HORYZONTY POLONISTYKI
4/2011
35
U progu XXI w. twórczość Imre Kertésza
ceniona była głównie w Niemczech, dość
słabo znano ją na Węgrzech, w Polsce prak-
tycznie nie istniała. Przyznanie pisarzowi
w 2002 r. literackiej Nagrody Nobla wydat-
nie wzmogło zainteresowanie jego dorob-
kiem. W niniejszym szkicu interesuje mnie
Kertész jako autor Losu utraconego, dzieła
ważnego z kilku względów. Po pierwsze,
wydane na Węgrzech w 1975 r. z podtytułem
„powieść”, jest najlepiej znanym i najwyżej
cenionym osiągnięciem pisarza. Po drugie,
zważywszy, że „obsesyjnym” tematem nie
tylko prozy narracyjnej, lecz i eseistyki Ker-
tésza jest Auschwitz, utwór ten, w którym
pojawia się wysnuty z własnego doświadcze-
nia motyw lagru, wypada uznać za emble-
matyczny dla tego pisarstwa. Po trzecie, przy-
znanie pisarzowi Nagrody Nobla przyczyni-
ło się do kanonizacji tej książki jako wybit-
nego dokonania literatury holokaustowej
i obozowej, lagrowej; Los utracony od kilku
lat wymieniany jest obok dzieł Paula Celana,
Prima Leviego, Jeana Améry’ego czy Tade-
usza Borowskiego. To, że o prozie obozowej
Borowskiego Kertész wyraża się z admiracją,
jest dla czytelnika polskiego kolejnym argu-
mentem uniemożliwiającym obojętność
wobec Losu utraconego.
Borowski Kertésza
Kertész przywołuje Borowskiego nie tylko
w eseistyce i w wywiadach. W wykładzie no-
blowskim, wspominając swoje przybycie do
Auschwitz i selekcję, wyznał, że usiłując
uchwycić w pamięci ów moment, sięgnął po
wiarygodnie źródła, w pierwszej kolejności
po pełny niemal masochistycznego okrucień
stwa tom Borowskiego, a w nim opowiada-
nie Proszę państwa do gazu
1
.
Po ukazaniu się nad Wisłą w 2002 r. Losu
utraconego polscy krytycy konstatowali, nie-
zależnie od wypowiedzi Kertésza, podobień-
stwa między prozą lagrową obu autorów. Wi-
dzieli je m. in. w brutalności opisu, w zjadli
wym cynizmie tonu, w podkreśleniu odręb
ności obozowego świata, pesymizmie i nie
chęci do moralizatorstwa
2
. Sam Kertész przy-
znawał, że z prozą polskiego autora zetknął
się dopiero wówczas, gdy kończył pracę nad
Losem utraconym
3
. Dodajmy, że pisał swe
dzieło w latach 1960-1973, zaś wybór opo-
wiadań Borowskiego pt. Kővilág (Kamienny
świat) ukazał się na Węgrzech w 1971 r.
Warto nadmienić, że Kertész uczestniczył
w promocji poszerzonego wydania tej książ-
ki (z 1999 r.) w Polskim Instytucie Kultury
Dwie lekcje:
Kertész i Borowski
ARKADIUSZ MORAWIEC
Los utracony
i opowiadania Borowskiego to gorzkie lekcje na temat czło-
wieka i europejskiej kultury. W powieści Kertésza czytamy: niektóre po-
jęcia możemy w pełni zrozumieć wyłącznie w obozie koncentracyjnym
.
1
I. Kertész, Język na wygnaniu, tłum. E. Sobolew-
ska, Warszawa 2004, s. 213.
2
J. Wróblewski, Arcydzieło Kertésza, „Polityka”
2002, nr 11, s. 50; T. Fijałkowski, Imre Kertész:
„To nie był mój los...”, „Tygodnik Powszechny”
2002, nr 42, s. 6.
3
Zerowy punkt kultury, z I. Kertészem rozm.
K. Masłoń, „Rzeczpospolita”, dod. „Plus Minus”
2002, nr 14, s. 11.
HORYZONTY POLONISTYKI
polonistyka
36
w Budapeszcie
4
. Po uzyskaniu Nagrody
Nobla wyznał:
lektura opowiadań Borowskiego wywarła na
mnie duże wrażenie, w jakiś sposób wyzwoliła
mnie. Prawdę Oświęcimia obaj przedstawiliśmy
bez najmniejszych niedomówień. Podobieństwa
widzę też w naszym radykalizmie i w bezkom
promisowym dążeniu do wolności
5
.
Warto przyjrzeć się bliżej obu dziełom.
Wyakcentuję wszakże Los utracony (będący
od kilku lat na Węgrzech lekturą szkolną),
czyniąc prozę Borowskiego jedynie punktem
odniesienia.
