67 29 Czerwiec 2000 Krowy wysokie i cienkie




Archiwum Gazety Wyborczej; Krowy wysokie i cienkie












WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?







informacja o czasie
dostępu


Gazeta Wyborcza
nr 150, wydanie waw (Warszawa) z
dnia 2000/06/29, dział
GOSPODARKA, str. 20
HANNA PYRZYŃSKA
KRYSTYNA NASZKOWSKA
"Jakość to nie wszystko, ale wszystko bez jakości jest
niczym"
Krowy wysokie i cienkie
Sąsiedzi się dziwili, że najpierw wybudowałem mieszkanie dla krów
zamiast dla siebie. Ale przecież z krów żyję, i to dobrze - o szansach polskiego
mleczarstwa pisze Krystyna Naszkowska
Krowy stoją w wielkiej oborze wybudowanej w zeszłym roku. Jest ich 74,
"wszystkie czystej krwi HF, sprowadzone z Holandii". HF to skrót od rasy
holsztyńsko-fryzyjskiej, podstawowej rasy krów mlecznych w Europie. Obora jest
na wyrost, bo gospodarze zamierzają powiększyć stado jeszcze o 150 sztuk.
Dlatego wszystkie cielaczki płci żeńskiej zatrzymają do hodowli, byczki zostaną
sprzedane.
W hali udojowej nie ma nawet pyłka na podłodze. - To jest dojarka typu
tandem, sterowana komputerowo, wielka rzadkość w Polsce. Rolnicy mają przeważnie
"rybią ość", bo jest znacznie tańsza - opowiada właściciel Marek Gawarski ze wsi
Juchnajcie na Suwalszczyźnie. Tandem doi indywidualnie - jeśli jakaś krowa daje
się szybciej wydoić, to wcześniej kończy i jest wyprowadzana z hali, w "rybiej
ości" wszystkie muszą czekać, aż zostanie wydojona ostatnia, najbardziej leniwa.
Cena mleka rośnie szybciej
Gawarski jest synem rolnika spod Grodziska Mazowieckiego. Przez kilka lat
zajmował się handlem i dopiero w 1997 r. zarobione pieniądze zainwestował w
gospodarstwo na Warmii. Najpierw wydzierżawił od Agencji Własności Rolnej 50 ha,
potem je wykupił i dokupił więcej ziemi. Teraz wraz z żoną i szwagrem mają
własne 570 ha.
- Przecież na handlu lepiej się zarabia.
- Liczą się jeszcze inne rzeczy - wyjaśnia - na wsi żyje się inaczej,
spokojniej.
Na razie tego spokoju nie widać - od miesięcy rolnicy walczą z suszą.
Gawarski codziennie polewa pastwiska wodą z beczkowozów, by krowy miały co jeść.
- Już wiem po tym roku, że trzeba zainwestować w nawadnianie pastwisk, jeśli się
chce poważnie myśleć o mleczarstwie.
Gawarski jest przekonany, że mądrze inwestuje, bo jak wejdziemy do Unii, cena
mleka wzrośnie. W zeszłym roku, gdy budował oborę, to w biznesplanie założył, że
w tym roku będą sprzedawać mleko po 80 gr. To miało zapewnić opłacalność
inwestycji. A sprzedają po 1,10 zł.
- To można na wsi dobrze zarobić?
- Tak, ale rolnik musi myśleć w sposób otwarty, patrzeć, jak to robią na
Zachodzie, i tylko dopasowywać do naszych realiów. Skończyło się tradycyjne
rolnictwo, nie można uprawiać ziemi, bo "tak się zawsze robiło". Ci rolnicy,
którzy w tym roku wysiali nawozy o tej samej porze co od dziesiątków lat, nic z
łąk nie zebrali. Ci, którzy zrobili to wcześniej, tak jak to robią na Zachodzie,
dali roślinom zastrzyk pokarmu, kiedy ziemia była jeszcze wilgotna i zebrali
pierwszy pokos traw.
Krowy muszą być mlecznej rasy
Hodować krowę może każdy rolnik. Nietrudno ją wyżywić. Nawet na słabych
glebach, na których nie urodzi się pszenica, buraki czy ziemniaki, może być
ładna trawa - podstawa krowiej diety. Krowa niewiele wymaga - znosi upały, chłód
i muchy. Tylko meszki mogą ją zabić - płuca takiej uduszonej przez owady krowy
są całe czarne od meszek. Dlatego przezorni rolnicy w okresie wylęgu meszek
trzymają zwierzęta w oborach. Wolą dowozić im pasze, niż stracić zwierzę,
zwłaszcza gdy jest rasowe.
