Spis treści
Wstęp
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7
Piotr Jachowicz
Wielki Kryzys, szoki naftowe i obecny kryzys fi nansowy:
próba analizy porównawczej
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11
1. Przedmiot i cel opracowania
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11
2. Wielki Kryzys
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11
3. Szoki naftowe i kryzys z lat siedemdziesiątych
. . . . . . . . . . . . . . . 18
4. Kryzys fi nansowy w latach 2007–2008
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25
5. Wnioski
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29
Andrzej Sławiński
Przyczyny globalnego kryzysu bankowego
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . 33
1. Wprowadzenie
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 33
2. Przyczyny nadmiernego rozwoju rynku kredytów subprime
. . . . . . 36
3. Konsekwencje tworzenia przez banki instytucji parabankowych
. . . 39
4. Od kryzysu płynności do kryzysu niewypłacalności
. . . . . . . . . . . 44
5. „Kryzysy bankowe” w krajach wschodzących
. . . . . . . . . . . . . . . . 48
6. Kierunki przyszłych zmian instytucjonalnych
w systemach bankowych
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 52
Bazyli Samojlik
Kryzys fi nansowy: źródła, skutki, kierunki naprawy
. . . . . . . . . . . . 59
Joachim Osiński
Nauka o państwie wobec współczesnego kryzysu fi nansowego
. . . . . 77
1. Wstęp
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 77
2. W czym państwa nie można zastąpić?
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 83
3. Zakończenie i wnioski
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 98
Bohdan Jung
Kryzys czasu, czas kreatywności i współpracy
. . . . . . . . . . . . . . . . 101
1. Kryzys w gospodarowaniu czasem
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 101
2. Od wykonania do kreacji: kryzys tradycyjnego modelu produkcji
109
3. Kryzys modelu rywalizacji między przedsiębiorstwami
. . . . . . . . 117
Sławomir Sztaba
Kryzys fi nansowy 2007 w świetle ekonomicznej teorii regulacji
. . . 125
1. Teoria regulacji – ujęcie S. Peltzmana
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 125
2. Zyski w sektorze bankowym
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 130
3. Skuteczność regulacji w systemie bankowym
. . . . . . . . . . . . . . . 132
4. Zakończenie
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 136
Zakończenie
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 139
Spis treści
6
Wstęp
Prezentowane w tej pracy wystąpienia zostały wygłoszone na konfe-
rencji pt. „Nauki społeczne wobec kryzysu na rynkach fi nansowych” zor-
ganizowanej przez Kolegium Ekonomiczno-Społeczne Szkoły Głównej
Handlowej. Odbyła się ona 1 grudnia 2008 roku. Ideą organizatorów
było przedstawienie poglądów na kryzys fi nansowy przedstawicieli róż-
nych nauk społecznych. W tym celu zaproszono do udziału pracowni-
ków Kolegium Ekonomiczno-Społecznego z różnych katedr. Kolegium
nasze jest wyjątkowe, jeśli chodzi o rozległość obszarów badawczych.
Tworzą je ekonomiści, skarbowcy, prawnicy, socjolodzy, politolodzy, hi-
storycy, fi lozofowie, specjaliści od polityki społecznej, samorządów te-
rytorialnych, stosunków międzynarodowych. Istnie interdyscyplinarne
towarzystwo. Niestety, ze względu na dość rygorystyczne ograniczenia
czasowe, jakie przyjęliśmy, nie mogli wystąpić przedstawiciele wszyst-
kich reprezentowanych w Kolegium specjalności. Ci, którym się to nie
udało, będą mogli zaprezentować się na kolejnej konferencji poświęco-
nej kryzysowi ekonomicznemu w dniu 3 marca.
Wszyscy uczestnicy konferencji mieli rozeznanie co do rozmiarów
kryzysu fi nansowego. Niejasne było natomiast to, w jakim stopniu
przekształci się on w kryzys ekonomiczny. Wprawdzie docierały syg-
nały o zmniejszeniu produkcji samochodów o blisko 30%, jednak brak
było doniesień o załamaniu w innych branżach. Nie były wtedy jeszcze
znane katastrofalne dane statystyczne o zmniejszeniu produkcji prze-
mysłowej w Stanach Zjednoczonych w listopadzie o blisko 8%. Dlate-
go referenci skupili się głównie na przyczynach kryzysu fi nansowego,
który był zjawiskiem bezspornym. Nie będę w tym miejscu streszczał
poszczególnych wystąpień. Są one dostatecznie krótkie, by czytelnik
zdążył sam się z nimi zapoznać. Konferencja spotkała się z dużym za-
interesowaniem. Przybyli przedstawiciele innych Kolegiów SGH, Mi-
nisterstwa Finansów, Ministerstwa Nauki i Sz. W., Narodowego Ban-
ku Polskiego, Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN, liczni doktoranci
i studenci. Wywiązała się ciekawa dyskusja, w której głos zabierali m.in.
profesorowie: K. Bobińska, M. Góra, J. Kulig i K. Żukrowska.
Z obrad wyłonił się obraz przyczyn kryzysu. Został on spowodo-
wany złą regulacją rynku kredytów hipotecznych w Stanach Zjedno-
czonych, złą regulacją systemu bankowego w krajach rozwiniętych oraz
nadmiernie ekspansywną polityką fi skalną i pieniężną administracji
G. Busha po 11 września 2001 roku. Na konferencji, na co zwróciła
uwagę prof. K. Żukrowska, w niedostatecznym stopniu były prezento-
wane zagadnienia międzynarodowe. Uznając tę uwagę za zasadną, prag-
nę chociaż w małej części nadrobić ten niedostatek. Przywołam w tym
celu przemyślenia P. Artusa i M-P. Virarda
1
. Analizowali oni niedosto-
sowanie strukturalne między krajami wysoko rozwiniętymi a krajami
rozwijającymi się. Pierwszą z tych grup tworzą kraje tzw. Triady. Dru-
gą, znacznie bardziej zróżnicowaną, szybko rozwijające się kraje z róż-
nych regionów świata: Chiny, kraje Dalekiego Wschodu, Indie, kraje
eksportujące surowce (Rosja, OPEC) i Brazylia. Te grupy krajów róż-
nią się tempem wzrostu gospodarczego oraz poziomem oszczędności
krajowych. Kraje wysoko rozwinięte charakteryzuje niski wzrost gospo-
darczy, około 2% rocznie, kraje rozwijające się osiągają wysokie tempo
wzrostu, ponad 7% rocznie. Różnice te są uwarunkowane struktural-
nie. W krajach wysoko rozwiniętych niskie tempo wzrostu gospodar-
1
P. Artus, M-P. Virard, Wielki kryzys globalizacji, Książka i Prasa, Warszawa
2008.
Wstęp
8
czego jest powodowane przez mały wzrost produkcyjności
2
, starzenie
się społeczeństw, odpływ inwestycji do krajów rozwijających się. W kra-
jach rozwijających się wysokie tempo wzrostu gospodarczego wynika
z nasilonych migracji ze wsi do miast, szybkiego postępu techniczne-
go, przyrostu liczby ludności w wieku produkcyjnym, napływu inwe-
stycji zagranicznych. W Triadzie występuje niski poziom oszczędności
krajowych: 18% PKB. W krajach rozwijających się poziom oszczędno-
ści jest znacznie wyższy i wynosi 38%. W krajach rozwiniętych wystę-
puje znaczny defi cyt na rachunku obrotów bieżących – 1,1 bln USD.
W krajach rozwijających się występują znaczne nadwyżki handlowe –
około 600 mld USD. Zatem kraje rozwijające się dysponują znacznymi
rezerwami walutowymi. Azjatyckie kraje rozwijające się mają 2,4 bln
USD rezerw, zaś Rosja i kraje OPEC około 1 bln rezerw. Część tych re-
zerw jest lokowana w papiery wartościowe emitowane przez kraje wy-
soko rozwinięte. Powoduje to zwiększenie podaży pieniądza w krajach
rozwiniętych, głównie w USA. Zwiększenie podaży pieniądza powodu-
je zmniejszenie stóp procentowych. Niskie stopy procentowe ułatwia-
ją zaciąganie kredytów i w konsekwencji prowadzą do wysokich cen
aktywów, np. nieruchomości. Przepływy kapitału między krajami wy-
soko rozwiniętymi a rozwijającymi się są niesymetryczne. Do krajów
rozwijających się napływa z krajów rozwiniętych strumień prywatnych
inwestycji bezpośrednich, przyspieszając wzrost gospodarczy w tym re-
gionie. Do krajów rozwiniętych napływa strumień inwestycji banków
centralnych krajów rozwijających się. Powoduje to, poprzez zmniejsze-
nie stóp procentowych i zwiększenie cen aktywów, efekt majątkowy.
Społeczeństwa krajów rozwiniętych zwiększają popyt ze względu na
zwiększanie wartości majątku (ziemi, nieruchomości, akcji). Pozwala
to podtrzymywać wzrost gospodarczy na minimalnym poziomie. Du-
ża podaż pieniądza i rosnące ceny aktywów tworzą sprzyjające warun-
ki do nadmuchiwania baniek spekulacyjnych. Rozważania P. Artusa
2
Mały wzrost produkcyjności wynika z obumierania przemysłu, rozwoju usług
o niskim poziomie specjalizacji, małych inwestycji krajowych.
Wstęp
9
i M-P. Virarda dowodzą, że niektóre przyczyny kryzysu mają charak-
ter długookresowy i nie da się im natychmiast zaradzić. Jednak wpływ
tych czynników można ograniczać przede wszystkim przez skuteczną
kontrolę podaży pieniądza. Wymaga ona zmiany zasad regulacji rynku
pieniądza i prowadzenia jej w skali międzynarodowej. Wypracowanie
takich zasad i ich wdrożenie jest zadaniem dla polityków.
Sławomir Sztaba
Wstęp
10
Piotr Jachowicz
Wielki Kryzys, szoki naftowe
i obecny kryzys finansowy:
próba analizy porównawczej
1. Przedmiot i cel opracowania
Celem opracowania jest porównanie obecnego kryzysu fi nansowe-
go z dwoma najpoważniejszymi kryzysami gospodarczymi XX wieku:
Wielkim Kryzysem z lat trzydziestych i kryzysem wywołanym przez
szoki naftowe z lat siedemdziesiątych. Zostały one wybrane dlatego, że
były głębokie, objęły całą gospodarkę światową i wywołały zasadnicze
zmiany w fi lozofi i i kierunkach polityki gospodarczej. Porównania do-
konuję na podstawie materiału historycznego ograniczonego do trzech
państw: USA, Wielkiej Brytanii i Niemiec.
2. Wielki Kryzys
Wielki Kryzys z lat 1929–1932 poprzedzało ożywienie gospodarcze
w drugiej połowie lat dwudziestych. W latach 1920–1929 produkcja
przemysłowa wzrosła w USA o 51%, w Niemczech o 28%, a w Wiel-
kiej Brytanii o 26%. Bezrobocie wynosiło przeciętnie w USA 4,7%,
w Anglii 7,7%, a w Niemczech 8,6%
1
. Pomimo dobrej koniunktury
ceny były stabilne. Wzrastały obroty handlu i międzynarodowe prze-
pływy kapitału. Szczególnie ważny był rozwój pożyczek amerykańskich
i francuskich dla Niemiec i Ameryki Łacińskiej oraz spłata reparacji
wojennych przez Niemcy. Czynnikiem wzrostu był rozwój nowoczes-
nych gałęzi produkcji, czyli przemysłu chemicznego, elektrotechnicz-
nego i produkcji samochodów. Negatywny wyjątek stanowiły stare ga-
łęzie przemysłu, takie jak hutnictwo i metalurgia oraz rolnictwo, gdzie
wystąpiła nadprodukcja i stagnacja cen
2
. Ważnym czynnikiem wzro-
stu była polityka gospodarcza. W Europie, w połowie lat dwudziestych,
przywrócono walutę złotą. W USA obniżano podatki i utrzymywano
niskie stopy procentowe
3
. Fed prowadził politykę niskich stóp procen-
towych po to, by podtrzymać koniunkturę, pomóc zadłużonym far-
merom, a także Anglikom, którzy znaleźli się w kłopotach po niefor-
tunnie przeprowadzonej operacji przywrócenia wymienialności funta
na złoto w 1925 roku
4
.
Dobra koniunktura, niskie stopy procentowe i atmosfera optymi-
zmu stworzyły korzystne warunki dla spekulacji. W USA spekulowa-
no na wielką skalę domami i działkami budowlanymi. Budownictwo
1
Obliczenia własne na podstawie danych zawartych w: B.R. Mitchell, Internatio-
nal Historical Statistics, Th
e Americas 1750–1988, Stockton Press 1992, s. 108, 302;
B.R. Mitchell, International Historical Statistics, Europe 1750–1988, Stockton Press
1992, s. 160–164, 411–412.
2
C.H. Feinstein, P. Temin, G. Toniolo, Th
e European Economy Between the Wars,
Oxford University Press 1997, s. 48, 71–76.
3
M. Friedman, R. Friedman, Wolny wybór, Sosnowiec 1996, s. 74.
4
Anglicy przywrócili wymienialność funta według przedwojennego parytetu.
Ceny były jednak wyższe niż przed wojną, funt stał się więc zbyt drogi. Pojawiły
się trudności z eksportem i odpływ złota za granicę. W tej sytuacji Anglicy zwrócili
się z prośbą do Amerykanów o redukcję stóp procentowych, aby powstrzymać od-
pływ złota. Amerykanie wyrazili zgodę i obniżyli je w 1927 roku. Był to ładny gest
wobec Anglików, ale jednocześnie sygnał do zwiększenia emisji kredytów, a w kon-
sekwencji – spekulacji. Zob. J.K. Galbraith, Pieniądz pochodzenie i losy, Warszawa
1982, s. 243–244.
Piotr Jachowicz
12
przeżywało boom
5
. Głównym przedmiotem spekulacji były jednak pa-
piery wartościowe. Upowszechniły się nowe zwyczaje i instrumenty fi -
nansowe: akcje kupowano na kredyt, a spekulacjami zajmowały się na
wielką skalę osoby prywatne i korporacje niezwiązane z bankowością.
Powstawały również tzw. trusty inwestycyjne, które emitowały akcje,
a pieniądze uzyskane z ich sprzeda ży lokowały, kupując inne akcje.
W rezultacie giełdowy indeks Dow Jones poszybował w górę z 88 punk-
tów w 1924 roku do 380 punktów w sierpniu wrześniu 1929 roku
6
.
W sierpniu 1928 roku Fed zaczął podnosić stopy procentowe, aby
ukrócić spekulację. Nie ochłodziło to atmosfery na giełdzie, natomiast
uderzyło w przemysł i budownictwo, które latem 1929 roku weszły
w fazę stagnacji.
24 października, a następnie 29 października, czyli w „czarny wto-
rek”, doszło do krachu na giełdzie nowojorskiej. Pomimo wcześniej-
szych ostrzegawczych sygnałów wśród obserwatorów i spekulantów
dominowało zaskoczenie. Indeks Dow Jones spadł w listopadzie do
poziomu 199 punktów. Na początku 1930 roku sytuacja uległa przej-
ściowej poprawie, a indeks Dow Jones osiągnął w kwietniu 294 punk-
ty. W dalszych miesiącach doszło do kolejnych spadków, a indeks Dow
Jones osiągnął dno na poziomie 43 punktów w lipcu 1932 roku. Łącz-
ny spadek indeksu od sierpnia 1929 do czerwca 1932 wyniósł 88%
7
.
Kryzys narodził się w USA, ale został „wyeksportowany” za granicę
w wyniku powiązań handlowych i fi nansowych z Europą i Ameryką
Łacińską. W latach 1928–1929, a więc w szczytowym okresie prospe-
rity na giełdzie, Amerykanie sześciokrotnie ograniczyli eksport kapi-
5
J. Hughes, L.P. Vain, American Economic History, Addison Wesley 2003,
s. 446–447.
6
Dow Jones Industrial Average Adjusted Close (Recent History), http://www.da-
ta360.org/dsg.aspx?Data_Set_Group_Id+359 (data dostępu 17.10.2008).
7
A. Mayo, N. Nohria, Czas rekinów. Liderzy amerykańskiego biznesu XX wie-
ku, Gliwice 2007, s. 157; Dow Jones Industrial Average Adjusted Close (Recent Hi-
story), http://www.data360.org/dsg.aspx?Data_Set_Group_Id+359 (data dostępu
17.10.2008).
Wielki Kryzys, szoki naftowe i obecny kryzys finansowy: próba analizy porównawczej
13
tału. W rezultacie spadł tam popyt, a to pogorszyło koniunkturę. Co
więcej, kraje, które pokrywały emisję walut krajowych pożyczkami do-
larowymi, musiały zastosować restrykcyjną politykę monetarną. Ozna-
czało to politykę defl acyjną, a w konsekwencji – kryzys. Kłopoty na
świecie pogłębiała również protekcjonistyczna polityka USA w handlu
zagranicznym.
Wielki Kryzys uderzył niejednakowo poszczególne państwa i ob-
szary działalności gospodarczej. Najciężej ucierpiały kraje uprzemysło-
wione, takie jak USA i Niemcy, gdzie PKB, mierzony w cenach sta-
łych, w latach 1928–1932 spadł o 25 do 30%. W Anglii, gdzie kryzys
miał stosunkowo łagodny przebieg, PKB spadł o 6%. W USA i Niem-
czech produkcja przemysłowa obniżyła się o ponad 40%, a w Anglii
o 11%. Skutkiem kryzysu przemysłowego była fala bankructw i gwał-
towny wzrost bezrobocia. W USA bez pracy pozostawało 12 milionów
osób (24% siły roboczej), W Niemczech – 5,6 miliona (30%) a w An-
glii – 2,8 miliona (16%)
8
. Głównym objawem kryzysu w rolnictwie był
dwukrotny spadek cen, który doprowadził do ruiny farmerów
9
. Kryzys
uderzył również w bankowość. Przez gospodarkę amerykańską prze-
toczyły się cztery fale paniki, które doprowadziły do bankructwa jed-
nej czwartej banków. Niemcy kryzys bankowy dotknął boleśnie latem
1931 roku. W Wielkiej Brytanii banki okazały się odporniejsze, ale la-
tem 1931 roku zanotowano masowy odpływ kapitałów za granicę
10
.
Pierwszą reakcją władz na kryzys była negacja i pełne urzędowe-
go optymizmu zapewnienia, że gospodarka jest pod kontrolą. Prezy-
dent USA, Herbert Hoover, w orędziu o stanie państwa wygłoszonym
8
D.H. Aldcroft, Th
e European Economy 1914–2000, Routledge 2001, s. 63; oraz
obliczenia własne na podstawie danych zawartych w: B.R. Mitchell, International Hi-
storical Statistics, Th
e Americas 1750–1988, op.cit., s. 108, 302; B.R. Mitchell, Inter-
national Historical Statistics, Europe 1750–1988, op.cit., s. 160–164, 411–412.
9
J. Hughes, L.P. Vain, op.cit., s. 486; R. Munting, B.A. Holderness, Crisis, Re-
covery and War. An Economic History of Continental Europe 1918–1945, Philip Al-
lan, s. 49–52.
10
D.H. Aldcroft, op.cit., s. 63–64; J. Hughes … op.cit., s. 478.
Piotr Jachowicz
14
w styczniu 1930 roku stwierdził, że „w ostatnim roku kraj przeżywał
okres dobrej koniunktury i zdrowego wzrostu”
11
. Z kryzysem walczono
w ograniczonym zakresie, co wynikało z ugruntowanego przekonania,
że fl uktuacje koniunktury są rzeczą normalną i gospodarka samoczyn-
nie, na zasadzie mechanizmu rynkowego, powróci na ścieżkę rozwoju.
Działania pobudzające koniunkturę były ograniczone również dlatego,
że starano się utrzymać równowagę budżetową, a więc brakowało środ-
ków. Dbałość o zrównoważony budżet wynikała z pamięci o hiperin-
fl acji z początków lat dwudziestych. Doświadczenia sprzed dziesięciu
lat nie powinny jednak przesłaniać aktualnej sytuacji, która charakte-
ryzowała się gwałtownym spadkiem, a nie wzrostem cen. Był jeszcze
jeden kłopot: trudno było wytłumaczyć kryzys na gruncie obowiązują-
cej wówczas doktryny liberalizmu gospodarczego. Problem polegał na
tym, że płace spadały, a bezrobocie zamiast maleć – rosło.
W rezultacie, w pierwszej fazie kryzysu polityka gospodarcza polega-
ła na ochronie równowagi budżetowej i stabilności pieniądza. W USA,
w czasie prezydentury Hoovera, nie tylko redukowano wydatki, ale
podnoszono obciążenia podatkowe. Podobnie niemiecki rząd Heinri-
cha Brüninga zmniejszał wydatki i wprowadził nawet specjalny podatek
kryzysowy. Analogiczną politykę prowadził w Anglii gabinet Ramseya
MacDonalda, który ograniczał wydatki, podnosił podatki i nie słuchał
podpowiedzi Oswalda Mosleya, aby organizować roboty publiczne.
Władze nie podjęły wystarczających kroków w celu ratowania upadają-
cych banków. Ochronie walut służyły wysokie stopy procentowe. Taką
politykę prowadziły zarówno Bank Anglii, jak i niemiecki Reichsbank.
W USA od 1929 roku Fed obniżał stopy procentowe, ale zbyt wolno,
przez co nie zdołał zahamować kryzysu. Co więcej, w 1932 roku pod-
niósł je, aby zapobiec odpływowi złota do Anglii, po jej odejściu od
gold standard. Polityka wysokich stóp procentowych i obrony waluty
11
Herbert Hoover XXXI President of the United States: 1929–1933, State of the
Union, December 3, 1929, http://www.presidency.uscb.edu/ws/index.php?pid=22021
(data dostępu 17.11.2008).
Wielki Kryzys, szoki naftowe i obecny kryzys finansowy: próba analizy porównawczej
15
złotej była szkodliwa i przedłużała kryzys
12
. Po kilku latach wszystkie
trzy kraje od niej odeszły: Wielka Brytania i Niemcy w 1931 roku na
skutek paniki bankowej, a USA dopiero w 1933 roku. Zerwanie z gold
standard oznaczało możliwość obniżenia stóp procentowych, co przy-
czyniło się do poprawy koniunktury
13
.
Nieskuteczność dotychczasowych działań popchnęła Amerykanów
i Niemców w kierunku całkowicie nowej polityki gospodarczej. Wiązało
się to ze zmianami politycznymi z 1933 roku: w Stanach Zjednoczonych
do władzy doszedł Franklin Delano Roosevelt, a w Niemczech – Adolf
Hitler. Nie będziemy się tu zatrzymywać nad politycznymi i moralnymi
różnicami pomiędzy Niemcami i USA w latach trzydziestych. W kwe-
stiach gospodarczych zaobserwować można jednak pewne podobień-
stwa. W obydwu krajach państwo zaangażowało się głębiej w gospodar-
kę i prowadziło aktywną politykę „nakręcania koniunktury”.
W USA rząd zwalczał bezrobocie, organizując zakrojone na ogrom-
ną skalę roboty publiczne w infrastrukturze. Budowano drogi, regu-
lowano rzeki i wznoszono gmachy użyteczności publicznej. Podobną
politykę prowadzono w Niemczech. Do 1936 roku tamtejsze władze
kładły nacisk na zwalczanie bezrobocia. W późniejszych latach kon-
centrowały się na zbrojeniach i budowie ważnych ze względów stra-
tegicznych autostrad. W obydwu krajach podejmowano różne działa-
nia wspierające przemysł. Celowi temu służyły zamówienia rządowe,
a w Niemczech dodtkowo poddanie przemysłu bezpośredniej kontroli
państwa. W rezultacie w Niemczech udało się odbudować produkcję
przemysłową do 1935 roku, w Anglii – do 1934 roku, a w USA – do
1937 roku. W 1939 roku liczba bezrobotnych w USA była nadal wyso-
ka i sięgała 9,5 miliona osób (17,2%), w Anglii bez pracy pozostawało
12
M. Friedman, R, Friedman, op.cit., s. 77–80.
13
C. Łuczak, Dzieje gospodarcze Niemiec 1871–1990, t. I, Druga Rzesza i Re-
publika Weimarska, Poznań 2004, s. 131–133; S. Pollard, Th
e Development of the Bri-
tish Economy 1914–1990, Edward Arnold 1992, s. 104–105; J. Hughes, L.P. Vain,
op.cit., s. 468–478.
Piotr Jachowicz
16
1,5 miliona osób (5,8%), a w Niemczech bezrobocie spadło praktycz-
nie do zera
14
. We wszystkich krajach podejmowano kroki na rzecz sta-
bilizacji cen płodów rolnych. Rząd niemiecki rozciągnął kontrolę nad
produkcją i cenami płodów rolnych. W Stanach Zjednoczonych wy-
płacano farmerom premie za ograniczenie produkcji
15
.
Jednocześnie podejmowano działania w sferze fi nansów. Aby prze-
ciwdziałać panice bankowej, rząd amerykański zamknął przejścio-
wo wszystkie banki i zezwolił na ich otwieranie dopiero po uzyska-
niu pozytywnej opinii kontrolerów federalnych. Zreorganizowano Fed
i zwiększono zakres kontroli rządowej nad bankami. Dla zabezpiecze-
nia interesów depozytariuszy powołano do życia Federalną Korpora-
cję Ubezpie czeń Depozyto wych. Oddzielono banki inwestycyjne od
komercyjnych, aby te ostatnie zabezpieczyć przed wahaniami na gieł-
dzie. Ponadto rząd objął kontrolą operacje giełdowe i ograniczył zakres
kredytowania zakupu akcji. Zakazano organizowania trustów inwe-
stycyjnych, a także handlu akcjami na podstawie poufnych informa-
cji. W Niemczech utrzymano reglamentację dewizową, wprowadzono
kontrolę cen i płac, a dla zapobieżenia infl acji stosowano różne formy
przymusowych oszczędności
16
.
W Wielkiej Brytanii, w drugiej połowie lat trzydziestych, nie doszło
do przełomu w zakresie polityki gospodarczej. Rządy Ramseya MacDo-
nalda i Stanleya Baldwina nie zdecydowały się na szerzej zakrojoną poli-
tykę nakręcania koniunktury. Taka postawa wynikała z przywiązania do
doktryny liberalnej, która przynosiła znakomite efekty w latach wcześ-
niejszych, a ponadto z faktu, że kryzys był płytszy niż w USA i Niem-
14
Obliczenia własne na podstawie danych zawartych w: B.R. Mitchell, Interna-
tional Historical Statistics, Th
e Americas 1750–1988, op.cit., s. 108, 302; B.R. Mit-
chell, International Historical Statistics, Europe 1750–1988, op.cit., s. 160–164,
411–412.
15
R. Munting, B.A. Holderness, op.cit., s. 145; J. Hughes, L.P. Vain, op.cit.,
s. 486.
16
R. Munting, B.A. Holderness, op.cit., 139–148; J. Hughes, L.P. Vain, op.cit.,
s. 486–487.
Wielki Kryzys, szoki naftowe i obecny kryzys finansowy: próba analizy porównawczej
17
czech. Ponadto szeroko zakrojona ingerencja państwa w gospodarkę
kojarzyła się z faszyzmem. Kolejne rządy starały się utrzymywać rów-
nowagę budżetową, rezygnując z wykorzystania bodźców fi skalnych dla
ożywienia koniunktury. Dopiero pod koniec dekady pogarszająca się
sytuacja polityczna skłoniła rząd Arthura Neville’a Chamberlaina do
zwiększenia wydatków na zbrojenia
17
.
3. Szoki naftowe i kryzys z lat siedemdziesiątych
W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych kraje rozwinięte przeży-
wały okres rozkwitu gospodarczego. Średnie tempo wzrostu gospodar-
czego USA wyniosło 3,7%, a RFN – 5,9%. Jedynie gospodarka Anglii
wzrastała w wolniejszym tempie 2,8% rocznie. We wszystkich trzech
gospodarkach bezrobocie i infl acja były niskie i nie przekraczały 5%
18
.
Wysokie tempo wzrostu można wytłumaczyć poprzez wspólne oddzia-
ływanie szeregu czynników. Podobnie jak w latach dwudziestych, moto-
rami wzrostu były nowe produkty i technologie. Szczególnie dynamicz-
nie rozwijała się produkcja samochodów, budownictwo mieszkaniowe
i przemysł elektrotechniczny. Inwestycje i konsumpcja rosły w szybkim
tempie. Koniunkturę nakręcały również zbrojenia. Współpraca między-
narodowa rozwijała się intensywniej niż w okresie międzywojennym.
Bardzo dynamicznie rosły obroty handlu światowego. Kraje rozwinięte
miały korzystne terms of trade. Cena baryłki ropy naftowej oscylowała
wokół 3 dolarów. Inaczej niż w okresie międzywojennym, Stany Zjed-
noczone udzielały wielu krajom pomocy gospodarczej, a otwarty i bar-
dzo chłonny rynek amerykański umożliwiał im ekspansję eksportową.
Korzystnie prezentowały się międzynarodowe fi nanse. Na mocy porozu-
mień z Bretton Woods waluty nie były powiązane ze złotem, co odsuwa-
17
S. Pollard, op.cit., s. 104–105.
18
A.G. Kenwood, A.L. Lougheed, Th
e Growth of the International Economy
1820–2000. An Introductory Text, Routledge, s. 247–249.
Piotr Jachowicz
18
ło niebezpieczeństwo defl acji. Jednocześnie były one wymienialne we-
dług sztywnych kursów, a to ułatwiało rozliczenia międzynarodowe.
Cechą charakterystyczną tego okresu była szeroko zakrojona ingeren-
cja państwa w gospodarkę. W Wielkiej Brytanii ukształtowała się gospo-
darka mieszana z rozbudowanym sektorem państwowym. Anglicy byli
prekursorami państwa opiekuńczego. Zarówno w Anglii, jak i w Stanach
Zjednoczonych rządy prowadziły inspirowaną przez keynesizm politykę
antycykliczną, której głównym celem było wspieranie wzrostu i zatrud-
nienia. Niemcy stanowiły wyjątek, a ich gospodarka miała zdecydowa-
nie bardziej liberalny charakter. Państwo ograniczało się do ochrony pra-
worządności, konkurencji oraz stabilności budżetu i pieniądza. Dopiero
pod koniec lat sześćdziesiątych rząd zaangażował się szerzej w wycinko-
wy interwencjonizm, szczególnie w likwidowanych, tradycyjnych gałę-
ziach przemysłu, takich jak górnictwo i hutnictwo. Rozbudowano także
system świadczeń socjalnych. Recesja z 1967 roku skłoniła rządy Kurta
Kiesingera i Willy’ego Brandta do zmiany polityki gospodarczej i wdro-
żenia interwencjonizmu opartego na keynesizmie. Po przyjęciu ekspan-
sywnych budżetów w latach 1968 i 1969 udało się przełamać recesję
i gospodarka niemiecka powróciła na ścieżkę szybkiego wzrostu
19
.
Początek lat siedemdziesiątych to okres spekulacji na rynku akcji
i nieruchomości. W latach 1972–1973 w Wielkiej Brytanii ceny domów
rosły w tempie 35% rocznie, w Niemczech 20–30%, a w USA w grani-
cach 7–11%
20
. Szybko wzrastały ceny akcji. Od czerwca 1970 roku do
grudnia 1972 indeks Dow Jones wzrósł z 684 do 1020 punktów, czyli
o 49%. W następnych miesiącach spadł do 850–950 punktów i utrzy-
mywał się na tym poziomie do października 1973 roku
21
. Na począt-
19
C. Buchheim, Germany, w: Western Europe. Economic and Social Change since
1945, red. M.S. Schulze, Longman 1999, s. 313–314.
20
E.P. Davis, Comparing bear markets – 1973 and 2000, „National Institute
Economic Review”, vol. 83, January 2003, s. 78–89, http://ner.sagepub.com/cgi/re-
print/183/1/78 (data dostępu – 21.11.2008).
21
Dow Jones Industrial Averadge Adjusted Close (Recent History), http://www.da-
ta360.org/dsg.aspx?Data_Set_Group_Id+359 (data dostępu 17.10.2008).
Wielki Kryzys, szoki naftowe i obecny kryzys finansowy: próba analizy porównawczej
19
ku lat siedemdziesiątych obserwowano również spekulacyjne ataki na
niebudzące zaufania waluty, między innymi na amerykańskiego dolara.
Pod koniec lat sześćdziesiątych Amerykanie, na skutek rosnącego defi -
cytu płatniczego, mieli coraz większe kłopoty z utrzymaniem stabilne-
go kursu. Wiosną 1971 roku spekulanci masowo wyprzedawali dolary,
skupując marki niemieckie, guldeny holenderskie i franki szwajcarskie.
Niemiecki Bundesbank musiał kupować ogromne ilości dola rów, aby
bronić kursu. W maju 1971 Niemcy przestali bronić dolara i wpro-
wadzili płynny kurs marki. 15 sierpnia 1971 roku prezydent USA Ri-
chard Nixon ogłosił zawieszenie wymienialności dolara na złoto. Był
to tzw. szok nixonowski. W grudniu 1971 roku na mocy tzw. porozu-
mienia smithsońskiego dolar został zdewaluowany o 8,5%. Po kolej-
nej fali spekulacji, w styczniu i lutym 1973 roku, dolar został zdewa-
luowany o dalsze 10%, a w marcu tego roku upłynniono jego kurs, co
doprowadziło do dalszej deprecjacji
22
.
Osłabienie dolara nie było jedynym zapalnikiem kryzysu z lat sie-
demdziesiątych. Drugim czynnikiem była wojna Jom Kippur, którą
zapoczątkował atak Egiptu i Syrii na Izrael w dniach 6 i 7 październi-
ka 1973 roku. W drugim tygodniu wojny, 16–17 października, kraje
OPEC ogłosiły, że wykorzystają ropę naftową jako broń przeciwko so-
jusznikom Izraela. Ograniczyły wydobycie, podniosły cenę ropy do 3,7
dolarów za baryłkę i nałożyły embargo na eksport do USA, a potem
do innych krajów Zachodu. W wyniku dalszych podwyżek, w stycz-
niu 1974 roku, cena baryłki ropy naftowej osiągnęła 12 dolarów. Bli-
sko czterokrotny wzrost ceny stanowił wstrząs dla gospodarki świato-
wej. Konsekwencją była recesja połączona z infl acją, czyli slumpfl acja.
Inaczej niż w latach trzydziestych, jej źródło znajdowało się po poda-
żowej, a nie popytowej stronie gospodarki.
Spadek aktywności gospdodarczej był nieporównanie niższy niż
czterdzieści lat wczesniej. W latach 1974–1975 PKB Stanów Zjed-
22
W. Morawski, Zarys powszechnej historii pieniądza i bankowości, Warszawa
2002, s. 190–191.
Piotr Jachowicz
20
noczonych spadł łącznie o 1%. W Anglii PKB w 1974 roku obniżył
się o 1,7%, a w rok później o 0,7%. Sytuacja w Niemczech była naj-
lepsza, ponieważ odnotowano spadek PKB o 1,3% tylko w jednym,
1975 roku. Bezrobocie również było daleko mniejsze niż w latach trzy-
dziestych. W latach 1973–1977 w Niemczech wzrosło z 270 tysięcy do
1,1 miliona (czyli z 1,2 do 4,5%), w Wielkiej Brytanii – z 590 tysię-
cy do 1,3 miliona (a więc z 2,6 do 5,7%), a w Stanach Zjednoczonych
– z 4,4 miliona do 7,4 miliona (z 4,9 do 7,6%). Kryzys uderzył moc-
no w giełdy. Doszło tam do najgłębszego od czasów Wielkiego Kry-
zysu załamania indeksów. W latach 1973–1974 w Wielkiej Brytanii,
spadki dochodziły do 70%, a w Niemczech – do 35%. W USA indeks
Dow Jones od grudnia 1972 do października 1973 spadł z 1020 do 605
punktów, a więc o 41%. W odróżnieniu od lat trzydziestych, kryzys
nie odbił się znacząco na rynku nieruchomości: w latach 1974–1975
w USA i w Anglii ceny domów wzrastały w umiarkowanym tempie
6–9% rocznie. Jedynie w RFN ustabilizowały się przez dwa lata na nie-
zmienionym poziomie
23
.
Początkowo politycy zareagowali w sposób przypominający pierw-
sze miesiące Wielkiego Kryzysu. W styczniu 1974 roku, w orędziu
o stanie państwa, prezydent USA, Richard Nixon, zapewnił, że „nie
będzie recesji w Stanach Zjednoczonych”
24
. Kiedy trzeba było jednak
podjąć działania antykryzysowe, pojawił się kłopot taki, jak w latach
trzydziestych. Dominująca doktryna keynesizmu nie pozwalała wytłu-
maczyć, dlaczego przy niepełnym wykorzystaniu mocy produkcyjnych
23
Dow Jones Industrial Averadge Adjusted Close (Recent History), http://www.da-
ta360.org/dsg.aspx?Data_Set_Group_Id+359 (data dostępu 17.10.2008); D.H. Al-
dcroft, op.cit., s. 190; J. Hughes, op.cit., strona nienumerowana; B.R. Mitchell, Inter-
national Historical Statistics, Th
e Americas 1750–1988, op.cit., s. 110; B.R. Mitchell,
International Historical Statistics, Europe 1750–1988, op.cit., s. 163–165. E.P. Da-
vis, op.cit., s. 78–89.
24
Richard Nixon XXXVII President of the United States: 1969–1974, 25 Adress
on the State of the Union Before the Joint Session of Congress January 30, 1974, http://
www.presidency.uscb.edu/ws/index.php?pid=4327 (data dostępu 17.11.2008).
Wielki Kryzys, szoki naftowe i obecny kryzys finansowy: próba analizy porównawczej
21
równocześnie rosły i ceny, i bezrobocie. W tych warunkach wspieranie
koniunktury od strony popytu nie było już tak skuteczne jak dawniej,
ponieważ prowadziło do galopującej infl acji. Walka z infl acją prowa-
dziła natomiast do pogłębienia kryzysu. Z tych sprzeczności nie było
widać wyjścia. Skutkiem była zygzakowata, pełna wahań i w rezultacie
nieskuteczna polityka gospodarcza.