Nie tylko Polacy, nie tylko po polsku
Bodaj minął już czas, gdy polscy krytycy
ferowali niesprawiedliwe oceny na temat
obcej literatury lagro-
wej. Np. o książce Le-
viego Czy to jest czło
wiek pisano swego
czasu, że nie wnosi nic
nowego do naszej wie
dzy o obozach
6
. Sąd
ten był potwierdze-
niem ogólniejszej, też niepopartej konkreta-
mi, konstatacji: Polskie relacje o obozach były
(…) najdonioślejsze i najgłębsze
7
. Książka Le-
viego, niezwykle wartościowa pod względem
artystycznym, dokumentarnym, filozoficz-
nym, jest godna uwagi już choćby dlatego,
że ukazuje Auschwitz (konkretnie: słabo
znany podobóz Monowitz) z – egzotycznej
dla nas – perspektywy włoskiego (zasymilo-
wanego) Żyda.
Lager w Losie utraconym Kertésza widzia-
ny jest oczyma (też zasymilowanego) Żyda
węgierskiego. Tadeusz Hołuj, były więzień
Auschwitz, w powieści Raj wypowiedział na-
stępującą prawdę:
Znałem całą literaturę obozową, miałem
o niej wyrobione zdanie: każda poszczególna
książka była oczywiście subiektywnym obrazem
tamtej rzeczywistości, a więc obrazem obiektyw
nie fałszywym, albowiem, co do tego nie miałem
wątpliwości, losy ludzi były Tam tak różne, że
pojedynczy świadek przeżywał tylko ich ograni
czoną cząstkę. Fałszywe są w tym znaczeniu za
równo książki opisujące upodlenie, jak i dzieła
wysuwające na plan pierwszy bohaterstwo, ba,
fałszywe są również te relacje, które opisują tak
zwane potoczne życie. Suma wiedzy o człowieku
w tamtych czasach nie była możliwa
8
.
Oczywiście wiedzy pewnej o lagrach,
o Zagładzie nie sposób uzyskać w wyniku
sumowania poszczególnych składników, tek-
stów. Można ją jednak w ten sposób pogłę-
bić. Na pewno zaś nie sposób ignorować
utworów, patrząc z polskiej perspektywy, eg-
zotycznych. Owszem, w naszej literaturze
znajdujemy ślady zagłady węgierskich Żydów
w Auschwitz (np. w Dymach nad Birkenau
Szmaglewskiej), tyle że pojawiają się oni tutaj
jako odległy przedmiot opisu, jako (tak jak
w utworze Borowskiego) ludzie, którzy szli,
których tysiące po-
chłaniały komory ga-
zowe – między jednym
a drugim kornerem.
Natomiast o świecie,
z którego przybyli,
o mechanizmie, który
ich przywiódł na
rampę w Birkenau, o jego węgierskich try-
bach, nie wiemy prawie nic. Nie wiemy już
to dlatego, że regułą, zrozumiałą, jest to, iż
niemal każdy autor pisze prawie wyłącznie
o swoich rodakach (Polacy o Polakach, Czesi
o Czechach, ale też księża o księżach, kobie-
ty o kobietach), już to dlatego, że komuni-
kacja między więźniami Polakami a tymi spo-
śród węgierskich Żydów, których nie skiero-
wano na rampie do gazu, była, z powodu
bariery językowej, utrudniona.
Można dodać, że sami Węgrzy, i to przez
dziesięciolecia, niezbyt interesowali się Szoa.
Unikali tego tematu. Ustawa żydowska
4
L. Pálfalvi, „Ranienie czytelnika jest moim zamia
rem”, tł. J. Goszczyńska, „Borussia” nr 28 (2002),
dod. s. 19.
5
Zerowy punkt kultury, s. 11.
6
K. Fekecz, Ocalić człowieka, „Literatura na Świe-
cie” 1979, nr 8, s. 300.
7
W. Wójcik, Opowiadania Tadeusza Borowskiego,
Warszawa 1972, s. 27.
8
T. Hołuj, Raj, Warszawa 1978, s. 51-52.
Imre Kertész przyznawał,
że z prozą polskiego autora
zetknął się dopiero wówczas,
gdy kończył pracę nad Losem
utraconym.
HORYZONTY POLONISTYKI
4/2011
37
z 15 X 1944 r., rządy partii strzałokrzyżow-
ców, getta, egzekucje Żydów nad brzegiem
Dunaju, deportacje do lagrów dokonywane
wspólnie przez Niemców i Węgrów – te
ciemne strony historii przez długi czas po-
kryte były na Węgrzech milczeniem. Pewna
zmiana dokonała się za sprawą pisarzy,
którzy jako młodzi ludzie zostali uwikłani
w koszmar historii. Należy do nich Kertész,
autor Losu utraconego.
