Dynamika Grupowa

background image

1

Tematy polskie

MAX WEBER

DYNAMIKA GRUPOWA

PSYCHOSOCJOTECHNIKI

W WALCE Z CYWILIZACJ? I KO?CIO?EM

(WERSJA ROBOCZA BEZ PRZYPISÓW)

FUNDACJA POMOCY ANTYK

"WYDAWNICTWO ANTYK - MARCIN

DYBOWSKI"

Ksi??ka niniejsza bardzo potrzebna (tak si? je lubi
okre?la? w obozie “patriotycznym”, który kocha
nic nie zobowi?zuj?cy s?owotok) powinna ukaza? si?
zdecydowanie wcze?niej i pewnie tak by si?
sta?o, gdyby inne wcze?niejsze bardzo potrzebne
pozycje wydawnictwa zosta?y sprzedane w
normalny sposób i gdyby w “naszych” mediach
po?wi?cono im cho? troch? miejsca a ci, od których
zale?y los wolnego s?owa wzi?li do dystrybucji
cokolwiek z nak?adu tych ksi??ek, które sami
uwa?aj? za, jak to mówi?, “?wietne”. Niestety dzieje
si? inaczej i tak jak poprzednie wa?ne ksi??ki
Antyk-u tak i ta, wydana w dwóch tysi?cach nak?adu
(a przez to niestety kosztowna), rozchodzi?
si? b?dzie przez dwa lub trzy lata natrafiaj?c na ró?ne
blokady i przemilczenia (nawet w najbardziej
nieoczekiwanych miejscach).

Na ko?cu ksi??ki jest lista pozycji wydanych przez
Antyk, niestety jest to te? lista “przemilcze?”.
Prosz? j? przejrze? i porówna? z recenzjami w
“naszych” mediach (tych “patriotycznych” te? a
mo?e nawet przede wszystkim).

Tak oto i inne cenne, i przygotowane ju? do druku
ksi??ki, które czekaj? na swoj? kolej by g?osem
swoim nie?? ratunek Ojczy?nie i Ko?cio?owi, po
prostu nie uka?? si?, dziel?c w ten sposób wraz ze
swoim wydawc? ten sam los: po?ród gromady
przyjació? psy zaj?ca zjad?y – los wida?
przeznaczony zaj?com w obozie “patriotycznym”.
Jak?e trafnie i przewiduj?co (bo przed upadkiem
Pierwszej Rzeczypospolitej) opisa? go we fraszce ks.
biskup Krasicki.

WYDAWCA


Dedykowane trzem najwa?niejszym kobietom mego
?ycia: mojej Matce, mojej ?onie i mojej
Nauczycielce A.B.K.

Ze szczególnym podzi?kowaniem S.B., dzi?ki którego
radom poczyniono wiele poprawek.

Nota biograficzna

Michael M. Weber urodzi? si? w Hagen (Westfalia) w
1949 r. Studiowa? germanistyk?, anglistyk?,
histori?, histori? sztuki, ró?ne j?zyki pozaeuropejskie
oraz pedagogik?. D?ugoletnia dzia?alno??
nauczycielska na ró?nych poziomach szkolnictwa oraz
w kszta?ceniu doros?ych. Od roku 1990
wzmo?ona dzia?alno?? publicystyczna w tygodnikach i
miesi?cznikach chrze?cija?skich, szczególnie
na tematy zwi?zane z psychotechnikami, etyk?
seksualn?, “ko?cio?ami pierwotnymi”,
fundamentalizmem, sektami, feminizmowi (w zwi?zku
z dwiema ostatnimi ?wiatowymi konferecjami
ONZ, w których bra? udzia? jako delegat organizacji
“Human Life International" – Szwajcaria).

Wprowadzenie

“?yjemy w ?wiecie ci?g?ych przemian” – to zdanie
zalicza si? do najcz??ciej s?yszanych sloganów
ostatnich lat. Poniewa? jeszcze nigdy nie istnia? ?wiat
w stanie nieruchomym, zdanie to wydaje si? z
jednej strony banalne, z drugiej za? kryje si? za tym
program polityczny, pewien rodzaj filozofii a
mo?e trafniej ideologii, która tradycje i do?wiadczenia
pragnie postawi? w negatywnym ?wietle,
albowiem te nie chc? ulec “post?powi”. Ten, kto
wyst?puje przeciwko tej zmianie nara?a si? na
niebezpiecze?stwo zostania pogardliwie nazwanym
fundamentalist? lub wiecznym wsteczniakiem.

Nie tylko w ?wiecie, lecz tak?e wewn?trz Ko?cio?a to
sprzysi??enie wy??dza z?o:

- Na poszczególnych kursach dla kandydatów do
seminariów, którzy winni zosta? przygotowani do
celibatu, ma miejsce uprawomocniona seksualizacja.

- Na szkoleniach dokszta?caj?cych wzywa si? wr?cz
do rewolucji.

- Elementy ezoteryki i szamanizmu przebijaj? si? coraz
si?niej i zostaj? uznane jako “nowe formy
prze?ywanego chrze?cija?stwa.”

- “Bibliodramat” zaw?adn?? zaj?ciami religii: dzieci i
m?odzie? w swobodnie improwizowanej grze z
podzia?em na role przedstawiaj? historie z Biblii, w
celu odczucia, jak “czuli si?” Jezus, Maryja,
?azarz i pozostali.

- W mi?dzyczasie pojawiaj? si? w Niemczech kap?ani,
którzy “Ojcze nasz” odta?cowuj? wokó?
o?tarza.

background image

2

Przyk?ady te mo?na mno?y?. Cz?sto s? one tak
absurdalne, i? nie wydaje si? mo?liwe branie ich na
serio. Niektórzy widz? w tym jedynie poszczególne
pomieszania i dziwactwa, które od zawsze by?y
obecne. Faktem jest jednak, jak silnie i niewzruszenie
wyst?puje si? przciwko tym, którzy s?ownie
wyra?aj? si? z dezaprobat? o owej “manii przemiany”,
b?d? chc? jedynie pozosta? przy swojej
wierze i religii. Do przemy?lenia sk?ania to, i?:

- Seminarzy?ci, którzy kl?kaj? podczas momentu
Przemienienia ?w., podczas kiedy inni stoj? wokó?
o?tarza, ryzykuj? niekiedy skierowanie do psychologa.

- Kandydatom do stanu kap?a?skiego, którzy wykazuj?
orientacj? duchowo-duchown?, zarzuca si?
w niektórych seminariach, jakoby by? to wyraz
“s?abo?ci osobowo?ci”.

- Seminarzystom, którzy w czasie swojego
wykszta?cenia nie chc? uczestniczy? w
psychotechnikach, niejednokrotnie “daje si? do
zrozumienie”, i? powinni poszuka? sobie innego
zawodu.

Od jakiego? czasu wyst?puje si? nie tylko przeciwko
poszczególnym osobom, lecz ca?ym
organizacjom b?d? grupom, które nie pozwalaj? si?
podda? “ideologii przemiany”. Mo?e wystarcz?
dwa przyk?ady:

- W Zurychu – prawdopodobnie dzi?ki podatkom
ko?cielnym katolików – sfinansowano ksi??k?, w
której Opus Dei zrównany jest z mafi?. /1 Autor,
Matthias Mettner, jest kierownikiem katolickiej
Akademii Paw?a. Podkre?la wyra?nie, i? nie chodzi
mu jedynie o Opus Dei, lecz tak?e o wiele
innych organizacji. Wymienia w tym miejscu
Communione e Liberazione, Pro Ecclesia, Fokolarini i
wiele innych. Mettner zestawia je wszystkie z mafi?.

- Kap?an Joachim Muller z grupy roboczej “Nowe
ruchy religijne w Szwajcarii” ostrzega? w czasie
jednego z wyk?adów przed “Pro Ecclesia”, przed
“Maryjn? Wspólnot? Kobiet i Matek”, przed
zwi?zkiem harcerskim “Ognisko Miko?aja z Flue”
(Feuerkreis Niklaus von Flue) i innymi, poniewa?
grupy te zaliczy? trzeba do “katolickiego
fundamentalizmu”. Podczas, gdy Akademia Paw?a
wyra?nie dystansuje si? od Rzymu, wy?ej wymieniona
grupa w dalszym ci?gu podlega
Szwajcarskiej Konferencji Biskupów, lecz do tej pory
nie wyszed? stamt?d ?aden g?os protestu.


Sie? grupowo-dynamiczna

"?yjemy w ?wiecie ci?g?ych przemian” – to zdanie
sta?o si? has?em programu realizowanego ju?
od dziesi?tek lat. Dzisiaj wielu ludzi milknie z
przera?enia wobec jego skutków. G?ównym punktem
tego programu, jego osi? obrotu s? tzw.
psychotechniki, znane równie? pod poj?ciem
“dynamiki
grupowej” Te stale unowocze?niane metody wkradaj?
si? do instytucji ko?cielnych jak ko? troja?ski.
Obecnie trudno sobie wyobrazi? jakiekolwiek
szkolenie duszpasterskie czy kap?a?skie, które nie
by?oby realizowane metod? dynamiki grupowej.
Metoda ta, ugruntowana mocno w ko?cio?ach
protestanckich ju? od pocz?tku lat 70-tych, teraz
zakorzeni?a si? w ko?cio?ach katolickich. Jest ju?
tak pot??na, ?e dochodzi nawet do odrzucania
pisemnych skarg dotkni?tych przez ni? osób, przez
poszczególnych biskupów.

Instytucje, które organizuj? tego typu kszta?cenie
duszpasterzy, s? w znacznej cz??ci
odpowiedzialne za konflikty wewn?trz ko?cio?a i
mi?dzy chrze?cijanami. Trudna sytuacja
spot?gowana jest dodatkowo tym, ?e metody
psychotechniczne, wg których prowadzi si? te
szkolenia z za?o?enia i ?wiadomie podsycaj? konflikty,
skierowane s? bowiem na radykaln?
przemian? spo?ecze?stwa.

Histori? dynamiki grupowej da si? ?ledzi? od pocz?tku
lat 20-tych. Lecz dopiero z ko?cem drugiej
wojny ?wiatowej mo?na mówi? o planowym
rozpowszechnianiu metody grupowo-dynamicznej.
Niektórzy psychologowie i socjologowie w Stanach
Zjednoczonych zajmowali si? po zako?czeniu
wojny intensywnie pytaniem, co decyduje o
przemianie spo?ecze?stwa. Celem poszukiwa? by?o
wynalezienie metody, któr? mo?na by?oby wp?ywa?
na kulturow? i spo?eczn? przemian?
spo?ecze?stw, jak równie? mo?na by manipulowa?
kultur? i relacjami pomi?dzy lud?mi. Najbardziej
efektywn? metod? okaza?a si? w?a?nie metoda
grupowo-dynamiczna, natomiast w ludziach
okre?lonych profesji widziano tzw. ”agentów
przemiany”: zaliczali si? do nich pracownicy opieki
spo?ecznej, pracownicy poradni wychowawczych i
ma??e?skich, kadra kierownicza,
psychologowie, nauczyciele, teolodzy itd. Przede
wszystkim w?a?nie w tych grupach zawodowych
zosta?y wprowadzone szkolenia grupowo-dynamiczne.
Ju? w1956 roku przeprowadzone w Stanach

background image

3

Zjednoczonych próby dotyczy?y w?a?nie
pracowników gospodarki i ko?cio?a.

W latach 60-tych radykalne manipulowanie
spo?ecze?stwem oprócz tej metody niesamowicie
przy?pieszy?y tzw. ruchy kontestacyjne i niepokoje
studenckie. Wtedy to wsz?dzie na tzw.
“zachodzie” wytryskiwa?y wprost spod ziemi centra,
które stosowa?y te metody. Obecnie s? one
tak rozpowszechnione, ?e w ?yciu parafii i nawet w
szkoleniach ksi??y znajduj? si? one na porz?dku
dziennym.

Co to jest dynamika grupowa?

Czy mog? sobie pa?stwo wyobrazi?, ?e wasz kap?an w
czasie weeckendu udaje si? na szkolenie, a
tam podskakuje w kó?ko? ?e k?adzie si? na plecach i
jak dzidziu? wierzga nogami i krzyczy? Te
pytania nie pochodz? z talk-show, w którym chodzi o
zbezczeszczenie Ko?cio?a katolickiego. To s?
powa?ne pytania. Co prawda trudno sobie wyobrazi?,
?e szkolenia dla duszpasterzy i ksi??y
prowadzone s? metod? grupowo-dynamiczn?, i ?e w
ten sposób przebiegaj?, ale niestety tak jest. Co
nale?y rozumie? pod nazw? “dynamiki grupowej" i
"psychotechniki"?

Przede wszystkim trzeba sobie zda? spraw? z tego, ?e
nie ka?da dynamika zachodz?ca wewn?trz
grupy jest tym samym co “dynamika grupowa”. Kiedy
ludzie si? spotykaj?, zawsze pomi?dzy nimi
rozwija si? pewien rodzaj dynamiki: jak na siebie
reaguj?; jaki wp?yw ma pojedy?czy uczestnik na
innych lub na grup? jako ca?o??; kto jest najbardziej
elokwentny itd. Tego wszystkiego nie okre?la
si? jako dynamik? grupow?. Wyobra?my sobie jednak,
?e kto? odkry? sposób, w jak mo?na
skutecznie tak? naturaln?, mi?dzyludzk? dynamik?
sterowa? tak, aby pojedynczy cz?onkowie
zachowywali si? w pewien ?ci?le okre?lony sposób –
to w?a?nie jest istot? dynamiki grupowej. W
formie sprytnie dobranych sytuacji wyj?ciowych
uczestnicy zostaj? skonfrontowani z uczuciami,
?yczeniami i my?lami istniej?cymi w
pod?wiadomo?ci, które pó?niej przez prowadz?cych
grup?,
zostaj? przedstawione jako prawdziwe, ale dotychczas
zepchni?te do pod?wiadomo?ci Ja.

Jedna sprytna sytuacja wyj?ciowa, np. w momencie,
kiedy prowadz?cy grup? co prawda jest
obecny, ale nic nie mówi i nie wykazuje ?adnej
inicjatywy powoduje u uczestników grupy po jakim?

czasie niepewno??, która mo?e prowadzi? a? do
wybuchów z?o?ci. Cz??ciej s? przeprowadzane
pewne gry, w których chodzi o to aby kto? z tej grupy
zosta? wykluczony. W takich sytuacjach po
jakim? czasie u uczestników ujawniaj? si? uczucia,
które w innych przypadkach s? kontrolowane, a
nad którymi trudno panowa? tylko w sytuacjach
ekstremalnych, gdy ju? nie potrafi? sobie oni
poradzi? w ?aden inny sposób. Te wy?aniaj?ce si?
nieopanowane uczucia zostaj? okre?lone jako
“prawdziwe” uczucia; to “prawdziwe Ja spod maski”;
t? stron?, która zawsze trzeba by?o ukrywa?,
do której nie mo?na si? by?o przyzna?, która jednak
przecie? mi?dzy innymi do nas nale?y, (jest
cz??ci? nas.) Takie uczucia podczas seminariów
grupowo-dynamicznych zostaj? faworyzowane i
ochraniane. Uczestnik zostaje niejako wprowadzony
do tej cz??ci swojego Ja, uczy si? do niego
przyznawa?, oraz zaakceptowa? je i wyra?a?
publicznie.

Obserwuj?c taki przebieg spotkania mo?na zrozumie?,
dlaczego pocz?tkow? faz? seminariów i
?wicze? grupowo-dynamicznych niektórzy uczestnicy
prze?ywaj? jako “ulg?”, maj? wra?enie ?e
b?d? ca?kowicie i w pe?ni akceptowani, ?e wreszcie,
po raz pierwszy, b?d? mogli by? “naprawd?”
sob?, ?e nie musz? si? d?u?ej “kry?”. T? metod?
jednak, jak i mo?na sobie to ?atwo wyobrazi?,
?amane s? równie? tabu, bariery, zahamowania i
konwencje. natomiast: agresje, “negatywne”
uczucia (jak awersja i nienawi??) albo pobudzenie
seksualne znajduj? wreszcie uj?cie, mo?liwo??
“wy?ycia si?”. Obiecuje si? nowy rodzaj wolno?ci i
now? samo?wiadomo??. Niekiedy uczestnicy
rzeczywi?cie jakby odczuwaj? wi?ksz? swobod?.

Ale prawd? mówi?c, nie ma ?adnej, nowo zdobytej
wolno?ci. Indywiduum, które si? wyzwoli?o z
wszystkich wi?zi i zobowi?za?, które dotychczas
odczuwane by?y jako przymus, w rzeczywisto?ci
kar?owacieje (degeneruje si?). Ponadto psychotechniki
s? równie? dlatego niebezpieczne, ?e
prowokuj? ujawnianie najbardziej nawet g??bokich,
intymnych uczu?, doprowadzaj?c do ich
wybuchu. S? bowiem skrywane tak zwanymi
mechanizmami ochronnymi, które pe?ni? wa?n?
funkcj?. Im niepewniej cz?owiek czuje si? w swoim
?yciu, tym gro?niejszy jest dla niego udzia? w
tego typu grupach i spotkaniach.

W tym kontek?cie jest wa?ne, aby oddzieli?
psychotechniki od psychoterapii. W tej ostatniej
podobne mechanizmy ochronne i obronne równie?
odgrywaj? wa?n? rol?, jednak w ca?kiem inny

background image

4

sposób. W psychoterapii chodzi w pierwszym rz?dzie
o wgl?d we wcze?nie nabyte wzory zachowa?
i reakcji. W czasie jej trwania zostaje nawi?zana
intensywna relacja mi?dzy terapeut? i pacjentem,
która musi si? opiera? na zaufaniu, tak, aby coraz
bardziej otwieraj?c si? wobec terapeuty móg?
mie? wgl?d w siebie samego i móg? siebie lepiej
zrozumie?. Wgl?d w siebie samego, w historie
powstawania swego charakteru daje mo?liwo??
zdecydowanej przemiany i umo?liwia bardziej
swobodne decydowanie oraz kontrol? czynów i reakcji
w ?yciu spo?ecznym. W przeciwie?stwie do
tego psychotechniki podkre?laj?, jakoby pracowa?y w
“tu” i “teraz”. Centrum ich zainteresowania
jest do?wiadczenie chwili i takie równie?
do?wiadczanie rzeczywisto?ci. Analiza post?powania,
jego
przyczyn i ewentualnych skutków nie ma miejsca.

Jak wygl?da zebranie grupowo-dynamiczne, niech
przedstawi wydarzenie, które wydarzy?o si? w
Stanach Zjednoczonych. Chodzi o przypadek m?odej
kobiety, która po udziale w takim spotkaniu
odebra?a sobie ?ycie. Ameryka?ski psycholog Bruce
L. Maliver ju? w roku 1973 w swojej ksi??ce
“The Encounter Game” udokumentowa? ten
przypadek, którego przyczyn dopatruje si? w metodach
grupowo-dynamicznych./2 Nie ka?dy kontakt z
dzia?aniem grupowo-dynamicznym musi prowadzi?
do tak tragicznych skutków, równocze?nie jednak
podkre?la si?, ?e nie jest to wyj?tek, nie chodzi
tutaj o jedyny przypadek ?miertelny, który mo?e by?
powi?zany z psychotechnikami. Nie tylko
zreszt? w Stanach Zjednoczonych. spotyka si? takie
przypadki, lecz równie? w Europie./3 Jeszcze
wi?cej osób popad?o w psychoz? i musia?o zosta?
oddanych do kliniki. W czasopismach New-Age
pojawiaj? si? ju? adresy instytucji poradniczych, które
tworzy si? specjalnie dla ludzi dotkni?tych
kryzysami duchowymi po spotkaniach grupowo-
dynamicznych. /4 Zachowanie si? grupy, w ni?ej
opisanej historii, jest typowe dla tego typu spotka? i
obrazuje, jaki powstaje ogromny nacisk
psychiczny ca?ej grupy na poszczególnych jej
cz?onków. Jest on na tyle silny, ?e dany uczestnik
zdolny jest do czynów, których nigdy przedtem by nie
pope?ni?.

"Przypadek Julia"

Julia mia?a 32 lata, by?a niezam??na i po d?u?szym,
nieudanym zwi?zku mi?osnym ogarn??a j?
depresja. Szuka?a terapii, nie wiedzia?a jednak, do
kogo si? ma skierowa?. Przyjaciel, któremu

opowiedzia?a o swoich zamiarach samobójstwa,
opowiedzia? jej o grupach Encounter – tak brzmi
cz?sto u?ywana angielska nazwa owych, grupowo-
dynamicznych posiedze?. Po 15 minutowej
rozmowie wprowadzaj?cej, zosta?a przydzielona do
grupy w ilo?ci oko?o 12 osób, która si?
spotyka?a codziennie, wieczorami na par? godzin, pod
kierownictwem na wpó? wyszkolonego
przewodnika.

Uczestnicy grupy (od m?odzie?y do 60-latków)
zmieniali si? z wieczoru na wieczór, podobnie jak i
prowadz?cy grup?. Tutaj, po pewnym czasie Julia
nauczy?a si? dawa? upust swoim uczuciom –
nauczy?a si? by? w?ciek??.

Ta grupa, któr? Julia odwiedza?a, przekaza?a i
utwierdzi?a w niej ide?, ?e jej depresja
spowodowana jest wewn?trzn? z?o?ci?, która burzy si?
w jej wn?trzu i któr? ona skrz?tnie
ukrywa?a i bala si? j? otwarcie wyra?a?. Julia cz?sto
zostawa?a d?u?ej, aby “nauczy? si?
odczuwa?” swoj? z?o??. Jedno z posiedze? wygl?da?o
mniej wi?cej tak:

Prowadz?cy: “Wyrzu? z siebie troch? z?o?ci!”

Julia by?a niepewna i cicho spróbowa?a: “Jestem
w?ciek?a.”

Prowadz?cy. ”Nie wierz? ci. B?d? wiarygodna”

Prowadz?cy i reszta grupy pobudzali Juli?. Coraz
g?o?niej krzycza?a wi?c: “jestem w?ciek?a!”

Grupa wrzeszcza?a: “Wi?cej! Wi?cej! Nie jeste?
wystarczaj?co w?ciek?a!”

Atak wzmaga? si? coraz bardziej, a? ju? tylko
przera?liwie i bez tchu krzycza?a: “Jestem w?ciek?a!
Jestem w?ciek?a! Jestem w?ciek?a!” a? wpad?a w stan
histerii.

Typowe by?o, ?e inni uczestnicy grupy mówili jej
tylko: “To by?o dobre! Du?o z siebie wydali?a?!”
Albo trzymali j? w ramionach i g?askali j?. Julia
próbowa?a tego ci?gle na nowo. Za ka?dym razem
zostawa?a wprowadzana w stan silnego ataku z?o?ci,
po którym by?a ca?kowicie wyczerpana.

Kiedy w ko?cu prowadz?cy grup? i grupa okazali
zadowolenie i uznali problem Julii za za?atwiony,
skierowali uwag? na nast?pnego uczestnika. Nawet
sama Julia uwierzy?a, ?e jej tak d?ugo trwaj?cy

background image

5

stan depresji si? poprawi?. Czu?a si? weselsza ni?
kiedykolwiek. To powinno by? sygna?em
alarmowym. Ludzie, ze sk?onno?ciami do
samobójstwa, którzy wychodz? z g??bokiej depresji, s?
w
takiej sytuacji szczególnie zagro?eni. Nie znale?li oni
bowiem jeszcze ?adnej, pewnej drogi ?yciowej,
ani sposobu, jak radzi? sobie ze stoj?cymi przed nimi
problemami.

Prowadz?cy grup? Julii nie mia? profesjonalnego
wykszta?cenia. Rozczarowanie Julii przysz?o
bardzo szybko. Zakocha?a si? w jednym z
prowadz?cych grup?, który j? równie? utwierdza? w
przekonaniu ?e chce nawi?za? z ni? prawdziwy
stosunek mi?osny. Julia pozna?a go w tym czasie,
gdy podczas terapii poczu?a si? pewniejsza.
Zauwa?y?a jednak, ?e ów kierownik, w którym si?
zakocha?a, podobne zwi?zki i afery nawi?zywa?
równie? z innymi uczestniczkami grupy.

Dla Julii mia?o to fatalne konsekwencje: Trzy miesi?ce
po jej pierwszym spotkaniu
grupowo-dynamicznym pope?ni?a samobójstwo.

T?o historyczne: planowanie przemiany

Wp?yw dynamiki grupowej na zachodnie
spo?ecze?stwo jest cz?sto nie do?? u?wiadamiany.
Tymczasem jest on widoczny nie tylko w przyk?adach,
jak omówiony na wcze?niejszych stronach,
ale równie? bardzo silnie wnika ona w ca?okszta?t
?ycia duchowego i kulturalnego. W mowie
potocznej przyj??o si? du?o zwrotów i poj??, które s?
zwi?zane ze stosowaniem metody
grupowo-dynamicznej. np. “gor?ce krzes?o”, “tu i
teraz”, “wyrzuci? z siebie”, “praca cia?a”,
“trening cia?a”, “wy?adowa? emocje/ uczucia”,
“rozlu?ni? si?”... Aby do tego dosz?o, potrzeba
by?o kilka dziesi?cioleci.

"Narodowe laboratoria treningowe"

Zorganizowane wprowadzenie praktyk grupowo-
dynamicznych mo?na zaobserwowa? w roku 1946.
Wtedy to spotka?a si? w ameryka?skim stanie
Connecticut komisja, sk?adaj?ca si? z ?ydów,
chrze?cijan oraz cz?onków ministerstwa wychowania,
która zajmowa?a si? problemem rasowym.
Przewodnicz?cym tej komisji naukowej by? emigrant z
Niemiec, socjo-psycholog, Kurt Lewin.
Wyemigrowa? on jako ?ydowski obywatel z
narodowo-socjalistycznych Niemiec do Stanów
Zjednoczonych. Jako zadanie ?yciowe postawi? on
sobie znalezienie sposobu zapobie?enia

powtórzeniu si? tego rodzaju ludzkiej i kulturowej
tragedii jaka mia?a miejsce w Trzeciej Rzeszy.
By? on prze?wiadczony, ?e przyczyn? narodowego
socjalizmu by?o autorytarne pos?usze?stwo.
Poszukiwa? wi?c mo?liwo?ci wtargni?cia do sfery
psychicznej cz?owieka (tak?e u doros?ych), aby
osi?gn?? na ni? taki wp?yw, który umo?liwi?by
prze?amanie sk?onno?ci natury ludzkiej do
pos?usze?stwa. Mia?y temu s?u?y? jego eksperymenty
i studia.

On sam zmar? rok po tym spotkaniu. Ale trzej inni
cz?onkowie wy?ej wspomnianej komisji za?o?yli
krótko potem organizacj? pod nazw? “Sensitivity or
Laboratory Training”. W 1954 roku zmieniono
nazw? na “The National Training Laboratories” (NTL).
Przedmiotem zasadniczych bada? mia?o
by? odkrycie spo?ecznych zmian, to znaczy: jak i przez
co mo?na w sposób ?wiadomy kierowa?
zachowaniem ludzi. W roku 1958 ukaza?a si? ksi??ka
Ronalda Lippita, wspó?pracownika Lewina,
za?o?yciela ruchu psychotechnicznego z roku 1946,
pod tytu?em “Dynamika planowanych
przemian”. Lippit nie opisuje w niej obserwacji
stosunków spo?ecznych, lecz sposób w jaki mo?na
nimi sterowa?, a mianowicie przy pomocy "Agenta
przemiany”. Funkcj? tej osoby, jest kierowanie
tak? spo?eczn? przemian?. Najlepiej nadaj? si? do tej
roli zdaniem twórców tej metody psychiatrzy
lub kliniczni psycholodzy, socjolodzy, pracownicy
poradni wychowawczych itp. ale równie? trenerzy
managemntu, moderatorzy kr?gów dyskusyjnych i
konferencji, jak równie? doradcy zawodowi.
Osoby te winny by? kszta?cone w?a?nie na
?wiczeniach laboratoryjnych i wykaza? zaanga?owanie
w przy?pieszeniu zmian spo?ecznych. Metody
post?powania agentów przemiany powinny by?
oczywi?cie natury psycho-dynamicznej, tzn. opiera?
si? przede wszystkim na likwidacji
dotychczasowej hierarchii warto?ci i przekona?.

Swój pierwszy warsztat pracy organizacja NTL
wprowadzi?a w roku 1956 dla przedstawicieli
gospodarki i instytucji ko?cielnych. Dwa lata pó?niej
przedstawiony zosta? program dla pe- dagogów
i znacz?cych pracowników ró?nych prywatnych
organizacji (np. koncernu ESSO w USA). Dziesi??
lat pó?niej, tzn. w roku 1968 NTL koordynuje prac?
kilkuset trenerów na ameryka?skich
uniwersytetach i centrach ?wiczeniowych. Dzisiaj nie
istnieje w USA kierunek kszta?cenia, który w
swoim dalszym ci?gu nie proponowa?aby tych metod.
Psychotechniki zakorzeni?y si? szczególnie
mocno w szkoleniu kadry kierowniczej i pracowników
duszpasterskich. Tymczasem psycholodzy i

background image

6

socjolodzy triumfuj?, z powodu znalezienia ?rodka,
którym mo?na wp?ywa? na przysz?o??
ludzko?ci.

Kurt Spangenberg wyja?nia? ju? w 1970 w artykule
“Grupowo-dynamiczne modele wychowania i
nauczania”, ?e w przysz?o?ci rewolucje nie b?d?
potrzebne. Zaplanowana zmiana (‘planned
change’) b?dzie decydowa? o rozwoju kulturalnym i
spo?ecznym ludzko?ci. “D?ugi okres
aktualnych wyobra?e? o przemianach spo?ecznych za
pomoc? gwa?tu i przemocy, inspirowanych
empiryczno-racjonalnymi impulsami si? ko?czy.
Zostan? one zast?pione modelem zmian planowych.
(...)"/5

"Kontrkultura", Esalen i "psychologia humanistyczna"

?wiatowy prze?om dynamiki grupowej zosta? poparty i
uwarunkowany innym ruchem.
“Kontrkultura” w latach 60-tych zdobywa?a w USA
coraz wi?cej zwolenników. Ten ruch
zapocz?tkowa?a grupa paru osób, która w po?owie lat
40-tych wyra?aj?c swoj? awersje do ?ycia
mieszcza?skiego wg praw obywatelskich zacz??a si?
otacza? kultem. Allen Ginsberg, Jack Kerouac
i William S. Borroughs próbowali na si?? wygl?da?
niechlujnie, antyobywatelsko i oboj?tnie, zimno
(“cool”.). Kerouac, np. pisa? swoj? ksi??k? “On the
Road” na 30-metrowej rolce tapety, Ginsberg
pisa? sw? nienawi?ci? ziej?c? ksi??k? na rauszu pod
wp?ywem meskaliny, Borroughs, który
zastrzeli? swoj? ?on? w szale narkotycznym,
podró?owa? po ca?ym kraju i na skrawkach papieru
pisa? wszystko, co wpad?o mu do g?owy, kiedy chcia?
si? uwolni? z na?ogu heroiny. Ginsberg
zebra? jego zapiski i potem powsta?a z tego ksi??ka pt.
"The Naked Lunch" – mieszanina
halucynacji i szkiców satyrycznych.

W stowarzyszeniu “Psychologia humanistyczna”
znale?li si? psycholodzy, którzy has?o ‘tu i teraz’
poj?li jako trzeci? drog? psychologii i zamiast pracy
opartej na wnikliwej analizie powsta?a
kontrkultura, która w latach 60-tych wyrazi?a si? w
ruchu hippiesów i rewolucji studenckiej. Na
zachodnim wybrze?u, w Esalen w roku 1962 powsta?o
centrum, które wkrótce sta?o si? Mekk?
wszelkich ruchów kontestacyjnych. Tu spotyka?o si?
“wszystko”, co w obr?bie tej sceny mia?o
jaki? stopie? naukowy i nazwisko i chcia?o
uczestniczy? w sztucznie powodowanej przemianie
spo?ecze?stw, jednym s?owem wszyscy, którzy chcieli
uczestniczy? w ca?kowitym zniszczeniu

chrze?cija?sko-zachodnich tradycji, otwieraj?c
“kulturowy supermarket”, w którym ka?dy móg?by
by? dla siebie producentem i konsumentem. Trzeba
nam si? dok?adniej przyjrze? temu, co si? dzia?o
w Esalen, poniewa? tam w?a?nie powsta?a pierwsza
wytwórnia my?li czyli ruch
grupowo-dynamiczno-synkretyczny.

W Esalen dzia?a? Fritz Perls (1893–1970), znany
psychoanalityk i twórca terapii Gestalt. Wiele
kobiet, korzystaj?cych z jego terapii, donosi?o o jego
ordynarnych, seksualnych poczynaniach /6.
Podczas spotka? bi? kobiety i najch?tniej marzy? o
tym, by sta? si? dyktatorem na skal? ?wiatow?.
W swojej podstawowej pracy ”Terapia Gestalt”
przedstawia si? jako anarchista.

Dzisiaj liczne instytuty terapii Gestalt oferuj? ca??
gam? szkole? i dokszta?ce? zawodowych dla
duszpasterzy. Znajduj?cy si? w Würzburgu "Instytut
Zintegrowanej Terapii Gestalt" prowadzi trzy
lub czteroletnie “kursy dla teologów i terapeutów
Gestalt” Wydano podr?czniki dla duszpasterzy, w
których anarchista, pe?en wewn?trznego chaosu Fritz
Perls, zaliczany jest do “wielkich terapeutów
wszech czasów".

W Esalen spotka? mo?na równie? Johna C. Lilly (ur.
1915), który marzy? o tym, aby prowadzi?
dialog z delfinami i wielorybami. Lilly skonstruowa?
w czasie II wojny ?wiatowej zbiornik izolacyjny
/7, który dzisiaj, pod nazwa Samadhi-Tank spe?nia rol?
?rodka psychotechnicznego, szczególnie w
o?rodkach dla menad?erów. Przebywanie w ma?ym
zbiorniku, wype?nionym roztworem soli,
odizolowanym szczelnie od ?wiat?a i d?wi?ku mo?e po
pewnym czasie doprowadzi? do utraty
rozumu. Pojawiaj? si? stany ?miertelnego l?ku. Lilly,
dla wielu uchodzi za najbardziej znacz?cego
naukowca. Jest jednym z pierwszych "badaczy", który
ca?e swoje ?ycie zajmowa? si? narkotykami.
Te eksperymenty poczyni?y wiele szkód w jego
organizmie. W latach 1969-1971 utrzymywa?
intensywny kontakt z Instytutem w Esalen. Napisa?
wiele ksi??ek i artyku?ów. W jednym z jego
autobiograficznych pism formu?uje on, z ca?? powag?,
”histori? swojej ?wiadomo?ci”, pocz?wszy
od prawybuchu wszech?wiata, poprzez wszystkie
stopnie ewolucji a? do “swojej ludzkiej formy". /8

W zwi?zku ze swoimi do?wiadczeniami w Samahdi-
Tank, ketamin? i LSD opisuje stale
do?wiadczenia i prze?ycia mistyczne, m. in. spotkanie
z trzema “opiekunami”, z którymi filozofowa?.
/9

background image

7


Z tego i tym podobnych powodów uchodzi? wi?c
równie? za “wielkiego mistyka”.

Gregory Bateson (1904-1980), profesor z Berkeley,
sp?dzi? swój schy?ek ?ycia w Esalen. Uchodzi
za filozofa “nowego my?lenia”, a rodzinny Helm
Stierlin entuzjastycznie wyrazi? si? o nim jako “guru
systemowej terapii rodzinnej”. Terapia rodzinna sta?a
si? jedn? z najbardziej rozprzestrzenionych
form terapii grupowo-dynamicznych. “Systemowy”
zacz?tek psychotechniki wywodzi Bateson z
cybernetyki. Chcia? on przenie?? systemy
cybernetyczne na p?aszczyzn? spo?eczn?, pomimo ?e
Norbert Wiener, twórca cybernetyki, ustosunkowa? si?
do tego najwyra?niej sceptycznie. Swoimi
kra?cowymi analogiami z cybernetyk? Bateson
przyczyni? si? znacz?co do pseudonaukowych
koncepcji terapii rodzinnej.

Jako przyk?ad niech pos?u?y ilustracja nast?puj?cej
sceny, któr? Bradford P. Keeney, ucze?
Batesona, opisa? w swojej ksi??ce pt.: “Estetyka
przemiany”: “K?ótnia pomi?dzy cz?onkami rodziny
mo?e, podobnie jak temperatura w pokoju, eskalowa?
do niezno?nej granicy. Ta granica okre?lana
jest cz?sto, podobnie jak w przypadku termostatu,
przez zachowanie wywo?uj?cego k?ótni? innego
cz?onka rodziny. Tak, by? mo?e, sprzecza si? siostra z
bratem, a? do momentu, kiedy zacznie
warcze? pies. Warczenie psa odwróci uwag?
rodze?stwa, które zwróci si? ku niemu i zacznie si? z
nim bawi?.” /10 Na podstawie tego psychologicznego
modelu ”pracuj?” dzisiaj niezliczone kierunki
poradnictwa. W ten sposób niszczy si? rodziny i
ma??e?stwa. A duszpasterze zachwycaj? si?, jak
efektywnie i trafnie mo?na pos?ugiwa? si? tymi
psychologicznymi metodami.

Bateson odrzuca uznane naukowe twierdzenia i
za?o?enia, poniewa? wg niego obiektywno?? nie
istnieje: Wszystko jest subiektywne. Jego córka w
swojej autobiografii zwraca uwag? na
interesuj?cy fakt, ?e w modelu my?lenia Batesona
chodzi raczej o zracjonalizowanie jego cech
charakterologicznych: ”Do?wiadczenie Gregora by?o
do?wiadczeniem m?odszego dziecka, ze
stosunkowo ma?ymi szansami na zmian? tego, co
wokó? niego si? dzia?o. Zamiast tego szuka?
zrozumienia. Prze?ywa? horror przed napi?ciem
towarzysz?cym rozwi?zywaniu problemów.” (. . .)
Ale my?l?, ?e przyczyna jego zahamowa?, je?eli idzie
o to, aby mie? wp?yw na sytuacje ?yciowe,
le?y o wiele g??biej – w jego, wszystko przenikaj?cym
fatalizmie, poniewa? przez ca?e ?ycie

uwa?a?, ?e starania w kierunku rozwi?zywania
problemów mog? tylko spraw? pogorszy?.”/11
Batesonowi zatem wydawa?o si? bezsensownym
cokolwiek chcie? zmienia?. Ka?da ludzka
interwencja w ekosystemow? równowag?, mo?e wg
Batesona prowadzi? jedynie do zak?óce?.
Równocze?nie krytykuje on terapeutów, którzy usi?uj?
pomóc ludziom i dopatruje si? w nich
“manipulatorów” kieruj?cych si? “przerostem ch?ci
w?adzy”. On sam równie? ho?dowa? tej
maksymie, je?eli chodzi?o o w?asny stan zdrowia i
pozwala? na psucie z?bów, a? do momentu ich
wypadni?cia.

Metody jego nauczania i stosunek do uczniów
wskazuj? wyra?nie na jego autorytarny i elitarny
sposób zachowania. Swojego przeciwnika stawia?
niejako na straconej pozycji. ?wiadomie pl?ta? za
pomoc? nazw, metafor i wieloznaczno?ci doskona??
paj?czyn? zagmatwania, z której by? bardzo
dumny. W swojej teorii wychodzi? z za?o?enia, ?e we
wszystkich istotach ?yj?cych, formach
my?lenia jak i wzajemnych relacjach jest wpisany
“wzorzec”, który stanowi ich podstaw?. Uwa?a?,
?e on w?a?nie ten wzorzec odkry?. Nie dziwi zatem
fakt, i? czu? si? zwi?zany z antycznym
filozofem Heraklitem, któremu równie? chodzi?o o
odkrycie jedynej zasady, zawieraj?cej w sobie
zagadk? ?wiata. To, co u Heraklita stanowi? “logos”, u
Hegla – “ducha ?wiata”, u Platona “ide?”
chcia?by Bateson poj?? jako swój “wzorzec” lub
swojego ”ducha” – oczywi?cie w lekko
zam?conym sensie. W ten sposób zapytywa? si?: “Jaki
wzorzec ??czy raka z homarem i orchide? z
prymulk? i t? ca?? czwórk? ze mn? a mnie z nimi? I
nas sze?cioro z ameb? z jednej strony z
onie?mielonym schizofrenikiem z drugiej?" /12

Takimi irracjonalnymi i cz?sto absurdalnymi pytaniami
wywo?ywa? ogólne os?upienie, jednak wielu
studentów i autorów, w?a?nie z tego powodu, wpada?o
w zachwyt. Kiedy jedna z jego asystentek
odwa?y?a si? to sztucznie wywo?ane os?upienie i
zachwyt przerwa?; zwymy?la? j?: ”Ty ma?po!
W?a?nie mia?em tak pi?kne, soczyste owocne
milczenie. . . . . a ty musia?a? stratowa? je swoim
wielkim buciskiem!” /13 Po prostu swoje szalone
pomys?y próbowa? sprzeda? pod p?aszczem
genialno?ci.

Podobnie Alan Watts (1915-1973) by? jednym z
pierwszych w Esalen. By? pionierem w
dzia?aniach na rzecz stopienia w jedno chrze?cija?stwa
z buddyzmem. Na ok?adce jego biografii

background image

8

przedstawiony jest, jako zwolennik Herberta Marcuse,
“ojca” Nowej Lewicy. Tym, kim Marcuse
by? dla roku ‘68, tym by? Watts dla kontrkultury. /14
W przedmowie do ksi??ki, t?umaczka
(Susanne Schaup) charakteryzuje go “jako prekursora
wzajemnego przenikania si? chrze?cija?stwa i
buddyzmu, który mrówcz? prac? spowodowa?
zbli?anie si? ducha Wschodu i Zachodu, a którego
wynikiem sta?a si? g??boka przemiana zachodniej
?wiadomo?ci. (. . .)” Po lekturze historii ?ycia
Wattsa, ma si? wra?enie, ?e idzie o jednego z takich
?wiadków wspó?czesno?ci,, który odrzuca
prac? i nauk?, ale który w swojej r?ce dzier?y patent na
rozwi?zanie problemów ca?ej ludzko?ci.

Jako dziecko posiada? mistyczne b?d? te? magiczne
zdolno?ci: “celebrowa?em pogrzeby martwych
ptaków, nietoperzy i królików (. . .) /15 Jako m?ody
ch?opak by? prze?wiadczony o tym, ?e jest
mesjaszem lub guru. /16, w wieku 15 lat przeszed? na
buddyzm. Watts zna? bardzo dobrze
za?o?ycieli z Esalen, kierowa? pierwszym projektem w
instytucie. Równie? pó?niej cz?sto tam
bywa?, poniewa? wierzy?, ?e “tu dzieje si? co?, co ma
istotne znaczenie dla przysz?o?ci pedagogiki i
religii. Esalen odgrywa znacz?c? rol? w kszta?ceniu
woli, formacji i wewn?trznym rozwoju,
szczególnie w tym podstawowym zakresie, którego nie
naucza si? w szkole. Dotyczy to
najg??bszych problemów obejmuj?cych relacje
mi?dzyludzkie, relacje do siebie samego i do
wszech?wiata. Chodzi o to, aby to, co najskrytsze we
wn?trzu cz?owieka – odkry?, wyrazi? i
urzeczywistni? w konkretnych czynach. Takie
podej?cie wprowadza naturalnie religi?, filozofi? i
psychoterapi? do gry oraz jeszcze inne, bli?ej
nieokre?lone dyscypliny, które zajmuj? si? duchow? i
fizyczn? rzeczywisto?ci?. W?a?nie Esalen uda?o si?
pozosta? otwartym W?ród grup
nie-sekciarskich, które w rzeczywisto?ci s? sektami,
w?a?nie Esalen ma zaskakuj?co wiele punktów
widzenia mimo tego, ?e cia?o pedagogiczne stanowi?y
tak sugestywne osobowo?ci jak np. Fritz
Perls, Abraham Maslow, Carl Rogers Virginia Satir,
Ida Rolf, by wymieni? tylko niektórych. Esalen
znalaz?o na?ladowców w ca?ej Ameryce P?n. i
Europie. Jego metody zosta?y sprawdzone i
przej?te przez urz?dy i przedsi?biorstwa komercyjne,
znalaz?y doj?cie do ko?cio?ów i na
uniwersytety. “ /17

Autobiografia Wattsa pochodzi z roku 1972. Ju? w tym
czasie stwierdza on wprowadzenie metod
grupowo-dynamicznych do ko?cio?ów.

W Esalen pracowa? równie? Stanislav Grof, ur. w
1935, s?awny ze swoich eksperymentów z LSD,
który dowodzi?, ?e ?wiatopogl?d mo?na zmienia? za
pomoc? narkotyków i ró?nych technik oraz, ?e
sztucznie mo?na równie? wywo?ywa? do?wiadczenia
religijne. William Schutz, jeden z pierwszych
dynamików grupowych wyja?nia jednocze?nie, ?e on
sam, za pomoc? LSD, z ateisty sta? si?
mistykiem, zjednoczonym z kosmosem. /18

Eksperymenty Grofa z narkotykami tworz? podstaw?
“terapii transpersonalnej”, która dzi? coraz
cz??ciej zalecana jest w kszta?ceniu duszpasterskim,
bowiem dopuszcza ona silnie uzewn?trzniaj?ce
si? “p?aszczyzny duchowe”.

W Esalen spotykali si? równie? Aldous Huxley, (który
mia? zamiar religi? zast?pi? narkotykami) ,
Ken Kessey (znany w ?wiecie ze sfilmowania jego
powie?ci ”Lot nad kuku?czym gniazdem”, w
której poj?cia “zdrowy” i “chory” maj? znaczenie
odwrotne) , Carl Rogers, Abraham Maslow i B. F.
Skinner.

W Esalen trafia si? w ko?cu tak?e na korzenie New
Age (Fritjof Capra), nowego szamanizmu,
zakonników (np. benedykty?ski ojciec David Steindl–
Rast) , nauczycieli duszpasterzy (np. kierownik
domu rekolekcyjnego w Münsterschwarzach,
Wunibald Müller) i jeszcze wielu innych.

Na podstawie wy?ej cytowanego ameryka?skiego
psychologa Bruce’a Maliver Esalen jest
"Jeruzalem Encounter”, “ska??, na której Encounter–
‘ko?ció?’ jest zbudowany.” Ideologia Esalen
jest, wg niego mieszanin? wp?ywów orientalnych z
“intuicyjn? m?dro?ci?” i medytacj? oraz ide?
wybawienia poprzez komunikacj? i percepcj? cielesn?,
w celu ratowania ?wiata.

Berli?ski profesor teorii wzorów Rüdiger Lutz w
swojej ksi??ce “Ekopolis” okre?la Esalen jako
“rozgrzewacz dla ludzi, którzy w ?wiecie ‘na
zewn?trz’ rzeczywi?cie chc? co? zdzia?a? i zmieni?.”
/19 Warto zacytowa? wypowiedzi Lutza o
za?o?ycielach Esalen poniewa? wyra?aj? one wyra?nie
interesy tej fabryki my?li a pochodz? od jednego z
czcicieli, który sam w Esalen ?y? d?u?ej: “Esalen
jest (. . .) dzieckiem lat 60-tych. Zosta?o za?o?one
przez dwóch studentów z Berkeley, Richarda
Price’a i Michaela Murphy’ego w celu stworzenia
przestrzeni, która umo?liwi indywidualn? i
zbiorow? przemian?, prowadz?c? nasze spo?ecze?stwo
do realnej emancypacji. I to przy za?o?eniu,

background image

9

?e czysta rewolta, jaka mia?a miejsce w Berkeley,
jeszcze przed Berlinem i Pary?em, sama nie
wystarczy. Musia? zaistnie? g??bszy proces
przemiany. Na podstawie swoich studiów nad
azjatyckimi, chi?skimi i indyjskimi pismami oraz
praktycznych do?wiadcze? w tych krajach, obaj
wiedzieli dobrze, ?e istniej? formy wspieraj?ce ten
proces. I tak to Esalen sta?o si? miejscem
spotka? naukowców, znachorów, terapeutów i innych
‘agentów spo?ecznych przemian’. Fritz Perls,
Abraham Maslow, Ida Rolf i wiele innych znanych
wielko?ci tej nowo tworz?cej si? sceny, ?y?o i
pracowa?o w Esalen. Gregory Bateson, który
w?a?ciwie wyk?ada? na Uniwersytecie Kaliforni w
Berkeley uczyni? Esalen swoj? ojczyzn? z wyboru (. .
.). “ /20

Michael Murphy, maj?c lat 30, odziedziczy? po swojej
babce posiad?o?? w Big Sur. Wraz ze swoim
kolega studenckim wpadli na pomys? (1962) aby w
tym miejscu organizowa? seminaria maj?ce
s?u?y? badaniom wschodniej i zachodniej psychologii,
religii i filozofii. Wysy?ali oni listy do takich
osób jak Aldous Huxley czy Alan Watts i wzywali ich
do przyjazdu do Big Sur, do Esalen.

Wszyscy przybywali uczestnicz?c w seminariach
sobotnio-niedzielnych. W po?owie lat 60-tych
Esalen sta?o si? nagle s?awne. W latach 1962 do 1965
Michael Murphy i Dick Price ?yli nie
czerpj?c zysków z instytutu. Podczas, gdy pocz?tkowo
koszty seminarium wynosi?y 4 dolary za dwa
dni, w roku 1964 wzros?y do spekulacyjnych cen 150-
170 dolarów za pobyt pi?ciodniowy, ale w
po?owie lat 80-tych najta?sz? mo?liwo?? pobytu w
Esalen warunkowa?o wp?acenie sumy 1000
dolarów za miesi?c oraz dodatkowo odpracowanie 30
godzin w tygodniu na terenie o?rodka.

To miejsce na wybrze?u kalifornijskim s?u?y?o nie
tylko terapiom narkotycznym i psychotechnikom
ale równie? nowemu pojmowaniu religii i nowym
programom synkretystycznym. Wielu
prowadz?cych pierwsze seminaria (np. w/w Alan
Watts czy Frederic Spiegelberg /21, ale równie?
Michael Murphy) uwa?a?o, ?e droga prowadzi do
Indii. Murphy “studiowa?” w latach 1948/49 w
indyjskim Pondicherry u ?ri Aurobindo, który w swojej
m?odo?ci by? marksistowskim
rewolucjonist?. Aurobindo urodzi? si? w 1872 roku,
studiowa? w Cambridge, zosta? aresztowany
przez Anglików w 1908r. z powodu zamachu
bombowego. Zmar? w roku 1950. Przed swoj?
?mierci? przedstawi? on plany “a?ramów” (tzw.
centrów wzrostu lub “growth centers”, z których w

mi?dzyczasie ju? niezliczone ju? ilo?ci znajduj? si? w
USA i Europie.) Nazwana jego imieniem w
Indiach, powsta?a z niczego, wioska Auroville,
wyst?puje w jego planach. Nazywa si? j? równie?
“planetarnym miastem” lub “mi?dzynarodowym
miastem ludzi przysz?o?ci”. Co dla niektórych brzmi
pocieszaj?co, innym, poprzez wyobra?anie
zaprogramowanej spo?eczno?ci przypomina o istnieniu
ró?nych form totalitaryzmu. Od czasu ?mierci
Aurobindo centrum Auroville bardzo si? rozros?o. W
1969 r. miejsce to odwiedzi?o blisko 50 000 ludzi.
Jednak dzisiaj nie ma takiego znaczenia jak np.
Esalen. /22

W pa?dzierniku 1983 magazyn “Spiegel” zamie?ci?
tytu?owy artyku? o wytwórni my?li Esalen;
“Nowy psycho-kult: T?sknota za niesko?czono?ci?”
Co tydzie? ponad tysi?c osób z obszaru
niemieckoj?zycznego pozwala si? przemienia? – co w
ci?gu roku stanowi blisko 60 000 osób. Dzi?
liczby s? co prawda skromniejsze, ale ich wp?yw mo?e
si? zwi?kszy?, poniewa? wielu
wcze?niejszych uczestników kursów zajmuje dzi?
bardzo wp?ywowe stanowiska.

Równie? ksi??a pielgrzymowali do Esalen i to
wyra?nie nie ma?o. Sam Fritz Perls podaje o tym w
swojej biografii. Duchowni, którzy przybywali do
Esalen musieli bra? k?piele w
grupach16-osobowych. “Zalecam takie k?piele
nieprofesjonalnym grupom, ale dla
profesjonalistów-psychologów, psychiatrów,
duchownych itp. jest to warunek. Wielu z nich
przyje?d?a wewn?trznie zablokowanych, bez
mechanizmów samoobronnych. (. . .) Podczas takich
k?pieli mo?na wszystko zobaczy?, od spokojnego
p?ywania do gwa?townych obj??, od wspólnego
?piewu do poseminaryjnych dyskusji. Czasami
zaczynaj? si? nudzi?, s? zak?opotani i spadaj? na
najni?szy stopie? opowiadania dowcipów. Dotykaj? si?
nawzajem na ogó? podczas masa?y.
Otwarty sex i przemoc ma miejsce rzadko." /23

Esalen i ruch grupowo-dynamiczny przemawia? od
pocz?tku w?a?nie do ludzi szukaj?cych
religijnych do?wiadcze?. Na to wskazuje wypowied?
ameryka?skiego teologa Thomasa C. Oden’a z
roku 1972, który nawet w ruchach grupowo-
dynamicznych dostrzega now? form? pietyzmu. Co si?
tyczy rozprzestrzeniania si? metod grupowo-
dynamicznych, czytamy: "Ruchy grupowo-dynamiczne
(encounter culture) w ostatnich pi?ciu latach (chodzi o
lata1967–1972) rozprzestrzeni?y w
przyspieszonym tempie: od miasta do miasta, od
centrum wypoczynkowego do centrum

background image

10

wypoczynkowego, od ko?cio?a do ko?cio?a. I to z tak?
tendencj? wzrostu (. . .) , ?e niemo?liwym
staje si? ignorowanie tej si?y w ?yciu religijnym,
niezale?nie od pogl?du na to zjawisko. W
rzeczywisto?ci tysi?ce nauczycieli religii, ksi??y,
?wieckich oraz m?odzie?y w takiej czy innej formie
zosta?y wprowadzone w grupy Encounter. " /24

Wy?ej wymieniony przyk?ad Fritza Perlsa, który
szczególnie duchownych animowa? do zabaw
seksualnych w k?pielach wyra?nie wskazuje, ?e
w?a?nie poszukuj?cy religijnych do?wiadcze?
trafiali do takich kr?gów i na takie seminaria, gdzie
byli szczególnie oszukiwani i wykorzystywani.
Oszukiwani byli równie? wszyscy inni uczestnicy, bo
obiecywano im “pi?kniejsze”, “bardziej wolne”
i “godniejsze” ?ycie – podczas, gdy wtr?cano ich w
nieszcz??cie. William Coulson, który sam przez
jaki? czas prowadzi? seminaria grupowo-dynamiczne
wyci?gn?? nast?puj?cy wniosek: “Esalen jest
znany i ceniony jako kurort, gdzie mo?na znale??
wewn?trzny spokój. Tymczasem rzeczywi?cie to
co mo?na tam znale?? to rozwody, narkomania i
samobójstwa.” /25 Uczestnicy kursów stawali si?
ofiarami, a te w ko?cu wykorzystywano do celów
politycznych.

W ruchach grupowo-dynamicznych i psychologii
humanistycznej idzie mianowicie o proces
rewolucyjny, który powiniestycznej idzie mianowicie o
proces rewolucyjny, który powinien
przemieni? od podstaw spo?ecze?stwo i kultur?. Jest to
potwierdzone przez autorów z tego kr?gu,
np. przez ameryka?skiego autora New-Age Sama
Keen’a, który ju? w 1967 r. widzia? ten ruch jako
znaczn? pomoc w politycznym przej?ciu i utrzymaniu
w?adzy: “Stoimy pomi?dzy dwiema
rewolucjami. Jedna jest twarda, polityczna i
wybuchowa. Idzie w niej w pierwszym rz?dzie o
przewrót politycznej w?adzy, opiera si? na strategii
bezpo?redniej konfrontacji. Druga rewolucja jest
delikatna (aksamitna), wewn?trzna i religijna. W tej
chodzi przede wszystkim o przemian?
?wiadomo?ci, a mianowicie poprzez do?wiadczenia
erotyczne i mistyczne oraz za pomoc?
ponownego u?wi?cenia wszelkich zwi?zków
intymnych. Twarde rewolucje koncentruj? si? na
tworzeniu najbardziej wp?ywowych grup:
czarnoskórych, kolorowych, studentów. ”Aksamitna”
rewolucja jest dyfuzyjna, bez wyra?nego
manifestowania jakiej? organizacji, ale jej
wyznacznikiem
s? centra wzrostu, których liczba obecnie (czyli w 1967
r. przyp. aut.) waha si? pomi?dzy 90-100, i

których struktura oparta jest na modelu Instytutu
Esalen." /26

Znaki zewn?trzne “aksamitnej rewolucji” powinny
wkrótce w Europie si? ukorzeni? i zdecydowanie
przemieni? formy wspó?istnienia spo?ecze?stw i
opieki duszpasterskiej.

Droga do Niemiec

W Europie i obszarze niemieckoj?zycznym wp?ywy
grupowo-dynamiczne da?y si? zauwa?y?
jeszcze przed boomem Esalen. Podczas gdy w po?owie
lat 40-tych, w USA metody
grupowo-dynamiczne opracowywano w celu
wykorzystania ich do kierowania przemianami
spo?ecznymi, min??o jeszcze dziesi?? lat zanim te
opracowania wesz?y do Europy. Centra
treningowe powstawa?y w Anglii, Francji, Holandii i
Skandynawii. W niemieckoj?zycznym obszarze
pierwsze seminarium grupowo dynamiczne
wystartowa?o we Wiedniu, w 1954 roku jednak
pocz?tkowo pozostawa?o bez wi?kszego znaczenia.
Inaczej by?o z pierwszym seminarium w
Niemczech, które odby?o si? 10 lat pó?niej.

Na obszarach niemieckoj?zycznych dynamika
grupowa od pocz?tku mia?a akcent polityczny, bo jak
mo?na by inaczej wyja?ni? fakt, ?e “ojcowie”
pokolenia lat 68 jak Max Horkheimer i Tobias
Brocher, anga?uj?c si? we wprowadzanie dynamiki
grupowej, za?o?yli pierwsze takie seminarium
we wrze?niu 1963 r. w Schliersee w górnej Bawarii.
Tam 30 nauczycieli przez 3 tygodnie, by?o
“trenowanych” przez ameryka?skich specjalistów
“Nationalen Trainings Laboratorien” (NTL), aby
stymulowa? w nich ich “autorytarny” styl
wychowawczy.

W zwi?zku z kursami bawarskimi je?dzi? po terenie
Niemiec przez wiele miesi?cy Amerykanin,
Leland Bratford, który werbowa? i reklamowa? w/w
laboratoria treningowe. Mimo odwo?ywania
si? do swoich 25-letnich do?wiadcze? nie odnosi?
wi?kszych sukcesów. Z regu?y odnoszono si? do
metod grupowo-dynamicznych negatywnie.

Pomimo tego techniki te coraz bardziej torowa?y sobie
drog?. W Hesji, np. Pa?stwowa Centrala
Kszta?cenia Politycznego, jako jedna z pierwszych
systematycznie kierowa?a si? w pracy z
nauczycielami metodami grupowo dynamicznymi. W
Austrii o. Pio Sbandi SJ ju? na pocz?tku lat
70-tych zgromadzi? wokó? siebie du?e grupy. W
obszarach niemieckoj?zycznych szczególnie

background image

11

ukierunkowanymi na kszta?cenie t? metod? mia?y by?
grupy psychologów, pedagogów poradni
wychowawczych i ma??e?skich, nauczyciele szkó?
wy?szych i ?rednich, no i oczywi?cie grupy
teologów. Poprzez wp?yw na te grupy zawodowe
oczekiwano, nie bez racji, kulturowo zmiennego
efektu. To tutaj zosta?o wykute motto tego programu
“?yjemy w ?wiecie ci?g?ych przemian” i
zakorzenione w ?wiadomo?ci multiplikatorów, a wi?c
ludzi maj?cych wprowadza? t? ide? w
?rodowiska spo?eczne. Do tego programu nale?a?o w
pierwszym rz?dzie poddawanie w
w?tpliwo?? wszelkich autorytetów oraz niech?? do
poprawnego, porz?dnego mieszcza?skiego stylu
?ycia. Z tego to powodu metody te wzbudza?y
wzrastaj?ce zainteresowanie w kr?gach
lewicowych.

Droga do ko?cio?ów.

Krótki rys historyczny

Nowe techniki kszta?cenia duszpasterskiego przyby?y
z USA na tereny niemieckoj?zyczne przez
Holandi?. W USA obok metod grupowo-
dynamicznych rozwija?y si? ju? do?? d?ugo kliniczne
metody kszta?cenia Duszpasterskiego (“Clinical
Pastoral Training" – CPT).

Za za?o?ycieli nowoczesnego, ameryka?skiego ruchu
duszpasterskiego uchodz? ksi?dz Anton T.
Boisen i lekarz Richard Cabot, którego pisma wiod?ce
ukaza?y si? ju? w roku 1936 i nadal nale??
one do lektury obowi?zkowej w kszta?ceniu
duszpasterzy. Boisen w swojej ksi??ce “The
Exploration of the Inner World” /27 opisa? jak
religijno?? w patologicznej formie mo?e prowadzi? do
ucieczki od ?ycia. Jednocze?nie chcia? ukaza? jakim
ubogaceniem mo?e by? religijno??. Te my?li
przej?? i rozwija? dalej jego ucze? Seward Hiltner.
Pozna? on w Chicago Carla Rogersa i jego
prac? psychologiczn?. Tym samym od pocz?tku lat 50-
tych metody Rogers’a zosta?y wprowadzone
do praktycznej teologii. Zosta?o to zastosowane w
“codziennym” duszpasterstwie. Ksi?dz sta? si?
duchowym lekarzem domowym, kompetentnym nie
tylko w rozwi?zywaniu problemów religijnych
ale równie? ma??e?skich, wychowawczych i
rodzinnych. W po?owie lat 60-tych ten styl pracy wg
Rogersa zdominowa? ca?e ameryka?skie kszta?cenie
duszpasterskie. Prawie w ka?dym mie?cie
znajdowa? si? tzw. “Pastoral Counseling Center”.
Otwarcie si? Rogers’a na metody grupowo
dynamiczne i coraz silniejszy wp?yw tych technik
zadecydowa?y o kierunku kszta?cenia

duszpasterskiego.

