SĄSIEDZI w przeddzień holokaustu cz 5

SĄSIEDZI w przeddzień holokaustu cz 5


ROZDZIAŁ 5


Prześladowania i mordy polskich policjantów, urzędników, polityków, ziemian, duchownych i osadników


Liczne świadectwa potwierdzają prominentną rolę odegraną przez Żydów w milicjach i komitetach rewolucyjnych jaki pojawiały się zarówno spontanicznie jak i na sowieckie polecenie. Te byty często grały decydującą rolę w ustanawianiu nowego reżimu i jego machinerii represji. Ich działania popierały duże liczby pojedynczych kolaborantów działających z własnej inicjatywy na rzecz sowietów.


W całej wschodniej Polsce, lokalni żydowscy, ukraińscy i białoruscy komuniści tworzyli milicje i komitety rewolucyjne. Jednym z pierwszych zadań podejmowanych przez milicje było rozbrajanie resztek policji polskiego państwa i oczekiwanie na przybycie Armii Czerwonej. Z błogosławieństwem sowieckich najeźdźców, lokalni kolaboranci zatrzymywali, rabowali, a nawet mordowali polskich urzędników, policjantów, nauczycieli, polityków, liderów społecznych, ziemian i "kolonistów" (tzn. osadników międzywojennych) – tzw. wrogów ludu. Grabili też i podpalali polską własność i niszczyli polskie pomniki narodowe i religijne. Zanotowano wiele mordów jednostek i grup. Grabież polskiej własności nabrało ogromnych proporcji, a łupy wzbogacały rodziny kolaborantów i ich społeczności. [308]


Jedną z najwcześniejszych i najbardziej ohydnych zbrodni był mord aż 50 Polaków w wiosce Brzostowica Mała koło Grodna, podczas karnawału przemocy jaki wybuchł około 20 września, przed zainstalowaniem się sowietów na tym terenie. Do wioski weszła prokomunistyczna banda z czerwonymi opaskami i uzbrojona w noże i siekiery, składająca się z Żydów i Białorusinów i kierowana przez żydowskiego handlarza o nazwisku Zusko Ajzik, wrzeszcząc wyciągała ludzi z domów, i okrutnie wyrzynała całą polską ludność. Wśród ofiar znaleźli się Hrabia Antoni Wołkowicki i jego małżonka Ludwika, jego szwagier Zygmunt Woynicz-Sianożęcki, wójt hrabstwa i jego sekretarz, księgowy, listonosz i lokalny nauczyciel. Ofiary tej orgii przemocy były torturowane, wiązane drutem kolczastym, okładane kijami, zmuszane do przełykania wapna palonego, wrzucane w rowy i żywcem palone. Sparaliżowaną Hrabinę Ludwikę Wołkowicką wleczono za włosy na miejsce egzekucji. Mord nakazał Żak Motyl, Żyd kierujący komitetem rewolucyjnym w Brzostowicy Wielkiej, który składał się z Żydów i Białorusinów. Typowo sprawców nigdy nie ukarano. Wręcz odwrotnie, oficerowie NKWD chwalili ich za czyny "świadome klasowo". Ajzik został przewodniczącym lokalnej spółdzielni i kilku innych przyjęto do milicji. Ale rasistowski aspekt tej rzezi jest bezsprzeczny: tylko członkowie polskiej mniejszości zginęły z rąk ich nie-polskich sąsiadów – chętnych zabójców Stalina. [309] Naziści, którzy nie byli bardzo oryginalni, a byli dobrymi uczniami w temacie technik ludobójczych, niewątpliwie naśladowali przemoc sąsiada wobec sąsiada jakiej bezkarnie dokonywano pod sowieckimi auspicjami w 1939, kiedy wkroczyli na te terytoria latem 1941.


Janusz Brochwicz-Lewiński, podchorąży który zdobył stopień kaprala w 1939, został schwytany przez sowietów koło Stołpce. Był jednym z 15 Polaków, wśród nich sędzia, pastor, kapelan, nauczyciel i kilku urzędników państwowych, postawionych przed trybunałem NKWD w grupach po 5 osób, i skazani na śmierć. Na szczęście jego grupie udało się uciec podczas transportu do nieznanego miejsca egzekucji. Pozostałych 10 skazanych





[308] Liszewski, Wojna polsko-sowiecka 1939 r., 75; Krajewski, Na Ziemi Nowogródzkiej, 7–9; Strzembosz, Okupacja sowiecka (1939–1941) w świetle tajnych dokumentów, 16. Kiedy zainstalowano sowiecki reżim, ci sami kolaboranci zostali nagrodzeni stanowiskami w oficjalnej milicji i lokalnej administracji. Zob. Strzembosz, ibid., 21.


[309] Krzysztof Jasiewicz, Lista strat ziemiaństwa polskiego 1939–1945 (Warsaw: Pomost-Alfa, 1995), 927, 1136–37; Wierzbicki, Polacy i Białorusini w zaborze sowieckim, 70–72; Szawłowski, Wojna polsko-sowiecka 1939 (1995, 1997), vol. 1, 370; Wojciech Wybranowski, “Musieli zginąć, bo byli Polakami,” Nasz Dziennik, 4.09.2001; Wojciech Wybranowski, “Są pierwsi świadkowie,” Nasz Dziennik, 8–9.09.2001; Wojciech Wybranowski, “Komuniści przyszli nocą,” Nasz Dziennik, 23.09.2001; Wojciech Wybranowski, “Dochodzenie w sprawie mordu na Polakach w Brzostowicy Małej utknęło w martwym punkcie: Kłopotliwe śledztwo,” Nasz Dziennik, 2.10.2002; Wojciech Wybranowski, “Dochodzenie IPN po publikacji ‘Naszego Dziennika’: Sprawców nie wykryto,” Nasz Dziennik, 24.02.2005. Ajzik został rzekomo zastrzelony przez Niemców w czerwcu 1941 na miejscu rzezi w Wołkowickach.



Polaków rozstrzelał szwadron śmierci. Kiedy Brochwicz-Lewiński był więziony w Stołpce, oficer NKVD robił obchód w towarzystwie adiutanta, lokalnego Żyda z nowo utworzonej w mieście czerwonej milicji, który wskazywał polskich oficerów i członków wykształconej klasy, teraz tzw. wrogów ludu, według ich zawodów: sędzia, nauczyciel, policjant, urzędnik państwowy, leśniczy, ziemianin. [310]


Równie nikczemne były mordy katolickich księży dokonane przez wędrujące gangi Żydów i Białorusinów we wrześniu 1939, takich jak ks. Bronisława Fedorowicza w Skrundzie koło Słonimia, i ks. Antoniego Twardowskiego z Juraciszki koło Wołożyna, i jego kleryka jezuity Stanisława Zuziaka. [311] Gang Żydów i Białorusinów obrzucił kamieniami ks. Adama Udalskiego w Wołożynie. Co zaskakuje, uratował go Chona Rogowin, żydowski komunista, którego rodzinie ks. Udalski pomagał kiedy Rogowin był więziony przed wojną za działalność wywrotową jako komunista. [312] Motłoch prosowieckich Żydów i Białorusinów przyszedł by zatrzymać ks. Józefa Bajko w Naliboki koło Stołpce, zamierzający albo przekazać go władzom sowieckim, albo zlinczować (jak robiono w innych miejscach). Duży tłum parafian zepsuł te plany, pozwalając ks. Bajko uciec przed przybyciem NKWD. [313]


Henryk Poszwiński, przedwojenny burmistrz Zdzięcioła, miasteczka koło Nowogródka, przedstawił żywy obraz "nowego porządku" w swoim miasteczku:

W Zdzięciole Żydówka o nazwisku Josielewicz stała na czele komitetu rewolucyjnego, który zorganizowano jeszcze przed przybyciem armii sowieckiej.

Lokalna [policja opuściła miasteczko zanim Armia Czerwona przekroczyła granice. Wieczorem 17 września poinformowano mnie, że banda kryminalistów zwolniona z więzienia przygotowywała się do rabowania sklepów. Zwołałem spotkanie straży pożarnej i gwardii obywatelskiej i te 2 organizacje zaczęły zapewniać bezpieczeństwo w naszym mieście. Sklepy oszczędzono, ale kryminalne gangi atakowały bezbronnych cywilów, którzy uciekali na wschód przed Niemcami. Sprawcy okradali ich z ubrań, butów i wszystkiego co mieli przy sobie. Tych którzy stawiali opór od razu zabijali. Poza miastem rowy były pełne martwych ludzi… Komitet rewolucyjny, który wkrótce rozbroił straż pożarną, a gwardia obywatelska stała bezczynnie kiedy działo się to wszystko.

Rankiem 18 września mały oddział polskiej armii przemierzał Zdzięcioł. Był to zespół szpitala polowego transportowany na około 12 ciągniętych przez konie wozach. Konwoj składał się z 30 żołnierzy pod wodzą sierżanta. Komitet rewolucyjny próbował go zatrzymać i rozbroić. Żołnierze wystrzelili w powioetrze salwę z karabinów. Komitet rewolucyjny uciekł z miasta w panice i ukrył się w zaroślach miejskiego cmentarza…

Po południu 18 września armia sowiecka wkroczyła do Nowogródka. Tego wieczora do Zdzięcioła przybyły pierwsze 3 sowieckie czołgi. Cały komitet rewolucyjny pod przywództwem Josielewicza wyszedł by przywitać najeźdźców wykrzykując: "Niech żyje wieki Stalin!" Po krótkim postoju czołgi pojechały w kierunku Słonimia. Komitet rewolucyjny rozkazał właścicielom wywiesić czerwone flagi z domów. Polacy płakali jak dzieci kiedy odrywali białą część biało-czerwonych polskich flag…

Rankiem 19 września, Żyd z komitetu rewolucyjnego przyszedł do ratusza i powiedział mi, że zostałem wezwany przez komitet na spotkanie w sprawie epidemii pryszczycy jaka wybuchła wśród sprowadzonego do Zdzięcioła bydła. Wierząc, że to co mi powiedział było prawdą, natychmiast podniosłem się od biurka i towarzyszyłem temu człowiekowi do siedziby komitetu znajdującej się na drugim końcu miasta. Musiałem czekać ponad godzinę zanim zaprowadzono mnie do biura przewodniczącej. W tym czasie zobaczyłem prawdziwy obraz "rewolucji". Setki ludzi otaczały pomieszczenia komitetu, większość z nich to szlochające kobiety zawodzące: "oddajcie naszą skradzioną własność! – krzyczały. "Wypuśćcie naszych mężów i ojców naszych dzieci!"…




[310] Mateusz Wyrwich, “Powrót z Powstania,” Tygodnik Solidarność, 5.09.2003; Michał Wołłejko, “Chłopak silny jak stal,” Obserwator: Biuletyn Biura Bezpieczeństwa Narodowego, no. 1 (1) (2008): 104–18, tu 109–10.

[311] Szawłowski, Wojna polsko-sowiecka 1939 (1995, 1997), vol. 1, 360.


[312] Świadectwa Ksawerego Suchockiego, Emilii Suchockiej i Janiya Zdasień, zapisane przez Stanisława Karlika: <http://www.iwieniec.plewako.pl/martyrologia/dorastanie.htm>.


[313] Wierzbicki, Polacy i Białorusini w zaborze sowieckim, 115. Kiedy Niemcy dokonały inwazji na Związek Sowiecki w czerwcu 1941, rzekomo anonimowy ksiądz, znany jako notoryczny antysemita, interweniował w imieniu Żydów napastowanych w Nabibokach przez lokalne bandy. Zob. Cholawsky, Białoruscy Żydzi w czasie II wojny światowej / The Jews of Bielorussia during World War II, 272. Ks. Bajko który pomagał Żydom na rózne sposoby w czasie okupacji niemieckiej, i wraz z wikariuszem, ks.Józefem Baradynem, byli zamknięci w stodole i spaleni żywcem w sierpniu 1943 podejrzani o pomocy Żydom i partyzantom. Zob. Wacław Zajączkowski, Męczennicy miłości / Martyrs of Charity, cz. 1 (Washington, D.C.: St. Maximilian Kolbe Foundation, 1987), Entry 378.



Ciężko pobici ludzie zajmowali rogi pomieszczenia; większość z nich to uchodźcy uciekający przed Niemcami. Członkowie komitetu, ubrani po cywilnemu z czerwonymi opaskami na rękawach i sowieckimi gwiazdami na czapkach, mieli karabiny lub rewolwery w dłoniach i rywalizowali ze sobą w brutalnym traktowaniu tych ludzi. Był to widok którego nie mogłem zrozumieć.

Po niemal godzinnym oczekiwaniu otwarto drzwi i wezwano mnie do biura przewodniczącej. Kiedy wszedłem, zauważyłem skierowane na mnie 3 lufy karabinowe. Jeden z bandytów wrzasnął: "Ręce do góry!" Podniosłem ręce i zwróciłem się do kobiety. "Co zrobiłem źle? Dlaczego mnie tak traktujesz?" Choć dobrze znała polski, Josielewicz odpowiedziała po rosyjsku: "Dowiesz się w odpowiednim czasie"…

Po przeszukaniu mnie [i zabraniu wszystkich rzeczy osobistych] poinstruowano mnie bym zbliżył się do stołu przy którym siedziała Josielewicz i oficer NKWD. Oficer wyciągnął z torby formularz i zaczął go wypełniać… Ostatnia jego część wymagała powodu mojego aresztowania i uwięzienia. Zanim ją dokończył, oficer NKWD zwrócił się do przewodniczącej i zapytał co napisać. Odpowiedziała: "On jest polskim oficerem, polskim patriotą, byłym burmistrzem miasta. To jest prawdopodobnie wystarczający powód". Oficer NKWD napisał w tej części: "Niebezpieczny element".