W USA prezydent Gerald Ford początkowo skoncentrował wysił-
ki na walce z infl acją i zaostrzył politykę monetarną. Nie osiagnął suk-
cesu i przerzucił się na politykę podtrzymywania koniunktury: zredu-
kował podatki i wzywał do oszczędzania benzyny. Kolejny prezydent,
Jimmy Carter, kontynuował początkowo politykę swojego poprzedni-
ka. Jednocześnie zapoczątkował szereg programów o charakterze socjal-
nym, który ch realizacja miała zwiększać popyt. Oznaczało to jednak
zwiększoną emisję pieniądza i niebezpieczeństwo infl acji. Pod koniec
kadencji Carter pragnął powrócić do walki z infl acją, ale plany te po-
krzyżowała klęska w wyborach prezydenckich z 1980 roku. Tak częste
zmiany priorytetów polityki gospodarczej spowodowały, że żadnego
z zamierzeń nie udało się zrealizować i gospodarka amerykańska po-
padła w stagfl ację
25
.
W 1974 roku w Wielkiej Brytanii do władzy doszli laburzyści. No-
wy premier, Harold Wilson, inaczej niż Ramsey MacDonald czterdzie-
ści lat wcześniej, prowadził politykę wspierania wzrostu gospodarczego
i zatrudnienia. Pomimo wzrostu cen starał się utrzymać poziom płac
realnych na poziomie przedkryzysowym. Narzędziem tej polityki były
rosnące wydatki budżetowe i niskie stopy procentowe. Ta polityka za-
kończyła się jednak porażką. Wzrost był nadal powolny, a jednocześnie
pojawiły się nowe problemy: rosnąca infl acja, defi cyt w handlu zagra-
nicznym i rosnąca presja na funta. U schyłku lat siedemdziesiątych ko-
lejny laburzystowski rząd, kierowany przez Jamesa Callaghana, usiłował
ograniczyć wzrost cen, prowadząc bardziej restrykcyjną politykę mone-
25
J. Hughes, L.P. Cain, op.cit., s. 612–616.
Piotr Jachowicz
22
tarną. Były to jednak działania nieskuteczne i ostatecznie Partia Pracy
przegrała wybory do Izby Gmin w 1979 roku i utraciła władzę
26
.
Również w RFN nie potrafi ono poradzić sobie z wyzwaniami sto-
jącymi przed polityką gospodarczą. Przez całą dekadę lat siedemdzie-
siątych władzę sprawował tam koalicyjny rząd składający się z przedsta-
wicieli SPD i FDP. Funkcję kanclerza pełnili socjaldemokraci, kolejno
Willy Brandt i Helmut Schmidt. Liberałowie z FDP, którzy byli słab-
szym partnerem w koalicji, odpowiadali za gospodarkę. Problemem rzą-
du był wybór priorytetów polityki gospodarczej. Socjaldemokraci prag-
nęli wspierać wzrost i zatrudnienie i domagali się zwiększenia wydatków
państwa. Innego zdania byli liberałowie, którzy zgodnie z dotychcza-
sową praktyką kładli nacisk na ochronę konkurencji i stabilność cen.
W konsekwencji FDP uważała, że trzeba ograniczyć wydatki budżetowe
na zasiłki, dopłaty do rolnictwa oraz pensje urzędników państwowych.
Dylemat Schmidta polegał na tym, że odrzucenie polityki oszczędnoś-
ciowej oznaczało rozpad koalicji, a jej przyjęcie – rozłam w SPD. W wy-
niku tych sprzeczności w 1982 roku doszło do upadku rządu
27
.
Omawiając sytuację z lat kryzysu naftowego, warto zwrócić uwagę
na politykę gospodarczą na szczeblu międzynarodowym. W połowie
lat siedemdziesiątych pojawiły się nowe elementy współpracy między-
narodowej. W 1973 roku doszło do „rozszerzenia północnego” EWG
o Wielką Brytanię, Danię i Irlandię. W rok później powołano do ży-
cia Międzynarodową Agencję Energetyki, której zadaniem było sta-
bilizowanie światowego rynku ropy naftowej. Negocjacje handlowe,
prowadzone w latach 1973–1979 w ramach Rundy Tokijskiej GATT,
doprowadziły do ograniczenia kwot ilościowych i ceł na produkty prze-
mysłowe o około 30%
28
. Widoczna jest zatem nowa, zdecydowanie in-
26
S. Pollard, op.cit., s. 362—374; S. Glynn, A. Booth, Modern Britain. An Eco-
nomic and Social History, Routledge 1996, s. 313- 319
27
A. Sutcliff e, An Economic and Social History of Western Europe since 1945, Lon-
gman1996, s. 217–221; C. Buchheim, op.cit., s. 314–316.
28
A. Budnikowski, Międzynarodowe stosunki gospodarcze, Warszawa 2001,
s. 259.
Wielki Kryzys, szoki naftowe i obecny kryzys finansowy: próba analizy porównawczej
23
na niż w latach trzydziestych, atmosfera. W miejsce egoizmu i jedno-
stronnych działań, obliczonych na przerzucenie kosztów kryzysu na
innych, pojawiły się coraz bardziej widoczne elementy solidarności
i współpracy międzynarodowej.
Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych doszło do
drugiego szoku naftowego. W 1981 roku cena baryłki ropy naftowej
przekroczyła 40 dolarów. Ponowny wzrost ceny zmusił rządy Stanów
Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Niemiec do zasadniczego przewar-
tościowania celów i metod polityki gospodarczej. Przełom ten określa-
ny jest mianem rewolucji konserwatywnej. W Stanach Zjednoczonych
taką politykę prowadził republikański prezydent, Ronald Reagan. Od
jego nazwiska określono ją mianem „reaganomiki”. Brytyjskim odpo-
wiednikiem Reagana była, reprezentująca partię konserwatywną, pre-
mier Margaret Th
atcher. Od jej nazwiska urobiono określenie „tha-
tcheryzm”. W RFN zwrot w polityce był łagodniejszy i kojarzy się
z kanclerzem Helmutem Kohlem, który stanął na czele koalicji chade-
cko-liberalnej. Politykę gospodarczą Kohla określano terminem „kon-
serwatywny zwrot”.
Polityka gospodarcza w omawianych trzech krajach miała wiele
wspólnych elementów. Pierwszym z nich było urynkowienie i ogra-
niczenie ingerencji państwa w gospodarkę. Reagan na szeroką skalę
ogra niczył regla mentację prywatnej działalności w takich dziedzinach,
jak transport, banko wość, ochrona środowiska i energetyka. Podobnie
Th
atcher ograniczyła regulację sektora prywatnego, a następnie prze-
prowadziła prywatyzację przedsiębiorstw państwowych i domów ko-
munalnych. Kohl zredukował biurokratyczną kontrolę nad prywatnym
biznesem i przeprowadził częściową prywatyzację majątku państwowe-
go. Wspólnym elementem konserwatywnej polityki z lat osiemdzie-
siątych była także redukcja i uproszczenie podatków. Z drugiej strony
wzrastały wydatki na zbrojenia i świadczenia socjalne. W konsekwencji
powiększały się defi cyty budżetowe i dług publiczny. Kolejnym wspól-
nym rysem była polityka antyinfl acyjna, prowadzona za pomocą wy-
sokich stóp procentowych. Dzięki niej, w latach 1981–1985, udało
Piotr Jachowicz
24
się zbić infl ację w USA z 11 do 3%, w Wielkiej Brytanii z 16 do 5%
a w RFN z 6 do 2%. Sukces ten okupiony został jednak płytką recesją
lub stagnacją z lat 1981–1983. Już w drugiej połowie lat osiemdziesią-
tych pojawiło się ożywienie gospodarcze, a PKB w omawianych kra-
jach wzrastał w tempie 2–4% rocznie. Problemem pozostało jednak
wysokie bezrobocie, w granicach 6% w Niemczech, 9–10% w Wiel-
kiej Brytanii i 7–8% w USA
29
.
4. Kryzys finansowy w latach 2007–2008
Kryzys fi nansowy z lat 2007–2008 poprzedzało wiele lat dobrej ko-
niunktury, która trwała od początku lat dziewięćdziesiątych w przypad-
ku USA i od połowy tej dekady w Niemczech i w Wielkiej Brytanii.
Czynnikami wzrostu gospodarczego były nowe technologie: kompute-
ryzacja, internet i telefonia komórkowa. Wzrost wydajności pracy oraz
konkurencja tanich towarów z importu przeciwdziałały wzrostowi cen.
Szczególnie korzystnie przedstawiała się sytuacja w USA i w Wielkiej
Brytanii, gdzie udało się osiągnąć wzrost PKB rzędu 3% rocznie w wa-
runkach niskiej infl acji i bezrobocia. Triumfy święcił anglosaski mo-
del kapitalizmu, oparty na indywidualizmie, elastycznym rynku pracy,
ograniczonych funkcjach państwa, małym sektorze publicznym i limi-
towanej ochronie socjalnej. Gorzej przedstawiała się sytuacja w Niem-
czech, obciążonych transferami socjalnymi, a w latach dziewięćdziesią-
tych również kosztami zjednoczenia.
Dobrej koniunkturze towarzyszyła atmosfera przypominająca lata
dwudzieste, charakteryzująca się chciwością, brakiem skrupułów i roz-
sądku. W latach dziewięćdziesiątych spekulowano przede wszystkim
akcjami fi rm informatycznych. Spekulacja zakończyła się wraz z płyt-
29
J.
Hughes, op.cit., s. 616–621; C. Johnson, Th
e Economy under Mrs Th
atcher
1979–1990, Penguin Books 1991, s. 27–90, 144–198, 281, 266, 273; C. Buchheim,
op.cit., s. 314–316.
Wielki Kryzys, szoki naftowe i obecny kryzys finansowy: próba analizy porównawczej
25
ką recesją w latach 2000–2001 i skandalami w amerykańskich fi rmach
Enron i WorldCom
30
. W tych okolicznościach polityka gospodarcza
w USA skierowana była na pobudzenie inwestycji i konsumpcji. W la-
tach 2001–2003 prezydent George W. Bush obniżył podatki, a Fed
utrzymywał na niskim poziomie stopy procentowe.
Ponownie pojawiła się spekulacja. Niskie stopy procentowe spowo-
dowały spadek kursu dolara, a to z kolei doprowadziło do wzrostu ceny
ropy naftowej i spekulacji na jej dalszy wzrost. W latach 1999–2007
baryłka ropy zdrożała z 13 do prawie 150 dolarów. Indeks Dow Jones
w latach 2003–2007 wzrósł z 8 do prawie 14 tysięcy punktów
31
. Ni-
skie stopy procentowe wywołały również boom na rynku budowla-
nym w USA. W rezultacie wzrósł popyt na kredyty hipoteczne. Banki
udzielały ich na bardzo korzystnych warunkach, także osobom o nie-
wielkich dochodach. Uważały, że nie ponoszą nadmiernego ryzyka,
ponieważ rosła wartość domów, pod które te kredyty zaciągano. Poza
tym redukowały ryzyko, sprzedając papiery wartościowe zabezpieczo-
ne przychodami z tychże kredytów. Papiery te kupowały w celach spe-
kulacyjnych inne banki i wyspecjalizowane fundusze. Boom na rynku
hipotecznym rozkręcił się przede wszystkim w USA i w Wielkiej Bry-
tanii, gdzie ceny domów w latach 1995–2005 wzrosły dwuipółkrotnie.
Tylko w Niemczech ceny nieruchomości były stabilne
32
. Ceny domów
w Wielkiej Brytanii ustabilizowały się w 2004 roku, a w USA dopie-
30
Enron i WorldCom święciły triumfy w czasie hossy informatycznej z lat dzie-
więćdziesiątych. Później jednak, w wyniku zbyt agresywnej polityki zarządów, po-
padły w kłopoty. Tak zwana „kreatywna księgowość” pozwalała ukrywać straty przed
opinią publiczną. Gdy wreszcie doszło do załamania, drobni akcjonariusze ponieśli
ogromne straty.
31
Dow Jones Industrial Averadge Adjusted Close (Recent History), http://www.
data360.org/dsg.aspx?Data_Set_Group_Id+359 (data dostępu 17.10.2008).
32
Boom na rynku hipotecznym w USA i Wielkiej Brytanii przypominał wyda-
rzenia w Japonii z lat 1980–1990, kiedy ceny domów wzrosły tam dwukrotnie. Po-
tem przez następne 14 lat spadały do poziomu 140% stanu pierwotnego.
Piotr Jachowicz
26
ro w 2006 roku
33
. Od 2003 roku Fed podnosił stopy procentowe, ale
zbyt ostrożnie i nie zdołał zahamować spekulacji.
Załamanie na rynku kredytów hipotecznych w USA przyszło
w czerwcu 2007 roku. Okazało się, że wielu nowych właścicieli nie by-
ło w stanie spłacać kredytów, ponieważ zbyt optymistycznie oceniali
swoje przyszłe dochody. W kłopoty wpadły banki, które udzielały kre-
dytów hipotecznych, i wszystkie instytucje fi nansowe, które zainwe-
stowały w papiery zabezpieczone tymi kredytami. Coraz częściej poja-
wiały się doniesienia o redukcji kredytów międzybankowych. Inaczej
niż w latach trzydziestych, problem banków nie polegał na braku płyn-
ności, ale raczej na niedostatku wzajemnego zaufania
34
. W rezultacie
część banków popadła w poważne kłopoty fi nansowe. Rekordzistami
były giganty: Citigroup i Meryll Lynch
35
. Pojawiły się pierwsze ban-
kructwa. W marcu 2008 roku bliski upadku amerykański bank Bear
Sterns został kupiony przez konkurenta JP Morgan za ułamek warto-
ści sprzed kilku miesięcy. W lipcu 2008 roku upadł amerykański bank
IndyMac. 15 września zbankrutował bank Lehman Brothers, a Meryll
Lynch został przejęty przez Bank of America. Te zdarzenia wywołały
wstrząs opinii publicznej porównywalny z 29 października 1929 roku
i z 17 października 1973 roku. Wkrótce nadeszły nowe złe wiadomo-
ści o kolejnych bankructwach i przejęciach banków.
Równocześnie pogłębiały się spadki indeksów giełdowych. In-
eks Dow Jones, który w październiku 2007 roku osiągnął rekordowy
poziom 13 930 punktów, spadł 20 października 2008 roku do 8000
punktów, czyli o 43%. Ropa naftowa potaniała do poziomu 50 dolarów
za baryłkę
36
. Stopniowo kryzys przenikał do realnej sfery gospodarki.
33
In come the waves, „Th
e Economist”, 16.07.2005.
34
Bernanke przegrywa z kryzysem, „Th
e Wall Street Journal Polska” (dodatek do
„Dziennika”), 21.10.2008, s. 06.
35
BBC News. Rescue for Troubled Wall St. Bank, http://news.bbc.co.uk/2/hi/busi-
ness/7299938.stm (data dostępu 21.11.2008).
36
Dow Jones Industrial Averadge Adjusted Close (Recent History), http://www.
data360.org/dsg.aspx?Data_Set_Group_Id+359 (data dostępu 17.10.2008).
Wielki Kryzys, szoki naftowe i obecny kryzys finansowy: próba analizy porównawczej
27
Ceny spadały i pojawiło się niebezpieczeństwo spirali defl acyjnej, po-
dobnej do tej z lat Wielkiego Kryzysu. Najmocniej ucierpiały budowni-
ctwo i produkcja samochodów. W poważne kłopoty fi nansowe popadły
Islandia, Węgry, Ukraina i Łotwa. W październiku 2008 roku stwier-
dzono, że po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej krajom
rozwiniętym, traktowanym jako całość, grozi recesja
37
.
Ponownie, tak jak w latach 1930 i 1973, kryzys zaskoczył obser-
watorów, a władze bagatelizowały niebezpieczeństwo
38
. Prezydent Bush
w orędziu o stanie państwa wygłoszonym w styczniu 2008 roku prze-
konywał, że „w dłuższej perspektywie Amerykanie mogą być spokojni
o wzrost gospodarczy”
39
. Władze nie pozostawały jednak bierne i pod-
jęły walkę z kryzysem. W chwili pisania tego tekstu, czyli 29 listopada
2008 roku, trudno jeszcze wyrobić sobie szerszy pogląd na temat jej
skuteczności. Działania te obejmują szereg posunięć, takich jak: rabaty
podatkowe dla gospodarstw domowych i biznesu, cięcia stóp procen-
towych, wykup przez państwo „toksycznych” papierów wartościowych,
nacjonalizacje banków oraz państwowe gwarancje dla depozytariuszy.
Widać również pierwsze próby koordynacji polityki antykryzysowej na
forum G-8, G-20, banków centralnych i Unii Europejskiej. Wydaje się
jednak, że wszystkie te działania są spóźnione i niewystarczające.
Ostatnie zapowiedzi padające ze strony prezydenta elekta Stanów
Zjednoczonych, Baracka Obamy, i liderów europejskich o konieczności
wdrożenia ogromnych programów ratunkowych z inwestycjami w in-
frastrukturę i „zielone technologie” są być może zapowiedzią przełomu
równie głębokiego jak interwencjonizm z lat trzydziestych i rewolucja
konserwatywna z lat osiemdziesiątych.
37
BBC News. Global Credit Crunch, http//news.bbc.co.uk/2/hi/in_depth/
business/2007/creditcrunch/default.stm
(data dostępu 21.11.2008).
38
C. Giles, Th
e vision thing, „Financial Times”, 26.11.2008, s. 9.
39
George W. Bush, XLIII President of the United States: 2001 – prezent, Adress Be-
fore the Joint Session of the Congress of the State of the Union, January 28, 2008, http://
www.presidency.uscb.edu/ws/index.php?pid=76301 (data dostępu 17.11.2008).
Piotr Jachowicz
28
5. Wnioski
Opisane kryzysy i związana z nimi polityka gospodarcza podlega-
ły pewnym ogólnym i wspólnym dla wszystkich prawidłowościom.
W przypadku każdego z nich mamy do czynienia z sekwencją zdarzeń,
którą można przedstawić następująco: 1) szybki wzrost gospodarczy,
2) spekulacja, 3) kryzys, 4) pierwsza faza polityki gospodarczej i 5)
przełom w polityce gospodarczej.
Wszystkie trzy kryzysy poprzedzone były latami dobrej koniunk-
tury, charakteryzującej się szybkim wzrostem gospodarczym, a także
niskim bezrobociem i infl acją. Obok podobieństw pojawiają się tak-
że różnice. Okresy dobrej koniunktury w latach dwudziestych i ostat-
nich charakteryzowały się triumfem liberalizmu i gospodarki rynkowej.
Natomiast boom z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych powiązany był
z rozbudowanym interwencjonizmem państwowym. W każdym z oma-
wianych przypadków w czasie dobrej koniunktury dominował opty-
mizm, który prowokował do spekulacji. Ich przedmiotem za każdym
razem były zarówno papiery wartościowe, jak i nieruchomości. Na po-
czątku lat siedemdziesiątych odnotowano również spekulacje waluto-
we, a w latach ostatnich spekulacyjny wzrost ceny ropy naftowej.
Za każdym razem politycy, biznes i analitycy mieli nadzieję, że tym
razem, na skutek szczególnych okoliczności, do kryzysu nie dojdzie.
I za każdym razem wybuch kryzysu był dla wszystkich zaskoczeniem.
Co więcej, każdy z tych kryzysów był trudny do wyjaśnienia na grun-
cie aktualnie obowiązującej ideologii. W przypadku lat dwudziestych
i ostatnich zjawiska kryzysowe trudno było zrozumieć na gruncie ideo-
logii liberalnej. Kryzys z lat siedemdziesiątych nie pasował do schema-
tów keynesowskiego interwencjonizmu.
Wszystkie trzy kryzysy były głębokie i obejmowały cały świat. Wy-
stępowały jednak pomiędzy nimi wyraźne różnice. Wielki Kryzys do-
prowadził do znacznie głębszego załamania w realnej sferze gospodarki
niż kryzys z lat siedemdziesiątych i, jak można mieć nadzieję, również
Wielki Kryzys, szoki naftowe i obecny kryzys finansowy: próba analizy porównawczej
29
obecny. Głównym czynnikiem, który stanowił o specyfi ce Wielkiego
Kryzysu, był spadek wielkości obiegu pieniądza i niedostatek płynno-
ści w sektorze bankowym. Natomiast cechą charakterystyczną kryzysu
lat siedemdziesiątych było to, że wywołał go szok podażowy pod po-
stacią wzrostu cen i spadku zaopatrzenia w ropę naftową. Jak można
przypuszczać, główną cechą charakterystyczną obecnego kryzysu fi nan-
sowego jest załamanie zaufania w sektorze bankowym.
Po wybuchu każdego z kryzysów władze reagowały w sposób bar-
dzo podobny. Najpierw negowano samo istnienie kryzysu. Przywódcy
polityczni, częściowo szczerze, a częściowo po to, by nie wywołać pa-
niki, zapewniali, że sytuacja jest pod kontrolą, a perspektywy bardzo
dobre. Później następował okres chaotycznych i często całkowicie nie-
trafi onych działań. Kończyły się one niepowodzeniem: przedłużały lub
pogłębiały kryzys, a w najlepszym wypadku oznaczały stratę czasu. Po-
pełniano tutaj często charakterystyczny błąd, polegający na tym, że re-
akcje nie pasowały do aktualnego kryzysu, tylko do któregoś z poprzed-
nich. W latach Wielkiego Kryzysu politycy i ekonomiści pozostawali
pod wrażeniem hiperinfl acji z początków lat dwudziestych. Politykę
gospodarczą podporządkowali więc temu, aby nie dopuścić do infl acji,
chociaż Wielki Kryzys oznaczał załamanie cen. W latach siedemdzie-
siątych reagowano zgodnie z logiką keynesowską, która była prawidło-
wą odpowiedzią na kryzys wywołany przez czynniki leżące po stronie
popytu, a nie przez szok podażowy. I obecnie władze pomagają lub nie
pomagają poszczególnym bankom, co nie poprawia przejrzystości na
rynku i nie zwiększa zaufania. Działania takie byłyby prawdopodobnie
skuteczne w latach trzydziestych, ale nie obecnie.
Dopiero długotrwałość i głębokość kryzysu z lat trzydziestych oraz
drugi szok naftowy na początku lat osiemdziesiątych doprowadziły do
radykalnej zmiany fi lozofi i, celów i metod polityki gospodarczej. Wiel-
ki Kryzys spowodował ograniczenie liberalizmu na rzecz interwencjo-
nizmu. Kryzys z lat siedemdziesiątych zaowocował zmianami idącymi
w przeciwnym kierunku. Jest rzeczą charakterystyczną, że za zmiana-
mi stali nowi ludzie. Pechowi przywódcy musieli odejść razem z ide-
Piotr Jachowicz
30
ami, które się przeżyły. Ostanie wydarzenia i deklaracje przywódców
Zachodu pozwalają przypuszczać, że również teraz czeka nas podobny
zwrot. To, czy tak się stanie, zależy prawdopodobnie od tego, jak cięż-
ki i długotrwały będzie obecny kryzys.
Wielki Kryzys, szoki naftowe i obecny kryzys finansowy: próba analizy porównawczej
31
Andrzej Sławiński
Przyczyny globalnego
kryzysu bankowego
1. Wprowadzenie
Nadejście okresu dekoniunktury w gospodarce światowej było ocze-
kiwane
1
. Obawiano się, że bąble spekulacyjne, które wystąpiły na ryn-
kach hipotecznych wielu krajów, z czasem pękną, przynosząc spadek
popytu w ich gospodarkach. Obawiano się ryzyka wyraźnego spowol-
nienia tempa wzrostu gospodarczego, ponieważ spadek cen domów ma
zazwyczaj silny i długotrwały wpływ na koniunkturę
2
. Dzisiaj wiemy,
że pęknięcie bąbli spekulacyjnych na rynkach budowlanych w szeregu
krajach, w tym przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych, rzeczy-
wiście przyniosło znaczny spadek popytu i recesję.
Tym, co nie było wcześniej oczekiwane, był globalny kryzys banko-
wy, który przyczynił się do znacznego pogłębienia się recesji. Dlaczego
nikt nie go nie przewidział? Momenty wybuchów kryzysów fi nanso-
1
World Economic Outlook, IMF, April 2007, s. 7.
2
P. Hoeller, D. Rae, Housing Markets and Adjustment in Monetary Union, OECD,
Economics Department Working Paper no. 550, April 17, 2007; E.E. Leamer, Hous-
ing is the Business Cycle, NBER Working Paper 13428, September 2007; F.S. Mish-
kin, Housing and the Monetary Transmission Mechanism, Referat na konferencję Ban-
ku Rezerwy Federalnej w Kansas City, Jackson Hole Symposium, sierpień 2007.
wych są wprawdzie nieprzewidywalne, ale jest z nimi trochę jak z wy-
buchami wulkanów. Nie wiadomo, kiedy wulkan wybuchnie, ale przed
wybuchem grzmi i dymi dużo więcej niż zwykle. Przed wybuchem kry-
zysu bankowego na rynkach fi nansowych nie działo się nic szczególnie
dramatycznego. Rynki fi nansowe były wręcz spokojne.
Przyczyną była globalizacja, oferująca łatwe zaciągnie kredytów, co
umożliwiało fi nansowanie nierównowagi, gdziekolwiek się pojawiała.
Najczęściej analizowanym tego przykładem była łatwość fi nansowania
bardzo dużego defi cytu w obrotach bieżących Stanów Zjednoczonych.
Wprawdzie wynosił on tylko 6% PKB, ale przy ogromie gospodarki
amerykańskiej był przyczyną globalnej nierównowagi, jak o niej wtedy
pisano
3
. Na temat przyczyn jej narastania powstało szereg teorii
4
. Mimo
to jedynym zagrożeniem, przed którym ostrzegano, było ryzyko silnego
spadku kursu dolara, który byłby potrzebny, by odwrócić proces nara-
stania nierównowagi w bilansie płatniczym Stanów Zjednoczonych.
O kryzysach bankowych wręcz nie myślano. Było raczej przeciwnie.
Pełną parą szły prace nad wprowadzeniem w życie nowej umowy kapita-
łowej (Bazylea 2), która miała jeszcze bardziej udoskonalić coraz lepsze,
jak sądzono, systemy zarządzania ryzykiem w bankach. Na stosunkowo
krótko przed wybuchem globalnego kryzysu walutowego zaufanie do
tego, że banki dobrze zarządzają ryzykiem, nie malało, lecz rosło.
Jeśli nikt nie przywidywał kryzysu, to może byli chociaż tacy, któ-
rzy wcześniej pisali o tym, że systemy zarządzania ryzykiem w bankach
nie są tak doskonałe, jak w to powszechnie wierzono? Rzeczywiście pi-
sano o tym, ale publikacji na ten temat było niewiele
5
.
3
K. Lutkowski, Problem międzynarodowej równowagi płatniczej, „Ekonomista”
2006, nr 4, s. 425–473.
4
Przegląd powstałych na ten temat teorii można znaleźć w książce Krzysztofa Ry-
bińskiego, Globalizacja w trzech odsłonach, Difi n , Warszawa 2007, s. 186–220
5
N.N. Taleb, Th
e Black Swan. Th
e Impact of the Highly Improbable, Random
House, New York 2007 (maszynopis książki był dostępny w 2005 r.); A. Persaud, Th
e
folly of Value-at-Risk, mimeo, 1 December 2002, www.gresham.ac.uk.
Andrzej Sławiński
34
Dzisiaj już wiemy, że nadmierne zaufanie banków do stosowanych
przez nie metod zarządzania ryzykiem okazało się dla nich samych
zgubne. Ogrom strat, jakie poniesiono, świadczy, że banki podejmowa-
ły ryzyko na skalę, która musiała w nich samych budzić zaniepokoje-
nie. Czy i na ile budziła je w zarządach banków, jeszcze tego dokładnie
nie wiemy. Wiemy tylko, że w wyniku dużych wypłat z opcji mene-
dżerskich zarządy chciały wierzyć, że nic złego się nie zdarzy. W lite-
raturze przedmiotu można przeczytać tylko o obawach dilerów ban-
kowych, którzy uczestniczyli w emisji sławnych już dzisiaj obligacji
CDO (Collateralized Debt Obligation) będących efektem sekurytyza-
cji (zamiany na papiery wartościowe) kredytów bankowych. Dealerzy
obawiali się tego, że jedna z transz obligacji CDO (transza equity) była
efektem sekurytyzacji kredytów subprime, o których można było powie-
dzieć wszystko oprócz tego, że ich spłacalność była niezagrożona. Dla-
tego dilerzy określali między sobą transze equity jako „toksyczne odpa-
dy”, co odzwierciedlało ich obawy, że prędzej lub później emisja CDO
przyniesie problemy na rynkach fi nansowych.
Wprawdzie dilerzy nie mogli przewidzieć ogromnej skali przyszłych
strat swoich banków, ale ich przeczucia były słuszne. Przyczyną wybu-
chu globalnego kryzysu bankowego latem 2007 roku, rzeczywiście by-
ły straty, jakie duże banki inwestycyjne i uniwersalne poniosły na ryn-
ku obligacji CDO, a bezpośrednim impulsem wybuchu kryzysu było
gwałtowne załamanie cen CDO w wyniku napływających na rynek in-
formacji o rosnącej szybko niespłacalności kredytów subprime
6
.
Opracowanie niniejsze omawia przyczyny i kolejne etapy obec-
nego globalnego kryzysu bankowego. W punkcie 2 przedstawione są
przyczyny masowego oferowania przez instytucje fi nansowe kredytów
subprime, pomimo że były obarczone dużym ryzykiem niespłacalno-
ści. Punkt 3 omawia przyczyny tworzenia przez banki instytucji para-
6
A. Sławiński, Inżynieria fi nansowa a cykl koniunkturalny, w: Współczesne fi nanse.
Stan i perspektywy rozwoju bankowości, red. L. Dziawgo, Uniwersytet Mikołaja Ko-
pernika, Toruń 2008, s. 49–62.
Przyczyny globalnego kryzysu bankowego
35
bankowych, co umożliwiło bankom podejmowanie większego ryzyka,
niż pozwalałyby im na to ich własne kapitały. Punkt 4 podaje przyczy-
ny przekształcenia się kryzysu płynności w systemie bankowym w kry-
zys niewypłacalności. W punkcie 5 omówione są powody objęcia przez
kryzys bankowy także krajów wschodzących, pomimo że ich banki z re-
guły nie angażowały się na dużą skalę w transakcje na rynku instru-
mentów strukturyzowanych. W punkcie 6 podjęta jest próba określe-
nia kierunku zmian instytucjonalnych, jakie nastąpią w bankowości
pod wpływem doświadczeń obecnego kryzysu.
2. Przyczyny nadmiernego rozwoju
rynku kredytów subprime
Zasadnicze przyczyny tego, co się stało w latach 2007–2008, są
zgodne z tym, co mówi hipoteza niestabilności systemu fi nansowe-
go Hymana Minsky’ego
7
. Przedstawiając rzecz w największym skró-
cie, hipoteza ta mówi, że im dłuższy okres mija od ostatniego kryzysu
bankowego, tym bardziej rośnie skłonność banków do podejmowa-
nia ryzyka.
W procesie tym Hyman Minsky wydzielał trzy fazy. Pierwszą fazę,
ostrożnego udzielania kredytów, określał jako hedge fi nancing, ponie-
waż chodzi tu o okres, w którym banki udzielają kredytów tylko ta-
kim pożyczkobiorcom, o których wiadomo, że na pewno będą w sta-
nie spłacać odsetki i raty kapitałowe. Drugą fazę nazywał speculative
fi nancing, ponieważ chodzi tu okres, gdy banki – pod wpływem po-
prawiającej się koniunktury – udzielają kredytów także osobom, które
są wprawdzie w stanie spłacać odsetki, ale zdolność do spłacenia rat ka-
pitałowych zależy od utrzymania się wysokiego tempa wzrostu gospo-
darczego i związanego z nim ogólnego wzrostu dochodów w gospodar-
7
H.P. Minsky, Stabilizing an Unstable Economy, Yale University Press, London
1986.
Andrzej Sławiński
36
ce. Trzecia faza rozwoju akcji kredytowej banków to okres, w którym
banki – pod wpływem trwającej długo dobrej koniunktury – są goto-
we podejmować ryzyko udzielania kredytów nawet takim pożyczko-
biorcom, którzy wprawdzie nie są w stanie spłacać ani odsetek, ani rat
kapitałowych, ale przeznaczają wzięte od banku kredyty na zakup ros-
nących w cenie aktywów kapitałowych, w tym zwłaszcza na zakup do-
mów. Fazę tę Hyman Minsky nazywał Ponzi fi nancing, ponieważ z na-
zwiskiem Charlesa Ponzi kojarzy się najsłynniejszą, stworzoną przez
niego piramidą fi nansową
8
.
Udzielanie przez banki kredytów subprime – zwłaszcza tym kredy-
tobiorcom, których nazywano żartobliwie ninja (no income, no job, no
assets) – było swoistą piramidą fi nansową, ponieważ pożyczkobiorcy,
których nie stać było na spłatę zaciągniętych kredytów z ich bieżących
dochodów, mogli to robić tylko na drodze refi nansowania kredytów,
a to było możliwe tylko dotąd, dokąd ceny domów rosły.
Było tak dlatego, że dokąd trwał wzrost cen domów, umożliwiało
to pożyczkobiorcom spłacanie zaciągniętych kredytów hipotecznych na
drodze ich refi nansowania. Mogli bowiem zaciągać – pod zastaw ros-
nących w cenie domów – kolejne, coraz większe kredyty hipoteczne,
by spłacać dzięki temu kredyty zaciągnięte wcześniej.
Dlatego, dokąd ceny domów rosły, nawet ninja byli w stanie spła-
cać zaciągnięte kredyty hipoteczne. Gdy jednak w drugiej połowie
2006 roku ceny domów w Stanach Zjednoczonych zaczęły spadać,
niespłacalność kredytów subprime zaczęła szybko rosnąć. Stało się to
głównym czynnikiem załamania zaufania do obligacji CDO i szybkie-
go spadku ich cen, ponieważ w części były one efektem sekurytyzacji
właśnie kredytów subprime
9
.
8
M. Edesess, Th
e Big Investment Lie, Berrett-Koehler Publisher, San Francisco
2007, s. 193–195.
9
A. Sławiński, Przyczyny i konsekwencje kryzysu na rynku papierów wartościo-
wych emitowanych przez fundusze sekurytyzacyjne, „Bank i Kredyt” 2007, nr 8–9,
s. 12–17.
Przyczyny globalnego kryzysu bankowego
37
Dlaczego jednak banki udzielały kredytów hipotecznych osobom
niemającym możliwości ich spłacania z bieżących dochodów, ryzyku-
jąc przecież, że ceny domów prędzej lub później zaczną spadać? Czyniły
tak, ponieważ miały zamiar sprzedać na rynku wtórnym udzielone kre-
dyty subprime tworzonym przez siebie funduszom sekurytyzacyjnym;
zamieniającym skupowane kredyty na obligacje ABS (Asset Backed Se-
curities), które były sprzedawane na rynku kapitałowym.
To jednak, że banki miały zamiar sprzedać udzielone przez siebie kre-
dyty subprime, nie wyjaśnia jeszcze, dlaczego instytucje nadzorcze po-
zwalały bankom na udzielanie tak ryzykownych kredytów. Wyjaśnienie
leży w tym, że dużą część kredytów subprime udzieliły w Stanach Zjed-
noczonych nie banki nadzorowane przez instytucje federalne, lecz nie-
bankowe instytucje fi nansowe, które otrzymały licencję na udzielanie
kredytów hipotecznych od władz stanowych. Te zaś fatalnie nadzorowały
niebankowe instytucje fi nansowe, którym wcześniej wydały licencje
10
.
Dlaczego jednak instytucje federalne nie przeciwdziałały zagroże-
niom, jakie były z tym związane? Odpowiedź na to pytanie można
znaleźć na kartach książki Alana Greenspana „Era zaburzeń”. Zadzia-
łała ekonomia polityczna. Brak reakcji amerykańskich władz na rosną-
cą skalę udzielania ryzykownych kredytów subprime Alan Greenspan
tłumaczy między innymi tym, jak sam postrzegał to zjawisko. Uważał,
że ryzyko związane z rosnącą skalą udzielania kredytów subprime jest
warte poniesienia ze względu na korzyści związane z rosnącym popar-
ciem społecznym dla liberalnej gospodarki rynkowej, które rośnie wraz
ze zwiększaniem się odsetka osób posiadających własne domy
11
. Cho-
dzi tu o promowaną jeszcze przez Margaret Th
atcher wizję tworzenia
społeczeństwa właścicieli
12
. A korzyści z tego punktu widzenia były rze-
10
G. Morgenson, Inside the Coutrywide Lending Spree, „New York Times”,
26.08.2007.
11
A. Greenspan, Th
e Age of Turbulence, Penguin Books, 2007, s. 233.
12
L.R. Wry, Th
e Ownership Society, Th
e Levy Economics Institute Bard Colle-
ge, Public Policy Brief, no. 82, 2005.
Andrzej Sławiński
38
czywiście duże. Od 1993 roku, gdy zaczęto udzielać kredytów subpri-
me, domy kupiło po raz pierwszy kilkanaście milionów mniej zamoż-
nych Amerykanów
13
.
3. Konsekwencje tworzenia przez
banki instytucji parabankowych
Od kilku miesięcy wiemy, że kapitały banków nie wystarczyły na
pokrycie strat, które poniosły. Powstaje więc naturalne pytanie: Dla-
czego tak się stało, skoro od tak wielu lat poświęcano tak wiele starań,
by banki posiadały kapitały potrzebne na pokrycie ich potencjalnych
strat?
Już od lat 90. stosowany był wobec banków w krajach rozwiniętych
wymóg utrzymywania przez nie kapitału w wielkości stanowiącej 8%
ważonej ryzykiem wielkości aktywów. Oznacza to, że banki teoretycz-
nie nie mogły stosować dźwigni (relacji aktywów do kapitału) większej
niż 10–12. Dlaczego duże banki stosowały o wiele większe dźwignie,
pomijając to, że w przypadku banków inwestycyjnych wymóg utrzy-
mywania odpowiednich kapitałów na pokrycie strat był tylko dobro-
wolnym zobowiązaniem wobec amerykańskiego SEC (Securities and
Exchange Commission)?
