LOUISE RENNISON
KŁOPOTY Z DYNDAKAMI
Zwierzenia Georgii Nicolson 03
POWRÓT ŚWIRA
Czwartek, 21 października
13.00
Wyglądam przez okno w sowim pokoju, licząc swoje nieszczęścia. Poda
deszcz. Ulewny. Czuję się, jakbym mieszkała w stawie. I jestem więźniem tego - jak - mu -
tam.
Muszę siedzieć w swoim pokoju, stymulując jakieś okropne choróbsko brzucha, żeby
tata się nie dowiedział, że jak trędowata zostałam poddana ostracyzmowi i wygnana ze
Stalagu 14 (tzn. zawieszona w prawach ucznia). Nie jestem sama w pokoju, bo Angus, mój
kot, również ma areszt domowy - za romans z kotką Naomi, birmańską boginią seksu.
14.00
Teraz pewnie jest wuef.
Nigdy bym nie pomyślała, ze przyjdzie taki dzień, kiedy zatęsknię za głosem panny
Stamp (Oberfuhrerem od gimnastyki i lesbijką na pół etatu): „No dziewczynki, wskakujcie w
spodenki!”. A jednak.
15.30
Cała drużyna Asów pewnie już myśli o powrocie do domu. Odrobina szminki.
Trochę lakieru do paznokci. Może nawet tusz do rzęs, bo jest religia, a panna Wilson nie
może zapanować nawet nad swoją tragiczną fryzurą w stylu lat siedemdziesiątych, już nie
wspominając o naszej klasie.
Rosie powiedziała, że zamierza przetestować zdrowie psychiczne panny Wilson i
podczas lekcji położy sobie na twarzy maseczkę kosmetyczną. Ciekawe, czy panna Wilson
dostanie ataku nerwowego.
Jos pewnie ćwiczy wydymanie ust - na wypadek, gdyby wpadła na Toma.
15.50
Jak to się stało, że Jas ukarano tylko dyżurami w szatni, a ja została
zawieszona? Jestem… jak mu tam… kozłem ofiarnym.
16.10
Bóg Seksu Robbie (MÓJ NOWY CHŁOPAK!!! Tak, tak tak!!!!) teraz pewnie
wraca z zajęć w college’u. Idzie sobie tym sowim charakterystycznym krokiem Boga Seksu.
Chodząca maszyna do całowania.
16.30
Weszła Mutti.
- No, Georgia, czas już na cudownym powrót do zdrowia.
Super. Wielkie dzięki. Dobranoc.
Zostałam zawieszona tylko dlatego, że Elvis Attwood szkolny dozorca z Planety
Świrów, potknął się o własne taczki (kiedy mu powiedziałam, że Jas się pali).
Mutti nadawała dalej, od powrotu Vatiego gada zupełne bez sensu.
- To tylko twoja wina, zrobiłaś sobie wroga i teraz płacisz za to wysoką cenę.
Tak, tak, tak, nawijaj dalej.
16.45
Zadzwoniłam do Jas.
- Jas.
- O, cześć, Gee.
- Dlaczego do mnie nie dzwonisz?
- Bo ty zadzwoniłaś pierwsza. Przecież usłyszałabym, że jest zajęte.
- Jas, nie denerwuj mnie. Rozmawiamy dopiero dwie sekundy.
- Wcale cię nie derywuję.
- Mylisz się.
- Powiedziałam ze dwa słowa na krzyż.
- I wystarczy.
Milczenie.
- Jas?
Milczenie.
- Jas … co robisz?
- Nie denerwuje cię.
Ta dziewczyna doprowadza mnie do białej gorączki, ale naprawdę muszę z nią
pogadać, więc ciągnę:
- W domu jest beznadziejnie. Prawie żałuję, że mnie zawiesili. Jak było w Stalagu 14?
Jakieś ploteczki?
- Nie, ta sama stara bieda. Okropna P. Green w drobiazgi rozwaliła krzesło.
- Naprawdę? Rąbnęła nim kogoś?
- Nie, siedziała na nim i jadała drugie śniadanie. Wszystko przez wielgachnego marsa.
Koszmarne Bliźniaczki zaczęły skandować: „Grubas, grubas!”, ale usłyszała je Chuda, nasza
ukochana dyrektorka, i palnęła kazanie na temat wyśmiewania się z pokrzywdzonych przez
los.
- Wszystkiego podbródki jej się trzęsły?
- No. Jak galareta.
- Super, Tęsknicie za mną? Ktoś o mnie pytał?
- Nie, raczej nie.
Urocze. Mimo wszystko Jas ma wiele pozytywnych cech, jakie powinien posiadać
najlepszy przyjaciel. Na przykład takich jak spotkanie się z bratem Boga Seksu.
- Czy Pysio - to znaczy Tom - mówił, że Rombie pytał o mnie? - drążyłam dalej.
- Yyy… muszę się zastanowić.
Wtedy rozległo się jakieś mlaskanie.
To Jas mlaskała.
- Jas, co jesz?
- Ssę końcówkę pióra, to mi pomaga w koncentracji.
Cholera jasna i sacreblue
.
Po jakiś czterech tysiącach lat ssania końcówki pióra powiedziała:
- Nie, nic nie mówił.
19.00
Dlaczego Rombie o mnie nie pytał? Czyżby on nie stęsknił się za
przytulaniem?
20.00
Słyszę jak tata śpiewa We Are the Champions. Boże drogi. Przecież dopiero co
podźwignęłam się z symulowanej choroby żołądka. On nie ma najmniejszego poszanowania
dla innych.
20.15
Bóg Seksu powiedział, żebym zadzwoniła do niego ze Szkocji. Jedyny szkopuł
polega na tym, że… wcale tam nie jadę!!!
Mój plan wygląda następująco: do Szkocji pojadą wszyscy… oprócz mnie!
Myślę, że jest na tyle prosty, by wszyscy go zrozumieli.
21.05
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Świr (mój VAT) wrócił z Krainy
Kangurów, chociaż myślałam, że zostanie tam na wieki. Niestety, wszystko się przeciwko
mnie sprzysięgło i tata wrócił. Niezadowolony z tego uparł się, żebyśmy pojechali na
„integracyjne” wakacje do Krainy Szkockiej Kraty.
1
∗
sacreblue. - (fr) - do diabła, do licha, psiakrew
*
∗∗
le idiot. - (fr) - idota
Ale… na - na - na - na - na. Mam to w głębokim poważaniu. Ja żyję w Krainie
Miłości.
Lalalalalalalala.
Jestem dziewczyną Boga Seksu!!!
Tak! Punkt dla mnie!
Operacja „Wytłumaczyć Tutti i Vatiemu,
że nie jadę do Szkocji
20. 30
Starzy rozwalili się przed telewizorem. Przytulają się, sącząc wino. Są tacy
dziecinni. W końcu musiałam wyjść z pokoju, bo tata zrobił coś obrzydliwego. Na samą myśl
zbiera mi się na wymioty. Przez sweter wziął za dwa palce „Guziczki” mamy i zaczął nimi
obracać, powtarzając: „Wzywamy wszystkie wozy, wzywamy wszystkie wozy, czy mnie
słyszycie?”/
Zupełnie jakby kręcił gałką radia czy coś w tym rodzaju. Ale to nie było radio, tylko
jej melony.
- Bob, przestań - powiedziała mama. - Co ty wyprawiasz?
Ale w końcu oboje zaczęli się tarzać ze śmiechu i mocować na kanapie. Zaraz
przyłączyła się do nich Libby, śmiejąc się na całe gardło. Maluchy nie powinny oglądać
porno. Jestem pewna, że inni rodzicie nie robią takich rzeczy. Niektóre moje koleżanki to
szczęściary - ich rodzicie się rozwiedli!
Właśnie nigdy nie widziałam taty Jas. Przeważnie siedzi w swoim pokoju na górze
albo majsterkuje w szopie. Pojawia się tylko raz na jakiś czas, żeby dać Jas kieszonkowe.
Tak powinien się zachowywać normalny ojciec.
23.00
Przed pójściem spać wyjaśniłam tym podstarzałym emerytom (stojąc za
drzwiami na wypadek, gdyby się obściskiwali), że nawet za miliard lat nie wybiorę się na
żadną rodziną excursion
do Szkocji, po czym powiedziałam „dobranoc”.
Piątek, 22 października
Szkocja
Pada deszcz
Nora na Kompletnym odludziu
*
∗
excursion (fr) - wycieczka
22.30
Przez pomyłkę wyjechałam na wakacje. Zaczynam cudowne wspomnienia z
fantastycznych rodzinnych wakacji w Krainie Szkockiej Kraty. Najpierw tysiąc lat jechałam z
szaleńcem za kierownicą (tata) i dwoma innymi wariatkami w koszyku (Nagus i Libby). Po
dwóch godzinach prób odnalezienia domku i wysłuchiwaniu zachwytów taty nad „przepiękną
wsią” miałam ochotę urwać mu głowę, ukraść samochód i na skrzydłach wiatru wrócić do
domu. Powstrzymało mnie jedynie to, że nie umiem prowadzić, chociaż jestem pewna, że
świetnie poradziłabym sobie za kierownicą. Co w tym takie trudnego? Tata tylko obrzuca
przekleństwami innych kierowców i przyciska stopą jakiś pedał.
W końcu dojechaliśmy do nory na kompletnym odludziu. Najbliższy sklep znajdował
się dwieście kilometrów dalej (no, powiedzmy piętnaście minut drogi piechotą).
Jedynym tubylcem, który nie przekroczył setnego roku życia, jest pewien przygłup
(Jack McGłąb), który jeździ po wsi na rowerze.
W końcu, z wielkiej rozpaczy, po kolacji wyszłam na dwór i spytałam Jacka McGłąba,
co on i jego kumple robią tu wieczorami. (Chociaż guzik mnie to obchodziło).
- Och - powiedział (Naprawdę!). - Bujamy się po Alldays, kminisz? - (Nie rozumiem,
co ma do tego kminek, to wielka tajemnica szkockiej mowy).
Czułam się jak w tym filmie Waleczne serce. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam nasz
domek, by dodać odrobinę do tej skądinąd tragicznej sytuacji, powiedziałam:
- Możecie nam odebrać życie, ale nie odbierzecie nam wolności!
1.15
Panuje tu potworny hałas: wycie, miauczenie, sapanie…. A to tylko VATI! Nie,
tak naprawdę to odgłosy szkockiej dzikiej przyrody. Nietoperze, borsuki i tak dalej… Czy
one nie mają swoich domów? Dlaczego zwierzęta budzą się w nocy? Specjalnie, po to, żeby
mnie wkurzać? Przynajmniej Angus jest szczęśliwy, bo został zwolniony z aresztu
domowego. Około pierwszej w nocy przyszedł i zwinął się w kłębek w swym luksusowym
kocim apartamencie (czyli moim łóżku)
Sobota, 23 października.
10.30
Vati jako Przywódca Świrów wrócił w całej okazałości. Przed świtem wpadł
do „mojego” (cha cha cha cha) pokoju, machając na wszystkie strony świeżo zapuszczoną
brodą. Spałam z plasterkami ogórka na powiekach, więc początkowo przestraszyłam się, że w
nocy oślepłam. Potem rzeczywiście nieomal straciłam wzrok, kiedy szarpnięciem rozsunął
zasłony i powiedział:
- Dzieńdoberek, dzieńdoberek, moje słoneczko - Z idiotycznym nosowym akcentem
rodem z Krainy Kangurów.
Ciekawe, czy już kompletnie mu odbiło? Jeszcze przed wyjazdem do Krainy
Kangurów był nieźle szajbnięty, a eksplozja przy odwiercie na pewno mu nie pomogła.
Ale co tam, El Brodo to w końcu mój Vati, a to oznacza, że jest ojcem dziewczyny
Boga Seksu. Opowiedziałam więc całkiem uprzejmie:
- Guten Morgen
, Vati, możesz już sobie pójść? Dziękuje bardzo.
Myślę, że broda zarosła mu uszy, bo zupełnie mnie zignorował i otworzył okno. Stanął
w nim i zaczął robić skłony, machając rękami jak skończony świr. Jego pupa nie należy do
małych. Gdybym pod oknem akurat przechodził jakiś bardzo niski emeryt, pomyślałabym, że
nastąpiło zaćmienie słońca.
- Ach, powąchaj to powietrze, Aż chce się żyć, co?
Owinęłam się kołdrą.
- Nie pożyję długo, jeśli jeszcze trochę pooddycham tym lodowatym powietrzem.
Podszedł i usiadł na moim łóżku. O Boże, chyba nie zamierza mnie przytulić?!
Na szczęście z dołu dobiegł nas głos mamy:
- Bob, śniadanie gotowe! - I Vati powlókł się na dół.
Śniadanie gotowe? Czyżby wszyscy powariowali? Od kiedy to mama robi śniadanie?
Wszystko jedno, hop do góry kangury! Wreszcie mogłam spokojnie wtulić się w
pościel na wygodnym, wakacyjnym łóżku i pomarzyć o tym, jak się całuje z Bogiem Seksu.
Błąd.
Tup - tup.
- Gergy! Gingey! To ja!!!
Och, na wielkie majtasy, to była Libby, szalony berbeć z Planety Świrów. Kiedy moja
urocza siostrzyczka weszła, zauważyłam, że co prawda założyła okulary przeciwsłoneczne,
ale poza tym była golusieńka. Niosła nocnik.
- Libby, nie wkładaj nocnika do... - powiedziałam. Ale ona mnie zignorowała i wlazła
do mojego łóżka, spychając mnie na samą krawędź, by zrobić sobie więcej miejsca. Jak na
czteroletnie dziecko ma potwornie silne rączki.
- Psiesiuń się, bzydki chłopcyk. Pan Nocnik zmęcony.
I razem z panem Nocnikiem przytuliła się do mnie. Niemal wyskoczyłam z łóżka.
Pupę miała strasznie zimną... i lepką...
bleee.
*
∗
Guten Morgen (niem.) - dzień dobry
Dlaczego zawsze mam takiego pecha z pokojami? Pomyślałby kto, że chociaż na
wakacjach będę mogła zamknąć drzwi i na osobności zająć się swym wakacyjnym projektem
(marzeniami o całowaniu się), ale nie! Za chwilę pewnie do mojego pokoju wpadnie tabun
niemieckich turystów w skórzanych spodenkach.
Muszę poszukać miejscowego ślusarza (Hamisha McŚlusarza) i zainstalować sobie na
drzwiach dwa wielkie rygle Żeby się ze mną spotkać, trzeba będzie dostać oficjalne
zaproszenie.
Którego nie wyślę nikomu.
11.00
Dzięki Bogu, Libby i pan Nocnik już sobie poszli. Nie lubię przebywać w
pobliżu jej gołej pupy, bo w każdej chwili może z niej coś wyskoczyć. Tata i mama bawią się
na dole w berka. Słyszę, jak biegają po schodach, chichoczą i wołają: „Berek!”.
Sacrebleu. Tres pathetique
. Vati wrócił zaledwie osiemdziesiąt dziewięć godzin temu,
a ja już czuję, że ogarnia mnie czarna rozpacz.
11.10
Zresztą nieważne są jego ojcowskie zapędy i broda. Nieważne, że mnie
zawleczono do najgłupszego, najmroźniejszego miejsca w historii ludzkości. Ja, Georgia
Nicholson, dziecię świrów, jestem DZIEWCZYNĄ BOGA SEKSU. Taaaak! Superczad i
miodzie. Wreszcie go usidliłam. Jest mój, mój, mój i tylko mój. W mym sercu rozbrzmiewa
pieśń, a wiecie jaka? Znany przebój: „Rombie, och, Rombie, jestem… yyyy… przy tobie!!! O
tak!”
13.00
Wyszłam na dwór, usiadłam na furtce i obserwuję życie dookoła. Niestety, nie
da się tego nazwać życiem. Przyuważyłam tylko jakichś świrów, którzy gadali w jakimś
pogańskim języku (po szkocku), i fretkę.
Potem na swym rowerze pojawił się Jock McGłąb czy jak mu tam. Na swoje
nieszczęście jest bardzo podobny do pryszczatego Normana, to znaczy ma trądzik na głowie.
A do tego rudy łeb.
- Spotykamy się z chłopakami koło dziewiątej pod Alldays. To nara - Powiedział.
Jasne, do zobaczenia w następnym wcieleniu, tylko się nie spóźnij. Nigdy w życiu nie
upadnę tak nisko, by się spotkać z Jockiem i jego kumplami.
*
∗
Tres pathetique (fr) - bardzo wzruszające.
20.59
Vati zaproponował, żebyśmy urządzili sobie rodzinne muzykowanie. Mamy
zacząć od New York, New York.
21.00
Zabrałam Angusa na spacer, żeby pooglądać sobie nocne życie, o którym mi
opowiadał Jock McGłąb. Angus to jedyna zaleta tego wyjazdu. Jest bardzo ożywiony. Wiem,
że w głębi ducha tęskni za Naomi, boginią seksu, ale dzielnie się trzyma. Kroczy dumnie,
jakby był panem Szkocji. W końcu tu się urodził Pewnie bardzo wyraźnie słyszy zew
szkockich gór, zew, który mówi: „Zabij wszystko, co się rusza”. Dziś rano na progu
zobaczyłam ułożone w rządku cztery norniki. Mama twierdzi, ze znalazło w rajstopach
zdechłą mysz. Nie pytałam, gdzie je zostawiła. Ostatnio, kiedy ją o coś pytam, tylko chichocie
i dostaje głupawki. Po powrocie taty mózg jej się zlasował.
Angus ma nowego futrzanego kumpla. Inne miejscowe koty nawet się nie zbliżają do
naszego domku. Zdaje się, że w nocy Angus dał im wycisk. Czarno - biały kot którego
wczoraj widziałam przy naszej uliczce, ma nadgryzione ucho. Nowy kumpel Angusa to
emerytowany pies pasterski o imieniu Strzała. Jest tak stuknięty i stary, że nawet nie wie, że
już przeszedł na emeryturę, więc ciągle coś zagania. I to wcale nie owce... tylko kury
przejeżdżające samochody... i starych Szkotów idących na zakupy. Angus razem ze Strzałą
terroryzują całą okolicę i sieją spustoszenie wśród dzikich zwierząt.
21.30
Jak to miło i fajnie spacerować sobie z Angusem i Strzałą, którzy człapią za
mną. Przynajmniej mam jakieś inteligentne towarzystwo w tej piekielnej dziurze pozbawionej
Boga Seksu.
21.35
Kiedy całą trójką dotarliśmy do Alldays, najmodniejszego klubu nocnego
Szkocji, przeżyłam wielki szok.
Okazało się, że to malutki całodobowy supermarket.
Żaden klub ani nic w tym rodzaju. Cholerny sklep.
Cała miejscowa „młodzież” (czterech Jocków McGłąbów) CZADOWO się tam bawi.
Łażą sklepowymi alejkami, słuchając muzyki płynącej z głośników! Albo przesiadują na
zewnątrz na swoich rowerach i co jakiś czas wchodzą do sklepu po coca - colę czy napój
cytrynowy!
Sacre kurczę bleu i quel dommage
*
∗
Sacre - sacre (fr.) - cholerny; sacrebleu (fr) - psiakość, do licha; quel dommage (fr.) - jaka szkoda.
Północ
To Postawiło kropkę nad „'i”. Najmodniejszy nocny klub Szkocji.
- Zauważyłaś, jak tu jest dennie? - spytałam mamę.
- W takich miejscach trzeba samemu organizować sobie rozrywkę - odparła. -
Powinnaś się trochę postarać. Zresztą przesadzasz.
- Jutro przyjeżdża twój kuzyn - wtrącił Vati.
do kwadratu. Vati niekiedy osiąga zatrważający poziom kretynizmu.
Dlaczego mu się wydaje, że ucieszę się z przyjazdu mojego kuzyna Jamesa znanego również
jako Zboczona Piżama, Oblech Doskonały?
00.30
Zgrzytu - zgrzytu, trzasku - trzasku. Matko kochana, zupełnie jak na imprezie u
borsuków...
Nie, nie, zapomniałam - świetnie się bawię na tych wspaniałych wakacjach. Mama
miała rację. Przesadzam. Coś jednak się wydarzyło w najmodniejszym nocnym klubie
Szkocji. Jeden z Jocków McGłąbów zapalił papierosa i dostał takiego ataku kaszlu, że opluł
się colą i musiał wracać do domu.
1.00
Naprawdę.
Nie żartuję.
1.30
Ciekawe, czy się wygłupię, jeżeli pójdę pieszo osiemdziesiąt kilometrów do
najbliższego miasta i zadzwonię do BS?
1.35
Albo wrócę pieszo do Anglii?
Niedziela, 24 października
10.20
Nadal w Krainie Szkockiej Kraty. Jak okiem sięgnąć, nic tylko same spodnie w
szkocką kratę.
10.31
Ile czasu mięło, odkąd ostatnio widziałam Rabbiego? Hmmm, dziewięćdziesiąt
godzin i trzydzieści sześć minut.
*
∗∗
Merde (fr.) - gówno.
10.46
Ile minut?
11.04
O Boże, nie mam pojęcia. Nie za dobrze znam tabliczkę mnożenia, jest zbyt
skomplikowana jak na mój mózg. Próbowałam to wytłumaczyć pannie Stamp, naszej
Oberfuhrer od matmy (oraz lesbijce na pół etatu). Wbrew jej głupim sugestiom wcale nie jest
tak, że nie mogę się skupić na lekcji, bo jestem zbyt zajęta pisaniem liścików do koleżanek
albo piłowaniem paznokci. Po prostu niektóre liczby mnie przymulają.
Na przykład „8”.
Tak samo jest no niemieckim. Jak powiedziałam Herr Kamyerowi, w tym języku jest
za dużo słów.
Niemcy mówią rano Goosegot
- czy to normalne? Jak można poważnie traktować taki
język? Po prostu się nie da i dlatego z ostatniej klasówki dostałam taki kiepski stopień.
11.50
Położę się do lóżka, by zachować siły na przytulani po powrocie do domu.
Południe
Do mojego weszła Mutti z talerzem kanapek.
- Goosegoot w Himmel
, Mutti, czy ty zwariowałaś? Jedzenie? Dla mnie? Nie, nie,
mnie jak zwykle wystarczy kawałek starej kiełbasy.
Mama dalej się uśmiechała. Wyglądało to trochę przerażająco. Miała taką rozmarzoną
minę. I była w prześwitującej koszuli nocnej. Boże kochany.
- Dobrze się bawisz, Gee? Prawda, że tu jest cudownie?
Popatrzyłam na nią ironicznie.
- Fajnie jest, prawda? - ciągnęła.
- Mamo, tak świetnie nie bawiłam się, odkąd... yyy...odkąd Libby wyrzuciła do sedesu
moje kosmetyki.
Cmoknęła, ale nawet nie z taką złością jak kiedyś. Po prostu milutko sobie cmoknęła.
Zaczęłam czytać Nie przejmuj się drobiazgami - poradnik dla nastolatków, ale ona
ględziła dalej. O tym, jak to cudownie znowu być „w komplecie”. Mogłaby się ubrać. Inne
matki noszą eleganckie stroje dla starych ludzi, a jej sterczą melony i inne takie. A sterczą jej
bezwstydnie; są OGROMNE.
*
∗
Goosegot - zniekształcenie niem. Gruss Gott niech będzie pochwalony. (a ang. Goose - gęś)
*
∗∗
Himmel (niem) - niebo, niebiosa
- Moglibyśmy dziś po południu zwiedzić fabrykę ołówków - powiedziała.
Nawet mi się nie chciało no to odpowiadać.
- Będzie fajnie.
- Nie, nie będzie. Kiedy ostatnio fajnie się bawiliśmy całą rodziną? Poza tym dniem,
kiedy sztuczna szczęka dziadka wpadło tamtej kobiecie do stanika?
13.00
„Gołąbeczki” poszły do fabryki ołówków. Zabrały ze sobą tylko Libby, która
myśli, że zobaczy tam ołówkowe ludziki.
Poważnie. Nie ludzi, którzy robią ołówki, tylko ołówkowe ludziki. Ludzi, którzy są
ołówkami. Dostanie szału kiedy się przekona, że chodzi tylko o jakichś nudnych Szkotów,
którzy produkują kredki.