Po wypełnieniu formularza, 3 członkowie komitetu eskortowali mnie do policyjnego aresztu. W małym pomieszczeniu zatrzymań zbudowanym dla nie więcej niż 4 osoby przez krótki czas, były 23 aresztowane osoby. Nie mogąc usiąść w tak zatłoczonym miejscu, cały czas musieliśmy stać jeden obok drugiego. Ludzie mdleli z powodu braku powietrza, i musieli załatwiać się na miejscu. Wśród aresztowanych byli kierownicy szkół, wójtowie, administratorzy wiosek, urzędnicy i różni inni ludzie którzy uciekli na wschód przed Niemcami, jak ksiądz który często powtarzał pod nosem: "Ojcze, wybacz im, bo nie wiedzą co czynią".

Prawie cały dzień spędziliśmy w tym miejscu zatrzymań. W końcu 20 wrzesnia wsadzono nas na ciężarówkę i zabrano do więzienia w Nowogródku. Podczas całej podróży trwającej ponad godzinę, leżeliśmy na podłodze ciężarówki używanej do przewozu węgla, podczas gdy Żydzi z komitetu rewolucyjnego pilnowali nas z karabinami w rękach. Co jakiś czas jeden z nich ostrzegał nas: "nie podnoście głów, bo dostaniecie kulę w czaszkę".

Wzdłuż drogi po której powoli poruszała się ciężarówka napotykaliśmy w wielu miejscach sowiecką artylerię jadącą w przeciwnym kierunku. Sowieccy żołnierze podchodzili do naszego auta na przystankach i pytali: "Co wieziecie i dokąd jedziecie?"

"Zabieramy Polaków do więzienia" – odpowiadali straznicy.

"Co złego zrobili?"

"Nic nie zrobili. Wystarczy, że są Polakami!" [314]


W Baranowiczach Żydzi wypełniali szeregi czerwonej milicji i donosili NKWD na polskich oficerów, policjantów, nauczycieli i urzędników państwowych. W nocy pod domy tych ludzi przyjeżdżały czarne podobne do skrzyń wozy. Ładowano ich na nie i zabierano do stacji kolejowej, skąd deportowano ich do gułagu, i nigdy o nich nie słyszano. [315] Wśród tych aresztowanych przy pomocy lokalnych Żydów była siostra Bogusława J. Jędrzejca i 8 członków jej rodziny. Jej małżonka i ojca zamordowała NKWD w Baranowiczach, resztę rodziny deportowano w głąb sowietów zimą 1939-1940. [316] Zdaniem historyka Yehuda Bauera, "żydowscy agenci sowieckiej tajnej policji penetrowali każdy zakątek, każdy był przerażony iż można było na niego donieść i go deportować". [317]


W Słonimiu,

Zorganizowano tymczasowy zarząd miasta, pod kierownictwem Matvei Kolotova, Żyda z Mińska… Kolotov natychmiast zaczął organizować "Straż Robotniczą" (tymczasowa milicja), której zadaniem było zachowanie porządku w mieście. Szefem tej Strazy był Chaim Chomsky, weteran komunista…





[314] Henryk Poszwiński, Spod Łowicza do Londynu (London: Oficyna Poetów i Malarzy, 1967), 112–15.


[315] Świadectwo Bronisława Stankiewicza, cyt. w Peter Raina, Ksiądz Henryk Jankowski nie ma za co przepraszać (Warsaw: Książka Polska, 1995), 170.


[316] Bogusław J. Jędrzejec, Walka i pamięć (Katowice and Rybnik: n.p., 1996), 105, cyt. w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 117.


[317] Yehuda Bauer, Żydowskie Baranowicze w czasie holokaustu / “Jewish Baranowicze in the Holocaust,” Yad Vashem Studies, vol. 31 (2003): 147.



I jak tylko przybyło NKWD, dało się je wszędzie odczuć. Najpierw deportowali kupców, fabrykantów, polskich oficerów i policjantów, później bundystów, syjonistów, trockistów i polskich "kolonistów" i "kułaków" z wiosek. Wielu niewinnych ludzi złapano w tę sieć. [318]


Według polskich źródeł, Chaim Chomsky (Chomski), który przejął komitet rewolucyjny, wydał instrukcje aresztowania polskiego burmistrza Bieńskiewicza, kiedy przyszedł do pracy 18 września; później zniknęły wszelkie ślady po majorze. [319] Kolejną ofiarą był polski tajny policjant Jan Chmielewski, którego ostatecznie zwolniono z więzienia po przybyciu Niemców 23 czerwca 1941. Później Chmielewski zemścił się na Leybl Bliacher za doniesienie na niego NKWD. [320]


Żydowski żołnierz z polskiej armii który znalazł się na krótko w Słonimiu we wrześniu 1939, twierdzi, że tylko Żydzi kolaborujący z sowieckimi najeźdźcami byli od dawna komunistami: "Nie neguję, że byli Żydzi – starzy komuniści – którzy rozbrajali polskie oddziały", ale dodaje, i słusznie, że "czy można obwiniać za to wszystkich Żydów?" [321]


W Duniłowiczach, miasteczku koło Postawy, Żydówka o imieniu Chana zaprowadziła sowieckich żołnierzy do domu swojego sąsiada, Józefa Obuchowskiego, sierżanta w Korpusie Ochrony Pogranicza. Wskazując na jego żonę, powiedziała: "To jest polska pani, jej mąż jest w wojsku". Żołnierze przeszukali dom na próżno, nie znaleźli męża – sierżanta. Zamiast jego zabrali ją. Podczas przesłuchania trwającego 24 godziny, zmuszono ją do trzymania rąk w górę, i polewano wodą aż straciła przytomność. [322]


Inną polską panią, p. Kwiatkowską, aresztował żydowski komitet w jej majątku koło miasteczek Wołożyn i Wiszniew zaraz po przejściu sowieckiej armii. De facto władza lokalna należała do takich grup, które rosły jak grzyby. To oni zaprowadzili sowieckich oficjeli do ofiary. Pani Kwiatkowska przebywała w sowieckich więzieniach do 1949. [323]


Witolda Rozwadowskiego i jego ojca aresztowano na ich posiadłości koło Kucewicze. Syna internowano w Oszmiana, gdzie zamordował go żydowski kolega , który dołączył do sowieckiej milicji. [324]


W Oszmiana,

Władze tymczasowe składające się z Żydów i komunistów… którzy ogłosili się komisarzami miasta. Władzę sprawowano z pomocą milicji składającej się w większości z Żydów i komunistów. Żydzi i komuniści służyli bolszewikom poprzez donosy ze złości, i zdradzając żołnierzy i policjantów w cywilu… Milicja była terrorem ludności, gdyż pojedynczy milicjanci rywalizowali ze sobą w służalczości. [325]


W Nowej Wilejce,

Stanowiska władzy zajmowali tylko Żydzi i obywatele sowieccy, którzy byli bardzo dobrze wyposażeni pod każdym względem przez władze sowieckie. Ci ostatni nadzorowali także agitatorów, którzy mieli do dyspozycji Żydów i miejscową hołotę. Władze sowieckie wydały następujące dyrektywy: powstały centra agitacyjne, tzw. punkty agitatorskie i dużą liczbę agitatorów, głównie Żydów, sprowadzono z Rosji Sowieckiej.




[318] Alpert, Zniszczenie Słonimskiego żydostwa / The Destruction of Slonim Jewry, 10–11.


[319] Tadeusz Sosiński, Ziemia nowogródzka: Zarys dziejów (Warsaw: Wojciech Lewicki, 2001), 62.


[320] Alpert, Zniszczenie Słonimskiego żydostwa / The Destruction of Slonim Jewry, 35, 41.


[321] Perechodnik, Czy jestem mordercą / Am I a Murderer?, 2.


[322] Świadectwo Barbary Obuchowskiej-Duś, cyt. w Szawłowski, Wojna polsko-sowiecka 1939 (1995, 1997), vol. 1, 358–59. Tę polską rodzinę zabrała przyjazna litewska rodzina.

[323] Świadectwo Mirosława Kwiatkowskiego, cyt. w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 120.


[324] Jasiewicz, Lista strat ziemiaństwa polskiego 1939–1945, 887.


[325] Świadectwo Henryka Roberta Hassa (no. 3917), Archives of the Polish Ministry of Information and Documentation, Hoover Institution on War, Revolution and Peace, Internet: www.sfpol.com/zarchiwhoovera.html.



Nakazano im organizować spotkania lokalnej hołoty o poglądach komunistycznych, byłych więźniów i Żydów żeby przygotować ich do pomocy. Nakazano im odbywac spotkania na których będzie się krytykować i potępiać wszystko co polskie, polski system, i polski rząd, i szydzić z polskich patriotów. Ludność wezwano by donosiła na takich ludzi, gdyż oni byli niebezpieczni dla sowietów, aresztować ich i deportować. Polska ludność nie była otwarta i nawet zareagowała gniewem: za co? Wszystkie te obelgi i żądania pochodziły z ust sowieckich agitatorów i Żydów.

Te spotkania były ogólnie obowiązkowe, a tych którzy w nich nie uczestniczyli oczekiwały reperkusje…

W domach byłych wojskowych, policjantów i urzędników służby cywilnej przeprowadzano masowe przeszukiwania, i osoby uważane za szkodliwe dla Związku Sowieckiego, aresztowano.

Wszystkie przeszukiwania i areszty były w nocy, i przeprowadzała je milicja, zawsze nadzorowana przez NKWD. Nikt nie wychodził z takiego przeszukiwania cały, ktoś w całej rodzinie nieuchronnie stawał się jego ofiarą. Bardzo często przejmowali dokumenty, pieniądze, kosztowności, zdjęcia byłych wojskowych i policjantów, i ważne papiery, które wszystkie po prostu znikały. Przeszukiwania były całkowicie pro forma, gdyż ci ludzie już byli osądzeni (uznani za winnych) wcześniej, w większości przez żydowskich komunistów. Potem ich aresztowano, później były badania i śledztwo, i zdobywano od nich najbardziej niezwykłe spowiedzi, jako skutek wszelkiego rodzaju represji i tortur. To było ich jedynym i ulubionym celem: zniszczenie i wściekłość na Polaków. Żeby zdobyć dodatkowe informacje o tych Polakach, którzy jeszcze cieszyli się wolnością, poza formalnymi dochodzeniami, w celach więziennych umieszczano żydowskich komunistów żeby badali i wyciągali takie informacje od ich ofiar.

Na przykład pewnej nocy grupę Polaków aresztowali lokalni Żydzi nadzorowani przez NKWD. Wtedy ofiary badano przy użyciu metody "lekkich tortur" takich jak bicie po głowie przykrytej tekturą, grzbietem książki, ciężką książką albo gumową pałką. Po takich dochodzeniach ludzie chodzili na wpół oszołomieni, tracili na krótko przytomność, albo tracili rozum. Wielu moich przyjaciół wpadało w tę kategorię, np. Krawczyk, szef polskiego państwa w Nowej Wilejce, ppor. Zygmunt Piórko na służbie III Batalionu Bojowego Wilno, też z Nowej Wilejki, i wielu innych. Pierwszy nie mógł tego znieść i zmarł; Piórko później dostał załamania nerwowego i oszalał…

W tamtym czasie nakazano przymusową rejestrację ludności i wydawanie chwilowych dokumentów tożsamości albo potwierdzenia, po które ludność bała się chodzić i pokazywać się sowieckim władzom, po których stronie zasiadali lokalni Żydzi jako urzędnicy, i oni wydawali opinię o każdym Polaku przychodzącym się zarejestrować.

Wielu Polaków mieszkało tam lub ukrywało się bez rejestracji, co też zwiększało liczbę aresztowanych i nowych ofiar tortur. Po wykonaniu wszystkich rozkazów sowieckich władz i wpakowaniu części polskiej ludności do więzienia jako wrogi element dla sowietów, szybko podjęli się następnego zadania, agitacji przedwyborczej, jaka odbywała się na szeroką skalę. Wielu agitatorów przysłano z sowieckiej Rosji, i oni zbierali lokalne szumowiny do pomocy, takich jak Żydów i byłych więźniów, nie tylko politycznych, ale i innych. Zaczęli zwoływać wszelkiego rodzaju spotkania, które były przymusowe pod groźbą…

W wyznaczonych na spotkania dniach do miejsc pracy wysyłano agitatorów. Oni ogłaszali przerwę w pracy albo wcześniejszy jej koniec, i wszystkich prowadzili do miejsca spotkania, radząc im wcześniej, że każdy miał się tam stawić… Spotkania w wolnych od pracy dniach… albo tych ogłoszonych na piśmie były stracone… przychodzili tylko Żydzi albo jakieś słabo wykształcone dzieci…

Każde spotkanie uświetniał duży kordon umundurowanej i tajnej policji, jak i lokalna ludność żydowska… agitatorzy ciągle powtarzali, że zajmą się przeciwnikami…

Agitatorzy i Żydzi często wychodzili z różnego rodzaju bzdurami o gen. Sikorskim [lider polskiego rządu na uchodźstwie] i byłym polskim rządzie. Mówili, że powinno się wybić z głowy pojęcie, że wyzwolenie przyjdzie od gen. Sikorskiego czy z Anglii lub kogoś innego. Na to Żydzi, agitatorzy i milicja reagowali oklaskami… Polacy siedzieli tam w milczeniu nie pokazując żadnych oznak życia.