14
Zanim odpowiemy na to pytanie, przypomnijmy, że wielkość sto-
sowanej dźwigni jest najbardziej elementarną miarą podejmowanego
ryzyka. Im większa jest stosowana przez bank dźwignia, tym większe
jest ryzyko, że nie wystarczy mu kapitału na pokrycie ewentualnych
strat. Przypomnijmy także, dlaczego duże banki chciały stosować du-
że dźwignie pomimo ryzyka, jakie się z tym wiąże. Także i w tym przy-
13
E.M. Gramlich, Booms and Busts: Th
e Case of Subprime Mortgages, Federal Re-
serve Bank of Kansas City Economic Review, Fourth Quarter, 2007, s. 107.
14
R.L.D.Colby, Prudential Supervision of U.S. Securities Firms, sprawozdanie
dyrektora SEC przed amerykańskim kongresem, 14.09.2006.
Przyczyny globalnego kryzysu bankowego
39
padku wyjaśnienie jest zasmucająco proste. Dążenie banków do sto-
sowania dużych dźwigni wynikało w dużej mierze stąd, że im większą
stosuje bank dźwignię, tym większe są oczekiwane zyski w relacji do
kapitału, a więc wyższa stopa zwrotu.
Dążenie banków do maksymalizowania stóp zwrotu nawet kosztem
podejmowania większego ryzyka było wynikiem tego, że „rewolucja”
w zarządzaniu przedsiębiorstwami (shareholder revolution) objęła tak-
że banki. Także i je objął system motywacji, który skłaniał zarządy do
maksymalizowania krótkoterminowych stóp zwrotu, by sprzyjać wzro-
stowi rynkowej wartości akcji spółki, tym bardziej, że oznaczało to dla
zarządów osiąganie dużych dochodów z opcji menadżerskich
15
.
Jak jednak banki mogły stosować większe dźwignie, niż pozwalał
im na to wymóg utrzymywania 8% kapitału w relacji do wielkości wa-
żonych ryzykiem aktywów? Było to możliwe głownie dlatego, że duże
banki przemieszczały dźwignie za swoich własnych bilansów do bilan-
sów tworzonych przez siebie spółek celowych, takich jak fundusze se-
kurytyzacyjne, skupujące kredyty na rynku wtórnym i zamieniające je
na papiery wartościowe sprzedawane na rynku kapitałowym, fundusze
private equity, zajmujące się przeprowadzaniem transakcji fuzji i prze-
jęć, oraz instytucje nazywane hedge funds, zajmujące się – wbrew na-
zwie – głównie krótkoterminową spekulacją.
Wszystkie te instytucje stosują dźwignie. Fundusze sekurytyzacyj-
ne fi nansują swą działalność, zaciągając pożyczki na rynku pieniężnym
w formie emisji krótkoterminowych papierów dłużnych, nazywanych
ABCP (Asset Backed Commercial Papers). Fundusze private equity często
są wręcz tworzone po to, by zajmować się lewarowanymi (a więc fi nan-
sowanymi kredytem bankowym) przejęciami spółek (leveraged buyout).
Także działalność hedge funds wymaga stosowania dużych dźwigni, po-
nieważ polega na wyszukiwaniu na rynku niewielkich anomalii ceno-
wych, których wykorzystywanie może przynieść odpowiednio wysokie
15
B. Holmstrom, S.N. Kaplan, Corporate Governance and Merger Activity in the
U.S.: Making Sense of the 1980s, NBER Working Paper 8220, April 2001.
Andrzej Sławiński
40
stopy zwrotu tylko wtedy, gdy skala fi nansowanych kredytem transakcji
arbitrażowych jest odpowiednio duża w relacji do kapitału
16
.
Warto w tym miejscu podkreślić, że wszystkie wymienione instytu-
cje, pomimo że są instytucjami parabankowymi (ang. shadow banking),
fi nansującymi swą działalność pożyczkami zaciąganymi na międzyban-
kowych rynkach pieniężnych, są formalnie instytucjami rynku kapi-
tałowego, a więc nie podlegają wymogom nadzoru bankowego. Nie
muszą zatem stosować się do obowiązującego banki 8% wymogu ka-
pitałowego. Tworzone przez banki fundusze sekurytyzacyjne utrzymy-
wały zwykle kapitał w wysokości 2% wartości aktywów. Oznacza to, że
dźwignie stosowane przez fundusze sekurytyzacyjne były 50-krotne
17
.
Nie stosowano jednak wobec nich wymogu kapitałowego, ponieważ
tylko sprzedawały papiery będące efektem sekurytyzacji kupionych kre-
dytów, a całe ryzyko ponosiły fundusze inwestycyjne i fundusze eme-
rytalne, które te papiery kupowały.
Inicjując powstawanie parabankowych spółek celowych, banki
tworzyły sobie możliwość przemieszczania dźwigni do pozycji pozabi-
lansowych. Zwłaszcza fundusze sekurytyzacyjne stały się dla banków
swoistym perpetuum mobile, umożliwiającym udzielanie coraz więk-
szej ilości kredytów bez konieczności powiększania kapitałów. Udzie-
lone kredyty były szybko sprzedawane, co uwalniało kapitał banku na
udzielanie nowych.
Owo „oszczędzanie” kapitału umożliwiało bankom osiąganie wyż-
szych niż wcześniej stóp zwrotu (relacji zysku do kapitału), ponieważ
16
R. Bookster, A Demon of Our Own Design, Markets, Hedge Funds, and the Pe-
rils of Financial Innovation, John Wiley and Sons, 2007, s. 101.
17
Pomysł wynoszenia dźwigni poza bilans nie był nowy. Przed bankami robiły to
amerykańskie korporacje, a wśród nich niesławny dzisiaj Enron, które tworzyły spółki
celowe SPV (Special Purpose Vehicle) w dużej mierze właśnie po to, by nie było widać,
że przyczyną osiąganych wysokich stóp zwrotu są duże dźwignie. Zob. N.F. Newman,
Enron and the Special Purpose Entity. Use or Abuse? Th
e Real Problem – Th
e Real Focus,
Bepress Legal Series, Texas Weslean Law School, Paper 1165, 2006; R. Lowenstein,
Origins of the Crash, Penguin Books, London 2004, s. 64–65.
Przyczyny globalnego kryzysu bankowego
41
dzięki sekurytyzacji rosły dochody z marż od udzielanych w coraz więk-
szej ilości kredytów, a wielkość kapitału pozostawała ta sama. Ważnym
źródłem dochodów banków stały się wpływy ze sprzedaży usług fi nan-
sowych tworzonym przez banki spółkom celowym (m.in. w postaci
księgowania i rozliczania transakcji oraz oferowania linii kredytowych).
Świadczenie usług fi nansowych na rzecz instytucji parabankowych sta-
ło się nowym źródłem dochodów banków (prime brokerage), a osiąga-
nie dochodów z tego tytułu miało tę zaletę, że formalnie nie jest obcią-
żone ryzykiem i nie wymaga pokrycia w kapitale, co także umożliwia
zwiększanie stopy zwrotu z kapitału.
Dlaczego jednak największe straty przyniosła bankom działalność
funduszy sekurytyzacyjnych, pomimo że te ostatnie były głównym „ka-
nałem” pozbywania się przez banki ryzyka kredytowego? Stało się tak
dlatego, że zaufanie do obligacji powstałych w wyniku sekurytyzacji
kredytów bankowych (ABS – Asset Backed Securities), w tym zwłaszcza
do obligacji powstałych w wyniku sekurytyzacji kredytów hipotecznych
(MBS – Mortgage Backed Securities) załamało się nagle.
Raptowne zaniknięcie popytu na obligacje MBS, w tym zwłaszcza
na CDO, stworzyło sytuację, w której banki musiały zrobić coś, czego
wcześniej zupełnie nie planowały. Musiały przejąć od funduszy seku-
rytyzacyjnych „zapasy” niesprzedanych jeszcze CDO. Musiały to zro-
bić, ponieważ wyschły źródła fi nansowania funduszy sekurytyzacyj-
nych w postaci emisji ABCP. Banki nie miały w takiej sytuacji innego
wyjścia, jak przejąć do swych bilansów papiery, których wartość gwał-
towanie spadła na skutek nagłego wzrostu obaw o ich rzeczywistą war-
tość. Przejęcie papierów, które szybko traciły na wartości, przyniosło
bankom duże straty. Jak widać, nie przypadkiem ryzyko poniesienia
takich strat określane jest w fi nansach jako warehouse risk. Banki zna-
lazły się w podobnej sytuacji jak przedsiębiorstwa, które przyjęłyby do
magazynu towary tracące szybko na wartości.
Przypomnieliśmy, dlaczego amerykańskie banki sprzedawały ma-
sowo CDO. Musimy jednak jeszcze przypomnieć, dlaczego europej-
skie banki je kupowały. Od razu trzeba powiedzieć, że główną przy-
Andrzej Sławiński
42
czyną był ich nieadekwatny rating i wycena. To zaś było efektem dość
zwodniczej konstrukcji CDO oraz nadużycia przez agencje ratingowe
zaufania, jakim się wcześniej powszechnie cieszyły.
Wysoki rating CDO, a mówiąc dokładniej ich transz senior, wy-
nikał z kolejności ponoszenia zysków i strat przez inwestorów kupują-
cych prawa do dochodów z różnych transz CDO. Konstrukcja CDO
zakładała, że ewentualne straty ponosili najpierw ci inwestorzy, którzy
kupili prawo do osiągania dochodów z transz bardziej ryzykownych
(equity, mezzanine). Stąd brało się przekonanie, że transze senior, bę-
dące efektem sekurytyzacji mało ryzykownych kredytów, są całkowi-
cie bezpieczne. Dlatego agencje ratingowe nadawały transzom senior
często oceny AAA.
Wysoki rating transz senior obligacji CDO sprawiał, że kupowały je
nie tylko fundusze inwestycyjne i emerytalne, ale także europejskie ban-
ki. Robiły tak dlatego, że nowa umowa kapitałowa (Bazylea 2) uzależ-
nia wielkość pokrycia kapitałowego, wymaganego przy zakupie określo-
nych aktywów, od ich ratingu. Ocena AAA dawała bankom możliwość
zabezpieczania zakupu CDO bardzo małym pokryciem w kapitale, co
– przy ich relatywnie wysokiej rentowności – czyniło zakup CDO in-
westycją wyjątkowo zyskowną.
Nadając transzom senior CDO wysokie oceny, agencje ratingowe
czyniły to w sposób budzący poważne wątpliwości. Po pierwsze, w cią-
gu kilku lat przed wybuchem kryzysu bankowego większość dochodów
agencji ratingowych stanowiły opłaty pobierane przez nie za nadawa-
nie ocen obligacjom CDO
18
. Po drugie, przy określaniu ratingu sto-
sowano modele wyceny proponowane przez emitentów CDO. Z obu
powodów występował poważny konfl ikt interesów.
Być może to on spowodował, że instytucje ratingowe popełniły po-
ważny błąd, decydując się na nadawanie obligacjom CDO wysokich
ocen wiarygodności w sytuacji, gdy było oczywiste, że ich rynki ani nie
18
S. King, R. Cookson, Panic stations…and the journey beyond, HSBC Global
Research, 20.08.2007, s. 14.
Przyczyny globalnego kryzysu bankowego
43
były, ani nie mogły stać się płynne, ponieważ każda emisja CDO była
inna, co sprawiało, że nie były to instrumenty wystandaryzowane. Cał-
kowity brak płynności wtórnego rynku CDO rodził aż nazbyt oczywi-
ste ryzyko, że każdy kryzys zaufania do CDO wywoła gwałtowny spa-
dek ich cen, co w rzeczywistości się stało.
4. Od kryzysu płynności do kryzysu
niewypłacalności
Straty poniesione przez banki na rynkach strukturyzowanych obli-
gacji dosłownie sparaliżowały międzybankowe rynki pieniężne w krajach
wysoko rozwiniętych. Amerykańskie i europejskie banki przestały sobie
udzielać pożyczek międzybankowych. Przyczyna była bardzo prozaiczna.
Transakcje pozabilansowe banków – a więc między innymi transakcje
przeprowadzane przez tworzone przez banki fundusze sekurytyzacyjne
– nie były objęte wymogiem sprawozdawczości fi nansowej dla instytucji
nadzorczych. Banki nie wiedziały w takiej sytuacji o sobie wzajemnie, któ-
ry z nich i kiedy może nie być w stanie zwrócić zaciągniętych pożyczek.
Dlaczego doszło do takiej sytuacji? Przyczyną było wcześniejsze
przekonanie, że rynki fi nansowe charakteryzuje – tak samo jak inne
rynki – zdolność do samoregulacji, w związku z czym im także najle-
piej służy swoboda handlu, a więc minimalizowanie liczby regulacji.
Wiara w to była tak powszechna, że podzielały ją także instytucje nad-
zorcze, czego wyrazem jest nowa bazylejska umowa kapitałowa, która
wciąż zakłada, że banki mogą stosować własne modele oceny podejmo-
wania ryzyka, a więc w istocie same mogą oceniać, jaka wielkość kapi-
tału jest im potrzebna na pokrycie ewentualnych strat
19
.
Podejście amerykańskich instytucji nadzorczych nie było jednak
doktrynalne. Wierzono, że banki są w stanie same określić wielkość
19
G. Soros, Th
e New Paradigm for Financial Markets. Th
e Credit Crisis of 2008
and What It Means Public Aff airs, New York 2008, s. 185.
Andrzej Sławiński
44
kapitału, który jest potrzebny na pokrycie potencjalnych strat, ale sta-
rano się wprowadzić nowe regulacje, które pozwalałyby objąć wymo-
giem sprawozdawczości fi nansowej transakcje pozabilansowe banków.
O tym, że tak się nie stało, zadecydowała ekonomia polityczna. Po-
wszechność wiary w samoregulacyjne właściwości wszystkich rynków,
w tym także rynków fi nansowych, oraz rosnące znaczenie instytucji fi -
nansowych w gospodarce amerykańskiej sprawiły, że lobbing banków
oraz instytucji reprezentujących ich interesy – takich jak ISDA (Inter-
national Swap Dealers Association) – okazał się wystarczająco skutecz-
ny, by zablokować inicjatywy legislacyjne instytucji nadzorczych
20
.
Ex post okazało się, że banki działały wbrew swoim interesom, po-
nieważ właśnie zablokowanie przez nie inicjatyw instytucji nadzor-
czych, by objąć sprawozdawczością fi nansową transakcje pozabilansowe
banków, stało się główną przyczyną kryzysu zaufania w amerykańskim
systemie bankowym, co sprawiło, że rynek pożyczek międzybankowych
praktycznie zamarł.
W normalnej sytuacji międzybankowe rynki pieniężne umożliwiają
bankom zarządzanie płynnością przy stosunkowo małej pomocy ban-
ku centralnego. Banki dysponujące przejściowym nadmiarem płynnych
rezerw pożyczają je bankom, które przejściowo mają niedobór płyn-
nych rezerw. Operacje otwartego rynku banków centralnych są w ta-
kiej sytuacji zazwyczaj relatywnie małe w stosunku do ogólnej skali ob-
rotów na rynku miedzybankowym, ponieważ ich zadaniem jest tylko
uzupełnienie niedoboru netto płynnych rezerw banków, jeśli jest on
konsekwencją rosnącej akcji kredytowej.
Gdy zamarły obroty na międzybankowych rynkach pieniężnych Sta-
nów Zjednoczonych i Europy, Fed i EBC musiały radykalnie zwiększyć
wielkość pożyczek krótkoterminowych udzielanych bankom komercyj-
nym, tym bardziej że ogólny spadek cen aktywów fi nansowych wywo-
łał ucieczkę banków w płynność. Nagłe zwiększenie się skali operacji ot-
20
P. Augar, Th
e Greed Merchants. How the Investment Banks Played the Free Mar-
ket Game, Portfolio, London 2005, s. 185–187.
Przyczyny globalnego kryzysu bankowego
45
wartego rynku zrodziło problem jakości papierów przestawianych przez
banki komercyjne jako zastaw pod pożyczki zaciągane w banku central-
nym. Problem stał się dotkliwy, ponieważ przez ostatnie dziesięciolecia
banki zmniejszały w swych aktywach udział mało ryzykownych, a więc
także mało dochodowych papierów skarbowych, a więc tych papierów,
które banki centralne przyjmują jako zastaw pod pożyczki udzielane ban-
kom komercyjnym
21
. Chcąc ratować banki komercyjne przed kryzysem
płynności, banki centralne musiały zdecydować się, by przyjmować ja-
ko zastaw duże ilości papierów będących efektem sekurytyzacji kredytów
hipotecznych (MBS). W istocie zatem banki centralne zdecydowały, że
podatnicy przejmą ryzyko ewentualnej niespłacalności tych kredytów
22
.
Przez ponad rok, od sierpnia 2007 roku, gdy zaczął się kryzys za-
ufania w systemach bankowych Stanów Zjednoczonych i Europy, do
września 2008 roku, gdy upadł bank Lehman Brothers, wydawało się,
że banki zdołają pokryć straty z własnych kapitałów, zmniejszając wy-
płaty dywidend oraz sprzedając nowe emisje akcji państwowym fun-
duszom inwestycyjnym z krajów Azji i Zatoki Perskiej.
Problem polegał jednak na tym, że bankom coraz trudniej było po-
krywać straty na drodze sprzedaży kolejnych aktywów. Było tak dlate-
go, że proces wyprzedaży aktywów przez banki przynosił ciągły spadek
cen na rynkach fi nansowych. Tymczasem współczesna rachunkowość
wymaga, by składniki bilansu były księgowane zgodnie z ich aktualną
wartością rynkową. W takiej sytuacji ogólny spadek cen na rynkach
fi nansowych przynosił bankom coraz większe straty, zmuszając je do
sprzedaży kolejnych aktywów. Pojawiło się groźne sprzężenie zwrotne
pomiędzy ogólnym spadkiem cen aktywów fi nansowych i ich wyprze-
dażą przez banki. Z czasem zaczęły przez to spadać ceny także „do-
brych” aktywów, jak na przykład ceny papierów wartościowych będą-
cych efektem prawidłowo udzielonych kredytów hipotecznych.
21
T. Congdon, Pursuit of profi ts has led to a risky lack of liquidity, „Financial Ti-
mes”, 11.09.2007.
22
Macro Matters, „Dresdner Kleinwort”, 14.02.2008, s. 5.
Andrzej Sławiński
46
O rosnącym ryzyku niewypłacalności poszczególnych instytucji
fi nansowych mówią ceny instrumentów pochodnych o nazwie CDS
(Credit Default Swap), które są niczym innym jak odpowiednikami po-
lis ubezpieczeniowych mających chronić inwestorów przed ryzykiem
niewypłacalności emitenta określonych obligacji. Wtórne rynki CDS są
zazwyczaj płynne, co oznacza, że ceny są wypadkową oczekiwań i ocen
tysięcy inwestorów. W takiej sytuacji wzrost ceny kontraktów CDS wy-
stawionych na obligacje określonej instytucji w miarę dobrze odzwier-
ciedla ryzyko jej niewypłacalności. I zazwyczaj tak właśnie jest. Silne
wzrosty CDS wystawionych na obligacje określonych instytucji fi nan-
sowych zwiastują znaczny wzrost ryzyka ich niewypłacalności.
Pierwszą dużą instytucją fi nansową, w przypadku której silny wzrost
cen CDS w marcu 2008 roku był zwiastunem, że właśnie stanęła na
progu bankructwa, był Bear Stearns. W jego jednak przypadku Rezer-
wa Federalna zdecydowała się pomóc przy przejęciu go przez Merill
Lynch
23
. Uchronienie przed upadkiem Bear Sterns uspokoiło sytuację
na rynkach, ale tylko na jakiś czas. Prawdziwie krytyczny moment na-
stąpił we wrześniu 2008 roku, gdy silny wzrost cen kontraktów CDS
informował o jednoczesnym stanięciu na progu bankructwa AIG, naj-
większej na świecie instytucji ubezpieczeniowej, oraz Lehman Brothers,
jednego z największych w historii banków inwestycyjnych. Amerykań-
skie władze zdecydowały się ratować tylko AIG. Być może chciano po-
kazać w ten sposób bankom inwestycyjnym, że straty wynikłe z lekko-
myślnego podejmowania ryzyka nie będą w przyszłości automatycznie
pokrywane przez władze monetarne.
Skutki tej decyzji były jednak zaskakująco dotkliwe. Gdyby je
wcześniej przewidziano, to zapewne bank Lehman Brothers byłby ra-
towany. Ex post okazało się, że właśnie upadek Lehman Brothers uru-
chomił zjawiska, które przyspieszyły przekształcenie się kryzysu płyn-
ności w kryzys niewypłacalności.
23
W. Małecki, Konsekwencje obecnego kryzysu na międzynarodowych rynkach fi -
nansowych dla polskiej gospodarki, mimeo, WSFiZ, Warszawa 2008, s. 2.
Przyczyny globalnego kryzysu bankowego
47
Stało się tak dlatego, że upadek Lehman Brothers wywołał obawy
wielu dużych banków w Stanach Zjednoczonych i w Europie, że ich
także władze monetarne nie będą chciały ratować. Uruchomiło to ma-
sową wyprzedaż aktywów banków. Spadki cen na rynkach fi nansowych
stały się jeszcze bardziej gwałtowne, zwiększając straty wielu banków.
Dodajmy, że upadek Lehman Brothers oznaczał dla innych banków
nie tylko strach, że i one nie będą ratowane. Jeśli duże banki stosowały
dźwignie ponad 30-krotne
24
, to przy kilkudziesięciu miliardach kapita-
łów własnych Lehman Brothers oznaczało to setki miliardów zobowią-
zań wobec wielu banków w różnych krajach, dla których stały się one
nagle w najlepszym razie bardzo trudne do odzyskania. Po raz pierwszy
upadek jednego banku może wywołał skutki globalne
25
.
Gwałtowny wzrost premii za ryzyko, wywołany upadkiem Lehman
Brothers, pogłębił spadek cen na rynkach fi nansowych. Coraz więk-
sza liczba banków ponosiła straty. Kryzys płynności szybko przekształ-
cał się w kryzys niewypłacalności. Rządy krajów wysoko rozwiniętych
musiały zdecydować się na ratowanie banków, pokrywając ich straty,
by odsunąć groźbę masowych upadków banków, co drastycznie pogłę-
biłoby skalę zbliżającej się recesji.
5. „Kryzysy bankowe” w krajach wschodzących
Przez długi czas kryzys bankowy w krajach rozwiniętych nie tylko
nie wpłynął niekorzystnie na banki w krajach wschodzących, lecz na-
wet pośrednio zwiększał ich możliwości rozwijania akcji kredytowej.
Było tak dlatego, że latem 2007 roku, gdy zaczął się kryzys banko-
wy w krajach zamożnych i zaczęto obawiać się, że pogłębi on oczeki-
waną recesję w ich gospodarkach, uznano, że kraje wschodzące będą
24
Mewling and puking, “Th
e Economist”, 25.10.2008, s. 79.
25
A. Krześniak, Od niepłynnego instrumentu do załamania rynku – wybrane uwa-
runkowania kryzysu kredytowego, mimeo, SGH, Warszawa, listopad 2008.
Andrzej Sławiński
48
swoistą oazą nie tylko wzrostu gospodarczego, ale także stabilności fi -
nansowej, ponieważ banki w tych krajach nie kupowały w znaczących
ilościach obligacji strukturyzowanych. Panowało przekonanie, że go-
spodarki krajów określanych jako BRIC (Brazylii, Rosji, Indii i Chin)
stały się już na tyle duże, nowoczesne i zrównoważone, że ich rosnące
zapotrzebowanie na różnorodne dobra i usługi podtrzyma wzrost w go-
spodarce globalnej pomimo silnej dekoniunktury w Stanach Zjedno-
czonych i Europie. Z takiego właśnie przekonania wzięło się określe-
nie decoupling, pojawiające się do niedawna często w analizach sytuacji
w gospodarce światowej.
Przekonanie o dużej i trwałej dynamice wzrostu gospodarczego w kra-
jach wschodzących powodowało, że w 2007 roku napływ kapitału do ich
gospodarek osiągnął nienotowaną nigdy wcześniej wielkość 1 biliona do-
larów
26
. Warto przy tym zwrócić uwagę na strukturę tego napływu. Po-
łowę stanowił napływ kapitału krótkoterminowego w formie pożyczek
zaciągniętych w bankach amerykańskich, europejskich i japońskich
27
.
Ogromna skala zaciągania pożyczek przez banki krajów wschodzą-
cych w bankach krajów wysoko rozwiniętych była zjawiskiem, o któ-
rym niewiele się na razie pisało, a ono właśnie pozwala zrozumieć,
dlaczego upadek banku Lehman Brothers wpłynął tak silnie i nieko-
rzystnie na systemy bankowe krajów wschodzących.
W latach 2004–2008 banki krajów wschodzących zaciągnęły
w bankach amerykańskich, europejskich i japońskich pożyczki krót-
koterminowe o wartości ponad 2 bilionów dolarów
28
. Było to przeja-
wem kolejnego etapu globalizacji rynków fi nansowych; w tym przypad-
ku globalizacji międzybankowych rynków pieniężnych. Szybko rosła
łatwość fi nansowania akcji kredytowej banków w krajach wschodzą-
cych poprzez zaciąganie pożyczek na globalnym międzybankowym ryn-
26
Capital bonanzas, „Th
e Economist”, 27.09.2008, s. 90.
27
A. Das, EM Outlook 2009: Winter of discontent, „Dresdner Kleinwort”, De-
cember 2008, s. 10.
28
Ibidem, s. 10.
Przyczyny globalnego kryzysu bankowego
49
ku pieniężnym. Oznaczało to jednak, że w wielu krajach wschodzących
akcja kredytowa ich banków stała się wyraźnie większa od wielkości
przyjętych krajowych depozytów ludności i przedsiębiorstw. Co wię-
cej, rosnącą część źródeł fi nansowania akcji kredytowej banków w kra-
jach wschodzących stanowiły kredyty dewizowe, z których aż 52% sta-
nowiły kredyty dolarowe
29
.
Oznaczało to szybko rosnącą zależność banków krajów wschodzą-
cych od pożyczek zaciąganych w amerykańskich i europejskich ban-
kach. Banki w krajach wschodzących stawały się coraz bardziej narażo-
ne na ryzyko ustania napływu kapitału krótkoterminowego w formie
pożyczek międzybankowych.
Ryzyko to zmaterializowało się w wyniku upadku banku Lehman
Brothers, który – jak powiedzieliśmy – wywołał obawy dużych ban-
ków, że i one mogą nie zostać uratowane, gdy pojawi się ryzyko utra-
ty wypłacalności. Dlatego upadek Lehman Brothers spowodował na-
głe odwrócenie się kierunku przepływów kapitałowych. Rozpoczęła się
gwałtowana repatriacja kapitału – głównie przez banki amerykańskie
– z krajów wschodzących.
Banki w krajach wschodzących zostały w dużej mierze pozbawione
możliwości odnawiania krótkoterminowych linii kredytowych w ban-
kach amerykańskich. Odpływ kapitału krótkoterminowego z krajów
wschodzących wywołał silne spadki kursów ich walut, pogłębianie przez
fale spekulacji, co miało miejsce najpierw w Azji, później w Ameryce
Łacińskiej, a wkrótce potem także w Europie Środkowej.
Pretekstem ataków spekulacyjnych było przekonanie, że kraje
wschodzące, a mówiąc ściślej ich banki, nie zdołają szybko odzyskać
dostępu do utraconych źródeł krótkoterminowego fi nansowania dewi-
zowego. Dlatego krajom wschodzącym przyszły z pomocą Fed i ECB,
zawierając z bankami centralnymi krajów wschodzących swapy waluto-
we. Pożyczone w ten sposób dewizy banki centralne krajów wschodzą-
cych mogły odpożyczyć bankom komercyjnym w swych krajach także
29
Global Viewpoint, Goldman Sachs, 9.10.2008, s. 5.
Andrzej Sławiński
50
w formie zawieranych z nimi umów swapowych. Z pomocą pospieszył
krajom wschodzącym także Międzynarodowy Fundusz Walutowy, jak-
kolwiek o silnie uwarunkowaną pomoc Funduszu zwracały się tylko te
kraje, które – jak na przykład Węgry – uznały, że nie mają innego wyj-
ścia. Część rządów krajów wschodzących, chcąc ochronić banki krajo-
we przed szybką utratą linii kredytowych w bankach amerykańskich,
udzieliła gwarancji na ich pełną spłacalność, jak uczynił to rząd Korei
Południowej, obawiając się katastrofalnych skutków utraty przez kore-
ańskie banki linii kredytowych w amerykańskich bankach o wartości
100 miliardów dolarów.
Utrata dużej części fi nansowania dewizowego wywołała w wielu
krajach wschodzących kryzys zaufania w systemach bankowych. Także
banki w krajach wschodzących przestały udzielać sobie wzajemnie po-
życzek. Powodem nie były obawy o ich wypłacalność wywołane strata-
mi poniesionymi w operacjach pozabilansowych, jak było to w przy-
padku banków w krajach wysoko rozwiniętych, lecz obawy o trudności,
jakie mogły wystąpić w różnych bankach w wyniku nagłej utraty do-
stępu do fi nansowania dewizowego.
Banki centralne w krajach wschodzących, chcąc zmniejszyć kryzys za-
ufania w systemach bankowych ich krajów, udostępniały bankom fi nan-
sowanie dewizowe w ramach transakcji swapowych oraz zwiększyły moż-
liwości zaciągania w banku centralnym pożyczek w walucie krajowej.
Powstaje pytanie, dlaczego kryzys zaufania w systemach bankowych
trwał i nie ustępował także w tych krajach wschodzących, w których –
jak na przykład w Polsce – wcześniejsze korzystanie przez banki z po-
życzek zagranicznych nie spowodowało pojawienia się dużej luki fi nan-
sowania (znacznego wzrostu akcji kredytowej banków ponad wielkość
przyjętych depozytów krajowych), a udzielane przez bank centralny po-
życzki dewizowe (w ramach przeprowadzanych transakcji swapowych)
umożliwiały bankom komercyjnym skuteczne zarządzanie strukturą
walutową ich bilansów.
Jedna z ważnych przyczyn leży w tym, że banki w krajach wscho-
dzących są często tylko oddziałami dużych banków międzynarodo-
Przyczyny globalnego kryzysu bankowego
51
wych. Tymczasem decyzje dotyczące wielkości podejmowanego ryzyka
zapadają w centralach banków. Po poniesieniu dużych strat na włas-
nych rynkach banki w krajach wysoko rozwiniętych zmniejszyły limity
wyznaczające wielkość podejmowanego ryzyka we wszystkich swoich
oddziałach, także w krajach, w których banki nie były zaangażowane
w ryzykowne transakcje pozabilansowe. W centralach banków zmniej-
szono limity podejmowanego ryzyka również z tej oczywistej przyczy-
ny, że poniesione straty oznaczały utratę kapitału, którego wielkość wy-
znacza możliwości podejmowanego ryzyka.
Przyczyna leżała jednak także w gospodarkach krajów wschodzących.
Gwałtowany odpływ kapitału i „kryzys zaufania” w systemie banko-
wym znacznie pogorszyły perspektywy wzrostu gospodarczego w krajach
wschodzących. Pojawiło się niekorzystne sprzężenie zwrotne pomiędzy
oczekiwaniami znacznego pogorszenia się koniunktury i zwiększoną
ostrożnością banków w udzielaniu kredytów. Dotyczyło to nie tylko
banków krajowych, ale także zagranicznych. Te ostatnie przestały wie-
rzyć w decoupling, dochodząc do wniosku, że wrażenie pojawienia się ta-
kiego zjawiska wywołały po części one same, udzielając bardzo dużych
pożyczek bankom w krajach wschodzących. Obawy o wzrost gospodar-
czy krajów wschodzących pogłębił wkrótce szybki spadek ich eksportu,
jaki nastąpił w wyniku spadku popytu ze strony krajów rozwiniętych.
6. Kierunki przyszłych zmian instytucjonalnych
w systemach bankowych
Banki od zawsze żyły z tego, że podejmowały ryzyko kredytowe
związane z możliwą niespłacalnością udzielanych kredytów. Fundu-
sze inwestycyjne mają, z tego punktu widzenia, wygodniejszą sytuację.
Żyją z dochodów z marż za pośrednictwo fi nansowe, same praktycznie
nie ryzykując, skoro całe ryzyko ponoszą ich klienci. Ponad 20 lat te-
mu Hyman Minsky zakładał, że banki także będą chciały osiągać do-
chody z pośrednictwa fi nansowego, które nie jest obciążone ryzykiem,
Andrzej Sławiński
52
a więc nie wymaga utrzymywania odpowiednio dużego kapitału, po-
trzebnego na pokrycie strat. O przenikliwości Minsky’ego świadczy to,
że przewidział on, iż możliwości takie banki stworzą sobie same na dro-
dze sekurytyzacji udzielanych kredytów
30
.
Sekurytyzacja umożliwiła bankom nie tylko zwiększenie docho-
dów za świadczenie usług fi nansowych tworzonym przez siebie fundu-
szom sekurytyzacyjnym. Umożliwiła bankom także udzielenie znacznie
większej ilości kredytów (w tym zwłaszcza hipotecznych), niż w innej
sytuacji pozwoliłaby im na to wielkość posiadanych kapitałów.
Procykliczność akcji kredytowej banków jest znaną i analizowaną
od dawna właściwością systemu bankowego
31
. Sekurytyzacja zwięk-
szyła procykliczność akcji kredytowej banków. Silny wzrost udziela-
nych kredytów hipotecznych spowodował w wielu krajach wystąpienie
bąbli spekulacyjnych na ich rynkach budowlanych. Kapitał fi nansują-
cy boomy na rynkach hipotecznych płynął w dużej mierze z fundu-
szy emerytalnych i inwestycyjnych, które kupowały obligacje będące
efektem sekurytyzacji kredytów hipotecznych. Pękanie bąbli spekula-
cyjnych w gospodarkach kolejnych krajów stało się główną przyczyną
obecnej recesji w gospodarce globalnej.
Recesję pogłębiło to, że sekurytyzacji towarzyszyły nadużycia w po-
staci masowej emisji obligacji niezasługujących na wysoki rating, który
im nadawano. Straty poniesione z tego tytułu przez fundusze emery-
talne i inwestycyjne zostały rozłożone pomiędzy tysiące ich klientów.
Straty banków nie mogły ulec „dywersyfi kacji”. Dlatego, jak napisali-
śmy wcześniej, wywołały w systemach bankowych wielu krajów naj-
pierw kryzys płynności, a potem kryzys niewypłacalności.
30
H. Minsky, Securitization, notes prepared for discussion, June 27, 1987, Th
e
Levy Economics Institute of Bard College, Policy Note 2008, no. 2.
31
K. Wicksell, Interest and Prices, „Economic Journal” 1907, vol. XVII; B. Ber-
nanke, M. Gertler, Th
e Financial Accelerator and the Flight to Quality, „Review of
Economics and Staistics” 1996, vol. 78, s. 1–15; B. Bernanke, M. Gertler, Agen-
cy Costs, Net Worth, and Business Fluctuations, „American Economic Review” 1989,
vol. 79, s. 14–31.
Przyczyny globalnego kryzysu bankowego
53
Jakie zmiany instytucjonalne w bankowości przyniosą doświadcze-
nia obecnego kryzysu bankowego?
Przede wszystkim wykazał on z całą ostrością, że rynek fi nansowy,
łącznie z rynkiem kredytowym, nie ma takich samych właściwości do
samoregulacji jak inne rynki. Wynika to chociażby stąd, że wielu jego
uczestników nie jest w stanie prawidłowo ocenić wielkości podejmowa-
nego ryzyka. Co gorzej, obecny kryzys fi nansowy wykazał, że metodolo-
gie pomiaru ryzyka, które stworzono w ostatnich trzech dziesięcioleciach,
pomogły wprawdzie bankom w zarządzaniu ryzykiem, ale stworzyły tak-
że wśród bankowców zgubne dla nich samych poczucie, że w pełni kon-
trolują wielkość podejmowanego ryzyka. Poczucie to skłoniło ostatecznie
banki do podjęcia nadmiernego – jak się okazało – ryzyka.
Niestety, matematyka fi nansowa stała się także instrumentem swo-
istej alchemii fi nansowej, której celem była zamiana obciążonych ryzy-
kiem kredytów na papiery wartościowe o wysokim ratingu. Alchemia ta
służyła temu, by papiery będące efektem sekurytyzacji kredytów mogły
być sprzedawane funduszom emerytalnym i funduszom inwestycyjnym,
które mogą kupować tylko papiery o odpowiednio wysokim ratingu.
Pełny obraz przyczyn, które spowodowały straty w bankach, oraz
nadużyć samych banków, które te straty zwiększyły, dopiero z czasem
poznamy. Już dzisiaj jednak pewne jest to, że nastąpią zmiany w sy-
stemie nadzoru nad bankami, który stanie się bardziej rygorystyczny
niż dotąd.
Celem wzmocnienia nadzoru będzie głównie ograniczenie moż-
liwości stosowania przez banki nadmiernych dźwigni. Zmiany takie
nastąpiły już jakiś czas temu w Hiszpanii, gdzie nadzór wymaga od
banków skonsolidowanych sprawozdań fi nansowych, co uniemożliwia
bankom przenoszenie dźwigni do tworzonych przez nie spółek celo-
wych. Hiszpański nadzór wymaga także od banków tworzenia rezerw
kapitałowych na trudne czasy, gdy koniunktura ulega pogorszeniu
32
.
32
L. Crawford, G. Tett, Spain spared because it learnt lessons the hard way, „Fi-
nancial Times”, 5.02.2008, s. 24.