Jednym z motywów rządzących powsta-
niem tej książki była niezgoda na ujęcie rze-
czywistości lagrowej zawarte w powieści Le
grand voyage (Wielka podróż) Jorge Sempru-
na z 1963 r., opowia-
dającej o świecie
obozów koncentracyj-
nych w sposób pate-
tyczny, „słuszny” i…
kłamliwy
9
. Faktycz-
nie, w utworze Sem-
pruna (tak jak Kertész
więźnia Buchenwaldu) podziały ideologiczne
w zbyt prosty sposób nakładają się na sferę
moralności: komuniści są ideowi, heroiczni,
wszelkie racje leżą po ich stronie. Trudno
sobie wyobrazić, żeby Kertész, Borowski czy
Levi napisali o byłych więźniach lagru, że
wychodzą z tej wojny z sercem słabym i czy
stym
10
(Semprun ma na myśli oczywiście ko-
munistów). Zresztą pamiętamy, że Borowski
wysuwał podobne zastrzeżenia pod adresem
Zofii Kossak, zarzucając jej, jako autorce pi-
sanych z perspektywy katolickiej wspomnień
z Birkenau pt. Z otchłani, fałszywy wizeru-
nek środowiska, w którym przebywała oraz
to, że w jej relacji Polki były najlepsze, z Polek
naturalnie – katoliczki, a z katoliczek – ko
leżanki autorki (Alicja w krainie czarów,
489)
11
.
W Losie utraconym Kertész wykorzystuje
materiał autobiograficzny: narratorem-bo-
haterem utworu jest piętnastoletni chłopiec,
węgierski Żyd z Budapesztu, więzień Au-
schwitz, Buchenwaldu i Zeitz, o numerze
obozowym 64921 (takim oznaczono Ker-
tésza w KL Buchenwald). Los utracony au-
tobiografią jednak nie jest. Tak jak nie są au-
tobiografią opowiadania obozowe Borow-
skiego. Mimo to niepodobna czytać utwo-
rów obu pisarzy, abstrahując od doświadcze-
nia, które je zrodziło. Ich walorów doku-
mentarnych nie sposób zakwestionować, i to
niezależnie od stwierdzenia w tekstach licz-
nych zabiegów literackich czy nawet fikcjo-
nalnych (rzecz jasna wyraźniejszych w Śmier
ci Schillingera niż w U nas, w Auschwitzu…).
Wspomniana przez Kertésza lektura Proszę
państwa do gazu, dokonywana przezeń rów-
nolegle z „lekturą” wykonanych przez eses-
manów na auszwickiej rampie fotografii
przed stawiających transport węgierskich Ży-
dów, potwierdza źró-
dłowe walory także
świadectw przetwo-
rzonych
literacko.
Zre sztą obu pisarzom
nie chodzi wyłącznie
o prawdę szczegółu,
o zapis autobiogra-
ficzny. Ich celem jest raczej, a może przede
wszystkim, radykalne, bez najmniejszych nie
domówień, opisanie machiny lagru oraz zdia-
gnozowanie,
zredefiniowanego
przez
komory gazowe (przez Niemców), stanu eu-
ropejskiej kultury i kondycji moralnej czło-
wieka.
Lekcja anatomii (obozowej)
W przypadku Borowskiego rozpoznanie
dotyczące cywilizacji ujawniane jest szcze-
gólnie wyraźnie w sferze dyskursu. Dosko-
nale znamy zdania z U nas, w Auschwitzu…,
mówiące o zakładaniu podwalin nowej, po-
twornej cywilizacji, o tym, że (już) starożyt-
ność była olbrzymim obozem koncentracyj-
nym, o Platonie kłamiącym, że w rzeczach
ziemskich odbija się ideał. Bolesną diagnozą
W Losie utraconym narratorem-
-bohaterem jest piętnastoletni
chłopiec, węgierski Żyd
z Budapesztu, więzień Auschwitz,
Buchenwaldu i Zeitz.
9
Zob. K. Bába, Kolacja z Kertészem, „Przekrój”
2002, nr 42, s. 20.
10
J. Semprun, Wielka podróż, tłum. K. Dolatowska,
Warszawa 1964, s. 83.
11
Teksty Borowskiego cytuję wg wydania: T. Borow-
ski, Utwory wybrane, oprac. A. Werner, Wrocław
1991.
HORYZONTY POLONISTYKI
polonistyka
38
jest też konstatacja (potwierdzana przez hi-
storię, los wielu plemion i narodów), że jeśli
zwyciężą Niemcy, nikt o nas wiedzieć nie
będzie. Zakrzyczą nas poeci, adwokaci, filo
zofowie, księża. Stworzą piękno, dobro
i prawdę. Stworzą religię (111). Swoje, a dziś
i nasze prawdy wyraża Borowski też poprzez
fabułę: opowiada o człowieku, który, jak się
okazuje, aby przeżyć, zdolny jest popełnić
każdy występek. Prawda to oczywiście nie
nowa (znana z mitu o grzechu pierworod-
nym), jednak „zapomniana”, wyparta przez
(krzepiący) europejski humanizm.
