i
Z KATECHIZMU KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO:
2117 Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży
się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i
osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim - nawet w celu
zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z
cnotą
religijności. Praktyki te należy potępić tym bardziej wtedy, gdy
towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub
uciekanie się do interwencji demonów. Jest również naganne
noszenie amuletów. Spirytyzm często pociąga za sobą praktyki
wróżbiarskie lub magiczne. Dlatego Kościół upomina wiernych, by
wystrzegali się ich. Uciekanie się do tak zwanych tradycyjnych
praktyk medycznych nie usprawiedliwia ani wzywania złych mocy,
ani wykorzystywania łatwowierności drugiego człowieka.
BIOENERGOTERAPIA – CUKIEREK Z TRUCIZNĄ
Jest takie powiedzenie – tonący brzytwy się chwyta. To przysłowie
nabiera szczególnie prawdziwego znaczenia, gdy np. śmiertelnie
chore osoby swe nadzieje pokładają w bioenergoterapii. Wówczas ta
przysłowiowa brzytwa kaleczy nie tylko ich dłonie, ale rani przede
wszystkim duszę.
Gdy człowiek jest ciężko chory, a jego dalsze życie jest pod znakiem
zapytania, często próbuje wszystkiego, by ocalić życie i zdrowie. Cierpiący
ludzie coraz częściej trafiają do różnej maści bioenergoterapeutów, którzy
obiecują im „cudowne uzdrowienie” ze wszystkich chorób. Choć z reguły
nie mają pojęcia o medycynie, to „leczą” wszystko, co wpadnie im w ręce.
To współcześni oszuści, znachorzy, czarodzieje, szamani albo inaczej –
zwykli szarlatani.
Magiczny biznes
Obecnie każdy sprzedający swą „bioenergię” ma na ścianie swego
gabinetu liczne dyplomy i tytuły. Bioenergoterapeuci przyznają sobie takie
tytuły,
jak:
„mistrz
bioenergoterapii
klasy
międzynarodowej”,
„dyplomowany kosmolog”. Trzeba jednak jasno podkreślić, że
bioenergoterapii brak jakichkolwiek podstaw naukowych. To jest wiedza
tajemna,
wynikająca
z
praktyk
okultystycznych.(…)
Działalnością bioenergoterapeutów zainteresowała się dr Hanna
Grajek, która jest członkiem Polskiego Towarzystwa Biofizycznego. –
Spotykam się z nadużywaniem terminów naukowych na określenie
działalności bioenergoterapeutów. Oni sami mówią o energii, siłach
działania, polach magnetycznych, elektromagnetycznych, bioemanacji,
bioprądach – mówi w jednym z wywiadów dr Grajek. – Te ich pola czy
energie nie są w ogóle mierzalne za pomocą przyrządów fizycznych –
dodaje.(…) Pomimo złej sławy bioenergoterapii wśród wszystkich
ośrodków naukowych, ta metoda pseudoleczenia coraz bardziej się
upowszechnia. W Polsce i na Zachodzie powstaje coraz więcej tzw.
centrów medycznych, ośrodków medycyny niekonwencjonalnej. Nie mają
one nic wspólnego z naukowymi instytutami medycznymi, funkcjonującymi
przy akademiach medycznych. Są to prywatne stowarzyszenia robiące
biznes. Wydają one ludziom certyfikaty o wielkościach jakiejś energii
wychodzącej z człowieka lub o jej sile działania. Mierzą ją w jakichś
jednostkach energetycznych. (…)
James Randi, amerykański iluzjonista, który postawił sobie za cel
demaskować wszystkie pseudonaukowe metody leczenia, magii czy
różnych sił nadprzyrodzonych, ufundował kilkanaście lat temu nagrodę 1
miliona dolarów dla osoby, która udowodni swoje paranormalne zdolności
m.in. w uzdrawianiu ludzi. Jeszcze nikomu to się nie udało. Milion dolarów
nadal czeka również na „prawdziwego bioenergoterapeutę”. Przez te
wszystkie lata Randiemu dzięki nagrodzie udało się zdemaskować wielu
słynnych oszustów. Natomiast w Polsce prof. Zbigniew Wronkowski,
prezes Polskiego Komitetu Zwalczania Raka, założył specjalną księgę, do
której miały być wpisywane przypadki pokonania raka przez uzdrowicieli.
Przez blisko 20 lat nie znalazł się ani jeden uzdrowiony pacjent. Zdaniem
lekarzy, najgorszą plagą jest praktyka stosowania bioenergoterapii
zamiast klasycznej medycyny akademickiej.(…).