Andrzej Sławiński
54
Ważnym i niełatwym do rozwiązania problemem będzie nie tylko
konieczność ograniczenia możliwości stosowania przez banki dużych
dźwigni, ale także konieczność ograniczenia nadmiernego wykorzysty-
wania przez banki hurtowego (międzybankowego) rynku pieniężnego
jako źródła fi nansowania wzrostu akcji kredytowej. Zwłaszcza ostatnie
dwie dekady pokazały, jak niepokojąco łatwo jest wykorzystywać mię-
dzybankowy rynek pieniężny (głównie rynek repo) do zwiększania sto-
sowanych przez banki dźwigni
33
. Spadek udziału depozytów ludności
w pasywach banków rodził ryzyko szybkiej utraty źródeł fi nansowania
w sytuacjach kryzysowych. Główną przyczyną stanięcia na progu ban-
kructwa banku Northern Rock już na samym początku obecnego kry-
zysu bankowego było to, że pojawienie się obaw o jakość jego portfe-
la kredytowego wywołało natychmiastową utratę źródeł fi nansowania,
które w ponad 70% stanowiły pożyczki zaciągnięte na rynku repo
34
.
O ważności tego problemu świadczy niedawna, bardzo znamienna
decyzja nadzoru bankowego w Szwajcarii, który zapowiedział, że będzie
wyznaczał nie tylko ilościowe pułapy dla stosowanych przez szwajcar-
skie banki dźwigni, ale także będzie określał górny pułap relacji wiel-
kości depozytów pożyczonych przez bank na hurtowym rynku mię-
dzybankowym do wielkości depozytów pożyczonych od gospodarstw
domowych. Ograniczy to – jak widać – nie tylko wielkość stosowanych
przez banki dźwigni, ale właśnie także nadmierne wykorzystywanie
przez nie pożyczek zaciąganych na hurtowym rynku pieniężnym
35
.
Brak pokrycia sprawozdawczością fi nansową części rynków między-
bankowych, w tym zwłaszcza rynku instrumentów pochodnych, spra-
wił, że międzybankowe rynki pieniężne zamarły, gdy pojawiły się infor-
macje o poniesionych przez wiele banków stratach. Było tak dlatego, że
33
T. Adrian, H. S. Shin, Liquidity and Leverage, Paper presented at BIS confe-
rence „Financial System and Macroeconomic Resilience”, June 18, 2007; A. Sławiń-
ski, Rynki fi nansowe, PWE, Warszawa 2006, s. 54–55.
34
BNP Paribas, European Housing, Some Home Truth, December 2007, s. 6.
35
Basel outlines stricter limits, „Financial Times”, 21.11.2008, p. 15.
Przyczyny globalnego kryzysu bankowego
55
banki – nie mając odpowiedniej informacji – nie były w stanie ocenić
ryzyka udzielania pożyczek innym bankom. Unaoczniło to konieczność
zwiększenia transparentności międzybankowych rynków fi nansowych
i wyeliminowania sytuacji, w której niemożność oceny ryzyka kontra-
henta prowadzi do paraliżu międzybankowych rynków pieniężnych.
Pojawiły się naturalne w takiej sytuacji propozycje, by przenieść obro-
ty z części rynków międzybankowych na platformy tradingowe posia-
dające swoje izby rozliczeniowe. Przyniosłoby to korzyści w postaci ra-
dykalnej poprawy transparentności rynków oraz przeniesienia ryzyka
niewypłacalności kontrahenta na izbę rozliczeniową
36
.
Czy stworzenie ściślejszego nadzoru nad bankami okaże się rzeczą
łatwą? Oczywiście tak nie będzie. Jedną z największych trudności jest
to, że duże banki stanowią współcześnie część tworzonych przez sie-
bie konglomeratów fi nansowych
37
, których nadzorowanie jest z natury
rzeczy trudne
38
. Konieczne będzie zatem wzmacnianie nadzoru fi nan-
sowego poprzez zwiększanie jego niezależności oraz tworzenie silnych
międzynarodowych instytucji nadzorczych
39
.
Zmiany w nadzorze bankowym, o których była powyżej mowa, są
czymś, o czym najczęściej się obecnie pisze i dyskutuje. Można więc za-
łożyć, że prędzej lub później zmiany te będą – w mniejszym lub więk-
szym stopniu – wprowadzone. Dużo ciekawsze jest natomiast to, czy
nastąpią zmiany instytucjonalne, które zmienią strukturę systemów
motywacji w bankach. Chodzi tu między innymi o formę sprawowa-
nia nadzoru właścicielskiego, który w systemie bankowym wyraźnie za-
wiódł. Podobnie jak w przedsiębiorstwach, był on efektem zmian, jakie
36
B. Malkiel, Finding a way to regain trust in the battered fi nancial system, „Fi-
nancial Times”, 13.11.2008, p. 32.
37
P. Augar, Do not exaggerate investment banking death, „Financial Times”,
23.09.2008, s. 13.
38
Konglomeraty fi nansowe, red. M. Iwanicz-Drozdowska, PWE, Warszawa 2007,
s. 89–106.
39
C. Reinhart, K. Rogoff , We need an international regulator, „Financial Times”,
19.11.2008, s. 11.
Andrzej Sławiński
56
zaszły w wyniku przypomnianej wcześniej tzw. rewolucji akcjonariu-
szy z lat 90., gdy stworzone zostały silne bodźce do maksymalizowania
przez zarządy fi rm bieżących zysków.
Rewolucja akcjonariuszy opierała się na dość doktrynalnym prze-
konaniu, które nie doczekało się silnego potwierdzenia w badaniach
empirycznych, że zarządy fi rm, a więc i banków, powinny stale odda-
wać akcjonariuszom (w formie wypłat dywidend lub odkupu własnych
akcji) „wolną” gotówkę, ponieważ w przeciwnym razie byłaby ona nie-
efektywnie wykorzystana. Motywem skłaniającym same zarządy do ta-
kiego postępowania stały się wypłaty z opcji menedżerskich; tym więk-
sze im bardziej zarząd, maksymalizując bieżącą stopę zwrotu, zdołał
wyśrubować cenę akcji fi rmy.
Rozpowszechnienie się takiego modelu zarządzania, promowane-
go od lat 80. przez Michaela Jansena
40
, przyniosło skutki, które dotąd
rodzą gorące spory pomiędzy ekonomistami
41
. Niewątpliwe jest jed-
nak, że obok jego powszechnie znanych wad
42
system ten przyniósł
także skutki korzystne. Był czynnikiem, który pomagał przedsiębior-
stwom przeprowadzać restrukturyzacje potrzebne do zastosowania no-
wych technologii. Tym między innymi tłumaczy się rosnącą ponownie
przewagę technologiczną Stanów Zjednoczonych nad Europą
43
.
W bankach jednak system ten zawiódł, o czym świadczy obecny
kryzys bankowy. Średnia kadra kierownicza w bankach starała się mak-
40
M. Jansen, Th
e Eclipse of the Public Corporation, „Harward Business Review”
1989, no. 5, s. 61–74; From buy-backs to sell-backs, „Th
e Economist”, 21.06.2008,
s. 86.
41
S. Holmstrom, N. Kaplan, Corporate Governance and Merger Activity in the
U.S.: Making Sense of the 1980s, NBER Working Paper 8220, April 2001.
42
Committee on the Global Financial System, Private equity and leveraged fi -
nance markets, CGFS Papers, no. 30, July 2008; Share Buybacks in the Euro Area,
ECB Monthly Bulletin, May 2007, s. 103–110; Where the House Always Wins: Pri-
vate Equity, Hedge Funds and the New Casino Capitalism, ITUC Report, Internatio-
nal Trade Union Confederation, Brussels, June 2007.
43
A. Alesina, F. Giavazzi, Th
e Future of Europe: Reform or Decline, Th
e MIT
Press, Cambridge, Massachusetts, London 2006, s. 68.
Przyczyny globalnego kryzysu bankowego
57
symalizować zyski, nie bacząc na ryzyko
44
. Dlaczego zarządy banków
tolerowały taką sytuację? Po pierwsze, rosnące bieżące zyski oznaczały
duże dochody z opcji menedżerskich. Po drugie, zarządy zdawały sobie
sprawę, że banki nie mogły osiągać wymaganych przez akcjonariuszy
stóp zwrotu z normalnej działalności bankowej. Dlatego godziły się na
podejmowanie przez swoje banki coraz większego ryzyka, licząc zapew-
ne, że bankowi quanci skutecznie kontrolują jego wielkość. Ogromne
straty banków świadczą, że tak nie było.
Całość rozważań zawartych w niniejszym opracowaniu była próbą
odpowiedzenia na pytanie: Dlaczego hipoteza niestabilności systemu fi -
nansowego Hymana Minsky’ego okazała się trafna, pomimo że w ostat-
nich dziesięcioleciach nastąpił duży postęp w metodach zarządzania ry-
zykiem? Część wyjaśnienia leży w niedoskonałości tych metod. Trudno
jednak uznać to za wystarczające wyjaśnienie w sytuacji, gdy zdawano
sobie z tego sprawę w świecie bankowych quantów
45
.
Przedstawione powyżej rozważania prowadzą do wniosku, że głów-
nymi przyczynami ostrości obecnego kryzysu bankowego był niedosta-
tek nadzoru bankowego oraz model sprawowania nadzoru właściciel-
skiego. Trudno jednak jest dzisiaj powiedzieć, jakie zmiany nastąpią
w instytucjonalnej organizacji nadzoru właścicielskiego nad bankami,
by wydłużyć ich horyzont decyzyjny. Jeśli jednak zmiany takie nie na-
stąpią, nadal pozostanie aktualna defi nicja Johna Maynarda Keynesa,
zgodnie z którą rozważny bankier to nie jest ktoś, kto chroni skutecz-
nie swój bank przed upadkiem, lecz ten, kto umie splajtować razem
z innymi, by nikt nie mógł go o nic winić
46
.
44
Th
ere is only one lesson to learn from UBS, „Euromoney”, May 2008, s. 9.
45
N. Taleb, P. Triana, Bystanders to this fi nancial crime were many, „Financial Ti-
mes”, 8.12.2008, s. 9.
46
M. Wolf, Keynes off ers us the best way to think about crisis, „Financial Times”,
24.12.2008, s. 7.
Andrzej Sławiński
58
Bazyli Samojlik
Kryzys finansowy:
źródła, skutki, kierunki naprawy
Kryzys gospodarczy świata zapoczątkowany przez pęknięcie rozdę-
tego balonu kredytów hipotecznych ze znaczącym udziałem kredytów
poniżej standardu (subprime) w USA na przełomie lat 2007-2008, stał
się możliwy w wyniku synergii wielu kryzysotwórczych czynników, od-
działywujących na gospodarkę amerykańską przez długi, kilkudziesię-
cioletni okres czasu.
W ramach Nowego Porządku (New Deal) program Franklina
D. Roosevelt’a zakładał, iż rozwój budownictwa mieszkaniowego bę-
dzie jednym z podstawowych czynników wychodzenia z depresji, która
nastąpiła po latach wielkiego kryzysu. Warunkiem koniecznym skutecz-
ności czynnika mieszkaniowego jako siły wyprowadzającej gospodar-
kę amerykańską z depresji była duża skala programu mieszkaniowego.
Oznaczało to konieczność stworzenia realnych możliwości posiadania
domu przez szeroki krąg mieszkańców a w szczególności stworzenie
dostępności domów dla ludzi o niskich i średnich dochodach. Stąd
w 1938 roku stworzono organizację rządu federalnego Federal National
Mortgage Association, określaną skrótem Fannie Mae. Ta federalna or-
ganizacja miała za zadanie realizować misję rzadu federalnego w zakre-
sie mieszkalnictwa: zapewnić rodzinom o niskich i średnich dochodach
dostęp do 30-letnich kredytów mieszkaniowych, oprocentowanych we-
dług stałej stopy, z niskim udziałem własnym w momencie zawierania
umowy, w każdych warunkach gospodarczych. Fannie Mea z wielkim
powodzeniem tę misję realizowała aż do przełomu lat 1960/70.
Na przełomie lat 1960/70 w realizacje misji zaangażowano sil-
niej mechanizm rynku. W 1968 r. Fannie Mae została przekształco-
na w prywatną spółkę akcyjną ze statusem „przedsiębiorstwa sponso-
rowanego przez rząd federalny”(GSE). Sponsoring federalny oznaczał,
iż realizując misję „domy dla ubogich” fi rma ma istotne przywileje fi -
nansowe: nie płaci podatków lokalnych i stanowych i ma dostęp do
taniego fi nansowania FED, tak jak banki komercyjne. Dla rządu fede-
ralnego było również istotne to, iż dotychczasowe zadłużenie Fannie
Mae jako agencji federalnej przestało być długiem publicznym. Dla
wzmocnienia konkurencji w fi nansowaniu kredytów mieszkaniowych
rząd federalny stworzył w 1970 r. drugą fi rmę o statusie GSE, znaną
jako Freedie Mac.
Fannie i Freedie to fi rmy wtórnego rynku mieszkaniowego: kupu-
ją pakiety umów kredytu hipotecznego udzielone przez banki lub bro-
kerów rynku mieszkaniowego, fi nansując ten zakup emisją papierów
dłużnych. W okresie gdy Fannie była jednostką federalną, jej papiery
dłużne miały gwarancję rządu federalnego, tak jak bony czy obligacje
skarbowe ministerstwa skarbu. Po przekształceniu w FSE pozostało
tylko powszechne przekonanie, wbrew faktom, iż papiery dłużne Fan-
nie i Freedie są gwarantowane przez rząd federalny.
Na początku lat 70. konkurentem Fannie na rynku fi nansowania
kredytów hipotecznych był nie tylko Freedie, prywatne fi rmy rozpo-
częły sekjurytyzację aktywów hipotecznych, to jest zamianę aktywów
fi nansowych nie mających formy papierów wartościowych na papie-
ry wartościowe. Dla wyjaśnienia dlaczego balon mieszkaniowy musiał
się zapaść istotna jest asymetria w terminach wymagalności umów hi-
potecznych i zapadalności wartościowych papierów dłużnych, które je
fi nansują. Umowy hipoteczne są trzydziestoletnie a papiery dłużne je
fi nan sujące to głównie krótkoterminowe, roczne, papiery dyskontowe
i papiery średnioterminowe. Pasywa takiej fi rmy wymagają więc wie-
Bazyli Samojlik
60
lokrotnego refi nansowania. Jak powstaną okoliczności, w których nie
będzie możliwości zrefi nansowania się, fi rma traci płynność i musi być
przejęta przez jednostkę zdolną do dalszego fi nansowania długotermi-
nowych aktywów hipotecznych lub bankrutuje. Nie ma to większego
znaczenia dla funkcjonowania rynku w tym przypadku mieszkanio-
wego, jeśli jest to jednostkowy przypadek i fi rma nie jest istotną częś-
cią rynku.
Punktem zwrotnym w przekształceniu rynku domów w nadmu-
chany do wielkiej skali balon, który zapadł się w 2007 r., była ustawa
z 1977 r. „Community Reinvestment Act” (CRA). Ustawa ta zobo-
wiązała banki do udzielania kredytów osobom fi zycznym i biznesowi
w rejonach charakteryzujących się niskimi dochodami. Nadzór nad re-
alizacją tej misji powierzono bankom rezerwy federalnej (12 banków).
Od tej pory każdy bank komercyjny jest na bieżąco rozliczany z tego
komu i jakich kredytów udziela a w szczególności jaki jest udział w je-
go akcji kredytowej, kredytów dla grup o niskich i średnich docho-
dach i mniejszości etnicznych. Na udzielających kredytów hipotecz-
nych zostają nałożone obowiązki sprawozdawcze pozwalające lokalnym
samorządom kontrolowanie realizacji „misji” i raportowanie do ban-
ków rezerwy federalnej przypadków niewypełniania zobowiązań wy-
nikających z CRA. Banki są w tym zakresie pod silną presją przez lata
80., 90. i po roku 2000 do roku 2005. Ta presja nie jest tylko admi-
nistracyjna czy polityczna. Na podstawie ustawy ” Equal Credit Op-
portunity Act” na instytucje fi nansowe uznane za winne dyskrymina-
cji w kredytowaniu mogą być nałożone poważne sankcje fi nansowe
i administracyjne.
W odniesieniu do Fannie i Freedie ustawą zostaje nałożony obo-
wiązek zapewnienia określonego procentu takich pożyczek hipotecz-
nych, aby grupy nisko i średnio dochodowe było „stać na dom” (af-
fordable housing). Najpierw jest to 50% a od roku 2004 Federalny
Departament Rozwoju Mieszkalnictwa ustala dla Freedie i Fannie ten
cel na 56% uznając, iż obie GSE pozostają w zakresie fi nansowania do-
mów dla grup nisko dochodowych z tylu za rynkiem. Jest to niewątpli-
Kryzys finansowy: źródła, skutki, kierunki naprawy
61
wie reakcja administracji federalnej na cel postawiony w 2002 r. przez
G.W. Bush’a, wybudowanie do 2010 r. 5,5 mln domów.
Realizacja przez system fi nansowo-bankowy misji w zakresie kredy-
tów hipotecznych nie jest możliwa przy zastosowaniu standardowych
procedur i warunków kredytowych. Od lat 80. wprowadza się więc
przepisy prawne, które umożliwiają kredytodawcom hipotecznym sto-
sowanie zmiennego oprocentowania (adjustable – rate mortgage), ba-
lonowe schematy spłat kredytu
1
, ujemną amortyzację
2
,
przejmowanie
przez kredytobiorcę w gotówce powstałego w nieruchomości udziału
własnego refi nansując równocześnie kredyt hipoteczny na wyższą kwo-
tę, odliczanie odsetek od kredytów hipotecznych od dochodu do opo-
datkowania, ograniczenie i uproszczenie wymaganej dokumentacji do
wniosku kredytowego i automatyzację zdalnego rozpatrywania wnio-
sków kredytowych.
Te udogodnienia stworzyły szersze możliwości udzielania kredy-
tów hipotecznych grupom nisko i średnio dochodowym, stopniowo
rosła dynamika kredytów hipotecznych poniżej standardu (subprime),
zwiększał się popyt na domy i coraz szybciej rosły ich ceny, od końca
lat 90. o ponad 10% rocznie.
Kolejnym czynnikiem potęgującym synergię oddziaływania na dy-
namikę rozwoju kredytów hipotecznych było uchwalenie w 1999 r.
ustawy „Gramm-Leach-Bliley Act”, która zniosła ustawę „Glass-Stea-
gall Act” obowiązująca od 1933 r. Sednem ustawy „Glass…”, była ścisła
separacja bankowości komercyjnej i inwestycyjnej. Banki komercyjne
mają prawo pobierania depozytów i udzielania kredytów a ich działal-
ność podlega, głównie dla ochrony depozytariuszy, nadzorowi banku
centralnego (FED). Banki inwestycyjne fi nansują swoje aktywa, róż-
ne instrumenty fi nansowe często o znacznym ryzyku utraty wartości,
1
Balonowy schemat spłat to spłaty kapitału tym wyższe im bliższe zakończe-
nie umowy.
2
Ujemna amortyzacja powstaje wtedy, gdy spłaty pożyczki są niższe niż naliczo-
ne odsetki, czyli na koniec okresu kwota pożyczki rośnie.
Bazyli Samojlik
62
emisją własnych papierów dłużnych. Nadzór nad ich działalnością jest
bardzo ograniczony. Ustawa Glass-Steagall zakazywała bankom komer-
cyjnym posiadania innych fi rm fi nansowych.
Ustawa „Gramm…” nazywana ustawą o modernizacji usług fi nan-
sowych wprowadziła znaczącą deregulację rynku usług fi nansowych,
bankowych i ubezpieczeniowych oraz rynku papierów wartościowych.
Banki komercyjne, inwestycyjne i fi rmy ubezpieczeniowe za pomocą
fi rm specjalnego przeznaczenia (SPC, SPV, SIV) mogły się w pełni za-
angażować w rynek kredytów hipotecznych. Rok 1999 to początek es-
kalacji rozwoju rynku kredytów hipotecznych. Jedynym czynnikiem
który hamuje ich rozwój jest wysoka cena pieniądza ze względu na wy-
soki poziom stóp procentowych w USA.
Popyt na domy kredytowane hipotecznie, w szerokim zakresie rów-
nież dla grup nisko dochodowych (kredyty subprime), wyprzedza jed-
nak podaż i prowadzi do wzrostu cen. To pozwala udzielać kredytów
hipotecznych nawet dla tych którzy nie mają środków na wkład włas-
Rysunek 1. Zmiany cen domów w USA w latach 1997–2008
(dwuletnia średnia krocząca)
Źródło: M. Zandi, Financial Shock, FT Press, 2008 i G.B. Gorton, The Subprime Panic, NBER Wor-
king Paper 14398
Kryzys finansowy: źródła, skutki, kierunki naprawy
63
ny, ani na spłaty kapitału,ani nawet na standardowe odsetki. Wzrost
cen domów dotąd dopóki trwa stwarza wkład własny i tworzy środki
na odsetki i raty kapitałowe.
Deregulacja usług fi nansowych stworzyła szeroki front konkuren-
cji dla Fannie i Freedie w fi nansowaniu kredytów hipotecznych. Obie
GSE zaczęły tracić rynek. Zły pieniądz zaczął wypierać dobry. Fannie
i Freedie musiały złagodzić swoje wymagania co do jakości nabywa-
nych na rynku wtórnym umów kredytów hipotecznych. Postawiony
im cel 50% udziału kredytów subprime w portfelu zakupów ułatwiał
obniżenie standardów.
Podstawowym sposobem powstawania umowy kredytu hipoteczne-
go jest doprowadzenie przez brokera działającego za prowizję i na zlece-
nie kredytodawcy (czyli bez ryzyka brokera) do jej podpisania. W szczy-
towym okresie rozwoju rynku kredytów hipotecznych pracowało przy
tej czynności ponad 350 tysięcy osób.
3
Kredytodawca po zgromadze-
niu puli kredytów o wartości około 0,6-1,0 mld dol. sprzedaje je na
rynku wtórnym np. do Fannie lub Freedie lub innemu nabywcy, lub
też tworzy spółkę specjalnego przeznaczenia SPV do której wprowadza
umowy jako jej aktywa a fi nansuje je sprzedając na rynku papiery war-
tościowe długoterminowe (pasywa SPV), których zabezpieczeniem są
aktywa hipoteczne. Jest to fi nansowanie kredytów hipotecznych przez
ich sekjurytyzację. W ten sposób ekspansja kredytowa nie napotyka
ograniczeń bilansowych banków komercyjnych a w szczególności ogra-
niczeń akcji kredytowej wynikających z reguły minimalnego kapitału
netto. Sekjurytyzacja zdejmuje ograniczenia kredytowe z każdej fi rmy
fi nansowej. Ekspansja sekjurytyzowanych kredytów hipotecznych fi -
nansowana jest przez cały rynek i nie tylko amerykański lecz również
światowy. Z około 12 bln dol. wartościowych papierów dłużnych za-
bezpieczonych hipotecznie ⅔
sfi nansowano na rynku amerykańskim
a ⅓
, czyli około 4 bln dol., na pozostałych rynkach.
3
Zob. M. Zandi, Financial Shock, FT Press 2009, s. 98.
Bazyli Samojlik
64
Specyfi ką sektora fi nansowego na całym świecie jest wysokie lewa-
rowanie działalności. Fundusze własne stanowią niski procent pasy-
wów. Tym samym aktywa są fi nansowane głównie środkami obcymi,
a relacja aktywa/fundusze własne, czyli dźwignia fi nansowa lub inaczej
lewarowanie, jest wysokie. Najbardziej rygorystycznie dopuszczalny
poziom lewarowania określa się wobec banków komercyjnych. Bardzo
rzadko relacja aktywa/fundusze własne jest w bankach komercyjnych
wyższa niż około 12. Jest to jednakże około 6–7 krotnie wyższe lewa-
rowanie niż w fi rmach niefi nansowych. Na wyższą dźwignię fi nanso-
wą w fi rmach produkcyjno-usługowych nie zgadzają się zwykle ban-
ki odmawiając wzrostu kredytowania. Maksymalny poziom dźwigni
w bankach komercyjnych ustalają przepisy prawa bankowego i bieżą-
co nadzoruje bank centralny. Wysoka dźwignia fi nansowa pozwala na
osiąganie wysokich stóp zwrotu z funduszy własnych mimo niskich lub
bardzo niskich stóp zwrotu z aktywów, ku zadowoleniu akcjonariuszy
lub udziałowców. Znacznie wyższy poziom lewarowania dopuszcza się
w bankach inwestycyjnych a szerzej w niebankowych fi rmach fi nanso-
wych. Weźmy przykład Fannie. Na koniec 2007 r. aktywa 843 mld dol.,
umowy
kredytowe
o wartości około
0,6–1,0 mld dol.
zabezpieczone
hipotekami; aktywa
umowy
kredytowe
o wartości około
0,6–1,0 mld dol.
zabezpieczone
hipotekami; aktywa
gotówka na
obsługę pasywów
gotówka na
obsługę pasywów
krótkoterminowe
papiery dłużne ze
średnim oprocentowaniem
niższym niż oprocentowanie
zakupionych kredytów
i o wartości niższej niż
wartość kredytów; pasywa
krótkoterminowe
papiery dłużne ze
średnim oprocentowaniem
niższym niż oprocentowanie
zakupionych kredytów
i o wartości niższej niż
wartość kredytów; pasywa
SPV
SPV
wynik SPV = np. 1% zysku na aktywach = 0,01 · 0,6 mld dol. = 6 mln dol.
stopa zwrotu na funduszach własnych = 6 dol. / 0,02 · 6 dol. = 6 / 12 = 50%
wynik SPV = np. 1% zysku na aktywach = 0,01 · 0,6 mld dol. = 6 mln dol.
stopa zwrotu na funduszach własnych = 6 dol. / 0,02 · 6 dol. = 6 / 12 = 50%
gotówka na kupno
umów hipotecznych
gotówka na kupno
umów hipotecznych
Rysunek 2. Typowa struktura spółki specjalnego przeznaczenia
dla fi nansowania kredytów hipotecznych
Źródło: przykład hipotetyczny
Kryzys finansowy: źródła, skutki, kierunki naprawy
65
fundusze własne 41 mld dol., czyli lewar 843/41 = 20,5. Zysk netto
za rok 2007 4 mld dol., czyli stopa zwrotu z aktywów 4/843 = 0,47%,
mniej niż pół procenta. Jednakże stopa zwrotu z funduszy własnych
jest 20,5 razy większa 0,47% · 20,5 = 9,7%.
Banki komercyjne mogą poprawić swoją stopę zwrotu, po deregu-
lacji sektora fi nansowego ustawą Gramm-Leach-Bliley,wyprowadzając
część działalności ze swoich bilansów do SPC, SPV lub SIV, gdzie ta-
kich formalnych ograniczeń nie ma. Banki inwestycyjne mają mniej
rygorystyczne ograniczenia w zakresie dopuszczalnego lewarowania ale
ze względu na spotęgowaną przez wartość dźwigni fi nansowej stopę
zwrotu z funduszy własnych, też są zainteresowane wyprowadzaniem
działalności do wyżej lewarowanych SPC, SPV lub SIV. Przykład: je-
żeli w banku-matce możliwe lewarowanie wynosi 12 i bank zainwe-
stuje 1 mld dol. w fundusze własne 100 SPC, czyli po 10 mln dol.
w każdą a dźwignia fi nansowa w każdej wynosi 50, to przeciętna 0,5%
stopa zwrotu netto z aktywów w każdej ze 100 SPC daje przeciętną
stopę zwrotu z zaangażowanych funduszy własnych 50 · 0,5% = 25%
czyli 1 mld dol. · 0,25 = 250 mln dol. zysku netto. Przy tej samej sto-
pie zwrotu z aktywów banku dźwignia 12 dawalaby roczny zysk netto
1 mld dol. · 0,5% · 12 = 60 mln dol., czyli o 190 mln dol. mniej.
Finansowanie aktywów, umów kredytu hipotecznego, w fi rmach
specjalnego przeznaczenia (SPC, SPV, SIV) papierami dłużnymi na-
potyka na barierę popytu. Potencjalny nabywca nie zna ryzyka niewy-
płacalności emitenta. Najwięksi instytucjonalni inwestorzy na podsta-
wie swoich wewnętrznych przepisów mogą nabywać papiery dłużne
o określonym ratingu np. AAA i AA. Tu z pomocą przychodzą fi rmy
ratingowe. Na podstawie wszechstronnej analizy nadają określony ra-
ting emitowanym papierom dłużnym. Jeśli jest on odpowiednio wy-
soki otwiera to drogę do sfi nansowania aktywów przez sprzedaż papie-
rów dłużnych w USA i za granicą.
Finansowanie kredytów hipotecznych subprime ze względu na wy-
sokie ryzyko niewypłacalności kredytobiorcy są konstruowane inaczej
niż zwykłe umowy hipoteczne. Po pierwsze są to umowy 30-letnie kre-
Bazyli Samojlik
66
dytu hipotecznego ale zawierają klauzulę, iż kredytodawca bez wzglę-
du na to czy sprzedaje te umowy w pakiecie na wtórnym rynku czy
nie, zachowuje prawo do ich refi nansowania lub nierefi nansowania po
2 lub 3-letnim okresie. W przypadku refi nansowania np. po 2 latach
nowa umowa jest znowu umowa 2-letnią. Taka sekwencja 2-3 letnich
umów subprime może obowiązywać przez cały okres kredytu hipotecz-
nego. Refi nansowanie następuje wtedy gdy odpowiednio rośnie cena
nieruchomości. Po roku 2000 bum na rynku mieszkaniowym zapew-
niał pokaźny coroczny wzrost cen i pozwalał kredytodawcom na unik-
nięcie ryzyka niewypłacalności kredytobiorcy subprime.
Kredyty subprime są również umowami o zmiennym oprocentowa-
niu (adjustable-rate mortgage). W przypadku, gdy cena nieruchomości
nie rośnie lub kredytobiorca nie chce się refi nansować,następuje tzw.
zresetowanie oprocentowania, niskie stałe oprocentowanie w okresie
2 lub 3-letnim zostaje zastąpione wysokim oprocentowaniem zmien-
nym zmuszając kredytobiorcę subprime do opuszczenia nieruchomości
lub przekonując go co do konieczności refi nansowania, jeśli życzy sobie
tego kredytodawca. Refi nansowanie to cały łańcuch korzyści dla uczest-
ników tego procesu, w postaci prowizji, opłat i wykupu części papierów
dłużnych wyemitowanych dla sfi nansowania umów subprime.
Struktury fi nansowania pożyczek hipotecznych subprime są eks-
tremalnie skomplikowana i zróżnicowane. Są one wynikiem inżynie-
rii fi nansowej uzgodnionej między fi rmami inwestycyjnymi i ratingo-
wymi.
Typowa umowa subprime jest oparta na konstrukcji XS/OC, któ-
ra zapewnia szybkie tworzenie marży bezpieczeństwa dla ryzykow-
nych kredytów subprime
4
. Skrót XS oznacza, iż występuje nadwyżka
spread,u, średnie ważone oprocentowanie papierów dłużnych fi nansu-
jących aktywa subprime jest o 3-4pkt% niższe niż oprocentowanie kre-
dytów w puli subprime. Skrót OC oznacza, iż wartość puli kredytów
4
Szerzej o konstrukcji XS/OC zobacz, G.B. Gorton, Th
e Subprime Panic, Na-
tional Bureau of Economic Research, Working Paper 14398, October 2008.
Kryzys finansowy: źródła, skutki, kierunki naprawy
67
subprime jest większa niż nominał emisji papierów dłużnych służących
do ich sfi nansowania o około 2–3%. Jeśli ceny nieruchomości rosną,
to mimo braku wkładu własnego i nawet ujemnej początkowej amor-
tyzacji, szybko zostaje stworzona bezpieczna relacja między kredytem
subprime a wartością fi nansowanej nieruchomości.
Emitowane papiery dłużne dla sfi nansowania w SPC kredytów
subprime maja strukturę warstwową. Składają się z transz o różnym
ratingu od najwyższego AAA, przez AA, A i BBB do transzy NR bez
ratingu (około 1% emisji).
Na podstawie transz obligacji o najwyższym ratingu AAA, AA
i A emituje się najwyżej jakości papiery dłużne zabezpieczone hipo-
tecznie (CDO). Najwyższej jakości CDO również mają strukturę tran-
szową, zawierają transzę pierwszorzędną AAA, transzę podporządkowa-
ną AAA, transze AA, A, BBB i transzę NR bez ratingu (około 1%).
Na podstawie transzy obligacji BBB (około 4%) emituje się śred-
niej jakości CDO zabezpieczone aktywami hipotecznymi, które też
mają strukturę warstwową identyczną jak wysokiej jakości CDo emito-
wane na podstawie transz AAA, AA i A, ale udział transzy o pierwszo-
rzędnym ratingu jest o kilka pkt procentowych niższy a udziały transz
o niższym ratingu: podporządkowane AAA, AA, A, BB i NR są wyż-
sze. Np. transza NR ma tu 4% udział.
Średniej jakości CDO o ratingu AA i A (około 15% emisji) jest
podstawą emisji sześciu transz CDO z ratingiem od pierwszorzędnej
AAA, przez podporządkowaną AAA itd. Aż do transzy NR. Ta emisja
CDO nazywana jest CDO
2
. Jeśli warstwy AA i A z CDO
2
posłużyły
kolejnej emisji CDO to nazywane są one CDO
3
.
Ogólna zasada jest taka, że wpływy z umów hipotecznych subpri-
me (odsetki, raty kapitałowe, spłaty umowy w związku z jej refi nanso-
waniem) w pierwszej kolejności trafi ają posiadaczy najwyższej jakości
CDO z najwyższym ratingiem, a następnie po ich zaspokojeniu, do ko-
lejnych transz aż do wyczerpania dostępnych z obsługi umów subpri-
me przez kredytobiorców. Posiadaczce papierów NR (bez ratingu) fi -
nansowani są na końcu.
Bazyli Samojlik
68
W odwrotnej kolejności pokrywa się straty. Najpierw straty pokry-
wają posiadacze transz NR CDO
3
itd.
Inwestorzy mają w ten sposób cały wachlarz papierów wartościo-
wych o różnym ryzyku i stosownie do swojego apetytu na relację, ocze-
kiwana stopa zwrotu z inwestycji a jej ryzyko, mogą formować swoje
portfele inwestycji w zabezpieczone hipotecznie papiery dłużne.
Zabezpieczeniu przed ryzykiem braku terminowej i pełnej ob-
sługi papierów dłużnych zabezpieczonych kredytami hipotecznymi
subprime, służą instrumenty pochodne, swapy defaul’tu kredytowe-
go (CDS). Jest to kontrakt między ubezpieczającym i ubezpieczanym
na mocy którego ubezpieczany posiadacz papieru dłużnego wpła-
ca pewną uzgodnioną część otrzymywanych od tego papieru dłużne-
go odsetek a ubezpieczający zobowiązuje się pokryć straty ubezpie-
czonego w przypadku braku obsługi papierów dłużnych przez ich
emitenta. Nie jest to kontrakt ubezpieczenia. Wystawcą swapu mo-
że być bank lub inna instytucja fi nansowa. Przykład: nabywca kupu-
je od banku wystawcy swapu ubezpieczenie papierów dłużnych o war-
tości nominalnej 100 mln dol. na okres 5 lat płacąc rocznie 2 % czyli
0,02 · 100 mln = 2 mln dol. Jeśli w jakimkolwiek momencie tego okre-
su wystawca papieru dłużnego ogłosi niewypłacalność to wystawca swa-
pu płaci nabywcy 100 mln dol.
5
.
Nadzór nad kształtowaniem się wskaźnika dźwigni fi nansowej
w bankach inwestycyjnych i fi rmach specjalnego przeznaczenia (SPC,
SPV, SIV) są głównie fi rmy ratingowe. Firma ratingowa nadaje rating
poszczególnym transzom na podstawie bieżącej oceny jakości zabez-
pieczenia, w szczególności zabezpieczenia hipotecznego typu subpri-
5
Swapy CDS tak jak każdy instrument pochodny nie musi służyć zabezpiecze-
niu otwartej pozycji, to jest nabywca nie musi posiadać żadnych papierów dłużnych
zabezpieczonych hipotekami subprime. Nabycie swapu może być czystą spekulacją.
Jeśli inwestor sądzi, że jakiś konkretny emitent ogłosi w określonym terminie niewy-
płacalność to może nabyć swap, płacić regularnie uzgodniony procent od wartości
kontraktu i mieć nadzieję, iż jego oczekiwanie spełni się i wystawca swapu sowicie
go będzie musiał wynagrodzić.
Kryzys finansowy: źródła, skutki, kierunki naprawy
69
me. Bez wysokiego ratingu każda fi rma specjalnego przeznaczenia, a
nawet bank inwestycyjny o wieloletniej pierwszorzędnej renomie (jak
np. Lehman Brothers, Bear Stern, Morgan Stanley, Merill Lynch czy
też Goldman Sachs) ma bardzo ograniczone możliwości ulokowania
na rynku własnych papierów dłużnych bez ratingu. Tym samym jest
zależny od fi rmy ratingowej. Firma ratingowa po nadaniu emisji okre-
ślonego ratingu nadzoruje w sposób ciągły zmiany sytuacji rynkowej
i pod groźbą zaniżenia ratingu zmusza emitenta do określonych dzia-
łań. Obniżenie ratingu staje się znane całemu rynkowi i może szybko
prowadzić emitenta do niemożności refi nansowania swoich papierów
dłużnych. Jednym z parametrów obserwowanych przez fi rmę ratingo-
wą jest lewarowanie. Firmy fi nansowe co do zasady są silnie lewaro-
wane a to powoduje, że nawet niewielkie straty aktywów radykalnie
zwiększają lewarowanie. Firma ratingowa nakazuje natychmiast dele-
warować się, to jest zmniejszyć lewarowanie, pod groźbą wycofania wy-
sokiego ratingu. Przykład zmian lewarowania: aktywa 1 mld dol. w pa-
sywach wyemitowane papiery dłużne 950 mln dol., fundusze własne
50 mln dol., czyli dźwignia fi nansowa = 1 mld dol./50 mln dol. = 20.
Powiedzmy, że następuje 2% spadek wartości aktywów: z 1000 mln dol.
do 0,98 · 1000 mln dol. = 980 mln dol. Spadek wartości aktywów
o 20 mln dol. pomniejsza fundusze własne z 50 mln dol. do 30 mln dol.
a dźwignia fi nansowa rośnie z 20 do 980/30 = 32,6. Firma ratingo-
wa nakazuje natychmiastowe delewarowania. Właściciel SPC musi po-
większyć kapitał własny o 20 mln dol. lub sprzedać aktywa bez strat
bilansowych tak, aby dźwignia na powrót wyniosła 20. Jeśli wybierze
tę drugą opcję to musi sprzedać aktywa fi nansowe, bez strat bilanso-
wych, gdyż to dalej zwiększałoby lewarowanie, o wartości 380 mln dol.
to jest ponad 38% posiadanych aktywów. Aktywa spadną do poziomu
980-380 = 600 mln dol. i dźwignia fi nansowa powróci do pierwotnego
poziomu aktywa 600 mln dol./ fundusze własne30 mln dol. = 20.
