Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 16

background image

ROZDZIAŁ SZESNASTY

– Może przejdziemy do salonu? – zaproponował

Robert.

Hanna, niezdolna wykrztusić z siebie choć jedno

słowo, skinęła tylko głową, wdzięczna, że silne ramię
Roberta nadal obejmuje jej kibić. Robert ostrożnie
zaprowadził ją do salonu, ulokował na sofie, potem
zajął się nalewaniem brandy do trzech kieliszków. Do
każdego kieliszka porcję podwójną.

– Dziękuję, lordzie Winthrop – powiedział hrabia

Kilkerran, odbierając swój kieliszek, potem patrzył
z uśmiechem, jak Robert wręcza Hannie kieliszek
równie obficie napełniony. – Proszę wypić do dna,
moja droga. Nic nie pokrzepia tak jak brandy.

Hanna nie przywykła do trunków tak mocnych, teraz

jednak ten trunek okazał się zbawienny. Najpierw, co
prawda, zabrakło jej tchu, a w gardle zaczęło palić i oczy
zaszły łzami, ale potem nagle poczuła, że siły wracają.

background image

– Rozumiem, pani, że jesteś wstrząśnięta – mówił

łagodnym głosem lord Kilkerran. – Ja też byłem wstrząś-
nięty, kiedy dowiedziałem się, z czym przyszedł do
mnie lord Winthrop.

Odczekała jeszcze chwilę, póki jej serce, bijące jak

oszalałe, nie uspokoi się nieco, po czym zaczerpnęła
głęboko powietrza.

– Czy... czy to prawda?
– Tak, to prawda, moja droga. Jestem hrabią Kilker-

ran, i mam zaszczyt być pani ojcem.

Z trudem powstrzymała okrzyk. A więc stało się!

Boże, dzięki Ci! Nareszcie... Koniec męczarni, koniec
tych nieustannych domysłów, tych spekulacji, i przed
zaśnięciem, i gdy tylko otworzyła oczy. Koniec tej
straszliwej niepewności. Ona miała ojca. To najważ-
niejsze. I jej ojciec był szkockim arystokratą.

– Ja... ja nie wiem, co powiedzieć – odezwała się

drżącym, nabrzmiałym od wzruszenia głosem. – Rober-
cie, czyś ty o tym wiedział przed swoim wyjazdem?

– Ależ skąd, Hanno! O tym, że lord Kilkerran jest

twoim ojcem, dowiedziałem się dopiero w Szkocji.

– Ale przed swoim wyjazdem wspominałeś, że

dostałeś jakiś list.

– To nie był list od lorda Kilkerrana, lecz od kobiety,

która podrzuciła ciebie do powozu mojej matki.

– Od niej? O, Boże! Robercie, a jakżeż ona ciebie

odnalazła?

– Skorzystała z usług... pewnego dżentelmena – wy-

jaśnił Robert, przemilczając swoją wiedzę na temat
profesji owego dżentelmena. Był to po prostu prywat-

292

Gail Whitiker

background image

ny detektyw. – Napisała do mnie, bo niedomagała już
bardzo, a przed śmiercią chciała mi wszystko wyznać.
Niestety, Hanno, panna Mary MacKinnon zmarła
przed moim przyjazdem. Ale w domu zastałem jej
siostrę, która opowiedziała mi wszystko, i to dzięki niej
dowiedziałem się, kto jest twoim ojcem.

Ojcem... Hanna czuła, jak ogromne wzruszenie

znów chwyta ją za gardło.

– Robercie, ale dlaczego nie pisałeś do mnie? Prze-

cież mogłam przyjechać do ciebie, do Szkocji, i razem
z tobą pojechać do... lorda Kilkerrana.

