Obcy czy anioły?
Joe Lewels jest autorem wydanej w roku 1997 książki The God Hypothesis: Extraterrestial Life
and Its Implications for Science and Religion („Hipoteza Boska – pozaziemskie życie i jego wpływ
na naukę i religię”). Jest stanowym dyrektorem MUFON-u na Zachodni Teksas oraz Południowy
Nowy Meksyk. Wspólnie z psychiatrą, dr Robertą Fenning z El Paso, zbadał przypadki ponad stu
osób ze Stanów Zjednoczonych, Australii oraz Meksyku, które doświadczyły kontaktu z obcymi
istotami.
Jest absolwentem dziennikarstwa Uniwersytetu Missouri i magistrem oświaty Troy State
University. W latach 1972-1982 wykładał na wydziale mediów Teksaskiego Uniwersytetu Stano-
wego w El Paso. Jest autorem licznych artykułów na temat prawa medialnego oraz społecznego
oddziaływania środków masowego przekazu, a także książki Uses of Media by the Chicano
Movement (Preager Publishers, 1973).
Podczas wojny wietnamskiej służył w lotnictwie w randze kapitana. Później pracował w redakcji
U.S. Army Aviation Digest Magazine, współpracował przy wydawaniu Freedom of Information
Digest. Był również konsultantem do spraw mediów Departamentu Sprawiedliwości Stanów
Zjednoczonych.
Wstęp
Czy NOLe stanowią zagrożenie dla ludzkiej rasy, czy może zwiastują wybawienie? A może
odpowiedź leży gdzieś pośrodku? Pytanie to stanowi najistotniejszą i zarazem najbardziej
kontrowersyjną kwestię dzisiejszych badań nad NOLami.
W ostatnich pięćdziesięciu latach przebyliśmy długą drogę. Ku satysfakcji wielu osób badania
nad NOLami rozstrzygnęły szereg wątpliwości związanych z tym zdumiewającym zjawiskiem.
Chociaż nie jesteśmy w stanie dowieść tego w jednoznaczny sposób oficjalnej nauce, rzeczywiście
zdołaliśmy odkryć kilka podstawowych prawd. Wiemy, że latające spodki istnieją naprawdę,
wiemy, że pilotują je wysoce inteligentne istoty rozumne należące do różnych gatunków, wiemy, że
dokonują wzięć ludzi na całym świecie. Wiemy wreszcie, że pracują nad stworzeniem przynajmniej
jednego gatunku hybrydy będącej częściowo człowiekiem a częściowo czymś innym.
Stoimy obecnie przed wielkim wyzwaniem. Musimy odpowiedzieć sobie, dlaczego tutaj są i
dlaczego to wszystko robią. Czy mamy do czynienia z pewną formą inwazji, czy tylko obserwujemy
przebieg procesu ewolucyjnego? Czy te istoty są złymi obcymi, pragnącymi odebrać nam Ziemię,
czy też stwórcami zaszczepiającymi życie we wszechświecie i okresowo przyspieszającymi procesy
ewolucyjne? Krótko mówiąc, czy są to obcy, czy aniołowie?
Hipoteza pozaziemska
W swojej książce The Threat („Zagrożenie”) badacz zjawiska UFO, dr David Jacobs, rozwija
wątek hipotezy pozaziemskiego pochodzenia NOLi, zwanej potocznie „Hipotezą pozaziemską”, a w
skrócie ETH (Extraterrestial Hypothesis). Zgodnie z nią obce istoty manifestują swoją obecność od
50 do 100 lat i wykorzystują nas w charakterze królików doświadczalnych w swoich przerażających
eksperymentach genetycznych. Jacobs utrzymuje ponadto, że raz na zawsze rozwiązał zagadkę
NOLi. Badając liczne przypadki wzięć, doszedł do wniosku, że obce istoty pochodzące z innych
planet usiłują przejąć władzę nad Ziemią. Uważa, że chcą odebrać ją prawowitym właścicielom,
czyli nam, i to nie przy pomocy potężnej broni jak na filmie „Dzień Niepodległości”, ale poprzez
stopniowe przenikanie do ludzkiej społeczności, podobnie jak to pokazuje nakręcony w latach
pięćdziesiątych film Invasion of the Body Snatchers („Inwazja porywaczy ciał”). Sądzi, że wśród
nas pojawią się systematycznie coraz bardziej zaawansowane modele obcych hybryd o wyglądzie
zbliżonym do naszego. Żyjąc między ludźmi, obdarzone większymi możliwościami intelektualnymi
i do tego sterowane przez swoich obcych panów, szybko przejmą władzę nad Ziemią.
Jacobs nie poprzestaje na tym i wskazuje palcem dziesiątki tysięcy rozsianych po całym świecie
osób, które są przeświadczone, że przeżyły kontakt z obcymi istotami, oraz oskarża je o mimowolny
udział w spisku. Uważa, że obce istoty wybrały tych ludzi do wspierania swojego podboju. Po
pierwsze, dlatego że stali się zastępczymi rodzicami hybryd, a, po wtóre, zostali tak
zaprogramowani, że we właściwym momencie zwrócą się przeciwko nam. Kreślony przez Jacobsa
obraz przyszłości to Nowy Porządek Świata ustanowiony przez obce istoty rządzące przypusz-
czalnie z unoszących się w przestrzeni statków kosmicznych. Wykonywaniem rozkazów zajmą się
hybrydy dysponujące z kolei pełną kontrolą nad wziętymi. Reszcie ludzkości przypadnie rola
niewolników albo, w najlepszym razie, obywateli czwartej kategorii.