Zgodnie z zasadami rachunkowości amerykańskiej GAAP najbar-
dziej destabilizują bilans i rachunek wyników instrumenty pochod-
ne. Zasadą ich prezentowania w sprawozdaniu fi nansowym jest reguła
Bazyli Samojlik
70
mark to market, wycenianie wg bieżącej wartości rynkowej. Firma ratin-
gowa wymaga zwykle wobec fi rm fi nansowych ze względu na ich wyso-
kie lewarowanie, stosowanie wyceny mark to market codziennie a nie
rzadziej niż co tydzień. Dopóki nakaz delewarowania dotyczy pojedyn-
czych „niemastodontów” rynkowych, reguła mark to market nie desta-
bilizuje całego sektora. Jeśli jednak nakaz delewarowania jest kierowa-
ny do 100 czy 1000 jednostek, to pojawia się nadpodaż upłynnianych
papierów dłużnych i gwałtowny spadek cen na całym rynku.
Od początku 2000 roku coraz silniej na balon kredytów hipotecz-
nych a w szczególności kredytów subprime zaczęła oddziaływać poli-
tyka pieniężna FED, pod wodzą A. Greenspana. Nasilająca się recesja
w gospodarce amerykańskiej zaczęła zagrażać powodzeniu G.W.Busha
w zbliżających się wyborach prezydenckich. Z odsieczą przyszedł
A.Greenspan obniżając gwałtownie docelową stopę procentową ryn-
ku międzybankowego. Stopa funduszy federalnych został od stycznia
2000 do lipca 2003 obniżona z 6,5% do 1%, najniższego poziomu
w 45-letniej historii. Realna stopa procentowa FED (nominalna minus
infl acja) stała się ujemna. Nastąpił okres taniego i łatwego pieniądza.
Wszystkie czynniki synergii prokryzysowej były już na miejscu, FED
dołączył czynnik przedostatni: powszechny dostęp do taniego kredytu.
Rozpoczęła się prawdziwa eksplozja kredytów hipotecznych a zwłasz-
cza subprime ze względu na ich wyższą dochodowość przez regularne
(co 2 lata przy silnie rosnących cenach domów) refi nansowanie i wy-
nikające stąd dodatnie przepływy pieniężne.
Docelowy poziom ceny pieniądza na rynku międzybankowym jaki
przez operacje otwartego rynku repo, czyli zwiększenia bazy monetar-
nej, realizował FED, przedstawia rysunek poniżej. W okresie trzyletnim
okresie 2002–2004 pieniądz był łatwo dostępny, nastąpiła eskalacja
kredytowania hipotecznego i rozwoju segmentu subprime, rekordowy
wzrost poziomu cen nieruchomości w wyniku nadwyżki popytu nad
podażą, rozwój popytu na domy jako inwestycje przynoszące szybki
dochód, bez konieczności angażowania jakichkolwiek własnych środ-
ków w wyniku dynamicznego wzrostu cen.
Kryzys finansowy: źródła, skutki, kierunki naprawy
71
Historycznie niski i realnie ujemny poziom stopy funduszy fede-
ralnych kreował nadmierny popyt konsumpcyjny i od połowy roku
2004 narastać zaczęła presja infl acyjna. FED wprowadził ostatni czyn-
nik spotęgowanej synergii prokryzysowej. Nastąpił istotny wzrost ce-
ny pieniądza a tym samym oprocentowania kredytów. Wzrost popytu
na nowe domy spowolnił się, spowolnił się wzrost cen domów, zanikać
zaczęły możliwości refi nansowania umów subprime. Proces spowolnia
dotyczył w związku z radykalną zmianą ceny pieniądza całej gospodar-
ki amerykańskiej a nie tylko rynku kredytów hipotecznych. Jednakże
Rysunek 3. Zmiany poziomu kredytów hipotecznych na rynku
USA w latach 2000–2006 w bln dol.
Źródło:M. Zandi, op.cit.
Bazyli Samojlik
72
bąbel mieszkaniowy był najbardziej rozrośnięty i najgwałtowniej zapa-
dał się. Decydujące znaczenie dla załamania się rynku hipotecznego,
zaczynając od jego segmentu subprime było wprowadzenie w połowie
2006 wskaźników ryzyka instrumentów fi nansowych segmentu sub-
prime, tzw, wskaźniki ABX
6
.
Instrumenty fi nansowe rynku kredytów hipotecznych i innych
kredytów również są przedmiotem obrotu na rynku OTC. Informa-
cje o poszczególnych transakcjach mają tylko jej strony. Wskaźniki
ABX ujawniły zmiany postrzegania ryzyka przez strony wszystkich
transakcji. To co zachodzi w odizolowanych transakcjach OTC stało
się dostępne dla całego rynku. Na podstawie wskaźników ABX stro-
ny wystawione na ryzyko utraty wartości posiadanego instrumentu
dłużnego zaczęły się zabezpieczać. Wraz z narastaniem ryzyka kosz-
ty tego zabezpieczenia zaczęły rosnąć. Rozpoczęło się masowe wyzby-
6
Takie stanowisko reprezentuje m.in. G.B.Gorton, op.cit. str. 22.
Rysunek 4. Zmiany stopy procentowej funduszy federalnych w latach 2000–2006
Źródło: strona internetowa FED
Kryzys finansowy: źródła, skutki, kierunki naprawy
73
wanie się instrumentów fi nansowych rynku hipotecznego. W wyni-
ku procedury mark to market setki fi rm specjalnego przeznaczenia
a zwłaszcza wszystkie ( kilkaset)aktywnie zarządzane SIV (Structured
Investment Vehicles),posiadające aktywa zabezpieczone hipotecznie
w wyniku presji na delewarowania traciły płynność. Firmy takie jak
Fannie i Freedie fi nansujące krótkoterminowo długoterminowe akty-
wa hipoteczne nie były zdolne do refi nansowania, ze względu na zanik
popytu, traciły błyskawicznie płynność. W wyniku wzrostu oprocen-
towania kredytów w wyniku resetowania oprocentowania w umowach
subprime o zmiennym oprocentowaniu i spadku cen domów, kredy-
ty stały się wyższe niż wartość sfi nansowanego nimi domu. Kredyto-
biorcy mając opcje wyjścia z domu, bez żadnych dodatkowych kosz-
tów fi nansowych poza zaszargana opinia kredytową, która utrudni na
kilka lat uzyskanie jakiegokolwiek kredytu, zwracali je masowo kre-
dytodawcom.
Papiery dłużne hipoteczne to podstawa zabezpieczenia transakcji
rynku pieniężnego repo i transakcji otwartego rynku repo przeprowa-
dzanych przez bank centralny. Strony transakcji z nadwyżką płynności
przestały udzielać jakichkolwiek pożyczek zabezpieczonych innymi niż
skarbowe papierami ze względu na obawę, że pożyczkobiorca nie zwró-
ci pożyczki i pozostaną z niepłynnym jej zabezpieczeniem.
Zadłużenie emitentów papierów dłużnych zabezpieczonych akty-
wami hipotecznymi wynosi około 12 bln dol. To jest w przybliżeniu
poziom PKB USA i kwota bliska poziomowi długu publicznego rządu
federalnego. Szacuje się, że około ⅓
tego długu jest w posiadaniu nie-
rezydentów amerykańskich, głównie rządów posiadających znaczące re-
zerwy walutowe (Chiny, Japonia, naftowe kraje arabskie, Rosja) i ban-
ków na całym świecie, które traktowały te papiery a zwłaszcza papiery
Fannie i Freedie (40% udział w wyemitowanych papierach dłużnych
zabezpieczonych hipotecznie), jako bezpieczne, o niskim ryzyku i do-
brej dochodowości. Stąd kryzys rynku hipotecznego w USA nie tylko
sparaliżował na lata gospodarkę amerykańską, ale i gospodarki krajów
strefy euro i całej UE.
Bazyli Samojlik
74
Większość krajów stoi na stanowisku, iż luka w popycie globalnym
spowodowana niedostatecznym popytem sektora prywatnego może być
wypełniona wyższym popytem sektora publicznego i zmniejszeniem
stopnia fi skalizmu. Modelowym przykładem są tu pakiety antykry-
zysowe USA o strukturze: ⅓
ulgi w PIT przede wszystkim dla grup
nisko dochodowych i ⅔
wzrost wydatków sektora publicznego przez
wzrost defi cytu i długu. Podobny jest charakter pakietu antykryzyso-
wego Niemiec. Sytuacja fi skalna USA i Niemiec jest nieco odmienna.
Niemcy na koniec 2008 r. miały sektor publiczny bliski równowadze
i dług około 60% PKB. USA na koniec 2008 r. miały defi cyt sekto-
ra publicznego około minus 10% PKB i dług sektora publicznego po-
nad 100% PKB. Perspektywa skuteczności pakietów antykryzysowych
i kosztów wychodzenia w przyszłości z defi cytu i długu jest więc w obu
krajach nieporównywalna.
Gospodarka Polski jest dotknięta kryzysem głównie z powodu skali
kryzysowych zjawisk w krajach UE. Mamy jednakże bardzo wąskie pole
manewru w sferze materialnych elementów krajowego pakietu antykry-
zysowego. Nadmierny, trudny do sfi nansowania defi cyt występuje już
bez jakiegokolwiek pakietu zakładającego obniżki podatków i wzrost
wydatków sektora publicznego. Nie ma o tym świadomości opinia
publiczna, gdyż prezentowany publicznie defi cyt budżetu państwa np.
na 2009 r. w kwocie 18,2 mld zł jest zaniżony o ponad 22 mld zł, uj-
mowane na potrzeby propagandy krajowej jako rozchód a nie wyda-
tek i tym samym nie uwzględniony w poziomie defi cytu. Rzeczywisty
defi cyt już w uchwalonej na 2009 r. ustawie budżetowej wynosi ponad
40 mld zł. Po drugie, znaczącą częścią długu publicznego jest zadłuże-
nie w walucie obcej. Obecnie ujawniło się ryzyko kursowe, PLN słab-
nie. Rok 2009 będzie więc okresem silnego wzrostu nie tylko długu
w złotych, ale i długu w walutach obcych a relacja długu do PKB bę-
dzie zdecydowanie rosła, gdyż jej mianownik będzie rósł ( jeśli w ogóle
wzrośnie) wolniej niż licznik. Stąd, obniżenie podatków i wzrost wydat-
ków, więc pakiet na kształt tego z USA czy Niemczech byłby w Polsce
bardzo pożądany, ale prawdopodobnie w obecnych warunkach wyso-
Kryzys finansowy: źródła, skutki, kierunki naprawy
75
kiego ryzyka papierów dłużnych wielu rynków wschodzących nie jest
możliwy do sfi nansowania. Pozostaje więc pakiet niematerialny, przede
wszystkim tworzenie w Polsce systemu organizacyjno-prawnego bar-
dziej przychylnego aktywności gospodarczej we wszystkich obszarach
ludzkiej działalności.
W odniesieniu do źródła obecnego kryzysu, to jest USA, aby zapo-
biec w przyszłości w globalnej gospodarce światowej powstania kolej-
nego szoku fi nansowego należałoby:
•
przywrócić w USA zakaz/ustawa Glass-Steagall z 1933 r./ posiada-
nia przez banki komercyjne fi rm fi nansowych
•
ograniczyć lewarowanie fi rm inwestycyjnych do poziomu banków
komercyjnych
•
zmniejszać stopniowo w okresie 5–10 lat lewarowanie w bankach
komercyjnych
•
zakazać bankom centralnym ustalania ujemnych realnych stóp pro-
centowych
•
zapewnić niezależność banku centralnego od rządu i władzy usta-
wodawczej, tak jak w strefi e euro UE
•
zlikwidować „hazard moralny” w fi rmach ratingowych, zakazując
dokonywanie ratingu przez fi rmy ratingowe na zlecenie i za prowi-
zje emitenta.
Bazyli Samojlik
76
Joachim Osiński
Nauka o państwie wobec
współczesnego kryzysu finansowego
1. Wstęp
W przekonaniu zdecydowanej większości ekonomistów to gospo-
darka oparta na formułach wolnego rynku i maksymalizacji zysków
stanowi podstawowy warunek rozwoju w dobie globalizacji. „Maksy-
malizacja zysków stanowiąca sedno kapitalizmu polega na minimalizo-
waniu kosztów i maksymalizowaniu dochodów. Pod względem techno-
logicznym koszty transportu i komunikacji wyraźnie spadły, a szybkość,
z jaką mogą się odbywać, gwałtownie wzrosła. Umożliwia to powsta-
nie zupełnie nowych systemów komunikacji, kierownictwa i kontroli
w przedsiębiorczości. Grupy badawcze i projektowe mogą być koordy-
nowane w różnych częściach świata; komponenty mogą być wytwarza-
ne w dowolnym miejscu na świecie, gdzie można to zrobić najtaniej
i wysłane do punktów montażu, które minimalizują całkowite koszty.
Zmontowane produkty mogą być natychmiast wysłane tam, gdzie są
potrzebne, transportem lotniczym zgodnie z systemem dostawy just in
time. Sprzedaż może mieć zasięg globalny”
1
.
1
L.C. Th
urow, Przyszłość kapitalizmu, Wrocław 1999, s. 157.
Przy okazji formułowania ocen o aktualnym stadium rozwoju kapi-
talizmu pojawiają się poglądy wskazujące na malejące znaczenie insty-
tucji państwa we współczesnych uwarunkowaniach. Najczęściej pod-
kreśla się zawężanie funkcji państwa i przejmowanie niektórych z nich
przez instytucje ugrupowań integracyjnych lub globalny rynek. Naj-
powszechniej wskazywane w opracowaniach z dziedziny ekonomii, ale
także innych nauk społecznych, przyczyny zmniejszania się roli i zna-
czenia instytucji państwa (przynajmniej w Europie i Ameryce Płn.) we
współczesnej rzeczywistości można sprowadzić do trzech zasadniczych
wymiarów, związanych z procesami regionalizacji, integracji i globa-
lizacji
2
. W ramach tych wymiarów pojawiły się jednocześnie bardziej
szczegółowe argumenty:
I. Regionalizacja – wymiar społeczny i tożsamościowy
• rozwój społeczny dokonuje się wewnątrz regionów
• wzrost przywiązania do „małych ojczyzn”
II. Integracja – wymiar gospodarczy i polityczny
• mobilność czynników produkcji (swoboda przepływu kapi-
tału, towarów, usług i ludzi)
• podstawy wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa
Globalizacja – wymiar kapitałowo-towarowy i kulturowy
• nieograniczone przepływy kapitałowe oraz przepływy towa-
rów i usług
• ujednolicanie się wzorców i zachowań kulturowych
2
Nie jest naszym zadaniem defi niowanie wskazanych pojęć. Ich rozumienie, mi-
mo iż zróżnicowane, oparte jest na dość powszechnie przyjętych w naukach społecz-
nych i międzynarodowej praktyce politycznej kanonach defi nicyjnych, opisujących
cechy szczególne wskazanych procesów, a także analizujących ich uwarunkowania
prawne w prawie wewnątrzkrajowym i międzynarodowym. Część dyskusji teoretycz-
nej, szczególnie na temat globalizacji, ma wysoce zideologizowany, a przez to raczej
publicystyczny niż naukowy charakter.
Joachim Osiński
78
Ograniczone ramy niniejszego tekstu nie pozwalają na szczegółową
prezentację argumentów przytaczanych za malejącą rolą i znaczeniem
instytucji państwa
3
. Można jedynie dodać, że wiele z nich wywodzi się
z ideologii neoliberalnej i ze środowisk biznesowych hołdujących tej
ideologii, które skrajną deregulację oraz niekontrolowane otwarcie go-
spodarek, a przede wszystkim rynków fi nansowych, uczyniły swoim
podstawowym credo. Symptomatyczne są podejmowane, także w Pol-
sce, próby quasi-naukowego uzasadniania ideologicznych tez formu-
łowanych na gruncie neoliberalizmu, które dość boleśnie są rewido-
wane przez obecną rzeczywistość rynków fi nansowych i pogarszający
się stan gospodarek realnych na całym świecie. Bezradność ideologów
skrajnego neoliberalizmu uwidoczniła się na podobną skalę do tej, któ-
rą obserwowaliśmy w Europie Środkowej i Wschodniej, a która do-
prowadziła w latach 80. i 90. XX wieku do kompromitacji pseudona-
ukowych, ideologicznych tez naukowego socjalizmu i odesłała je do
lamusa. Część podobnych poglądów, szczególnie w odniesieniu do eko-
nomistów, wynika z niezrozumienia samej instytucji państwa i utożsa-
mianiem jej z różnie pojmowaną władzą wykonawczą, a przede wszyst-
kim rządem.
Na szczęście jednak wskazane wyżej poglądy nie są przekonywające
dla wielu politologów, socjologów czy prawników, a także części eko-
nomistów. O cywilizacyjnej roli państwa w pełnowymiarowym ukształ-
towaniu natury człowieka i uczynieniu zeń „istoty politycznej” mówił
już Arystoteles, akcentując znaczenie instytucji państwa dla „uczło-
wieczenia człowieka”. Zglobalizowany rynek nie jest w stanie zastą-
3
Wobec wielu nieporozumień, szczególnie w literaturze z zakresu ekonomii,
związanych z pojęciem „państwo” w niniejszym opracowaniu przyjmuję, że: „Pań-
stwo jest terytorialną i polityczną instytucją, która opierając się na posiadanych
zasobach oraz wykorzystując system prawny, gospodarczy i układ stosunków
międzynarodowych, skutecznie tworzy optymalne warunki rozwoju cywiliza-
cyjnego społeczeństwa”. Por. J. Osiński, Niezbędność państwa oraz jego współczesne
modele, w: Współczesne państwo w teorii i praktyce. Wybrane elementy, red. J. Onisz-
czuk, Ofi cyna Wydawnicza SGH, Warszawa 2008, s. 416.
Nauka o państwie wobec współczesnego kryzysu finansowego
79
pić państw w realizacji ich funkcji kulturowych, stricte społecznych czy
tożsamościowych, bowiem najczęściej mają one nierynkowy charak-
ter. Przywiązanie do wartości moralnych, aksjologia obywatela będą-
cego odpowiedzialnym za losy swoje, swojej rodziny czy swojej „małej
ojczyzny” nie mają charakteru rynkowego, podobnie zresztą jak wiele
innych wartości i postaw realizowanych przez każdego człowieka. My-
ślenie, iż aktywność człowieka, jego bytowanie w społeczeństwie ma-
ją miejsce przede wszystkim w „sferze rynku”, jest błędne, choć czę-
sto powtarzane przez ideologów neoliberalizmu. Zauważyć należy, iż
także społeczeństwo obywatelskie nie obejmuje wszystkich wymia-
rów życia człowieka, a jedynie niektóre z nich, a także posiada natural-
ne granice. Współcześnie podkreśla się, że społeczeństwo obywatelskie
cechuje lokalność lub regionalność, a jego granice przestrzenne zawsze
są wyznaczane przez granice państwowe. Nie ma obecnie i w dającej
się przewidzieć przyszłości nie będzie transnarodowych społeczeństw
obywatelskich, które w pewnych istotnych zakresach mogłyby zastę-
pować w poszczególnych dziedzinach aktywności poszczególne pań-
stwa
4
.
4
J.E. Stiglitz, pisząc o globalizacji, wskazuje, że: „Globalizacji towarzyszyło two-
rzenie nowych instytucji, które obok już istniejących zaczęły prowadzić działalność
przekraczającą granice państw. W ramach międzynarodowego społeczeństwa oby-
watelskiego nowe grupy, takie jak Ruch Jubileuszowy domagający się redukcji długu
krajów najuboższych, dołączyły do utworzonych dawno temu organizacji, takich jak
Międzynarodowy Czerwony Krzyż”. Por. J.E. Stiglitz, Globalizacja, Wyd. Naukowe
PWN, Warszawa 2004, s. 26. Autor nie rozumie pojęcia „społeczeństwo obywatel-
skie”, stąd też utożsamia je tylko z instytucjonalnymi przejawami zmian w stosun-
kach międzynarodowych, takimi jak powstawanie nowych organizacji międzynaro-
dowych. Sedno sprawy tkwi jednakże nie w ilości nowo powstających organizacji
(co jest trendem naturalnie występującym od zakończenia II wojny światowej), lecz
w jakości i efektywności ich wpływu na rozwój cywilizacyjny. W skrajnym przypad-
ku takiego pojmowania zagadnienia współczesny „fundamentalizm islamski” naj-
skuteczniej organizował się w skali globalnej i oddziaływał na rozwój cywilizacyjny.
Czy więc przykładowo Al-Kaida jest elementem „międzynarodowego społeczeństwa
obywatelskiego”?
Joachim Osiński
80
Przytaczane w kontekście roli państwa określenia procesu globali-
zacji grzeszą, w moim przekonaniu, nadmiernym obiektywistycznym
determinizmem wyrażającym się w przyjęciu bezpodmiotowej formy
narracji sugerującej, że wszystko dzieje się zgodnie z zasadą deus ex ma-
china. Sformułowania w rodzaju: „silna koncentracja kapitału tworzy”,
„inwestycje kapitałowe umożliwiają” czy „konkurencja prowadzi do”,
mają nas przekonać o nieuchronności globalizacji i o tym, że nie ma-
my na nią żadnego wpływu, że jest ona obiektywna, a zarazem cechuje
ją determinizm, nieuchronność dla zwykłych ludzi, którzy „są globa-
lizowani”, często także wbrew ich woli. Należy jednak zauważyć, że za
każdym przywoływanym działaniem stoją przedsięwzięcia konkretnych
państw, grup państw, organizacji międzynarodowej czy innych pod-
miotów stosunków międzynarodowych, a także konkretnych osób (vi-
de: Alan Greenspan, Richard Fuld czy Bernard Madoff ). Nic, wbrew
sugestii i pozorom, nie jest anonimowe, wszystko ma swoją lub swoje
siły sprawcze, choćby koncentracja kapitału, która łatwo wskazać, kie-
dy i gdzie się rozpoczęła. „Integracja gospodarki ponad granicami nie
wynika z żadnego prawa natury ani nie jest następstwem przebiegają-
cego linearnie postępu technicznego, dla którego nie ma alternatywy.
Jest ona raczej rezultatem świadomie prowadzonej od dziesięcioleci po-
lityki rządów zachodnich państw uprzemysłowionych, kontynuowanej
do dzisiejszego dnia”
5
. Podobnie inwestycje kapitałowe, które przecież
nie są anonimowe i współcześnie w 90% należą do państw i podmio-
tów gospodarczych Triady, głównie USA.
W integrującej się Europie, w której defi cyt demokracji na szcze-
blu unijnym i alienacja instytucji unijnych w stosunku do obywatela
były wielokrotnie analizowane i uzasadniane, nie obserwujemy szcze-
gólnego trendu do praktycznej realizacji idei społeczeństwa obywatel-
skiego, które przecież mogłoby być antidotum na wspomniane dolegli-
wości unijnej biurokracji. Państwa są nadal zasadniczymi instytucjami
5
H-P. Martin, H. Schumann, Pułapka globalizacji. Atak na demokrację i dobro-
byt, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1999, s. 131–132.
Nauka o państwie wobec współczesnego kryzysu finansowego
81
reprezentującymi interesy swoich społeczeństw na poziomie unijnym.
„Państwa, przechodząc istotną ewolucję w XX i XXI wieku, zachowały
i zachowają w dającej się przewidzieć przyszłości znaczącą władzę poli-
tyczną, gospodarczą i wpływ na społeczeństwo, a także autonomię na
arenie międzynarodowej. W odniesieniu do poszczególnych państw
władza ta i autonomia będą tym większe, im większe będą szeroko rozu-
miane zasoby państwa. Pojawiające się enuncjacje dotyczące »zmierz-
chu« czy »końca« instytucji państwa okazują się w znacznym stopniu
przesadzone i wynikają raczej z niezrozumienia jego istoty i dokonują-
cych się immanentnych przemian tej instytucji”
6
.
Nasuwa się także inne pytanie: jak niektórzy z teoretyków, głów-
nie ekonomiści, zamierzają pogodzić pogląd o malejącej roli państwa
we współczesnej rzeczywistości z ogromnymi oczekiwaniami, jakie ma
ono spełnić w nowej formule ochrony klimatu Ziemi i przeciwdzia-
łania globalnemu ociepleniu oraz pomocy dla regionów i państw, któ-
re ponoszą ewidentne straty w rozwoju cywilizacyjnym, spowodowane
postępującym procesem globalizacji, czytaj: nieograniczoną ekspansją
globalnych fi rm i przedsiębiorstw niezważających na pogarszające się
warunki klimatyczne na Ziemi? (vide: Konferencja ONZ w Poznaniu
w 2008 r.). Dodatkowo oczekuje się, że państwa będą przeciwdziałać
bezrobociu, organizować systemy zabezpieczenia społecznego, zapew-
niać bezpieczeństwo obywateli i korporacji transnarodowych (w zasa-
dzie całej sfery gospodarki), dbać o środowisko naturalne i przeciw-
działać masowym, niekontrolowanym migracjom ludności w skali
globalnej. Czy istnieje jakiś sposób rozwikłania tej, bądź co bądź, pa-
radoksalnej w aspekcie teoretycznym sytuacji? Być może jedno z roz-
wiązań wspomnianego paradoksu prowadzi poprzez rzetelne przeanali-
zowanie praktyki funkcjonowania współczesnych państw. Być może
należy nieco inaczej, niż to jest potoczne, spojrzeć na obecny kryzys
6
Współczesne państwo w teorii i praktyce. Wybrane elementy, red. J. Oniszczuk,
Ofi cyna Wydawnicza SGH, Warszawa 2008, s. 426–427.
Joachim Osiński
82
(obojętnie, jak go zdefi niujemy) i jego skutki oraz wpływ na rozwój cy-
wilizacyjny świata i sytuację zwykłych obywateli.
2. W czym państwa nie można zastąpić?
Aby przeciwdziałać sytuacji, w której globalizacja nie będzie pro-
wadzić do wyrównywania poziomów rozwoju państw, lecz do jeszcze
większej dywersyfi kacji i marginalizacji wielu społeczeństw naszego glo-
bu, teoretycy, których najczęściej wiąże się z alterglobalizmem (np. Na-
omi Klein), zwracają uwagę na niebezpieczeństwo „buntu biednych”,
a więc niebezpieczeństwo globalizacji konfl iktów społecznych, innych
od klasycznego konfl iktu pomiędzy klasami, który mieścił się w obrę-
bie państw narodowych
7
. Należy podkreślić, że tylko państwa mają sku-
teczne możliwości, aby zapobiec lub ewentualnie przeciwdziałać i roz-
wiązywać elementy tego rodzaju globalnego konfl iktu społecznego.
Nie jest w stanie uczynić tego największa nawet korporacja transnaro-
dowa czy zglobalizowany rynek. Przydatność współczesnych państw
w tym względzie nie może podlegać dyskusji, podobnie jak niemoż-
ność ich zastąpienia przez jakikolwiek inny podmiot. Należy pamię-
tać, iż obok pozytywnych cywilizacyjnie zjawisk globalizują się także
konfl ikty społeczne o najróżniejszym podłożu – religijnym, etnicznym,
rasowym czy ideologicznym. Mało tego, globalizują się także patologie,
takie jak terroryzm czy zorganizowana przestępczość. Wobec nich glo-
balny rynek jest bezsilny, a sam proces, o którym mówimy, może ulec
patologizacji w sytuacji, kiedy zabraknie efektywnych i dobrze zorga-
nizowanych państw oraz instrumentów oddziaływania na rzeczywistość
międzynarodową, którymi państwa dysponują
8
. W miniskali świadec-
7
Por. Globalna gospodarka – lokalne społeczeństwa. Świat na progu XXI wieku,
red. J. Osiński, Ofi cyna Wydawnicza SGH, Warszawa 2001, s. 8.
8
Trudno zgodzić się w tym kontekście z poglądem, iż: „Z prakseologicznego
punktu widzenia skuteczność państwa w realizacji funkcji publicznych i egzekucji
Nauka o państwie wobec współczesnego kryzysu finansowego
83
twem tego, co może się stać z braku skutecznie zorganizowanej władzy
państwowej, jest sytuacja w tzw. państwach upadłych.
Dlatego też, uznając niezbędność instytucji państwa we współ-
czesnej rzeczywistości międzynarodowej i wewnętrznej, postarajmy się
w dziewięciu tezach przedstawić zakresy aktywności oraz problemy,
które z pewnością wymagają obecności państwa, które realizując swo-
ją istotę, powinno być w nich znaczącym podmiotem. Nie oznacza to
oczywiście, że przedstawiony katalog ma wyczerpujący charakter i nie
istnieją inne problemy czy zjawiska, których rozwiązywanie czy moni-
torowanie wymaga aktywności państwa.
TEZA 1: tylko współczesne państwa, przez aktywne uczestnictwo
w stosunkach międzynarodowych dzięki wyspecjalizowanym struk-
turom instytucjonalnym (dyplomacja, siły zbrojne), są w stanie za-
gwarantować swoim społeczeństwom bezpieczeństwo zewnętrzne.
Bezpieczeństwo może być defi niowane jako brak zagrożeń do prze-
życia, czyli ujmowane wąsko. Jednakże we współczesnym świecie ma
ono również zapewnić realizację przynajmniej minimum innych po-
trzeb społecznych (pewności, stabilności, integralności, tożsamości czy
ochrony poziomu i jakości życia), a nie stanowić tylko gwarancji fi zycz-
nego przetrwania, a więc jest ujmowane szerzej. „Bezpieczeństwo, bę-
dąc naczelną potrzebą człowieka i grup społecznych, jest zarazem pod-
stawową potrzebą państw i systemów międzynarodowych; jego brak
wywołuje niepokój i poczucie zagrożenia”
9
. Państwa dzięki uczestni-
prawa wymaga ich ograniczenia do tych, które są niezbędne i mogą być efektywnie
zrealizowane wyłącznie przez instytucje publiczne. Rozproszenie wysiłku zmniejsza
skuteczność instytucji państwa i skłania do poszukiwania sposobów ich optymaliza-
cji”. J.W. Bossak, Systemy gospodarcze a globalna konkurencja, Warszawa 2006, s. 41.
Po pierwsze, autor całkowicie pomija funkcje zewnętrzne państwa, które są najistot-
niejsze z punktu widzenia oddziaływania i uczestnictwa państw w procesach integra-
cji i globalizacji, po drugie zaś nie w pełni chyba docenia wzajemne powiązania i ich
synergię w różnych dziadzinach aktywności państwa, zarówno wewnętrznej, jak i ze-
wnętrznej.
9
R. Zięba, Pojęcie i istota bezpieczeństwa państwa w stosunkach międzynarodo-
wych, „Sprawy Międzynarodowe” 1989, z.10, s. 50. Mimo że z cytowanego fragmen-
Joachim Osiński
84
ctwu w stosunkach międzynarodowych są w stanie zapewnić nie tylko
bezpieczeństwo narodowe (państwowe), defi niowane najczęściej jako
układ okoliczności, który powoduje, że państwo nie będzie przedmio-
tem żadnego ataku, a przynajmniej, że atak skierowany przeciwko nie-
mu nie będzie miał żadnych szans powodzenia. Są w stanie zapewnić
i w praktyce współcześnie zapewniają również poprzez zróżnicowane
czynności, działania i procesy, bezpieczeństwo międzynarodowe, któ-
re jest jednym z najbardziej żywotnych interesów społeczności mię-
dzynarodowej. To ono umożliwia funkcjonowanie społeczeństw oby-
watelskich, tam gdzie one istnieją, oraz jest najważniejszą gwarancją
funkcjonowania wolnych rynków, także tego globalnego. Czy global-
ny rynek lub gospodarka światowa obecnie i w dającej się przewi-
dzieć przyszłości, są w stanie zagwarantować sobie samym bezpie-
czeństwo umożliwiające ich własne istnienie?
TEZA 2: jeśli od wymiaru międzynarodowego przejdziemy do we-
wnętrznego, to należy podkreślić, iż państwo poprzez swoje organiza-
cyjne struktury dostarcza różnorodnych instrumentów reprezentacji
zróżnicowanych interesów społecznych. Interesy te stanowią pod-
stawę aktywności lub mobilności różnych grup społecznych, narodo-
wych i etnicznych, a nawet profesjonalnych czy terytorialnych. Dotyczą
przede wszystkim sfery bytu – wytwórstwa, handlu, ale także kultu-
ry (język, oświata, religia, tradycja) i polityki (interesy grup społecz-
nych czy etnicznych związane z uczestnictwem we władzy lub wpływa-
niem na decyzje władcze). Zdecydowana większość państw na świecie
to państwa wielonarodowe, skupiające różnorakie narody, narodowości
i grupy etniczne (etnosy). Nie zrozumiemy funkcjonowania współczes-
nych państw i ich gospodarek, jeśli owej wieloetniczności i wielokul-
turowości nie uwzględnimy. Państwa demokratyczne właśnie poprzez
rozwinięty system instytucjonalny, prawny i proceduralny potrafi ły
stworzyć w miarę sprawne struktury uzewnętrzniania, uzgadnia-
tu wynika ścisłe powiązanie bezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego, tym dru-
gim zajmiemy się w dalszej części opracowania.
Nauka o państwie wobec współczesnego kryzysu finansowego
85
nia i reprezentowania wspomnianych zróżnicowanych interesów.
Przykładem państwa sukcesu w tej dziedzinie w odniesieniu do inte-
resów etnicznych, religijnych i kulturowych są Indie – największa de-
mokracja na świecie
10
.
Pamiętać jednak należy, iż mimo istnienia form reprezentacji zróż-
nicowanych interesów w poszczególnych regionach świata (Europie,
Azji czy Afryce) występują równocześnie w dialektycznym powiązaniu
procesy integracji i dezintegracji terytorialno-narodowościowej spo-
wodowane przeróżnymi przyczynami, czego najświeższym przykładem
jest ogłoszenie niepodległości przez Kosowo, będące dotąd częścią te-
rytorium Serbii. Uznanie prawnomiędzynarodowe nowego bytu pań-
stwowego przez większość państw UE i USA wskazuje, że to właśnie
państwa są promotorami i jednych, i drugich procesów. Zbliżoną sy-
tuację mamy obecnie w ramach konfl iktu na Kaukazie i uznaniu przez
Rosję niepodległości Osetii Południowej i Abchazji. Pogląd wskazują-
cy na to, a proces globalizacji przebiega bez udziału poszczególnych
państw, że państwa nie miały i nie mają wpływu na wydarzenia i fakty
związane z przyspieszaniem globalizacji, które współcześnie wymyka-
ją się spod ich kontroli, jest, w moim mniemaniu, absolutnie chybio-
ny, bowiem przeczy rzeczywistym wydarzeniom, które obserwujemy.
Czy fakt, iż 65% transakcji w handlu światowym odbywa się w dola-
rach amerykańskich, ma jakieś znaczenie dla USA, a także dla pozo-
stałych państw?
TEZA 3: zróżnicowane interesy różnych grup znajdują w demokra-
tycznych państwach swój wyraz w obowiązujących normach praw-
10
W Indiach występuje ok. 900 narodowości i grup etnicznych, które posługu-
ją się ponad 800 językami (wraz z dialektami ok. 1700), z czego 15 języków ma sta-
tus urzędowych. Znaczne jest zróżnicowanie religijne, mimo dominacji hinduizmu
swoich wyznawców ma islam, buddyzm, są chrześcijanie, sikhowie, dżiniści i inne
mniej liczne wyznania. Reprezentacji politycznej sprzyja podział administracyjny fe-
deralnego państwa na 25 stanów i 7 terytoriów związkowych. Stany posiadają auto-
nomię wyrażającą się m.in. w posiadaniu własnych organów ustawodawczych, wy-
konawczych i sądowniczych.
Joachim Osiński
86
nych. Najlepiej rozwinięty „rynek” nigdy nie będzie prawodawcą ani
krajowym, ani międzynarodowym, nie jest bowiem w stanie uzgod-
nić różnych żądań i oczekiwań społeczności krajowych czy regional-
nych. Nawet zglobalizowany rynek nie stanie się kreatorem systemu
prawnego (bowiem regulacje prawne dotyczą najczęściej „aspektów
nierynkowych” życia społecznego) ani nie stworzy gwarancji instytu-
cjonalnych dla przestrzegania prawa wewnętrznego, a szczególnie praw
człowieka. Życie społeczne i rozwój cywilizacyjny społeczeństw doko-
nujące się współcześnie najczęściej w „formule konsensusowych uzgod-
nień” są znacznie bogatsze w treści, niż się to jakiemukolwiek rynkowi
„śniło”. Odrzucenie tej formuły, w której instytucje państwa odgrywa-
ją rolę mediatora, oznaczałoby powrót do rozwiązywania różnic intere-
sów przy użyciu siły, przemocy czy rewolucyjnego terroru. Czy w rze-
czy samej do tego zmierza zmitologizowany lub rzeczywisty globalny
rynek i jego apologeci?
Zasadniczymi strukturami najczęściej pragmatyczno-konsensuso-
wego uzgadniania interesów różnych sił społecznych i politycznych
w demokracjach są parlamenty oraz regionalne i lokalne instytucje
przedstawicielskie, a także inne przedstawicielstwa interesów politycz-
nych (partie i organizacje społeczne o politycznym charakterze), spo-
łeczno-zawodowych (związki pracodawców, związki pracobiorców) czy
terytorialnych. Wola wyrażana przez te instytucje w postaci dokumen-
tów, a w przypadku parlamentów i innych przedstawicielskich organów
władzy aktów prawnych, obowiązuje także instytucje fi nansowe czy
korporacje transnarodowe, które przecież gdzieś muszą posiadać swoje
siedziby, zakłady produkcyjne czy usługowe, na rynku lokalnym czy re-
gionalnym muszą oferować swoje towary, a przez to powinny podlegać
i podlegają prawu miejscowemu – na szczeblu państwa lub regionu.
