Stefan Sawicki
"BOGURODZICA" I "LAMENT ŚWIĘTOKRZYSKI"
Na tle tych zasygnalizowanych jedynie fragmentów nie dziwi już nas tak bardzo, że w w. XV, kiedy zainteresowanie problematyką maryjną doszło do szczególnego nasilenia, najliczniejszymi pieśniami religijnymi są pieśni maryjne, ani też i to, że pieśń maryjna - Bogurodzica, nazwana przez Długosza carmen patrium, a w w. XVI uważana obok Ojcze nasz i Wierzę za symbol dawnej, minionej pobożności, stoi u początków naszej nie tylko religijnej, ale i narodowej poezji.
1.
Bogurodzica
Dziewica
Bogiem sławiena
Maryja,
2.
U twego Syna
Gospodina
Matko zwolena
Maryja,
3.
Zyszczy nam
4. Spuści nam.
5. Kyrieleison.
Początkowe już słowo: "Bogurodzica", uznane powszechnie za tytuł całości anonimowego utworu, który rozrósł się z czasem aż do zwrotek kilkunastu, wnosi silny akcent maryjny; nie znika on całkowicie nawet i przy lekturze dalszych, niemaryjnych już partii utworu. Wnosi też ono zwięzłością i bezpośredniością wezwania jakiś akcent surowej prostoty, oszczędności słowa i monumentalnej jak gdyby wzniosłości, akcent, który utrwalają jeszcze wezwania następne: "Dziewica", "Bogiem sławiena Maryja", oraz surowa oszczędność końcowych próśb: "Zyszczy nam", "Spuści nam". Wzniosły ton utworu wzmagają zresztą i hymniczny charakter całości, i sama skala znaczeń, które stale dotyczą spraw i osób najwyższych: Boga, Syna, Maryi. Ale słowo początkowe wnosi też z sobą jeszcze jeden rys, dla poezji średniowiecznej i dla średniowiecznego ujęcia motywu Matki Boskiej szczególnie ważny. Od razu wprowadza nas bowiem w krąg spraw dogmatycznych, teologicznych, sygnalizuje niezwykłą godność Maryi - Matki Boga, a zarazem potem Maryi-Dziewicy. Nie chodzi tu o sam fakt bożego narodzenia, o związane z nim zdarzenia i okoliczności; ani śladu jakiegokolwiek elementu opisowego. Chodzi o pojęciowe określenie pewnej cechy będącej równocześnie znamieniem niezwykłej godności; o nazwanie, o sformułowanie niejako, o określenie. Nawet fragment, który nie dotyczy spraw ściśle dogmatycznych - stara się określać Maryję przez relację do Boga: "Bogiem sławiena". Ta metoda spoglądania na Bożą Matkę poprzez określenia o charakterze intelektualnym, poprzez pojęcia, doprowadza do tego, że zaciera się nam właściwie sama osoba Maryi, a pozostaje zespół cech jej przysługujących. Dopiero końcowa prośba, jakkolwiek o charakterze zbiorowym, nieosobowym, zwiera niejako cały ten zespół określeń w pewną wyraźniejszą całość: wezwanie do kogoś, od kogo oczekujemy pomocy i opieki. Ale nie zmienia to faktu, że Matka Boska Bogurodzicy to Matka Boska o piętnie abstrakcyjnym i dogmatycznym, że postać jej - wpisana w surową monumentalność poetyckiej całości - jest poprzez całkowite pozbawienie szczegółów bardziej osobistych oraz akcentów uczuciowych jak gdyby "zobiektywizowana", ukazana w aspekcie dużego dystansu do człowieka.
W Bogurodzicy obserwujemy jak gdyby "kondensację" tych różnych tendencji, które z niejednakową intensywnością występują w wielu maryjnych pieśniach średniowiecznych. Najczęściej zresztą w tych, których artystyczny kształt określa kompozycja zwrotu i prośby, czyli w różnego rodzaju wierszowanych modlitwach błagalnych. A więc właściwa jest wielu z tych utworów, podobnie jak i Bogurodzica, pewna hymniczna wzniosłość. Wypływa ona z samej tematyki dotykającej spraw dla człowieka wyjątkowo istotnych, wiąże się z godnością poetyckiej adresatki tych utworów: Matki Boga. Przejawia się szczególnie wyraźnie w ciągłej apostroficzności, która w kilku pieśniach (O Maryja, kwiatku panieński..., Zdrowaś, Krolewno wyborna...) staje się po prostu zasadą konstrukcyjną anaforycznie budowanych zwrotek. Nie dziwi nas więc fakt, że poszczególne średniowieczne utwory maryjne niektórzy wydawcy nazywali wprost hymnami. Z tej to wzniosłej, hymnicznej atmosfery pieśni - modlitw średniowiecznych spogląda na nas najczęściej można i święta Pani, od której oczekujemy pomocy i ratunku. [...]