Duchowni holenderscy prawdopodobnie jako pierwsi
wprowadzili te metody do Europy, w ka?dym
razie w literaturze s? oni cz?sto jako tacy wymieniani –
np. Jürgen Hach, który w swoim zarysie
literatury tak pisze w roku 1970 o ameryka?skim
kszta?ceniu duszpasterzy: “Dzie? 8 maja 1969 by?
kamieniem w?gielnym dla rozwoju europejskiej ga??zi
tej ‘szko?y’. Tego dnia holenderski pastor i
supervisor Wybe Zijlstra z Clinical Pastoral Training z
sukcesem obroni? w Utrechcie swoj? prac?
doktorsk?. W ten sposób ruch CPT, który przez cztery
dziesi?ciolecia rozwija? si? w USA, teraz
zakorzeni? si? w Europie.” /28

W rzeczywisto?ci wygl?da?o to nast?puj?co: w 1969
roku mia? miejsce pierwszy kurs z zakresu
KSA (klinicznego kszta?cenia duszpasterzy) w
Republice Federalnej Niemiec. Supervisorem by?
w/w Holender, Wybe Zijlstra. Rok pó?niej jeden z
uczniów owego pastora za?o?y? w mie?cie
Hannover pierwsze niemieckie Centrum Klinicznego
Kszta?cenia Duszpasterzy (CPT). Osobisty
wp?yw pastora Zijlstraj jest mo?e zbyt mocno
akcentowany, jednak nie pionierskie “osi?gni?cia"
Holandii w tej dziedzinie.

W sierpniu 1967 roku odby?o si? ju? pierwsze
grupowo-dynamiczne seminarium w
duszpastersko-psychologicznym Instytucie na
Uniwersytecie w Innsbruku. Jeden z prowadz?cych,
o. Pio Sbandi, opublikowa? na ten temat interesuj?ce
dane statystyczne: pomi?dzy sierpniem 1967 r.
i marcem 1970 r. mia?o miejsce 14 spotka?
treningowych, w których bra?o udzia? 290 osób
(maksymalnie 12 uczestników w grupie). Kursy trwa?y
od 6 do 14 dni i wszystkie by?y zamkni?te.
Na ogó? odbywa?y si? codziennie trzy posiedzenia, z
których ka?de trwa?o przeci?tnie 98 minut. (. .
.) Analizowanie uczestników pod k?tem grup
zawodowych daje nast?puj?cy wynik: 42 % to
cz?onkowie zakonów i kongregacji, co daje liczb? 125
osób, w tym znajdowa?o si? 7 wy?szych
prze?o?onych pi?ciu ró?nych narodowo?ci, 8
prowincja?ów trzech ró?nych narodowo?ci, 21
prze?o?onych domów zakonnych z o?miu ró?nych
narodowo?ci i 7 mistrzów nowicjatu z czterech
ró?nych narodowo?ci. 13,8 % (40 uczestników)
stanowili psychologowie. 13,7 % (38 uczestników)
to pastorzy obu wyzna?, z czego 23 pochodzi?o z RFN,
10 z Austrii, 2 z W?och, 2 ze Szwajcarii i1 z
Hiszpanii. W?ród z nich by?o2 generalnych
wikariuszy, 2 regentów seminariów i 5 profesorów."
/29

background image

12


Ju? w fazie pocz?tkowej kr?gi teologiczne mocno
zainteresowa?y si? kursami grupowo
dynamicznymi. Instytut Teologii Pastoralnej wydzia?u
Teologii Katolickiej Uniwersytetu w Graz od
1976 roku prowadzi? kszta?cenie duszpasterzy
zorientowane na dynamik? grupow?, programy
kszta?c?ce i doskonal?ce duszpasterzy i nauczycieli
religii. Uda?o si? wr?cz tego rodzaju programy
szkolenia i dokszta?cania rozropagowa? i nada? im
charakter oficjalny, chocia? kierownictwo
diecezji Graz podchodzi?o do tego wi?cej ni?
sceptycznie, poniewa? “kilku ksi??y, zaanga?owanych
grupowo-dynamicznie, opu?ci?o stan kap?a?ski” /30

Omawianie problemów dotycz?cych psychologii
pastoralnej i dynamiki grupowej na krajowym
synodzie w Wirtembergii w roku 1979 mo?e wyra?nie
pos?u?y? jako dokument dowodz?cy
otwarcia drzwi ko?cio?ów na metody grupowo-
dynamiczne. Wi?kszo?? uczestników nie posiada?a
g??bszej znajomo?ci tego tematu. Przedstawiano
ko?ció? dzisiejszy, jako ten który nie mo?e
pozosta? oboj?tny wobec zjawisk wspó?czesno?ci i
pomija? pogl?dy nauk humanistycznych, tylko
dlatego, ?e ich ?ród?o le?y w ?wiecko?ci. Dlatego
w?a?nie nie mo?na by?o, ich zdaniem, odrzuci?
wprowadzenia metod grupowo-dynamicznych,
poniewa? zawarte s? w nich si?y obecne w ka?dej
grupie. Pos?uguj?c si? takimi argumentami,
wprowadzono metody grupowo-dynamiczne nawet
je?eli chodzi?o o zachowawcz? i ostro?n? aprobat?. /31

Ówczesny kierownik “Domu Albrechta Bengela” w
Tybindze, Gerhard Maier, w oficjalnym
o?wiadczeniu da? do zrozumienia, ?e nie jest
zadowolony z g?osowanie w synodzie i zdecydowanie
protestowa?. Ju? w 1979 roku podawa? przyk?ady
jakim obci??eniem by?yby metody
grupowo-dynamiczne dla ko?cio?a, parafii i
pojedy?czych chrze?cijan. Mówi? o cz?stym
przymuszaniu do brania udzia?u w tego rodzaju
?wiczeniach. Dlatego wyra?nie podkresla?: “szkody
s? wi?ksze ni? korzy?ci. Dlatego powinni?my, jako
ko?ció?, raczej wyra?nie ostrzega? zamiast
jednog?o?nie opowiada? si? za.“ /32 Maier poszed?
jeszcze dalej, wykaza?, ?e metody
grupowo-dynamiczne sprzeciwiaj? si? godno?ci
cz?owieka. “Stosowanie metod
grupowo-dynamicznych w duszpasterstwie oznacza
zranienie ludzkiej godno?ci. Przez sam fakt, ?e
wymaga si? obszernej informacji, – co komisja okre?la
jako obowi?zek, – b?dzie mie? wp?yw na
ka?dego, najpierw nie?wiadomy a pó?niej ?wiadomy.”
/33


Takie g?osy nie mog?y jednak niestety powstrzyma?
marszu psychotechnik. Od 1990 roku w ca?ym
duszpasterstwie nie ma prawie ju? wcale dokszta?cania
czy superwizji, które nie by?oby
prowadzone metod? grupowo-dynamiczn?. Jako
przyk?ad dla innych wskazuje si? na zespó?
Instytutu Duszpasterskiego przy Wy?szej Szkole
Ko?cielnej Bethel w Bielefeld, co zosta?o
opublikowane w 1991 roku w czasopi?mie “Drogi do
Cz?owieka” (Wege zum Menschen).
O?mioosobowy zespó? spo?ród którego trzej uwa?aj?
si? za terapeutów Gestalt, trzej dalsi równie?
za terapeutów o kierunku grupowo-dynamicznym i
jeden specjalist? psychodramy. A wi?c z 8 osób
w zespole, 7 jest w pierwszym rz?dzie wyszkolonych
psychodynamicznie. Je?eli prze?ledzi si? rys
historyczny rozwoju nasuwa si? pytanie jakim
sposobem uda?o si? pozyska? kap?anów i osoby
zakonne dla tych metod. Odpowied? znajduje si? w
dwóch, bardzo ró?nych i niezwyk?ych
wydarzenia takich jak: II Sobór Watyka?ski i rozruchy
studenckie, a ponadto psychiczny nacisk na
znanych ksi??y.

Uzgodnienia soborowe

Szczególny sposób interpretacji wyników II Soboru
Watyka?skiego, oprócz innych fenomenów
okaza? si? bardzo pomocny dla wprowadzenia technik
grupowo-dynamicznych w ?ycie
duszpasterskie i zakonne. Tak si? dzieje, gdy “duch”
mi?o?ci ogarnia wybiórczo niektóre tylko
punkty soboru, podczas gdy innym po?wi?ca si? mniej
uwagi lub pomija. Takie instrumentalizowanie
wyników soboru widoczne jest np. w artykule
austriackiego jezuity Pio Sbandi “Dynamika grupowa i
?ycie wspólnotowe”/34 Wypowiedzi soborowe
podkre?laj?ce ponownie warto?? ?ycia zakonnego
zostaj? sprowadzone do uwydatnienia ?ycia
wspólnotowego. Punktem wyj?cia jest “Dekret o
wspó?czesnym odnowieniu ?ycia zakonnego”, który
mówi: “?ycie we wspólnocie to ?ycie na wzór
Ko?cio?a pierwotnego, w którym wszyscy mieli jedno
serce i jedn? dusz? (por. Dz. Ap 4, 32), ?yli
nauk? Ewangelii, ?wi?t? liturgi?, przede wszystkim
eucharysti?, w wytrwale piel?gnowanej
modlitwie i jedno?ci ducha. (por. Dz. Ap 2. 42).”/35.

Sbandi podkre?la szczególnie s?owa “wytrwale
piel?gnowane” i tak kieruje dalej swoje my?li, ?e
centralnym punktem staje si? “wspólnota ?ycia”, która
ma absolutne pierwsze?stwo. Aby przybli?y?
ten problem czytelnikowi pokazuje najpierw
“negatywne aspekty” tradycyjnego ?ycia zakonnego,

background image

13

które przeszkadza?o w?a?ciwie wspólnocie.
“Rzeczywi?cie, przez uwarunkowania w ró?nych
zakonach ?ycie wspólnotowe w dzisiejszym sensie
zosta?o niejako ograniczone. Wewn?trzne
dzia?ania mi?dzy cz?onkami wspólnoty zosta?y
zredukowane do minimum, podzia? czasu by? tak
zorganizowany, ?e kontakty mi?dzy zakonnikami
ogranicza?y si? jedynie do formalnych. Milczenie
jeszcze dzisiaj zalicza si? do filarów ?ycia zakonnego.
Kontakty ze ?wiatem zewn?trznym, w
porównaniu z dzisiejszymi mo?liwo?ciami, zosta?y
celowo ograniczone. (. . .) Czas przewidziany na
w?a?ciwe ?ycie wspólnotowe (np. czas wypoczynku)
prawie zupe?nie nie dawa? mo?liwo?ci na
dzielenie si? emocjami i przemy?leniami.” /36

Wg Sbandi ju? w 1969 roku “stosunki mi?dzy
cz?onkami zakonu wyra?nie zmieni?y si? pod
wp?ywem wybuchaj?cych kryzysów w nowoczesnym
spo?ecze?stwie, takich jak kryzys
autorytetów, ideologii. W wyniku tego równie? coraz
cz??ciej ideologia zakonu (!) poddawana by?a
w w?tpliwo??. Uzasadnienie autorytetu nie by?o ju? w
pe?ni akceptowane, podobnie zreszt? jak i
hierarchicznie ustalany podzia? ról. Liczba regu?,
ci?gle jeszcze obowi?zuj?cych, ale ju? nie
przestrzeganych, ci?gle wzrasta. Te i inne dalsze
elementy wywo?uj? ca?y szereg napi??, które
oczywi?cie wewn?trz starych struktur nie mog? ju? by?
rozwi?zane.” /37 Mo?liwo?ci “odnowy
zakonów zgodnej z czasem" widzi Sbandi w dynamice
grupowej. W ten sposób zainicjowane przez
niego problemy pozwalaj? si? rozwi?za? i odnie?? do
ducha czasu. Taka “wspó?czesna odnowa
?ycia zakonnego np. w USA doprowadzi?a do
zniszczenia 60% wszystkich domów zakonnych, o
czym b?dzie jeszcze mowa.

Rozruchy studenckie

Podczas, gdy Sbandi w studenckich niepokojach
dopatrywa? si? wa?nych spo?ecznych celów i w
ciszy przymierza? je do stanu zakonów, Karl-Wilhelm
Dahm, g?ówny przedstawiciel psychologii
pastoralnej w Niemczech obci??a odpowiedzialno?ci?
za szybkie rozpowszechnienie si? metod
grupowodynamicznych polityczne ??dania roku 68. W
ten sposób “czasowy i przy bli?szym
spojrzeniu równie? rzeczowy zwi?zek z tzw. ruchami
studenckimi od roku 1968 jest oczywisty. W
tych ruchach nie idzie w ko?cu o pytanie, jak daleko
nasze spo?eczne formy wspó??ycia, takie jakie
one s?, odpowiadaj? naszym wyobra?eniom o
humanizmie; ale o wiele bardziej o wypróbowanie

nowych form i znaków ‘demokratyzowania’,
‘emancypacji’ i ‘kolektywizmu’, które równie? w
strukturach ko?cielnych powinny mie? znaczenie, jak
uwa?a?o wielu m?odszych teologów." /38

W konsekwencji tego widzi Dahm w psychotechnikach
mo?liwo?? spo?ecznego przewrotu. Poprzez
rzekome “wy?wiczenie mi?o?ci bli?niego w sensie
Kazania na Górze” podczas posiedze?
grupowo-dynamicznych “w ?wiecie technicznego i
organizacyjnego zracjonalizowania winna by?
dana szansa ludzko?ci, rozs?dkowi a wi?c i zmianie
systemu” /39

Nacisk psychologiczny

Naszkicowane, teoretyczne ??dania zosta?y
zrealizowane w praktyce z regu?y w nast?puj?cy
sposób: z jednej strony kandydaci na ksi??y zostaj?
postrzegani jako przypadki patologiczne, np.:
Michael Klassmann uwa?a, ?e kandydaci do
klinicznego szkolenia duszpasterzy s? “cz?sto
dotkni?ci
depresj? i agresj?” /40. Z drugiej strony przypisuje si?
im jednostronno?? w wiedzy fachowej i
ludzkie s?abo?ci: ksi??a w swoim dotychczasowym,
teologicznym wykszta?ceniu nie s?
przygotowani praktycznie do rozwi?zywania
problemów mi?dzyludzkich; nie potrafi? im sprosta?;
osobiste niedomagania, niesprecyzowane l?ki i
kompleksy b?d? czyni? prac? takiego duszpasterza
niezno?n?. W?a?nie ci ksi??a, dla których potrzebna
by?aby duchowo-psychiczna pomoc byli
naj?atwiej werbowani na tego typu kursy i seminaria,
które prowadz? raczej do wyobcowania.

Nie podlega kwestii, i? wielk? pomoc? dla kap?anów
jest powa?ne, psychologiczne wykszta?cenie,
które b?dzie ich wspiera? w trudnych zadaniach
duszpasterskiego obcowania z lud?mi. Sposób
jednak w jaki grupowo-dynamicy wykorzystuj? t?
potrzeb?, wskazuje na taktyk?, której widocznym
celem jest uczyni? z duszpasterzy osoby bardzo ma?o
pewne siebie i zniszczy? efekty pracy w
ko?ciele. Karl Frielingsdorf, cz?onek Niemieckiego
Stowarzyszenia Psychologii Pastoralnej tak
pisze: “có? pomo?e teologom najlepsze teoretyczne
wykszta?cenie, gdy oni sami przechodz? kryzys
to?samo?ci, kiedy nie nawi?zuj? wi?zi z grup?
parafialn?, gdy s? niepewni i autorytarni, nie umiej?
s?ucha?, je?eli postrzeganie siebie i innych jest
niew?a?ciwe, je?eli s? nietolerancyjni i uprzedzeni
oraz niezdolni do prawdziwej wspó?pracy.”/41.
Ksi??om, wobec ich duchowych pyta? zostaje

background image

14

przedstawiona ich przera?aj?ca niewiedza i ignorancja.
Kto za? jako duszpasterz nie rozwa?y swojej
osobowo?ci i spo?ecznych przemian, izoluje sam
siebie od ?wiata i od faktycznych, religijnych
potrzeb ludzi. Ta niew?a?ciwo?? prowadzi do tego, ?e
sporo ludzi wyobcowuje si? wzgl?dem
ko?cio?a, mimo ?e nadal ich potrzeby religijne istniej?,
lecz mo?liwo?ci ich zaspokojenia coraz mniej
dostrzegane s? w ko?ciele. G?ówn? przyczyn?
upatrywa? mo?na by w tym, i? ko?ció?, z
wyolbrzymionymi strukturami w?adzy, nie nad??a za
politycznymi wymaganiami czasu. Greinacher
twierdzi, ?e co prawda istnieje jeszcze wielu
katolików, którzy przyjmuj? wiar? przedstawian? przez
urz?d ko?cio?a i jego autorytet i wprowadzaj? j? w
?ycie, wiara ta jednak nie odpowiada ju?
oczekiwaniom nowoczesnego spo?ecze?stwa i dla
przysz?o?ci chrze?cija?stwa nie b?dzie do??
trwa?a. Ko?ció?, który odpowiada?by wymaganiom
nowoczesnej demokracji nie mo?e by? – co
zarzuca istniej?cemu ko?cio?owi– patriarchalny,
autorytarny, feudalny, klerykalny i wrogi kobietom.
/43 Przed ksi??mi stoi dzisiaj zadanie, aby skierowa?
si? w stron? tych ludzi wraz z ich ??daniami,
których ko?ció? rozczarowa?.

Ci, którzy byli w??czeni w dotychczasow? dzia?alno??
ko?cio?a pozostan? niejako na marginesie.
W tym rzekomo nieludzkim i wyobcowanym ?wiecie
trzeba poprzez nowe metody duszpasterskie
ponownie stworzy? intensywne w??czenie w wiar?.
Jako ?rodek uzdrawiaj?cy zaoferowane
zosta?yby ró?norodne metody grupowo-dynamiczne.
Tak oto Niemieckie Stowarzyszenie
Psychologii Pastoralnej wychodzi z za?o?enia, “?e
ka?da sytuacja duszpasterska ma swój za?o?ony
sens, który si? ujawnia w ró?nych formach kontaktów.
Post?powanie psychologiczne jak analiza
transakcyjna czy terapia Gestalt mog? pomóc ten
ukryty cel zrozumie? i oprze? si? absurdom. W
tym widoczna jest podtrzymuj?ca si?a, która wyra?a
dzia?aj?cego Boga w stworzeniu i w chrzcie.”
/44

Zachwala? “prawdziwe” religijne do?wiadczenia

Aby skutecznie przekona? zarówno ksi??y jak i
?wieckich o warto?ci metod
grupowo-dynamicznych, nale?y udowodni?, ?e to one
w?a?nie prowadz? do prawdziwych
religijnych do?wiadcze?. Niew?tpliwie religijne
do?wiadczenie posiada inn? jako?? ni?
akademickie studium teologii. Mimo tego, ?e prze?y?
tych nie da si? sztucznie wywo?a? ani przez

psychotechniki ani konsumpcj? narkotyków,
twierdzono, nadal si? twierdzi i cz?sto dobrowolnie si?
wierzy w zapewnienia teologów i opisy tych prze?y?
przez uczestników takich spotka? grupowych
do tego stopnia, ?e zaciekawiaj? one t? metod? wielu
wierz?cych, którzy krótko potem zostaj?
poch?oni?ci jej metod?. Nawet tak zwyczajne w
grupowo-dynamicznych posiedzeniach
post?powanie jak “oczyszczaj?ce” wy?adowanie
agresji – którego empirycznie nie mo?na niczym
potwierdzi? – zosta?o wykorzystane przez czo?owych
cz?onków Niemieckiego Towarzystwa
Psychologii Pastoralnej i wystylizowane na akt
religijnej odnowy. Po sze?ciu latach dzia?alno?ci tego
towarzystwa, przedstawiaj?c swoj? prac? napisali: “W
grupach do?wiadcza si? tak?e prze?y?
religijnych. Cz?stym i wyzwalaj?cym do?wiadczeniem
jest: ja mog? by? takim, jakim jestem. Mog?
si? wypowiedzie? bez bycia os?dzonym, nie musz?
ukrywa? z?o?ci ani niech?ci, nie musz? ze
strachu sprawia? innym bólu i samemu da? si? zrani?,
poniewa? szczere s?owo nie mo?e nas
rozdzieli?, lecz raczej zbli?y?. Takie do?wiadczenia
wyra?nie przypominaj? historie biblijne, wg
których przyj?cie s?abych, niedo???nych i
grzeszników jest pierwszym napomnieniem i
za?o?eniem
w?asnych d??e?, maj?c na uwadze, ?e nie wszyscy
chrze?cijanie s? jednakowi i dobroduszni, lecz
wzajemne ró?nice toleruj?, a granice dziel?ce s? w
stanie pokona?.”/45

Tym za?, którzy w jaki? szczególny sposób czuj? si?
zwi?zani z chrze?cija?sk? tradycj? i
zobowi?zuj? si? g??boko w niej ?y?, podsuwa si?
w?a?nie do?wiadczenia grupowo-dynamiczne jako
nawi?zuj?ce do tych tradycji. “Wiele do?wiadcze?
podczas intensywnej pracy grupowej przypomina
wspólne prze?ycia, które wielu z nas mia?o jako dzieci
i m?odzie? w pobo?nych grupach.” /46
Do?wiadczenia nawrócenia w pietyzmie
chrze?cija?skim prze?omu 18

i 19 wieku s? ca?kowicie nie do porównania ze
“?wietlistymi godzinami posiedze?
grupowo-dynamicznych”. Wspólny dla obu jest
“koncept duchowego intensywnego prze?omu,
pe?nego g??bokich uczu?, radykalnie zmieniaj?cy
zachowanie”. /47 Prze?wiadczeni katoliccy i
ewangeliccy chrze?cijanie wydaj? si? by? przekonani,
?e “w treningach grupowo-dynamicznych
rzeczywi?cie odczuwaj? g??boko?? i intensywno??
chrze?cija?skiej egzystencji jakiej jeszcze nigdy
dot?d w ich religijnym ?yciu nie odczuwali". /48

background image

15

Rzekomy zwi?zek z pietyzmem

W tym miejscu nale?y dok?adniej omówi? “
sk?onno??” do pietyzmu, poniewa? tu
upatruje si? przyczyny tak gwa?townego opanowania
przez te techniki szczególnie ko?cio?a
ewangelickiego i odpowiednio wci?gni?cia równie?
ko?cio?a katolickiego. Ró?ni autorzy podobnie
jak Niemieckie Stowarzyszenie Psychologii
Pastoralnej zwrócili uwag? na zwi?zek z pietyzmem,
np.
Hans Joachim Schliep: “To co nazywamy ruchem
duszpasterskim jest rodzajem zabawy w
pobo?no??, by? mo?e powrotem pietyzmu w innej
(nowej?) szacie.” /49

Zwi?zek mi?dzy grupow? dynamik? a protestanckim
jak i ?ydowskim pietyzmem jest najwyra?niej
przedstawiony u Thomasa C. Odena. Oden studiowa?
w Heidelbergu i obecnie jako profesor
teologii I psychologii mieszka w USA. Tytu? ukazanej
si? w 1972 roku ksi??ki bez ogródek zdradza
jego sympati?: “Intensywne do?wiadczenie grupowe –
nowy pietyzm”. /50 Oden okre?la Encounter
– ruch grupowo-dynamiczny jako “nowy pietyzm”.
Fritz Perls, Abraham Maslow, Carl Rogers,
Wilhelm Reich i Alan Watts okre?leni s? jako
“kanoniczni ?wi?ci” ruchu grupowo-dynamicznego, a
Esalen i inne podobne centra nazywa miejscami
?wi?tymi, do których jakoby ludzie pielgrzymuj?. /51
Ko?cio?y mog?yby si? czego? nauczy? od ruchu
grupowo-dynamicznego. Radzi im, aby wesz?y
bardziej ?wiadomie w dialog z “Narodowymi
Laboratoriami Treningowymi, sieci? Esalen i z
wieloma
innymi o?rodkami, które intensywnie eksperymentuj?
z procesami grupowymi, poszerzaj?cymi
?wiadomo??, z medytacj?, niewerbalnym
komunikowaniem i ponownym odkryciem
intymno?ci.” /52

Podsumowanie Odena o porównaniu pietyzmu i ruchu
Encounter powinno zosta? przytoczone w
ca?o?ci, poniewa? sformu?owane s? tu interesuj?ce
kategorie, wg których rzeczywi?cie zmienionia
si? rozumienie religii:

“Do tej cz??ci nie mo?na znale?? lepszego zako?czenia
podsumowuj?cego 6 podstawowych
za?o?e?, które Sam Keen /53 uwa?a jako
fundamentalne w spojrzeniu na ‘aksamitn? rewolucj?’.
Nie powinno zaskakiwa?, ?e ka?de z tych za?o?e?
(mimo, ?e Keen wydawa? si? tego nie
zauwa?a?) jest g??boko zakorzenione w pietyzmie 18
wieku: (1) ‘Religia nie jest spraw? zwi?zan? z

jak?? organizacj? lecz now? form? ?wiadomo?ci’
mówi Keen o ‘aksamitnej rewolucji’. Podobnie
postrzegano religi? w tradycji pietyzmu jako bunt
przeciw formalizmowi i poszukiwanie nowej
religijnej ?wiadomo?ci. To Schleiermacher nada?
takiemu pojmowaniu uzasadnienie teologiczne. (2)
Nic dobitniej nie mog?oby scharakteryzowa? pietyzmu
jak druga cecha Keenowskiej ‘aksamitnej
rewolucji’: ‘Jest mo?liwe bezpo?rednie transcendentne
do?wiadczenie Boga.’ To by? punkt
zaczepienia i zarazem o? obrotu ewangelickiego
przebudzenia i pobo?no?ci ?ydowskich chasydów.
(3) Religijna ?wiadomo?? mo?e by? wspierana przez
takie dyscypliny jak joga, medytacja, ?piew,
ta?ce, przepowiednie (. . .) i studiowanie antycznych
tekstów religijnych. Równolegle znajdujemy w
pietyzmie wytrwa?e d??enie do takiego pokierowania
?yciem religijnym, zbie?ne z tego rodzaju
dyscyplinami, z wyra?nym akcentem na kontrol? i
podporz?dkowanie funkcji cia?a jako aspektu
religijnego rozwoju. (4) “Prawdziwa si?a do przemiany
spo?ecze?stwa musi pochodzi? od
indywiduum, które w pe?ni i ochoczo tego chce i ?yje
zgodnie ze swoimi pragnieniami.” Ten g?ód za
ca?kowitym zanurzeniem si? ze wszystkimi zmys?ami
w do?wiadczenie religijne wraz z g??bokim,
uczuciowym zaanga?owaniem si? i radykalnym
prowadzeniem ?ycia religijnego jest jedn? z dobrze
znanych podstaw protestanckiego i judaistycznego
pietyzmu. Nadzieja, ?e przez takie ‘odnowione’
osoby wielki organizm spo?eczny mo?e zosta?
odmieniony, mo?na zauwa?y? w reformatorskich
ruchach pietyzmu, jak np. w abolicjonizmie. (. . .) (5)
“Do?wiadczenie i eksperymentowanie s?
?ród?ami religii a nie autorytet i objawienie". Nie
zgadzam si? z Keenem, ?e ‘aksamitna rewolucja’
nie t?skni, na swój sposób, za objawieniem, co wida?
pocz?wszy od ‘Hair’ a sko?czywszy na ‘Jesus
People’ . W ka?dym razie do?wiadczenie i
eksperymentowanie maj? centralne znaczenie zarówno
dla wiary pietystycznej jak i dla aksamitnej rewolucji,
daleko wi?ksze ni? autorytarne i sztywne
wyobra?enia scholastyczne o objawieniu. Wesley
mówi w powi?zaniu z jego wspólnotami wiary o
staraniach w kierunku “religii eksperymentalnej”. (6)
“Wiele dziwnych rzeczy mo?e by?
prawdziwymi – pozazmys?owe postrzeganie,
astrologia, magia – a wi?c najlepiej pozosta? na
wszystko otwartym.” Podobnie jak aksamitn?
rewolucj?, równie? pietyzm ci?gn??o do okultyzmu,
psychicznych fenomenów, uzdrowie? i cudów oraz do
eksperymentalnej postawy wobec
ponadnaturalnych fenomenów. We wszystkich
punktach aspekty ‘aksamitnej rewolucji’ zosta?y

background image

16

poprzedzone przez tych odnowicieli ma?ych,
religijnych wspólnot 18 stulecia." /54

Czytaj?c dzisiaj ponownie niektóre teksty teologów lat
70-tych mo?na si? domy?le? dlaczego
metodom grupowo-dynamicznym, cz?sto bez
zastanowienia zosta?y otwarte drzwi i bramy. Wiele z
wy?ej cytowanych punktów Keena zosta?o
entuzjastycznie przyj?tych i rozprzestrzenionych: np.
?e
bezpo?rednie do?wiadczenia transcendentne s?
wykonalne (poprzez wschodnie medytacje, poprzez
rozwini?te przez Stanislava Grofa psychotechniki,
przez konsumpcj? narkotyków i inne); ?e
do?wiadczenie ma priorytet przed autorytetem,
tradycj? i objawieniem; oraz ?e moc przemiany
spo?ecznej le?y w ochoczym, ?ywotnym podmiocie.

Multiplikatory

W tym miejscu oczywiste jest, ?e nie mog? zosta?
udokumentowane wszystkie stanowiska
teologów, którzy podkre?lali mo?liwo?? oryginalnych
do?wiadcze? religijnych, osi?ganych tym
sposobem i aktywnie pomagali we w??czaniu do
ko?cio?ów metod grupowo-dynamicznych. Jako
przyk?ady niech pos?u?? reprezentacyjnie trzy
stanowiska osób i tylko w uj?ciu fragmentarycznym:

–Gerhard Marcel Martin, ewangelicki teolog i
psycholog, jednocze?nie kierownik ewangelickiej
akademii:

–Michael Mildenberger, ewangelicki teolog i referent
Ewangelickiej Centrali ?wiatopogl?dowej
(EZW) w Sztutgarcie;

–Adolf Heimler, ksi?dz katolicki, Salezjanin i trener
grupowo-dynamiczny.

1. Przyk?ad: ewangelicki kierownik akademii

Gerhard Marcel Martin, swego czasu kierownik
Ewangelickiej Akademii Arnoldshain, usilnie
pracowa? szczególnie w latach 70-tych nad zmian?
religii poprzez psychotechniki. W ró?nych
publikacjach zachwyca? si? Esalen i ró?nymi
metodami grupowo-dynamicznymi: terapi? Gestalt,
bioenergetyk?, technikami oddychania i masa?y czy
technik? pierwszego krzyku – wszystkie s?u??
wg niego wyzwoleniu cz?owieka, poniewa? w ten
sposób nast?puje uruchomienie procesów
psychicznych, w których zarówno pozytywne jak i
negatywne uczucia mo?na b?dzie ponownie
prze?y? i w ten sposób si? oczy?ci?.” /55


Wprawdzie istnieje niebezpiecze?stwo uzale?nienia si?
od takich grup, ale w ostateczno?ci ludzko??
znajdzie prawdziwie now? orientacj?. Wreszcie b?dzie
mog?a zrzuci? z siebie pancerz
mieszcza?stwa. “Ale co si? stanie z tymi, którzy cz?sto
spotykaj? si? w tych instytutach na kursach
sobotnio-niedzielnych, tygodniowych kursach lub
wr?cz semestralnych zaj?ciach? W pierwszym
rz?dzie poddani zostaj? rzeczywi?cie jaki? czas do??
radykalnej alternatywie, nowemu stylowi
komunikowania i do?wiadczania. Jego uwalniaj?ca
inno?? faktycznie niektórych uzale?ni: poniewa?
ci ludzie tylko w murach i na ??kach takich instytutów
w?a?ciwie bez jakichkolwiek sankcji,
wyrzucaj? z siebie wszystko, wchodz? w g??b swego
ja, uaktywnia si? w nich regularnie
‘wewn?trzne bogactwo wolno?ci’ w wieloznacznym
sensie tych s?ów. Cz?sto ma miejsce
rzeczywi?cie zmiana orientacji, pocz?tkowy impuls,
który b?dzie widoczny na d?u?sz? met?. Przy tej
okazji nie g?osi si? jaki? wielkich nawróce?, zaleca si?
raczej ma?e ale konsekwentne kroki na
drodze z opancerzonego mieszcza?stwa w now?
podatno?? na zranienie i wra?liwo??.” /56 T?
now? ?yciow? orientacj? wprowadza Martin celowo w
tradycj? chrze?cija?sk?: “Nowy, powi?zany
z tym, sposób odczuwania ?ycia znajduje wyraz w
terminologii religijnej i cz?sto w pobo?nie
wdzi?cznym do?wiadczeniu i stylu komunikowania."
/57

Decyduj?cym argumentem Martina w domaganiu si?
wprowadzenia metod grupowo-dynamicznych
do praktyki ko?cielnej jest to, ?e takie techniki
zapewniaj? w przysz?o?ci dost?p do religii i to nie
przez tradycyjne, ob?udne fenomeny lecz przez
osobiste do?wiadczenie tzn. przez rzekomo religijne
prze?ycie w procesach grupowych: “Wa?niejszym (. .
.) jest oczywi?cie fakt, ?e teolodzy i ?wieccy
dopiero na podstawie do?wiadcze? z ‘humanistyczno-
potencjalnym’ ruchem twierdz? jakoby dzi?ki
nim odnale?li ponownie emocjonalny dost?p do
znaczenia w?asnej tradycji, która nie b?dzie ob?udn?
i zrytualizowan? form? pobo?no?ci medytacji,
wyznania grzechów i przebaczenia – i to wszystko
bez charakteru przymusu, dogmatycznych
nieporozumie? lub prywatnej izolacji: spowiednikiem
w
znaku kap?a?stwa powszechnego, jak uwa?a? Luter,
mo?e by? kobieta lub brat; to jest ta grupa,
która s?ucha i pomaga, protestuje i akceptuje;
wychodzi si? z ciemno?ci konfesjona?u i zimnej
wirtuozerii prywatnych duchowych treningów." /58

background image

17

Nie dziwi wi?c zatem, ?e Martin “nowe ruchy
religijne” uwa?a za daleko bardziej fascynuj?ce ni?
“religi? tradycyjn?”, która raczej powinna si? uczy? od
“religii m?odzie?owych”. To, co mu si?
wydaje by? najbardziej godne na?ladowania, to fakt, ?e
“w pr?dach nowej religijno?ci tysi?cletnie
do?wiadczenia b?d? rzeczywi?cie wyst?powa? i nie
b?d? mia?y charakteru tylko poetyckiego czy
filozoficznego. Subiektywne odczuwanie wymiaru
g??bi w ?yciu, która si? wyra?a w przekraczaniu
granic czasu i przestrzeni i z tym zwi?zane poj?cia
rado?ci i pokoju, jedno?ci i wieczno?ci,
bezczasowo?ci i nie?miertelno?ci przestaj? by?
zaszyfrowanymi znakami, obrazowymi wyra?eniami,
literatur? lecz staj? si? faktycznym do?wiadczeniem.”
/59

Droga ówczesnego kierownika Akademii
Ewangelickiej Arnoldshain doprowadzi?a go prosto do
stania si? wielbicielem ruchu Bhagwana (dzisiaj
zwanego Osho), który jest kombinacj? mistycznych
prze?y? z psychotechnik? i swobodnym wy?yciem si?
seksualnym wed?ug wzorów Wilhelma
Reicha. Mieszanka Buddy i Aleksisa Zorby by?a
idea?em, które Bhagwan/Osho przedstawia?
swoim zwolennikom. Martin stale broni? m?odzie?ow?
sekt? przed atakami i nawet wyra?a? si? o
niej z uznaniem. W s?u?bowych opracowaniach
Ewangelickiej Centrali ?wiatopogl?dowej ze
stycznia 1982 roku okre?la Martin psychotechniki
ruchu Bhagwan jako znacz?c? i powa?n?
psychoterapi?, jako “g??bok?, powa?n?, terapeutyczn?
prac? grupow?.” /60

U Bhagwana dostrzega Martin wizje Marksa
wprowadzone w czyn. “Chcia?oby si?, w przypadku
tak kolorowego obrazu, okre?li? ten ruch powa?nie,
miar? i kategoriami klasycznej krytyki religijnej,
a przy tym zdecydowanie odci?? si? od osobistego lub
profesjonalnego stylu polowa? na sekty, a
jednak pr?dzej czy pó?niej natrafia si? na kategorie z
marksowskiego wprowadzenia do krytyki
heglowskiej filozofii prawa. W rzeczywisto?ci jest to
próba wprowadzenia w czyn zarówno
autentycznego jak i "fantastycznego urzeczywistnienia
istoty cz?owiecze?stwa (. . .).” /61

Mimo, ?e skandaliczne wydarzenia z roku 1982 w
ruchu Bhagwana wsz?dzie by?y znane, Martin to
pomieszanie indyjskiej mistyki i zachodnich
psychotechnik stawia za wzór i uwa?a, ?e krytycy
Bhagwana mogliby si? wiele od niego nauczy?;
“ujmuj?c w punktach: nawet jego najbardziej
zagorzali i niepowa?ni krytycy nie mogliby dopomóc
Bhagwanowi i jego zwolennikom w

samopoznaniu, zak?adaj?c, ?e sami nauczyli si?
rozpoznawa? swoje projekcje i je odwo?ywa?:
pocz?wszy od swojej sta?o?ci dotycz?cej pyta?
finansowych a? do swojej ambiwalentnej postawy
wobec autorytetów, od kryzysów narcystycznych a? do
niepewno?ci wobec u?ywania imion i poj??
Boga i do w?asnego koktajlu religijnego, od w?asnej
t?sknoty za oddaniem si? (i strachu przed utrat?
w?asnego ja) a? do rozczarowania z powodu spalenia
na panewce szkicu prawdziwej, politycznej
egzystencji.” /62

W jednym, z jeszcze dzi? dost?pnym, pism
Bhagawan/Osho znajduje si? przedruk artyku?u
Martina
z czasopisma “Komentarze Ewangeliczne”, który
wykazuje, ?e w przypadku Bhagwana nie
rozchodzi si? o w?tpliw? sekt?, lecz o powa?n? i
maj?c? przysz?o?? prac? grupowo-dynamiczn?, od
której tradycyjna religia powinna zosta? wzbogacona.
Zwolennicy Bhagwana “uczestnicz? w
warsztatach, programach treningowych, w grupach
samo-do?wiadczalnych, o?rodkach
medytacyjnych, ?wiczeniach masa?u i pracy z cia?em.
Si?? tego centrum jest: po??czy? terapi? i
wymiar religijny, wschodni? praktyk? medytacyjn? i
zachodni? terapi? alternatywn?.” /63 Na
zako?czenie, a zarazem szczytowym punkcie artyku?u
stawia teolog Martin chrze?cijanom ruch
Bhagwana jako wzór: “By?oby to du?o, gdyby
chrze?cijanie cho? w po?owie kochali tak swego,
nieobecnego cia?em Chrystusa, jak sannyasini
(uczniowie Osho) swego widzialnego mistrza.
By?oby to ogromne osi?gni?cie, gdyby s?owa
Chrystusa mia?y takie oddzia?ywanie w ?yj?cych
nimi chrze?cijanach, jak sannyasini dzi?ki ruchowi
Bhagwana rozumiej? s?owa Jezusa oraz s?owa
wszystkich religii ?wiata. By?by to krok do odnowy
ko?cio?a, gdyby tak jak w Punie tysi?ce
opu?ci?o wszystko i wybra?o si? w podró? ?yciow?, a
korzy?ci i nud? zamienili na raduj?c? si?
?yciem, rozbudzon? duchowo??.” /64

Ówczesny kierownik referatu kultury Ewangelickiej
Akademii w Bad Boll, ksi?dz Albrecht Strebel
popiera ruch Bhagwana przez zaj?cie stanowiska w
tym samym wydaniu, przedstawiaj?c ich jako “
tych lepszych chrze?cijan”. On rozumie to jako “prób?
utworzenia wspólnoty ?ycia, która
odpowiada?aby idea?owi ?ycia pierwotnych
chrze?cijan. A poniewa? wiemy ile z?a jest w ko?ciele,
powinni?my by? wdzi?czni tym m?odym ludziom za
ich inicjatyw?.“ /65

background image

18

Dzisiaj Martin anga?uje si? mocno w specjaln? form?
grupowej dynamiki. Jest to psycho- lub
bibliodramat, jedna z dydaktycznych metod nauczania
religii. (patrz rozdzia? o bibliodramacie) /66

2. Przyk?ad: Kierownik Referatu Kultury
Ewangelickiej Centrali w kwestiach
?wiatopogl?dowych.

Michael Mildenberger, “specjalista” od nowych
ruchów religijnych i w latach 70-tych referent
“Ewangelickiej Centrali d/s kwestii
?wiatopogl?dowych” (EZW) w obszarze religii
?wiatowych,
ideologii i pyta? m?odzie?owych równie? nakre?la
“specyficzne komponenty religijne” metod
grupowo-dynamicznych. W swojej ksi??ce “Rewolta
religijna – m?odzie? mi?dzy ucieczk? a
odej?ciem” widzi on kontrkultur?, psychologi?
humanistyczn? i psychotechniki jako ruch, “w którym
??cz? si? elementy psychoterapeutyczne i religijne,
prowadz?c do skutecznej mieszanki wynikaj?cej
ze zmys?owego postrzegania, grupowego
do?wiadczenia i prawie pietystycznego prze?ycia
ponownych narodzin." /67

Mildenberger posuwa si? nawet jeszcze dalej ni?
Martin przez to, ?e czci Bhagwana/Osho jako
szczytowy punkt “psychoreligijnego ruchu
m?odzie?owego”. W swoich spostrze?eniach na temat
AAO (grupa, która zwróci?a na siebie uwag? przez
orgie seksualne ludzi ze zwierz?tami i nawet
dzie?mi) rozdzia? o Bhagwanie rozpoczyna
nast?puj?co: AOO oznacza jeden z mo?liwych,
ko?cowych punktów w psychoreligijnym ruchu:
zamkni?t?, ideologicznie powi?zan? grup?. Z religii
nic ju? w niej nie pozosta?o. Ca?o?ciowa warstwa
psychologii humanistycznej zatraci?a si? (!),
terapia zosta?a przekszta?cona w instrument w?adzy. (.
. .) Inny, przeciwnie ekstremalny biegun w
psycho-ruchu uciele?nia ten, który swoj? osobowo?ci?,
pogl?dami i praktykami jak nikt inny dzisiaj,
rozdarty rewolucj? ?wiadomo?ci, uderza w swoim
wykl?ciu: Bhagwan Shree Rajneesh. U niego i w
jego a?ramie, w indyjskim mie?cie Punie, niedaleko
Bombaju, zachodnie psychotechniki i terapie
po??czy?y si? z religijn? tradycj? i duchowymi
praktykami Wschodu w silnie wybuchow?
mieszanin?, która wg wszystkich do?wiadcze? i
sprawozda?, wielu wykatapultowywuje w
najodleglejsze rejony ?wiadomo?ci.” /68

Mildenberger bardzo trafnie opisuje metody, które
trenerzy wyszkoleni w Esalen stosuj? u

Bhagwana. Indyjskie Bhagwan-Centrum w Punie
charakteryzuje on jako “najwi?ksze centrum
terapii grupowej na ?wiecie” /69 Obserwuje on
agresywne i destruktywne komponenty
psychotechnik, ale uwa?a, ?e dla wy?szego celu takie
?rodki s? konieczne: “W jednej z pierwszych
faz zostaj? usuni?te zablokowania, aby st?amszone
uczucia jak z?o??, strach, zazdro?? i zachcianki
mog?y znale?? swobodne uj?cie. W grupach Encounter
przeprowadza si? to w niezbyt ?agodny
sposób: nale?? tu wybuchy psychicznej i fizycznej
gwa?towno?ci. ‘ale to jest w?a?nie to dobro w
terapii Encounter’, mówi wypiel?gnowana
Amerykanka, ‘wy?adowuje si? ca?? agresj?, ca?? rop?,
wychodzi ca?e gówno, i potem cz?owiek czuje si? jak
nowonarodzony.’ U takiego
nowonarodzonego cz?owieka mog? w innych
do?wiadczeniach grupowych energie wolno si?
rozchodzi? po wszystkich p?aszczyznach istnienia,
fizycznej, emocjonalnej i duchowej. Najwy?sz?
faz? jednak, do której wszystko d??y jest czysta sztuka
medytacji: Uczestnicy siedz? wyizolowani w
odpr??onym milczeniu, w buddyjskiej tradycji
vipassana – lub tradycji zen, medytuj?c; albo ?wicz?
si? w grupie jog?, tai ch´i chuan i taniec sufich.” /70
Mildenberger, podobnie jak Martin jest oburzony
z powodu ataków na Bhagwana, którego opisuje jako
“cz?owieka nadzwyczajnego” i “wspania?ego
ducha” /71 W jego odczuciu powstaje tutaj nowa
religia. “Brak instynktu u dziennikarzy i w
redakcjach, gdy chodzi o religi? i warstw? ludzkiego
do?wiadczenia, mo?e doprowadzi? do rozpaczy
tych, którym powszechne truizmy s? obce.” /72

3. Przyk?ad: ksi?dz katolicki, ojciec

Ze strony katolickiej nie s? znane wynaturzenia, które
by wychwala?y Bhagwan/Osho jako
przysz?o?ciowy model religijny. Lecz decyduj?ce jest
to, ?e w tej “psychoreligijnej sekcie” idzie o
pomieszanie mistyki i dynamiki grupowej. To
pomieszanie by?o jednak ju? wcze?niej faworyzowane
przez teologów katolickich i uwa?ane za
przysz?o?ciowe np. przez Adolfa Heimlera,
salezjanina. W
pracy “Samodo?wiadczenie i wiara-dynamika
grupowa, psychologia g??bi i medytacja jako droga do
praktyki religijnej” k?adzie on du?y nacisk na
“do?wiadczenia religijne”, które dokonuj? si? podczas
spotka? grupowo-dynamicznych. Heimler jest
kap?anem od roku 1958 i bardzo aktywnie
zaanga?owany we wprowadzanie technik grupowo-
dynamicznych do duszpasterstwa, praktyk
medytacyjnych i do?wiadczania wiary. Niektóre
rozdzia?y w jego ksi??ce s? przedrukiem wcze?niej

background image

19

wydanych artyku?ów z czasopisma “Strony
Katechetyczne”. Ch?tnie powo?uje si? on w swych
teoretycznych opracowaniach na Fritza Perlsa i innych
wymienionych wcze?niej autorów.

W swojej ksi??ce podaje on niezliczone przyk?ady
?wicze?, które mo?na stosowa?. Wiele stron
zawiera opisy uczestników tych spotka?, ich
?wiadectwa religijnych dozna?, nawet podczas ?wicze?
dotykowych:

– “Podczas medytacyjnych ?wicze? dotykowych
odczuwa?em to Bycie – przy – Drugim
(Beim-andern-Sein) w jaki? religijny sposób. By?em w
stanie zapomnie? o sobie samym. . . (. . .)
Mog? tylko sta? i zdumiewa? si?: trudno jest mi to
wyrazi?: jest to odczucie rozp?yni?cia si? dla
wszystkich; chcia?bym wszystkich obejmowa?, bra? w
ramiona, poniewa? mog? by? takim jakim
jestem, jestem traktowany powa?nie i ceniony. . .
marzy mi si? wysokie, szczytowe, my?liwskie
siedzisko. Mo?na to porówna? z ?ó?kiem, które
wczoraj przedstawia?em na grupie podczas
wyja?niania oczekiwa?. Kiedy schodzi?em z
wysokiego siedziska, aby przynie?? sobie jedzenie,
obmawia? mnie mój wujek: co ja za ?ycie prowadz?, to
g?upota. Wtedy wzi??em szklank?
jednorazowego u?ytku, rzuci?em ni? o kamienn?
posadzk? mówi?c: jak nie przestaniesz z tym
obgadywaniem roztrzaska si? serce jak to szk?o. . . .
Daj mi jeszcze t? noc na tym wysokim
siedzisku. Potem inny g?os powiedzia? do mnie: ty rób
to, co uwa?asz za poprawne! Podczas
rzucania szklank? czu?em si? jak Moj?esz przed
faraonem (‘jak nie pozwolisz wyj?? dzieciom
Izraela, to stanie si? z tob? to, co z tym szk?em). . .
Odczuwam to jako do?wiadczenie religijne,
kiedy si? nawi??e jaki? zwi?zek, kiedy czuj? si?
trzymany i noszony jak w ?wiczeniu grupowej
ko?yski. . . . Bezpo?rednio nie odczuwa?em nic
religijnego. Ale po zastanowieniu si? odczuwam
wspólne przebywanie w grupie jako religijne, podobnie
jak wra?liwe s? odczucia przy ?wiczeniach
dotykowych. Odczuwam w tym ludzk? rado??, która
mnie uwalnia od mojego Ja. Czasami
ubolewam, ?e nie ?yj? ?wiadomie religijnie.
Chcia?bym bardziej odczuwa? Boga kiedy doznaj?
rado?ci (. . .)” /73

Z manuskryptu “Medytatywne samodo?wiadczenie
Klausenhofa”, które mo?na znale?? w
klasztorze Benediktbeuern, Heimler przytacza
nast?puj?cy przyk?ad pewnej, m?odej uczestniczki:
“Wczoraj, podczas zabawy z kijem od miot?y
odczu?am nagle we mnie dotychczas nieznan? mi

si??. Ale nie wiedzia?am, co z ni? zrobi?. Dzisiaj w
nocy (zastanawia?am si? nad sob? do godziny
3.30 nad ranem) za?wita?o mi, ?e istnieje jaki? Bóg,
który t? si?? potwierdza. On chce aby?my
równie? nasze si?y potwierdzali i u?ywali. . .
Dotychczas potwierdza?am tylko swoje s?abo?ci. . .
Czuj? si? jak nowy cz?owiek. Nie czuj? si? ju? przez
Boga przymuszana. . . Czuj?, ?e mog?
walczy?, ?e mog? by? i zosta? sob? (w przeciwie?stwie
do wyobra?e? mojego ojca, który w domu
zamyka mnie w z?otej klatce). . . Wiedzia?am, ?e Bóg
nie jest moim ojcem, on mnie uwalnia. . .
Chcia?am to powiedzie?, bo jestem niewyobra?alnie
szcz??liwa, ?e jestem wolna. . . Nie jestem
przeciw ko?cio?owi. Tylko, ?e w tym momencie nie
mog? niczego z ko?cio?em rozpocz??. Ko?ció?
by? w domu dla mnie wielkim przymusem. (. . .) " /74

Z innego manuskryptu o tytule “Eksperyment
Zangenberga” podaje znowu Heimler religijne
do?wiadczenie pewnej, niezam??nej, m?odej kobiety.
Tak ?ni?a ona po ”wojnie na poduszki“ z
poprzedniego dnia: “Siedzieli?my w kole jak podczas
bitwy na poduszki. Kr?g by? ciasny. Wszyscy
siedzieli jak drapie?ne koty, przygotowane do skoku,
r?ce otwarte jak na przyj?cie poduszki i czekali
na moje serce. Zosta?o mi ono, z nieopisanym bólem,
niejako wyrwane z cia?a. Równocze?nie
chcia?o ono samo z nieprzepart? si?? si? wyrwa?.
Musia?am mimo woli my?le? o jakim? porodzie.
Pomimo wszystkich bóli by?am szcz??liwa jak jeszcze
nigdy w ?yciu. Jeszcze pó? godziny po
obudzeniu by?am jak w religijnym transie. " /75

W tym miejscu nale?a?oby wyra?nie podkre?li?, ?e
trzeba nam mocno w?tpi?, czy w tym i
podobnych opowiadaniach rzeczywi?cie idzie o
do?wiadczenie religijne. Ich oddzia?ywanie na
ksi??y i ?wieckich nie omija jednak "wychwalania
‘prawdziwych’ religijnych do?wiadcze?”.
Ofensywa ruchu grupowo-dynamicznego, któr? jest si?
sk?onnym tak nazywa?, doprowadzi?a w
ci?gu zaledwie kilku lat do zalania obszarów Ko?cio?a
psychotechnikami. Tak podsumowa? to
katolicki socjolog, Georg Kamphausen ju? w po?owie
lat 80–tych: Jest oczywiste, ?e “ w ostatnich
dziesi?tkach lat dokona?a si? powa?na zmiana w
samorozumieniu ‘chrze?cija?skiej wspólnoty’, a
które to samorozumienie ukszta?towali ksi??a i
proboszczowie poprzez swoje ??dania i oczekiwania,
odciskaj?c w ten sposób przypisywan? im rol? i pi?tno.
W kazaniach przedstawia si? dzisiaj
‘spo?eczników’ oraz religijny wymiar spo?ecznego
post?powania; ‘nauki kandydatów do

background image

20

ma??e?stwa’ zamienia si? w ‘partnerskie seminarium
grupowo-terapeutyczne’, opieka
duszpasterska, katecheza i przygotowanie do
sakramentów otrzymuj? swój ‘nowoczesny’, aktualny
kszta?t w nowych pomieszczeniach uczelni (akademii)
ko?cielnych lub ekumenicznych o?rodkach
dalszego kszta?cenia i grupowo-dynamicznych
kr?gach dialogu. Wszystkie te starania ko?cio?a, ich
oferty nastawione s? w kierunku (. . .) ‘kompleksowej’
?yciowej rzeczywisto?ci nowoczesnego
cz?owieka z wzrastaj?cym ‘zró?nicowaniem’ i
rozproszeniem ich dzia?a? duszpasterskich i to
wszystko jedno, czy chodzi tu o duszpasterstwo
m?odzie?y, w czasie urlopu i kuracji, wi?zienne,
szpitalne, zawodowe, czy o nastawienie ko?cio?a
wzgl?dem potrzeb marginesu spo?ecznego." /76

Ku?nia kadr w Zurychu: dynamika grupowa dla ksi??y

Za jedn? z ku?ni kadr, w której kszta?ci si? ludzi
metodami grupowo-dynamicznymi uchodzi w
Szwajcarii seminarium nauczycielskie
“Pestalozzianum” w Zurychu. Tutaj trenowano i
trenuje si?
metod? grupowo-dynamiczn? nie tylko nauczycieli ale
równie? i ksi??y. “Pestalozzianum” ju? w
roku 1975 w swojej publikacji “Informacje o grupowej
dynamice i grupowej pedagogice” og?osi?o
artyku? o próbach grupowo-dynamicznych manipulacji
ksi??y katolickich. Przedstawione s? tam
donios?e skutki, które wnosz? ze sob? metody
grupowo-dynamiczne. Proboszczowie i duszpasterze
zostaj? prawdziwie, na nowo wychowani. W w/w
artykule np. skar?y si? trener, ?e ksi??a wci??
boj? si? sobie nawzajem sprawi? ból – powinni si?
zatem nauczy? wzmacnia? konflikty i otwarcie je
rozgrywa?. Powinni si? nauczy? swoje dotychczasowe
wyobra?enia podda? pod w?tpliwo??; np. ?e
trener jest postrzegany jako autorytet lub ?e sami maj?
ma?o inicjatywy do kszta?towania kursów.

Taka subtelna ingerencja w wyobra?enie autorytetu,
je?eli raz si? ju? zdarzy, skutecznie
oddzia?ywuje nadal i z czasem b?dzie mia?a wp?yw
równie? na inne obszary np. teologiczny,
szczególnie gdy idzie o struktury ko?cielne. Nie jest
trudno dalej sobie wyobrazi?, ?e uczestnicy
takich szkole? pr?dzej czy pó?niej przestan? si?
kierowa? autorytetem Ewangelii czy prawd wiary.
Pismo ?w., tradycja i Urz?d Nauczycielski Ko?cio?a
zatracaj? swoje znaczenie i ust?puj? miejsca
prywatnemu i intuicyjnemu pojmowaniu religii i wiary.
Ksi??a, którzy uko?czyli takie kursy b?d? si?
czu? w swojej parafii jak bezdomni i ch?tnie b?d? si?
oddawa? swoim nowym uczuciom, my?lom

??cznie z “nowoczesnymi” figurami integracyjnymi.

Poprzez grupowo-dynamiczne ingerencje cz?owiek
staje si? odci?ty od wszelkich swoich relacji
intymnych, prywatnych, rodzinnych, spo?ecznych i
kulturowych – zostaje wyizolowany ze
spo?ecze?stwa i polegaj?cy na sobie samym jako
rzekomo wyzwolona istota. Takie pojmowanie
(rzekomej) wolno?ci i niezale?no?ci w praktyce,
czynach i w rzeczywisto?ci niszczy indywidualno??
i kultur?, poniewa? wszelkie wi?zi postrzega jako
przymusowe i dlatego podlegaj?ce odrzuceniu.
Odpowiedzialno?? odczuwana jest jako ograniczenie.
Tym samym cz?owiek jako istota spo?eczna
zostaje wyobcowany ze swoich naturalnych
uwarunkowa?. W USA obserwuje si? ju? na podstawie
trzydziestoletnich do?wiadcze? negatywne wyniki
metod grupowo-dynamicznych: tego rodzaju kursy

“przyczyniaj? si? do rozwodów, do akceptacji
homoseksualizmu, do chorób i samobójstw.” /78 Z
oko?o 10-letnim opó?nieniem zosta?y te metody
przeniesione z USA do Europy – pomimo
wszystkich ostrze?e? i negatywnych do?wiadcze?.
Poniewa? rodzi si? podejrzenie, ?e rzeczowe
podstawy nie graj? ?adnej roli, dlaczego zatem ruch ten
popierany jest z tak? moc? i tak ?ywotnie
dzia?a.

Niemieckie Stowarzyszenie Psychologii Pastoralnej i
jego cele

Rozpatruj?c wp?yw metod grupowo-dynamicznych na
prac? parafii trzeba powiedzie?, ?e za?o?one
w roku 1972 Niemieckie Stowarzyszenie Psychologii
Pastoralnej odgrywa tu decyduj?c? rol?. W
Niemczech, Austrii i Szwajcarii te metody wyra?nie i
w pierwszym rz?dzie wdro?one zosta?y do
duszpasterstwa mimo, ?e z ró?nych stron zosta?y
skrytykowane, wr?cz jako niepowa?ne i
niebezpieczne (por. rozdzia? “G?osy krytyczne”). W
jednym z opisów z roku 1978 reklamuj?cych
niektóre z psychotechnik okre?lane s? one jako
“fachowo-naukowe”: “Psychologi? pastoraln?
rozumie si? jako naukowo-fachow? pomoc dla
wspólnot parafialnych w obliczu procesów
grupowo-dynamicznych, np.: procesy rywalizacji lub
szukanie koz?a ofiarnego, harmonizacja lub
spychanie winy, - tak bardzo wp?ywaj? one na ?ycie
parafii, ?e na na?ladowanie Jezusa Chrystusa
ju? nie zwraca si? w?a?ciwie uwagi i nie wprowadza w
?ycie, jak to opisuje historia biblijna o
synach Zebedeusza. Psychologia pastoralna otrzyma?a
intensywne bod?ce do pracy grupowej

background image

21

poprzez np. tematycznie i wewn?trzakcyjnie
centrowan? metod?, przez terapi? Gestalt, analiz?
transakcyjn?, psychoterapi? rozmowy, w pracy
grupowej Balint, zawieraj?cej ró?norakie impulsy dla
intensywnej pracy grupowej. Krytycznie bada ona te
impulsy, które mo?na wykorzysta? w pracy
ko?cielnych zarz?dów, rad parafialnych, w szkoleniu
doros?ych, kr?gów rodzicielskich, katechetów
komunijnych i konfirmacyjnych, w grupach
medytacyjnych i samodo?wiadczczalnych, w grupach
wspó?pracowników i konferencjach rodzinnych i
innych formach ko?cielnej pracy grupowej.” /79

Grupowo-dynamiczne duszpasterstwo stoi ca?kowicie
na us?ugach wspó?czesnej filozofii
planowanej przemiany kultury, wed?ug której nie
istniej? ?adne ostateczne prawdy i ?adna “natura
cz?owieka”. Istnieje tylko sta?y “dialog” (lub inaczej
mówi?c: “otwarta dyskusja”), w którym ka?dy
powinien znale?? swoje prywatne wyobra?enie
warto?ci, wed?ug którego chcia?by si? kierowa?. W
takiej ideologii nie ma miejsca dla tradycyjnych
systemów wiary, a najmniej dla nauki Ko?cio?a
katolickiego. W konsekwencji, temu wielorako
cytowanemu “nowoczesnemu cz?owiekowi”
Ko?ció? nie jest w stanie zaoferowa? duchowej,
psychicznej ojczyzny b?d? orientacji. Tak te? pisze
si? we wspomnianym pi?mie: “Grupowa dynamika’
jest w istocie wyzwaniem dla ko?cio?a, jak
daleko grupy parafialne i wspólnoty, ko?cio?y i wolne
ko?cio?y wraz z ich wszystkimi
ugrupowaniami s? wstanie przekaza? dzisiejszemu
spo?ecze?stwu ochraniaj?c? (bezpieczn?)
przestrze? i sensown? orientacj?. Jest ona
niewypowiedzian? krytyk? ko?cielnych grup i kr?gów,
je?eli ludzie nie czuj? si? tam w??czeni, jest ona
prowokacj? dla chrze?cija?skiego kazania i
duszpasterstwa, aby pyta? si? o hierarchi? warto?ci w
?yciu. Jest ona symptomem tego, ?e równie?
ko?ció? ma swój udzia? w sporze na temat pluralizmu
warto?ci w obecnym czasie.” /80

Te gwa?towne wypowiedzi by?y widocznie
pojmowane raczej jako “opakowanie”. Patrz?c wstecz
ci, którzy byli za to odpowiedzialni przyznaj?, ?e
chodzi?o im o rozleg?? przemian? ko?cio?a.
Twórcy szkole? duszpasterskich, orientowanych
grupowo-dynamicznie zdawali sobie jasno spraw? z
wybuchowego charakteru tego ruchu. Stawali
?wiadomie w sprzeczno?ci do powszechnej wyk?adni
w obr?bie ko?cio?a – z wyra?nym celem, aby j?
os?abi?. Joachim Scharfenberg, jeden z za?o?ycieli
Niemieckiego Stowarzyszenia Psychologii Pastoralnej
tak reasumuje po 20 latach: “Jako szczególnie

powabny bodziec i czar wcze?niejszych czasów
odczuwa?em t? subwersyjn? ?wiadomo?? przez
któr? uda?o nam si? oderwa? od przeciwników. Z tym
narcystycznym, bardzo podbudowywuj?cym
uczuciem: My jeste?my niejako stylem ruchu
podziemnego, który jednak z podziemia próbuje
co? ruszy?.” /81

Oficjalnym organem psychologii pastoralnej dla
spo?ecze?stwa niemieckiego jest od kilku
lat miesi?cznik “Drogi do cz?owieka”. Tutaj w
pierwszym rz?dzie zalecana jest terapia
Gestalt i inne rodzaje dynamiki grupowej. Na pocz?tku
roku 1981 ca?y zeszyt by? po?wi?cony
tematowi “Terapia Gestalt w duszpasterstwie”. To
po??czenie bardzo zadziwia znawców
psychotechnik, poniewa? “clown terapii” Fritz Perls i
anarchista Paul Goodman, okre?lali religi? jako
“przekle?stwo, które przeszkadza ludziom w
prowadzeniu w?asnego, odpowiedzialnego ?ycia.” /82
Oboje wyra?aj? sta??, g??bok? awersj? do religii i
kultury, jednak w tym czasopi?mie s?
ustylizowani na teoretyków, którzy ludzko?ci i
chrze?cija?stwu utorowali drog? do przysz?o?ci.
Ostateczny cel tych obu twórców terapii Gestalt jest
wybitnie polityczny. W jednej z ksi??ek o
terapii Gestalt pisz?: “Patrz?c nawet powierzchownie
istnieje podstawa, aby rzeczy rozbija? na
drobniutkie cz??ci, nie za? burzy? jak?? cz??? systemu
(np. klas? panuj?c?) lecz ca?o?? en bloc,
bowiem wtedy system ten niczego wi?cej ju? nie
obiecuje.” /83 W tym miejscu Schaffenberg ma w
istocie racj?, kiedy mówi, ?e w czasie organizacji
Niemieckiego Stowarzyszenia Psychologii
Pastoralnej mia?o si? wra?enie znajdowania si? w
“ruchu podziemnym".

