Granice i pogranicza w badaniach historycznych i antropologicznych, red Maksymilian Sas

background image

„Granice” i „pogranicza” w badaniach

historycznych i antropologicznych

background image
background image

„Granice” i „pogranicza”

w badaniach historycznych

i antropologicznych

Materiały z III Międzynarodowej

Sesji Humanistycznej,

Warszawa, 27–29 maja 2011 r.

Redakcja:

Paweł Figurski, Maksymilian Sas

Warszawa 2012

background image

Redakcja:

Paweł Figurski, Maksymilian Sas

Korekta:

Paweł Figurski, Maksymilian Sas

Projekt okładki:

Wojciech Królik

Copyright® by Studenckie Koło Naukowe Historyków Uniwersytetu

Warszawskiego, Warszawa 2012

ISBN 978-83-908676-5-6

Wydawca:

Studenckie Koło Naukowe Historyków Uniwersytetu Warszawskiego

Instytut Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego

ul. Krakowskie Przedmieście 26/28

00-927 Warszawa

www.sknh.uw.edu.pl

Skład, druk i oprawa:

PanDawer

ul. Grzybowska 37a lok. 7

00-855 Warszawa

tel. 22 654 01 61

www.pandawer.pl

Wydano w nakładzie 300 egzemplarzy dzięki dotacji

przyznanej przez Radę Konsultacyjną ds. Studenckiego

Ruchu Naukowego Uniwersytetu Warszawskiego

background image

5

Spis treści

Wstęp ....................................................................................................

7

Ewa Jurzysta,

Granice nakreślone krzemiennym narzędziem – problematyka

pogranicza kulturowego w badaniach schyłkowego paleolitu

północno-wschodniej Polski ..................................................................

9

Marcin Grodzki,

Polityka pogranicza Cesarstwa Bizantyjskiego okresu późnego

antyku jako przyczynek do nastania arabskiej dominacji na Bliskim

Wschodzie w VII wieku .......................................................................... 17
Magdalena Brzozowska,

Gerald – święty z pogranicza kultury rycerskiej i monastycznej ..........

27

Szymon Brzeziński,

Ciągłość i zmiana w historii granicy polsko-węgierskiej/

polsko-siedmiogrodzkiej w XVI–XVII wieku. Wybrane problemy ....... 37
Karol Żojdź,

Pogranicze polsko-tatarskie w pierwszej połowie XVII wieku ............. 45
Elżbieta Nowosielska,

Granice normalności. Szaleńcy w Rzeczpospolitej w XVII-XVIII

wieku ......................................................................................................

53

Mikołaj Getka-Kenig,

Księstwo Warszawskie a granice imperium Napoleona ....................... 63
Agnieszka Rokita,

Pojęcie i znaczenie Kresów Wschodnich w XIX wieku ......................... 71

background image

6

Paweł Stefanek,

Estonia – między wschodem a zachodem. System prawny i inne

czynniki determinujące miejsce ziem estońskich na mapie

dziewiętnastowiecznej Europy .............................................................. 79
Michał Starczewski,

Ucieczka do Ameryki. Przekraczanie granic państwowych przez

polskich emigrantów zarobkowych z Królestwa Polskiego i Galicji

przed 1914 r. ...........................................................................................

91

Bartłomiej Rusin,

Problem tzw. ,,linii Curzona’’ z lipca 1920 roku – fakty, opinie,

interpretacje ............................................................................................ 101
Jakub Józefi ak,

Określanie narodowości na obszarze pogranicza polsko-

niemieckiego w świetle dekretu z dnia 13 września 1946 r.

o wyłączeniu ze społeczeństwa polskiego osób narodowości

niemieckiej.............................................................................................. 113
Szymon Pietrzykowski,

Dorzecze Szatt al-Arab jako obszar sporny w kształtowaniu się

stosunków iracko-irańskich w XX wieku .............................................. 123
Aleksandra Foryś,

Dżinny, wampiry i upiory – elementy demonologii mieszkańców

Centar Župy (zachodnia Macedonia) jako przykład pogranicza

kultur słowiańskiej i muzułmańskiej .................................................... 133

background image

7

Wstęp

W

  dniach 27–29 maja 2011  r. na  terenie Uniwersytetu Warszaw-

skiego odbyła się III Międzynarodowa Sesja Humanistyczna,

pt.  „Granice” i  „pogranicza” w  badaniach historycznych i  antropologicznych,

zorganizowana  przez Studenckie Koło Naukowe Historyków Uniwer-

sytetu Warszawskiego we współpracy z  Kołem Naukowym Historyków

Studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego, Studenckim Kołem Naukowym

Mediewistów Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w  Toruniu oraz redak-

cjami czasopism naukowych: „In tempore” i „Teki Historyka”. Konferencje

z cyklu Międzynarodowych Sesji Humanistycznych, wspólnego przedsię-

wzięcia studentów i doktorantów z Uniwersytetu Warszawskiego, Uniwer-

sytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz Uniwersytetu Jagiellońskiego,

zorganizowane zostały w  latach poprzednich w  Toruniu (Pojęcia „swój”
i  „obcy” w  badaniach historycznych i  antropologicznych
, 17–19 maja 2009  r.)

oraz w Krakowie (Pamiętać czy zapomnieć... Miejsca pamięci we współczesnym
dyskursie naukowym
, 24–26 czerwca 2010 r.).

Przedmiotem refl eksji podczas konferencji warszawskiej były dwie

kategorie: granice i pogranicza. III MSH miała za zadanie zebrać uzyskane

już wyniki badań, jak i  pobudzić młodych adeptów nauki do  podjęcia

problematyki związanej z tymi pojęciami. Wśród uczestników Sesji znaleźli

się historycy, historycy sztuki, antropologowie, fi lozofowie, archeolodzy,

religioznawcy. W trakcie trzydniowych obrad głos zabrało 45 referentów.

Liczymy, że  oddawana  do  rąk Czytelników publikacja pokonferencyjna,

niezawierająca niestety artykułów autorstwa wszystkich prelegentów,

pozwoli zaprezentować zagadnienia podejmowane w  trakcie spotkania,

a być może pobudzi również do dalszych badań.

Niniejszy tom zbiera referaty uczestników konferencji nade-

słane po  zakończeniu obrad i  pozytywnie zaopiniowane przez pracow-

ników naukowych. Składamy serdeczne podziękowania za zrecenzowanie

background image

8

Wstęp

opublikowanych tekstów: prof. dr hab. Urszuli Augustyniak (Uniwer-

sytet Warszawski), prof.  dr. hab. Jackowi Banaszkiewiczowi (Uniwersytet

Warszawski), dr Karolinie Bielenin-Lenczowskiej (Uniwersytet Warszawski),

dr. hab. Krzysztofowi Cyrkowi (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu),

prof.  UW  dr.  hab. Jarosławowi Czubatemu (Uniwersytet Warszawski),

prof.  dr. hab. Stanisławowi Jankowiakowi (Uniwersytet im.  Adama

Mickieiwcza w Poznaniu), prof. dr. hab. Andrzejowi Karpińskiemu (Uniwer-

sytet Warszawski), prof. dr. hab. Tomaszowi Kizwalterowi (Uniwersytet

Warszawski), prof. dr. hab. Janowi Lewandowskiemu (Uniwersytet Marii

Curie-Skłodowskiej w  Lublinie), prof. dr. hab. Mirosławowi Nagielskiemu

(Uniwersytet Warszawski), prof. dr. hab. Eugeniuszowi Niebelskiemu (Kato-

licki Uniwersytet Lubelski), prof. dr. hab. Tomaszowi Schrammowi (Uniwer-

sytet im. Adama Mickieiwcza w Poznaniu) oraz dr. Adrianowi Tyszkiewiczowi

(Uniwersytet Jagielloński).

Pragniemy serdecznie podziękować wszystkim osobom i  instytu-

cjom, które okazały nam wsparcie. Wydanie niniejszego tomu nie byłoby

możliwe bez dotacji przyznanej przez Radę Konsultacyjną ds. Studenckiego

Ruchu Naukowego UW. Za wsparcie fi nansowe przy organizacji obrad

wyrazy wdzięczności pragniemy skierować także  wobec Zarządu Samo-

rządu Studentów UW, Fundacji Uniwersytetu Warszawskiego oraz Dyrekcji

Instytutu Historycznego UW. Nieoceniona  okazała się pomoc i  życzliwe

zainteresowanie okazane przez Zastępcę Dyrektora Instytutu Historycznego

UW ds. studenckich, prof. UW dr hab. Jolantę Choińską-Mikę. Serdeczne

słowa podziękowania za zawsze  okazywane nam wsparcie kierujemy ku

prof. UW dr. hab. Stefanowi Ciarze, opiekunowi naukowemu SKNH UW.

Paweł Figurski, Maksymilian Sas

background image

9

E

WA

J

URZYSTA

Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

Granice nakreślone krzemiennym narzędziem –

problematyka pogranicza kulturowego

w badaniach schyłkowego paleolitu

północno-wschodniej Polski

P

ogranicze jako przestrzeń zetknięcia i przenikania się kultur to inte-

resujący obszar badań dla rozmaitych nauk: historii, antropologii

kulturowej, językoznawstwa oraz wielu innych. Wzajemne przejmowanie

elementów kultury materialnej czy też duchowej staje się polem dociekań

na temat zjawiska zmiany kulturowej. Pozwala to odnieść się do jej źródła

i stwarza możliwość znalezienia odpowiedzi na pytanie: czy zmiana pojawia

się w kulturze samoczynnie, czy jest efektem wpływu czynników zewnętrz-

nych? Jest wynikiem ewolucji, czy może raczej dyfuzji? Badane przez arche-

ologię społeczeństwa zbieracko-łowieckie uznane zostały za niezwykle

konserwatywne, jeśli chodzi o  tryb życia, ekonomikę, wytwórczość czy

wierzenia. Mimo to  na  podstawie materialnych pozostałości po  tych

grupach można  niejednokrotnie prześledzić zmiany w  poszczególnych

dziedzinach ich życia. Często wiązane są one z wpływem obcych wzorców.

Dzieje się tak zwłaszcza, gdy mamy do czynienia z obszarami zetknięcia się

różnych ugrupowań. Mimo silnego przywiązania do  tradycji kulturowej,

społeczeństwa ludzkie nie bytowały przecież w  izolacji od  innych grup.

Pojęcie kontaktu kulturowego w koncepcjach antropologicznych uchodzi

za bardzo ważny, jeśli nie najważniejszy, czynnik wpływający na zmiany

w kulturze

1

.

1

A.P. Kowalski, Dar, import i obcość. Szkic z prahistorycznej etnologii kontaktu kulturowego,

[w:]  Szkice prahistoryczne. Źródła-metody-interpretacje, red. S. Kukawka, Toruń 1999,

s. 13–32.

background image

10

Ewa Jurzysta

W przypadku kultur pradziejowych problem pogranicza jest bardziej

złożony niż w przypadku kultury „żywej”, z którą możemy się stykać i badać

na co dzień. Wynika to nie tylko z faktu, że dawna rzeczywistość dziejowa

nie jest możliwa do pełnego zrekonstruowania w takim kształcie, w jakim

istniała w przeszłości. Wskazać tu należy na ubóstwa źródeł z najdawniej-

szych okresów aktywności człowieka. Odnajdywane przez archeologów

materialne świadectwa działalności człowieka w postaci budowli, broni czy

przedmiotów codziennego użytku to zaledwie niewielki procent rzeczywi-

stej wytwórczości, z której znakomita większość nie dotrwała do naszych

czasów. Ponadto  nie istnieje jedna, uniwersalna  płaszczyzna  obser-

wacji zjawisk zachodzących w  pradziejach, gdyż postrzegamy przeszłość

przez pryzmat naszej własnej kultury

2

. Często  przypisujemy dane fakty

kulturowe do  kategorii technologii bądź sfery symbolicznej, tymczasem

w  dawnych społeczeństwach wszystkie sfery życia były ze  sobą nieroze-

rwalnie związane

3

. Innym problemem związanym z badaniem pogranicza

jest odmienne traktowanie pojęcia kultury przez archeologię i  antropo-

logię kulturową. Mianowicie „kultura archeologiczna” nie jest tożsama

z kulturą w sensie etnicznym, gdyż określa całokształt wytwórczości ludz-

kiej i  sposobów gospodarowania na  danym obszarze, które to  elementy

odróżniają się w widoczny sposób od terenów sąsiednich i istnieje możli-

wość wydzielenia jednostki taksonomicznej na  tle innych. Nie obejmuje

jednak tak ważnych wyznaczników kultury jak język czy wierzenia, gdyż

te są nieuchwytne w  materiale archeologicznym. Pojęcie „pogranicza”

w ujęciu archeologicznym będzie więc określać raczej obszar stykania się

odmiennych tradycji w wytwórstwie, sposobach gospodarowania czy trybie

życia.

Badając źródła archeologiczne pochodzące z  czasów schyłkowego

paleolitu, mamy do  czynienia z  rozmaitością kultur archeologicznych.

Różnorodny tryb życia był odpowiedzią na zmieniające się warunki. Wspo-

mniany okres, będący schyłkową fazą starszej epoki kamienia, obejmuje

tzw. późny glacjał, czyli koniec zlodowacenia Vistulian – okres od  około

14 500 do 10 250 lat temu. W tym czasie występowały na przemian okresy

ochłodzenia, zwane Dryasami, oraz okresy cieplejsze: Bölling i  Alleröd

4

.

Na  podstawie materiałów pochodzących z  homogenicznych zespołów,

zawierających charakterystyczne cechy w zakresie technik obróbki i morfo-

logii wyrobów, wyróżniono szereg ugrupowań kulturowych. W  okresie

2

H. Mamzer, Pytanie o archeologię, [w:] Jakiej archeologii potrzebuje współczesna humani-

styka?, red. J. Ostoja-Zagórski, Poznań 1997, s. 15.

3

H. Mamzer, Pytanie…, s. 20.

4

M. Kobusiewicz, Ludy łowiecko-zbierackie północno-zachodniej Polski, Poznań 1999, s. 24.

background image

11

Granice nakreślone krzemiennym narzędziem

ocieplenia Bölling funkcjonują twórcy kultury kreswelsko-hamburskiej,

której zasięg rozciągał się od Wysp Brytyjskich na zachodzie po zachodnią

część Polski (stanowiska Liny 1, Wojnowo 2, czy Mirkowice 33) na wscho-

dzie

5

. Kolejne ocieplenie (Alleröd) przynosi całkowite zalesienie Niżu

Europejskiego. W  Europie Zachodniej rozwijają się wtedy tzw. kultury

z tylczakami, a w południowej Szwecji, Jutlandii i północnej części Niemiec

kultura zwana  Bromme-Lyngby, zaliczana  do  ugrupowań z  liściakami.

Te ostatnie zajęły w  zimnym okresie Dryasu III prawie cały obszar Niżu

Europejskiego, tworząc kilka jednostek kulturowych znanych jako kultura

lyngbijska, ahrensburska, świderska i  desneńska

6

. W  niniejszym tekście

chciałabym się skupić na problematyce pogranicza kultur określanych jako

technokompleks z liściakami na terenie północno-wschodniej Polski.

Późne zasiedlenie rejonu północno-wschodniej Polski spowodowane

było bliskością lodowca, a  powrót osadnictwa na  ten teren był możliwy

dopiero po wycofaniu się lądolodu. Nastąpiło to około 13–12 tys. lat temu

7

.

Wcześniej prawdopodobnie możliwe były jedynie krótkotrwałe penetracje

tego obszaru. Warunki klimatyczne były tu bardziej surowe niż w innych

częściach kraju. Podstawową formacją roślinną na terenie ziem polskich

w schyłkowym paleolicie była tundra i lasotundra z rzadkimi drzewami

8

,

a omawiany rejon stanowił strefę przejściową między tymi środowiskami

9

.

W takich warunkach dogodne środowisko do bytowania znajdowały reni-

fery, które zostały uznane za główne zwierzęta łowne tamtych czasów

10

.

Z  terenu Polski znamy tylko pojedyncze  kości zwierząt i  wyroby z  nich

wykonane (znajdowane głównie na Pojezierzu Mazurskim

11

), gdyż więk-

szość stanowisk schyłkowopaleolitycznych ulokowanych jest na terasach

rzecznych, gdzie u schyłku glacjału najsilniej zachodziły procesy eoliczne.

Duża przepuszczalność podłoża piaskowego powoduje szybki rozkład

substancji organicznych, dlatego źródła faunistyczne z  naszego kraju są

5

M. Kobusiewicz, Ludy…, s. 34.

6

J.K. Kozłowski, Wielka Historia Świata, t. 1: Świat przed „rewolucją” neolityczną, Warszawa

2004, s. 628.

7

J.K. Kozłowski, Wielka…, s. 620.

8

Z. Sulgostowska, R. Schild, Późny paleolit i  mezolit pogranicza polsko-białoruskiego,

[w:] Wspólnota dziedzictwa kulturowego ziem Białorusi i Polski, red. A. Kośko, A. Kalečic,

Warszawa 2004, s. 48, 53.

9

Z. Sulgostowska, Prahistoria międzyrzecza Wisły, Niemna i Dniestru u schyłku plejstocenu,

Warszawa 1989, s. 21.

10

M. Chmielewska, Późny paleolit pradoliny warszawsko-berlińskiej, Wrocław-Warszawa-

Kraków-Gdańsk 1978, s.  107; S.K. Kozłowski, Z problematyki polskiego mezolitu, cz. 9:
W sprawie granicy paleolitu i mezolitu w Polsce
, „Światowid”, 30 (1969), s. 120–122.

11

Z. Sulgostowska, R. Schild, Późny paleolit…, s. 53.

background image

12

Ewa Jurzysta

bardzo ubogie. Tryb życia kultur związanych z kręgiem liściakowym próbuje

się odtworzyć na podstawie stanowisk z Europy Zachodniej (zaliczanych

głównie do kultury ahrensburskiej), bogatych w szczątki zwierząt, głównie

renifera, lecz również gatunków leśnych

12

. Badacze przyjęli model sezono-

wych wędrówek łowców, podążających za stadami reniferów migrujących

pomiędzy zimowymi i letnimi pastwiskami. Ze względu na podobieństwa

technologii krzemieniarskiej, a także zbliżony tryb życia twórców kultury

ahrensburskiej i  świderskiej, model ten rozszerzono również na  ugrupo-

wania świderskie.

Na  terenie Polski właśnie koncentracje wyrobów krzemiennych są

głównym wyznacznikiem pobytu ludzi schyłkowego paleolitu w  okre-

ślonym miejscu. Warto  więc przyjrzeć się dokładniej samym wyrobom,

gdyż zarówno ich forma oraz technologia wykonania, jak i użyty do tego

surowiec, mogą być wskazówką w badaniu wędrówek i kontaktów grup.

Technokompleks z  liściakami zawiera inwentarze  krzemienne

z charakterystycznymi ostrzami liściowatymi, używanymi przeważnie jako

groty strzał. Na  podstawie różnic w  formie ich wykonania

13

wyróżniono

odrębne jednostki kulturowe: kulturę Bromme-Lyngby z dużymi, masyw-

nymi liściakami o szerokim lub długim trzonku, ahrensburską z małymi

ostrzami o wierzchołkach w formie półtylców i z wyodrębnionym trzon-

kiem, świderską z liściakami dwukątowymi lub trzoneczkowatymi, łuska-

nymi na  spodnią stronę

14

oraz desneńską z  grotami z  asymetrycznym

trzonkiem przechodzącym w  zadzior, zwanymi jednozadziorcami greń-

skimi

15

. Różnice stylistyczne między wyrobami kultury Bromme-Lyngby

a  innymi kulturami z  tego technokompleksu są dobrze  widoczne. Nato-

miast wyroby kultur świderskiej i ahrensburskiej różnią się między sobą

12

M. Chmielewska, Późny paleolit…, s. 109; R. Schild, Późny paleolit, [w:] Prahistoria ziem

polskich, t.1: Paleolit i mezolit, red. W. Chmielewski, W. Hensel, Wrocław-Warszawa-Kraków-

Gdańsk 1975, s. 330.

13

Oprócz form wykonania liściaków występują również inne cechy różnicujące poszcze-

gólne ugrupowania. Wyznacznikiem są tutaj: załuskanie (kultura świderska) lub jego

brak (kultura ahrensburska) spodniej strony liściaków, brak (kultura świderska) lub

obecność (kultura ahrensburska) mikropółtylczaków oraz pewne różnice w technice

przygotowania rdzenia; M. Kobusiewicz, Ludy…, s. 35.

14

B. Ginter, J.K. Kozłowski, Techniki obróbki i  typologia wyrobów kamiennych paleolitu

i mezolitu, Kraków 1969, s. 75, 76.

15

W. Obuchowski, Materiały paleolityczne i mezolityczne z zachodniej Białorusi, „Światowid

Supplement Series P: Prehistory and Middle Ages”, 16 (2009), s. 23.

background image

13

Granice nakreślone krzemiennym narzędziem

tylko nieznacznie

16

, jednak najbardziej charakterystyczne przedmioty

można odróżnić stosunkowo łatwo, nawet w zmieszanych inwentarzach.

W okresie ostatniego uderzenia zimna, zamykającego ostatnie zlodo-

wacenie (młodszy Dryas) ugrupowanie Bromme-Lyngby zajmowało obszar

Półwyspu Jutlandzkiego, północnej części Niemiec i  północno-zachod-

niej Polski. Jednak pojedyncze liściaki typu Lyngby znajdowano w inwen-

tarzach liściakowych na  terenach całego Niżu Środkowoeuropejskiego

17

,

najdalej występujące okazy znamy nawet z  Litwy i  północnej Białorusi

18

.

Podobnie charakterystyczne wyroby kultury ahrensburskiej, zajmującej

obszar Niemiec, Belgii i Holandii, występują na wschodzie aż po Wilno, nato-

miast wyroby świderskiej na  zachodzie – po  Hamburg

19

. Również kultura

desneńska ze wschodniej Europy zajmowała częściowo teren kultury świder-

skiej, w  międzyrzeczu Wisły i  Dniepru

20

. Omawiane jednostki kulturowe

zazębiają się więc ze  sobą na  ogromnym obszarze, a  północno-wschodnia

Polska jest niewątpliwie jednym z rejonów współwystępowania elementów

różnych kultur. Jako przykład posłużyć może Całowanie, wielopoziomowe

stanowisko, które dało podstawy do  stworzenia chronologii schyłkowego

paleolitu. W poziomie datowanym na młodszy Dryas, w izolowanych skupie-

niach występowały tam liściaki wszystkich typów. Podobną sytuację zaob-

serwowano w wykopie I na stanowisku w Woźnej Wsi

21

. Również skupienie

III w  Witowie (powiat łęczycki), jednym z  najważniejszych, dobrze  dato-

wanych stanowisk ze schyłku glacjału, dostarcza materiałów świadczących

o przenikaniu się tradycji kulturowych. W stropowej części wydmy z młod-

szego Dryasu odkryto inwentarz zawierający wyroby charakterystyczne dla

kultury świderskiej, ahrensburskiej i  lyngbijskiej oraz elementy tradycji

zespołów z tylczakami łukowymi

22

. Spotykane również, choć zdecydowanie

mniej licznie, są w północno-wschodniej Polsce wyroby charakterystyczne

dla kultury desneńskiej, a mianowicie jednozadziorce greńskie (odnalezione

m.in. na stanowiskach Reczki Małe IV, Stańkowicze III

23

).

Oprócz morfologii wyrobów krzemiennych wielu informacji

może dostarczyć analiza surowca, z którego dane narzędzie jest wykonane.

16

Zob. np. B. Ginter, J.K. Kozłowski, Techniki…, s.  75–76; M. Kobusiewicz, Ludy…,

s. 35; R. Schild, Późny paleolit…, s. 313.

17

M. Kobusiewicz, Ludy…, s. 48.

18

W. Obuchowski, Materiały…, s. 24–25.

19

M. Kobusiewicz, Ludy…, s. 35.

20

J.K. Kozłowski, Wielka…, s. 628.

21

Z. Sulgostowska, R. Schild, Późny paleolit…, s. 54.

22

R. Schild, Późny paleolit…, s. 279–285.

23

K. Szymczak, Północno-wschodnia prowincja surowcowa kultury świderskiej, „Acta Univer-

sitatis Lodziensis, Folia Archaeologica”, 15 (1992), s. 78.

background image

14

Ewa Jurzysta

Omawiany teren należy do  wydzielonej przez K. Szymczaka

24

północno-

-wschodniej prowincji surowcowej, w  której dominującym gatunkiem

krzemienia użytkowanym przez zamieszkującą ten obszar ludność był krze-

mień kredowy, występujący w dwóch odmianach: kopalnianej i narzutowej.

Konkrecje odmiany kopalnianej cechują się gładką korą i dobrze zachowaną

masą krzemienną. Miejscowy surowiec dobrej jakości był zatem odpowiedni

do wykonywania narzędzi i uzyskiwania wiórów o odpowiednich proporcjach,

co było poprzedzone specyfi czną techniką obróbki brył, charakterystyczną

zwłaszcza dla inwentarzy kultury świderskiej

25

. Niemniej jednak na stano-

wiskach północno-wschodniej Polski pojawiają się również pojedyncze okazy

wykonane z innych gatunków krzemienia, których wychodnie oddalone są

nawet o kilkaset kilometrów. W okresie schyłkowego paleolitu przedmiotem

najdalszej dystrybucji były wyroby z krzemienia czekoladowego. Jego złoża

zlokalizowane są na północno-wschodnim obrzeżeniu Gór Świętokrzyskich.

Jest to jeden z najlepszych gatunków krzemienia dostępnych w środkowej

Europie ze względu na jednolitą masę wewnętrzną i doskonałą łupliwość

26

.

Pojedyncze wyroby wykonane z tego surowca odnaleziono m.in. na stano-

wiskach Laskowiec i Płonka-Strumianka nad górną Narwią oraz w Osowcu

nad Biebrzą, a nawet jeszcze dalej na północ – na stanowiskach w okolicach

Ełku i Augustowa

27

. Być może poza walorami jakościowymi krzemień czeko-

ladowy przedstawiał dla społeczeństw zbieracko-łowieckich końca zlodo-

wacenia wartość symboliczną

28

. Tłumaczyłoby to  tak daleką dystrybucję,

również na tereny o dostępności surowca lokalnego dobrej jakości. Obecność

importów w postaci narzędzi wykonanych z surowca „obcego” pochodzenia

pozwala na analizę kontaktów i wędrówek grup.

Trudno jest ustalić konkretne granice między zasięgami występowania

poszczególnych ugrupowań. Nie pojawia się tu typowe pogranicze, gdy

dwie (lub więcej) kultury sąsiadują ze sobą a na obszarach „granicznych”

wyraźnie widoczne jest mieszanie się materiałów tych grup. Występuje

24

Tamże.

25

Temat techniki obróbki rdzenia w kulturze świderskiej był wielokrotnie podejmowany

przez różnych autorów, zob. m.in.: B. Ginter, J.K. Kozłowski, Techniki…; R. Schild, Późny
paleolit…
; K. Cyrek, Późnopaleolityczne obozowisko i pracownia krzemieniarska w Kochlewie,
województwo sieradzkie
, „Prace i Materiały Muzeum Archeologicznego i Etnografi cznego

w Łodzi, seria archeologiczna”, 30 (1983), s. 5–146.

26

B. Ginter, J.K. Kozłowski, Techniki…, s. 13.

27

Z. Sulgostowska, R. Schild, Późny paleolit…, s. 56–57.

28

Z. Sulgostowska, The phenomenon of chocolate fl int distribution on the north European

Plain during the Final Paleolithic, [w:]  Man and Flint. Proceedings of the VIIth Interna-
tional Flint Symposium Warszawa-Ostrowiec Świętokrzyski, September 1995
, red. R. Schild,

Z. Sulgostowska, Warszawa 1997, s. 44.

background image

15

Granice nakreślone krzemiennym narzędziem

natomiast zazębianie się tradycji na bardzo dużym obszarze. Na podstawie

metody kartografi cznej nie da się wyróżnić typowego centrum i  peryferii

danej kultury, bo bardzo charakterystyczne formy powtarzają się w  więk-

szości inwentarzy na całym obszarze jej występowania. Pojawia się zatem

istotne pytanie: czy podziały proponowane przez archeologów przynaj-

mniej w jakimś stopniu pokrywały się z rzeczywistymi podziałami ludności?

Współczesna nauka odnosi się bardzo ostrożnie do prób utożsamiania nosi-

cieli kultur archeologicznych z grupami etnicznymi. Niemniej jednak prowa-

dzone są również badania odwołujące się do materiałów archeologicznych,

a  za główny kierunek przyjmujące perspektywę społeczną kultur archa-

icznych

29

. Nieznaczne różnice w  formie wykonania poszczególnych typów

narzędzi miały zapewne znaczenie dla ich twórców

30

. Wytwórczość narzędzi

krzemiennych stanowiła jedną z  części ówczesnej kultury, nierozerwalnie

związaną z  całokształtem życia i  gospodarki. Analizując materiał arche-

ologiczny, rozpatrujemy go z  technologicznego punktu widzenia, próbując

odtworzyć cały proces prowadzący do  powstania pojedynczego narzędzia,

a więc od pozyskiwania surowca, przez obróbkę, po dystrybucję poszczegól-

nych wyrobów. Tym procesom towarzyszyły zapewne różne obrzędy, które

we wszystkich społeczeństwach pierwotnych tworzą jedną nierozerwalną

całość ze  sferą światopoglądową i  technologiczno-użytkową. Próbując

odtworzyć tryb życia, gospodarkę czy wytwórczość dawnych społeczeństw

na podstawie materialnych pozostałości ich działalności, należy zdawać sobie

sprawę, że  pewna  część życia ówczesnych łowców pozostanie przed nami

ukryta. Podkreślane przez wielu badaczy

31

sezonowe wędrówki twórców

kultur liściakowych za migrującymi stadami reniferów mogły mieć bardziej

złożone przyczyny. Upatrywać ich można nie tylko jako potrzeb ekonomicz-

nych. Dalekie wędrówki mogły mieć także na  celu pozyskanie niektórych

surowców

32

, być może  mających znaczenie większe  niż  tylko użytkowe.

Dlatego też przenikanie się charakterystycznych wyrobów kultury mate-

rialnej różnych ugrupowań można rozpatrywać na różnych płaszczyznach.

W ujęciu archeologicznym będzie to wynikiem dużej ruchliwości ludności

poszczególnych kultur z  liściakami. W  perspektywie kulturoznawczej zaś

kontakt kulturowy na „pograniczu” odzwierciedla konfrontację społecznie

aktualizowanych porządków wartości

33

. Kultury schyłkowego paleolitu

29

A.P. Kowalski, Dar…, s. 13.

30

Z. Sulgostowska, R. Schild, Późny paleolit…, s. 53.

31

M. Chmielewska, Późny paleolit..., s. 107; S.K. Kozłowski, Z problematyki polskiego mezolitu,

cz. 9: W sprawie granicy paleolitu i mezolitu w Polsce, „Światowid”, 30 (1969), s. 120–122.

32

Z. Sulgostowska, The phenomenon…

33

A.P. Kowalski, Dar…, s. 13.

background image

16

Ewa Jurzysta

dostarczają zatem ciekawego materiału do  rozważań na  temat wzajem-

nych oddziaływań poszczególnych ugrupowań. Miejmy nadzieję, że kolejne

sezony badań wykopaliskowych, zwłaszcza w północno-wschodniej Polsce,

przyniosą większą ilość źródeł, które pozwolą lepiej zbadać kultury późnego

glacjału.

background image

17

M

ARCIN

G

RODZKI

Uniwersytet Warszawski

Polityka pogranicza Cesarstwa Bizantyjskiego

okresu późnego antyku jako przyczynek

do nastania arabskiej dominacji

na Bliskim Wschodzie w VII wieku

L

ata trzydzieste VII  w. na  Bliskim Wschodzie to  początek hegemonii

Arabów na  terenach podlegających przez kilka poprzednich wieków

Cesarstwu Bizantyjskiemu i  perskiemu imperium Sasanidów. Według

tradycyjnej wersji historii, opierającej się na nacechowanej religijnie lite-

raturze muzułmańskiej, wojska arabskie, podbijające obszar Wielkiej Syrii,

odniosły szybki oraz niespodziewany sukces militarny i polityczny, inspi-

rowany zapałem krzewienia nowej wiary

1

. Cesarstwo Bizantyjskie miało

być ponadto osłabione militarnie i zubożałe fi nansowo, przede wszystkim

w konsekwencji obciążających skarb państwa militarnych zamysłów odbu-

dowy Cesarstwa Rzymskiego przez Justyniana (527–565), a także na skutek

wojen z Persją na początku VII w.

Abstrahując od  przekazu historii dyktowanego przez tradycję reli-

gijną islamu, niektóre współczesne, krytyczne badania naukowe wska-

zują, że zarówno historyczne uwarunkowania arabskiego podboju Wielkiej

Syrii, jak i  jego przebieg, mogły w  rzeczywistości kształtować się nieco

inaczej. Prace archeologiczne oraz zabytki epigrafi czne i  numizmatyczne

tamtego okresu sugerują, że  proces przejmowania politycznej władzy

przez Arabów od Bizancjum nad obszarem Wielkiej Syrii w VII w. należy

1

M.in.: P.K. Hitti, Dzieje Arabów, tłum. W. Dembski [et al.], Warszawa 1969;

B. Lewis, Arabowie w historii, tłum. J. Danecki, Warszawa 1995; J. Danecki, Arabowie,

Warszawa 2001; A.H. Hourani, Historia Arabów, tłum. J. Danecki, Kraków 2002.

background image

18

Marcin Grodzki

postrzegać z głębszej perspektywy historycznej, sięgającej nawet IV i V w.

2

Wbrew powszechnej opinii, możliwe jest, że już co najmniej od połowy V w.

Cesarstwo Wschodniorzymskie nie starało się zbytnio o utrzymanie swych

bliskowschodnich prowincji, i jeszcze na długo przed cesarzem Justynianem

zaniechało militarnej obrony ziem leżących na południe od Antiochii

3

.

Celem niniejszego artykułu jest zwięzłe przedstawienie wybranych

alternatywnych tez naukowych zakładających, że  polityka pogranicza

prowadzona  przez Cesarstwo Bizantyjskie utorowała politycznie, mili-

tarnie i religijnie drogę ku przejęciu władzy nad obszarem Wielkiej Syrii

w pierwszej połowie VII w. przez Arabów. Wśród autorów najgłośniejszej

z hipotez, uważanej przez część zachodnich środowisk orientalistycznych

za dość kontrowersyjną, znaleźli się izraelscy archeolodzy Yehuda Nevo

i Judith Koren. Podobną koncepcję podjęła i rozbudowała na przestrzeni

kilku ostatnich lat grupa zachodnioeuropejskich badaczy Orientu (histo-

ryków, religioznawców, semitystów, islamologów, paleografów itp.) skupio-

nych wokół Uniwersytetu Kraju Saary w Niemczech i niemieckiej fundacji

naukowej „Inarah” badającej wczesne dzieje islamu.

Alternatywna  koncepcja zakłada, że  niektóre elementy bliskow-

schodniej strategii stopniowego odwrotu z Wielkiej Syrii można zauważyć

w  polityce rzymskiej już od  IV  w. Zgodnie z  fi lozofi ą sprawowania

władzy, wywodzącą się jeszcze  z  okresu tetrarchii, stopniowo wycofy-

wano się z utrzymywania bezpośredniej kontroli administracyjnej nad

prowincjami wschodnimi. Politykę politycznego i militarnego odwrotu

ze wschodnich rubieży imperium realizowali w mniejszym lub większym

zakresie kolejni cesarze, poczynając od Dioklecjana (284–305). Polityka

ta znalazła swój wstępny wyraz w rewizji podziału administracyjnego

prowincji przeprowadzonej właśnie przez Dioklecjana pod koniec III w.

4

Wydaje się, że  przez kolejne trzy stulecia stopniowo wprowadzano tę

strategię w  życie – alienowano lokalną ludność Wielkiej Syrii, osła-

biając więzy poddaństwa wobec cesarza i  jego namiestników, wspie-

rano miejscowe, alternatywne formy samorządu, przygotowywano

ludy z  pogranicza („barbarzyńców”) do  przejmowania odpowiedzial-

ności za zasiedlany przez nich obszar. Metodą budzenia wrogości wobec

Konstantynopola były prześladowania religijne. Alternatywną formę

2

K.-H. Ohlig, Von Ostiran nach Jerusalem und Damaskus. Historische Probleme de Quellen-

lage, Enstehung und Geschichte de koranischen Bewegung, [w:] Schlaglichter. Die beiden ersten
islamischen Jahrhunderte,
red. M. Gross, K.-H. Ohlig, Berlin 2008, s. 10–34.

3

Y. Nevo, J. Koren, Crossroads to Islam: the origins of the Arab religion and the Arab state,

New York 2003, s. 50.

4

Y. Nevo, J. Koren, Crossroads to Islam…, s. 27.

background image

19

Polityka pogranicza Cesarstwa Bizantyjskiego okresu późnego antyku

administracji miała stanowić hierarchia lokalnego Kościoła, a  ludami

pogranicza przygotowywanymi do przejęcia władzy byli Arabowie.

Na  początku VI  w., cesarz Anastazjusz I  (491–518) zawarł sojusz

z  konfederacjami arabskich plemion koczowniczych Ghassanidami

i Kindytami (po ich atakach w latach 498–502) nadając im status foederati

– ofi cjalnie niezależnych sprzymierzeńców Cesarstwa

5

. W latach 530–531,

Bizancjum powołało królestwo (basilea) ghassanidzkie w  północnym

limesie prowincji Syria i wzdłuż granic prowincji Arabia, podnosząc wodza

Ghassanidów do  rangi króla. Był on odpowiedzialny za bezpieczeństwo

na całej linii wschodniego limesu, od Eufratu po Transjordanię

6

. Królestwo

Ghassanidów stopniowo asystowało również przy sprawowaniu pewnych

funkcji administracyjnych. Brytyjski historyk Hugh N. Kennedy twierdzi,

że Ghassanidzi prowadzili coś w rodzaju administracji równoległej do bizantyj-

skiej, przynajmniej w północnej prowincji Arabia, przy stolicy w Bosrze

7

.

Ghassanidzi, pełniący początkowo rolę tymczasowych klientów Bizan-

cjum – przygranicznych sił buforowych, stawali się stopniowo, przy asyście

Konstantynopola, niezależnymi władcami pogranicza

8

.

Pod koniec VI w., na obszar Wielkiej Syrii składało się administracyjnie

pięć arabskich prowincji/fi larchii – Ghassan, Lachm/Hirah, Phoinikon, Pala-

estina III i Arabia. Dwie ostatnie były zarządzane przez namiestnika bizan-

tyjskiego (który być może był Arabem), a pozostałe trzy były rządzone przez

Arabów przy różnych stopniach zależności wasalnej i autonomii. Wszystkie

pięć prowincji zamieszkiwała duża populacja arabska (stanowiąca niekiedy

zdecydowaną większość mieszkańców), już osiedlona  (w  nieodległym

czasie) bądź jeszcze pół-koczownicza, wywodząca się z pustyni. Wysunięta

najbardziej na południe prowincji Phoinikon była praktycznie niezależnym

państewkiem północnym kresów Półwyspu Arabskiego, kontrolującym

Arabów z półwyspu oraz z prowincji Palaestina III

9

.

Proces opuszczania fortyfi kacji dioklecjańskich wzniesionych wzdłuż

wschodniego limesu trwał od połowy IV w. Cesarskie jednostki wojskowe

stacjonujące na  pograniczu były systematycznie redukowane w  liczeb-

ności i potencjale obronnym tak, że pod koniec V w większość fortów nie

była obsadzona (niektóre z nich przekształciły się w V i VI w. w kompleksy

5

I. Shahid, Byzantium and the Arabs in the Fifth Century, Washington 1989, s. 121, 125–129.

6

S.T. Parker, Retrospective on the Arabian Frontier after a Decade of Research, [w:] The Defence

of the Roman and Byzantine East, red. P. Freeman, D. Kennedy, Oxford 1986, s. 652.

7

H.N. Kennedy, The Last Century of Byzantine Syria: A  Reinterpretation, „Byzantinische

Forschungen”, 10 (1985), s. 174.

8

V. Popp, Von Ugarit nach Sâmarrâ, [w:] Der frühe Islam. Eine historisch-kritische Rekon-

struktion anhand zeitgenössischer Quellen, red. K.-H. Ohlig, Berlin 2007, s. 46–49.

9

Y. Nevo, J. Koren, Crossroads to Islam…, s. 36.

background image

20

Marcin Grodzki

monastyczne)

10

. Cesarskie garnizony zastępowano lokalnymi oddziałami

oraz bizantyjskimi jednostkami złożonymi z  Arabów, które następnie,

w połowie VI w., również zdemobilizowano. W ich miejsce w wielu przy-

padkach nie powoływano już żadnych nowych sił zastępczych; wzdłuż

wschodnich limesów forty i  umocnienia były opuszczane. Obronę prze-

kazywano w ręce wspomnianych foederati – arabskich plemion sprzymie-

rzonych z Konstantynopolem. Jak stwierdza Y. Nevo, ok. 500 r. Bizancjum

wycofało się militarnie z obszaru Wielkiej Syrii, pozostawiając tam tylko

nieliczne garnizony wojskowe

11

.

Ewakuacja militarna  poprzedziła zaprzestanie fi nansowania przez

Cesarstwo administracji cywilnej regionu. Jednocześnie, Konstanty-

nopol stopniowo osiedlał w  swych przygranicznych prowincjach nową,

liczną ludność arabską, sprowadzając plemiona nomadów i pół-nomadów

ze wschodu i południa (włącznie z niektórymi ludami sprzymierzonymi wcze-

śniej z Persją). Część z tych plemion pozostawała koczownikami i wiązała

się z  Bizancjum sojuszami. Nowi sprzymierzeńcy otrzymywali cesarskie

subsydia, w zamian za co zobowiązywali się do przejmowania funkcji pełnio-

nych dotychczas przez wycofywane wojska bizantyjskie.

Jak twierdzi Henry MacAdam, z  regionu Hauranu (Auranitis, dziś

płd.-zach. Syria i płn.-zach. Jordania) nie pochodzą prawie żadne zabytki

epigrafi czne świadczące o bizantyjskiej aktywności wojskowej na początku

VI w.

12

Prokopiusz z Cezarei donosi, że za panowania Justyniana siły limi-

tanei zostały ostatecznie rozwiązane z powodu wysokich kosztów ich utrzy-

mania

13

. Od tego czasu armia cesarska przestała ofi cjalnie odpowiadać za

bezpieczeństwo granicy. W schyłkowym okresie rządów Justyniana Bizan-

cjum nie inwestowało już militarnie ani administracyjnie w  podtrzymy-

wanie swych wschodnich prowincji

14

.

Jednocześnie, w  celu płynnego przekazywania odpowiedzialności

za bezpieczeństwo regionu, Konstantynopol wzmacniał dążenia autono-

miczne lokalnych arabskich elit politycznych, które legitymizowały swą

władzę m.in. poprzez religię, w tym lokalne warianty chrześcijaństwa. Ta

polityka doprowadziła Bizancjum do wspierania w prowincjach wschodnich

rozwoju lokalnych heterodoksyjnych Kościołów, niezależnych od  ofi cjal-

nego, ortodoksyjnego Kościoła melchickiego (chalcedońskiego), w  tym

10

Tamże, s. 40.

11

Tamże, s. 41–42.

12

H.I. MacAdam, Some Notes on the Umayyad Occupation of North-East Jordan,

[w:] The Defence of the Roman Byzantine East..., s. 540.

13

Prokopiusz z Cezarei, Historia sekretna, tłum. A. Konarek, Warszawa 1998, s. 83–84.

14

Y. Nevo, J. Koren, Crossroads to Islam…, s. 45.

background image

21

Polityka pogranicza Cesarstwa Bizantyjskiego okresu późnego antyku

m.in. wzmacniania pozycji monofi zytów i nestorian. Wschodnie prowincje

oddawane były w ręce arabskich wasali, aby, jak argumentowano, uniknąć

w ten sposób dostania się ich pod władzę pogan. Jeszcze cesarz Herakliusz

(610–641) poparł w  tym celu kompromisową doktrynę monoteletyzmu,

która po  jej potępieniu na  III soborze  konstantynopolitańskim w  680  r.

przestała chronić wschodnich chrześcijan, stawiając monofi zytów w jednej

linii z wyznawcami wierzeń poza-chrześcijańskich.

Na  skutek polityki cesarskiej, na  początku VII  w., zarówno przed

perskimi kampaniami wojennymi, jak i po nich, wschodnie rubieże Cesar-

stwa łączyły już tylko pośrednie stosunki z Konstantynopolem.

Jaki był cel takiej polityki Bizancjum? Odpowiedź na  to  pytanie

pozostaje w sferze domysłów, brakuje bowiem dokumentów historycznych,

które mogłyby pomóc w  weryfi kacji tez wysuwanych przez historyków,

a same odkrycia archeologiczne ukazują raczej skutki decyzji politycznych,

a nie ich przyczyny. Jedna z podnoszonych alternatywnych tez sugeruje,

że  Konstantynopol czerpał korzyści z  zaniechania bezpośredniej władzy

nad swymi wschodnimi rubieżami

15

.

Imperium rezygnuje ze  sprawowania władzy nad danym teryto-

rium niechętnie, jedynie wtedy, gdy jest do tego zmuszone. Utrzymywanie

bezpośredniej władzy administracyjnej nad bliskowschodnimi prowincjami

mogło być dla Konstantynopola kłopotliwe i nieopłacalne. Rosnący rozdź-

więk między bizantyjskim chrześcijaństwem chalcedońskim a monofi zyc-

kimi Kościołami wschodu przysparzał więcej strat niż  pożytków, łącznie

z  zagrożeniem rozruchami i  wojną domową. Jednak nagłe zakończenie

władzy administracyjnej i wycofywanie się z regionu nie wchodziło w grę,

gdyż spotęgowałoby z pewnością atmosferę niepokoju. Zamiast tego kolejni

bizantyjscy cesarze  starali się wykazać małą przydatność sprawowania

bezpośredniej kontroli militarnej i administracyjnej nad Wielką Syrią.

Porzucanie niechcianego terytorium jest zazwyczaj procesem długo-

falowym i złożonym, w przeciwieństwie do aktu jego przyłączenia. Niemoż-

liwym jest zrzeczenie się z dnia na dzień odpowiedzialności za los obszaru,

bez zachwiania politycznej i  społecznej równowagi funkcjonujących tam

struktur państwowych. W  przeciwnym razie ryzykuje się wywołaniem

anarchii, która może  rozszerzyć się poza porzucany region i  zaszkodzić

własnym interesom przygranicznym. Niekiedy fi nałem długofalowego

procesu oddzielania niechcianych ziem jest oddanie ich pod wpływ innych

sił zewnętrznych. W tym rozumieniu wydaje się, że przejęcie przez Arabów

władzy nad Wielką Syrią mogło być początkowo Konstantynopolowi

na rękę, gdyż w ten sposób fi nalizowało przygotowywany od dawna fakt

15

Tamże, s. 89–98.

background image

22

Marcin Grodzki

odłączania tych terytoriów (taka strategia nie mogła już na pewno doty-

czyć Egiptu). Muzułmańska literatura historiografi czna  przedstawia

niespodziewany najazd Arabów jako jedyną przyczynę militarnego i poli-

tycznego sukcesu napierających wyznawców islamu

16

. Wydaje się jednak

– niezależnie od kwestii zasadności alternatywnych teorii historycznych –

że takiemu ujęciu brakuje dostatecznej perspektywy historycznej. Zbrojne

przejęcie władzy mogło być zaledwie etapem końcowym wieloletniego

procesu, który umożliwił taki, a nie inny przebieg wydarzeń.

Kluczowym czynnikiem determinującym strategię Bizancjum

był fakt, że  jego wschodnie prowincje były relatywnie zamożne i  dosyć

gęsto zaludnione. Miasta były liczne i dobrze prosperujące, kwitł handel,

a dochody regionów rozkładały się mniej więcej równomiernie. Cesarstwo

widziało w swych bliskowschodnich prowincjach ważnego przyszłego part-

nera w  handlu i  politycznego sprzymierzeńca. Stąd Konstantynopolowi

zależało, aby transfer władzy przebiegał możliwie bezkonfl iktowo. To z kolei

wymagało zręcznych zabiegów dyplomatycznych, inicjowania określonych

procesów i minimalizacji przypadkowości wydarzeń.

Według Y. Nevo głównym założeniem bizantyjskiej strategii odwrotu

z  Wielkiej Syrii było przekazywanie władzy lokalnej miejscowym elitom

świeckim i  religijnym

17

. Do  wzmocnienia zrębów lokalnej autonomii

wykorzystano kręgi miejscowych patrycjuszy i  struktury monofi zyckich

Kościołów wschodu. Konstantynopol, sam stojący na  straży chrześcijań-

stwa diofi zyckiego, promował więc w Wielkiej Syrii różne odłamy mono-

fi zytyzmu (rywalizujące z  Kościołem melchickim oraz między sobą), by

w  ten sposób przyspieszyć proces zrzucania odpowiedzialności za losy

prowincji. Wspieranie Kościołów niechalcedońskich stwarzało również

dobry pretekst do  przyszłej separacji administracyjnej, gdyż cesarz nie

musiał, w myśl promowanej wówczas doktryny państwa wyznaniowego,

otaczać ochroną schizmatyków. Przynależność państwowa była determino-

wana przez wyznawaną wiarę. Konstantynopol nie mógłby opuścić ziem

zdominowanych przez wiernych diofi zytów, zostawiając ich na  pastwę

„barbarzyńców”. Wspieranie licznych (często  wzajemnie zwalczających

się) form chrześcijaństwa wschodniego mogło mieć na celu wykluczenie

ryzyka powstania u  granic Bizancjum monolitu wyznaniowego, zorgani-

zowanej wpływowej siły, która mogłaby stanowić zagrożenie dla państwa-

-matki.

16

Na ten temat m.in. Ch.F. Robinson, Islamic Historiography, New York 2003; F.M. Donner,

Narratives of Islamic Origins: The Beginnings of Islamic Historical Writings, Princeton 1998.

17

Y. Nevo, J. Koren, Crossroads to Islam…, s. 89–98.

background image

23

Polityka pogranicza Cesarstwa Bizantyjskiego okresu późnego antyku

Jest to dosyć odważna teza, gdyż Bizancjum okresu późnego antyku

przedstawiane jest zazwyczaj w roli obrońcy ortodoksyjnej wiary na Bliskim

Wschodzie. Niewykluczone jednak, że  w  rzeczywistości – dla spełnienia

własnych interesów politycznych – Konstantynopol celowo wspierał

te wspólnoty heretyckie, które opowiadały się za uniezależnieniem się

od zwierzchności cesarza. Bizantyjskim władcom zależało na tym, by nie

doszło do rekoncyliacji Kościoła melchickiego z Kościołami niechalcedoń-

skimi. Taka polityka przywodzi na myśl słowa Zachariasza z Mityleny, który

skarżył się w VI w., że pod pretekstem tłumienia herezji Eutychesa (a więc

monofi zytyzmu, którego Eutyches był inicjatorem), Chalcedon umocnił

na  wschodzie wpływy nestorianizmu, zastępując jedną herezję drugą,

wprowadzając w konfuzję cały świat chrześcijański

18

.

W połowie VI w. Rzym i Nowy Rzym uważały się za Kościoły siostrzane,

uznając, że wspólnie tworzą Kościół powszechny. Bliski Wschód był podzie-

lony między szereg Kościołów lokalnych: nestoriański (wschodniosyryjski),

monofi zycki (zachodniosyryjski lub jakobicki), koptyjski i  ormiański. Te

dwa ostatnie były również, w  gruncie rzeczy, lokalnymi manifestacjami

monofi zytyzmu

19

. Gdy Arabowie przejmowali kontrolę nad Wielką Syrią,

była ona w większości monofi zycka

20

, choć istniały enklawy chalcedońskie,

m.in. w Cezarei i Jerozolimie, mimo osłabienia ich przez okupację perską.

W V i szczególnie w VI w., monofi zytyzm utwierdził się jako dominująca

religia obszaru Wielkiej Syrii. Stąd – naturalną koleją rzeczy – Bizantyjczycy

przekazywali różne prerogatywy władzy i stanowiska w lokalnej admini-

stracji dostojnikom Kościoła monofi zyckiego, w  szczególności biskupom.

Procesu tego dopełniono w dużej mierze za panowania Justyniana. Biskupi

sprawowali wówczas już nie tylko władzę religijną równoległą do admini-

stracji cywilnej, lecz przejmowali również wiele obowiązków urzędników

cesarskich, tj. zarządzanie funduszami robót publicznych czy świadcze-

niami miejscowej ludności. MacAdam twierdzi, odnosząc się do regionów

Leja (inaczej: Argob, na  wsch. od  Jordanu) i  Hauran, stanowiących

północne części prowincji Arabia, że między V a VII w. lokalna hierarchia

kościelna rosła w siłę i wpływy oraz stopniowo przejmowała zarówno tytuły

duchowne, jak i  funkcje administracyjne

21

. Władza polityczna  trafi ała

z rąk namiestników bizantyjskich do przedstawicieli struktur kościelnych

i schrystianizowanych fi larchów arabskich (Ghassanidów).

