Rozdział V
Następnego dnia rano obudziły mnie zapierające dech wiadomości od
pracowników Rosalyn, że jej najdroższy pies, Penny, został zaatakowany.
Pani Cartwright wezwała mnie do komnaty swojej córki, abym nic nie mówiąc
pomógł Rosalyn przestać płakać. Starałem się ją pocieszyć, ale jej szloch nie
zmniejszał się i był denerwujący jak nigdy.
Cały czas Pani Cartwright dawała mi pełne dezaprobaty spojrzenia, że
powinienem lepiej uspokajać Rosalyn.
- Masz mnie - powiedziałem w pewnym momencie, żeby tylko ją uspokoić. Wtedy
Rosalyn rzuciła mi się na szyję, płacząc tak mocno na moim ramieniu, że łzy
pozostawiły mokry ślad na mojej kamizelce. Starałem się być sympatyczny, ale
czułem ukłucie zmartwienia, widząc, w jaki sposób ona to przechodziła, kiedy płakała.
Pomimo wszystko, ja nigdy tak nie płakałem. Nawet, gdy moja matka zmarła. Ojciec
mi na to nie pozwolił.
Musisz być silnym wojownikiem, powiedział na pogrzebie.
I tak było.
Nie płakałem, gdy zaledwie tydzień po śmierci matki, nasza niania, Cordelia, zaczęła
w zamyśleniu nucić francuską kołysankę, którą matka zawsze śpiewała.
Ani gdy ojciec zdjął portret Matki, wiszący w głównym pokoju.
Nawet, gdy Artemisa, ulubionego konia matki, trzeba było uśpić.
- Czy widziałeś psa? zapytał Damon, kiedy szliśmy razem w nocy do miasta, aby
dostać napoje w tawernie. Obecnie, do kolacji, na której miałem publicznie
oświadczyć się Rosalyn pozostało tylko kilka dni, więc mieliśmy udać się na whisky z
okazji zbliżającego się ślubu. Nie mniej tak nazywał to Damon, wydłużając swój
akcent na równej powierzchni, Charlestonian, przeciągając samogłoski i wyciągając
19
brwi. Próbowałem się uśmiechnąć, jak gdybym myślał, że to świetny dowcip, ale gdy
zacząłem mówić, wiedziałem, że nie mogłem powstrzymać mojego niepokoju w
związku z poślubieniem Rosalyn. Nie było w niej nic złego.
To po prostu... po prostu, nie była Katherine.
Powróciłem moimi myślami do Penny.
- Tak. Jej gardło było rozcięte, ale jakie zwierze pozostawiłoby jej wnętrzności,
dziwne prawda? - powiedziałem, pośpiesznie, próbując za nim nadążyć. Armia
uczyniła go silniejszym i szybszym.
- To dziwny czas, bracie - powiedział Damon - Może to Yankees naśmiewał się z
przekąsem.
Kiedy szliśmy w dół, brukowanymi uliczkami, zauważyłem oznaczenia
umieszczone na większości drzwi: nagroda stu dolarów była oferowana każdemu, kto
znajdzie dzikie zwierzę odpowiedzialne za ataki.
Patrzyłem na szyld. Może mógłbym je znalezć, potem wziąć pieniądze i kupić
bilet na pociąg do Bostonu, czy Nowego Jorku lub jakiegoś miasta, w którym nikt nie
mógłby mnie znalezć i nikt nigdy nie słyszał o Rosalyn Cartwright.
Uśmiechnąłem się do siebie, to byłoby coś, co Damon mógłby rzeczywiście zrobić -
nigdy nie martwił się o konsekwencje albo o uczucia innych osób. Chciałem zwrócić
jego uwagę na szyld i zapytać, co by zrobił ze stu dolarami, kiedy zobaczyłem kogoś
gorączkowo machającego w naszą stronę z przed apteki.
- Czy to są bracia Salvatore? zawołał głos z ulicy.
Spojrzałem przez mrok i zobaczyłem, Pearl, aptekarkę, stojącą przed swoim sklepem z
córką, Anną. Pearl i Anna były kolejnymi dwiema ofiarami wojny. Mąż Pearl zmarł
podczas oblężenia Vicksburg, wiosną ubiegłego roku. Po tym, Pearl musiała znalezć
dom w Mystic Falls i prowadzić aptekę, która zawsze była pełna. W szczególności
Jonathan Gilbert był tam prawie zawsze, skarżył się na niektóre dolegliwości albo
kupował jakieś lekarstwa.
Miasto było pełne plotek, kiedy u niej bywał.
20
- Pearl, pamiętasz mojego brata, Damona? zwołałem, kiedy doszliśmy do placu, aby
je powitać.