– Nie gniewaj się, Hanno, ale wolałem najpierw sam

z nim się spotkać i wyjaśnić całą sytuację. Nie wiedzia-
łem przecież, cóż odpowie twój ojciec, kiedy usłyszy
taką nowinę. Nie chciałem, Hanno, żebyś przeżywała
wielkie rozczarowanie. Mogło się przecież zdarzyć, że
przyjechałabyś do Szkocji, a lord Kilkerran wcale nie
pragnąłby ciebie ujrzeć... Milordzie...

Robert przypomniał sobie nagle o obecności gościa.
– Proszę, proszę usiąść, milordzie, i czuć się, jak

u siebie w domu.

Usiedli wszyscy i Robert zaczął opowiadać Hannie,

jak on i lord Kilkerran jechali przez całą noc, aby zdążyć
do Gillingdon Park w dzień Bożego Narodzenia. Mieli
sporo szczęścia, w drodze nie zaskoczyła ich żadna
śnieżyca, nie zdarzyło się nic, co przedłużyłoby podróż.

Hanna słuchała uważnie, nie przestając zerkać na

lorda Kilkerrana. Boże kochany, przecież ona popat-
rywała na swego... ojca!

– Tak, to rzecz niesłychana – odezwał się nie-

293

Skandaliczne zaloty

background image

spodzianie hrabia, jakby czytając w jej myślach. – Nie-
słychane, że znalazłem się nagle tu, w tym salonie...

Na policzkach Hanny pojawił się ciemny rumieniec.
– Proszę wybaczyć, milordzie, że tak się panu przy-

glądam... Przecież ja nie wierzyłam, że kiedykolwiek
pana ujrzę. Kiedy dowiedziałam się od lorda Winth-
ropa, że nie jestem dzieckiem jego rodziców, ja... ja
prawie odchodziłam do zmysłów. I nigdy, nawet
w najśmielszych marzeniach, nie spodziewałam się, że
ujrzę na własne oczy swego prawdziwego ojca!

Lord Kilkerran, słysząc w jej głosie bezbrzeżne

zdumienie, roześmiał się głośno.

– Ja też nie posiadam się ze zdumienia, panno

Winthrop, że nagle przyszło mi odnaleźć tak piękną
córkę! Kiedy lord Winthrop przysłał swój bilet wizyto-
wy, z prośbą o spotkanie, nie spodziewałem się, że
przyniesie mi taką nowinę.

Hanna opuściła głowę, jej wzrok ślizgał się po

błyszczącej posadzce. Boże drogi, jest tyle rzeczy,
o które chciałaby zapytać.

– Proszę pytać o wszystko, panno Winthrop – za-

chęcał hrabia, jakby znów odgadując jej myśli. – Domyś-
lam się, że jest wiele rzeczy, o których chciałaby się
pani dowiedzieć... .

– Państwo wybaczą – odezwał się nagle Robert,

podrywając się z krzesła. – Zostawię państwa samych.

– Proszę, niech pan zostanie, milordzie – prosił

hrabia. – Nie ma doprawdy niczego, czego pan nie
mógłbyś usłyszeć. A pragnąłbym bardzo, abyś pan,
jako mój przyszły zięć, dowiedział się o wszystkim.

294

Gail Whitiker

background image

Policzki Hanny znów pokryły się rumieńcem.
– Panno Winthrop, proszę nie czuć się zakłopotaną.

Lord Winthrop wyjawił mi swoje zamiary względem
pani i dzięki temu łatwiej nam teraz wszystkim
odsłonić swoje serca. Lord Winthrop darzy panią
wielkim uczuciem, i powiedział mi szczerze, że jeśli nie
przywiezie pani żadnej wiadomości, może panią stra-
cić. Bo pani zdecydowałaś, że go nie poślubisz, jeśli nie
dowiesz się prawdy o swoim pochodzeniu.

To wyznanie hrabiego nieco uspokoiło Hannę, nadal

jednak nie wiedziała, od czego zacząć zadawanie
pytań. Swoje pierwsze pytanie zadała po dłuższej
chwili. I było ono wzruszająco proste.