18

W.H.C. Frend, The Rise of the Monophysite Movement, Cambridge 1972, s. 148.

19

Y. Nevo, J. Koren, Crossroads to Islam…, s. 52.

20

Tamże, s. 58.

21

H.I. MacAdam, Studies in the history of the Roman Province of Arabia: The Northern Sector,

Oxford 1986, s. 225.

background image

24

Marcin Grodzki

Powszechnie uważa się, że kompromisowa doktryna monoteletyzmu

została wprowadzona przez cesarza Herakliusza w 622 lub 624 r. dla załago-

dzenia sporu między diofi zytami a monofi zytami i przywrócenia kościelnej

jedności, również w celu pozyskania politycznego wsparcia na okoliczność

kampanii militarnych przeciwko Persom. Założenie, że chodziło o zamysł

pojednania Kościołów chalcedońskiego i monofi zyckiego, kłóci się jednak

w dużej mierze z uprzednią polityką Bizancjum wobec swych wschodnich

prowincji, która wskazywałaby raczej na odwrotne zamiary. Według teorii

alternatywnej, idea monoteletyzmu mogła zostać spożytkowana do wpro-

wadzenia ostatecznego rozłamu między Bizancjum a Kościołami wschodu.

Stała się etapem w procesie porzucania odpowiedzialności za chrześcijan

w  prowincjach wschodnich, których Konstantynopol postanowił już nie

bronić. W  rzeczywistości mogło chodzić o  wyrugowanie z  Syrii resztek

wiernych Kościoła melchickiego, jednocząc ich z monofi zytami w duchu

kompromisowej doktryny niechalcedońskiej (jaką był monoteletyzm).

I choć w prowincjach Syria i Palaestina Cesarstwo wprowadzało doktrynę

monotelecką metodami perswazji (a nie siłą, jak np. w Egipcie), miejscowa

ludność odebrała to  jako formę kolejnych represji ze  strony diofi zytów

i – w konsekwencji – nie protestowała przeciwko przejęciu władzy przez

Arabów w latach trzydziestych VII w. Gdy cesarz Herakliusz wydał w 638 r.

edykt udzielający monoteletyzmowi ofi cjalnego poparcia, Arabowie pano-

wali już w Wielkiej Syrii. Jeszcze przez dwa-trzy pokolenia pozostawieni

tam diofi zyccy chrześcijanie mogli żywić nadzieję na  powrót władzy

Bizantyjczyków. Konstantynopol podtrzymywał więc ideę monotele-

tyzmu jeszcze przez kilkadziesiąt lat do czasu potępienia go przez III Sobór

Konstantynopolitański (w międzyczasie, cesarz Konstans II wydał w 648 r.
typos – list zakazujący dyskusji o dwóch wolach lub energiach w Chrystusie).

Wówczas nikt nie miał już złudzeń, że Bizancjum nie myśli o odbiciu swych

wschodnich prowincji. Jak stwierdził radziecki historyk Alexander A. Vasi-

liev, decyzja soboru potwierdziła mieszkańcom Syrii, Palestyny i  Egiptu,

że Konstantynopol porzucił myśl odnalezienia drogi do pojednania religij-

nego z prowincjami niestanowiącymi już części imperium

22

. W tym rozu-

mieniu, monoteletyzm był ostatnim środkiem pieczętującym separację

Bizancjum od swych wschodnich prowincji.

Według Y. Nevo wśród politycznych czynników determinujących stra-

tegię odwrotu Bizancjum z Wielkiej Syrii była również alienacja miejscowej

ludności od cesarza i jego administracji

23

. Aby ułatwić Konstantynopolowi

„wyjście” z Wielkiej Syrii, jej mieszkańcy mieli postrzegać bizantyjskiego

22

V.A. Alexander, History of the Byzantine Empire, 314–1453, Wisconsin 1952, s. 224.

23

Y. Nevo, J. Koren, Crossroads to Islam…, s. 23.

background image

25

Polityka pogranicza Cesarstwa Bizantyjskiego okresu późnego antyku

władcę i jego urzędników jako siły zewnętrzne, obce, którym podlega się

jedynie z obowiązku. Nevo posuwa się nawet do stwierdzenia, że promo-

wano w  tym celu postawy wrogie wobec Cesarstwa. Innym elementem

polityki Konstantynopola mogło być utrzymywanie pogranicza „w ogniu”,

czyli prowokowanie ciągłych konfl iktów granicznych z Persami. W wielu

przygranicznych starciach stroną inicjującą spory byli sprzymierzeńcy

Bizantyjczyków. Kreowanie cyklicznych niepokojów granicznych miałoby

na celu skupienie lokalnych państewek buforowych na ciągłym balanso-

waniu między najazdami i obroną. Ograniczało to ich ewentualny rozwój

i rozbudowę, która jeszcze bardziej obciążyłaby skarbiec cesarza. Utrzymy-

wanie się ciągłego napięcia na granicy miało ponadto służyć wytworzeniu

na zewnątrz wyraźnego sygnału, że Cesarstwo nie jest w stanie skutecznie

obronić swych przygranicznych prowincji. To  łączy się z  kolejnym

elementem strategii: zaludnianiem rejonów przygranicznych arabskimi

nomadami, którzy mieli w przyszłości stanowić pierwszą linię obrony przed

najazdami barbarzyńców z zewnątrz. Akulturacja plemion koczowniczych

w pasie limesu miała na celu przygotowywanie gruntu pod przekazanie im

odpowiedzialności za bezpieczeństwo granicy.

Długofalowa polityka pogranicza pochłaniała przez lata wiele środków

fi nansowych i  wymagała podejmowania intensywnych zabiegów dyplo-

matycznych. Obejmowała zawieranie traktatów z lokalnymi sojusznikami,

co było typowe dla Bizancjum na  przestrzeni wieków

24

. Kolejni cesarze,

od  Justyniana  po  Herakliusza, subsydiowali Ghassanidów i  beduińskie

plemiona północnych krańców Półwyspu Arabskiego. Ich poprzednicy fi nan-

sowo wspierali szereg arabskich sprzymierzeńców Cesarstwa (foederati) co

najmniej od IV w. Tak długo, jak pieniądze były wypłacane, plemiona te funk-

cjonowały w roli zapory buforowej chroniącej rubieże imperium. Dodatkowo

w ramach porozumień dostarczały wojowników do armii. Swą najistotniejszą

rolę strażników bezpieczeństwa i stabilności miały jednak spełniać w trakcie

wycofywania się sił bizantyjskich z obszaru pogranicznego.

Niezależnie od kwestii zasadności tez pojawiających się w alterna-

tywnej wersji dziejów pogranicza bizantyjsko-arabskiego w późnym antyku,

należy przyznać, że  wnoszą one do  nauk historycznych i  orientalistycz-

nych szereg nowych idei i spostrzeżeń wartych bliższego zbadania bądź też

nakłaniających do ponownego wnikliwego przestudiowania tematu. Prze-

sycona muzułmańską tradycją historiografi czną powszechna wersja historii

V–VII w. nie wydaje się dostarczać przekonywujących dowodów naukowych

24

Więcej o tym zob.: M.F. Hendy, Studies in the Byzantine Monetary Economy 300–1450,

Cambridge 1985, s. 268; C. Diehl, Byzantium: Greatness and Decline, New Brunswick 1957,

s. 55 i 60–68.

background image

26

Marcin Grodzki

i odpowiedzi na liczne wątpliwości, niespójności, czy wręcz sprzeczności,

które pochodzą z tradycyjnego przekazu wydarzeń. Kluczowym pozostaje

pytanie, jakie uwarunkowania polityczne, militarne, społeczne i religijne

ułatwiły Arabom przejęcie władzy nad byłymi prowincjami bizantyjskimi

i zbudowanie tam własnego imperium.

Alternatywna  wersja tych wydarzeń, opracowana  głównie przez

Y. Nevo i J. Koren, nie jest jednak wolna od niedopowiedzeń. Czy możliwe

jest, by Cesarstwo już od przełomu III/IV w. posiadało z góry zamyśloną

politykę odwrotu z  Wielkiej Syrii, którą to  konsekwentnie realizowano

przez kilka kolejnych stuleci? Czy raczej był to bardziej samoistny proces

uwarunkowany rozwojem wydarzeń w  samym Cesarstwie i  na  Bliskim

Wschodzie? Nawet jeśli Konstantynopol planował wycofać się ze sprawo-

wania bezpośredniej władzy nad Wielką Syrią, to czy cesarz, strażnik orto-

doksyjnej wiary, mógł wyrzec się władzy nad Jerozolimą? Teoria Y. Nevo

i J. Koren nie wyjaśnia też, czy strategia odwrotu Bizancjum z Bliskiego

Wschodu miała obejmować tylko Wielką Syrię, czy również inne prowincje,

np. Egipt, który był przecież zwyczajowo bezcennym spichlerzem Cesar-

stwa, i którego dobrowolne opuszczanie byłoby trudne do zrozumienia.

Polityka pogranicza prowadzona  przez Konstantynopol, nieza-

leżnie od tego, czy była długofalowa, czy podyktowana bardziej doraźnymi

potrzebami, ostatecznie nie zakończyła się powodzeniem. Arabom udało

się zbudować u wrót Bizancjum wielkie i niezależne imperium, które stało

się szybko jego głównym wrogiem przez kolejne stulecia.

background image

27

M

AGDALENA

 B

RZOZOWSKA

Uniwersytet Warszawski

Gerald – święty z pogranicza kultury rycerskiej

i monastycznej

G

ranice i  pogranicza to  słowa wieloznaczne, dające szerokie pole

do  interpretacji. W  niniejszym tekście chcę poruszyć problem nie

granic geografi cznych, granic istniejących w  obiektywnej rzeczywistości,

ale granic pomiędzy różnymi sposobami życia. Problem granic między

poszczególnymi stanami w  średniowiecznej Europie został poruszony

w szeregu znakomitych prac, ale wciąż zachęca do badań

1

. W niniejszym

referacie ukażę postać św. Geralda, możnego pochodzącego z Owernii, który

na kartach Żywota autorstwa św. Odona z Cluny został przedstawiony jako

postać wyraźnie przynależna do dwóch różnych kultur – rycerskiej i mona-

stycznej. Gerald po raz pierwszy w hagiografi i łączy w godny podkreślenia

sposób cechy, obowiązki i przywileje dwóch stanów: rycerskiego i mona-

stycznego

2

.

Święty Gerald (855–909) to  jedna  z  ważniejszych postaci połu-

dniowej Francji przełomu IX i X wieku. Informacje na temat życia świę-

tego czerpiemy głównie z jego Żywota

3

. Vita sancti Geraldi powstało ok. 925 r.,

niedługo po śmierci Geralda. Datą ante quem jest 942 r., rok śmierci Odona

4

.

Autor tekstu, św. Odon, jedna z ważniejszych postaci X w., drugi opat

Cluny, przyczynił się znacząco do propagowania reformy zakonnej, polegającej

1

Por. G. Duby, Les trois Ordres ou l`imaginaire du féodalisme, [w:]  tenże, Féodalité,

Paris 1996, s. 451–825.

2

Żywot świętego Geralda jest uważany za pierwszy żywot tego typu, w  litera-

turze podkreśla się podobieństwo postaci świętych Geralda i Wacława (Legenda Christiani,
Vita et passio Sancti Wenceslai), por. A. Kuźmiuk-Ciekanowska, Święty i  historia. Dynastia
Przemyślidów i jej bohaterowie w dziele mnicha Krystiana
, Kraków 2007, s. 168, 182–183.

3

Vita Sancti Geraldi, wyd. A.M. Bultot-Verleysen, Bruxelles 2009 (dalej: VG).

4

Por. A.M. Bultot-Verleysen, Introduction, [w:] tamże, s. 2–6.

background image

28

Magdalena Brzozowska

na  powrocie do  ideałów reguły benedyktyńskiej

5

. Podstawowym tekstem

źródłowym na temat świętego jest jego Żywot autorstwa Jana z Salerno, przy-

jaciela i ucznia opata

6

. Mimo subiektywizmu autora i nierespektowania przez

niego klasycznych reguł żywotopisarstwa, co mu niejednokrotnie zarzucano,
Żywot autorstwa Jana z Salerno pozostaje niezastąpionym tekstem do badań

nad postacią Odona

7

. Na  podstawie tekstu Jana  niewiele możemy powie-

dzieć o rodzicach opata – jego ojcu Abbonie i matce, której imię pozostaje

nieznane. Odon, urodzony ok. 882  r., pochodził prawdopodobnie z  Akwi-

tanii. W młodości przebywał na dworze księcia Akwitanii Wilhelma Poboż-

nego. W dziewiętnastym roku życia został kanonikiem św. Marcina w Tours,

a  następnie był mnichem w  klasztorze  Baume w  Jurze  oraz w  Cluny.

Po śmierci pierwszego opata Cluny, Bernona, w 927 r. został wybrany jego

następcą i pełnił tę funkcję aż do śmierci, czyli do 19 listopada 942 r. Odon

umarł w Tours i tam został też pochowany. Życie świętego Odona upłynęło

na  licznych podróżach, podczas których dokonywał dzieła reformy kolej-

nych klasztorów w Akwitanii, Burgundii oraz Italii. Według Jana z Salerno

w  swoim życiu przywiązywał niezmiernie dużo uwagi do  skrupulatnego

przestrzegania reguły benedyktyńskiej, a szczególnie upodobał sobie skrom-

ność, dbanie o ubogich i pokorę. Jego bezkompromisowość i konsekwencja

w  działaniu przysporzyły mu wielu wrogów, głównie wśród negatywnie

nastawionej do naprawy obyczajów części kleru zakonnego.

Żywot świętego Geralda

pokazuje wizerunek świętego, który w godny

podkreślenia sposób oscyluje między sferą sacrum a  profanum. Wyjątko-

wość przedstawianej postaci skłania Odona  do  szczególnie wnikliwego

przedstawienia powodów, które skłoniły go do  napisania Żywota. Święty

Odon we wstępie do  swego dzieła podkreśla dążenie do  obiektywizmu

i  poznania prawdy. Powołuje się na  czterech świadków, którzy pamiętali

5

O początkach klasztoru Cluny: E. Sackur, Die Cluniacenser in ihrer kirchlichen und allge-

meingeschichtlichen Wirksamkeit bis zur Mite des elften Jahrhunderts, Halle 1892; J. Fechter,
Cluny, Adel und Volk: Studien über das Verhältnis des Klosters zu den Ständen (910–1156),

Tübingen 1966; M. Pacaut, Dzieje Cluny, tłum. A. Ziernicki, Kraków 2010, s. 77–154;

J. Wollasch, Cluny „Licht der Welt”. Aufstieg und Niedergang der klösterlichen Gemeinschaft,

Zürich 1996, s. 37–61; B. Rosenwein, To be the neighbor of Saint Peter, London 1989; taż,
Rhinoceros Bound: Cluny in the Tenth Century, Philadelphia 1982.

6

Jan z Salerno, Vita Sancti Odoni, wyd. J-.P. Migne, Patrologia Latina, 133, col. 43–86.

7

Por. L. Kolmer, Odo der Erste Cluniacenser Magister; J. Wollasch, Cluny „Licht der Welt”...,

s.  37–61; Ch. Lauranson-Rosaz, Les origines d`Odon de Cluny, „Cahiers de Civilisation

Médiévale”, s.  37 (1994), s.  255–270; I. Rosé, Odon de Cluny (vers 879–942). Itinéraire
et ecclésiologie d`un abbé réformateur, entre aristocratie carolingienne et monde féodale
, dysertacja

doktorska obroniona na Université de Nice Sophia-Antipolis pod kierunkiem Michela

Lauwersa w 2005 r.

background image

29

Gerald – święty z pogranicza kultury rycerskiej i monastycznej

czasy Geralda: mnicha Hugona, księdza Hildeberta oraz dwóch świeckich:

Witarda i  Hildeberta

8

. Zaznacza przy tym, że  szczególnie dbał o  to, aby

słuchać relacji każdego z osobna, a następnie porównywać ich słowa, aby

nie popełnić błędu i nie wyciągnąć zbyt pochopnych wniosków

9

. Podsta-

wowym celem Odona było bowiem pokazanie, że Gerald zasługuje na nimb

świętości, mimo iż  żył w  laikacie. Już w  pierwszym zdaniu przedmowy

Odon informuje nas, że niektórzy ze współczesnych nie wierzą w świętość

Geralda i celem jego dzieła jest przekonanie ich do tego świętości. Jak pisze:
Niektórzy poddają w  wątpliwość to, co się opowiada o  świętym Geraldzie. Wielu
z nich sądzi, że to nie
[jest-dop. red.] prawda, ale zmyślenia

10

. Święty Gerald

prowadził bowiem życie bogatego arystokraty, cum deliciis

11

, jak przyznaje

Odo. Z tego powodu wielu nie wierzyło, że mógł osiągnąć świętość. Odon

zdaje się wskazywać na fakt, iż mamy do czynienia z postacią nietypową.

Gerald reprezentuje nowy, niespotykany do tej pory model świętości – będąc

arystokratą, w  pewnych sytuacjach zachowuje przywileje swego stanu,

w  innych zaś działa niczym mnich podległy regule benedyktyńskiej

12

.

Stąd szczególna  troska autora o  uzasadnienie świętości Geralda i  takie

przedstawienie jego życia, aby przekonać o swej racji zarówno hierarchię

kościelną, jak i największych nawet świeckich niedowiarków. Całe dzieło

Odona ma na celu przekonanie odbiorców tekstu, że można osiągnąć świę-

tość w laikacie

13

.

W dziele Odona możemy wyróżnić wyraźną strukturę. W pierwszej

księdze  Żywota Odon przedstawia swego bohatera w  codziennym życiu

arystokraty, który pełni rozmaite funkcje, a więc sądzi, egzekwuje prawo

i zarządza swym majątkiem. W księdze drugiej Gerald jawi się jako fundator

klasztoru w Aurillac. Następnie Odon przechodzi do opisu cudów, czynio-

nych przez Geralda za życia. Część trzecią stanowi Transitus

14

. W niniejszym

artykule będę czerpać informacje głównie z dwóch pierwszych ksiąg, które

8

Ugone videlicet monacho, Ideberto sacerdote, Witardo quoque et alio Ilderberto nobilibus laicis,

sed et aliis quampluribus, VG, Praefatio, s. 132.

9

VG, Praefatio, s. 132.

10

Plerique dubitare solent, utrum vera sint quae de beato Geraldo referuntur. Inter quos nonnulli

penitus non verum, sed fantasticum putant, VG, Praefatio, s. 130.

11

Tamże.

12

O genezie, a także wyjątkowości takiego myślenia: J.C. Poulin, L`idéal de sainteté dans

l`Aquitaine carolingienne, Québec 1975, s. 81–98.

13

Problem ten poruszają: S. Airlie, The Anxiety of Sanctity: St Gerald of Aurillac and his

Maker, „Journal of Ecclesiastical History”, 43 (1992), 3 oraz F. Lotter, Das Idealbild adliger
Laienfrömmigkeit in den Anfangen Clunys: Odos Vita des Grafen von Aurillac
, [w:] Benedictine
Culture 750–1050
, red. W. Lourdax, D. Verhelst, Louvain 1983, s. 76–95.

14

Por. A.M. Bultot-Verleysen, Introduction, [w:] VG, s. 10–18.

background image

30

Magdalena Brzozowska

ukazują Geralda z jednej strony jako możnego seniora, z drugiej zaś jako

świeckiego, żyjącego zgodnie z niektórymi wskazaniami reguły benedyk-

tyńskiej. Należy oczywiście zauważyć, że podział taki zawsze będzie nieco

sztuczny, pomaga jednak uwypuklić pewne cechy postaci, która została

wykreowana na „świeckiego mnicha”.

Święty Gerald – senior i rycerz

Gerald, syn hrabiego Limoges, Poitiers i Bourges, odziedziczył po ojcu

zwarty kompleks ziem, które przeważnie uznaje się za alodium

15

. Na kartach

Żywota zostaje on ukazany jako możny, który niejednokrotnie sprzeciwiał

się księciu Akwitanii, Wilhelmowi Pobożnemu, a nawet prowadził z nim

zwycięskie walki. Św. Gerald był posiadaczem wielkiej domeny nierozpro-

szonych terytoriów, co nie zdarzało się często  w  X  w. Jego włości leżały

w ziemiach: Rouerge, Albi, rejonie Tulle i Cere. Odon pisze, że alodium jego
leżało w  Pousthomy, a  stamtąd jego włości rozciągały się aż do  góry Puy Griou

16

.

Według obliczeń J. Schneidera, Gerald mógł bez opuszczania swoich

ziem przejechać 200 km

17

. Jest to godny podkreślenia fakt, gdyż niewielu

możnych w owym okresie mogło poszczycić się tak rozległymi ziemiami,

a  jednocześnie skupionymi na  jednym obszarze. Wyjątkiem w  domenie

Geralda była villa Talizat, która pozostawała w  oddaleniu od  skupio-

nych ziem o ok. 70 km. od Aurillac, za górami Cantal. Trudne położenie,

w oddaleniu od pozostałych ziem, oraz niebezpieczne sąsiedztwo, o którym

wspomina Odon, miały skłonić Geralda do oddania Talizat pod protekcję

niejakiego Barnarda. Był to  jedyny przypadek, w  którym Gerald miał

nie sprawować bezpośredniej jurysdykcji nad swoją własnością

18

. Fakt,

że  Gerald nie miał w  zwyczaju nadawania własnych ziem w  lenno, jest

godny podkreślenia i  daje nam wgląd w  historię polityczno-gospodarczą

południowej Francji. Odon podkreśla, że  w  epoce, w  której dochodziło

do coraz większych nadużyć w kwestii nadawania lenn, gdy coraz częstszym

zwyczajem było oddawanie ziem jako benefi cja, które stawały się z czasem

dziedziczne, Gerald jest chlubnym wyjątkiem. Jego niechęć do powierzenia

15

Por. Ch. Lauranson-Rosaz, L`Auvergne et ses marges (Velay, Gévaudan) du VIIIe au XIe

siècle: la fi n du monde antique?, Le Puy-en-Velay 1987.

16

Nam cum alodus iuris eius esset Postomia, et deinceps latifundia ipsius ita sibi succederent

ut usque ad montem magnum Greonem (…), VG, I, 41, s. 192.

17

J. Schneider, Aspects de la société dans l`Aquitaine carolingienne d`après la Vita Geraldi

Auriliacensis, „Comptes rendus de l`Académie des Inscriptions et Belles Lettres”, 117

(1973), 1, s. 10.

18

Erat enim semotim, inter pessimos vicinos, longe a ceteris disparatum, VG, I, 41, s. 192.

background image

31

Gerald – święty z pogranicza kultury rycerskiej i monastycznej

własnej ojcowizny obcym wynika z niechęci do dzielenia ziemi i do powie-

rzania jej w niepewne ręce

19

. Gerald jawi się w tekście Odona jako patriar-

chalny opiekun ziemi w  antycznym stylu, który chce osobiście doglądać

własnej domeny. Święty Odon nie waha się nazwać Geralda ojcem swych

poddanych, podkreślając tym samym jego patriarchalny stosunek do nich.

Pisze: jego chłopi i  klerycy kochali go niczym ojca (…)

20

. Odon kreuje swego

bohatera na idealnego seniora, który wydaje się już nieco anachroniczny

w epoce, gdy zaczynają dominować stosunki wasalno-feudalne, a zamiast

antycznego pana  pojawia się feudał, który nadaje ziemię na  nowych

prawach i wymaga w zamian za to bezwarunkowej służby i lojalności.

Święty Gerald – sędzia

Jedną z  ważniejszych funkcji Geralda była funkcja sędziego. Mimo

posiadania ziemi alodialnej występuje on w roli sędziego karolińskiego (vassus
dominicus
). Opisowi tej funkcji Odo poświęca wiele miejsca, dając jednocześnie

do zrozumienia, że Gerald jest jednym z ostatnich, którzy nie hańbią sędziow-

skiej godności w  zdemoralizowanym świecie. Autor Żywota wielokrotnie

podkreśla sprawiedliwość i  obiektywizm Geralda, który przede wszystkim

stroni od przekupstwa. Jak pisze Odon, wszyscy, również biedni, mieli do niego

wolny dostęp, a święty nigdy nie przyjmował żadnych podarków: Ubodzy i cier-
piący niesprawiedliwość mieli do niego zawsze dostęp, gorszył go zamysł przyjmowania
podarunków za podjęcie się obrony ich praw

21

. Hagiograf podkreśla, że  Gerald

w procesach sądowych zawsze brał stronę uciśnionych, słabszych i pokrzyw-

dzonych. Jest to ewenement w okresie, gdy tworzą się już odrębne sądy dla

dwóch ordines: dla rustici i dla nobiles

22

. Gerald ma być ostatnim, który sądzi

wszystkich według jednego prawa. Sądy odbywają się najczęściej w Aurillac,

ale także tam, gdzie święty akurat przebywa. W szczególnie trudnych przypad-

kach, gdy zdawał sobie sprawę z bardzo zaognionej sytuacji między sądzonymi,

zarządzał w dniu rozpatrywania sprawy odprawienie mszy świętej, sięgając

w ten sposób po pomoc boską. Odon wielokrotnie podkreśla niezwykłe miło-

sierdzie Geralda w stosunku do wrogów i winowajców.

19

Ch. Lauranson-Rosaz, L`Auvergne et ses marges…, s. 335.

20

Siquidem sui paganes vel clerici, qui illum sicut patrem affectuose diligebant (…), VG, I, 25,

s. 172.

21

Erat autem pauperibus et iniuriam passim liber ad eum semper accessus, nec ad causa suam

ei comendandam deferre munusculum aliquod indigebant, VG, I, 17, s. 162.

22

Ch. Lauranson-Rosaz, L`Auvergne et ses marges..., s. 343–358.

background image

32

Magdalena Brzozowska

Święty Gerald jako reprezentant swego stanu bierze udział w wielu

walkach i  potyczkach, ale dba o  to, aby nigdy nie przelewać krwi. Jak

zaznacza autor jego Żywota, Gerald ani razu nie splamił swego miecza

krwią. Często  natomiast, jak już wspominaliśmy wyżej, daruje innym

winę, a napastnikom, po udzieleniu tylko nagany słownej, pozwala odejść.

Znamienny jest przykład, kiedy to puszcza bezkarnie złodzieja, który zakradł

się nocą do jego namiotu. Odprawia go słowami: Czyń, co czynisz, i odejdź
potajemnie, aby nikt cię nie zauważył

23

. Podobnym miłosierdziem wykazuje się

w stosunku do atakujących go wrogów. Jednym z nich był Arlardus, który

nocą atakował ziemie Geralda

24

. Po zwyciężeniu go Gerald nie ukarał ani

Arlardusa, ani żadnego z jego ludzi. Odprawił go tylko ze słowami nagany.

Jak wielokrotnie podkreśla Odon, Gerald nigdy nikogo nie skazał na karę

śmierci, ani nie był obecny przy wykonywaniu takiego wyroku

25

.

Godny odnotowania jest również fragment Żywota, w którym Gerald

odnosi się do  niesłusznej egzekucji. Otóż zdarzyło się, że  jego wojownicy,

po zatrzymaniu członków jednej z grasujących w okolicy grup zbójeckich,

ukarali wszystkich wyłupieniem oczu. Dokonali w  ten sposób samosądu,

gdyż obawiali się, że ich pan nie ukarze złoczyńców należycie. Po pewnym

czasie do uszu Geralda dotarła wieść, że jeden z ukaranych był niewinny. Był

to ubogi chłop, który od tamtej pory, żyjąc w ślepocie, przeniósł się w rejon

Tuluzy. Gerald nakazał go odnaleźć i wypłacić mu odszkodowanie w wyso-

kości stu solidów

26

. Wyjątkowe miłosierdzie wobec wszystkich, nawet wobec

winnych i wrogów, jest szczególnie godne podkreślenia. Opisy Odona, ukazu-

jące Geralda jako wyjątkowo sprawiedliwego sędziego, hojnego i dbającego

o  swoich poddanych seniora, spotykają się często  z  komentarzem autora,

że postać Geralda była nietypowa. W trudnych, zdemoralizowanych czasach,

pełnych brutalnych walk i  przelewu krwi, był on jednym z  nielicznych,

którzy działali sprawiedliwie, zgodnie ze starym karolińskim prawem, mając

na uwadze dobro nie tylko nobilów, ale także coraz liczniejszej grupy pauperes.

Odon nie przemilcza jednak wydarzeń, które mogłyby przedstawiać

Geralda w negatywnym świetle. Wspomina np., że część sprowadzonych

przez Geralda kolonów, niezadowolonych z sytuacji, opuszcza jego ziemie

27

.

Odon pisze  wyraźnie, że  przyczyną ich odejścia była niesprawiedliwość

świętego. Jednak nawet tak niewygodna  dla hagiografa sytuacja posłu-

żyła tylko do uwypuklenia pozytywnych cech postaci świętego. Oto Gerald

23

Fac (…) quod facis, et caute discede, ne forte aliquis senciat, VG, I, 26, s. 172.

24

VG, I, 40, s. 190.

25

VG, I, 20, s. 168.

26

VG, I, 18, s. 164–166.

27

VG, I, 24, s. 170.

background image

33

Gerald – święty z pogranicza kultury rycerskiej i monastycznej

ma szansę wykazać się swą wspaniałomyślnością i miłosierdziem, umożli-

wiając uciekinierom swobodne odejście. Wykazuje się ponadto znajomością

prawa karolińskiego, według którego koloni mieli możliwość swobodnego

przemieszczania się.

Wizerunek Geralda jako miłosiernego, dobrotliwego i  łaskawego

dla wszystkich pana  dopełnia przedstawienie go jako świeckiego, który

żyje jednak według reguły benedyktyńskiej. Dochodzimy w  ten sposób

do kolejnej sfery życia Geralda o monastycznej proweniencji.

Święty Gerald jako mnich

Mimo swej przynależności do  stanu świeckiego, Gerald wielokrotnie

zachowuje się jak mnich, przestrzega reguły benedyktyńskiej. Już jego

stosunek do broni nie jest typowy dla średniowiecznego arystokraty. Wymaga

to podkreślenia, gdyż to w Vita Geraldi po raz pierwszy poznajemy w hagiografi i

świętego nobila, który tak bardzo brzydzi się broni i przelewania krwi. Nega-

tywny stosunek naszego bohatera wobec miecza podkreśla Odon, pisząc: Miecz,
gdy jechał konno, niesiono przed nim tak, aby święty nigdy sam go nie dotykał

28

. Gerald

w codziennym życiu miał unikać wszelkiego zbytku. Jego ubranie było wyjąt-

kowo proste. Jak pisze Odon: Nosił szaty lniane lub wełniane, na sposób antyczny,
nie tak, jak ci, którzy podążają za Belialem. Unikał jednocześnie zarówno pompatycznej
ostentacji, jak i chłopskiej prostoty

29

. Również w nietypowy dla arystokraty sposób

Gerald golił brodę, a pod nakryciem głowy, które Odon nazywa tiarą, ukrywał

tonsurę, wyznacznik stanu monastycznego

30

. Gerald unikał wszelkich zbęd-

nych ozdób, także ozdobnej broni, która mogłaby świadczyć o jego wysokim

statusie społecznym. U pasa nosił złoty krzyż, jego koń zaś nigdy nie posiadał

ozdobnej uprzęży

31

. Jak podkreśla Odon, miał świadomość, że jego siła pochodzi

nie z dóbr doczesnych i bogactwa, lecz od Boga.

Odon wielokrotnie przedstawia swojego bohatera podczas posiłków

i uczt. Sceny te są szczególnie barwnie opisane jako ważne zarówno dla

obyczajowości rycerskiej, jak i monastycznej. Oto Gerald, przestrzegający

wytycznych reguły benedyktyńskiej, zawsze dba o umiar w jedzeniu i piciu.

28

Ensis plane, cum equitaret, a  quolibet solebat ante eum ferri, quem tamen ipse nunquam

manu tangebat, VG, II, 3, s. 202.

29

Porro vestibus lineis aut laneis, non isto modo quo nunc a fi lii Belial presumptum et excogi-

tatum est, – qui utique sine iugo sunt – sed antiquo more semper usus est, ita dumtaxat contextis
ut nec affectatam pompam redolerent, nec plebeia rusticitate notarentur
, VG, I, 16, s. 162.

30

VG, II, 3, s. 202.

31

Tamże.

background image

34

Magdalena Brzozowska

Nie nadużywa wina, ale go też nie unika. Wyznaje bowiem zasadę, że trunek

ten został stworzony dla uwypuklenia cnoty trzeźwości. Jak pisze Odon:
Wiedział bowiem, że  wino zostało stworzone dla trzeźwości

32

. Ze  zdania tego

wynika przekonanie, charakterystyczne dla kluniatów, że z owoców życia

należy czerpać, ale z  umiarem. Zacytujmy tu słowa reguły benedyktyń-

skiej, która ze zrozumieniem traktuje ludzkie słabości i dąży do znalezienia

złotego środka: Czytamy wprawdzie, że picie wina w ogóle mnichom nie przystoi,
ale skoro w naszych czasach nie można o tym mnichów przekonać, zgódźmy się przy-
najmniej na to, że należy pić mało, a nie aż do przesytu

33

. We wstępie do drugiej

księgi Odon pisze: Laikowi przystoi więcej niż mnichowi

34

.

Posiłkom Geralda towarzyszyła także pobożna lektura. Jak pisze hagio-

graf: Podczas posiłków zawsze oddawano się poważnym rozmowom. Nigdy nie pano-
wała tam frywolność, ani gadulstwo, poruszano tylko tematy konieczne, godne, bądź
pobożne

35

. Czytano święte teksty, czasami jednak Gerald przerywał lekturę,

aby zadać siedzącym przy stole klerykom pytania, w celu objaśnienia tekstu

obecnym przy posiłkach świeckim. I w tym aspekcie realizuje Gerald nakaz
Reguły, która poleca mnichom zawsze jeść w milczeniu, by słuchać poboż-

nych czytań podczas posiłków, a także po nich

36

.

Gerald miał jadać raz dziennie, za wyjątkiem okresu letniego, kiedy

to spożywał owoce i warzywa

37

. Trzy razy w tygodniu święty pościł, powstrzy-

mując się od  jedzenia mięsa. Jeżeliby zaś w  dzień wyznaczonego postu

przypadło święto lub niedziela, wówczas Gerald miał w zwyczaju przenosić

post na  inny czas, tak aby zarówno cieszyć się dniem świątecznym, jak

i nie opuścić postu

38

. Po raz kolejny mamy tu przykład preferowanej przez

kluniatów cnoty umiarkowania oraz takiego postępowania Geralda, które

umożliwia mu zarówno czerpanie radości z  przyjemności życiowych, jak

i praktykowanie ascezy.

Do historii przeszedł Gerald głównie jako fundator klasztoru w Aurillac.

Święty, nie wstępując do zakonu, dał wyraz swojej atencji dla stanu mona-

stycznego i  zrealizował zamysł nadania mnichom ziemi już istniejącego

rodowego kościoła świętego Klemensa, którzy mieli żyć w Aurillac według

reguły benedyktyńskiej. Odon barwnie opisuje, z  jakim trudem Gerald

szukał mnichów chętnych do  życia według Reguły, a  także  z  jaką troską

32

Noverat enim vinum ad sobrietatem creatum, VG, II, Praefatio, s. 196.

33

Święty Benedykt z Nursji, Reguła, tłum. A. Świderkówna, Kraków 2006, 40, 6, s. 157.

34

Nam laico homini multa licent que monacho non licent, VG, II, Praefatio, s. 196.

35

Refectionis tempore ingens illi reverentia servabatur. Non ibi loquacitas aut scurrilitas preva-

lebat, sed vel necessarii vel honesti sermones vel certi divini ęloquii dicebantur, VG, I, 15, s. 158.

36

Święty Benedykt z Nursji, Reguła, tłum. A. Świderkówna, Kraków 2006, 42, s. 158–163.

37

VG, I, 15, s. 158. Por. Benedykt z Nursji, Reguła…, 39, 3, s. 153.

38

VG, I, 15, s. 160–162.

background image

35

Gerald – święty z pogranicza kultury rycerskiej i monastycznej

wyposażył budynki klasztorne

39

. Zadbał również o sprowadzenie wielu reli-

kwii. W kościele świętego Klemensa miały się znaleźć m.in. relikwie świętych:

Marcjalisa, Marcina i Hilarego

40

. Wizerunek Geralda dopełnia stwierdzenie,

że wielokrotnie udawał się on na pielgrzymki, najczęściej do Rzymu

41

.

Powyższe  opisy, dotyczące zarówno wyglądu zewnętrznego świętego,

jego ubioru, insygniów, jak i  zwyczajów (posiłków, pobożnej lektury, piel-

grzymek, modlitwy), a także stosunku do ubogich, są niewątpliwie inspiro-

wane ideałami reguły benedyktyńskiej. Na plan pierwszy wysuwa się dążenie

Odona, aby ukazać Geralda jako świeckiego arystokraty, który, mimo korzy-

stania z niektórych uroków życia, przestrzega tak ważnej dla kluniatów cnoty
moderatio. Styl życia Geralda oscyluje między stanem rycerskim a  stanem

mniszym. Wyraźne jest umiłowanie przez Geralda takich benedyktyńskich

cnót, jak: pokora, skromność i umiarkowanie. Szczególnego znaczenia nabiera

cnota moderatio, która sytuuje bohatera gdzieś „na pograniczu” dwóch światów.

Z jednej strony jest możnym, dziedzicem dużego alodium, pełniącym ważne

funkcje senioralne i  politykiem. Z  drugiej strony, zarówno pod  względem

stroju, jak i praktyk upodabnia się do mnicha. Nosi proste ubrania, nie posiada

nic ponad to, co jest konieczne, w czasie uczt nie nadużywa trunków oraz żyje

we wstrzemięźliwości seksualnej i pozostaje w stanie bezżennym. Gerald rezy-

gnuje więc świadomie z takich wyznaczników życia arystokraty, jak: małżeń-

stwo, posiadanie potomstwa, walka i polowania

42

. Jego życie jest więc w dużej

mierze zgodne z zasadami reguły benedyktyńskiej.

Pozostaje pytanie, na ile opisy Odona oddają rzeczywistość, na ile zaś

są kreacją autora? Niewątpliwie na sposobie pisania Odona i jego wizji świata

odbija się jego profesja i przemożne dążenie do propagowania reformy kluniac-

kiej, której był gorliwym wyznawcą. Należy też podkreślić, że  Żywot świętego
Geralda
jest pierwszym w  historii dziełem hagiografi cznym, które promuje

świętego laika, który nie pochodzi z królewskiego rodu. Bohater, mimo dążenia

ku monastycznemu ideałowi, stara się skrupulatnie wypełniać swoje świeckie

obowiązki – działa jako senior, sędzia i  polityk. Odon daje do  zrozumienia,

że do osiągnięcia świętości nie jest konieczne wstąpienie do klasztoru. Według

kluniaty można w udany sposób łączyć działalność świecką z bardzo pobożnym,

zbliżonym do mniszego, stylem życia. Należy więc podkreślić, że to świętemu

Odonowi zawdzięczamy szczególne zasługi w wypracowaniu modelu świeckiej

świętości, który będzie cieszył się popularnością w kolejnych stuleciach.

39

VG, II, 4–5, s. 204–206.

40

VG, III, 3, s. 248.

41

VG, II, 17, s. 220.

42

Por K. Bosl, Leitbilder und Wertvortstellungen des Adels von der Merowingerzeit bis zu höhe

der feudalen Gesselschaft, 1974, s. 9–10, 20.

background image
background image

37

S

ZYMON

B

RZEZIŃSKI

Uniwersytet Warszawski

Ciągłość i zmiana w historii granicy

polsko-węgierskiej/polsko-siedmiogrodzkiej

w XVI–XVII wieku. Wybrane problemy

1

N

iniejszy artykuł jest poświęcony wybranym problemom historii granicy

Królestwa Polskiego i polsko-litewskiej Rzeczypospolitej z Królestwem

Węgier i Księstwem Siedmiogrodzkim w XVI–XVII w. Mówiąc o granicy, nie

mam na myśli jedynie mniej lub bardziej przybliżonej linii granicznej czy też

strefy ziem pogranicznych. „Historię granicy” rozumiem także jako zespół

zjawisk, które nieodłącznie towarzyszą jej funkcjonowaniu – a właściwie:

życiu społeczeństw po jej obu stronach

2

. Omówię lub zasygnalizuję jedynie

niektóre z tych zagadnień. Będą to kolejno: (1) uwarunkowania naturalne,

(2) uwarunkowania polityczne (rola zagrożenia tureckiego), (3)  szlaki

handlowe i  najważniejsze  trasy komunikacyjne, (4)  zjawiska społeczne

(sprawy wojskowe, przestępczość). Pomijam problematykę związaną

ze Spiszem – jest to region prawdopodobnie najintensywniej badany, jeśli

1

Badania wsparł węgierski Narodowy Fundusz Badań Naukowych (OTKA) w ramach

grantu nr NK 81948 (Węgry w Europie wczesnonowożytnej XVIXVII w.).

2

Por. bogatą literaturę dotyczącą historii granic w XVI–XVIII w.: Grenzen und Grenzüber-

schreitungen. Bilanz und Perspektiven der Frühneuzeitforschung (8. Arbeitstagung der Arbeitsge-
meinschaft Frühe Neuzeit im Verband der Historikerinnen und Historiker Deutschlands, 24. bis
26. September 2009, Aachen)
, red. C. Roll (et al.), Köln-Weimar-Wien 2010; P. Haslinger,
Grenze  als Strukturprinzip und Wahrnehmungsproblem. Theorien und Konzepte im Bereich
der Geschichtswissenschaften
, [w:]  Die galizische Grenze  1772–1867. Kommunikation oder
Isolation?
, red. C. Augustynowicz, A. Kappeler, Berlin-Wien 2007, s.  5–20; Menschen
und Grenzen in der Frühen Neuzeit
, red. W. Schmale, R. Stauber, Berlin 1998 (zawiera

obszerną bibliografi ę).

background image

38

Szymon Brzeziński

brać pod  uwagę tereny pogranicza polsko-węgierskiego

3

. Nie skupiam

się na  lokalnych konfl iktach, sporach granicznych, ani wyliczeniu kolej-

nych wysiłków delimitacyjnych, lecz chcę wskazać granicę jako kategorię

pomocną w opisie państw, które dzieliła. W tym ujęciu „historia granicy”

uwzględnia kontakty polityczne i handlowe, zjawiska społeczne, obejmuje

szerokie spektrum interakcji między państwami (lub innymi podmiotami,

np. lokalnymi przywódcami) po obu stronach.

Granica polsko-węgierska często określana jest jako jedna z najtrwal-

szych granic międzypaństwowych w  historii Europy. Wiele w  tym racji –

granica ta oparta była na  łuku Karpat, którym biegnie wododział między

zlewiskami Morza Bałtyckiego i  Morza Czarnego. Podziały polityczne

pokrywały się w  tym przypadku z  podziałami geografi cznymi. Topografi a

miała też oczywisty wpływ na rozwój osadnictwa po obu stronach Karpat.

W średniowieczu granica osadnictwa była zarazem granicą wpływów poli-

tycznych. Pasma Beskidów nie były barierą nie do pokonania, stąd też mamy

do czynienia np. z osadnictwem polskim na Orawie i Zamagurzu Spiskim

4

.

Owa względna trwałość nie zawsze przyciągała uwagę historyków – znacząca

jest zwłaszcza dysproporcja liczby opracowań w porównaniu z rozlicznymi

badaniami nad granicą habsbursko-osmańską na Węgrzech

5

. Karpaty jako

3

Terra Scepusiensis. Stan badań nad dziejami Spiszu - Stav bádania o  dejinách Spiša,

red. R. Gładkiewicz, M. Homza, Levoča-Wrocław 2003; Historia Scepusii – Dzieje Spisza,

t. 1, red. M. Homza, S.A. Sroka, Bratislava-Kraków 2010.

4

M. Skawiński, Osadnictwo polskie na  Górnych Węgrzech do  początku XVIII wieku,

[w:] Janošik a fenomén zbojníctva na slovensko – pol’sko – českom pomedzí. Zborník príspevkov
z konferencie Terchová 2.-4. 8. 2007
, red. M. Mrva, Žilina 2007, s. 33–53 (z dalszą literaturą

przedmiotu).

5

Brak jest opracowań syntetycznych. Artykuł W. Semkowicza (Granica polsko-węgierska

w  oświetleniu historycznem, „Pamiętnik Towarzystwa Tatrzańskiego”, 37 (1919/1920),

s.  88–107) nie miał w  zamierzeniu autora wyczerpać tematu. Niewielka objęto-

ściowo praca J. Sallaiego (J. Sallai, Historia granicy węgiersko-polskiej. A magyar – lengyel
határ története
, tłum. T. Worowska, Budapeszt 1997) nie spełnia wymagań stawia-

nych publikacjom naukowym. Przeglądowy charakter mają artykuły: A. Pankiewicz,
Kształtowanie się granicy polsko-węgierskiej na  przestrzeni dziejów obu narodów, [w:]  Pogra-
nicze  polsko-węgierskie od  Orawy do  Pienin w  XIX i  na  początku XX  w.
, Szczawnica 2002,

s. 7–15; Z.A. Goetel, Kształtowanie się karpackiej granicy Polski od X do XVIII w., „Podta-

trze”, wiosna  – lato  1983, s.  77–85. Por. E. von Puttkamer, Die polnisch-ungarische
Grenze im Mittelalter
, „Jahrbücher für Geschichte Osteuropas”, Neue Folge, 4 (1956), 4,

s. 369–386.

Na  temat

granicy habsbursko-osmańskiej na  Węgrzech por. m.in.: G. Pálffy, The

Origins and Development of the Border Defence System Against the Ottoman Empire in Hungary
(up to the Early Eighteenth Century)
, [w:] Ottomans, Hungarians and Habsburgs in Central
Europe. The Military Confi nes in the Era of Ottoman Conquest
, red. G. Dávid, P. Fodor, Leiden-

-Boston-Köln 2000, s. 3–69; G. Ágoston, Where Environmental and Frontier Studies Meet:

background image

39

Ciągłość i zmiana w historii granicypolsko-węgierskiej/polsko-siedmiogrodzkiej

pasmo graniczne nie były jednak jednolite. Moim zdaniem należy wprowadzić

rozróżnienie między odcinkiem granicy, który biegł wzdłuż grzbietu Karpat

Zachodnich (Beskidów) a odcinkiem opartym o pasma Karpat Wschodnich

(Bieszczad, Gorganów, Czarnohory, Karpat Marmaroskich). Zachodnia część

granicy, oddzielająca Księstwo Cieszyńskie, Żywiecczyznę, Podtatrze  oraz

Sądecczyznę od  Orawy, Spisza i  Górnych Węgier już w  średniowieczu

pełniła ważną rolę komunikacyjną i handlową

6

. Ułatwiały to łatwo dostępne

przełęcze: Brama Śląsko-Morawska, Brama Orawska (Przełęcz Jabłonka/

Jabłonkowska – 553 m n.p.m.), Przełęcz Dukielska (500 m n.p.m., najniżej

położona przełęcz w głównym grzbiecie Karpat) czy Przełęcz nad Roztokami

Górnymi, która nabrała znaczenia w  komunikacji Małopolski z  Węgrami

od XVI w. Znaczącą rolę w komunikacji między Polską a Węgrami odgry-

wały doliny rzek: Olzy, Kisucy, Wagu, przełom Popradu, przełom Dunajca,

dolina Hornádu, które przez dolinę Ipoli prowadzą na południe do Dunaju.

Na odcinku granicy w Karpatach Wschodnich brak na tyle dogodnych tras

w dolinach rzecznych, także liczba uczęszczanych przełęczy była mniejsza

(wyjątki stanowią przede wszystkim przełęcze: Użocka – 853/889 m n.p.m.

i  Werecka/Tucholska – 841 m n.p.m.)

7

. Powodem niższej popularności

wschodnich przełęczy były porastające je gęsto  lasy. Położony na  połu-

dnie od  Karpat Maramuresz (węg.  Máramaros) był regionem właściwie

bezludnym aż do XII w. Skolonizowano go dopiero w późnym średniowieczu.

W XVI i XVII w. stan ten nie uległ większym zmianom, dość powiedzieć,

że komitat ten jeszcze na przełomie XIX i XX w. był w 80% pokryty gęstymi

Rivers, Forests, Marshes and Forts along the Ottoman-Hapsburg Frontier in Hungary, [w:] The
Frontiers of the Ottoman World
, red. A.C.S. Peacock, Oxford 2009, s.  57–79; tenże, The
Ottoman-Habsburg Frontier in Hungary (1541–1699). A Comparison
, [w:] The Great Ottoman
– Turkish Civilization
, t. 1: Politics, red. K. Çiçek, Ankara 2000, s. 287–296; Ottoman Border-
lands. Issues, Personalities And Political Changes
, red. K.H. Karpat, R.W. Zens, Madison 2003;

M. Koller, Eine Gesellschaft im Wandel. Die osmanische Herrschaft in Ungarn im 17. Jahrhun-
dert
, Stuttgart 2010.

6

J.M. Roszkowski, Podróże  polskich monarchów i  członków dynastii traktem orawskim

od XI do XVI wieku, „Orawa”, 14-15 (2003), 40-41, s. 157–163.

7

M. Wąsacz, Ruskie przełęcze  karpackie w  czasach nowożytnych, [w:]  Prace historyczne

wydane ku uczczeniu 50-lecia Akademickiego Koła Historyków Uniwersytetu Jana Kazimierza
we Lwowie 1878–1928
, Lwów 1929, s.  313–336; A. Gilewicz, Przełęcze  Karpat zachod-
nich (polskich) w średniowieczu
, „Sprawozdania Towarzystwa Naukowego we Lwowie”,

9 (1929), 3, s. 227–233. O fi zjografi i Węgier i Siedmiogrodu por. B. Bak, Magyarország
történeti topográfi ája a honfoglalástól 1950-ig
, Budapest 2003; H. Heltmann, G. Servatius,
Die naturräumliche Gliederung Siebenbürgens, [w:] Naturwissenschaftliche Forschungen über
Siebenbürgen
, red. H. Heltmann, Köln 1991, s. 91–120; L. Rácz, Magyarország környezettör-
ténete az újkorig
, Budapest 2008, s. 39–42.

background image

40

Szymon Brzeziński

lasami i  pastwiskami

8

. W  XIV  w. powstały tam ośrodki administracyjne

i  obronne – Huszt, Ungvár (obecny Użhorod) i  tamtędy biegła północno-

-wschodnia linia obronna Królestwa Węgier. Granica na tym odcinku dzieliła

obszary słabiej zurbanizowane, później skolonizowane, o słabszej wymianie

handlowej. Wydaje się, że  takie rozróżnienie zachowuje zastosowanie

w odniesieniu do XVI–XVII w. Istotne znaczenie dla historii granicy polsko-

-węgierskiej ma upadek średniowiecznych Węgier. Dekady następujące

bezpośrednio po 1526 r. przyniosły destabilizację polityczną także obszarom

nadgranicznym. W pobliżu tej „starej” granicy pojawiła się nowa, niezwykle

pilnie obserwowana i coraz lepiej strzeżona, która rozdzielała habsburskie

Królestwo Węgier od Imperium Osmańskiego, a także druga strefa konfl iktu

– między Węgrami królewskimi a Wschodnim Królestwem, z którego wyło-

niło się państwo siedmiogrodzkie. Obszary sąsiadujące z Koroną były przed-

miotem stale odnawiającego się konfl iktu habsbursko-siedmiogrodzkiego.