TEZA 4: szczególnie istotne w kontekście realizacji strategii cywi-
lizacyjnego rozwoju jest to, że państwo przez administrację publiczną
dostarcza rozmaite dobra publiczne, łącznie z formami zbiorowymi za-
bezpieczenia społecznego i opieki społecznej. „Zabezpieczenie społecz-
ne rozwija się – zwłaszcza od 1952 r. (Konwencja Międzynarodowej
Nauka o państwie wobec współczesnego kryzysu finansowego
87
Organizacji Pracy nr 102) – jako idea odpowiedzialności społeczeństwa
(raczej państwa – przyp. J.O.) za zaspokojenie podstawowych potrzeb
obywateli, czyli zapewnienia w skali ogólnospołecznej bezpieczeń-
stwa materialnego. Zakres przedmiotowy zabezpieczenia społeczne-
go wyznacza katalog ryzyk społecznych, który stale pozostaje aktualny,
choć jest zrozumiałe, że zabezpieczeniu przed skutkami poszczegól-
nych ryzyk można nadawać różne znaczenie”
11
. W katalogu wyróżnia
się m.in. następujące ryzyka: choroby, wypadków przy pracy, inwalidz-
twa, starości, niedołężności, macierzyństwa, bezrobocia, nagłych wy-
datków oraz śmierci żywiciela.
„Producentem” większości ryzyk jest natura i zdarzenia losowe, jed-
nak część z nich pojawia się jako rezultat funkcjonowania niedosko-
nałego rynku. Tak jest na przykład ze zjawiskiem bezrobocia, z któ-
rym rynek krajowy sobie nie radził, a tym bardziej nie poradzi sobie
rynek globalny, szczególnie w obecnych warunkach ograniczenia prze-
pływu siły roboczej. Ten rynek nie został zglobalizowany i jeszcze dłu-
go nie będzie. Jakaś „niewidzialna ręka” powstrzymuje jego uwolnie-
nie, nawet w obrębie organizmów zintegrowanych, takich jak UE, co
niewątpliwie odczuwają szczególnie nowi jego członkowie, w tym pra-
cownicy z Polski. Tylko czy rzeczywiście jest to „niewidzialna ręka ryn-
ku”, czy po prostu obawy i decyzje innych państw członkowskich? Czy
aby podobnie, to nie państwa zdecydowały o globalnym rozprzestrze-
nieniu się rynku fi nansowego, rynku towarów i usług, a także liberali-
zacji handlu, a dziś kontrolują i blokują globalne czy regionalne prze-
pływy siły roboczej?
Jeśli niedoskonały rynek krajowy (a co do tego nawet najwięksi je-
go zwolennicy nie mają wątpliwości), rynek globalny, będzie „produ-
kował” bezrobotnych, to państwo będzie niezbędne po to, aby ob-
jąć ich swoją opieką. Rysująca się na rynku pracy formuła „20:80”
powoduje, że omawiany problem będzie narastał, podobnie jak ko-
11
T. Szumlicz, Zabezpieczenie społeczne – od lokalizacji do globalizacji, w: Global-
na gospodarka – lokalne społeczeństwa. Świat na progu XXI wieku, op.cit., s. 296.
Joachim Osiński
88
nieczność jego strukturalnego rozwiązania
12
. W Europie, ze względu
na priorytety UE i nie tylko, niemożliwe jest zastosowanie „warian-
tu chińskiego”, polegającego na całkowitym braku systemowych roz-
wiązań dotyczących zabezpieczenia społecznego. Państwa narodowe są
w tym względzie potrzebne zarówno krajowemu, jak i zglobalizowane-
mu rynkowi, są instytucjami warunkującymi dalszy rozwój krajowych
i globalnych rynków, w tym rynku pracy. Jak dotąd bowiem w prak-
tyce żadna z wielkich korporacji obecnych na rynku nie ograniczyła
w sposób istotny swoich zysków, przeznaczając ich część na przeciw-
działanie lub rozwiązywanie problemu bezrobocia. Dzisiejsza formu-
ła globalnego rynku czy „pseudoglobalnego”, w odniesieniu do rynku
pracy, nie znajduje jeszcze rozwiązania wielu problemów społecznych,
z którymi w szerszym lub w węższym zakresie dotąd dobrze radzą sobie
państwa, przykładowo w odniesieniu do patologii społecznych, a wśród
nich zwłaszcza ubóstwa.
Państwo dzięki swoim organom interweniuje i reguluje rynek
zgodnie z interesem publicznym oraz wspiera konkurencję na ryn-
ku wszędzie tam, gdzie jest ona zagrożona przez monopol. Przyj-
muje się najogólniej, że za interes publiczny uważa się wszystko to, co
służy rozwojowi cywilizacyjnemu społeczeństwa jako całości, co fak-
tycznie oznacza, iż zasadnicze cele, jakie składają się na ideę rozwoju
zrównoważonego, są formułowane przez instytucje państwa, w tym ad-
ministrację publiczną.
Jeżeli państwo w sposób realny, zgodny z jego istotą, ma ponosić
odpowiedzialność „za rozwój cywilizacyjny społeczeństwa”, to mu-
si zachować i zachowuje wpływ na gospodarkę i rynek. Państwo nie
musi w sposób permanentny korzystać z posiadanych instrumentów
i możliwości, ale jeśli taka potrzeba wynika ze wspomnianego strate-
gicznego celu istnienia współczesnych państw, powinno to czynić
skutecznie i efektywnie. To instytucje państwa mogą nakazać podział
12
Por. H.P. Martin, H. Schumann, Pułapki globalizacji. Atak na demokrację i do-
brobyt, op.cit., s. 8.
Nauka o państwie wobec współczesnego kryzysu finansowego
89
„monopolisty” (przykład Microsoftu), nałożyć nań kary fi nansowe
(Enron), przyjąć nowe reguły prawa dotyczące wewnętrznej organi-
zacji nawet największych fi rm, „zmusić” do podjęcia lub zaniecha-
nia określonych działań (koncern Shell i sprawa zatopienia lub od-
holowania platformy Brent na Morzu Północnym) czy nakazać im
wyrokiem sądu naprawienie szkód wyrządzonych środowisku lub lu-
dziom. Korporacje są globalne i ponadnarodowe, ale nie stoją ponad
prawem, które ustanawiają państwa lub ich organizacje. W dającej się
określić perspektywie nie widać podmiotu mogącego państwa w tej
roli zastąpić.
TEZA 5: ważnym zadaniem państwa, którego nie może ono sce-
dować na inny podmiot, jest gwarantowanie spokoju społecznego,
będącego warunkiem rozwoju społeczeństwa, utrzymanie porządku
publicznego i zagwarantowanie bezpieczeństwa obywateli oraz kon-
trolowanie, a w szczególnych przypadkach uzasadnionych wyższą ko-
niecznością wykorzystanie środków przemocy. Tylko państwa są dys-
ponentami środków przymusu i korzystają z nich w legitymizowany
sposób w celu zapewnienia bezpieczeństwa obywateli.
Państwa tworzą i nadzorują systemy organów wymiaru spra-
wiedliwości. W europejskiej i amerykańskiej literaturze politologicz-
nej i prawnej panuje w zasadzie zgodny pogląd, że organy wymiaru
sprawiedliwości odgrywają i w przyszłości odgrywać będą coraz większą
rolę. Niektórzy z badaczy już dziś wskazują na to, iż wśród trójpodzie-
lonej władzy państwowej władza sądownicza ma znaczenie wiodące, dy-
stansując legislatywę i egzekutywę
13
. Aktywność sądów jest szczególnie
widoczna w sprawach cywilnych związanych z działalnością gospodar-
czą: nieuczciwa konkurencja, upadłości fi rm, zwrot należności, zmia-
13
W odniesieniu do Kanady i USA patrz: M.O.Dickerson, T. Flanagan, An In-
troduction to Government and Politics, Calgary 1994, s. 373 i nast. Także: P.H. Rus-
sell, Th
e Judiciary in Canada: Th
e Th
ird Branch of Government, Toronto 1987. W Sta-
nach Zjednoczonych wspomniany pogląd głoszony był powszechnie w trakcie fi nału
kampanii prezydenckiej 2000 r., w której ostatecznie sądy, a w mniejszym stopniu
wyborcy, rozstrzygnęły o sukcesie George’a W. Busha.
Joachim Osiński
90
ny praw własności, ochrona praw konsumentów, praktyki monopoli-
styczne, nieuczciwa reklama, kradzieże własności intelektualnej itd.,
itp. Osobna grupa spraw to procesy pomiędzy pracodawcami i praco-
biorcami na gruncie prawa pracy i ustawodawstwa socjalnego. W okre-
sie ostatnich kilkunastu lat liczba spraw sądowych będących aktywną
ingerencją w kwestie gospodarcze i relacje pomiędzy podmiota-
mi gospodarczymi lub podmiotami gospodarczymi a organami pań-
stwa (służby podatkowe, ekologiczne, fi nansowe itd.) wzrosła zarówno
w USA, jak i w państwach UE. W Polsce i innych państwach naszej
części Europy podobna tendencja widoczna jest od początku dokony-
wanej transformacji i uwalniania rynku, a wspomniany wzrost jest jesz-
cze większy, co powoduje istotne trudności w terminowym rozpatry-
waniu spraw przez sądy.
Ani rynki wewnętrzne, ani globalny rynek nie mogą funkcjo-
nować bez istnienia sądownictwa wewnętrznego, a obecnie także
międzynarodowego, co oznacza, że państwa dostosowały systemy są-
downictwa do warunków globalizacji, powołując sądownictwo między-
narodowe i wzmacniając więzi współpracy pomiędzy sądami i organa-
mi ścigania różnych państw (III fi lar UE).
Można przyjąć, że w przyszłości działania w dziedzinie wymiaru
sprawiedliwości będą potrzebne samym instytucjom fi nansowym i kor-
poracjom transnarodowym, nie tylko wobec rosnącej fali protestu prze-
ciwko negatywnym skutkom globalizacji. Także ze względu na obronę
państw przed bezprawnymi działaniami transnarodowych korpora-
cji oraz ochronę działań biznesowych fi rm międzynarodowych w re-
lacjach z władzami danego państwa. Znamienny jest tu spór prawny
pomiędzy Ministerstwem Skarbu Państwa RP a fi rmą Eureko, zwią-
zany z prywatyzacją PZU. W wymiarze osobowym, ludzkim już dziś
niektórzy z pracowników MFW czy Banku Światowego, a także zarzą-
dów megakorporacji, jako ludzie najczęściej bardzo majętni, zawdzię-
czają swoje bezpieczeństwo, a często życie swoje i swoich rodzin, reali-
zacji przez państwo omawianego zadania. Aktywność współczesnych
państw w dziedzinie tworzenia skutecznych systemów prawnych oraz
Nauka o państwie wobec współczesnego kryzysu finansowego
91
instytucji wymiaru sprawiedliwości, dających gwarancje efektywnego
przeciwstawienia się przestępczości i patologiom życia społecznego, np.
korupcji czy przestępczości zorganizowanej globalnie, ma fundamen-
talny charakter i nie może zostać scedowana na jakiekolwiek inne
struktury, a tym bardziej na taki „niestrukturalny” twór, jakim jest
globalny rynek.
TEZA 6: państwa, kierując się interesem publicznym, wspierają ak-
tywnie rozwój kapitału ludzkiego poprzez zasadniczą rolę, jaką od-
grywają jego instytucje w całym systemie edukacji w poszczególnych
krajach. Mimo istnienia i rozwoju różnych form edukacji zbiorowej
będących własnością prywatną, fundacji czy kościołów, rola państwa
w tym względzie pozostaje znacząca i nic nie wskazuje, aby w bliższej
czy nawet dalszej przyszłości sytuacja ta uległa jakościowej zmianie.
W epoce społeczeństwa opartego na wiedzy rola państwowych szkół
powszechnych ze względu na ich nieograniczoną dostępność na pozio-
mach podstawowym i średnim jest zasadnicza, mimo istnienia sektora
prywatnego w tej dziedzinie. To rozwijający się rynek potrzebuje co-
raz lepiej wykształconych lub inaczej wykształconych i dysponujących
innymi umiejętnościami pracowników, a tych na świecie „dostarcza-
ją” publiczne instytucje oświatowe i edukacyjne, szczebla podstawo-
wego i średniego.
Także uniwersytety i inne szkoły wyższe, jak również placówki na-
ukowo-badawcze w różnych dziedzinach są domeną aktywności pań-
stwowej, choć w poszczególnych państwach występuje większy lub
mniejszy zakres aktywności podmiotów prywatnych, fundacji czy sto-
warzyszeń w dziedzinie szkolnictwa wyższego i badań naukowych. Za-
angażowanie państwa w rozwój edukacji na różnych poziomach mie-
rzone jest najczęściej wielkością nakładów przeznaczonych w budżecie
państwa na poszczególne szczeble i rodzaje edukacji. Także poziom roz-
woju nauki, stan badań naukowych w najbardziej istotnych dla roz-
woju cywilizacyjnego dziedzinach, a co za tym idzie, sukcesy i odkry-
cia naukowe, są pochodną wysokości nakładów państwa na R&D
– badania i rozwój. Państwa są w tym względzie największym „inwe-
Joachim Osiński
92
storem”, ale także koordynatorem badań, z których nie wszystkie ma-
ją stricte rynkowy charakter, a więc nie jest nimi zainteresowany sek-
tor prywatny. Statystyki wskazują, że zdecydowana większość ważnych
odkryć naukowych, wynalazków na przestrzeni ostatnich kilkudzie-
sięciu lat dokonana została w instytucjach naukowych i przez badaczy
fi nansowanych ze środków publicznych. Także oni przeważają zdecy-
dowanie wśród laureatów Nagrody Nobla w poszczególnych dziedzi-
nach nauki.
Pamiętać należy, iż rozwój nauk odbywa się również w dziedzinach
„neutralnych” dla rynku, a niezbędnych ze względu na rozwój cywili-
zacji ludzkich w poszczególnych regionach świata, rozwój kultury czy
szeroko pojęty rozwój intelektualny różnych grup i środowisk społecz-
nych. Bez mecenatu państwa i jego organów wiele dziedzin, jako nie-
rynkowe i nieprzynoszące zysku, musiałoby zostać zaniechanych, co
w konsekwencji mogłoby spowodować cywilizacyjne „cofanie się” ludz-
kości. Musi to prowadzić do postawienia pytania o postępowość czy
sprzyjanie przez globalizację procesom wszechstronnego rozwoju nie
tylko całych społeczeństw, ale przede wszystkim poszczególnych ludzi
i ich osobowości.
TEZA 7: państwa odgrywają bezpośrednią rolę w gospodarce, ja-
ko znaczące podmioty gospodarcze nie tylko w wymiarze wewnętrz-
nym, ale także jako liczący się gracze na globalnym rynku. W aktu-
alnych opisach i analizach dotyczących globalizacji najwięcej miejsca
poświęca się korporacjom transnarodowym, działającym na globalnym
rynku w dziedzinie fi nansów, produkcji i usług
14
. To one, jak się wyda-
je, są podstawowymi nośnikami globalizacji, jako procesu. Poszczególni
autorzy przekonują czytelników o ogromnym wpływie tych podmio-
14
Por. np. A. Zorska, Korporacje transnarodowe. Przemiany, oddziaływania, wy-
zwania, Warszawa 2007; również: Ku globalizacji? Przemiany w korporacjach transna-
rodowych i w gospodarce światowej, Warszawa 1998; Globalizacja. Mechanizmy i wy-
zwania, red. B. Liberska, Warszawa 2002; Trasnational Corporation and the Global
Economy, red. R. Kozul-Wright, R. Rowthorne, London 1998.
Nauka o państwie wobec współczesnego kryzysu finansowego
93
tów na gospodarki poszczególnych państw. Czynią to z określoną deter-
minacją i myślą wskazującą na słabości gospodarek narodowych i tym
samym poszczególnych państw w zderzeniu z transnarodowymi kolo-
sami. Częstym argumentem używanym dla podkreślenia ich znaczenia
i przewagi w stosunku do organizmów państwowych jest stwierdzenie,
iż zyski wielu korporacji są większe niż budżety narodowe wielu państw
małych czy średnich. Pomijając absurdalność takiego argumentu, ma-
jącego w założeniu szokować i przestraszyć „zwykłych zjadaczy chleba”
(bowiem osiąganie jak największego zysku jest istotą każdej korporacji
międzynarodowej, natomiast istota państwa jest zupełnie inna; to tak
jakby się dziwić, że bankier jest bogatszy od nauczyciela), należy pod-
kreślić, iż chybione są także próby zero-jedynkowego ustalania związ-
ku między postępującą globalizacją a państwem (im więcej globalne-
go rynku, tym mniejsza rola państwa) oraz postrzeganie państwa jako
podstawowego „ograniczenia” omawianego procesu
15
.
Jest wprost przeciwnie. To współczesne państwa poprzez swoje wy-
specjalizowane organy lub instytucje międzynarodowe, które powołały
do życia, efektywnie wpływają na otoczenie zewnętrzne: gospodarkę
światową, system międzynarodowych powiązań politycznych, system
bezpieczeństwa międzynarodowego czy stan potencjalnych zasobów,
określający rolę konkretnego państwa w stosunkach międzynarodo-
wych. Dzięki pierwszoplanowej roli państw, jako instytucji o określo-
nej istocie i specyfi cznych realizowanych funkcjach, np. w tworzeniu
i utrzymywaniu systemu bezpieczeństwa międzynarodowego, możli-
15
„Aby proces uwalniania rynku ponad granicami mógł postępować, trzeba pod-
ważyć istniejący porządek polityczny oparty na suwerennych państwach, czego sym-
bolem są granice. Postęp więc i siła globalizacji w sposób logiczny wynika z osłabie-
nia państwa”, W. Szymański, Globalizacja – wyzwania i zagrożenia, Warszawa 2001,
s. 94. Skoro przyjęliśmy, że globalizacja rozwija się od setek czy nawet tysięcy lat, na-
leżałoby też przyjąć, że w tym okresie instytucja państwa jest permanentnie osłabia-
na. Jak na tak „osłabiony” podmiot państwo ma się jednak całkiem dobrze, a jego
rola w XIX i XX wieku wyraźnie wzrosła, a zakres zadań uległ poszerzeniu. Zasadne
w powyższym kontekście jest też pytanie: kiedy państwo było silne?
Joachim Osiński
94
we jest współcześnie powstawanie nowych form organizacji produkcji,
wymiany czy alokacji zasobów fi nansowych, a w skrajnym ujęciu, jaki-
kolwiek rozwój gospodarczy i cywilizacyjny. To państwa (każde w mia-
rę posiadanych zasobów), kierując się znacznie szerszymi pobudkami,
wynikającymi z dbałości o zrównoważony rozwój cywilizacyjny, a nie
tylko dążność do maksymalizacji zysków, są gwarantami ładu mię-
dzynarodowego, a więc także odpowiedzialnymi promotorami samych
procesów regionalizacji, integracji i globalizacji.
Globalny rynek, podobnie jak każdy inny, jest społecznie nieod-
powiedzialny, co wiele lat temu akcentował M. Friedman
16
. Współ-
cześnie odpowiedzialnymi społecznie podmiotami muszą więc być i są
państwa, a także społeczeństwa obywatelskie i ich instytucje (organi-
zacje, stowarzyszenia, fundacje itp.). Społeczna odpowiedzialność pań-
stwa wyraża się i będzie wyrażać w przyszłości m.in. w jego redystrybu-
cyjnej funkcji. „Przemiany technologiczne na porządku dnia stawiają
problem wzrostu w perspektywie roli państwa w redystrybucji boga-
ctwa tworzonego na innych podstawach niż dawniej. Proces globali-
zacji idzie zaś w przeciwną stronę i jego entuzjaści wspierają osłabienie
redystrybuującej funkcji państwa. Procesy globalizacji prowadzą więc
w jednym kierunku, a innego kierunku w tym zakresie wymaga logika
rozwoju społeczeństwa wiedzy”
17
.
TEZA 8: państwa są podstawowymi podmiotami gospodarczy-
mi, realizując funkcje właścicielskie (czy istniała kiedykolwiek gospo-
darka w 100% sprywatyzowana?) wobec szeregu fi rm i przedsiębiorstw
przede wszystkim o strategicznym znaczeniu. Zakres tych funkcji jest we
współczesnych państwach zróżnicowany, podobnie jak udział sektora
państwowego (publicznego) w gospodarkach narodowych poszczegól-
nych państw. Istotne jest także to, że w przypadku fi rm i przedsiębiorstw
16
Por. M. Friedman, Th
e Social Responsibility of Business Is to Increase Its Profi ts,
Times Magazine, New York 1970.
17
W. Szymański, Czy globalizacja musi być irracjonalna?, Warszawa 2007,
s. 230.
Nauka o państwie wobec współczesnego kryzysu finansowego
95
wytwarzających lub prowadzących badania w dziedzinach strategicz-
nych (np. technologia atomowa i jej wykorzystanie) nie jest możliwe
w praktyce, bez uwzględniania dalekosiężnych negatywnych skutków,
ich otwarcie na globalny rynek i zmiana formy własności. W pewnym
zakresie dotyczy to również państwa jako głównego inwestora tworzą-
cego infrastrukturę materialną, szczególnie o strategicznym charakte-
rze (lotniska, elektrownie atomowe, energetyczne linie przesyłowe itp.),
oraz państwa mającego wpływ na wydobycie i dystrybucję surowców
strategicznych (aktualnie ropa naftowa, gaz, metale rzadkie).
Będąc właścicielem lub współwłaścicielem, państwo jest często
liczącym się na rynku pracodawcą. Nawet w liberalnych Stanach
Zjednoczonych administracja federalna zatrudnia więcej osób niż kil-
kanaście największych koncernów razem wziętych. W tym aspekcie
ważnym i analizowanym wskaźnikiem wzrostu znaczenia instytucji
państwa w warunkach postępującej globalizacji jest stopniowy wzrost
liczby zatrudnionych w strukturach władzy wykonawczej, odbywa-
jący się w różnym tempie w poszczególnych państwach. Dane doty-
czące państw UE potwierdzają, że największy przyrost zatrudnionych
w administracji centralnej i lokalnej ma miejsce najczęściej, gdy władzę
sprawują ugrupowania neoliberalne lub konserwatywne, które jednym
z naczelnych haseł swoich doktryn uczyniły, paradoksalnie, „odchudze-
nie państwa” czy tzw. tanie państwo.
TEZA 9: siłę współczesnego państwa mierzy się skutecznością
i efektywnością jego działań, a te w nowym układzie międzynarodo-
wym – postbipolarnym, zarówno w sensie globalnym, jak i regional-
nym oraz lokalnym, wyraźnie wzrosły, realnie wzmacniając instytucję
państwa sensu stricto. W tym samym czasie konkretne państwa mo-
gą być silne, a inne słabsze, a nawet te same państwa w różnych okre-
sach mogą dysponować różną skutecznością oddziaływania na układ
stosunków międzynarodowych na poszczególnych poziomach (porów-
najmy wpływ ChRL na układ stosunków globalnych lub regionalnych
w Azji 30 lat wstecz i obecnie – różnica jest ewidentna). Państwa mogą
się dzielić i rozpadać na wiele części (np. ZSRR czy Jugosławia), a na-
Joachim Osiński
96
wet mogą pojawiać się „państwa upadłe”, jak obserwujemy to współ-
cześnie, szczególnie w Afryce. Niemniej jednak w żadnym stopniu nie
będzie to oznaczało, iż instytucja państwa jako terytorialna i poli-
tyczna organizacja wspólnoty narodowej lub wielonarodowej tra-
ci na znaczeniu. Nikt się nie dziwi, gdy upada wielkie przedsiębior-
stwo lub bank, czy przedsiębiorstwa sektora MŚP, nikogo nie dziwią
fuzje różnych podmiotów gospodarczych, rzeczywistością są bankru-
ctwa i komisaryczne zarządy największych nawet fi rm, ale nikt nie wy-
ciąga z tych faktów wniosku, że kapitalizm się przeżył, że wolny rynek
i prywatna przedsiębiorczość tracą na znaczeniu. Wspomniane zjawiska
uznaje się za swoiste dla natury współczesnego kapitalizmu. Dlaczego
więc rozpad ZSRR i Jugosławii czy rozwój kontaktów gospodarczych
i kulturalnych między położonymi po obu stronach granic państwo-
wych jednostkami samorządu terytorialnego uznaje się za objaw kry-
zysu państwa i zmniejszania się jego roli?
Jak trafnie wskazuje się w części opracowań z zakresu nauki o pań-
stwie, rynek krajowy czy globalny nie może zastąpić państwa i jego in-
stytucji w żadnym z wyróżnionych wyżej obszarów aktywności, mimo
że nie wszystkie z nich zostały wyżej wspomniane. Podobnie jak nie
mogą tego w pełni uczynić inne instytucje: alternatywne ruchy społecz-
ne, organizacje pozarządowe czy społeczeństwo obywatelskie. Oczywi-
ście aktywność podmiotów społeczeństwa obywatelskiego w niektórych
dziedzinach może być równoległa lub uzupełniać działania administra-
cji publicznej czy innych organów państwa. Jednakże, jak wynika z po-
wyższego, utrzymywanie, iż państwa narodowe straciły lub zdecydo-
wanie tracą współcześnie na znaczeniu, jest absolutnie nieuzasadnione,
aby nie powiedzieć bezsensowne
18
. Państwa, przechodząc istotną ewo-
lucję w XX i XXI wieku, zachowały i zachowają w dającej się przewi-
dzieć przyszłości znaczącą władzę polityczną, gospodarczą i wpływ na
społeczeństwo, a także autonomię na arenie międzynarodowej. W od-
18
Por. A. Giddens, Trzecia droga. Odnowa socjaldemokracji, Warszawa 1998,
s. 46.
Nauka o państwie wobec współczesnego kryzysu finansowego
97
niesieniu do poszczególnych państw władza ta i autonomia będą tym
większe, im większe będą szeroko rozumiane zasoby państwa. Pojawia-
jące się enuncjacje dotyczące „zmierzchu” czy „końca” instytucji pań-
stwa okazują się w znacznym stopniu przesadzone i wynikają raczej
z niezrozumienia jego istoty i dokonujących się immanentnych prze-
mian tej instytucji
19
.
3. Zakończenie i wnioski
Patrząc przez pryzmat obecnego kryzysu, już nie tylko na rynkach
fi nansowych, ale pogłębiającego się na przełomie 2008 i 2009 roku
kryzysu gospodarczego i recesji w szeregu państwach, należy się zasta-
nowić czy nie byłoby rozwiązaniem optymalnym, zamiast toczenia
przez badaczy i praktyków biznesu sporu o to, co jest ważniejsze: pań-
stwo czy rynek, przyjąć, iż konieczne jest synergiczne współdziałanie
obu tych elementów. Współcześnie bowiem przeciwstawianie rynku
i państwa, wywodzące się z uproszczonej ideologii neoliberalnej, z dnia
na dzień traci swój sens. Przyjmuje ono bowiem, iż wspomniana ry-
walizacja jest grą o sumie zerowej, co oznacza, że wzrost znaczenia jed-
nego z tych elementów może dokonać się tylko kosztem drugiego. Je-
śli ktoś głosi przewagę i apoteozę rynku, to jednocześnie wskazuje, że
dokonało się to kosztem państwa, i odwrotnie. Natomiast w praktyce
jest wiele przykładów wskazujących na to, iż jest to gra o sumie dodat-
niej (Japonia, Korea Pd., Tajwan czy współczesna ChRL itd.). Skutecz-
ność rynku może być większa przy współdziałaniu z państwem, a zna-
cząca rola państwa nie wymaga podważania mechanizmu rynkowego,
19
„Czym jest owo państwo, państwo, w którym żyjemy i które pomimo wielu
literackich oświadczeń o jego śmierci pozostaje nadal kategorią określającą porządek
politycznego współżycia ludzi w świecie współczesnym, kategorią nie mającą żadnej
konkretnej alternatywy?” (Ernst Wolfgang Böckenförde), za: A. Błaszczyk, Ewolucja
państwa. Wybór tekstów, Warszawa 1997, s. 461.
Joachim Osiński
98
bowiem ma ono inne ważne pola aktywności, na których nie może zo-
stać zastąpione i na których przede wszystkim jest obecne
20
. Poszczegól-
ne państwa bronią w obecnym kryzysie swoich obywateli, podejmując
różne działania mające na celu uporządkowanie rynków fi nansowych,
i podejmują decyzje gwarantujące bezpieczeństwo oszczędności oby-
wateli zgromadzonych w bankach i innych instytucjach fi nansowych.
Z drugiej strony, władze poszczególnych państw wspomagają instytu-
cje fi nansowe oraz niektóre strategiczne przedsiębiorstwa w trudnym
dla nich momencie i dotyczy to także tych uznawanych dotąd za skraj-
nie liberalne. A więc w praktyce, wbrew „neoliberalnym talibom”, ta-
ka synergia wynikająca z właściwych relacji pomiędzy podmiotami go-
spodarczymi i organami państwa w wielu konkretnych krajach ma już
miejsce. Ważne jest jednak, aby następowała nie tylko w warunkach
kryzysowych dla gospodarki, wówczas kiedy szuka ona wsparcia fi nan-
sowego i prawnego w instytucji państwa, ale aby jej reguły obowiązy-
wały także w okresach prosperity w gospodarce globalnej czy też po-
szczególnych państw.
20
Pogląd taki wcześniej wyraził J. Pajestka, Megatrendy cywilizacyjne a proces
transformacji systemowej, w: O orientację na przyszłość w reformach polskich, Komitet
Prognoz „Polska w XXI wieku”, Warszawa 1994, s. 58–80.
Nauka o państwie wobec współczesnego kryzysu finansowego
99
Bohdan Jung
Kryzys czasu, czas
kreatywności i współpracy
1. Kryzys w gospodarowaniu czasem
1.1. Kryzys czasu konsumenta: pośpiech i stres
Podczas gdy zasadniczy nurt współczesnego kryzysu ma podłoże fi -
nansowe, od roku 1980 w krajach OECD narastają trzy „pełzające”,
pomniejsze kryzysy dotyczące czasu wolnego, charakteru pracy i orga-
nizacji procesów kreatywności.
Człowiek urodzony w połowie XIX wieku przeciętnie spędzał jed-
ną trzecią swojego życia w pracy, a wiek później – już tylko około
jedną dziesiątą. W ciągu ostatnich 150 lat roczny czas pracy spadł
w krajach uprzemysłowionych z 3000 godzin do 1700–1800 godzin
(wyjątek: Japonia – 2200 godzin), ale godziny te stały się o wiele bar-
dziej produktywne
1
. Wzrost ilości czasu wolnego w krajach OECD
zahamowany został jednak pod koniec lat 80. Dla osób pracujących
wzrosło poczucie defi cytu czasu i wiecznego pośpiechu, rekompen-
1
Według szacunków, jedna godzina czasu pracy w roku 1990 była 25 razy bar-
dziej produktywna niż w roku 1830 (por. I. Briscoe, H. Wilkinson, „Time facts”,
„Well-being and Time”, Demos Quarterly, 1995, no. 5).
sowanego rosnącym poziomem spożycia. Tydzień pracy kadry zarzą-
dzającej w Wielkiej Brytanii silnie się wydłużył: 41% pracowało po-
wyżej 50 godzin w tygodniu, 13% – powyżej 60 godzin, a 53% raz
lub dwa razy w miesiącu pracowało w weekendy. Ogółem ilość go-
dzin przepracowanych w krajach OECD przez kadry kierownicze
wzrosła o 20%
2
.
Pośpiech i stres miały swoją wymierną cenę. ILO szacował, że w sa-
mej Wielkiej Brytanii stres w pracy spowodował straty rzędu 10% an-
gielskiego GNP. Zwolnienia lekarskie na choroby związane ze stresem
wzrosły od lat 50. o 500%, a na przełomie 1989/1990 80 milionów
roboczodni zostało straconych na skutek zaburzeń nerwowych wywo-
łanych przez stres. Całkowity roczny koszt wypadków, których przy-
czyną jest przemęczenie, wynosi w USA 16 miliardów, a w skali całe-
go świata 80 miliardów dolarów. Badania wskazują też, że przy pracy
zmianowej wrzody żołądka występują 2–8 razy częściej, a odsetek roz-
wodów jest o 60% wyższy niż dla pracowników bezzmianowych (da-
ne dla USA)
3
.
W latach 80. człowiek dziennie przeznaczał na sen i jedzenie śred-
nio o pół godziny mniej niż w latach 60.
4
Dane dla zatrudnionych
w Wielkiej Brytanii na pełnym etacie mężczyzn wskazują w latach
1985–1993 na spadek ilości czasu wolnego o 4%, a dla kobiet – na-
wet o 10%
5
. Sam czas wolny stał się bardziej konsumpcyjny. W Wiel-
kiej Brytanii w latach 1979–1989 wydatki na potrzeby czasu wolnego
wzrosły o 150%, a sama ilość czasu wolnego średnio tylko o 2%. Ten
„konsumpcyjny” wzrost koreluje się z danymi na temat czasu przezna-
czanego na zakupy. Od początku lat 60. ilość czasu przeznaczanego na
zakupy (i dojazd do nich) wzrosła z 40 minut do 70 minut dzienne,
2
Ibidem.
3
Ibidem.
4
Ibidem.
5
Bob Tyrrell, „Time in our lives: facts and analysis on the 90s”, „Well-being and
Time”, op.cit.
Bohdan Jung
102
a czas zakupów i załatwiania różnych spraw przesunął się z dni powszed-
nich na weekendy.
1.2. Deficyt czasu a konsumpcja i produkcja
S. Linder jako jeden z pierwszych zwrócił uwagę na defi cyt czasu
jako na barierę konsumpcji w rozwiniętych gospodarkach rynkowych
6
.
W roku 1972 niemiecki socjolog E. Scheuch posłużył się terminem „po-
głębienia czasu” (time-deepening) przez analogię do „pogłębiania kapita-
łu”. Spostrzegł on, że jeśli konsument mógł równolegle robić parę rze-
czy naraz, mógł w ciągu doby pomieścić więcej czynności
7
. J. Robinson
i G. Godbey rozwinęli koncepcję „pogłębienia czasu” w odniesieniu do
spędzania czasu wolnego
8
. Piszą oni o przyspieszeniu tempa wykonywa-
nia czynności (np. zwiedzanie bez wysiadania z samochodu), podmia-
nie czynności na bardziej czasooszczędne (zamówienie posiłku na wynos
zamiast gotowania go w domu), otaczanie czynności głównych więk-
szą ilością czynności towarzyszących (jedzenie posiłku w czasie ogląda-
nia telewizji, połączone z przeglądaniem prasy) czy wreszcie narzucenie
sobie większej dyscypliny czasowej nawet w stosunku do przyjemności.
O. Sullivan i J. Gershuny zwrócili z kolei uwagę na wysoki koszt pre-
stiżowych zakupów symbolizujących pewien styl życia, dokonywanych
przez bogatych konsumentów żyjących w ciągłym pośpiechu (np. zakup
wiejskiej posiadłości, do której nie mają czasu jeździć)
9
.
6
S. Linder, „Harried Leisure Class”, Routledge, London 1969.
7
A. Szalai, P. Converse, P. Feldheim, E. Scheuch, and P. Stone (red.), Th
e Use of
Time: Daily Activities of Urban and Suburban Populations in Twelve Countries, Mou-
ton Press, Th
e Hague 1972.
8
J.P. Robinson, G. Godbey, Time for Life: Th
e Surprising Ways Americans Use
Th
eir Time, wyd. 2, Pennsylvania State University Press, University Park, PA 1999..
9
J. Gershuny, O. Sullivan, Time Use, Gender, and Public Policy Regimes, „So-
cial Politics: International Studies in Gender, State & Society” 2003, vol. 10, no. 2,
s. 205–228.
Kryzys czasu, czas kreatywności i współpracy
103
Od połowy lat 90. brytyjski rynek pracy zaczynał dostosowywać
się do koncepcji postmodernistycznej gospodarki i społeczeństwa ży-
jącego 24 godziny na dobę: 60% zatrudnionych mężczyzn i 45% ko-
biet zazwyczaj lub czasami pracowało w sobotę. O postępującym uela-
stycznieniu rynku pracy świadczył też fakt, że obok 1,5 miliona osób
pracujących mniej niż 16 godzin w tygodniu, 1,1 miliona miało dru-
gi etat (dwa razy więcej niż w roku 1981)
10
. Według innego źródła,
22% zatrudnionych w Wielkiej Brytanii pracowało więcej niż 50 go-
dzin w tygodniu, a w kraju tym był też najwyższy odsetek pracujących
nocą
11
. Podobne sygnały nadeszły z USA, gdzie pomimo zlikwidowa-
nia ponad 1,8 miliona miejsc pracy w przemyśle (1981–1990), odse-
tek osób żyjących w ciągłym pośpiechu wrósł z 24 w 1965 roku do 37
w roku 1992
12
. Pośpiech w pracy zaczął przenikać do czasu wolnego.
44% zatrudnionych w Wielkiej Brytanii wykorzystywało mniej urlo-
pu, niż im przysługiwało, a 77% przyznawało, że w jego trakcie kon-
taktowało się z fi rmą
13
. Defi cyt czasu przenoszony zostaje też do sfery
wypoczynku, także w tym sensie, że pod względem dyscypliny czaso-
wej zaczęła ona przypominać rygor czasu pracy
14
.
Amerykańska ekonomistka J. Schor opisuje wielki rozkwit wydat-
ków konsumpcyjnych i stanu posiadania gospodarstw domowych, ja-
ki dokonał się w USA pod drugiej wojnie światowej, i obciążenia za-
10
Por. Part Time Work in Britain:Analysis of trends in part time work and the cha-
racteristics of part time workers in 1994, TUC Economics and Social Aff airs Depart-
ment, December 1994, From the Jobs Mythology, IDS Focus 74, 1995 (cyt. za G. Mul-
gan, H. Wilkinson, „Well-being and Time”, Demos Quarterly, 1995, no. 5).
11
N. Winkfi eld, Bad timing: attitudes to the new world of work, w: „Well-being
and Time”, Demos Quarterly, 1995, no. 5.
