Stefan Ossowiecki

background image

Niemniej, we wspomnieniach przyjaciół i znajomych jasnowidza nie brak relacji na temat
jego wizjonerstwa politycznego, zwłaszcza w przededniu wojny i w okresie okupacji

hitlerowskiej.
Dotyczyły one niemal z reguły przyszłych losów Polski i Warszawy. Niestety, są to

wspomnienia spisywane już po wojnie i potwierdzające post factum trafność proroctw
Ossowieckiego.

Opowieści te, jeśli dotyczyły okresu przedwojennego, stanowią na ogół zaprzeczenie
opublikowanych w lipcu i sierpniu 1939 roku w niektórych gazetach wiadomości, że

Ossowiecki wykluczał możliwość wybuchu wojny polsko-niemieckiej. Do najciekawszych
tego rodzaju materiałów należy relacja pisarza – Janusza Teodora Dybowskiego (1909–

1977)

zawarta w jego pamiętnikach. Pisze on, że powróciwszy 20 sierpnia 1939 roku z urlopu

do

Poznania, przeglądając gazety z ostatnich tygodni, przeczytał wywiad udzielony przez
Ossowieckiego

Dziennikowi Poznańskiemu”, w czasie wizyty jasnowidza u hr. Mycielskiego, w

jego majątku w Kobylepolu.
W wywiadzie tym Ossowiecki oświadczył kategorycznie, że wojny nie będzie.

W chwili, gdy czytałem ze zdziwieniem tę wiadomość – wspomina Dybowski – zapukała

do pokoju moja gospodyni.

Proszę pana, pan hrabia Mycielski przyjechał – zaanonsowała z przejęciem. Wyszedłem

Cieszę się z pana wizyty, jak równeż z nowin ujawnionych w Kobylepolu przez

Ossowieckiego.

Właśnie o tym czytałem – rzekłem, wskazując gazetę.

I ja z tym do pana przyjechałem odparł gość, jakoś zgnębiony. – Chciałem, aby pan

poznał

Ossowieckiego, przysyłałem dwa razy auto, ale...

Dopiero wczoraj wróciłem. Żałuję powiedziałem.

Mycielski ciężko usiadł na wskazane mu krzesło.

Z tym do pana przyjechałem – powtórzył zdławionym głosem. Potężną jego postacią

wstrząsnęło coś, jak gdyby szloch.

Hrabio, co się stało! – spytałem bardzo zaniepokojony.

Nieszczęście – odparł głuchym głosem. – Zaraz opowiem... Wie pan, że jestem

skromnym

rolnikiem. Gdy rozeszło się, że u mnie gości Ossowiecki, wszyscy chcieli go widzieć.
Na kolację powitalną zaprosiłem tylko 80 osób. Po deserze panie obskoczyły inżyniera

Ossowieckiego pytając jedna przez drugą:

Mistrzu, co będzie z wojną, kiedy wybuchnie?!

Wojny nie będzie – oświadczył im. – Proszę nie siać paniki.

Była już druga w nocy,

odprowadzałem mego gościa do jego pokoju. W bibliotece usiedliśmy na chwilę na cygaro.
Ossowiecki puścił kilka kłębów dymu, zasłonił nagle ręką oczy, ale dostrzegłem, że po

96
jego twarzy spływają łzy.

Mistrzu, co się stało, na Boga? – spytałem. Ossowiecki blady spojrzał mi w oczy.

Nieszczęście... Jesteśmy w przededniu wojny, już tylko dzielą nas od niej dni...

Ale przecież pan mówił przed chwilą...

A cóż ja mogłem powiedzieć? – odparł inżynier. – Był u mnie pół roku temu RydzŚmigły

i wziął słowo honoru, że o tym nikomu publicznie nie powiem.

Jak daleko dojdą Niemcy? – zapytałem.

background image

Cała Polska zajęta, gruzy, krew, mord! Idą dalej w głąb Rosji. Daleko, daleko...

Do Uralu?

Ossowiecki zastanowił się chwilę:

Do Kaukazu – odparł.

A co z Polską?

Będzie, będzie jeszcze większa niż jest teraz, ale za jaką cenę! Jezus Maria, za jaką cenę!

Tu mistrz Ossowiecki rozpłakał się, jak dziecko. Mówię o tym panu, choć nikomu tego nie

wolno mi powtórzyć. Mówię dlatego, że pan jest pisarzem. Trzeba o tym kiedyś powiedzieć,
napisać, gdy nas nie będzie – ciągnął mój gość. – Przecież Ossowiecki nie może z tym

pozostać,
że kłamał...

No, jeśli Rydz-Śmigły o tym wie... – wtrąciłem.

Nic nie wiadomo, nic nie wiadomo. Ja wiem jedno – mówił Staś Mycielski – coś mnie

gnało z tym do pana...”145
O tym, że Ossowiecki przewidywał wybuch wojny i klęskę Polski pisze również w swych

wspomnieniach o jasnowidzu Jerzy Jacyna:

Pamiętam rozmowy na temat możliwości wojny, prowadzone niejednokrotnie w domu

siostry Ossowieckiego – generałowej Jacynowej (...) Wizja Ossowieckiego nie pasowała

zupełnie
do ówczesnych moich wyobrażeń o przyszłości. Prognoza jasnowidza była bowiem

mniej więcej taka: dojdzie do wojny. Polska będzie pobita, zginą miliony ludzi. Warszawa
będzie zburzona dwukrotnie – na początku i przy końcu wojny, wojna będzie trwała lata i

ogarnie cały świat, a głównym zwycięzcą będzie Rosja. No i wreszcie powstanie nowa
Polska,

zupełnie inna niż była dotychczas. Ta wizja uległa wzbogaceniu i pewnym modyfikacjom
w ciągu paru ostatnich lat przed wojną, niemniej ogólny jej kształt i konkluzja były

jednoznaczne:
klęska i odrodzenie się Polski”146.

Jeśli informacje o wypowiedziach Ossowieckiego dotyczących wybuchu wojny są często
sprzeczne, a wspomnienia pisane po wojnie – w dużym stopniu ubarwione legendą, relacje

o
jego przepowiedniach zagłady Warszawy możemy chyba uznać w pełni za wiarygodne.