Dla Siedmiogrodu strategicznymi punktami w północno-wschodnim regionie

Węgier były twierdze  Huszt, Munkács (Munkacz), Nagybánya, Szatmár,

Ungvár. Kotlina Marmaroska mieściła złoża i kopalnie soli, kopalnie znaj-

dowały się też w Nagybánya. Niebagatelne było również znaczenie komu-

nikacyjne kraju nad górną Cisą w sytuacji, gdy Osmanowie zajęli centralną

część Wielkiej Niziny Węgierskiej. Nie dziwi więc, że o region ten rywalizo-

wano przez cały niemal XVI i XVII w., a książęta siedmiogrodzcy – István

Bocskai i  Gábor Bethlen, gdy uzyskali zdobycze  terytorialne na  Górnych

Węgrzech, ochoczo przenieśli swoją siedzibę do  Koszyc. Pamiętać należy

wreszcie o roli „opcji polskiej” w polityce władców Siedmiogrodu końca XVI

i XVII w. Nadzieje polityczne na koronę polską, podsycane tradycją pano-

wania Stefana Batorego na północ od Karpat, kazały im szukać kontaktów,

awansu, a  niekiedy pomocy w  Rzeczypospolitej. Dawne szlaki komunika-

cyjne zachowały swoje znaczenie, ale względy polityczne decydowały nieraz

o ominięciu Karpat od wschodu i podróży przez Mołdawię (w ten sposób

swoją podróż odbył Stefan Batory w 1575 r., a Izabela Jagiellonka opusz-

czała Węgry w 1551–1552 r. przez Koszyce, Preszów, Stary Sącz; w 1556 r.

powracała wraz z synem do Siedmiogrodu ze Lwowa przez Przełęcz Werecką

do Kolozsváru). W okresach wojen Siedmiogród intensywnie wykorzystywał

8

L. Nyegre, Máramaros megye, Budapest 1900, s.  3; por. I. Szilágyi, Máramaros

vármegye egyetemes leirása, Budapest 1876. Na temat zalesienia Basenu Karpat:

L.  Rácz, Magyarország..., s.  151–154; D. Bartha, Erdőterület-csökkenések, fafájváltozások
a  Kárpát-medencében
, [w:]  Táj  és történelem. Tanulmányok a  történeti ökológia világából,

red.  Á.R.  Várkonyi, Budapest  2000, s.  11–24; zalesienie Gór Sanockich, Beskidu

Niskiego i Bieszczad: Życie gospodarcze ziemi sanockiej od XVI do XX wieku, red. R. Lipelt,

Sanok 2004, s. 20.

background image

41

Ciągłość i zmiana w historii granicypolsko-węgierskiej/polsko-siedmiogrodzkiej

szlaki prowadzące na północ – np. przez Bystrzycę, Mołdawię i Ruś Czerwoną

– do kontaktów tak z Polską, jak i Europą. Wschodnia część Kotliny Karpat

była zatem dla Siedmiogrodu – oprócz strategicznego znaczenia w rywali-

zacji z Habsburgami – istotna także ze względu na relacje z Rzeczpospolitą.

Jednoczesną ciągłość i  zmianę w  historii polsko-węgierskiej strefy

granicznej bodaj najlepiej ilustruje kwestia szlaków komunikacyjnych,

przede wszystkim handlowych. Upadek Węgier oznaczał upadek orga-

nizmu państwowego o  centralnym układzie szlaków handlowych. Skut-

kowało to marginalizacją Budy jako ośrodka handlu. Historycy gospodarki

wypracowali w XX w. tezę o „przesunięciu” szlaków handlowych w wyniku

podboju tureckiego (Zsigmond Pál Pach)

9

. Równocześnie nie sposób mówić

o  upadku handlu – wręcz przeciwnie, rozwijał się on z  dużą dynamiką.

Sztandarowym przykładem jest handel bydłem węgierskim ze  wschodu

na  zachód, w  którym od  poł. XVI  w. nastąpił wzrost obrotów

10

. Rozkwit

dotyczył też handlu towarami orientalnymi przez miasta siedmiogrodzkie.

W  handlu prowadzonym z  ziemiami Korony św. Stefana  wzrosła rola

szlaków: morawskiego, śląskiego i polskiego, a zmniejszyła się rola Wiednia,

osłabły powiązania handlowe z Austrią i południowymi terytoriami Rzeszy.

Szlak morawski omijał Preszburg (dzis. Bratysławę), jeszcze ważniejszy był

szlak śląski („górny szlak” z Wrocławia), prowadził przez Kraków, Bochnię,

Stary Sącz, Nowy Sącz, Bardiów, Preszów do Koszyc, które to miasto zyskało

ogromne znaczenie w  handlu ziem węgierskich z  obszarem położonym

na północ od Karpat. Z Koszyc wiodły szlaki do miast siedmiogrodzkich

(Kolozsváru, miast saskich). Głównymi towarami przewożonymi na północ

były wino, miedź (rejon Bańskiej Bystrzycy, inwestycje Fuggerów), na połu-

dnie – płótno, tekstylia, sól, ryby, ołów. Ważną rolę tranzytową odgrywał

Spisz. Jak widać, granica – mimo potencjalnych niebezpieczeństw i prze-

szkód – nie oznaczała blokady handlu, przeciwnie, także i w tym wypadku

otwierała możliwości.

9

Z.P. Pach, The Shifting of International Trade Routes in the 15th17th Centuries, [w:] tenże,

Hungary and the European Economy in Early Modern Times, Aldershot 1994, s. 287–319;

tenże, Hungary and the Levantine Trade in the 14th–17th Centuries, „Acta Orientalia Acade-

miae Scientiarum Hungaricae”, 60 (2007), 1, s. 9–31; J.R. Walton, Changing Patterns
of Trade and Interaction since 1500
, [w:] An Historical Geography of Europe, red. R.A. Butlin,

R.A. Dodgshon, Oxford 1998, s. 323; Die wirtschaftlichen Auswirkungen der Türkenkriege.
Die Vorträge des 1. Internationalen Grazer Symopsions zur Wirtschafts- und Sozialgeschichte
Südosteuropas (5. bis 10. Oktober 1970)
, red. O. Pickl, Graz 1971, s.  45–50, 145–151;
Der Aussenhandel Ostmitteleuropas 1450–1650. Die ostmitteleuropäischen Volkswirtschaften in
ihren Beziehungen zu Mitteleuropa
, red. I. Bog, Köln-Wien 1971.

10

H. Prickler, Das Volumen des westlichen ungarischen Aussenhandels vom 16. Jahrhundert bis

1700, [w:] Die wirtschaftlichen Auswirkungen..., s. 131–144.

background image

42

Szymon Brzeziński

Kolejne zagadnienie, które chciałbym omówić, to  historia kultu-

rowa i  społeczna  pogranicza polsko-węgierskiego. Region ten, począwszy

od XVI w., jest przedstawiany na mapach. Szczególne znaczenie miały: mapa

Węgier z 1528 r. oraz mapa Polski, Węgier i Wołoszczyzny B. Wapowskiego

z 1526 r. Oparta na niej mapa Polski i Węgier autorstwa S. Münstera z 1540 r.

zaznacza linię Karpat, wiele nazw miejscowości, jednak samej granicy

jeszcze nie przedstawia w odrębny sposób. Księstwo Siedmiogrodzkie po raz

pierwszy pojawia się jako odrębne państwo na mapie Abrahama Orteliusa

z  1570  roku

11

. Pod  względem kulturowym granicę państwową przeci-

nała (i przecina) z północy na południe granica między chrześcijaństwem

zachodnim a  wschodnim. Warto  również zauważyć, że  granica polsko-

-węgierska rozdzielała na  całej swej długości ludność wiejską mówiącą

językami słowiańskimi. Ważne wyjątki stanowiły niemieckie miasta Spisza

i ludność wołoska Karpat

12

. Ich obecność nie przyczyniała się jednak do dezin-

tegracji obszarów nadgranicznych, wręcz przeciwnie – społeczności te były

czynnikiem integrującym. Sasi spiscy utrzymywali intensywne kontakty

z miastami małopolskimi. Podobna była rola Wołochów, wędrownej ludności

pasterskiej, obecnej w całych Karpatach.

Warto zwrócić uwagę na wpływ pogranicza na zjawiska społeczne,

charakteryzujące się „długim trwaniem”. Wiele uwagi poświęcili już histo-

rycy przestępczości karpackiej

13

. Zbójnictwo jest jednym z  przejawów

11

H. Rutkowski, Polska na wybranych mapach z pierwszej połowy XVI wieku, [w:] Dawna mapa

źródłem wiedzy o  świecie. Materiały XXII Ogólnopolskiej Konferencji Historyków Kartografi i,
Pobierowo 11–13 października 2007  r.
, red. S. Alexandrowicz, R.  Skrycki, Szczecin

2008, s. 221–233; T. Oborni, Erdély közjogi helyzete a speyeri szerződés után (1571–1575),

[w:]  Tanulmányok Szakály Ferenc emlékére, red. P. Fodor, G. Pálffy, I.G. Tóth, Buda-

pest 2002, s. 292; por. T. Szathmáry, Descriptio Hungariae. Magyarország és Erdély nyom-
tatott térképei 1477–1600
, Fusignano 1987; L. Szántai, Atlas Hungaricus. Magyarország
nyomtatott térképei 152 –1850
, t. 1, Budapest 1996.

12

K. Dobrowolski, Migracje wołoskie na ziemiach dawnego państwa polskiego, [w:] Studia podha-

lańskie oraz bibliografi a pasterstwa Tatr i Podhala, oprac. W. Antoniewicz, K. Dobrowolski,

W.H. Paryski, Wrocław-Warszawa-Kraków 1970, s.  89 nn.; tenże, Studia nad kulturą
pasterską w  Karpatach północnych. Typologia wędrówek pasterskich od  XIV do  XX  wieku
,

[w:] tamże, s. 103–104; J. Langer, Znaczenie kolonizacji wołoskiej w kształtowaniu kultury
ludowej północnych i  zachodnich Karpat
, [w:]  Łemkowie w  historii i  kulturze  Karpat, cz. 1,

red. J. Czajkowski, Rzeszów 1992, s. 239–248; R. Reinfuss, Związki kulturowe po obu stro-
nach Karpat w rejonie Łemkowszczyzny
, [w:] tamże, s. 167–182; Z. Szanter, Jeszcze o osadnic-
twie zza południowej granicy w Beskidzie Niskim i Sądeckim
, [w:] Łemkowie i łemkoznawstwo
w  Polsce
, red. A.A. Zięba, Kraków 1997 (Prace Komisji Wschodnioeuropejskiej PAU, t.  5),

s. 181–202.

13

M. Kamler, Złoczyńcy i przestępczość w Koronie w II poł. XVI w w I poł. XVII w., Warszawa

2010; tenże, Zbójnictwo i  rozbój w  Beskidach od  drugiej połowy XVI do  pierwszej połowy

background image

43

Ciągłość i zmiana w historii granicypolsko-węgierskiej/polsko-siedmiogrodzkiej

wykorzystania szansy, jaką daje granica – szansy funkcjonowania na obrze-

żach społeczeństwa. Wolfgang Reinhard podjął się kilka lat temu próby

usystematyzowania stref granicznych w  Europie XVI–XVII  w.

14

Przed-

stawił geopolityczne „strefy złamania/przełamania”, którym to  sformu-

łowaniem nawiązał do  tektoniki i  terminologii geologicznej. Terytorium

położone na  południe od  granic koronnych tworzyło część takiej strefy

konfl iktu, której osią było pogranicze  habsbursko-osmańskie, a  ważną

częścią – pogranicze  tatarsko-koronne. Co istotne w  tym ujęciu, to  fakt,

że Rzeczpospolita znajdowała się na skraju dwóch takich stref: osmańskiej

i moskiewsko-szwedzkiej (czy też bałtyckiej). Rozpatrując rzecz w takim

szerokim kontekście, warto  zauważyć równoległe zjawiska – rozwój

społeczności silnie zmilitaryzowanych, które funkcjonowały dzięki konfl ik-

towi między państwami habsburskimi, Turcją, Rzeczpospolitą, Moskwą.

To omawiana także w tym tomie Kozaczyzna, ale również hajducy, sied-

miogrodzcy Szeklerzy czy Uskokowie osadzeni w Chorwacji. Każda z tych

grup ma swoją bogatą historiografi ę, wydaje się jednak, że  uzasadnione

byłyby badania poświęcone ich strukturalnym podobieństwom, mechani-

zmom, procesom społecznym

15

. Także pogranicze polsko-węgierskie wpły-

wało w podobny sposób na zamieszkujące je społeczności.

Podsumowując, należy stwierdzić, że  granica polsko-węgierska

(polsko-siedmiogrodzka), mimo że odznaczała się trwałością, to zasługuje

na  większą uwagę badaczy i  powinna  stanowić przedmiot wszechstron-

nych analiz. Istotne jest, aby do  jej opisu nie stosować jedynie narzędzi

historii politycznej i  lokalnej, ale spojrzeć na  nią także  z  perspektywy

geografi i historycznej, historii społecznej, gospodarczej i  historii kultury,

co z  kolei pozwoli udzielić bardziej zniuansowanej odpowiedzi na  pona-

wiane pytanie, czy granica karpacka raczej dzieliła, czy łączyła obszary

leżące po obu jej stronach – na plan pierwszy wysuwają się wtedy zjawiska

wspólne, zmiany i wzajemne wpływy. Jak starałem się wykazać na wybra-

nych przykładach, w  każdej z  wymienionych dziedzin można  wskazać

ważne pytania badawcze. Tak ujęta „historia granicy” może stać się częścią

badań nad relacjami polsko-węgierskimi oraz nad historią całego regionu.

XVII wieku, [w:] Społeczeństwo staropolskie. Seria nowa, t. II: Społeczeństwo a przestępczość,

red. A. Karpiński, Warszawa 2009, s. 183–238; Janošik a fenomén zbojníctva…

14

W. Reinhard, Zones of Fracture in Modern Europe: A  Summary, [w:]  Zones of fracture

in modern Europe. The Baltic countries, the Balkans, and northern Italy. Zone di frattura in
epoca moderna. Il Baltico, I Balcani e l’Italia settentrionale
, red. A. Bues, Wiesbaden 2005,

s. 271–275.

15

Por. konkluzję: tamże, s. 275.

background image
background image

45

K

AROL

Ż

OJDŹ

Uniwersytet Warszawski

Pogranicze polsko-tatarskie

w pierwszej połowie XVII wieku

W

 badaniach polskich historyków nad epoką nowożytną tematyka granic

w ujęciu pograniczy kultur, jest dość rzadko poruszana, przynajmniej

jako zagadnienie pierwszoplanowe. Temat modny w anglosaskiej historio-

grafi i, wśród polskich badaczy dopiero zyskuje popularność, w dalszym ciągu

dominują opracowania związane z historią polityczną, ustaleniami delimi-

tacyjnymi zawartymi w traktatach, sposobem wyznaczania granic, pracami

poszczególnych komisji. Stosunkowo najlepiej zbadane są dzieje granicy

polsko-moskiewskiej, można tu wymienić nie tylko opracowania, począwszy

od  podstawowego studium autorstwa Władysława Godziszewskiego

1

, ale

także  kilka wydawnictw źródłowych na  czele z  edycją traktatów pokojo-

wych

2

. Znacznie słabiej rozwinięte są badania nad granicami na  północy

Rzeczypospolitej, właściwie poza artykułami Marite Jakovlevej

3

oraz Almut

1

W. Godziszewski, Granica polsko-moskiewska wedle pokoju polanowskiego (wyty-

czona w latach 1634–1648), Kraków 1934.

2

Traktaty pokojowe pomiędzy Rzeczpospolitą a  Rosją w  XVII wieku, red. O. Aleksejczuk,

Kraków 2002. Znaczenie tych traktatów dla badań nad granicą polsko-moskiewską

polega przede wszystkim na tym, że w sposób dość dokładny (dotyczy to zwłaszcza

traktatu polanowskiego) regulują prace komisji delimitacyjnych. Choć trzeba pamiętać,

że  mimo wszystko dochodziło do  licznych konfl iktów, które koncentrowały się nie

tylko na przynależności spornych terenów do jednej bądź drugiej strony, lecz dotyczyły

również spraw personalnych (np. protesty strony moskiewskiej przeciwko obecności

przedstawicieli kresowej magnaterii w komisjach).

3

M. Jakovleva, Granice Księstwa Kurlandzkiego w epoce nowożytnej. Wybrane zagadnienia,

„Klio”, 11 (2008), s. 29–40.

background image

46

Karol Żojdź

Bues

4

, które omówiły odcinek kurlandzki, nic więcej na ten temat nie napi-

sano. Poza tym mankamentem wielu prac (zwłaszcza tych, w których proble-

matyka granic i obszarów pogranicznych pojawia się jedynie na marginesie

innych rozważań), jest to, że  autorzy często  nie zwracają uwagi na  stan,

który roboczo można określić „partykularyzmem granic Rzeczypospolitej”.

Zjawisko to  widoczne jest szczególnie przy analizie poświęconych rozgra-

niczeniom konstytucji sejmowych, które jako strony nie traktują osobno

Korony bądź Wielkiego Księstwa Litewskiego, lecz konkretne ziemie,

powiaty, województwa. Zastanawiające jest, dlaczego na forum sejmowym

ujmowano w  ten sposób sprawy dotyczące, zdawałoby się, całej Rzeczy-

pospolitej? Zapewne o  takim sposobie zapisu decyzji stanów przesądziła

potrzeba zachowania precyzji, jaka powinna cechować dokument, ale sądzę

również, iż odpowiedź na to pytanie jest bardziej skomplikowana. Takie sfor-

mułowania odzwierciedlały prawdopodobnie również praktykę prac komisji,

w których główną rolę odgrywali często lokalni liderzy szlacheccy, znający

okolicę i najbardziej zainteresowani przebiegiem granicy

5

. Poza tym świadczą

one o sile oddziaływania na prace sejmu tzw. „myślenia powiatowego”, ogra-

niczającego się do skali lokalnej, z pominięciem Rzeczypospolitej jako całości.

Trzeba jednak przyznać, że w tym konkretnym przypadku nie wydaje się,

aby interes „prowincji” naruszał „dobro wspólne”, którego wyrazicielem

zdaniem tradycyjnej historiografi i jest „centrum”.

W swoim artykule skupię się przede wszystkim na wymiarze kultu-

rowym pogranicza polsko-tatarskiego. To ograniczenie jest następstwem

tego, że  ani w  czasach nowożytnych, ani wcześniej na  tym terenie nie

istniała wyznaczona  granica linearna, albo w  jakiś sposób nabierająca

„linearności”. Wynikało to  z  dwóch przyczyn. Po  pierwsze: Dzikie Pola

stanowiły niezagospodarowany region, charakteryzujący się surowym,

stepowym klimatem; na  dużym obszarze  na  wschód od  Sinej Wody,

na południe od Taśminy, sięgającym aż po Don osadnictwo skupiało się

jedynie w  dolinach rzek

6

. Była to  ziemia nieznana, oczywiście nie dla

Tatarów, Kozaków i sług kresowych królewiąt, ale z perspektywy dworu

królewskiego tak właśnie było. Poświadczają to  liczne źródła, wśród

4

A. Bues, Granica zewnętrzna w obrębie Rzeczpospolitej? Granica między Wielkim Księstwem

Litewskim a Księstwem Kurlandii, [w:] Gospodarka, społeczeństwo, kultura w dziejach nowo-
żytnych. Księga pamiątkowa Marii Boguckiej
, red. A. Karpiński, E. Opaliński, T. Wiślicz,

Warszawa 2010, s. 37–45.

5

Obecność osób wpływowych w  danym regionie w  komisjach jest problematyczna.

Niejednokrotnie zastrzegano, że osoby bezpośrednio zainteresowane kształtem granicy

nie powinny brać udziału w rozgraniczeniu, natomiast rzeczywistość odbiegała od tych

ustaleń, a spory personalne zaostrzały współpracę komisarzy.

6

W. Serczyk, Na dalekiej Ukrainie. Dzieje Kozaczyzny do 1648 roku, Kraków 1984, s. 32.

background image

47

Pogranicze polsko-tatarskiew pierwszej połowie XVII wieku

których jednym z  ciekawszych jest dokument nadania Zaporoża dla

Jeremiego Wiśniowieckiego, wystawiony przez Władysława IV w lutym

1648  r. Jest on interesujący, ponieważ pokazuje, jak nikła była wiedza

na  temat tego pogranicza w  otoczeniu władcy. Świadczy o  tym przede

wszystkim fragment, w  którym w  sposób lakoniczny zostały określone

granice nadania, choć w tego typu dokumentach są to zazwyczaj sprawy

traktowane bardzo szczegółowo

7

. Drugą przyczyną był sam sąsiad, tzn.

Chanat Krymski, którego ludność w znacznej mierze prowadziła koczow-

niczy tryb życia, a swoją egzystencję opierała na rabunkach dokonywanych

między innymi w Koronie. Trudno sobie wyobrazić, aby któraś ze stron

dążyła do  wyraźnych rozgraniczeń, zwłaszcza, że  pojęcie granicy line-

arnej musiało być obce nie tylko Tatarom, ale również zamieszkującym te

okolice poddanym króla polskiego: Kozakom i utrzymującej z nimi bliskie

stosunki szlachcie, która sama prowadziła nie do końca osiadły tryb życia.

Zdaniem W. Beauplana  byli to  ludzie, którzy cenili wyłącznie niezależ-

ność

8

. Warto  nadmienić, że  w  całym regionie czarnomorskim poczucie

„stepowej” wolności odgrywało wyjątkową rolę, właśnie ono wraz

z fascynacją końmi i „mobilnymi” dziełami sztuki rękodzielniczej (siodła,

namioty, kobierce) łączyło wszystkie ludy zamieszkujące ten region

9

.

Wyobrażenie tego, gdzie zaczyna  się Rzeczpospolita na  połu-

dniowym-wschodzie było mgliste. Szczególnie uzmysławia to opis bitwy

pod Ochmatowem z 1644 r., uważanej za jedno z najbardziej błyskotli-

wych zwycięstw w walce z Tatarami. Podstawowym źródłem na temat

tego najazdu jest relacja Stanisława Oświęcima, który w  następujący

sposób podsumował sukces hetmana  Koniecpolskiego: Mógł był JMP.
Hetman puściwszy nieprzyjaciela głębiej w ziemię, gdyby był zagony rozpuścił,
kosz wszystek znieść, a potym i zagony pojedynkiem zbierać, ale wolał
servare
cives” i  tak wielu szkód państw Rzeczypospolitej ochronić, a
  „in ipso limine”
nastąpić na karki jego i wygnać go, niżeli
maiori strage gaudere”, która i tak
dosyć jest wielka; za którą niech będzie Pan Bóg pochwalon, który tą okazyą

sustulit” onoparadoxum” nasze  polskie, że  Tatarzyna  trudno bić wchodzą-
cego do Polski, chyba wychodzącego, łupem obciążonego; co się teraz oczywiście
inaczej pokazało, gdy nie „in visceribus Regni”
, ale w progu samem gromiony
i zwyciężony
[podkreślenie moje – K.Ż.] przy łasce Bożej i odwadze wojska

7

AGAD, Dok. Perg 8916.

8

W. Beauplan, Opisy Ukrainy, oprac. Z. Wójcik, Warszawa 1972, s. 110.

9

D. Kołodziejczyk, Turcja i  Krym, [w:]  Rzeczpospolita-Europa XVI–XVIII wiek. Próba

konfrontacji, red. M. Kopczyński, W. Tygielski, Warszawa 1999, s. 73.

background image

48

Karol Żojdź

J.K.M. został

10

. Najprawdopodobniej marszałek dworu hetmana wielkiego

koronnego w niektórych fragmentach minął się z prawdą (nie pierwszy

i  nie ostatni raz), dotyczy to  przede wszystkim stwierdzenia, że  wróg

został zniesiony jeszcze zanim zdołał rozpuścić czambuły

11

. Natomiast

ta relacja jest interesująca jeszcze  z  innego powodu: Ochmatów znaj-

duje się na  północ od  Husiatynia, na  drodze  do  Białej Cerkwi, wiele

kilometrów na  północ od  Dniestru, tymczasem Oświęcim stwierdza,

że  nieprzyjaciół gromiono w  progu Królestwa. Czy to  także  należy

ocenić jako próbę propagandowego wzmocnienia sukcesu patrona, czy

był to raczej niewinny zabieg retoryczny? Przypuszczam, że ani jedno,

ani drugie. Dla ludzi obytych z pograniczem, Rzeczpospolita była tam,

gdzie żyli poddani króla polskiego, gdzie znajdował się ich dobytek oraz

siła zdolna  bronić tego wszystkiego, zaś linearne podziały pomiędzy

królestwami, do których jesteśmy przyzwyczajeni, to zbyt wysoki poziom

abstrakcji, przynajmniej w odniesieniu do ziem południowo-wschodnich.

Pogranicze można badać nie tylko w perspektywie historii wojsko-

wości. Może  się ono plasować na  peryferiach historii kultury i  jedynie

w nikłym stopniu oddziaływać na centrum. Może jednak stać się płasz-

czyzną wymiany idei i doświadczeń, również ustrojowych, a tym samym

przyczyniać się do  rozwoju kulturalnego. W  naszym przypadku mamy

raczej do  czynienia z  pierwszą możliwością, aczkolwiek pewne wpływy

rzeczywiście istniały i  chyba nie należy sprowadzać relacji Korony

z Tatarszczyzną

12

wyłącznie do historii konfl iktu, choć należy przyznać,

że  konfl ikt dominował. Według szacunków M. Horna  między 1605

a  1644  r. doszło do  około 75 najazdów

13

. Są to  jednak zaniżone dane,

gdyż Horn nie miał dostępu do znajdujących się w Moskwie materiałów

Prikazu Poselskiego, który odnotowywał wieści o najazdach. Co więcej,

nawet najbardziej szczegółowe źródła nie wspominają o rajdach besz-basz,

10

Stanisława Oświęcima dyaryusz 1643–1651, oprac. W. Czermak, „Scriptores Rerum Polo-

nicarum”, t. 19, Kraków 1907, s. 45.

11

Zdaniem Przemysława Gawrona, Tatarzy podczas tej wyprawy zdołali rozpuścić

czambuły. Informacja zaczerpnięta z referatu pt. Bitwa pod Ochmatowem w 1644 r. wygło-

szonego w dniu 24.09.2010 r. podczas konferencji „Od Grunwaldu po Berlin. Decydu-

jące bitwy w dziejach Polski”.

12

Użyłem określenia Tatarszczyzna, ale należy zdawać sobie sprawę z  tego, że  nie

stanowiła ona  monolitu, ponieważ dopiero pod  koniec lat 30. XVII  w. rozstrzygnęła

się rywalizacja pomiędzy Chanatem a ordą białogrodzką. Zresztą i na samym Krymie

struktura polityczna  była decentralizowana  przez pozostające w  luźnej zależności

od chana plemiona Nogajów i Czerkiesów.

13

M. Horn, Chronologia najazdów tatarskich na  ziemie Rzeczypospolitej w  l. 1600–1647,

„Studia i Materiały do Historii Wojskowości”, 8 (1962), 1, s. 70.

background image

49

Pogranicze polsko-tatarskiew pierwszej połowie XVII wieku

czyli o niewielkich, naprędce zorganizowanych wyprawach łupieżczych.

Warto  zdać sobie sprawę z  faktu, że  poza nieustanną groźbą najazdów

i wpływem mody orientalnej na kulturę szlachecką istniały płaszczyzny,

na których dochodziło do współpracy z Tatarszczyzną. Jedną z nich były

kontakty handlowe, bynajmniej nie ograniczające się do wykupu jasyru.

Szczególna rola przypadała w nich Ormianom, którzy poza znajomością

języków orientalnych i  tamtejszej kultury zawdzięczali swoją pozycję

postawie patrycjatu lwowskiego, od  XV  w. skoncentrowanego przede

wszystkim na  podtrzymaniu kontaktów ze  Śląskiem. O  sile Ormian

decydowało również to, że  tworzyli wyjątkowo solidarną diasporę. Jan

Romaszkiewicz w swojej relacji z Konstantynopola ze stycznia 1640 r. wspo-

mina  o  Theodorze  Ormianinie kamienieckim, którego w  Bachczysaraju

od niewoli ocalili współbracia – Ormianie krymscy

14

.

Innym pozytywnym przejawem relacji polsko-tatarskich były zawie-

rane pobratymstwa między szlachtą a krymskimi i budziackimi murzami.

Prawdopodobnie taki związek jeszcze  od  czasów wojny moskiewskiej,

a konkretnie od 1609 lub 1610 r. łączył Orak murzę ze Stanisławem Koniec-

polskim. Takie przypuszczenie można zaryzykować na podstawie analizy

dwóch listów, w których obaj korespondenci powołują się na braterstwo

i  dawną przyjaźń, choć trzeba przyznać, że  przypominali sobie o  niej

dopiero w  sytuacjach kryzysowych – Koniecpolski w  1633

15

, a  dostojnik

budziacki w  1637  r.

16

Na  korzyść tej hipotezy przemawia także  gościn-

ność, z jaką przyjęto na dworze hetmańskim Azameta murzę, krewnego

Orak murzy, a  zarazem jedynego przedstawiciela starszyzny budziackiej,

który zdołał uniknąć zorganizowanej przez chana  czystki. Nieporówny-

walnie większe korzyści wyciągnął ze swych układów z prostymi ordyń-

cami Stanisław Zygmunt Druszkiewicz, który u  Żółtych Wód utracił

wolność na  cztery lata, a  zaledwie kilka miesięcy po  powrocie z  niewoli

pod Batohem ponownie pojmali go i ocalili od śmierci znajomi Tatarzy

17

.

Wspólną cechą wszystkich pobratymstw, z  którymi się zetknąłem, jest

pragmatyzm przyświecający ich zawieraniu i wydaje się, że bez znaczenia

było, czy stroną w układzie był magnat czy towarzysz, murza czy wojownik

– motywacja do  zawiązania stosunków zazwyczaj wynikała z  przyczyn

ekonomicznych oraz z  prostej kalkulacji: nawet jeżeli obecna  kampania

14

Relacja Jana Romaszkiewicza, 12 I 1640, [w:] Korespondencja Stanisława Koniecpolskiego

hetmana wielkiego koronnego 1632–1646, oprac. A. Biedrzycka, Kraków 2005, s. 577.

15

S. Koniecpolski do Orak murzy, [b.m., 1633], [w:] Korespondencja…, s. 201.

16

Orak murza do S, Koniecpolskiego, [między 03 a 28 X 1637], [w:] Korespondencja…,

s. 425.

17

S.Z. Druszkiewicz, Pamiętniki 1648–1697, oprac. M. Wagner, Siedlce 2001, s. 90.

background image

50

Karol Żojdź

zakończyła się sukcesem, nigdy nie należało wykluczać, że dzisiejszy jeniec

jutro może  znaleźć się w  obozie zwycięzców, a  wówczas pojawiłaby się

nadzieja na wdzięczność z jego strony

18

. Na zakończenie tego wątku należy

podkreślić, że  pobratymstwa nie były specyfi ką wyłącznie wschodnich

19

i południowo-wschodnich rubieży Rzeczpospolitej; były naturalną relacją

w warunkach pogranicznych w ogóle.

Interesująca jest też kwestia przepływu przez pogranicze rozwiązań

ustrojowych. Zdaniem D. Kołodziejczyka na Krymie były obecne wpływy

polskich rozwiązań politycznych, czego dowodem miałyby być analogie

pomiędzy zdecentralizowaną Rzeczpospolitą a  Chanatem, którym rządzi

wybierany przez kurułtaj chan, ograniczany w  swej władzy przez najpo-

tężniejsze rody

20

. Wydaje się, że jest to jedynie pozornym podobieństwem.

Chan znajdował się w znacznie bardziej skomplikowanej sytuacji, ograni-

czała go nie tylko silna pozycja arystokracji rodowej, ale przede wszystkim

cesarz turecki, który wynagradzał lojalność utrzymaniem u  władzy,

a  pozbawiał jej za przejawy samodzielnej polityki. Natomiast zgadzam

się ze spostrzeżeniem, że kontakty między murzami tatarskimi a szlachtą

utwierdziły jednych i  drugich w  przekonaniu o  atrakcyjności przyjętych

w  ich państwach rozwiązań ustrojowych. Do  takich spotkań dochodziło

podczas wymiany poselstw oraz rozmów z  ważnymi jeńcami. Wreszcie

niektórzy tzw. dzicy Tatarzy służyli w lekkich chorągwiach w armii koronnej.

Nie przeceniałbym jednak znaczenia tych kontaktów dla innych dziedzin

niż sztuka wojenna

21

. Nie musiało to być oddziaływanie bezpośrednie. Jak

przekonuje D. Kołodziejczyk, szczególna rola w upowszechnianiu polskich

rozwiązań ustrojowych w  Chanacie przypadła Kozakom, silnie powią-

zanym z Tatarszczyzną

22

, czego świadectwem jest choćby udział mołojców

18

W  korespondencji hetmana  w. koronnego Koniecpolskiego, który sam doświad-

czył niewoli tureckiej, niejednokrotnie natrafi amy na dowody dbałości o los ważnych

jeńców, jednym z  nich był przyszły chan Islam III Gerej. Zapewne były także  inne

motywy postępowania kasztelana  krakowskiego, ale dobre traktowanie cennych

jeńców wpisywało się w  obyczajowość żołnierską tamtych czasów. Świadectwem

tego jest list Kinana paszy do S. Koniecpolskiego, Baba [ok. początku czerwca 1637],

[w:] Korespondencja…, s. 384.

19

Na temat pobratymstw pomiędzy żołnierzami polskimi i moskiewskimi zob. J. Sobieski,

Diariusz ekspedycyjnej moskiewskiej dwuletniej królewicza Władysława 1617–1618,

oprac. J. Byliński, W. Kaczorowski, Opole 2010, s. 91.

20

D. Kołodziejczyk, Turcja i Krym…, s. 67–76.

21

Spośród Tatarów rekrutowała się znaczna  część szpiegów opłacanych przez

hetmanów koronnych.

22

Związki Tatarszczyzny z  Kozaczyzną sięgały znacznie głębiej. Istnieją różne teorie

na  temat powstania społeczności kozackiej, zgodnie z  jedną z  nich Kozacy dońscy

background image

51

Pogranicze polsko-tatarskiew pierwszej połowie XVII wieku

w  wojnie domowej na  Krymie

23

oraz kariery ludzi tatarskiego pocho-

dzenia w wojsku zaporoskim, że wymienię tylko Iliasza Karaimowicza

24

,

Filona Dzedzałę i Michała Chanenkę.

Zazwyczaj szukamy punktów odniesienia dla Rzeczypospolitej

w absolutystycznej Francji i w Hiszpanii, często przyrównywanej do państwa

polsko-litewskiego ze względu na strukturę społeczną, tymczasem znacznie

więcej, niż nam się często wydaje, łączyło Koronę i Wielkie Księstwo Litew-

skie z Moskwą i już w mniejszym stopniu z Krymem.

rekrutowali się z  wyemancypowanych spod  władzy chana  Tatarów. Zob. B. Davies,
Warfare, state and society on the Black Sea steppe 1500–1700, London 2007, s. 29.

23

D. Kołodziejczyk, Turcja i Krym…, s. 74.

24

Nazwisko pułkownika sugeruje, że mógł on pochodzić z jednej z gmin karaimskich.

Natomiast w literaturze jest obecne również inne stanowisko, zgodnie z którym Kara-

imowicz był członkiem krymskiego rodu Uzunów. Zob. A. Borowiak, Iliasz Karaimowicz,

[w:] Hetmani zaporoscy w służbie króla i Rzeczypospolitej, Zabrze 2010, s. 191.

background image
background image

53

E

LŻBIETA

N

OWOSIELSKA

Uniwersytet Warszawski

Granice normalności. Szaleńcy w Rzeczpospolitej

w XVII–XVIII wieku

M

ichel Foucault w  rozprawie pt. Historia szaleństwa w  dobie klasycyzmu

postawił tezę, że  w  nowożytnej zachodniej Europie szaleńcy zostali

wykluczeni ze  społeczeństwa i  zajęli miejsce trędowatych w  opustosza-

łych leprozoriach

1

. O  ile koncepcja ta, choć z  zastrzeżeniami, może  zostać

uznana za prawdziwą w absolutystycznej Francji, to jednak nie sprawdza

się w odniesieniu do innych krajów Europy XVII–XVIII w. W pozostałych

państwach starego kontynentu, jak choćby w Portugalii czy w Rosji, syste-

matyczna  opieka nad chorymi umysłowo została zorganizowana  znacznie

później. Także w Anglii, gdzie wprawdzie Królewski Szpital Betlejem (lepiej

znany jako Bedlam) powstał już w 1247 r., to wielkie państwowe ośrodki dla

psychicznie chorych zaczęto zakładać dopiero w drugiej połowie XIX w.

2

Nie

oznacza to jednak, że liczba chorych na tzw. choroby głowy po 1800 r. gwał-

townie wzrosła, a wcześniej problem ten nie był zauważany przez społeczeń-

stwo. Wiadomo, że choć pewne czynniki, takie jak np. stres związany z życiem

w mieście itd. mogą wpływać na zwiększenie występowania danych chorób,

to jednak wiele dolegliwości psychicznych, szczególnie tych o podłożu gene-

tycznym, pojawia się bez względu na otoczenie i warunki życia

3

.

Nie tylko brak specjalistycznych badań nie pozwala historykom

medycyny na  szczegółowe określenie stanu zdrowia psychicznego ludzi

dawnych epok. Określenie tego, co uważano za normalne zazwyczaj wyni-

kało bowiem z przyjętych norm kulturowych czy społecznych i zmieniało

1

M. Foucault, Historia szaleństwa w dobie klasycyzmu, tłum. H. Kęszycka, Warszawa 1987.

2

R. Porter, Szaleństwo. Rys historyczny, tłum. J. Karłowski, Poznań 2003, s. 107 nn.

3

E. Shorter, Historia psychiatrii. Od zakładu dla obłąkanych po erę Prozacu, tłum. P. Turski,

Warszawa 2005, s. 62 n.

background image

54

Elżbieta Nowosielska

się wraz z upływem czasu. Rozważania nad charakterystycznymi cechami

szaleństwa pojawiły się u Herodota. Historyk ten, opisując króla Kamby-

zesa II, wymienił liczne czyny świadczące o jego złym stanie psychicznym,

takie jak zamordowanie brata oraz siostry, z  którą żył w  kazirodczym

związku, zgładzenie wielu dorosłych i dzieci oraz świętokradztwa, wśród

których najhaniebniejszym było doprowadzenie do  śmierci świętego

byka, który był wcieleniem egipskiego boga Apisa. Szczególnie to ostatnie

wpłynęło na  ocenę tego władcy przez greckiego historyka, który podsu-

mowuje jego stan następująco: Dla mnie więc jest zupełnie jasną rzeczą, że był
on w wysokim stopniu szaleńcem, bo inaczej nie byłby się ważył szydzić z tego, co
święte i zgodne ze zwyczajem. Wszak gdyby wszystkim ludziom zaproponowano, żeby
ze  wszystkich zwyczajów  wybrali sobie najlepsze, wówczas wszyscy po  dokładnym
zbadaniu wybraliby własne; do tego stopnia jest każdy przekonany, że jego zwyczaje
bezspornie są najlepsze. Dlatego nie jest prawdopodobne, żeby inny człowiek niż szale-
niec kpił sobie z takich rzeczy

4

.

Dlatego też podanie nawet przybliżonej liczby „chorych na  głowę”

w  Rzeczypospolitej w  XVII–XVIII  w. jest niezwykle trudne. Najstarszy

szpital na ziemiach polskich, zajmujący się leczeniem osób z zaburzeniami

nerwowymi, założono w Krakowie już w 1534 r. Jednak dopiero w połowie

XVII  w., na  skutek działalności zakonu oo. Bonifratrów, powstało więcej

takich placówek. Działalność tego zgromadzenia trudno jednak określić

jako masową, gdyż liczba pacjentów z  prowadzonych przez zakonników

zakładów, była niewielka. Dodatkowo szpitale te, podobnie jak inne, mniej

wyspecjalizowane ośrodki, nie były lecznicami w  dzisiejszym tego słowa

znaczeniu, co raczej przytułkami. Przykładowo, ufundowany przez podskar-

biego koronnego Bogusława Leszczyńskiego w 1650 r. szpital bonifratrów

na  Nowym Lesznie przeznaczony był tylko dla mężczyzn i  początkowo

dysponował jedynie ośmioma miejscami, a  oprócz „chorych na  głowę”

przyjmował także np. chorych na choroby weneryczne. Dopiero w 1795 r.

władze pruskie ustaliły, że będzie on funkcjonował wyłącznie jako zakład

psychiatryczny

5

.

Nie można  też traktować nowożytnych klasztorów jako „przecho-

walni” dla osób z  zaburzeniami umysłowymi. Choć Walenty Kłosowski,

autor wydawanego w Warszawie od 1788 r. Dykcjonarza powszechnego medyki
chirurgii i  sztuki hodowania bydła
stwierdził: Większa część mężczyzn napeł-
niających zakonne przybytki, są melancholicy, którzy uciążliwi dla społeczności,
do której cierpią wstręt niepohamowany, wszelkich szukają sposobów do ukrycia się

4

Herodot, Dzieje, tłum. S. Hammer, Warszawa 2007, III, 38, s. 183.

5

T. Nasierowski, Aneks. Rys Historii psychiatrii w Polsce, [w:] E. Shorter, Historia psychia-

trii..., s. 359 nn.

background image

55

Granice normalności. Szaleńcy w Rzeczpospolitej w XVII–XVIII wieku

przed sobą samymi; w  tym zamiarze  grzebią się w  głębi klasztoru, gdzie wszyst-
kiego uniknąwszy, samych siebie uniknąć nie mogą

6

, to jednak można potrak-

tować ten komentarz jako wynikający z oświeceniowych poglądów autora.

Także klasztory żeńskie nie były zbiorowiskiem upośledzonych kobiet. Choć

zdarzały się przypadki oddawania do zakonu córek, które nie nadawały się

do zamążpójścia z powodu ciężkiej choroby, to jednak nie była to reguła,

lecz pojedyncze  przypadki. Zakonnice musiały spełniać codziennie wiele

często bardzo uciążliwych obowiązków, więc kandydatka, która nie mogła

w nich uczestniczyć byłaby obciążeniem dla całego zgromadzenia. Jednak

przede wszystkim panna  wstępująca do  klasztoru musiała wnieść posag

wystarczający na jej utrzymanie, dlatego często dla rodziny bardziej opła-

calne było pozostawienie chorej w domu. Z tego też powodu w zakonach

dominowały szlachcianki, a chłopki, szczególnie w XVIII w., przyjmowano

niezwykle rzadko

7

.

Można więc założyć, że większość umysłowo chorych, a szczególnie

ci, którzy nie byli niebezpieczni dla otoczenia, pozostawała pod  opieką

bliskich. W przypadku, kiedy ich zachowania zaczynały przekraczać usta-

lone granice, ubezwłasnowolniano ich i oddawano pod opiekę zdrowego

członka rodziny. Najbardziej chyba znanym przypadkiem takiego zacho-

wania był Marcin Mikołaj Radziwiłł, który, choć pierwsze objawy słabości

umysłowej zaczął zdradzać już w okresie dorastania, to jednak ubezwła-

snowolniony został dopiero w wieku 43 lat

8

. Do tego czasu zdążył uwięzić

żonę wraz z dziećmi, założyć harem złożony z porwanych lub kupionych

dziewcząt, a  także, co chyba najbardziej bulwersowało jego otoczenie,

studiował Talmud i język hebrajski, gdyż pragnął zostać Żydem. Głośna była

także historia Franciszki Izabeli Sapieżanki, żony Jakuba Henryka Flem-

minga. Zaburzenia, na które cierpiała, doprowadziły do uznania jej małżeń-

stwa za nieważne, a w 1745 r. król August III ustanowił kuratelę nad nią

i jej majątkiem

9

.

6

[W. Kłosowski], Dykcjonarz powszechny medyki, chirurgii, i sztuki hodowania bydląt czyli

Lekarz Wiejski zawierający Rozciągłe wiadomości wszystkich części sztuki lekarskiej, dokładne
i  najszczególniejsze  opisy zażywanych roślin, sposoby ratowania zdrowia ludzkiego, i  leczenia
chorób bydlęcych: Dzieło pożyteczne wszystkim klasom Obywatelów i  do  ich pojętności przysto-
sowane, przez Towarzystwo Lekarzów Francuskich Na  język Polski przełożone przez W. K***
dawnego w Akademii Krakowskiej Filozofi i Doktora i Profesora P. Dufor, Konsyliarza Nadwor:
J. K. Mci. dyrektora
, t. 4, Warszawa 1789, s. 215.

7

M. Borkowska, Panny siostry w świecie sarmackim, Warszawa 2002, s. 13–23.

8

H. Dymnicka Wołoszyńska, Marcin Mikołaj Radziwiłł h. Trąby, [w:] Polski Słownik Biogra-

fi czny, t. 30, z. 125, s. 290–291.

9

B. Popiołek, Kobiecy świat w czasach Augusta II, Kraków 2003, s. 172 n.

background image

56

Elżbieta Nowosielska

Metoda ta nie zawsze mogła powstrzymać szalonego od szkodzenia

sobie i otoczeniu, o czym może świadczyć przypadek Michała Piekarskiego,

sprawcy nieudanego zamachu na życie króla Zygmunta III Wazy z 15 XI

1620. Człowiek ten: z młodych lat był zawsze dziwak, tetryk, melancholik, furiat
wielki: któremu gdy już do średnich lat przychodził, szatańskie przenagabanie (bo
powiadał, że miewał jakieś widzenia), tym więcej umniejszyło. Ten przed tym bez
żadnej przyczyny, jedno z  samej furii a  za poduszczeniem szatańskim, kucharza,
szwagra swego Płazy, na zamku krakowskim zabił
(...). Co widząc niektórzy powinni
jego i przyjaciele, otrzymali nań opiekę, jako na tego co nie miał rozumu i rządzić
się nie umiał.
(...) Mało co z ludźmi obcował i mówił, sam w sobie żył, i milcze-
niem a ponurem okiem, melancholią się zabawiał, rozmaite w niej, (jak to pospolicie
w melancholikach bywa) imaginationes (jako sam powiada) i widzenia albo raczej
oszukiwania diabelskie miewając

10

.

Z powodu braku zorganizowanej, państwowej opieki nad chorymi

psychicznie, nie istniały żadne ścisłe defi nicje tego, gdzie kończy się

normalność a zaczyna szaleństwo. Jedynie autorzy ówczesnej literatury

fachowej próbowali stworzyć klasyfi kacje chorób głowy, która umożliwi-

łaby medykom właściwe rozpoznanie i  leczenie tego typu dolegliwości.

Powodowało to jednak, że w tym samym okresie powstało wiele opisów

tego typu schorzeń, z których żaden nie mógł zostać uznany za poprawny.

W poradnikach medycznych występowało zazwyczaj kilka odmian szaleń-

stwa i  innych chorób, które dzisiejsza medycyna  określa jako choroby

psychiczne. Brak odgórnie narzuconej jednolitej defi nicji sprawiał, że to,

co jeden autor opisywał jako osobną dolegliwość, u  innego mogło być

zaledwie objawem lub odmianą jakiegoś innego schorzenia. Problem ten,

nie występujący praktycznie przy opisach tak charakterystycznych chorób

jak dżuma czy ospa, był szczególnie widoczny w grupie tzw. chorób głowy,

do  których oprócz szaleństwa zaliczano także  melancholię, apopleksję,

epilepsję i wapory. Nawet, jeśli pominie się te dolegliwości, to i tak nie

opisywano szaleństwa jako jednorodnej przypadłości i zazwyczaj wymie-

niano kilka jego odmian.

Najpopularniejszym podziałem było odróżnianie manii, czyli szaleń-

stwa bez gorączki oraz frenezji – szaleństwa połączonego z  gorączką.

W  wydanym w  1756  r. we Lwowie Compendium Medicum Auctum pierw-

szej z wymienionych odmian poświęcono cały rozdział. Choć nie podano

10

Prawdziwe a  krótkie opisanie jako Pan Bóg wielce pobożnego Pana  N. Zygmunta III króla

polskiego cudownie przy zdrowiu i  żywocie zachował, na  który się był jeden szalony człowiek
usadził. R. P. 1620 dnia 15 Listopada
, [w:]  Ojczyste spominki w  pismach do  dziejów dawnéj
Polski.
Diariusze, relacje, pamiętniki... Tudzież listy historyczne do panowania królów Jana Kazi-
mierza i Michała Korybuta, oraz listy Jana Sobieskiego
, t. 1, Kraków 1845, s. 40.

background image

57

Granice normalności. Szaleńcy w Rzeczpospolitej w XVII–XVIII wieku

szczegółowo, z  jakich przyczyn powstaje ta choroba, wspominając tylko,

że mogą być one zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne, to jednak zazna-

czono, że jeśli szaleństwo wynikło z czarów lub ukąszenia wściekłego psa,

to może być nieuleczalne. Sama defi nicja choroby jest dosyć szczegółowa:
Mania jest zapalczywość, albo szaleństwo, pochodzące z gorącości mózgu, bez gorączki
mieszające racjonacją, i imaginacją, częstokroć bez naruszenia pamięci

11

.

Także  objawy manii zostały podane dosyć obrazowo: Znaki są

że  Maniacy szalejąc, biją przytomnych, kąsają, czasem się cichemi pokazują, nie
dadzą się jednak uspokoić, wiele gadają, skaczą, śpiewają, wrzeszczą, wzrok mają
straszny, mało co śpią, moc w nich niezwyczajna, suknie, koszule na sobie drą, włosy
targają, okna i co napadnie tłuką

12

.

W  monumentalnym, dziewięciotomowym Dykcjonarzu powszechnym

medyki, chirurgii i sztuki hodowania bydląt, skompilowanym przez Walentego

Kłosowskiego, mania określana  była natomiast jako trzecie, najbardziej

zaawansowane stadium melancholii. Choć dzieło to powstało już w epoce

wpływów na medycynę oświeceniowej myśli, to jednak objawy choroby nie

różnią się od tych opisanych we wcześniejszym o prawie 50 lat Compendium
Medicum Auctum
. Autor Dykcjonarza podaje następujący opis tej choroby:
Mania jest obłąkanie myśli ustawiczne i wściekłe, bez gorączki. Rażeni tą chorobą
rzucają się na wszystko, co w oczy im wpadnie; łamią, kruszą, tłuką, przewracają,
psują wszystko; biją tych których dosięgnąć mogą; tak dalece, że ich muszą wiązać,
kować w żelaza, a i te czasem pękają w ich ręku. Maniacy mają wzrok śmiały, oczy
zapalone, a twarz bladą, zawsze gotowi wyrządzić największe złe innym; są zaś tak
mocni i tak zapaleni, że najdzielniejszego mężczyznę pokonać mogą; największych
mrozów nie boją się; łatwo się zajmują wściekłym gniewem, lubo zazwyczaj bywają
weseli; podczas snu bywają miotani rozmaitymi mózgu urojeniami, zapamiętale
lubią niewiasty

13

.

Inną odmianą szaleństwa wyróżnianą w  XVIII  w. była frenezja.

Compendium medicum auctum defi niuje ją w  następujący sposób: Phre-
nesis, jest odejście od  rozumu, z  gorączką wielką, i  zapalczywością, pochodzące,
z zapalenia Membran mózg pokrywających, (które Meninges nazywają) albo też
z zapalenia Diaphragmatis, jako się przydaje w gorączkach wielkich

14

. Niektóre

11

[A. Wieczorkowicz], Compendium medicum auctum to  jest: krótkie zebranie i  opisanie

chorób ich różności, przyczyn, znaków, sposobów do  leczenia także  rożnych sposobów robienia
Wódek, Olejków, Julepów, Syrupów, Konfi tur, Maści, Plastrów, etc, i  rożnych osobliwych rzeczy,
na siedem traktatów rozdzielone, i teraz przez tegoż Autora z errorów drukarskich wyczyszczone.
Z przydatkiem osobliwych Chorób, tak Męskich, jako i Białogłowskich, i Dziecinnych. Dla większej
wygody ludzkiej przedrukowane
, Częstochowa 1789, s. 86.

12

Tamże, s. 86.

13

Dykcjonarz powszechny medyki, chirurgii i sztuki hodowania bydląt..., t. 4, s. 210 n.

14

[A. Wieczorkowicz], Compendium medicum auctum..., s. 89.

background image

58

Elżbieta Nowosielska

objawy tej choroby zbliżone są do manii, choć w opisie podano znacznie

więcej zaburzeń somatycznych: Naprzód gorączka ustawiczna, sucha, nie
spanie, oddech ciężki, twarzy, i oczu zapalenie, pod czas z obydwu oczu łzy płyną,
suchość (przy tym ciała) nie zwyczajna, puls prędki, zapomnienie się, rozum
pomieszany, skąd raz płaczą, drugi raz śpiewają, wrzeszczą, śmiałość wielka, ręce
drżą, uryna zapalona, a czysta

15

.

Dykcjonarz powszechny medyki wyróżniał także dwie odmiany frenezji

– prawdziwą, czyli idiopatyczną symptomatyczną. Zdaniem Walentego

Kłosowskiego na tą pierwszą szczególnie podatni byli ludzie młodzi, chole-

rycy, nadużywający alkoholu, osoby wystawione na upał lub odbywające

dalekie podróże. Osoba cierpiąca na prawdziwą frenezję zdradzała nastę-

pujące objawy choroby: puls bywa twardy, częsty, i prędki; wyobrażenia nikną,
żądze  i  sprawy chorego nie mają żadnego rozsądnego celu; głos jego się zmienia,
ton decydujący, wyrazy prędkie, błahe; jest niespokojny, jego sen bywa przerywany
marzeniami przeraźliwymi; spojrzenie jego jest okrutne; oczy z głowy wystają; bywa
także płynienie krwi nosem i ginie trzeciego albo czwartego dnia, znurzywszy chorego
głębokim snem, albo po konwulsjach

16

.