Borowski wypowiada się przede wszyst-
kim z pozycji nauczyciela, już po odbytej
lekcji, której temat brzmi: Auschwitz, tym-
czasem Kertész obrazuje proces dochodze-
nia do wiedzy przez ucznia. Bohater Bo-
rowskiego, Vorarbeiter Tadek, to, mówiąc
kolokwialnie, stary wyga, dzielący się ze
współwięźniami (i z nami) swym doświad-
czeniem. Mimo że w U nas, w Auschwitzu…
nie jest jeszcze „starym numerem”, to jednak
mając na co dzień krematorium, tysiącami
flegmony i gruźlice, poznawszy, co to jest
deszcz i wiatr, i słońce, i chleb, i zupa z brukwi,
i praca, aby nie podpaść, i niewolnictwo,
i władza, będąc (…) pod ręką z bestią, może
patrzeć na cywilów jak uczony na laika, wta
jemniczony na profana (89-90).
Tadek, niezbyt pilny uczestnik kursów sa-
nitarnych w Auschwitz, wie, jaką wiedzę
warto przyswoić: Tego jednego nauczyliśmy
się z anatomii obozowej: kto ma dobre plecy,
temu trudno nogę podstawić (98). W U nas,
w Auschwitzu…, utworze stanowiącym,
wedle zapewnienia autora, rekonstrukcję
jego listów pisanych z obozu macierzystego
do narzeczonej w Birkenau
12
, wspomina: na
Pawiaku był jeden z Auschwitzu. (…) Pytali
my go, a on nic, jakby wody do ust. Tylko
mówił: „Przyjedziecie, to zobaczycie. A teraz
– co wam gadać. Jak do dzieci” (103). Tadek,
znalazłszy się w lagrze, intensywnie chłonie
tę nową wiedzę: znaleźliśmy drzwi z napisem
„biblioteka”, ale wtajemniczeni twierdzą, że
to tylko dla reichsdeutschów parę kryminal
nych powieści (82).
W Dniu na Harmenzach w roli ucznia po-
jawia się jednak, pracujący wspólnie z (wta-
jemniczonym już lagrowcem) Tadkiem,
Janek – miłe dziecko z Warszawy, które nic
z obozu nie rozumie (196). W Śmierci po
wstańca, fabule rozgrywającej się „po Au-
schwitz”, w obozie leżącym na terenie Nie-
miec, bohater Borowskiego jawi się jako
„profesor” lagru, rozmawiający z grupą sta
rych panów z powstania warszawskiego jak
z niepojętnymi uczniami: Co pan, dziecko,
nie wiesz pan, że żaden post nie pójdzie teraz
stąd? Coś pan, pierwszy dzień na komandzie?
I zdejmij pan tę papę, bo jeszcze pana kto
urządzi. Mówiłem już raz (240, 251).
Bildung
, czyli formowanie
Opowiadania Borowskiego to swoiste ob-
razki, wybrane „lekcje” lagru. Z kolei Los
utracony to zapis jednej długiej lekcji, spe-
cyficzna realizacja Bildungsroman, tj. powie-
ści rozwojowej – której istotą jest ukazanie
duchowego rozwoju człowieka od wczesnej
młodości aż do zdobycia dojrzałego poglądu
na świat i życie oraz ostatecznego ukształto
wania się charakteru
13
. Połączenie przez wę-
gierskiego pisarza odmiennych historycznie
i typologicznie form powieści rozwojowej
i prozy lagrowej (autobiografizowanej po-
wieści) – zaskakujące, zwłaszcza gdy weźmie-
my pod uwagę oświeceniowe zaplecze Bil-
dungsroman oraz… antyedukacyjny wymiar
lagru – czyni Los utracony tekstem oryginal-
nym. Zwłaszcza że w literaturze obozowej
z reguły mamy do czynienia z dokumentami
i fabułami autorstwa ludzi już ukształtowa-
nych, dla których przeżycie obozu lub po-
znawanie go w sposób niebezpośredni sta-
nowi, owszem, horrendum, raczej jednak, by
posłużyć się metaforą, wyższe studia aniżeli
szkołę.
Nie zaskakuje więc, że na częste w litera-
turze lagrowej porównanie obozu do piekła
12
Zob. J. Nel-Siedlecki, K. Olszewski, T. Borowski,
Byliśmy w Oświęcimiu, [Monachium] 1946, s. 130.
13
Z. Żygulski, Bildungsroman, „Zagadnienia Rodza-
jów Literackich” 1968, z. 1, s. 155.
