Obcy z kosmosu żywi czy martwi

background image

Obcy z kosmosu – żywi czy martwi?

Analizując twórczość Stanisława Lema trudno jest się oprzeć wrażeniu, że jest on zafascyno-

wany cybernetyką i możliwością nekroewolucji – to jest ewolucji martwych, z naszego punktu
widzenia, maszyn myślących. Ta możliwość ledwie zarysowana w „Astronautach” i „Obłoku
Magellana” została później rozwinięta w następnych utworach tego pisarza, że wspomnę tylko
„Niezwyciężonego” czy „Eden” albo „Pokój na Ziemi”. Także jego słynny pilot Pirx czy dwa
duety: Ijon Tichy z Astral Sternu Tarantoga i konstruktorzy Truri i Klapacjusz od czasu do czasu
borykają się z tym problemem na kartach „Dzienników gwiazdowych” i „Cyberiady”...

Stanisław Lem nie wierzy w istnienie NOLi, co niejednokrotnie podkreślał w różnych wypowie-

dziach na łamach czasopism s-f, czy wywiadach dla PR i TVP. To akurat w niczym nie zmienia
postaci rzeczy. Osobiście uważam, że Stanisław Lem robi to z przekory – wielkie umysły czasami
są bardzo przekorne i po prostu nie biorę tych oświadczeń na serio.

Czy w Układzie Słonecznym mogło dojść do nekroewolucji?
W tej chwili już mamy wystarczającą ilość dowodów na to, że coś takiego w zasadzie jest

możliwe, bowiem istnieją ślady Czyjejś ekspansji na planetach Układu – o czym na Ziemi napisano
całe biblioteki i tylko ludzie złej woli ich nie dostrzegają... Na Księżycu i Marsie pozostały
monumentalne budowle i ślady wysoko rozwiniętej cywilizacji. Tłumaczy się to różnie –
najczęściej tym, że wszystko to wybudowali Przybysze z Kosmosu, najlepiej z tzw. „głębokiego”
Kosmosu czyli z innego układu planetarnego, Jednak mnie najbardziej odpowiada hipoteza o
dawnych wojnach „bogów”, które obróciły w perzynę nie tylko Ziemię ale także inne planety
Układu Słonecznego, zaś jedną z nich – Featona w rój asteroidów.

Co ma do tego nasza ufologia? Dotychczasowa zachodnia i polska szkoła ufologiczna podcho-

dzi do zagadnienia Przybyszów stosując formułę opisową w rodzaju: „zobaczył chłop UFO,
przestraszył się i uciekł – albo i nie”, co przypomina mi anegdotę o red. Ryszardzie Sikorze, który
zapytał w 1990 r. Górali o to, czy będzie śnieg. W odpowiedzi usłyszał od starych Górali, że albo
będzie albo nie będzie, zaś młodzi dodali do tego, że będzie, „no chyba żeby loło”... Sęk w tym, że
do dziś dnia NIKT nie złapał ani NOLa, ani żadnego ufonautę. Opowieści o ufokatastrofach w
Roswell, Aztec, Szpicbergenie. itd. itp. wkładam tam, gdzie ich miejsce – tj. między bajki, legendy i
pobożne życzenia paru ufologów, którzy nie widzą dalej poza „raporty” i „oświadczenia” różnych
„władz” czy „organizacji”, nie będących bynajmniej najprawdomówniejszymi instytucjami, bez
większego znaczenia, na Wschodzie czy na Zachodzie. Uwierzę w nie wtedy i tylko wtedy, gdy na
własne oczy zobaczę i pokroję zwłoki Kosmity czy zwiedzę NOLa – nie wcześniej. Pod tym
względem jestem Niewiernym Tomaszem, a mam do tego prawo, stykając się ze zjawiskami,
których nie byłem (i nie jestem do dziś dnia) w stanie wytłumaczyć w oparciu o współczesną
wiedzę – czyli popularne „mędrca szkiełko i oko”.