Natomiast frenezja symptomatyczna  często  łączyła się z  innymi

chorobami, takimi jak zjadliwe, ostre lub petociowe gorączki, ospa czy

zjadliwe febry kataralne. Była ona  szczególnie niebezpieczna, bo poja-

wiała się w  najbardziej krytycznym momencie choroby, czyli wtedy,

kiedy chory był najbardziej osłabiony

17

. Wśród szczególnie podatnych na tę

odmianę frenezji znajdowali się m.in. ludzie: którzy dręczą swój umysł smut-
kiem długotrwałym, zgryzotami, naukami i  rozmyślaniami głębokimi; ci którzy
są w kwiecie wieku, temperamentu melancholicznego i cholerycznego, ci którzy są
wylani na rozkoszy kobiet, którzy prowadzą życie sedentaryjne, i mało sobie zadają
ruchu. Wiemy także z  doświadczenia, że wstrzymywanie upławów hemoroidal-
nych, i  miesięcznych równie jak i  wypróżnień niewiast połogujących sprawuje
bardzo prędko frenezję, zwłaszcza jeżeli jest zatwardzenie w  żołądku

18

. Oczy-

wiście wspomniany wyżej podział szaleństwa na  manię i  frenezję nie

wyczerpuje wszystkich odmian tej choroby, jakie wyróżniali działający

w Rzeczpospolitej medycy.

Jeszcze  inaczej defi niował szaleństwo Ludwik Perzyna  w  przezna-

czonym dla mniej wykształconych czytelników poradniku pt. Lekarzu
dla włościan
. Zaliczył on je do  grupy chorób zwanych durnowatością, która

15

Tamże, s. 88.

16

Dykcjonarz powszechny medyki, chirurgii i sztuki hodowania bydląt..., t. 5, Warszawa 1790,

s. 399 n.

17

Tamże, s. 401.

18

Tamże, s. 402 n.

background image

59

Granice normalności. Szaleńcy w Rzeczpospolitej w XVII–XVIII wieku

charakteryzowała się zaburzeniami postrzegania świata zewnętrznego,

wynikającymi z  jakiegoś defektu mózgu

19

. Zdaniem tego autora dolegli-

wość ta bardzo często powiązana była z melancholią, zwaną w tej rozprawie
smutnodurem i często występowała z nią naprzemiennie

20

.

Z  uwagi na  to, że  „chorym na  głowę” opiekowała się przeważnie

najbliższa rodzina, trudno czasem ustalić, jak dokładnie przebie-

gała choroba i jakimi metodami ją leczono. Jeśli ktoś cierpiał na mniej

poważne zaburzenia, to  być może  nie zostało to  nawet odnotowane

w żadnych zachowanych do dziś źródłach. Także leki stosowane w tego

typu schorzeniach były różnorodne. Zachowane poradniki medyczne,

zielniki i spisy lekarstw pozwalają dosyć dobrze zorientować się w stoso-

wanych ówcześnie metodach. Większość używanych w  XVII i  XVIII  w.

specyfi ków i terapii polegało na wywoływaniu wymiotów czy biegunek.

Polecano także zabiegi puszczania krwi. Przypuszczalnie mogło to mieć

na celu osłabienie chorego, który po trwającym kilka godzin przeczysz-

czeniu nie miał już siły, by swoim szaleństwem zakłócać spokój. O popu-

larności tego typu praktyk może  świadczyć fakt, że  np. w  zakładach

psychiatrycznych w  Stanach Zjednoczonych jeszcze  pod  koniec XIX  w.

chorych uspokajano za pomocą mieszanki apomorfi ny z hioscyną, która

wywoływała trwające kilka godzin wymioty

21

. Na uwagę zasługuje jednak

fakt, że  Walenty Kłosowski nie zaleca enem, purgansów i  puszczania

krwi u ludzi szczególnie wyniszczonych przez chorobę. Terapia dla takich

pacjentów powinna polegać na wzmacniających kleikach jęczmiennych,

ryżowych i zupach przyprawionych gałką muszkatową. Dopiero po odzy-

skaniu części sił można było zastosować leki przeczyszczające

22

.

Nie oznacza to jednak, że wśród środków zalecanych przez osiem-

nastowiecznych medyków dominowały te, które określilibyśmy dzisiaj

jako humanitarne. Najbardziej charakterystyczną metodą radzenia sobie

ze sprawiającymi kłopoty szaleńcami było bicie i krępowanie. Pewne wska-

zówki w tej kwestii daje np. piąte wydanie Apteczki domowej, którą w niedo-
statku Medyka, snadno zdrowia człowiek poratować może
 z 1693 r., które zaleca:
Kiedy kto oszaleje, związać go, a jeżeli woła, rózgą mocno wyciąć, głowę mu ogoliwszy,
przyłożyć kurę czarną rozdartą żywo, albo gołębia, albo szczenię, albo płuca ciepłe

19

L. Perzyna, Lekarz dla włościan czyli rada dla pospolstwa, W  chorobach i  dolegliwościach

naszemu Kraiowi albo właściwych, albo po  większych części przyswoionych, każdemu naszego
Kraiu Mieszkańcowi do wiadomości potrzebna. Przez Ludwika Perzyne Zakonu Braci Miłosierdzia
w Narodowym Języku napisana
, Kalisz 1793, s. 193.

20

Tamże, s. 200.

21

E. Shorter, Historia psychiatrii..., s. 221.

22

Dykcjonarz powszechny medyki, chirurgii i sztuki hodowania bydląt..., t. 5, s. 413.

background image

60

Elżbieta Nowosielska

cielęce, albo chrzanu uwierciwszy, albo raków żywych stłukszy w moździerzu, ale raki
odmieniać trzeba co godzin dwie, bo bardzo śmierdzą. Kąpać chorego w wannie wody
ciepłej nie gorącej, pilnując aby się nie zalał wodą. Krew mu puścić z nogi, a jeżeliby
się nie dał, i z ręki puścić, związawszy go gwałtem jeżyliby nie był powolny

23

.

O trwałości zwyczaju wiązania pacjentów świadczy, że wydana ponad

pół wieku później, bo w 1756 r. we Lwowie Apteczka lekarstw domowych, które
każdy mając w  niebytności medyka snadno zdrowie człowieka poratować może
,

wśród wielu leków przydatnych dla szaleńców powtarza wcześniej wspo-

mniane zalecenia

24

. Wśród innych specyfi ków wymienionych w tym spisie

lekarstw widoczny jest podział na szaleństwo pochodzące z gorączki i bez

gorączki. Zalecenia dla tych, którzy oszaleli z powodu wysokiej tempera-

tury ciała, są inne: Kiedy kto w gorączce szaleje, weźmij żabę ziemną ropuchę, spal
ją na proch w garnku, ten proszek zawieś na gołym ciele szalonemu służy to i tym
którym krew z  nosa często  idzie albo uryna  w  nocy w  pościeli odchodzi mają ten
proszek nosić na  gołym ciele a  wolni będą od  tego

25

. Stosowanie części z przy-

woływanych wcześniej leków, szczególnie tych pochodzenia zwierzęcego,

bardziej przypominało praktyki magiczne, niż profesjonalną terapię opartą

na naukowych podstawach. Najbardziej drastycznych z wyżej wspomnia-

nych metod  zaniechano, przynajmniej w  poradnikach medycznych wraz

z  upowszechnianiem się medycyny oświeceniowej, jednak część z  nich

przetrwała nawet do końca XIX w.

Krępowanie chorych członków rodziny wspomina  nie tylko lite-

ratura medyczna z epoki. Także literatura dewocyjna pełna jest opisów

szalejących chorych, których przed dostarczeniem przed oblicze świętego

albo do miejsca, gdzie znajdował sie cudowny obraz, należało obezwładnić

i  skrępować. Tego rodzaju przypadek opisano chociażby w  katalogu

cudów pt. Cuda i łaski Za Przyczyną y wzywaniem Mniemanego Ojca Jezuso-
wego Józefa Świętego przy Obrazie Tegoż Świętego Patriarchy w  Kolegiacie Kali-
skiej
autorstwa Józefa Kłosowskiego, wydanego w 1780 r. w Kaliszu: Tegoż
Roku [1759] Sławetna  Magdalena  Sławetnego Józefa Duszy, Obywatela Ostrze-
szowskiego Małżonka, z długiej i ciężkiej choroby, niespania, wpadła w szaleństwo,
tak, że ją wiązać, i przez wiele ludzi, dniem i nocą pilnować musieli. Po różnych,
i  od  różnych Lekarzy sposobach, daremnie (bo bez najmniejszej folgi) uczynio-
nych, za poradą Wielebnego O. Gwardiana Ostrzeszowskiego, dobrze Łask Boskich,

23

Apteczka domowa, którą w niedostatku Medyka, snadno zdrowia człowiek poratować może,

[b.m. wyd.] 1693, s. E7 recto.

24

Apteczka lekarstw domowych, które każdy mając w niebytności medyka snadno zdrowie czło-

wieka poratować może, tak z ziół jako też z zwierząt bardzo doświadczony tak dla ludzi jako i dla
bydła zebrana i przedrukowana
, Lwów 1756, skł. D2, s. 2.

25

Tamże, skł. D2, s. 3 n.

background image

61

Granice normalności. Szaleńcy w Rzeczpospolitej w XVII–XVIII wieku

przy Obrazie Józefa Świętego, w Kolegiacie Kaliskiej wiadomego, temuż Świętemu
Patriarsze, kochający Mąż, oddał i ofi arował żonę swoją, i zaraz nazajutrz, jako
po pewne uzdrowienie, związaną mocno żonę swoją, włożyć na wóz kazał, i kilku
ludzi z sobą wziąwszy, do Kalisza przywiózł, i wielki gmin ludzi z Przedmieścia
i Miasta, z przyniesioną Żoną do Kościoła wprowadził

26

.

Natomiast o  zaletach bicia wspomina  już opublikowany w  1645  r.

Żywot, śmierć, y cuda Błogosławionego Jana  Bożego Zakonu służących Chorym,
Dobrych Braci nazwanego fundatora
: Najprzedniejsze lekarstwo, którego na szaleń-
stwo używają są bicia; ponieważ jako Arystoteles mówi: że karanie może dać rozsądek,
tedyć go też może  y uleczyć, czego przez codzienne doświadczenie dochodzimy, dla
tegoż ci co chorym posługują pilni tego byli, i acz go z początku szanowali omywając
go z błota, i odzienie mu odmieniając, czynili to jednak dla tego, aby był mocniejszym
na dzień męczenia, bo bacząc go po tym być w siłach a bez poprawy od szaleństwa,
znowu go rozebrali a związawszy mu ręce i nogi, ten pierwszy raz siekli go raczej
z politowaniem niż z srogością, bo ich był jeszcze na się nie zwaśnił, znosząc z prze-
dziwną cierpliwością ten nowy i niezwyczajny sposób męczeństwa

27

. Co ciekawsze,

osiemnastowieczna literatura dewocyjna odróżniała od chorób przypadki

nadnaturalne, takie jak opętania czy czary.

Ludwik Perzyna  podkreślał natomiast, jak ważne jest wczesne

wykrycie oznak szaleństwa, szczególnie przez rodziców u dorastających

dzieci: Atoli przestrzec mi tutaj Rodziców, a  zwłaszcza Matki należy, że  zaraz
z młodocianych lat jakoweś usposobienia do szaleństwa w dzieciach małych widzieć
się dają, którym nieroztropne pobłażanie rodziców, a zwłaszcza matek, lub innych
kobiet, przyczyną bywają, gdy zamiast zganienia i  nakarania dziecko o  niepo-
trzebny płacz, oni mu dogadzają i dopuszczają wszystkiego, czego tylko zechce, stąd
nabierają takowe dzieci jakowegoś uporu i krnąbrności, mocą którego, wszystkiego
czego zapragną, z nikczemnych swych rodziców, to krzykiem, to nóg biciem i tupa-
niem, to strasznym wrzaskiem i ryczeniem wymuszać zwykły

28

. Zdaniem tego

autora rozwój choroby na tym etapie można było bowiem bez problemu

26

J. Kłossowski, Cuda y łaski Za Przyczyną y wzywaniem Mniemanego Oyca Jezusowego Józefa

Świętego przy Obrazie Tegoż Świętego Patryarchy w Kollegiacie Kaliskiey, uciekaiącym się do Opieki
Jego, od Wszechmocnego Boga miłościwie uczynione, z Processu dwoch Komissyi y zaprzysiężeniem
w  Konsystorzu Kaliskim Przez Xiędza Stanisława Józefa Kłossowskiego tey Kollegiaty Kustosza
zebrane, a  dla większego wychwalenia Boga w  swiętym, dla Duchowney pociechy iednym, dla
zachęty drugim, dla naśladowania i czytania wszysatkim za dozwoleniem Duchowney Zwierzch-
ności do druku podane
, Kalisz 1780, s. 164.

27

Żywot, śmierć, y cuda Błogosławionego Jana Bożego Zakonu służących Chorym, Dobrych Braci

nazwanego fundatora. Z Hiszpańskich y Włoskich Historyey, a naosobliwiey z Processu Beatyfi ka-
cyey iego zebrany, y na Polski język przełożony
, Kraków 1645, s. 48 n.

28

L. Perzyna, Lekarz dla włościan..., s. 204.

background image

62

Elżbieta Nowosielska

zahamować stosując rózgę zamiast dotychczasowego pobłażania w odpo-

wiednim momencie.

Choć większość z  przytoczonych wyżej przykładów wskazuje

na znaczne różnice w traktowaniu szaleńców w XVII i XVIII w. w porów-

naniu do  czasów współczesnych, to  jednak nie wszystkie przekonania

z tego okresu, związane z „chorymi na głowę” , były obce mentalności czło-

wieka XXI  w. Przykładowo, szaleńcy byli postrzegani jako ludzie chorzy,

a co za tym idzie, nie do końca odpowiedzialni za swoje czyny. Melancholia

była brana  pod  uwagę jako okoliczność, która usprawiedliwiała pocho-

wanie samobójcy w poświęconej ziemi. Także w nr 66 Monitora z 1776 r.,

w rozprawie pt. O Umniejszaniu nędzy ludzkiej, wspomniano: Włodarz mający
owcę, którą wilk rozszarpał, może się gniewać na wilka, ale czyż go pozwie do Sądu?
Ludzie bezwolni w tymże samym z zwierzęty pozostają stanie, sadzą za kratę szalo-
nego, aby wściekłością swoją nie szkodził drugim, nigdy jednak na ukaranie zbrodni,
którą w zapale rozumu popełnił

29

.

29

O umniejszaniu nędzy ludzkiej, „Monitor na R.P. 1776”, 66: 17 VIII, s. 536.

background image

63

M

IKOŁAJ

G

ETKA

-K

ENIG

Uniwersytet Warszawski
Collegium Invisibile

Księstwo Warszawskie

a granice imperium Napoleona

W

 1807 r., w kilka miesięcy po wkroczeniu wojsk napoleońskich na tery-

torium dawnej Rzeczypospolitej, Stanisław Staszic wydał broszurę

pt. O statystyce Polski. Pisał w niej m.in.: Położenie topografi czne Polski i Francji
w dwóch skrajach Europy wiecznie te dwa państwa z sobą łączą w politycznych stosun-
kach. Upadek Polski ciągnął za sobą wzruszenia Francji; zrobił zaród koalicji prze-
ciwko Francji, a stąd wychodziły gwałtowne zaburzenia wewnątrz; wstrząśnienie jej
tronu, zmiana  dynastii, itd
. (…) Bez zwrócenia Polski, bez umocnienia tej zapory
Europy
(…) Francja nie znajdzie stałego pokoju, Europa nigdy spokojnie uorgani-
zowaną być nie potrafi

1

. W niedługi czas po ukazaniu się tego tekstu, w Tylży

zapadła decyzja o utworzeniu Księstwa Warszawskiego. W efekcie Napoleon

mógł dodać do budowanego latami imperium kolejny terytorialny nabytek,

podczas gdy polskie elity miały okazję świętować powrót narodowego rządu.

Tym samym zawiązała się krótkotrwała, ale jakże  bogata w  polityczne

wydarzenia francusko-polska kooperacja, w wyniku której Polacy uzyskali

państwo, a Napoleon najdalej wysunięty na wschód bastion swoich wpływów.

W niniejszym artykule chciałbym przeanalizować sytuację „warszawskich”

Polaków pod kątem ich (nad)granicznej kondycji, zwracając przy tym uwagę

na  fundamentalny związek między strukturą pan-kontynentalnego impe-

rium a politycznym bytem nadwiślańskiej monarchii. Traktuję moją analizę

jako przyczynek do wciąż toczącej się międzynarodowej dyskusji na temat

istoty oraz koncepcji (o ile takowa istniała) napoleońskiej Europy

2

.

1

S. Staszic, O statystyce Polski, b.m.d., s. 15–16.

2

M. Broers, Napoleon, Charlemagne and Lotharingia. Acculturation and the boundaries

of  Napoleonic Europe, „The Historical Journal”, 44 (2001), 1, s.  135–154. Zob. także:

background image

64

Mikołaj Getka-Kenig

Aby mówić o  Księstwie jako nadgranicznym bycie państwowym, sui

generis imperialnej prowincji, należy wpierw poświęcić nieco uwagi samemu

imperium. Wewnętrzna struktura Europy Napoleona była daleka od jednorod-

ności. Przed laty Władysław Sobociński przedstawił koncepcję podziału mapy

politycznej z lat 1804–1813 na trzy strefy wpływów. W pierwszej znalazło się

Cesarstwo Francuskie jako teren bezpośrednich rządów Napoleona. Drugą

stanowiło tzw. Wielkie Cesarstwo, czyli grupa formalnie niepodległych państw

de facto  wasalnym statusie. W  trzeciej Sobociński pomieścił te organizmy

państwowe, które wiązał z  cesarzem jedynie stosunek wymuszonego przy-

mierza wojennego oraz współuczestnictwo w Blokadzie Kontynentalnej

3

. Trzeba

jednak w  tym miejscu podkreślić, że, z  formalnego (prawno-ustrojowego)

punktu wiedzenia, taki twór jak Wielkie Cesarstwo nigdy nie istniał. Faktem

jest, że antykizujący termin Le Grand Empire pochodzi z epoki i w gruncie rzeczy

oddawał charakter wewnętrznej i zewnętrznej podległości państw mających

wchodzić w jego skład. Jednak trzeba równocześnie pamiętać, że Napoleon

nie zdecydował się na zadekretowanie tego stanu rzeczy, mimo że ofi cjalną

podstawą jego władzy była tzw. „zasada superlegalności”, a więc wywodząca

się jeszcze z początków Rewolucji idea bezwzględnej supremacji prawa. Aby

zrozumieć ten stan rzeczy należy przypomnieć sobie „siostrzane” republiki

kreowane przez rząd termidoriański m.in. rękami generała Bonaparte

4

. Rewo-

lucyjny imperializm polegał właśnie na  tego typu organizacji podbijanych

obszarów. Napoleon w ofi cjalnej propagandzie nigdy nie odżegnał się od repu-

blikańskiego charakteru swojej władzy, dlatego również na  tym polu pozo-

stawał wierny dziedzictwu Rewolucji, a przynajmniej starał się zachować tego

pozory. Dlatego, okazując publiczny szacunek dla zasady wolności, w oktrojo-

wanych przez siebie konstytucjach zapewne umyślnie unikał bezpośrednich

odwołań do związku danego kraju z Francją (poza sferą militarną

5

).

Rozpatrując geografi czne granice bezpośredniej władzy cesarza,

z formalnego punktu widzenia obejmowały one jedynie terytorium Cesar-

stwa Francuskiego, które u swojego zenitu w 1811 r. rozpościerało się na prze-

strzeni ponad dwóch mln km

2

, obejmując sto trzydzieści departamentów,

S.J. Woolf, Napoleon’s integration of Europe, London 1991; tenże, The construction of a Euro-
pean World-View in the Revolutionary-Napoleonic Years
, „Past & Present”, 137 (1992), 137,

s. 72–101; R. Dufraisse, Die ‘hegemoniale’ Integration Europas unter Napoleon I, „Geschichte

und Gesellschaft”, 10 (1984), s. 34–44; A. Grab, Napoleon and the transformation of Europe,

New York 2003.

3

W. Sobociński, Księstwo Warszawskie a Cesarstwo Francuskie. Zależność faktyczna i prawno-

-międzynarodowa. Rezultaty przeobrażeń wewnętrznych, „Przegląd Historyczny”, 56 (1965),

s. 46–64.

4

Szerzej na ten temat: J.L. Harouel, Les républiques sœurs, Paris 1997.

5

M. Lyons, Napoleon Bonaparte and the Legacy of the French Revolution, London 1994.

background image

65

Księstwo Warszawskiea granice imperium Napoleona

zarządzanych przez prefektów, urzędowo podlegających paryskiej centrali.

W tym czasie wśród stolic departamentalnych znalazły się takie miasta jak

Rzym, Hamburg, Amsterdam, Bruksela i Akwizgran, wszystkie formalnie

będące miastami francuskimi. Należałoby jeszcze wspomnieć o specyfi cznej

sytuacji tzw. departamentów hiszpańskich (katalońskich) oraz Prowincji

Iliryjskich (na terenie dzisiejszej Chorwacji). Te ostatnie, zarządzane przez

specjalnego gubernatora, cieszyły się statusem autonomicznym

6

.

Poza tym obszarem znajdowały się natomiast formalnie niepodległe

państwa, z punktu widzenia prawa oddzielne podmioty stosunków między-

narodowych. Fakt, że  były one niezależne od  Francji nie musiał wcale

wykluczać formalnej zwierzchności Napoleona. W  takich sytuacjach nie

występował on jednak w charakterze cesarza, ale oddzielnego władcy, tak

jak w przypadku Włoch, gdzie panował jako król. Był to typowy przypadek

unii personalnej. Nieco podobny charakter miał protektorat Napoleona nad

Konfederacją Szwajcarską oraz Związkiem Reńskim, w  którego skład

wchodziły rozliczne, niezależne od  siebie monarchie niemieckie, w  tym

aż cztery królestwa. Dlatego ofi cjalny tytuł Napoleona od 1809 r. brzmiał

Jego Cesarska i Królewska Mość Cesarz Francuzów, Król Włoch, Protektor

Związku Reńskiego, Mediator Konfederacji Szwajcarskiej

7

. Od  strony

formalnej te cztery niezależne od siebie twory łączyła jedynie osoba Napo-

leona. Oprócz wspomnianych, w skład tzw. Wielkiego Cesarstwa wchodziło

również Królestwo Hiszpanii, Królestwo Holandii, Królestwo Westfalii,

Królestwo Neapolu, Księstwo Warszawskie, a  także  kilka pomniejszych

monarchii, rozsianych po Europie, symbolicznie przydzielonych członkom

rodziny Bonaparte oraz trzem najbliższym cesarskim współpracownikom

8

.

Można  wyróżnić dwa podstawowe czynniki określające jednolity

charakter tego obszaru. Po pierwsze, fakt oktrojowania przez samego cesarza

konstytucji lub innego aktu regulującego zasady ustrojowe. Po  drugie,

przyjęcie Kodeksu Cywilnego jako podstawy systemu prawno-społecznego.

Stąd też to, co nazywamy Wielkim Cesarstwem, było właściwie wspólnotą

formalnie niezależnych państw, utrzymujących ze sobą stosunki dyploma-

tyczne, ale zjednoczonych w oparciu o mniej lub bardziej podobne zasady

6

Na  temat specyfi ki systemu departamentalnego i  jego zjednoczeniowych funkcji

zob.  D.M.G. Sutherland, France 1789–1815. Revolution and Counter-Revolution, London

1985, s. 344–345.

7

Ponadto  Napoleon był jeszcze  księciem (prince) Erfurtu oraz hrabią Blankenhain,

jednak nie znam przypadku ofi cjalnego wymieniania obu tytułów.

8

Księstwo (principauté) Neuchâtel dla ministra wojny Louisa Berthiera, Księstwo Bene-

wentu dla ministra spraw zagranicznych Maurice’a Talleyranda oraz Księstwo Ponte

Corvo dla marszałka i gubernatora Hanoweru Jeana-Baptiste’a Bernadotte (do 1810 r.,

od 1812 r. dla księcia neapolitańskiego Lucjana Murata).

background image

66

Mikołaj Getka-Kenig

prawne. Właściwie żaden z ustrojów politycznych Europy napoleońskiej nie

został zdublowany, gdyż cesarz dbał o odpowiednie dopasowanie zdobyczy

rewolucyjnych do miejscowych warunków i tradycji. Jednak ogólna struk-

tura władzy oraz zasady prawne (z Kodeksem Cywilnym) były wspólne dla

całego obszaru.

Jak na tym tle wyglądała sytuacja Księstwa Warszawskiego? Nieza-

leżnie od  znacznego stopnia zróżnicowania wśród ogółu państw napole-

ońskich, Księstwo zdecydowanie wyróżniało się na  tle pozostałych. Sam

fakt, że Napoleon zdecydował się w ogóle powołać do życia tego typu twór

wynikał ze szczególnego położenia geografi cznego, mającego strategiczne

znaczenie dla bezpieczeństwa Cesarstwa. Nieprzypadkowo już dziewięt-

nastowieczni historycy ochrzcili nadwiślańską monarchię mianem napo-

leońskiej marchii wschodniej (lub północnej). Na czym polegała specyfi ka

tego położenia? Księstwo nie było przecież jedynym państwem, którego

granice wyznaczały równocześnie zasięg bezpośrednich wpływów Napo-

leona. Analogiczną pozycję, wynikającą z kontynentalnej geografi i, miały

Hiszpania, Neapol (graniczące odpowiednio z Portugalią i Sycylią, terenami

okupowanymi przez Anglików), a także autonomiczne Prowincje Iliryjskie,

zapewniające cesarzowi bezpośredni kontakt z Turcją oraz teokratycznym

księstwem Czarnogóry. Tym, co jednak w  sposób szczególny wyróżniało

Księstwo, stanowiąc jego „życiodajny” atut, był fakt bezpośredniego

graniczenia z  Rosją. Państwo Carów nie było wszakże  jednym z  wielu.

Najpewniej już w chwili podpisywania pokoju w Tylży Napoleon zdawał

sobie sprawę, że cała polityka kontynentalna polegająca na odcięciu Anglii

od dostępu do Europy zależy od stanowiska Petersburga. W grę wchodziła

przyszłość całego imperium, a nie tylko jego wschodnich rubieży. Księstwo

Warszawskie, jak przekonująco przeanalizował to Emanuel Halicz, stano-

wiło wynik kompromisu między Francją, dążącą do utworzenia stabilnej

i  pewnej ekspozytury swoich interesów w  tej części Europy, a  Rosją,

która nie chciała dopuścić do  odrodzenia się Rzeczypospolitej Obojga

Narodów

9

. Jako władca większości obszarów wschodzących dawniej

w  jej skład, Aleksander był świadom, że  podobna  ewentualność grozi

powszechnym buntem w zachodnich guberniach

10

. Gdyby do niego doszło,

nic nie powstrzymałoby Napoleona od przekroczenia Niemna. Zajęte przez

niego tereny weszłyby następnie w  skład odrodzonej Polski. Niezależnie

od prywatnego zdania Aleksandra na temat sensu rozbiorów, przeprowa-

dzonych przez jego babkę, w ówczesnym interesie Rosjan bynajmniej nie

9

E. Halicz, Geneza Księstwa Warszawskiego, Warszawa 1962, s. 161–202. Zob. również:

J. Czubaty, Księstwo Warszawskie (1807-1815), Warszawa 2011, s. 131–135.

10

D. Nawrot, Litwa i Napoleon w 1812 roku, Katowice 2008, s. 17–50.

background image

67

Księstwo Warszawskiea granice imperium Napoleona

leżało zawracanie z raz obranej drogi. Tym bardziej, że wszelkie ustępstwa

na  rzecz „własnych” Polaków groziłyby dyplomatycznymi reperkusjami

w stosunkach z pozostałymi rozbiorowymi mocarstwami. Przy braku wiary

w  długotrwałość wymuszonej przyjaźni z  korsykańskim uzurpatorem,

ścisły sojusz całej trójki musiał być za wszelką cenę utrzymany.

Księstwo Warszawskie nie było więc klasycznym państwem bufo-

rowym. Nie miało wcale oddzielać obu mocarstw, wręcz przeciwnie. Racją

jego bytu było zbliżenie Napoleona do granicy Aleksandra, którą należało

stale kontrolować. Podobnych usług trudno byłoby oczekiwać ze  strony

Prus. Nad Sekwaną dobrze zdawano sobie sprawę, że tamtejsze elity nie

darzą Francuzów szczególnym afektem. Sojusz był przecież wynikiem

upokarzającej klęski

11

. Co więcej, z formalnego punktu widzenia, charakter

stosunków między Francją a Prusami był od 1807 r. taki sam jak między

Francją a Rosją, czy Austrią. Gdyby nie Księstwo, Napoleon byłby pozba-

wiony właściwie jakiegokolwiek kontaktu granicznego z Rosją, gdyż poza

sojuszem Prusy nie miały wobec Paryża żadnych innych zobowiązań. Była

to sprawa może mniej istotna w chwili pokoju, ale fundamentalna w przy-

padku wojny – jak wiadomo, to właśnie na terytorium Księstwa zaczęła się

kampania moskiewska

12

.

Księstwo uzyskało więc swój specyfi czny charakter w wyniku trud-

nego kompromisu między ofi cjalnymi sprzymierzeńcami, w rzeczywistości

rozgrywającymi między sobą zażartą walkę o przetrwanie. Rosja zagrażała

bowiem Francji w  równym stopniu, co Francja Rosji. Dlatego Księstwo,

stanowiące wschodnią lub północną (zgodnie z wciąż aktualnym, zachod-

nioeuropejskim punktem widzenia, typowym dla epoki nowożytnej) rubież

napoleońskiego władztwa, było jedynym elementem składowym napoleoń-

skiej Europy, nie pozostającym w bezpośrednim geografi cznym kontakcie

z jej pozostałą częścią. Ze wszystkich stron nadwiślańska monarchia grani-

czyła bowiem z państwami wchodzącymi do trzeciej strefy napoleońskich

wpływów (zgodnie z systematyką Sobocińskiego). Pomimo niekorzystnego

sąsiedztwa od zachodu, Księstwo musiało powstać ze względu na szcze-

gólną wagę swojej granicy wschodniej.

Położenie na  imperialnej mapie miało bezpośrednie konsekwencje

na  poziomie ustroju politycznego, zwłaszcza w  odniesieniu do  władzy

monarszej. Głową państwa i źródłem wszelkich praw był książę, równo-

cześnie sprawujący rządy jako król Saksonii. Oba państwa łączyła

11

M.V. Leggiere, Napoleon and Berlin. The Franco-Prussian War in North Germany 1813,

Norman 2002, s. 3–27.

12

Na temat stosunków między Napoleonem a Aleksandrem I zob. M. Adams, Napoleon

and Russia, London 2006.

background image

68

Mikołaj Getka-Kenig

unia personalna  z  elementami realnej, gdyż, oprócz osoby monarchy,

wspólna  pozostawała także  polityka zagraniczna. Ze  względu na  fakt,

że król z oczywistych względów preferował Saksonię jako miejsce stałego

pobytu, a  ambasador francuski rezydował przy nim, faktyczna  podrzęd-

ność Księstwa w  stosunku do  Królestwa nie wynikała jedynie z  prece-

dencji tytułów. Sam król-książę był z kolei bezpośrednio podporządkowany

Napoleonowi, tak jak inni władcy państw wschodzących w skład tzw. Wiel-

kiego Cesarstwa, przez fakt zreformowania rodzinnego kraju zgodnie

ze  wskazówkami cesarza, a  także  przez wzgląd na  osobistą wdzięczność

za wyniesienie do godności królewskiej. Ponadto król saski jako członek

Związku Reńskiego wchodził także w bezpośrednią, tytularną podrzędność

wobec protektora

13

. Zależność między Napoleonem a Księstwem była więc

dwustopniowa, co w skali całego Wielkiego Cesarstwa stanowiło zdecydo-

wany wyjątek. Oczywiście sytuacja ta wychodziła naprzeciw oczekiwaniom

rosyjskim. Aby istnieć, Księstwo musiało być słabe i pozbawione ostenta-

cyjnych związków ze staropolską przeszłością. Z tego założenia wynikała

chociażby jego nazwa. W  kontekście nieskrywanych dążeń miejscowych

do  odrodzenia Rzeczpospolitej Obojga Narodów, oba człony „Księstwo”

i „Warszawskie” miały jednoznacznie deprecjonujący charakter. Razem nie

brzmiały one lepiej niż  jakikolwiek z  kilkunastu drugorzędnych tytułów,

jakich używali dawni polscy królowie i wielcy książęta litewscy.

Fakt, że  nowe państwo było zaledwie księstwem, miał również

istotne konsekwencje dla ugruntowania ofi cjalnych stosunków z Saksonią.

Różnica w  tytulaturze  umożliwiała ustalenie wzajemnej hierarchii obu

państw. Zapewne, gdyby Fryderykowi Augustowi przyszło zasiąść jedno-

cześnie na  dwóch tronach królewskich, z  których polski („warszawski”)

odwoływałby się do wielowiekowej tradycji, sytuacja ta wyglądałby inaczej.

Za jednoznaczny wyróżnik Księstwa na  tle reszty napoleońskiej Europy

może uchodzić także sama osoba monarchy. Warto zwrócić uwagę, że niemal

wszystkie twory państwowe wchodzące w skład Wielkiego Cesarstwa były

rządzone przez członków rodziny Bonapartych. Wyjątek stanowiły kraje

niemieckie, gdzie, poza nowoutworzonym Królestwem Westfalii, wielkim

księstwem Frankfurtu oraz wielkim księstwem Bergu i  Kliwii, rządzili

potomkowie dawnych dynastii. Jednak przypadek krajów niemieckich

był szczególny ze  względu na  jednoczący je Związek Reński, pozostający

pod formalnym protektoratem Napoleona. Co prawda, na samym początku

warszawskiej epopei, kiedy wojska francuskie dopiero zajmowały zabór

pruski, Polacy podnosili głosy o przekazaniu spodziewanego „odrodzonego”

13

Na temat sytuacji Saksonii pod dominacją Napoleona zob. R. Töppel, Die Sachsen und

Napoleon. Ein Stimmungsbild 1806–1813, Köln 2008.

background image

69

Księstwo Warszawskiea granice imperium Napoleona

królestwa księciu Hieronimowi lub Joachimowi (Muratowi), odpowiednio

bratu i  szwagrowi cesarskiemu. Ponoć, ci nieofi cjalni pretendenci sami

żywili nadzieje na polską koronę, dość prestiżową ze względu na jej długą

tradycję historyczną

14

. Napoleon jednak zdecydował inaczej, uważając

zapewne, że korzyść z takiego rozwiązania będzie obopólna. W przypadku

posadzenia na nadwiślańskim tronie cesarskiego krewniaka, z jednej strony

Paryż dogłębnie uwikłałby się w  polskie sprawy, zapewne nie raz będąc

zmuszonym do ustępstw ze szkodą dla własnych interesów. Z drugiej strony,

Rosja i Prusy musiałaby traktować nadwiślańskie państwo z o wiele większą

powagą i  ostrożnością, wiedząc, że  skarga cesarskiego brata lub siostry

mogłaby pociągnąć za sobą niechciane konsekwencje, co najmniej natury

dyplomatycznej

15

. W interesie Napoleona leżało umacnianie Księstwa jako

wschodniego bastionu granicznego, ale nie na  tyle, aby drażnić sąsiadów,

od których postępowania zależała przyszłość całego imperium.

W tym miejscu warto nadto wspomnieć o szczególnej sytuacji Księstwa

w czerwcu 1812 r. W zasadzie warunki prawno-ustrojowe uległy wówczas tak

poważnej zmianie, że śmiało można uznać ten moment za pierwszą z możli-

wych dat końcowych tylżyckiego bytu państwowego. Wstępem do tych zmian

była wymuszona przez cesarza cesja znacznej części uprawnień monarszych

na Radę Ministrów, dotąd sprawującą jedynie funkcje wykonawcze

16

. Jednak

ustanowienie Konfederacji Generalnej Królestwa Polskiego podważało już

otwarcie zasady ustroju, wprowadzając nieprzewidywaną w  Konstytucji

formę zwierzchniej władzy politycznej (a ustawy zasadniczej Księstwa nie

można było przecież nowelizować). W konsekwencji poza tytularną osobą

monarchy (któremu pozostały jedynie podstawowe uprawnienia w zakresie

nominacji ministerialnych), Księstwo w  praktyce zerwało swoje dotych-

czasowe ścisłe związki z Saksonią. Dlatego nad Wisłą pojawił się ofi cjalny

francuski ambasador w osobie arcybiskupa Mechelen

17

. Zależność Księstwa

od Napoleona z pośredniego przeszła na poziom bezpośredni, czego wyrazem

(bynajmniej nie wyłącznie symbolicznym) był awans polskiego państwa

do  poziomu królestwa. Nawet jeśli cesarz nie poczynił wówczas żadnych

formalnych kroków, aby ze  swojej strony zatwierdzić zmiany nad Wisłą,

nieofi cjalnie wyraził swoją zdecydowaną aprobatę.

14

R. de Lorenzo, Murat, Roma 2011, s. 137–149.

15

E. Halicz, Geneza Księstwa …, s. 179–182, 186, 197–198.

16

W. Sobociński, Historia ustroju i prawa Księstwa Warszawskiego, Toruń 1964, s. 112–113;

M. Kallas, Konstytucja Księstwa Warszawskiego, Toruń 1970, s. 91–92.

17

Por. uwagi na temat ówczesnej sytuacji Księstwa autorstwa francuskiego ambasa-

dora: Baron de Pradt, Histoire de l’ambassade dans Le Grand Duché de Varsovie en 1812,

Paris 1815, passim.

background image

70

Mikołaj Getka-Kenig

Bardziej niż  dobrej woli cesarza, tę decyzję należy przypisywać

ambitnym planom szeroko zakrojonych przekształceń na skalę ogólnoeu-

ropejską. Dokładnie nie wiadomo, co Napoleon zamierzał uczynić z podbitą

i upokorzoną Rosją, z pewnością jednak sytuacja państwa polskiego musia-

łaby się poważnie zmienić nie tylko pod  względem terytorialnym. Jeżeli

wierzyć informacjom pochodzącym z  relacji własnych Napoleona  i  jego

towarzyszy ze  Świętej Heleny, struktura Wielkiego Cesarstwa zostałaby

poważnie przekształcona  i  nastawiona  na  pozaeuropejski rozrost, obej-

mując ostatecznie całą wschodnią półkulę globu ziemskiego

18

. Nawet jeżeli

w 1812 r. cesarz nie miał aż takich ambicji, perspektywa wygranej wojny

musiała działać na wyobraźnię współczesnych. Oczywiście wszelkie nadzieje

ostatecznie zostały rozwiane w obliczu klęski moskiewskiej. Szybko okazało

się, że  nie tylko imperium nic na  tej wojnie nie zyskało, ale stopniowo

zaczęło wszystko tracić. Dlatego warto  pamiętać, że  ówczesna  częściowa

reforma ustroju Księstwa stanowiła jedyny poważniejszy przejaw funda-

mentalnych zmian, które miały w założeniu objąć cały napoleoński świat.

W moich dotychczasowych badaniach, oprócz kwestii stricte prawno-

-ustrojowych, interesuje mnie również stan świadomości mieszkańców

Księstwa Warszawskiego na temat ich nadgranicznej sytuacji

19

. Teraz należy

jedynie zaznaczyć, że niemało źródeł, pochodzących z kręgów myślicieli poli-

tycznych omawianego okresu, poświadcza chęć wykorzystania tego faktu

w walce o niepodległość. Staropolskie przekonanie o przedmurzu chrześci-

jaństwa w omawianym okresie przekształciło się w mit Polski jako bastionu

wyższej kultury, ostoi europejskości na  granicach orientalnej dziczy (dzie-
dziny Tamerlana
, jak pisał o Rosji Woronicz). Na tej podstawie miały opierać

się imperialne nadzieje Francuzów, którzy mogli wykorzystać strategiczne

położenie ziem polskich. Zdominowanie Rosji, której kosztem spodziewano

się przywrócić upadłej ojczyźnie dawne znaczenie, stanowiło bowiem klucz

do uniwersalnego panowania. A wrota do niej stały przecież nad Wisłą.

18

J.C. Herold, The Age of Napoleon, New York 2002, s.  301–302; E.V. Tarle, Napoleon’s

invasion of Russia 1812, New York 1971, s. 55.

19

Na ten temat niewiele dotąd pisano. Zob. M. Deszczyńska, Wyobrażenie przedmurza

w  piśmiennictwie schyłku polskiego oświecenia, „Przegląd Historyczny”, 92 (2001), 3,

s. 285–300.

background image

71

A

GNIESZKA

R

OKITA

Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II

Pojęcie i znaczenie Kresów Wschodnich

w XIX wieku

K

resy Wschodnie, pełne tajemnic i pięknych krajobrazów, od zawsze fascy-

nowały Polaków. Jak zauważył Ryszard Kiersnowski, są pojęciem niejed-

noznacznym, zmiennym w czasie i mobilnym w przestrzeni

1

. Przytoczone zdanie

odzwierciedla dziewiętnastowieczne poglądy, kiedy kształtowało się pojęcie
Kresów w kolejnych próbach zdefi niowania go zarówno w aspekcie geogra-

fi cznym, jak i kulturowym. Jednocześnie w Kresach zaczęto dostrzegać silny

pierwiastek ostoi polskości, a także obszar o znaczeniu politycznym.

Jako pierwszy słowa Kresy użył w  swojej twórczości Wincenty Pol

w wydanym w 1854 r. rapsodzie rycerskim Mohort. Określił tym mianem

żyjące własnym rytmem pogranicze wschodnie. W. Pol sławił więc Kresy nie

jako obszar, lecz jako ujawniającą się w charakterach, stylu życia i postawie
kresowość

2

. Do  spopularyzowania terminu Kresy przyczynił się także  Jan

Zachariasiewicz wydając w 1860 r. książkę Na kresach

3

.

Było to  zupełnie inne rozumienie tego pojęcia niż  w  języku staro-

polskim XVII i  XVIII  w., w  którym nazwa Kresy oznaczała linię stanic

wojskowych na  południowo-wschodnim pograniczu Ukrainy. Tak też

wytłumaczył to pojęcie Samuel Orgelbrand, pisząc w wydawanej od 1859 r.

1

R. Kiersnowski, Kresy przez małe i  wielkie „K”, [w:]  Kresy – pojęcie i  rzeczywistość,

red. K. Handke, Warszawa 1997, s. 110.

2

J. Kolbuszewski, Kresy jako kategoria aksjologiczna, „Przegląd Powszechny”, 11 (1987),

s. 183; W. Pol był pochodzenia niemieckiego, ale wychowywany przez matkę w polskim

środowisku stał się jednym z najbardziej patriotycznych poetów o poglądach konserwa-

tywnych i antychłopskich, którzy pisali w XIX w. T. Chrzanowski, Przeobrażenia literatury
ziemiańskiej
, [w:] Dziedzictwo. Ziemianie polscy i ich udział w życiu narodu, red. T. Chrza-

nowski, Kraków 1995, s. 179–212.

3

T. Chrzanowski, Kresy, czyli obszary tęsknot, Kraków 2001, s. 6.

background image

72

Agnieszka Rokita

encyklopedii, że pogranicza Polski od Tatarów i Wołoszczyzny, a później i Koza-
czyzny, strzegły nieliczne chorągwie w długiej linii rozciągnięte od Dniepru do Dnie-
stru. Linie te nazywano kresami

4

. Rzecz uszczegółowił jeszcze Zygmunt Gloger

Encyklopedii staropolskiej (1900-1903): Kresami zwano stanowiska wojskowe,
czyli wojskowe stójki i  poczty rozstawione na  pobereżach Podola i  Ukrainy, jako
straże graniczne od napadu Tatarów i hajdamaków, a zarazem do przesyłania listów
i znaków alarmu służące. Ponieważ służbę taką odbywano kolejno, na zmianę, czyli
jak komu wypadała kreska, kresa, więc i nazwa stąd poszła.
[…] Służbę kolejną
na stójce u wójta zwano «kresową» i znad Wisły wzięto nazwę na Ruś. Ponieważ
linia czatowni pogranicznych, ciągnąca się przez stepy od Dniepru do Dniestru, była
łańcuchem takich stójek wojskowych, więc w mowie potocznej przyplątano czasem
do  nazwy kresów znaczenie granicy Rzplitej od  Zaporoża, Tatarów, Wołoszczyzn

5

.

Zatem Kresy początkowo oznaczały tylko przygraniczny pas ufortyfi -

kowań, a dopiero z czasem stały się nazwą geografi czną. Poza tym, dawniej

„kresami” określano wszelkie ziemie przygraniczne, w szczególności zaś te,

które oddzielały sąsiednie państwa

6

. Również Samuel Linde w swoim Słow-

niku języka polskiego (1807-1814) objaśnił słowo KRES, KRYS, tłumacząc

to hasło w kontekście celu, kredytu, granicy życia, a w znaczeniu teryto-

rialnym przytoczył cytat, iż Królestwa pewny swój kres mają

7

. Wraz z upływem

lat zasięg terytorialny i pojęciowy tego słowa ulegał zmianie i pojawiały się

jego nowe defi nicje.

Z  punktu widzenia geografi cznego granice Kresów nie zostały

nigdy precyzyjnie wytyczone. Zazwyczaj przyjmowano, że  jest to  teren

na wschód od zwartego etnicznie obszaru polskiego. Niektórzy uważali,

iż  są to  ziemie położone między Królestwem Kongresowym, a  grani-

cami Rzeczpospolitej z 1772 r. Do Kresów zaliczano niekiedy Smoleńsz-

czyznę oraz Kijów, leżące na  terenach utraconych przez Rzeczpospolitą

jeszcze w XVII wieku, a także Podlasie i Chełmszczyznę. Istniały też różne

opinie co do  przynależności Białostocczyzny lub Grodzieńszczyzny, nie

mówiąc już o bardziej peryferyjnie położonej łotewskiej Łatgalii, Żmudzi,

czy ukraińsko-rumuńskiej Bukowinie

8

. Aleksy Miller pisał: Stopniowo

pojęcie Kresów zaczęło obejmować praktycznie wszystkie ziemie zajęte przez Impe-
rium Rosyjskie po  rozbiorach Rzeczpospolitej pod  koniec XVIII wieku, to  znaczy

4

S. Orgelbranda encyklopedja powszechna, t. 16, Warszawa 1864, s. 51.

5

Z. Gloger, Encyklopedia staropolska, t. 3, Warszawa 1985, s. 98–99; por. J. Kolbuszewski,

Kresy jako kategoria…, s. 179.

6

T. Chrzanowski, Kresy…, s. 6.

7

S. Linde, Słownik języka polskiego, t.  2, Warszawa 1855, s.  490; por. Słownik języka

polskiego, red. J. Karłowicz, A. Kryński, W. Niedźwiedzki, t. 2, [Warszawa 1900], s. 543.

8

P. Eberhardt, Polska ludność kresowa. Rodowód, liczebność, rozmieszczenie, Warszawa 1998,

s. 19.

background image

73

Pojęcie i znaczenie Kresów Wschodnichw XIX wieku

współczesną Litwę, Białoruś i  Ukrainę Prawobrzeżną

9

. Dopiero w  okresie

międzywojennym do  Kresów zaczęto  wliczać Galicję, zwaną ówcześnie

Małopolską Wschodnią

10

.

Stan najnowszych badań nad określeniem granic polskich XIX-

-wiecznych Kresów podał Mirosław Ustrzycki. Zaliczył do nich, podobnie

jak Aleksy Miller, przedrozbiorowe ziemie Rzeczpospolitej, które znalazły

się na  wschód od  Królestwa Polskiego. Na  obszar ten składało się dzie-

więć guberni. Sześć na  terenie byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego

– wileńska, kowieńska, grodzieńska, mińska, mohylewska, witebska

oraz trzy w obszarze Rusi koronnej – podolska, wołyńska i kijowska. Był

to  obszar około 470 tys. km

2

. Zasięg guberni nie do  końca pokrywał się

dokładnie z obszarem Polski przedrozbiorowej, bowiem w ich skład z jednej

strony wchodził Kijów, a z drugiej poza ich granicami znalazło się Księstwo

Kurlandii i Semigalii. Poza tak zakreślonym obszarem Kresów znalazły się

także inne tereny, gdzie Polacy mieszkali w większych skupiskach. Dobrym

tego przykładem była Smoleńszczyzna

11

.

Duży wkład w  badania nad pojęciem Kresów wniósł prof. Stefan

Kieniewicz (1907-1992). Przedstawił analizę ewolucji terminu Kresy

w artykule Kresy. Przemiany terminologiczne w perspektywie dziejowej. Później

piszący historycy często  sięgali do  zawartych w  nim tez. Kieniewicz

zwrócił uwagę, iż  po  pokoju w  Tylży i  utworzeniu Księstwa Warszaw-

skiego często posługiwano się terminem „ziemie zabrane”

12

. Utożsamiano

go z  terytoriami zajętymi w  trakcie zaborów przez Rosję, a  w  czasach

Księstwa Warszawskiego i  Królestwa Polskiego termin ten wiązał się

z  roszczeniem o  przyłączenie utraconych ziem. Nazwa ta odzwiercie-

dlała nadzieje na szybkie zjednoczenie terytoriów dawnej Rzeczpospolitej

i tymczasowość istniejącego stanu

13

. Gdy Polacy uświadomili sobie, że nie

ma szans na odzyskanie utraconego terytorium, bardziej popularny stał

się termin Kresy Wschodnie, z którym zaczęto utożsamiać ziemie poło-

żone na wschód od Królestwa Polskiego

14

.

9

A. Miller, Kresy wschodnie Rzeczpospolitej, czy zachodnie rubieże  Rosyjskiego Imperium?,

[w:]  Polacy i  Rosjanie 100 kluczowych pojęć, red. P. Kowala, A. Magdziak-Miszewska,

M. Zuchniak, Warszawa 2002, s. 115; por. T. Chrzanowski, Kresy…, s. 6.

10

P. Eberhardt, Polska ludność kresowa…, s. 22.

11

M. Ustrzycki, Ziemianie polscy na  Kresach 1864–1914. Świat wartości i  postaw,

Kraków 2006, s. 7–8; por. A. Miller, Kresy wschodnie Rzeczpospolitej…, s. 115.

12

S. Kieniewicz, Kresy. Przemiany terminologiczne w  perspektywie dziejowej, „Przegląd

Wschodni”, 1 (1991), 1 s. 3.

13

P. Eberhardt, Polska ludność kresowa…, s. 14.

14

Tamże, s. 13.

background image

74

Agnieszka Rokita

Kolejne przemiany w rozumieniu ziem zabranych nastąpiły w okresie

przygotowań do powstania styczniowego. Wówczas obszar ten, zwłaszcza

w obozie czerwonych, zaczęto nazywać terminem „Litwa i Ruś”. Wiązało

się to głównie z tym, iż rozpoczynający się proces likwidacji poddaństwa

i uwłaszczenia uwydatniał fakt, że na terenach tych w zasadzie jedynym

pierwiastkiem polskości była szlachta. Z kolei ziemiaństwo sympatyzujące

z  białymi traktowało te dwa kraje jako polskie. To  tutaj mieli oni swoje

majątki i dlatego z trudem przychodziło im zaakceptowanie odmienności

etnicznej tych regionów

15

.

Po powstaniu styczniowym władze rosyjskie przekonały się, że Polacy

nie pogodzili się z  utratą ziem kresowych, dlatego dokładały wszelkich

starań, by nie dopuścić do powstania jakiejkolwiek formy państwowości

polskiej nad Wisłą oraz by zniszczyć polskość na Kresach. Według ofi cjalnej

terminologii rosyjskiej stanowiły one odpowiednio Kraj Północno-Zachodni

oraz Południowo-Zachodni (Siewierozapadnyj i  Jugozapadnyj kraj). Nazwy

te wyrażały stosunek Rosjan do ziem zabranych. Według nich stanowiły

one rdzenne ziemie rosyjskie, które na powrót po latach polskiej okupacji

powróciły do macierzy

16

.

Kresy stale były przedmiotem sporów o  charakterze  politycznym.

Teoretycy strategii w  XIX wieku byli zgodni co do  tego, iż  zwycięstwo

w wojnie między Polską a Rosją zależeć będzie od opanowania ziem zabra-

nych

17

. Dlatego też hasło „granic 1772 roku” stało się nieodłączną częścią

polskich koncepcji politycznych przez cały XIX wiek”. Po upadku powstania

1830 r. polska myśl polityczna poszukiwała sojuszników w walce z Rosją

i  jej nadzieje w  samym Imperium Rosyjskim były związane z  Ukrainą,

która miała się stać trzecią częścią składową odrodzonej Rzeczypospolitej

18

.