Atak demonów
Bioenergoterapia jest mediumizmem, czyli sztucznym otwarciem się
na rzeczywistość duchową. (…) Po takich wizytach ludzie (…) popadają
w depresje albo zupełnie niewytłumaczalne zdarzenia. Bywa również tak,
że osoby zaczynają mieć problemy dopiero wówczas, kiedy chcą odciąć
się od bioenergoterapii. Dzieje się tak, ponieważ bioenergoterapeuci
oraz ich pacjenci otwierają się na rzeczywistość duchową, zupełnie
tracąc ochronę przed złymi mocami. (…)Takie praktyki są częścią
okultyzmu potępianego przez Kościół.
Stracili wiarę w zbawienie
Od początków chrześcijaństwa byliśmy świadkami wielu cudownych
uzdrowień. W Ewangeliach cudów dokonywał Chrystus, a w późniejszej
historii
Kościoła
cudownych
uzdrowień
dokonywał
Bóg
za
wstawiennictwem całej rzeszy świętych. Czym więc różnią się te cuda
kościelne od rzekomych uzdrowień w bioenergoterapii? – Po pierwsze:
cudów w Kościele dokonuje moc Boga, a nie jakiegoś szarlatana. Po
drugie: prawdziwe cuda zawsze służą nawróceniu. Wiemy to z Ewangelii
oraz historii Kościoła. Natomiast bioenergoterapeuta posługuje się
mocami niewiadomego pochodzenia. I często robi to dla pieniędzy. Po
kilku „terapiach” pacjent może subiektywnie poczuć poprawę. To jest efekt
placebo, czyli sugestii i wiary w wyzdrowienie. A jak wiadomo, psychika
ma duże znaczenie w leczeniu wielu schorzeń. Jednak po kilku takich
wizytach zazwyczaj pojawiają się m.in. problemy z modlitwą. Jest
zwiększona podatność na depresje, wahania nastrojów .W wielu
przypadkach
ludzie
wierzący
tracą
wiarę
w
zbawienie.(…)
Bioenergoterapia to taki słodki cukierek w złotku, w którym jest trucizna –
podkreśla Tekieli. Dlatego też bioenergoterapia może subiektywnie i
chwilowo polepszyć nasze samopoczucie, ale tym samym możemy stracić
wiarę w zbawienie.
Fragmenty artykułu Artura Stelmasiaka z tygodnika „Niedziela” 15/2007
REIKI - świadectwo
Wszystko zaczęło się przypadkiem parę lat temu, kiedy zacząłem
pracę jako masażysta w ośrodku terapii naturalnej. Usłyszałem tam o
rzeczach, o których do tej pory nie miałem pojęcia - bioenergoterapia,
reiki, tarot, wróżby, tajemnicze energie itp. Osoby zajmujące się tym
wywarły na mnie duże wrażenie, wszyscy chcieli pomagać cierpiącym,
mówili o rozwoju duchowym, były wobec mnie bardzo otwarte, dzieliły się
ze mną swoimi umiejętnościami. Głównie zajmowano się terapią Reiki.
(…). Zaczęło mnie to pociągać - można było wznieść się wyżej w tzw.
rozwoju duchowym, uzdrawiać ludzi. Zrobiłem 1 stopień reiki.
(…)Mówiono, że jest to ta sama metoda, którą uzdrawiał Jezus. Jako
katolik chciałem wiedzieć jak reiki ma się do naszej religii - wyjaśniono w
sposób prosty i zdawkowy, że reiki jest systemem ponadreligijnym i nie
kłóci się z żadną religią. (…)Poza tym każdy przekaz energii poprzedza
modlitwa do Boga i wszystko dzieje się za Jego przyzwoleniem. Kurs
zakończył się tajemniczą inicjacją otwierającą czakramy. Robiłem reiki
przy każdej okazji, po kilku miesiącach zrobiłem 2 stopień, który daje
możliwości wpływania na siebie, innych ludzi i nawet martwe przedmioty
- stosuje się do tego magiczne znaki i mantry. Dodatkowo zapoznałem
się z możliwością uzdrawiania za pomocą "energii Aniołów",
wprowadziłem do domu elementy feng shui, talizmany, amulety, co miało
chronić dom od złych bytów i energii, oraz przynieść nam szczęście.
