Odgrzewane kotlety ministra Klicha
Nasz Dziennik, 2011-03-08
Wspólna europejska polityka obronna to
nieoczekiwanie pierwsze priorytety koalicji PO -
PSL na czas polskiej prezydencji w Unii
Europejskiej. - Nie powinniśmy próbować
dublować wysiłków NATO-wskich, szczególnie
teraz, gdy Europa nie ma nawet wspólnej polityki
zagranicznej - zauważa Witold Waszczykowski,
były szef BBN. Jak podkreśla, to koncepcja
przebrzmiała i chybiona.
Już za kilka miesięcy Polska obejmie prezydencję w Unii Europejskiej. Jak dotąd nie
wiadomo było, jakie priorytety wysunie rząd na czas jej trwania. Minister obrony Bogdan
Klich przedstawił wczoraj kilka z nich. Okazało się, że są to bezpieczeństwo i obrona. Od
pewnego czasu krążyły pogłoski, że rząd Donalda Tuska będzie podczas prezydencji
odgrzewał przebrzmiałą już od pewnego czasu koncepcję europejskiej wspólnej polityki
obronnej. I rzeczywiście wszystkie polskie priorytety w tej dziedzinie odnoszą się niemal
wyłącznie do niej. - Niezrozumiałe jest brnięcie w to, by jednym z priorytetów polskiej
prezydencji była polityka obronna. Unia w dalszym ciągu nie ma polityki zagranicznej, co
było ostatnio widoczne podczas kryzysu, jaki obserwujemy w krajach Afryki Północnej -
podkreśla Witold Waszczykowski, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Jak
podkreśla, skutek jest taki, że w tej sprawie w imieniu Europy wypowiadały się najsilniejsze
państwa, natomiast głos węgierskiej prezydencji jest właściwie niesłyszalny. - Jeśli w Europie
nie ma wspólnej polityki zagranicznej, wokół której można byłoby ustalić, które kierunki są
istotne, a które nie, to w jaki sposób można dywagować o budowie wspólnej obrony, gdy nie
są określone wyzwania i zagrożenia? - pyta Waszczykowski.
Zdaniem ministra obrony Bogdana Klicha, trzeba wypracować przeznaczenie unijnych grup
bojowych. Choć takie oddziały zostały utworzone kilka lat temu i mają nawet swoje dyżury,
to do tej pory nie były używane. - Coś, co nie jest używane, i coś, co nie ma jasno
określonego celu użycia, tak naprawdę jest rozwiązaniem papierowym. W związku z tym
będziemy namawiać inne kraje członkowskie, aby grupy bojowe mogły być używane jako
tzw. Initial Entry Force - czyli takie siły szybkiego reagowania, które wchodzą na teren
ogarnięty kryzysem, kiedy jest potrzeba - oraz jako rezerwa operacyjna - mówił minister.
Drugim priorytetem ma być wzmocnienie zdolności militarnej Unii Europejskiej. Według
Klicha, NATO z UE powinny harmonizować swoje prace np. w dziedzinie nowych broni.
Trzecim z priorytetów ma być poprawa relacji między Unią a NATO. W jego ocenie,
współpraca między obu organizacjami jest obecnie lepsza niż kilka lat temu, to jednak w
dalszym ciągu nie jest satysfakcjonująca. Klich ocenia, że powinna zostać wzmocniona
podstawa prawna współpracy obu organizacji, bo obecnie obowiązujące przepisy nie
przewidują współdziałania między UE a NATO na obszarach działań wojennych. - Mam na
myśli takie miejsca jak Kosowo czy Afganistan - wyjaśniał Klich. Dodał też, że obie
organizacje powinny również zsynchronizować posunięcia w zakresie m.in. pracy nad
uzbrojeniem, by "nie wydawać dwukrotnie pieniędzy na to samo".
Czwartym priorytetem ma być współpraca z partnerami na Wschodzie. Jak tłumaczył szef
MON, obecnie tylko Ukraina ma podpisane porozumienie z UE o udziale w operacjach
unijnych. Natomiast Polska chce, by także inne kraje Partnerstwa Wschodniego miały
zagwarantowaną możliwość uczestniczenia w misjach i operacjach Unii. Wydaje się, że to
rodzaj nobilitacji dla martwego programu Partnerstwa Wschodniego, jakim objęty został
obszar wschodniej Europy, poza Ukrainą, również Białorusią, Gruzją, Armenią czy
Mołdawią. To o tyle zaskakujące, że kraje te czekały raczej na poważne wsparcie polityczne i
ekonomiczne, a nie wciąganie ich w misje wojskowe pod egidą Unii Europejskiej.
Jak przypomina Waszczykowski, dylemat, czy Europa powinna posiadać wspólną politykę
obronną, został rozstrzygnięty już kilka lat temu, gdy Francja powróciła do normalnych
relacji w ramach NATO. - Do Sojuszu należy około 20 krajów europejskich i to on jest
najlepszą strukturą bezpieczeństwa dla krajów naszego kontynentu, dla którego nie trzeba
budować alternatywy - dodaje były negocjator rozmieszczenia na terenie Polski elementów
amerykańskiej tarczy antyrakietowej.
Maciej Walaszczyk