W okresie powstań 1830 i 1863 r. pojawiła się na ofi cjalnych pieczęciach

obok znaku Orła - Pogoń, a  Rząd Narodowy 1863  r. dodał jeszcze  wize-

runek Michała Archanioła jako symbol Rusi

19

. Niestety, idea sojuszu z Pola-

kami nie znajdowała szerokiego oddźwięku u Ukraińców, Białorusinów czy

Litwinów, w których wyobrażeniu przyszłość wyglądała zupełnie inaczej

20

.

15

S. Kieniewicz, Kresy…, s. 5.

16

Tamże, s. 7; P. Eberhardt, Polska ludność kresowa…, s. 15.

17

S. Kieniewicz, Kresy…, s. 4.

18

A. Miller, Kresy wschodnie…, s. 117.

19

P. Eberhardt, Polska ludność kresowa…, s. 19.

20

A. Miller, Kresy wschodnie…, s. 118; U schyłku XIX w. na Kresach zaczęły pojawiać

się ruchy narodowe, co zagrażało konfl iktami na tle etnicznym i wręcz uniemożliwiało

pogodzenie wszystkich interesów. Litwini nie mogli zaakceptować przynależności

Wilna do Polski i takie same nastroje panowały na Ukrainie w stosunku do Lwowa.

Jednakże  jeszcze  u  progu XX wieku było na  tych terenach wielu ludzi nie w  pełni

background image

75

Pojęcie i znaczenie Kresów Wschodnichw XIX wieku

W  późniejszym jeszcze  czasie polskie ugrupowania polityczne,

dążąc do odzyskania niepodległości, w różny sposób widziały przyszłość

ziem wschodnich Rzeczypospolitej. Zwolennicy Józefa Piłsudskiego,

nawiązując do  koncepcji głoszonych przez Rząd Narodowy z  okresu

powstania styczniowego, szukali rozwiązania w  jedności politycznej.

Uważali, że na zasadzie federacji łączącej wolne i równe narody uda się

odtworzyć państwo nawiązujące do  tradycji Rzeczypospolitej. Idea ta

była bliska także osobom nie związanym ze środowiskiem Piłsudskiego.

Ludwik Popławski, prekursor ruchu narodowego, w  1903  r. na  łamach

„Przeglądu Wszechpolskiego” wyznaczał granice przyszłego państwa

polskiego daleko na wschodzie i również w jego odczuciu powinno ono

obejmować prócz ziem etnicznie polskich, tzw. ziemie kresowe

21

. W myśl

tej koncepcji Kresy Wschodnie obejmowały całość ziem zabranych przez

Rosję w trakcie trzech kolejnych zaborów. Z czasem w samym środowisku

endeckim myśl ta ewoluowała, czego skutkiem były koncepcje głoszone

przez ucznia Popławskiego, Romana  Dmowskiego, który proponował

skromniejsze  postulaty terytorialne. Według niego odzyskanie całych

Kresów Wschodnich było nierealne, a dla Polski wręcz szkodliwe. Z tego

powodu członkowie ruchu narodowego postulowali przyłączyć tylko te

tereny, gdzie ludność polska stanowiła dużą siłę demografi czną i kultu-

rową

22

. W ten sposób nowo odrodzone państwo polskie miało zabezpie-

czyć się przed zgubnymi waśniami narodowościowymi.

Kresy nie obejmują swoim znaczeniem tylko obszaru geografi cz-

nego, ale także całokształt zjawisk społecznych i historycznych związanych

z tym obszarem. Była to kraina o oddzielnych cechach, rządząca się swoimi

wartościami, gdzie kultury przenikały się i  różne narody oraz wyznania

żyły w  zgodzie obok siebie

23

. Należy przytoczyć tu powtarzany w  wielu

opracowaniach fragment z  książki Jacka Kolbuszewskiego: Pisane wielką
literą Kresy stanowią jedyny w swoim rodzaju równoważnik nazwy geografi cznej,
zakresem swym obejmujący kilka regionów, kilka krain, kilka nawet obszarów
etnicznych, uznanych jednak za obszar polskiej swojskości. Rzec by można, że Kresy
są słowem nieledwie magicznym
[…] słowem przypominającym dni chwały i potęgi,

świadomych swej narodowości. Różnorodność etniczna  i  kulturowa nie ułatwiała

rozwiązania problemu granic. P. Eberhardt, Polska ludność kresowa…, s. 19; por. B. Daniel,
Walka o ziemię. Szlachta polska na Ukrainie prawobrzeżnej pomiędzy caratem a ludem ukraiń-
skim 1863–1914
, Warszawa 2000.

21

L. Popławski, Zadanie polityki narodowej na kresach, „Przegląd Wszechpolski”, 9 (1903),

s. 627; por. T. Kulak, Kresy w myśli politycznej Jana Ludwika Popławskiego, [w:] Między Polską
etniczną a historyczną
, red. W. Wrzesiński, Wrocław 1988, s. 187–208.

22

P. Eberhardt, Polska Ludność kresowa…, s. 17.

23

J. Kolbuszewski, Kresy jako kategoria…, s. 12.

background image

76

Agnieszka Rokita

ale także klęsk i męczeństwa. Są bowiem owe Kresy tak samo najwyraźniejszą rzeczy-
wistością polskich losów, jak zarazem mitem

24

. Specyfi czny charakter polskiego

terminu Kresy podkreśla fakt, iż tej ekspresji znaczeniowej nie mają obce

odpowiedniki słownikowe tego słowa (niem. „Grenzland”, fr. „confi n”,

ang. „Borderland”, słow. „pohranićie” etc)

25

.

Kresy w  rozumieniu Polaków zawierają w  sobie duży ładunek

emocjonalny. Ten charakter oddaje najbardziej przywołany już Kolbu-

szewski pisząc: Kresy… Osobliwe to słowo. Ewokuje wizje przeszłości zarówno w jej
wymiarze narodowym, jak i prywatnym, rodzinnym

26

. W XIX w. na wyobraźnię

narodową oddziaływały pewne właściwości życia polskiego na  Kresach.

Wzmacniało to  dumę narodową, choćby przez to, że  pierwiastek polski

na ziemiach kresowych, różniąc się nie tylko pod względem etnicznym ale

też wyznaniowym i językowym, był nieliczny, a mimo to stawiał silny opór

zaborcy

27

. Na wyjątkowość Kresów wynikająca z tak silnego wymieszania

kulturowego zwrócił także uwagę Tadeusz Chrzanowski

28

.

Nie bez znaczenia był odmienny styl życia ziemian kresowych. Anali-

zując pamiętniki spisane przez ziemian kresowych, będących świadkami

zmierzchu i upadku kresowego świata, odnosi się wrażenie, że chcąc zrozu-

mieć specyfi kę omawianego obszaru, jego granice geografi czne schodzą

zdecydowanie na dalszy plan

29

. Ten miniony bezpowrotnie świat był zdaje

się ostatnim bastionem staropolskiej kultury w XIX w. Ziemiański dwór był

miejscem, gdzie potrafi ono czerpać radość z życia, a przywiązanie do tradycji

i rodzinnego domu było niezwykle silne. Przekroczywszy próg, wchodziło

się w świat rządzący się własnymi prawami, który kształtowała przeszłość,

pokolenie po pokoleniu

30

. Szczególnie w nowszych badaniach kładzie się

nacisk na  to, iż  ziemian łączył styl życia, więzi rodzinne i  towarzyskie.

24

Tamże.

25

R. Kiersnowski, Kresy przez małe i wielkie „K”…, s. 110; J. Kolbuszewski, Kresy jako

kategoria…, s. 179.

26

J. Kolbuszewski, Kresy jako kategoria…, s. 12.

27

B. Jasinowski, Podstawowe znaczenie kresów południowo-wschodnich w  budowie polskiej

psychiki i świadomości narodowej, „Pamiętnik Literacki”, 2 (1936), s. 217.

28

T. Chrzanowski, Kresy…, s. 7.

29

Barwne opisy i ciekawe informacje o życiu ziemiańskim na Kresach w XIX w. zawie-

rają pamiętniki: Marii Czapskiej (Europa w rodzinie, Warszawa 2004), Jarosława Iwasz-

kiewicza (Książka moich wspomnień, Kraków 1968), Antoniego Kieniewicza (Nad Prypecią,
dawno temu… Wspomnienia zamierzchłej przeszłości,
Wrocław 1989), Stanisława Mianow-

skiego (Świat, który odszedł. Wspomnienia Wilnianina 1895–1945, Warszawa 1995), Heleny

Roth z Jaczynowskich (Czasy, miejsca, ludzie. Wspomnienia z Kresów Wschodnich, Kraków

2009), Stanisława Stempowskiego (Pamiętniki 1870–1914, Wrocław 1953), Janiny

z Puttkamerów Żółtowskiej (Inne czasy, inni ludzie, wyd. 2, Londyn 1998) i wielu innych.

30

L. Pękalski, M. Wiśniewski, Polska: dwory, dworki, Warszawa 1995, s. 7.

background image

77

Pojęcie i znaczenie Kresów Wschodnichw XIX wieku

Cechami wyróżniającymi życie towarzyskie były przede wszystkim mniej

sformalizowane relacje łączące jego uczestników, aczkolwiek w  sposób

wręcz naturalny regulowane poprzez obowiązującą etykietę. Długotrwała

znajomość i zabawa we własnym gronie warunkowały otwartość i bezinte-

resowność. Nie bez znaczenia była także sceneria pięknych salonów i przy-

rody, w  jakiej toczyło się to  życie

31

. Uwarunkowania te miały znaczący

wpływ na przetrwanie ziemiaństwa jako grupy społecznej. Po 1863 roku,

mimo ciężkiej sytuacji politycznej, w dalszym ciągu jak w ubiegłych latach,

panował obowiązek szczególnego przestrzegania zasad kodeksu honoro-

wego, wymóg obecności na prestiżowych imprezach towarzyskich, bywanie

w klubach, teatrach i restauracjach

32

.

Kresy szerzej pojmowane to  w  pewnym sensie także  legenda, mit

i obraz w literaturze. Tak pisał o tym Miller: W polskiej kulturze epoki roman-
tyzmu mit Kresów, swego rodzaju Arkadii, odgrywał ogromną rolę. Był to  mit
w dokładnym tego słowa znaczeniu. Był on bardzo daleki od rzeczywistości, ideali-
zował role Polaków na  tych terenach oraz ich stosunki z  miejscowymi chłopami.
Mit ten jednak tworzył szczególną swego rodzaju rzeczywistość, szczególną więź
emocjonalną z tymi ziemiami, z ucieleśnioną w zagrodach szlacheckich polskością,
dla której zagrożenie pochodziło teraz nie od Tatarów czy od Turków, jak w zaraniu
tego mitu, ale od Moskali

33

. Sentyment do Kresów XIX w. rozbudziła w latach

1884-1888 Trylogia Henryka Sienkiewicza. Czytający ją w trzech zaborach

Polacy wracali wspomnieniami do władztwa polskich magnatów na Dzikich

Polach i  do  sielskiego życia w  zaściankach. Podobnie oddziaływały: Nad
Niemnem
Elizy Orzeszkowej, powieści Marii Rodziewiczówny (Dewajtis,
Czachary
, Szary proch, Klejnot, Południca) oraz opowiadania kresowych gawę-

dziarzy: Ignacego Chodźki (Obrazy Litewskie), Eustachego Iwanowskiego

ps. Hellenius(Pamiątki polskie z  róż nych czasów,

Listki wichrem do  Krakowa

z Ukrainy przyniesione), Antoniego J. Rollego i innych

34

.

Na przestrzeni XIX w. pojęcie Kresów ewoluowało i nabierało nowej

treści, na  co miały wpływ zarówno uwarunkowania historyczne, jak

i kulturowe. Klimat kresowy przenikał także na pozostałe polskie ziemie.

Każdy kto był emocjonalnie związany z Kresami, nosił ich obraz w sobie

i jakąś cząstkę tego świata zabierał ze sobą wszędzie tam, gdzie prowadziły

31

A. Piotrowicz, Słownictwo i frazeologia życia towarzyskiego w polskiej leksykografi i XX wieku,

Warszawa 2004, s. 21; Najnowszą publikacją podejmującą tą jest książka M. Ustrzycki,
Ziemianie polscy na Kresach 1864–1914.

32

E. Jaworski, E. Kosowska, Polska kultura ziemiańska, [w:] Polska kultura ziemiańska.

Szkice i rozprawy, red. E. Kosowska, Katowice 1995, s. 36.

33

A. Miller, Kresy wschodnie…, s. 117.

34

S. Kieniewicz, Kresy. Przemiany terminologiczne…, s. 7.

background image

78

Agnieszka Rokita

go koleje losu. Mimo upływającego czasu znaczenie Kresów wcale nie

osłabło. Chociaż XX-wieczne zawieruchy wojenne całkowicie zniszczyły byt

kresowego świata, to poczucie wspólnego dziedzictwa kulturowego nadal

wpływa na  współczesne spojrzenie na  problematykę Kresów, a  dzieje się
to zgodnie z wielką prawdą, że umrzeć musi najpierw w życiu realnym to, co ma
narodzić się w pieśni

35

.

35

B. Jasinowski, Podstawowe znaczenie kresów południowo-wschodnich w  budowie polskiej

psychiki i świadomości narodowej, „Pamiętnik Literacki” 2 (1936), s. 216.

background image

79

P

AWEŁ

S

TEFANEK

Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie

Estonia – między wschodem a zachodem.

System prawny i inne czynniki

determinujące miejsce ziem estońskich

na mapie dziewiętnastowiecznej Europy

Z

iemie estońskie, choć od zakończenia wojny północnej były częścią Impe-

rium Rosyjskiego i z pozoru należały do Europy Wschodniej, to jednak

historycznie zawsze były związane z zachodnioeuropejskim kręgiem cywi-

lizacyjnym. W  głównej mierze  było to  spowodowane kulturą niemiecką,

obecną w Infl antach. Tradycja germańskiej dominacji w tym regionie Europy

sięgała jeszcze czasów średniowiecza i ani obecność na tym obszarze impe-

rium polsko-litewskiego, ani szwedzkiego nic w tym zakresie nie zmieniły.

Król Zygmunt August wydał w Wilnie 28 XI 1561 przywilej (Privilegium Sigi-
smundi Augusti
) zgodnie z którym zarówno Kościół luterański, jak i niemiecki

samorząd oraz niemieckie sądownictwo miały zachować uprzywilejowaną

pozycję

1

. Była to  nagroda dla Gottharda Kettlera (1517/1518–1578) za

poparcie, jakie udzielił królowi w wojnie o jego księstwo.

Po drugiej stronie granicy, władcy szwedzcy także w pełni respekto-

wali przywileje niemieckiej szlachty i dokonywali raczej powierzchownych

zmian. Do  takich należałoby zaliczyć podział ziem estońskich w  1634  r.

na dwie gubernie: estlandzką oraz infl ancką. Po zawarciu pokoju oliwskiego

po raz pierwszy wybrano marszałków szlachty, na północy estlandzkiego

Ritterschafthaupmanna, na  południu zaś, infl anckiego Landmarshalla

2

.

Powołano także  Kasy Krajowe – Landkassen oraz Kolegia Landratów.

1

A. Szabaciuk, Organizacja samorządu ziemskiego szlachty bałtyckiej na terytorium Infl ant

w latach 1561–1920, „Annales UMCS”, 63 (2008), s. 68.

2

Tamże, s. 70.

background image

80

Paweł Stefanek

Jedynie Karol XII starał się ten proces cofnąć i wprowadzić swoje rządy

absolutne także  po  drugiej stronie Bałtyku. Jednakże, w  wyniku klęski

w wojnie północnej, nie udało mu się tego zrealizować.

Niemcy, wykorzystując silną pozycje ekonomiczną i polityczną, wywal-

czyli także  w  ramach państwa rosyjskiego znaczny zakres autonomii. Już

Piotr I obiecał obrońcom Tallinna poszanowanie wszelkich przywilejów miast

i  szlachty. Danego słowa dotrzymał, co znalazło swój wyraz w  odpowied-

nich artykułach traktatu nysztadzkiego. Jednocześnie, wraz z zakończeniem

wojny północnej, swoją działalność rozpoczęła Komisja Restytucyjna, której

celem był zwrot własności, zabranej niemieckiej szlachcie w czasach szwedz-

kiego panowania

3

. Polityka władz rosyjskich doprowadziła do powstania tzw.

specjalnego statusu bałtycko-niemieckiego Landesstaat wewnątrz Imperium

Rosyjskiego. Władze  nad bałtyckimi guberniami sprawowały lokalne zgro-

madzenia szlacheckie – Landtagi. Jednakże w okresie panowania rosyjskiego

w ich skład nie wchodzili już przedstawiciele miast

4

. Podobnie jak za czasów

szwedzkich administracja ziemi estońskich została zorganizowana w postaci

dwóch guberni. Północ kraju wraz z Tallinnem stanowiła gubernię rewelską,

dopiero w 1796 r. jej nazwę zamieniono na estlandzką. Początkowo należał

do  niej również Dorpat, jednak w  1722  r. powiat dorpacki przeniesiono

do  guberni livlandzkiej (infl anckiej), której stolicą była Ryga

5

. Oprócz nich

do guberni bałtyckich zaliczamy także, przyłączoną do Rosji w 1795 r., gubernię

kurlandzką. Wszystkie trzy należały do sankt-petersburskiej prowincji impe-

rium. Henryk Plater na początku XIX w. oceniał liczbę ludności niemieckiej

na tym obszarze na 150 tys., Łotyszy miało być 600 tys. a Estończyków 450 tys.

6

Plater zauważył również, że językiem urzędowym w guberniach bałtyckich jest

niemiecki – wszystkie wyroki sądowe, umowy, obwieszczenia władzy guber-

nialnej czy powiatowej oraz nazwy ulic i miast były zapisywane w tym języku.

Tylko kontakty między władzami regionalnymi a  centralnymi odbywały

się w języku rosyjskim. Jednakże nie tylko odrębne instytucje, lecz również

własny system prawny stanowił o odrębności ziem estońskich. Jego korzeni,

tak jak w większości innych państw Europy zachodniej, należy poszukiwać

w prawie rzymskim. Ziemie estońskie, kulturowo silnie związane ze Świętym

3

E. Cheshikhin, Kratkaia Istoria Pribaltiskawa Kraia, Ryga 1894, s. 50.

4

J. Lewandowski, Historia Estonii, Wrocław 2002, s. 108.

5

E. Cheshikhin, Kratkaia..., s. 51.

6

H. Plater, Jeografi a wschodniey części Europy, czyli opis krajów przez wielorakie narody

Sławiańskie, Wrocław, 1825, s. 260.

background image

81

Estonia – między wschodem a zachodem

Cesarstwem Rzymskim Narodu Niemieckiego, uległy procesowi recepcji tego

systemu prawnego

7

.

Interesujących danych na  temat obecności wpływów prawa rzym-

skiego w  estońskim systemie prawnym dostarcza analiza częstotliwości

użycia w dwóch estońskojęzycznych periodykach prawniczych terminologii

łacińskiej

8

. Estońska badaczka M. Ristikivi ustaliła, że w okresie międzywo-

jennym jej natężenie było większe niż nawet obecnie, co świadczy o tym,

że prawnicy wykształceni na zrusyfi kowanych uczelniach nadal byli bardzo

mocno zakorzenieni w romańskiej tradycji prawniczej. Przejście pod władzę

rosyjską nic w tym zakresie nie zmieniło. Gdy szczegółowo przyjrzymy się

wpływom Rosjan na  poszczególne dziedziny prawa, to  łatwo zauważymy,

że, podobnie jak w  Królestwie Kongresowym, w  głównej mierze  doko-

nywali oni zmian w  zakresie prawa karnego. W  tym przypadku obowią-

zywały Kodeks Kar Głównych i Poprawczych z 1846 r., Kodeks Tagancewa

z  1903  r. i  Kodeks Postepowania Karnego z  1864  r.

9

Jednakże  w  zakresie

prawa prywatnego siła tradycji była o  wiele większa. Co więcej, separa-

tyzm Niemców bałtyckich nawet wzrósł. W 1865 r. udało im się wywalczyć

zgodą Aleksandra II wydanie Kodeksu Prowincjonalnego Prawa Cywilnego

Kurlandii, Livlandii oraz Estlandii. W  nowej kodyfi kacji znalazł się zapis,

który stanowił, że prawem rzymskim można się posługiwać pomocniczo, gdy

prawo lokalne pewnych kwestii nie reguluje. W praktyce czyniono to dosyć

często. Dlatego też, w XIX w., podobnie jak i w wieku XVIII, wpływy prawa

rzymskiego przedostawały się na ziemie estońskie głównie poprzez praktykę

sądową. Jego obecność z  jednej strony odróżniała gubernie nadbałtyckie

od ziem czysto rosyjskich, a z drugiej włączała je w obszar cywilizacji zachod-

nioeuropejskiej. Jako że późniejsze prawo estońskie było również pod silnym

wpływem germańskiego kręgu kulturowego, dzisiaj nie ma wątpliwości,

iż  również w  XIX  w. stanowiło ono część europejskiego, kontynentalnego

systemu prawnego. Kodeks Prowincjonalny był ważnym osiągnięciem,

ponieważ po  raz pierwszy w  historii wszystkich trzech nadbałtyckich

prowincji doszło do  ujednolicenia prawa prywatnego

10

. Integracja prawa

stosowanego w  infl anckich guberniach przebiegała również na  poziomie

uniwersyteckim. W Dorpacie początkowo w ramach wydziału prawa istniały

7

H. Siimets-Gross, Roman Law in the Baltic Private Law Act, the triumph of Roman Law

in the Baltic Sea Provinces?, „Juridical international”, 12 (2007), s. 180.

8

M. Ristikivi, Mirror of the European Legal Traditions: Latin Terminology in Estonian Law

Journals Õigus and Juridica, „Juridica International”, 17 (2010), s. 90-99.

9

M. Sedman, The Historical Experience of Estonia with the Plurality of Penal Law Acts,

„Juridica International”, 17 (2010), s. 227.

10

M. Luts, Private Law of the Baltic Provinces as a Patriotic Act, „Juridica International”,

5 (2000), s. 157.

background image

82

Paweł Stefanek

oddzielne katedry dla Kurlandii, Estlandii oraz Livlandii. Jednakże w 1820 r.

podział ten zniesiono. Wcześniej za źródła prawa uważane były wszelkiego

rodzaju średniowieczne kodeksy i przywileje.

System prawny oddziaływał na inne sfery życia społecznego. Najlep-

szym tego dowodem jest wpływ prawa na rozwój stosunków kapitalistycz-

nych. Gdy przyjrzymy się choćby losom dziewiętnastowiecznych reform

włościańskich na  ziemiach estońskich i  rosyjskich, to  łatwo zauważymy

występujące w tym zakresie różnice. Już w latach 1816–1819 na mocy ukazu

cara Aleksandra I  przyznano estońskim chłopom prawo do  posiadania

majątku osobistego i  wprowadzono pewien rodzaj ograniczonej wolności

osobistej. Nie obejmowała ona  bowiem prawa do  przeniesienia się poza

granicę guberni, czy też odejścia do  miasta

11

. W  tym też czasie wprowa-

dzono samorząd wiejski, choć wciąż podlegał on nadzorowi ze strony dzie-

dziców. Zmiany te możemy zatem potraktować jedynie jako wstęp do wyżej

wspomnianej właściwej carskiej reformy rolnej. W stosunku do rosyjskich

mieszkańców wsi zakres wolności, jaką cieszył się estoński chłop, był jednak

o wiele większy nawet przed wstąpieniem na tron „cara wyzwoliciela”.

Z drugiej strony, przynależność do Imperium Rosyjskiego, przynaj-

mniej w  tym okresie,, sprzyjała rozwojowi gospodarczemu ziem estoń-

skich. Dzięki panowaniu carów obszar ten przez prawie dwa stulecia nie

był dotknięty żadnymi konfl iktami zbrojnymi i choć cesarstwo prowadziło

w tym czasie wojny, wykorzystując ziemie estońskie jako rezerwuar rekruta

i jako bazę aprowizacyjną swej armii, to jednak nie prowadzono na tym

terenie żadnych operacji militarnych i dzięki temu ich gospodarka unik-

nęła zniszczeń wojennych

12

. Inną stroną korzyścią wynikającą ze statusu

części Imperium Rosyjskiego była możliwość skorzystania z  ogromnego

rynku zbytu, jakim było cesarstwo. W połączeniu z nadmorskim charak-

terem tego kraju i faktem, że znajdowały się w nim liczne porty, co auto-

matycznie oznaczało dostęp do  rynków zbytu położonych poza Rosją,

wywoływało to niezwykle korzystny wpływ na estoński handel i umożli-

wiało zbyt wyprodukowanych tutaj produktów po wysokich cenach. Nie

bez znaczenia w tym zakresie pozostawał fakt bliskiego sąsiedztwa ziem

estońskich oraz nowej stolicy Rosji, czyli Sankt Petersburga. Szczególnie

od 1870 r. (lub 1869 r.), kiedy to otwarto Kolej Bałtycką

13

(Прибалтийская

11

J. Lewandowski, Społeczno-gospodarcze podstawy ruchów narodowych w krajach bałtyckich

na przełomie XIX i XX wieku, „Res Historica”, 23 (2006), s. 146.

12

Tenże, Estonia, Warszawa 2001, s. 15.

13

Por. tamże, s.  19. Por. Rewel, Słownik Geografi czny Królestw Polskiego i  innych krajów

słowiańskich, t. 9, Warszawa 1888, s. 629, gdzie znajduje się informacja o otwarciu kolei

w 1869 r.

background image

83

Estonia – między wschodem a zachodem

Железная Дорогa

), dostęp estońskich towarów do tego, liczącego w 1907 r.

1,7 mln mieszkańców rynku zbytu, był stosunkowo łatwy. Linia łącząca

przez Narwę, Sankt Petersburg z  Tallinnem, umożliwiła, że  przez kraj

płynęły również towary rosyjskie.

Najważniejszymi postanowieniami reformy uwłaszczeniowej było

wprowadzenie możliwości wykupu na własność jedynie dotychczas użyt-

kowanych przez chłopów chutorów oraz zastąpienie pańszczyzny rentą

pieniężną jako jedyną formą zapłaty za dzierżawienie tegoż ostatniego

14

.

W kontekście przemian społecznych szczególnie ważny okazał się proces

wykupowania gospodarstw rolnych. Chłopi estońscy, korzystając z dobrej

koniunktury, mogli sobie pozwolić na ich odkupienie od często już zubożonej

szlachty. Zresztą na sprzedaż części swej ziemi decydowali się także szlach-

cice, którzy nie rezygnowali z prowadzenia działalności rolniczej. Czynili

tak, ponieważ prawo zakazywało włączania do ich folwarków gospodarstw

użytkowanych przez chłopów

15

. Dzięki temu mogliuzyskać środki na inwe-

stycje. Te z kolei najczęściej polegały na zakupie nowych urządzeń, prze-

prowadzeniu melioracji lub wprowadzeniu sztucznego nawożenia gruntów

rolnych. Często też ziemianie sprowadzali nowe gatunki bydła, budowali

mleczarnie i modernizowali gorzelnie. Cel tych zabiegów był jeden: zwięk-

szenie produkcji rolnej, a co za tym idzie, również zwiększenie wpływów

z ich sprzedaży. Nic więc dziwnego, że szczególnie w południowej Estonii,

gdzie warunki naturalne dla rozwoju rolnictwa były lepsze a rolnicy byli

bogatsi, proces wykupu przebiegał bardzo sprawnie i  w  1916  r. już 80%

gospodarzy było ich właścicielami

16

. Jednocześnie jednak zakup gospodar-

stwa prowadził do zadłużenia jego nabywcy. Jeżeli bowiem brakowało mu

pieniędzy, jego dotychczasowy właściciel udzielał mu pożyczki. Ta z kolei

mogła być spłacana przez następne 20, a nawet i 30 lat. Długi okres spłaty

pozwalał na maksymalną obniżkę rat kredytowych, co było korzystne dla

pożyczkobiorcy.

Dzięki temu chłopi mogli sobie pozwolić na  przeprowadzenie tych

samych inwestycji, jakie poczynili ich bogatsi, szlacheccy sąsiedzi. Oprócz

wymienionych już tutaj przedsięwzięć inwestycyjnych, bardzo popularne

wśród tej kategorii rolników było także wprowadzenie upraw ziemniaków

oraz lnu. Okazały się one szczególnie opłacalne, gdyż mogły być prze-

znaczone do  dalszej produkcji jako surowiec w  przemyśle: te pierwsze  –

w  gorzelniczym, a  drugie – we włókienniczym. Rozwój stosunków

o  charakterze  kapitalistycznym dawał estońskim chłopom możliwość

14

J. Lewandowski, Historia Estonii…, s. 126.

15

Tamże.

16

Tamże, s. 151.

background image

84

Paweł Stefanek

sprzedaży swoich produktów po wyższych cenach, a to z kolei prowadziło

do ogólnego wzrostu zamożności estońskiej wsi.

To także przyczyniło się do gospodarczego postępu ziem estońskich,

gdyż dzięki nim powiększył się wewnętrzny rynek zbytu na  produkty

miejscowego przemysłu. Nie wszędzie jednak proces rozwoju przebiegał

równomiernie. Tak jak wcześniej ziemie estońskie przez wiele wieków były

podzielone na dwie części pod względem administracyjnym, tak w XIX w.

na południu kraju istniały korzystniejsze warunki dla rozwoju rolnictwa,

a na północy przemysłu. Zróżnicowanie w poziomie zamożności występo-

wało także w grupie samych chłopów. Wielu z nich nie dysponowało bowiem

wystarczającymi środkami na unowocześnienie swoich gospodarstw, a co

za tym idzie, także na spłatę rat pożyczkowych. Nawet bogatsi rolnicy mieli

kłopoty ze zgromadzeniem funduszy na nowe inwestycje. Dlatego też orga-

nizowali się w różnego rodzaju związki rolnicze oraz spółdzielnie i w ten

sposób wspólnymi siłami dokonywali inwestycji, aby później razem czerpać

z nich zyski

17

.

W  celu pomocy rolnikom w  1902  r., z  inicjatywy Jaana  Tonissona,

powstało Estońskie Towarzystwo Oszczędnościowo-Pożyczkowe (Eesti

Laenu-ja Hoiuuhisus), uważane za pierwszy estoński bank narodowy

18

.

Oprócz niego działalność o  charakterze  bankowym prowadziło także  ok.

90 kas oszczędnościowo-pożyczkowych, które zrzeszały ponad 40 tys.

członków

19

. Jednakżewielu biedniejszych gospodarzy wciąż nie było

w stanie spłacić rat pożyczkowych. Z tego powodu część z nich zbankruto-

wała, a ich ziemie zostały przejęte przez zamożniejszych sąsiadów. W konse-

kwencji wielu z nich zasiliło grupę najemnych robotników rolnych, a inni

wybrali emigrację i  opuszczenie wsi. Mogli oni wyjechać poza granice

własnego kraju i w tym wypadku najczęściej wybierali Rosję

20

, co zaowo-

cowało powstaniem sporej społeczności estońskiej w  Sankt Petersburgu

i jego okolicach, albo też zdecydować się na pozostanie w ojczyźnie i poszu-

kiwanie pracy w północnej części kraju.

W pierwszym okresie rewolucji przemysłowej na ziemiach estońskich

w głównej mierze rozwijała się Narwa, która była ośrodkiem przemysłu

włókienniczego. W 1880 r. powstała tam słynna Krenholmska Manufak-

tura, fabryka zatrudniająca ponad 5 tysięcy robotników

21

. Jednakże od lat

70. i 80. XIX w. najważniejszym ośrodkiem przemysłowym kraju stał się

17

Tamże, s. 152.

18

Tamże.

19

J. Lewandowski, Społeczno-gospodarcze podstawy..., s. 148.

20

Tenże, Historia Estonii…, s. 152.

21

Tenże, Estonia…, s. 19.

background image

85

Estonia – między wschodem a zachodem

Tallinn. Wraz z  napływem kapitału, przede wszystkim rosyjskiego, ale

także niemieckiego, francuskiego oraz brytyjskiego, do tego miasta przy-

bywali nowi mieszkańcy – robotnicy. Dalszy rozwój sieci kolejowej, która

połączyła stolice ziem estońskich z  Rygą oraz mniejszymi ośrodkami

miejskimi

22

spowodował, że nowe fabryki pojawiły się także na prowincji,

łącznie z położonym na południu Tartu.

Przemiany o charakterze gospodarczym wywarły również duży wpływ

na estońskie społeczeństwo. Dotyczyły one samego stylu życia Estończyków,

co na zewnątrz wyrażało się np. porzuceniem tradycyjnego ludowego stroju

na rzecz nowej odzieży pochodzącej z fabryk. Zmiany dotknęły także ich

mentalności. Chłopi, którzy walczyli o swoje gospodarstwa czy też robot-

nicy albo kupcy, którzy poszukiwali poprawy swojego losu w miastach, nie

chcieli i  nie mogli już być biernymi poddanymi swoich panów. Stali się

aktywnymi uczestnikami życia społecznego, odnieśli sukces na polu gospo-

darczym i dzięki temu poczuli się godnymi synami swej ziemi.

O  tym, jak bardzo ziemie estońskie różniły się od  Rosji, świadczył

również ich system edukacyjny, czego sztandarowym przykładem było

istnienie Uniwersytetu w Dorpacie. Wiek XIX przyniósł rozwój wyższych

uczelni w Moskwie i Sankt Petersburgu, jednakże w nadbałtyckim regionie

Imperium Rosyjskiego funkcjonował jedynie Uniwersytet Wileński oraz

Academia Petrina. Była to wyższa uczelnia założona w 1775 r. w Mitawie

z inicjatywy Księcia Kurlandii i Semigalii, a zarazem faworyta carycy Kata-

rzyny II, Piotra Birona

23

. W 1795 r. za zgodą Katarzyny II przekształcono

ją w uniwersytet. Z tą też uczelnią, jak i z założonym w Rydze w 1796 r.

Infl anckim Towarzystwem Dobroczynno-Ekonomicznym, związany był

przyszły rektor Uniwersytetu w  Dorpacie, George Friedrich Parrot

24

.

Dlatego też po  odrodzeniu się wyższej uczelni na  ziemiach estońskich,

również to stowarzyszenie o charakterze społeczno-naukowym przeniosło

się w 1813 r. do Dorpatu. Początkowo wcale nie było jednak przesądzone,

że uniwersytet powróci nad Embach. O status miasta akademickiego rywa-

lizowały jeszcze Mitawa oraz Parnawa. Już w 1754 r. o powołanie w ich

mieście wyższej uczelni starali się radni tej ostatniej. Mimo to 4 maja 1799 r.

Paweł I zatwierdził statut Uniwersytetu Dorpackiego.

Ofi cjalna nazwa Uniwersytetu w Dorpacie brzmiała – Kaiserliche Universität

zu Dorpat. Słowo Kaiserliche oznacza oczywiście cesarski i wiąże się z faktem,

że przynajmniej ofi cjalnie jego założycielem był imperator. Z drugiej strony,

już sam język w  jakim ją zapisano, pokazuję nam charakter tej uczelni.

22

Tamże.

23

Tamże, s. 66.

24

Tamże, s. 67.

background image

86

Paweł Stefanek

Był to w gruncie rzeczy zachodnioeuropejski i niemiecki uniwersytet, który

jednakowoż zapewniał także budowanie mostu pomiędzy światem nauki

w  Europie Zachodniej, jak i  Rosją. Pierwsza immatrykulacja po  reakty-

wacji uczelni odbyła się 21 kwietnia

25

. Pierwszym studentem został Łotysz

– Gustaw Peterson. Aleksander I  osobiście zwiedzał placówkę 22 maja

1802 r.

26

Wraz z odnowieniem uczelni powołano do życia dorpacki okręg

naukowy, który w tym czasie składał się z guberni: estlandzkiej, livlandz-

kiej, kurlandzkiej oraz fi nlandzkiej. Wiele zasług dla rozwoju uniwersytetu

można przypisać nie tylko jej pierwszemu rektorowi, Georgowi Friedrichowi

Parrotowi, lecz również osobie, która jako pierwsza pełniła funkcję kura-

tora dorpackiego okręgu naukowego – Friedrichowi Klingerowi

27

. To  on

wydał dzieło pt. Sturm und Drang, czyli Burza i szał, co z czasem stało się

sztandarowym hasłem europejskich romantyków. O przyszłość uczelni dbał

również jego następca i późniejszy rosyjski minister oświaty Karol Lieven.

Już w latach 1802–1803 zorganizowano znakomitą bibliotekę i ogród bota-

niczny, a nawet obserwatorium astronomiczne i muzea: zoologiczne oraz

starożytności antycznych.

W  1828  r. powstał na  uniwersytecie Instytut Profesorski –

elitarna jednostka mająca kształcić kadrę dla rosyjskich uczelni wyższych.

W pierwszym roku jego istnienia przyjął dwudziestu kandydatów

28

. Uniwer-

sytet Dorpacki był jedyną tego rodzaju, cieszącą się bardzo dużą autonomią,

instytucją w Imperium Rosyjskim. W 1825 r. na uczelni pracowało trzydziestu

profesorów. Uniwersytet posiadał bibliotekę z księgozbiorem liczącym 30 tys.

egzemplarzy

29

. W 1820 studiowało na nim 262 studentów, w latach trzydzie-

stych i czterdziestych XIX w. liczba ta ustabilizowała się na poziomie 550–560

żaków. Z polskiego punktu widzenia ważnym wydarzeniem było założenie

w 1828 r. w Dorpacie pierwszej polskiej korporacji studenckiej Polonia.

Gorsze  czasy dla uczelni nastały po  epoce powstań belgijskich

i polskich z lat trzydziestych XIX w., kiedy to po raz pierwszy Rosjanie podjęli

próbę ograniczenia jego autonomii. Doszło nawet do tego, że w 1850 r. aresz-

towano rektora uniwersytetu, profesora prawa Edwarda Ossenbrungena

30

.

Oskarżony o  kontakty z  wolnomyślicielami został skazany na  wygnanie.

Jego kolega, mający rosyjskie obywatelstwo docent Wiktor Hehn, otrzymał

wyrok zsyłki na  Syberię. Jednakże  w  okresie odwilży posewastopolskiej

25

G. Manteuffel, Zarysy z dziejów krain dawnych infl anckich, Kraków 2007, s. 351.

26

K. Siliwaska, История Тартуского университета, 1632-1982, Tallinn 1982, s. 69.

27

G. Manteuffel, Zarysy z dziejów krain..., s. 353.

28

K. Siliwaska, История..., s. 82.

29

H. Plater, Jeografi a..., s. 270.

30

Tamże, s. 357.

background image

87

Estonia – między wschodem a zachodem

sytuacja poprawiła się. Car Aleksander II wydał w  1865  r. nową ustawę

regulującą status Uniwersytetu w  Dorpacie

31

. Dzięki niej uczelnia nadal

miała autonomiczny charakter. Rektora na czteroletnią kadencję wybierał

Senat, a  Imperator jedynie zatwierdzał go na  urzędzie. Uczelnia mogła

zachować swoją samodzielność także dlatego, że przez długi czas funkcję

kuratora dorpackiego pełnili Niemcy. Z  czasem urząd ten przeszedł

jednak w  ręce rosyjskie. Wraz z  nastaniem epoki rusyfi kacji powierzono

go Michaiłowi Kapustinowi. Dzięki wcześniejszemu wsparciu ze  strony

władz państwowych przez cały XIX w. uniwersytet mógł jednak szczycić

się dobrym poziomem naukowym. Trwały intensywne prace nad rozwojem

doktryny prawa infl anckiego, położono podwaliny pod przyszłość znako-

mitego wydziału medycznego. Dzięki Alma Mater Dorpatensis wykształciła

się liczna kadra prawników, lekarzy, lingwistów i innych specjalistów. Lista

profesorów, w  tym Polaków, wykładających za granicą, a  studiujących

w Dorpacie, także jest bardzo długa.

W  1887  r. na  uniwersytecie studiowało 1704 studentów oraz 29

wolnych słuchaczy

32

. Liczba profesorów i docentów sięgnęła 73. Uniwer-

sytet składał się z  pięciu wydziałów: protestancko-teologicznego, histo-

ryczno-fi lologicznego, fi zyko-matematycznego, prawnego (jurydycznego)

i medycznego. Na uczelni studiowali nie tylko Niemcy, lecz również Polacy,

Estończycy oraz przedstawiciele wielu innych narodów. Młodzież z guberni

bałtyckich mogła wybrać także studia na Politechnice w Rydze i w Insty-

tucie Weterynaryjnym w Dorpacie. Pozycja Uniwersytetu w Dorpacie była

jednak na tyle silne, że podporządkowano mu wszystkie instytucje szkolne

Kraju Bałtyckiego

33

. Wkrótce też powołano przy nim Instytut Nauczycielski

przemianowany z  czasem na  Seminarium Nauczycielskie. W  Dorpacie

powstała również pierwsza w Rosji uniwersytecka klinika psychiatryczna.

Na teren uniwersytetu policja państwowa nie miała wstępu. Uczelnia

posiadała własne sądy i siły porządkowe. Dlatego też w epoce rusyfi kacji

poważnie ograniczono jej autonomię. Od 1884 r. status dorpackiej wszech-

nicy został uregulowany przez ogólnorosyjską ustawę uniwersytecką

34

.

Od tego momentu studenci mieli podlegać sądownictwu powszechnemu

i dozorowi policji. Kontroli władz poddano wszelkie imprezy akademickie

i zebrania studenckie. W 1893 r. nazwę miasta oraz uniwersytetu zmieniono

31

K. Siliwaska, История..., s. 87.

32

H. Plater, Jeografi a..., s. 366.

33

S. Isakow, Wprowadzenie, tłum. J. Lewandowski, [w:]  Uniwerstet w  Tartu a  Polacy,

red. S. Isakow, J. Lewandowski, Lublin 1999, s. 10.

34

Z. Bednarski, Polacy na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Dorpacko-Juriewskiego w latach

1889-1918 i Estońskiego Uniwersytetu Narodowego w latach 1919-1940, Olsztyn 2005, s. 11.

background image

88

Paweł Stefanek

na Juriew. Językiem wykładowym miał zostać wyłącznie rosyjski. Z tego

powodu wielu profesorów odejść odeszło z  uczelni. Zdarzały się oczywi-

ście wyjątki jak np. ten dotyczący profesora anatomii Augusta Raubera,

który otrzymał zgodę na wygłaszanie wykładów po niemiecku ze względu

na swoją sławę i w obawie przed buntem jego uczniów

35

. Inni musieli się

dostosować do nowych warunków. Z powodu tych trudności wielu wybit-

nych uczonych wyjechało do  Niemiec. Doszło nawet do  tego, że  starych

niemieckich profesorów zastępowali nauczyciele akademiccy, którzy nie

posiadali tytułu magistra. Nawet Rosjanie przyznawali, że  uniwersytet

podupadł.

Jednocześnie jednak wraz ze  zmianami w  kadrze  uczelni, w  jej

murach pojawili się w  większej liczbie studenci pochodzący z  Rosji,

Ukrainy a  także  Żydzi

36

. Pod  koniec lat dziewięćdziesiątych wyznawcy

religii mojżeszowej stanowili już około 17% wszystkich studentów uczelni.

Zwiększona kontrola nie zapobiegła rozwijaniu się ruchów rewolucyjnych

na terenie uniwersytetu. Ich echa możemy odnaleźć w pamiętniku Stani-

sława Stempowskiego (1870–1952). Młody polski ziemianin studiował

w Instytucie Weterynaryjnym w latach 1888–1892

37

. Był jednym z ponad

2,5 tys. polskich studentów, którzy się studiowali w Dorpacie do 1918 r.

38

Gdy uczelnia utraciła swój niemiecki charakter przybyli tu przedstawi-

ciele nowych narodowości. Wiemy, że na przełomie XIX i XX w. powstały

w Dorpacie kółka żydowskie, gruzińskie, litewskie, a nawet białoruskie

39

.

Studiowało tu także  wielu późniejszych przywódców łotewskiego ruchu

narodowego. Dzięki temu Uniwersytet w Dorpacie odegrał bardzo ważną

rolę nie tylko w  dziejach narodu estońskiego. Panująca tutaj atmosfera,

nawet w czasach rusyfi kacji, umożliwiła formowanie się postawy życiowej

wielu późniejszych przywódców politycznych działających w całym Impe-

rium Rosyjskim.

O  tym, że  Estończycy mogli przekształcić się w  nowoczesny naród

nie zadecydowały jedynie elity. Również przeciętni mieszkańcy kraju zaan-

gażowali się w  działalność o  charakterze  społecznym i  politycznym. Nie

byłoby to możliwe bez istnienia bardzo dobrze rozwiniętego na ziemiach

estońskich systemu edukacyjnego. Obecna była tutaj rozwinięta tradycja

nauczania domowego, a  od  początku XIX  w. coraz większa liczba dzieci

zaczęła uczęszczać do szkół publicznych. Na poziomie podstawowym były

35

Tamże, s. 13.

36

Tamże.

37

S. Stempowski, Dorpat, (1888-1892): rozdział pamiętników, Wrocław 1952, s. 2.

38

S. Isakow, Wprowadzenie..., s. 7.

39

Tamże, s. 12.

background image

89

Estonia – między wschodem a zachodem

to trzyletnie szkoły gminne, na wsi obowiązkowe od lat siedemdziesiątych

XIX w.

40

Po jej ukończeniu uczniowie mogli kontynuować swoją edukację

albo w  miejskich szkołach realnych, albo w  wiejskich – parafi alnych.

W  największych miastach powstały również gimnazja. I  choć dopiero

po 1905 r. dopuszczono, by w szkołach prywatnych językiem nauczania był

estoński (wcześniej dominował w nich niemiecki i rosyjski), to i tak odgry-

wały one pozytywną rolę w życiu narodu estońskiego. Poziom nauczania,

w  szczególności w  szkołach miejskich, był stosunkowo wysoki. Program

szkolny uwzględniał lokalną specyfi kę. Dzięki temu dzieci mogły dokładniej

poznać geografi ę oraz historię własnego kraju. Efektem upowszechnienia

się szkolnictwa na tym terenie było niemalże całkowite wyeliminowanie

analfabetyzmu na ziemiach estońskich, co też w jakiś sposób odróżniało

je od Rosji. Jak wykazał pierwszy ogólnorosyjski spis powszechny z 1897 r.

w  Rosji tylko 21% ludności potrafi ło czytać i  pisać. Tymczasem ten sam

spis w przypadku ziem estońskich udowodnił, że na tym obszarze odsetek

osób piśmiennych wynosił 77,7%. W  przypadku młodzieży oznaczało to,

że problem analfabetyzmu został praktycznie całkowicie wyeliminowany

41

.

Estończycy wystąpili z inicjatywą budowy ich własnego gimnazjum.

Wokół tej idei powstało wiele komitetów kwestowych, zbierających na ten

cel przez ponad 15 lat pieniądze. Niestety, kolejnym smutnym epizodem

rusyfi kacji było przeznaczenie tak zgromadzonych środków na  szkołę

z  rosyjskim językiem wykładowym. Mimo to  sama idea budowy szkoły

pozwoliła okrzepnąć estońskiemu ruchowi narodowemu.

Jeżeli prześledzimy kolejne fazy emancypacji nowoczesnego narodu

estońskiego to  łatwo zauważymy, że  nie można  go zaliczyć do  narodów

wschodnioeuropejskich. U  źródeł tego procesu leżało bardzo wiele czyn-

ników, natury prawnej, ekonomicznej i kulturowej, które na pytanie, czy

chce należeć do  świata zachodu czy też wschodu, dawały jednoznaczną

odpowiedź.

40

J. Lewandowski, Estonia, s. 38.

41

J. Lewandowski, Historia Estonii, s. 155.

background image
background image

91

M

ICHAŁ

S

TARCZEWSKI

Uniwersytet Warszawski

Ucieczka do Ameryki.

Przekraczanie granic państwowych

przez polskich emigrantów zarobkowych

z Królestwa Polskiego i Galicji przed 1914 r.

Z

jawisko masowej emigracji zarobkowej pojawiło się w zaborach rosyj-

skim i austriackim w latach siedemdziesiątych XIX w. Dwadzieścia lat

później nasiliło się do tego stopnia, że mówi się wówczas o kolejnych falach

„gorączki brazylijskiej”. Szacuje się, że do 1914 r. na stałe wyemigrowało

do USA 3 mln Polaków, a 100-200 tys. do Brazylii, drugiego najpopularniej-

szego kraju emigracji.

1. Polityka emigracyjna Rosji i Austrii

1.1 Galicja

W  XIX  w. teorie maltuzjańskie wyparły dominującą wcześniej

koncepcję merkantylizmu. Z teorii Thomasa Malthusa wynikało, że wzrost

liczby ludności jest niebezpieczny, grozi bowiem przeludnieniem i brakiem

możliwości produkowania wystarczającej ilości żywności. Ten sposób

myślenia wpłynął na liberalizację barier stawianych wychodźstwu. Zgodnie

z tą tendencją Austria wprowadzała prawa umożliwiające dość swobodne

przemieszczanie się poza granice państwa. Normy te były jednolite dla

całej monarchii habsburskiej. Ważnym krokiem było w 1865 r. zniesienie

kontroli paszportów – w  zamian wprowadzono obowiązek wylegitymo-

wania się na  żądanie władz. Konstytucja z  1867  r. wprowadziła zupełną

background image

92

Michał Starczewski

swobodę emigracji z  istotnym wyjątkiem mężczyzn zobowiązanych

do służby wojskowej. O karach za emigrację poborowych mówiły ustawy

o służbie wojskowej z lat: 1868, 1889 i 1912.

1.2 Rosja

O ile w prawodawstwie austriackim widoczna była tendencja do libera-

lizacji przepisów wychodźczych, o tyle w zaborze rosyjskim zmiany w prawie

przebiegały w  odwrotnym kierunku. Konstytucja Królestwa Polskiego

po 1815 r. zapewniała dużo swobód. Obowiązujący w latach 1818–1847 Kodeks

Karzący dla Królestwa Polskiego zawierał jedynie postanowienia karne skierowane
przeciwko prowadzącym werbunek
(…) do  obcego wojska (art. 90) a  następnie –
jak powiedzielibyśmy obecnie – przeciwko
„agentom emigracyjnym”, a więc osobom,
które namawiały i pomagały „mieszkańcom tutejszo-krajowym do wyniesienia się za
granicę bez wiedzy zwierzchności w  celu usadowienia się w  kraju obcym” (art. 91,
273)

1

. W 1847 r. zaczął w Królestwie Polskim obowiązywać Kodeks Kar Głów-

nych i  Poprawczych. Zawarte w  nim przepisy dotyczące emigracji zostały

w  zasadzie powtórzone w  kodeksie o  tej samej nazwie, wprowadzonym

na wzór rosyjskiego kodeksu karnego w 1876 r. Nowy kodeks obowiązywał

do I wojny światowej. Opuszczenie kraju bez pozwolenia karane było konfi -

skatą majątku i wygnaniem

2

. Zgodnie z ustawą wojskową z 1874 r. mężczyźni

od 15. roku życia aż do odbycia służby wojskowej nie mogli otrzymać uwol-

nienia z obywatelstwa rosyjskiego, a więc nie mogli emigrować. Paszporty

zagraniczne (obowiązywały także paszporty na podróże wewnątrz państwa)

wydawane były wyłącznie za zgodą cara na  wniosek ministra spraw

wewnętrznych. Dobrze  istotę problemu oddał krakowski historyk prawa

Grzegorz Kowalski: choć teoretycznie można było uzyskać zgodę władz na wychodź-
stwo, to w praktyce, na skutek skomplikowanych i kosztownych procedur, graniczyło
to z niemożliwością. Pozostawały wtedy w odwodzie inne możliwości – a więc nielegalne
opuszczenie kraju bez względu na konsekwencje

3

.

1

G.M. Kowalski, Prawna regulacja wychodźstwa w Królestwie Polskim w latach 1815–1914,

„Czasopismo Prawno-Historyczne”, 55 (2003), 2, s. 237.

2

Tamże, s. 238–239.

