rządy które zorganizowały procesy norymberskie 1945-1946, w Karcie Trybunału nie umieściły definicji "agresji". [28]

Michail Wozlenski, sowiecki historyk który pełnił rolę tłumacza w Trybunale Norymberskim w 1946, później opowiadał, że inni członkowie sowieckiego personelu nie czuli się tam dobrze, bo rzekome zbrodnie niemieckich liderów były "normą w naszym życiu" w Związku Sowie-ckim. [29] Rola sowietów w procesach, które w pełni popierała Ameryka, poruszyła amery-kańskiego dyplomatę i historyka George'a F Kennana żeby potepić całe norymberskie przedsięwzięcie jako "horror" i "kpinę". [30]

Norymberskie podwójne standardy potępił wtedy brytyjski tygodnik The Economist. Zauwa-żył, że podczas gdy oba – Brytania i Francja popierały usunięcie Związku Sowieckiego z Ligi Narodów w 1939 za niesprowokowany atak na Finlandię, to 6 lat później te same dwa rządy współpracowały z ZSRR jako równi w Norymberdze. "Ani zachodni świat nie powinien po-cieszać się tym, że tylko Rosjanie są potępiani w sądach własnej sprawiedliwości sojuszni-ków" – czytamy w The Economist. I dalej: [31]

... Wśród zbrodni przeciwko ludzkości wyróżnia się zbrodnia masowych bombardo-wań ludności cywilnej. Czy Amerykanie którzy zrzucili bombę atomową, i Brytyjczycy którzy zniszczyli miasta w zachodnich Niemczech, mogą uznać się za "niewinnych"? Zbrodnie przeciwko ludzkości obejmują także masowe wypędzenia ludności. Czy an-glosascy liderzy, którzy w Poczdamie potępili wypędzanie milionów Niemców z ich domów uważają się za absolutnie niewinnych?... Kraje orzekające [w Norymberdze] tak wyraźnie wyłączyli się spod prawa które same stosowały.

Oficjel z powojennej amerykańskiej wojskowej administracji okupacyjnej w Niemczech tak skomentował: "Jak dobre są wysoko noszone zasady moralne sformułowane w Norymber-dze, jeśli Amerykanie zgodzili się na takie rzeczy jak deportacje w dokumentach z oficjalnymi podpisami, i które w związku z tym dają aliantom prawo do robienia tego co w Norymberdze opisano jako niemoralne?" [32]

Gdyby standardy Trybunału Norymberskiego zastosowano wobec zwycięzców II wojny świa-towej, amerykański geneał i najwyższy dowódca sojuszników w Europie Dwight Eisenhower zostałby powieszony. Po zakończeniu wojny Eisenhower rozkazał by niemieccy jeńcy pod nadzorem Amerykanów nie byłi już traktowani zgodnie z Konwencją Genewską o traktowa-niu jeńców. To naruszenie prawa międzynarodowego wykluczyło masy Niemców spod och-rony Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, i setki tysięcy ich skazało na powolną śmierć poprzez głód i choroby. [33]

Być może nic nie ilustruje lepiej zasadniczo nieuczciwego charakteru procesów norymber-skich niż traktowanie Rudolfa Hessa, zastępcy Hitlera. Został skazany na dożywocie, mimo że sam z pośród czołowych postaci krajów zaangażowanych w II wojnę światową ryzykował życiem niebezpieczną choć daremną próbą zawarcia pokoju między dwu walczącymi kraja-mi. Brytyjski historyk A J P Taylor kiedyś zwięźle podsumował niesprawiedliwość przypadku Hessa, a tym samym całego przedsięwzięcia norymberskiego: [34]

W 1941 Hess przybył do naszego kraju jako ambasador pokoju. Przybył z… zamia-rem przywrócenia pokoju między Brytanią i Niemcami. Działał w dobrej wierze. Wpadł w nasze ręce i dość niesprawiedliwie potraktowano go jako więźnia wojennego. Po wojnie powinniśmy go zwolnić. Zamiast tego ówczesny brytyjski rząd przekazał go na skazanie Międzynarodowemu Trybunałowi w Norymberdze… Nigdy nie udowodniono Hessowi żadnej zbrodni… Jak pokazują dokumenty, nigdy nie uczestniczył nawet w tajnych dyskusjach, na których Hitler przedstawiał swoje plany wojenne.

Sprawa dowodów

Zwycięzcy alianci dokładnie rozliczali Niemcy z każdego skrawka papieru, który można było wykorzystać do oskarżenia pokonanego reżimu. Nigdy przedtem ani potem nie splądrowano tak dokładnie narodowych dokumentów. Oprócz oficjalnych dokumentów rządowych, w tym licznych tajnych dokumentów opisujących wojenną politykę żydowską Niemiec, alianci skon-fiskowali dokumenty Partii Narodowo-Socjalistycznej i jej stowarzyszonych organizacji, a także tych z licznych prywatnych biznesów, instytucji i osób prywatnych. Sama ilość przeję-tych dokumentów jest oszałamiająca. Na przykład, dokumenty niemieckiego MSZ skonfi-skowane przez funkcjonariuszy amerykańskich ważyły około 485 ton. [35]

Z tej góry papieru, tylko amerykański personel wojskowy wybrał około 2.000 dokumentów uważanych za najbardziej obciążające do wykorzystania w procesie norymberskim. Tony skonfiskowanych dokumentów później przetransportowano do Ameryki. Szacuje się, że tylko w Narodowych Archiwach, zgromadzonych jest ponad milion stron dokumentów o żydow-skiej polityce Trzeciej Rzeszy. Wiele set tych norymberskich dokumentów zostało opubliko-wanych przez amerykański rząd w 42-tomowej "niebieskiej serii" z głównego procesu, 15-tomowej "zielonej serii" z "drugiego szeregu" procesów norymberskich, i 11-tomowej "czerwonej serii". [36]

To jest tak jakby wrogi wobec Ameryki rząd przejął najtajniejsze dokumenty Pentagonu i CIA, a następnie wybiórczo publikował najbardziej żenujące i inkryminujące dokumenty z ogrom-nej kolekcji.

W latach po procesach norymberskich, historycy z wielu różnych krajów dokładnie przetrzą-sali niemieckie dokumenty, w tym wiele z nich niedostępnych dla norymberskich prokura-torów. Historycy mogli porównać i sprawdzić dokumenty w różnych ministerstwach i agen-cjach, jak również liczne prywatne dzienniki i dokumenty. [37]

A jeszcze, w tej ogromnej masie papierów, nie znaleziono ani jednego dokumentu potwier-dzającego czy nawet nawiązującego do programu eksterminacji. Wielu historyków komen-towało o tej niezwykłej "luce" w dowodach. Francusko-żydowski historyk Leon Poliakov, na przykład, tak napisał w swojej najlepiej znanej pracy o holokauście:

Archiwa Trzeciej Rzeszy i dokumenty i depozycje jej liderów umożliwiają rekonstruk-cję, do najmniejszego szczegółu, pochodzenie i rozwój planów agresji, kampanii woj-skowych, i całego wachlarza procedur, według których naziści zamierzali przekształ-cić świat według swoich upodobań. Tylko kampania eksterminacji Żydów, co do kon-cepcji jak również wielu innych zasadniczych aspektów, pozostaje ukryta w ciemności.