To co z “podziemia“ powsta?o mo?na teraz prze?ywa?
podczas odprawiania Mszy ?w. (szczególnie
podczas Mszy ?w. dla dzieci i dla m?odzie?y) : mo?na
to wyczyta? z podr?czników dla duszpasterzy
oraz us?ysze? od m?odych kap?anów. Dzi?
psychologia pastoralna jest znana ju? ca?ej generacji
wychowawców, którzy prawie nic innego poza
grupowo-dynamicznymi i "alternatywnymi" punktami
wyj?ciowymi i takimi schematami my?lenia nie
poznali.

Pierwsze dwa wielkie eksperymenty grupowo-
dynamiczne

W czasie, kiedy grupowo-dynamiczne techniki
psychiczne zakorzenia?y si? w publicznych i
ko?cielnych organizacjach Niemiec, Austrii i
Szwajcarii, - w USA, Anglii i Holandii ju? “si?

background image

22

potwierdzi?y”. Prawie w tym samym czasie zosta?y
one wypróbowane w szerokim zakresie. Dwie
wielkie imprezy na pocz?tku lat 70-tych, podczas
których te próby zosta?y przeprowadzone, opisane
s? poni?ej.

?wiatowa konferencja misyjna w Bangkoku

Pierwsza, wielka próba mo?liwo?ci wp?ywania na
pogl?dy za pomoc? technik
psycho–dynamicznych mia?a miejsce podczas jednej z
regularnie odbywaj?cych si? ?wiatowych
konferencji misyjnych, mianowicie tej z 1972/73 w
Bangkoku. Ewangelicki naukowiec z dziedziny
misji, Peter Beyerhaus, który osobi?cie by? na niej
obecny, dokumentuje ten pierwszy du?y
eksperyment z przedstawicielami ko?cio?a, podczas
którego zrealizowany zosta? polityczny cel
imprezy. /84

Beyerhaus podkre?la, ?e w Bangkoku nie chodzi?o o
dyskusj? teologiczn?, mimo ?e takowa by?aby
konieczna, bowiem zdania na temat “pojmowania
?wi?to?ci” i zada? ko?cio?a znacznie odbiega?y
od siebie. Poza tym jeszcze w fazie przygotowawczej
liczni uczestnicy wychodzili z za?o?enia, ?e
Bangkok powinien pozosta? miejscem klarowania si?
teologicznych stanowisk. Na tej ?wiatowej
konferencji misyjnej chodzi?o jednak o uczuciowe
podej?cie do pogl?dów na teologi? i misje za
pomoc? psychotechnik grupowo-dynamicznych.

Cztery lata gromadzono zewsz?d teologiczne
materia?y badawcze dla Bangkoku. Poniewa? jednak
w ?wiatowej Radzie Ko?cio?ów zauwa?ono, ?e
fachowa, teologiczna dyskusja mog?aby wp?yn??
hamuj?co, wprowadzono now? ideologiczn? drog?, nie
uwzgl?dniono przygotowanych dokumentów,
lecz wybrano inny sposób: zaproszono uczestników do
eksperymentu grupowo-dynamicznego.

W chwili, gdy np. pastor z Hamburga, P. G. Buttler
zapyta? pracuj?cego w genewskim sztabie
organizacyjnym Gerharda Hoffmanna o teologiczne
dokumenty przygotowane dla Bangkoku,
otrzyma? nast?puj?c? odpowied? pisemn?: Szefowie
grup na konferencji nie s? zwi?zani
konkretnymi tekstami, mog? oni przyby? po prostu
tylko przygotowani i musz? si? wr?cz narazi?
przekonaniom innych, którzy ró?ne teksty i
interpretacje uwa?aj? za wa?niejsze. To samo
obowi?zuje równie? inne grupy (. . .): przygotowanie
tylko czysto intelektualne nie jest mo?liwe,
konieczna jest ‘jednomy?lno??’ w temacie. Nie
wyklucza to niemieckiej dyskusji teologicznej, lecz

relatywizuje j? przed jej ‘wk?adem’ (udzia?em). Jak
mówisz, delegacja niemiecka dopomina si?
g?o?no o ‘materia?y przygotowawcze’ . Pierwsz?
odpowiedzi? by?oby wi?c: Nie zamykajcie si?
na eksperymenty grupowo-dynamiczne i tym bardziej
nie zamykajcie si? na zawsze mo?liwy
powiew Ducha Bo?ego, lecz przygotujcie si?, ale raz
inaczej! Czy? nie jest ‘przygotowaniem’ gdy
kto? gdzie? odkryje jak?? now? pie??, b?dzie o tym
my?la? i przywiezie j? do Bangkoku?
Oczywi?cie mo?e równie? przywie?? ca?e teksty, które
akurat wydaj? mu si? wa?ne". /86

To, ?e na konferencji pierwszoplanowa by?a Metoda a
nie istotne aspekty, potwierdzone jest
równie? przez Waltera Hollenwegera, jednego z
decyduj?cych uczestników konferencji w
Bangkoku. W ró?nych wywiadach niemieckich
programów telewizyjnych podkre?la? on, ?e ta
nowego rodzaju metoda jest dla nich czym?
najwa?niejszym w ca?ej tej konferencji. Hollenweger
wyja?nia dalej w odniesieniu do ró?nych zespo?ów
roboczych: “W tych grupach, podobnie
przyk?ada?o si? wielk? wag? do interakcji mi?dzy
uczestnikami, jak i do rozmowy, lecz nie tylko do
rozmowy na poziomie akademickim lecz do rozmowy,
która trafia w ludzkie serca. Mamy nadziej?,
?e istnieje tu wystarczaj?ca ilo?? osób nie
zabezpieczonych przed ciosami, którzy dadz? si?
zrani?,
tak ?e b?d? mogli us?ysze?: To obce i to niedos?yszane
i to jeszcze nigdy nie s?yszane, co inni
maj? im do powiedzenia.” /87

Hollenweger, reformowany teolog szwajcarski i
specjalista z zakresu misji oraz sekretarz d/s
ewangelizacji ?wiatowej Rady Ko?cio?ów, odgrywa?
g?ówn? rol? w planowaniu i
przeprowadzeniu konferencji w Bangkoku. W swojej
recenzji “Profesor Unrat w Bangkoku”
opisuje swoje wra?enia z Bangkoku w stylu parodii
mi?dzy poezj? i prawd?. Jego okre?lenia
celów wyra?one s? wyra?nie i jednoznacznie. Ju?
wybór imion dla g?ównych postaci jest
znamienny: posta? profesora Unrata, z powie?ci
Henryka Manna, która wy?amuje si? ze zwyczajów
“mieszcza?skiego ?ycia” w stron? “rozkosz?
kierowanego” zwi?zku z prostytutk?, ma s?u?y? jako
prototyp “popychanego zachciankami Europejczyka”.
Hollenweger pisze: Profesor Unrat “mia?
wyzna?, ?e ta?cz?ce panienki tajlandzkie, smuk?y
?piewaj?cy Hindus s? bardziej godni czci ni?
naukowcy i wy?ej stawiani ni? dyrektorzy. Dzisiaj
zdecydowa? si? on wszystko przekre?li?, by? w

background image

23

zmowie z tymi przeciwko zwierzchnikom i opór
nielicznych pogrzeba? w ca?kowitej anarchii. Gdy
zosta? on zaproszony do tajlandzkiego ta?ca z
delikatn?, o drobnej budowie panienk? tajlandzk?,
odwa?nie wsta? i ta?czy?. Kiedy za? usiad?, pewien
Afryka?czyk powiedzia?: ‘Kto chce
wspó?czu? z Europejczykiem, powinien zobaczy? go
ta?cz?cego. . .” /88 Reedukacja jednak
odnios?a chyba sukces, jak us?ysza? Beyerhaus
nast?pnego dnia od samego Hollenwegera.
Beyerhaus donosi: O faktycznym zamiarze tej
tanecznej imprezy dowiedzia?em si? jednak dopiero
nast?pnego przedpo?udnia podczas telewizyjnego
wywiadu z Walterem Hollenwegerem: Fakt, ?e tu
ortodoksyjni ksi??a, profesorowie teologii i dyrektorzy
misji prawdopodobnie po raz pierwszy w
swoim ?yciu wspólnie ta?czyli, przemieni? ich
wewn?trznie. Zburzone zosta?y w nich uprzedzenia i
wprowadzony zosta? teologiczny proces
u?wiadamiania. W zwi?zku z tym zmieni?y si?
równie?
misje. Tu w Bangkoku zosta? po raz pierwszy
praktycznie zapocz?tkowany styl przysz?ych
konferencji ekumenicznych." /89 W "Profesor Unrat w
Bangkoku" Hollenwerger przedstawia
swojego g?ównego bohatera jeszcze wyra?niej:
Profesor Unrat “móg?by przynajmniej wymieni?
tuzin ludzi, którzy w czasie tej konferencji radykalnie
si? przemienili". /90

"Noc Liturgiczna" w Düsseldorfie

Podczas gdy w Bangkoku obecnych by?o tylko
niespe?na 300 osób, rok pó?niej podczas
ewangelickiego ?wi?ta ko?cio?a w Düsseldorfie
zebra?o si? oko?o 3 000 osób, “królików
do?wiadczalnych” ogromnej, grupowo-dynamicznej
imprezy, tzw. nocy liturgicznej, mo?liwej dzi?ki
sfinansowaniu jej przez ewangelickie ko?cio?y w
Hessen i Nassau. Poniewa? organizatorzy tego
“alternatywnego i niekonwencjonalnego nabo?e?stwa”
sami wydali ksi??k? o ich projekcie, b?dzie
to przedstawione poni?ej przy pomocy ich w?asnych
opisów tego eksperymentu. /91

Ksi??ka pozwala wgl?dn?? w przygotowanie, przebieg,
kulisy i analiz? “liturgicznej nocy” oraz
pozna? instrukcje na przysz?o??. Ujawnia przede
wszystkim wsz?dzie realizacj?
grupowo-dynamicznych poczyna? jak i politycznych
b?d? kulturowo-politycznych celów w tym
pilota?owym projekcie. Chodzi?o o mobilizacj? du?ej
grupy ludzi. Organizatorzy zdawali sobie
spraw? z si?y dzia?ania tego projektu. Tak opowiadaj?
o swoich pierwszych krokach. “Uwe (. . .)

wprowadza kurierów do poszczególnych grup. Maj?
oni informowa? koordynatorom o
nieprzewidzianych trudno?ciach, o ile takie zaistniej?
w trakcie fazy komunikacyjnej” /92

– “Kierownictwo organizacyjne obawia si?, aby?my
nie utracili kontroli podczas tej nadchodz?cej
imprezy. “ /93 – “Czy powinni?my w ogóle si? na to
odwa?y?? Ci?gle sobie powtarza?em:
‘Uwa?aj! Uwa?aj jak ludzie si? wzgl?dem siebie
zachowuj?, gdzie istnieje mo?liwo?? obszarów
zak?óce?, co móg?by? przedsi?wzi??, aby zapobiec
trudno?ciom przed ich zaistnieniem (. . .)” /94

Stale mo?na by?o zaobserwowa?, ?e uczestnikom
przekazywano wra?enie, jakoby oni sami stali si?
spontaniczni i wolni, podczas gdy w rzeczywisto?ci
wszystko by?o przemy?lane i zaplanowane do
ostatniego szczegó?u. Nawet najmniejsze
“drugorz?dne szczegó?y” zaaran?owano tak, ?e
podpiera?y dzia?anie grupowo-dynamiczne ogólnego
posiedzenia np. : "nadmuchiwanie materaców i
poszukiwanie miejsca wspiera wzajemn? komunikacj?.
“ /95

W mowie inauguruj?cej zwrócono uwag? blisko 3 000
uczestnikom na szczególny charakter tej
imprezy. Ju? we wst?pie zostali przedstawieni jako
ofiary spo?ecze?stwa, którym si? chce dopomóc
w uzyskaniu wi?kszego wp?ywu na korzystanie ze
swoich praw: “Nic si? dzisiaj nie wydarzy, nic nie
b?dzie pa?stwu zaproponowane, czego?my sami nie
prze?yli wraz z innymi grupami. Nie zrobimy
pa?stwu ?adnego dowcipu, nie jeste?cie królikami
do?wiadczalnymi lecz my sami prze?yli?my tyle
rado?ci, znale?li?my tyle zachwytu, jak równie?
znale?li?my tyle zach?ty – równie? jako ksi??a, bo
przecie? wi?kszo?? w naszym zespole to ksi??a
ewangeliccy, katoliccy – ?e chcieliby?my si? z
pa?stwem podzieli? dzi? wieczorem t? nadziej?, t?
rado?ci? i zabaw?. (. . .) Nasz zespó? wierzy i
wie z do?wiadczenia, ?e tak zwana milcz?ca wi?kszo??
tylko dlatego istnieje, poniewa?
uniemo?liwiono jej mówienie (oklaski) (. . .) Teraz
nadejdzie Ronnie Sequeiera, który pomo?e
pa?stwu wspólnie z nim medytowa?.” /96

Sequeiera prowadzi? uczestników celowo w kierunku
od??czenia si? od tradycyjnych form liturgii:
“Panie i panowie, bardzo cz?sto pyta?em sam siebie,
jako chrze?cijanin i jako hinduski chrze?cijanin
a teraz jako prawdziwy Bawarczyk – zapytuj? sam
siebie: Czy koniecznie trzeba podczas
nabo?e?stwa siedzie? tak sztywno jak sardynki i tylko
mówi? b?d? ?piewa?? Czy nie mo?na si?

background image

24

podczas modlitwy rusza?? (. . .) Wypróbujemy to z
Gospel-Spiritual i mo?e z Ojcze nasz – Calypso."
/97

Niebawem organizatorzy s? zachwyceni nastrojem jaki
wytworzyli: “Scie?nili si? jeszcze bardziej.
Ka?dy czuje drugiego. D??? do jeszcze wi?kszej
blisko?ci. W organizacji hali obawiaj? si?, i? ludzie
mogliby si? zatratowa? na ?mier?. Zapewniam ich, ?e
jeden uwa?a na drugiego. Ludzie s? tak
stymulowani, i? nie wyrz?dz? sobie nic z?ego.
Atmosfera jest erotyczna, bliska ciele?nie. Jak na
sygna?, ta?cz?c, oddalaj? si? znowu do siebie.” /98

Zbiorowa sugestia

Niektórzy uczestnicy spotkania bezpo?rednio po
imprezie wypowiadali si? o manipulacyjnym
charakterze i ostrzegali przed uaktywnianiem grupy
poprzez masow? sugesti? i emocjonalizowaniem
uczestników. Organizatorzy bronili si? przed t?
krytyk?, zwracaj?c uwag? na szczytne cele i
chrze?cija?skie interesy. W sprawozdaniu o podtytule
“Udzia? w plenum” autorzy donosz?:
“M?odzie? w wieku 20, 25 lat cz??ciowo zastrzega?a
si? i powiedzia?a: Gdyby?my wczoraj wieczór
krzyczeli ‘Chcecie totalnej wojny? ’ t?um
prawdopodobnie powiedzia?by “tak”. Ja jednak jestem
innego zdania. Ja to prze?y?em – mam prawie 60 lat –
jak si? krzyczy: ‘Chcecie totalnej wojny? ’
Tak? sugesti? w swoim czasie te? prze?y?em i
skutecznie si? jej opar?em. My?l?, ?e jest ró?nica,
jakie za?o?enie si? przyjmuje przy uwalnianiu emocji.
Ja odczuwam bardzo mocno, ?e wczoraj
wieczór by?o wo?ane ‘Panie, zmi?uj si?’ a nie:
‘Chcecie totalnej wojny? ’ Osobi?cie jestem zdania,
?e gruntownie nie pot?pia si? wszystkich emocji.
Jeste?my zakneblowani. Dusimy si?. ‘Panie,
zmi?uj si?’ to dobro, to karabiny przetopione na
lemiesze – powinni?my mie? wi?cej odwagi, aby
dawa? upust tego rodzaju emocjom.” /99 Prowadz?cy
nie zaprzeczaj? zbiorowej sugestii! Zgadzaj?
si? nawet z tym, ?e granica nadu?y? jest p?ynna.
“Istotne cechy rozró?niaj?ce widz? w
nast?puj?cym: Do czego tak wielu ludzi, masa ludzi
(okropne s?owo) jest w stanie da? si? porwa?,
lub do czego s? doprowadzeni przez animatorów? Po
co i gdzie? W jakim zwi?zku? I z jakim
zamiarem? – Konkretnie: istnieje zasadnicza ró?nica,
czy cz?owiek jest namawiany do ‘Panie,
zmi?uj si?’, czy te? jednoczy si? w nawo?ywaniu
pytaj?c o zgod? do ‘totalnej wojny’ lub do
‘Tere-fere-kuku, ‘Hej, hej g?ski do domu’, lub do
‘Niech ?yje Ho Szi–min’, do ‘We shall overcome’,

lub ‘Oh when the saints go marsching in’ lub te? do
czego? innego. W ka?dym razie trzeba pyta? o
konkretn? sytuacj?, kontekst i cele. Ka?dy przypadek
nale?y zró?nicowanie os?dza? i w ka?dym
przypadku ró?nie trzeba ocenia? jako?? i nast?pstwa.”
/100 Niedwuznacznie ??da si?, by te
zbiorowe, sugestywne imprezy by?y
instytucjonalizowane w ko?ciele. “Do?wiadczenia w
obszarze
godno?ci cz?owieka, zbiorowe formy wyra?ania wraz
ze wszystkimi wieloma, mo?liwymi do
przewidzenia, jak i tymi w ?adnym wypadku nie do
przewidzenia zjawiskami towarzysz?cymi takim
spotkaniom, maj? miejsce w ko?ciele i s? ci?gle
aktualne.” /101

Inny uczestnik jeszcze raz ostrzega przed zbiorow?
sugesti?: By?o to ju? zaznaczone: Ta zbiorowa
sugestia jest nies?ychanie niebezpieczna. Jak przyby?
pan Potter, mia?em wra?enie, ?e móg?bym
podnie?? r?k? do pozdrowienia hitlerowskiego.
Dosz?oby do tego tak samo, bowiem zachwyt by?
nieprawdopodobny. Jaki? kult osoby si? tu
uskutecznia!” /102 Jeszcze inny uczestnik ujawnia
swoje
my?li: “Je?eli si? tak obchodzi z emocjami jak wczoraj
wieczór, je?eli si? je ca?kowicie wyizoluje,
usunie gdzie? na bok, bez uwzgl?dnienia elementów
racjonalnych, to dochodzi si? do miejsca, w
którym wielokrotnie cytowane s?owa ‘opium dla ludu’
ewentualnie mog?oby pasowa?” /103
Jednak?e: To by?y tylko 3 g?osy spo?ród 3000
uczestników. Organizatorzy, którzy wypowiadali si?
na tym plenum, wci?? zwracaj? uwag? na mobilizacj?
postawy jako cel imprezy. Chodzi o to, aby
ludzi gruntownie mobilizowa? podczas omijania
oficjalnych urz?dników ko?cielnych. Dieter
Trautwein, jeden z organizatorów powiedzia?: “Odk?d
pozna?em grup? Szalom w Holandii, imponuje
mi, ?e podczas ?wi?towania uczty, w czasie agape,
wci?? si? powtarza: ‘Zostawiamy
poszczególnym osobom zadecydowanie: Czym jest to
dla mnie? Dlaczego mieliby?my prowokowa?
naszych biskupów lub nawet kardyna?a, aby potem
musia? powiedzie?, ?e to by?a przecie?
‘ostatnia wieczerza.’ Zostanie nam wówczas
zabronione dalej tak ucztowa?.” /104 Kto? inny z
organizatorów propaguje akcj? i ‘walk? o wyzwolenie’
jako nowy czyn chrze?cija?ski. Solidne,
polityczne walki i okupowanie budynków s?
wychwalane jako prze?ywanie chrze?cija?skiej
“weso?o?ci”: Has?o naszej grupy roboczej brzmi
bowiem ‘?wi?towane pojednanie’ i nasuwa si?
pytanie: jak zrozumie? to ‘pojednanie’? W
chrze?cija?skim kontek?cie pojednanie rozumiem jako

background image

25

uwolnienie od ucisku, od gn?bi?cych konfliktów, od
do?wiadcze? bezsilno?ci. (. . .) Podczas
okupowania domu (we Frankfurcie przyp. autora)
oko?o 50 robotników okresowych, studentów i
mieszka?ców z s?siedztwa okupowa?o – w radosnej
procesji – budynek przeznaczony ju? dawno do
rozbiórki, poniewa? nale?a? do spekulanta, który
chcia? go zburzy?. (. . .) Potem na ulicy rozegra?
si? “teatr.” Turcy grali gn?bicieli a inni gn?bionych. To
by?a nowa ekumenia. Nast?pnie odby?o si?
radosne zaj?cie pomieszcze? mieszkalnych. To
pokonanie struktury niepokoju. Istnia?a komunikacja.
Ludzie nieustannie porozumiewali si? na temat, jakie
by?o prze?ycie tego uwolnienia, ?e jednak w
grupie mo?na co? zrobi?.” /105 Trautwein jeszcze
krótko powraca do tego na zako?czenie zajmuj?c
stanowisko: “Jestem szczególnie wdzi?czny panu Bahr
za wzmiank? o zachodniej cz??ci Frankfurtu
i o tamtejszym ?wi?towaniu. Gdyby nam si? tak uda?o
by? tam razem z nimi! Takie uroczysto?ci
istniej?. Powinni?my tylko ich lepiej szuka?.” /106

Backee, kolejny wspó?organizator, wspomina
istniej?cy rozdzia? pomi?dzy liturgi? i aktywno?ci?
polityczn?: chcia?by widzie? te dwa punkty ze sob?
po??czone, i posuwa si? tak daleko, ?e tych,
którzy utrzymuj? ten rozdzia? – a wi?c równie? i tych
wszystkich, którzy nie bior? aktywnego
udzia?u politycznego – ??czy z faszyzmem. “Je?eli
nawet tak zwana wspólnota nie jest zdolna do
integracji i nie potrafi nie widzie? liturgicznej i
politycznej nocnej modlitwy jako dwie oddzielne
sprawy, to odzwierciedla si? w tym problem
spo?eczny, który dotyczy nas wszystkich, a
mianowicie
rozdzia? naszych prze?y? i naszych czynów w
dzia?alno?ci politycznej i ?wi?towaniu. Uwa?am to
za ca?kowicie z?e i niebezpieczne, albowiem wówczas
powsta?oby wiele przemy?le?, które
mog?yby by? s?usznie wypowiedziane.
Uzmys?awiacie sobie Pa?stwo histori? z ?o?nierzami
SS,
którzy prze?ywali rozd?wi?k mi?dzy wieczornym
s?uchaniem Mozarta – a wi?c kultur? – z jednej
strony i obowi?zkiem codziennej s?u?by –
zagazowywaniem ludzi – z drugiej strony. Oni tego te?
zespolili. (. . .) Wczoraj wydarzy?o si? co?, co w
Ko?ciele – to zosta?o powiedziane – dotychczas
by?o prawie niemo?liwe: rozkurczenie i demonta?
mieszcza?skich l?ków i rytua?ów. To by?o
bardzo wa?ne i pi?kne. Wci?? zadajemy pytanie: Czy
mo?na by? emocjonalnym? Emocje sta?y si?
dla nas dlatego problemem, poniewa? wci??
zapierali?my si? usprawiedliwienia emocji i wci??

uwa?amy, ?e trzeba by? racjonalnym. Zepchn?li?my
emocjonalno?? do k?ta, a ona tymczasem
ukaza?a si? za naszymi plecami i nie mogli?my jej w
tej sytuacji kontrolowa?.” /107 Ta sytuacja
wskazuje wyra?nie, ?e uczestnicy zostaj? poddani
naciskowi psychicznemu. Je?eli si? zamkn? na
zadania kierownika eksperymentu i nie otworz? si?
przed grup?, przybli?aj? si? do
wspó?dzia?aj?cych z re?imem totalitarnym. Jestem
sk?onny takie post?powanie uwa?a? za
odwrócenie faktów.

Poprzednik "Nocy Liturgicznej"

Oprócz opisu tej du?ej próby grupowo-dynamicznej,
dokumentacja podaje równie? informacje na
temat paru innych, poprzednich form Nocy
Liturgicznej oraz obu g?ównych aktorów – Holendra,
Harry Haasa i Hindusa, Ronnie Sequiera. “Droga
Ronniego do ‘Liturgicznej Nocy’ zacz??a si? w
Bombaju. Nale?a? on do grupy m?odych katolików,
którzy b?d?c hinduskimi chrze?cijanami, jako
pierwsze próbowali nadrobi? kulturowo to, czego im,
wychowanym w katolickim getto, brakowa?o.
Grupa zacz??a ta?czy? klasyczne ta?ce hinduistyczne.
Potem próbowa?a równie? w ten sposób
wyra?a? nowin? chrze?cija?sk?, w ruchu i gestach.”
/108 Sequiera, dyplomowany ekonomista,
doktoryzowa? si? u Karla Rahnera w Monachium w
zakresie roli ta?ca w liturgii. Harry Haas, jako
ksi?dz katolicki, opiekowa? si? indonezyjskimi
studentami w Holandii, od roku 1968 by?
duszpasterzem studentów w Wy?szej Szkole Teologii i
Duszpasterstwa w Heerlen, w Holandii, i
wprowadza? azjatyckie elementy do liturgii
chrze?cija?skiej.

“Po wspólnej konferencji z hinduskimi studentami w
Hilvarenbeek, gdzie Ronnie ta?czy? Ojcze Nasz
na niedzielnej Mszy ?w., przyj?? on zaproszenie, aby
w Heerlen, podczas kursu dla m?odzie?owych
pracowników i pracowniczek opowiedzie? co? o
pomocy w krajach rozwijaj?cych si?. Ronniemu
uda?o si? poruszy? ca?kowicie nieprzygotowan? i
niezainteresowan? m?odzie? do wypowiedzi
mow? gestów na temat ich stosunku do Boga. Przez to
zosta?o ‘odkryte’, ?e Hindus z Bombaju nie
chcia? nas nauczy? niczego egzotycznego, lecz pomóc
nam aby?my sami z siebie doszli do
niewyobra?alnych wypowiedzi. Rozwin?? przy tym
ca?kowicie w?asny ‘kierunek’, zamiast
akceptacji grupy przez guru i popieraniu przy tym
ruchu i ta?ca, bli?niaczo po??czy? medytacj? i
komunikacj?. Nast?pnym wa?nym etapem by?a
Wielkanoc 1969, mi?dzynarodowy kongres

background image

26

ekumeniczny o niewerbalnej liturgii w Heerlen.
Uczestnicy przyjechali z Niemiec, Holandii, Belgii,
Anglii, Irlandii, Australii i USA. To by? niezwyk?y
kongres: nie zwyczajna bitwa skierowana na
skruszenie oporu wiedzy naukowej lecz wielkie
twórcze warsztaty. Szczytowym punktem by?a
niedzielna Msza ?w. z (s?awnym w kr?gach
fachowych) tulipanowym ta?cem Offertorium
Ronniego i z mocnymi improwizacjami muzycznymi
studentów szko?y muzyki ko?cielnej w
Hannowerze. Z Heerlen wysz?o wiele impulsów.” /109

Ci?gle i wci?? pojawia si? niebezpiecze?stwo, ?e
?yczliwi ksi??a b?d? popiera? takie projekty jako
aktualn? lub m?odzie?ow? zmian? tradycyjnej liturgii.
Pomijaj? one kulturowo-polityczne i kulturowe
zmiany zwi?zane z tym eksperymentem i ich
?wiadomy zwi?zek z irracjonalnymi sk?adnikami i
chc?
przenosi? wierz?cych chrze?cijan w stan
nieprzytomnej, na rauszu, ekstazy. “Teolodzy s? teraz
wstanie, a la minute przekaza? swoje najnowsze teorie
a? do najmniejszych wspólnot, mianowicie
w bardzo wyrafinowany sposób, nastawiony na tre?ci
Mszy ?w. Je?eli do tego wykorzysta si?
?rodki wizualne, wyst?puje podczas liturgii dok?adnie
to szkolenie, które nasze spo?ecze?stwo z
dotychczasowej komunikacji wiedzy do?wiadczenia
przerzuci?o na technokracj? rzeczoznawców.
Dlatego mo?na zrozumie? rewolt? milcz?cej
wi?kszo?ci, która nie ma innej mo?liwo?ci, jak
odci?cie
si?, ale równie? bunt tej twórczej i anga?uj?cej si?
m?odzie?y, która albo rozmawia o opium albo pali
kadzid?o. (. . .) Ten najcz??ciej u nas panuj?cy strach
przed rauszem wynika cz??ciowo z braku
do?wiadczenia w tym obszarze." /110

Na s?u?bie przemiany spo?ecze?stwa

Wykonawcy eksperymentu byli ca?kowicie ?wiadomi,
?e ich akcja odbywa si? w ramach ogromnie
z?o?onej, mi?dzynarodowej “transformacji”
spo?ecze?stwa. Wykorzenienie jednostek przez
psychotechniki, odebranie w?adzy domniemanie
uprzywilejowanej warstwie, oduczenie
(odszkolenie) spo?ecze?stwa, itd. stoj? na us?ugach
widocznie, globalnie u?o?onego procesu
przekszta?cenia w wychowaniu. ”Kulturalna wymiana
w obecnym czasie nie mo?e si? inaczej
rozszerza? jak równie? w ramach liturgii
chrze?cija?skiej. Ironicznie, w ten sposób przeka?e si?
wi?cej ?wiat?a do zakurzonych, skostnia?ych lub
przepalonych kinkietów. Stoimy na progu wielkiej,

mi?dzykulturowej rewolucji. Du?o g??biej si?gaj?ca
rewolucja dokonuje si? dzisiaj prawie w ca?ym
?wiecie. Mo?na j? nazwa? demokratyzacj?,
socjalizacj? lub podobnie. Trwa ona w Chinach,
Wietnamie, Ameryce P?d., na Kubie oraz w cz??ciach
Europy, a mianowicie w szko?ach,
zak?adach pracy, stowarzyszeniach, rodzinach,
grupach. (. . .) Dynamika grupowa, sensitivity
training, andragogika s? znakami naukowych
interesów dla tego fenomenu. Naturalnie reakcja
bogatej i uprzywilejowanej elity jest ostra i szybka. (. .
.)." /111

Autorzy wydaj? si? oczekiwa? dalszego biegu
europejskiej historii wed?ug modelu rewolucji
kulturalnej w Chinach. Tak jak szko?a ma by?
‘wyzwolona’ od tre?ci i struktur, tak podobnie liturgia
ma by? ‘oczyszczona’ od tradycyjnych form, aby
pó?niej, w ci?gle odnawiaj?cym si? procesie,
mog?a si? rozwija? ‘prawdziwa’ liturgia. “Odszkolenie
spo?ecze?stwa jest ostatnim krzykiem broni
obro?ców milcz?cej wi?kszo?ci przeciw technokratom.
Liturgicznie t?umacz?c, oznacza?oby to:
odrytualizowanie liturgii, co nie oznacza?oby ko?ca
rytów, tak jak i odszkolenie oznacza?oby nie
koniec lecz pocz?tek ogólnego i wspólnego, trwa?ego
wychowania." /112

G?osy krytyczne

Zewn?trznie ukryte wprowadzenie instytucji
pracuj?cych grupowodynamicznie zaskakuje, je?eli si?
ujawni jak szeroko od samego pocz?tku
psychotechniki zosta?y skrytykowane i odrzucone
zarówno
ze strony naukowej jak i teologicznej. Najnowsza i
jednocze?nie najobszerniejsza praca na ten temat
pochodzi od pewnego psychologicznego zwi?zku
szwajcarskiego, które w latach 1991 i 1992 wyda?o
kilkutomowe dzie?o o pod?o?u i metodach podobnych
przewrotów w zakresie szkolnictwa. /113

T?o historyczne zosta?o skrupulatnie rozpracowane i
udokumentowane. Twórcy metod
psychotechnicznych zostali dok?adnie przedstawieni, i
rozpracowani w ich ?cis?ym powi?zaniu z
Now? Lewic?. Metody grupowo-dynamiczne
wprowadzone na obszar szkolny zostaj? pokazane w
ich katastrofalnych, mi?dzyludzkich skutkach.

Orzeczenie obalaj?ce

Ju? 15 stycznia 1977 roku pojawi?o si? w
“Informacyjnej s?u?bie Niemieckiego Instytutu

background image

27

Kszta?cenia i Wiedzy” orzeczenie na temat dynamiki
grupowej. Autorami tej ekspertyzy
byli: Hennig Günther, profesor dydaktyki ogólnej i
pedagogiki szkolnej na uniwersytecie w Kolonii
oraz dwaj pedagodzy Clemens i Rudolf Willeke. To
orzeczenie by?o tak jednoznacznie negatywne,
?e redakcja czu?a si? zmuszona wyrazi? “ostrze?enie
przed niezró?nicowanym stosowaniem
dynamiki grupowej na p?aszczy?nie ko?cielnej.” Jest
tam napisane: “Niemiecki Instytut Kszta?cenia
i Wiedzy czuje si? w ramach, swoich zgodnych ze
statutem, celów zmuszonym wskaza? na to (...),
?e dynamika grupowa ogólnie jest ?ród?em bardzo
negatywnych i gro?nych dzia?a?. (. . .) W
dynamice grupowej uczestnicy zostaj? sprowadzeni do
stadium rozwoju wczesnego dzieci?stwa.
Dlatego w ?wiczeniach grupowo-dynamicznych
w?a?ciwe s? dotyki skóry, kontakty cielesne oraz
niepohamowane wyra?anie uczu? przez gesty, mimik?
i wyra?enia s?owne. Przez sprowadzenie do
fazy, w której ludzka indywidualno?? jeszcze nie jest
wyra?na, osobowo?? uczestników zostaje
z?amana i staje si? labilna. Podobnie jest ze sta?ymi
kontaktami mi?dzyludzkimi, które zamienia si?
na korzy?? kontaktów zmiennych." /114

Orzeczenie ukazuje, ?e w technikach, które rozumiane
s? pod nazw? dynamiki grupowej chodzi
metody niebezpieczne, szkodliwe i motywowane
ideologicznie. Autorzy dochodz? do nast?puj?cego
wniosku: "Dynamika grupowa, we wszystkich jej
odmianach, zawsze zbli?a si? do momentu
totalitarnego. (. . .) Udzia? post?powania grupowo-
dynamicznego, jako faktor wychowawczy, w
którym nie po?redniczy ju? ?wiadomo??, jawi si? jako
zabieg g??boko wnikaj?cy w ludzk? struktur?
autorytetu i motywacji, tak, ?e dynamika grupowa
s?usznie mo?e by? nazwana rewolucj?
antropologiczn?." /115

Samokrytyka

Równie? wiod?cy przedstawiciele i dzia?acze technik
grupowo-dynamicznych wyrazili si?
krytycznie o wynalezionych przez siebie metodach.
Niestety ich sceptyczne spostrze?enia nie
doprowadzi?y do spornych dyskusji o tych metodach.
W krajach niemieckoj?zycznych s? one z
regu?y zupe?nie nieznane.

–Abraham Maslow, wspólnie z Carlem Rogersem,
jednym z “ojców psychologii humanistycznej”, w
swoich ostatnich artyku?ach i w licznych notatkach
swojego dziennika wielokrotnie wyra?a?

w?asne my?li o rozwoju, swoistego rodzaju
psychologii. Maslow zmar? w roku 1970.

–Carl Rogers, jako cz?owiek za?ama? si?, gdy jego
córka Natalia w imi? “samourzeczywistnienia”,
zniszczy?a swoj? rodzin?. Równie? jego ma??e?stwo z
?on? Helen pad?o ofiar? jego w?asnej teorii.
Carl Rogers zmar? w roku 1987.

–William Coulson, wcze?niejszy wspó?pracownik
Rogersa przedstawia by? mo?e najgro?niejsze
niebezpiecze?stwo i najbardziej szkodliwe
konsekwencje dynamiki grupowej. Coulson opowiada
si?
za krytycznym os?dzeniem dynamiki grupowej i
wyja?nia jakie z?o i ile ludzkiej n?dzy zosta?o
spowodowane przez te techniki. W pewnym zakresie,
za negatywne dzia?ania, Coulson czyni
odpowiedzialnymi same teorie "ojców psychologii
humanistycznej”. “My?lenie Maslowa i Rogersa
zach?ca?o do nadu?y?. By?o ono ukierunkowane nie
tylko antyintelektualnie i antynaukowo, ale
równie? przeciwko rodzinie.” /116

O tym jak my?li Rogersa zosta?y ?le wykorzystane ju?
przez jego uczniów przedstawia przyk?ad o.
Johna Kavanaugh’a, który w roku 1967 napisa?
ksi??k? pod tytu?em “A Modern Priest Looks at
Outdated Church” (Nowoczesne pogl?dy ksi?dza na
jego staromodny ko?ció?). Swoj? licencj? jako
terapeuta straci? z powodu kontaktów seksualnych ze
swoimi klientkami podczas terapii. Jeszcze
wi?ksz? wag? ma przypadek trzynastu uczniów
Rogersa, którzy urz?dowo musieli odda? swoje
licencje, poniewa? swoje, ci??arne za ich przyczyn?,
klientki przymuszali do aborcji. “13 m?odych
Rogers’ianów za?o?y?o w roku 1970 w Hollywood
‘Centre for Feeling Therapy’ (centrum terapii
uczu?) i planowali ekspansj? na Europ?. (. . .) Pó?niej
tych 13-tu, wszyscy z oskar?enia, musieli
odpowiada? przed izb? lekarsk? w Kalifornii. Kobiety
posiadaj?ce dzieci, przyjmowane jako
pacjentki, by?y zmuszane do oddawania swych dzieci
do adopcji. Pacjentki, które tam zasz?y w
ci???, oboj?tnie czy za przyczyn? w?asnych m??ów
czy te? personelu, zmuszane by?y do
dzieciobójstwa. Teoria bowiem g?osi, ?e nie mo?na si?
dostatecznie skoncentrowa? na sobie, je?eli
trzeba si? troszczy? o swoje dzieci. Dlatego trzeba si?
od nich uwolni?. Stan Kalifornia odebra? im
licencj? praktykuj?cych psychologów. Miasto okaza?o
si? bardziej czujne wobec tego problemu ni?
niektóre ko?cio?y. Niektóre ko?cio?y s? zbyt
liberalne." /117

background image

28

Dla samego Rogersa kontakty seksualne nie wchodzi?y
w gr?, ale swoich uczniów lub zwolenników
nie móg? przed tym powstrzyma?. By? on niejako
niewolnikiem w?asnej teorii. Nie dawa? on
przecie? z regu?y ?adnych porad czy orientacji, lecz
ka?dego skierowywa? na samego siebie.
Cz?owiek, który do niego przychodzi? powinien sam
decydowa?. Kto? pyta?: “Co powinienem
zrobi??” On odpowieda?: “Wygl?da na to, ?e pan
chcia?by wiedzie?, co pan powinien zrobi?.”
Sygnalizowa? partnerowi, ?e trzeba samemu
rozwi?zywa? swoje problemy. W przypadku
kontaktów seksualnych swoich uczniów móg?
najwy?ej powiedzie?: “Ja tego nie robi?.” Wtedy jego
zwolennicy odpowiedzieli: “Oczywi?cie, pan tego nie
robi, poniewa? pan wyrasta? w innych czasach
ni? my. Ale my to robimy i jest to fantastyczne. Pan
nas wyzwoli?, aby?my byli sob? – a nie pa?sk?
kopi?.!" /118

Przepa?? pomi?dzy zasadniczymi pogl?dami Rogersa a
pogl?dami jego ówczesnych uczniów mo?na
prawdopodobnie wyt?umaczy? tym, ?e on (a jeszcze
bardziej Maslow) by? przekonany o s?uszno?ci
swoich etycznych warto?ci i na tej podstawie chcia?
ludzi poprowadzi? do wi?kszej wolno?ci i
odpowiedzialno?ci. Uczniowie obu poszli jednak inn?
drog?. Zgodnie i konsekwentnie chcieli ?y? wg
etyki indywidualistycznej.

Ten dylemat mo?na wykaza? ju? w osobie Carla
Rogersa, otó? dlaczego Coulson pisze, ?e istnia?o
dwóch Carlów Rogersów: jeden urodzi? si? w styczniu
1902 a drugi w czerwcu 1969, w Sonoma
State College w Kalifornii; obaj zmarli 4 lutego 1987.
/119

Coulson opisuje Rogersa, numer jeden,, jako
“solidnego cz?owieka, którego inteligencja i dobre
cechy wnios?y wa?ny wk?ad do psychoterapii. Jego
osobiste zalety przyci?ga?y licznych
chrze?cijan na jego seminaria. (. . .). Gdy zak?ada? on
wraz ze swoj? grup? w roku 1968 ‘Center
for Studies of the Person’ trzeci? cz??? gremium
za?o?ycielskiego stanowili ksi??a i duchowni.
Wiedzieli oni, ?e w terapeutycznym sposobie podej?cia
uwzgl?dnia? osobiste powo?anie od Boga i
w ?aden sposób nie próbowa? go zredukowa?. ” /120
Jednak?e Rogers z pewno?ci?, ju? na
pocz?tku lat 60-ych zauwa?y?, ?e jego zacz?tki w
dziedzinie psychoterapii – ze szczególnym,
dominuj?cym znaczeniem “empatii”, “bezwarunkowej
akceptacji” i “szczero?ci” by?y tylko
cz??ciowo skuteczne dla pacjentów neurotycznych, w
pe?ni zawodzi?y podczas leczenia

schizofreników, a przy udzielaniu porad normalnym
ludziom by?y w ogóle niepo??dane. Pomimo, ?e
by? on tego w pe?ni ?wiadomy, podchwyci? pod
koniec lat 60-ych ponownie swoje tezy i nada? im
rewolucyjny charakter, w tym czasie, w Kalifornii, inni
zacz?li go czci? jako aksamitnego
rewolucjonist?, a jego psychologii nadali wysok?,
polityczn? rang?. On sam zacz?? zachwyca? si?
formami ?ycia m?odzie?y, b?d?cej na marginesie
spo?ecznym, a wi?c narkomani?, promiskuizmem,
szkolnictwem alternatywnym i radykalnymi
psychotechnikami. Coraz cz??ciej wypowiada? si?
u?ywaj?c gwary ruchów studenckich i kontrkultury.

Na skutek tych wp?ywów, które Coulson nazywa
naciskiem grupowym (“peer pressure”),
zdeklarowa? on swoje pocz?tkowe zasady
psychologiczne, które przedtem mia? zamiar odrzuci?,
jako warunek prawdziwego cz?owiecze?stwa i
charakterystyki nowego cz?owieka. W tym czasie,
tzn. w latach 70, 80-tych, Rogers nie pracowa? ju? w
ogóle terapeutycznie i tym bardziej nie
naukowo.

Pod koniec ?ycia sam sta? si? ofiar? swojej terapii.
Gdy jego ?ona, Helen, w podesz?ym wieku
ci??ko zachorowa?a, wspó?pracownicy coraz cz??ciej
udzielali mu rad wynikaj?cych z
konsekwentnej, indywidualistycznej etyki. Od roku
1972 a? do ?mierci w 1979 ?ona Rogersa by?a
inwalidk?. Podczas ró?nych spotka? warsztatowych
radzono mu, aby zrezygnowa? z wierno?ci
ma??e?skiej i uniezale?ni? si?. Uczestnikom nie
chodzi?o o to, ?eby “wykorzysta?” chorob? swojej
?ony, lecz aby siebie urzeczywistni?. Rogers mia?
wprawdzie na uwadze przysi?g? ma??e?sk?,
któr? sobie wzajemnie przed 55 latami z?o?yli i
traktowa? j? jako zobowi?zanie, ale skorzysta? z
porad i rzeczywi?cie troszczy? si? mniej o ?miertelnie
chor? ?on?. Jednak prze?ladowa?y go
wyrzuty sumienia. Jego w?asna ideologia
doprowadzi?a go na skraj ob??du.

Jeszcze tragiczniejszym dla Rogersa by? rozwój jego
córki, Natalii. Krótko po ?mierci swej matki,
Helen, opublikowa?a ona ksi??k? “Emerging Woman:
A Decade of Midlife Transitions”. Jak
przedstawia Coulson, opisuje w niej "liczne czyny
osobistej nieodpowiedzialno?ci matki: opuszcza
ona dzieci, nadu?ywa narkotyków i odbija m??ów
innym kobietom. Natalia Rogers jest wyra?nie
przekonana, ?e ten rodzaj fa?szywych kroków oznacza
‘przemian?’ i mo?e wyra?a? stawanie si?
‘silniejsz? osobowo?ci?’. Kto si? zapisa? do ruchu
Human-Potential, wierzy, ?e jest odpowiedzialny

background image

29

tylko za samego siebie. (. . .) Emerging Women
rozpowszechnia, w najintymniejszych szczegó?ach,
seksualne zdobycze autorki, jej osobiste podej?cie do
masturbacji i jej osobisty sposób za?ywania
LSD. Ona opowiada wszystko: pocz?wszy od uczucia,
nie ‘wiedzie?, gdzie ja by?am’ a? do punktu,
w którym zatraca si? wszelkie uczucia, za cen? tego,
dok?d si? idzie. Przyczyn? tego by?y teoria,
nie ?adna s?abo?? lecz tylko teoria.” /121 W?a?nie
teoria samourzeczywistnienia wg psychologii
humanistycznej albo wg modeli dynamiki grupowej.
Dla tego, tak zwanego samourzeczywistnienia,
Natalia zrezygnowa?a z wszystkiego kim rzeczywi?cie
by?a. “aby nauczy? si? – jak nazwa? to jej
ojciec w tytule swojej s?awnej ksi??ki (“On Bekoming
a Person”, przyp. autora) – sta? si? osob?.”
/122 Gdy Carl Rogers pierwszy raz dowiedzia? si? o
problemach w rozwoju swojej jedynej córki,
prze?y? psychiczne za?amanie, nigdy si? jednak nie
wypowiada? na ten temat.

Wyobra?enia o samourzeczywistnianiu Natalia Rogers
posiada?a niejako z pierwszej r?ki. Nie tylko
dlatego, ?e by?a córk? Carla Rogersa, by?a ona
równie? studentk? Abrahama Maslowa, który
uchodzi za wspó?twórc? psychologii humanistycznej.
Ten ostatni, w ci?gu swego ?ycia stawa? si?
coraz bardziej sceptyczny, a swoje my?li na ten temat
zawierzy? dziennikowi, który wydano w
Ameryce, ale niestety, w literaturze fachowej brak jest
do niego odniesie? i w ten oto sposób
Maslow, prawie nieustannie, postrzegany jest jako
przekonany or?downik psychologii
humanistycznej. Ameryka?ski psycholog, Paul Vitz
podkre?la: “Maslow osobi?cie by? du?o
wi?kszym realist? ni? wykaza?y to kiedykolwiek jego
badania. By? ?wiadomy “z?a” i pod koniec
swego ?ycia, w roku 1970 próbowa? skorygowa? kilka
swoich w?asnych opracowa?, nazywaj?c je
“g?upstwami” tego czasu. /123

Na podstawie wi?kszo?ci jego publikacji mo?na
dok?adnie przedstawi? wiod?c? rol? Maslowa w
rozwoju psychologii humanistycznej. Ju? w 1949 roku
poda? wzór, wg którego córka Rogersa
zmieni?a swoje ?ycie. W artykule “Nasza z?o?liwa,
zwierz?ca natura” twierdzi on np.: “Mog?
empirycznie udowodni?: Najzdrowsze natury w naszej
kulturze (...) to te, które s? najbardziej
poga?skie (a nie te najmniej poga?skie), które ?yj?
najbardziej ‘instynktownie’ (a nie te najmniej
instynktowne) i najwcze?niej (a nie najmniej) swoj?
zwierz?c? natur? zaakceptuj?. /124 Z biegiem
lat zauwa?a? on niedorzeczno?ci swojej w?asnej teorii
i nie próbowa? udawa?, ?e ich nie dostrzega.


Ju? w 1961 roku czu? si? nieswojo, gdy koncepcja
samourzeczywistnienia zosta?a odebrana przez
niektórych studentów jako jakie? nawrócenie, co
powodowa?o zmian? ?ycia z dnia na dzie? a nie w
ci?gu procesu intensywnego szkolenia charakteru.
“Niektórzy z moich studentów przeczytaj? jeden
lub dwa artyku?y o samourzeczywistnieniu i nagle
prze?ywaj? nawrócenie i w czwartek, o drugiej
decyduj?, ?e od tego momentu b?d? si?
urzeczywistnia?. Stwierdzam, ?e wys?a?em ludzi w
?wiat,
którzy zbyt szybko biegn? do celu." /125

W maju 1968, w swoim pami?tniku, stawia sobie
pytanie, czy rzeczywi?cie zgadza si? z
wyobra?eniami wychowawczymi w stylu Esalen. “Kto
kogo powinien wychowywa?? M?odzi
starych czy te? odwrotnie? To przywodzi mnie do
konfliktu z moj? teori? wychowawcz?. Ju? od
d?u?szego czasu jestem w ci?g?ym konflikcie z
powodu tego typu Esalen, tego orgiastycznego,
dionizyjskiego typu wychowania.” /126 W swoim
ostatnim, naukowym wyk?adzie “Humanistyczna
wersja profesjonalnego wychowania” krytykuje on kult
spontaniczno?ci, który zaobserwowa? w
centrach psychotechnicznych. Kompetencja,
dyscyplina i ci??ka praca s? odrzucane jako
bezsensowne, co uwa?a za katastrof? kulturaln?. Jego
zdaniem, naukowo ukierunkowana dynamika
grupowa mo?e by? b?ogos?awie?stwem dla ludzko?ci,
lecz je?eli czysta spontaniczno??, bez
rozumienia, wiedzy, dyscypliny i pracy stanie si?
celem, to jest to katastrofa. "Moje wielkie
zaniepokojenie z powodu niektórych trendów (albo
lepiej mówi?c nadu?y?) pedagogiki ‘Esalen’,
podziela wielu specjalistów i uczonych. U niektórych,
z mniej godnych szacunku zwolenników,
obserwuj? np. sk?onno?ci do antyintelektualizmu,
antynaukowo?ci, antyracjonalno?ci,
antydyscypliny, do antypracowito?ci i tym podobne.
Martwi mnie, je?eli kompetencja i sprawno?ci
widziane s? jako niewa?ne i niepotrzebne. Martwi
mnie, gdy widz?, ?e miesza si? (myli si?)
spontaniczno?? i impulsywno??. Martwi mnie, kiedy
widz?, ?e ludzie, przede wszystkim m?odzi
ludzie, nie zauwa?aj? faktów, i? reprezentanci
spontaniczno?ci jak Aldous Huxley, Alan Watts lub
Carl Rogers byli lud?mi zdyscyplinowanymi i bardzo
ci??ko pracowali, u których spontaniczno??
wynika?a z ci??kiej pracy i by?a nagrod? za wysoki
rozwój osobowo?ci. Martwi? si?, kiedy m?odzi
my?l?, ?e pocz?tkiem wszystkiego jest spontaniczno??
i ?e ?atwo j? wy?wiczy?. Nie wierz?, ?e

background image

30

spontaniczno?? jest mo?liwa na zawo?anie. My?l?, ?e
prawdziwa grupa Encounter, grupa rozwoju
organizacji lub grupa treningowa jest wynalazkiem
realnym i wa?nym (ci??ko pracuj?cych
naukowców) i mo?e by? b?ogos?awie?stwem, je?eli
b?dzie dobrze kierowana. Ale mo?e sta? si?
kl?sk?, je?li b?dzie zrealizowana niekompetentnie lub
je?eli b?dzie pozostawiona sama sobie. /127

Maslow, wzrastaj?cy i zakorzeniony w tradycji
judaistycznej, która w przekazywaniu wiedzy
upatruje szczególne znaczenie, obserwowa? z trosk?
swoich studentów, którzy przez model
samourzeczywistnienia utracili kontakt z w?asn?
kultur?. “Abraham Maslow (. . .) by? ?ydowskim
profesorem na ?ydowskim uniwersytecie; nie by?
wierz?cym ?ydem, by? ateist?. Mimo to by?
zainteresowany, aby m?dro?? starszego pokolenia
Abrahama by?a sukcesywnie przekazywana
m?odszej generacji. Widzia?, ?e rezultaty naszych
eksperymentów ze studentami katolickiego
colleg’u zako?czy?y si? podobnie katastrofalnie jak te,
jakie on sam osi?gn?? w?ród swoich
?ydowskich studentów, o których by?a mowa. Te
sprawy bardzo absorbowa?y Maslowa. 6-tego
stycznia 1969, pó?tora roku przed ?mierci? napisa? w
swoim pami?tniku: ‘Moja klas?, moi studenci
utracili swój tradycyjny, ?ydowski respekt wobec
wiedzy, nauki i nauczyciela. Ten bunt nie jest
wyrazem konfliktu pokole?. Jest to pierwszy
przypadek w historii, ?e studenci odrzucaj? autorytet
nauczyciela.’ – Jest to porównywalne z utrat?
wszelkiej wiedzy klasycznej. (. . .)” /128 Maslow
widzia? wyra?nie to zniszczenie kultury, a Coulson
podkre?la paralelno?? tego zjawiska do
zniszczenia wielu klasztorów i szkó? zakonnych w
USA: Maslow rozezna? “destrukcj? profesji.
Powiedzia?, ?e w grupie Encounter nie mo?na by?
chemikiem, doktorem, ba, nawet instalatorem.
Musi si? by? nauczanym. Zniszczy?o si? równie?
profesj? na inny sposób: zniszczy?o si? zawód
religii katolickiej, podobnie jak zosta?y zniszczone
praktyki lekarskie, tak jakby medycyna powa?nie
potraktowa?a ide?, ?e wszystkie rozwi?zania zale?? od
studentów; podobnie zniszczy?o si? ?luby
zakonne. Wielu ksi??y nie zada?o sobie nawet trudu,
aby przej?? do stanu ?wieckiego. Poszli po
prostu i powiedzieli: ‘Moje ?luby nie licz? si?,
poniewa? pochodz? one sk?din?d; one nie pochodzi?y
ode mnie.’” /129

Krytyka psychologiczna

Obok negatywnych do?wiadcze? i krytycznych
ustosunkowa? si? niektórych, g?ównych aktorów

ruchu grupowo-dynamicznego istnieje – chocia?
rozproszonych –wiele opinii psychologów, którzy
wyra?nie nazywaj? niebezpiecze?stwa i szkody
psychotechnik: nierealistyczne samookre?lenie si?
(lub przecenianie si?), niezadowolenie i frustracje,
które mog? prowadzi? do uzale?nienia;
niebezpieczne zdruzgotanie wa?nych indywidualnych
mechanizmów obronnych; za?amania
psychiczne, psychozy, przypadki ?mierci i
samobójstwa.

Najwa?niejsza, by? mo?e krytyka pochodzi od Viktora
E. Frankla, twórcy logoterapii, który zna?
jeszcze osobi?cie Zygmunta Freuda. W niewielkiej
pracy z roku 1973 “Krytyka czystego ruchu – na
ile humanistyczna jest psychologia humanistyczna?”
pokazuje, ?e idzie tu w?a?ciwie o
pseudohumanistyczn? psychologi?. Istota cz?owieka
zosta?a niedoceniona. Cz?owiek widziany jest
jako twór, który troszczy si? wy??cznie o regulacj?
wewn?trznych napi??. Frankl ilustruje to
nast?puj?cym przyk?adem: Pewna kobieta w grupie
daje wyraz z?o?ci wobec m??a, z którym si?
rozwiod?a. Kierownik grupy radzi jej, aby wzi??a
nadmuchany balon i nak?u?a go, aby w ten sposób
jakby z?o?? by?a tym powietrzem i da?a upust z?o?ci.
Kobieta podaje, ?e jej po tym ul?y?o. Ale
nasuwa si? pytanie, czy to jest prawdziwe. “Czy nie
by?a ona (ta ulga, przyp. autora) raczej
dzia?aniem i wynikiem indoktrynacji, przekazaniem
ideologii? Czy nie zosta? przekazany obraz
cz?owieka, mechanicznie, z terapeuty na pacjentk??
Ulga jest do zrozumienia tylko wtedy, kiedy
pacjentka sama siebie nie rozumie, gdy uwa?a siebie za
zamkni?ty system, nie nara?aj?c go na
szkody i który powinien by? uchroniony przed
nadmiarem napi??, jak balon który trzeba przek?u?,
aby nie eksplodowa?. Kto?, kogo naturalny realizm nie
zosta? obrócony w solipsyzm ani przez
neuroz? ani przez terapi? mówi sobie: ‘Chocia?bym
nie wiem jak pozby? si? mojego podniecenia, nic
si? nie zmieni, przynajmniej na ?wiecie nic si? nie
zmieni, w dalszym ci?gu mam powód, aby si?
denerwowa?, i ten powód, który mnie denerwuje jest
tym, co mnie interesuje.’ Rzeczywi?cie jego
w?asna emocjonalna reakcja jest dla niego stosunkowo
ma?o interesuj?ca.” /130 Frankl podkre?la:
“Nie ma po prostu agresji, która istnieje w okre?lonej
ilo?ci, naciska na wentyl, i mnie, jej bezradn?
ofiar?, doprowadza do tego, aby wypatrywa? jakie?
obiekty, na których b?dzie mo?na j? wreszcie
wy?adowa?, ‘odreagowa?’.” /131 To, co Frankl
wnioskuje o uczuciu z?o?ci, odnosi si? analogicznie
do ?a?oby i innych porywów uczuciowych.

background image

31

Dla niego teoria psychologii humanistycznej o
wy?adowaniu agresji mija si? z istot?
cz?owiecze?stwa. Gdy si? wmawia cz?owiekowi, ?e
jest on opanowany przez mechanizmy i
impulsy, nic mu to nie pomo?e, “dopiero wtedy
pokona on sw? agresywno??, gdy si? mu udowodni,
?e nie ma podstaw do nienawi?ci bli?niego, gdy po
drugie, w wolno?ci, nieagresywnie wyrazi swoje
stanowisko, i po trzecie, odpowiedzialnie zidentyfikuje
si? ze swoj? agresywno?ci?, b?d? od niej
zdystansuje.” /132

Frankl posuwa si? w swoim artykule tak daleko, ?e
charakteryzuje dynamik? grupow? jako
model “pseudopsychologiczny”, który nie “uzdrawia”
ludzi, lecz z patologicznych
sposobów zachowania czyni norm? i do tej normy
ludzi reedukuje. Poj?cie inkontynencji
przenosi on na obszar uczuciowo umiarkowany i
charakteryzuje "inkontynencj? emocjonaln?” jako
wa?ny znak rozpoznawczy “sukcesu” terapii grupowo-
dynamicznej: “Mamy do czynienia z
emocjonaln? inkontynencj?, z jak? spotykamy si? tylko
w przypadkach talamuzlezji, w których
pacjent bez w?a?ciwego powodu musi si? ?mia? i
p?aka? i potem przez jaki? czas nie mo?e tego
zaprzesta?. Równie? wspó?czesny osobnik, którego
emocjonalna inkontynencja rzutuje nie na
biologiczne lecz na psychologiczne i w ko?cu
socjologiczne warunki i przyczyny, nie mo?e si?
powstrzyma?, nie mo?e dla siebie zatrzyma? uczucia.
Musi si? on uzewn?trznia?, musi si?
wypowiada? i w tej potrzebie grupa Encounter podaje
mu r?k?. W ramach grupy Encounter jest on
nie tylko uprawniony ale i zobowi?zany do
bezwarunkowego wyra?ania uczu?. Do tej
konieczno?ci
wypowiadania si? istnieje mózgowo-patologiczna
paralelno??, a mianowicie my?limy tu o braku
dystansu, który jest charakterystyczny w przypadkach
zaawansowanej, epileptycznej zmiany
charakteru. Pacjent nie kr?puje si? powiedzie?
najintymniejszych szczegó?ów ze swego ?ycia, a
zarazem chce si? dowiedzie? czego? o prywatnej sferze
naszego ?ycia. Tak czy owak emocjonalna
inkontynencja i brak dystansu s? defektami
patologicznymi.” /133 Patrz?c dzisiaj na talk-showy
lub
s?uchaj?c wywiadów mo?na rozpozna?, jak silnie
szerz? si? te symptomy, które Frankl opisuje.

