199706 skrzydlaci przyjaciele

background image

Â

WIAT

N

AUKI

Czerwiec 1997 79

mowl´ctwie. Jednak póêniej pos∏ugujemy
si´ g∏ównie „szerokopasmowymi” detek-
torami, wystarczajàco uniwersalnymi, aby
charakteryzowaç zmienne otoczenie che-
miczne organizmu.

A teraz unieÊmy powiek´. Soczewka

oka wyÊwietli obraz na Êwiat∏oczu∏ym
ekranie – siatkówce. Podobnie przy ka˝-
dym odddechu powietrze omywa pokry-
te Êluzówkà sklepienie jamy nosowej, po-
nad którà znajdujà si´ wyspecjalizowane
narzàdy – tzw. opuszki w´chowe. U doj-
rza∏ego osobnika zawierajà one oko∏o
3 mln komórek receptorowych, które kon-
taktujà si´ z wilgotnà wyÊció∏kà jamy no-
sowej za pomocà cienkich wypustek ner-
wowych zakoƒczonych kilkoma w∏oskami
w´chowymi. Jest to tzw. nab∏onek w´cho-
wy, który bada wszelkie czàsteczki docie-
rajàce doƒ przez wodnistà Êluzówk´. Ka˝-
da komórka receptorowa wysy∏a te˝
w∏asne w∏ókno nerwowe kilka centyme-
trów w gór´. Wiàzki delikatnych „kabel-
ków” przechodzà przez otworki w cien-
kiej p∏ytce kostnej (blaszce sitowej)
i przekazujà impulsy elektrochemiczne
dalej, do tzw. p∏atów w´chowych w
przedniej cz´Êci mózgu.

Informacje w´chowe przetwarzane sà

zupe∏nie inaczej ni˝ wzrokowe; nie ma tu
równie˝ ˝adnych analogii z detekcjà trzech
barw podstawowych w siatkówce oka.
Nerw wzrokowy to gruby, ˝ywy kabel,
którym biegnà miliony pojedynczych sy-
gna∏ów z poszczególnych komórek siat-
kówki. Te wielokrotnie powielane impul-
sy mo˝na Êledziç nawet wewnàtrz mózgu,
dopóki nie osiàgnà warstw wyspecjalizo-
wanych w przetwarzaniu obrazu.

W przypadku zapachów nie istnieje ta-

kie proste przypisanie sygna∏ów. Nie mo˝-
na te˝ wyró˝niç naturalnych „wymiarów”;
usilne próby znalezienia ograniczonej licz-
by podstawowych woni doprowadzi∏y
donikàd. Najnowsze prace sugerujà, ˝e
w nosie znajduje si´ co najmniej 1000 ro-
dzajów komórek w´chowych. Co wi´cej,
wiele z nich potrafi reagowaç na rozma-
ite zapachy. System ten dzia∏a lepiej, ni˝
gdyby zak∏ada∏ czu∏oÊç na pewnà skoƒ-
czonà liczb´ bodêców stymulujàcych kon-
kretne receptory. Neuronalne Êcie˝ki
w p∏atach w´chowych sà wyraênie po-
krzy˝owane i zap´tlone.

Nie znamy jeszcze szczegó∏ów dzia∏a-

nia systemu, który odgaduje najbardziej
prawdopodobne skojarzenia mi´dzy do-
chodzàcymi sygna∏ami i zapachami. Skom-
plikowana sieç neuronalna odpowiedzial-
na za sprawnoÊç tego najstarszego zmys∏u
wydaje si´ jednak dzia∏aç w sposób na-
tychmiastowy, inaczej ni˝ wyspecjalizo-
wane uk∏ady wy˝szego rz´du, które za-
wiadujà percepcjà wzrokowà.

T∏umaczy∏

Robert Ko∏os

SKOJARZENIA

James Burke

Skrzydlaci przyjaciele

KOMENTARZ

C

zytajàc pewnego wieczoru Joh-
na Keatsa Od´ do s∏owika (w koƒ-
cu dlaczegó˝ by nie?), uÊwiado-

mi∏em sobie, i˝ w szkole nigdy nam nie
mówiono, ˝e to nie Anglicy wynaleêli
romantyzm i ˝e wszystko zacz´∏o si´
w XVIII-wiecznych Niemczech od gru-
py naukowców z Weimaru, którzy pa-
rali si´ te˝ piórem i którzy w wi´kszo-
Êci mieli „k∏opoty domowe”. Ludzi
takich jak Goethe (ten ich nie mia∏), Frie-
drich W. J. Schelling (mia∏) oraz bracia
von Schlegel: August i Friedrich (obaj
mieli).