Ustanowiono komitet do sporządzenia list wyborczych. W większości należeli doń Żydzi; chodzili od domu do domu i rejestrowali każdego w wieku 18+. Ba przykład do rodziców mojej żony przyszły 2 Żydówki w towarzystwie agitatora, młodego Żyda z Wilna, by ich zarejestrować…

Żeby zdobyć więcej ludzi na swoją stronę, nakazali redystrybucję gruntów zabranych polskim osadnikom i bogatym ziemianom, i dawali je robotnikom, biednym gospodarzom i Żydom… Tylko Żydzi chętnie przejmowali podarowane im grunty…

Wyznaczono pomieszczenia, miasto podzielono na regiony i ustanowiono komitet wyborczy. W jego skład wchodzili głównie Żydzi, niektórzy członkowie miejscowej chołoty i sowieccy agitatorzy, z których wielu było też Żydami…

W punktach wyborczych zasiadali Żydzi, rodziny sowieckich agitatorów, i inni. Rozpoczęły się wybory. Nastrój polskiej ludności był posępny.

Punkty wyborcze były pełne sowieckich agitatorów, politruków [komisarze polityczni], umundurowanych i tajnych policjantów, jak i Żydów i NKWD. Do pomocy wyznaczono wielu sowieckich żołnierzy…

[Ponieważ wielu Polaków unikało]późno w nocy agitatorów, sowieccy żołnierze, NKWD i Żydzi jeździli w autach żeby podwozić uprawnionych wyborców z domów żeby oddali głosy…

Do ostatniej chwili nie poinformowali nas oficjalnie, że był to plebiscyt, i prawdziwy cel głosowania [sankcjonowanie włączenia zdobytego terytorium Polski do Związku Sowieckiego – MP], więc wszyscy Polacy uznali to za wielki żart, bo głosowanie za nieznanymi ludźmi i nieznanymi celami było absurdalne. Mimo że zabroniono skreślania czy dokonywania zmian na kartach, było wiele skreśleń. Każdy wyborca który pokazywał niewłaściwy gest z kartą był obserwowany i zanotowany przez agitatorów… Kilka tygodni po wyborach wznowiono na dużą skalę przeszukiwania, aresztowania, represje i tortury, jak i deportacje polskiej ludności do tzw. kraju niedźwiedzi polarnych. [326]


Polka wspomina jak syn sklepikarki Rumkowej, jej żydowscy sąsiedzi, którzy dobrze znali mieszkańców miasta, pomagali sowietom wyłapywać i aresztować wybranych Polaków w Nowej Wilejce. Kiedy w połowie 1941 przybyli Niemcy i litewska policja rozpoczęła dręczyć Żydów, ta sama żydowska sklepikarka opłakiwała to co przydarzało się Żydom. Polka wtedy przypomniała sklepikarce jak jej własny syn zachowywał się kiedy przybyli bolszewicy. Zażenowana Żydówka spuściła głowę w milczeniu. [327]


W Białymstoku NKWD wykorzystywała członków w większości składającego się z żydowskiej ludności komitetu, utworzonego przed wejściem Armii Czerwonej, żeby powołać milicję robotniczą uzbrojoną w skonfiskowaną polskim żołnierzom broń. Milicja przeprowadzała ogromne liczby przeszukiwań w polskich domach. Jak mówi jeden świadek: "W każdym zakamarku szukali broni. Jeśli znaleźli coś ze złota, np. pierścionki i bransoletki, zabierali je dla siebie, a jeśli ktoś wyrażał sprzeciw, grożono mu śmiercią". [328]

Prokomunistyczny komitet składający się z Żydów, kierowany przez Awraama Łaznika, przejął kontrolę miasteczka Sokółka, na północ od Białegostoku. Czerwona milicja składająca się z lokalnych Żydów (wielu z nich członkowie Bundu, i agresywny szewc o nazwisku Gołdacki) i kierowana przez Szymona Aszkiewicza, oficera rezerwy polskiej armii, aresztował wielu polskich urzędników i prominentnych Polaków, i dokonał egzekucji na 3 polskich policjantach. Przeprowadzali liczne naloty, szukając broni i zabierając aparaty radiowe i fotograficzne. [329] Żydowski kowal o nazwisku Abel Łabędych 24 września zastrzelił polskiego policjanta w pobliskiej wiosce Bogusze. [330]


12 października 1939, żydowski sąsiad, który przed wojną grał w orkiestrze straży pożarnej, a teraz nosił czerwoną opaskę, zaprowadził NKWD do domu Szyłkiewicza w Zabłudowie, rodziny aktywnej w ruchu Akcji Katolickiej, żeby aresztować Szyłkiewicza. Uwięziono go w Białymstoku, i później przeniesiono do więzienia w Gorki w Związku Sowieckim. Innych prominentnych Polaków też aresztowano wtedy w Zabłudowie, na podstawie list "społecznie niebezpiecznych elementów", nad sporządzeniem których lokalni Żydzi współpracowali z NKWD. [331]





[326] Świadectwo Bronisława Kotlickiego (no. 2042), Archives of the Polish Ministry of Information and Documentation, Hoover Institution on War, Revolution and Peace, www.sfpol.com/zarchiwhoovera.html.


[327] Bożena Koroczycka, “Pomagali w likwidowaniu polskich rodzin,” Nasza Polska, 22.09.1999. Ta sama kobieta wspominała jak podczas ewakuacji Wilna w połowie 1944, niemieccy żołnierze dalej przetrząsali miasteczko szukając żydowskich kryjówek, strzelając z karabinów i wrzucając do budynków granaty. Niemniej jednak duża grupa Polaków z którymi mieszkała, za zgodą wszystkich, przyjęła 2 Żydówki które przyszły pukając do ich bramy.


[328] Raport znaleziony w Hoover Institute in Stanford, California, w Ściśle tajny raport o okupacji Białostocczyzny (Agencja Wydawnicza “JJ” spółka z o.o.—n.p., n.d.), 14.


[329] Wierzbicki, Polacy i Białorusini w zaborze sowieckim, 116; świadectwo Stefana Włodzimierza Popławskiego w Paweł Machcewicz i Krzysztof Persak, red., Wokół Jedwabnego: Studia; Dokumenty (Warsaw: Instytut Pamięci Narodowej–Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, 2002), vol. 2, 112.


[330] Ibid.


[331] Mieczysław Szyłkiewicz, Na wojennym szlaku: Z Zabłudowa do Zabłudowa (Białystok: Miejska Biblioteka Publiczna w Zabłudowie and Prymat, 2009), 6–7, 46–47.




Głównego leśniczego o nazwisku Łabęcki wezwano na sowiecki posterunek ustanowiony w miasteczku Sokółka. Kopali go i bili uzbrojeni Żydzi noszący czerwone opaski. Zniszczony tym brutalnym traktowaniem odebrał sobie życie rzucając się pod pociąg. Jego małżonkę z 6-letnim synem deportowano do Irkucka zimą 1940. [332]


Stefan Kurowski miał więcej szczęścia kiedy żydowski milicjant zatrzymał go na rowerze na drodze na obrzeżach Łap, na zachód od Białegostoku. Fanatycznie pochłonięty swoją nową rolą, ten młody Żyd wygłosił długą tyradę przeciwko polskim panom, za których "opresję" Żydów on teraz mścił się jako egzekutor sowieckiej władzy. Wpadłszy niemal w trans w wyniku agitacji politycznej, ten milicjant, mniej agresywny niż większość, wydawał się zapomnieć dlaczego zatrzymał Kurowskiego na pierwszym miejscu, i pozwolił mu jechać dalej. [333] Choć ich brak kompetencji wojskowych też komentowali inni, lokalna żydowska milicja później okazała się być wyjątkowo użytecznym narzędziem dla sowieckich okupantów w wykonywaniu zadań takich jak kradzież dzwonu kościoła i sporządzanie list Polaków do deportacji. [334] Ks. Józefa Dowgwiło aresztowano w Mońkach jesienią 1939 za namową lokalnych żydowskich działaczy i uwięziono w Knyszynie. Nietypowo zwolniono go kiedy tłum Polaków zebrał się w siedzibie NKWD i prosił o jego uwolnienie. [335]


4 października 1939 do Sieburczyna przyszła NKWD w towarzystwie żydowskich milicjantów, żeby aresztować ziemianina Jana Nepomucena Bispinga i jego rodzinę. Mężczyzn związano i pobito na wozie przewożącym polską rodzinę do Wizny, gdzie wyśmiewali ich żydowscy mieszkańcy miasteczka. Następnego dnia zabrano ich do Łomży. Jego rodzinę wypuszczono, a Bispinga nigdy więcej nie widziano. [336] W miasteczku Wizna koło Łomży, Aleksandra Gawrychowskiego, byłego wójta, zabrali z domu żydowscy milicjanci na poczatku października, pod zarzutem iż był uzbrojonym zwolennikiem polskich władz. Następnego dnia było więcej aresztów i przesłuchań rzekomych polskich spiskowców: Jerzy Blum, Stanisław Drozdowski, Jan Kadłubowski, Piotr Nitkiewicz i Stanisław Gawrychowski. Wśród przesłuchujących byli bracia Chaim i Avigdor Czapniccy, przedwojenni syjoniści. Innymi żydowskimi milicjantami w tym małym miejscu byli: Abraham Birger, Lejzor Kiwajko, Kałmaniewicz i Chaim Węgierko. [337]


W Supraślu koło Białegostoku,

Pewni Żydzi, m. in. Toleh Kagan, Baruch Gamzu i nawet Arke Rabinowitz, syn rabina, dostali pozwolenie noszenia broni… Pewnego dnia Issar, syn dekoratora Itzika, wpadł do domu księdza z bronią i ukradł radio. [338]





[332] Świadectwo Stanisława P. w Gross i Grudzińska-Gross, W czterdziestym nas Matko na Sybir zesłali…, 85.


[333] Świadectwo prof. Stefana Kurowskiego, cyt. w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 114.


[334] Świadectwo Mieczysława Daniłowicza cyt. w Zdzisław Skrok, “Prawda nie po naszej myśli,” Rzezczpospolita (Warsaw), 10.02.2001.


[335] Roman Dzwonkowski, “Represje wobec polskiego duchowieństwa katolickiego na ziemiach północno-wschodnich II RP 1939–1941,” w Michał Gnatowski i Daniel Boćkowski, red., Sowietyzacja i rusyfikacja północno-wschodnich ziem II Rzeczypospolitej (1939–1941): Studia i materiały (Białystok: Wydawnictwo Uniwersytetu w Białymstoku, 2003), 87.


[336] Janina Leskiewiczowa, red., et al., Ziemianie polscy XX wieku: Słownik biograficzny, Part 6 (Warsaw: DiG, 2002), 5.


[337] Stanisław Gawrychowski, Na placówce AK (1939–1945) (Warsaw and Łomża: Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej, 1997), 59, 60–62. Liderem tej kliki okazał się być Polak, Feliks Choiński, przedwojenny komunista, na którym egzekucji dokonało polskie podziemie po wycofaniu się sowietów w czerwcu 1941. Ibid., 85. Zob. przedwojenne powiązania syjonistyczne Chaima Czapnickiego w Anna Bikont, My z Jedwabnego (Warsaw: Prószyński i Spółka, 2004), 268.


[338] Ya’akov Pat (Yaacov Patt), Życie i śmierć w cieniu lasu: historia Suprasla – sztetla we wschodniej Polsce / Life and Death in Shadow of the Forest: The Story of Suprasl—A Shtetl in Eastern Poland (Israel: n.p., 1991), 34.


W Łomazach koło Białej Podlaskiej, grupa młodych Żydów, sympatyków komunizmu, aresztowała kilku członków polskiej inteligencji, których uważali za "faszystów", i przekazali ich sowietom, którzy wywieźli tych Polaków. [339]


Na Polesiu, 17 września, Hrabia Henryk Skirmunt z siostrą opuścili swój dworek w Mołodowie koło Drohiczyna Poleskiego, z nadzieją ucieczki przed sowietami. Kiedy przejeżdżali przez pobliską osadę żydowską Motol, grupa żydowskich sympatyków komunizmu zatrzymała ich auto i ich. Nie tylko ich żydowscy sąsiedzi nie przyszli im z pomocą, a uniemożliwili im ucieczkę. Wkrótce potem na obojgu dokonano egzekucji. [340]


Polak, uczeń szkoły średniej z Brześcia nad Bugiem (Brest Litovsk) wspominał:

15 września 1939 Brześć najpierw okupowali Niemcy, a już pod koniec miesiąca wkroczyła Armia Czerwona, powitana entuzjastycznie przez społeczność żydowską chlebem, solą i kwiatami… Od tego czasu Polacy często słyszeliśmy obelgi i groźby przeciwko nam… Nigdy nie zapomnę widoku polskiego policjanta prowadzonego w kajdankach przez milicjantów ul. Jagiellońską, otoczonego przez wrzeszczących i opluwających go Żydów, obrzucających go śmieciami i kamieniami, okrutnie mu ubliżając. [341]





