82
N
O W O C Z E S N Y
T
E C H N I K
D
E N T Y S T Y C Z N Y
P O G O D Z I N A C H
Okiem
obiektywu...
C
zasami zainteresowania
w wieku dorosłym bio-
rą się z dziecięcych marzeń
– mówi bohater wywiadu.
Na początku zafascynowa-
ło go spadochroniarstwo,
obecnie uwielbia fotografię.
Z Arturem Jarzębowskim
rozmawiała Anna
Olszewska-Adamowicz.
P O G O D Z I N A C H
Kiedy odkrył Pan zdolności
do fotografowania? Jak zaczęła się
przygoda z fotografią?
Nie wiem, czy nazwałbym to zdolno-
ściami do fotografowania. Bardziej
adekwatne byłoby określenie: zdolności
plastyczne. O ile zdolności plastyczne
kojarzą się z rysunkiem, rzeźbą i ma-
larstwem, to wbrew pozorom fotografia
ma wiele wspólnego z tymi kierunkami
sztuk plastycznych. Kompozycja, styl,
forma i treść to nieodłączne atrybuty kla-
sycznych sztuk plastycznych, których nie
brakuje również w fotografii.
Przygoda z fotografią zaczęła się
w szkole średniej i bynajmniej nie z wła-
snego wyboru. Można powiedzieć, że był
to „przymus dobrowolny”. Uczęszczałem
do liceum sztuk plastycznych, a jednym
z przedmiotów zawodowych była fo-
tografia. Początkowo lekcje fotografii
nie budziły mojego entuzjazmu. Efekty
uzyskiwane na zajęciach szkolnych były
raczej mizerne. Ubogie wyposażenie
szkolnej pracowni, jeden aparat i dwa
działające powiększalniki fotograficz-
ne na całą szkołę bardziej zniechęcały
niż mobilizowały do angażowania się
w zajęcia lekcyjne. Lekcje odbywały się
w podgrupach, a mimo wszystko ciężko
było cokolwiek robić w warunkach, gdy
Co stanowi pana hobby? Czym Pan się
zajmuje?
Miałem w życiu wiele zainteresowań.
Począwszy od kolekcjonowania znacz-
ków, przez klejenie modeli samolotów,
aż po spadochroniarstwo. Wraz z upły-
wem lat niektóre zainteresowania
wygasają, inne ewoluują, pojawiają się
nowe. Czasami zainteresowania w wie-
ku dorosłym biorą się z dziecięcych
marzeń. Tak właśnie jest w moim przy-
padku. Przez kilkanaście lat skakałem
ze spadochronem. Jako siedmiolatek
jeździłem z dziadkiem na lotnisko oglą-
dać skoki spadochronowe. Podobało
mi się to do tego stopnia, że po latach
sam spróbowałem i złapałem „bakcy-
la”. Kilka lat temu spadłem z drabiny
i odniosłem kontuzję nadgarstka, która
odnawia się czasami niespodziewanie.
Z tego powodu na bliżej nieokreślony
czas zawiesiłem działalność spadochro-
nową. Jak dotąd bodajże wszystko, czym
zajmowałem się w życiu, było poniekąd
moim hobby – nawet praca technika den-
tystycznego, którą wykonywałem przez
13 lat, a którą obecnie ograniczyłem
do minimum na rzecz fotografii i gra-
fiki komputerowej. Fotografią i grafiką
wcześniej zajmowałem się wyłącznie
hobbystycznie.
83
2
/ 2 0 1 1
P O G O D Z I N A C H
jedna osoba wykonywała ćwiczenia
warsztatowe, a pozostałych dwanaście
przyglądało się temu przez godzinę
lekcyjną. Sytuacja uległa zmianie, gdy
rodzice kupili mi aparat fotograficzny
marki Zenit, a ja za zaoszczędzone pie-
niądze nabyłem używany powiększalnik
wraz z całym niezbędnym osprzętem
do wywoływania zdjęć. Było to zaraz
po 1985 roku, w czasach gdy obowiązy-
wały kartki żywnościowe, był problem
z zaopatrzeniem w chemię fotograficzną,
odczynniki do wywoływania załatwiała
mi znajoma mamy, która pracowała
w szpitalu na radiologii. Od tego momen-
tu właściwie zaczęła się zabawa w foto-
grafię. Posiadałem aparat do własnego
użytku i mogłem okupować łazienkę,
którą na noc zamieniałem w ciemnię
fotograficzną.
Nie obywało się bez rodzinnych poty-
czek i zgrzytów. Rozlewane odczynniki
zostawiały plamy, których czasami nie
sposób było usunąć, zwłaszcza z tka-
nin. Moja mama często toczyła batalie
o butelki z roztworami odczynników
zostawione w łazience, których zwyczaj-
nie nie miałem gdzie przechowywać,
ponieważ mój pokój zapełniony był wy-
tworami szkolnej twórczości i wiecznie
panował w nim artystyczny nieład.
Co jest tak pasjonującego w fotografii?
Fotografia to nic innego jak uchwycenie
chwili, która już więcej się nie powtórzy.
Czyż nie to właśnie jest powodem, dla
którego utrwalamy sceny z życia naszych
bliskich bądź zabieramy aparat fotogra-
ficzny na urlop? W fotografii pasjonujące
jest to, że rzeczywistość można pokazy-
wać z różnej perspektywy i w różnym
świetle. Można ją przedstawić taką, jaką
jest naprawdę, odrealnić, skrzywić bądź
upiększyć.
Czy w dobie automatycznych aparatów
fotograficznych i graficznych
programów do obrabiania zdjęć
każdy może zrobić dobre zdjęcie?
Oczywiście. Wystarczy, że znajdziemy się
z naszym aparatem w odpowiednim miej-
scu i czasie. Wiele wybitnych, uznanych
na świecie fotografii powstało właśnie
w ten sposób.
Jak powstaje dobre zdjęcie?
Trudno zdefiniować, czym jest dobre
zdjęcie. Na pewno są krytycy kultury
i sztuki, którzy potrafią to określić.
Ja na pewno będę miał z tym kłopot,
ponieważ jest to sprawa indywidualne-
go podejścia do treści, formy i estetyki.
Mogę jedynie określić, czy konkretna
fotografia podoba się, czy też nie. Jeśli
wykonuję zdjęcie na zamówienie i speł-
nia ono oczekiwania zamawiającego,
to mogę powiedzieć, że jest dobre. Mimo
że mnie osobiście może się nie podobać.
To wszystko zależy od tego, jakie przyj-
miemy kryterium oceny. Jeśli jest nim
zgodność wykonanej pracy z wymaga-
niami i wytycznymi klienta, to dobre
zdjęcie powstaje mozolnie i długo. Po-
przedzone jest często wielogodzinnymi
przygotowaniami, czasami długimi
podróżami, a nawet nieprzespanymi
nocami. Do niektórych zdjęć potrzebny
jest drogi sprzęt i kosztowne rekwizyty.
Czasami zachodzi potrzeba stworzenia
od podstaw różnych urządzeń i przyrzą-
dów, których nie ma w sprzedaży bądź
są tak drogie, że nie opłaca się ich naby-
wać do wykonania jednego zdjęcia.
Zapraszamy
do lektury
fotoporadnika
autorstwa Artura
Jarzębowskiego
opublikowanego
w książce „Sztuka
i Rzemiosło cz. II”
Wydawnictwa
Elamed.
fot. A. Jarzębowski
Z
f
J
i
E