Jeszcze bardziej przeraża Jacobsa wizja Nowego Porządku Świata, w którym świat kontrolo-
wany będzie telepatycznie przez złych władców. W ramach prowadzonych przez siebie badań
ustalił, że zarówno obce istoty, jak i hybrydy posiadają zdolność porozumiewania się za pomocą
telepatii i potrafią czytać ludzkie myśli. Wydaje się, że takie umiejętności przejawiają w obecności
obcych istot również wzięci. Dla Jacobsa jest to przerażająca perspektywa, która niesie ze sobą
widmo komunizmu. W takim społeczeństwie nie byłoby bowiem żadnych tajemnic. Nie byłoby też
indywidualności. Byłoby to społeczeństwo w wersji „Big Brothera”.
Jeszcze bardziej przygnębiający jest jednak wniosek, że tak naprawdę niewiele można zrobić,
aby temu zapobiec. Jacobs pisze:
„Zacząłem postrzegać zjawisko wzięć przez obce istoty na podobieństwo pędzącej ku Ziemi
asteroidy... odkrytej za późno, aby możliwa była jeszcze jakaś interwencja... Nie widzę zbyt
wielkiej nadziei na przyszłość”.
Jacobs przyznaje, że stracił obiektywizm, że nie jest już otwarty na nowe myśli lub podejścia.
Jego umysł doszedł do ostatecznych wniosków i od tego momentu wszystkie jego badania
ukierunkowane będą tylko na jeden cel. Nie trzeba chyba dodawać, że nie takiej postawy
oczekujemy od naszych uczonych. Mam poważne wątpliwości, czy Jacobs będzie w stanie nadal
prowadzić wartościowe badania w tej dziedzinie.
Zajadłe ataki i przywoływanie autorytetów
Należy żałować, że Jacobs nie przedstawił swoich odkryć oraz wniosków w sposób naukowy, tak
jak to się robi z raportami przeznaczonymi do przedstawienia opinii publicznej bądź społeczności
uczonych. Z niewiadomych przyczyn uległ pokusie pójścia krok dalej w omawianiu wyników
swoich badań naukowych. Na nieszczęście dla niego, ten krok – zaciekły atak na kolegę badacza –
rzuca cień wątpliwości na wiarygodność i obiektywność jego samego. W efekcie prowadzi to do
zaciemnienia rezultatów prac badawczych, zaś czytelnikom każe zastanawiać się, jaka kombinacja
osobistych oraz psychologicznych problemów może prowadzić do tak nieprofesjonalnego
zachowania.
Jacobs utrzymuje, że każdy, kto nie zgadza się z jego wnioskami, kto dostrzega cokolwiek
pozytywnego w zjawisku NOLi i wzięć przez obce istoty, jest albo niekompetentnym badaczem,
albo przeszedł pranie mózgu przez obce istoty lub ich agentów. Jacobs nie przewiduje tutaj miejsca
na jakąkolwiek dyskusję. Każdy, kto się z nim nie zgadza, jest niekompetentny, staje się czcicielem
Nowego Wieku usiłującym przekształcić badania NOLi w religię. Osoby takie nazywa
„Pozytywami” i na poczesnym miejscu wśród nich umieszcza dra Johna Macka z Universytetu
Harvarda. Badacze tacy jak Mack, którzy są przekonani, że odkryli szersze, głębsze, a nawet
duchowe aspekty zjawiska wzięć, są w jego oczach kiepskimi fachowcami, którzy zachłystują się
fałszywymi wspomnieniami badanych ludzi. Zdaniem Jacobsa tylko on i być może Budd Hopkins
są na tyle kompetentni i sprytni, aby potrafić odsiać fałszywe wspomnienia uzyskane za pomocą
hipnozy i oddzielić fakty od fikcji. Proponuje nawet wprowadzenie czegoś w rodzaju przepisów czy
też norm regulujących stosowanie hipnozy w badaniu wzięć. Miałyby one wymagać od
hipnoterapeutów ograniczenia ilości pytań, a także zawężenia pola manewru przy prowadzeniu
badań. Uważa, że gdyby wszyscy patrzyli z tej samej co on perspektywy i podchodzili do badań
dokładnie tak jak on, to niechybnie doszliby do takich samych wniosków.