Nigdzie nie znaleziono żadnych dokumentów planu eksterminacji Żydów, dodał, bo "być może one nigdy nie istniały". [38]

W Norymberdze, kustoszami niemieckich dokumentów byli alianccy prokuratorzy, którzy nie pozwalali obrońcom dokonywać własnego wyboru materiału. Historyk Werner Maser zauwa-żył, że w Norymberdze "tysiące dokumentów, które wydawały się prawdopodobnie inkrymi-nować aliantów i oczyszczać oskarżonych, nagle zniknęły… Jest wiele dowodów na to, że dokumenty konfiskowano, ukrywano przed obroną, a nawet kradziono w 1945". Inne ważne dokumenty nagle "zniknęły", kiedy specyficznie prosili o nie obrońcy. Oficjele z Narodowych Archiwów w Waszyngtonie potwierdzili to temu pisarzowi przy kilku okazjach, że oryginały licznych dokumentów norymberskich dalej są "zagubione" do dnia dzisiejszego. Trybunał odmówił w dowodach kilku zbiorów niemieckich i zagranicznych przechwyconych doku-mentów opublikowanych podczas wojny jako niemieckie "Białe Księgi" Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Większości z 1,809 oświadczeń na piśmie sporządzonych przez obronę w Norymberdze nigdy nie upubliczniono. [39]

Wśród dokumentów których nie wolno było pokazać obronie znalazł się tajny dodatek do układu niemiecko-sowieckiego z 23 sierpnia 1939, który podzielił Europę wschodnią na sferę niemieckich i sowieckich wpływów. [40]

Po ogłoszeniu wyroków przez Trybunał Norymberski, minister spraw zagranicznych von Ribbentrop wskazał na kilka przeszkód postawionych w jego przypadku: [41]

Obrona nie miała nawet szansy bronienia niemieckiej polityki zagranicznej. Nie po-zwolono na przygotowany przez nas wniosek o przekazanie dowodów… Bez poka-zania dobrego powodu, nie pozwolono na przyjecie połowy z 300 dokumentów przy-gotowanych przez obronę. Na świadków i zeznania pozwalano dopiero po wysłucha-niu ich przez prokuratorów, większość z nich odrzucono… Korespondencję między Hitlerem i Chamberlainem, raporty ambasadorów i protokoły dyplomatyczne itd. od-rzucono. Jedynie prokuratura, a nie obrona, miała dostęp do niemieckich i zagra-nicznych archiwów. Prokuratura tylko szukała inkryminujących dokumentów i wyko-rzystywała je w sposób stronniczy. Świadomie ukrywała oczyszczające z zarzutów dokumenty i odmawiała ich udostępnienia obrońcom.

Karta Międzynarodowego Trybunału Wojskowego pozwoliła na wykorzystywanie zwykle nie-dostępnych "dowodów". Art. 19 mówi, że " Trybunał nie będzie związany formalistyką postę-powania dowodowego…i powinien dopuścić każdy dowód, skoro uzna, że ma on znaczenie dla sprawy". Art. 21 mówi: [42]


Trybunał nie będzie żądał dowodu na fakty powszechnie znane, ale będzie je brał pod sę-dziowską rozwagę. Będzie on również brał pod rozwagę oficjalne dokumenty rządowe i sprawozdania Narodów Zjednoczonych, włączając w to akta i dokumenty komitetów utworzo-nych w różnych krajach sojuszniczych dla badania zbrodni wojennych, jak również protokoły i ustalenia osiągnięte przez wojskowe i inne trybunały każdego z Narodów Zjednoczonych [Sojuszniczych].

Na podstawie tych artykułów Trybunał przyjął jako ważne najbardziej wątpliwe "dowody", w tym pogłoski i niepotwierdzone doniesienia sowieckich i amerykańskich komisji "śledczych". Na przykład, Trybunał przyjął raport amerykańskiego Kongresu, który "udowodnił" zabijanie w komorach gazowych w Dachau i raport polskiego rządu (przedłożony przez Amerykę), który "udowodnił" zabójstwa parą w Treblince. [43] (Żaden renomowany historyk nie akcep-tuje teraz żadnej z tych historii.)

Ponadto Trybunał uznał sowieckie raporty o Auschwitz i Majdanku (dokumenty ZSRR-8 i ZSRR-29), które szczegółowo wyjaśniały jak Niemcy zabili 4 mln w Auschwitz i kolejne 1.5 mln w Majdanku. (Teraz żaden renomowany historyk nie akceptuje żadnej z tych fantastycz-nych liczb.)

Niemiecką winę za mord tysięcy polskich oficerów w Lesie Katyńskim niedaleko Smoleńska podobnie potwierdził dokument norymberski ZSRR-54. Ten szczegółowy raport kolejnej so-wieckiej komisji "śledczej" został przedstawiony jako dowód na zarzut postawiony we wspól-nym oskarżeniu 4 rządów alianckich. Jak wyjaśnił sowiecki prokurator: "W akcie oskarżenia widzimy, że jednym z najważniejszych zbrodniczych czynów, za który odpowiadają główni zbrodniarze wojenni, była masowa egzekucja polskich jeńców wojennych rozstrzelanych w Lesie Katyńskim koło Smoleńska przez niemieckich faszystowskich najeźdźców". [44] (Co ciekawe, 2 z 8 członków sowieckiej Komisji Katyńskiej było również członkami sowieckiej Komisji Auschwitz: akademik N Burdenko i metropolita Mikołaj.) Dopiero w 1990 rząd sowie-cki w końcu przyznał, że zbrodni katyńskiej dokonała nie niemiecka jednostka, jak "udowod-niono" w Norymberdze, a sowiecka tajna policja. [45]

Czasami mówi się, że dowody przedstawione przez prokuraturę Trybunałowi Norymberskie-mu były tak niepodważalne, że żaden z obrońców nigdy nie zakwestionował autentyczności lub dokładności nawet pojedynczego dokumentu prokuratury. [46] To nie jest prawda. Nie tylko adwokaci protestowali przeciwko wykorzystywaniu przez prokuraturę fałszywych doku-mentów, ale niektóre z najważniejszych dokumentów norymberskich obecnie powszechnie uznaje się za fałszywe. [47]

Na przykład adwokat dr Boehm zaprotestował w Trybunale, że norymberski dokument 1721-PS, który rzekomo potwierdza ataki szturmowców na żydowskie synagogi w listopadzie 1938 jest nieporadną fałszywką. Dość szczegółowo wyjaśnił swoje powody. [48]

Kilka dokumentów norymberskich opartych na rzekomym "wyznaniu z łoża śmierci" komen-danta obozu w Mauthausen, Franza Ziereisa, to wyraźne podróbki. (Norymberskie doku-menty 1515-PS, 3870-PS i NO-1973.) Te dokumenty rzekomo pokazują systematyczne zabójstwa setek tysięcy ludzi gazem i innymi metodami w Mauthausen i Hartheim. [49]

Prawie 40 lat po wydaniu werdyktów przez Trybunał, norymberski dokument ZSRR-378 zo-stał stanowczo zdemaskowany jako fałszywka. Jest to rzekomy zapis licznych prywatnych rozmów Hitlera z Hermannem Rauschningiem, byłym oficjelem narodowych socjalistów w Danzig [Gdańsk]. Brutalnym językiem Führer rzekomo ujawnił swoje najskrytsze plany o podboju świata. "Dziennik" Rauschninga opublikowano w Brytanii w 1939 pod tytułem Mówi Hitler [Hitler Speaks], i w Ameryce w 1940 jako Głos niszczenia [The Voice of Destruction]. To właśnie to amerykańskie wydanie uznano za dowód w Norymberdze na "zasady przewo-dnie nazistowskiego reżimu".