[339] Świadectwo Adama Windera (Abraham Wunderbojm lub Wunderboim), University of Southern California Shoah Foundation Institute, z 15.08.1995, Interview Code 5517. Kiedy sowieci opuścili miasteczko 8.10.1939, zdaniem Windera, "polscy faszyści ścigali ludzi pomagających Rosjanom". Zabili dziewczynę która zrobiła czerwoną flagę na powitanie sowietów, i zabili albo aresztowali (Winder podaje 2 wersje) starszego mężczyznę działającego z sowietami. Niektórzy Polacy oskarżyli ojca Windera, Pinhasa Wunderboima, rymarza zatrudniającego młodych komunistów żydowskich, którzy aresztowali lokalnych prominentnych Polaków, o wskazywanie im kogo aresztować, dźgnęli go i podpalili mu dom. (Choć rodzina opuściła Łomazy po tym incydencie, Pinhas Wunderboim wrócił by odzyskać towary które zostawił u polskich rolników.) Winder twierdzi, że Żydzi noszący czerwoną opaskę za okupacji sowieckiej wyjechali z Rosjanami. Zdaniem historyka regionu, Romualda Szudejko, kilku Żydów zaatakowano po wyjściu sowietów z Łomży, Żydówkę zastrzelono przez przypadek, i podpalono tylko jeden dom. Polacy przyszli też z pomocą niesłusznie oskarżonym Żydom. Wszystkie te czynniki wskazują na wybrany odwet na faktycznych czy podejrzanych sowieckich kolaborantach, odwrotnie do żydowskich ataków na Polaków, uderzających w niewinnych ludzi i instytucje wspólnotowe i religijne. Szudejko wspomina też, że za sowieckiej okupacji wioski, Żydzi tworzyli komitety robotnicze lub rewolucyjne, i grupa Żydów napadała na kościół katolicki i plebanię, niszcząc szaty i przedmioty liturgiczne, i księgi parafialne. Zob. Romuald Szudejko, “Społeczność żydowska w Łomazach―przyczynek do dziejów,” Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego, no. 188 (1998): 86–87. Świadectwo Windera (pod nazwiskiem Abraham Wunderboim) w księdze pamięci miasteczka nie wspomina o aresztowaniach Polaków przez Żydów, profanacji kościoła, ani dużym zaangażowaniu Żydów w krótkotrwałym sowieckim reżimie. Twierdzi, że Polacy zorganizowali niesprowokowany "pogrom", i usiłowali zabić całą ich rodzinę: "Natychmiast po opuszczeniu miasta przez Armię Czerwoną, niektórzy chrześcijanie wszczęli pogrom przeciwko Żydom. Zamordowali córkę Pesach Bermana, 22-letnią Minę. Zaatakowali też [sic] mojego ojca i poważnie zranili mu głowę. Chuligani otoczyli nasz dom, zablokowali wszystkie wyjścia, i ze wszystkich stron podłożyli ogień. Ich zamiarem było spalić go ze wszystkimi ludźmi w środku. Na szczęście był tam dobry człowiek, który chciał ocalić życie mojej rodziny". Zob. Yitzhak Alperovitz, red., Księga Łomazy: upamiętnienie społeczności żydowskiej w Łomazy / The Lomaz Book: A Memorial to the Jewish Community of Lomaz (Tel Aviv: The Lomaz Society in Israel with the participation of the Lomaz Society in the United States of America, 1994), 39 (English section). We wpisie o Łomazach w Martin Dean, red., Encyclopedia of Camps and Ghettos, 1933–1945 (Bloomington and Indianapolis: Indiana University Press, in association with the United States Memorial Museum, 2012), vol. II, Part A, 671, Laura Crago pisze następujące podsumowanie: "Jednostka Wehrmachtu zajęła Łomazy 13 września 1939, ale szybko opuściła je sowieckiej okupacji. Napięcia między Żydami i Polakami wybuchły w czasie kiedy sowieci zajmowali miasto i później, prowadząc do co najmniej 2 żydowskich zgonów i w następstwie wielu Żydów uciekło do Parczewa lub na tereny okupowane przez sowietów". Wspomina też, że po ponownej okupacji Łomaz, Niemcy mianowali "polską administrację kolaborującą". Typowo dla badań holokaustu, wpis nie odnosi się do kolaboracyjnej administracji ustanowionej przez sowietów (Epelbauma mianowano przewodniczącym komitetu robotniczego czy rewolucyjnego, i Litmana szefem robotniczej milicji), albo żydowskiej kolaboracji z sowietami, i tłumi informację o aresztowaniach prominentnych Polaków i bezczeszczeniu katolickiego kościoła przez Żydów. Liczba żydowskich zgonów jest zwiększona do "co najmniej 2", mimo że wydaje się być tylko jeden.

[340] Jędrzej Giertych, In Defence of My Country (London: The Roman Dmowski Society, 1981), 294. See also, Szawłowski, Wojna polsko-sowiecka 1939 (1995, 1997), vol. 1, 375.


[341] Maria Borkowska, “Witali Sowietów chlebem i solą,” list, Gazeta Polska (Warsaw), 10.02.1994.



Żydowska milicja złapała brata Feliksa Starosielca ze szkoły średniej w Brześciu. Aresztowano go i szybko dokonano egzekucji. [342] Eugeniusz (Enzel) Stup opisał jak Straż Robotnicza w Kobryniu, której szefował, polowała na polskich oficerów policji. [343]


Polkę wraz z małą córką zastrzelił i ograbił mieszany patrol żydowsko-ukraiński w wiosce Wołynka koło linii kolejowej do Włodawy. [344] W Janowie Poleskim, Stanisława Doliwę-Falkowskiego, ziemianina, ukrywali przyjaźni Żydzi tylko po to by go aresztowała i dokonała na nim egzekucji czerwona milicja, składająca się w większości z Żydów. [345]


W Pińsku na Polesiu, Basey Giler, żydowski członek Partii Komunistycznej, rozpoznał polskiego ministra sprawiedliwości, Czesława Michałowskiego, i wskazał go żydowskiej straży robotniczej, która szybko go aresztowała. [346] Reakcję żydowskiej ludności na los polskich urzędników opisał Julius Margolin:

Najpierw zniknęli nam z oczu urzędnicy oryginalnego polskiego rządu. Ale nikogo to nie interesowało, i wątpię czy zastanawiano się nad ich losem. Ale metoda działania, typowo bolszewicka, wymagała nie tylko ich dymisji, ale ich likwidacji in toto. W ten sposób zniknęli bez śladu. [347]


Jest też wiele raportów z Wołynia. To co wydarzyło się w miasteczku Boremel było typowe praktycznie dla wszystkich miasteczek w tym regionie. Żydzi i Ukraińcy z czerwonymi opaskami torowali drogę dla władzy sowieckiej rozbrajając lokalną polską policję we wrześniu 1939. [348]


W przeważająco żydowskiej osadzie koło miasteczka Maniewicze, lokalni Żydzi i Ukraińcy okradali domy Polaków i uczestniczyli w aresztowaniu Polaków. Ukraińcy zabili polskiego policjanta o nazwisku Król. [349]


W miasteczku Szumsk, ukraińska i żydowska milicja resztowała Jana Unolda, inżyniera i działacza społecznego. Był więziony w Krzemieńcu. Na szczęście i dość wyjątkowo, Unolda zwolnił sowiecki prokurator którego znał ze studiów w Kijowie. [350]


W Ostrogu Żydzi i Ukraińcy pomogli NKWD aresztować lokalnych urzędników, łącznie z burmistrzem Stanisławem Żurakowskim i sędzią Tadeuszem Wawrzynowskim, jak i funkcjonariuszy polskiej policji państwowej. [351]





[342] Świadectwo Feliks aStarosielca, cyt w. J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 59.


[343] Piotr Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza: Droga do władzy 1941–1944 (Warsaw: Fronda, 2003), 60, n.45.


[344] Świadectwo Władysława Zańczuka, cyt. w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 61–62.


[345] Jasiewicz, Lista strat ziemiaństwa polskiego 1939–1945, 271.


[346] Rozenblat, “Evrei v sisteme mezhnatsionalnykh otnoshenii v zapadnykh oblastiakh Belarusi, 1939–1941 gg.,” Białoruskie Zeszyty Historyczne, no. 13 (2000): 92. Historyk holokaustu Tikva Fatal-Knaani pokazuje oczyszczoną wersję tych wydarzeń, unika identyfikacji lokalnych Żydów jako sprawców łapanki polskich urzędników: "Wieczorem 17.09.1939, do miasta wjechały pierwsze sowieckie czołgi… Komuniści, którzy działali w podziemiu, poszli na obrzeża miasta by powitać sowieckich żołnierzy… Następnego dnia ustanowiono nową administrację cywilną składająca się z obcych, i uwięziono polskiego burmistrza… Tych polskich urzędników którzy pozostali w mieście NKWD aresztowała i wypędziła do Związku Sowieckiego". Zob. Tikva Fatal-Knaani, Żydzi z Pińska, 1939-1943, przez pryzmat nowej dokumentacji / “The Jews of Pinsk, 1939–1943, Through the Prism of New Documentation,” w Yad Vashem Studies, vol. 29 (2001): 152.


[347] Margolin, Kiedy Armia Czerwona wyzwoliła Pińsk / “When the Red Army Liberated Pinsk,” Commentary, vol. 14, no. 6 (grudzień 1952): 524.


[348] Siemaszko i Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945, vol. 1, 53; Na Rubieży (Wrocław), no. 43 (2000): 34.


[349] Siemaszko i Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945, vol. 1, 365. Typowo, żydowska księga pamięci milczy o tych epizodach. Zob. Tarmon, Memorial Book, 26–27, 265, 294, 366.


[350] Siemaszko i Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945, vol. 1, 455.


[351] Siemaszko i Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945, vol. 1, 985.



Do lokalnej milicji w Sarnach dołączyło wielu Żydów. [352] Składająca się z Żydów i Ukraińców, brała czynny udział w pomocy NKWD w poszukiwaniach i aresztowaniach Polaków. [353] Lokalni Żydzi uzbrojeni w pistolety, w towarzystwie kilku sowieckich żołnierzy, maszerowali polskich policjantów w grupach po 5 do miejsca egzekucji w pobliskim lesie. Wtedy Żydzi opluwali policjantów i ich wyzywali. [354]


Żyd o nazwisku Herszko z Jagodzin koło Lubomla ostrzegł znajomego Polaka: "Wy Polacy jesteście wszyscy w worku; wszystko co pozostaje do zrobienia to go zawiązać". [355] Na początku października 1939, do Stalina wysłano telegram podpisany przez 70 Żydów z Lubomla, dziękujący sowieckiemu dyktatorowi za "wyzwolenie" Wołynia i błagający go by trzymał ich blisko serca. [356]


W Jarosławiczach koło Łucka,

Zaczęło się od pojedynczych przypadków – aresztowania i zniknięcia, zwłaszcza Polaków. Wielką pomoc i gorliwość we wszelkiego rodzaju donosach do NKWD pokazali Żydzi. [357]


18 września przeważająco żydowska komunistyczna milicja przejęła kontrolę Łucka i zabiła polskiego policjanta. [358] Polski oficer, który schronił się w tym miasteczku miał tyle szczęścia, że uciekł ze szponów żydowskich milicjantów, którzy usiłowali go aresztować na ulicy. [359] Inni polscy policjanci nie mieli tyle szczęścia. Jak wspomniał Herman Kruk:

Dzień po wkroczeniu bolszewików, grupy nowej milicji rozbrajały polskich żołnierzy. Żyd zatrzymał znanego polskiego oficera i kazał mu oddać broń. Oficer oddał rewolwer który nosił przy pasku. W końcu młody milicjant zaczął usuwać jego medale. Oficer powiedział, że nie mógł mu ich zabierać. Milicjant zagroził mu karabinem. Wtedy oficer wyciągnął z kabury inny rewolwer i zastrzelił milicjanta na miejscu. Oficera aresztowano. [360]

Na oficerze tym egzekucji niewątpliwie dokonali sowieci, gdyż taki był ich zwyczaj. Ale niewątpliwe jest, z wyjątkiem może zatwardziałego komunisty, albo żarliwego żydowskiego nacjonalisty, kto był bohaterem a kto zdrajcą w tym czarno-białym scenariuszu. Kiedy już zainstalowali się sowieci, polskich urzędników postawiono przed wojennym sądem polowym, w którym Żyd, student prawa o nazwisku Ettinger, komendant Straży Robotniczej, pełnił rolę lokalnego doradcy. Przekazując opinie o tych, którzy zostali wyznaczeni do egzekucji, Ettinger w efekcie przypieczętował ich ostateczny los. [361]




[352] Yehuda Bauer, Sarny i Rokitno podczas holokaustu: przypadek 2 miasteczek na Wołyniu / “Sarny and Rokitno in the Holocaust: A Case Study of Two Townships in Wolyn (Volhynia),” in Katz, The Shtetl, 260.


[353] Siemaszko i Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945, vol. 1, 807.


[354] Szawłowski, Wojna polsko-sowiecka 1939 (1995, 1997), vol. 1, 390.


[355] Władysław Jotysz, “Telegram do Stalina,” Nasza Polska, 8.09.1999. Cyt. też w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 39 (“Totysz”).


[356] Wspomnienia Edmunda Kasprzyckiego, pracownika urzędu poczty i telekomunikacji w Lubomlu, cyt w ibid.


[357] Świadectwo Mieczysława Jankowskiego w Świadkowie mówią (Warsaw: Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej Okręg Wołyń, 1996), 7.


[358] Wacław Zagórski, Wolność w niewoli (London: n.p., 1971), 22.


[359] Gonczyński, Raj proletariacki, 11.


[360] Herman Kruk, Ostatnie dni litewskiej Jerozolimy: kroniki z getta w Wilnie i obozów / The Last Days of the Jerusalem of Lithuania: Chronicles from the Vilna Ghetto and the Camps,1939–1944 (New Haven and London: YIVO Institute for Jewish Research and Yale University Press, 2002), 22.


[361] Zagórski, Wolność w niewoli, 25–27. Zob. też Liszewski, Wojna polsko-sowiecka 1939 r., 141; Szawłowski, Wojna polsko-sowiecka 1939 (1995, 1997), vol. 1, 398. Ettinger był synem bogatego kupca z Łucka.