STRASZNIE się nudzę. Zmarnowałam już tyle godzin, podczas których mogłabym się
przecież całować z Bogiem Seksu.
13.30
Wyszłabym na dwór, ale tu nie ma co oglądać. Nic, tylko drzewa, drzewa,
woda, wzgórze, drzewa, drzewa, Jock McGłąb, Jock McGłąb. Zupełnie bez sensu.
Dobrze chociaż, że jestem dziewczyną BOGA SEKSU!
13.36
Och, Gott w Himmel
! Jaki jest sens chodzić z Bogiem Seksu, skoro nikt o tym
nie wie? Jak tak dalej pójdzie, sama o tym zapomnę.
16.00
Może powinnam do niego zadzwonić?
16.30
Prawie się ucieszyłam, kiedy przyjechali dziadek i wujek Eddie. Cieszyłam się
jakąś sekundę. Na tę szczególną okazje wujek Eddie wypożyczył furgonetkę. Pewnie musiał
wybrać specjalnie dostosowaną dla bardzo łysych ludzi.
Głos Jamesa zrobił się strasznie dziwny. Mój kuzyn w jednej chwil, mów basem, by
nagle zapiać. Czy to normalne? Zauważyłam też, że nie ma zbyt czystej cery.
- Właźta! - powiedział tata z okropnym szkockim akcentem, a dziadek zaczął
„tańczyć” i musieliśmy mu pomóc wejść do domku.
*
∗
Gott (niem.) - Bóg; Himmel (niem.) - niebo; Goott w Himmel - Boże w niebiosach
*
∗
Tout au contraire (fr.) - wręcz przeciwnie
- Tylko bez paniki, tylko bez paniki! - zawołał wujek Eddie. - Przywiozłem zapasy
dużych pieluchomajtek!
Co on, na Ludwika XIV, bredzi?
19.00
Musiałam pójść do pubu ze starymi świrami (i Jamesem), by „uczcić” ich
przyjazd. Hurra! Co za życie... Poprosiłam tatę, żeby mi zamówił Tia Maria z lodem i
odrobiną Creme de Menthe, ale udał, że mnie nie słyszy. Typowe. W drodze powrotnej M, T,
wujek Eddie i dziadek wzięli się pod ręce i zaczęli śpiewać szkockie piosenki ludowe, a ja i
James wlekliśmy się za nimi skwaszeni. Panowały egipskie ciemności, na ulicy nie było ani
jednej latami. Nasi dorośli śmiali się i hałasowali (a dziadek puszczał bąki), kiedy wydarzyło
się coś strasznego.
Poczułam, że coś dotyka mojego melona. Pomyślałam, że to potwór z Loch Ness,
więc odskoczyłam jak na sprężynie. Wtedy w ciemności rozległ się głos Jamesa:
- O.. yyy.. przepraszam, Gee, to ty? Ja tylko no wiesz., starałem się wyczuć drogę.
Każdemu wolno marzyć, lamerze. Wyczuć drogę? Dokąd? Do mojego drugiego
melona?
To było obrzydliwe. Okropny kuzyn molestował moje dyndali. Prześladowca
dyndaków.
23:00
Pomimo niewyobrażalnej beznadziei mojego życia moje dyndaki nadal mnie
rozśmieszają. Brat Ellen z kumplami tak nazywają melony. On mówi, że jak się podniesie
pierś, a potem puści... to ona robi takie dyndu - dyndu - dyndu. Chłopak najwyraźniej ma
niezłego świra.
23:10
Ale i tak mnie to śmieszy.
23:20
Ciekawe, jaki jest rozmiar dyndakonosza mojej mamy?
23:30
Mogłabym ochronić swoje dyndaki, instalując sobie baterie w staniku. Wtedy
przy każdej próbie „przypadkowego” molestowania moich melonów ten zboczeniec James
byłby rażony prądem.
23:35
Ale wtedy ja też zostałabym porażona prądem, a to łyżka dziegciu w beczce
miodu.
Północ
Angus odnalazł swe szkockie korzenie Najwyraźniej znajdują się na bagnach,
bo wrócił z wąsami oblepionymi jakąś obrzydliwą mazią. Wszedł mrucząc, do mojego łóżka,
cały zabłocony i mokry. Ale szybko się wytarł do czysto w mój T - shirt.
Boże, jak on śmierdzi! Pewnie znowu się tarzał w odchodach lisa. Wydaje mu się, że
to bardzo ładny płyn po goleniu.
0:10
Myli się.
Poniedziałek, 25 października
10:10
Och, dlaczego, dlaczego, dlaczego BS do mnie nie dzwoni? Zaraz. Już wiem.
Nie dzwoni bo w naszym luksusowym domku' nie ma telefonu. Kiedy tu przyjechaliśmy, nie
wierzyłam własnym oczom.
- To chyba jakaś pomyłka - powiedziałam do Mutti. - Obawiam się, że musimy wracać
do cywilizacji. Ja mogę prowadzić samochód.
Tata zaczął się zachwycać „spokojem” i prostym życiem.
- Vati - powiedziałam - bądź sobie taki prosty, jak tylko chcesz, ale ja chcę pogadać z
kumpelkami.
Zaczął narzekać na moje nieustanne pretensje, ale mu wytłumaczyłam, że gdybym
miała komórkę - jak reszta mieszkańców naszej planety - w ogóle nie byłoby tej rozmowy.
14:00
Już dłużej tego nie zniosę. Cała „rodzina” wybrała się na przymusowy marsz.
To znaczy Vati nazwał go „spacerkiem po lesie”. Już ja znam te jego spacerki Dobrze wiem,
co się zdarzy: Przywódca Świrów będzie się szarogęsił i „interesował” takim badziewiem jak
ślina kukułki. A potem zabłądzi i pokłóci się z dziadkiem o drogę powrotną. Dziadek się o
coś potknie i przewróci, a wujka Eddiego zaatakują owce. A to zaledwie najmniejsze z
atrakcji. Udałam więc, że mnie boli głowa. Kiedy położyłam się do swego łoża boleści, Vati
powiedział:
- Pewnie nadwerężyłaś sobie oczy, gapiąc się w kółko w to cholerne lusterko.
- Jeżeli to guz mózgu, będziesz pierwszą osobą, do której przyjdę, bo wiem, że mogę
liczyć na twoją wielką dobroć i współczucie.
16:20
Znalazłam się na krawędzi otchłani.
Postanowiłam pójść na spacer. Kiedy wyszłam za furtkę, Strzała próbował mnie
zagonić do stada, więc - żeby mu sprawić przyjemność pozwoliłam, żeby mnie zagonił pod
żywopłot. Potem ruszyłam uliczką. Hop - siup. Ptaszki śpiewają, fretki fretkują, Jock McGłąb
mcgłąbuje. Matko kochana. W końcu natknęłam się na budkę telefoniczną. Ho, ho. Pokusa.
Budka mówiła do mnie: „ Wejdź i skorzystaj ze mnie, przecież wiesz, że chcesz”.
Ćwiczę swoją dojrzałość, nie dzwoniąc do Boga Seksu. Mam wrażenie, że nie
całowaliśmy się całe wieki. Moje usta odczuwają objawy odstawienia. Wczoraj wieczorem
testowałam techniki całowania na Barbie nurku. Żałosne. Ciekawe, czy Rosie ma rację? Ma
taką teorię, że jeżeli często się całujesz, usta ci puchną i się powiększają. Aż strach pomyśleć,
co w takim razie wyprawia Mark Wielka Japa.
Muszę zdecydowanym krokiem ominąć tę budkę telefoniczną.
16:30
Drrryń - drrryń.
Błagam, żeby tylko nie odebrali rodzice Robbiego. Błagam, żebym tylko nie musiała
się normalnie zachowywać.
Och, dzięki Bogu, słuchawkę podniósł BS. Aż nogi się pode mną ugięły.
„ Halo - powiedział bardzo seksownym głosem.
Rany!!!
- Halo - powtórzył.
Rany.
Nagle sobie przypomniałam, że jak się do kogoś dzwoni, należy coś powiedzieć. I że
tym czymś nie słowa: „Kocham cię, kocham cię!” ani „Nguynghf” Wzięłam więc byka za
rogi i wykrztusiłam:
- Cześć, Robbie... to ja, Georgia. (Bardzo dobrze, nawet przypomniałam sobie, jak
mam na imię!).
Najwyraźniej bardzo się ucieszył z tego telefonu.
- Gee! Jak się miewasz, ślicznotko? Ślicznotko, on mnie nazwał ślicznotką. Mnie. Ja.
Georgia do mózgu, Georgia do mózgu! Zamknij się zamknij się, zamknij się!!!!
- Gee, jesteś tam? Dobrze się bawisz?
- Fantastycznie, jeśli się lubi nudę, która przekracza ludzką wytrzymałość.
Roześmiał się. (Hurra!!!).
Och, jak to cudownie było móc z nim pogadać. Wszystko mu opowiedziałam. No,
oprócz tego, że molestował mnie mój kuzyn. Robbie oznajmił, że na następny koncert Sztyw-
nych Dylanów mają przyjść łowcy talentów!!! Potem dodał:
- Słuchaj, Gee, strasznie cię przepraszam, ale muszę kończyć Mógłbym z tobą gadać
przez cały dzień ale muszę lecieć na próbę, a już jestem spóźniony.
Hmmm No cóż, taka jest cena bycia DZIEWCZYNĄ BOGA SEKSU - GWIAZDY
MUZYKI POP!! TAAAK!!
- To nora - powiedział swym głębokim, przecudownym głosem.
- Chciałbym cię tulić aż do końca życia. Zadzwonię kiedy wrócisz.
Ooooooch.
Kiedy się rozłączył pogłaskałam się słuchawką po T - shircie, udając, że to on. W tej
samej chwili zobaczyłam, że pod budką stoi jeden z Jocków McGłąbów, więc musiałam
udawać, że tylko czyściłam słuchawkę.
16:45
Ufff. Żeby spławić Jocka, obiecałam, że później wpadnę do Alldays.
Najwyraźniej uwierzył, bo powiedział:
- To się tam spikniemy. - Lub coś w tym stylu. Zrobił kilka kółek i wreszcie odjechał
na swym rowerze, a ja z powrotem wpadłam do budki i zadzwoniłam do Jas.
- Jas, to ja!!!!! Boże, jak to dobrze, że możemy pogadać.
Co się działo?
- Yyy... no... kupiłam sobie świetny nowy puder w kremie. Ma takie złote drobinki,
które nadają... - Jas, nie, nie, nie, bądź cicho. Muszę ci coś powiedzieć.
Powtórzyłam jej swoją rozmowę z Bogiem Seksu.
- Było przecudownie. Robbie zostanie mega gwiazdą, a ja będę miała kasy jak lodu.
Ale i tak będę twoją przyjaciółką, Jas.
- Tom się zastanawia nad studiami na Wydziale Środowiska.
Na końcu języka miałam: „A co mnie to obchodzi?” ale z Jas trzeba uważać, bo ona
potrafi się nieźle wkurzyć, kiedy sobie ubzdura, że ktoś się nią nie interesuje. Zaczęłam
gorączkowo myśleć, jak to skomentować.
- O.... yyy... no ochrona środowiska... yyy, super, tu jest bardzo dużo... yyy....
środowiska - właściwie poza środowiskiem nie ma tu nic innego.
Potem jej opowiedziałam o wyczynie Jamesa.
- Bleeeee. Sprowokowałaś go? Może wysyłałaś mu fałszywe sygnały?
- Jas, nie paradowałam na golasa.
- Chciałam tylko powiedzieć że James uznał, że może położyć rękę na twoim melonie.
Dlaczego? Mojego melona na przykład nigdy nie dotknął.
- Co ty bredzisz?
- Mówię tylko, że przydarzyło ci się to nie po raz pierwszy, prawda? Najpierw był
Mark Wielka Japa... - No tak, ale...
- Twierdzisz, że samo się stało. Ni z tego, ni z owego James położył ci rękę na
melonie. Nie masz świadków więc do końca nie wiadomo, jak to było.
- Ja nie... to...
Może, James usłyszał o twojej reputacji. Może myśli, że każdemu wolno miętosić
twoje melony.
Nienawidzę Jas. Trzasnęłam słuchawką. Już nigdy w życiu się do niej nie odezwę.
Jestem pamiętliwa. To znaczy kiedy już się zdecyduję. Ta przyjaźń jest finito
. Jas bezczelnie
nabijała się z moich dyndaków. Już prędzej zjem pieluszkę Libby, niż odezwę się do Jas. Jest
moją byłą najlepszą przyjaciółką. Dla mnie umarła. Umarła na śmierć. Na wieki wieków.
W budce telefonicznej
5 minut później
16:55
Zadzwoniłam do Jas.
- Jas, czy sugerujesz, że jestem łatwą miętochą?
- Nie wiem - Może. - Jak to - może?
- No może., tylko nie wiem, co to znaczy łatwa miętocha.
Zupełnie jakbym rozmawiała ze skończoną kretynką Wyjaśniłam jej tak cierpliwie,
jak tylko umiała:
- To tak jak z rzucaniem kogoś. Jeżeli kogoś rzucasz, jesteś osobą rzucającą. A ta
druga osoba jest porzucona.
- A co to ma wspólnego z miętoszeniem melonów.
- Jas skup się - Bezokolicznik to „miętosić”. Ja miętoszę, ty miętosisz, on, ona, ono
miętosi. Ale to ja jestem miętoszona, co czyni ze mnie miętochę.
Ale Jas najwyraźniej wcale się nie skupiła, tylko bujała w obłokach. Pewnie wgapiała
się w lustro wiszące w przedpokoju... wyobrażając sobie, że jest Claudią Schiffer. Tylko
dlatego, że jakiś palant jej powiedział, że trochę przypomina Claudię. Tiaaa... Claudię z
głupią grzywką. Wróciłam do letniskowej nory.
W moim pokoju
*
∗
Finto (wł) - skończone
18:00
Cudownie. Znajduję się setki kilometrów od cywilizacji, a moja tak zwana
kumpelka mówi mi że jestem łatwą mietochą... No, ale ona jest nieźle stuknięta, wszyscy to
wiedzą. Poszłam do kuchni po szklankę mineralki, a za mną wszedł James.
- Georgia, podam ci szklankę - powiedział, po czym przycisnął się do mnie, że sięga
do kredensu po szklankę.
Matko kochana. On mnie w kółko prześladuje.
Mutti i Vati powinni to zauważyć, ale oni ciągle tylko się chichrają.
21:00
Siedzę w salonie w letniskowej norze. Trzymam się jak najdalej od Jamesa - na
wypadek gdyby znowu wyrósł jak spod ziemi. Mutti, Vati, dziadek i wujek Eddie grają w
Piotrusia. James udaje, że czyta swój idiotyczny komiks, ale mogę się założyć, że gapi się na
moje dyndaki. Moje piersi wystawiają mnie na pośmiewisko. Są jak dwie sterczące latarnie,
które przyciągają wszystkich palantów we wszechświecie.
23:00
Do mojego pokoju przyszła Mutti, żeby wyciągnąć Libby z szafy. Libby
mówi, że zrobiła tam sobie gniazdko, które nazwała siusialnią. Pewnie jej się pomyliło z
bawialnią.
W całym tym zamieszaniu spytałam Mutti:
- Jak myślisz, mogłabym poprosić tatę, żebyście się złożyli na operację zmniejszenia
moich piersi?
Śmiała się chyba przez rok.
Nie ma sensu prosić o pieniądze. Od taty nie mogę wyciągnąć nawet piątki na jakiś
porządny błyszczyk. W życiu nie dałby mi kasy na operację. Nawet jeżeli piersi tak mi
urosną, że będzie je musiało nosić dwóch służących o imionach Carios i Juan.
Wtorek, 26 października
10:00
Dziś rano przyszedł listonosz.
Nie przyniósł żadnej korespondencji, powiedział tylko:
- Dzień dobry wszystkim. Witamy w Szkocji.
Wyglądał całkiem spoko.
10:15
Och, na pantalony wielkiego Szkota, chyba mam objawy odstawienia.
20:00
Przez cały dzień James łaził za mną, tylko czyhając na okazję, by
„przypadkowo” mnie dotknąć. Próbowałam posiedzieć w towarzystwie Mutti i Vatiego, ale
oni są tacy żałośni!
Och, Robbie, gdzie teraz jesteś? Uwolnij mnie z tej Doliny Świrów.
21:00
Może uda mi się ich namówić, żebyśmy jak najwcześniej wyjechali jutro do
domu? Jeżeli wyruszymy o świcie, do Krainy Normalności dotrzemy około czwartej po
południu.
21:30
Ciekawe, czy Drużyna Asów urządzi imprezę powitalną z okazji mojego
powrotu? Jest połowa semestru, więc już nie jestem samotną trędowatą skazaną na wygnanie.
Cha, cha, cha. Ten się śmieje kto się śmieje ostatni. Chuda myślała, że wygnała mnie na
tydzień, a ten tydzień przedłużył się do dwóch!!!
22:00
W „moim” łóżku z całym towarzystwem, czyli Libby wraz z całą zawartością
jej kuferka z zabawkami: Barbie nurkiem, jednookim misiem i pandą punkiem (Libby ogoliła
jej głowę). Jedyna różnica polega na tym, że - by uczcić nasze wakacje w Krainie Szkockiej
Kraty - Libby zastąpiła konika Charliego Jimmym. Jimmy to haggis
nic nie pytajcie, Libby zrobiła go dzisiaj po południu i bardzo go „kosia”
Śpię w łóżku z faszerowanym żołądkiem owcy. Przewiązanym apaszką.
Środa, 27 października
6:00
Już wstałam i jestem spakowana. Próbowałam wyciągnąć z łóżka Multi i
Vatiego i namówić ich na wcześniejszy wyjazd, ale kiedy weszłam do ich sypialni, Vati rzucił
we mnie kapciem.
9:00
Wreszcie! Wyzwolenie!!! Wracam w objęcia mojego Boga Seksu. Wreszcie,
wreszcie Dzięki Ci, Boże!!! Kocham Cię, Jezu, naprawdę. Wujek Eddie, James i dziadek
pojechali świromobilem. Wujek Eddie założył swój pamiątkowy kapelusz w kształcie dudów,
ale nawet się tym nie przejęłam. Pojechali, pojechali, pojechali! Hip, hip, hurra!!! Przy
odrobinie szczęścia może uda mi się unikać ich już do końca życia.
Kiedy odjeżdżaliśmy, Strzała ze smutkiem patrzył na Angusa. Będzie tęsknił za swym
*
∗
Haggis - baranie podróbki, tradycyjna potrawa szkocka.
wspólnikiem. Angus i Strzała Los Dos Amigos Świros
Wskoczył do samochodu i zaczął się bić z dywanikiem.
11:00
Tymczasem czeka mnie tysiąc lat jazdy samochodem w towarzystwie moich
ukochanych rodziców.
Libby się uparła, że zabierze ze sobą Jimmy'ego.
13:00
Matko kochana. Kiedy na stacji benzynowej Libby musiała pójść do
wychodka, Angus zjadł połowę Jimmy'ego.
Kiedy Libby to odkryła, wpadła w dziki szał. Walnęła Angusa w głowę Barbie
nurkiem. Chyba nawet tego nie zauważył - a w każdym razie nie przestał mruczeć. Całą drogę
przez Anglię środkową przekimałam, bo tata zaczął opowiadać o swoich nadziejach na
przyszłość. Kiedy się obudziłam, zobaczyłam, że Libby i Angus zjadają resztki Jimmy'ego. Są
obrzydliwi.
Mam wieeelką nadzieję, że Robbie zadzwoni do mnie kiedy tylko wrócę.
18:00
W domu!.”!! Och, dzięki Ci, dzięki, Dzieciątko Jezus. Jestem TAAAAKA
szczęśliwa. Już nigdy nie będę narzekać na swój kochany domeczek.
18:15
Boże, jaka nuda. Nic się nie dzieje.
18 :30
Nikt nie dzwoni.
Wszystkie moje tak zwane kumpelki zapomniały o tym, że jeszcze żyję. Nie są
ciekawe gdzie byłam przez ostatnie pięć dni?
19:55
Jas, Jools, Ellen, Rosie, Mabs, Soph - WSZYSTKIE wyszły z domu. Wybrały
się razem do kina. Cała Drużyna Asów bez jednego Asa.
Ludzie myślą tylko o sobie. Dobra, w takim razie zjem pamiątki, które przywiozłam
dla nich z Krainy Szkockiej Kraty.
20:25
Kładę się.
Uch, niedobrze mi. Już nigdy w życiu nie wezmę do ust kruchych ciasteczek.
*
∗
Dwóch przyjaciół świrów (z hiszp.)
21:00
Zagrzebałam się w pościeli. Zastawiłam drzwi nocną szafką, żeby nikt mi nie
wlazł do pokoju. Moje objawy odstawienia BARDZO się nasiliły!!!
21:05
Muszę się z nim zobaczyć. Muszę.
22:00
Odsunęłam barykadę i zeszłam na dół. Nie mogę sobie znaleźć miejsca. Angus
wszystkich doprowadza do szału!!! Nie wolno mu nocą wychodzić z domu, dopóki nie
wyciągnie odpowiednich wniosków ze swoich spotkań z Naomi, kotką z naprzeciwka.
Powinien się trzymać z dala od niej, bo inaczej przerobią go na kotlety mielone Chociaż
chciałabym zobaczyć weterynarza, któremu udałoby się to zrobić i zachować obie ręce.
Angus miauczy żałośnie i drapie w drzwi. Powinien odcedzać kartofelki i chodzić na
posiedzenia do pralni, ale nie chce. Tkwi przy drzwiach wejściowych, piszcząc, drapiąc i co
jakiś czas liżąc się po zadku.
- Chodź, kociulku - powiedziała Libby - pokażę ci - zrobiła siusiu do jego kuwety.
Ble.
- SIUPEL!!!! - wykrzyknęła potem.
No cudownie Teraz już nie będzie chciała załatwiać się na nocniczku. Zażyczy sobie
własnej kuwety. Vati, Ogólnoświatowy Przywódca Świrów, postanowił wziąć sprawy w
swoje ręce.
- Cholera jasna, ja się tym zajmę. Zaciągnął Angusa do pralni i postawił go na
kuwecie. Zajęło mu to pół godziny chociaż wspomagał się łopatą. W końcu mu się udało.
Rozległo się miauczenie i przeklinanie i po dwóch minutach Vati wyszedł z pralni pokryty
kocimi odchodami. Wyglądał jak okropnie brudna popielniczka! Nawet brodę miał szarą.
22:30
W końcu, kiedy zużyliśmy cztery rolki papieru toaletowego na wytarcie
Angusa, rodzice kazali mi go wyprowadzić na smyczy, żeby się uspokoił. Boże, jaki on silny!
Nigdy nie potrafię nad nim zapanować, a tym razem miłość dała mu siłę dziesięciu
wściekłych kotów.
Gdy tylko wyszliśmy za drzwi, jak szalony popędził przed siebie, ciągnąc mnie na
smyczy. Prosto do miłosnego gniazdka Naomi. Ogród państwa Z Naprzeciwka jest otoczony
wzmocnionym ogrodzeniem, ale widać zza niego dom. Była też Naomi! Kocia bogini seksu.
Wylegiwała się w kuchennym oknie. Na parapecie. Wyglądała na stęsknioną. Zupełnie jak ja.
Rozpalona i samotna. Biedny futrzak. Angus zamiauczał i zaczął się dziwnie trząść. Kiedy
Naomi go zobaczyła, natychmiast położyła się na plecach, całemu światu ukazując swoje
części intymne. Co za zdzira. Nic dziwnego, że Angusa do szaleństwa doprowadzają jej
birmańskie kocie wdzięki. W końcu to facet i kobieta. Bóg Seksu pewnie siedzi w domu,
myśli o mnie i trzęsie się z podniecenia zupełnie jak Angus.
22:40
Mam jednak nadzieję, że nie czochra się tyłkiem o śmietnik.
22:50
Szarpałabym się tak z Angusem całą noc, gdyby nie to, że pan Z Naprzeciwka
odciągnął zasłonę i w świetle znalazłam kawałek starej kiełbasy, którą udało mi się skusić
Angusa. Był tak przygnębiony, że nie zamknęłam go w kuchni. Pozwoliłam mu spać w
swoim łóżku, chociaż to surowo verboten
- Angus, zachowuj się grzecznie - powiedziałam bardzo poważnym tonem. - Połóż się
i śpij.