– A jak ja mam zwracać się do pana, milordzie?
– No... chyba ,,ojcze’’? To wydaje mi się najbardziej

stosowne – odparł hrabia, nieśmiało uśmiechając się do
niej. – Rozumiem jednak, że możesz czuć się pani nieco
osobliwie. Możesz więc zwracać się do mnie po imie-
niu. Na pierwsze imię mam Andrew...

Hanna też uśmiechnęła się. Podobało jej się, że ma

ojca z poczuciem humoru.

– Może i na to przystanę? – odparła trochę zadzior-

nie. – Zanim nie przywyknę, że jesteś pan moim ojcem.
Ale do mnie proszę zwracać się po imieniu.

Hrabia skłonił głowę.
– Czuję się zaszczycony.
– A pańska... małżonka nie towarzyszy panu?
– Moja żona zmarła przed czterema laty. Teraz

w domu, oprócz mnie, mieszka ze mną najmłodsza
moja córka, Kate, ma piętnaście lat i jest podobna do

295

Skandaliczne zaloty

background image

ciebie, moja droga Hanno. Ale jednocześnie, muszę
wyznać...

Urwał, nagle czymś bardzo wzruszony.
– Jesteś łudząco podobna do swojej matki, Hanno.

Kiedy patrzę na ciebie... Myślę, że gdyby dożyła twego
wieku, wyglądałaby jak ty.

Jego wzruszenie ośmieliło Hannę.
– Ja... ja bardzo chciałbym coś o niej usłyszeć,

milordzie. Opowiedz mi o mojej matce...

– Ależ dobrze, moje dziecko! Miała na imię Ellen...
Zamilkł, jego oczy patrzyły gdzieś w dal, jakby tam

szukał wspomnień ze swej przeszłości...

– Miała zaledwie szesnaście lat i była tak piękna jak

ty, Hanno. Tak się zdarzyło, że spotkałem ją na
jarmarku. Była tam z ciotką i wujem, przyjechali
z St.Boswells. Ciotka Ellen zamierzała odwiedzić swoją
siostrę, mieszkała gdzieś w okolicy, a wuj chciał przy
okazji nałowić ryb w Tweed.

– A dlaczego nie była z rodzicami? – spytała za-

skoczona Hanna.

– Rodzice nie żyli już od kilku lat, po ich śmierci

wujostwo zabrali Ellen do siebie, ale ona nie była
szczęśliwa w ich domu. Jej wuj był dziekanem, chciał
wydać Ellen za miejscowego pastora, ale Ellen wzgar-
dziła tym pastorem... No i któregoś dnia przyjechałem
z Edynburga na ten jarmark, zresztą zjechaliśmy tam
całą gromadą, trochę rozhukani, trochę szaleni mło-
dzieńcy, jak to bywa w tym wieku. Ale kiedy zobaczy-
łem Ellen, zrozumiałem, że dni szalone mam za sobą.
Musiałem być jednak bardzo ostrożny, bo jej wuj wcale

296

Gail Whitiker

background image

nie chciał, aby ona wyszła za takiego zawadiakę jak ja.
Dla niego było nieistotne, że jestem jedynym synem
hrabiego, wyrzucał mi tylko, że prowadzę życie bez-
troskie, uważał, że jestem hulaką...

Na twarzy Hanny pojawił się cień niepokoju.
– A tak było?
– Nie powiem, że byłem aniołem, ale zapewniam,

Hanno, nie byłem ani hulaką, ani rozpustnikiem, jak on
to sobie wyobrażał. Ale potem jakby trochę złagodniał.
A Ellen pokochała mnie, nie zważając na obiekcje
swego opiekuna. Ellen... Ellen i ja... Oboje byliśmy tacy
młodzi i nierozsądni, jak para dzieciaków. Ale to mnie
należy winić, tylko mnie... Przecież byłem starszy od
Ellen i powinienem mieć więcej rozsądku. Ale męż-
czyzna, kiedy jest z kobietą, którą kocha, zapomina
o rozsądku...