W∏aÊnie August (w którego ˝onie du-

rzy∏ si´ jego brat, dopóki nie uciek∏a
z Schellingiem) sformu∏owa∏ podstawo-
we idee romantyzmu dla wszystkich,
którzy zabrali si´ na ten wózek, nie wy-
∏àczajàc Keatsa. Tak czy owak, w 1804 ro-
ku August zakocha∏ si´ niefortunnie
w królowej sfer plotkarskich, madame
Germaine de Staël, znanej z g∏´boko wy-
ci´tych dekoltów, apodyktycznych sà-
dów na wszelkie tematy oraz tego, ˝e
depta∏a jej po pi´tach francuska policja.

Biedak mia∏ sp´dziç reszt´ swego ˝y-

cia, uganiajàc si´ za damà swego serca
po ca∏ej Europie w charakterze jej pie-
ska salonowego i marzàc, by mia∏a mniej
kochanków. W przerwach mi´dzy nimi
zdà˝y∏a napisaç rozpraw´ o niemieckiej
kulturze, powieÊç „z ˝ycia” oraz nara-
ziç si´ Napoleonowi kilkoma zjadliwy-
mi uwagami o cesarzach. Z tego˝ to w∏a-
Ênie powodu musia∏a umykaç przed
jego s∏u˝bami bezpieczeƒstwa. Los by-
wa przewrotny – Napoleon, ˝ywiàcy do
niej tyle wrogoÊci, swe dojÊcie do w∏a-
dzy w du˝ym stopniu zawdzi´cza∏ jej
ojcu, Jacques’owi Neckerowi, i jego nie-
udolnoÊci w rozporzàdzaniu bud˝etem
Francji w czasach, gdy by∏ ministrem
finansów.

W 1778 roku do Neckera zwróci∏ si´

pewien szwajcarski wynalazca, niejaki
Fran•ois Argand, który opracowa∏ no-
wà metod´ destylacji brandy i w zamian
za jej udost´pnienie chcia∏ uzyskaç dla
siebie monopol na po∏udniu Francji.
Necker wyrazi∏ na to zgod´, tak wi´c
ju˝ w roku 1782 Argand by∏ w∏aÊcicie-

lem trzech dzia∏ajàcych na pe∏nych ob-
rotach gorzelni. Wkrótce zaczà∏ mieç
k∏opoty z nocnà zmianà. Ale ˝e by∏ wy-
nalazcà, wymyÊli∏ te˝ oÊwietlenie (na
które rzuci∏em nieco Êwiat∏a w jednym
z poprzednich felietonów). Zwa˝ywszy,
i˝ w owym czasie w∏aÊnie w Anglii
trwa∏a rewolucja przemys∏owa, zmie-
niajàca technologie i rynek, nie dziwota,
˝e ju˝ w 1784 roku Argand mia∏ swoje
lampy, produkowane tam przez nieja-
kiego Matthew Boultona. Spryciarz ów
mia∏ fabryk´ w Birmingham, gdzie wy-
rabia∏ wszystko – od lamp Arganda, kla-
merek do trzewików i medalionów po
maszyny parowe (partnerem Boultona
by∏ James Watt).

Maszyny parowe Watta odnios∏y tak

wielki sukces dlatego, ˝e Êwietnie dzia-
∏a∏y, a to dzi´ki pomocy, jakiej mu udzie-
la∏ – w czasach, gdy Watt by∏ jeszcze z∏o-
tà ràczkà na uniwersytecie w Glasgow –
profesor chemii, Joseph Black. W swoim
czasie prowadzi∏ on pewne doÊwiad-
czenia nad wytwarzaniem whisky i od-
kry∏ utajone ciep∏o, co z kolei natchn´∏o
Watta pomys∏em zastosowania oddziel-
nego kondensatora, to zaÊ sprawi∏o, ˝e
jego maszyna parowa okaza∏a si´ naj-
lepsza. Innym protegowanym Blacka
by∏ student medycyny, James Graham,
który zdoby∏ s∏aw´ i pieniàdze dzi´ki
szarlataƒskim kuracjom pràdem elek-
trycznym, prowadzonym w swojej lon-
dyƒskiej Âwiàtyni Zdrowia, gdzie za-
trudnia∏ by∏à ladacznic´, Amy Lyon.