Będąc badaczem mającym za sobą dziesiątki zbadanych przypadków wzięć, wielokrotnie
obserwowałem hipnozę wykonywaną przez kompetentnych terapeutów. Sam jestem certyfiko-
wanym hipnoterapeutą i współpracuję blisko z kompetentnymi psychiatrami, przeto kategorycznie
oświadczam, że uwagi Jacobsa na temat hipnozy są nonsensem. Jacobs oszukuje samego siebie,
sądząc, że potrafi lepiej od innych wykryć u poddanych hipnozie wziętych zmyślenia i fałszywe
wspomnienia. Zamiast kontrolować, w jaki sposób inni prowadzą swoje badania, powinien raczej
od nich uczyć się i dzielić ze wszystkimi uzyskanymi informacjami. Powinien w końcu uświadomić
sobie, że tej skomplikowanej łamigłówki nie da się rozwiązać samym myśleniem.
Ta dziedzina wymaga badaczy, których poglądy, teorie oraz techniki nie mieszczą się w ramach
współczesnej nauki. Potrzebujemy ludzi z innowacyjnymi, rewolucyjnymi teoriami jako
przeciwwagi dla bardziej tradycyjnych badaczy. Powinien zrozumieć, że ufolodzy mają do
czynienia ze zjawiskiem emanującym z przyszłości. To zaś oznacza, że nauka obcych istot jest
naszą przyszłą nauką. O ile nas wyprzedzają? Raczej o tysiące niż setki lat. Biorąc pod uwagę wiek
znanego wszechświata, w grę mogą wchodzić nawet miliony lat. Na arogancję zakrawa myślenie, że
nasza nauka oraz metodologie w znaczący sposób spenetrują tę tajemnicę. Ostatnią zaś rzeczą,
jakiej nam potrzeba, jest „policja hipnozy” pouczająca badaczy, w jaki sposób powinni prowadzić
swoje prace. Takie podejście pozostaje w sprzeczności z wolnością zagwarantowaną przez Pierwszą
Poprawkę i stanowi krok w kierunku państwa policyjnego, w którym naukowcy mogliby prowadzić
jedynie „zaaprobowane” badania. Jest to kiepski pomysł, zaś to, że zrodził się w głowie badacza
zjawiska NOLi, wywołuje wręcz szokujące wrażenie.
Negatywy
Zawsze uważałem, że o człowieku wiele mówi towarzystwo, w jakim się obraca. W przypadku
Jacobsa to stwierdzenie jest z pewnością prawdziwe. Tak się bowiem składa, że dwie grupy, które
najbardziej przychylają się do poglądu, że NOLe są złe, nie są dobrze odbierane przez zdecydowaną
większość badaczy.
Dla uproszczenia dalszej dyskusji określmy Jacobsa oraz osoby głoszące negatywne poglądy na
temat zjawiska NOLi terminem „negatywów”. Kim są „negatywy”? Są to osoby wpadające w strach
w konfrontacji z nieznanym bądź z danymi, których nie rozumieją lub których się obawiają, gdyż
zagrażają one uznawanej przez nich wersji rzeczywistości. Pod tym względem Jacobs nie pozostaje
odosobniony w swoich lękach. Chrześcijańscy Fundamentaliści, którym przewodzą ludzie pokroju
Jerry'ego Falwella i Pata Robertsona, gospodarza telewizyjnego programu The 700 Club, uznają
NOLe za niewątpliwe dzieło szatana. Roberts wyraża nawet przekonanie, że osoby działające w
organizacjach zajmujących się problematyką NOLi powinny być kamienowane. Według niego w
Biblii można znaleźć usprawiedliwienie takich poczynań. Religijni fundamentaliści czują się
zagrożeni przez NOLe, ponieważ nie znają zagadnienia i nie dostrzegają obecności NOLi w Biblii
oraz w dziejach Jezusa Chrystusa. Falwell i Robertson sięgają po retorykę mającą odstraszyć ich
zwolenników od informacji o NOLach. Pragną utrzymać ich w niewiedzy, aby łatwiej nimi
sterować. Nie chcą, żeby ludzie myśleli samodzielnie.
Inna grupa zgadzająca się z poglądami Jacobsa na temat zagrożenia ze strony obcych istot to
tajne agendy naszego rządu. Należą do niej wojskowi, którzy dobrze wiedzą, że NOLe istnieją
naprawdę, i którzy na przestrzeni ostatnich pięćdziesięciu lat kreowali rządową politykę
dezinformacji i utrzymywania tego faktu w tajemnicy. To o nich pisze pułkownik Philip Corso w
swojej książce The Day After Roswell („Dzień po Roswell”), że tak bardzo obawiali się NOLi, iż
przekonali naszych przywódców, że NOLe stanowią zagrożenie bezpieczeństwa narodowego. Takie
osoby powitają książkę Jacobsa z radością i niewątpliwie zechcą ją wykorzystać jako narzędzie
usprawiedliwiające działania dezinformujące oraz podejmowanie różnych tajnych projektów, za
które wszyscy płacimy. Do owych tajnych projektów należy według Corso zaliczyć Inicjatywę
Obrony Strategicznej (SDI), która ma rzekomo na celu strącanie rosyjskich pocisków, a w
rzeczywistości ma służyć zabezpieczeniu nas przed bezpośrednim atakiem obcych istot.
