ROZDZIAŁ CZTERNASTY
Finał
Obudziło mnie przyjemne ciepło, którego źródłem była ręka Edwarda leżąca na mojej talii.
Obrazy z zeszłej nocy napłynęły mi do głowy. Mimowolnie się uśmiechnęłam. To co zrobiliśmy
ewidentnie było złe. Nie byliśmy nawet pijani. Zdradziłam Jacoba. Nie ważne, że już go nie kocham.
Liczy się tylko to, iż został zdradzony. Zawsze wyklinałam w myślach tego kto zrobił coś podobnego
innej osobie, a teraz nawet nie jest mi zbyt smutno z tego powodu. Jedynie czuję na sercu ciężar.
Wyrzuty sumienia.
Delikatnie podniosłam okrywające nas prześcieradło i pozbierałam swoje ciuchy, które zeszłej
nocy zostały ze mnie zdarte w euforii. Niewiele z nich nadaje się do noszenia. Tak samo było z
rzeczami Edwarda. Wszystko co mieliśmy wczoraj na sobie leżało na podłodze. Moje oczy zauważyły
bokserki mojego przyjaciela. To oznacza, że teraz leży w moim łóżku tak jak pan Bóg go stworzył.
Poczułam rumieniec wkradający się na moje policzki. Poszłam do łazienki i próbowałam zrobic ze
sobą porządek, a nie było łatwo pozbyć się fryzury, która ukazywała to wszystko co przeszły moje
włosy zeszłej nocy. Po długim prysznicu wyszłam z pokoju którym nadal spał mężczyzna moich
marzeń. Na jego ustach mogłam zauważyć mały uśmiech. Podeszłam do okna i patrzyłam jak Nowy
Jork budzi się do życia. Ulice tego miasta praktycznie w dzień tak samo ja i w nocy są okropnie
zatłoczone, ale nad ranem wszyscy odsypiają. Czasami tylko po chodniku przebiegnie ktoś spieszący
się do pracy. Niesamowicie wygląda to wszystko gdy jest pusto. Można wtedy zaobserwować dużo
więcej. Chciałabym przebyć jeszcze przed wyjazdem te wszystkie uliczki i zakamarki. Od czasu
przyjazdu nie miałam czasu zwiedzać, ani udać się na zakupy. Nowy Jork widziałam jedynie tylko w
czasie podróży z lotniska tutaj oraz z hotelu do studia. To, że mój pokój mieści się na dwunastym
piętrze też nie pomaga. Gdybym mieszkała tak wysoko w Forks mogłabym podziwiać całe miasto i
okolice, a tu mogę jedynie patrzeć na ulicę, ciąg sklepów, w którym mieści się również klub nocny i
równie wysoki biurowiec po przeciwnej stronie.
Moje myśl z powrotem zaczęły krążyć wokół ostatniej nocy, a kamień na moim sercu stawał
się jeszcze większy. Pokładłam nadzieję, w treningach, które mogą zając moją głowę, a później, po
powrocie do domu, porozmawiam z Jacobem. Czy żałuję? Nie wiem. Chyba nie. Wcześniej w ogóle
nie żałowałam, a teraz sama nie wiem. Nie wstydzę się tego co zrobiłam. Wstydzę się siebie i tylko
siebie.
Edward zaczął się budzić, a ja spanikowałam. Kompletnie nie wiedziałam jak mam się
zachować. A co jeśli to była tylko chwila zapomnienia z jego strony? A jeśli on tego w ogóle nie
chciał? Co sobie o mnie pomyśli? Przecież może czuć do mnie odrazę. Raz zdradziłam, jaka jest
pewność, że nie zrobię tego po raz drugi? Jeśli mój kochanek poprosiłby mnie abyśmy ponownie się
tego dopuścili nie sprzeciwiałabym się. Jestem jego. Zawsze byłam.
- Witaj, królewno – przywitał się po czym ziewnął i przeciągnął się.
- Hej! – Tylko na tyle mnie było stać. Mój żołądek związał się w supeł. Odwróciłam się z powrotem do
okna aby pozwolić mu się ubrać.
- Bello, chce żebyś wiedziała, że nie żałuję tego ani trochę. – Podszedł do mnie od tyłu i mnie przytulił.
– A ty? Nie chciałaś tego, prawda?
Stanęłam przodem do mojego przyjaciela i spojrzałam mu głęboko w oczy uważając aby w
nich nie zatonąć.
- Absolutnie nie. Było cudownie. Jest mi jedynie trochę ciężko z tym, że zdradziłam Jacoba. Nie wiem
czy potrafię sobie to wybaczyć.
- Mogę wziąć winę na siebie. Przecież mogłem się temu oprzeć. Sęk w tym, iż tego chciałem i nie
potrafiłem. Zrobiłem to pamiętając o tym, że masz chłopaka. Zachowałem się egoistycznie, ale
pragnąłem cię odkąd cię znowu spotkałem. Jako nastolatek również podkochiwałem się w tobie
potajemnie – wyznał. Chwilkę, podkochiwał? To znaczy, że on również mnie kocha? Nie, nie mogę tak
myśleć.
- Edwardzie, będąc z tobą zapominam o Jake’u. To nie jest twoja wina. Ty nie masz dziewczyny i
nikogo nie zraniłeś – zaszlochałam.
- Dobra, koniec użalania się nad sobą, Bello. Idziemy na śniadanie. Poczekaj tu, a aj polecę się
przebrać szybciutko. – Zrobiłam minę zbolałego psa. – Bells, nie mogę iść w tym samym w czym
byłem wczoraj. Co sobie ludzie pomyślą? Swoją droga cieszę się, że Alice wyjechała. Zapomniałem o
niej, a nie byłoby miło gdyby nas przyłapała.