Mruczał, lizał mnie po rękach i w ogóle był bardzo milutki. Widzicie, jemu potrzeba
jedynie odrobinę zrozumienia.
Aaaach.
Jak to miło mieć lojalnego futrzanego kumpla. Jest o wiele bardziej lojalny od pewnej
osoby, której imię mogłabym wymienić, ale tego nie zrobię.
Jas.
22:55
Rosie, Jools, Ellen
23:00
Dobranoc, Boże Seksu, gdziekolwiek jesteś.
Północ
W środku nocy Vati wpadł w szał. Zaczął się wydzierać.
- Dosyć tego, dosyć!
- Bob, Bob, odłóż ten nóż - mówiła Mutti.
Czyżby w końcu sfiksował i trzeba go będzie oddać do wariatkowa?
0:15
Angus zrobił kupę do szuflady z krawatami Vatiego! Przezabawne. El Brodato
jak zwykle nie załapał żartu. Zaciągnął do kuchni parskającego Angusa i zamknął go tam na
*
∗
Verboten (niem.) - wzbronione, zakazane
klucz. Potem zawołał do mnie:
- Dosyć tego! Idę do weterynarza!
- Dlaczego? - spytałam. - Kiepsko się czujesz?
Ale on znowu nie zrozumiał.
CAŁOWANIE NA CAŁEGO
Czwartek, 28 października
10:00
Przy pysznym śniadaniu złożonym z... yyy... niczego Vati powiedział:
- Angus idzie do weterynarza. Jak tylko uda mi się zamówić wizytę, każę mu zatkać
komin.
Co on, na Britney Spears, bredzi?
11:00
Mam za dużo no głowie, żeby się martwić o jakieś kominy. Chyba robi mi się
pryszcz. Alarm! Alarm!
11:15
Poza tym geny odziedziczone po orangutanach znowu dochodzą do głosu.
Moje brwi są tak krzaczaste, że niedługo na ich widok ludzie będą krzyczeć:
To wąsy! To jeż! Nie, nie, to BRWI GEORGII!!!
Problem z nadmiernym owłosieniem nie ogranicza się tylko do głowy. Przed chwilą
dokładnie obejrzałam sobie nogi. Wyglądam, jakbym miała na sobie spodnie z futra.
Brzytwa taty leży nieopodal, wołając do mnie: „No użyj mnie. Przecież wiesz, że
chcesz”. Ale nie, nie, musy się oprzeć pokusie po tym, co się wydarzyło ostatnim razem.
Niechcący zgoliłam sobie brwi, które potem odrastały mi z tysiąc lat. Hmmm ale może
wypróbować maminy krem do depilacji? Pacnę go tylko w paru miejscach.
Południe
Mutti spytała, czy mam ochotę wybrać się z nimi na kręgle. No, słowo
daję! W końcu poszli we trójkę z Libby. M i T trzymali się za ręce Przeurocze. Szkoda tylko,
że aż mnie zemdliło na ten widok.
12:30
W KOŃCU przyszła Jas. Byłam na nią trochę wkurzona za wczorajszy
wieczór i za to, że nawet nie raczyła się pokazać wcześniej. Rozwaliła się na moim łóżku,
demonstrując przy okazji te swoje wielgachne majtasy.
- Jas, co ty wyprawiasz? - powiedziałam.
- Niezbyt dobrze się czuję. Myślę, że jeszcze nie doszłam do siebie po powrocie z
Krainy Szkockiej Kraty.
- Nie jesteś opalona.
O co jej biega? Rzuciłam jej jedno ze swych najgroźniejszych spojrzeń. Oczywiście
nawet tego nie zauważyła, tylko dalej malowała oczy moim tuszem. Za każdym razem kiedy
przegląda się w lusterku, wydyma usta.
- Nieźle się ubawiliśmy w kinie. Dave Jajcarz to naprawdę... no wiesz... - Tu wydęła
usta.
- Co?
- No wiesz... - znowu wydęła usta - ... niezły jajcarz. Starałam się nie okazywać ironii
ani nie unosić drwiąco brwi, bo nie chciałam na nie zwracać niczyjej uwagi. Nie do końca
udało mi się osiągnąć efekt wyrafinowania za pomocą kremu do depilacji. Prawdę mówiąc,
mam teraz wyraz twarzy, osoby, której ktoś wsadził fajer werk do tyłka. Na szczęście, jeżeli
nie odgarniam grzywki, w ogóle tego nie widać.
Zresztą musiałabym chyba stanąć w płomieniach, żeby Jas cokolwiek zauważyła.
Ględziła dalej:
- Wiesz, chcę bardzo krótko obciąć włosy z tyłu, a z przodu zostawić dłuższe. Jak
myślisz, dobrze mi będzie?
Głowa Jas nie obchodziła mnie w najmniejszym stopniu,, ale wiem, że Jas trzeba dać
się wygadać, bo inaczej człowiek nie ma szansy wtrącić słówka o sobie.
- Dave Jajcarz bardzo podoba się Ellen - dodała na koniec.
- Tak? - Nocowała u mnie i gadajmy do czwartej rano.
Dlatego jestem taka padnięta. - To miło, Jas, że znalazłaś sobie nową przyjaciółkę
lesbijkę, ale co to ma wspólnego ze mną?
- Nie spałyśmy w jednym łóżku.
- To ty tak twierdzisz.
- Nie spałyśmy.
- Jas, nie musisz się wstydzić. To twoja osobista sprawa, że masz ciągotki do obu płci.
Tom na pewno zrozumie, kiedy mu powiesz, że jesteś biseksualna.
- Och, zamknij się. Denerwujesz się i stresujesz, bo Robbie do ciebie nie dzwoni.
Prawdę mówiąc, miała rację, co zirytowało mnie jeszcze bardziej. Czuję się
uwięziona, jakbym siedziała „pod celą”.
- Puśćmy sobie bardzo głośno jakąś płytę i poszalejmy - zaproponowałam.
Odtańczyłyśmy swój taniec Trzęsłyśmy głowami, wymachiwałyśmy nogami,
skakałyśmy po łóżku, przytulałyśmy pluszowego miśka, a potem znowu trzęsłyśmy głowami.
Nieźle się rozkręciłam. No, ale oczywiście ktoś musiał nam zepsuć zabawę. Zupełnie
zapomniałam o Powrocie Szalonego Brodacza. Wszedł do domu i rozległo się głośne tupanie,
a potem: „Cholera jasna!” Potem trzask - tup - tup i znowu wrzask:
- Georgia”! Ogłuchłaś?!!! Ścisz ten łomot, słychać go na drugim końcu ulicy!!!
- Słucham? - odkrzyknęłam. - Tato, możesz głośniej? Muzyka strasznie ryczy!!! - I
razem z Jas wybuchnęłyśmy śmiechem. El Brodato nie przyłączył się do nas.
16:00
Jas, tak zwana moja najlepsza kumpelka, musiała wracać do domu, żeby
„odrobić lekcje”. Boże, jakie to żałosne. Poza tym miała je odrabiać ze swoim „chłopakiem”
Pysiem. Prędzej piekło zamarznie i będzie w nim można jeździć na łyżwach, niż ja zacznę
odrabiać lekcje z Robbiem. Bogowie Seksu i ich dziewczyny nie „odrabiają lekcji”. Życie jest
zbyt krótkie.
Próbowałam jej wytłumaczyć, jakie to żenujące, ale mi przerwała:
- Chcę dostać dobry stopień z klasówki z niemieckiego. Roześmiałam się Ale ona
mówiła poważnie.
- Jas, dobre stopnie z niemca to straszny obciach. Okropnie się nabzdyczyła.
- Mówisz tak tylko dlatego, ze sama jesteś kiepska z tego przedmiotu.
- Och, Jas. to nicht* prawda. Znam niemiecki sehr gut
Ale wielkie majtasy i tak sobie poszły. Hmmm.
17:00
Cała Rodzina Addamsów poszła do kina. Dla nich liczy się tylko zabawa.
Siedzę w domu sama. Samiuteńka jak palec I dobrze. Co za życie.
Od mojego powrotu minął już cały dzień i cała noc, a on nie zadzwonił. Dlaczego,
och, dlaczego?
Mam już wszystkiego dosyć.
17:10
Równie dobrze mogę położyć się do łóżka i wyhodować sobie pryszcza.
17:20
Zadzwonił telefon. Pewnie to Jas z jakimś pytaniem o lekcje. - Jawohl
! -
powiedziałam.
17:22
Bóg Seksu chce, żebym do niego przyszła!!! Jego rodziców nie ma w domu.
Jestem taka SZCZĘŚLIWA!!!
*
∗
Night (niem.) - nie; sehr gut (niem.) - bardzo dobrze
*
∗∗
Jawohl (niem.) - tak jest
17:30
Przebrałam się w dżinsy i szybko umalowałam. Wybrałam styl „naturalny”
(błyszczyk, eyeliner, tusz do rzęs i róż), na pryszcza nałożyłam odrobinę korektora. Krostę
widać tylko trochę, jeśli się patrzy od spodu na mój nos, a co za idiota by to robił? Potem
popędziłam do Robbiego.
Pod domem Robbiego
18:00
Przeszłam przez furtkę, napawając się atmosferą boskości i zapukałam do
drzwi.
Serce biło mi strasznie głośno. Drzwi się otworzyły.
Bóg Seksu.
On sam.
We własnej osobie.
W genialnych czarnych dżinsach i T - shircie bez rękawów. I z tymi boskimi barami,
cudownymi nogami, słodkimi ustami i tak dalej. Jest taki boski. Za każdym razem kiedy go
widzę, przeżywam szok. Uśmiechnął się do mnie.
- Georgia... jak się masz?
Świetne pytanie. Naprawdę świetne. Cudowne. Znałam odpowiedź. To doskonale.
Wiedziałam, że odpowiedź brzmi. „Super, a ty?”. Niestety, cała krew z mojego mózgu udała
się na wakacje do policzków. Miałam bardzo, bardzo czerwoną twarz i kompletnie pusty
mózg. Nie mogłam z siebie wydusić ani słowa, mogłam jedynie być bardzo, bardzo czerwona.
Z pewnością wyglądałam ogromnie atrakcyjnie.
Robbie tylko na mnie patrzył i uśmiechał się prześlicznie, unosząc kąciki ust. Zupełnie
jakbym rzeczywiście mu się podobała. Miodzio.
Potem wciągnął mnie do środka i zamknął za mną drzwi. Stałam jak ten kołek,
usiłując się nie czerwienić. Robbie mnie objął i lekko, bez języczka, pocałował w usta (numer
trzy na skali całowania). Ale moje usta odruchowo ułożyły się w dziobek, więc kiedy przestał
one nie nadążyły i nadal były lekko uchylone. Miałam tylko nadzieję, że nie wyglądam jak
przestraszona złota rybka.
Pocałował mnie znowu, tym razem mocniej i dłużej. Usta miał ciepłe i wilgotne (ale
nie tak mokre jak Chłopak - Robal). Położył dłoń na tyle mojej głowy - i bardzo dobrze, bo
myślałam, że mi łeb odpadnie. Potem zaczął całować mnie po szyi. Cmokał lekko aż do
ucha.. Faaaaantastyczne. Po jakimś czasie, a wierzcie, że mogłabym tak całą wieczność,
delikatnie włożył mi język do ucha!!! Naprawdę! Całował się z moim uchem!!! Fantastyczne.
Wtedy chyba straciłam władzę w nogach, bo przewróciłam się na kanapę.
W moim pokoju
22:00
Jestem w Raju Miłości. Co za przecudowny dzień. Robbie to Bóg Seksu całego
świata i wszystkich światów równoległych. Zakradłam się na dół i zadzwoniłam do Jas.
- Jas - szepnęłam.
- Dlaczego mówisz szeptem?
- Bo M i T są w salonie, a nie chcę, żeby usłyszeli, że ciebie dzwonię.
- Aha.
- Przeżyłam coś nieziemskiego i...
- A ja nie. Nie mogę się zdecydować, czy obciąć na koncert włosy, czy nie... Jak
myślisz? Długie są fajne, ale krótkie też ładnie wyglądają, a z drugiej strony... - Jas teraz moja
kolej na mówienie.
- Skąd wiesz?
- Wiem i już.
- Aha.
- Spytaj, co zrobiłam.
- Po co? Sama tego nie wiesz? - I zaczęła się śmiać Zapomniałam, że miałam mówić
szeptam, i ryknęłam do słuchawki.
- Jas!!! - Potem dodałam: - Byłam u Robbiego.
- Nie!
- Mais out
- Sacrebleu! - Aujourd'hui
- I co się stało?
- Megaczad. Rozmawialiśmy i całowaliśmy się, potem Robbie zrobił mi kanapkę,
potem się całowaliśmy, potem puścił mi płytę, a potem się całowaliśmy. - Czyli było...
- Tak... całowanie na całego!
- Sacrebleu!
Jas powiedziała to takim tonem, jakby myślała, co u niej (a) niezwykłe i (b)
przerażające.
- Ale potem wydarzyło się coś dziwnego. Robbie puścił mi demo swojej płyty i stanął
*
∗
Mais oui (fr.) - ależ tak
*
∗∗
Aujourd'hui (fr.) - dziś
za mną, chwytając mnie w talii.
- U - ła...
- D'accord
. W każdym razie odwróciłam się, a on jakoś tak odskoczył jak na
sprężynie.
- Tańczył?
- Nie... Chyba się przestraszył, że go znokautuję swoimi dyndakami...
Uśmiałyśmy się jak norki (czyli BARDZO).
W moim pokoju
22:20
Vati kazał skończyć mi tę rozmowę, po czym palnął jedną ze swych słynnych
gadek, w stylu „Nie śpimy na pieniądzach”, którą po raz pierwszy wygłosił w 1846 roku.
23:00
Aktualizacja skali całowania:
1) trzymanie się za ręce,
2) obejmowanie się,
3) pocałunek na dobranoc,
4) pocałunek trwający ponad trzy minuty bez nabierania powietrza,
5) pocałunek z otwartymi ustami,
6) pocałunek z języczkiem,
6/
1
/
2
) całowanie się z uchem,
7) pieszczoty górnej połowy ciała - poza domem,
8) pieszczoty górnej połowy ciała - w domu (w łóżku),
9) działalność poniżej pasa (d.p.p.) oraz
10) pójście na całość.
Piątek, 29 października
11:10
Śniło mi się, że Robbie karmił mnie kanapkami z czekoladą. Super. Ale potem
zaczął nadgryzać moje uszy, aż je całkiem zjadł. Potem nagle znaleźliśmy się na południu
Francji na jakimś wielkim koncercie. Świeciło ostre słońce, więc założyłam ciemne okulary,
ale mi spadły, bo nie miałam uszu.
Nie wiem co znaczy ten sen. Chyba tylko to, że płonę z miłości.
Dzisiaj znowu straszna lodówa. Brrr. W nocy padał śnieg, to dlatego.
*
∗
D'accord (fr.) - zgoda, dobrze
Kiedy zwlokłam się z łóżka, z powodu zimna moje sutki znowu zrobiły ten numer ze
sterczeniem. Ogólnie rzecz biorąc, mam niewielką kontrolę nad własnym ciałem.
I co z tego!!!
18:00
Cały dzień spędziłam w miłosnym oszołomieniu przerywanym próbami
wyratowania m0jej bielizny z kociego koszyka. Angus jest dzisiaj w paskudnym nastroju.
Wspiął się po zasłonach ,jak tyrolski alpinista w futrzanym kombinezonie. Nie mam pojęcia
dlaczego.
Oglądam TV
21:00
Właśnie leci program pod tytułem Metamorfoza, w którym paru sadystów
wchodzi do domów obcych ludzi i przerabia ich salon na oczko wodne, używając opakowania
z pęcherzykowanego plastiku. Zdumiewa mnie, że nie dochodzi przy tym do aktów
przemocy.
21:10
Zadzwonił telefon. O Boże. Prawie go wyrwałam ze ściany.
To tylko Rosie, która chciała sprawdzić jak się na jutro umawiamy. Ledwo ją
słyszałam, bo w tle leciała bardzo głośna muzyka.
- Witaj, ziemska istoto... - Powiedziała. - SVEN, ty uroczy norweski głuptasie, ścisz tę
muzykę!!!
Usłyszałam śmiech, tupanie i muzyka przycichła.
- Jas mówiła, że wczoraj Roobie całował się z twoim uchem - powiedziała Rosie.
Och, dzięki Radio Jas.
Sobota, 30 października
10:30
Zadzwoniłam do Jas, żeby zorganizować spotkanie całej paczki. Ustalić
miejsce spotkania i tak dalej.
Kiedy podniosła słuchawkę, przeszłam na francuski. (Bo jestem w Rhhhaju Miłości).
- Bonjour, Jas. To moi, ta grande amie, - Ah, bonjour.
- D'accord. Właśnie jem śniadanie. Jem délicieusement tosta i le coffee de Monsieur
Nescafé.
- Magnifique. - De rigeur
*
∗
Mieszanina pol. i fr. : Dzień dobry, Jas. To ja, twoja wielka przyjaciółka. - A, dzień dobry - No,
dobrze. Właśnie jem śniadanie. Jem pysznego (pow. być. delicieux) tosta i kawę pana Nescafe. - Wspaniale. -
Spotykamy się w naszej kwaterze głównej (kawiarnia U Luigiego) o pierwszej, a
potem idziemy do Bootsa na przetestowanie kosmetyków. Mam do wydania marne pięć
funtów. Bardzo liczę na to, że tata wkrótce skombinuje sobie robotę u jakiegoś biednego
idioty, bo kończy mi się błyszczyk.
11:00
Cholera jasna. Człowiek wchodzi do kuchni po coś na ząb i musi bronić
swojego życia. Siedział tam Angus, bardzo wkurzony.
Żeby dostać się do lodówki musiałam przegonić go patelnią.
Ale co tam, lalalalalala.
Południe
Nadal w europejskim nastroju, wybrałam francuski styl swobodny (czyli
po prostu sportowy. czarne rybaczki, czarny golf, buty do kostki, ale kreski na powiekach
dużo grubsze niż zwykle.
Połączenie francuszczyzny i rozmarzenia po przytulankach z Robbiem sprawiło, że
byłam rozluźniona i wyrozumiała. Idąc ulicą, nawet pomachałam do pana Sąsiada. Jak zwykle
tylko cmoknął z niezadowoleniem. Ale Co tam, cmokaj sobie, grubasie, dzisiaj nic nie
zepsuje mi nastroju. Pan Sąsiad miał na sobie przedziwne spodnie: zaczynały się pod pachami
i wyglądały jak uszyte ze słoniowej skóry. Był „uzbrojony” w motykę. - Mam nadzieję, że
trzymacie to wasze dzikie zwierzę w zamknięciu. Najwyższa pora, żeby coś z nim zrobić.
Tutaj nikt nie zna się na żartach. No dobra, pan Z Naprzeciwka faktycznie może się
wściekać, że Angus porwał Naomi, ale te Stare Słoniowe Spodnie nie mają powodów do
narzekania.
Obaj nie dostrzegają naprawdę wielkich zalet Angusa. Ma ich wiele. Na przykład
odznacza się ŚWIETNYM zmysłem równowagi. Nie dalej jak w zeszłym miesiącu zagonił
Śnieżynkę i Bielaska, żałosne pudle pana Sąsiada na kupę kompostu, po czym zeskoczył z
ogrodzenia i przejechał się na grzbiecie Śnieżynki. Jak na kucyku. Ile kotów potrafiłoby coś
takiego?
12:30
Kiedy czekałam na autobus jadący do miasta zatrąbiło na mnie dwóch facetów
w samochodach. Stałam się prawdziwą pożeraczką męskich serc. Potem przylazł Mark
Wielka Japa, z którym niestety chodziłam w młodości. o, w każdym razie dziesięć miesięcy
temu. Na przystanku wygłupiał się ze swoimi tępymi kumplami. Ani śladu jego karłowatej
Obowiązkowo.
dziewczyny: może gdzieś mu się zawieruszyła? Ależ on ma wielkie usta! Jak ja kiedyś
mogłam się z nim całować? I pozwolić, by dotykał moich melonów?
No, ale było, minęło. Teraz moje melony są poza jego zasięgiem W końcu jestem
dziewczyną Boga Seksu, Mark jest chłopakiem jakiegoś berbecia. Uśmiechnęłam się do niego
uprzejmie, a wtedy on odezwał się do swoich kumpli:
- Jest na co popatrzeć! - Miał na myśli moje dyndaki!
Wszyscy jego koledzy wybuchnęli śmiechem. Aż do przyjazdu autobusu za wszelką
cenę starałam się zachować dumną minę. Usiadłam jak najdalej od WJ i jego bandy.
12:45
Z wielką ulgą wysiadłam z autobusu. W drzwiach musiałam przejść koło
Marka i jego kumpli. Zgarbiłam się, żeby moje dyndaki nie wyglądały zbyt prowokująco.
12:50
Przed chwilą zobaczyłam swoje odbicie w wystawie sklepowej. Wyglądam jak
dzwonnik z Notre Dame, tyle że w rybaczkach.
13:00
W kawiarni spotkałam się z Rosie, Ellen Mabs, Jools i Jas. Taaaaak! Drużyna
Asów znów w komplecie!!! Dziewczyny górą, dziewczyny górą! Miałyśmy do obgadania
mnóstwo szalenie ważnych spraw: makijaż, całowanie się i oczywiście szkolne berety. W tym
semestrze kiepsko się dzieje na beretowym froncie. Nawet krzyżówka beretu z pudełkiem na
drugie śniadanie straciła swój urok.
- Przeszłam koło panny Stamp z dwiema pomarańczami ii bananem pod beretem, a
ona tylko uniosła brwi. Trzeba coś zrobić.
Doznałam tego jak mu tam... olśnienia.
- Mes drogie amis
, wiele sekund o tym rozmyślałam i znam już odpowiedź.
Wszystkie zastrzygły uszami.
- Jaka to odpowiedź? - spytała Jools.
Wyjęłam z plecaka rękawiczki i beret.
- Voila
Spojrzały na mnie. Słowo daję, zupełnie jakbym rozmawiała z nieuleczalnie głuchymi.
- Voilà... - powtórzyłam. - Rękawiczkowe zwierzątko! - Na wielkie majtasy Chudej, co ty
bredzisz? - spytała Rosie.
Matko kochana. To strasznie męczące być jednocz nie dziewczyną Boga Seksu i
*
∗
Mes drogie amis - moje drogie przyjaciółki
*
∗
Voila (fr.) - proszę oto jest
geniuszem. - Rękawiczkowe zwierzątko!!! Pomysł no to, jak się ubrać rozsądnie i ciepło,
korzystając z beretu I rękawiczek. Do każdego ucha przyczepiasz rękawiczkę, która wisi jak
psie ucho, a na górę zakładasz beret.
Zaczepiłam sobie rękawiczki na uszach i naciągnęłam beret na głowę (narażając włosy
na przylizanie).
- Voila rękawiczkowe zwierzątko!!!
. Myślę, że wszystkie się zgodzą.
20:00
Z powrotem w domu. W samą porę na pyszną kolację złożoną z... yyy...
Mutti, Vati i moja świrnięta siostrzyczka znowu wyszli.
Nie szkodzi. W Raju Miłości nigdy się nie jest samotnym.
Angus jest przywiązany do nogi od kuchennego stołu.
Matko kochana. Kompletnie mu odbiło. Bez Naomi umiera ze smutku. Wiem, co
czuje - dla mnie każda minuta bez Boga Seksu ciągnie się jak sześćdziesiąt sekund.
Żeby go pocieszyć, przytuliłam go, ale mnie zaatakował, Zauważyłam też, że w jego
koszyku leżą slipy Vatiego.
21:00
Oooooch.
Gdyby był tu Bóg Seksu, moglibyśmy przećwiczyć całowanie się z uchem.
23:30
Jutro Halloween.
Nie mogę spać, kiedy w moim łóżku leży latarnia z dyni należąca do Libby. Pewnie
powinnam się cieszyć, że mi nie włożyła do łóżka miotły czarownicy i...
- Libby, nie, tylko nie miotła i...
- Posuń się, bzydki chłopcyk.
