Kamiński Marek Gry więzienne Tragikomiczny świat polskiego więzienia doc

background image

Studia Podyplomowe - Wspieranie osób odmiennych kulturowo na rynku pracy
-Międzykulturowe Centrum Adaptacji Zawodowej Instytut Profilaktyki Społecznej i
Resocjalizacji Uniwersytetu Warszawskiego
9 ŁOiiAL 6pc

GRY WIĘZIENNE
Biblioteka IPSiR ^W

1090009519
Marek M. KAMIŃSKI
GRY WIĘZIENNE
Tragikomiczny świat polskiego więzienia
Publikację zakupiono ze środków EFS - IW EOUAL
w ramach projektu nr A0692d2 .Międzykulturowe Centrum Adaptacji Zawodowej"
realizowanego przy Uniwersytecie Warszawskim, zgodnie z umową nr EQ/052/A/d2/2006 z
dn. 16 02 2006 r
OFICYNA NAUKOWA Warszawa 2006
Ilustracje na okładce, wyklejkach i w tekście Mirosław Andrzejewski
Redakcja Elżbieta Stankiewicz
Copyright © by Oficyna Naukowa Warszawa 2006
Powielanie zawartych w książce tekstów i ilustracji, zarówno w całości, jak i we fragmentach,
stanowi naruszenie praw autorskich i jest karalne. Dotyczy to również tłumaczenia,
wykonywania mikrofilmów i reprodukowania metodami elektronicznymi.
%P0???pł6jma Naukowa dziękuje Ministerstwu Nauki i Informatyzacji za finansow4 pomoc
w publikacji tej książki
i r
(SBIBUOTEKAJ^
ISBN 83-7459-022-X
IM

W wersji pierwotnej książka ukazała się w 2004 r. nakładem Princeton University Press pt.
Games Prisoners Play. The Tragicomic Worlds of Polish Prison
webfiles.uci.edu/mkaminsk/www/book.html
JAU03 Wl - 8^3 wodboiż as oootqo*w ępsitóclul
130Ós.S«*lM»lk«Kowska 65, 00-53$H*»SSNfc?
tel. (022) 622 02 41, fax (022) 6220242 e-mail: oficyna.naukowa@data.pl www.oficyna-
naukowa.com.pl
Spis rzeczy
Podziękowania................................... 11
Wprowadzenie................................... 13
Dygresja osobista. Skąd mam dostęp do danych?........... 13
Co jest moim celem?............................... 17
Co nie jest moim celem? ............................ 19
Jak zbierałem dane. Obserwujący uczestnik a uczestniczący
obserwator ............... ...................... 21
Epistemologia uczestniczenia a epistemologia obserwacji 23; Źródła danych 24; Badanie-
poprzez-rolę-społeczną 27; Wieczorna bajera i nieformalne rozmowy 28; Tajny trening bajery
30
Struktura książki.................................. 30

background image

Zmiany wprowadzone do wydania polskiego.............. 32
Rozdział 1. Życie w więzieniu...................... 35
Ograniczenia materialne ............................ 36
Architektura i organizacja zakładów karnych oraz aresztów śledczych 36; Przestrzeń 38;
Dobra i żywność 44
Ograniczenia administracyjne......................... 46
Interakcje z personelem 46; Czas 48
Ograniczenia subkulturowe. Podstawy grypsowania......... 50
Rozdział 2. Wjazd................................ 54
Rozdział 3. Inicjacja............................... 60
Testy inicjacyjne................................... 60
Pierwsza selekcja. Przecwelanie i chrzest................. 64
Gierki.......................................... 71
Testy niejawne.................................... 78
Uniwersytet więzienny.............................. 83
Spis rzeczy
Rozdział 4. Kod.................................. 86
Kod półtajny..................................... 88
Popierdywanie 89; Defekacja i urynacja 94; Jedzenie i brudna fizjologia 96; Donosy, skargi i
dobre obyczaje więzienne 97
Kod tajny....................................... 99
Pentalog zasad 100; Czystość przedmiotów 103; Zachowania 109
Struktura władzy, sankcje i mobilność między kastami.......114
Pójście do wora 116; Przecwelenie 119
Rozdział 5. Bajera................................ 124
Słownictwo i bajera półtajna..........................124
Role i etykiety językowe.............................130
Bajera tajna. Gramatyka bluzgu....................• • • • 134
Gierki i zabawy językowe............................143
Pojedynki językowe 143; Zagadki 146; Kawały 150; Opowieści i żarty
sytuacyjne 152
Rozdział 6. Życie codzienne........................154
Błądząc w archipelagu cel. Przerzutki................... 154
Informacja i rynki................................. 158
Struktury koalicyjne i podział dóbr.....................168
Areny sztuki i rozrywki.............................174
Walka i eksploatacja................................190
Rozdział 7. Seks, flirt, miłość.......................197
Masturbacja......................................198
Cwele..........................................200
Kobiety.........................................206
Rozdział 8. Niedomaganie strategiczne ..... ...........215
Cel niedomagania strategicznego......................218
Techniki ........................................221
Rodzaje gier z udziałem samouszkodzeń.................230
Motyw symboliczny, czyli sygnalizacja 232; Motywy pragmatyczne 237; Motywy mieszane
239
Symulka........................................242
Twarde symptomy obserwowalne 244; Aktorstwo 245; Dokumenty specjalistyczne 247
Rozdział 9. Wyjazd ...............................251

background image

Postscriptum. Warianty i ewolucja subkultury grypsowania .........................................255
Warianty lokalne i modyfikacje........................255
Spis rzeczy j
Prywatna wojna „Janosika Podlaskiego" z komunizmem......258
Ewolucja subkultury grypsowania......................261
Dodatek. Gry i decyzje...........................270
Elementy gry. Przykład „Dylematu więźnia" ..............271
Bibliografia............................ 279
Słownik podstaw bajery.................... 282
Spis rysunków........................... 330
Spis tabel.............................. 332
Indeks osób........................... 332
Indeks rzeczowy......................... 334
Moim rodzicom i siostrze
v m
Moim rodzicom i siostrze
Podziękowania
Wiele osób przyczyniło się w najrozmaitszy sposób do powstania tej książki. Chciałbym im
podziękować z uwzględnieniem chronologii wniesionego wkładu.
Podziemne wydawnictwo STOP, którym kierowałem przez siedem lat pracy w podziemiu,
współtworzyli Robert Kępczyński i Leszek Ro-bakiewicz. Poza nimi moimi najbliższymi
współpracownikami byli Joanna Dąbrowska, Agnieszka Gutkowska, John Hall Jr., Krzysztof
Ka-wiecki, Ewa Kępczyńska, Jarek Komorowski, Darek Okoń, Beata Oliwa, Wojtek Pawlak,
Adam i Tomek Peszke, Andrzej Sadowski, Sławek Salamon, Piotr Smirnow, Kasia i Tadzinek
Winkowscy oraz Janusz Wiśniewski. Do okazjonalnych współpracowników i kooperantów
należeli Kajus Augustyniak, Andrzej Bąkowski, Teresa Bogucka, Grzegorz Boguta, Erazm
Ciołek, Jacek Dębski, Barbara Kamińska, Kazimierz Kawiecki, Zofia Kuratowska, Marek
Nowowiejski, Kasia i Waldek Pa-łubowie, Zbyszek Robakiewicz, Piotr Szwajcer, Piotr
Todys, Sławek Tuchowski, Robik Wincel, Ewa Wolak, Jacek i Bożena Wycechowie, Kuba
Wygnański, Aleksandra Wysocka i Rafał Ziemkiewicz. Im, a także dziesiątkom innych osób,
z którymi mnie zetknął los w podziemiu, a których prawdziwych imion nigdy nie poznałem,
jestem wdzięczny za przywilej wspólnej pracy na rzecz wolnej i demokratycznej Polski.
Moi rodzice, Elżbieta i Mikołaj Kamińscy, oraz siostra Basia wynieśli wiele dokumentów z
więzienia podczas widzeń. W przeszmu-glowaniu części materiałów pomógł Kuba Mrówka i
jego przyjaciel, anonimowy strażnik. Nieocenioną pomoc otrzymałem z Amnesty
International, od Henryka Banaszaka, Komitetu Prymasowskiego i biskupa Bronisława
Dąbrowskiego, od mojego prawnika, Andrzeja Grabińskiego, Jadwigi Staniszkis, Zosi
Rybińskiej, Władysławy Szubert i Tomka Właszczuka. Doktor Possart, kierujący oddziałem
chirurgicznym aresztu śledczego na Rakowieckiej, zasugerował skuteczny plan symulowania
poważnej choroby. W realizacji planu pomogli później mojemu ojcu
12
Podziękowania
doktor Alina Wróbel i profesor Andrzej Kułakowski, a także dwójka lekarzy, których nazwisk
nigdy nie poznałem.
Antoni Z. Kamiński, mój promotor w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego,
pierwszy zasugerował zastosowanie teorii gier. Miałem szczęście nauczyć się jej od
doskonałych matematyków, Marcina Malawskiego i Andrzeja Wieczorka. Późniejsza
wymiana e-maili z Diego Gambettą ożywiła moje zainteresowanie subkulturą więzienną.
Szczęśliwy los pozwolił mi spotkać lana Malcolma z Princeton University Press - wydawcę
idealnego - który pomógł wygładzić styl w angielskim wydaniu książki i zaakceptował

background image

wszystkie moje autorskie kaprysy. Mirek Andrzejewski, który w latach osiemdziesiątych
spędził wiele miesięcy w więzieniu jako polityczny, przygotował wspaniałe ilustracje. Cały
projekt zyskał dzięki pomocy i uwagom Stevena Bramsa, Youssefa Cohena, Dominiki
Dzięgielewskiej, Matta Goldera, Grzegorza Lissowskiego, Joe Oppenheimera, Piotra
Świstaka, Katherine Tate i anonimowych recenzentów. Szczególne podziękowania należą się
Monice Nalepie, z którą przedyskutowałem różne pomysły i szczegóły pracy na wszystkich
etapach pisania.
Pomoc finansową na realizację projektu otrzymałem z Inter-Uni-versity Consortium for
Political and Social Research University of Michigan w Ann Arbor, z Institute for Humane
Studies oraz Center for the Study of Democracy Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine.
Dwaj kolejni dziekani Department of Politics New York University, Russell Hardin i George
Downs, wspomogli mnie finansowo, kiedy amerykański Immigration and Naturalization
Service przymusowo wysiedlił mnie na dwa lata z USA.
W przygotowaniu polskiej wersji książki pomogli mi Mirek Andrzejewski, Kasia Borucka,
Michał Chaciński, Agnieszka Gutkowska, Elżbieta i Mikołaj Kamińscy, Basia Kataneksza,
Grzegorz Lissowski, Stanisław Misztela, Ewa Pajestka-Kojder i Elżbieta Staśkiewicz, a
szczególnie Kamil Miszewski, który podzielił się ze mną doświadczeniami z badania
podobnego do mojego, tylko przeprowadzonego kilkanaście lat później.
Moja praca nigdy jednak nie zostałaby rozpoczęta, gdyby nie ciężki zbiorowy wysiłek tysięcy
anonimowych milicjantów, prokuratorów i sędziów, którzy niestrudzenie kierowali do
więzień tysiące polskich i innych wschodnieuropejskich opozycjonistów podczas panowania
realnego socjalizmu. Niestety, ich wysiłek zapewne nigdy nie zostanie należycie
wynagrodzony.
Wprowadzenie
Więzienie uczy zachowań hiperracjonalnych. Więzień nabiera cierpliwości w planowaniu i
dążeniu do celu. Otoczenie karze go surowo za błędy i hojnie nagradza za dobre pomysły. Nic
dziwnego, że typowy więzień tak uparcie stara się optymalizować swoje działania. Sprytny
ruch pomaga skrócić mu wyrok, ocalić od gwałtu czy pobicia, utrzymać dobre samopoczucie,
uzyskać lepsze jedzenie lub ubranie. Kiedy dochodzi do kolizji z podstawowymi interesami w
walce o przeżycie, spontaniczne emocje i odruchy szybko usuwają się na bok. Kalkulacja
zdo-minowuje życie więźnia. Brutalne pojedynki, samookaleczenia albo gwałty można
traktować jako efekty starannie skalkulowanych działań. Wiele nieporozumień w
interpretowaniu zachowań więziennych ma źródło w niezrozumieniu motywów zachowania
więźniów oraz w niechęci do klasyfikowania zachowań dziwacznych lub nieludzkich jako
efektów racjonalnej kalkulacji.
Przesłaniem mojej książki jest to, że więźniowie optymalizują swoje działania w ramach
ograniczeń twardych warunków życia i lokalnej subkultury. Zachowanie odzwierciedla
kalkulacje. Wiedza o efektach podejmowanych działań jest natomiast niedoskonała. Przyjęcie
takiej wersji teorii racjonalnego wyboru pozwala lepiej zrozumieć, co dzieje się za murami
więzienia.
Dygresja osobista. Skąd mam dostęp do danych?
Muszę przeprosić czytelnika za parę słów natury osobistej. Wprawdzie moja książka nie jest
autobiografią, jednak nie powstałaby, gdybym nie skosztował więziennego chleba.
14
Wprowadzenie
W 1985 roku byłem dwudziestodwuletnim studentem drugiego roku socjologii, który po
trzech latach studiów porzucił matematykę dla nauk społecznych. Polska niedawno
doświadczyła wspaniałego zrywu Solidarności, po którym generał Jaruzelski wprowadził stan
wojenny, uzasadniając go mniejszym złem i unikając wytłumaczenia, czym byłoby zło
większe. Rozczarowany moralną i estetyczną brzydotą peerelowskiego modelu życia,

background image

włączyłem się czynnie w podziemną działalność opozycyjną i założyłem niezależne
wydawnictwo. Było to o tyle proste, że na Uniwersytecie Warszawskim (UW) zarówno na
matematyce, jak i na socjologii konspirowały nawet krzesła na korytarzach. W roku 1985
moje wydawnictwo STOP publikujące również jako Książnica Literacka, zatrudniało około
dwudziestu stałych pracowników i utrzymywało kontakty z setką kontrahentów, łączników i
dorywczych współpracowników. Pomiędzy rokiem 1982 i 1989 wydaliśmy trzydzieści pięć
książek w nakładzie ponad stu tysięcy egzemplarzy. Byliśmy jednym z ogniw
zdecentralizowanej i zakonspirowanej sieci, stworzonej przez sto wydawnictw podziemnych,
setki pism, tysiące organizacji związkowych z hierarchicznie zorganizowanym
przywództwem, a także teatry, galerie, wypożyczalnie wideo, radio „Solidarność". Owo
„społeczeństwo niezależne" obejmowało swoim zasięgiem tylko cząstkę społeczeństwa PRL-
u, jednak jego enklawy zachowały klimat wolności z lat 1980-1981, który w roku 1989
rozprzestrzenił się na cały kraj jak ogień w stepie.
Po części byłem rewolucjonistą, ale przymierzałem się też do roli naukowca i szukałem
tematu do pracy magisterskiej z antropologii społecznej PRL-u. Z pewnym wahaniem
zacząłem zbierać dane o funkcjonowaniu podziemia wydawniczego. Moim dylematem było
to, jak pogodzić fakty z fikcją. Jeśli podałbym zbyt wiele faktów, moja praca mogłaby się stać
podręcznikiem dla peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa (SB). Po obronie mógłbym zostać
poddany stałej inwigilacji, co bardzo utrudniłoby mi działalność podziemną. W najgorszym
scenariuszu wydarzeń sąd mógłby użyć mojej pracy jako dowodu i wylądowałbym w
więzieniu.
Dwunastego marca 1985 roku dylemat został rozstrzygnięty. Poprzedniego dnia wieczorem
drogówka zatrzymała do rutynowej kontroli nasz samochód. Pomimo fałszywych doku
Wprowadzenie
mentów przewozowych milicjanci zorientowali się, że samochód jest wypełniony bibułą.
„Smok", kierowca samochodu, zdecydował się zeznawać. Następnego ranka, zaraz po moim
wyjściu, pięciu agentów SB pojawiło się w mieszkaniu kobiety, od której wynajmowałem
pokój. Mimo heroicznych prób pani Szubert różne zbiegi okoliczności spowodowały, że
informacji o wpadce nie dostałem na czas. Po sześciu godzinach czekania niechlujny
porucznik SB otworzył mi drzwi i stwierdził z wyrzutem: „No, panie Marku! Nareszcie! A
my tu tak na pana czekamy". Kilka sekund wcześniej zdeponowałem rutynowo u sąsiada
potencjalnie obciążające mnie materiały. Byłem zatem czysty. Przekonany, że wkrótce wyjdę,
zdecydowałem się nie ryzykować próby ucieczki. Dopiero wieczorem dowiedziałem się, że
„Smok" sypie. Porucznik, licząc na efekt szoku, zarządził natychmiastowe przesłuchanie.
Usiłował przekonać mnie o bezsensie naszej pracy, twierdząc że komuniści i tak wszystkie
zakazane książki w końcu wydadzą. Mając naprzeciw studenta i wydawcę, starał się wykazać
oczytaniem, jednak zrezygnował, gdy w końcu Pornografia Gombrowicza pomyliła mu się z
Transatlantykiem. Pojechaliśmy na dołek1 na Wilczą. Zblazowany śledczy, kapitan Zdzisław
Kamiński, niemrawo odgrywał tam rolę złego policjanta, pomstując, że zhańbiłem „takie
piękne nazwisko". Równie zblazowany dobry policjant łagodnie namawiał mnie do złożenia
zeznań. Po kilku bezowocnych godzinach zrezygnowali. Prokurator Bogdan Śliwierski zajrzał
jeszcze na chwilę i na odchodnym poprosił kapitana Kamiń-skiego, aby „rzucił od niego jakąś
wiąchę swojej żonie", co miało oznaczać serdeczne pozdrowienia. Na tym zakończyły się
moje kontakty z milicją i SB.
Podczas aresztowania panowie z bezpieki żartowali przyjaźnie: „Umie pan pływać, panie
Marku? Tak? No to pan sobie popływa!". „Pływałem" - w żargonie milicyjnym oznaczało to
odsiadkę - przez pięć miesięcy w aresztach śledczych w Białołęce i na Rakowieckiej. Podczas
drugiego dnia na dołku, przezwyciężając nieunikniony szok aresztowania, zdecydowałem,

background image

1 Pojawiające się po raz pierwszy lub po dłuższej przerwie wyrazy należące do żargonu
więziennego zostały wyróżnione pismem pogrubionym. Zamieszczony na końcu książki
Słownik podstaw bajery zawiera ich dokładne definicje.
Wprowadzenie
W 1985 roku byłem dwudziestodwuletnim studentem drugiego roku socjologii, który po
trzech latach studiów porzucił matematykę dla nauk społecznych. Polska niedawno
doświadczyła wspaniałego zrywu Solidarności, po którym generał Jaruzelski wprowadził stan
wojenny, uzasadniając go mniejszym złem i unikając wytłumaczenia, czym byłoby zło
większe. Rozczarowany moralną i estetyczną brzydotą peerelowskiego modelu życia,
włączyłem się czynnie w podziemną działalność opozycyjną i założyłem niezależne
wydawnictwo. Było to o tyle proste, że na Uniwersytecie Warszawskim (UW) zarówno na
matematyce, jak i na socjologii konspirowały nawet krzesła na korytarzach. W roku 1985
moje wydawnictwo STOP, publikujące również jako Książnica Literacka, zatrudniało około
dwudziestu stałych pracowników i utrzymywało kontakty z setką kontrahentów, łączników i
dorywczych współpracowników. Pomiędzy rokiem 1982 i 1989 wydaliśmy trzydzieści pięć
książek w nakładzie ponad stu tysięcy egzemplarzy. Byliśmy jednym z ogniw
zdecentralizowanej i zakonspirowanej sieci, stworzonej przez sto wydawnictw podziemnych,
setki pism, tysiące organizacji związkowych z hierarchicznie zorganizowanym
przywództwem, a także teatry, galerie, wypożyczalnie wideo, radio „Solidarność". Owo
„społeczeństwo niezależne" obejmowało swoim zasięgiem tylko cząstkę społeczeństwa PRL-
u, jednak jego enklawy zachowały klimat wolności z lat 1980-1981, który w roku 1989
rozprzestrzenił się na cały kraj jak ogień w stepie.
Po części byłem rewolucjonistą, ale przymierzałem się też do roli naukowca i szukałem
tematu do pracy magisterskiej z antropologii społecznej PRL-u. Z pewnym wahaniem
zacząłem zbierać dane o funkcjonowaniu podziemia wydawniczego. Moim dylematem było
to, jak pogodzić fakty z fikcją. Jeśli podałbym zbyt wiele faktów, moja praca mogłaby się stać
podręcznikiem dla peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa (SB). Po obronie mógłbym zostać
poddany stałej inwigilacji, co bardzo utrudniłoby mi działalność podziemną. W najgorszym
scenariuszu wydarzeń sąd mógłby użyć mojej pracy jako dowodu i wylądowałbym w
więzieniu.
Dwunastego marca 1985 roku dylemat został rozstrzygnięty. Poprzedniego dnia wieczorem
drogówka zatrzymała do rutynowej kontroli nasz samochód. Pomimo fałszywych doku
Wprowadzenie
mentów przewozowych milicjanci zorientowali się, że samochód jest wypełniony bibułą.
„Smok", kierowca samochodu, zdecydował się zeznawać. Następnego ranka, zaraz po moim
wyjściu, pięciu agentów SB pojawiło się w mieszkaniu kobiety, od której wynajmowałem
pokój. Mimo heroicznych prób pani Szubert różne zbiegi okoliczności spowodowały, że
informacji o wpadce nie dostałem na czas. Po sześciu godzinach czekania niechlujny
porucznik SB otworzył mi drzwi i stwierdził z wyrzutem: „No, panie Marku! Nareszcie! A
my tu tak na pana czekamy". Kilka sekund wcześniej zdeponowałem rutynowo u sąsiada
potencjalnie obciążające mnie materiały. Byłem zatem czysty. Przekonany, że wkrótce wyjdę,
zdecydowałem się nie ryzykować próby ucieczki. Dopiero wieczorem dowiedziałem się, że
„Smok" sypie. Porucznik, licząc na efekt szoku, zarządził natychmiastowe przesłuchanie.
Usiłował przekonać mnie o bezsensie naszej pracy, twierdząc że komuniści i tak wszystkie
zakazane książki w końcu wydadzą. Mając naprzeciw studenta i wydawcę, starał się wykazać
oczytaniem, jednak zrezygnował, gdy w końcu Pornografia Gombrowicza pomyliła mu się z
Transatlantykiem. Pojechaliśmy na dołek1 na Wilczą. Zblazowany śledczy, kapitan Zdzisław
Kamiński, niemrawo odgrywał tam rolę złego policjanta, pomstując, że zhańbiłem „takie
piękne nazwisko". Równie zblazowany dobry policjant łagodnie namawiał mnie do złożenia
zeznań. Po kilku bezowocnych godzinach zrezygnowali. Prokurator Bogdan Śliwierski zajrzał

background image

jeszcze na chwilę i na odchodnym poprosił kapitana Kamiń-skiego, aby „rzucił od niego jakąś
wiąchę swojej żonie", co miało oznaczać serdeczne pozdrowienia. Na tym zakończyły się
moje kontakty z milicją i SB.
Podczas aresztowania panowie z bezpieki żartowali przyjaźnie: „Umie pan pływać, panie
Marku? Tak? No to pan sobie popływa!". „Pływałem" - w żargonie milicyjnym oznaczało to
odsiadkę - przez pięć miesięcy w aresztach śledczych w Białołęce i na Rakowieckiej. Podczas
drugiego dnia na dołku, przezwyciężając nieunikniony szok aresztowania, zdecydowałem,
1 Pojawiające się po raz pierwszy lub po dłuższej przerwie wyrazy należące do żargonu
więziennego zostały wyróżnione pismem pogrubionym. Zamieszczony na końcu książki
Słownik podstaw bajery zawiera ich dokładne definicje.
10
Wprowadzenie
że pracę magisterską napiszę o subkulturze polskiego więzienia. Już po pierwszych kilku
godzinach na dołku stało się jasne, że wkroczyłem w dziwaczny, przerażający, ale i
niesłychanie interesujący świat. Gwałty, pojedynki na noże i żyletki, samobójstwa, bluzgi,
samouszkodzenia i brutalny seks wydawały się głównymi zajęciami jego mieszkańców.
Wyglądało to tak, jakby Pandora wypuściła ze swej puszki wszelkie ludzkie emocje i
pozwoliła im hasać bez zwyczajowych ograniczeń. Zycie pędziło w zawrotnym tempie, po
czym zastygało w bezruchu, zredukowane do jedzenia i wypróżniania się.
Drugiego dnia na dołku zdecydowałem się zatem maksymalnie wykorzystać okazję
stworzoną przez niełaskawy los i zbadać ów fascynujący świat. Zafascynowało mnie nie zło i
brutalność, lecz ujawniona niesłychana elastyczność natury ludzkiej i zdolność moszczenia
sobie życia w najbardziej dziwacznych sytuacjach. Moje cele były jasne od samego początku.
Nie miałem zamiaru pisać egzaltowanych pamiętników ani kierować oskarżającego palca w
stronę reżimu, który mnie uwięził. Takie książki pisał Adam Michnik i dziesiątki innych
więźniów politycznych. Mimo że bliskie mi były zawarte w nich emocje i postawy,
pragnąłem wyjść poza ograniczenia własnej roli więźnia politycznego i otworzyć się na
otaczający świat. Chciałem zrealizować zamierzony z rozmachem i bez żadnych
kompromisów projekt badawczy, wykorzystując trening metodologiczny wyniesiony z
Instytutu Socjologii UW. Planowałem opracowanie nowych metod badawczych i
zmodyfikowanie istniejących. Byłem gotów podjąć konieczne ryzyko. Wyłącznie ode mnie
zależało, czy zdołam wystarczająco zmobilizować mojego akademickiego ducha, czy też
poddam się rezygnacji i ześlizgnę w monotonię więziennej codzienności. Oceniałem, że mogę
spędzić w więzieniu do trzech lat, czas w pełni wystarczający na przeprowadzenie starannego
badania terenowego.
Nieoczekiwanie strategia badania więzienia okazała się rewelacyjnym pomysłem na
przetrwanie. Badanie utrzymywało mnie w dobrej formie psychicznej w sytuacjach
kryzysowych, jako że właśnie wówczas uczymy się najszybciej. Oszczędziło mi bezradnego
powtarzania pytania „Co-ja-tu-robię?", które prześladuje intelektualizujących introwertyków
na każdym meandrze życia. Pomogło mi przystosować się do roli więźnia

Wprowadzenie
17
i jednocześnie zachować do niej zdrowy dystans. Jeśli ty, mój czytelniku, kiedykolwiek
będziesz miał nieszczęście odwiedzić więzienie, mogę ci moją strategię badania więzienia z
pełnym przekonaniem zarekomendować.
Po wyjściu na wolność zapisałem setki stronic o więzieniu. Niemniej jednak przez cały czas
cierpiałem na dyskomfort intelektualny. Moje rozumienie życia więziennego było niepełne.
Istniejąca literatura więzienna i wspomnienia więźniów oferowały fascynujące szczegóły i
historie, ale nie były pomocne w rozumieniu ogólnych mechanizmów. Miałem pod ręką

background image

ogromny worek anegdot, ale brakowało mi zrozumienia zasad ogólnych. Niemal trzy lata
zabrało mi znalezienie tego, co wydało się obiecującym podejściem metodologicznym - teorii
gier. Usiłując modelować interakcje więzienne jako gry, dokończyłem porzucone studia
matematyczne, a moją specjalnością stała się teoria gier. Zająłem się jej stroną matematyczną,
zacząłem uczyć teorii gier, a od czasu do czasu próbowałem też konstruować gry więzienne.
Napisałem tę książkę, aby powetować niepowodzenie wczesnego badania. W efekcie
podsumowuje ona okresowe próby interpretacji i zrozumienia doświadczeń więziennych na
przestrzeni siedemnastu lat. Wydaje mi się, że galaktyka luźnych anegdot, które zebrałem,
ułożyła się wreszcie w spójną całość. Teoria gier wydaje się właściwym narzędziem do
zwięzłego przedstawienia wielu interakcji więziennych. Gry, problemy decyzyjne lub tylko
nieformalne opisy interakcji strategicznych przekazują w uporządkowany sposób tezę, którą
usiłowałem sformułować dawniej, a którą raz jeszcze powtórzę. Mimo swojej dziwaczności i
pozorów szaleństwa zachowania więzienne są produktem racjonalnych jednostek, które
kalkulują efekty swoich działań i usiłują maksymalizować korzyści w ramach ograniczeń ich
środowiska.
CO jest moim celem?
Przede wszystkim interesują mnie interakcje między więźniami. Opisuję też niektóre relacje
pomiędzy więźniami a personelem więziennym. Najmniej informacji znajdzie tu czytelnik
Wprowadzenie
0 stosunkach wewnątrz administracji. Z oczywistych powodów dostęp do tego aspektu życia
więziennego miałem bardzo ograniczony.
Podstawowym celem książki jest rekonstrukcja subkultury grypsujących, najwyższej kasty
polskiego więzienia, w formie, jaka istniała w aresztach śledczych na Białołęce i na
Rakowieckiej2 w Warszawie w 1985 roku. Subkultura grypsowania w zasadniczym stopniu
determinowała zachowania wszystkich więźniów, nie tylko grypsujących. Ze względu na
zamknięty charakter obu aresztów panująca tam subkultura była bogata, a jej normy
stosunkowo surowe. W innych więzieniach lokalne subkultury mogły mniej lub bardziej
różnić się od modelu opisanego przeze mnie. Korzystam jednak również z danych
pochodzących z innych więzień i niekiedy staram się oszacować wpływ różnych czynników
na poszczególne elementy subkultury, a także jej zmiany w czasie. Subkultura polskich
więzień przetrwała upadek komunizmu i następujące po nim wydarzenia ze stosunkowo
niewidoma zmianami. Odchylenia od podstawowych norm i szkic ewolucji subkultury
grypsujących opisuję w Postscriptum.
Ubocznym produktem opisu subkultury jest klasyfikacja najważniejszych typów interakcji
osób osadzonych w więzieniu
1 instytucjach podobnych, uwidoczniona w tytułach rozdziałów oraz podrozdziałów.
Najważniejszymi elementami subkultury są rytuały inicjacyjne, normy zachowania
grypsujących i innych kast, słownictwo i gramatyka tajnego języka, techniki wymiany
informacji i dóbr, więzienna sztuka i rozrywka, formy radzenia sobie z deprywacją seksualną,
a także techniki symulacji i samouszkodzeń.
Drugim celem jest prezentacja szeregu mniej lub bardziej formalnych modeli
odzwierciedlających kluczowe typy interakcji. Wiele z takich interakcji możemy modelować
jako gry, sytuacje decyzyjne i testy. Ogromną zaletą modelu matematycznego jest
przedstawienie złożonych interakcji społecznych w zwięzłej postaci. Mimo że ceną zapłaconą
za formalizację jest pominięcie niektórych szczegółów, dobry model oferuje sporo korzy-
2 W książce celowo używam konwencji językowych popularnych w więzieniu i wśród byłych
więźniów. Piszę zatem „na Białołęce", „na Rakowieckiej", „pod celą", „na stodołach" itd.
Wprowadzenie
12

background image

ści, również praktycznych. Przykładowo: wiele gwałtów więziennych jest konsekwencją tego,
że więzień nie poradził sobie z testem rutynowo aplikowanym świeżakom. Fakt ten wskazuje
natychmiast na możliwość podjęcia przez służbę więzienną pewnych działań praktycznych.
Ujawnienie nowym więźniom ukrytego celu testu automatycznie zredukowałoby liczbę
gwałtów. Jak się bowiem czytelnik przekona, więzień poinformowany, czyli znający cel testu,
radzi sobie z nim bez problemów.
Mimo że opisałem wiele sytuacji strategicznych, liczba modeli formalnych jest znacznie
mniejsza. Powodem jest dążenie do prostoty i unikanie nadmiernej formalizacji. Często
całkowicie porzucam formalizm, którego zastosowanie komplikowałoby argument. Model
użyteczny to model prosty, ogólny i mówiący coś nowego. Modele testów inicjacyjnych
spełniają te kryteria. Z kolei formalizacja norm brudnej fizjologii, rozdzielających w czasie
jedzenie od opróżniania jelit lub pęcherza, wnosi niewiele, natomiast uczyniłaby opis
dramatycznie nudnym. Nieformalny argument „brak przestrzeni, wolny przepływ powietrza,
zła jakość jedzenia wprowadzają silne motywacje do rozdzielania w czasie czynności
defekacji i jedzenia" wydaje się wystarczająco precyzyjny. W innych sytuacjach poprzestaję
na zrelacjonowaniu opowieści. Dzieje się tak, gdy ze względu na jej idiosynkratyczność
model formalny mógłby reprezentować jedynie ową konkretną historię. Budowanie modeli
dla wyjaśniania takich pojedynczych opowieści jest jak polowanie na muchę z
kałasznikowem. A historia może być wystarczająco interesująca i ważna, aby ją opowiedzieć
nawet bez modelu.
Moja książka przynosi zatem obraz subkultury więzienia lat osiemdziesiątych w stosunkowo
restryktywnych aresztach śledczych Białołęki i Rakowieckiej oraz modele najważniejszych
typów interakcji między więźniami.
CO NIE JEST MOIM CELEM?
Zbieranie danych w zamkniętym środowisku więziennym to przedsięwzięcie niesłychanie
trudne. Więźniowie dysponują tyloma metodami okłamywania i wprowadzania w błąd
badaczy, że badanie kwestionariuszowe czy podobne zestandaryzowane
Wprowadzenie
metody są często całkowicie bezużyteczne. Testowanie hipotez statystycznych bez twardych
danych jest niemożliwe. Musiałem zatem ograniczyć używanie statystyki do problemów
takich jak estymacja częstości zmiany cel na podstawie zanotowanej liczby nowych
więźniów. Książka, oprócz modeli i studiów poszczególnych przypadków, oferuje rozmaite
hipotezy empiryczne, jednak nie podejmuje próby ich testowania.
Ewolucja subkultury w czasie jest szczególnie trudna do wytłumaczenia, tym bardziej że nie
ma porównywalnych badań przeprowadzanych w różnych momentach czasowych. Nie
stawiam sobie za cel pełnego wyjaśnienia zmian norm w czasie ani ich relacji do ograniczeń
więziennych. Teoria gier i teoria decyzji, których zastosowania w naukach społecznych są
czasem określane jako „teoria racjonalnego wyboru", nie radzą sobie zbyt dobrze z ewolucją
skomplikowanych norm, wielokrotnymi iteracjami, niepełną informacją lub nieadekwatnymi
przekonaniami. Radzą sobie najlepiej z prostymi ograniczeniami, powtarzalnymi i
zestandaryzowanymi interakcjami i pełną - przynajmniej po jednej stronie - informacją.
Kolejnym mniej interesującym mnie wątkiem są kwestie przyczynowe. Amerykańscy
badacze subkultury więziennej dawno temu zauważyli, że oprócz deprywacji ważny wpływ
na kształt subkultury wywierają charakterystyki więźniów. Osadzeni wnoszą bowiem pewne
dyspozycje i wzory zachowań mające ogromny wpływ na kształt ich interakcji. Tak zrodziły
się dwa style myślenia o subkulturze więziennej, przypisujące rozmaitą wagę czynnikom
deprywacyjnym lub transmisyjnym. Przykładowo: uważa się, że przyczyną wysokiego
poziomu przemocy w więzieniach amerykańskich jest głównie przemoc wnoszona z zewnątrz
(zob. Don C. Gibbons 1992, s. 501-520).

background image

Niektóre zjawiska opisane w tej książce można łatwo powiązać z czynnikami
deprywacyjnymi. Należą do nich normy brudnej fizjologii, koordynacja ruchów w ciasnej
przestrzeni celi, a także funkcjonowanie różnych technologii produkcji dóbr niedostępnych w
więzieniu lub ich substytutów. Istnieje też ścisła korelacja między poziomem kontroli
administracyjnej w celi, na oddziale lub więzieniu a siłą subkultury. Inne fakty przemawiają
na rzecz czynników transmisyjnych. Więźniowie polityczni przynoszą zasadniczo różne
wzory zachowań, a ich obec
Wprowadzenie
ność zazwyczaj łagodzi obyczaje pod celką. Można też postawić hipotezę, że impuls do
przekształcenia się elitarnej i wąskiej subkultury złodziei w końcu lat pięćdziesiątych w
uniwersalną subkulturę grypsowania dała odwilż polityczna z 1956 roku, która gwałtownie
wstrzymała dopływ więźniów politycznych i złagodziła poziom ich kontroli. Zatem u źródeł
grypsowania mogą leżeć postalinowskie zmiany polskiego więziennictwa.
Spekulacje dotyczące transmisji i deprywacji pojawiają się dalej, jednak głównym moim
celem jest rekonstrukcja zaobserwowanych wzorów zachowania, bez kontrolowania
charakterystyk społecznych aresztowanych bądź rozpatrywania wagi czynników
deprywacyjnych.
Czytelnik znajdzie też niewiele porównań z innymi systemami więziennymi. Zdecydowałem
się nie rozwijać systematycznie tego wątku. Jest to temat na inną książkę, nie wiem jednak,
czy ktokolwiek jest wystarczająco kompetentny, aby ją napisać. Ja nie.
Jak zbierałem dane.
Obserwujący uczestnik a uczestniczący obserwator
Przeniknięcie subkultury więziennej jest niesłychanie trudne. Więźniowie starannie strzegą
informacji. Nieostrożne ujawnienie sekretu może zaowocować dłuższym wyrokiem, zagrozić
zwolnieniu warunkowemu, obniżyć status więźnia pod celą, ograniczyć dostęp do dóbr lub
ujawnić, że jego choroba jest symulowana. Więźniowie wymyślają i doskonalą pomysłowe
metody oszukiwania strażników, lekarzy, psychologów albo siebie nawzajem. Techniki
rozkminiania stosuje się w celu identyfikowania kapusiów, ale również tych, którzy ukrywają
swą prawdziwą tożsamość. Socjolog przeprowadzający badanie w polskim więzieniu jest
zazwyczaj mylony z psychologiem więziennym. Więzień uważa zazwyczaj socjologa lub
psychologa za przedstawicieli administracji więziennej. Każda odpowiedź na zadawane przez
badacza pytanie jest podyktowana własnym interesem więźnia. Typowy więzień
przygotowuje się zresztą do wywiadu staranniej niż przeprowadzający ten wywiad badacz. Ja
sam uczestniczyłem kilka razy w przygoto
Wprowadzenie
waniach koleżków do rozmowy z psychologiem. Precyzyjnie dobieraliśmy zachowania na
wejście i wyjście, triki i tiki, ćwiczyliśmy odpowiedzi na oczekiwane pytania. Cel tych zabaw
był jasny: osiągnąć maksimum korzyści z wywiadu dla siebie i swojej sprawy. Podstawowe
założenie wywiadu kwestionariuszowego przyjmowane implicite przez badaczy jest zatem w
więzieniu często dramatycznie nieadekwatne: respondent nie jest jedynie beznamiętnym
przekaźnikiem swoich opinii czy preferencji. Wręcz przeciwnie, jest bardzo mocno
zainteresowany odbiorem swoich odpowiedzi przez badacza, ma silną motywację do
deformowania przekazywanych informacji, a także spędza dużo czasu dopracowując techniki
oszustwa i fikcyjne odpowiedzi na potencjalne pytania. Podobne problemy pojawiają się nie
tylko w trakcie badania sondażowego. Ich ominięcie wymaga ogromnej determinacji i
inteligencji ze strony badacza. Środowisko więzienia broni się przed poznaniem3.
Najważniejszym źródłem danych było oczywiście moje własne doświadczenie obserwującego
uczestnika. Definiuję tę rolę badawczą w kontraście do roli uczestniczącego obserwatora za
pomocą dwóch warunków:

background image

• obserwujący uczestnik wkracza do danej społeczności na podobnych zasadach jak inni jej
członkowie i podlega podobnym ograniczeniom;
• obserwujący uczestnik podejmuje badanie terenowe, tak jakby był badaczem.
Idealny uczestnik jest perfekcyjnie zsocjalizowany do swojej roli, beznamiętnie rejestruje
losowo generowane doświadczenia osobiste i przestrzega obowiązujących lub
zmodyfikowanych na potrzeby badania norm metodologicznych zbierania danych. Wielu
więźniów politycznych komunizmu czy faszyzmu przyjmowało role zbliżone do roli
uczestnika obserwującego (zob. Marek M. Kamiński 1988).
>
3 Paweł Moczydłowski (zob. 1992) zręcznie ominął omówione wyżej rafy metodologiczne.
Opis metodologii zastosowanej quasi-obserwacji uczestniczącej zajmuje prawie połowę jego
książki, a samo badanie zostało rozłożone na wiele lat. Głównym wynikiem było
potwierdzenie hipotezy o silnym wpływie różnych zmiennych (między innymi typu
więzienia) na kształt subkultury więziennej.
Wprowadzenie
14
Epistemologia uczestniczenia a epistemologia obserwacji
Relacje uczestnika lub obserwatora są szczególnie użyteczne wówczas, gdy bardziej
sformalizowane metody zbierania danych są niedostępne lub mało wiarygodne. Typowy
uczestnik postrzega jednak swój świat inaczej niż uczestniczący obserwator postrzega swoją
dziedzinę badawczą. Różnice w założeniach, dostępie do informacji, a także postawy obu
spokrewnionych ról prowadzą do typowych dla nich systematycznych deformacji
epistemologicznych.
Uczestnik jest osobiście zainteresowany swoją opowieścią. Unika niewygodnych dla siebie
tematów i „zapomina" o kłopotliwych faktach. Więzień polityczny mniej lub bardziej
świadomie podkreśla własny heroizm w walce z niesprawiedliwym reżimem. Więzień
kryminalny podkreśla swą niewinność wobec stronniczego sądu. Obydwaj wierzą, w ślad za
Sołżenicy-nem, Bukowskim i innymi, że tylko więzień zrozumie drugiego więźnia4. Typowy
więzień uważa zatem, że jego doświadczenie nie jest intersubiektywnie komunikowalne. Z
kolei siła przeżytych emocji utrudnia mu zobiektywizowaną analizę. Rzadko stosuje
jakiekolwiek standardowe techniki zbierania danych. Skupia się natomiast na anegdotach, a
zdarzenia interpretuje przez pryzmat osobistego doświadczenia.
Obserwatorowi uczestniczącemu brakuje presji autentyczności doświadczanej przez
uczestnika. Wydarzenia nie wpływają tak silnie na jego emocje. Brakuje mu niektórych
doświadczeń uczestnika stymulujących rozumienie. W więzieniu do takich doświadczeń
należy stres aresztowania, przesłuchania lub przenosin do innego więzienia czy celi.
Obserwator może nie zdawać sobie sprawy, że więźniowie wypracowali niesłychanie
pomysłowe techniki rozkminiania kapusiów i że takie techniki są rutynowo stosowane
względem nowych. Więźniowie w sekrecie badają jego przeszłość, sprawdzają dokumenty i
chronologię różnych wydarzeń, więzienne i wolnościowe kontakty5,
4Jak stwierdza na przykład Władimir Bukowski (1984, s. 20-21): „niezależnie od tego, ile by
wspomnień [czytelnicy] przeczytali, nigdy nie zrozumieją wszystkich tych drobiazgów,
wszystkich tych błahostek [definiujących życie więzienne]".
5 W książce często używam popularnego określenia „wolnościowe x". Ów x może oznaczać
świat, kobietę, szpital itp., zamiast „szpital położony poza
Wprowadzenie
a także gdzie mieszkał i pracował. Monitorują całą jego aktywność w celi i poza nią. W nowej
celi typowy badacz zostałby roz-kminiony w kilka minut. Widać tu interesującą zależność:
najwięcej można nauczyć się od tych więźniów, którzy są najsprytniejsi, najbardziej nieufni i
najłatwiej potrafią nas rozkminić. Jedną z konsekwencji rozkminienia jest izolacja

background image

informacyjna w celi. Pomimo ogromnej ostrożności, dwukrotnie zostałem rozkminiony jako
„socjolog, który notuje wydarzenia i prowadzi badania więzienne". Raz „przyznałem się", że
rzeczywiście zamierzam po wyjściu napisać książkę i „opisać to wszystko", chociaż prawilnie
zostałem aresztowany, tak jak wszyscy tutaj. Po chwili początkowej wrogości górę wzięła
ciekawość, która przerodziła się w ekscytację projektem i chęć pomocy. Innym razem
efektem rozkminienia było bicie. Wszystko to wydarzyło się, mimo że byłem autentycznym
więźniem, że badanie było jedynie produktem ubocznym mojej roli i że dobrze znałem nie
tylko więzienny język, ale i normy.
Źródła danych
Moje źródła danych można podzielić na kilka najważniejszych kategorii:
• doświadczanie przeżyć typowych dla więźnia;
• nieformalne bajery przy czajurze (wielogodzinne wieczorne rozmowy przy mocnej
herbacie);
• tajne szkolenie, przez które przechodzą wszyscy kandydaci na grypsujących;
• nieformalne rozmowy z więźniami, zazwyczaj w cztery oczy;
• artefakty sztuki więziennej, takie jak piosenki, rysunki, listy i ręcznie wykonane pamiątki;
• wspomnienia i pisemne relacje więźniów politycznych i kryminalnych oraz rozmowy z
byłymi więźniami politycznymi;
• raporty podziemnej Solidarności o stanie więziennictwa, nie ocenzurowane wydawnictwa
UW, a także oficjalne dane statystyczne.
terenem więzienia". Znaczenie tego bardzo charakterystycznego określenia jest w języku
więziennym bliskie „x przychodzące z mitycznego, wspaniałego świata, zwanego
Wolnością".
Wprowadzenie
16
Dane zbierałem w czasie pięciu miesięcy więzienia w dziesięciu celach dwóch aresztów
śledczych, dwóch komendach milicji i celi przejściowej w sądzie. Poznałem około stu
dziewięćdziesięciu więźniów, a z mniej więcej stu czterdziestoma nawiązałem bliższy kontakt
(zob. tabela 1). Jeśli w tekście odwołuję się do źródeł danych, podaję numer celi, w której
zostały one zebrane.
Tabela 1
Moje cele więzienne
nr
data
miejsce
Ś
L
P
N
1
12 marca
komenda na Wilczej
6
5
15,0
1
2
13 marca
komenda na Cyryla i Metodego
6

background image

6
12,0
2
3
15 marca
sieczkarnia
7
6
20,0
-

areszt śledczy w Białołęce

31
4
15 marca
przejściówka
4
3
14,5
3
5
18 marca
izba chorych
1
0
10,0
7
6
25 marca
zwykła cela
9
8
14,5
21

areszt śledczy na Rakowieckiej

115
7
15 kwietnia
oddział wewnętrzny
6
9

background image

20,0
24
8
9 maja
zwykła cela
8
8
9,0
7
9
16 maja
chirurgia 1
6
8
20,0
18
10
3 czerwca
chirurgia 2
6
7
20,0
14
11
17 czerwca
chirurgia intensywna terapia
3
3
12,0
7
12
24 czerwca
chirurgia 3
7
6
20,0
32
13
26 lipca
stodoła
45
50
50,0
14

9 sierpnia
zwolnienie

background image

razem

119

149
nr - kolejny numer celi; data - data przybycia do celi (niektóre podaję w przybliżeniu; różnica
wynosi mniej więcej dwa dni), rok: 1985; miejsce - opis celi lub miejsca przybycia; Ś -
szacowana średnia liczba więźniów w celi (włączając autora); L - szacowana liczba więźniów
w celi; P - szacowana powierzchnia celi w m2; N - liczba nocy spędzonych w celi. Łączna
liczba więźniów spotkanych we wszystkich celach: około 119. Łączna liczba korytarzowych
oraz więźniów, z którymi zetknąłem się w transporcie, na spacerniakach i w innych miejscach
poza celą: około 70.
Sporządzanie jakichkolwiek notatek w więzieniu jest niezwykle trudne. Więźniowie
zabraniają opisywania czegokolwiek, co się dzieje pod celą, i karzą za podejmowanie
podobnych prób, interpretując je jako próby donosicielstwa. Strażnicy starają się przechwycić
notatki podczas rutynowego przeszuki-
17
Wprowadzenie
wania celi i gdy więzień ją opuszcza. Spisywanie codziennych zestandaryzowanych raportów
jest niemożliwe.
Dane zapisywałem używając różnych metod. Początkowo notowałem swoje obserwacje i
słownictwo w sekrecie, na skrawkach papieru, często podczas spacerów pozostałych
więźniów, starając się ukrywać notatki przed ich ciekawskim okiem. Kilka z nich zostało
zniszczonych, udało mi się je jednak zrekonstruować. Raz dostałem oklep (bicie). W
większości cel moje pisanie zostało jednak do pewnego stopnia zaakceptowane i mylone ze
studiowaniem. Część notatek prowadziłem po angielsku, języku prawdziwie obcym dla
większości moich koleżków. Jako pretekst do notowania po angielsku posłużyły lekcje nauki
angielskiego, które dobrowolnie zaoferowałem więźniom. Personelowi więziennemu nie
udało się przechwycić nawet jednego dokumentu.
Prawdziwie luksusową sytuację badawczą miałem podczas pierwszych trzech tygodni
spędzonych w szpitalu, gdzie często nikt nie zwraca uwagi na to, co inni czytają czy piszą. W
szpitalnej celi siedziało ze mną trzech zawodowych złodziei, często wymieniających się
inwektywami i fantastycznie bawiących się językiem więziennym. Miałem zawsze pod ręką
książkę i długopis. Kiedy rozpoczynali debaty, zaczynałem „studiować", a w rzeczywistości
zapisywać ich dialogi i powiedzonka na kartkach schowanych w książce lub po prostu na jej
stronach. Niestety, ucierpiała na tym kolekcja inkunabułów biblioteki więziennej na
Rakowieckiej. Później notatki zapisane w książce przepisywałem do zeszytu.
Głównym kanałem szmuglowania notatek były widzenia z rodziną. Przed każdym
oczekiwanym widzeniem kopiowałem notatki przeznaczone do wyniesienia. Następnie
umieszczałem kopię w specjalnie spreparowanej podeszwie buta lub w majtkach, zanosiłem
do pokoju widzeń, po czym moja rodzina wynosiła ją poza więzienie i chowała w
bezpiecznym miejscu. Ponadto wysyłałem dużo listów do rodziny z opisem tych aspektów
życia więziennego, które miały szansę na przejście przez sito cenzury więziennej. Pierwszy
zestaw notatek został przeszmuglowany jako gryps z pomocą współwięźniów w charakterze
przeprosin za niezasłużony oklep. Kilka razy notatki wyniósł strażnik zwerbowany przez
moją siostrę.
Wprowadzenie

background image

27
Pewną przydatną technikę zapożyczyłem od Sołżenicyna (zob. 1979: 3-5). Każdego wieczoru,
tuż przed zaśnięciem, powtarzałem w pamięci wszystkie nowe słowa, reguły, zwyczaje, żarty,
gierki lub techniki samouszkadzania, których nauczyłem się w ciągu dnia. Dodatkową
korzyścią było przyspieszenie socjalizacji do życia więziennego.
Po zwolnieniu okazało się, że intensywność przeżycia pozwoliła mi z łatwością precyzyjnie
zrekonstruować większość ważnych interakcji i faktów. Przez ponad rok wszystkie moje sny
działy się wśród dekoracji więziennych. W ciągu dwu i pół roku od chwili wyjścia na
wolność spisałem wszystkie fakty i sytuacje, których wcześniej nie zanotowałem, i
sporządziłem małe archiwum obejmujące również słownik bajery (języka więziennego),
katalogi testów inicjacyjnych oraz technik samouszkadzania. Na podstawie zgromadzonych
materiałów napisałem pięć prac zaliczeniowych i około dziesięciu opowiadań więziennych,
opublikowałem dwa artykuły naukowe w wersji polskiej i angielskiej, udzieliłem trzech
wywiadów podziemnej prasie Solidarności i wydawnictwom emigracyjnym, a także
obroniłem pracę magisterską z socjologii.
Cztery najważniejsze źródła danych opisuję szczegółowo poniżej.
Badanie-poprzez-rolę-społeczną
Przeszedłem przez role społeczne świeżaka, czyli nowego więźnia (dwukrotnie),
upokarzanego świeżaka, potencjalnego frajera, apropaki, grypsującego, eksperta od
samouszko-dzeń, symulanta i twardego więźnia politycznego. Najważniejsze role, których nie
doświadczyłem, to role cwela, donosiciela, korytarzowego, członka starszyzny celi, mąciciela,
kota i ska-kańca.
Katalog sytuacji społecznych, przez które przeszedłem, obejmuje, oprócz wszelkiej rutynowej
aktywności w celi, przesłuchania, widzenia z rodziną, transport między więzieniami,
konwersacje z personelem więziennym wszystkich szczebli, konflikt o status więźnia
politycznego ze strażnikami i naczelnikiem więzienia, raporty karne, pomoc ze strony
strażników i lekarzy, towarzystwo recydywistów i małoletnich, narkoty
Wprowadzenie
kowe upojenie esencją herbacianą, przegranie całego dobytku w pokera, kradzież mojej
herbaty i innych drobiazgów, maratony szachowe i brydżowe, pobicie, przymusowe
ostrzyżyny, intrygę donosiciela, zagrożenie ze strony cwela, masturbację, handel między
celami i wewnątrz cel, nielegalne komunikowanie się między celami, szmuglowanie różnych
dóbr i grypsów poza więzienie, a także większość pozostałych zabronionych działań,
planowanie ucieczki, dowiezienie do szpitala specjalistycznego na wolności w asyście
uzbrojonych konwojentów, trening na profesjonalnego złodzieja, lekkie samouszkodzenia, a
także skuteczną symulację skomplikowanej choroby w szpitalu więziennym. Byłem poddany
przecwelaniu, chrzcinom, tajnemu treningowi na grypsującego i prawie wszystkim innym
gierkom opisanym w książce.
Najważniejsze sytuacje, których nie doświadczyłem, to pobyt na twardym łożu, w pasach i w
termosie, tatuowanie, bicie podczas przesłuchania, kontakt z prawnikiem, stosunek
homoseksualny, masturbacja grupowa, flirt, atak frajera lub cwela, głodówka i inne ciężkie
samouszkodzenia.
Aktywna postawa niezwykle pomaga w zbieraniu danych. Asystowałem lub próbowałem
asystować przy wszystkich istotnych czynnościach w celi, takich jak tatuowanie, produkcja
pamiątek więziennych, gra w szachy, brydża czy domino, przygotowywanie
samouszkodzenia, wieczorna bajera, pisanie grypsów. Po pewnym czasie zacząłem aktywnie
inicjować wspólne przedsięwzięcia. Ryzykownym pomysłem okazało się natomiast łamanie
rozmaitych norm subkulturowych i administracyjnych. Takie eksperymenty
etnometodologiczne obejmowały odmowę wejścia na spacerniak z dziedzińca więziennego,
wykrzykiwanie sloganów antykomunistycznych, rysowanie symboli antykomunistycznych na

background image

spacerniaku itd. Kary były na tyle surowe, że szybko porzuciłem tę metodę, uznałem bowiem,
że gra jest niewarta świeczki.
Wieczorna bajera i nieformalne rozmowy
Gresham M. Sykes (1999: 135) uważa, że jako źródło danych „względnie «nieformalne»
rozmowy z więźniami i strażnikami [są] zdecydowanie najbardziej użyteczne, mimo
problemów
Wprowadzenie
18
związanych z brakiem standardyzacji i nielosowym doborem rozmówców". W pełni zgadzam
się z tą opinią. Nieformalne rozmowy i pogawędki uważam za równie pożyteczne źródło
informacji jak badanie-poprzez-rolę i tajne szkolenie.
Doskonałym źródłem informacji o obyczajach i języku więziennym było około pięćdziesięciu
bajer wieczornych o subkulturze więziennej, które regularnie inicjowałem i w które
zazwyczaj angażowała się cała cela. Zachętą do uczestnictwa w bajerze była dostarczana
przeze mnie darmowa czajura, esencja herbaciana, która w polskich aresztach w roku 1985
była nielegalna. W warunkach deprywacji sensorycznej czajura działa jak miękki narkotyk,
rozwiązuje więźniom języki, stymuluje pamięć i wywołuje długie, burzliwe dyskusje. Dla
mnie okazała się nieocenionym narzędziem badawczym, które silnie motywowało więźniów
do uczestnictwa w moich sekretnych pogłębionych wywiadach na wszystkie możliwe tematy
więzienne. W pewnym momencie zacząłem wymieniać na herbatę to, co miałem. Pozbyłem
się w ten sposób prawie wszystkich pieniędzy wpłacanych szczodrze przez rodziców na moje
konto więzienne oraz poświęciłem na ołtarzu nauki sweter i kurtkę. Najlepszą cenę w
herbacie dostawałem za paczki z pomocą humanitarną Amnesty International z ich
największym szlagierem: cukierkami z witaminami.
Rozmowy w cztery oczy okazały się szczególnie skuteczną metodą ujawniania ukrytych
planów i celów więźniów związanych z samouszkodzeniami. Fakt bycia więźniem
politycznym, podstawowa wiedza medyczna, której nauczyłem się od moich rodziców-
lekarzy, a także gotowość do wysłuchania i przejęcia się kłopotami rozmówcy uczyniły ze
mnie wiarygodnego powiernika. Zdobycie zaufania więźnia zajmowało mi od kilku dni do
dwóch tygodni.
Prosta zasada tabula rasa6 polegała na uwolnieniu się w rozmowach od jakichkolwiek
założeń, które mogłyby uzależnić mój proces uczenia się od wcześniej usłyszanych historii
lub interpretacji. Własny wkład do rozmowy starałem się ograniczać do pytań, rozumiejącego
potakiwania i wyrażania moty-
6Jest to określenie Pawła Moczydłowskiego (zob. 1992), który stosował podobny zabieg w
swoim badaniu.
Wprowadzenie
wującego zdziwienia. Pomogło mi to porównać wersje obyczajów relacjonowane przez różne
źródła bez nadawania nadmiernej wagi informacji uzyskanej od pierwszego rozmówcy.
Przede wszystkim jednak takie nastawienie pomogło mi zidentyfikować wiele mitów o
grypsowaniu podsuwanych celowo frajerom przez grypsujących.
Tajny trening bajery
Zdecydowanie najlepszym źródłem wiedzy o większości tajnych norm i regułach bajery jest
nocne szkolenie grypsującego, opisane szczegółowo w rozdziale 3. Celem szkolenia jest
skuteczne przekazanie całego korpusu tajnej wiedzy tym kandydatom na grypsujących, którzy
pomyślnie przeszli przez testy. W przeciwieństwie do badaczy przeprowadzających wywiady
więźniowie-instruktorzy są silnie zmotywowani podczas szkoleń, aby precyzyjnie przekazać
słuchaczowi ducha i literę kodu, zamiast sprzedawać mu kit. Jeśli nauczyciel nakarmiłby
kogoś bajkami, co doprowadziłoby wychowanka do kłopotów, w przyszłości spotkałaby go
niechybna zemsta. Instruktorzy karzą nawet słabych uczniów! Tacy psują im bowiem opinię.

background image

Wykłady mędrców więziennych, gotowych przekazać całą swoją wiedzę uważnemu
słuchaczowi, są marzeniem każdego badacza. Jedynym problemem jest to, że nocne szkolenia
kradną czas potrzebny na sen. Po kilku całonocnych sesjach najbardziej nawet oddany nauce
badacz gotów jest poświęcić wszystkie swoje nie napisane dzieła za parę godzin porządnego
snu.
Na mój tajny trening złożyło się od dziesięciu do piętnastu godzin szkolenia w celi 6, pięć
godzin w celi 8 i trzydzieści, czterdzieści godzin w celi 13 (zob. tabela 1).
Struktura książki
Książka, którą, czytelniku, trzymasz w ręku, jest książką naukową, nie popularnonaukową.
Nie opisuje przystępnym językiem rzeczy znanych, lecz podejmuje trud stawiania nowych
hipotez i rozwijania nowych metod. Jej celem jest opis i interpretacja interakcji zachodzących
w pewnej społeczności z uży
Wprowadzenie
ciem prostych pojęć i modeli teorii gier. Pragnąłem jednak napisać tę książkę tak, aby
inteligentny czytelnik, również nie zainteresowany teorią gier, mógł ją przeczytać ze
zrozumieniem, opuszczając co najwyżej fragmenty dotyczące modeli formalnych. Ponadto
chciałem dać wykładowcy stosowanej teorii gier, w tym sobie, serię przykładów spoza
ekonomii lub nauk politycznych, którymi mógłby wzbogacić swój wykład. Oczywiście
zachęcam cię najmocniej jak potrafię, czytelniku, abyś dał szansę teorii gier i sięgnął po
odpowiednie książki. Żadna rekomendacja podjęcia tego wyzwania intelektualnego nie może
być tu za silna dla kogoś zainteresowanego naukami społecznymi. Dodatek zawierający wstęp
do teorii gier ma na celu rozbudzić twój apetyt.
Rozdział 1 stanowi wprowadzenie do życia więziennego, a także przygotowuje czytelnika do
późniejszego, bardziej intensywnego, używania żargonu. Kolejne rozdziały analizują
konkretne kategorie interakcji więziennych i towarzyszące im sytuacje wyboru. W chwili
Wjazdu (rozdział 2) więzień staje przed pozornie banalnym problemem stanowiącym
doskonały wstęp do jego późniejszych dylematów. Podczas pierwszego kontaktu z
mieszkańcami nowej celi musi zadeklarować, do jakiej kasty należy. Najważniejszy wpływ na
Inicjację (rozdział 3) wywiera asymetria informacyjna między starymi więźniami a
świeżakiem. Asymetria ta jest wykorzystywana przez starych więźniów do testowania
świeżaka i badania jego cech charakteru. Kod (rozdział 4) i Bajera (rozdział 5) opisują
najważniejsze normy zachowania oraz konwencje językowe. Więzień, który pomyślnie
przejdzie przez testy inicjacyjne, musi opanować opisane tu zasady kodu i bajery podczas
długich nocnych sesji uniwersytetu więziennego. W Życiu codziennym (rozdział 6) więzień
posługuje się wiedzą bardziej ezoteryczną i umiejętnościami trudniejszymi do nauczenia się w
ramach wykładu. Gra przeciw swoim kolegom o pozycję w celi, handluje, zabiega o dostęp
do dóbr materialnych i rozrywki, walczy z agresorami. Kiedy szuka Seksu, flirtu, miłości
(rozdział 7), jego chłodna kalkulacja zostaje poddana najpoważniejszej próbie. Zaspokajając
potrzeby erotyczne, wykazuje zadziwiającą pomysłowość. Aby uniknąć zagrożeń
nieokiełznanej masturbacji, może się zobowiązać do czasowego celibatu. Niedomaganie stra
Wprowadzenie
tegiczne (rozdział 8) wymaga od więźnia największej determinacji. Trudne decyzje
podejmuje zazwyczaj samotnie. Wybiera cierpienie, gdy nie widzi innej skutecznej drogi do
osiągnięcia swoich ważnych celów. Kiedy przychodzi czas na Wyjazd (rozdział 9), musi
szybko stawić czoła szokowi nieoczekiwanego uwolnienia i uniknąć czułego pożegnania
koleżków. Postscriptum opisuje warianty i ewolucję subkultury grypsowania. Dodatek
przedstawia w wielkim skrócie elementarną terminologię teorii gier. Nie stanowi on jednak
substytutu porządnego kursu podstaw teorii gier.
W książce stosuję rozmaite konwencje. Pisząc o własnych doświadczeniach, używam czasem
swojej więziennej ksywy „Student". Konwencja ta podkreśla chęć posłużenia się osobistymi

background image

doświadczeniami raczej jako wartościowym źródłem danych niż punktem wyjścia do refleksji
lub spekulacji egzystencjalnej. Źródło pochodzenia wykorzystywanego materiału jest
identyfikowane jako „cela n", gdzie n jest liczbą całkowitą między 1 a 13 przyporządkowaną
jednej z cel wymienionych w tabeli 1. Niemal wszyscy więźniowie opisani w książce są
mężczyznami. Kobiety przebywają zazwyczaj w osobnych zakładach i stanowią małą część
populacji więźniów w Polsce. Ich kod zachowań podobno przypomina grypsowanie, jest
jednak mniej skomplikowany, a sankcje łagodniejsze.
Zmiany wprowadzone do wydania polskiego
Książkę napisałem pierwotnie po angielsku, języku współczesnej akademii. Pisanie po
angielsku skazało mnie na katorgę stworzenia równoległego do mainstream English żargonu
reprezentującego relację, w jakiej do polszczyzny pozostaje język więzienny grypsujących,
bajera. Ze względu na przewidywane kłopoty z terminologią więzienną i terminologią z
zakresu teorii gier sam podjąłem mozół tłumaczenia książki na polski. Powrót do języka
polskiego dał mi szansę włączenia terminologii nieprzetłumaczalnej na angielski, opisu gierek
językowych i swobodnego stosowania bajery. Nie chciałem pisać wyłącznie bajerą, aby cię,
czytelniku, nie zamęczyć. Jeśli jednak chcesz przeczytać moją książkę, nie unikniesz
nauczenia się podstaw
Wprowadzenie
żargonu więziennego. Pomoże ci w tym Słownik podstaw bajery, który zawiera terminy
najczęściej spotykane lub najważniejsze. Starałem się też nie kaleczyć bajery. Unikałem
zatem pewnych słów, które choć zabrzmiałyby niewinnie w uszach czytelnika, są zabronione
przez bajerę. Zamiast napisać, że ktoś miał szczęście, używałem wyrażenia typu uśmiechnął
się do niego łos. Dlaczego powiedzenie, że ktoś miał szczęście jest niedozwolone?!
Wszystkiego dowiesz się w odpowiednim momencie.
Oprócz rozszerzenia wątków językowych w wersji polskiej pojawiły się też inne zmiany.
Dodałem sporo komentarzy porównujących stan subkultury w roku 1985 z latami
późniejszymi. Usunąłem opis elementarnych faktów, których celem było wprowadzenie
czytelnika spoza Polski w klimat peerelowski. Usunąłem również część Dodatku traktującą o
niestandardowej reprezentacji gier, adresowaną do naukowców studiujących teorię gier.
Wreszcie, pozmieniałem co nieco tu i ówdzie. Każdy autor chciałby swoje wydane już książki
napisać inaczej, i ja nie jestem wyjątkiem.
Przypominam to, co napisałem w przypisie 1: wyrazy bajery wprowadzane po raz pierwszy
lub przypomniane po dłuższym czasie zostały wyróżnione pismem pogrubionym. Jeśli
czytelnik chciałby szybko sprawdzić znaczenie danego słowa, może zajrzeć do Słownika
podstaw bajery umieszczonego na końcu książki. Przewertowanie całego słownika przed
rozpoczęciem czytania może być niezłą strategią poprawiającą rozumienie tekstu.
Ostatnią sprawą do wyjaśnienia pozostaje podtytuł, a szczególnie słowo „tragikomedia". W
Polsce, którą nieprzychylna geopolityka skazała w XX wieku na rolę Hioba narodów, jest
wielu byłych więźniów politycznych i wiele relacji z uwięzienia, lecz nieczęsto znajdziemy w
nich wątki komediowe. Zamiast wyjaśnień, niech w klimat mojej opowieści wprowadzi cię,
czytelniku, poniższa historyjka.
Pewnego dnia przeniesiono mnie do celi intensywnej terapii szpitala więziennego na
Rakowieckiej. Jeden z nowych koleżków wracał do zdrowia po niedawnej operacji. W jej
trakcie wydobyto mu z żołądka dwa kilogramy zardzewiałego żelastwa. Umarł po kilku
tygodniach wskutek połknięcia sprężyny z łóżka. Drugiego odcięto z linki samobójczej
sekundy przed
Wprowadzenie
nieuchronną śmiercią. Został częściowo sparaliżowany. Trzeci, poważnie chory na ostre
zapalenie trzustki, według dobrze poinformowanego strażnika był już przeznaczony „na
straty". Nieszczęśnicy ci usiłowali zainteresować lekarzy swoimi symptomami, strategicznie

background image

krzyczeli w środku nocy z bólu lub udawali brak apetytu, pożyczając ukradkiem jedzenie ode
mnie.
W niedzielę rano, tuż przed porą transmisji radiowej mszy, poprosiłem strażnika o pożyczenie
odbiornika. Słuchanie mszy w więzieniu może przynieść ulgę nawet największym
grzesznikom i ateistom. W normalnych celach można jej zazwyczaj słuchać przez więzienną
betoniarę. W naszej celi nie było jednak betoniary. Poczciwy strażnik z pewnym wahaniem
przyjrzał się czterem ledwo żywym kościotrupom, westchnął i się zgodził. Odłączył swoje
wielkie pudło i wniósł nam je do celi „na dwie godziny". Podłączyłem co trzeba i zapytałem
koleżków: „Czy chcecie słuchać mszy?". „A rób, co chcesz", usłyszałem, „kogo to obchodzi".
Wówczas szybko złapałem Radio Wolna Europa. Moi kumple, cali w gipsie i bandażach, byli
zachwyceni. Śmiali się tak głośno, że zacząłem bać się o ich chore żołądki i pooperacyjne
szwy. Przez dwie godziny pękaliśmy ze śmiechu i słuchaliśmy wieści z wolnego świata.
W tej książce ludzie cierpią, umierają, walczą ze sobą, oszukują się wzajemnie, obrzucają
plugawymi wyzwiskami, uprawiają brutalny seks i zamieniają życie innych w piekło. I śmieją
się przy tym do rozpuku. Włączenie ich humoru do książki nie czyni jej mniej poważną.
Śmiech nie unicestwia cierpienia towarzyszącego utracie wolności. Śmiech nie rozgrzesza
więźniów z ich win. Jedynie czyni ich życie znośniejszym. Ratuje przed stoczeniem w otchłań
rozpaczy.
Rozdział 1
Zycie w więzieniu
„Zamknąć i klucz wyrzucić", wzdychają ciężko tysiące strażników więziennych, pielęgniarek,
policjantów i prokuratorów. W rzeczy samej, ich pobożne życzenie wyraża naczelną zasadę
organizacji aresztów lat osiemdziesiątych. Można jeszcze dodać: „Upchnąć do ostatniego
centymetra kwadratowego i dać im się pozabijać", a opis będzie pełny. Słaba kontrola
administracyjna, brak przestrzeni i silna subkultura grypsowania są najważniejszymi
charakterystykami polskich więzień. Osadzonych upycha się do małych cel, zostawia samym
sobie i pozwala rządzić wedle własnych reguł. Są zamknięci, a klucz został wyrzucony.
Naszą odyseję przez labirynty więzień i aresztów rozpoczyna krótki przegląd ograniczeń,
które nakłada się na więźniów. Ograniczenia te określają środowisko „surowych warunków
społecznych" (zob. Sykes 1999) lub „dolegliwości uwięzienia" (zob. Sykes, Messinger 1960),
na które więźniowie reagują i do których się przystosowują, a także definiują ramy
rozgrywanych gier więziennych.
Ograniczenia życia więziennego można podzielić na trzy szerokie kategorie. Ograniczenia
materialne to fizyczna struktura więzienia oraz względna dostępność dóbr. System
administracyjny definiuje zaś prawa i obowiązki więźniów oraz organizuje ich czas.
Wewnętrzne normy zachowania więźniów tworzą subkulturę. Wszystkie wymienione
ograniczenia determinują strategie dostępne więźniom w ich typowych, powtarzalnych
interakcjach, ich oczekiwania i wypłaty.
Rozdział 1
Ograniczenia materialne
Architektura i organizacja zakładów karnych oraz aresztów śledczych
Witamy w lochach polskiego aresztu u schyłku komunizmu. Oficjalna liczba więźniów we
wszystkich dwustu dwóch zakładach karnych i aresztach wynosi nieco ponad sto tysięcy.
Bardziej wiarygodne szacunki podziemnej Solidarności pracowników penitencjarnych
oceniały ją na dwieście tysięcy. Oznacza to, że w PRL-u na sto tysięcy mieszkańców mogło
przypadać nawet pięciuset więźniów. Stawia to PRL w jednym szeregu z krajami o
najwyższej punitywności: ojczyzną światowego proletariatu i ojczyzną światowego
kapitalizmu. Co czwarty polski mężczyzna siedział, siedzi lub będzie siedział1.
Około jednej trzeciej więźniów przebywa w aresztach. Siedzący tam aresztanci czekają na
proces, podczas gdy skazani trafiają do zakładów karnych. Mimo że oficjalnym określeniem

background image

aresztanta jest raczej „tymczasowo aresztowany", a nie „więzień", może on przesiedzieć
nawet cały swój wyrok w areszcie. Spotkany przeze mnie rekordzista był „tymczasowo
aresztowany" przez cztery i pół roku.
Areszty i zakłady karne, dwa interesujące nas typy zakładów penitencjarnych, są do pewnego
stopnia rozdzielone i różnią się definicjami praw i obowiązków więźniów. Aresztanci częściej
niż skazani noszą ciuchy wolnościowe. Przede wszystkim jednak podlegają ściślejszej izolacji
zapobiegającej wymianie informacji z domniemanymi wspólnikami. Rzadziej otrzymują
zgodę na pracę lub naukę. Tak więc aresztanci spędzają więcej czasu wewnątrz cel niż
skazani. Praca lub nauka wiąże więźnia ze światem zewnętrznym, osłabia deprywację,
pomaga zorganizować im czas i ułatwia dostęp do dóbr. Interakcje w areszcie są bardziej
intensywne niż rozwodnione życie typowego osadzo
1 Według niektórych źródeł (zob. Mums 1985a; Postępowanie z więźniami w latach
1989-2002 2003) w roku 1985 było 110182 więźniów. Oficjalne dane peerelowskich władz
więziennictwa różniły się w zależności od ich przeznaczenia. Na przykład oficjalnie
podawana liczba więźniów w roku 1980 wynosiła 105 509. Tajna notatka kolportowana
między sędziami penitencjarnymi podwyższała jednak tę liczbę do ponad 138000.
Manipulowanie statystykami polegało na różnym definiowaniu określenia „więzień". Często
tymczasowo aresztowani i inni byli wykluczani z danych oficjalnych (zob. Mums 1985a).
Życie w więzieniu
nego. Stawka w grze aresztanta jest również wyższa. Długość wyroku, a nawet szansa na
natychmiastowe zwolnienie zależy bezpośrednio od jego działań podjętych podczas
przesłuchania i rozprawy sądowej, umiejętnego zasymulowania choroby i zdolności
zidentyfikowania kapusia.
Pomimo różnic areszty i zakłady karne są podobnie zorganizowane i dość ściśle
zintegrowane. W tej samej celi siedzą czasem zarówno skazani, jak i tymczasowo
aresztowani. W szpitalach więziennych nie bierze się pod uwagę obu tych kategorii. Jeśli
zaznaczenie różnic między aresztem a zakładem karnym nie będzie istotne, będę używał
ogólniejszych terminów „więzień" i „więzienie".
Typowe więzienie otacza pięcio-, sześciometrowy mur. Składa się na nie kilka dwu- lub
trzypiętrowych pawilonów, stanowiących czasem oddziały więzienia. Typowy pawilon
mieści od trzydziestu do stu cel i rzadko używaną świetlicę. W osobnych budynkach znajdują
się sale odwiedzin i magazyny. Poza udynkami są umieszczone spacerniaki, małe i zazwyczaj
wybetonowane kwadratowe lub trójkątne place spacerowe. Kilka wyspecjalizowanych
jednostek świadczy usługi albo produkuje dobra na wewnętrzne potrzeby więzienia. Należą
do nich pralnia, szwalnia, kuchnia, lokalny radiowęzeł i biblioteka. Ponieważ chleb jest
podstawowym składnikiem menu, często można na terenie więzienia znaleźć piekarnię, a
także zakład produkcyjny wymagający pracy manualnej, szkołę czy też szpital.
Areszt śledczy przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie, gdzie spędziłem cztery z pięciu
miesięcy aresztowania, był jednym z największych więzień w Polsce. W jego skład
wchodziły trzy zwykłe pawilony i jeden przeznaczony dla więźniów politycznych lub
ważniejszych gospodarczych. Mieściły się tu wszystkie podstawowe jednostki usługowe oraz
zakład poligraficzny (w tej właśnie więziennej drukarni, zanim jeszcze zostałem aresztowany,
moje podziemne wydawnictwo STOP wydrukowało kilka książek). Szpital więzienny dzielił
się na oddziały chirurgiczny, wewnętrzny i psychiatryczny. Około dwustu cel zamieszkiwało
mniej więcej tysiąc ośmiuset więźniów, zarówno skazanych, jak i tymczasowo
aresztowanych. Mniej niż stu z nich stanowiły kobiety. Więzienie w Siedlcach, gdzie autor
ilustracji, Mirek Andrzejewski, spędził część z szesnastu miesięcy
Rozdział 1
swojej odsiadki jako więzień polityczny w roku 1985, było zorganizowane podobnie. Było
również podobnej wielkości (zob. rysunek 1).

background image

ul. Świerczewskiego
rysunek l. Więzienie w Siedlcach w latach osiemdziesiątych. 1 - dziedziniec więzienny; 2 -
administracja (przyjęcia nowych więźniów, spotkania z rodziną, zwolnienia i przepustki); 3 -
pawilon dla skazanych; 4 -pawilon dla skazanych i tymczasowo aresztowanych; 5 - szpital
więzienny; 6 - więzienny zakład produkcyjny; 7 - szkoła przywięzienna; 8 - piekarnia; 9
-magazyn; 10 - przechowalnia; 11 - bramy; 12 - wieżyczki obserwacyjne; 13 -spacerniaki; 14
- główne wejście; 15 - parkingi dla strażników; 16 - karetka więzienna; 17 - mury; 18 - drogi
wewnętrzne; 19 - trawniki i klomby kwiatowe; 20 - wejście do pawilonu dla skazanych; 21 -
studnia; 22 - garaże. Obszar więzienia ma wymiary mniej więcej 150 na 130 m. Nazwy ulic
zostały zmienione po 1989 r. Rysunek Mirka Andrzejewskiego wykonany w 2003 r.
Przestrzeń
Bodaj najbardziej charakterystyczną cechą polskiego więzienia jest brak przestrzeni. Typowa
cela w stosunkowo przyzwoicie
Życie w więzieniu
24
wyposażonych aresztach śledczych na Rakowieckiej i na Białołęce jest mała. Jej
powierzchnia wynosi 8-14,5 m2, a wysokość 2,5 m. Zamieszkuje ją od sześciu do dziewięciu
lokatorów. Mniej liczne, wielkie cele, zwane stodołami, mają powierzchnię 50-60 m2 i
goszczą 40-50 więźniów. Powyższe liczby oznaczają, że na więźnia przypada 1-1,5 m2
podłogi oraz 3-4 m3 powietrza, włączając w to powierzchnię i przestrzeń zajmowane przez
umeblowanie. Cele w aresztach są szczególnie zatłoczone. W szpitalach więziennych
powierzchnia i przestrzeń przypadające na jednego więźnia są od dwóch do trzech razy
większe.
Do typowej celi wchodzi się przez masywną metalową klapę. Tuż obok klapy znajduje się
rzadko używany przycisk, którym można - przynajmniej teoretycznie - przywołać strażnika.
Naciśnięcie go zapala lampkę nad drzwiami celi oraz u oddziałowego na dyżurce. Naprzeciw
klapy znajduje się zazwyczaj okno chronione przez grube żelazne kraty tygrysówy. Później
nazwą tą zaczęto określać całą, również mocno zabezpieczoną celę przejściową2.
Umieszczona na zewnątrz okna blinda - tafla mlecznego szkła z zatopioną stalową siatką -
blokuje widok. Często okno zawiera dodatkowe warstwy sieci i krat (zob. rysunek 2).
Pojedyncza brudna żarówka w suficie rzuca przyćmione światło na dwa lub trzy szare
dwupiętrowe koja, umieszczone zazwyczaj po bokach celi. Szary kolor dominuje. Koce,
ubrania, ściany, klapa, podłoga, wewnętrzne korytarze na oddziałach są szare. Zycie pod celą
skupia się w wąskim przejściu oddzielającym koja, zwanym Marszałkowską3. W skład
umeblowania wchodzą ponadto drewniany blat (stół), trzy lub cztery fikoły (stołki) i wisząca
półka na naczynia. Sianka, czyli materki pechowców nie posiadających własnych łóżek, są
podczas dnia skitrane pod kojami. W ubikacji okupującej jeden z rogów celi blisko klapy
znajduje się zlew z kranem. Zasłonka jest często oznaką przepychu.
Muszlę klozetową, jeden z najważniejszych obiektów w celi, powszechnie nazywa się
jaruzelem. Nazwa ta unieśmiertelnia
2 Kamil Miszewski, e-mail do autora.
3 W więzieniach amerykańskich, takich jak Alcatraz, główne korytarze na oddziałach często
noszą nazwę „Broadway".
Rozdział 1

Rysunek 2. Warstwy okna więziennego.
Strzałki wskazują orientację okna (lipa): A - do wewnątrz celi; B - na zewnątrz celi.
Oznaczenia: 1 - kraty wewnątrz celi; 2 - okno; 3 - kraty zewnętrzne (ty-grysówa); 4 -

background image

metalowa siatka; 5 - mleczne szkło z zatopioną siatką (blinda). Rysunek Mirka
Andrzejewskiego wykonany w więzieniu w Siedlcach w 1985 r.
generała Wojciecha Jaruzelskiego, w 1985 roku pierwszego sekretarza KC PZPR. Porządny
jaruzel i woda bieżąca są jednak w wielu celach nieosiągalnym luksusem. Więzienia nie
posiadające kanalizacji oferują potrzebującym zamiast jaruzela przenośne naczynie zwane
bombą, lub, od imienia generała Jaruzelskiego, wojtkiem albo po prostu generałem.
Kolejnym ważnym obiektem w celi jest Orwellowski głośnik, betoniara, przymocowany nad
klapą. Betoniara jest włączana centralnie o 6.00 i wyłączana o 21.00, z czterogodzinną
przerwą około południa. W niektórych celach więźniowie mogą do woli głośnik włączać i
wyłączać. W innych ich uszy stają się zakładnikami gustu więziennych didżejów. Program
radiowęzła więziennego zawiera losowo następującą po sobie mieszankę oficjalnych
programów radiowych, peerelowskiej nowomowy resocjalizacyjnej oraz perwersyjnie
dobranych przebojów. Nieświadomi swej roli polscy piosenkarze starają się przekonać
słuchaczy o tym Jak dobrze wstać skoro świt i że Oprócz błękitnego nieba nic mi więcej nie
potrzeba. David Bowie melancholijnie przypomina, że This is not America (zob. rysunki 3 i
4).
Rodzaj posiadanego legowiska i jego odległość od jaruzela -im dalej, tym lepiej - są
skorelowane ze statusem więźnia. Po-
Zycie w więzieniu

Rysunek 3. Cela w więzieniu w Siedlcach. Widok z lotu ptaka.
Rysunek Mirka Andrzejewskiego wykonany w więzieniu w Siedlcach w 1985 r.

Rysunek 4. Cela w więzieniu w Siedlcach. Rzut poziomy.
Rysunek Mirka Andrzejewskiego wykonany w więzieniu w Siedlcach w 1985 r.
mijając jaruzela, miejsce zarezerwowane dla najniższego w hierarchii cwela, najmniej
atrakcyjne jest sianko, znacznie lepsze jest dolne kojo, a odrobinę lepsze od tego ostatniego
kojo górne. Najwyższy poziom łóżek jest jednak mniej atrakcyjny podczas
Rozdział 1
gorącego lata, kiedy powietrze pod sufitem jest najbardziej rozgrzane. Jeśli do celi z siankami
trafiał nowy więzień o wysokim statusie, można było mieć pewność, że wcześniej czy później
postara się odebrać posłanie jednemu z mniej prominentnych właścicieli łóżka4.
Otumaniony hałasem i brakiem powietrza więzień może nabrać ochoty na dwa tygodnie
oddechu od klaustrofobicznej celki w izolatce. Jest to jedna z cięższych kar, na które może
skazać go administracja. Izolatki są jednak mniejsze i urządzone tak, że nawet Spartanin
uznałby ich umeblowanie za skromne. Nie znajdziesz tu betoniary, bieżącej wody, światła,
nie wychodzi się stąd na spacer. Wolno mieć jedynie kilka przedmiotów najbardziej
osobistego użytku. Głównym meblem jest betonowy blok, nazywany ze względu na
przypisaną mu funkcję twardym łożem. Wystrój uzupełniają drewniana decha imitująca
materac, drewniana poduszka, betonowy blat i fikoł. Wszystkie meble są przytwierdzone do
podłogi. Zamiast przyjaznego jaruzela, z podłogi zionie potężna rura. Nic dziwnego, że
alternatywną nazwą izolatki jest twarde lub twarde łoże.
W niektórych więzieniach kara może być jeszcze surowsza. Szczególnie niepokorny więzień
może trafić na weekendowy oklep do termosa, izolatki wybitej materiałem dźwiękoszczel
4W latach pięćdziesiątych atrakcyjność przypisywana różnym miejscom spoczynku była
podobna i miała większe znaczenie. Jak pisze Roman Wojciechowski (1981: 138):
„Hierarchię towarzysko-prestiżową celi wyznaczała bezbłędnie odległość legowiska od kibli.
Dwa górne łóżka (najbliżej okna) zajmował celowy z zastępcami. Dwa dolne Hitler i dwóch
złodziei w myckach. Ja spałem z sześcioma gorylami przy łóżkach - trzech ludzi na dwóch
siennikach. Łóżka plus nasze sienniki zajmowały ponad połowę powierzchni celi

background image

przeznaczonej do spania. Ostatni rząd, który dotykał nogami kibli - parowy i krnąbrne chamy
- spał na gołej podłodze. Dwa sienniki służyły im za poduszkę. Oni mogli się przekręcać na
drugi bok tylko wszyscy razem. Cały rząd jednocześnie. Za nimi, na kiblu siedział samotnie
czterdziestolatek [obwołany najniższym w hierarchii «kurwą i kapustą»], w gaciach i
koszuli". W latach siedemdziesiątych górne kojo było wciąż uważane za lepsze (zob.
Szaszkiewicz 1997: 48) ze względu na niechęć grypsujących do spania „pod" kimś. W latach
osiemdziesiątych znaczenie przypisywane poziomowi zajmowanego łóżka zmalało. Mimo
nieposiadania wysokiego statusu zdarzyło mi się dwukrotnie zajmować w celach najwyższe
piętra. Natomiast w okolicach roku 2000 atrakcyjność dolnej i górnej koi uległa odwróceniu.
Górną półę postrzegano jako mniej wygodną (Miszewski, e-mail do autora).
Życie w więzieniu
27
nym, nazywanej też dźwiękami. Może tam również trafić na oklep profilaktyczny lub
pożegnalny, tuż przed transportem do innego więzienia. Wówczas w jego aktach znajdzie się
niemożliwa do zweryfikowania informacja, że został pobity przez współwięźniów. Może też
zostać unieruchomiony na dzień czy dwa w pasach, na drewnianym łóżku wyposażonym w
komplet pasów, którymi zapina się nogi, tułów i ramiona. Po kilku godzinach traci kontrolę
nad oddawaniem kału i moczu. Wkrótce traci również przytomność.
Ograniczenia przestrzeni wymagają starannej kontroli ruchów i optymalnego wykorzystania
pionu i poziomu. W większości cel przemieszczaniem ciała rządzą ścisłe reguły. Zamiar
zsunięcia się z górnego piętra koja musi zostać oznajmiony okrzykiem „przesuwka!", a ruch
poziomy jest racjonowany. Czasem więźniowie „wychodzą na spacer" po Marszałkowskiej.
Spacer ogranicza się do sekwencji: trzy kroki, obrót, trzy kroki, obrót. Nieparzysta liczba
kroków zmusza do naprzemiennych zwrotów w prawo i w lewo. Chroni to przed zawrotem
głowy, który szybko i nieuchronnie pojawia się z czterema krokami. W większych celach
spacer może składać się z pięciu lub -trudno w to uwierzyć! - nawet siedmiu kroków.
Więźniowie ściśle koordynują swoje ruchy i wyruszają na spacer parami lub nawet trójkami.
Drugi i dalsi spacerowicze podążają w ślad za poprzednikiem w odległości 20-30
centymetrów, powtarzając wszystkie jego kroki i skręty w dokładnie tym samym momencie,
często zamaszyście i z przytupem. Taki spacer wymaga fantastycznej precyzji i jest
widowiskiem niemal równie porywającym jak pochód pierwszomajowy.
Niedobór przestrzeni znajduje odbicie w zachowaniu osadzonych. Czynności powodujące
zanieczyszczenie powietrza w celi (oddawanie gazów czy załatwianie potrzeb
fizjologicznych) podlegają regulacji i koordynacji z innymi jej mieszkańcami. Przykładowo:
zamiar oddania gazów musi zostać głośno wyrażony i można go wprowadzić w czyn dopiero
po upewnieniu się, że żaden z pozostałych więźniów w danej chwili nie szamie (nie je) i nie
dryni (nie pije). Brak świeżego powietrza powoduje ciągłe bóle głowy. Jedynie leki
uspokajające rozpuszczane szczodrze przez administrację w napojach i jedzeniu chronią
więźniów przed klaustrofobią.
Rozdział 1
Dobra i żywność
W spartańskim środowisku polskiego więzienia przedmioty osobistego użytku i inne obiekty
materialne są dobrem rzadkim. Więzień otrzymuje więzienną bieliznę osobistą, drewniaki
(glany), czapkę (kaniołkę), koszulę, prześcieradło (prze-ściółkę), ręcznik (frotę lub frotkę) i
ścierkę do naczyń (pla-terkę), koc (derę), dwa aluminiowe platery, aluminiowy ku-ban i takąż
łyżkę (wiosło). Brzeg nowego wiosła zostaje szybko zaostrzony, by służyło jako
prowizoryczny tępy nóż (kosa). Aresztant ma prawo zatrzymać spodnie (sztany), skarpetki
(smrodki), przybory toaletowe i czasem buty. Na sweter (pie-rzynkę) lub inne mniej typowe
elementy ubrania potrzeba specjalnej zgody. Można również zatrzymać kilka książek,
korespondencję osobistą i oficjalną, przybory do pisania i małą rezerwę żywnościową. Inne

background image

przedmioty osobistego użytku, w tym zegarek, obiekt najmniej w więzieniu użyteczny, oddaje
się do magazynu do czasu opuszczenia więzienia.
Więzień może mieć pieniądze jedynie na specjalnym rachunku. Dwa razy w miesiącu może
kupić na wypiskę papierosy, zapałki, cukier, sól, miód syntetyczny, pasztet drobiowy, pastę
do zębów, długopis, zeszyt w kratkę - oczywiście pod warunkiem, że dobra te są „na stanie"!
Wypiska więzienna jest prekursorem zakupów internetowych i odbywa się bez oglądania
towarów. Jedynie formularz wypełniany przez więźnia jest papierowy, a medium
pośredniczącym przy zakupach są kaj-fusi. Suma pieniędzy do wydania jest ograniczona. Za
półmie-sięczną wypiskę można kupić około czterystu papierosów o perwersyjnej nazwie
Sport. Rodzina więźnia, jeśli się nim w ogóle interesuje, z trudem może sobie pozwolić na
regularne zasilanie rachunku więźnia złotówkami. Częściej stara się wysyłać nieborakowi
rakiety, czyli paczki. Większość rakiet transportuje żywność: słoninę, smalec, czasem kawał
schabu. Prawo do paczek ubraniowych i owocowych jest nagrodą przyznawaną przez
personel resocjalizacyjny. Ponieważ typowy aresztant nie może pracować i samodzielnie
zarabiać pieniędzy, są one na jego rachunku rzadkim gościem.
Więźniowie potrafią niezwykle pomysłowo wykorzystać niewielką ilość dostępnych im
materiałów. Chleb, torebki pla
Życie w więzieniu
stikowe, karton i papier, strużyny drewniane, gazety, małe metalowe puszki, ręczniki, wkłady
do długopisu są cenionym surowcem. Te i inne dobra zostają przetworzone w ramach czaso- i
pracochłonnych więziennych technologii obróbki na kości i karty do gry, zabawki i pamiątki
więzienne (fajans), proste narzędzia, lampy margarynowe, przybory do tatuowania
(dziargania), grzały do zajeżdżania czajury, a nawet prymitywne patelnie elektryczne.
Nielegalny handel kwitnie. Do najbardziej wartościowych produktów należą herbata, żyletki
(mojki), szlugi i kosy. Poza papierosami posiadanie wszystkich wymienionych dóbr było w
1985 roku zakazane.
Więzień ma prawo do trzech posiłków dziennie. Głównym punktem jego dziennego menu jest
bochenek ważącego sześćset gramów białego chleba, pokrojonego prawie do końca w kuchni
na dwu-, trzycentymetrowe pajdy, trzymające się razem tylko nie przekrojoną dolną skórką.
Na śniadanie otrzymuje pięć dekagramów margaryny, pół litra kawy zbożowej,
mikroskopijny kawałeczek żółtego sera oraz łyżkę marmolady lub wielkiego peerelowskiego
wynalazku, syntetycznego miodu, który nie wygląda jak miód, nie pachnie jak miód ani nie
smakuje jak miód. Na śniadanie można też czasem otrzymać litr owsianki. Na obiad,
serwowany w południe, dostaje się czasem litr chudej zupy (litraż) lub, częściej, źle obrane
ziemniaki z buraczkami okraszone cienkim sosem mięsnym. Ostatnim posiłkiem jest kolacja.
Różni się tym od śniadania, że rzadko dostaje się owsiankę.
W końcu marca 1981 roku przeciętną wartość dziennej racji żywnościowej polskiego więźnia
szacowano na 17,30 zł, tylko odrobinę poniżej wartości dziennej racji psa więziennego,
wynoszącej 18,00 zł. Chory więzień wygrywał jednak z łatwością z psem więziennym z
dziennym menu wartym 23,30 zł. Jego dieta, oprócz standardowych pozycji, zawierała pół
litra mleka, pasemko mięsa i listek sałaty. Dzienna dawka kalorii wynosiła oficjalnie około
1800 dla więźnia nie pracującego i około 2000 dla więźnia pracującego (zob. Mums 1985b).
Liczby te należy pomniejszyć o 10-20%, rozkradane przez personel, często z pomocą
więźniów pracujących w kuchni. Paczki żywnościowe od rodziny stanowiły najbardziej
apetyczną część więziennego menu.
Rozdział 1
Ograniczenia administracyjne
Interakcje z personełem
W polskich więzieniach późnego PRL-u wpływ administracji na życie pod celką był
mniejszy, niż sugeruje obfita literatura omawiająca instytucje totalne (zob. Goffman 1961).

background image

Niedobory personelu i permanentne kłopoty finansowe doprowadziły do sytuacji, w której
administracja więzienna celowo ograniczała swoją aktywność. Jej głównym celem było
zapobieganie poważniejszym urazom, mogącym wyniknąć z gier i konfliktów więźniów, oraz
utrzymanie bezpieczeństwa. Typową postawą personelu była apatia.
Administracja więzienna była zorganizowana w cztery podstawowe działy: ochrony,
resocjalizacji, zarządzania i służby zdrowia. Więzień rzadko miał do czynienia z
zarządzającymi więzieniem i sporadycznie odwiedzał gabinet lekarski. Przywileju poznania
dentysty dostępowali tylko nieliczni szczęśliwcy. Typowy więzień najczęściej wchodził w
interakcje z ochroną, czyli ze strażnikami. Drugą najczęściej spotykaną przezeń osobą był
wychowek (wychowawca więzienny) z działu resocjalizacji.
Więźniowie oficjalnie tytułują strażnika wodzem, wodzu-niem, dowódcą lub panem
oddziałowym. Między sobą nazywają go gadem, gadziną, kluczem, czerwonym pająkiem lub
po prostu kurwą. Niemal wszyscy strażnicy są mężczyznami. Do ich obowiązków należy
eskortowanie więźniów poza celę, głównie na spacer, prowadzenie do doktora lub na
patrzonko (widzenie) z rodziną, a także monitorowanie stanu celi poprzez poranne i
wieczorne apele, asystowanie przy wydawaniu posiłków i innych dóbr w celi oraz
przeprowadzanie kipiszu, czyli rutynowego lub karnego przeszukania celi lub więźniów.
Strażnik może również napisać raport, którego skutkiem jest wymierzenie kary. Lista
najbardziej typowych wykroczeń mogących prowadzić do raportu obejmuje:
• siedzenie lub leżenie na łóżkach między 6.00 a 18.00;
• nielegalne komunikowanie się z więźniami z innych cel przez okno lub w inny sposób;
• podłączanie się do obwodu elektrycznego dostarczającego prąd do żarówki w celu
przygotowania czajury;
Życie w więzieniu
• tatuowanie siebie lub innych więźniów;
• posiadanie zabronionych przedmiotów, takich jak nóż, żyletka, narzędzia do tatuażu albo
parzenia czajury, pieniądze, złote łańcuszki, narkotyki czy zdjęcia pornograficzne;
• wnoszenie do celi lub wynoszenie z celi zabronionych przedmiotów lub grypsów;
• zapisywanie się z nudów albo dla żartu na wizytę do lekarza;
• aroganckie zachowanie lub odmowa spełnienia poleceń personelu;
• samookaleczanie się czy też podejmowanie prób samookaleczenia, a także pomoc innym
więźniom w samookaleczaniu się.
Zadaniem wychowka, najczęściej mężczyzny, jest resocjalizacja więźnia. Typowy wychowek
pracuje jednak ze stoma albo dwustoma wychowankami. Ogranicza zatem z konieczności
swoją aktywność do odwiedzania cel raz w miesiącu, odbywania rozmów z nowymi
więźniami i wypełniania stosownych druków. Raz w tygodniu więzień może zgłosić wniosek
o widzenie z wychowkiem. Najważniejszym elementem pracy wychowka jest dawanie nagród
i kar. Władzę tę dzieli do pewnego stopnia ze strażnikami i naczelnikiem. Najczęstsze kary w
areszcie to twarde łoże i zawieszenie rozmaitych praw: do spaceru, zakupów przez wypiskę,
patrzonek z rodziną, wypożyczania książek z biblioteki lub otrzymywania paczek. Znacznie
rzadziej wynikiem kary może być zmniejszenie racji żywnościowej. W nagrodę więzień może
otrzymać zawieszenie nałożonej uprzednio kary lub dodatkowy talon uprawniający do
otrzymania paczki od rodziny.
Kiedy więzień chce zawiadomić zarząd więzienia albo aparat ścigania o ważnych dlań
sprawach, pisze list do naczelnika, prokuratora czy śledczego. W typowej petycji prosi o
ekstra talon, dodatkową wizytę rodziny lub zawieszenie tymczasowego aresztowania. Bardzo
rzadko jego prośba zostaje spełniona. W typowej odpowiedzi na list uprzejmie informuje się
go, że nie znaleziono powodów mogących uzasadnić pozytywne rozpatrzenie prośby.
Inne interakcje więźnia z personelem są rzadkie, szczególnie w areszcie. Naczelnik albo jego
zastępca odwiedza cele raz na kilka miesięcy. Od czasu do czasu więźnia bada pobieżnie

background image

Rozdział 1
lekarz czy pielęgniarka. Przestrzegania praw człowieka nie ma kto nadzorować, bowiem
chętni do takiej działalności zaraz sami trafiają do więzienia.
Czas
Typowy dzień polskiego aresztanta może wyglądać następująco:
6.00: pobudka; włączenie światła; betoniara zaczyna buczeć; po kilku minutach następuje
wniesienie kostki, czyli poskładanych ubrań wystawionych za klapę poprzedniego dnia
wieczorem;
6.20: apel poranny; więźniowie ustawiają się w szeregu; celowy -funkcja bez specjalnego
znaczenia - melduje stan celi i zgłasza strażnikowi wszystkie ważne wydarzenia, które miały
miejsce od poprzedniego apelu; więźniowie korzystają z jaruzela, myją się i ścielą łóżka w
zgodzie z lokalnymi regulacjami;
między 7.00 a 8.00: śniadanie; korytarzowi (więźniowie obsługujący cele) przywożą pod
klapę batorego (kocioł na kółkach) z kawą, mlekiem, margaryną, marmoladą i tanim serem;
więźniowie formują kolejkę i otrzymują swoje porcje przez karmnik (małe okienko w klapie)
lub przez uchyloną klapę;
między śniadaniem a obiadem: spacer; w normalnych celach czas spaceru wynosi od
dwudziestu do dwudziestu pięciu minut; grupa dziesięciu do dwudziestu więźniów wychodzi
na wielo-boczny spacerniak - wybetonowany dziedziniec o powierzchni 50-100 m2; siedzenie
jest zabronione; wymaga się utrzymywania ciągłego ruchu, zazwyczaj w parach;
kilkumetrowa ściana otaczająca spacerniak jest pokryta więzienną prozą, poezją i rysunkiem,
inspirowanymi motywami waginy i penisa, szybko nanoszonymi w momencie nieuwagi
znudzonego strażnika;
11.00: betoniara przerywa nadawanie;
między 12.00 a 14.00: obiad; po obiedzie więźniowie otrzymują lekarstwa, chleb na kolację i
śniadanie następnego dnia, a także, jeśli uśmiechnie się do nich los, egzemplarz „Trybuny
Ludu";
15:00: betoniara wznawia nadawanie;
między 16.00 a 18.00: kolacja; na kilka godzin zostaje włączone światło, zazwyczaj do 20.30;
między 18.00 a 18.30: wieczorny apel i składanie kostki; więźniowie zostają w samych
kalesonach i podkoszulkach; siedzenie lub leżenie na łóżkach jest dozwolone;
21.00: dzwonek oznajmiający capstrzyk; betoniara przestaje nadawać.
Zycie w więzieniu
Do wydarzeń powtarzających się w rytmie tygodniowym należy wyjście do łaźni i zmiana
bielizny osobistej, odwiedziny fryzjera (posiadanie żyletki lub tym bardziej brzytwy jest w
celi zabronione) oraz możliwość zapisania się na wizytę u lekarza. W szczęśliwym tygodniu
bibliotekarz kursujący z wózkiem książek po korytarzu może zaoferować porywającą
stalinowską powieść o amerykańskich szpiegach, którzy usiłowali dokonać sabotażu w
komunistycznej odlewni stali albo krótki kurs filozofii marksistowskiej. Raz w tygodniu
więźniowie otrzymują gorącą wodę i środki czystości do szorowania celi. W niektórych
zakładach karnych mogą również uczęszczać na mszę odbywającą się poza celą. Wszyscy
więźniowie, cudownie nawróceni, stają się niezwykle pobożni i nigdy nie opuszczają
nabożeństw. W aresztach msza jest zazwyczaj transmitowana przez betoniarę w niedzielę
rano. Rzadko kto jej słucha.
Inne wydarzenia powtarzają się w dłuższych odcinkach czasu. Dwa razy w miesiącu można
dokonywać zakupów przez wypiskę. W areszcie nie ma ograniczeń korespondencji lub
widzeń, aczkolwiek prawo do widzenia arbitralnie przyznaje prokurator. Do pierwszego
widzenia zazwyczaj dochodzi dwa, trzy miesiące po aresztowaniu. Częstotliwość patrzonek
rośnie wraz z natarczywością rodziny aresztowanego i jest najczęściej bliska jednemu
widzeniu na miesiąc albo dwa miesiące. Talony na rakiety żywnościowe są rozdawane co

background image

miesiąc. W zakładzie karnym prawa do zakupów, spotkań z rodziną, pisania listów i
otrzymywania paczek są znacznie bardziej ograniczone niż w areszcie. Wszystkie
wymienione prawa mogą zostać zawieszone jako kara.
Sporadycznym odejściem od codziennej rutyny może być przesłuchanie lub proces.
Najczęstszymi z nieregularnych wydarzeń są kipisze, przeszukania całej celi lub
poszczególnych więźniów. Kipisz jest najważniejszym sposobem kontrolowania aktywności
więźniów, karą za aroganckie zachowanie i elementem przetargu strażników z celą. Personel
nie ma wystarczających zasobów na bardziej intensywną interakcję z więźniami.
Administracyjnie zorganizowana aktywność zajmuje w areszcie od dwóch do czterech godzin
dziennie. Pozostały czas więźniowie organizują sobie sami. Ta cecha polskiego aresztu
sprawia,
Rozdział 1
że życie pod celą toczy się względnie niezależnie od administracji.
Podczas gdy przestrzeń i podstawowe dobra są rzadkie, więzień dysponuje dużą nadwyżką
niezorganizowanego czasu. Jego dzień koncentruje się wokół głównych zajęć dostarczanych
mu przez personel - posiłków. Między posiłkami pozostaje mnóstwo czasu do zabicia.
Czytanie w typowej przepełnionej celi nie jest dobrym pomysłem ze względu na brak światła
i powietrza oraz niedostępność miejsca do siedzenia - wszak siedzenie na łóżkach w ciągu
dnia jest zabronione. Ceną za dłuższą aktywność intelektualną jest silny ból głowy. Obfitość
dostępnego czasu powoduje powstanie rynku rozrywki. Wysoko cenionymi umiejętnościami
są śpiewanie, tatuowanie, opowiadanie historii, rysowanie, a także znajomość gry w karty lub
szachy oraz biegłość w rozwiązywaniu zagadek. W konkursie opowiadania historii może
zwyciężyć opowieść o postępach nauki w dziedzinie hibernacji. Jednym z marzeń więźnia jest
zasnąć na dobre i obudzić się pół roku później. Więźniowie w depresji lub z innymi
problemami psychicznymi są bici. Tacy więźniowie często opuszczają nieprzyjazne im cele
poprzez dokonanie samookaleczeń. Wiele innych ciężarów natury psychicznej czy
materialnej nakładanych na współwięźniów, takich jak niezapowiedziane popierdywanie lub
defekacja, jest surowo karanych. Dyskretna masturbacja jest dozwolona zazwyczaj jedynie w
łóżkach po ogłoszeniu nocnej godziny policyjnej. Banalne codzienne czynności są
pieczołowicie celebrowane.
Ograniczenia subkulturowe. Podstawy grypsowania
Jeśli pominąć więźniów ze statusem tymczasowym, to znaczy świeżaków (pierwszy raz w
więzieniu) oraz nowych (posiadających pewien staż więzienny, ale nowych w danym
otoczeniu), więźniowie należą do jednej z trzech podstawowych kast: grypsujących, frajerów
i cweli. Przypisanie do kasty odbywa się wkrótce po aresztowaniu. Grypsujący, tworzący
najwyższą kastę, byli najliczniejszą grupą w aresztach w Białołęce i na Rakowieckiej.
Według moich szacunków stanowili 70-80% więźniów. W innych aresztach udział
procentowy grypsujących
Życie w więzieniu
32
w latach osiemdziesiątych był najprawdopodobniej zbliżony. W zakładach karnych proporcja
grypsujących jest zazwyczaj mniejsza.
Niemal każdy więzień może zostać grypsującym. Normy tej właśnie grupy, regulujące
zachowania za pomocą zestawu reguł, zakazów i obyczajów, stanowią najważniejszy składnik
subkultury więziennej. Normy te są podatne na interpretację i różnią się szczegółami w
różnych więzieniach, oddziałach, a nawet celach. Przede wszystkim jednak większość norm
odnosi się do grypsujących, nie zaś do frajerów i cweli. Oczekiwania grypsujących wobec
tych grup są skromniejsze i można je podsumować następująco: znaj swoje miejsce,
przestrzegaj podstawowych reguł, nie donoś, bądź użyteczny. Grypsujący posługują się

background image

tajnym językiem z szeregiem skomplikowanych regulacji i tabu. Największą obelgą jest
porównanie grypsującego do kobiety lub nazwanie go komunistą, kapusiem lub cwelem.