Cholera jasna! Ja też zapomniałam. To był chyba jedyny plus tego, że moja przyjaciółka
opadła, ale całe szczęście zobaczę się z za dwa dni. A teraz czas zejść na dół i rozpocząć najtrudniejszy
tydzień w życiu.
Każdy dzień zaczynał się od treningów i kończył się również na nich. Nie było nawet czasu aby
porozmawiać z Edwardem. Kiedy ćwiczyliśmy razem nie mogliśmy pozwolić sobie na żadną przerwę,
bo czasu na trening było naprawdę mało. Do opracowania każdy z nas miał trzy układy. Dwa z
partnerem i jeden solo. Tak jak przypuszczałam Jack próbował wprowadzić nasz taniec na najwyższy
szczebel drabiny. Obawia się, że chciał udowodnić jurorom, że jest od nich dużo lepszy. Nie było by w
tym nic strasznego gdyby tak rzeczywiście było. Chłopak ma trudności z zapamiętywaniem kroków,
przez co tracimy dużo czasu, który moglibyśmy wykorzystać na dopracowywaniu ruchów, aby te były
synchroniczne. Tak, z tym też zdarzają mu się problemy. Za bardzo się spieszy. To nie tak, że Edward
robi wszystko idealnie. Jemu też zdarzają się pomyłki kiedy jest bardzo zmęczony. Podziwiam go za
to, że ma do mnie cierpliwość, bo ja z kolei nie jestem dobra w tańcach standardowych, a naszym
zadaniem jest złączyć trzy dowolne gatunki. Z tym, że musimy zatańczyć tango, jeden trzech
podanych tańców standardowych i dowolny. Z moim drugim partnerem – Jack’iem tańczę tylko
dowolny, czyli foxtrot. Sama wybrałam Dancehall.
~*~*~*~~*~*~
Naszedł ten dzień – wielki finał. Za kulisami atmosfera jest naprawdę napięta. Edward
próbuje mnie uspokajać, ale nie zbyt mu to wychodzi. Sam jest zdenerwowany, ale próbuje to ukryć.
Gdybym nie znała go tak dobrze nie zauważyłabym tego. Na widowni znowu siedzą moi bliscy. Renee
tym razem przyleciała sama, ale towarzystwa dotrzymywała jej Esme i Carlisle. Oni też przylecieli
pooglądać swojego syna.
Program się rozpoczął, na wielkich monitorach ustawionych w poczekalni można podziwiać
taniec uczestników, którzy odpadli. Mieli na przygotowanie się do występu jedynie trzy dni, ale
wyszło im to bardzo dobrze. Może to dlatego, że nie mieli już żadnych zmartwień. Tańczyli aby
pokazać czego się nauczyli podczas pobytu tutaj i w Los Angeles.
Po krótkim czasie nadeszła pora na występy finałowe. Najpierw tańczyliśmy solówki. Jako, że
ja miałam najmniejszy numer musiałam zacząć. Dałam z siebie wszystko, ale ciężki tydzień dawał po
sobie poznać. Nie miałam zbyt wiele energii, a całe pokłady tego, co mi zostało musiałam rozłożyć na
pozostałe dwa występy. Tak samo było z Edwardem i Jack’iem. Ten pierwszy miał po oczami bardzo
widoczne podkowy. Na treningach próbował dopracować wszystkie układy jak najlepiej. Następnie
przyszła kolej na mój występ z Jack’iem. Trochę się poplątaliśmy, bo chłopak pomylił kroki, ale myślę,
że nie zauważył tego nikt, kto nie zna ich kolejności. Występ z moim ukochanym był całkiem inny.
Edward tańczył jak nigdy, chociaż chwilami myślałam, ze zemdleje. Całe szczęście dotrwał do końca.
Tego dnia postanowiłam nie słuchać opinii jurorów, aby nie stresować się tak bardzo. Stałam
na scenie, ale starałam się myśleć o czymś przyjemnym i tylko od czasu do czasu kiwać głową.
Słuchanie komentarzy odnośnie występu było dużo gorsze od samego tańca. Czasami potrafili
naprawdę zrównać twoje ego z ziemią.
Prezenterka wywołała finalistów na scenę, a kolana się pode mną ugięły. Obawiałam się, że
nie dam rady zrobić kroku. Cudem przemierzyłam dystans dzielący mnie od miejsca, w którym
miałam się stawić.
- Występ każdego z was był zniewalający, – zaczął przewodniczący – ale tylko jeden uczestnik może
wziąć udział w warsztatach. – Złapaliśmy się wszyscy za ręce. – A z pewnością nie będzie to – uściski
naszych dłoni stały się mocniejsze – Jack Smith. –
Puściłam jego dłoń, razem z moim przyjacielem uścisnęliśmy go i przybliżyłam się w stronę
Edwarda. Jego ręka, która do tej pory trzymała moją obwinęła moje ramie i przyciągnęła mnie w jego
stronę. Poczułam się lepiej. W duchu modliłam się, aby to Edward wygrał.
- Gratulujemy ci, że doszedłeś tak daleko – juror zwrócił się do zawiezionego chłopaka, którego oczy
wydały mi się lekko szkliste. – A osobą, która zasłużyła sobie by wygrać jest –Edward Cullen, Edward
Cullen, Edward Cullen – Edward Cullen!