Tekst powstał w wyniku obszernej korespondencji autora z prof. Toshimasa Yanai, któremu
serdecznie dziękuję za poświęcony czas i cenne uwagi.
Ruch w nietypowym dla człowieka środowisku, w wodzie, wydaje się szczególnie
eksponować konieczność współpracy wielu grup mięśniowych dla osiągnięcia
efektywności pływania. Rzadko, jeśli w ogóle kiedykolwiek, mięsień lub staw pracuje
wyizolowany od innych mięśni i stawów. Tym bardziej w wodzie, gdzie nie mamy
zaczepienia, czy podparcia, staje się to widoczne i oczywiste. Dzięki harmonijnej
pracy wielu mięśni, pływanie jest doskonałą formą rekreacji, a nierzadko
rehabilitacji. Jeśli zaś chodzi o sport wyczynowy, to trudno nie zgodzić się ze
stwierdzeniem, że efektywna praca mięśni tułowia to klucz do szybkiego pływania.
Mięśnie ulokowane wzdłuż kręgosłupa i w obrębie klatki piersiowej wraz z
mięśniami brzucha spełniają zasadniczą rolę przy pociągnięciach ramion. Ich
elastyczność jest czynnikiem bezpośrednio wpływającym na długość tzw. kroku
pływackiego, czyli odległość, jaką pływak pokonuje w trakcie jednego cyklu lub
pociągnięcia.
Staw barkowy nie jest
przystosowany do silnych obciążeń
zaś jego zalety to ruchomość i
szybkość, istotnie np. przy rzucaniu,
a nie siła. Duże, silnie ukrwione
mięśnie tj.mięsień najszerszy
grzbietu, mięsień obły większy i
mięsień piersiowy większy
uczestniczą w przywodzeniukości
ramiennej. Ponadto zauważmy, że
ruch ramienia jest zintegrowany z
ruchem łopatki. Biomechanicy
używają terminu „rytm łopatkowo-
ramienny” dla oddania wzajemnej
zależności ruchu ramienia i ruchu
łopatki. Mięśnie związane z łopatką i
tułowiem są również odpowiedzialne,
za ruch obrotowy kości ramiennej np.
mięsień obły większy. Z kolei
zadaniem mniejszych, gorzej
ukrwionych mięśni ramienia,
przedramienia czy dłoni jest zagarnianie wody, czyli przenoszenie siły tułowia na
napęd.
Staw barkowy jest miejscem, w którym siła tułowia jest przenoszona na ruch
ramienia. Wykorzystanie tej siły jest tym efektywniejsze im lepiej przedramię
zagarnia wodę. W numerze (...) „Pływania” opisane są ćwiczenia poprawiające
„czucie wody”, czyli właśnie skuteczność zagarniania. Niestety obciążenie
aplikowane stawowi barkowemu w wyniku kombinacji "czucia wody" w dłoni i
przedramieniu i siły, z jaką na wodę działamy mięśniami tułowia nie jest pozbawione
ryzyka.
Samo mechaniczne obciążanie stawu barkowego, nawet częste i długotrwałe,
wcale nie musi prowadzić do dolegliwości. Podstawowy mechanizm powstawania
kontuzji polega na długotrwałym, powtarzającym się uciskaniu mięśni w momencie,
gdy kość ramienna znajduje się w skrajnym położeniu. Do ucisku dochodzi wtedy,
gdy główka kości ramiennej wysuwa się nieco w stawie barkowym będąc
jednocześnie w stanie głębokiegoobrotu wewnętrznego. Wówczas mięśnie,
najczęściejnadgrzebieniowy, a czasem ścięgnodługiej głowy bicepsa, mogą
zostać ściśnięte pomiędzygłówką kości ramiennejawyrostkiem barkowym
łopatki.
Przy pływaniu kraulem staw
barkowy jest w niebezpieczeństwie
szczególnie w fazie początkowej
pociągnięcia związanej z włożeniem
przedramienia do wody i
następującym potem zagarnięciem.
Wtedy często dochodzi do
zwiększenia przestrzeni pomiędzy
główką kości ramiennej a panewką
stawową, którą stanowiwydrążenie
stawowe łopatki. Połączone jest to
z obrotem kości ramiennej do
wewnątrz, co pozwala na opuszczenie
ramienia do wody w momencie, gdy
ciało pływaka leży na drugim boku.