Niestety było inaczej. Już przed 2 stopniem reiki zaczęły się spięcia z
żoną, która była temu przeciwna. Jednak dla mnie najważniejsze było
reiki i nic temu nie mogło przeszkodzić. Na podobne sytuacje reikowcy
mieli wyjaśnienie - żona hamuje twój rozwój duchowy, bo jesteś już na
wyższym poziomie. Wtedy zaczęły się choroby w mojej rodzine - 5 letnia
córka miała zapalenie wyrostka, u żony pojawiły się dziwne bóle brzucha,
których nie mogli zdiagnozować lekarze. Ja natomiast czułem się
doskonale. W tym czasie zmieniłem pracę, przez co miałem ograniczony
kontakt z ośrodkiem i mniej czasu na praktykowanie reiki.
Zaangażowałem się w nową pracę, zacząłem żyć w normalnym świecie,
wyrwałem się ze świata magii, zacząłem myśleć, czy to, co robilem było
naprawdę takie dobre.(…) Czy wszystko można sprowadzić do działania
bezosobowej energii, która poniekąd zastąpiła w moim życiu Boga!
Zerwałem z reiki i zacząłem znowu zauważać Boga. Wtedy zaczęły się
dziać dziwne rzeczy z moim zdrowiem.(…) Zacząłem szukać pomocy
lekarskiej, szczegółowe badania kardiologiczne niczego nie wykazały, a
dolegliwości nasilały się. Stałem się drażliwy, nerwowy, agresywny
wobec rodziny. (…) Nie działały żadne leki. Po kilkunastu takich nocach
pełnych lęku zacząłem się modlić - sięgnąłem po różaniec. Odkryłem, że
tylko dzięki modlitwie mogę przetrwać noc. Jednak przyczyn tego stanu
nadal szukałem u lekarzy - po wnikliwej diagnostyce szpitalnej niczego
nie znaleziono, byłem zdrów jak ryba. Przypadkowo usłyszałem wywiad z
księdzem egzorcystą, który mówił o opętaniach i dręczeniach. Zacząłem
szukać informacji na ten temat. (…) Zacząłem uświadamiać sobie co się
ze mną dzieje i dlaczego. Zacząłem się modlić, chodzić do kościoła,
uświadomiłem sobie, że tylko Bóg może mnie uratować. Pozbyłem się
wszystkich magicznych przedmiotów, talizmanów itp. Trafiłem na
nabożeństwo o uwolnienie, prowadzone przez księzy egzorcystów.
Zostałem uwolniony. (…)Reiki to jeden z szatańskich sposobów na
zniszczenie człowieka i oddalenie go od Boga.(…) Z Bogiem! Wojtek
Świadectwo w całości na stronie WWW.katolik.pl
STANOWISKO NACZELNEJ RADY LEKARSKIEJ W SPRAWIE
HOMEOPATII z dnia 4.04.2008 roku. (fragmenty)
Po zapoznaniu się z obecnym stanem wiedzy o założeniach,
skuteczności,
bezpieczeństwie
i
konsekwencjach
praktyk
homeopatycznych stwierdza się, że ta metoda leczenia nie spełnia
wymagań stawianych metodom stosowanym we współczesnej medycynie
i że jej zasady nie są zgodne z aktualną wiedzą medyczną. W
szczególności Zespół zwraca uwagę, że:
1. Podstawy homeopatii są sprzeczne ze współczesną wiedzą na temat
patogenezy chorób oraz patofizjologii.
2. Założenie homeopatii, że pobudzanie organizmu do walki z chorobą
można uzyskać przez stosowanie homeopatycznych dawek substancji,
jest sprzeczne ze znanymi i dobrze udowodnionymi mechanizmami
działania środków leczniczych (…).
3. Homeopatyczna zasada „podobne leczyć podobnym” nie znajduje
potwierdzenia na gruncie empirycznym.
4. Twierdzenie homeopatów, że ta sama choroba u każdego pacjenta
przebiega inaczej i dlatego w tych samych schorzeniach należy u różnych
pacjentów stosować odmienne leki, jest sprzeczne z wiedzą medyczną
(…).
5. Tłumaczenie mechanizmu działania leków homeopatycznych jest
sprzeczne z zasadami współczesnej chemii, farmakologii i immunologii,
zwłaszcza z zasadą zależności efektu leczenia od dawki leku. (…)
6. Współczesna wiedza z zakresu chemii i fizjologii wskazuje, iż
nieprawdziwym jest twierdzenie, że lek homeopatyczny ma nabywać
właściwą siłę działania przez wielokrotne rozcieńczanie pierwotnej
substancji (…) często aż do rozcieńczenia „symbolicznego”. Twierdzenie,
że dopiero homeopatyczne rozcieńczanie substancji pozwala na
uzyskanie bodźca („potencji”), który jest zdolny uaktywnić zaburzone
funkcje organizmu do walki z chorobą, jest nie do zaakceptowania na
gruncie współczesnej fizjologii, ponieważ wiadomo, że reakcje chemiczne
i receptorowe wymagają stężeń substratu powyżej 1:107. (…)