3

Tamże, s. 253.

background image

93

Ucieczka do Ameryki

2. Praktyka: podobieństwa między zaborami

2.1. Poborowi

Władze  rosyjskie były wrogie emigracji, jednocześnie doskwierające

były ucieczki młodych mężczyzn mających służyć w  armii. W  monarchii

habsburskiej emigracja była dozwolona i władze nie mogły się jej przeciw-

stawiać, choć niektórzy urzędnicy stosowali obstrukcję, np. nie wydawali

paszportów. Taką swobodą nie cieszyły się jednak osoby, które miały zobowią-

zania wobec wojska. Jednocześnie to właśnie poborowi najchętniej wyjeż-

dżali za ocean. Byli to  młodzi i  zdrowi mężczyźni, marzący o  polepszeniu

swojej sytuacji materialnej, o założeniu rodziny i zapewnieniu jej dobrych

warunków życia. Paradoks polegał na tym, że ci, którzy najbardziej nadawali

się do służby wojskowej, jednocześnie mieli najlepsze szanse na odniesienie

sukcesu w  obcej rzeczywistości za oceanem. Stwarzało to  duże  zapotrze-

bowanie na usługi ułatwiające ucieczkę z wojska. Taką opinię przedstawił

emigrant Stanisław Kazimierzowski: Powody, jakie mnie zmusiły do emigracji,
były różne, ale najgłówniejszym było uniknięcie służby wojskowej. Co do tego nie byłem
sam – prawie każdy młody człowiek w tym wieku miał to na myśli

4

.

M.D., autor pamiętnika z USA, szewc, wspomina, że groźba wojny

i powołania do wojska była przyczyną jego emigracji: W listopadzie tegoż roku
[1908] zanosiło się na wojnę Austrii z Serbią, o czem coraz głośniej było słychać.
(…)
Na pierwszego grudnia zaniosłem buciki mojemu klientowi, który był urzędnikiem
w starostwie w Podgórzu. Po zapłaceniu mi zapytał: Czy pan służył w 56 pułku? Tak,
mówię, a on zaczął: Powiem panu niemiłą niespodziankę, mamy listę rezerwistów,
powołują ich do swoich pułków potajemnie [...] Nagle uderzyła mnie myśl ucieczki,
ale gdzie? Do  Ameryki.
(…) Poleciałem zaraz do  biura okrętowego w  Krakowie
po całą informację. Zapytałem w biurze, czy mi mogą zabezpieczyć nagłe zniknięcie
i  bezpieczny przejazd do  Ameryki. Ajent tak mnie zapewnił: My znamy bardzo
dobrze te sprawy i w zupełności ręczymy każdemu bezpieczną podróż aż do Bremen
na statek, bez żadnych dokumentów lub paszportu. Należy złożyć zadatek, a resztę
my załatwiemy, damy panu ustną informację i adres do ludzi w Ameryce, więc spiesz
się pan, bo czas nagli

5

.

Policja w Królestwie Polskim w raporcie z 24 lutego 1905 r. szacowała,

że  w  stuosobowych grupach emigrantów nielegalnie przekraczających

4

S. Kazimierowski, Na  obcej ziemi, [w:]  „Pamiętniki emigrantów. 1878–1958”,

Warszawa 1960, s. 721.

5

Pamiętniki emigrantów. Stany Zjednoczone, t. 2, Warszawa 1977, pamiętnik nr 49, s. 531.

background image

94

Michał Starczewski

granicę nawet 80% stanowili dezerterzy

6

. Tę tendencję potwierdzają

badania regionalnej emigracji z Kurpiowszczyzny

7

. W Husiatynie (Galicja)

w 1913 r., wg raportu policyjnego, uciekło od służby wojskowej ponad 40%

poborowych

8

.

3. Przejście granicy

3.1. Pośrednictwo

Ci, którzy posiadali wszystkie potrzebne dokumenty, wyjeżdżali

do Ameryki przy pomocy agentów emigracyjnych, czyli pośredników sprze-

dających szifkarty (bilety na okręty) i organizujących podróż do portów.

Pośrednicy tworzyli trójstopniową hierarchię. Na szczycie znajdował

się agent główny portowy. Jego siedziba mieściła się w mieście portowym

(Hamburg, Brema, Triest). Pośredniczył on między linią okrętową a siecią

agentów koncesjonowanych, mających swoje siedziby w miastach na terenie

całej Europy. Agenci zatrudniali współpracowników, wśród których byli

na ogół także subagenci, czyli agenci pokątni. Namawiali oni potencjalnych

emigrantów na skorzystanie z usług konkretnego pośrednika. W Galicji dwie

największe sieci agentur zbudowały Austro-Amerikana oraz Polskie Towa-

rzystwo Emigracyjne. W Królestwie Polskim, wg raportu dla generał-guber-

natora warszawskiego z 3 lipca 1907 r. w różnych miastach funkcjonowało

dwadzieścia kantorów emigracyjnych, o których w owym czasie wiedziały

władze rosyjskie

9

.

Agentury można uznać za najważniejsze ogniwo w opisywanej struk-

turze. To tutaj zazwyczaj dochodziło do kupna biletów na okręt i często też

na kolej w USA. W agenturze zbierały się grupy emigrantów, zmierzające

w  tym samym kierunku. Właściciele agentur organizowali opiekę nad

wychodźcami na  trasie podróży. Zajmowali się tym pracownicy, którzy

pilnowali, by emigranci wsiedli do właściwych pociągów lub nawet jechali

z nimi. Polskie Towarzystwo Emigracyjne zapewniało, że na krakowskim

dworcu zawsze jest obecny jego przedstawiciel. Odbiera on wychodźców

6

AGAD, KGGW, sygn. 384, k. 1 r.

7

J. Szczepański, Emigracja z północnego Mazowsza za ocean na przełomie XIX i XX wieku,

„Zapiski Ciechanowskie”, 7 (1989), s. 51.

8

AGAD, CK MSW, sygn. 106, k. 1464.

9

AGAD, KGGW, sygn. 723, k. 83–85.

background image

95

Ucieczka do Ameryki

i pomaga im trafi ć do biura towarzystwa

10

. Ilustruje to zjawisko wiele świa-

dectw. Ilko Sydorko, Rusin, który poskarżył się w konsulacie austriackim

w Pittsburgu (USA) na agenta Salomona Eugela Mayera z Rawy Ruskiej,

tak opisywał swą podróż: w Przemyślu, Krakowie, Wiedniu i Trieście spotykali
nas kolejni agenci, którzy w czasie między przybyciem a odjazdem pociągu trzymali nas
ukrytych i potajemnie transportowali nas dalej

11

. Kalman Grinbaum, zatrzymany

w kwietniu 1906 r. w okolicy Łukowa, przewoził do Brześcia Litewskiego

grupę 34 emigrantów, spośród których tylko jeden miał paszport. Jak sam

przyznał, miał go doprowadzić do Kwiatkowskiego, syna tamtejszego karcz-

marza

12

. Z policyjnego raportu z 1909 r. można się dowiedzieć, że jego ojciec,

Lejbus Grinbaum wiózł partie emigrantów z guberni wewnętrznych impe-

rium do stacji kolejowej Wolbrom, gdzie przekazywał ich swojemu synowi,

aby ten dowiózł grupę do  granicy

13

. W  uzasadnieniu wyroku sądowego

z 14 marca 1916 r. skazującego Abrahama Kellera sąd uznał go winnym

m.in. tego, że jako ajent pokątny zagranicznych biur podróży (…) odprowadzał
emigrantów na granicę austryacką a nawet do Hamburga i Bremy

14

.

Nie wszyscy agenci oferowali pełną opiekę. W pamiętniku z Kanady

znajduje się opowieść o tym, jak emigrant dostał tylko wskazówski doty-

czące poszczególnych etapów podróży do portu. Otrzymałem od agenta szyf-
kart, wykaz kiedy odpływaja parowce do Kanady i po kilku dniach byłem gotowy
do podróży.
(…) Gdy przyjechałem do Krakowa nie wiedziałem gdzie się ruszyć ale
powałęsałem się tu i tam i kupił znów bilet do następnej stacyi co miałem zapisane
na kartke papieru na których stacyach mam kupować bilety
(…). W jednym mieście
błądziłem już dłuższy czas po mieście i policyant a było to w Niemczech odprowadził
mnie na stacyę policyjną gdzie wyspałem się dobrze na podłodze i rano zaprowadził
mie policyant na stacyę kolejową. W innem znów mieście nocowałem na schodach
jakiegoś domu. Nareszcie przybyłem do  Antwerpen

15

. Historia tego emigranta

pokazuje, jak bardzo niektórzy nie radzili sobie bez opieki w drodze. Nie

potrafi li nawet zapewnić sobie noclegu i byli całkiem zagubieni.

10

J. Okołowicz, Ważne wskazówki dla wychodźców, jadących przez Galicyę, Warszawa [b.r.w.],

s. 17.

11

AGAD, CK MSW, sygn. 106, k. 603, In Przemysl, Krakau, Wien und Triest begegneten uns

andere Agenten, die uns in der Zeit zwischen Ankunft und Abgang der Bahnzuege versteckt hielten
und heimlich weiter befoerderten.

12

AGAD, KGGW, sygn. 545, k. 11 r.-v.

13

AGAD, KGGW, sygn. 1248, k. 5 (2).

14

AGAD, CK MSW, sygn. 106, k.1074.

15

Pamiętniki emigrantów. Kanada, Warszawa 1971, nr 10, s. 283–284.

background image

96

Michał Starczewski

3.2. Nielegalne przekroczenie granicy

Z różnych powodów bardzo wielu emigrantów nie mogło wyjechać

legalnie i przekraczało granicę wbrew obowiązującym regulacjom. Zasad-

niczo były trzy sposoby nielegalnego przekroczenia granicy. Pierwszy

polegał na  zdobyciu paszportów fałszywych lub z  naruszeniem prawa.

Drugą metodę można nazwać przejściem przez zieloną granicę (co niektórzy

nazywali szwarcówką). Polegało to  na  tym, że  zbierano większe  grupy

emigrantów, liczące nawet ponad sto osób. Emigranci dojeżdżali do przy-

granicznej wsi, a tam podzieleni na mniejsze grupy, z pomocą miejscowych

chłopów-przewodników, przechodzili na  stronę pruską. Szwarcówka była

bardziej niebezpieczna, ale tańsza niż zdobywanie paszportu

16

.

Niektórzy stosowali trzeci sposób, czyli próbowali omijać strzeżone

przejścia graniczne i  wybierali drogę nienadzorowaną, np. do  portów

włoskich przez Węgry, lub do Hamburga przez Wiedeń.

W  Rosji funkcjonowały grupy trudniące się przemytem ludzi, dla

których szyld biura emigracyjnego stanowił tylko dogodny pretekst do zale-

galizowania działalności. Przykładem grupy specjalizującej się w  prze-

prowadzaniu emigrantów przez granicę był „sztab emigracyjny”, który

w 1912 r. został zdekonspirowany w Myszyńcu, na północnym Mazowszu. Jak

ustalił J. Szczepański, w skład „sztabu” wchodziło 17 agentów żydowskich

i 5 chłopów, którzy wynajmowali kwatery oraz podwody. Ponadto o branie

łapówek został oskarżony ofi cer żandarmerii ze stacji kolejowej w Ostrołęce

17

.

3.2.1. Fałszywe paszporty

Problemy z uzyskaniem paszportu mieli przede wszystkim poborowi.

Jednak również pozostali mężczyźni nie mogli mieć pewności, że otrzymają

upragniony dokument. Urzędnicy mieli wytyczne, by utrudniać emigrację

lub robili to z własnej inicjatywy

18

. Niekiedy był to sposób na wymuszenie

łapówki.

W  pamiętniku z  Ameryki Południowej znajduje się następujące

opowiadanie: [ojciec] Zaczął chodzić do starosty powiatowego prawie co dnia i tak
ciągle mu dokuczał, aż naraz pan starosta mu powiedział, że nawet za 300 reńskich
paszportu mu nie da, a grunt ojciec już był puścił w sprzedaż (…). Aż mu ktoś tam
doradził ażeby szedł do żony pana starosty, a ona może jemu coś w tym poradzi. No

16

Pamiętniki emigrantów. Ameryka Południowa, Warszawa 1939, nr 18, s. 305.

17

J. Szczepański, Emigracja zarobkowa z Kurpiowszczyzny (do I wojny światowej), („Zeszyty

Naukowe. Ostrołęckie Towarzystwo Naukowe”), Ostrołęka 1993, s.  43. Podobnie

stwierdza A. Dobroński, Infrastruktura społeczna i ekonomiczna…, s. 115.

18

Por. tamże, s. 333.

background image

97

Ucieczka do Ameryki

i tak się stało. Pewnego dnia ojciec wstał raniuchno i poszedł do pani starościny, przy-
szedł i stał pod furtką jej domu, [...] Wpuściła i kazała usiąść na werandzie a ojciec
nim się wziął za ten cały różaniec do odmawiania zaraz wyjął 40 reńskich i położył
przy niej na  ławce, tak ona  już nie dała różańca odmawiać tylko powiedziała:
przyjdźcie jutro dycht rano to paszport będzie gotowy. I tak się stało. Na drugi dzień
o dziesiątej godzinie D. zapukał do drzwi, starosta zaprosił i kazał usieść i w kilka-
naście minut paszport był wypisany. Starosta podziękował i błogosławił szczęśliwej
podróży

19

.

Sposobem na  oszukanie administracji było zdobycie paszportu

na  kilka miesięcy do  któregoś z  europejskich miast. Autor pamiętnika

z USA pracował w Wilnie, gdy dostał informację, że w Warszawie czeka

na  niego bilet do  Ameryki, podarowany przez przyjaciela. Zacząłem robić
zaraz [w Warszawie] starania o paszport zagraniczny, chcąc jechać legalnie, że chcę
jechać do  Wiednia na  pół roku dla udoskonalenia się w  mojem rzemiośle (…).
Dostałem ten paszport zagraniczny [na] 6 miesięcy

20

.

W Królestwie Polskim działali pośrednicy zajmujący się wyrabianiem

paszportów dla osób, które w  rzeczywistości zamierzały zostać w  domu.

Wykorzystywane one były dla emigrantów, niektórzy nie dysponowali

własnymi dokumentami. 24 kwietnia 1906  r. zatrzymana  została grupa

11 kobiet i 23 mężczyzn, z których tylko jedna osoba miała swój paszport.

Pozostałe 32 osoby, z wyjątkiem jednej, dysponowały dokumentami wysta-

wionymi na cudze nazwiska

21

. Berek Ziskow Czerniewicz w 1907 r. dostar-

czał potrzebne paszporty na  nazwiska warszawiaków, o  czym świadczy

zachowany dokument: Czerniewicz specjalnie zajmuje się wysyłaniem rosyjskich
emigrantów do Ameryki, zaopatrując ich także w zagraniczne paszporty, które otrzy-
muje przy pomocy zarządców domów na nazwiska osób mieszkających w Warszawie,
które wcale nie zamierzają wyjeżdżać za granicę

22

. Paszport na cudze nazwisko

powinien sprawiać wrażenie, że  jego właściciel nie jest w  wieku pobo-

rowym. Z tego powodu zaniżano lub zawyżano deklarowany wiek, w zależ-

ności od wyglądu emigranta. W agencji Salomona Rozenberga przy ulicy

Chmielnej w Warszawie zatrzymano w 1907 r. 16 wychodźców. Spośród nich

tylko jedna  osoba miała prawdziwy paszport. Szczególną uwagę zwrócił
młody Żyd wyglądający na nie mniej niż 22–23 lata [który-redakcja] przedstawił

19

Pamiętniki emigrantów. Ameryka Południowa, Warszawa 1939, nr 13, s. 159–160.

20

Pamiętniki emigrantów. Stany Zjednoczone, t. 1, Warszawa 1977, pamiętnik nr 9, s. 284.

21

AGAD, KGGW, sygn. 545, k. 37 r.-v.

22

Черневичъ спеціально занимается отпровкою русскихъ эмигрантовъ въ Америку,

снабжая ихъ и заграничными паспортами, съ полученіемъ таковыхъ при содђйствіи
управляющихъ домами на имя проживающихъ въ Варшавђ лицъ, которыя вовсе не
намђрены следовать за границу,
AGAD, KGGW, sygn. 723, k. 18 r.

background image

98

Michał Starczewski

paszport na nazwisko 16-letniego mieszczanina Nieświeża, mińska gubernia, Benia-
mina Szapiro

23

.

Mieszkańcy strefy przygranicznej w  Królestwie Polskim (szerokiej

na trzy mile) mieli prawo do tzw. półpasków, czyli dokumentów upraw-

niających do  przekraczania granicy w  celu utrzymywania kontaktów

z pobliskimi miejscowościami w sąsiednim kraju. Kto mógł, starał się więc

o zdobycie takich biletów przygranicznych zamiast paszportu. Faktycznie

pozwalały one mieszkańcom Cesarstwa Rosyjskiego podróżować po całym

świecie. Np. w Kaliszu w 1908 r. wszczęto śledztwo w związku z naduży-

ciami związanymi z wykorzystaniem półpasków

24

.

3.2.2. Podróż bez paszportu

Czasem wychodźcy nawet nie trudzili się staraniem w  urzędach

– może z braku wiary, że przyniesie to pożądany skutek, a może z braku

wiedzy. Stanisław Jabłoński, zachęcając swoich rodziców do  przyjazdu

do niego do Brazylii, zalecał udanie się od razu do przewodnika: Uwiado-
miom was jak będziecie wyjeżdżać to jechoć trzebo nadwiślonską koleją do Konopek,
trzeba pytoć do Niedmelskiego, to on przeprowodzi przez gronico i bedzie dobrze

25

.

Jan Sitniewski w liście stwierdza wprost, że metryki i paszporty są niepo-

trzebne

26

.

Duże  grupy emigrantów stanowiły zagrożenie dla pograniczników.

W aktach kancelarii Gubernatora Warszawskiego zachowała się informacja

o 500-osobowej grupie, która miała rzekomo «iść z rozwiniętymi sztandarami»

27

.

Interesującą sytuację rekonstruuje w swojej książce I. Kosińska. Pisze ona,

że  charakterystyczna  scena  rozegrała się we wsi Krosnowice w  pow. kutnowskim
przy przechodzeniu 160-osobowej grupy. Strażnik Ziemski Bajkow usiłował nakłonić
ludzi do  zawrócenia, zatrzymał pierwszą z  jadących furmanek, wówczas jeden
z grupy, Szczepański, mieszkaniec wsi Szubek gm. Krośniewice, krzyknął: «Strażnik
nie ma prawa nas zatrzymywać, na strażnika mamy pałki!» Tłum zachęcony jego
wystąpieniem parę razy uderzył batami Bajkowa (…) Strażnik uciekł, a emigranci
ruszyli dalej

28

.

23

Молодой еврей, по наружности имђющій не мнђйђе 22-23 лђтъ, предъявилъ паспортъ

на имя 16-ти лђтняго Несвижскаго, Минской губ. мђщанина Беніамина Шапиро

, AGAD,

KGGW, sygn. 723, k. 27 r.-v.

24

AGAD, KGGW sygn. 1018, k. 4–8.

25

Listy emigrantów…, nr 39, s. 174.

26

Tamże, nr 62, s. 207.

27

I. Kosińska, Emigracja z Królestwa Polskiego do Brazylii…, s. 86.

28

Tamże, s. 86–87.

background image

99

Ucieczka do Ameryki

4. Oszustwa

Nielegalne przekraczanie granicy było doskonałą okazją do  krzyw-

dzenia emigrantów. Zdarzały się oszustwa względnie nieszkodliwe, jak

i bardziej bulwersujące. W moim przekonaniu trudno mówić o naciąganiu

w momencie ustalania cen, choć ich rozpiętość była olbrzymia. Emigranci

znajdujący przewodników bez niczyjego pośrednictwa płacili czasem

tylko kilka rubli czy koron. Pośrednicy kazali płacić sobie kilkadziesiąt,

a nawet powyżej stu. We fragmencie pamiętnika, który zacytuję, jest mowa

zarówno o zdzierstwie (w przekonaniu autora), jak i o przestępstwie: mój
ojczym poszedł na poradę do pewnego Żydka z miasta Pabianic i opowiedział mu
całą historję o zatrzymaniu paszportów przez gubernatora, a Żydek mu na to. Nu
gospodarzu na to wszystko da się radę, dajcie mi 100 rubli i bez paszportów się obędzie
bo po co paszport? kiej da się bez paszportu do Brazylji jechać. Targ w targ pozo-
stało na  80  rublach (…). A  więc Żyd zażądał pieniądze  z  góry tak się zgodzono,
tak ten pierwszy Żydek zrobił handel z drugiem za połowę ceny za które miał nas
dostawić do  Prus zarabiając od  razu 40  rubli, tak ten drugi Żydek nas odwiózł
wozem do granicy pruskiej do pewnego leśniczego Polaka, znów siacherka i zgodził
przez przeprowadzkę za granicę za 15 rubli co ów leśniczy miał nas przeprowadzić
i zostawił nas w lesie blisko granicy i wrócił sobie spokojnie do domu, a myśmy zostali
w opiece owego leśniczego. O 10-tej w nocy przyszedł po nas leśniczy z parobkamy
i zabrał nas do siebie
. Rodzina została podzielona na trzy grupy. Jako ostatnia

szła matka z dwójką małych dzieci. Po przeprowadzeniu na pruską stronę

matki z jednym dzieckiem leśniczy stwierdził: jeśli pani mi teraz da 10 rubli,
to pani dziecko przez rzekę przeniosę, jeżeli nie to dziecko zatrzymam. Prócz tego był
bagaż z  rozmaitemi statkami podróżnemi więc matka na  to  się zgadza, ochfi aro-
wuje łajdakowi 10 rubli ażeby tylko dziecko i bagaż przeniósł, leśniczy każe parob-
kowi przez rzekę dziecko przenieść, a bagaż bierze na plecy i wraca z nim do siebie,
ów rodak sto razy gorszy od Żyda, więc nareście wszyscy znajdowalim się na stronie
pruskiej, ale się nie moglim w żaden sposób odnaleźć, bo każda grupka znachodziła
się w innem miejscu, a pruscy strażnicy po swej stronie latali jak opętani i łapali
owych ludzi i oddawali straży rosyjskiej

29

.

5. Podsumowanie

Emigracja z Galicji była prostsza niż wyjazd z Królestwa Polskiego

ze  względu na  politykę władz w  tym zakresie. Mimo to  istniało wiele

podobieństw między obydwoma zaborami. Zarówno władze  galicyjskie,

29

Pamiętniki emigrantów. Ameryka Południowa, Warszawa 1939, nr 20, s. 333–335.

background image

100

Michał Starczewski

jak i  rosyjskie zdecydowanie przeciwstawiały się wychodźstwu młodych

mężczyzn, którzy nie odbyli służby wojskowej. Była to  zaś najliczniejsza

kategoria emigrantów.

W  wyjeździe do  Ameryki pomagali pośrednicy, którzy sprzeda-

wali bilety na  okręty oraz zazwyczaj organizowali podróż do  portu.

Legalne metody emigracji wymagały zdobycia potrzebnych dokumentów.

Często  próbowano opuścić swój kraj w  sposób nielegalny, korzystając

z  pomocy wyspecjalizowanych grup (nieraz byli to  ci sami pośrednicy).

W  ten sposób zdobywano fałszywe paszporty lub przekraczano „zieloną

granicę”.

Nielegalne przekraczanie granicy wiązało się z  dużym ryzykiem,

ponieważ wymagało zaufania przestępcom. Dochodziło więc regularnie

do nadużyć i oszustw.

background image

101

B

ARTŁOMIEJ

R

USIN

Uniwersytet Jagielloński

Problem tzw. „linii Curzona” z lipca 1920 roku

– fakty, opinie, interpretacje

Wstęp

K

oniec I wojny światowej spowodował głębokie i nieodwracalne zmiany

na starym kontynencie, w tym – co najważniejsze z naszej perspektywy

– odzyskanie niepodległości przez Polskę. Wolność nie została jednak dana raz

na zawsze, a sternicy polskiej nawy państwowej niemal natychmiast zderzyli

się z niezliczoną ilością problemów, związanych również z ustaleniem granic

odrodzonego państwa. Zarówno Józefowi Piłsudskiemu, jak i  Romanowi

Dmowskiemu marzyło się odzyskanie lub przynajmniej związanie z Polską

większości ziem dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, co stało w sprzecz-

ności z życzeniami mocarstw zwycięskiej koalicji, postulującymi utworzenie

Polski niewielkiej, zamkniętej w granicach etnografi cznych. Formułowane

w gabinetach państw zachodnich projekty zakładały pozostawienie Kresów

Wschodnich przy pogrążonej w wojnie domowej Rosji, co ignorowało histo-

ryczne i demografi czne prawa Polski do tych terytoriów.

Projekt „linii Curzona” nie został jednak wprowadzony w życie w wyniku

postanowień pokoju paryskiego, gdyż decyzja o ustanowieniu granicy polsko-

-rosyjskiej nie była ofi cjalnie przedmiotem obrad konferencji pokojowej. Nie

znaczy to, że zwycięskie mocarstwa nie miały własnych ambicji, starając się

przeforsować swoje stanowisko. Celowi temu miało służyć powołanie Komisji

do Spraw Polskich, tzw. Komisji Cambona. która miała przygotować odpowiednie

rozwiązania. Materia ta jest już dobrze opisana w polskiej historiografi i, stąd

wystarczające wydaje się odesłanie Czytelnika do bogatej literatury przedmiotu

1

.

1

L. Wyszczelski, O Polsce w Wersalu, Toruń 2008; J. Karski, Wielkie mocarstwa wobec Polski

1918–1945. Od Wersalu do Jałty, Warszawa 1998; J. Kukułka, Francja a Polska po traktacie

background image

102

Bartłomiej Rusin

Tutaj przypomnimy jedynie najważniejsze  fakty związane z  opracowaniem

projektu polskiej granicy na  wschodzie, która zyskała potem miano „linii

Curzona”.

Komisja Cambona  rozpoczęła działalność w  lutym 1919  r. W  jej

skład weszło pięciu przedstawicieli wielkich mocarstw, zazwyczaj nieprzy-

chylnie patrzących na  roszczenia polskie na  wschodzie. Dla przyspie-

szenia prac powołano podkomisję, kierowaną przez Henri Le Ronda (stąd

potoczna  nazwa – podkomisja Le Ronda), która ogłosiła swój projekt

tymczasowego rozgraniczenia polsko-rosyjskiego 14 IV 1919. Propono-

wana linia graniczna kończyła się na wysokości Galicji Wschodniej, gdzie

nadal (do końca lipca tego roku) toczył się konfl ikt polsko-ukraiński. Propo-

nowane rozwiązanie okazało się wybitnie niekorzystne dla Polski, ustalając

granicę na Bugu i odcinając od niej m.in. Grodno i Brześć, które według

niektórych wcześniejszych postulatów miały pozostać przy państwie

polskim. Propozycję tę przesłano następnie do sekretariatu Rady Najwyż-

szej w końcu kwietnia 1919 r., ale do zakończenia obrad konferencji poko-

jowej kwestia ta była traktowana marginalnie

2

. Do całej sprawy powrócono

dopiero 8 XII 1919, kiedy to zatwierdzono linię opracowaną przez podko-

misję Le Ronda, przebiegającą od  Grodna, wzdłuż Bugu aż do  Sokala

na południu, na zachód od której Polska miała prawo do budowy własnej

administracji państwowej. Jednocześnie jednak zastrzeżono wyraźnie

3

prawa

rządu w Warszawie do ziem położonych na wschód od tej linii, z preten-

sjami do  których mógł on wystąpić w  przyszłości. W  tym czasie wojska

polskie okupowały terytoria daleko na wschód od Bugu

4

.

Trudniejsze okazało się wypracowanie stanowiska w kwestii Galicji

Wschodniej, gdzie od  początku listopada 1918  r. toczyły się polsko-

-ukraińskie działania zbrojne. Fiasko ponosiły kolejne misje alianckie,

mające doprowadzić do  zawarcia rozejmu między walczącymi stronami,

wersalskim 1919–1922, Warszawa 1970; M. Leczyk, Komitet Narodowy Polski a  Ententa
i  Stany Zjednoczone 1917–1919
, Warszawa 1966; M. Baumgart, Wielka Brytania a  odro-
dzona Polska 1918–1933
, Szczecin 1985; H. Batowski, Zachód wobec granic Polski. Niektóre
fakty mniej znane
, Łódź 1995; J.R. Wędrowski, Stany Zjednoczone a odrodzenie Polski. Poli-
tyka Stanów Zjednoczonych wobec sprawy polskiej i Polski w latach 1916–1919
, Wrocław 1980;

M.  Nowak-Kiełbikowa, Polska – Wielka Brytania w  latach 1918–1923. Kształtowanie się
stosunków politycznych
, Warszawa 1975.

2

T. Piszczkowski, Anglia a  Polska 1914–1939 w  świetle dokumentów brytyjskich, Londyn

1975, s. 116–118; L. Wyszczelski, O Polsce…, s. 114–115.

3

Powstanie II Rzeczypospolitej. Wybór dokumentów 1866–1925, red. H. Janowska,

T. Jędruszczak, Warszawa 1984, nr 267, s. 532–534.

4

O. Halecki, Mit linii Curzona, [w:]  Oskar Halecki. Historyk – szermierz wolności,

oprac. J. Cisek, Warszawa 2009, s. 244–247; T. Piszczkowski, Anglia a Polska…, s. 141–142.

background image

103

Problem tzw. „linii Curzona” z lipca 1920 roku – fakty, opinie, interpretacje

niezdecydowani byli również główni decydenci polityczni w Paryżu, a przez

nich także przedstawiciele mocarstw w Komisji Cambona. W wyniku prac

komisji ogłoszono w  połowie czerwca 1919  r. aż pięć projektów rozgra-

niczenia spornego terytorium. Na  ogół były one niekorzystne dla Polski,

gdyż ewentualne znalezienie się wschodniej części Galicji w  jej grani-

cach widziano wyłącznie na zasadach federacyjnych lub z przydzieleniem

mandatu, po upływie którego miałby odbyć się plebiscyt

5

. W tym samym

dniu, tj. 17 czerwca, wysunięto również dwie koncepcje podziału spornych

ziem. Linia rozgraniczenia oznaczona literą A miała przebiegać na zachód

od Lwowa oraz borysławskiego zagłębia naftowego i w przybliżeniu była

ona zgodna z etnicznym podziałem ludności w Galicji. Linia B natomiast

pozostawiała Lwów i Borysław po stronie polskiej. Ze względu na bardzo

silne w  tym momencie zagrożenie bolszewickie oraz możliwość połą-

czenia się rewolucji rosyjskiej i węgierskiej, niemal natychmiast zgodzono

się na  objęcie okupacją wojskową przez Polskę całego terytorium Galicji

Wschodniej aż po rzekę Zbrucz

6

.

Jednocześnie państwa zachodnie, sprzeciwiające się przekazaniu

spornego obszaru Polsce w przyszłości, rozpoczęły opracowywanie projektu

statutu wschodniej części Galicji. Miał on nie tylko zabezpieczyć prawa

mieszkającej tam ludności ukraińskiej, ale także – na czym przede wszystkim

zależało dyplomatom brytyjskim – obowiązywać możliwie krótko, po czym

miano przeprowadzić plebiscyt. Mocarstwa prawo do decydowania o Galicji

Wschodniej uzyskały dzięki traktatowi pokojowemu z  Austrią, wedle

którego suwerenność nad wszystkimi ziemiami poza granicami tego kraju

po wojnie została scedowana na państwa zwycięskiej koalicji

7

.

Ostatecznie 21 XI 1919 ustanowiono dwudziestopięcioletni mandat

polski nad Galicją Wschodnią, z  zachowaniem praw mieszkającej tam

ludności ukraińskiej. Jednak wobec ponownego wzrostu zagrożenia

bolszewickiego i  porażek ponoszonych przez wojska kontrrewolucyjnych

„białych” generałów, zawieszono wykonanie mandatu, przyznając Polsce

prawo do  ponownego podporządkowania sobie omawianego obszaru

na czas nieokreślony

8

.

5

L. Wyszczelski, O Polsce…, s. 118.

6

H. Batowski, Linia Curzona a była Galicja Wschodnia, [w:] tenże, Z polityki międzynaro-

dowej XX wieku. Wybór studiów z lat 1930–1975, Kraków 1979, s. 188–189; T. Piszczkowski,
Anglia a Polska…, s. 113.

7

Powstanie II Rzeczypospolitej. Wybór dokumentów…, nr 263, s. 517.

8

Powstanie II Rzeczpospolitej. Wybór dokumentów…, nr 269, s. 535; M. Nowak-Kiełbikowa,

Polska – Wielka Brytania…, s.  142–155; P. Żurawski vel Grajewski, Sprawa ukraińska
na konferencji pokojowej w Paryżu w roku 1919
, Warszawa 1995, s. 39–42.

background image

104

Bartłomiej Rusin

Do końca 1919 r. nie podjęto już żadnych ważniejszych postanowień

w interesującej nas kwestii. Jak wiadomo, w kolejnym roku Piłsudski podjął

próbę dokonania decydującego rozstrzygnięcia, rozpoczynając w  końcu

kwietnia 1920 r. wyprawę na Ukrainę. Po pierwszych sukcesach, tzn. zajęciu

ogromnych obszarów aż po Kijów na wschodzie, wypadki wojenne obróciły

się na niekorzyść Polski. Po przygotowaniu przeciwnatarcia, Armia Czer-

wona przejęła inicjatywę, spychając oddziały polskie na zachód. W począt-

kach sierpnia 1920 r. zagrożona została Warszawa.

Nota brytyjska z 11 VII 1920

Polacy, świadomi swojej trudnej sytuacji, podjęli rozmowy z przedsta-

wicielami zachodnich mocarstw, przebywającymi w tym czasie na konfe-

rencji w Spa w Belgii. Premier brytyjski David Lloyd George, przeciwnik

roszczeń polskich w czasie obrad paryskich, postanowił wykorzystać nada-

rzającą się okazję i  ukarać Polaków za prowadzenie niezależnej polityki

wschodniej. Premier Rzeczypospolitej Władysław Grabski został w  dniu

10 VII 1920 zmuszony do przyjęcia upokarzających warunków. W podpi-

sanej przez niego umowie żądano m.in. wycofania się oddziałów polskich

na linię z 8 XII 1919 i oddania Litwie Wilna, zdania się na decyzję mocarstw

w  sprawie innych konfl iktów granicznych (Gdańsk, Śląsk Cieszyński)

oraz zwołania międzynarodowej konferencji, w  której na  równych

prawach mieliby uczestniczyć także przedstawiciele Galicji Wschodniej. Co

do podziału tego ostatniego terytorium, to wojska polskie i bolszewickie

miały się zatrzymać na linii frontu w dniu podpisania rozejmu, z cofnię-

ciem się każdej ze stron o 10 km. Jednocześnie odmówiono Polsce pomocy

militarnej. Francuzi zajęli natomiast pozycję pasywną, całkowicie oddając

pośrednictwo w wojnie polsko-bolszewickiej w ręce brytyjskie

9

.

Następnego dnia, tj. 11 lipca, wysłano stronie sowieckiej notę,

w której zawarto warunki zawieszenia broni. Pośrednikiem w jej dostar-

czeniu do Moskwy był niejaki Leslie, przedstawiciel brytyjski w Estonii.

O  wysłaniu noty zostali poinformowani również poseł brytyjski

w Warszawie Rumbold, sekretarz skarbu Artur Bonar Law i lord Harding

w  Londynie, którzy otrzymali kopię dokumentu. Telegram oznaczony

został numerem 38, podano również miejsce i dzień wysłania noty: Spa, July

9

A. Nowak, Porozumienie imperiów: jego benefi cjenci i ofi ary. O tzw. nocie Curzona z 11 lipca

1920  r. i  jej (możliwych) konsekwencjach, [w:]  tenże, Ofi ary, imperia i  historycy. Studium
przypadków (od XVIII do XXI wieku)
, Kraków 2009, s. 112–118; T. Piszczkowski, Anglia
a Polska…
, s. 157; M. Nowak-Kiełbikowa, Polska – Wielka Brytania…, s. 210–215.

background image

105

Problem tzw. „linii Curzona” z lipca 1920 roku – fakty, opinie, interpretacje

11, 1920 [Spa, 11 VII 1920]. I komentarz w kopii wysłanej noty: Following
sent to Reveal to-day, for Chicherin, Moscow
[Poniższe  wysłano do  ukazania

dziś, dla Cziczerina, Moskwa]

10

. Potwierdzają to ofi cjalnie wydane doku-

menty

11

, co sprzeciwia się opinii wyrażonej w książce Stanisława Żochow-

skiego, jakoby miały zostać wysłane dwie noty – jedna ze Spa, a druga

z siedziby Foreign Offi ce

12

.

Najbardziej zaskakujące jest jednak, że  w  nocie wysłanej Sowietom

ze  Spa zmieniony został przebieg linii rozejmowej, do  której w  nieudolny

sposób dopisano ustęp dotyczący Galicji Wschodniej, formalnie nadal znaj-

dującej się pod okupacją polską. Zmiana ta nie była uzgadniana z Grabskim.

W ogóle w czasie rozmów polsko-brytyjskich nie poruszano kwestii oddania

części tego terytorium, choć inne zdanie w tej sprawie można znaleźć w histo-

riografi i brytyjskiej

13

. Dodany w nocie ustęp przedłużający linię rozejmową

na południe przebiegał (…) na zachód od Rawy Ruskiej, na wschód od Przemyśla
do Karpat

14

i łudząco przypominał wcześniejszy o rok projekt podziału Galicji

według linii A – przypomnijmy – odcinającej od Polski Lwów i borysław-

skie zagłębie naftowe. W nocie pozostawiono jednak ustęp o zatrzymaniu się

walczących oddziałów na linii frontu w dniu podpisania rozejmu, bez passusu

dotyczącego cofnięcia się obu stron o 10 km. W nocie z 11 lipca zawarta była

więc oczywista sprzeczność, której do dziś nie udało się rozwiązać.

Sprawa autorstwa projektu linii rozejmowej

Jedną z  nierozstrzygniętych do  dzisiaj kwestii jest problem autora

koncepcji linii rozejmowej oraz osoby, która umieściła ją w tekście wysłanej

do  Moskwy noty. W  polskiej historiografi i najczęściej można  spotkać się

z opinią, że autorem „linii Curzona” był pochodzący z Polski Lewis Namier

(1888–1960), ekspert brytyjskiego Foreign Offi ce w  czasie I  wojny świa-

towej i konferencji pokojowej w Paryżu

15

. Był on konsekwentnym krytykiem

10

T. Piszczkowski, Anglia a Polska…, s. 158.

11

Powstanie II Rzeczypospolitej. Wybór dokumentów..., nr 289, s. 562–563.

12

S. Żochowski, Brytyjska polityka wobec Polski 1916–1948, Londyn 1979, s. 44. Prawdo-

podobnie Autor ma na myśli kopię noty wysłanej do Londynu.

13

Jeden z  brytyjskich historyków twierdzi, że  o  konieczności oddania bolsze-

wikom Galicji Wschodniej przekonywał Grabskiego nie kto  inny jak lord Curzon.

Zob. H. Nicolson: Curzon: the last phase. A study in post-war diplomacy, Londyn 1934, s. 204.

14

Powstanie II Rzeczypospolitej. Wybór dokumentów..., nr 289, s. 562–563.

15

Na temat tej postaci zob. A. Zięba, Historyk jako produkt historii, czyli o tym, jak Ludwik

Bernstein przekształcił się w Lewisa Namiera, [w:] Historyk i historia. Studia dedykowane pamięci
Mirosława Francicia
, red. A. Walaszek, K. Zamorski, Kraków 2005, s. 149–174; J. Namier,

background image

106

Bartłomiej Rusin

oddania dawnych Kresów pod kontrolę Polski, dostarczając dyplomatom

brytyjskim do  zwalczania polskich postulatów argumentów o  charak-

terze  politycznym i  etnografi cznym, często  jednak zmanipulowanych

na  niekorzyść rządu w  Warszawie. Motywacje działania Namiera nie są

do końca znane – on sam powoływał się na swój patriotyczny obowiązek

względem nowej ojczyzny, Anglii. Niektórzy historycy wśród przyczyn takiej

działalności doszukują się uraz osobistych, doznanych jeszcze przed wojną

ze strony Romana Dmowskiego i obozu narodowodemokratycznego

16

.

Podkreśla się również, że dzięki swoim analizom Namier zyskał sobie

duże uznanie i posłuch w centrach brytyjskiej polityki zagranicznej, zyskując

nawet dostęp – za pośrednictwem Philipa Kerra – do premiera Lloyda George’a.

Nie oznacza to jednak, że można określić go mianem szarej eminencji. Jego

rola nie była aż tak duża, jak często przyjmuje się w polskich opracowaniach

17

.

Opinię, która przypisuje autorstwo lub przynajmniej prawdopodo-

bieństwo autorstwa „linii Curzona” Namierowi, wyraziło przynajmniej

kilku polskich historyków. Pewność w tej materii ogłosił Tadeusz Piszcz-

kowski, który komentując memoranda Namiera z przełomu 1918/1919 r.

na temat wytyczenia polskiej granicy wschodniej, napisał, że była to więc
przyszła linia Curzona

18

. T. Piszczkowski przypisuje mu więc przynajmniej

koncepcyjne autorstwo projektu. Prawdopodobieństwo, że autorem „linii

Curzona” był Namier wyrazili także  Henryk Batowski

19

oraz Aleksander

Wasilewski

20

. Tomasz Wituch stwierdził natomiast, że Namier był autorem

dodatku do  „linii Curzona’, w  którym miała ona  przebiegać na  zachód

Lewis Namier. A biography, Londyn 1971; M. Kukiel, Sir Lewis Namier, „Teki Historyczne”

(Londyn), 9 (1960–1961), s. 259–261; L. Colley, Lewis Namier, Londyn 1989. Także autor

niniejszego artykułu przygotowuje obecnie tekst poświęcony Lewisowi Namierowi

dotyczący okresu jego pracy w Foreign Offi ce i związkach z koncepcją „linii Curzona”.

16

Zob. J. Pisuliński, Nieznany lit brytyjskiego historyka, „Zeszyty Historyczne” (Paryż),

2002, 141, s. 225–232; A. Cienciała, Polityka brytyjska wobec odrodzenia Polski, „Zeszyty

Historyczne” (Paryż), 1969, 16, s. 67–94; T. Piszczkowski, Anglia a Polska…, passim.

17

A. Cienciała, Polityka brytyjska…, s. 83.

18

T. Piszczkowski, Anglia a Polska…, s. 75.

19

Batowski w swoim komentarzu umieścił opinię, że „istnieje duże prawdopodobień-

stwo, że linia Curzona była dziełem ówczesnego eksperta Foreign Offi ce, L.B. Namiera

(rodem z Polski)”. Zob. H. Batowski, Między dwiema wojnami 1919–1939. Zarys historii
dyplomatycznej
, Kraków 2001, s. 407.

20

A. Wasilewski, Granica lorda Curzona. Polska granica wschodnia od Wersalu do Schengen

(traktaty, umowy, przejścia graniczne, podróżni, wizy), Toruń 2003, s.  10, przyp. 4.

Wasilewski powołuje się przy tym na  cytowane wyżej opracowanie H. Nicolsona.

Problem w tym, że na wskazanej przez niego stronie nie ma żadnej informacji na ten

temat. Zob. H. Nicolson, Curzon…, s. 204. Warto dodać, że nazwisko Namiera nie pada

w książce ani razu.

background image

107

Problem tzw. „linii Curzona” z lipca 1920 roku – fakty, opinie, interpretacje

od  Lwowa i  całej Galicji Wschodniej

21

. O  manipulowanie przy nocie

z 11 lipca oskarżył Namiera również Norman Davies, który powoływał się

na opracowanie Witolda Sworakowskiego

22

.

Kwestia autorstwa „linii Curzona” jest jednak dużo bardziej zawiła.

Otóż Namier 11 VII 1920 nie był już pracownikiem brytyjskiego Foreign Offi ce.

Swoje obowiązki zakończył z dniem 30 IV 1920

23

. Decyzja ta miała wejść w życie

z dniem następnym, jednak – jak Namier pisał w liście do swojego przyja-

ciela – postanowił wcześniej wyjechać do Oxfordu, gdzie miał objąć posadę

wykładowcy. Ostatecznie opuścił Londyn już 23 kwietnia

24

. Na podstawie tego

faktu można stwierdzić, że Namiera nie było w lipcu w Spa i to nie on umieścił

dodatek dotyczący Galicji Wschodniej w nocie Curzona. Nie znamy pełnej listy

doradców, których zabrał ze sobą do Belgii Lloyd George. Wiadomo, że byli tam

na pewno Philip Kerr, Harold Nicolson, lord Curzon, Edward Hallet Carr, Eyre

Crowe, James Headlam-Morley i kilku innych

25

. Można oczywiście wysunąć

przypuszczenie, że skoro nie ma listy obecnych, to być może Namier znalazł się

w Spa, wezwany przez brytyjskiego premiera. Wydaje się to jednak mało praw-

dopodobne, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę atmosferę, w jakiej Namier

odchodził z Foreign Offi ce. Jednym z powodów jego rezygnacji było to, że nie

oddano mu należytego hołdu, nie publikując jego nazwiska na uroczystej liście

polityków i pracowników, którzy pracowali przy ustalaniu powojennego ładu.

Lista ta została ogłoszona na łamach „The Times” 31 III 1920. Inni doradcy

z otoczenia Lloyda George’a znaleźli się w tym spisie. To pogłębiło niezado-

wolenie Namiera, wyrażane także  w  kwestii tymczasowości rozstrzygnięć

na wschodzie oraz sprawiło, że złożył rezygnację

26

.

W takim razie, jeśli nie Namier był autorem „linii Curzona”, należy

zapytać, kto ją wytyczył? Wiadomo na pewno, że ciężar przygotowania noty

wzięli na siebie bezpośrednio brytyjski szef rządu i jego najbliższy doradca

Kerr. Lord Curzon, faktyczny szef Foreign Offi ce, został odsunięty od prac

nad redakcją tekstu

27

. Szczególnie symptomatyczna wydaje się tu postawa

Lloyda George’a, konsekwentnego krytyka polskich aspiracji na wschodzie.

21

Opinię taką wyraził w przypisie do opracowanej przez siebie i cytowanej już tutaj

pracy. Zob. R. Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa, oprac. T. Wituch, t.  2,

Warszawa 1988, s. 174.

22

N. Davies, Powstanie ’44, Kraków 2006, s. 201. Dodaje on również, że podobno Namier

miał po latach chwalić się, że to on jest faktycznym twórcą „linii Curzona”.

23

A. Cienciała, Polityka brytyjska…, s. 77.

24

J. Namier, Lewis Namier…, s. 152.

25

T. Piszczkowski, Anglia a Polska…, s. 157.

26

J. Namier, Lewis Namier…, s. 147–148; T. Hunczak, Sir Lewis Namier and the struggle for

Eastern Galicia, 1918–1920, „Harvard Ukrainian Studies”, (1977), 1, s. 198–210.

27

M. Nowak-Kiełbikowa, Polska – Wielka Brytania…, s. 202, 215–218.

background image

108

Bartłomiej Rusin

Takie poglądy były zresztą szeroko rozpowszechnione w brytyjskich kręgach

rządzących, gdzie ciągle żywa była koncepcja utrzymywania równowagi

sił na kontynencie, najlepiej w wydaniu funkcjonującym po 1815 r., kiedy

to w Europie Środkowo-Wschodniej istniało tylko kilka państw, a Niemcy

i Rosję łączyła wspólna granica. W wyobrażeniach brytyjskich decydentów

miała ona spełniać rolę strefy, na której koncentrowałaby się uwaga rządów

obu tych krajów, umożliwiając tym samym swobodną penetrację nowych

obszarów przez brytyjskie imperium. Stąd Polska, jeśli miała w  ogóle

istnieć, powinna być państwem małym, aby zbytnio nie rozdzielać rywali-

zujących ze sobą Niemiec i Rosji oraz nie powodować zmiany dotychczaso-

wego porządku w tej części Europy.

O manipulowaniu przy nocie z 11 lipca może też świadczyć zachowanie

szefa brytyjskiego rządu w  dniach następujących po  jej wysłaniu. Lloyd

George zalecał bowiem jak najdłuższe utrzymywanie w tajemnicy zarówno

umowy z Polską z 10 lipca, jak i noty wysłanej stronie sowieckiej. Szcze-

gólny nacisk położył on jednak na ten drugi dokument, co sugeruje, że był

świadom istniejących w nim manipulacji. Jednocześnie nieudolność wpro-

wadzonych zmian może świadczyć o tym, że dokonał ich ktoś nie znający

geografi i Europy Wschodniej, a Lloyd George uchodził za laika w sprawach

międzynarodowych. T. Piszczkowski zaznacza, że autorem dodatku „linii

Curzona” w Galicji Wschodniej musiał być ktoś zaznajomiony z geografi ą

tego obszaru

28

. W  tym miejscu na  myśl przychodzi Lewis Namier, który

faktycznie mógł wyrysować tę linię na mapie, jeszcze w okresie swojej pracy

na rzecz brytyjskiego gabinetu. Jego poglądy były bowiem zgodne z linią

przyjętą przez Londyn, zakładającą budowę małej, zamkniętej w granicach

etnografi cznych Polski. Z drugiej jednak strony linię tę, oznaczoną literą A,

ogłosiła jako pierwsza Komisja Cambona w dniu 17 VI 1919.

Wydaje się, że  w  całej sprawie największą rolę odegrał brytyjski

premier David Lloyd George, samodzielnie lub ze  swoim najbliższym

współpracownikiem i  doradcą Philipem Kerrem. Pamiętali oni o  projek-

tach z  okresu prac konferencji pokojowej i  w  decydującej chwili posta-

nowili wykorzystać je dla osiągnięcia własnych celów. W  związku z  tym

nie do końca zrozumiała jest dosyć szeroko rozpowszechniona w polskiej

historiografi i opinia, że  autorem „linii Curzona” był Lewis Namier. Nie

wydaje się być ona  wystarczająco uzasadniona, a  sposób, w  jaki potrak-

towano go w Foreign Offi ce, sugeruje, że Namier był potrzebny tylko jako

ważny dostarczyciel informacji, które mogłyby służyć przeciw Polsce. Być

może właśnie z powodu niechęci do Polski, która niewątpliwie cechowała

28

T. Piszczkowski, Anglia a Polska…, s. 158–159.

background image

109

Problem tzw. „linii Curzona” z lipca 1920 roku – fakty, opinie, interpretacje

Namiera, polscy historycy przypisali mu decydującą rolę przy pracach nad

projektami polskiej granicy wschodniej po I wojnie światowej

29

.

Czy nazwa „linia Curzona” jest słuszna?

Jak już wyżej zauważono, formalnemu szefowi Foreign Offi ce,

lordowi Curzonowi, nie przypadła żadna rola w dyskusjach i redagowaniu

noty wysłanej 11 VII 1920 ze  Spa. Sama nazwa pojawiła się prawdopo-

dobnie po raz pierwszy już w sierpniu tego roku, użyta na posiedzeniu Rady

Obrony Państwa przez Eustachego Sapiehę

30

. Z  biegiem czasu pojawiło

się kilka innych terminów jako bardziej odpowiadających rzeczywistości,

mimo to, w opinii autora tekstu, nazwa „linia Curzona” pozostanie na długo

jedynym obowiązującym określeniem. Prześledźmy jednak także inne sfor-

mułowane propozycje:

a) „linia Lloyda George’a” – tym terminem posługiwali się polscy poli-

tycy w lipcu-sierpniu 1920 r., choć popularne było również określenie

mówiące po prostu o linii z 8 XII 1919

31

.

b) „linia Kerra” – od  nazwiska najbliższego doradcy premiera Davida

Lloyda George’a, który wraz z  nim zredagował notę z  11 VII 1920  r.

Propozycję tę sformułował Richard Henry Ullman

32

. Jego rolę w  tej

sprawie (a  także  całej polityce brytyjskiej wobec Polski) podkreślają

Andrzej Nowak

33

, Tomasz Wituch

34

oraz Maria Nowak-Kiełbikowa

35

.

Można przypuścić, że obaj panowie nie różnili się w swoich poglądach

na temat „słusznego” rozgraniczenia w Galicji Wschodniej i uzgodnili

między sobą umieszczenie w nocie znanej już formuły.

c) „linia Cambona” – od  nazwiska przewodniczącego Komisji do  Spraw

Polskich na  konferencji paryskiej. Za tą wersją przemawia argument,

że  właśnie członkowie tej komisji ogłosili ofi cjalnie zarówno przebieg

29

A. Zięba, Historyk jako produkt historii…, s. 165; J. Namier, Lewis Namier…, s. 60–61.

30

W literaturze naukowej określenie „linia Curzona” pojawiło się najprawdopodobniej

w 1923 r. Zob. J.R. Hooker, Lord Curzon and the „Curzon Line”, „The Journal of Modern

History”, 30 (1958), 2, s. 138.

31

J. Tebinka, Polityka brytyjska wobec problemu granicy polsko-radzieckiej 1939–1945,

Warszawa 1998, s. 20.

32

Tamże, przyp. 40.

33

A. Nowak, Porozumienie imperiów: jego benefi cjenci i ofi ary. O tzw. nocie Curzona z 11 lipca

1920 r. i jej (możliwych) konsekwencjach, [w:] tenże, Ofi ary, imperia i historycy. Studium przy-
padków(od XVIII do XXI wieku)
, Kraków 2009, s. 116–117.