– A wiedziałeś, panie, że Ellen... że Ellen... nosi

twoje dziecko?

Hrabia westchnął, jego twarz zasępiła się jeszcze

bardziej.

– Nie, nie wiedziałam. Wielki Boże! Gdybym wie-

dział, nigdy nie pozwoliłbym jej odejść. Z moim ojcem
sprawa nie byłaby prosta, przecież Ellen i mnie dzieliła
duża różnica pochodzenia społecznego. Ale wuj Ellen
zapewne sam nastawałby na małżeństwo, przecież to
ja namówiłem Ellen do grzechu... to ja uwiodłem
młodziutką, nieświadomą dziewczynę...

– Powiedziałeś, panie, że... że ją kochałeś – szepnęła

Hanna.

– Kochałem ją, kochałem bardzo! Ale nie wiedziałem,

297

Skandaliczne zaloty

background image

że nosi pod sercem moje dziecko! Nie powiedziała mi
o tym! Po tym dniu, kiedy... kiedy to się stało,
widziałem ją już tylko kilka razy. Nasze ostatnie
spotkanie... Pamiętam jak dziś, Ellen była taka cicha,
przygaszona, dopiero teraz wiem, dlaczego. Musiała
już wiedzieć, że zostanie matką, i bała się powiedzieć
mi o tym. A ja, głupiec, z młodzieńczą naiwnością
myślałem, że ona żałuje tego, co stało się między nami,
i nie chce mnie już więcej widzieć. Słałem do niej listy,
do domu jej wuja, ale wszystkie listy wracały, z niena-
ruszoną pieczęcią. Kiedyś, przypadkiem, jeden z takich
listów przeczytał mój ojciec. Zakazał mi pisać do Ellen,
zabronił mi kiedykolwiek jeszcze się z nią zobaczyć...
Był przerażony, że zadałem się z panną niższego stanu.
I wkrótce potem ożenił mnie z najstarszą córką sąsiada,
damą stanu równego, doskonale mi obojętną.

– Jakież to okrutne...
– Może i tak, Hanno, ale nie mogłem się sprzeciwić.

I prawdę mówiąc, było mi całkowicie obojętne, kogo
poślubię. Na pewno byłoby inaczej, gdybym wiedział,
że Ellen mnie kocha. Ale ona znikła...

– Nie szukałeś jej, panie?
– A gdzież miałem jej szukać? – spytał hrabia

z goryczą. – Przepadła jak kamień w wodę!

– Ellen uciekła od wujostwa – odezwał się nagle

Robert. – I ukryła się w domku sióstr MacKinnon.
Znała je, bo one kiedyś pracowały w domu jej rodzi-
ców. I choć siostry MacKinnon pochodziły z gminu,
musiały polubić się bardzo z Ellen, skoro Ellen wiedzia-
ła, gdzie je szukać. Ellen, kiedy zorientowała się, że jest

298

Gail Whitiker

background image

przy nadziei, przybiegła do Mary i błagała ją, aby
pozwoliła jej zostać u nich, przynajmniej do narodzin
dziecka.

– A ten wuj i ciotka? – pytała Hanna. – Nie szukali

Ellen?

– Tego nie wiadomo. W każdym razie nie odnaleźli

jej, zresztą na pewno nikomu nie przyszło do głowy
szukać córki dżentelmena w takim miejscu.

– Zapewne tak było – przytaknął lord Kilkerran,

kiwając smutno głową. – Moja Ellen! Ukryła się przed
wszystkimi, ukryła się i przede mną. Och, mój Boże...

– A pan... tęskniłeś? – spytała Hanna, z trudem

powstrzymując łzy.

