background image

Początek końca czy koniec początku? 
Nasz Dziennik, 2011-03-18 

Młyny sprawiedliwości, jak wiadomo, mielą powoli, 
ale mielą. W ten oto sposób po 30 latach od 
wprowadzenia stanu wojennego uzyskaliśmy 
oficjalne potwierdzenie, że podejmując uchwałę o 
stanie wojennym, Rada Państwa złamała 
Konstytucję. Nawiasem mówiąc, samo podjęcie tej 
uchwały wyglądało bardzo osobliwie, bo - jak 
opowiadał Ryszard Reiff, jedyny członek Rady 
Państwa, który głosował przeciwko - wysłannicy 

WRON w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku przywieźli wszystkich do Belwederu i tam 
padł rozkaz podjęcia uchwały, a następnie zatwierdzenia dekretu o stanie wojennym. 
 

Jak zauważył w swoim czasie mecenas Jan Olszewski, rozplakatowana uchwała nie była 
podpisana przez nikogo, bo kiedy drukowano te obwieszczenia, nie było wiadomo, kto w 
momencie ich rozklejania będzie przewodniczącym Rady Państwa. Ta historia, a przede 
wszystkim ten wyrok Trybunału Konstytucyjnego stanowi dodatkowy argument 
przemawiający za oskarżeniem, jakie wobec generała Jaruzelskiego i innych członków 
Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego wysunął Instytut Pamięci Narodowej - że brali oni 
udział w związku przestępczym o charakterze zbrojnym, w którym generał Jaruzelski 
sprawował kierownictwo, a który wśród wielu innych przestępstw dopuścił się również spisku 
przeciwko państwu. 
Charakterystyczne jest to, że po dość długim namyśle Trybunał wydał wyrok jednogłośnie, 
bez żadnego zdania odrębnego, których tyle zdarzało się przy wielu innych okazjach. Inna 
rzecz, że uzasadnienie zdania odrębnego w tej sprawie byłoby nie tylko bardzo trudne, ale 
chyba również kompromitujące dla prawnika, toteż jeśli nawet któryś z sędziów miał na to 
ochotę, to na takie ryzyko się nie odważył. Ta jednomyślność Trybunału daje jednak do 
myślenia. Wprawdzie wyrok TK pozwoli osobom poddanym w stanie wojennym represjom 
na dochodzenie zadośćuczynienia za swoje krzywdy - i otrzymania takiej satysfakcji. Czy 
jednak ta jednomyślność Trybunału nie oznacza aby, że generałowi Jaruzelskiemu i innym 
członkom WRON nie spadnie włos z głowy? Bardzo możliwe, że wspomniany tempus 
deliberandi, jaki wyznaczył sobie Trybunał, został wykorzystany na poczynienie jakichś 
politycznych ustaleń, które umożliwiły Trybunałowi wydanie jednogłośnego orzeczenia. Być 
może takie przypuszczenie jest przesadnie podejrzliwe, ale z drugiej strony trudno nie być 
podejrzliwym, w sytuacji kiedy właśnie minęło 15 lat od oskarżenia o szpiegostwo na rzecz 
Rosji, jakie pod adresem ówczesnego premiera Józefa Oleksego publicznie wysunął minister 
spaw wewnętrznych w jego rządzie Andrzej Milczanowski. Mimo że chodziło przecież o 
oskarżenie o zdradę stanu, nikt nie został w tej sprawie pociągnięty do odpowiedzialności, a 
ktoś przecież powinien - bo albo Józef Oleksy rzeczywiście był tym szpiegiem, a w takim 
razie powinien dożywać swoich dni w więzieniu, albo szpiegiem nie był - a w takim razie do 
więzienia powinien trafić Andrzej Milczanowski. Ta sytuacja pokazuje, że ustanowiona w 
1989 roku niepisana konstytucyjna zasada III Rzeczypospolitej: my nie ruszamy waszych - 
wy nie ruszacie naszych - nadal obowiązuje, więc nawet gdyby młyny sprawiedliwości 
obracały się znacznie szybciej, byłoby tak samo bezpiecznie. 

Stanisław Michalkiewicz