Niedziela, 31 października
Halloween
10:30
Dziś z samego rana wkurzyłam tatę, mówiąc, że wygląda jak w przebraniu
potwora. Jego domowe spodnie i rozpinany sweter od Marksa & Spencera RZECZYWIŚCIE
są potworne, ale w ogóle tego nie załapał.
*
∗∗
Magnifique (fr.) - wspaniale
Libby jest w siódmym niebie, bo jej koleżaneczki z przedszkola dziś po południu
przychodzą do nas na zabawę z jabłkami, latarniami z dyni i tak dalej.
11:00
W jednej z rzadkich chwil normalności Vati poszedł do państwa Z
Naprzeciwka, by wstawić się za Angusem. Po powrocie był bardzo zadowolony z siebie.
Pomyślałem, Cannie, że zerknę na to ogrodzenie, sprawdzę, czy da się je wzmocnić.
Wtedy może nie trzeba będzie wycinać Angusowi rodzynków.
Wycinać rodzynków? Na jakiej planecie on żyje? Zaczął grzebać w skrzynce z
narzędziami. Chciałabym, żeby w końcu znalazł pracę i lepiej przestał majsterkować.
- Bob, błagam cię wynajmij fachowca do tego ogrodzenia - powiedziała mama. -
Znowu będzie to samo Vati zaczął się wymądrzać.
- Connie, przecież wiesz, że potrafię naprawić ogrodzenie.
Wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Tato, kiedy ostatnio byłeś na strychu, podłoga się pod tobą zapadła - wspomogłam
mamę. - Coś się popsuło w dachu. - Tak, tato, ty się popsułeś. - Nie pyskuj.
Ale ja naprawdę mam rację. Elektryk, który przyszedł obejrzeć lodówkę, kiedy
wybuchła po tym, jak ją Vati „ naprawił” stwierdził, że tata to wariat.
A na wujka Eddiego zawaliła się szopa.
Ale dorośli nigdy nie dadzą sobie nic powiedzieć - dopóki nie jest za późno. Są
wyjątkowo żałośni.
Kiedy Vati poszedł do schowka pod schodami, mama spojrzała na mnie, ale cóż ja
mogłam zrobić? To jej mąż, powinna go powstrzymać. Tata wyszedł ze schowka z młotkiem i
piłą.
- No to do zobaczenia na ostrym dyżurze, tato - powiedziałam.
Bardzo brzydko zaklął.
Szczerze mówiąc, mama chyba ma nadzieję, że tata zrobi sobie krzywdę. Od tygodnia
nie może znaleźć pretekstu żeby się zobaczyć z doktorem Clooneyem. Libby przeszła już
wszystkie szczepienia - wygląda jak poduszeczka na igły - a ja nie zamierzam symulować
kontuzji, żeby pomóc mamie. Właśnie miałam się ewakuować, ale tata się uparł.
- Georgia, przydaj się na coś. Uwiąż Angusa na smyczy, niech mi się nie plącze pod
nogami.
Założyłam smycz Angusowi, który w tym czasie dla zabawy kąsał mnie po łydkach.
Uwielbia się bawić. W dwie sekundy znaleźliśmy się u stóp wzgórza, bo wyniuchał jakiegoś
małego pekińczyka. Właściciel pieska musiał się schronić w pobliskim sklepie.
14:00
Tata postawił zupełnie idiotyczne ogrodzenie, które się chwieje i przewraca.
Miało trzymać Angusa z dala od Naomi, ale kiedy tata wbił ostatni gwóźdź i powiedział: „No,
tego nie przeskoczy!”, płot runął... a Angus spokojnie przeszedł po nim prosto do ogrodu
państwa Sąsiadów.
15:00
Vati musi udawać normalnego, bo przyjechały koleżanki i koledzy Libby.
Libby to gospodyni z piekła rodem. Kiedy Millie i Oscar próbowali zębami chwycić jabłka,
„pomogła” im, waląc ich po głowach latarnią z dyni. Potem Oscarowi kręciło się w głowie, a
Millie chciała wracać do domu. Właściwie to wszystkie dzieci chciały wracać do domu.
- Dlaczego jej się wydaje, że uśmiecha się jak normalny człowiek? - spytałam mamę.
17:30
Angus ma niezły ubaw.Łazi po ogrodzeniach i tak dalej. Pożarł zabawkę
Śnieżynki. Pan Sąsiad mówi, że będzie musiał teraz wezwać psychiatrę od psów.
Vati szaleje Przez okno widziałam państwo Sąsiadów oraz państwa Z Naprzeciwko,
którzy coś tam mamrotali i wymachiwali patykami. Pewnie szykują się do linczu. Boże drogi.
- Jak tylko go znajdziemy, zmyjemy mu łeb raz, a dobrze - powiedział Vati.
Kiedy tak sobie zrzędził i narzekał w kuchni szczękając garnkami, powiedziałam do
mamy:
- Czy mogłobyś przekazać tacie że wolałabym nie rozmawiać z nim o intymnych
sprawach, ale jeżeli zabierze Angusa do weterynarza i wiesz, każe mu związać wężyka,
przestanie być moim tatą. Zostanę półsierotą.
Mutti tylko zacmokała z niezadowoleniem i wróciła do swojego świata.
Angus to król kotów. Przechadza się z wysoko uniesioną głową i dumnie zwisającym
wężykiem. Naomi cały czas miauczy. Dlaczego po prostu nie pozwolą im być razem?
ZAWIJAM KIECĘ I LECĘ
Poniedziałek, 1 listopada
Zpowrotem
w szkole
Sacreblev
merde i kiszka kaszana
na
„śniadanie”
7:30
Angus wyje przywiązany smyczą do stołu w kuchni. Zupełnie jakbyśmy mieli w
domu policyjną syrenę. Dziś rano został przyprowadzony przez uzbrojonego strażnika.
Sąsiadom udało się go złapać tylko dlatego, że usiłował wejść przez klapkę w drzwiach pana
Z Naprzeciwka. Żeby spotkać się ze swą ukochaną. Nikt nie widzi romantyzmu tej sytuacji. O
północy Angus nawet zabrał Naomi na przekąskę w postaci na wpół przezutej ryby. Przecież
to szalenie romantyczne!
Dziś rano Vati wybiera się na rozmowę w sprawie pracy. Jak znam moje szczęście,
pewnie będzie sprzedawał hot dogi w budzie koło szkoły. Z terrorystą wujkiem Eddiem w roli
pomocnika. W każdym razie oznacza to, że na razie nie zmyją łba Angusowi.
Vati wychodząc pocałował mnie w głowę!!! Bllle!!! Poprosiłam, żeby uszanował
moją przestrzeń osobistą. No w każdym razie powiedziałam:
- Proszę, nie dotykaj mnie, bo wolałabym nie zwymiotować na szkolny mundurek.
Ruszyłam do drzwi, zanim ktoś jeszcze spróbowałby mnie pocałować - widziałam, w
jakim stanie były usta Libby, która zjadła płatki kukurydziane i nadziewane ciasteczka. Kiedy
wychodziłam, Angus desperacko rzucił się ku drzwiom. Był przywiązany do nogi od stołu,
ale to go nie powstrzymało. Pociągnął stół za sobą. Bardzo mnie to ubawiło, bo mama w
jednej chwili jadła płatki, a już w następnej płatki razem ze stołem uciekły jej sprzed nosa.
8:15
Człap, człap.
Zobaczyłam Jas pod jej furtką. Podwijała sobie w talii spódnicę, żeby ją skrócić na
czas drogi do szkoły. Zbliżając się do Stalagu 14, z powrotem opuszczamy spódnice, bo na
czatach stoi szkolna fretka (Sokole Oko). Czai się przy bramie jak jakaś czajka. Największą
ambicją Sokolego Oka jest wlepiać nam złe stopnie ze sprawowania za łamanie szkolnego
regulaminu. Jej życie jest szalenie ciekawe.
- Podkradłam się z tyłu do Jas i ryknęłam:
- Bonjour, sex bombe!!!
- Niemal dostała zawału.
*
∗
Bonjour, sex bombe!!! (fr.) - witaj seksbombo!
Wyglądało to bardzo śmiesznie.
Nie miałam ochoty wypijać piwa, którego sobie nawarzyłam. Był to mój pierwszy
dzień w szkole, odkąd zostałam niesprawiedliwie zawieszona w prawach ucznia - tylko
dlatego, że Elvis Attwood nieostrożnie potknął się o własne taczki i zrobił sobie krzywdę. Ok,
stało się to wtedy, kiedy mnie gonił ale...
Kiedy doszłyśmy do szkolnej bramy, nie zrobiłam niczego głupiego ze swoim
beretem. Nawet Jas to zauważyła.
- Gee, założyłaś beret normalnie - powiedziała.
- To dlatego, że na jakiś czas muszę spoważnieć. Być może zwróciłaś też uwagę, że
nie użyłam błyszczyka.
- O kurczę.
Kiedy przemknęłam się przez bramę do kwatery głównej. Sokole Oko naskoczyła na
mnie jak orzeł w rui. Ona mnie nienawidzi. Nie wiem dlaczego. Padłam jej ofiarą. Moje życie
jest takie smutne. Kiedy ją mijałam, powiedziała:
- Chodź normalnie.
A cóż to ma znaczyć? „Chodź normalnie”? Chcąc się wykazać poczuciem humoru,
zaczęłam udawać, że kuleję. Sokole Oko krzyknęła za mną:
- Georgio, bo dostaniesz uwagę, jeszcze zanim zdejmiesz płaszcz! Po apelu masz
natychmiast zgłosić się do gabinetu panny Simpson.
Co za sztywniaczka!
- Założę się, że ona prasuje sobie majtki - powiedziałam do Jas.
- A co w tym złego...? - zaczęła Jas. Ale poszłam do łazienki. Usiadłam na kiblu. Ta
sama stara bida. Matko kochana. W przypływie rozpaczy powiedziałam do siebie na głos:
- Na wielkie gacie jaki to wszystko ma sens?
- Gee, to ty?
To była Ellen. Jęknęłam. Niestety Ellen strasznie się rozgadała. I to tylko dlatego, że
była w kinie z Dave'em Jajcarzem. Chłopakiem, który mnie porzucił Powiedziała przez
ściankę:
- Wiesz, co Dave mówi na pożegnanie? Zamiast „do widzenia”?
Ani trochę mnie to nie obchodziło. Pomyślałam, że zrozumie aluzje, jeżeli spuszczę
wodę, ale nic nie załapała.
- Mówi: „No to spadam. Zawijam kiecę i lecę”. Po czym mało się nie posikała ze
śmiechu. Cosię z nią dzieje? Zawijam kiecę i lecę?
Apel
9:00
Superwiadomość'! Chuda powiedziała, że za parę tygodni jakaś świruska z
fabryki tampaxów ma do nas przyjechać na pogadankę. Na temat „reprodukcji”. Boże, miej
nas w swojej opiece. Chuda dodała też, że pani Tampax będzie odpowiadać na nasze pytania
dotyczące „dorastania i tak dalej”. Cha, cha, cha, cha, cha, cha, cha. Prędzej piekło zamarznie,
niż zacznę pytać panią Tampax o moje części intymne.
Kiedy już Chuda zanudziła nas na śmierć półgodzinnym wykładem, wszyscy poszli na
angielski, a ja powlokłam się do jej gabinetu na psychiczne tortury. Nie tylko ja zostałam
wezwana na dywanik: w poczekalni zobaczyłam Jackie i Alison, Koszmarne Bliźniaczki.
Kiedy usiadłam, spojrzały na mnie.
- Ooooo - Wykrzyknęła Jackie - Co nabroiłaś Wielki Kinolu?
Ona musi umrzeć.
W tej chwili usłyszałyśmy głos słonia (czyli Chudej).
Jackie zgasiła peta i wrzuciła do ust miętówkę.
- Wejdź, Georgio - powiedziała Chuda.
Usiadła za biurkiem i zaczęła coś pisać. A ja stałam jak ten kołek. Ile razy bez powodu
byłam wzywana do tego pokoju? Milion.
Dla zabicia czasu zaczęłam sobie wyobrażać, że jestem Parkerem, szoferem lady
Penelope w takim idiotycznym przedstawieniu lalkowym. Parker niby prowadzi samochód,
ale aktor tak kiepsko porusza marionetką, że ręce szofera wiszą chyba ze dwa metry nad
kierownicą. Bardzo, bardzo zabawne. Nadal to sobie wyobrażałam, lekko kołysząc głową jak
marionetka, kiedy Chuda podniosła głowę i powiedziała:
- No?
A jak na to: - Tak, jaśnie pani? Spiorunowała mnie wzrokiem.
- Coś ty powiedziała?
- Och, przepraszam, pani dyrektor. Właśnie myślałam o wypracowaniu na angielski.
Zatrzęsła się jak galareta. To niesamowite, że każdy z jej podbródków trzęsie się we
własnym rytmie.
- Dla odmiany, Georgio, mogłabyś pomyśleć o czymś poważnym lub pożytecznym.
Och, to takie NIESPRAWIEDLIWE. A co z tymi godzinami, które poświęciłam na
wymyślanie rękawiczkowego zwierzątka?
- Mam nadzieję, że po zawieszeniu w prawach ucznia zmienisz swoje podejście do
szkoły i nauki. Przede wszystkim jednak masz pójść do pana Attwooda i przeprosić go za
swoje zachowanie.
No super. Teraz w dodatku muszę jeszcze porozmawiać z najbardziej świrniętym
człowiekiem w historii wszystkich świrów.
Kiedy wyszłam z izby tortur Chudej, Koszmarna Jackie zwróciła się do mnie:
- Czy niedobra pani nauczycielka bardzo na ciebie nakrzyczała?
Ale kiedy rozległo się wołanie Chudej: „Hej, wy dwie natychmiast do mnie!!!”,
podskoczyły jak na sprężynie. Jas powiedziała, że Koszmarne Bliźniaczki dziś rano paliły
pety, a potem przykleiły pewną pierwszoklasistkę do ławki.
9:35
Wolniusieńko powlokłam się do pakamery Elvisa. Jeżeli będę go szukała przez
milion lat to przynajmniej spóźnię się na angielski. Niestety od razu zobaczyłam jego
idiotyczną czapkę z daszkiem. Na nieszczęście z zawartością w postaci Elvisa, który pchał
taczki. Podeszłam po cichutku od tyłu i z wielkim entuzjazmem zawołałam:
- DZIEŃ DOBRY PANIE ATTWOOD!!!
Podskoczył jak jakiś zboczeniec w drelichach (którym jest). Kiedy zobaczył, że to ja,
wpadł w histerię.
- Czego chcesz?
- Panie Attwood, to ja!!!
- Widzę. Dlaczego krzyczysz?
- Myślałam, że pan ogłuchł.
- Wcale nie ogłuchłem.
- Ale mógł pan. wiem, jak to jest w pana wieku - mój dziadek jest głuchy. I ma krzywe
nogi.
- Ja nie jestem głuchy. Czego chcesz? Jeszcze nie doszedłem do siebie. Nogi ciągle
dają mi się we znaki.
- Chuda... yyy... pani dyrektor kazała mi przyjść i przeprosić.
- I słusznie.
Ale on mnie wkurza! I trochę śmierdzi, kiedy wiatr powieje od jego strony.
- No to na razie - powiedziałam.
- Chwileczkę, jeszcze mnie nie przeprosiłaś. - Przeprosiłam. Przecież powiedziałam,
że przyszłam przeprosić.
- Ale tego nie zrobiłaś.
- To co ja tu robię? - spytałam cierpliwie.
- Czy może zwidziałam się panu?
- Nie, nie zwidziałaś mi się, tylko okropnie mnie zirytowałaś.
- Dziękuję.
- Zmykaj. I zachowuj się, jak na młodą damę przystało. Za moich czasów...
- Panie Attwood, co prawda epoka kamienia łupanego jest szalenie ciekawa -
przerwałam mu grzecznie - ale naprawdę nie mam czasu rozmawiać o pana dzieciństwie.
Potem tylko ou revoir
, a gdybyśmy już w tym życiu nie mieli się spotkać, życzę panu dużo
szczęścia w raju dozorców.
Wymamrotał coś, poprawiając spodnie (ble!), ale sobie poszedł. Nie śmie się ze mną
kłócić, bo podejrzewa, że widziałam jego świerszczyki. I ma rację.
Przerwa śniadaniowa
12:30
Po wielogodzinnej nudzie przyszła pora na kanapkę z serem - i tak wyglądał
mój poranek.
Wolałabym, żeby Okropna P. Green tak się we mnie nie wgapiała. Mruga do mnie zza
tych grubych szkieł jak złota rybka w szkolnym mundurku. Odkąd w zeszłym semestrze
obroniłam ją przed Koszmarnymi Bliźniaczkami łazi za mną jak jakaś Okropna P. Green na
smyczy, - Ona cię kocha - powiedziała Rosie. Matko święta.
13:30
Madame Slack tak się ucieszyła na mój Widok, że kazała mi usiąść w
pierwszej ławce z Okropną P. Green i Rozmemłaną Alice, które widzą tablicę tylko wtedy,
gdy ta znajduje się dwa centymetry od ich okularów. Jas i Ellen (nowa lesbijska
przyjaciółeczka Jas) oraz reszta paczki siedzą razem z tyłu.
Na plus mogę zapisać to, że Madame Slack powiedziała, że w przyszłym tygodniu ma
przyjść praktykantka. To zazwyczaj tres amusont
. Promyczek słońca w tej mrocznej.
krainie.
15:50
Wreszcie dzwonek.
W końcu można się wyrwać z tego piekła..
Kiedy razem z Jas szłyśmy do bramy, spytałam:
- Jas lubisz mnie najbardziej ze wszystkich?
- Yyy... czy to pytanie z haczykiem?
- Lubisz mnie bardziej niż Toma?
Spojrzała na mnie jak przestraszony żuczek w berecie i zrobiła się czerwona jak burak.
*
∗
Au revoi (fr.) - do widzenia
*
∗∗
Tres amusant (fr.) - bardzo zabawne.
- No... no... on jest... chłopakiem, a ty... dziewczyną...
- Naprawdę? Zauważyłaś to? Czy to dzięki moim melonom?
Naburmuszyła się.
- Wiesz, co mam na myśli, Gee... Lubię Cię najbardziej ze wszystkich dziewczyn, a
jego najbardziej ze wszystkich chłopaków. Tak samo jak ty lubisz mnie najbardziej ze
wszystkich dziewczyn, a Robbiego ze wszystkich chłopaków......
- Hmm, czy rzeczywiście lubię cię najbardziej ze wszystkich dziewczyn? -
zastanowiłam się. - Oto jest pytonie. Bo wiesz, ty czasami olewasz ludzi, jeżeli na przykład...
nie mają dla ciebie czasu, bo muszą się spotykać ze swoimi chłopakami i tak dalej.
Tu się stropiła. Cha, cha, cha, cha, cha.
Myśli, że jestem na każde jej zawołanie. Chodzi do kina z innymi kumpelkami.
19:15
Zadzwoniła Jas.
- Gee.
- Halo, kto mówi? - (Oczywiście wiedziałam, kto mówi).
- To ja, Jas. - Aha.
- Słuchaj, zaprosiłybyśmy cię wtedy do kina, ale byłaś w Krainie Szkockiej Kraty.
- Hmm.
- No wiesz, były same pary, a nie jestem pewna, czy Robbie miałby ochotę pójść. On
rzadko wychodzi gdzieś z Tommem. Ma swoich kumpli ze Sztywnych Dylanów, a ponieważ
ma ten zespół...
Nawijała tak chyba z tysiąc lat.
Północ
W tych żałosnych przeprosinach Jas chodziło o to, że umawiam się ze
starszym Bogiem Seksu. Doszłyśmy do pewnego porozumienia. Jas musi okazać skruchę i
przez trzy dni będzie mi służyć jak niewolnica i robić wszystko , co jej każę.
Wtorek, 2 listopada
Przerwa śniadaniowa
Kazałam swojej niewolnicy zanieść się na barana do kibla.
Sokole Oko powiedziała, że zachowujemy się „niedorzecznie”.
20:00
Pod szkołą czekał na mnie Bóg Seksu”! Super, nie? Przyjechał swoim
czaderskim samochodem. Na szczęście nie świrowałam ze swoim beretem, więc musiałam się
skupić tylko na tym, żeby nozdrza za bardzo mi się nie rozdymały... oraz na tym, żeby go nie
przewrócić melonami. ZAMKNIJ SIĘ, MÓZGU.”
22:00
Muszę przestać zamieniać się w galaretę za każdym razem, kiedy widzę Boga
Seksu.
Och, tylko dlatego powiedziałam: „Zawijam kiecę i lecę” zamiast po prostu „do
widzenia”? Co się ze mną dzieje?
Ale ogólnie rzecz biorą... Taaaaak!!!
Mieszkam w Kwaterze Głównej Całowania. Oto mój adres:
Georgia Nicolson
Kwatera Główna Całowania
aleja Całuśna
Całuśniewo.
22:15
Zadzwoniłam do Jas.
- Jas, całowałam się w samochodzie, robiłaś to kiedyś?
- Nie...ale całowałam się na rowerze.
- To nie to samo.
- O! A dlaczego?
- Bo tak i już.
- nieprawda.
- Właśnie, że prawda.
- I tak były cztery koła.
Matko kochana.
23:00
Dziś po południu w samochodzie Robbie położył głowę na moich kolanach i
zaśpiewał mi jedną ze swoich piosenek. Tytuł brzmiał Nie ma mnie. Tego nie opowiedziałam
Radiu Jas.
Nigdy nie wiem, jak się zachować, kiedy śpiewa mi piosenki. Może kiwać do rytmu
głową?
Czy od dołu wyglądałoby to atrakcyjnie?
Poza tym Bogu ducha winny przechodzień zobaczyłby przez okno moją podskakującą
głowę.
1:00
Libby obudziła mnie, z hukiem ładując się do mojego pokoju. Kiedy już
wpakowała mi się do łóżka z całym towarzystwem, powiedziała, szlochając:
- Psisiedł taki duzy, zły pan, duzy, bzydki pan. Mocno się do mnie przytuliła i owinęła
mnie nogami, Uściskałam ją i powiedziałam:
- Już dobrze, Libbs, to tylko sen. Pomyślmy o czymś przyjemnym. Co nam się
przyśni? - Owsianka - odparła.
Czasami jest taka słodko. Cmoknęłam ją w policzek, a ona uśmiechnęła się do mnie
(przerażająco). Potem wyrwała mi spod głowy poduszkę, żeby było wygodnie jej Barbie
nurkowi.
Środa, 3 listopada
7:00
Obudziłam się ze skurczem w szyi i odciskiem w kształcie helikoptera na
policzku, pod którym leżała Barbie nurek.
Do kuchni wszedł tata w garniturze. O kurczę.
Nikt nic nie powiedział - poza Libby, która na niego zawarczała. Okazało się, że w
nocy wcale nie miała złe. go snu, tylko przebudziła się i zobaczyła tatę w piżamie.
Mama, jak zwykle rano, bujała w obłokach. Kiedy wyszła z sypialni, szykując się do
pracy, miała na sobie tylko stanik i spódnicę.
- Mamo - powiedziałam - nie przy śniadaniu.
Wtedy Vati zrobił coś GROTESKOWEGO. Złapał mamę za jeden z jej dyndaków
(naprawdę!), ścisnął go i powiedział:
- Tut - tut!
W łazience obejrzałam sobie tył głowy i profil (Mamy szafkę z dwoma lustrami.
Można spojrzeć w jedno, a drugie ustawić pod takim kątem, żeby zobaczyć odbicie swojej
twarzy z boku). Potem podstawiłam sobie od dołu powiększające lusterko mamy, bo chciałam
sprawdzić, co widział Bóg Seksu, leżąc na moich kolanach, śpiewając i spoglądając na mnie z
uwielbieniem.
Z dwóch powodów natychmiast tego pożałowałam. Po pierwsze - kiedy spojrzałam w
dół na lusterko spostrzegłam, że mój nos jest olbrzymi. Chyba urósł mi przez noc.
Wyglądałam jak Gerard Depardieu. To nie za dobrze, jeśli się nie jest
czterdziestoośmioletnim gościem z Francji.
Po drugie - od spodu bardzo wyraźnie widać mojego pryszcza.
8:18
Jas czekała na mnie przy furtce. Zachowywałam się dość chłodno i dojrzale.