Pearl uśmiechnęła się i skinęła głową. Jej twarz była bez zmarszczki, przez co
grupa dziewcząt w różnych zawodach próbowała ustalić, ile ona ma lat.
Miała córkę, która była tylko o kilka lat młodsza ode mnie, więc nie mogła być, aż tak
młoda.
- Obydwoje oczywiście wyglądacie przystojnie - powiedziała czule.
Anna była odbiciem swojej matki, a gdy stanęły obok siebie, obydwie wyglądały tak,
jakby mogły być siostrami.
- Anno, każdego roku wyglądasz piękniej. Czy jesteś w odpowiednim wieku, żeby iść
już na tańce? - zapytał Damon z błyskiem w oczach.
Uśmiechnąłem się mimo sobie. Oczywiście Damon był w stanie oczarować zarówno
matkę jak i córkę.
- Prawie - powiedziała Anna, a jej oczy zabłysły w oczekiwaniu. Piętnastka była
wiekiem, w którym dziewczęta były na tyle dorosłe, aby pozostać przez całą kolację i
posłuchać rozpoczynającego przez zespół walca.
Pearl włożyła artystycznie wykuty klucz do zamka apteki, a następnie
odwróciła się do nas.
- Damonie, możesz zrobisz mi przysługę? Mógłbyś się upewnić, czy Katherine trafi na
jutrzejszy wieczór? Jest uroczą dziewczyną, a dobrze, wiesz, jak ludzie mówią o
obcych. Znałam ją w Atlancie.
- Obiecuję - powiedział Damon uroczyście.
Zesztywniałem. Damon miał eskortować Katherine na jutrzejszy wieczór?
Nigdy nie myślałem, że przyjdzie na imprezę i nie mogłem sobie wyobrazić, jak się
przed nią oświadczam. Ale czy miałem wybór? Powiedzieć ojcu, żeby nie zapraszał
Katherine? Nie oświadczać się Rosalyn?
- Miłej zabawy wieczorem, chłopcy powiedziała Pearl, wybijając mnie z zamyślenia.
- Zaczekaj! - zawołałem, zapominając na chwilę o kolacji.
Pearl odwróciła się, z dziwacznym wyrazem twarzy.
21
- Jest ciemno i coraz więcej ataków. Czy chciałybyście, żeby was eskortować do domu
panie? - zapytałem.
Pearl potrząsnęła głową.
- Anna i ja jesteśmy silnymi kobietami. Wszystko będzie dobrze. Poza tym... -
zarumieniła się i rozejrzała, jakby w obawie, aby nie zostać podsłuchaną.
- Wierzę, że Jonathan Gilbert zechce zrobić to dla nas. Ale dziękuję za troskę.
Damon uniósł brwi i cicho zagwizdał.
- Wiesz, jak ja lubię silne kobiety... - szepnął.
- Damon. Bądz stosowny. - powiedziałem, uderzając go w ramię.
Przecież już nie był na polach bitewnych. Był w Mystic Falls, mieście, gdzie
ludzie lubią podsłuchiwać i kochają plotkować. Czyżby zapomniał o tym tak szybko?
- Dobrze, ciociu Stefan! - Dokuczał mi Damon, podnosząc wysoko głos i sepleniąc.
Roześmiałem się mimo sobie i dobrze odmierzając uderzyłem go znowu w ramię. Cios
był lekki i poza tym czułem się dobrze w pewnym sensie uwolniłem się od
niektórych zmartwień, że był on w stanie odprowadzić Katherine na kolację.
On dobrodusznie uderzył mnie z powrotem i nieprzerwanie byliśmy podzieleni
pomiędzy wszystkimi braterskimi bijatykami, dopóki Damon nie pchnął drewnianych
drzwi do tawerny w Mystic Falls. Natychmiast zostaliśmy powitani przez
entuzjastycznie uśmiechającą się zmysłową rudą barmankę za ladą. Było jasne, co
Damon robił będąc sam w domu przy różnych okazjach.
Poszliśmy na tył karczmy. W pomieszczeniu pachniało trocinami i potem, a
mężczyzni w mundurach byli wszędzie. Niektórzy mieli opaski na głowach, inni nosili
temblak, a niektórzy kuśtykali do lady o kulach.
Poznałem Henrego, ciemnoskórego żołnierza, który praktycznie mieszkał w tawernie,
popijając samemu whisky w kącie.
Robert opowiedział mi historie o nim:
Nigdy z nikim nie utrzymywał stosunków towarzyskich i nikt nigdy nie widział go w
świetle dnia. Mówiono, że może to on był powiązany z atakami, ale jak może być,
jeśli zawsze przebywał w tawernie?