Po wydarzeniu z 24 czerwca 1947 r. nad Górami Kaskadowymi, nasza ufologia przyjęła

milczące założenie. Paradygmat – jak określił to Zbigniew Blania-Bolnar – że NOLe są kontrolo-
wane przez żywych załogantów. Co do tego nie było żadnej dyskusji. Zwłaszcza, że zachodni
ufolodzy jak wszyscy wpatrzeni w sukcesy konstruktorów budujących samoloty odrzutowe, potem
rakiety i w końcu załogowe statki – rakiety, które wyniosły człowieka w Kosmos okropny
eufemizm, toż Homo Sapiens doleciał w swej pysze ledwie za stodołę swojego obejścia, czyli na
Księżyc, uważali, iż każdy latający statek Pozaziemski musi być pilotowany przez istoty żywe!
Taniutki antropocentryzm, któremu odpór dał dopiero prof. R.N. Bracewell z Stanford University,
który ogłosił swą teorię automatycznych sond międzygwiezdnych. Założył on, że jakaś Potężna
Cywilizacja wysyła w sąsiedztwo rokujących na rozwój życia gwiazd automatyczne sondy, które
mają najpierw zbadać przestrzeń wokółgwiezdną i po wykryciu w niej planet zasiedlonych przez
istoty rozumne – nawiązać z nimi Kontakt. W świetle tego, taką sondą byłby obiekt wysyłający do
nas „opóźnione radioecha” Strömera i van der Poole'a. Oczywiście, jest to jedna z możliwości, którą
przedstawiłem kiedyś na lamach „Nieznanego Świata” i na IV Kongresie Ufologicznym w
Koszycach.

background image

Powyższe całkiem elegancko wyjaśnia wiele zjawisk związanych z Obecnością Obcych na Ziemi

i w Układzie Słonecznym.

Jest jeszcze jedna możliwość i na niej się teraz skoncentruję. Hipoteza moja zakłada, że po

ostatniej straszliwej wojnie, którą zakończono 12.000- 15.000 lat temu zatopieniem Atlantydy, Mu i
Lanki, niedobitki ludzi zostały cofnięte w rozwoju do skrajnego prymitywizmu, tzw. wtórne
barbarzyństwo. Nie będę opisywał ich bytowania, bo Al Mora zrobił to lepiej ode mnie. Od siebie
dodam tylko, że ludzie albo zostali wybici co do nogi, albo prymitywnieli do tego stopnia, że
technika – którą wcześniej stworzyli – przerosła ich umiejętności i martwy Rozum (a bez niego nie
mogliby zrobić ani kroku w Kosmos czy w głębiny Wszechoceanu) pozostawiony samemu sobie,
zaczął ewoluować! To nieprawdopodobnie, ale nie jest aż tak niemożliwe, jak to SIĘ wydaje.

Maszyny tak skomplikowane jak statki kosmiczne musiały posiadać rozwinięte centra

obliczeniowe i sterujące obdarzone znaczną (a może i całkowitą) autonomią i po wyeliminowaniu
ludzi jako czynnika kontroli i nadzoru po Wielkiej Wojnie, po prostu poszły samopas... Tak zaczęła
się nekroewolucja. Nie było żadnych Dinozauroidów czy Przybyszy – byli tylko biedni, prymitywni
ludzie oraz, bezduszne i superinteligentne maszyny. Bezradni ludzie ledwie mogli się pozbierać,
tworząc zalążki społeczeństw i pierwociny cywilizacji, podczas gdy maszyny – wolne wreszcie od
nadzoru i kontroli człowieka – zaczęły czynić to, co uznały za potrzebę numer jeden ze swego [!|
punktu widzenia, a mianowicie zaczęły zabezpieczać swój własny „byt” a więc energię i części
zamienne. I tak jak w powieściach Lema zaczęły się przystosowywać do nowych warunków „życia”
na Ziemi i w Kosmosie...

Po kilku tysiącach lat, w toku nekroewolucji wykształciły się z nich (właśnie!) niemal doskonałe

statki przestrzenne – NOLe. To dlatego NOL-e tak często „interesują” się naszą energetyką.
„pobierając” energię elektryczną wprost z naszych linii przesyłowych. To dlatego właśnie NOLe
latają w okolicach zasobnych w rudy uranu i toru. l wreszcie to dlatego NOLe pilnują baz
wojskowych z bronią jądrową, bo wiedzą a priori, do czego może doprowadzić masowe użycie
przez ludzi tego środka zniszczenia. A te wszystkie EBE zaobserwowane przez świadków Bliskich
Spotkań? To proste – EBE to także cyberbiologiczne roboty wyprodukowane przez Rozumne
Maszyny. Po co? Odpowiedzi może być kilka:

1. Nawiązanie kontaktów z istotami żywymi (nie tylko z ludźmi) w celu utrzymywania nad

nimi kontroli.