Wyrwawszy si´ z ∏ap ró˝nych roz-

pustnych arystokratów, Amy przeisto-
czy∏a si´ w Emm´, najpierw kochank´,
a nast´pnie ˝on´ sir Williama Hamilto-
na, brytyjskiego ambasadora w Neapo-
lu. We W∏oszech sir William poczà∏ „ko-
lekcjonowaç” dzbany i inne drobiazgi
wydobyte ze Êwie˝o odkrytych ruin
w pobli˝u Pompejów i Herkulanum.
Zgromadziwszy wystarczajàcà iloÊç
przeszmuglowanych rzymskich skorup
i obt∏uczonych greckich g∏ów, opraco-
wywa∏ kolejny katalog dla zamo˝nych
londyƒskich kupców. Jedna z jego ksià-
˝eczek o klasycznych starociach zain-
spirowa∏a angielskiego ceramika Josia-

background image

80 Â

WIAT

N

AUKI

Czerwiec 1997

ha Wedgwooda do zaprojektowania
s∏ynnego neoklasycznego serwisu obia-
dowego, na którym jada∏y królowe i któ-
ry ochrzci∏, wiedziony dobrym wyczu-
ciem reklamy, mianem „ceramiki
królewskiej”.

W rozÊwietlone blaskiem ksi´˝yco-

wym noce Wedgwood do∏àcza∏ do t∏u-
mu wolnomyÊlicieli – masonów, kwa-
krów i im podobnych, którzy gotowi byli
przemierzaç góry i doliny, by zebraç si´
w czyimÊ domu i dyskutowaç tam o
wszystkim, od tematów naukowych po-
czàwszy, a na ostatnich wyczynach ame-
rykaƒskich rebeliantów skoƒczywszy. Je-
den ze wspó∏towarzyszy Wedgwooda
uczestniczàcy w spotkaniach owego Lu-
natic Society (zebrania odbywa∏y si´ za-
wsze podczas pe∏ni ksi´˝yca), niejaki Jo-
seph Priestley, mia∏ w swoim czasie
ucierpieç z powodu poparcia, jakiego
udziela∏ Amerykanom: jego laboratorium
zosta∏o spalone przez mot∏och.

W 1798 roku Priestley znalaz∏ si´ po

drugiej stronie Atlantyku, wÊród Janke-
sów, których tak bardzo podziwia∏. Ja-
ko jeden z nielicznych wybitnych na-
ukowców europejskich, którzy zdecy-
dowali si´ wyemigrowaç, goszczony by∏
i podejmowany przez wszystkich. Pod-
czas pewnego przyj´cia natknà∏ si´
w Yale na Benjamina Sillimana, m∏ode-
go i z lekka znerwicowanego profesora
chemii. B´dàc po trosze hipochondry-
kiem, Silliman zajmowa∏ si´ opracowy-
waniem „leczàcych specyfików”, Prie-
stley zatem, który wynalaz∏ wod´
sodowà, sta∏ si´ dla niego natychmiast
wzorem do naÊladowania. Fakt, ˝e wo-
d´ sodowà uwa˝ano za remedium na
wszystkie znane przypad∏oÊci, zach´ci∏
Sillimana do ryzykownego i jak si´ oka-
za∏o, fatalnego w skutkach zainwesto-
wania w sieç sprzeda˝y tego napoju
w Nowym Jorku. Na szcz´Êcie dla nie-
go by∏y to pieniàdze jego matki.

Rodzina Sillimana nadrobi∏a straty

spowodowane przez ten pseudonauko-
wy blama˝, kiedy to w roku 1855 Benja-
min Silliman II, przeprowadziwszy ana-
liz´ szlamu sàczàcego si´ w pewnej
rzeczu∏ce w Pensylwanii, orzek∏, i˝ jest
to „olej skalny”, znany póêniej pod na-
zwà ropy naftowej. By∏ tylko jeden pro-
blem z tym zadziwiajàcym nowym êró-
d∏em energii. Skàd si´ ono wzi´∏o? I jak
znaleêç wi´ksze jego pok∏ady? Na szcz´-
Êcie dla przysz∏ych magnatów nafto-
wych wkrótce mia∏a si´ znaleêç odpo-
wiedê, a to dzi´ki pracy cz∏owieka,
którego uporczywe trzymanie si´ jed-
nostronnych zainteresowaƒ ju˝ raz
wprawi∏o w os∏upienie Êwiat. A by∏o to
w roku 1826.

Alcide D’Orbigny sp´dzi∏ poprzed-

nie siedem lat na przygotowywaniu ob-

szernej pracy na wàski temat: zajà∏ si´
tysiàcami ró˝nych gatunków skamie-
nia∏ych mikroorganizmów morskich
otwornic. WielkoÊç tych stworzonek,
w zale˝noÊci od gatunku, waha si´ od
supermikroskopijnej (0.01 mm) do gi-
gantycznej (100 mm). KorzyÊç zaÊ, jaka
wynika z obyczajów otwornic, sprowa-
dza si´ do tego, ˝e w pobli˝u miejsca,
gdzie zbiorà si´ – jeÊli tak mo˝na powie-
dzieç – dwie lub trzy martwe otworni-
ce, jest szansa natrafienia na rop´. To
wyjaÊnia, dlaczego ludzie muszà tak
bardzo wyt´˝aç wzrok, szukajàc ropy
naftowej.