7. Zwiększanie siły działania leku homeopatycznego poprzez tzw.
„potencjalizowanie”, czyli np. wstrząsanie nim w określony sposób, nie da
się wyjaśnić na gruncie jakiegokolwiek efektu znanego w fizyce lub
chemii. (…)
8. Stwierdzenie homeopatów, że działania ich leków nie da się wyjaśnić
utartymi, obecnymi uniwersyteckimi wyobrażeniami, powoduje, że często
szukają
oni
tłumaczenia
mechanizmów
działania
produktów
homeopatycznych
poprzez
tworzenie spekulatywnych koncepcji
odwołujących się do magii. W tych spekulacjach nie jest ważna obecność
materialnej substancji w podawanych lekach, ale pozostawione przez nią
„piętno”, „pamięć” lub „informacja”, bowiem to ona ma mieć zasadnicze
znaczenie dla uzyskania efektu leczenia. Jest to sprzeczne z wiedzą z
zakresu chemii, fizyki, fizjologii i farmakologii. (…)
12. Żadne z wytycznych opracowanych przez ekspertów polskich
naukowych towarzystw medycznych nie zalecają stosowania metod
homeopatycznych. (…)
14. Zasady etyki lekarskiej nakazują lekarzom stosowanie wyłącznie
metod zweryfikowanych naukowo.(…)
Stanowisko Naczelnej Rady Lekarskiej w całości można przeczytać
na stronach WWW lub w „Zeszytach Odnowy w Duchu Świętym”
5(98)2008
HOMEOPATIA ZAGROŻENIEM DUCHOWYM
Homeopatię "zawdzięczamy" niemieckiemu doktorowi Samuelowi
Hahnemannowi (1753-1843). Był to człowiek kpiący z chrześcijaństwa i
samego Zbawiciela. Należał do sekty wolnomularskiej, potępionej przez
Kościół jako narzędzie i siedlisko diabła. Dodatkowo parał się
spirytyzmem, (…) jak sam oświadczył, homeopatia powstała dzięki
informacjom przekazanym podczas objawień spirytystycznych. Jest to
niewątpliwie główny "trop" na drodze do odrzucenia tego sposobu
leczenia.(…)
Specyfika hahnemannowskiej "medycyny" polega m.in. na swoistej
spirytualizacji organizmu ludzkiego i atakujących go chorób. W jego pracy
pt. "Organon der Heilkunst" dowiadujemy się, że choroby, to "tylko
duchowy, dynamiczny rozstrój życia". Trzeba tedy, aby i lekarstwa działały
w obszarze ducha, co prowadzi Hahnemanna do nauki o "uduchowieniu
materii". Czymże więc jest owa nieszczęśliwa homeopatia? Otóż wyróżnia
się w niej trzy nauki. Pierwszą jest zasada leczenia podobnego
podobnym.(…) ta sama substancja, która wywołuje daną chorobę, może
ją również wyleczyć. (…)Jednak, aby nie uchybić prawdzie, trzeba dodać,
że pierwsza zasada Hahnemanna pojawiła się kilkakrotnie w historii
medycyny. Już sam Hipokrates powiedział, że "przez podobne choroba
zostaje wywołana, a przez zastosowanie tego samego będzie wyleczona".
Podobnie działają szczepienia ochronne, ale nie można bezkrytycznie
przywoływać ich jako argumentu na rzecz homeopatii.(…) Poza tym
medycyna konwencjonalna zwalcza choroby używając przeciwnych im
leków, co jest odwrotnością przytoczonej reguły podobieństwa. Drugą
podstawową zasadą homeopatii jest nauka o rozcieńczaniu. Rozcieńcza
się daną substancję, a co najciekawsze, im większy roztwór, tym
lekarstwo silniejsze! Rozcieńczenia leków homeopatycznych są ogromne i
nierzadko zdarza się, że przygotowany lek nie posiada już żadnej
molekuły substancji leczącej. Tu oczywiście rolę zaczyna odgrywać
trzecia, najbardziej tajemnicza zasada omawianego sposobu leczenia.