Rzuca si? w oczy równie? wyra?ne samoprzecenianie
si? uczestników ?wicze?
grupowo-dynamicznych, o którym trafny przyk?ad
daje Paul Vitz, w swojej wa?nej ksi??ce

“Psychologia jako religia.” Autor cytuje ameryka?skie
studium z roku 1989, w którym zostaj?
porównane zdolno?ci matematyczne uczniów z o?miu
narodowo?ci. Ameryka?scy uczniowie
znale?li si? na miejscu ósmym a korea?scy na miejscu
pierwszym. Prowadz?cy postawili równie?
uczniom m. in. zadanie samemu oceni? swoje
uzdolnienia matematyczne. Tutaj wyniki okaza?y si?
dok?adnie odwrotne: ameryka?scy uczniowie na
szczycie a korea?scy na ko?cu. “Jest to na pewno
wynik psychologii spod znaku ‘czuj si? dobrze’, która
uczniom zas?oni?a dok?adne postrzeganie
realno?ci. Teoria samourzeczywistnienia mówi, ?e
tylko ci, którzy maj? pozytywne zdanie o sobie
samym b?d? uwie?czeni sukcesem (. . .), ale uwa?a?
siebie za wspania?ego, wydaje si? czyni? go
zbyt szcz??liwym, narcystycznym i niezdolnym do
pracy.” /134

Wolfgang Schmidbauer, psycholog z Monachium,
równie? zdystansowa? si? od dynamiki grupowej i
w jednym z wczesnych artyku?ó tygodnika “Die Zeit”
zwróci? uwag?, ?e przez tak
przeprowadzony, powierzchowny rodzaj terapii mog?
powsta? nowe uzale?nienia. “Proces grupowy
przekazuje wielu uczestnikom nie by? odrzuconym
lecz zrozumianym, nie by? krytykowanym lecz
by? przyj?tym przez tych ludzi, którzy przed dwoma
dniami byli im ca?kowicie obcy. Takie
do?wiadczenie mo?e w ten sposób umocni?
samopoczucie, ?e l?ki spo?eczne i problemy relacji
oraz
inne konflikty ?ycia codziennego poza t? grup? mog?
si? nasili?. Efekt nowego samozaufania do
siebie nie jest oczywi?cie lekarstwem na wszystkie
problemy i ?adn? gwarancj?, ?e stare konflikty
nie powróc? w najbli?szym czasie. Takie oczekiwania
na wyrost wzgl?dem dynamiki grupowej
prowadz? nawet raczej do rozczarowania ni? do
bardziej sceptycznego, realnie ukierunkowanego
nastawienia. Je?eli w grupie tylko wi?cej si? czuje,
obejmuje, wyzwala, a refleksje o rozwoju
wydarze? i ich werbalne opracowania ca?kowicie
zanikaj?, to do?wiadczenie grupowe mo?e
doprowadzi? do utworzenia sekty podobnej do sekt
religijnych – ‘tylko ten, który mia? podobne
do?wiadczenia mo?e mnie zrozumie?!’ Grupa staje si?
rodzajem narkotyku.” /135

Najwi?cej krytycznych zarzutów zosta?o zg?oszonych
przeciwko zniszczeniu progu zahamowa?.
Ju? w czasie fazy zak?adania instytucji grupowo-
dynamicznych w Niemczech, odci?? si? od nich
Tobias Brocher, który wcze?niej orientowa? si? w
modelu laboratoriów treningowych, w dynamice

background image

32

grupowej stosowanej w Esalen. Tam gwa?tem
wkraczano w ?ycie duszy. Wspomina on, ?e
National Training Laboratories wprawdzie wkrótce
uwzgl?dni?y “Techniki ‘Personal Growth
Group’, jednak nie uczestniczy?y w
inflacjonistycznym trendzie do ca?kowitego zburzenia
zdrowych i potrzebnych, w?asnych struktur obronnych,
który u niektórych epigonów ruchu Esalen
i cz?sto w niefachowych grupach maratonowych (. . .)
sta?y si? programem szczegó?owym, nie
ca?kiem niesprawiedliwie krytycznie i karykaturalnie
wyst?puj?cym pod nazw? ‘striptease dusz’.”
/136

Problem, dotycz?cy uczestników tych grup nie jest
jeszcze w opinii Brochera w pe?ni uj?ty.
Najwyra?niej oraz w interesuj?cy sposób zasi?g tego
fenomenu zosta? sformu?owany przez synod
kraju zwi?zkowego – Wirtembergii, a mianowicie w
pi?mie, które wyra?a zgod? na wprowadzenie
technik grupowo-dynamicznych na p?aszczy?nie
ko?cielnej. “Co do sensu i celu niewerbalnych
?wicze? nie ma jedno?ci w komisji fachowców. W
ka?dym przypadku wymaga si? przy
wprowadzaniu tych metod wielkiego do?wiadczenia i
ostro?no?ci, poniewa? istnieje tu mo?liwo??
bardzo gwa?townego otwarcia si? g??bokich
pok?adów i wyst?pienie poczucia elementarnej
niepewno?ci oraz zranie?, gdy granica powrotu-do-
siebie zostanie przekroczona z
za-bliskim-spotkaniem-drugiego. Na tej podstawie tego
rodzaju ?wiczenia mog? by?
przeprowadzane tylko przez wykszta?conych i
do?wiadczonych kierowników grup w trakcie
pewnych, d?ugotrwa?ych procesów grupowych.” /137
Niestety, ten warunek synodu nie zosta?
wype?niony. Wielu ksi??y t?umaczy, ?e zosta?o
zmuszonych do seminariów
grupowo-dynamicznych. /138 Gdyby podczas swoich
studiów uchylali si? w nich uczestniczy? nie
otrzymaliby dyplomu.

Jedno z ameryka?skich badania o szkodach
psychicznych uczestników na skutek brania udzia?u w
?wiczeniach grupowo-dynamicznych wykaza?o ju? w
latach 70-tych, ?e “9,4 % uczestników
podczas treningów grupowo-dynamicznych wynosi z
tego d?ugotrwa?e, psychiczne szkody. Te
trwa?e uszkodzenia wyra?aj? si? w l?kach nie do
opanowania, braku zaufania, ci??kich depresjach,
stanach psychozy, g??bokim uczuciu beznadziejno?ci i
niepewno?ci i niezdolno?ci do pracy. (. . .) 30
% uczestników czuje si? niedysponowanymi, z
pogarszaj?cym si? stanem zdrowia, a wi?c

?redniotrwale uszkodzonych. Prawie wszyscy
uczestnicy czuj? si? po treningu wyczerpani,
cierpi?cy, sko?owani, z w?tpliwo?ciami co do w?asnej
osobowo?ci. Regu?? jest wyst?powanie
bezsenno?ci, depresje i silne wyczerpanie. ” /139

Tymczasem mno?? si? równie? przyk?ady z praktyki
klinicznej, które wskazuj? na to, ?e uczestnicy
tych spotka? s? nara?eni na duchowe uszkodzenia.
Mester i Windgassen w roku 1985, w jednym ze
swych skrótowych opracowa? na temat bada? o
rozwoju terapii grupowej, wskazuj?, ?e np. podczas
terapii Gestalt, przez nag?e zniszczenie barier
obronnych, dany osobnik zostaje wprost zalany przez
konflikty wewn?trzne nieprzepracowane i odczuwane
jako gro?ne. /140 Autorzy podkre?laj?, ?e te
ci??kie urazy zosta?y opisane przez samych, ró?nych
przedstawicieli tzw. psychologii
humanistycznej i przez ruch Encounter. Szczególne
niebezpiecze?stwo widz? oni w tym, ?e w w/w
technikach, niezrozumia?e i nie opracowane konflikty
zostaj? niepohamowanie wzbudzone, jednak?e
nie nast?puje ich rozwi?zanie. “Wiele ‘nowych’
konceptów wychodzi z podstawowego za?o?enia,
?e uzdrowienie osi?ga si? tylko przez przezwyci??enie
nadmiernie rozbudowanych mechanizmów
kontrolnych i roz?adowywanie, w ten sposób
przywo?anych, wewn?trznych napi??. W ten sposób
organizm zostaje uwolniony dla ‘procesów
naturalnych’; obowi?zuje jednak ca?kowite i zupe?ne
zaufanie swoim uczuciom – a nie przypadkiem
rozs?dkowi. (. . .)” /141

Do dzisiaj, z ?alem, odnotowano ju? sporo ofiar, które
utraci?y ?ycie na skutek lub nawet podczas
kursów grupowo-dynamicznych. /142 Do tego
dochodz? niezliczone ilo?ci ludzi, którzy po takich
posiedzeniach doznali psychicznych za?ama?, ostrych
stanów l?kowych, g??bokich zaburze?
depresyjnych, dotkni?ci zostali ci??kimi psychozami
lub stanami urojeniowymi, które wymaga?y
d?ugoletniego pobytu w klinikach /143 lub prowadzi?y
do samobójstw. /144

Krytyka teologiczna

Zarówno ze strony ewangelickiej jak i katolickiej
istnieje sporo wyra?nych stanowisk przeciw
dynamice grupowej. G?os Gerharda Maiera zosta? ju?
wymieniony, podobnie jak stanowisko Petera
Beyerhausa podczas ?wiatowej Konferencji Misyjnej
w Bangkoku. Szczególnie w latach 70-tych w
kr?gach ewangelickich wielu ludzi wyst?powa?o
aktywnie przeciwko dynamice grupowej: obok

background image

33

wielu innych Horst-Klaus Hofmann/145 oraz Horst W.
Beck. /146 W 1984 roku Lothar Gassmann
opublikowa? ksi??k? o zagro?eniach psychotechnik. W
roku 1991 zosta?a ona wznowiona w
poszerzonej formie. /147 Obok podstawowych
informacji dodatkowo wiele miejsca zaj??y
teologiczne wymiany opinii. Odwa?na dzia?alno??
Gassmanna, nie przynios?a mu niestety s?awy w
Ko?ciele ewangelickim w Niemczech. W 1993 roku
nie zosta? on przyj?ty do s?u?by ko?cielnej –
nale?y przypuszcza?, ?e z powodu jego krytyki
fenomenów dzisiejszej duchowo?ci, takich jak
dynamika grupowa, ezoteryka i inne.

Równie? ze strony katolickiej wcze?nie zauwa?ono
negatywne skutki dynamiki grupowej. Biskup
Paul Josef Cordes, obecnie zast?pca przewodnicz?cego
Papieskiej Kongregacji d/s Laikatu, zaj??
stanowisko w tej sprawie w roku 1978. W swoim
artykule “Spotkanie z Bogiem przez
psychotechniki” wyra?a krytyczn? opini? o
wymienionej wcze?niej ksi??ce “Samodo?wiadczenie i
wiara” Adolfa Heimlera, kap?ana i salezjanina, który
twierdzi, ?e metodami grupowo-dynamicznymi
mo?na do?wiadczy? Boga. Ponadto Cordes w swoim
opracowaniu, zwraca wyra?nie uwag?, ?e
podczas posiedze? grupowo-dynamicznych panuje i
jest pobudzana agresja; jak przez nacisk grupy
wp?ywa si? na zachowanie uczestników; jak takie
kursy uzale?niaj?, zamiast prowadzi? do pe?ni
cz?owiecze?stwa; jak nieuprawnione, marzycielskie s?
“?wiadectwa do?wiadczenia Boga” i jak
wr?cz mog? wywo?ywa? kryzys wiary.





Zwodnicze do?wiadczenie Boga

W rozdziale “Zachwalanie ‘prawdziwych’ religijnych
do?wiadcze?”, jest ukazane jak wielu
uczestników grup przywi?zuje wag? do intensywnych,
religijnych do?wiadcze? podczas i po
przedstawieniach psychotechnicznych. Biskup Cordes
t?umaczy ten fenomen w nast?puj?cy sposób:
“Wed?ug opinii tak?e autorów katolickich celem, który
jawnie deklaruj? rekolekcje
grupowo-dynamiczne jest pobudzenie emocji, które
b?d? przydatne w praktyce wiary i w drodze do
Boga. Bli?ej jednak obserwuj?c, momentem
wywo?uj?cym, i przez to obiektem odniesienia emocji,
wcale nie jest Bóg i Jego dzie?o zbawienia w Jezusie
Chrystusie, lecz grupa i poszczególni jej

cz?onkowie. ?wicz?cy rozwija sympati? i poczucie
bezpiecze?stwa wobec grupy i poszczególnych
partnerów grupowych. Szczególnie uwydatnione
zostaje to przez tak zwan? ‘komunikacj?
niewerbaln?’.

Jej wk?ad i duchowe ?wiczenia przy jej udziale daj?
si? najlepiej opisa? przez wskazanie na
odpowiednie ?wiadectwa.

Kierownik grupy zwraca si? do stoj?cych w kole:
‘Cia?em ko?ysa? si? troch? do przodu i do ty?u,
a? poczujesz: Tu jest kto?, kto ci? z?apie i we?mie w
ramiona. . . Teraz wewn?trznie ca?kowicie si?
wyluzuj. . . . Zdaj si? na drugiego, jak d?ugo
zechcesz.... Poniewa? kr?g jest tak ciasny, ten obok
utrzyma ci? bez problemu. . . . Nie my?l o niczym,
zw?aszcza kiedy jeste? obok kogo?. . . . Dotknij
jego blisko?ci, nie wiedz?c kim on jest. . . Czuj, jak
dobrze jest si? by? przyj?tym, móc przy kim?
beztrosko odpocz??. . . . Rozkoszuj si?, tak dobrze jak
tylko umiesz, móc przy kim? cho? chwil?
przebywa?. . . . Pozwól przez to wzrasta? zaufaniu, ?e
jeste? trzymany. . . . ’ (A. Heimler,
“Samodo?wiadczenie i wiara", str. 177). W innym
miejscu wymienia si? pojedy?cze polecenia np. o
g?aszcz?cym dotykaniu g?owy partnera (str. 181) albo
?wiczenie naciskowo-oddechowe, które
wymaga uciskania poszczególnych cz??ci cia?a
partnera (str. 183). Ocenia si? to pó?niej tak:
‘By?em zaskoczony moim partnerem. Pozna?em
równie? innych, poszczególnych partnerów,
w?a?nie przez to, czego od nich do?wiadczy?em.
Próbowa?em im równie? co? komunikowa?.
Zauwa?y?em, ?e zaistnia? ma?y problem, aby odej?? i
przej?? do nast?pnego partnera.’ (str. 331)
‘Przy pierwszym ?wiczeniu mia?em odczucie, ?e mog?
by? równowarto?ciowym. Ponad trzydzie?ci
lat jestem w klasztorze i wyrzek?em si? czu?o?ci.
W?a?nie t? zabaw? r?kami prze?y?em jako
uszcz??liwiaj?cy dar.’ (str. 333).” /148

Ten i inne przyk?ady, wskazuj? wyra?nie, “?e odczucia
uczestników zorientowane by?y wy??cznie
na grup?. Agresja i l?k rozwija?y si? z du?? si??
przeciw obecnym towarzyszom z grupy. Taka
intensywno?? spowodowana by?a l?kiem przed utrat?
sympatii grupy i poczucia bezpiecze?stwa w
grupie. Poczucie utracenia grupy doprowadza?o
pojedy?czych uczestników na skraj przepa?ci, która
odbiera?a zdolno?? ?ycia, odwag? ?ycia. Przymuszenie
do zapomnienia o sobie i swoim ?wiecie,
aby tylko zapewni? sobie akceptacj? grupy, nie
zadziwia. (. . .) Dynamika grupowa w s?u?bie

background image

34

po?rednictwa do?wiadcze? Boga mo?e doprowadzi? do
tego, ?e to grupa zast?pi swym cz?onkom
Bo?? rzeczywisto??, (niejako stanie si? substytutem
Bo?ej obecno?ci.) Pocz?tkowo grupa
spotyka?a jeszcze tych z ‘poprzedniej wyk?adni Boga’
Przez wci?gni?cie w biczuj?ce procesy
emocjonalne, ta relacja do Boga nie zosta?a
pog??biona, lecz zrelatywizowana. Rozs?dnie patrz?cy
zauwa?a sam, ?e rado?? w grupie i rado?? w Bogu nie
musz? si? pokrywa?. To mo?na rozpozna?
w jednej z opinii. Ta opinia ods?ania równie?, ?e ta,
do?wiadczona w grupie rado??, nie pochodzi w
?adnym wypadku ze spotkania z Bogiem, lecz wynika
ze spotkania grupowego. ‘Odczuwam to jako
religijne do?wiadczenie, je?eli powstanie relacja, je?eli
czuj? si? podtrzymywany i niesiony, jak w
?wiczeniu grupowej ko?yski. . . bezpo?rednio nie
odczuwa?em nic religijnego, lecz pó?niej, po
zastanowieniu si?, odczuwam wspólny pobyt w grupie
jako religijny, podobnie jak zmys?owe
odczucie partnera w ?wiczeniu dotykowym.
Prze?y?em w nim ludzk? rado??, która mnie uwolni?a
od samego siebie. Czasem ?a?uj?, ?e nie ?yj?
?wiadomie religijnie. Chcia?bym Boga bardziej czu?,
gdy odczuwam rado??.’ (str. 276)” /149

Powy?sze ?wiadectwo i do??czona ocena biskupa
Cordes nie pozostawia ?adnych w?tpliwo?ci:
“Grupa, która powinna by? pomoc? w doj?ciu do
Boga, b?dzie prawdopodobnie szukana dla samej
siebie. ?rodek staje si? celem. I Bóg pozostaje na
marginesie." /150

Wybrane kryzysy wiary

Je?eli tutaj mo?na mówi? o pomy?ce, a mianowicie ?e
ruchy stosuj?ce techniki psycho-grupowe
zbyt pochopnie mylone s? z ruchami prawdziwie
religijnymi, to w innych do?wiadczeniach mo?na
stwierdzi? ?wiadomy zam?t w uczuiach religijnych.
“Otó? chodzi nie tylko o prowokacj? wobec
przekazu wiary lecz nawet o metodyczne dzia?anie. D.
Stolberg jest posiadaczem sprawozdanie o
‘wysokokwalifikowanym badaczu’, który bra? udzia?
w psychoanalitycznie zorientowanych
warsztatach dla teologów; poza okre?leniem
‘duszpasterstwa poprzez grup?’ nie s? podane ?adne
inne cele spotkania tej grupy. Stollberg przedstawia, ?e
grupa przez d?u?szy czas daremnie
próbowa?a u teologa wzbudzi? uczucie l?ku: daremnie,
poniewa? jego zdaniem, l?k na ?wiecie
zosta? zwyci??ony przez Chrystusa. D?u?sze jednak
nagabywanie go przez innych uczestników
grupy ujawni?o, i? ta pozycja teologiczna racjonalizuje
jego napi?ty stosunek do rodziców. Wtedy

grupa silnie zaatakowa?a jego pogl?dy teologiczne i
zmusi?a go do izolacji. W ten sposób zosta?
wywo?any u niego kryzys egzystencjalny przez
zburzenie wiary (faza ateologiczna) (str. 190).” /151
Po udokumentowaniu tego przypadku biskup Cordes
stawia ca?kiem s?usznie nast?puj?ce pytanie:
Zapewne w tym ostatnim wydarzeniu chodzi o
przypadek ekstremalny. Mimo wszystko ka?de
?wiadome wprowadzenie cz?owieka w agresj? i l?ki
egzystencjalne jest ma?o poci?gaj?ce, ale z
humanitarnego punktu widzenia wr?cz nie do
przyj?cia. Ponadto przez agresywne przedstawienie
sytuacji i specjalnie ostro zaakcentowanej antypatii w
grupie, zostaje usuni?ta podstawa zaufania
(bezpiecze?stwa) do Boga. Celem jest zmiana
przyzwyczaje? i nowy porz?dek w mi?dzyludzkich
relacjach. Czy mo?na jednak kiedykolwiek, nawet dla
wy?szych celów, usprawiedliwi? nara?anie
poprzez emocje, cz?owieka w celu wypróbowania jego
wiary lub nawet na ca?kowite jej
zaciemnienie? Czy mog? cz?onkowie grupy
autonomicznie i spontanicznie decydowa?, by tak
ryzykowny proces wyst?pi??” /152

Równie? tutaj ostateczna opinia biskupa Cordes jest
bezkompromisowa i jednoznaczna: Prze?ycia
grupowo-dynamiczne nie po?rednicz? w ?adnych
mistycznych do?wiadczeniach, lecz mog?
zniszczy? wi?zi religijne. “Dynamika grupowa
mobilizuje szeroko i trwale emocjonalny potencja?
cz?owieka, mimo to, nadzieja, ?e grupowo-
dynamiczne treningi sta?yby si? pomoc? w doj?ciu
wierz?cego cz?owieka do Boga, mo?e si? okaza?
pomy?k?. Udzia? momentu emocjonalnego
podczas takiego treningu prowadzi do problemu, ?e
irytacja, która stanowi pokus?, w ?adnym
wypadku nie wprowadzi obecno?ci Boga, lecz mo?e
zniszczy? relacje z Bogiem." /153

Artyku? wskazuje, ?e ju? pod koniec lat 70-tych
pewien biskup ostrzega? nie tylko przed niegodnymi
i szkodliwymi wp?ywami takich technik, lecz równie?
przed ich charakterem niszcz?cym religi?, co
zosta?o potwierdzone w ostatnich dziesi?cioleciach.
Alienacja wspó?czesnego cz?owieka z wi?zi
prywatnych, rodzinnych, spo?ecznych, kulturalnych i
religijnych jest w du?ej cz??ci wynikiem
grupowo-dynamicznych modeli psychologicznych,
które potrafi? si? przedosta?, jak prawie
niezauwa?alny przyp?yw sztormowy. Wydarzenia
wspó?czesne, takie jak rozruchy studenckie,
nadu?ywanie Soboru Watyka?skiego II wp?ywa?y na
to wszystko dosy? wspieraj?co.

background image

35

W posynodalnej adhortacji apostolskiej “Pastores dabo
vobis” z roku 1992 Papie? Jan Pawe? II
zwróci? uwag? na ten fenomen, wskaza? zarówno na
problem jak i na jego anamnez?. “Ten kryzys
powsta? (. . .) w latach bezpo?rednio po soborze.
Przyczyna le?y w b??dnym, czasem nawet
?wiadomie tendencyjnym, rozumieniu nauki Soboru.
Tu le?y niew?tpliwie jedna z przyczyn du?ej
ilo?ci strat, które Ko?ció? wtedy poniós?, strat, które
ci??ko dotkn??y s?u?b? pastoraln? i
powo?ania do kap?a?stwa (. . .)” /154 Kryzys ten jest
bardzo ?ci?le zwi?zany – jak podkre?la
Papie? – ze ?wiatow? zmian? sposobów zachowania i
wyobra?e? cz?owieka “Zachodu”:

–naci?gane i niszcz?ce wspólnot?, wyobra?enia o
subiektywno?ci, “która zmierza do tego, aby
zepchn?? ludzko?? w indywidualizm, niezdolny do
prawdziwych wi?zi spo?ecznych.” /155

– “Rozk?ad rodziny i zam?cenie lub zniekszta?cenie
prawdziwego rozumienia ludzkiej seksualno?ci”
/156

– "Zsubiektyzowanie wiary" /157

– “Zniekszta?cenie do?wiadczenia wolno?ci” /158 i
jeszcze wiele innych.

Krytyka filozoficzna lub etyczna

Ten rozdzia? jeszcze mniej ni? inne ro?ci sobie prawo
do kompletno?ci w przedstawieniu tego
fenomenu, przed którym dzisiaj stoimy. Nie mo?na tu
nic wi?cej, jak tylko skierowa? przelotne
spojrzenie na niektóre wa?ne i interesuj?ce problemy
filozoficzne. Rozdzia? ten ogranicza si? do
dwóch p?aszczyzn, co to jest “samourzeczywistnienie”
oraz o niebezpiecze?stwie mo?liwo?ci
przemienienia si? “autonomicznego indywidualizmu”
w totalitaryzm. Równie? te dwa problemy b?d?
mie? jedynie charakter wycinkowy.

Ko?cowy przystanek – totalitaryzm?

Angielski filozof Alasdair MacIntyre w swoim,
zwracaj?cym uwag?, dziele “Utrata cnoty”,
stwierdzi?, ?e w obecnych dyskusjach moralnych
mo?na zauwa?y? niepokoj?c?, prywatn?
samowol?: Uczucia staj? si? ju? ostatnim autorytetem
psychologizuj?cego spo?ecze?stwa.
Jednak?e uczucia nie s? do skorygowania lub
skrytykowania. Je?eli spór jest ju? tylko
oparty na uczuciach, to rozs?dny argument pomi?dzy
partnerami rozmowy w istocie jest

wykluczony. Wspólny dost?p do rzeczywisto?ci jest
przerwany, przez co mo?liw? staje si?
manipulacja.

Ta, zarysowana przez MacIntyre’a, okoliczno??
powoduje masow? zmian? kulturow?. Znalezienie
prawdy w analogicznym do klasycznego wyobra?enia
dialogu w sensie plato?skim, dzisiaj ju? prawie
nie jest mo?liwe. Poszukiwanie prawdy, czym w
“naturalny” sposób dialog si? kiedy? ko?czy?,
zostaje w dzisiejszych czasach odrzucone jako
“autorytarne”. Istnieje tylko ten ci?gle nowy i ci?gle
“inny” dialog, w czasie którego wymienia si? tylko
swoje do?wiadczenia, szuka jakiego?
opracowania, i w którym si? nigdy nie wie jaki b?dzie
wynik. Ze zrozumia?ych wzgl?dów odnosi to
znacz?ce skutki dla orientacji warto?ci kulturowych
wspólnoty, bowiem w ten sposób niemal
wszystkie stopnie warto?ci mog? by? zrelatywizowane
lub zniwelowane: znaczenie rodziny i
wychowania, stosunek do mi?o?ci, ma??e?stwa,
seksualno?ci i homoseksualno?ci, do narkomanii i
przemocy, do podstawy okultyzmu, by wymieni?
przynajmniej kilka, obecnie najwa?niejszych. Pod
prymatem ci?gle nowej wymiany do?wiadcze? i
dialogu wszelkie przekonania i pewne stanowiska,
co do wy?ej wymienionych tematów, s? w
konsekwentny sposób do odrzucenia, niezale?nie od
tego,
czy poparte s? teologicznie, antropologiczno-
filozoficznie, pedagogicznie lub psychologicznie.
Albowiem: subiektywna ocena, jako ostatnia instancja
o dobru i z?u, nie dopuszcza istnienia obok
siebie ?adnych prawd ostatecznych.

MacIntyre wskazuje w swoim stanowisku na nast?pn?
sytuacj?, a mianowicie, ?e mo?liwe jest
nasilenie manipulacji cz?owiekiem, gdy argument
mniej si? liczy ni? uczucie. Ta my?l jest podj?ta w
wypowiedzi Kardyna?a Josepha Ratzingera i posuwa
si? on jeszcze dalej. Indywidualna wolno??,
która nie uwzgl?dnia ju? ?adnego, zakotwiczonego w
ludzkiej wspólnocie, etycznego fundamentu,
lecz kr??y tylko wokó? zaspokojenia w?asnych
potrzeb, utraci?a - jego zdaniem - zwi?zek z
cz?owiecze?stwem. Wed?ug Ratzingera, wolno??
istnieje tylko wtedy “je?eli pozostaje w
odniesieniu do podstaw moralnych (obyczajowych) i
moralnego nakazu. Wolno??, której jedyn?
tre?ci? by?oby zaspokojenie potrzeb, nie by?aby
ludzk? wolno?ci?; pozostaje w obszarze
zwierz?co?ci. (. . .) Wolno?? potrzebuje tre?ci
wspólnotowej, któr? mogliby?my zdefiniowa? jako
zabezpieczenie praw cz?owieka.” /159 Ratzinger
umiejscawia utrat? podstaw etycznych w ramach

background image

36

ideowo-historycznych, wskazuje na oba systemy
totalitarne tego stulecia i ukazuje ich zgodno??
za?o?e? podstawowych ze wspó?czesnymi teoriami
wolno?ci. Zniszczona podstawa moralna jest
cech? narodowego socjalizmu i komunizmu. Ta
podstawa jednak po upadku systemu politycznego
pozostaje utrzymana. Je?eli nie odb?dzie si? gruntowna
etyczna przebudowa, to, wg Ratzingera,
rozprzestrzeni si? jeszcze bardziej rozleg?a pustka ni?
w/w systemach. “W dyktaturze
nacjonalistycznej jak i komunistycznej nie by?o
?adnego czynu, który by?by uwa?any, sam w sobie
za z?y i zawsze niemoralny. To, co s?u?y?o celom
ruchu lub partii, by?o dobre, wszystko jedno jak
to nieludzkie by?o w rzeczywisto?ci. I tak przez
dziesi?tki lat niszczony by? zmys? moralny, co
doprowadzi?o do ca?kowitego nihilizmu w obecnej
chwili, w której ju? ?adny z poprzednich celów
nie obowi?zuje, a wolno?? jawi si? tylko jako
mo?liwo?? czynienia wszystkiego, co zape?niaj?c
pustk?, uczyni?oby ?ycie w danej chwili interesuj?ce i
pasjonuj?ce.” /160 Mo?na by?oby s?dzi?, ?e
t? etyczn? pró?ni? da si? wype?ni? modelami
samourzeczywistniaj?cymi, dostarczaj?cymi brak teorii
lub rozumowania.

Zwi?zek teorii i praktyk grupowo-dynamicznych z
totalitaryzmem zosta? przez niektórych autorów
jasno sformu?owany, np. przez ameryka?skiego
socjologa, Philipa Rieffa i psychologa, Kurta W.
Backa, którzy nie powinni tu zosta? pomini?ci.

W entuzjastycznym zbiorze setek ustosunkowa? si? do
Fritza Perlsa, twórcy teorii Gestalt, znajduj?
si? czasem równie? krytyczne wypowiedzi o F. Perlsie.
Tak wypowiada si? kto?, kto dobrze go
zna?. Philip Rieff zna? zasad? Perlsa, w której
zach?ca? on ludzi do rezygnacji z wszelkich
spo?ecznych konwencji i regu? i któr? ostro
skrytykowa?. Porówna? go w tym punkcie do Hitlera,
“który wyobra?a skrajny przyk?ad kogo?, u którego
wszystko mog?o by? prawd?, wszystko mog?o
by? mo?liwe – zabija?, poni?a?, odcz?owiecza?: etyka
obozu koncentracyjnego” /161 Nie móg? on
zrozumie?, ?e kto? taki jak Perls móg? by? zatrudniony
w Esalen i da? temu wyraz: “Dlaczego
popieracie tego cz?owieka? On jest moralnym z?em.
(diab?em)” /162

Wypowied? Kurta W. Backa powinna mie? mo?e
najwi?ksz? wag?, poniewa? on wspó?prze?ywa?
psychotechniki w najbli?szym kr?gu. Back ostrzega?
ju? w 1974 roku, ?e grupowo-dynamiczny ruch
Encounter móg?by si? przekszta?ci? w faszyzm: “Nie
trzeba by? aposto?em zag?ady, aby w

masowych ?wiczeniach grup Encounter zauwa?y?
mo?liwo?ci faszystowskich i innych masowych
ruchów, które nie daj? si? powstrzyma? przez ?adne
bariery i struktury spo?eczne. Linia graniczna
jest tutaj w najwy?szym stopniu nieokre?lona i nasuwa
si? interesuj?ce pytanie, czy jaki? ruch, który
wkracza dla przemiany i z powodu przemiany i oferuje
techniki do takiej zmiany, mo?e by?
wykorzystany w ka?dej dowolnej ideologii, czy te?
potrzebuje jakiej? szczególnej ideologii, aby
zacz?? skutkowa?.” /163

Co to jest samourzeczywistnienie?

Katolicki specjalista prawa naturalnego, Johannes
Messner opublikowa? w roku 1973 niewielki tekst
o fenomenie samourzeczywistnienia, w którym
wyja?nia, ?e klasyczne, filozoficzne rozumienie
samourzeczywistnienia cz?owieka jest du?o bardziej
s?usznie a mianowicie, ?e bezgraniczne
zaspokajanie potrzeb nie mo?e
samourzeczywistnieniem , a pozostaje raczej na
poziomie
zwierz?cym. To pragnienie, bycia szcz??liwym, widzi
Messner jako motyw przewodni ludzkiego
istnienia, jako najbardziej ogarniaj?c?, podstawow?
si?? nap?dow? ludzi. “Samourzeczywistnieniem”
zajmuje si? etyka nie od czasów nowo?ytnych lecz ju?
od okresu antycznego. Etyka nie jest nauk? o
zakazach i nakazach, lecz przekazuje “drog? do
samourzeczywistnienia cz?owieka w ludzkim,
godnym i uszcz??liwiaj?cym ?yciu.” /164 W czasach
antycznych i d?ugi czas pó?niej obowi?zywa?a
jednak wa?na ró?nica: nie warto?ci ch?ci s?
decyduj?ce lecz warto?ci osobowo?ci. Warto?ci ch?ci
s? wprawdzie “dla cz?owieka najbogatszym ?ród?em
rado?ci, ?wiadomo?ci szcz??cia i si?y
(motywacji) do samourzeczywistnienia przez pe?ny
rozwój swojej osobowo?ci wg indywidualnych
sk?onno?ci i uzdolnie?.” /165 Jako warto?ci ch?ci
wymienia Messner “mi?o??, sukces, szacunek,
witalno??, bogactwo, w?adz?, interesy duchowe i
wszystko to, co mo?e cz?owiekowi przynie??
rado??.” Lecz, kontynuuje on, "za?o?eniem jej
znaczenia dla rozwoju osobowo?ci jest jej
zjednoczenie z warto?ciami osobowo?ci. Te istniej? na
podstawie i w sposobie zachowania
si? wg wymaga? prawdziwego istnienia ludzkiego.”
/166 Na tym polega zasadnicza ró?nica
od ?wiata zwierz?cego. U zwierz?t o
samourzeczywistnieniu decyduj? pop?dy. U ludzi
natomiast
jest to oparte na samoodpowiedzialno?ci i
samodyscyplinie, “na wolno?ci uwarunkowanej i

background image

37

wynikaj?cej z moralno?ci.” Messner dalej zauwa?a:
“W przeciwie?stwie do osobowej warto?ci,
samourzeczywistnienie cz?owieka jest niemo?liwe,
poniewa? brakuje w nim no?nej pe?ni
cz?owiecze?stwa, tego prawdziwego humanizmu."
/167

Samourzeczywistnienie dla Messnera oznacza: zdoby?
mocne i twarde oparcie w sobie, aby dawa?
sobie rad? z trudno?ciami i aby zdoby? si?? do zmiany
uwarunkowa? stoj?cych na przeszkodzie do
samourzeczywistnienia. W podtytule “Ciekawe ?ycie”
opisuje on, co w?a?ciwie wyró?nia spe?nione
?ycie: “Zasadnicze warto?ci osobowo?ciowe nie
stanowi? jeszcze pe?nego rozwoju osobowo?ci.
Musi do tego do??czy? jeszcze otwarto?? na pozosta?e
warto?ci ?wiata. W ten sposób jest mo?liwe
osi?gni?cie warto?ci zmys?owych, potrzebnych do
tego, co mog?oby by? ?ród?em sta?ej
rado?ci i podwy?szaniem poziomu ?ycia w szerokim
zakresie stwórczego udzia?u w
przygodach i osi?gni?ciach ludzkiego ducha w
obszarze warto?ci prawdy, dobra i pi?kna, a
wi?c sztuki, literatury i nauki, nie zapominaj?c o
prze?ywaniu natury. ‘Stwórcze wspó?dzia?anie’
oznacza, ?e ta wcze?niej wymieniona kreatywno?? jest
jednym z najbardziej uszcz??liwiaj?cych
zdolno?ci cz?owieka. Podczas przyswojenia sobie
takich warto?ci np.: sztuk pi?knych, zostaje on
zach?cony do udoskonalania si? i post?pu oraz
nagrodzony now? rado?ci?. Osi?gni?cia w tak
okre?lonym ?wiecie warto?ci musz? by?
wypracowane, zapewniaj? jednak ciekawe ?ycie z
dnia na dzie? i wype?nienie ca?ego ?ycia.” /168

Wp?yn??oby na pewno u?y?niaj?co na rozwój
cz?owiecze?stwa, gdyby wszystkie si?y intelektualne
zosta?y wykorzystane w celu zrealizowania takiego
konceptu samourzeczywistnienia, w miejsce
propagowania bladego modelu anarchistycznego
zaspokajania ch?ci, jako rzekomego aktu
uwolnienia ludzko?ci.

Zmiana osobowo?ci

W tym rozdziale zostan? przede wszystkim
przedstawione przyk?ady z praktyki. Wykazuj?
one w jaki sposób poprzez techniki grupowo-
dynamiczne mo?na celowo wkracza? w ludzk?
osobowo??. Przyk?ady pochodz? z ró?nych spotka?
dokszta?caj?cych prowadzonych dla
duszpasterzy z ca?ego obszaru niemieckoj?zycznego.
Chodzi tu zarówno o kursy klinicznego
szkolenia duszpasterskiego jak i o konferencje dla
duszpasterzy w kr?gach grupowo-dynamicznych.

Kursy duszpasterskie trwaj? normalnie kilka dni, w
niektórych systemach szkoleniowych sze?? do
dwunastu tygodni. Uczestnikami s? z regu?y ksi??a lub
pracownicy ?wieccy b?d?cy na s?u?bie
ko?cio?a. Aby zapewni? dyskrecj?, nie wymieniamy
nazw, miejsc i okresów czasu. Wszystkie opisy
s? autentyczne. Odzwierciedlaj? one coraz cz??ciej
praktykowane techniki w dokszta?caniu ksi??y.

Szczególnie w tzw. bioenergetykach i biodynamikach
maj? one wyra?ne t?o polityczne: W tradycji
freudo-marksisty, Wilhelma Reicha powinien tu by?
rozsadzony “pancerz charakteru” cz?owieka,
aby wyzwoli? potencja? “uwalniaj?cy”,
rewolucjonizuj?cy. W celu tego “uwolnienia” aktualni
kierownicy spotka? wykorzystuj? grupy
ukierunkowane zarówno na ?wiczenia cia?em jak i na
rozmowy, (najcz??ciej obie kombinacje), stosuj?c
prawie nierozpoznawalne ale wyra?nie
autorytarne metody. Wielu kierowników prezentuje
si?, w dobrze wy?wiczonych manierach,
uprzejmie, lu?no i swobodnie. Na pierwszy rzut oka
mo?e si? wydawa?, jakgdyby prowadzili oni
zaj?cia w stylu partnerskim. Je?eli jednak uczestnik
wyrazi zastrze?enia wobec jakiego? ?wiczenia,
stanie si?, za pomoc? procesów grupowo-
dynamicznych, problemem grupy i postawiony pod
znakiem zapytania. Przez ukierunkowane ingerencje
kierownika grupy, uka?e si? on w ko?cu
pozosta?ym uczestnikom jako szczególnie “l?kliwy”;
jako kto? posiadaj?cy wewn?trzne “blokady”,
przez co “hamuje” procesy grupowe; jako kto?, komu
brakuje “zaufania” albo kto?, kto do
wszystkiego podchodzi zbyt “skomplikowanie” i
“oci??ale”. W takiej sytuacji cz?sto u pozosta?ych
uczestników budzi si? silna awersja do “wichrzyciela”,
na ogó? to wystarcza, aby marudera
pobudzi? do dzia?ania. Je?eli jednak kto? si?
przeciwstawia zbyt uporczywie, ukazuje si? wyra?nie
autorytarny styl przewodnictwa: “Co my?li o tym
grupa? Jak odbiera to, ?e taki osobnik nie chce z
nami wspó?dzia?a?? ” – zamierzone ??danie, rozwin??
awersj? do pojedy?czych osób i wy?wiczy?
nacisk.

Szybkim efektem tych dokszta?ce? jest
niezró?nicowany brak dyscypliny “wyrzuci? z
wn?trza”, jak
równie? silny indywidualizm lub odosobnienie,
poniewa? ka?dy zwi?zek jest postrzegany jako
ograniczenie. Roswitha Wogenstein, w czasopi?mie
Niemieckiego Stowarzyszenia Psychologii
Pastoralnej “Drogi do Cz?owieka” donosi, jak w
krótkim czasie wprowadzenie metod

background image

38

grupowo-dynamicznych w nowych,
wschodnioniemieckich landach, w tym sensie zmieni?o
ludzi.
“Absolwenci kursu wyrabiaj? sobie o wszystkim
w?asne zdanie, wypowiadaj? je g?o?no, nazywaj?
z?o po imieniu, atakuj? autorytety, nie daj? si? bez
problemów wci?gn??, chc? wspó?decydowa?,
nauczyli si? izolowa?, mówi? nie, troszczy? si? o
siebie, krótko mówi?c, stali si? uczestnikami
niewygodnymi i nie jeden zarz?d gminy

lub instytucji doszed? do wniosku: tam ju? nikogo nie
wy?lemy, ci psuj? nam wspó?pracowników.”
/169 Szczególnie trenowany jest sprzeciw i opór
przeciw autorytetom: “Kto raz prze?y?, ?e gdy
stanie naprzeciwko takiego ‘z samej góry’ jak równy z
równym, mo?e mu powiedzie?, co o nim
my?li, jakie ma wzgl?dem niego ?yczenia, ten nabierze
z takiej sytuacji odwagi, w podobnych
sytuacjach zachowywa? si? tak samo, równie? bez ram
ochronnych (jakie posiada? dzi?ki grupie,
przyp. autora).” /170

Wogenstein widzi równie?, ?e przez takie seminaria
powstaje odosobnienie. “Jak my, którzy
znale?li?my drog? od My do Ja, mo?emy teraz znale??
równie? drog? do Ty i do innego rodzaju
Nas, przy czym ka?dy i ka?da on lub ona pozostanie
samym sob? i mimo to, b?dzie zdolny do tego,
aby ?y? razem z innymi, nawet z obcymi. Ka?dy i
ka?da zd??y? si? nauczy? w mi?dzyczasie tak
dobrze dba? o siebie i tak si? odgranicza?, ?e droga do
tamt?d okazuje si? jeszcze dalsza i bardziej
uci??liwa.” /171 Niestety wci?? to, ?e droga do tamt?d
na pewno nie prowadzi przez metody
grupowo-dynamiczne, nie wydaje si? jednak jak wida?
do?? jasne.

Uczenie agresji

Metody, których si? u?ywa w tym celu, aby
uczestników pozbawi? pewno?ci siebie, s? subtelne i
dla
niewprawnego, prawie nie do zauwa?enia. Kierownik
grupy np. ustala nagle, jak grom z jasnego
nieba: “W tym pomieszczeniu panuje agresja.” Ka?dy
pyta si? przestraszony, czy to on sam czy te?
kto? inny jest sprawc? tej agresji. W ten sposób
atmosfera staje si? bardziej napi?ta. W ten sposób,
nawet w pocz?tkowo uprzejmym nastroju rozmowy,
mo?e si? ona w ko?cu pojawi?. W innym
przyk?adzie, ?wiecki duszpasterz wraca do rozmowy z
poprzedniego spotkania, mówi?c, ?e temat
zosta? “przegadany”. Kierownik grupy podchwytuje
natychmiast t? markotn? wypowied? i ??da od

niego podania nazwiska z tym zwi?zanego. On
wymienia od razu nazwisko obecnego równie? w
grupie proboszcza w jego parafii. Kierownik grupy,
bez komentarza przechodzi do innego tematu.
Proboszcz zostaje napi?tnowany przez grup?, bez
istotnego omówienia ca?ej sprawy. W ten sposób
uczestnicy o silnie negatywnych emocjach uzyskuj?
przewag? w grupowym rozwoju wydarze?,
natomiast ci o wi?kszym rozs?dku staj? si? niepewni.
Kierownik grupy mo?e wi?c coraz to bardziej,
zupe?nie nie ingeruj?c, prowadzi? proces wg w?asnego
?yczenia.

Tak zwane ods?anianie przysypanych emocji powinno
dokona? si? np. przez dosy? niepohamowane,
czasami nawet wyuzdane wy?adowanie agresywnych
impulsów. W po??czeniu z dawno
nieaktualn? “teori? kot?a parowego” Zygmunta
Freuda, w której agresje regularnie powstaj? i
regularnie szukaj? sobie drogi do “wy?adowania”,
wmawia si? duszpasterzom, ?e p?kn? z
tamowanej agresywno?ci i powinni si? nauczy?
jakiego?, z tym “rozs?dnego obchodzenia”. Jednak
techniki rozlu?niaj?ce poci?gaj? cz?sto za sob? stany,
w których uczestnicy “na nowo odkrywaj?”
swe dziecinne zachowanie uczuciowe, wzmacniaj? je i
kultywuj?. Poniewa? to kultywowanie
mo?liwe jest jedynie w chronionym obszarze takich
grup, wielu ludzi przychodzi nieustannie rozwija
w sobie swoisty rodzaj uzale?nienia. Cz??? ksi??y ju?
od 15 lat uczestniczy w rundach
grupowo-dynamicznych. Wbrew zachwalanym
okre?leniom celów, ?e agresywne uczucia zostan?
zdemontowane i w ko?cu b?dzie mo?na si? “z
wszystkimi pojedna?”, potrzeba wyra?ania agresji
staje si? coraz wi?ksza. Zw?aszcza uczestnicy, którzy
ju? d?ugo uczestnicz? w takich spotkaniach
najbardziej gorliwie rozwijaj? i wy?adowuj? swoje
agresywne impulsy. Cz?sto nie mo?na ich wcale
uspokoi?. Nierzadko zdarza si?, ?e uczestnicy przy
szczególnych ?wiczeniach popadali w psychoz?,
zw?aszcza gdy mia?y one zwi?zek z rodzicami, np.
podczas metody bicia w poduszk?, która wg
instrukcji, mia?a wyobra?a? jak?? dowoln? osob?. /172
W posiedzeniach grupowych zalecano
nawet uczestnikom odwiedzenie grobu rodziców,
deptanie po nim, aby w ten sposób da? upust
z?o?ci i uczuciom nienawi?ci. Uczestnicy zostaj?
wprowadzeni w konflikt z rodzicami. Ka?dy rodzaj
szacunku zostaje wytrzebiony. Zostaj? nawet
instruowani do pope?nienia wzgl?dem nich czynów
karygodnych. Powierzchowne i krótko trwaj?ce
uczucie rzekomej ulgi z “mo?liwo?ci wypuszczenia
pary” ko?cz? si? nieuniknionym niepokojem sumienia
i uczuciem samotno?ci.

background image

39


Profesor pedagogiki z Hamburga, Herbert Gudjons,
który ju? w roku 1971 uczestniczy? w zespole
roboczym "Duszpasterstwo przez grup?”, podaje, ?e
wy?adowanie agresywnych impulsów
szczególnie u chrze?cijan wymaga du?ego wysi?ku
woli, poniewa? oni, czuj? si? zobowi?zani, na
podstawie ich przykaza?, do ?ycia bez gwa?tu.
“Zw?aszcza u chrze?cijan obchodzenie si? z
uczuciami agresywnymi jest niewy?wiczone. Chodzi o
to, aby agresji nie t?amsi?, bowiem w
przeciwnym razie uwidoczni si? ona nie-
kontrolowanie w innym miejscu lub te? przy
permanentnym
jej zaprzeczaniu mo?e si? zwróci? przeciwko w?asnej
osobie. (. . .) Agresje musz? by? ?wiadomie
postrzegane, kanalizowane i na podstawie wzajemnej
akceptacji wywa?one.” /173 Uczestnicy
powinni podczas spotka? grupowych “zburzy? fasady
osobowo?ci (unfreezing), prze?ywa? bez l?ku
post?py w akceptacji samego siebie i akceptacji
innych, równie? niech?? wobec innych, to znaczy
znosi? fakt, ?e istnieje kto?, kogo nie lubi?.” /174 Aby
nauczy?, “?e istnieje kto?, kogo nie lubi?”,
nauczyciele grupowo-dynamiczni dysponuj?
niewyczerpanym repertuarem gier, które s?u?? temu,
aby w grupie posia? niezgod?, usun?? jednego z
uczestników, innych uczestników przeciw sobie
sk?óci?, itd. – równocze?nie powstaje wielka
zale?no?? od kierowników, o których ?yczliwo??
uczestnicy zabiegaj? cz?sto w do?? niegodny sposób.

To zjawisko ilustruje nast?puj?cy przyk?ad ze
szkolenia duszpasterskiego: W zebraniu
grupowo-dynamicznym przeprowadzono tzw. gr?
zapa?kow?. Ka?dy z uczestników otrzyma?
zapa?k? i zosta? poproszony, aby da? j? temu, kto jest
dla niego najsympatyczniejszy. Ci, którzy po
czasie jeszcze trzymali zapa?ki, zostali namawiani, aby
je prze?ama? i po?ówki da? tym, którzy s?
dla nich najbardziej niesympatyczni. Kto otrzyma?
najwi?cej ca?ych zapa?ek zyskiwa? rzekomo
najwi?kszy szacunek i najsilniejsz? pozycj? w?adzy.
Ten temat mia? by? potem w grupie
przemy?lany i omawiany. Uczestniczk? tego spotkania
by?a pewna wdowa po pastorze. “Kierownik
grupy, przyjaciel jej zmar?ego m??a, by? darzony
przez ni? szacunkiem. Kiedy z trzaskaj?cym
d?wi?kiem z?ama? zapa?k? na dwie po?ówki i
powiedzia?: ‘Ka?dy z?amie swoj? zapa?k? i da j?
temu w grupie, kto jest dla niego najmniej
sympatyczny’, spontanicznie wykrzykn??a: ‘Nie, tego
pan
nie mo?e zrobi?!’ Poczym tamten zwróci? si? ku niej i
poda? jej bez s?owa z?aman? zapa?k?.

‘Teraz zosta? przekroczony we mnie sygna?. Od tej
chwili sta?am si? prawie bezwolnym
narz?dziem w r?kach kierownika. Podczas wszystkich
jego nast?pnych ?wicze? chcia?am odzyska?
jego uznanie i przychylno??. Nie mog?am si? ju?
modli? i dosz?o u mnie do zaburze?
psychosomatycznych." /175

Podobnie popularna podczas tych kursów jest gra –
“Kto powinien prze?y?”: Odgrywa si? scen?, w
której uratowa?a si? grupa osób, która prze?y?a
rozbicie si? samolotu. Punktem wyj?ciowym
scenariusza jest sytuacja, w której tylko trzy osoby
maj? szans? na prze?ycie. Gdyby chcia?o si?
wszystkich uratowa?, wszyscy by zgin?li. Teraz
uczestnicy s? namawiani do przekonania innych, ?e
w?a?nie oni koniecznie musz? prze?y?. Mo?na sobie
?atwo wyobrazi?, jakie tu sztucznie zostan?
stworzone sytuacje niebezpiecze?stwa. Peter
Sichrovsky w swojej ksi??ce “Trening duchowy – jak
w sze?? dni straci? swe oblicze” opisa? bardzo
wyrazi?cie wiele takich izoluj?cych i uszczypliwych
"gier" grupowo-dynamicznych.

Ju? w bardzo wczesnych, niemieckoj?zycznych
pismach, biskup Cordes odkry? niepokoj?ce
symptomy agresji. Tobias Brocher, który wraz z
innymi neomarksistami prowadzi? pierwsze
grupowo-dynamiczne seminarium dla nauczycieli w
Niemczech, dokumentowa? ju? w roku 1967 w
swojej ksi??ce “Dynamika grupowa i szkolenie
doros?ych” twarde i zaciek?e walki o presti? i
przewodzenie w grupach. Jeden z uczestników
opowiedzia?: “Mam uczucie, jakbym si? znajdowa?
na arenie i by? ?wiadkiem walki byków. (...) Teraz
czekamy ju? tylko na ofiar?, aby zobaczy? jak
b?dzie dobita”. /176 Podobnie potwierdza Dieter
Stollberg, wspó?za?o?yciel Niemieckiego
Stowarzyszenia Psychologii Pastoralnej. Przedstawia
on post?powanie grupy, która mocno
dokuczy?a jednemu z uczestników: “Jest on
‘ob?udnikiem’, ‘sadyst?’, ‘ca?kiem pod?ym psem’ itd.
Napastnicy wznosili si? a? do wybitnie okrutnej i
sadystycznej (werbalnie) orgii, podczas której
‘ofiara’ wprost zosta?a ‘zar?ni?ta’ (. . .)” /177

Eliminacja mi?o?ci bli?niego

Spotkania grupowo-dynamiczne maj? z regu?y
charakter polityczny – nie w tym sensie aby
bezpo?rednio by?y indoktrynowane politycznie, ale w
ten sposób, ?e zaatakowane s? podstawowe
warto?ci kultury zachodnioeuropejskiej oraz
wolno?ciowe i demokratyczne zasady ?ycia

background image

40

spo?ecznego. Uczestnicy zostaj? poinstruowani jak
zakwestionowa? postaw? wyra?aj?c? szacunek
i mi?o?? bli?niego wobec drugiego cz?owieka, jako
typowe cechy “spo?ecze?stwa
mieszcza?skiego”. “Odkrywanie” uczu? awersji jest
chwalone jako udane dotarcie do
najpierwotniejszych uczu?. W ten sposób jednak nie
?wiczy si? koegzystencji, lecz trenuje wrogo??.
Spotkania odbywaj? z regu?y wg trzech kroków:
“odmrozi?” – “zmieni?” – “znowu zamrozi?” (engl.
“unfreezing”, “changing”, “refreezing”. Ju? sama
terminologia wskazuje, ?e chodzi tu o celowe
zmiany zachowania, które nie s? oparte na “chwili”
lecz na “trwaniu”. Specjalnym ?rodkiem do tego
jest tzw. “Feedback”. Chodzi tu o s?owne
sformu?owania sposobu zachowania i wyra?ania si?
oraz
odwrócenie tych znacze?. Te uczucia, które wy?oni?
si? podczas wysublimowanych psychotechnik
w wydarzeniach grupowych, mog? si? uobecni? lub
zosta? u?wiadomione, zw?aszcza gdy chodzi o
tzw. odcienie, np. w rodzaju obserwowanej l?kliwo?ci
lub w?adczo?ci. Mówi si? np.: “Mam
wra?enie, ?e si? boisz” albo “tak oddzia?ywujesz na
mnie, jakby? si? wewn?trznie gotowa?” itd. Na
podstawie rodzaju grupy i sposobu kierowania grup?
uczestnicy zostaj? wprowadzeni w wielkie
opresje. Po podsycaniu agresji i sztucznym budowaniu
awersji uczestnicy, pod pretekstem “by?
otwartym jak to tylko mo?liwe” i “?adnych uczu? nie
t?umi?”, zostaj? przedstawieni pozosta?ym
niejako "do góry nogami.” W nieunikniony sposób
dochodzi do braku dystansu i do zranie?.

Oprócz tego cz?sto jest przypisywany posiedzeniom
grupowo-dynamicznym charakter pokuty i
obwiniania. W tym celu organizuje si? systematyczne
spotkania wg metody “Feedback” poniewa?:
“równie? powtórne odzwierciedlania mog? prowadzi?
do pokuty”. /178 Feedback oznacza, jak ju?
wspomniano, ?e uczestnik grupy zostaje pobudzony,
aby bezpo?rednio i bez zahamowa? da? wyraz
swoim uczuciom wobec osoby, nad któr? si? akurat
pracuje. Wychodzi si? z za?o?enia, ?e
szczególnie uczucia z?o?ci, awersji i odrzucenia nie s?
wyra?ane bez skrupu?ów, poniewa? te nie
by?yby akceptowane w naszej spo?eczno?ci. Przez to
“powtórne odzwierciedlenie” mo?na je
uczyni? tematem i dana osoba musi si? z nimi
skonfrontowa?. Wg Gudjonsa w?a?nie agresywne
uczucia s? wa?nym elementem Feedbacku. “Uczestnik,
nad którym debatuje grupa, nie jest w stanie
w inny sposób uzyska? wa?ne, mo?e ca?kiem nowe
informacje o sobie, by pó?niej móc je

wykorzysta? w zmianie swego zachowania." /179
Szczególnie wyra?ny jest przymus,
uzewn?trzniaj?cy si? w tym zaj?ciu. Kierownicy grup
ustalaj?, które sposoby zachowania s? do
odrzucenia, a które do nauczenia. Dla uczestników
takich spotka? nie jest to zawsze wyra?ne: oni
nie dostrzegaj? tego, co si? z nimi robi.

Uczestnikowi doprowadzonemu przez grup? metod?
Feedback na ?awk? grzeszników, nie jest – wg
Gudjonsa - mo?liwe zniesienie “zadaj?cej ból kary
duchowej.” Reaguje on l?kiem i obron?. Celem
procesu grupowego jest zatem tak dobrze wy?wiczy?
metod? powtórnego odzwierciedlania, aby
poszczególny uczestnik uleg? naciskowi grupy i
przyj?? nowe sposoby zachowania. “Feedback
s?u?y (. . .) temu, aby zdr?twia?e obyczaje rozlu?ni?,
przeformowa? w bardziej stosowne, a te z
kolei wytrenowa?. W dynamice grupowej mówi si? w
tym przypadku o unfreezing (odmro?eniu),
changing (przemianie) i refreezing (ponownym
zamro?eniu) obyczajów.” /180 Ta procedura, jak to
zostanie przedstawione w pó?niejszym rozdziale,
posiada przera?aj?ce podobie?stwo ze sposobem
prania mózgów. Narzucaj? si? jeszcze do tego pytania:
Kto ustala, jakie sposoby zachowania s?
odpowiednie, a jakie skostnia?e? Rzekoma stosowno??
kieruje si? mi?dzy innymi “teori? ci?g?ych
zmian”; przekonaniem, ?e ogólnie uznana wa?no?? jest
autorytarnym wymaganiem oraz zasadnicz?
tez? marksistowsk? XX wieku, ?e ka?d? form?
autorytetu trzeba zwalcza? i odrzuca?.

Pomimo tych brutalnych sposobów, trwale rani?cych
osobowo??, przedstawiciele metod
grupowo-dynamicznych w duszpasterstwie nie
wzbraniaj? si? przed tym, aby je wyk?ada?, jako
zalegalizowane przez Bibli?. W spotkaniach grupowo-
dynamicznych wydaje si?, jakoby Feedback
by? wymodlony i wra?enia osoby by?yby ponownie
wyg?aszane jako “przepowiadane w imi?
Pana”. Sam Jezus Chrystus pono?, stosowa? ju? owe
techniki grupowo-dynamiczne: “Przebieg tego
rodzaju procesu jak Feedback widoczny jest w
Ewangelii ?w. Mateusza, w rozdziale 16, kiedy Jezus
zapytuje: A wy za kogo mnie uwa?acie?” /181

Na ten blu?nierczy charakter zosta?a zwrócona uwaga
ju? na pocz?tku lat 70-tych przez Henninga
Günthera, który zilustrowa? j? przyk?adami: “Ci,
podnieceni grupowo-dynamicznie, cz?sto pos?uguj?
si? religijnym j?zykiem w sposób blu?nierczy. (. . .)
Uczestnicy grupowo-dynamiczni ze ?rodowiska
chrze?cija?skiego cz?sto kojarz? sytuacj? grupow? z
‘s?dem ostatecznym’ ‘Urz?dzali?my ?wiczenia

background image

41

oddechowe jogi, siedzieli?my w parach oparci plecami
o siebie i rozmawiali?my w?a?nie o
chwilowych odczuciach, o Tu i Teraz, co jest bardzo
wa?ne dla uczestników terapii Gestalt.
Patrzeli?my sobie d?ugo w oczy, co cz?sto by?o
nieprzyjemne, potem biegali?my wokó? z
zamkni?tymi oczami, dochodzi?o do kontaktu
cielesnego, ?ciskali?my si? wzajemnie za r?ce,
obejmowali?my si?, ca?owali?my si? i robili?my
wszystko, co nam wpad?o do g?owy. Po tym
prze?yciu Sylwia (kierowniczka grupy) zapyta?a: Czy
kto? chce si? podzieli? z nami swoim
prze?yciem? (. . .) Do niedzieli wieczór trzyma?a
Sylwia ka?dego pod lup?. (. . .) Fred, wyjd? na
?rodek pokoju, powiedzia?a Sylwia. Wsta?em i
wyst?pi?em do przodu, o?mielony dodaj?cymi
otuchy spojrzeniami uczestników grupy, których ju?
odt?d dobrze zna?em, bez wi?kszego
onie?mielenia. Cieszy?em si? rzeczywi?cie z tego
prze?ycia, którego jeszcze przed dwoma dniami
oczekiwa?bym ze zgroz?. . . . . Kamera zwróci?a si? na
mnie’. To, co tu zosta?o przedstawione, to
naprawd? S?d ostateczny." /182

Walka przeciw "autorytetowi" i zburzenie progów
zahamowania

W ca?ej marksistowskiej ideologii Horkheimera,
Adorno i Marcuse’a, jak to ju? zosta?o
wspomniane w innych miejscach, zosta?a
wypowiedziana wojna, szczególnie przeciw hierarchii i
autorytetowi. “My?lenie hierarchiczne” podczas
spotka? grupowo-dynamicznych by?o najtrafniej
potwierdzane jako “skostnia?y sposób zachowania”.
Celem obowi?zuj?cym jest odrzucenie
wszelkich rodzajów autorytetów, tu powinny by?
wy?wiczone “bardziej odpowiednie sposoby
zachowania”. Czarodziejskim has?em “odkry?
struktury w?adzy” pos?ugiwali si? równie?
grupowo-dynamicy w stopniowym przyjmowaniu go w
duszpasterstwie. Odkrywanie istniej?cych
struktur w?adzy ma rzekomo prowadzi? nie do
zniesienia ustalonych przez Boga autorytetów, lecz
mia?oby “uwolni?” urz?dników i odpowiedzialnych od
przymusowego pozostawania pod ich
wp?ywem. Tam gdzie (stosowanie procesów grupowo-
dynamicznych, przyp. autora) zachodzi
?wiadomie, prawdziwy autorytet nie zostaje
podwa?ony, lecz zostaj? odkryte przygniataj?ce
hierarchie. W?adcy odkrywaj? si? sami, jako
zak?ócaj?cy faktor ?ycia wspólnotowego, czuj? si?
odci??eni i uwolnieni z ich wewn?trznej izolacji." /183

Nie trzeba du?o fantazji, aby wyobrazi? sobie do jakich
uk?adów mo?e prowadzi? stosowanie takich

metod. Za?ó?my, ?e jaki? biskup zostanie w swojej
diecezji przez pojedyncze osoby systematycznie
zap?dzany w ?lepy zau?ek. Organy prasowe sugeruj?
jego zacofanie, patriarchalizm i ograniczenie.
Celowo ?le informowane wspólnoty odmawiaj? mu
wspó?pracy. Wygl?da na to, ?e wsz?dzie
napotyka na opór i jest osamotniony w swoim
pogl?dzie. Grupowo-dynamiczne rozwi?zanie tego
konfliktu polega?oby na tym, ?e “panuj?cy” dostrzega,
i? on sam jest owym “faktorem
zak?ócaj?cym”, sam kapituluje pod naciskiem
wspólnoty i jest wdzi?czny za to, ?e zwrócono mu
uwag? na jego stan wyizolowania. To wszystko mo?e
si? wykona? bez przeprowadzania
jakiejkolwiek dyskusji i rzeczowych pyta?. W
Niemczech, Austrii i Szwajcarii ju? do?? d?ugo
uprawia si? polityk? wg tego modelu, – a przede
wszystkim polityk? ko?cieln?. Wg tej strategii i tych
wzorów argumentacji post?puje si? w Szwajcarii
przeciw biskupowi Haas’owi, w Austrii przeciw
biskupom Kreen’owi i Küng’owi, w Niemczech
przeciw biskupowi Dybie.