Główny prokurator brytyjski Sir Hartley Shawcross i jego sowieccy koledzy powoływali się na liczne z niego cytaty. Oskarżony Baldur von Schirach zakwestionował jego autentyczność, ale adwokat Pelckmann (który nie wiedział nic lepszego) uznał ten "dowód" za prawdziwy. [50] W 1983 szwajcarski historyk Wolfgang Hänel ustalił, że "dziennik" jest absolutnie fał-szywy. Rauschning nigdy nie odbył ani jednego prywatnego spotkania z Hitlerem. [51]

Kolejnym oszukańczym dokumentem norymberskim jest tzw. "Hossbach protocol" (dokument 386-PS), rzekomy zapis wysokiego szczebla konferencji z 1937, na której Hitler rzekomo uja-wnił swoje tajne plany agresywnego podboju. Amerykański prokurator w Norymberdze, Sid-ney Alderman nazwał go "jednym z najbardziej uderzających i ujawniających ze wszystkich zdobytych dokumentów", i powiedział Trybunałowi, że usuwał wszelkie wątpliwości co do winy niemieckich liderów w zbrodniach przeciwko pokojowi. W wiekszości w oparciu o ten dokument Göringa skazano na śmierć. [52]

Podobnie fałszywy jest norymberski dokument L-3 (US-28), rzekomo zapis wojowniczego przemówienia Hitlera do sił zbrojnych z 22 sierpnia 1939. Zawiera szeroko cytowany frag-ment przypisywany Hitlerowi: "Kto teraz mówi o eksterminacji Ormian?" [53]

Żydowska historyk Lucy Dawidowicz, autorka Wojny z Żydami [The War Against the Jews], uznała, że "Są także dokumenty o holokauście, które są jawną podróbką, a niektóre tworzą mit, a nie fakt historyczny". [54]

Wątpliwe świadectwa

Wiele dowodów na historię holokaustu prezentowanych w Norymberdze i w kolejnych proce-sach stanowiły "świadectwa ocalonych". Ale jak wielu historyków uznało, takie świadectwa są często wadliwe. [55]

Gerald Reitlinger ostrzegł czytelników swojego szczegółowego badania, Ostateczne rozwią-zanie [The Final Solution], że dowodów na holokaust, łącznie z dokumentami norymberskimi i świadectwami, nie można przyjmować za dobra monetę: "Wymagany jest pewien stopień rezerwy w zajmowaniu się całym tym materiałem, a szczególnie to odnosi się do ostatniej sekcji (narracje ocalonych)… Wschodnio-europejski Żyd jest naturalnym retorykiem, mówi kwiecistymi porównaniami". [56] Francuski historyk Jean-Claude Pressac podobnie ostrzegł w swojej szczegółowej książce o Auschwitz, że "szczególna ostrożność jest wymagana w kwestii świadectw ocalonych…" [57]

Żydowska historyk Hannah Arendt zaobserwowała w książce Eichmann w Jerozolimie [Eichmann in Jerusalem], że "naoczni świadkowie" zeznający w procesie Adolfa Eichmanna w Jerozolimie w 1961 tylko rzadko byli w stanie rozróżnić między tym co wydarzyło się im wiele lat wczesniej faktycznie, i tym co czytali, słyszeli albo sobie wyobrażali w międzyczasie. [58] Historyk holokaustu Lucy Dawidowicz podobnie zauważyła, że "pamięć ocalonego czę-sto jest zniekształcona nienawiścią, sentymentalizmem i upływem czasu. Jego spojrzenie na wydarzenia zewnętrzne jest często wypaczone granicami jego osobistego doświadczenia". [59]

Francuski historyk Germain Tillion, specjalista od okresu II wojny światowej, ostrzegł, że byli więźniowie obozu którzy kłamią, to rzeczywiście są [60]

znacznie bardziej liczni niż ludzie na ogół zakładają, a temat taki jak ten świata obozu koncentracyjnego - dobrze zaprojektowany, niestety, w celu stymulowania sadomaso-chistycznej wyobraźni – dawał im wyjątkowe pole działania. Znamy wiele zniszczo-nych psychicznie osób, pół-oszustów i pół głupców, które wykorzystywały wyimagino-waną deportację. Znamy innych z nich - prawdziwie deportowanych - których chore umysły starały się nawet wyjść poza potworności które widzieli, albo tego co ludzie mówili że im się przydarzyło.

Żydowski historyk Samuel Gringauz, który sam przebywał w getcie w Kaunas (Litwa) w czasie wojny, skrytykował to co nazwał "nadhistorycznym" charakterem większości żydow-skich "świadectw ocalonych". Napisał, że "większość dzienników i raportów jest pełna nie-dorzecznej gadatliwości, grafomańskiej przesady, dramatycznych efektów, przecenianej nadętości, dyletanckiego filozofowania, niedoszłego liryzmu, niesprawdzonych pogłosek, uprzedzenia, stronniczych ataków i apologii". [61]

Shmuel Krakowski, dyrektor archiwów centrum holokaustu izraelskiego rządu, Yad Vashem, potwierdził w 1986, że ponad 10.000 z 20.000 "świadectw" żydowskich "ocalonych" są "nie-wiarygodne". Wielu ocalonych, chcąc "być częścią historii", może puszczać wodze swojej wyobraźni, powiedział Krakowski. "Wielu nigdy nie było w miejscach, w których, jak twierdzili, byli świadkami okrucieństw, zaś inni opierali się na informacjach z drugiej ręki przekazanych im przez przyjaciół albo spotkanych ludzi". Potwierdził, że wiele świadectw przechowywa-nych w Yad Vashem później uznano za niedokładne, kiedy miejsca i daty nie mogły przejść przez ekspercką ocenę historyków. [62]

Teraz wiemy, że świadkowie w głównym procesie norymberskim składali fałszywe zeznania. Może najbardziej oczywistymi byli 3 świadkowie, którzy pozornie potwierdzili niemiecką winę w rzezi katyńskiej polskich oficerów. [63]

Stephen F Pinter z St. Louis, Missouri, służył jako amerykański prokurator wojskowy od stycznia 1946 do lipca 1947 na amerykańskich procesach Niemców w Dachau. Łącznie na śmierć skazano w tych procesach w Dachau około 420 Niemców. W 1960 Pinter oświadczył, że do skazania Niemców za "fałszywe i bezzasadne" zbrodnie wykorzystano "notorycznie fałszywych świadków". "Niestety, w rezultacie tych pomyłek sądowych, skazano i zabito wie-le niewinnych osób". [64]

Tragikomiczny incydent podczas procesów w Dachau pokazuje generalną atmosferę. Ame-rykański śledczy Joseph Kirschbaum sprowadził do sądu żydowskiego świadka o nazwisku Einstein, by zeznawał, że oskarżony Menzel zamordował brata Einsteina. Ale kiedy oskarżo-ny zauważył, że ten brat, faktycznie, siedział na sali sądowej, zażenowany Kirschbaum skar-cił świadka: "Jak możemy tę świnię zaprowadzić na szubienicę, jeśli jesteś tak głupi że przy-prowadzasz do sądu swojego brata?" [65]

August Gross, Niemiec który pracował jako cywil w amerykańskiej armii na procesach w Dachau, później oświadczył: [66]

Amerykańscy prokuratorzy płacili zawodowym inkrymujacym świadkom, w większości byłym kryminalistom z obozów koncentracyjnych, kwotę $1 dziennie (wtedy równo-wartość 280 marek na czarnym rynku), jak również żywnością z kuchni dla świadków i zakwaterowaniem. W czasie przerw między procedowaniami amerykańscy prokura-torzy mówili tym świadkom co miało być w ich zeznaniach. Dawali im zdjęcia oskarżo-nych, żeby łatwiej im było ich inkryminować.

Młody amerykański reporter sądowy na procesach w Dachau w 1947, Joseph Halow, później tak opowiadał o tej niezdrowej sytuacji:

Świadkami w sprawach obozów koncentracyjnych byli praktycznie każdego rodzaju, jak my reporterzy sadowi określaliśmy "profesjonalni świadkowie", którzy spędzili miesiące w Dachau, zeznając przeciwko jednemu czy drugiemu z pośród wielu oskar-żonych… Zeznania przynosiły im materialne korzyści, i wielu z nich zrobiło sobie z tego dobre życie. Jak można sobie wyobrazić, motywem zawodowych świadków była również przekora i zemsta… W wie-lu przypadkach ich zemsta obejmowała opowia-danie przesadzonych historii o tym czego byli świadkami. Były także jawne kłamstwa.