HORYZONTY POLONISTYKI
4/2011
39
bohater Losu… nie chce się zgodzić, albo-
wiem inferno, jako motyw kulturowy, jest
dla niego tematem nieodbytej jeszcze lekcji:
piekło każdy może sobie wyobrażać na swój
sposób i jeśli o mnie chodzi, to potrafię sobie
wyobrazić tylko obóz koncentracyjny, bo
obóz trochę znam, piekła natomiast nie
(253)
14
. Lekcja kultury go ominęła. Komen-
tując swą powieść, Kertész ujął to w sposób
jednoznaczny: język kultury i humanistyki
nie jest tym językiem, którym Gyurka może
wyrazić swoje przeży
cia, po czym dodał,
jakby wtórując dia-
gnozie Borowskiego
(ale też Theodora
W. Adorna i Różewi-
cza): w Oświęcimiu
upadła cała europejska kultura. Czas Oświę
cimia to zerowy punkt kultury
15
. W Losie
utraconym więźniowie KL Buchenwald, po-
łożonego niedaleko Weimaru, pielęgnują ro-
snące w obozie drzewo, które własnoręcznie
zasadzić miał Goethe, autor m.in. klasyczne-
go Bildungsroman: Lata nauki Wilhelma Me
istra. Tak oto kulturowe dziedzictwo
w sposób – nie tylko – symboliczny zostało
zadrutowane (warto tu nadmienić, że powo-
łując do istnienia obozy koncentracyjne, na-
ziści eksponowali ich funkcję… wychowaw-
czą).
Szczególna edukacja
bahatera Losu…, Gyurki, dokonuje się za-
skakująco (jak na Bildungsroman) szybko:
w ciągu ponad roku; jej główną przestrzenią
jest lager. W przypadku chłopca historia fak-
tycznie okazuje się nauczycielką życia. Po-
wieściową narrację rozpoczyna wiele mówią-
ce oznajmienie: Nie poszedłem dzisiaj do
szkoły (5). Szkoła jest tutaj metaforą ciągło-
ści kultury: bohater zostaje wydziedziczony.
Sytuacją wyjściową w sensie biograficznym
jest opuszczenie domu przez ojca, powoła-
nego do paramilitarnej „służby pracy”, co
praktycznie równa się wyrokowi śmierci. Po-
zostawiony bez rodzica, bohater skazany jest
na samodzielność.
Zdarzenia w powieści mają przebieg line-
arny. Dystans czasowy narracji jest, zwłaszcza
w początkowej partii utworu, maksymalnie
skrócony – jakby opowieść snuł na bieżąco
piętnastoletni chłopiec (który nie pamięta,
tylko istnieje
16
). „Istoczenie się” bohatera
uwydatnione jest przez horyzont narracji,
wyznaczany przez ograniczoną wiedzę, mo-
tywowaną życiowym niedoświadczeniem,
często podkreślanym (nijak nie mogłem zro
zumieć, 182). Gyurkę cechuje też, z począt-
ku, młodzieńczy opty-
mizm, naiwność, dzie-
cięca ufność, m.in.
wobec węgierskich
żandarmów i esesma-
nów (notabene ci
drudzy są w Losie…
jeszcze mniej widoczni niż u Borowskiego).
Postępowaniem chłopca rządzą tradycyjne,
humanistyczne wartości, obcy jest mu prag-
matyzm: prowadzony przez policję mógł
uciec, jednak nie zrobił tego, gdyż zwycięży-
ło w nim poczucie… honoru. Ten etyczny
elementarz (jego ocaloną stronicą w Proszę
państwa do gazu jest pytanie: czy my jeste
śmy ludzie dobrzy?) zostanie zabrany do
obozu: Nasze dawne zwyczaje zabieramy
zawsze ze sobą w nowe miejsca (…). Na przy
kład sumienie (178).
W Losie utraconym niektórzy krytycy do-
patrują się cynizmu. W istocie nie jest on tutaj
nawet pozorowany, jak u Borowskiego. Nie
ma tu także, tak jak i w Pożegnaniu z Marią,
martyrologii i patosu
17
. Jest natomiast gorycz,
W Losie utraconym nie ma
martyrologii i patosu.
Jest natomiast gorycz, której
wyrazem jest paląca ironia.
14
Cytuję wg wydania: I. Kertész, Los utracony, tłum.
K. Pisarska, Warszawa 2002.
15
Zerowy punkt kultury, s. 11.
16
Zob. I. Kertész, Język na wygnaniu, s. 212.
17
Por.: Cały problem sprowadza się do tego: w jaki
sposób przekroczyć nieprzekraczalną z pozoru prze
paść między materiałem i zasadą inscenizacyjną,
jak uniknąć (…) dramatu, który w tej sytuacji jest
po prostu nieprawdą, i tylko retrospektywa ciągle
nam go narzuca – „historia”, to skonstruowane
pojęcie, które po fakcie kładzie areszt na wyda
rzenia, pierwotnie przebiegające zupełnie inaczej
(I. Kertész, Dziennik galernika, tłum. E. Cygielska,
Warszawa 2006, s. 24-25).
HORYZONTY POLONISTYKI
polonistyka
40
której wyrazem jest paląca ironia. Bohatero-
wi, zamkniętemu w kacecie, przypomina się
wypowiedziana niegdyś przez dyrektora gim-
nazjum sentencja Seneki Młodszego: uczymy
się nie dla szkoły, lecz dla życia (115). Postu-
lat ten zostaje skwitowany z sarkazmem: No
więc pomyślałem, że stosując się do tych słów,
powinienem był się uczyć wyłącznie o Au
schwitzBirkenau. Należało mi wszystko wy
jaśnić, szczerze, uczciwie, dorzecznie (115).