Lecz metody te stosowane s? nie tylko w kr?gach
ko?cielno-politycznych; ju? do?? d?ugo s?
równie? stosowane we wspólnotach, maj?c na celu
zburzenie “my?lenia hierarchicznego”. Na
jednym z treningów duszpasterskich np. kierowniczka
kursu wezwa?a uczestników do
nast?puj?cego ?wiczenia: Mieli oni utworzy? pary,
jeden z partnerów kl?ka podpieraj?c si? na
wyprostowanych r?kach. Plecy znajduj? si? w pozycji
poziomej. Jeden z partnerów k?adzie si?
plecami, w poprzek, na drugim. Potem kierowniczka
grupy zach?ca, aby tarza? si? po ziemi lub ‘jak
zwierz?’ pe?zaj?c porusza? si? do przodu. Uczestnicy
wype?niaj? to wezwanie. Czo?gaj? i tarzaj?
si? przez sal?. Nast?pnie grupa siada w kole.
Pojedyncze osoby dziel? si? swoimi do?wiadczeniami.
Pewien m?ody duszpasterz uwa?a, ?e podczas tego
?wiczenia pe?zania sta?o si? dla niego jasne,
jak m?cz?cy jest chód w pozycji pionowej. Mówi on
dos?ownie: “Co my, ludzie sobie wyrz?dzamy!”

W nast?pnym ?wiczeniu kierowniczka grupy ka?e
uczestnikom po?o?y? si? na plecach i podkurczy?
nogi. W tej pozycji wszyscy powinni “jak dzieci”,
stopami tak mocno jak potrafi?, tupa? o pod?og?,
krzycz?c przy tym: Nie, nie, nie. ” Powstaje g?o?ne
tupanie i ryczenie. Potem kierowniczka zaczyna
biega? wko?o i zach?ca, aby wszyscy robili to samo.
Powinni biegn?? wko?o jak jelenie, ze
spuszczon? g?ow?. Wszyscy wype?niaj? te nakazy.
Dalej powinno si? chodzi? jak Afryka?czyk, “z

background image

42

bioder”, w ko?cu przej?? w “krok mieszcza?ski”. Teraz
kierowniczka zaczyna si? na?miewa?: “Taki
narzucony, ma?powaty chód!” G?o?no krzyczy:
“Precz, precz, precz!” Uczestnicy wtóruj?: “Precz z
tym zma?powanym, mieszcza?skim chodem!”

Je?eli po pewnym czasie uczestnicy grupy s?
jednoznacznie gotowi na bezkrytyczne wype?nianie
ka?dego zadanego ?wiczenia, kierownicy z regu?y
“podwy?szaj? poprzeczk?.” W przera?aj?cy
sposób ujawnia si?, ?e podczas takich “dokszta?ce?”
mo?na zatraci? wszelkie poczucie godno?ci
wobec siebie samego i wobec innych ludzi.

Istniej? niezliczone metody, aby w?ród uczestników
naderwa? respekt do w?asnej osobowo?ci i
zmusi? ich do wspó?dzia?ania w uczynkach, których
wstydziliby si? w normalnych, ludzkich
relacjach. Wielu uczestników przystaje na takie
post?powania, albowiem pragnien? dowiedzie? si?
czego? wi?cej o sobie. Przebieg ?amania tabu ukazuje
si? na pocz?tku wielu uczestnikom jako
zdobycie nowej ziemi i dlatego mo?e by? odbierany na
pocz?tku jako co? pozytywnego. St?d wielu
ludzi po pierwszym spotkaniu grupowo-dynamicznym
wpada w zachwyt. Dopiero po jakim? czasie
niektórzy z nich spostrzegaj?, w jak niegodn?
dzia?alno?? dali si? wci?gn??. Prawie nikt nie
przypu?ci?by, ?e tak silnie pozwoli sob? manipulowa?.
Na pocz?tku kilkudniowego,
fizykoterapeutycznego szkolenia siedzi przyk?adowo
oko?o pi?tnastu duszpasterzy obu p?ci w kole i
przedstawiaj? si? sobie nawzajem. Jako pierwszym
“terapeutycznym” zaleceniem jest zwrócenie
uwagi przez kierownika kursu na postaw? cia?a
uczestników. Jest ona wyrazem samopoczucia w
danej chwili. On sam zdejmuje sobie buty. Obecni
zmieniaj? swoj? postaw?. Prowadz?cy kurs pyta,
mile zach?caj?c: “Mo?e kto? chcia?by wsta?? ” Dzia?a
on przy tym rzeczowo, fachowo, spokojnie.
Grupa dostosowywuje si? krok po kroku do jego
impulsów. “Bardziej wy?wiczeni” uczestnicy
pokazuj? to tym, dla których takie ?wiczenia s? czym?
nowym. W ko?cu wszyscy chodz? po pokoju.
Niejako z rezerw? “trener” wypowiada nast?pne
polecenie. Ka?dy powinien tak chodzi?, jakby to
by? rodzaj kroczenia przez ?ycie. Ka?dy zmienia swój
sposób chodzenia. Jeden idzie wyprostowanie
i twardo, inny podskakuje, trzeci idzie pochylony
utykaj?c. Nast?pny impuls wzywa do tego, aby tym
ruchom towarzyszy?y d?wi?ki. Niektórzy zaczynaj?
nuci?, inni st?ka?. Szumy wkrótce nasilaj? si?
a? do ob??dnego rozgardiaszu g?o?nych st?ka? i
j?ków.

W innej grupie prowadzi si? ?wiczenia na temat
“b?ogos?awie?stwa”. Uczestnicy maj? tworzy?
pary. Jeden z nich k?adzie si? plecami na pod?og?.
Jego partner powinien go poprzez dotykanie
ró?nych obszarów cia?a, “b?ogos?awi?”. Kierownik
grupy: “B?d?cie tak blisko siebie jak to tylko
mo?liwe, ale nie za blisko. My?l?, ?e wyczujecie,
gdzie jest granica.” Ca?e ?wiczenie odbywa si? w
g?uchej ciszy. “B?ogos?awi?cy” dotykaj? swoich
partnerów po g?owie, ramionach, tu?owiu,
brzuchu, r?kach i nogach. Po oko?o dziesi?ciu
minutach zamieniaj? si? rolami.

Na jednym ze spotka?, w ramach dalszego kszta?cenia,
zainscenizowano w ramach pokonywania
stresu nast?puj?ce ?wiczenie: Uczestnicy tworz? pary.
Jeden z partnerów k?adzie si? wyci?gni?ty
na plecach. Jego partner k?adzie mu r?k? na g?owie, a
drug? r?k? pociera szybkimi ruchami
miejsce tu? poni?ej p?pka. Dla wyja?nienia,
kierowniczka kursu mówi, ?e to ?wiczenie pobudza
procesy chemiczne, które dzia?aj? odpr??aj?co.

Nic nie jest w stanie powstrzyma? liderów grup. Progi
zahamowa? zostaj? rozbudowywane lub
burzone. Sfera prywatno?ci i intymno?ci zostaje
zlikwidowana. Duszpasterze, kap?ani i ?wieccy
zostaj? celowo wepchni?ci w kryzys osobowo?ci.
Grupa (sprytnie zmanipulowna) na?laduje ju?
tylko idee lidera, narzuca cz?onkom grupy nowy
pogl?d na ?wiat i nowy sens pewnych porywów
uczuciowych. Odbywa si? subtelna reedukacja grupy,
której nie da si? unikn??, je?eli si? podda
owym ?wiczeniom – co za? staje si? prawie
niemo?liwe, ze wzgl?du na pod?wiadomy nacisk
grupy.

Na jednym z kursów dokszta?caj?cych, na wezwanie
kierownika grupy, uczestnicy ustawiaj? si? w
kole, k?ad?c sobie wzajemnie r?ce na szyj? i na
ramiona. Co drugi ma zwiesi? swoje cia?o a tali?
tr?ca? do przodu i do ty?u. ?wiczenie rozpocz?to.
Kierownik grupy wzywa, aby ruchom
towarzyszy?y d?wi?ki. Niektórzy uczestnicy zaczynaj?
st?ka?, inni im wtóruj?. Powstaj? kulisy
odg?osów, które mog?yby towarzyszy? scenom seksu
grupowego.

Do nast?pnego ?wiczenia kierownik grupy zach?ca
nast?puj?cymi s?owami: “To mo?e zaj?? za
daleko – no ale...” Uczestnicy na skutek tego s?
zaciekawieni. Teraz kierownik grupy t?umaczy
?wiczenie. Uczestnicy powinni stan?? po dwóch,
naprzeciwko siebie, zawsze w niewielkim odst?pie.

background image

43

Na wysoko?ci talii s? zobowi?zani utrzyma? mi?dzy
sob? poduszk?. Potem powinni gwa?townie
pchn?? biodrami do przodu. Wszyscy uczestnicy
tworz? teraz grupy po dwie osoby, cz??ciowo
mieszanej p?ci, cz??ciowo tej samej i napieraj? swoimi
biodrami na siebie. Poduszka
odspr??ynowuje uderzenia.

Na tym treningu duszpasterz czy kap?an nie nauczy si?
niczego przydatnego w trudnych
codziennych duszpasterskich i spo?ecznych zadaniach.
Przyczynia si? natomiast do tego, ?e
uczestnicy coraz bardziej oddalaj? si? od realno?ci i od
bli?nich. Nie ucz? si? tego, co w?a?ciwie
mog?oby by? centralnym zadaniem duszpasterza, ani
dlaczego dalsze powa?ne psychologiczne
szkolenie przynie?? by im mog?o wielk? korzy??: a
mianowicie wczu? si? w innego cz?owieka,
zrozumie? go i konkretnie wspiera?. Dzieje si? to z
niewymiern? szkod? dla ksi?dza, parafii i
ko?cio?a.

Najwa?niejsze psychotechniki

W tym rozdziale zostan? przedstawione niektóre z
najwa?niejszych psychotechnik.
Równie? to przedstawienie mo?e by? niekompletne w
ramach przedstawionej pracy, zarówno pod
wzgl?dem liczby ró?nych metod grupowo-
dynamicznych jak i wyczerpuj?ce ich przedstawienie.
Jednak?e nieodzownym okaza?a si? konieczno??
naszkicowania niektórych z najcz??ciej
stosowanych psychotechnik. Kolejno zostan?
przedstawione trzy nast?puj?ce metody: dramat
biblijny lub psychodramat, terapia Gestalt oraz
bioenergetyka jako metoda “orientuj?ca cia?o” .

Formy terapii ukierunkowane ciele?nie

Wtargni?cie “trenerów” z grupowo-dynamicznych
szkole? i seminariów na obszary seksualno?ci
ludzkiej nie nale?? do rzadko?ci. W USA ju? wiele
takich przypadków trafi?o do s?du.

Seksualno?? odgrywa – a? trudno w to uwierzy? –
centraln? rol? w dokszta?caniu ksi??y.
Inscenizuje si? program rzeczywistego
seksualizowania osoby. Jako teoretyczne uzasadnienie
przytacza si? ideologi? marksistowskiego psychologa
Wilhelma Reicha, który uwa?a?, ?e t?umienie
bod?ców seksualnych prowadzi do napi?? i skurczów.
Dlatego jest wa?ne, aby ust?powa? swoim
seksualnym odczuciom. Reich stworzy? poj?cie
“pancerza charakteru”. W kr?gach

grupowo-dynamicznych owa teoria stanowi standard.
Najwyra?niejsze jej stosowanie uwidacznia si?
w tzw. “bioenergetyce”, która zosta?a rozwini?ta przez
Alexandra Lowena, ucznia Wilhelma
Reicha.

W jego pracach nad “seksualnymi skurczami” nie
chodzi?o mu tylko o regulowanie funkcji
cielesnych. Chodzi?o mu równie? o usuni?cie religii,
któr? w jednych ze swoich opracowa?
t?umaczy? jako “masow? psychologi? faszyzmu”.
Reich dopatrywa? si? pocz?tków religii w
t?umionej seksualno?ci. By? on przekonany, “?e
odczucie religijne wyp?ywa z pohamowywanej
seksualno?ci, ?e ?róde? religijnego podniecenia nale?y
dopatrywa? si? w zahamowanym
podnieceniu seksualnym”. /184 Z takiego wyobra?enia
wynika?a dla Reicha “przymusowa
konkluzja, ?e jasna, seksualna ?wiadomo?? i naturalny
porz?dek seksualnego ?ycia musi sta? si?
ko?cem mistycznych odczu? wszelkiego rodzaju, ?e w
takim razie naturalna p?ciowo?? jest
?miertelnym wrogiem religii". /185

W konsekwencji Reich zajmowa? si? gruntownie
“indywidualnym wykorzenieniem uczu?
religijnych". “Zniszczenie religii w analizach” ma
zosta? osi?gni?te na p?aszczy?nie uczuciowej,
“nie przez dyskusje o istnieniu lub nieistnieniu Boga, (.
. .) lecz tylko i wy??cznie przez usuni?cie
seksualnych ogranicze? i rozlu?nienie dziecinnych
wi?zi z rodzicami.” /186 Reich nie stroni? od tego,
aby doros?ych ludzi, którzy zg?osili si? do niego z
problemami psychicznymi, zepchn?? w ci??kie,
?yciowe kryzysy. Jego cel, wyt?pienie religijno?ci, by?
dla niego wa?niejszy: “Analiza prowadzi w
ko?cu do tego, ?e gdy cz?owiek podejmie normalne,
zaspakajaj?ce ?ycie mi?osne wtedy religia
straci swoje oparcie. Tak oto studiuj?cy teolodzy
wpadaj? w niema?e trudno?ci, poniewa? pe?ne
przekonania kontynuowanie swego zawodu, którego
zdrowotne b?ogos?awie?stwa by?y odczuwane
na w?asnym ciele, staje si? niemo?liwe.” /187

Wiele opinii o psychotechnikach opiera si? dzisiaj
niestety nie na wiadomo?ciach z oryginalnych
?róde? lecz na upi?kszonej literaturze z drugiej r?ki.
Kto jednak studiuje dzie?a przedstawicieli metod
grupowo-dynamicznych, b?dzie ci?gle i wci??
napotyka? na wy?ej opisan? ideologi?. Trzeba nam
wyobrazi? sobie w jak przewrotnej (?ac.: pervertierten)
sytuacji si? znajdujemy: Twórca takich
kursów grupowo-dynamicznych, które nosz? nazw?
ukierunkowanych ciele?nie, t?umaczy wyra?nie,

background image

44

?e jego celem jest zniszczenie religii. Mimo tego, takie
w?a?nie kursy proponowane s? jako dalsze
kszta?cenie ksi??y – i szczególnie wzmo?enie przez
instytucje ko?cielne.

Podobnie w?tpliwa jak w/w ciele?nie zorientowane
psychotechniki jest tzw. bioenergetyka wg
za?o?e? Aleksandra Lowena, ucznia Reicha. W
szeregu reklamy psychotechnik “Drogi do
Cz?owieka” Lowen prezentowa? nast?puj?c? “scen?
terapeutyczn?”: Na kanapie le?y doros?y
m??czyzna, odziany tylko w slipki, i we wskazanym
przez Lowena momencie, zaczyna porusza?
swoimi biodrami w gór? i w dó?, krzycz?c przy tym :
“Nie, nie dam swego g . . . !” Tak?e to
?wiczenie opiera si? na ideii Reicha o pancerzu
charakteru.

Na mi?dzynarodowym kongresie psychoterapii
“Evolution of Psychoterapy” w lecie 1994 roku w
Hamburgu Lowen przedstawi? swoj? terapi? w grupie
roboczej “Integracja ego i p?ciowo?ci”.
Pewien doros?y m??czyzna rozbiera si? przed
zebranym kongresem a? do majtek i musi si?
po?o?y? na drewnianego koz?a, przy czym si? mocno
przeci?ga. M??czyzna g?o?no krzyczy. Po
krótkiej przerwie Lowen stawia nast?puj?c?
“diagnoz?”: Ten m??czyzna ma sk?onno?ci do
ukrywania swoich uczu?. Zapytany, co mo?e do tego
doda? ze swego dzieci?stwa, opowiada o
bliskim stosunku do swojej matki. Ona by?a podobno
pruderyjn? katoliczk?. To doprowadzi?o u
niego do zaburze? seksualnych. Ponownie k?adzie si?
ta osoba do?wiadczalna na ko?le i krzyczy z
powodu bólu. Na du?ym, ?ciennym ekranie
przedstawione s? jego drgawki, aby wszyscy z ponad
tysi?ca obecnych, mogli w tym wspó?odczuwa?.
Lowen komentuje: "Dobre! Bolesne, ale dobre!"

Drug? osob? do?wiadczaln? jest kobieta, która
przychodzi i rozbiera si? do bielizny. Lowen wskazuje
u niej jako cel terapii, jakoby jej biodra mia?y si? same
porusza?. Le??ca na ko?le kobieta zaczyna
p?aka?, na co Lowen wzywa, aby si? podda?a temu
szlochowi, “G?o?niej! Mo?na us?ysze? dziecko
w tym p?aczu!” Po kilku uwagach, nawi?zuj?cych do
jej dzieci?stwa bioenergetyk zauwa?a: “Co?
przydarzy?o si? komu? jako dziecku. Pytaniem jest jak
si? pó?niej znowu otworzy?. Dlatego
wykonujemy emocjonalne lub seksualne ?wiczenia.”
Niebawem ta kobieta ma si? po?o?y? plecami
na macie, r?ce wyprostowa? do góry i wo?a? “tatusiu”.
Czyni to i zaczyna g?o?no p?aka?. Lowen
nawo?uje j? teraz, aby g?o?niej wo?a?a “tatusiu”.
Mo?na w jej wo?aniu wyczu? wyra?n? z?o??, on

to potwierdza. Kobieta p?acze coraz gwa?towniej i
t?umaczy, ?e nie wytrzymuje tego uczuciowo.
Lowen poleca nadal krzycze?, co jej si? jednak nie
udaje. Lowen komentuje to mniej wi?cej tak:
Gdyby Ewa naprawd? umia?a krzycze?, to by si?
otwar?a na dole i na górze i jej problem seksualny
zosta?by rozwi?zany. ?aden krzyk nie przynosi
zmiany. To jest tylko powolny post?p. Ona musi si?
odci?? od swojego uczucia, poniewa? go nie
wytrzymuje. Normalnie krzycza?oby si? i napi?cie
zosta?oby rozwi?zane. W terapii uczucia musz? zosta?
wyjawione. – Z czasem odkrywa si?, ?e
mia?o si? równie? seksualne uczucia wobec w?asnych
rodziców.”

Tak zwane terapie orientowane ciele?nie zawieraj?
zawsze elementy bioenergetyki Lowena.
Zarówno przyk?ady z rozdzia?u “Zmiana osobowo?ci”
jak i wy?ej omówione “terapie cielesne” s?
szeroko rozpowszechnione w szkoleniu oraz dalszym
dokszta?caniu duszpasterzy. Metoda Lowena
polega na tym, aby zwróci? ludziom uwag? na ich
negatywne uczucia (najcz??ciej wobec w?asnych
rodziców) i spowodowa? ich wyra?enie. W swojej
ksi??ce “Bioenergetyka” t?umaczy on klientce
niektóre ?wiczenia bioenergetyczne: W jednym z nich
daje si? pacjentce r?cznik z frotee, który udaje
si? zwin?? w rulon. R?cznik mo?e przedstawia?
cz?owieka. W naszym przypadku móg?by to by?
ojciec, obecny przyjaciel lub ja, tzn. inny,
znienawidzony przedstawiciel m?skiej p?ci. Podczas
skr?cania r?cznika pacjentka powinna wypowiada? to
wszystko, co ch?tnie powiedzia?aby ojcu lub
innemu m??czy?nie. ‘Ty b?karcie! Nienawidz? ci?. Ty
mnie poni?y?e? i gardz? tob?. Mog?abym ci
ukr?ci? gard?o. Wtedy nie móg?by? si? na mnie ju? tak
gapi? swymi po??dliwymi oczami.’ To co
le?y na d?oni, ten r?cznik mo?e równie? wyobra?a?
penisa. Przez skr?canie go pacjentka mo?e
roz?adowa? równie? wielk? wrogo?? przeciwko temu
organowi. To ?wiczenie nie mo?e jednak sta?
si? rutyn?. Ma ono tylko wtedy warto??, gdy jest
wykonane po wywo?aniu urojonego prze?ycia
pacjentki. Tego rodzaju prze?ycia nie musz? mie?
koniecznie charakteru seksualnego. Podczas
takiego ?wiczenia mo?na roz?adowa? ka?de wrogie
lub gniewne uczucie, które wywodzi si? ze
zranienia lub obrazy. Inne ?wiczenie by?oby w tym
przypadku równie? stosowne: Pacjentka,
(naturalnie mo?e to by? równie? pacjent rodzaju
m?skiego z odpowiedni? doz? nienawi?ci do kobiet)
k?adzie si? brzuchem na ?ó?ku, podpieraj?c si? na
?okciach i kolanach. Przy czym palce u nóg
wpijaj? si? w materac. Jest to najcz?stsza pozycja
m??czyzny przy wspó??yciu. Nast?pnie

background image

45

wykonuje ona cz?ste i zdecydowane, pop?dowe ruchy
w kierunku ?ó?ka. Tym ruchom mog?
towarzyszy? s?owa, przy czym powinny to by? s?owa
negatywne, sadystyczne, rani?ce i wulgarne.
Je?eli pacjent lub pacjentka oddadz? si? prawid?owo
temu ?wiczeniu, prze?yj? oni szczególne
uczucie ulgi. Mo?na si? przez to w pewien sposób
odreagowa?, co ani pacjentowi ani innym nie
szkodzi. Poni?y?o si? przecie? tylko osob?
wyimaginowan?; a osoba konkretna czuje si? potem
tak
czysto jakby, umy?a sobie r?ce.” /188

Okazjonalnie wyst?puje u ludzi uczucie ulgi, ale jest
ono bardzo powierzchowne i szybko zanika.
Pozostaj? wyrzuty sumienia, poczucie winy i
oczywi?cie w?a?ciwe przyczyny ?yciowych trudno?ci.
Jednych przez d?ugi okres m?cz? wyrzuty sumienia,
inni natomiast co jaki? czas jak w na?ogu
wracaj? do tego i podobnych typu ?wicze?, aby
przynajmniej na krótki czas uwolni? si? od poczucia
winy.

Terapia Gestalt

Pod nazw? terapii Gestalt jedna z psychotechnik
osi?gn??a znaczenie mi?dzynarodowe. Wydaje si?,
i? dosz?o do tego przede wszystkim dlatego, ?e jej
twórca konsekwentniej ni? inni uskutecznia? swe
cele. Anarchia i nieograniczone zaspokojenie potrzeb
zosta?y nap?dzane a? do ekscesów. Poniewa?
ta psychotechnika okaza?a si? najbardziej
konsekwentna ze wszystkich jak równie? i dlatego, ?e
w?a?nie terapia Gestalt zdoby?a uznanie i umocni?a
si? tak?e w instytucjach ko?cielnych /189
po?wi?ci si? jej tu wi?cej miejsca ni? ciele?nie
ukierunkowanej bioenergetyce lub na koniec
psychodramatowi lub dramatowi biblijnemu. Po
krótkiej biografii obydwu twórców zostan?
przedstawione istotne aspekty terapii Gestalt.
Nast?pnie zostan? pokazane niektóre aktualne
ustosunkowania si? wobec tej psychotechniki.

Twórcy terapii Gestalt

Poni?szy opis ograniczy si? do dwóch najwa?niejszych
twórców terapii Gestalt, mianowicie Fritza
Perlsa i Paula Goodmana.

Fritz Perls

Frederick Salomon Perls urodzi? si? w Berlinie, w roku
1893, jako trzecie dziecko a zarazem jedyny
syn. “Rodzice k?ócili si? cz?sto i matka nienawidzi?a
ojca. Brutalny i pij?cy ojciec wzbudzi? w synu

jednocze?nie podziw i awersj?. W?asne autorytarne
zachowanie i bunt przeciw wszelkim
autorytetom cechowa?y ca?e jego ?ycie. Ten stosunek
do autorytetu przeniós? on na wiedz?
fachow?. Jako najm?odszy i jedyny syn w rodzinie
?ydowskiej mia? pozycj? uprzywilejowan?, czego
nie pozwala? kwestionowa? przez ca?e ?ycie, a co
równie? by?o skrajnie widoczne w rodzinie
wzgl?dem kobiet. Tragiczn? ?mier? najstarszej siostry,
która z powodu ci??kiej choroby oczu
wymaga?a troch? wi?cej uwagi, skomentowa?
nast?puj?cymi s?owami: ‘Nienawidzi?em tej my?li,
?e pewnego dnia b?d? musia? o ni? dba? i by?
obci??onym przez jej obecno?? w moim domu (. . .)
Nie smuci?em si? bardzo, jak dowiedzia?em si? o jej
?mierci w obozie koncentracyjnym.’ /190 Z
drug? siostr? dlatego dochodzi? do ?adu, poniewa? ta
podziwia?a go bez miary.” /191
Niepowodzenia w szkole kwitowa? zachowaniem
buntowniczym i przej?ciowymi, artystycznymi
fantazjami. Studiowa? medycyn? i zg?osi? si? na
psychoanaliz? u Karen Horney, nast?pnie u
Wilhelma Reicha. W roku 1926 pozna? Lore Polster,
jego pó?niejsz? ?on?, Laur? Perls.
“Wprawdzie schlebia?o mu jej mocne zatroskanie, ale
jej uczucia odwzajemnia? awersjami. (. . .)
Przedstawia? si? tak, jakby to on by? jej wydany.
Mimo wszystko po?lubi? t?, której nie kocha?,
która wci?? mu przeszkadza?a i przez któr? czu? si?
wci?? napastowany. Dlatego te? nie jest
zaskoczeniem jego nieudany zwi?zek uczuciowy.
Podczas ca?ego okresu ma??e?stwa szuka?
potwierdzenia u innych kobiet. Jego irytuj?cy stosunek
do kobiet mia? pó?niej wp?yw na terapie. (. .
.).” /192

W roku 1933 wyemigrowali oboje z dzieckiem do
Afryki Po?udniowej. W roku 1936 Perls próbowa?
osi?gn?? sukces na ?wiatowym kongresie
psychoanalitycznym w Czechos?owacji. Musia?
jednak
stwierdzi?, ?e inni psychoanalitycy, przede wszystkim
sam Freud nie okazywali mu i jego pomys?om
?adnej, szczególnej uwagi. Rozmow? z Zygmuntem
Freudem opisuje Perls w swym
autobiograficznym zbiorze my?li zatytu?owanym
“Porzucone i odnalezione na moim ?mietniku”
nast?puj?co: Perls zadzwoni? do drzwi Zygmunta
Freuda, stan?? naprzeciw niego i powiedzia?:
“Przyjecha?em z Afryki P?d., aby wyg?osi? wyk?ad i
aby pana zobaczy?.” By? mo?e Freud
zauwa?y? znaczenie Perlsa dla psychologii g??bi?
Odpowiedzia?: “I kiedy pan wraca z powrotem?”
/193 – To by?o wszystko. G??boko upokorzony Perls
przyznaje, ?e to go dr?czy?o do pó?nej

background image

46

staro?ci.

D?ugoletni kryzys, który powsta? po tej kl?sce
próbowa? on przezwyci??y? napisaniem ksi??ki.
Perls cierpia? jednak na ci??kie zaburzenia obowi?zku
pracy, a co za tym idzie ksi??ki
zatytu?owanej “To ja, g?ód i agresja” nie uda?o mu si?
napisa? z du?ym rozmachem. “Pó?niejsi
krytycy widzieli w tej ksi??ce rozliczenie z Freudem i
szczególnie z wydarzeniami z roku 1936. Na
podstawie gruntownych, psychoanalitycznych
opracowa? i w?asnych uroje? utworzy? on sobie
obraz cz?owieka, który t?umaczy rodzaj ludzki jako
?ycie z?o?one z paru zwyczajnych,
biologicznych elementów. W miejsce rozumu postawi?
on potrzeby, które chce zaspokoi? ludzkie
cia?o. Aktualnie najpilniejsza potrzeba, a zw?aszcza
agresja, musi by? natychmiast zaspokojona, co
pokazuje Perls, swoim w?asnym, aspo?ecznym stylem
?ycia.” /194

W roku 1947 wyemigrowa? on do USA. Tam wszed?
mi?dzy innymi w kontakt z Moreno i jego
psychodramatem, z którego przej?? niektóre techniki
teatralne. Poniewa? jego tytu? lekarza równie?
tu nie znalaz? uznania, Clara Thompson poradzi?a mu,
aby zda? ameryka?ski egzamin lekarski, co
on odebra? jako bezczelno??. W Nowym Jorku
zapocz?tkowa? on, przy intensywnej pomocy Laury
Perls i Paula Goodmana, terapi? Gestalt. “D?ugoletnie,
ekscesowe za?ywanie LSD i psylocybiny
pogorszy?o jego stan. Jak ka?dy uzale?niony uwa?a?,
?e narkotyk – w tym przypadku psylocybina –
jest dla niego korzystny. Perls uwa?a?, ?e wywo?uje u
niego integracj? i przypominanie. Na skutek
tego na?ogu wyst?powa?y u niego reakcje
paranoidalne i schizofreniczne i nasila?y u niego
reakcje
zemsty wobec wszystkich, którzy odnie?li sukces. /195
Mimo tego, ?e coraz bardziej si? wyniszcza?,
nie rezygnowa? z d??enia, aby sta? si?
najs?awniejszy.” /196 Uwa?a? si? za najwi?kszego
terapeut?: “My?l?, ?e jestem najlepszym terapeut?
ka?dego rodzaju neurozy, które wyst?puj? w
Stanach, mo?e i na ca?ym ?wiecie.” /197 W swoich
snach widzi siebie jako okrutnego w?adc?
?wiata. W jednym, szczególnie faworyzowanym, stan?
si? dyktatorem nad ?wiatem i czasami
sp?dzam do?? d?ugie chwile nad tym, aby
wyimaginowa? sobie, ze wszystkimi szczegó?ami,
jakbym
rz?dzi? ?wiatem.” /198 “Od czasu do czasu, gdy
rozkoszuj? si? moim okrucie?stwem, (. . .) czuj? si?
?ywotny i zaanga?owany.” /199

Pod koniec roku 1963 przyby? on do instytutu w
Esalen. /200 Perls znalaz? tam osoby o podobnych
zapatrywaniach i móg? si? spokojnie, cz?sto wy?ywa?
w swoim ordynarnym, aroganckim i
bezwzgl?dnym zachowaniu. Nie potrafi? si? jednak
w??czy? w nawet tak chaotyczny klimat pracy,
jaki panowa? w Esalen i wsz?dzie chcia? gra?
primadonn?. Ruth Cohn, jedna z jego najbardziej
znanych zwolenniczek, twórczyni psychotechniki TZI
(Tematycznie centrowana interakcja)
opowiada o tym okresie: “W grupie nie mogli?my
wtedy rozmawia? z Fritzem o jego koncepcjach.
Urywa? teoretyczne rozmowy lub po prostu opuszcza?
pokój. Uniemo?liwia? równie? ka?d?
interakcj? w grupie, która nie odpowiada?a jego
w?asnym dyrektywom. (. . .)” /201 Wzrastaj?cy
nacisk konkurencji w Instytucie Esalen zmusi? go w
roku 1969 do emigracji do Kanady, gdzie w
Lake Cowichan za?o?y? kibbuz Gestalt i w roku 1970
zmar? na mani? samourzeczywistnienia. Ruth
Cohn opisuje nast?puj?cy epizod ze ?mierci Perlsa:
“To by? dzie? po operacji. Zwyk?e ig?y tkwi?y
w twojej r?ce i zacz??e? wychodzi? z ?ó?ka. Wesz?a
piel?gniarka i powiedzia?a: ‘Panie doktorze
Perls, przecie? panu nie wolno wstawa?!’ Ty j?
objecha?e?: ‘Shut up, you aren’t going to tell me
what to do!’ (Zamknij si?, nie masz prawa mi mówi?,
co ja mam robi?! (przyp. autora) – Wsta?e? i
umar?e?.” /202

Paul Goodman

Obok Fritza Perlsa, za twórc? terapii Gestalt, uchodzi
homoseksualny anarchista, Paul Goodman.
Urodzi? si? on w roku 1911 w Greenwich Village
(Nowy Jork). “Jego rodzice zaniedbywali go.
Wychowany zosta? przez kilka ciotek i jedn? z sióstr.
W takich okoliczno?ciach wydaje si?
prawdopodobnie uzasadniony dystans wzgl?dem
kobiet oraz przyczyna jego sk?onno?ci
homoseksualnych. Podobnie jak Perls, swoje s?abo?ci
charakteru obraca? w co? pozytywnego.
Niezdolny nada? swemu ?yciu konstruktywnego sensu,
da? si? ponie?? swoim ambicjom, aby
zyska? szalone powodzenie. Okre?la? on siebie
generalnie negatywnie odcinaj?c si? od wszelkich
wymaga? ?ycia. Jego niezdolno?? do trwania w ?yciu
podniós? do rangi teorii. By? spo?ecznie
bezu?ytecznym stanowi?o u niego szczyt m?dro?ci.
Nada? on swojemu ?yciu cel wynikaj?cy z jego
prywatnej logiki: mo?liwie jak najwi?cej ludziom da?
po g?owie: je?eli ju? ja sam nie przynosz?
chlubnych osi?gni??, chc? przynajmniej imponowa?
wielk? si?? niszcz?c?. Jego l?k przed zadaniami,

background image

47

które wyznacza ?ycie, ukaza? si? nast?puj?co w
wyborze zawodu. ‘Nie chcia?em podj?? ?adnego
wyboru i tak niespodziewanie zosta?em pisarzem; to
by?o przynajmniej co? i nie wymaga?o
szczególnych wysi?ków.’ /203 Stanowisko
nauczyciela, które niech?tnie przyj??, ze wzgl?dów
egzystencjalnych, w szkole alternatywnej, utraci? w
roku 1940 z powodu czynów seksualnych,
których dopu?ci? si? wobec uczniów. Nadu?y?
stanowiska pedagoga, uwodz?c powierzonych mu
nieletnich, przedstawiaj?c siebie jako ofiar? jego
‘specjalnej seksualnej pobudliwo?ci’. Poniewa? nie
chcia? zaniecha? swoich czynów, straci? on prac? w
innych szko?ach alternatywnych.
Wykorzysta? on równie? t? sytuacj? jako okazj?, aby
‘filozoficznie’ ujawni? swoje awersje i
propagowa? radykalne zlikwidowanie instytucji
szko?y. W rzeczywisto?ci nie mia? prawie ?adnych
nieprzyjemno?ci z powodu swojego homoseksualnego
nastawienia. Pisze on: ‘Na ile mog? to oceni?,
moja homoseksualno?? i otwarte wymagania w
ró?nych instytucjach nie przynios?y mi nigdy wielu
przykro?ci.’ /204 (. . .) W przykrej zarozumia?o?ci
zrobi? on ze swojej homoseksualno?ci ideologi?
‘post?powej elity’ wobec ‘normalnego obywatela’. W
latach 30-tych próbowa? Goodman pisa?
krótkie, ‘literackie’ teksty, które by?y publikowane w
ma?ych, tzw. magazynach awangardowych i
czasopismach ukierunkowanych marksistowsko.
Goodman sympatyzowa? z trockistami, jednak pod
koniec wojny zwraca? si? silniej ku scenie
anarchistycznej w USA i zosta? jednym z ich liderów
s?owa. W roku 1945 wyda? swój wulgarny manifest
anarchistyczny pod tytu?em ‘The May
Pamflet’. /205 ‘Anarchistyczny Manifest’, który zosta?
przeformu?owany i wydany na nowo
zawiera centralne my?li postawy moralnej Goodmana:
?ywotna odmowa wobec mi?dzyludzkich
zada? i zobowi?za?, których m?odzie? od samego
pocz?tku powinna unika?. Goodman pomaga?
ludziom z opieki socjalnej i rozbitym egzystencjalnie
ukszta?towa? agresywn? ?wiadomo?? tych grup
z marginesu, aby te, jako samozwa?cze ofiary, odci??y
si? od istniej?cego spo?ecze?stwa. Tak
powsta?y grupy, które od pocz?tku lat 60-tych zosta?y
utworzone jako nowy potencja? buntu. /206
(. . .) Z pocz?tkiem lat 40-tych odkry? on Reicha. Jego
‘uwydatnienie uwolnienia seksualno?ci dzieci
i m?odzie?y i relacja pomi?dzy ‘dzik? potencj?’ i
zachowaniem politycznym (by?y) dla Goodmana
sprawami, z którymi si? on codziennie konfrontowa?.’
/207 Chodzi o to, ?e Goodman dla
ulegitymowania wobec Reicha swego
homoseksualizmu, odpowiednio nagina? swoje
uwodzenie

podopiecznych i swoje awersje wobec spo?ecze?stwa.
(. . .)

W roku 1946 Goodman pozna? ma??e?stwo Perlsów.
Da? si? namówi? Frederikowi Perls’owi, aby
na podstawie materia?ów tego drugiego zbudowa?
teori?. Ralph Hefferline, u?yczy? swego tytu?u
profesora celem uwiarygodnienia podstaw i
ubogacenia niektórymi sprawozdaniami z do?wiadcze?
swoich studentów, które ca?o?ci mia?y nada? posmak
empiryczny. W roku 1951 wyst?pili otwarcie
ze swoim dzie?em pod nazw? ‘terapia Gestalt’ /208
Takie, celowe po??czenie Goodmana i Perlsa
nie mog?o d?ugo istnie?, poniewa? ka?dy z nich chcia?
dominowa?: Perls by? dla Goodmana zbyt
wielkim oportunist? a Goodman dla Perlsa zbyt
gderliwym pederast?. Po napisaniu wspólnej ksi??ki
stali si? wrogami. /209 D?ugo utrzymywany by?
stosunek Goodmana i ?ony Perlsa, Laury (Lore
Polster), która m?czy?a si? z nim osiem lat jako
‘terapeutka’. Stoehr tak charakteryzuje ten zwi?zek:
Robili niewielkie post?py, ale ka?dy terapeuta, który
chcia? pracowa? z Goodmanem, napotyka? na
przeszkody nie do pokonania: On chcia? by? bossem.’
/210 Jego ?wiatopogl?d gardz?cy
cz?owiekiem, nawo?ywania do sprzeciwu, prowokacji
i gwa?tu /211, jego gloryfikowanie i
spoufalenie si? na Drop-outs grup marginesu
spo?ecznego, widoczne s? wyra?ne w jego wszystkich
próbach ‘literackich’. W odwo?ywaniu si? do tych
zaniedbanych, opuszczonych ocenia? swoj?
przypadkowo?? (dzia?anie bezplanowe) jako co?
pozytywnego i narzuca? ten problem
spo?eczno?ci. W roku 1956 ukaza?a si? jego ksi??ka
“Growing up Absurd” (“Wzrasta? w
sprzeczno?ci”), w której Goodman przedstawi? swój
pogl?d o przyczynach trudno?ci m?odych ludzi
w spo?ecze?stwie. Pisa?, ?e spo?ecze?stwo nie podaje
?adnych op?acalnych celów, ?e to ono
wp?dza m?odych w choroby i ?e wskazuje
przyk?adow? drog? do kryminalno?ci, co stanowi
logiczn? konsekwencj? powy?szego. /212 W innym
miejscu podkre?la on nawet, ?e kryminalno??
jest zdrow? reakcj? i wyrazem rado?ci ?ycia. /213
Naturalnie propagowa? on równie? legalizacj?
narkotyków takich jak marihuana i heroina. /214
Goodman wyst?powa? jako teoretyk tzw. kierunku
psychologicznego z dala od powagi. /215 Goodmanowi
nie chodzi?o o teori? psychologiczn?,
pomocn? w poszczególnych przypadkach, lecz o
polityczn? strategi? dla rozbicia spo?ecze?stwa.
/216 To, ?e jak najostrzej zwalcza? on inne kierunki
terapii, w których okazywanie pomocy
cz?owiekowi stoi na pierwszym planie, wyra?ne jest
jak na d?oni. W?a?nie to o Goodmanie pisze

background image

48

Blankertz: “Choroba’, któr? nale?y zwalcza? dotyczy
spo?ecze?stwa i znajduje symptomatyczny
wyraz jedynie w psychice. Uzdrowienie osi?ga si? nie
przez interwencj? terapeutyczn? lecz przez
akcj? rewolucyjn?. (. . .) Zmienieni powinni zosta? nie
ludzie lecz warunki.’ /217 W latach 60-tych
wzrasta wp?yw Goodmana na ameryka?ski bunt
m?odzie?y, a on sam zostaje jednym z jej
or?downików. Ksi??ka “Growing up Absurd", dla
której w latach 50-tych prawie nie móg? znale??
wydawcy, zosta?a sprzedana w latach nast?pnych w
nak?adzie ponad pó? miliona egzemplarzy. W
niej to propagowa? Goodman spo?ecze?stwo bez
przymusze? i wy?adowanie wszelkich
uczuciowych porywów – nawet tych, nie wiadomo jak,
dzikich.” /218 Goodman zmar? w roku 1972.

Obraz cz?owieka: cz?owiek jako organizm
bezrozumny, kierowany pop?dami

Naukowa antropologia nie zosta?a przedstawiona ani u
Perlsa ani u Goodmana, ani równie? u
wiod?cego wówczas w Europie terapeuty Gestalt,
Hilariona Petztolda. Tak zwane podstawy, które
s? proponowane przez autorów tych terapii,
po?wi?cone s? walce antyspo?ecznej i dlatego s?
mocno tendencyjne. “Odno?nie do teoretycznych
podstaw terapii Gestalt nie idzie tu o b??dn?
antropologi? (. . .), lecz o teoretyczno-ideologiczne
uzasadnienia politycznej strategii i tym samym o
oszustwo, szukaj?cego pomocy, cz?owieka." /219

Intelektualne dysputy lub uzdolnienia zostaj? przez
terapeutów Gestalt zdewaluowane lub odrzucone.
W tym chyba najdalej posun?? si? Fritz Perls.
Przedstawi? on stanowiska, które wykazuj? ostr?
wrogo?? do rozumu. Michael Klessman wskazuje na
to, kiedy Perls w czasopi?mie “Drogi do
Cz?owieka” zaleca terapi? Gestalt dla duszpasterstwa.
/220 Zachwycona nim uczennica, Ruth Cohn
mówi, ?e Perls raz jej powiedzia?, “jego celem ?ycia
jest zosta? ‘wsiowym kretynem’”. /221 Sam
Perls drukowa? w swoich ksi??kach wypowiedzi o
tym, ?e “wi?ksza cz??? mojego my?lenia jest
?mieciami”. /222 W tym miejscu trudno powstrzyma?
si? od przemy?lenia, czy nie lepiej by?oby
tylko te dwie wypowiedzi terapii Gestalt potraktowa?
powa?nie, a pozosta?e ocenia? odpowiednio
wg nich.

Cz?owiek jest istot? spo?eczn? i mo?e wzrasta? oraz
urzeczywistnia? si? tylko we wspólnocie i w
relacji do innych ludzi. Odczuwanie, my?lenie i
dzia?anie rozwija si? od pierwszego dnia istnienia w

sta?ym, ci?g?ym procesie uczenia si? w ?cis?ych
zwi?zkach osobowych. Uczuciowa wi?? dziecka
do osoby bliskiej jest podstaw? ca?o?ciowego rozwoju
osobowo?ci. Rozwój inteligencji i zdolno?ci
duchowych jest mo?liwy tylko w obliczu
zapewnionych wi?zi emocjonalnych. W takim procesie
rozwoju cz?owiek przetwarza wp?ywy ?rodowiska na
maj?ce dla niego sens, ale niekoniecznie
dostosowany do jego warunków rzeczywistych. Alfred
Adler, w zwi?zku z fa?szyw? interpretacj?
postrzegania ?rodowiska, nazywa to “tendencyjn?
apercepcj?” . Charakter cz?owieka nie jest zatem
zdeterminowany biologicznymi prawid?owo?ciami,
lecz rozwija si? w procesie wychowawczym.
Cz?owiek jest ?ci?le uczuciowo zwi?zany z bli?nimi i
z ca?? spo?eczno?ci?, z czego wy?ania si? cel
wspólnego dzia?ania. W dalszym ci?gu rozwija on
plany na przysz?o?? i próbuje je aktywnie
realizowa?.

Natomiast specjalista pedagogiki Gestalt, Gerhard
Fatzer podaje nast?puj?c? definicj? ludzkiej
natury: “Na podstawie terapii Gestalt natura oznacza
ogarniaj?c? ca?o??, która zawiera zarówno
chorob? jak i zdrowie, destrukcj? i kreatywno??, wojny
i walki na pi??ci. Goodman wypowiada si?
wobec tych paradoksów w nast?puj?cych s?owach:
‘Natura cz?owieka jest potencja?em. (. . .)
Trzeba si? powa?nie zapyta?: Jakie kryterium ustala
czy traktujemy ‘natur? cz?owieka’ jako to, co
urzeczywistnia si? w spontaniczno?ci dzieci, w
dzie?ach bohaterów, kulturze klasycznych epok,
wspólnocie prostych ludów, w uczuciu kochaj?cych
si?, w zwi?kszonej uwadze i w cudownej
zr?czno?ci niektórych ludzi w trudnych sytuacjach?
Równie? neuroza jest reakcj? ludzkiej natury;
jest ona rozprzestrzeniona jak epidemia i normalna, i
by? mo?e ma ona trwa??, spo?eczn?
przysz?o??. Na to pytanie nie mo?emy
odpowiedzie?’.” /223

Obraz cz?owieka w terapii Gestalt jest tworzony w
celu destrukcji. Z jednej strony cz?owiek jest
karmiony pragnieniem pokoju i harmonii, a z drugiej
strony wmawia si? ludziom, ?e ten pokój
dost?pny jest ?rodkami gwa?tu, co potem wykorzystuje
si? w walce politycznej. Goodman g?osi: “W
walce o pacyfizm mo?na swobodnie stosowa? walk?
na pi??ci, ‘poniewa? jest to naturalne’.” /224

“Przez arbitralne wykorzystywanie biologicznych
w?a?ciwo?ci, które laikowi jako takie naj?atwiej
trafiaj? do przekonania, terapia Gestalt próbuje nada?
sobie odcie? naukowy. Perls w niedozwolony

background image

49

sposób sprowadza ludzkie zachowanie w do procesów
przemiany materii. (. . .) Model biologicznej
równowagi (homeostaza) zostaje wykorzystany, aby na
u?ytek terapii Gestalt uzasadni? ca?kiem
now? ‘antropologi?’. Sam organizm potrafi najlepiej
okre?li?, czego potrzebuje, jest na tyle ‘m?dry’,
aby dopomina? si? o to, czego chce. ‘Odczuwamy
rodzaj materii, który przyniesie nam zadowolenie,
szukamy bezpo?rednio tego, czego potrzebujemy (bez
intelektualnych wiadomo?ci, bez wykonania
obrazu, bez wyobra?enia sobie tego).’ /225
Biologicznie poprawne jest w tym tylko to, ?e
komórkowa przemiana materii lub przemiana materii
organizmu kierowana jest przez
skomplikowany, uregulowany proces. Np.: ilo??
wapnia przedostaj?ca si? do krwi jest tak
regulowana, ?e jego poziom nie b?dzie nigdy
przekroczony ani zani?ony. Ogólnie wiadomo, ?e
niedobór wapnia nie jest sygnalizowany jako
‘potrzeba’ i ?e po prostu cz?owiek wtedy choruje.

Niejasna z?o?ono?? i paradoksy tych tzw. potrzeb,
uzasadnionych przez przemian? materii, mo?e
prowadzi? do nierozwa?nego stosowania tej teorii w
?yciu i zdrowie postawi? pod znakiem
zapytania. Rozum, dobre obyczaje, etyka, innymi
s?owy kulturalny sposób ?ycia staje si?
nieuniknienie przyczyn? chorób. Dalsze próby
terapeutów Gestalt to przypisanie ludzkich ‘potrzeb’
zachowaniom biologicznym. Porównuj?c to do ptaka
kieruj?cego si? do gniazda instynktem,
cz?owiek musia?by raz rozpocz?te zachowanie
doprowadzi? programowo do ko?ca. Równie? ta
redukcja cywilizowanej istoty, cz?owieka, zak?adaj?c
w b??dny sposób instynkty, ma na celu
ideologi? Gestalt, ustawienie ‘natury cz?owieka’ w
przeciwie?stwie do wspólnoty i kultury. (...)

Obraz cz?owieka wg terapii i pedagogiki Gestalt musi
by? ca?kowicie okre?lony jako ideologia
polityczna, która mo?e by? wyja?niona tylko przez
okre?lenie celów jej protagonistów. A oto krótko
uj?te, nast?puj?ce, decyduj?ce punkty, w których
ideologia Gestalt sprzeciwia si? naturze cz?owieka:

Absolutnie negowane jest znaczenie wi?zi
mi?dzyludzkich. Je?eli przez przypadkow? wspólnot?
lub
sprzeczno?? tzw. potrzeb zejd? si? dwa ‘oranizmy
Gestalt’, co zostanie okre?lone jako szczero??
kontaktu, ka?dy bierze sobie to czego potrzebuje, bez
uszanowania osobowo?ci drugiego. Tym
samym niemo?liwy jest rozwój osobowo?ci, poniewa?
to mo?e mie? miejsce tylko w przypadku,

naturalnego, zdrowego przyk?adu cz?owiecze?stwa.
Wyrasta zatem najbardziej zaniedbane
psychicznie i duchowo, zubo?a?e indywiduum, które
swoim agresywnym zachowaniem próbuje, bez
szkody utrzyma? si? w?ród podobnych mu towarzyszy
i które swoje perwersyjne d??enia kieruje na
chore cele.

To indywiduum, jak to widz? równie? ideolodzy
Gestalt, nie potrafi?oby rozwin?? ?adnego planu
?yciowego, który odpowiada?by ludzkiej naturze.
Poniewa? ca?e d??enie takiego cz?owieka kieruje
si? tylko dowolnie wy?aniaj?cymi si? uczuciami ch?ci
i niech?ci. Takie ruchy s? zawsze uzale?nione
od chwilowych potrzeb i dlatego nie mo?e zosta?
ukszta?towany charakter cz?owieka.

Z ludzkiej zdolno?ci uczenia si? pozostaje tylko
n?dzna, okaleczona forma. Bez wychowania i
wspó?dzia?ania spo?ecznego ka?dy cz?owiek tylko
cz?apie bezwiednie przez swoje przypadkowe,
historyczno-?yciowe do?wiadczenia, poniewa? nie
znajduje ?adnego powi?zania mi?dzy lud?mi. W
zwi?zku z tym brak mu równie? jakiejkolwiek
zdolno?ci do oceny w?asnego stanu zdrowia,
poniewa? wszystkie swoje poczynania (zrywy) mierzy
ca?kowicie przypadkowo?ci? ich pojawienia.
Nie potrafi rozpozna? uczuciowych pomy?ek i
s?abo?ci, nie mówi?c ju? o podj?ciu jakiejkolwiek
korektury. To co go w ?yciu pobudza, kwalifikuje, bez
ró?nicy, jako potrzeby, pop?dy, otwarte
kszta?ty, nie za?atwione interesy lub co?, na co twórcy
nie znale?li jeszcze nazwy. Nie rozumie, jak
powsta?y motywy i wszystkie, cho?by najbardziej
destruktywne, wrogie ludzko?ci formy
kompensacji niedowarto?ciowania przyporz?dkowuje
on pewnej, jemu niezg??bionej, tzw. naturze.

Bez wzajemnych, spo?ecznych relacji nie powstaje
?adne, dojrza?e ?ycie uczuciowe, ?adne
uporz?dkowane, logiczne my?lenie, ?adne uczucie we
wspólnocie. Wyobcowany w swojej naturze,
gwa?tem uformowany w ten sposób cz?owiek,
pozostaje ca?e ?ycie bezradn?, bez odwagi, miotan?
niezrozumia?ymi potrzebami, kreatur?, podatn? na
manipulacje, pe?n? l?ków i awersji. Godne,
kierowane ludzk? etyk? wspó?istnienie jest
niemo?liwe.” /226

Cel: Zniszczenie kultury

Perls ?wiadomie postawi? swoj? psychotechnik? na
s?u?b? zniszczenia spo?ecze?stwa: “Tak,
czyni? (. . .) co? przeciwko spo?ecze?stwu (. . .).
Wprowadzam konia troja?skiego – w ludzk?

background image

50

dusz? – w spo?ecze?stwo, ale otrzymam za to zap?at?.
Nie czyni? tego, poniewa? jestem
reformatorem lub poprawiaczem ?wiata, lecz stanowi
to dla mnie zabaw?; o?ywiam si?, kiedy to
czyni?.” /227 W innym miejscu wyra?a to jeszcze
wyra?niej: “Ju? powierzchownie patrz?c, istnieje
powód, aby rozbija? rzeczy na drobne kawa?ki, nie t?
lub inn? cz??? systemu zniszczy? ale ca?o??,
en block.” /228 Z kolei Goodman w jednym ze swoich
anarchistycznych pism wyja?nia: “Wiele z
istniej?cych instytucji nie da si? zreformowa? i
tendencja systemu, w ca?o?ci jest katastrofalna.
Lubi? marksistowskie poj?cie o ‘obumieraniu
pa?stwa’, ale to musi si? zacz?? teraz, nie potem.”
/229

Walka przeciw religii

Jest zrozumia?e, ?e Perls równie? zwalcza? religi?.
Hilarion Petzold, najbardziej znany
niemieckoj?zyczny terapeuta Gestalt i twórca tzw.
terapii integratywnej /230 podczas pierwszych
Monachijskich Dni Gestalt, w roku 1987 wyja?ni?, co
Perls my?la? o religii: Perls by?
zdecydowanym, immanentnym ateist?. /231 Sam Perls
naszkicowa? swój stosunek do Boga w
swojej autobiografii, przetykanej ?wi?tokradzkimi
wypowiedziami, które w tym miejscu powinny
zosta? zaoszcz?dzone wierz?cemu chrze?cijaninowi.
/232 Równie? Richard Price, ucze? Perlsa i
jeden z dwóch za?o?ycieli Esalen, potwierdza, ?e
twórca terapii Gestalt walczy? przeciw religii. /233

Aktualne stanowiska terapeutów Gestalt

Cz?sto s?yszy si?, ?e praca terapii Gestalt sta?a si?
‘powa?niejsza’ i jest nie do porównania z t?
wcze?niejsz?. Jednak tak nie jest. W jednej z
wydanych w 1992 roku ksi??ek, austriaccy terapeuci
Gestalt ustalaj?: “Patrz?c krytycznie, wiele spraw
zosta?o zachwianych: chrze?cija?ska wiara jako
najwy?szy rozwój religijno?ci, historia ko?cio?ów
chrze?cija?skich jako ‘historia zbawienia’,
nowoczesna wiedza o naturze jako ‘ten’ wyraz
obiektywno?ci i w ko?cu wsz?dzie ukryty, naiwny
eurocentryzm. Spróbuj? wykaza?, ?e praca Fritza
Perlsa, jego ?ony Laury i Paula Goodmana daje
szans? wyj?cia na zewn?trz, zrobienia kroku poza ten
ograniczony tylko sob? i okadzany stan
umys?owy.” /234 Antychrze?cija?ska postawa i
wrogo?? religijna góruj? w bezczeszczeniu
ko?cio?ów: “Zinstytucjonalizowane chrze?cija?stwo
przedstawi?o model dla systemów totalitarnych
i jest w g?ównej mierze odpowiedzialne za Holocaust."
/235


Nie jest tylko tak, ?e terapeuci Gestalt zachwycaj? si?
anarchizmem. Równie? anarchi?ci wiedz?,
jak ceni? terapi? Gestalt. W specjalnym zeszycie
czasopisma “Rewolucja korzeni trawy” z roku
1992 znajduje si? np. dodatek zatytu?owany “Osobiste
uwolnienie i polityczna akcja – terapia Gestalt
i anarchizm”. Na eksponowanym miejscu jest
cytowany profesor Uniwersytetu w Hamburgu,
Portele: “Albo jeste?my jako terapeuci Gestalt
anarchistami albo nie jeste?my terapeutami Gestalt.”
/236 Ze spo?ecznej si?y niszczenia i rewolucyjnej si?y
wybuchowej zdawano sobie ju? spraw?
podczas I Monachijskich Dni Gestalt. Na podium
dyskusyjnym jeden z psychologów tak to
zreasumowa?: “Terapie, które nie s? spo?ecznie
szkodliwe lub nie s? uwa?ane jako ‘szkodliwe’, s?
w istotnym wymiarze bez znaczenia." /237

Perls: Sprawozdania z do?wiadcze? i autobiografia

W roku 1979 jeden z wielbicieli Fritza Perlsa
opublikowa? ksi??k?, obejmuj?c? ponad 400
stron, zawieraj?c? wspomnienia. /238 Jack Gaines
przeprowadzi? w latach 70-tych wywiady
ze 135 osobami, które kiedykolwiek w ?yciu mieli z
Perlsem do czynienia. Relacje o
Perlsie s? gorsze, ni? mo?na by sobie wyobrazi?, ale
zdumiewaj?ce jest to, ?e oprócz paru osób,
wszyscy s? Perlsem zachwyceni. Poni?ej zostan?
odtworzone niektóre stanowiska. Aby nie
t?umaczy? dos?ownie tego wulgarnego ?wiadectwa
barbarzy?stwa Perlsa, wi?kszo?? cytatów
b?dzie przytoczona w oryginalnym, j?zyku angielskim
– i równie? dlatego, ?e przy tych
ustosunkowaniach i ocenach idzie o wa?ny materia?
dowodowy, poniewa? ksi??ka jest ju?
niedost?pna w handlu. Wybór licznych ?wiadectw
zostanie podzielony na trzy grupy: o aspo?ecznym
zachowaniu Perlsa, o seksualnej przemocy wobec
uzale?nionych i o jego niegodnym zachowaniu
wobec klientów. W bezpo?rednim po??czeniu z tym
podj?ta zostanie próba odpowiedzi na pytanie,
jak to jest mo?liwe, ?e tak zaniedbany, ordynarny i
uzale?niony sam sob? móg? znale?? tak wielu
zachwyconych zwolenników. Na podstawie faktu, ?e
terapia Gestalt coraz mocniejsz? pozycj?
zajmuje w szkoleniu i dokszta?caniu duszpasterzy, jest
szczególnie wa?ne, aby pozna? szczegó?y o
Perlsie i jego zachowaniu si? w kr?gach
terapeutycznych i wobec ludzi, którzy tam szukaj?
pomocy
w rozwi?zaniu swoich problemów, tym bardziej ?e
podr?czniki teologii pastoralnej zachwycaj? si?
Perlsem jako “genialnym terapeut?”.

background image

51


Zaniedbany i aspo?eczny

W Esalen Perls rzuca? si? ju? w oczy przez swoj?
‘kultywowan?’ niechlujno??. Marty
Fromm w czasie udzielania wywiadu by?a profesorem
nadzwyczajnym psychologii z prywatn?
praktyk? terapii Gestalt w Miami. Sama siebie okre?la
jako dam? lubi?c? czysto??. Perls
nigdy nie odznacza? si? czysto?ci?. By? brudny i mia?
dra?ni?cy zapach cia?a. Nie stara?
si? go usun??, twierdz?c, ?e nikomu nie przeszkadza i
nikt si? na ten temat nie wypowiedzia?.
/239 Hunter Culp, gdy pozna? Perlsa, by? cz?onkiem
personelu Esalen. Opowiada, ?e Perls czasami
tygodniami chodzi? w tej samej koszuli, która z góry
na dó? by?a pochlapana. /240

Fritz Faiss w czasie udzielania wywiadu by?
emerytowanym profesorem sztuki w Kalifornii.
Studiowa? on sztuk? w Stuttgarcie, mi?dzy innymi u
Paula Klee i Kandynsky’ego. Faiss opowiada
jak Perls ?y? i mieszka? w Esalen. Jego dom podobno
nigdy nie by? wietrzony, wsz?dzie cuchn??o
dymem tabaki. Meble by?y popsute i mia?y wypalone
dziury od papierosów. W rega?ach na ksi??ki
nie by?o ksi??ek lecz tylko puste butelki po winie i
niedopa?ki papierosów. /241

To zaniedbanie mia?o charakter wyzywaj?cy: Perls
oczekiwa? tego, ?e inni b?d? mu s?u?y?. Nie
tylko w Esalen pozwala?, bez szczególnej
wdzi?czno?ci, aby inni na niego pracowali, jak w
odstraszaj?cym przyk?adzie pana feudalnego. Sylvan
Krause, cz?owiek interesu, wcze?niej
sekretarz w kancelarii Esalen, okre?la Perlsa jako “24-
karatowego ?wi?skiego psa”, który nigdy nie
powiedzia? “prosz?” albo “dzi?kuj?”. /242

Wilson van Dusen, psycholog kliniczny i terapeuta
Gestalt, wspomina czasy gdy Perls mieszka? u
niego i u jego ?ony. Za?mieci? ca?e mieszkanie,
wszystko zostawia? tam, gdzie przebywa? i nie
p?aci? ani grosza. “?y? jak ?winia.” /243

Sarah Hillel, ?ona izraelskiego artysty i nauczyciela
Perlsa, opisuje jaki by? niegrzeczny i gburowaty,
gdy mieszka? u nich w Tel Avivie. Im by?o si? dla
niego grzeczniejszym, tym stawa? si? on bardziej
ordynarny. Uwa?a go za umys?owo chorego. /244

?adna z osób udzielaj?cych wywiadu nie zwróci?a
Perlsowi uwagi. Wszyscy pozwalali mu to ze
sob? robi?. U niektórych osób ta celebrowana
“niechlujno??” odnosi?a taki skutek, ?e proponowali

mu s?u?b? mycia i prania, np. w/w Hunter Culp, który
mu zaproponowa? siebie jako s?u??cego,
poniewa? nie móg? ju? d?u?ej patrze? na ten brud.