12
M. Clarkberg, Th
e Time-squeeze in American families: from causes to solutions,
US Department of Labour, www.dol.gov (5.10.2008).
13
http://www.content4reprint.com/business/work-life-balance/the-great
-british-time-squeeze.htm, July 12.2008.
14
Por. J. Gleick, Faster: Th
e Acceleration of Just About Everything, Vintage, New
York 2000.
Bohdan Jung
104
wodowe, jakich podjęli się Amerykanie, aby na to zarobić
15
. W świetle
dokonującego się obecnie (koniec 2008 roku) załamania ekspansji kre-
dytów konsumpcyjnych wymowny jest fakt, że przeciętny amerykański
dom jest obecnie dwa razy większy niż pod koniec lat 40., podwoiła się
też powierzchnia przypadająca na jednego mieszkańca, a 10 milionów
Amerykanów ma dwa i więcej domów. Podwoiły się również (w uję-
ciu realnym) wydatki na konsumpcję z dochodów osobistych. Ceną za
ten wzrost dobrobytu materialnego i konsumpcjonistyczny model roz-
woju (szczególnie lat 90.) był rosnący stres, pośpiech i chroniczny brak
czasu
16
. J. Schor cytuje wyniki przeprowadzonego przez siebie badania
dla fi rmy Merck, w którym widać, że jest już w Amerykanach rosnąca
chęć zwolnienia tempa (down-shifting), czyli zaakceptowania niższych
dochodów w zamian za krótszy czas pracy lub wcześniejsze przejście
na emeryturę
17
.
Jedną z przyczyn stresu i poczucia pośpiechu są też zmiany, jakie
dokonały się w etyce pracy. Według D. Cannona dotyczyło to szczegól-
nie tzw. pokolenia X wchodzącego na rynki pracy pod koniec lat 80.
18
Percepcja czasu tego pokolenia wychowanego na 3-minutowych wi-
deoklipach muzycznych z MTV i grach komputerowych była wyraź-
nie różna od pokolenia ich nauczycieli i pracodawców, co dotyczyło
szczególnie krótszego horyzontu czasowy młodych ludzi, ich „szybsze-
go” zegara 24-godzinnego (wykorzystanie całego 24-godzinnego prze-
15
J. Schor, Th
e Overworked American: Th
e Unexpected Decline Of Leisure, Basic
Books, New York 1992; J. Schor, Th
e Even More Overworked American, Harper Pe-
rennial, New York 1999.
16
J. Schor, Th
e Overworked American..., op.cit.
17
J. Schor, Th
e New American Dream?, w: „Well-being and Time”, Demos Quar-
terly, op.cit. Łącznie było za tym 60% respondentów, o 28 punktów procentowych
więcej niż 5 lat temu.
18
D. Cannon, Th
e post-modern work ethic, w: “Well-being and Time”, Demos
Quarterly, op.cit.
Kryzys czasu, czas kreatywności i współpracy
105
działu dobowego w sposób elastyczny), zamazywania granic między
czasem pracy i zabawy
19
.
W obliczu poczucia ciągłego braku czasu i pośpiechu, który to-
warzyszy zatrudnieniu w krajach OECD od wczesnych lat 90., kon-
sumenci poszukują mechanizmów dających im większą kontrolę nad
własnym życiem, w czym niemałą rolę odgrywają nadzieje związane
z nowymi technikami komunikacyjnymi (np. możliwość pracy w do-
mu, pracy na odległość). Technologie te zmieniają jednak naszą per-
cepcję czasu, powodując znaczne skrócenie czasu zatrzymania uwagi
(attention span) widza mediów i fragmentację bloków czasowych prze-
znaczanych na wykonywanie poszczególnych czynności.
1.3. Reakcje defensywne: manewrowanie
budżetem czasu i time-shifting
Przy malejącej ilości czasu przeznaczanego na sen i na wypoczy-
nek oraz wydłużeniu czasu pracy sposobem na zwiększenie konsumpcji
jest więc jej kompresja w czasie, np. przez robienie paru rzeczy naraz.
Wedłg badań BIGresearch and Nielsen//NetRatings 62% korzystają-
cych z internetu Amerykanów (czyli 125 mln osób) łączy surfowanie
po internecie z oglądaniem telewizji
20
.
19
Pokolenie X traktuje nowoczesne środki komunikowania, w tym szczególnie
komputery i telefony komórkowe, jako narzędzia do pracy w dowolnych porach dnia
i nocy, nieograniczonych ustawowymi godzinami urzędowania. Pokolenie to jest też
przyzwyczajone do szybszej narracji i szybszego obiegu informacji. W roku 1960 na mi-
nutę jednej reklamy telewizyjnej w USA przypadało 8–12 zdjęć czy ujęć z kamery fi lmo-
wej. Niedawno emitowana 30-sekundowa reklama napoju dla młodzieży zawierała 22
takie ujęcia, czyli w przeliczeniu na minutę – prawie 4 razy więcej. Wychowani na takiej
szybkiej narracji młodzi pracownicy mają inny rytm pracy. Ich okres koncentracji jest
znacznie krótszy niż poprzednich pokoleń (badania mówią o 10–20 minutach, po któ-
rych następują krótkie chwile odprężenia, np. na odebranie poczty w komputerze).
20
W rezultacie, przeprowadzone badania odbioru reklam telewizyjnych wska-
zują na znacznie niższy niż w poprzednich latach poziom ich zapamiętywania. Prze-
Bohdan Jung
106
W warunkach względnego dobrobytu konsumentów z krajów
OECD jedną z dróg do wzrostu konsumpcji był w ostatecznym obra-
chunku wybór czasooszczędnych form aktywności. W długim okresie
defi cyt czasu, raczej niż brak pieniędzy, staje się jednym z podstawo-
wych problemów dojrzałych gospodarek, a walka o przyciąganie uwagi
konsumenta w warunkach jego defi cytu czasu doczekała się na grun-
cie nauk ekonomicznych swojej własnej interpretacji zwanej attention
economy
21
.
Już w latach 60. zaczęła się pojawiać utopijna w dobie masowej pro-
dukcji i konsumpcji myśl o elastycznym manewrowaniu zasobami cza-
su w skali życia konsumenta. Jak dowodzili wtedy w USA J. Kreps czy
w Wielkiej Brytanii W.E. Moore
22
, poziom rozwoju sił wytwórczych
oraz organizacja pracy w krajach wysoko rozwiniętych pozwalał już na
daleko idącą dowolność i przemienność w gospodarowaniu zasoba mi
czasowymi, do czego potrzebne były jednak nowe rozwiązania instytu-
cjonalne, sankcjonujące kompresję czasu (np. daleko idąca rewizja ko-
deksu pracy). Pojawiły się one w praktyce znacznie później (na przeło-
mie wieków), kiedy to dylematy elastycznego gospodarowania czasem
przez konsumenta nabrały nowego znaczenia w rozważaniach o gospo-
mysł reklamy odpowiada na to wyzwanie również kompresją – m.in. stosowaniem
krótszych spotów reklamowych (por. Technology’s Time Compression. What should you
do when the state of mind becomes a state of time?, http://www.fastcompany.com/reso-
urces/columnists/mt/051704.html 4.10.2008).
21
Tej szkole myślenia drogę utorowały prace A. Toffl
era czy J. Rifkina. Myśl tą
rozwijają nowsze prace z tej dziedziny, takie jak T.H. Davenport, J.C. Beck, Th
e At-
tention Economy, Th
e Harvard Business School Press, Boston 2001, M.H. Goldha-
ber, Th
e attention economy and the Net, „First Monday” 1997, no. 2–4, http://www.
fi rstmonday.org/issues/issue2_4/goldhaber/; R.A. Lanham, Th
e economics of atten-
tion: style and substance in the age of information, Th
e University of Chicago Press,
Chicago 2006.
22
Por. J. Kreps, J.J. Spengler, Th
e Leisure Component of Economic Growth, w: Th
e
Employment Impact of Technological Change, t. II, US Government Printing Offi
ce,
Washington D.C. 1966; W. E. Moore, Man, Time and Society, John Wiley and Sons,
London 1963.
Kryzys czasu, czas kreatywności i współpracy
107
darkach kreatywnych
23
, gdzie pojawiły się możliwości zastosowania ta-
kich strategii gospodarowania czasem, jak front-loading (kulminacja
życia zawodowego na przestrzeni pierwszych 10–20 lat pracy zawodo-
wej), deferred life plan (odłożenie na później decyzji prokreacyjnych),
life-shifting (co parę lat roczne przerwy urlopowe), pozwalające m.in.
przygotować się do planowanych zmian w aktywności zawodowej mid-
life change) czy wspomiane już time-deepening
24
.
Dalsze sposoby dawania sobie rady z defi cytem czasu były w dużej
mierze pochodną postępu technologicznego. Funkcjonujące 24 godzi-
ny na dobę w skali globu sklepy internetowe, bankomaty, liczne urzą-
dzenia pozwalające na nagrywanie pod naszą nieobecność programów
telewizyjnych, możliwość zamówienia do domu fi lmu i obejrzenia go
o dogodnej porze to powszechnie stosowane przez konsumenta meto-
dy time-shifting. Korzyści z asynchroniczności w posługiwaniu się pro-
duktami czy usługami, które dotychczas mogły być wykorzystane jedy-
nie w sztywnych przedziałach czasowych, były możliwe do osiągnięcia
głównie tam, gdzie ich forma była elektroniczna, ale dużą rolę mogło
tu też odgrywać rozszerzenie zakresu zmianowości pracy w usługach
osobistych, co stało się możliwe często dzięki rezerwie taniej importo-
wanej siły roboczej.
23
R. Florida, Th
e Rise of the Creative Class … and how it’s transforming work,
leisure, community
&
everyday life, Basic Books, New York 2002.
24
Zjawisko to wymaga osobnego omówienia. Wśród klasy kreatywnej obserwu-
jemy dużą zmienność w zainteresowaniach zawodowych, podobnie jak w pracy na-
ukowej, gdzie co pewien czas badacze podejmują nowe tematy i osiągają w nich wyso-
ki poziom kompetencji. Wiąże się to z szerszym procesem stopniowego zaniku karier
zawodowych polegających wyłącznie na wąskiej i dożywotniej specjalizacji w jednej
dziedzinie. W przykładach dotyczących klasy kreatywnej „wypalony” menedżer od
reklamy może np. założyć lokalną organizację chroniącą interesy konsumentów lub
stopniowo stawać się ekspertem w dziedzinie kolonialnego stylu urządzania wnętrz,
tworząc sobie z tych form aktywności nową, bardziej zrelaksowaną, formę aktywno-
ści na skraju pracy i hobby.
Bohdan Jung
108
2. Od wykonania do kreacji: kryzys
tradycyjnego modelu produkcji
2.1. Kryzys przemysłowej struktury zawodowej
i jej hierarchii prestiżu – w kierunku
kreatywnej gospodarki i kreatywnej pracy
Kreatywność to zdolność stworzenia czegoś nowego, a za kreatyw-
ny produkt uważane jest dobro czy usługa, które są efektem tej kre-
atywności i mają wartość ekonomiczną
25
. Do takich produktów zali-
czyć można m.in. prawa autorskie, patenty, znaki handlowe i design.
J. Howkins wyróżnia sektory żyjące z praw autorskich (copyright indu-
stries – np. przemysł muzyczny czy fi lmowy), sektory, w których pra-
wami autorskimi chroniona jest nie tyle metoda, ile ostateczny wytwór
(copyright works – tak jak w architekturze, sztuce), sektory żyjące z pa-
tentów (patent industries) oraz ze znaków handlowych i designu (trade-
mark and design industries)
26
. Razem tworzą one klaster zwany sekto-
rem kreatywnym czy gospodarką kreatywną (inna nazwa to przemysły
niematerialne – intangible industries). Całkowitą wartość gospodarki
kreatywnej w roku 2000 J. Howkins szacował na 2,24 biliona dolarów
(2240 miliardów – 7,3% światowego GNP), z czego prawie 43% przy-
padało na rynek amerykański, a długookresową dynamikę ekspansji te-
go sektora na 5% rocznie. Według dokonywanych przez niego prog-
noz, do roku 2020 wartość „kreatywnej gospodarki“ miała wzrosnąć
do 6,1 biliona dolarów
27
.
25
R. Florida, op.cit..
26
J. Howkins, Th
e Creative Economy. How People Make Money from Ideas, Pen-
guin Books, London 2002.
27
Ibidem, s.116.
Kryzys czasu, czas kreatywności i współpracy
109
Podstawowym czynnikiem produkcji sektorów kreatywnych jest ta-
lent ludzki, czyli aktywność „kreatywnej klasy”. Na podstawie danych
z 45 krajów R. Florida szacuje światową klasę kreatywną na 100–150
milionów osób, z czego 20–30% znajduje się w USA
28
.
Pojawienie się nowoczesnej klasy usługowej (a rozumienie tej for-
macji u R. Floridy jest inne niż np. u A. Toffl
era) jest pochodną po-
trzeb klasy kreatywnej. Z uwagi na swoje bardzo długie godziny pracy
w trudnych do przewidzenia porach (noce, weekendy), klasa kreatyw-
na nie ma czasu na dokonywanie szeregu czynności związanych z pro-
wadzeniem domu, opieką nad dziećmi czy swoimi starymi rodzicami.
Ich bloki czasu wolnego mogą pojawiać się w momencie, kiedy więk-
szość osób śpi lub pracuje. Wywołuje to popyt nie tyle na nowe formy
usług, ile na ich dostarczanie w nietypowej porze: usługi bankowe czy
kulturalne w nocy, seanse fi lmowe przed południem, imprezy sportowe
czy rozrywkowe przed południem czy w nocy w dni powszednie itd.
Ponieważ członkowie klasy kreatywnej są dobrze wynagradzani,
pracują długo i w nietypowych godzinach, nie tylko potrzebują, ale
mogą sobie pozwolić na obsługiwanie przez klasę usługową. Elastycz-
ny styl życia creative class tworzy popyt na armię usługodawców pra-
cujących 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu. Klasa usługowa jest
w tym rozumieniu na dole hierarchii społecznej nie tylko z uwagi na
rodzaj wykonywanych czynności i poziom wynagrodzenia, lecz także
z uwagi na wymuszone na niej warunki pracy, a szczególnie – jej pory.
Możliwość dyktowania własnej pory pracy jest w tym kontekście czę-
sto cytowana jako nowy wyznacznik pozycji społecznej i zawodowej.
Kreatywni wybierają swoje godziny pracy, a ci, którzy ich obsługują,
muszą się do tego dostosować i zaakceptować – jest to poniekąd nowa
manifestacja przetasowań społecznych, będącą pochodną kryzysu do-
tychczasowych hierarchii zawodowych.
28
R. Florida, Th
e Flight of the Creative Class. Th
e New Global Competition for Ta-
lent, Harper Business/Harper-Collins Publishers, New York 2005, s. 8.
Bohdan Jung
110
Aby zrozumieć, jaką nową jakość wnosi do myślenia ekonomiczne-
go konceptualizacja pojęcia „kreatywna gospodarka”, zacytować można
za J. Howkinsem, że już w roku 1997 prawa autorskie stały się głów-
nym źródłem przychodów z eksportu dla gospodarki USA. O skali
sukcesu w tej branży może świadczyć koszykarz Michael Jordan. We-
dług „Fortune”, wartość jego osobistego majątku (pochodząca w więk-
szości z praw autorskich i merchandisingu) przekracza PKB Królestwa
Jordanii. Przykłady ze świata kultury wskazują, że np. w roku 1998 te-
atry z West End i z Broadway wydały trzy razy więcej na zakup włas-
ności intelektualnej niż na inwestycje, remonty, bieżące koszty opera-
cyjne czy inne wydatki rzeczowe
29
.
2.2. Styl życia i pracy klasy kreatywnej
Według badań R. Floridy, klasa kreatywna cechuje się odmiennym
od innych stylem życia, który odnosi się także do ich zachowań jako
pracowników. Ludzie kreatywni zawsze doświadczali (a nawet kulty-
wowali w sobie umiejętność) zacierania się granic czasowych między
czasem pracy a czasem wolnym, charakterystycznych m.in. dla zatrud-
nienia w przemyśle czy dla pracy biurowej. Kreatywności nie można
włączyć czy wyłączyć o konkretnej godzinie i jest ona sama w sobie
mieszanką pracy i zabawy.
Tym, co wyróżnia nowy sektor kreatywny, jest m.in. specyfi czny, de-
cydujący o jego konkurencyjności (czyli stopniu kreatywności), styl ży-
cia zwany przez R. Floridę „nieformalnym”. Przemysłowa i menedżerska
Ameryka była krajem ludzi, którzy podkreślali swoje podejście do pracy,
kariery zawodowej, osiągniętą pozycję, kompetencję czy status materialny
formalnym („biznesowym”) strojem, wyglądem czy zachowaniem. W do-
bie gospodarki kreatywnej coraz bardziej zaznacza swoją obecność w bi-
znesie także „nieformalna Ameryka”. Jedna czwarta pracowników sektora
29
Por. J. Howkins, Th
e Creative Economy, op.cit, s. vii.
Kryzys czasu, czas kreatywności i współpracy
111
IT podaje, że ubieranie się „na luzie” znaczy dla nich najwięcej w pracy.
Praca kreatywna jest bardziej ceniona w gospodarce, a ludzie kreatywni nie
noszą mundurków, lecz ubierają się tak, aby wyrazić swoją osobowość.
Styl życia „doby organizacji” czyli kapitalizmu przemysłowego, pod-
kreślał konieczność konformizmu i dyscypliny, co było dostosowaniem
do dominującego sposobu organizacji produkcji wielkoprzemysłowej.
Nowy styl związany z wiodącą rolą kreatywności i innowacji odwołuje
się do innych wartości: indywidualności, samoekspresji, akceptacji róż-
nic i poszukiwaniu różnorodnych doznań, będących pożywką dla twór-
czości
30
. Praca kreatywna ma charakter umysłowy i siedzący, zmienia się
więc cel aktywności fi zycznej klasy kreatywnej i jej czasu wolnego: ak-
tywność fi zyczna staje się zarówno modą, jak i koniecznością (vide ba-
dania wiążące siedzący tryb życia oraz nietypowe i długie godziny pra-
cy z otyłością, chorobami układu krążenia itd.). Jest jednak także inny
powód, dla którego klasa kreatywna szeroko korzysta z różnorodnych
form body sculpting, fi tness, sportów ekstremalnych itd. Częścią rynko-
wej wartości klasy kreatywnej jest oprócz jej kompetencji i twórczego
umysłu także starannie kultywowany image, w którym ciało i styl ubio-
ru stanowią istotny element. Członkowie creative class poświęcają dużo
czasu na promowanie swoich osób u potencjalnych pracodawców, part-
nerów i klientów, tak więc aktywność fi zyczna jest elementem szerszej
strategii dbania o swoją reputację na rynku pracy.
Autorzy specjalizujący się w analizie współczesnej konsumpcji i sty-
lów życia podkreślają, że jednym ze społecznych wyznaczników przy-
należności do creative class jest też eklektyczny gust, unikanie sko-
mercjalizowanych miejsc i atrakcji. Wiąże się to ze znacznie szerszym
(niedotyczącym tylko klasy kreatywnej) zagadnieniem charakterystycz-
30
W tym kontekście wspomina się o przemianie amerykańskiej klasy średniej,
hołdującej dotychczas wartościom pragmatycznym lub konserwatywnym, w nowy
twór określany w skrócie jako „BO-BO”: mieszanka wartości BOurgeois (mieszczań-
skich) i Bohemian (Por. D. Brooks, Bobos in Paradise: Th
e New Upper Class And How
Th
ey Got Th
ere, Simon & Schuster, London 2000).
Bohdan Jung
112
nym dla współczesnej konsumpcji – przejściem od spożycia dóbr czy
usług do „konsumpcji doznań”
31
.
2.3. Kryzys modelu pracy – otwarte
przestrzenie pracy kreatywnej
Jednym z nowych dogmatów gospodarki kreatywnej jest przeświad-
czenie, że nieformalny strój i atmosfera spowodują, iż ludzie kreatywni
poczują się komfortowo i będą pełni ekspresji
32
. Zmianie stylu pracy zwią-
zanego z ekspansją sektora kreatywnego towarzyszy ewolucja charakteru
miejsca pracy, w którym realizuje się wysiłek twórczy. W tym kontekście
pojawia się określenie collarless workplace – hołdowanie zasadzie, że należy
usuwać wszelkie przeszkody na drodze do twórczego myślenia, począwszy
od zapiętej pod szyją koszuli z zawiązanym krawatem, a skończywszy na
uczynieniu z miejsca pracy tworu przypominającego w organizacji prze-
strzeni i klimatu kawiarnię, klub dyskusyjny czy studio artysty.
Jeśli miejsce pracy pomyślane jest jako maksymalnie sprzyjające
kreatywności, musi się w nim znaleźć wszystko, tak aby kreatywny
pracownik nie odczuwał pokusy wyjścia na zewnątrz. R. Florida pisze
o fi rmach wyposażonych w pokoje gościnne, dobrej jakości kawiarnie
i restauracje, darmowe bufety, pokoje kąpielowe, baseny, boiska, fi t-
ness, a także pralnie, usługi medyczne i portierskie, żłobki i przedszko-
31
Por. J. Pine, J. Gilmore, Th
e Experience Economy: Work is Th
eatre and Every
Business is a Stage, Harvard Business School Press, Boston 1999; J. Robinson, G. God-
bey, op.cit.. Jest to nawiązanie do obserwowanych współcześnie efektów postmateria-
listycznych kojarzonych z gospodarką obfi tości (tzw. post-scarcity eff ects): konsumenci
podejmują decyzje o zakupie z perspektywy ich stylu życia i autoekspresji, a nie za-
spokojenia potrzeby materialnej.
32
Z podawanych przykładów wynika, że wśród menedżerów sektora kreatywne-
go najbardziej cenione są osoby, które z jednej strony biorą na siebie ciężar kontaktów
z biznesowym klientem (czyli osobą w garniturze), a z drugiej potrafi ą przetłumaczyć
oczekiwania klientów na język „ciekawych problemów” do twórczego rozwiązania na
poziomie kreatywnym.
Kryzys czasu, czas kreatywności i współpracy
113
la dla dzieci. Pracownicy mają pełną swobodę urządzania i dekorowa-
nia swego biura, którego ład estetyczny może w pełni odzwierciedlać
osobowość pracownika, a nie „image korporacyjny” fi rmy, której służy.
Również w podobnym kierunku idą wysiłki projektantów współczes-
nych biur w kierunku budowania tzw. open spaces – otwartych prze-
strzeni interakcji i integracji, w których w nieformalnych warunkach
i przy dobrej kawie można niespiesznie przedyskutować swój pomysł
ze współpracownikami, nie obawiając się nieprzychylnej reakcji szefów.
Inny w tych warunkach musi też być sposób organizacji formalnej dy-
scypliny pracy i rozliczania pracowników – zadaniowy, nie związany
z przepracowanym czasem, lecz z realizacją wyznaczonego wspólnie ce-
lu. Otwarte przestrzenie biurowe i design mają sprzyjać wizualnej sty-
mulacji kreatywnej klasy, a aranżacja przestrzeni pracy dokonywana jest
ze względu na ruch i przepływy, a nie na hierarchię służbową.
2.4. Elastyczne gospodarowanie czasem pracy
a nowy model opiekuńczego pracodawcy
Jednym z wyróżników kreatywnej gospodarki jest też powszechne
stosowanie elastycznego czasu pracy. Uelastycznienie jest w tym przy-
padku nie tyle krokiem do skrócenia czasu pracy lub jej humanizacji,
ile odblokowaniem drogi do dowolnego przedłużania czasu pracy np.
poprzez pracę przez całą noc, w zależności od „weny twórczej“. Więk-
szość pracy kreatywnej ma charakter projektu charakteryzującego się
pewnym cyklem zajęć. Sprawowanie przez kreatywnego pracownika
samokontroli nad swoim czasem pracy prowadzi w praktyce do zjawi-
ska „samoeksploatacji”, bo jak wskazują statystyki, „klasa kreatywna”
pracuje najdłużej z wszystkich grup zawodowych – 60–70 godzin ty-
godniowo
33
.
33
Współcześnie zakres stosowania elastycznego czasu pracy wykracza jednak
daleko poza sam sektor kreatywny. Według danych US Bureau of Labour Statistics
Bohdan Jung
114
Współczesne miejsce pracy jednocześnie dostarcza więcej stresu
(wspomniane już dłuższe godziny pracy i jej nierównomierny rytm,
w tym także – praca w weekendy, konkurencja szybkimi terminami
realizacji zadań) i jest bardziej opiekuńcze. Aby przyciągnąć do siebie
kreatywność i talent, fi rma z sektora kreatywnego zrobi dla pracow-
ników prawie wszystko, aby się dobrze czuli w pracy i nie odczuwa-
li chęci wychodzenia z niej. Taka opiekuńcza fi rma (caring company)
musi być inaczej zarządzana. Sprawuje ona nad swoimi pracownikami
„miękką kontrolę” (np. poprzez odwołanie się do wewnętrznej moty-
wacji, kokietowanie nas, abyśmy pracowali ciężej), co znajduje m.in.
odzwierciedlenie w pełnej indywidualizacji umowy o pracę, negocjo-
wanej osobno dla każdego pracownika.
Ciekawym efektem ubocznym nowego podejścia do funkcji fi rmy
„ery kreatywnej” jest też jej otwarcie na ludzi, którzy w „rygorystycz-
nym” reżimie pracy nie mogli być zatrudnieni np. z uwagi na kontro-
wersyjny wygląd, niską dyscyplinę formalną, nietypowe godziny pracy.
Ludzie ci teraz znajdują miejsca pracy, które są równie elastyczne jak
ich style życia i preferencje.
W ramach opiekuńczego podejścia do swoich pracowników fi rmy
z sektora kreatywnego mnożą nowe (a właściwie – zapomniane w do-
bie liberalnej gospodarki) zachęty i bodźce dla pracowników. Coraz sze-
rzej stosowane są już dodatkowe usługi dla pracowników (np. darmowe
posiłki). Nowego spojrzenia wymaga też dobrze udokumentowana od-
w roku 1997 ponad 25 mln pracowników (27,6% pracujących na pełnym etacie) ko-
rzystało z jakiejś formy uelastycznienia czasu pracy. Ponad 2/3 (68%) pracowników
mogło okresowo zmieniać godziny rozpoczęcia i zakończenia pracy, a ponad połowa
(55%) od czasu do czasu pracuje w domu. Prawie 40% pracujących w usługach oso-
bistych ma elastyczne harmonogramy pracy i dlatego woli pracować np. u fryzjera niż
w warsztacie samochodowym. Badania z przełomu wieków wskazywały, że na ame-
rykańskim rynku pracy część pracowników wolała elastyczny czas pracy od wyższych
dochodów, przy czym nie dotyczyło to wysoko płatnych wolnych zawodów, lecz ni-
sko płatnych usług osobistych (kosmetycznych, pielęgnacyjnych, gastronomii, drob-
nych prac naprawczo-konserwacyjnych, usług turystycznych, ale także – nauczycieli,
przewodników czy instruktorów).
Kryzys czasu, czas kreatywności i współpracy
115
mienność postaw wobec pracy i motywacji do pracy wśród klasy krea-
tywnej. Ludzie kreatywni potrzebują czegoś więcej niż tylko pieniężnej
kompensacji za ich przepracowany czas. Takim motywującym czynni-
kiem jest dla nich w dużej mierze uznanie u swoich grup odniesienia
czy w środowisku zawodowym, ciekawa tematyka i forma pracy, moż-
liwość pracy w fi rmie nad własnymi projektami (w Google pracownik
może na ten cel przeznaczyć do 20% swego czasu pracy).
Jak potwierdzają drobiazgowe badania empiryczne R. Floridy
dla decyzji migracyjnych i wyboru miejsca pracy bardzo ważne wydają
się też być charakter miejsca zamieszkania i tworząca go społeczność,
bo creative class wydaje się mieć bardzo silnie rozbudowaną potrzebę
mieszkania w miejscu, które jest frapujące, tętniące życiem i stymulu-
jące kreatywność (do takich miejsc w większości nie należą tradycyjne
XIX i XX-wieczne ośrodki rozwoju przemysłu). W tym kontekście wal-
ka o przyciąganie klasy kreatywnej staje się jednym z głównych form
stymulowania konkurencyjności w wysoko rozwiniętych gospodarkach
żyjących głównie z kreacji własności intelektualnej. Przemieszczanie się
klasy kreatywnej odzwierciedla nową, globalną, formę walki o przyciąg-
nięcie najbardziej twórczych umysłów
34
. W skali globu odbywa się ry-
walizacja o przyciąganie ludzi kreatywnych i utalentowanych. Dotych-
czas rywalizację tę wygrywały Stany Zjednoczone, ale po 11 września
2001 roku tendencja ta odwróciła się i bardziej konkurencyjne wydają
się w tej walce kraje takie jak Australia czy Nowa Zelandia.
34
Por. R. Florida, Th
e Flight of the Creative Class, op.cit., R. Florida, Cities and
the Creative Class, Routledge, London 2005. Badania przeprowadzone przez R. Flo-
rida wskazują, że przynajmniej 10% prezesów 500 największych amerykańskich fi rm
urodziło się poza USA. W samym roku 2000 na listę 400 najbogatszych Ameryka-
nów pisma „Forbes” weszło dziewięć urodzonych za granicą osób. Fortuny całej dzie-
wiątki powstały w sektorach wysokich technologii.
Bohdan Jung
116
3. Kryzys modelu rywalizacji między
przedsiębiorstwami
3.1. W kierunku Wikinomii, czyli gospodarki
bazującej na współpracy?
Z punktu widzenia nowych form aktywności gospodarczej powią-
zanych z cyfrowymi technologiami informacyjno-komunikacyjnymi
(sektor ICT) szeroko komentowane są spektakularne sukcesy nowe-
go typu wspólnych przedsięwzięć typu „wiki”
35
(takich jak Wikipe-
dia), czyli metod rozwiązywania problemów przez współpracę w sieci.
To samo dotyczy nowych modeli biznesowych przejmowanych przez
starsze fi rmy, aby stawić czoła nowej erze produkcji sieciowej. Jak pi-
szą D. Tapscott i A.D. Williams, „nowy model prowadzenia działal-
ności ekonomicznej rozszerza się poza sferę oprogramowania, muzyki,
działalności wydawniczej, farmaceutyki i innych innowacyjnych branż
i zaczyna przenikać do każdego zakątka globalnej gospodarki. Przykła-
dem są takie przedsięwzięcia, jak MySpace, InnoCentive, Flickr, Se-
cond Life, YouTube i Human Genome Project, ale podobne podej-
ście zaczynają też stosować fi rmy takie jak Boeing, BMW czy Procter
& Gamble”
36
. Miliardy podłączonych do internetu jednostek mogą te-
raz aktywnie uczestniczyć w procesach innowacyjnych, tworzyć nowe
wartości, bogacić się i przyczyniać do rozwoju społecznego na sposo-
by, o których się jeszcze niedawno nie marzyło. D. Tapscott, A.D. Wil-
35
Po hawajsku „wiki” znaczy „szybko”.
36
D. Tapscott, A.D. Williams, Wikinomics. How Mass Collaboration Changes
Everything, Portfolio, Penguin Group, New York 2006, s. 2. Symptomatyczne dla tej
książki jest m.in. to, że swój tytuł zawdzięcza ona konkursowi, jaki autorzy ogłosi-
li w internecie po przedstawieniu jej głównych tez. Dali oni tym samym dowód na
praktyczne wcielanie w życie opisywanych przez nich (a nawet – gloryfi kowanych)
zasad „zbiorowej mądrości” internautów.
Kryzys czasu, czas kreatywności i współpracy
117
liams piszą (inspirując się po części J. Rifkinem) o nadejściu „nowego
wieku uczestnictwa”
37
.
Modele produkcji polegające na współpracy istniały od dawna, ale
dotyczyły współpracy na małą skalę (rodzina, znajomi, wspólnicy...).
Dziś technologie informacyjne dały „zwykłym” ludziom do ręki narzę-
dzia do współpracy globalnej. Ten nowy model innowacyjności i two-
rzenia wartości autorzy „Wikinomii” nazywają peer production lub pe-
ering
38
. Jednostki dzielą się teraz wiedzą czy mocą obliczeniową swo-
ich komputerów, aby tworzyć całą gamę dóbr i usług do wykorzystania
lub zmodyfi kowania przez innych. W tej koncepcji konkurentami dla
liderów ery przemysłowej nie są już inne fi rmy, lecz połączone i amor-
fi czne masy samoorganizujących się jednostek.
Zasady „gospodarki opartej na współpracy” to takie wartości jak:
otwartość, peering, współdzielenia (sharing) i globalne działanie. Do-
tychczas fi rmy unikały „otwartości”, bo konwencjonalne myślenie na-
kazywało im konkurować poprzez trzymanie tylko dla siebie swoich
najcenniejszych zasobów. Według autorów „Wikinomii”, szybkie tem-
po postępu naukowego i technologicznego sprawia, że otwartość staje
się nakazem chwili dla menedżerów. Firmy są zaledwie w stanie nadą-
żać za postępem w ich własnej wąskiej dziedzinie; aby pozostać na po-
zycji lidera, muszą być otwarte na zewnętrzną współpracę i talenty, ja-
kie istnieją poza jego otoczeniem.
Przykładem obszaru korzyści z otwartości są standardy zapisu da-
nych cyfrowych (tekst, dźwięk, obraz, bazy danych, obliczenia). Daw-
niej przemysł IT czynnie zwalczał otwarte standardy i systemy, teraz
podejście to zmieniło się
39
.
37
Por. J. Rifkin, Th
e Age of Access. How the shift from ownership to access is trans-
forming modern life, Penguin Books, London 2000.
38
Nazwa nawiązuje do wymieniania się informacjami i plikami w sieci (popular-
ne peer-to-peer, czyli P2P, kojarzone powszechnie z piractwem komputerowym, lecz
współcześnie nabierające także innych cech).
39
W dziedzinie oprogramowania jest to w dużej mierze zasługą standardów ofe-
rowanych przez produkty „darmowe”, takie jak Apache dla serwerów, systemu opera-
Bohdan Jung
118
Otwartość oznacza także transparentność, która m.in. pozwala
klientom na ocenienie prawdziwej wartości produktu (poprzez uczy-
nienie go porównywalnym), dostęp do informacji potrzebnych do
prawdziwej współpracy, obniżenie kosztów transakcyjnych, zwiększa-
nie wzajemnego zaufania partnerów biznesowych czy dostęp do glo-
balnych zasobów utalentowanych współpracowników.
Na peering można spojrzeć jako na nowy sposób produkcji, polega-
jący na tym, że samoorganizujące się, egalitarne wspólnoty dobrowol-
nie podejmują się zadań i dzielą się efektami swojej pracy. Występuje
w nich połączenie elementów decentralizacji, hierarchii i merytokra-
cji: ci o największych umiejętnościach i doświadczeniu pełnią funkcję
liderów i integratorów dorobku społeczności sieciowych.
Tradycyjne formy własności intelektualnej nastawione były na wy-
kluczanie innych z korzystania lub dystrybuowania wytworów kre-
atywnej pracy. W produkcji typu peer jest odwrotnie: społeczności
producentów posługują się tzw. GPL (General Public License), aby za-
gwarantować innym korzystanie i modyfi kowanie wytworów kreatyw-
nej pracy pod warunkiem, że efektami podzielą się z innymi, co pro-
wadzi do powstania większej gamy nowych projektów i możliwości
dalszej współpracy.
Produkcja typu peering najlepiej sprawdza się w „gospodarce cy-
frowej”, bo nowa technologia na stałe zmieniła koszty i korzyści z pro-
dukcji informacji i współdzielenia się nimi; ta forma jest bardziej wy-
dajna niż fi rmy czy rynek w alokacji czasu i uwagi na wykonywanie
niektórych zadań, przyciąga więcej i bardziej zróżnicowany zasób uta-
lentowanych współpracowników, niż jest to możliwe dla pojedynczej
fi rmy, a uczestnicy procesu korzystają ze swobody i nowego doświad-
czenia ze współpracy.
cyjnego Linux, baz danych MySQL, przeglądarek Firefox (dawniej „Netscape”), lecz
także decyzji konsumenckich (np. standard MP3 dominuje w muzyce cyfrowej dzięki
konsumentom, bo przemysł fonografi czny robił wszystko, aby go wyeliminować).
Kryzys czasu, czas kreatywności i współpracy
119
Kryzys starego i gloryfi kacja nowego modelu produkcji ery Web
2.0 daje o sobie znać także poprzez rozpowszechnianie się modelu
prosumpcyjnego, w którym fi rma zachęca i umożliwia konsumentom
współpracę w projektowaniu, tworzeniu, modyfi kowaniu, dystrybuo-
waniu i dodawaniu do produktu czy usługi samodzielnie wygenero-
wanej przez nich wartości
40
. Zjawisko prosumeryzmu nie jest nowe,
ale w przeszłości ograniczało się do wąskiego grona hobbistów i maj-
sterkowiczów. W dobie gospodarki cyfrowej staje się ono jednak ma-
sowe wśród młodego pokolenia, a konsumenci są wciągani w proces
projektowania i modyfi kowania produktów sprzedających się na klu-
czowych dla współczesnego biznesu rynkach. Firmy wypuszczają na-
rzędzia, za pomocą których konsumenci mogą eksperymentować z pro-
duktem, modyfi kując jego konstrukcję, design, oprogramowanie itd.
Prestiż i poczucie przynależności to najczęściej przytaczane elementy
motywacji w społecznościach prosumentów, ale coraz częściej pojawia
się też motywacja fi nansowa.
Jednym z dylematów prosumpcyjnego modelu produkcji jest prob-
lem proporcji między sprzedawanym przez fi rmę gotowym produktem
czy usługą a ich dopuszczalnym „modyfi kowaniem” przez prosumenta.
Przedsiębiorstwo, które pozwala swoim klientom na swobodną modyfi -
kację produktu, ryzykuje „kanibalizację” swojego modelu biznesowego
i utratę kontroli nad oferowaną platformą biznesową, fi rma zaś, któ-
ra zwalcza swoich użytkowników, traci wśród nich swoją dobrą repu-
tację i zatrzaskuje drzwi prowadzące do potencjalnie cennych innowa-
cji. Przez opracowanie metod włamania się do oprogramowania wielu
urządzeń prosumenci są w stanie nie tylko nadać im nową funkcjonal-
ność, lecz także unicestwić ich model biznesowy.