Frajerzy, zwani też niegrypsującymi, stanowią mniej liczną i zatomizowaną grupę okupującą
ciemniejsze kąty celi. Zastraszeni i wykorzystywani przez grypsujących, sprzątają celę i
spełniają rozmaite posługi dla wyższej kasty. Frajerzy są uważani za faktycznych lub
potencjalnych informatorów. Prawie wszyscy więźniowie nie będący grypsującymi są
frajerami, jako że ostatnia grupa - cwele - stanowi zaledwie 1-2% populacji aresztu.
Grypsujący zastępują określenie „frajer" określeniem „niegryp-sujący" wraz ze wzrostem
proporcji frajerów w populacji więziennej. W takiej sytuacji rośnie również względna pozycja
frajerów wobec grypsujących, werbalizowane stereotypy stają się przyjaźniejsze, pojawiają
się też niuanse w klasyfikowaniu frajerów, na przykład frajer „w porządku".
Cwel jest najczęściej męską prostytutką. Kiedyś zgodził się zaspokoić seksualnie
grypsującego lub, rzadziej, został zgwałcony. Czasem rytualne przecwelenie jest karą za
donoszenie administracji albo za inne poważne wykroczenie przeciw normom grypsowania.
Cwel może już nie być aktywny seksualnie, lecz jego piętno jest nieusuwalne. Zajmuje
niewielkie terytorium wokół jaruzela. Grypsujący zakładają, że każdy cwel jest potencjalnym
kapusiem. Z tego powodu normy grypsowania zabraniają im niemal wszystkich kontaktów z
cwelem, z wyjątkiem jednego - wyruchania go. Grypsujący musi przyjąć rolę
Rozdział 1
aktywną w takim stosunku homoseksualnym, cwel zaś musi pełnić rolę pasywną.
Pionowym przemieszczaniem się między kastami rządzą ścisłe reguły. Grypsujący może
zostać zdegradowany do niższej kasty wskutek wychyły, czyli złamania którejś z ważniej-
szejszych norm. W takiej sytuacji inny grypsujący ceremonialnie nakłada na niego klątwę -
wysyła go do wora - czyniąc go frajerem lub, w szczególnych przypadkach, cwelem. Powrót
frajera do roli grypsującego jest możliwy, lecz trudny. Warunkiem koniecznym jest w takim
przypadku wycofanie klątwy przez grypsującego, który ją nałożył. Często frajer czekający na
podniesienie jest zachęcany do wsparcia swych aspiracji hojnymi podarunkami. Przecwelenie,
czyli degradacja grypsującego lub frajera do roli cwela, nakłada na więźnia nieusuwalną
stygmę i jest zazwyczaj następstwem nieudanego testu przecwelania. Słowo „przecwelenie"
czasem oznacza ogólnie jakąkolwiek formę degradacji człowieka albo przedmiotu. Mobilność
społeczna między kastami jest niewielka, a etykiety frajera i cwela są trudne czy nawet
niemożliwe do usunięcia (zob. rysunek 5).
W różnych więzieniach wykształciły się inne, efemeryczne kasty, często będące efektem
przypadkowych i umiarkowanie udanych eksperymentów personelu więziennego z zakresu
inżynierii społecznej. Wśród nich festy (lub feści) i biedrony posiadali organizację i normy
podobne do grypsujących, zaś szwajcarzy usiłowali zachowywać neutralność w konfliktach
międzygrupowych. Ewentualne istnienie dodatkowych kast oraz względna liczebność
grypsujących i frajerów miały bardzo duży wpływ na formę subkultury (zob. Moczydłowski
1992). Na Białołęce i na Rakowieckiej feści i biedrony pojawili się chyba tylko w
egzotycznych opowieściach z innych więzień, a także w pewnych pobocznych normach,
zakazujących na przykład posiadania przedmiotów z wizerunkiem biedronki i powiedzonkach
rozszyfrujących złośliwie słowo „fest" jako „frajerska elita skurwionych towarzyszy".
Wewnątrz najwyższej kasty wykształca się pewne zróżnicowanie statusu i zakresu władzy. W
większości cel istnieje lokalna elita, zwana starszyzną, lub pojedynczy lider, zwany mą-
cicielem. Elita inicjuje testy charakteru, którym poddaje świe
życie w więzieniu

Rysunek 5. Relacje między najważniejszymi kastami więziennymi.

background image

Powierzchnia wieloboków odpowiada przybliżonej względnej liczebności kast w aresztach
śledczych na Białołęce i na Rakowieckiej w 1985 r. Strzałki pokazują możliwe kierunki
mobilności międzykastowej.
żaków, narzuca interpretację ich wyników w przypadku wątpliwości i czerpie korzyści
wynikające z roli rozjemcy konfliktów. Większym nierównościom zapobiegają jednak silne
normy braterstwa wśród grypsujących. Zanim grypsujący rozpoczną systematyczną
eksploatację swojego bezbronnego i bezradnego kolegi, zdegradują go wcześniej do roli
frajera.
Rozdział 2 Wjazd
„Grypsujesz?". Każdy więzień wjeżdżający do nowej celi w polskim więzieniu musi
odpowiedzieć na to podstawowe pytanie. Mógł zostać przerzucony z innej celi lub przybyć w
transporcie z innego więzienia. Może też być świeżakiem, wciąż w szoku po tym jak „oni"go
złapali. Zaraz po tym, jak strażnik wepchnie go pod celkę i zatrzaśnie za nim klapę, nowy
mieszkaniec celi staje przed pozornie trywialnym problemem decyzyjnym: musi ujawnić
tubylcom swoją przynależność kastową. Jego prosta deklaracja ma jednak zadziwiająco
głęboki wymiar strategiczny.
Typowy świeżak wie już coś o grypsowaniu i grypsujących. Mógł się o tym dowiedzieć od
litościwej duszy na dołku, w sieczkarni lub podczas transportu. Wie już, że grypsujący
stanowią najsilniejszą kastę w więzieniu i rządzą kastami niższymi: frajerami i cwelami.
Grypsujący to „twarde i sprytne" chłopaki1. Trzymają się razem na dobre i na złe. Typowy
świeżak chciałby się zatem do nich przyłączyć. Słysząc sakramentalne: „Grypsujesz?",
zazwyczaj zakłada, że pytający jest grypsującym i reprezentuje większość w celi. Zwykle ma
rację, bo w istocie większość cel jest grypsująca, czyli zdominowana przez grypsujących.
Może go podkusić i odpowie: „Tak, koledzy, grypsuję, jestem jednym z was" i dzięki temu
niewinnemu kłamstwu zyska spokój.
[W pryncypialnej wersji bajery (języka więziennego) słowo „twardy" jest bluzgiem i oznacza
penisa. Powinno się je zastępować słowem „sztywny" lub zawsze poprzedzać rzeczownikiem
precyzującym, co świadczy o tym, że wypowiadający nie ma intencji obrażenia interlokutora,
na przykład „jesteś twardym chłopakiem", a nie „jesteś twardy".
Wjazd
55
Odpowiedź „tak" jest jednak błędem. Grypsujący może odpowiedzieć po prostu „tak" w
mniej ważnej sytuacji, ale nie w krytycznym momencie, jakim jest wjazd do nowej celi. W
typowej grypsującej celi odpowiedź „tak" natychmiast pociąga za sobą dochodzenie.
Kłamstwo świeżaka zostanie rozszyfrowywane w kilka sekund. Gdy ma szczęście, zarobi
kilka blach w czoło i zostanie surowo pouczony, że odtąd powinien mówić prawdę. Kolejne
kłamstwo może mu zamknąć drogę do grypsowania i zepchnąć do roli frajera, a nawet cwela.
Jeśli jego dalsze odpowiedzi nie będą zadowalające, to i tak może go czekać ten smutny los.
A co się stanie, gdy odpowie „nie"? Nie wybroni się tym od dalszych pytań. Frajerom lub
cwelom natychmiast pokaże się fizyczną przestrzeń, po której mają prawo się poruszać, i
przedmioty, których nie wolno im dotykać. Ich miejsce w hierarchii celi zostanie jasno
zdefiniowane. Świeżak usłyszy kolejne pytanie: „Chcesz grypsować?". Tym razem
pozytywna odpowiedź zainicjuje sprawdzenie jego kwalifikacji na grypsującego. Najpierw
dowie się, że na pytanie „grypsujesz?" tylko frajerzy i cwele mogą odpowiedzieć „nie".
Odpowiedź „chcę grypsować" jest lepsza. Ale nawet i ona nie ocali świeżaka od długiego i
bolesnego okresu próbnego.
A jakiej odpowiedzi udzieliłby grypsujący? Zna ją niewielu spoza grona grypsujących.
Odpowiedź ta brzmi: „zapytaj innych grypsujących!" albo, bardziej dobitnie, „ludzi zapytaj!".
Zatem oczekiwaną odpowiedzią jest nie proste „tak" lub „nie", ale odesłanie pytającego do
powszechnej wiedzy swojej kasty! Taka odpowiedź dumnie oznajmia, że światek

background image

grypsujących go zna, że wyrobił tam sobie odpowiednią reputację i że każda podejrzliwa
dusza, jeśli zechce, może to sprawdzić.
Załóżmy, że świeżak zna tajną odpowiedź grypsujących. Rzadko który jest w takiej
komfortowej sytuacji. Może tak właśnie trzeba odpowiedzieć? Postępując tak, popełniłby być
może największy błąd swojego życia. Podszycie się pod grypsującego jest znacznie
poważniejszą wychyłą przeciw regułom grypsowania niż niewinne „tak". Udzielenie
prawidłowej odpowiedzi jest warunkiem koniecznym, ale niewystarczającym, aby nowo
przybyłego uznano za grypsującego. Od tego momentu jego słownictwo i zachowanie będą
dokładnie analizowane. Nie
Rozdział 2
uda mu się imitować grypsującego przez częste przeklinanie albo zgrywanie twardziela.
Niektóre bluzgi są dozwolone przez kod grypsujących, inne zakazane, a jeszcze inne uznane
za ob-raźliwe, jeśli nie są odpowiednio skrańcowane przez dodanie neutralizującego słowa.
Bez tej tajemnej wiedzy mistyfika-tor zacznie nieświadomie obrażać wszystkich dookoła.
Spadnie w hierarchii więziennej jak kamień w studnię.
Poznanie tajnej odpowiedzi na sakramentalne: „Grypsujesz?" nie gwarantuje zresztą
oszustowi sukcesu. Wjeżdżający może usłyszeć wariant podstawowego pytania: „Jesteś
człowiekiem?" lub zagadkę: „Feścisz, greścisz czy szeleścisz?", na którą grypsujący
odpowiada: „Grypsuję!" (zob. Miszewski 2004: 26). Niekiedy oczekuje się odeń, że przywita
się z celą rytualnym: „Sie macie ludzie" (zob. Szaszkiewicz 1997: 33). Może też stanąć przed
problemem postawionym bez słów. Po wejściu do celi ktoś może rzucić mu pod nogi
platerkę. W żadnym wypadku nie wolno mu jej podnieść. Może nad nią przejść. Zrobi jeszcze
lepiej, jeśli starannie wytrze w nią nogi, jakby była wycieraczką, i kopnie nonszalancko pod
łóżko. Decyzję musi podjąć w okamgnieniu i działać bez chwili wahania. Grypsujący nie
powinien hamletyzować i dzielić włosa na czworo. Problemy powinien rozwiązywać tak jak
Aleksander Macedoński rozsupłał węzeł gordyjski.
A jeśli nowy nie grypsuje, ale zna wszystkie reguły i prawidłowe odpowiedzi? Być może
poznał je w innym więzieniu, a po złamaniu jakiejś ważnej normy został frajerem. Teraz
przybywa do nowego więzienia. Może to dobry moment na rozpoczęcie nowego życia?
Podobne rozumowanie przeprowadza pewien procent byłych grypsujących, którzy spadli w
więziennej hierarchii społecznej. Przez grypsujących są nazywani grypserami lub
chorągiewami.
Podszycie się pod grypsującego jest niesłychanie niebezpieczne. Im lepiej grypser się
zakamufluje, im później zostanie rozszyfrowany, tym surowsza czeka go kara. Nowy więzień
pod celą zawsze jest poddawany sekretnej weryfikacji. Jeden lub więcej poważanych
grypsujących z poprzedniego miejsca pobytu musi potwierdzić jego deklarację. Weryfikacji
dokonuje się z użyciem grypsów, korespondencji na skrawkach papieru krążących sekretnie
wewnątrz więzień i między nimi. Jeśli nowy
Wjazd
57
przybywa z daleka, sprawdzanie trwa dłużej. System działa sprawnie i kłamstwo może kupić
nowemu najwyżej kilka tygodni. Gdy zostanie nakryty, kara jest nieuchronna. Najmniejszą
jest ciężkie pobicie i przypisanie do odpowiedniej kasty. W najgorszym przypadku grypser
może zostać zgwałcony przez grypsujących ze swojej celi. Grypsujący mają bardzo silną
motywację do przestrzegania norm. Jeśli nie ukarzą grypsera, grypsujący z ich oddziału lub
więzienia mogą zdegradować całą ich celę do frajerów. Grypser stanowi dla grypsujących
największe zagrożenie, gdyż wchodzenie z nim w interakcję może zagrozić ich honorowi i
przynależności kastowej. Istnienie grypserów motywuje grypsujących do przeprowadzania
starannej weryfikacji nowych więźniów w obrębie jednego więzienia albo między
więzieniami, a także surowego wymierzania sankcji za kłamstwo.

background image

Przeanalizujmy zatem problem odpowiedzi na pytanie: „Grypsujesz?" nieco bardziej
formalnie. Przyjmijmy dla uproszczenia, że cela grypsuje, a wszystkich przybyszów można
podzielić na cztery główne typy, pomijając rzadszy przypadek grypsera. Prawdziwy
grypsujący zna dokładnie reguły gry. Świeżak chce grypsować i zna fatalne skutki
kłamliwego określania swojej przynależności kastowej. Z kolei naiwny frajer jest świadom
bolesnych konsekwencji procesu przypisywania do kasty grypsujących i ma złudną nadzieję,
że kłamstwo pomoże mu go ominąć. Zarówno świeżak, jak i naiwny frajer nie znają tajnej
odpowiedzi na pytanie dotyczące grypsowania. Odpowiedź tę zna poinformowany frajer,
który jednak zakłada, że kłamstwo zostanie nieuchronnie wykryte.
Rysunek 6 pokazuje problemy decyzyjne, przed którymi stają różne typy odpowiadających na
podstawowe pytanie, i wypłaty przypisane odpowiedziom. Grypsujący, świeżak i
poinformowany frajer wierzą, że przyznanie się do prawdy przyniesie większą wypłatę niż
kłamstwo. Naiwny frajer błędnie zakłada, że najlepiej odpowiedzieć „tak".
Grypsujący, który zadaje pytanie: „Grypsujesz?", widzi sprawy nieco inaczej, niż wynika to z
rysunku 6. Po pierwsze, nie wie, jaki typ więźnia wchodzi do celi. Po drugie, wie, że świeżak
i naiwny frajer nie znają właściwej odpowiedzi i że poinformowany frajer nie ma motywacji
do podjęcia ryzyka udawania.
Rozdział 2
grypsujący
i

t/l
V
4 i

1 2 0
świeżak
naiwny poinformowany
frajer frajer

1(-1)
Rysunek 6. „Grypsujesz?". Cztery problemy decyzyjne. T - tak; I - ludzi zapytaj; N - nie.
Świeżak i naiwny frajer nie znają strategii I, co zostało zaznaczone linią przerywaną. Naiwny
frajer błędnie wierzy, że wypłata za T wynosi 1, tymczasem prawdziwa wypłata (w nawiasie)
wynosi —1. Wyjaśnienie elementów gier znajduje się w Dodatku.
Jedynie grypsujący ma motywację do udzielenia właściwej odpowiedzi i stosowną wiedzę.
Wie również, że właściwa wypłata dla frajera w wypadku odpowiedzi „tak" jest raczej równa
-1 niż 1.
Godne uwagi jest to, że pytający może odróżnić grypsującego od pozostałych typów.
Świeżaka można odróżnić od poinformowanego frajera zadając mu dodatkowe proste pytanie
lub przeglądając dokumenty jego aresztowania. Dla żadnego z czterech typów odpowiedź
„tak" nie jest najlepszą odpowiedzią!
W rzeczywistości wjazd do nowej celi jest jeszcze bardziej skomplikowany, niż przedstawia
to powyższy prosty model. Przede wszystkim, choć większość frajerów przyznaje się do
prawdy, niekiedy trafiają się opisani wcześniej grypserzy, przedsiębiorcze dusze, skore do
podejmowania ryzyka kłamstwa. Problem decyzyjny grypsera, wyrafinowanego gracza o
dużej zdolności mimikry, jest znacznie trudniejszy niż któregokolwiek z podstawowych
czterech typów. Pytanie może brzmieć inaczej niż klasyczne: „Grypsujesz?". Gracze

background image

wielkiego kalibru, tak jak „Książę" opisany w rozdziale 6, potrafią opracować swoje własne
finezyjne strategie wjazdu. Wchodzący może spróbować przejąć inicjatywę, pytając: „Jak jest
u was?", na które członkowie różnych grup subkulturowych są zobowiązani odpowiedzieć
zgodnie z prawdą. Nie tylko tożsamość przybysza jest bowiem nieznana. Wjeżdżający nie zna
również tożsamości mieszkańców celi. Są cele, w których rządzą frajerzy lub feści. W takiej
celi grypsujący mógłby zechcieć skłamać, jeśli odgadłby właściwie tożsamość mieszkańców
celi, a grypser
Wjazd
wyszedłby na kłamstwie jak Zabłocki na mydle. W tej skomplikowanej grze znakomita
większość przybywających decyduje się ujawnić prawdę.
Witamy w świecie grypsujących. Więzienie peerelowskie to nie darmowa siłownia, czytelnia
czy kurs nauki języków obcych. Co prawda brutalni śledczy rzadko torturują tu więźniów.
Personel więzienny i aparat ścigania to znudzeni biurokraci, ludzie całkiem zwyczajni, choć
zazwyczaj mało lotni. Czasem zapłacze się tam przypadkowy sadysta. System PRL-u nie jest
jednak szczególnie okrutny. Jest natomiast absurdalnie niewy-dajny i nie jest w stanie
kontrolować nawet swoich pariasów. Wrzuca ich do lochu i natychmiast kompletnie o nich
zapomina. A przeklęte dusze, pozostawione same sobie, przejmują władzę nad podziemnym
światem i ustalają własne zasady gry. Życie w tym kotle to nieustająca brutalna gra o
przetrwanie. Każdy usiłuje ustalić, komu można zaufać, kogo trzeba się bać, kogo można
oszukać, a kogo wykorzystać. Wszyscy ukrywają swoje brudne sekrety i po kryjomu
opracowują złożone strategie przetrwania. Nagrodą może być ocalenie życia lub tylko łyżka
dżemu. Nie ma stąd łatwej ucieczki. Nie da się wygodnie ustawić na uboczu. Wjeżdżający
pod celkę albo nauczy się reguł i stawi czoła wyzwaniu, albo zaczyna się powoli staczać w
coraz to niższe i niższe kręgi piekieł.
Rozdział 3
Inicjacja*
Testy inicjacyjne
Nowego przybysza do zamknięj społeczności często witają rytuały inicjacyjne. Wejście do
instytucji totalnej o silnej subkulturze może być szczególnie traumatycznym przeżyciem K
Nowy może zostać poddany próbom sprytu, odporności na ból, pewności siebie, refleksu, siły
fizycznej i wytrzymałości, a także poczucia humoru. Oczekuje się, że po przejściu szeregu
testów, czasem upokarzających albo w inny sposób nieprzyjemnych, szybko pozna
obowiązujące normy i zwyczaje lokalne. Gdy przez nieuwagę naruszy normę, mniej lub
bardziej surowa kara pomoże mu nauczyć się właściwego zachowania. Ostatecznie nowemu
zostaje przypisana etykieta „kondensująca zróżnicowane doświadczenia [grupy] w wygodne
narzędzie" (Sykes 1999: 86). Proces nieformalnego szkolenia biegnie równolegle z uczeniem
formalnego kodeksu instytucji i jest tolerowany, a czasem nawet wspierany przez jej personel.
Całe doświadczenie szybkiej socjalizacji w nowym środowisku przekształca świeżaka w
całkowicie zaadaptowanego więźnia.
* Większość materiału z niniejszego rozdziału pochodzi z artykułu Marka M. Kamińskiego
(2003).
!Erving Goffman (1961: XIII) definiuje instytucje totalną jako „miejsce zamieszkania i pracy,
w którym znaczna liczba znajdujących się w podobnej sytuacji jednostek jest odcięta na
dłuższy czas od świata zewnętrznego i wspólnie wiedzie zamknięte, formalnie zarządzane
życie". Więzienia, areszty, obozy koncentracyjne i jenieckie, szpitale dla umysłowo chorych,
leprozoria, szkoły z internatem, sierocińce, duże plantacje, bazy wojskowe, okręty i łodzie
podwodne, niektóre stowarzyszenia studenckie w USA i Kanadzie czy klasztory mają cechy
typowej instytucji totalnej.
Inicjacja
61

background image

Kiedy więzień wkraczający do celi aresztu odpowie na fundamentalne pytanie:
„Grypsujesz?", rusza skomplikowany proces przypisania go do odpowiedniej kasty. Nowy,
którego deklarowana przynależność kastowa podlega weryfikacji, zadomawia się szybko.
Sprawdzanie kończy się zazwyczaj w ciągu paru godzin. Jeśli pomimo właściwej odpowiedzi
na pytanie powitalne jego kompetencja językowa budzi wątpliwości, może zostać poproszony
o nazwanie wszystkich przedmiotów w celi lub części ciała ich odpowiednikami z bajery.
Jeśli nie poradzi sobie zbyt dobrze, może też zostać nieświadomie przetestowany przy okazji
rozmowy czy innych sytuacji. Ktoś może doń powiedzieć: „Posuń się!" albo zakończyć
dłuższy wywód pytaniem: „Kapujesz?". Obydwa zwroty są zabronione przez bajerę i każdy
grypsujący natychmiast ten fakt rozpozna. Niedostrzeżenie zastawionych pułapek językowych
oznacza próbę oszustwa i inicjuje rozkręcenie afery.
Droga świeżaka jest zazwyczaj dłuższa. Próby trwają od kilku tygodni do kilku miesięcy. Ich
czas jest funkcją wyników, jakie osiąga, ogólnej sprawności, inteligencji, umiejętności
radzenia sobie z sytuacją, paragrafu, z którego został aresztowany, a także posiadanych
znajomości i reputacji wolnościowej. Niemal każdy świeżak ma prawo zostać grypsującym i
niemal każdy deklaruje taką chęć. W 1985 roku do wyjątków należeli pedofile, narkomani,
członkowie PZPR-u, a także funkcjonariusze systemu penitencjarnego i aparatu ścigania, tacy
jak strażnicy więzienni, sędziowie, prokuratorzy czy milicjanci. Adwokaci byli mile widziani.
Świeżak, który z rozmaitych powodów nie chce być grypsującym, może zostać poddany
krótkiemu szkoleniu. Podczas niego zostaną mu wyjaśnione najważniejsze obowiązujące
normy i podstawowe słownictwo2. Deklarującego chęć przyłączenia się do grypsujących
czeka długi cykl testów inicjacyjnych. Poddawany próbom często nie jest świadomy tego, że
jego zachowanie i wypowiadane słowa są bacznie kontrolowane. Jego status na tym etapie
jest podobny do statusu frajera.
2 Mirosław Andrzejewski, e-mail do autora.
Ł o' s-
g 3 *
Ł.B
"2 c
re'.3
N O
d
o
3
ł
• O
ii
re ?T
o co
a p
« &
re s.
HO w" ^
•p re a B o
3 t3 re 3 oq 5-
o c
ud p
<2
ou a 31 3
4 < n fu

background image

5 j. o. o
P .?
13 cl
S et
N- re re O
3 O
co
P cu
2T 8
o o
>=! P
N cl
2 8 p'
1 p-
« ?*
0 ••
1 i
0 -? re •re' 3
li
p 4j
1 s-
1 N
.p re n »
00 «
p b
n -3-
«s|
3. §
fd O

czy chce
grypsować przecwelanie chrzest
gierki ukryte testy

wejście nowego więźnia do celi
oblał /

/
zdał

oblał ^

sprawdzenie

bajery
g /
A zdał

\ przecwelanie

background image

zdał
G

ciężkie bicie
zdał
G
*

[g] - grypsujący
[f] - frajer fc] -cwel
- etap czekający wszystkich więźniów J *. - etap czekający niektórych więźniów
| świeżak | - pierwszy raz w więzieniu
[ nowy | - recydywa lub przeniesiony z innej jednostki albo celi
Rysunek 7. Etapy przypisywania nowych więźniów do poszczególnych kast.
Pierwszy etap to oddzielenie świeżaków od nowych. Świeżak przechodzi przez etapy
testowania i nauki. Nowy przechodzi jedynie przez etap weryfikacji swojej deklaracji
przynależności kastowej. Kandydat na grypsującego, podobnie jak grypsujący, może trafić do
niższej kasty, jeśli dopuści się poważnego wykroczenia przeciw normom grypsowania.
Rozdział 3
nad tym, co z obecnej perspektywy wydaje mu się rajem utraconym.
Powyższa lista korzyści jest jednak niepełna. Według powszechnego przekonania
doświadczonych grypsujących podstawowym celem rytuałów inicjacyjnych jest zebranie
dokładnych informacji o charakterze świeżaka. Siła charakteru i spryt to dwie najważniejsze
cechy każdego więźnia. Dzięki ich znajomości starzy więźniowie potrafią lepiej przewidywać
przyszłe zachowania nowego. Pozwala im to na optymalne wykorzystanie jego umiejętności i
eksploatację słabości. Ponadto znajomość charakteru pomaga przewidzieć jego poziom
lojalności w czasie konfliktu z administracją.
Motywacja do odkrycia „prawdziwego charakteru" świeżaka rośnie ze wzrostem izolacji
oddziałów, spadkiem kontroli personelu i częstością zmian cel. Zazwyczaj w interesie
testowanego leży przekonanie starych więźniów o swoim sprycie i sile ducha. W
wyjątkowych sytuacjach korzystniejsze może się dlań okazać zaszeregowanie jako kogoś
nieprzewidywalnego lub złamanego5.
Pierwsza selekcja. Przecwelanie i chrzest
Młody, fizycznie i psychicznie słaby świeżak, bez uprzednich doświadczeń więziennych, ma
największą szansę, by stanąć przed różnymi testami wstępnymi. Niepowodzenie w takim
teście zamyka przed nim drogę do grypsowania. Zależnie od skali porażki zostaje frajerem
lub cwelem.
5 Scenariusze typowych filmów o więzieniu są skonstruowane wokół niezwykłych
przejawów siły charakteru i sprytu. W Moście na rzece Kwai brytyjski pułkownik, którego
gra Alec Guiness, po zdaniu testu twardości konfunduje podwładnych zachowaniem
przypisywanym mięczakom. Filmy o niezwykłych ucieczkach, takie jak Skazani na
Shawshank i Wielka ucieczka, eksploatują motyw sprytu. Nieugięty Lukę wykorzystuje oba
motywy. Twardy bohater, grany przez Paula Newmana, sprytnie przekonuje strażnika, że
został złamany i dzięki temu organizuje ucieczkę. Spryt nie oznacza mądrości lub
umiejętności konwersa-cyjnych, lecz dar szybkiej i trafnej reakcji na niezwykłą sytuację.
Walter B. Miller (zob. 1958) do twardości i sprytu dodaje autonomię jako trzecią zasadniczą

background image

wartość cenioną przez małoletnich przestępców i więźniów akceptujących normy
subkulturowe w amerykańskich zakładach karnych.
Inicjacja
65
Przecwelanie jest podstawowym testem siły charakteru. Ofiary tego testu często relacjonują
brutalny gwałt. Materiał zebrany przeze mnie sugeruje jednoznacznie, że do gwałtów
dochodzi znacznie rzadziej, niż wynika to z opisów, a także, iż wiele ofiar przedstawia błędną
interpretację wydarzeń. Gwałt oznacza często jedynie zgodę ofiary na wykonanie usług
homoseksualnych w zamian za ochronę i inne korzyści. Interpretację taką podają często ci,
którzy gwałtu uniknęli (zob. na przykład Tucker 1982: 58-79; Geresz 1986:26; Marek M.
Kamiński, Gib-bons 1994: 112).
Przecwelanie poprzedzają intensywne represje fizyczne i psychologiczne. Dzień wypełniają
małe upokorzenia: nagłe pierdnięcie w twarz, drobne kradzieże, poszturchiwanie i ra-
cjonowanie jedzenia. Jeśli świeżak nieopatrznie przyznał się, że ma dziewczynę, zszokowany
i zawstydzony niechybnie zostanie przepytany ze swojego życia seksualnego:
A patelnię jej już lizałeś, co? Tak do białej kości lizałeś? Z bączkiem było? A może z
kleksem?
A może ty dupę jej lizałeś przez pomyłkę, co, przyznaj się? Nie, wsadził jej palec w dupę,
żeby się nie pomylić!6
Za chwilę przedmiotem spekulacji stają się zachowania seksualne jego rodziców i siostry.
Podczas posiedzenia na jaru-zelu może mu spaść na głowę płonąca gazeta lub wylądować
słoik smalcu. Jego dostęp do kącika może zostać ograniczony do niektórych momentów dnia.
Co rusz wypłacana mu jest blacha w czoło. Kiedy próbuje czytać, co chwilę trafiają weń kulki
z chleba. Ze snu budzi go pstryknięcie w nos. Świeżak dowiaduje się, że zanim zostanie
grypsującym, czekają go jeszcze długie miesiące takiego prześladowania. Wreszcie w nocy
jeden z mniej aktywnych prześladowców może nachylić się nad jego łóżkiem z ofertą: „Ty,
«Studynt», ty siem nie peniaj. Ja przytrukam chopakom, to kopsnom ci spokój. Da-dzom ci na
powrót kojko i będziesz sie łamać na jaruzelu bez
6 Cytaty z obróbki psychologicznej autora w wykonaniu „Melona", „Maksa", „Hiszpana" i
„Taksówkarza" w celi 6.
Rozdział 3
limitu. Ale musisz cóś dla mnie zrobić. Zrób mi lachę. Tylko raz. Ja im nie powiem.
Obciągniesz mi i będziesz wolny jak świerszcz"1.
Zbałamucony świeżak, który przyjmie ofertę, przegra swój więzienny los, a błędna decyzja
położy się cieniem na całym jego życiu. Zostaje cwelem, otrzymuje kobiece imię i zmusza się
go, by jadł i mieszkał w pobliżu jaruzela. Wieczorami wkłada sukienki zrobione z koca i
tańczy kankana ku uciesze celi. Bywa gwałcony. Częściej jednak przyzwyczaja się do nowej
roli i zaczyna dobrowolnie świadczyć usługi seksualne.
Przecwelanie ma różne warianty, ale świeżak zawsze jest poddany presji psychologicznej i
może odrzucić oferty:
Był tu kiedyś taki gówniarz małolat, skręcili go ze wspólasem, tamten był parę cel dalej.
Dowiadujemy się od tamtego, że ten u nas go przypucował, wszystko psom wyklarował.
Mało nas nagła krew nie zalała. Bax jak go złapał za frak, to ten aż przez kojo przefrunął i
gruchnął na pokład. Nie ma co, za takie frajerstwo musi być kara. „Ściągaj spodnie i dawaj
dupy!", a on nie. Dobra! Na obiad zjadł łyżkę zupy i pół kartofla, reszta poszła do bardachy.
Na kolację - kęs chleba i łyk kawy, reszta do bardachy. Tak samo na drugi dzień. Na trzeci
dzień spuścił spodnie (Geresz 1986: 26).
Strategiczny kontekst tego testu tłumaczy, dlaczego rzeczywiste i potencjalne ofiary mogą
przedstawiać diametralnie różne opisy i jakie mają po temu motywacje. Po pierwsze, ci,
którzy oblali test, nie dowiedzą się, że nie musieli przyjmować oferty. Jako cwele, będą

background image

odcięci od informacji. Z kolei ci, którzy zdali, dowiedzą się wkrótce, że przecwelanie jest
rutynowym testem, a nie improwizacją oraz że istnieją dość standardowe procedury jego
przeprowadzania. Ponadto ofiara ulegająca przemocy niemal zawsze ma możliwość dalszego
stawiania oporu. Może jedynie uznać opór za „zagrażający życiu"
7 Scenariusz przecwelania zastosowany wobec autora w celi 6 i rekonstrukcja finalnego
monologu Mańka, który podjął próbę przecwelenia. Podobny scenariusz został przedstawiony
podczas nocnej bajery. Dwa przecwelenia, do których doszło w celach znajdujących się
blisko mojej, przeprowadzono według podobnego scenariusza, zob. także relacje więźniów,
bezpośrednio lub pośrednio powołujące się na zasadę dobrowolnej zgody: Geresz (1986: 26),
Trębicki (1988: 17) i Wojciechowski (1981: 139-140).
Inicjacja
i „bezcelowy" lub zdecydować się na „walkę aż do śmierci", bez względu na konsekwencje.
Jedna z dwóch powyższych interpretacji sytuacji gwałtu pojawia się właściwie we wszystkich
opisach więziennych. W rzeczywistości zamierzonym celem testu jest dokładnie stworzenie
takiej właśnie sztucznej sytuacji decyzyjnej, w której obiekt testu wytworzyłby sobie jeden z
dwóch opisanych obrazów mentalnych. Następnie świeżący o „słabym charakterze" (ci,
którzy się poddadzą) zostają oddzieleni od „silnych" (ci, którzy zdecydują się walczyć do
końca). Oczywiście występują różnice w sposobie przeprowadzania testu i możliwa jest
sytuacja, w której ofiara istotnie nie ma żadnych szans na uchronienie się przed gwałtem.
Sytuacje takie nie są jednak częste. Jedna z ważniejszych tajnych norm grypsowania mówi
bowiem, że przecwelany musi dobrowolnie zgodzić się na udział w stosunku
homoseksualnym.
Chrzest jest częstym testem na stodołach. Ci, którzy go nie zaliczą, zostają frajerami, nie
cwelami. Do czterdziesto- lub pięćdziesięcioosobowych stodół stale napływają nowi
więźniowie w tempie dziesięciu na miesiąc. Raz na dwa lub trzy tygodnie starszyzna
przygotowuje „bolesny" i „krwawy" rytuał mający ocenić wytrzymałość świeżaków na ból.
Czas oczekiwania wypełniają okrutne opowieści o tych, którzy utracili kończyny albo nawet
życie. Nie przejmujcie się bólem, mówi starszyzna, każdy prawdziwy grypsujący musi
przejść tę próbę. Kto nie przejdzie testu, nie zasługuje na przywilej dołączenia do kasty. Ci,
którzy przetrwają, zostają grypsującymi.
Późną nocą, przy świetle pochodni zrobionych z tłuszczu i prześcieradeł, mała armia
świeżaków z zawiązanymi oczami zostaje rozciągnięta na stołkach. Kat, wykonawca testu,
przygotowuje marchewę, specjalnie spreparowany mokry ręcznik, którym można ponoć
łamać kości bez pozostawienia zewnętrznych śladów bicia. Przerażony świeżak otoczony
przez krąg złaknionych krwi, półnagich więźniów czeka na mordercze razy. Tuż przed
rozpoczęciem kaźni kat oferuje mu możliwość przerwania ceremonii w zamian za rezygnację
z przywileju dołączenia do grypsujących. Ten, kto przestraszony groźną scenerią przyjmie
propozycję, natychmiast otrzymuje symboliczny cios w twarz od kata. Pod jego adresem pada
rytualny bluzg: „Idź do
Rozdział 3
wora, frajerze jebany! Chuj ci w dupę!". Otrzymuje, co chciał. Zostaje frajerem8.
Ci, którzy przezwyciężą pokusę odstąpienia od testu, przechodzą do kolejnego etapu inicjacji.
Razy zadawane podczas chrztu są symboliczne, jest on bowiem niegroźną maskaradą.
Okrutne bicie, opisywane plastycznie w przeddzień chrztu, groziłoby karami i dodatkowymi
wyrokami dla organizatorów. Zorganizowanie prawdziwej próby byłoby więc zbyt kosztowne
dla starszyzny. W rzeczywistym chrzcie bicie świeżaka ogranicza się do lekkiego pacnięcia
mokrym ręcznikiem po zadku9.
Ponieważ świeżący przechodzą przez test kolejno, decyzja jednego, aby poddać się próbie,
ujawnia mistyfikację pozostałym. Prowadzi to do nierówności szans kandydatów. Jeśli jeden
z nich nie zda, pozostali wciąż zachowują szansę na sukces. Pozytywny wynik testu ujawnia

background image

natomiast fikcję czekającym na próbę, którzy dzięki temu łatwo go zdają. Ta cecha testu
skłania starszyznę do manipulowania kolejką. Testujący często zaczynają od mających
największą szansę oblania lub ustawiają kolejkę zgodnie z własnymi interesami, umieszczając
lubianych czy użytecznych dla siebie świeżaków na końcu.
Gry przecwelania i chrztu wykorzystują fundamentalną asymetrię wiedzy o kodzie
więziennym między starymi więźniami a świeżakami. Struktura obu prób jest podobna.
Świeżak staje przed prostą decyzją: może przyjąć ofertę kata (A) albo ją odrzucić (O).
Maskarada przed testem służy odpowiedniemu skonstruowaniu problemu decyzyjnego.
Wyboru dokonuje się między wykonaniem pewnej upokarzającej czynności lub tchórzliwą
kapitulacją a rytualnym biciem czy innymi represjami. Ma on otworzyć wrota do kasty
grypsujących. W przypadku wybrania możliwości A świeżak oczekuje ujmy na honorze.
Wybranie
8Już w roku 1951 świeżący na stodołach w więzieniu na Gęsiówce byli poddawani przez
„trybunał kanadyjski" wstępnemu egzaminowi, dzielącemu ich na złodziei, frajerów oraz inne
grupy i wykorzystującemu proste gierki słowne (zob. Wojciechowski 1981: 128). Prostym
testem twardości świeżaka, któremu egzamin przed trybunałem poszedł źle, było sprawdzenie
jego reakcji na komendy: „Padnij teraz na pysk!" lub „Czołgaj się pod koję, ty szmato!"
(ibid.: 132, 137). Zapewne ten właśnie trybunał i pochodne testy wyewoluowały w bardziej
wyrafinowany chrzest, przecwelanie i gierki.
9Przez chrzest przeszedłem w celi 13. Typowy charakter tego scenariusza potwierdził się
podczas późniejszych rozmów ze starszyzną celi.
Inicjacja

pE=-2 (0) -1 pE=-2 (0)
rysunek 8. Gra „Selekcja".
A - akceptacja oferty; O - odrzucenie oferty; pE - oczekiwany przyszły ból fizyczny będący
konsekwencją wyboru O.
Człon pE zawiera poprawkę na oczekiwany ból związany z poddaniem się testowi. Świeżak
ocenia, że pE = -2. Przeprowadzający test wie, że pE = 0, co zostało zaznaczone w nawiasach.
Jeśli pE = -2, strategią dominującą dla świeżaka twardziela jest wybór O, a dla świeżaka
mięczaka wybór A.
możliwości O przynosi cierpienie fizyczne i (lub) psychiczne (zob. rysunek 8).
Zamierzonym celem próby jest odróżnienie twardych świeżaków od miękkich. Miękki
świeżak nie dba specjalnie o swój honor i woli przyjąć ofertę A, niż stawić czoło bolesnym
konsekwencjom jej odrzucenia. Twardy świeżak „ceni honor nad życie" i wybiera możliwość
O. Tak wiec wybór świeżaka ujawnia typ jego charakteru.
Majstersztykiem mistyfikacji w tej grze jest celowe wprowadzenie świeżaka w błąd przez
starszyznę. Otumaniony świeżak przecenia wartość członu pE (oczekiwanego przyszłego bólu
fizycznego będącego konsekwencją wyboru O) w stosunku do korzyści płynących z
niehonorowego zachowania. Rzeczywista wartość pE, znana wyłącznie starszyźnie, wynosi
zero. W takiej sytuacji odrzucenie oferty jest lepszym wyborem dla obu typów świeżaków.
Mistyfikacja pozwalająca ukryć wartość pE zamiast wykonywania testu według
zapowiedzianego scenariusza zmniejsza rozmiary przemocy w celi, a w także zagrożenie
starszyzny karami administracyjnymi.
Oba testy mają pewną wadę. Kiedy stanąłem przed testem przecwelania w wersji opisanej
wyżej, wcale nie musiałem wy
Rozdział 3
kazać się stalowym charakterem, aby odrzucić ofertę Mańka. Mimo zręcznej mistyfikacji
domyśliłem się, że stoję przed próbą charakteru i że odmowa jest lepsza od przyjęcia oferty.

background image

Zamierzony cel testu - ocena, czy jestem twardzielem, czy mięczakiem - nie został zatem
osiągnięty.
Wada testów polega więc na tym, że są zaprojektowane jedynie dla świeżaka
niepoinformowanego, czyli takiego, który wierzy w maskaradę i nie zna prawdziwej kary.
Świeżak poinformowany jest świadom starannie ukrywanego faktu, iż odmowa jest zawsze
korzystniejsza. W takiej sytuacji test jest nieskuteczny (zob. rysunek 9).
natura

Rysunek 9. Gra „Selekcja z poinformowanym świeżakiem". A - akceptacja oferty; O -
odrzucenie oferty.
Poinformowany świeżak wie, że test jest bezbolesny i że poprawka na oczekiwany ból wynosi
0. Wybór O zawsze przynosi wyższą wypłatę i jest strategią dominującą w tej grze zarówno
dla mięczaka, jak i dla twardziela.
Gry z rysunków 8 i 9 można połączyć w większą grę, z czterema typami graczy, to znaczy
taką, która oprócz wymiaru twardy-miękki ma również wymiar poinformowany-niepoin-
formowany. W tego rodzaju grze kat potrafi zidentyfikować niepoinformowanego mięczaka,
nie potrafi jednak odróżnić prawdziwego twardziela od poinformowanego mięczaka. Świeżak
może być poinformowany albo dzięki temu, że jest sprytny i potrafi domyślić się celu
przedsięwzięcia, albo dzięki przeciekowi od osoby trzeciej. Mimo że konsekwencje przecieku
bywają bolesne, czasem zdarzają się niedyskrecje niwelujące
Inicjacja
wartość diagnostyczną testu. Grypsujący pilnują się jednak nawzajem, co skutecznie
zapobiega większym przeciekom. Z kolei kaci zazwyczaj odgrywają swe role
przekonywająco. Rzadko kto ma motywację do sprzedania puenty. Przeciek lub marne
przeprowadzenie testu osłabiają pozycję kata w grupie.
Kat sam może być królikiem doświadczalnym w większej grze. Po kilku tygodniach
zrozumiałem, że Maniek, mój potencjalny gwałciciel, sam był obiektem testu wyższego
rzędu. „Hiszpan", szara eminencja celi, postawił przed nim zadanie przecwelenia świeżaka.
Być może chciał sprawdzić, czy ten byłby poważnym przeciwnikiem w potencjalnej grze o
zdominowanie celi opisanej w rozdziale 6 w związku z omawianiem struktur koalicyjnych. A
może celem „Hiszpana" było osłabienie pozycji Mańka - postawienie przed nim zadania,
którego szanse na sukces „Hiszpan" oceniał jako małe. Mańkowi nie poszło za dobrze, jako
że odgadłem ukryty cel złożonej przezeń propozycji. Oblał zatem swój test wyższego stopnia,
choć bezpośrednią karą Mańka był jedynie brak awansu w hierarchii celi.
Gierki
Po wyrażeniu chęci grypsowania albo po pomyślnym przejściu wstępnych testów świeżak
zostaje zaakceptowany jako kandydat na grypsującego. Wkracza wówczas w etap mniej lub
bardziej wyrafinowanych testów sprawdzających przede wszystkim jego spryt, czasem siłę
charakteru10. Ameryka, przejściowy okres obserwacji i prób, trwa od kilku tygodni do kilku
miesięcy. Nazwa ta odzwierciedla zarówno traumatyczne doświadczenia polskich emigrantów
w nowym otoczeniu, jak i wisielcze więzienne poczucie humoru, przeciwstawiając Ziemię
Obiecaną niskiemu statusowi świeżaka. W polskich więzie
10 Przez większość gierek opisanych dalej przeszedłem w celi 6. Inne gierki zostały
zrekonstruowane podczas bajery herbacianej i rozmów w celach 7--13. Opisy pojedynczych
gierek można znaleźć w publikacjach Jerzego Geresza (1986), Zbigniewa Gluzy (1987),
Henryka Michalskiego i Jacka Morawskiego (1971), Klemensa Stępniaka (1993), Jacka
Stwory (1993) oraz Jerzego Trębic-kiego (1988).
Rozdział 3
niach Ameryka jest ważniejszym składnikiem prizonizacji niż socjalizacja wymuszana przez
personel.

background image

Gry oraz sytuacje decyzyjne są starannie aranżowane, analizowane i oceniane przez
starszyznę celi. Oceny dokonywane w tajemnicy bezpośrednio po każdej ważniejszej
interakcji stanowią podstawę decyzji, czy można już świeżaka zaakceptować jako
grypsującego in spe, uczynić frajerem, czy też należy kontynuować próby. Kandydat nie
zawsze jest świadom, że jest testowany. W przypadku gierek fakt uczestniczenia w próbie jest
zazwyczaj albo powszechnie znany, albo można się go łatwo domyślić z kontekstu sytuacji.
Trudniej zauważyć prawdziwą naturę różnych ukrytych gier i testów wyłaniających się w
naturalny sposób podczas codziennych interakcji.
Gierki odbywają się późnym wieczorem lub w nocy, po zamknięciu celi. Grypsujący
przygotowują scenę wydarzeń w tajemnicy przed świeżakiem, koordynują swoje działania i
przydzielają przyszłe role. Wykorzystywane przez nich akcesoria to platerki, kubany, fikoły,
koce i inne elementy wyposażenia celi. Lokalne grube ryby starają się trzymać w cieniu, co w
razie ewentualnego wypadku gwarantuje im bezpieczeństwo. Czasem tylko angażują się w
mniej ważne testy, aby zamanifestować swoją obecność. Najważniejsze role przypadają
świeżakowi i szeregowcom grypsowania.
Legendy więzienne głoszą, że gierki wywodzą się z wszechstronnych egzaminów
dyplomowych na przedwojennych polskich i rosyjskich podziemnych uniwersytetach
złodziejskich. Sytuacje przypominające gierki można znaleźć w opisach życia w sowieckich
gułagach (zob. Bukowski 1984: 218; Herling--Grudziński 1989: 200). Premiują one siłę
charakteru, refleks, przytomność umysłu, gotowość do działania i umiejętność pomijania
nieistotnych faktów. Jeśli świeżak radzi sobie szczególnie dobrze, jego Ameryka może zostać
skrócona i szybko dołącza do grypsujących. Słabe wyniki owocują dłuższym okresem testów
i bardziej brutalnym ich przebiegiem.
Gierki przypominają zarówno doświadczenia z psychologii społecznej, jak i sztuczne sytuacje
decyzyjne eksperymentalnej teorii gier. Celem deklarowanym przez starszyznę jest
posortowanie świeżaków według typu charakteru i lotności umysłu. Inne, nie deklarowane
wypłaty odgrywają istotną rolę poprzez
Inicjacja

Rysunek 10. Gierki. Zgodnie z ruchem wskazówek zegara, patrząc od okna: widoki, dziad,
rowerek, więzienny fiat, płetwonurek, zapachy. Rysunek wykonany przez Mirka
Andrzejewskiego w 2003 r.
Bolek i Lolek: testujący i świeżak siedzą naprzeciw siebie na fi-kołach; testujący
unieruchamia kolana świeżaka między własnymi kolanami; pokazuje mu prawą pięść i mówi:
„To jest
motywowanie starszyzny do wymyślania i przeprowadzania gierek. Za odegraną rolę
testujący zostaje wynagrodzony prestiżem oraz rozmaitymi dobrami cenionymi w więzieniu,
które nierzadko odbiera się świeżakowi. Świeżak jest oblewany wodą, starannie obtłukiwany,
przypiekany, faszerowany pastą do zębów i popiołem. Przemoc pojawia się jednak rzadko.
Znacznie częstsze są groźba użycia przemocy lub pomysłowa mistyfikacja. Komentowanie
wyników wcześniejszych gierek jest jednym z ulubionych tematów rozmów w celi.
Wszystkie te korzyści sprawiają, że umiejętność wymyślania i aranżowania gierek jest
cennym atutem każdego grypsującego.
Poniższa lista obejmuje najbardziej popularne gierki. Istnieją one w wielu wariantach i noszą
rozmaite nazwy (zob. także rysunek 10).
Rozdział 3
Bolek" oraz lewą i mówi: „To jest Lolek"; następnie uderza świeżaka tuż nad kolanem, w
bardzo wrażliwe miejsce, i pyta: „Kto cię uderzył?"; odpowiedzi „Bolek" i „Lolek" powodują
następne uderzenie i powtórzenie pytania; gra kończy się po podaniu oczekiwanej
odpowiedzi: „Ty"; burza: świeżak, czasem śpiący, zostaje zawinięty w koc i unieruchomiony

background image

przez kilku grypsujących; pomysłodawca opowiada historyjkę: „Nadchodzi burza - uderza
pierwszy grzmot - zaczyna padać - burza z piorunami!"; grypsujący uderzają ofiarę kubanem,
polewają wodą, następnie uderzają kubanami kilkakrotnie itd.; spodziewaną reakcją jest
odpowiedź: „Wypogadza się!";
celowy: świeżak wybiera ustami zapałkę; jeśli wybierze długą, zostaje celowym, czyli
więźniem obarczonym przez administrację mało istotną funkcją składania meldunków
podczas apeli; jeśli wybierze krótką, dotychczasowy celowy zachowuje swoją funkcję; oczy
świeżaka zostają przewiązane platerką; wówczas jeden z więźniów szybko ściąga spodnie,
wkłada sobie zapałki między pośladki i podsuwa świeżakowi pod usta; tępy świeżak całuje go
w zadek; sprytny świeżak sprawdza najpierw podty-kane mu przedmioty ręką lub dyskretnie
poluzowuje platerkę zakrywającą mu oczy, by móc kontrolować rozwój sytuacji;
dentysta: świeżak ma być poddany operacji czyszczenia zębów; siedzi na fikole z
zamkniętymi oczyma, a kiedy szeroko otworzy usta, ląduje w nich zawartość popiołki;
oczekiwanie: nie zamykaj oczu całkowicie i monitoruj rozwój sytuacji;
dziad lub wariat: więzień-ochotnik z oczyma przewiązanymi platerką próbuje złapać i
rozpoznać któregoś ze współlokatorów; ci w tym czasie popychają go i szturchają; złapany i
rozpoznany więzień zostaje dziadem; w rzeczywistości ochotnik inicjujący grę wszystko
widzi przez platerkę zawiązaną niedokładnie przez wspólnika; po krótkiej chwili kręcenia się
w kółko łapie zatem świeżaka i identyfikuje go; świeżak zostaje dziadem, a następnie dostaje
bezkarne bicie od współwięźniów; oczekiwanie: pilnowanie ochotnika podczas przygotowań i
trzymanie fasonu w przypadku zaliczenia oklepu;
kiełbasa: jest to wariant celowego; świeżak z oczami zawiązanymi platerką ma za zadanie
znaleźć umieszczoną przed nim na stole kiełbasę i dotknąć ustami; kiedy jest szykowany do
gierki, inny grypsujący staje przed stołem ze spuszczonymi spodniami, by świeżak trafił
ustami na jego penisa;
pilot boeinga lub dźwig: świeżak z oczami przewiązanymi platerką siada na fikołku; mówi
mu się, że zostanie podniesiony
Inicjacja
do sufitu przez dwóch grypsujących; w rzeczywistości grypsujący jedynie kołyszą stołkiem
tuż nad podłogą, co stwarza wrażenie unoszenia; w pewnym momencie zwiększają amplitudę
kołysania i świeżak spada na wyłożoną kocami podłogę; jego reakcję dokładnie się
obserwuje; w wariancie tej gry świeżak będący „pod sufitem" ma za zadanie skoczyć na
podłogę, tak jak w płetwonurku; płetwonurek: świeżak siedzi na górnym piętrze pryczy i ma
zanurkować, skacząc na głowę do postawionego na podłodze kubana z wodą; w
rzeczywistości nurek jest bezpieczny; podczas zawiązywania mu oczu platerką wyznaczeni
wcześniej grypsujący szybko rozpościerają między pryczami ochronny koc; w obliczu
niebezpiecznej próby oczekuje się odwagi;
rowerek: między palce u nóg śpiącego świeżaka wkłada się kawałki gazety, które się podpala;
świeżak odruchowo zaczyna pedałować, a po chwili się budzi; oczekiwanie: przytomność
umysłu i lojalność;
spowiedź: świeżaka zasłania się kocem; zza koca padają pytania: „Czy będziesz kradł?";
odpowiedź: „Nie" skutkuje anonimowo wymierzoną pokutą, czyli blachą w czoło;
oczekiwana odpowiedź: „Będę!"; lista pytań może być długa i wymyślana na poczekaniu;
tramwaj: świeżak leżący na górnym piętrze pryczy zostaje znienacka zapytany przez leżącego
pod nim grypsującego: „Masz bilet?"; spodziewana odpowiedź brzmi: „Mam"; jakakolwiek
inna odpowiedź powoduje reakcję w postaci komentarza: „Jedziesz na gapę? Wynocha z
mojego tramwaju" oraz silnego kopnięcia z dołu, które wyrzuca świeżaka z posłania na
podłogę; gierka ta bywa formą represji wobec świeżaka za przesiadywanie na górnych
piętrach prycz lub nawet za samo posiadanie takiego miejsca; grypsujący starają się
zazwyczaj rezerwować dla siebie górne prycze albo odbierać je stojącym niżej w hierarchii;

background image

widoki: świeżak stoi przed oknem, patrzy przez kraty i matowe szyby na fragment świata
wolnościowego; ma opisać, co widzi; odpowiedzi typu: „Widzę samochód", „Widzę
człowieka", „Widzę drzewo" nagradza się wypłaceniem marchewy w zadek albo blachy w
czoło; spodziewana odpowiedź brzmi: „Widzę wolność";
więzienny fiat: świeżak zostaje wrzucony pod łóżko, a dwóch więźniów dociska go stołkami
do ściany; kierujący testem wydaje polecenia: „Wrzucić jedynkę!", „Wrzucić dwójkę!" itd.,
co
Rozdział 3
prowadzi do stopniowego zwiększania nacisku; oczekiwaną reakcją jest odpowiedź:
„Wrzućcie luz!"; zapachy: świeżak z oczami zawiązanymi platerką ma za zadanie po zapachu
rozpoznać przedmioty podsuwane mu pod nos; rozpoznaje chleb i margarynę, a gdy jest
gotowy do kolejnego głębokiego wdechu, testujący wyciska mu w nos pastę do zębów;
oczekiwanie: ostrożność podczas wciągania powietrza.
W rowerku, pilocie boeinga czy płetwonurku obserwowuje się reakcję świeżaka w obliczu
niebezpieczeństwa lub niezwykłej sytuacji. Gry te mają strukturę podobną do gry „Selekcja"
(zob. rysunek 8). Szczególna twardość niesie ze sobą dodatkowe korzyści. Mój znajomy,
również student z ksywką „Student", skoczył z łóżka na podłogę, zanim otrzymał sygnał od
testujących i zanim oni rozciągnęli asekurujący koc. W efekcie doznał lekkiego urazu
kręgosłupa. Lekarzowi powiedział, że spadł z łóżka. Ta demonstracja lojalności wobec
współwięźniów natychmiast zakończyła Amerykę „Studenta" z wynikiem pozytywnym.
Inne gierki mają strukturę podobną do prostej gry „Ukryta strategia" (zob. rysunek 11). W
Bolku i Lolku, tramwaju, więziennym fiacie, burzy czy widokach tortura kończy się, gdy
świeżak wykrzyknie magiczne hasło, którego można się jakoś domyślić z kontekstu gry.
Sytuacja takiej gry pośrednio sugeruje świeżakowi pewien zbiór dostępnych strategii.
Rzeczywisty zbiór strategii jest obszerniejszy i zawiera prawidłową odpowiedź lub
spodziewaną reakcję. Świeżak „tępy" wybiera możliwość A lub B mieszczącą się w
zasugerowanym mu zestawie, a świeżak sprytny wybiera najwłaściwszą możliwość - C. I
znów dla w pełni poinformowanego świeżaka test nie stanowi żadnego problemu.
Wreszcie gierki takie jak dziad, celowy, kiełbasa czy zapachy sprawdzają spryt i ostrożność.
Najlepszym dla świeżaka wynikiem jest wymyślenie pomysłowej strategii odwracającej role i
wystawiającej przeprowadzającego gierkę na śmiech. Na przykład w celowym
poinformowany świeżak może niepostrzeżenie ukryć w ustach igłę i boleśnie ukłuć
nadstawiony mu do pocałunku zadek. Podobnie imponująca demonstracja umiejętności
powoduje natychmiastowe zakończenie okresu prób (zob.
Inicjacja

Rysunek ll. Gra „Ukryta strategia".
A, B - zbiory zasugerowanych strategii odpowiedzi (lub działań); C - poprawna
czy też oczekiwana odpowiedź (lub działanie).
Tępy świeżak wybiera A albo B, a sprytny świeżak wybiera C.
Stwora 1993). Takie gierki jak celowy lub kiełbasa pojawiały się w latach osiemdziesiątych
raczej w opowieściach niż w rzeczywistości. Stanowiły bowiem preludium do potencjalnej
degradacji, ponieważ ich negatywny wynik prowadził do pójścia do wora lub przecwelenia.
Obowiązujące wówczas normy grypsowania uznawały, że tak surowa sankcja za brak
doświadczenia i naiwność jest nadmiernie dotkliwa.
Źródłem łotrzykowskiego seksapilu gierek jest ich pomysłowość, a także nieprzewidywalność
tworzonych sytuacji i wymyślanych strategii. W innych gierkach świeżak jest wieszany na
tygrysówie, odgrywa astronoma, idzie do fotografa, bawi się w przeciąganie liny, płynie
łódką, idzie z chłopem przez wieś, gra w salonowca, czyli dupniaka. Ja przeszedłem przez
mniej więcej tuzin różnych gierek. Ominął mnie obowiązkowy wcześniej płetwonurek, gdyż

background image

po wypadku mojego znajomego wykonywanie tego testu zostało na Białołęce zawieszone.
Wyniki prób, którym zostałem poddany, były mieszane. Nie od rzeczy jest przedstawienie
relacji z testu zakończonego moim wielkim triumfem i zrównoważenie jej opisem żałosnej
porażki.
Pierwsza gierka, więzienny fiat, poszła mi marnie. Nie rozumiałem, co się dzieje, i dlaczego
koleżkowie, których przed chwilą douczałem angielskiego, nagle złapali mnie pod pachy i
wrzucili pod jabłonę. Darłem się pod kojem przez kilka minut,
natura
Rozdział 3
dociskany metalowymi fikołami do ściany, a biegi zmieniały się, aż furczało. Wreszcie gdy
przy kolejnej trójce trzeszczały mi już kości, wpadłem na pomysł. Dociśniętą do ciała prawą
ręką wymacałem w tylnej kieszeni spodni ebonitowy grzebyk. Gdy padła komenda:
„Czwórka!", udało mi się go złamać, co wywołało głośne trzaśniecie, po czym sam
zaryczałem możliwie najgłośniej. W załodze fiata zapanowała konsternacja. Po chwili
kierowcy niechętnie wrzucili luz i pozwolili mi się wygrzebać spod koja. Przyciskając
strategicznie prawą rękę do ciała, powlokłem się ponuro na stołek przy oknie. Przez resztę
dnia miałem spokój, ale kości bolały mnie przez tydzień. .
W trakcie gry w dziada miałem już więcej doświadczenia. Podczas przygotowań
zorientowałem się, że „Hiszpan" zawiązał ochotnikowi „Melonowi" platerkę tak, że ten mógł
łatwo zidentyfikować złapaną osobę. Poprawiłem ją zatem. „Hiszpan" ponownie nieco ją
zsunął pod pozorem małej korekty. Ponownie ją poprawiłem, zablokowałem „Hiszpanowi"
dostęp do „Melona" i zarządziłem: „Zaczynamy!". „Melon", chcąc czy nie chcąc, został
zmuszony grać prawdziwego dziada, a „Hiszpanowi" nie udało się w trakcie gry poluzować
platerki koleżce. Dziad dostał trochę anemicznego oklepu od celi, jednak nie narzekał i nie
miał do mnie pretensji. Po zakończeniu zabawy jak prawdziwy dżentelmen pospieszył z
gratulacjami.
Testy niejawne11
Świeżak często nie wie, że jest poddawany próbom i że jego zachowanie jest dokładnie
obserwowane. Przecwelanie jest pierwszym takim testem. Inne testy wykorzystują sytuacje
dnia codziennego. Na przykład agresywny grypsujący może kazać mu zabawić celę i
naśladować psa lub kota. Ktoś może mu pierdnąć w nos. Jeśli wąski korytarz między
piętrowymi łóżkami jest zajęty przez innych więźniów, świeżak pragnący przejść pod okno,
może usłyszeć sugestię skorzystania z objazdu pod łóżkiem. Próby te mają prostą strukturę i
proste roz
11 Przez testy niejawne przeszedłem w celi 6, a ich przeprowadzanie na innych więźniach
obserwowałem w celach 8 i 13.
Inicjacja
wiązania. Reakcją optymalną jest odmowa wykonania jakichkolwiek poniżających czynności
i stawienie czoła agresji bez względu na wyobrażone konsekwencje. Również i tu pomysłowa
reakcja, na przykład zaintonowanie antykomunistycznej piosenki w odpowiedzi na żądanie
śpiewu, może zostać dodatkowo wynagrodzona.
Wiele gier konfrontacyjnych motywuje chęć redystrybucji najprostszych dóbr więziennych.
Świeżak przynosi ze sobą sporo cennych przedmiotów, takich jak nowe spodnie, buty,
koszula, skarpety, witaminy, pasta do zębów, jedzenie czy przemycone w tajemnicy przed
personelem pieniądze. Niektóre z tych dóbr mogą zostać dyskretnie skradzione i natychmiast
przekazane do innej celi za pośrednictwem sieci grypsujących. Inne, takie jak spodnie czy
buty, można zdobyć tylko w drodze pomysłowej nocnej kradzieży lub wymuszenia zamiany
na marny więzienny łach. Broniąc swoich spodni, nie dospałem kilku nocy, aby jako pierwszy
odebrać kostkę wystawioną na noc za klapę i nie pozwolić Mańkowi na ich przymierzenie.
Mechanizmy zamiany są niezwykle pomysłowe. Grypsujący może przymierzyć więzienne

background image

buty świeżaka i obwieścić, że są jak ulał. „Oj, chyba zrobim machniom na glany". Kradzież,
wymuszona zamiana czy żądanie wykonywania przez świeżaka nieprzyjemnych albo
poniżających czynności prowadzą do konfrontacji. Prawie każdy świeżak wielokrotnie ma do
czynienia z podobnymi sytuacjami. Jeśli dokona właściwego wyboru, podnosi to jego szansę
na rychłe dopuszczenie do grona grypsujących. Dodatkowo zachowuje zarówno własność, jak
i godność. A wynik jest, jak to podczas Ameryki, zaskakujący. Każda próba obrony swojej
własności kończy się natychmiastowym zaprzestaniem agresji przez grypsującego i
oznajmieniem, że „on tylko dla zbytków" chciał się wymieniać, a jak świeżakowi się pomysł
nie podoba, to nie ma problemu.
Niemal wszystkie gry konfrontacji między starym więźniem i świeżakiem mają strukturę
przypominającą jednostronną grę „Konfrontacja"12. W oryginalnej wersji „Konfrontacji"
gracze jednocześnie dokonują wyboru między dwoma strategiami: walką (W) lub kapitulacją
(K). Najkorzystniejszym dla gracza
Popularną angielską nazwą tej gry jest „Chicken".
Rozdział 3
wynikiem jest zwycięstwo. Dochodzi do niego wówczas, gdy to on podejmie walkę, a
przeciwnik skapituluje. Jest to sytuacja korzystniejsza od obustronnej kapitulacji, zaś ta od
poddania się przeciwnikowi podejmującemu walkę. Najgorszym wynikiem jest destruktywny,
wyniszczający pojedynek. W więzieniu podobne preferencje przypisuje się mięczakom,
którzy boją się obrażeń fizycznych i kapitulują przed twardym przeciwnikiem. Kapitulacja
zadaje śmiertelny cios reputacji więźnia. Kod więzienny wymaga okazywania siły charakteru
niezależnie od okoliczności i za wszelką cenę. Tak więc dla świeżaka twardziela kolejność
dwóch ostatnich wyników jest odwrotna, czyli przedkłada walkę nad kapitulację. Sytuację
taką pokazuje gra „Jednostronna konfrontacja" (zob. rysunek 12).

-1,-2(GM) 1,-1 -1,-1 (Gj.) 1,-2
Rysunek 12. Gra „Jednostronna konfrontacja". Gra według stanu wiedzy świeżaka. / -
zainicjowanie konfrontacji; SQ - status quo; W - walka; K - kapitulacja. Prywatna wiedza
świeżaka: jest mięczakiem lub twardzielem. Prywatna wiedza agresora: GT i GM, tzn.
dodatkowy ruch po wybraniu walki przez świeżaka. Świeżak wierzy, że gra kończy się w
momencie, gdy wybierze K lub W; jeśli wyborem jest W, dochodzi do walki, której wynik
jest losowy, a wypłaty szacowane na —1, —1 dla twardziela oraz —1, —2 dla mięczaka.
Podgry GT i GM są rozwinięte na rysunku 13.
W grze biorą udział agresor, czyli agresywny grypsujący inicjujący konfrontację, oraz
świeżak. Agresor nie wie, czy ma do
Inicjacja
81
czynienia ze świeżakiem twardzielem czy mięczakiem. Wykonuje więc pierwszy agresywny
ruch i czeka na reakcję świeżaka. Świeżak z kolei nie jest świadom, że agresor ma do
dyspozycji dodatkowy ruch i przypisuje mu standardowe preferencje twardziela, to znaczy
zamiast akcji GT, zaznaczonej w nawiasie przy wypłatach agresora, postrzega wypłatę jako
-1, -1, a zamiast akcji GM - wypłatę w postaci —1, -2. Gra z rysunku 12 przedstawia zatem
jedynie subiektywne wyobrażenia świeżaka. Reakcja w tej wyobrażonej grze zależy od typu
charakteru świeżaka. Mięczak kapituluje, a twardziel walczy. Kapitulacja jest dominującą
strategią świeżaka słabego, zaś walka dominującą strategią świeżaka twardziela.
Jeśli świeżak podejmie walkę, wbrew jego oczekiwaniom nie prowadzi ona do krwawej jatki.
Po podjęciu walki świeżak ze zdumieniem dowiaduje się, że agresor może bez uszczerbku dla
swojego honoru wycofać się z konfrontacji, to jest ogłosić, że świeżak przeszedł próbę.
Rzeczywista gra, inna niż to się początkowo wydawało świeżakowi, nie kończy się po jego
ruchu: agresor ma wybór, co robić dalej (zob. rysunek 13). W tej grze mamy do czynienia z

background image

„Pseudokonfrontacją". Po wybraniu walki przez świeżaka, akcja agresora Z, czyli „ogłoś, że
świeżak zaliczył test", dominuje nad D, czyli „wałcz dalej".
Świeżak wierzy zatem początkowo, że gra w „Jednostronną konfrontację", tymczasem
agresor wie, że prawdziwą grą jest „Pseudokonfrontacją". Gracze mają następujące, słabo
dominujące strategie w grach, w które, jak im się wydaje, grają:
agresor: I, Z po W świeżaka; świeżak: mięczak - K; twardziel - W.
1 tak właśnie kończy się typowa gra: kapitulacją świeżaka--mięczaka lub ogłoszeniem przez
agresora, że świeżak-twar-dziel zaliczył próbę. Mięczak unika konfrontacji, nie zdając sobie
sprawy, że wcale by do niej nie doszło, gdyby tylko wyraził wolę walki13. Dodatkowa akcja
Z agresora ma kluczowe znaczenie dla jego motywacji do rozpoczęcia gry. Akcję Z, czyli
13 Kolejną ilustracją powszechności tego wzorca jest scena z filmu Symetria Konrada
Niewolskiego. Świeżak po wejściu do celi zostaje powiadomiony przez lokalnego osiłka, że
ten chciałby z nim wieczorem się poboksować. Czeka
82
Rozdział 3
natura

0,0
1,-2
W
rysunek 13. Gra „Pseudokonfrontacją".
Gra według stanu wiedzy agresora. I - zainicjowanie konfrontacji; SQ - status quo; W -
walka; K - kapitulacja; Z - „ogłoś, że świeżak zaliczył test"; D - „walcz dalej".
Prywatna wiedza świeżaka: jest mięczakiem lub twardzielem.
„ogłoś, że świeżak zaliczył test", różni od poddania się to, że postać prawdziwej gry jest
powszechnie znana starszyźnie celi. Gdyby świeżak nie zaakceptował wycofania się agresora
i próbował dalej walczyć, starszyzna szybko potwierdzi, że była to tylko próba. Gotowość
starszyzny do reinterpretacji gry rozwiązuje problem stojący przed społecznością
grypsujących: jak wykorzystać świeżaka, nie ryzykując przy tym utraty prestiżu lub
odniesienia obrażeń, jeśli świeżak okaże się twardzielem. Istnienie ukrytego ruchu zapewnia
więc pomysłowe zabezpieczenie się starszyzny przed twardymi świeżakami. Wobec braku
skutecznych kar ze strony władz więzienia za wszczynanie bija-
przestraszony na walkę, jednak w momencie próby decyduje się na jej podjęcie. Wówczas
osiłek oznajmia mu ze śmiechem, że to tylko próba.
Inicjacja
tyk takie zabezpieczenie dostarcza więziennym zabijakom wystarczającą motywację do
inicjowania testów.
Podobnie jak w wypadku wcześniejszych gier wartość diagnostyczną testu obniżają problemy
informacyjne. Jeśli świeżak jest poinformowany, to znaczy, gdy akcje GT i GM są mu znane,
i wie, że prawdziwą grą jest „Pseudokonfrontacją", mamy do czynienia z trywialną
równowagą w strategiach słabo dominujących, to znaczy:
agresor: I, Z po W świeżaka; świeżak: zawsze W.
Poinformowany świeżak zawsze jest gotów walczyć, niezależnie od tego, jaki ma charakter,
gdyż wie, że do prawdziwej walki i tak nie dojdzie.
Uniwersytet więzienny
Jeśli świeżak dotarł do tego momentu, oznacza to, że został już zaakceptowany jako przyszły
grypsujący. Ostatnim etapem jego drogi jest tajne szkolenie, zwane nocną bajerą14 lub
uniwersytetem więziennym. Powinien już dobrze znać podstawowe obyczaje i słownictwo.
Celem szkolenia jest nauczenie go wszystkich tajnych norm, tajnej gramatyki języka,
znaczenia różnych testów, a także logiki sankcji i mobilności międzyka-stowej.

background image

Podczas odbywających się późną nocą szkoleń zespół instruktorów przekazuje kandydatom
tajną wiedzę o grypsowaniu. Świeżący gromadzą się na łóżku instruktora i przez kilka godzin
uczą się, recytują formułki i odpowiadają na pytania. Po paru dniach świeżak jest niemal
nieprzytomny z niewyspania. Instruktorzy natomiast zmieniają się i nie zarywają więcej niż
jednej nocy tygodniowo.
Instruktorzy pracują pro bono, a ich duma z postępów wychowanka przypomina do pewnego
stopnia dumę promotorów naukowych. Poświęcają również więcej czasu bardziej rozgar-
14 Słowo „bajera" ma w więzieniu wiele znaczeń, zob. Słownik podstaw bajery.
Rozdział 3
niętym studentom. Szkolenia prowadzone na stodołach (gdzie osiągnięcia dydaktyczne
instruktora mogą wpływać na jego status i mogą być obserwowane przez innych
grypsujących) wydają się wszechstronniejsze niż w małych celach. Instruktor ma jednak silną
motywację do solidnej pracy niezależnie od wielkości i składu celi. Jego reputacja może
ucierpieć, jeśli pozwoli na promocję intelektualnego wałkonia, zaś lojalność sprytnego i
twardego wychowanka dostarcza mu dodatkowej ochrony w razie potencjalnych kłopotów.