Należy tutaj podkreślić, że wojsko konsekwentnie prowadzi politykę ośmieszania i podważania
wiarygodności świadków, którzy widzieli NOLe, co ma służyć wyciszeniu publicznej debaty na
temat tego zjawiska. Książka Jacobsa dostarcza usprawiedliwienia dla uprawianej przez rząd
dezinformacji oraz traktowania NOLi jako wrogich najeźdźców. Nasuwa się wręcz podejrzenie, że
Jacobs współpracuje pod tym względem z członkami tajnych agend rządowych. Chociaż nie
posiadam żadnych dowodów na poparcie tego wniosku, uważam za niezwykle interesujące, że
człowiek uznawany za znaczącego badacza NOLi utożsamia się obecnie z tymi, którzy NOLe
zwalczają.
Wspólną cechą łączącą wszystkie te negatywne przejawy jest dążenie do stłumienia odmiennych
poglądów poprzez wywoływanie strachu, ataki o charakterze osobistym oraz pomówienia.
Powinniśmy odnosić się z dużą podejrzliwością do osób stosujących takie metody.
Niedostatki hipotezy pozaziemskiej
Pierwszy problem związany z wnioskiem Jacobsa w sprawie obcej inwazji ma wręcz zabawny
charakter. Otóż, gdyby te istoty były złe, książka Jacobsa nigdy by nie powstała. Wszyscy
żylibyśmy w obozach koncentracyjnych, pełniąc rolę zwierząt doświadczalnych w eksperymentach
obcych istot. Wszyscy, którzy nie doświadczyli dotąd wzięcia, już dawno zostaliby uwięzieni przez
złe hybrydy bądź ich niewolników rekrutujących się spośród wziętych. Teoria Jacobsa nie tłumaczy,
dlaczego obce istoty skradają się wokół nas na paluszkach i ukryte pod parawanem niewidzialności
wyjmują nas nocą z łóżek, aby wymazawszy wspomnienia tego, co z nami robiły, ułożyć nas z
powrotem troskliwie do snu.
Brakuje jeszcze tylko całusa na dobranoc. Gdyby byli tak jednoznacznie źli, nie zadawaliby sobie
tak wielkiego trudu, aby umożliwiać nam prowadzenie normalnego życia.
Największy problem hipotezy pozaziemskiej wypływa jednak przede wszystkim z braku
historycznej perspektywy. Hipoteza ta, podobnie jak wnioski Jacobsa, zakłada, że zjawisko NOLi
liczy sobie od 50 do 100 lat. Nawet ten okres jest jednak wystarczająco długi, jak na możliwość
dokonania inwazji przez obce istoty, zwłaszcza jeśli uwzględni się ich technologię oraz umiejętność
manipulowania ludzkimi umysłami. Kiedy z kolei uznamy, że NOLe są częścią naszej historii od
momentu powstania najwcześniejszych źródeł pisanych, to cała teoria o inwazji obcych istot
rozpadnie się w pył. Jak bowiem eksperyment lub inwazja obcych istot może trwać tysiące lat?
Takie przypuszczenie jest po prostu śmieszne. To dlatego Jacobs oraz inni negatywni badacze nigdy
nie wspominają o historycznych dowodach występowania NOLi pochodzących ze starożytności. Ich
hipoteza wytrzymuje bowiem krytykę jedynie wtedy, gdy ich własne zainteresowanie oraz opinii
publicznej ograniczy się wyłącznie do najbliższej przeszłości.
Negatywnie nastawieni badacze będą z uporem przekonywać, że obce istoty i wzięcia to
zjawiska całkiem świeże. Żadna relacja z zamierzchłej przeszłości nie opisuje czegoś takiego.
Pomysł, że obce istoty odbywały stosunki płciowe z ludźmi, dając początek gatunkom
hybrydowym, jest nagłaśniany zaledwie od około trzydziestu lat. Nie jest to jednak nic nowego,
bowiem cała religia chrześcijańska opiera się na historii z Nowego Testamentu, w której młoda
kobieta zostaje zapłodniona przez istoty z nieba, mimo iż wcale nie zgłosiła się na ochotnika.
Została wybrana według takich samych zasad, według których wybierani są dzisiejsi wzięci. Jej
zgodzie towarzyszył strach i traumatyczne reakcje, o czym skrupulatnie wzmiankuje Biblia. Co
więcej, narodzinom tak poczętego dziecka towarzyszył szereg zjawisk atmosferycznych, między
innymi słynna Gwiazda Betlejemska, która dzisiaj z pewnością zostałaby uznana za NOLa.
Podobne opowieści można znaleźć w jeszcze starszych dokumentach. Sumeryjskie tabliczki
sprzed 6000 lat opowiadają o istotach, które zstąpiły z niebios i stworzyły rasy ludzkie poprzez
genetyczne modyfikacje miejscowych gatunków. Sumerowie wierzyli, że my, ludzie, jesteśmy
hybrydami stworzonymi przez istoty pozaziemskie. W zwojach znad Morza Martwego znajdujemy
podobne relacje w języku starohebrajskim. W czasach Chrystusa uznawano je za święte teksty.