Rolnicy żyją z krów na co dzień. Tylko sprzedaż mleka zapewnia gospodarstwu
stałe, comiesięczne dochody. Wszystkie pozostałe kierunki produkcji dają (albo
nie) pieniądze raz na kilka miesięcy. Zanim wpłyną pieniądze za zboże, rolnik
najpierw uprawia pole, potem sieje ziarno, przez kilka miesięcy chroni rośliny
przed szkodnikami, chorobami i chwastami, potem ścina zboże, zwozi słomę i
ziarno i dopiero wtedy może je sprzedać. Albo kupuje prosięta, karmi je, leczy,
gdy zachorują, i sprzedaje po pół roku do zakładów mięsnych. Czasem czeka potem
jeszcze wiele miesięcy, aż zakład, który kupił jego produkty, zechce zapłacić -
za buraki czy tytoń nawet ponad rok.
Mleko oddaje do mleczarni codziennie i raz w miesiącu odbiera pieniądze. Bo
mleczarnie szybko sprzedają swoje produkty do sklepów i są wypłacalne
(oczywiście są i takie, które płacą z wielotygodniowym opóźnieniem). Mleko
zapewnia na wsi spokój, to ono decyduje o poziomie życia rolników, zapewnia
minimum socjalne na wsi. Im więcej mleka rolnik sprzeda i im ono jest wyższej
klasy - więc droższe - tym lepiej mu się żyje. Ale by naprawdę dobrze żył z
produkcji mleka, krowy muszą być mlecznej rasy, a nie tzw. mięsno-użytkowe,
jakie nadal przeważają na polskiej wsi. Dają co prawda i mleko, i mięso, ale ani
jedno, ani drugie nie jest dobre. Muszą też być zadbane i dobrze odżywione, a
pasza wzbogacona o witaminy. No i nie będzie dobrego mleka bez urządzeń do jego
szybkiego schłodzenia zaraz po udoju.
Teraz ekstra
Z mlekiem przez ostatnie lata było różnie. W 1989 r., gdy otworzyliśmy
granice, zalały nas zachodnie produkty mleczarskie - pięknie opakowane, często
smaczniejsze - więc krajowe mleko niesamowicie staniało. Rolnicy zaczęli
likwidować stada, w ramach protestu wylewali nawet mleko do rowów. Można
powiedzieć, że ten proces trwa do dziś - krów ubywa i mleka też. W 1989 r.
skupowaliśmy ok. 16 mld litrów rocznie, w tym roku skupiliśmy 11,7 mld.
Ale coraz więcej mamy mleka najlepszego, w tzw. klasie ekstra. W połowie lat
90. stanowiło ono zaledwie 6 proc. całego skupu, dziś ok. 40 proc. Z każdym
rokiem rośnie liczba gospodarstw specjalizujących się w produkcji mleka, ale
przybywa też tych, które wypadają z gry i zamiast powiększać stada, zostawiają
sobie jedną czy dwie sztuki, a mleko sprzedają sąsiadom.
Mleczarnie zaś wojują ze sobą, bo mleka brakuje. Większe, bogatsze chcą
przejąć mniejsze i zagarnąć ich dostawców. Proponują korzystne kredyty dla
rolników na rozwój gospodarstw i wyższe ceny za mleko.
Właśnie najlepsi
Nad wejściem do mleczarni Spomlek w Radzyniu Podlaskim wisi napis: "Jakość to
nie wszystko, ale wszystko bez jakości jest niczym". - To nasz pracownik
wymyślił - mówi prezes Szczepan Skomra, oprowadzając mnie po mleczarni -
wielkiej, supernowoczesnej, dochodowej. Mleczarni z pierwszej piątki zakładów,
którym Unia w styczniu ł99 przywróciła uprawnienia eksportowe na swoje rynki.
Na rok przed decyzją ministra rolnictwa o zakazie skupowania mleka III klasy
zarząd mleczarni sam z tego zrezygnował. Od września spółdzielnia nie będzie już
odbierała od rolników mleka II klasy, a w przyszłym roku także I klasy. Zostanie
tylko mleko ekstra, tak jak w Unii.