Nacisk na pełne opanowanie przez świeżaka ducha i litery tajnej wiedzy jest znaczny. Na
typową bajerę składa się od pięćdziesięciu do stu godzin wykładów i egzaminów. Zakres
materiału jest olbrzymi i wstępna edukacja obejmuje jedynie podstawy. Nawet najpilniejsze
szlifowanie tajnego języka w czasie długiego wyroku może nie wystarczyć, aby opanować go
perfekcyjnie. W każdym momencie więziennej kariery grypsujący może zetknąć się z
nieznanym sobie terminem lub znaleźć się w trudnej do zinterpretowania sytuacji.
Ostateczny egzamin jest często rozłożony w czasie. Pytania powtarza się aż do
wyeliminowania wszystkich błędów. Obudzony przez instruktora w środku nocy kandydat
musi odpowiedzieć prawidłowo na jego pytanie. Niemal każdy przystępujący do szkolenia ma
wystarczający potencjał intelektualny, aby je ukończyć. Ponieważ ma również silną
motywację do ciężkiej pracy, wcześniej czy później zostanie zaakceptowany jako regularny
grypsujący. Mniej inteligentni świeżący są zazwyczaj eliminowani na wstępnych etapach,
przez przecwelanie, gierki lub inne testy.
Tajny trening wyposaża grypsującego w narzędzie umożliwiające wysyłanie wiarygodnego
sygnału o jego przynależności kastowej. Stanowi ubezpieczenie grypsującego i kapitał
subkulturowy na wypadek przeniesienia do nowego więzienia albo do nowej celi. Pozwala
również innym więźniom szybko oszacować poziom jego ogólnej wiedzy więziennej. Humor
i inteligencja grypsującego znajdują ujście w swawolnej zabawie terminami subkultury. Nic
dziwnego, że grypsujący często zakochują się do nieprzytomności w ich sekretnym kodzie, a
mistrzowskie opanowanie tego kodu staje się życiową pasją. Niektóre zachowania wynoszą
na wolność, niektórych norm przestrzegają
Inicjacja
niezależnie od okoliczności i dla zabawy albo całkiem poważnie zmuszają żony czy kochanki
do nauczenia się ich. Autor tych słów nie jest wyjątkiem.
Następne rozdziały opisują, czego dokładnie świeżak uczy się podczas nocnej bajery.
Rozdział 4 Kod
Więźniowie mówią własnym językiem, kultywują własne obyczaje i rytuały, przestrzegają
własnych norm. Śmieją się z żartu, który osoba postronna uznałaby za chybiony, i mogą
gwałtownie zareagować na gest zamierzony jako przyjazny. Interpretują zachowania inaczej
niż społeczność wolnościowa. Różnice te wynikają z istnienia kodu więziennego, który na
swój własny sposób klasyfikuje gesty i zachowania jako wrogie, obraźliwe, neutralne lub
przyjazne.
Pewną część kodu więziennego można zrekonstruować, obserwując codzienne interakcje
więźniów. Większość słownictwa oraz norm regulujących najbardziej typowe sytuacje pod

background image

celą jest elementem więziennej wiedzy powszechnej. Te pół-tajne elementy kodu
więziennego mają pewne wspólne właściwości. Po pierwsze, utrzymywanie ich w tajemnicy
przed personelem albo niższymi kastami byłoby niezwykle trudne. Zatem więźniowie ze
wszystkich kast, a także strażnicy podobnie nazywają przedmioty więzienne i najczęściej
wykonywane czynności. Po drugie, czynności takie jak defekacja czy popier-dywanie są
potencjalnym źródłem dyskomfortu dla wszystkich mieszkańców celi. Koordynowanie takich
czynności i nadzorowanie kooperacji leży we wspólnym interesie. Grypsujący nie trzymają
tego rodzaju norm w sekrecie i nawet zachęcają niższe kasty do nauczenia się ich. Niekiedy
nauką może być uproszczone nocne szkolenie grypsujących. Rozgarnięty świeżak bez
żadnego treningu nauczy się podstawowego słownictwa i podstawowych norm w kilka
tygodni.
Ukryta część kodu jest ściśle tajna i znacznie trudniej ją wy-dedukować z codziennych
interakcji. Reguluje ona czynności
Kod
mniej rutynowe oraz posługiwanie się bajerą. Ogólne reguły zachowania definiują, co w
różnych sytuacjach jest właściwe albo niewłaściwe. Reguły językowe zabraniają używania
pewnych kombinacji słów lub nakazują ich używanie. Tajne reguły łączą powszechnie
obserwowalne zachowania z normami podstawowymi. Tak więc tajna część kodu
więziennego zawiera zarówno szereg tajnych reguł, jak i uzasadnień wyższego rzędu
dotyczących powszechnie obserwowanych zachowań i obyczajów.
Świeżak czy badacz miałby ogromne kłopoty, próbując nauczyć się tajnego kodu w inny
sposób niż dzięki wykładowi doświadczonego grypsującego. Grypsujący nie mają jednak
powodu, aby współpracować z badaczem. Z kolei ujawnienie reguł personelowi lub członkom
niższych kast jest surowo karane przez społeczność grypsujących. Udawanie więźnia i
obserwacja uczestnicząca pomogłyby w niewielkim stopniu. Więzienne techniki rozkminiania
podejrzanych typów, a badacz przebrany za więźnia natychmiast wzbudziłby wątpliwości, są
skomplikowane, pomysłowe i niesłychanie skuteczne. Przypominam, że ja sam zostałem
rozkminiony dwukrotnie przez koleżków z celi jako przebrany socjolog, mimo że byłem
autentycznym więźniem! Grypsujący trafnie odgadli moje intencje badawcze mimo
wszystkich dokumentów, odpowiednich opowieści, korespondencji, a także psychologicznych
korelatów uwięzienia.
Oto przykład pomysłowej techniki rozkminiania. Pod cel-kę 12 wpadł pochodzący z Lubina
nowy więzień i przedstawił się jako piłkarz pierwszoligowego Zagłębia Lubin. Kiedy zaczął
sypać kontaktami i anegdotami, zauważyłem, że „Francuz", jeden z więźniów z tej celi,
spokojnie sięgnął po gazetę z wiadomościami sportowymi. Po chwili ją odłożył, a po minucie
zapytał przyjaźnie „Lubelaka": „A może ty znasz mojego wujka, XY, bo on też w mieszka w
Lubinie?". „Lubelak" zaprzeczył, na co „Francuz" wyśmiał go: „XV to imię i nazwisko
pierwszego trenera drużyny piłkarskiej Zagłębia Lubin. Co to za piłkarz, co nazwiska
własnego trenera nie zna!".
Nawet publiczny charakter kodu półtajnego nie czyni go natychmiast łatwo dostępnym dla
ciekawskiego obserwatora. Więźniowie niechętnie dzielą się jakąkolwiek informacją, chyba
że jej publiczny charakter jest niekwestionowalny, a podzielenie
Rozdział 4
się nią przysporzy im zysku. Prowadzi to do częstego „sprzedawania kolumny Zygmunta" nie
grypsującemu świeżakowi, badaczowi lub członkowi personelu. Fakty nieistotne zostają
ładnie opakowane i podane jako supertajne - w zamian za odpowiednią przysługę albo
konkretne dobro. Co więcej, grypsujący mają zasadę nieujawniania faktu, że jakaś tajna
wiedza w ogóle istnieje. Niegrypsujący, który nigdy nie przeszedł treningu nocnej bajery, ktoś
z personelu więziennego czy naiwny badacz mogą błędnie założyć, że półtajny kod jest w
rzeczywistości całością tajnej wiedzy więziennej.

background image

Kod półtajny
Najistotniejszym, wspólnym dla wszystkich kast elementem subkultury jest niewątpliwie
język. O ile jednak grypsujący kontrolują bajerę i stosują skomplikowane reguły gramatyczne,
o tyle kompetencja językowa niższych kast kończy się zwykle na poziomie słownictwa.
Najważniejsze półtajne normy niejęzykowe dotyczą żywności, jedzenia, fizjologii oraz, w
mniejszym stopniu, seksu i donoszenia. Reguły językowe zostaną opisane dokładniej w
następnym rozdziale.
Podstawowym funkcjom fizjologicznym więźnia poświęca się pod celką niesłychanie dużo
uwagi. We współczesnych społeczeństwach czynnościom takim jak popierdywanie, bekanie,
kichanie, plucie, defekacja, oddawanie moczu czy masturbacja towarzyszą wyraźne normy.
Osoba będąca pod presją danej potrzeby zazwyczaj starannie usiłuje ukryć jej zaspokojenie
przed postronnym okiem, uchem lub nosem. Przypadkowe głośne oddanie gazów w miejscu
publicznym jest niemal powszechnie interpretowane jako powód do wstydu. Norma wstydu
może ulegać rozluźnieniu w sytuacjach bliskich więzi osobistych lub radykalnej kontestacji
zewnętrznego społeczeństwa. W więzieniu norma wstydu znika całkowicie. Istniejące tam
normy brudnej fizjologii odzwierciedlają niedostatek powierzchni i powietrza. Zachowania
więzienne bodaj w najdoskonalszym stopniu ucieleśniają odrodzeniowy ideał „nic, co ludzkie
nie jest mi obce" - przynajmniej w stosunku do opróżniania jelit i pęcherza.
Kod
Popierdywanie, defekacja i oddawanie moczu stanowią dyskomfort dla postronnego nosa i
ucha zamkniętego w ciasnej przestrzeni. Pamiętajmy, że objętość powietrza przypadającego
średnio na więźnia wynosi 3-4 m3, a ruch powietrza jest wolny. Ponieważ więzienny wikt jest
marny, pierdnięcia są zarówno częste, jak i bardzo śmierdzące. Smrodek ulatnia się z małej
celi po dłuższej chwili. Nieskoordynowane puszczanie bącz-ków doprowadziłoby zatem do
permanentnego dyskomfortu. Sytuacja ta tworzy silną motywację do koordynowania
czynności fizjologicznych. Spójny blok norm więziennych regulujących brudną fizjologię
wymaga od więźnia, aby potrzeba pierdnięcia, wypróżnienia się albo oddania moczu została
ogłoszona wszem i wobec z wyprzedzeniem. Jedzenie w trakcie załatwiania potrzeb brudnej
fizjologii przez innego więźnia jest uważane za obraźliwe względem siebie samego.
Przestrzegania norm brudnej fizjologii oczekuje się od więźniów wszystkich kast.
Popierdywanie
Intencja oddania gazów musi zostać oznajmiona głośno i jednoznacznie. Pierwszym krokiem
jest zadanie standardowego pytania: „Szamią?". Po chwili, kiedy nikt nie odpowie
twierdząco, pada ostrzeżenie: „Nie szamać!". Dopiero wówczas więzień może sobie ulżyć.
Jego koledzy z celi mogą również dorzucić się do puli z krótkim oznajmieniem: „Pula!".
Więźniowie często korzystają z okazji dodania do puli i pojedyncze „Nie szamać!" może
szybko wyzwolić w celi radosną reakcję łańcuchową. Doświadczeni grypsujący mają
zadziwiającą umiejętność ciągłego wytwarzania gazów lub walnięcia z butli na zamówienie.
Częstotliwość okrzyków „Szamią" i „Nie szamać" jest pod celką tak duża, że niektórzy
niegrypsujący nazywają grypsujących szamakami.
Pryczki są różne. Pojedynczy bączek może stać się cichcem, może się wchłonąć albo nawet
wcale się nie zmaterializować. Może też stać się dublem lub nawet długim łańcuchem
mniejszych i krótkich pierdnięć, zwanych Pszczółką Mają lub lotem trzmiela. Jeśli
nieprzyjemnie pachnie, nazywa się go skunksem, kiszczakiem albo czesiem, na cześć
generała Czesława Kiszczaka, ówczesnego ministra spraw wewnętrznych.
Rozdział 4
Pechowy więzień może też zakończyć pierdnięcie kleksem. Jak więc widać z powyższych
przykładów, do najważniejszych wymiarów więziennej klasyfikacji pierdnięć należą liczba
powtórzeń, głośność, zapach i poziom wilgotności. Bączki szczególnie interesujące mają
osobne nazwy, takie jak podkołdernik jadowity, zacichacz fotelowy i gulgotnik wanienny.

background image

Najlepszą strategią wobec produktów własnych jelit jest pełna otwartość. Humor wybawi cię
z największej kabały. To nic, jeśli przytrafi ci się przypadkowy kiszczak. Możesz ocalić swą
godność, nawet gdy walniesz kleksa. Jeśli natomiast produkujesz regularnie kiszczaki przez
dłuższy czas, ważne jest, aby poważnie zabrać się za rozwiązanie problemu. Rozstrój żołądka
nie jest w więzieniu twoją prywatną sprawą. Trzeba trochę zmienić dietę, może troszkę się
przegłodzić. Rozwiązaniem godnym dżentelmena jest umieszczenie swojego zadka na
peryferiach celi, w okolicy okna lub klapy i wydmuchnięcie złego powietrza na zewnątrz,
często z odpowiednim życzeniem pod adresem strażnika.
Niezwykle ciekawy wzór zachowania można zaobserwować u świeżaków. Świeżak słysząc
po raz pierwszy zapowiedzi i następującą po nich kanonadę, jest rozbawiony, zmieszany,
przestraszony, a przede wszystkim zawstydzony i zdegustowany. Jego koledzy szybko uczą
go reguł oraz tego, że oczekuje się odeń ich przestrzegania. Ten zgadza się szybko na
wszystko, ale tak naprawdę nie traktuje całej tej zabawy serio. W rzeczywistości powziął już
postanowienie o zostaniu cichociemnym.
W pewnym momencie, być może po kilku dniach pobytu świeżaka pod celką, trafia się
niezapowiedziany kiszczak. Znienacka pod celką zaczyna śmierdzieć. Zaskoczony świeżak
zostaje natychmiast oskarżony i ukarany. Może sobie nieprzeko-nywająco protestować. W
więzieniu nie ma domniemania niewinności. Na początek może otrzymać blachę w czoło i
ustne ostrzeżenie. Jeśli kiszczak powtórzy się, sankcje rosną. Jego Ameryka może się
wydłużyć lub może w ogóle stracić szansę na zostanie grypsującym.
Jak to się dzieje, że świeżak zostaje natychmiast rozkmi-niony? Oczywiście, że to on jest
winien i żadne jego tłumaczenia nie pomagają. Na wolności stosuje się czasem metodę
obwąchiwania siedzenia podejrzanych o wykroczenie. Tu jest
Kod
91
ona wykluczona, gdyż degraduje obwąchującego w oczach celi. Aby zrozumieć, w jaki
sposób grypsujący potrafią rozkminić świeżaka, zastanówmy się nad problemem decyzyjnym,
który stoi przed więźniem czującym w trzewiach napór gazów. Zacznijmy od w pełni
formalnego modelu opisującego wszystkie najważniejsze parametry sytuacji. Przyjęcie
takiego modelu nie oznacza wcale, że więźniowie dokładnie estymują odpowiednie
prawdopodobieństwa, pozwala natomiast na analityczne odseparowanie różnych czynników,
które ostatecznie wpływają na decyzje.
W grze „Dylematy popierdywania" zakładamy dla uproszczenia, że więzień może dowolnie
wyciszyć swojego bączka (zob. rysunek 14). Nie potrafi jednak przewidzieć, czy będzie to
zwykły bezwonny bączek (B), czy kiszczak (K). Prawdopodobieństwa obu wydarzeń są
szacowane, odpowiednio, na 1 - q oraz ą, gdzie 0 < q < 1. Więzień może przestrzegać normy i
ogłosić swój zamiar całej celi (O) lub zejść do podziemia i puścić cichca (C). Zakładamy, że
całkowita wypłata więźnia zawiera trzy addytywne składniki. Po pierwsze, publiczna
zapowiedź bączka może być kłopotliwa i zredukować jego użyteczność o pewną wartość b.
Kiedy bączek okazuje się kiszcza-kiem, więzień ponosi też koszt równy l ze względu na
przykry zapach. Gdy puszcza cichca, a współwięźniowie wykryją go, zostaje ukarany sankcją
równą s. Więzień estymuje prawdopodobieństwo wykrycia cichca w sytuacji puszczenia
kiszczaka na p, gdzie 0<p< 1.
Po przeprowadzeniu prostych obliczeń okazuje się, że oczekiwana wypłata za zapowiedź
wynosi —q — b, a wypłata za puszczenie cichca wynosi — ąps — q. Zapowiedź jest zatem
lepszą strategią od puszczenia cichca wtedy i tylko wtedy, gdy b < ąps. Oznacza to, że dla
więźnia zapowiadającego swoją intencję puszczenia bączka czynnik wstydu związany z
zapowiedzią musi być niewielki w porównaniu z oczekiwaną sankcją za złamanie normy. To
proste stwierdzenie jest kluczem do wyjaśnienia zachowania wszystkich graczy oraz całego
dylematu.

background image

Świeżak wkracza do więzienia wraz ze swoimi subiektywnymi oczekiwaniami
ukształtowanymi na wolności. Czynnik wstydu b jest duży, prawdopodobieństwo puszczenia
kiszczaka q jest na wolności stosunkowo małe, zaś prawdopodobieństwo,
Rozdział 4

Rysunek 14. Gra „Dylematy popierdywania".
K - kiszczak; B - bezwonny bączek; O - „ogłoś zamiar puszczenia bączka"; C - „puść cichca".
Składnik wypłaty związany z nieprzyjemnym zapachem jest znormalizowany na poziomie —
1; składnik związany ze wstydem jest równy b > 0; kara za wykrycie niezapowiedzianego
bączka jest równa s > 0; prawdopodobieństwo zidentyfikowania winowajcy, kiedy pojawi się
kiszczak, jest równe p > 0; prawdopodobieństwo puszczenia kiszczaka jest równe q > 0.
że ewentualny cichacz zostanie wykryty, jest praktycznie równe zeru. Również i jego ocena
wielkości sankcji za wykroczenie s jest mała. Zatem oczekiwana sankcja ąps jest mniejsza dla
świeżaka niż czynnik wstydu b. Nic dziwnego, że praktycznie każdy świeżak zaczyna od
puszczania cichców!
I to jest właśnie jego błąd. Oceny starych więźniów są inne i lepiej uwzględniają specyfikę
więzienia. Po pierwsze, czynnik wstydu jest dla starego więźnia równy zeru. Po drugie, taki
więzień wie, że prawdopodobieństwo puszczenia kiszczaka na wikcie więziennym jest spore.
Po trzecie, sankcje za puszczenie cichacza są przez świeżaka nie doszacowane. Stary więzień
wie, że sankcja jest poważna. W rzeczy samej, sankcja dla świeżaka jest początkowo duża i
rośnie z kolejnymi wykroczeniami wobec normy. Wreszcie stary więzień wie, że tożsamość
łamiącego normę jest stosunkowo łatwa do wykrycia ze względu na ciasnotę, przenikliwość
współwięźniów i ich koncentrację na przedmiocie. Więźniowie zapamiętują, co i ile zjadłeś,
jak często odwiedzałeś jaruzela i jakie zapachy pozostawiły za sobą twoje odwiedziny. Zatem
stary więzień ocenia, że b < ąps. W takiej sytuacji głośne ogłoszenie swoich intencji jest
lepsze.
Stary więzień nie tylko dysponuje odmienną estymacją swoich wypłat niż świeżak, ale
również intuicyjnie rozumie impli
Kod
kacje modelu. Mimo że nie dokonuje precyzyjnych kalkulacji i nie posługuje się parametrami
modelu, doskonale rozumie wszystkie aspekty dylematu, przed którym stają świeżak i
pozostali więźniowie. Przede wszystkim wie aż za dobrze, że jedynie świeżak ma motywację
do puszczania cichca, zaś reszta więźniów ma motywację do zapowiadania bączków. Kiedy
pojawi się cichociemny kiszczak, jest tylko jeden typ gracza, który miał motywację do jego
puszczenia: świeżak. Ponieważ w małych celach rzadko jest dwóch lub więcej świeżaków,
rozwiązanie zagadki jest proste. Świeżak nigdy nie puszczający bączków ani nie dodający do
puli jest szczególnie podejrzany.
Tak więc, kiedy tylko pojawi się cichociemny kiszczak, zaskoczony świeżak zostaje
natychmiast oskarżony i ukarany. Zazwyczaj po pierwszej wpadce decyduje się kooperować i
jego poziom wstydu szybko spada do zera. Dokonuje się kolejny etap jego socjalizacji. Co
więcej, ta zabawa może mu się nawet spodobać. Za chwilę może sam ochoczo wymyślać
nowe nazwy na ulubione wzory pierdnięć. Tak jak stara wiara więzienna, która szczególnie
po dobrym obiedzie uwielbia inicjowanie akcji i dokładanie się do puli.
Czy doświadczony grypsujący może podstępnie zrobić krzywo świeżakowi i strategicznie
popierdywać, co zostanie zaliczone na konto świeżaka? Może, jednak są lepsze metody. Ta
jest zbyt niebezpieczna, gdyż kiszczak może się odezwać ludzkim głosem i zdradzić
delikwenta. Nie ma powodu podejmować ryzyka. Poza tym, z tego, co mi wiadomo, to nawet
najwytrawniejszy specjalista wśród grypsujących nie potrafi puścić kiszczaka na zawołanie.
Problemy podobne do wyżej opisanego pojawiają się również w innych sytuacjach, kiedy
oczekuje się przestrzegania pewnych norm. Specyfika każdego dylematu zależy od

background image

dostępności metod kontroli przestrzegania norm oraz istniejących ograniczeń materialnych.
We wszystkich przypadkach więzień musi zadecydować, czy postąpić w zgodzie z normą,
czy ją złamać. Na początku decyzja więźnia może być oparta na kalkulacji, choć
niekoniecznie z precyzyjnymi estymacjami parametrów i prawdopodobieństw. Po
opracowaniu optymalnej strategii stosowanie jej staje się nawykiem. Więzień może też
posłużyć się nawykiem przejętym automatycznie od innego
Rozdział 4
więźnia. Jednak fundamentem umożliwiającym pojawianie się i funkcjonowanie nawyków
jest odpowiednia struktura wypłat towarzyszących różnym możliwym strategiom. Nawyk,
który jest rażąco nieskuteczny i daje małe wypłaty, nie przetrwa długo.
Defekacja i urynacja
Jak czytelnik zapewne pamięta z rozdziału 1, miskę klozetową na cześć ówczesnego
pierwszego sekretarza PZPR, generała Wojciecha Jaruzelskiego, nazywa się jaruzelem.
Określenia czynności towarzyszących wypróżnianiu się również frywolnie żartują sobie ze
znienawidzonego w więzieniu generała. Defekację lub oddawanie moczu określa się jako
karmienie jaruzela. Podniesienie deski klozetowej oznacza, że jaruzel jest głodny. Intencja
karmienia jaruzela musi zostać zaanonsowana w podobny sposób jak intencja puszczenia
bączka. Więzień może zatem powiadomić koleżków, że zaprosił jaruzela na obiad, że
jaruzelowi chce się pić albo że zaserwował mu lody czekoladowe. Znużony nieustannym
słownym maltretowaniem generała może po prostu oznajmić, że idzie się złamać, odkasztanić
albo wyszlakować. Elegancko jest oznajmić zakończenie karmienia jaruzela słowem
zamknięte lub, krócej, plomba!
Podczas gdy puszczanie bączków zasadniczo nie jest ra-cjonowane, więźniowie podejmują
znacznie większy wysiłek, aby skoordynować karmienie jaruzela. Jest to motywowane
zarówno organizacją celi, jak i relatywnie większą kontrolą, jaką mamy nad wypróżnianiem
się. W większości cel kącik z jaruzelem jest oddzielony od reszty celi jedynie cienką
zasłonką. W niektórych celach nie ma nawet zasłonki. Każdy więzień udający się do kącika
stwarza zatem kilkuminutowy dyskomfort dla siedmiu czy ośmiu pozostałych. Bezmyślne i
nieskoordynowane z innymi opróżnianie jelit czy pęcherza jest więc niemile widziane lub
wręcz zabronione. Jeśli jakiś więzień zaanonsuje kręcenie lodów albo julanie, od innych
oczekuje się, że wykażą refleks i dołączą do niego, nawet jeśli w danym momencie nie muszą
tego koniecznie robić. W ten sposób nieprzyjemne chwile pod celą zostają skondensowane w
większe bloki i nie rozbijają całego dnia.
Kod
W razie potrzeby więzień karmiący jaruzela może otrzymać od innych komentarz oceniający
aktualną sytuację i zachęcający do podjęcia odpowiednich kroków. Może usłyszeć, że
przypala się albo smaży i że powinien mieszać, czyli puścić wodę z kranu zastępującego
spłuczkę lub spłukiwać częściej w trakcie karmienia. Obfite używanie wody zapobiega jednej
z większych więziennych nieprzyjemności: zakrztuszeniu się jaruzela, który w takiej sytuacji
odmawia przełykania. Jeśli do tego dojdzie, cała cela idzie na długi spacer albo z zapartym
tchem obserwuje z prycz, jak frajerzy-hydraulicy przepychają jaruzelowe trzewia długimi
sprężynami. Ci, którzy zbyt często karmią czy poją jaruzela, albo zapominają mieszać,
otrzymują początkowo reprymendy słowne. Jeśli wykroczenia powtarzają się, surowość
sankcji rośnie. W celach z zasłonką na głowie roztrzepanego lub nieuważnego więźnia
karmiącego w skupieniu jaruzela może znienacka wylądować płonąca „Trybuna Ludu" albo
wielka porcja dżemu. Natomiast, kiedy sytuacja rozwija się pomyślnie, padają pochwały, że
dobrze łyka!
Na stodołach z jaruzelem w wersji mono na jedno stanowisko przypada czterdziestu
więźniów. Nawet w wypadku wersji stereo liczba ta spada do około dwudziestu wobec mniej
niż dziesięciu w zwykłych małych celkach. Odpowiedzią więźniów na bardziej ograniczony

background image

dostęp do jaruzela jest wzmocnienie koordynacji. Jaruzel jest zatem karmiony podczas
rannych, południowych i popołudniowych zmian. Więźniowie czekają cierpliwie w kolejce i
starają się załatwić swój interes szybko i sprawnie. Jeśli ktoś chce spędzić więcej czasu sam
na sam z jaruzelem, może opuścić codzienny spacer, kiedy cela opróżnia się na pół godziny.
Dużym problemem jest rozwolnienie, szczególnie, jeśli dotyczy kilku więźniów.
Nieszczęśnik dotknięty tą przypadłością nie jest oskarżany ani karany. Jednak wszyscy
więźniowie obserwują uważnie jego zachowanie w sytuacji wyższej konieczności. Oczekuje
się od niego, że szybko wyleczy się z przypadłości dzięki odpowiedniej diecie lub nawet
krótkiemu postowi. Podobnie jak z częstym puszczaniem kiszczaków, problemy zdrowotne
więźnia, mimo że sprawiają dyskomfort całej celi, są tolerowane. Niedbałość w traktowaniu
swoich problemów jest natomiast karana.
Rozdział 4
Jedzenie i brudna fizjologia
Koordynacja defekacji i popierdywania wywiera silny wpływ również na sposób konsumpcji
w celi. Ponieważ wszystkie posiłki spożywa się pod celą, pojawia się naturalny problem
uzgadniania czynności fizjologicznych z jedzeniem. Regularne pory jedzenia i picia pomagają
więźniom koordynować potrzeby fizjologiczne w czasie. Więźniowie piją zatem niemal
wyłącznie podczas posiłków oraz po apelu wieczornym, po godzinie 18.00. Z kolei jedzenie
w porach innych niż pory posiłków jest na stodołach praktycznie zabronione. W mniejszych
celach ogólną regułą jest to, że jedzenie poza porą posiłku stanowi raczej sytuację wyjątkową
niż normę. Do takiej sytuacji może dojść na przykład wówczas, gdy więzień otrzyma z domu
zwykłą paczkę żywnościową albo specjalną, owocową.
Jedzenie i brudna fizjologia są rozdzielane w czasie z powodów estetycznych i higienicznych.
Jedzenie w zaduchu lub gdy tuż obok karmiony jest jaruzel przyprawia jedzącego o
dyskomfort bodaj w każdej kulturze. Więzień pragnący coś zjeść między posiłkami, powinien
głośno oznajmić swoją intencję: „Szamie się" albo dobitniej „Zważka, szamie się". Może też
wykazać nieco inwencji i poprosić mniej formalnie: „Panowie, trzymajcie zwieracze
zamknięte" lub „Nie chrząkać tam odbytnicami". Jedzenie jest zabronione, kiedy jaruzel jest
głodny czy spragniony, to znaczy, kiedy deska klozetowa jest podniesiona.
Kolizję jedzenia i popierdywania uznaje się za obrazę jedzącego. Więzień, który
niefrasobliwie popierduje, jest zazwyczaj uważany za sprawcę. Ostateczny werdykt zależy
jednak od tego, kto zapomniał upowszechnić swoją intencję. Świeżak, który zapomniał
zaanonsować konsumpcję swoich skarbów, może zostać ukarany krótkim ostrzegawczym
pierdnięciem. Kontynuowanie jedzenia w takiej sytuacji i udawanie, że nic się nie stało, jest
nierozsądne. Lepiej natychmiast przestać jeść, wypluć zawartość, przyznać się do błędu,
przeprosić oraz zadeklarować brak pretensji do udzielającego reprymendy.
Niekiedy dochodzi do kolizji jedzenia i wypróżniania się. Zazwyczaj incydent kończy się w
momencie podniesienia deski klozetowej, gdyż niemal zawsze znajduje się ktoś przytomny,
kto wykryje zagrożenie. Podobne wypadki są traktowane su
Kod
rowiej niż popierdywanie, jako że przekazują bardzo mocno sygnał o rozkojarzeniu jedzącego
albo wypróżniającego się lub obu. Jeśli wina jest ewidentna, winowajca podlega karze.
Minimalną reakcją są przeprosiny. W ekstremalnej, rzadkiej, ale możliwej do wyobrażenia
sytuacji, winowajca może zostać zdegradowany do niższej kasty. Do sytuacji takiej może
dojść wówczas, gdy zajście stanowi ukoronowanie dłuższego ciągu przy-buraczeń i wychyl.
Jeśli żadna ze stron nie chce przyznać się do winy, zazwyczaj dochodzi do konfliktu. Normy
subkultury wywierają silną presję na jedzącego, aby bronił w takiej sytuacji swojego honoru.
Brak jakiejkolwiek reakcji z jego strony jest interpretowany jako duża słabość. Tak więc
minimalnym efektem jest wymiana agresywnego słownictwa i groźnych gestów.

background image

Ostatnią z czynności potencjalnie Wchodzących w kolizję z jedzeniem jest masturbacja i
wiąże się z wieloma tajnymi normami, które zostaną wyjaśnione później. W większości cel
dzienna masturbacja jest wykluczona. Jeśli do niej dochodzi, powinna być rozdzielona w
czasie z jedzeniem w podobny sposób jak inne czynności brudnej fizjologii. Minimalnym
wymogiem jest, aby masturbujący udał się do kącika i głośno zapowiedział swoje plany.
Jedzenie ma pierwszeństwo względem brudnej fizjologii w ciągu dnia, ale sytuacja zmienia
się tuż przed pójściem spać. Między 20.30 a 21.00 ogłasza się godzinę policyjną. Aż do
śniadania jedzenie i picie są zabronione. Policyjna oznacza czas relaksu, kiedy więźniowie
mogą do rozpuku julać, puszczać kiszczaki, karmić jaruzela, a także masturbować się.
Niektóre normy półtajne regulują zachowania, które można łatwo zaobserwować pod celką,
lecz trudno uzasadnić bez odwołania się do norm tajnych. Część więźniów je posiłki przy
stole, część na swoich łóżkach lub stołkach. Może się zdarzyć, że jakiś więzień je wszystkie
posiłki na jaruzelu. Sytuacje te i odpowiadające im normy zostaną opisane wraz z bardziej
podstawowymi normami tajnymi.
Donosy, skargi i dobre obyczaje więzienne
Systematyczne donoszenie na współwięźniów jest bodaj najcięższym z przewinień. Norma
regulująca donoszenie jest pro
Rozdział 4
sta: kapować nie wolno w żadnych okolicznościach. Sankcją za ujawniony i
udokumentowany przypadek kapowania jest zazwyczaj relegowanie do niższej kasty.
Niekiedy rytuałowi degradacji towarzyszą ciężkie pobicie, gwałt lub nawet wyrok śmierci.
Nieco tylko mniejsze sankcje czekają więźnia, który skarży się administracji, że został lekko
pobity, zmuszony do sprzątania celi czy w inny sposób lekko represjonowany. Pobicie
niegrypsującego albo cwela grypsujący uważają za środek do osiągnięcia konkretnego celu
albo, znacznie częściej, za zasłużoną karę za to, co półtajne normy definiują jako
wykroczenie. Twardość i lojalność nawet w takich okolicznościach ceni każdy więzień
niezależnie od przynależności kastowej. Odpowiednie zachowanie frajera lub cwela może
prowadzić do lepszego traktowania, zaś temu pierwszemu może nawet pomóc w awansie do
wyższej kasty. Za donoszenie czy skarżenie grypsujący może oczekiwać degradacji do niższej
kasty, a frajer lub cwel może się spodziewać zaostrzenia traktowania i zawieszenia części
swoich skromnych praw.
Niektóre normy zwyczajowo przestrzegane przez wszystkie kasty odnoszą się do najbardziej
typowych interakcji. Często powtarzane porzekadło „Nie wpierdalaj się" zaleca neutralność
podczas walki albo innego konfliktu między grypsującymi. Podczas rozmów o swoich
wyrokach lub czekających ich procesach więźniowie udają, że święcie wierzą w niewinność
opowiadającego. Otwarte kwestionowanie domniemanej niewinności, a także żartowanie z
opowiadającego jest niebezpieczne i może doprowadzić do konfliktu oraz wrogości. Zamiast
wyśmiewać naiwne spekulacje koleżki o nadchodzącej amnestii albo nagłym zwrocie jego
sprawy, lepiej zakończyć nużący monolog sentencją: „Wsadzić mogli, wypuścić muszą".
Zdesperowany więzień pracujący nad sążnistym podaniem zawierającym nierealną prośbę
usłyszy zamiast powątpiewania: „Papier przyjmie wszystko". Jeśli alfons chwali się, że może
mieć każdą studentkę z twojego wydziału, „Bo studentka, rozumisz, to jest po stu dętka",
przyznaj mu rację, pokiwaj głową. Generalna zasada psychologiczna, stojąca za postawą
neutralności uzewnętrzniającą się w facecjach więziennych, wyraża głębokie przekonanie, że
ani świata, ani ludzi lepiej nie poprawiać. Jeśli ktoś tkwi w błę
Kod
64
dzie, to jego sprawa. Uświadamiając go, można się tylko na tym sparzyć.
Kod tajny

background image

Grypsujący uczy się podstaw tajnego kodu pod koniec procesu inicjacji, w czasie nocnych
szkoleń opisanych wcześniej. Trening obejmuje kilka grup tematycznych: najbardziej
podstawowe i ogólne normy grypsowania, nazywane zasadami, normy związane z czystością
obiektów pod celą i poza nią, konkretne przepisy jak się zachować w określonych sytuacjach,
nazywane zachowaniami, znaczenie przecwelania, gierek i innych testów, a także dodatkowe
słownictwo, jego gramatykę i gierki językowe. Gdy kandydat na grypsującego rozpoczyna
szkolenie, zna już podstawowe słownictwo i najważniejsze półtajne normy. Teraz oczekuje
się od niego mistrzowskiego opanowania zarówno litery, jak i ducha grypsowania.
Zobowiązuje się on do chronienia swojej wiedzy przed niegrypsującymi i przekazywania jej
dalej wykwalifikowanym kandydatom. Dowiaduje się też, jak utrzymywać inne kasty w
niewiedzy i wprowadzać je w błąd. Pytanie postawione przez administrację o przynależność
kastową stawia go natomiast przed pewnym dylematem. Jedna z ważnych norm wymaga
przyznania się do grypsowania. Inna z kolei umożliwia kłamstwo w szczególnych
okolicznościach.
Zasady stanowią konstytucję grypsowania. Działania lub zachowania gwałcące ducha i literę
zasad należą do najcięższych przewinień. Wyjątki od konkretnych norm są zazwyczaj
uzasadniane ich sprzecznością z zasadami.
Reguły zachowania operacjonalizują zasady za pomocą katalogu konkretnych rekomendacji,
co należy zrobić w określonych sytuacjach więziennych lub interakcjach z obiektami
więziennymi. W definicji zachowań jest sporo niejasności. Niektóre zachowania mogą się
różnić w zależności od więzienia, oddziału, a nawet celi. Zachowania obejmują wszystkie
normy półtajne, takie jak normy brudnej fizjologii, a także reguły mobilności
międzykastowej.
64
Rozdział 4
Wiele zachowań tłumaczą normy czystości przedmiotów pod celą, stanowiące
operacjonalizację zasad higieny i honoru. Klasyfikacja czystości obiektów to osobny rozdział
więziennej księgi tajemnej i źródło wielu pytań egzaminacyjnych.
Mobilność kastowa jest najbardziej zaniedbanym tematem uniwersytetu więziennego. Rytuały
pójścia do wora, przecwelania albo podnoszenia są zazwyczaj opisywane dokładnie, ale
szczegóły dotyczące towarzyszących im sankcji są nader skąpe. Interpretacja tego zbioru
słabiej sprecyzowanych norm pozostaje w gestii najbardziej wpływowych grypsujących i
zależy od ich interesów oraz rozkładu władzy pod celką. Nauczyciele bajery należą do
wąskiej elity najbardziej wpływowych i najlepiej wtajemniczonych, jednak nie mają
motywacji do dzielenia się tą częścią tajnej wiedzy. W tym wypadku ich własne interesy
wchodzą w kolizję z interesami uczniów.
Ostatni ważny komponent nocnej bajery - słownictwo, tajna gramatyka oraz gierki językowe -
zostanie omówiony w rozdziale 5.
Pentalog zasad
Grypsujący musi znać zasady jak katechizm. Kandydat na grypsującego może zostać
obudzony przez instruktora w środku nocy i poproszony o ich wyrecytowanie oraz
wyjaśnienie. Owe zasady grypsowania to: honor, higiena, solidarność, odmowa współpracy i
pomoc1. Odnoszą się one wyłącznie do interakcji między grypsującymi. Wiele innych norm i
reguł językowych rozwija zasady pentalogu, szczególnie zasadę honoru, w konkretne
rekomendacje.
Ochrona honoru grypsującego, nazywana czasem zastawką, jest matką wszystkich zasad,
niejako metazasadą, której wskazówki często nakładają się na rekomendacje innych zasad.
'Jest to lista zasad, która pojawiła się kilka razy na Rakowieckiej i Białołęce. Zbliżona wersja
zasłyszana od grypsującego obejmuje: zastawkę, higienę, jedność, walkę, szacunek (cela 9).
Zanotowana (cela 8) wersja zasad podana przez niegrypsującego ujawnia charakterystyczne

background image

błędy i brak spójności: walka z komuną, walka z cwelami i donosicielami, walka ze służbą
więzienną, pomoc słabym i nowo przybyłym, przestrzeganie zasad (sic!). Maciej Szaszkie-
wicz (1997: 29) podaje również okrojoną wersję zasad: higiena, solidarność, zwalczanie
kurestwa.
Kod
101
Grypsujący musi bronić swojego honoru przed trzema zagrożeniami ze strony personelu lub
innych więźniów: agresją fizyczną, symbolicznym atakiem fizycznym i przybluzganiem, czyli
atakiem językowym. Precyzyjne znaczenie potencjalnych typów ataku jest przedmiotem
zachowań. Nie wolno mu również dotykać przedmiotów przestrzelonych. Jeśli grypsujący
pragnie zaręczyć swoim honorem za prawdziwość swoich słów, odwołuje się do zastawki.
Przysięga brzmi wówczas: „Na moją wolność ukochaną!", „Jak wolność kocham!" lub
„Żebym wolności więcej nie zobaczył!". Fałszywa zastawka może doprowadzić do degradacji
albo innych poważnych sankcji.
Ścisłe przestrzeganie higieny i dyscyplina wewnętrzna pomagają zachować komfort
psychiczny, zminimalizować dyskomfort innych oraz zapobiec potencjalnej epidemii.
Półtajne normy brudnej fizjologii rozdzielające jedzenie i wypróżnianie się należą do tej
właśnie kategorii. Ponieważ każdorazowe otwarcie deski sedesowej i spuszczenie wody
wywołuje mały tajfun powietrzny wypełniony bakteriami, odseparowanie tej sytuacji w czasie
od jedzenia zmniejsza wystawienie więźniów na oddziaływanie bakterii. Grypsujący musi
umyć ręce bezpośrednio po użyciu jaruzela, a całe ciało i zęby dwa razy dziennie. Jeśli
zabraknie pasty do zębów, powinien posypywać szczoteczkę solą. Jeśli przestrzeń na to
pozwala, powinien podjeżdżać, czyli ćwiczyć mięśnie, powinien też ograniczyć dzienną
masturbację lub całkowicie jej unikać. Reguła ta jest niekiedy łamana w celach małolackich,
gdzie dochodzi do derbów (zbiorowej masturbacji), nie aprobowanych przez starszych
więźniów. Wpadanie w depresję, czyli zamulanie się, jest postrzegane jako objaw braku siły
woli i dyscypliny wewnętrznej, co wywiera negatywny wpływ na całą celę. Zamuleńcy są
karani.
Solidarność nakazuje współpracę grypsujących w przedsięwzięciach podejmowanych wbrew
regulaminowi lub zakazom administracji. Najdobitniejszą manifestacją solidarności jest
utrzymywanie drożnej sieci informacyjno-handlowej. Grypsujący przekazują w ten sposób
grypsy oraz inne dobra zarówno wewnątrz więzienia, jak i na zewnątrz, szczególnie jeśli
pracują jako korytarzowi i mają większą swobodę ruchu. Solidarność zabrania okradania
grypsującego z dóbr przechodzących tranzytem przez celę i rzeczywiście takie kradzieże
zdarzają się
Rozdział 4
rzadko. Grypsujący może jednak okraść lub oszukać frajera, ewentualnie cwela, aczkolwiek
interakcje z cwelami są mocno ograniczone i niektórych dóbr cwela grypsujący nie mogą
dotykać. Jeśli grypsującego zaatakują strażnicy, inni grypsujący muszą natychmiast siąść na
klapę i uderzać w nią kubanami i stołkami. Grypsujący powinni też wspierać protesty, strajki
oraz bunty więzienne, kiedy są one należycie uzasadnione. Ponieważ takie sytuacje są
rzadkie, norma ta pozostaje bardziej abstrakcyjną deklaracją intencji niż wytyczną działania.
Odmowa zakazuje dobrowolnej współpracy z administracją, która mogłaby zaszkodzić innym
grypsującym. Zakaz donoszenia i skarżenia się nakłada się tu częściowo z normami ochrony
honoru. Odmowa idzie dalej i zabrania większości form fraternizacji z personelem, w tym
używania przyjaznych określeń językowych. Przyzwoity i nie szkodzący więźniom strażnik
nie może zostać nazwany dobrym albo przyzwoitym człowiekiem. Standardowe określenie to
po chuju gadzina. Wykluczone są też różne symboliczne formy współpracy, które opisuję w
paragrafie Zachowania. Współpraca, która przynosi korzyść zarówno całej celi, jak i
strażnikom i nie szkodzi innym grypsującym, jest dozwolona. Niemile widziane jest też

background image

bezcelowe rozpoczynanie przepychanek z administracją, ponieważ może to grozić sankcjami
całej celi.
Ostatniej zasady - pomocy słabszym grypsującym - przestrzega się bodaj w najmniejszym
stopniu. Słabość jest jednak rozumiana przez grypsujących szczególnie i przy takiej
interpretacji zasada pomocy nabiera większego znaczenia. Słabość ciała zasługuje na pomoc,
natomiast słabość ducha jest godna pogardy. Miejsce słabych duchem jest w niższych
kastach. Zasada ta kolidowała z bardzo silną normą niedotykania penisa innego więźnia w
przypadku sparaliżowanego „Janosika Podlaskiego", co opisuję w Postscriptum. Zasadę
pomocy grypsujący uznali wówczas za ważniejszą i norma niedotykania penisa została w
stosunku do „Janosika" zawieszona. W typowych sytuacjach norma ta znajduje zastosowanie
raczej wobec chwilowo potrzebującego lub chorego grypsującego niż permanentnie
niedołężnego. Tak więc grypsujący na twardym łożu, zwłaszcza należący do lokalnej elity,
regularnie otrzymują przesyłki zawierające kilka papierosów lub trochę żywności. Żywność
bywa
Kod
103
też dyskretnie szmuglowana do grypsujących, którzy podejmują głodówkę.
Czystość przedmiotów
Według klasyfikacji omawianej podczas nocnej bajery wszystkie przedmioty świata
więziennego dzielą się na czyste, brudne i przestrzelone (lub przecwelone). Żywność
grypsującego może pozostawać w kontakcie jedynie z przedmiotami czystymi. Przedmioty
takie można również dotykać ręką. Przykładami przedmiotów niezaprzeczalnie czystych w
normalnych warunkach są umyte platery, kubany i wiosła, a także platerką będąca własnością
dowolnego grypsującego, blat stołu, wnętrze batorego i chochla służąca do nalewania zupy
lub kawy.
Przedmioty brudne mogą stykać się z prawie wszystkimi częściami ciała, jednak nie mogą
wchodzić w kontakt z jedzeniem. Zdecydowana większość przedmiotów pod celą należy do
tej stosunkowo najmniej ciekawej kategorii. Takimi przedmiotami są na przykład koja, stołki,
koce i pościel, większość dóbr osobistych, ubrania, zlew, podłoga, ściany, klapa, tygrysówa, a
także własny odbyt i penis.
Przedmioty przestrzelone (wnętrze jaruzela, dolna część berła, czyli szczotki klozetowej,
dolna część korony, czyli deski klozetowej, betonka, czyli cementowy lub metalowy kwadrat
wokół jaruzela, ścierka używana do czyszczenia kącika, ekskrementy oraz penis innego
mężczyzny) nie mogą dotykać żadnej części ciała grypsującego.
Podstawowa klasyfikacja czystości stanowi jedynie pierwsze przybliżenie i punkt wyjścia do
dalszych, bardziej precyzyjnych ustaleń. Jej najważniejszą konsekwencją jest możliwość
zmiany statusu przez przedmiot lub osobę. Świadomy i niewymuszony kontakt fizyczny z
przedmiotem niższej klasy czystości może bowiem zdegradować albo przecwelić dany
przedmiot lub osobę. Wszędobylskie w więzieniu słówko „przecwelenie" może oznaczać
uszkodzenie jakiegoś przedmiotu, zdegradowanie przedmiotu czy osoby do niższej kategorii,
a także, najczęściej i bardziej konkretnie, zdegradowanie przedmiotu czy też osoby do
kategorii najniższej, cweli lub przedmiotów przestrzelonych. Precyzyjne reguły zmiany
statusu przedmiotów przez
104
Rozdział 4
dotykanie albo wchodzenie w kontakt fizyczny innego rodzaju są złożone i idiosynkratyczne.
Reguły takie mogą być odmienne w wypadku różnych przedmiotów w obrębie tej samej
kategorii. Najważniejsze wytyczne dla grypsującego związane ze zmianą statusu,
zrekonstruowane na podstawie wskazówek bajery, są jednak niejednoznaczne:
• należy bardzo uważać, kiedy przedmiot czysty wchodzi w kontakt z przedmiotem brudnym;

background image

• przedmiot czysty nie powinien wchodzić w kontakt z przedmiotem przestrzelonym, bowiem
ulega przecweleniu;
• w nielicznych sytuacjach przedmiot brudny może wejść w kontakt fizyczny z przedmiotem
przestrzelonym, jednak lepiej tego unikać.
Trójwartościowy podział przedmiotów jest ściśle związany z trójwartościowym podziałem
więźniów na kasty. Osoby zmieniają status podobnie jak przedmioty i reguły mobilności we-
wnątrzkastowej są szczególnym przypadkiem zasad mobilności między kategoriami
czystości. Tak więc świeżak, który nie przeszedł przez test przecwelania i zgodził się na
zaspokojenie seksualne grypsującego, staje się cwelem w wyniku dotknięcia penisa
grypsującego. Przedmioty należące do więźnia niższej kategorii mogą otrzymać status
czystości odpowiadający pozycji tego więźnia. W myśl najbardziej radykalnej interpretacji tej
zasady niemal wszystkie części ciała cwela i jego własność są nietykalne. Okradanie cwela
jest więc wykluczone. Paradoksalnie zatem dobra cwela są bezpieczniejsze niż dobra frajera.
Do wyjątków należą te części jego ciała, których dotyka penis grypsującego podczas stosunku
homoseksualnego. Wielu grypsujących dla bezpieczeństwa trzyma się z daleka od cwela, a
raczej zmusza cwela do utrzymywania dystansu w stosunku do nich.
Reguły transformacji statusu obiektu są bizantyjskie, pełne wyjątków i niespodziewanych
sytuacji szczególnych. Przedmiot lub osobę można przecwelić nawet bez wchodzenia w
kontakt fizyczny z przedmiotem przestrzelonym. Na przykład, kiedy więzień je, a jaruzel jest
głodny lub ktoś puści bączka, jego jedzenie zostaje przecwelone. Tak więc znane nam już
normy brudnej fizjologii uzyskują bardziej uniwersalne uzasadnienie
Kod
67
w ramach tajnego kodu. Z kolei przybluzganie, opisywane w następnym rozdziale, może
przecwelić człowieka, przedmioty życia codziennego czy nawet pogodę.
Niektóre przedmioty brudne, a nawet przecwelone, mogą czasem zostać oczyszczone i
awansować do wyższej kategorii. Ręka, którą grypsujący dotykał przed chwilą swojego
penisa, zostaje oczyszczona po prostu dzięki umyciu. Frajera można podnieść do pozycji
grypsującego. W razie potrzeby, kiedy większa liczba grypsujących zostaje przymusowo
przecwelona albo kiedy ważne przedmioty pod celą zostają złośliwie przecwelone, reguły
oczyszczania bywają wprowadzane ad hoc. Jednakże większość przedmiotów przecwelonych,
w tym również cwel, zachowuje swój status permanentnie.
Podczas tajnego treningu jedynie najważniejsze przedmioty pod celą zostają przydzielone do
osobnych kategorii czystości. Grypsujący musi umieć wywnioskować status przedmiotów na
podstawie statusu przedmiotów pokrewnych, różnych norm oraz posłużyć się tak niepewnym
narzędziem metodologicznym, jakim jest zdrowy rozsądek. Ostateczny egzamin na
grypsującego kładzie nacisk zarówno na literę, jak i ducha klasyfikacji czystości i obejmuje
zestaw pytań wielokrotnego wyboru. Kandydat na grypsującego może usłyszeć pytanie: „Do
jakiej kategorii przedmiotów należy odbyt cwela?". Zaskakująca, ale poprawna odpowiedź na
takie pytanie brzmi: „«Odbyt cwela» jest przedmiotem brudnym". Rozumowanie jest
następujące. Z pewnością nie jest on przedmiotem czystym, jako że nawet własny odbyt
grypsującego nie jest takim przedmiotem. Ponieważ grypsującemu wolno spenetrować odbyt
cwela podczas stosunku analnego, można go zatem dotknąć. Nie jest więc przestrzelony.
Tylko penis cwela jest przestrzelony.
Klasyfikacja czystości przedmiotów i ludzi jako uniwersalna konstrukcja dająca fundamenty
teoretyczne wszystkim konkretnym normom grypsowania cierpi na dwa zasadnicze problemy.
Po pierwsze, znajomość nawet podstaw klasyfikacji daje potężną broń do ręki inteligentnemu
wrogowi grypsującego, który może jej użyć strategicznie (strategiczne przecwelenie zostanie
opisane dalej, przy okazji omawiania rytuału przecwelania). Po drugie, prosty podział na
kategorie czystości oraz wyliczenie reguł transformacji nie wystarcza do przedstawię

background image

68
Rozdział 4
nia złożoności odpowiednich norm i zachowań. Prowadzi to do kłopotów natury logicznej.
Logika czystości przedmiotów
Klasyfikacja czystości przedmiotów jest prezentowana podczas nocnej bajery jako
wyczerpujący i rozłączny podział wszystkich przedmiotów na trzy kategorie. Podział ten,
wraz z regułami zmiany statusu przedmiotów, ma na celu dostarczenie prostego wyjaśnienia
różnych konkretnych norm oraz uzasadnienia przypadków degradacji. Niestety, szybko
pojawiają się wyjątki, poprawki i problemy. Gdyby grypsujący sporządził listę wszystkich
typowych przedmiotów pod celą w konkretnym momencie i gdyby miał kompletną
informację o swoim otoczeniu, wówczas prosta trójwartościowa klasyfikacja mogłaby okazać
się wystarczająca. Problemy zmiany czystości w czasie, niepełnej informacji, innego statusu
różnych części ciała oraz zależności klasyfikacji od dokonującej jej osoby są przyczyną
niezliczonych problemów logicznych. W rzeczy samej, zarówno status przedmiotów, jak i
reguły jego zmiany nie są w pełni zdefiniowane.
Problemy logiczne podważają uniwersalną stosowalność klasyfikacji. Niekompletne definicje
wywołują jednak problemy teoretyczne i są źródłem radości intelektualnej dla grypsujących.
Piętrzą zagadki, których pomysłowe rozwiązanie dostarcza satysfakcji. Debaty grypsujących
przypominają sesje prawników lub znawców Talmudu, których łączy pasja analizy
skomplikowanego fragmentu świata.
Spróbujmy opracować bardziej precyzyjny schemat czystości, biorący pod uwagę wszystkie
istotne zmienne i zachowujący zgodność ze znanymi nam normami konkretnymi.
Stan czystości przedmiotu może być różny dla różnych więźniów, części ciała i czasu. Penis
właściciela jest przedmiotem brudnym z jego punktu widzenia, zaś przestrzelonym z punktu
widzenia innego więźnia. Ponadto, fakt, że pewien brudny przedmiot może zostać dotknięty
jedną częścią ciała, nie oznacza, że może zostać dotknięty inną. Znów, kanonicznym
przykładem jest odbyt cwela, który nie może zostać dotknięty ręką grypsującego, ale może
zostać spenetrowany przez jego penis. Z kolei status czystości niektórych przedmiotów zmie
Kod
107
nia się cyklicznie w czasie. Trywialnym przykładem jest plater, który po jedzeniu staje się
chwilowo brudny, po czym odzyskuje czystość po umyciu. Zmiany w czasie mogą być jednak
poważniejsze. Ręka grypsującego X-a może być z punktu widzenia grypsującego Y-a
przedmiotem czystym (bezpośrednio po umyciu), brudnym (typowy status) lub
przestrzelonym (bezpośrednio po nakarmieniu jaruzela). Na okres nocnej godziny policyjnej
ręka X-a zmienia swój status na przestrzelony (ze względu na możliwość masturbacji lub
nawet przypadkowego dotknięcia własnego penisa przez X-a). Wreszcie kolejny problem
może wynikać z niekompletnej informacji. Na przykład grypser, będący tak naprawdę
zakamuflowanym frajerem lub cwelem, może przekonać grypsujących w nowej celi, że
należy do ich kasty i w konsekwencji doprowadzić do zafałszowania statusu czystości swojej
ręki albo platerów.
Reguły zmiany statusu tworzą nowe problemy. Wiele takich reguł, szczególnie dotyczących
przecwelania, zależy od kontekstu i podlega interpretacji przez starszych. W specjalnych
okolicznościach takie normy mogą zostać zawieszone lub potraktowane liberalnie. Przy
naginaniu norm do własnych interesów nierówności wewnątrz kasty grypsujących
uwydatniają się najsilniej. Ponadto, oprócz zwykłych zmian statusu przedmiotu może dojść
do zmiany chwilowej. Grypsujący może przyblu-zgać podłodze w celi i uczynić ją przez to
tymczasowo przestrzeloną.
Spróbujmy zebrać najbardziej istotne zmienne i zbudować precyzyjniejszy model, który
wyeliminuje większość kłopotów. Zamiast klasyfikacji w postaci relacji jednoargumentowej

background image

posłużmy się relacją czteroargumentową. Pomińmy również problemy związane z brakiem
kompletnej informacji.
P - dowolny przedmiot mający jakiś status czystości; C - dowolna część ciała grypsującego; Y
- dowolny grypsujący;
S - zmienna sytuacyjna opisująca okoliczności zewnętrzne.
Norma określająca poziom czystości przedmiotu oparta na powyższych zmiennych wygląda
następująco:
Rozdział 4
P jest {czysty, brudny, przestrzelony} dla C należącej do y-a w S.
Owe cztery zmienne są wystarczające, aby zdefiniować większość konkretnych norm
odwołujących się do czystości przedmiotów bez wprowadzania pojęć ad hoc. Dzięki nim
możemy teraz zrekonstruować poziom czystości kilku przedmiotów życia więziennego. W
wypadku niektórych, takich jak berło, status nie zmienia się w zależności od sytuacji,
tożsamości więźnia lub jego części ciała. Berło jest zawsze przestrzelone. Z kolei
najważniejsze normy opisujące stan czystości penisa więźnia są zależne od okoliczności i
można je zrekonstruować następująco:
(1) jeżeli Ay Y, penis X-a jest przestrzelony dla każdej części ciała Y-a;
(2) jeżeli X=Y, penis X-a jest brudny dla ręki y-a poza policyjną;
(3) jeżeli X=Y, penis X-a jest czysty dla ręki y-a podczas policyjnej.
Nadanie przedmiotowi statusu przestrzelonego rozumiane jako zakaz wchodzenia z nim w
kontakt, statusu brudnego jako zalecenie unikania kontaktu (jeśli to możliwe), a statusu
czystego jako zezwolenie na kontakt sprawia, że powyższe normy zyskują klarowną
interpretację. Norma (1) zabrania dotknięcia penisa innego więźnia jakąkolwiek częścią
własnego ciała. Norma (2) jest równoważna zaleceniu powstrzymania się od dziennej
masturbacji. Norma (3) zezwala na masturbację w godzinach nocnych.
Precyzyjne zrekonstruowanie reguł transformacji statusu czystości przedmiotów byłoby
jeszcze bardziej skomplikowane. Źródła kłopotów (niekompletne definicje czystości i reguł
zmiany statusu) nie są rozpoznane explicite w ramach nocnej bajery. Niezgodność ogólnego
aparatu opisowego i konkretnych norm jest ewidentna w niezliczonych przypadkach.
Konsekwencją prób wyjaśnienia i uproszczenia jest wielka liczba idiosynkratycznych reguł
zachowania. Komplikacje intelektualne towarzyszące problemom związanym z czystością
przedmiotów dyskryminują więźniów mniej lotnych, premiują zaś obdarzonych inteligencją,
intuicją i umiejętnością przeprowadzania skomplikowanych rozumowań.
Kod
70
Zachowania
Zachowania oznaczają w bajerze precyzyjne normy szczegółowo regulujące pewien aspekt
zachowania grypsującego w konkretnych sytuacjach. Zachowania zabraniają jakiegoś
działania, pozwalają na nie, zalecają je lub go wymagają. Klasyfikacja czystości jest
odpowiedzialna za dużą część zachowań. W niektórych przypadkach względna siła frajerów
zostaje uzwględniona explicite i reguła pozwala na rozluźnienie danej normy. Zachowania są
sformułowane w postaci imperatywu: w sytuacji x i (lub) w stosunku do obiektu w, przy
założeniu warunku y, {zabronione, dozwolone, zalecane, wymagane} jest v. Listę
imperatywów można skrócić, gdyż na przykład nakaz podjęcia akcji ze zbioru A jest
równoważny zakazowi podejmowania akcji ze zbioru Ac (zbiór wszystkich pozostałych akcji
nie należących do A). Przedstawiona niżej lista zachowuje jednak oryginalne sformułowanie
warunków. Niektóre z nich zostały opatrzone krótkim komentarzem lub informacją o
względnej sile normy.
Podczas nocnej bajery zachowania omawia się w blokach tematycznych, które łączy wspólny
element, powiedzmy zachowania wobec cwela. Tak więc reguły odnoszące się do wielu

background image

sytuacji czy przedmiotów rozpatruje się podczas szkolenia wielokrotnie. Na przykład
zachowanie, które zabrania jedzenia z frajerem przy jednym stole, jest omawiane trzy razy,
przy okazji rozmów o jedzeniu, frajerach i stole. Powtórzenia, oczywiste reguły związane z
klasyfikacją czystości przedmiotów oraz reguły mniej istotne zostały tu pominięte. Niektóre
zachowania opisano szczegółowo wcześniej i również je pominięto. Poniższa lista zawiera
więc stosunkowo niewielką część reguł, o których dyskutuje się w trakcie nocnego szkolenia.
Niekiedy są one opatrzone krótkim komentarzem:
żywność
zabronione: przebywanie w bezpośrednim kontakcie z przedmiotami brudnymi lub
przestrzelonymi; zabronione: rozdzielanie przez korytarzowego-cwela; niekiedy zabronione:
rozdzielanie przez korytarzowego-frajera;
jedzenie
zabronione: na spacerniakach, w korytarzu (ze względu na niebezpieczeństwo
przypadkowego pierdnięcia), kiedy jaruzel jest
70
Rozdział 4
głodny lub, ogólnie, po komendzie: „Nie szamać" i podczas godziny policyjnej;
wymagane: stosowanie się do norm brudnej fizjologii (zob. dokładny opis na s. 96-97);
Ręka innego więźnia
zabronione: podawanie ręki frajerom, cwelom, personelowi i różnym kategoriom gości z
zewnątrz; wyjątki: brat, ojciec, prawnik grypsującego, lekarz, który ocalił życie
grypsującemu; szczególnie niebezpieczna: ręka cwela;
dozwolone: podawanie ręki innemu grypsującemu; wyjątki: nie wolno podawać ręki zaraz po
karmieniu jaruzela lub rano przed jej umyciem;
wymagane: zapytanie innego więźnia, czy grypsuje przed podaniem wyciągniętej ręki; na
pytanie: „Grypsujesz?" w tej sytuacji jest dozwolona krótka odpowiedź: „Tak";
Własna ręka
wymagane: natychmiastowe umycie jej rano, po dotknięciu własnego penisa lub po karmieniu
albo pojeniu jaruzela;
Penis innego więźnia
zabronione: dotykanie go lub bycie przezeń dotykanym; jest to najbardziej niebezpieczny
obiekt pod celą!;
Okolica jaruzela
zabronione: stąpanie boso, zostawianie smrodek (skarpetek), aby wyschły;
Łaźnia
wymagane: trzymanie odpowiedniego dystansu względem innych więźniów; w sytuacji
dużego tłoku zasłanianie penisa ręką, aby chronić innych grypsujących przed przecweleniem,
a także by zapobiec zemście ze strony przypadkowo przecwelonego grypsującego;
oczekiwane jest anonsowanie przejścia za pomocą okrzyku: „Zważka!";
Spacer
zalecane: zostawanie na czas spaceru z frajerem lub cwelem, kiedy nie wychodzi on na spacer
z grypsującymi, by kontrolować jego aktywność i utrudnić donoszenie personelowi;
dozwolone: okradanie frajera, który wyszedł na spacer;
wymagane: wyjście na spacer, kiedy jest rozkminiana afera wymagająca konfrontacji albo
zeznań świadków;
Wizyta u wychowka
zalecane: unikanie kontaktu, z wyjątkiem sytuacji szczególnych;
Kod
zabronione: podpisywanie in blanco czystej kartki papieru (filipinka); jest to trik stosowany
podobno rutynowo przez administrację; filipinka może zostać następnie wykorzystana

background image

podczas przesłuchania lub przekonywania innego więźnia, że składający podpis współpracuje
z administracją;
Wizyta u lekarza
zalecane: unikanie wizyt, z wyjątkiem sytuacji szczególnych, zapisanie się na wizytę, jeśli
zapisuje się na nią frajer lub cwel z danej celi, by kontrolować jego działania;
Wejście do celi frajerskiej
wymagane: siadanie na klapę i żądanie przeniesienia do celi grypsującej;
zalecane: lekkie samouszkodzenie (przecięcie żył), jeśli do przeniesienia nie dochodzi;
świeżak
dozwolone: przecwelenie świeżaka, który dobrowolnie zgodził się zaspokoić seksualnie
innego więźnia;
zabronione: przecwelenie siłą świeżaka, który nie zgodził się dobrowolnie na świadczenie
usług seksualnych;
Frajer
zabronione: jedzenie przy jednym stole z grypsującymi, dotykanie platerów grypsujących,
trzymanie platerów wspólnie z grypsującymi, fraternizowanie się z grypsującymi, spanie na
pryczy nad grypsującym, spanie na pryczy, podczas gdy grypsujący śpi na sianku;
zalecane: w sytuacji, w której wspólne jedzenie z frajerami przy jednym stole jest
nieuniknione, przykrycie stołu kocem;
zalecane: zmuszanie frajera do sprzątania celi, zajmowania się kostką i praniem2;
wymagane: utrzymywanie go w nieświadomości tajnych transakcji przeprowadzanych w celi
oraz jej kanałów komunikacyjnych;
dozwolone: okradanie i oszukiwanie go;
--
2 Wydaje się, że tabu dotykania własności grypsującego przez frajerów stawało się coraz
silniejsze w miarę upływu czasu. W latach pięćdziesiątych frajer był traktowany bardziej jako
służący - zarówno prał bieliznę złodziei, jak i mył ich platery (zob. Wojciechowski 1981). Ta
ostatnia czynność była już w latach osiemdziesiątych zabroniona. Z kolei około roku 2000
frajer nie mógł nie tylko dotykać platerów, ale nawet prać bielizny grypsującego (Kamil
Miszewski, e--mail do autora).

74
Rozdział 4
Cwel
większość reguł mających zastosowanie do frajera stosuje się też do cwela;
wyjątek: niektóre dobra osobiste cwela są niedotykalne i nie wolno ich kraść;
wymagane: zmuszanie cwela do sprzątania jaruzela i jego okolicy oraz jedzenia na klapie
jaruzela, trzymanie cwela w obrębie jaruzela, przydzielenie mu kobiecego imienia i mówienie
o nim „ona";
dozwolone: zmuszanie do stosunku homoseksualnego, najlepiej oralnego, w czasie którego
grypsujący przyjmuje postawę dominującą;
Klucze do celi
zabronione: trzymanie kluczy w ręku, podnoszenie ich z podłogi, aby podać strażnikowi; w
najbardziej radykalnej wersji: dotykanie kluczy;
uzasadnienie tej reguły odwołuje się do symbolicznego znaczenia klucza do celi jako
narzędzia zniewolenia.
żarówka pod celą
zabronione: spowodowanie spięcia dla zabawy;
Przypadkowe albo złośliwe przecwelenie przez frajerów lub personel

background image

zalecane: unikanie niebezpiecznych miejsc i sytuacji, w których może pojawić się większa
liczba frajerów;
wymagane: w sytuacji ewidentnego zagrożenia wezwanie krzykiem o pomoc innych
grypsujących;
zalecane: w sytuacji ewidentnego zagrożenia, bez szans na pomoc: lekkie samookaleczenie
(podcięcie żył, rzucenie się na okno), podobnie po przypadkowym lub złośliwym
przecweleniu.
Znajomość zachowań i reguł czystości jest zazwyczaj testowana jednocześnie. Egzaminator
wymienia konkretny obiekt czy sytuację, a kandydat musi wyrecytować wszystkie związane z
nimi reguły zachowania lub przejść przez krzyżowy ogień pytań3.
Przygotuj się, czytelniku, do egzaminu. Komisja egzaminacyjna budzi cię w środku nocy i
oczekuje błyskawicznych odpo
3 Przez regularny nocny trening bajery przeszedłem w celach 6,8 i 13, a przez jego
nieformalną wersję w celach 7, 9, 10 i 12.
Kod
113
wiedzi (O) na przygotowane pytania (P). Zestaw wybrany dla ciebie dotyczy ręki:
P: komu możesz podać rękę?
O: innemu grypsującemu, ojcu, bratu, prawnikowi, lekarzowi,
który uratował mi życie; P: kiedy ręka grypsującego jest przestrzelona? O: po karmieniu
jaruzela, dotknięciu penisa, podczas policyjnej
i rano przed jej umyciem; P: nieznany ci więzień oferuje uścisk dłoni; co robisz? O: pytam go,
czy grypsuje; P: jakim przedmiotem jest ręka cwela? O: przestrzelonym;
P: wyruchałeś cwela; czy możesz uścisnąć jego rękę na znak
wdzięczności? O: nie;
P: co powinieneś zrobić bezpośrednio po obudzeniu się? O: natychmiast umyć ręce; P:
dlaczego?
O: dlatego, że mogłem masturbować się w nocy i gdybym ich nie umył, przypadkowo
przecweliłbym innego grypsującego;
P: a jeśli nie masturbowałeś się ostatniej nocy, czy nadal musisz umyć ręce?
O: tak, ponieważ mogłem dotknąć swojego penisa nieświadomie podczas snu.
Wiele pytań egzaminacyjnych wymaga twórczego zastosowania wyuczonych reguł. Pytania
są bardzo przewrotne. Standardowa para pytań łączących wiedzę z zakresu czystości
przedmiotów i zachowań bada znajomość istotnej kwestii stopnia czystości odbytu cwela.
Pytania, na które odpowiedź może być negatywna lub pozytywna, są sformułowane
następująco4:
(1) czy grypsujący może nasrać na chuj cwelowi?
(2) czy cwel może nasrać na chuj grypsującemu?
Świeżący zazwyczaj odpowiadają „tak" na pierwsze pytanie i „nie" na drugie. W efekcie tych
odpowiedzi otrzymują blachę w czoło i pytania zostają ponowione. Prawidłowe odpowiedzi
4 Najbardziej popularne pytania egzaminacyjne z celi 13.
75
Rozdział 4
są bowiem dokładnie odwrotne. Grypsującemu nie wolno „nasrać na chuj cwelowi",
ponieważ mógłby on podczas wykonywania owej czynności przypadkowo dotknąć penisa
cwela i się przecwelić. Uzasadnienie odpowiedzi na drugie z pytań wykorzystuje znany już
nam fakt, że odbyt cwela jest przedmiotem brudnym, a nie przestrzelonym. Podsuwając tę
wskazówkę, zostawiam cię, czytelniku, sam na sam z problemem wydeduko-wania
prawidłowego uzasadnienia.
Struktura władzy, sankcje i mobilność między kastami

background image

Wszyscy grypsujący pilnują przestrzegania kodu. Ci, którzy angażują się w to najbardziej,
cieszą się ogólnym poważaniem. W przypadku wątpliwości lub konfliktu norm interpretacji
dokonuje starszyzna (lokalna elita) albo mąciciel (lokalny przywódca grypsujących).
Struktura władzy obejmująca starszyznę i mącicieli jest hierarchiczna i obejmuje poziomy
celi, oddziału oraz więzienia. Grypsujący powinien znać jedynie tożsamość starszyzny albo
mąciciela, którym bezpośrednio podlega. Tożsamość najważniejszych przywódców
grypsujących jest jednak trudna do ukrycia i szybko staje się znana zarówno grypsującym, jak
i niektórym frajerom oraz administracji. Starszyzna w celi inicjuje testy dla świeżaków,
interpretuje ich wyniki, ustala sankcje za poważniejsze wychyły i zawiesza czy też
modyfikuje normy. Posiadana przez lokalną elitę władza interpretacji norm i arbitrażu
konfliktów przekłada się na lukratywne zyski. Korupcja jest jednak do pewnego stopnia
ograniczana wskutek silnych norm braterstwa wśród grypsujących i intensywnej konkurencji
o władzę. Mąciciel usiłujący przybrać pozę dyktatora mógłby szybko pójść do wora i zostać
frajerem, gdyby jakaś mocna grupa jego podopiecznych zdecydowała się na wykręcenie mu
afery.
Życie mąciciela jest pełne ciężkiej pracy i poświęcenia:
Z wodzem szamaków jest cały czas pod celą napięcie, bo wódz prowadzi nie kończące się
nawijki przez lipo, rozstrzyga spory wśród szamaków, komuś grozi, ubliża, przebacza. W
takiej celi częste są kipisze, wizyty wychowawcy, raporty, co z kolei jest utrapieniem
Kod
115
dla pozostałych więźniów, stanowiących przypadkowe tło wodza. Bez przerwy ktoś podaje
gryps, puka w ścianę, woła ze spacerniaka. Wódz często ma też adiutantów, z reguły
małolatów z długim stażem poprawczaków, domów dziecka i Iławy. Przezgredzone mało-
latki przyjeżdżają z Iławy do Barczewa i kontynuują swoje spory. Adiutanci przejmują za
wodza grypsy w lipie i w jego imieniu odpowiadają, oni też dostają często raporty i idą na
kabarynę. Ale na nich też spływa trochę splendoru i chwały, są obecni przy dzianiu się
wielkich spraw, tworzą historię (Niesiołowski 1989: 98-99).
Jeśli zostanie złamana jedna z najsilniejszych norm, sankcje są niemal automatyczne. Do
sytuacji takich dochodzi, gdy więzień zdecyduje się świadczyć usługi seksualne innym
więźniom lub kiedy zostaje rozkminiony jako kapuś. Mniej poważne wychyły, walnięcia w
piec czy zwykłe przyburaczenia karze się ustnym upomnieniem, marchewą albo blachą. Duża
częstotliwość wychył i przyburaczeń, wskazująca na brak czujności więźnia, marny intelekt
czy niechęć do akceptacji norm, może również doprowadzić do poważniejszych sankcji. W
przypadkach mniej poważnych lub bardziej wątpliwych sankcje zależą od kontekstu i od
idiosynkratycznej interpretacji starszyzny.
Sankcje za wykroczenia słowne albo mniejsze wychyły wypłaca się na miejscu. Sankcję za
poważniejsze wykroczenia stosuje się natychmiast, jeśli winowajcę można jednoznacznie
określić. Gdy niezbędne jest dojście do prawdy, rozpoczyna się rozkręcanie afery. Sytuacja
taka oznacza podejmowany przez grypsujących wysiłek szukania winnych, próby narzucania
pewnej interpretacji albo zbieranie dowodów mających świadczyć, że nastąpiło naruszenie
norm potencjalnie zasługujące na surową karę. Celem większej afery może być
potwierdzenie, że pewien grypsujący jest donosicielem, chorągiewą lub zdecydował się chlać,
czyli obciążać zeznaniami swoich wspólników. Scenariusz afery lżejszego kalibru
wyglądałby następująco:
„Tygrys" spod celi 15 dał „Fryzjerowi" pięć szufladek herbaty i poprosił go o dostarczenie
towaru tego samego dnia „Kaczorowi Donaldowi" spod 35, obiecując mu za fatygę jedną
szufladkę. Wieczorem „Kaczor Donald" sygnalizuje, że dostał tylko trzy szufladki.
Podekscytowany „Tygrys" wykręca aferę i kontaktuje się z „Fryzjerem". Ten wyjaśnia, że
ostatnią celą, którą dzisiaj strzygł, była

background image

76
Rozdział 4
30. Wziął sobie jedną szufladkę i poprosił korytarzowego „Zorro", aby ten dostarczył resztę
podczas obiadu. „Kaczor Donald" spod 35 potwierdza, że otrzymał towar od „Zorra". „Zorro"
potwierdza, że zatrzymał jedną szufladkę dla siebie jako rutynową zapłatę. W tym momencie
„Tygrys" ma w ręku wszelkie wymagane informacje i decyduje, że nie doszło do kradzieży, a
potencjalna afera jest ewidentnie mniej poważna, niż przypuszczał. Dochodzi teraz do targów
między „Tygrysem", „Kaczorem Donaldem", „Zorrem" i „Fryzjerem", częstych w sytuacji
niekompletnie zdefiniowanych kontraktów. Problemem jest, czy „Zorro" i „Fryzjer" powinni
otrzymać tylko jedną szufladkę na dwóch, czy też po jednej na głowę.
Dwie najpoważniejsze sankcje spotykają świeżaka albo grypsującego, kiedy idzie do wora i
zostaje frajerem lub świeżaka, grypsującego czy też frajera, kiedy zostaje przecwelony.
Pójście do wora
Degradacja świeżaka do roli frajera, nazywana pójściem, spuszczeniem lub schowaniem do
wora, następuje wskutek negatywnego wyniku chrztu albo bardzo słabych wyników gierek i
innych testów. Do wora może też pójść grypsujący po wykryciu popełnionej przezeń
poważnej wychyły, takiej jak składanie raportów administracji o życiu pod celą lub
donoszenie na współlokatorów. Gdyby „Fryzjer" został uznany za winnego kradzieży jednej
szufladki, jego wychyła również mogłaby się skończyć pójściem do wora. Grypsujący, który
ucierpiał, czy też grypsujący, który reprezentuje lokalną społeczność grypsujących, bluzga
pod adresem degradowanego więźnia i puszcza mu rytualną wiąchę: „Idź do wora, frajerze
jebany!", „Pierdol się, ruro!", „Spadaj na chuj!", „Kindybał ci w szamot!" lub „Chuj ci w
dupę, frajerze pierdolony!". Dowolna kombinacja bluzgów jest dozwolona, byle była dobitna
i pomysłowa. Nieszczęsny delikwent może się dowiedzieć, że jest „brudnym chujem",
„pizdą" czy „pizdolizem". Symbolicznemu przybluzganiu towarzyszy mocne uderzenie
pięścią w twarz, żołądek lub blacha w czoło. W przeciwieństwie do przecwelania podczas
pójścia do wora nie dochodzi do silniejszej agresji ani aktów seksualnych. Ceremonia kończy
się na mocnych słowach i kilku uderzeniach.
Porażka w testach, nawet tak jednoznacznych jak chrzest, zawsze podlega interpretacji ze
strony starszyzny lub mąciciela.
Kod
117
W trakcie chrztu popełniłem najgłupszy błąd całego okresu uwięzienia. Kiedy dwóch
świeżaków będących przede mną w kolejce zostało ceremonialnie zdegradowanych na środku
stodoły, na znak solidarności ze świeżo upieczonymi frajerami odmówiłem wzięcia udziału w
chrzcie i wyjścia na parkiet. Test został zawieszony i trójka lokalnej starszyzny zarządziła
naradę specjalną. Jeden z owej trójki wkrótce przyniósł mi wiadomość, rzadko
komunikowaną świeżakom: test jest maskaradą, nikt nie zostanie pobity. Odpowiedziałem, ze
wiem o tym, ale mimo wszystko odmawiam wyjścia, ponieważ jestem zbyt długo w
więzieniu, by bawić się w takie historie. Starszyzna, po kolejnej naradzie, zakomunikowała
swój zaskakujący werdykt. Mieszkańcy stodoły usłyszeli, że: „«Student» nie kwalifikuje się
do testu i został dołączony do grupy w wyniku pomyłki". Zostałem oficjalnie uznany za zbyt
doświadczonego więźnia, ażeby brać udział w chrzcie i miałem prawo odmówić. Zwolniono
mnie z testu. Koturnowy charakter chrztu stał się w tym momencie oczywisty i ostatni
świeżak czekający w kolejce przeszedł go automatycznie.
Moim błędem nie była wcale odmowa udziału w chrzcie. Decyzję o odmowie podjąłem
wcześniej, wspólnie z obydwoma zdegradowanymi świeżakami, moimi waflami, podczas
przygotowań do chrztu. Odmowa była tylko demonstracją lojalności z waflami. Kardynalnym
błędem była nasza wspólna wcześniejsza decyzja o solidarnej odmowie, pomimo pewności,
że test jest fikcją. Niedoświadczeni wafle uważali, że test narusza ich godność. Zamiast

background image

skutecznie namówić ich do poddania się testowi, zbyt łatwo zgodziłem się z ich naiwnymi
argumentami. W efekcie obaj zostali frajerami, a ja sam otarłem się o degradację.
Zaskakujący werdykt starszyzny nie był prezentem. W czasie późniejszej analizy wydarzeń
doszedłem do wniosku, że zapewne byłem zbyt wartościowym kompanem dla lokalnych
oligarchów, aby mnie zdegradować. Starszego, który poinformował mnie w tajemnicy o
fikcyjnym charakterze testu, uczyłem grać w brydża, którego był pasjonatem. Gdybym został
frajerem, nauka mogłaby się zakończyć. Być może jeszcze istotniejsze było wsparcie cichego
więźnia nie należącego do starszyzny, traktowanego przez nią z ceremonialnym szacunkiem,
118
Rozdział 4
a będącego podobno mącicielem całej Rakowieckiej. Mąciciel miał kłopoty z trzustką
podobne do moich. Pierwszego dnia na stodole doszło do naszej przypadkowej rozmowy.
Dowiedziawszy się o jego kłopotach, udzieliłem mu kilku rad i dałem część swoich lekarstw.
Od tego czasu rozmawialiśmy dużo o naszych problemach ze zdrowiem, symulowaniu chorób
i samookaleczeniach. Ewidentnie mąciciel zaufał mojej znajomości przedmiotu, gdyż podczas
jednego ze spacerów ujawnił mi nawet plan samookaleczenia. Degradacja użytecznego
doradcy zdecydowanie nie leżała w jego interesie.
Degradacja jest spersonalizowana. Z wyjątkiem sytuacji, kiedy frajer nie chce grypsować na
wejściu, degradacji dokonuje konkretny grypsujący. Gdyby „Fryzjer" został uznany za
winnego kradzieży herbaty, „Tygrys" mógłby przybluzgać mu i zostać jedyną osobą, w której
mocy byłoby przywrócenie „Fryzjera" do grona grypsujących. „Fryzjer" mógłby również
otrzymać status poszkodowanego, podkreślający potencjalną tymczasowość jego
przynależności do frajerów. Posiadanie swoistej stajni poszkodowanych może być zyskowne
dla grypsującego. Zyski kryją się w możliwości podniesienia poszkodowanego, czyli
prostowania lub dźwigania go, aczkolwiek do ceremonii tej dochodzi rzadko. Konsekwencją
zyskowności spersona-lizowanej degradacji i następującego po niej podnoszenia
poszkodowanych jest dostarczenie starszyźnie motywacji do nadmiernego degradowania, a
także, w wypadku zbyt małej liczby frajerów, do stwarzania pretekstów do degradacji.
Ponieważ ceremonii pójścia do wora towarzyszy tylko umiarkowana przemoc, co obniża
ryzyko kary ze strony administracji, starszyzna często konkuruje o prawo do organizowania
testów mogących wykreować frajerów.
Do podniesienia może dojść jedynie wówczas, gdy popełniona wychyła nie była zbyt ciężka.
Podnosi się więźnia, który już uprzednio grypsował. Warunkiem koniecznym podniesienia
jest skiciorowanie (wycofanie) bluzgu przez grypsującego. Często stawianym warunkiem jest
też zademonstrowanie przez poszkodowanego wyjątkowej twardości w sytuacji realnej próby.
Dowody na twardość muszą być istotnie przekonywające. Samookaleczenie, przecwelenie
innego więźnia, strajk głodowy lub odmowa pracy mogą zostać uznane za wystarczające.
Kod
Poszkodowany ofiarowuje też grypsującemu, który mu przy-bluzgał, lub starszyźnie obfity
okup składający się z herbaty, papierosów albo pieniędzy. Podwyższa to jego szanse na
podniesienie.
Niekiedy poszkodowany może zaimponować starszyźnie swoim zachowaniem do tego
stopnia, że podniesienie zostaje zainicjowane nawet bez jego starań. Na mojej stodole pewien
frajer zgłosił się dobrowolnie do pomocy grypsującym przy całonocnym projekcie
wykuwania przebitki (dziury na przestrzał w ścianie). Jeden z grypsujących niechcący
zmiażdżył mu palec prowizorycznym młotkiem. Krwawiący frajer dzielnie zniósł ból i
zdecydował się nie zapisywać na wizytę u lekarza. Mogłaby ona bowiem ujawnić strażnikom
plany przebitki. Kiedy starszyzna dowiedziała się o incydencie, zadecydowała, że frajer
powinien niezwłocznie udać się do lekarza, a także rozpoczęła procedurę podniesienia go do
grypsującego. Do grypsującego, który przybluzgał frajerowi, i potencjalnych świadków

background image

natychmiast rozesłano grypsy. W podobnej sytuacji bluzgający staje pod presją ze strony
innych grypsujących i często zadowala się niewielkim okupem, jeśli w ogóle cokolwiek
dostaje. Niestety, zwolniono mnie z więzienia przed zakończeniem całej sprawy5.
Kiedy cały materiał dowodowy jest gotowy, wszystkie bluzgi skiciorowane, a poparcie
starszyzny lub mąciciela zapewnione albo kupione, odbywa się ceremonia podniesienia.
Bluzgający wygłasza pochwalną mowę o poszkodowanym, a jeśli siedzi w innej celi,
pełnomocnik odczytuje ją z grypsu lub wygłasza za niego. Następnie wszyscy grypsujący z
danej celi ceremonialnie ściskają prawicę poszkodowanego i wypowiadają pod jego adresem
kilka przyjaznych słów. Podniesienie nie usuwa jednak całkowicie piętna. Więzienna
maksyma mówi, że podniesienie zdarza się tylko raz. W rzeczy samej, nie słyszałem nigdy o
przypadku podwójnego podniesienia.
Przecwelenie
Przecwelenie jest mniej częstą, ale bardziej dramatyczną ceremonią i konsekwencją
najpoważniejszych wychył. Kod grypsujących zostawia niewiele miejsca na dowolność.
Dwiema moż-
5 Sytuacja z celi 13.
120
Rozdział 4
liwymi przyczynami przecwelenia jest zgoda na wyświadczenie usług homoseksualnych
innemu więźniowi i donoszenie. W pierwszej sytuacji więzień zostaje cwelem po oblaniu
testu przecwelania albo, znaczniej rzadziej, w konsekwencji gwałtu. Gwałt mający na celu
jedynie przecwelenie więźnia jest wszak zabroniony przez normy zachowania. Kiedy wychyłę
stanowiło donoszenie, przecwelania dokonuje się z użyciem przestrzelonego przedmiotu.
Scenariuszy przecwelenia jest wiele:
• zanurzenie głowy lub ręki więźnia w j aruzelu i spłukanie wody;
• pokropienie berłem zanurzonym w jaruzelu;
• włożenie na głowę korony zdjętej z jaruzela;
• obsikanie albo wysmarowanie ekskrementami;
• wytarcie twarzy ścierką do sprzątania kącika;
• wypłacenie parola, to znaczy uderzenie penisem po twarzy lub innej części ciała;
• dobrowolne dotknięcie czy też wzięcie do ust penisa innego więźnia;
• umycie zębów szczoteczką wysmarowaną ekskrementami.
Ostatnia z opisanych metod była przedmiotem ożywionej debaty na Białołęce w marcu i
kwietniu 1985 roku. Jej zaletą w porównaniu z tradycyjnymi metodami był mniejszy udział
przemocy, co redukowało potencjalne kary dla stosujących ją grypsujących.
Przecwelanie motywowane seksem jest, jak się wydaje, znacznie częstsze w aresztach
śledczych niż w zakładach karnych, gdzie przecwelenie stanowi zazwyczaj karę za
donoszenie. Przyczyny takiego stanu rzeczy są zapewne dwojakiego rodzaju. Więźniowie
potencjalnie podatni na przecwelenie seksualne padają ofiarą testu przecwelania w areszcie i
trafiają do zakładu karnego już obarczeni piętnem. Z kolei donoszenie pojawia się po dłuższej
socjalizacji do norm więziennych i w sytuacji dłuższych interakcji między więźniami, do
których dochodzi po wyroku.
Wszyscy grypsujący w celi powinni uczestniczyć w prze-cweleniu. Niekiedy dołączają się do
nich również frajerzy i za kooperację otrzymują stosowną nagrodę. Kolektywna degradacja
rozkłada odpowiedzialność za udział w rytuale bardziej drastycznym niż wsadzanie do wora,
a także eliminuje chęć
Kod
donoszenia na współwięźniów. Ponadto brakuje motywacji do personalizowania
przecwelania, jako że piętno cwela jest nieusuwalne.

background image

Ogromnym problemem dla kodu grypsujących jest możliwość strategicznego przecwełenia
grypsującego przez personel lub administrację. Świeżak, który podczas przecwelania zgodził
się dotknąć penisa grypsującego, staje się cwelem. Co się jednak stanie, gdy grypsujący
zostanie dotknięty, na przykład w łaźni, penisem niegrypsującego lub zhańbiony w
jakikolwiek inny sposób przez wrogich mu frajerów czy administrację? Grypsujący może
zostać znienacka zaatakowany berłem, koroną albo ścierką. Jakiś oszalały kot może rzucić się
na grypsujących i spróbować ich obsikać. Świeżo zdegradowany grypsujący może w napadzie
rozpaczy rozpocząć domino, atakując całą celę swoim penisem, aby poprzez degradację
wyrównać status.
Automatyczne przecwelenie w takiej sytuacji dałoby wrogom grypsowania potężny oręż do
ręki, który mógłby służyć do szantażu lub względnie łatwego przecwelania niewygodnych
grypsujących. Z kolei całkowite zignorowanie działań podejmowanych przez niegrypsujących
mogłoby doprowadzić do paradoksalnej sytuacji, w której niegrypsujący albo przedstawiciel
administracji mógłby wobec grypsującego bezkarnie dokonywać aktów uznanych przez
innych grypsujących za obelżywe. Pewnym rozwiązaniem dylematu strategicznego
przecwelania jest wprowadzenie warunku świadomości i dobrowołności w procesie
przecwelania. Świeżak zostaje więc cwelem, ponieważ dotknął penisa grypsującego
świadomie i dobrowolnie. Nacisk na świadomość i dobrowolność kontaktu łagodzi nieco
działania grypsujących podczas testu przecwelania i ogranicza liczbę gwałtów w więzieniu.
Warunek ten implikuje bowiem, że świeżak bez przymusu zgadza się na wyświadczenie
usługi seksualnej.
Warunek świadomości i dobrowolności powstał jako modyfikacja surowszej normy z
początków grypsowania, kiedy pewne formy działań prowadziły nieodwracalnie do
przecwelenia bez względu na okoliczności. Powstał jako reakcja na rozgrypsowywanie
stosowane przez administrację w końcu lat sześćdziesiątych, opisane dokładniej w
Postscriptum. Strategiczne przecwelanie było również przeprowadzane przez niegryp-
Rozdział 4
sujących lub cweli. Aby zdegradować grypsującego albo całą ich grupę, wystarczyło obrzucić
ich w łaźni kałem. Warunek świadomości i dobrowolności dał grypsującym do ręki pewną
formę obrony.
Efektem ubocznym wprowadzenia warunku świadomości i dobrowolności jest zmniejszenie
motywacji grypsujących do walki o swój honor w sytuacji zagrożenia. Rozwiązaniem tego
dylematu jest bardzo surowe traktowanie każdego przypadku wątpliwego, a także uczynienie
odkupienia bardzo kosztownym. Kontakt fizyczny, nawet jeśli powstają wątpliwości, czy był
dobrowolny i świadomy, może prowadzić do przecwelenia, jeśli tak zadecyduje starszyzna
celi. Wątpliwości są często interpretowane na niekorzyść przecwelonego. Najważniejsze
podczas analizy konkretnego przypadku jest ustalenie, czy grypsujący zrobił absolutnie
wszystko, co było możliwe, aby uniknąć przecwelenia. W obliczu groźby przecwelenia
przymusowego albo w sytuacji przecwelenia nieświadomego grypsujący może ocalić swój
honor i przynależność kastową, jeśli dokona samouszkodzenia. Samouszkodzenie dobitnie
potwierdza, że grypsujący rzeczywiście zrobił wszystko, co mógł, ażeby uniknąć
przecwelenia. Wielu grypsujących uznaje jednak samookaleczenie za metodę ocalenia honoru
równie sensowną, jak seppuku w przypadku zhańbionego samuraja.
Uzasadnienie radykalizmu tej normy przedstawiane w czasie nocnej bajery jest niezwykle
interesujące i jednoznacznie wskazuje na rozpoznanie problemu motywacji przez starszyznę.
Powszechnie znana twarda postawa starszyzny dostarcza grypsującemu motywacji do
zwiększenia starań, aby unikać kłopotów oraz szukać informacji o zagrożeniach. Tak więc
grypsujący w zakładach karnych często unikają miejsc, w których mogliby zostać
zaatakowani i przecweleni przez frajerów, a także mają motywację, aby dokładnie zbadać
rzeczywistą przynależność kastową więźnia, zanim zaakceptują jego deklarację.

background image

Problemy wywołane przez możliwość przecwelenia strategicznego zostały tylko częściowo
rozwiązane przez wprowadzenie warunku dobrowolności i świadomości. Sama reguła
decyzyjna: „Kiedy przecwelić?" jest niejasna i podatna na interpretację. Jej operacjonalizacja
zależy w dużym stopniu od kontekstu sytuacyjnego i lokalnego rozkładu sił.
Kod
Możliwość dyskrecjonalnej degradacji sprawia, że normy grypsowania są mniej precyzyjne, a
w życie każdego grypsującego wprowadza nieusuwalny element przypadku. Nikt nie może
być pewien dnia ani godziny, każdego złośliwy los może znienacka dotknąć swoim
przestrzelonym palcem, nikt nie jest w pełni bezpieczny przed konsekwencjami nagłego ataku
albo rozkręconej afery. Werdykt: „Degradacja" lub „To nie jego wina" należy do innych.
Niektórzy grypsujący starają się zapewnić sobie bezpieczeństwo i ujawniają chęć
dominowego odwetu: „Jeśli ktokolwiek mnie przecweli, ja przecwelę wszystkich wokół
siebie". Takie groźby nie budzą jednak sympatii. Więzienne porzekadła jako najlepszą obronę
przed degradacją zalecają staranne budowanie swojej reputacji, formowanie mocnych
koalicji, unikanie tworzenia sobie wrogów i bycie użytecznym dla każdego.
Rozdział 5 Bajera
Słownictwo i bajera półtajna
Bajera, podobnie jak kod zachowania, składa się z warstw o różnym stopniu tajności.
Słownictwo, stanowiące bajerę półtajną, zawiera specjalne nazwy wszystkich
najważniejszych składników życia więziennego. Części ciała, umeblowanie celi i inne
przedmioty więzienne, typowe czynności i sytuacje, psychiczne stany umysłu i role
administracyjne mają swoje nazwy. Doświadczeni więźniowie ze wszystkich kast biegle
posługują się tym słownictwem i potrafią płynnie przechodzić z języka polskiego na jego
więzienną wersję. Niższy personel więzienny również nieźle włada baj erą półtajną i często
jej używa podczas rozmów z osadzonymi. Poziom znajomości słownictwa więziennego jest
funkcją roli społecznej osoby, jej inteligencji, stażu więziennego i innych zmiennych.
Dobra znajomość bajery, pomysłowość nazewnicza i umiejętności konwersacyjne są w
więzieniu niezwykle cenione. Więźniowie nieustannie usiłują wzbogacić bajerę dowcipnymi
terminami i regułami. Słowo „kiszczak", nazywające śmierdzącego bączka nazwiskiem
ministra spraw wewnętrznych, jest powszechnie uważane za arcydzieło bajery. W celi 13
byłem świadkiem stworzenia nowego, interesującego słowa: „roztar-gawka", oznaczającego
gumkę. Urok tego słowa czytelnik doceni pełniej po przeczytaniu niniejszego rozdziału i po
zapoznaniu się z regułami zastępowania różnych wersji słowa „ciągnąć" słowem „targać".
„Roztargawka" stała się sensacją wieczoru, tematem rozmów i dowcipów. Wiadomość o
nowym słowie poszybowała poprzez okrzyki okienne po całym więzieniu. Szczę
Bajera
125
śliwy i podniecony twórca przez cały wieczór obmyślał warianty pierwotnego pomysłu, mniej
już udane, i zastanawiał się nad możliwymi zastosowaniami. Udało mu się przeforsować
uznanie słowa „gumka" za obraźliwe i wypłacanie za każdorazowe jego użycie blachy.
To, co stymuluje aktywność lingwistyczną więźniów, jest nie tylko rubasznym rechotem z
dobrego kawału czy radością tworzenia i bawienia się słowem. Surowe warunki środowiska i
obezwładniająca deprywacja nagradzają sztukę odtwarzania obrazów zwykłego życia, tego,
co się postrzega jako raj utracony. Przypisywanie obiektom więziennym nowych nazw
pozwala postawić granicę między życiem na wolności a życiem w więzieniu i
zakonserwować sens słów wolnościowych, nie skażając ich więziennymi konotacjami.
Śladem tej funkcji bajery jest zasada, że niekoniecznie trzeba ją stosować do opisu świata
wolnościowego. Z kolei przypisywanie sytuacjom więziennym specyficznych nazw dostarcza
więźniom iluzję kontroli i poniekąd uśmierza niepokój. Nazwy bajery, reguły oraz

background image

pseudonimy ułatwiają też zachowanie sekretu w rozmaitych sferach komunikacji więziennej
oraz odróżniają grypsujących od innych kast.
Jeśli badacz zainteresowany bajerą otrzymałby zgodę na umieszczenie w celi dyskretnej
kamery, pierwszą empiryczną generalizację sformułowałby szybko. Zauważyłby mianowicie,
że zwykłe fizjologiczne i lingwistyczne tabu są pod celą nieobecne. Ciało więźnia, wraz jego
codziennymi fizjologicznymi i seksualnymi czynnościami, jest w centrum uwagi. W swoich
konwersacjach więźniowie odnoszą się do fizjologii i seksuologii naturalnie i bez większej
ekscytacji. Analizy osiągnięć seksualnych lub ich braku wypełniają codzienne przyjacielskie
pogawędki i stymulują interakcje społeczne. Takie słowa jak „chuj" czy „pizda" są
wymawiane nieomal z podobnym brakiem emocjonalnego zaangażowania, z jakim w
konwersacjach wolnościowych wypowiada się słowa „ręka" lub „noga". Kiedy minie
pierwszy szok zetknięcia z brutalnym językiem więziennym, nie sposób oprzeć się refleksji o
nieumiejętności świata wolnościowego mówienia o sprawach intymnych i gigantycznej skali
stłumienia spraw fizjologii i seksu. W więzieniu jest się wolnym od wolnościowej niewoli
językowej.
81
Rozdział 5
W codziennym użytku jest kilka tuzinów różnych nazw penisa, używanych z fantazją i wielką
kreatywnością. Niewiele mniej określa waginę1. Stosowanie synonimów słowa „penis"
zależy od kontekstu. Niektóre występują niemal wyłącznie w zwrotach idiomatycznych. Na
przykład „bat" pojawia się tylko przy okazji „strzelenia z bata" (masturbacji), „ogór" w
zwrocie „zakisić ogóra", zaś „bolec" w czasowniku „zabol-cować". Inne, takie jak „członek"
czy „palec", są praktycznie martwe. Nazwanie kogoś „członkiem grupy grypsujących" lub
poproszenie go, żeby, powiedzmy, „ugryzł się w palec", jest bluzgiem i dlatego podobne
zwroty są zabronione. Słowa „członek" czy „palec" nie są jednak wystarczająco zabawne, aby
ich używać w opisach zachowań lub sytuacji seksualnych. Jeszcze inne terminy, na przykład
„łysy towarzysz", chadzają często w redundantnych parach.
Terminy i zachowania erotyczne, błądzące gdzieś na pobrze-żach naszej świadomości albo
należące do intymnego kodu dzielonego jedynie z naszymi ukochanymi, są analizowane i
opisywane z bezwzględną otwartością godną raportu Kinseya. Stary garucha, opowiadając o
rozpadzie małżeństwa i o tym, jak żona odmówiła mu najważniejszego z praw małżeńskich,
nie będzie starał się ukryć tego faktu ani szukał eufemizmów. Powie krótko i dosadnie:
Spierdoliło się i dostałem szlaban na pizdę.
Po wysłuchaniu jednego z preludiów Chopina wzruszony więzień może wyznać z głębi
przepełnionego zachwytem grypsującego serca:
Kurwa wasza mać, ale to piękne, aż mnie coś w chuju swędzi2.
Brutalna szczerość, przede wszystkim podczas wieczornych opowieści o wolnościowym raju,
pomaga więźniom w utrzymaniu dystansu mentalnego do ich tu-i-teraz. Niezdolni do
przyjęcia tego bezkompromisowego stylu rozmowy o męskich sprawach marnie sobie radzą
w więzieniu. Nieustannie się ich
1 Zob. hasła penis i wagina w Słowniku podstaw bajery.
2 Komentarz „Boksera" wygłoszony w celi 7.
Bajera
przedrzeźnia, upokarza, nawet bije. Ich niezgrabna obecność przypomina grypsującym, że w
gruncie rzeczy są bezsilni, a domniemana kontrola nad życiem jest wielką iluzją. Opanowanie
terminologii więziennej jest pierwszym krokiem do przecięcia pępowiny łączącej z
wolnością.
Drugą obserwacją naszego badacza byłoby to, że bajera jest niemal kompletnym językiem
obcym, nadbudowanym jedynie na podstawowych regułach gramatycznych języka polskiego.
Jej potencjał pozwala na opisanie świata z perspektywy więziennej z użyciem własnego

background image

słownictwa. W bajerze, w zgodzie z hipotezą Whorfa, szkło powiększające jest przykładane
do wszystkich komponentów życia więziennego, które na wolności znaczą niewiele. Brakuje
natomiast nazw niektórych ważnych obiektów wolnościowych. Słowo „krzesło" nie ma w
bajerze odpowiednika i powód jest banalny: w więzieniu nie ma krzeseł. Z kolei słowo
„stołek", oznaczające jeden z najważniejszych mebli pod celką, ma w bajerze swoje
odpowiedniki: „fikoł" lub „fikołek", będące w powszechnym użyciu. Bajera dostarcza bardzo
precyzyjnego i oszczędnego języka na opisanie sytuacji więziennych. Kiedy po wyjściu z
więzienia studiowałem różne więzienne badania ankietowe, uderzyła mnie rozwlekłość i
nieadekwatność języka, którego używały. Przyjrzyjmy się takiej oto historyjce z pewnego
kwestionariusza badań więziennych, która została następnie wykorzystana do zadania kilku
pytań:
Po ostatnim transporcie doszło do wojny między dwoma nowymi a resztą celi. Kiedy Wąsik
ogłosił spacer, przybastowali na chwilę. W czasie spaceru ktoś rzucił na dół dla nowo
przybyłych dwie paczki papierosów. Wąsik nie zauważył, kto je podniósł, więc zapowiedział,
że przerwie spacer, jeśli nie znajdzie się winowajca. Nikt na to okiem nawet nie mrugnął,
więc kazał wszystkim wracać pod celę.
W powyższej opowieści terminów więziennych używa się dość przypadkowo i miesza z
wolnościowymi. Popatrzmy, jak skraca się jej długość po przetłumaczeniu na prawdziwą
bajerę i usunięciu zbędnych informacji (Marek M. Kamiński 1988: 2):
82
Rozdział 5
Po przerzutce była zadyma z dwoma nowymi. Przybastowali przed spacerem. Na spacerniku
fąfle przerzucili im dwie ramki szlugów. „Wąsik" na kogucie nie jorgnął się. Nikt nie
przykapował, to skrań-cował spacer.
Jeśli jednak funkcja wizji kamery nie działałaby i nasz badacz mógłby tylko słuchać,
niejednokrotnie nie byłby w stanie przypisać różnym konwersacjom jakiegokolwiek
sensownego znaczenia. Znajomość słownictwa niewiele by pomogła, jako że bajera jest w
znacznym stopniu uzależniona od kontekstu. Znajomość otoczenia fizycznego osoby
mówiącej, która odnosi się do przedmiotów obecnych w tle i używa wieloznacznych określeń,
jest często niezbędna dla sensownej interpretacji. Najrozmaitsze odmiany i wersje słów takich
jak „kurwa", „skurwysyn", „pierdolić", „pierdolony" oraz, w mniejszym natężeniu, „chuj",
„dupa", „pizda", „jaja" i „gówno" są najważniejszymi składnikami komunikacji. Kombinacje
tych słów użyte w konkretnym kontekście mogą przenosić bardzo różne znaczenia.
Przyjrzyjmy się mojej ulubionej konstrukcji językowej, majstersztykowi bajery, jednemu z
najbardziej niezwykłych zdań, które usłyszałem w życiu:
Kurwa twoja mać, ta kurwa pierdolona wkurwia mnie jak skurwysyn!3
Zdanie powyższe można zrozumieć jedynie w kontekście, w którym zostało wypowiedziane.
Oznaczało ono głęboką frustrację mojego koleżki z powodu problemów z wodą w kranie.
Poza specyficznym kontekstem sytuacyjnym, w którym zostało wypowiedziane, znaczenie
sekwencji słów natychmiast się rozpływa, zaś to samo zdanie mogłoby zostać użyte na
oznaczenie wielu sytuacji zwyczajowo uważanych za diametralnie różne. Jego tłumaczenie na
niekontekstowy język polski mogłoby wyglądać tak: „Mój drogi przyjacielu, jestem bardzo
zdenerwowany tym, że znów zabrakło wody w kranie!".
3 Wypowiedź „Małolata" zanotowana w celi 8.
Bajera
129
Elementem bajery półtajnej są ksywki, czyli pseudonimy. Większość grypsujących przynosi
je ze sobą z wolności lub otrzymuje na wejściu. Tajne reguły bajery ograniczają ksywy
grypsujących i zazwyczaj frajerów do takich, które nie mogą zostać zinterpretowane jako
ubliżające, ale cwelowi rutynowo nadaje się imię kobiece. Mimo że ksywki nie stanowią

background image

żadnej tajemnicy pod celą, to jednak grypsujący starają się je chronić przed personelem.
Pomaga to zachować w tajemnicy tożsamość wysyłających grypsy lub krzykiem
przekazujących wiadomości do kumpli albo wspólników z innych cel („«Diabeł» z Białołęki,
«Smok» pucuje się do lipa"). Typowa ksywka zawodowego przestępcy jest zazwyczaj bardzo
luźno powiązana z jego powszechnie znanymi charakterystykami i odnosi się do neutralnych
symboli, obiektów, zwierząt czy narodowości. Oto przykłady: „Chińczyk", „Francuz",
„Hiszpan", „Cygan", „Melon", „Tarzan", „Diabeł", „Tygrys", „Reagan", „Smok", „Śledź",
„Wilk", „Goryl", „Książę", „Hidalgo". Ksywa „Hitler", z trudem dopuszczalna jedynie ze
względu na nienawiść Adolfa Hitlera do komunizmu, mogła znaleźć amatorów wśród
niższych sfer braci grypsującej. Jednak takie ksywki, jak „Stalin" lub „Lenin" były uznawane
za uwłaczające dobremu imieniu grypsującego i niedopuszczalne. Jeśli więzień nie dorobił się
jeszcze ksywy albo nie ma żadnych specjalnie charakterystycznych cech, otrzymuje
generyczny pseudonim pochodzący od jego zawodu, roli społecznej, miejsca zamieszkania
czy wieku: „Taksówkarz", „Student", „Żurominiak", „Zgredzio", „Małolat". Czasem jego
imię jest używane jako zastępcza lub tymczasowa ksywka.
Większość gadów często otrzymywała przyjazne ksywki, takie jak „Koziołek Rududu",
„Przymruż Oczy", „Cygan", „Jogi", „Kwadrat", „Mruczek". Strażnicy z reguły odkrywali
swoje ksywki po jakimś czasie i bywało, że nieprzyjazne przezwiska stawały się przyczyną
wzmożonej agresji wobec więźniów.
Podsumowując: najważniejsze cechy bajery półtajnej to alternatywne słownictwo, nacisk na
zjawiska więzienne - szczególnie fizjologię i seks — a także duża zależność znaczenia
wypowiedzi od kontekstu. Ksywki chronione przed wścibskimi strażnikami zostają jednak
zazwyczaj przez nich rozszyfrowywane.
83
Rozdział 5
Role i etykiety językowe
Gresham M. Sykes (zob. 1999) w swojej pionierskiej pracy opisał fascynującą galerię
rozmaitych ról więziennych. Stwierdził, że etykietowanie i wyposażanie ról w stereotypowe
właściwości stanowi jedną z głównych funkcji bajery więziennej. Poprzez
scharakteryzowanie typów zachowania według najważniejszych wymiarów deprywacji
więziennej więźniowie tworzą sobie „skróty intelektualne, które kondensują szeroką gamę ich
doświadczeń w strukturę możliwą do ogarnięcia" (ibid.: 86). Choć same nazwy i znaczenie
owych ról językowych zmieniają się w zależności od więzienia i innych zmiennych, wydaje
się, że stanowią one centralny element subkultury więzień amerykańskich (zob. na przykład
Clemmer 1940; Sykes 1999; Schrag 1961; Heffernan 1972; Bowker 1977; Thomas, Petersen
1977). Role „przydziela się na podstawie nieformalnych obserwacji więźniów oraz oceny
zachowania i wypowiedzi danego więźnia w wielu rzeczywistych i zaaranżowanych
sytuacjach" (Garabe-dian 1963: 144). Nie przydziela się ich sztywno. „Więźniowie mogą
odgrywać jedną rolę w fabryce, a inną w [odmiennych okolicznościach]" (Sykes 1999: 106).
W polskich więzieniach przydział najważniejszych ról społecznych jest zrytualizowany.
Etykiety grypsującego, frajera i cwela, będące efektem przydziału, zmieniają się bardzo
rzadko, a pewne kierunki zmian są nawet wykluczone. Przypisanie więźnia do danej kasty jest
najważniejszym skrótem intelektualnym dla jego kompanów. Inne cechy mają podrzędne
znaczenie. Niemniej jednak istnieją stereotypy ról oparte na obserwacji. Stereotypy ról
językowych są formułowane podobnie jak w więzieniach amerykańskich, to znaczy motywuje
je depry-wacja seksualna i materialna, a także postawy wobec innych więźniów i
administrację. Nazwy ról są częścią bajery półtajnej.
Najważniejszą z etykiet jest kapuś, nazywany też konfidentem. Grypsujący zakładają, że
wszyscy frajerzy i cwele są potencjalnymi informatorami i izolują ich informacyjnie w celi.