Pływacy starają się, bowiem sięgać
daleko wprzód łącząc ten ruch z
rotacją całego ciała lub obręczy
barkowej wokół osi podłużnej ciała.
Ma to bowiem korzystny wpływ na
długość kroku pływackiego i skuteczność pociągnięć. Przypuśćmy, że w tej pozycji,
przy ramieniu mocno wyciągniętym wprzód, pływak opuści całe ramię w dół. Korzyść
z tego ruchu będzie żadna – nie dojdzie do zagarnięcia wody. Co gorsza górna część
ciała uniesie się, co zwiększy opór czołowy. Nazywa się to często „błędem niskiego
łokcia”. Z kolei, jeśli pływak opuści przedramię utrzymując „wysoki łokieć”, dojdzie
nieuchronnie do pogłębienia rotacji wewnętrznej kości ramiennej. W tym położeniu
staw barkowy narażony jest na kontuzję. Rezultatem powtarzanego silnego,
szacowanego na około 25N/cm2, ucisku na mięsień nadgrzebieniowy może być jego
uszkodzenie, zapalenie, a w efekcie do ból i ograniczenia ruchomości stawu.
Ryzyko występuje również w fazie końcowej pociągnięcia kraulowego. Okazuje
się, że wykańczanie pociągnięcia związane jest raczej zobrotem
wewnętrznymkości ramiennej a nie z jejprzywodzeniem. Od jakiegoś czasu
specjaliści uważają zatem, że końcowa faza pociągnięcia nie ma zbyt dużego wpływu
na szybkość płynięcia. Rotacja wewnętrzna kości ramiennej może natomiast
spowodować ucisk w obrębie stawu i dotyczy to dowolnej fazy pociągnięcia.
Na kontuzję barku narażeni są pływacy z wrodzonym lub nabytym luzem w stawie
barkowym. Szczególnie, gdy połączone jest to z małą elastycznością mięśni
stabilizujących staw. Ponadto ci, u których obserwuje się kształt kości i ich
wzajemne położenie ograniczające przestrzeń, w której znajduje się mięsień
nadgrzebieniowy i ścięgno długiej głowy bicepsa np. dużywyrostek barkowy
łopatkilub pogrubionewięzadło kruczo-ramienne. Na dolegliwości rzadziej skarżą
się sprinterzy a częściej długodystansowcy. Czynnikiem sprzyjającym rozwojowi
kontuzji barku zdaje się być duże obciążenie treningowe lub jego nagłe zwiększenie.
Szczególnie dotyczy to pływania samymi ramionami w łopatkach. Poprawnie
wykonywane ćwiczenia „na lądzie” mogą zapobiec kontuzji. Celem tych ćwiczeń
powinno być zwiększanieruchomości łopatkii wzmacnianie mięśni
odpowiedzialnych za jej ruch i, co za tym idzie,za stabilność stawu barkowego.
Należy unikać ćwiczeń, w trakcie których zwiększa się ruchomość stawu. Dzieje się
tak przy niepoprawnie wykonywanych ćwiczeniach rozciągających.
Bardzo istotne znaczenie w
prewencji zespołu bolesnego barku
matechnikapływania. Nawet
niewielkie zmiany w stylu mogą mieć
ogromne znaczenie, ponieważ w
trakcie treningu czy wyścigu ruchy
ramion powtarzane są tysiące razy.