D’Orbigny wychowa∏ si´ w niewiel-

kiej wiosce Couëron nad Loarà. Towa-
rzyszem jego ch∏opi´cych zabaw by∏
ch∏opak, który podobnie jak Alcide pa-
sjonowa∏ si´ historià naturalnà, obaj wi´c
sp´dzali beztroskie dni nad brzegami
Loary w poszukiwaniu ptasich jaj. Po-
niewa˝ ten drugi ch∏opiec mia∏ na punk-
cie ˝ywych ptaków nie mniejszego fio-
∏a ni˝ D’Orbigny na punkcie martwych
robaczków, a do tego obdarzony by∏
wielkim talentem plastycznym, przeto
zaczà∏ uwieczniaç niemal wszystko w
szkicach piórkiem (z których potem ro-
bi∏ akwarele). Kiedy przeniós∏ si´ do Sta-
nów Zjednoczonych, dawne ch∏opi´ce
hobby przerodzi∏o si´ w uprawianie
sztuki, która przynios∏a mu Êwiatowà
s∏aw´ wÊród przedstawicieli XIX-wiecz-
nego naturalizmu. Obecnie jest on do-
brze znany wszystkim tym, którzy wsta-
jà Êwitem w zimowe, mroêne dni, by
liczyç w´drowne ptaki.

Nasz malarz nie by∏ równie dobry w li-

czeniu, co mo˝e t∏umaczyç ca∏kowità
plajt´ inwestycyjnà, jaka mu si´ zdarzy-
∏a na poczàtku kariery. Mianowicie
gdzieÊ oko∏o roku 1812, zanim trafi∏ w
dziesiàtk´ ze swoimi obrazkami, John J.
Audubon mieszka∏ w Luizjanie i postawi∏
na ryzykowny interes zorganizowania
˝eglugi parowej po Missisipi. To niepew-
ne przedsi´wzi´cie wzi´∏o w ∏eb, poch∏a-
niajàc oszcz´dnoÊci ca∏ego ˝ycia pewnej
m∏odej pary Anglików, George’a i Geor-
giany, którzy przybyli do Ameryki tu˝
po Êlubie. Nie wiem, jakie by∏y dalsze
losy owej pary, która u progu wspólne-
go ˝ycia stan´∏a na skraju bankructwa,
wiem natomiast, co s∏awny brat pana
m∏odego napisa∏ do nich z Anglii: „Au-
dubon niech si´ lepiej strze˝e, by nie spo-
tka∏ mnie kiedyÊ w ciemnej ulicy.”

Zgadnijcie, kim by∏ ów brat (a jest

to jeden z najlepszych w historii przy-
k∏adów na to, jak zamyka si´ kràg sko-
jarzeƒ i powraca do punktu wyjÊcia)?
John Keats. No to tymczasem, musz´
ju˝ lecieç.

T∏umaczy∏a

Renata Kopczewska

W czerwcowym
numerze
mi´dzy innymi:

Nasz

czterdziesty siódmy...

Przeszczepiona

odpornoÊç

NieÊmiertelne

komórki

Szpik jako lek

Zabójstwo

niedoskona∏e

Lidary w badaniach

atmosfery

Zbudowaç komputer

Pochodzàce od Boga

Zauroczeni niebem

DODATEK
HUMANISTYCZNY

Turnieje rycerskie

w Êredniowieczu

Bezg∏oÊny j´zyk Indian

Pejotyzm

Gwiazdy twoich oczu...

Kocham i nie lubi´


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Data 10 Skrzydlaci przyjaciele, Scenariusze i hospitacje - praktyki
nasi skrzydlaci przyjaciele, Ekologia, przyroda
Nasi skrzydlaci przyjaciele
Nasi skrzydlaci przyjaciele, Scenariusze zajęć
Bengt Berg MÓJ SKRZYDLATY PRZYJACIEL ORNITOLOGIA
Edukacja prawna droga do przyjaznej i bezpiecznej szkoly[1]
Pochwała przyjaźni i hartu ducha w opowiadaniu ''Stary człowiek i morze''
przyjaciel www prezentacje org
tydzien przyjazni www prezentacje org
cykl Przyjaciel zwierząt 1
e przyjaciele zobacz co media spolecznosciowe moga zrobic dla twojej firmy eprzyj
Badz swoim najlepszym przyjacielem fragment
Photoshop doda ci skrzydel
Aforyzmy o przyjazni
Skrzydlaci opiekunowie, • PDF
Przyjaźń, Pedagog, KONSPEKTY PEDAGOGA
Zdrowe i przyjazne miejsce pracy, BHP, Transport samochodowy BHP

więcej podobnych podstron