W jednej sprawie, zeznania złożone przez świadków oskarżenia "okazały się dawać więcej pytań niż odpowiedzi. Niektóre z nich były oczywiści sfabrykowane, albo tak bardzo przesa-dzone, że stawały się niewiarygodne. Było wiele przypadków błędnej tożsamości tego sa-mego oskarżonego, i niejasne, niepewne zeznania o innych". Ponadto, pisał Halow, amery-kańskie sądy "bardzo małą uwage zwracały na zeznania przez i na rzecz oskarżonych". [67]

W sprawie "Nordhausen-Dora" w 1947, amerykański adwokat maj. Leon B Poullada zapro-testował przeciwko ogólniej niewiarygodności – i częstym jawnym kłamstwom – świadków oskarżenia na amerykańskim wojskowym procesie byłych oficjeli obozów koncentracyjnych. [68]

Takie niewiarygodne zaznania wykorzystywano na procesach "holokaustu" w późniejszych latach. Federalny sędzia okręgowy Norman C Roettger, Jr., orzekł w 1978 na procesie na Florydzie, że cała szóstka żydowskich "naocznych świadków" składających zeznania co do okrucieństw i rozstrzeliwań w Treblince przez urodzonego na Ukrainie oskarżonego Feodora Fedorenko błędnie zidentyfikowała oskarżonego kiedy władze izraelskie wprowadziły ich w błąd. [69]

Nowojorski "łowca nazistów" Charles Kremer odwiedził Izrael w 1981 szukając Żydów, którzy mogliby potwierdzić okrucieństwa rzekomo dokonane przez byłego ukraińskiego esesmana żyjącego w New Jersey. Ale Kremer opuścił Izrael wcześniej, gorzko zawiedziony przez wie-lu Żydów, którzy za pieniadze oferowali fałszywe "zeznania". Jak poinformował Brooklyn Jewish Press, "Kremera dotknęły 'bóle gastronomiczne' - tę dolegliwość przypisuje on tru-dnościami w radzeniu sobie z przekupniami, którzy próbowali wykorzystać jego poszukiwa-nia dla swoich osobistych korzyści". [70]

Jednym z najbardziej rażących przykładów krzywoprzysięstwa żydowskich świadków holo-kaustu w ostatnich latach był przypadek emerytowanego pracownika fabryki w Chicago o nazwisku Frank Waluś, który został oskarżony o zabijanie Żydów w swoim ojczystym kraju w czasie wojny. List z grudnia 1974 "łowcy nazistów" Szymona Wiesenthala, który oskarżył Walusia o współpracę z gestapo skłonił rząd USA do kampanii prawnej. Podczas procesu 11 Żydów zeznało pod przysięgą, że osobiście widzieli kiedy Waluś mordował Żydów, w tym kilkoro dzieci. Po 4 latach kosztownej i bardzo spornej batalii prawnej, Waluś był w stanie udowodnić, że rzeczywiście spędził lata wojny jako nastolatek spokojnie pracując w niemie-ckich gospodarstwach. Długi artykuł chroniony prawem autorskim przez American Bar Association i opublikowany w 1981w Washington Post stwierdził, że "... w atmosferze nie-nawiści i wstrętu na pograniczu histerii, rząd prześladował niewinnego człowieka". [71]

http://www.ihr.org/jhr/v12/v12p167_webera.html

Procesy norymberskie a holokaust

Część 2

The Nuremberg Trials and the Holocaust

Mark Weber

Tortury

Alianccy prokuratorzy wykorzystywali tortury by pomóc udowodnić swoją sprawę w Norym-berdze i w innych powojennych procesach. [72]

Były komendant Auschwitz - Rudolf Höss, był torturowany przez brytyjskich funkcjonariuszy, żeby podpisał fałszywe inkryminujące go "wyznania", które szeroko cytowano jako kluczowy dokument o zagładzie holokaustu. Jego zeznania przed Trybunałem Norymberskim, punkt kulminacyjny postepowania, był być może najbardziej uderzającym i niezapomnianym dowo-dem przedstawionym tam o niemieckim programie zagłady. [73] Höss mówił, że w komorach gazowych w Auschwitz zamordowano 2.5 mln ludzi, a kolejne 500.000 więźniów zmarło z innych powodów. Żaden poważny ani szanowany historyk nie akceptuje teraz ani tych fan-tastycznych liczb, ani innych części "wyznania" Hössa, bo uznaje się je za nieprawdziwe. [74]

Aleksander Sołżenicyn powołał się na sprawę Juppa Aschenbrennera, Bawarczyka, którego torturowano by podpisał oświadczenie, że w czasie wojny pracował przy mobilnych komo-rach gazowych ("ciężarówki gazowe"). Dopiero kilka lat później w końcu mógł udowodnić, że faktycznie w tym czasie był w Monachium i uczył się spawania. [75]

Fritz Sauckel, szef niemieckiego programu mobilizacji robotników w czasie wojny, został ska-zany na smierć na głównym procesie norymberskim. Ważnym dowodem przedstawionym przez amerykańskiego prokuratora było zeznanie podpisane przez oskarżonego. (Norymber-ski dokument 3057-PS) Okazało się , że Sauckel podpisał samooskarżające się oświadcze-nie, które przedstawili mu jego kaci w kompletnej formie, kiedy powiedzieli mu otwarcie, że jeśli będzie się wahał, to jego małżonka i dzieci zostaną przekazane sowietom. "Nie rozwa-żałem tego nawet przez chwilę, i myśląc o rodzinie podpisałem dokument" – Sauckel oświad-czył później. [76]

Hans Fritzsche, kolejny oskarzony w głównym procesie norymberskim, podobnie został zmu-szony do podpisania samopotępiającego się zeznania kiedy był więźniem sowieckiej tajnej policji w Moskwie. (Norymberski dokument ZSRR-474.) [77]

Oskarżony w Norymberdze Julius Streicher, którego w końcu powieszono bo wydawał nie-kiedy sensacyjny antyżydowski tygodnik, po aresztowaniu był brutalnie traktowany. Był bity, kopany, chłostany, opluwany, zmuszany do picia śliny i przypalany papierosami. Bito go po genitaliach. Wyrwano mu brwi i włosy na klatce piersiowej. Rozbierano go i fotografowano. Inny oskarżony Hans Frank po aresztowaniu został mocno pobity przez dwóch czarnych GI. August Eigruber, były Gauleiter z Górnej Austrii po zakończeniu wojny został okaleczony i wykastrowany. [78]

Josef Kramer, były komendant obozów BergenBelsen i Auschwitz-Birkenau, oraz inni oskar-żeni w kierowanym przez Brytyjczyków procesie "Belsen", byli rzekomo również torturowani, niektórzy z nich tak brutalnie, że błagali by ich zabić. [79]

Choć wiekszości oskarżonych na głównym procesie norymberskim nie torturowano, wielu innych Niemców zmuszono do podpisania zeznań i wydania świadectw przeciwko ich byłym kolegom i zwierzchnikom. Prosta groźba wydania oskarżonego sowietom często wystarczała by przekonać go do podpisania zeznania albo wydania oświadczenia wymaganego w sądzie. Groźby wobec małżonki i dzieci oskarżonego, łącznie z wycofaniem kartek żywnościowych, przekazania sowietom albo uwięzienie, często szybko dawały pożądane rezultaty. Jeśli wszystko inne zawiodło, oskarżonego można było umieścić w izolatce, bić, kopać, chłostać dotąd aż się złamał. [80]