Moja niewolnica powiedziała:
- Przyniosłam ci nadziewane ciasteczka. - Jas nie możesz najpierw źle mnie traktować,
a potem przekupywać ciasteczkami. A jednak może, bo wkrótce je pochłonęłam. Po drodze
spytałam ją:
- Jak myślisz, czy mój nos jest większy niż wczoraj?
- Nie wygłupiaj się, nosy nie rosną.
- Wszystko inne rośnie - włosy, nogi, ręce... dyndaki. Dlaczego nie nosy?
Ani trochę jej to nie zainteresowało.
- A czy widzisz pryszcza nad moją lewą dziurką od nosa? - drążyłam dalej.
- Nie.
- Ale gdybyś patrzyła od dołu?
Nie miała zielonego pojęcia, o czym mówię. Ona ma wyobraźnię pierwotniaka. I to
niedorozwiniętego. Kiedy szłyśmy przez park, próbowałam jej wytłumaczyć, o co mi chodzi.
- No, powiedzmy, że śpiewam.. Ty jesteś Bogiem Seksu i leżysz z głową na moich
kolanach, z uwielbieniem na mnie spoglądając. Zachwycając się moim ogromnym talentem.
Czekając na dogodną chwilę, by rzucić się na mnie i zacałować na śmierć.
Nadal nie łapała więc zaciągnęłam ją na ławkę, żeby zilustrować tę scenkę. Kazałam
jej położyć głowę na moich kolanach.
- No i co? - spytałam.
Spojrzała na mnie od dołu i powiedziała:
- Nie słyszę, żebyś śpiewała.
- Bo nie śpiewam.
- Ale mówiłaś, że będziesz śpiewać. Och na wielkie gacie!!! Żeby jej zamknąć buzię,
coś tam zaśpiewałam - przyszedł mi do głowy tylko Goldfnger. Od razu pojawiły się
koszmarne wspomnienia, bo tata i wujek Eddie śpiewali tę piosenkę tego wieczora, kiedy tata
wrócił z Krainy Kangurów. Obaj byli pijani i mieli na sobie skórzane spodnie. Wujek Eddie
powiedział: „Specjalnie dla naszych pań”. Boże, jakie to żałosne i tragiczne!
W każdym razie zaśpiewałam Goldfinger, a Jas leżała z głową na moich kolanach,
patrząc od dołu na moje rozdymające się nozdrza.
Taki nozdrzowy patrol.
- Widzisz stamtąd mój pryszcz? - spytałam. W tej chwili usłyszałyśmy, że ktoś za
nami wyje ze śmiechu.
Zerwałyśmy się z ławki W każdym razie ja się zerwałam bo Jas spadła na ziemię. Był
to Dave Jajcarz, który dosłownie pękał ze śmiechu.
Yyy.... - bąknęłam - ja tylko...
- Ja tylko patrzyłam... - przyłączyła się Jas - Georgi do nosa, żeby...
Dave, powiedział:
- Oczywiście. Proszę, nic nie wyjaśniaj, nie psuj mi zabawy.
Poszedł z nami. Nie mogłam opędzić się od myśli,, że kiedyś się z nim całowałam. I
wykorzystałam go jako temat Zastępczy. Ale miał poczucie humoru i to wcale nie takie
złośliwe. Po prostu dużo się śmiał. Tak po jajcarsku.
Kiedy sobie poszedł, spytałam Jas:
- Chyba już mi przebaczył, że zachowałam się jak niezła podrywaczka, co? Czadowo
wygląda, nie? U - ła, mam nadzieję, że wyglądał całkiem spoko - jak - jej - tam. Ale
naprawdę uważam, że wyglądał całkiem spoko. No i niezły z niego jajcarz. W ten weekend
wybiera się na koncert Sztywnych Dylanów.
- Myślisz, że przyjdzie z Ellen? - spytałam Jas.
Zresztą, co mnie to obchodzi? Jestem dziewczyną Boga Seksu.
A jednak ciekawe, czy przyjdzie z Ellen.
Na niemieckim
11:15
Kiedy Herr Kamyer pisał na tablicy jakieś bzdury o Heldze i Helmucie,
zaczęłam udawać męskiego wężyka. Wszystkie dziewczyny uznały, że był jak żywy.
Hokej
15:00
Adolfa (Sportfuhrer od wuefu i lesbijka na pół etatu) w tym semestrze jest
wyjątkowo spokojna. Dziś miała na sobie ekstrawagancko wielkie spodenki gimnastyczne.
Kiedy się przebierałyśmy, powiedziałam do Jas:
- Jas, ona ciebie pragnie. Wiem, bo naśladownictwo to największe pochlebstwo.
Spójrz na jej spodenki, są ogromne jak twoje majtasy.
Jas mnie walnęła.
U Jas
18:00
Razem z Ellen, Jas i Rosie odrabiamy lekcje (to znaczy zajadamy się
kanapkami z masłem orzechowym i wypróbowujemy nowe fryzury). Umawiałyśmy się na
koncert Sztywnych Dylanów. Ponieważ zbliża się jakaś głupia klasówka z francuza, nasi
rodzice przemienili się w podstarzałych nazistów. W dni powszednienie możemy późno
wracać do domu, a z imprez odbierają nas Przywódcy Świrów (czyli ojcowie).
Przypadkowo dowiedziałam się, że Ellen idzie na koncert z Dave'em Jajcarzem. -
Napalił się na ciebie? - spytałam. Trochę się zawstydziła.
- Wiesz, spytał, czy idę na koncert. Przytaknęłam o on na to: „No to do zobaczenia*.
- Ale czy to znaczy: „Skoro idziesz, to do zobaczenia bo tam będziesz”? Czy: „To do
zobaczenia, bo się tam zobaczymy”? - spytała Rosie.
Ellen nie wiedziała, miała mętlik w głowie. Witamy w klubie.
Wracając do domu, rozmyślałam o tym. Jedno jest pewne: nawet mu się nie chciało
umówić z nią przed koncertem.
cha, cha, cha, cha.
W domu
19:00
Zaraz, chwileczkę, Robbie też nie umówił się ze mną przed koncertem. Myśli,
że po prostu przyjdę, bo oficjalnie jestem jego dziewczyną?
Oj, tam, jest dopiero środa, na pewno zadzwoni i wszystko wyjaśni. Prawdopodobnie.
22:00
Robbie nie dzwoni. Zaczęłam urabiać tatę przed sobotą. - Vati wiesz, że
ostatnio bardzo pilnie się uczyłam i.. - Georgio - przerwał mi - jeżeli zamierzasz mi wy -
drzeć z gardła jakieś pieniądze, to daj sobie spokój Stary potwór.
- Vati nie chodzi mi o pieniądze. W sobotę wieczorem wybieram się z kumpelkami na
koncert i... - 0 której mam cię odebrać? - Tato, nie trzeba, zabiorę się do domu z całą paczką
i... Przyjedzie po mnie o północy. Nawet nie warto iść. Kazałam mu obiecać, że skuli się w
samochodzie i nie będzie wysiadał.
Północ
BS nie dzwoni. Jak często powinien do mnie dzwonić? Jak często ja
powinnam dzwonić do niego? Mogłabym co pięć minut, Może jestem za bardzo napalona?
Swoim zachowaniem sugeruję, że nie mam własnego życia. Bo i nie mam.
1:00
No dobra, co kwadrans.
1:15
W Mężczyźni są z Marsa jest napisane, że chłopcy nie muszą rozmawiać tyle co
dziewczyny. Facet, który to napisał, z pewnością nie zna wujka Eddiego. Wczoraj wpadł do
nas i nawijał jakiś milion lat. Wujek Eddie zawsze wichrzy mi włosy. Mam piętnaście lat.
Jestem bardzo dojrzała. I umiem się całować. Ciekawe, jak by się poczuł, gdybym to ja jemu
zwichrzyła włosy. Gdyby je w ogóle miał.
Czwartek, 4 listopada
Operacja „Rękawiczkowe Zwierzątko”
8:30
Dziś jest dzień RZ (dzień Rękawiczkowego Zwierzątka).
Wszystkie dziewczyny mają przyjść do szkoły z uszami zrobionymi z rękawiczek. Jas
strasznie narzekała i marudziła, że dostanie uwagę - Jas, proszę, załóż uszy, bo cię walnę. W
końcu nawet ona się rozkręciła, kiedy już sobie założyła te uszy. Ale się uśmiałam!
Wyglądała odjazdowo z tymi podskakującymi uszami. Nawet wprowadziła coś od siebie:
odsłoniła górne zęby i zaczęła kłapać szczęką, udając wiewiórkę. Poszłyśmy okrężną drogą
przez tylną alejkę, koło pracowni biologicznej. Elvis w swojej pakamerze czytał gazetę. W
swych przebraniach zajrzałyśmy niego przez okno. Wyczuł, że tam stoimy, i podniósł głowę.
Miał nieco zaparowane okulary, więc może pomyślał że jesteśmy jakimiś zwierzętami z lasu.
Zwierzętami, które postanowiły wyrwać się z leśnej pułapki biedy i przyjść do szkoły...
Potem jednak zaczął krzyczeć i się wściekać.
- Zmiatajcie stąd i przestańcie wreszcie się wygłupiać!
I zacznijcie w końcu wyglądać normalnie.
Och największy świr we wszechświecie dał nam naprawdę mądrą radę!
Niestety zanim wślizgnęłyśmy się do szatni wypatrzyła nas Sokole Oko. Wpieniła się,
co u niej nienormalne. Próbowałam jej wyjaśnić, że w ten sposób nie zgubimy rękawiczek,
ale zdążyłam tylko powiedzieć:” W ten sposób nie... „ kiedy zerwała mi je z głowy. Słowo
daję, ona ma bardzo małe poczucie humoru.
Na szczęście to my śmiałyśmy się ostatnie, bo kiedy była zajęta tłumaczeniem mnie i
Jas, że zachowujemy się niedorzecznie dziecinnie, oraz zrywaniem nam rękawiczek z 9łów'
reszta drużyny Asów pokicała do szkoły. Strasznie to było zabawne, kiedy tak kicały przez
bramę i plac zabaw jak prawdziwe rękawiczkowe zwierzątka.
19:00
BS nie dzwoni.
Przyszła pani Z Naprzeciwka. Mutti udała się na aerobik. Czy kobiecie w jej wieku nie
szkodzi ciskanie się po zatłoczonej sali?
Pani Z Naprzeciwka albo „Mów Mi Helen” jest spoko, chociaż trochę ciamajdowata.
Na pewno by się przewróciła, gdyby dostała kijem od hokeja. Jest pulchna i ma jasne włosy
(ale chyba farbowane).
Vati zachowywał się bardzo dziwnie. Prawie miło. I dużo się śmiał. I wstał z fotela.
Hmmm.
Po jej wyjściu chyba z tysiąc razy powtórzył:
- Miła jest, prawda? Helen? Bardzo... no wiesz... kobieca.
O nie.
Dodał też, że państwo Z Naprzeciwka mają znaleźć dla Naomi chłopaka z
rodowodem.
- Ona nie będzie się chciała spotykać z innym - powiedziałam. - Kocha Angusa Tata
się roześmiał.
- Czekaj, czekaj, ledwo się obejrzysz, a już będą tu biegać malutkie Naomi. Kobiety są
bardzo płoche.
21:10
Mam tremę przed koncertem. Wcale mi nie pomogło to , że zabrałam Angusa
na łąkę na „przechadzkę”, Mark Wielka Japa rzucił we mnie petardą. Ciekawe, czy on ma
równo pod sufitem?
O Boże. Jutro jest Noc Fajerwerków
- okazja dla wszystkich palantów na świecie,
żeby się podpalić, popisując się przed kumplami.
22:30
Przyszła mama, czerwona jak burak.
- Mamo, wyglądasz dziś szczególnie kobieco. Vati w ogóle tego nie załapał.
W moim pokoju
21:50
Vati zapukał do drzwi mojego pokoju!!! - Przykro mi, ale niestety, mnie nie
ma - powiedziałam.
Zignorował moje słowa, wszedł i usiadł na brzegu łóżka.
O Boże, chyba mnie nie zamierza pytać, czy jestem szczęśliwa? Albo opowiadać o
swoich „uczuciach”?
Wyglądał na bardzo skrępowanego.
- Georgio, posłuchaj, wiem, jak lubisz Angusa...
- I...?
- To niesprawiedliwe, że cały czas musi siedzieć zamknięty w domu.
- Nie ja wpadłam na ten pomysł.
- Wiem, ale on nie da spokoju tej cholernej kotce.
*
∗
Noc fajerwerków - w Anglii dzień 5 listopada obchodzony jest jako rocznica spisku prochowego w
1650 roku.
- On ją kocha i chce dzielić z nią życie, może kupi mały domek w Hiszpanii na zimę.
- Cholera jasna, to tylko kot!!!
22:00
Jutro tata ma zabrać Angusa do weterynarza na wycięcie „rodzynków” -
Wiem, że się nad tym zastanowisz i dojrzale podejdziesz do tej decyzji - powiedział.
- Tato, jak już wspomniałam wcześniej, jeżeli mu to zrobisz przestaniesz być moim
tatą. Będziesz byłym tatą.
Mówię poważnie.
22:10
Zadzwonił telefon. Odebrał Vati, jeszcze naburmuszony.
Siedziałam w swoim pokoju, przed sobotnim wyjściem wycinając skórki u paznokci.
Jeżeli teraz nie wezmę się za siebie, to nie zdążę na czas.
Usłyszałam głos taty:
- Zobaczę, czy jeszcze nie śpi. Dość późna pora na telefon... Kogo mam
zapowiedzieć?
W tej chwili zbiegłam po schodach i wyrwałam mu słuchawkę. Boże, dlaczego on jest
taki sztywny?
Uspokoiłam się i lekko ochrypłym głosem powiedziałam:.Halo?”. Właściwie nie
wiem dlaczego, ale przynajmniej nie udawałam francuskiego akcentu. To był „Bóg Seksu!!!
Taaaak!!!
Kiedy tylko usłyszałam jego głos, kolana się pode mną ugięły. On jest taki słodziutki...
- To był twój tata? - spytał.
- Nie, pomieszkuje u nas taki jeden wariat.
W wielkim skrócie: mamy się spotkać w sobotę na koncercie. Przedtem Robbie ma
próbę, więc nie może się ze mną umówić C'est la vie
. Same się przekonacie o tym, kiedy
zaczniecie chodzić z fantastyczną gwiazdą muzyki pop.
Piątek, 5 listopada
Noc fajerwerków
16:00
Dzisiaj do naszej szkoły wemknęło się paru chłopaków z Foxwooda. Wrzucili
petardę do kibla, który wybuchł! Huk było słuchać nawet w pracowni biologicznej. Chuda tak
się zatrzęsła z wściekłości, że podbródki prawie jej odpadły.
*
∗
C'est la vie (fr.) - takie jest życie
16:30
Vati zabrał Angusa do weterynarza. Nie mogę w to uwierzyć. Nie odzywam
się do niego - Weterynarz powiedział, że do poniedziałku Angus będzie zdrów jak ryba i
wtedy możemy go odebrać - oznajmił.
Libby i ja chyba zaczniemy brudny strajk, jak to robią więźniowie. W proteście
przestaniemy chodzić do toalety i będziemy się załatwiać na podłogę. Chociaż Libby niemal
stale strajkuje w ten sposób, więc rodzice mogą nic nie zauważyć.
20:00
Mutti i facet, z którym żyje, wyszli na ulicę na pokaz fajerwerków. Potem
państwo Sąsiedzi oraz państwo Z Naprzeciwka i te smutasy spod dwudziestki czwórki
wybierają się na imprezę pod dwudziestkę szóstkę. Wyobrażacie sobie jaki będzie ubaw? Vati
założył skórzany kowbojski kapelusz. Ale żenada. Koszmar. Mutti spytała czy z nimi pójdę.
Wymownie popatrzyłam na kapelusz taty. Zresztą nie rozmawiam z nimi, więc nie
odpowiedziałam. Tata przeskoczył przez płot w ogrodzie, zamiast normalnie przejść przez
furtkę. Niestety nie zranił się przy tym poważnie, więc nadal będzie zanudzał na śmierć.
Angus uwielbia Noc Fajerwerków. Ciekawe, gdzie on teraz jest? Czy wie, że już minęły
czasy obwąchiwania sobie tyłków?
20:30
Przyszły Jools, Rosie i Jas. Wszystkie wybierają się na imprezę do Kate
Matthew. BS znowu ma próbę, ale umówiliśmy się na później. Dziewczynom udało się
znaleźć w kuchni coś do jedzenia, co graniczy z cudem.
Usiadłyśmy, przeżuwając i chrupiąc kanapki z płatkami kukurydzianymi.
- Muszę sobie znaleźć jakiegoś chłopaka - powiedziała Jools.
- Ten kumpel Dave'a Jajcarza jest całkiem spoko. Jak on ma na imię? Rollo? Wiecie,
ten, co tak ładnie się uśmiecha.
Rzeczywiście, Rollo jest niezły.
- Ciekawe, dlaczego nie ma dziewczyny? - zastanowiłam się.
- Może coś z nim nie tak?
- Na przykład co? - Jools się zaniepokoiła.
Pamiętasz pryszczatego Normana, który ma syfy na całej głowie?
- Rollo nie ma pryszczy.
- Może mieć trądzik utajony.
- Trądzik utajony?
- No ale zaczyna mu się od ramion.
- A kto ma taki trądzik?
- Mnóstwo ludzi.
- Czyli kto?
- No, mnóstwo ludzi.
Zauważyłam, że Rosie wyskoczył pryszczyk na brodzie. Cały czas przy nim dłubała,
aż jej powiedziałam, żeby przestała i wypróbowała mój sposób na likwidowanie krost. Psika
się na pryszcza perfumami. Dużo perfum…i syfek zasycha. Teoretycznie. Kiedyś
wykorzystałam tę metodę na pryszczu na nosie i zdziałała cuda. Z tym, że w trakcie mało co
nie udławiłam się Palomą (mamy).
W moim pokoju
22:00
Niebo jest rozjaśnione od fajerwerków, które ludzie puszczają w swoich
ogrodach. A ja siedzę sama. Niedługo zostanę pustelnicą. Próba BS się przedłużyła więc nie
możemy się spotkać. Nie zamierzam jednak się zamartwiać, namaluję coś farbami.
23:30
Kiedy Mutti i Vati wrócili, nadal się do nich nie odzywałam. Tylko
rozwinęłam własnoręcznie zrobiony sztandar z napisem „ PRZEŚLADOWCY KOTÓW”.
CZERWONY TYŁEK
Sobota, 6 listopada
11:00
Prześladowcy kotów poszli na zakupy.
13:00
Lepiej już zacznę się malować, bo do koncertu zostało tylko siedem godzin.
Muszę zrobić sobie makijaż odporny na starcie, bo z całą pewnością wieczorem będę się
całowała. Malować usta albo nie malować - oto jest pytanie.
Zadzwoniłam do Jas. Mama ją zawołała i w końcu Jas przyczłapała do telefonu.
- Jas, cieszę się, że wreszcie dotarłaś. W tym czasie brwi zdążyły mi urosnąć aż do
ziemi - powiedziałam.
Jas jak zwykle się obraziła.
- Byłam na górze w swoim pokoju, robiliśmy coś z Tomem przy komputerze.
Zaśmiałam się ironicznie.
- Jas. Przecież wy się tam ciągle całujecie.
- Nieprawda.
- Prawda. Zresztą to fascynujący temat, ale dzwonię, bo chciałam ci zadać pytanie
ogromnej wagi. No, przynajmniej dla mnie. Jakie masz zdanie na temat szminki i całowania
się?
- Że co?
- No, czy najpierw malujesz usta, a przed całowaniem ścierasz szminkę, czy
rozmazujesz ją Tomowi na twarzy i niech się dzieje, co chce?
14:00
Wyniki ankiety na temat szminki i całowania się: Jas używa tylko błyszczyka,
kiedy spodziewa się przytulanek.
Rosie mówi, że używa szminki ORAZ błyszczyka i nie przejmuje się resztą. Twierdzi
też, że pod koniec wieczoru Sven jest cały umazany szminką, ale w ogóle się nie przejmuje,
wyciera się we własny T - shirt.
Matko kochana. Nie zapominajmy jednak, że Sven nie jest Anglikiem.
Reszta paczki popiera błyszczyk jako część teorii całowania. A więc błyszczyk.
15:00
Włosy. Wokół mnie stoi mnóstwo kosmetyków do pielęgnacji włosów.
Za nic nie chcą mi się ułożyć. W ogóle nie falują. Wkurza mnie ich brak falowania.
Cholera i sacrebleu. Nie wyjdę, jeżeli trochę się napuszą. Wyglądam jak
franciszkanin. Albo jak panna Wilson. Chyba zakręcę je sobie na podgrzewane wałki mamy.
16:30
Leżę w wałkach na łóżku. B. atrakcyjne. Dla pocieszenia i uspokojenia czytam
Nie przejmuj się drobiazgami - poradnik dla nastolatków.
16:45
Hej, znalazłam rozdział o włosach! Powaga!
Niesamowite, co? Tytuł brzmi : Nie przejmuj się kiepską fryzurą.
17:00
W skrócie chodzi o to, że wszyscy mamy obsesję na punkcie wyglądu i wydaje
nam się, że inni dbają o swoje włosy. A wcale tak nie jest!!!
A więc wszystko OK.
Zdjęłam wałki.
17:10
Do mojego pokoju władował się Vati (oczywiście bez pukania) i powiedział: -
Herbata na... Na miłość boską, coś ty zrobiła z włosami? Wyglądasz, jakby cię piorun trafił.
Znienawidziłam swojego tatę. Po raz drugi.
17:30
Czas na maseczkę ściągającą pory. (Bo nie ma nic gorszego od rozszerzonych
porów).
Hmmm. Leżę sobie, a pory mi się zamykają. Moja książka poleca jogę na osiągnięcie
równowagi wewnętrznej. Muszę znowu zacząć ćwiczyć.
17:35
Autor twierdzi, że jest „superszczęśliwy”, iż rozpoczął ćwiczenie jogi już w
bardzo wczesnej młodości.
17:37
Może jest „superpalantem”?
17:39
Albo ja jestem „superkrytyczna”? Kto wie?
Zadzwoniłam do Jools, nadal z maseczką ściągającą na twarzy starając się, by mi nie
popękała. Tata „dla jaj” zaczął dawać orangutana (wcale nie musiał udawać) Zignorowałam
go.
- Sso się ueasz?? - spytałam Jools.
- Fioletowy top z dekoltem w serek i fioletowe biodrówki.
Hmmm.
Zadzwoniłam do Rosie.
- Sso roisz z osami.
- Kucyki.
Kurczę. Mamy cały wachlarz stylów: od hipisowskieg0 po małego teletubisia.
18:20
Przymierzyłam wszystkie ciuchy z szafy. Kurczę, już mi się wszystko
pokręciło. Żałuję, że nie mam stylisty. Wynajmę go sobie, kiedy zacznę chodzić z Bogiem
Seksu na ceremonie rozdania nagród muzycznych. Ale na pewno nie będzie to stylista Eltona.
Zdecydowałam się na bardzo wyrafinowany styl, to znaczy zupełnie na czarno. Dla
zwiększenia efektu dobrałam czarne dodatki (mam nadzieję, że uda mi się wymknąć z domu,
zanim mama zauważy, że zniknęła jej torebka od Chanel).
18:35
Założyłam czarną skórzaną koszulkę z dekoltem w serek, miniówę i kozaki.
Co ten strój mówi o mnie? Wyrafinowana, ale na luzie? Utajona jędza? Dziewczyna
Boga Seksu? Czy palantka?
18:38
Ciekawe jak ubierze się BS? Zresztą, jakie to ma znaczenie? Pod ciuchami
wszyscy jesteśmy na golasa.
KOCHAM jego usta. Są takie pyszne, mięciutkie i seksowne. I moje, tylko moje!!!
Kocham też jego włosy, ta kie czarne i cudowne. I oczy... intensywnie, intensywnie niebieskie
mmmm... miodzio. I jego rzęsy. I ręce. I język...
Właściwie to Robbie nie ma takiej części ciała, której bym nie lubiła. W każdym razie,
jeśli chodzi o te części, które do tej pory widziałam.