34

R. Dmowski, Polityka polska…, t. 2, s. 61–62.

35

M. Nowak-Kiełbikowa, Polska – Wielka Brytania…, s. 93.

background image

110

Bartłomiej Rusin

rozgraniczenia polsko-rosyjskiego, a  także  linię A, którą dołączono

później bezpodstawnie do odcinka północnego

36

.

d) „linia lunchowa” – od  anegdoty opowiadającej o  dniu, w  którym

przyjęto  przebieg linii rozejmowej. Według tej historii to  pośpiech

i  głód miał być przyczyną późniejszych nieporozumień dotyczących

treści noty. Sugeruje to jednak, że przyczyną zmiany przebiegu „linii

Curzona” w  Galicji Wschodniej była nieuwaga i  bałagan panujący

w biurach sekretariatu, a nie celowe działanie polityków brytyjskich.

Tej wersji przeczy zachowanie Lloyda George’a, który, po wysłaniu noty

z 11 lipca, wyraźnie sugeruje, aby zachować ją jak najdłużej w tajem-

nicy. Historię tę znamy z  relacji pracownika polskiego MSZ, który

dowiedział się od  swojej rozmówczyni – sekretarki E. Halleta-Carra

– że w Wielkiej Brytanii tak właśnie załatwia się sprawy międzynaro-

dowe. Rzuca to dobre światło na politykę prowadzoną przez Londyn

w Europie Środkowo-Wschodniej

37

.

Zakończenie

Paradoksalnie, przed koniecznością przyjęcia „linii Curzona” uchro-

niła Polskę bolszewicka Rosja. Już po  zwycięstwie w  bitwie na  przedpo-

lach Warszawy podjęto próbę odzyskania utraconych w wyniku ofensywy

bolszewickiej terytoriów. Rada Obrony Państwa uznała za konieczne prze-

kroczenie linii wyznaczonej przez notę z 11 VII 1920, argumentując to stra-

tegicznym znaczeniem ziem kresowych dla przyszłej obrony kraju. Umowę

podpisaną przez Grabskiego w  ogóle uznano za nieważną, gdyż Wielka

Brytania nie wywiązała się z jej warunków. Londynowi nie przeszkadzało

to jednak w ponownym oskarżaniu Polaków o imperializm i awanturniczą

politykę na wschodzie. Dyplomacja USA, nie biorąca udziału w obradach

w Spa, zwróciła nawet uwagę, że przekroczenie „linii Curzona” byłoby agresją
przeciwko Rosji

38

. Jeszcze przed ostatecznym rozstrzygnięciem pod Warszawą

Waszyngton opowiedział się za budową etnografi cznej Polski z  granicą

na „linii Curzona”

39

.

36

A. Achmatowicz, Traktat ryski w kontekście polsko-rosyjskiego konfl iktu i jego znaczenie dzie-

jowe, [w:] Traktat ryski po 75 latach. Studia, red. M. Wojciechowski, Toruń 1998, s. 361–371.

37

A. Wasilewski, Granica lorda Curzona…, s. 9–11.

38

B. Winid, Polska w polityce zagranicznej prezydenta Woodrowa Wilsona w latach 1919–1920,

„Teki Historyczne” (Londyn), 22 (1999), s. 186.

39

M. Baumgart, Wielka Brytania…, s. 130–133; B. Winid, Polska w polityce zagranicznej…,

s. 176–192

background image

111

Problem tzw. „linii Curzona” z lipca 1920 roku – fakty, opinie, interpretacje

Ostatecznie, wobec zawarcia z Rosją traktatu pokojowego w Rydze,

sprawa noty z 11 lipca straciła swoje znaczenie i odeszła w zapomnienie.

Do „linii Curzona” powrócono jednak po wybuchu kolejnego światowego

konfl iktu. I tym razem pojawiło się wiele kontrowersji z nią związanych.

Brytyjczycy, którzy powrócili do  koncepcji oddania Kresów Wschodnich

stronie sowieckiej, podjęli w  tej sprawie rozmowy zarówno z  ZSRR, jak

i  USA na  konferencjach w  Teheranie i  Jałcie. W  czasie tego pierwszego

spotkania konfuzja dotycząca projektowanej granicy pojawiła się właśnie

w kwestii Galicji Wschodniej, ponieważ Londyn nie był do końca przeko-

nany o słuszności roszczeń Moskwy do tego terytorium. Zadecydował jednak

spryt Mołotowa, który przyniósł notę z 11 VII 1920 na jedno ze spotkań.

Po  głośnym odczytaniu dokumentu, naniesiono poszczególne punkty

na  mapę i  okazało się, że  rację mieli Sowieci. Anthony Eden próbował

zwrócić jeszcze uwagę na nieścisłość w nocie, mówiącą o zatrzymaniu wojsk

obu stron na linii osiągniętej w dniu zawarcia rozejmu, cała sprawa upadła

jednak wobec postawy premiera brytyjskiego, Winstona Churchilla, który

stwierdził, że nie będzie podnosił lamentu z powodu Lwowa

40

. Do końca

wojny przedstawiciele wielkich mocarstw trzymali się już tego projektu,

niezależnie od  pewnych inicjatyw wysuwanych w  kręgach eksperckich

państw zachodnich koalicji

41

. Przyjęcie „linii Curzona” jako podstawy

wschodniej granicy Polski zostało ostatecznie przesądzone w trakcie konfe-

rencji w Jałcie w lutym 1945 r.

42

Kończąc powyższe rozważania, można chyba zgodzić się ze stwier-

dzeniem, że  w  opisywanym okresie Polska odgrywała niewielką rolę

w planach urządzenia powojennego pokoju, kreowanych przez zwycięską

koalicję brytyjsko-amerykańsko-francuską. Projekt „linii Curzona”, który

ostatecznie tak mocno zaważył na  obecnym kształcie polskiej granicy

wschodniej, był wyrazem konsekwencji dyplomacji brytyjskiej, prze-

konanej, że  ziemie te należą się Rosji ze  względów geopolitycznych.

Niemcy i  Rosja niewiele oddalone od  siebie musiałyby ciągle rywa-

lizować, ułatwiając penetrację Londynu w  innych zakątkach świata.

Nie bez znaczenia były również kwestie gospodarcze, Wielka Brytania

musiała zmagać się bowiem z  poważnym kryzysem, na  który receptą

40

P. Eberhardt, Polska granica wschodnia 1939–1945, Warszawa 1993, s.  110–111;

J. Tebinka, Polityka brytyjska wobec problemu…, s. 290–301.

41

Szerzej zob. J. Tebinka, Brytyjskie memoranda w 1944 r. w sprawie zmian linii Curzona,

„Dzieje Najnowsze”, 29 (1997), 1, s.  149–166. Do  artykułu dołączone zostały teksty

dwóch memorandów w tej sprawie.

42

J. Tebinka, Polityka brytyjska wobec problemu…, s. 396; Teheran – Jałta – Poczdam. Doku-

menty z konferencji szefów rządów trzech wielkich mocarstw, tłum. W. Daszkiewicz, D. Rotfeld,

wstęp i oprac. W.T. Kowalski, Warszawa 1972, s. 206–208.

background image

112

Bartłomiej Rusin

było z  pewnością nawiązanie stosunków handlowych z  bolszewikami

i ponowne otwarcie tamtejszych ogromnych rynków zbytu. Polska padła

ofi arą tej gry, opuszczona  przez swoich partnerów, skoncentrowanych

na  odbudowie własnych imperiów. Z  pewnością pewną rolę odegrały

również rozpowszechnione i utrwalone już w Wielkiej Brytanii poglądy,

wedle których to Rosja, w dowolnym kształcie ustrojowym, była jedynym

państwem uprawnionym do posiadania ziem kresowych.

background image

113

J

AKUB

J

ÓZEFIAK

Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

Określanie narodowości

na obszarze pogranicza polsko-niemieckiego

w świetle dekretu z dnia 13 września 1946 r.

o wyłączeniu ze społeczeństwa polskiego

osób narodowości niemieckiej

W

iek XX przyniósł istotną zmianę w dziejach ludzkich migracji. Po raz

pierwszy ujęto  w  ramy prawa międzynarodowego masowe przesie-

dlenia ludności w celu rozwiązania konfl iktów międzynarodowych . Prece-

densem był kończący wojnę grecko-turecką traktat w  Lozannie z  1923  r.

Przewidywał on przemieszczenie około 0,5 mln Turków i 1,3 mln Greków

w nowe granice tych państw

1

. Zdaniem wielu polityków ten drastyczny krok

pozwolił na trwałe rozwiązanie waśni grecko-tureckiej. Opinię tę podzielał

Winston Churchill, który podczas konferencji jałtańskiej w  wypowiedzi

z 7 lutego 1945 r. uznał rezultaty przesiedleń Greków i Turków w celu utrzy-

mania pokoju za zadawalające i wypowiedział się przychylnie, co do możli-

wości deportowania ludności niemieckiej z terenów, które miałyby przypaść

Polsce po wojnie

2

. Przyzwolenie na masowe przemieszczanie ludności wypły-

wało przede wszystkim z postawy mniejszości niemieckiej przed II wojną

światową, która wykazała daleko posuniętą nielojalność wobec państw,

które zamieszkiwała. Zwłaszcza rola Sudeckoniemieckiego Frontu Ojczyź-

nianego w rozbiciu Czechosłowacji stała się symbolem zagrożenia ze strony

1

M. Podlasek, Wypędzenie Niemców z terenów na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej. Relacje

świadków, Warszawa 1995, s. 16–17.

2

Teheran – Jałta – Poczdam. Dokumenty konferencji szefów rządów trzech wielkich mocarstw,

tłum. W. Daszkiewicz, D. Rotfeld, wstęp i oprac. W.T. Kowalski, wyd. 2, Warszawa 1972,

s. 162.

background image

114

Jakub Józefi ak

tej mniejszości – często określanej w tym kontekście mianem piątej kolumny.

Dlatego czechosłowacki prezydent, Edvard Beneš, już w  1941  r. wysunął

postulat wysiedlenia Niemców z krajów środkowoeuropejskich, powołując

się na precedens grecko-turecki

3

. Ta propozycja była zgodna z założeniami

polskiej polityki, prowadzonej zarówno przez rząd emigracyjny w Londynie,

jak i  utworzony w  lipcu 1944  r. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego.

Było to w zasadzie jedyne wspólne stanowisko tych dwóch ośrodków władzy.

Wynikało ono nie tyle z chęci odwetu na dawnym okupancie, co z przeko-

nania, że zagwarantuje to skutecznosć planowanych przesunięć terytorial-

nych w  Europie, gdyż znikałaby kwestia mniejszości narodowych, która

okazała się zgubna dla Czechosłowacji

4

. Przymusowe przesiedlenia Niemców

zyskały abrobatę zarówno międzynarodowej opinii publicznej

5

, jak i ludności

Polski. Wynikało to z powszechnego obarczania zbiorową odpowiedzialno-

ścią za wojnę cały naród niemiecki: Winny był każdy, kto mówił językiem niedaw-
nego wroga

6

.

Podczas konferencji w Poczdamie na przełomie lipca i sierpnia 1945 r.

zadecydowano o  przymusowym wysiedleniu ludności niemieckiej z  Polski,

Czechosłowacji i  Węgier

7

. Rozdział  13 deklaracji poczdamskiej legalizował

trwające już oddolne przesiedlenia i wtłaczał je w ramy prawa

8

. Jednocześnie

tymczasowo je zawieszał celem uzgodnienia szczegółów przeprowadzenia

akcji. Deportację ludności niemieckiej, w porozumieniu z mocarstwami okupu-

jącymi Niemcy, administracja polska rozpoczęła na początku 1946 r. Nie objęła

ona jednak od razu Wielkopolski, gdyż za bardziej palące uznano pozbycie się

Niemców z terenów, gdzie stanowili oni większość, tak jak na Dolnym Śląsku

9

.

Pojawiły się jednak kwestie, których nie sprecyzowano na konferencji pocz-

damskiej. Owszem, jednoznacznie wypowiedziano się na  temat usunięcia

Niemców z terenów zajętych przez Polskę po wojnie. Jednak realizujący poli-

tykę mocarstw rząd polski stanął przed pytaniem: czy obywateli polskich

narodowości niemieckiej należy potraktować na równi z byłymi obywatelami

3

M. Podlasek, Wypędzenie Niemców..., s. 44–45.

4

Tamże, s. 48.

5

J. Rogall, Emocjonalne sasiedztwo. Czesi – Niemcy – Polacy, [w:] Polacy i Niemcy. Historia –

kultura – polityka, red. A. Lawaty, H.T Orłowski, Poznań 2003, s. 234.

6

M. Podlasek, Wypędzenie Niemców..., s. 10.

7

Teheran – Jałta – Poczdam. Dokumenty konferencji szefów rządów trzech wielkich mocarstw…,

s. 480.

8

Tamże.

9

Niemcy w  Polsce 1945–1950. Wybór dokumentów, red. W. Borodziej i  H. Lemberg,

Warszawa 2001, s. 49.

background image

115

Określanie narodowości na obszarze pogranicza polsko-niemieckiego

Niemiec? Ten problem był niebagatelny, gdyż dotyczył 212 tysięcy Niemców

10

– obywateli II RP sprzed 1939 r., pozostałych na terenie „Polski wersalskiej”

11

.

Podejmując decyzję o losie tych ludzi, rząd musiał brać pod uwagę niepewne

położenie Polski na  europejskiej scenie politycznej i  silną powojenną anty-

patię Polaków do Niemców. Konsekwencją wspomnianych przeze mnie czyn-

ników stało się uznanie mniejszości niemieckiej za potencjalnie niebezpieczną

dla państwa, którego granice zachodnie nie były potwierdzone przez umowy

międzynarodowe

12

.

Celem dekretu z 13 września 1946 r. było pozbawienie obywatelstwa

polskiego osób, które po ukończeniu 18 roku życia swym zachowaniem wykazały
niemiecką odrębność narodową

13

. Majątek osób pozbawionych obywatelstwa

przepadał na rzecz Skarbu Państwa, a one same podlegały wysiedleniu z kraju.

Decyzję o  pozbawieniu obywatelstwa podejmował organ administracji

I  stopnia, czyli starosta właściwy ze  względu na  miejsce pobytu. Wnio-

skodawcą w tej sprawie był Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego.

Od orzeczeń starosty można było się odwołać do sądu okręgowego w siedmio-

dniowym terminie zawitym. Zarówno urząd bezpieczeństwa, jak i  starosta

zasięgali opinii organów samorządu, na których terenie ostatnio zamieszki-

wała osoba pozbawiana  obywatelstwa, prosząc o  ocenę jej postępowania.

Dekret ten był skierowany przeciw tym osobom wpisanym na Volklistę, które

już przed II wojną światową przynależały do narodu niemieckiego. Jednak ten

akt prawny nie precyzował, jakie zachowania miały wskazywać na „niemiec-

kość”. Przepisy wykonawcze do tego aktu prawnego pojawiły się dopiero wraz

z rozporządzeniem Ministra Sprawiedliwości z dnia 10 kwietnia 1947 r.

Akt ten nakładał na organy bezpieczeństwa publicznego obowiązek

zebrania szczegółowych danych na  temat osoby poddanej procesowi

pozbawienia obywatelstwa, a dotyczących, m. in. zachowania się, wskazują-
cego na niemiecką odrębność narodową, a zwłaszcza używania języka niemieckiego,

10

Jak podaje Piotr Madajczyk, liczba ludności niemieckiej przed II wojną światową

liczyła ok 1,1 mln w  chwili powstania państwa polskiego i  stopniała o  około 2/3

do połowy lat dwudziestych (P. Madajczyk, D. Berlińska, Polska jako państwo narodowe.
Historia i pamięć
, Warszawa-Opole 2008, s. 34).

11

M. Wojciechowski, Okiem historyka. Warszawa, Berlin, Bonn 1918–1981, Łódź 1989,

s. 204.

12

K. Stryjkowski, Położenie Polaków wpisanych w  Wielkopolsce na  niemiecką listę narodo-

wościową w  latach 1945–1950, Poznań 2004, s.  461. Autor cytuje w  tym miejscu treść

okólnika nr 41 MAP z 19 czerwca 1947: dekret z 13 września 1946 r. wyszedł z założenia
o niedopuszczalności pozostawienia w Polsce osób narodowości niemieckiej, jako żywiołu obcego,
a szkodliwego dla Państwa.

13

Dekret o  wyłączeniu ze  społeczeństwa polskiego osób narodowości niemieckiej

z dnia 13 września 1946 r., Dz.U. RP nr 55, poz. 310, art. 1, pkt. 1.

background image

116

Jakub Józefi ak

udziału w  jakichkolwiek niemieckich organizacjach, stosunku do  społeczeństwa
polskiego

14

. Z  brzmienia tego paragrafu możemy wnioskować, że  katalog

działań będących przejawem „niemieckości” był otwarty, nie ograniczał się

jedynie do tych wskazanych przez prawodawcę. Sytuacja ta umożliwiała

organom uczestniczącym w procesie daleko idącą swobodę w zakresie inter-

pretacji przepisów. Osoba mogła być pozbawiona  obywatelstwa zarówno

na podstawie jednej przesłanki, jak np. używanie wyłącznie języka niemiec-

kiego, jak również z powodu całego szeregu zachowań, takich jak postawa

wobec ludności polskiej, świętowania niemieckich uroczystości czy uczest-

niczenia w  organizacjach niemieckich. Otwiera to  pole do  badań nad

problematyką wyznaczania granicy między narodowościami przez organy

państwowe na przykładzie procesu pozbawiania obywatelstwa polskiego.

Dobrym przykładem dla tego typu badań jest teren powiatu leszczyń-

skiego. Obszar ten, choć znajdował się daleko od powojennych granic Polski,

był obszarem pogranicza. Język i kultura polska oraz niemiecka wzajemnie

się tam przenikały. Dwujęzyczność była powszechna, około 60% zbadanych

przeze  mnie przypadków pozbawienia obywatelstwa polskiego na  tym

terenie dotyczyło osób posługujących się zarówno językiem polskim, jak

i niemieckim. Dodatkowe komplikacje wywoływały małżeństwa mieszane,

w których władze rozstrzygały, czy dzieci znajdują się bardziej pod wpływem

polskiego, czy też niemieckiego rodzica. Nie istniał także  stereotypowy,

dychotomiczny podział Polacy-katolicy i Niemcy-ewangelicy. Na podstawie

źródeł można  stwierdzić, że  z  około 578 osób, których uznano za wyka-

zujących niemiecką odrębność narodową, około 30% było przynależnych

do  Kościoła katolickiego, zaś 63% deklarowało wyznanie ewangelickie.

Pozostałe 7% to przypadki, w których brak jest dokumentów pozwalają-

cych ustalić wyznanie.

Ta mozaika sprawia, że zasadne staje się postawienie pytania: jakie

cechy decydowały o przynależności narodowej na obszarze pogranicza? Czy

doświadczenia okupacji sprawiły, że postawa wobec okupanta decydowała

o określeniu narodowości w takim samym stopniu, jak znajomość języka,

czy kultywowanie kultury określonego narodu?

Za podstawowy wyznacznik przynależności do narodu niemieckiego

można uznać używanie języka niemieckiego. Jednak jest on zawodny. Jednak

jest to zawodny wskaźnik. Specyfi ka zachowanych źródeł nie pozwala jedno-

znacznie na określenie znajomość języków tak, jak w przypadku przynależ-

ności religijnej. W kwestii wyznania mamy do czynienia ze skrupulatnym

odnotowywaniem protestantyzmu, bądź katolicyzmu nawet w  przypadku

dzieci. Co do znajomości języka badano tylko osoby dorosłe i to nie w każdym

14

Dz.U. RP nr 34 z 1947 r., poz 163.

background image

117

Określanie narodowości na obszarze pogranicza polsko-niemieckiego

przypadku. Trzeba wziąć pod  uwagę, że  choć sprawy małżonków prowa-

dzono razem, to niejednokrotnie odnotowywano umiejętność posługiwania

się językami tylko jednego z nich, gdyż drugi znajdował się w Niemczech.

W takich przypadkach opinia samorządów i zeznania świadków mogły się

ograniczać tylko do  jednej z  osób, niemniej orzeczenie obejmowało obie,

a  dla nieobecnego małżonka ustanawiono kuratora. Czasem nie istnieje

możliwość konfrontacji źródeł, gdyż zachowało się jedynie orzeczenie

o pozbawieniu obywatelstwa, brak jest natomiast protokołów przesłuchań,

zeznań świadków i  opinii organów samorządowych. Sytuacja ta dotyczy

195 osób pozbawionych obywatelstwa. W ich przypadku nie jest możliwe

potwierdzenie, że w życiu codziennym używały wyłącznie języka niemiec-

kiego. Zatem spośród około 578 osób, jedynie o 228 można powiedzieć z całą

stanowczością, że były jedno albo dwujęzyczne. Zachowane akta wskazują,

że wśród nich 40% posługiwało się wyłącznie językiem niemieckim. W ich

przypadku można powiedzieć, że ta cecha w sposób zasadniczy decydowała

o przynależności narodowej. Dobrze ilustruje to postanowienie Sądu Grodz-

kiego w Lesznie z dnia 7 marca 1950 r. w sprawie II Ko 26/50 Marii K., która

odwołała się od orzeczenia starosty, jednak oddalono jej wniosek. W uzasad-

nieniu sąd stwierdził, że  oskarżona  zachowaniem swym zawsze  po  ukończeniu
18 lat wykazywała swą przynależność do narodowości niemieckiej. Jak z wyjaśnień
bowiem jej wynika, oskarżona pochodzi z rodziny czysto niemieckiej, w domu i poza
domem używała jako języka potocznego, język niemiecki, chodziła do  niemieckiej
szkoły

15

i z tych względów podtrzymano orzeczenie Starosty.

Większość osób znała jednak zarówno język niemiecki, jak i  język

polski. Nie uchroniło ich to  jednak przed wysiedleniem. Dlaczego?

Wyjaśnienie znajdziemy w  postanowieniu Sądu Grodzkiego w  Lesznie

z 4 sierpnia 1948 r. w sprawie Berty W. która odwołała się od orzeczenia

pozbawiającego ją obywatelstwa, podnosząc że zna język polski. Sąd oddalił

jej wniosek, stwierdzając:

Okoliczność sama zaś, że włada językiem niemieckim i polskim oraz, że chcia-

łaby zostać z tych czy innych względów w Polsce, nie stanowi podstawy do uznania,
iż  zachowaniem swym wykazywała swoją przynależność do  narodowości polskiej

16

.

Oczywiście znajomość języka nie musi być tożsama z  poczuciem przyna-

leżności narodowej. Język polski mógł być potrzebny w życiu codziennym,

umiejętność posługiwania się nim mogła mieć tylko charakter pragmatyczny,

a nie światopoglądowy. Nie sposób jednak stwierdzić motywacji użytkow-

nika danego języka. Wydaje się zatem, że lepszym probierzem w określaniu

15

Archiwum Państwowe w Lesznie (cyt. Dalej: APL), Starostwo Powiatowe w Lesznie

[1936] 1945–1950 (cyt. dalej: SPL), sygn. 18, s. 327.

16

APL, SPL, sygn 16, s. 53

background image

118

Jakub Józefi ak

związków z danym narodem byłoby uczestnictwo życiu publicznym niemiec-

kiej mniejszości narodowej. W  przypadku pozbawiania obywatelstwa

rzeczywiście zwracano uwagę na  członkostwo w  organizacjach istnieją-

cych zarówno przed wojną, jak i w okresie okupacji, a mogących być prze-

jawem związków z narodowością niemiecką. Choć odsetek osób działających

w organizacjach niemieckich wśród pozbawionych obywatelstwa był zauwa-

żalny, to jednak nie mógł być to jedyny wyznacznik niemieckości. Wynika

to z faktu, iż pomimo udowodnienia uczestnictwa w organizacjach niemiec-

kich 129 osobom, tylko wobec 97 podniesiono ten fakt w  uzasadnieniu

orzeczenia jako argument wskazujący na  niemiecką odrębność narodową.

Zignorowanie 25% przypadków uczestnictwa w niemieckich organizacjach

świadczy o tym, że ta właściwość osobista była traktowana tylko jako pomoc-

niczy wskaźnik w ocenianiu przynależności narodowej, zatem inny czynnik

miał bardziej decydujący wpływ na pozbawienie obywatelstwa.

Tak jak znajomość języka polskiego nie była wystarczającą podstawą

do  wykazania związków z  polskością, tak też nie było nią członkostwo

w Kościele rzymskokatolickim. Świadczy o tym nie tylko fakt, że 30% osób

pozbawionych obywatelstwa to  katolicy. Zachował się w  aktach bardzo

interesujący przypadek Niemki, Olgi W., która aby pozostać w Polsce wraz

z dziećmi dokonała konwersji na katolicyzm. Oto fragment jej wyjaśnień,

które zostały ujęte w uzasadnieniu postanowienia z 5 grudnia 1949 r. wyda-

nego przez Sąd Grodzki w Lesznie, oddalającego jej wniosek o rehabilitację:
Czuję się obecnie jako Polka i pragnę pozostać w Polsce. W tym celu stawiłam wniosek
o  poświadczenie obywatelstwa polskiego. Dzieci moje kazałam ochrzcić w  kościele
katolickim w  Lesznie dając im imiona  polskie a  mianowicie Helena  i  Ryszard.
Również ja przeszłam na katolicyzm i noszę obecnie polskie imię Aleksandra. Dzieci
moje są na  półkoloniach z  dziećmi polskimi. Córka Helena  uczęszcza do  szkoły
polskiej. Wychowuje dzieci moje w  duchu polskim. Języka niemieckiego wogóle
nieznają

17

. Proszę jeszcze raz o wystawienie dla mnie i mych dzieci poświadczenia

obywatelstwa gdyż nie mam absolutnie zamiaru wyjeżdżać do Niemiec. Przed wojną
tj. 1939 łączyłam się z Polakami a także w okresie okupacji i teraz. A że wspoma-
gałam ludność polską w latach od 1939-1945 posiadam mnóstwo świadków

18

.

Pomimo determinacji, Oldze  W. nie udało się udowodnić swoich

związków z polskością i pozostać w kraju. Podniesiono przeciw niej najbar-

dziej elementarny zarzut, to  jest pochodzenie niemieckie. Niemiecka

narodowość rodziców ujęta w  uzasadnieniu każdego orzeczenia, była

podstawowym dowodem wykazującym związki z  kulturą niemiecką.

Wiedzę o niej uzyskiwano zarówno z dokumentów wytworzonych przez

17

Pisownia zgodna z oryginałem.

18

APL, SPL, sygn. 12, s. 158.

background image

119

Określanie narodowości na obszarze pogranicza polsko-niemieckiego

okupanta, jak i  przez przesłuchiwanie świadków żyjących w  sąsiedz-

twie osób podejrzanych o  przynależność do  narodu niemieckiego oraz

opinii wydawanych przez organy samorządu. Obchodzenie niemieckich

zwyczajów i obyczajów w danej rodzinie, wychowywanie dzieci w duchu

niemieckim, było w oczach organów państwa tożsame z pochodzeniem

niemieckim rodziców i to był właśnie podstawowy wyznacznik przyna-

leżności do narodowości niemieckiej. Znajomość języków i członkostwo

w organizacjach były popularnymi, ale wyłącznie pomocniczymi wyznacz-

nikami narodowości.

Skoro mówimy o  pochodzeniu, należy wspomnieć o  rodzinach

mieszanych. Są one nieliczne, ich istnienie świadczy jednak, że  zacho-

wanie w czasie okupacji było równie istotne, jak narodowość rodziców.

Wybrałem trzy, prawdopodobnie najbardziej precedensowe, zachowane

w aktach starostwa leszczyńskiego, przypadki osób o polsko-niemieckim

pochodzeniu.

Pierwszym jest sprawa Romana B. Wniosek z dnia 27 lipca 1949 r.

o pozbawienie go obywatelstwa Urząd Bezpieczeństwa Publicznego moty-

wował nastepująco: Wywodzi się [on – dop. J.J.] z ojca Polaka, z matki rodowitej
Niemki. W  czasie okupacji zdradził jawnie narodowość polską, gdyż dobrowolnie
podpisał doicze wolks liste

19

, posiadał III kategorie, jest faszystą, gdyż od 1940 do 45

walczył [w – dop. J.J.] armii hitlerowskiej na różnych frontach. Do Polaków jest
wrogo usposobiony, ma głęboko wpojone przez matkę idee hitleryzmu. W  czasie
okupacji wykazywał stale narodowość niemiecką. Wobec powyższego nie może  być
miejsca w kraju dla sługusa faszyzmu

20

.

Opinia świadka o  nim była zdecydowanie jednoznaczna: Matka

głęboko wpoiła mu ideje

21

hitleryzmu. Kiedy przyjechał na urlop był bardzo dumny

z  munduru niemieckiego. Nosił publicznie Hakenkreutz i  mówił: „Heil Hitler”
Do polaków odnosił się z pogardą. Używał tylko języka niemieckiego

22

.

Pomimo posiadania polskiego ojca, postawa inkryminowanego

osobnika w czasie okupacji sprawiła, że został uznany za członka narodu

niemieckiego. Proniemieckie zachowanie okazało się czynnikiem decydu-

jącym o pozbawieniu go obywatelstwa.

Były też przypadki, w których orzekano na korzyść oskarżonego, jak

w sprawie Franciszka F., którego ojciec był Polakiem, a matka Niemką.

Ojciec zmarł w  trakcie okupacji. Po  zakończeniu wojny matkę uznano

za Niemkę i  zdecydowano wysiedlić ją wraz z  szóstką dzieci. Choć jej

19

Pisownia zgodna z oryginałem.

20

APL, SPL, sygn. 14, s. 590.

21

Pisownia zgodna z oryginałem.

22

APL, SPL, sygn. 14, s. 591.

background image

120

Jakub Józefi ak

dzieci znały polski i niemiecki, świadkowie zaś twierdzili, że wychowy-

wane były zarówno w  duchu niemieckim, jak i  polskim, to  jednak jej

zachowanie w  czasie okupacji odczytano jako przejaw przynależności

do  narodowości niemieckiej. Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa ustalił,

że  wymieniona  korzystała z  przywilejów niemieckich i  doprowadziła

do wysiedlenia trzech polskich rodzin, których ziemia przypadła właśnie

jej

23

. Od tej decyzji odwołało się tylko jedno z jej dzieci, syn Franciszek.

W postanowieniu z 4 sierpnia 1949 r., symbol akt Ko 522/49, Sąd Grodzki

w  Lesznie przychylił się do  wniosku strony i  orzekł: Franciszek F[...]
po  ukończeniu 18 roku życia wykazywął swym zachowaniem polską odrebność
narodową. Matka jego była wprawdzie pochodzenia niemeickiego, lecz jak zeznali
świadkowie
[...], dom w  którym wychowywał się Franciszek F[...] był prowa-
dzony w duchu polskim dopóki żył jego ojciec . Franciszek Frilej nie uległ wpływom
matki i poszeł w ślady ojca – patrioty polskiego,
[...] wypierał się matki, żeniąc sie
wreszcie w marcu 1948 r. z Polką. Z tych więc względów Sąd odmówił wnioskowi
Pow. Urzędu Bezp. Publ.

24

Rodzina  została podzielona. Pięcioro dzieci, które poddały się

wpływom matki, zostało uznanych wraz z  nią za Niemców i  wysiedlo-

nych. Tylko Franciszek F. udowodnił swoją przynależnośc do narodowości

polskiej, zrywając stosunki z matką.

Interesujące wnioski wynikają także  ze  sprawy Anny Berty J. –

Niemki, która wyszła za mąż za Polaka. 4 października 1949  r. starosta

leszczyński pozbawił ją obywatelstwa, uzasadniając to  tym, iż: Wyżej
wymieniona  jest pochodzenia niemieckiego i  już przed 1.9.1939 tylko do  narodo-
wości niemieckiej się przyznawała. W  okresie okupacji na  skutek zadeklarowania
swego pochodzenia niemieckiego wpisana była do niemieckiej listy narodowościowej
w  grupie II. W  stosunku do  Polaków była wrogo usposobiona, również należała
do organizacji niemieckiej Deutscher Frauenwerk

25

.

Oskarżona  odwołała się od  tego orzeczenia, podnosząc,

że  na  niemiecką listę narodowościową wpisała się, aby chronić męża,

a  w  czasie okupacji wykazywała polską odrębność narodową przez to,

że  wspierała fi nansowo i  materialnie ludność polską

26

. Sąd Okręgowy

w Lesznie w postanowieniu z dnia 28 grudnia 1950 r. przychylił się do tej

argumentacji i stwierdził, że orzeczenie Starosty Powiatowego w Lesznie

utraciło moc prawną, uzasadniając to w sposób następujący: Berta J[...]
pochodzi wprawdzie z  rodziny niemieckiej jednak wyszła za Polaka Stanisława

23

APL, SPL, sygn. 15, s. 302, 303–304.

24

APL, SPL, sygn. 15, s. 318.

25

APL, SPL, sygn. 14, s. 341.

26

APL, SPL, sygn. 14, s. 342.

background image

121

Określanie narodowości na obszarze pogranicza polsko-niemieckiego

Jaworskiego, włada biegle językiem polskim i  tak przed wojną, jak i  w  czasie
okupacji bezinteresownie pomagała Polakom, dostarczajac dla dzieci polskich
mleka i  innych artykułów żywnościowych, a  nadto  przez okres 2 tygodni wraz
z  swym mężem udzielała ciepłej strawy jeńcom i  więźniom polskim. Okolicz-
ności zaś stwierdzone przez świadka Jankowiaka świadczą o  tym, że  Jaworska
była kobietą kłótliwą, niezgodną i dla pracowników swoich przykrą i dokuczliwą.
Wypływało to z jej kłótliwego usposobienia i nie było przejawem jej wewnętrznego
przekonania o przynależności do narodowości niemieckiej

27

.

Choć Anna Berta J. była pochodzenia niemieckiego ze strony obojga

rodziców i należała do niemieckich organizacji, to dzięki swojej postawie

w  czasie okupacji wykazała swój związek z  narodowością polską. Jest

to wyjątkowe zachowanie. Bo choć wśród 267 spraw tylko 16% dotyczyło

osób, którym wykazano wrogą postawę wobec Polaków, ale wśród pozosta-

łych Niemców będących bądź to obojętnymi, bądź jak 5,6% przychylnymi

Polakom, nie zdarzył się drugi taki przypadek udowodnienia aktywnej

pomocy. Wynikało to  z  zakazu pomocy Polakom, który władze  okupa-

cyjne bezwzględnie przestrzegały, a jego złamanie groziło nawet wywózką

do obozu

28

. Stąd o ile wykazywanie związków z polskością po wojnie, jak

w przypadku Olgi W., było zachowaniem mocno spóźnionym, to wspie-

ranie Polaków w czasie okupacji mogło być uznane za przejaw przynależ-

ności do narodowości polskiej, nawet jeśli było się etnicznym Niemcem,

takim jak Anna Berta J. Tylko niewielka część osób pozbawionych obywa-

telstwa działała w okresie okupacji na szkodę Polakom, ogromna więk-

szość była obojętna i nie brała udziału w represjach, nie można było im

przypisać żadnej winy. Pomimo tego zostali wysiedleni, gdyż zwykła

przyzwoitość w okresie okupacji nie wystarczyła, aby udowodnić swoją

polskość. W  licznych uzasadnieniach orzeczeń pozbawiających obywa-

telstwa można  znaleźć takie uzasadnienia: Do  Społeczeństwa polskiego był
nienagannie ustosunkowana, lecz pomimo tego wykazywał swoją odrębność naro-
dową niemiecką

29

.

Podsumowując powyższe  rozważania, można  stwierdzić, że  dwie

grupy czynników decydowały o  określeniu przynależności narodowej.

Takie atrybuty, jak używanie danego języka, kultywowanie określonej

kultury, czy uczestnictwo w  organizacjach niemieckich, było rzeczywi-

ście istotne w określaniu, czy dana osoba była etnicznym Niemcem i czy

podlegała w związku z tym utracie majątku i wysiedleniu. Nie były jednak

27

APL, SPL, sygn. 14, s. 347.

28

C. Łuczak, Niemcy w okupowanej Polsce – różnice postaw, [w:] Polacy–Niemcy. Przeszłość,

teraźniejszość, przyszłość, red. Z. Zieliński, Katowice 1995, s. 85.

29

APL, SPL, sygn. 15, s. 522.

background image

122

Jakub Józefi ak

wystarczającym probierzem w  ocenie przynależności narodowej. O  wiele

istotniejsza była postawa w trakcie okupacji. Osoba o pochodzeniu polsko-

-niemieckim mogła zostać uznana  zarówno za Niemca, jak i  za Polaka,

w zależności od zachowania w czasie okupacji. Aktywne pomaganie ludności

polskiej mogło sprawić, że nawet osoba będąca etnicznie Niemcem, mogła

zostać uznana  za przynależną do  narodowości polskiej. Co więcej, Polak

w wyniku wykazywania proniemieckiej i wrogiej społeczeństwu polskiemu

postawy, mógł zostać uznany za renegata do tego stopnia, iż nie miał możli-

wości odkupienia swoich win, gdyż jego zachowanie w  okresie okupacji

sprawiło, iż  został uznany za Niemca. Doświadczenia okupacji sprawiły,

że  organy państwa zrewidowały pojmowanie przynależności narodowej,

które stało się płynne i zależne nie tylko od cech o charakterze etnicznym,

ale i postawie jednostki w godzinie próby, jaką był czas wojny. Uzmysławia

to płynność granicy między narodami w obszarze pogranicza.

background image

123

S

ZYMON

P

IETRZYKOWSKI

Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu

Dorzecze Szatt al-Arab jako obszar sporny

w kształtowaniu się stosunków iracko-irańskich

w XX wieku

R

zeka Szatt al-Arab (złączenie wód Tygrysu i Eufratu), której długość

waha się od  160 do  195 kilometrów, stanowi najdłuższy i  najbar-

dziej newralgiczny fragment liczącej blisko 1500 kilometrów granicy

iracko-irańskiej

1

. Na  wspomnianym obszarze  granica geopolityczna,

rozdzielająca Irak od Iranu, ściśle pokrywa się z granicą etniczną między

Arabami a  Persami oraz z  granicą kulturowo-religijną między dwoma

wielkimi odłamami religii muzułmańskiej, sunnizmem i  szyizmem.

W  tym kontekście zainicjowane krótko po  I  wojnie światowej stosunki

iracko-irańskie, których charakter hinduski historyk Dilip Hiro eufemi-

stycznie określa mianem: sąsiedztwo, lecz nie przyjaźń

2

rozpatrywać należy

jako przedłużenie sporu sięgającego średniowiecza między sunnickimi

Arabami a szyickimi Persami. Spór ten w XX w. przeistoczył się w rywa-

lizację państw narodowych – Iraku i  Iranu

3

. Powstały w  1932  r. Irak

(po  1918  r. brytyjskie terytorium mandatowe, monarchia do  1958  r.,

po zamachu stanu z tegoż roku republika) uchodzi za ojczyznę wyzna-

jących sunnizm Arabów, Iran zaś (do 1935 r. Persja, również monarchia

do 1979 r., od 1980 r. ofi cjalnie pod nazwą Islamskiej Republiki Iranu)

uznaje się za kolebkę Persów wyznania szyickiego.

1

O  przebiegu granicy iracko-irańskiej por. M. Dziekan, Irak. Religia i  polityka,

Warszawa 2005, s. 162–197.

2

D. Hiro, Neighbors, Not Friends. Iraq And Iran After The Gulf Wars, Londyn 2001, s. 1–12.

3

Jednak, co warte podkreślenia, państwa te wcale nie są jednolite narodowościowo,

o czym wspomnę później.

background image

124

Szymon Pietrzykowski

Celem niniejszego artykułu jest charakterystyka dorzecza Szatt

al-Arab jako przedmiotu sporu w  rywalizacji obu wspomnianych państw

w ciągu minionego stulecia ze szczególnym uwzględnieniem roku 1979, gdy

do władzy w obu tych krajach dochodzą jednostki o wybitnym znaczeniu

dla kształtowania się stosunków iracko-irańskich: Saddam Hussein w Iraku

i  ajatollah Ruhollah Chomeini w  Islamskiej Republice Iranu. Zadanie

to postaram się zrealizować, mając na uwadze twierdzenie Samuela Hunting-

tona, że w czasach współczesnych różnice cywilizacyjne odgrywać będą coraz

istotniejszą rolę w kształtowaniu sytuacji na świecie. Mniej lub bardziej przy-

tłumione na wskutek wynikającej z zimnej wojny rywalizacji między komu-

nistycznym blokiem wschodnim a  kapitalistycznym blokiem zachodnim,

który to okres Zygmunt Bauman nazywa czasem Wielkiego Podziału

4

, różnice

te gwałtownie wypłynęły na  światło dzienne po  1989  r. Kontakty między

cywilizacjami z natury rzeczy implikują istnienie konfl iktów, które zdaniem

Huntingtona często przybierają najostrzejszą formę w przypadku występo-

wania różnic w obrębie jednej cywilizacji

5

. Zarówno Irakijczycy, jak i Irańczycy

wyznają islam, przez co przynależą do  cywilizacji muzułmańskiej (islam-

skiej). Zgodnie przyznają się do wspólnego dziedzictwa proroka Mahometa,

zaś linię postępowania wyznacza ten sam święty tekst – Koran. W prze-

szłości ukształtowały się jednak różnice w obrzędach religijnych i podejściu

do najistotniejszych kwestii wiary, co wydatnie wpłynęło na wyodrębnienie

się dwóch wzajemnie zantagonizowanych nurtów – szyizmu i sunnizmu.

Trwającą 8  lat (1980–1988), wyniszczającą wojnę iracko-irańską należy

zatem traktować jako apogeum zarówno konfl iktu sunnicko-szyickiego jak

i arabsko-perskiego, zaś poziom jej brutalności, długotrwały przebieg oraz

masowe zaangażowanie społeczeństwa najlepiej świadczą o tym, że różnice

między obu grupami były znaczące

6

.

Przywołane przykłady świadczą o  zasadności tezy Huntingtona,

że  konfl ikty wewnątrz-cywilizacyjne z  reguły bywają najradykalniejsze.

Z drugiej strony zaryzykować można stwierdzenie, że skala różnic między

sunnickimi Irakijczykami a  szyickimi Irańczykami osiągnęła na  tyle

znaczący poziom, iż wcale nie bezzasadne wydaję się traktowanie ich jako

4

Z. Bauman, Globalizacja. I co z tego dla ludzi wynika, Warszawa 2000, s. 70.

5

S.P. Huntington, Zderzenie cywilizacji i  nowy kształt ładu światowego, Warszawa 2006,

s. 440.

6

Huntington twierdzi ponadto, że  istotną przyczyną niestabilności między muzuł-

manami jest brak powszechnie uznawanego lidera pełniącego rolę państwa-ośrodka

cywilizacji islamskiej. Państwa takie jak Irak, Iran, Egipt, Pakistan, Arabia Saudyjska

czy Turcja są, jego zdaniem, zbyt słabe by samodzielnie sprawować tę funkcję. Konfl ikt

iracko-irański może być w tym kontekście odczytywany jako rywalizacja o przywództwo

w świecie Islamu. Por. S.P. Huntington, Zderzenie cywilizacji..., s. 258–261 i 292–301.

background image

125

Dorzecze Szatt al-Arab jako obszar sporny

dwóch odrębnych światów, których jedność cywilizacyjna  jest jedynie

powierzchowna. W tej perspektywie Szatt al-Arab jawi się nie tylko jako

granica między dwoma państwami, lecz także jako linia rozdzielająca dwie

cywilizacje.

Oznaczająca w  języku arabskim „brzeg Arabów”, Szatt al-Arab,

w średniowieczu nazywana zaś „Doskonałą Rzeką” (Erwand Rud) stanowi

połączenie dwóch rzek – Eufratu i Tygrysu, które wpadają do Zatoki Perskiej.

Obecnie funkcjonuje ona jako typowa rzeka międzynarodowa, która prze-

pływa przez terytorium wielu krajów i  gdzie zapewniona  jest swoboda

żeglugi dla statków wszystkich państw. Problem Szatt al-Arab jako rzeki

granicznej wystąpił w XVI w., gdy zaczęły się rozgrywać spory o nią między

Persją Safawidów a Turcją. Później w ten spór uwikłały się również Anglia

i  Rosja, a  ostatecznie odziedziczyły go Irak i  Iran. Amerykański geograf

Saul Cohen używa terminu shatter belt na określenie obszarów, gdzie wystę-

pują niespokojne granice: Wśród przyczyn braku stabilizacji granic w «shatter
belt» najczęściej wymienia się: a) nieistnienie naturalnych barier, b) sprzeczności
ideologiczne i zróżnicowanie w poziomu rozwoju sąsiadujących państw, c) rozbież-
ności między granicami politycznymi i etnicznymi

7

.

Szatt al-Arab stanowi niewątpliwie przykład takiej shatter belt w rela-

cjach między Irakiem a  Iranem, bowiem kontrolowanie jej umożliwiało

panowanie nad całą Zatoką Perską. Obydwa państwa odmiennie uzasad-

niały potrzebę uzyskania przeważającej kontroli nad tym obszarem. Jak

pisze  Włodzimierz Sochacki: Arabowie wysuwali argument, iż  skoro zarówno
Eufrat jak i Tygrys płyną przez terytorium arabskie, to i Szatt al-Arab powinna być
w całości własnością państwa panującego nad tym terytorium. Z kolei Persowie

kontynuuje – powoływali się na  zasady prawa międzynarodowego. Przewidują
one mianowicie, że  w  przypadku rzek granicznych linia, która oddziela sąsiadu-
jące między sobą kraje, powinna przebiegać środkiem nurtu rzeki.
(...) Okazało się
jednak, że wartość szlaku prowadzącego do Zatoki Perskiej jest zbyt duża, by opłacało
się nim dzielić. Wszelkie ustępstwa w tej dziedzinie dokonywane były jedynie pod silną
presją sytuacji, zaś większość ustaleń instytucjonalnych w postaci licznych traktatów
z  reguły nie wytrzymywały dłuższego okresu czasu

8

. Za najistotniejsze  w  tym

czasie należy uznać drugie porozumienie w Erzurum z 1847 r., gdzie Szatt

al-Arab zaistniał po raz pierwszy jako „rzeka graniczna” i dopiero wówczas

zaczęto zastanawiać się nad warunkami swobody żeglugi, co nie zostało

ostatecznie ustalone aż do dziś

9

.

7

S. Otok, Geografi a polityczna, Warszawa 1996, s. 79.

8

W. Sochacki, Wojna iracko-irańska, Warszawa 1984, s. 14.

9

M. Dziekan, Irak. Religia i polityka..., s. 165–166.

background image

126

Szymon Pietrzykowski

Na przełomie XIX i XX w. odkryto istnienie znacznych zasobów ropy

naftowej w  należącym do  Persji Arabistanie, przemianowanym później

na  Chuzestan, przez co złożona  już sytuacja nadto  się skomplikowała.

Od tego momentu w żywotnym interesie Iranu leżało mocniejsze usado-

wienie się nad Szatt al-Arab jako ważnym szlakiem transportowym

i oknem na świat. Ponadto nie ukrywał on swych aspiracji do pełnienia

funkcji mocarstwa regionalnego i  „strażnika Zatoki Perskiej”. Zdaniem

Sochackiego, (...) władze w Teheranie zaczęły wiązać duże nadzieje z rozwojem
przemysłu naftowego, traktując go jako podstawę wzrostu politycznego znaczenia
kraju. W Abadanie i Choromszarze przystąpiono do budowy rafi nerii, która wkrótce
stała się największym tego typu obiektem na  świecie. W  Chuzestanie zachodziły
szybkie przemiany społeczno-gospodarcze: w miejsce wielbłądów zaczęły pojawiać się
maszyny budowlane i szyby wydobywcze, rodziła się nieliczna klasa robotnicza. Szach
Reza Khan Pahlavi
(...) widział w ropie zarówno źródło dochodów, jak i prestiżu
swego tronu

10

. W 1974 r., za panowania jego syna, Mohammada Rezy Pahla-

viego, osiągnięto apogeum wydobycia ropy naftowej – 6 milionów baryłek

dziennie (stan wydobycia na  dzień dzisiejszy spadł do  3,9 miliona  bary-

łek)

11

. Wpływy ropy wykorzystywano do  realizacji programu „Wielkiej

Cywilizacji”, autorskiego dzieła szacha, którego zamierzeniem było uczy-

nienie z Iranu piątej potęgi gospodarczej świata, zaraz po USA, ZSRR, RFN

i  Wielkiej Brytanii. Do  roku 1979 Iran prowadził śmiałą i  awanturniczą

politykę w rejonie Szatt al-Arab. Jeszcze za rządów Rezy Khana udało się

wydłużyć panowanie nad głównym nurtem rzeki w pobliżu dwóch kluczo-

wych rafi nerii w Abadanie i Choromszarze, w 1935 r. Iran wypowiedział

porozumienie z Erzurum, zaś w 1971 r., niejako z okazji 2500-lecia istnienia

kraju, dokonano zuchwałej aneksji trzech niewielkich wysepek leżących

w pobliżu strategicznej cieśniny Ormuz, łączącej Zatokę Perską z Morzem

Arabskim: Małego i  Wielkiego Thumbu oraz Abu Musy, stanowiących

własność arabskich emirów.

Podczas gdy w  Iranie dynastia Pahlavich całkowicie zdominowała

scenę polityczną, Irak z  powodu niestabilnej sytuacji wewnętrznej miał

ograniczone pole działania. Pewną stabilizację przyniosła tzw. rewolucja

10

W. Sochacki, Wojna iracko-irańska..., s. 18.

11

P. Godlewski, Iran – przemysł naftowy, http://www.psz.pl/tekst-24062/Iran-prze-

mysl-naftowy (dostęp: 22 VII 2011). O  aktualnym stanie irańskiej gospodarki

por. P. Krawczyk, Kryzys gospodarczy w Iranie, [w:] Iran. 30 lat po rewolucji, red. A. Dzisiów-

-Szuszczykiewicz, Warszawa 2009, s.  102–107. O  programie „Wielkiej Cywilizacji”

por. J. Kalabiński, Iran. Nowe mocarstwo?, Warszawa 1977 i T. Coville, Najnowsza historia
Iranu. Republika Islamska
, Warszawa 2009, s. 27–35.

background image

127

Dorzecze Szatt al-Arab jako obszar sporny

baasistowska

12

z  1968  r. wprowadzająca pozorny system wielopartyjny

z Socjalistyczną Partią Odrodzenia Arabskiego (BAAS) jako jedyną partią

sprawującą rządy. Ostateczne usztywnienie tego systemu nastąpiło

w 1979 r., gdy władzę objął Saddam Hussein al-Takriti, którego imię znaczy

po  arabsku ten, który wytrwale stawia czoło i, jak słusznie zauważył Marek

Dziekan, było to  imię niczym wróżba na  całe życie

13

. Rządy Saddama okre-

ślić można krótko jako klasyczną dyktaturę w sensie monteskiuszowskim,

polegającą na  wzajemnym strachu ludu wobec władcy i  władcy wobec

ludu. Czynnikami generującym posłuszeństwo poddanych był rozbudo-

wany aparat represji i powszechny kult jednostki, przybierający niekiedy

karykaturalne rozmiary

14

. Zwykłych Irakijczyków odłączono od procesów

decyzyjnych, podobnie jak miało to miejsce w czasie panowania dynastii

Pahlavich, zaś wszelkie objawy społecznego niezadowolenia były natych-

miast brutalnie tłumione.

Saddam próbował przezwyciężyć niemoc Iraku w rejonie Szatt al-Arab

i  Zatoki Perskiej. W  1975  r. podpisano porozumienie algierskie regulujące

kwestię granicy między Irakiem a Iranem na Szatt al-Arab. Granica iracko-

-irańska wyznaczona została na całej długości rzeki środkiem jej nurtu, co

było poważnym ustępstwem terytorialnym Iraku, ponieważ dotychczas prze-

biegała, z  drobnymi odstępstwami, irańskim brzegiem rzeki. Jako powód

takiej, a nie innej decyzji Iraku, uznaje się przede wszystkim: a) obawę przed

rosnącą potęgą Iranu, który w owym czasie (połowa lat siedemdziesiątych)

osiągnął szczytowe wskaźniki ekonomiczne, a za wpływy uzyskiwane z ropy

naftowej intensywnie się uzbrajał; b) fakt, iż  Iran mógł liczyć zarówno

na poparcie ze strony Stanów Zjednoczonych, jak i Związku Radzieckiego,

co oznaczało, że nawet tak spektakularne akcje, jak ta z 1971 r. w Cieśninie

Ormuz pozostawały bez większych konsekwencji, większość zaś głosowań

w  ONZ zapadała na  jego korzyść; c) ciągnące się od  lat sześćdziesiątych

powstanie Kurdów, którego eskalacja nastąpiła w latach 1973–1975. Istnieje

duże prawdopodobieństwo, że szach Iranu, poważnie zainteresowany desta-

bilizacją Iraku, udzielił pokaźnej pomocy fi nansowej i militarnej powstańcom

12

Propaganda nieustannie podkreślała rewolucyjny charakter tego wydarzenia,

corocznie 17 lipca obchodzono rocznicę Saurat Sabataszar Tammuz (Rewolucji 17 lipca).

