O regule ulegania autorytetom... (cz
I)
Wyobra sobie, e cofasz si w czasie do roku 1974. Oto otrzyma
lub otrzyma
zaproszenie do wzi cia
udzia u w badaniu psychologicznym. Badanie ma dotyczy procesów pami ciowych, a konkretnie umiej tno ci
kojarzenia par s ów.
Poniewa badanie wyda o Ci si ciekawe postanowi
lub postanowi
wzi w nim udzia .
W ustalonym dniu, o ustalonej godzinie pojawiasz si w laboratorium. Wita Ci badacz w
bia ym kitlu i informuje o zasadach badania. B dziesz pe ni rol „nauczyciela”. Inna osoba
dzie pe ni rol „ucznia”. Zadaniem ucznia by o nauczeni si kilkunastu par s ów (np.
„widelec – ulica”) (Wojciszke, 2002). Twoim zadaniem jest odpytywanie ucznia i
sprawdzenie na ile pami ta pary s ów. Je li poda odpowied b dn Twoim zadaniem jest go
ukara przy pomocy impulsu elektrycznego.
Narz dziem kar jest specjalny generator z przyciskami, które wyskalowane s od 15 do 450
volt. Od generatora poprowadzone s przewody, które prowadz do s siedniego
pomieszczenia. Siedzi w nim unieruchomiony „ucze ”, który do ramienia ma przytwierdzone
elektrody (z pod czonymi przewodami od generatora). Widzisz go przez szyb wmontowan
w cian i s yszysz dzi ki mikrofonom.
Instrukcja jak otrzyma
lub otrzyma
od badacza siedz cego obok jest jasna. Ka da
pomy ka karana jest impulsem elektrycznym, przy czym ka dy kolejny impuls ma by coraz
silniejszy.
Na pocz tku wszystko idzie g adko „ucze ” si nie myli. W ko cu jednak pope nia pierwszy
d. Zgodnie z instrukcj naciskach pierwszy przycisk. Impuls 15 volt nie robi na uczniu
wi kszego wra enia. Za chwil znowu pomy ka. Wciskasz przycisk oznaczony 30 volt.
Ucze lekko si krzywi. Kolejne pytanie i kolejna pomy ka. 60 volt. Ucze , a zasycza z
bólu. Dwa, trzy kolejne pytanie. Odpowiedzi s poprawne, ale na twarzy „ucznia” widzisz
niepokój. Znowu b d. Naciskasz 100 volt. Ucze krzyczy z bólu. Zaczynasz si denerwowa
i patrzysz na badacza, Ten z kamienn min mówi: „prosz kontynuowa ”. Zadajesz kolejne
pytanie. I znowu b dna odpowied . Wciskasz 150 volt, „ucze ” rzuca si na krze le i
krzyczy z bólu.
Zaczynasz si poci i mie dreszcze. Zadajesz kolejne pytanie i modlisz si , aby „ucze ” tym
razem odpowiedzia poprawnie. Nic z tego. B d. Patrzysz b agalnie na badacza. Znowu
yszysz „Prosz kontynuowa ”. Wciskasz 200 volt. „Ucze ” ju nie krzyczy. Wrzeszczy i
wije si z bólu. Kolejne dwa pytania, kolejne dwie b dne odpowiedzi, a Ty trz
c si ze
zdenerwowania, wciskasz kolejne przyciski. Przy 300 voltach „ucze ” wije si na krze le,
rz zi z bólu, z ust wycieka mu piana. S yszysz b aganie o lito . Nie zwa aj c na to, zadajesz
kolejne pytania, a brak odpowiedzi traktujesz jako b d. Wciskasz kolejne przyciski. A do
ko ca. Do 450 volt. Robisz to, cho wiesz, e taki impuls mo e „ucznia” pozbawi
ycia.
Robisz to, poniewa za ka dym razem s yszysz beznami tny g os siedz cego obok Ciebie
badacza: „Prosz kontynuowa ”.
Jak s dzisz by by do tego zdolny lub zdolna?
Tak w
nie wygl da o badanie, które w 1974 roku przeprowadzi psycholog Stanley
Milgram i które przesz o do historii psychologii.
Pytanie dla Ciebie: jak s dzisz jaki procent, spo ród 40 przebadanych osób, nie wycofa si z
roli „nauczyciela” i aplikowa maksymalne wstrz sy?
Zapraszam do wzi cia udzia u w sondzie.