background image

Potwierdzony kapuś, niezależnie od swojej przynależności kastowej, jest traktowany bardziej
surowo i może nawet zostać zmuszony do opuszczenia celi. Frajer, który donosi, blokuje so
Bajera
131
bie szansę na podniesienie. Tak więc mimo braku formalnej kasty kapusiów etykieta ta
dostarcza więźniom wartościową informację i często służy jako podstawa działania.
Inne niższe role są tymczasowe. Zdecydowanie najbardziej uniwersalna jest rola świeżaka,
opisana szczegółowo wcześniej. Świeżak apropaka drażni uszy kompanów takimi zwrotami
jak „a propos" lub „przepraszam, koledzy, czy mógłbym skorzystać z toalety?". Jest
przedrzeźniany („Ą, ę, bułkę przez bibułkę") i albo zaprzyjaźni się z baj erą, albo skończy
jako frajer. Zamule-niec, który cicho lamentuje nad utraconą przeszłością lub wegetuje na
pryczy w depresyjnym stuporze, zostaje frajerem jeszcze szybciej. Podstępny i groźny
chorągiewa-grypser jest byłym frajerem lub cwelem, który w nowej celi czy w nowym
więzieniu mniej lub bardziej udanie pretenduje do roli grypsującego. Jego rola zostaje
zidentyfikowana, kiedy jest rozkminiany.
Niektóre nazwy wywodzą się od nietypowych charakterystyk więźnia. Skakaniec, nazwa
lekko pogardliwa, oznacza grypsującego, który nie w pełni panuje nad emocjami i pozwala im
wpływać na swoje zachowania. Nazywany czasem urką albo kopytkarzem skakaniec może
mieć obsesję na punkcie przestrzegania kodu i szukać nawet najmniejszych wykroczeń, by
wykręcić aferę. Z reguły niewiele mu się udaje i jest postrzegany jako niepewny partner w
bardziej złożonych przedsięwzięciach. Kiedy jego hałaśliwość pod celką przekroczy granice
tolerancji i wejdzie w kolizję z interesami najpotężniejszych szermierzy, staje się dobrym
kandydatem na degradację.
Kot, ekstremalna wersja skakańca, jest więźniem, którego agresywność i nieprzewidywalność
graniczy z szaleństwem. Kot jest pierwszy do kłótni o pietruszkę i gotów do samookaleczenia
dla zabawy. Może być zarówno grypsującym, jak i frajerem. W pierwszym przypadku jego
pozycja wśród grypsujących jest niepewna i szansa na degradację duża. Z kolei
nieprzewidywalność reakcji kota-frajera mityguje nieco zachowanie grypsujących.
Szczególnie wartościowe dla kota jest posiadanie żółtych papierów, dokumentów
psychiatrycznych potwierdzających jego niepoczytalność. Żółte papiery dają kotu nieco
wytchnienia od męczących demonstracji szaleństwa i są częstym celem wytrwałych zabiegów
frajerów i cweli, którzy próbują tej drogi ucieczki ze swojej żałosnej sytuacji. Dwóch kotów-
fraje
Rozdział 5
rów lżejszego kalibru, z którymi się zaprzyjaźniłem, wyznało mi po pewnym czasie, że ich
bezcenny status, potwierdzony przez dokumenty, był efektem precyzyjnie przeprowadzonych
operacji4. Koszty, jakie ponieśli, były ogromne: odpowiednio, pół roku udawania
głuchoniemego i długa seria samouszkodzeń. Tak więc ta droga nie jest otwarta dla każdego.
Odgrywanie roli kota wymaga wielkiego hartu i odwagi.
Na szczytach więziennej hierarchii nie ma już teatru. Jest brutalna walka o władzę.
Najważniejsze role wśród grypsujących oznaczają miejsce więźnia w lokalnej hierarchii
władzy. Mąciciel, opisany wcześniej, jest przywódcą grypsujących na poziomie celi, oddziału
lub więzienia. Jest ostatnią instancją, jeśli chodzi o interpretowanie norm, zarządzanie sankcji
i rozstrzyganie konfliktów. Towarzyszy mu zazwyczaj świta kilku łapiduchów,
wykorzystywanych przezeń do pomocy technicznej w organizowaniu komunikacji i zadań
specjalnych. Kiedy powyższe funkcje sprawuje się kolegialnie, członek takiego kolegium jest
zwany starszym. Tymczasowa rola kierownika zadymy to rola więźnia, który jest w trakcie
rozkręcania jakiejś afery lub którego zadaniem jest profesjonalne rozkminianie afer. Mianem
zadymiarza określa się też czasem bardziej wyrafinowaną wersję skakańca, bardziej
skutecznie potrafiącego obrócić w zysk znajomość kodu i bajery i wykorzystać przeciw

background image

kompanom. Nie rozkręca afer losowo, jak skakaniec, ale raczej starannie upatruje łatwych i
bogatych ofiar. Łotr między łotrami, przybierający pozę Katona grypsowania, poluje z zimną
krwią. Jego celem może być naiwny świeżak, który używa pasty do zębów Spearmint,
otrzymanej w paczce Amnesty International, którego można oskarżyć o samoprzecwelenie się
„miętową spermą". Może też zauważyć obrazek biedronki zdobiący mydelniczkę świeżaka i
oskarżyć go o cichą współpracę z efemeryczną kastą biedron, wrogą grypsującym. Niemal
wszyscy mąciciele i członkowie starszyzny mają wszystkie cechy zadymiarza.
Na stodołach i w więzieniach karnych istnieją wyspecjalizowane role związane z przydziałem
obowiązków i kompetencji w ramach danej społeczności. Gajowy, pełniący służbę podczas
4 „Książę" w celi 9 i „Kot" w celi 12.
Bajera
85
tygodniowej zazwyczaj gajówki, może mieć za zadanie sprzątanie celi lub obsługę przebitek i
innych kanałów informacyjnych celi. Rozkminiający, będący sformalizowaną wersją
zadymiarza, profesjonalnie zajmuje się zbieraniem materiału dowodowego do afer i ich
wyjaśnianiem.
Niektóre etykiety istotne dla postrzegania więźnia nie są związane z miejscem w strukturze
więziennej, lecz odnoszą się do jego twardych charakterystyk. Najważniejsze z nich są oparte
na standardowych zmiennych socjologicznych, takich jak region pochodzenia, profesja
kryminalna czy wiek. Więźniów pochodzących z tego samego regionu kraju nazywa się
ziomkami albo ziomalami. Hanysi to Ślązacy, pyry to poznaniacy, centusie lub lajkoniki to
krakowiacy, gorole pochodzą z Podhala itd.
Dziesioniarz, od nazwy odpowiedniego paragrafu kodeksu karnego, oznacza specjalistę od
rozboju dokonywanego z użyciem broni lub innego „niebezpiecznego narzędzia". Dziewio-
niarz, mniej ryzykowna profesja z punktu widzenia kar przewidzianych w kodeksie, dokonuje
rozboju z użyciem pięści. Pajęczarz jest pogardliwą nazwą złodzieja małego kalibru,
wyspecjalizowanego w okradaniu strychów i piwnic. Doliniarz, jego bardziej wyrafinowany
kolega, penetruje kieszenie swoich ofiar. Określenie pizdą karmiony oznacza alfonsa.
Twarde etykiety odzwierciedlają także wiek. Małolat nie ukończył jeszcze dwudziestego
pierwszego roku życia. Gdy to nastąpi, małolat przezgredza się. Zgred lub zgredzik oznacza
zarówno więźnia pełnoletniego, jak i starszego, bliskiego emerytury. Herod to bardzo stary
zgredzie Małolatka często siedzi w osobnych celach. Petka odnosi się do pierwszy raz
łapanych, a erka - recydywistów.
Charakterystyczną cechą najbardziej doświadczonych grypsujących jest ich ogromna
elastyczność w odgrywaniu rozmaitych ról, czyniąca z nich mistrzów psychologii stosowanej.
Zaprzyjaźniając się w więzieniu z rozmaitymi dziwacznymi typami, po pewnym czasie
odnosiłem wrażenie, że ich rola jest elementem przemyślanej maskarady. Żaden kot nie był
prawdziwym szaleńcem, ale jedynie więźniem bardziej predysponowanym do odgrywania
zachowań rutynowo przypisanych kotom. Agresywny zabijaka odgrywał swoją rolę ze
względu na
86
Rozdział 5
wyobrażone korzyści płynące z takiej właśnie, upatrzonej etykiety. Wszyscy chorzy na
szpitalce symulowali niektóre albo, rzadziej, wszystkie objawy. Chłopak z niedorozwojem
umysłowym wykorzystywał pomysłowo swoją przypadłość do uwiarygodnienia prowadzonej
gry. Odgrywania niektórych ról grypsujący uczy się zresztą z nocnej bajery. Dowiaduje się,
jak brać na huki świeżaka - zastraszać go w celu przetestowania, a także bez ryzyka
towarzyszącego kradzieży pomóc części jego dobytku zmienić właściciela. Wykorzystuje
seksualnie cwela i bierze udział w handlu więziennym. Umiejętność zmiany roli i jakość
odgrywania różnych ról są silnie skorelowane ze statusem grypsującego. Wytwarza to silną

background image

presję uczenia się nowych technik i sprawności, w tym techniki kradzieży i rabunku.
Doświadczenie w odgrywaniu rozmaitych ról uodparnia grypsujących na zastraszanie i inne
przejawy agresji. Konfrontację postrzega się jako jedną z wielu rutynowych sytuacji
wymagających odpowiedniej reakcji. Ponad wszystko grypsujący uczy się kalkulować i
optymalnie reagować na wydarzenia, biorąc pod uwagę ograniczenia czasu, miejsca, kodu i
bajery.
Bajera tajna. Gramatyka bluzgu
Bajera więzienna nie jest jedynie równoległym do języka polskiego słownikiem
zdeformowanej polszczyzny. Rozkład ważności słów jest w bajerze inny niż w języku
polskim i do najpopularniejszych terminów należą nazwy sytuacji i przedmiotów typowych
dla więzienia. Przede wszystkim jednak bajera ma swoistą gramatykę, będącą jednym z
największych sekretów subkultury grypsowania. Co prawda niektóre reguły przedostają się do
outsiderów, a inteligentny frajer, po latach spędzonych za kratkami, potrafi zrekonstruować
niektóre elementy tajnego kodu. Jednak więzień, który nie przeszedł przez tajny trening (albo
przedstawiciel administracji) ma niewielkie szanse nauczenia się całego skomplikowanego
systemu wyłącznie dzięki obserwacji.
Gramatyka bajery zawiera reguły, które są dodatkowe w stosunku do zwykłych reguł
gramatycznych języka polskiego, lub
Bajera
1
takowe zastępują. Jest skonstruowana wokół pojęcia znieważenia honoru grypsującego i
ściśle związana z zasadami, zachowaniami i klasyfikacją czystości. Podstawową cechą reguł
bajery jest podzielenie zbioru wszystkich fraz wolnościowych na dwa podzbiory. Pierwszy z
nich zawiera zwroty dopuszczalne, w tym przekleństwa. Używanie takich przekleństw jest
dobrze widziane, zaś sztuka przeklinania rozkwita w więzieniu jak nigdzie indziej. Pozostałe
zwroty czy przekleństwa, nazywane bluzgami lub przybluzganiami, są niedopuszczalne.
Celowe, a czasem nawet nieświadome przybluzganie grypsującemu bywa poczytywane za
wielką zniewagę. Efektem może być walka albo pobicie i degradacja bluzgającego albo
obrażonego. Używanie niedopuszczalnych bluzgów jest również zabronione w neutralnym
kontekście codziennej konwersacji. Reguły definiujące niedopuszczalność danego zwrotu
mogą być sztywniejsze lub luźniejsze, w zależności od miejsca i czasu, jednak przypadkowe
tworzenie przekleństw, strategia często stosowana przez świeżaka na wejściu, sygnalizuje
wyłącznie całkowitą nieznajomość reguł bajery.
Bluzgiem jest wszystko to, co mogłoby porównać grypsującego do cwela, kobiety, kapusia, a
także, w nieco mniejszym stopniu, funkcjonariusza administracji więziennej czy aparatu
ścigania lub komunisty. Nawet sugestia takiego porównania może zostać uznana za obrazę.
Gramatyka bajery operacjonali-zuje pojęcie bluzgu za pomocą długiej listy słów uznawanych
w pewnych sytuacjach za obraźliwe oraz konkretnych reguł, które muszą być stosowane z
użyciem takich słów, aby nie zostały uznane za bluzgi. Ogólna zasada jest następująca:
grypsujący zamiast niedopuszczalnego słowa powinien użyć zamiennika z bajery lub
skrańcować zdradzieckie słowo dodatkowymi terminami, które neutralizują jego negatywne
znaczenie.
Najbardziej obraźliwymi bluzgami są bezpośrednie i jednoznaczne deklaracje typu: „Wbijam
ci chuja w dupę!" albo „Pierdolę cię!". Warianty tych bluzgów mogą nazywać więźnia
(pierdolonym) „cwelem", „kurwą", „lesbą", „rurą", „pizdoli-zem", „pizdą" itd. Takie bluzgi
stanowią wiąchę i ich użycie nie pozostawia żadnych wątpliwości co do intencji
bluzgającego. Bezpośrednie i jednoznaczne bluzgi stosuje się rutynowo podczas rytualnego
posyłania do wora czy przecwelania.
Rozdział 5

background image

Bluzgi pośrednie są bardziej złożone i bardziej interesujące. Takie bluzgi są pozornie
neutralnymi słowami, których stosowalność bajera ogranicza do cweli, kobiet, konfidentów,
penisa, personelu więziennego, aparatu ścigania, komunistów itd. Każde wyłączenie danego
słowa z dozwolonego zakresu ma odpowiednie uzasadnienie. Na przykład zwroty „posuń"
albo „posuń się" sugerują „posuwanie" cwela, czyli odbywanie z nim stosunku. Aby
jednoznacznie wykluczyć chęć ubliżenia rozmówcy, należy raczej używać słowa „przesuń" i
jego pochodnych, na przykład słowa „przesuwka". Wyuczenie się wszystkich pośrednich
bluzgnięć i odpowiadających im reguł jest najtrudniejszą częścią nauki bajery. Wybór
najważniejszych bluzgów, które doprowadzają do przypadkowych spięć, zawiera tabela 25.
Krańcowanie potencjalnego bluzgu ma za zadanie wyklarowanie intencji więźnia. Jest ono
dozwolone tylko w wypadku niektórych bluzgów pośrednich, a pełne reguły rządzące krań-
cowaniem są jeszcze bardziej skomplikowane, niż sugeruje to tabela 2. Na przykład nazwanie
kogoś „pizdą" jest poważnym bluzgnięciem, a wspomniany już wcześniej opisowy termin
„pizdą karmiony" oznacza alfonsa. „Siądź na piździe" także jest dość obcesowym, jednak
akceptowalnym przywołaniem kogoś do porządku. Z kolei jednym z najważniejszych słów
pod celą jest „ciągnij", nie posiadające w języku polskim żadnych negatywnych konotacji.
Słowo to jest jednak mocnym bluzgiem, ponieważ w więzieniu używa go grypsujący, kiedy
nakłania cwela do seksu oralnego. Tak więc grypsujący nie może poprosić innego
grypsującego: „Ciągnij!", aby ten pociągnął swój koc. „Pociągnij ten koc" eliminuje
wieloznaczność. „Pociągnij ten koniec" jest natomiast niewłaściwym skrańcowaniem, a cały
zwrot jest jeszcze mocniejszym bluzgiem niż proste: „Ciągnij". „Koniec" jest bowiem jednym
z wielu więziennych określeń penisa.
Bez żadnych wątpliwości najważniejszym zwrotem w bajerze jest „kurwa twoja mać". Fraza
ta jest wszechobecna. W myśl moich szacunków można ją usłyszeć pod zwykła celką nawet
Bajera Tabela 2
Najważniejsze pośrednie bluzgi, znaczenie w bajerze oraz sugerowany zamiennik lub
skrańcowanie (w nawiasach ostrokątnych)
137
bluzg
znaczenie lub skojarzenie w bajerze
sugerowany zamiennik lub skrańcowanie
ładny daj mi
kochany ciągnij
posuń
pchaj koniec udało mi się
mieć szczęście
mały czerwony
po
pierdol członek pierdolę cię! kurwa
jajko
chłopiec
schować
cwel, kobieta prostytutka
cwel, kobieta cwel i seks
cwel i seks oralny lub analny
cwel, kobieta i seks analny penis
miałem stosunek
mieć stosunek, „szczęście to ma kurwa i milicjant"
penis
komunista

background image

cwel
cwel, kobieta penis, komunista cwel
cwel, kobieta, personel
jądro cwel
schować do wora, tzn. zdegradować do roli frajera
przystojny
daj mi <ten przedmiot >, kopsnij
ulubiony
ciągnij <ten przedmiot >, targaj
posuń <ten przedmiot >, przesuń
pchaj <ten przedmiot >
kraniec
miałem farta, pofarciło mi się
mieć farta niski, mikry
czerwony <na twarzy >, krasny, przyjarany, ceglas-
ty
za, po <tym konkretnym wydarzeniu >
pierdol <to>
uczestnik
kurwa twoja mać, kurwa twa, kurwa mać
skorupiak, skorupniak
chłopaczynka, chłopaczyna
skitrać
do tysiąca razy dziennie. I znów, słowo „kurwa" jest mocnym bluzgnięciem, lecz,
paradoksalnie, „kurwa twoja mać" lub
Rozdział 5
jego krótsze wersje, „kurwa mać", „kurwa twa", albo nieco pretensjonalne „kurwa fa" są
właściwie skrańcowanymi neutralnymi przekleństwami. Pochodzenie tego zwrotu wyjaśniają
dwie konkurencyjne hipotezy. W myśl pierwszej „kurwa twoja mać" ma początek w
przedwojennym slangu polskich złodziei. Rodzina złodzieja składała się zazwyczaj z ojca
pijaka i matki kurwy. Przyznanie się do takich koneksji nie było zatem obraź-liwe. Druga
hipoteza, powszechnie podawana w więzieniu, odwołuje się do tekstu często ponoć
wygłaszanego przez naczelników więzień: „W więzieniu jestem waszą matką: żywię was,
nagradzam i karzę". „Kurwa" jest bowiem jednym z najpopularniejszych określeń członków
personelu więziennego, w tym naczelnika.
Podobnie neutralne zabarwienie jak „kurwa twoja mać" ma słowo „skurwysyn", używane
często w znaczeniu pieszczotliwego „łobuziak" czy „urwis"6.
Skrańcowany bluzg to zwykłe przekleństwo. Nie ma żadnych ograniczeń, jeśli chodzi o
używanie przekleństw, i w radykalnych przypadkach cała wypowiedź może być ich jednym
strumieniem. Na pytanie otwarte: „Dlaczego przeklinasz?" padają następujące odpowiedzi: „Z
nerwów", „Dla łatwego wysłowienia", „Jestem tu, to i przeklinam", „«Student», gdybym ja
się obracał w takim towarzystwie jak ty, to może i bym się lepiej zachowywał". W rzeczy
samej, pytania, czym są przekleństwa, i dlaczego przeklinamy, stawiają przed nami niełatwą
do rozwiązania zagadkę.
Niektóre reguły są obecne w przykładach pokazujących, w jakim kontekście zabronione
słowa stają się bluzgami. Wiele synonimów penisa nie ma tak silnego ładunku negatywnego,
jak jednoznaczny bluzg „chuj". Takie słowa jak „palec", „pędzel" czy „pompka" nadają się
zatem do użycia w pewnych okolicznościach. Należy jednak uważać: czasownik „opędzlo-
wać" mógłby bowiem zasugerować bluzg. Lepiej też nie mówić o kimś, że dotknął go „palec

background image

Boży" lub że jego opowieść została „wyssana z palca". Podobnie lepiej zachować ostrożność
mówiąc o wykonywaniu pompek na parkiecie albo czyn
Bajera 139
ności pompowania. Można zatem sformułować ogólne zalecenie, aby zachować czujność przy
opisywaniu lub odnoszeniu się do wszystkich przedmiotów o kształcie fallicznym. Z kolei
„zagranie na flecie, fujarce, puzonie czy trąbce" oznacza stosunek oralny. Sugeruje to
ostrożność w stosunku do wszystkich instrumentów dętych oraz gry na nich.
Gramatyka bajery zawiera też sporo reguł i uzasadnień idio-synkratycznych. W pewnych
sytuacjach wymaga się automatycznego zastosowania specjalnych słów. Strażnik, który
dobrze traktuje więźniów i przymyka oko na mniejsze wykroczenia, nie może być nazwany
miłym, przyzwoitym czy dobrym człowiekiem. Oczekiwanym określeniem jest w takiej
sytuacji po chuju gadzina. Zwyczajowym uzasadnieniem tego zwrotu jest to, że zakreśla on
maksymalny poziom człowieczeństwa, jaki może osiągnąć strażnik więzienny. Jednocześnie
ustala granice słownej fraternizacji z personelem.
Niezależnie od uzasadnień więźniowie traktują zabronione albo nakazane frazy jak idiomy i
ściśle przestrzegają reguł. Wyśmiewanie i parodiowanie podstawowych reguł bajery jest
niebezpieczne, w przeciwieństwie do jej rozmaitych odmian i reguł ad hoc, które są
traktowane z większym dystansem. Ogólna zasada jest prosta: im więcej wiesz i rozumiesz,
tym na większy dystans możesz sobie pozwolić. Od czasu do czasu dochodzi w celi do
nieintencjonalnych przybluzgań i najczęściej kończy się na ostrej odpowiedzi tego, pod czyim
adresem padł bluzg, i przeprosinach. Z poważnym przybluzganiem mamy do czynienia
wówczas, gdy nie ma wątpliwości, że intencją bluzgającego była obraza.
Śmiertelnie znieważony grypsujący może bronić swojego honoru w walce fizycznej.
Odpowiadanie zniewagą na zniewagę jest czasem złym rozwiązaniem, jako że prowadzi do
eskalacji napięcia, ale nie usuwa stygmy. Znieważony grypsujący może również wymyślić na
poczekaniu odpowiednią regułę, która zneutralizuje zniewagę, i przekonać bacznie
obserwujące go audytorium, że jest to właściwa odpowiedź. Jeszcze lepszą reakcją (vide
przyparty do muru czarnoksiężnik rzucający na swych wrogów zaklęcie ostatniej deski
ratunku), może być odwołanie się do reguł kopytkowania, czyli radykalnej wersji bajery,
której stworzenie przypisuje się łódzkiej szkole grypsowania.
Rozdział 5
Kopytkowanie wzbogaca regularną bajerę dodatkowymi regułami, pozwala odwracać bluzgi i
neutralizować je. Oferuje zatem dodatkowe środki walki ze zniewagą, ale także wprowadza
bardziej surowe reguły i sankcje. Kopytkowanie może być chwilowym środkiem obronnym,
może być stylem zachowania konkretnego grypsującego lub długoterminową normą w celi,
na oddziale albo w całym więzieniu. Oprócz dodatkowych słów i norm oznacza ono
radykalne przestrzeganie reguł bajery, nawet gdy konsekwencje tego są bolesne. Czasem
zamiast terminu „kopytkowanie" sztywniejsze reguły gry wprowadzone na krótki czas określa
się jako „ostry", „sztywny" czy też „czerwony" rygor. Dokładne określenie granicy między
zwyczajną bajerą a kopytkowaniem, jej radykalną wersją, jest zresztą niemożliwe do
ustalenia, a niektórzy grypsujący uważają kopytkowanie za bajerę właściwą.
W radykalnym wydaniu bajery żadna część ciała (lub przedmiot więzienny) nie może zostać
określony swoją zwykłą nazwą. Takie nazwy są bluzgami i ich bluźnierczy charakter jest
odpowiednio uzasadniany. „Włosy" oznaczają owłosienie łonowe, a grypsujący mogą mieć
jedynie siano lub pióra, tylko kobieta ma wargi (sromowe) itp. (zob. tabela 3). Wszystkie
nazwy uznawane w ramach kopytkowania za bluzgi są również obecne w standardowej
bajerze, jednak towarzyszące im reguły są mniej sztywne i różnią się między celami i
więzieniami.
Standardowa bajera przejęła część reguł kopytkowania, jednak bez przypisywania im
specjalnej rangi. Niektórzy grypsujący całkowicie odrzucają kopytkowanie albo uważają jego

background image

zalecenia jedynie za sugestie na specjalne okazje. Niemniej jednak wiele reguł kopytkowania
powszechnie zaakceptowano. Takie reguły mogą zostać wprowadzone czasowo podczas
Ameryki jako środek przyspieszający edukację świeżaka. I mimo że typowy grypsujący lubi
parodiować kopytkowanie, jednocześnie uczy się jego reguł na wypadek, gdyby został
wrzucony do ko-pytkującej - czasowo albo stale - celi.
W celi stale kopytkującej życie zmienia się w niekończący się wyścig i walkę. Wyobraź
sobie, czytelniku, świat zamieszkany głównie przez powodowanych testosteronem małolatów,
świat, który typowego grypsującego przeraża bezsensowną agresją i wszechobecną przemocą.
Każdy przedmiot tego świata może
Bajera Tabela 3
Tajne znaczenie nazw części ciała i czynności oraz ich dopuszczalne zamienniki
części ciała tajne dopuszczalny
lub czynności znaczenie zamiennik
głowa żołądź penisa bańka
nos penis kichawa
oko wagina, odbyt patrzałka, gała
policzek pośladek polik
twarz wagina, odbyt lico, maska, micha
ucho kapuś żagiel
usta zewnętrzne wargi sromowe kopara, szamka
wargi wewnętrzne wargi sromowe wary
włosy włosy łonowe pióra, siano, korzonki
inne części ciała
palec penis wskaźnik
pierś pierś kobieca klata
skóra napletek derma
stopa pistolet ?
szyja penis karczycho
czynności
jeść oddawać stolec szamać
mówić pierdzieć nawijać
pić oddawać mocz drynić, kirać
(ktoś się) pyta penis zadać pytanie
żartować pierdzieć zbytkować
zostać przecwelony lub mieć nabluzgane, można go odcwe-lić czy przecwelić dla zbytków.
Kopytkujący może rytualnie zneutralizować każdy bluzg dodając doń w kit lub odwrócić w
stronę bluźniącego, mówiąc ze zwrotem, na co może usłyszeć z abarotem i wywołać
lawinowy ping-pong odwróceń wyższego rzędu. Zaatakowany werbalnie przez
niegrypsującego, na przykład naczelnika otoczonego strażnikami, może wymruczeć pod
nosem frazę ze zwrotem lub tylko o niej pomyśleć, zamiast głośno wypowiedzieć. W ten
sposób zyskuje pomysłowy środek obrony przeciw frajerom i strażnikom, którzy nie są w sta
Rozdział 5
nie mu przybluzgać. Jednak kiedy zaatakuje go werbalnie inny grypsujący, jego odpowiedź
musi być jednoznaczna i wyraźna. Z kolei wypowiadający bluzg może dodać do bluzgu zwrot
w kit i nawet po upływie tygodni czy miesięcy zneutralizować swój własny bluzg przez
skiciorowanie. Jedynie bluzgający ma moc neutralizacji wypowiedzianego przez siebie
bluzgu. Ponadto istnieją skomplikowane i często wzajemnie sprzeczne reguły warunkowej
neutralizacji, bluzgów nieodwracalnych, a także możliwości czasowego zawieszania różnych
reguł.

background image

W kopytkującej celi uwaga: „Ładna dziś pogoda" może zostać zinterpretowana jako
przybluzganie pogodzie. Wówczas pogoda zostaje czasowo przecwelona i małolaty nie wyjdą
na spacer dopóki żartowniś albo nieostrożny współwięzień nie ski-cioruje bluzgu. Jeśli
neutralizowanie bluzgów jest zawieszone, żadna kopytkująca cela nie wyjdzie na dwór, a jej
gniew najpewniej obróci się przeciw struchlałemu ze strachu nieborakowi. Mściwy okrzyk
małolata: „Wbijam chuja w tego lekarza", nieuchronnie doprowadzi do debaty: „Czy
przecwelony lekarz może leczyć grypsujących?". Nawet potrzebujący natychmiastowej
pomocy mogą odmówić wejścia do przecwelonego gabinetu. Mycie rąk po oznajmieniu:
„Woda jest czerwona", prowadzi do automatycznego samoprzecwelenia. Żywność, ubranie,
książki, wyposażenie celi mogą zostać przecwelone, nie można ich więc dotykać czy
spożywać.
Potok bluzgów z ust rozsierdzonego kopytkarza może przcwelić całe cele, oddziały, światy.
Nazwanie podłogi przecwelona zmusza więźniów do przeniesienia się na prycze, jako że
nawet stanie na przecwelonej podłodze jest zabronione. „Wbijam chuja w koja" i „Pierdolę
fikoły" redukuje dozwoloną przestrzeń do ścian. Małolaty wskakują na tygrysówę, usiłują
utrzymać się na klapie, kucają na zlewie, wieszają na rusztowaniu podtrzymującym zasłonkę
w kąciku i błagają: „Kurwa twoja mać, wrzuć w kit". Ich krzyki ucina krótka komenda:
„Czerwone powietrze". Kopytkujący usiłując wytrwać na ostatnim oddechu nie
przecwelonego powietrza, patrząc jak nieczystość ogarnia ostatnie bastiony ich świata, mogą
spaść jak ulęgałki na przecwelona podłogę, z furią rzucić się na okno, usiłując uniknąć
przecwelenia przez samookaleczenie lub zaatakować bluzgającego. Czasem pułapka może
być bez wyjścia.
Bajera
92
Bluzg otwiera wrota piekieł. Nie wolno jednak poddać się bez walki do ostatniego oddechu,
ostatniej kropli krwi i potu.
Nawet bez rygorów kopytkowania przestrzeganie reguł zwykłej bajery jest trudnym
zadaniem. Zakazane słowo lub zwrot zadziwiająco łatwo pojawiają się na czubku
świeżakowego języka. Dostrzegasz to po twardniejących spojrzeniach wokół siebie albo po
prostu wtedy, gdy ktoś wypłaci ci nagłą blachę w czoło. Po kilku powtarzających się
wychyłach kary stają się dotkliwsze i można stanąć przed dodatkową serią testów czy gierek
językowych.
Gierki i zabawy językowe
Więzień staje przed pierwszą gierką językową w momencie odpowiedzi na archetypiczne
pytanie: „Grypsujesz?". Gierki językowe oznaczają wiele rozmaitych sytuacji werbalnych.
Jednostronne dogryzanie i pojedynki na bluzgi są substytutami walki fizycznej. Ich uczestnicy
cieszą się chwałą zwycięstwa albo przetrawiają gorycz porażki, nie płacąc przy tym wysokich
kosztów rzeczywistej walki fizycznej. Do pojedynków dochodzi między doświadczonymi
grypsującymi. Zagadki, podobnie jak gierki, są najczęściej wykorzystywane do testowania
świeżaków i nowych. Czasem grypsujący przystępują do pojedynku na bluzgi lub
rozpoczynają sesję zagadek jako formę sparringu, aby utrzymać się w formie. Kiedy klimat
celi jest przyjazny, grypsujący i niegrypsujący pospołu zbytkują - wymieniają kawały czy
krótkie zabawne historyjki. Wszystkie pojedynki, zagadki i żarty muszą przestrzegać reguł
bajery.
Pojedynki językowe
Celem pojedynku językowego jest pochwalenie się własną kompetencją językową i
ośmieszenie przeciwnika. Jeśli zwycięzca przestrzegał reguł bajery, agresja bądź atak
fizyczny przegranego są interpretowane jako oznaki prymitywizmu, marnego intelektu i, co
najgorsze, braku poczucia humoru. Zaatakowanemu fizycznie grypsującemu nikt nie pomoże,
jednak reputacja atakującego ucierpi podwójnie. Może zostać uznany

background image

92
Rozdział 5
za prymitywnego skakańca, niezdolnego do udzielenia właściwej odpowiedzi i być izolowany
w różnych czynnościach celi.
Sprawny fechtmistrz bajery ma podręczny arsenał odzywek, mniej czy bardziej zabawnych,
który uruchamia, słysząc naiwne pytanie lub niezbyt inteligentną wypowiedź. Odzywki mogą
zostać spożytkowane zarówno podczas gry w domino, jak i podczas edukowania świeżaka,
kiedy po kilku przyburaczeniach bez pardonu pokazuje mu się, gdzie jego miejsce. Tępa
bezradność i brak polotu muszą być należycie ukarane. Na pytanie: „Co?" pada bezlitosna
odpowiedź7:
Kaczka dupe mo! Pizda uszy mo! Pizda ma dno!
Kiedy ukarany świeżak chce się dowiedzieć: „Za co?", słyszy:
Za to, żeś kobyle pizdę przecioł graco. Tera już wisz za co?
Dowiaduje się też, że:
„nie, bo..." - to dla lotników; „może..." - to dla marynarzy; a „poważnie..." - to chłop narąbał
w kalesony.
Kiedy świeżak zagapi się albo zaskoczony docinkami popatrzy z wyrzutem na złośliwca,
usłyszy:
Co sie tak gapisz jak szpak w pizdę?
Niski poziom realizmu opowieści świeżaka może zostać skwitowany powątpiewającym: „Jak
Mańce chuj stanie". Znudzony jego perorowaniem bajermistrz może mu wreszcie przykazać:
„Siądź na piździe" lub „Wytrzyj mordę o ścianę", aby w końcu jednoznacznie uciąć: „Morda,
kajdaniarzu".
Od jednostronnego dogryzania znacznie bardziej wyrafinowane są starcia, w których obie
strony są biegłe w bajerze.
Odzywki różnych więźniów, głównie „Czachy" i „Boksera" w celi 7.
Bajera
145
Zrekonstruowany tu pojedynek słowny był efektem konfliktu podczas gry w warcaby. Z
niewinnych połajanek szybko przekształcił się w wymianę skomplikowanych przekleństw
zbliżających się o włos do granicy bluzgu, jednak jej nie przekraczających. W nawiasach
podaję niedopuszczalne wersje przekleństw, które mogłyby zostać użyte w podobnym
kontekście przez niedoświadczonego więźnia. Subtelna różnica między obiema wersjami jest
wyjaśniona poniżej8.
„Bokser" kontra „Czacha"
(1) Żeby ci gówno w poprzek stanęło!
(2) Jak ci pierdolnę, to się zesrasz tym co rok temu jadłeś!
(3) Żeby ci chuj na wolności (w więzieniu) stawać nie chciał!
(4) Żeby ci jedno jajko uschło (obydwa jajka uschły)!
(5) Zaszyj się mendami w rudą pizdę (dupę)!
(6) Chuj ci w pizdę (dupę)!
(7) Chuj twojej ciotce (tobie) w dupę!
(8) Jak cię słyszę, to mi chuj do tyłu (normalnie) staje!
(9) Chuj ci w serce (dupę)!
(10) Chuj ci w dupę do połowy (do końca)!
Ścięcie przekształciło się w tym momencie w pasjonującą debatę, czy ostatni bluzg był
dopuszczalny. Spór toczył się o to, jakie jest dopuszczalne w warstwie słownej maksimum
zanurzenia penisa „Czachy" w trakcie penetracji odbytu „Boksera", które nie będzie jeszcze
oznaczało przybluzgania. Obydwaj bajermistrze zgodzili się ostatecznie, że przekleństwo (10)
powinno zostać skiciorowane i że jego użycie nie powinno być w ogóle dopuszczalne poza

background image

swobodnym klimatem więziennej szpitalki. Obydwaj byli usatysfakcjonowani wykazaną
zręcznością w fechtowania bajerą, rozgrzani pojedynkiem i w pełni świadomi admiracji
audytorium, składającego się z jednego grypsującego o przyciężkawym dowcipie, frajera w
delirce i mnie, wówczas świeżaka i apropaki. W rzeczy samej, przynajmniej jedna trzecia
tego audytorium, pomimo natychmiastowego zanotowania pojedynku na stronach czytanej
właśnie książki, nie była wówczas świadoma, jak blisko zakazanej strefy dotarli obaj
przeciwnicy i jak zgrabnie udało im
Rozdział 5
się - z wyjątkiem kontrowersyjnego ostatniego przekleństwa -nie przekroczyć jej. Stąpanie po
linie jest właśnie intencją wytrawnego szermierza. W nieprzyjaznym otoczeniu użycie słów
występujących w nawiasach mogłoby łatwo doprowadzić do konfrontacji fizycznej. W
przypadkach (6), (7), (9) i (10) użycie słowa w nawiasie mogłoby zostać zinterpretowane jako
chęć przecwelenia interlokutora. Z kolei zmodyfikowanie (3), (4), (5) lub (8) przez użycie
słów w nawiasie mogłoby zasugerować, że do przecwelenia już doszło.
Z zapisu powyższego pojedynku łatwo wydedukować kilka chwytów oratorskich
pozwalających na pogodzenie skomplikowanych bluzgów z wymogami bajery. Rutynowo
stosują je w pojedynkach doświadczeni bajermistrze. Można zatem życzyć wszystkiego
najgorszego „ciotce" grypsującego i obrzucać ją najgorszymi bluzgami, wymawiając słowo
„ciotka" z opóźnieniem albo ze znaczącym przekąsem. Dodatkową grę słów stanowi fakt, że
słowo „ciota" oznacza cwela. Można również grozić dokonaniem najdzikszych aktów na
„piździe" grypsującego, organie, którego grypsujący skądinąd nie mają. „Wbicie chuja w
serce" można obronić, przypominając adwersarzowi, że grypsujący nie ma serca, tylko
pikawę. Podobne strategie są jednak ryzykowne. Lokalna wersja bajery może być sztywniej-
sza, niż ktoś zakłada i może wykluczać stosowanie podobnych trików. Ośmieszony
przeciwnik może również zadeklarować, że adwersarz właśnie mu przybluzgał i starać się
wykręcić aferę mimo braku solidnych do tego podstaw. Pojedynek na bluzgi jest igraniem z
ogniem.
Zagadki
Gry językowe, nazywane niekiedy strzykami, są bardzo podobne do zwykłych gierek, jedyną
różnicą jest zazwyczaj brak specjalnych akcesoriów i dekoracji. O ile gierki narzucają
fałszywe rozumienie sytuacji odpowiednią inscenizacją, o tyle strzyki dokonują mistyfikacji
słownej, sugerując niewłaściwą odpowiedź lub błędną interpretację pytania. Jedno z
najprostszych pytań (P), kierowane wyłącznie do świeżaka, stawia przed nim następujący
dylemat decyzyjny:
Bajera
P: A teraz będziesz miał występ. Co wolisz: zamiauczeć jak kot czy zaszczekać jak pies? 9
Obydwie zasugerowane możliwości są nie do zaakceptowania. Świeżak powinien jak
najdowcipniej odmówić wykonania poniżającej czynności. Kiedy zaczyna się chwalić
koneksjami wolnościowymi, może go ktoś zapytać:
P: A Staszka Bardachę znasz?
Zarówno pozytywna, jak i negatywna odpowiedź na to pytanie jest błędna, ponieważ
„bardacha" jest jedną z więziennych nazw muszli klozetowej. Podobnie wykpiwane jest
naiwne świeża-kowe chełpienie się złodziejskim doświadczeniem.
P: Eee, to ty kozak jesteś! To żeś hasiory pewno też obrabiał?
Hasior to więzienna nazwa kosza na śmieci. Przyznanie się do takiego doświadczenia
wywołuje niekończące się drwiny. Kiedy świeżak pozna już pierwsze reguły bajery, a z nimi
surowy zakaz czynienia porównań do kobiet, może zostać zaskoczony pozornie
uwłaczającymi mu pytaniami:
P: Jesteś zmysłowa? P: Jesteś zgrabna?

background image

Atakowanie pytającego to zły pomysł. Podobnie jak przy gierkach, za zaatakowanym ujmą
się natychmiast wszyscy grypsujący, twierdząc, że przeprowadza on test. Lepiej się nie
pieklić, ale chwilę zastanowić, choć dobre odpowiedzi (O) są łatwiejsze do zgadnięcia tylko
wtedy, gdy zna się ogólny algorytm zadawania podobnych pytań:
O: Nie, jestem z Warszawy, a nie „z Mysłowa" lub „z Grabna"!
Jeszcze bardziej bulwersująca sugestia:
Rozdział 5
P: Dajesz dupy na parkiecie? powinna spotkać się z lakonicznym: O: Zapytaj jeża!
Pytający ewidentnie był zainteresowany tym, co „Da jeż" we wspomnianych okolicznościach.
Trzy ostatnie pytania eksploatują fakt identycznej wymowy par sensownych zdań, z których
jedno jest w bajerze przybluzganiem, a drugie neutralne. Kolejne pytanie również
wykorzystuje wieloznaczność:
P: Czym cię ojciec zrobił?
Odpowiedź: „No, swoim członkiem" albo podobna sugeruje, że pytany jest właśnie owym
członkiem. Rozpoczyna się mniej lub bardziej wyrafinowane dogryzanie: „To ojciec cię
zrobił członkiem? To znaczy, że jesteś członkiem?". Spodziewana odpowiedź brzmi:
O: Zrobił mnie porządnym człowiekiem!
Podszkolony świeżak może też w dowolnym momencie zostać zasypany kanonadą rytualnych
pytań testujących jego refleks. Wymaga się błyskawicznych i poprawnych odpowiedzi.
Grypsujący uczy się ich zazwyczaj podczas nocnego szkolenia (zob. Geresz 1986: 33):
P: Siano? O: Zwiezione! P: Karczycho? O: Oszamane! P: Klata? O: Zgreda! P: Teściowa? O:
Stara rura! P: Cegła? O: Wisi!
Jeśli nie odpowie natychmiast poprawnie, „cegła" zaciśniętej pięści spadnie mu na głowę,
jego głowa zostanie uszczu
Bajera
plona o garść „siana" lub jego siedzenie skosztuje potężneg0 kopniaka.
Inne zagadki sugerują bezwiedną odpowiedź, która ośmie-szy pytanego lub łatwo może być
użyta w takim celu. Definicja poprawnej odpowiedzi w takim przypadku jest bardzo szeroka-
Dowolna dowcipna odpowiedź jest dozwolona. Takimi zagadkami grypsujący mogą testować
nie tylko świeżaków, ale i dla zbytków raczyć siebie nawzajem. Intencja takiego testu może
być zarówno wroga, jak i przyjazna10.
P: Przez pomyłkę ginekolog zajrzał ci w oko, a powinien...
Sugerowana odpowiedź - wymienienie innej części ciała - z dużym prawdopodobieństwem
pogwałci którąś z reguł bajery-Właściwa odpowiedź jest oparta na różnym rozumieniu
pytania i całkowicie lekceważy zawartą w nim zdradliwą sugestię:
O: Okulista! Okulista powinien zajrzeć ci w oko!
Kolejne pytanie:
P: Jakie jest rosyjskie słowo na „zapałki"?
sugeruje odpowiedź: „Spiczki", która natychmiast prowadzi do triumfalnej puenty:
Komentarz: Ja nie pytam cię, skąd wyszedłeś!
W podobnych sytuacjach ostry wic wyśmiewający szydercę jest szczególnie ceniony. Jeśli nie
znasz właściwego rozwiązania zagadki, niezła odpowiedź na pytanie o ginekologa mogłaby
brzmieć: „Chcesz odwiedzić ginekologa? Zapytaj siostry, gdzie jej zagląda!". Sensowną
strategią jest ogólnikowe „przyznanie się do niekompetencji", dzięki czemu unika się
bezpośredniej odpowiedzi: „Nie znam rosyjskiego" lub „Kobiety chodzą do S1' nekologa".
Strategia ta jest rutynowo stosowana przez starycn wyjadaczy w odniesieniu do wszystkich
pytań wyglądaj ącycri
--
10 Następne cztery pytania pochodzą z celi 7.
Rozdział 5

background image

podejrzanie i takich, na które nie mają natychmiastowej lepszej odpowiedzi.
W przypadku innych zagadek znajomość właściwej odpowiedzi pozwala natychmiast
odwrócić szyderstwo.
P: Jaka jest różnica między kobietą i ulem? O: Włóż chuja w ul, a zrozumiesz.
P: Dlaczego pryczek śmierdzi?
O: Abyś mógł się nim rozkoszować, nawet jak ogłuchniesz.
Odwracanie szyderstwa jest dokonywane według prostego schematu. Jeśli pytanie brzmi:
„Jaka jest różnica między...", dobrą reakcją jest: „Jeśli nie wiesz, to [wstaw tu właściwą
odpowiedź]". Zadawanie tego rodzaju oklepanych zagadek jest zatem niebezpieczne i może
doprowadzić do wyśmiania szydercy. W przypadku zagadek o nieznanym stopniu zużycia
względnie bezpieczne jest zadawanie ich świeżakom lub ograniczenie ich obiegu do grona
najbliższych przyjaciół, a nie próba ośmieszania nieznajomych. Znajomi z pewnością będą
bardziej tolerancyjni i łatwiej docenią włożony wysiłek, kiedy twoja podjęta w dobrej wierze
próba dostarczenia im odrobiny rozrywki poniesie fiasko.
Niektórym bardziej agresywnym zagadkom towarzyszy działanie i podobnie jak opisany
wcześniej tramwaj mogłyby zostać zakwalifikowane jako proste gierki. Świeżak lub frajer,
który bałagani, rozrzucając swój dobytek po celi, może zostać zapytany:
P: Jaka jest różnica pomiędzy szafą a jaruzelem?
Jeśli odpowie: „Nie wiem!", część jego garderoby może wylądować w jaruzelu. Podobny los
może go spotkać, kiedy naiwnie odpowie twierdząco na pytanie: „Robię pranie. Ktoś chce
dodać swoje smrodki?".
Kawały
Opowiadanie kawałów jest ewidentnie mniej ryzykowne niż walka na przekleństwa czy
wymiana zagadek. Dobry żart wysyła
Bajera
151
natychmiastowy sygnał posiadania ostrego dowcipu i biegłości językowej bez niepotrzebnego
ryzyka ośmieszenia się. Polepsza też humory pod celą. Talent do poprawiania wszystkim
samopoczucia przy praktycznie zerowych kosztach jest niesłychanie w więzieniu ceniony.
Najlepsze kawały są pieczołowicie przechowywane w pamięci więziennych fryzjerów,
bibliotekarzy czy korytarzowych i rozdzielane między cele jako bonusy towarzyszące goleniu
i książkom.
To, co w Chicago byłoby opowiadane jako Połish joke, w polskim więzieniu jest kawałem
radzieckim lub milicyjnym. Ośmiesza się Rosjan, Niemców, Czechów, Żydów, prokuratorów,
księży, siostry zakonne, a przede wszystkim polskich i sowieckich komunistów. Amerykanie
występują czasem w fabuł-ce jako ludzie o umiarkowanej inteligencji, lecz dysponujący
zaawansowaną technologią. Rządzą złodzieje i grypsujący. Przede wszystkim dowcip
więzienny wyśmiewa system socjalizmu peerelowskiego panujący na zewnątrz, ze
wszystkimi jego nonsensami i porażającą głupotą. Czasem puenta żartu może się odwoływać
do reguł grypsowania. Aluzje do więzienia są szczególnie częste. Bluzgi są niedozwolone.
Frajer może włączyć się do opowiadania kawałów pod warunkiem, że robi to dobrze. Oto
krótka reprezentatywna antologia dowcipu więziennego11:
Jaka jest najdłuższa ulica na świecie? Rakowiecka: jak w nią wejdziesz, to możesz wyjść po
trzydziestu latach.
Naukowiec radziecki przeprowadza eksperyment na musze. Odrywa jej jedną nogę, kładzie
na stole i klaszcze. Mucha zaczyna się wściekle miotać. Notuje: „Pierwsza noga oderwana,
mucha rusza się". Odrywa drugą nogę i notuje efekt. Gdy odrywa ostatnią nogę i klaszcze,
mucha przestaje reagować. Notuje: „Ostatnia noga oderwana, mucha straciła słuch".

background image

Generał Jaruzelski złapał złotą rybkę. Jego pierwsze życzenie: Daj mi wielki pałac! W
porządeczku. Jego drugie życzenie: Daj mi tuzin pięknych nagich kobiet! Jak najbardziej.
Ostatnie życzenie: Żeby
Rozdział 5
mi tu stał największy chuj na świecie i grał! Bang! Otwierają się drzwi i wchodzi Breżniew z
bałałajką.
Milicjant w sklepie:
- Poproszę episkopat.
- Chyba epidiaskop?
- To ja podejmę diecezję.
Narada w KC w stanie wojennym. Jaruzelski: Którą kurwę dzisiaj zapierdolić? Albin Siwak:
Curie-Skłodowską.
Jaruzelski spotyka się z Reaganem. Reagan: Samolotami zakryję wam niebo.
Jaruzelski: Wypuszczę złodziei z więzień i będziesz miał swoje samoloty.
Co to jest: tańczy, śpiewa, gotuje i dupy daje? Koło Gospodyń Wiejskich.
Zamiast rozbudowanego kawału, można też rzucać jednozda-niowe facecje. Byle była gra
słów, byle było złośliwie:
Siedział żołnierz w okopie i coś mu do głowy strzeliło. Szedł chłop koło koparki i dał się
nabrać.
Opowieści i żarty sytuacyjne
Ostatnią formę zabaw językowych stanowią żarty sytuacyjne, improwizowane inscenizacje,
opowieści i bajki parodiujące bajerę lub odwołujące się do bajery. Zwykłe opowieści z
wolności zawierają niewiele odwołań do bajery i jeśli jest w nich coś interesującego, to nie ze
względu na ich związek z językiem czy rzeczywistością więzienną. Opowiada się ostatnio
obejrzane filmy i puenty ostatniego odcinka serialu, książki, odtwarzane wiersze i śpiewane
piosenki. Te formy twórczości więziennej będą szerzej opisane w następnym rozdziale.
Grypsujący często wkładają wiele wysiłku, aby wyreżyserować pozornie spontaniczny żart i
jak dzieci cieszą się z uzyskanego efektu. Poniższy tekst został wypiacowany do
jednorazowego użytku w zrelaksowanej atmosferze szpitalnej celi 7. Zawiera wybór
potencjalnych odpowiedzi na warianty rutyno
Bajera
Poniższą bajkę czytelnik powinien rozpoznać bez żadnych podpowiedzi.
Krasna Kanioła
Śmigała Krasna Kanioła przez las na chawirę do herodki jareckiej. Tachała ze sobą pół bańki
maryśki i skorupiaki. Przyfilował ją git wilk multirecydywa. Trzmychnął za nią drapaka i taki
jej kit żeni:
- Gdzie się bujasz lala?
- Zgredy kazali mi herodce jareckiej szamańska zatachać.
Na to Wilk szpulasa na chawirę, obszamał herodkę, pierdolnął się na kojo i komarunek
świruje. Wjeżdża Krasna Kanioła.
- Herodko, herodko, a na co ci takie niekiepskie patrzałki?
- A żebym mogła gitniej na ciebie filować!
- Herodko, herodko, a na co ci taka niekiepska kopara?
- A żebym mogła gitniej do ciebie nawijać!
- Herodko, herodko, a na co ci takie niekiepskie tryby?
- A żebym cię mogła gitniej obszamać!
Obszamał wilk Krasną Kaniołę i dalej komaruje. Wtem wjeżdża cwel Gajowy z giwerą na
plerach. Pierdolnął wilkowi fest sznyta na samarze, wytargał herodkę jarecką i Krasną
Kaniołę i razem barabanik dykty obalili12.

background image

W sztywnej bajerze nie wolno użyć określenia: „Czerwony Kapturek", jako że oznacza ono
żołądź penisa. Pomimo dbałości o język bajka nie wytrzymuje testu więziennej poprawności
politycznej. Każdy grypsujący natychmiast zauważy, że podczas opisywanych wydarzeń wilk
się sam przecwelił. Przetestuj, czytelniku, swoją świeżo nabytą znajomość bajery i spróbuj
ustalić, jak do tego doszło.
wego pytania, które lekarz (L) zadaje więźniowi (W) podczas porannego obchodu.
L: Jak stolec? W: Palce lizać! L: Jest stolec?
W: Był taki, ale poszedł pod inną celę.
L: Ma pan stolec?
W: Miałem, ale ukradli.
Rozdział 6
Życie codzienne
Rytuały inicjacyjne, bajera, seks i samouszkodzenia stanowią najbardziej spektakularne
aspekty życia więziennego, tymczasem życie codzienne toczy się zazwyczaj na wolniejszych
obrotach. Jednak powtarzalne codzienne interakcje też prowadzą do rozmaitych dylematów
strategicznych. Więźniowie, a szczególnie grypsujący, handlują i wymieniają grypsy, tworzą
koalicje, zmieniają cele, tatuują się, śpiewają, grają w gry towarzyskie, walczą ze sobą,
okradają frajerów, piją i gawędzą. Codzienne zachowanie więźnia wyznacza jego status pod
celą oraz dostęp do rozmaitych rzadkich dóbr. Gdy swą przynależność kastową ugruntuje po
wejściu do celi, koncentruje się na poprawianiu swojego życia za pomocą handlu, wchodzenia
w koalicje, tworzenia sztuki więziennej i cieszenia się nią, a także agresywnej eksploatacji
innych. Niniejszy rozdział opisuje i analizuje najważniejsze tego rodzaju interakcje.
Błądząc w archipelagu cel. Przerzutki
Najbardziej stresującym wydarzeniem w codziennym życiu więźnia jest przerzutka do nowej
celi. Przerzutki są częste. Personel więzienny neutralizuje w ten sposób domniemanych
mącicieli, dusi w zarodku potencjalnie niebezpieczny konflikt lub umieszcza w celi swojego
donosiciela. Przerzutka jest oznajmiana znienacka: „Pakować się, przerzutka!"1 lub „Zwijać
man
Życie codzienne
2000 oddziałowi używali komendy: „Zwijaj pinkiel!" (Kamil Miszewski, e-mail do autora).
2Technikę wjazdu opisał mi w celi 9 „Książę".
dżur!". Więzień może też zostać zabrany bezpośrednio ze spa-cerniaka albo z pracy.
Częstotliwość mojego błądzenia po celach była relatywnie duża i wynosiła dwie przerzutki
miesięcznie. Przyczyniły się do tego liczne skierowania do szpitala więziennego i na izbę
chorych będące efektem skutecznej symulacji skomplikowanej choroby. Przerzutki typowego
więźnia są zazwyczaj rzadsze i według moich szacunków zdarzają się średnio co sześć, do
ośmiu tygodni. Życie spokojnych i zdrowych więźniów jest względnie bardziej stacjonarne.
Przerzutki są stresujące zarówno dla niższych kast, jak i dla grypsujących. Nowa cela może
być pełna wrogich frajerów. Nowy grypsujący może stanąć przed wyborem życia w napięciu i
oczekiwaniem ataku a próbą wymuszenia na administracji zmiany celi przez siądnięcie na
klapę. Nawet w grypsującej celi lokalni grypsujący mogą być doń wrogo nastawieni, mogą
też nowego pobić na wjeździe, by sprawdzić, czy doniesie. Złośliwy cwel albo upokarzany
frajer może znienacka go zaatakować, kalkulując, że przecwelenie nowego może wzmocnić
jego własną lichą pozycję. Zasadzki czyhające na frajera czy cwela są jeszcze groźniejsze,
gdyż sposób traktowania niższych kast ogromnie się różni w zależności od celi.
Więźniowie wjeżdżają nieśmiało lub, częściej, z fanfaronadą, na chwilowym zastrzyku
adrenaliny. Antycypując nieuchronne pytanie: „Grypsujesz?", nowy może strategicznie
zaatakować pierwszy. Może zadać to pytanie sam albo odpowiedzieć pytaniem: „A kto chce
wiedzieć?" (tabela 3 przypomina dlaczego „A kto pyta?" byłoby totalną katastrofą). Może
również zapytać: „Jak jest u was?", na co w celi grypsującej spodziewana odpowiedź brzmi:

background image

„Git". Prawdopodobieństwo, że taka odpowiedź padnie, zanim nowy się zadeklaruje, nie jest
jednak duże. Niektórzy stosują jeszcze bardziej wyrafinowane strategie. Następująca
historyjka opisuje częste wejście jednego z moich więziennych przyjaciół2:
Rozdział 6
Wejście „Księcia"
Strażnik wepchnął „Księcia" głębiej do celi i zatrzasnął klapę. Za chwilę zaskrzypiał
skluczany zamek. Kilka wytatuowanych postaci natychmiast otoczyło nowego. „Gry..." -
„Książę" nie pozwolił dokończyć rytualnego pytania. „Nie, nie grypsuję". Mieszkańcy celi
przysunęli się doń bliżej. „Książę" wyszarpnął z rękawa mojkę i wrzasnął. „Jestem frajerem,
kotem, szalonym frajerem! Paragraf dwadzieścia-pięć-z-dwójką. Zostawcie mnie w spokoju
bo - spojrzał na nieruchome twarze - pokroję was na plasterki, ludzie". Nikt się nie ruszył.
„Książę" szybko przeciął skórę na lewym nadgarstku i pokrzykując, zaczął wymachiwać ręką
w stronę grypsujących. Krople krwi zaczęły barwić podłogę na czerwono. Grypsujący
wycofali się wolno. Jeden z nich podjął decyzję. „Gicio. Jesteś frajerem, ale frajerem w
porządku, sztywnym chłopaczyną. Będziesz się zachowywał, to cię nikt nie ruszy. A teraz
posprzątaj".
Po opowiedzeniu swojej historyjki „Książę" pokazał mi parę kilkucentymetrowych szram na
przedramieniu i skomentował: „Trzeba uważać, żeby nie przeciąć żyły". Jako narkoman, był
skazany na rolę frajera, bez szans na podniesienie do pozycji grypsującego i musiał szukać
innych środków zasygnalizowania swojej twardości. Na wjeździe przekonywająco
zademonstrował odporność na ból i gotowość do odwetu. Sygnał ten był wystarczająco
mocny, by zablokować potencjalne represje. Grypsujący z pewnością dyskretnie sprawdzili
później jego dokumenty i uzyskali potwierdzenie, że istotnie miał paragraf „dwadzieścia-pięć-
z-dwójką", papiery kota, oficjalne potwierdzenie lekkiej niepoczytalności. „Książę" wyjaśnił
mi, że traktował swój mały występ jako ostatnią deskę ratunku. Zawsze starał się wydobyć od
prowadzącego go strażnika informację, do jakiej celi trafia. Na wejściu koncentrował się na
wychwyceniu sygnałów odróżniających celę grypsującą od mniej wrogiej. Uważał, że
podszywanie się pod grypsującego jest zbyt niebezpieczne. Kiedy wkroczył do mojej celi
szpitalnej, był zrelaksowany i w żaden sposób nie zasygnalizował, że jest kotem z dyplomem.
W przyjaznym otoczeniu więziennego szpitala nie musiał uciekać się do stosowania swojej
metody.
Paweł Moczydłowski (1992: 38) opisuje jeszcze inne interesujące wejście strategiczne:
Życie codzienne
pewnego razu do celi wszedł nowy więzień. Dotknął on, na oczach pozostałych, obiema
rękami własnych narządów płciowych, a następnie ręce te zanurzył w stojącym przy drzwiach
na stole talerzu z białym serem w śmietanie. Ręce wyciągnął przed siebie i lekko nimi
potrząsając wszedł w głąb celi.
Więzień jednoznacznie zakomunikował znajomość klasyfikacji czystości przedmiotów.
Poprzez swoje działanie usiłował zidentyfikować tych więźniów, którzy przestraszą się
potencjalnego przecwelenia, oraz tych, którzy, nieświadomi sytuacji, nie okażą lęku.
Zakładając, że zaskoczeni więźniowie zareagują instynktownie, mógł zidentyfikować
przestraszonych jako grypsujących, zaś pozostałych jako cweli lub frajerów. Z
przedstawionego opisu nie możemy jednak wywnioskować, z której kasty pochodził nowy.
Pożytki płynące z takiego wejścia dla grypsującego są niejasne. Nowy mógł być
wyrafinowanym cho-rągiewą, starającym się określić charakter celi przed udzieleniem
odpowiedzi na sakramentalne pytanie. Mając tę informację, w celi niegrypsującej mógłby
zaprzeczyć temu, że grypsuje. W celi grypsującej mógłby z kolei udawać grypsującego i
próbować kupić sobie w ten sposób kilka tygodni spokoju, zanim zostałby rozszyfrowany.
Strategia taka jest ryzykowna, jednak czasem stosowana przez szczególnie zawadiackie
dusze.

background image

Wszystkie strategiczne wjazdy mają kilka cech wspólnych. Wyrafinowany nowy usiłuje
obejść rytualne pytanie o przynależność kastową i aktywnie wpłynąć na przebieg interakcji.
Jego celem jest szybkie uzyskanie potencjalnie przydatnej informacji o rozkładzie sił w celi i
jednoznaczne przekazanie takiej informacji o sobie, jaka podwyższy koszty potencjalnej
agresji.
Duża szansa przerzutek wzmacnia motywację do doskonalenia znajomości bajery i
elementów subkultury, wchodzenia w zażyłe sojusze z potencjalnymi potężnymi
protektorami, a także do rozwijania przenośnych atutów, takich jak umiejętność opowiadania
zabawnych historyjek i kawałów. Poszukiwanie informacji o nowych stymuluje tajny obieg
informacji. Częste przerzutki prowadzą do Hobbessowskich „nieprzyjaznych, brutalnych i
krótkich" interakcji, które jednak w pewien sposób zrównują grypsujących. Perspektywa
przerzutki dostarcza motywacji do ograniczania konfliktów, a chwilowym królom celi
Rozdział 6
do przyzwoitego traktowania swoich pokonanych wrogów. Role mogą się bowiem łatwo
odwrócić. Nikt nie jest w pełni bezpieczny w archipelagu. Kapryśne Mojry więzienne mogą w
oka mgnieniu zamienić króla w szczura.
Informacja i rynki
?
Główną przeszkodą w bezproblemowym funkcjonowaniu rynków dóbr i informacji jest
kosztowna oraz niepewna dostawa. Zarówno komunikacja, jak i handel są w więzieniu
oficjalnie zabronione niemal we wszystkich postaciach. Mimo kar i sankcji obieg informacji
kwitnie. Niektóre typy informacji są bowiem dla więźniów niemal bezcenne. Po pierwsze,
szybkie dzielenie się informacją o postępach śledztwa i uzgadnianie zeznań może decydująco
wpłynąć na wyrok. Domniemani wspólnicy są jednak starannie odseparowani od siebie,
siedzą w różnych celach, oddziałach lub nawet więzieniach. Mają zatem silną motywację do
częstego komunikowania się z użyciem wszystkich dostępnych metod. Po drugie, grypsy z
różnych cel pomagają zweryfikować przynależność kastową i reputację nowego więźnia, a
zwłaszcza szybko zidentyfikować kapusiów czy grypse-rów. Wreszcie komunikacja
wspomaga życie towarzyskie. Fale więziennego eteru niosą niezliczone listy miłosne i
wyznania wykrzykiwane przez okno, sentymentalne piosenki wieczorne, rozgorączkowane
debaty o wykręcanych aferach, negocjacje biznesowe i przyjazne pogawędki.
Informacja może zostać przesłana bez zostawiania fizycznych śladów lub, podobnie jak
towar, za pośrednictwem fizycznego nośnika, który zostanie dostarczony odbiorcy.
Najważniejszą i najprostszą symboliczną metodą komunikacji jest krzyk przez okno. Może
ono posłużyć do wykrzyczenia spontanicznej reakcji albo do kolportażu krótkiego dowcipu.
Ktoś może wyznać światu, że: „Wolę chujem orać pole, niźli ojca mieć zomolem!" albo
skierować życzenie pod adresem strażnika z wieżyczki wartowniczej: „Kogutkowy - chuj ci
w dupę do połowy!". Z kolei wieczorne pożegnanie: „Dobranoc, Solidarność!" wykrzyczane
przez okno może być formą zamanifestowania statusu więźnia politycznego i walki z admi
Życie codzienne
nistracją. Pragnący podkreślić swój odrębny status członkowie KPN żegnali się okrzykiem:
„Dobranoc, KPN!"3.
Najważniejszym pożytkiem z komunikacji okiennej jest możliwość uzgodnienia strategii w
śledztwie lub wymiany ważnych informacji. Wszystkie wykrzykiwane konwersacje okienne
są utrzymywane w podobnym stylu. Najważniejsza jest jednoznaczność i szybkość
komunikatu. Powiedzmy, że „Melon" chciałby podzielić się ważnymi nowinami ze śledztwa
ze swoim wspólasem „Chińczykiem" z sąsiedniego pawilonu. W tym celu staje przy oknie.
Inny grypsujący natychmiast staje na kuklu, to znaczy przy klapie, zasłaniając wylot wizjera
głową lub ramionami:
- „Chińczyk", pucuj się do lipa, „Melon" z Pragi nawija!

background image

- Nawiń, „Melon", „Chińczyk" się pucuje.
- Pierdolony „Król" nas sprzedaje.
- „Melon"?
- Nawiń!
- Pogadajmy. Zapisz się do lekarza w środę.
- Git. Nawijaj!
- Rozkręć aferę i podkopsaj grypsa „Baxowi". Przecwelamy kurwę!
- Git, przecwelamy kurwę.
- Git.
- Spadaj, przypał!4
Mimo że konwersacja była z konieczności krótka, „Melon" osiągnął swój cel. Skontaktował
się ze wspólnikiem, naszkicował plan akcji i zaaranżował spotkanie. Wymiana została
przerwana najprawdopodobniej wskutek groźnego komentarza strażnika dobiegającego zza
klapy: „Tymczasowo aresztowani, przerwij ta tę pieprzoną nielegalną komunikację!". A może
strażnik był w nastroju do działania i jego przybycie zostało oznajmione zgrzytaniem
pośpiesznie rozkluczanej klapy. Niektórzy strażnicy potrafią otworzyć celę niemal
bezszelestnie. W takiej sytuacji „Melon" i kuklowy natychmiast rzuciliby się w stronę środka
celi, aby przycupnąć niewinnie na fikołach. Niespodziewana wizyta wzbudziłaby ich
niesłychane zdumie-
101
Rozdział 6
nie. Doszłoby do słownej przepychanki w stylu: „Kto, ja? Wodzu, jak wolność kocham,
wodzunio słyszy głosy". Jej najbardziej prawdopodobnym wynikiem byłby karny raport lub,
jeśli winowajca nie zostałby zidentyfikowany, słowna reprymenda udzielona surowo całej
celi. Wodzunio mógłby również zastosować wobec celi zasadę odpowiedzialności zbiorowej i
wcześniej zgasić jej światło albo skasować spacer.
Inne techniki komunikacji symbolicznej są bardziej czasochłonne i powoli traciły w latach
osiemdziesiątych popularność. Alfabet ręczny, nazywany miganką lub łapkami, bywał w
przeszłości stosowany w celach z oknami bez zasłaniającej światło blindy. Alfabetu Morse'a
używano w komunikacji stukanej przez ścianę z sąsiednimi celami, kiedy bardziej skuteczne
metody były niedostępne, szczególnie przed pojawieniem się systemu przebitek. Klucz do
alfabetu zapisywano na ścianach wszystkich cel i w notatnikach. Niektórzy go zapamiętywali.
W latach osiemdziesiątych używano go okazjonalnie w pawilonie dla politycznych i w
nielicznych celach pozbawionych przebitek, w których siedziały grube ryby świata
przestępczego. Pukankę czy też stukankę, czyli uderzanie kubanem w rury wodne i
kanalizacyjne, stosowano do zasygnalizowania celom poniżej lub powyżej, że wkrótce
wiadomość albo towar zostaną przekazane innym, szerokopasmowym kanałem. Więźniowie
polityczni wynaleźli w latach osiemdziesiątych telefon, to znaczy metodę rozmowy przez
muszle klozetowe, z których wcześniej wypompowano wodę. Ponieważ telefon wymagał
bliskiego kontaktu z wnętrzem jaruzela, jego stosowanie kolidowało z regułami grypsowania.
Inne metody, polegające na wydmuchiwaniu małego obiektu na kilkadziesiąt metrów za
pomocą papierowej tuby (dmuchanka) lub wykorzystujące lusterka (lustrzanka), nie były
używane ani na Rakowieckiej, ani na Białołęce (zob. Szaszkiewicz 1997: 22).
Jeśli wiadomość nie może zostać wykrzyczana, wystukana, przesłana lusterkiem albo
pokazana łapkami, musi zostać dostarczona fizycznie. Typowe medium, gryps, jest
papierowym karteluszkiem, zazwyczaj owiniętym w skrawek torebki celofanowej i
zaspawanym na końcach nad zapałką. Wiadomość w grypsie bywa zapisana atramentem
sympatycznym sporządzanym z mocno osłodzonej wody. Starannie przygotowany
Życie codzienne

background image

gryps jest wielkości papierosa albo małej działki herbaty. Problemy logistyczne związane z
jego przekazaniem są podobne do problemów z przesyłką rozmaitych dóbr. Nic dziwnego, że
zabroniona informacja krąży w więzieniu takimi samymi drogami jak szmuglowane dobra.
Opisane niżej kanały przerzutu dóbr fizycznych to przebitki w ścianach i podłogach, konie,
skoordynowane spotkania na spacerniakach czy wizyty u lekarza lub stomatologa
więziennego, płatne usługi korytarzowych albo, rzadziej, przekupionych strażników, a także
rodzina i prawnicy podczas widzeń.
Kiedy nowy jest potwierdzonym kapusiem lub grypserem, dobrze poinformowany więzień
może ostrzec grypsujących, krzycząc przez okno. W innych okolicznościach weryfikacja
nowego odbywa się za pomocą grypsów lub kanałów bardziej dyskretnych niż okno.
Potrzebną informację o nowym z tego samego więzienia łatwo zebrać podczas wspólnych
spacerów z innymi więźniami, w łaźni, poprzez krótkodystansowe grypsy albo dzięki pomocy
grypsujących korytarzowych. Nowy z tego samego więzienia ma niewielką motywację, aby
zafałszować swoją przynależność kastową. Sprawdzanie nowego, który przyjechał z
transportu, szczególnie z odległego więzienia, jest bardziej uciążliwe. Kiedy deklaruje się
jako grypsujący, podczas przyjaznej pogawędki jest pytany o ksywki znanych chłopaków,
którzy mogliby potwierdzić jego słowa czy też nazwiska wspólników. Im więcej poda
danych, tym szybciej zostanie w pełni zaakceptowany jako grypsujący. Tymczasem lokalni
grypsujący przeszukują swoje kontakty w jego poprzednim więzieniu i wysyłają grypsy z
prośbą o potwierdzenie. Jeśli w więzieniu są inni grypsujący, którzy pochodzą z okolic
nowego więźnia, prosi się ich o informację. Jeśli nowy jest w istocie groźnym cwelem,
grypsujący z jego poprzedniego więzienia mogą prewencyjnie wysłać odpowiednią
informację w ślad za nim. Cały proces weryfikacji nowego może zająć do ośmiu tygodni.
Posiadanie pieniędzy, żyletek, noży, a także herbaty jest zabronione. Dobra te oraz żywność i
papierosy są szczególnie cenne. Do innych cenionych dóbr są zaliczane złote łańcuszki,
swetry, buty, spodnie, skarpetki, witaminy, więzienne wyroby rękodzielnicze i niektóre
przybory toaletowe. Ceny różnią się między więzieniami, a także między oddziałami. Cena
herbaty
162
Rozdział 6
wyrażona w złotych jest względnie stabilna. W przypadku mniej ważnych i rzadszych dóbr
ceny zależą od chwilowych fluktuacji podaży i popytu lub są ustalane w drodze negocjacji.
Niektóre transakcje są prostym barterem, ale pieniądze, papierosy, a czasem szufladki herbaty
są używane jako waluta.
Prostym środkiem transportu jest koń, zwany też kobyłą lub chabetą, czyli mały koszyczek na
prowizorycznej wędce (zob. rysunek 15). Konia wystawia się za okno i opuszcza jeden
poziom niżej, gdzie zostaje opróżniony przez lokatorów niższej celi i wypełniony ich
korespondencją albo towarem. Łatwy w wykonaniu i obsłudze, koń był w użyciu na
Rakowieckiej już w późnych latach czterdziestych. Wadą tego środka transportu jest
ograniczenie zasięgu do cel tego samego pionu, a także to, że z łatwością mogą go dostrzec i
przechwycić strażnicy. Pomysłowy wariant konia stosowano w więzieniach francuskich
podczas drugiej wojny światowej, również do przesyłek w poziomie. Więzień w celi A
wysuwał kij od szczotki, zaś więzień w celi B rozkręcał przesyłkę umocowaną na końcu
sznurka tak, aby zataczała duże koła równolegle do ściany i wyrzucał ją w powietrze niczym
lasso. Sznurek owijał się wokół kija i był następnie wciągany do wnętrza celi A5. Ponieważ
koń jest metodą wolną, mało bezpieczną i mało wydajną, a inne są znacznie lepsze, na
Białołęce i Rakowieckiej w latach osiemdziesiątych rzadko ją wykorzystywano.
Metodą transportu nie mającą wad konia jest przebitka, czyli kilkucentymetrowy tunel
wywiercony w ścianie zaimprowizowanymi narzędziami. Wszystkie oddziały na Białołęce i
na Rakowieckiej (z wyjątkiem pawilonu dla politycznych) były połączone systemem

background image

poziomych i często również pionowych przebitek. Ze względu na ograniczone możliwości
personelu więziennego system przebitek był praktycznie niezniszczalny. Więźniowie w
przeciwieństwie do strażników dysponują nadmiarem czasu i silną motywacją do pracy. Aby
zlikwidować przebitkę, strażnicy muszą ją najpierw zlokalizować, następnie usunąć
wszystkich więźniów z obu połączonych cel, sprowadzić murarza i trzymać lokatorów cel na
zewnątrz, dopóki cement nie stwardnieje. Taka operacja jest praco- i czasochłonna,
Życie codzienne

Rysunek 15. Metody komunikacji.
Zgodnie z ruchem wskazówek zegara, patrząc od góry: telefon (stosowany tylko przez
więźniów politycznych); stukanka; przebitka; przesyłanie grypsu za pośrednictwem
korytarzowego; krzyk przez okno; łapki; koń. Rysunek Mirka Andrzejewskiego wykonany w
2003 r.
164
Rozdział 6
tymczasem więźniowie potrzebują zaledwie od mniej więcej dziesięciu do piętnastu
roboczogodzin na zrekonstruowanie zacementowanej przebitki. Czasem strażnicy likwidują
przebitki zlokalizowane pośrodku oddziału, aby zakłócić handel na danym piętrze. Zazwyczaj
ich aktywność ogranicza się jednak do sprawdzenia, czy średnica przebitki jest wystarczająco
mała. Znaczące jej poszerzenie mogłoby zagrozić bezpieczeństwu więzienia i dlatego
prowadzi do natychmiastowej reakcji personelu.
Dla postronnego obserwatora fakt istnienia przebitek oraz syzyfowy trud ich wydłubywania i
zalepiania może wydać się niezrozumiały. Jest jednak produktem racjonalnej kalkulacji obu
stron. Najważniejsze aspekty strategiczne powstałej sytuacji opisuje prosta gra „Przebitka"
(zob. rysunek 16), w której wypłaty reprezentują wyżej opisany rachunek kosztu czasu oraz
pracy i pożytków z przebitki dla administracji i więźniów. Więzień ma trzy strategie: nie
robić nic (JV), wydłubać małą przebitkę (M) lub wywiercić dużą i szeroką przebitkę (D).
Strażnik może zacementować istniejącą przebitkę (Z) lub ją zignoro-

2,3 4,4 1,2 5,1
Rysunek 16. Gra „Przebitka".
N - „nie rób nic"; M - mała przebitka; D - duża i szeroka przebitka; Z -„zacementuj
przebitkę"; I - „ignoruj przebitkę".
Gra ma tylko jedną równowagę (typu „subgame perfect"), w której ramach więzień i strażnik
bezwiednie kooperują ze sobą. Więzień wywierca jedynie małą przebitkę, a strażnik ignoruje
ją, natomiast dużą przebitkę zlikwiduje. Jest to dobry
Życie codzienne
105
opis rzeczywistej sytuacji w więzieniu na Rakowieckiej. Strażnicy ignorują oficjalny
regulamin nakazujący natychmiastową likwidację przebitek ze względu na duży koszt takiej
operacji. Monitorują jedynie średnicę istniejących przebitek. Ich aktywność jest zredukowana
do absolutnego minimum oczekiwanego przez zwierzchników. Więźniowie używają
przebitek do handlu i wymiany informacji i dobrowolnie ograniczają ich średnicę.
Gra „Przebitka" reprezentuje wiele podobnych sytuacji, w których literalne stosowanie się do
regulaminu byłoby zbyt kosztowne dla personelu. W każdej tego rodzaju sytuacji ustala się
pewien poziom przekroczenia regulaminu, który administracja gotowa jest tolerować ze
względu na braki zasobów pozwalające wymusić jego pełne przestrzeganie. Więźniowie w
normalnych warunkach nie naruszają wypracowanego kompromisu i uzyskują maksimum
tego, co toleruje administracja. Równowaga będąca efektem takiego kompromisu zostaje
zaburzona w sytuacjach nietypowych, kiedy parametry opisujące wypłaty zostają znacząco

background image

zmienione. Przykładem takiej sytuacji jest umieszczenie w sąsiedniej celi kobiet. Postrzegana
wypłata za wydłubanie szerokiej przebitki natychmiast się zwiększa, zaś szansa, że strażnicy
nie zauważą zmiany na czas, jest oceniana na większą od zera. Podobny przypadek jest
dokładnie omówiony w rozdziale 7.
System przebitek doprowadził do powstania skomplikowanych rytuałów i obyczajów,
wzmocnił także znaczenie norm grypsowania. Poczta przebitkowa oraz starannie zapakowane
dobra, najczęściej herbata, transportuje się w długich papierowych rulonach. Aby mieć
materiał na rulony, wszystkie cele ochoczo prenumerują „Trybunę Ludu". Jej przydatność do
pakowania dóbr dorównuje pożytkowi z pełnienia roli zastępczego papieru toaletowego.
Przybycie pakietu anonsuje stukanie w ścianę. Jeden z grypsujących, czasem specjalnie
wyznaczony przebitkowy (dyżurny więzień), przygotowuje się wówczas do odbioru
przesyłki. Po chwili z przebitki wylatuje mocno pchnięty rulon. Rulon zostaje natychmiast
rozpakowany lub włożony do następnej przebitki, jeśli adresatem jest inna cela. Szybki odzew
na wezwanie do przebitki należy do najważniejszych praktycznych norm zachowania
grypsujących. Na
106
Rozdział 6
stodołach, gdzie panuje taki ruch jak na Marszałkowskiej w godzinach szczytu, przebitkowym
jest zazwyczaj gajowy, więzień pełniący tygodniową lub dzienną wachtę porządkową,
najczęściej któryś ze świeżaków. Jest to niełatwa służba, szczególnie wieczorami, kiedy co
chwila ze wszystkich stron przybywają wezwania do przebitek, a ze ścian wyskakują
zaplombowane rulony. Spocony przebitkowy zwija się jak w ukropie, przekazuje przesyłki
dalej albo wręcza adresatowi.
System przebitek działa bezbłędnie na krótkich dystansach. Handel z odległymi celami z
innych pawilonów czy pięter odbywa się zazwyczaj z pomocą korytarzowych, fryzjerów,
bibliotekarzy, rzadziej, strażników. Zwyczajową opłatą za podobną przysługę jest pewna
część przekazywanych dóbr. Towar i grypsy szmuglują również sami więźniowie podczas
patrzo-nek z rodziną i obrońcą, wyjść na mszę, przesłuchanie, cotygodniową kąpiel czy
codzienny spacer.
Głównym wrogiem handlu więziennego jest strażnik, a jego bronią kipisz. Kipisze, z definicji
niespodziewane, są jednak bardziej prawdopodobne przed ważnymi świętami, a także przed
spacerem i po spacerze. Czasem stanowią karę zbiorową dla całej celi za nielegalną
aktywność, której sprawca nie został zidentyfikowany. Celem kipiszu jest znalezienie
grypsów, pieniędzy, innych nielegalnych dóbr, a także narzędzi do dziar-gania i zajeżdżania.
Wielu strażników po cichu kooperuje ze spokojnymi celami i nagradza je, nie znajdując mało
istotnych drobiazgów podczas przeszukania. Znalezienie czegokolwiek nie jest jednak łatwe,
jako że więźniowie są mistrzami w kitra-niu drobnych obiektów w celi i wewnątrz własnych
ciał.
Na wielkich stodołach skuteczne kipisze wymagają dużo czasu i są trudne do zorganizowania.
Strażnicy zazwyczaj ograniczają się do nadzorowania postępu prac przy przebitkach.
Kipisze osobiste najczęściej odbywają się bezpośrednio przed widzeniem z rodziną,
przesłuchaniem, wyjazdem na sprawę do sądu albo zaraz po powrocie i tuż przed wejściem do
celi. Niekiedy przeszukania osobiste obejmują staranne przetrząśnięcie wszystkich szwów w
ubraniu więźnia i dokładne obejrzenie naturalnych otworów ciała. Więźniowie muszą wtedy
rozebrać się i stanąć pod ścianą nago z ramionami uniesionymi w górę i szeroko
rozstawionymi nogami.
Życie codzienne
167
Szmugiel oraz częste kipisze przyczyniają się do rozwoju sztuki kitrania grypsów i drobnych
przedmiotów. Tajne grypsy i cenne przedmioty są traktowane szczególnie pieczołowicie. Do

background image

klasycznych schowków należą odbyt i gardło. Obiekty ukryte w przełyku przywiązuje się na
nitce do zęba, co ułatwia ich szybkie odzyskanie. Niektórzy wszywają sobie drobne i cenne
obiekty pod skórę. Inni połykają je i odzyskują wraz z kolejnym stolcem. Jeden ze
specjalistów zademonstrował mi, jak w kilka sekund wsunąć cały wkład od długopisu do nosa
i umieścić gryps w otworze wywierconym w sztucznej szczęce6. Kieszonkowcy, mistrzowie
kitrania, przechwalają się tym, w jaki sposób, wykorzystując kieszenie nieświadomego
strażnika dokonującego kipiszu, niepostrzeżenie wkładali tam, a potem bezpiecznie
odzyskiwali rozmaite przedmioty.
Oprócz groźby kipiszu odpowiedzią strażników na rozwój sztuki kitrania jest niepewny plan
dnia. O spotkaniach z rodziną, spacerach i innych czynnościach stwarzających możliwości
szmuglu informuje się w ostatniej chwili, by więźniowie mieli niewiele czasu na
przygotowanie kontrabandy. Przerzucanych do innych cel lub więzień czasem zabiera się w
transport bezpośrednio ze spacerniaka, a kolegów z celi prosi o spakowanie ich rzeczy.
Kipisze i wysokie koszty transakcyjne ograniczają zasięg czarnego rynku więziennego. Długi
łańcuch pośredników w handlu przebitkowym wprowadza dodatkowe ryzyko. Od czasu do
czasu zdarza się defraudcja, co prowadzi do afer i nie kończących się śledztw. Duże
prawdopodobieństwo przerzutki do innej celi praktycznie wyklucza kredyt. Mimo ograniczeń
system działa jednak zadziwiająco sprawnie. Podstawowe dobra, takie jak herbata i papierosy,
mają stabilne ceny i są łatwo dostępne. Herbatę można nabyć niemal zawsze w pożądanej
ilości, po lokalnie obowiązujących cenach. Ceny dóbr luksusowych i rzadziej pojawiających
się na rynku wyznaczają negocjacje. Koledzy z celi często są gotowi dokonać transakcji
barterowej, ale korytarzowi, czasem we współpracy ze strażnikami, zazwyczaj żądają
pieniędzy (zob. tabela 4).
6 „Czacha" w celi 7.
168
Rozdział 6
Tabela 4
Przykładowe ceny dóbr i usług w aresztach śledczych na Białołęce, w Lublinie i na
Rakowieckiej oraz w więzieniu w Barczewie
dobro lub usługa
cena
(1) stugramowy przegub herbaty (R '85)
500 (starych) zł lub 200

papierosów
(2) stugramowy przegub herbaty (B '85)
700 (starych) zł
(3) duży tatuaż dobrej jakości (R '85)
200-300 papierosów
(4) chlebowa figurka Myszki Miki w kajdankach
40 papierosów
(R '85)

(5) portret kobiety na podstawie zdjęcia (B '73)
120 papierosów
(6) obrazek nagiej kobiety w kwiatach
80 papierosów
narysowany w liście (B '73)

(7) kopia notatnika śpiewaka lub tatuażysty

background image

400 papierosów
(R '85)