W Berezno,

Liczni Ukraińcy i członkowie żydowskich uboższych klas, który spontanicznie witali żołnierzy Armii Czerwonej zaczęli pokazywać wrogość wobec Polaków, którzy byli mniejszością. Wyszukiwali polskich urzędników i służb cywilnych i uciekinierów z zachodnich i centralnych regionów szukających schronienia przed Niemcami, i wskazywali ich NKWD. Potem były masowe aresztowania tych wskazanych i deportacje. [362]


W Dubnie, 17 września lokalni żydowscy komuniści, którzy spontanicznie założyli milicję, zatrzymali Bartłomieja Poliszczuka (Varfolomii Polishchuk), byłego wójta i Ukraińca, który lojalnie spełniał obowiązki dla polskiego państwa. Przekazano go sowietom, i nigdy o nim później nie słyszano. (Nazwisko Poliszczuka pojawiło się na liście zabitych polskich urzędników ujawnionej przez władze rosyjskie w latach 1990.) Nie zdając sobie sprawy z tego jak skuteczna była ich V kolumna, kilka dni później NKWD przyszła szukając Poliszczuka w domu: jego nazwisko umieszczono na liście przygotowanej przez lokalnych komunistów, polskich urzędników wyznaczonych do aresztowań. [363]


Arystokratyczna rodzina Potockich, właścicieli majątku w Deraźne koło Kostpola mieli na tyle szczęścia, że mogli wykupić się kiesą złota od funkcjonariuszy NKWD, którzy spadli na ich dom. Kiedy przebywali w majątku oczekując łupu, wchłaniali alkohol i śpiewali "My jerozolimska kawaleria". [364]


W Krzemieńcu samozwańcza zydowska milicja rozbroiła straż obywatelską utworzoną przez uczniów liceum. [365] Polak z Krzemieńca wspominał:

Kiedy tego dnia wyszedłem na miasto, po ulicach krążyły liczne jednostki patrolowe składającej się z Żydów milicji. Chodzili z czerwonymi opaskami i pistoletami, przeszukując każdego kogo napotkali. Byli jacyś sowieccy żołnierze. W kolejnych dniach przez miasto przemaszerowały sowieckie dywizje. [366]


Wydarzenia i nastrój w Krzemieńcu obrazowo opisała w dziennikach Janina Sułkowska, córka sekretarza regionu, Jana Sułkowskiego, kórego los opisuję w dalszej części.

Polacy patrzyli na sowieckich najeźdźców z mieszanką odrazy i strachu. Wielu płakało. Ale tak samo niepokojące było pojawienie się lokalnej żydowskiej milicji przyjaznej wobec Armii Czerwonej, i pokazała się jeszcze zanim wkroczył wróg. Uzbrojona i zorganizowana, jej pierwszym zadaniem było aresztowanie uczniów i harcerzy wystawieni jako straznicy, i którzy nosili stare karabiny, w niektórych przypadkach wyższe od nich. Żydzi wdawali się w bójki i szokowali młodych, którzy uważali ich za przyjaciół i kolegów szkolnych, zanim przekazali ich sowietom, od których otrzymali wskazówki. Jaki był los tych młodych Polaków? W wielu przypadkach tortury i śmierć. Żydowska milicja pomagała wykonywać brudną robotę sowietom za ich okupacji. Moja rodzina stanie się ich ofiarą.

W mieście Żydzi i Ukraińcy wiwatowali i przymilali się sowietom. Rozpoznałem wielu sąsiadów i znajomych wśród tych, którzy teraz przepychali Polaków i spoglądali na ich własność żeby później ich okraść. Żydzi dawali Rosjanom prezenty, podczas gdy ich żony i córki całowały ich czołgi. Wśród tego motłochu byli przestępcy uwolnieni z więzienia przez sowietów, by stworzyć chaos. Wszyscy byli ośmieleni przez plakaty, które nagle pojawiły się, wzywające różne grupy do ataku na Polaków toporami i kosami. Sowieccy oficerowie pokazywali, że nie staną na drodze rzezi, która już teraz robi wieś czerwoną krwią polskiej mniejszości mniej licznej niż Ukraińcy i Żydzi.

Tego dnia po raz pierwszy spotkałem się z budzącą grozę grupą zdrajców ubranych w skórzane kurtki, czerwone opaski lub szarfy, skradzione pistolety i z nienawiścią w oczach. Widziałem wśród nich wielu kolegów, w tym przyjaciółki. Ci przeważnie młodzi Żydzi, często dobrze wykształceni i pochodzący z bogatych lub religijnych rodzin, teraz do wszystkich zwracają się per "towarzysz". Jeden z nich pokazał mi znak poderżnięcia gardła. Ich miłość do komunizmu i Józefa Stalina nie znała granic - szczególnie ofiar ludzkich. Byli o wiele gorsi od szantażystów i donosicieli, którzy byli bardzo liczni wśród Żydów i których interesowały dobra i praca ich polskich ofiar.





[362] Władysław Hermaszewski, Echa Wołynia (Warsaw: Bellona, 1995), 43.


[363] Wiktor Poliszczuk, Gorzka prawda: Cień Bandery nad zbrodnią ludobójstwa (Toronto: n.p., 2004), 19; świadectwo Wiktora Poliszczuka (w posiadaniu autora).


[364] Janusz Miliszkiewicz, “Rękopis oddany w zastaw,” Rzeczpospolita, 22–23.10.2005.


[365] Sławomir Mączak, “Uzupełnienie dot. artykułu Antoniego Jagodzińskiego ‘Początki okupacji sowieckiej w Krzemieńcu,’” Życie krzemienieckie (London), no. 8 (lipiec 1994), 45.


[366] Świadectwo Zdzisława Jagodzińskiego w Grudzińska-Gross i Gross, Wojna oczami dziecka / War Through Children’s Eyes, 184.



Zaczynając od sympatyków komunizmu, którzy ciągnęli do milicji lub działali jako donosiciele, te typy polityczne wkrótce stawały się "agitatorami", administratorami, a nawet sadystycznymi przesłuchującymi dla sowietów, gdy zajmowali stanowiska w nowym porządku. Znajomość języka i miejsca, w połączeniu z ich fanatyzmem, będzie kluczowa dla panowania terroru NKWD; oni chętnie sporządzali listy i aresztowali Polaków – i Żydów, których uwżali za wrogów państwa. Oni byli tymi, którzy na koniach gonili mojego ojca główną ulicą jak zwierzę, żeby działał jako tłumacz do ofiar ich tortur.

Znaczna mniejszość polskich Żydów ze wszystkich warstw kolaborowała , zwykle biernie, a często czynnie z sowieckimi okupantami w ich likwidacji Polaków we wschodniej Polsce w 1939-1941. Dla wielu, w tym moich krewnych, ostatni obraz jaki mieli Polski czy ich ukochanych, był bydlęcy wagon jadący na Syberię – i Żyd albo Ukrainiec, albo obaj, z karabinem przy każdym wagonie, [367]


Żydowska milicja z żydowskiej wioski Osowa i ukraińska z Mydzk, zwiastuny nowego sowieckiego porządku, nie tracili czasu by spaść na polską osadę Ożgowo i inne koło Huty Stepańskiej by dokonać aresztowań wybranych Polaków. [368]


W Kątach koło Krzemieńca postawa ludności żydowskiej zmieniła się z dnia na dzień. Lepsze towary zostały ukryte w ich sklepach i stały się "wulgarni i obraźliwi" wobec Polaków. Otwarcie wyśmiewali polski rząd i instytucje społeczne, i utrudniali życie Polakom.

Młodzi Żydzi dołączali do milicji i jako tacy przyszli do naszej wioski i pobili pewnych oficerów szkoleniowych (Romka Kucharskiego i innych) za ich rzekome zbrodnie (jako byłych członków Korpusu Szkoleniowego Oficerów "Strzelec"). [369]


W Równe,

W nowo utworzonej milicji, która angażowała członków lokalnej ludności, było bardzo wielu Żydów. Niewątpliwie aparat pomocniczy NKWD, i stąd wszelkiego rodzaju agenci, też przyjmowali wielu z nich. [370]

Lokalna ludność – Żydzi i Ukraińcy – bardzo pomagali sowietom… Ścigali polskich patriotów i przekazywali ich NKWD. [371]




[367] Pamiętnik z gułagu i holokaustu Janiny Sulowskiej-Gladun / “A Gulag and Holocaust Memoir of Janina Sulkowska-Gladun,” w Christopher Jacek Gladun Holokaust Polski: kronika rodzinna z terroru sowieckiego i nazistowskiego / Poland’s Holocaust: A Family Chronicle of Soviet and Nazi Terror, www.geocities.com/chrisgladun/memoir.


[368] Świadectwo Roberta Janickiego w Leon Karłowicz i Leon Popek, red. i komp., Śladami ludobójstwa na Wołyniu: Okrutna przestroga, Part II (Lublin: Polihymnia—Towarzystwo Przyjaciół Krzemieńca i Ziemi Wołyńsko-Podolskiej, Stowarzyszenie Upamiętnienia Polaków Pomordowanych na Wołyniu z siedzibą w Zamościu, and Środowisko 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej Oddział Lubelski, 1998), 121–22.


[369] Świadectwo Feliksa Jasińskiego w Jerzy Dębski i Leon Popek, red., Okrutna przestroga (Lublin: Towarzystwo Przyjaciół Krzemieńca i Ziemi Wołyńysko-Podolskiej, Stowarzyszenie “Civitas Christiana”–Ośrodek w Lublinie, Stowarzyszenie Upamiętnienia Polaków Pomordowanych na Wołyniu z siedzibą w Zamościu, and Środowisko 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej Oddział Lubelski, 1997), 165.


[370] Świadectwo Zygmunta Drażana w ibid., 240, 242.


[371] Świadectwo Andrzeja Kulusa (no. 8152), Archives of the Polish Ministry of Information and Documentation, Hoover Institution on War, Revolution and Peace, <www.sfpol.com/zarchiwhoovera.html>.



Zdaniem żydowskiego świadka,

Nazajutrz po wejściu armii sowieckiej do Równe… rozwścieczone tłumy zwerbowane z tych elementów, które zawsze były gotowe do grabieży… zaczęły żądać ukarania "wyzyskiwaczy", burżuazji i lokalnych "panów". Uzbrojone w broń i kije zaczęły wyciągać winnych z biur, sklepów i domów prywatnych. Pierwszymi ofiarami byli pracownicy sądów, biura prokuratora i policja. Prowadzono ich środkiem ulicy pod lufami karabinów, otoczone ze wszystkich stron i w towarzystwie deszczu obelg. Najwyraźniej to miał być rzekomo rewolucyjny element ciemiężonych mniejszości narodowych Ukrainy. Na chodnikach widać było funkcjonariuszy dyskretnie zachowujących porządek. Następnego dnia rewolucyjny element uzbrojonych cywilów znikł niepostrzeżenie z ulic miasta, i na ich miejsce pojawiły się organy porządkowe… W ten sposób rozpoczął się dokładnie zaplanowany proces wyrywania ze społeczeństwa tych ludzi, których rozpoznano jako wrogów sowieckiego reżimu. [372]


Pośród wielu polskich urzędników aresztowanych w Równe byli: Dezydery Smoczkiewicz, poseł do Sejmu; Tadeusz Dworakowski, były senator; 5 sędziów sądu rejonowego; i zastępca prokuratora. Każdy z nich później został zamordowany. Aresztowano też 2 asystentów prokuratora. Jednym z głównych donosicieli był partykularny student, syn bogatej żydowskiej rodziny. [373] Te surowe środki nie osłabiły entuzjazmu młodych Żydów dla sowieckiego reżimu: ilekroć na ekranie w lokalnym kinie pojawiał się obraz Stalina, wstawali i wyli ekstatycznie. [374]


W Aleksandria koło Równe, Żydzi i Ukraińcy utworzyli milicję i rozbrajali polską policję oczekując przybycia sowietów. Milicja też napadła na posiadłość Księcia Lubomirskiego, na którym dokonano egzekucji. [375]


We Włodzimierzu Wołyńskim, lokalni komuniści i Żydzi szybko donosili na lokalnych urzędników, którzy wkrótce znikalo bez śladu. [376] W pobliskiej wiosce Krzeczów, Ukraińcy i Żydzi złapali okazję aresztowania i mordowania polskich osadników wojskowych. [ 377]


Młody Polak którego zatrzymano w Różyszcze, 24 września kiedy próbował dostać przepustkę do Kowel, tak opisał spotkanie z przesłuchującym go:

Wszystko się skomplikowało kiedy zabrano nas przed samego komisarza. Był to młody Żyd z czerwoną gwiazdą na klapie. Rozpoczął zwykłe przesłuchanie… że byłem na pewno studentem, i na pewno należałem do ONR [Obóz Narodowy Radykalny], i biłem Żydów itd. [378]


W Hucie Pieniackiej koło Brody, samozwańcza milicja składająca się z 4 Ukraińców i 2 Żydów przejęła posterunek policji i pocztę. Nosili czerwone opaski i dokonywali aresztowań w oczekiwaniu na sowietów. [379]





[372] Eliasz Bialski, Patrząc prosto w oczy (Montreal: Polish-Jewish Heritage Foundation, 2002), 39–40.


[373] Szawłowski, Wojna polsko-sowiecka 1939 (1995, 1997), vol. 1, 397.


[374] Zob. Zbigniew Janczewski, list, Gazeta Wyborcza (Warsaw), 27.04.1998.


[375] Wanda Lubomirska, Karmazynowy reportaż (London: Biblioteka Polska, 1946), 12. Ojciec Lubomirskiej, książę, został stracony przez NKWD tuż po wejściu sowietów, pomimo że wszyscy ukraińscy chłopi pracujący w posiadłości potwierdzili, że byli dobrze traktowani. Lokalni żydowscy milicjanci dostali rozkaz zabrania pozostałej rodziny, w tym 2 dzieci, i zastrzelenia ich na pobliskim moście. W bardzo niezwykłym pokazie człowieczeństwa ze strony generalnie służalczej i okrutnej komunistycznej milicji, rodzinę zabrano do komendanta lokalnej policji, który pozwolił im uciec wczesnym rankiem nastęopnego dnia. Ibid., 12–14. Zob. też list Gazeta Wyborcza, 16.06.1994, który przypisuje faktyczną egzekucję Księcia Lubomirskiego lokalnemu milicjantowi.