Grzymała-Siedlecki datuje pojawienie się tych apokaliptycznych proroctw nie na okres
przedwojenny lecz lata 1942–1943, co wydaje się znacznie prawdopodobniejsze. Plater-

Zyberk przytacza relację o przepowiedni z początków okupacji:

Już po wojnie we Wrocławiu pani Zofia Jerzowa Lubieniecka, która z całą swoją rodziną

utrzymywała stały kontakt z inż. Ossowieckim, opowiedziała mi o swoim z nim pierwszym

spotkaniu w zbombardowanej Warszawie, po kampanii 1939 roku. Gdy pani Lubieniecka
ze

zgrozą mówiła o zniszczeniach w mieście, Ossowiecki nagle złapał się za głowę. .
Po chwili zaczął mówić:

Widzę straszne rzeczy... Teraźniejsze zniszczenia to jeszcze nic w porównaniu z tym, co

się z Warszawą stanie jeszcze... Widzę Warszawę kompletnie w gruzach i spaloną... bez
ludzi... zielska porastają Warszawę... zające biegają po mieście...”147

background image

Stefan Ossowiecki

Stefan Ossowiecki (ur.

22 sierpnia

1877

w

Moskwie

, zamordowany

5

sierpnia

1944

w

Warszawie

)

polski

inżynier zajmujący się

zjawiskami

paranormalnymi

, uważany za

jasnowidza

. Ukończył studia inżynierskie

w

Petersburskim Instytucie Technologicznym

. Napisał książkę Świat

mego ducha i wizje przyszłości(1933).

Jego ojcem był polski szlachcic Jan Ossowiecki z okolic

Mohylewa

,

inżynier i wynalazca, asystent

Mendelejewa

, właściciel dużych

zakładów chemicznych. Matka jasnowidza Bona z Newlin-
Nowohońskich

[1]

pochodziła z

Kowieńszczyzny

. Stefan miał

pięcioro rodzeństwa, dwie siostry (Wiktorię i Wandę) i trzech braci
(Stanisława, Henryka i Eugeniusza).
W 1917 roku Ossowiecki został uwięziony przez

bolszewików

i

skazany na śmierć. Po sześciu miesiącach egzekucja została
wstrzymana, dzięki wstawiennictwu wysokiego rangą urzędnika,
kolegi z młodości. Ossowiecki został pozbawiony majątku i
przeniósł się do Warszawy, gdzie pracował jako inżynier.

background image

Był dwukrotnie żonaty nie miał jednak dzieci.
Zginął w

powstaniu warszawskim

– najprawdopodobniej

zamordowany przez

gestapo

w dniu

5 sierpnia

1944

, podczas

jednej z

masowych egzekucji

przeprowadzanych w ruinach

gmachu

Generalnego Inspektoratu Sił Zbrojnych

(Aleje Ujazdowskie

3/5). Jego grób na Cmentarzu Powązkowskim jest symboliczny,
gdyż zwłok nie odnaleziono.

Zdolności paranormalne
Według relacji samego Ossowieckiego oraz osób z jego otoczenia,
posiadał on następujące umiejętności paranormalne:

telepatię

,

telekinezę

,

bilokację

,

eksterioryzację

,

postrzeganie aury

.

Zdolności Ossowieckiego miały rozwijać się stopniowo: w wieku 14 lat
zauważał u siebie

telepatyczne

odbieranie myśli, na studiach ujawniły

się zdolności jasnowidzenia i telekinezy, zaś w wieku 35 lat pozostało
jedynie jasnowidzenie i bilokacja. Za osobę, która zauważyła rzekome
zdolności Ossowieckiego i nauczyła go technik ich rozwoju uważa się
Worobieja, żydowskiego

kabalistę

.

background image

Seanse z Ossowieckim cieszyły się wielką popularnością Bywały na
nich znane osobistości takie jak:

Ignacy Paderewski

czy

Józef Piłsudski

.

Jego doświadczeniami interesowali się również

Karol

Szymanowski

,

Kazimierz Sosnkowski

,

Juliusz Osterwa

.

Seanse psychometryczne

z Ossowieckim wykorzystał

Jeremi

Wasiutyński

, przygotowując swoją monografię o

Koperniku

, co

spotkało się z dużą krytyką, jako metoda nienaukowa. Stefan
Ossowiecki opierając się na tej metodzie wygłaszał w Instytucie
Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego tezy na temat
prehistorycznych form życia.
Jedną z osób badających zdolności Stefana Ossowieckiego był
prof.

Charles Richet

– laureat

Nagrody Nobla

Ossowiecki częściowo przepowiedział swoją śmierć. Poinformował
przyjaciół, że gdy umrze, nie odnajdą jego ciała

Ze strony fundacji Nautilius ;

Był największy. Miał największą moc. Był Polakiem!

Jest rok 1918, gdy do Warszawy przybywa inż. Stefan Ossowiecki.
Jest rosłym mężczyzną, o bardzo spokojnym usposobieniu i
przyjaznym spojrzeniu błękitnych oczu. Już wtedy obdarzony
dostępem do niebywałej Mocy. W ciągu kilku najbliższych lat
stanie się on legendą, postacią sławną, rozpoznawalną na ulicy,
ulubieńcem ówczesnej prasy i to bynajmniej nie tylko polskiej.
„Fenomen Ossowieckiego” będą próbowali zbadać najwybitniejsi
naukowcy i metafizycy (taka gałąź nauki wówczas istniała i
zajmowali się nią zupełnie poważnie doktorzy i profesorowie
różnych nauk) – między innymi Charles Richet, Laureat Nagrody
Nobla z dziedziny fizjologii. Będzie on opisywany na całym
świecie, a jego dokonania będą na żywo śledzić tysiące ludzi.

Stefan Ossowiecki przejawiał „pełne spektrum” możliwości, które

background image

są zasięgu każdego z nas. Co więcej, uważał, że przy odpowiednim
treningu każdy bez wyjątku może stać się taki jak on, ale
zacznijmy od początku...

Jasnowidz ten w dzieciństwie nie przejawiał żadnych
„nadzwyczajnych” umiejętności. Później, zaczął dostrzegać aurę
wokół ludzi i z początku uznał to za jakąś chorobę wzroku, a
lekarz rozpoznał w opisanych mu przez Ossowieckiego
symptomach początki daltonizmu, którego nie zdołał jednak
wyleczyć.

Niedługo później, drogą „przypadku”, podczas pobytu w Homlu
(miasto w Rosji) Stefan Ossowiecki trafił na ślad pana Wróbla –
„miejscowej osobliwości”. To właśnie ten zagadkowy człowiek
udzielił mu wskazówek dotyczących rozwijania tajemniczych
talentów, zgodnie z którymi to wskazówkami Stefan Ossowiecki
ćwiczył przez następne 25 lat. O samym p.Wróblu nie wiadomo
zbyt wiele oprócz tego, że był Żydem, większość życia spędził w
Indiach, a w swych naukach bazował również na Kabale.
Sam Ossowiecki, w swojej książce „Świat mego ducha i wizje
przyszłości”, tak opisywał moment poznania swojego
niecodziennego nauczyciela:

„(...) Wróbel mieszkał na przedmieściu w małym drewnianym
domku. Jako sędziwy starzec, nie wstawał już z łóżka; leżał
ubrany w czarną, jak gdyby zakonną szatę. Twarz miał piękną,
semicką z długą siwą brodą. Wzrokiem swym przeniknął od razu
mój świat wewnętrzny i z miejsca powiedział mi, jak się nazywam
oraz w jakim celu przybyłem. Przeniósł się do Moskwy, w
najdrobniejszych szczegółach opisał całe moje życie,
zastanawiając się nad jego ciekawszymi etapami. On pierwszy
wyjaśnił mi, co znaczy aura i oświadczył, że i ja należę do tych,
którzy ją widują (...)”.