(8) jeden włos łonowy kobiety (R '79)
jeden papieros
(9) kotlet chlebowo-rybny (R '79)
jeden papieros
(10) dulawka z chleba (R '85)
60-100 papierosów
(11) mojka (L'85)
70 papierosów
(R '85) = areszt śledczy na Rakowieckiej, 1985 r.; (B '85) = areszt śledczy na Białołęce, 1985
r.; (B '73) = więzienie w Barczewie, około 1973 r. (zob. Niesiołowski 1989: 23, 140); (R '79)
= areszt śledczy na Rakowieckiej, około 1979 r. (zob. Trębicki 1988: 145); (L '85) = areszt
śledczy w Lublinie, 1985 r. (według Marka z celi 7).
Ceny (l)-(6) są stabilnymi cenami rynkowymi, a ceny (7)-(ll) cenami negocjowanymi.
Struktury koalicyjne i podział dóbr
Więźniowie o największych wpływach, czyli starszyzna, uzyskują różne dobra częściowo
wskutek szantażu, a częściowo jako rekompensatę. Pomaga im w tym sprawność w
rozkręcaniu i rozstrzyganiu afer. Próbują też rozmaitych trików umożliwiających
wzbogacenie zawartości swoich samar. Rutynowo przesadzają w opisach własnego altruizmu,
aby innych postawić w roli dłużników. Hałaśliwie rozdają żywność, której nie potrzebują,
często wspominają w rozmowach dawne podarunki i unikają mówienia o hojności innych
(zob. Gluza 1987: 19). Wszystkie te metody alokacji dóbr są istotne, jednak większość
Życie codzienne
169
nierynkowych wymian dokonuje się pod celą nie za pomocą trików i oszustw, lecz w ramach
funkcjonowania koalicji wymiennych.
Celem koalicji jest eksploatacja potencjalnych zysków ze wspólnych działań lub wspólnej
konsumpcji. Dwa najważniejsze typy koalicji stanowią waflarnie i herbaciarnie. Nazw tych
czasem używa się jako synonimów, ale bywa, że funkcjonują niezależnie. Typową waflarnie
lub herbaciarnię tworzy od dwóch do czterech grypsujących. Tego rodzaju struktury
koalicyjne nakładają się na siebie, a nawet bywają identyczne. Stabilne koalicje zaufanych
wafli albo herbatników rozszerzają czasem współpracę na sprawy bezpieczeństwa. Pojawiają
się też koalicje ściśle obronne czy biznesowe.
Herbaciarnia jest spółką zawiązaną w celu picia herbaty. Wspólnicy mają swoje narzędzia do
parzenia czajury, wspólnie kupują lub organizują herbatę i razem ją piją. Istnienie koalicji
motywuje się korzyściami wynikającymi z grupowej koordynacji swoich działań w
przeciwieństwie do działania w samotności. Ponieważ herbata jest dobrem praktycznie
doskonale podzielnym, łatwym do przechowywania, lekkim i o niewielkiej objętości, bariery
przeciwdziałające tworzeniu koalicji są niewielkie. Częste są efemeryczne koalicje jednego
wieczora, kiedy ad hoc zebrani wspólnicy wnoszą wkład proporcjonalny do oczekiwanej
konsumpcji. W niektórych celach wszyscy grypsujący uczestniczą w wieczornych libacjach
herbacianych niezależnie od posiadanych zasobów. Nawet frajer bywa zapraszany do
kompanii, jeśli ma własny słoik.
Ważniejsze i trwalsze od herbaciarni są waflarnie. Motywacją do powstania waflami jest
problem „podziału kiełbasy w czasie". Paczki żywnościowe, które przynoszą rodziny do
więzienia, zazwyczaj zawierają najbardziej pożywne, nietrwałe produkty. Takie produkty -
„kiełbasa" - szybko psują się w pozbawionej lodówki celi. Zanim więzień skonsumuje nawet
połowę cennej zawartości paczki, reszta może zacząć cuchnąć. Rynek łatwo psującej się

background image

żywności jest zazwyczaj zbyt mały, aby sprzedać część nadpsutej paczki po przyzwoitej
cenie. Co więcej, więźniowie z celi posiadacza paczki często biorą go na przetrzymanie: „I
tak nam to wszystko oddasz za bezcen", gra
170
Rozdział 6
jąc przeciwko jego nadziei: „Jeśli jeszcze poczekam, dacie mi w końcu godziwą cenę".
Więzień zmuszony do samotnej konsumpcji stoi zatem przed perspektywą obżarstw
przeplatanych długimi okresami przymierania głodem na więziennym wikcie. Waflarnia,
nieformalna umowa podziału żywności z jednym lub kilkoma współwięźniami, wydaje się
idealnym rozwiązaniem. Więźniowie mogą bowiem poprosić rodziny o naprzemienne
dostarczanie paczek i dzielić się kiełbasą, rozkładając konsumpcję równomiernie w czasie.
Jednak skomplikowane problemy strategiczne stawiają to pozornie proste przedsięwzięcie
pod znakiem zapytania.
Więzień X wolałby utworzyć waflarnie z więźniem V po zjedzeniu własnej kiełbasy i tuż
przed oczekiwanym otrzymaniem paczki przez y-a. Może udawać przesądnego i twierdzić, że
założenie waflami podczas pierwszego tygodnia pobytu w nowej celi przynosi nieszczęście.
Ponadto, duże prawdopodobieństwo przerzutki czyni następną iterację niepewną. X, który
spodziewa się nadejścia paczki, ma motywację do likwidacji waflami, na przykład w trakcie
sprowokowanej w tym celu kłótni. Kiedy podczas patrzonek rodzina wciśnie mu ukradkiem
trochę szamki, ma ochotę napchać się na miejscu lub skitrać kawałek wędliny w celu
potajemnego połknięcia w czasie następnego posiłku. Jeśli pali, a jego wafel nie,
przysługujące mu więzienne pieniądze chciałby wykorzystać wyłącznie na papierosy.
Wszystkie te drobne subtelności, łatwe do przeoczenia z perspektywy więziennej, motywują
zadziwiająco skomplikowane zachowania.
Prześledźmy tworzenie się systemu waflami i towarzyszącą temu redystrybucję dóbr. Czapki
z głów, specjaliści od teorii gier. Oto „Hiszpan", dwudziestojednoletni niedoszły maturzysta,
alfons i dziesioniarz, naturszczyk o geniuszu politycznym mogącym rywalizować z
geniuszem Talleyranda. Zawsze na szczycie hierarchii celi. Nie ma rodziny, która słałaby mu
rakiety, lub zasilała jego wypiskę pieniędzmi, ale mimo to je, pali i pije jak król7.
Zycie codzienne
1
Do pierwszej normalnej celi wrzucono mnie dwie godziny po „Hiszpanie". W celi siedziało
dwóch zawodowych włamywaczy, „Maks" i „Melon", starszy, sympatyczny kieszonkowiec
„Zgredzio", taksówkarz „Taksówkarz", który uciekł z miejsca wypadku, oraz trzech chłopców
ze wsi, Kazik, Maniek i „Żu-rominiak". Ja zostałem ochrzczony „Studentem", gdyż, jak to
lapidarnie wyjaśnił „Hiszpan", „każdy student musi być «Stu-dent»". Wszyscy grypsowali, z
wyjątkiem „Żurominiaka", który miał krzywo, czyli był zawieszony w prawach grypsującego
do czasu rozwikłania afery, i mnie, będącego świeżakiem. W ciągu następnych trzech tygodni
„Hiszpan" stopniowo skoncentrował w swoim ręku władzę i kontrolę nad zasobami celi.
Podczas kilku pierwszych dni „Hiszpan" wykorzystał moje witaminy i kontakty „Melona" z
korytarzowymi do zorganizowania dodatkowej porcji dżemu dla całej celi. Ten skromny, lecz
tryumfalnie fetowany sukces stał się źródłem jego dumy i fundamentem władzy. Kiedy
żywność, którą przyniosłem, została skonsumowana, „Hiszpan" oznajmił publicznie, że jako
świeżak popełniający żenujące wychyły muszę zostać wreszcie nauczony podstawowych
reguł grypsowania. Nauka oznaczała szykany.
Moje początkowe osiągnięcia w grypsowaniu były mizerne. Zjadłem kawałek czekolady bez
zapowiedzi i nie wyplułem jej nawet wówczas, kiedy „Melon" ostrzegawczo pierdnął w
moim kierunku. Żądałem też od strażników przeniesienia do celi dla więźniów politycznych i
wzbraniałem się przed używaniem bajery. „Hiszpan" sumiennie karał mnie za te wszystkie
wychyły. W końcu nieopatrznie uścisnąłem dłoń bibliotekarza-frajera. Po stronie pozytywów

background image

były barwne opowieści z demonstracji antykomunistycznych, anegdoty z podziemia, a także
gryps, z humorem opisujący życie pod celą okiem socjologa, który wspólnie wysłaliśmy do
mojego Instytutu Socjologii. Kiedy jeden z korytarzowych rzekomo powierzył „Hiszpanowi"
sekret, że pod naszą celą jest konfident, ten oznajmił, że to zapewne ja nim jestem i że
grypsujący muszą mi pokazać, gdzie jest moje miejsce. Mimo że nie zostałem ogłoszony
frajerem, stanąłem przed perspektywą długiej i bolesnej Ameryki poprzedzającej przyjęcie do
grona grypsujących. Przeszedłem przez wiele bolesnych gierek i przecwelanie. „Hiszpan"
przeprowadzał mniej
172
Rozdział 6
niebezpieczne testy, zaś do bardziej ryzykownych oddelegowy-wał Mańka, Kazika i innych.
Wspólny wróg - JA - pomógł przekształcić całą celę w jedną waflarnie i skonsolidować
władzę „Hiszpana". Jedynie ja i zawieszony „Żurominiak" nie zostaliśmy dopuszczeni do
powszechnego braterstwa. Wkrótce „Zgredzio" i Kazik otrzymali paczki od rodzin. Zawartość
została rozdzielona po równo między wszystkich wafli. „Hiszpan", zawsze aktywny, dzielił
precyzyjnie porcje, wymagając idealnej równości w traktowaniu wszystkich członków
waflami. W tej sytuacji „Żurominiak" stał się moim naturalnym sprzymierzeńcem. Kiedy
„Hiszpan" dostrzegł nasze zbliżenie, natychmiast zainterweniował i doprowadził do
przywrócenia „Żurominiakowi" pełnego statusu grypsującego. Ceną za podniesienie było
represjonowanie „Studenta". W tym okresie zostałem praktycznie unieruchomiony na stołku
w okolicy okna. Byłem też rutynowo blokowany przed wychodzeniem na spacer, a płonącą
gazetą lub zawartością słoika z dżemem znienacka lądującą na mojej głowie zniechęcany do
karmienia jaruzela poza wyznaczonym czasem.
Tymczasem skonsumowano smakowite ostatki z paczek „Zgredzia" i Kazika. Po dwóch
dniach „Hiszpan" zaatakował Mańka, Kazika, „Zgredzia" i „Żurominiaka", oskarżając o
lenistwo i brak wkładu do wspólnego dobra waflami. Gniewnie oznajmił utworzenie nowej
waflami z udziałem „Maksa", „Melona" i „Taksówkarza". Nowa koalicja była tak
skonstruowana, że miała minimalną siłę wystarczającą do kontrolowania życia w celi, ale nie
miała zbędnych gąb do wykarmienia. Zmonopolizowała dostęp do dodatkowych porcji chleba
i dżemu, przywłaszczyła najlepsze łóżka, a także przyznała sobie pierwszeństwo w przydziale
świeżej bielizny. Wkrótce „Maks" i „Taksówkarz" otrzymali paczki żywnościowe. Ich
zawartość została rozdzielona wyłącznie w obrębie nowej waflami.
„Hiszpan" spróbował powrócić do represjonowania „Żurominiaka", twierdząc, że wyszły na
jaw nowe, niekorzystne dlań fakty. Próbował również nastawić przeciwko nieborakowi
Mańka. Ku jego zdziwieniu obydwaj stawili opór i wkrótce utworzyli z pozostałymi nową
waflarnie. Maniek został jej niezbyt rozgarniętym, lecz dość twardym liderem. Nowo
utworzona koalicja składała się z czterech wafli. Mimo że słabsza
Życie codzienne
110
niż koalicja „Hiszpana", była wystarczająco silna, by zablokować dalsze ataki. Ja, dziewiąty
pod celą, pozostawałem poza obydwoma koalicjami.
Wkrótce miałem dostać kolejną paczkę. „Hiszpan" zaczął mnie traktować przyjaźniej.
Oznajmił, że moje przygody antykomunistyczne są dowodem na to, że mimo wszystko może
jeszcze ze mnie być dobry chłopaczyna. Tak poruszyły jego wyobraźnię, że przyśniły mu się
pewnej nocy. Ostatecznie, po początkowych niepowodzeniach, zdołałem się bardziej
skoncentrować na więziennym tu i teraz, i nawet odniosłem kilka cennych sukcesów.
Uniknąłem pułapki zastawionej przez „Melona" i „Hiszpana" podczas zabawy w dziada i
skutecznie obroniłem przed wymianą swoje buty. Podczas jednej z nocnych bajer „Hiszpan"
sprowokował mnie: „Żebyś ty, kurwa twoja mać, socjologicznie zanalizował nam, co tu się
pod celką dzieje". Dobitność przeprowadzonej ad hoc analizy wyraźnie wstrząsnęła nim i

background image

innymi więźniami. „Hiszpan" zakazał swoim waflom dalszego represjonowania mnie,
rozpoczął nocne sesje szkolenia bajery i wyraźnie sympatyzował ze mną podczas agresywnej
próby odebrania mi spodni przez Mańka. Pojawiło się chyba u niego pewne poczucie dumy z
pracy nad moją socjalizacją i nawet raz powiedział mi: „Te lekcje są tylko dla twojego dobra.
Za kilka miesięcy będziesz mi wdzięczny". W rzeczy samej, twarda szkoła „Hiszpana"
okazała się w przyszłości niezwykle pożyteczna.
„Hiszpan" zaprzestał represjonowania wówczas, gdy doszedł do wniosku, że szybko się uczę i
że wkrótce będę się mógł włączyć do konkurencyjnej waflami, wnosząc jako wiano pięć
świeżutkich kilogramów szynki, ciasta, czekolady i kiełbasy krakowskiej. Tam szybko
mógłbym zostać uznany za grypsującego i może nawet stanąć na czele całej waflami,
stanowiąc realne zagrożenie dla uzurpatorskiej władzy „Hiszpana". Dalsze represje mogły
uprawdopodobnić taki bieg wypadków. Niestabilna czteroosobowa waflarnia „Hiszpana"
stałaby wówczas naprzeciw pięcioosobowej koalicji mężczyzn mniej agresywnych, lecz
zjednoczonych w poczuciu doznanych krzywd i czekających tylko na okazję rewanżu.
Wyłamanie się choćby jednego z ludzi „Hiszpana" lub przerzutka któregoś z nich mogłyby
dramatycznie zmienić rozkład sił pod celą. Monopol „Hiszpana" na dodat-
Rozdział 6
kowe dobra uzyskiwane przez celę mógłby zostać zakwestionowany a on sam łatwo zmienić
się z kata w ofiarę. Scenariusz wyłamania się jednego z wafli „Hiszpana" był zresztą całkiem
prawdopodobny, gdyż „Taksówkarz" wyraźnie dystansował się od ostrych gierek i innych
testów, którymi mnie poddawano. Ofiara jego wypadku była ponoć agentem bezpieki i w
związku z tym „Taksówkarz" również uważał się za politycznego.
Majstersztyki manipulacji „Hiszpana" były funkcją jego pro-aktywnej postawy i gotowości do
ponoszenia mądrze skalkulowanego ryzyka. Inni więźniowie, w tym ja, ograniczali
działalność do reagowania na konkretne zagrożenia. „Hiszpan" aktywnie poszukiwał dróg
wzbogacenia swojej chudoby, starał się zmobilizować możliwie najmniejsze koalicje
umożliwiające realizację przedsięwzięć, a siebie zaprezentować jako zdecydowanego lidera,
zdolnego do pomnożenia wspólnego dobra koalicjantów. Zdecydowanie przeciwstawiał się
tworzeniu potencjalnie niebezpiecznych sojuszy. Zręcznie wykorzystywał znajomość
subkultury więziennej i dostępną mu informację o nadchodzących paczkach. Był cierpliwy i
pomysłowy.
„Hiszpan" nauczył się swoich socjotechnik podczas smutnego życia wychowanka domu
poprawczego. Jedyną realistyczną szansą zdobycia zasobów była dlań sprytna manipulacja,
okradanie i nabieranie innych.
Obserwację przypadku „Hiszpana" zakończyłem w momencie przerzutki na Rakowiecką.
Areny sztuki i rozrywki
Sztuka więzienna nie jest tak wyrafinowana jak jej wolnościowa kuzynka, lecz z pewnością
jest mniej snobistyczna. Zachęca również do aktywnego udziału, jako że artyści są
jednocześnie widownią. Śpiewacy, gawędziarze, komicy, a także, w mniejszym stopniu,
tatuażyści i drobni rzemieślnicy aspirują do bezpiecznego statusu nadwornego błazna.
Degradacja takiego błazna czyni życie pod celą trudniejsze do zniesienia i nikomu nie jest to
na rękę. Tak więc przemysł sztuki więziennej w dużej mierze jest motywowany
bezpieczeństwem osobistym. Gwarantem bezpieczeństwa jest cała społeczność grypsujących.
Życie codzienne
175
Kwitnie sztuka przetwarzania prostych materiałów więziennego świata w bardziej
wartościowe narzędzia, pamiątki i dziełka sztuki. Wszyscy więźniowie stopniowo uczą się,
jak wyprodukować najprostsze narzędzia: noz z ^ki, grzałę z zy. letki, dwóch zapałek i nitki,
pochodnię z ręcznika, puszki po konserwach i grudki margaryny. Kości można zrobić ze
stopionej torebki plastikowej, karty z opakowania rakiety, a szachy z chleba. Za każdym

background image

produktem stoi wyrafinowana technologia produkcji, tajemnica, którą więźniowie czasem
przekazują sobie chętnie, a czasem pilnie strzegą. Bardziej przedsiębiorcze typy biorą się za
produkcję fajansu: maleńkich chlebowych figurek Myszki Miki i Kaczora Donalda z
kajdankami na rękach i kulą u nogi, słomkowych papierośnic i koszyczków, ręcznie
malowanych pocztówek i kopert, rzeźb z mydła, modeli z zapałek. Cennym surowcem jest
chleb, dostępny w więzieniu w obfitości. Wielu fajansiarzy wynajmuje przeżuwaczy chleba,
którzy wytwarzają dla nich gliniastą plastelinę, łatwą do modelowania i utwardzającą się po
Wyschnięciu. Z wolności przemyca się pędzle i kosztowne farbki. Niektóre z tych pamiątek
trafiają na więzienny czarny rynek, jednak większość przeszmuglowują poza więzienie
korytarzowi i strażnicy.
Śpiew jest najdostojniejszą z muz Cwele śpiewają na żądanie, lecz ich wymuszone lękliwe
pienia są żałosną namiastką prawdziwej sztuki. Amatorzy dostarczają czasem rozrywki celi,
ograniczając swój show do kilku numerków. Najlepsi wykonawcy mają większą widownię.
Od czasu do czasu oferują koncerty okienne całemu pawilonowi, a czasem pawilonom
sąsiednim. Ich przedstawienia są darmowe. Diwy operowe po udanym występie obsypuje się
kwiatami, za? śpiewacy więzienni otrzymują dobrowolne datki w postaci papierosów, herbaty
lub żywności. Śpiewanie pomaga budować jm reputację i markę, pożyteczne podczas
przerzutki do innego więzienia. Ciemną stroną koncertów okiennych jest ryzyko otrzymania
raportu karnego.
Tematy piosenek różnią się bardzo od wątków rozmów i bajer. Rzadko można znaleźć
Wulgaryzmy, seks, brutalne odniesienia do anatomii, brudnej fizjologii, cweli. Jest ckliwa
sen-tymentalność. Powracającymi motywami ballady więziennej są dzielny młody złodziej,
utracona młodość, podstępny szpicel, błąd sądu, bolesna świadomość niewinności albo
gryzące po
Rozdział 6
czucie winy, romantyczna miłość i zdrada, śmierć niewiernej kobiety, randka z katem, a
przede wszystkim ukochana nad życie wolność. Więźniowie śpiewają „Żółty jesienny łiść...,
o Wronkach, co są czarniejsze od wron, o kanarku, co w klatce nuci smętną, więzienną pieśń,
tak jak dziecko skarżące się matce, że się boi, bo przyśnił się lew, o tym, co piętnastu lat
więzienia się nie boi, o trupie, co padł na murawę, i o Murce" (Niesiołowski 1989: 116).
Prześledźmy tragiczne losy młodego i pięknego złodzieja, tego najczulszego z kochanków,
który w swoich balladach wyśpiewuje z nostalgią, że: „Kurwy po nogach całowały mnie
zmysłowo, Jakaś rencistka rwała dla mnie złoty ząb". Jego przygody miłosne rzadko kończą
się jednak happy endem, częściej zdradą niestałej kochanki lub jej śmiercią. Wprawia to w
ruch łańcuch okrutnych wydarzeń, które w efekcie zawiodą go za kraty. Wsłuchaj się,
czytelniku, w te anonimowe, nieśmiertelne wersy8:
Raz go skusiło złe jakieś licho
I za pomocą drabiny
Chciał zrobić skok, więc bardzo cicho
Wkradł się do komnat Hrabiny.
Hrabina była piękna i młoda, Miłości bardzo spragniona, Na jego widok była spłoszona, Lecz
przytuliła do łona.
Gdy nasyciła swe ciało żądzą I upoiła się jego miłością, Wręczyła mu ona zwitek pieniędzy I
drżąca wskazała bramę od włości.
On na nią spojrzał i zadrżał cały -Krew mu się w żyłach wzburzyła Chwycił Hrabinę za bujne
sploty -Hrabina padła nieżywa!
Życie codzienne
On - co przed nikim nie znał popeliny, Obce mu były uczucia strachu -Za słodką miłość
pięknej Hrabiny Dał się obalić do lochu.

background image

Złodziej nawet obalony do lochu nie traci animuszu. Na szykany złośliwych funkcjonariuszy
odpowiada hardo i z fantazją:
O szóstej rano jest pobudka,
0 szóstej rano trzeba wstać, Wtem klawich wpada i przeklina: Wstawać, wasza kurwa mać!
Gdy młody więzień to usłyszał, Ze swego koja zerwał się
1 podchodzi do klawicha, I taką wiąchę mu śle:
Ty komunisto w pysk jebany, Czemu tak wcześnie budzisz nas, Ty świński ryju obrzygany,
Czemu nam nie dajesz spać?
Po wysłuchaniu tej wiązanki Klawich okrutnie wkurwił się I skinął tylko na mnie palcem --
Ty popamiętasz jeszcze mnie!
Nazajutrz rano w kabarynie Na twardych dechach trzeba spać, A te klawichy - świńskie ryje -
Będą się ze mnie teraz śmiać.
Jednak największy kozak łagodnieje z upływem czasu. Po wielkim skoku i ekstazie miłosnej
na wolności, po stresie aresztowania i hardej walce o godność, po gorzkiem przypomnieniu
konsekwencji łamania regulaminu przychodzi wreszcie monotonia więziennej codzienności, a
wraz z nią pora na refleksję9:
113
Rozdział 6
Raz kiedyś mi Matka nuciła Piosenkę więzienną zza krat Raz kiedyś Cyganka wróżyła Ze
młodość ma zwiędnie jak kwiat A dzisiaj godzina wybiła I wyrok dostałem pięć lat Na próżno
się Matka łudziła Że będę podporą jej lat.
Pamiętam Twe oczy kochana Rozłąka uniosła je w dal I cichy brzęk kajdan wśród nocy Co
tajniak na ręce mi kładł Tyś wtedy cichutko płakała Myślałaś żem zbrodniarz lub kat Z
pogardą patrzyłaś leciutką A teraz ja tęsknię zza krat.
Zza kraty pozdrawiam ja Ciebie Udrękę, tęsknotę Ci ślę Za wszystko miłuję dziś Ciebie Bo
kochać z więzienia jest źle Być może, że jestem niewinny Być może, że zakradł się błąd Tym
sprawcą był całkiem kto inny Lecz znaleźć nie umiał go sąd.
Wreszcie nadchodzi nieunikniony i tragiczny finał. W więziennych balladach, w
przeciwieństwie do superprodukcji Hollywoodu, nie ma miejsca na happy end:
W więziennym szpitalu, na zgniłym posłaniu Nieznany młodzieniec umiera, Pierś mu się
porusza w powolnym konaniu, Dokoła on błądzi oczyma.
Przy jego posłaniu więzienna siostrzyczka Młodemu więźniowi tłumaczy:
płakała, // myślałaś, żem zbrodniarz i kat, // z pogardą na mnie patrzałaś, // dziś znowu tęsknię
zza krat".
Życie codzienne
- Młodzieńcze, młodzieńcze, ty wrócisz do matki Nim zakwitną róże i maki.
A ręce i nogi miał skute w kajdany, Jak długo on nosi te pęta! Wyrokiem sądu na śmierć był
skazany, A wyrok sądu - rzecz święta!
Gorączka się wzmaga: to wzrasta, to spada,
Wtem klawisz drzwi celi otwiera.
Chce powstać - nie może, łzy z oczu się leją:
- Ach matko - ja, syn twój - umieram!
Na starym cmentarzu dwa krzyże stały I cicho do siebie szeptały:
- Niewinny, niewinny, na śmierć był skazany, On umarł zakuty w kajdany!
Malarze i rysownicy ilustrują listy miłosne i rekonstruują ze zdjęć portrety. Portrety trafiają
potem do żon, kochani nad łóżko lub na plecy klienta. Rubaszny portrecista może P°czę-
stować potencjalnego klienta cytatem z Witkacego, budząc gorący aplauz celi:
Nie jest to przyjemność duża Cały dzień malować stróża I za taki marny zysk Zgłębiać taki
głupi pysk.

background image

Trzeba jednak uważać, aby nie wpleść w złośliwy cztero-wiersz nieświadomego bluzgu,
mogącego stanowić ZarzeWie konfliktu.
Rzemiosło rysownika jest spowinowacone z tatuażem, będącym najbardziej wyrafinowaną i
charakterystyczną z więziennych sztuk. W latach sześćdziesiątych tatuaż odzwierciedlał rangę
społeczną grypsującego, natomiast w roku 1^85 by\ już ceniony niemal wyłącznie dla swoich
walorów estetycz. nych10. Sygnalizacyjna wartość tatuażu została zakwesti0n.O-

116
Rozdział 6
wana przez bardziej nowoczesną szkołę myśli grypsujących. Reformatorzy ci wyśmiewali się
raczej z ilustrowanych koleżków niż ich poważali i podkreślali niewygodny publiczny
charakter tatuażu. Niemniej jednak rynek pozostawał na tyle duży, aby pomieścić zarówno
amatorów, jak i profesjonalistów, którym płaciło się w papierosach, herbacie lub monecie.
Najlepsi fachowcy oferowali katalogi obrazków i bon motów, a także pracę w kolorze.
Zwyczajowa gwarancja przeciw ropieniu, mogącemu przekształcić piękny obrazek w
monstrualny bohomaz, dawała klientowi prawo do darmowej korekty.
Tatuaż rzadko maluje się bezpośrednio na ciele. Obrazek albo misternie wykaligrafowane
inskrypcje są najpierw szkicowane ołówkiem kopiowym, następnie odbijane na wilgotnej
ściereczce i dopiero potem przenoszone na skórę. Kilka igieł powiązanych cienką nicią
stanowi kolkę. Najlepszy czarny pigment można uzyskać ze spalonej podeszwy buta, ale
gorszej jakości tusz, z czarnego, niebieskiego lub czerwonego długopisu, jest też w
powszechnym użyciu. Nić scalająca igły utrzymuje pigment. Tatuaż powstaje poprzez
nakłuwanie ciała kolką, podczas którego pigment zostaje wprowadzony pod skórę.
Na tatuaż składają się obrazki albo dostojne epigramy. Najbardziej ambitne są wielokolorowe,
pokrywające całe plecy obrazy Chrystusa Frasobliwego, ikony Dziewicy Maryi, sceny z życia
Przenajświętszej Rodziny czy monumentalne panoramy średniowiecznych zamków z
rycerzami. Śmieszki są seriami bohaterów komiksowych, przede wszystkim Kaczora Donalda
i Myszki Miki. Wzorki to małe żarty rysunkowe, sentymentalne scenki i skłaniające do
zadumy alegorie. Wzorek może przedstawiać czaszkę przekłutą nożem, głowę kata nad
skrzyżowanymi toporami, może też zawierać zestaw składający się z butelki, kart, noża,
pistoletu i kobiety, podpisany: „To mnie zgubiło" (zob. Stwora 1993: 26). Nagie kobiety i
dziewczyny są równie popularne jak diabły, piraci, wilkołaki, wampiry, smoki ziejące ogniem
i piekielne monstra. Profesjonaliści twierdzą, że potrafią wytatuować wszystko. Jeden z
mistrzów fachu, dotknięty moim powątpiewaniem, zaoferował mi darmowy tatuaż w postaci
naturalnej wielkości głowy Jacka Kuronia, z charakterystyczną łysiną. Po starannym
rozważeniu oferty grzecznie ją odrzuciłem.
Życie codzienne
181
Tatuaż obiecuje „śmierć komunistom", a także frajerom, cwelom i glinom. Żeńskie imiona,
deklaracje miłości i portrety kobiet są często jedynym śladem minionych fascynacji. Zwięzły
komunikat może nas poinformować, że jego właściciel KTK („kocha tylko kobiety") lub
KTM („kocha tylko małolatki"), lub KTB (obdarza uczuciem jedynie blondynki). Język
polski miesza się z angielskim i łaciną, a także quasi-angielskimi czy też łacińskimi zbitkami.
Ciekawy czytelnik może się dowiedzieć, że „femina variabilis", „non omnis moriar" i „per
pedes ad astra". „Lasciate ogni speranza" w świecie „slaves" i „outlaws" - ale również w
świecie „slawes" i „outloves". Trudno się nie zgodzić, że „prison is heli" lub nie zadumać
przeczytawszy, że „homo homini lupus est".
Grypsujący mógłby dać się powiesić za dobry żart, a co dopiero poświęcić skrawek skóry.
Może wytatuaować na żołądzi penisa czerwoną różę i chełpliwie twierdzić, że „ta róża nigdy
nie zwiędnie" (zob. Trębicki 1988). Może też umieścić tam wizerunek biedronki, symbol

background image

konkurencyjnej wobec grypsujących, efemerycznej grupy biedron (zob. Szaszkiewicz 1997).
Kiedy strażnicy zaczęli w jednym z więzień sprawdzać przed snem czystość nóg, lokalni
grypsujący wytatuowali sobie na podeszwach: „odpierdol się, kutasie, czyste" (zob. Trębicki
1988: 74). Odrobinę czerstwy już dowcip może przedstwiać zawiadomienie umieszczone tuż
nad penisem: „tylko dla gentlemanów z kurewską dupą". Chłop, który też chciałby mieć jakiś
tatuaż, może dostać wzgardliwą propozycje wydziargania „wozu z burakami i widłami"11.
Zapraszam cię, czytelniku, na cotygodniowy prysznic z „Czachą", moim waflem od szachów,
człowiekiem w pełni ilustrowanym12.
W łaźni z „Czachą"
Stańmy gdzieś z boku i uważnie patrzmy, jak ze zrzuconych na kupę szarych łachów wyłania
się piękne sinoniebieskie ciało „Czachy". Spójrzmy wpierw na centymetrowej wysokości
czoło tej niezwykłej
182
Rozdział 6
formy życia. Wykaligrafowany starannie napis zapewnia wątpiących, że „homo sum". Twarz,
policzki, szyja, nawet język „Czachy" są pokryte małymi obrazkami, częściowo zakrytymi
brodą. Na powiekach śpioszki: dwie kropki symbolizujące czujność. Widzimy je tylko wtedy,
kiedy ich właściciel śpi. Na szyi czerwone usta, jakby ślad złożonego przed chwilą
pocałunku. Spójrzmy w okolice prawego obojczyka. Leży tam piękna kobieta ze skromnie
złożonymi nogami, z łonem w okolicy pachwiny. Jej prawa noga schodzi w dół ramienia,
lewa jest wsparta na klatce piersiowej. „Czacha" podnosi ramię - i kobieta lubieżnie szeroko
rozkłada nogi. „Pół Rakowieckiej branzluje się pod mój obojczyk" - chełpi się „Czacha". Na
piersi serce przebite strzałą. Wokół biegnie dumna deklaracja: „kocham tylko kobiety".
Cwele, porzućcie nadzieję. Tatuaż w dolnej części brzucha zachęca: „tylko dla pań". Strzałka
skierowana w dół pokazuje właściwy kierunek, gdyby pani miała jeszcze jakieś wątpliwości.
Ponad penisem, kilka nut z Chopina rzucono na pięciolinię. To z kolei na wypadek gdyby
pani zachęcona zaproszeniem zdecydowała się „zagrać na jego flecie". Na lewej ręce zegarek,
na prawej bransolety i pierścienie. Na stopach skarpetki i ostrzeżenie: „nie deptać". Ręce,
środkowa część brzucha i uda pokrywają aforyzmy i obrazki, na których widok Norman
Rockwell pozieleniałby z zazdrości.
„Czacha" pogwizduje wesolutko, namydlą swoje obrazki z czułością i odwraca się tyłem. Na
lewym ramieniu przerażający diabeł oznajmia wtajemniczonym, że jego właściciel jest
zawodowym złodziejem. „Le diabolo in persona". Lewy obojczyk dumnie demonstruje
insygnia oficerskie. Jednogwiazdkowy generał, jeśli to nie blef, oznacza od dwunastu do
piętnastu lat za kratkami13. Inskrypcja wokół szyi „Czachy" wybiega w smętną przyszłość z
pesymistyczną prognozą: „przeznaczone dla kata". Poniżej ogromna czerwono-czarna Statua
Wolności chroni plecy. Ten zamazany bohomaz musi mieć dobre piętnaście lat. Plecy kończą
się prostym i eleganckim „the end". Na prawym pośladku Escherowska ręka kładzie na
prawym pośladku więźnia tatuaż, przedstawiający rękę, która wykonuje tatuaż na prawym
pośladku... Jedyną częścią ciała „Czachy" kokieteryjnie wolną od tatuażu jest lewy pośladek
(zob. rysunek 17).
Zabijanie czasu zaczyna się w więzieniu rano, koło śniadania, wraz z relaksującą amatorską
psychoanalizą snów. Sny

Rysunek 17. „Czacha", czyli człowiek ilustrowany. Rysunek Mirka Andrzejewskiego
wykonany w 2003 r.
są cenne, bo pozwalają przewidzieć długość wyroku i towarzyszące mu komplikacje. Rower
oznacza zdradę żony, buty to zmiana: przerzutka lub wolność, n kopytniaków (koni) sugeruje
n lat wyroku, gołąb albo parapet uniewinnienie. Małe stadko koni polepsza samopoczucie, bo
krótki wyrok jest prawie przyjemnością: „Rok nie wyrok, dwa lata jak za brata, trzy

background image

74
Rozdział 6
lata po korytarzu się przelata"14. Zęby budzą grozę, choć nie jest jasne, dlaczego. Niektórzy
sceptycy uważają jednak, że: „Sen to się tak sprawdza, jak chuj śliwkę zje i pestkami sra"1S.
Zagadki, krzyżówki i gry karciane, a także czytanie i pisanie listów są najprostszymi
wypełniaczami czasu. Szachy, warcaby i brydż są wysoko cenione. Tyle że brydż więzienny
może zakończyć się kontrą, po której krew leci z nosa16. Poker jeszcze częściej prowadzi do
konfliktów. Opowiada się historie, jak młodzi dłużnicy pokerowi zostali zobowiązani do
samouszkodzenia i stracili w ten sposób jądro czy oko. Ja sam podczas próby ogrania
zawodowego oszusta straciłem cały więzienny majątek, choć do momentu feralnego i
zapewne ukartowanego starcia dwóch karet lekko prowadziłem. Na szczęście moje notatki
zostały oszczędzone. Domino i kości szybko nużą i sięga się po nie w ostateczności.
Bardziej ambitne typy usiłują nauczyć się wreszcie angielskiego, ale szybko rezygnują.
Uwagę celi może na chwilę przykuć oszust nabierający świeżaka jednym z rutynowych
numerów. „Potrafisz polizać własny nos? Spróbuj... Nie da rady? Zakład, że ja poliżę?"17. Po
czym delikwent szybko wyjmuje górną szczękę, oblizuje swój nos i kasuje naiwniaka na kilka
fajek. Od czasu do czasu więzienny gawędziarz wyrecytuje z pamięci Panią Twardowską lub
odtworzy scenę szukania jajka z Konopielki. Czytanie indywidualne jest w hałaśliwej,
zadymionej i ubogiej w tlen celi mordęgą i szybko powoduje ból głowy. Czytanie zbiorowe
rozkłada natomiast wysiłek oraz oszczędza energię mentalną więźniów. Na całe szczęście
akapity godne uwagi grypsującego - erotyczne - są wyraźnie zaznaczone w książkach przez
uczynnych poprzedników. Wszystkie te czynności pomagają zabić trochę czasu od śniadania
do obiadu, od obiadu do spaceru, od spaceru do kolacji. „Obiad zjedzony, dzień zaliczony".
Więzienne porzekadła usiłują umieścić moment zaliczenia dnia jak najwcześniej. Ach, zasnąć
tak na pół roku! Postępy hibernacji śledzi się pod celką z wypiekami na twarzy.
Życie codzienne
185
Ożywienie wprowadzają zagadki. Chcesz pochwalić się swoją akademicką wiedzą i zadać
pytanie tebańskiego Sfinksa? Próbuj. Nikt nie zażąda od ciebie samobójstwa jako reakcji na
poprawną odpowiedź. Udzieli ci jej bowiem pierwszy lepszy zapytany. Przecież każde
dziecko wie, kto ma cztery nogi
0 poranku, dwie w południe i trzy wieczorem! Za zadawanie czerstwych zagadek można
jednak zaliczyć blachę albo zostać ośmieszonym. Lepiej przerobić na więzienną modłę
paradoksy Zenona czy antynomię Russella lub kazać koleżkom policzyć sumę liczb
naturalnych od jednego do tysiąca. Zajmie to im całe popołudnie, a i tak pomylą się o kilka
procent. Kiedy zobaczą prosty wzór, zdarza się, że go nie zrozumieją, jednak po skutecznym
zastosowaniu mogą zareagować zarówno szacuneczkiem, jak i irytacją. Albo uprą się przy
swoim wyniku.
Najbezpieczniej odkurzyć archiwum pamięci ze strzępkami ciekawostek gazetowych czy
podstawami algebry abstrakcyjnej
1 spotkać przeciwnika na jego własnym podwórku. Umiejętność rozkminiania
nierozwiązywalnych ponoć krzyżówek, szarad, jolek lub kwadratów magicznych jest wszak
miarą prawdziwego geniuszu. Lepiej jednak się nie rozochacać i nie próbować wytłumaczyć
koleżce, że genialny system gry w totolotka złożony z dat imienin i urodzin jego najbliższej
rodziny nie ma sensu. Bo jeśli celka słucha, najmniejszy ślad lekceważenia w tonie głosu
przysporzy ci śmiertelnego wroga. Taki może znienacka zaatakować nawet po kilku dniach,
aby pomścić zniewagę. Jeśli chce się kogoś upokorzyć, trzeba być gotowym na
konsekwencje.
Prawdziwy czas relaksu w więzieniu zaczyna się po 18.00, po wieczornym apelu. To
najważniejszy moment dnia, długo oczekiwana chwila radosnej libacji. Jednak to nie alkohol

background image

ani narkotyki napędzają zabawę. Pierwszy jest trudno dostępny w więzieniu, a regularne
używanie drugich jest absolutnie zabronione przez normy grypsowania. Napitki sporządzane
z pasty do zębów czy politury są popularne tylko wśród najgorszych ochlapusów. Cudowną
ambrozją więzienną jest czajura, mocna esencja herbaciana. Przed upadkiem komunizmu
posiadanie herbaty było w więzieniach oficjalnie zabronione. Picie czajury było więc
nielegalne, a handel nią powodował rozkwit
Rozdział 6
czarnego rynku18. Jeśli nie ma świeżej herbaty, można zaparzyć wtaraka albo nawet trzeciaka
z pieczołowicie przechowywanych fusów, a nawet, w desperacji, generała. Kiedy brakuje
czajurki, pod celką jest ponuro, a przerażeni frajerzy chowają się po kątach (zob. rysunek 18).
Jeśli jest herbata, trzeba ją umieć zaparzyć19.
Oryginalna czajura a la Rakowiecka (przepis dla czterech do sześciu osób)
Przygotuj dwie mojki lub dwie prostokątne blaszki wycięte z pudełka po konserwach, dwie
zapałki, mocną nić, dwa długie kawałki giętkiego drutu i duży słoik po ogórkach. Umieść
żyletki naprzeciw siebie, oddziel je zapałkami i powiąż wszystko nicią. Właśnie
skonstruowałeś buzałę. Teraz kolej na antenkę. Przyczep druty do buzały - jeden drut do
każdej żyletki. Nasyp literek wody do bara-banika po ogórkach i włóż buzałę do wody.
Następnie zapal światło, przyczep jeden drut do żarówki, a drugi do kaloryfera. Uważaj, bo
może cię zdrowo kopnąć. Jeśli nie lubisz zabaw z 220 V, najpierw umocuj antenkę, a dopiero
potem włącz światło. Może wysadzić korki. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, woda zagotuje się
w minutę. Wsyp wtedy do niej pół szklanki najgorszej herbaty z najpodlej-szego sklepiku w
twojej okolicy, lekko zamieszaj i zostaw na pięć, do dziesięciu minut pod przykryciem.
Podawać w aluminiowych kubanach lub pić bezpośrednio z barabana.
W zwykłych celach parzenie herbaty jest niekończącą się grą w chowanego z personelem.
Strażnicy próbują zaskoczyć więźniów nagłym wjazdem do celi i skonfiskować herbatę oraz
urządzenia. Więźniowie zakrywają kukieł, nasłuchują podejrzanych szmerów z korytarza i, co
najważniejsze, ograniczają krytyczny okres zaparzania do kilku minut. Najlepszą obroną jest
kupienie herbaty od strażnika, bezpośrednio lub przy pomocy korytarzowego. Najgorliwsi
strażnicy-tropiciele herbaty po to właśnie dokonują dywanowych nalotów, aby
zmonopolizować rynek. Można też pić czaj tylko po wieczornym apelu,
Zycie codzienne
187

Rysunek 18. Bajera przy czajurze.
Od góry: parzenie herbaty; typowa bajera połączona z opowieściami erotycznymi; nie ma
herbaty!
Rysunek Mirka Andrzejewskiego wykonany w 2003 r.
188
Rozdział 6
kiedy strażnicy nie mogą pojedynczo wchodzić do cel. Ponieważ herbata jest dobrem
rzadkim, tak się też zwykle dzieje. Niejednemu żuczkowi śni się, że ma dość herbaty, aby
wieczorkiem rzucić niedbale przegub na blat i oznajmić: „Dziś czajura dla wszystkich!".
Zdarza się to jednak tylko we śnie. Ach, marzenia.
Na stodołach zaparzanie herbaty jest spokojniejsze. Strażnicy boją się wchodzić do środka
wielkich cel i przymykają oczy na drobne wykroczenia. Nadchodzącą porę herbaty na stodole
można poznać, kiedy nieuważnie wspinając się na wyższe piętra łóżek dostanie się potężnego
kopa od błądzących wieczornych prądów. Tam nawet gwoździe w podłodze kopią prądem.
Inną metodą parzenia herbaty jest kagan zrobiony z puszki po konserwach, ręcznika oraz
masła lub innego tłuszczu. Jest ona pracochłonna, kosztowna, a efektem jej stosowania jest
dym, tak więc klapa musi zostać tymczasowo zaklejona papierem. Jest to metoda awaryjna,

background image

gdy brakuje buzały albo antenki, a złośliwy czy zapominalski strażnik nie włączy światła na
wieczór. Żadna metoda nie jest zbyt kłopotliwa, aby zaparzyć dobry słoiczek herbaty, gdyż
„pełen bajzelek czajury, mocny pet i tłusty cwel" są dla wielu grypsujących synonimem
szczęścia.
Więzienna deprywacja sensoryczna wzmacnia działanie czajury, która stymuluje organizm
jak lekki narkotyk. Podekscytowani więźniowie wolno delektują się herbatą i, stopniowo
ożywiając się, zaczynają opowiadać historie swego życia, prawdziwe lub zmyślone. Bajera
jest zazwyczaj wolnościowa, nareszcie można odpocząć od okowów języka więziennego.
Chełpią się swoimi najlepszymi numerami, niedbale rzucają ksywy słynnych bandytów, z
którymi dzielili chleb więzienny, lubieżnie opisują okradzione przez nich aktorki, egzotyczne
obyczaje z dalekich więzień i krwawe strajki, wszystkie te fantastyczne przygody, które
nawet baron Miinchhausen uznałby za niewiarygodne. Jeden podczas włamu obsikał misie w
prywatnym zoo znanej prezenterki. Drugi odkrył, że słynna sprinterka hoduje w szklarni tylko
czosnek. A ta solistka z kapeli X to zwykły la-chociąg dworcowy, taki jeden Józek
Mokiejewszczak miał ją za trzy szlugi na Centralnym20. Niesamowite! Całe godziny mogą
Życie codzienne
122
zejść na zaciekłej debacie, czy „koń z podkowami potrafi pływać" (zob. Niesiołowski 1989).
Ale magiczny świat zwykłego życia na wolności powraca nieuchronnie.
Obezwładniająca deprywacja więzienna nadaje wspomnieniom z wolności niesłychaną
ostrość:
Dopiero w więzieniu żyje się intensywnie. Tam wszystko ma prawdziwy smak. Czuje się
kwaśność wiśni i jeżyn, palące promienie słońca na plaży, piasek pod stopami i mokrą trawę
na połoninach. [...] Tam biegnie się przez słoneczny las po wrzosach i macierzankach
uważając, aby nie nadepnąć na pszczołę, czeka się z bukietem kwiatów na dziewczynę i
słyszy śpiew wszystkich ptaków, i czuje zapach wszystkich kwiatów świata. Tam dopiero
żałuje się, że nie wiedziało i nie rozumiało się tego wszystkiego wcześniej, a to przecież takie
proste i oczywiste. Dlaczego trzeba trafić aż tam, aby zacząć zachwycać się światem?" (ibid.:
181).
Więźniowie, skoncentrowani na najdrobniejszych szczegółach utraconego świata, starannie
rekonstruują smaki, zapachy i obrazy wolności. Zwierają swoje siły mentalne, aby uchronić
pamięć rzeczy i miejsc. Wskazanie konkretnej ulicy w Warszawie, skweru, hotelu, kościoła,
burdelu czy kina nagle staje się sprawą życia i śmierci. „Taksówkarz" nonszalancko przebija
konkurencję: „Gdzie w Warszawie jest skrzyżowanie czterech różnych ulic, które wygląda
jak zwykłe skrzyżowanie? Rozbrat-Kruczkowskiego-Ludna-Książęca!". Wszyscy są
poruszeni! To tam, gdzie ZOMO złapało „Studenta" podczas demonstracji, zaraz po tym jak
schował w krzakach łuski po gazie łzawiącym. „Opowiedz!" I „Student" opowiada z
przejęciem, jak ZOMO szarżowało na spanikowany tłum, jak łamało kości
dziewięćdziesięciocentymetrowymi japońskimi pałkami. Łańcuch skojarzeń rozwija się z
furią. Im więcej niezwykłości, seksu, brutalności i humoru, tym lepiej21.
Wspomnij restaurację, kafejkę, kiosk z piwem, piekarnię albo cukiernię i natychmiast
wywołasz rozgorączkowaną analizę smaków. Pomysłowy menedżer sieci barów mlecznych
nazywał swoje bary tylko słowami mającymi „bar" w nazwie: Barbakan, Rabarbar, Barbara.
„Gdzie dzisiaj pijesz?" „Bar Rabarbarl"
Rozdział 6
pada wyświechtany dowcip. Barmenedżer kradł za dużo, dawał w łapę za mało i teraz może
sobie pomarzyć o zarządzaniu barem więziennym. „Kucharz" ujawnia swoją specjalność i
wszyscy dołączają się doń z pochwałą wspaniałych polskich wędlin, wspominając kabanosy,
jałowcową, myśliwską, baleron, szyneczkę wędzoną i gotowaną, i królową wszystkich
kiełbas, krakowską. Nawet parówki i serdelki, nawet mortadela i salceson budzą nostalgiczne

background image

westchnienia. Wiejski chłopak włącza się nieśmiało z boku ze swoją opowieścią. Opowiada,
jak zarżnąć i wypatroszyć prosiaka, jak wyczyścić mu kiszki i zebrać krew na kaszankę22.
Hej! Każdy ma prawo do własnej opowieści. Nie musi być prawdziwa. Byle była szybka,
ciekawa, dowcipna. Dopiero co łapany? Opowiedz ostatni superprzebój Hollywoodu. Tylko
amerykańskie filmy, proszę. Inne są za wolne, zamulające i apro-paczące. Opowiadanie trwa
godzinę, dwie, trzy, dopóki światło nie zostanie zgaszone. Wówczas zaczynają dominować
opowieści erotyczne. Ta ostatnia przedsenna godzina należy do alfonsów.
Walka i eksploatacja
Czytelnika może zdziwić fakt, że w polskim więzieniu jest mało krwawych walk. Przemoc
pojawia się w innej formie. Przez pięć miesięcy byłem świadkiem kilkudziesięciu pobić
frajerów i świeżaków, pojedynków na słowa i gesty, rozkręconych afer oraz samouszkodzeń.
Jednocześnie zaobserwowałem tylko jeden przypadek prawdziwej walki między więźniami.
Ten względny pokój ma źródło w samosortowaniu się więźniów na twardych grypsujących i
miękkich frajerów. Wartość informacyjna podziału na grypsujących i frajerów zmniejsza
niepewność co do zachowania oponenta i ogranicza poziom przemocy. Więzienie postrzega
się często jako świat nieprzewidywalnej i chaotycznej agresji, tymczasem moje
doświadczenia sugerują,
Zycie codzienne
191
że przemoc jest nakierowana na konkretne grupy lub role społeczne, skalkulowana,
ograniczona i w sporej mierze przewidywalna.
Dwa typy częstych interakcji są pokazane przez dwie gry -jedna między dwoma
grypsującymi, a druga między grypsującym i frajerem. Obie gry są wersjami „Jednostronnej
konfrontacji" z wykluczeniem miękkiego lub twardego typu.
Rozpatrzmy najpierw problem decyzyjny, przed którym stoją dwaj grypsujący. Jeden jest
potencjalnym agresorem, drugi potencjalnym celem ataku. Walka zaczyna się, gdy agresor
nieodwracalnie niszczy status quo (SQ) i gwałtownym gestem wyzywa przeciwnika na
solówkę (A). Zazwyczaj uderza go pięścią w klatkę piersiową albo w twarz, staje na środku
celi i krzyczy: Wyskakuj!, Start! lub Startuj na parkiet!. Podobne frazy są czasem żartobliwie
wymieniane przez grypsujących w przyjaznych pojedynkach słownych. Zaatakowany może
odpowiedzieć na wyzwanie i wystartować na parkiet (W), może się też poddać, odmawiając
walki (P). Typowa interakcja między dwoma grypsującymi, potencjalnie prowadząca do
przemocy, została przedstawiona w grze na rysunku 19 23.
so
agresor Q-—-#0,0

-1, -1 1, -2
Rysunek 19. Gra „Walka grypsujących".
SQ - „zachowaj status quo"; A - „atakuj"; W - „walcz"; P - „poddaj się".
Przeanalizujmy wypłaty w „Walce grypsujących" z wypłatami za zachowanie status quo
równymi zeru. Samo wkroczenie
192
Rozdział 6
do walki oznacza, że obaj przeciwnicy poniosą pewien koszt. Mimo że każdy może
ostatecznie zwyciężyć i w ostatecznym rachunku zyskać, oczekiwany koszt walki z
wymagającym przeciwnikiem jest dlań wysoki, wyższy niż oczekiwany zysk. Zatem obydwaj
gracze wolą status quo od walki. Jeśli zaatakowany się poddaje, atakujący uzyskuje
najwyższą możliwą wypłatę. Jednak normy subkultury grypsowania każą poddającemu się
bez walki spodziewać się bardzo surowych sankcji. Poddanie się może być pierwszym
krokiem do degradacji. A typowy grypsujący znacznie bardziej obawia się degradacji niż

background image

konsekwencji samej walki. W końcu przeszedł już jako świeżak przez całą baterię bolesnych
testów i poradził sobie z nimi, udowadniając swoją twardość. Typowy grypsujący chce zatem
walczyć, a nie poddawać się.
W wypadku graczy posiadających wyżej opisane preferencje do walki nie dochodzi. Gra
„Walka grypsujących" ma jedyną równowagę Nasha, w której potencjalny agresor
powstrzymuje się od ataku, a potencjalna ofiara ataku jest gotowa odpowiedzieć walką na
wyzwanie.
W interakcji modelowanej przez „Walkę grypsujących" kluczowym czynnikiem jest
oczekiwanie, że atakujący będzie stawiał twardy opór. Oczekiwania graczy mają źródło w
powszechnej wiedzy grypsujących. Po pierwsze, zaatakowany zademonstrował już wcześniej
swoją twardość podczas testów inicjacyjnych. Po drugie, nauczył się wówczas, że koszt
unikania walki jest duży. Po trzecie, nauczył się, jak bronić się przed zastraszaniem i innymi
rutynowymi trikami. Wszystkie te czynniki obniżają motywację grypsującego do
zaatakowania innego grypsującego. W obliczu potencjalnego konfliktu grypsujący wolą
obrzucać się bluzgami, rozkręcać afery przeciw oponentom lub szukać innych dróg ich
ukarania.
Zaatakowanie grypsującego zapowiada zatem twardą walkę. Frajera natomiast uważa się za
potencjalnie łatwy łup. Grypsujący nie wyzywają frajerów na pojedynki. Jeśli nie mogą
zastraszyć, wolą uderzyć znienacka i pobić zaskoczoną ofiarę, nie dając jej czasu na zebranie
myśli. Struktura interakcji jest jednak podobna. Wyzwanie przybiera nieco inną formę.
Grypsujący może ukraść jakąś rzecz należącą do frajera albo zacząć nosić jego spodnie czy
buty. Frajer może zaakceptować kradzież lub
Życie codzienne grypsujący Q
124

(0,0
-1,-2
Rysunek 20. Gra „Eksploatacja frajera".
SQ - „zachowaj status quo"; A - „atakuj"; B - „broń się"; P ?
„poddaj się"
stanąć w obronie swej własności. Walka jest dlań jedyną szansą jej odzyskania (zob. rysunek
20).
„Eksploatacja frajera" pokazuje interakcję między twardym grypsującym a miękkim frajerem.
W równowadze (typu „sub-game perfect"), grypsujący wykonuje agresywny ruch, zaś frajer
akceptuje kradzież. Oczywiście w każdej interakcji szacunki grypsującego mogą być błędne i
frajer może się okazać twardszy niż oczekiwano. W rzeczywistości bowiem gra między
frajerem i grypsującym jest nieco bardziej skomplikowana, niż pokazuje uproszczona gra
„Eksploatacja frajera". Każdy frajer ma swój poziom twardości i jest gotów zaakceptować
represje oraz kradzieże nie wykraczające poza pewne granice. Umiejętność dokonania
właściwej oceny twardości frajera w konkretnej sytuacji i zastosowania optymalnego
poziomu przemocy jest dużą sztuką i jednym z elementów tradycyjnej wiedzy więzienno-zło-
dziejskiej.
Nie wolno traktować nikogo jak kurwę, dopóki nie dowiesz się kto to jest [mówił do
świeżaka, który przed chwilą pobił frajera, przyjaźnie nastawiony doń stary więzień]. Możesz
się nadziać i mieć kłopoty. [...] Ten chłopaczek to frajerek, ale grzeczny. Mogłeś mu dać parę
garści i miałbyś go z głowy. W takich sprawach zawsze się pytaj ludzi" (Wojciechowski
1981: 136).
W obu powyższych grach do walki może dojść jedynie wtedy, gdy rzeczywiste wypłaty
zaatakowanego zostaną błęd-
125

background image

Rozdział 6
nie ocenione przez agresora. Właśnie do takiej sytuacji doszło w trakcie jedynej walki, jakiej
byłem świadkiem. Grypsujący, nowy w celi, ukradł buty należące do frajera-politycznego.
Podczas porannych przygotowań do wyjścia na proces grypsujący włożył buty frajera,
zamiast swoich i potem wymienił je ze wspólnikiem. Po powrocie powiedział frajerowi:
„Chłopaczy-na potrzebował twoich glanów na wagę. Odda ci je za kilka dni. Nie chcesz
przecież, żeby stanął przed sędzią w brudnych skarpetkach, kurwa twoja mać?". Frajer
natychmiast uderzył go w twarz, a ten, zaskoczony, oddał. Efektem była krótka, ale krwawa
walka24.
Do walki doszło ze względu na ewidentnie błędną ocenę twardości okradzionego. Nowy
grypsujący, umiarkowanie rozgarnięty małolat, podczas pierwszego dnia w celi dostrzegł
niepewność frajera i dobrowolne umycie przezeń jaruzela. Zachowanie takie jest typowe dla
frajerów słabych i przestraszonych. Frajer został jednak poprzedniego dnia przerzucony z
pawilonu dla więźniów politycznych i ważniejszych gospodarczych. Był chwilowo
zdezorientowany, nie siedział z kryminalnymi, nie znał ich obyczajów i zachowywał się w
zgodzie z wcześniejszymi przyzwyczajeniami, ignorując początkowo moje ostrzeżenia. Jak
większość więźniów politycznych, w chwili próby okazał się twardy, zdecydowany i gotów
do walki o swoje prawa i własność.
Frajerzy są traktowani rozmaicie. Najbardziej oczywistym i ważnym czynnikiem jest
względna siła grypsujących pod celką. Istotna jest ogłada frajera, siła charakteru, użyteczność
dla celi oraz natura przewinienia, które doprowadziło do degradacji. Twardy, pożyteczny
frajer może być uznany za w porządku i jako nieszkodliwy może zostać dopuszczany do życia
celi. Obelżywe określenie „frajer" może zostać zastąpione neutralnym niegrypsujący.
Polityczni, którzy czasem nie grypsują ze względów etycznych, często uzyskiwali taki
specjalny status. Starzy, doświadczeni frajerzy mogą nawet doczekać się pewnego respektu i
marginesu swobody. Jednak zazwyczaj umysłami grypsujących rządzi stereotyp frajera jako
potencjalnego kapusia i mięczaka. Kiedy więźnia ogłasza się frajerem, grypsu
Życie codzienne
jacy natychmiast aplikują doń całą swą wiedzę psychologiczną o zachowaniu frajerów. W
momencie wykrycia frajerskiego nasienia w delikwencie historia jego więziennych dokonań
zostaje natychmiast zapomniana.
W celi grypsującej słaby i potulny ciężki frajer jest systematycznie eksploatowany i
izolowany od sekretów celi. Nie zna lokalnych kanałów informacyjnych. Nie wie, gdzie są
schowane grzała i antenka, kto i kiedy zamierza wysłać gryps, co dzieje się w przyległych
celkach. Zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz celi jest pod nieustanną, dyskretną obserwacją.
Grypsujący może mu wyrwać pisany list i przeczytać głośno, by uzyskać pewność, że to nie
donos. Jeśli frajer zapisze się na wizytę do lekarza lub wychowka, inny grypsujący zapisze się
wraz z nim, aby nie spuszczać go z oka. Jego skromny dobytek topnieje z czasem. Kiedy
wychodzi na spacer, jeden z grypsujących zostaje w celi i dokładnie przeszukuje jego rzeczy,
czasem coś skradnie. Ukradzione przedmioty są natychmiast przesyłane do innej celi przez
przebitkę albo z pomocą korytarzowych. Jeśli frajer nie wyjdzie na spacer, w celi zostanie
wraz z nim grypsujący. W sytuacji konfliktu grypsujący zablokują mu dostęp do klapy, bo
mógłby zadzwonić po strażnika.
Grypsujący doskonalą umiejętność kontrolowania frajerów za pomocą kombinacji nagród,
gróźb i brutalnej przemocy. Najprostszą regułą jest divide et impera poprzez wystawianie
frajerów na siebie, aby zapobiec ich sojuszom. Frajer otrzymuje obietnicę lepszego
traktowania w zamian za ukaranie bądź represjonowanie innego frajera lub cwela.
Umiejętności te są elementem najbardziej podstawowych tradycji złodziejskich i opisy
rutynowego wystawiania pojawiają się już w relacjach z 1951 roku. Grypsujący, który przed
chwilą okradł kandydata na cwela, może ogłosić: „I jeszcze jedno. Który frajer albo cham

background image

przerżnie w styję albo w szamot tego rurę spod koja, dostanie dwieście szlugów" (ibid.: 137).
Najsprawniejsi grypsujący, wyedukowani zazwyczaj w twardej szkole poprawczaka,
wykazują fenomenalne zdolności i pomysłowość w eksploatowaniu pozornie silniejszej grupy
frajerów. Jeden z moich koleżków ujął to lapidarnie: „Wrzuć mi tylko pod celkę Gierka,
Jaruzelskiego, Wałęsę i Kuronia. W ty
196
Rozdział 6
dzień będą mi zamiatać parkiet i w zębach przynosić pantofle z rańca"25.
Frajerzy są intensywnie socjalizowani do swojego podrzędnego statusu. Byli grypsujący znają
reguły i przystosowują się do nowej roli bez szemrania i ceregieli. Frajerzy-świeżacy czasem
próbują mówić baj erą, obficie przeklinając, i dostają cięgi za każdym razem, kiedy popełnią
wychyłę. Rzadko otrzymują odpowiedź na swoje bezradne: „Za co?!". Pomimo że większość
bluzgów frajera nie może ubliżyć grypsującemu, bluzgający beztrosko frajer jest karany, żeby
znał swoje miejsce. Po kilku wy-chyłach i następującej po nich karze frajer z reguły ogranicza
mówienie, pokornieje, ukrywa w kącie celi i desperacko stara wyuczyć się choć
najważniejszych zasad bajery. Czasem podstaw nauczą go grypsujący. Nawet jeśli frajer jest
pozostawiony sam sobie, nauczy się z czasem podstawowego słownictwa oraz najprostszych
reguł. Mimo to jego wypowiedzi nie są wolne od subtelnych błędów i przybluzgań sobie
samemu, które grypsujący tolerują i których celowo nie korygują.
Żywot frajera bywa marny, jednak bezcelowe obrażanie i bicie frajerów nie będących
kapusiami nie jest częste, a u wielu grypsujących spotyka się z jednoznaczną dezaprobatą.
Rolą frajera jest dostarczanie grypsującym taniej siły roboczej w celi i syzyfowe wkupywanie
się żywnością i papierosami w ich łaski. Najniższy krąg więziennego piekła, sfera ludzi bez
praw i czci, jest zarezerwowany dla cweli.
_
"„Bokser" w celi 7.
Rozdział 7
Seks, flirt, miłość
Pożądanie seksualne w więzieniu jest początkowo stłumione przez potężny stres
aresztowania. Powraca powoli po kilku tygodniach, hamowane przez brom i inne środki
uspokajające rozpuszczane szczodrze w kawie zbożowej przez personel. Niektórzy próbują
uniknąć przymusowej konsumpcji leków i piją wodę z kranu, jednak ceną, jaką za to płacą,
jest rozwolnienie. Działanie środków uspakajających i tak z czasem ulega osłabieniu.
Pierwszym sygnałem powracającego popędu seksualnego może być nocna polucja,
zostawiająca rano na penisie biały, łuszczący się nalot. Starzy więźniowie często pytają
zaamba-rasowanego świeżaka: „Co, znowu produkujesz twarożek?"1. Następnie informują,
że powinien właściwie zająć się higieną penisa. Niedopełnienie obowiązku utrzymywania
penisa grypsującego w stanie idealnej czystości, wolnego od twarogu, jest poważnym
sygnałem słabości woli. Takie niedbalstwo jest surowo zabronione przez zasadę higieny. Jeśli
zostanie przypadkowo wykryte przez czujne oko lub, nie daj Boże, nos grypsującego
współwięźnia, może stać się pierwszym krokiem do degradacji.
Napięcie seksualne w więzieniu jest wzmacniane przez ogólną deprywację sensoryczną i
emocjonalną. Więźniowie często wkraczają na drogę egzotycznych eksperymentów
seksualnych i akceptują odległe substytuty prawdziwego seksu. Czasem podejmują ryzyko
dodatkowego wyroku. Zaczynają mito-logizować „prawdziwą miłość" i zdobywają się na
nieludzki wysiłek w poszukiwaniu kobiet. Nie zrealizowane pożądanie
198
Rozdział 7
silnie wpływa na preferencje więźniów i jest odpowiedzialne za największe odchylenia od ich
typowej beznamiętnej kalkulacji.

background image

Masturbacja
Kobiety są w więzieniu niedostępne. Cwel aktywny seksualnie trafia się rzadko, zaś
korzystanie z jego usług oznacza ryzyko. Zresztą wielu więźniów nie czerpie przyjemności ze
stosunku z cwelem. Niektórzy więźniowie pracujący na wsi próbują sodomii ze świniami,
owcami, krowami czy kurami, ale podobne eskapady seksualne są rzadkością (zob. Trębicki
1988: 110). Masturbacja pozostaje zatem najbardziej dostępną i najczęściej praktykowaną
formą zaspokojenia seksualnego.
Najbardziej niezwykłą cechą więziennego zaspakajania się jest mniej lub bardziej świadome
narzucanie sobie przez dojrzałych więźniów czasowego celibatu. Trwa on od pobudki do
capstrzyku, a jego przestrzeganie wymuszają zbiorowo narzucane normy. Śmiercionośny
wpływ nadmiernego zaspakajania się jest w subkulturze więziennej dobrze rozpoznany.
Nieskrępowana masturbacja jest uznawana za szkodliwe przyzwyczajenie wywołujące
depresję i prowadzące do nałogu obniżającego czujność więźnia. Wszelka aktywność
wyzwalająca podniecenie, taka jak pisanie listów erotycznych albo opowiadanie historyjek
pornograficznych, ma miejsce wieczorem. Nie ma jednak uniwersalnych sankcji za łamanie
reguł. Abstynencja może być wymuszana za pomocą złośliwych żartów lub surowych kar,
zależnie od lokalnych obyczajów. Starsi więźniowie czasem pilnują małolatów i chronią ich
przed kompulsywną masturbacją2. W niektórych celach jedyną barierą może być poczucie
wstydu. Jeśli ktoś zdecyduje się na dzienną masturbację, powinien udać się do kącika i
podobnie jak w wypadku innych potrzeb fizjologicznych zaanonsować: „Nie szamać!
Śmigło!" lub „Kręci się!". Wszystkie te ograniczenia przestają obowiązywać w momencie
pójścia na spoczynek. Wówczas masturbacja jest dozwolona bez zapowiedzi.
Seks, flirt, miłość
Więźniowie przyjmują za oczywiste, że każdy masturbuje się ręcznie przed zaśnięciem lub
przynajmniej nieświadomie dotyka penisa w nocy. Masturbacja bez użycia ręki, ale z
wykorzystaniem włożonej między żeberka kaloryfera słoniny, jest rzadka i zdarza się
najczęściej w izolatkach. W efekcie ręce grypsującego stają się rano dla jego współwięźniów
przestrzelone. Założenie to uzasadnia dwie opisane wcześniej, spokrewnione ze sobą reguły
zachowania. Po pierwsze, grypsujący powinien umyć ręce bezpośrednio po obudzeniu się. Po
drugie, nie wolno mu podać ręki innemu grypsującemu przed porannym myciem. Ponadto,
owoce masturbacji powinny znaleźć się w brandzlu (szmatce) albo w taloniku (pudełku po
papierosach) i wylądować w jaruzelu. Nie wolno ich wyrzucać do hasiora (kosza na śmieci).
Brak społecznych ograniczeń na twardym jest jedną z największych dolegliwości izolacji. To
właśnie dlatego więźniowie boją się samotności. Podwyższona deprywacja sensoryczna
nakłada na więźnia silną presję nadużywania jego głównego źródła stymulacji. Niektórzy
mogą poddać się pokusie, zaprzestać racjonowania drobnych przyjemności i zajechać kobyłę
na śmierć.
Wśród małolatów samoograniczanie się jest rzadsze. Nieposkromione pożądanie bierze często
górę nad niedojrzałym rozumem. Zza krat i zza klap często dobiega zdesperowane wycie:
„Pierdolić!!! Ja chcę pierdolić!!!". Za dzienną masturbację nie ma sankcji. Okrzyk: „Na koń,
bracia małolaty!" lub „Polska kawaleria - do ataku!" może zainicjować derby albo święto
konia nawet rano. Zwycięzcą tego zbiorowego wyścigu masturbacyjnego jest ten, kto
pierwszy osiągnie orgazm.
Typowa masturbacja jest bardziej banalna niż derby. Po apelu wieczornym, podczas bajery
przy czajurze lub później, kiedy po zgaszeniu światła każdy mości się w łóżku czy na
podłodze, rozpoczyna się seans opowieści erotycznych. Bardziej wstydliwi słuchają.
Niektórzy zdobywają się na odwagę opowieści o ukochanych - a czasem o gwałconych -
kobietach. Ich gawędy kończą się zazwyczaj triumfalnym oznajmieniem samczego
zwycięstwa: „I wtedy ją zabolcowałem!". Alfonsi, profesjonaliści rubasznej erotyki,

background image

wychodzą daleko poza wstydliwe opisy konwencjonalnego seksu. Ich historyjki, pełne
brutalnej
198
Rozdział 7
silnie wpływa na preferencje więźniów i jest odpowiedzialne za największe odchylenia od ich
typowej beznamiętnej kalkulacji.
Masturbacja
Kobiety są w więzieniu niedostępne. Cwel aktywny seksualnie trafia się rzadko, zaś
korzystanie z jego usług oznacza ryzyko. Zresztą wielu więźniów nie czerpie przyjemności ze
stosunku z cwelem. Niektórzy więźniowie pracujący na wsi próbują sodomii ze świniami,
owcami, krowami czy kurami, ale podobne eskapady seksualne są rzadkością (zob. Trębicki
1988: 110). Masturbacja pozostaje zatem najbardziej dostępną i najczęściej praktykowaną
formą zaspokojenia seksualnego.
Najbardziej niezwykłą cechą więziennego zaspakajania się jest mniej lub bardziej świadome
narzucanie sobie przez dojrzałych więźniów czasowego celibatu. Trwa on od pobudki do
capstrzyku, a jego przestrzeganie wymuszają zbiorowo narzucane normy. Śmiercionośny
wpływ nadmiernego zaspakajania się jest w subkulturze więziennej dobrze rozpoznany.
Nieskrępowana masturbacja jest uznawana za szkodliwe przyzwyczajenie wywołujące
depresję i prowadzące do nałogu obniżającego czujność więźnia. Wszelka aktywność
wyzwalająca podniecenie, taka jak pisanie listów erotycznych albo opowiadanie historyjek
pornograficznych, ma miejsce wieczorem. Nie ma jednak uniwersalnych sankcji za łamanie
reguł. Abstynencja może być wymuszana za pomocą złośliwych żartów lub surowych kar,
zależnie od lokalnych obyczajów. Starsi więźniowie czasem pilnują małolatów i chronią ich
przed kompulsywną masturbacją2. W niektórych celach jedyną barierą może być poczucie
wstydu. Jeśli ktoś zdecyduje się na dzienną masturbację, powinien udać się do kącika i
podobnie jak w wypadku innych potrzeb fizjologicznych zaanonsować: „Nie szamać!
Śmigło!" lub „Kręci się!". Wszystkie te ograniczenia przestają obowiązywać w momencie
pójścia na spoczynek. Wówczas masturbacja jest dozwolona bez zapowiedzi.
Seks, flirt, miłość
Więźniowie przyjmują za oczywiste, że każdy masturbuje się ręcznie przed zaśnięciem lub
przynajmniej nieświadomie dotyka penisa w nocy. Masturbacja bez użycia ręki, ale z
wykorzystaniem włożonej między żeberka kaloryfera słoniny, jest rzadka i zdarza się
najczęściej w izolatkach. W efekcie ręce grypsującego stają się rano dla jego współwięźniów
przestrzelone. Założenie to uzasadnia dwie opisane wcześniej, spokrewnione ze sobą reguły
zachowania. Po pierwsze, grypsujący powinien umyć ręce bezpośrednio po obudzeniu się. Po
drugie, nie wolno mu podać ręki innemu grypsującemu przed porannym myciem. Ponadto,
owoce masturbacji powinny znaleźć się w brandzlu (szmatce) albo w taloniku (pudełku po
papierosach) i wylądować w jaruzelu. Nie wolno ich wyrzucać do hasiora (kosza na śmieci).
Brak społecznych ograniczeń na twardym jest jedną z największych dolegliwości izolacji. To
właśnie dlatego więźniowie boją się samotności. Podwyższona deprywacja sensoryczna
nakłada na więźnia silną presję nadużywania jego głównego źródła stymulacji. Niektórzy
mogą poddać się pokusie, zaprzestać racjonowania drobnych przyjemności i zajechać kobyłę
na śmierć.
Wśród małolatów samoograniczanie się jest rzadsze. Nieposkromione pożądanie bierze często
górę nad niedojrzałym rozumem. Zza krat i zza klap często dobiega zdesperowane wycie:
„Pierdolić!!! Ja chcę pierdolić!!!". Za dzienną masturbację nie ma sankcji. Okrzyk: „Na koń,
bracia małolaty!" lub „Polska kawaleria - do ataku!" może zainicjować derby albo święto
konia nawet rano. Zwycięzcą tego zbiorowego wyścigu masturbacyjnego jest ten, kto
pierwszy osiągnie orgazm.

background image

Typowa masturbacja jest bardziej banalna niż derby. Po apelu wieczornym, podczas bajery
przy czajurze lub później, kiedy po zgaszeniu światła każdy mości się w łóżku czy na
podłodze, rozpoczyna się seans opowieści erotycznych. Bardziej wstydliwi słuchają.
Niektórzy zdobywają się na odwagę opowieści o ukochanych - a czasem o gwałconych -
kobietach. Ich gawędy kończą się zazwyczaj triumfalnym oznajmieniem samczego
zwycięstwa: „I wtedy ją zabolcowałem!". Alfonsi, profesjonaliści rubasznej erotyki,
wychodzą daleko poza wstydliwe opisy konwencjonalnego seksu. Ich historyjki, pełne
brutalnej
Rozdział 7
dosadności w szczegółach i słownictwie, budzą u niektórych zawstydzenie, a u innych
ekscytację. Alfonsi opisują z lubością swoje haremy, kształty piersi, kolory i smaki wagin, jak
ich kobiety ssą ich penisy, jak krzyczą, jak obsługują swoich klientów stereo, cipa-japa, lub
kwadro, cipa-dupa-japa-łapa3 (zob. także rysunek 18).
Po ogłoszeniu policyjnej, kiedy szamanie jest zabronione, światła wygaszone, a żar nocnych
opowieści dopala się, cela cichnie. Zycie wolno wpełza pod szorstkie szare koce. Zamazane
powierzchnie prycz i materków na podłodze zaczynają poruszać się rytmicznie. Czasem
zaskrzypi sprężyną, błyśnie wytatuowane ramię, ktoś jęknie przeciągle, ktoś wyszepcze
kobiece imię. Niezgrabny cień może zatoczyć się na tle tygrysówy szukając po omacku drogi
do kącika. Wreszcie nadchodzi miłosierny sen4.
Cwele
W polskim więzieniu słowo „cwel" oznacza przynajmniej dwie role społeczne o podobnie
żałosnym statusie, lecz różniące się pod pewnymi względami. Cwel aktywny seksualnie to
więzień rutynowo przyjmujący rolę pasywną w stosunku homoseksualnym. Jest uważany po
trosze za namiastkę kobiety, a po trosze za wygodne narzędzie masturbacyjne. Kod
grypsowania bezwzględnie zabrania grypsującym przyjmować rolę pasywną podczas
stosunku z cwelem, jednak zezwala na aktywność i używanie usług cwela dla własnego
zaspokojenia. Tak więc seks z cwelem ma niewiele wspólnego z seksem homoseksualnym i
jest bliższy prostytucji lub gwałtowi:
Kto jebie aktywnie, jest git, co by tam nie jebał. Rura cwel i padluch jest wyłącznie ten, kto
daje się jebać. Proste jak jebanie. Nas te kurwy frajery także mają za pedałów. Chuj im w
serce" (ibid.: 167).
Seks, flirt, miłość
201
Seks ma miejsce zazwyczaj w nocy, w łóżku grypsującego albo w kąciku. Wszelkim
interakcjom z cwelami towarzyszy kalkulacja korzyści oraz kosztów związanych z
dodatkowym wyrokiem za gwałt. Grypsujący są niezwykle pomysłowi, jeśli chodzi o
minimalizowanie ryzyka i jednoczesne osiąganie swoich celów.
Cwel może również być nieaktywny seksualnie. Taki cwel mógł być aktywny w przeszłości i
zaprzestać świadczenia usług seksualnych lub zostać przecwelony za donoszenie. Jego
stygma jest nieusuwalna, ale może zbudować reputację nieak-tywności bez specjalnego
heroizmu. Prostą strategią odstraszania seksualnego stosowaną przez niektórych cweli jest
zaprzestawanie mycia się. Pozwala to nabrać zniechęcającego zapachu. Cwel nieaktywny jest
pod celką persona non grata, szczególnie, jeśli jest potwierdzonym kapusiem. Niszczy zgranie
celi bez wniesienia czegokolwiek w zamian. Jako parias między pariasami jest rutynowo
traktowany bardzo ostro.
Grypsujący przestrzegają wszystkich podstawowych norm postępowania z cwelem
niezależnie od typu cwela. Czytelnik być może pamięta, że normy takie ograniczają zakres
poruszania się cwela do okolicy jaruzela, zabraniają siedzenia z nim przy jednym stole,
podawania mu ręki i ogólnie nakazują utrzymywanie wyraźnego dystansu społecznego.
Cwele rutynowo noszą też kobiece imiona, a mówi się o nich „one". I tak Zdzisiek zostaje

background image

Zdzisią, Władek Władzią, a Maniek Manią. Podobnie jak z frajerami, traktowanie cweli bywa
różne.
Szykanowanego cwela czekają częste pobicia. Grypsujący usiłują go zmusić do spełniania
wszelkich ich fantazji. Może zostać przebrany w sukienkę z koca, tańczyć kankana, uprawiać
„striptis" i bluzgać sobie samemu. Kiedy grypsujący jarają, cwel ma za zadanie biegać z
popielniczką dookoła celi. W przypływie fantazji mogą mu ją opróżnić do ust. Lubią się z nim
droczyć: „Chcesz trochę masła?", „No, szykuj masełko!" lub „Smaruj styję marychą, bo ułani
jadą!", co oznacza, że powinien przygotowywać siedzenie do usług seksualnych. Grypsujący,
który karmi jaruzela, może go zawołać do podtarcia zadka. Cwel musi prosić o pozwolenie
odezwania się, pójścia na trójkrokowy spacer, na karmienie jaruzela. Czasem wolno mu tylko
szczekać. Za każdego kopniaka, blachę czy marchewę jest zobowiązany
Rozdział 7
podziękować oprawcy. Jego listy są cenzurowane. Może dostać w prezencie od grypsujących
kanapkę z kiełbasą. Zamiast margaryną jest ona posmarowana spermą.
Postawy wobec aktywnych cweli zależą od czynników lokalnych, a także od długości pobytu
w jednej celi, jako że czas wspomaga rozwój więzi sympatii. Młody, aktywny i atrakcyjny
cwel bywa uważany za maskotkę celki i może być ochraniany przez lokalną elitę. Za swoje
usługi może być wynagradzany papierosami i herbatą i funkcjonować jak męska prostytutka.
Ponadto może przynosić całej celi zyski. Grypsujący z innych cel mogą dokonywać
podmianki z regularnymi mieszkańcami celki cwela, aby skorzystać z jego usług. Podmianki
urozmaicają monotonię życia pod celą. Dochodzi do nich zazwyczaj podczas wspólnych
spacerów cel, kiedy więzień z celi A powraca ze spaceru do celi B w miejsce innego więźnia
z celi B, którym zazwyczaj jest zmuszony do podmianki frajer. W efekcie łączna liczba
więźniów w obu celkach pozostaje niezmieniona. Strażnicy nie zauważają zmian lub tylko
udają, nie widząc w tym procederze zagrożenia, a wypracowując dzięki swojej postawie
pewien dług wdzięczności u więźniów. W zamian za usługi celkowego cwela wizytujący
więzień odwzajemnia przysługę, opowiadając wieczorem swoje najlepsze historyjki albo
stawiając każdemu herbatę5. Do podmianki może też zostać zmuszony cwel, który wówczas
świadczy usługi seksualne całej nowej celi.
Na stodole cwel może być osobistą konkubiną mąciciela czy innych lokalnych dygnitarzy.
Właściciele chronią swoich faworytów i tylko oni mogą korzystać z ich usług. W rzadkich,
szeroko komentowanych przypadkach grypsujący zakochują się w swoich metresach lub
zazdrośnie konkurują o usługi cweli publicznych. Konkubina może zostawić swego pana dla
innego możnego protektora. Taka zdrada doprowadza do zaciekłej walki i rozkręcenia
szeregu afer6.
Niektórzy grypsujący wzdragają się przed stosunkiem homoseksualnym, nie chcą korzystać z
usług cwela ze wzglę
Seks, flirt, miłość
131
dów moralnych albo po prostu obawiają się konsekwencji „procesu za cwela". Ci, którzy
spróbowali, wywierają jednak silną presję na pozostałych. Jeśli z usług cwela korzysta każdy,
odpowiedzialność rozmywa się, a nikt nie ma motywacji do wyłamania się w razie wpadki.
Gdy grypsujący przełamie ewentualne skrupuły moralne i zacznie czerpać przyjemność ze
stosunku z cwelem, jego poczucie bezpieczeństwa rośnie wraz z liczbą towarzyszy rozrywki.
Zdrowie lub inne względy związane z dodatkową klientelą cwela są zazwyczaj mniej istotne.
Grypsujący często przechwalają się publicznie wydymaniem cwela albo przecweleniem
świeżaka. W prywatnych rozmowach przyznają się natomiast, że przecwelenie siłą nie tylko
wykluczają normy grypsowania, ale jest to także zbyt niebezpieczne ze względu na
potencjalny wyrok za gwałt. Procesy o gwałt od czasu do czasu się zdarzają. Zgwałcony
więzień stoi wówczas przed trudnym dylematem zeznawania przeciw swoim katom. Wiele

background image

gwałtów ofiary dobrowolnie ignorują. Nie mogą bowiem uniknąć powrotu do więzienia i
interakcji z pozostałymi grypsującymi. Ci zaś mogą za sprzedanie koleżków srogo ukarać.
Ochrona ze strony personelu jest często iluzją. Każda interakcja z grypsującym może zatem
doprowadzić do ciężkiego, a nawet śmiertelnego pobicia cwela, który sprzedał chłopaków.
Pomimo sankcji za sprzedawanie zagrożenie procesem o cwela jest na tyle realne, że
dostarcza grypsującym motywacji do ograniczania przecwelania na siłę.
Przecwelanie na siłę ma jeszcze jedną wadę. Rzadko prowadzi do pożądanego efektu, jakim
jest dobrowolne świadczenie usług seksualnych przez czystą i atrakcyjną męską damę. W
opowiadanych przez grypsujących horrorach powracają wątki odgryzanych złośliwie penisów
i miażdżonych siekaczami jąder. Posłuszny cwel jest cenny, natomiast cwel oporny jest
niewygodny. Jeden z grypsujących ujął to zwięźle podczas jednej z herbacianych bajer:
„Przecwelisz sztywnego chłopa-czynkę i co? Będzie bronić się, kopać i gryźć. Musisz mu do-
pierdolić, zanim go zaczniesz pierdolić. Cała zabawa spierdo-lona. A wyruchasz leciutko
grzecznego cwelika i po kilku razach zacznie się, kurwa, ruchać jak króliczek, i wszystkim
zrobi do
204
Rozdział 7
Seks, flirt, miłość
132
brze. Może mu się to ruchanie nawet spodobać. Wszystkim jest wtedy gitniej siedzieć"7.
W teście przecwelania, według opisu z rozdziału 3, świeżak, na którego zostaje wywarta
presja, staje wobec perwersyjnego dylematu. Grypsujący dostarczają cwelowi motywacji do
uaktywnienia się lub do kontynuowania aktywności za pomocą podobnego mechanizmu (zob.
rysunek 21).

2,2 4, 1 1,3 3,4
Rysunek 21. Gra „Kij i marchewka".
O - odmowa świadczenia usług seksualnych; K - kooperacja; B - bicie; S -spokój.
Gra w „Kij i marchewkę" ilustruje podstawowy mechanizm motywujący cwela do
nieprzymuszonej kooperacji. W tej grze cwel może dobrowolnie świadczyć usługi seksualne i
kooperować (K) lub stawiać opór (O). W obu przypadkach grypsujący może go traktować
surowo i na przykład pobić (B) lub traktować łagodnie i zostawić w spokoju (S). W
przeciwieństwie do testu przecwelania brak kooperacji jest naprawdę karany. Preferencje
grypsujących są takie, że represjonuje się cwela stawiającego opór, zaś cwela kooperującego
zostawia w spokoju. Kluczową cechą preferencji cwela jest to, że woli dobrowolnie
świadczyć usługi seksualne jako okup za łagodniejsze traktowanie. Fakt ten został ujawniony
podczas przecwelania lub podobnych testów. Zatem cwel woli kooperować i mieć spokój
(sytuacja następująca po K, S), niż stawiać opór i być represjonowanym (sytuacja następująca
po O, B). Jak tylko zostaje uwarunkowany konsekwentnymi karami za brak kooperacji i
nagrodami za posłuszeństwo, szybko uczy się wypłat. W jedynej równowadze gry (typu
„subgame perfect") cwel świadczy swoje usługi dobrowolnie. Grypsujący są z kolei
zdeterminowani, aby ostro traktować nieaktywnego, niedbałego albo upartego cwela, który
nie spełnia ich życzeń. Cwel posłuszny jest natomiast traktowany łagodnie.
Pomysłowy mechanizm kija i marchewki minimalizuje używanie przemocy w długim okresie,
z wyjątkiem początkowego warunkowania. Przede wszystkim jednak chroni w pewnym
stopniu grypsujących przed potencjalnymi oskarżeniami. Pomaga im eksploatować cwela
przy niższym poziomie ryzyka. Cwel nie może z pełnym przekonaniem zeznawać, że został
zgwałcony, ponieważ w istocie dobrowolnie zgodził się świadczyć swoje usługi. Doszło do
tego pod groźbą zastosowania przemocy, jednak groźbę taką nie jest łatwo udowodnić.
Grypsujący często skarżą się prewencyjnie strażnikom i twierdzą, że: „Ta kurwa łapie mnie

background image

za jaja i błaga mnie, żeby ją wyruchać". Mogą poprosić strażnika o przeniesienie ich lub
cwela do innej celi. Prośba jest z góry skazana na niepowodzenie, jednak zostawia pewien
ślad w dokumentacji albo w pamięci. Skarżący oczekuje, że w sytuacji ewentualnego procesu
jego biadolenia pomogą przekonać sąd o dobrowolności usług cwela.
Pomimo że pytania o poziom czystości odbytu cwela są standardowymi składnikami tajnego
egzaminu, typowy stosunek z cwelem jest oralny, a nie analny. Większość doświadczonych
grypsujących, z którymi rozmawiałem o seksie, przyznało się do odbycia stosunku oralnego,
jednak niewielu przyznało się do stosunku analnego. Efektem jest powszechnie wiadomy fakt,
że aktywny cwel na stodole miewa kłopoty z żołądkiem związane z dużą ilością połykanej
spermy. Częstą techniką zaspokajania jest również stymulacja ręczna. W przeciwieństwie do
stosunku analnego stymulacja ręczna lub seks oralny nie pozostawiają na ciele cwela śladów
fizycznej przemocy.
Pomimo podejmowanej ostrożności procesy za cwela zdarzają się i owocują długimi
wyrokami. Grypsujący lubią przechwalać się publicznie przyjemnościami seksu z cwelem i
porównywać je z ceną płaconą w latach dodatkowego wyroku:
206
Rozdział 7
Wasz cwel był super. Wart trzydziestu dwóch lat kryminału. [...] Myśmy od was gorsi. Bo za
naszego cwela tylko trzydzieści lat dała nam ojczyzna ludowa. [...] Buldog, Sagan i spółka
zachapali w sumie czterdzieści trzy lata [...] A ich cwel? Był piąta kategoria. To za co takie
wyroki? [...] Oni chyba tego cwela dymali i rzygali mu na plecy. Robić coś z obrzydzeniem to
lepiej wcale" (ibid.: 123-124).
Jednak pomimo niechęci grypsujących do okazywania żalu i skruchy wiele spośród ich
rzadkich wyznań dotyczy wyroków za cwela. Znaczna część tych, którzy otrzymali wyrok,
deklaruje, że nie uważa chwil seksu za warte oczekiwanej kary. Presja współwięźniów i
chwilowy przypływ podniecenia popchnęły ich do decyzji, których po ochłonięciu żałują.
Czasem można usłyszeć melancholijne wyznanie: „Miałem więcej cweli w życiu niż kobiet".
Kobiety
W życiu więźnia jest wiele rodzajów kobiet. Wśród nich matki i siostry są niezmordowanymi
dostarczycielkami paczek żywnościowych i pieniędzy na wypiskę. Matki i siostry są
fizjologicznie kobietami, lecz ich zdeterminowana krzątanina w niewielkim stopniu stymuluje
wyobraźnię więźnia. Więźniowie kochają je na swój sposób, lecz to nie o nich są
najpiękniejsze ballady i wiersze pełne największych emocji. Listy, które do nich piszą, są
konkretne i pełne próśb. Adresy sióstr są starannie ukryte, gdyż typowy więzień nie chciałby
kiedyś powitać kolegi ze swojego więziennego klubu we własnym domu. Prawdziwą kobietą
jego marzeń, kobietą budzącą najgorętszą pasję, kobietą będącą obiektem nieprzytomnego
pożądania nie jest ani matka, ani siostra.
Kobieta wolnościowa ze snów i marzeń więźnia to żona, dziewczyna, kochanka lub
prostytutka z jego haremu. Kochana albo wykorzystywana w przeszłości istota, teraz
pozostawiona za ścianami więzienia, powoli odbudowuje swą pozycję w wyobraźni
mężczyzny. Po aresztowaniu kobiety co miesiąc odwiedzają swoich powalonych facetów, rwą
włosy, krzyczą, płaczą,
Seks, flirt, miłość
133
obiecują wierność i przeklinają ich głupotę. Potem odstępy między wizytami wydłużają się.
Listy stają się rzadsze, krótsze i bardziej formalne. Wreszcie kontakt zamiera. Zaskoczony
więzień może dostać pismo z sądu z informacją, że właśnie się rozwiódł. Sądy zwyczajowo
udzielają rozwodów żonom skazanych in ab-sentia pozwanego. Dzieci mogą spowolnić
rozpad związku, jednak większość więźniów nie ma złudzeń i uważa, że w wypadku
dłuższego wyroku ostateczne rozstanie jest nieuniknione. Złośliwcy z fasonem wywołują

background image

dręczącą zmorę z podświadomości koleżków, krzycząc przez okno nocą: „Hej, zgredy,
korniszony! Kto pierdoli wasze żony?!" 8. Przewidując, że wcześniej czy później ich kobieta i
tak pójdzie w tango, niektórzy sami oferują rozwód, zaraz po aresztowaniu i ochłonięciu z
pierwszych emocji. Często później żałują swojej wspaniałomyślności.
Wysokie prawdopodobieństwo separacji wytwarza ambiwa-lencję uczuciową wobec kobiet.
Kobieta więźnia może wszak okazać się jego największą podporą w trudnym czasie powałki
lub zadać mu najcięższy cios. Uczucie pogardy miesza się z poczuciem winy. W namiętnej
debacie wszyscy mogą się zgodzić, że każda kobieta to swołocz i kurwa, ale za moment
mentalny wizerunek tej jedynej może ulec cudownej transformacji. Moja najdroższa
ukochana nie może mnie wszak zdradzić.
Po otrzymaniu afektowanego listu albo po patrzonku pełnym namiętnych pieszczot pod
stolikiem wzruszony więzień może uroczyście zadeklarować zmianę charakteru i porzucenie
dotychczasowego stylu życia. Cudzołożnicy przysięgają wierność. Złodzieje obiecują
zakończenie kariery: „Jak tylko ukradnę rowerek dla młodej i futro dla starej"9. Opuszczone i
rutynowo zdradzane kochanki powracają we wspomnieniach jak madonny, porzucone w
chwili niepojętego delirium. „Na wolności kobieta jest nieciekawa, pod celą tylko każdy
kocha i tęskni" (Stwora 1993: 54). Ech, gdyby tylko więźniowie potrafili wytrwać przy
swoich więziennych postanowieniach, ich hołubione żony byłyby najszczęśliwszymi
kobietami na świecie:
Kochana Elusiu! [...] dziś zrozumiałem i doszedłem do przekonania, że jesteś stuprocentową
żoną i kochającą matką. Będąc na