Zupełnie inaczej jest w najpiękniejszym bodaj utworze średniowiecznej poezji, w Żalach Matki Boskiej pod krzyżem. Odnajdujemy tu wyraźne piętno ujęcia osobistego, metody ukazywania konkretów, nasycenia całości uintensywnionym przeżyciem. Matka Boska Żalów to w aspekcie poetyckim nieomal przeciwieństwo Maryi z Bogurodzicy. Przede wszystkim jest ona właściwym podmiotem mówiącym tej lirycznej całości. Podczas gdy w Bogurodzicy i w innych pieśniach średniowiecznych spotykamy się najczęściej z modlitwami do Matki Boskiej, tu mówi właśnie Maryja: do Syna, do Gabriela, do matek, do ludzi; do wszystkich matek i do wszystkich ludzi. I podczas gdy dotąd u niej szukano pomocy i pociechy, teraz ona szuka jej u ludzi, im powierzyć chce swój ból i swe nieszczęście.
Posłuchajcie,
bracia miła,
Kcę-ć wam skorzyć krwawą głowę;
[...]
Pożałuj
mię stary, młody,
Boć mi przyszły krwawe gody.
Już sam choćby fakt mówienia sprawia, że postać Bożej Matki traci cechy abstrakcyjne, a nabiera konkretności, człowieczeństwa; nadto zrównanie się niejako w momencie bólu z innymi ludźmi nadaje ujęciu Maryi znamię zwykłości i prostoty. Oto wydaje się nam, że mamy przed sobą nie możną orędowniczkę, ale zwykła ziemską matkę; przezywającą boleśnie tragiczną konieczność rozstania, pragnącą ulżyć bólowi ukochanego Syna, choćby przez osobisty współudział w jego cierpieniu (skoro inna realna pomoc nie jest możliwa), płaczącą po jego stracie. Ten bolesny i pełen matczynej troski stosunek do Jezusa uwidacznia się szczególnie w zwrotkach 4. Oraz 5. i żłobi sobie możliwości wyrazu poprzez przewijające się kilkakrotnie słowa zdrobniałe:
Synku
miły [...] w. 14
Synku [...] w. 20
Twoja głowka krzywo
wisa, [...] w. 22
Ale w Żalach przemawia nie tylko matka, mówi w nich po prostu nieszczęśliwy człowiek, patrzący na zniszczenie wartości, do których był przywiązany, na zniszczenie swych nadziei. Mówi słowami żalu do pierwszego zwiastuna radości, do zwiastującego Gabriela:
O
anjele Gabryjele,
Gdzie jest ono twe wesele,
Cożeś mi go
obiecował tako bardzo wiele,
A rzekący: "Panno, pełna
jeś miłości!"
A ja pełna smutku i żałości;
Sprochniało
we mnie ciało i moje wszytki kości.
Sam fakt śmierci Chrystusa będący przyczyną boleści Maryi jest naturalnie faktem ewangelicznym, faktem wpisanym w dogmat o odkupieniu, ale nie dogmat ten ani nie sama śmierć Chrystusa są najważniejsze. Całe zdarzenie wielkopiątkowe ukazane zostało ze względu na przeżycie bolesnej Matki. O nią tu chodzi przede wszystkim, ale znowu nie o jej dogmatyczne określenie, nie o pojęciowe nazwanie, ale o ukazanie konkretne jako nieszczęśliwego, płaczącego i żalącego się w cieniu krzyża człowieka. Tak charakterystyczny dla wielu utworów modlitewnych dystans między Matką Boską a ludźmi został tu przełamany. A wraz z nim zniknęły też wszelkie cechy monumentalności, surowości i oszczędności słowa. Maryja nie jest tu wcale powściągliwa w uzewnętrznianiu swego bólu, czyni go czymś jawnym, mówi o nim swemu umęczonemu Synkowi i każdemu w ogóle człowiekowi. Nie ma tu jednak rażącego estetycznie wielosłowia spotykanego w prozaicznych apokryfach, gdzie motyw boskiej Matki powraca nieraz zbyt często. Jest natomiast charakterystyczna dla wielu naszych religijnych pieśni średniowiecznych dążność do mówienia wprost, bez pośrednictwa rozbudowanej metaforyki modulującej i wysubtelniającej znaczenia poszczególnych słów i obrazów. Poezja żalów Matki Boskiej pod krzyżem jest poezją bólu miłującej Matki, ale równocześnie poezją bezpośredniości i prostoty.
* Pierwodruk tekstu: S. Sawicki, Z pogranicza literatury i religii. Szkice, Lublin 1978, s. 46-54.