Później inż. Ossowiecki odwiedzał p.Wróbla dwa razy w tygodniu,
a ten przez dwie godziny każdej lekcji udzielał mu nauk
dotyczących konstrukcji naszego świata, pewnych konstrukcji
świata astralnego, a także metod rozwijania w sobie niezwykłych
umiejętności.

background image

Postępując zgodnie z jego słowami Stefan Ossowiecki dotarł na
sam szczyt możliwości, a przez ówczesnych metafizyków uważany
był za „numer 1” wśród światowych jasnowidzów.
Jego „talent” przejawiał się we wszystkich kierunkach – był w
stanie lewitować (aby to uczynić kładł się na plecach i po chwili
odrywał się od powierzchni na oczach świadków), przenosić nawet
bardzo ciężkie przedmioty przy użyciu siły woli (badano to nawet
przy mocnym związaniu Ossowieckiego, ta umiejętność jednak
zanikła wraz z wiekiem), określać przebieg zdarzeń (najbardziej
lubił opisywać to co dzieje się w tym samym momencie w
dowolnym miejscu), opowiadać z niezwykłą precyzją historię
przedmiotów, które mu dostarczono. Potrafił także odnajdywać
zaginionych, czytać w myślach, przewidywać przyszłość, a także
(co chyba najczęściej udowadniał) odwzorowywać z pełną
dokładnością rysunki znajdujące się w zamkniętych kopertach,
zalutowanych rurach, czy w innym mieście (a nawet kraju).

Znany był również z tego, że opanował zdolność bilokacji, czyli
przebywania w dwóch miejscach równocześnie, jednakże było to
dla niego tak męczące, że szybko zaniechał eksperymentów z tą
dziedziną „czwartego wymiaru”.
Gdy Stefan Ossowiecki był w swojej szczytowej formie, jego wizje
były tak precyzyjne, że zaczęły służyć do celów naukowych. Zapis
profesora astronomii, Michała Kamieńskiego można również
znaleźć w książce „Świat mego ducha i wizje przyszłości”:

„(...) Z inicjatywy mgr. astronomii Jeremiego Wasiutyńskiego
zainteresował się inż. Ossowiecki życiem i działalnością Mikołaja
Kopernika. Trzymając w ręku książki, które ongiś do niego
należały, a które w czasach „potopu” zostały przewiezione do
Upsali, lecz były na prośbę moją uprzejmie wypożyczone na
pewien czas do Obserwatorium Warszawskiego – odtworzył inż.
Ossowiecki cały szereg nieznanych, lecz bardzo ciekawych
szczegółów z życia tego znakomitego astronoma. Przy wszystkich
takich doświadczeniach sporządzano protokoły, zwykle przez dwie
osoby; część ich została następnie opublikowana przez Jeremiego
Wasiutyńskiego w jego znanym dziele o Koperniku.
Pomijam tutaj liczne doświadczenia inż. Ossowieckiego, czynione
w okresie 1935–1944 r., których byłem wielokrotnie świadkiem.

background image

Zainteresowanie nimi było bardzo wielkie; brała w nich udział
elita wiedzy umysłowej Warszawy. Pamiętam jedno
doświadczenie, zdaje się w 1937 r., na którym było obecnych aż
jedenastu profesorów Uniwersytetu i Politechniki Warszawskiej
(...)”

Co więcej, Stefan Ossowiecki pomagał również w rozwiązywaniu
spraw stricte kryminalnych, pomagał odnajdywać zagubione
przedmioty i mimo iż często ludzie, którym pomagał zarabiali
dzięki temu duże pieniądze, sam Ossowiecki nigdy za swoją pomoc
nie wziął żadnych pieniędzy. Wszystko robił bezinteresownie.
Do tej pory, zwłaszcza w pokoleniu naszych mam/babć wiele osób
pamięta postać tego legendarnego jasnowidza, co więcej –
zauważyliśmy, że gdy rozmowy w większym gronie schodzą na
temat tego fenomenalnego człowieka, bardzo często okazuje się,
że czyjaś babcia np. była u Ossowieckiego, a ten bezbłędnie
przewidział jej przyszłość, zwrócił uwagę na to, na co w
najbliższym czasie zachoruje lub określił miejsce w którym leżała
zaginiona broszka.

Tak jak pisaliśmy powyżej, sam Stefan Ossowiecki uważał swoje
umiejętności za zupełnie naturalne i nie chwalił się nimi.
Traktował je zwyczajnie, nie popadał w pychę, a podczas
eksperymentów często kazał obserwatorom „zająć się sobą”.

Wielki „talent” Ossowieckiego nie uszedł uwagi Marszałka
Piłsudskiego, żywo zainteresowanego parapsychologią i
spirytyzmem. Marszałek przeprowadził cały szereg eksperymentów
i mimo dużej tremy przed tak znaną osobą, Stefan Ossowiecki za
każdym razem wykazał swoje umiejętności (jednym z takich
testów było napisanie przez Marszałka kombinacji rozpoczęcia
szachowego i zamknięciu w zalakowanej kopercie, a S.Ossowiecki
nie wiedząc co jest w środku, wypisał tę samą kombinację
alfanumeryczną). Inżynier i Marszałek bardzo się polubili i
podobno Marszałek radził się Stefana Ossowieckiego w wielu
kwestiach. W niedawno wydanym „Kalendarium życia Józefa
Piłsudskiego” znalazła się nawet fotografia karty Marszałka, z
autografem Ossowieckiego.

background image

Stefan Ossowiecki zaginął 8 sierpnia 1944 roku podczas Powstania
Warszawskiego. Teorii mówiących na temat jego śmierci było
bardzo wiele – od rzekomego złapania przez Niemców i
odmówienia współpracy, co miało się skończyć jego
rozstrzelaniem, do chyba najbardziej wiarygodnej, „łapanki na
warszawskim pl.Zbawiciela”, opisanej szerzej w dodatku do
książki jasnowidza. Są ludzie, którzy uważają, że jasnowidz wcale
wówczas nie zginął – faktem jest, że jego ciała nigdy nie
odnaleziono, a na warszawskich Powązkach znajduje się mogiła
poświęcona jego pamięci.