Zeznanie świadka głównego prokuratora w procesie norymberskim "Wilhelmstrasse" zdobyto w wyniku groźby śmierci. Amerykański adwokat, Warren Magee, w jakiś sposób zdobył tran-skrypcję z pierwszego przesłuchania przedprocesowego Friedricha Gausa, byłego wysokie-go rangą urzędnika w niemieckim MSZ. Pomimo rozpaczliwych protestów prokuratora, sę-dzia postanowił pozwolić Magee na odczytanie dokumentu. Podczas przesłuchania przed procesem, Kempner powiedział Gausowi, ze zostanie przekazany sowietom na powieszenie. Błagając z płaczem o litość, Gaus błagał Kempnera by pomyślał o jego małżonce i dzieciach. Kempner odpowiedział, że mógł ocalić siebie tylko zeznając w sądzie przeciwko byłym kole-gom. Zrozpaczony Gaus, który już znosił 4 tygodnie izolatki, zgodził się. Kiedy Magee skoń-czył czytanie potępiającej transkrypcji, Gaus siedział z twarzą w dłoniach, całkowicie zała-many. [81]

Amerykańscy żołnierze wielokrotnie bili byłego kapitana SS Konrada Morgena w nieudanym wysiłku zmuszenia go do podpisania sfałszowanego zeznania przeciwko Ilse Koch, adwoka-towi w amerykańskim procesie "Buchenwald" w 1947. Amerykańscy funkcjonariusze również grozili przekazaniem go sowietom, jeśli nie podpisze fałszywego zeznania. [82]

Gen. Erhard Milch z Luftwaffe został ostrzeżony przez amerykańskiego majora by przestał świadczyć za Hermanna Göringa w głównym procesie norymberskim. Amerykański oficer powiedział Milchowi, że jeśli nie przestanie, to sam zostanie oskarżony jako zbrodniarz wo-jenny, niezależnie od tego czy był winny czy nie. [83] Milch się nie wycofał i rzeczywiście postawiono mu zarzut. W 1947 amerykański sąd norymberski skazał go na dożywocie jako zbrodniarza wojennego. Cztery lata później amerykański komisarz zmienił wyrok na 15 lat, i wkrótce potem Milch został zwolniony w wyniku amnestii. [84]

Wyciekły raporty o szeroko stosowanych torturach na powojennych prowadzonych przez Amerykanów procesach o "zbrodnie wojenne" w Dachau, co poskutkowało tak licznymi pro-testami, że przeprowadzono w końcu formalne śledztwo. Amerykańska wojskowa komisja śledcza składajaca się z sędziego z Pensylwanii Edwarda van Rodena i sędziego Sądu Naj-wyższego z Teksasu Gordona Simpsona oficjalnie potwierdziła zarzuty nadurzyć. Wykryła, że niemieccy oskarżeni byli rutynowo torturowani w Dachau dzikimi biciami, zapalonymi za-pałkami pod paznokciami, kopaniem w jądra, miesiącami izolatek, i groźbami o represji ro-dzin. Więźniów niskiej rangi zapewniano, ze ich "wyznania" wykorzysta się jedynie przeciwko ich byłym zwierzchnikom w sądzie. Ale później ci nieszczęśliwi ludzie odkryli, że ich "wyzna-nia" wykorzystano przeciwko nim podczas ich procesów. Wysokiej rangi więźniów cynicznie zapewniano, ze jeśli "dobrowolnie" przyjmą na siebie całą odpowiedzialność ochronią swoich byłych podwładnych przed oskarżeniami. [85]

Pewien reporter sądowy na procesie w Dachau był tak oburzony tym co się tam działo w imię sprawiedliwości, że zwolnił się z pracy. Zeznał przez sanacką podkomisją, że "najbardziej brutalnymi" przesłuchującymi byli urodzeni w Niemczech Żydzi. Choć procedury na proce-sach w Dachau były znacznie gorsze od tych stosowanych w Norymberdze, to dają pewną ideę o duchu "sprawiedliwości" narzuconym na pokonanych Niemców.

Praktycznie wszyscy amerykańscy śledczy, którzy wnosili sprawy przed amerykańskie sądy wojskowe w Dachau byli "żydowskimi uchodźcami z Niemiec", którzy "nienawidzili Niemców", opowiadał Joseph Halow, amerykański wojskowy reporter sądowy na procesach w Dachau w 1947. "Wielu śledczych dawało upust swojej nienawiści próbując wymusić wyznania od Niemców traktując ich brutalnie", łącznie z "ciężkim pobiciem". [86]

Sprawa Gustava Petrata, który służył jako strażnik w Mauthausen, nie była niezwykła. Po wielokrotnym brutalnym biciu przez amerykańskie władze, złamał się i podpisał sfałszowane oświadczenie. Był również chłostany i grożono mu natychmiastowym rozstrzelaniem. Petra-towi uniemożliwiono zabezpieczenia dowodów uwalniających go od zarzutów, a jeszcze po-tencjalnych świadków obrony bito i grożono im by nie zeznawali. Po groteskowym procesie przed amerykańskim sądem w Dachau, Petrata skazano na śmierć i powieszono pod koniec 1948. Miał 24 lata. [87]

Oczywiście, stosowanie tortur do produkcji inkryminujących zeznań nie ograniczało się do powojennych Niemiec. Takie techniki systematycznie wykorzystywały rządy na całym świe-cie. Podczas wojny koreańskiej, amerykańscy lotnicy przetrzymywani jako więźniowie przez komunistycznych Północnych Koreańczyków wydawali szczegółowe oświadczenia "wyzna-jące" ich role w prowadzeniu wojny bakteriologicznej. W wyniku tortur fizycznych i psycho-logicznych, 38 amerykańskich lotników "przyznało się" do zrzucania bomb bakteriologicznych wywołujących epidemie choroby i powodujących śmierć wielu koreańskich cywilów. Te oś-wiadczenia później udowodniono jako fałszywe, i po powrocie do Ameryki lotnicy odżegnali się od nich. Ich sfałszowane wyznania były tego samego rodzaju dowodami jak te Rudolfa Hessa i innych na procesach norymberskich. W podobnych okolicznościach, Amerykanie okazali się być tak gotowi do "przyznawania się" do potwornych a bezzasadnych zbrodni jak Niemcy. [88]

Jedną z najważniejszych i najbardziej oświecających spraw norymberskich jest ta Oswalda Pohla, wojennego szefa agencji SS (WVHA) kierującej niemieckimi obozami koncentracyj-nymi. Po schwytaniu go w 1946 zabrano go do Nenndorf, gdzie brytyjscy żołnierze przywią-zali go do krzesła i pobili do nieprzytomności. W wyniku wielokrotnego bicia stracił 2 zęby. [89] Następnie przewieziono go do Norymbergi, gdzie amerykańscy oficjele wojskowi inten-sywnie go przesłuchiwali przez ponad półtora roku w trwających godziny sesjach. Takich sesji było około 70. W tym okresie nie miał dostępu do żadnego adwokata, ani żadnej po-mocy. Nigdy formalnie go o nic nie oskarżono, ani nawet nie powiedziano mu dokładnie dlaczego był przesłuchiwany.

W napisanym oświadczeniu po skazaniu go na śmierć w Norymberdze w listopadzie 1947 przez amerykański sąd wojskowy ("Obóz koncentracyjny" Sprawa Nr 4), Pohl opisał jak był traktowany. [90] Powiedział, że choć ogólnie nie traktowano go źle w Norymberdze jak to było w Nenndorf, to niemniej jednak poddawano go mniej zauważalnym, jak to określił, "na własny sposób bardziej brutalnym torturom emocjonalnym".