[376] Świadectwo Wandy Skorupskiej, cyt. w Szawłowski, Wojna polsko-sowiecka 1939 (1995, 1997), vol. 2, 207; świadectwo Władysława Godka, cyt. w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 72.


[377] Siemaszko i Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945, vol. 1, 831.


378 As cited in Żbikowski, Żydowska reakcja na przybycie sowietów na Kresy we wrześniu 1939 / “Jewish Reaction to the Soviet Arrival in the Kresy in September 1939,” w Polin: Studies in Polish Jewry, vol. 13 (2000): 69.


[379] Piotrowski, Krwawe żniwa za Styrem, Horyniem i Słuczą, 34–35, 36. Za okupacji niemieckiej polscy chłopi udzielali szerokiej pomocy około 30 Żydom, którzy schronili się w okolicznych lasach, i chronili wielu Żydów, którzy mieszkali w tej polskiej wiosce, w tym rodzina dr Goldenberga z Podkamienia. (Całą wioskę wyrżnęła SS Galizien 28.02.1944.) Zob. świadectwo Feiwel Auerbach, zdeponowane w Żydowski Instytut Historyczny in Warsaw (no. 1200); Na Rubieży (Wrocław), no. 12 (1995), 11, 13, 15, 17; Na Rubieży (Wrocław), no. 54 (2001), 19, 24.


Składająca się w większości z Żydów milicja wkrótce pojawiła się na ulicach Tarnopola. Ubrani w polskie płaszcze wojskowe i uzbrojeni w polskie karabiny, wchodzili do domów szukając tych, których teraz chciały nowe władze. [380] Więzienia były pełne i dokonywano wielu egzekucji:

Schodząc na pierwsze piętro, zobaczyliśmy 5 polskich oficerów wyprowadzanych przez sowieckich żołnierzy z niewynajętego, nieumeblowanego mieszkania, w którym oficerowie spędzili ostatnią noc. Szliśmy za nimi na ulicę… Po chwili zobaczyliśmy 5 oficerów ustawionych przed ścianą małego białego domu pod mostem i rozstrzelanych przez improwizowany pluton egzekucyjny…

Obok nas przeszli 2 umundurowani kolejarze eskortowani przez sowietów, za nimi 2 eskortowani listonosze. Kilka sekund później usłyszeliśmy salwę strzałów. Rozstrzelano wszystkich w tym samym miejscu gdzie dokonano egzekucji na 5 oficerach. [381]


Polski urzędnik (były burmistrz Łodzi), socjalista który znalazł chwilowe schronienie w domu miejscowego żydowskiego lekarza, wspominał:

W tamtych czasach komuniści odgrywali najbardziej haniebną rolę. Nie tylko stanowili "V kolumnę", ale byli też prawdziwą prawą ręką NKWD w jej wojnie z socjalistami i polskimi działaczami politycznymi. Szczególnie donosili na członków Polskiej Partii Socjalistycznej i Bundu. Zaalarmowani rozpoczętymi w mieście aresztowaniami, po około tygodniu nasi gospodarze poradzili nam pójść do jakiegoś mniejszego miasteczka w regionie gdzie będzie łatwiej ukryć się na jakiś czas. [382]


Kiedy prosowieccy Żydzi rozgłosili plotki, że polscy oficerowie strzelali do sowieckich żołnierzy z dzwonnicy kościoła dominikanów w Tarnopolu, sowieci otworzyli ogień i podpalili kościół wyrządzając poważne szkody budynku i jego wnętrza. Kler z zakonu aresztowano i niemal rozstrzelano na skutek tego fałszywego donosu. Ale po przeprowadzeniu dochodzenia okazało się, że dzwonnica była zamknięta i nie było w niej żadnego śladu żadnych działań. Niemniej jednak, sowieci zachęcali ludność miasta do splądrowania klasztoru. [383]

W Germakówce koło Borszczowa aresztowano wielu prominentnych Polaków: komendant policji Styczyński, kierownik szkoły publicznej Gyrów, właścicieli młyna Mullerów (małżeństwo), i kilka innych rodzin, z których wszystkie zabrano bez śladu. Listę polskich ofiar sporządzono w domu Żyda o nazwisku Raabe. [384]


Na początku października 1939, NKWD aresztowała około 10 Polaków w Gołogórach koło Złoczowa, wśród nich byli: Pigurniak, Holik i Rucki, bazując na listach przygotowanych przez lokalnych Żydów i Ukraińców mianowanych do rady wioski i milicji. [385]


W przeddzień sowieckiej inwazji, uzbrojeni Żydzi zaatakowali kolejarzy w Stanisławowie w celu przejęcia stacji kolejowej. Kiedy do miasta weszli sowieci, żydowskie domy były udekorowane czerwonymi flagami i banerami ze sloganami np. "Niech żyje mądry Stalin". Składająca się w większości z Żydów i Ukraińców milicja patrolowała miasto. [386]



[380] Czesław E. Blicharski, Tarnopol w latach 1809–1945 (od epizodu epopei napoleońskiej do wypędzenia) (Biskupice: n.p., 1993), 289; Czesław E. Blicharski, Tarnopolanie na starym ojców szlaku (Biskupice: n.p., 1994), 203.


[381] Witold Saski, Przekraczanie wielu mostów: wspomnienia aptekarza w Polsce, Związku Sowieckim, na Bliskim Wschodzie, we Włoszech, W Brytanii i Nebrasce / Crossing Many Bridges: Memoirs of a Pharmacist in Poland, the Soviet Union, the Middle East, Italy, the United Kingdom, and Nebraska (Manhattan, Kansas: Sunflower University Press, 1988), 35.


[382] Jan Kwapiński, 1939–1945: Kartki z pamiętnika (London: Światowy Związek Polaków z Zagranicy, 1947), 7.


[383] Szawłowski, Wojna polsko-sowiecka 1939 (1995, 1997), vol. 1, 292; Blicharski, Tarnopol w latach 1809–1945, 288.


[384] Komański and Siekierka, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie tarnopolskim 1939–1946, 539.


[385] Ibid., 977.


[386] Gonczyński, Raj proletariacki, 17.



Leon Rosenthal, szef czerwonej milicji, był szczególnie aktywny w aresztowaniu Polaków. [387] Lokalni Żydzi wystawili mobilny pokaz z wizerunkami drwiącymi z przedwojennych polskich przywódców. Spektakl przyciągnął duży żydowski tłum wyśpiewujący antypolskie hasła. [388]


W pobliskiej Dolinie, NKWD w towarzystwie 2 lokalnych Żydów znanych Polakom, wpadła na dom by aresztować młodych Polaków należących do polskich organizacji patriotycznych. Jednego z młodych Polaków zabito w miejscowym więzieniu, pozostałych deportowano na Syberię. [389] Pod koniec 1939, w Sokołowie aresztowano około 30 młodych Polaków członków stowarzyszenia Strzelce, na podstawie listy sporządzonej przez lokalnego Żyda pracującego dla NKWD w Stryju. Uwięziono ich w Stryju, a następnie deportowano do obozu w głębi sowietów, nigdy o nich później nnie słyszano. [390]


Tadeusz Hajda, nauczyciel polskiego w Liceum Króla Kazimierza Jagiellończyka w Kołomyi, został aresztowany przez żydowskich kolaborantów i przekazany NKWD. Miał szczęście, bo zwolniono go z więzienia dzięki podpisanej przez Polaków, Ukraińców i niemieckich kolonistów petycji, choć wypędzono go do odległej wiejskiej szkoły. [391] (Częste akty solidarności jak ten zadają kłam powtarzanej i przesadzonej opinii o otwartej wrogości wśród tych różnych grup w przedwojennej Polsce.) Polski policjant o nazwisku Wyżykiewicz nie miał takiego szczęścia. Żyd wskazał go ukraińskiemu tłumowi, który rozbił mu czaszkę. [392]


W Kałusz, sowiecką najeźdźczą armię witały hałaśliwie

całe tłumy żydowskiej wspólnoty, krzyczącej po rosyjsku: "Nasi ludzie nadchodzą". Mieli czerwone opaski na rękawach i bukiety kwiatów, które rzucali na pojazdy, a czołgi obejmowali. I byli to Żydzi, którzy, jak wiedzieliśmy, mieli nieruchomości i sklepy… Żydowskie dzieci zaczęły dyskryminować polskie i krzyczały: "Aj waj, gdzie wasza Polska?" Synowie naszych żydowskich sąsiadów, Itzek i Munio Haber, wołali do nas: "Patrzcie, patrzcie. Sigit. Sigit. Polski oficer jedzie na białym koniu".

I w ten sposób natychmiast rozpoczęła się czystka polskiej ludności. Żydzi z czerwonymi opaskami, jako przedstawiciele władzy, zaczęli likwidować polską policję, pocztę, a przede wszystkim zajęli się oficerami i żołnierzami. Oficerów deportowano, tych ktorzy się bronili rozstrzeliwano. Polskich żołnierzy którzy usiłowali uciec przez Karpaty do Rumunii – zabijano. [393]



W Gwoźdźcu Żydzi i Ukraińcy udekorowali most do miasta by powitać Armię Czerwoną. Gromadzili się na organizowanych przez sowietów spotkaniach by szkalować Polaków, i zalewali władze sowieckie wszelkiego rodzaju donosami . [394] Komunistyczne brygady bojowe składające się z Żydów i Ukraińców włóczyły się ulicami terroryzując polską ludność i weszli do kościoła katolickiego w poszukiwaniu broni. Żydowska hołota złapała Polkę i pobiła ją kiedy wychodziła z kościoła, i wrzeszczeli na nią: "Wasz czas się skończył; nasz dopiero się zaczyna. Przestań się tu modlić". Kilka dni później, nocą, grupa zamaskowanych Polaków spotkała się z żydowskimi oprychami w ciemnej alei i sprawiła im dobre lanie. Po tym żydowskie dręczenie ustało. ]395]




[387] Krakowiecki, Książka o Kołymie, 15.


[388] A. & J. Wiszniowski, list, Głos Polski (Toronto), 24.05.1996.


[389] Ibid.


[390] Na Rubieży, no. 80 (2005): 36.


[391] Świadectwo Andrzeja Hajdy, cyt. w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 150.


[392] Świadectwo Zygmunta Wyżykiewicza (w posiadaniu autora).


[393] Świadectwo Janiny Długosz-Adamowskiej, cyt. w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 119–20.


[394] J. Rokicka, “Było sobie takie miasteczko na Pokuciu,” Semper Fidelis (Wrocław), no. 5 (22) wrzesień-październik 1994: 31.


[395] Bronisław Terpin, Przegrani zwycięzcy: Odyseja żołnierza polskiego Drugiego Korpusu (London, Ontario: n.p., 1989), 12–13.



Kiedy 3 sowieckie czołgi Kołomyi spadły na kompanię polskiej państwowej policji i straży granicznej w Delatynie, lokalni Żydzi i Ukraińcy pomogli rozbroić Polaków. [396] Wśród tych zatrzymanych i rozbrojonych poza Delatynem, z pomocą czerwonej milicja składającej się z Żydów i Ukraińców, był Józef Dutka, oficer policji z Myszyna. Dutkę więziono w Kołomyi razem z innymi polskimi policjantami, i 20 października 1939 zamordowani w Stanisławowie. [397]


W Samborze, Żydzi którzy dołączyli do czerwonej milicji, błąkali się po mieście szukając polskich urzędników. Wielu z nich aresztowano i stracono. [398] Na tych którym udało się ukryć przez jakiś czas, jak komisarz policji Bryl z Horodenka, donieśli lokalni Żydzi i ukraińscy nacjonaliści. [399]


W Drohobyczu, lokalna milicja [Ż i U], przeprowadzała inspekcje i sporządzała listy do aresztowania i deportacji. Razem z NKWD aresztowali Bronisława Naję, komendanta polskiej państwowej policji w pobliskiej Schodnicy . [400] Hesio Josefsberg został szefem propagandy w ratuszu. [401] W październiku 1030, dwaj ludzie z NKWD, Ukrainiec i Żyd, przyszli aresztować Michała Piechowicza, byłego burmistrza Drohobycza, o którym później nigdy nie słyszano. [402]


Żydowscy i ukraińscy komuniści ścigali polskich policjantów i służby cywilne w pobliżu Bóbrka i przekazywali ich NKWD. Szklanny, lokalny komendant polskiej policji państwowej, został zamordowany koło cegielni przez NKWD i 2 żydowskich komunistów, Kahane z Podhorodyszcze i Rod Majorek z Bóbrka. [403]


Abraham Sterzer, żydowski lekarz ze Lwowa, wspominał:

Kiedy Armia Czerwona weszła na wschodnią Galicję, Żydzi zachowywali się jakby przyszedł Mesjasz. Gromadzili się by zapisywać się do różnych organizacji komunistycznych, dołączali do tajnej policji NKWD. [404]


Adolf Folkmann wspominał:

We wszystkich fabrykach i warsztatach organizowano rady robotnicze, oraz milicję obywatelską. Jej członkami byli głównie robotnicy i młodzi Żydzi. [405]


26 września Leon Kozłowski, były minister w polskim rządzie, został zabrany przez sowietów z muzeum przy Pl. Mariackim, gdzie pracował chwilowo, do lokalu NKWD przy ul. Sapiehy.

Aresztujący mnie oficerowie wciągnęli mnie w rozmowę, rodzaj przesłuchania, i stwierdzili, że ludzie jak ja, wrogowie ludu, sowiecki system niszczy i wyłącza z działania. Jeden z nich powiedział, że był Żydem powinienem zapamiętać iż to Żyd mnie aresztował, i że on, Żyd, stanie się powodem mojego ewentualnego zniszczenia jaki nieuchronnie nastąpi…




[396] Szawłowski, Wojna polsko-sowiecka 1939 (1995, 1997), vol. 1, 301.


