–––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––
Rewalidacja nr 1/1997
Centrum Metodyczne Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej
Małgorzata Świerczek
„Programy Aktywności” oraz „Dotyk
i Komunikacja” M. i Ch. Knillów
(moje doświadczenia w pracy z dzieckiem autystycznym)
Pracę z zastosowaniem programów M. i Ch. Knillów rozpoczęłam po
wzięciu udziału w warsztatach prowadzonych przez Ch. Knilla w Bydgoszczy.
Uczestnictwo w nich pozwoliło mi w pełni zrozumieć i poczuć ideę Knilla.
Tomek, z którym zdecydowałam się na tę formę terapii, ma 7 lat i jest
dzieckiem autystycznym. Nie nawiązuje kontaktu werbalnego, choć w określo-
nych sytuacjach jest w stanie wyartykułować pojedyncze słowa. Jest dzieckiem
sprawnym ruchowo, spostrzegawczym, posiadającym bardzo dobrą pamięć
wzrokową. Jest również dzieckiem, które nie tylko nie unika kontaktu dotyko-
wego, ale często w stosunku do osób, które zna, sam ten kontakt prowokuje.
Przy czym traktuje je wtedy jak swoisty "przyrząd gimnastyczny", na którym
siada, po którym wspina się lub z niego zwisa w różnych pozycjach albo przy-
tula się do niego. Wszystko to robi traktując swego partnera bezosobowo.
Chłopiec jest intensywnie „bodźcowany” różnego rodzaju programami eduka-
cyjnymi prowadzonymi przez kilka osób. Chodzi też do przedszkola specjalne-
go.
Pracę z Tomkiem prowadziłam przez 8 miesięcy. Programy realizowałam
dwa razy w tygodniu na terenie przedszkola, zachowując zasadę jedności miej-
sca i czasu.
Zaczęłam od Programu wstępnego, aby zorientować się w możliwościach
dziecka, a także aby samej nabyć koniecznych umiejętności. Po stosunkowo
krótkim czasie uznałam, że możliwości Tomka pozwalają na zastosowanie bar-
dziej zaawansowanych programów. Przeszłam więc do Programu I i II, które
są dłuższe i angażują więcej części ciała. Tomek bardzo dobrze czuł się podczas
ich wykonywania. Terapię zaczynaliśmy w sali przedszkolnej sygnaturką roz-
poczynającą program, sygnał ten Tomek bardzo szybko zaczął rozpoznawać, i
na jej dźwięk szedł po koc, brał go pod pachę i stawał przy drzwiach czekając
na mnie. Potem przechodziliśmy do pomieszczenia, w którym zawsze prowa-
dziłam zajęcia. Chłopiec po krótkim czasie bez większych problemów naśla-
dował poszczególne sekwencje aktywności, kojarzył je z odpowiednią muzyką,
a z czasem uzyskiwaliśmy coraz większą antycypację następnych ćwiczeń.
Tomek reagował odpowiednim ruchem na słowne polecenie, a podczas ćwiczeń
nie tylko mechanicznie odtwarzał ruchy, ale zaczynał sam je modyfikować i
–––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––
Rewalidacja nr 1/1997
Centrum Metodyczne Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej
92
inicjować proste elementy sekwencji. Były to początki wspólnej zabawy na
niewerbalnym poziomie. Kiedy kończyliśmy Programy, powtarzał po mnie
„koniec” i pomagał przy składaniu koca.
W tym czasie spróbowałam też z dwóch powodów wprowadzić do pracy z
Tomkiem Program "Dotyk i Komunikacja". Jednym z nich był fakt, iż Tomek
po zakończeniu Programów Aktywności wykazywał wyraźną poprawę kontak-
tu, ożywienie i wcale nie miał ochoty wracać na salę, przez cały czas manife-
stował gotowość do kontynuowania tego rodzaju zajęć. Drugą zaś przyczyną
był wyraźny bunt chłopca przeciwko intensywnie stosowanym programom
edukacyjnym, co zgłaszały nauczycielki z przedszkola. Wydawało mi się więc,
że wprowadzenie sesji "Dotyku i Komunikacji" będzie ważnym uzupełnieniem
w procesie terapii Tomka, ponieważ da mu możliwość nawiązania osobowych
interakcji oraz pobudzi jego twórczą inicjatywę.