– Dziecko drogie! Przecież ja ją kochałem jak szale-

niec, całą siłą moich młodzieńczych uczuć. To była
moja pierwsza wielka miłość! Takiej miłości nie sposób
zapomnieć. Dama, którą poślubiłem, była najlepszą,
całkowicie mi oddaną małżonką, ja byłem wiernym
mężem i dobrym ojcem, troszczyłem się o moją rodzi-
nę, ale nigdy nie mogłem dać mej żonie tego, na co
zasługiwała. Ona nie mogła zająć w moim sercu
miejsca Ellen.

– Wiedziała o tym? – spytał cicho Robert.
– Podejrzewam, że tak. Ona zresztą też kiedyś

natrafiła na jeden z moich listów do Ellen, wiem o tym,
choć nigdy na ten temat nie rozmawialiśmy. I nigdy nie
dałem jej powodu, aby wątpiła w moją wierność. Ale
ona wiedziała, wiedziała na pewno, że moje serce już
kiedyś wybrało...

– To bardzo smutne – powiedziała przygnębionym

299

Skandaliczne zaloty

background image

głosem Hanna. – Całe życie pragnąć być z kimś
innym...

– Tak. To bardzo smutne. Ale cóż miałem uczynić?

Musiałem się ożenić, byłem jedynym spadkobiercą
mego ojca, on zresztą wkrótce umarł, w niedługim
czasie po moim ślubie. Odziedziczyłem po nim tytuł
i włości, a więc i odpowiedzialność za ziemię i los wielu
dzierżawców. Nie miałem czasu użalać się nad sobą,
kiedy trzeba się było troszczyć o tyle istnień ludzkich.

– Ale dzieci dawały radość?
– Wielką, moje dziecko. Sean, mój syn, ożenił się na

wiosnę, a starsza z córek, Faith, wyszła za mąż jakieś
pół roku temu i jest już w błogosławionym stanie.
Moje dzieci są bardzo udane i cieszę się, że przy-
czyniłem się do ich dobrego losu, udało mi się bowiem
wyszukać dla nich współmałżonków, z którymi połą-
czyła ich prawdziwa miłość. Jakież to szczęście...
A Kate jest jeszcze pod opieką guwernantki i w przy-
szłym roku zostanie wprowadzona w świat. A ty,
Hanno...

Hrabia zamilkł i przez chwilę wpatrywał się w Han-

nę pełnym wzruszenia wzrokiem.

– Zawsze dziękowałem Bogu, że dał mi trójkę

udanych dzieci. A dziś widzę, że Bóg był hojniejszy.
Dał mi jeszcze ciebie, i jego łaskawość jest niezmierzo-
na, bo w tobie, Hanno, widzę moją ukochaną Ellen.
Jakie to szczęście, że Bóg pozwolił mi odzyskać ciebie...

Wstał i powoli zbliżył się do Hanny.
– Przebacz, Hanno. Przebacz dwojgu ludziom ich

wielką lekkomyślność, ale oni byli wtedy jeszcze tacy

300

Gail Whitiker

background image

młodzi, i kochali się bardzo. Oczywiście, że ich lekko-
myślność była wielka, i ty przyszłaś na świat...

Z kieszeni surduta wyjął mały srebrny medalion

i włożył jej do ręki.

– Żałuję bardzo, że nie widziałem, jak rosłaś, droga

Hanno. Mam jednak nadzieję, wielką nadzieję, że
w ten świąteczny dzień przebaczysz mi, dziecko,
i przyjmiesz to ode mnie, jako wyraz miłości do ciebie,
córki pierworodnej, która w moim sercu zajmuje
szczególne miejsce.

Hanna, wstrzymując oddech, nacisnęła na maleńki

zameczek.

– Jaka śliczna – szepnęła, wpatrując się w słodką

twarz dziewczęcia na portreciku. – To... Ellen?