Należą do nich Księgi Henocha, zawierające starożytne przekazy mówiące o tym, co działo się na
Ziemi przed potopem. Jedna z Ksiąg Henocha, opatrzona tytułem Księga Strażników, powiada:
„Kiedy źli Strażnicy zstąpili z nieba i ujrzeli córki człowiecze, jęli zażywać z nimi rozpusty”.
(Milik, 1976, str. 327)
W Starym Testamencie w „Księdze Rodzaju” znajdujemy jeszcze jeden opis wydarzeń sprzed
potopu:
„A w owych czasach byli na ziemi giganci; a także później, gdy synowie Boga zbliżali się do
córek człowieczych, te im rodziły. Byli to więc owi mocarze, mający sławę w owych dawnych
czasach”. (Księga Rodzaju, 6.1-7)
Dlaczego przekazy starożytnych są niemal identyczne z opowieściami o NOLach i wzięciach
przez obce istoty, jakie słyszymy dzisiaj? Czy starożytne relacje są mniej wiarygodne od
dzisiejszych? Czy takie rzeczy działy się w przeszłości? Czy to starożytne zjawisko? Czy wszyscy
jesteśmy hybrydami? Jeśli tak, to niechętny stosunek Jacobsa do hybryd należy poddać rewizji. Jak
może je potępiać, skoro sam jest hybrydą? Co więcej, musimy spytać, który punkt widzenia jest
słuszniejszy. Czy istoty, które zstąpiły z nieba i zapłodniły ziemskie kobiety w celu stworzenia
gatunków hybrydowych, były aniołami, bogami czy strażnikami, jak sądzili starożytni? A może
mamy rację, biorąc ich za obce istoty? Powinniśmy rozważyć ewentualność, że jesteśmy w błędzie.
Hipoteza boska
Pozwólcie, że przestawię teraz alternatywę hipotezy pozaziemskiej. Alternatywa ta otrzymała
nazwę „Hipotezy Boskiej”. Jej autorem jest prezbiteriański duchowny ze stanu Nowy Jork i
zarazem wieloletni członek MUFON-u, Barry H. Downing. Dr Downing przedstawił ją w wydanej
w roku 1968 książce The Bibie and Flying Saucers („Biblia i latające spodki”), a także w licznych
artykułach publikowanych na łamach MUFON UFO Journalu. Dr Downing pisze:
„Przypuszczam, że obca/anielska rzeczywistość przyczyniła się do powstania zarówno
Starego, jak i Nowego Testamentu, być może dostarczyła stymulujących bodźców innym
przywódcom religijnym, takim jak Mahomet, i wniosła swój wkład w rozwój hinduistycznej
tradycji wedyjskiej... Rzeczywistość obcych istot z NOLi oraz to, co Biblia nazywa
rzeczywistością anielską, są jednym i tym samym”. (Downing, 1994, str. 8-10)
Dr Downing studiował fizykę i teologię i od przeszło trzydziestu lat jest prezbiteriańskim
duchownym. Jednak według standardów Jacobsa także i jego należy uznać za czciciela Nowego
Wieku, ponieważ ośmiela się patrzeć na zjawisko NOLi w aspekcie duchowym.
W swojej książce The God Hypothesis: Extniterrestial Life and Its Implications for Science and
Religion („Hipoteza Boska – pozaziemskie życie i jego wpływ na naukę i religię”) wykorzystałem
zawarte w pracach dra Downinga analizy Pisma Świętego. Posłużyłem się również pracami innych
uczonych piszących o starych tekstach bądź dokonujących ich przekładów. Mam tutaj na myśli
hebrajskie Haggadah i Nag Hammadi, wedyjską literaturę Indii oraz pisma Sumerów,
Babilończyków, Asyryjczyków, Persów i Egipcjan. Wszędzie pojawia się ten sam temat. Wszystkie
one mówią o kontaktach niebiańskich istot z ówczesnymi ludźmi.
W trakcie badań oraz pracy z wziętymi ustaliłem, że istoty te określają siebie mianem
obserwatorów, dozorców, strażników bądź opiekunów. Twierdzą, że zasiały życie na Ziemi,
podobnie jak w wielu innych miejscach w kosmosie, i na przestrzeni dziejów wielokrotnie
ingerowały w proces ewolucji na poziomie genetycznym. Na poparcie tej tezy zgromadziłem
rozległy materiał dowodowy.
Na przykład uczeni popierający darwinowską wersję ewolucji, w myśl której ewolucyjny proces
selekcji naturalnej ma charakter stopniowy i powolny, natrafiają na zaskakujący brak gatunków
pośrednich. Krótko mówiąc, darwiniści twierdzą, że jedne gatunki stopniowo dostosowują się do
zmian środowiskowych i po milionach lat przekształcają w zupełnie inne gatunki. Tymczasem
nigdy tego nie dowiedziono. Nigdy nie znaleziono śladów gatunków przejściowych. To samo
dotyczy nieustających poszukiwań brakujących ogniw. Jakby na przekór koncepcji Darwina
mówiącej o stopniowej ewolucji, skamieliny wykazują wiele zdumiewających przeskoków, które
zupełnie do niej nie pasują. Jeden z nich, zwany ewolucyjnym „Wielkim Wybuchem”, miał miejsce
jakieś 600 milionów lat temu w prekambrze. Do tego momentu jedynymi żywymi organizmami na
Ziemi były proste algi. Jak twierdzi nauka, taki stan utrzymywał się przez kilka miliardów lat. Aż
nagle w oceanach rozkwitło bujne życie. Pojawiły się miliony nowych złożonych stworzeń.
