J. Długosz-Belgrad 1456
Dodane przez Darkol dnia 17 lipiec 2005
Powrót do - Dział Tematyczny
||
Powrót do - Dział Artykułów
Jan Długosz o zwycięstwie chrześcijan w bitwie z Turkami pod Belgradem w 1456 roku (fragmenty)
Jakoż sułtan turecki powziąwszy wiadomość od szpiegów i z pogłosek, że w krajach chrześcijańskich
przeciw niemu zbrojono wojsko i przygotowywano się do wojny, w zapale postanowił nie odpierać wroga
lecz wszcząć wojnę. [...] Zebrawszy potęgę ze swoich posiadłości obległ belgrad, dawniej zwany Taurinum,
położony u ujścia Sawy do Dunaju, sądząc, że zdobywszy go swobodnie będzie mógł plądrować Węgry i
osłabiać potęgę Węgrów. To nieszczęście dodane do poprzednich klęsk, jakich chrześcijaństwo i królestwo
Węgier doznało od Turków, przeraziło króla Węgier i wszystkich ; cóż by to było jeżeliby tak warowny i
mocny zamek, port i brama królestwa, został wzięty? Sam król Węgier z powodu małoletności nie mógł
temu nieszczęściu zaradzić. Jednak legat kardynał Jan i czcigodny Jan Kapistran[...] radami, prośbami i
łzami nakłaniali radców królestwa Węgier, a zwłaszcza Jana Hunyadego, rządcę tego królestwa, do
niesienia pomocy oblężonym.
Jan Hunyady w tylu i takich niebezpieczeństwach, jakimi zagrażała królestwu Węgier potęga Turków,
oddany raczej lepszej myśli niż rozpaczy, nieustraszenie podjął wyprawę przeciw Turkom. Ojca Jana
Kapistrana wraz z innymi krzyżowcami przybyłymi do Budy z Polski i Czech w celu niesienia pomocy
wiernym, wsadził wsadził na okręty poleciwszy, aby jak mogą najszybciej, dążyli do Belgradu, aby dać
pomoc oblężonym i umysły uratować od rozpaczy. Albowiem po trzynastu tygodniach oblężenia przez
Turków, po zburzeniu jedenastu wież i całych murów przez nieustanne dzienne i nocne niszczenie setką
dział ogromnej wielkości, wzrosły wszystkie trudności i myślano albo o zagładzie przyszłej, albo o
poddaniu się. Jan Hunyady zaś podążał drogą lądową wraz z wojskiem zebranym spośród Węgrów i
krzyżowców polskich, czeskich i niemieckich, mając nadzieję, że z dawna obiecywana flota papieża i króla
Aragonii będą oblegać Konstantynopol, a Turcy odstąpią od oblężenia Belgradu. [...]
[...] Turek zaś dowiadując się, że wojsko chrześcijańskie i brat Jan Kapistran dostali się do zamku, aby
odpierać ich ataki – jak mówią – powiedział do swoich: „Jeżeli w ciągu trzech dni nie nastąpi zdobycie
zamku, to nigdy nie będzie można nim zawładnąć.”[...]
[...] Trzeciego dnia szturmu, który wypadł w uroczystość świętego Jakuba apostoła, skoro Turcy zajęci byli
szturmowaniem i skoro dwa dni i tyleż nocy walczyli oblegający z obleganymi wytrwale o zdobycie zamku,
a Turcy na miejsce znużonych żołnierzy stawiali nowych i wypoczętych , walczono dalej. Ponieważ oba
wojska trwały w walce w dniu świętej Marii Mgdaleny zwycięstwo chwiało się na obie strony. Turcy
przeważali liczebnie, wojsku katolickiemu dodawała ducha konieczność i ostateczne niebezpieczeństwo,
najskuteczniejsza ze wszystkiego wytrwałość, a przede wszystkim zachęta do oporu przeciw Turkom ze
strony Jana Kapistrana i braci. [...]
Tymczasem nagle zginął - trafiony pociskiem - młodszy wódz Turków, na którym opierało się całe
kierownictwo walki. Wskutek tego Turcy doprowadzeni do rozpaczy, oddawszy zwycięstwo chrześcijanom,
wraz z sułtanem rzucili się do ucieczki. Ów dumny sułtan turecki, uważany dotąd za niepokonanego i
zwany postrachem narodów, pokonany został w boju i uszedł z obozu.. Gdy uciekający zbiegali ze zwykłą
zbiegom trwogą, wojsko chrześcijan ścigało ich. 24 000 ludzi z wojska Turków zginęło w bitwie i w
ucieczce. Sułtan turecki widząc, że uciekających nie może powstrzymać, sam oddany ucieczce, z wielkim
płaczem i jękiem, że tak wielką klęskę zdano zwycięzcy wielu narodów, najpierw przybył do miasta Sofii,
gdzie znakomitych w swym wojsku panów pościnał za to, że źle walczyli i ucieczką swą innych do ucieczki
pociągnęli; uchodząc stąd przybył do Konstantynopolu.
Wojsko katolickie chwalebnie zdobywszy obóz turecki i wszystkie łupy, które Turcy ze sobą wieźli, 100
znakomitych dział, 64 statki, tłum jeńców, których strudzona ręka oszczędziła w boju, składało dzięki
Bogu, który w małej liczbie dał zwycięstwo nad przepotężnym wrogiem, sławiąc ojca Jana Kapistrana, iż z
łaski Najwyższego pokonał długo zwycięskich Turków nie przy pomocy zastępów rycerzy, lecz pastuchów i
wieśniaków. Po tym zwycięstwie wielkorządca Jan Hunyady za radą ojca Jana Kapistrana zaczął odnawiać
zniszczone wieże i mury. Zwycięskie wojsko odprowadził do Budy, mając zamiar uzupełnić je nowymi
zaciągami, przewidując, że sułtan turecki dla pomszczenia klęski i doznanej hańby wkrótce wyruszy z
nowymi wojskami.
Powrót do - Dział Tematyczny
||
Powrót do - Dział Artykułów
Page 1 of 1
IMPERIUM OSMAŃSKIE I JEGO DZIEJE
2008-04-06
http://www.osman.livenet.pl/print.php?type=A&item_id=24