Seksualne nagabywanie i przymuszanie zwolenników

Przera?aj?ce s? relacje wielu kobiet, które zg?asza?y
si? do Perlsa na terapeutyczne spotkania
szukaj?c u niego pomocy w pokonywaniu ?yciowych
trudno?ci. ?aden z terapeutów nie móg?by
sobie pozwoli? na takie obchodzenie si? ze swoimi
pacjentkami. Fritz Perls swoj? wyj?tkow?
pozycj? jako terapeuta i udzielaj?cy pomocy,
wykorzystywa? bez skrupu?ów. Ani seksualne
naprzykrzanie si? ani intymne stosunki z klientkami
ani afery z m?odymi dziewczynami nie popsu?y
mu opinii w Esalen jak i na scenie psychotechnicznej –
nawet jego obrzydliwy “test diagnostyczny”
poca?unek j?zykowy – nie móg? go wówczas
dyskredytowa?. Poniewa? w latach 90-tych, jak si?
wydaje, wra?liwo?? na takie przypadki wzros?a,
próbuje si? niejako ten stan rzeczy w lobby
psychotechnicznym raczej ukry?. Lecz przyczyna
takich przypadków le?y nie tylko w osobie Fritza
Perlsa, ale w samej koncepcji terapii Gestalt jak i w
koncepcji innych psychotechnik. Je?eli cel
“samourzeczywistnienia” polega na tym, ?e cz?owiek
daje pierwsze?stwo spontanicznym
zaspokajaniom swoich potrzeb, to dochodzi wtedy do
spo?ecznego zachowania wg modelu Fritza
Perlsa.

Seksualne nagabywanie

Ellen Stevens nie mo?e sobie przypomnie? takiego
czasu kiedy Perls nie uszczypn??by kobiety na
przywitanie w po?ladek lub w biust – chyba, ?e by?
“ca?kowicie wyko?czony”. /245

Margaret Callahan, jedna z osób ukrywaj?cych si? pod
pseudonimem, opowiada jak sp?dzi?a ca??
godzin? nago, z Perlsem i innymi po?ród ska? na
terenie Esalen, za?ywaj?c naturalnej k?pieli,
podczas gdy on ca?y ten czas j? obmacywa?. W drodze
powrotnej do domu zaproponowa? jej
przenocowanie u niej, ona jednak odrzuci?a t?
propozycj? i zauwa?a, ?e by?a jedyn? kobiet?, z któr?
on nie uprawia? seksu. /246

Ilana Rubelfeld, terapeutka Gestalt i nauczycielka
metody Feldenkreis, opowiada o kilku próbach
zbli?enia Perlsa. Podczas pokazu video otworzy? jej
zamek w sukience i dotyka? j?. Mimo jej
kilkakrotnych sprzeciwów takie zachowanie ci?gle si?
powtarza?o. /247

background image

52


Stosunki seksualne z klientkami

Alan Martin opowiada, ?e mia? kilka godzin terapii u
Perlsa. Na zewn?trz, na trawie cz?sto le?a?y
nagie kobiety w ogrodowych le?akach, które czeka?y
na niego. /248

Terapeutka Marilyn Rosanes-Barrett opowiada, ?e
spotka?a Perlsa po raz pierwszy w roku 1951.
Mia? opini?, ?e sypia ze swymi klientkami.
Relacjonuje, ?e spotka?a wiele takich, które mia?y z
nim
kontakt seksualny. /249

Relacja Susan Ward jest szczególnie odra?aj?ca.
Zg?osi?a si? do jednego z warsztatów w Esalen.
Pierwszego dnia przyszed? do niej Perls i powiedzia?,
?e ch?tnie poszed?by z ni? do k?pieli. Na
skalistym brzegu k?pieliska trzeba si? by?o rozebra?.
Wstydzi?a si?. By?a jeszcze bardzo m?oda,
dopiero co po szkole. Sposób nacisku grupy i jej
podziw dla “wielkiego terapeuty”, który zechcia? si?
ni? zaj?? prywatnie, pozbawi?y j? odwagi, aby
wycofa? si? z tej sytuacji, pomimo tego, ?e czu?a si?
wykorzystana i okoliczno?ci odczuwa?a jako
obrzydliwe. Jej rozpaczliwe próby ucieczki przed
naprzykrzaniem si? Perlsa zosta?y przez niego
zatrzymane gwa?tem. Mog?a si? dopiero wtedy od
niego uwolni?, gdy kto? odwróci? uwag? wszystkich
swoimi dowcipami. /250

W swojej biografii Perls sam wspomina? swe
seksualne ataki. Naturalnie nie nazywa on tak
dos?ownie tej sytuacji, ale i nie dystansuje si? od
swojego zachowania – wbudowuje on seksualne
wykorzystywanie kobiet w inscenizacj? rado?ci swej
w?asnej osoby. W opisach kobiet czytelnik
zauwa?a nieukrywan?, siln? awersj? zawart? w
s?owach Perlsa. “Plugawy, stary m??czyzna”, jak
si? Perls sam ch?tnie nazywa tak to przedstawia: ”R?ce
plugawego, starego m??czyzny s? zimne i
wilgotne. Mam za du?o czu?o?ci i mi?o?ci. I kiedy
pocieszam dziewczyn? w smutku lub rozpaczy,
szlochanie s?abnie, ona si? mocno do mnie przytula,
g?askanie wypada z rytmu, ze?lizguje si? na
biodra lub na piersi. (. . .) Nie znam skrajno?ci w
stosunkach. Nie po?ykam nikogo, nie zdradzam
monogamicznego zwi?zku. Moje stosunki s? p?ynne,
od zbyt cz?stych poca?unków a? do trwa?ej
lojalno?ci. (. . .) Seks g?askaj?cy – obiecuj?ce lizanie.
Usta, które cuchn? jak ?o??dkowe gó. . .
Sucho?? jak ozi?b?o?? p?ciowa. Twardo?? jak rami?
zapa?nika. Spieniona guma – mi?kko??.”/251

Afery seksualne z m?odymi dziewcz?tami

Równie? m?ode dziewczyny wyzyskiwa? seksualnie
ten “dirty old man”: Betty Fuller,
pracuj?ca w dyrektoriacie “Centrum psychologii
holistycznej”, t?umaczy w wywiadzie, ?e
Perls prawie zawsze szed? do ?ó?ka z m?odymi
dziewczynami. /252 Nauczycielka, Majorie van
Dusen stwierdza, nie owijaj?c w bawe?n?, ?e Perls
zachowywa? si? jak pasza. Zadawa? si? z
bardzo m?odymi dziewczynami i bra? narkotyki. /253

Diagnoza przez nami?tny poca?unek

Jedn? z najbardziej wstr?tnych, swoistych cech Fritza
Perlsa by? “Test – diagnoza –
Perlsa”, który on okre?la? jako swój “Rohrschachtest”.
Podczas, kiedy test Rohrschachta
jest powa?nym psychologicznym testem, u Perlsa
chodzi o j?zykowy poca?unek z klientem. To
dosy? obrzydliwe nastawienie odbi?o si? w?ród go?ci
Esalen, w niepoj?ty sposób, echem
pozytywnym. Wra?enie jest wielkie gdy si? s?yszy, jak
zachowywa? si? karykaturalny despota i
jego ob??kani poddani, jak Perls pozwala sobie
codziennie asystowa?. Kobiety i m??czy?ni ustawiali
si? w kolejce do tego poca?unku – i cz?sto ustawiali
si? po raz drugi. /254

Kliniczny psycholog, Richard Miller opisuje jak Perls
przymusza? m?ode kobiety, które chcia?y
uczestniczy? w warsztatach psychologicznych, do
uczestnictwa w ceremonii takiego poca?unku.
Ca?owa? je po prostu i wbija? si? swoim j?zykiem w
ich wargi. Gdy która? si? broni?a, o?wiadcza?
jej, ?e on w ten sposób mo?e okre?li? jej charakter:
“Nie chce pani si? nic o sobie dowiedzie?? –
pyta?. /255

Okre?lenie “Terapia” jest nieuzasadnione

Wy?ej wymienione przyk?ady wskazuj?, ?e w terapii
Gestalt Fritza Perlsa nie ma si? do
czynienia z prac? terapeutyczn? czy szko??. Seksualne
ataki i pró?ne zachowanie Perlsa
charakteryzuj? jego post?powanie. Dalsze opisy
uzupe?niaj? n?dzny obraz tzw. pracy terapeutycznej
wokó? dodatkowych, negatywnych momentów. Praca
terapeutyczna powinna si? bowiem
odznacza? etosem pomocy. Natomiast Perls
wielokrotnie “pozostawia? za drzwiami” szukaj?cych
pomocy, kompromitowa? ich w rozmowach
grupowych, a i nie wzdryga? si? przed bijatyk?.

background image

53

Richard Price, jeden z dwóch za?o?ycieli Esalen,
nazywa siebie uczniem Perlsa. Przedstawia on
epizod, w którym pokazuje, jak Perls móg? traktowa?
ludzi, którzy przychodzili do niego na
rozmow?. Jaka? kobieta przedstawia swój problem.
Perls ka?e jej mówi? do jej wyimaginowanej
matki, która siedzi na krze?le, a które dla tych celów
zawsze pozostaje puste. Gdy ona uwa?a?a to
za ma?o wa?ne, odwróci? si? i powiedzia?: ”Nast?pny,
prosz?.” /256

Rosemary Feitis, wieloletnia asystentka Idy Rolf
(twórca psychotechniki Rolfing), równie? opisuje
sytuacj?, która rzuca ?wiat?o na w?tpliwe zalety Perlsa
i jego terapi? Gestalt. Kiedy? przy ?niadaniu
pewna kobieta próbowa?a mu opowiedzie? o swoim
ci??ko upo?ledzonym synu. Wtedy Perls rzuci?
jej prosto w twarz: ”Niech pani ju? idzie. Nudzi mnie
pani."/257

Psychoterapeuta John Stevens informuje, ?e Perls
ci?gle pozwala? ludziom ugrz?zn?? lub
kompromitowa? ich. Kiedy raz np. wpad? do
warsztatu, powiedzia? on po krótkim czasie przed
zebran? grup? do kierownika grupy: ”Pa?skie
zarozumia?e szczerzenie z?bów jest prawie nie do
wytrzymania.”/258 – i opu?ci? sal?.

Ameryka?ski psycholog Rollo May nazywa go trafnie
w wywiadzie Gaines’a “autorytarnym
chamem” /259, ale nauczycielka Marjorie van Dusen,
charakteryzuje chyba najtrafniej sposób pracy
Perlsa, czyli terapi? Gestalt – jako upokarzaj?c?
procedur?: Terapeuta wali m?otkiem we wszystkie
s?abo?ci, a? ludzie b?d? si? czo?ga? po ziemi i zostan?
zniszczeni. /260

Perls nie unika? nawet bicia kobiet podczas spotka?
terapeutycznych. Ogólnie bior?c, jego
zachowanie wobec kobiet by?o do tego stopnia
odra?aj?ce, ?e nie mo?na zrozumie? kobiet –
szczególnie tzw. feministek – ?e tak lgn? do niego i
odwiedzaj? seminaria z tego rodzaju metodami.
“Raz zosta?em zawo?any do grupy, aby uspokoi?
dziewczyn?, która wszystkich atakowa?a
ciele?nie. Uczestnicy grupy próbowali j? utrzyma? i
uspokoi?. Daremnie. Ci?gle wstawa?a i
walczy?a. Kiedy wszed?em do sali ona bieg?a z g?ow?
skierowan? w mój brzuch, tak ?e móg?bym
si? przewróci?. Wtedy jej pokaza?em, a? j? powali?em
na ziemi?. Ona znowu si? podnios?a. I
wtedy trzeci raz. Rzuci?em j? znowu na ziemi? i
powiedzia?em sapi?c: ’Ja wi?cej ni? jedn?
?achudr? w moim ?yciu pobi?em.’ Po tym wsta?a,
zarzuci?a na mnie swoje ramiona: ’Fritz, kocham

ci?’. Widocznie otrzyma?a to, czego w ?yciu d?ugo
szuka?a. W ogólnym ustosunkowaniu si? do tej
sytuacji Perls dalej pisze: ”Istnieje tysi?ce kobiet w
Stanach Zjednoczonych takich jak ona. One
prowokuj? i dr?cz?, docinaj? i wabi? swoich m??ów i
nigdy nie dostaj? po ty?ku. (. . .) W Polsce
mówi si?: ’Mój m?? nie interesuje si? ju? mn?, on mnie
ju? nie bije.‘ /261

Tacy ludzie jak np. fotograf “Life”, Michael
Alexander, który by? w Esalen w celu zrobienia
reporta?u, raczej bez uprzedze?, doszli by? mo?e do
prawdziwej oceny Fritza Perlsa i innych
tamtejszych psychotechników: ”Wspominam Perlsa
jako ?wi?. . . ch?opa. Mam wrodzon?
nieufno?? wobec guru a on tam by? guru. On pasowa?
do formy, do której wszyscy kierownicy
warsztatów w Esalen zdawali si? pasowa?: Byli oni
zwierciadlanym odbiciem ich psychologicznych
specjalno?ci. Virginia Satir by?a terapeutk? rodzin;
mia?a ona par? ma??e?stw za sob? i ?adnej
rodziny – jej rodzin? by?y warsztaty. Will Schutz,
aposto? rado?ci by? cz?owiekiem bez rado?ci,
który si? nigdy nie ?mia?. Bernard Gunther, guru
zabaw dotknij – i – poczuj, sta? sztywno w pobli?u
i wzywa? innych, aby si? obmacywali. A Perls, aposto?
zintegrowanej osobowo?ci, by? t? najmniej
zintegrowan? osobowo?ci?, któr? kiedykolwiek
widziano! Niech pa?stwo przeczytaj? jego
autobiografi?... On jest schizofrenikiem."/262

Oszustwo etykiety: terapia Gestalt nie jest psychologi?
Gestalt

Terapia Gestalt jest przekazywana z w?tpliwym
komentarzem, jakoby by?a spokrewniona z
psychologi? Gestalt Maxa Wertheimera, Wolfganga
Köhlera i Kurta Koffki, a to przecie? jest
powa?na nauka. Ci autorzy zbadali np., ?e cz?owiek
przy s?uchaniu melodii lub przy wpatrywaniu
si? w niekompletn? figur?, postrzega te “dope?niaj?ce”
formy i kszta?ty. Przez czynno?ci mózgu
cz?owiek uzupe?nia sobie niekompletny obraz w
ca?o??. Klasycznym przyk?adem psychologów i
percepcji Gestalt jest obraz, w którym obserwator
czasami widzi wazon na jasnym tle, czasami dwie
do siebie zwrócone twarze na ciemnym tle. Przemiana
odbywa si? bez zewn?trznej zmiany.
Widzenie okazuje si? racjonalnym procesem, który si?
nie ró?ni od my?lenia.

Poj?cia terapia Gestalt i pedagogika Gestalt wzbudzaj?
rzeczywi?cie wra?enie, jak gdyby ich
podstawa teoretyczna by?a zakorzeniona w powa?nym
dociekaniu psychologii Gestalt. Tak jednak

background image

54

nie jest. Uto?samianie tych dwóch poj?? nie jest jednak
przypadkowe, lecz zamierzone przez
twórców terapii Gestalt: Fritz Perls i Paul Goodman
twierdzili mianowicie, ?e podstaw? do ich
politycznie umotywowanego post?powania
zapo?yczyli od psychologii Gestalt. Co prawda Perls w
autobiografii wyjawi? swoj? ignorancj? wobec
psychologii Gestalt: ”Mia?em osobliwy stosunek do
psychologów Gestalt. (. . .) Nie czyta?em ?adnego ich
podr?cznika, jedynie kilka opracowa?
Lewina, Wertheimera i Köhlera. (. . .) Akademiccy
psycholodzy Gestalt oczywi?cie nigdy mnie nie
uznali.”/263 Mimo tego próbowa? on bez skrupu?ów
swojej metodzie nada? salonow? etykiet?
psychotechniki Gestalt.

Perls i Goodman byli tak naiwni lub zarozumiali, ?e
wys?ali swoje prace wprowadzaj?ce w terapi?
Gestalt do psychologa Wolfganga Köhlera. “Köhler
odes?a? (. . .) ten r?kopis wraz z paroma
uwagami, wskazuj?cymi na nieporozumienie: To
przecie? z psychologi? i teori? Gestalt ma niewiele
wspólnego, tre?? jest ‘harmless, almost cheap’ (prawie
nieomal tandet?, przyp. autora).”/264
Psycholodzy Gestalt s?usznie zwracali si? gwa?townie
przeciw nadu?yciom poj?cia Gestalt.
Psycholog Gestalt, Tholey mówi krótko i dobitnie o
"gadaninie."/265

Równie? Wofgang Metzger, psycholog Gestalt znany
szeroko poza obszarem niemieckoj?zycznym,
by? bardzo krytycznie nastawiony do terapii Gestalt;
Ernst Lück w czasopi?mie “Dynamika
grupowa” pisze: ”Sceptyzm Metzgera wobec
stosowanej dynamiki grupowej jest wyra?ny; raz
opowiada? on, ?e wkupi? si? do grupy
samodo?wiadcze?, aby zobaczy?, co si? tam dzieje.
Nie do
zapomnienia jest epizod: Co on, jako wybitny
przedstawiciel psychologii Gestalt, s?dzi o nowej
terapii
kszta?tuj?cej: odpowiedzia?: Nie wiem, co mam o tym
s?dzi?, na razie zauwa?y?em pewne
podobie?stwo jedynie w nazwie.”/266

Przedstawiciele sceny psychotechnicznej, sami
wyciszali wszystkie pojawienia si? negatywnych
form. Zarówno ani wspomniane nadu?ycie samej
nazwy, ani te? seksualne napa?ci zdaj? si? w?ród
zwolenników Perlsa nie przynosi? ?adnej ujmy ich
twórcy. Ruth C. Cohn, równie? i dzisiaj,
uznawana przez pewne ko?a jako renomowana
za?o?ycielka TZI (Tematycznie Centrowanej
Interakcji), t?umaczy bez w?tpliwo?ci: ”Wed?ug mnie
technika Perlsa (. . .) jest punktem

szczytowym rozwoju psychoterapeutycznego i jej
efektywno?ci w naszym obecnym stadium wiedzy
"/267 Ustosunkowania wychowawców duszpasterskich
s? czasami du?o bardziej ?enuj?ce.

Próba wyt?umaczenia przyci?gaj?cej si?y Perlsa

Je?eli te, wy?ej opisane, potworno?ci tak ci??ko
dyskredytuj? Perlsa i terapi? kszta?tuj?c?, tym
bardziej nasuwa si? nagl?ce pytanie, jak mog?o i mo?e
by? mo?liwe, ?e Perls i jego metoda znalaz?a
tak licznych wielbicieli, a obecnie znajduje ich tak?e w
kr?gach duszpasterskich. Jego niechlujny
wygl?d nie spotka? si? z niezadowoleniem. Jego ostre
besztania szukaj?cych rady nie dotkn??y
niemile prawie nikogo (oprócz tych poruszonych).
Jego seksualne naprzykrzania si? i napady nie
przeszkadza?y powa?nie ani uczestnicz?cym kobietom
ani innym, obecnym osobom.

Historia Jacka i Rae Hurley nie by?a niestety
wypadkiem odosobnionym. Ona sprz?ta?a u niego i
mia?a z nim regularne kontakty seksualne. Jej m??
wiedzia? o tym. Zapytany przez Jack’a
Gaines’a, jak si? przy tym czuje, odpowiedzia?, ?e ceni
on te cuda, które Perls dokonywa? z jego
?on?. /268

Dalsze, wy?ej opisywane epizody z Margaret Callahan
i Susan Ward przebiegaj? po cz??ci
podobnie, lecz dodatkowo daj? wskazówk?, gdzie
szuka? powodu dla bezwarunkowego oddania si?
Perlsowi, mianowicie w nastawieniu i podziwie.
Callahan opisuje, ?e gdy by?a natr?tnie seksualnie
nagabywana, czu?a si? jednocze?nie wyró?niona i
my?la?a: ”Ojciec terapii Gestalt bawi si? ze mn?
w gr? mi?osn? delfinów.”/269 Susan Ward idzie
jeszcze dalej i porównuje Perlsa z bogiem, dlatego
?e jest jak sparali?owana, pomimo, ?e jej ta sytuacja w
ogóle nie przypada do gustu: “Pochlebia?o
mi, ?e on, bóg, chcia? mnie wzi?? z sob? do k?pieli.” I
troch? pó?niej: ”Fritz kiwn?? mi r?k?, ‘Wejd?
tutaj, ko?o mnie’, ogarn??a mnie naga panika, ale bóg
wo?a? mnie i nie mog?am pomy?le?, by nie
by? pos?uszn?.” (por. odn. 251)

Perls, zdaje si? jednak, wykorzystywa? swoj?
szczególn? pozycj? terapeuty. Do tego wyzysku, który
jest ci??kim wykroczeniem przeciw etosowi
zawodowemu lekarza czy terapeuty, dochodzi jeszcze
rodzaj nacisku grupowego, który utrudnia? kobietom
unikni?cie ataków. Podobnie jak na innych
psychotechnicznych seminariach i psychotechnicznych
o?rodkach kszta?cenia, tak?e w Esalen

background image

55

panowa? niewypowiedziany, ale ca?kowicie
zaakceptowany nacisk, aby si? podporz?dkowa?
wyobra?eniom o warto?ciach sceny psychotechnicznej:
spontaniczne zaspokojenie potrzeb,
wypowiadanie i wy?ycie wszelkich uczuciowych
porywów, podkre?lone odrzucenie tzw. konwencji i
ci?g?e szukanie tabu, aby je “zdemaskowa?”, pomin??
i przez to je rzekomo przezwyci??y? – to
wszystko obowi?zywa?o jako cecha rozpoznawcza
“nowego cz?owieka”. (Rogers) Temu idea?owi
go?cie spotka? w Esalen próbowali dorówna?, aby
nale?e? do awangardy zmieniaj?cych kultur?.
Takie uczucia jak wstyd, skrupu?y, lub wyrzuty
sumienia zosta?y (i zostaj?) zbywane jako
“mieszcza?skie” zamroczenie uczuciowe i przez wielu
chcia?y by? ?wiadomie usuni?te, aby nale?e?
równie? do tych “nowych ludzi".

Fritz Perls mo?e tu s?u?y? jako obowi?zuj?cy
pierwowzór. On sam prze?y? te nowe przeobra?enia
warto?ci najbardziej konsekwentnie. Kto chcia?
skrytykowa? jego niedba?y, pojawiaj?cy si? obraz,
pozostawa? jeszcze w mieszcza?skich przymusach
czysto?ci; kto si? gorszy? jego nagabywaniami
lub napadami seksualnymi by? jeszcze niewolnikiem
mieszcza?skiej moralno?ci lub tabu, które
s?u??, rzekomo ograniczaniu wolno?ci osobnika.
Uczestnicy takich kursów psychotechnicznych
szybko zostali wci?gni?ci, aby sobie nawzajem
udowodni?, na ile tabu ju? zosta?o przezwyci??one i
jak si? ju? jest post?powym – szydz?c np. ze zwi?zków
mi?o?ci jako przymusowego kiczu i
przeciwstawiaj?c im stosunki z cz?sto zmienianymi
partnerami. Najbardziej post?powym jest
biseksualny promiskuityzm. Ten kto by? do tego
zdolny, uchodzi? za cz?owieka wolnego. Perls w
tych i podobnych stosunkach oraz w innych daleko
wyprzedza? wszystkich.

Je?eli wstawi? si? w ten kodeks wyobra?enia warto?ci,
to wydaje si? logiczne, ?e nie odrzuca?o si?
zaniedbanego, aspo?ecznego i nadu?ywaj?cego
wyst?pienia Perlsa, lecz podziwia?o, poniewa? musi
si? go podziwia?, je?li si? akceptuje taki uk?ad
warto?ci.

Wyst?pienia Perlsa daj? jednocze?nie spojrzenie na typ
cz?owieka, który zostaje wyhodowany przez
kursy grupowo-dynamiczne. Kto przyjmie ten uk?ad
warto?ci i nada sobie ideologiczny cel ci?g?ej
przemiany ten konsekwentnie sko?czy w?ród ludzi,
którzy jak Perls poruszaj? si? w ?yciu. Nawet
oficjalne instytucje ko?cielne przyczyniaj? si? do tego,
aby stworzy? “otwarty” typ cz?owieka i go

pomna?a?. Równie? w szko?ach publicznych pracuje
si? w tym kierunku i w szczególnie fatalny
sposób, przede wszystkim na lekcjach religii. Ta,
prawie wsz?dzie praktykowana dzi? metoda
nauczania poprzez “Bibliodramat” jest nast?pnym
potomkiem klasycznej psychotechniki.

Psychodramat

Podczas gdy u Rogersa mo?na by?o jeszcze z
rzetelno?ci? i odpowiedzialno?ci? uzgodni? etos i
oniemia?? rozpacz rozmów prowadzonych “non-
direktiver”, tak u Perlsa, czyni si? nast?pny krok,
mierzony wed?ug jego w?asnych kategorii. Sumienie,
jako “ma?omieszcza?skie ?ród?o zak?óce?”
zostaje wyeliminowane. “Wtargni?cie w dusz?” za
pomoc? ?rodków psychotechnicznych grozi
rzeczywi?cie zrealizowaniem. Nast?puj?cy tekst
reklamowy seminarium wprowadzaj?cego w
technik? psychodramatu pokazuje to, ?e w?a?nie
sumienie jest celem dynamiki grupowej. Pod
tytu?em “Rzu? pomidor – lub 151 sposobów, aby by?
z?ym, niezno?nym i pod?ym” zostaje
przedstawiony psychodramat, wzór dla bibliodramatu,
jako metoda, aby z aroganck? pewno?ci? i bez
wyrzutów sumienia móc si? nauczy? i wy?wiczy?
zemst?, gdy odczuwa si? niesprawiedliwo??:
”B?dziemy tutaj prezentowa? 151 ró?nych dróg, aby
by? z?ym. Je?eli nast?pnym razem kto? ci?
zirytuje, gdy masz zap?aci? za stary ser, mo?esz na
przyk?ad stopi? toster, zwymy?la? pani? domu,
mówi? z pe?nymi ustami, zapomnie? o urodzinach
twojej matki lub jecha? autostrad? z szybko?ci?
30 km/godz. Przy tym wszystkim nie zapomnij by?
serdecznie dobrym sportowcem. To seminarium
chce ci pokaza?, jak mo?esz sta? si? najbardziej
znienawidzon? osob?, któr? zawsze chcia?e? by?.
Chod? i zagraj to na scenie. Jest to seminarium spod
znaku z?o?liwej satysfakcji."/270

Psychodramat i bibliodramat jako zbawienie ?wiata

Psychodramat w swojej klasycznej formie zosta?
stworzony przez Jacoba Levy Moreno
(1890–1974) z Rumunii. Ju? w roku 1925, kiedy
wyemigrowa? do Stanów Zjednoczonych,
jego przedstawienia teatralne zawiera?y fragmenty
terapeutyczne. W roku 1936 za?o?y? on
pierwszy teatr psychodramatu i w roku 1942 – Instytut
Psychodramatu.

Jak i w wielu innych grupowodynamicznych
spotkaniach, na pocz?tku jest faza rozgrzania, w której
np. medytuje si? lub przeprowadza gr? poznawcz?.
Potem uczestnicy zostaj? wezwani do

background image

56

przedstawienia problematycznych sytuacji z ich ?ycia.
W przeciwie?stwie do rzeczywisto?ci teraz
wszelkie uczucia, które wy?aniaj? si? w tych
sytuacjach, mog? zosta? wy?adowane. Inni
cz?onkowie grupy dziel? mi?dzy sob? role, które
potrzebne s? tej g?ównej osobie. Nagle nast?puje
wymaganie zmiany ról, co wprowadza
przedstawiaj?cych w faz? niepewno?ci, co do ich roli i
do
siebie samego. Czasami równie? g?ówna osoba ma
poprowadzi? dialog z zarozumia?ym
sobowtórem, rozprawi? si? z w?asnym problemem,
aby wtedy, przez rzekome rozwi?zanie
w?asnego problemu, zbli?y? si? do niego.

Decyduj?ca ró?nica w odniesieniu do teatru polega na
tym, ?e tam aktor zawsze pozostaje sob?.
Natomiast w psychodramacie g?ówna osoba powinna
si? zmienia?. W ksi??ce “Psychoterapia
grupowa i psychodramat” Moreno pisze, ?e jego
przedstawienia “s? nie tylko rozmowami”, lecz
ludzie przedstawiaj? te, decyduj?ce dla nich sytuacje,
ka?dym w?óknem ich cia?a i ka?dym
nerwem. Szczytowy punkt spotkania opisuje on tak:
G?ówni wykonawcy “rozrywaj? ich najbardziej
wewn?trzne rany wykrwawiaj? si? na zewn?trz.”/271
W tym ods?oni?tym i nieporadnym stanie, wg
Moreno, cz?owiek ma zosta? tak przetransportowany,
aby mu “jego problem” przedstawi? przed
oczami. Po zdefiniowaniu tematu i interpretacji przez
uczestników grupy, wtedy on sam porusza?by
si? w dalszym ?yciu jako inny cz?owiek. Z punktu
widzenia terapeutycznego jest to nonsens,
poniewa? trwa?a zmiana uczuciowych nastawie? jest
mo?liwa tylko przez d?ug? prac?, przez tzw.
przepracowanie. T? psychotechnik? mo?na raczej
uzna? za niebezpieczn?, poniewa? z regu?y
uczestnicy grup i organizatorzy nie maj? ?adnego
podstawowego wykszta?cenia z psychologii g??bi.

Nie jest jednak to jedyny punkt, dla którego powinno
si? do tej teatralnej terapii odnosi? krytycznie.
Pisma Moreno zawieraj? wyra?ne roszczenia do
wybawienia ?wiata. W swojej ksi??ce “Dotyka?
zamiast my?le?” Lothar Gassman charakteryzuje to
potajemne pranie mózgu przez “dynamik?
grupow?” bez ogródek: “U Moreno znajduj? si?
wszelkie cechy ideologii”. /272 Do tego cytuje on
samego twórc? psychodramatu: “Mia?em zawsze ide?,
?e ten ?wiat, pe?en przeznaczenia,
potrzebuje terapii ?wiatowej (. . .) i ?e ja, swoj? osob?
musz? si? jako? do tego przyczyni?, aby t?
terapi? stworzy? i rozprzestrzenia?.”/273 Po
komunizmie i demokracji przysz?o?? ma nale?e? do

tego “terapeutycznego ?wiatopogl?du”. On nie ma
?adnego, najmniejszego celu jak tylko “stworzy?
nowy porz?dek ?wiatowy na podstawie jednolitej
socjometrycznej struktury spo?ecze?stwa.”/274

Jezus Chrystus by? dla Moreno “zwyk?ym
cz?owiekiem”. Istniej? miliony ludzi, którzy mogliby
uciele?nia? Boga w ich w?asnej osobie. Ka?dy mo?e
da? wyraz swoim wyobra?eniom Boga przez
swoje czyny. /275 Takie nastawienie oznacza jednak
koniec religii w sensie tradycjonalnym.
Oznacza on religi? w sensie ezoterycznym – “New
Age”: “Istnieje tyle wyobra?e? Boga, ile istnieje
ludzi – i to stanowi dopiero prawdziw? wolno??
cz?owieka: ?e uwolni si? on od kulturowych
ogranicze? i stworzy sobie w?asn? skal? i w?asne
warto?ci.” To jednak oznacza koniec wspólnoty
ludzkiej.

To, ?e bibliodramat i psychodramat zawieraj? wyra?ne
sk?adniki zmieniaj?ce kultur?, nie trzeba
wnioskowa? z praktyki lub teoretycznych pism twórcy.
Instruktorzy bibliodramatu sami podkre?laj?
te cechy. Hilarion Petzold, jedna z wa?niejszych
niemieckich terapeutek Gestalt, przedstawia
powi?zania z programem roku ‘68 i ze Szko??
Frankfurck?: ”Udzia? w grze jest przeciw
autorytetom, zwraca si? przeciwko nagiemu
przyjmowaniu tego, co zostaje podawane z góry na dó?
(czy to ze sceny czy w ?yciu), postuluje niejako bycie
wspó?odpowiedzialnym za wszystko, co si?
dzieje (nie tylko na scenie), z tego wynika udzia?
(partycypacja) w grach rozstrzygaj?cych,
wspó?decydowanie w rozwoju wydarze?.”/276
Gerhard Marcel Martin szczególnie podkre?la, ?e
przez bibliodramat mo?na roz?ama? orientacje
religijne i nowe wyobra?enia postawi? – w?a?nie
takie, które si? nie kieruj? ?adnym autorytetem; dla
obszaru teologicznego oznacza to: nie
orientowa? si? wg Pisma ?w., Tradycji i Urz?du
Nauczycielskiego Ko?cio?a. W latach 70-tych G.
M. Martin jako kierownik Ewangelickiej Akademii w
Arnoldshain by? zapalonym obro?c?
Bhagwana, /277 a od wielu lat jest gorliwym
or?downikiem bibliodramatu na lekcjach religii i
podczas dalszego kszta?cenia ksi??y. Charakter owej
psychotechniki s?u??cej za podstaw? zmiany
religii szkicuje nast?puj?co: ”Has?a kompetencji
bibliodramatu brzmi?: Znajd? swoj? w?asn? drog? i
styl wielowymiarowej pracy biblijnej. W??cz si? w ten
sposób percepcji przynajmniej przez pó? roku
lub przez ca?y rok, naucz si? go poznawa? od
wewn?trz, nast?pnie zacznij go przekazywa? i
poprzez wymian? z innymi uczestnikami i nadzorcami
naucz si? go jeszcze lepiej (learning by doing).

background image

57

Wtedy zajmij si? porównawczo gruntownie ca?kiem
innym podej?ciem, itd. (life long learning) W ten
sposób nigdy nie przeci?gniesz konta i znajdziesz
swoj? w?asn? syntez?. W ten sposób bibliodramat
pozostanie wolny od epigonów i z?ych
na?ladowa?.”/278

W ko?cu wi?cej ni? wyra?ni staj? si? Christian
Gremmels i Doris Immich w “religio”, czasopi?mie
po?wi?conym lekcjom religii. Opowiadaj? oni o
swoich do?wiadczeniach z nauczycielami religii i
ksi??mi podczas przedstawie? bibliodramatu i
charakteryzuj? ich, jakoby nauczyciele oraz
duszpasterze uczestniczyli w takich szkoleniach, aby
dzi?ki nim niejako “od-wychowywa?” cechy
charakterystyczne. Obok wspó?czucia i mi?o?ci
bli?niego, godne po?a?owania, i tym samym
przeznaczone do wyeliminowania, s? nast?puj?ce
cechy – lub wg ideologii sta?ej przemiany –
psychiczne defekty ksi??y i nauczycieli religii:

“(1) B??dna ocena cielesno?ci, która od nie
szanowania cia?a, przez pogard? cia?em, a? do (w
wyj?tkowych przypadkach) ’wybitnej wrogo?ci wobec
cia?a’ (Petzold); to od–wychowanie ‘taboo
against touching’ (Petzold) obowi?zuje w szczególny
sposób w bibliodramatycznych grupach
dokszta?ceniowych dla osób, które ucz? religii
zawodowo. (2) Ci?gle ograniczona zdolno??
komunikowania, która dla cz?onków wyznania
ewangelickiego mo?e si? wi?za? z protestanckim
priorytetem s?owa: komunikacja w ka?dym razie
pojmowana jest jako komunikacja werbalna i w
pierwszym rz?dzie tylko w tej formie uwa?ana za
sensown? (. . .) (3) Szczególne
konwencjonalizowanie chrze?cija?skiego zachowania:
Aby zawsze by? gotowym do pomocy innym,
nawet celowe zranienia podporz?dkowywuje si?
wysi?kowi, który ma na celu zneutralizowanie
wzbieraj?cego gniewu poprzez uspokajanie i
minimalizowanie przyczyn. Zamiast wyrazów
odrzucenia i objawów przychylno?ci, konflikty
maskuje si? przez wymian? uprzejmo?ci. Takie
konwencjonalne zachowanie, aby wszem i wobec
okazywa? ‘mi?o?? bli?niego’, faktycznie
pozostaje brakiem zainteresowania. (...)”/279

W?a?nie w kursach dokszta?caj?cych chodzi o to, aby
poprzez bibliodramatyczne gry i
towarzysz?ce rozmowy, przynajmniej w tych trzech
punktach spowodowa? zmian? zachowania:
“Na tle takich do?wiadcze?, przede wszystkim jednak
gdy chodzi o ostatni? z wymienionych cech?
charakterystyczn?, niejednoznaczno?ci uformowane w
uprzejmo??, postawili?my sobie jako zadanie

w grupach d?ugookresowych da? pierwsze?stwo
wyja?nieniom wzajemnych relacji w grupach
przed zabawami bibliodramatycznymi. (...)"/280

Psycho – lub bibliodramat, podobnie jak inne
psychotechniki zmierzaj? do celu rozsadzaj?cego
kultur?. Poniewa? te metody ju? od wielu lat s?
stosowane w szkoleniu i dokszta?caniu
duszpasterzy, skutki s? dzisiaj dla ka?dego widoczne:
zarówno na zebraniach szkoleniowych,
podczas dni duszpasterskich, w podr?cznikach
pastoralnych jak i w?ród przedstawicieli psychologów
pastoralnych m?odej generacji, którzy od samego
pocz?tku ich kszta?cenia zostali wyszkoleni przez
psychotechniki. Z t? wiedz? o faktycznych celach
psychotechnik, bibliodramatów, terapii Gestalt,
interakcji centrowanej tematycznie, terapii rodzinnej
lub terapii cielesnej, nie mo?na si? oprze?
wra?eniu, ?e duszpasterstwo jest przewidziane jako
w?a?ciwy motor, tej wsz?dzie daj?cej si?
zaobserwowa?, wewn?trznej walki Ko?cio?a.

Nast?pstwa w duszpasterstwie

Teraz zostan? przedstawione niektóre oferty dalszego
kszta?cenia: Propozycje kursów i konferencji
dla duszpasterzy oraz podr?czniki do psychologii
pastoralnej. Po rozdziale o przedstawicielu
dorastaj?cej generacji instruktorów duszpasterzy
nast?pi rzut oka na USA, gdzie obecnie dwie
trzecie klasztorów jest zrujnowanych przez
psychotechniki.

Dalsze kszta?cenia duszpasterzy

W pierwszym bloku wymienianych kursów chodzi o
oficjalne „ dokszta?canie i dalsze kszta?cenie
dla kap?anów, kap?anek i ko?cielnych
wspó?pracowników” w roku 1994 w Szwajcarii, a
dok?adnie
o propozycje Reformowanego Ko?cio?a
Ewangelickiego. Kursy nie s? powi?zane z
wyznaniem.
Patrz?c na program instytucji katolickich, wida?, ?e
ró?nice s? prawie nie do ustalenia, np. w
programie katolickiej Akademii Paw?a w Zurychu. W
po??czeniu z opisem kursów w tym bloku,
b?dzie przytoczony wgl?d w programy instytucji
katolickich.

Propozycje dalszego kszta?cenia duszpasterzy w
Szwajcarii w 1994

Propozycje dalszego kszta?cenia duszpasterzy w
Szwajcarii w roku 1994 obejmuj? kursy od

background image

58

ezoteryki, poprzez zabawy dzieci?ce i trywialno??, a?
do uczenia agresywno?ci i perwersji.

Spotkanie „ Cienka skóra, gruba sier??. Dotkni?cia i
zranienia – Seminarium na temat bajki o skórze
zwierz?cej” zosta?o przeprowadzone przez Sturmiusa
Wittschiera, który kieruje Instytutem C. G.
Junga w Zurychu i okazjonalnie inscenizuje równie?
polityczne „ msze”. Opis seminarium
Wittschiera czyta si? jak ulotk? zabawy przedszkolnej.
Unaocznia ona jak kap?ani cofaj? si? w
rozwoju i jak zostaj? przyuczeni do przyj?cia nowego
katalogu warto?ci spontanicznego zaspokajania
potrzeb. Zaproponowana mieszanina psychodramatu i
ciele?nie ukierunkowanej terapii zostaje
przedstawiona w nast?puj?cych s?owach: „ W trzech
intensywnych dniach zabawy chcemy, jako
istoty skórne, znowu intensywniej nauczy? si?
odczuwa?, dotkn?? tego co chore, zranione i
zatwardzia?e i pozwoli? si? wyleczy?: przez
(spontaniczne i kierowane) odegranie “skórnych
bajek”.
Wszyscy potrafimy si? bawi?: od wczesnego
dzieci?stwa; teraz musimy tylko do tego dopu?ci?; i to
ju? samo w sobie jest uzdrawiaj?ce.

Istnieje wiele metod zabawy w bajki. Proponuj?
najpierw psychodramatyczne przedstawienie i
<teatr spontaniczny> (Play-back-Theater), dostosuj?
si? jednak do innych ?ycze?. Niech nas
poniesie stosowny wstyd, odwaga i ch?? bajkowej
zabawy oraz rado?? z tego powodu, ?e jeste?my
istotami maj?cymi skór?.” Wieczorem - wg prospektu -
odby?a si? „ uroczysto?? bajkowa” –
podczas której duszpasterze wyst?powali w roli
Czerwonego Kapturka, Kopciuszka lub
Rumpelstilzchen (tytu?owa posta? z bajki braci
Grimm, któr? pycha wdepta?a w ziemi?, /przyp.
t?um/.)

Kurs „ Z?o??, chytro?? i agresja w ko?ciele” chcia?
poinstruowa?, w jaki sposób negatywne
porywy uczuciowe, takie jak gniew, podst?p, awersje i
agresje przesun?? w obszar pozytywny („
zak?adaj?c zwi?zki i nawi?zuj?c kontakty”).
Uczestnicy mieli si? nauczy? równie? tego, co jest
kulturowo „ odgraniczone”, znale?? to u siebie,
skonfrontowa? si? z tym i prze?y? to: „ Z?o??,
chytro?? i agresja s? ma?o cenione w ko?cielnym
?wiecie. Aczkolwiek Jezus z ewangelii
wskazywa? agresywne cechy, przeforsowa? si? pogl?d,
który popiera cierpliwo??, grzeczno?? i
?agodno??. Dlatego nie jest ?atwo chrze?cijanom i
chrze?cijankom wyra?a? agresj? i z?o??. (. . .)

W naszych propozycjach kursów chcemy spróbowa?
przybli?y? si? nieco do wyra?ania tych uczu? i
postaw, które znajduj? si? po „ odwrotnej stronie”
tradycyjnego chrze?cija?stwa. Podstaw? do tego
jest nasz punkt widzenia, który w gniewie, chytro?ci i
agresji nie dostrzega tylko niebezpiecznych i
gro?nych elementów, ale równie? warto?ci w
zawieraniu zwi?zków i nawi?zywaniu kontaktów. (. .
.) Ogólnie zale?y nam na tym, aby szuka? w naszych
czasach mo?liwo?ci bycia innym i lepiej
dostrzega?, poprzez teksty oraz u innych, w?a?nie to,
co szczególne, w?asne, ograniczone u siebie."

Tego, co konkretnie miano na my?li z mo?liwo?ciami
“bycia innym”, dowiedzie? si? mo?na z
seminariów nast?puj?cego typu:

Jeden z proponowanych kursów nosi? nazw? „ Krzy?
w ogniu krzy?owym opinii” i chcia? on
kap?anom ukaza? histori? Ukrzy?owania w ca?kiem
nowym ?wietle: interpretacja, w której
punktem ci??ko?ci jest „ ukryta problematyka gwa?tu i
sadomasochizmu”: „ Crux – spes unica
(Krzy?, jedyna nadzieja). Wyznawanie
Ukrzy?owanego obowi?zuje Ko?ció? chrze?cija?ski do
dzisiaj. Jak jednak to interpretowa?? Prawie wszystkie
konwencjonalne interpretacje sta?y si?
bezprzedmiotowe. To nie jest jedynie feministyczna
teologia, która gorszy si? ukrytym
sado-masochizmem lub ukryt? problematyk? gwa?tu
wydarze? Krzy?a.”

Aby wszystkie te propozycje w pracy parafialnej i w
nabo?e?stwie móc realizowa?, nie brak?o
kursów takich jak „ Impulsy dla naszych nabo?e?stw”
lub „ Sensownie ?wi?towa? dzisiaj”, w
których oczywi?cie s? proponowane eksperymenty w
liturgii.

Seminarium „ Orientacja w kszta?towaniu ?ycia w
celibacie"/281

Na konwikcie teologów we Fryburgu Bryzgowijskim,
w jednym z o?rodków szkolenia dla
przysz?ych ksi??y odby?o si? w lutym 1992 roku
seminarium wg klasycznego,
grupowodynamicznego sposobu. Uczestnicy mieli do
wype?nienia kwestionariusz, który jest
jednoznaczny w swoim braku dystansu i zranieniu
sfery intymnej. Protesty przeciw tej imprezie i
kwestionariuszowi zosta?y zablokowane. Mimo, ?e
dyrektor konwiktu sam si? przestraszy? widz?c
pytania, t?umaczy? uczestnikowi, który chcia? si?
poskar?y?, ?e chodzi tu o kurs obowi?zkowy i
powinien si? raz „ wpu?ci?” w takie seminarium.

background image

59


Wg sprawdzonej metody, kierownik kursu Thomas
Leyener, specjalista od TZI (tematycznie
centrowanej interakcji), otworzy? seminarium mówi?c
na samym pocz?tku, i? powinno si? „ o
wszystkim mówi? otwarcie”, i ?e nie ma ?adnych tabu.
Kiedy powiedziano uczestnikom, ?e nie
chodzi tu o nauk? Ko?cio?a lecz o to, co si? my?li,
zapytali oni referuj?cych, jakie s? ich cele.
Uczestnicy kursu otrzymali typow? odpowied? dla
takich spotka?, ?e nie chodzi tu o cele, równie?
nie o tre?ci, chodzi o „ proces”. Jednak ju? pobie?ne
przeczytanie kwestionariusza wskazywa?o
wyra?nie, ?e tu w?a?nie chodzi o cele. Pierwszym
planowanym celem by? wp?yw na wyobra?enia
o p?ciowo?ci – sfera prywatna zostaje zniesiona. Po
drugie, kwestionariusz respektuje w niewielkim
stopniu osobist? decyzj? m?odych m??czyzn do ?ycia
w celibacie, tak jak naucza tego Ko?ció?
katolicki, dla którego celibat ksi??y nale?y do sprawy
istotnej. W dosy? niezgrabny i psychicznie
brutalny sposób, kandydaci do stanu kap?a?skiego
zostaj? prowokowani.

Ju? pierwsze ?wiczenie ukazywa?o wyra?nie faktyczny
cel. Uczestnicy powinni wyrazi? has?ami
swoje motywacje do ?ycia w celibacie. Na koniec
przedstawiono „ krytyczne" uwagi grupy:
Odpowiedzi nie s? realistyczne; wida?, ?e nie s? one
wyrazem niczego osobistego; nie chodzi wi?c
zatem w ogóle o motywacj? do celibatu. Zastrze?e?
m?odych kandydatów na ksi??y, którzy
próbowali je uzasadni? na podstawie w?asnej wiary,
nie uznano. Czy nie trzeba tu za?o?y?, ?e
chodzi?o raczej o to, ?eby przez grupowodynamiczne
ingerencje wytworzy? opór przeciw
celibatowi? Uczestnicy opisuj? kilka razy, i? poprzez
technik? pyta? kierownictwo seminarium
uzyska?o ekshibicjonistyczne opisy i powsta? nastrój
zaszokowania.

Przypomina si? wypowied? Carla Rogersa, „ ojca”
owej, nazywaj?cej si? humanistyczn?,
psychologii i wspó?za?o?yciela dynamiki grupowej, ?e
chodzi mi?dzy innymi o to, aby metodami
grupowodynamicznymi ukszta?towa? nowego
cz?owieka. W swojej ksi??ce „ Moc dobra" opisuje
on tych nowych ludzi nast?puj?co: “Znalaz?em ich
po?ród ksi??y, zakonnic i duchownych, którzy
porzucili dogmaty swoich instytucji, aby prowadzi?
bardziej sensowne ?ycie, ”/282 Po opisach
uczestników seminarium i po przestudiowaniu
kwestionariusza mo?na by?o s?dzi?, ?e w konwikcie
teologów we Fryburgu pracuje si? wyra?nie nad tym
celem.


Formularz dla uczestników /283

Spis z natury

Moj? seksualn? aktywno?? oceniam w tej chwili
nast?puj?co:

Szczególnie si? przy tym rozkoszuj?: . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . .

Szczególne braki stwierdzam przy: . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . .

Do warunków, aby si? móc rzeczywi?cie rozkoszowa?
nale?? dla mnie: . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Najbardziej podniecaj?ce prze?ycie seksualne, przy
którym uczuciowo lub ciele?nie czu?em
si? szczególnie szcz??liwym, by?o . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . .

Najbardziej harmonijne seksualne prze?ycie, przy
którym si? czu?em uczuciowo lub
ciele?nie szczególnie szcz??liwym, by?o . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . ..

Moj? potrzeb? czu?o?ci i erotyki mog? tymczasowo
zaspokoi? w nast?puj?cym wymiarze . . .
. . . . . . . . . . . . . .

Dla mnie nale?y do tego przede wszystkim . . . . . . . . . .
. . . . . . . . .

Moje seksualne mo?liwo?ci wyrazu oceniam
nast?puj?co:

?atwo potrafi? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . .

Trudniej jest dla mnie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . .

Tylko rzadko udaje mi si?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . ..

Dotychczas nie potrafi?em nigdy . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . .

Chcia?bym si? ch?tnie nauczy? . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . ...

background image

60

Moje erotyczne mo?liwo?ci wyrazu oceniam
nast?puj?co:

?atwo potrafi? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . .

Trudniej jest dla mnie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . .

Tylko rzadko udaje mi si? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . .

Dotychczas nie potrafi?em nigdy . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . .

Chcia?bym si? ch?tnie nauczy? . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . .

Najwcze?niejszym seksualnym do?wiadczeniem, które
sobie przypominam by?o . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Najwcze?niejszym erotycznym do?wiadczeniem, które
sobie przypominam by?o . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Podstawowy pogl?d mojego ojca na seksualno?? by? . .
. . . . . . . . . .

Podstawowy pogl?d mojej matki na seksualno?? by? . .
. . . . . . . . . .

Mój ojciec potwierdzi? moj? seksualn? to?samo?? tym,
?e on . . . . . .

Mój ojciec podwa?y? moj? seksualn? to?samo?? tym,
?e on . . . . . . .

Moja matka potwierdzi?a moj? seksualn? to?samo??
tym, ?e ona . . .

Ona j? podwa?y?a tym, ?e ona . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . .

?yczy?bym sobie, ?eby mój ojciec raz do mnie
powiedzia? . . . . . . . .

?yczy?bym sobie, ?eby moja matka raz do mnie
powiedzia?a . . . . . .

Z moich partnerów najbardziej potwierdzi? moj?
seksualn? to?samo?? . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Z moich partnerów najbardziej podwa?y? moj?
seksualn? to?samo?? . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Ja sam najbardziej potwierdzam moj? seksualn?
to?samo?? tym, ?e ja . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Ja sam najbardziej podwa?am moj? seksualn?
to?samo?? tym, ?e ja . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Mój stosunek do osobników w?asnej p?ci chcia?bym
scharakteryzowa? nast?puj?co . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Trzy najwa?niejsze ?yczenia na przysz?o?? w
dziedzinie seksualno-erotycznej to,

1. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . .

2. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . .

3. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . .

Dlatego chcia?bym uczyni?, co nast?puje . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . ..

Monachijskie Dni Kszta?tuj?ce dla Duszpasterstwa,
1994

Któ? pomy?la?by co? z?ego przy nazwie „
Towarzystwo popierania humanizacji przysposobienia
wychowawczego” Któ? czu?by si? dzisiaj odstraszony
tytu?em konferencji „ W poszukiwaniu
zagubionego wymiaru – duchowo?? w terapii,
pedagogice, duszpasterstwie”? A je?eli w dodatku
konferencja ta odbywa si? w Katolickiej Fundacyjnej
Szkole Wy?szej w Monachium, to referencje
powinny by? wystarczaj?ce. Jednak?e prawie 50–
stronicowy prospekt konferencji w dniach od 16
-18 wrze?nia 1994 pobudza do przemy?lenia, jaki
rodzaj duszpasterstwa ma tu by? uprawiany.

Po „ d?wi?kowej medytacji z gongami” mo?na by?o
sobie przej??, po?ród niezliczonych „
warsztatów” do swoich, ca?kiem osobistych
zainteresowa?. Zaproponowane zosta?y np. terapia
cielesna, która si? wywodzi od Wilhelma Reicha i
bioenergetyki Alexandra Lowena, równie?
praktyki szama?skie i psychotechniki, które bior?
pocz?tek w terapii narkomanów.

background image

61


Opis „ warsztatów” pokaza?, ?e duchowo??, która by?a
zapowiedziana w tytule konferencji,
rzeczywi?cie jest raczej zakorzeniona w ezoteryce. Na
stronie 14 programu mo?na by?o przeczyta?:
„ Kto w swojej drodze ?yciowej stara si? post?powa?
wg zasad (. . .) etyki Gestalt, natknie si?
nieuchronnie na prywatne, zawodowe i spo?eczno-
polityczne opory. Bez wielorakiego wsparcia
przez minera?y, powietrze, ogie?, wod?, ?wiat ro?lin i
zwierz?t oraz przez bli?nich, droga ta nadto
pozostaje bez mocy i bez duszy. W poszukiwaniu
sensu, który transcenduje (tzn. wg przed?o?onej
regulacji lingwistycznej: przezwyci??a lub usuwa,
przyp. autora) nasz mechanistyczny ?wiat,
potrzebujemy duchowej wi?zi, rady i wsparcia od
<sprzymierze?ców>”. Innymi s?owami: kamienie,
powietrze, ogie? i woda maj? sta? si? naszymi
sprzymierze?cami, mamy si? ich radzi? i da? si? przez
nich wspiera?. Ten powrót do “prehistorycznych”
rytua?ów zostaje dzi? coraz bardziej ceniony jako
post?p w ?yciu religijnym. “Dni Kszta?tuj?ce”
oferowa?y wi?cej takich przyk?adów. Dla innego „
warsztatu" potrzebne by?y pewne przybory, które
trzeba by?o przynie??, a mianowicie: „ zebrane
kamienie, muszle, patyki, (. . .) minimum pi??
poduszek do siedzenia i odzie? do pobrudzenia.”
Równie? tutaj nie chodzi?o o opiek? nad ma?ymi
dzie?mi, lecz o grup? robocz?, w której mia?o si?
uczy? „ nie?? krzy?”.

W innym z kolei „ warsztacie", o nazwie „ Duchowo??
i podró? szama?ska”, opis kursu mówi
ca?kowicie sam za siebie: “Wszyscy uczestnicy tego
zwartego, krótkiego warsztatu zostan?
wprowadzeni w metody podró?owania szama?skiego i
w podstawowe my?li szama?skich dzia?a?.
Za pomoc? monotonnych uderze? w b?ben,
poprzedzaj?cych taniec si?y, najwi?kszej koncentracji i
szczegó?owej instrukcji uczestnicy udaj? si? na to
pozacielesne do?wiadczenie, aby wytropi?
osobistego ducha ochrony, zwierz? si?y.” To co trzeba
ze sob? przynie?? przypomina raczej
przedszkole, jest jednak pomy?lane z my?l? o
duszpasterzach i nauczycielach: „ Kto chce, mo?e
przynie?? grzechotk?.”

Obok takich kszta?tuj?cych „ warsztatów”, które s?
wyposa?one ezoterycznie i „ ponownie
odkrywaj?” silnie gnostyczne elementy, si?gano
równie? do pracy z twardymi narkotykami w imi?
duszpasterstwa przysz?o?ci. Podczas dwóch
przedstawie? mo?na si? by?o wprowadzi? w „
psychologi? transpersonaln?”, która powsta?a z terapii
LSD. Timothy Leary i Stanislav Grof,

których nazwiska s? równie? wymieniane w opisie
kursu, s? najbardziej znanymi gloryfikatorami
narkotyków w USA. Leary by? w czasach ruchu
hippisów tym, który propagowa? palenie haszyszu
i konsumpcj? LSD w celu osobistego uwolnienia si? i
w ten sposób miliony m?odzie?y na ?wiecie
wp?dzi? w narkotyki. Po latach okaza?o si?, ?e
wspó?pracowa? blisko z mafi? narkotykow?. /284
Grof uchodzi za twórc? psychologii transpersonalnej,
która pocz?tkowo by?a terapi? LSD. Przy
pomocy tego narkotyku obiecywa? on mo?liwo??
obej?cia ?mudnej i kosztownej pracy analitycznej.
Do?wiadczenie narkotykowe, w przypadku specjalnie
przeszkolonych psychiatrów, mia?o utworzy?
alternatyw? korzystniejsz? finansowo. Poniewa? LSD
zosta? potem zabroniony w USA, rozwin??
on inne terapie, za pomoc? których mia?y zosta?
wywo?ane te same efekty. Graf i Leary ubzdurali
sobie, ?e za pomoc? narkotyków potrafi? wywo?a?
sztuczne do?wiadczenia religijne. Leary
przeprowadza? ró?ne eksperymenty z narkotykami w
otoczeniu religijnym i ko?cio?ach. Tylko
kwesti? czasu by?o wi?c przechwycenie takich technik
do szkole? i dokszta?ce? duszpasterskich.

Katolicka Fundacyjna Szko?a Wy?sza oddaje do
dyspozycji organizatorom „ Towarzystwa
Popierania Humanizacji Przysposobienia
Wychowawczego" (GFE) corocznie od 1987 roku
swoje
pomieszczenia. GFE jest cz?onkiem Bawarskiego
Czerwonego Krzy?a, Niemieckiego Zwi?zku
Ochrony Dzieci w Mi?dzynarodowym Stowarzyszeniu
Wychowania Domowego. W
samoprezentacji zostaje wyra?nie podkre?lony zwi?zek
z terapi? Gestalt: „ Jako teoretyczne i
praktyczne t?o pracy w GFE s?u?y nam przede
wszystkim terapia i pedagogika Gestalt.”

Instytucje, które proponuj? grupowo-dynamiczne
szkolenia ksi??y

Niestety, ale nie jest to tylko kilka egzotycznych
konferencji czy instytutów, które proponuj? terapi?
Gestalt oraz inne techniki grupowo-dynamiczne w
ramach szkole? i dokszta?ce? duszpasterskich.
Liczba instytucji ko?cielnych i prywatnych, które
przejmuj? owe metody stale wzrasta.

Duszpasterstwo Gestalt w Würzburgu

Z mnóstwa prywatnych instytucji z tym powi?zanych,
niech, jako przedstawiciel, zostanie
wymieniony „ Instytut Integratywnej Terapii Gestalt w
Würzburgu” (IGW). Zosta? on za?o?ony w

background image

62

roku 1975 i chlubi si? tym, ?e jest najstarszym,
niemieckim instytutem terapii Gestalt.

Pomimo, ?e twórcy tej terapii, Fritz Perls i Paul
Goodman, zostali uznani za wrogów i kpiarzy ka?dej
religii, IGW proponuje od roku 1994 trzy– i
czteroletnie „ Szkolenie dla Teologów w
duszpasterstwie
Gestalt". W preambule curriculum czytamy: „ To
szkolenie chce przebudzi? w nas potencjalnego
cz?owieka, którego Nowy Testament nazywa <nowym
cz?owiekiem>; który szuka nowego rodzaju
woli i ?wiadomo?ci; który dobrowolnie i po ?wiadomej
decyzji, zechce podda? si? procesowi
transformacji; który zechce partycypowa? w swoim
ewolucyjnym rozwoju; który szuka nowych
mo?liwo?ci i warto?ci dla interakcji pomi?dzy
materialnymi i duchowymi p?aszczyznami
istnienia.”/285

Wiele spo?ród tej nowej poj?ciowo?ci zrekonstruuje
si? dopiero wtedy, gdy si? wie, o co w?a?ciwie
chodzi w terapii Gestalt: To, co Perls i Goodman
napisali, a na co wskazuje si? w preambule
wytycznych szkolenia ju? w pierwszym zdaniu, jak
Perls pracowa? terapeutycznie i jak si?
zachowywa? w?ród swoich bli?nich. Dopiero na
podstawie takiej informacji wype?nia si? sensem
pi?kna os?onka takich poj?? jak: „ nowa etyka
ludzkich wspólnot ", „ nowe mo?liwo?ci i warto?ci dla
interakcji” lub „ nowy rodzaj woli i ?wiadomo?ci”.
Powinno si? ka?demu, kto na takie szkolenie
zwraca si? do IGW, da? do przeczytania recenzje i
?wiadectwa o Perlsie, /286 i wtedy zapyta? go,
czy chcia?by si? sta? takim „ nowym cz?owiekiem”.
Trzeba jednak przyj??, ?e ci m??czy?ni i
kobiety, którzy uko?czyli takie d?ugoletnie szkolenie
przyczyni? si? raczej do usuni?cia religii
chrze?cija?skiej ani?eli do, zgodnej z duchem czasu,
odnowy lub do kultury ?ycia.

Imprezy organizacji katolickich – wybór

W kurierze „ Ewangelicka i Katolicka Wspólnota
Studentów, Münster"na semestr zimowy 1990/91
czytamy na „ stronie specjalnej” o alternatywnych
nabo?e?stwach wspólnoty katolickiej
odprawianych ju? 5 semestrów, a wype?nionych
tre?ciami, „ które kieruj? si? do?wiadczeniami i
procesami uwolnienia zgromadzonych ludzi.” Ci?gle i
wci?? znajduje si? nawi?zania do
wspó?czesnych truizmów: „ Znajdujemy si? na drodze
– cz?sto ograniczanych – do?wiadcze? z
liturgi?, a? do – równie? liturgicznego – uwolnienia, o
którym faktycznie jeszcze nie wiemy, jak ono

dok?adnie wygl?da.” Ta, „ uwolniona od w?adzy”
podró? bez celu zostaje dodatkowo obja?niona
biblijnie: „ Ca?kowite do?wiadczenie biblijnego
Exodusu wraz z obiecan?, ale jeszcze nieznan?
ziemi?.”

„ Instytut Doskonalenia Nauczycieli w Essen-Werden,
instytucja diecezji nadre?sko-westfalskiej”
oferuje przyk?adowo w I pó?roczu 1993 imprezy z
zakresu „ teologii / pedagogiki religii", z których
prawie wszystkie ukierunkowane by?y grupowo-
dynamicznie: „ Subjektywnie kierowane doj?cie do
Biblii – bibliodramat” – „ Samodo?wiadczenie i
interpretacja Biblii w grze” – „ O- ?ywione uczenie
si? na moich zaj?ciach”, prowadzone przez terapeutk?
Gestalt) – „ O?ywione uczenie si? i
nauczanie z tematami wypo?rodkowanymi interakcj?
(TZI)” – „ Osobowo centrowane prowadzenie
rozmów i tematycznie centrowana interakcja jako
elementy lekcji religii" – „ Twórcze metody
obchodzenia si? z Bibli?” itd.