Amerykańscy przesłuchujący (większość z nich Żydzi) oskarżyli Pohla o zamordowanie 30 mln ludzi i o skazanie 10 mln ludzi na śmierć. Sami przesłuchujący bardzo dobrze wiedzieli, że takie oskarżenia były kłamstwami i sztuczkami mającymi na celu złamanie jego oporu, powiedział Pohl. "Ponieważ pod względem emocjonalnym nie mam grubej skóry, te szatań-skie zastraszania odnosiły skutek, i przesłuchujący osiągnęli to co chcieli: nie prawdę, a ra-czej zeznania służące ich potrzebom" – napisał.

Pohla zmuszono do podpisania fałszywych i samooskarżających się zeznań napisanych przez oficjeli z prokuratury, które później wykorzystano przeciwko niemu na jego procesie. Jak opowiadał:

Zawsze kiedy prawdziwe dokumenty nie odpowiadały temu co chciały organy prokuratorskie, albo były niewystarczające do wydania wymaganych przez nich wyroków, opracowywano "zeznania". Najbardziej uderzającą cechą tych niezwykłych dokumentów procesowych jest to, że oskarżeni często w nich sami obarczali się winą. To jest zrozumiałe tylko dla tych, którzy sami doświadczyli metod, jakimi zdobywają takie "zeznania".

Ich jak i innych oskarżonych "zniszczyły" te zeznania, które zawierają dające się sprawdzić błędy odnośnie istotnych punktów" – napisał Pohl. Wśród fałszywych zeznań podpisanych przez Pohla było jedno inkryminujące prezesa Reischbanku, Waltera Funka, którego Trybu-nał Norymberski w końcu skazał na dożywocie. [91]

Amerykanie w Norymberdze wykorzystywali również fałszywych świadków, Pohl napisał:

Zawsze kiedy te produkcje [zeznania] nie wystarczały na wymagane przez prokura-torów rezultaty, wprowadzali swoich tzw. 'głównych świadków', a raczej płatnych świadków… Cały szereg tych mrocznych, nędznych postaci uczestniczył w niegodnej grze w Norymberdze. Należeli do nich wysocy rangą urzędnicy rządowi, generałowie i intelektualiści, jak również więźniowie, upośledzeni umysłowo i prawdziwi twardzi kryminaliści… Na procesie WVHA [Pohla] pewien Otto przybył z instytucji psychia-trycznej jako "ważny świadek". Jego wcześniejszy styl życia każdy twardy krymi-nalista uważałby za przykładny. To samo odnosi się do świadka prokuratury Krusiala, który pod przysięgą przedstawił sądowi najbardziej spektakularne bajki, w które, oczywiście, uwierzono…

Pohl protestował także, że adwokatom nie pozwolono na swobodny dostęp do powojennych niemieckich dokumentów, które prokuratura mogła bez przeszkód znaleźć i wykorzystać"

Przez prawie 2 lata organy prokuratorskie mogły wykorzystać wszystko co chcieli z wielu skrzyń skonfiskowanych dokumentów i materiałów archiwalnych jakimi dyspo-nowali. Ale tego samego prawa dostępu odmawiano niemieckim adwokatom, pomimo ich wielokrotnych wysiłków… To oznaczało olbrzymi czy nawet całkowity paraliż i przeszkody w obronie oskarżonych, bo te skrzynie zawierały także uniewinniający materiał, który przedstawieniu sądowi prokuratura mogła uniemożliwiać. I to nazywa się "poprawną" procedurą.

Ponieważ Pohl miał stopień generała w niemieckich siłach zbrojnych, jego traktowanie przez Brytyjczyków i Amerykanów było nielegalne według porozumień międzynarodowych o trakto-waniu jeńców wojennych.

"W rezultacie brutalnego fizycznego traktowania w Nenndorf i traktowania mnie w Norymber-dze, stałem się całkowicie złamanym człowiekiem pod względem emocjonalnym" – napisał. "Miałem 54 lata. Przez 33 lata służyłem krajowi bez żadnej hańby, i nie byłem świadom żad-nej zbrodni".

Pohl tak podsumował charakter powojennych procesów niemieckich przywódców:

Na procesach w Dachau było oczywiste, i to występowało bezbłędnie i tylko słabo ukryte na procesach norymberskich, że prokuratura, w której przeważali Żydzi, kierowała się ślepą nienawiścią i oczywistą żądzą zemsty. Ich celem nie było szu-kanie prawdy, a raczej unicestwienie tak wielu oponentów jak możliwe.

Do starego przyjaciela Pohl napisał: "Jako jeden z ważnych liderów SS nigdy nie oczekiwa-łem iż zostawią mnie w spokoju. Ale nie bardziej spodziewałem się wyroku śmierci. Jest to wyrok zemsty". [92]

Został powieszony 7 czerwca 1951. W ostatniej mowie w norymberskim sądzie Pohl wyraził przekonanie, że pewnego dnia ślepą histerię zastąpi zrozumienie: [93]

Kiedy odległość i czas wyjaśnią wszystkie zdarzenia, kiedy zniknie pasja, i kiedy nienawiść i zemsta nie uciszy ich głodu, to tym wielu milionom przyzwoitych Niem-ców, którzy oddali życie dla ojczyzny nie odmówi się sympatii, którą dziś obdarza się ofiary obozów koncentracyjnych, choć wielu z nich zawdzięcza swój los nie cechom politycznym, rasowym czy religijnym, ale kryminalnej przeszłości.


Negowanie eksterminacji

Wraz z milionami ludzi na całym świecie, którzy z zainteresowaniem śledzili procesy norym-berskie w radio i gazetach, sami oskarżeni byli zszokowani dowodami przedstawianymi na poparcie zarzutów o zagładzie. Przede wszystkim głębokie wrażenie wywarły świadectwa komendanta Auschwitz Rudolfa Hessa i dowódcy Einsatzgruppen Otto Ohlendorfa. Ale wbrew temu co często się mówi czy sugeruje, oskarżeni przed Trybunałem Norymberskim oświadczyli, że nie wiedzieli o żadnym programie zagłady w czasie wojny. [94] Ci ludzie byli w pewnym sensie pierwszymi "rewizjonistami holokaustu".

Główny oskarżony norymberski, Hermann Göring, który był zastępcą Hitlera i desygnowa-nym następcą przez większość lat Trzeciej Rzeszy, stanowczo zaprzeczył iż znany mu był jakikolwiek program eksterminacji w czasie wojny. "Pierwszy raz kiedy usłyszałem o tych strasznych eksterminacjach" – krzyknął w pewnej chwili – "tutaj w Norymberdze". Niemiecką polityką było wypędzenie Żydów, a nie ich zabijanie, tłumaczył, i dodał, że zgodnie z jego najlepszą wiedzą, Hitler też nie wiedział o żadnej polityce eksterminacji. [95]

W czasie rzadkich bez nadzoru przerw między sesjami sądu, kolega oskarżony Hans Fritzsche prywatnie zapytał Göringa o prawdę o obozach koncentracyjnych. Były Reichsmar-schall poważnie zapewnił Fritzsche, że ten zarzut był nieprawdziwy. Alianckie dowody na ten zarzut, nalegał, były niedokładne albo niekompletne, i całkowicie zaprzeczały wszystkiemu co wiedział o tej sprawie. W każdym razie, dodał Göring, jesli były jakieś masowe mordy, to na pewno nie były z nakazu Hitlera. [96] Gen. Alfred Jodl, szef sztabu i prawdopodobnie naj-bliższy doradca wojskowy Hitlera, złożył podobne zeznanie przed Trybunałem. Odpowiada-jąc na proste pytanie o tej sprawie, powiedział: [97]

Mogę tylko powiedzieć, w pełni świadom odpowiedzialności, że nigdy nie słyszałem, ani z pogłosek ani z napisanych czy wypowiedzianych słów, o eksterminacji Żydów… Nigdy nie miałem żadnej prywatnej informacji o eksterminacji Żydów. Na moje słowo, czy jak siedzę tutaj, słyszałem te wszystkie rzeczy po raz pierwszy po zakończeniu wojny.