Ciekawe, co mu się najbardziej podoba we mnie? Powinnam to podkreślać. Mam
całkiem ładne oczy. Nos... no cóż to może pomińmy. Usta... mmm, dosyć duże ale i to ma
swoje zalety.
18:45
Zadzwoniłam do Jas.
- Jas, jak myślisz, jaka jest moja największa zaleta? Usta? Uśmiech? Wyrafinowanie z
luzem? - Nie wiem, jak się zachować, bo miałam powiedzieć, że policzki. Matko kochana.
18:50
Znowu zadzwoniłam do Jas.
- A moje melony? No wiesz, powinnam je podkreślać na zasadzie: „Tak, mam duże
dyndaki, ale jestem z nich dumna!”, czy je sobie zabandażować i przez cały wieczór nie
oddychać?
W tym momencie Vati się wkurzył, że za długo gadam przez telefon.
- Dlaczego plotkujesz przez telefon z Jas, skoro za chwilę tu przyjdzie i będziecie
mogły gadać bzdury, nie narażając mnie na bankructwo?!!!
To nie ja gadam bzdury, tylko on. W kółko się wścieka o byle co. Jest jak Sokole Oko
z brodą.
Ten mężczyzna z którym mieszkam, powinien znaleźć sobie pracę jako prześladowca
kotów i nauczyciel w jednym - powiedziałam mamie.
Kwatera główna
pielęgnacji urody
19:00
Wpadła po mnie Jas, bo mamy razem pójść pod wieżę zegarową. Potrzebuję
też jej pomocy kosmetycznej. Zapomniałam pomalować sobie paznokcie u nóg, a mam tak
obcisłą spódnicę, że nie mogę zgiąć nóg w kolanach, żeby dosięgnąć do stóp. Mogłabym
zdjąć spódnicę, ale od czego są przyjaciele?
Zresztą jestem za bardzo rozchichotana i podniecona, żeby sobie równo pomalować
paznokcie. Poszłyśmy do salonu, gdzie jest cieplej niż w moim pokoju, w którym panuje
temperatura jak na Syberii (prawdopodobnie Vati oglądał wiadomości. Jas zabrała się do
malowania. Pomyślałam, że ładnie by wyglądał subtelny metaliczny fiolet. Spodoba się
Robbiemu, gdyby przypadkowo spadły mi rajstopy. Nagle prezenter w telewizji powiedział: -
Dziś wieczorem premier dotarł do etapu dziesiątego. Spojrzałam na Jas, która mruknęła:
„U - ła” (bo oznaczało to, że osiągnął etap dziesiąty na skali całowania). i obie
zaczęłyśmy się śmiać jak wariatki Vati tylko popatrzył na nas, jakby nam całkiem odbiło.
Pod wieżą zegarową
20:00
Spotkałyśmy się z Drużyną Asów i wyruszyłyśmy na koncert. Było to moje
pierwsze oficjalne wyjście jako dziewczyny Boga Seksu. Nie chciałam jednak, by mi
sodówka uderzyła do głowy. Lalalalalalalala. Ale czad. Na kolana, śmiertelnicy!
Kiedy dotarłyśmy do klubu Marquee, pierwszą osobą, którą zobaczyłam, była...
Nudna Lindsay, dawna dziewczyna Robbiego. Każdy ma swój rewers, a każdy kij ma dwa
końce. Lindsay ma najmniejsze czoło w historii ludzkości. Dosłownie sama grzywka, a zaraz
pod nią brwi. Rozmawiała ze swoimi równie żałosnymi kumpelkami: Ponurą Sandrą i
Tragiczną Kate. Za każdym razem, kiedy ją widzę, przypomina mi się, że pod jej T - shirtem
ukrywają się miseczki powiększające biust.
- Jak myślisz, czy Robbie wie o jej sztucznych dyndakach? - spytałam Jas, ale ona
była zbyt zajęta machaniem do Toma i uśmiechaniem się głupkowato.
Klub był strasznie zapchany. Nie wiedziałam, czy mam poszukać Robbiego i się z nim
przywitać. Może to nie byłoby cool. Lepiej najpierw poprawić sobie makijaż. Bo skoro dzisiaj
ma przyjść ten łowca talentów, może będzie też szukał dziewczyn do zespołu. Powiedziałam
o tym Jas. - Może ktoś odkryje nasz zespół? - Nie umiemy śpiewać ani na niczym grać, a
poza tym nie mamy zespołu. Wyjątkowo się czepia. W kiblu panował okropny ścisk. Za nic
nie mogłam się przepchnąć do lustra. Oczywiście były też Koszmarne bliźniaczki, które
nakładały sobie grubą warstwę pudru w kremie. Alison pewnie musi zużyć ze dwa kilo, żeby
ukryć swoje wielkie pryszcze...
A może jestem zbyt surowa?
Nie... w sam raz.
I bardzo rzeczowa.
Nie.
Wyszłam na salę. Było potwornie ciemno; żeby cokolwiek odnaleźć człowiek
musiałby być półnietoperzem. I jaśnieć jak Bóg Seksu Wtedy go zobaczyłam. Stroił gitarę.
Podniósł głowę, zauważył mnie i się uśmiechnął. Podeszłam a on mnie złapał i zaciągnął do
jakiejś pakamery na zapleczu („Och, nie, przestań, przestań!” - krzyczałam... akurat!). Była to
garderoba Sztywnych Dylanów. Nigdy nie byłam za kulisami. Teraz muszę się do tego
przyzwyczaić.
Całowaliśmy się cudownie (sześć i pół razy), ale potem Robie musiał wracać do
grupy.
- Do zobaczenia na przerwie - powiedział. Kiedy wróciłam do kibla, zobaczyłam, ze
błyszczyk zupełnie mi się starł.!!! Wchłonęło go całowanie.
21:00
Super! Ale się wytańczyłam! Sven tak mnie poobijał, że musiałam usiąść z
boczku z Rosie. Widziałam, jak Nudna Lindsay i jej nudne kumpelki tańczyły pod sceną. Ale
to żałosne! Pod sceną były właściwie same dziewczyny, a większość z nich tańczyła przed
moim Bogiem Seksu. Uśmiechały się do niego i trzęsły pupami. Ale on patrzył tylko na mnie.
To znaczy patrzyłby, gdyby miał psa policyjnego, który obszukałby całą salę, znalazł mnie za
kolumną, wrócił pod scenę i powiedział BS, gdzie siedzę. Z boku stał jakiś starszy facet w
garniturze. Na pewno łowca talentów. Ufff, ale się zgrzałam i spociłam. Wymknęłam się do
kibla, żeby sprawdzić, czy makijaż mi się nie rozmazał i czy nie wyglądam jak czerwonogęba
wariatka. Mój wodoodporny eyeliner pozostał na miejscu.
Rosie obok mnie poprawiała sobie kucyki, więc ją spytałam:
- Jesteś zazdrosna o Svena?
- Nie, nie bardzo. Na swój sposób zachowuje się całkiem dojrzale.
Kiedy wyszłyśmy z łazienki, niemal od razu dostrzegłyśmy Svena... w środku wielkiej
grupy, z drinkiem na głowie tańczącego jakiś rosyjski taniec. To dla mnie jedna wielka
zagadka, że w tych obcisłych dżinsach Sven potrafi robić tak głębokie przysiady.
Wspomniałam o tym Rosie, a ona na to: - Wiem on zawsze nosi bardzo ciasne futerały na
wężyka.
Ale się uśmiałyśmy! Przyłączyłyśmy się do niego i zaczęliśmy bardzo szybko tańczyć
do bardzo wolnej melodii. Przyszła cała paczka, utworzyliśmy wielki krąg i odtańczyliśmy
„wężyka”. Idiotyczny, ale bardzo fajny. Chyba. W ten sposób pokazałam, że świetnie tańczę,
ale i umiem wykazać się indywidualizmem. Koszmarne Bliźniaczki rozmawiały z jakimiś
palantami w skórzanych kurtkach. Wszyscy palili pety. W tym dymie dosłownie nie było
widać ich głów. I dobrze. Dostrzegłam tylko, że jeden z tych pacanów miał wąsy. Krzyknę-
łam do Jas:
- Wyobraź sobie, że całujesz się z kimś, kto ma wąsy!
- Na przykład z... panną Stamp? - odkrzyknęła.
Koszmarne Bliźniaczki powlokły się na zewnątrz ze swoimi palantami, pewnie po to,
żeby zaliczyć w jakiejś szopie etap ósmy. Ble.
21:30
Jools chyba z milion lat gapiła się na Rollo, jęcząc i nawijając o nim. Rollo stał
przy barze z kilkoma chłopakami. Ja próbowałam skupić się na Bogu Seksu. Jest Taaaaki
czadowy! Najbardziej odjazdowy w całym zespole. Dom, Chris i Ben wyglądają całkiem
spoko, ale nie mają tego je ne sais quoi
co Bóg Seksu. Tej całuśności. Tych cudownych ust.
Tej boskiej seksowności.
Jools najwyraźniej nie zauważyła, że jestem w niebie.
- Niezły jest, co? - ględziła dalej.
- Tak, jest cudowny i tylko mój, mój, mój.
- Gee, ja mówiłam o Rollo.
*
∗
Je ne sais quoi (fr.) - nie wiem czego
Jej gadka ani trochę mnie nie obchodziła, ale Jools nadawała dalej.
- Powinnam do niego podejść?
Milczenie.
_ Czy wyjdę na nachalną?
Milczenie.
- Myślę, że lepiej udawać trudną do zdobycia, prawda? Tak, właśnie tak to rozegram.
Jeszcze będzie mnie błagał, żebym na niego spojrzała.
Pięć minut później
21:35
Roiło podszedł do Jools i wyciqgnął ją na parkiet. Jools zrobiła się czerwona
jak burak. Właściwie przekroczyła wszelkie granice czerwieni i upodobniła się do
gotowanego homara. Zaczęli tańczyć. I wreszcie przestała o nim nawijać.
Piętnaście minut później.
21:50
Jools siedzi Rollo na kolanach i całuje się z nim bez opamiętania.
- Rzeczywiście udaje trudną do zdobycia - mruknęłam do Elle.
Ellen jakoś to nie zainteresowało. Czekała na przyjście Dave, a Jajcarza. Łaziłam za
nią do łazienki chyba ze sto razy bo co chwila chciała sprawdzić, czy w ciemności go nie
przegapiła.
Bez wątpienia jestem fantastyczną kumpelką. Jas nie dałaby się tak ciągać w tę i z
powrotem. Głównie dlatego, że przykleiła się do Toma. Ona nie ma ani trochę godności.
Całkiem sporo chłopaków zapraszało mnie do tańca, Prawdę mówiąc, ich zaprośmy
wyglądały następująco: kiedy tańczyłam z kumpelkami, popisywali się obok w gronie swoich
kolegów. Myślę, że mam w sobie to coś.
Wiecie, jak pawiany. Kiedy samica pawiana jest „w nastroju”, zadek robi jej się
czerwony. Wtedy samce wiedzą, że pawianica jest gotowa, i gromadzą się wokół niej. Tak, to
na pewno to - z powodu Boga Seksu na pewno mam metaforyczny czerwony zadek.
22:00
Kiedy zaczęła się przerwa, Robbie, schodząc ze sceny, spojrzał na mnie. W tej
chwili wszyscy na pewno się domyślili, że jestem jego dziewczyną” Wreszcie zaczęły się
spełniać moje marzenia. W końcu zostanę oficjalną PC (Partnerką do Całowania)!!! Już nie
będziemy musieli ukrywać przed światem naszej miłości. Będziemy się całować, ile wlezie, i
niech się dzieje co chce - Już się nie mogę doczekać, jaką minę zrobi nudna Lindsay kiedy
Robbie do mnie podejdzie. Cha, cha cha.. Taaaak!!!
Tymczasem zachowywałam się jak prawdziwy luzak. Sączyłam swój napój i
udawałam, że rozmawiam z Tomem i Jas, chociaż irytowało mnie każde jej słowo.
- O Boże, o Boże, o Boże - mówiłam, - Chyba idzie... Ojej ta beznadziejna Sammy
Mason rzuciła się na niego.
- A ja uważam, że ona jest całkiem fajna - odpowiadała Jas. - I dobra z biologii.
Gadała zupełnie od czapy. W końcu powiedziałam:
- Jas jak chcesz to udawaj, że ze mną rozmawiasz, ale lepiej nic nie mów bo cię walnę.
Robbiego otaczała cała grupa dziewczyn, rozchitotanych i podrygujących! Nagle
przylazła Nudna Lindsay.
Dotknęła policzka mojego chłopaka! Swoją oślizgłą ręką!
- Spokojnie, Gee, wyluzuj - powiedział Tom - Robbie na pewno by nie chciał, żebyś
robiła aferę.
- Ha! A cóż Pysio może o tym wiedzieć?
- Poza tym - dodał - dopiero niedawno przestałaś chodzić o kuli. Lindsay chybaby cię
zabiła.
Racja. W zeszłym semestrze podczas meczu hokeja Lindsay rozmyślnie i złośliwie
walnęła mnie w kostkę kijem. Wolałabym nie kuśtykać przez kolejne dwa tygodnie.
Czekając, aż BS do mnie podejdzie, czułam takie napięcie, że strasznie mi się
zachciało odcedzić kartofelki. Skoczyłam do kibla. Po paru chwilach przyszła Rosie, i to nie
sama - był z nią Sven!
- O ja
- powiedział - damska siusialnia.
Wystraszył cztery dziewczyny, które uciekły z piskiem. Sven to bardzo dziwny
norweski chłopak. Może w Norwegii mają te, jak im tam? Wiecie, biseksualne toalety. Czy
też może raczej monocyklowe? Nie, chyba... toalety typu unisex. Jego towarzystwo w ogóle
nie peszyło Rosie, ale - jak wiemy - ona sama nie należy do normalnych.
- Robbie kazał cię poprosić, żebyś przyszła do garderoby - powiedziała.
Och, niech to gęś kopnie. Alarm - całowanie, alarm - całowanie!!! Czym prędzej
umalowałam sobie usta błyszczykiem i ruszyłam w stronę garderoby. Byłam tuż tuż, kiedy
zobaczyłam Lindsay! Tym razem bawiła się kołnierzykiem Robbiego.
Nie wierzyłam własnym oczom.
Robbie mnie zauważył, porozumiewawczo uniósł brwi, jej plecami dał mi znak w
stylu „poczekaj pięć minutek”.
*
∗
Ja (niem.) - tak
Wściekłam się jak wściekły pies. Przez nią mam czekać pięć minut.
Nie do wiary.
Kiedy wróciłam na salę, moje tak zwane kumpelki by - ty zbyt zajęte całowaniem się
ze swoimi chłopakami, by wysłuchać moich skarg. OK, musiałam wziąć sprawy w swoje
ręce. Jas z Tomem tańczyli wolnego, więc powiedziałam do niej ponad jego ramieniem:
- Absolutnie nie zamierzam być na drugim miejscu po tym patyczaku. - To co zrobisz?
Musiałam tańczyć koło nich, żeby nadążyć za jej głową - Będę nieobecna. Idę na górę.
Jeśliby o mnie pytał, nic nie mów.
I poszłam na górę. Kiedy przycupnęłam u szczytu schodów, kilka parek rzuciło mi
ironiczne spojrzenia, ale ja to olałam. Stamtąd miałam świetny widok na Robbiego, który
właśnie zaczął mnie szukać. Nawet wysłał Jas do łazienki, żeby sprawdziła, czy mnie tam nie
ma. Przechodząc koło schodów, mrugnęła do mnie, w ogóle się z tym nie kryjąc. Ona jest
niemożliwa Gdyby była szpiegiem podczas wojny, wystarczyłoby , że Niemcy by do niej
zadzwonili i spytali: „ Co miałaś ukrywać?” a powiedziałaby im wszystko, pewnie łącznie z
rozmiarem stanika królowej (160DD)
Robbie coraz bardziej się gorączkował, nie mogąc mnie znaleźć. Cha, cha do
sześcianu. Wręcz cha, cha, cha, cha. A więc panie Boże Seksu, doigrałeś się.
Minus jest taki, że pozbawiłam się całowania.
22:20
Po przerwie, kiedy zaczęła się druga część koncertu i BS wrócił na scenę,
poszłam do kibla. Znalazłam tam Ellen z ponurą miną..
- Spadam - powiedziała. - DaveJ.. się nie pojawił. Powiedział, że spotkamy się tutaj, a
nie przyszedł.
Wygłosiłam parę mądrych słów na temat gumek i o tym, że nigdy nie wiadomo, co
znaczy, kiedy chłopak mówi „to nara” itd. itp., ale w ogóle mnie nie słuchała. Cała
nieszczęśliwa poszła do domu.
Zrobiłam wszystko, żeby Robbie zobaczył, jaka jestem wkurzona. Wypróbowywał na
mnie swój boski uśmiech ale zupełnie go zignorowałam, udając, że się wygłupiam z
kumpelkami.
- Nudna Lindsay beznadziejnie tańczy - powiedziałam do Rosie - i ma przylizane
włosy. W ogóle jej nie falują - Podobnie jak, pomimo wysiłków Lindsay, jej melony. Jest
płaska jak deska. Myślę, że melony powinny odrobinę falować.
Ciekawa jestem, czy moje bardzo falowały, kiedy tańczyłam. Schowałam się w
ciemnym kącie za barem, gdzie nikt nie mógł mnie przyłapać na tańcu. No, trochę
podskakiwały , chociaż nie zawsze w rytm muzyki. Może nie ruszałyby się, gdybym mocno
odgięła ramiona do tyłu. Kiedy próbowałam tańczyć sztywno wyprostowana, pojawił się
Dave Jajcarz. Byłam tak zaskoczona, że spytałam:
- Gdzieś ty był?
Uśmiechnął się szeroko. Czadowo wyglądał cały w czerni.
- Bo co? - spytał - Stęskniłaś się za mną, pani Podrywaczko? - Ale w jego głosie nie
było goryczy. Może mi wybaczył.
- Boże, jak tu gorąco. Masz ochotę na coś zimnego do picia?
Nie zaszkodzi napić się ze swoją starą ofiarą, prawda?
Kiedy szłam z nim do baru Jas groźnie łypnęła na mnie, ale ja tylko odpłynęłam.
Słowo daję, ona się zachowuje, jakby miała pięćdziesiąt lat. Niedługo zacznie nosić apaszki i
rozmawiać o cenach ziemniaków z każdym, kto zechce jej wysłuchać (tzn. z nikim).
Jeżeli Bóg Seksu może się bujać ze swoją byłą, to ja też.
Dave J. i ja wyszliśmy z napojami na zewnątrz, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza.
- Dave, słuchaj... - powiedziałam z zakłopotaniem - bardzo przepraszam, że
wykorzystałam cię jako Temat Zastępczy.
- Trochę się wtedy zdenerwowałem - przyznał. Zachowywał się nienaturalnie
poważnie. Och, kurka wodna. Przecież miałam się z nim uśmiać. Dlaczego ma ksywkę Dave
Jajcarz - muszę ci coś powiedzieć...
O boże. O Boziuniu. Mówił takim tonem jakby miał się rozpłakać. I co teraz?
Chodziłam na korepetycje z całowania się, a nie pocieszania płaczących chłopaków.
Spojrzałam na swoją szklankę i wyczułam, że Dave chowa twarz w dłoniach. Gapiłam
się w szklankę, nie patrząc na niego. Nagle Powiedział niskim, łamiącym się głosem:
- Nie mogłem o tobie zapomnieć... Ja chyba... chyba cię kocham.
Och sacrebleu, cholera jasna i merde do sześcianu.
- Dave, nie wiem co powiedzieć - wymamrotałam - Ja... ja...
- Czy mogłabyś mnie pocałować po raz ostatni? - poprosił.
Spojrzałam no niego. A on spojrzał na mnie.
Zobaczyłam, że założył wielki, czerwony nos klauna Patrzył na mnie z kamienną
twarzą.
Prawdę mówiąc, było to bardzo, bardzo śmieszne, chociaż to ja padłam ofiarą żartu
Dave'a. Wyglądał odjazdowo! Oboje nieomal pękliśmy ze śmiechu.
Ale potem wydarzyło się coś strasznego. Całkiem niechcący dotknęłam ustami jego
ust. (Oczywiście przedtem zdjął nos...).
Północ
Tak mnie to wytrąciło z równowagi, że kiedy przyjechał po mnie Vati, już na
niego czekałam pod klubem. Czy on naprawdę musi nosić kominiarkę? Poza tym czułam się
jak na teleturnieju - ciągle mnie o coś pytał.
- Dobrze się bawiłaś? Poprosił cię ktoś do tańca?
Dlaczego on musi wszystko wiedzieć? Mnie jego sprawy nie obchodzą, więc dlaczego
on interesuje się moimi? Powiedziałabym mu, że robi z siebie pośmiewisko ale przecież nie
rozmawiam z nim, więc nie odezwałam się ani słowem.
1:00
Nie pożegnałam się z Robbiem ani nic. Po prostu nie mogłam. Dave'owi
Jajcarzowi też nic nie powiedziałam. Po tym przypadkowym pocałunku poczułam się
oszołomiona. Dave też wyglądał na nieco zaskoczonego.
- Yyy... no to... to chyba ja... yyy... - wydukał.
- Tak...yyy... ja chyba... wiesz... też... - Ale żadne z nas nie miało pojęcia o czym
mówi. Tym razem mój wielki, czerwony zadek trochę jednak przegiął.
2:00
Czy jestem zdzirą z czerwonym tyłkiem? I co ja powiem Robbiemu?
2:30
Na miłość boską, to był tylko pocałunek! Jestem nastolatką, czuję tę, jak jej
tam...
żądzę życia.
No i pewnie popchnęły mnie do tego hormony (panie władzo).
3:00
Jeden mały pocałunek dwojga byłych to naprawdę nie jest wielkie halo.
3:01
Z języczkiem.
3:03
Z czesaniem warg.
3:04
Z CZESANIEM WARG? Co ja, na wielkie majtasy Jas, bredzę? Jestem tak
zdenerwowana, że dostałam myślowej dysleksji... Miałam na myśli ssanie, a nie czesanie.
W każdym razie nie ja jedna jestem winna. Dove też.
Zdradził Ellen.
3:05
O Boże, to moja kumpelka. Jestem zła, zła, zła, zła, okropna.
3:15
Chyba już nigdy w życiu nie usnę.
Zzzzzzzzzz.
Niedziela, 7 listopada
9:00
Zadzwonił telefon. Odebrała Libby.
- Alio? Tak, tak, tak, tak, tak, śluchaj.
Usłyszałam, jak śpiewa własną wersję Dancing Queen Abby, czemu towarzyszyło
jakieś dudnienie - pewnie tańczyła.
Boże, dopomóż nieszczęśnikowi, który znajdował się po drugiej stronie kabla.
Tak się wydzierała, że mama zwlokła się z kanapy, żeby ją uciszyć.
- Libby, daj mamusi porozmawiać - powiedziała.
Rozległy się odgłosy szamotaniny i plucia, a potem usłyszałam głos mamy:
- Halo? Tak, proszę poczekać. Zobaczę, czy już nie śpi. - Zawołała: - Georgia, dzwoni
Robbie!
Zerwałam się z łóżka i popędziłam na dół. Po drodze przejrzałam się w lustrze, żeby
sprawdzić, czy się nie potargałam. Chociaż Bóg seksu chyba musiałby mieć rentgen w
oczach, żeby zobaczyć to przez telefon. Może ma superczułe ja im tam i wyczuje mój
czerwony tyłek? O Boże. Bóg seksu!!!
Mama podała mi słuchawkę i mrugnęła porozumiewawczo.
Starałam się nie mówić jak nierządnica. Próbowałam nadać swojemu mu głosowi ton
nonszalancji i dojrzałości, Nie chciałam się zdradzić z czerwonym tyłkiem.
- Cześć - (Supercoolowo, nie?).
- Georgia? Co się wczoraj stało? Gdzie się podziałaś? Jas mówiła, że miałaś problemy
z tatą i musiałaś wyjść. Uff chociaż raz w życiu Jas zrobiła coś jak należy. - Yyy tak, odbiło
mu i... gdybym nie wyszła, wlazłby do klubu i zaczął tańczyć, a lepiej, żeby nikt nie widział,
jak mój ojciec tańczy twista. Na Belzebuba, co ja bredzę? Robbie trochę się rozluźnił.