[397] Świadectwo Jadwigi Dutka w Na Rubieży (Wrocław), no. 33/34 (1999): 35.


[398] Damian Jakubiec, “Ludzie byli żywcem zamurowani,” Nasza Polska, 22.09.1999.


[399] Wincenty Urban, Droga krzyżowa Archidiecezji Lwowskiej w latach II wojny światowej 1939–1945 (Wrocław: n.p., 1983), 81; Szczepan Siekierka, Henryk Komański i Eugeniusz Różański, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie stanisławowskim 1939–1946 (Wrocław: Stowarzyszenie Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów, 2008), 111.


[400] Józef Pietrusza, “Zagłębie Drohobycko-Borysławskie w okresie II wojny światowej,” Technika Naftowa i Gazownicza (Krosno), no. 4 (1992), cyt. w Marian Kałuski, Cienie, które dzielą: Zarys stosunków polsko-żydowskich na Ziemi Drohobyckiej (Warsaw: von boroviecky, 2000), 123. Zob. też Budzyński, Miasto Schulza, 126– 27.


[401] Henryk Grynberg, Drohobycz i inne historie: prawdziwe opowieści z holokaustu i życia po / Drohobycz, Drohobycz and Other Stories: True Tales from the Holocaust and Life After (New York: Penguin Books, 2002), 17–18.


[402] Budzyński, Miasto Schulza, 128.


[403] Na Rubieży (Wrocław), no. 52 (2001): 30; Siekierka, Komański i Bulzacki, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie lwowskim 1939–1947, 33.


[404] Zob. jego świadectwo Walczyliśmy za Ukrainę! / “We Fought For Ukraine!” The Ukrainian Quarterly, vol. 20, no. 1 (1964): 40.


[405] Stefan Szende, Obietnica której dotrzymał Hitler / The Promise Hitler Kept (New York: Roy Publishers, 1945), 17.



Następnego dnia moja cela była zatłoczona. Umieścili w niej 12 osób na gołej drewnianej podłodze… Ogromną większość więźniów, oczywiście, stanowili Polacy. Był tam oficer armii, inspektor policji, umundurowany porucznik rezerwy, który był w Łodzi prawnikiem, sędzia sądu rejonowego, kolejarz, student z Uniwersytetu Technicznego, i student ze Szkoły Handlu Zagranicznego. Podobna struktura, jak się później dowiedziałem, była w innych celach: sędziowie, policjanci, schwytani oficerowie wojska, działacze społeczni, robotnicy i studenci. Wszyscy oni, jak ja, byli aresztowani w oparciu odonosy komunistów, przeważnie Żydów. [406]


Pod koniec września 1939, Zygmunt Winter, żydowski kolega z czasów szkoły średniej, przyprowadził NKWD by zatrzymać Zdzisława Zakrzewskiego, działacza Młodzieży Wszechpolskiej na Uniwersytecie Technicznym we Lwowie. Nie znajdując go w domu, NKWD aresztowała jego ojca, Wilhelma, oficera policji polskiego państwa, którego wkrótce stracono. Matkę i siostrę Zakrzewskiego później deportowano do Kazachstanu, gdzie zmarła jego matka. Zdzisław Zakrzewski, wraz z grupą kolegów, którzy dostali się do polskiej armii we Francji, mieli kilka spotkań z uzbrojonymi komitetami rewolucyjnymi [Ż i U] w Jagielnicy i wiosce koło Śniatyń, z której udało im się uciec. [407]


Edward Trznadel, polski urzędnik, który schronił się we Lwowie, zostal zatrzymany przez żydowskich komunistów z Olkusza. Zabrali go na komisariat i donieśli na niego jako ich prześladowcę. Na szczęście dla Trznadla, po przesłuchaniu został zwolniony. [408] Na ironię, Trnadel miał dobre relacje z żydowską ludnością w Olkuszu, gdzie był zastępcą starosty, i nawet korzystano z niego jako pośrednika w sporach w tej społeczności. [409]


Jest wiele innych podobnych przykładów ze Lwowa, gdzie Polaków dalej aresztowano podczas sowieckiej okupacji. [410] Polka była świadkiem mordu przez Żydów swojego męża, lekarza pochodzenia szlacheckiego, w ich domu. [411] Jesienią 1940, na Stanisława Schultza, 40-letniego Polaka zwolnionego z czynnej służby wojskowej z powodów zdrowotnych żydowski sąsiad doniósł jako na polskiego oficera. Wywieziono go na wschodnią Syberię i nigdy później o nim nie słyszano. [412] Michała Byczyszyna aresztowali żydowscy komuniści w 1941 na ulicy. [413] Żydowscy studenci prof. Zdzisława Żygulskiego powiedzieli mu, że oszczędzono go w ich doniesieniu na ich kolegów, polskich studentów, rzekomych "antysemitów". Tym sposobem Żygulski uciekł przed aresztowaniem przez NKWD. [414]




[406] Kozłowski, “Więzienie sowieckie (1): Pamiętnik,” Kultura, no. 10 (październik1957): 90–91.


[407] Świadectwa Zdzisława Zakrzewskiego, zapisane 15.06.1989 i 11.11.2000 (w posiadaniu autora). Zob. też Marek Jan Chodakiewicz, “Szmulek chciał być sowieckim generałem: Postawy Żydów na Kresach 1939–1941,” Gazeta Polska (Warsaw), 1.12.1994; Marek Jan Chodakiewicz, Żydzi i Polacy 1918– 1955: Współistnienie, zagłada, komunizm (Warsaw: Fronda, 2000), 131–32; Zdzisław Zakrzewski, “Zdrada kolegi,” llist, Rzeczpospolita (Warsaw),3.02.2001; Zdzisław Zakrzewski, “Na Politechnice Lwowskiej,” Glaukopis: Pismo społeczno-historyczne, no. 5–6 (2006): 113.


[408] Jacek Trznadel, Mój ojciec Edward (Zawiercie: Miejski Ośrodek Kultury “Centrum,” 1998), 57, 59.


[409] Ibid., 28.


[410] Zob. też Jan Marszałek, Ukrzyżować księdza Jankowskiego (Warsaw: Polska Oficyna Wydawnicza, 1998), 184– 220, która wylicza dziesiątki Polaków ze Lwowa, którzy stracili życie bezpośrednio z rąk Żydów, albo z powodu donosów Żydów. Raporty polskiego podziemia, na których opiera się informacja będzie podana w mającej się ukazać książce Jana Marszałka, Rozstrzelany Lwów.


[411] Świadectwo Janiny Długosz-Adamowskiej, cyt. w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 59.


[412] Świadectwo Zbigniewa Schultza, cyt. w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 74. Schultz pokazuje, że donosy na Polaków przez Żydów były powszechne w tamtych czasach; szacuje, że 80% Polaków deportowanych na Syberię było na skutek żydowskich donosów.


[413] Świadectwo Janiny Byczyszyn-Herbst, cyt. w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, w oparciu o czasopismo Westerplatte, no. 4 (maj-czerwiec 1994), 27.


[414] Świadectwo Iwo Cypriana Pogonowskiego ( w posiadaniu autora).



Żyd z Leżajska, który dotarł do Sieniawy natychmiast skorzystał z nowego stanowiska by uderzyć w swoich wrogów politycznych:

Przybyliśmy do Sieniawy [sic], najbliższego nam miasta. Zaraz potem Rosjanie zatrudnili mnie w biurach rządowych. Tam znalazłem Manka Gadolę, jednego z głównych założycieli antysemickiego ruchu Endecji. Wziąłem na nim drobny odwet, kiedy wyznaczyłem mu zadanie sprzątania ulic w mieście. [415]


Liczne świadectwa identyfikują też Żydów jako klawiszy i przesłuchujących w całej Polsce wschodniej, już we wczesnych dniach okupacji, w miastach jak Równe, Włodzimierz Wołyński, Hrubieszów, Grodno, Lwów, Augustów, i innych. [416] Witold Sągajłło, oficer polskiej marynarki, którego złapano podczas sowieckiej inwazji wschodniej Polski, wspominał, że "niemal każdy komisarz" którego miał nieszczęście spotkać, był Żydem. [417]




[41]5 M.N. Yarut, “Lizhensk—Russia-Lizhensk,” w H. Rabin, red., Lizhensk: Sefer zikaron le-kedoshei Lizhensk she-nispu be-shoat ha-natsim (Tel Aviv: Former Residents of Lezajsk in Israel, 1970), 96 ff., przekład jako Księga pamięci męczenników z Leżajska, którzy zginęli w holokauście / Memorial Book of the Martyrs of Lezajsk Who Perished in the Holocaust, Internet: <http://www.jewishgen.org/Yizkor/Lazajsk/Lezajsk.html>.


[416] Rowiński, Moje zderzenie z bolszewikami we wrześniu 1939 roku, 107 (Równe), 198 (Włodzimierz Wołyński), 212 (Hrubieszów); Spector, Stracone żydowskie światy / Lost Jewish Worlds, 99 (Grodno); Narcyza Piskorz, “Nasza Augustowszczyzna,” w Jasiewicz, Europa nie prowincjonalna, 726 (Augustów). Jednym z klawiszy uczestniczących w mordach więźniów politycznych we Lwowie był Żyd o nazwisku Schechter. Zob. świadectwo Zbigniewa Schultza, cyt. w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 66. Więcej przykładów ze Lwowa, zob. Wacław Grubiński, Między młotem a sierpem (London: Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, 1948), 172–73; Gonczyński, Raj proletariacki, 43, 56; i świadectwo Aleksandra Wata cyt. w dalszej części. Świadectwo z Wilna, zob. Zenowiusz Ponarski, “Wilejskie reminiscencje Martenki,” Nowy Kurier (Toronto), 15–31.12.1999. Żydzi brali też udział w procesach pokazowych polskich więźniów. Zob. Maria Paduszyńska, “Sprawozdanie ze śledztwa w sprawie zbrodni NKWD na więźniach więzień w Mińsku,” My, Sybiracy (Związek Sybiraków Oddział Wojewódzki w Łodzi), no. 4 (1993): 97. Polacy napotykali też żydowskich klawiszy, śledczych, kapo i politruków, często bardzo brutalnych i sadystycznych, w służbie NKWD w głębi Związku Sowieckiego. Zob. np.Władysław Wielhorski, Wspomnienia z przeżyć w niewoli sowieckiej (London: Instytut Polski i Muzeum Sikorskiego, and Orbis, 1965), 94; Jan Zbrucz, Czy byłem szpiegiem (Curitiba: Redakcja “Ludu,” 1953), vol. 2, 21–25, 28–29, 46, 48, 57; Sylwester Mora [Kazimierz Zamorski] i Piotr Zwierniak [Stanisław Starzewski], Sprawiedliwość sowiecka (Italy: n.p., 1945; Warsaw: Alfa-Wero, 1994), 401–402, cyt. w J R Nowak, Przemilczane zbrodnie, 127. Feliks Mantel, polski Żyd, wspominał, że njbardziej zawziętym i sadystycznym ze śledczych NKWD w głębi Związku Sowieckiego (Uzbekistan) był młody sowiecki Żyd o nazwisku Kogan. Z pianą na ustach i plujący na Mantela, sowiecki śledczy nie mógł pojąc jak polski Żyd mógł mówić tylko po polsku i pracować jako urzędnik na służbie "antysemickiego" polskiego państwa. (Mantel pracował jako prawnik dla polskiego państwa.) Zob. Feliks Mantel, Wachlarz wspomnień (Paris: Księgarnia Polska, 1980), 162–63. Więzień z Ostaszkowa wspominał, że zastępcą komendanta tego niesławnego obozu dla polskich oficerów był Żyd z Sokółki, bezwzględny kapitan NKWD, który był "terrorem całego obozu". Zob. świadectwo Jana B. w Gross i Grudzińska-Gross w W czterdziestym nas Matko na Sybir zesłali…, 388. Opierając się na świadectwie polskiego Żyda Abrahama Vidro (Wydra), artykuł jaki pojawił się w izraelskim dzienniku w 1971 mocno sugeruje, że żydowskich funkcjonariuszy powiązano z rzezią polskich oficerów w Katyniu i innych obozach. Zob. Żydowski major [Yehoshua Sorokin] z sowieckiej służby bezpieczeństwa wyznał: 'co widziały moje oczy – świat nie uwierzy' / ‘What My Eyes Saw—The World Will Not Believe,’” Maariv (Tel Aviv), 21.07.1971. Rosyjski dziennikarz śledczy Vladimir Abarinov uważa, że generał NKWD Leonid F. Raikhman (albo Reichman, alias Zaitsev) mógł być bezpośrednim organizatorem rzezi Katyńskiej, wymienia też innych oficerów NKWD, którzy bezpośrednio uczestniczyli w operacji Katyń. Zob. Abarinov, Oprawcy z Katynia / The Murderers of Katyn, 170. W oparciu o liczne źródła, Jacek Trznadel zidentyfikował Lazara Kaganovicha jako jednego z tych, który, razem ze Stalinem, podpisali rozkaz egzekucji i wielu innych Żydów powiązanych z rzezią Katyńską (Begman, Elman, Feldman, Gertsovsky, Goberman, Granovsky, Krongauz, Leibkind, Raikhman, Slutsky, Vishnyakova, Vitkov, Zilberman), jak i niektórych tych, którzy byli faktycznymi sprawcami na miejscu (Abram Borisovich i Chaim Finberg). Zob. Jacek Trznadel, Powrót rozstrzelanej armii: Katyń–fakty, rewizje, poglądy (Komorów: Antyk—Marcin Dybowski, 1994), 94–115, 336. Raportowano, że niektórzy z tych sprawców później emigrowali do Stanów Zjednoczonych i Izraela.