208
Rozdział 7
wolności, nie doceniałem twej dobroci i swym postępowaniem raniłem twe tak szlachetne
serduszko. Natomiast ja ceniłem wódkę i kolegów, za co ja teraz cierpię. Ale dziś, kiedy
jestem z dala od was, kiedy prawo stało się tak surowe, zrozumiałem swój błąd. Proszę cię
bardzo, miej jeszcze troszeczkę cierpliwości i staraj się pokonać wszystkie trudności, jakie cię
spotykają w życiu codziennym, a ja zapewniam cię, że gdy tylko wrócę, już nigdy nie
dopuszczę do tego, aby jakakolwiek zła chwila zdołała zakraść się do naszego spokojnego
życia. Elusiu, ileż bym dzisiaj dał za miłą chwilę spędzoną wraz z tobą i naszymi kochanymi
dziećmi. Nie ma takiej ceny, której bym nie dał za to. [•••] Na tym pragnę zakończyć te kilka
słów przelanych na papier, który obecnie jest naszym przyjacielem i łącznikiem między nami.
Proszę o szybki odpis. Kochający was mąż i tatuś. Zdzisiek (ibid.: 61).
Po roku czy dwóch zarówno dobre, jak i złe wspomnienia ulatniają się. Czas przekształca
wolnościowe kobiety w nierealne zjawy, niezdolne sprostać bardziej realnej konkurencji.
Wspomnienia powracają coraz rzadziej, wraz z odnalezioną pocztówką, bolesną rocznicą lub
niewytłumaczalnym atakiem nostalgii.
Bardziej realne są więźniarki. Miłość więzienna rozkwita wraz z pierwszą niewiastą
przekraczającą próg sąsiedniej celi. Deprywacja seksualna więźniów jest tak olbrzymia, że
nagle rozbudzone pożądanie tłumi głód i całkowicie burzy rutynę dnia pod celą. Reguły
administracyjne fizycznie rozdzielają obie płcie, jednak stopień separacji jest zróżnicowany.
Wirtualni kochankowie mogą wymieniać słowne deklaracje uczuć, listy miłosne i intymną
bieliznę. Czasem trafia im się okazja ograniczonej stymulacji fizycznej. Reguły
administracyjne i system kontroli praktycznie uniemożliwiają natomiast zwyczajny seks.
Najłatwiejszą i najczęstszą formą interakcji jest romans okienny. Medium komunikacji jest
krzyk przez okno opisany w rozdziale 6. Kochankowie śpiewają popularne przeboje lub
więzienne ballady o miłości, zdradzie i pożądaniu (zob. Szasz-kiewicz 1997: 153-154):
[...] ukochana moja, W tobie jest cała ostoja, Tyś swe ciało mi dawała I pieniędzy nie żądała.
Seks, flirt, miłość 136

background image

- Bogdan?
- Nawiń!
- Kocham cię bardzo.
- Ja też cię kocham.
- Chciałbyś być ze mną?
~3&
- Kiedy masz wagę?
- Nie wiem, ale chyba niedługo.
- Nie zapomnisz o mnie, Boguś?
- Nigdy, Alka. Nawet w karniaku będę o tobie pamiętał i będę pisał z tobą.
- Dziękuję ci, Boguś. Kocham cię bardzo.
- Alka!
- Nawiń!
- Masz te swoje fotki?
- Mam jedną.
- Tylko jedną?
- Boguś, mam jeszcze jedno zdjęcie z akt sprawy, ale źle wyszłam.
- Alka!
- Nawiń!
- Możesz podkopsać mi fotkę?
Moje ciało twego chciało, Z dwóch ciał jedno powstawało, Wiatr w trawie cicho przygrywał,
Jam ci biustonosz z piersi zrywał.
Uległem twoim namowom, W czyn zmieniłem lotne słowo, Całuję cię i twe ciało czule
Ściągając z ciebie koszulę.
Splątane ze sobą ciała Wiją się jak wąż bez mała, Oddech wciąż się potęguje, A ochoty nie
brakuje.
Teraz rozłąka nas dzieli, Bo mnie więżą w ciemnej celi, Myśli me do ciebie płyną, Lato stało
się już zimą.
Posłuchaj, czytelniku, typowego dialogu zakochanych (zob. Niesiołowski 1989: 116-117):
Rozdział 7
- Mogę, Boguś, ale jak? Boguś!
- Nawiń!
- Idziesz na badania?
- We wtorek do dentysty.
- Boguś!
- Nawiń!
- Podkopsam ci we wtorek. -Alka!
- Nawiń!
- Jak podkopsasz?
- Wyrzucę przez lipo, git? -Git.
- Boguś! -Nawiń! [...]
- Może podkopsać ci machory?
- Podkopsaj!
Wymiana wyświechtanych wyznań wlecze się w nieskończoność, godzina za godziną, dzień
za dniem. Strażnicy często tolerują niewinne konwersacje, a nawet dobrze się nimi bawią.
Gorącym deklaracjom towarzyszą materialne świadectwa uczuć: szufladka herbaty, papieros
lub plasterek kiełbasy.
Bogdan po odejściu od okna może wysłać list napisany zbiorowo przez całą celę dzięki starej
korespondencji i najcel-niejszym zwrotom utrwalonym w brulionie. Może też wynająć
więziennego Cyrano de Bergeraca, który za ramkę szlugów fachowo poprowadzi jego

background image

romans. Alka przeczyta potem głośno list miłosny w swojej celi, budząc śmiech, wzruszenie i
łzy. Następnie wyśle kolektywnie przygotowaną odpowiedź, którą Bogdan odczyta głośno
rechoczącym koleżkom:
Cipulku! Gryps otrzymałam, za który Ci dziękuję. Bardzo mi smutno, że już sobie wybrałeś
żonę. A więc ja odpadam? Cóż robić. Nie mam szczęścia. Skoro Ty na stałe masz inną. Ale ja
Cię kochać nie przestałam i nie przestanę. Marzę o tym, abyśmy się kiedyś spotkali i
powspominali to nasze tragiczne uczucie. No cóż. Każdy z was mężczyzn tylko obiecuje i
niczego nie dotrzymuje. Skarbie! Napisz mi. A może jednak mnie kochasz? I nie zawiodę się
na Tobie? Kotku! [...] Bardzo mi przykro, że za parę dni wywiozą Cię na Białołękę. Czy nie
zapomnisz o mnie? Będę cierpliwie czekała. Czas pokaże, czy byłeś słowny. Zostanie po
Tobie pustka
Seks, flirt, miłość
138
i niezatarty ślad w mojej pamięci. Już nie wiem co się ze mną dzieje. Zakochałam się w Tobie
bezgranicznie. [...] Dlatego napisz mi bardzo szczerze o naszym przyszłym życiu. I jak
wyglądasz. Żebym choć raz Cię zobaczyła. Toby mi lżej przetrwać ten czas samotności.
Cipulek. Dlaczego to, co piękne, tak szybko przemija. Koperku, o który prosisz, nie załączam
Ci. Myślę, że zrozumiesz mnie i pokochasz jeszcze bardziej. Cipulek. Dam Ci wszystko, gdy
mnie poznasz bliżej. Całuję Cię nieprzerwanie. Twoja kochająca Cię Cipcia (Trębicki 1988:
234).
Cela Bogdana huczy śmiechem, ale zaraz zatapia się w dyskusji: „Czy ona go naprawdę
kocha?". A może gorące wyznanie zostało w całości skopiowane z jej brulionu? Więźniowie
obu płci broniliby uparcie swojej wizji prawdziwej i spontanicznej miłości, nawet gdyby
otrzymali własny list przepisany słowo w słowo i odesłany przez pomyłkę. Jednak ich głód
uczucia nie jest jedyną siłą napędzającą związek. Utrzymywanie aktywnego romansu
przynosi korzyści materialne innego typu. Oprócz wspaniałej rozrywki dla całej celi romans
pomaga eksploatować korzyści z handlu między płciami.
Istnieją dobra bezwartościowe dla jednej płci, ale bardzo cenione przez drugą. Dobra takie są
pomocne w masturbacji. Należą do nich fotki rzekomo przedstawiające kochanków oraz
wymieniony w liście Cipci koperek, czyli kobiece włosy łonowe lub bielizna intymna
nasycona wydzieliną z waginy. Zszargane zdjęcia, koperek i inne dowody miłości cyrkulują
na rynku więziennym i są wymieniane na herbatę i papierosy.
Handel koperkiem napotyka wiele przeszkód. Bielizna wydzielająca mocny zapach musi
zostać starannie zapakowana. Nie wszyscy korytarzowi czy grypsujący godzą się
transportować tak łatwo psujący się towar. Włosy łonowe łatwiej przemycić, jednak ich
pochodzenie może zostać zakwestionowane. Nawet list miłosny lub inny dowód
autentyczności uwierzytelniający świeżą dostawę może zostać sfabrykowany. Włosy mogą
pochodzić z łona sprzedawcy albo spod kobiecej pachy:
Jeden wrócił też z widzenia [...] Z kupą kłaków w garści. I też gadał, że swojej babie świeżo
wyrwał z pizdy. Ale nie miał co jarać, więc je zaczął sprzedawać. Po szluga za kłak. Małolaci
rozdrapali je w chwilę. Potem jedną łapę z kłakami przytykali do mordy -
Rozdział 7
drugą walili konia. Po apelu to aż się koja trzęsły. Bo z dwudziestu chłopaków obdzielił
kłakami. Następnego dnie idziemy do łaźni. Patrzymy [...] A on, jebany, ma całe jajca gołe.
Obstrzygł je sobie i rozkopsał własne kłaki, a nie baby. Tak go żeśmy za to skopali, że mu
pękł kręgosłup (ibid.: 235).
Kłopoty z dystrybucją i potwierdzaniem autentyczności koperku zazwyczaj ograniczają jego
rynek do najbliższego otoczenia cel kobiecych. Handel kwitnie szczególnie wówczas, gdy
cele są połączone poziomą albo pionową przebitką. System przebitek pozwala na bardziej
bezpośrednie i intymne kontakty. Kiedy kobiety zostają umieszczone w celi przylegającej do

background image

celi męskiej, strażnicy zazwyczaj cementują stare przebitki. Rozemocjonowani więźniowie
niezwłocznie wywiercają nowe. Przebitki zazwyczaj są szerokości ręki, gdyż szersze
mogłyby przyciągnąć uwagę strażnika. Odpowiednia średnica ma umożliwić najbardziej
intymną formę więziennych pieszczot: miłość przez przebitkę. Kochankowie spędzają
niezliczone godziny wieczorne i nocne na gawędzeniu i świńtuszeniu z oblubienicami,
wymieniają też podarunki i nawzajem masturbują.
Strażnicy często tolerują miłość przez przebitkę, gdyż daje im to przewagę w nieformalnych
negocjacjach z więźniami o ważniejszą dla nich stawkę. Ponieważ kontakt fizyczny przez
przebitkę jest ograniczony, nie ma groźby zajścia w ciążę lub innych niepożądanych
konksekwencji. Strażnicy szantażują więźniów perspektywą likwidacji drogocennej przebitki.
Groźby są powtarzane podczas rutynowych kontaktów z celą: „Chłopy, nie macie już dosyć?
Zaraz zawołam murarzy, żeby to zapać-kali". Są to rzadkie okazje, kiedy grypsujący może
okazać prawdziwą pokorę i szczerą gotowość do negocjacji z personelem. Nawet więźniowie
traktujący seks przez przebitkę z dystansem są pełni wyrozumiałości i rozgrzeszają swoich
roznamiętnio-nych koleżków z grubych komplementów prawionych strażnikowi i prób
udobruchania go frywolnymi historyjkami.
Tolerancja personelu kończy się w momencie realnej groźby pełnego kontaktu fizycznego. Na
stodole byłem świadkiem ulokowania celi kobiecej tuż poniżej mojej celi. Obie cele łączyła
pionowa przebitka podłogowa, która nie została zamknięta w chwili pojawienia się kobiet.
Ilustrowane listy i zapewnienia
Seks, flirt, miłość
213
miłości po grób rozpoczęły szaleńczo krążyć w dół i w górę. Na burzliwej naradzie
wszystkich grypsujących zapadła skonsultowana z kobietami decyzja o poszerzeniu długiej na
metr przebitki, aby przynajmniej najchudsi z więźniów mogli się przecisnąć. Niejasne było,
jaką strategię działania przyjąć. Strażnicy byli bowiem świadomi planów więźniów i
codziennie, rano, a także wieczorem, skrupulatnie mierzyli średnicę przebitki.
Ostatecznie zaakceptowano pomysł nagłego przyśpieszenia. Przez kilka dni poszerzenie
przebitki posuwało się w ślamazarnym tempie, aby uśpić czujność strażników. Co szczuplejsi
więźniowie ograniczyli jedzenie. Krytycznego dnia w celi przygotowano i poukrywano pręty
i prowizoryczne kilofy. Po wieczornym apelu i sprawdzeniu średnicy przebitki przez
strażników rotacyjna brygada zdeterminowanych grypsujących i frajerów pospołu rzuciła się
w wir szaleńczej pracy w kilkunastomi-nutowych szychtach. Praca trwała przez całą noc, aż
do porannego apelu. Kobiety tańczyły nago na górnych pryczach i łapały w koce spadający
gruz. Rano przebitka była znacznie szersza, lecz wciąż odrobinę za wąska, aby nawet
najszczuplejsi, mężczyzna czy kobieta, mogli się przecisnąć10.
Projekt poniósł fiasko. Nie wierzący własnym oczom strażnicy natychmiast wezwali po
rannej inspekcji brygadę murarzy. Przebitka została zacementowana i zabezpieczona grubymi
stalowymi płytami. Tego samego dnia kobiety przeniesiono do innej celi. Całonocne kucie
zakończyło się niczym, choć szczęście było tak blisko. Nie powstała kolejna legenda
więzienna.
Nieskrępowany kontakt fizyczny z kobietami częściej pojawia się w opowieściach więźniów
niż w ich doświadczeniu. Żaden z więźniów pytanych przeze mnie nie odbył w więzieniu
stosunku z kobietą ani o takim nie słyszał. Zamiast opowieści dotyczących zwyczajnego
seksu nierzadko opowiada się niestworzone historie z tajemniczego świata więzienia
kobiecego: o sztucznych penisach uszytych z prześcieradeł i wypełnionych kaszą, o
skomplikowanych trójkątach lesbijskich i o orgiach ze strażnikami. W opowieściach powtarza
się następujący opis gwałtu, którego dopuszczać się mają kobiety na mężczyznach: w
zakładach o rozluźnionym rygorze lub tam, gdzie kontakty
214

background image

Rozdział 7
między kobietami i mężczyznami są częstsze, atrakcyjna więźniarka może zaciągnąć
mężczyznę na igraszki do ustronnego miejsca, wówczas gromada jej mniej atrakcyjnych
koleżanek wyskakuje z ukrycia, obezwładnia mężczyznę, doprowadza jego penis do erekcji,
zawiązuje u nasady, aby wstrzymać krążenie i gwałci ofiarę do wolin.
"Zanotowane w celi 13 (zob. także Moczydłowski 1992: 24-25).
Rozdział 8
Niedomaganie strategiczne
Od stuleci więźniowie wykorzystują własne zdrowie do osiągania rozmaitych korzyści.
Nazywarm to niedomaganiem strategicznym1. Połykają noże i sprężymy, podcinają sobie
żyły, wbijają igły w serca i źrenice, zarażają^ się żółtaczką. Polityczni prowadzą długie i
wyniszczające głc^dówki. Symulujący chorobę umysłową podpalają się lub nie ir^ówią
całymi miesiącami. Determinacja więźniów budzi podzixv i zdumienie. Pomysły obejmują
szeroką gamę działań, od zjedzenia szczura w celu rozstrojenia żołądka aż po skompliko
Avane symulacje różnych chorób z pomocą lekarzy z klinik specjalistycznych i
sfałszowanych wyników testów medycznych.
Niedomaganie strategiczne mcożna podzielić na trzy kategorie:
• Samouszkodzenie: więzień aktywnie wpływa na stan swojego zdrowia poprzez okaleczanie
się; zazwyczaj samouszkodzenia nie da się przedstawić jako afektu działania osoby
postronnej; fakt samouszkodzenia je st wówczas powszechnie znany; w rzadszych
przypadkach, tak^jch jak celowe zarażenie się chorobą zakaźną, samouszkodzer-ńe może być
utrzymywane w tajemnicy przed personelem;
• Symulka: więzień może fałszywie przedstawiać stan swojego zdrowia personelowi i
symul_0wać widoczne lub wykrywalne tylko za pomocą specjalistycznych badań symptomy
choroby;
Rozdział 8
symulka jest zawsze ukrywana przed personelem i prawie zawsze przed współwięźniami;
niekiedy towarzyszy jej samouszkodzenie, które wywołuje pożądane symptomy
wspomagające; • Odmowa: jest to najprostsza i, jeśli pominąć głodówkę, najrzadsza forma
niedomagania strategicznego; więzień odmawia podjęcia działań mających istotne
konsekwencje dla jego zdrowia2.
Oficjalne statystyki więzienne w Polsce lat osiemdziesiątych notowały od około tysiąca do
tysiąca stu przypadków sa-mouszkodzeń rocznie (zob. Mums 1986a: 76). Liczba ta zapewne
była niedoszacowana o rząd wielkości. Nie zawierała ukrytych samouszkodzeń (takich jak
zarażanie się chorobą zakaźną), umiejętnej symulacji, która oszukała lekarzy, głodówek,
działań prowadzących do rozstroju zdrowia krótszego niż siedem dni, a także prób
samobójczych3. Co więcej, statystyki te były ewidentnie przedmiotem manipulacji ze strony
personelu więziennego, który miał silną motywację do minimalizowania łącznej liczby
samouszkodzeń. Na przykład niektórzy więźniowie chorujący dłużej niż siedem dni byli
przetrzymywani w lokalnych izbach chorych, ale ich przypadków nie klasyfikowano jako
samouszkodzeń.
W rzeczywistości niemal wszyscy więźniowie zastanawiają się poważnie nad
samouszkodzeniami albo symulacją, analizują możliwe scenariusze i ich konsekwencje,
rozważają szczególnie dramatyczne przypadki, a także pilnie uczą się technik samo
Niedomaganie strategiczne
uszkadzania i symulacji. Większość z nich nigdy nie podejmuje żadnego działania, jednak
znacząca mniejszość przystępuje do
gry-
Gry prowadzą zarówno ciężko chorzy, jak i całkowicie zdrowi więźniowie. Wśród około
pięćdziesięciu więźniów, z którymi zetknąłem się w szpitalu więziennym, tylko jeden z nich

background image

nie został przeze mnie rozkminiony jako zaangażowany w jakąś formę niedomagania
strategicznego. Ów pacjent zachorował i został hospitalizowany w przeddzień wyjścia na
wolność. Nagła choroba opóźniła zwolnienie, a jego stan wstrzymał na kilka dni transport do
szpitala wolnościowego. Więzień ten nie miał zatem żadnej motywacji do działania!
Pozostali, w tym sparaliżowani, śmiertelnie chorzy na raka i będący na łożu śmierci, a nawet
ci ewidentnie upośledzeni umysłowo, byli aktywnie zaangażowani w jakąś formę symulacji
bądź samo-uszkadzania się. Jej celem w przypadku najciężej chorych było przesadne
przedstawianie swojego stanu zdrowia. Nie powinno to dziwić. Obiektywny stan zdrowia jest
przecież parametrem niezależnym od nas. Jeśli tylko istnieje możliwość - a nawet tylko iluzja
- dalszego poprawienia swojego losu poprzez działanie i przy akceptowalnym koszcie, nie ma
powodu, aby stan zdrowia więźnia zmienił jego zasady kalkulacji. Można zatem przyjąć, że
każdy więzień, któremu strategiczne niedomaganie może przynieść korzyść, zainwestuje dużo
wysiłku, aby zdobyć odpowiednią wiedzę, a potem przystąpić do działania.
Niedomaganie strategiczne jest związane z rozmaitymi normami społecznymi, procedurami
organizacyjnymi i innymi imperatywami ustalającymi odmienny sposób postępowania z
chorym więźniem. Do najważniejszych z nich należą:
• procedury humanitarne i obecność agencji nadzorujących przestrzeganie praw człowieka lub
działanie instytucji;
• wysoki koszt leczenia w więzieniu, dostarczający motywacji decydentom do zawieszenia
wyroku albo warunkowego zwolnienia;
• konieczność utrzymania więzienia w stanie wolnym od epidemii i rozruchów;
• motywacja wynikająca z miar jakości pracy tworzonych przez administrację wyższego
szczebla, takich jak nagradzanie naczelników za małą śmiertelność.
218
Rozdział 8
W konsekwencji więzień uważany za chorego może oczekiwać lepszego traktowania niż
zdrowy. Związane z tym korzyści motywują do niedomagania strategicznego.
Cel niedomagania strategicznego
Potężną bronią w ręku więźnia politycznego jest głodówka. Pozwala na zmobilizowanie
opinii publicznej, jest też okazją do szantażu wolno rosnącym prawdopodobieństwem
zaistnienia nieodwracalnych zmian w organizmie. Głodujący klarownie formułują swoje
żądania pod adresem administracji więziennej lub reżimu politycznego, z którym walczą, i nie
ma wątpliwości, że ich działanie jest przemyślane. Więźniowie kryminalni nie mają
zazwyczaj komfortu sympatii opinii publicznej po swojej stronie. Ich niedomaganie
strategiczne musi odwoływać się do bardziej podstawowych norm niż te wykorzystywane
przez głodującego więźnia politycznego. Również wysiłek i poświęcenie wymagane do
osiągnięcia nawet najprostszego celu są w ich przypadku większe. Pomimo różnic
niedomaganie strategiczne politycznych i kryminalnych łączy jedna wspólna cecha: jest
nakierowane na dobrze sformułowane cele i silnie umotywowane do poszukiwania
optymalnej strategii działania.
Niedomaganie strategiczne jest bowiem rzadko spontaniczne. Zazwyczaj stanowi złożony
projekt oparty na starannie obmyślanym planie. W plan ten często są zaangażowani wspólnicy
asystujący w jego wykonaniu, dostarczający potrzebnych narzędzi lub pomagający
sfałszować odpowiednie dokumenty. Najbardziej wyrafinowani gracze ciężko i twórczo
pracują nad zminimalizowaniem ryzyka i zdają sobie sprawę z istniejących zagrożeń. Według
słów mistrza symulacji, Zdzisława Celebraka: „Bo nie jest sztuką nałykać się żelaza i
wykitować, ale nic sobie nie zaszkodzić i wyjść z kryminału, to jest wyczyn" (Stwora 1993:
109). Najmniej doświadczeni i inteligentni odtwarzają to, czego się nauczyli od innych.
Wypowiedź doświadczonego symulanta pozostaje w rażącym kontraście z oficjalnymi
opiniami wielu strażników, wyższego personelu więziennego i niektórych badaczy więziennic

background image

Niedomaganie strategiczne
141
twa. Samouszkodzenie uważa się czasem za „patologiczną reakcję emocjonalną" na
uwięzienie, wzmocnioną wrogością do administracji: „Najczęściej spotykanym celem
połykaczy jest przysporzenie kłopotów i trudności administracji, wprowadzenie zamieszania
do jej normalnej pracy" (Michalski, Morawski 1971: 59). Podobnie absurdalne stwierdzenia
są przynajmniej częściowo motywowane niechęcią personelu do zaakceptowania smutnego
faktu totalnej klęski systemu penitencjarnego, jeśli chodzi o rozwiązywanie problemów
więźniów. Więźniowie zamiast zwracać się o pomoc do administracji, wolą komunikować się
z systemem za pomocą dostępnych im drastycznych działań.
Niedomaganie strategiczne nie jest złośliwością opartą na niejasnych przesłankach, nie jest
też motywowane zaślepieniem emocjonalnym. Dla niemal wszystkich podejmujących je
więźniów stanowi pragmatyczną metodę prowadzącą do dobrze zdefiniowanych celów i jest
uważane za najlepszą z dostępnych możliwości. Dla personelu lub dla zewnętrznego
obserwatora stawka może często wydać się śmiesznie mała. Więźniowie postrzegają jednak
swoje wypłaty odmiennie. Mogą też fałszywie przedstawiać swoje prawdziwe cele. We
wszystkich przypadkach zarówno wypłaty, jak i towarzyszące działaniu ryzyko są starannie
analizowane. Spośród licznych potencjalnych celów niedomagania strategicznego niżej
wymienione wydają się najczęstsze:
• ucieczka z wrogiego środowiska: prześladowany frajer albo cwel może dzięki
samouszkodzeniu opuścić celę; grypsujący może dzięki podobnej akcji zapobiec
umieszczeniu go we wrogiej celi;
• symboliczne oczyszczenie po przypadkowym przecweleniu: grypsujący po przypadkowym
przecweleniu może za pomocą samouszkodzenia wysłać swojej grupie sygnał, że
przynależność do grupy jest dlań niesłychanie ważna;
• korzyści pobytu w celi szpitalnej, to znaczy chęć odpoczynku w stosunkowo komfortowym
szpitalu więziennym lub przeniesienie do szpitala wolnościowego, być może z myślą o
ucieczce;
• wywarcie presji na prokuratora: jest to droga do zawieszenia tymczasowego aresztu, zmiany
kwalifikacji przestępstwa albo zawieszenia wyroku;
Rozdział 8
* wywarcie presji na ciała podejmujące decyzję o przerwie w karze, warunkowym zwolnieniu
i innych sprawach ważnych dla skazanych;
• spotkanie dzięki koordynacji samouszkodzeń: jest to metoda oszukania systemu, który
izoluje wspólników przed rozpoczęciem procesu; pozwala im ona uzgodnić zeznania; jest
również stosowana w zlotach mącicieli z różnych więzień4.
Bezpośrednie pytanie więźnia o cel samouszkodzenia ma małe szanse uzyskania wiarygodnej
odpowiedzi. Motywacja więźniów do kłamstwa jest zbyt silna. Podczas uwięzienia
odnotowałem pięć przypadków przepytywania samouszkodze-niowców przez więziennego
psychologa lub socjologa (większość więźniów nie dostrzega różnicy między tymi
profesjami). Za każdym razem badanie poprzedzała wielogodzinna próba generalna z
udziałem całej celi. Rozważano potencjalne pytania oraz najlepsze - z punktu widzenia
interesów więźnia - odpowiedzi. Brano pod uwagę takie strategie postępowania, jak
wyłożenie genitaliów na biurko psychologa, spiskowa interpretacja własnego losu
więziennego, rozmowy z duchem wujka i tematyczne wiązanie odpowiedzi na wszystkie
pytania z motywem kiszonego ogórka. Skuteczność powyższych strategii nie jest jasna,
jednak odpowiedzi udzielone w podobnym kontekście są ewidentnie mało wiarygodne.
Kiedy pytanie dotyczy spraw ogólnych i motywacja do kłamania jest słabsza, odpowiedzi są
bardziej rzetelne. Badania sondażowe potwierdzają, że więźniowie uważają samouszkodzenia
za stosunkowo skuteczną metodę działania. Około 57% z nich uznało, że za pomocą

background image

samouszkodzeń „czasem", „często" albo „zawsze" udawało im się osiągnąć swoje cele. Z
kolei aż 88% więźniów uważało, że napisanie skargi „nie pomaga" lub „raczej nie pomaga"
im w załatwieniu swoich spraw5.
Niedomaganie strategiczne
Nie staram się bronić tezy, że niedomaganie strategiczne więźniów jest zawsze skuteczne.
Niektórzy z nich rzeczywiście odnoszą sukces, co porusza wyobraźnię ich kolegów, jednak
inni tracą ręce lub nogi czy nawet życie. W niektórych przypadkach hipotetyczny ekspert
uznałby plan działania za sensowny. W innych przypadkach mógłby z dużym
prawdopodobieństwem przewidzieć porażkę. Fiasko może być wynikiem zarówno pecha, jak
i braku wiedzy fachowej. Poziom tej ostatniej bywa u więźniów rozmaity. Wyobrażone
modele tego, jak organizm ludzki odpowiada na bodźce i jak instytucje reagują na różne
sytuacje, stoją niekiedy w sprzeczności z podstawową wiedzą medyczną oraz wiedzą z
zakresu prawa i nauk społecznych.
Teza, której bronię, jest słabsza niż totalna skuteczność czy racjonalność. Według niej
praktycznie wszyscy więźniowie eksperymentujący z własnym zdrowiem mają dobrze
zdefiniowane cele i cierpliwie usiłują je osiągnąć, tak jak głodujący więźniowie polityczni.
Innymi słowy, dysponują oni dobrze zdefiniowanymi i przemyślanymi modelami działania i
jego skutków, których adekwatność do sytuacji rzeczywistej może być jednak różna. Po
pierwsze, modele mentalne więźniów ogranicza ich niewiedza medyczna i instytucjonalno-
prawna. Po drugie, po wymyśleniu planu więźniowie starają się go realizować z
niesłychanym uporem i determinacją, doświadczając przy tym bólu i cierpienia, które
obserwator zewnętrzny mógłby uznać za niemożliwe do zniesienia. Po trzecie, w środowisku
sprzyjającym niedomaganiu strategicznemu rozwija się wielka rozmaitość technik symulacji i
samouszkadzania. Doskonalone i przekazywane kolejnym generacjom więźniów, tworzą
osobny rozdział więziennej wiedzy tajemnej.
Techniki
Zanim, czytelniku, poznasz najważniejsze techniki symulacji i samouszkodzeń, przejrzyj
krótką instrukcję wyhuśtania. Jest to jedno z najbardziej niebezpiecznych przedsięwzięć, jakie
może podjąć polski więzień.
222
Rozdział 8
Jak się skutecznie powiesić i przeżyć?
A zatem do tego doszło. Inne środki zawiodły. Sięgasz po broń ostateczną. Metodę
zdeterminowanych straceńców. Cóż, skoro tak postanowiłeś, pomogę ci jej użyć właściwie.
Nie, nie targasz się na linę po to, aby się uśmiercić. Setki więźniów biorą co roku udział w
podobnych mistyfikacjach, choć wcale im życie nie obrzydło. Interesuje cię jedynie
użyteczny status desperata gotowego na wszystko. Dzięki niemu możesz trafić na szpitalkę. A
może prokurator zamieni ci areszt na wolną stopę lub złagodzi oskarżenie. Nawet jeśli nie
uwierzy w twoje samobójcze intencje i tak możesz osiągnąć swój cel. Doświadczony prorok
wie, że każde wyhuśtanie może się skończyć śmiercią. Przyczyną może być błąd w sztuce
albo pech. Ryzyko podejmuje jedynie prawdziwy desperat, taki, co to może narozrabiać.
Prorok woli się z nim ugodzić, niż walczyć.
Zaczynasz od dobrania sobie zaufanego wspólasa-przecinaka. To nie może być byle kto. Ma
być zdecydowany i precyzyjny w realizacji twojego planu. Musi reagować błyskawicznie na
niespodziewane wydarzenia. Najlepiej, gdyby to nie był jego pierwszy raz. Pamiętaj, składasz
swoje życie w jego ręce. Wspólników może być więcej, ale lepiej nie wtajemniczaj zbyt
wielu. Grypsujący w sytuacji krytycznej i tak zrobią, co trzeba, bo tak im nakazują ich zasady.
Lepiej, żeby byli spontaniczni.
Ciemną nocą ukradkiem mocujesz do tygrysówy linę ukręconą wcześniej z prześciółki.
Podstawiasz stołek i sprawdzasz, czy pętla nie wisi za nisko. Teraz zaczyna się precyzyjna

background image

gra. Każdy ruch planowałeś starannie od dawna. Przecinak czeka w pogotowiu na swoim
koju. Nie myśl za długo. Nie pozwól, aby sparaliżowało cię przerażenie. Skoncentruj się na
tym, co masz zrobić. Szybko zaciśnij pętlę na szyi i delikatnie wykop stołek spod własnych
nóg. Delikatnie! Chcesz się tylko poddusić, a nie zmiażdżyć rdzeń kręgowy i zginąć na
miejscu. Na szczęście zdarza się to rzadko. Mogłoby jednak do tego dojść w wypadku źle
zawiązanej pętli, zbyt gwałtownych ruchów lub jeśli zbyt dużo ważysz. Teraz wszystko jest w
rękach przecinaka i opatrzności. Możesz głośno charczeć i rzęzić. Nie zmuszaj się jednak.
Wiś spokojnie.
„Zaalarmowany hałasem" przecinak „budzi się" ze snu, obserwując cię uważnie i odliczając
miarowo w myśli. Do ilu? Tu zdania fachowców są podzielone. Jedni twierdzą, że minuta
wystarczy, inni, że przytomność traci się dopiero po dwóch, trzech minutach. Trudny wybór.
Musisz jednak z góry zadecydować, jak długo chcesz wisieć. Gdy stracisz przytomność,
zostanie ci dwu-, trzyminutowe
Niedomaganie strategiczne
144
okienko do śmierci. Powisisz za długo i już jesteś kandydatem na dawcę narządów. Przecinak
odlicza i obserwuje twój taniec na linie. Najlepiej, gdyby udało mu się precyzyjnie namierzyć
moment utraty przytomności, bez żadnego odliczania. Nie jest to jednak łatwe. Już! Teraz
zaczyna się wielkie pięć minut przecinaka. Zrywa się z koja i ryczy wielkim głosem:
„Wisielec pod celką! Bracia złodzieje!!! Siadać na klapę!", pędzi w twoją stronę, łapie za
nogi, podtrzymuje, podstawia przewrócony fikoł. Scenariusz, który ćwiczyliście wcześniej do
upadłego, kiedy reszta celi była na spacerze. Potem odcina cię zakitraną mojką, układa na
ziemi, stara się reanimować, sprawdza serce, oddech. Pozostali więźniowie budzą się zwolna,
ale natychmiast przytomnieją i rzucają z fikołami, ku-banami, pięściami na klapę, grzmocąc
w nią z całej siły, drąc się wniebogłosy. Zaraz krzyk rozlegnie się też z sąsiednich cel i
zacznie nieść coraz dalej i dalej, na odległe piętra i pawilony. Za chwilę całe więzienie będzie
wyć, ryczeć i huczeć jak stadion piłkarski. To zasada solidarności grypsujących. Nie znają
cię, nie rozumieją jeszcze w półśnie, co się dokładnie wydarzyło, i gdzie, ale doświadczenie
podpowiada im, jaka jest stawka, i że każda sekunda waży. Czasu nie tracą też rozchełstani
strażnicy pędzący pod twoją celkę z rurką intubacyjną i gorączkowo wydzwaniający po
pogotowie. Śmierć więźnia podczas zmiany oznacza kłopoty dla wszystkich.
Ale, jeśli wszystko poszło dobrze, ty już tego harmidru nie słyszysz. Leżysz bezwładnym
łachem na podłodze, czekając na niespieszne pogotowie. Samotny, zdesperowany facet. Z ust
wycieka ci strużka śliny. Na twojej szyi rośnie ciemna bruzda wisielcza. Powyżej niej
zaczynasz sinieć. Zgodnie z planem straciłeś przytomność, zanim przecinak złapał cię za
nogi. Życzę ci jak najserdeczniej, z całego serca, abyś ją w szpitalu odzyskał6.
Techniki wyrafinowanego samouszkadzania (zob. rysunek 22) i symulacji należą do najpilniej
strzeżonych sekretów więziennych. Normy grypsowania zalecają w pewnych sytuacjach
samouszkodzenie lub nakazują pomoc samouszkodze-niowcom, lecz przekazywanie tajnych
technik nie jest w pełni uregulowane. Większość więźniów zna jedynie niewielką ich część.
Weterani opowiadają o spektakularnych przypadkach, ale szczegóły techniczne przekazują
jedynie wybranym. Nie
222
Rozdział 8
Jak się skutecznie powiesić i przeżyć?
A zatem do tego doszło. Inne środki zawiodły. Sięgasz po broń ostateczną. Metodę
zdeterminowanych straceńców. Cóż, skoro tak postanowiłeś, pomogę ci jej użyć właściwie.
Nie, nie targasz się na linę po to, aby się uśmiercić. Setki więźniów biorą co roku udział w
podobnych mistyfikacjach, choć wcale im życie nie obrzydło. Interesuje cię jedynie
użyteczny status desperata gotowego na wszystko. Dzięki niemu możesz trafić na szpitalkę. A

background image

może prokurator zamieni ci areszt na wolną stopę lub złagodzi oskarżenie. Nawet jeśli nie
uwierzy w twoje samobójcze intencje i tak możesz osiągnąć swój cel. Doświadczony prorok
wie, że każde wyhuśtanie może się skończyć śmiercią. Przyczyną może być błąd w sztuce
albo pech. Ryzyko podejmuje jedynie prawdziwy desperat, taki, co to może narozrabiać.
Prorok woli się z nim ugodzić, niż walczyć.
Zaczynasz od dobrania sobie zaufanego wspólasa-przecinaka. To nie może być byle kto. Ma
być zdecydowany i precyzyjny w realizacji twojego planu. Musi reagować błyskawicznie na
niespodziewane wydarzenia. Najlepiej, gdyby to nie był jego pierwszy raz. Pamiętaj, składasz
swoje życie w jego ręce. Wspólników może być więcej, ale lepiej nie wtajemniczaj zbyt
wielu. Grypsujący w sytuacji krytycznej i tak zrobią, co trzeba, bo tak im nakazują ich zasady.
Lepiej, żeby byli spontaniczni.
Ciemną nocą ukradkiem mocujesz do tygrysówy linę ukręconą wcześniej z prześciółki.
Podstawiasz stołek i sprawdzasz, czy pętla nie wisi za nisko. Teraz zaczyna się precyzyjna
gra. Każdy ruch planowałeś starannie od dawna. Przecinak czeka w pogotowiu na swoim
koju. Nie myśl za długo. Nie pozwól, aby sparaliżowało cię przerażenie. Skoncentruj się na
tym, co masz zrobić. Szybko zaciśnij pętlę na szyi i delikatnie wykop stołek spod własnych
nóg. Delikatnie! Chcesz się tylko poddusić, a nie zmiażdżyć rdzeń kręgowy i zginąć na
miejscu. Na szczęście zdarza się to rzadko. Mogłoby jednak do tego dojść w wypadku źle
zawiązanej pętli, zbyt gwałtownych ruchów lub jeśli zbyt dużo ważysz. Teraz wszystko jest w
rękach przecinaka i opatrzności. Możesz głośno charczeć i rzęzić. Nie zmuszaj się jednak.
Wiś spokojnie.
„Zaalarmowany hałasem" przecinak „budzi się" ze snu, obserwując cię uważnie i odliczając
miarowo w myśli. Do ilu? Tu zdania fachowców są podzielone. Jedni twierdzą, że minuta
wystarczy, inni, że przytomność traci się dopiero po dwóch, trzech minutach. Trudny wybór.
Musisz jednak z góry zadecydować, jak długo chcesz wisieć. Gdy stracisz przytomność,
zostanie ci dwu-, trzyminutowe
Niedomaganie strategiczne
okienko do śmierci. Powisisz za długo i już jesteś kandydatem na dawcę narządów. Przecinak
odlicza i obserwuje twój taniec na linie. Najlepiej, gdyby udało mu się precyzyjnie namierzyć
moment utraty przytomności, bez żadnego odliczania. Nie jest to jednak łatwe. Już! Teraz
zaczyna się wielkie pięć minut przecinaka. Zrywa się z koja i ryczy wielkim głosem:
„Wisielec pod celką! Bracia złodzieje!!! Siadać na klapę!", pędzi w twoją stronę, łapie za
nogi, podtrzymuje, podstawia przewrócony fikoł. Scenariusz, który ćwiczyliście wcześniej do
upadłego, kiedy reszta celi była na spacerze. Potem odcina cię zakitraną mojką, układa na
ziemi, stara się reanimować, sprawdza serce, oddech. Pozostali więźniowie budzą się zwolna,
ale natychmiast przytomnieją i rzucają z fikołami, ku-banami, pięściami na klapę, grzmocąc
w nią z całej siły, drąc się wniebogłosy. Zaraz krzyk rozlegnie się też z sąsiednich cel i
zacznie nieść coraz dalej i dalej, na odległe piętra i pawilony. Za chwilę całe więzienie będzie
wyć, ryczeć i huczeć jak stadion piłkarski. To zasada solidarności grypsujących. Nie znają
cię, nie rozumieją jeszcze w półśnie, co się dokładnie wydarzyło, i gdzie, ale doświadczenie
podpowiada im, jaka jest stawka, i że każda sekunda waży. Czasu nie tracą też rozchełstani
strażnicy pędzący pod twoją celkę z rurką intubacyjną i gorączkowo wydzwaniający po
pogotowie. Śmierć więźnia podczas zmiany oznacza kłopoty dla wszystkich.
Ale, jeśli wszystko poszło dobrze, ty już tego harmidru nie słyszysz. Leżysz bezwładnym
łachem na podłodze, czekając na niespieszne pogotowie. Samotny, zdesperowany facet. Z ust
wycieka ci strużka śliny. Na twojej szyi rośnie ciemna bruzda wisielcza. Powyżej niej
zaczynasz sinieć. Zgodnie z planem straciłeś przytomność, zanim przecinak złapał cię za
nogi. Życzę ci jak najserdeczniej, z całego serca, abyś ją w szpitalu odzyskał6.
Techniki wyrafinowanego samouszkadzania (zob. rysunek 22) i symulacji należą do najpilniej
strzeżonych sekretów więziennych. Normy grypsowania zalecają w pewnych sytuacjach

background image

samouszkodzenie lub nakazują pomoc samouszkodze-niowcom, lecz przekazywanie tajnych
technik nie jest w pełni uregulowane. Większość więźniów zna jedynie niewielką ich część.
Weterani opowiadają o spektakularnych przypadkach, ale szczegóły techniczne przekazują
jedynie wybranym. Nie
224
Rozdział 8
poznasz ich podczas nocnych sesji uniwersytetu więziennego. Przeszkodą jest zarówno brak
minimalnej wiedzy medycznej niezbędnej do zrozumienia niektórych metod, jak i niechęć
znawców do ujawniania tych technik samouszkadzania, które są skuteczne tylko wówczas,
gdy są trzymane w sekrecie (zob. wykaz poniżej).
Popularne techniki i narzędzia niedomagania strategicznego7
biegunka: powstaje po wypiciu bardzo mocno osolonej wody (jedna, dwie łyżki stołowe na
litr); wywołane objawy mogą pomóc w symulacji;
chlastanie lub pochlastanie: przecinanie skóry na przedramieniu i po wewnętrznej stronie
nadgarstka (najczęściej), a także na brzuchu, klatce piersiowej, udach, plecach, policzkach lub
szyi, czasem wraz z żyłami, w celu wywołania mocnego krwawienia; dla lepszego efektu
wizualnego krew może zostać rozpryśnięta na obserwatora albo rozsmarowana na całym ciele
i twarzy chlastającego się;
choinka, parasolka, krzyżak: warianty kotwicy (zob. kotwica), które po rozprężeniu
przypominają choinkę, parasolkę lub krzyż;
głodówka: odmowa jedzenia i (lub) picia przez dłuższy czas; głodówkom zazwyczaj
towarzyszy pokątne podjadanie małych ilości podsyłanych z zewnątrz wiktuałów;
gorączka: symulowanie albo preparowanie przez samouszkodzenie wysokiej temperatury
ciała; gorączka często towarzyszy wstrzykom i najłatwiej ją uzyskać, wprowadzając dożylnie
różne substancje; prostą metodą jest zastąpienie termometru otrzymanego od pielęgniarki
własnym, z nabitą wysoką gorączką; rutynową obroną przed podmianą jest oznaczanie lub
jednoczesne aplikowanie dwóch termometrów;
gruźlica: symulowanie gruźlicy za pomocą wdychania sproszkowanego cukru, kakao czy też
wstrzykiwania zsiadłego mleka w płuca;
kotwica lub kotwa: urządzenie sporządzone z zaostrzonych drucików i sprężynek od
długopisu lub agrafki, używane do samouszkodzenia za pomocą połyku; kiedy owinięta w
papier albo
Niedomaganie strategiczne 146

Rysunek 22. Samouszkodzenia.
Zgodnie z ruchem wskazówek zegara., patrząc od górnego lewego rogu: wyhuś-tanie;
chlastanie; połyk; podpalenie; oparzenie; wstrzyk; wbitka. Rysunek Mirka Andrzejewskiego
wykonany w 2003 r.
chleb i połyknięta przez więźnia kotwica zostaje strawiona, sprężynki rozciągają się i
uniemożliwiają bezoperacyjne usunięcie; jeśli do kotwicy jest przymocowana cienka nitka,
można ją lekko zaciągnąć do góry, aby uzyskać pewność, że druciki wbiją się w ścianki
przełyku;
oparzenie: wylewanie wrzątku na nogę lub rękę; wodę gotuje się za pomocą grzały do czajury
albo kagana;
podłapywanie: zarażanie się chorobą zakaźną od innego więźnia, zazwyczaj żółtaczką typu A
lub B; podłapujący pije lub wstrzykuje sobie krew nosiciela żółtaczki albo je zgniłe masło,
rybę, mięso itp. zarażone krwią nosiciela; żółtaczka jest często mylona ze zwykłym zatruciem
pokarmowym i niektóre stosowane uporczywie metody nie mogą doprowadzić do
pożądanego efektu; łagodniejszą wersją podłapywania jest wystawianie się na mróz po

background image

intensywnych ćwiczeniach, by wywołać przeziębienie lub zapalenie płuc; w latach
osiemdziesiątych HIV w więzieniu jeszcze się nie pojawił;
podpalanie lub pochodnia: podpalenie się albo doprowadzenie do powstania rozległych
oparzeń ciała; podpalacz smaruje się
147
Rozdział 8
zazwyczaj pastą do podłogi lub podobnym środkiem; proste oparzenie powstaje po
przyłożeniu na mocno podrapane ciało okładu z cebuli;
połyk: (1) połykanie jakiegoś przedmiotu, zazwyczaj dużego i metalowego; najczęstsza
metoda samouszkodzenia; połykacz ) wkłada przedmiot jak najgłębiej do gardła i zeskakuje
ze stołka albo z pryczy na podłogę; procedura ta jest powtarzana dopóty, dopóki przedmiot
nie wbije się odpowiednio głęboko do przełyku; do typowych połyków należą noże, łyżki,
sprężyny z materacy, gwoździe, druty, igły, sprężynki od długopisu, agrafki, termometry,
żyletki i pałąki od wiader; w niektórych przypadkach połknięte przedmioty można wyciągnąć
za pomocą bronchoskopu, gastroduodenoskopu lub ezofagoskopu; często konieczna jest
operacja; (2) połknięty przedmiot (zob. także kotwica, choinka);
pucka: przewiercenie policzka od wewnątrz pineską nad lewym lub prawym dziąsłem,
połączone z wdmuchiwaniem powietrza w powstały otwór; prowadzi do imponującego
opuchnięcia policzka; opuchlizna schodzi po dwóch dniach;
rentgen: symulowanie zmian w płucach albo w kręgosłupie lub symulowanie wrzodu żołądka
(zwanego gniłkiem) podczas prześwietlenia rentgenowskiego; techniki symulacji polegają na
rozsmarowywaniu sproszkowanego grafitu z ołówka na różnych częściach ciała, wszywaniu
fragmentu grafitu pod skórę, połykaniu waty nasączonej atramentem albo chleba z grafitem z
ołówka; można również symulować połyk, przylepiając metalowy przedmiot na plecach;
świrowanie: udawanie choroby umysłowej; świrowanie obejmuje wiele rozmaitych technik,
takich jak podpalanie, udawanie głuchoniemego, demonstrowanie agresji w sytuacji
niepewności lub pozorowanie rozmów z halucynacjami;
wbitka: wbijanie ostrego obiektu w ciało, najczęściej igły w źrenicę oka, serce lub wątrobę,
gwoździa, pręta albo noża w czoło lub klatkę piersiową; obiekt wysterylizowany nad zapaloną
zapałką jest zazwyczaj wbijany więźniowi w oko przez wspólnika; wbitki z ogniwka
srebrnego łańcuszka nie reagują z okiem i można je samemu wyjąć8; wbitka oznacza też
przytwierdzenie worka mosznowego do stołka;
wstrzyk: wprowadzanie szkodliwej substancji w żyły, płuca, ręce, nogi, pośladki, mięśnie
brzucha lub pod paznokieć w celu wywołania ropienia; typowy wstrzyk zawiera wodę z
mydłem,
Niedomaganie strategiczne
227
atrament, ślinę, mocz, ekskrementy, nikotynę, osad z zębów czy mleko; wstrzykiwanie wody
z mydłem do przewodu moczowego powoduje wysięk sugerujący chorobę weneryczną;
wyhuśtanie, targnięcie się na linę lub kręcenie liny: starannie wyreżyserowana próba
popełnienia samobójstwa przez powieszenie na kracie tygrysówy; wyhuśtanie odbywa się
nocą i jest nadzorowane przez wspólnika, który w określonym momencie odcina huśtającego
się i alarmuje strażników; trik polega na precyzyjnym przeprowadzeniu odcięcia, by huśtający
się był już nieprzytomny, lecz wciąż żywy (zob. dokładny opis wyżej);
zasypka: zasypanie oka sproszkowaną substancją; typową zasypkę można sporządzić z grafitu
z ołówka kopiowego, sproszkowanego szkła z żarówki, brudu z podłogi lub gipsu; wywołuje
zapalenie spojówek, światłowstręt i łzawienie; inne zasypki, na przykład cukier w ranie,
powodują dłuższe gojenie.
Eksperymentatorzy więzienni próbują różnych mniej popularnych technik, nawet jeśli brakuje
danych o ich związku przyczynowym z pożądanymi efektami. Podobno wpuszczenie kulki z

background image

wkładu do długopisu w żyłę pomaga zasymulować atak serca. Można też próbować
przekonać niedoświadczonego lekarza, że zaczerwienione od tarcia oko jest efektem zasypki.
Jeśli nie ma niezbędnych narzędzi, można ostatecznie rozbić głowę
0 mur lub zjeść szczura9.
Popularność różnych technik jest ściśle związana z potencjałem diagnostycznym więziennej
służby medycznej, ogólnym poziomem jej profesjonalizmu, oczekiwanymi konsekwencjami
dla przyszłego zdrowia więźnia oraz spodziewaną skutecznością. Z oficjalnych statystyk
wynika, że w Polsce połowy lat osiemdziesiątych najczęstszymi samouszkodzeniami były
połyki (54,5%) i pochlastania (27,0%). Mniej byłowbitek (6,4%), wstrzyków (4,8%), zasypek
(1,8%) i innych typów samouszkodzeń (5,4%). Ponadto w 1980 roku zanotowano sto
trzydzieści dwie próby samobójcze, z których około piętnastu do trzydziestu zakończyło się
śmiercią (zob. Mums 1986a: 76-77).
Połyki najprawdopodobniej stały się najbardziej popularną techniką samouszkadzania, gdy w
późnych latach pięćdziesiątych i wczesnych sześćdziesiątych wyłoniła się subkultura gryp-
Rozdział 8
sowania. Zaletą połyku jest dostępność akcesoriów, prosta procedura wykonania i łatwe do
zidentyfikowania zagrożenie dla zdrowia więźnia. Pierwsze połyki były niezwykle skuteczne.
Po operacji połykacz niemal automatycznie zostawał wypuszczany z więzienia, dawano mu
krótszy wyrok albo wyrok w zawieszeniu (zob. Stwora 1993). Kiedy duża skuteczność
przyciągnęła naśladowców, lekarze więzienni i przedstawiciele administracji opracowali
różne metody przeciwdziałania. Stworzyło to impuls do modyfikacji tego rodzaju sposobu
samouszkadzania. Fascynująca ewolucja technik połyku i reakcji na połyk zasługuje na
większą uwagę10.
Połyk może trafić zarówno do przełyku, jak i do żołądka. Dłuższa obecność w przewodzie
pokarmowym może zagrażać życiu. Niektóre połyki można usunąć podczas operacji lub za
pomocą urządzeń takich jak gastroduodenoskop (żołądek i dwunastnica), ezofagoskop
(przełyk) lub bronchoskop (głównie układ oddechowy). Połyki umieszczone w przełyku
sprawiają szczególny kłopot ze względu na delikatność jego ścianki, którą łatwo rozerwać
podczas manipulacji urządzeniem. Usuwanie połyku wymaga zatem dużej wprawy.
Rosnąca popularność połyków doprowadziła personel medyczny do zmiany strategii. Lekarze
więzienni nauczyli się manipulować narzędziami do wyciągania połyków i unikać operacji.
Nawiązano też kontakty ze szpitalami wolnościowymi w celu efektywniejszego
wykorzystania posiadanych urządzeń. Pozwoliło to zmniejszyć koszty usuwania połyków i
kierować połykacza z powrotem do więzienia. Połykacz często otrzymywał podwójną dawkę
bólu (podczas połykania i późniejszego wyciągania połyku) bez rekompensaty za cierpienie w
postaci szansy na uwolnienie.
Mniej więcej w tym samym czasie technika połyku została udoskonalona przez więźniów.
Opracowano metodę wytargi-wania połyku tuż przed operacją. Połykany przedmiot był
doczepiany do holu, to znaczy do cienkiej, mocnej nici, a końcówkę holu przywiązywano do
zęba. Po zdiagnozowaniu połyku rentgenem i przetransportowaniu pacjenta do szpitala połyk
mógł zostać przezeń starannie wytargany i usunięty. Połykacz
Niedomaganie strategiczne
229
otrzymywał w ten sposób szansę ucieczki lub przynajmniej spędzenia kilku dni w
komfortowych warunkach szpitala. Operację w ostatnim momencie anulowano ze względu na
brak połyku na przedoperacyjnym zdjęciu rentgenowskim. W efekcie rozwoju technik
wytargiwania typowy połykacz zaczął być postrzegany raczej jako oszust niż desperat.
Zmiany, o których tu mowa, zmniejszyły skuteczność zwykłego połyku. Administracja
więzienna zaostrzyła postępowanie względem połykaczy. Odmawiający zgody na
bezoperacyjne usunięcie połyku byli czasem zmuszani do poddania się procedurze. Czasem

background image

ich leczenie bywało opóźniane. Reakcją było zastosowanie rozmaitych mechanizmów
przywracających wiarygodność połyku jako aktu desperacji lub też uniemożliwiających jego
wyciągnięcie. Niektórzy połykacze pozwalali lekarzom na badanie uzębienia, by ich
przekonać, że nie mają połyku na holu. Badanie takie nie mogło jednak zapobiec procedurom
bezoperacyjnym.
Połykacze, którym zależało na operacji, zaczęli stosować kotwice, choinki, parasolki,
krzyżaki i inne urządzenia sygnalizujące wiarygodność ich intencji (zob. opis na s. 224-227).
Kotwica wbijała się w ścianki przewodu pokarmowego, uniemożliwiając wytarganie jej. Taki
połyk na ostro mógł zostać łatwo zidentyfikowany podczas badania rentgenowskiego. Jedyną
metodą usunięcia go była operacja.
Pomysł połyku na ostro doprowadził do modyfikacji innych technik samouszkadzania, takich
jak wprowadzanie do źrenicy lub do przewodu moczowego kotwiczek z igieł. Kolejny
wynalazek podważył jednak szybko przywróconą chwilowo wiarygodność połyku na ostro.
Pojawiły się ostre połyki w kit, które jedynie symulowały prawdziwe choinki czy kotwice.
Ostre końcówki zwykłej kotwicy były teraz zatopione w małych plastikowych koralikach
zrobionych ze stopionej szczoteczki do zębów albo torebki plastikowej. Zdjęcie
rentgenowskie pokazywało metalową kotwicę, ale nie pokazywało plastiku, sugerowało więc
połyk na ostro! W rzeczywistości połyk mógł być wytargany za pomocą sprytnie schowanego
holu.
Wszystkie techniki wypracowywane przez połykaczy miały przywrócić wiarygodność
utraconą z ostatnią innowacją lub za-symulować technologię uważaną wcześniej za
wiarygodną i nie
230
Rozdział 8
podrabialną. Najnowsza ze znanych mi technik umożliwiała pomysłowe wytarganie połyku
na ostro w kit bez użycia holu.
Jak wytargać połyk na ostro w kit bez używania holu? 11
Załóżmy, że dla sobie znanych powodów połknąłeś kotwicę na koralikach. Rentgen wykazuje
połyk na ostro. Pozwalasz, aby lekarz więzienny dokładnie zbadał twoje zęby i gardło. Nie
ma holu. Zostajesz zatem przeniesiony do szpitala i przygotowany do operacji, na którą nie
masz najmniejszej ochoty. Co zrobić, aby jej uniknąć?
W wigilię operacji przygotuj wirtualny hol. Po pierwsze, będziesz potrzebował pół tuzina
niedużych guzików. Jeśli twoja szpitalna piżama ich nie ma, pożycz lub kup kilka od
koleżków. Po drugie, potrzebna ci będzie mocna dwumetrowa nić. Możesz ją wypruć z tej
samej nieocenionej piżamy. Jeśli masz wystarczająco dużo kawałków nici, możesz je spleść
w mocną linkę. Przywiąż teraz guziki w kilkunastocentymetrowych odstępach, zaczynając od
końca linki. Wypij dużo wody, ze dwa kubany. Teraz możesz zacząć połykanie guzików na
holu - ale nie do końca! Wolna od guzików końcówka musi wystawać ci z ust. Połykanie trwa
chwilę. Typową reakcją na zbyt szybkie tempo są torsje. Jeśli do tego dojdzie, umyj hol,
odpocznij chwilę i spróbuj jeszcze raz. Kiedy ci się powiedzie, rozłóż na podłodze koc i
zacznij machać fikołki. Nie bój się, możesz je robić na ziemi, a nie w powietrzu. Po dziesięciu
czy piętnastu minutach guziki powinny owinąć się wokół kotwicy. Oczywiście przygotowałeś
ją wcześniej, zaginając druty tak, aby to ułatwić. Teraz starannie wytargaj połyk.
Prześwietlenie wykonywane tuż przed operacją nic nie pokaże. Możesz jeszcze z powagą
oznajmić wściekłemu i zdumionemu chirurgowi, że twój żołądek rozpuszcza żelazo. To
wyświechtany dowcip kursujący wśród weteranów połyku.
Rodzaje gier z udziałem samouszkodzeń
Celem samouszkodzenia może być wysłanie symbolicznego sygnału lub odniesienie korzyści
przez samouszkadzającego się12.
Niedomaganie strategiczne

background image

150
W rozdziale 6 opisałem wejście „Księcia" do celi, który lekko pochlastał się, pragnąc w ten
sposób uwiarygodnić swoją twardość w oczach nowych współwięźniów. Za swoje działanie
nie oczekiwał żadnej natychmiastowej materialnej nagrody. Jego celem było zdobycie
odpowiedniej reputacji w oczach innych więźniów.
Wejście „Księcia" jest dobrym przykładem sytuacji, w której oczekiwane korzyści są jedynie
symboliczne. W podobnych przypadkach korzyści są związane ze zmianą opinii o samo-
uszkadzającym się przez „benefaktora", do którego jest skierowany sygnał, czyli do kogoś
oceniającego zachowanie więźnia i na tej podstawie podejmującego ważne dla delikwenta
decyzje. Samouszkodzenie symbolicznie sygnalizuje benefaktorowi typ więźnia. Bierze on
zatem pod uwagę uzyskaną informację i decyduje, jak traktować samouszkadzającego się.
Odniesione przez więźnia korzyści nie są bezpośrednią konsekwencją samouszkodzenia, lecz
zmiany przekonań benefaktora.
W wypadku samouszkodzenia pragmatycznego decyzja benefaktora, jeśli taki istnieje, jest
praktycznie automatyczną konsekwencją działania więźnia. Rola benefaktora jest jedynie
natury technicznej. Przykładem podobnej sytuacji jest połknięcie kotwicy. Celem jest tu
jedynie zmiana otoczenia. Powiadomiony strażnik musi podjąć decyzję, czy zabrać więźnia
do lekarza. Możemy sobie wyobrazić strażnika próbującego zatuszować połyk, jednak można
założyć, że typowy strażnik zadziała jako automatyczne urządzenie alarmowe wykrywające
samouszkodzenie. Strażnik podejmie decyzję opierając się na istniejących procedurach
postępowania z połykaczami i zmiana jego opinii o połykaczu nie ma żadnego znaczenia. W
podobnych przypadkach nie dochodzi do jakiejkolwiek sensownej interakcji strategicznej
między graczami. Decyzja o popełnieniu samouszkodzenia przypomina problem
optymalizacji, w którym pojedynczy decydent poszukuje optymalnego rozwiązania bez brania
pod uwagę innych graczy.
W przypadku mieszanym istotną rolę odgrywają zarówno korzyści symboliczne, jak i
pragmatyczne. Takie sytuacje są bodaj najczęstsze, zwłaszcza w najbardziej wyrafinowanych
grach.
Z niemal wszystkimi samouszkodzeniami symbolicznymi wiążą się pewne korzyści
materialne i vice versa. Powyższe
232
Rozdział 8
rozróżnienie jest zbudowane na podstawie następującego kryterium: w wypadku
samouszkodzeń pragmatycznych więzień może efektywnie zignorować obecność innych
graczy i założyć, że jego działania automatycznie prowadzą do pewnych konsekwencji. W
efekcie ogranicza się raczej do porównywania tych konsekwencji niż przewidywania reakcji
innych graczy. Tak więc podział na korzyści symboliczne i pragmatyczne zależy od
mentalnego obrazu sytuacji skonstruowanego przez więźnia. Nie prowadzi to jednak do
wieloznaczności w klasyfikowaniu. Praktycznie wszystkie przypadki samouszkodzeń są
stosunkowo łatwe do sklasyfikowania, jeśli tylko intencje sa-mouszkodzeniowca zostaną
właściwie rozszyfrowane.
Motyw symboliczny, czyli sygnalizacja
Z samouszkodzeniami wysyłającymi sygnał mamy do czynienia zarówno w więzieniu, jak i
na wolności. Różnią się one jedynie względną częstotliwością. Celem próby samobójczej
nastolatka może być zasygnalizowanie rodzicom desperacji. Maltretowany frajer lub cwel, a
także grypsujący umieszczony w celi niegryp-sującej często decyduje się na
samouszkodzenie, aby zmusić administrację do przeniesienia go do celi bardziej przyjaznej.
Jeśli samouszkodzenie nie wymaga hospitalizacji i może być leczone w celi (na przykład
lekki połyk łatwy do usunięcia bez-operacyjnego), nie przynosi korzyści materialnych.
Wysłany zostaje natomiast sygnał do wychowawcy: „Jestem zdesperowany i następnym

background image

razem pójdę jeszcze dalej". Jeśli samouszkodzenie wymaga przeniesienia do szpitala,
więzień, oprócz wysłania sygnału czysto symbolicznego, który może mu pomóc w przyszłych
negocjacjach z wychowawcą, osiąga automatycznie swój cel. Zostaje przeniesiony do innej
celi. Grypsujący zagrożony przecweleniem albo przecwelony symbolicznie przez złośliwego
frajera lub cwela wysyła sygnał do swojej grupy: „Moje życie poza grypsowaniem jest
bezwartościowe, przecwelenie było ode mnie niezależne. Jestem sztywnym chłopaczyną i nie
zasługuję na degradację". We wszystkich powyższych przypadkach samouszkodzenie jest
działaniem ostatniej szansy. Wynika z przekonania desperata, że taka kosztowna metoda jest
najlepszą - a może nawet jedyną - drogą przekazania informa
Niedomaganie strategiczne
151
cji o sile determinacji, desperacji albo intensywności swoich preferencji.
Gra „Krzyk desperacji" jest modelem formalnym wyżej opisanej sytuacji. Przyjmijmy, że
mamy w niej do czynienia z grypsującym, który został symbolicznie przecwelony przez
frajerów. Przecwelenie może zostać zinterpretowane przez starszyznę jako nieważne, bo
popełnione pod przymusem na broniącym się do upadłego grypsującym, lub jako wiążące.
Grypsujący musi zdecydować, czy dokonać samouszkodzenia (S) czy nie (N). Następnie
starszyzna celi albo oddziału musi zadecydować, czy zdegradować go do niższej kasty (D)
czy oszczędzić, zachowując status quo (SQ). Grypsujący może być bardzo przywiązany do
grypsowania (określamy go w takiej sytuacji mianem „lojalny"). Może też mieć stosunkowo
słabe preferencje względem przynależności kastowej (jest wówczas „nielojalny"). Dla obu
typów najlepszym rozwiązaniem jest status quo bez samouszkodzenia, natomiast degradacja
połączona z samouszkodzeniem jest rozwiązaniem najgorszym. Preferencje wobec dwóch
pozostałych sytuacji różnią się. Lojalny preferuje samouszkodzenie ratujące go od degradacji
bez samouszkodzenia. Preferencje nielojalnego są odwrotne. Z punktu widzenia starszyzny
oszczędzenie lojalnego i zdegradowanie nielojalnego jest najlepszym rozwiązaniem, a
sytuacja odwrotna prowadzi do najniższej wypłaty. Proporcje obu typów w populacji są
dodatnie, to znaczy 0 <p < 1, oraz znane graczom (zob. rysunek 23)13.
Możliwe są dwa rodzaje równowag14. W obu równowagach typ nielojalny zawsze wybiera
bierność, ponieważ najgorsza wypłata w wypadku pozostania biernym jest dlań wyższa niż
najlepsza wypłata po samouszkodzeniu. Typ lojalny i starszyzna mogą zachowywać się w
równowadze na różne sposoby.
Równowagę pierwszego rodzaju określa się jako „pooling eąuilibrium". Kiedy starszyzna jest
przekonana o stosunkowo dużej proporcji typów nielojalnych, każdy zostaje zdegrado
234
Rozdział 8

O grypsujmy
Rysunek 23. Gra „Krzyk desperacji".
D - decyzja starszyzny o zdegradowaniu grypsującego do niższej kasty; SQ -oszczędzenie
grypsującego i zachowanie status quo; S - decyzja grypsującego, że dokona
samouszkodzenia; N - decyzja grypsującego, że nie dokona samouszkodzenia; lojalny lub
nielojalny - więzień przywiązany lub nie przywiązany do grypsowania; p - proporcja typów
lojalnych.
wany niezależnie od podejmowanych działań i żaden grypsujący nie dokonuje
samouszkodzenia. Kiedy proporcja typów nielojalnych osiąga poziom krytyczny, równowaga
zmienia się na taką, w której nikt nie dokonuje samouszkodzenia, jednak starszyzna nikogo
nie degraduje. Na poziomie krytycznym starszyzna jest obojętna wobec degradowania bądź
przebaczania. Poniżej poziomu krytycznego nikt nie jest degradowany15. W równowadze

background image

rodzaju „pooling" strategia starszyzny jest sztywna. Starszyzna albo karze wszystkich, albo
wszystkim wybacza.
_
15 Poziom krytyczny dla „Krzyku desperacji" wynosi p* = 0,5. Owa konkretna wartość jest
funkcją założeń upraszczających wypłaty graczy. W bardziej ogólnym modelu p* byłoby
funkcją użyteczności różnych typów.
Niedomaganie strategiczne
153
W obydwu sytuacjach przypadkowo przecwelony grypsujący nie ma powodu do wysyłania
bolesnego sygnału.
Ciekawszy jest drugi typ równowagi, nazywany „separating eąuilibrium". Starszyzna
przebacza wszystkim, którzy popełnili samouszkodzenie, degraduje zaś tych, którzy pozostali
bierni. Z kolei typ lojalny dokonuje samouszkodzenia, a typ nielojalny pozostaje bierny.
Równowaga tego rodzaju jest związana z bardziej wyrafinowaną subkulturą, w której sygnały
Są prawidłowo dekodowane przez starszyznę. W tym wypadku samouszkodzenie jest dla typu
lojalnego decyzją racjonalną.
Do sytuacji strategicznych o strukturze „Krzyku desperacji" często dochodzi wtedy, kiedy na
pierwszy rzut oka nie można zidentyfikować żadnego motywu materialnego
samouszkodzenia. Dokładniejsza analiza sytuacji mentalnej więźnia może ujawnić motyw
symboliczny. Spotkałem tylko jednego samouszkodzeniowca, którego działaniom
początkowo nie potrafiłem przypisać żadnego motywu. „Diabeł" był lekko upośledzony
umysłowo. Oparzył sobie nogi wylewając na nie wrzątek: „Aby pokazać solidarność ze
wszystkimi grypsującymi". Inni grypsujący uważali jego pokaz solidarności za bezsensowny,
podśmiewali się zeń, ale okazywali mu pewien respekt. Po kilku dniach przyjaznych rozmów
i zafundowaniu mu czajury „Diabeł" otworzył się przede mną i wyznał swój prawdziwy
motyw. W jego poprzedniej celi grypsujący wyśmiewali się z niego, mimo że on również
grypsował. Zaczął bać się, że podczas któregoś z nudniejszych wieczorów, kiedy nie ma co
robić, chłopaki dla rozrywki spuszczą go do wora. „Rozum, «Studynt», kurwa--twoja-mać,
może ja nie jestem taki mondry jak ty, ale swój cwancyk mam i grypsuje jak każden. I żym
pokazał, żeby wiedzieli". W tym momencie zrozumiałem, że oparzenie „Diabła" było akcją
prewencyjną. Zasygnalizował potencjalnym prześladowcom, że istnieją granice jego
tolerancji na żarty i że jest gotów ponieść bardzo wysokie koszty, aby obronić swój cenny
status16.
„Diabeł" z oczywistych względów ukrywał swój motyw. Ujawnienie kłopotów w dawnej celi
niechybnie osłabiłoby jego pozycję w nowej i wzmogło złośliwe żarciki. Oparzenie za-
Opisane rozmowy miały miejsce w celi 13.
Rozdział 8
równo pomogło mu opuścić poprzednią, nieprzyjazną celę, jak i uzyskać pewien poziom
poważania w obecnej. Każdy nowy mieszkaniec stodoły natychmiast musiał zauważyć
straszliwe oparzeliny na jego nogach. Oparzenie „Diabła" było pod celką elementem wiedzy
powszechnej. Jego działania składały się w logiczną całość. Zrozumiałem teraz, dlaczego tak
często chodził w szortach. Szramy, blizny i pęcherze budziły odrazę, ale i przypominały o
jego determinacji. Miał przemyślany i ewidentnie skuteczny plan działania. Będąc w jego
skórze z całą pewnością mógłbym zachować się podobnie - jeśli wystarczyłoby mi odwagi.
Do krzyku desperacji dochodzi często podczas przerzutek lub bezpośrednio po nich. Alokacja
tymczasowo aresztowanych jest ograniczona wymaganiem prokuratora oddzielania więźniów
oskarżonych w tym samej sprawie, a wszystkich więźniów dodatkowo regułami
rozmieszczania kapusiów przez administrację. Przerzutki zabierają również sporo czasu i
mitręgi personelowi i mimo że zdarzają się często, prawie nigdy nie dochodzi do nich na
życzenie więźnia. Samouszkadzający się więzień sygnalizuje administracji, że jest gotów

background image

nałożyć na nią większy koszt niż koszt przerzutki. Ponadto, jeśli więzień zostaje przeniesiony
do celi szpitalnej, koszt ponownego umieszczenia go po wyleczeniu w dawnej celi jest
identyczny z kosztem umieszczenia w innej celi. Nic dziwnego, że dla zdesperowanych
więźniów samouszkodzenie stało się niezwykle skuteczną metodą wywierania presji na
administrację. Poniższa historia ilustruje nierzadką sytuację z przełomu lat sześćdziesiątych i
siedemdziesiątych, kiedy administracja więzienna próbowała zmusić więźniów do porzucenia
grypsowania:
No i z jednym transportem przyleciał taki [grypsujący] Grzesiek. [...] kurwa wychowawca
zajrzał w akta Grześka i mu mówi: „Cela numer piętnaście".
A tam byli festy, co Grzesiek wiedział z grypsu. I że będą go chcieli przecwelić. [...] Więc
melduje kurwie: „Nie! Albo się chlastam". I mu pokazuje w jednej ręce kosę, a w drugiej
mojkę, a w ustach kotwicę na ostro, że ją tylko łykać. Zaś kurwa wychowek: „Piętnastka!".
No to Grzesiek ściągnął koszulę, wyskoczył z dyżurki i na korytarzu pierdolnął łapami w
szyby. Krew mu dopierdalała, a kurwa
Niedomaganie strategiczne
237
wychowek się patrzy i mówi: „Mało. Pokaż, żeś naprawdę urka, to cię dam do tych
grypserów".
Więc Grzesiek w drugą szybę zajebał. Potem w trzecią. W czwartą. [...] Chłopaczyna miał
ręce do łokci jak krwawe befsztyki. Trzydzieści szyb wypierdolił, aż na końcu korytarza przy
ostatnim oknie zemdlał. [...] „Eee! Ty jesteś kozak. Możesz iść do grypserów" - powiedział
kurwa wychowek" (Trębicki 1988: 103).
Zademonstrowana przez Grześka twardość przekonała wychowawcę, że umieszczenie go z
niegrypsującymi może przysporzyć więcej kłopotów niż pożytku. Lepiej ustąpić i wrzucić go
do celki grypsującej. Reakcja Grześka nie była wyjątkowa. Częstość podobnych reakcji i
związanych z nimi kosztów prawdopodobnie doprowadziła do porzucenia przez administrację
polityki przymusowego rozgrypsowywania.
Ti/l 4.
Motywy pragmatyczne
Najczęstszy pragmatyczny motyw samouszkodzenia jest banalny: przeniesienie do bardziej
komfortowej celi szpitala więziennego. W przypadku ekstremalnym „Kot", który
mistrzowsko opanował technikę wytargiwania połyków, przekształcił swój wyrok w
niekończącą się podróż po więzieniach i szpitalach. Nawet po wielokrotnym zastosowaniu
swojego triku wciąż udawało mu się przekonać strażników i pielęgniarki o ciężkiej chorobie,
a później wywieść w pole chirurgów. Jego wędrówki były możliwe wskutek niedostatecznej
integracji więziennych baz danych.
Samouszkodzenia pragmatyczne bywają wykorzystywane do omijania narzuconej
tymczasowo aresztowanym przez administrację izolacji wspólników, to znaczy oskarżonych
w tej samej sprawie. Dwóch lub więcej więźniów może jednocześnie dokonać lekkiego
samouszkodzenia i trafić do izby chorych w celu omówienia zeznań w śledztwie (zob. ibid.:
103, Niesiołowski 1989: 117 oraz rozmowy szpitalne autora). Ponieważ aresztanci nie mają
prawa do kontaktu z adwokatem, jest to jedna z niewielu dostępnych im dróg komunikacji. W
bardziej wyrafinowanej wersji koordynowanego spotkania spotykają się nawet więźniowie
osadzeni w różnych więzieniach. Rejonizacja i specjalizacja szpitali więziennych pozwala im
przewidzieć,
Rozdział 8
który szpital zajmuje się daną chorobą, i odpowiednio skoordynować moment oraz rodzaj
samouszkodzenia. Wspólnicy znajdujący się na tym samym oddziale szpitala więziennego
mogą się łatwo porozumieć podczas wspólnego spaceru, krzycząc przez okno lub przez
przebitkę17.

background image

Częściej spotykana, mniej kosztowna, ale i mniej skuteczna metoda polega na jednoczesnym
zapisaniu się do lekarza lub dentysty z nadzieją spotkania się w poczekalni. Podobnie jak w
przypadku „Kota" we wszystkich przypadkach skoordynowanego spotkania więźniowie
wykorzystują niedostateczną integrację więziennych baz danych. Administracja potrafi
izolować wspólników przebywających w areszcie, ale traci nad nimi kontrolę w sytuacjach
codziennych interakcji albo wtedy, kiedy jednocześnie znajdą się w szpitalu.
Kolejna kategoria czysto pragmatycznych samouszkodzeń obejmuje zarażanie się chorobą
zakaźną, zazwyczaj żółtaczką typu A lub B. Domniemany mąciciel całej Rakowieckiej, z
którym zetknąłem się w celi 13, uzyskał niezwykle cenny dostęp do krwi więźnia
zainfekowanego żółtaczką. Wyznał mi, że jego wyrok wynosi siedem lat, a przesiedział już
ponad trzy. Jako dobrze znany przywódca grypsujących, nie miał szansy na warunkowe
zwolnienie. Uważał jednak, że żółtaczka w okolicach połowy wyroku da mu realną szansę na
przerwę w karze, która zostanie potem zamieniona na późniejsze warunkowe zwolnienie. Po
pierwsze, chory z żółtaczką musi być natychmiast odizolowany od innych chorych i nawet po
wyzdrowieniu może zostać nosicielem wirusa. Po drugie, choroba trwa długo, miesiąc i
więcej, a rekonwalescent musi przebywać na dość ścisłej diecie przez pół roku, potem, bardzo
ostrożnie, może ją wzbogacać. W więzieniu nie ma najmniejszej szansy na podobną dietę.
Więzień z żółtaczką oznacza zatem duży kłopot dla administracji: może zarazić innych, sam
zaś może umrzeć przed końcem wyroku, wcześniej okupując sale chorych i szpital więzienny.
Żółtaczka w okolicy połowy wyroku była praktycznie gwarancją warunkowego zwolnienia ze
względu na stan zdrowia.
Niedomaganie strategiczne
156
Po stronie kosztów mąciciela była uszkodzona wątroba i zarażenie się dość ciężką chorobą, w
latach osiemdziesiątych całkowicie jednak uleczalną w warunkach normalnej opieki
szpitalnej. Po stronie korzyści było uniknięcie około trzech i pół roku więzienia, a także
związanej z tym utraty zdrowia. Problemem decyzyjnym, z którym zwrócił się do mnie,
ponieważ uważał, że jestem ekspertem od zdrowia i samouszkodzeń, było to, czy powinien
zjeść zarażoną krew, czy ją sobie wstrzyknąć. Dylemat był realny, ponieważ żółtaczką
pokarmową, typu A, można się zarazić jedynie drogą pokarmową, zaś wszczepienną, typu B,
tylko wtedy, kiedy wirus dostanie się bezpośrednio do krwi. Moja rada była prosta: ponieważ
nie znał typu wirusa, powinien randomizować: zarówno zjeść, jak i wstrzyknąć sobie
zarażoną krew18.
?
Motywy mieszane
Większość samouszkodzeniowców trafia do więziennej izby chorych lub do szpitala i
automatycznie doświadcza dobrodziejstw komfortu szpitalnego. Jest tu lepsze jedzenie, kilka
razy więcej powierzchni i powietrza na głowę, strażnicy nie piszą raportów i nawet rygor
grypsowania jest luźniejszy. W wypadku niektórych samouszkodzeń symbolicznych korzyści
te można uznać za mało ważne, jednak niekiedy korzyści pragmatyczne i symboliczne dają
się porównać.
Motywy mieszane występują w głodówkach więźniów politycznych. Głodówka bywa
demonstracją twardości, której zadaniem jest zniechęcenie strażników i naczelnika więzienia
do sankcji, które byłyby nakładane na więźnia w przyszłości. W większości głodówek są też
obecne motywy pragmatyczne. Dla więźnia politycznego głodówka jest okazją do zaistnienia
w świadomości jego popleczników. Więźniowi kryminalnemu daje możliwość wstrzymania
transportu do innego więzienia lub opóźnia proces.
240
Rozdział 8

background image

Opóźnianie procesu jest bodaj najbardziej popularnym mieszanym motywem
samouszkadzania.
Jak opóźnić swój proces i przyspieszyć wyjście?
Czeka cię duży proces. Ze wspólnikami i świadkami. W przeddzień wagi ujmujesz swój los
we własne ręce. Musisz dokonać czegoś spektakularnego i wymagającego natychmiastowej
reakcji. Połyk jest ryzykowny, bo jeśli strażnicy nie uwierzą ci i nie wyślą na rentgen,
pojedziesz na sprawę z ładunkiem złomu w przełyku. Poleć mojką po strunach, wyhuśtaj się,
podpal, oparz nogi. Koleżkowie z celi zaraz podniosą raban i pojedziesz do szpitala. Będzie
za późno na zawiadomienie sędziów, prawników, proroka, świadków czy wstrzymanie
transportu współoskarżonych. Zatem sąd zbierze się nazajutrz w swoim naiwnym
dostojeństwie. A tu nie ma głównego oskarżonego! Bez ciebie rozprawa nie może się odbyć.
Zaczynają się telefony, bieganie, sprawdzanie, prorok się piekli, sędzina wścieka. Sesja
zostaje przełożona o sześć do ośmiu tygodni.
Co możesz zyskać? W skrócie: zawiasy i nawiasy. Po pierwsze, opóźnienie procesu skraca
oczekiwany wyrok i podwyższa szansę na zawiasy, czyli wyrok w zawieszeniu. Powie ci to
każdy doświadczony papuga. Po drugie, ślesz sygnał do proroka, który nie może zamknąć
sprawy i niepotrzebnie traci czas: „Jestem zdeterminowany i jak mi czegoś nie zaoferujesz,
narobię ci kłopotów". Oczekujesz, że zrozumie i zmieni ci nawiasy, czyli przez osłabienie
kwalifikacji przestępstwa skróci przedział minimalnego i maksymalnego wyroku, jaki możesz
dostać w razie uznania za winnego.
A jeśli psycholog przyjaźnie zapyta: „Czemuś to zrobił, chłopie?". Odpowiedz poważnie, że
doznałeś silnego wzburzenia emocjonalnego i że zaprotestowałeś przeciw niesprawiedliwemu
aresztowaniu. Tym „socjologom" możesz ożenić każdy kit. Prorok kitu nie łyknie, ale to nie
problem. On ma ci zmienić nawiasy, a nie wierzyć. Nie chce? Namów wspólnika ze swojej
sprawy, żeby i on coś zmajstrował przed następną rozprawą. Macie czas, a stawka duża. Kilka
lat odsiadki do wygrania. Prorok to wie i kiedyś wreszcie machnie ręką.
Powyżej opisana metoda wymaga dobrej organizacji i hartu ducha. Jeśli więzień ma dostęp do
skorumpowanego lekarza, który może zaświadczyć o jego chorobie, może osiągnąć swoje
cele również bez płacenia kosztu samouszkodzenia. Na od
Niedomaganie strategiczne
157
dziale chirurgicznym widziałem z bliska rozgrywkę prowadzoną przez dwóch
zdeterminowanych małolatów19. Wojtek i Jacek kierowali gangiem rabującym samochody i
stacje benzynowe. Kiedy wjechałem na szpitalkę, Wojtek był na wyjeździe po wstrzyku śliny
w policzek. Dość szybko opowiedział mi o ich wspólnym planie. Po kilku tygodniach do
szpitala przywieziono Jacka z oparzeniami na obu nogach. Szybko się zaprzyjaźniliśmy.
Kiedy opuszczałem chirurgię, znów spotkałem Wojtka czekającego na przyjęcie na korytarzu
szpitalnym. Miał infekcję kolana. Krzyknął do mnie z radością w głosie, że przed chwilą
rozmawiał z proroczką, która zmieniła im nawiasy!
Strategia opóźniania procesu i nakładania wysokich kosztów na prokuratora przyniosła
skutek. Nawiasy Wojtka i Jacka jako przywódców grupy przestępczej wynosiły początkowo
dziesięć, piętnaście lat. Oczekiwali wyroku w wysokości dwunastu lub trzynastu lat, bo o tyle
właśnie wnioskowała pani prokurator. Byli winni i udowodnienie tego faktu było dziecinnie
proste. Zakładali zatem, że sąd uzna ich za winnych. Starali się natomiast wytargować
łagodniejszą kwalifikację swojej działalności, jako zwykłych członków gangu, z nawiasami
(pięć, dziesięć lat). Całe ich życie więzienne było podporządkowane realizacji wielkiego
planu. W kółko uzgadniali samouszkodzenia, wymieniali grypsy i krzyczeli przez okno.
Zamierzali dokonywać rotacyjnych samouszkodzeń aż do zmiany kwalifikacji przez
prokuratora. Ponieważ za trzecim razem pani prokurator zasygnalizowała gotowość ugody,
pierwsza część ich planu urzeczywistniła się. Zamierzali teraz przyznać się do winy i wyrazić

background image

skruchę. Po otrzymaniu spodziewanych ośmiu lat więzienia planowali uczyć się w szkole
więziennej i zachowywać wzorowo, aby otrzymać warunkowe zwolnienie. Ponieważ w
momencie popełnienia przestępstwa byli nieletni, mogli wystąpić o warunkowe zwolnienie
już po czterech latach. Taka była maksymalna stawka do wygrania: cztery lata, zamiast
kilkunastu.
Rozdział 8
[Pewien kot] miał specjalnie przygotowany, zabliźniony otwór w czaszce (na środkowej linii
czoła, na styku brwi, a więc niewidoczny z zewnątrz). W ten otwór umiejętnie wprowadzał
długi gwóźdź w taki sposób, aby wszedł on pomiędzy dwie półkule mózgu, nie czyniąc
szkody, następnie zgłaszał się do lekarza, u którego uskarżając się na różne cierpienia i
wykazując nienormalne reakcje twierdził, że „z tego wszystkiego" chciał się zabić i właśnie
wbił sobie ten gwóźdź do głowy. Transportowano go wtedy do szpitala, gdzie go
prześwietlano i przygotowywano do natychmiastowej operacji, a on wówczas spokojnie
wyjmował gwóźdź w ustronnym miejscu, oświadczając następnie zdziwionym lekarzom, że
już go nie boli, a gwóźdź zniknął (Szaszkiewicz 1997: 91-92).
Fundamentem opisanej metody jest pomysłowy trik, który przekonywająco sugeruje
autentyczną chorobę. Jeśli lekarz zna ów trik, diagnoza jest banalna. Jeśli go nie zna,
najprawdopodobniej nie uda mu się wydedukować metody symulacji. Wiele najciekawszych
metod opiera się właśnie na podobnie pomysłowych trikach. Nie ma tu zatem miejsca na
interakcję strategiczną, zaś kwestią zasadniczą jest jedynie znajomość lub nieznajomość
zastosowanego triku, czyli poziom poinformowania lekarza. Oczywiście każdy doświadczony
lekarz staje się podejrzliwy i zaczyna zakładać, że dany więzień zapewne symuluje, tylko on
nie potrafi rozszyfrować jego triku.
Niedomaganie strategiczne
Doświadczony symulant jest zawsze gotów zaoferować nowicjuszowi kilka prostych rad: nie
mów za dużo, udawaj głupiego, nie wychodź na spacery, jedz mało. Rady te odzwierciedlają
świadomość, jak wiele rozmaitych sygnałów należy sfabrykować, aby mieć szansę
przekonania podejrzliwego lekarza do swojej „choroby". Dobry plan działania, zdolności i
wytrwałość symulanta mają oczywiste znaczenie, jednak ostateczny sukces zależy również od
wielu zmiennych, będących poza jego kontrolą. Należą do nich lokalne procedury
postępowania z chorymi, kwalifikacje profesjonalne personelu medycznego, nastawienie
lekarzy, a także względna dostępność specjalistów wewnątrz więzienia i na zewnątrz.
Symulacja mająca szansę powodzenia musi brać pod uwagę wszystkie te zmienne.
Choroba będąca optymalnym materiałem na symulację nie może stawiać możliwościom
aktorskim symulanta zbyt wysokich wymagań. Powinna mieć dużo miękkich charakterystyk,
łatwych do odegrania. Musi też być odpowiednio poważna. Najlepiej, żeby chorowanie w
warunkach więziennych groziło delikwentowi śmiercią. Przede wszystkim nie mogą być
dostępne testy, które pozwoliłyby jednoznacznie odrzucić hipotezę o chorobie.
Symuluje niemal każdy więzień podczas niemal każdego kontaktu z personelem medycznym.
Niektóre symulacje są jednak poważniejszymi przedsięwzięciami niż wykrzywiona twarz i
rutynowa skarga na bóle w żołądku. Taka symulacja może wykorzystywać:
• twarde symptomy choroby, to znaczy wyniki standardowych testów, takich jak gorączka czy
obecność krwi w moczu;
• miękkie symptomy, które można wyprodukować zręcznym aktorstwem;
• opinie przekupionych lub z innych względów pomagających lekarzy więziennych i
specjalistów wolnościowych.
Typowa symulacja opiera się zazwyczaj na jednej z trzech metod. Wspomagają ją lekkie
samouszkodzenia. Poniżej przedstawiam kilka konkretnych przypadków ilustrujących opisane
tu metody.
Symulka

background image

Symulacja jest wielowymiarowa. Symulanci mogą używać opisanych tu metod,
wykorzystywać badania i opinie przekupionych lekarzy, a także odgrywać cierpienie, którego
nie doznają. Ze względu na mnogość opisujących parametrów modele formalne konkretnych
przypadków symulacji są mało ogólne i reprezentują tylko ten jeden przypadek. Mamy zatem
dobry powód, aby pisząc o symulacji, zapomnieć całkowicie o formalizmie i skupić się
wyłącznie na najważniejszych prawidłowościach empirycznych i opisie konkretnych
przypadków. Rozpatrzmy następującą pomysłową technikę symulacji, dość podobną do
opisanego wcześniej wytargiwania połyku:
244
Rozdział 8
Twarde symptomy obserwowałne
Doświadczony symulant może sfabrykować całe mnóstwo symptomów za pomocą prostych
narzędzi i lekkich samouszkodzeń. Do najbardziej użytecznych akcesoriów należą żyletka,
igła, strzykawka, kawałek ołowiu lub grafitu, sól, krew. Nawet woda i powietrze mają swoje
zastosowanie.
Krew można dodać do kału albo moczu. Można ją też połknąć. Celebrak20, mistrz symulacji,
uchyla rąbka tajemnicy swojej sztuki:
Biorę igłę od strzykawki, którą się bawiłem w celowego, wbijam w żyłę i leci mi krew,
prawda? Tę igłę przyuważyłem w szpitalu, ma się trik w tym kierunku. Zleciało mi na oko pół
ćwiartki krwi do kubka. Dosypuje się trochę soli, żeby się krew nie zsiadła. Więźniowie
patrzą jak zaklęci. Zjadłem z pół kilo chleba, rozpuściłem trzy łyżki soli w wodzie i popiłem.
A teraz dopiero łykam kubek krwi. Za parę minut dostaję silnych wymiotów. Rzygam do
miednicy, aby był dowód rzeczowy dla oddziałowego. Kładę się na podłodze i jęczę
wniebogłosy. [...] Przybiega doktór, bada tętno. [...] To chyba będzie trzaśniecie dwunastnicy,
stwierdza (Stwora 1993: 75).
Powietrze można wpompować w różne części ciała:
Biorę igłę od strzykawki, zawsze żyletkę i igłę miałem bezbłędnie przymelinowaną,
przyłączam do igły cienką rureczkę gumową, igłę wbijam pod skórę na głowie, wężyk do ust i
pompuję powietrze pod czaszkę. Łeb robi się momentalnie kwadratowy (ibid.: 117)21.

Żołądek jest jedną z ulubionych części ciała symulantów:
Trudno to wytłumaczyć, jak się to robi. Po prostu łyka się powietrze i wprowadza do żołądka
i jelit. [...] Wpuszczam powietrze do brzucha i ten brzuch rośnie mi automatycznie co
najmniej jak
Niedomaganie strategiczne
159
u kobiety, która ma czworaczki. [...] Na czym polega najlepszy trik w całej symulacji?
Pacjentowi nie można zrobić rentgena, bo nie wolno w tym wypadku wlewać choremu tej
papki koniecznej przy prześwietlaniu jamy brzusznej (ibid.: 105).
Rozmaite lekkie samouszkodzenia mogą pomóc w świrowaniu choroby umysłowej.
Następujący prosty trik może wyprowadzić w pole wielu lekarzy:
[...] ja w celi wprowadzam sobie cienką igłę do szycia w komorę sercową. Trzeba tylko
wiedzieć gdzie, spotykałem już chłopaków, co po trzynaście igieł mieli w komorze sercowej.
Jak popatrzeć w rentgen, to taka igła chodzi koło serca jak strzałka szybkościomierza w
samochodzie. [...] I wprowadzam igłę w ciało, ale uważam, żeby mi nie zniknęła pod skórą.
Zostawiam maleńki czube-niek, abym mógł, kiedy skórę nacisnę, wyciągnąć ją z powrotem.
Jestem owłosiony na piersiach, nikt nie rozpozna. [...] «Młody idioto», zwraca się do mnie
lekarz, «tak sobie zdrowie rujnujesz». A takich jak ja jest w więzieniach setki. Ile mają z nimi
kłopotu. Owszem, zdarzają się ludzie chorzy, nie powiem. Ale po większej części to
kombinatorzy, symulanci, pajace. W osiemdziesięciu procentach (ibid.: 118).

background image

Dalej maestro wypowiada bardziej ogólny pogląd, który mógłby stanowić motto tego
rozdziału:
Psychiatra co prawda twierdzi, że człowiek normalny nigdy się nie potnie. W tym miejscu z
panem psychiatrą się nie zgadzam, panie redaktorze. Wszystko sam na sobie przechodziłem i
nie miałem żadnych zaburzeń psychicznych, chciałem tylko swój cel osiągnąć. [...] Nie jestem
frajer łykać żyletki, mam żonę i dzieci (ibid.: 107).
Celebrak symulował chorobę psychiczną za pomocą pozornie przypadkowych
samouszkodzeń, w rzeczywistości starannie zabezpieczał się przed zranieniem.
Aktorstwo
Aktorstwo odgrywa największą rolę przy świrowaniu. Jednak personel jest w takiej sytuacji
niesłychanie podejrzliwy, okres obserwacji długi, a triki mające za zadanie zdemaskowanie
sy-

246
Rozdział 8
mulantów wyrafinowane. Kolejny z opisywanych symulantów mądrze wybrał chorobę ze
wszystkimi cechami zaburzeń umysłowych, lecz bez towarzyszących kłopotliwych
problemów22.
Wysokiej klasy złodziej - „Francuz" - specjalizował się w okradaniu aktorek, piosenkarek i
cudzoziemców odwiedzających komunistyczną Warszawę. Wysoki i przystojny, z manierami
i ujmującą osobowością, mówił biegle kilkoma językami. Zwierzył mi się, że po raz pierwszy
zauważył symptomy choroby Parkinsona, kiedy zaczęła mu sprawiać kłopoty palcówka,
stanowiąca rutynowe ćwiczenia siedzących kieszonkowców, którzy nie chcieli wyjść z
wprawy. „Francuz" skontaktował się z lekarzem dopiero wtedy, kiedy upadł na spacerniaku i
zranił się w głowę. Wówczas, po krótkim badaniu lekarskim, został skierowany na oddział
chirurgiczny szpitala więziennego na Rakowieckiej.
Sztywne i wykrzywione szpony „Francuza" trzęsły się mimowolnie podczas naszych długich
sesji brydża, kiedy z wielkim wysiłkiem usiłował prosto utrzymać karty. Poruszał się wolno i
niezgrabnie po celi, a próby wyjścia na spacer kończyły się fiaskiem. Upadł kilka razy, lecz
zawsze odrzucał pomoc. Nigdy się nie skarżył. Lekarzom i pielęgniarkom powtarzał ten sam
dowcip: „Tracicie tylko czas. Dajcie mi pudełko relanium i będzie po sprawie".
Opuściłem chirurgię niedługo po pierwszej konsultacji „Francuza" w klinice wolnościowej.
Początkowo odmawiał wyjazdu na konsultację, gdyż bał się zobaczyć wolność. I
rzeczywiście, pierwszy wyjazd wpędził go w taką depresję, że lekarze poprosili dyskretnie
współwięźniów, aby mieli nań baczenie. Obawiali się samobójstwa dokonanego pod
wpływem impulsu. Później ożywił się i zaczął opowiadać o profesorze, który go badał.
Spędzał godziny analizując jego słowa. Zrozumieliśmy, że „Francuz" podczas konsultacji
zaraził się chorobą, której obawiał się najbardziej: nadzieją.
Mniej więcej trzy miesiące po moim zwolnieniu i niecałe cztery po pożegnaniu z
„Francuzem" natknąłem się na niego w trakcie zakupów na Bazarze Różyckiego,
przyciągającym jak magnes drobnych złodziejaszków i kieszonkowców. „Francuz"
Niedomaganie strategiczne
kluczył z gracją między straganami, stawiając długie, sprężyste kroki. Zatrzymałem się
zaszokowany i patrzyłem na niego z otwartymi ustami. Musiał kątem czujnego oka dostrzec
czyjeś nagłe zatrzymanie, bo zaraz spojrzał w moją stronę, stanął, zamrugał - i odwzajemnił
moje zdumienie. Staliśmy przez sekundę, patrząc na siebie tępo, aż zrozumiałem, że był
równie zaskoczony jak ja, gdy zobaczył swojego umierającego na raka koleżkę wolnego,
żywego i ogólnie w niezłej formie. Oszust nabrał socjologa, ale i socjolog oszusta. Poszliśmy
szybko dalej nie zamieniając słowa.

background image

„Francuz" był jedynym pacjentem szpitalki, którego początkowo sklasyfikowałem jako
mającego motywację do symulowania i nie symulującego. Fantastycznie odegrał swoje
wielomiesięczne przedstawienie. Na koleżkach i personelu wywarł wrażenie, że nie zależy
mu na wolności, że utracił, a potem znów odzyskał nadzieję. Zapewne pomagał mu partner na
wolności, specjalista z kliniki i lekarz więzienny. Jego choroba została starannie dobrana. Po
naszym spotkaniu sięgnąłem po podręczniki medyczne. Okazało się, że nie ma żadnych
testów laboratoryjnych mogących wykryć chorobę Parkinsona! Zatem dobre aktorstwo,
wsparte przychylną opinią specjalisty, wystarczyło do wyprodukowania odpowiedniej
dokumentacji. „Francuz" miał siedzieć dziewięć lat. Wyszedł po niecałych pięciu.
Dokumenty specjalistyczne
Kolejny opis ilustruje wykorzystanie testów i opinii specjalistycznych. Jest to mój własny
przypadek, oparty na nowotworze trzustki, na który chorowałem siedem lat wcześniej.
Nowotwór taki zostaje zazwyczaj późno zdiagnOzowany i rokowania pechowca, którego
zaatakuje, są marne. Szansa przeżycia pięciu lat po diagnozie jest szacowana na 2-4%.
Historia mojej choroby została wykorzystana w celu wyprodukowania dokumentacji
świadczącej o niepełnym wyleczeniu. Od momentu aresztowania miałem cierpieć na częste
ataki zapalenia trzustki (pancre-atitis). Pancreatitis trudno zdiagnozować, ponieważ
symptomy przypominają objawy wielu innych chorób układu pokarmowego. Nieleczone
schorzenie może spowodować śmierć pacjenta. Duża szansa śmierci pacjenta, wsparta
odpowiednią dokumen
248
Rozdział 8
tacją, sprawia, że administracja więzienna i prokuratorzy są bardziej otwarci na warunkowe
zwolnienie z więzienia.
Pomysł wykorzystania dawnego nowotworu spontanicznie zasugerowała moim rodzicom,
lekarzom, pielęgniarka w areszcie na Białołęce, z którą się skontaktowali. Gotowość do
pomocy zadeklarowana przez pielęgniarkę oraz włączonych później w sprawę lekarzy była
ewidentnie motywowana solidarnością zawodową służby zdrowia i politycznym charakterem
sprawy. Na żadnym etapie mojej symulacji nie zaproponowano łapówki. Personel medyczny
w PRL-u późnego komunizmu mocno wspierał Solidarność. Więźniowie polityczni po
opuszczeniu więzienia zazwyczaj otrzymywali od najlepszych specjalistów oferty
bezpłatnego wyleczenia zębów i ogólnie podreperowania wycieńczonego organizmu.
Pierwszym krokiem było przeniesienie mnie z izby chorych na Białołęce do szpitala na
Rakowieckiej. Tam zapewniono mi pomoc lekarza, ordynatora oddziału chirurgicznego. Moją
rolą były lekkie samouszkodzenia i produkowanie odpowiednich symptomów, takich jak
twardy brzuch (dużo świeżego chleba), biegunka (osolona woda) czy gorączka (celowe
przeziębianie się). Regularnie zapisywałem się na wizyty do lekarza i skarżyłem na bóle w
okolicy trzustki i ogólne zmęczenie. Znaczenie tych zabiegów nie było duże i służyły bardziej
zapewnieniu alibi i komfortu działania lekarzom, których zadaniem było spreparowanie
kluczowej dokumentacji.
Na oddziale chirurgicznym aresztu na Rakowieckiej byłem pod opieką ordynatora, z którym
wcześniej skontaktował się mój ojciec, również chirurg. Lekarz ten zasugerował kilka
godnych zaufania osób w klinice onkologicznej na Wawelskiej w Warszawie. Po
kilkutygodniowej „obserwacji" w szpitalu więziennym dał mi skierowanie na dodatkowe testy
w klinice u lekarzy, z którymi wcześniej rozmawiał mój ojciec. Uzbrojony konwój dwa razy
transportował mnie w kajdankach na Wawelską. Testy krwi, badanie ultrasonograficzne i
tomograficzne potwierdziły powracające epizody pancreatitis, mogące doprowadzić w
warunkach więziennych do śmierci.
Towarzyszący mi konwojenci ze Służby Bezpieczeństwa zostali odpowiednio potraktowani
przez personel kliniki. Pielęgniarka w klinice kazała im stać, mnie natomiast poprosiła,

background image

Niedomaganie strategiczne
162
żebym usiadł. Dowódca konwoju nie zgodził się zostawić mnie samego nawet podczas
prześwietlenia i w ten sposób nieomal zapobiegł wysłaniu mojego grypsu przez uczynną
panią doktor z radiologii. Po prześwietleniu usłyszał pytanie: „Gdzie pan mieszka?". Po
odpowiedzi, że na końcu miasta, padła cierpka rada pani doktor, że to świetnie, bo właśnie
został napromieniowany i aby się wywietrzyć, powinien do domu wrócić pieszo. I ma te
spacery powtarzać przez tydzień. „Jest pan żonaty? Tak? Ma pan dzieci? Nie? To niech pan
się przez miesiąc nie zbliża do żony, bo nie będziecie mogli mieć dzieci". Przygnębiony esbek
nie odezwał się ani razu w drodze powrotnej.
Służba Bezpieczeństwa nie ograniczyła się do zapewnienia eskorty. Po wydaniu skierowania
jeden z korytarzowych zaczepił mnie od niechcenia i zagadnął: „Ordynator opowiadał, że
studiował razem z twoim ojcem. Prawda to?". Udałem zaskoczonego tym, że się w ogóle
znają i zacząłem głośno spekulować, że może ordynator załatwi mi w takim razie dłuższy
pobyt na chirurgii. Poprosiłem też korytarzowego o pomoc w zorganizowaniu rozmowy z
ordynatorem. Pomoc została obiecana, lecz oczywiście nie zmaterializowała się w żaden
sposób. Mój ojciec podczas widzenia powiedział mi natomiast, że on i ordynator studiowali w
różnych miastach. Później dowiedziałem się, że ich spotkania odbywały się w najgłębszej
tajemnicy. Historyjka o wspólnych studiach była próbą wysondowania mnie, czy więzienna
służba zdrowia nie zaangażowała się przypadkiem w plan pomocy politycznemu.
Po mniej więcej trzech tygodniach zostałem zwolniony ze względu na stan zdrowia. Według
mojej oceny symulacja zaoszczędziła mi od dwóch do siedmiu miesięcy pobytu w więzieniu,
w zależności od tego, czy zostałbym objęty amnestią. Później okazało się, że zapewne
mogłem siedzieć miesiąc krócej. Cały biurokratyczny cykl od aresztowania do ustalenia, że
więźnia należy zwolnić z powodów zdrowotnych, trwał zatem cztery miesiące. Ostateczna
diagnoza sugerująca zwolnienie została opóźniona ze względu na moje nazbyt
przekonywające odgrywanie roli chorego na Białołęce. Skierowanie na obserwację na
Rakowiecką nie zostało bowiem wystawione przez lekarza, z którym rozmawiała w zaufaniu
pielęgniarka, lecz podczas rutynowej wizyty u innego lekarza. Lekarz ten decyzję podjął na
162
Rozdział 8
podstawie niekwestionowalnych dowodów przeszłej choroby, swojego badania, faktu
regularnych wizyt i powtarzających się utyskiwań delikwenta oraz zapewne tego, że byłem
więźniem politycznym. Skierował mnie jednak na obserwację na oddział wewnętrzny, gdzie
nie było zaufanych lekarzy. Transport na chirurgię z oddziału wewnętrznego zajął miesiąc.
Wówczas poszła w ruch procedura obserwacji w szpitalu więziennym, skierowania do kliniki
oraz sfabrykowania dokumentacji zmuszającej prokuratora do uchylenia sankcji23.
Zrekonstruowane z pomocą notatek Mikołaja Kamińskiego (zob. 1985).
Rozdział 9 Wyjazd
Wolność przychodzi znienacka do aresztu. Przynosi ją zwykle wraz z obiadem krzywo
uśmiechnięty gad, wręczając nieufnemu więźniowi paczkę wolnościowych ubrań
zdeponowanych w więziennej przechowalni. Postanowienie o zwolnieniu solennie stwierdza,
że „przyczyny dla których zastosowano tymczasowe aresztowanie, ustały". Ta standardowa
formuła w równym stopniu uzasadnia zwolnienie jak informacja o „zaistnieniu poważnych
przyczyn" uzasadnia aresztowanie. Nieszczęśni prokuratorzy PRL-u tworzący w pocie czoła
dziesiątki postanowień dziennie! Co za pech, że socjalizm realny upadł tuż przed erą
komputerów osobistych. O ileż sprawniej można by aresztować podejrzanych o popełnienie
czynów o „znacznym stopniu społecznego niebezpieczeństwa" i utrzymywać w mocy środki
zapobiegawcze używając funkcji „kopiuj" i „wklej" w Wordzie, zamiast dawać wnioski do
przepisywania milicyjnej maszynistce!

background image

Pierwszą reakcją zszokowanego więźnia bywa atak niepokoju. Co, już? Tak nagle i po
prostu? Wszystkie jego plany handlowe leżą w gruzach. Starannie wypracowywane kontakty i
pieczołowicie hołubione znajomości tracą w mgnieniu oka wartość. U mnie krótka erupcja
euforii przerodziła się po chwili w bolesny zawód badacza odrywanego siłą od przedmiotu
studiów. Przecież nie zakończyłem jeszcze badań! Właśnie dostałem nowy zapas herbaty i
papierosów oraz gruby, czysty brulion. Pełen energii zamierzałem otwarcie zwerbować moich
koleżków - włamywaczy, złodziei i morderców - do pomocy w badaniach. Ze starszyzną celi
umówiłem się już na specjalne sesje bajery, w czasie których mieliśmy omawiać hierarchię
władzy