- Jesteśmy za dobrzy, by pozwolić się pokonać mleczarniom unijnym. Ale jeśli
chcemy z nimi wygrać, to musimy wyprzedzać decyzje rządowe. W Unii przetrwają
tylko najlepsi. My będziemy właśnie najlepsi - mówi Skomra.
W kraju mamy ok. 400 zakładów zajmujących się przetwórstwem mleka, a
wystarczyłoby 30 dużych - po dwa w każdym województwie. Tak jest w Unii. Spomlek
chce być jednym z tej trzydziestki i kończy właśnie budowę nowego zakładu za 50
mln zł. Zatrudni w nim 30 osób z okolicy, ale jakie produkty tam będą powstawać,
jest tajemnicą, bo w tej branży ważne jest, by zaskoczyć konkurencję (niemiło) i
konsumentów (miło).
Kapitalizm
Spółdzielnia w Radzyniu Podlaskim zasłynęła z produkcji serów żółtych. Do
końca lat 80. wszystkie polskie żółte sery wyglądały tak samo i podobnie
smakowały. W 1992 r. pracownicy spółdzielni wymyślili ser radamer, pierwszy w
Polsce ser z dziurami. Przez dwa lata nie miał na rynku konkurencji, a chociaż
potem pojawiły się inne dziurawce, Spomlek już zdobył sobie miejsce na rynku i
mógł sprzedawać też inne produkty. Teraz aż 70 proc. jego artykułów to żółte
sery (gouda, salami i radamer), ale spółdzielnia wytwarza też napoje
mleczno-owocowe, a nawet sprzedaje soki w kartonach.
- Zwiedzałem kiedyś mleczarnię w Japonii. W jednej hali konfekcjonowali wina,
w drugiej leki weterynaryjne, w trzeciej przerabiali ryby. Samo mleko stanowiło
tylko 60 proc. produkcji. Nie rozumiałem tego, więc prezes tamtej spółdzielni
powiedział mi, że kapitalizm polega na tym, że dziś jest tak, a jutro może być
inaczej. Trzeba mieć ze 40 proc. podpórki - tłumaczy Skomra.
Prezes wierzy w duże specjalistyczne gospodarstwa i robi, co może, by
zachęcić rolników do poprawienia jakości mleka. Najlepszym dostawcom płaci o 20
gr więcej za litr. Z blisko 10 tys. rolników certyfikaty ma zaledwie 160, ale
dostarczają aż 20 proc. całego skupowanego przez spółdzielnię mleka. Do końca
roku będzie ich 300, w przyszłym roku - już pięciuset, a w roku 2002 - tysiąc.
Skąd się wezmą? - Bardzo wielu rolników, zwłaszcza młodych, chce inwestować w
budowę obór, kupno jałowic, dojarek i urządzeń do chłodzenia mleka - mówi
prezes. - A my im to umożliwiamy - dajemy bezprocentowe kredyty, przeprowadzamy
szkolenia, rolnikowi potrzebne są tylko chęci, by zaczął zarabiać na mleku.
Kupno jałowicy dobrej mlecznej rasy zwróci mu się po roku. Młodzi już budują
obory na 50-100 krów, w ciągu dwóch lat podwoimy skup.
Z sondażu spółdzielni wynika jednak, że nie uda się namówić starszych
rolników do inwestowania. Zwłaszcza że mimo zakazu skupu mleka III klasy wiele
mniejszych spółdzielni nadal to robi, bo nie ma żadnych kar. Płacą za mleko
grosze, ale płacą. Gospodarstwa wegetujące, gdzie trzyma się jedną-dwie krowy,
nadal w Polsce przeważają, jest ich ponad połowa.
Z Niemek już się nie śmieją
W rolnictwie lata liczy się inaczej niż w pozostałych działach gospodarki -
tu za młodych uchodzą nawet rolnicy po czterdziestce. Jan Pilipiuk z Żeszczynka na Podlasiu jest
czterdziestoletnim, młodym rolnikiem.
Dom Pilipiuka jest stary, drewniany, z
kaflowymi piecami. Jedyna nowość to łazienka. Ale obora jest nowa, a w tym roku
zostanie rozbudowana. - Sąsiedzi się dziwili, że najpierw wybudowałem mieszkanie
dla krów zamiast dla siebie. Ale przecież z krów żyję, i to dobrze. Muszę o nie
dbać.