Tak oto w utworze pojawia się znamienne
dla powieści rozwojowej wyobrażenie świata
i życia jako doświad-
czenia, jako szkoły,
przez którą winien
przejść każdy czło-
wiek, wynosząc za w-
sze tę samą naukę:
otrzeźwienie i słabsze
bądź silniejsze zrezy-
gnowanie. Bohater Kertésza uczy się w obozie
„rzeczy pierwszych”, gwarantujących prze-
życie. Dostrzegłszy, że chłopcy znający język
francuski dostają od obozowego lekarza do-
datkową kostkę cukru, konstatuje: Dopiero
wtedy pojąłem to, co tłumaczono mi zawsze
w domu, jak ważną sprawą jest wykształce
nie, a przede wszystkim znajomość obcych
języków (198). Nauka wyniesiona z zamierz
chłych szkolnych czasów (243) okazała się
jednak w lagrze w dużej mierze nieprzydatna
– dopiero tu musiałem zmądrzeć (115).
W początkowym okresie pobytu w Buchen-
waldzie funkcję nauczyciela Gyurki spełnia
jego bardziej doświadczony rówieśnik, Bandi
Citrom, przekazujący bohaterowi wiedzę
praktyczną: należy myć się codziennie nie-
zależnie od okoliczności, oszczędnie gospo-
darować dziennym przydziałem żywności,
bezpieczny jest środek maszerującego szere-
gu; podpatrywałem go i starałem się go na
śladować (140). Gyurka stopniowo uzysku-
je samodzielność, jego perspektywa poznaw-
cza poszerza się (choć dotyczy tylko wycinka
rzeczywistości: lagru). Z czasem w wypowie-
dziach narratora pojawiają się uogólnienia,
wyraz pewności (zrozumiałem też wiele
innych rzeczy, 211).
Konsekwencją poznawania i rozumienia
rzeczywistości obozowej okaże się jednak
czasowe zapomnienie świata znanego wcze-
śniej. Apogeum edukacji obozowej wydaje
się… beztroski sen; nic więcej w obozie kon
centracyjnym, rozumiałem, nie osiągnę
(232). A jednak bohater dojrzewa, o czym
świadczy przenoszenie zainteresowania ze
świata zewnętrznego na własną psyche oraz
próby znalezienia odpowiedzi na pytania eg-
zystencjalne, a także metafizyczne: o cel wła-
snego życia, rządzące nim siły, usiłowanie
ustalenia relacji mię-
dzy wolnością a lo-
sem.
Po powrocie do Bu-
dapesztu swoiście wy-
edukowany kilkuna-
stoletni bohater udzie-
la lekcji swym sąsia-
dom, starcom, czyniąc to z pozycji człowieka
doświadczonego, wyposażonego w wiedzę,
niczym nauczyciel: Niech spróbują zrozumieć
– już niemal błagałem – nie mogę przełknąć
tej goryczy, że jestem po prostu niewinny. –
Widziałem jednak: niczego nie chcą zrozu
mieć (267); żałowałem, że mam tylko ich,
a nie mądrzejszych, że tak powiem, godniej
szych przeciwników (266). Bohater ma po-
czucie nieoczywistości doznawanego na wol-
ności świata, ale i świata jako całości, przede
wszystkim jego wymiaru moralnego:
w danym mi losie do końca byłem uczciwy.
Jedyna plama, powiedziałbym, skaza, jedno,
co ewentualnie można by mi zarzucić, to jest
to, że teraz tu rozmawiamy, ale na to nie po
radzę (265-266). Zarówno fizyczny, jak i du-
chowy powrót do domu, do wyniesionych
sprzed obozowego świata jednoznacznych
wartości, okazuje się w powieści bodaj nie-
możliwy. Bohater dowiaduje się, że jego
ojciec zginął w Mauthausen, macocha wyszła
ponownie za mąż, on sam zaś do matki osta-
tecznie nie dotrze; utwór kończy się, gdy
Gyurka zatrzymuje się w drodze do niej. Jest
tak, jakby rodzice byli mu, dorosłemu już,
ukształtowanemu człowiekowi, niepotrzeb-
ni.
Zarówno fizyczny, jak i duchowy
powrót do domu, do wyniesionych
sprzed obozowego świata
jednoznacznych wartości, okazuje
się w powieści niemożliwy.