22
Przeniosłem oczy na pozostałą część sali. Starsi mężczyzni byli ciasno
zgromadzeni w rogu, grali w karty i popijali whisky, a w przeciwnym rogu, było kilka
kobiet. Mogłem powiedzieć, że róż na policzkach i pomalowane paznokcie, nie były
typowymi sprawami spędzania czasu w naszym dzieciństwie z Clementine Haverford,
czy Amelią Hawke. Kiedy przechodziliśmy obok, jedna z nich otarła moją rękę
jednym z pomalowanych paznokci.
- Podoba ci się tutaj?
Damon odciągnął drewniany stół od ściany, z rozbawionym uśmiechem na twarzy.
- Przypuszczam, że tak
Uderzyłem w dół twardej ławki z drewna, przyglądając się mojemu otoczeniu
po raz kolejny. Będąc w tawernie, czułem, że natknę się na tajne stowarzyszenie ludzi,
którzy wiedzą tylko jedną rzecz. Wiedziałam, że mają niewielkie szanse, aby odkryć,
że byłem żonatym mężczyzną i mam być w domu każdego wieczora.
- Przyniosę nam napoje - powiedział Damon w drodze do baru.
Patrzyłem, jak oparł łokcie na blacie i z łatwością rozmawiał z barmanką, która
odchyliła głowę do tyłu i śmiała się tak, jakby powiedział coś zabawnego.
A prawdopodobnie powiedział. Dlatego wszystkie kobiety zakochiwały się w nim.
- Więc jak to jest być żonatym mężczyzną?
Odwróciłem się i zobaczyłem dr Janesa za sobą. Dr Janes był dobrze po
siedemdziesiątce, nieco zniedołężniały i często na cały głos ogłaszał komuś, kto chciał
go słuchać, że jego długowieczność była spowodowana wyłącznie jego cudownym
odpustem w piciu whisky.
- Nie ożeniłem się jeszcze, doktorze - Uśmiechnąłem się, mocno pragnąc, żeby Damon
wrócił już z naszymi napojami.
- Ach, mój chłopcze, ale będziesz. Pan Cartwright dyskutował to w banku tygodniami
z młodą i ładną Rosalyn. Dobra partia! - Dr Janes nieprzerwanie mówił głośno.
Rozejrzałem się, mając nadzieję, że nikt nie słyszał.
W tym momencie pojawił się Damon i delikatnie ustawił nasze whisky na stole.
- Dziękuję - powiedziałem, wypijając ją jednym haustem. Dr Janes pokuśtykał dalej.
23
- Spragniony, co? - Damon zapytał biorąc mały łyk swojego picia.
Wzruszyłem ramionami. W przeszłości nigdy nie ukrywałem moich tajemnic
przed bratem, ale mówiąc o Rosalyn czułem niebezpieczeństwo. Jakkolwiek, nie
ważne, co powiedziałem czy czułem, musiałem się z nią ożenić.
Jeśli ktoś przypuszczalnie usłyszałby, ode mnie jakieś żale, nie zakończyłby rozmowy.
Nagle przede mną pojawiła się nowa whisky. Spojrzałem w górę i zobaczyłem
całkiem ładną barmankę, rozmawiającą z Damonem z drugiej strony stołu.
- Wyglądasz jakbyś tego potrzebował. Wydaje mi się, że miałeś ciężki dzień -
barmanka mrugnęła jednym ze swoich zielonych oczu i postawiła szklankę rozlewając
na ociosany, drewniany stół przede mną.
- Dziękuję - powiedziałem i wziąłem mały, wdzięczny łyk.
- Zawsze - powiedziała barmanka, a jej krynolinowa spódnica wirowała na jej
biodrach. Patrzyłem, jak wycofywała się z powrotem. Wszystkie kobiety w tawernie,
nawet te ze straconą reputacją, były bardziej interesujące niż Rosalyn. Ale to nie miało
znaczenia, na kogo spojrzałem, bo widziałem tylko jeden obraz, który wypełniał cały
mój umysł - była to twarz Katherine.
- Alice cię lubi zauważył Damon.
Potrząsnąłem głową.
- Wiesz, że nie mogę. Pod koniec lata, będę żonatym mężczyzną. Ty, w międzyczasie,
może sobie robić, co chcesz.
Oznaczało to, że jestem obserwowany, ale słowa przechodziły przeze mnie jak wyrok.
- To prawda - powiedział Damon. - Ale wiesz, że nie musisz robić czegoś tylko,
dlatego, że ojciec tak mówi, prawda?
- To nie jest takie proste - Zacisnąłem szczęki.
Damon nie mógł tego zrozumieć, ponieważ był dziki i nieposkromiony - tak
bardzo, że ojciec powierzył mnie, młodszemu bratu, przyszłość Veritas, rolę, w której
teraz się dusiłem.