Rozdział 9
grypsujących w różnych więzieniach. Dwóch flegmatycznych wytwórców fajansu zaczęło już
żuć chleb pod moje następne zamówienie: pięć maleńkich figurek Kaczora Donalda i Myszki
Miki w kajdankach, będących szlagierem ich oferty. Z zamówieniem wartym cały karton
sportów byłem ich najlepszym klientem. Za kolejne dwa kartony „Chopin" zgodził się
przepisać do mojego brulionu wszystkie więzienne piosenki i przerysować motywy tatuaży ze
swojego pilnie strzeżonego sztambucha. Nawet dorzucił mi zestaw kolek do dziargania.
Przyrzekłem mu solennie, że nie wykorzystam ich do założenia konkurencyjnego biznesu.
Nagle wszystkie te ustalenia wydały mi się śmiertelnie ważne. Chciałem poprosić strażników,
żeby pozwolili mi jeszcze zostać choć na weekend. Niestety, nie miałem już pieniędzy, aby
ich przekupić.
Po chwili szok ustępuje miejsca trzeźwemu planowaniu szczegółów związanych z wyjściem.
Koło pryczy oszołomionego perspektywą wolności szczęśliwca gromadzi się małe stadko
więziennych sępów. Ceremonialnie składają mu gratulacje, przypominają o łączących ich
serdecznych więzach, poklepują kordialnie po plecach. Ich oczy błądzą tymczasem po jego
zapasach papierosów i tubkach pasty do zębów, szacują zasoby herbaty i cukru. Wszystkie te
dobra, bezcenne jeszcze rano, stały się już dla ich posiadacza niemal bezużyteczne. Jak tylko
oprzytomnieje, zaraz to sobie uświadomi. Może na fali euforii odpali im coś za darmo albo
może ubiją z nim świetny interes? Tak się zazwyczaj dzieje i większość więziennego majątku
zostaje na wyjeździe wymieniona na fajans lub po prostu rozdana fąflom.
W kolejnym kroku trzeba ukryć manele do przeszmuglowa-nia na wólkę. Przede wszystkim
ukryłem w spodniach najcenniejsze skrawki papieru z grypsami i więziennymi anegdotami.
Strażnicy rzadko kipiszują na wyjściu. Zwykłego gada nie obchodzi, co wynosisz. Cywilną
koszulę założyłem na więzienną, kaniołkę skitrałem w kieszeń, a za pasek upchnąłem
aluminiowe talerze i sztućce. Na wierzch włożyłem jeszcze kurtkę. Jeśli nie będzie specjalnej
kontroli, wciągnę brzuch i wszystkie te pamiątki wyjadą ze mną. Nawet nie zdałem sobie
sprawy, że to kradzież. Moja pierwsza i pewno ostatnia. Potem posypały się prośby od
koleżków. Niektórzy z nich w pośpiechu zapisy
Wyjazd
253
wali grypsy i prosili o ich dostarczenie. Miałem nieskazitelną reputację i wielu grypsujących
odważyło się zawierzyć mi swoje sekrety.
Podekscytowani więźniowie oczekujący zwolnienia często wpadają w trans słowo toku.
Razem ze mną wychodził „Wieśniak" z zajęczą wargą. Został zatrzymany za kradzież koguta,
ale - „jak kocham wolność!" - to była zwykła kura, a on chciał ją tylko pogłaskać. „Ci
pieprzeni komuniści, kurwa twoja mać, jorgnęli się, że mój wujek był w Solidarności. Jestem
więźniem politycznym. Takim samym, jak ty, «Student»". „Wieśniak" dostał postanowienie o
zwolnieniu poprzedniego dnia, ale nie było nikogo, kto mógłby wydać jego rzeczy. Na
Rakowieckiej czasem to się zdarza. Wyjścia są przeważnie w piątki. Strażnikom wygodniej
jest otwierać przechowalnię raz lub dwa razy w tygodniu. Prokuratorzy współpracują z nimi i

background image

rutynowo podpisują wszystkie postanowienia w piątek rano lub w czwartek po południu. Jeśli
jakieś przyjdzie wcześniej, zwykle opóźnia się je o dzień czy dwa. Jako odszkodowanie za
dodatkowy dzień w kryminale „Wieśniak" dostał pół litra mleka więcej na śniadanie.
Znajome skrzypienie rozkluczanej klapy oznajmiło ostateczne pożegnanie. Grypsujący z
mojej celi ustawili się w wąski szpaler od okna do klapy, rolując ręczniki w marchewy i
zakładając glany. Dwa długie rzędy więźniów przygotowywały się do ostatniego więziennego
rytuału, podśmiewając się i obdzielając kuksańcami. Dla nich nasz wyjazd był tylko krótką
przerwą w monotonnej rutynie zwykłego dnia. Staliśmy z „Wieśniakiem" pod oknem,
naprzeciwko klapy, opierając się o tygrysówę i przyciskając do piersi nasze mandżury. To nie
była maskarada chrztu. To było pożegnanie, ostatni rytuał grypsujących. Za chwilę dosięgną
nas prawdziwe uderzenia i kopniaki.
Gad wykrzyknął nasze nazwiska i imiona ojców. „Wieśniak" pierwszy wkroczył w szpaler.
Gdy rzucił się w stronę bramy, grypsujący zaczęli walić go po plecach mokrymi marchewami,
kopać w zadek, wymachiwać na oślep rękoma w nadziei ulokowania solidnego kuksańca
gdzieś pod żebrami. „Wypierdalać stąd! Nie wracaj tu nigdy, «Wieśniak»! Żebym cię tu
więcej nie widział, «Student»!". Wyładowywali swoją frustrację i rozczarowanie, że to ktoś
inny, a nie oni wychodził na wolność. No i,
254
Rozdział 9
oczywiście, mocne walnięcie wychodzącego więźnia zwiększa szanse na swój własny
wcześniejszy wyjazd. Znudzony strażnik stojący w otwartej klapie apatycznie przyglądał się
dobrze znanemu widowisku.
Kiedy „Wieśniak" skoczył do wyjścia, wpadł mi do głowy doskonały pomysł. Rzuciłem się
tuż za nim, w nadziei, że nikomu nie uda się wystarczająco szybko odwinąć ponownie
ręcznika czy wymierzyć powtórnego kopniaka. Trzymałem się jakiś metr za nim, prawie
siedząc mu na plecach. Gad zamknął za nami klapę i uśmiechnął do mnie przyjaźnie. Młody
chłopak, pewno wzięli go na służbę zastępczą z wojska, na każdym kroku starał się okazać
sympatię politycznemu. „Wieśniak" oddychał ciężko, wycierając krew z rozbitej zajęczej
wargi, szczęśliwy, że już po wszystkim. Zrobiło mi się go żal. Mnie nikt nawet nie dotknął.
Pięć miesięcy wcześniej czułbym się winny. Opadłyby mnie wątpliwości. A może
powinienem był solidarnie poczekać na swoją kolej, zaprotestować, pójść godnie
wyprostowany nie zważając na razy. Teraz czułem niedbałą dumę z szybko podjętej trafnej
decyzji. Z zasłużonego sukcesu strategicznego. Z dobrego kawału sprawionego koleżkom.
Grypsujący musi radzić sobie w każdej sytuacji. Jeszcze wbiegając w klapę przechwyciłem
strzępki komentarzy „Ożesz ty w mordę, «Student», skurw...". Zauważyli. Oczywiście, że
zauważyli. Jak wszystko co ważne, pomysłowe, zabawne. „Wyjechał jak grypsujący". Po
czym zanotowali w pamięci kolejny trik. Na wypadek, kiedy ta wymarzona, wyśniona chwila
i dla nich stanie się rzeczywistością.
Postscriptum Warianty i ewolucja subkultury grypsowania
Warianty lokalne i modyfikacje
Normy grypsowania nakazujące pewne zachowanie zależą, jak wszystkie kody zachowania,
od okoliczności. Również ich re-strykcyjność jest zmienna. Stopień przestrzegania norm jest
funkcją interesów jednostek oraz subiektywnych interpretacji. Długie przebywanie więźniów
w jednej celi, w przeciwieństwie do pracy lub nauki na zewnątrz, wzmacnia kod. Kolejnym
czynnikiem jest rozmiar celi. Na stodołach i, ogólnie, w większych celach subkultura kwitnie.
Im więcej małolatów, tym bardziej brutalnej wersji subkultury można się spodziewać. Z kolei
większa proporcja recydywistów w celi sprzyja rozluźnieniu norm, a nawet pojawieniu się
pewnej autoironii i dystansu do grypsowania, bowiem erka potrafi siedzieć. Do
najważniejszych zmiennych wpływających na restrykcyjność norm można zatem zaliczyć:
• stopień koncentracji różnego rodzaju aktywności w celi lub poza nią;

background image

• rozmiary celi;
• wiek więźniów;
• zasięg wpływów grupy frajerów i innych kast;
• rodzaj więzienia;
• organizację ekonomiczną więzienia, wyznaczającą sposób pozyskiwania przez więźniów
dóbr (zob. Moczydłowski 1992);
• stopień kontroli administracyjnej w danym więzieniu.
Inne, rzadziej spotykane czynniki mogą być również istotne. Na przykład obecność więźniów
politycznych łagodzi naj-
256
Postscriptum
ostrzejsze normy, a szczególnie te regulujące relacje między grypsującymi a frajerami albo
cwelami.
W niektórych celach, sytuacjach lub porach dnia kod ulega automatycznemu rozluźnieniu czy
zaostrzeniu. Świadomość lokalnych lub chwilowych fluktuacji jego siły stanowi element
subkultury. Siła kodu jest odzwierciedlona w bajerze. Oprócz typowego kodu, opisanego we
wcześniejszych rozdziałach, istnieje kod luźny. Dopuszcza on osłabienie norm trudnych do
przestrzegania w danej sytuacji oraz łagodzi sankcje. Luźniejszy kod jest rutynowo
wprowadzany w więziennych szpitalach i zakładach psychiatrycznych. Luźny kod pojawia się
także wtedy, gdy frajerzy są zbyt silni, aby przestrzegać zasad dotyczących separacji i
wykorzystywania. Tak więc w celach frajerskich można zobaczyć grypsujących i frajerów
jedzących przy jednym stole. Przy luźnym kodzie edukacja świeżaka zazwyczaj zwalnia lub
nawet zatrzymuje się.
Surowy lub sztywny kod albo też ostry rygor zakłada bezwzględne przestrzeganie norm
symbolicznych i języka. Często jest obecny w celach lub blokach więziennych z
najmłodszymi więźniami. Może zostać wprowadzony czasowo podczas Ameryki, aby
przyspieszyć socjalizację świeżaka. W wypadku ostrego rygoru karze się najmniejsze
odstępstwa od zasad bajery i innych norm. Jego występowanie jest pozytywnie skorelowane z
siłą władzy grypsujących. Najbardziej radykalną wersją kodu sztywnego jest kopytkowanie.
Motywacje więźniów do przestrzegania kodu są funkcją okoliczności. Norma może zostać
nagięta, gdy koliduje z ważnymi interesami wpływowych grypsujących. Stosunkowo
najmniejsze pole do interpretacji obejmuje najważniejsze normy regulujące stosunki
homoseksualne, dotykanie penisa, utrzymywanie wyraźnego dystansu społecznego w
stosunku do cweli oraz bezwarunkowy zakaz donoszenia. Surowo są również przestrzegane
normy brudnej fizjologii, choć sankcje za ich złamanie są mniejsze. Normy zachowania
dystansu społecznego w stosunku do frajerów są bardziej wrażliwe na rozkład władzy w celi i
mają tendencję do rozluźniania się z upływem czasu spędzonego przez frajerów i
grypsujących w jednej celi. Ogólnie biorąc, przestrzeganie norm symbolicznych w znacznym
stopniu zależy od kontekstu. Takie normy są bardziej podatne na
Warianty i ewolucja subkultury grypsowania
257
interpretacje i manipulacje oraz łatwiejsze do zawieszenia niż normy regulujące najbardziej
praktyczne aspekty stosunków homoseksualnych lub donoszenia.
Podobne zachowanie może być zinterpretowane diametralnie odmiennie w różnych
okolicznościach. W celi 6 podałem rękę znajomemu frajerowi-bibliotekarzowi. Ostra reakcja
grypsujących była natychmiastowa. Moje nocne szkolenie na grypsującego zostało
zawieszone i zacząłem być traktowany jako potencjalny frajer. W celi 8, w której miałem
podobny status świeżaka i potencjalnego frajera, podałem na wyjeździe rękę wszystkim
współwięźniom. Trzech z czterech grypsujących przyjęło uścisk i tylko jeden, po chwili
wahania, odmówił. W celi tej kod był słabszy i nikt nie był szczególnie zainteresowany

background image

ścisłym przestrzeganiem norm symbolicznych. W celi 6 mój błąd był ukoronowaniem szeregu
niezgrabności i wychył. Został wykorzystany przez lokalnego mąciciela do jego własnej gry.
W tej celi podanie ręki na wyjeździe nie miało sensu. Było oczywiste, że cała ósemka
grypsujących w celi odmówiłaby.
Przed rokiem 1985 wykształcił się bardzo interesujący mechanizm chroniący grypsujących
przed atakami innych grup lub administracji. W uzasadnionych przypadkach lokalna
starszyzna zaczęła zwalniać grypsujących z przestrzegania niektórych norm. Choć
interwencje były nieczęste, mechanizm decyzyjny był dość elastyczny.
Z przypadkiem zawieszenia normy brudnej fizjologii zetknąłem się podczas pobytu na
oddziale chirurgicznym szpitala więziennego na Rakowieckiej. Pewien frajer z celi 12 cierpiał
na niedrożność jelit. Chirurdzy więzienni wykonali zabieg en-terostomii, formując mu z boku
przetokę, będącą zastępczym odbytem. Przedłużeniem odbytu była plastikowa torebka. Frajer
nie mógł kontrolować puszczania gazów, które na domiar złego uaktywniały się podczas
jedzenia. Stworzyło to oczywisty problem dla całej celi. Zmiana czasu posiłków dla frajera
została odrzucona jako zbyt niewygodna. Po krótkich konsultacjach starszyzna oddziałowa
pozwoliła grypsującym na jedzenie bez zwracania uwagi na okazjonalne popierdywanie.
Niewątpliwie decyzję tę ułatwił fakt, że torebka była szczelnie zamknięta i zapachy
pozostawały w środku. Zamiast anonsowania zamia
258
Postscriptum
ru puszczenia gazów frajer został zobowiązany do anonsowania zmiany torebki.
Do największego, jakie znam, odstępstwa od norm kodu doszło na Rakowieckiej trzy lata
przed moim aresztowaniem. Przybycie Józefa Koryckiego, zwanego „Janosikiem Podlaskim",
doprowadziło do burzliwej debaty z udziałem całej grypsującej starszyzny na Rakowieckiej i
zakończyło się tymczasowym zawieszeniem jednej z najostrzejszych norm grypsowania:
dotykania penisa innego więźnia. Życie i powolna agonia „Janosika" stały się jedną z
największych legend Rakowieckiej. Jego historia zasługuje na osobną opowieść1.
Prywatna wojna „Janosika Podlaskiego" z komunizmem
Urodzony w 1933 roku Józef Korycki całe życie występował przeciwko władzy
komunistycznej. Zakładał organizacje antykomunistyczne i walczył o przetrwanie w
komunistycznych więzieniach. Jego prywatna wojna z systemem rozpoczęła się w momencie
dezercji z obowiązkowej służby wojskowej. Gdy uciekał z jednostki, wziął ze sobą
zakładnika, którym był radziecki pułkownik. Miał szczęście, że ucieczka przypadła akurat na
postalinowską odwilż. Dostał krótki wyrok. Kiedy po sześciu miesiącach spędzonych w
ziemiance wyszedł na świat, las obsypany śniegiem wydał mu się nierealną bajką. Po
wprowadzeniu przez generała Jaruzelskiego stanu wojennego w 1981 roku „Janosik"
rozważał wysadzenie ekspresu „Mitropa" relacji Mo-skwa-Berlin, który przewoził rodziny
sowieckiego personelu wojskowego. Zdobył nawet dynamit i zaplanował całą logistykę ataku.
Podobno to przyjaciele z Solidarności przekonali go do porzucenia pomysłu masowego
terroryzmu.
Swoją ostatnią bitwę wydał „Janosik" komunizmowi w roku 1979, miesiąc po opuszczeniu
więzienia. Wykorzystał stary pomysł swoich poprzedników z lasu Sherwood i z Podhala,
Warianty i ewolucja subkultury grypsowania
259
zapracowując sobie tym samym na przydomek. Okradał komunistyczne państwo i rozdawał
jego majątek biednym chłopom. Każdą akcję rozpoczynał nieoczekiwaną wizytą u sołtysa
znanego z komunistycznych sympatii. Rubaszny olbrzym z kałasznikowem na plecach
paradował niedbałym krokiem przez wioskę do sołectwa i żądał komunistycznych pieniędzy.
Osobisty majątek sołtysa nie interesował go. Następnie rozdawał zdobyczny grosz rolnikom
lub nakazywał im kupić traktor dla całej wioski, figlował z wioskowymi dziewuchami, jadł,

background image

pił i znikał. Przed odejściem nakazywał sołtysowi, by złożył rezygnację. Sołtysi potulnie
wykonywali jego rozkazy. Nigdy nie musiał składać powtórnej wizyty.
„Janosik" starannie planował akcje i długo udawało mu się unikać kłopotów. Rabował na
Podlasiu, w biednym regionie wschodniej Polski, gdzie wioski nie miały telefonów, a drogi
niewiele zmieniły się od czasów jego imiennika. Komunistyczna milicja nigdy nie zdążała na
czas. Chłopi go ubóstwiali i wspierali, jak tylko mogli. Karmili go i dawali broń
zakonserwowaną i zakopaną po wojnie „na wszelki wypadek". Pewnego razu delegacja
rolników zaoferowała „Janosikowi" sowiecki czołg T-34, starannie ukryty w stodole. Podczas
inspekcji okazało się, że czołg był w niezłym stanie technicznym, ale brak amunicji uczynił
go bezużytecznym.
Po trzech latach ukrywania się gadulstwo przygarniętego chłopaka sprowadziło nieszczęście.
Czternastego maja 1982 roku setki milicjantów i żołnierzy w czołgach i helikopterach
najechały jego kryjówkę. Gdy pętla zacieśniła się, „Janosik" zdecydował, że nie weźmie na
swoje sumienie niczyjej śmierci. Przed kryjówką błądziło po omacku kilku szeregowców,
łatwy cel dla jego kałasznikowa. Zamiast do nich strzelać, ukląkł na ziemi, położył
kałasznikowa przed sobą, przeżegnał się i palnął sobie w łeb z sowieckiego nagana. Cztery
dni później obudził się w szpitalu na Rakowieckiej. Jakimś cudem przeżył. Miał
sparaliżowaną lewą stronę ciała, prawą rękę w gipsie, a w głowie tkwiła kula. Podobno
milicjanci chcieli go dobić, ale interwencja wojskowego oficera ocaliła mu życie.
Ostatni rozdział życia „Janosika" rozegrał się w więziennym szpitalu. Prokurator wraz z
„Janosikiem" umieścił w izolatce opóźnionego w rozwoju frajera, któremu obiecał wolność
Postscriptum
w zamian za uduszenie sparaliżowanego bandyty. Starszyzna grypsujących zareagowała
błyskawicznie: ogłoszono, że śmierć „Janosika" będzie oznaczać automatyczną egzekucję
jego zabójcy. Frajer zrezygnował i w końcu zaczął nawet pomagać współwięźniowi. Wkrótce
obydwaj zostali przeniesieni do zwykłej szpitalnej celi z większością grypsujących.
Pielęgniarki karały „Janosika" na swój sposób i ignorowały jego prośby o podanie do łóżka
basenu. Ponieważ obie ręce miał niesprawne, oddawał kał i mocz do łóżka. Bieliznę i pościel
zmieniano mu raz dziennie. Kod zabraniał grypsującym współwięźniom udzielenia mu
pomocy. „Janosik" znał zasady i nie narzekał. Roztrzaskał gips na prawym ramieniu i za
pomocą ćwiczeń próbował odzyskać siłę w ręku. Podczas prób lewa, sparaliżowana, ręka
zsunęła się z łóżka i złamała. Personel szpitalny nie interweniował i ręka zrosła się powoli
sama. Nikt nie usłyszał z jego ust najmniejszej skargi.
Żałosna kondycja „Janosika" poruszyła wyobraźnię i serca grypsujących i postawiła przed
lokalną starszyzną poważny dylemat. Nikt nie miał wątpliwości, że „Janosik" był
wyśmienitym bandytą, zagorzałym antykomunistą, lojalnym koleżką, twardym jak skała. Był
ucieleśnieniem wszystkich zmitologi-zowanych wartości grypsowania. Miał nieskazitelną
reputację, potwierdzoną przez liczne relacje telewizyjne i artykuły prasowe. Bez wątpienia
zasługiwał na pomoc. Jednak udzielenie skutecznej pomocy oznaczałoby złamanie jednej z
najważniejszych norm grypsowania i konieczność dokonania fundamentalnych
przewartościowań. Czy grypsujący może wsunąć basen pod sparaliżowane ciało
współwięźnia? Czy może umieścić penisa cierpiącego koleżki w kaczce? Czy udzielenie
pomocy herosowi zbójów usprawiedliwia złamanie podstawowych norm? Takie pytania
zaprzątały umysły grypsujących w więzieniu na Rakowieckiej późną wiosną 1982 roku.
Starszyzna z celi „Janosika" nie rozwiązała skomplikowanego dylematu. Nie podołali mu
również grypsujący z całego oddziału chirurgicznego. Zawieszenie fundamentalnej normy
bez odpowiedniej konsultacji było ryzykowne i mogło przynieść degradację całej celi lub
oddziału. W takiej sytuacji przypadek „Janosika" trafił do najwyższej instancji, do debaty
przystąpiła cała starszyzna z Rakowieckiej. Przez kilka dni w grypsach
Warianty i ewolucja subkultury grypsowania

background image

168
wysyłanych przez korytarzowych i przez przebitki omawiano wyłącznie problem
„Janosikowego" penisa. W końcu starszyzna z Rakowieckiej jednogłośnie uzgodniła
ostateczny werdykt i uchwaliła protokół działania.
Zdecydowano, że upokorzenie księcia rabusiów stanowiło większą ujmę dla grypsujących z
Rakowieckiej niż złamanie zasady dotykania penisa. Grypsujący z celi „Janosika" otrzymali
precyzyjne instrukcje. Jeśli w celi był cwel, grypsujący powinni zmusić go do usługiwania
sparaliżowanemu bandycie, w przeciwnym wypadku wyznaczony grypsujący miał obowiązek
informować głośno personel szpitala o potrzebie „Janosika". W razie braku reakcji personelu
grypsujący mógł przystąpić do działania. Jeśli grypsujący w celi byli w dobrej formie,
przenosili go do kącika, by samodzielnie nakarmił jaruzela. Jeśli grypsujący byli za słabi,
jeden z nich przynosił basen. Penisa „Janosika" można było dotknąć przez papier toaletowy.
Grypsujący zastosowali się do polecenia starszyzny. Przez kilka miesięcy, do czasu, gdy
„Janosikowi" wyzdrowiała prawa ręka, grypsujący z jego celi na zmianę wykonywali
obowiązki zastępczych pielęgniarek.
Ewolucja subkultury grypsowania
Prześledzenie ewolucji kodu jest niezwykle trudne. Literatura jest skąpa, a ze względu na
tajność norm grypsowania oraz rutynowe metody wprowadzania osób postronnych w błąd
niektóre kluczowe zjawiska z przeszłości nie zawsze bywały właściwie interpretowane.
Źródłem stosunkowo twardych danych są słowniki więzienne, oferujące cenny materiał
etnograficzny. Słowniki Henryka Michalskiego i Jacka Morawskiego (zob. 1971) oraz
Klemensa Stępniaka (zob. 1993) dobrze opisują wiele norm kodu i terminów języka
półtajnego. Brakuje w nich jednak opisu tajnych zasad i norm. Gierki, będące podstawowymi
testami twardości i sprytu świeżaka, są definiowane jako gry, „w które więźniowie grają dla
zabawy" (ibid.: 157) lub „zwyczajowe metody zastraszania nowych więźniów" (Michalski,
Morawski 1971: 69). Przecwelanie utożsamia się z gwałtem (zob. ibid.: 22). Zamiast „bajera"
używa się porzuconego przez
169
Postscriptum
grypsujących w latach siedemdziesiątych terminu „grypsera". Interesujące jest jednak to, że
słowo „grypsera", używane zarówno przez badaczy, jak i niegrypsujących oraz personel, jest
bardziej popularne niż „bajera". Niewykluczone, że kiedyś wyprze to drugie z obiegu.
Podobnie grypsującego nazywa się czasem grypserem, choć pojęcie to od lat
siedemdziesiątych oznacza chorągiewę, zdegradowanego byłego grypsującego
podszywającego się pod grypsującego (zob. Stępniak 1993: 172-173). Sygnalizacyjna funkcja
bajery również nie została prawidłowo odczytana. Można odnaleźć definicje typowych
bluzgów, ale nie ma opisu uniwersalnych uzasadnień wykluczania niektórych bluzgów jako
obraźliwych i dopuszczania innych (zob. Michalski, Morawski 1971:16-17; Stępniak
1993:45). Z kolei słownik Macieja Szaszkiewicza (zob. 1997), obejmujący opis różnych
aspektów subkultury, podaje bardziej precyzyjne rekonstrukcje różnych zachowań i norm.
Ponieważ proces zbierania informacji był rozłożony w czasie (od połowy lat siedemdziesiąt
do lat dziewięćdziesiątych), nie jest jednak jasne, z jakiego okresu pochodzą różne podawane
przez autora fakty.
Mimo ubóstwa danych niektóre fakty można zrekonstruować. Tajifrwszy etan w ewolucji
subkultury grypsujących można uznać wyłonienie^stę"uniwersalnych norm z bardziej
elitarnego kodu złodziei. Etap drugi przyniósł pragmatyzację li i dalszą demokratyzację
początkowo elitarnej subkultury. * Z relacji więźniów politycznych odbywających długie
kary wynika, że do końca 1956 roku żadna subkultura przypominająca grypsowanie nie była
rozpowszechniona (zob. Chmielewski 1991; Śląski 1992). Jednak większość elementów
późniejszego kodu grypsujących była obecna w kodzie złodziei na początku lat

background image

pięćdziesiątych. Z relacji drobnego złodziejaszka wiemy, że w 1952 roku złodzieje pełnili
rolę analogiczną do grypsujących w „złodziejskim więzieniu" Gęsiówka2. Mieli swoją własną
hierarchię i sądy, stosowali wobec świeżaków proste gierki i wersję przecwelania, wykręcali
afery, trzymali innych z dala od blatu,
Jf* Wojciechowsk, 1981. Kod polskich grypsujących przypomina do pewnego stopnia kod
złodz.e. sowieckich {wory-w-zakonie). Podobieństwa obejmują rytuały in.cjacyjne, rożne
gierki i triki, podobne lub nawet identyczne słowa lSsTeS Wanm inStytUCJC
rozstrzy8aJVe konflikty (zob. Yarese 2001 '?
Warianty i ewolucja subkultury grypsowania
przestrzegali niektórych zasad brudnej fizjologii, nie używali zakazanych bluzgów, stosowali
zasady krańcowania w odniesieniu do słowa „kurwa" i innych, mówili „targaj", zamiast
„ciągnij". Gwara złodziejska, kmina, przypominała późniejszą bajerę grypsujących. Wśród
kilku niższych kategorii więźniów znajdujemy frajerów, cweli, chamów i innych. Istniały
jednak pewne różnice między kodem złodziei a grypsowaniem. Do najwyższej kasty mogli
należeć jedynie złodzieje. Współpracowali oni do pewnego stopnia z administracją, składając
skargi na innych więźniów, i mieli mniej tabu czystości przedmiotów. Na przykład każdy
złodziej miał usługującego mu frajera, który zmywał jego naczynia, tymczasem normy
grypsowania zabraniają frajerowi dotykania talerzy grypsującego.
Literatura więzienna z wczesnych lat sześćdziesiątych przynosi inny obraz. Obecna jest już
uniwersalna subkultura cha-rakterniaków, gitów czy grypserów (zob. Michalski, Morawski
1971:3; Stwora 1993, Moczydłowski 1992). Według jednego ze źródeł udział
charakterniaków w więzieniach wynosił 14-38% (zob. Michalski, Morawski 1971), a według
dwóch innych cytowanych przez Moczydłowskiego około 30-40% lub 80-90% (zob.
Moczydłowski 1992: 116). Słownictwo zawarte w pracy Michalskiego i Morawskiego, której
pierwsze wydanie ukazało się w roku 1967, jest bardzo podobne do bajery w wersji z roku
1985.
Można postawić hipotezę, że ekspansja subkultury była ściśle związana z odwilżą polityczną
w bloku sowieckim po śmierci Stalina w roku 1953 i destalinizacji Chruszczowa z roku 1956.
Zmieniła się wówczas struktura przychodzących więźniów, zaś rygory więzienne uległy
rozluźnieniu. Po pierwsze, prawie wszyscy więźniowie polityczni bądź quasi-polityczni
zostali zwolnieni i od roku 1956 proporcja takich więźniów była już niewielka. Ponadto
również niemieccy więźniowie nazistowscy powoli wymierali lub zostawali zwalniani.
Zmniejszył się zatem nacisk na łagodzenie obyczajów więziennych. Po drugie, rozluźniono
rygory więzienne i więźniowie uzyskali więcej przywilejów, podczas gdy zasoby
administracyjne pozostały praktycznie niezmienione. Przykładowo: wprowadzenie prawa
więźnia do półgodzinnego albo godzinnego spaceru w połowie lat pięćdziesiątych wymagało
znacznego nakładu środków.
264
Postscriptum
Trzeba było wybudować spacerniaki oraz oddelegować kilku strażników do konwojowania
więźniów udających się na spacer. Wszystkie te zmiany doprowadziły do wzmocnienia
czynników stymulujących ekspansję subkultury: zwiększenia proporcji więźniów czysto
kryminalnych i osłabienia kontroli personelu.
"\ Wydaje się, że druga głęboka transformacja dokonała się
na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Zamiast sztywnego przestrzegania
litery kodu rządząca elita grypsujących zaczęła twórczo interpretować jego ducha i
ustanawiać wyjątki od reguł. W efekcie kod stał się bardziej pragmatyczny, elastyczny i
odporny na manipulacje personelu i złośliwe ataki frajerów. Szczególnie dramatyczna zmiana
dokonała się pod koniec lat sześćdziesiątych, kiedy część personelu więziennego
przeprowadzała eksperyment odgrypsowywania więźniów, zwanego też rozgrypsianiem lub

background image

rozgrypsowywaniem. Każdego nowo przybyłego pytano, czy jest grypserem. Ponieważ
grypser nie mógł wyprzeć się przynależności do swojej kasty, łatwo było go zidentyfikować.
Następnie bito go dopóty, dopóki nie wyrzekł się swojej kasty. Inną metodą było wrzucenie
grypsera do celi zadeklarowanych niegrypsujących. W konsekwencji był automatycznie
degradowany bądź przez swoich kolegów grypserów, bądź frajerów. Degradacja taka była
nieodwracalna. Społeczność grypsujących zareagowała zmianą terminologii: słowo „grypser"
zostało zastąpione słowem „grypsujący", zaś „grypser" nabrał nowego znaczenia, określał
więźnia podszywającego się pod grypsującego. Tak więc grypsujący mógł spokojnie
zaprzeczyć przynależności do grypserów (zob. Moczydłowski 1992: 114-116). Bajera
zasymilowała tę zmianę natychmiast, choć wielu badaczy i członków personelu więziennego
jeszcze po trzydziestu latach błędnie używało słowa „grypser". Można postawić hipotezę, że
fenomenalna zdolność subkultury do niemal natychmiastowej zmiany terminologii lub norm
była możliwa dzięki metodzie skoordynowanego spotkania, opisanej w rozdziale 8, a także
dzięki hierarchicznej strukturze władzy wśród grypsujących. Raz na jakiś czas dochodziło do
skoordynowanych spotkań mącicieli z najważniejszych więzień, popełniających
zsynchronizowane samouszkodzenie, które można było leczyć tylko w jednym szpitalu.
Właśnie pod
Warianty i ewolucja subkultury grypsowania
czas takich spotkań stosunkowo łatwo można było uzgodnić zmianę terminologii lub norm, a
potem szeregowcom grypsowania przekazać informację o nowych regułach.
Rozgrypsowywanie nie złamało grypsowania, ale doprowadziło do jego uelastycznienia. W
roku 1985 grypsujący miał prawo w wyjątkowych okolicznościach zaprzeczyć swojej
przynależności do kasty, a podniesienie do roli grypsującego stało się istotnym elementem
zwyczajów grypsujących.
Administracja wykorzystywała niekiedy znajomość procedur weryfikacji grypsujących do
degradowania szczególnie kłopotliwych przywódców. Przykładowo: fałszywe ostrzeżenie
0 pochodzącym z Poznania mącicielu osadzonym w więzieniu w Malborku mogło zostać
wysłane z Poznania i podpisane: „Ludzie". Mąciciel popadał wtedy w kłopoty z lokalnymi
grypsującymi (zob. ibid.: 117). Jednak metoda ta przestała działać, kiedy stosowanie
rozgrypsowywania przez administrację stało się powszechnie znane, co zaowocowało
wprowadzeniem dodatkowych procedur sprawdzających.
Kolejnym problemem dawnego kodu sztywnego było strategiczne przecwelanie. Złośliwe
ataki frajerów przecwelających grypsujących z użyciem berła lub podobnych metod zostały
również częściowo zneutralizowane. Uchylono wiele norm prowadzących do masowego
przecwelania grypsujących. Nabrał znaczenia warunek, że odstępstwo od kodu prowadzące
do automatycznej degradacji musi być niewymuszone i świadome. Ułatwiono przywrócenie
do kasty grypsującego, który został przecwelony siłą, dzięki możliwości przywracania honoru
grypsującego przez samookaleczenie. Pionowa mobilność między kastami zaczęła bardziej
zależeć od faktycznego zachowania więźniów i od interesów starszyzny niż od czynników
zewnętrznych.
Zmiany w kodzie wywierały wpływ na rozmaite symbole władzy i prestiżu. Demokratyzacja
najwyższej kasty przyniosła spadek znaczenia rodzaju popełnionego przestępstwa
1 profesjonalni złodzieje utracili swoją uprzywilejowaną pozycję. W latach sześćdziesiątych
rangę społeczną grypsujących odzwierciedlały tatuaże. Cwele i donosiciele byli
automatycznie znakowani kropkami na uszach, policzkach, nosie lub brodzie. Grypsujący
mieli wytatuowane kropki na palcach, powie
Postscriptum
kach i w okolicach oczu3. Gdy wykropkowany grypsujący został przecwelony, rzucano mu
pod nogi kawałek cegły. Musiał za jej pomocą usunąć mylące kropki. Dystynkcje wojskowe
na ramionach wskazywały więzienny staż grypsującego, od rangi szeregowca po marszałka.

background image

System ten szybko się zestarzał i zanikł wraz z kolejnymi zmianami subkulturowymi. Rangi
na ramieniu okazały się słabym przekaźnikiem informacji o statusie więźnia. Dystynkcje zbyt
łatwo było podrobić, co doprowadziło do ich dewaluacji. W czasie kampanii
odgrypsowywania wytatuowane rangi ułatwiały personelowi identyfikację grypsującej elity.
Ostateczny cios temu systemowi zadała zapewne administracja więzienna, stosując wobec
przywódców grypsujących ceglaną degradację. W niektórych więzieniach świeżo
przywiezionych prominentów grypsowania zamykano w izolatce wyposażonej jedynie w
cegłę. Trzymano ich tam dopóki nie starli ze swojego ramienia dystynkcji. Wraz z
tatuowanymi rangami zanikł również system kropkowania cweli, frajerów i donosicieli.
Symboliczne oznaki władzy i przynależności ustąpiły miejsca weryfikowalnej reputacji oraz
znajomości arkanów subkultury. Potencjał stosowania brutalnej siły pozostał równie ważny
jak dawniej.
Podobnym przeobrażeniom uległ język. Początkowo bluzg rzucony przez grypsującego w
stronę oponenta był nieodwracalny i prowadził do jego nieuchronnej degradacji. Paradoksy
strategiczne towarzyszące tej zasadzie stopniowo doprowadziły do wyłonienia się szeregu
metod obronnych, takich jak walka fizyczna lub odwracanie bluzgów. Paradoksy te zapewne
doprowadziły też do wyłonienia się kopytkowania, radykalnej wersji grypsowania.
Podstawowe zasady kopytkowania zostały najprawdopodobniej opracowane w połowie lat
sześćdziesiątych w Łodzi, kilka lat po wyłonieniu się subkultury grypsujących w
dominującym środowisku więzień warszawskich (zob. Stępniak 1993: 174).
Warianty i ewolucja subkultury grypsowania
Samouszkodzenia i symulacje pojawiły się na masową skalę w latach sześćdziesiątych.
Więzienny personel medyczny został zaskoczony skalą zjawiska i nie potrafił na nie
właściwie zareagować. W efekcie więźniów często przewożono do szpitali wolnościowych
(zob. Szaszkiewicz 1997: 115-116). Tak więc ważnym motywem samookaleczania było
oczekiwanie rozluźnienia środków bezpieczeństwa i nadzieja stworzenia warunków do
ucieczki. Rozwój infrastruktury więziennej do leczenia najczęstszych samookaleczeń
praktycznie wyeliminował ten motyw, a skala zjawiska uległa zmniejszeniu.
Mimo że ewolucja kodu i bajery jest owiana tajemnicą, istnieje przynajmniej jedna zasada
nazewnicza, którą można zrekonstruować z pewną precyzją. Określenia muszli klozetowej
zmieniały się w rytm zmian przywództwa komunistycznych władz PRL-u. Edward Gierek,
który sprawował władzę w latach siedemdziesiątych, jeszcze w roku 1985 miał grupkę fanów,
którzy nazywali muszlę klozetową gierem. Po strajkach sierpniowych w 1980 roku Gierka
zastąpił w typowym komunistycznym zamachu Stanisław Kania. Kania sprawował jednak
władzę zbyt krótko, aby jego nazwisko zostało uwiecznione w bajerze. Po objęciu
przywództwa partii w 1981 roku i szybkim wprowadzeniu stanu wojennego generał Jaruzelski
zaczął powoli odnosić sukcesy również na kolejnym froncie walki. W 1985 roku, mimo
istnienia kilkunastu alternatywnych określeń muszli klozetowej, jaruzel królował
niepodzielnie jako nazwa kibla więziennego. Bombę, przenośne naczynie zastępujące klozet i
wciąż obecne w wielu więzieniach, zwano pieszczotliwie wojtkiem, od imienia generała, lub
po prostu generałem. Po upadku PRL-u gier niespodziewanie odzyskał utracone pole. W
początkach XXI wieku znów miał status najbardziej popularnej nazwy kibla4.
Upadek PRL-u i koniec tysiąclecia przyniosły kolejne zmiany5. Należy do nich pewne
rozluźnienie najsurowszych ogra-
Postscriptum
niczeń i uzyskanie lepszej ochrony prawnej ze strony państwa. Więźniom zezwolono na
trzymanie i picie herbaty, a także posiadanie niektórych rzeczy osobistych. Betoniarę można
do woli włączać i wyłączać. W wybranych celach pojawiły się telewizory. Więźniowie
otrzymali prawo do okresowych rozmów telefonicznych. Ograniczono stosowanie niektórych
kar. Naczelnika przemianowano na dyrektora.

background image

Świadectwa więźniów przełomu tysiąclecia wskazują na to, że język grypsujących przetrwał
praktycznie niezmieniony. Wśród kilkudziesięciu słów wymienionych w świadectwach nie
było żadnego nowego w stosunku do roku 1985. Padały kluczowe terminy: „grypsujący",
„frajer", „gad", „wychowek" i „zasady". Jeden z autorów wspomnień, niegrypsujący, nazywa
grypsujących „grypserami", używając niepoprawnego i celowo sugerowanego przez nich
określenia.
Na przełomie XX i XXI wieku grypsujący respektowali wciąż normy brudnej fizjologii,
chociaż ich znaczenie zmalało ze względu na pojawienie się osobnych, murowanych kącików
wewnątrz cel, stanowiących solidną barierę między toaletą a częścią mieszkalną celi. Istniała
norma, że nie wolno przymusowo przecwelić świeżaka. Grypsujący, który normę złamał, był
degradowany do roli frajera, zaś świeżak przechodził Amerykę itd. Mimo to wydaje się, że
zarówno kod, jak i rzeczywiste przestrzeganie jego litery uległy pewnym zmianom. Rośnie
znaczenie pieniądza pod celą, pojawili się więźniowie z grup przestępczości zorganizowanej.
Zdaniem Szaszkiewicza (zob. 1997) i Miszewskiego (zob. 2004) po upadku komunizmu
subkultura grypsujących ulegała stopniowemu osłabianiu. Spektakularnym tego przykładem
jest wystąpienie zjawiska, zwanego braniem cwela w ciche6. Cwelowi nie rozpoznanemu w
całym więzieniu cela oferuje zatrzymanie dla siebie informacji o jego
i pół roku zdecydował się na przeprowadzenie badania subkultury więziennej. Obszerny opis
tej subkultury zawiera także praca Macieja Szaszkiewicza (zob. 1997), który prowadził swoje
badanie równolegle z pracą psychologa więziennego. Opisy fragmentów subkultury
więziennej można ponadto znaleźć w kilku wspomnieniach więźniów kryminalnych (zob.
Lupuss Luporum 2000; Dźwięki - cele dźwiękochłonne 2001; Więcławski 2002). Dalej
zamieszczony opis jest oparty na powyższych źródłach.
Warianty i ewolucja subkultury grypsowania
172
statusie. W zamian cwel myje naczynia, sprząta i pierze. Pogwałcenie tak wielu norm
symbolicznych towarzyszące pragmatycznej eksploatacji cwela oznacza podjęcie przez całą
celę ryzyka przecwelenia. Ryzyko takie kilkanaście lat wcześniej byłoby powszechnie uznane
za zbyt duże.
Hipotetyczne postpeerelowskie osłabienie subkultury zbiegło się w czasie ze znacznym, lecz
tylko tymczasowym zmniejszeniem łącznej liczby więźniów do czterdziestu, sześćdziesięciu
tysięcy (wcześniej ich liczba znacznie przekraczała sto tysięcy). Zaistniał zatem czynnik
zewnętrzny względem subkultury i mocno ją osłabiający. W ostatnich latach liczba więźniów
wzrosła i postępujące zagęszczenie cel znowu może doprowadzić do wzmocnienia
subkultury. Kierunek zmian subkultury nie wydaje się zatem jasny.
Postscriptum
niczeń i uzyskanie lepszej ochrony prawnej ze strony państwa. Więźniom zezwolono na
trzymanie i picie herbaty, a także posiadanie niektórych rzeczy osobistych. Betoniarę można
do woli włączać i wyłączać. W wybranych celach pojawiły się telewizory. Więźniowie
otrzymali prawo do okresowych rozmów telefonicznych. Ograniczono stosowanie niektórych
kar. Naczelnika przemianowano na dyrektora.
Świadectwa więźniów przełomu tysiąclecia wskazują na to, że język grypsujących przetrwał
praktycznie niezmieniony. Wśród kilkudziesięciu słów wymienionych w świadectwach nie
było żadnego nowego w stosunku do roku 1985. Padały kluczowe terminy: „grypsujący",
„frajer", „gad", „wychowek" i „zasady". Jeden z autorów wspomnień, niegrypsujący, nazywa
grypsujących „grypserami", używając niepoprawnego i celowo sugerowanego przez nich
określenia.
Na przełomie XX i XXI wieku grypsujący respektowali wciąż normy brudnej fizjologii,
chociaż ich znaczenie zmalało ze względu na pojawienie się osobnych, murowanych kącików
wewnątrz cel, stanowiących solidną barierę między toaletą a częścią mieszkalną celi. Istniała

background image

norma, że nie wolno przymusowo przecwelić świeżaka. Grypsujący, który normę złamał, był
degradowany do roli frajera, zaś świeżak przechodził Amerykę itd. Mimo to wydaje się, że
zarówno kod, jak i rzeczywiste przestrzeganie jego litery uległy pewnym zmianom. Rośnie
znaczenie pieniądza pod celą, pojawili się więźniowie z grup przestępczości zorganizowanej.
Zdaniem Szaszkiewicza (zob. 1997) i Miszewskiego (zob. 2004) po upadku komunizmu
subkultura grypsujących ulegała stopniowemu osłabianiu. Spektakularnym tego przykładem
jest wystąpienie zjawiska, zwanego braniem cwela w ciche6. Cwelowi nie rozpoznanemu w
całym więzieniu cela oferuje zatrzymanie dla siebie informacji o jego
i pół roku zdecydował się na przeprowadzenie badania subkultury więziennej. Obszerny opis
tej subkultury zawiera także praca Macieja Szaszkiewicza (zob. 1997), który prowadził swoje
badanie równolegle z pracą psychologa więziennego. Opisy fragmentów subkultury
więziennej można ponadto znaleźć w kilku wspomnieniach więźniów kryminalnych (zob.
Lupuss Luporum 2000; Dźwięki - cele dźwiękochłonne 2001; Więcławski 2002). Dalej
zamieszczony opis jest oparty na powyższych źródłach.
Warianty i ewolucja subkultury grypsowania
269
statusie. W zamian cwel myje naczynia, sprząta i pierze. Pogwałcenie tak wielu norm
symbolicznych towarzyszące pragmatycznej eksploatacji cwela oznacza podjęcie przez całą
celę ryzyka przecwelenia. Ryzyko takie kilkanaście lat wcześniej byłoby powszechnie uznane
za zbyt duże.
Hipotetyczne postpeerelowskie osłabienie subkultury zbiegło się w czasie ze znacznym, lecz
tylko tymczasowym zmniejszeniem łącznej liczby więźniów do czterdziestu, sześćdziesięciu
tysięcy (wcześniej ich liczba znacznie przekraczała sto tysięcy). Zaistniał zatem czynnik
zewnętrzny względem subkultury i mocno ją osłabiający. W ostatnich latach liczba więźniów
wzrosła i postępujące zagęszczenie cel znowu może doprowadzić do wzmocnienia
subkultury. Kierunek zmian subkultury nie wydaje się zatem jasny.
?
Dodatek Gry i decyzje
Powracającym motywem tej książki jest to, że więzienie socjalizuje do hiperkalkulacji. W
przeciwieństwie do świata wolnościowego niewłaściwa ocena konsekwencji swojego
zachowania nakłada na decydenta bardzo wysokie koszta. Ścieżek socjalizacji i metod
doskonalenia hiperkalkulacji jest wiele. Zorganizowanie ucieczki jest niemożliwe bez
starannego planowania, cierpliwości i pomysłowości. Odpowiedź na nagły atak drugiego
więźnia wymaga błyskawicznego podjęcia decyzji. Samo zagrożenie nagłym atakiem skłania
więźniów do zastanawiania się nad swoją reakcją, opracowania planu działania na jego
wypadek i podejmowania rozmaitych działań wyprzedzających. Różnego rodzaju zdarzenia -
samouszkodzenia, przesłuchania czy proces - wymuszają z kolei staranną kalkulację
konsekwencji własnych działań, odpowiednich prawdopodobieństw i posunięć innych,
wymagają także znajomości funkcjonowania instytucji i własnego organizmu oraz
uwzględnienia tej wiedzy w swoich planach. Mądry ruch może zdjąć wiele lat z wyroku
więźnia, dać mu lepszy dostęp do więziennych zasobów, uchronić przed gwałtem lub inną
formą poniżenia.
Więźniowie w tej książce wchodzą w rozmaite interakcje. Biorą udział w grach, których
reguły są znane każdemu, stają przed indywidualnymi problemami decyzyjnymi, testują
innych, nie podejrzewających niczego więźniów i tworzą koalicje. We wszystkich swoich
decyzjach biorą pod uwagę konkretne fizyczne i społeczne ograniczenia więziennego życia.
Wiele z ich interakcji można modelować za pomocą teorii gier, aparatu matematycznego
rozwiniętego przez matematyków i ekonomistów w połowie XX wieku w celu studiowania
racjonalnego
Gry i decyzje

background image

174
zachowania, a także teorii pokrewnych. Niniejszy Dodatek jest nieformalnym opisem
najważniejszych elementów gry w postaci ekstensywnej1.
Elementy gry. Przykład „Dylematu więźnia"
Przypadek zrządził, że fabułka towarzysząca najbardziej znanej grze jest historyjką
więzienną. Gra ta nazywa się „Dylematem więźnia". Po raz pierwszy przeanalizowali ją
Melvin Dresher i Merrill Flood, dwaj matematycy ze słynnej korporacji RAND, a ilustrującą
ją historyjkę wymyślił Albert W. Tucker z Uniwersytetu Princeton. Poniżej została
wykorzystana do wprowadzenia najważniejszych elementów gry w postaci ekstensywnej oraz
przedstawienia, jak możemy modelować współzależne decyzje graczy. Bohaterowie naszej
historyjki zostali przeniesieni w realia PRL-u.
„Smok" i „Student" zostali aresztowani w Polsce lat osiemdziesiątych i są podejrzani o
działalność antykomunistyczną. Służba Bezpieczeństwa zebrała wystarczająco dużo
dowodów, aby można było ich skazać za nielegalne posiadanie bibuły, co jest stosunkowo
niewielkim wykroczeniem. Brakuje jednak dowodów umożliwiających oskarżenie ich o
poważniejszy występek: publikowanie i dystrybucję bibuły. Prokurator uzyska

Dodatek
jednak podstawę do takiego oskarżenia, jeśli przynajmniej jeden z nich zdecyduje się
zeznawać. Umieszcza podejrzanych w osobnych celach i opisuje „Smokowi", jak jego
zeznanie wpłynie na wyrok. „Smok" ma dwie możliwości działania, czyli strategie: przyznać
się i sprzedać wspólnika (S) lub iść w zaparte (Z). Zakładamy, że obaj podejrzani są
zainteresowani jedynie długością swoich wyroków. A oto jak je widzi prokurator:
• jeśli jeden sprzeda wspólnika, a drugi pójdzie w zaparte, to pierwszy zostanie w nagrodę
zwolniony, a drugi otrzyma maksymalny wyrok trzech lat;
• jeśli obaj pójdą w zaparte, dostaną po roku za drobne wykroczenie posiadania bibuły;
• jeśli każdy z nich sprzeda wspólnika dostaną złagodzony wyrok dwóch lat.
Następnie tę samą historyjkę usłyszy „Student".
Dylemat jest prosty: sprzedać wspólnika czy iść w zaparte? Mimo że na pierwszy rzut oka
„Dylemat więźnia" może wyglądać banalnie, w rzeczywistości ukrywa niesłychanie
perwersyjną strukturę strategii i wypłat. Rozpatrzmy problem decyzyjny „Smoka". Nie może
skontaktować się ze „Studentem", aby skoordynować zeznania lub w jakikolwiek inny sposób
wpłynąć na jego wybór. „Smok" musi zatem przeanalizować konsekwencje swoich decyzji,
zakładając, że w żaden sposób nie wpłyną one na decyzje „Studenta". Jednak konsekwencje
jego decyzji, czyli długość wyroku, zależą od wyboru dokonanego przez „Studenta". Możliwe
są dwie sytuacje:
(1) „Student" idzie w zaparte. Wówczas konsekwencją wyboru S jest zwolnienie, zaś Z
prowadzi do jednego roku.
(2) „Student" sprzedaje „Smoka". Konsekwencją S są dwa lata, a Z - trzy.
„Smok" może zatem ustalić, że niezależnie od nieznanej strategii „Studenta" sprzedanie
wspólnika zawsze prowadzi do krótszego wyroku niż pójście w zaparte. Ponieważ
założyliśmy, że minimalizuje własny wyrok i że jest mu obojętny wyrok partnera, wybiera
zatem S. Strategia gracza, która przy dowolnej
Gry i decyzje
kombinacji strategii innych graczy (jednego lub więcej) zawsze daje wyższą wypłatę niż
dowolna inna strategia tego gracza, w teorii gier jest nazywana strategią dominującą.
Podobnie jak dla „Smoka", strategią dominującą dla „Studenta" jest również sprzedanie
wspólnika.
Problem ujawnia się w całej krasie, kiedy porównamy efekt wyboru przez obu graczy strategii
dominujących versus wybór strategii gorszych, czyli strategii zdominowanych. Wybierając

background image

jednocześnie S, obaj gracze otrzymują po dwa lata. Z kolei wybór zdominowanej strategii Z
prowadzi tylko do jednego roku! Tak więc jednoczesny racjonalny wybór - wybór strategii
dominującej - prowadzi w przypadku „Dylematu więźnia" do wyniku, który jest gorszy dla
obu graczy niż jednoczesny wybór strategii zdominowanej.
Obu graczom opłaca się sprzedawać, ale kiedy obydwaj to uczynią, otrzymają niższe wypłaty,
niż gdyby solidarnie jednocześnie wybrali strategię gorszą. Struktura sytuacji jest taka, że
decyzja „sprzedać" polepsza nieco sytuację więźnia, natomiast pogarsza znacznie sytuację
wspólnika. Łączny bilans polepszenia wypłaty wskutek sprzedania wspólnika oraz
pogorszenia, kiedy on nas sprzedaje, jest negatywny. „Dylemat więźnia" nie ma rozwiązania
w postaci ukrytego triku, natomiast perwersyjna struktura sytuacji wyzwala motywację do
zmiany wypłat i innych parametrów gry.
Na rysunku 24 „Dylemat więźnia" jest przedstawiony formalnie jako gra w postaci
ekstensywnej.
Zajmijmy się na chwilę graficzną postacią dylematu. „Student" i „Smok" są graczami. Białe
kółka oznaczają węzły decyzyjne graczy, to znaczy momenty, w których dokonują oni
wyboru. Czarne kółka oznaczają węzły końcowe w grze, kiedy zostaje ustalony wynik. Dwie
linie wychodzące z węzła decyzyjnego „Studenta" oznaczają jego dwie możliwe strategie:
sprzedać lub iść w zaparte. Reprezentacja strategii „Smoka" jest nieco bardziej
skomplikowana. Forma reprezentacji graficznej gry zmusza nas do przedstawienia momentów
wyboru jako następujących po sobie w czasie, mimo że w rzeczywistości decyzje są
podejmowane równocześnie. Problem ten jest rozwiązany przez użycie kreskowanej linii
łączącej węzły decyzyjne „Smoka". Wyznacza ona zbiór decyzyjny „Smoka", to
274 Dodatek
„Student"

^P ^P ^P ^P
-1,-1 -3,0 0,-3 -2,-2
Rysunek 24. Gra „Dylemat więźnia". Z - „idź w zaparte; S - „sprzedaj wspólnika".
znaczy mówi nam, które strategie „Studenta" „Smok" potrafi odróżnić. W naszej sytuacji
wszystkie strategie „Studenta" kończą się w tym samym zbiorze decyzyjnym, a zatem
„Smok" podejmuje decyzje jednocześnie ze „Studentem" albo, mówiąc bardziej precyzyjnie,
nic nie wie o decyzjach poprzednika. Dokładna kolejność ruchów na rysunku 24 nie ma więc
znaczenia i moglibyśmy ją odwrócić bez zmiany istotnych parametrów naszej gry. Natomiast
gdyby na rysunku nie było zakreskowanej linii, to wówczas „Smok" znałby decyzję
„Studenta" przed dokonaniem własnego wyboru. Sytuacja taka pokazywałaby nieco inną grę
niż „Dylemat więźnia". W takiej grze najpierw „Student" podejmowałby decyzję, a potem
„Smok" poznałby tę decyzję i podjął własną.
Ostatnim składnikiem gry są wypłaty. Liczby umieszczone poniżej węzłów końcowych
przedstawiają wypłaty graczy w tym samym porządku, w jakim gracze dokonują ruchów.
Pierwsza liczba jest więc wypłatą „Studenta", a druga „Smoka". Ponieważ obydwaj gracze
wolą mniejszy wyrok niż większy, wypłaty są równe wyrokom z przeciwnym znakiem. W
„Dylemacie więźnia" wypłaty są równe wyrokom z jednoczesnym założeniem, że gracza
podejmującego decyzję interesuje wyłącznie własny wyrok: im mniejszy, tym lepszy. W
innych grach opisanych w tej książce wypłaty pokazują jedynie preferencje graczy, bez
przypisywania liczbom dodatkowego znaczenia. Wyższa liczba oznacza dla gracza lepszy
wynik gry. W kilku sytuacjach, w któ
Gry i decyzje
rych mamy do czynienia z decyzjami podejmowanymi w sytuacjach ryzyka, wypłaty
oznaczają funkcję użyteczności von Neumanna-Morgensterna. Wyjaśnienie tego założenia
wykracza jednak poza krótkie ramy tego Dodatku.

background image

„Dylemat więźnia" i jego warianty są wykorzystywane przez badaczy społecznych do
modelowania wielu problemów społecznych, politycznych i ekonomicznych, poczynając od
wyścigu zbrojeń, a kończąc na zanieczyszczeniu środowiska i konkurencji rynkowej.
Więzienne osadzenie historyjki jest jedynie ilustracją pomagającą łatwiej zrozumieć sens
dylematu. Czytelnik niechybnie zapyta: „Czy «Dylemat więźnia» wobec tego jest re-lewantny
do sytuacji śledztwa i przesłuchania?". Odpowiedź na to pytanie jest twierdząca, lecz wymaga
dłuższego komentarza.
„Dylemat więźnia" opisuje w rzeczywistości wymarzoną grę prokuratora, to znaczy grę, co do
której prokuratorzy chcieliby przekonać więźniów, że jest to właśnie ich gra. Z punktu
widzenia interesów prokuratora „Dylemat więźnia" jest idealnym mechanizmem
wymuszającym sprzedanie, czyli przyznanie się do winy, i szybkie zakończenie sprawy
sukcesem. Prawdopodobnie wielu prokuratorów stara się przekonać więźniów, że stoją przed
dylematem podobnym do „Dylematu więźnia". W rzeczywistości cała opowiedziana powyżej
historyjka wiernie odzwierciedla ducha moich dylematów tuż po aresztowaniu. „Smok" jest
prawdziwym pseudonimem mężczyzny zarządzającego częścią produkcji mojego
wydawnictwa, który podał Służbie Bezpieczeństwa mój adres, zaś „Student" to mój
pseudonim więzienny. W transportującej mnie karetce więziennej i mojej pierwszej celi został
umieszczony, najprawdopodobniej przez prokuratora, kapuś, będący zapewne agentem SB.
Człowiek ten, oczywiście bez znajomości jakiejkolwiek teorii, zachęcał mnie do złożenia
zeznań, posługując się argumentami, które można sprowadzić do odtworzenia struktury
wypłat właściwej „Dylematowi więźnia".
Spodziewane wyroki, będące efektem przyjęcia różnych strategii, mogą być bardzo podobne
do tych z „Dylematu więźnia" i prokurator może szczerze wierzyć, że trafnie opisują sytuację.
Z punktu widzenia więźniów opis prokuratora jest jednak jedynie pewną interpretacją ich
sytuacji. Po pierwsze, mogą inaczej oceniać oczekiwane wyroki niż prokurator. Po drugie,
276
Dodatek
założenie, że jedynie własne wyroki mają znaczenie dla więźniów, nie musi być w ich
przypadku spełnione. Zatem „Dylemat więźnia" może być jedynie punktem wyjścia do
bardziej pogłębionej analizy strategicznej dylematu obu aresztowanych.
W moim rzeczywistym dylemacie wybrałem strategię pójścia w zaparte - odmówiłem zeznań
- podczas gdy „Smok" się przyznał. Byliśmy obaj oskarżeni z tego samego paragrafu i można
przyjąć, że nasza sytuacja wyjściowa była identyczna. Jednak moje uwięzienie zakończyło się
po pięciu miesiącach, a „Smok" spędził w więzieniu dwanaście miesięcy. Mimo odmowy
zeznań otrzymałem zatem mniejszy efektywny wyrok niż kooperujący „Smok"2. W sposób
oczywisty nasze wyroki nie były zgodne z wypłatami opisanymi w „Dylemacie więźnia",
jako że - przy założeniu symetrii wypłat - jeśli jeden więzień sprzedaje, a drugi idzie w
zaparte, to pierwszy z nich powinien otrzymać mniejszy wyrok.
Prokurator w mojej sprawie ewidentnie nie potrafił zrealizować swojej zapowiedzi długiego
wyroku dla mnie, którą to możliwość poważnie brałem pod uwagę. Dlaczego tak się stało? Po
pierwsze, począwszy od roku 1982, a skończywszy 11 września roku 1986, kiedy generał
Kiszczak ogłosił koniec uwięzienia jako metody represjonowania opozycji, co roku miały
miejsce mniej lub bardziej zakamuflowane amnestie dla więźniów politycznych. Amnestia
taka istotnie została ogłoszona zaledwie kilka tygodni po moim uwolnieniu. Moje
wcześniejsze uwolnienie było natomiast efektem skutecznie przeprowadzonej symulacji
opisanej w rozdziale 8.
Odrębną kwestią są preferencje moje i „Smoka". Preferencje „Smoka" - co potwierdził po
wyjściu - były rzeczywiście preferencjami gracza, który chce zminimalizować swój wyrok.
Natomiast moje preferencje były mniej zależne od wyroku, bardziej zaś typowe dla wielu

background image

działaczy podziemnej opozycji, którzy odmawiali zeznań bez zwracania uwagi na prośby i
groźby prokuratora. Mimo że niniejsza książka nie traktuje o grach pro
Gry i decyzje
178
wadzonych w śledztwie i podczas przesłuchania, warto przeanalizować nieco dokładniej
czynniki, które mogą mieć wpływ na preferencje więźniów, czyli wypłaty3. Załóżmy zatem,
że wyroki w grze są istotnie równe liczbom z „Dylematu więźnia", ale liczby te niekoniecznie
w pełni reprezentują wypłaty.
Dla więźnia minimalizującego własny wyrok wypłata jest wyrokiem ze znakiem ujemnym.
Powodów niespełnienia powyższego założenia w przypadku innych więźniów może być
kilka.
Po pierwsze, więźniowie mogą brać pod uwagę inne konsekwencje swoich decyzji niż jedynie
własny wyrok. Czynniki zakłócające wypłaty mogą być wielorakie. Niekiedy wspólnicy
troszczą się o swoich wspólników. W skrajnym przypadku, takim jak przypadek Bonnie i
Clyde'a, gracze są gotowi wydłużyć znacznie własny wyrok, aby zaoszczędzić nawet
mniejszego wyroku wspólnikowi. Sławni dysydenci i inni więźniowie polityczni dbają z kolei
o własną reputację, a także mogą odrzucać jakąkolwiek współpracę z reżimem z powodów
czysto etycznych. Odmowę współpracy może ułatwiać świadomość periodycznych amnestii
lub faktu, że ich postawa jest odpowiednio nagłaśniana przez media w krajach
demokratycznych. Wreszcie sprzedawanie wspólników może być srogo karane przez mafię
lub przez samych więźniów, tak jak w przypadku grypsujących. Mafia karze zdradę śmiercią.
Z kolei za sprzedanie wspólnika grypsujący mogą wsadzić więźnia do wora lub nawet
przecwelić. Jeśli więzień ma pełną świadomość takich konsekwencji, może dać mu to
wystarczającą motywację do milczenia.
Po drugie, struktura gry w przesłuchanie jest zawsze bardziej skomplikowana niż prosty
„Dylemat więźnia". Gra toczy się w dłuższym przedziale czasowym, składa z wielu
interakcji, zaś możliwości jest więcej, niż sugerowałoby to proste sprze-dać-iść w zaparte.
Prokurator nie może zmienić wszystkich przepisów prawa i nagiąć wypłaty do swoich
potrzeb. Jeśli jeden z więźniów przyzna się, drugi może odpłacić mu się również
przyznaniem. Zeznania złożone w śledztwie mogą zostać odwołane przed sądem. Więźniowie
mogą wywrzeć presję na
Dodatek
prokuratora przez samouszkodzenia. Ponadto założenie o braku komunikacji nie jest
spełnione w typowym systemie prawnym, zgodnie z którym więźniowie - w przeciwieństwie
do więźniów w PRL-u - mają prawo do skontaktowania się z adwokatem przed rozpoczęciem
przesłuchania. Nawet bez pomocy adwokata więźniowie mogą porozumieć się za
pośrednictwem więziennych kanałów komunikacyjnych i uzgodnić strategię działania.
To, czy konkretna gra reprezentuje interakcje między ludźmi, zależy od właściwego
rozpoznania wszystkich istotnych czynników: kim są gracze, jakie mają dostępne akcje, jaką
informacją dysponują i jakie są ich wypłaty. Dobry model musi być mocno zakorzeniony w
świecie empirycznym, który usiłuje przedstawiać, i zbudowany na dobrej intuicji. Nie inaczej
jest z „Dylematem więźnia". Na tym ogólnym stwierdzeniu nasza analiza tego dylematu musi
się tu jednak zakończyć.
Bibliografia
Alaska (1986), Samookaleczenia, „Praworządność", nr 12-13, s. 78-82. Bowker Lee H.
(1977), Prisoner Subcultures, Lexington, MA, Lexingt0n Books.
Brams Steven (1975), Game Theory and Politics, Free Press. Bukowski Władimir (1984),
Ipowraca wiatr..., tłum. Andrzej Mietkow-
ski, Warszawa, CDN. Chmielewski Franciszek (1991), «Kwadrans» na Rakowieckiej. 1948-

background image

-1956, Warszawa, „Bellona". Clemmer Donald (1940), ThePrison Community, Boston,
Christopher. Dixit Avinash K., Nalebuff Barry J. (1993), Thinking Strategically. The
Competitive Edge in Business, Politics and Everyday Life, Norton. Dźwięki - cele
dźwiękochłonne (2001), www.republika.pl/zk_stargard-
szcz/dzwieki.htm (dostęp: 11 marca 2006). Gambetta Diego (2005), Crimes and Signs. Essays
on Underworld Comniu-
nication, maszyn.
Garabedian Peter G. (1963), Social Roles and Processes of Socialization in thePrison
Community, „Social Problems", t. 11, s. 139-152.
Geresz Jerzy (1986), Relacja, w: Polityczni. Więźniowie polityczni w Polsce lat 1981-1986,
Andrzej Szański (red.), Warszawa, „Przedświt".
Gibbons Don C. (1992), Society, Crime and Criminal Behavior, Engle-wood Cliffs, NJ,
Prentice-Hall.
Gibbons Robert (1992), Game Theory for Applied Economists, Princeton, Princeton
University Press.
Gluza Zbigniew (1987), Epizod. Dziennik zamknięcia, Warszawa, Przedświt.
Goffman Erving (1961), On the Characteristics ofTotal Institutions. The lnmate World, w:
The Prison, Donald R. Cressey (red.), New York, Holt, Reinehart & Winston, s. 15-67.
Heffernan Esther (1972), Making It in Prison. The Sąuare, the Cool, and the Life, New York,
Wiley.
Herling-Grudziński Gustaw (1989), Inny świat, Warszawa, Czytelnik.
Bibliografia
Kamiński Marek M. (1988), Badacz i uczestnik. Procesy poznawania więzienia, praca
magisterska, Instytut Socjologii, Uniwersytet Warszawski, Warszawa, maszyn.
Kamiński Marek M. (1993), Racjonalny więzień. Subkultura grypsowania aresztów śledczych
w Białołęce i na Rakowieckiej w 1985 roku, „Studia Socjologiczne", nr 3-4, s. 115-138.
Kamiński Marek M. (2003), Games Prisoners Play. Allocation of Social Roles in a Total
Institution, „Rationality and Society", t. 15, nr 2, s. 188-218.
Kamiński Marek M., Gibbons Don (1994), Prison Subculture in Poland, „Crime and
Delinąuency", t. 40, nr 1, s. 105-119.
Kamiński Mikołaj (1985), Z tej strony bramy, rps w posiadaniu autora.
Luce R. Duncan, Raiffa Howard (1964), Gry i decyzje, tłum. Jerzy Kucharczyk, Warszawa,
PWN.
Lupuss Luporum (2000), Kryminał - mity i fakty; www.nara.qp.pl (dostęp: 27 kwietnia
2003).
Malawski Marcin, Wieczorek Andrzej, Sosnowska Honorata (1997), Konkurencja i
kooperacja. Teoria gier w ekonomii i naukach społecznych, Warszawa, Wydaw. Naukowe
PWN.
Michalski Henryk, Morawski Jacek (1971), Słownik gwary więziennej, Warszawa, Ośrodek
Badań Przestępczości Ministerstwa Sprawiedliwości, Departament Szkolenia i Wydawnictw
MSW.
Miszewski Kamil (2004), Grypsera. Przemiana, słabnięcie czy upadek subkultury więziennej?
Na podstawie obserwacji uczestniczącej w areszcie śledczym i w zakładach karnych, praca
magisterska, Instytut Socjologii, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, maszyn.
Miller Walter B. (1958), Lower Class Culture as a Generating Milieu of Gang Delinąuency,
„Journal of Social Issues", t. 14, s. 5-19.
Moczydłowski Paweł (1992), The Hidden Life ofPolishPrisons, Blooming-ton, Indiana
University Press.
Mums (1985a), Więzienia PRL 1, „Praworządność", nr 8-9, s. 80-86.
Mums (1985b), Więzienia PRL 2, „Praworządność", nr 10-11, s. 76-88.

background image

Mums (1986a), Więzienia PRL 3, „Praworządność", nr 12-13, s. 70-78.
Mums (1986b), Więzienia PRL 4, „Praworządność", nr 14, s. 96-108.
Niesiołowski Stefan (1989), Wysoki brzeg, Poznań, W Drodze.
Postępowanie z więźniami w latach 1989-2002 (2003), Teodor Bulenda, Ryszard
Musidłowski (red.), Warszawa, Instytut Spraw Publicznych.
Schrag Clarence (1961), A Preliminary Criminal Typology, „Pacific Socio-
logical Review", t. 4, s. 11-16. Solzhenitsyn Alexander (1979), The Oak and the Calf, New
York, Har-
per and Row.
Bibliografia
281
Stępniak Klemens (1993), Słownik tajemnych gwar przestępczych, Londyn, Puls.
Straffin Philip D. (2004), Teoria gier, tłum. Jacek Haman, Warszawa, Scholar.
Stwora Jacek (1993), Co jest za tym murem?, Warszawa, SETA ENTERPRISES (1 wyd.
1967).
Sykes Gresham M. (1999), The Society of Captives, Princeton University Press (1 wyd.
1958).
Sykes Gresham M., Messinger Sheldon L. (1960), Thelnmate Social System, w: Theoretical
Studies in Social Organization of the Prison, Richard A. Cloward et. al. (red.), New York,
Social Science Research Council.
Szaszkiewicz Maciej (1997), Tajemnice grypserki, Kraków, Wydaw. Instytutu Ekspertyz
Sądowych.
Śląski Ludwik (1992), Lata wykreślone z życia. Proces polityany i więzienia PRL, Kraków,
Oficyna Literacka.
Thomas Charles W, Petersen David M. (1977), Prison Orpnization and Inmate Subcultures,
Indianapolis, Bobbs-Merrill.
Trębicki Jerzy (1988), Zbrodnia i..., Kraków, Wydaw. Literackie.
Tucker Donald (1982), A Punk's Song. Viewfrom the Inside, w: Małe Rape. A Casebook of
Sexual Aggressions, Anthony M. Scacco (red.), New York, AMS Press, s. 58-79.
Varese Federico (2001), The Russian Mafia. Private Protection in a New Market Economy,
Oxford, Oxford University Press.
Wantchekon Leonard, Healy Andrew (1999), The Game of Torturę, „Journal of Conflict
Resolution", t. 43, nr 2, s. 230-243.
Więcławski Janusz (2002), Więzienie zwane Popowem, Maciej Szaszkiewicz (red.),
www.publikator.gower.pl (dostęp: 27 kwietnia 2003).
Wojciechowski Roman (1981), Rok 1952, „Krytyka", nr 12, s. 124--140.
Bibliografia
Kamiński Marek M. (1988), Badacz i uczestnik. Procesy poznawania więzienia, praca
magisterska, Instytut Socjologii, Uniwersytet Warszawski, Warszawa, maszyn.
Kamiński Marek M. (1993), Racjonalny więzień. Subkultura grypsowania aresztów śledczych
w Białołęce i na Rakowieckiej w 1985 roku, „Studia Socjologiczne", nr 3-4, s. 115-138.
Kamiński Marek M. (2003), Games Prisoners Play. Allocation of Social Roles in a Total
Institution, „Rationality and Society", t. 15, nr 2, s. 188-218.
Kamiński Marek M., Gibbons Don (1994), Prison Subculture in Poland, „Crime and
Delinąuency", t. 40, nr 1, s. 105-119.
Kamiński Mikołaj (1985), Z tej strony bramy, rps w posiadaniu autora.
Luce R. Duncan, Raiffa Howard (1964), Gry i decyzje, tłum. Jerzy Kucharczyk, Warszawa,
PWN.
Lupuss Luporum (2000), Kryminał - mity i fakty; www.nara.qp.pl (dostęp: 27 kwietnia
2003).

background image

Malawski Marcin, Wieczorek Andrzej, Sosnowska Honorata (1997), Konkurencja i
kooperacja. Teoria gier w ekonomii i naukach społecznych, Warszawa, Wydaw. Naukowe
PWN.
Michalski Henryk, Morawski Jacek (1971), Słownik gwary więziennej, Warszawa, Ośrodek
Badań Przestępczości Ministerstwa Sprawiedliwości, Departament Szkolenia i Wydawnictw
MSW.
Miszewski Kamil (2004), Grypsera. Przemiana, słabnięcie czy upadek subkultury więziennej?
Na podstawie obserwacji uczestniczącej w areszcie śledczym i w zakładach karnych, praca
magisterska, Instytut Socjologii, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, maszyn.
Miller Walter B. (1958), Lower Class Culture as a Generating Milieu of Gang Delinąuency,
„Journal of Social Issues", t. 14, s. 5-19.
Moczydłowski Paweł (1992), TheHidden LifeofPolishPrisons, Blooming-ton, Indiana
University Press.
Mums (1985a), Więzienia PRL 1, „Praworządność", nr 8-9, s. 80-86.
Mums (1985b), Więzienia PRL 2, „Praworządność", nr 10-11, s. 76-88.
Mums (1986a), Więzienia PRL 3, „Praworządność", nr 12-13, s. 70-78.
Mums (1986b), Więzienia PRL 4, „Praworządność", nr 14, s. 96-108.
Niesiołowski Stefan (1989), Wysoki brzeg, Poznań, W Drodze.
Postępowanie z więźniami w latach 1989-2002 (2003), Teodor Bulenda, Ryszard
Musidłowski (red.), Warszawa, Instytut Spraw Publicznych.
Schrag Clarence (1961), A Preliminary Criminal Typology, „Pacific Socio-
logical Review", t. 4, s. 11-16. Solzhenitsyn Alexander (1979), The Oak and the Calf, New
York, Har-
per and Row.
Bibliografia
Stępniak Klemens (1993), Słownik tajemnych gwar przestępczych, Londyn, Puls.
Straffin Philip D. (2004), Teoria gier, tłum. Jacek Haman, Warszawa, Scholar.
Stwora Jacek (1993), Co jest za tym murem?, Warszawa, SETA ENTERPRISES (1 wyd.
1967).
Sykes Gresham M. (1999), The Society of Captives, Princeton University Press (1 wyd.
1958).
Sykes Gresham M., Messinger Sheldon L. (1960), The Inmate Social System, w: Theoretical
Studies in Social Organization of the Prison, Richard A. Cloward et. al. (red.), New York,
Social Science Research Council.
Szaszkiewicz Maciej (1997), Tajemnice grypserki, Kraków, Wydaw. Instytutu Ekspertyz
Sądowych.
Śląski Ludwik (1992), Lata wykreślone z życia. Proces polityczny i więzienia PRL, Kraków,
Oficyna Literacka.
Thomas Charles W, Petersen David M. (1977), Prison Organization and Inmate Subcultures,
Indianapolis, Bobbs-Merrill.
Trębicki Jerzy (1988), Zbrodnia i..., Kraków, Wydaw. Literackie.
Tucker Donald (1982), A Punk's Song. Viewfrom theInside, w: MałeRape. A Casebook of
Sexual Aggressions, Anthony M. Scacco (red.), New York, AMS Press, s. 58-79.
Varese Federico (2001), The Russian Mafia. Private Protection in a New Market Economy,
Oxford, Oxford University Press.
Wantchekon Leonard, Healy Andrew (1999), The Game of Torturę, „Journal of Conflict
Resolution", t. 43, nr 2, s. 230-243.
Więcławski Janusz (2002), Więzienie zwane Popowem, Maciej Szaszkiewicz (red.),
www.publikator.gower.pl (dostęp: 27 kwietnia 2003).
Wojciechowski Roman (1981), Rok 1952, „Krytyka", nr 12, s. 124--140.

background image

Słownik podstaw bajery
Najbardziej znane słowniki bajery więziennej (Michalski, Morawski 1971; Stępniak 1993
oraz Szaszkiewicz 1997) często łączą funkcje typowego słownika z encyklopedią, a także
obejmują słownictwo z różnych lat i z różnych więzień. Niniejszy słownik pełni jedynie
funkcję pomocniczą względem książki. Zawiera wyłącznie terminy używane w areszcie na
Rakowieckiej lub na Białołęce w 1985 roku i jego głównym zadaniem jest pomóc
czytelnikowi w zinterpretowaniu norm, sytuacji lub zachowań opisywanych w książce, a
także w szybkim rozszyfrowaniu nieznanego terminu. Pojawienie się danego słowa albo
zwrotu oznacza, że były one w szerokim obiegu, to znaczy, że znała je większość czy
przynajmniej duża część więźniów grypsujących o solidnym stażu więziennym. Pominięte
zostało zatem słownictwo marginalne, występujące na przykład jedynie w balladach, znane
wyłącznie specjalistom od danego typu przestępstw albo słabo związane z realiami
więziennymi. Większość terminów ze słownika występuje w książce.
Słownik zawiera następujące typy słów i zwrotów z bajery więziennej:
(1) rzadko występujące lub w ogóle nie występujące w języku potocznym;
(2) występujące w języku potocznym w innym znaczeniu, w szczególności bluzgi;
(3) należące do powszechnie używanej przez więźniów terminologii urzędowej;
(4) należące do powszechnie używanej przez więźniów gwary środowisk przestępczych.
Słownik podstaw bajery Skróty i kwalifikatory:
—? odsyłacz kierujący do hasła głównego
* oznaczenie, że definicja danego słowa jest w słowniku
< > oznaczenie słów neutralizujących bluzgi
Również synonimy lub wyrazy bliskoznaczne
Zamiennik słowo lub zwrot zastępujące dany termin, który w bajerze jest interpretowany jako
bluzg
Zob. także odsyłacz cząstkowy kierujący do zamienników oraz określeń i wyrażeń
związanych znaczeniowo, które nie są synonimami
bl. bluzg
m.bl. mocny bluzg
rz. rzadziej, rzadziej używane
s.bl. słaby bluzg lub czasem interpretowane jako bluzg
urz. język urzędowy
żart. żartobliwie
Samouszkodzenia, symulacja, role językowe, gierki i testy: w hasłach dodano odsyłacze do
miejsca w głównym tekście książki, w którym jest zawarty ich dokładniejszy opis i (lub)
analiza.
SEKS: synonimy narządów i czynności seksualnych zostały zgrupowane w dodatkowe hasła
oznaczone terminami albo zwrotami, których znaczenie w języku polskim pokrywa się ze
znaczeniem w bajerze. Umożliwia to szybkie przejrzenie wszystkich synonimów:
masturbować się
odbyt
odbywać stosunek analny z mężczyzną
odbywać stosunek oralny z kobietą
przyjmować rolę czynną w stosunku z mężczyzną
odbywać stosunek płciowy
penis
stymulować oralnie penisa wagina
Bluzgi: do objaśnienia słów z języka polskiego, które w bajerze są interpretowane jako
„bluzgi", został zastosowany poniższy schemat:

background image

termin lub zwrot bl. (m.bl, s.bl.) - tajne znaczenie i (lub) wyjaśnienie, dlaczego dany termin
uważa się za bluzg. Zamiennik: słowo z bajery albo termin <skrańcowany przez dodanie
odpowiednich słów>.
284
Słownik podstaw bajery
Większość bluzgów stanowią słowa z języka polskiego, którym bajera nadaje odmienne
znaczenie, uważane za obraźliwe. „Zamiennik" podaje słowo z bajery, które należy stosować
zamiast takiego zabronionego słowa lub, w nawiasach trójkątnych, typową neutralizację
(skrańcowanie) obraźliwego znaczenia takiego słowa przez dodanie odpowiednich
precyzujących terminów. Przykład hasła odnoszącego się do bluzgu:
dziura, dziurka bl. *** wagina. Zamienniki: przebitka, dziura <w ścianie >.
Słowa „dziura" albo „dziurka" są bluzgami oznaczającymi w bajerze waginę. Słów tych
często używa się błędnie w odniesieniu do otworów wydrążonych w ścianach cel, które służą
do komunikacji między celami. Dozwoloną nazwą w bajerze jest dla takiego otworu
„przebitka". Obraźliwy charakter słowa „dziura" można też zneutralizować poprzez
sprecyzowanie jego znaczenia. Zwrot z języka polskiego: „Wyjmij rękę z tej dziury!" będzie
zatem odczytany jako bluzg, natomiast jego akceptowalnymi wersjami w bajerze są: „Wyjmij
rękę z przebitki!" lub skrańcowane „Wyjmij rękę z tej dziury <w ścianio!".
Słownik podstaw bajery
184
abarot —» z abarotem.
afera - sytuacja gromadzenia dowodów i omawiania istotnych tów związanych z
domniemanym złamaniem przez 'grypsującego jednej z ważnych norm, czasem
zainscenizowana złośliwie i ni^za-służenie: *Wykręcać (komuś) aferę (przygotowywać
aferę). Równie_. dym, zadyma w zn. 2.
afera majtkowa - gwałt.
alfons - sutener. Również: pizdą karmiony.
Ameryka - próbny okres * świeżaka zanim zostanie zaakceptowany jako nowy *grypsujący
lub relegowany do niższej kasty, trwaj ąCy od kilku tygodni do kilku miesięcy. Zob. także
Amerykan, świeżcak.
Amerykan —? świeżak. Zob. także Ameryka.
antenka - przewód służący do doprowadzania prądu z oprawki 2a_ rowki do *grzały i
uziemienia do kaloryfera lub kranu, używany przy parzeniu herbaty. Również: wąs. Zob.
także drut, kabel.
apel urz. - poranne i wieczorne sprawdzenie stanu celi przez strażnika.
apropaczący —> apropaczyć.
apropaczenie —? apropaczyć.
apropaczyć - mówić używając trudnego języka: Ty, «Kierownik», me apropacz tak. Zob.
także apropak.
apropak, apropaka - więzień nadużywający trudnych słów, takich jak „a propos": Ą, ę, bułkę
przez bibułkę. A propos... *Grypsuj trochę, apropako jeden. Apropaczenie. Zob. także s. 131.
atanda - 1. Zespół strażników wyspecjalizowany w interwencji i Asyście podczas konfliktów.
2. Trudno gojąca się rana lub zakażenie. Zob. także atandzić się.
atandzić się - ropieć, paskudzić się. Zob. także atanda w zn. 2.
badziewie, badziejstwo - 1. Towar lub produkt lichego gatunku. 2. Beznadziejna sytuacja.
bajera - 1. Żargon więzienny: Kontrolować bajerę (mówić bez łarna-nia reguł bajery).
Kaleczyć bajerę (łamać reguły bajery). Zob. także bajera wolnościowa, bajera luźna, bajera
sztywna. 2. Nocne sesje szkoleniowe wprowadzające adeptów *grypsowania w tajniki języka.
Również: nocna bajera, uniwersytet więzienny. 3. Długie sesje opowiadań i dyskusji przy
*czajurze. 4. Umiejętność prowadzenia interesującej rozmowy, snucia ciekawych opowieści,

background image

wymyślania nieprawdopodobnych historii: «Szerszeń» to ma bajerę! („S^er. szeń" to potrafi
opowiadać!). Kulawa bajera (brak zdolności narracyjnych) . Również: nawijka w zn. 1.
bajera luźna - wersja *bajery w zn. 1. z przestrzeganiem jedynie najważniejszych zaleceń
*grypsowania. Obowiązuje z reguły na
185
Słownik podstaw bajery
*szpitalce, w ośrodkach półwolnościowych itp. Zob. także bajera w zn. 1, kod luźny, kod
sztywny, bajera półwolnościowa —? bajera luźna.
bajera sztywna - wersja "bajery w zn. 1. wymagająca pełnego przestrzegania wszystkich reguł
* grypsowania odnoszących się do języka. Najbardziej radykalna wersja bajery sztywnej
występuje w *kopytkowaniu. Zob. także bajera w zn. 1, kod luźny, kod sztywny.

bajera wolnościowa - zwykły język polski bez ograniczeń narzucanych przez normy
*grypsowania. Można się nią z reguły posługiwać podczas opowieści o wolności. Zob. także
bajera w zn. 1, kod luźny, kod sztywny.
bajerowąć - oszukiwać, nabierać z fantazją. Zob. także bajera w zn. 4.
bajerzyć - opowiadać. Zob. także bajera w zn. 4.
bajzel, bajzelek - słoik. Również: baraban.
bałach - kłamstwo: *Żenić, *wciskać, bałach (okłamywać kogoś). *Siać batach (opowiadać
głupstwa). Zob. także farmazon, kit.
baniak - głowa. Również: bańka.
bańka - 1. Milion złotych. 2. Głowa. Również: baniak.
baraban, barabanik - słoik: Chośta, złodzieje, obalwa barabanik *czajury! (koledzy, napijmy
się herbaty!). Również: bajzel.
bardacha, bardaszka - 1. Muszla klozetowa. Zob. także jaruzel. 2. Ubikacja.
basta - koniec: Basta! (dość już tego!, wystarczy!). Zob. także zbasto-
wać, przybastować. bat bl. —> penis. Zob. także strzelić w zn. 2.
batory - ruchomy kontener z kawą i żywnością przewożony przez
* korytarzowych od celi do celi. bączek - pojedynczy zwykły pryczek.
bebech - brzuch, żołądek. Również: kocioł, sagan, samara w zn. 2.
Zob. także brzuch, berbelucha - zupa. Zob. także litraż.
berło - szczotka klozetowa. *Grypsujący dotknięty dolną częścią berła zostaje zdegradowany
do niższej kasty. Również: lola. Zob. także korona.
betoniara - głośnik umocowany nad drzwiami celi, często centralnie włączany i wyłączany,
aktywny zazwyczaj w godzinach 6.00-11.00 i 15.00-21.00.
betonka - cementowy lub metalowy fragment podłogi wokół sedesu, oddzielony wyraźnie od
drewnianej podłogi.
bez kitu - naprawdę! Emfatyczne potwierdzenie prawdziwości opowieści lub przekazanej
informacji. Zob. także kit.
Słownik podstaw bajery
287
bęcki - pobicie, lanie: Obskoczyć bęcki. Zaliczyć bęcki. Również: łomot, oklep.
białe szaleństwo - biały ser, twaróg. Zob. także biały ser, ser, topniak, twaróg.
biały ser bl. - niedozwolone ze względu na obecność słowa *ser. Zamiennik: białe szaleństwo.
Zob. także ser, twaróg, bić konia —> masturbować się.
biedrona - 1. Alternatywna nazwa *festa. Pochodzi prawdopodobnie od słowa *żuczek,
oznaczającego więźnia. 2. Miska do mycia brudnej bielizny, głównie skarpetek.
biegunka - technika symulacji wywołująca biegunkę w efekcie wypicia bardzo mocno
osolonej wody. Zob. także s. 224.
blacha - kara polegająca na uderzeniu otwartą dłonią w czoło: *Wy-płacić blachę.

background image

blat - stół w celi: Odbić od blatu (przestać jeść przy wspólnym stole po degradacji). Odstawić
kogoś od blatu. Prawo blatu (*grypsujący nie mogą jeść przy tym samym blacie z
*niegrypsującymi).
blinda, blenda - tafla grubego mlecznego szkła z zatopioną metalową siatką, umieszczona za
oknem i blokująca widok z celi.
bluzg, bluzgnięcie, przybluzganie - obraźliwe słowo (lub kilka słów) skierowane pod adresem
innego człowieka albo przedmiotu. Bluzgi mogą być bezpośrednie i pośrednie. Najczęstsze
bluzgi bezpośrednie to *chuj, *cwel, *kurwa, *pizda, *rura wraz z wariantami. Ich użycie nie
pozostawia wątpliwości co do intencji bluzgają-cego. Bluzgi pośrednie obrażają wskutek
obecnych w nich implicite porównań do *cwela, kobiety, aparatu wymiaru sprawiedliwości,
członka PZPR itp. Bluzgami są na przykład słowa: *ładny (słowa tego używa się najczęściej
opisując cwela), *kochany (kobieta), *czerwony (członek PZPR). Bluzg pośredni może
najczęściej zostać *skrańcowany (zneutralizowany), jeśli używa się go w sposób
jednoznacznie wskazujący, że nie ma się zamiaru obrazić interlokutora: Dlaczego jesteś taki
czerwony <na twarzy>? Bluzgnąć lub przybluzgać komuś. Mieć nabluzgane lub
przybluzgane. Zob. także blu-zgać, wiącha.
bluzgać - intencjonalnie skierować pod czyimś adresem *bluzg. W wypadku bluzgu
nieświadomego lub wynikającego z nieuwagi używa się czasem zwrotów *przybluzgać lub
bluzgnąć. Również: ciupać, ubliżać. Zob. także bluzg, jechać w zn. 1, pojechać w zn. 1,
wrzucać.
bluzgnąć —? bluzgać.
bocian —» koń w zn. 2.
bolec bl. —> penis. Zob. także zabolcować.
Słownik podstaw bajery
Bolek i Lolek - *gierka sprawdzająca spryt i wytrzymałość na ból *świeżaka. Zob. także s.
73-74.
bomba - 1. Tryb przyspieszony sprawy: Dostać rok z bomby. 2. Przenośne naczynie służące
jako prowizoryczny kibel. Również: wojtek w zn. 1. Zob. także jaruzel.
brać na huki - nastraszyć kogoś, zazwyczaj świeżaka, stosując rutynowe procedury, czasem w
celu przetestowania jego odwagi i lotności umysłu.
brajdak, braciak - brat.
brandzel - szmatka, w której znajdują się produkty nocnej masturbacji
?grypsującego, brandzlować, branzlować —? masturbować się. bransolety - kajdanki.
brudny - pośrednia kategoria czystości przedmiotów w celi. Przedmiotów brudnych, takich
jak *parkiet lub *kojo, można dotykać, ale nie powinny one wchodzić w kontakt z jedzeniem.
Zob. także czysty, przestrzelony, zasady.
bryka, bryczka - samochód.
bryndza - niedobra sytuacja, kiepskie perspektywy, marne życie.
brzuch bl. - porównanie do kobiety: Brzuch to ma kobieta a nie * grypsujący. Zamienniki:
bebech, kocioł, sagan, samara w zn. 2.
buc - oferma, ofiara lub kandydat na ofiarę.
bujać się - w zwrocie: Bujaj się! (zmiataj stąd!).
bunio - chleb. Również: smutniak. Zob. także kromak.
buras - podoficer lub szeregowiec służby więziennej. Zob. także gwiazdor.
burza - popularna *gierka, występująca w wielu wariantach, sprawdzająca spryt *świeżaka.
Zob. także s. 74.
buzała - prowizoryczna grzałka do wody o dużej mocy sporządzona najczęściej z dwóch
żyletek lub blaszek z puszki po konserwach oddzielonych zapałką i z dołączonymi
przewodami z drutu: Buzować (zaparzać herbatę). Zabuzujemy *czajurki? (zaparzymy
herbatę?). Również: grzała, grzałka, jantara.

background image

buzować - zaparzać herbatę. Zob. także buzała.
ceglasty - czerwony. Zob. także czerwony, krasny, przyjarany.
celka, cela - cela: Pod celą lub pod celką (w celi). Wrzucić kogoś pod celkę. Spod celi lub
spod celki (z celi). *Wyjechać spod celki. Frajerska cela (cela z przewagą *frajerów).
Grypsująca cela (cela z przewagą •grypsujących).
celowy - 1. urz. Więzień zgłaszający stan celi podczas *apelu. Funkcja bez większego
znaczenia. 2. rz. *Gierka sprawdzająca spryt •świeżaka. Wariantem gierki celowy jest
*kiełbasa. Zob. także s. 74.
Słownik podstaw bajery
187
centuś - więzień pochodzący z okolic Krakowa. Również: lajkonik, chabeta - 1. bl. —? penis.
2. —*, koń w zn. 2. chachać się - śmiać się z kogoś, chajc, szmal - pieniądze.
chałupki, opees - ośrodek przystosowania społecznego, do którego
kieruje się recydywistów, cham rz. - więzień pochodzący ze wsi. chawira, hawira - dom,
mieszkanie.
chlać - 1. Obciążać kogoś zeznaniami, współpracować z prokuratorem lub administracją
więzienną. Również: kapować, sprzedawać. 2. Mówić o kimś lub o czymś źle: *Złodzieje
chleją na *kryminał.
chlastanie, pochlastanie - * samouszkodzenie polegające na podcięciu żył lub, ogólniej,
pocięcie ciała żyletką albo innym ostrym przedmiotem: Pochlastać się. Polecieć *mojką po
*strunach. Zob. także s. 224.
chłopaczyna, chłopaczynka - chłopiec, chłopak.
chłopiec, chłopak s.bl. - czasem nie akceptowane określenia •grypsującego: Chłopcy to u
szewca kołki strugają. Zamienniki: chłopaczyna, chłopaczynka, małolat.
choinka - urządzenie o kształcie choinki sporządzone z zaostrzonych drucików i sprężynek od
długopisu lub agrafki, używane do •samouszkodzenia za pomocą *połyku. Zob. także
kotwica.
chomąto —*korona.
chorągiewa —» grypser.
chować m.bl. - nieakceptowane ze względu na rytualne użycie w zwrocie: Chować do wora
(zdegradować do pozycji frajera). Zamienniki: ki trać lub chować <* smrodki do * samary >.
Zob. także pójść do wora.
chrząkać odbytnicą - puszczać gazy: Panowie, nie chrząkać tam odbytnicami, *kira się!
chrzest, chrzciny - często stosowany na * stodołach test dla kandydatów na *grypsujących.
Zob. także s. 67.
chuj m.bl. - penis, jeden z najsilniejszych bluzgów. Słowo to jest źródłem inspiracji dla
ogromnej liczby powiedzonek i idiomów więziennych: Spadaj na chuj! lub Chuj ci w dupę!
(*wiąchy wypowiadane przy *pójściu do wora). Po chuju gadzina (przyzwoity strażnik). Jak
Mańce chuj stanie (nigdy). Jak cię słyszę, to mi chuj do tyłu staje! (złośliwa riposta podczas
kłótni). Wbić chuja w jakiś przedmiot (symbolicznie uczynić przedmiot nieczystym i
niedotykalnym, czyli •przestrzelonym). Sen to się tak sprawdza, jak chuj śliwkę zje i pestkami
sra (sceptycznie o prognostycznej wartości snów). Ma chuje w oczach (o zalotnej kobiecie).
chujoza m.bl. - obraźliwie o więźniu małego charakteru.
188
Słownik podstaw bajery
ciągnąć m.bl. - jeden z najsilniejszych *bluzgów: *grypsujący zwraca się słowem Ciągnij! do
"cwela, kiedy chce odbyć stosunek oralny. Zamienniki: targać lub ciągnij <ten przedmiot >.
Ciągnij * druta lub pociągnij za* koniec jest jeszcze mocniejszym bluzgiem, ponieważ
zawiera wyraźniejszą sugestię seksu oralnego. W "bajerze sztywnej skrańcowanie nie
neutralizuje tego bluzgu. Zob. także stymulować oralnie penisa.