40
Jak piszą Don Tapscott i Anthony D. Williams, szczególnie wśród młodego
pokolenia Net Generation (dzieci powojennego baby boomu lat pięćdziesiątych), po-
wszechna jest zmiana postaw z heard the ad, seen the movie, bought the video, got the
T-shirt, got the fridge magnet na created the ad, (co-) shot the movie, mashed the video,
designed the T-shirt, made the fridge magnet (op.cit., s. 130).
Bohdan Jung
120
W dobie globalizacji wszyscy zachęcają do „lokalnego myślenia
i globalnego działania”, ale nigdzie nie jest to tak prawdziwe jak w „go-
spodarce cyfrowej”, gdzie każdy produkt czy informacja dostępna w sie-
ci jest natychmiastowo dostępna na całym rynku światowym. W go-
spodarce tradycyjnej daleko jest jednak jeszcze do koncepcji „globalnej
fabryki”. Kluczową zmianą jest przekształcanie podwykonawców we
współproducentów i spłaszczony, poziomy model współpracy sieciowej.
Warte wiele miliardów dolarów (a jednak w dużej mierze anonimowe)
fi rmy jak Celestica, Jabil Circuit, Foxconn, Flextronics i Solectron bu-
dują komputery, telefony komórkowe, konsole do gier wideo, sieciowe
routery, telewizory dla prawie wszystkich znanych fi rm z branży elek-
tronicznej. Nie można ich określić jedynie jako poddostawców – uczest-
niczą one aktywnie w procesie projektowania, testowania, dystrybucji
i naprawy. Przykładowo, około 70% samochodu BMW było zaprojek-
towane, zbudowane i zmontowane nie przez tą fi rmę, lecz przez świato-
wą sieć podwykonawców. BMW koncentruje swoje R&D wokół takich
elementów jak „driving experience”, oprogramowanie, elektroniczne ga-
dżety i interface, z którym kierowca ma najczęściej do czynienia
41
.
Na zorganizowaniu się w luźno powiązane sieci fi rm, które wspól-
nie projektują i rozwijają swoje produkty, korzystają zarówno dostaw-
cy jak i globalni „integratorzy”. Zwiększając swój udział w pracach pro-
jektowych i rozwojowych, dostawcy poszerzają swój kapitał własności
intelektualnej i zysków ze sprzedaży gotowego produktu. Globalni in-
tegratorzy zyskują na szybkości i elastyczności działania oraz mogą skon-
centrować się na działaniach przynoszących wysoką wartość dodaną.
3.2. Dylematy gospodarek i społeczeństw ery Web 2.0
Dziś eksplozja kreatywności gospodarki cyfrowej ery Web 2.0 na-
pędzana jest konwergencją sieci P2P, taniością i dostępnością urządzeń
41
Ibidem. s. 231.
Kryzys czasu, czas kreatywności i współpracy
121
cyfrowych, darmowego oprogramowania typu open-source, przyjaznych
dla użytkownika narzędzi do redagowania treści i tanim dostępem do
szerokopasmowego internetu. Wielu profesjonalistów i amatorów two-
rzy w internecie swój własny content i aplikacje, łącząc ze sobą w od-
krywczy sposób rozsiane darmowe fragmenty i strzępki informacji, czę-
sto bez poszanowania dla ochrony własności innych
42
.
Z drugiej jednak strony, wiele fi rm nadal tworzy swoje zamknięte
(proprietary) technologie, produkty cyfrowe znaczy się systemami Di-
gital Rights Management szpiegującymi klienta i niepozwalającymi na-
wet domownikom logującym się do tego samego komputera na dostęp
do legalnie kupionego oprogramowania, muzyki czy fi lmów, wytacza
się procesy 10-letnim internautom i zespołom muzycznym wykorzy-
stującym w swej twórczości 2–3-sekundowe sample muzyczne innych
twórców. Nawet konserwatywne instytucje, jak Bank Światowy, głoś-
no krytykują „nadmiernie rozbudowane prawa do własności intelektu-
alnej”, w wyniku czego wiele publicznych czy akademickich instytucji
nie może sobie pozwolić na opatentowanie swoich własnych wynalaz-
ków ani na licencjonowane korzystanie z wynalazków innych. ONZ
z kolei zwraca uwagę na zjawisko spekulacyjnego składowania paten-
tów (stacking), kiedy to fi rmy rejestrują je niejako na zapas, aby nimi
w przyszłości handlować. Równolegle powstają koncepcje alternatyw-
ne wobec ortodoksyjnego podejścia do ochrony własności intelektu-
alnej, np. licencji Creative Commons L. Lessiga, a pogląd o koniecz-
ności dalszego, drakońskiego zwiększania prawnej i fi zycznej ochrony
własności intelektualnej zaczyna być równoważony (o ile nawet nie wy-
pierany) przez argumenty na rzecz innego, bardziej otwartego podej-
ścia do tej kwestii
43
.
42
Na określenie tego zjawiska powstał termin „kultura remiksu” (remix cul-
ture).
43
L. Lessig, Free Culture. How Big Media Uses Technology and the Law to Lock
Down Culture and Control Creativity, Th
e Penguin Press, 2004 (wersja elektronicz-
na).
Bohdan Jung
122
W społecznościach naukowych i badawczych podejście typu peering
i dzielenie się wiedzą oraz informacjami to od dawna znane zwyczaje,
a w dzisiejszej gospodarce sieciowej wiedza zamknięta w sejfach i za-
mknięte technologie tworzą wokół siebie pustkę. Nacisk na otwartość,
peering, prosumpcję i głębokie angażowanie prosumentów wnosi nowy
powiew do analizy gospodarki cyfrowej czy „sektora kreatywnego”.
Cenna z punktu widzenia zarządzania strategicznego w dobie Web
2.0 jest również analiza rozterek fi rm tworzących gospodarkę opartą
na wiedzy: gospodarka ta uległa nadmiernemu sprywatyzowaniu (vi-
de L. Lessig), a na rynku nadal dominuje nieumiejętność wytworzenia
takiego systemu ochrony własności intelektualnej, który nagradzałby
wynalazczość, jednocześnie zachęcając do otwartości. Niektóre fi rmy
korzystają z krzyżowego licencjonowania i wspólnego zasobu patentów,
aby obniżyć koszty transakcyjne, inne odwołują się do otwartych stan-
dardów, aby uzyskiwać interoperacyjność i pobudzać do współpracy.
Rozważania o Wikinomii czy gospodarce kreatywnej wydają się
trafnie odzwierciedlać szybko zmieniający się charakter pracy, która sta-
je się złożonym procesem poznawczym, wymagającym pracy zespoło-
wej i współdziałania, wymagającym umiejętności społecznej interakcji,
działania w pośpiechu, większego uzależnienia od kompetencji tech-
nologicznych, mobilności i braku przypisania do konkretnego miejsca.
Pracownicy ery Web 2.0 mogą dysponować większą autonomią w po-
dejmowaniu decyzji o tym, gdzie, kiedy i z kim chcą wykonywać swo-
ją pracę. Bardzo prawdopodobne jest też, że będą oni pracować dłużej
i w niekonwencjonalnych porach oraz podlegać opisanemu już w la-
tach 60. przez J.K. Galbraitha procesowi „samowyzysku”
44
.
W niedalekiej przyszłości dla szeregu zawodów o kreatywnym cha-
rakterze pracy konsulting stanie się prawdopodobnie dominującym
modelem pracy na zlecenie, a poczucie tożsamości, kompetencji, au-
torytetu w pracy pochodzić będzie zapewne od środowiska zawodowe-
44
J.K. Galbraith, Th
e Affl uent Society, Houghton Miffl
in Company, Boston
1958.
Kryzys czasu, czas kreatywności i współpracy
123
go (peers), a nie od fi rmy, co może stwarzać nowe wyzwania dla kon-
wencjonalnego modelu awansu zawodowego i siatki płac. Być może,
że doprowadzi to w konsekwencji do powstania nowych struktur „ce-
chowych” z własnymi kodami i normami postępowania jako reprezen-
tacji „klasy kreatywnej” w negocjacjach z luźno powiązanych z pra-
cownikami przedsiębiorstwami. Wzrośnie też prawdopodobnie rola
nowych zawodów – łowców talentów, o dobrym (w skali globu) roze-
znaniu w społecznościach twórców Web 2.0 i „nowych cechach”, będą-
cych w stanie obsłużyć zindywidualizowane potrzeby „długiego ogona”
nowych konsumentów. Te i inne, wynikające z powstawania nowego
modelu gospodarki cyfrowej, zjawiska będą się zapewne rozwijać bez
względu na dominujący z perspektywy końca 2008 roku kryzys gospo-
darczy na świecie. Być może ich długofalowe skutki okażą się też dla
całej gospodarki o wiele poważniejsze niż cykliczny w swojej naturze
mechanizm rozwoju gospodarki rynkowej.
Bohdan Jung
124
Sławomir Sztaba
Kryzys finansowy 2007 w świetle
ekonomicznej teorii regulacji
1. Teoria regulacji – ujęcie S. Peltzmana
Przez regulację rozumiem oddziaływanie państwa na wybrane ga-
łęzie, rodzaje usług, niekiedy na konkretne przedsiębiorstwa. Regula-
cja jest wynalazkiem amerykańskim. Skalę i zasięg regulacji w USA ilu-
struje dobrze wypowiedź G. Championa: „Jeżeli komukolwiek udałoby
się znaleźć „nieregulowaną” przez państwo gałąź gospodarki, mógłby
sprzedać ją z zyskiem do Smithsonian (muzeum)”
1
. Mimo tego gospo-
darka amerykańska jest uważana za „wolną” w większym stopniu niż
np. gospodarki krajów europejskich. Uwypukla to znaczenie teorii re-
gulacji. Badacze zjawiska regulacji skłaniają się ku jednej z dwóch te-
orii:
a) teorii regulacji opartej na interesie publicznym,
b) ekonomicznej teorii regulacji.
Ujmowanie regulacji jako opodatkowania wprowadzone przez
R. Posnera nie znalazło szerszego poparcia wśród ekonomistów. Te-
oria regulacji oparta na interesie publicznym uzasadnia stosowanie
regulacji koniecznością zabezpieczenia interesu publicznego (ogólno-
1
Cyt. za: D. Kamerschen, s. 635.
społecznego) przez ograniczenie niektórych form i sposobów realizacji
interesów prywatnych (indywidualnych). Cele, których urzeczywist-
nieniu służy regulacja, to:
a) zabezpieczenie interesów strategicznych (obrony narodowej, dostaw
dóbr publicznych),
b) korzystna z punktu widzenia interesu publicznego alokacja zasobów;
c) zwiększenie efektywności regulacji rynkowej.
W ramach tej teorii konieczność podejmowania regulacji tłumaczo-
na jest niesprawnością rynków (market failures). Teoria regulacji oparta
na interesie publicznym jest częścią ekonomii dobrobytu i prace nad
nią trwają od lat dwudziestych XX wieku. Twórcy reprezentujący te-
orię regulacji opartą na interesie publicznym przyjmują, dość bezkry-
tycznie, że jest ona stosowana dla dobra ogółu utożsamianego w mo-
delach ekonomicznych z interesem konsumenta.
Twórca ekonomicznej teorii regulacji – J. Stigler ze szkoły w Chi-
cago – był krytycznie nastawiony do teorii regulacji opartej na inte-
resie publicznym. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesią-
tych zauważył, że nie tłumaczy ona wszystkich form regulacji rządowej,
a zwłaszcza utrzymywania się w gałęziach regulowanych wysokich stóp
zysku. Jego zdaniem regulacja zbyt często występuje na rynkach kon-
kurencyjnych lub potencjalnie konkurencyjnych (spornych, kontesto-
walnych). Tłumaczył on zjawisko nadmiernego rozprzestrzenienia
regulacji występowaniem rynku na usługi regulacyjne. Usługi te to
tzw. ochronna regulacja obejmująca następujące działania:
a) ochronę przed konkurencją zagraniczną,
b) ochronę przed konkurencją krajową, np. przez stanowienie barier
wejścia do gałęzi,
c) pomoc fi nansową państwa,
d) kształtowanie norm technicznych,
e) przeciwdziałanie produkcji dóbr substytucyjnych i popieranie pro-
dukcji dóbr komplementarnych.
Podaż na tym swoistym rynku tworzą politycy, urzędnicy róż-
nych szczebli oraz sędziowie. Są oni zainteresowani uzyskaniem le-
Sławomir Sztaba
126
galnej zapłaty, nienaruszającej ich dobrego imienia i możliwości dal-
szej kariery. Popyt na usługi regulacyjne zgłaszają przedsiębiorstwa
i branżowe grupy interesów, dla których regulacja może być tańsza
niż np. porozumienia kartelowe i skuteczniej chronić je przed wtargnię-
ciem nowych fi rm na rynek. Zgodnie z tą koncepcją regulacja jest wyni-
kiem interakcji między dostawcami (politycy, administracja wszystkich
szczebli i sędziowie) a fi rmami zgłaszającymi popyt. Służy ona przede
wszystkim interesom producentów.
Próbę uogólnienia teorii regulacji podjął S. Peltzman
2
. Przyjął on
następujące założenia:
1.
Grupy interesów (konsumenci i regulowane fi rmy) konkurują na
arenie politycznej o regulacje służące zwiększeniu ich dochodów.
Innymi słowy zgłaszają one popyt na usługi regulacyjne.
2.
Biurokraci z agencji regulacyjnych i politycy, dostarczając usługi re-
gulacyjne (tworząc podaż usług regulacyjnych), dokonują racjonal-
nych wyborów, które maksymalizują ich użyteczność.
Jednym ze składników tej użyteczności jest polityczne poparcie.
Występuje ono w postaci głosów wyborców lub fi nansowania kampa-
nii wyborczej. Funkcję poparcia politycznego można wyrazić następu-
jąco:
M = M (P,
Π),
gdzie:
P – cena regulowanych usług, np. jednostki elektryczności;
Π – zysk osiągnięty przez regulowane fi rmy.
M jest odwrotnie proporcjonalne do P, stąd ∂M/∂P < 0. M jest
wprost proporcjonalne do
Π, stąd ∂M/∂Π > 0. Zatem wysokie ceny są
niepożądane – jeżeli cena rośnie, to użyteczność regulatorów zmniejsza
się. Wysokie zyski są zaś pożądane – jeżeli zyski rosną, to użyteczność
2
S. Peltzman: Toward a More General Th
eory of Regulation, „Journal of Law and
Economics”, August 1976, s. 211–240.
Kryzys finansowy 2007 w świetle ekonomicznej teorii regulacji
127
regulatorów zwiększa się. Preferencje biurokratów można przedstawić
za pomocą krzywych obojętności.
M
3
M
2
M
1
zysk
cena
Rysunek 1. Preferencje regulatorów (polityków, urzędników i sędziów)
M
3
M
2
M
1
b
a
zysk
cena
Π
2
Π
1
P
0
P
1
P
2
Funkcja
zysku
Rysunek 2. Wybór regulatorów
Sławomir Sztaba
128
Biurokraci tak ustalają cenę, by zmaksymalizować własną użytecz-
ność. By zilustrować ich wybór, należy zestawić preferencje biurokra-
tów z krzywą zysku regulowanej fi rmy.
Regulatorzy wybiorą kombinację „a”, gdyż pozwala ona na osiąg-
nięcie maksymalnie możliwej użyteczności ilustrowanej przez krzywą
obojętności M
2
przy danej krzywej zysku przedsiębiorstwa. Poziom cen
jest wtedy niższy od tego, przy którym fi rmy maksymalizują zysk.
Przypadki krańcowe teorii regulacji przedstawia kolejny rysunek.
M
K
M
F
b
a
P
K
P
F
Funkcja
zysku
zysk
cena
Rysunek 3. Przypadki krańcowe teorii regulacji
Punkt „a” pokazuje gałąź regulowaną w interesie konsumentów. Po-
ziom cen jest wtedy najniższy, fi rmy uzyskują zysk normalny (równy
zero), zaś zadowolenie konsumentów największe. Przypadek ten odpo-
wiada teorii regulacji opartej na interesie publicznym.
Punkt „b” pokazuje gałąź regulowaną w interesie fi rm. Uzyskują one
zysk maksymalny przy poziomie cen wyższym niż w punkcie „a”. Przy-
padek ten odpowiada ekonomicznej teorii regulacji w ujęciu Stiglera.
Kryzys finansowy 2007 w świetle ekonomicznej teorii regulacji
129
Reasumując, regulacja może być prowadzona w interesie trzech
grup społecznych: konsumentów, regulatorów, przedsiębiorców. Jeżeli
regulacja jest prowadzona w interesie konsumentów, cena jest najniż-
sza, a zyski normalne. Jeżeli regulacja jest prowadzona w interesie fi rm,
cena jest najwyższa, a zysk maksymalny. Regulacja prowadzona w in-
teresie biurokratów oznacza sytuację pośrednią. Warto z perspektywy
ujęcia S. Peltzmana spojrzeć na sektor bankowy, by ocenić, w czyim
interesie jest on regulowany.
2. Zyski w sektorze bankowym
Zyski w sektorze bankowym mierzone przy pomocy ROE – stopy
zwrotu z kapitału – przedstawia tabela 1.
Tabela 1. ROE w sektorze bankowym (dane na koniec półrocza 2008 r.)
Bank
ROE (stopa zwrotu z kapitału w %)
AIG Bank Polska
45,6
BRE Bank
32,2
PKO BP
30,0
OTP
26,3
PKO SA
24,1
BZ WBK
24,0
Ceska Sporitelna
22,9
AIB
21,9
Sberbank
19,1
Commerzbank
16,4
Uni Credit
14,1
Sektor bankowy
27,3
Źródło: „Rzeczpospolita”
Dla oceny wysokości zysków osiąganych w sektorze bankowym na-
leży skonfrontować je z zyskami osiąganymi przez fi rmy w innych sek-
Sławomir Sztaba
130
torach. Dane te przedstawia tabela 2. Dotyczy ona spółek publicznych,
których akcje są przedmiotem obrotu na Giełdzie Papierów Wartoś-
ciowych w Warszawie.
Tabela 2. ROE w wybranych sektorach polskiej gospodarki (spółki publiczne)
Rok
Sektor
2008
2007
2006
2005
2004
2003
Banki
20,59
18,43
15,37
16,85
12,20
3,62
Budownictwo
14,45
13,09
13,09
8,09
2,30
–1,81
Przemysł spożywczy
9,87
13,31
9,48
10,59
2,18
4,93
Źródło:
Sektor bankowy osiąga znacznie wyższe zyski z kapitału niż inne
sektory. Świadczy to o tym, że na pewno nie jest on regulowany w inte-
resie konsumentów. W tym przypadku interes konsumentów jest utoż-
samiany z interesem społecznym. Tak więc sektor bankowy nie jest
regulowany w interesie publicznym. Jest on regulowany w interesie
wąskiej, ale bardzo ważnej i wpływowej grupy banków. Tendencja wi-
doczna w Polsce dotyczy również banków światowych. W 2006 r. ROE
wszystkich spółek notowanych na Eurostoxx wyniosło 16%, a spółek
objętych indeksem S&P 18%. W tym samym roku banki uzyskały na-
stępujące stopy zwrotu z kapitału: Bank of NEW York – 28%, Lloyds
TSB – 26%, BBVA – 25%, Societe Generale – 20%
3
. Tak wysokie sto-
py zwrotu osiągano w warunkach silnego regulowania sektora banko-
wego. Warto się zastanowić, które z narzędzi regulacyjnych przyczyni-
ły się do tego zjawiska.
3
P. Artus, M. Virard, Wielki kryzys globalizacji, Książka i Prasa, Warszawa 2008,
s. 99.
Kryzys finansowy 2007 w świetle ekonomicznej teorii regulacji
131
3. Skuteczność regulacji w systemie bankowym
Regulacja systemu bankowego ma stosunkowo krótką historię. Jest
ona związana z rolą banku centralnego, która ulegała znaczącej ewolucji.
Od początkowej pozycji emitenta waluty krajowej, zakres obowiązków
banku centralnego ulegał systematycznemu rozszerzeniu. Kompeten-
cje te rozrastały się o kolejne obszary: obsługę wymiany międzynaro-
dowej, obsługę skarbu państwa, rolę kredytodawcy ostatniej instancji,
by wreszcie objąć kontrolę nad podażą pieniądza. Wraz z przejęciem
tej funkcji można mówić o polityce pieniężnej banku centralnego, pro-
wadzonej samodzielnie lub w porozumieniu z innymi organami pań-
stwa. Również kontrola podaży pieniądza ulegała ewolucji. Podaż pie-
niądza mierzy się za pomocą agregatów M0, M1, M2, M3, L. Różnią
się one stopniem płynności. Najbardziej płynny agregat M0 to pieniądz
wyemitowany przez bank centralny, mający fi zyczną postać bankno-
tów i bilonu. M1 to M0 plus pieniądz wykreowany przez system ban-
kowy w postaci depozytów płatnych na żądanie. M2 to M1 plus małe
oszczędności. M3 to M2 plus duże oszczędności na rachunkach termi-
nowych. L to M3 plus różnego rodzaju papiery wartościowe emitowa-
ne przez banki i sprzedawane na rynku międzybankowym. W historii
regulacji podaży pieniądza wyraźnie widoczna jest tendencja do obej-
mowania regulacją coraz wyższych agregatów podaży pieniądza. Współ-
cześnie kontrola podaży pieniądza dotyczy M3. Poza kontrolą pozosta-
je rynek międzybankowy, na którym banki sprzedają emitowane przez
siebie papiery wartościowe.
Obecny kryzys fi nansowy został spowodowany m.in. przez procesy
sekurytyzacji, czyli emitowania przez banki papierów wartościowych.
W Stanach Zjednoczonych sekurytyzacja została zapoczątkowana przez
administrację Roosevelta. W 1938 roku utworzyła ona Federal Natio-
nal Mortgage Association (popularnie zwaną Fannie Mae). Agencja ta
odkupowała od banków kredyty mieszkaniowe i zamieniała je na papie-
ry wartościowe (obligacje). W 1968 roku Fannie Mae została sprywaty-
Sławomir Sztaba
132
zowana, w 1970 zaś powołano Federal Home Loan Mortgage Corpo-
ration (popularnie Feddie Mac). Feddie Mac i Fannie Mae emitowały
Mortgage Backed Securities (MBS) – obligacje gwarantowane przez pań-
stwo. W 1981 roku R. Reagan, ze względu na dwucyfrową infl ację,
skłonił Kongres do przeprowadzenia deregulacji – zniesiono federal-
ną kontrolę nad maksymalnym oprocentowaniem kredytów mieszka-
niowych. Zamiast cen maksymalnych banki wprowadziły dobrowolny
kodeks postępowania mający gwarantować niskie stopy procentowe.
Zniesiono również kontrolę nad działalnością kas oszczędnościowo-
-pożyczkowych, co umożliwiło ich przekształcanie w mieszkaniowe ka-
sy pożyczkowe. Szybko zaczęła się zwiększać liczba fi rm udzielających
kredytów mieszkaniowych. W 1983 roku banki inwestycyjne Salomon
Brothers i First Boston opracowały procedurę emisji obligacji zabezpie-
czonych kredytami hipotecznymi – Collateralized Mortgage Obligations
(CMO). Papiery te mogły mieć inne okresy spłaty i oprocentowanie niż
kredyty hipoteczne. CMO były jedną z form Asset Back Securities (ABS)
– papierów pokrytych wierzytelnościami. Banki emitujące CMO prze-
rzucały ryzyko na nabywców papierów wartościowych i dlatego zwra-
cały mniejszą uwagę na zdolność kredytową kredytobiorców.
W podręcznikach ekonomii wyróżnia się trzy główne narzędzia re-
gulacji podaży pieniądza: stopę dyskonta, operacje otwartego rynku,
stopę rezerw obowiązkowych. W teorii, kontrola ta jest na tyle precy-
zyjna, że podaż pieniądza przedstawia się jako linię pionową. Ma to
podkreślić, że podaż pieniądza nie zależy od rynkowej stopy procento-
wej, a tylko od decyzji banku centralnego. W praktyce mamy do czy-
nienia tylko z wpływaniem banku centralnego na podaż pieniądza. Siła
tego wpływu w warunkach gospodarki otwartej może być niewielka.
3.1. Stopa rezerw obowiązkowych a podaż pieniądza
Bank centralny (lub nadzór bankowy) ustala stopę rezerw obowiąz-
kowych jako procent depozytów zgromadzonych przez bank. Ma to za-
Kryzys finansowy 2007 w świetle ekonomicznej teorii regulacji
133
pewnić bankom gotówkę potrzebną do obsługi wycofywanych depo-
zytów. Im wyższa stopa rezerw obowiązkowych, tym mniej pieniądza
może wykreować system bankowy. Im mniejsza kreacja pieniądza, tym
mniejsze zyski banków. Dlatego banki niechętnie odnoszą się do wyso-
kich stóp rezerw obowiązkowych. Przykładem tego może być stanowi-
sko Związku Banków Polskich. Oszacował on, że w latach 1993–2005
utracone dochody banków z tytułu stosowania rezerwy obowiązkowej
wyniosły 27,2 mld PLN
4
.
Jest to kuriozalna argumentacja, lecz dobrze
oddaje ona sposób myślenia ludzi z regulowanego sektora bankowe-
go. W strefi e euro stopa rezerw obowiązkowych wynosi obecnie 2%.
W Polsce jest to 3,5%
5
. Środki te są przechowywane w banku central-
nym i nie mogą być wykorzystane dla udzielania kredytów. W warun-
kach zagrożenia systemu bankowego paniką należałoby rozważyć pod-
niesienie rezerw obowiązkowych. Utrzymywanie bardzo niskich stóp
rezerw obowiązkowych jest świadectwem prowadzenia regulacji w in-
teresie sektora, czyli regulowanych banków. Jest ono również świadec-
twem odchodzenia nadzoru bankowego od regulowania wielkości po-
daży pieniądza i skupienia się na stopie procentowej.
3.2. Stopa referencyjna banku
centralnego a podaż pieniądza
W ostatnich latach nastąpiło przejście od regulowania podaży pie-
niądza do wpływania na jego cenę przez kształtowanie stopy referen-
cyjnej banku centralnego. Jest to stopa procentowa, po której bank
centralny udziela kredytów bankom komercyjnym. Celem banku cen-
tralnego stało się utrzymywanie stopy infl acji w oznaczonym przedzia-
4
K. Pietraszkiewicz, Polski Sektor Bankowy. Związek Banków Polskich, Warsza-
wa, 22.10.2008, (prezentacja w internecie).
5
J.K. Bielecki, J. Pruski: Skąd wziąć pieniądze, „Th
e Wall Street Polska”,
6.01.2009, s. 7.
Sławomir Sztaba
134
le. Praktyka ta znakomicie pozwoliła wymknąć się podaży pieniądza
spod wszelkiej kontroli. Skalę tego zjawiska ilustruje tabela 3. Pokazu-
je ona relację kapitał/aktywa w największych bankach świata. Powinna
ona wynosić 1:30. Taki poziom jest uznawany za bezpieczny. Nie uda-
ło się go zachować żadnemu z banków. Najlepszą relację, około 1:60,
osiągnął Credit Agricole SA. Najgorszą, 1:100000, UBS AG. Kształ-
towanie dziwacznych relacji kapitał/aktywa było możliwe dzięki roz-
regulowaniu systemu bankowego. Stało się to w następstwie połącze-
nia bankowości komercyjnej z bankowością inwestycyjną, połączenia
bankowości komercyjnej z działalnością ubezpieczeniową oraz odejścia
od kontroli podaży pieniądza przez nadzór bankowy i skupienia się na
celu infl acyjnym.
Tabela 3. Relacja kapitał/aktywa w największych bankach
świata (stan na 31.12.2007)
Bank
Aktywa
mld USD
Kapitał
mld USD
Kapitał/aktywa
%
The Royal Bank of Scotland Group
3782,880
5,035
0,13
Deutsche Bank AG
2957,727
1,985
0,06
BNP Paribas SA
2477,272
19,695
0,79
Barclays PLC
2442,996
3,286
0,13
Credit Agricole SA
2067,577
31,480
1,52
UBS AG
2007,224
0,182
0,009
Societe Generale
1566,904
0,852
0,05
ABN AMRO
1498,849
1,586
1,05
ING Bank
1453,382
0,767
0,05
Źródło: Bankers Allmanac
Szczególnie nieskuteczna okazała się polityka pieniężna oparta na
bezpośrednim celu infl acyjnym. Jedną z przesłanek jej wprowadzenia
było przyznanie się do niemożności kontrolowania podaży pieniądza,
gdyż defi nicja pieniądza znacznie się rozszerzyła. Stało się to za sprawą
sekurytyzacji i innych instrumentów fi nansowych. Masowe ich stoso-
Kryzys finansowy 2007 w świetle ekonomicznej teorii regulacji
135
wanie spowodowało znaczne rozszerzenie agregatu pieniężnego L po-
zostającego i tak poza kontrolą banków centralnych. Przejście do poli-
tyki bezpośredniego celu infl acyjnego zostało więc w znacznym stopniu
wymuszone przez rozwój instrumentów fi nansowych rynku pienięż-
nego.
3.3. Operacje otwartego rynku a podaż pieniądza
Tradycyjnym narzędziem kontroli podaży są operacje otwartego
rynku. Polegają one na sprzedaży bądź skupowaniu obligacji przez bank
centralny od banków komercyjnych. Jeżeli bank centralny skupuje ob-
ligacje, to zwiększają się rezerwy gotówkowe sektora bankowego i mo-
że on wykreować więcej pieniądza. Odwrotnie, jeżeli bank centralny
sprzedaje obligacje, to zmniejszają się zasoby gotówkowe sektora ban-
kowego i może on wykreować mniej pieniędzy.
* * *
Koszty operacji otwartego rynku ponosi bank centralny. Koszty
utrzymywania rezerw obowiązkowych ponosi system bankowy. Nie na-
leży się dziwić, że istnieje asymetria ocen tych instrumentów kontroli
podaży pieniądza. System bankowy akceptuje operacje otwartego ryn-
ku i zwalcza rezerwy obowiązkowe.
4. Zakończenie
Regulacje systemu bankowego są kształtowane w taki sposób, by
umożliwić mu osiąganie wysokich zysków. Potwierdza to słuszność
ekonomicznej teorii regulacji. Otwartym pozostaje pytanie, dlacze-
go współczesne państwa wyrzekły się kontroli nad podażą pieniądza.
Oprócz nacisków ze strony lobby bankowego wydaje się, że przyczy-
Sławomir Sztaba
136
ny tego zjawiska należy upatrywać w utrzymywaniu dużych defi cytów
budżetowych i długu publicznego. Długiem publicznym zarządza się
przez rolowanie, czyli zaciąganie kolejnych kredytów dla spłaty zobo-
wiązań, przy czym informacje o skali rolowania długu nie docierają
do opinii publicznej. Są one wielokrotnie większe od defi cytu budże-
towego. W 2009 roku potrzeby pożyczkowe budżetu są szacowane na
poziomie 140 mld PLN
6
. Liczba ta pokazuje skalę uzależnienia rządu
od sektora bankowego. Ewentualna konfrontacja rządu z sektorem ban-
kowym prowadziłaby do zwiększenia kosztów obsługi długu i nasilenia
problemów w polityce budżetowej. Dlatego rządy nie podejmują takiej
konfrontacji. Zmniejszenie zależności rządów od sektora bankowego
wymagałoby długookresowej polityki zrównoważonego budżetu lub
utrzymywania nadwyżek budżetowych. To dopiero jeden z warunków
koniecznych. Drugi to regulowanie systemu bankowego w skali mię-
dzynarodowej. Oba te warunki pozostają dziś w sferze marzeń. Prze-
kształcenie ich w rzeczywistość byłoby możliwe przy bardzo głębokim
załamaniu gospodarczym. Ale tego nikt przecież nie chce.
6
Komentarz makroekonomiczny, Departament Strategii i Analiz PKO BP,
23.12.2008.
Kryzys finansowy 2007 w świetle ekonomicznej teorii regulacji
137
Zakończenie
Zawarte w opracowaniu rozważania wskazują na różnorodne przy-
czyny i uwarunkowania obecnego kryzysu na rynkach fi nansowych. Są
wśród nich takie, które można określić jako obiektywne, a więc nieza-
leżne od woli czy decyzji poszczególnych podmiotów gospodarczych,
a nawet państw, z drugiej jednak strony jest wiele subiektywnych przy-
czyn, błędnych decyzji lub zaniechań poszczególnych osób czy instytu-
cji. Nad wszystkim unosi się widoczne nienadążanie refl eksji naukowej
za burzliwym rozwojem rynków fi nansowych przełomu XX i XXI wie-
ku. Niektórzy mówią nawet o kompromitacji wysoce zmatematyzowa-
nych instrumentów stosowanych w ekonomii, które znacznie dłużej niż
zdrowy rozsądek czy wiedza praktyczna znawców rynków fi nansowych
uzasadniały i podtrzymywały kształtującą się „fi kcję rozwoju”. Anali-
tyczne think thanki tworzone przez różne instytucje fi nansowe i global-
ne podmioty gospodarcze, renomowane agencje ratingowe dostarczały
coraz to nowych raportów i danych, które miały przekonać decyden-
tów w USA i innych państwach, ale także zwykłych ludzi o tym, że je-
śli rzeczywistość gospodarcza przeczy ich wyliczeniom, to tym gorzej
dla niej samej.
Ideologia neoliberalizmu oparta na dogmacie skrajnej deregulacji
i otwartości gospodarek sprowadziła nie tylko wiele podmiotów gospo-
darczych, ale także niektóre państwa (vide: Islandia) i ich obywateli na
skraj bankructwa. Ideologia traktująca wartości kapitalistyczne w spo-
sób skrajnie instrumentalny i cyniczny, a rynek, nie tylko globalny, ale
także krajowy, jako całkowicie wyłączony z jakiegokolwiek regulowa-
nia i odpowiedzialności za rozwój społeczny paradoksalnie prowadzi
jednak stopniowo do rozwoju dyskusji na temat powrotu do rzeczy-
wistych, a nie ideologicznych wartości kapitalizmu. Wraca się do my-
śli J.M. Keynesa wskazującego ponad pół wieku temu, iż największym
niebezpieczeństwem dla kapitalizmu jest sytuacja, w której spekula-
cja weźmie górę nad przedsiębiorczością. To właśnie rynki fi nansowe
są „królestwem” spekulacji, to tam stworzona została odseparowana
w wielu wymiarach od rzeczywistej gospodarki wirtualna rzeczywistość.
W 2007 roku amerykański sektor fi nansowy wytworzył około 3,5%
dochodu narodowego USA, ale „zgarnął” ponad 30% zysków wszyst-
kich fi rm amerykańskich. Dlatego trudno się dziwić, iż otwarcie mó-
wi się obecnie o gruntownej przebudowie amerykańskiego i światowe-
go systemu fi nansowego.
Powrót do dyskusji o wartościach kapitalizmu jest niezbędny także
dlatego, iż obecna faza rozwoju kapitalizmu opisywana jest jako eks-
pansja i dominacja rynku fi nansowego we współczesnym zglobalizo-
wanym świecie. Światowy rynek fi nansów uważany jest powszechnie
za najważniejszy przejaw współczesnego etapu globalizacji. Przewidy-
wany w połowie lat 80. XX wieku przez S. Strange „kapitalizm kasy-
na” stał się faktem. Gwałtowna erupcja operacji fi nansowych na prze-
łomie wieków (dzienne transakcje na rynkach fi nansowych dochodziły
do tysiąca miliardów dolarów, czyli biliona dolarów) skróciła horyzon-
ty planowania rozwoju przez globalne fi rmy. Ważne stały się operacje
giełdowe i rachunek bieżący (charakterystyczne dla spekulacji), nie zaś
długoterminowa strategia rozwoju fi rmy w oparciu o zróżnicowane za-
soby (co jest charakterystyczne dla przedsiębiorczości). Kwintesencję
i ocenę tego okresu zawarto w sformułowaniu: „W epoce fi nansów fi -
nanse fi nansują przede wszystkim fi nanse”.
Czy obecny kryzys fi nansowy i gospodarczy wzmocni, a jedno-
cześnie uzdrowi i „oczyści” kapitalizm, na co wskazuje wielu dotąd
Zakończenie
140
ortodoksyjnych neoliberałów? Najczęściej przywołują oni koncepcję
twórczej destrukcji J.A. Schumpetera, potocznie znaną jako „koncep-
cja zimnego prysznica”. Czy rzeczywiście po takim kryzysie, jak obec-
ny, gospodarka stanie się „zdrowsza”, bardziej sprawna, oparta na rze-
czywistych wartościach? Wielu teoretyków jest zdania, iż koncepcja ta
ma tylko ograniczone zastosowanie w odniesieniu do obecnego kry-
zysu, bowiem była formułowana w odniesieniu do warunków kryzysu
lat 30. do dawnych cykli koniunkturalnych, zdeterminowanych zwłasz-
cza poziomem inwestycji w gospodarce realnej. Obecny kryzys powstał
w świecie fi nansów, i to w dużej mierze w świecie wirtualnym, stąd te
dawne opinie i oczekiwania niekoniecznie muszą się ziścić.
Obecny kryzys odbija się ujemnie na kolejnych branżach realnej
gospodarki. Po rynku nieruchomości, przemyśle budowlanym i prze-
myśle motoryzacyjnym, przychodzi kolej na przemysł ciężki, energe-
tyczny i surowce. Problemy z tym związane będą przedmiotem analiz
na kolejnych seminariach naukowych poświęconych obecnemu kryzy-
sowi, z których następne będzie dotyczyło zjawisk kryzysowych w real-
nej gospodarce i prób zapobiegania ich rozprzestrzenianiu się. Następ-
nie podjęta zostanie także problematyka przeciwdziałania negatywnym
skutkom obecnego kryzysu w ramach i przez instytucje Unii Euro-
pejskiej, a więc w konwencji zintegrowanych działań podejmowanych
przez państwa członkowskie w omawianej kwestii.
Joachim Osiński
Zakończenie
141