Ten wielki jasnowidz kierował się przez całe swoje życie filozofią,
która powinna być bliska każdemu z nas i którą my również
staramy się propagować na naszych stronach.

„Każdy odruch dobrej woli i harmonijnej, pogodnej myśli,
skierowanej do wszystkiego, co nas otacza, opłaca się stokrotnie:
wtedy bowiem otrzymujemy w zamian ten sam rodzaj energii
harmonijnych, płynących zewsząd ku nam.
Czym promieniujemy – tym się nasycamy. Oto zasada miłości
bliźniego, w najszerszym tego słowa znaczeniu. Zasada
najważniejsza, decydująca o naszym losie.” („Świat mego ducha i
wizje przyszłości”, s.64)

Poza skalą! – wywiad z Robertem Bernatowiczem

Czy możesz jednym słowem określić Stefana Ossowieckiego? Czy
„geniusz” to najlepsze określenie?

Proponowałbym raczej słowo „Gigant”, właśnie to słowo... Ten
facet był absolutnie poza skalą. Jego życie, jego czyny i wszystkie
wydarzenia w których brał czynny udział pokazują, że wśród
obecnie żyjących jasnowidzów, mediów, bioenergoterapeutów,
wybrańców „energii” i Bóg wie kogo jeszcze, Ossowiecki nie
miałby sobie równych! Stefan Ossowiecki był żywym dowodem na

background image

to, że istota ludzka posiada w sobie moc, która jest największą
energią we wszechświecie, o której zresztą od tylu lat mówimy.
Ale on miał jeszcze jedną, wspaniałą cechę, która sprawiła, że
jest mi bardzo bliski, osobiście bliski...

Jaką?

Robił wszystko trochę „od niechcenia”, bez wysiłku, bawiąc się
swoimi możliwościami i drwiąc z tych, którzy próbowali go
naśladować... Bo Ci, którzy naśladują pierwowzór, zawsze robią to
tak koślawo, z zawziętością, z zaciśniętymi zębami... Nawet
dzisiaj bardzo śmieszą mnie tak zwane „ezoteryczne media”,
które robią publiczne seanse, stękają, w całkowitej ciszy
nadymają się i powoli wypuszczają powietrze, zamykają oczy i coś
tam wygadują do nabożnie słuchającej ich gawiedzi, często mówią
zresztą kompletne głupoty... Ossowiecki wykonywał swoje wizje
po prostu z marszu, trochę „przy okazji”. Zdarzało mu się, że
tylko raz spojrzał na człowieka i od razu wiedział, że tego
wieczoru tę osobę spotka jakieś wydarzenie. I zawsze miał rację.
Takich relacji jest tyle, że można by je przytaczać w
nieskończoność.

Widział śmierć człowieka?

Tak, bardzo wyraźnie. To w ogóle pokazuje, że data śmierci jest
człowiekowi pisana. Patrząc na noworodka każdy z nas musi
pamiętać, że nawet tak małe dziecko w momencie narodzin ma
już „zapisaną w księdze wszechświata” datę swojej śmierci... Ale
wracając do Ossowieckiego, warto powiedzieć, że widział on także
aurę. Akurat zwiastunem śmierci było to, że nad głową takiego
człowieka pokazywała się biała lub szara smuga. Pamiętam jedno
wydarzenie związane z postacią Ossowieckiego, które
zapamiętałem szczególnie. W przedwojennej Warszawie były
popularne tak zwane wieczorki brydżowe. Najlepsze rodziny,
najbardziej znakomici przedstawiciele inteligencji warszawskiej
spotykali się wieczorami, aby ze sobą spotkać się i porozmawiać, a
brydż był do tego jedynie pretekstem. Na takich spotkaniach
bywał także Stefan Ossowiecki. Podczas jednego z takich spotkań
doszło do dziwnego wydarzenia. Jasnowidz był potwornie

background image

zdenerwowany, wyraźnie nie chciał powiedzieć, co jest powodem
jego niepokoju. Kiedy ze spotkania wyszedł jeden z zaproszonych
gości, dwudziestoparoletni mężczyzna, Ossowiecki powiedział w
obecności świadków, że ten młody człowiek umrze w ciągu kilku
godzin! Nad jego głową zobaczył bowiem ów tajemniczą białą
smugę, która była znakiem szybko zbliżającej się śmierci. Jego
słowa spotkały się ze zdumieniem, gdyż ten młody człowiek był
okazem zdrowia, do domu miał niedaleko, a sam ze względu na
żonę i dziecko unikał niebezpiecznych sportów czy zajęć.
Ossowiecki był jednak pewien swego i... okazało się, że miał
rację. Na drugi dzień uczestników wieczoru zmroziła informacja,
że powóz, którym wracał do domu, miał potworny wypadek, w
którym niestety zginął mężczyzna, nad którym jasnowidz dostrzegł
zwiastun śmierci. Takich historii było zresztą kilka, bardzo
podobna jest opisana w książce Ossowieckiego, którą wydajemy...

Ossowiecki nie ostrzegł tego człowieka, że grozi mu
niebezpieczeństwo?

Według tej relacji, którą znam, nie zrobił tego. O ile wiem nigdy
nie mówił ludziom, że czeka ich w najbliższym czasie śmierć i na
pewno czynił tak z określonych powodów. Jasnowidz był bowiem
przekonany, że akurat ten moment jest nieuchronny i jego
„przełożenie w przyszłość dzięki ostrzeżeniu” jest niemożliwe.
Wspominał kilka razy o tym, że jeśli śmierć jest komuś pisana
określonego dnia, to nawet pozostając w domu i siedząc na
poduszkach stanie się coś, że dany człowiek umrze... To jest
bardzo ciekawa sprawa, przyznaję.

Zdarzały mu się pomyłki?

Pewnie tak, ale mi przynajmniej o nich nie wiadomo. Pamiętajmy,
że mówimy o wydarzeniach sprzed kilkudziesięciu lat, więc wiele
relacji po prostu się zagubiło, przepadło... Słyszałem o tym, że
często był bezradny w przewidywaniu wydarzeń, w których sam
uczestniczył. Tak bowiem podobno jest, że osoby obdarzone
prawdziwym talentem jasnowidczym nie są w stanie zrobić wizji
dotyczących ich samych, ale z drugiej strony jest relacja osoby,
która widziała Ossowieckiego tuż przed rozstrzelaniem. Mam na

background image

myśli opis pani Kazimiery Reych, która 5 sierpnia 1944 roku wśród
osób prowadzonych przez Niemców na rozstrzelanie dostrzegła
także Ossowieckiego. Jasnowidz korzystając z chwilowego
zamieszania podszedł do niej i powiedział, że ona przeżyje wojnę,
natomiast jego los jest już przesądzony. W kilkanaście minut
później już nie żył, a pani Reych istotnie przeżyła Powstanie
Warszawskie. A więc wiedział, jak umrze, widział własne
rozstrzelanie także dużo wcześniej, ale o tym opowiem może
innym razem.