– Prosiłem, aby pozwoliła się sportretować, zaraz po

tym, jak ją poznałem. Ten portrecik zawsze nosiłem
przy sobie, przez wszystkie te lata. A teraz pragnę
gorąco, abyś ty, Hanno, miała ten medalion. To portret
twojej matki...

A Hanna, z trudem powstrzymując łzy, nie od-

rywała oczu od medalionu. Boże przenajświętszy, to jej
matka, młodziutka dziewczyna, która dała jej życie.
Nie powinna być jej droższa niż lady Winthrop, która
przez tyle lat darzyła ją prawdziwą, matczyną miłoś-
cią. A jednak... była. Była droższa, ważniejsza, bo
prawdziwa, i Hanna tak rozpaczliwie chciała ją po-
znać.

– Jest przepiękna – powiedziała Hanna drżącym

głosem, nieustannie wpatrując się w portrecik zachłan-
nym wzrokiem. – Ale ja nie wiem, czy powinnam

301

Skandaliczne zaloty

background image

przyjąć ten medalion. Przecież rozumiem, jak on jest
drogi pańskiemu sercu, milordzie.

– Twoja matka jest ze mną zawsze – powiedział

lord Kilkerran, delikatnie zaciskając palce Hanny wo-
kół medalionu. – Na zawsze pozostała w moim sercu
i w mojej pamięci. A gdyby kiedyś jej obraz zaczął się
zacierać, wystarczy, że na ciebie spojrzę, drogie dziec-
ko. Ty jesteś jej żywym portretem.

Hanna rozwarła palce i znów spojrzała na portret

matki.

– Są święta – szepnęła. – A ja dla pana nic nie mam,

milordzie.

Uśmiechnął się, a w jego oczach Hanna dostrzegła

łzy.

– Możesz mi coś dać, dziecko. Powiedz, że mi

przebaczasz.

Wyciągnął rękę. Hanna, bez wahania, wyciągnęła

obie swoje dłonie.

– Ojcze – szepnęła. – Cóż innego mogę zrobić...

Mogę tylko przebaczyć i kochać, jak ojca...

Robert dyskretnie wysunął się z pokoju, zdając sobie

sprawę, że w tej podniosłej chwili jest intruzem. Ale
bardzo był rad, że dane mu było wysłuchać wyznań
lorda Kilkerrana, i bardzo był szczęśliwy, że między
ojcem a córką doszło do pojednania. A ponad wszystko
rozpierała go radość, że teraz lady Hanna Kilkerran,
córka szkockiego para, nie ma już żadnego argumentu,
aby go przekonywać, że nie jest godna zostać jego żoną.

Godzinę później zajrzał do salonu. Hanna była już

302

Gail Whitiker

background image

sama, stała przy oknie, zapatrzona na białe pola,
przysypane śniegiem.

– A gdzież lord Kilkerran? – spytał zdziwiony

Robert. – Już odjechał? Myślałem, że zatrzyma się
chociaż na jeden dzień w Gillingdon Park.

– Na jeden?
Hanna spojrzała na niego z wesołym uśmiechem,

a Robert aż cofnął się o krok. Zmiana była porażająca.
Znikł smutek, wątpliwości, które dręczyły Hannę
przez ostatnie kilka miesięcy, teraz jej twarz jaśniała,
oczy były wesołe i ufne.

– Wybacz, Robercie, że nadużyłam twojej uprzej-

mości, ale pozwoliłam sobie zaprosić ojca nie na jeden
dzień. Zaproponowałam, aby został tak długo, jak
będzie miał ochotę. W tych okolicznościach, tak szcze-
gólnych, wydało mi się to najbardziej stosowne.

Robert uśmiechnął się szeroko.
– Nie pozostaje mi nic innego, jak wybaczyć pannie

naruszenie etykiety, lady Hanno Kilkerran.

Hanna zarumieniła się, słysząc, jak Robert po raz

pierwszy używa jej nowego tytułu.