2. EBE są prototypami istot rozumnych kolejnej generacji, w których części mechaniczne

zastąpiono ekwiwalentami biologicznymi, coś w rodzaju Niszczycieli i Złowrygów z
„Dalekich szlaków” Siergieja Śniegowa.)

3. EBE zostały wyprodukowane w celu zainicjowania stopniowego przechodzenia Rozumnych

Maszyn z łączności kablowej, laserowej czy radiowej na łączność biologiczną, czyli
telepatyczną.

4. Możliwe jest, że wszystkie wymienione wyżej cele są prawdziwe w jednakowym stopniu, a

to pozwala na wysunięcie jednego wyjątkowo dla nas niemiłego wniosku; EBE stworzono
jako idealny instrument nadzoru i kontroli wszystkich psychozoów na planecie Ziemia!

Na taką możliwość wskazują Ich predyspozycyjne oddziaływania na nasze umysły, ich wyżej

rozwinięta świadomość i podświadomość. KBI mają małe ciała – wszystkiego od 0,9 do 1,5 metra
wzrostu i delikatną budowę, ale głowy mają tęgie dosłownie i w przenośni. Właśnie te głowy, to Ich
broń o wiele bardziej skuteczna, niż nasze ziemskie strzelające i wybuchające zabaweczki...

Poraża mnie, jako ekswojskowego, zwłaszcza jej – owej psychotronicznej „broni” – skuteczność,

a zarazem całkowita bezradność człowieka. Co więcej – „broń” ta mimo wszystko jest daleko
bardziej humanitarna od tej jaką dysponuje człowiek. U nas dopiero się pracuje nad tzw. „non-
lethal-weapon” – bronią, która nie kaleczy czy zabija, a jedynie na pewien czas skutecznie
obezwładnia przeciwnika.

Innym argumentem „za” powyższą hipotezą EBE jest wielokształtność ciał Przybyszów. Znany

background image

rosyjski ufolog prof. W.I. Awiński z Samary (d. Kujbyszew) podobno naliczył aż 60 kształtów
rzekomych Kosmitów. Czy oznacza to, że Ziemia jest miejscem randez-vous aż 60 ras
kosmicznych? Trudno w to uwierzyć, choć życie w Kosmosie być musi, dlaczego na wszystkie
żółte psy Kosmosu, właśnie (czy jedynie) Ziemia ma być salą konferencyjną jakiejś Organizacji
Planet Zjednoczonych? Zaiste dziwne to planety Zjednoczone, które obradują właśnie na naszej
skłóconej, zatrutej i podminowanej niemal 10 gigatonami trotylu staruszce Ziemi... Chyba, że owe
Istoty kochają się w ryzyku i absurdzie.

Hipoteza „robocza” tłumaczy to panopticum bardzo prosto – jako roboty są oni po prostu

„przystosowani” do wykonywania różnych misji. Nie dość, że same istoty różnią się wyglądem,
każda z tych cywilizacji posługuje się innym rodzajem wehikułu. Do zakładania sieci łączności
służą latające maszyny wyłącznie w kształcie beczki, a do zbierania próbek – prostopadłościany. Do
kontaktów z ludźmi służą człekopodobne roboty z wielkimi głowami, zaś do kontaktów z delfinami
– wodoodporne roboty w kształcie ryb czy delfinów emitujących ultrapiski czy od razu posługujące
się telepatią...

Innymi słowy – każda cywilizacja to dalece aż do przesady posunięta specjalizacja! Dlatego nie

wierzę filmowi pokazującemu sekcje zwłok Kosmitki z Roswell – to zpewnością nie mógł być robot
(a raczej robótka – sic!), a po prostu rezus czy inna wielce pokiereszowana małpa w jednym z
eksperymentalnych pojazdów rodem z wojskowego poligonu. Czy robot musi mówić prawdę? Nie
musi, bo po pierwsze – stojącym niżej w rozwoju (w ich mniemaniu) istotom można mówić co się
chce, gdyż i tak niczego nie pojmą, dlatego też podczas CE ludziom wmawia się najprzeróżniejsze
rzeczy, wręcz nieuzasadnione brednie. Po drugie, roboty te czasami jednak mówią prawdę! A tak,
bo kiedy taki robot mówi np. „że przyleciał z Księżyca, Marsa czy Wenus”, wcale nie mija się z
prawdą. Po prostu został tam wyprodukowany przez ludzi przed Wojną Bogów, albo tamże
wyhodowany w warunkach laboratoryjnych (vide opowieści Betty Andreasson.) Tak czy owak – nie
można pochopnie przekreślić informacji udzielanych przez Obcych w czasie CE, bo mogą być
prawdziwe...