Jak on tłumaczył swój dar widzenia przyszłości?

Nie tylko przyszłości, ale także pamiętajmy, że bezbłędnie widział
przeszłość. Patrząc na zdjęcie człowieka opisywał bez wysiłku jego
życie, błędy, ważne momenty. Ossowiecki był w stanie swoim
umysłem przewijać dowolnie ludzkie życie w tył i w przód. Drwił z
czasu, nie miał on przed nim żadnych tajemnic... Jak tłumaczył
to, kim był? To bardzo ważne pytanie, gdyż Ossowiecki
przedstawiał całą wizję wszechświata, człowieka w nim
umieszczonego, sensu ludzkiego życia i w ogóle sensu istnienia
wszystkiego. Ta wizja jest praktycznie identyczna z tym, co głosi
Fundacja Nautilus od wielu, wielu lat... Czy wiesz o tym, że
Ossowiecki wprost mówił o życiu na obcych planetach?

Tak, czytałem o tym.

Poświęcił temu zagadnieniu mało miejsca w swoich
wspomnieniach uznając ten fakt za mało istotny dla ludzi, i
zresztą bardzo słusznie... Wizja jego świata jest zgodna z tym, co
głoszą wszystkie religie wchodu, ale co także mówi
Chrześcijaństwo, choć wielu myśli, że jedno wyklucza drugie... A
więc mówił o Bogu, o jednej energii, z której zbudowana jest
każda nawet najmniejsza cząstka materii, o dobroci i miłości,
która jest najważniejszą siłą sprawczą w całym uniwersum i która
była także tą pierwszą myślą, której towarzyszyło powstanie
wszechrzeczy. Mówił o celu ludzkiego życia jako o nauce, która ma
sprawić, że ludzka istota umiera doskonalsza niż wtedy, kiedy się
rodziła. Jego wypowiedzi o budowie świata pokazują, że ten
człowiek wiedział o wiele więcej niż zwykło mu się przypisywać, a

background image

wizje dotyczące losów poszczególnych ludzi były tylko
wierzchołkiem góry lodowej... Niestety wojna zniszczyła wiele
dokumentów i relacji osób, które były świadkami wypowiedzi
Ossowieckiego o budowie wszechświata.

Co jeszcze potrafił Ossowiecki?

W młodości bez problemu lewitował. Kładł się wtedy na plecach i
ku przerażeniu innych osób swobodnie unosił się pod sufit. To go
jednak dosyć wyczerpywało, o czym wspominał we swoich
wspomnieniach. Potrafił także unosić siłą umysłu małe przedmioty,
a także... tak, ta jego zdolność była naprawdę zadziwiająca... i
trochę przerażająca...

Co masz na myśli?!

Widzisz, jakby to powiedzieć... jeśli chciał, to potrafił swoim
umysłem zapanować nad innym człowiekiem. Może nie tak, jak
Volf Messing /jego postać także opisywana była na łamach
serwisu , ale na pewno miał taką umiejętność. Korzystał z niej
rzadko, być może nawet jego samego niepokoił fakt, że jeden
człowiek nad drugim człowiekiem może mieć taką władzę? Znany
jest opis wydarzenia, którego świadkiem był przyjaciel
jasnowidza, Marszałek Józef Piłsudski. Poprosił on Ossowieckiego,
aby ten pokazał swoje możliwości w miejscu publicznym.
Jasnowidz wskazał na jakąś kobietę siedzącą kilkadziesiąt metrów
od niego, po czym powiedział, że postara się sprawić, aby
przyniosła ona mu swoje klucze do mieszkania. Kilkanaście minut
później przerażona kobieta podeszła do jasnowidza i drżącymi ze
zdenerwowania rękami wręczyła mu klucze do własnego lokum
tłumacząc, że jest to silniejsze od niej i nie wie, dlaczego to
robi... Silny umysł potrafi objąć bezwzględną kontrolę nad słabym
umysłem. Ciekawe, prawda?

Robił to często?

Nie. Znamy tylko kilka sytuacji, w których skorzystał ze swojej
mocy. Kiedy był prowadzony na rozstrzelanie mógł przecież
zapanować nad umysłami Niemców, ale nie zrobił tego...

background image

Oceniając jego życie natrafiłem na wiele tajemnic, pytań. Bardzo
ciekawy był wątek jego kontaktów z istotami ze świata duchów,
do którego zresztą bez problemów się przenosił wtedy, kiedy
chciał coś sprawdzić... mało osób wie, że miał takie możliwości.

Był w stanie opuszczać ciało fizyczne i dokonywać podróży
astralnych?

Wszystko wskazuje na to, że robił to błyskawicznie, czasami w
obecności innych osób, którzy nie byli świadomi „wycieczek
mistrza”. Dla nich Ossowiecki był tylko człowiekiem, który na
chwilę zamknął oczy, a on tymczasem udawał się na chwilę do
innego świata, po czym wracał i... Ale niestety na ten temat
wiemy niewiele. Na szczęście w swoich wspomnieniach Ossowiecki
daje czytelnikom sygnał, że czasami korzystał także z tego
wariantu. To był prawdziwy gigant.

Czy próbowano naukowo zweryfikować jego umiejętność
jasnowidzenia?

Setki, jeśli nie tysiące razy. W tamtych czasach traktowano jego
zdolności jako coś oczywistego, z czym po prostu się nie
dyskutuje. Czasami słyszę, jak ktoś mówi z taką mądrą miną „a ja
w jasnowidzenie po prostu nie wierzę, bo nigdy nie było
przekonującego dowodu, że jest to prawda”. Ludzie nie mają
pojęcia, nie mają wiedzy, myślą, że są to jakieś bajki, wymysły
ludzi, fantazje... Kiedyś się tym przejmowałem, chciałem im
tłumaczyć, coś tam udowadniać... Dziś śmieję się z ich niewiedzy i
nawet nie próbuję do czegokolwiek przekonywać. Zresztą,
dokładnie tak radził Stefan Ossowiecki. Uważał on, że ludzie
żyjący w niewiedzy o sensie życia i otaczającym ich świecie mają
takie przeznaczenie, którego czasami nie warto zmieniać, bo...

...?

...brak wiedzy o świecie powoduje, że tacy ludzie bardziej cierpią
i boleśniej przeżywają różne wydarzenia związane z ich życiem.
Rozstania, choroby, przemijanie... Tymczasem w tym cierpieniu i
łzach jest sens, to jest niczym palenisko w którym wykuwa się

background image

doskonałość duszy, w którym człowiek się zmienia, staje się
lepszy, szybciej się uczy... Taki jest sens cierpienia, o czym
wielokrotnie mówił Ossowiecki. Poza tym był to bardzo pogodny
człowiek, często się uśmiechał, żartował.