– Lady... Chyba do tego nigdy nie przywyknę,

Robercie. Ale najbardziej zdumiewający jest fakt, że
odnalazłam ojca. I za to jestem ci ogromnie wdzięczna,
wdzięczna dozgonnie. Mój drogi Robercie! Nie wierzy-
łam, że go odnajdziesz, nigdy, przenigdy nie spodzie-
wałam się, że on wejdzie do tego salonu... Jeszcze teraz
trudno mi w to uwierzyć...

– Nie ma żadnego powodu, żeby w cokolwiek

wątpić – powiedział Robert, podchodząc do kominka,

303

Skandaliczne zaloty

background image

aby ogrzać sobie dłonie. – Lord Kilkerran od razu
uwierzył w to, że jest twoim ojcem. Wcale się nie
wypierał znajomości z twoją matką. Muszę ci wyznać,
że kiedy ujrzałem go po raz pierwszy, nie miałem już
żadnych wątpliwości. Jesteście bardzo do siebie podob-
ni. Nic dziwnego, że lady Thorpe to zauważyła.

Hanna natychmiast sobie przypomniała, z kim to

Robert odbywał podróż do Szkocji.

– Robercie, a czy ty już jej powiedziałeś o tym

wszystkim?

– Nie, Hanno. Chciałem, abyś ty pierwsza dowie-

działa się prawdy. Choć korciło mnie okrutnie, aby
zapytać lady Thorpe, niby mimochodem, czy to przy-
padkiem nie lord Kilkerran jest tą osobą, do której tak
bardzo podobna jest Hanna Winthrop. A ona po prostu
musiała spotkać go kiedyś na jakimś przyjęciu w Edyn-
burgu. Hanno, jeśli pozwolisz, pragnąłbym teraz napi-
sać do niej, zawiadomić, co się stało. Wspominałem
już, że ona jest ci bardzo życzliwa.

– Naturalnie, Robercie, o ile lord Kilkerran nie

będzie miał nic przeciwko temu.

– Nie sądzę. On jest zachwycony, że jesteś jego

córką.

Hanna westchnęła cichutko.
– A wiesz, Robercie, co w tym wszystkim było

najbardziej wzruszające?

– Co, Hanno?
– Kiedy słuchałam, jak opowiadał o swojej miłości

do mojej matki. Wiem, że powinnam żałować tej
kobiety, którą poślubił, ale nie potrafię ukryć radości, że

304

Gail Whitiker

background image

kochał moją matkę tak gorąco. I dzięki temu to
wszystko staje się proste, i łatwo przebaczyć.

– A mnie przebaczysz, że nie pisałem do ciebie?
– No cóż... Byłam już pewna, że zgodnie z moim

potajemnym życzeniem obdarzyłeś afektem zachwy-
cającą panną Thorpe!

– O, okrutna! Naprawdę myślałaś, że tak się stało?
– A cóż mogłam pomyśleć? Nie było ciebie tak długo...
– Ale nie powinnaś była tak myśleć! Hanno, powin-

naś była cały czas pamiętać o tym, co powiedziałem ci
przed odjazdem. Zapomniałaś już? W moim życiu
liczysz się tylko ty... Chociaż...

Robert uśmiechnął się nieco przekornie i zbliżył się

do Hanny o krok.

– Chociaż nie ukrywam, że pannę Thorpe znajduję

nie tylko piękną, lecz i bardzo zajmującą. Myślę, że
każdy dżentelmen byłby kontent z takiej żony...

– Każdy? Aha... W takim razie nie pozostaje mi nic

innego, jak przyjąć miejsce w Dorset. W tej sytuacji
wydaje mi się to najbardziej stosowne.

Wesoły uśmiech Roberta znikł w jednej sekundzie.
– Jakie miejsce?
– Guwernantki u pewnej zamożnej rodziny w Dor-

set. Nie mam przecież zamiaru zostać tutaj, a ta posada
zapewni mi utrzymanie na wypadek, gdyby jednak się
okazało, że nie jestem córką lorda.