Hans Frank, wojenny gubernator rządzonej przez Niemcy Polski, zeznał, że w czasie wojny słyszał tylko pogłoski i zagraniczne raporty o masowych mordach Żydów. Zapytał innych ofi-cjeli, łącznie z Hitlerem, o tych historiach i wielokrotnie zapewniano go iż były one fałszywe. [98]


Zeznanie Franka jest szczególnie ważne, bo jeśli faktycznie eksterminowano miliony Żydów w okupowanej przez Niemcy Polsce, jak zarzucano, to raczej nikt inny nie mógłby wiedzieć o tym lepiej od niego. Podczas procesu Franka opanowało poczucie chrześcijańskiej skruchy. Był w takim stanie psychicznym, że gdyby wiedział o programie eksterminacji, to by o nim powiedział.


W pewnym momencie podczas procesu zapytał Franka jego adwokat: "Czy kiedykolwiek uczestniczył pan w jakiś sposób w unicestwianiu Żydów?" Jego odpowiedź odzwierciedla jego wtedy stan emocjonalny: [99]


Powiem "tak", i mówię "tak" dlatego, że będąc pod wrażeniem tych 5 miesięcy po-stępowań, a przede wszystkim pod wrażeniem zeznania świadka [były komendant Auschwitz] Hessa, nie mogę odpowiedzieć zgodnie z sumieniem by przerzucić odpowiedzialność za to wyłącznie na tych ludzi niskiego szczebla. Nigdy nie zbudo-wałem obozu zagłady dla Żydów, ani nie pomagałem żadnemu w istnieniu. Ale jeśli Adolf Hitler osobiście przerzucił tę straszną odpowiedzialność na swój naród, to odnosi się także do mnie. W końcu od lat prowadziliśmy tę walkę z żydostwem… I dlatego mam obowiązek udzielenia odpowiedzi na pana pytanie w tym sensie i w tym kontekście – "tak". Upłynie tysiąc lat, i to poczucie winy Niemiec nie zniknie.


Te słowa, a zwłaszcza ostatnie zdanie, często cytowano by wywołać wrażenie, że sami oskarżeni przyznali się do winy i uznali istnienie wojennej polityki Niemiec o eksterminacji Żydów. [100] Mniej znane są słowa Franka z ostatniej przemowy przed Trybunałem: [101]


Kiedy byłem świadkiem powiedziałem, że 1.000 lat nie wystarczy by wymazać winę naszego narodu z powodu postępowania Hitlera w tej wojnie. [Ale] nie tylko postępo-wanie naszych wojennych wrogów wobec naszego narodu i naszych żołnierzy sta-rannie trzymano z daleka od tych procesów, ale również ogromne masowe zbrodnie najgorszego rodzaju wobec Niemców, o których właśnie się dowiedziałem, zwłaszcza w Prusach Wschodnich, na Śląsku, Pomorzu i na Ziemi Sudeckiej, nadal dokonywa-nych przez Rosjan, Polaków i Czechów, a które teraz zupełnie wyrównały wszelką możliwą winę naszego narodu. Kto w ogóle będzie sądził te zbrodnie przeciwko na-rodowi niemieckiemu?


Ernst Kaltenbrunner, wojenny szef potężnego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), był pewien, że wkrótce zostanie skazany na smierć niezależnie od dowodów przedstawionych Trybunałowi: "Pułkownik kierujący londyńskim więzieniem w którym byłem powiedział mi, że i tak zostanę powieszony, bez względu na rezultat procesu. Skoro dobrze o tym wiem, wszys-tko co chcę zrobić to wyjasnić fundamentalne rzeczy które tutaj są złe". Podczas sesji pyta-nie-odpowiedź, Kaltenbrunner odrzucił zarzut, że on nakazał gazowanie: [102]


P: Świadek po świadku, poprzez zeznania i oświadczenia, mówił, że mordy w komo-rach gazowych przeprowadzano na mocy szczególnych rozkazów Kaltenbrunnera.


O: Proszę pokazać mi jednego z tych ludzi, albo którys z tych rozkazów. To jest ab-solutnie niemożliwe.


P: … Praktycznie wszystkie rozkazy przychodziły od Kaltenbrunnera.


O: Absolutnie niemożliwe.


Na szczególną uwagę zasługuje przypadek Alberta Speera, wcześniej konfidenta Hitlera i wojennego ministra uzbrojenia. Jego strategia obrony w Norymberdze była unikalna, jak rów-nież raczej odniosła sukces, bo nie został powieszony. Mimo że mówił iż osobiście nic nie wiedział o programie eksterminacji w czasie wojny, to niemniej uznał się za moralnie win-nego za tak pilną
pracę dla rezimu, który później uznał za zły. Po spędzeniu 20 lat w wię-zieniu w Spandau, "skruszony nazista został zrehabilitowany" w masmediach za swoje subtelne a żarliwe potępienie reżimu Hitlera. Jego pełne skruchy wspomnienia wydane w Ameryce pod tytułem W Trzeciej Rzeszy [Inside the Third Reich], zdobyły szerokie uznanie i sprzedały się z dużym zyskiem w Europie i Ameryce.


Do śmierci w 1981, Speer stanowczo upierał się, że nie wiedział o żadnym programie ekster-minacji czy gazowania w czasie wojny. Jego stanowisko było niezwykłe, bo gdyby rzeczywiś-cie był jakiś wojenny program eksterminacji Żydów, to niemal nikt nie był w lepszej sytuacji by o tym wiedzieć. Jako minister uzbrojenia Speer odpowiadał za kontynentalną mobilizację całego dostępnego personelu, łącznie z bardzo potrzebnymi żydowskimi robotnikami. To że miliony Żydów mogły być transportowane po Europie i mordowane w wojennym ośrodku przemysłowym tak ważnym jak Auschwitz, i w innych miejscach, bez wiedzy Speera po pro-stu jest niemozliwe. [103]


Na procesie norymberskim "Wilhelmstrasse", szefa Kancelarii Rzeszy w latach 1933-1945, Hansa Lammersa, zapytano czy "nadal uważał iż nigdy nie było żadnego programu ekster-minacji Żydów". Odpowiedział: "Tak, tak uważam. Przynajmniej nigdy nie widziałem takiego programu. Nie można by zorganizowac takiego programu". Lammers, który był najbliższym prawnym doradcą Hitlera, tak wyjaśniał: "Nie wiedziałem o żadnych masowych mordach, a o przypadkach o których słyszałem, raporty były pogłoskami, plotkami… Faktem jest, że poje-dyncze przypadki miały miejsce tu i tam, rozstrzeliwanie Żydów w czasie wojny w jakichś miastach, czytałem coś o tym i słyszałem o tym, to jest możliwe". [104]


Takie świadectwa osób którym najlepiej była znana żydowska polityka Niemiec, rutynowo odrzuca się jako bezczelne kłamstwa. Ale kategoryczny i konsekwentny charakter tego świadectwa, czasem przez ludzi którzy wiedzieli, że niedługo czeka ich śmierć, sugeruje rdzeń prawdy. Z drugiej strony, żeby zaakceptować historię zagłady holokaustu oznacza danie większej wiarygodności najbardziej znanym i często ewidentnie fałszywym zeznaniom bardzo wątpliwych świadków.