Jaką radę dawał ludziom Ossowiecki?

Masz na myśli wskazówki, jak żyć?

Tak.

No cóż... radził, żeby na każdym kroku starać się być dobrym
człowiekiem, który kieruje się w swoim życiu współczuciem do
innych istot. I jednocześnie mieć trochę dystansu do swojego
życia, gdyż jest ono jedynie małym odcinkiem na długiej drodze,
którą musimy pokonać.

Co jest na końcu tej drogi?

Tego Ossowiecki dokładnie nie wyjaśnił, choć pewnie to wiedział,
ale... wiem jedno. On na pewno był na tej drodze dalej, niż inni.
Daleko dalej!

Artykuły
Czyżby

dotkniecie

innej

cywilizacji?

O ciekawym eksperymencie ze słynnym jasnowidzem - inż Stefanem
Ossowieckim (fragment książki- "Z rodzinnego gniazda")

Czyżby dotknięcie innej cywilizacji?

Patrząc w rozgwieżdżone niebo, wielu z nas zapewne zastanawia się
także nad tym, czy gdzieś tam daleko, w ogromnym kosmosie istnieją

background image

jacyś nasi pobratymcy, czy istnieje tam życie? Okazuje się, że na to
frapujące pytanie, omawiany tu „Meteoryt Pułtuski” – też może coś nam
powiedzieć i wygląda na to, że rzeczywiście coś już powiedział – ustami
słynnego jasnowidza – inż. Stefana Ossowieckiego.

Ten zamordowany przez Niemców polski inżynier był osobą

naprawdę niezwykłą. Przed wojną, a także w czasie ostatniej
wojny, przeprowadzono z nim setki eksperymentów. Jego wybitne,
psychotroniczne zdolności badali często znakomici uczeni z różnych
naukowych instytutów i uczelni,
tej miary co Charles Richet (laureat Nagrody Nobla), Gustaw Geley,
William Mackenzie, Eugene Osty i inni. Nikt, nigdy nie przyłapał go na
żadnym oszustwie i wszyscy ci badacze byli pod głębokim wrażeniem,
zarówno jego ujmującej osobowości jak i demonstrowanych przez niego
zjawisk. Był on bowiem człowiekiem niezwykle uczciwym i otwartym na
skrupulatne poszukiwanie prawdy. Obok takich objawów jak
– telepatia (czytanie w myślach),telekinezja (poruszanie różnymi
przedmiotami, bez dotykania), bilokacja (jednoczesna obecność w dwu
różnych miejscach) miał on też wybitny dar jasnowidzenia. Bez
większego trudu udawało mu się odczytywać listy szczelnie zamykane w
kilku kopertach., czy nawet chowane w grubej ołowianej rurze (tzw.
„eksperyment sorboński”). Jedno z takich doświadczeń przeprowadził z
nim osobiście sam marszałek Piłsudski, wypisując na kartce w
zalakowanej kopercie takie oto dowcipne słowa – „Pocałuj mnie w
d...”. Ossowiecki odczytał je oczywiście bezbłędnie, a potem razem się z
tego serdecznie pośmiali.
Podobnie jak szeroko znany, współczesny zielarz i jasnowidz ksiądz
Czesław Klimuszko (zmarły w 1980 r.), Stefan Ossowiecki także potrafił
na podstawie zdjęcia lub jakiegoś innego osobistego
przedmiotu, odnajdywać osoby zaginione. Dokładnie n.p.powiedział co się
stało i gdzie jest zakopana zamordowana córka niemieckiego
przemysłowca, który potem, już jako pułkownik Wermachtu wyrobił
Ossowieckiemu specjalnyglejt, gwarantujący mu nietykalność i podpisany
przez samego Hitlera. Dzięki temu glejtowi udało się Ossowieckiemu
uratować wielu ludzi w czasie wojny, ale ponieważ mimo usilnych nalegań
nigdy się nie zgodził na współpracę z okupantem, a przeciwnie
– publicznie przepowiadał klęskę Hitlera, więc w końcu przypłacił to
życiem. Zginął 5.08. 1944r. w Warszawie podczas powstania, zresztą –

background image

dokładnie tak, jak to wcześniej – sam przepowiedział, zaznaczając przy
tym, że nie ma ucieczki od własnego losu.
Szczególnie dużym zainteresowaniem cieszyły się jego zdolności
psychometryczne. Jak na jakimś trójwymiarowym filmie widywał
często różne zdarzenia, nieraz bardzo odległe w czasie lub w
przestrzeni. Biorąc do ręki np. drobny fragment jakiejś starodawnej
budowli mógł bardzo precyzyjnie opisać jej dzieje i różne konkretne sceny
z toczącego się tam niegdyś życia. Często znajdowało to potem naukowe
potwierdzenie podczas prac wykopaliskowych, albo dokładnych studiów
historycznych, czy archeologicznych, jak to miało miejsce np. na Zamku
Królewskim w Warszawie. W instytucie archeologii Uniwersytetu
Warszawskiego Ossowiecki wygłaszał czasem własne, bardzo
śmiałe tezy na temat prehistorycznych form życia posługując się jedynie
psychometrią.Mimo początkowego sceptycyzmu, w późniejszych latach
tezy te zostały jednak w pełni potwierdzone za pomocą metod ściśle
naukowych.
Ossowiecki był człowiekiem nie tylko bardzo życzliwym i uczciwym, ale
także głęboko religijnym. O swoich paranormalnych zdolnościach mówił
tak:
. „...Dziś dla mnie zrozumiała jest potęga wiary i cuda, których można
dokonać. Modlitwa i ekstatyczne zapatrzenie się w tajemnice wiary
wyzwala z człowieka ogromną ilość energii, w zamian zaś jako
równoważnik wypełnia istotę jego nieznana bliżej, ale potężna energia
kosmiczna, której siła potrafi tworzyć cuda. Może ona uzdrawiać chore
ciała i całkowicie przekształcić psychikę danego człowieka."