– Jesteś lady Hanną Kilkerran.
– Nie jestem nią naprawdę.
– Oczywiście, że tak. Hrabia mówił, że tak właśnie

zamierza przedstawić ciebie w towarzystwie.

305

Skandaliczne zaloty

background image

– Czy to znaczy, że zaprasza mnie do Szkocji?
– Naturalnie, i ja nie mam nic przeciwko temu.

Możesz tam jechać i pozostać aż do naszego ślubu.

Do ślubu? Serce Hanny zabiło pospiesznie.
– Robercie? Ty... nie zmieniłeś swoich zamiarów?
– Względem ciebie? O, nie! Ja pragnę tylko jednego,

najmilsza...

Podszedł do niej, delikatnie ujął jej dłoń.
– Kocham ciebie, Hanno, całym sercem i nie zamie-

rzam reszty życia spędzić bez ciebie. Pragnę gorąco,
abyśmy nie zwlekali ze ślubem. A tobie nie wolno
odmówić, najdroższa, nie wolno ci wspominać o żad-
nych przeszkodach... Bo ich już nie ma, chociaż...
chociaż nie, teraz pojawiła się nowa... Przecież ja nie
jestem ciebie godny, ja nie wiem, czy zechcesz mnie za
małżonka...

– Robercie? Ja... ciebie nie zechcę?
– Jesteś córką hrabiego, Hanno, i to hrabiego, który

posiada ogromne włości w Szkocji i piękny dom
w Londynie. A ja? Cóż tam ja... Skromny wicehrabia,
a moja posiadłość, Gillingdon Park, jest wręcz uboga
w porównaniu z majętnością twego ojca.

– Och, Robercie, jak możesz... jak w ogóle możesz

mówić o tym... Przecież zdradziłeś memu ojcu swoje
zamiary i ojciec wcale nie jest im przeciwny!

– Skoro tak...
Robert ukląkł przed Hanną.
– Lady Hanno, czy zgodzisz się, pani, powrócić na

łono starego rodu Winthropów? Hanno najdroższa,
czy zostaniesz moją żoną?

306

Gail Whitiker

background image

– Tak!
Hanna posłała mu uśmiech najpiękniejszy.
– Będę zaszczycona i szczęśliwa, najszczęśliwsza,

jeśli zostanę twoją żoną, Robercie! Licz się jednak
z tym, że ta wiadomość wstrząśnie wszystkimi, i to już
dzisiaj, kiedy zjawimy się na obiedzie u pani Branks-
muir!

– Jedziemy na obiad do pani Branksmuir?
– A tak, zapraszała dziś do siebie, a nie jest grzecznie

odmawiać w ostatniej chwili. Chociaż, z drugiej stro-
ny, powinnam rozważyć, czy stosowne jest przywozić
ze sobą dwóch nieoczekiwanych gości, nie tylko przy-
szłego małżonka, który niedawno jeszcze uważany był
za mojego brata, ale i ojca, o którego istnieniu dowie-
działam się przed godziną...

– A ja już to rozważyłem – oświadczył Robert,

wstając z kolan. – Święta to czas, gdy wybaczamy
sobie wszystko i wszystkim okazujemy naszą dobrą
wolę. Dotyczy to również pani Branksmuir.

– W takim razie gotowa jestem zaryzykować, lor-

dzie Winthrop.

– Jestem z tego bardzo rad – śmiał się Robert, biorąc

ją w ramiona. – Zaryzykujemy oboje, bo, jak często
powiada pewna zachwycająca młoda dama, w tych
okolicznościach, tak szczególnych, wydaje mi się to
najbardziej stosowne.

307

Skandaliczne zaloty


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 05
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 09
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 12
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 14
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 07
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 01
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 03
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 15
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 08

więcej podobnych podstron