Hodowla biorobotów, to hit mechanicznej ewolucji. Bioroboty hoduje się sztucznie, ale do tego

potrzebna jest wiedza o rozrodzie istot żywych! Właśnie dlatego Oni tak bardzo interesują się
naszym rozrodem (i nie tylko, bo innymi istotami także), a to znów dlatego, że Obcy szukają
optymalnej metody rozrodu. Stąd ten cały „cyrk” z porywaniem ludzi i zwierząt, opowieści o
badaniach, sekcjach oraz wielu innych nieprzyjemnych zabiegach, których częstotliwość rośnie w
zastraszającym tempie.

Kolejnym argumentem „za” jest sam sposób przemieszczania się NOLi. Nie wiem, czy NOLe

wymodliły sobie u Pana Boga wyłączność spod prawa bezwładności ciał, ale jeżeli obowiązuje ono
nawet tam, gdzie diabeł mówi „dobranoc” czyli w najodleglejszej galaktyce, zatem tajemnica musi
tkwić gdzie indziej. Tym „gdzie indziej” jest właśnie zrobotyzowanie załóg NOLi.

NOLe są w stanie poruszać się z prędkościami tysięcy kilometrów na sekundę, a co za tym idzie,

są w stanie startować z przyspieszeniami rzędu tysięcy g. Człowiek, a właściwie jego konstrukcja
biologiczna wytrzymuje przyspieszenia do 20 g i to na bardzo krotki okres czasu. W innym
przypadku po takim organizmie pozostała by jedynie „mokra plama”, w przenośni i dosłownie!
Widziano NOLe, które startowały lub zatrzymywały się nagle przy przyspieszeniach rzędu 2000 g –
co mnie wydaje się wartością zawyżoną – ale tak czy owak wystarczy to w zupełności by z każdej
żywej istoty pozostał krwawy placek. Nagłe przyspieszenie i spowalnianie, czyli fizyczna
akceleracja i deceleracja może szkodzić istotom żywym, ale z pewnością nie robotom, których
wewnętrzna i zewnętrzna budowa nie tylko umożliwia, ale wręcz przystosowuje je do znoszenia
gwałtownych szarpnięć.

NOLe z człekopodobnymi robotami o półbiologicznej lub całkowicie biologicznej konstrukcji na

pokładach latają także szybko, ale ich start i lądowania są wolniejsze. Bardziej znośne dla
pasażerów, w tym także porwanych ludzi. Wiem, że głoszę herezje, ale wszystko wskazuje na to, że
Oni nie opanowali antygrawitacji i nie jej zawdzięczają osiągi swych pojazdów. Być może jest to
napęd jonowy, magnetyczny czy nawet anihilacyjny, ale nie antygrawitacyjny.

Trochę żal tej ślicznej teorii, ale niestety – fakty wskazują, że jest inaczej. Nie wskazują na to

relacje osób porwanych na pokłady NOLi. To, o czym oni mówią post factum, nawet w stanie
hipnozy, nie może być miarodajne, a to dlatego, że Obcy po prostu wkodują im w „ego” i „id” to co
Oni tym ludziom narzucą, a nie to, co ci ludzie chcieliby wiedzieć. To jest pewnik! Dotyczy to także

background image

ich przeżyć na pokładzie NOLi. To dowodzi jeszcze jednego, a mianowicie, że oni mają swój słaby
punkt, swoją „piętę Achillesa”, którą chcą przed nami ukryć. Czy może chodzić właśnie o sekret
napędu NOLi? A może chodzi o to, że z pozoru jedynie nieśmiertelne maszyny po ich zbiologizo-
waniu będą jednak śmiertelne osobnicze, tak jak my? To musi być dla Nich sprawa życia i śmierci,
bo w przeciwnym razie po co robili by z nami ten cały psychotroniczny cyrk?