Zaczął przed trzema laty od pięciu krów, teraz ma 38. Krowy sprowadził z
Niemiec, korzystając z kredytu i pośrednictwa spółdzielni. "Niemki" różnią się
od pozostałych krów we wsi - są wysokie i, jak śmieli się chłopi, takie jakieś
cienkie. Teraz już się nie śmieją - bo ich krowy dają najwyżej 3 tys. litrów
rocznie, a "Niemka" - rekordzistka Pilipiuka - 9
tys. Co roku powiększa się stado i rośnie sprzedaż mleka. W 1997 r., w pierwszym
roku gospodarowania po nowemu, sprzedał 45 tys. litrów mleka, w następnym 65
tys., w zeszłym 99 tys., a w tym liczy na 150 tys. litrów. Pilipiuk zmienił zasady dotychczas na wsi obowiązujące -
nie robi śmietany czy masła z mleka od własnych krów, tylko zamawia w
spółdzielni. Co drugi dzień po jego mleko przyjeżdża cysterna z mleczarni, a
kierowca odbiera zamówienie lub przywozi masło, śmietanę, sery, jogurty.
- Żeby nie przechwalić, ale ja jestem bardzo zadowolony - mówi Pilipiuk. - Tylko jak pani tak napisze, to wszyscy będą
mieli do mnie pretensje, bo nie każdemu jest dobrze. Wielu rolników nie rozumie,
na czym rzecz polega. Tu nie ma miejsca na bylejakość. A zdarza się, że rolnik
kupi chłodziarkę, ale jej nie włącza, bo oszczędza na prądzie, i potem ma tyle
bakterii w mleku, że zamiast po 1,2 zł za litr dostaje 40 gr.
Marzenie farmera
Zenon Sozoniuk we wsi Bokinka Pańska na Lubelszczyźnie ma 22 krowy. Prowadzi
gospodarstwo od 20 lat, wszystkie krowy pochodzą z własnej hodowli. Jedna
przeciętnie daje ok. 6,5 tys. litrów mleka rocznie. W zeszłym roku sprzedał 119
tys. litrów mleka średnio po 1 zł za litr.
- To dobre krowy, ale należałoby teraz postawić nową, większą oborę, bo ta
już stara, sprzed 20 lat, dokupić jałowic.
Z rozmarzeniem przegląda ostatni numer "Farmera": - O, taką oborę bym chciał
postawić, tu są plany narysowane, wcale nie taka droga. Tylko jak człowiek
skończy 50 lat, to trudno mu samemu iść w inwestycje. A ja czuję, że przyszedł
czas dla rolników. Teraz albo nigdy. Ci, którzy zainwestują przed wejściem do
Unii, wygrają.
Produkcja mleka w Polsce
1989 - 16 mld litrów
1990 - 15,5 mld
1991 - 14,2 mld
1992 - 13 mld
1993 - 12,6 mld
1994 - 12,2 mld
1995 - 12 mld
1996 - 11,8 mld
1997 - 12 mld
1998 - 12 mld
1999 - 11,7 mld

(szukano: Pilipiuk)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: magda.ostrowska@gazeta.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ustawa z dnia 29 listopada 2000 o zbieraniu i wykorzystywaniu danych rachunkowych z gospodarstw roln
59 1 Czerwiec 2000 Ataki czy prowokacje
73 29 Lipiec 2000 Krew w filiżance
28 29 Luty 2000 Mamy herbatę
74 29 Lipiec 2000 Negocjacje z Maschadowem
61 5 Czerwiec 2000 Besłan z popiołów
63 10 Czerwiec 2000 Zamachy, czyli operacja Grozny
65 17 Czerwiec 2000 Nie damy się mordować
62 6 Czerwiec 2000 Nie czołgiem, to atomem
29 4 Marzec 2000 208 Dni kaukaskiej niewoli
60 3 Czerwiec 2000 Śmielej, Europo!
Wong Kate Kim byli neandertalczycy Świat Nauki czerwiec 2000
64 12 Czerwiec 2000 Przeczuł lawinę
58 29 Maj 2000 Minutka jest pustynią
Dz U 2000 nr 29 poz 354 Tekst aktu
Art 67 ust 4 pr aut w zw z art 29 ust 2 UoDO
29 Testy 343 [01] 0X 112 Arkusz Egzaminacyjny Etap Pisemny Czerwiec 2011 Odpowiedzi Część

więcej podobnych podstron