O?rodek szkoleniowy St. Michael w
Tauberbischofshheim, (podleg?y arcydiecezji
Freiburg),
zaproponowa? na wiosn?/lato 1994 mnóstwo kursów
“Droga do wiary ca?o?ciowej” prowadzonych
przez terapeutów Gestalt lub przez nauczycieli
oddychania.

W propozycjach kursów kwiecie?-grudzie? 1933 „
Domu Bruchmatt" (Lucerna) , prowadzonych
przez Kongregacj? Wspomo?ycielek, spotyka si? np.
mieszanin? “?wicze? duchowych” Ignacego
Loyoli i psychotechnik “analiza transakcyjna”,
medytacje buddyzmu zen, eutonie, prac? z cia?em lub
„ ?wiczenia cia?a” i inne. Nast?pny kurs, trwaj?cy dwa
pe?ne dni, zapowiedziany jest z „ trwa-
j?cym milczeniem", „ codzienn? eucharysti?”, ale
równie? z „ ?wiczeniami cielesnymi”. Szczególnie
zastanawiaj?ca jest uwaga ko?cowa, ?e kurs jest
przydatny tylko „ dla m??czyzn i kobiet (. . .)
obci??onych psychicznie. ”

Równie? „ kbw” (Katolicki O?rodek Szkoleniowy) –
centrum kszta?cenia osobowo?ci” w Salzburgu
oferuje jeden za drugim, kursy Gestalt: Od wrze?nia
1991 do lutego 1992 odby?y si? np. kursy
trwaj?ce 9 miesi?cy „ Grupa samodo?wiadczalna w
integratywnej terapii Gestalt” i „
Samodo?wiadczenie w terapii Gestalt" lub np.
kilkutygodniowy kurs „ Wystarczy – nie chc? ju? tak
dalej”. Na prawie wszystkie imprezy trzeba by?o „
przynie?? wygodne ubranie i koc” – nawet na „
Wprowadzenie w modlitw? serca".

background image

63


Podr?czniki duszpasterskie

Z wielkiej ilo?ci podr?czników pastoralno-
psychologicznych i ksi??ek naukowych zostan?
wymienione dwie pozycje, niemiecka i w?oska. Na
podstawie informacji o celach i metodach
psychotechnik powinni?my zosta? uwra?liwieni, aby
rozpoznawa? puste s?owa, s?owne ?uski, jako
takie. Ci?gle na nowo, za pomoc? najpi?kniejszych,
humanistycznych i chrze?cija?skich zwrotów,
zachwala si? techniki, które w swoim charakterze s?
destruktywne i nie maj? nic wspólnego z
samourzeczywistnieniem.

W roku 1992 ukaza? si? dwutomowy „ Podr?cznik
psychologii dla duszpasterstwa”. W drugim tomie
zostaj? przedstawione ró?ne „ psychoterapeutyczne
kroki" i „ aktualne uzupe?nienia na polu
psychoterapeutycznym”. Wy?aniaj? si? tutaj wszelkie
rodzaje gier dynamiki grupowej: „
psychoterapie zwi?zane z cia?em”, „ systematyczny
przyczynek", „ analiza transakcyjna", „
psychodramat", „ terapia Gestalt”. Sama terapia Gestalt
jest przedstawiona prawie na 20 stronach.
Za?o?yciele tej psychotechniki, Fritz Perls i Paul
Goodman, zostaj? ponad miar? ukazani w jak
najlepszym ?wietle: Homoseksualny anarchista zostaje
uszlachetniony jako autor „ ksi??ek i
opracowa? socjalno-krytycznych”/287; Fritz Perls,
który bezwstydnie praktykowa?, jak na ruchomej
ta?mie, przemoc seksualn? i nawet nie wzdryga? si?
przed biciem kobiet podczas swoich „
psychologicznych” posiedze?, zostaje wyniesiony do „
zagadkowej, niezwyk?ej osoby”/288, do „
genialnego terapeuty" /289, jest prezentowany jako „
porywaj?cy nauczyciel” /290, ba, nawet jako „
utalentowany terapeuta"/291.

Proste rozwa?anie wyj?ciowe Perlsa oznacza, ?e cia?o
i dusza dok?adnie wiedz?, jakie s? ich
potrzeby oraz, ?e powinno si? im da? upust, a wtedy
indywidualne i spo?eczne ?ycie “samo si?
ureguluje". Dusza funkcjonuje podobnie jak system
trawienia. To przekonanie przewija si? jako
teoria podstawowa przez wszystkie pisma teorii
Gestalt. Pomimo, ?e ta teoria pozostaje daleko w
tyle za psychologicznym poznaniem g??bi, si?gaj?c
czasów przednaukowych i nie ocenia w ?adnym
wypadku sprawiedliwie osobowego istnienia
cz?owieka, zostaje za Perlsem, w?a?nie na podstawie
tego modelu my?lenia, potwierdzony przez autora
artyku?u tego podr?cznika

„ zró?nicowany obraz cz?owieka”. „ Tak jak nasze
cia?o musi sobie zaanektowa? do ?ycia ró?ne
sk?adniki (. . .), tak samo dusza – owe ego - musi
przyjmowa? zmys?owe, spo?eczne, duchowe,
kulturowe, sugestie i impulsy i asymilowa? je jako
swoje do?wiadczenia. Duchowy rozwój i
duchowy spór odpowiadaj? w swojej strukturze i
ogólnej dynamice przyj?ciu pokarmu. Kto raz,
?wiadomie ws?ucha si? w te s?owa, b?dzie zaskoczony
jak wielorako i zró?nicowanie ten obraz
cz?owieka jest poruszany w j?zyku niemieckim (. . .).
/292

Równie? w rozdziale o psychodramacie nie dostrzega
si? ?adnego krytycznego dystansu. Eva
Dubischar wspomina nawet prawo zbawienia ?wiata
Moreno’a, pozostawia to jednak bez
komentarza, tak jakby si? z tym identyfikowa?a. „
Prawo Moreno’a wychodzi poza indywiduum. On
chce bezpo?rednio zmieni? nie tylko spo?eczn?
wspólnot?, lecz zmierza do ca?kowitej przemiany
ludzko?ci. ”/293 Podr?czniki tymczasem wzbudzaj?
podejrzenie, ?e maj? raczej zamiar zmieni?
kultur?, ni? dawa? psychologicznie ugruntowane
instrukcje dla duszpasterstwa. Rozdzia?y o
psychoanalizie i logoterapii, w ca?o?ciowym
rozmieszczeniu wydaj? si? by? raczej zepchni?te na
margines, podczas gdy w?a?nie logoterapia, dobrze
zastosowana, mog?aby si? nadawa? dla
duszpasterstwa. Lecz rozdzia? ten jest omówiony na
nieca?ych siedmiu stronach. Psychodramat
znajduje si? na 15 stronach, terapia Gestalt nawet na 20
stronach. Równie? nast?pna, sympatyzuj?ca
uwaga Wetzela o terapii Gestalt umacnia podejrzenie o
wytyczony, zmieniaj?cy kultur?, cel
podr?cznika: „ W terapii Gestalt nie chodzi w
pierwszym rz?dzie u usuni?cie zak?óce? czy
niezwyk?o?ci, rzucaj?cych si? w oczy, nie chce ona
cz?owieka <naprawi?>, lecz chce zach?ci? go,
aby wyruszy? w drog? odkrywania samego siebie. (. .
.)”/294 Za tym kryje si? ideologia
marksistowska, ?e cz?owiek we wspólnocie choruje,
dlatego te? odmawia si? „ uzdrawiania”
cz?owieka – poniewa? jego choroba jest w?a?ciwie
zdrow? reakcj?. Gdyby si? go uzdrowi?o,
zosta?by „ naprawiony” i móg?by znowu
funkcjonowa? w „ kapitalistycznym spo?ecze?stwie”.
Bardzo przykro jest stwierdzi?, ?e agitacja polityczna
zosta?a w??czona w duszpasterstwo.

Niestety, niewiele lepiej przedstawia si? publikacja
Uniwersytetu Salezjanów w Rzymie. W
dwutomowym zbiorze artyku?ów pod tytu?em „
Terapia Gestalt i analiza transakcyjna" („ Gestalt e

background image

64

analisi transazionale") Pio Scilligo i Maria Serena
Barreca obja?niaj? obie psychotechniki jako
warto?ciowe i przysz?o?ciowe zdobycze, które maj?
s?u?y? uwolnieniu cz?owiecze?stwa: „ Po
ponad sze?ciu latach i setkach godzin osobistego
do?wiadczenia doszli?my do wniosku, ?e terapia
Gestalt i analiza transakcyjna nale?? do najbardziej
efektywnych metod, które proponuj? ludziom
wyj?cie z cierpienia i sposób obrony przed
wyzyskiem."/295

Równie? nast?pny cytat daje wyraz temu, ?e
prawdopodobnie w centrum zainteresowania znajduj?
si? te, aspekty psychotechniki, które zmieniaj?
spo?ecze?stwo i kultur?. „ Ta, stworzona przez Fritza
Perlsa, terapia Gestalt proponuje koncepty i techniki,
które otwieraj? cz?owiekowi nowe horyzonty i
pozwalaj? mu na nowo odkrywa? w?asne si?y i w?asne
bogactwo, podnosz? znaczenie w?asnej
frustracji, jako obowi?zuj?c? drog? dla wzrostu i dla
osobowo?ci, tzn. zdolno?ci do aktywnej
odpowiedzi swojemu ?rodowisku w miejsce
pozostawania pasywnym podmiotem.”/296

Usuni?cie sumienia zostaje, w sposób uprawniony,
przypisane przez wydawców ksi??ki terapii
Gestalt, co jednak zostaje przez nich wychwalane jako
osi?gni?cie przysz?o?ciowe: Terapia Gestalt
proponuje raczej ?y? odpowiedzialnie w?asnym
?yciem, ni? tarza? si? w schematach planowania
wieczno?ci lub w zabawach intelektualnego przydzia?u
win z przesz?o?ci i tera?niejszo?ci.”/297
Fritz Perls sam stanowi? model tego, co mo?na sobie
wyobrazi? pod poj?ciem cz?owieka, który nie
zna ju? ?adnych porusze? sumienia.

Nauczanie religii

Nauczyciele religii katolickiej s? zobowi?zani w
umowie zawodowej do przekazywania podczas
lekcji religii, nieskróconej autentycznej nauki
Ko?cio?a katolickiego. Uczniowie powinni zosta?
odpowiednio przyuczeni do obchodzenia si? z Pismem
?w. i wprowadzeni do zrozumienia jej historii
oddzia?ywania. Powinno si? przekazywa? elementarny
wgl?d w znaczenie chrze?cija?skiego
dziedzictwa dla tera?niejszo?ci i przysz?o?ci, jak
równie? wgl?d w zakres zada?
wspó?odpowiedzialno?ci chrze?cijanina w
spo?ecze?stwie, dziedzinie zawodowej, w rodzinie,
polityce i gospodarce. Od takich linii przewodnich nie
tylko daleko oddali?a si? nauka religii, ale
równie? kszta?cenie nauczycieli chodzi ju? d?ugo
w?asnymi drogami. Ten kierunek rozwoju

rozpocz?? si? ju? w latach 60-tych, gdy kr??y?o has?o
„ neuroza eklezjogenna" i tradycyjnej nauce
religii zosta?o zarzucone indoktrynowanie i straszenie
dzieci, aby w ten sposób zapewni? sobie
m?ody narybek dla ko?cio?a. Z biegiem lat tak si?
zmieni?o nauczanie w zakresie religii, ?e nie
mo?na ju? mówi? o „ nauczaniu”: Uczniowie stali si?
materia?em eksperymentalnym dla
psychotechnik, które s? wprowadzane przez
niewyszkolonych psychologicznie nauczycieli, aby –
?wiadomie lub nie?wiadomie – z tych, powierzonych
im w zaufaniu, dzieci i m?odzie?y zrobi?
przysz?ych, spo?ecznych rewolucjonistów. Oto kilka
przyk?adów potwierdzaj?cych powy?sze.

Psychotechniki

„ Uczenie do?wiadczeniem” stoi dzisiaj w centrum
ka?dej szkolnej lekcji, przede wszystkim przez
wprowadzanie technik medytacyjnych i prze?ywanie
symboli. „ Podró?e fantazyjne ”i psychodramat
s? bardzo popularne. Nierzadko podczas takich
eksperymentów zostaje prze?amana sfera intymna
uczniów. S?ucha si? np. improwizacji na flet,
uczniowie powinni przetransformowa? muzyk? na
obrazy i wymy?le? jak?? histori? o fleci?cie. Potem
siada si? w kole w celu wymiany my?li.
Wszystkie wra?enia, które si? odczuwa?o powinno si?
na koniec wymalowa?. Po pierwsze, nie ma
to nic wspólnego z lekcj? religii, a po drugie chodzi tu
o instrukcj?, jak odwróci? si? od realno?ci i
przej?? do fantazji. Wspieraj? to wspólne ?wiczenia
oddechu. Nie bior?cym udzia?u nasuwaj? si?
spontanicznie wspomnienia eksperymentów
narkotycznych z lat 60-tych i 70-tych.

Ulubion? jest równie? zabawa „ Labirynt" lub „
Spirala”: Uczniowie krocz? po wymalowanym na
ziemi, labiryncie, przy czym powinni si? zastanowi?
nad punktami zwrotnymi w ich ?yciu, nad ich
blisko?ci? lub oddaleniem od Boga lub nad czym?, co
chcieliby jeszcze widzie? w centrum. W opisie
takich lub podobnych, pomocy naukowych celuje si?
na powi?zanie z psychoterapi?, na zmian?
sposobów zachowania, co podczas lekcji religii jest
niedozwolone. Peter Moll w czasopi?mie
po?wi?conym nauczaniu religii „ RL”, pisze:
“Podwójna spirala zostaje obja?niana przede
wszystkim
w zwi?zku z procesami terapeutycznymi jako spirala
?mierci i spirala ?ycia. Chodzi przy tym z jednej
strony o powrót poza wszystkie, umocnione struktury
osoby, a z drugiej strony o mo?liwo?? ewolucji
nowych si?.”/298

background image

65

Równie? podczas bibliodramatu nie chodzi tak bardzo
o przekaz tre?ci religijnych, ile faktycznie o
momenty terapeutyczne, jak np. ukazywanie
osobistych problemów itp. mimo, ?e praca
terapeutyczna jest nauczycielowi zabroniona. Wed?ug
„ Podr?cznika psychologii dla
duszpasterstwa” podczas bibliodramatu,
relacjonowanie biblii nast?puje spontanicznie, jest
odgrywane indywidualnie. W pracy z tematami
biblijnymi i na podstawie takich tematów, osobiste
problemy i trudno?ci uczestników staj? si? wyra?ne i
mo?na lepiej “odczu?”, dlaczego tekst biblijny
sprawia? dotychczas trudno?ci.”/299

M?odzi ludzie, którzy chc? zosta? nauczycielami
religii, musz? czasami cierpliwie znosi? durne,
wo?aj?ce o pomst? do nieba, ?wiczenia, tak ?e
niektórzy studenci porzucaj? niebawem swoje
zamiary zawodowe. W jednym z miast, o?rodku
kszta?cenia nauczycieli w Szwajcarii, m?odzi
m??czy?ni i kobiety otrzymali jesieni? polecenie
wyj?cia na dwór, mieli zebra? siedem li?ci i
przynie?? je do pomieszczenia, w którym odbywa?o
si? seminarium. Po powrocie pani docent
zapyta?a: “Czy kto? odwa?y si? opowiedzie?, co si? w
nim dzia?o podczas drogi na dó? w celu
zbierania li?ci? Uczuciowo? Mo?e chcia?by kto?
opisa? drog? szukania? Zatem ca?y przebieg? Nie
jest to przecie? tylko pa?stwa postrzeganie, odby? si?
bowiem proces decyzji.” Po pewnym czasie
milczenia, kryj?cego w sobie ca?kowite
niezrozumienie, pewna m?oda kobieta odwa?y?a si?
powiedzie?, ?e si? zm?czy?a, jej my?li przy zbieraniu
li?ci by?y banalne i nie mia?y nic wspólnego z
procesami decyzyjnymi. ?lub, np. ma co? wspólnego z
procesem decyzyjnym, ale przecie? nie
zbieranie li?ci. Pani docent wyja?ni?a, ?e ta
wypowied? wskazuje na nasz? degeneracj?, bo
przecie?
nic na tym ?wiecie nie jest banalne. Nast?pnie ka?dy z
tych doros?ych ludzi mia? naklei? swoje
siedem li?ci na kartk? i wymy?le? do tego jak?? bajk?.

Na innym seminarium kszta?c?cym nauczycieli religii,
mieli np. wszyscy usi??? w kole, po turecku.
Z r?k do r?k zostaje podawany kamie?, poczym ka?dy
powinien zrelacjonowa? drugiemu to, co mu
ten kamie? opowiada. Nie tylko samo ?wiczenie, ale
równie? jego oprawa przypomina?y raczej
szamanizm i rytua?y tubylców – to by?, zdaniem
studentów, jedyny zwi?zek z tematem religii, którzy
oni zauwa?yli. Widocznie nawet takie ?wiczenia s?
ci?gle zbyt intelektualne i za ma?o
ukierunkowane na do?wiadczenie, dlaczegó?by
bowiem podczas kszta?cenia nauczycieli religii,

studenci wspólnie z docentami nie mogliby zata?czy?
dziecinnie w ko?o, podskakuj?c, przez sale
seminaryjne.

Rewolucja spo?eczna

Tak jak nieszkodliwe, je?eli nie pozbawione sensu, s?
takie ?wiczenia, tak wyra?nie, wszystkie
razem wykazuj? one jednak zawsze „ terapeutyczny”
komponent. Joachim Scharfenberg, jeden z
pierwszych, który wprowadzi? psychotechniki do
duszpasterstwa, wytyczy? ju? w roku 1970, drogi i
dalsze cele grupowo-dynamicznie ukszta?towanej
pedagogiki religijnej: „ Oczywi?cie te starania
religijno-pedagogiczne wymagaj? teraz nast?pnego
kroku: Konfrontacja materia?u, wynikaj?cego z
chrze?cija?skiego przes?ania z problematycznymi
stanowiskami naszych uczniów, które
przekazali?my przy pomocy psychologicznych teorii i
grupowo-dynamicznego post?powania, nie
oznacza, ?e mamy jedynie bezkrytycznie dokonywa?
zaspokajania potrzeb. Musia?oby si? okaza?,
czy owo przes?anie pe?ni równie? krytyczn? funkcj?
wobec pewnych okre?lonych problemów i
zapotrzebowa?. Teoretycznie postawione pytanie,
które powinno poprzedza? ten
dydaktyczno-metodyczny krok, powinno brzmie?: Jak
dysputa wraz z przes?aniem, poza czystym
zaspokojeniem potrzeb, mo?e sta? si? krytyczn? zasad?
s?usznej przemiany rzeczywisto?ci w
obszarze indywidualnym (dojrzewanie) i spo?ecznym
(ewolucja) jakiego? – Ja?"/300

W dalszym wywodzie Scharfenberg wyra?nie nakre?la
problem, ?e uczniów trzeba wyci?gn?? z
pasywno?ci, aby krytyczne my?lenie nie trwa?o tylko
w procesie my?lenia, lecz by sta?o si?
czynem. W tym celu nale?a?oby wy?wiczy? wspólne
akcje. Formy wiary i ?ycia wspólnotowego
nie powinny zosta? „ po prostu przej?te”, lecz powinny
by? na nowo odkryte, wymy?lone i zdobyte.
Jako model przedstawia on czasy roku ‘68. Cytat z
roku 1970 pokazuje, jak ten tzw. ruch
podstawowy, zosta? naszkicowany ju? przed 25 laty:

„ Aby takie krytyczne nastawienie nie uleg?o
zwyrodnieniu w form? zinstytucjonowanej, trwa?ej
refleksji wraz z jej ca?ym brakiem zobowi?za?, nale?y
przeprowadzi? ?wiczenie wspólnych akcji w
zdolno?ci do krytyki i w krytyce, które ucznia uwolni?
z jego pasywno?ci, pobudz? twórcz? fantazj? i
dadz? wyraz temu, ?e spontaniczny rozwój
przypadków akcji grupowej mo?e by? czym? takim,
jak

background image

66

religijne prze?ycie, je?eli si? uda zdo?a? dokona?
zgodno?ci grupowej przez pomys?y, ich krytyczne
refleksje i sprawdziany we wspólnej rozmowie i w
zastrze?eniach, co do mo?liwych skutków.
Grupa, która si? wprawi?a w rozmowie, krytyce i
wspólnych akcjach, b?dzie równie? d??y? do
jakich? form wspólnego ?ycia. Dlatego decyduj?cym
jest, aby te formy <si? zgadza?y>, tzn. ?eby
nie zosta?y one narzucone po prostu z zewn?trz lub
przej?te z historii. Ruch studencki ostatnich lat
pokaza?, ?e takie formy pewnego rytu we wspólnym
wykonaniu, uwalniaj? równie? twórcze
mo?liwo?ci i mog? by? odczuwane jako solidny
element wspólnego ?ycia."/301

Taka grupowo-dynamiczna, spo?eczno-krytyczna
lekcja ch?tnie nazywana jest dzisiaj „ now?
stosown? lekcj? religii”, która umo?liwia „ w?a?ciwe,
aktualne, teologiczne odpowiedzi na dzisiejsze
pytania”. Jednak ankiety pokazuj? stale, ?e te pi?kne
s?owa to puste frazesy. Wed?ug
reprezentacyjnej ankiety Instytutu Demoskopii dla
nauczania religii w Allensbach, która zosta?a
sporz?dzona w roku 1987/88 na zlecenie Niemieckiej
Konferencji Biskupów, nie istnieje dla
niemieckich uczniów bardziej nudny, bardziej b?ahy i
niewymagaj?cy przedmiot ni? lekcje religii
katolickiej, jak równie?, jak ?aden inny o tak ma?ej
strukturze rozpoznawczej – jest to druzgoc?cy
wyrok.

Te, wy?ej wymienione, przyk?ady mo?na
kontynuowa? bez ko?ca. Sens i zadania lekcji religii,
obecnie, ?ci?le bior?c mijaj? si? z celem. Nawet krótki
przegl?d czasopism religijnych szybko to
potwierdza. Roi si? od propozycji
bibliodramatycznych. Wielu autorów jest
wyszkolonych w
najró?niejszych wariantach dynamiki grupowej.
Znajduje si? tam wi?cej informacji i propozycji
nauczania ezoteryki lub nawet okultyzmu ani?eli religii
chrze?cija?skiej.

Aby móc zrozumie? zmiany w zachowaniu i
post?powaniu ludzi przy tej podstawie, trzeba równie?
uwzgl?dni? te, opisane szkolenia w w/w zakresie. To
pokolenie, które zosta?o wprowadzone w
wiar? i religi? technikami grupowo-dynamicznymi,
stawia dzisiaj jasne wymagania wobec oficjalnych
ko?cio?ów.

Nowa generacja psychologów duszpasterskich

Tymczasem psychologia pastoralna powierzona jest
pokoleniu instruktorów, którzy nie poznali

prawie nic innego ni? grupowo-dynamiczne i „
alternatywne” kroki. Przedstawicielem wielu z nich
jest Wunibald Müller. Wg tekstu na obwolucie jego
ksi??ek, jest on rocznikiem 1950, doktorem
teologii, klinicznej psychologii i psychoterapeut?, w
latach 1985-1990 by? kierownikiem referatu
psychologii pastoralnej i poradni praktycznej w
Instytucie Kszta?cenia Pastoralnego Duszpasterzy
arcydiecezji Freiburg i od roku 1991 jest kierownikiem
domu rekolekcyjnego w Münsterschwarzach
(Recollectio–Haus). Müller jest wspó?wydawc?
renomowanego „ Podr?cznika rozmowy
duszpasterskiej".

W latach 1979-1983 Müller mieszka? w Kalifornii.
Tam zbiera? do?wiadczenia w dynamice
grupowej i „ alternatywnym stylu ?ycia”. Przedstawi?
on je w swojej ksi??ce „ T?sknota za San
Francisco”. /302 Zachwyca si? w niej dzielnic?
homoseksualistów i dzielnic? sceny skórnej „
Castro-Street”, Esalen, najwa?niejszym miejscem
szkolenia i „ g?ówn? kwater?” alternatywnego
ruchu grupowo-dynamicznego (patrz wy?ej), jak
równie? pewn? liturgi?, która wzorowa?a si? na
musicalach „ Hair" oraz „ Jesus Christ Superstar”.
Szczególnie faworyzuje on atmosfer? w
Metropolitan Community Church w San Francisco, w
skrócie nazywany MCC. Zosta? on za?o?ony
w roku 1968 i liczy obecnie na ?wiecie oko?o 40 000
cz?onków. Tymczasem ów ko?ció? zaistnia?
tak?e w Europie ?rodkowej. W Niemczech nazywa si?
on „ Ko?cio?em (nie tylko) dla lesbijek i
pederastów”. W Hamburgu ?wi?towa? on pod koniec
roku 1993 swoje pi?ciolecie.

Wunibald Müller w swoim egzaltowanym tomie o San
Francisco przedstawia za?o?yciela MCC,
Troy’a Perry i par? innych osób, które tym bardziej
doznaj? jego ?yczliwo?ci im mocniej
przeciwstawiaj? si? ko?cio?owi katolickiemu. Na czele
tej awangardy przeciwko Rzymowi zosta?
przedstawiony by?y ojciec jezuitów John Mc Neill,
przeciwko którego ksi??ce „ Ko?ció? i
homoseksuali?ci” protestowa?a Watyka?ska
Kongregacja Wiary i który z pocz?tkiem 1987 roku
zosta? zwolniony z zakonu jezuitów. Czytelnik nie
dowiaduje si? nic o tym, rzeczowej tre?ci,
konflikcie. Przedstawienie pogl?dów ogranicza si?
jedynie do sentymentalno?ci. Jego stanowisko nie
zostaje wyja?nione, podobnie zreszt? jak i pozycja
Rzymu. Jednak u czytelnika powinno pozosta?
wra?enie, ?e Watykan przeciwstawia si?
prawdziwemu, chrze?cija?skiemu zaanga?owaniu i
chodzi
mu tylko o w?adz? i ograniczenie.

background image

67


Pisma Müllera s? naszpikowane najpi?kniejszymi
cytatami biblijnymi, ale domaga si? on niczego
innego, jak tylko usuni?cia ko?cio?a katolickiego –
wprawdzie „ tylko” w jego tradycyjnej postaci,
dzi?ki czemu odnajdzie on dopiero swoj? „ prawdziw?
istot?”. Müller próbuje poruszy? katolików do
duchowej wspólnoty, która by?yby „ uwolniona” od
form zewn?trznych, dogmatów i instytucji. W
ma?ych grupach ma si? siebie wzajemnie „
do?wiadcza?”; je?eli potrafi si? „ dopu?ci?” wszystkie
swoje uczucia i wzajemnie odczuwa?, odrodzi si? „
autentyczno??”, a wtedy powstanie „ nowa
wspólnota" i „ nowe chrze?cija?stwo”.

To co powstanie poprzez takie grupowo-dynamiczne
do?wiadczenia, Müller nazywa „
mi?osierdziem”. Owo „ mi?osierdzie” ma wi?c wg
?yczenia Müllera, prowadzi? teraz do
radykalnych konsekwencji (ko?cielno-politycznych): „
Gdzie jednak mi?osierdzie naprawd? mo?e
?y? i okre?la?, gdzie poprzez nie pozwalamy Bogu
dzia?a? i nas spotyka?, tam trac? nagle
wyja?nienia – równie? teologiczne – swoj? podstaw?,
staj? si? bez znaczenia. Przepisy i
usprawiedliwienia (. . .) odbiegaj? wtedy od czego?, co
jest tak g??boko osadzone, ?e
wyja?nienia zostaj? ruszone z posad. "/303

Müller jeszcze raz uwidacznia, co znacz? metody
grupowo-dynamiczne: Nie chodzi o rzeczow?
dysput?. Chodzi o celow? i ?wiadom? przemian?
spo?eczno?ci, o g??boko si?gaj?c? zmian?
uczuciowego nastawienia do warto?ci kulturowych.
Nowe warto?ci maj? by? umieszczone w
cz?owieku bardzo g??boko. Je?eli si? to u wielu ludzi
uda?o, to spo?ecze?stwo zosta?o postawione
przed faktem dokonanym. Ten cel okre?la?y metody
grupowo-dynamiczne od samego pocz?tku.
Niektórzy nazywaj? to praniem mózgu.

Müller chcia?by wprowadzi? spotkania grupowo-
dynamiczne w ma?ych kr?gach pracy
wspólnotowej. Podczas reklamy psychotechnik nie
wzbrania si? nawet przed fa?szyw? gr?. W
swojej ksi??ce „ Spotkanie, które pochodzi z serca –
Zapomniane mi?osierdzie w duszpasterstwie i
terapii” przedstawia on bowiem Fritza Perlsa, jakoby
ten by? wzorowym przyk?adem mi?osierdzia
czy cz?owieka, który bezinteresownie, za g?osem
serca, pomaga z doskoku. To okazywanie
sympatii dla Perlsa jest mo?liwe tylko przez niepe?ne
cytowanie, opuszczaj?c decyduj?ce pasa?e. U
Müllera w nag?ówku, pod prologiem pojawia si? obok
cytatów innych ludzi, nast?puj?cy cytat

Perlsa: „ W roku 1917 zostali?my ulokowani w
kwaterach obok dworca. Kiedy dworzec zosta?
zbombardowany i dwa poci?gi, ob?adowane amunicj?,
zosta?y trafione, wszed?em do ?rodka, bez
l?ku i my?li o tym, co mog?oby si? sta? gdyby
amunicja wybuch?a i troszczy?em si? o
rannych.”/304 To istotnie brzmi bezinteresownie,
mog?oby ?wiadczy? o mi?o?ci bli?niego u Perlsa i
na czytelnikach chrze?cija?skich robi na pewno dobre
wra?enie. To miejsce pochodzi?o z jego
biografii i zostaje spuentowane zdaniem, które nadaje
wszystkiemu inny obrót, mianowicie, ?e to
dzia?ania nie jest kszta?towane przez mi?o?? bli?niego
czy bezinteresowno??, lecz przez
samoinscenizacj? – jak prawie wszystko u Perlsa. Par?
linijek dalej mo?na przeczyta?: „ Mój
kierownik batalionu (. . .) ju? raz zatrzyma? mi Krzy?
?elazny, lecz tym razem musia? mnie
wysun?? do odznaczenia i dosta?em mój krzy?.”/305

W swojej ksi??ce „ Wspólnie wzrasta? w grupach”
Müller poucza laikat o tym, jak powinien
kszta?towa? mi?dzy sob?, te wy?ej wspomniane
spotkania, aran?owane grupowo-dynamicznie. /306

Trzeba pami?ta?, ?e spotkania grupowo-dynamicznie,
które nawet prowadzone s? przez
wyszkolonych instruktorów, s? masowo krytykowane i
uwa?ane za nadzwyczaj w?tpliwe, tutaj
mocno propagowane s? imprezy w gronie laików.
Mimo, ?e Müller podkre?la (i podkre?la? musi),
?e nie chodzi tu o terapi?, w rzeczywisto?ci nie
rozchodzi si? przecie? o nic innego. Zaleca on
wci??, aby nie pozostawa? na powierzchni, lecz
przenika? g??bi?. /307

Odpowiednio do swego ogólnego pogl?du, widzi
Müller eucharysti? „ jako miejsce spotkania z
Bogiem i spotkania z cz?owiekiem”. To nie jest ju?
?wi?towanie Mszy ?w., to s? jedynie wspólne
duchowe prze?ycia i spotkania towarzyskie, i winny
by? one „ ca?kiem prawdziwe”. Pod „ ca?kiem
prawdziwe" rozumie on: „ Ludzie podaj? sobie
nawzajem r?ce, biegaj? wzd?u? ko?cio?a, aby innym
u?cisn?? r?k? lub si? obj??. Rozmawiaj? przy tym
g?o?no, pozwalaj? swoje wra?enia, uczucia, które
przedtem by?y skierowane ku Bogu, kierowa? ku
sobie.”/308 Co stanie si? z ko?cio?em katolickim,
je?eli jego nauczyciele duszpasterscy ucz? takich
pogl?dów. Co z parafiami i rodzinami?

Nast?pstwa w USA

O rzeczywistym wymiarze szkód w USA mo?na by?o
si? szczególnie du?o dowiedzie? ze

background image

68

?wiadectwa Coulsona, poniewa? w wi?kszo?ci mediów
panuje z regu?y milcz?ca zgoda na to, ?e
dynamika grupowa i reprezentowane przez ni?
warto?ci b?d? ustala? przysz?o??.

W katolickim miesi?czniku „ Teologicznie” ukaza? si?
latem 1994 szczegó?owy wywiad z
psychologiem ameryka?skim na temat zniszczenia
klasztorów w USA. W po?owie lat 60-tych wiele
wspólnot zakonnych szuka?o ze swej strony kontaktu z
psychologami. /309 Wielu szuka?o
odnowienia i modernizacji w przesadzonej interpretacji
II Soboru Watyka?skiego. (por. w/w artyku?
ojca Pio Sbandi SJ) „ II Sobór Watyka?ski doda? mi
odwagi i my?la?em, <jestem Ko?cio?em,
jestem tak samo katolicki jak papie?. Czy? papie? Jan
XXIII nie chcia?, aby otworzy? okna i
wpu?ci? ?wie?e powietrze? A wi?c tu przychodzimy.>
Siostry zakonne ufa?y nam, i tu ja ponosz?
cz??ciowo odpowiedzialno??, poniewa? one my?la?y,
?e ci ludzie nas nie zrani?, kierownikiem
projektu jest bowiem katolik. Jednak g?ównym
badaj?cym by? Rogers. By? on mózgiem tego
projektu i mia? on prawdopodobnie nastawienie
antykatolickie. Do tego momentu nie zauwa?a?em
jednak tego, poniewa? ja sam te? prawdopodobnie taki
by?em. Mieli?my obydwoje uprzedzenia
wobec hierarchii."

Metody grupowo-dynamiczne obiecywa?y, prosto i
szybko dotrze? do odnowy. Mówili?my: „
Pomo?emy wam patrze? do wn?trza. Czy? Bóg nie jest
w waszych sercach? Czy nie wystarczy, ?e
zostaniecie sob? tacy, jacy jeste?cie, i czy to uczyni z
was dobrych katolików? A je?eli to nie ten
przypadek, nie powinni?cie mo?e by? w ogóle
katolikami.” Po krótkim czasie nie by?o ju? wi?cej
?adnych katolików. W lecie 1966 roku Coulson i
Rogers rozpocz?li projekt z 560 zakonnicami w
klasztorze IHM („ Immaculate Hearth of Mary”). Rok
pó?niej ponad po?owa, mianowicie 300 sióstr
zakonnych pisa?a do Rzymu z pro?b? o pozwolenie
wyst?pienia z zakonu. Nie chcia?y one by?
d?u?ej podporz?dkowane ?adnemu autorytetowi, za
wyj?tkiem samych siebie. Przed seminariami
grupowo-dynamicznymi zakon ten mia? w USA 60
szkó?. Na skutek pracy psychotechnikami
pozosta?a ju? tylko jedna. By?e zakonnice zobaczy?y
nagle osi?gni?cie swojego „
urzeczywistnienia" poprzez niepohamowanie
seksualne. Lesbijski i promiskuistyczny styl ?ycia
ukaza? si? im jako „ spe?nienie”.

Siostry „ Immaculate Heart of Mary” s? tylko jednym z
wielu zakonów w USA, które zosta?y

zniszczone przez techniki grupowo-dynamiczne.
Coulson mówi o dwóch trzecich wszystkich
ameryka?skich zakonów, które sta?y si? ofiarami tych
technik. Wskazuje na zakon jezuitów: „ W tej
kwestii istnieje dobra ksi??ka ojca Josepha Beckera,
<The Re-Formed Jesuits>”. Zajmuje si? on
zapa?ci? wykszta?cenia Jezuitów mi?dzy rokiem 1965
i 1975. Struktura jezuitów rozpad?a si? i
ojciec Becker zna bardzo dobrze wp?yw roger’ianów.
Cytuje on liczb? jezuitów, mistrzów
nowicjatu, którzy twierdzili, ?e autorytetem tego, co
oni czynili – i nie czynili – by? Carl Rogers."/310

Wewn?trzna walka Ko?cio?a:

Ruch duszpasterski si?? nap?dow?

Dzi? okazuje si? oczywi?cie, ?e psychotechniki w
szkoleniu i dokszta?caniu ksi??y uruchomi?y i
wywo?uj? nadal lawin? niespodziewanych problemów
wewn?trzko?cielnych. Ustalenie celów
zosta?o jednak ju? najpó?niej z pocz?tkiem lat 70-tych
otwarcie sformu?owane: Odnowa i zmiana
struktury wg wyobra?e? „ zaplanowanej zmiany
spo?ecznej”. Manfred Jousuttis trafnie
charakteryzowa? w roku 1993 znaczenie ruchu
duszpasterskiego: Odegra? on, w powi?zaniu z
licznymi innowacjami w obr?bie teologii i ko?cio?a

„ rol? motoru i próbnego je?d?ca.” /311 Równie? Hans
Joachim Schliep wywodzi ogromne zmiany,
zarówno w praktyce ko?cio?a jak i w akademickim
zarysie teologii, od zmian w duszpasterstwie:

„ W najnowszej historii ko?cio?a <ruch duszpasterski
> lat 60 i 70- tych nale?y do wydarze?, które
wywar?y silny wp?yw i spowodowa?y niezwyk?e
zmiany, zarówno w teologii praktycznej, jako
nauce, jak i w praktyce Ko?cio?a.”/312

Nieca?e 20 lat wcze?niej, Holender Heije Faber
nakre?li? w?a?nie tak? wizj? przysz?o?ci, „ ?e z
duszpasterskiej praktyki wyjdzie odnowa tradycyjnej
teologii.”/313 W pó?niejszym artykule Faber
opisuje jakie, jego zdaniem, zmiany w Ko?ciele i w
teologii b?d? obowi?zywa?y. Zarówno ?rodki do
zmiany jak i alternatywa, która powinna zosta?
wybrana, zosta?y okre?lone i utworzone przez
kliniczne wykszta?cenie duszpasterskie (KSA). Mo?na
by przypuszcza?, ?e KSA ma wielkie
znaczenie spo?eczno-rewolucyjne. „ Istnieje ogólna
potrzeba innego oblicza ko?cio?a. Obecne
oblicze jest o - nie chcemy tu sobie robi? ?adnych
iluzji – biurokratyczne, hierarchiczne, defensywne,

background image

69

niezadowolone, ??dne osi?gni??, zamkni?te i
niesk?onne do samokrytyki. Z czym zwi?zana jest
nadzieja wspó?czesnego cz?owieka, kiedy my?l? o
Ko?ciele – jak przypuszczam – to raczej
obecno?? parafii, jakiej? wspólnoty, która jest otwarta,
której oznak? jest zrozumienie, gotowo??
pomocy i wiedza o podstawach ludzkiej egzystencji,
która gotowa jest do pojednania, opartego na
wspó?pracy parafii, krytycznej, ?wiadomej siebie i
skromnej. Je?eli widz? to w?a?ciwie, to KSA
mo?na okre?li? tymi w?a?nie s?owami – w nich bije
serce KSA."/314

Pranie mózgu przez psychotechniki grupowo-
dynamiczne

W tym rozdziale b?dzie ukazany zwi?zek mi?dzy
psychotechnik? a praniem mózgu lub
indoktrynacj?. Przedstawiciele grupowej dynamiki
ci?gle wskazuj? na spo?ecznozmieniaj?cy
charakter ich metod, co w?a?ciwie nie jest to?same z
praniem mózgu, bowiem pod poj?ciem prania
mózgu rozumie si? metod?, która likwiduje
dotychczasowe wyobra?enia warto?ci i zast?puje je
przez nowe – w taki sposób, ?e ofiara jest
nie?wiadoma tego procesu.

Jawnym celem metod grupowo-dynamicznych jest
natomiast dok?adnie opisana zmiana w
zachowaniu cz?owieka. Tradycyjne, spo?eczne i
kulturowe systemy warto?ci, i z tego wywodz?ce
si? sposoby zachowania, zostaj? odrzucone i
zast?pione przez nowe. Sam proces, w jaki to si?
odbywa nie jest uczestnikom wyra?nie opisany. Na
kursach dokszta?caj?cych i nadzorowanych
imprezach uczestnicy seminarium zostaj? w pewnym
sensie reedukowani. Przebieg takich imprez
jest bardzo podobny do przebiegu procedury prania
mózgu.

Eva-Renata Schmidt wyja?ni?a ju? w roku 1974, ?e
zarówno pojedynczy wierni jak i wspólnoty
maj? zosta? totalnie przemienieni poprzez prac?
duszpastersk?: „ Poradnictwo wiernych kieruje na
nowe przemy?lenia, ewentualnie na zmian? celów,
wyobra?e?, warto?ci, zachowa? i form
organizacji we wspólnocie.”/315 To potwierdza
równie? Heije Faber. Chodzi tu o zasadnicz? zmian?
cz?owieka, któr? on zidentyfikuje w Ewangelii poprzez
s?owo „ nawrócenie". /316

Tobias Bocker, który wraz z Maxem Horkheimerem
zorganizowa? pierwsze grupowo-dynamiczne
seminarium w Niemczech, próbowa? si? stale
odgranicza? od wynaturze? na scenie psychotechniki i

podkre?la? naukowy charakter procesów grupowo-
dynamicznych. Ale tak?e i on potwierdza, ?e
ostatecznie chodzi o celowe stworzenie sztucznych,
nowych struktur hierarchicznych we wszystkich
obszarach spo?ecznych. „ Tendencja, aby od
hierarchiczno-pionowych struktur organizacyjnych
przej?? do struktury interakcyjnej, ukierunkowanej
poziomo-funkcjonalnie, jest w?a?ciw? cech?
stara?, o które (. . .) chodzi i które musz? by?
proponowane do wgl?du, jako model nauczania, je?li
wysi?ki spo?eczno-psychologiczne w ogóle maj? mie?
sens i nie ze?lizn?? si? w prozelityzm. To
samo nacelowanie obowi?zuje, w inny sposób, równie?
dla wielu innych instytucji, w znacznym
stopniu jeszcze hierarchicznie ustrukturyzowanych,
czy by?yby to uniwersytety, szko?y, szpitale,
ko?cio?y, wi?zienia, policja, wojsko lub inne, zarówno
pa?stwowe jak i prywatne instytucje. Nie
mo?na b?dzie ju? naiwnie przypuszcza?, ?e te
hierarchie opieraj? si? tylko na zewn?trznych formach
organizacyjnych. O wiele bardziej wida?, ?e struktury
autorytarne s? raczej nie „ z góry" narzucone,
ale z powodu wielu motywacji umo?liwione „ od
do?u”, je?eli w?a?nie nie s? ??dane i wymuszane,
poniewa? system spo?eczny od stuleci dostarcza?
takich <pierwocin>. Realnie mo?na tego
do?wiadczy?, zarówno w stosunku do osoby jak i
ca?ych form organizacyjnych, dopiero wtedy, gdy
wypróbuje si? to na modelu.”/317 Brocher sam
widzia?, ?e tu ju? nie mo?na mówi? ani o psychologii
ani o terapii. W swojej ksi??ce „ Dy- namika grupowa i
kszta?cenie doros?ych” przyznaje, ?e trzeba
zgodzi? si? z zarzutem uprawiania spo?ecznej terapii
zamiast szkolenia. Ten zarzut postawi? przed
ponad 25-latami, Jürgen Hach, pozostawiaj?c go bez
komentarza: On „ narzuca si? w samej istocie, i
(. . .) nie da si? go ?atwo os?abi?.”/318

Do takich oskar?e?, jak ingerowanie w system
warto?ci indywiduum i wpajania cz?owiekowi
nowych warto?ci do pod?wiadomo?ci, dochodzi
nast?pny zarzut, a mianowicie ten, ?e te metody
wprowadzane s? prawie niezauwa?alnie. „ Nawet, je?li
zostanie podana obszerna informacja” pisa?
teolog Gerhard Maier z Tybingi

„ pozostanie dana osoba, w sposób nie?wiadomy lub
pó?niej ?wiadomy, manipulowana.”/319 W
wielu przypadkach dostrzega si? opieranie na
metodach reedukowania lub prania mózgu, np. w
przypadku Lilly’ego Samadhi-Tank (patrz wy?ej) lub
w psychotechnicznych instytucjach
holenderskiego pioniera psychotechniki, Wybe Zijlstra
z roku 1971, a któr? on nazywa? „ klauzur?”.

background image

70

Werner Becher tak opisuje ten grupowo-dynamiczny
element: „ Klazura (. . .) jest podanym
warunkiem. Podczas kursu uczestnicy pracuj? i
mieszkaj? wspólnie. Oddzielenie si? od znajomych i
niepewno?? nowego otoczenia, izolacja od ?wiata
zewn?trznego i skoncentrowanie si? na ciasnej
wspólnocie ?ycia i pracy, zmuszaj? duszpasterza do
koncentrowania si? na jego nowej pracy, na
grupie szkoleniowej i na sobie samym. Przez „
klauzur?” wspiera si? <communio> jako warunek i
jako skutek <communicatio>, superwizja procesu
uczenia w grupie zostaje zintensywniona."/320

W wielu obszarach wp?yw imprez grupowo-
dynamicznych przypomina niepostrze?enie
indoktrynacj?, co wykazuje dalej opisywana analiza
procesu prania mózgu. Psycholog Philipp Lersch
nie omawia w swoim artykule z roku 1968 powi?zania
z psychotechnikami. /321 Jednak liczne
paralele rzucaj? si? w oczy znawcom problemu.

Indoktrynacja i pranie mózgu

Poj?cie prania mózgu wywodzi si? z chi?skiego j?zyka
ludowego i odnosi si? do programów
reedukacji Mao Tse-Tunga podczas pierwszych lat
budowania jego imperium w?adzy. Chodzi tu o
ten sam rodzaj wp?ywu, jaki by? stosowany podczas „
akcji oczyszczania" w erze stalinowskiej.
Philipp Lersch definiuje poj?cie prania mózgu lub
indoktrynacji jako „ metod?, która stosowana jest,
aby obowi?zuj?ce warto?ci, przekonania, jak i z tego
wynikaj?ce sposoby zachowania, które u
doros?ego cz?owieka zaistnia?y poprzez wychowanie i
przyzwyczajenie, przy równoczesnym
rozwoju w?asnej indywidualno?ci, wykluczy?, a
?wiadomo?? osoby testowanej uczyni? niejako
tabula rasa i nas?czy? j? innego rodzaju
przekonaniami, przede wszystkim przeciwnymi
warto?ciowaniami, nastawieniami i sposobami
zachowania.”/322 Nastawienie i sposoby
zachowania, które z tego wynikaj?, zostaj? wi?c przez
okre?lone techniki znacznie zak?ócone, tak ?e
wywierany jest wp?yw nowymi warto?ciami,
przekonaniami i nastawieniem do ?ycia na osob?
testowan? i krok po kroku mo?e by? ona reedukowana.

Zewn?trzna procedura „ reformy my?li”

W Chinach, za panowania Mao, istnia?y programy w
obozach szkoleniowych, programy – w
których mo?na by?o uczestniczy? dobrowolnie – oraz
w wi?zieniach. W tym celu ludzie byli
zbierani w ma?e grupy, po dziesi?? osób, ?ci?le wg
hierarchii. Przez jaki? czas starano si?

o pozornie swobodn? atmosfer? rozmowy. Jednak
pocz?wszy od pewnego, wybranego
uczestnika grupy, wszystkie wypowiedzi kierowane
by?y do nadzoru. Niebawem wp?ywa?y do
rozmowy wcze?niejsze uwagi, atmosfera si?
zmienia?a, trzeba by?o wyznawa? swoje b??dy przed
innymi i pozwoli? si? przez nich krytykowa? i os?dza?.
Trzeba by?o swoj? spowied? generaln?
sporz?dzi? na pi?mie, przeczyta? j? przed innymi
uczestnikami, ponownie pozwoli? si? skrytykowa?,
stale i wci?? zmienia? i tak dalej, i tak dalej. By?a to
nieko?cz?ca si? procedura upokorze? i
niegodnej walki o aprobat?. Czasami odbywa?y si?
istne zawody w wyznawaniu rzekomych
przest?pstw. /323

Przez takie praktyki zmierzano do nast?puj?cego celu:
“Przesz?o?? osoby testowanej mia?a zosta?
mo?liwie jak najbardziej anulowana, wyczyszczona
tabula rasa obejmuj?ca, dotychczasowe
przyzwyczajenia my?lenia, warto?ciowania i
dzia?ania. Poszczególny osobnik powinien <rozpozna?
dotychczasowe dzia?anie i zaniedbanie jako b??dn?
drog?>. Do tego nieodzowne by?o od??czenie
si? od dotychczasowych wi?zi w kr?gu rodziny,
przyjació? i znajomych. W t? powstaj?c? pustk?
mia? by? wprowadzony (. . .) komunistyczny system
warto?ci jako absolutnie wa?ny i
bezkonkurencyjny, co by?o równoznaczne z
poddaniem w?asnego sumienia rz?dowi i jego
funkcjonariuszom, od których jedynie mo?na si?
dowiedzie?, co ma si? my?le?, co uwa?a? za dobre
a co za z?e i jak si? zachowywa?. W ten sposób d??ono
do maksimum kontroli spo?ecznej przez
rz?d w ca?o?ci, wraz z oddaniem osobistej sfery
intymnej."/324

Szczególnie w wojnie korea?skiej ta metoda odnios?a
wielki sukces. Amerykanie przerazili si?, kiedy
nagle w korea?skich mediach wyst?powali
ameryka?scy wi??niowie i marksistowskim j?zykiem
oskar?ali polityk? ameryka?sk?. Niema?o tych
wi??niów pozosta?o po zako?czeniu wojny w Korei.
Wzbraniali si? przed powrotem do USA. Czego?
podobnego do tej pory nie by?o. Jak to
wyt?umaczy?? Co psychologicznie dzia?o si? u tych
doros?ych ludzi?

Rozbiórka dotychczasowego systemu warto?ci

Lersch stwierdza, ?e rozbiórk? dotychczasowego
systemu warto?ci próbowano dokona? trzema
psychologicznymi sposobami. Najpierw zosta?y
wzbudzone w?tpliwo?ci w to, co dotychczas by?o

background image

71

uznawane za w?a?ciwe, potem wzbudzone zosta?o
poczucie winy a trzecim krokiem by?o
pokierowanie na niepewno??.

Wzbudza? w?tpliwo?ci w to, co dotychczas wierzono i
uznawano za s?uszne

Próbowano wszystkiego, aby ludzi „ zmusi? do
my?lenia i doprowadzenia ich do s?abych punktów
dotychczasowych przekona? i nastawie? (. . .) Na
wszystko, co kto? dotychczas uwa?a? za
s?uszne, wierzy? jako oczywiste i czyni? jako uznane i
poprawne, wymaga si? uzasadnienia i
ka?demu takiemu uzasadnieniu przeciwstawia si?
nowe <dlaczego> i <jakim prawem>. Warto przy
tym wspomnie?, ?e indoktrynatorzy podczas szkolenia
zostali wykszta?ceni we wszystkich
argumentach, które mog?yby by? zg?oszone przeciw
mieszcza?skiemu porz?dkowi spo?ecznemu,
kiedy za? badani zostali skonfrontowani z tymi
argumentami bez wewn?trznego przygotowania, nie
mieli do dyspozycji ?adnych przemy?lanych,
przekonywuj?cych argumentów, zarówno dla ich
w?asnego, starego porz?dku jak i przeciw temu
innemu, nowemu ustrojowi spo?ecznemu."/325

Opis owych metod przez Lerscha pozwala pozna?
zaskakuj?ce podobie?stwa do najnowszych
psychotechnik. Kulturowo uwarunkowane sposoby
zachowania, jak np. formu?ki grzeczno?ciowe,
formy powitalne lub inne formy towarzyskie zostaj?
natr?tnie, z najwi?ksz? pomys?owo?ci?
stawiane pod znakiem zapytania. Podczas jednego z
westfalskich seminariów dla nauczycieli,
pobudzony (ale rozmy?lnie i celowo) prowadz?cy,
roztrzaska? tablic?, a oburzon? reakcj? studentów
wykorzysta? jako okazj? do rozmów o w?ciek?o?ci i
autentyczno?ci.

Wzbudzi? poczucie winy

Cz?owiekowi zostaje otwarcie przypisywana wina za
n?dz? ?wiata – i to na podstawie bycia
zamkni?tym w starym systemie warto?ci. Ten system
warto?ci zostaje powi?zany przyczynowo z
ka?dym b??dnym rozwojem, z ka?d? n?dz? na ?wiecie
i prezentowany jest jako podstawowe z?o. Z
tego powodu stale zostaj? zrywane zwyczajowe
systemy wi?zi. „ Pod poj?ciem system wi?zi,
powinno si? rozumie? pewn? siatk? z
uporz?dkowanymi wzajemnie i stanowczymi
po??czeniami,
zbudowan? w celu orientacji i b?d?c? podstaw?
indywidualnego ?wiatopogl?du. (. . .) Systemy wi?zi

s? zatem okre?lonymi, relatywnie stabilnymi
schematami orientacji ?wiatowej i stylu ?ycia. To, co
przez t? wyzywaj?c? krytyk? i przez wci??
podra?niane w?tpliwo?ci o dotychczasowych
przekonaniach i warto?ciowaniach zostaje burzone,
staje si? ideologicznie-mentalnym, dozgonnie
nabytym, systemem wi?zi. To, co si? dokonuje przez
pobudzanie poczucia winy, jest jednocze?nie
zerwaniem dotychczasowego systemu wi?zi, i to o tyle,
?e poczucie winy jest spraw? sumienia, a
sumienie, je?eli nie wy??cznie, to jednak w znacznym
stopniu poczuwa si? do odpowiedzialno?ci
wobec wspólnoty i spo?ecze?stw. I to jest w?a?nie
jednym z g?ównych zamiarów indoktrynacji, ?e
równolegle z procesem duchowym, ofiara zostaje
doprowadzona do ?wiadomego poczucia winy
wobec kolektywu oraz wyobcowana z
dotychczasowych wi?zi: przede wszystkim kr?gu
rodzinnego i
przyjació?. (. . .)”/326

Niszczenie sposobów zachowania i celowa niepewno??

W azjatyckich wi?zieniach osi?gano ca?kowite,
psychiczne zniszczenie cz?owieka poprzez
izolowanie wi??niów i od??czanie ich od wszelkich
bod?ców zmys?owych. W USA, oko?o roku
1960, przeprowadzone zosta?y liczne eksperymenty z „
sensory deprivation” (wy??czenie wszelkich
zmys?owych percepcji). Te eksperymenty
potwierdzi?y do?wiadczenia wi??niów: przez
ca?kowite
pozbawienie pobudliwo?ci, cz?owiek doznaje
niepewno?ci, a to otwiera drzwi i bramy indoktrynacji,
poniewa? cz?owiek znajduje si? w stadium
dezorientacji.

„ Bior?c wszystko pod uwag?, chodzi?o o warunki, w
których znale?li si? wi??niowie, o sytuacj?
stresow? najwy?szego stopnia, o sytuacj?
nienormalnego psychofizycznego obci??enia przez
?rodowisko, którego wra?enia i wydarzenia
przeciwstawione zosta?y przyzwyczajeniom i
za?y?o?ci? z dotychczasowego ?ycia, wraz z nabytym
uk?adem reakcji i z wbudowanymi
gotowo?ciami dzia?ania i niemo?no?ci? ich pokonania.
Pod wp?ywem sytuacji stresowej dokonuje
si? za?amanie psychofizycznego uk?adu reakcji, za
pomoc? którego kierowano si? w obr?bie
przyzwyczaje? oznakowanych i rozdzielonych czasem
i przestrzeni?, przejrzystego ?rodowiska i
odpowiadano na zmieniaj?ce si? sytuacje
?yciowe."/327

background image

72

Poprzez psychotechniki u?ywa si? metod, które
doprowadzaj? cz?owieka do jego psychicznych i
fizycznych granic, aby go przygotowa? na zmian?
zachowania. John C. Lilly rozwin?? np. z tanku
izolacji, który by? u?ywany w ameryka?skim wojsku
jako sposób tortury, Samadhi-tank, który dzi?
jest u?ywany w psychotechnikach. Nale?? tu równie?
tzw. posiedzenia maratonowe, które trwaj?
cz?sto d?u?ej ni? 30 godzin, podczas których nie
wolno cz?owiekowi spa?, przez co, po pierwsze,
maleje jego odporno??, a ponadto wzrasta gotowo?? na
„ oferty wybawiaj?ce”. Trzeba równie?
doliczy? do tego nowe formy do?wiadczenia blisko?ci
?mierci, które maj? ludzi doprowadzi? do jej
granicy – skakanie z mostów i d?wigów na gumowej
linie, ekstaza i równie? do?wiadczenia z
narkotykami.

Stanislav Grof, eksperymentuj?cy z LSD, t?umaczy, ?e
do?wiadczenia z narkotykami maj? bardzo
znacz?cy zwi?zek ze ?wiatopogl?dem cz?owieka:
Wszystkie dotychczasowe strategie ?yciowe, po
za?yciu narkotyku s? widziane jako fundamentalna
iluzja. Konkurencja ?wiatowa, my?lenie wg
statusu, d??enie do posiadania, wyobra?enie warto?ci,
to wszystko blednie w obliczu wykonanych
do?wiadcze?. Cz?owiek rozumie, ?e jedynym sta?ym
aspektem istnienia jest zmiana i zaczyna si?
nad tym koncentrowa?. /328

Grof wskazuje na to, ?e to, co on wynalaz? przez swoje
eksperymenty z LSD – mianowicie zmian?
?wiatopogl?du cz?owieka przez narkotyki – mo?na
równie? osi?gn?? przez wiele innych technik.
Sam Grof zalicza do nich nast?puj?ce: terapia
jungowska, hipnotyczne stany transu, terapie
samodo?wiadczeniowe wzorowane na Reichu, terapie
Gestalt i terapie pierwotne, fantazjowanie pod
wp?ywem muzyki, ró?ne formy „ Rebirthing”,
Biofeedback, izolacja od sensorów (ca?kowite
pozbawienie bod?ców), celowe przeci??enie cia?a przy
szczególnych rodzajach sportu (np.
ekstremalny jogging), pozbawienie snu oraz za pomoc?
tzw. przyrz?dów kinestatycznych np. „ waga
czarownicy"). /329

Budowanie nowego systemu warto?ci

Po celowym zburzeniu starego systemu warto?ci
nast?puje kolejna faza budowy nowego. W tej
fazie zmiana zachowania mo?e nast?pi? ju? podczas
przyj?cia odgrywanej roli. Samo narzucone,
uargumentowane usprawiedliwienie innego punktu
widzenia jest naznaczone swego rodzaju efektem

bumerangu: Je?eli kto? stale i wci?? przedstawia nowe
argumenty dla jakiej? opinii lub musi ich
ci?gle szuka?, to z biegiem czasu prowadzi to do
sukcesywnej zmiany tej pierwotnej opinii. „ Na
podstawie duchowych procesów tego rodzaju mo?na
wyt?umaczy?, ?e przez narzucanie, najpierw
tylko zewn?trznie-werbalnego przedstawiania ideologii
komunistycznej, przekszta?ci si? ona w ko?cu
w pod?wiadomo?ci i ?wiadomo?ci we w?asne
przekonanie, nawet je?eli niezb?dne jest, aby teraz
równie? ze swojej strony z ni? i dla niej
argumentowa?.”/330

Lersch charakteryzuje owe trzy, przez niego opisane,
kroki prania mózgu nast?puj?co: To, co si?
okaza?o, przy strukturalno-psychologicznej próbie
wyja?nienia, podstaw? sukcesu <prania mózgu>
by?o pocz?tkowo metodycznie dobrze przemy?lan?
rozbudow? dotychczasowych systemów
powi?za? ludzkiej orientacji w ?yciu i w ?wiecie, przez
wzbudzanie w?tpliwo?ci, poczucia winy i
przez przeniesienie w psychofizyczne sytuacje
stresowe. Z t?, w taki sposób na osobie testowanej,
wywo?an? niepewno?ci?, poczuciem braku
bezpiecze?stwa i bezradno?ci? powsta?a gotowo?? na
przyj?cie i zabudow?, podlegaj?cego
zindoktrynowaniu, porz?dku warto?ci, przekona? i
sposobów
zachowania."/331

Klaus Mehnert wskazuje, ?e Mao Tse-Tung sam opisa?
ten podwójny rozwój wydarze?, burzenia i
odbudowywania systemów warto?ci: „ Trzeba
rozpocz?? tym, aby choremu porz?dnie wypra?
g?ow?. Takiemu choremu trzeba energicznie i g?o?no
wyt?umaczy?: <Ty jeste? teraz chory> – tak
aby si? przestraszy? i obla? go zimny pot i wtedy
przekona? go, ugodowo, aby si? podda?
kuracji.”/332 Zgodnie z t? maksym? kierownik dzia?u
przes?ucha? wyja?ni? Robertowi Fordowi,
pewnemu angielskiemu mechanikowi ??czno?ci, który
zosta? uwi?ziony w Tybecie i spisa? swoje
do?wiadczenia, podczas dostarczenia go do chi?skiego
wi?zienia dla przeciwników rewolucji: „ To
nie jest wi?zienie w zwyk?ym znaczeniu. Musi je pan
raczej postrzega? jako szpital. Pan jest chory,
duchowo i spo?ecznie chory. My jeste?my pana
lekarzami, stra?nicy s? piel?gniarzami. Chcemy
pana uzdrowi? od pa?skiego fa?szywego my?lenia i
pomóc panu, widzie? rzeczy z punktu widzenia
ludu.” /333

Konsekwentnie Lersch dochodzi w ko?cu do wniosku:
„ Pra- nie mózgu deklaruje si? przez to jako

background image

73

rodzaj psychoterapii."/334 Paralele grupowo-
dynamicznie nastawionego duszpasterstwa,
nowoczesna misja wg zlecenia ?wiatowej Rady
Ko?cio?ów i opisane metody indoktrynacji i prania
mózgu s? ewidentne. Fazy grupowo-dynamicznych
metod, od roztopienia (unfreezing), zmiany
(changing) i ponownego zamro?enia (refreezing) s?
bez trudu do rozpoznania. Przez duszpasterstwo
ko?cielne kandydaci do szkolenia i cz?onkowie
wspólnot maj?, w sensie totalnej krytyki spo?ecznej
zakwestionowa? „ problematyczne” sposoby
zachowania, ca?kowicie je zlikwidowa? i pod
instrukcj? trenerów grupowo-dynamicznych
wy?wiczy? nowe nastawienia i sposoby zachowania.