Subtelne różnice w pociągnięciach
ramion mogą wiele zmienić. Zajmijmy
się krytyczną fazą początkową
pociągnięcia. Ryzyko urazu jest
mniejsze, gdy pływak nie prostuje do
końca łokcia po włożeniu
przedramienia do wody. Wśród
pływaków światowej klasy są tacy, na
przykład P. v. d. Hoogenband, którzy
nigdy nie prostują łokcia i u których
obserwuje się mniejszą rotacją bioder
wokół osi podłużnej ciała. Głębszej
analizy wymaga technika pływania związana z długim wyleżeniem i silną rotacją
bioder. Technika taka jest stosowana przez wielu wybitnych pływaków, szczególnie
długodystansowców. Tu przykładem jest I. Thorpe. Długie wyleżenie naturalnie
wiąże się z pełnym prostowaniem łokcia po włożeniu przedramienia do wody. Jak
wspominałem wcześniej w tej pozycji dochodzi dorotacji wewnętrznejkości
ramiennej pogłębianej jeszcze utrzymywaniem„wysokiego łokcia”w początkowej
fazie zagarniania. Po pierwsze w takiej sytuacji należy ograniczyć rotację
wewnętrzną, na przykład poprzez przenoszenie ramion nad wodą w stanierotacji
zewnętrznejkości ramiennej, czyli z dłonią zwróconą do wewnątrz. Zabieg ten jest
zintegrowany z rytmem i rotacją ramion i bioder wzdłużosi podłużnej ciała– należy
opóźnić nieco moment rotacji barków w stosunku do momentu włożenia dłoni do
wody. Ponadto, po wyprostowaniu łokcia w wodzie należy najpierw możliwie
swobodnie doprowadzić przedramię do pozycji w dół – przy utrzymaniu wysokiego
łokcia – i dopiero wtedy rozpocząć nacisk na wodę – właściwe pociągnięcie. Przy
zgiętym łokciu bowiem, zasięg rotacji wewnętrznej kości ramiennej się zwiększa i
wobec tego unikamy obciążeń skrajnych. Dodatkowa korzyść wynika z odizolowania
ruchu wysuwającego kość ramienną za stawu od jej wewnętrznego obracania.
Zabiegowi temu towarzyszyobszerny ruch łopatki. Celem zagarnięcia wody jest
przygotowanie namiastki punktu zaczepienia, tj. zaangażowanie możliwie dużej ilości
wody do następującego potem pociągnięcia. Swobodne opuszczenie przedramienia w
wodzie może być zatem czynnikiem korzystnie wpływającym na skuteczność
pociągnięcia, a więc również na szybkość.
Przejdźmy do fazy końcowej pociągnięcia i przeniesienia ramienia nad wodą. Jak
wspominałem, obecnie uważa się wykańczanie pociągnięcia kraulowego za mało
istotne dla napędu. Nie ma więc potrzeby dynamicznie kończyć pociągnięcie
wyrzuceniem dłoni przy udzie. Szczególnie, że najczęściej odbywa się to kosztem
dużej rotacji wewnętrznej kości ramiennej. Coraz powszechniej obserwujemy więc u
pływaków swobodne wyciąganie dłoni z wody zainicjowaneuniesieniem łokcia do
góry. Naturalną kontynuacją tego ruchu jest przeniesienie ramienia z dłonią blisko
powierzchni wody i przedramieniem swobodnie opuszczonym w dół. Jednocześnie
unikamy w ten sposób obciążeń w stawie barkowym. Konkurencyjnym podejściem do
przenoszenia ramion nad wodą jest użycie rotacji ciała wzdłuż osi podłużnej do
swobodnego przerzucenia wyprostowanego ramienia do przodu. Technika ta
stosowana jest powszechnie w stylu grzbietowym – przeniesienie ramienia jest
fundamentalnie zintegrowane z rotacją ramion wzdłuż osi podłużnej ciała. W ten
sposób ramię, choć przemieszcza się nad wodą pozostaje cały czasw płaszczyźnie
łopatki i plecówgwarantując swobodne i pozbawione rotacji wewnętrznej
przeniesienie nad wodą.
Efektywność stylu pływania z punktu widzenia obciążenia stawu barkowego to
kombinacja możliwie skutecznego wykorzystania sprawności i siły z unikaniem
zagrożeń wynikających z zastosowania owej siły. Zrozumienie tych zagrożeń
pozwala na takie kierowanie rozwojem zawodnika, by w końcu był on w stanie w
pełni wykorzystać swoje predyspozycje motoryczne unikając jednak kontuzji
prowadzących do wczesnego przerwania kariery sportowej. Uważne śledzenie zmian
w technice pływania i ewentualna modyfikacja stylu zdaje się być konieczna dla
utrzymania pływaka długo w doskonałej sportowej formie. Zagadnienia związane z
poprawną techniką pływania stają się również coraz istotniejsze wpływaniu
rekreacyjnym. Wraz z obserwowanym rozwojem pływania w kierunku sportu
masowego, powstawaniem sekcji „Masters”, drużyn ratowniczych itp. obserwuje się
coraz wyższy poziom pływania amatorskiego. Wiąże się to z potrzebą większej
świadomości na temat techniki pływania i jej wpływu na ogólną kondycję pływaka.
Krzysztof Pawłowicz