W rzeczywistości nie było ono niczym innym niż kolejnym zamachem stanu, jednym

z wielu, jakie zanotowano od obalenia dynastii haszymidzkiej w 1958 r. Podstawowa

różnica polegała na tym, że był to zamach skuteczny i niosący długotrwałe skutki dla

Iraku.

13

M. Dziekan, Irak. Religia i polityka..., s. 138.

14

Tamże s. 137–155. Marek Dziekan wspomina m.in. o obchodach Międzynarodowego

Festiwalu w  Babilonie z  okazji którego wybito  medal, gdzie Saddam widnieje wraz

Nabuchodonozorem.

background image

128

Szymon Pietrzykowski

kurdyjskim Mohammada Barzaniego. Liczył, że umożliwiłoby mu to bezpro-

blemowe uregulowanie problemów granicznych na własną rękę

15

. Od 1975 r.

Iran, zainteresowany utrzymaniem osiągniętego stanu rzeczy, świadomy

swojej przewagi militarno-technologicznej, konsekwentnie realizował poli-

tykę „nihil novi”. Liczył na  poparcie Stanów Zjednoczonych i  pozytywną

neutralność ZSRR. W  Iraku wzrastały z  kolei nastroje rewanżystowskie.

Głównym powodem niedotrzymywania postanowień porozumienia algier-

skiego był bowiem fakt, że  zawarte zostało ono niejako pod  przymusem,

tzn. w chwili, gdy zagrożone zostało bezpieczeństwo wewnętrzne państwa.

Ponadto  utrzymywało niekorzystną zdaniem Iraku sytuację, w  której

marynarka wojenna  szacha poważnie utrudniała irackim statkom wejście

do Zatoki Perskiej. Z gospodarczego punktu widzenia niosłoby to poważne

skutki, gdyż u ujścia Szatt al-Arab znajduje się największa iracka rafi neria

naftowa w Basrze. Irak przybrał więc postawę wyczekującą i liczył na poja-

wienie się dogodnego momentu do zmiany niekorzystnych ustaleń.

Okazja taka nadarzyła się już po  1979  r., gdy rewolucja irańska,

zwana również konserwatywną, zmiotła pozornie wszechpotężny reżim szacha.

Z jednej strony osłabiony, pogrążony w anarchii Iran stanowił doskonały cel

dla Iraku. Z drugiej strony Bagdad, przynajmniej na początku, nie do końca

zdawał sobie sprawę z  polityki prowadzonej przez nowe władze  w  Iranie.

Powstała w 1980 r. Islamska Republika Iranu nie zamierzała wcale rezygnować

z  pozycji mocarstwa regionalnego. Kierowała się jednak zupełnie innymi

założeniami, takimi jak: ekspansją rewolucji islamskiej, jednością (umma)

wszystkich szyitów na Bliskim Wschodzie, radykalnym antyamerykanizmem,

antykolonializmem i antyimperializmem, perską dumą narodową. Po objęciu

władzy przez ajatollaha Chomeiniego, który sprawował funkcję fakiha, czyli

„uczonego prawnika”, stosunki iracko-irańskie z typowej rywalizacji dwóch

państw na polu politycznym i gospodarczym przeniosły się w sferę konfl iktu

religijnego i etnicznego o niespotykanym wcześniej stopniu zideologizowania,

który wcześniej czy później musiał doprowadzić do wybuchu wojny.

Za bezpośredni powód rozpoczęcia wojny uważać należy wspomnianą

już rozbieżność interesów w rejonie Szatt al-Arab, co wiązało się z kontrolą

strategicznych obszarów żeglugowych wraz z  obfi tymi złożami ropy

naftowej i gazu ziemnego. Nie mniej istotne są kolejne przyczyny: 1) różnice

ustrojowe między teokratyczną Islamską Republiką Iranu z  fundamen-

talizmem religijnym opartym na  sztywnej interpretacji szyickiej wersji

islamu a świecką Republiką Iraku z areligijnym nacjonalizmem arabskim

15

O Kurdystanie i Kurdach por. L. Dzięgiel, Węzeł kurdyjski. Kultura, dzieje, walka o prze-

trwanie, Kraków 1992 i  F. Jomma, Kurdowie i  Kurdystan. Problemy diaspory kurdyjskiej,

Gdańsk 2001.

background image

129

Dorzecze Szatt al-Arab jako obszar sporny

jako ofi cjalną ideologią, która poddaje w  wątpliwość pokojowe współist-

nienie obydwu państw; 2) personalne starcie Saddama Husseina i Ruhol-

laha Chomeiniego, dwóch autorytarnych i charyzmatycznych jednostek

16

.

Hussein uważał Chomeiniego za fanatycznego szaleńca zagrażającego

Irakowi i stał za decyzją o wydaleniu go z irackiego Nadżafu, w którym prze-

bywał na przymusowej emigracji w latach 1965–1978. Chomeini z kolei,

dostrzegając w Saddamie bezbożnego materialistę, wielokrotnie wzywał go

do pokuty a ponadto obwiniał o śmierć swojego syna Mustafy w wypadku

samochodowym; 3) działania rządów obydwu państw po  1979  r., które

polegały na instrumentalnym wykorzystywaniu różnic narodowościowych

i kulturowo-religijnych celem realizacji własnego interesu. Obok sytuacji

związanej z powstaniem Kurdów irackich, za dwa sztandarowe przykłady

takiego postępowania traktować należy politykę Saddama względem arab-

skiej ludności Chuzestanu w  początkowej fazie wojny i  próbę ekspansji

rewolucji islamskiej wśród szyickiej mniejszości w Iraku.

Leżący w  dorzeczu Szatt al-Arab Chuzestan o  tradycyjnej nazwie

Al-Awhaz, przez Irakijczyków nazywany z  kolei Arabistanem, jest sercem

irańskiego przemysłu naftowego skoncentrowanego na linii Awhaz-Abadan-

Maszur, gdzie znajdują się dwa największe porty i rafi nerie naftowe – Abadan

i Choromszar. Pochodzi z niego około 85% irańskiej ropy naftowej

17

. Obszar

ten zamieszkiwany jest w przeważającej części przez ludność pochodzenia

arabskiego – ponad 300 tysięcy osób. Po jego aneksji w 1925 r. przez Rezę

Khana (do tej pory stanowił terytorium autonomiczne), natychmiast ogra-

niczono prawa obywatelskie chuzestańskich Arabów i  zapoczątkowano

politykę prześladowania języka arabskiego. Spowodowało to  wzmocnienie

separatystycznych dążeń tejże ludności, szczególnie intensywnych za czasów

Mohammada Rezy, gdy głośno mówiono o powrocie do autonomii.

Saddam świadomy sytuacji panującej w tym rejonie, liczył na poparcie

wśród miejscowych Arabów i  uczynił z  Chuzestanu główny cel ofensywy

wojsk irackich we wrześniu 1980 r. Spotkała go jednak klęska. Co prawda,

mieszkańcy Chuzestanu są, tak jak władze  w  Bagdadzie, etnicznymi

Arabami, wyznają jednak szyizm. Więzi religijne okazały się w  tym przy-

padku silniejsze od etnicznych. Ponadto decyzję w znacznym stopniu ułatwili

im sami Irakijczycy, którzy zbombardowali oprócz obiektów wojskowych

i  strategicznych również dzielnice mieszkalne. Wywołało to  powszechne

oburzenie. Doniosłe znaczenie odegrała również propaganda irańska.

16

J. Modrzejewska-Leśniewska, Walka o  hegemonię w  Zatoce Perskiej. Wojna  iracko-

-irańska (1980–1988), [w:]  Zarys dziejów Afryki i  Azji 1869–1996. Historia konfl iktów,

red. A. Bartnicki, Warszawa 1996, s. 439.

17

W. Giełżyński, Byłem gościem Chomeiniego, Warszawa 1981, s. 176.

background image

130

Szymon Pietrzykowski

W  obliczu zaistniałej sytuacji wezwała ludność Chuzestanu do  podjęcia
dżihaduświętej wojny przeciw niewiernym najeźdźcom. Thierry Coville

18

zauważa,

że wybuch wojny posłużył reżimowi w Teheranie do wykorzystania nacjona-

lizmu, obok dominującej dotychczas religii, w celu głębszego wzmocnienia

więzi z rewolucją i Islamską Republiką Iranu. Oddziały Saddama stanowiły

bowiem uosobienie zewnętrznego wroga (doszman), który po  raz kolejny

stara się uniemożliwić Iranowi kierowanie własnym losem. Walkom towa-

rzyszyło hasło Watan aziztar az dżan (Ojczyzna droższa niż nasze życie).

Jak widać, wierność młodej rewolucyjnej ojczyźnie okazała się być

dla Chuzestańczyków dużo ważniejsza niż  idea panarabizmu propago-

wana przez Saddama Husseina. Fakt, że obszar ten nie dostał się w ręce

nieprzyjaciela stanowił olbrzymi sukces psychologiczny dla Irańczyków

i  umożliwił im przeprowadzenie skutecznej kontrofensywy. Działania

wojenne ograniczono do zachodniej części obrzeży prowincji, wojska irackie

zostały całkowicie wyparte poza granice kraju w następnej fazie wojny

19

.

Ostatecznie Chuzestan ostał się w granicach Iranu w jednym z najbardziej

krytycznym momentów jego istnienia. Obecnie dla Teheranu niemożliwa

wydaje się sytuacja, aby region, o tak newralgicznym znaczeniu dla gospo-

darki irańskiej, miał w przyszłości odłączyć się od państwa.

Ostatnim punktem, który omówię, będzie charakterystyka społecz-

ności szyickiej w  Iraku. Według Jerzego Zdanowskiego

20

szyici stanowią

około 60–65% spośród 24 milionowej populacji. Zamieszkują oni połu-

dniowo-zachodnią część kraju wokół miast uznanych za święte (miejsca

śmierci i pochówku imamów – szyickich przywódców duchowych, wywo-

dzących się w  prostej linii od  Mahometa). Za najważniejsze  uchodzą

Nadżaf, gdzie pochowany został protoplasta rodu, Ali oraz Karbala – miejsce

spoczynku i męczeńskiej śmierci jego syna, Husajna. Kolejne dwa ośrodki

to  Samarra i  dzielnica Al-Kazimijja w  Bagdadzie. Szyici zdecydowanie

przeważają w  przygranicznych prowincjach Wasit, Maysan i  Al-Basra.

W  dorzeczu Szatt al-Arab szczególnie istotną rolę odgrywa ta ostatnia.

18

T. Coville, Najnowsza historia Iranu..., s. 49–56.

19

Przebieg wojny iracko-irańskiej można  podzielić na  trzy fazy: a) etap względnej

przewagi wojsk irackich od 22 IX 1980 do 26 IX 1981, b) okres dominacji Irańczyków

od 26 września 1981 r. do połowy grudnia 1987 r. zrealizowany w postaci trzech wiel-

kich ofensyw – „Zwycięstwo”, „Święte Miasto” i „Ramadan”, c) kontrofensywa iracka

na południu frontu zmuszająca władze irańskie do rozpoczęcia rozmów pokojowych,

trwająca od  17 IV do  20 VIII 1988. Por. A. Zawół, Międzynarodowe znaczenie teokracji
w Islamskiej Republice Iranu
, Warszawa 2008, s. 86–87.

20

J. Zdanowski, Struktura i dynamika wspólnoty szyickiej w Iraku, Warszawa 2003, s. 4.

background image

131

Dorzecze Szatt al-Arab jako obszar sporny

Jej stolica – Basra, której ludność w 60% jest szyicka, a w 35% sunnicka

21

to największa rafi neria i port przeładunkowy w Iraku o znaczeniu porów-

nywalnym z irańskim Abadanem i Choromszarem.

Podobnie jak w przypadku Kurdów czy chuzestańskich Arabów, również

iraccy szyici stali się przedmiotem politycznej gry obu państw. Za rządów

Saddama byli oni dyskryminowani i prześladowani politycznie, szczególnie

mocno od  lat siedemdziesiątych, gdy sprzeciwili się nadmiernie sekulary-

stycznej polityce partii BAAS

22

. Stąd też z pewną nadzieją przyjęli wiadomość

o upadku szacha i powstaniu Islamskiej Republiki Iranu z ustrojem opartym

na szyickiej zasadzie welajat-e fakih („rządy uczonego prawnika”)

23

. Po zwycię-

stwie rewolucji islamskiej w  1979  r. nowe teokratyczne władze  w  Iranie

z Ruhollahem Chomeinim na czele usiłowały rozszerzyć jej wpływ poza granice

kraju. Liczono, zgodnie z  tradycją ummy (wspólnoty wszystkich szyitów

24

)

na masowe poparcie milionów współwyznawców na całym Bliskim Wscho-

dzie. Szyici iraccy ogrywali szczególną rolę w tym planie z racji ich pokaźnej

liczby oraz bezpośredniego sąsiedztwa. Powyższe zamierzenia zrealizowano

jedynie połowicznie. Z jednej strony popularność rewolucji była na tyle duża

i autentyczna, by poważnie zdestabilizować sytuację wewnętrzną rządzonego

przez sunnicką mniejszość Iraku, z drugiej zaś zróżnicowanie wśród szyitów

irackich okazało się niemożliwe do przezwyciężenia. W konsekwencji wyklu-

czało to  możliwość ich jednoznacznego opowiedzenia się po  stronie Iranu

podczas trwania wojny iracko-irańskiej.

Za najistotniejszy powód braku porozumienia Jerzy Zdanowski uznał

podział szyitów na achbarystów i usulistów

25

. Achbaryści występują przede

21

S. Moore, Recent Violence Stirs Sectarian Tensions in Once-Quiet Basra, http://articles.

latimes.com/2005/apr/20/world/fg-basra20 (dostęp: 22 VII 2011). O irackim przemyśle

naftowym por. A. Alnasrawi, The Economy of Iraq. Oil, Wars, Destruction of Development
and Prospets, 1950–2010
, Londyn 1994; P. Godlewski, Iracki przemysł naftowy 1991–2010,

http://www.psz.pl/Iracki-przemysl-naftowy-1991-2010 (dostęp: 22 VII 2011).

22

Za najważniejsze wydarzenia, które mogły spowodować wzrost fundamentalistycz-

nych nastrojów wśród szyitów w Iraku uznaje się brutalne stłumienie powstania, które

wybuchło z okazji święta Aszury w lutym 1977 r. czy zamordowanie szyickiego przy-

wódcy duchowego Muhammada Bakira as-Sadra w 1980 r. Por. M. Dziekan, Irak. Religia
i polityka
..., s. 58.

23

O rządach welajat-e fakih por. M. Stolarczyk, Iran. Religia i państwo, Warszawa 2001,

s. 103–126.

24

Rozróżnia się mniejszą i większą ummę. Pierwsza oznacza wspólnotę szyicką i odwo-

łuje się do religii. Druga nawiązuje do wspólnoty ogólnomuzułmańskiej, a czynnikiem

jednoczącym jest tu najczęściej antysyjonizm. Por. A. Dzisiów-Szuszczykiewicz, Rola
islamu w polityce zagranicznej Islamskiej Republiki Islamu
, [w:] Iran. 30 lat po rewolucji...,

s. 26–27.

25

J. Zdanowski, Struktura..., s. 5 i n.

background image

132

Szymon Pietrzykowski

wszystkim w  Iranie i  Bahrajnie. Cechuje ich absolutne posłuszeństwo

uznanym autorytetom religijnym, wśród których najwyższy stopień

stanowią ajatollahowie

26

, przez co są oni dość przewidywalni i  łatwi

do kontrolowania. Usuliści z kolei opowiadają się za prawem do swobodnej

interpretacji doktryny – każda odpowiednio przygotowana osoba może stać

się mudżahidem (przewodnikiem duchowym) i porwać za sobą tłumy. Fakt

ten wyjaśnia, dlaczego triumfalny powrót Chomeiniego do  Teheranu

1 II 1979 r. oglądało blisko 2 miliony wiernych, wracającego zaś do Nadżafu

w 2003 r. przewodniczącego Naczelnej Rady Rewolucji Islamskiej, Moham-

meda Bakira al-Hakima, przywitało zaledwie 15 tysięcy osób. Pozwala

to również zrozumieć fi asko polityki Amerykanów w postsaddamowskim

Iraku po 2003 r., którzy stawiali wówczas na liberalnych, aczkolwiek pozba-

wionych poparcia duchownych, takich jak sędziwy Ali Sistani, podczas gdy

prym wiodą tam zorganizowane grupki radykałów kierowane przez samo-

zwańczych i  charyzmatycznych mudżahidów. Masowe poparcie uzyskała

w  latach 2004–2005 „Armia Mahdiego”, ruch kierowany przez młodego

kleryka Muktadę as-Sadra

27

. Warto również podkreślić, że dla wielu irackich

szyitów arabska tożsamość etniczna okazała się być ważniejsza niż dzie-

lona z Irańczykami wiara, w przeciwieństwie do chuzestańskich Arabów,

którzy opowiedzieli się za religią.

Podsumujmy. Dorzecze Szatt al-Arab w równym stopniu wyznacza

granicę geopolityczną pomiędzy Irakiem a Iranem, co cywilizacyjną między

sunnizmem a szyizmem, Arabami a Persami. Relacje między tymi dwoma

zantagonizowanymi państwami i kulturami w XX w. osiągnęły krytyczny

punkt w  czasie wojny iracko-irańskiej z  lat 1980–1988. Konfl ikt ten,

według Międzynarodowej Fundacji Sztokholmskiej, pochłonął życie 213

tysięcy Irańczyków i około 160–240 tysięcy Irakijczyków. Każde z państw

wydało wówczas na  operacje wojenne blisko 100 miliardów dolarów

28

.

Granica na Szatt al-Arab w 1988 r. powróciła do kształtów uzgodnionych

w ramach porozumienia algierskiego z 1975 r. i od tej pory zasadniczo się

nie zmieniła. Sytuacja w rejonie dorzecza bywała jednak na tyle złożona,

że  wielokrotnie zaskakiwała przedstawicieli Iranu i  Iraku. Szatt al-Arab

stanowi dość wyraźny przykład shatter belt, (niespokojnej granicy) w ujęciu

Cohenowskim. Obecna sytuacja nie daje większych nadziei na stabilizację.

26

O  hierarchizacji szyickich stanowisk religijnych por. M. Stolarczyk. Iran. Religia

i państwo..., s. 89–94.

27

A. Jabłońska, Imperium Sadra, Wprost 2006, nr 1252.

28

Dla dokładniejszych danych por. D. Hiro, Dictionary of the Middle East, New York 1996,

s. 100.

background image

133

A

LEKSANDRA

F

ORYŚ

Uniwersytet Warszawski

Dżinny, wampiry i upiory – elementy demonologii

mieszkańców Centar Župy (zachodnia Macedonia)

jako przykład pogranicza kultur słowiańskiej

i muzułmańskiej

1. Wstęp

W

edług danych pochodzących ze spisu powszechnego przeprowadzo-

nego w 2002 r., na obszarze współczesnej Macedonii muzułmanie

stanowią ok 29% ogółu ludności

1

. Większość z nich skupia się w okolicach

Debaru, Gostivaru, Skopje i Strugi. W pobliżu pierwszej z wymienionych

miejscowości znajduje się Centar Župa – miejsce moich badań etnogra-

fi cznych, które prowadziłam w  ramach laboratorium etnografi cznego

pt. Relacje społeczne i etniczne na pograniczu macedońsko-albańskim, koordyno-

wanym przez dr Karolinę Bielenin-Lenczowską i mgr Katarzynę Paczóską

2

.

Wśród mieszkańców Centar Župy dominują muzułmanie, ale

można tu spotkać także prawosławnych – głównie we wsi Melničani

3

oraz

w Gorenci

4

. To przemieszanie religijne wynika z historii obszaru. W średnio-

wieczu dominującą religią było tu prawosławie. Jednak już od XIV w. ziemie

poszczególnych państewek bałkańskich zostały podbite i włączone w skład

1

A. Przymies, Muzułamanie w Europie, Warszawa 2005, s. 133.

2

Laboratorium było prowadzone m.in. w ramach grantu Ministra Nauki i Szkolnictwa

Wyższego pt. Macedończycy i  Albańczycy – sąsiedztwo w  obliczu konfl iktu (projekt

nr 10901532/0635, kierownik dr K. Bielenin-Lenczowska).

3

Na stałe mieszkają tam dwie rodziny – reszta dawnych mieszkańców przyjeżdża tylko

w sezonie letnim.

4

Mieszka tu jedna prawosławna rodzina.

background image

134

Aleksandra Foryś

Imperium Osmańskiego. Od  tego momentu można  mówić o  stopniowej

islamizacji słowiańskiej ludności Bałkanów

5

. Obecność religii muzułmań-

skiej w Macedonii jest spowodowana także osiedlaniem sie na tych tere-

nach muzułmanów z Imperium Osmańskiego. Ponadto warto zauważyć,

że  Centar Župa jest niejednorodna  nie tylko pod  względem religijnym,

ale też i etnicznym, a w obrębie gminy mieszkają Macedończycy – w tym

macedońscy muzułmanie – oraz Albańczycy i Turcy.

Fakt niejednoznaczności genezy islamu w  tym rejonie Macedonii

zainspirował mnie do podjęcia badań dotyczących religijności wyznawców

islamu na przykładzie mieszkańców Centar Župy

6

. Oprócz wątków prak-

tycznej realizacji głównych zasad islamu w  wymiarze  lokalnym oraz

zjawisk mających konotacje z religią prawosławną, w opowieściach moich

rozmówców spotkałam się też z  silną wiarą w  istnienie istot demonicz-

nych oraz we wpływ działań magicznych na życie ludzkie. Jako przykład

można przywołać często słyszane wytłumaczenia, że powodem problemów

ze zdrowiem są uroki, a lenistwo członka rodziny jest spowodowane opęta-

niem przez dżinna. Podjęłam więc próbę wyjaśnienia genezy istot demo-

nicznych, ich relacji z człowiekiem, wpływu na jego życie oraz ich związków

z praktykami magicznymi. Starałam się tym samym stworzyć zarys miej-

scowej demonologii, jak również wskazać na jej „pograniczny” charakter,

który przejawia się w  łączeniu tradycji pochodzących zarówno z  kultury

słowiańskiej, jak i muzułmańskiej.

2. Demonologia

Wierzenia ludowe w Centar Župie nie stanowią spójnego systemu,

są  raczej konglomeratem różnorodnych motywów, ukształtowanym

w  wyniku rozwoju i  przeobrażeń kultury duchowej Bałkanów. Swoje

znaczenia mają w  nim wątki islamskich wierzeń ludowych, przyniesio-

nych wraz z wojskami tureckimi i przyjętych w procesie islamizacji. Należy

do  nich np. wiara w  dżinny, jak również motywy, które zachowały się

pomimo islamizacji, takie jak wiara w wampiry.

5

I. Stawowy-Kawka, Historia Macedonii, Kraków 2000, s. 94.

6

Więcej na ten temat piszę w pracy licencjackiej pt. Elementy islamu ludowego w zachodniej

Macedonii. (Archiwum Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UW) oraz w artykule:
Rzecz o żupskich dżinnach. Demonologia muzułmanów w zachodniej Macedonii, [w:] Sąsiedztwo
w  obliczu konfl iktu. Relacje społeczne i  etniczne w  zachodniej Macedonii
, red.  K.  Bielenin-

-Lenczowska, Warszawa 2009, s. 71–88.

background image

135

Dżinny, wampiry i upiory – elementy demonologii mieszkańców Centar Župy

2.1. Klasyfi kacja

Świat istot demonicznych, który wyłania się z rozmów, jest chwilami

niespójny

7

. W  celu usystematyzowania zebranego materiału i  dokonania

przeglądu istot nadprzyrodzonych funkcjonujących w wierzeniach miesz-

kańców Centar Župy, posłużę się klasyfi kacją Ludwika Stommy

8

, która

wymienia pięć kategorii:

1. postacie przejęte z  tradycji chrześcijańskiej lub wędrownych wątków,

które nie odznaczają się ludowym pochodzeniem (np. diabeł, anioł);

2. personifi kacje klęsk żywiołowych i zjawisk przyrody (np. bieda, choroba,

śmierć);

3. żywi i  zazwyczaj konkretnie nazywani ludzie, którym przypisuje się

(albo którzy sobie przypisują) pewne nadprzyrodzone właściwości

i powiązania (np. czarownica);

4. złośliwe lub pomocne istoty związane z poszczególnymi zajęciami nierol-

niczymi (np. skarbnik);

5. postacie będące wcieleniami zmarłych ludzi (np. topielec)

9

.

Moi rozmówcy deklarowali wiarę w istnienie istot należących do czterech

spośród pięciu wymienionych grup: do pierwszej należy szejtan, w trzeciej

możemy wyróżnić gledačy, w czwartej – dżinny, zaś w piątej wampiry.

Ze względu na objętość pracy skoncentruję się tylko na dwóch rodza-

jach istot demonicznych – wampirach i dżinnach.

2.2. Wampiry

Zaczynając rozważania nad župskimi wampirami warto na początku

odwołać się do  defi nicji tego monstrum autorstwa Kazimierza Moszyń-

skiego: Upiór (wampir) występuje w  słowiańskich (i  niesłowiańskich) wierze-
niach głównie w dwojakim charakterze: 1) jako duch człowieka zmarłego i 2) jako
żywy trup, względnie jako trup (ciało) ożywiony przez własnego ducha (lub przez
„złego ducha”)
(…). Najważniejsze wątki, charakteryzujące poza tem upiory, głoszą
pastwienie się ich nad istotami żywemi, kończące się śmiercią ostatnich. Zabijać ma
upiór różnemi sposoby, głównie jednak, pijąc czy ssąc krew z serca lub żył swych ofi ar,
albo żrąc ich mięso i dusząc je na śmierć

10

.

7

Np. niektórzy rozmówcy niekiedy utożsamiali duchy z dżinnami.

8

L. Stomma, Antropologia kultury wsi polskiej XIX w., Łódź 2002, s. 194–195.

9

Tamże.

10

K. Moszyński, Wierzenia, [w:]  Kultura ludowa Słowian, t.  2: Kultura Duchowa, z. 1,

Kraków 1934, s. 661.

background image

136

Aleksandra Foryś

Między zacytowaną defi nicją wampira a opisami tych istot demonicz-

nych wśród moich rozmówców z Centar Župy istnieje jednak zasadnicza

różnica. Župskie wampiry nie piją krwi. Elementem wspólnym jest tylko

fakt, że są to zmarli, którzy powracają zza grobu. Z kolei w opracowaniach

na temat islamu można spotkać się ze wzmiankami na temat postaci nazy-

wanej ghul. Jest to  niejako odpowiednik krwiożerczego wampira – żywi

się bowiem ciałami trupów

11

. Nie jest to jednak powracający z zaświatów

zmarły, lecz demon. Niemniej prowadząc badania w Centar Župie nigdy nie

spotkałam się z tą nazwą, ani nie słyszałam o żadnej istocie demonicznej,

która przypominałaby z opisu ghula. W niniejszej pracy będę zatem używać

określenia wampir, ponieważ posługiwali się nim moi rozmówcy. Zatem

w ślad za nimi wampirami nazywam umarłych powracających zza grobu.

Analizując zebrany materiał, doszłam do  wniosku, że  wierzenia

społeczności Centar Župy, dotyczące wampirów można  sklasyfi kować –

ze  względu na  przedstawioną w  nich wizję pochodzenia tego monstrum

– na trzy odrębne grupy. Do pierwszej z nich należą opowieści o ludziach,

którzy byli tak źli za życia, że  po  śmierci ziemia nie chciała przyjąć ich

doczesnych szczątków. Drugą grupę stanowią historie o  tych, którzy stali

się wampirami w skutek nagłej śmierci, w wyniku której mają niedokoń-

czone sprawy na ziemi. Dlatego też nie mogą rozstać się z rodziną – nękają ją

i straszą lub dręczą przypadkowych ludzi. Wśród moich rozmówców popu-

larna jest opowieść o trzech braciach. Dwóch wyjechało do pracy, a jeden

został z żoną w domu. Trzeci nagle zmarł. Jako że zostawił żonę pozbawioną

środków do

 

życia, to wciąż do niej przychodził, kradł ludziom jedzenie i dalej

żył z  nią, jak z  żoną. Gdy wrócili bracia, zauważyli, że  kobieta jest blada

i bardzo źle wygląda. Gdy zapytali o jej samopoczucie, opowiedziała im swój

problem. Poszli więc do grobu, wykopali małą dziurę, by nie odkryć całego

grobu, wsypali tam wapno gaszone i zalali wodą. Od tej pory wampir już

nie nękał kobiety.

Historię tę usłyszałam od moich rozmówców, w różnych

wariantach, które różniły się od siebie czasem zdarzenia (od 20 do 50 lat

wstecz) oraz miejscem akcji (Crnogorce lub Odžovci

12

). Na dręczenie najbliż-

szej rodziny (w przywołanym przypadku – własnej żony) przez wampira –

zwracał uwagę Kazimierz Moszyński – i jest to element charakterystyczny

dla upiorów czy strachów na  Bałkanach

13

. Zazwyczaj nie sprawiają one

żadnych większych problemów, poza uprzykrzaniem ludziom życia

14

– nie

11

Nazwa samca tego gatunku kutrub – znaczy także  ludożerca. J. Bielawski, Mały

Słownik kultury arabskiej, Warszawa

1971, s. 177–178.

12

Miejscowości te znajdują się w niewielkiej odległości od siebie.

13

K. Moszyński, Wierzenia..., s. 416–715.

14

Tamże, s. 650.

background image

137

Dżinny, wampiry i upiory – elementy demonologii mieszkańców Centar Župy

są one tak niebezpieczne, jak zwykło się sądzić o wampirach – nie wysysają

krwi

15

i nie uśmiercają ludzi. Właśnie to przekonanie było dla mnie jednym

z  najbardziej intrygujących – dlaczego „župskie” wampiry nie piją krwi?

Jedna z hipotez, jaka powstała w toku moich rozważań, opierała się na funk-

cjonowaniu tego wierzenia w  społeczności muzułmańskiej – gdyż muzuł-

manów obowiązuje zakaz spożywania krwi. Możliwe, że  zakaz ten objął,

w wyobrażeniach ludowych, również wampiry, które stały się przez to tylko

naprzykrzającymi się strachami i utraciły swój krwiożerczy charakter – choć

zachowały swoją nazwę. Hipoteza ta jednak może wydawać się wątpliwa,

jeśli wziąć pod uwagę istnienie w kulturze muzułmańskiej wspomnianych

już ghuli, które żywią się przecież ciałami umarłych. Są to jednak demony,

a nie powracający zza grobu zmarli.

Trzecim rodzajem wampira miałby być Evelija. Jest to człowiek, który

wciąż ma kontakt ze światem żywych, ponieważ jest tak pobożny, że nawet

po śmierci, mimo że może przebywać w raju, przybywa z zaświatów co dzień

do domu, w którym mieszkał, aby tam się modlić. Został mi on opisany

w sposób następujący: jest i trzeci rodzaj – ten się nazywa Evelija. To bardzo dobry
człowiek, bardzo wierzący, nie robił nic złego i nic nie pił
[alkoholu – przyp. A.F.],
kiedy umarł, trzeba mu stawiać miskę do ablucji trzy razy na dzień i on się myje,
i modli. I ty go możesz zobaczyć. On nie robi nic złego – nie wolno go tylko denerwować.
Tu w Gorenci jest taki

16

. Niemniej należy zauważyć, że postać ta pojawiła się

w rozmowie tylko raz , i tylko z jednym z moich rozmówców. Dodatkowo

traktowanie opisywanej postaci jako wampira budzi pewne wątpliwości,

gdyż termin, jakim został on określony, wydaje się być podobny do istnie-

jących w językach tureckich terminów äūlija, owlija, które oznaczają „świe-

tęgo” czy „cudotwórcę”

17

. Mimo to postanowiłam wspomnieć o nim, gdyż

chciałam uwzględnić wewnętrzną perspektywę mojego rozmówcy, który

wymienił go jako wampira.

15

Tylko w  jednej rozmowie spotkałam się z  informacją, że  wampiry piją krew

(wyw. nr 3).

16

Wyw. nr 1. Wszystkie cytowane w pracy wywiady znajdują się w archiwum Instytutu

Etnologii i Antropologii Kulturowej. Zostały one przeprowadzone oraz przetłumaczone

na język polski przez autorkę niniejszego artykułu.

17

P.  Jessa, „Przyjaciele Allaha”. Kult muzułmańskich świętych w  Azji środkowej,

Poznań 2009, s. 21.

background image

138

Aleksandra Foryś

2.3. Dżinny

Dżinny, nazywane też duchami, są istotami rozumnymi pochodzą-

cymi jeszcze z animistycznych wierzeń mieszkańców Półwyspu

Arabskiego,

które przeżyły pogrom przedmuzułmańskich bożków z  rąk pierwszych muzuł-
manów

18

. Dziś, jak podaje Yves Thoraval, wciąż występują w opowieściach

ludów znajdujących się w  kręgu kultury islamu

19

. Choć wiara w  duchy

nie jest jedną z głównych zasad wiary – jak choćby wiara w Anioły, to jak

wskazuje Ali Al-Tantawi – uważa się, iż należy w nie wierzyć, ponieważ

o  ich istnieniu wspomina  Koran

20

. Dżinny miały powstać z  obłoku pary

i ognia – jeszcze przed stworzeniem człowieka

21

i z tego powodu są podobne

do Aniołów, gdyż są niewidoczne. Ryszard Piwiński zwraca uwagę, że: Prorok
uznał ich istnienie i zaliczył demony do wrogów jedynego
Boga. Zrobił tylko wyjątek
dla tych, które się nawróciły na islam

22

. Uważa się, że mogą one przybierać różne

kształty – zwierząt, ludzi czy roślin

23

. Według moich rozmówców z Centar

Župy, dżinn przybierający materialną postać ma ok. 50 cm wzrostu i poza

tym nie różni się wyglądem od człowieka, zaś jeden z mieszkańców gminy

stwierdził wręcz: ja to widziałem na oczy – to byli mali, mali ludzie, wyglądają
jak my, ale są mali

24

.

W wyniku analizy materiału empirycznego zebranego w czasie badań

udało mi się stworzyć klasyfi kację „župskich” dżinów. Można  wyróżnić

dżinny „dzikie” i „ujarzmione”. Pierwsze z nich można spotkać np. w lesie

– są niebezpieczne, bo mogą opętać człowieka

25

. Natomiast dżinny „ujarz-

mione” to takie, nad którymi władzę ma silna duchowo osoba – hodża

26

lub

gledač. Posiadają oni specjalne księgi, które za sprawą zawartej w nich wiedzy

umożliwiają władzę nad dżinnami; znają też imiona dżinnów i wiedzą, czym

się zajmują. Takie praktyki nazywane są przez moich rozmówców džindžiija.

Powróćmy jednak do kwestii opętania, ponieważ zjawisko to wydaje

się być ważnym elementem wizji świata ludności z Centar Župy. Warto zacząć

od tego, co może być efektem opętania. Po pierwsze, w niektórych wypad-

kach rezultatem może  być śmierć. Jednak znacznie częściej spotyka się

opinie, że opętanie powoduje różnie rozumiane złe uczynki (nieodmawianie

18

E. Machut-Mendecka, Archetypy islamu. Warszawa 2005, s. 192.

19

T. Thoraval, Słownik cywilizacji muzułmańskiej, tłum. P. Latko, Katowice 2002, s. 83.

20

A. Al-Tantawi, Ogólny zarys Religii Islamu, Białystok 1999, s. 134.

21

T. Thoraval, Słownik cywilizacji muzułmańskiej..., s. 83.

22

R. Piwiński, Mitologia Arabów, Warszawa 1989, s. 63.

23

J. Bielawski, Mały Słownik kultury arabskiej, Warszawa 1971, s. 147.

24

Wyw. nr 2.

25

T. Thoraval, Słownik cywilizacji muzułmańskiej..., s. 83.

26

Hodża to miejscowe określenie imama.

background image

139

Dżinny, wampiry i upiory – elementy demonologii mieszkańców Centar Župy

modlitwy, nieprzestrzeganie postu, picie alkoholu) oraz wpływa na zmianę

osobowości opętanego – powoduje u niego lenistwo, kłamliwość czy kłótli-

wość

27

. Człowiek, w którego wstąpił dżinn, jest przez niego kontrolowany,

a wszelkie złe postępki nie obciążają człowieka, lecz są popełniane z winy

dżinna

28

.

2.3.a. Dżinny a magia

Dżinny są też ściśle związane z  magią. Na  badanym przeze  mnie

terenie wiara w magię i możliwość wpływania przez nią na innych ludzi

jest niezwykle silna. Twierdzono, że jej oddziaływanie ma wpływ na więk-

szość aspektów ludzkiego życia, takich jak potomstwo, zamążpójście lub

ożenek, miłość, zdrowie czy fi nanse. Spotkałam się też z bardziej współ-

czesną dziedziną, na którą magia może wpłynąć: według jednego z moich

rozmówców: ty chcesz dostać wizę do Ameryki, a one [kobiety czyniące magię

– przyp. A.F.] tak będą robić, że nie dostaniesz i nie pojedziesz do Ameryki

29

. Należy

jednak zwrócić uwagę, że charakter tych działań może być zarówno pozy-

tywny, jak i negatywny, choć znacznie częściej spotyka się działania, które

mają raczej zaszkodzić niż pomóc. Ponadto – jak wskazuje powyższy cytat

– działania magiczne najczęściej łączy się z kobietami

30

.Wytłumaczeniem

tego może być fakt, jak pisze profesor Machut-Mendecka, że dwaj anio-

łowie – Harut i  Marut – przekazali wiedzę magiczną kobietom

31

. Należy

podkreślić, że  religia muzułmańska nie neguje istnienia magii, jednak

uważa ją za dzieło szatana, dlatego nie należy w nią wierzyć, a raczej się jej

wystrzegać

32

.

Kolejna  kategoria ludzi, którzy zajmują się magią, to  gledače, czyli

jasnowidzący

33

. Poza przepowiadaniem przyszłości zajmują się tłuma-

czeniem czynników, które wpływają (lub wpływały) na  życie badanych

przeze mnie mieszkańców. Dzięki ich pomocy można uzyskać informacje

o tym, kto rzucił urok na daną osobę czy też określić, jaki dżinn ją opętał

lub kto go nasłał. Spektrum działalności gledačy jest dość szerokie, mogą

27

Np. wyw. nr 3; wyw. nr 7.

28

Człowiek zachowuje się jak robot. Wyw. nr. 5.

29

Wyw. nr 8.

30

Również w religijności ludowej prawosławnych Macedończyków magia jest zwią-

zana przede wszystkim z kobietami.

31

E. Machut-Mendecka, Archetypy islamu..., s. 194.

32

M. Dziekan, Arabia Magica: wiedza tajemna u Arabów przed islamem, Warszawa 1993,

s. 79.

33

Na ich temat, zob. M. Dziekan, Arabia Magica: wiedza tajemna u Arabów przed islamem...,

s. 24. Warto też zauważyć, że gledač nie jest postacią typową tylko dla tego regionu,

funkcjonują oni w całej Macedonii.

background image

140

Aleksandra Foryś

bowiem dokonać swoistego rodzaju egzorcyzmów, czyli uwolnić człowieka

od wpływu dżinna lub innego demona. Wykonują również amulety, które

mają przynieść szczęście lub też chronić przed demonami czy dżinnami.

Z usług gledačy korzystają zarówno prawosławni, jak i muzułmanie.

Samo uprawianie magii polega na  „współpracy z  dżinnami”, czyli

wspomnianej już przeze mnie džindžiji, która wiąże się z przejęciem kontroli

nad dżinnem za pomocą odpowiednich zaklęć

34

. Ujarzmienie dżinna daje

możliwość rozkazywania mu

35

. Dżinny wykorzystuje się np. do  rzucania

uroków. Jednak można również wykorzystać dżinna do działań o charak-

terze pozytywnym – np. w celu zapewnienia komuś dobrobytu.

2.3.b. Jak pozbyć się dżinna?

Wśród moich rozmówców często słyszałam opinię, że w islamie nie

istnieją egzorcyzmy

36

. Niemniej niektórzy hodżowie w tajemnicy zajmują się

takimi praktykami. Ludzie udają się również do cerkwi, aby pop wypędził

z nich złego ducha, albo do gledača. Jak wspomniałam, nie używa się dla

oznaczenia tych praktyk terminu egzorcyzm, ale znany jest termin džindžija.

I tak, jeśli chce się usunąć dżinna, należy udać się do takiego mocnego [tzn.

który ma dużo mocy – przyp. A.F.] człowieka, np. do hodży, który to naprawi
i wyciągnie go
[tzn. dżinna – przyp. A.F.] z ciebie. Musi wiedzieć, jak się robi džin-
džiję

37

. Z kolei inny rozmówca tłumaczył mi, ze w Centar Župie nie ma odpo-

wiednich hodżów do odprawiania egzorcyzmów, gdyż jak twierdził: tutaj to są
wszyscy młodzi – a to musi być taki stary

38

. A zatem z jednej strony kładzie się

nacisk na odpowiednie predyspozycje magiczne – posiadanie odpowiednio

silnej „mocy”; z  drugiej zaś – na  wiek – a  zatem im dłuższy „staż” czy

praktyka w czynieniu džindžiji, tym lepiej. Poznałam również jednego popa

z Debaru, który opowiadał, że czasami przychodzą do niego muzułmanie,

by odczynił nad nimi egzorcyzmy, on zaś nikomu nie odmawia i pomaga im

w imię jednego Boga

39

.

Dotychczas omawiałam w niniejszej pracy opętanie przez dżinna –

jednak spotkałam się z  rozróżnieniem, według którego można  zostać

opętanym przez muzułmańskiego dżinna  lub przez prawosławnego czy

34

J. Bielawski, Mały Słownik kultury arabskiej..., s. 147.

35

R. Piwiński, Mitologia Arabów..., s. 63.

36

Jednak, jak zauważa Janusz Danecki, w tradycji ludowej islamu metodą ochrony [przed

dżinnami – A.F.] są egzorcyzmy wspomniane w sunnie proroka. Jednym z najpopularniejszych
i  najlepiej poznanych egzorcyzmów jest zār, szczególnie popularny w  wierzeniach ludowych
.

J. Danecki, Podstawowe wiadomości o islamie t. 1, Warszawa 1997, s. 119.

37

Wyw. nr 1.

38

Wyw. nr 7.

39

Wyw. nr 13.

background image

141

Dżinny, wampiry i upiory – elementy demonologii mieszkańców Centar Župy

katolickiego demona. Cytując jednego z moich rozmówców: na katolickiego
demona może pomóc tylko katolicki ksiądz; na demona prawosławnego tylko prawo-
sławny pop, a  na  dżinna  może  pomóc tylko hodża. Ale gledač
[tzn. jasnowidz

– przyp. A.F.] może pomóc przy każdym z nich

40

. Jest to rozróżnienie o tyle

ważne, że zabiegi mające oczyścić ciało z obcych duchów będą uzależnione

od tego, do jakiej religii przynależy istota demoniczna, która opętała czło-

wieka.

2.3.c. Jak się bronić przed dżinnami?

Mieszkańcy Centar Župy wykształcili cały szereg działań które mają

chronić ich przed dżinnami Podstawowym zabiegiem ochronnym jest stoso-

wanie amuletu, czyli jak pisze Piotr Kowalski przedmiotu, któremu przypi-
suje się magiczną moc chronienia właściciela przed różnymi niebezpieczeństwami

(…). Nazwa ta [amulet – przyp. red.] pochodzi bezpośrednio od łac. Amuletum
oznaczającego „lek od czarów i uroków
”, wcześniej wywodzącego się od arabskiego

hamala „nosić”. Stąd, każda rzecz, jaką powiesi się na szyi, założy jako bransoletę
czy pierścień, bądź w inny sposób zwiąże z człowiekiem
[przez akt noszenia go –

przyp. A.F], i o której sądzi się, że zapewni mu ochronę przed choroba lub innym
złem, jest właśnie amuletem

41

.

Mimo że moi rozmówcy czasem wskazywali, iż muzułmańska wiara

nie przyznaje się do tego... do magii, pisania amuletów

42

, to jest to praktyka dość

popularna. Amulet stanowi zaś najczęściej zwitek papieru, na którym zapi-

sano fragment Koranu. Amulety wykonuje najczęściej hodża lub gledač

43

,

choć spotkałam się też z opinią, iż ci, którzy zajmują się takimi parama-

gicznymi działaniami, nie są prawdziwymi hodżami, tylko sami określają

się w ten sposób, bowiem jak już wspomniałam, islam nie przyznaje się

ofi cjalnie do tego typu praktyk

44

.

40

Wyw. nr 12.

41

P. Kowalski, Kultura magiczna: omen, przesąd, znaczenie, Warszawa 2007, s. 20.

42

Wyw. nr 4.

43

Co ciekawe, amulety poddają się coraz większej komercjalizacji – w sklepiku typu

„wszystko za pięć złotych” w Debarze, znalazłam małe, plastikowe Korany, do zawie-

szania na szyi, jako amulety.

44

Jak już zostało wspomniane powyżej – najczęściej do tworzenia amuletów wykorzy-

stuje się fragmenty Koranu. Dzieje się tak dlatego, ponieważ Koran jako Słowo Boga

uznawany jest za coś, co może chronić od Złego, ale też dopomagać w walce z nim.

Amulet może być zatem w formie małej książki – która jest wtedy symbolem Koranu,

lub też jednym z  fragmentów którejś z  sur. Fragmenty te dzieli się na  uniwersalne

i takie o konkretnej specjalizacji. Por. M. Dziekan, Arabia Magica: wiedza tajemna u Arabów
przed islamem
..., s. 136–139. Należy zauważyć, że do amuletów używa się oryginalnych

tekstów, tj. napisanych w języku koranicznym arabskim.

background image

142

Aleksandra Foryś

Noszenie amuletu nie wyczerpuje jednak wszystkich działań o charak-

terze apotropeicznym. Istnieją też inne, alternatywne sposoby zapobiegania

opętaniu lub atakom ze strony dżinnów. Jednym z nich jest smarowanie czy

skrapianie się alkoholem. Jak tłumaczył mi jeden z rozmówców: wiem, że jak
się alkoholem skropisz, to żadna magia cię nie chwyta, ponieważ magia jest w religii,
a religia zakazuje picia alkoholu. I kiedy uprawiasz magię, to nasyłasz dżinna, żeby
czynił źle. A kiedy dżinn poczuje alkohol – ucieka

45

. A zatem sposobem na odpę-

dzenie demona jest korzystanie z alkoholu, którego zapach ma odpędzać

dżinny. Jednak można tu zauważyć pewną niespójność i brak logiki. Skoro

opętanie przez dżinna powoduje m.in. popełnianie złych uczynków, w tym

picie alkoholu – to już samo to powinno powodować opuszczenie człowieka

przez dżinna. Co więcej, picie alkoholu winno być też szeroko stosowane

przy odprawianiu egzorcyzmów. Jednak nie spotkałam się z taką praktyką

– co oczywiście nie wyklucza, że może być ona stosowana.

Innym działaniem ochronnym, praktykowanym już tylko przez

starych ludzi, było, zdaniem jednego z  rozmówców, noszenie specjalnego,
czerwonego, długiego na  siedem metrów, i  szerokiego na  pól metra ręcznie robio-
nego materiału, którym opasywano się w  pasie. Dzięki niemu, gdy szło się drogą,
na której były wampiry albo duchy, było się dla nich niewidocznym

46

. Jest to o tyle

interesujące, że kolorem o działaniu ochronnym i odstraszającym złe moce

w  kulturze  muzułmańskiej jest kolor niebieski. Kolor czerwony zaś ma

właściwości anty-demoniczne w tradycji europejskiej

47

. Zatem wykorzysty-

wanie koloru czerwonego do odpędzania złych duchów ma rodowód wcze-

śniejszy, raczej słowiański niż muzułmański.

3. Zakończenie

Podsumowując – celem niniejszej pracy było pokazanie specyfi ki

demonologii mieszkańców Centar Župy wynikającej z  funkcjonowania

zarówno w obrębie kultury islamu, jak i kultury słowiańskiej. W pracy tej

starałam się przedstawić ogólny zarys miejscowej demonologii i skonfron-

tować ją zarówno ze słowiańskimi, jak i muzułmańskimi charakterystykami

dżinnów i wampirów. Mam nadzieję że udało mi się pokazać synkretyczny

charakter wyobrażeń – w analizowanym materiale przeplatają się bowiem

elementy zaczerpnięte ze słowiańskiej demonologii, ale też wątki o prowe-

niencji muzułmańskiej.

45

Wyw. nr 7.

46

Wyw. nr 1.

47

P. Kowalski, Kultura magiczna: omen, przesąd, znaczenie..., s. 24.

background image

143

Dżinny, wampiry i upiory – elementy demonologii mieszkańców Centar Župy

Należy jednocześnie zauważyć, że  wierzenia te zaczynają powoli

zanikać wraz z technicyzacją otaczającego świata. Według opinii miejsco-

wych, teraz nie ma już zbyt wielu wampirów – głównie z powodu elektrycz-

ności, która je wypłoszyła

48

. Podobny proces dotyczy magii. Jednak powodem

zaprzestania praktyk magicznych jest raczej brak czasu. Jak powiedziała mi

jedna  z  rozmówczyń: Kiedyś ludzie jechali na  pečalbę

49

, kobiety same w  domu

zostawały i  myślały o  duchach, wampirach, magii... kobiety się kłóciły... A  teraz
słyszałaś, żeby kobieta z kobietą się kłóciły? Nie ma czasu... Od 8 do 16 kobiety są
w pracy, wrócą do domu na 16.30, zrobią kolację... Ja nie mam czasu na to żeby
z tobą się spotkać – tyle co powiem cześć” i idę... a co dopiero kłócić się z tobą i robić
magię

50

.

48

Jak wiadomo, wampiry cierpią na  swoistego rodzaju światłowstręt – Czas solarny

stanowi największe niebezpieczeństwo dla wampira (...). Chociaż status wampirów u Rice w wielu
momentach odbiega od tradycyjnych wzorów, w tym jednym jest zgodny z dawnym przekazem

(M. Janion, Wampir. Biografi a Symboliczna, Gdańsk 2003, s. 140).

49

Pečalba to  określenie na  długoterminowe wyjazdy zarobkowe poza granice kraju.

Niegdyś dotyczyło głównie mężczyzn.

50

Wyw. nr 5.

background image

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sobczyński, Marek Geografia granic i pograniczy w badaniach łódzkiego ośrodka geograficznego (2006)
Granice i pogranicza panstw grup dyskursow Perspektywa antropologiczna i socjologiczna
KULTUROWA TEORIA LITERATURY, LITERATUROZNAWSTWO, TEORIA LITERATURY - poetyka opisowa, poetyka histor
3. Dramat, LITERATUROZNAWSTWO, TEORIA LITERATURY - poetyka opisowa, poetyka historyczna, genologia h
2. Liryka, LITERATUROZNAWSTWO, TEORIA LITERATURY - poetyka opisowa, poetyka historyczna, genologia h
Poetyka zagadnienia na II kolokwium, LITERATUROZNAWSTWO, TEORIA LITERATURY - poetyka opisowa, poetyk
Pojęcia na I kolokwium z poetyki, LITERATUROZNAWSTWO, TEORIA LITERATURY - poetyka opisowa, poetyka h
STYL I STYLIZACJA - styl potoczny, LITERATUROZNAWSTWO, TEORIA LITERATURY - poetyka opisowa, poetyka
1. Eipka, LITERATUROZNAWSTWO, TEORIA LITERATURY - poetyka opisowa, poetyka historyczna, genologia hi
Postkolonializm, LITERATUROZNAWSTWO, TEORIA LITERATURY - poetyka opisowa, poetyka historyczna, genol
Kulturowa teoria literatury(1), LITERATUROZNAWSTWO, TEORIA LITERATURY - poetyka opisowa, poetyka his
socjologia-sciaga, Nauki społeczne: socjologia, ekonomia, psychologia, pedagogika, politologia, stos
wykl. 2 Przedmiot, metody badania i historia psych, Przedmiot, metody badania i historia psychologi
Literatura naukowa i jej rola w badaniu historycznym Miśkiewicz Wstęp do badań historycznych
ROLA I ZNACZENIE WIEDZY ŹRÓDŁOWEJ I POZAŹRÓDŁOWEJ W BADANIACH HISTORYCZNYCH
Regionalna specyfika pojęcia granic i pograniczy Wielkiego Księstwa Litewskiego w XV–XVI wieku Bucev
Howard, Robert E Historical Adventure Red Blades of Black Cathay

więcej podobnych podstron