Taki sam tajemniczy przeskok występuje w ewolucji człowieka. Materiał z wykopalisk jasno
wskazuje, że pierwsze ślady inteligentnego życia w postaci nieudolnych narzędzi z kamienia
wystąpiły wszędzie naraz, bez jakichkolwiek stadiów przejściowych. To samo dotyczy czaszek
Homo sapiens, większych od czaszek naszych poprzedników. Nigdy nie udało się znaleźć śladów
gatunków pośrednich, nie było też dość czasu, aby zmiana ta mogła nastąpić w sposób ewolucyjny.
Krótko mówiąc, wykopaliska potwierdzają to, co mówią obce istoty, że to one nas stworzyły.
Pochodzenie DNA
Na koniec jedna z największych tajemnic, którą rzadko wymieniają uczeni i ufolodzy. Chodzi o
odpowiedź na pytanie, skąd pochodzi kod genetyczny. Jak wiadomo, cząsteczka DNA zawierająca
kod genetyczny wszelkich form życia występuje w komórkach każdego żywego organizmu na tej
planecie. Posługując się bardzo precyzyjnym i złożonym kodem matematycznym, ta sama
cząsteczka DNA jest zdolna przeobrazić się w miriady form życia występujących dziś na naszej
planecie. Skąd jednak DNA się wzięło? Czy ten skomplikowany kod genetyczny ewoluował powoli
na zasadzie prób i błędów przez miliardy lat? Czy skamieniałości zawierają dowody występowania
w zamierzchłych czasach różnych odmian DNA? Odpowiedź na to pytanie brzmi: nie, nie
zawierają. DNA pojawiło się nagle.
Jeden z uczonych, który przyczynił się do rozwikłania tajemnicy DNA, mikrobiolog dr Francis
Crick, poświęcił całą książkę temu niepokojącemu aspektowi DNA. Opublikowana w roku 1981
praca nosi tytuł Life Itself („Samo życie”). Uczony stwierdza w niej, że życie musiało trafić na
Ziemię za pośrednictwem istot pozaziemskich przed milionami lat. Uważa, że statystycznie biorąc,
nie ma żadnych szans, aby tak złożony kod mógł nagle pojawić się samoistnie. DNA zostało
stworzone i ktoś musiał to zrobić. Pytanie tylko: kto?
Crick sądzi, że Ziemia może stanowić część „kosmicznego rezerwatu”.
„Być może znajdujemy się pod dyskretnym nadzorem wyższych istot przebywających na
planecie którejś z pobliskich gwiazd. Nie bardzo wiadomo, jak ci kosmiczni gajowi prowadzą
obserwacje pozostając niezauważonymi, jednak przy wykorzystaniu wyższej technologii może to
okazać się dość proste”. (Crick, 1981, str. 158)
Proszę zwrócić uwagę, że według niego powinniśmy owe istoty uważać za „kosmicznych
gajowych”. Termin ten jest bardzo bliski idei opiekunów, strażników oraz dozorców. Czy po
gajowych nie należałoby się spodziewać, że będą chwytać zwierzęta, aby je oznakowywać,
obserwować ich obyczaje, a nawet dokonywać zabiegów chirurgicznych, podobnie jak czynią to
ludzie? Uważam, że tak. Kiedy postępujemy w ten sposób ze zwierzętami, nie widzimy w naszym
zachowaniu niczego złego czy niemoralnego. Ale kiedy „kosmiczni gajowi” w podobny sposób
traktują nas, uznajemy ich za uosobienie zła. Czy nie jest to po prostu kwestia punktu widzenia? Dr
Crick jest osobą, która z racji wykonywanego zawodu uzyskała właściwy punkt widzenia i miała
odwagę o tym napisać. A mimo to – chyba z uwagi na to, że jest laureatem Nagrody Nobla – nikt
nie nazywa go czcicielem Nowego Wieku. Chcąc podejść uczciwie do krytyki dra Macka, Jacobs
nie może w swoich oszczerstwach pomijać takich ludzi jak dr Crick. Przecież według Jacobsa
każdy, kto nie postrzega zjawiska NOLi jako obcej inwazji, jest z definicji czcicielem Nowego
Wieku.
Tak więc, z jednej strony mamy zdobywcę Nagrody Pulitzera, noblistę oraz prezbiteriańskiego
duchownego z doktoratem w dziedzinie fizyki, a z drugiej dra Jacobsa wraz z religijnymi
fundamentalistami i członkami naszego tajnego rządu. Nie wiem jak państwo, ale ja nie mam
żadnego problemu z wyborem strony, po której chciałbym się znaleźć.
Ateizm kontra duchowość
Dla dra Jacobsa oraz wielu innych uczonych nie istnieje nic oprócz świata materialnego.