Od po?owy lat 60-tych podnios?a si? w USA wysoka
fala dyskusji na temat dynamiki grupowej. Ju?
w rok po zako?czeniu II wojny ?wiatowej, w 1946
roku trwa? ten ruch, który dopiero pó?niej zosta?
zarejestrowany przez bardzo czujne osoby. Zauwa?ono
go w chwili, kiedy ju? w szko?ach,
przedsi?biorstwach, ko?cio?ach, w pracy spo?ecznej i
we wszelkich mo?liwych dziedzinach ?ycia
publicznego, zacz??? si? rozprzestrzenia? pewna, ju?
nie do przeoczenia, zmiana dotychczasowych
wyobra?e? warto?ci. Od ko?ca lat 40-tych grunt by?
ju? tak dobrze przygotowany, ?e krytycy nie
mieli prawie ?adnego wp?ywu. Politycy, którzy
otwarcie wyja?nili korzenie, metody i cele dynamiki
grupowej, zostali natychmiast oszkalowani jako „
faszy?ci” lub „ prawicowo-ekstremalni sekciarze"
– tak jak i dzisiaj, gdy si? chce unikn?? owych metod,
lub gdy odkryje si? te niegodne metody i
og?osi ich cele i charakter wrogi tradycji.

UPOLITYCZNIENIE UCZESTNIKÓW

W ró?nych miejscach zosta?a ju? zwrócona uwaga, ?e
dynamika grupowa zawiera równie?
sk?adnik polityczny. Dotychczas by?o to z regu?y tym
t?umaczone, ?e g?ówni reprezentanci
psychotechnik odrzucali nawyki kulturowe lub
sposoby zachowania celowo, jako niezreflektowane
cechy specyficzne, poniewa? u ich podstaw nie le??
?adne wolne decyzje. Miejsce takich
przyzwyczaje? maj? zaj?? takie osobliwo?ci i sposoby
zachowania, które jednostka sama dla siebie
uwa?a za odpowiednie, przy czym niedozwolone jest
?adne warto?ciowanie. W „ wolnej grze
sk?onno?ci” ka?dy wynajdzie dla siebie rozwi?zanie.
Jest to w istocie zaawansowany stopie? walki
z kultur? (Kulturkampf).

?cis?e powi?zanie z za?o?eniem celów politycznych
daje si? zauwa?y? nie tylko w metodach

po?rednich. Niektórzy psychotechnicy i sympatycy
tego ruchu wypowiadali si? dobitnie o celach
politycznych. W czasopi?mie „ Dynamika grupowa”
mo?na znale?? wiele przyk?adów. Teolog i
doradca z poradni ma??e?skiej, Arne Schwarz w
swoim artykule „ L?k przed (cywilnym)
niepos?usze?stwem” w roku 1984 wyrazi? to mo?e
najwyra?niej.

Schwarz stale akcentowa? jak elementarnie wa?ne jest
traktowa? swoje uczucia na serio. Po tym
wnioskuje on, jakie wynikaj? z tego podstawowe
zmiany. „ Gdybym powa?nie potraktowa? moje
uczucia, nie móg?bym po prostu ?y? tak jak
dotychczas.”/325 Wg Schwarza, ludzie s? podatni na
kierowanie i manipulowanie, poniewa? nie trwaj? przy
swoich uczuciach – „ czy? politycy nie
dlatego tak ?atwo mog? nad nami panowa?, poniewa?
my sami panujemy nad naszym zachowaniem
emocjonalnym. Ale jak móg?by wygl?da? ten brak
ci?g?ego panowania nad sob?, a przez to fakt, ?e
nie tak ?atwo b?dzie innym panowa? nad nami? (. . .)
co by?oby odpowiedniejsze, jak nie to, aby
skonfrontowa? naszych polityków z nasz? rozpacz?,
oburzeniem i przera?eniem? /336

Pod koniec swojego artyku?u przedstawia on, jak
powinny by? wyra?one w?ciek?o?? i inne uczucia,
w dzia?aniu politycznym. Schwarz rozwa?a ró?ne
sytuacje zagro?eniowe w 1984 roku i ubolewa
nad tym, ?e nie powsta? ?aden silny opór. Jako
przyk?ady podaje on zagro?enie wojn? atomow? lub
te? uwagi ówczesnego prezydenta Reagana, ?e trzeba
definitywnie zako?czy? z komunizmem. Do
tego do??cza Schwarz swoj? utopi?, która poni?ej
zostaje wydrukowana w ca?o?ci:

„ Fantazja: Pi?? osób zaczyna bra? powa?nie swoje
odczucia w obliczu zagra?aj?cego zniszczenia
ludzko?ci. Zamiast punktualnie i?? do pracy, id? razem
na posiedzenie rady miejskiej i próbuj?
wykrzycze? swoj? rozpacz, oburzenie i przera?enie na
temat ob??du zbroje?, krzycz? politykom w
twarz. Po dwóch minutach zostaj? wyprowadzeni przez
s?u?b? porz?dkow?. Na ulotkach i
wypowiedziach dla prasy cz?onkowie tej dzielnicowej
inicjatywy pokojowej tym t?umacz? swoje
dzia?anie, ?e nie mog? ju? d?u?ej patrze? na to, jak
politycy planuj? kanalizacj?, tereny
wypoczynkowe i autostrady na nast?pne pi??dziesi?t
lat, gdy nie wiadomo, czy wtedy jeszcze b?d?
istnie? ludzie. Prasa donosi o tym zaj?ciu przelotnie i
oczywi?cie niezbyt powa?nie branymi
ekstremistami. Dwa dni pó?niej posiedzenia rady
miejskiej nie mo?e si? jednak ponownie odby? wg

background image

74

planu: pi?ciu cz?onków chrze?cija?skiej inicjatywy
pokojowej podczas posiedzenia rady miejskiej
zaczyna nuci? pie?? pogrzebow?. Posiedzenie zostaje
nagle przerwane. Niektórzy z radnych
zapytuj? kobiety i m??czyzn osobi?cie im znanych, co
przez ten ?piew pogrzebowy chcieli osi?gn??.
Otrzymuj? na to odpowied?, i? po wojnie atomowej
nikt nie zostanie przy ?yciu, kto móg?by
op?akiwa? zmar?ych, dlatego trzeba to zrobi? teraz.
Lekko zirytowana prasa informuje o tym
wydarzeniu i cytuje proboszcza, który wyra?nie oceni?
je jako niesmaczne. Nast?pnego dnia na
posiedzeniu rady krajowej ma miejsce podobne
zdarzenie, wywo?ane przez cz?onków
ponadregionalnej inicjatywy pokojowej. W zwi?zku z
tym wydarzeniem trybuny dla widzów na
posiedzeniach parlamentu s? dok?adnie obserwowane.
Mimo tego i teraz nie mo?na przeszkodzi?
akcji wyra?ania rozpaczy i oburzenia wobec
bezsensownych zbroje?, któr? kieruje zawodowo
wyspecjalizowany w inicjatywach pokojowych,
powa?nie dzia?aj?cy psychoanalityk, który po
krótkotrwa?ym zatrzymaniu, przekonywuj?co
uzasadnia akcj? na konferencji prasowej. (. . .)
Podobne akcje odbywaj? si? w ca?ym kraju prawie
codziennie i zwracaj? mi?dzynarodow?
uwag?.”/337

Kto czyta? dok?adnie, móg? równie? zauwa?y?
podobne wypowiedzi ju? w 1970 roku – je?eli
nawet nie z tak? sam? otwarto?ci? jak u Arne
Schwarza, ale za to nie od udzielaj?cego porad
ma??e?skich lecz od profesorów teologii, którzy
niebawem wywarli decyduj?cy wp?yw na
kszta?cenie duszpasterzy, mianowicie od Joachima
Scharfenberga i Kurta Spangenberga. W jednym
z pierwszych wyda? czasopisma „ Nauka i praktyka w
ko?ciele i spo?ecze?stwie” Scharfenberg
opowiada si? za przekszta?ceniem nauczania religii.
Metody grupowo-dynamiczne powinny sta? si?
centralnymi. Celem jego pomys?u o nauczaniu religii
jest zmiana rzeczywisto?ci w indywidualnym i
spo?ecznym zakresie. “Oczywi?cie, te religijno-
pedagogiczne wysi?ki wymaga?yby dalszego kroku:
Konfrontacja materia?u z chrze?cija?skiego przekazu z
problemami naszych uczniów, które
przekazywaliby?my za pomoc? teorii psychologicznej i
wprowadzenia post?powania
grupowo-dynamicznego, co nie oznacza, ?e jedynie
wype?nialiby?my bezkrytyczne zaspokajanie
naszych potrzeb. Tu musia?oby si? ujawni?, czy
przekaz biblijny mo?e spe?nia? równie? krytyczn?
funkcj? wobec okre?lonych problemów i zaspokojenia
potrzeb. Teoretyczne pytanie, które

musia?oby stanowi? wprowadzaj?cy krok
dydaktyczno-metodyczny, brzmia?oby: Jak
wyja?nianie
przekazu biblijnego w zakresie wy??cznie
zaspokajania potrzeb mo?e sta? si? krytyczn? zasad?,
ukierunkowan? na s?uszn? zmian? realnego JA, w
zakresie indywidualnym (dojrzewanie) i
spo?ecznym (ewolucja)?”/338

Zmiana rzeczywisto?ci, u Scharfenberga, b?dzie
zapewniona przez to, ?e uczniowie, poza lekcj?
w?a?ciw? zostan? wprowadzeni w akcj?, mo?na
mówi? równie? o przeszkoleniu do akcji. /339

Nic wi?cej nie b?dzie „ przej?te z historii”, lecz ka?dy
powinien znale?? lub rozwin?? w?asn? form?
wspó??ycia, która mu „ pasuje”. To w ko?cu przemieni
spo?ecze?stwo.

My?l?c konsekwentnie dalej, ostatecznie oznacza to
koniec ka?dej kulturowej i religijnej tradycji. To,
jak si? odnale?li studenci roku ‘68 stanowi wg
Scharfenberga, model i wizj? tego, co by?oby
mo?liwe spo?ecznie. Mo?na to osi?gn?? przez metody
grupowo-dynamiczne. /340

W tym samym wydaniu czasopisma „ Nauka i
praktyka w ko?ciele i spo?ecze?stwie”, równie? Kurt
Spangenberg akcentuje ukierunkowane na zmian?
spo?ecze?stwa, metody grupowo-dynamiczne,
poniewa? po takim przeszkoleniu „ wszystkie
autorytety, które swoje prawo chc? wprowadzi? i
zachowa? a priori, bez wspó?udzia?u w sposobie
zachowania wobec poszczególnych osób lub grup,
wpadn? w tarapaty.”/341

Ogólnie, celem ka?dej dynamiki grupowej jest
dzia?anie niszcz?ce autorytety, i wg Spangenberga
jest to tak istotne, ?e bierze nawet pod uwag? „
nadu?ycia ”grupowej dynamiki jako techniki
manipulacyjnej. Korzystanie z niej przyniesie jednak w
ka?dym wypadku efekty d?ugofalowe, du?o
wi?ksze ni? szkody: „ Mo?na przyj?? (. . .), ?e przy
takich warunkach (gdy grupowa dynamika
zostanie u?yta jako technika manipulacyjna, przyp.
autora), wzro?nie liczba tych, którzy swoje
do?wiadczenia jako uczestnicy seminariów i
przedstawie? modelowych globalnych procesów
spo?ecznych, przeka?? tak, ?e nieautorytarne
wyobra?enie modelowe <planned change> stopniowo
zostan? wprowadzone.” /342

Najnowsze publikacje wykazuj?, ?e w/w idee nie
pozosta?y teori?. Szczególnie wewn?trz ko?cio?a

background image

75

katolickiego powsta?y liczne, tzw. podstawowe
wspólnoty, które chcia?yby zrealizowa? utopi?
dynamików grupowych, domagaj?c si? obalenia
papie?a.

Otwarta walka przeciw Ko?cio?owi

Wygl?da na to, ?e walka przeciw ko?cio?owi
katolickiemu niedawno wkroczy?a istotnie w now?
faz?. Na p?aszczy?nie akademickiej ataki si?gaj? coraz
g??biej w podstawy. Wg teorii korzenia
trawy, próbuje si? intensywnie kopiowa? model
rozpadu NRD. Bunt przeciw papie?owi pod has?em
„ My jeste?my ko?cio?em!” jest dzisiaj proklamowany
w wielu miejscach. Jedno z najbardziej
nieprzyjemnych dzie? tego rodzaju pochodzi od
Siegfrieda Rudolfa Dunde. Na ok?adce ksi??ki,
Dunde przedstawia si? jako „ katolicki teolog”
(pó?niejszy konwertyta) i specjalista od „ tematów
religijnych i seksualno-naukowych". W jednym z
numerów magazynu

„ Spiegel” z po?owy roku 1993, w rubryce „ Zmarli”
mo?na dok?adnie przeczyta?, co jest
rozumiane pod tematami religijnymi i seksualno-
naukowymi.

„ Sigfried Dunde, 40. W drugiej po?owie lat 80-tych,
by? Dunde najwa?niejsz? osob? w
ministerstwie zdrowia, w Bonn: By? on praw? r?k?
pani minister Rity Süssmuth. Nauczyciel religii i
szkolny psycholog, towarzyski i przyznaj?cy si? do
homoseksualizmu, wywodzi? si?, podobnie jak
jego protektorka, z katolickiego ruchu laikatu. Tytu?
jego najbardziej znanej ksi??ki – „ Katolicki i
buntowniczy” – okre?la? jego w?asny ?yciorys. W
Bonn, jak wychwala niemiecka pomoc chorym
na aids, troszczy? si? o to, <aby polityka niemieckiego
rz?du w sprawach aids by?a liberalna,
humanitarna i pozosta?a wolna od epidemio-prawnych
nakazów >. (. . .) Zmar? w po?owie maja na
aids, jak dopiero teraz poinformowano na ?wiatowym
kongresie aids." /343

Prawie pó? roku przed ?mierci? Dunde uko?czy? ma?y
tom pism, który ukaza? si? w 1993 roku, w
pewnym wydawnictwie teologicznym, pod tytu?em „
Czy musimy rozpacza? w Ko?ciele
katolickim?” Przysposobiona gwardia przyznaj?cych
si? do winy, krytyków wyst?pi?a natychmiast,
aby rozdmucha? ostateczny ha?as wokó? ko?cio?a
katolickiego: Eugen Drewerman, Norbert
Greinacher, Adolf Holl, Georg Denzler, Siegfried
Dunde, Rita Süssmuth, Dorothee Sölle i inni.

Josef Grünwald, inicjator grupy „ Krytyczni katolicy
Berlina" przedstawia najwyra?niej jak
prze?o?y? strategi? korzenia trawy i model „
Za?amania si? NRD przez podstawy” na Ko?ció?:
znany teolog, moralista (. . .) powiedzia? do zebranego
ludu Bo?ego parafii: <Musi si? wydarzy?
jeszcze co? du?o gorszego. Rzym musi gra? jeszcze
g?upiej. Rzym musi u?y? jeszcze wi?cej
represji. Tym szybciej nadejdzie ten moment, kiedy
sytuacja stanie si? nie do wytrzymania, tak ?e
wszystkie autorytety systemu ko?cio?a katolickiego,
podobnie jak w systemie komunistycznym,
upadn?. Lud Bo?y zbierze si? na Placu ?w. Piotra, nie
po to, aby wiwatowa? na cze?? papie?a, ale
by wo?a? >Jeste?my ludem!< Z Rzymu zrobi si?
Lipsk.”/344

Stosowane metody odpowiadaj? dok?adnie tym, które
ju? tak obcesowo prowokuj? ko?ció?
katolicki. Istniej?ca dotychczas podstawa, powinna
wszystkimi mo?liwymi sposobami zosta?
powi?kszona. Dlatego we wszystkich dodatkach
mo?na znale?? konkretne wskazówki, w jakich
kierunkach powinny i?? rozwi?zania. Grünwald podaje
nast?puj?ce wskazówki:

„ <Jeste?my ludem!> (. . .) znaczy:

- Pozosta? wewn?trz ko?cio?a, aby by? ska??
impulsów, podobnie jak sta? si? Chrystus. (. . .)

- Wspólnie z innymi ryzykowa? <ko?cielne
przekroczenie granic> i wios?owa? do nowych
brzegów.

- Tworzy? Ko?ció? oddolnie, kiedy dialog z Urz?dem
Ko?cio?a jest bardzo trudny lub ca?kiem
niemo?liwy. (. . .)

- O?ywia? inicjatywy laikatu i ??czy? si?.

- Tworzy? wspólnoty podstawowe, tam gdzie to tylko
jest mo?liwe." /345

Siegfried Dunde, wydawca tomu, pisze: „ Tam, gdzie
ko?ció? katolicki nie ma struktur
demokratycznych tylko stanowi monarchi? równ?
absolutyzmowi, katoliczki i katolicy nie mog?
osi?gn?? niczego. B?d? oni musieli poprzesta? na
nauce wynikaj?cej z modelowego upadku
panowania, jak to w przesz?o?ci sta?o si? w by?ych
pa?stwach bloku wschodniego. Musz?
demonstrowa?, zbiera? si? wspólnie, tworzy? otwarcie
opozycj?, (wszystko to si? ju? sta?o, nawet

background image

76

je?eli jeszcze w niewystarczaj?cym wymiarze); ale
równie? musz? os?abi? ekonomiczne ?ród?a
si?y panuj?cych (bez kl?ski gospodarczej re?imy
Europy wschodniej nie upad?yby). Lecz jak to si?
stanie? Niektórzy cz?onkowie Ko?cio?a wpadli na
pomys?, aby wstrzyma? p?acenie podatku
ko?cielnego, z zaznaczeniem, ?e mo?e by?
przeznaczony jedynie na cele spo?eczne, inni oficjalnie
wyst?pili z ko?cio?a, ale dalej uczestnicz? w ?yciu
parafialnym (mimo tego s? ekskomunikowani, a
wi?c nie <wolno> im przyst?powa? do komunii –
pytanie: Czy Jezus ekskomunikowa?by?). Katolicy
w Zurychu wstrzymali swój podatek ko?cielny, aby
wywrze? nacisk na odrzuconym przez nich,
biskupie Churer. Jest wiele modeli do przemy?lenia. W
ka?dym razie cz?onkowie Ko?cio?a nie
powinni bezmy?lnie dalej p?aci?, lecz uiszczanie
swego podatku ko?cielnego powi?za? z warunkami.
A przede wszystkim katoliczki i katolicy musieliby si?
?wiczy? w niepos?usze?stwie, g?o?no i
otwarcie wypowiada?, ?e nie chc? by? wi?cej
pos?uszni, ?e inaczej my?l?, post?puj? i ?yj? ni?
chcieliby ich ko?cielni ksi???ta. Jednego profesora
teologii lub jednego proboszcza mo?na ukara?,
ale nie setki. <Laikatu>, który nie pracuje w s?u?bie
Ko?cio?a, nie da si? skutecznie ukara?. Nikt
nie mo?e mu zabroni? zwracania uwagi na to, ?e
pasterze nie wypowiadaj? si? ju? w imieniu owiec.
W tym celu musz? si? oni tylko razem zebra? i
wspólnie otworzy? usta. (. . .) To kosztuje prze?ycie
strachu i bycie na marginesie, a wi?c dok?adnie
do?wiadczenia, które Jezus te? musia? przecierpie?,
kiedy chcia? by? wierny swemu niebieskiemu
<Abba>."/346

Dunde i inni autorzy nie zagryzaj? zupe?nie j?zyka.
Wo?anie niegdy? zniewolonej i uwi?zionej
ludno?ci NRD „ Jeste?my ludem!” powinno z ca?? si??
i wywróceniem rzeczywisto?ci zosta?
przej?te przez katolickich chrze?cijan, tak ?e wsz?dzie
znajduj?ce si? instytucje ko?cielne
przyszykowane b?d? jako „ instrumenty rewolucji".

Rewolucyjny trening w instytucjach ko?cielnych

Rewolucja jest symulowana nie tylko w ksi??kach. Ju?
od d?u?szego czasu instytucje ko?cielne
trenuj? uczestników do rewolucji. W ko?ciele
ewangelickim wspomnie? nale?y w ostatnim czasie
szczególnie Re?sk? Grup? Robocza Klinicznego
Kszta?cenia Duszpasterskiego, z katolickiej strony
przedstawi? mo?na przyk?ad Akademii Paw?a w
Zurychu.

„ Dzie? duszpasterski” z 5. 11. 1990 w Düsseldorf-
Kaiserwerth, w macierzystym domie diakonatu,
przebiega? pod has?em „ Rewolucje – za?amania i
to?samo??”. Psychologiczny kierownik spotka?
dokszta?caj?cych, Günther Hoppe, przedstawia w
programie kursów na pi?ciu stronach formatu A4,
swoje 21 tez jako tematy dnia. Znaczenie uczu?, od
w?ciek?o?ci do z?o?ci, które podczas posiedze?
grupowo-dynamicznych jest stale preferowane, tu
wyra?nie wyst?puj? w powi?zaniu politycznym.
Teza 4 brzmi: „ Niesprawiedliwo?? wywo?uje gniew.
Wrogo?? do ?ycia prowokuje w?ciek?o??.
Gniew i w?ciek?o?? s? si?ami emocjonalnymi, które
powinny, przywróci? sprawiedliwo?? i
akceptacj? ?ycia, a w korzystnych okoliczno?ciach,
równie? mog? tego dokona?. W mniej
korzystnych przypadkach b?d? si? dusi? i pi?trzy?. Te
spi?trzone si?y emocjonalne mog? wzrosn??
do gotowo?ci buntowania si? i w pó?niejszym buncie
wspó?dzia?a?.”/347

W nast?pnych tezach podkre?lono, ?e potrzeba „ silnej
samo?wiadomo?ci”, aby z?o?? i gniew
zaakceptowa? i móc je wykorzysta?. Nast?puj?
wskazania na wa?ne cele po?rednie dla skutecznej
rewolucji – przedstawione dla roku 1918, czasami
1945, czasami 1989: „ Stare kierowanie (musi)
ewentualnie ju? widocznie utraci?o swój autorytet."
(Teza 10) „ Dalsze za?o?enia skutecznej
rewolucji to: Kszta?cenie nowej, rewolucyjnej
?wiadomo?ci i rozszerzanie jej w?ród ludu (lub w
aktualnym systemie). Przygotowanie nowych,
kierowniczych o?rodków, które rozwin? nowe
koncepty kierowania i rewolucyjne si?y (np. z?o?? i
gniew /!/) zorganizuj? i przeciwstawi? si?
starym o?rodkom kierowania." (Teza 11)

Sytuacja rewolucyjna powinna zosta? widocznie
stworzona – w dzisiejszych Niemczech, co
potwierdzaj? nast?pne zdania: „ ?yciowo wrogie,
autorytarne tendencje, w naszym pa?stwowym,
rodzinnym i indywidualnym systemie ?ycia by?y w
?aden sposób nie do przezwyci??enia.” (Teza
16)

Jeszcze bardziej agresywna atmosfera zosta?a
rozszerzona w kwietniu 1994 w Katolickiej Akademii
Paw?a w Zürichu, na seminarium „ Granice – szanse i
zagro?enia”. We prawdziwie niezwyk?ym
przedstawieniu ról zosta?y odegrane metody mafijne i
akcje terrorystyczne.

W warsztacie psychologa dr D. Bongersa, w którym
w?a?ciwie powinno i?? o prac? terapeutyczn?

background image

77

Gestalt z m?odymi kryminalistami i uzale?nionymi,
uczestnicy zostali najpierw nak?onieni do
podzielenia si? „ w?asnymi do?wiadczeniami o
przekraczaniu granic” np. przy konsumpcji
narkotyków, lub do fantazjowania o mo?liwym
przekraczaniu granic, przez innego uczestnika. Na
koniec obecni otrzymali, w ramach przedstawienia z
podzia?em ról, wskazania, aby w czterech
grupach utworzy? kryminalne powi?zania i zastanowi?
si?, jakie czyny karalne chcia?oby si?
pope?ni?. Ka?dy powinien przy tym zwróci? uwag? na
to, jakie zahamowania si? pojawi? i
zastanowi? si?, jak mo?na by je pokona?. Kierownik
seminarium stymulowa? uczestników,
równocze?nie podkre?la? jak pe?ne weso?o?ci mo?e
by? przekraczanie granic.

Pewna grupa wpad?a na pomys? uprowadzenia
Christopha Blochera – cz?onka konserwatywnej
frakcji szwajcarskiego parlamentu i za??dania za niego
okupu, a?eby za zdobyte pieni?dze ratowa?
lasy tropikalne. Odegrano nawet pomys?
zlikwidowania, przy wi?kszej sile cz?onków grupy,
ca?ej
“samoistnej” partii konserwatywnej. Tak?e inna grupa
wymalowa?a sobie jako obraz wroga,
Christopha Blochera: powsta? plan uprowadzenia
Blochera, sfilmowania go pod dzia?aniem LSD w
celu udzielenia wywiadu na temat problematyki
narkotyków, a na ko?cu wywiad ten wy?wietli? w
telewizji. By?by on zachwycony LSD, a wtedy
wolnemu dost?powi do narkotyków nic nie sta?oby
ju? na drodze. Te plany by? wynikiem

„ pracy grupowej” doros?ych osób, w tym wielu
akademików, którzy na ko?cowym plenum
wszystko przedstawili z powag?.. Jeden z uczestników
zaproponowa? nawet, by idee prze?o?y? na
rzeczywisto??.

Przypadki tego rodzaju nie s?, niestety przypadkami
pojedynczymi. Nie s? równie? ograniczone do
sporadycznych instytucji ko?cielnych. Kto jest
uwra?liwiony na metody grupowo-dynamiczne,
b?dzie w wielu miejscach i przy ró?nych fenomenach,
rozpoznawa? zaawansowany wp?yw modeli
grupowo-dynamicznego my?lenia. Procesy likwiduj?ce
kultur? b?d? lepiej rozpoznawalne i b?dzie je
mo?na uchwyci? je we w?a?ciwym powi?zaniu
globalnym spo?eczno-politycznym. Przede
wszystkim jednak oka?e si? to, ?e w tych
wielop?aszczyznowych fenomenach nast?puj?cych
przemian nie chodzi o przenikanie ducha czasu, lecz o
oddzia?ywanie celowo zaplanowanego i
przeprowadzonego przeobra?enia.


Na tym tle, tak zwane nowe formy liturgii i
nabo?e?stw ukazuj? si? w nowym ?wietle. S? one
logiczn? konsekwencj?, dziesi?tki lat trwaj?cego
rozszerzania i faworyzowania metod
psychotechnicznych.

Nast?pstwa dla liturgii

Liturgia ko?cio?a katolickiego od czasu II Soboru
Watyka?skiego znajduje si? w du?ym
kryzysie, który cz??ciowo zosta? zadecydowany „ przy
zielonym stole”, a wi?c nie „ wzrasta?
organicznie”. Nie b?dziemy jednak wchodzi? w ten
obszar. Tutaj niech raczej budzi zainteresowanie
za?amanie si? liturgii na skutek zjawisk grupowo-
dynamicznych.

Szczególnie gwa?townie wymaga si? w??czenia
cielesno?ci do liturgii oraz indywidualizowania
rytów. Przedstawicielem obro?ców akcentów
cielesnych w liturgii jest przede wszystkim Matthew
Fox, który podró?uj?c po wielu pa?stwach, nawo?uje
do nowej liturgii.

Na wyk?adzie w Zürychu, latem 1993, zachwyca? si?
on nowymi rytami, w których ka?dy móg?
bra? udzia?. Centrum nowych rytua?ów jest cia?o. „
Kluczem do rytua?ów, który nazywam
równie? form? sztuki, w której wszyscy musz?
uczestniczy? jest cia?o. Gdy cia?o zostaje
wykluczone, wszystkie formy kultu i nabo?e?stw w
?wiecie chrze?cija?skim musz? si? nie
sprawdzi?. Je?eli ?awki w ko?ciele, na których
siedzimy, s? przykr?cone, nie mo?emy u?o?y?
miejsc w kó?ko, pozostaje tylko czytanie i
odczytywanie. To oznacza, ?e musimy, ca?kiem
?wiadomie, znowu w??czy? w nabo?e?stwa cia?o.
Serce znajduje si? w ciele. Jest to dobrze
strze?ona, tajemnica chrze?cija?ska, ale niestety tam
ono jest. I nie mo?emy otworzy? tego serca,
nie mo?emy odej?? od czystej pracy oczu, jak to
powiedzia? Rilke, od wy??cznego czytania, je?eli
nie w??czymy cia?a.”

Nawet je?eli argumentacja Foxa wydaje si? prosta i w
pewnym sensie religijno-populistyczna, to
przecie? jest zadziwiaj?ce, jak wiele osób czuje si?
wci?gni?tych we w?asne my?li. „ Dlatego od
ludów pierwotnych, których papie? pogardliwie
nazywa poganami, mo?emy wiele si? nauczy?, bo
one swoje nabo?e?stwa, swój kult oddaj? cia?em.
Ludzie ci ta?cz?, bij? w b?ben i wszystko czyni?
w kole, wszystkie rodzaje kultu odbywaj? si? w kr?gu.
Dlaczego? Poniewa? uniwersum jest okr?g?e

background image

78

i to jest metoda, która pokazuje nam, jak podczas
nabo?e?stwa mo?emy wej?? w kosmologi? i jak to
nabo?e?stwo mo?emy od-antropocentryzowa?.” /348

Ju? przed ponad dziesi?ciu laty domaga? si? Siegfried
Essen w czasopi?mie Niemieckiego
Stowarzyszenia Psychologii Pastoralnej, „ Drogi do
Cz?owieka”, w??czenia cia?a do liturgii. Essen
opowiada? si? przede wszystkim za
indywidualizowaniem rytów. Teksty liturgii s? dla
niego w
skostnia?ym j?zyku, który utrudnia dost?p do
religijnych do?wiadcze?. J?zyk musi si? na nowo sta? „
prawdziwy". W jednym z modeli „ liturgii z
w??czeniem cia?a” proponuje zamiast przewidzianych
tekstów dopu?ci? wyra?enia z mowy potocznej. Essen
posuwa si? tak daleko, ?e faworyzuje j?zyk
rynsztokowy. „ Moje wyobra?enie w pierwszym
przypadku: wybija? takt lub tupa? i biega? i ta?czy?
stopami; gesty dawania i brania, rozszerzanie,
oskar?anie i z?o?? za pomoc? r?k; ró?norodna
mimika, uk?ad g?owy, poruszenia oczu i g??bokie
oddechy; nawi?za? i zerwa? kontakt za pomoc?
r?k i oczu, wszystko integrowa? przez postawy cia?a:
ukrywa? si?, odwróci? si? do muru, usztywni?
si?, stawa? si? ruchliwym, odpr??a? si? i m?czy?.
Ca?kiem milcze? po?ród wielu mo?liwo?ci
jednog?o?no?ci i odrzucenia na p?aszczy?nie relacji
(<Alleluja>, <?wietne>, <Tak>, <Kyrie
elejson>, <gó.. ... > (. . .)."

/349

Ju? przed dziesi?ciu laty jasne by?o dla znawców, ?e w
koscio?ach nast?pi? wielkie zmiany.
Ameryka?ski psycholog, Kurt W. Back opisuje ten
proces w 1972 roku, w swojej ksi??ce „ Beyond
Word". Czasopismo „ Dynamika grupowa" ujawnia w
1974 roku kilka stron z tej ksi??ki w j?zyku
niemieckim, pod tytu?em „ Krajobraz ruchu
grupowego”. Back opisuje mi?dzy innymi, jak grupy
Encounter coraz bardziej zast?powa?y religi? i jak, w
zacz?tku, powstawa?y nowe formy liturgii, z
którymi dzisiaj „ eksperymentuj?” tzw. post?powi
ksi??a: „ religijni cz?onkowie grup Encounter
przekraczaj? czasami ró?nice mi?dzy rytami grupy i
rytami religijnymi. W ten sposób u niektórych
wspólnot przysz?o?ciowych, np. w „ Center for the
study of the person", celebruje si? msz?
nieortodoksyjn?, w której ??cz? si? elementy grupy
Encounter z elementami rytu katolickiego." /350

Mniej wi?cej w tym samym czasie (1971) James
Lynwood Walker w swojej ksi??ce „ Cia?o i dusza

– terapia Gestalt i do?wiadczenia religijne”
przedstawi? nawet syntez? terapii Gestalt i teologii
/351 i
w tym samym roku Bernhard Gunther wyda? album ze
zdj?ciami „ What to Du Until the Messiah
Comes”, w którym udokumentowane s? nowe,
zindywidualizowane przez w??czenie psychotechnik,
wynik?e z tego ryty. Sekwencje zdj?ciowe s?
zatytu?owane np. nast?puj?cymi tematami: K?piel
nowego narodzenia, ceremonia ponownego
zmartwychwstania, ?amanie chleba, umywanie nóg,
ochrzci? samego siebie, udzielanie komunii, ceremonia
?lubu, pozdrowienie pokoju. Wszystkie sceny
rozgrywaj? si? w lu?nych grupach, np. na pla?y lub na
pikniku. Ka?dy mo?e gra? ka?d? rol?.

Tymczasem artyku?ów i ksi??ek na ten temat nie da si?
ju? policzy?. Oto kilka przyk?adów: „
Przeta?czone ?ycie: u?wi?caj?ca liturgia” (wydawca
Bodo Leinberger, Hamersbach: wydawnictwo:
Wort und Bild, 1993) chce przezwyci??y? tradycyjne
elementy mszy ?w. Autorzy, mi?dzy innymi
tak?e Walter J. Hollenwerger (por. rozdzia? o wielkich
eksperymentach grupowo-dynamicznych)
przedstawiaj? swoj? „ Liturgi? do dotkni?cia”.

W Würzburgu diecezja na swoich oficjalnych kursach
pastoralnych oferuje „ Zabaw? i taniec” przy
o?tarzu, wg motto „ Nud?, ospa?o?? i kicz podczas
nabo?e?stw przekszta?ci? w zabaw? i taniec".

Proboszcz z parafii St. Ludwig we Frankenthalu
informowa? swoich parafian o zaletach
liturgicznego ta?ca. Pisa? on w swoim li?cie otwartym
z dnia 23. marca 1993, ?e chcia?by
przekaza? parafii jak on sam prze?y? kurs na temat
ta?ca liturgicznego. Jak uwalniaj?ce i g??boko
poruszaj?ce mo?e by? to, gdy modli si? nie tylko
g?ow? ale i ca?ym cia?em, szczególnie gdy si?
ta?czy. W parafialnej gazetce „ Siewca” z
Biel/Szwajcaria og?asza si? nie tylko „ Praktyk?
ca?kowitej równowagi energii”, lecz proboszcz
zaprasza osobi?cie do medytacyjnego ta?ca: „ Temat
dnia: Spotkanie z drzewami. Ta?czymy przy
klasycznej i starej muzyce ludowej jak w odnowionej,
ch?opskiej chacie i na le?nej ??ce.”

Zreformowany proboszcz Georg Schmidt, który znany
jest z powodu ostrych ataków na, jego
zdaniem, fundamentalne ugrupowania, napisa? w
krótkiej informacji do dziennika szwajcarskiego:

„ Gdy nasza modlitwa w my?lach i s?owach nie
przekonuje ju? wielu ?wiadków, dlaczegó?by raz
nie modli? si? ta?cz?c?”/353

background image

79


Nabo?e?stwa grupowo-dynamiczne

Nabo?e?stwa grupowo-dynamiczne by?y dotychczas
sprawowane raczej przez m?odzie?,
poniewa? wielu ksi??y mylnie s?dzi, ?e m?odzie?y
trzeba troch? „ zaoferowa?”, a stare formy nie
przemawiaj? ju? dzisiaj do nikogo.

Przyk?ad, który podamy pochodzi z Mszy ?w., która
by?a sprawowana w katolickim internacie na
rozpocz?cie roku szkolnego 1995: Podczas wchodzenia
uczniów do ko?cio?a, zacz?? tyka?
metronom na o?tarzu, co by?o wzmocnione przez
mikrofon. Ksi?dz powiedzia? kilka
wprowadzaj?cych s?ów na temat „ Czasu”. Nast?pnie
wszyscy mieli odda? swoje zegarki, aby
mo?na by?o si? przekona?, jak to jest, gdy nie ma
czasu. Potem kto? wzi?? do r?ki mikrofon i
milcza? przez minut?. Na koniec wszyscy obecni
uczniowie mieli zastanowi? si? w duchu przez
jedn? minut?.

Potem zaprezentowano cztery odcinki czasu. Pierwszy
nazywa si? „ Porz?dek czasu”, który mia?
by? uwidoczniony przez wspólne klaskanie w takcie
sekundowym. Dalej nast?puje „ Chaos czasu":
Wymaga si? od gimnazjalistów, aby krzyczeli na pe?ne
gard?o i tupali. Ko?ció? wype?nia si?
okropnym ha?asem. Je?eli jacy? uczniowie nie
uczestnicz? w tym, inni szalej? podwójnie i potrójnie.
Po oko?o pó? minuty ha?as rozrywa huk strza?u
pistoletowego, tak, ?e natychmiast nast?puje
spokój. „ Oczekiwanie” to nazwa trzeciej cz??ci. Nic
si? nie dzieje. Niektórzy staj? si? nerwowi i
zachowuj? si? tak jak podczas Mszy ?w. G?o?no
wo?aj? „ Niech si? to ju? zacznie!”, „ Jak to
jeszcze d?ugo potrwa?”, „ Jazda, naprzód, do roboty!”
Ostatnia cz??? to ?piewnie tekstu w j?zyku
angielskim o tym, ?e czas si? za?ama?. Jako melodi?
wybrano temat znanej muzyki rockowej.
Wkrótce ?piew podtrzymywany jest przez organy
elektryczne i perkusj?. Atmosfera staje si?
podobna jak na koncercie rockowym. Nast?puje
ponowny strza? z pistoletu i muzyka zostaje
przerwana.

Po tym show nie oby?o si? bez kilku protestów, ale
nauczyciele wyrazili stanowisko, ?e przecie? jest
to jakas to alternatywa do fundamentalistycznych
nabo?e?stw katolickich.

Polityczne nabo?e?stwa na bazie grupowo-
dynamicznej

Nabo?e?stwa prowadzone grupowo-dynamicznie
stanowi? nie tylko show i efektown?
sieczk?. Ich celem jest mobilizowanie ludzi, aby si?
silniej eksponowali i to zawsze w
sensie celowych za?o?e? ruchu grupowo-
dynamicznego. Podobie?stwa do znanych technik
manipulacyjnych s? do udowodnienia. Niestety
dotyczy to równie? nabo?e?stw, które za pomoc?
na?ladowania takich metod staj? si? imprezami
agitacyjno-propagandowymi. Poni?szy przyk?ad nie
jest odosobniony, a jedynie prezentuje ich niezliczon?
ilo??. Chodzi o „ Polityczn? Msz? ?w.” w
katolickim Romerohaus w Lucernie.

Na wy?ej wymienionej Mszy ?w. siedzi w niedziel?
rano ok. 200 osób wokó? sto?u, na którym le??
w miskach jab?ka. Publiczno?? jest mieszana, g?ównie
“alternatywna”, ale obecne s? równie?
siostry zakonne i ludzie starsi.

Uczestnicy zostali ju? przez pó?tora dnia „
przepracowani" psychologicznie na „ warsztatach", w
których musieli si? najpierw odpr??y?, nast?pnie „
ca?kowicie wda? si? w kontakt”, potem zostali
skonfrontowani z „ okropno?ciami systemu” i w ko?cu
zosta?y im zakodowane nowe, lu?ne
rozwi?zania, nie daj?ce si? okre?li? prostym
zró?nicowaniem. G?ówny zadanie polega?o na
wy?amywaniu si? z sytemu, poprzez odmow?, b?d?
zostaj?c partyzantem. Ju? dekoracja
wewn?trznych i zewn?trznych pomieszcze?
prowadzi?a w kierunku nowego stylu ?ycia i znaczy?a
wi?cej dla uczestników ni? jednorazowy drogowskaz.
Na wewn?trznych i zewn?trznych ?cianach
kompleksu budynków wisia?y wyci?te z papieru,
kontury osób, opatrzone takimi has?ami jak: „
Wybieram sobie miejsce!", – „ Nie odchodz? st?d”– „
Jestem ciekawy waszych do?wiadcze?,
nadziei i walk".

Po muzycznym wej?ciu, aby za?wiadczy? o subtelnej
postawie oporu wobec „ istniej?cych
stosunków”, jedna z przemawiaj?cych osób
wprowadzi?a metod? grupowo-dynamiczn? 200
obecnych osób, w nastroje wg ?ycze?. Z odpowiedni?
intonacj?, od ura?enia do wspó?czucia,
prowadz?ca poprosi?a obecnych o przypomnienie
sobie tematów i my?li w grupach roboczych.
Nast?pnie mia?o si? odczuwa? smutek, z?o??, nadziej?
i beznadziejno??, Takie uczucia powinno si?
by?o w sobie odnale?? i da? im jeden raz upust.
Nast?pi?a faza milczenia – osoba prowadz?ca
ponownie podkre?li?a w sugestywny sposób: a?eby
móc odczu? w?asne ?zy i z?o??.

background image

80

Po tej fazie z?amana zosta?a prywatno?? i nast?pi?a
otwarto??. Nie powinno zosta? ?adnych
prywatnych ?ez, smutku, z?o?ci i beznadziejno?ci,
prowadz?ca powiedzia?a: „ Chcemy pozwoli? si?
otworzy?, chcemy si? dzieli?, aby twoje ?zy by?y tak?e
moimi ?zami.” Powinno si? równie? podej??
do mikrofonu i podzieli? si? swoimi uczuciami z
innymi, aby wzajemnie móc dzieli? uczucia.
Pierwsze ?wiadectwo wyrazi ona, tak jak by?o
omówione, aby wej?cie innych by?o ?atwiejsze.
Pierwszy uczestnik informuje w pijanym nastroju, ?e
jest „ zatrudniony” w zak?adzie karnym, gdzie
si? znalaz? dla poprawienia warunków wykonywania
kary i za?o?enia w?ród wi??niów organizacji
pokojowej. Wi?zie?, którego pierwsze wyst?pienie
zosta?o omówione, nie by? zwyczajnym
cz?owiekiem lecz wi??niem, który siedzia? z powodu
powtarzaj?cej si? pedofilii: po pierwszej karze
3 lat i po recydywie zosta? ponownie skazany na 7 lat.

Po votum pedofila jeszcze kilka osób zaj??o
stanowiska, poczym wsta?a ówczesna naczelny
redaktor „ Go?ca ko?cielnego” z Zurychu, wytkn??a w
bojowym ataku, ?e dotychczas tylko
m??czy?ni si? wypowiadali. Wywo?uje kobiety z
grupy roboczej „ Frauenpalaver” – aby si?
podnios?y, tak jak to rano by?o omówione. „ I teraz"
kontynuuje, „ podajmy sobie r?ce i czujmy w
nas si?? i energi? i ta energia nie b?dzie utracona, gdy
znowu opu?cimy r?ce.” Jej ton by? nieco
ostry i rozkazuj?cy. Nada? akcji kobiet co?
przymuszaj?cego.

Moderatorka ko?czy t? faz?, skar??c si?, ?e czuje teraz,
i? w pomieszczeniu by?o jeszcze wiele ?ez,
które s? realno?ci?. Te ?zy, powiedzia?a, zabierzmy
teraz do domu, to jest codzienne, ma?e zadanie.
Zamyka ten etap s?owami: „ Chcemy pozwoli? na
z?o?? i rozwija? opór.”

Nast?pn? cz??? okre?la dalsza pie??, która by?a stale
powtarzana: „ Daj nam serce wielkie do
mi?o?ci i silne do walki”. Mi?dzy apelami o wspólnej
sile, mówi?o si? i ?piewa?o o rezygnacji,
odmowie i oporze – ca?a ceremonia wydawa?a si? by?
zaplanowana z detalami, np. w którym
momencie uderzy gong itd.

Ani na moment nie zaniechano dzia?ania politycznego.
Monika Stocker, lewicowy polityk z Zurychu
wyst?pi?a z has?ami mobilizuj?cymi: Nie potrzeba
nam rzeczowych s?ów, potrzebujemy
s?ów-czynów, powtarza?a to kilka razy, za ka?dym
razem coraz usilniej. Nie mo?na by? aktywnym

bez stawiania pyta? o w?adz?, nawo?uje obecnych: „
Musimy zabi? z?otego cielca! Musimy
zaprowadzi? porz?dek – ale nie a la USA! Biedni s?
naszym zwierciad?em. Musimy zorganizowa?
oniemia?ych i sta? si? ich g?osow? tub?! Teraz jest
czas dzia?ania!”

Szczytowym punktem w tym agitacyjno-
propagandowym psycho-dramacie jest wyst?pienie
Ulricha
Duchrowa, reformowanego profesora teologii z
Heidelbergu, duchowego rektora „ procesów
soborowych”, ruchu “Kairos”, b?d?cego od lat na
tournee z takimi imprezami. To, co ma powiedzie?
o swoim udziale w przewrocie w Etiopii (w latach 70-
tych, jak tymczasowo obalony dyktator
Mengistu zosta? doprowadzony do w?adzy),
wpasowane jest w ca?o?ciowy obraz. Celowo wybiera
on z Biblii teksty, w których jest mowa o uciemi??eniu
i wyzwoleniu w Tu i Teraz. Rozpoczyna
wyj?ciem Izraelitów z Egiptu (Wyj 6,5: „ Ja tak?e
us?ysza?em j?k Izraelitów, których Egipcjanie
obci??yli. . . . ”) Ko?czy to uwag?, w atelier
postawione zosta?o pytanie, co nale?y dalej robi?: „
Czy podejmiemy walk? z Goliatem (<naszym
systemem>), czy stworzymy subkultur??” Duchrow
poucza s?uchaczy, ?e wg Biblii nie istniej? dwie
mo?liwo?ci. Wymienia Amosa i innych proroków,
którzy napi?tnowali i wykre?lili niesprawiedliwo??,
tak ?e równie? dzisiaj system w?adzy musi by? „
transformowany". „ Chodzi o prac? nad transformacj?
systemu, ale równie? chodzi o sprzeciwy.”
Ju? w 2 stuleciu poszli niektórzy w góry – jako
partyzanci (!) – inni na pustyni? lub udali si? na
emigracj? wewn?trzn?.”

W powi?zaniu z opisem w 1 ksi?dze Machabejskiej (1
Mach 2) wybiera on miejsce z Biblii, w
którym pobo?ni ?ydzi bronili si? przed rozkazem króla,
aby przyjmowa? hellenistyczne zwyczaje.
Cz??? ?ydów posz?a w góry i zosta?a niemi?osiernie
wyt?piona, inna cz??? walczy?a w górach z
bezwzgl?dnym panowaniem obcych i w ko?cu w tej
walce wyzwole?czej odnios?a sukces.
Duchrow wykorzystywa? te miejsca, aby pod?ega?
walk? o wyzwolenie z systemu – bez wzgl?du
na realn? tre?? przekazu, bowiem w?a?nie prawowierni
?ydzi bronili si? przed rozk?adem swojej
wiary.

Aby podtrzyma? dalej wyobra?enie przeciwstawienia
si? istniej?cemu systemowi i umocni? je,
przedstawia on nast?pny obraz. Tym razem przytacza
ksi?g? Daniela (2, 31) ukazuj?c? walk?

background image

81

partyzanck?. Chodzi w niej o sen króla
Nabuchodonozora, który mia? wyt?umaczy? prorok
Daniel.
Królowi ?ni? si? wielki pos?g (kolos), który sta? na
drewnianych stopach i zosta? str?cony ma?ym
kamieniem. Duchrow przenosi t? apokaliptyczn?
histori? na dzisiejsz? Europ?, która mo?e by?
zniszczona przez ma?y kamie?. „ Niektórzy widz? ten
kamie? jako symbol partyzanckiego
bojownika. Mo?e jest to kamie? z Alp Szwajcarskich?”
– obecni u?miechali si? i czuli docenieni w
zwi?zku z lokalnym patriotyzmem.

Nabo?e?stwa prowadzone grupowo-dynamicznie nie
s? ju?, jak to ?atwo wykaza?, nabo?ne. Tu
chodzi o imprezy polityczne, podczas których
prostoduszni i dobrze wierz?cy chrze?cijanie s?
trenowani na religijnie nieaktywnych i wycofywanych
ze spo?eczno?ci oraz kultury. Wzrastaj?ce
indywidualizowanie, u podstawy którego le??
wszystkie psychotechniczne koncepty, prowadzi
ostatecznie do zatomizowania i anarchizacji
spo?ecze?stwa. Ten rozwój od d?u?szego czasu
obserwowali i opisywali przedstawiciele tej ideologii.
Sam Eugen Drewermann zosta? przez nich
uhonorowany, jako przygotowuj?cy anarchistyczne
spo?ecze?stwo i szanowany jako przyk?ad.

Drewermann jako przyk?ad dla rewolucjonistów

Przed kilkoma laty ten podstawowy ruch zdo?a? sobie
zbudowa? wewn?trz ko?cio?a
katolickiego zintegrowan? figur?, która ??czy?a w
sobie my?lenie ekologiczne, podstawy
demokracji, globalizm i wszystko to, co p?dzi?o z
pr?dem czasu – w dodatku po??czone z
objawionym obrazem „ ca?kowitej ofiary”: bez auta,
telefonu i nawet lodówki, Eugena
Drewermanna.

Za?o?yciele wielu podstawowych ko?cio?ów wzi?li
sobie Eugena Drwerrmanna jako wzór. I tak
np.: Günter Fessler, przewodnicz?cy „ Sieci dzia?a? w
Kolonii”, który na pocz?tku wrze?nia 1993
zosta? przeniesiony tymczasowo w stan spoczynku
przez arcybiskupa, kardyna?a Joachima
Meisnera, bowiem w fesslersowskiej parafii w
Dusseldorfie powsta?y niesnaski. Jaki? czas pó?niej
Fessler wyst?pi? otwarcie z nast?puj?cym
og?oszeniem: „ Zaniepokojeni ksi??a szukaj?
zaniepokojonych chrze?cijan, którzy chc? za?o?y?
ruchom? parafi? na terenie Köln, Düsseldorf.”
Ponad sto osób posz?o za wo?aniem „ Kölner Stadt-
Anzeiger” (8 listop. 1993) (miejskiej gazety

og?oszeniowej w Kolonii). Cele w gazecie zosta?y
sformu?owane w nast?puj?cy sposób: „
Wszystkim zebranym le?y na sercu prze?ycie
wspólnotowo?ci; katolickiej wspólnoty, która jest
wolna od ci??aru niektórych moralnych wyobra?e?
Urz?du Ko?cio?a. Na ka?dym spotkaniu
wspólnota chce ?wi?towa? msz?, któr? sama
ukszta?tuje.” Program nowego „
demokratyczno-chrze?cija?skiego ko?cio?a” nakre?li?
Fessler 19 listopada w tej samej gazecie: „
Nadszed? teraz czas, aby wszystko to, co teolog z
Paderborn, Eugen Drewermann krytykowa? w
Urz?dzie Ko?cio?a, zosta?o zrealizowane. W tych
krokach b?dzie on nas popiera?.” Konkretnie
oznacza to (jak zauwa?y?a dziennikarka): „ Koniec z
uznawaniem Papie?a jako g?owy
wierz?cych.” Gdyby to by?o wszystko, co w zwi?zku z
tym wi??e si? z osob? Drewermanna, nie
by?oby to niczym nowym. Ale Eugenowi
Drewermannowi od jakiego? czasu asystuj? równie?
radykalni lewicowi, i dlatego powinno to zosta? troch?
dok?adniej wyja?nione.

Drewermann i radykalna lewica

Artyku? „ Polityka duszy – wywrotowy potencja?
teologii Drewrmanna” Helmuta Thielena ujawnia
najlepiej lewicowe nadzieje. Thielen wychodzi od
tego, ?e dzisiaj ?adne wyzwolenie zewn?trzne nie
nast?pi bez wyzwolenia wewn?trznego. Z tego wynika
wyobra?enie celu; mie? wp?yw na wn?trze
cz?owieka. Zachowanie, a szczególne uczucia, które
le?? u podstaw tego zachowania, powinny
zosta? przemienione. Ludzie powinni uwa?a? jedynie
swoje prywatne upodobania i opinie za
w?a?ciwe i te uznawa?, jako jedyny autorytet.
Podst?pno?? tej strategii polega na tym, ?e wiele
osób prze?ywa to jako dowarto?ciowanie znaczenia
siebie samego i st?d wynika fascynacja takimi
my?lami. Idzie tu jednak o wielkie zubo?enie, bo
cz?owiek zostaje odci?ty ze wszystkich swoich
powi?za?: intymnych, prywatnych, rodzinnych,
spo?ecznych, kulturalnych i metafizycznych. Im
wi?cej ludzi to b?dzie na?ladowa?, tym wcze?niej
zaistnieje (planowane) prawdopodobie?stwo, ?e
za?ami? si? podstawy naszej, wspólnej istotowo?ci. To
odpowiada dok?adnie wk?adowi Adorno,
który do przemiany spo?ecze?stwa nie zak?ada?
rewolucji lecz implozj?, a wi?c wzajemne
wyniszczanie si? uk?adów pa?stwowych i
spo?ecznych.



„ Drewermann: najkonsekwentniejszy rewolucjonista"

background image

82


Drewermann jest jednym z najradykalniejszych
obro?ców

„ wyzwolenia wewn?trznego”. Dla Thielena,
Drewermann jest jednym z najkonsekwentniejszych
rewolucjonistów w ogóle, od którego lewica powinna
bra? przyk?ad. „ Wielu lewicowych nie mo?e
nawet marzy? o polemicznej ostro?ci i
bezkompromisowej wyrazisto?ci, z któr? on, podczas
swego
wyk?adania Kazania na górze, i nie tylko wtedy,
zaatakowa? ekonomi? i polityk? aktualnego
kapitalizmu.” /354 To, czego tak rewolucyjnie
dokonuje Drewermann, to ca?kowite odrzucanie
pa?stwa, w?adzy i polityki. On nie propaguje jakiego?
innego modelu pa?stwa czy innej polityki: on
chce uwolnienia ludzko?ci w ogóle od pa?stwa,
w?adzy i polityki, poniewa? wed?ug jego rozumienia,
pa?stwo i polityka oznaczaj? ograniczenie i przymus
oraz niewolnictwo ludzi, tyle tylko ?e stale „
ubierane w nowe opakowania". „ Poniewa? w tej
polityce i w ekonomii przez ni? za?o?onej,
cielesna i duchowa n?dza poszczególnych, którzy
powinni by? szcz??liwi, syci i humanitarni,
zostaje zakonserwowana i umocniona." /355

W jednym z wywiadów dla magazynu „ Stern" z dnia 4
kwietnia 1994, Drewermann potwierdza te
podwaliny: „ Drewermann: Istotnie nikt rzeczywi?cie
nie chce, aby wywrotowa si?a ewangelii
z?ama?a istniej?ce struktury w?adzy. (. . .) Stern: Je?eli
Ko?ció? powinien si? tak bardzo troszczy?
o psychiczne dobro pojedy?czych osób, czy mo?e
wtedy prze?ama? polityczne struktury w?adzy, jak
pan tego wymaga?? Drewermann: W?a?nie wtedy.
Tam, gdzie si? uda, wprowadzi? w g??b siebie
poszczególne osoby i pomóc im siebie zaakceptowa?,
poniewa? ka?dy, jak wszyscy inni ludzie jest
zaakceptowany przez Boga, to zmieni si? ich
wzajemny stosunek do innych ludzi i równie?,
zasadniczo, ich pogl?d na otoczenie. Kto? taki nie
b?dzie si? ju? wywy?sza? nad innych i
eksploatowa? swoje ?rodowisko bez ogranicze?.”/356



Anarchia jako cel

To uwolnienie ka?dego powinno zatem dzia?a? jak
lawina i ogarnia? wszystko, pocz?wszy od
najmniejszej wspólnoty a? do struktur pa?stwowych. „
Ten (. . .) polityczny podst?p polega na tym,
aby w duchowo?ci i wspólnotowo?ci pozwoli?
wzrasta? tym si?om i formom oraz je odbudowywa?,

które w swej wewn?trznej logice i dynamice,
odpowiednio do rewolucyjnego sposobu, musz? si?
obróci? przeciw panuj?cej polityce i ekonomii, która
likwiduje wszystkie bezpo?rednie
lewicowo-polityczne próby.” /357 Celem
samowyzwolenia powinno by? zatem ca?kowite
wycofanie
si? ze spo?eczno?ci oraz kultury, now? spo?eczn?
form? organizacji, wg tego modelu, jest
anarchia. „ Ta nie- i anty-polityka chrze?cija?skich
sposobów wiary, wymaga?a podstawowego
dystansu do wszystkich, tak?e marksistowsko
ugruntowanej polityki si?y oraz do jej form: partii,
pa?stwa itd. Tej, wyra?nie bolszewickiej i raczej
bankrutowi spo?eczno-reformatorskiemu
przeciwstawia ona ca?kiem w?asny rodzaj polityki.
Dopiero ona jest prawdziw?, rewolucyjn? drog?.
Jej bieguny to medytacja i walka, duchowa kultura w
wierze, bli?ni, wspólnota i przewrót.
Religijno-polityczny cz?owiek staje si? mistycznym
rewolucjonist?. (. . .) Spo?eczna strona takich
dzia?a?, cel i droga do wewn?trz samego siebie
stanowi teokratyczn? anarchi?.”/358

Istotnie wydaje si?, ?e tego rodzaju model jest
dyskutowany w kr?gach ko?cielnych. Czasopismo „
prze?om”, w Lucernie, wydrukowa?o na jesieni 1994,
otwarty list „ Anarchiczna diecezja” do
w?a?nie wybranego i tymczasowo wycofanego z
urz?du, biskupa Bazylei, Hansjörga Vogla. List
by? podpisany przez Markusa Friedli, instruktora
doros?ych i wspó?pracownika grupy roboczej „
Ko?ció? w dialogu” w Bernie, przyjaciela biskupa z
m?odzie?czych lat. Dok?adnie w wy?ej
omówiony sensie czytamy tam “..... zachodzi mimo
wszystko obawa, ?e nasz zwi?zek mo?e si?
zamieni? w negatywny: Gdy byli?my rówie?nikami,
mogli?my by? zwierzchnikami – lub
podporz?dkowani. Ale przyja??, partnerstwo,
solidarno?? nie znosi ?adnej hierarchii, ?adnego
panowania, jak wielce by?yby one ?wi?te. Anarchia,
brak panowania powinny szeroko naznaczy?
nasze zwi?zki. Cudowne s?owo pochodzi od Bakunina:
Anarchia jest porz?dkiem bez gwa?tu. Nie
tylko anarchistyczne zwi?zki, lecz równie?
anarchistycznie uporz?dkowana diecezja. Jaka pi?kna
wizja! ..... to by?by najbardziej jezusowy
ko?ció?.”/359

Kiedy? trzeba siebie zapyta?, czy opisana strategia jest
tylko jak?? egzotyk? i dlatego nie jest brana
powa?nie pod uwag?, albo te? idzie jednak o
wywo?uj?cy obawy, prze?om. Ci?gle jednak niestety
okazuje si?, ?e wielu zatroskanych o obecn? kondycj?
Ko?cio?a i cywilizacji nie docenia tej

background image

83

wywrotowej roboty oraz jak daleko post?powe „
planowane zmiany spo?eczne” s? ju? dzisiaj
obecne, i w ogóle czy cel jeszcze nie zosta?
zrealizowany. Od blisko 50 lat tzw.
grupowo-dynamiczne metody lub psychotechniki,
które nie maj? nic wspólnego z psychologi? g??bi,
s? wprowadzane w ci?gle nowych wariantach i ci?gle
szerzej uzasadniane, aby zmieni? wn?trze
cz?owieka. Smutno jest patrze?, jak w takim kierunku
przeciwnym, który jest przeciw istocie i
przeznaczeniu cz?owieka, zmienia si? spo?ecze?stwo i
Ko?ció?.

Ko?ció? zawsze by? gotowy odnawia? si? – „ Ecclesia
semper reformanda”. Ale to, co
obserwowali?my podczas ostatnich dziesi?tek lat, to
by?a sztuczna, zaplanowana zmiana, która w
wielu obszarach wykazuje zamiary totalitarne. Brakuje
opracowania pe?nego jej skutków w
spo?ecze?stwie i w ko?cio?ach.

W obszernym wywiadzie Horsta Seewalda z
kardyna?em Ratzingerem /360 stwierdza on o ko?ciele
katolickim: „ To co wydarzy?o si? po II Soborze
Watyka?skim, gdy my?li si? o fa?szywej
gorliwo?ci, mo?na by okre?li? jako zbli?one do
rewolucji kulturalnej, wraz z wyprz?taniem
ko?cielnych budowli, zmian? oblicza kleru i zakonu.
Wielu ju? dzisiaj ?a?uje takich pochopno?ci. Ale
w ?ywym ko?ciele b?d? si? na pewno tworzy? nowe
formy wyrazu. Ten ruch idzie pe?n? par?.
Podczas tego b?d? musia?y zosta? oddzielone, jak
zawsze w procesie zmagania, plewy od pszenicy,
wg s?ów aposto?a: <Ducha nie ga?cie. . . . . Wszystko
badajcie, a co szlachetne zachowujcie.> (1
Tes 5, 19–21)".

Materia? tej ksi??ki, zbierany w ci?gu wielu lat, niech
si? przyczyni do tego badania.


Zapodał w wersji elektronicznej:
„jasiek z toronto”




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dynamika grupowa
Dynamika Grupowa
Dynamika Grupowa
Dynamika i role grupowe prezentacja
Dynamika1
Techniki wywierania wplywu oparte na dynamice interakcji
Indywidualne a grupowe podejmowanie decyzji 3
a dusza grupowa
Analiza dynamiczna chodu w fazie podporu
Procesy grupowe
dynamika bryly sztywnej(1)
CECHY STRUKTUR ORGANIZACYJNYCH PRACA GRUPOWA 17 KWIETNIA[1]
Psychoterapia grupowa
Kurs 03 Dynamika
Parzuchowski, Purek ON THE DYNAMIC
Automatyka dynamiakPAOo 2

więcej podobnych podstron