Postać inż. Stefana Ossowieckiego staram się tu przybliżyć i
scharakteryzować dość dokładnie, gdyż to dzięki niemu, na ten nasz
„pułtuski meteoryt” możemy też spojrzeć... z zupełnie innej
perspektywy. Myślę, że warto tu przytoczyć dosłownie treść protokółu, z
pewnego, głośnego niegdyś eksperymentu przeprowadzonego ze Stefanem
Ossowieckim, przy użyciu tego właśnie meteorytu. Cytuję go
bezpośrednio z bardzo cenionego przed wojną naukowego pisma, które z
wielkim trudem udało mi się kiedyś zdobyć w jednym z krakowskich
antykwariatów. Są to tzw. „Zagadnienia Metapsychiczne” Nr. 9 – 10 z
czerwca 1926 r. Odnośny protokół został sporządzony przez dr Antoniego

background image

Czubryńskiego i zamieszczony na stronie 25 tegoż pisma (podkreślenia
moje). Oto on:

„Warszawa, 1.XII.1925 o godz. 5.30 wieczorem.
Pan Ossowiecki otrzymał do ręki meteoryt spod Pułtuska wagi około
200gramów, chemicznie niezbadany. Po kilku minutach milczenia rzekł:
„Jak ja dobrze widzę! Jakie ciekawe! Olbrzymie skały i wielkie
przepaści. Obszerne ,dziwne łąki, jakby z żółtej, oryginalnej trawy. Coś
wybuchającego... ogień? Co to takiego? Płaszczyzny, płaszczyzny,
płaszczyzny, na których niema kamieni, płaszczyzny żółtawe, o
fioletowym odcieniu. Skały, skały, znów płaszczyzny. Jakieś dziwne
drzewa, długie, długie, jakby cyprysy czarne, twarde, o gałęziach
splątanych u góry. Cały „lasek” dziwnych drzew. Strasznie splątane u góry,
czerwonawe. Ja w tych lasach jestem, czerwonawe korzenie u góry.Jakiś
ruch widzę. Coś rusza się, coś przeźroczystego. Postać podobna do form
ludzkich, ale zupełnie przeźroczysta. Bardzo podobna do ludzi. Jakieś
postacie chodzą. Nie mogę przeniknąć w ten ich świat, ale widzę jakby
przez mgłę postacie przeźroczyste. Olbrzymie przestrzenie. Jakie to
cudowne! (Niebo pogodne, jasne).
Teraz powracam do tych wielkich, olbrzymich... zetknęli się jakby
giganci o barwach rdzawo – żelazistych. W przestrzeni leci odłam ze
straszna szybkością. Jakie to cudowne! Jakby kawał tego globu zerwał
się. Wszystko się trzęsie. Widzę jak to leci, rozprasza się na wielkie
kawały. Widzę jak to szybko leci. To nie w Polsce upadło... Pada w różne
strony. Ziemia się kręci, kawałkami pada w różne miejsca. To jasne, że się
w rożne strony rozpada. Kawał nawet otwór w ziemi zrobił, może większy
od tego (okrągłego) stołu. Zarył się do połowy w ziemię. Już odchodzę”.
Po seansie inż. Ossowiecki dodał, iż miał wrażenie, jakby coś
uderzyło o powierzchnię globu i oderwało od niej część odcinając ją. Był
wzruszony, rozpłakał się ze wzruszenia, ręce miał zimne. Twierdził, że
nigdy nie przeżył tak wspaniałej chwili.
Przypisek Red.
Podobne doświadczenie dokonane już było niegdyś przez geologa
profesora Dentona, z tą róznicą, że profesor rozbił znaleziony przez siebie
meteoryt na 12 części i rozesłał ułamki, odpowiednio opakowane i
zapieczętowane do 12 różnych psychrometrów. Jedenastu z nich dało

background image

mniej lub więcej szczegółowe odpowiedzi, opisując w nich jakieś ciało
niebieskie z jego florą i fauną, które raptem uległo jakiejś katastrofie
kosmicznej, rozpryskując się na drobne kawałki.
P. S.”

O tym ciekawym doświadczeniu pisze też sam Ossowiecki w swojej
pasjonującej książce – „Świat mojego ducha i wizje przyszłości” (nowe
wydanie – „Libra” 1990 ISBN–83–85005–45–5). Jak się okazuje
– Ossowiecki nawet nie wiedział, co to za „kawałekjakiegoś kamienia,
koloru szarego” dostał wtedy do rąk. Komentując to
niezwykłe doświadczenie dodaje:
„Po skończonym doświadczeniu oznajmił mi dr Czubryński, że
trzymany przeze mnie kamień jest meteorytem. Żaden seans tak mnie
duchowo i fizycznie nie wyczerpał jak z tym meteorytem. Straciłem
podczas tego doświadczenia dużo energii, co wyraziło się

o

gromnymspadkiem temperatury. Przeżyłem wspaniałe chwile, których nie

da się z niczym porównać.” (str. 94 – tejże książki).
No cóż – można te relacje zostawić bez żadnego komentarza, ale
można też tu zaakcentować, chociażby takie oto znamienne fakty:

1) Stefan Ossowiecki nigdy nie oszukiwał i prawie nigdy się nie
mylił, więc dlaczego akurat ta jego – kosmiczna wizja, miałaby być tylko
jakimś urojeniem, czy wybujałą fantazją?
2) Ossowiecki, podczas tego seansu stwierdził, że – „To nie w Polsce
upadło” Gdyby faktycznie wiedział, że trzymany przez niego kamień jest
meteorytem z pod Pułtuska, to pewnie by tak nie powiedział. A czy się tu
pomylił? Z relacji kilku naocznych świadków wynika, że jeszcze dość
wysoko nad ziemią, ta wielka ognista kula podzieliła się na dwa duże
obiekty. Jest więc całkiem możliwe, że tylko jeden z nich rozerwał się na
małe kawałki i spadł pod Pułtuskiem w postaci „kamiennego
deszczu”, drugi zaś poszybował dalej, poza granice naszego kraju i gdzieś
tam właśnie – zarył się w ziemię.
3) Opisany przez Ossowieckiego kosmiczny kataklizm, też bardzo
dobrze pasuje do naukowych koncepcji dotyczących powstania, i
późniejszego rozrywania się planetoid.Nie wykluczone, że na którejś z
nich, albo raczej na tej dodatkowej planecie, którą kiedyś one stanowiły,

background image

mogły być kiedyś warunki sprzyjające życiu. Przecież planetoidy te
jeszcze dziś leżą w tzw. „ekosferze Słońca”, czyli w tym wąskim pasie
kosmicznej przestrzeni, która do takiego życia – najbardziej się nadaje. A
jeśli ten meteoryt przywędrował z poza naszego Układu Słonecznego, na
co wskazywałaby jego nietypowa trajektoria, to oczywiście
prawdopodobieństwo życia na jego macierzystym obiekcie może
być jeszcze dużo większe.
4) Ossowiecki po tym eksperymencie był wyjątkowo mocno wyczerpany,
co by znaczyło, że odbył on szczególnie daleką „duchową
podróż” zarówno w czasie jak i przestrzeni.