Inne powojenne procesy


W dekadach po Norymberdze, wiele jednostek sądzono w (Zachodnich) Niemczech i w in-nych krajach za rzekome wojenne uczestnictwo w eksterminacji Żydów. Rzadko, jeśli w ogó-le, oskarżony kiedykolwiek zasadniczo kwestionował opowieść o holokauście. Oskarżeni zawsze przyjmowali strategię obrony z sukcesem wykorzystywaną przez Speera w Norym-berdze: uznał opowieść o eksterminacji, ale negował albo minimalizował własne zaangażo-wanie. Negowanie programu eksterminacji na procesach, które organizowano na roboczych założeniach, że taki program istniał, byłoby sądowym samobójstwem.


Te procesy są porównywalne pod pewnym względem do sowieckich pokazowych procesów w latach 1936-1938. Oskarżeni w dobrze nagłaszanych procesach moskiewskich nigdy nie negowali istnienia ogromnych spisków kryminalnych z udziałem czołowych sowieckich posta-ci, które rzekomo spiskowały najstraszniejsze zbrodnie w zmowie z wrogimi mocarstwami za-granicznymi. Zamiast tego oskarżony mówił, że nie jest osobiście winny, albo że jego wina była minimalna, i że szczerze żałował. (Co niezwykłe, nawet zagraniczni obserwatorzy którzy powinni wiedzieć lepiej, tacy jak ambasador USA w Moskwie Joseph Davies, byli skłonni za-akceptować pokazowe procesy stalinowskie jako prawdziwe i zasadniczo sprawiedliwe.) [105]


Podobieństwa można było również zauważyć między procesami "holokaustycznymi" i proce-sami czarownic w minionych wiekach. Ci oskarżeni o czarną magię nigdy nie negowali istnie-nia czy szatańskiej siły czarownic. Zamiast tego oni nalegali, że nie byli osobiście winni sta-wianych im zarzutów. Norymberski adwokat Hans Fritzsche, jeden z niemieckich najbardziej prominentnych i najbardziej skutecznych wojennych komentatorów radiowych, tak podsumo-wał ten problem: "Jeśli ktoś oskarża mnie o zabójstwo kogoś, to mogę udowodnić odwrotnie. Ale jeśli oskarża się mnie o to że jestem diabłem, nie ma żadnego sposobu odparcia tego, bo nie da się tego zrobić". [106]


Jednym z najważniejszych "holokaustycznych" procesów ponorymberskich był frankfurcki proces "Auschwitz" w latach 1963-1965 byłych 22 ludzi z Auschwitz. Dłogotrwały proces o-trzymał światowy rozgłos i przybrał charakter procesu pokazowego. [107] Zdecydowanie o winie lub niewinności oskarżonych było "niezwykle trudne", powiedzieli sędziowie w werdyk-cie, z powodu bardzo niejednoznacznego charakteru dowodów. "Nie mamy absolutnie żad-nych dowodów na pojedyncze mordy. Mamy tylko zeznania świadków". Sędziowie uznali, że "możliwości weryfikacji deklaracji świadków były bardzo ograniczone". Śędziowie dalej pod-kreślali "tę słabość zeznań świadków" cytując sprawę oficjela z Buchenwaldu skazanego za mord współwięźnia, który później okazał się być żywym. [108]

Tę sytuację żenująco podkreślano na procesie kiedy były współwięzień Rudolf Krauer nagle odwołał wcześniejsze zeznania o swoich byłych nadzorcach z SS. Podczas przesłuchania przedprocesowego twierdził, że widział kiedy oskarżony Wilhelm Boger brutalnie bił nagą Polkę batem konnym, rozdzierając jej jedną pierś, i zalewając krwią pomieszczenie. Kiedy zapytano go o powtórzenie zeznania w sądzie, Kauer przyznał: "Kłamałem o tym. Tak się mówiło w obozie. Nigdy tego nie widziałem…" Inne twierdzenie, że Boger uderzył czaszką niemowlęcia o pień drzewa było również nieprawdą, wyznał. Choć Bogera nie lubiano, Kauer powiedział sądowi, to naprawdę był sprawiedliwym esesmanem.


Inny oskarżony, Klaus Dylewski, którego Kauer nazwał "jednym z najgorszych morderców" w Auschwitz, faktycznie był "nieszkodliwy". Wszystkie jego zarzuty przedprocesowe były kłam-stwami, powiedział Kauer, spokojnie dodając: ""Możecie mnie ukarać jeśli chcecie. Przyzwy-czaiłem się do tego". Kiedy sędzia przewodniczący skarcił go kilka razy za odżegnanie się od wcześniejszych zeznań, Kauer odpowiedział: "Nie potrzeba tracić więcej słów. Nie warto. To co mówię teraz jest prawdą". [109]


Były adjutant w obozie Auschwitz i kapitan SS Robert Mulka, główny oskarżony w procesie, został uznany za winnego uczestnictwa w masowym mordzie i skazany na 14 lat ciężkiej pracy, werdykt który wielu autsajderów uznało za skandalicznie łagodny. Ale po niecałych 4 miesiącach Mulka został po cichu zwolniony, rezultat który powinien wprawić w zdumienie tylko tych którzy nie znają charakteru takich procesów. [110]


Podsumowanie


Bardzo niewielu z tych którzy bez zająknienia odnoszą się do "wszystkich dowodów norym-berskich" jako dowodu na historię o zagładzie / holokauście znają albo prawdziwy charakter tych "dowodów", albo charakter tych procesów. Badając bliżej, solidna dokumentacja albo dowody sądowe wojennej polityki niemieckiej eksterminacji europejskich Żydów, okazuje się być nieuchwytna. Jak widzieliśmy, dowody które przedstawiono skaładają się w większości z wymuszonych wyznań, fałszywych zeznań i podrobionych dokumentów. Powojenne procesy norymberskie były politycznie motywowanymi postępowaniami mającymi bardziej zdyskredy-tować liderów pokonanego reżimu niż ustalić prawdę.

Nie potrzebne są nam procesy albo "wyznania" by udowodnić, że rzeź katyńska czy powo-jenna deportacja Niemców ze wschodniej i środkowej Europy faktycznie miały miejsce. Dla porównania, opowieść o holokauście nie mówi tylko o kilku odizolowanych rzeziach, a o pro-gramie ogromnej zagłady realizowanym na całym kontynencie europejskim w okresie 3 lat z udziałem kilku rządów i milionów ludzi. Fakt że opowieść o holokauście musi tak bardzo po-legać na bardzo wątpliwych dowodach z zeznań i procesach inscenizowanych w historycznie niespotykanej atmosferze histerii, zastraszania i propagandy, pokazuje jego wrodzoną sła-bość.

Przypisy pod linkiem http://www.patriot.dk/nurnberg2.html








Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Proces Norymberski Sąd nad systemem
Proces Norymberski Zwięzły opis
Proces w Norymberdze
Proces Norymberski Sąd nad systemem
Sąd światowy Procesy norymberskie Joachim Trenkner z Berlina
Procesy zbrodniarzy hitlerowskich w Norymberdze 1945
Pojecia i unorm w procesie inwest i bud
W4 Proces wytwórczy oprogramowania
WEWNĘTRZNE PROCESY RZEŹBIĄCE ZIEMIE
Proces tworzenia oprogramowania
2 Proces gospodarczy i jego elementyid 20675 ppt
Proces pielęgnowania Dokumentacja procesu
Proces projektowania
19 Mikroinżynieria przestrzenna procesy technologiczne,
4 socjalizacja jako podstawowy proces spoeczny
PROCESY UTLENIANIA I REDUKCJI
modelowanie procesˇw transportowych
V2 PWS wisp2004 process mining security
Proces wdrazania i monitoringu strategii rozwoju

więcej podobnych podstron