[417] Witold Sagajllo, Człowiek w środku: historia polskiego oporu 1940-45 / Man In the Middle: A Story of the Polish Resistance, 1940–45 (London: Leo Cooper in Association with Secker & Warburg, 1984), 91.



Kazimierz Bączyński, polski żołnierz aresztowany i przetrzymywany w obozie koło Stanisławowa w płd-wsch. Polsce, wspominał: "Naszym strażnikiem był Żyd, co nie było niezwykłe, gdyż Żydzi współpracowali z Rosjanami". [418] Polak uwięziony w Kołomyi wspominał:

Do 6-osobowej celi wpakowali 36 osób. Dziwnym zbiegiem okoliczności Władek [Władysław Traczuk] znalazł się w towarzystwie policjantów ze swojego miasteczka Gwoździec. Wśród nich byli Zalewski, Wolno, Gosztyła i Klincza. Widząc wychudzonego Władka, jeden z nich dał mu trochę chleba, inny łyżkę zupy. Tym sposobem mogli go jakoś odżywić. Tych policjantów przesłuchiwano każdej nocy. Po tej ciężkiej próbie wracali do celi chwiejąc się na nogach, okaleczeni i zakrwawieni. Żydzi i Ukraińcy których rozpoznawaliśmy często przechodzili korytarzami. Zatrzymywali się przed celą, wskazywali na kogoś palcem, i mówili towarzyszącemu im oficerowi NKWD: "To ten". Po takiej wizycie wskazaną ofiarę szczególnie źle traktowano. Zalewski i Klincza byli najbardziej bici… Kilku z nich udało się opuścić więzienie żywym. [419]


Wiesław Karpiński, przetrzymywany w więzieniu Zamarstynowska we Lwowie, po aresztowaniu w październiku 1939 za przynależność do "tajnej kontrrewolucyjnej" organizacji, wspominał kolaborację niektórych ze współwięźniów:

Jeden, garbus o nazwisku Rapaport, był trockistą, drugi buddystą (zwolennikiem Żydowskiej Partii Socjalistycznej)…

Początkowo Rapaport był bardzo solidarny z innymi więźniami i sowietów postrzegał jako naszego wspólnego wroga. Z upływem czasu musiał zmienić zdanie, i poprosił strażników by zabrali go do przesłuchujących. Zabierano go kilka razy, i w końcu ogłosił, że pogodził się z oprawcami. Będąc komunistą, nawet jeśli innego rodzaju, był upoważniony do wprowadzenia w naszej celi komunistycznego reżimu. Więźniowie pochodzenia robotniczego mieli spać na łóżkach i mieć inne przywileje, a pochodzący z burżuazji mieli spać na podłodze i wykonywać wszelkie prace fizyczne. Groził nam ostrymi konsekwencjami w przypadku nie przestrzegania tego. Jego przyjaciel bundysta bardzo się wahał by dołączyć, ale to zrobił. Nie tylko ignorowaliśmy jego jąkanie, ale też donieśliśmy na niego jako komunistycznego lizusa… Nie było żadnych ostrych konsekwencji. [420]


Angielka mieszkająca w Polsce która przyjechała do Wilna w październiku 1939, znalazła czasowe mieszkanie za opłatą w należącym do Żyda budynku, spisała swoje wrażenia tuż po tym kiedy była świadkiem tych wydarzeń. Choć skłonna do uogólnień – jak większość świadectw o holokauście, jej zdanie jako bezstronnego obserwatora mrocznej rzeczywistości otwierająca się przed jej oczami jest bezsporna.

Jako klasa, Żydzi hurtowo przeszli na stronę bolszewików. W Wilnie i w innych miejscach najgorszy typ Żyda z dnia na dzień stawal się donosicielem. Tysiące tych samych Żydów, którzy liczyli na polską armię by ratowała ich przed Hitlerem, przybyli jako uchodźcy z trenów okupowanych przez Niemców, i zaczęli sprzedawać Polaków pod rosyjską okupacją jak gorące ciasteczka. Nawet agenci GPU (Państwowa Administracja Polityczna), którymi kierowali z domu do domu, wyrażali pogardę dla tych samozwańczych szakali. Wielu Żydów musiało poczuć to samo, tylko boleśnie i głęboko. Niemniej jednak prawda jest taka, że pod rosyjską okupacją najgorszym wrogiem patrioty wtedy był jego żydowski współobywatel. Reżim bolszewicki, myśleli Żydzi, oznaczał dla nich władzę. W miasteczkach a nawet we wioskach… lokalny komitet i milicja, rzekomo reprezentujące całą społeczność, zaczęły składać się w całości z renegackiego i rewolucyjnego elementu żydowskiego. Jak to było od tej pory, nie wiem. Uważam, że prawdopodobnie ich czas już się skończył.





[418] Wojciechowska, Czekając na wysłuchanie / Waiting To Be Heard, 59.


[419] Terpin, Przegrani zwycięzcy, 18.


[420] Janusz Karpinski i Wieslaw Karpinski, Długa droga do Glasgow / It’a a Long Way To Glasgow (Toronto: Becker Associates, [2006]), 96–98.



Nasz gospodarz mówił bardzo mało. Był dobrym człowiekiem, i nienawidził Żydów dorobkiewiczów jak tylko mogą Żydzi. Byliśmy bezpieczni od niespodzianek dokąd mieszkaliśmy u niego. Nie przeszukiwano żadnych żydowskich domów. Przeszukiwania domu po domu odbywały się co nocy, od godziny policyjnej (18:00 czasu polskiego, 20:00 nowego moskiewskiego czasu) do zniesienia jej wczesnym rankiem. Zabieranym łupem byli ludzie. Cztery lub pięć długich pociągów z więźniami odjeżdżały codziennie do Rosji. Inni zostawali na bocznicach kolejowych na czas nieokreślony, dotąd aż niemal niemożliwe było rozróżnić żywych od zmarłych. Aż dopiero później, na początku grudnia, litewski urzędnik opowiedział mi o przerażających ładunkach ofiar które znajdowali jeszcze kiedy przejęli miasto, i jeszcze tam w grudniu, i o sowieckiej obojętności i apatii, bardziej niż prawdziwym sadyzmie, przed faktami tego rodzaju. Pewnego dnia ktoś zajmie się tą sprawą. Tymczasem kilkadziesiąt ofiar więcej czy mniej – nie mogli wyobrazić sobie dlaczego Litwini nawet zadawali sobie trud by zadawać pytania. Wszystko co wiem to, że te ciężarówki jeszcze stoją na bocznicach. Pierwsze konwoje zabrały tych, których nazywano podejrzanymi politycznie. To oznaczało, bez wyjątku, każdego Polaka, który stosował Kodeks. Sędziowie, rozjemcy, i każdy inny członek profesji prawniczej, aż do urzędników w kancelariach. To dotyczyło każdego prywatnego obywatela, który kiedykolwiek zasiadał jako ławnik by sądzić członka partii komunistycznej. Każdego Polaka który w jakiś sposób opowiadał się za przywództwem narodowym w mieście. Każdego Polaka, którego praca naukowa, literacka czy inna była w kierunku narodowym. Wszystko to znajdowało się na etykiecie podejrzanych politycznie albo patriotów na listach sporządzanych na długo przed przejściem przez granice Czerwonych Armii. Luki na listach wypełniali donosiciele. Do naszego przybycia do miasta, przyszła kolej na profesje i kupców. Lekarze, dentyści, inżynierowie, a po nich mechanicy i rzemieślnicy. Każdy wykwalifikowany robotnik, nawet ślusarz czy blacharz, był potrzebny w głębi Rosji, gdzie absolutnie brakuje dobrych robotników. Populacja 180 mln nie może wyprodukować, nawet pod obecnym reżimem, nawet potrzebnych mu rzemieślników. Nie może, najwyraźniej, produkowac nawet kapusty. Oszołomieni mieszkańcy Wilna widzieli odjazd kapusty, zużytych mioteł, drewnianych stołów, kozłów i szorstkich desek podłogowych wyrwanych z koszar i instytucji, dla Moskwy. Rosyjski mundur był uboższy i lichszy niż najbiedniejsze ubrania mieszkańców miasta, nie chcących pokazywać się w wełnie i futrach. Żołnierze, choć nadal mogli z nami rozmawiać, podekscytowani, podziwiali i wykrzykiwali o bogactwach prowincjonalnego miasta w rzeczywistości nigdy nie bogatego; piękne a oszczędne, zrujnowane i zaczynające odczuwać głód. Całe ich zdumienie i okrzyki miały jeden temat. Jak te rzeczy są możliwe w kapitalistycznym kraju? Państwo kapitalistyczne, zawsze im mówiono, składa się z burżuazyjnej mniejszości i narodu niewolników. Wręcz odwrotnie, teraz zobaczyli na własne oczy kraj w którym każdy obywatel był burżujem. Nasi lekarze, nasi wykształceni profesjonaliści, mówili, nie żyje tak jak tu żyje dozorca. Nieliczni, którzy mieli odwagę, z pasją mówili: oni nas okłamali! Jednocześnie, z najgłębszą melancholią, zdali sobie sprawę, jak dalekosiężne będą dla nich konsekwencje postrzegania kłamstwa: nigdy nie wrócimy do naszych domów, mówili, nigdy nie pozwoli się nam jeszcze raz przekroczyć własnych granic. Albo nas zastrzelą, albo będzie Syberia, w łańcuchach. Nigdy nie pozwolą nam mówić o tym co widzieliśmy. Oni nie zrozumieli jeszcze, że było trzecie rozwiązanie ich problemu. Oni już postarali się o to, żeby zachować wieczne milczenie w Finlandii. Jedna inna rzecz też była pewna. Kiedy kraje bałtyckie przyjmą niewolę, Finowie zostaną zaatakowani i będą się bronić.

Oficerowie mieli trudności z pisaniem i czytaniem. Inżynier tak opisał swoje studia: 'Najpierw przez 3 lata chodziłem do wiejskiej szkoły. Po niej wysłali mnie do miasta i przeszedłem 2 kolejne lata przez magiel politechniki'. Wielu z nich nigdy nie widziało zegarków. Nieznane rzeczy sprawdzali wkładając je do ust, jak dzieci. Kremy do twarzy z tubki nie były tak złe. Kolorowe kostki mydła złościły ich pieniąc się na językach i mając nieoczekiwany smak. Na sztukach propagandowych wystawianych w teatrze, kobiety komisarze pojawiały się w trykotowych koszulach nocnych ze sztucznego jedwabiu zakupionych w mieście, które rzekomo miały być wieczornymi sukniami. Audiencja nie mogła opanować śmiechu. Policja nie mogła tego zatrzymać. Rosjanie mieli na tyle rozsądku, żeby rozumieć, że śmiech też jest bronią. Upokorzone komisarze musiały odejść. Żołnierze pojawiali się we wioskach żądając cywilnych ubrań: kiedy nadejdzie czas, mówili do wieśniaków, pójdziemy razem przeciwko Moskwie. Najciekawsze i najbardziej uderzające co widzieli ludzie z miasta było to, że niektórzy z nich, przechodząc obok kościoła, ukradkiem robili znak krzyża. To nie było pokolenie które nienawidziło Chrystusa. To było, myśleliśmy, pokolenie które nawet Go nie znało. Kiedy pytano ich co to znaczyło, mówili: 'W naszych domach starzy ludzie potajemnie nam o Nim mówili, i pokazywali nam Jego Znak'.


Ogłoszono porozumienie rosyjsko-litewskie. Nieco później je ratyfikowano. Wilno miało być przekazane do 16 października 1939. Litewski rząd ogłosił swoje zamiary zachowania przyjaznych relacji z Polakami pod ich jurysdykcją… Młoda kobieta w konsulacie promieniała. Żydzi byli zbici z tropu. Biali Rosjanie byli wściekli. Kilka tysięcy Litwinów mieszkających w Wilnie niemal pękali z ważności. Polaków nie pytano co czuli, i dla nich nie zostało nic poza czuciem. Rosjanie, ośmielę się powiedzieć, śmiali się. W każdym razie do 16-go i przez kolejne 11 dni po tym kiedy ich samochody pancerne przez całą noc przetaczały się przez ulice, i przez cały dzień stały przed sklepami, uniwersytetem i bankami.


Kiedy przekazano Wilno, było puste jak rozbita skorupa orzecha. Nawet wysadzono w powietrze stację radiową i zabrano złom. Armia litewska pokornie czekała na granicy, bez końca czekając. Kiedy w końcu ich wpuszczono, nie było siedzenia ani stołu w przejętych przez nich barakach. Nawet podłogi powyrywano. Metalowe klamki, płytki pod klamkami i zamki zabrano nawet z prywatnych mieszkań, maszyny do pisania z biur, pieniądze z kas, całą torba sztuczek, w tym palniki gazowe i obrotowe krzesła z laboratorium Uniwersytetu. Po 16-ym zaczęto nawet wyrażać wielkie wątpliwości co do tego czy Rosjanie w ogóle zamierzali przekazać miasto. [421]


[421] Anon., Nazywam się Milion: przeżycia Angielki w Polsce / My Name Is Million: The Experiences of an Englishwoman in Poland (London: Faber and Faber, 1940), 262 –67.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
SĄSIEDZI w przeddzień holokaustu cz 3
SĄSIEDZI w przeddzień holokaustu cz 2
SĄSIEDZI w przeddzień holokaustu cz 7
SĄSIEDZI w przeddzień holokaustu cz 1
SĄSIEDZI w przeddzień holokaustu cz 8
SĄSIEDZI w przeddzień holokaustu cz 14
SĄSIEDZI w przeddzień holokaustu cz 12
SĄSIEDZI w przeddzień holokaustu cz 15
SĄSIEDZI w przeddzień holokaustu cz 16 ostatnia

CUN cz II 23 06 07 komentarz dla studentów

więcej podobnych podstron