Wybuch jądrowy nie zniszczy tak łatwo cybernetycznego mechanizmu, bo jak można zabić coś z

definicji już martwego, ale zbiologizowany automat – o to już inna para kaloszy! Promieniowanie w
końcu zniszczy go, tzn. zakłóci biologiczne funkcje części jego pseudoorganizmu, a co za tym idzie,
sprowadzi śmierć osobniczą lub konieczność serii remontów... Dlatego też jesteśmy zewsząd
pilnowani, by nie przyszło nam do głowy zabawiać się w Armaggedon.

No i na koniec powiedzmy wreszcie słów kilka o zachowaniu się Obcych, które sprawia wraże-

nie wielce ustandaryzowanego. Wszyscy świadkowie Bliskich Spotkań przypisują Obcym takie
cechy jak: bezduszność, obojętność, poczucie wyższości i może co najważniejsze, brak jakichkol-
wiek oznak emocji! Przypisuje się to zazwyczaj temu, że Obcy mają zupełnie odrębną psychikę, de-
finitio różną od naszej. Czy jest to słuszny pogląd? Myślę, że po części tak jako, że roboty rzecz
jasna muszą mieć inne nieporównywalnie uboższe formy zachowania od spontanicznych reakcji
istot żywych.

To po pierwsze, a po drugie wszelkie emocje są zastrzeżone dla istot rozumnych! To raczej

pewnik! Proszę przypomnieć sobie relacje Andreassonów, Suttonów czy Villas-Boasa albo
Browne'a. Wszystkie te osoby zostały uderzone właśnie tym automatyzmem zachowania się
obcych. Nawet w tak drastycznym przypadku, jak incydent w Kelly-Hopkinsville Suttonowie
zauważyli, że „atak” Obcych przebiega według jakiegoś schematu, zaś trafiane pociskami istoty
wydają odgłos, „jakby się strzelało do wiadra...”

Ci, którzy przeżyli wojnę bądź ćwiczenia na poligonach strzeleckich wiedzą, że taki właśnie

odgłos wydaje lekki pancerz trafiony pociskiem... Kobiety, które zmusiły Villas-Boasa i Browne'a
do odbycia stosunku płciowego mogły też być Jedynie biocybernetycznymi istotami, których
zadaniem było tylko urodzenie humanoida. Tak już nawiasem mówiąc, czy nasze nośniki
genetycznej informacji w postaci DNA i RNA są aż tak rozpowszechnione w Kosmosie, że
Ziemianin może mieć dziecko z pierwszą lepszą Kosmitką? Coś tu chyba nie tak...

Podsumowując można stwierdzić, że hipoteza – bo to, co tu napisałem jest tylko hipotezą – o

sztucznym pochodzeniu odwiedzających nas Obcych (a tak naprawdę to zupełnie swojskich
robotów) broni się nieźle, choć ma też swoje słabe strony, bo nie tłumaczy np. przypadku Semjase
czy innych człekopodobnych Kosmitów nawiedzających ludzi pokroju Adamski'ego czy Meyer'a.

Myślę, że w miarę dopływu faktów hipoteza ta będzie potwierdzona lub zanegowana, co

bynajmniej nie zmniejsza jej atrakcyjności. Eksploracja Wszechświata przy pomocy robotów jest po
prostu bardziej opłacalna od wysyłania żywych ludzi czyli Istot Rozumnych z krwi i kości. Postulat
Ronalda Bracwella pozostaje w mocy i poszukiwania w tym kierunku powinny być kontynuowane.

Autor: Robert Leśniakiewicz


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Donimirski Andrzej PRZYBYSZE Z KOSMOSU RZECZYWISTOŚĆ CZY FANTAZJA O NIEKTÓRYCH HIPOTEZACH POCHODZ
Czy możliwe jest życie w kosmosie
Simonow Konstantin Żywi i martwi Żywi i martwi
ŻYDZI W POLSCE SWOI CZY OBCY
ecitydoc com czy polska wystrzeliwaa wasne rakiety w kosmos ksard
m heller czy kosmos jest chaosem
Czy jesteśmy sami w kosmosie Stanisław Lem
Obcy czy anioły
Czy Obcy porwali Voyagera 2
Żywi i martwi
Lem Stanisław Czy jestesmy sami w Kosmosie
ortografia rz czy ż
Czy rekrutacja pracowników za pomocą Internetu jest
WOLNOŚĆ CZY KONIECZNOŚĆ
Eutanazja ulga w cierpieniu czy brak zrozumienia jego sensu
Telewizja sojusznik, czy wróg

więcej podobnych podstron