Jest to potencjalizacja. Ks. Grzegorz Daroszewski (…) tak opisał to
zjawisko: "każdy lek jest wielokrotnie rozcierany lub rozcieńczany i
wstrząsany. Naprzemiennie lek się rozcieńcza i wstrząsa na każdym
etapie jego przygotowania. Nazywa się to potencjalizacją." Co więcej,
twórca homeopatii uważał, że proces wstrząsania odgrywa większą rolę
niż samo rozcieńczanie. Mówił: "przez rozcieńczanie uwalnia się coś
dynamicznego". (…) Dwudziestowieczny niemiecki homeopata, R. Planer,
potwierdza fakt, że homeopatia bazuje nie na masie, lecz na dynamice,
tzn. przy wysokich rozcieńczeniach działa nie materia, ale energia
powstała dzięki rozpadowi molekuły na elementy. Mniej naukowo ujmował
to sam ojciec homeopatii, który owe "coś dynamicznego", będące istotą
lekarstwa, nazywał siłą żywotną, energią duchową czy siłą kosmiczną
mającą rozbudzić w człowieku zdolność samouzdrawiania. (…) Dodać
należy, że używane przez Hahnemanna słownictwo przypomina
terminologię okultystyczną. Zwrócił na to również uwagę ks. Andrzej
Zwoliński. W rzeczywistości cały proces zawiera w sobie wiele elementów,
których nie sposób przypisać prawdziwej nauce. Jest tam coś z rytu, z
tajemnicy, z nieznanych mocy.
Fragmenty artykułu Roberta Wyrostkiewicza „Homeopatia – okultyzm,
sugestia czy medycyna?” WWW.katolik.pl
„OTOCZMY TROSKĄ ŻYCIE”
W TROSCE O ZDROWIE CIAŁA I DUSZY
Drodzy Czytelnicy!
Bóg stworzył nas zdrowymi i takimi pragnąłby nas widzieć.
Czym jednak jest zdrowie? Często pojęcie zdrowia
zacieśniamy do zdrowia fizycznego, dobrej kondycji. A
Jezus przyszedł na świat, aby przynieść nam życie w
obfitości – uzdrawiał chorych nie choroby. Całkowite
uzdrowienie zawiera się w odnowieniu wewnętrznej
spójności istoty ludzkiej, w odtworzeniu odpowiedniej relacji
z innymi osobami oraz w życiu w głębokiej jedności z
Bogiem. Czasem do pełni zdrowia Bóg prowadzi nas także
przez cierpienie i chorobę fizyczną.
Współcześnie zdrowie fizyczne staje się tak wielką
wartością, że gotowi jesteśmy zapłacić każdą cenę. Szatan
doskonale o tym wie i dlatego to wykorzystuje, prowadząc
nas na zwodnicze ścieżki medycyny niekonwencjonalnej. W
tym numerze biuletynu pragniemy przybliżyć te formy, które
stanowią największe zagrożenie dla naszego życia – życia
dziecka Bożego. Zapraszamy do przeczytania artykułów o
bioenergoterapii, reiki czy homeopatii. Lista zagrożeń jest
jednak znacznie dłuższa – trzeba by tu wymienić jeszcze
akupunkturę i akupresurę, refleksologię, hipnozę czy
irydologię, które robią zawrotną karierę. Wiele ostrożności
wymaga ziołolecznictwo, które także znajduje się w sferze
zainteresowań ezoteryzmu.
Życząc wszystkim zdrowia, modlimy się szczególnie o łaskę
rozeznania zagrożeń i uwolnienia od tych, w które często
nieświadomie weszliśmy.
Wspólnota Odnowy w Duchu Świętym
Szkoła Nowej Ewangelizacji
- Bioenergoterapia, bioterapia, reiki.
- Różdżkarstwo, wahadlarstwo, feng-shui, piramidki
energetyczne.
- Stosowanie odpromienników.
- Hipnoza, autohipnoza (poza gabinetami lekarskimi).
- Homeopatia (nie mylić z ziołolecznictwem!).
- Leczenie na odległość, np. przez ekran telewizora,
przekazywanie jakichś mocy, fluidów itd.
- Akupunktura i akupresura, leczenie “energią chi”,
otwieranie tzw kanałów energetycznych, czakramów.
- Leczenie psychotroniczne i biotroniczne.
- Mudry, ayurveda.
- Leczenie kolorami, kamieniami, kryształami,
metalami.
- Metoda Silvy, terapia gestalt.
- Hagioterapia, kinezjologia edukacyjna, uzdrawianie
energią rąk i gestami.
- Irydologia – diagnoza z obserwacji tęczówki oka.
- OOBE (out of body experience) – wychodzenie poza
ciało i świadome śnienie (lucid dream).
- Terapie reinkarnacyjne, odkrywanie swoich
rzekomych poprzednich wcieleń, rebirthing.