Ograniczają swoje badania do tego właśnie zakresu, a wszystko, co zakłóca bądź narusza tę
koncepcję, pomijają milczeniem bądź atakują. Takie widzenie świata określane jest mianem
„naukowego materializmu” i zasadniczo może być uznane za ateistyczne podejście do
rzeczywistości. Taka postawa przeczy istnieniu Boga, istnieniu duszy i życia po śmierci, jak
również obecności wymiaru niefizycznego. Zwolennicy lego poglądu uznają jedynie taką naukę,
która mierzy fizyczny świat, odmawiając zarazem prawa istnienia jakiejkolwiek innej nauce. Ich
narzędzia pomiarowe znane są jako naukowa metodologia i obiektywność.
Wiarygodność tych narzędzi sprowadza się do założenia, że wszechświat przypomina ogromny
mechanizm złożony z odrębnych części. My zaś, będąc oderwanymi od tych części, możemy je
obserwować i mierzyć. Dzięki temu możemy odkrywać ich budowę oraz prawa rządzące ich
działaniem. W ten sposób jesteśmy w stanie przewidzieć zachowanie poszczególnych części,
podobnie jak ma to miejsce w przypadku składowych zegarka. Dla nas, wychowanych w
społeczeństwie zachodnim, takie rozumowanie wydaje się bardzo logiczne. Rzecz jednak w tym, że
ma ono jeden poważny mankament: jest błędne.
Na przestrzeni ostatnich pięćdziesięciu lat fizyka kwantowa dowiodła, że wszechświat bardziej
przypomina myśl niż ogromną maszynę. My zaś nie żyjemy w jakimś przypadkowym
wszechświecie, tylko we wszechświecie inteligentnym, gdzie każde zdarzenie wokół nas ma swój
sens. Co więcej, okazało się, że wspomniane wyżej oderwanie jest zaledwie iluzją. Na poziomie
subatomowym wszystko jest ze sobą powiązane. W związku z tym nie ma czegoś takiego jak
obiektywność.
Takie podejście, bliższe filozofii Wschodu oraz postrzeganiu świata przez ludy prymitywne, jest
bardzo trudne do ogarnięcia przez współczesny umysł człowieka Zachodu. To zagadnienie
omawiam szeroko w swojej książce, zaś tutaj muszę ograniczyć się do stwierdzenia, że istnieje cały
szereg dowodów – dowodów naukowych – na istnienie Boga, duszy oraz wymiarów niefizycznych.
Wielu czołowych współczesnych fizyków napisało książki poświęcone tej właśnie problematyce.
Dlatego też nie powinno nikogo dziwić, gdy badacze NOLi i zjawiska wzięć natrafią na różne ich
aspekty pozostające w związku z obszarami niematerialnymi. Mam tutaj na myśli doznania z
przebywania poza ciałem, wzięcia w takim właśnie stanie, przeżycia w stanie bliskim śmierci,
zdolność uzdrawiania i wspomnienia z życia po śmierci. Dr Mack odnalazł te elementy pospołu z
takimi badaczami jak Linda Moulton Howe, Raymond Fowler i ja w wielu badanych przypadkach.
Prawdę mówiąc, natrafiliśmy na mocny materiał dowodowy popierający tezę, że Obserwatorzy
kierują nie tylko ewolucją życia fizycznego, ale również ewolucją w wymiarze duchowym.
Oznacza to, że istnieją oni równocześnie w wymiarze fizycznym i niefizycznym. Strzegą nas na
Ziemi, a także potem, po śmierci. Nie tylko wiedzą, że mamy nieśmiertelne dusze, ale potrafią także
oddziaływać na nas zarówno w formie cielesnej, jak i duchowej. Tak siebie, jak i nas postrzegają
przede wszystkim jako istoty duchowe i zdają się przywiązywać niewielką wagę do ciała
fizycznego. Być może dlatego, że potrafią wytwarzać je tak, jak my wytwarzamy samochody.
Krótko mówiąc, kiedy przybysze powiedzieli Whitleyowi Strieberowi, że prowadzą „recycling
dusz”, wcale nie kłamali.
Ponieważ Jacobs nie ma pojęcia o istnieniu naukowych podstaw takich zjawisk, szydzi z
zajmujących się nimi naukowców. Czy jest możliwe, żeby badacze studiujący to samo zjawisko i
posługujący się dokładnie tymi samymi metodami doszli do całkowicie odmiennych rezultatów?
Nie sądzę. Jestem przekonany, że wszyscy badacze znajdują mnóstwo dowodów na powiązania
duchowe w analizowanych przez siebie przypadkach. Niektórzy o tym piszą, inni nie. Część
badaczy zajmujących się wzięciami rutynowo zataja dane nie pasujące do ich światopoglądu.
Dobrym przykładem są tutaj informacje o gadziokształtnych istotach pojawiających się w
przypadkach wzięć.