- Słuchaj - powiedział - strasznie mi przykro, jeśli chodzi o zeszłą noc. Bardzo
chciałem z tobą pobyć, ale przyszła Lindsay... a po koncercie chciał ze mną rozmawiać taki
facet z wytwórni płytowej.
Jak cudownie było z nim rozmawiać! Facet z wytwórni płytowej chce podpisać
kontrakt ze Sztywnymi Dylanami.
Wow!!!
Robbie zaproponował, żebyśmy w porze lunchu spotkali się u stóp wzgórza.
Mutti Poszła za mną do mojego pokoju.
- Robbie? - powiedziała. - Ten przystojniaczek? Świetny jest, nie?
Ja nic, tylko dalej robiłam sobie naturalny makijaż (tylko odrobinka brokatu). Poza
tym oficjalnie z nią nie rozmawiam(ponieważ jest służebnicą prześladowcy kotów).
Odzywam się do niej tylko wtedy, kiedy kończy mi się kieszonkowe.
- Kochanie, nie było innego wyjścia - ględziła dalej mama. - To okrucieństwo cały
czas trzymać dzikie zwierzę w zamknięciu.
- No to wypuść Vatiego, niech sobie pobiega po ogrodzie - odparłam.
Od razu zmieniła ton.
- Twoja arogancja wcale nie jest zabawna. Chcemy jak najlepiej.
Zrobiła taką minę, jakby miała się rozpłakać, i wyszła. 0 kurczę. Kurczę i merde.
22:00
Randka z MOIM CHŁOPAKIEM była genialna!!! Wpadliśmy na paru kumpli
Robbiego i poszliśmy do nich. Dorna kojarzyłam ze Sztywnych Dylanów. Reszty nie znałam
- większość była dużo starsza ode mnie. Czad, nie? A Robbie trzymał mnie za rękę!!! Przy
wszystkich!!! Jeden z nich spytał, co chcę studiować. - Układy taneczne - odpadam, sama nie
wiem dlaczego.
I już nic nie dodałam, tylko uśmiechałam się jak skończona idiotka.
Dom i Robbie rozmawiali o kontrakcie płytowym. Wszyscy byli bardzo mili. John
spytał, czy palę, a ja powiedziałam, że tylko w piecu. Dziwnie na mnie popatrzyli.
23:30
BS powiedział, że bardzo mu się podobam. Całował mnie po szyi i uchu. Było
tak cudownie. Niepokoi mnie tylko teoria Rosie, zgodnie z którą pieszczone części ciała rosną
(na przykład usta). Jeżeli Robbie nadal będzie całował moje uszy, to jeszcze mi urosną
wielkie jak u słonia!
Północ
Lalalalalalalalalala.
1:00
Trochę dziwnie się czuję w towarzystwie starszych ode mnie.
1:15
Położyłam swój czerwony tyłek do łóżka. Już nigdy nie uniesie swego ohydnego
łba Koniec z czesaniem warg. Jestem i zawsze będę dziewczyną Boga Seksu.
Koniec.
WSZĘDZIE WĘŻYKI
Poniedziałek, 8 listopada
7:45
Skoro świt obudziły mnie ryki i tupot Vatiego.
Śpiewał:
- Weeeee are the champions.
Okazało się, że jakiś idiota dał mu pracę. Będzie zarządzał wodociągami czy czymś
tam.
- W takim razie lepiej wykopmy studnię - powiedziałam, ale M i V byli zbyt zajęci
przytulaniem się, by mnie usłyszeć. Bleeeee. Poza tym już nawet nie widzą, że przestali dla
mnie istnieć.
Przy śniadaniu Vati był NIE DO ZNIESIENIA. Zarzucił na ramiona szlafrok, jakby
był mistrzem boksu, i jedną ręką podnosił Libby. T° akurat było dość zabawne, bo Libby
złapała się lampy nad stołem i nie chciała puścić, aż tata niemal dostał białej gorączki. Myślę,
że przechodzi hormonalne coś tam wieku średniego, bo miewa bardzo zmienne nastroje. W
jednej chwili dowcipkuje, a już w następnej kiedy go proszę o marne pięć funtów wpada w
szał. Dziwne.
8:15
Spotkałam się z Jas.
- Powiedziałam Robbiemu, co mi kazałaś ale nadal nie rozumiem, dlaczego wtedy
uciekłaś.
- Tata przyszedł w kominiarce.
- Aha, rozumiem. I to jej wystarczyło. Tak to jest kiedy wciska się ludziom kit - wcale
nie trzeba się wysilać. Czy powinnam powiedzieć o Davie Jajcarzu? Jas to moja najlepsza
przyjaciółka. Wiemy o sobie wszystko. Ja na przykład widziałam jej gacie. Ale z drugiej
strony Jas czasami prawi straszne kazania. Mogłaby uznać, że to nieładnie z mojej strony, bo
Ellen to moja koleżanka i tak dalej, i tak dalej. Hmmm. Pomyślę o tym później W następnym
życiu.
Na francuskim
13:30
Cała szkoła oszalała!!! Okazało się, że nasz nowy praktykant to sobowtór
Davida Ginoli, tego piłkarza!!! Słowo daję. Jest absolutnie czadowy.
Kiedy wszedł, Rosie nawet przestała sobie wyskubywać brwi.
Monsieur „Phoszę, Mówcie Mi Henri” ma dosyć długie włosy i nosi bardzo obcisłe
niebieskie dżinsy. Teraz na francuskim jesteśmy skoncentrowane jak koncentrat pomidorowy.
Kiedy zadaje pytanie, pojawia się las rąk. Nie pamiętam, kiedy ostatnio na francuskim ktoś
zgłaszał się do odpowiedzi. Zazwyczaj kładziemy głowy na ławkach żeby się troszkę
zdrzemnąć, a gdy nauczycielka zadaje pytanie, olewającym ruchem podnosimy ręce. W ten
sposób dajemy Madame Slack do zrozumienia, jak bardzo nas interesują Patapouf i Cliquot.
Czy inne francuskie smutasy, o których nam opowiada.
Przerwa
14:30
Nie tylko my tak reagujemy, szkoda, że nie widzieliście nauczycielek. Sokole
Oko chichotała rozmawiając z „Phoszę, Mówcie Mi Henri”' Najbardziej żałosny jest Herr
Kamyer, któremu kompletnie odbiło z okazji pojawienia się w szkole innego faceta. Niestety,
jego próby zaprzyjaźnienia się polegają na spazmatycznych tikach i powtarzaniu: „Och, ja.
Och, ja, sehr
intehesujące, Henri”
Kiedy Monsieur Henri otworzył drzwi do pokoju nauczycielskiego przed panną
Wilson, mało jej nie spadł tragiczny kok w stylu lat siedemdziesiątych. Wszyscy zachowują
się beznadziejnie, udając, że bardzo lubią czosnek, Edith Piaf i tak dalej. Żałosne.
Oczywiście ja, co wszyscy potwierdzą, zawsze kochałam la belle France
.
16:10
W drodze do domu powiedziałam do Jas:
- Ja zawsze kochałam la belle France.
- Mówiłaś, że jej nie lubisz, bo pełno tam Francuzów. - Racja, ale poza tym je aime
∗∗∗
ją bardzo.
Kolacja
18:00
- Czy moglibyśmy wypić trochę wina do rybnych paluszków - jak we Francji?
- spytałam Mutti. - Nie wydurniaj się - odparła tylko.
18:20
Dziś wieczorem Vati odbiera Angusa od weterynarza. Libby i ja zrobiłyśmy
coś w rodzaju szpitalnego łóżka w koszyku, który wyłożyłyśmy starymi kocami. Libby
dodała nawet misia z jednym oczkiem. Angus pewnie będzie bardzo smutny i cierpiący.
*
∗
Ja, sehr...(niem) - tak, bardzo....
*
∗∗
La belle France (fr.) - piękna Francja
*
∗∗∗
Je aime (fr. pow. być j'aime) - lubię, kocham, podoba mi się
Zostanie z niego zaledwie cień kota. Teraz zacznie przypominać inne koty. Przestanie
być wspaniałym pół kotem, pól labradorem.
- Mam nadzieję, że nie zabiją cię wyrzuty sumienia spowodowane wycięciem
rodzynków Angusa - powiedziałam do Mutti.
19:30
Cha, cha, cha, cha, cha. Angus wyskoczył z klatki i od razu zaatakował
spodnie Vatie - go. Kiedy tata poszedł odstawić samochód do garażu, nasz kochany kotek
popędził do ogrodu i przeskoczył ogrodzenie.
Usłyszałam szczekanie Śnieżynki i Bielaska oraz krzyki pana Sąsiada.
Wróciły szczęśliwe czasy!
W moim pokoju
19:50
Fajnie mieć praktykanta - francuskiego pożeracza serc, ale nie mogę
zapomnieć o swojej niewierności wobec Robbiego. Nie wiem' co robić. Czy jestem jedyną
osobą na świecie z utajonym czerwonym tyłkiem? Och, zżerają mnie wyrzuty sumienia.
20:00
Jak mam się skupić na odrabianiu lekcji z francuskiego? To znaczy, gdybym
wiedziała co w ogóle zadali.
W mojej książce o nieprzejmowaniu się drobiazgami jest napisane „ Nie ukrywaj
swojego cierpienia”.
Zadzwoniłam do Jas. Nawet ona zachwyca się Henrim.
- Jest taki, no wiesz... przystojny, nie? We francuskim stylu.
- Mais oui - odparłam. - Très sportif
. Tak samo jak wielu innych les garçons
,
prawda? W naszym wieku to naturalne, że podobają się nam przystojni faceci.
Jas nawijała dalej, nieświadoma mojego skrywanego cierpienia.
- Nie, nie sądzę. Dla mnie istnieje tylko Tom. To mój jedyny Pysio. Matko kochana.
- Tak, ale mówiłaś, że Henri jest całkiem przystojny. - Wiem, ale to tylko fantazje,
prawda? Nie posunęła bym się dalej.
- No tak, ale gdyby nagle miedzy wami zaiskrzyło tobie by się wydawało, że Henri
chce ci wyznać miłość' ale wtedy byś zauważyła, że założył sztuczny czerwony nos? Co
wtedy?
Udawała, że nie wie o czym mówię. Muszę samotnie dźwigać ciężar swej tajemnicy.
*
∗
Très sportif (fr.) - bardzo wysportowany
*
∗∗
Les garçons (fr.) - chłopców
Quel dommage.
Jedno jest pewne. Już nigdy nie wolno mi rozmawiać z Dave'em jajcarzem. Musze
stanowczo się go wyrzec.
21:00
Zadzwonił Dave Jajcarz!
- Georgia - powiedział - dzwonię tylko, żeby ci powiedzieć, żebyś się nie
przejmowała. Wiem, że czasami zachowujesz się dziwnie. Ale to wszystko jest spoko.
- Tylko się powygłupialiśmy. Nikt nie musi o tym wiedzieć, a my zostaniemy
kumplami. Nie martw się, panno Szalona.
Kurcze. Ale to dojrzałe, co? Przerażająco dojrzałe. Mimo wszystko Dave ma rację. Po
prostu jestem przewrażliwiona.. Powinnam się wyluzować. To był tylko malutki
pocałuneczek.
21:05
Z ssaniem wargi. I z języczkiem. Ale to wszystko. Nic więcej.
23:05
Ciekawe, na którym miejscu w skali całowania powinno się umieścić ssanie
wargi?
23:10
Pilna aktualizacja skali całowania:
1) trzymanie się za ręce,
2) obejmowanie się,
3) pocałunek na dobranoc,
4) pocałunek trwający ponad trzy minuty bez nabierania powietrza,
5) pocałunek z otwartymi ustami,
6) pocałunek z języczkiem,
6
1
/
4
) ssanie wargi,
6
1
/
2
) całowanie się z uchem,
7) Pieszczoty górnej części ciała - poza domem,
8) Pieszczoty górnej części ciała - w domu (w łóżku),
9) działalność poniżej pasa (d.p.p.) oraz
10) Pójście na całość.
Północ
Ciekawe, czy dałoby się mieć dwóch chłopaków naraz? W końcu czasy się
zmieniły. Teraz zmieniły Teraz i skomplikowane. We Francji związki są o wiele bardziej
skomplikowane. We Francji mężczyźni zawsze mieli kochanki i żony. Henri na pewno
spotyka się z dwiema dziewczynami. Nieźle by się uśmiał, gdybym mu powiedziała, że mam
tylko jednego chłopaka.
- C'est tres tragique
- powiedziałby. Skoro on może mieć dwie, to ja mogę mieć
dwóch. Nie jestem gorsza od niego. Je pense. Oh merde
. Ale czy Robbie też chciałby mieć
drugą dziewczynę?
Nie!!!!!
Wtorek, 9 listopada
7:50
Angus się zabawia, napastując listonosza.
OK, może i wycięli mu rodzynki, ale nikt nie pozbawi go hartu ducha!!!
Z Jas, w drodze
do szkoły
8:30
Jas ma problemy z grzywką (sama ją sobie obcięła, dzięki czemu teraz wygląda
jak król Ryszard II), więc była jeszcze bardziej roztargniona niż zwykle. Nic, tylko ją sobie
skubała, Myślałam, że ją zamorduję. Z troski. Och, jakże wielki jest ten ciężar poczucia winy.
Miałam ochotę krzyknąć: „OK!!! Ssałam wargę Dave'a Jajcarza. Teraz możesz mnie zabić”.
Ale nie zrobiłam tego.
Na niemieckim
10:20
W duchu europejskiego jak mu tam oraz dlatego, że skończyłam malować
sobie paznokcie, spytałam Herr Kamyera, jak jest po niemiecku „pieścić się”. Dostał
okropnych tików i zrobił się czerwony jak bu - rak. Początkowo udawał, że nie wie, co to
znaczy „pieścić się”, ale kiedy Rosie i Jools zaczęły wydymać wargi i posyłać pocałunki w
jego stronę, od razu załapał. W każdym razie po niemiecku to brzmi frontol knutschen
wyszłyśmy z klasy, powiedziałam do Rosie: - Olewam Niemców. Nigdy w życiu nie
„knutschnę” żadnego z nich.
Na francuskim
*
∗
C'est tres tragique (fr.) - to naprawdę tragiczne
*
∗∗
Je pense. Oh merde (fr.) - Tak sądzę, O cholera.
*
∗
frontol knutschen (niem.) - tu: całować się, pieścić się na całego
13:30
Kiedy Koszmarna Bliźniaczka Jackie podeszła do Henriego, żeby odebrać
swoją pracę domową (!), stanęła tak blisko niego, że dosłownie oparła dyndaki na jego
głowie. Gdyby Henri miał takiego samego pecha jak ja i zobaczył ją kiedyś w spodenkach
gimnastycznych, pewnie zawinąłby kiecę i poleciał. (Al - bo, jak sam by to ujął, la robe
). U
- ła! Znowu myślę o Davie Jajcarzu.
18:00
Zadzwonił Robbie Powiedział, że bardzo mnie lubi (taaaaaak!!!). Jedzie do
Londynu (buuu), by rozpocząć karierę wielkiej gwiazdy (hurra!)
Będzie WIELKĄ gwiazdą z naprawdę czadową dziewczyną.
18:10
Aby to uczcić, poszłam do kuchni po kawałek sera. Angus drzemał w swoim
koszyku. Bez rodzynków jego wężyk już nigdy nie będzie taki jak kiedyś ale Angus zachował
wielką pogodę ducha. Mruczał jak buldożer. Kiedy mu dałam specjalne ciasteczko dla kotów,
prawie mi odgryzł rękę. Libby też chciała takie ciasteczko.
- Libby, one nie są dla ludzi - powiedziałam.
- Lubię helbatnicki. - Tak, ale...
- Daj mi helbatnicki!!!
Musiałam jej dać jedno. Wtedy wszedł Przywódca Świrów i spytał:
- Kim są ci wszyscy tajemniczy chłopcy, którzy ciągle do ciebie wydzwaniają?
- Hniuk - mruknęłam, co w języku skończonych idiotów oznacza: „Nie twoja sprawa,
a jak będziesz ględził dalej, zwymiotuję ci na kapcie”
Vati oczywiście nie zrozumiał. Marudził dalej:
- Może ich kiedyś tutaj przyprowadzisz? - I tak w kółko, jak zdarta płyta.
- Powtarzam po raz kolejny - muszę już iść - odparłam tylko.
W moim pokoju
20:00
Wszyscy wyszli. Mam tyle materiału do powtórzenia i tak dalej. No, wreszcie
będę mogła się do tego zabrać.
20:05
Och, do jasnej ciasnej... O co chodzi z tym Szekspirem? Wiem, że to geniusz i
tak dalej, ale straszny nudziarz.
„Co za blask strzelił tam z okna?”
*
∗∗
la robe (fr.) - sukienka
*
∗
W. Szekspir, Romeo i Julia, tłum. Józef Paszkowski.
Na miłość boską, przecież to zwykłe światło księżyca.
Człowieku, weź ty się opanuj! Zadzwoniłam do Rosie.
- Bóg Seksu musi jechać do Londynu na spotkanie z ludźmi z wytwórni płytowej i
omówić warunki kontraktu. Nie chcę się chwalić, ale muszę. Nie tylko jestem dziewczyną
Boga Seksu, wkrótce stanę się też bajecznie bogata.
- Super. Ale jazda. Zamieszkasz z papugami w białym drapaczu chmur? Moje
przyjaciółki niekiedy mnie martwią. Z papugami? Wtedy usłyszałam jakiś głos w tle.
- Papugi, papuga Oh ja. - To Sven szczerze zainteresował się tymi cholernymi
papugami, moimi przyszłymi współlokatorkami.
- Poczekaj chwilę - powiedziała Rosie. Jej wielki, norweski chłopak chyba cały czas u
niej przesiaduje: to dlatego, że Rosie ma bardzo, bardzo, miłych rodziców, którzy często
wychodzą z domu. Usłyszałam odgłosy całowania się, chichoty i jakąś norweską papuzią
mowę.
Rosie znowu wzięła słuchawkę i powiedziała.
- Sven pyta, czy możemy z tobą zamieszkać w twoim odjazdowym londyńskim domu.
- Nie.
- Dziękuję za szczerość.
23:00
Nie pozwolę, żeby moje szczęście ze słynną gwiazdą Pop przewróciło mi w
głowie. Koniecznie muszę sama zrobić karierę. Wykorzystam jeden ze swych licznych
talentów. Hmmm... W jakim zawodzie przyda mi się umiejętność robienia sobie makijażu
oraz tańczenia „wężyka”? Mogłabym zostać mocno umalowaną tancerką!
Środa, 10 listopada
Na biologii
13:30
Świetnie potrafię udawać, że ogromny kęs jedzenia przechodzi mi przez
przewód pokarmowy. Pani Hawkins uznała, że wygląda to „przerażająco realistycznie”.
Pewnie więc otrzymam najlepszy stopień z biologii i zostanę... yyy... kim się zostaje, mając
dobre stopnie z biologii? Brodatym facetem, który myszkuje po bagnach. Może jednak
poprzestanę na karierze tancerki.
22:00
Musiałam się położyć, bo Vati zaczął śpiewać. I will Always Love
Youuuuuuuuuuuuuu Whitney Beznadziejnej.
23:00
Już przysypiałam, kiedy usłyszałam jakiś hałas pod oknem. Otworzyłam je i
zobaczyłam Boga Seksu!!! Trzymał Angusa. Aaaaach. Posłał mi pocałunek i powiedział:
- Zejdź.
Zarzuciłam płaszcz na piżamę. Miałam tylko sekundę na przygotowania przed
spotkaniem... umalować usta błyszczykiem, uczesać idiotyczne włosy ściągnąć nozdrza.
Potem przemknęłam się na dół i otworzyłam drzwi Moi starzy jeszcze siedzieli w salonie,
śpiewając hymn państwowy w rytmie reggae... podejrzewam, że osuszyli parę beczułek wina.
Robbie pocałował mnie długo i z rozmarzeniem. Potem jednak Angus zaczął wyć,
więc szybko wepchnęłam go do kuchni i znowu wyszłam na dwór.
Szepnęłam:
- Brrr, ale lodówa, co?
Robbie spojrzał na mnie jak na półkretynkę (i półwariatkę), którą zresztą jestem, więc
nic się nie pomylił. ZAMKNIJ SIĘ, MÓZGU!!!
Poszliśmy na tyły ogrodu. Było cudownie, cicho, nad nami tylko gwiazdy. Chyba z
tysiąc lat całowaliśmy się pod tymi gwiazdami. Czułam się trochę dziwnie, bo po jakimś
czasie nie wiedziałam, gdzie ja się kończę, a on zaczyna. Niezbyt wygodna pozycja,
zwłaszcza gdyby człowiek w tym czasie próbował się ubrać, ale podobało mi się. BARDZO.
Północ
W łóżku.
Robbie wyjechał.
Do Londynu. Beze mnie.
Czwartek, 11 listopada
8:30
Cóż, ' życie trwa dalej. Trzeba pisać klasówki.
Rozwiązywać problemy.
Dzisiaj rozpoczęliśmy operację „La Belle France”. Cała paczka poszła do szkoły w
beretach na modłę les français
i z podniesionymi kołnierzami płaszczy. Rosie nawet
przyniosła pęczek cebuli dla Henriego, moim skromnym zdaniem posuwając się nieco za
daleko. Henri, cały słodki i uśmiechnięty, powiedział:
- Merci, Mademoiselle, ugotuję délicieuse soupe a l'oignon ce soir
, a jedząc, będę
myślał o pani.
Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej - źle. To très bon, kiedy Henri o tobie myśli,
*
∗
les jpe français - (fr.) - Francuzów
*
∗∗
délicieuse soupe a l'oignon ce soir (fr.) - dziękuję pani ugotuję pyszną zupę dziś wieczorem
ale nie aż tak bon, kiedy kojarzysz mu się z cebulą. Powiedział to po la française, ale ja
wszystko zrozumiałam. Uśmiechnęłam się do niego, żeby wiedział, że wiem.
11:00
Klasówka z francuskiego nie była aż tak trudna Odbiło nam na punkcie
Henriego. Strasznie. Przez cały ranek powtarzałyśmy: „Fa - fa - ra - fa - fa” z francuskim
akcentem. Nie mam pojęcia dlaczego. Po prostu czułyśmy taki przymus.
Wuef
13:30
Myślę, że nawet panna Stamp zadurzyła się w Henrim. Mogłabym przysiąc, że
się ogoliła.
Na przerwie
14:30
Ellen i ja usiadłyśmy na kaloryferze koło automatu ze słodyczami. W te
chłodne, jesienne dni miło sobie podgrzać majtki. Z wielką nonszalancją spytałam ją:
- Jak ci się układa z Dave'em Jajcarzem?
- Całkiem spoko - odparła.
Co to ma znaczyć? powiem wam, co to znaczy: Dave nic jej nie powiedział o naszym
przypadkowym pocałunku.
To znaczy, że dożyję jutra.
RYBNA IMPREZA
Sobota, 13 listopada
11:00
Strasznie, strasznie tęsknię za całowaniem się i Bogiem Seksu.
Południe
Nie jestem w nastroju do robienia zakupów, bo jest mi bardzo smutno i
czuję się osamotniona, ale zmusiłam się, by poprosić mamę o pięć funtów i wyjść do miasta.
Razem z Jools, Rosie, Ellen i Jas jak zwykle spotkałyśmy się u Luigiego, skąd wyruszyłyśmy
do domu towarowego. Po drodze musiałyśmy przejść przez centrum. Maszerowałyśmy,
trzymając się pod ręce, kiedy zobaczyłyśmy Dave'a Jajcarza z Rollo i paroma innymi
kumplami. U - ła.
- Cześć, kociaki - powiedział Dave.
Wygląda całkiem spoko. To dziwne, że chociaż mam poczucie winy (słowo daję,
Jezu) z powodu czerwonego tyłka, to zawsze cieszę się na widok Dave'a. W jego
towarzystwie nigdy nie czuję się jak skończona kretynka - tak jak to jest w wypadku Boga
Seksu. Zbliżałyśmy się do warzywniaka Jenningsów, gdzie pracuje Tom, więc Jas MUSIAŁA
tam wpaść, żeby się zobaczyć ze swoim tak zwanym chłopakiem.