HORYZONTY POLONISTYKI
4/2011
41
Bildungsroman – jako forma powieści –
ukazuje, jak spełnia się los indywiduum, jak
życie-przeznaczenie stapia się z krystalizacją
samego człowieka. Istnieje wpisana w po-
wieść Kertésza sugestia, pozwalająca trakto-
wać tytułowy los utracony jako możliwość
wejścia bohatera w los wspólny, żydowski,
gdzie prześladowania traktowane są jako ze-
słane przez Jahwe. Gyurka wszak, Żyd zasy-
milowany, indyferentny religijnie, nie jest
zdolny uczynić tej sytuacji własną. Nie poj-
muje też losu w sensie
starogreckiego prze-
znaczenia. Usiłuje na-
tomiast przyjąć inter-
pretację losu indywi-
dualną, wedle której,
jeśli przysługuje nam
wolność, to my sami
jesteśmy losem (266). Rzecz pozostaje jednak
w sferze projekcji, wolność podlega przecież
ograniczeniu: los jest na zewnątrz jednostki.
Ostatecznie w powieści los okazuje się
w przybliżeniu tym, co przeżyte, fuzją „ja”
oraz tego, co narzucone, odczuwane jako nie-
własne, wręcz skrajnie obce, niemające nic
wspólnego ze sferą transcendencji. Utrata
losu wiąże się w utworze z odebranym przez
historię (tworzących ją ludzi!) dzieciństwem:
rodzicami, domem, poczuciem bezpieczeń-
stwa. Bohater jakby odrabia zadaną mu, nie-
chcianą lekcję, nie mając wyboru.
Efekt edukacji Gyurki wydawać się może
negatywny. Zapytany przez przypadkowo
spotkanego dziennikarza, co czuje na widok
rodzinnego miasta, odpowiada zdecydowa-
nie: Nienawiść. W istocie jednak jest zawie-
dziony; wyznaje: nie mogę przełknąć tej go
ryczy, że jestem po prostu niewinny (267).
Tęskni do świata jednoznacznego, a jako taki,
paradoksalnie, jawi mu się lager: Dlaczego,
synu – wykrzyknął [dziennikarz] (…) –
mówisz na wszystko „oczywiście”, i to zawsze
wtedy, kiedy coś w ogóle nie jest oczywiste?!
– Rzekłem: – W obozie koncentracyjnym jest
oczywiste. – Tak (…), ale… przecież sam obóz
koncentracyjny nie jest oczywisty! – (…) nic
mu nie odpowiedziałem, ponieważ z wolna
zaczynałem pojmować: o takich czy innych
rzeczach nie dyskutuje się z obcymi, nieświa
domymi, w pewnym sensie dziećmi (252).
W zakończeniu powieści Gyurka w roz-
marzeniu wraca myślami do lagru, gdzie –
w pewnym sensie bardziej czyste i prostsze
było (…) życie (268)
18
. Ostatecznie jednak
odnajduje się w niełatwej poobozowej rze-
czywistości; rozmyśla: Czeka na mnie matka
i na pewno bardzo się mną ucieszy, biedacz
ka. Pamiętam, że kiedyś chciała, bym został
inżynierem, lekarzem
czy kimś w tym rodza
ju. I tak będzie, z całą
pewnością (268). Do-
dając sobie odwagi,
buńczucznie oznajmia:
nie ma takiego absur
du, którego nie mogli
byśmy w sposób naturalny przeżyć, a na
mojej drodze, już teraz to wiem, czeka na
mnie, niby jakaś nieunikniona pułapka,
szczęście (268).
Anty-Bildungsroman
Proces Bildung, obejmujący kształtowanie
charakteru, postawy moralnej, wrastanie
w kulturę i dojrzewanie do pełnienia różnych
ról społecznych (w przypadku Gyurki: zostać
inżynierem, lekarzem), z pozoru więc po-
wiódł się, wszak w wygłosie powieści odnaj-
dujemy zgodę. A jednak o Losie utraconym
powiedzieć można, że realizuje, podobnie jak
np. Inny Świat Herlinga-Grudzińskiego
19
,
stosunek demaskatorski, że przeistacza się
w przeciwieństwo powieści rozwojowej –
przybierając kształt anty-Bildungsroman,
Bildungsroman – jako forma
powieści – ukazuje, jak spełnia
się los indywiduum, jak życie-
-przeznaczenie stapia się
z krystalizacją samego człowieka.
18
Por.: Świat zupełnie się zmienił. Zobaczycie. Nieła
two się dostosować. W obozie wszystko wydawało
się łatwe… (S. Szmaglewska, Zapowiada się piękny
dzień, Warszawa 1960, s. 325); często mówią: „nie
było to jak w lagrze, a ludzie myślą, że zgłupieli.
Tam chodziło o Sprawy Pierwsze, tam wszystko
było jasne, wyraźne, a przede wszystkim – czło
wiek” (T. Hołuj, Raj, s. 267).
19
Zob. „Mój Bildungsroman” (rozmowa o „Innym
Świecie”), w: G. Herling-Grudziński, Inny Świat.
Zapiski sowieckie, Kraków 2000, s. 6.