24
Resztki zdrady przeplatały się z tą myślą, że to z winy Damona musiałem na
swoich ramionach nosić tak dużą odpowiedzialność. Potrząsnąłem głową, jakbym
chciał, usunąć z niej tą myśl i wziąłem kolejną whisky.
- To bardzo proste - powiedział Damon, nieświadomy mojej chwilowej irytacji. -
Powiedz mu, że nie jesteś zakochany w Rosalyn, że potrzebujesz znalezć własne
miejsce w świecie, a nie podążać za czyimiś rozporządzeniami na oślep. To, czego się
nauczyłem w wojsku: Musisz uwierzyć w to, co robisz. W przeciwnym razie, jaki jest
sens?
Potrząsnął głową.
- Nie jestem taki jak ty. Ufam, ojcu i wiem, że on chce dla mnie jak najlepiej. Tyle, że
chciałbym... chciałbym mieć więcej czasu - powiedziałem w końcu.
To była prawda. Może mógłbym pokochać Rosalyn, ale myśl, że mogę wyjść za mąż i
mieć dzieci w ciągu krótkiego roku napawało mnie lękiem.
- Ale będzie dobrze - powiedziałem w ostateczności. Musiało być.
- Co myślisz o naszym nowym gościu? powiedziałem, zmieniając temat.
Damon uśmiechnął się.
- Katherine - powiedział, dzieląc jej imię na pełne trzy sylaby, tak jakby próbował tego
słowa. - Obecnie, to dziewczyna, o której trudno się czegoś dowiedzieć, nie sądzisz?
- Sądzę - powiedziałem, zadowolony z tego, że Damon nie wiedział, że marzyłem o
Katherine w nocy. Za dnia zatrzymywałem powóz przy jej drzwiach, aby zobaczyć,
czy usłyszę ją śmiejącą się ze swoją pokojówką.
Raz nawet zatrzymałem się w stajni przez wyrazny zapach cytryny i imbiru
przechodząc obok jej konia, Clovera. Po prostu jej zapach utrzymywał się dalej,
chociaż nie było jej w tym momencie w stodole, w otoczeniu koni.
Zdałem sobie sprawę, że staje się niezrównoważony.
- Nie lubią takich dziewczyny jak ona w Mystic Falls. Myślisz, że ona ma gdzieś
żołnierza? -zapytał Damon.
- Nie! - powiedziałem, zirytowany po raz kolejny - Ona jest w żałobie po swoich
rodzicach. Nie sądzę, żeby szukała kawalera.
25
- Oczywiście - Damon zmarszczył brwi, jednocześnie przyjął wyraz skruchy.
- A ja niczego nie będę zakładać. Ale jeśli ona potrzebuje się wypłakać, to będę
szczęśliwy, udzielając jej pocieszenia.
Wzruszyłem ramionami. Byłem już pewien, że nie chcę dłużej słyszeć, co myśli
o niej Damon. W rzeczywistości była piękna, a ja już prawie chciałem, żeby ktoś z
odległych krewnych z Charleston lub Richmond albo Atlanty, zaprosił ją, żeby
zamieszkała z nimi. Będąc poza jej wzrokiem, może mógłbym jakoś zmusić się do
pokochania Rosalyn.
Damon spojrzał na mnie i wiedziałem, jak zle w tej chwili musiałem wyglądać.
- Zdrowie, bracie - powiedział - Noc jest młoda i mamy whisky.
Ale nie było wystarczająco dużo whisky w całej Virgini, aby sprawić, żebym
pokochał Rosalyn... lub zapomniał o Katherine.
***************************************************************************
26
Tłumaczenie Monika z chomika http://chomikuj.pl/monalisa00
Korygowała Kasia z chomika http://chomikuj.pl/Kasienkaaa7
Pozostałe rozdziały będę dodawać na
http://chomikuj.pl/monalisa00/VAMPIRE+DIARIES/EBOOK+pl+-+Sefan%27s+Daries+-
T*c5*81UMACZNIE/TOM+I+-+The+Vampire+Diaries+-+Sefan%27s+Diaries+-+1+-
+Origins
27
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Stefen s Diaries Rozdział IIStefen s Diaries Rozdział VIStefen s Diaries Rozdział IVStefen s Diaries Rozdział IIIStefan s Diaries Rozdział XIIIStefan s Diaries Rozdział IXStefan s Diaries Rozdział XXStefan s Diaries Rozdział VIIStefan s Diaries Rozdział XStefan s Diaries Rozdział XXIStefan s Diaries Rozdział XVStefan s Diaries Rozdział XVIIIStefan s Diaries Rozdział XIStefan s Diaries Rozdział XVIIwięcej podobnych podstron