Terapię zaczynaliśmy od wysłuchania sygnaturki na sali ogólnej, potem
przechodziliśmy do właściwego pomieszczenia, gdzie najpierw realizowałam
„Dotyk i Komunikację”, a potem Program I i II (Tomek po sesji kontaktu był w
pełni gotowy do dalszej pracy i chętnie wykonywał następujące po niej aktyw-
ności programowe). Na tym etapie podczas sesji kontaktu Tomek bardzo lubi
wszelkie formy masażu dłoni i rąk. Bardzo często brał moją dłoń do swojej ręki
i sam nią kierował, wskazując, w którym miejscu i w jaki sposób mam maso-
wać jego ręce. Nawiązywał wtedy kontakt wzrokowy lub uważnie śledził ruch
mojej dłoni przesuwającej się po jego ręce. Dawał również inne bardzo wyraź-
ne sygnały wskazujące na to, jaki rodzaj dotyku mu odpowiada. Lubił też ma-
saż barków i karku, nie bronił się również przed dotykaniem twarzy w IV se-
kwencji Programu. Był w dobrym kontakcie wzrokowym, często śmiał się i
zdarzało się, że gładził moją rękę albo sam inicjował pierwsze ruchy, które były
jakby początkiem baraszkowania. Zdarzyło się nawet raz podczas Programu, że
kiedy chciał skorzystać z toalety, sam powiedział „dość”, „koniec”. Po sesji
wracał na salę uśmiechnięty, niosąc pod pachą koc, a nauczycielki stwierdzały,
że jest spokojny i chętniej wykonuje z nimi bardziej edukacyjne ćwiczenia.
Zmniejszyła się też ilość stereotypii.
Czasem próbowałam na ogólnej sali wykonywać Program Aktywności z
innym dzieckiem. Tomek słysząc dźwięk sygnaturki zawsze przerywał swoją
nawet bardzo absorbującą czynność, podbiegał, siadał na kocu i wykonywał z
nami Program (nie wchodząc jednak w żadne interakcje z drugim dzieckiem).
Taki stan trwał przeszło cztery miesiące. Potem Tomek zachorował na poważną
infekcję dróg moczowych i zapalenie płuc. Przeszedł intensywne leczenie anty-
biotykami, przez trzy tygodnie nie chodził do przedszkola. Po powrocie nie
poznawaliśmy siebie nawzajem. Tomek nas nie rozpoznawał, a poza tym za-
chowywał się tak, jakby zapomniał szeregu umiejętności, np. nie siadał, był
ogólnie bardzo sztywny, często dziwacznie wyginał całe ciało i zastygał w ta-
kiej pozie. Nie nawiązywał kontaktu wzrokowego, nie uśmiechał się, bardzo
–––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––
Rewalidacja nr 1/1997
Centrum Metodyczne Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej
93
nasiliły się stereotypie typu trzepanie dłońmi, bieganie tam i z powrotem po sali
z powyginanymi w różne strony rękami i przeraźliwe piszczenie. Kiedy na-
uczycielka nie mogła sobie z tym poradzić, puszczała mu przez pierwsze dni
muzykę z Programu "Dotyk i Komunikacja", która powodowała, że Tomek
nieznacznie się wyciszał, był spokojniejszy, natomiast samych Programów zu-
pełnie nie rozpoznawał.
Zaczęliśmy pracę od początku, tylko że od poziomu znacznie niższego niż
na początku terapii. Najpierw od słuchania sygnaturki, a potem rozkładania
koca i siadania na nim. Było to bardzo dużym problemem, ponieważ Tomek nie
chciał siadać ani na kocu, ani na krzesełku, ani na poduszce. Uznałam, że bez
względu na jego zachowanie i reakcje na Program będę puszczać muzykę, wy-
konywać poszczególne ćwiczenia, może w ten sposób przypomnę mu strukturę,
którą już dobrze znał, a która się rozpadła.