HORYZONTY POLONISTYKI
polonistyka
42
w tym sensie, że nie podziela optymizmu cha-
rakterystycznego dla kanonicznych (oświe-
ceniowych, lecz i późniejszych) realizacji ga-
tunku oraz że wskazuje na niebezpieczeństwo
„formowania” człowieka przy użyciu ideolo-
gii negującej autonomiczność jednostki, od-
rzucającej dziedzictwo humanizmu ufundo-
wanego na tradycji antycznej i judeochrze-
ścijańskiej. Dwudziestowieczne totalitary-
zmy, przyspieszające dojrzewanie ludzi mło-
dych, w tym dzieci, wywołały modyfikację
gatunku. Inność takich książek, jak Los utra
cony, Inny Świat czy Chleb rzucony umarłym
Wojdowskiego wobec Wilhelma Meistra
polega, owszem, na inności opisywanego
w nich świata (lager, łagier, getto), częścio-
wym przynajmniej odwróceniu dominujące-
go przez ponad dwa stulecia schematu fabu-
larnego, obecności wątków pesymistycz-
nych; przede wszystkim jednak odmienność
widoczna jest w wymiarze światopoglądo-
wym tej, podatnej na uprawę ideologii, od-
miany gatunkowej – w świadomości utraty
humanistycznej niewinności, świadomości
posttotalitarnej
20
.
Kwestię lagrowej, zanurzonej w totalita-
ryzmie etyki Kertész ujmuje często podobnie
do Borowskiego i Leviego: Chcąc przeżyć
w obozie koncentracyjnym, więzień identy
fikował się z logiką kacetu. (…) w totalitary
zmie tak naprawdę nikt nie pozostawał bez
winy, a już na pewno ci, którzy przeżyli
21
.
Znamienne jednak, że takie radykalne sądy
wypowiada Kertész w eseistyce i w wywia-
Arkadiusz Morawiec – dr hab., profesor w Katedrze
Literatury Polskiej XX i XXI wieku Uniwersytetu Łódz-
kiego, autor książki Literatura w lagrze, lager w litera-
turze. Fakt – temat – metafora (2009).
In the article two literary works on Ger-
man nazi concentration camps are dis-
cusses: The Fateless by Imre Kertész and
the short stories by Tadeusz Borowski.
Accor ding to Kertész, Borowski is one of
most eminent writers who „translated” Aus-
chwitz into literature. The similarities of the
two works, two visions, two „lessons” of to-
talitarian world are examined.
dach, natomiast w Losie utraconym znajdu-
jemy (notabene u Borowskiego prawie nie-
obecne) wcale liczne przejawy litości i altru-
izmu. Obrazując w powieści wolę przetrwa-
nia, Kertész eksponuje nie brutalność czło-
wieka chcącego przeżyć kosztem innych, ja-
kimkolwiek kosztem, lecz naiwną, chłopięcą
siłę kogoś, kto nie chce uwierzyć w bezrozum
ne okrucieństwo
22
. Przestrzegał nas Hołuj, że
każde dzieło na temat lagru jest obrazem su-
biektywnym.
Warto na koniec przywołać dwa fakty. Po
pierwsze, zdarzało się, że w obozach starsi
więźniowie chronili młodocianych, po
drugie Buchenwald był lagrem o łagodniej-
szym rygorze niż Auschwitz (w którym Ker-
tész spędził tylko trzy dni), poza tym pod
koniec wojny „rządzili” w nim więźniowie
polityczni, nie zaś, jak w wielu innych kace-
tach, kryminalni. Skądinąd nie tylko Kertész,
lecz i Borowski zawdzięcza życie swej mło-
dości (młodemu każdy chętnie pomagał,
pisze Adolf Fiderkiewicz) i „politycznym” al-
truistom z obozowego szpitala
23
. We wstępie
do tomu Język na wygnaniu wyznaje Kertész:
jeden z moich znajomych zauważył, że co
innego twierdzę w moich esejach, a co innego
w powieściach
24
. Znajomy ma rację. To
przede wszystkim w eseistyce (którą warto
poznać!) Kertész zbliża się – w swych rozpo-
znaniach, w ich radykalizmie – do Borow-
skiego.
20
W interpretacji Kertésza holokaust oznaczał utratę
naszej humanistycznej niewinności. Nie możemy
tego cofnąć (Literatura przetrwa, z I. Kertészem
rozm. T. Krause, tł. J. Górna, „Przekrój” 2002,
nr 42, s. 17).
21
Zerowy punkt kultury, s. 10-11, por.: Zachowywa
li życie najczęściej gorsi, egoistyczni, brutalni, nie
wrażliwi, kolaboranci z „szarej strefy”, donosiciele
(P. Levi, Pogrążeni i ocaleni, tłum. S. Kasprzysiak,
Kraków 2007, s. 99).
22
H. Zaworska, W pięknym obozie koncentracyjnym,
„Nowe Książki” 2002, nr 3, s. 54.
23
Zob. A. Fiderkiewicz, Brzezinka. Wspomnienia
z obozu, Warszawa 1965, s. 108-109.
24
I. Kertész, Język na wygnaniu, s. 5.