Dr Jacobs utrzymuje, że zbadał setki wzięć, ale dopiero niedawno wspomniał mimochodem, że
osoby, z którymi rozmawiał, potwierdzały obecność takich istot. Tak więc Jacobs doskonale o nich
wiedział, ale nie chciał o tym pisać. Nie jest zresztą jedynym, który postępuje w ten sposób. Gadzie
istoty stanowią dylemat dla wielu badaczy. Jak wpasować je w scenariusz, który i bez tego jest aż
nadto niezwykły? Od razu nasuwają się też oczywiste konotacje religijne – chociażby wąż z
rajskiego ogrodu. Jeśli badacze wzięć ukrywają przed nami informacje o gadziokształtnych istotach,
uważając je za zbyt ulotne bądź niepokojące, to o czym jeszcze nam nie mówią? Czy przemilczają
przypadki, w których wzięci mieli przeżycia związane z przebywaniem poza ciałem oraz
wspomnienia z życia po śmierci? A co z wziętymi postrzegającymi swoje doznania jako duchowe
lub religijne? Czy badacze mówią nam o tym w swoich raportach? Jeśli te dane są pomijane w
analizach, to jaką wartość mają ich ustalenia?
Wnioski
Na początek muszę wyrazić zdumienie tym, że niektórzy badacze zjawiska NOLi nalegają na
ograniczenie prowadzonych przez siebie badań. Dzieje się tak dlatego, że podchodzą do swoich
badań dysponując ograniczoną wiedzą i że ich perspektywa jest również ograniczona. Oczywiście,
dotyczy to nas wszystkich. Nie można ich o to obwiniać. Winić ich można natomiast za to, że nie
poszerzają swoich horyzontów i nie potrafią zaakceptować własnych odkryć. Obciążam ich
odpowiedzialnością za naginanie danych do z góry założonego wizerunku rzeczywistości.
Obwiniam ich również o niepotrzebne szerzenie strachu wśród świadków, którym przecież
powinni pomagać. Jeśli chcą o sobie myśleć jak o ofiarach, to ich sprawa. Co innego, gdy tych,
którym teoretycznie winni nieść pomoc, także nakłaniają do myślenia o sobie jak o ofiarach. Tylko
wtedy, gdy przestaniemy uważać siebie za ofiary, zdołamy odsunąć na bok strach i zaczniemy się
uczyć. Uważam również za niedopuszczalne oczernianie przez Jacobsa ludzi, którzy zwrócili się do
niego o pomoc. Swoim twierdzeniem, że wzięci dopomogą hybrydom w przejęciu władzy nad naszą
planetą, Jacobs podsyca potencjalne polowanie na czarownice. Jeśli opinia publiczna zaakceptuje
jego punkt widzenia, wzięci będą traktowani przez resztę społeczeństwa z podejrzliwością niczym
wyrzutki. Tak jakby do innych problemów potrzeba im było jeszcze i tego nieszczęścia. Oskarżenia
Jacobsa bez wątpienia powstrzymają wielu wziętych przed ujawnieniem swoich przeżyć, a nawet
przed próbami szukania pomocy.
Najgorsze w głoszonej przez Jacobsa wizji obcej inwazji jest jednak to, że odwraca ona uwagę
społeczeństwa i środowiska badaczy od prawdziwego niebezpieczeństwa – bardzo realnego i
przerażającego. Grozi ono rasie ludzkiej nie ze strony obcych istot tylko światowej katastrofy
ekologicznej będącej rezultatem niszczycielskiej natury człowieka. Jeśli Jacobs musi koniecznie
pokazywać palcami, niech wymierzy je prosto w nas, a nie w obce istoty. To my jesteśmy
mordercami i niszczycielami. To my, a nie obce istoty, unicestwiliśmy mnóstwo gatunków
zamieszkujących naszą planetę. Prawdziwy problem nie polega na tym, że tworzy się nowy gatunek
mający objąć władzę nad światem, tylko to, dlaczego nowy gatunek jest potrzebny. To jest właśnie
pytanie, którego Jacobs oraz inne „negatywy” nie chcą postawić, a które powinno być
najważniejsze dla nas i dla opinii publicznej. To nie obcych istot powinniśmy się lękać, tylko siebie
samych.
Jacobs w ogóle nie bierze pod uwagę destrukcyjnej natury własnego gatunku. Nie przyjmuje też
odpowiedzialności za to, co ludzie uczynili i czynią nadal z tą planetą. Słowem nie wspomina o
ostrzeżeniach przekazywanych nam przez obce istoty na temat naszej potencjalnej zagłady,
wyglądającej z ich punktu widzenia jak masowe samobójstwo.
Na koniec należy stwierdzić, że oglądane z szerszej perspektywy zjawisko NOLi w niczym nie
przypomina inwazji obcych istot. Aby to dostrzec, trzeba jednak umysłu otwartego na rozleglejszą
wizję rzeczywistości. Niestety, cecha ta nie jest dana niektórym badaczom NOLi. A szkoda. Bez
takiej perspektywy skazani bowiem jesteśmy na życie pełne strachu i daremnych wysiłków. Modlę
się, aby każdy z was wzniósł się ponad to negatywne podejście do rzeczywistości i znalazł wyższą
płaszczyznę pozwalającą badać informacje dotyczące NOLi.
Autor: Joe Lewels
Magazyn UFO NR 3 (55) VII-IX 2003