Nad tym, czy gdzieś w kosmosie istnieje jakieś życie, naukowcy
namiętnie dyskutują już od dawna. Ich zdania są mocno podzielone.
Badany dziś, przy pomocy coraz doskonalszych narzędzi, Kosmos
okazuje się być tak niesłychanie wielkim, że wszelka wyobraźnia tu
zawodzi. Doprawdy trudno uwierzyć, że tylko tu, na naszej maleńkiej
Ziemi, krążącej wokół całkiem przeciętnej gwiazdy, jaką jest Słońce,
gdzieś na peryferiach jednej z wielu miliardów potężnych galaktyk, w
ciągu tych ponad 10 miliardów lat – powstało to oryginalne i jedyne w
Kosmosie życie.
Bardzo znany fizyk Uniwersytetu Warszawskiego – prof. Andrzej Kajetan
Wróblewski, na którego arcyciekawe wykłady, miałem przyjemność
kiedyś chodzić, w niewielkiej, ale interesującej książeczce – „Czy istnieje
życie poza Ziemią” (N.K. W–wa 1980 – ISDN 83–10–07902–
8) zaprezentował takie oto sugestywne rozumowanie:
„Przypuśćmy, że w naszej Galaktyce jest miliard gwiazd typu Słońca.
Niech co dziesiąta z tych gwiazd ma planety, w co dziesiątym z tych
układów planetarnych znajduje się planeta w odpowiedniej odległości od
gwiazdy (tzn. w ekosferze). Niech dalej co dziesiąta z tych wybranych
planet ma odpowiednią (nie za dużą i nie za małą) masę, i dalej, co
dziesiąta – odpowiednią (nietrującą) atmosferę, wreszcie – co dziesiąta –
odpowiedni obrót wokół osi (szybkość obrotu i nachylenie osi do orbity).
W ten sposób otrzymujemy jeszcze 10 do 9 razy 10 do –5, czyli 10 do 4
odpowiednich planet. Niech dalej na co setnej z tych planet powstanie
życie i rozwinie się społeczeństwo istot rozumnych, będziemy mieli w
naszej Galaktyce 100 cywilizacji.”

background image

Profesor Wróblewski mimo, że sam głęboko wierzy w istnienie życia poza
Ziemią, zwraca jednak lojalnie uwagę, że czynniki przyjęte w tym
rozumowaniu zostały wybrane dość dowolnie, dlatego i poczynione tu
wyliczenia należy traktować z dużą ostrożnością.

Życie jest jednak tak wielką zagadką i tak wspaniałym cudem, że
każdego, kto się nad nim poważnie zastanowi, powinno skłonić do
szczególnego szacunku i zadumy, a także do pokory, i to niezależnie
od tego, czy istnieje ono tylko na naszej poczciwej Ziemi, czy też może
jeszcze na innych, mniej lub bardziej odległych planetach.
Jeśli ta moja prosta gawęda o „pułtuskim meteorycie”, a także o
sanktuarium św. Rozalii, mojej rodzinnej wiosce i całej tej pięknej
okolicy, ten szacunek do ojczystej ziemi, do życia i do wielkiego jego
Stwórcy, choćby trochę pogłębi, to powiem nieskromnie, że... warto było
ją napisać.

Wyobraź sobie, że stoisz w przedwojennej Warszawie. Mijają Cię
eleganccy mężczyźni, szykowne damy, otaczają zapachy, a
wszystko jest zupełnie inne. Bierzesz do ręki gazctę, patrzysz
uważnie na artykuł na pierwszej stronie i widzisz, że poświęcony
jest inż. Stefanowi Ossowieckiemu. Gazety o podobnych
nagłówkach opisujących „niesamowitego Ossowieckiego"
znalazłbyś również w ówczesnej Anglii, czy Francji. Jednak kim jest
człowiek, tak szeroko opisywany?
Nagle mija Cię na ulicy - postawny, pogodnie usposobiony, sprawia
wrażenie roztargnionego. Patrzy na Ciebie przyjaznymi. Niebieskimi
oczyma. Czy to możliwe, że ten niepozorny człowiek przewiduje
przyszłość, potrafi lewitować, porusza przedmioty siłą woli,
odczytuje listy znajdujące się w zamkniętych kopertach, a także
pomaga Marszałkowi Piłsudskiemu? Jednak w jaki sposób to robi?
Odpowiedź na to pytanie próbowali znaleźć elitarni nau-kowcy
tamtych czasów. Przeprowadzono setki doświadczeń, a ich wynik
cząsto był zaskakujący.
Książkę, którą trzymasz w rękach napisał sam Mistrz. Zawiera ona
między innymi filozofię życia tego wielkiego jasnowidza, jego

background image

pogląd na strukturę rzeczywistości, część nauk, które sprawiły, że
uzyskał dostęp do mocy, będącej w zasięgu każdego z nas, a także
zapisy i protokoły z przeprowadzonych doświadczeń, wzbogacone
ilustracjami. Pragniemy przypomnieć książkę, której lektura
wpłynęła na życie wielu osób. Książkę, wydaną po raz pierwszy
ponad 70 lat temu. Stefan Ossowiecki urodził się 22 sierpnia 1877
roku, zaginął 5 sierpnia 1944 roku. Był i do dzisiaj pozostaje
postacią legendarną, wiecznie nierozwiązaną zagadką...

W tym r

ł w latach międzywojennych mniej więcej taką samą rolę, co współcześnie Jackowski. Znany i

uznany za jasnowidza, telepatę, psychokinetyka i Bóg wie kogo jeszcze. Rodziny zaginionych zgłaszały się do
niego z prośbą o wizję. Znani przybywali doń na seanse, a prasa co i rusz zapytywała: co się wydar
A jasnowidz szczegółowo objaśniał co też widzi.

Przeglądając dawną prasę natknąłem się w związku z tym na intrygując


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Inżynier Stefan Ossowiecki cz2
Koncepcja pedagogiczna Stefana Kunowskiego
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego2
PRZEDWIOŚNIE Stefana Żeromskiego w kontekście problemów społ, Szkoła, Język polski, Wypracowania
Stefanowski- Układ zdalnego sterowania i zabezpieczeń, Akademia Morska -materiały mechaniczne, szkoł
Stefanka, PRZEKŁADANE
stefanka i pieczone ziemniaczki
sprawozdanie o Stefanie Brunne
Wielka improwizacja Stefanowska
,Laboratorium podstaw fizyki, Sprawdzanie prawa Stefana Boltzmanna
Dom przy alei Rothschildow Stefanie Zweig
Nagrobek Stefana?torego
Aktualność dziedzictwa kardynała Stefana Wyszyńskiego odpowiedzi
Kręgi tematyczne i problemowe opowiadań Stefana Żeromskiego
s. żeromski, Stefan Żeromski - życie i twórczoć
żeromski2, Życiorys Stefana Żeromskiego
ludzie bezdomni3, Twój s±d o programie ideowym i postępowaniu Tomasza Judyma, bohatera powieci Stefa

więcej podobnych podstron