- Spytaj go, czy ma jakieś jędrne warzywa - powiedziałam, ale nie zwróciła na mnie
uwagi.
Ellen strasznie kokietowała Dave'a i ciągle odrzucała sobie włosy. Gadali we dwójkę,
a ja udawałam, że razem z Rosie oglądam wystawy, ale tak naprawdę próbowałam
podsłuchać, co Dave J. mówi Ellen. Nadal nie wiem, czy oficjalnie są parą. Chłopcy sobie
poszli, a Dave cmoknął Ellen w policzek. Jakoś dziwnie się wtedy poczułam. Sama nie wiem
dlaczego.
15:00
Przez resztę popołudnia Ellen zachowywała się jak idiotka. Wieczorem
wybiera się do kina, więc powiedziała, że musi wracać do domu, żeby się przygotować.
- Więc oni lecą na siebie? - spytałam Rosie.
- On jej się całkiem podoba, ale Ellen nie chce mi powiedzieć, do którego etapu
doszli... twierdzi, że to jej prywatna sprawa.
- Żałosne.
- Wiem. Dzisiaj w kinie będę ich obserwować. Okazało się, że wszyscy - Jas, Tom,
Rosie, Sven, Ellen, Dave, Jools, Rollo i jeszcze kilka innych par - idą dziś do kina. Wszyscy
oprócz mnie. Merde.
Czuję się sama jak ten palec.
15:30
Zadzwoniłam do Jas. - Czuję się sama jak ten palec No to chodź z nami.
Nie mogę. Wszyscy będziecie się całowali. Nic się nie martw, posiedzę sobie w
domciu, a wy się bawcie dobrze.
- OK. To narka. Urocze i typowe.
20:00
Zadzwonił BS.
Oooch. Wytwórnia płytowa chce z nimi podpisać kontrakt!!! Dziś idą do jakiegoś
modnego klubu na imprezę branży muzycznej.
Północ
Jestem wdową po gwieździe muzyki pop.
Niedziela, 14 listopada
Pora
lunchu
13:10
Zadzwoniłam do Rosie.
kumpelko - powiedziała.
- Co robisz?
- Zrobiłam sobie popołudnie w stylu Abby. Założyłam stare dziergane bikini mojej
mamy i... Sven! Uważaj na ten żyrandol!
W tle usłyszałam brzęk i: „oh ,a, oh o, oh, ja!
- Co ten Sven robi? - spytałam.
- Żongluje.
Oczywiście.
To jasne.
14:00
Jas ZNOWU wkuwa ze swoim chłopakiem.
Nikt nie chce się ze mną bawić, wszyscy odrabiają lekcje.
Hmmm.
20:00
To przerażające ale ja sama zabrałam się do odrabiania francuskiego!!! Nawet
*
∗
Bonjour ma petite (fr.) - Dzień dobry, moja mała
tata zajrzał, żeby zobaczyć to na własne oczy. To nowa oznaka mojej dojrzałości. Poza tym
muszę wiedzieć, jak zamawiać różne rzeczy w Paryżu, kiedy już tam pojadę z zespołem
Robbiego. Czułabym się jak idiotka, gdybym nie umiała kupić nawet tuszu do rzęs.
Poniedziałek, 15 listopada
Na francuskim
13:30
Hmmm. Henri oddał nam klasówki i okazało się, że dostałam najlepszy
stopień!!! Cała Drużyna Asów patrzyła na mnie ze zdumieniem.
- Sacrè cholera bleu - powiedziała Jools. Henri uśmiechnął się do mnie seksownie.
- Bahhdzo, bahhdzo dobrze, M'mselle - pochwalił mnie.
O niech mnie gęś kopnie! On jest po prostu PRZECU - DOWNY! Gdybym nie była
dziewczyną Boga Seksu i gdyby tak strasznie nie chciało ml się odcedzić kartofelków,
zacałowałabym go na śmierć.
Przerwa
14:30
Kiedy po francuskim ruszyłyśmy do stołówki, Henri szedł przed nami. Ma
prześliczny tyłeczek. Korytarzem nadciągnął niepewnym krokiem Herr Kamyer. No widok
Henriego rozpromienił się. - Guten Tag
, Henri. Masz ochotę na kawę? - I weszli do pokoju
nauczycielskiego.
- Herr Kamyer robi z siebie skończonego pacana, prawda? - powiedziałam. - Na
widok Henriego aż się ślini. Jak homoseksualista.
Jas przybrała ton politycznej poprawności. - Nie ma w tym nic złego. Może
rzeczywiście jest gejem. Może szuka szczęścia u boku innego mężczyzny. - Jas, nie
wydurniaj się... on nosi skarpetki w szkocką kratę.
W domu
16:30
Taaak!!! Dostałam najlepszy stopień z francuskiego! To będzie nauczka dla
Madame Slack.
Kiedy wróci, powiem jej, może nawet po francusku, że zamiast kija powinna używać
marchewki. Jak Henri. Hurra!
19:00
Dla uczczenia wspaniałej nowej pracy Vatiego w wodociągach (!) zostałam
zmuszona, by pójść z całą rodzinką do Pizza Express. Libby wzięła ze sobą Barbie nurka,
*
∗
Guten Tag (niem.) - dzień dobry.
*
∗
La - fr. rodzajnik; nie tłumaczy się.
kucyka Charliego i komiks o pingwinku Pingu, więc musieliśmy zająć stół dla siedmiu osób,
bo zażyczyła sobie, żeby każda zabawka miała swoje krzesło (Tak, nawet komiks). Próbowała
też zamówić dla nich po pizzy, ale Vatti stanowczo się temu sprzeciwił. Nawet kiedy się
szczerze rozpłakała.
- W Afryce dzieci głodują - powiedział.
O mały włos nie odparłam: „To może wyślesz swój tyłek? To im powinno wystarczyć
na zimę”.
Ale nie chciałam psuć tego pięknego wieczoru.
22:00
Zadzwonił Bóg Seksu. Mniaaaaaaam. Wraca w niedzielę. Właściwie to w
sobotę, ale tego dnia idzie na rodzinną imprezę: jego mama ma urodziny. Jas wybiera się tam
z Tomem, więc czekałam, że Robbie mnie zaprosi.
- Georgia, byłoby super, gdybyś mogła przyjść - wiedział - ale może najpierw
powinienem cię przedstawić? Co ty na to?
- Yyy...
Północ
Co ja na to? Jak to, co ja na to? Skąd mam wiedzieć? Może ktoś wie, co ja na
to, ale na pewno nie ja. Ja dowiem się o tym ostatnia. Hmmm. Szkoda, że Bóg Seksu i ja nie
widujemy się częściej i nie robimy normalnych rzeczy, takich jak... zabawa w Abbę... i...
całowanie się, tańczenie „wężyka” i tak dalej.
Może zaczniemy, kiedy już zamieszkamy w apartamentowcu w Londynie.
1:00
Ile godzin zostało do powrotu Boga Seksu? Dwadzieścia cztery razy pięć plus
minus.. O Boże, nie wiem. Okropna P Green jest świetna z matmy. Skoro tak bardzo mnie
kocha, to może zostanie moim żywym kalkulatorem. W okularach.
1:15
Nie, nie zmieściłaby mi się do plecaka.
Wtorek, 16 listopada
Na matmie
14:45
Czy ci Grecy nie robili nic oprócz wylegiwania się w wannach i krzyczenia
„Eureka!!!”? A ten cały Pitagoras czy on nie miał kumpli? Takich, którzy by powiedzieli -
„Hej, Pitek... weź ty się ZAMKNIJ!!!”?
16:01
Wracając ze szkoły, mocowałyśmy sobie uszy, przemieniając się w
rękawiczkowe zwierzątka, kiedy dostrzegłyśmy Dave'a Jajcarza, Rollo, Steve'a i paru innych
chłopaków... U - ła. Alarm - faceci, alarm - faceci!!! Cholera, nie miałam przy sobie szminki,
ale przynajmniej zdążyłam szybko ściągnąć te uszy. El - len zachowała się żałośnie - pobiegła
z powrotem do szatni, wołając: „Ups! Zapomniałam fajek!”. Jasne!
Wróciła pięć minut później z leciuteńkim makijażem., błyszczyk, korektor, perłowy
cień do oczu, tusz do rzęs... spódnica podwinięta, włosy nastroszone... wyglądała bardzo
naturalnie.
- I co, znalazłaś fajki? - spytałam, ale ona nie załapała.
Dave NAPRAWDĘ wygląda coolowo. Tym bardziej, że jest chłopakiem innej
dziewczyny. Cmoknął Ellen w policzek, a potem spojrzał na mnie. Dopiero teraz
zauważyłam, jakie ma długie rzęsy. Nie dostrzegłam ich pewnie przez ten wielki sztuczny
nos.
- Cześć Georgia - powiedział. - Czadowo się bawisz?
- No, czadowo jak jakiś... yyy... czader.
Roześmiał się.
- Idziemy do domu? - spytała Ellen i ruszyliśmy wszyscy razem.
Dave na tydzień został zawieszony w prawach ucznia. Hmmm... swój chłop...
Spytałam go, z jakiego powodu.
- Wiesz, że denaturat sam się pali, ale nie spala niczego innego?
Ellen (konstruktor statków kosmicznych... he, he, he)powiedziała:
- Tak... to ma coś wspólnego z niską temperaturą spalania, prawda?
Ciągle go kokietowała i łapała za rękę. Ciekawe, do którego etapu doszli?
Rosie uważa, że do piątego (pocałunek z otwartymi ustami), ale nie wie na pewno, bo
w kinie było bardzo ciemno. Ciekawe, czy jej ssał wargę.
Zamknij się, zamknij się! Muszę pamiętać, że jestem dziewczyną Boga Seksu.
- Na chemii nalałem sobie trochę denaturatu na dłoń i podpaliłem. Wtedy pan Martin
zadał jakieś pytanie, a ja podniosłem rękę, która się paliła. Było to bardzo śmieszne, nawet
jeśli tylko ja tak twierdzę. A twierdzę, bo słyszałem, co powiedziałem.
Uśmiałam się po same pachy.
Rosie zaprosiła wszystkich do siebie na sobotę, bo jej rodzice wychodzą na cały
wieczór. Kiedy żegnaliśmy się u stóp wzgórza, powiedziałam:
- Niezły numer z tą płonącą ręką, nie?
- Nie sądzisz, że było to dość niebezpieczne? - odparła Ellen.
Mam poważne wątpliwości, czy Ellen ma wystarczająco duże poczucie humoru, by
zostać dziewczyną Dave'a Jajcarza.
18:30
Och, mój Gott w Himmel. Libby złowiła jakiegoś biednego chłopczyka,
którego nazywa swoim „nazeconym”.
Dziś po przedszkolu przywlokła go do domu.
Mieli rysować w jej pokoju, ale sądząc po odgłosach, robią coś zupełnie innego.
Słyszę, jak mówi:
- Josh, kładź się, ja będę pielęgniarką.
18:35
Lepiej pójdę sprawdzić, co też ona tam kombinuje, bo jej tak zwanej matce
nawet się nie chce tyłka ruszyć.
18:40
Libby uczyła Josha, jak się całować! Kiedy weszłam, biedny mały Josh tkwił
w jej morderczym uścisku, a Libby podsuwała mu usta. Josh nie wyglądał na szczególnie
zadowolonego. Prawdę mówiąc, płakał.
To nie powstrzymało Libbs.
- Libby puść Josha - powiedziałam. - Jemu wcale się to nie podoba.
- Ćśśś, Ginger - odparła.
- Mmmmmmmmmmmmm. Cmok - cmok, mniam - mniam.
Bóg jeden wie, gdzie ona się tego nauczyła.
Obwiniam Mutti i Vatiego za ich ekshibicjonistyczne i pornograficzne wieczory.
Musiałam z niej ściągnąć BMJ (Biednego Małego Josha) i z powrotem założyć mu okulary.
Wyglądał, jak przestraszony żuczek w ogrodniczkach.
23:00
Opowiedziałam o wszystkim mamie, ale ona się tylko roześmiała.
Czwartek, 18 listopada
Na fizyce
10:20
Koszmarne Bliźniaczki ucięły pół krawata Okropnej R Green.
Przerwa obiadowa
12:30
Ale lodówa. Jestem pewna, że kiedy na dworze robi się chłodniej, Elvis
Attwood przykręca ogrzewanie.
Skuliłyśmy się na kaloryferze koło pracowni biologicznej. Byłyśmy bezpieczne, bo
dyżur mają Tragiczna Kate i Melanie Griffiths, a żadna z nich nie jest w szczytowej formie
fizycznej (Melanie - z powodu ogromnych melonów, a Kate - ogólnego spasienia). Nigdy nie
chce im się ruszyć tyłka, żeby sprawdzać powyżej pierwszego piętra. Jeżeli dyżur pełni
Nudna Lindsay albo Sokole Oko, dosłownie nie mamy gdzie się schować. Kiedyś na swoje
nieszczęście ukryłam się w kiblu, opierając nogi o drzwi i udając, że nikogo nie ma w środku.
(Często tak się robi). Nagle, kiedy pomyślałam, że jestem bezpieczna, spuściłam wzrok i
zobaczyłam oczka Sokolego Oka, która gapiła się na mnie spod drzwi. Ale mnie wystraszyła!
Jutro przychodzi ta wariatka od tampaxów, która ma gadać o seksie i takich tam.
- Włożę sobie stopery do uszu - powiedziałam.
- Nie znoszę, kiedy dorośli rozmawiają o seksie. To takie nienaturalne.
- A rodzice nie wytłumaczyli ci pewnych faktów dotyczących życia? - spytała Jas.
Popatrzyłam na nią.
- Bleeee.
Prawdę mówiąc, kiedy pierwszy raz dostałam okres, mama coś przynudzała o
jajeczkach i jajnikach. Tak się złożyło, że nie miałam pod ręką stoperów, więc musiałam
sobie śpiewać w myślach.
- Możemy tylko mieć nadzieję, że dostaniemy od pani Tampax darmowe podpaski -
powiedziałam Drużynie Asów.
Jas (ekspert od środków higieny intymnej) spytała: - To ty nie używasz tamponów? Są
o wiele wygodniejsze. Dlaczego ich nie używasz?
Tłumiąc naturalny odruch, żeby ją zepchnąć z kaloryfera, wyjaśniłam:
- Bo gdybym ich używała, Libby by je znalazła, wyjęła z ochraniaczy i mówiła, że to
myszki. I bawiłaby się nimi z Angusem. Nie masz pojęcia, co się wyprawia w moim domu.
Piątek, 19 listopada
11:00
Znowu uwaga w dzienniczku! I to dlatego, że Sokole Oko usłyszała, jak
powiedziałam: „Ale Scheissenhausen
” potykając się o pasek od plecaka Jas. Gott w Himmel.
Tutaj nawet nie można bezkarnie powiedzieć po niemiecku „ ale szambo”.
Religia
*
∗
Scheissenhausen (niem.) - wulgarnie: sracz, kibel, można też użyć w znaczeniu szambo.
13:30
Dzisiaj przyszła pani Tampax. Żeby nam opowiedzieć o pewnych faktach
dotyczących życia. I o środkach higieny intymnej. Odbywało się to na religii więc panna
Wilson odgrywała rolę gospodyni.
KOSZMAR!
Pani Tampax ględziła o jajeczkach i wężykach. Panna Wilson smętnie siedziała z tyłu,
udając wielki „entuzjazm” (to znaczy uśmiechała się jak wariatka, a jej kok podskakiwał).
Ciągle powtarzała: „Hm, to bardzo interesujące”, „To prawda” i „Tak, to bardzo złożona kwe-
stia, prawda, dziewczynki?”, a my miałyśmy ochotę schować się pod ławki. Dlaczego ona i
pani Tampax (która wyglądała jak ten rockman Meatloaf) nie mogły gdzieś sobie pójść i
zostawić nas w spokoju? Ta lekcja mnie strasznie przymuliła. Dla zabicia czasu Rosie puściła
po klasie liścik:
Do zainteresowanych!
Musisz wybrać jedną możliwość. Co wolisz?
1. Elvis Attwood dochodzi z tobą do etapu 7. Całujecie się z jęzorami. On jest na
golasa.
2. Już nigdy w życiu nie będziesz się całować.
Poślij dalej.
Miałyśmy zakreślić jeden z punktów. Wszystkie wybrały drugi. - Na myśl o dojściu z
gołym Elvisem do siódmego etapu (pieszczoty górnej części ciała - poza domem) zrobiło mi
się niedobrze. Wynocha z mojego mózgu, wynocha.
Kolejny liścik był następującej treści:
Co byś wolała?
1. Panna Stamp wyciera cię ręcznikiem pod prysznicem.
2. Już nigdy w życiu nie będziesz się całować.
Z przerażeniem zauważyłam, że Jas zaznaczyła punkt pierwszy.
Przerwa
14:30
- Co masz dziś do jedzenia, lesbijko? - spytałam Jas.
Sobota, 20 listopada
Sobotni wieczór
to czas na imprezę
19:00
Ma być cała Drużyna Asów. (No, oprócz Jas, która wybiera się do swojego tak
zwanego chłopaka, gdzie ma się „bawić” z rodzicami swojego tak zwanego chłopaka).
Robbie powiedział, że wpadnie do Rosie, jeśli się wyrobi po rodzinnej „uroczystości”.
Potwornie za nim tęsknię. Nie widziałam go od wieków. Ciekawe, kto się dzisiaj stawi?
Oczywiście Rosie i Sven, Mabs i Steve, Jools i Rollo, Ellen i Dave Jajcarz... Sara,
Patty i ja... i może jacyś kumple Dave'a Jajcarza.
Już nie mogę się doczekać. W końcu przestanę myśleć o galarecie, w jaką mnie
przemienia BS. Chociaż jak zwykle będę czuła się jak piąte koło u wozu.
U Rosie
20:20
Otworzył Sven w prezerwatywie Durex na głowie... yyy...
- Witamy na rybnej imprezie! Co on bredzi? W salonie wisiała sieć i papierowe ryby.
Rosie miała na sobie strasznie obciachowy kostium syrenki (obie nogi wcisnęła w jedną
nogawkę niebieskich spodni, więc musiała skakać).
- Dorszy wieczór - powiedziała. Matko kochana.
Ale potem się rozkręciło. Na przekąskę były paluszki rybne. Przyszedł Dave Jajcarz z
kumplami. Ellen się chichrała, ale ja zachowywałam się zimno jak ryba. Sven zaproponował,
żebyśmy zatańczyli, więc poskakaliśmy do „rybiej muzyki”. Czyli do melodii ze Szczęk i
Titanica. Jak ryby. To nie jest takie proste, bo ryby to nie najlepsi tancerze. Dave mnie
rozśmieszył, bo naprawdę wyglądał jak tańcząca ryba! Nawet powiedział:
- Wiję się jak piskorz!
Potem się pobawiliśmy w sardynki - to znaczy w Svena wersję sardynek, która
polegała na tym, że weszliśmy do szafy, a niektórzy się całowali. Nie powiem kto. Ale byli to
Rollo i Jools oraz Sven i Rosie. Ja znalazłam się nieco zbyt blisko Dave'a Jajcarza. Musiał
mnie objąć, żebym się nie przewróciła... Od tego wszystkiego w ciemności o mały włos go
nie pocałowałam.
Och, stop, stop. czuje, jak mój tyłek czerwienieje i rośnie. Nie wolno, nie wolno
wyhodować sobie takiego tyłka.
21:20
Potem w salonie całą paczką bawiliśmy się w godzinę szczerości. wtedy ktoś
zadzwonił do drzwi. Było to pani Wielkie Gacie we własnej osobie oraz Tom.T0m Ale bez
Boga Seksu. - Gdzie Robbie? - spytałam ukradkiem Jas.
- Kto?
Boże, jak ona mnie irytuje. Poszła do stołu z przekąskami. Podążyłam za nią i
spytałam:
- Jas, co on powiedział? A ona odparła na cały głos:
- Pamiętasz, jak cię całował w uszy? Oficjalnie jaki to etap?
Co się z nią dzieje?! Gdyby ktoś chciał poznać szczegóły na temat mojego życia,
powinien tylko włączyć Radio Jas.
21:30
Cha, cha, cha, cha. Podczas gry wyzwałam Jas, żeby włożyła sobie do gaci
wszystkie warzywa z koszyka. Zrzędziła, ale musiała to zrobić, więc poszła do kuchni.
Niemal umarłam ze śmiechu, kiedy wróciła. W gaciach miała kilo ziemniaków, cztery
marchwie i brukiew A jeszcze zostało miejsce!!!
Rosie musiała się przyznać, do którego etapu doszła ze Svenem... do ósmego!!!!
Doszli aż do pieszczot górnej połowy ciała - w domu.
Naprawdę!!! Ale szok!!!
Rosie ani trochę się nie zawstydziła. Potem Steve wylosował „wyzwanie” i musiał
zjeść surowe jajko. A to nie bułka z masłem. Co też stwierdziłam.
U - ła. Moja kolej.
Po moim pomyśle z warzywami w gaciach Jas straszliwie się zemściła. Wylosowałam
„prawdę”, a ona spytała:
- Czy poza Bogiem Seksu podoba ci się inny chłopak?
Dave Jajcarz spojrzał na mnie. Wszyscy zaczęli się na mnie gapić.
Co ja jestem? Jakieś urządzenie do oglądania?
- Yyy.. no, całkiem mi się podoba... yyy... Henri. - Ufff.
Wtedy zaczęli gadać o Henrim i jego spodniach. Gra trwała dalej, aż nagle... Dave
Jajcarz wylosował „pocałunek”. Jools powiedziała:
- OK, Dave, musisz pocałować…
Ellen się zarumieniła i zaczęła chichotać. Ale Jools dokończyła:
- Musisz pocałować... Georgię.
Co ona powiedziała? Skąd ona wie? Czyżby wielki czerwony tyłek wystawał mi spod
spódnicy???
Wszyscy zaczęli wołać: „Gorzko, gorzko, gorzko!”, a ja poszłam do kuchni, żeby się
czegoś napić.
Miałam mętlik w głowie. Sama nie wiedziałam, czego chcę. Chciałam wszystkiego.
Chciałam i Boga Seksu, i Dave'a Jajcarza, a także Henriego. Boże kochany.
Jestem nimfo - jak - jej - tam. Wtedy przyszedł Dave Jajcarz.
- Georgia?
- Słucham?
- Jesteś mi winna pocałunek.
Och, do jasnej ciasnej!!! To chłopak mojej najlepszej kumpelki. A ja byłam
dziewczyną Boga Seksu. Wystarczy, że powiem: „Nie, Dave, zabawa się skończyła”. Ale
nagle, zupełnie przypadkowo, pocałowałam go.
ZNOWU!!!
Och, moje usta są tak niezdyscyplinowane!!! Niegrzeczne, niegrzeczne usta!!!
Dave nagle przerwał, w środku ssania mi wargi, i powiedział:
- Georgio, nie powinnaś tego robić. Przecież ja to miałam powiedzieć'
- Słuchaj, naprawdę bardzo mi się podobasz, zawsze mi się podobałaś. Ale wiesz, nie
jestem idiotą, a poza tym podobam się innym dziewczynom. To tylko słabe istoty ludzkie,
widziały, jak tańczę... Pomimo dramatyzmu całej sytuacji bardzo mnie to rozbawiło.
Mówił dalej, a ja się nie odzywałam, bo chyba mnie sparaliżowało od nosa w dół. To
znaczy od szyi do nosa. - Musisz wybierać. Albo Bóg Seksu, albo ja Bardzo cię lubię i byłoby
nam razem dobrze. Leciutko pocałował mnie w usta i wrócił do salonu.
W łóżku
Północ
Jestem kompletnie skołowana i na prostej drodze do obłędu. Sacre cholera
bleu. Ja powinnam myśleć o makijażu i melonach, a nie podejmować decyzje na całe życie.
Bóg Seksu czy Jajcarz? Nogi z galarety czy dziwny taniec? Ssanie wargi czy lizanie
ucha? Trudny wybór.
Niedziela, 21 listopada
Śniadanie
11:20
Tak mi odbiło, że w końcu poprosiłam Mutti o radę. zaczęłam mówić:
- Mutti, mam...
Kiedy nagle do domu wpadł Vati, wołając:
- Matko kochana... Naomi jest w ciąży!!!