Początkowo odbywało się to tak, że siedziałam na kocu, Tomek stał nade
mną, często krzyczał, piszczał i machał rękami, a ja próbowałam bardzo aktyw-
nie przypominać mu kolejne sekwencje ćwiczeń. Bardzo często posługiwałam
się wtedy głosem - śpiewałam komendy, rytmicznie je powtarzałam, czasem
szeptem, czasem głośno, tak aby uzyskać choćby minimalne zainteresowanie
chłopca. Wtedy właśnie zauważyłam, że wypowiadane po angielsku polecenia
przestały mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Głos lektora już mi nie prze-
szkadzał, a fakt, że nie posiadałam kasety w polskiej wersji językowej; nie był
już utrudnieniem, lecz sprzyjał wprowadzeniu własnych modyfikacji głoso-
wych, dzięki którym zdobywałam choć na chwilę uwagę Tomka.
Taki stan trwał kilka sesji, potem Tomek przestał piszczeć, zaczął
wykonywać pojedyncze elementy ćwiczeń, ale robił to na stojąco, nadal na
niczym nie chciał usiąść. Po kolejnych sesjach Tomek zaczął siadać, ale tylko
na moich kolanach lub na biodrach i w takich pozycjach wykonywaliśmy naj-
pierw Program wstępny. Kiedy poznałam trochę obecne możliwości Tomka,
zaczęłam wprowadzać Program II.
Równolegle z Programami Aktywności prowadziłam sesje kontaktu i pod-
czas nich również zaobserwowałam istotną zmianę w dotychczasowych prefe-
rencjach Tomka. Po chorobie chłopiec domagał się głównie masażu nóg, a
przede wszystkim stóp. ze szczególnym uwzględnieniem bocznych ich krawę-
dzi. Na każdą zainicjowaną przeze mnie próbę zmiany dotykanej części ciała
reagował złością.
Ponieważ Program II dotyczy aktywności, które obejmują dolne partie
ciała, uważałam, że preferencje Tomka co do masażu stóp i nóg pozwolą na
jego stosunkowo szybkie wprowadzenie. I tak rzeczywiście się stało. Po choro-
bie Tomek przestał tolerować dotykanie głowy i twarzy. Wiele sesji upłynęło,
zanim pozwolił mi wykonać kilka ruchów dłoni w obrębie tych części ciała.
Stopniowo też pozwalał na masaż dłoni i rąk oraz pleców. Dopiero wtedy mo-
–––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––
Rewalidacja nr 1/1997
Centrum Metodyczne Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej
94
głam zacząć wprowadzać Program I. Zawsze jednak terapię musiałam zacząć
od sesji kontaktu, a dopiero potem, znając potrzeby Tomka w danym dniu, de-
cydowałam się na Program I lub II.
Tomek powoli zaczął rozpoznawać Programy, ale jakość jego reakcji i za-
chowań nadal jest inna niż przed chorobą. Wydaje mi się, że pamiętam usły-
szaną podczas zajęć superwizyjnych uwagę Ch. Knilla, że nie powinnam po-
równywać zachowań Tomka przed i po chorobie, bo teraz jest to inne dziecko,
często jednak nie umiem się ustrzec od czynienia takich porównań. Kontynu-
ując terapię uzyskaliśmy poziom, na którym Tomek rozpoznaje programy, za-
czyna się w nich dobrze czuć, zaczyna siadać na przeciw mnie i utrzymywać
kontakt wzrokowy. Na razie jednak bardziej odtwarza moje ruchy niż sam je
inicjuje. Jeszcze nie antycypuje kolejnych sekwencji i nie podtrzymuje sam
aktywności, ale wytrzymuje Programy do końca, jest w czasie ich trwania w
dobrym nastroju, udaje nam się wprowadzić bardzo drobne elementy wspólnej
zabawy. Myślę, że sporo jeszcze pracy przed nami, aby nasze interakcje były
pełniejsze.
Oceniając efekty wprowadzenia po raz drugi Programów do terapii Tomka
myślę, że będą one widoczne dopiero za jakiś czas. W tej chwili stale jeszcze
jesteśmy na etapie odbudowywania struktury, która się rozpadła podczas jego
choroby.