background image

cichacz, cichec - gazy puszczone bez oznajmienia. Zob. także cichociemny.
cichociemny - więzień, zazwyczaj *świeżak, nie anonsujący puszczenia gazów. Zob. także
cichacz, zejść do podziemia.
ciemnota - głupstwa, niedorzeczności. Zob. także siać.
ciężki frajer - więzień z kasty "frajerów wyjątkowo źle radzący sobie z sytuacją uwięzienia,
najczęściej bity i upakarzany. Zob. także frajer, nieszkodliwy frajer.
ciota bl. —> cwel.
cipa, cipcia m.bl. —? wagina: «Mańka» robi na cztery otwory: cipa-*dupa--*japa-*łapa
(„Mańka" oferuje seks zwykły, analny i oralny oraz stymuluje ręcznie).
ciupać - bluzgać komuś: Mieć naciupane. Naciupać komuś. Zob. także bluzgać.
ciupciać —? odbywać stosunek płciowy. Pociupciać sobie. cug - papieros. Również: szlug.
cukrzyć, przycukrzać - mówić coś miłego, na przykład strażnikowi, prawić komplementy
kobiecie.
cwancyk - rozum, spryt: Taki *apropaka, a ma swój cwancyk!
cwel m.bl. - więzień z najniższej kasty, najczęściej świadczący obecnie lub w przeszłości
usługi seksualne innym więźniom, który wcześniej został rytualnie zgwałcony albo w inny
sposób upokorzony. Również: ciota, kurwa w zn. 5, padluch, parowa, rura w zn. 1. Zob. także
grypsujący, frajer.
cyc —> świeżak.
cynk - w zwrocie: Dostać cynk (otrzymać tajną informację albo informację ważną z punktu
widzenia planowanego skoku lub innego sekretnego przedsięwzięcia).
czajura, czaj, czajurka - esencja herbaciana przygotowywana nielegalnie przez więźniów i
działająca jak słaby narkotyk. Również: herbata, herbatka, jemioła, ulung. Zob. także
popłoch, ulung.
czapa - kara śmierci. Również: kaes, krawat.
czerstwy - nieświeży (o dowcipie, żarcie itp.): Czerstwiak.
czerwony bl. - niedopuszczalne ze względu na skojarzenie z komunizmem: Czerwony to jest
komunista lub * członek PZPR. *Czerwony pająk
Słownik podstaw bajery
(strażnik). Zamienniki: krasny, przyjarany, ceglasty, czerwony <na
twarzy >. czerwony pająk —? gad. czerwony rygor —? kod sztywny, czesio —? kiszczak.
człon, członek m.bl. —> penis: Członek to jest w PZPR. człowiek —? grypsujący.
czterdzieści osiem, czterdzieści osiem godzin urz. - najdłuższy przedział czasu, na jaki milicja
bez posiadania "sankcji prokuratorskiej mogła pozbawić wolności obywatela PRL-u.
czysty - najwyższa kategoria czystości przedmiotów w celi. Przedmioty czyste, takie jak
"platery lub "blat, mogą wchodzić w bliski kontakt z jedzeniem. Zob. także brudny,
przestrzelony, zasady.
ćpun - narkoman.
ćwiara, ćwiartka - wyrok dwudziestu pięciu lat pozbawienia wolności.
dać, dawać m.bl. - niedozwolone ze względu na skojarzenia z cwelem lub prostytutką: Daje to
cwel dupy. *Grypsujący *kopsa. Typowa "wychyla z użyciem tego słowa: Daj mi.
Zamienniki: kopsnąć, pod-kopsać, dać <ten przedmiot >.
dawać na kocioł —? połykać. Zob. także kocioł.
dechy —> dołek w zn. 1.
dentysta - "gierka sprawdzająca spryt "świeżaka. Zob. także s. 74. derby, święto konia -
zbiorowa masturbacja. Zwycięzcą jest ten, kto
pierwszy osiągnie orgazm, derka, dera - koc.
dmuchać —> odbywać stosunek płciowy.
dmuchanka - metoda komunikacji polegająca na wydmuchnięciu
"grypsu lub małego przedmiotu za pomocą długiej papierowej tuby

background image

na odległość do kilkudziesięciu metrów, dobry s.bl. - czasem użycie tego słowa w stosunku
do "grypsującego
jest zabronione z niejsnych przyczyn. Zamienniki: niekiepski, nie-
kiepa, gitny.
dobrze łyka żart. - "jaruzel jest drożny i nie ma groźby zapchania go. dola - 1. Udział w łupie
z przestępstwa. 2. rz. Udział w jakimkolwiek
dobrze posiadanym lub dzielonym ze wspólnikami, doliniarz - kieszonkowiec, dołan - dołek
w zn. 2.
dołek - 1. Cela lub kilka cel zatrzymań na komendzie, mieszczących się zazwyczaj w
piwnicy: Na dołku. Również: dechy. 2. Głęboki talerz. Również: dołan. Zob. także plater.
292
Słownik podstaw bajery
domino - reakcja łańcuchowa "przecwelania, kiedy świeżo przecwe-leni przecwelają
kolejnych "grypsujących. Stanowi bardziej mit niż realne zagrożenie.
dorzucić się do puli - dołączyć się do puszczania gazów zainicjowanego przez kogoś innego.
Zob. także pula.
dowcipny s.bl. - słowo kojarzone z "cipą i rozszyfrowywane jako do--w-cipny. Zamiennik:
zbytkowny.
dowódca - strażnik. Zob. także wódz, gad.
dożywotka - kara dożywotniego więzienia.
drut bl. —* penis. Zamienniki (przy parzeniu herbaty): antenka, wąs.
Zob. także ciągnąć, drynić - pić. Zob. także pić. drzeć łachudrę —? masturbować się.
dubel - 1. Stugramowa paczka herbaty. Również: przegub. Zob. także działka, kanciak,
kukułka, szelest, szufladka. 2. rz. Podwójny "bączek.
dudy - nerki.
dulawka - cygarniczka, papierośnica, ustnik do palenia papierosów, dupa - 1. Dziewczyna. 2.
Odbyt. Najczęściej w zwrotach: «Mańka»
robi na cztery otwory: *cipa-dupa-*japa-*łapa („Mańka" oferuje seks
zwykły, analny i oralny oraz stymuluje ręcznie), dykta - denaturat, dym —? afera.
dymać bl. —> odbywać stosunek płciowy, zwrot zazwyczaj używany do podkreślenia
powtarzalności: Miałem taką jedną Agatkę, mogłem se dymać do oporu, a tera *bryndza.
dymek - papieros. Również: szlug.
dyszel bl. —? penis. Zob. także strzelić z dyszla.
dzban, dzbanek - muszla klozetowa. Również: jaruzel.
dziachać - mówić: Dziachać *kminą (rozmawiać używając gwary złodziejskiej). Zob. także
mówić.
dziad - popularna "gierka, więzienna wersja ciuciubabki, sprawdzająca spryt i wytrzymałość
na ból "świeżaka. Również: wariat. Zob. także s. 74.
działka - mała porcja jakiegoś dobra, jednostka miary zależna od kontekstu: *Kopsnij mi
działkę herbaty. Działkować się (dzielić się posiadanymi dobrami). Zob. także dubel w zn. 1,
kanciak, kukułka, przegub, szelest, szufladka.
działkować się - dzielić się posiadanymi dobrami. Zob. także działka.
dziarg - tatuaż, efekt "dziargania. Zob. także dziargać.
dziargać, dziarżyć - tatuować: Obdziargać się. Obdziargany. Wydziargać coś sobie. Zob.
także dziarg, dziarganie.
dziarganie - tatuowanie. Zob. także dziarg, dziargać.
Słownik podstaw bajery
190
dziarżyć —? dziargać.

background image

dziesiona - przestępstwo z art. 210 kodeksu karnego z 1969 roku, obecnie art. 280 (napad z
użyciem niebezpiecznego narzędzia): Dziesioniarz (specjalista od dziesiony). Zdziesionować
kogoś. Zob. także dziewiona.
dziewiona - przestępstwo z art. 209 kodeksu karnego z 1969 roku, obecnie art. 279 (napad bez
użycia niebezpiecznego narzędzia): Dziewioniarz (specjalista od dziewiony). Zdziewionować
kogoś. Zob. także dziesiona.
dziewuszyna - dziewczyna.
dziura, dziurka bl. —? wagina. Zamienniki: przebitka, dziura <w ścianie >. dzyndzel bl. —?
penis.
dźwięki - cela dźwiękoszczelna. Również: termos, dźwig —? pilot boeinga, dźwiganie —?
podniesienie.
erka - recydywista lub recydywa: Erka potrafi siedzieć! (recydywista potrafi zorganizować
sobie i innym czas w celi - popularne porzekadło).
fajans - zabawki i pamiątki więzienne wytwarzane przez więźniów
z dostępnych w więzieniu surowców. Zob. także fajansiarz. fajansiarz - wytwórca "fajansu,
fajka - papieros. Również: szlug. fanty - przedmioty pochodzące z kradzieży.
farmazon - kłamstwo, oszustwo, najczęściej wyrafinowane i odpowiednio przemyślane. Zob.
także bałach, kit, przekręt.
fart - szczęście: Fartowny (szczęściarz). Miał farta lub pofarciło mu się (miał szczęście). Zob.
także szczęście, niefart.
faza - prąd.
fazowy żart. - więzień odpowiedzialny za zaparzenie herbaty. Zob.
także gajowy, przebitkowy, fąfel, funfel - dobry kolega lub kumpel, przyjaciel. Zob. także
kolega,
koleżka.
fest - członek efemerycznej grupy subkulturowej stanowiącej najpoważniejszą konkurencję
dla "grypsujących, posiadającej osobny kod i nieco zmodyfikowane normy zachowania.
Grypsujący rozszyfrowują słowo „fest" jako skrót od frajerska ełita skurwionych towarzyszy.
Zob. także feścić, grypsujący.
festy, feści —> fest.
feścić - należeć do grupy "festów. Zob. także fest, grypsować, fikoi, fikołek - stołek.
191
Słownik podstaw bajery
filipinka - wymuszone przez administrację podpisanie in blanco czystej kartki papieru w celu
późniejszego szantażowania więźnia oskarżeniem go o współpracę itp.
filować - patrzyć, wypatrywać, śledzić, gapić się: Co tak filujesz, *świe-żak? (co się tak
gapisz, świeżak?). Przyfilujta tam na *gada, a ja *podjadę *czajurką (przypilnujcie, czy
strażnik nie idzie, to zaparzę herbatę). Zob. także przyfilować.
fingel, fingiel - pierścionek.
flet bl. —? penis: Zagrać na flecie.
frajer, niegrypsujący bl. - więzień należący do niższej niż "grypsujący kasty: *Ciężki frajer
(frajer wyjątkowo źle radzący sobie z sytuacją uwięzienia, najczęściej bity i upakarzany).
Frajer w porządku lub frajer *nieszkodliwy (frajer akceptowany przez grypsujących i nie
represjonowany). Zob. także grypsujący, cwel.
frajerska cela - cela z przewagą "frajerów. Zob. także grypsująca cela.
frajerskie nasienie - 1. Frajer. 2. Zadatki na frajera: Od razu czułem, ze ten «Hutnik» ma w
sobie frajerskie nasienie!
frędzel bl. r* penis.
frota, frotka - ręcznik.
fujara, fujarka bl. —* penis: *Zagrać na fujarce.

background image

funfel, fąfel - dobry kolega lub kumpel, przyjaciel. Zob. także kolega,
koleżka, funkcyjny —? korytarzowy.
gad, gadzina - nieprzyjazne określenie funkcjonariusza więziennego najniższego szczebla
używane przez więźniów we własnym gronie: Po chuju gadzina (porządny strażnik).
Również: czerwony pająk, klawisz w zn. 1, klucz, kurwa w zn. 3. Zob. także wódz,
wychowek.
gajowy żart. - dyżurny, zazwyczaj "świeżak. Zob. także fazowy, gajówa, przebitkowy oraz s.
132-133, 166.
gajówa, gajówka - zazwyczaj tygodniowy dyżur, podczas którego "gajowy ma za zadanie
sprzątać celę i (lub) obsługiwać "przebitki.
garować - siedzieć w więzieniu: «Szczupak» odgarował już *ćwiarę („Szczupak" odsiedział
już dwadzieścia pięć lat). Zob. także ga-rus.
garucha —? garus.
garus, garucha - doświadczony więzień: Stary garus. Zob. także garować.
generał - 1. Herbata co najmniej czwartej świeżości (po trzech lub więcej parzeniach). Zob.
także pierwszak, trzeciak, wtarak. 2. Kości lub poker. 3. Muszla klozetowa. Zob. także
jaruzel.
gibać - siedzieć w więzieniu: Odgibać cztery miechy (przesiedzieć cztery miesiące).
Słownik podstaw bajery
295
gicio -» git w zn. 1.
gier - muszla klozetowa. Od nazwiska Edwarda Giefka, I sekretarza KC PZPR w latach
1970-1980. Zob. także jaruzel
gierka - zaaranżowana sytuacja decyzyjna, w ramach której świeżak musi dokonywać
wyboru, czasem wielokrotnie. Gierki są ważną częścią składową "Ameryki. Zob. także s.
71-78.
gięta - kiełbasa. Zob. także kiełbasa.
gigant - 1. Ucieczka, włóczęga. 2. Uciekinier. Czaseni uŻywane z dezaprobatą.
git - 1. Tak, zgoda, nie ma sprawy, w porządku. Gicio)est. Gitny. Również: gicio, gitara, gites.
2. rz. —? grypsujący, gitara —? git w zn. 1. gites —> git w zn. 1.
giwera - pistolet. Również: luśnia, kopyto, stopa.
glany - buty, kapcie, pantofle: Dać lub przyłożyć z glatfi (kopnąć).
głodny żart. - w zwrocie: *Jaruzel jest głodny (zapowiedź defekacji).
Zob. także spragniony, jaruzel. głodówka - "odmowa jedzenia i (lub) picia przez dłuższy
okres. Zob.
także s. 224.
głowa bl. —? żołądź penisa. Zamienniki: bańka, baniak, gniłek, gniłki - wrzód żołądka,
również nazwa symU^cji. Zob. także s. 226.
godzina policyjna —> policyjna.
gonić - prześladować, przymuszać "grypsujących d° wykonywania usług, kontrolować czyjeś
zachowanie. Również: P?dzić.
gorące - występuje w zwrocie: Zwinąć na gorącym (zatrzVmać na gorącym uczynku).
gorączka - symulowanie lub preparowanie za pomCcą "samouszkodzenia wysokiej
temperatury ciała. Zob. także s. 2^4. gorol - więzień pochodzący z Podhala, graba - ręka.
Również: łapa, wić, wita, witka.
graty - zestaw narzędzi służących zawodowym złodzieJOm do włamywania się. Zob. także
szpejki.
gruby bl. —? penis. Zamienniki: spory, szeroki.
gruźlica - symulowanie gruźlicy za pomocą wdychania sproszkowanego cukru, kakao lub
wstrzykiwania zsiadłego ^leka w płuca. Zob. także s. 225.

background image

gryps - tajna wiadomość szmuglowana z więzienia lub krążąca wewnątrz więzienia.
grypser - 1. W późnych latach sześćdziesiątych i Wczesnych siedemdziesiątych nazwa
oznaczająca "grypsującego- 2. Od lat siedemdziesiątych: "niegrypsujący, który podszywa
pod grypsują-
296
Słownik podstaw bajery
cego w nowej celi lub w nowym więzieniu. Również: chorągiewa.
3. m.bl. —? penis. Zob. także cwel, frajer, grypsujący, grypsera rz. - dawna nazwa
"grypsowania. Częściej niż "grypsujący
posługują się nią "niegrypsujący i badacze więziennictwa, grypserka —? grypsowanie.
grypsować - 1. Należeć do grupy "grypsujących. Zob. także feścić. 2. Mówić przestrzegając
wszystkich reguł języka więziennego: Ty, «Student», grypsuj trochę! Zob. także grypsowanie,
grypsujący.
grypsowanie, grypserka - nazwa subkultury najważniejszej kasty więźniów używana przez
samych "grypsujących. Zob. także grypsować, grypsujący.
grypsująca cela - cela z przewagą "grypsujących. Zob. także frajerska cela.
grypsujący - więzień należący do najważniejszej i najwyżej stojącej kasty w polskich
więzieniach. Termin ten pochodzi zapewne od słowa "gryps, oznaczającego tajną wiadomość
nielegalnie prze-szmuglowaną wewnątrz lub na zewnątrz więzienia. Grypsujący często
przemycają grypsy, utrzymują też wiele innych kanałów przerzutowych, a przede wszystkim
otaczają szczelną tajemnicą wiele aspektów subkultury i zachowania. Inni więźniowie
rzadziej korzystają z grypsów. Również: człowiek, git w zn. 2. Zob. także biedrona, cwel,
fest, frajer, grypsować, grypsowanie, niegrypsujący, szwajcar.
grzała, grzałka - prowizoryczna grzałka do wody o dużej mocy sporządzona najczęściej z
dwóch żyletek lub blaszek z puszki po konserwach oddzielonych zapałką i z dołączonymi
przewodami z drutu. Również: buzała, jantara.
gwiazdor, gwiaździor - oficer służby więziennej. Zob. także buras.
grzmocić —? odbywać stosunek płciowy.
gulgotnik wanienny żart. - śmierdzący "bączek. Zob. także kiszczak, podkołdernik jadowity,
zacichacz fotelowy.
hanys - Ślązak, hasior - kosz na śmieci, hawira —? chawira.
herbaciarnia - grupa więźniów, czasem utworzona tylko na jeden wieczór, która wspólnie
parzy i pije herbatę. Zob. także herbatnik, herbatnikować się, waflarnia.
herbatka, herbata —* czajura.
herbatnik - więzień, z którym dzieli się herbatą, a czasem też żywnością i papierosami:
Herbaciarnia. Herbatnikować się. Czasem używane w znaczeniu "wafel.
Słownik podstaw bajery
194
herbatnikować się - należeć do jednej "herbaciarni. Zob. także herbatnik, wariować się.
herod - bardzo stary więzień, starszy niż "zgred. Zob. także małolat, purchel.
higiena - jedna z pięciu "zasad "grypsowania, nakazująca utrzymanie bezwzględnej higieny
osobistej oraz przestrzeganie norm regulujących fizjologię i spożywanie posiłków.
hol - mocna nić, do której jest przywiązany "połyk, podwiązana najczęściej do zęba
"połykacza.
honor - najważniejsza z pięciu "zasad "grypsowania nakazująca obronę honoru "grypsującego
przed czyhającymi nań zagrożeniami. Również: zastawka w zn. 2.
huki -> brać na huki.
iść do wora —> pójść do wora.
jabłona - najniższe łóżko w piętrowej pryczy: Wrzucić kogoś pod jabłonę

background image

(wrzucić kogoś pod łóżko). Zob. także kojo, korejka, póła. jajko bl. - jądro męskie.
Zamienniki: skorupniak, skorupiak, jantara —? grzała.
japa - usta: «Mańka» robi na cztery otwory: *cipa-*dupa-japa-*łapa („Mańka" oferuje seks
zwykły, analny i oralny oraz stymuluje ręcznie). Zob. także kopara w zn. 2, szamot, usta.
jara —> jarecka.
jarać - palić (papierosy): Mata zajarać? (macie papierosy?). Zob. także jaranie.
jaranie, jarunek - tytoń, papierosy. Również: machora, machorka,
pojarka. Zob. także jarać, szlug. jareccy, jarzy - rodzice. Zob. także jarecka, jarecki, jarecka,
jara - matka. Zob. także jareccy, jarecki, jarecki, jary - ojciec. Zob. także jareccy, jarecka,
jarunek —> jaranie.
jaruzel - muszla klozetowa. Od nazwiska generała Wojciecha Jaruzelskiego, w latach
1981-1989 I sekretarza KC PZPR: Jaruzel jest głodny (ktoś korzysta z ubikacji). Jaruzel się
krztusi (muszla klozetowa jest zapchana). Karmić, nakarmić lub poić jaruzela (korzystać z
ubikacji z dużą lub małą potrzebą). Również: bardacha, bar-daszka w zn. 1, dzban, dzbanek,
generał w zn. 3, gier, klop, tron. Zob. także wojtek.
jary —? jarecki.
jarzy —> jareccy.
jarzyć - rozumieć: A ten dalej nie jarzy! jebać —? odbywać stosunek płciowy.
194
Słownik podstaw bajery
jechać -1. Ubliżać komuś, opowiadać o kimś ubliżające historie: Jechać komuś. Zob. także
bluzg, bluzgać, pojechać w zn. 1. 2. Wykonywać pewne działanie: Pojechać po strunach
(pociąć żyły).
jemioła —* czajura.
jeść s.bl - czasem używane w znaczeniu „oddawać stolec": Daj podjeść
jaruzelowi! (oddaj stolec). Zamiennik: szamać. jorgnąć się - zorientować się. julać - oddawać
mocz. Zob. także julanie. julanie - oddawanie moczu. Zob. także julać.
kabaryna - izolatka.
kabel W. - 1.,—» kapuś: Kablować (donosić). 2. —» penis. Zamienniki (przy parzeniu
herbaty): antenka, wąs.
kaes, czapa, krawat - kara śmierci. Od skrótu: k(ara) ś(mierci).
kagan, kaganek - 1. Kaganek zrobiony z puszki po konserwach, ręcznika oraz masła lub
innego tłuszczu, służący najczęściej do gotowania wody na herbatę. 2. Knot. Zob. także knot.
kajdaniarz żart. - więzień. Zob. także żuczek.
kajfus —? korytarzowy.
kakao - stolec: «Władzia», dodaj trochę masełka do kakao („Władzia",
szykuj się do stosunku analnego), kakaowa —> odbyt.
kaleczyć bajerę - łamać reguły języka więziennego. Zob. także bajera
w zn. 1, kontrolować bajerę. kalifaktor —? korytarzowy.
kanciak - miara objętości herbaty, mniej więcej pięćdziesiąt gramów. Również: szelest. Zob.
także dubel w zn. 1, działka, kukułka, przegub, szufladka.
kanioła, kaniołka - czapka więzienna.
kapować - donosić. Zob. także kapuś.
kapuś - donosiciel, więzień donoszący na swoich współwięźniów lub wspólników do
administracji więziennej, śledczego lub prokuratora: Kapować (donosić). Również: kabel,
konfidenciak, konfident, ucho.
karczycho - szyja. Zob. także szyja.
karmić jaruzela - defekować. Zob. także jaruzel, nakarmić jaruzela.
karmnik, karmik - niewielki otwór w *klapie wykorzystywany do dystrybucji posiłków i
innych dóbr.

background image

karniak - zakład karny: Siedzieć na karniaku. Zob. także śledczak.
kat - 1. Sędzia. 2. Wykonawca testów lub 'gierek.
katana, katanka - kurtka, czasem również sweter lub płaszcz.
kazionne - więzienne (najczęściej o spodniach, bluzie i innych elementach ubrania).
Słownik podstaw bajery
kącik - ubikacja w celi.
kichawa - nos. Również: klipa. Zob. także nos. kiciorować —? skiciorować.
kiełbasa bl. 1. —? penis. Zamiennik: gięta. 2. Gierka sprawdzająca
spryt "świeżaka, wariant gierki "celowy, kiepszczak - "grypsujący, który został zdegradowany
do roli "frajera
lub jest bliski degradacji. Zob. także skiepścić się w zn. 2. kierownik zadymy - więzień
"rozkręcający konkretną "aferę. Zob.
także s. 132.
kima - spanie: Kimać. Kimnąć się. Przekimać. *Micha, kima i dnia nima. kindybał bl. —»
penis: Kindybał ci w 'szamot! (często spotykana "wią-cha).
kipisz - przeszukanie celi lub więźnia, zazwyczaj niespodziewane:
Kipiszować. Zob. także kitrać, wygruzić. kirać - pić: *Zważka, kira się! Zob. także pić.
kiszczak - śmierdzący bączek. Od nazwiska generała Czesława Kiszczaka, w latach
1981-1990 ministra spraw wewnętrznych. Również: czesio (zdrobnienie imienia generała
Kiszczaka), skunks. Zob. także gulgotnik wanienny, podkołdernik jadowity, zacichacz
fotelowy.
kit - kłamstwo, nieprawda: Sprzedawać, wciskać lub żenić kit (okłamywać kogoś). Bez kitu!
(naprawdę!). W kit! (to nieprawda!). Łykać kit (wierzyć w opowiadane kłamstwa). Zob. także
bałach, farmazon, skiciorować.
kita bl. —? penis. Zob. także szarpać kitę.
kitrać, skitrać, wkitrać - ukryć coś bardzo starannie, najczęściej przed
spodziewanym "kipiszem. Zob. także chować, kipisz, wygruzić. kitranie —? kitrać.
klapa -1. Masywne metalowe drzwi do celi. 2. Dzwonek umieszczony koło drzwi służący do
wzywania strażnika. Zob. także siąść na klapę.
klata - klatka piersiowa, piersi (męskie).
klawisz -1. rz. Strażnik, którego zadaniem jest otwieranie i zamykanie cel. Również: "gad. 2.
rz. Klucz do celi. 3. W zwrotach: Zrobić klawisz (ukraść coś). Iść na klawisz (szykować skok
na mieszkanie). Zob. także klawisznik, numerek w zn. 2, robota, skok.
klawisznik - profesjonalny włamywacz. Zob. także klawisz w zn. 3.
kleks - puszczenie gazów połączone z zabrudzeniem spodenek. Zob. także walnąć kleksa.
klipa - nos. Również: kichawa. Zob. także nos.
klop - muszla klozetowa. Zob. także jaruzel.
klucz rz. —> gad.
300
Słownik podstaw bajery
kmina - gwara złodziejska, podobno prekursorka "bajery w zn. 1:
*Dziachać kminą. Kminie. knot bl. —? penis. Zamienniki: kagan, kaganek w zn. 2. kobyła -
1. bl. —? penis. 2. —? koń w zn. 2.
kochany m.bl. - używa się jedynie mówiąc o cwelach i kobietach. Częściowe zamienniki:
gitny, ulubiony.
kocioł - brzuch, żołądek: Zaprawić na kocioł (dokonać "połyku na ostro). Również: bebech,
sagan, samara w zn. 2. Zob. także brzuch.
kod luźny, kod rozluźniony - ograniczenie norm "bajery i zachowania do najważniejszych
reguł. Zob. także kod sztywny, bajera luźna.

background image

kod sztywny, kod surowy - rygorystyczne przestrzeganie wszystkich norm "bajery i
zachowania. Najbardziej radykalną wersją kodu sztywnego jest "kopytkowanie. Również:
czerwony rygor, ostry rygor, surowy rygor, sztywny rygor. Zob. także bajera sztywna, kod
luźny.
kogut - wieżyczka strażnicza: Stać na kogucie. Kogutkowy (strażnik stojący na kogucie).
Kogutkowy, chuj ci w dupę do połowy! (częsty okrzyk pod adresem kogutkowego).
kojo, kojko - łóżko piętrowe. Zob. także jabłona, korejka, póła.
kolega s.bl., rz. —* penis. Zamiennik: koleżka, koleś.
koleżka, koleś - kolega. Zob. także fąfel, funfel, kolega.
kolka - igła lub zaostrzony drut owinięty nitką służący do "dziargania.
koło - tysiąc złotych.
komarować - odpoczywać, spać, leniuchować. Zob. także komarunek. komarunek -
odpoczynek. Zob. także komarować. konfident, konfidenciak - donosiciel. Zob. także kapuś,
koniec m.bl. —> penis. Zamiennik: kraniec.
kontrolować bajerę - mówić bez łamania norm języka więziennego. Zob. także bajera w zn. 1,
kaleczyć bajerę.
koń - 1. m.bl. —? penis: Bić konia (na postoju) (masturbować się). Zamiennik: kopytniak. 2.
Rodzaj wędki (lub sznurka z koszyczkiem albo woreczkiem na końcu) służącej do przesyłania
przedmiotów między celami. Również: bocian, chabeta, kobyła.
kopara - 1. Szczęka. 2. Usta. Zob. także japa, szamot, usta.
koperek, koper - kobiece włosy łonowe lub damska bielizna przesycona wydzieliną z waginy
o silnym zapachu.
kopiejka bl. —? odbyt.
kopnąć w kalendarz - umrzeć.
kopsać, kopsnąć - dać, przekazać, ofiarować: Kopsnij *szluga, świeżak!
Podkopsać. Zob. także dać. kopyt kar z - hiperaktywny więzień, który nieprzekonywająco
chwali
się swoimi przygodami i koneksjami oraz prowokuje konflikty.
Słownik podstaw bajery
197
Również: skakaniec, urka. Zob. także kopytkować w zn. 1, kopytkowanie.
kopytkować - 1. Przestrzegać reguł "kopytkowania, to znaczy radykalnej wersji
"grypsowania. Zob. także kopytkarz, kopytkowanie. 2. Chodzić po celi symulując spacer.
Zob. także śmigać.
kopytkowanie - Radykalna wersja "grypsowania z bardziej skomplikowanymi regułami
używania "bajery i surowszymi karami za łamanie norm. Zob. także kod sztywny, kopytkarz,
kopytkować oraz s. 139-140.
kopytniak - koń.
kopyto - pistolet. Również: giwera, luśnia, stopa, korejka - prycza. Zob. także jabłona, kojo.
korek bl. —? penis.
korona - deska klozetowa. "Grypsujący, któremu wkłada się deskę na głowę, zostaje w ten
sposób zdegradowany do niższej kasty. Również: chomąto. Zob. także berło.
korytarzowy - więzień pomagający funkcjonariuszom w wydawaniu posiłków, książek lub
innych dóbr między cele. Również: funkcyjny, kajfus, kalifaktor.
korzeń —> penis. Zob. także podjeżdżać na korzeń.
korzonki - włosy. Również: pióra, siano. Zob. także włosy.
kosa, koska - nóż: Dostać cztery kosy w 'miechy. 'Ożenić komuś kosę (uderzyć kogoś
nożem). Zob. także ożenić w zn. 2, sprzedawać w zn. 2, żenić w zn. 2.
kostka - ubrania więźniów ułożone w kostkę i wystawiane na noc poza celę przy "klapie:
Wystawić kostkę. Również: wystawka w zn. 1.

background image

kot - 1. Więzień chory psychicznie. Również: świr w zn. 1. 2. Więzień symulujący chorobę
psychiczną. Również: świr w zn. 2. Zob. także s. 131-132.
kotwica, kotwa - urządzenie w kształcie kotwicy sporządzone z zaostrzonych drucików i
sprężynek od długopisu lub agrafki, używane do "samouszkodzenia za pomocą "połyku.
Wariantami kotwicy są choinka, krzyżak i parasolka. Zob. także s. 225 i 226.
kraniec - koniec. Zob. także koniec.
krańcować —? skrańcować.
krasny - czerwony. Zob. także ceglasty, czerwony, przyjarany. krawat, czapa, kaes - kara
śmierci.
kręcić - 1. Robić coś, wytwarzać coś: Kręcić lody (defekować). 2. Kręci się! - głośny anons
poprzedzający dzienną masturbację w "kąciku, kręcić aferę —> wykręcać aferę.
kręcić linę - powiesić się lub podjąć próbę samobójstwa przez powieszenie. Zob. także targać
się na linę, wyhuśtać się. kromak - kromka chleba. Zob. także bunio, smutniak.
Słownik podstaw bajery
krótki bl. —* penis. Zamiennik: niedługi. Zob. także krótki, kryminał - więzienie. Również:
pierdel, ul.
krztusić się - zapychać się, grozić zapchaniem (o *jaruzelu): 'Mieszaj, świeżak, bo się jaruzel
krztusi! (spuszczaj częściej wodę, świeżak, bo się toaleta zapycha). Zob. także jaruzel,
zakrztusić się.
krzywo, krzywości - mieć krzywo, czyli mieć niewyjaśnioną *aferę i (lub) zawieszony lub
niepewny status 'grypsującego do czasu wyjaśnienia: Zrobić komuś krzywo (narobić komuś
kłopotów). Zrobić sobie krzywo (wpędzić się w kłopoty przez własną nieuwagę lub głupotę).
Zob. także prostowanie, podniesienie.
krzyżak - urządzenie o kształcie krzyża sporządzone z zaostrzonych drucików i sprężynek od
długopisu lub agrafki, używane do 'samouszkodzenia za pomocą 'połyku. Zob. także kotwica.
ksywa, ksywka - przezwisko, przydomek, pseudonim.
kuban - kubek aluminiowy.
kukieł - wizjer w 'klapie do celi, często używany przez strażników do szybkiego zlustrowania
sytuacji: Stanąć na kuklu (zasłaniać kukieł głową lub ręką, gdy ktoś inny parzy herbatę,
'nawija przez 'lipo lub wykonuje inną niedozwoloną czynność). Zob. także kuklować,
kuklowy, obcinka, wizjer.
kuklować - zaglądać przez wizjer do wnętrza celi. Zob. także kukieł.
kuklowy - więzień zasłaniający wizjer. Zob. także kukieł.
kukułka - miara objętości herbaty równa jednemu opakowaniu po kremie Nivea. Zob. także
dubel w zn. 1, działka, kanciak, przegub, szelest, szufladka.
kurestwo - 1. Fatalna sytuacja, sytuacja rozpadu norm i ogólnego zdziczenia. Również:
ogólne kurestwo. 2. Produkt lub przedmiot złej jakości: Co za kurestwo!
kurwa bl. - 1. Najpopularniejszy więzienny 'bluzg. Zamienniki: kurwa <twoja mać>, kurwa
<mać>, kurwa <twa>, kurwa <fa>. 2. Więzień współpracujący z administracją. 3. Strażnik,
wychowawca, naczelnik więzienia lub inny pracownik administracji więziennej lub aparatu
sprawiedliwości. 4. Prostytutka. 5. Cwel.
kutas bl. —? penis.
kwity - dokumenty, oficjalne papiery.
lacha, laska bl. —> penis. Zob. także lachociąg, obciągać lachę, polerować lachę, robić lachę.
lachociąg bl. - prostytutka gorszej kategorii specjalizująca się w seksie oralnym. Zob. także
lacha.
lajkonik - więzień pochodzący z okolic Krakowa. Również: centuś.
lecieć w szkapę —» masturbować się.
Słownik podstaw bajery
199

background image

leżenie - przysługujące więźniowi prawo do leżenia na łóżku w ciągu dnia, najczęściej ze
względu na chorobę: Mieć le^711^. Dostać leżenie. lipo - okno: «Małolat», 'pucuj się do lipa!
litraż - litr zupy serwowany niekiedy jako obiad. także berbelu-cha.
lizać patelnię —? odbywać stosunek oralny z kobiet-lola —? berło.
lot trzmiela - dłuższa seria ciągłego popierdywania- Również: pszczółka Maja.
lustrzanka - metoda komunikacji za pomocą lusterek.
luśnia - pistolet. Również: giwera, kopyto, stopa.
lutować - 1. W. —? odbywać stosunek analny z fnęzczyzną: Lutować
'styję. 2. Uderzyć kogoś: Ty, bo ci przylutuję! luźna bajera —? bajera luźna.
ładny bl. - wolno używać tylko mówiąc o *cwelacn lub kobietach: Ładny to może być cwel.
Zamiennik: przystojny.
łamać się - używać toalety na siedząco. Zob. także 2łamać się.
łapa - ręka w powiedzonku: «Mańka» robi na cztery otwory: *cipa-*dupa--*japa-łapa
(„Mańka" oferuje seks zwykły, analny i oralny oraz stymuluje ręcznie). Poza tym kontekstem
słowo jest rzadko używane. Również: graba, wić, wita, witka.
łapiduch - pomocnik 'mąciciela, wykorzystywany do pomocy technicznej podczas
organizowania komunikacji i zadań specjalnych. Zob. także s. 132.
łapki - alfabet migowy. Również: miganka, pisanie na witach.
łomot - pobicie: Zaliczyć łomot. Dostać łomot. Rów^ez- bęcki, oklep.
łykać kit - wierzyć w opowiadane kłamstwa. Zob- także kit.
łysy - 1. bl. penis. 2. Księżyc.
machniom - zamiana ubrania lub handel, często wymuszone, machora, machorka - tytoń,
papierosy. Również1 jaranie, magazyn - budynek służący jako przechowalnia Wom°ściowych
ubrań
więźniów i innych rzeczy oddanych w depozyt;-małolat - młodociany, więzień mający mniej
niż dwadzieścia jeden
lat. Często używane jako uniwersalna ksywk^- Zob. także herod,
purchel, zgred.
małolatka - popularne określenie 'małolatów off2 oddziału lub celi o przewadze małolatów:
Siedzieć na małolatce (siedzieć razem z małolatami).
mały bl. —* penis: Mały to jest w 'sztanach. Zamiejski: mikry, niski, mana - dziewczyna, z
którą się chodzi, narzec2ona: Mana poszła mu w ORMO (dziewczyna go zdradziła).
Słownik podstaw bajery
mandżur, mandżurek - dobytek więźnia spakowany w worek z koca przy opuszczeniu celi.
Również: pinkiel.
manele rz. - różne przedmioty stanowiące dobytek więźnia.
marchewa - 1. Mokry i ciasno zwinięty ręcznik. 2. Kara polegająca na uderzeniu marchewą w
zn. 1 po siedzeniu lub innej części ciała.
Marszałkowska - wąskie przejście oddzielające prycze w celi.
marycha, maryśka - margaryna. Zob. także smarunek.
masturbować się - synonimy: bić konia, brandzlować, branzlować, drzeć łachudrę, lecieć w
szkapę, pierdolnąć w jajca, podjeżdżać na korzeń, ruszać skórą, strzelić gola, strzelić z bata,
strzelić z dyszla, szarżować, walić konia, zajechać szkapę: Śmigło! lub Kręci się!
(anonsowanie dziennej masturbacji w *kąciku). Zajechać kobyłę na śmierć (masturbować się
aż do stanu kompletnego wyczerpania). Pojechać w *derby, *święto konia (masturbacja
zbiorowa).
materek —? sianko.
mąciciel - 1. Przywódca 'grypsujących na poziomie celi, bloku lub całego więzienia. Zob.
także starszyzna oraz s. 52,132.2. rz. Więzień 'wykręcający 'aferę. Zob. także kierownik
zadymy.

background image

menda, menta s.bl. - 1. Milicjant, strażnik. 2. Wesz (pasożytniczy kleszcz atakujący
owłosienie człowieka, również łonowe, często występujący w więzieniach).
micha - 1. Wyżywienie na czyjś koszt. 2. Twarz: Zaliczyć w michę.
miech - miesiąc. Również: wojtek w zn. 2.
miechy - płuca.
mieć farta - mieć szczęście: Miałem farta (udało mi się, poszczęściło
mi się). Zob. także fart. mieć krzywo —? krzywo.
mieć szczęście bl. -1. Używane tylko w odniesieniu do cweli, kobiet, pracowników
administracji więziennej, aparatu ścigania lub sądownictwa albo w odniesieniu do
komunistów: Szczęście to ma kurwa i milicjant. Zamiennik: fart: Pofarciło mu się. Miał farta.
Zob. także szczęście. 2. rz. Odbyć stosunek.
mieszać - spuszczać wodę w trakcie siedzenia na sedesie. Zob. także jaruzel, krztusić się,
przypalać, smaży się.
miganka - alfabet migowy. Również: łapki, pisanie na witach.
mikry - mały. Zob. także mały.
miły bl. - używa się tylko w odniesieniu do 'cweli lub kobiet. Zamienniki: gitny, w porządku,
mojka - żyletka, mona bl. —> wagina.
mono - o 'jaruzelu: pojedyncza toaleta w celi. Zob. także jaruzel, stereo.
Słownik podstaw bajery
200
mówić s.bl. - czasem interpretowane jako pierdzieć. Co mówiłeś? (żart.
do popierdującego więźnia). Zamiennik: nawijać, mruczek - kot.
na szpitalce —? szpitalka.
na wjeździe - w momencie wejścia do jakiegoś pomieszczenia lub miejsca, najczęściej do
celi. Zob. także na wyjeździe, wjazd, wyjazd.
na wyjeździe - podczas opuszczania jakiegoś pomieszczenia lub miejsca, najczęściej celi.
Zob. także na wjeździe, wjazd, wyjazd.
na wypiskę —? wypiska.
nabuzowany - podekscytowany.
nachy, sztany - spodnie.
nakarmić jaruzela - defekować. Zob. także jaruzel, karmić jaruzela. nasypać - nalać. Zob.
także sypać.
nawiasy - przedział między dolną a górną granicą wyroku przewidzianego za dane
przestępstwo.
nawijać, nawinąć - rozmawiać, opowiadać. Zob. także nawijanie, na-wijka, nawiń.
nawijanie - 1. Komunikowanie się przez okno za pomocą krzyku. 2. Rozmawianie, mówienie,
opowiadanie. Zob. także nawijać, na-wijka, nawiń.
nawijka - 1. Umiejętność prowadzenia interesującej konwersacji lub opowiadania
interesujących historii. «Szerszeń» to ma nawijkę! („Szerszeń" to potrafi opowiadać!).
Również: bajera w zn. 4, nawijać, nawijanie, nawiń. 2. rz. Rozmowa.
nawiń, nawijaj - okrzyk koordynujący wymianę informacji przez okno, jako
zasygnalizowanie gotowości do odbioru następnej (podobne do „odbiór" lub „roger"). Zob.
także nawijać, nawijanie, nawijka.
nery - nerki, plecy.
niefart - nieszczęście, pech: Niefartowny. Zob. także fart, szczęście, niegrypsujący - bardziej
kurtuazyjne określenie 'frajera, niekiepa, niekiepski - w porządku, przyjemny, ładny, miły.
Zob. także ładny, miły.
nieroby - 1. Więźniowie nie pracujący. 2. Oddział lub cela dla nie pracujących: «Dzikusa»
przenieśli na nieroby („Dzikusa" przeniesiono na oddział dla nie pracujących). Zob. także
praca.

background image

nieszkodliwy frajer - więzień należący do kasty *frajerów, akceptowany przez 'grypsujących i
nie represjonowany. Również: w porządku frajer. Zob. także frajer, ciężki frajer.
niski - mały. Zob. także mały.
nocna bajera ** bajera w zn. 2.
nocny rygor —? policyjna.
306
Słownik podstaw bajery
nos bl. —? penis. Zamienniki: kichawa, klipa, noworodek —+ świeżak.
nowy - recydywista powracający do więzienia lub więzień przeniesiony z innego więzienia,
oddziału lub celi. Zob. także świeżak.
numerek, numer - 1. Pojedynczy orgazm lub stosunek płciowy: Zrobić kobiecie numerek. 2.
Włamanie lub inne pojedyncze przedsięwzięcie przestępcze. Zob. także klawisz w zn. 3,
robota, skok, zrobić numerek.
obciągać lachę, obciągnąć lachę —? stymulować oralnie penisa. Zob.
także lacha, polerować lachę, robić lachę, obciąganie —? obciągać lachę.
obcinać - rozglądać się uważnie, kontrolować wzrokiem, orientować się w sytuacji. Obetnij!
Zob. także obcinka.
obcinka - w zwrocie: Stać na obcince (kontrolować, czy nadchodzi funkcjonariusz lub inna
niepowołana osoba, stać na czatach podczas *skoku). Zob. także kukieł, obcinać.
obrotniak - szybki, zaradny człowiek.
obszamać - zjeść. Zob. także jeść, szamać.
odbyt - synonimy: kakaowa, kopiejka, oko, otwór, rura, rurka, styja, twarz, wizjer, zwieracze:
«Władzia», dodaj trochę masełka do kakao („Władzia", szykuj się do stosunku analnego).
Panowie, zaciskajcie zwieracze, *szamie się!
odbywać stosunek analny z mężczyzną - synonimy: lutować, lutować styję.
odbywać stosunek oralny z kobietą - synonimy: lizać *patelnię, polerować *patelkę: A
patelkę swojej *manie lizałeś? (typowe pytanie będące elementem złośliwej obróbki
psychologicznej * świeżaka).
odbywać stosunek płciowy - synonimy: ciupciać, dmuchać, dymać, grzmocić, jebać, pchać,
popchnąć, pieprzyć, pierdolić, posuwać, rąbać, ruchać, rypać, rżnąć, strzelić gola, ukłuć,
walić, zabolco-wać, zakisić swojego ogóra, zrobić numerek: J wtedy zabolcowałem!
(wprowadziłem penisa do waginy - często kulminacyjny punkt więziennych opowieści
erotycznych).
oddziałowy - funkcjonariusz najniższego szczebla zamykający i otwierający celę: Panie
oddziałowy! Zob. także gad, wódz.
odgrypsowywanie, odgrypsianie —? rozgrypsowywanie.
odkasztanić się, skasztanić się - oddać stolec.
odmawiać łykania lub przełykania - w zwrocie: Panie oddziałowy, nasz jaruzel odmawia
łykania (toaleta zapchała się).
odmowa rz. - odmowa podjęcia działań mających istotne konsekwencje dla zdrowia pacjenta,
takich jak wyrażenie zgody na operację lub przyjmowanie posiłków.
Słownik podstaw bajery
202
odmowa współpracy - jedna z pięciu *zasad *grypsowania, zakazująca dobrowolnej
współpracy z administracją, która mogłaby zaszkodzić innym 'grypsującym.
odwracać bluzg —> odwrócenie bluzgu.
odwrócenie bluzgu - odezwanie kierujące "bluzg w stronę bluzgają-cego, który może
odwrócić odwrócenie itd.: Ze zwrotem! (typowe odwrócenie bluzgu). Z abarotem!
(odwrócenie odwrócenia).
ogon bl. —? penis.

background image

ogór bl. —> penis. Zob. także zakisić ogóra.
oklep - pobicie, lanie: Dostać oklep. Zaliczyć oklep. Również: bęcki, łomot.
oko bl. - 1. -» odbyt. 2. —? wagina. Zamienniki: patrzałka, gała. olejek - tusz do *dziargania.
oparzenie - *samouszkodzenie polegające na wylaniu wrzątku na
nogę lub rękę. Zob. także s. 225. opees —*chałupki.
ORMO - Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej, paramilitarna organizacja ochotnicza
będąca zapleczem milicji, założona w roku 1946 i rozwiązana w roku 1989. Symbol głupoty i
braku zasad: Mana poszła mu w ORMO (dziewczyna go zdradziła). Zob. także mana.
ostro - poważnie: *Przyprawić *połyk na ostro (połknąć przedmiot spreparowany tak, że
niemożliwe jest jego bezoperacyjne usunięcie). Zob. także przyprawić, połyk.
ostry rygor —» kod sztywny.
otwarte - oznajmienie podniesienia deski klozetowej. Zob. także
plomba, zamknięte, otwór W. - 1. -? odbyt. 2. —» wagina. ożenić —» żenić.
paczka - sto (tysięcy, milionów), najczęściej: złotych, padluch —? cwel.
pajda - wyrok dziesięciu lat pozbawienia wolności, pajęczarz - drobny złodziejaszek
specjalizujący się w okradaniu piwnic i strychów.
pakować m.bl. - kojarzone z "cwelem: Pakuj się! (słowa wypowiadane przez "grypsującego
do cwela w oczekiwaniu usług seksualnych). Pakować cwela. Zamienniki: podjeżdżać (w
znaczeniu: ćwiczyć mięśnie), pakować <ten mandżur> lub zwijać "pinkiel (w znaczeniu:
spakować swoje rzeczy).
pal bl. —? penis.
palcówka - 1. Rutynowe ćwiczenia palców wykonywane przez kieszonkowców. 2. Pieszczoty
seksualne kobiety za pomocą ręki.
308
Słownik podstaw bajery
palec bl. —> penis. Zamiennik: wskaźnik, pala bl. —> penis, pan oddziałowy —?
oddziałowy, papuga - adwokat.
parasolka, parasol - urządzenie przypominające kształtem parasol, sporządzone z
zaostrzonych drucików i sprężynek od długopisu lub agrafki, używane do "samouszkodzenia
za pomocą "połyku. Zob. także kotwica.
parkiet - podłoga w celi: Wyskoczyć lub wystartować na parkiet. Startuj na parkiet!
(zrytualizowane wezwanie do pojedynku: wychodź na środek celi!). Również: plaża, pokład.
parol - uderzenie penisem po twarzy: 'Wypłacić parola.
parowa —* cwel.
pasić - pasować, odpowiadać: Pasi ci to *kojo? (odpowiada ci to łóżko?). pasy - 1. Łóżko z
pasami, na którym więzień jest unieruchamiany na
dłuższy czas. 2. Cela z łóżkiem w zn. 1. patelka, patelnia bl. —? wagina. Zob. także
polerować patelkę. patrzałki - oczy. Zob. także oko. patrzonko - widzenie z rodziną.
pchać, popchnąć m.bl. - w zwrocie: Pchnąć (popchnąć, popychać itp.) cwela jest synonimem
odbywania stosunku płciowego z cwelem. Zamienniki: podtargać, popchnąć <ten materek>,
pyrgnąć, targnąć.
peniać - bać się: Nie peniaj małolat!
penis - synonimy: bat, bolec, chabeta, chuj, człon, członek, drut, dyszel, dzyndzel, flet,
frędzel, fujara, fujarka, gruby, grypser, kabel, kiełbasa, kindybał, kita, knot, kobyła, kolega,
koniec, koń, korek, korzeń, krótki, kutas, lacha, laska, łysy, mały, nos, ogon, ogór, pal, palec,
pała, pędzel, pompka, puzon, pyta, szkapa, szyja, towarzysz, trąbka, twardy, wacek, walec,
wał.
petka - pierwszy raz w więzieniu: Pierwszy raz łapany.
pędzel bl. —? penis.
pędzić, pędzić kogoś - prześladować kogoś, przeganiać kogoś: Pędź,

background image

*chamie (wynoś się!, odczep się!) Zob. także gonić, piczka bl. —? wagina.
pić s.bl. - czasem interpretowane jako oddawać mocz. Zamienniki:
drynić, kirać. piec s.bl. —? wagina. pieprzyć —? odbywać stosunek płciowy, pierdel -
więzienie. Również: kryminał, ul.
pierdolić - 1. m. bl. Przyjmować bierną pozycję podczas seksu: Pierdol się! Pierdolę cię!
Zamiennik: pierdolić <ten przedmiot, naczelnika itp. >. 2. —? odbywać stosunek płciowy. 3.
Słowo-wytrych występu
Słownik podstaw bajery
203
jące w wielu wariantach, zastępujące różne czasowniki i dodające emfazy opisowi
przedsięwziętej akcji: Opierdolić (zjeść lub sprzedać coś). Zapierdolić lub podpierdolić
(ukraść). Przypierdolić (uderzyć). Me pierdol (nie mów głupstw). Dostać *wpierdol lub
wpierdal (dostać lanie). 'Wpierdalać się (wsadzać nos w nie swoje sprawy). 'Pierdolony
(zależnie od kontekstu: cholerny lub godny podziwu). Spierdolić (zepsuć, zniszczyć coś).
Spierdalać (uciekać). Rozpierdolić (rozwalić coś). Zob. także pierdolnąć.
pierdolnąć - 1. Wykonać coś z emfazą, zamaszyście: Pierdolnął się na *kojo. «Czacha»
pierdolnął «Bokserowi» Matkie Boskie na *plerach. 2. Uderzyć kogoś, pobić kogoś: Jak ci
pierdolnę, to się zesrasz tym, co rok temu jadłeś! 3. W zwrocie: Pierdolnąć w jajca
(masturbować się). Zob. także pierdolić.
pierdolony -1. Cholerny: Pierdolony «Wąs» *wygruziłnam *grzałę (strażnik „Wąs" znalazł
grzałkę podczas przeszukania celi). 2. Godny podziwu: Pierdolony «Max» znowu *skołował
*gitne *glany! (Max znów ukradł eleganckie buty). Zob. także pierdolić.
pierdzieć w pasiaki - siedzieć w więzieniu.
piersi bl. - używane tylko w odniesieniu do kobiet i cweli. Zamiennik: klata.
pierwszak - herbata pierwszej świeżości (parzona po raz pierwszy).
Zob. także generał w zn. 1, trzeciak, wtarak. pierwszy raz łapany - pierwszy raz w więzieniu.
Również: petka. pierzynka - sweter.
pies bl. - milicjant. Zamienniki: skomlik, skowyr. piękny bl. - słowo można odnieść tylko do
"cwela lub kobiety. Częściowe zamienniki: przystojny, gitny. pikawa - serce.
pilot boeinga - popularna "gierka sprawdzająca spryt "świeżaka i jego
zachowanie w sytuacji stresu. Również: dźwig. Zob. także s. 75. pinkiel —* mandżur.
pióra - włosy. Zob. także włosy. Również: korzonki, siano, pipa bl. —> wagina.
pisanie na witach - alfabet migowy. Również: łapki, miganka.
piter, piterek - portfel, mała torebka lub saszetka.
pizda m.bl. - najbardziej popularny w więzieniu synonim waginy. Słowo to jest podstawą
wielu dosadnych powiedzonek i zwrotów idomatycznych: Co się tak gapisz jak szpak w
pizdę? *«Zgredzio» ma szlaban na pizdę (żona „Zgredzia" odmawia mu praw małżeńskich).
Siądź na piździe (przestań rozrabiać lub dowcipkować). Zaszyj się *mendami w rudą pizdę!
(złośliwość ucinająca konwersację). Chuj ci w pizdę! (złośliwość pozorująca bluzg). Pizda ma
dno! lub Pizda
310
Słownik podstaw bajery
uszy mo! (złośliwe odpowiedzi na pytanie: co?). Zob. także pizdą karmiony, pizdoliz.
pizdą karmiony, pizdami karmiony - sutener, *alfons. Słowo używane w znaczeniu
opisowym.
pizdoliz - mistrz minety. Słowo to bywa używane zarówno jako *bluzg będący składnikiem
*wiąchy, jak i w neutralnym znaczeniu opisowym.
plater, platerek - 1. Talerz. 2. Płytki talerz, platerką - ścierka do naczyń, plaża —? parkiet,
plery - plecy.
plomba - oznajmienie zamknięcia kibla. Również: otwarte, zamknięte.

background image

płetwonurek - popularna *gierka sprawdzająca spryt "świeżaka i jego zachowanie w sytuacji
stresu. Zob. także s. 75.
po bl. - związane prawdopodobnie z „posuwaniem "cwela". Zamienniki: za (zamiast: po tobie
- za tobą), dlaczego? lub za czym? (zamiast: po co?). Zob. także posuwać.
po chuju gadzina - przyzwoity strażnik. Zob. także gad.
pochlastanie —> chlastanie.
pochodnia —* podpalanie.
pod celką, pod celą —? celka.
podjeżdżać - trening siłowy: Podjeżdżanie. Zob. także podjeżdżać na "korzeń.
podjeżdżać na korzeń —? masturbować się. Zob. także korzeń, podjeżdżać.
podkołdernik jadowity żart. - śmierdzący "bączek. Zob. także gul-
gotnik wanienny, kiszczak, zacichacz fotelowy, podkopsać —> kopsać.
podłapywanie - samouszkodzenie polegające na zarażaniu się chorobą zakaźną od innego
więźnia, zazwyczaj żółtaczką typu A lub B. Zob. także s. 225-226.
podmianka - tymczasowa nielegalna zamiana cel przez więźniów, dokonywana najczęściej
podczas wspólnego spaceru kilku cel.
podniesienie, podnoszenie - dość rzadka ceremonia, w ramach której były "grypsujący,
będący obecnie "frajerem, jest ponownie przyjmowany do grona grypsujących: Podnieść
kogoś. Również: dźwiganie, prostowanie.
podnieść, podnosić —> podniesienie.
podnoszenie —? podniesienie.
podpalanie, podpalenie - "samouszkodzenie polegające na podpaleniu się lub doprowadzeniu
do powstania rozległych oparzeń ciała. Również: pochodnia. Zob. także s. 226.
Słownik podstaw bajery
205
podpierdolić - ukraść. Również: wyrąbać, zakosić, zapierdolić, zrobić
numerek. Zob. także pierdolić, podpucha - celowe wprowadzenie kogoś w błąd lub
postawienie
w niezręcznej sytuacji, podymać —»dymać.
pofarcić się - mieć szczęście: Pofarciło mi się (udało mi się, miałem
szczęście). Zob. także fart, niefart, szczęście, pojarka - tytoń, papierosy. Również: jaranie.
pojechać - 1. Ubliżyć: Pojechać komuś (ubliżyć komuś). Zob. także bluzg, bluzgać, jechać w
zn. 1. 2. Pojechać w derby (zbiorowa masturbacja).
pokład -»parkiet.
poldek —> świeżak.
polerować lachę lub laskę —? stymulować oralnie penisa. Zob. także
lacha, obciągać lachę, robić lachę, polerować patelkę - odbywać stosunek oralny z kobietą.
Zob. także
patelka.
policyjna, godzina policyjna - czas po pójściu do łóżek do chwili pobudki, kiedy normy
"grypsowania zabraniają jedzenia i pozwalają na masturbację. Również: nocny rygor.
policzek bl. - pośladek. Zamiennik: polik.
polik - policzek. Zob. także policzek.
połyk - 1. Najczęstsza metoda "samouszkodzenia polegająca na połknięciu dużego, zazwyczaj
metalowego przedmiotu. 2. Połknięty przedmiot. Zob. także połyk na ostro, połykacz, połykać
oraz s. 226.
połyk na ostro - przedmiot spreparowany tak, że po jego połknięciu niemożliwe jest jego
bezoperacyjne usunięcie. Najczęstszym połykiem na ostro są "kotwica, a także "choinka,
"krzyżak i "parasol: 'Przyprawić połyk na ostro. Zob. także połyk, przyprawiać.
połykacz - więzień, który dokonał "połyku w zn. 1. Zob. także połyk.

background image

połykać - dokonać "połyku w zn. 1. Również: dawać na "kocioł, przyprawiać. Zob. także
połyk.
pomoc - jedna z pięciu "zasad "grypsowania, najmniej precyzyjna i pozwalająca na
największą dowolność w interpretacji. Jej sednem jest nakaz pomocy "grypsującym mocnym
duchem, ale słabym ciałem lub znajdującym się w trudnej sytuacji spowodowanej przez
administrację lub inne czynniki zewnętrzne.
pompka bl. —> penis.
popiołka - popielniczka.
popłoch - najpospolitsza herbata o nazwie Popularna. Zob. także czajura, ulung oraz
www.polskaludowa.com/codzienne/herbata_ popularna.htm.
206
Słownik podstaw bajery
posiedzenie - użycie toalety.
posłać kogoś do wora m.bl. - zdegradować 'grypsującego do roli "frajera lub, w przypadku
nowego więźnia, bezpośrednie przypisać go do takiej roli. Również: posyłać, schować,
wysłać, wysyłać kogoś do wora. Zob. także pójść do wora.
posłanie do wora —? posłać kogoś do wora.
posuwać, posunąć m.bl. - odbywać stosunek płciowy, najczęściej z "cwelem. Zamienniki:
posuwać <ten fikoł>, przesuwać, pyr-gnąć, przesuwka! Źródło jednej z najczęstszych
"wychyl "świeżaka: Ty, posuń się!
poszkodować —? poszkodowany.
poszkodowany - 1. "Frajer, "niegrypsujący. 2. "Grypsujący o niepewnym statusie, taki, który
ma "krzywo, potrafić siedzieć —? erka.
powalić się - zostać aresztowanym lub schwytanym: «Hiszpan» powalił się na 'klawiszu
(„Hiszpan" został aresztowany podczas próby włamania). Powałka.
powałka —» powalić się.
pożegnanie - pożegnalny rytuał "grypsujących, w ramach którego wychodzący na wolność
więzień przebiega przez kordon "koleżków usiłujących go kopnąć lub uderzyć "marchewą.
pójść do wora m.bl. - jeśli jest się grypsującym, zostać zdegradowanym do roli "frajera lub,
jeśli jest się nowym więźniem, zostać bezpośrednio przypisanym do takiej roli. Również: iść,
spaść, zostać schowanym lub wysłanym do wora. Zob. także chować, posłać do wora, wór.
pójść się jebać - o przedmiocie: zniszczyć się, zepsuć się. pójść w tango - o kobiecie: zdradzić
męża lub kochanka. Również: pójść w "ORMO.
póła - pojedynczy poziom dwu- lub trzypiętrowej pryczy. Zob. także kojo.
półtoraczek - wyrok półtora roku.
praca -1. Więźniowie pracujący. 2. Oddział dla więźniów pracujących.
Zob. także nieroby, prawilny, prawilnie - prawdziwie, naprawdę; przymiotnik emfatycz-
nie podkreślający prawdziwość relacji: Prawilnie 'nawijam! profos - milicjant obsługujący
cele na "dołku, prorok - prokurator, prostowanie —? podniesienie.
przebitka - poziomy lub, rzadziej, pionowy wąski tunel, najczęściej o średnicy 5-10 cm,
wywiercony w ścianie przez więźniów, by ułatwić komunikację i handel z innymi celami.
Słownik podstaw bajery
313
przebitkowy żart. - więzień odpowiedzialny za obsługę "przebitki. Zob. także fazowy,
gajowy.
przecwelanie - test rutynowo stosowany wobec słabszych, mniej rozgarniętych lub
"apropaczących "świeżaków. Efektem jego oblania jest przydzielenie do kasty "cweli. Zob.
także s. 64-67.
przecwelenie - 1. Zdegradowanie więźnia do roli "cwela lub czasem też "frajera. 2. Zmiana
statusu obiektu z „czysty" na „brudny" lub „przestrzelony". 3. Zepsucie się czegoś, marny

background image

stan spraw: Panie oddziałowy, żarówka 'pod celką nam się przecweliła. Pogoda się
przecweliła.
przecwelić —> przecwelenie.
przegub - stugramowa paczka herbaty. Również: dubel w zn. 1. Zob.
także działka, kanciak, kukułka, szelest, szufladka, przejściówka - cela, w której są
umieszczeni nowi więźniowie przed
ostatecznym przydziałem, przekręcić się - umrzeć: «Sagan» 'przyprawił na 'ostro i przekręcił
się. przekręt - oszustwo. Zob. także farmazon. przerzucać, przerzucić —> przerzutka.
przerzutka - przeniesienie do innej celi, zazwyczaj niezapowiedziane.
przestrzelony - najniższa kategoria czystości przedmiotów w celi. Przedmiotów
przestrzelonych, takich jak dolna część "berła lub "betonka, nie wolno dotykać, nie powinny
też wchodzić w kontakt z jedzeniem. Przestrzelić się. 'Platerką upadła na betonkę i
przestrzeliła się. Zob. także brudny, czysty, zasady.
przesuwać, przesunąć - posuwać, posunąć. Zob. także posuwać.
przesuwka - ostrzegawczy okrzyk zapowiadający przejście obok kogoś innego w łaźni,
zsunięcie z wyższego "koja itp.
prześciołka - prześcieradło.
przewalić - oszukać. Zob. także przewałka.
przewałka - oszustwo. Zob. także przewalić.
przezgredzić się - ukończyć dwadzieścia jeden lat; "małolat staje się wówczas "zgredem w zn.
2.
przybastować - chwilowo zaprzestać wykonywania jakiejś czynności, zrobić przerwę. Zob.
także basta, zbastować.
przybluzgać - odnieść się do kogoś nieco obelżywie, to znaczy niezgodnie z normami
"grypsowania. Zob. także bluzg, bluzgać, jechać, pojechać, ubliżać, wiącha.
przybluzganie —? bluzg.
przyburaczenie - lekkie wykroczenie językowe przeciw normom "bajery. Zob. także bluzg,
przyburaczyć, wychyla.
przyburaczyć - popełnić lekkie wykroczenie językowe przeciw normom "bajery. Zob. także
przyburaczenie, walnąć w piec, wychylić się.
Słownik podstaw bajery
przycukrzać, cukrzyć - mówić coś miłego, na przykład strażnikowi, prawić komplementy
kobiecie.
przyfilować - zauważyć coś lub kogoś. Zob. także filować.
przyjarany - czerwony. Zob. także ceglasty, czerwony, krasny.
przyjąć się - zaakceptować, wyrazić zgodę. O kobiecie: zainteresowała się nagabującym ją
mężczyzną, ma widoczną chęć do pójścia z nim do łóżka. O kimś zaatakowanym: brak reakcji
na zaczepki lub przybluzganie.
przyjmować rolę czynną w stosunku z mężczyzną - synonim: ujeżdżać cwela.
przypalać - podczas posiedzenia w toalecie wydzielać niemiły zapach:
«Taksówkarz», 'mieszaj tam, bo przypala się! Zob. także smaży się. przypalić —? przypał.
przypał - złapanie na popełnieniu wykroczenia lub zauważenie tego przez strażnika: Spadaj,
przypał! Zgarnąć przypał. Przypalić.
przypierdolić - uderzyć mocno. Zob. także pierdolić, pierdolnąć.
przyprawić, przyprawiać - dokonać "samouszkodzenia polegającego na "połyku: Przyprawić
'wiosło (połknąć łyżkę). Przyprawić 'połyk na 'ostro lub przyprawić na 'ostro (połknąć
przedmiot spreparowany tak, że niemożliwe jest jego bezoperacyjne usunięcie). Również:
dawać na "kocioł, połykać. Zob. także połyk, połyk na ostro.
przypucować się -> pucować się.
przytrukać —? trukać.

background image

pszczółka Maja - dłuższa seria ciągłego popierdywania. Również: lot trzmiela.
pucować się, przypucować się - 1. Przyznawać się do zarzucanego przestępstwa. 2. Do
czegoś, najczęściej do "lipa: zgłaszać stan gotowości do prowadzenia konwersacji lub
odebrania przesyłki: «Francuz», pucuj się do 'lipa! Siódemka, pucować się tam do 'przebitki!
3. Zgłaszać chęć puszczenia gazów lub użycia toalety.
pucka - "samouszkodzenie polegające na przewierceniu policzka od wewnątrz pineską nad
lewym lub prawym dziąsłem, połączone z wdmuchiwaniem powietrza w powstały otwór.
Zob. także s. 226.
pukanka - metoda komunikacji polegająca na stukaniu "kubanem w rury lub w ścianę.
Dawniej w pukance używano alfabetu Morse'a, później zaczęto ją wykorzystywać do
zaanonsowania przesyłki lub "grypsu. Również: stukanka.
pula - oznajmienie dołączenia się do puszczania gazów: Do puli! Pula nocnik! Dorzucić się
do puli.
purchel - bardzo stary i zniszczony życiem człowiek. Zob. także herod, małolat, zgred.
puzon bl. —> penis.
Słownik podstaw bajery
315
pyr - więzień pochodzący z Wielkopolski, poznaniak.
pyrgnąć się - przesunąć się. Rzadko używany zamiennik "bluzgu "posunąć się: Pyrgnij się!
pyta m.bl —* penis. Typowy mocny "bluzg lub "wychyla w zwrocie: Kto pyta? Zamiennik:
zadaje pytanie. Zwroty „pytać się" lub „pytać" zazwyczaj uznaje się za dopuszczalne.
radar - ucho. Również: żagiel. Zob. także ucho. rajtki - spodenki, majtki, rakieta - paczka
żywnościowa lub ubraniowa, ramka - paczka (papierosów).
raport urz. - 1. Opis pogwałcenia reguł administracyjnych przez jednego lub więcej więźniów,
przygotowany przez strażnika albo wychowawcę i będący podstawą do ukarania więźnia:
Stawać do raportu. Dostać raport. 2. rz. —? apel.
rentgen - symulowanie zmian w płucach lub kręgosłupie albo wrzo-da żołądka podczas
prześwietlenia rentgenowskiego. Zob. także s. 226.
robić lachę —> stymulować oralnie penisa. Zob. także lacha, obciągać lachę, polerować
lachę.
robota - konkretne przestępstwo, zazwyczaj poważniejsze niż kradzież: Mokra robota
(przestępstwo z rozlewem krwi). Czysta robota (przestępstwo bez pozostawienia śladów).
Zob. także klawisz w zn. 3, numerek w zn. 2, skok.
rowerek - popularna "gierka sprawdzająca szybkość reakcji "świeżaka i jego lojalność wobec
kolegów. Zob. także s. 75.
rozgrypsowywanie, rozgrypsianie - eksperymenty socjotechniczne wymuszające na więźniu
zrezygnowanie z "grypsowania, prowadzone przez personel więzienny we wczesnych latach
siedemdziesiątych z wykorzystaniem wiedzy o grypsowaniu: Rozgrypsiarnia (cela używana
przez personel do rozgrypsowywania). Również: odgrypsianie, odgrypsowywanie.
rozkminiający - więzień odpowiedzialny za rozstrzyganie sporów lub konkretnego sporu.
Zob. także rozkminianie w zn. 1.
rozkminianie - 1. Rozstrzyganie sporu. 2. Rozszyfrowanie więźnia, badacza itp. podających
się za kogoś innego. 3. Rozwiązanie problemu, zagadki, krzyżówki.
rozkminić —? rozkminianie.
rozkręcać lub rozkręcić aferę —? wykręcać aferę.
rura, rurka bl. -1. —> cwel. 2. —> odbyt. 3. —>? wagina.
ruszać skórą - masturbować się.
rzęch - bardzo stary, zużyty lub zepsuty przedmiot.
316
Słownik podstaw bajery

background image

rżnąć - 1. Udawać, pozorować, symulać: Rżnąć 'świra (symulować chorobę psychiczną).
Rżnąć głąba (udawać ignorancję w jakiejś sprawie). 2. bł. —» odbywać stosunek płciowy.
sadza - barwnik używany do sporządzania olejku do tatuażu, preparowany najczęściej ze
spalonej podeszwy, sagan - brzuch, żołądek. Również: bebech, kocioł, samara w zn. 2. sałata -
pieniądze.
samara, samarka - 1. Torebka plastikowa, torba, worek. 2. Żołądek,
brzuch. Również: bebech, kocioł, sagan, samookaleczenie —? samouszkodzenie.
samouszkodzenie, samookaleczenie - okaleczenie własnego ciała. Zob. także głodówka,
oparzenie, pochlastanie, podpalenie, połyk, świrowanie, wbitka, wstrzyk, wyhuśtanie,
zasypka.
samouszkodzeniowiec - dokonujący 'samouszkodzenia.
sankcja, sankcja prokuratorska urz. - dokument wystawiony przez prokuratora będący
podstawą do tymczasowego aresztowania lub jego przedłużenia. Zob. także czterdzieści
osiem.
schować do wora —? posłać do wora.
ser, serek bl. - biała wydzielina pozostająca na penisie po nocnej polu-cji. Zamienniki: białe
szaleństwo (zamiennik słowa „ser" odnoszącego się do "białego sera lub "twarogu), topniak
(zamiennik słowa „ser" odnoszącego się do "serka topionego). Również: twarożek, twaróg.
serek topiony bł. - niedozwolone ze względu na obecność słowa "ser. Zamiennik: topniak.
siać bałach - opowiadać głupstwa. Zob. także bałach.
sianko - materac, na którym śpią więźniowie nie posiadający własnych łóżek. Również:
materek.
siano - włosy. Również: korzonki, pióra. Zob. także włosy.
siąść na klapę, siadać na klapę - 1. Wezwać strażnika poprzez naciśnięcie guzika
umieszczonego obok "klapy. 2. Hałasować uderzając w klapę twardym przedmiotem,
najczęściej stołkiem, w celu wyrażenia dezaprobaty lub zwrócenia uwagi strażników. Zob.
także klapa.
sieczkarnia - cela w gmachu sądu, do której przywozi się z komend aresztowanych przed
rozwiezieniem ich do odpowiednich więzień, siemraniec —> szemraniec. sikor - zegarek.
siora, siorka- 1. Pielęgniarka. 2. Siostra.
skakaniec - hiperaktywny więzień, który nieprzekonywająco chwali się swoimi przygodami i
koneksjami oraz prowokuje konflikty. Również: kopytkarz, urka. Zob. także s. 131.
Słownik podstaw bajery
210
skasztanić się, odkasztanić się - oddać stolec, skazany urz. - więzień po wyroku sądu. Zob.
także tymczasowo aresztowany.
skiciorować, kiciorować - 1. Odwołać bluzg: 'Kołeżko, skicioruj! (kolego, odwołaj swój
bluzg!). 2. Przyznać się, że jakaś opowieść lub podane fakty zostały zmyślone. Zob. także kit,
w kit, z kitem.
skiciorowanie —> skiciorować.
skiepścić się - 1. Zepsuć się. 2. Zdegradowanie "grypsującego do roli "frajera lub uzyskanie
przezeń statusu czyniącego degradację prawdopodobną. Zob. także kiepszczak.
skitrać —» kitrać.
skluczać, zakluczać - zamykać na klucz, najczęściej celę.
skok - pojedyncze przedsięwzięcie przestępcze, najczęściej włamanie.
Zob. także klawisz w zn. 3, numerek w zn. 2, robota, skołować - załatwić coś pomysłowo,
zdobyć jakieś dobro. Zob. także
skręcić.
skomlik - pies. Również: skowyr. Zob. także pies.
skorupniak, skorupiak - jajko. Zob. także jajko.

background image

skowyr - pies. Również: skomlik. Zob. także pies.
skrańcować, krańcować - 1. Zneutralizować "bluzg przez dodanie słowa lub słów
precyzujących znaczenie w sposób jednoznacznie wskazujący, że nie ma się zamiaru
obrażenia interlokutora: Dlaczego jesteś taki 'czerwony <na twarzy>? 2. Kończyć, skończyć
jakąś czynność. 3. Szczytować.
skręcić - załatwić coś pomysłowo i najczęściej nielegalnie: «Maniek» skręcił sobie 'gitne
'sztany. Zob. także skołować.
skręt - 1. Papieros. Również: szlug. 2. Papieros własnego wyrobu.
skunks —? kiszczak.
skurwysyn - słowo używane w znaczeniu przyjaznym, wyrażające zazwyczaj podziw lub
uznanie dla jakiegoś spektakularnego osiągnięcia albo czynu: «Melon», ty skurwysynu!
smarunek - masło, margaryna. Zob. także marycha.
smaży się - okrzyk dopingujący więźnia używającego toalety do częstego spuszczania wody
jako reakcja na nieprzyjemny zapach. Zob. także mieszać, przypalać.
smrodki - skarpetki.
smutniak - chleb. Również: bunio. Zob. także kromak.
solidarność - jedna z pięciu "zasad "grypsowania, nakazująca solidarność z innymi
"grypsującymi w ich przedsięwzięciach, takich jak przemycanie "grypsów czy korzystanie z
systemu "przebitek.
solówka, solowa - dwuosobowa walka na "parkiecie, najczęściej na pięści.
318
Słownik podstaw bajery
spacerniak, spacernik - ogrodzony, zazwyczaj betonowy, prostokątny lub trójkątny
dziedziniec o powierzchni około 50-100 m2, gdzie więźniowie są zabierani przez strażników
na dwudziesto-, dwu-dziestopięciominutowy spacer; na *szpitalce spacer trwa około
pięćdziesięciu minut.
spadać - 1. Uciekać, kończyć rozmowę okienną: Spadaj, 'przypał! 2. W zwrocie: Spadaj,
'kajdaniarzu! (wynoś się!). 3. W zwrocie: Spadaj na chuj, 'frajerze jebany! (popularna
*wiącha w trakcie "posyłania do *wora).
spadać do wora —? pójść do wora.
spaść do wora —> pójść do wora.
spowiedź - popularna "gierka sprawdzająca spryt "świeżaka. Zob. także s. 75.
spólas, wspólas, wspólnik - 1. Oskarżony w tej samej sprawie. 2. Partner w przedsięwzięciu
kryminalnym.
spragniony żart. - w zwrocie: Jaruzel jest spragniony (zapowiedź oddania moczu). Zob. także
głodny, jaruzel.
sprawa - toczące się postępowanie karne, rozprawa: «Bolka» wzięli rano na sprawę.
sprzedanie - kogoś, najczęściej wspólnika: obciążenie zeznaniami. Zob. także sprzedawać w
zn. 1.
sprzedawać - 1. Ujawniać coś niehonorowo, donosić: Sprzedawać wspólnika (obciążać
wspólnika zeznaniami). Sprzedawać bajerę (ujawniać znaczenie reguł bajery). 2. Sprzedawać
komuś' 'kit (nabierać kogoś, wmawiać coś komuś). Zob. także wciskać, żenić w zn. 1.

spulać się - uciekać, odchodzić.
spuścić się - szczytować, mieć wytrysk.
stanąć na kuklu, stawać na kuklu - zasłaniać "kukieł głową lub ręką, gdy ktoś inny parzy
herbatę, "nawija przez "lipo albo wykonuje inną niedozwoloną czynność w celi.
starszy - członek "starszyzny.
starszyzna - grupa "grypsujących obdarzona najwyższą władzą w celi.

background image

Zob. także mąciciel oraz s. 52, 132. start, startunek - wezwanie do walki, czasem żartobliwe:
Startuj na
parkiet!
stereo - o "jaruzelu: podwójna toaleta w celi. Zob. także jaruzel, mono. stodoła - duża cela,
zazwyczaj o powierzchni 50-60 m2, mieszcząca
od czterdziestu do pięćdziesięciu więźniów, stopa - pistolet, broń: Stopkarz (złodziej
używający stopy). Również:
giwera, luśnia, kopyto, struny - żyły: Polecieć 'mojką po strunach. 'Jechać po strunach. Zob.
także
pochlastanie. strzał - cios pięścią.
Słownik podstaw bajery
212
strzelić - 1. Uderzyć kogoś pięścią. 2. W zwrotach: Strzelić gola, z bata lub dyszla
(masturbowć się). 3. Odbywać stosunek płciowy, zaliczyć kolejną partnerkę.
strzyki - zagadki i "gierki językowe.
stukanka —? pukanka.
styja —» odbyt, pośladki: «Zenek»już niejedną styję 'lutował. stymulować oralnie penisa -
synonimy: ciągnąć druta, polerować
lachę lub laskę, robić lachę lub laskę, szarpać kitę, zagrać na fujarce
lub flecie, zakisić komuś ogóra. surowy rygor, surowy kod —» kod sztywny, symulka -
symulacja choroby lub rozstroju organizmu, sypać - 1. Obciążać kogoś zeznaniami, ujawniać.
2. Nalewać. Zob.
także nasypać.
szamać - jeść: Obszamać (zjeść). Szamią? Nie szamać! Bączek! (zapowiedź pierdnięcia).
Szamie się! (oznajmienie rozpoczęcia jedzenia). Zob. także szamać, szamak, szamka, szamot.
szamak - trochę nieprzyjazna nazwa "grypsujących używana czasem przez "frajerów.
szamka, szamanie, szamańsko - jedzenie. Zob. także szamać, szamot.
szamot, szama - usta. Zob. także japa, kopara w zn. 2, szamać,
szamka, usta. szarpać kitę —> stymulować oralnie penisa, szarżować - masturbować się.
szczęście bl. - skojarzenie z niższymi grupami: Szczęście to ma kurwa i milicjant. Zamiennik:
fart. Pofarciło mu się. Miał farta.
szelest - pięćdziesięciogramowa torebka herbaty. Również: kanciak. Zob. także dubel w zn. 1,
działka, kukułka, przegub, szufladka.
szemraniec, siemraniec - więzień pochodzący z Warszawy.
szkapa bl. —? penis.
szkita - noga.
szlaban - w zwrocie: Mieć szlaban na coś lub na czymś (mieć zakaz
używania lub stosowania czegoś albo nie mieć dostępu do czegoś).
*«Zgredzio» ma szlaban na piździe (żona „Zgredzia" odmawia mu
praw małżeńskich), szlug, szlużek - papieros: 'Kopsnij szluga! (daj lub pożycz papierosa).
Również: cug, dymek, fajka, skręt. Zob. także jarać, jaranie, szmal - pieniądze. Również:
chajc. sznyt, sznyta - blizna po "pochlastaniu się. szpara, szparka bl. —» wagina. szpcjki -
"graty lepszej jakości.
szpitalka - oddział więzienia zorganizowany podobnie do szpitala, z mniej zagęszczonymi
celami, parterowymi łóżkami i większymi
212
Słownik podstaw bajery
prawami więźniów: Na szpitalce (w oddziale szpitalnym więzienia).
szpulas, szpula - biegiem: Szpuła!
sztany, nachy - spodnie: Szach na twoje *sztany! (zabieram ci spodnie).

background image

sztory - karty do gry.
sztywna bajera —» bajera sztywna.
sztywny - 1. Nieboszczyk. 2. Twardy, nieugięty, szczególnie w określeniu: sztywny
chłopaczyna.
sztywny rygor, sztywny kod —> kod sztywny.
szufladka - ilość herbaty mieszcząca się w pudełku od zapałek. Zob. także dubel w zn. 1,
działka, kanciak, kukułka, przegub, szelest.
szyja bl. —* penis. Zamiennik: karczycho.
szwajcar - członek efemerycznej grupy subkulturowej deklarującej niezależność w sporach z
innymi grupami.
ścięcie - agresywna utarczka słowna.
śledczak - areszt śledczy: Siedzieć na śledczaku. Zob. także karniak. śledź - oficer śledczy
prowadzący sprawę.
śliczny bl. - wolno używać tylko mówiąc o "cwelach, kobietach, pracownikach administracji
więziennej, aparatu ścigania lub sądownictwa albo w odniesieniu do komunistów. Zamiennik:
przystojny.
śmieszki - tatuaż przedstawiający postaci z bajek, komiksów i dobranocek: Myszkę Miki,
Kaczora Donalda, Bolka i Lolka i inne.
śmigać - 1. Chodzić, iść. 2. Chodzić po celi symulując spacer. Również: kopytkować w zn. 2.
śmigło - głośny anons poprzedzający dzienną masturbację w "kąciku.
śpioszki - kropki wytatuowane na powiekach, widoczne tylko podczas snu i symbolizujące
czujność.
świeżak - więzień przebywający pierwszy raz w więzieniu i niedawno aresztowany,
przechodzący przez długi okres "gierek, prób i testów przed przyjęciem do grona
"grypsujących. Również: Amerykan, cyc, noworodek, poldek. Zob. także nowy.
święto konia —> derby.
świr, świrus - 1. Więzień chory psychicznie. Również: kot w zn. 1.
2. Więzień symulujący chorego psychicznie. Również: kot w zn. 2.
3. Więzień wiecznie wygłupiający się.
świrować - 1. Symulować chorobę psychiczną. 2. Udawać, wygłupiać
się, nabierać kogoś dla żartu: Me świruj! (nie wygłupiaj się). No co
ty, przecież świruję. Zob. także świr, świrowanie, świrowanie - 1. Symulowanie choroby
psychicznej. Zob. także s. 226.
2. Udawanie, wygłupianie się, nabieranie kogoś dla żartu. Zob.
także świr, świrować.
tachać - nieść, taszczyć.
Słownik podstaw bajery
321
talonik - pudełko po papierosach, używane często w nocy podczas
masturbacji jako pojemnik na spermę, tango —» pójść w tango.
targać - ciągnąć. Jedno z najbardziej charakterystycznych słów "bajery, zastępujących mocny
bluzg: "ciągnąć. Występuje w wielu wariantach: podtargać, przytargać, stargać, wytargać,
wytargiwać. Zob. także targać się na linę.
targać się na linę, targnąć się na linę - powiesić się lub podjąć próbę samobójstwa przez
powieszenie. Również: kręcić linę, wyhuśtać się.
telefon - metoda komunikacji polegająca na wypompowaniu z toalety wody i
porozumiewaniu się w pionie, stosowana przez więźniów politycznych. Niedozwolona wśród
"grypsujących ze względu na bliski kontakt z toaletą.
termos - cela dźwiękoszczelna. Również: dźwięki.
topniak - serek topiony. Zob. także białe szaleństwo, ser, serek topiony.

background image

torba, torebka bl. - worek mosznowy, moszna. Typowe podwójne nieświadome
"przybluzganie: Daj mi swoją torbę! Zamiennik: samara, samarka.
towarzysz bl. —> penis: Towarzysze to są w partii. Zamiennik: fąfel, koleżka, wafel.
tramwaj - popularna "gierka sprawdzająca refleks "świeżaka i jego
znajomość podstaw "grypsowania. Zob. także s. 75. transport - przeniesienie więźnia do
innego więzienia, trąbka, trąba bl. —> penis, tron - muszla klozetowa. Zob. także jaruzel.
trukać, przytrukać - przekonać kogoś do czegoś, przekazać informację, powiedzieć, tryby -
zęby.
trzeciak - herbata trzeciej świeżości (po dwóch parzeniach). Zob.
także generał w zn. 1, pierwszak, wtarak. trzmychnąć drapaka - pobiec, uciec.
tygrysówa - gruba żelazna krata ochraniające okno celi od wewnątrz lub na zewnątrz.
tymczasowo aresztowany urz. - więzień przed wyrokiem sądu. Zob. także skazany.
tyra, tyrka- praca: Tyranie fajansu (produkcja rękodzielniczych pamiątek więziennych).
Styrać coś. Tyra cham i traktor.
twarde łoże, twarde - 1. Izolatka z betonowym łóżkiem oraz poduszką i innymi równie mało
komfortowymi akcesoriami. 2. Betonowe łoże w izolatce.
twardy bl. —? penis: Twardy to może być twój *mały. Zamiennik: sztywny.
322
Słownik podstaw bajery
twaróg, twarożek bl. - biała wydzielina pozostająca na penisie po nocnej polucji. Zamiennik:
białe szaleństwo. Również: ser, serek. Zob. także biały ser.
twarz bł. - 1. —? wagina. 2. —? odbyt. Zamienniki: lico, maska, micha.
ubliżać —> bluzgać.
ucho bl. - *kapuś, "konfident. Zamiennik: radar, żagiel.
udało mi się bł. - miałem stosunek. Zamienniki („udało mi się" w sensie poszczęściło mi się):
miałem farta, pofarciło mi się.
ujaić - wpędzić kogoś w kłopoty, najczęściej w zwrocie: Ujaić kogoś'.
ujeżdżać cwela —? przyjmować rolę czynną w stosunku z mężczyzną.
ukłuć —> odbywać stosunek płciowy; m.bl, jeśli sugeruje ukłucie interlokutora.
ul - więzienie. Również: kryminał, pierdel.
ulung - 1. Odmiana herbaty chińskiej, czyli oolong. 2. Herbata. Zob.
także czajura, popłoch, umoczyć, umoczyć coś - doznać porażki, przegrać, uniwersytet
więzienny —> bajera w zn. 2.
urka - hiperaktywny więzień, który nieprzekonywająco chwali się swoimi przygodami i
koneksjami oraz prowokuje konflikty: Urka--burka, teges-śmeges (lekceważące streszczenie
opowieści i stylu zachowania urki). Również: kopytkarz, skakaniec. Zob. także s. 131.
usiąść na klapę —» siąść na klapę.
usta bl. —> wagina lub wewnętrzne wargi sromowe. Zamienniki: japa, kopara, szama,
szamot.
w kit, z kitem - określenia idiomatyczne neutralizujące bluzg wypowiedziany wcześniej przez
tę samą osobę. Również: skiciorować w zn. 2. Zob. także kit.
w porządku frajer —+ nieszkodliwy frajer.
wacek bl. —? penis.
wafel - więzień (lub więźniowie), z którym ma się wspólną żywność, papierosy i niemal
wszystkie inne dobra z wyjątkiem najbardziej osobistych. Relacja trwalsza niż w przypadku
"herbatnika. Zob. także wariować się, waflarnia.
waflarnia - maksymalny podzbiór więźniów, wewnątrz którego wszyscy są swoimi "waflami.
waflować się - należeć do jednej "waflami. Zob. także herbatnikować się, wafel.
waga - 1. Sąd. 2. Rozprawa sądowa. Zob. także zważyć.
wagina - synonimy: cipa, cipcia, dziura, dziurka, mona, oko, otwór,

background image

patelka, patelnia, piczka, piec, pipa, pizda, rura, rurka, szpara,
szparka, twarz, usta, wargi.
Słownik podstaw bajery
215
walec bl. -»penis.
walnąć, walić - 1. Uderzyć- Walnąć kogoś w tryby. 2. Walić konia (masturbować się). 3. —<•
odbywać stosunek płciowy. 4. W zwrocie: Walnąć w piec (nieświacj0mie "przybluzgać
komuś lub sobie samemu, złamać normy 'grypsowania). Zob. także przyburaczyć, wychylić
się. 5. W idiornatycznych zwrotach emfatyczne podkreślenie wykonywanej c^ynności:
Walnąć z butli (oddać gazy). Walnąć z gwinta (napić się z butelki). Walnąć kleksa (puścić
gazy w połączeniu z zabrudzenietri spodenek).
walnąć kleksa - puścić gazy w połączeniu z zabrudzeniem spodenek. Zob. także kleks,
walnąć.
walnąć w piec - nieświa_0mie "przybluzgać komuś lub sobie samemu, złamać normy
*grypsowania. Zob. także przyburaczyć, wychylić się.
walnąć z butli - oddać gazy. Zob. także walnąć, walnąć z gwinta - napić sję % butelki. Zob.
także walnąć, wał bl —> penis.
wargi bl ~* wagina lub wewnętrzne wargi sromowe. Zamiennik: wary. wariat —? dziad.
wariatkowo - oddział psychiatryczny szpitala więziennego, wary —? wargi. Zob. także wargi.
wąs - przewód służący dc> doprowadzania prądu z oprawki żarówki do "grzały i uziemienia
do kaloryfera lub kranu, używany do parzenia herbaty. Również: antenka. Zob. także drut,
kabel.
wbitka - *samouszkodzenie polegające na wbijaniu ostrego przedmiotu w ciało, najczęściej
igły w źrenicę lub w serce, gwoździa, pręta czy noża w czoło albo w klatkę piersiową. Zob.
także s. 226--227.
wchłonąć się - o "bączka który został zapowiedziany, ale nie zmaterializował się.
wciskać - oszukiwać, oszukiwać w sposób nieprzekonywający. Najczęściej w zwrocie:
Wciskać *bałach, ciemnotę lub *kit. Zob. także sprzedawać w zn. 2, żenić w zn. 1.
wiącha - kilka wyrafinowanych, soczystych bluzgów przypieczętowu-jących "posłanie do
Wora lub "przecwelenie więźnia: Spadaj na chuj, *pizdolizie! Pies ci mordę jebał! Idź do
*wora, 'frajerze jebany! Pierdol się, *ruro! 'Kindybał ci w *$zamot! Chuj ci w dupę, 'frajerze
pierdolony! Posłać lub puścić wiąckę. Zob. także bluzg.
wić —? wita.
widoki - popularna "gierka sprawdzająca spryt "świeżaka. Zob. także s. 75.
więzienny fiat - popularna "gierka sprawdzająca spryt "świeżaka i jego odporność na ból.
Zob. także s. 75-76.
216
Słownik podstaw bajery
winkiel - róg, na przykład ulicy: Stać na winklu. wiosło - łyżka.
wita, wić, witka - ręka. Również: graba, łapa. wizjer bl. —* odbyt. Zamiennik: kukieł.
wjazd - sytuacja wejścia więźnia do celi lub ogólniej do dowolnego pomieszczenia: Wjechać
pod celką. «Cygan» został pobity *na wjeździe. Zob. także na wjeździe, wyjazd.
wjechać —* wjazd.
wjeżdżać —> wjazd.
wkitrać —+ kitrać.
włosy bl. - owłosienie łonowe. Zamienniki: korzonki, pióra, siano, wodzunio —i wódz.
wojtek - 1. Przenośne naczynie służące jako prowizoryczny kibel (od imienia generała
Wojciecha Jaruzelskiego). Również: bomba. Zob. także jaruzel. 2. Miesiąc. Również: miech.
wolnościowy - przedmiot, osoba, sytuacja itp. z zewnątrz więzienia, należące do kogoś na
wolności: Wolnościowy szpital (szpital położony poza terenem więzienia) jest w języku

background image

więziennym bliskie „x przychodzące z mitycznego, wspaniałego świata, zwanego
Wolnością".
worek —? wór.
wódz - przyjazne i przymilne określenie strażnika więziennego używane przez więźniów,
kiedy zwracają się bezpośrednio do niego: Wódz zapali nam światło. Również: dowódca,
oddziałowy, pan oddziałowy, wodzunio. Zob. także gad.
wólka - wolność: Na wólce (na wolności).
wór, worek bl. - worek mosznowy, moszna. W zwrotach: *Pójść, *spaść lub *spadać do wora.
*Schować kogoś do wora itp. oznacza degradację do roli frajera. Zamienniki: samara,
samarka. Zob. także pójść do wora.
wpierdal, wpierdol - pobicie: Dostać wpierdol. Zob. także pierdolić, pierdolnąć.
wpierdalać się - podejmować próby interwencji lub mediowania, wsadzać nos w nie swoje
sprawy: Nie wpierdalaj się! (maksyma więzienna). Zob. także pierdolić.
wrzucać - 1. Umieścić kogoś w celi: Wrzucić «Hitlera» pod celkę. 2. Mówić o kimś źle,
wygarnąć komuś ostro. Słabsze niż *przybluzganie: Nawrzucać komuś. Zob. także bluzgać,
jechać.
wspólas, wspólnik, spólas - 1. Oskarżony w tej samej sprawie. 2. Partner w przedsięwzięciu
kryminalnym.
wstrzyk - "samouszkodzenie polegające na wstrzykiwaniu szkodliwej substancji, takiej jak
woda z mydłem, atrament, ślina, mocz, ekskrementy, nikotyna, osad z zębów lub mleko.
Najczęściej wstrzy
Słownik podstaw bajery
325
ków dokonuje się w żyły, płuca, ręce, nogi, pośladki, mięśnie brzucha lub pod paznokieć w
celu wywołania ropienia. Zob. także s. 227.
wtarak, wtórka - herbata drugiej świeżości (po jednym parzeniu).
Zob. także generał w zn. 1, pierwszak, trzeciak, wychowek - wychowawca więzienny:
funkcjonariusz zajmujący się
resocjalizacją więźniów. Zob. także gad. wychylić się - złamać normy "grypsowania. Zob.
także przyburaczyć,
walnąć w piec, wychyla, wychyla, rz. wychylić się - złamanie norm "grypsowania, mogące
w poważnych przypadkach prowadzić do degradacji do roli "frajera
lub "cwela. Zob. także walnąć w piec, przyburaczyć. wydymać —? dymać.
wygruzić - znaleźć coś ukrytego. O strażniku: «Kozioł» wygruził «Klak-sonowi» *mojkę.
Zob. także kitrać, kipisz.
wyhuśtać się, wyhuśtać - powiesić się lub dokonać starannie wyreżyserowanej próby
popełnienia samobójstwa przez powieszenie, najczęściej na kracie "tygrysówy. Również:
kręcić linę, targać się na linę.
wyhuśtanie - powieszenie. Zob. także wyhuśtać się oraz s. 222-223 i 227.
wyjazd - wyjście z celi i innego pomieszczenia albo na wolność: «Kierownik» rozkopsał
swoją czajurę na wyjeździe („Kierownik" rozdał swoją herbatę przy wyjściu z celi.) Zob.
także na wyjeździe, wjazd.
wyjechać —? wyjazd.
wykręcać aferę, wykręcić, kręcić, rozkręcać lub rozkręcić aferę -
1. Zorganizować "aferę przeciw jakiemuś więźniowi poprzez aktywny lobbing i zbieranie
dowodów jego winy. 2. Szkalować kogoś rzucając nań bezpodstawne oskarżenia.
wypiska urz. - zakupy w sklepie więziennym dokonywane na podstawie wypełnienia
odpowiedniego kwestionariusza: Kupić zeszyt na wypiskę. Zabrać wypiskę (typowa kara).
wypłacić - ukarać fizycznie: Wypłacić *marchewę, *blachę, *parola.
wyrąbać - okraść kogoś. Zob. także podpierdolić, zakosić, zapierdolić, zrobić numerek.

background image

wyruchać —> ruchać.
wysłać do wora, wysyłać do wora —? posłać do wora. wystawić —? wystawka w zn. 1.
wystawka - 1. Przekazanie szczegółowej informacji o mieszkaniu z bogatym łupem,
zwyczajach gospodarzy, ewentualnie dostarczenie klucza lub jego odcisku: Wystawić kogoś.
*«Małolat» wystawił
Słownik podstaw bajery
swoich *zgredów. 2. Ubrania więźniów ułożone w kostkę i wystawiane na noc poza celę przy
*klapie. Również: kostka.
wyszlakować się - oddać stolec.
wytargiwać, wytargać —% targać.
wzorek - 1. Dowolny tatuaż. 2. Tatuaż niewielkich rozmiarów w postaci żartu rysunkowego
lub sentymentalnej scenki rodzajowej.
z abarotem - odezwanie odwracające "odwrócenie "bluzgu. Zob.
także ze zwrotem, z kitem —> w kit.
zabaniak - więzień pochodzący z okolic Łodzi.
zabić czas - przetrwać dłuższy czas nie nudząc się dzięki własnej
pomysłowości lub energii, zabijanie czasu —> zabić czas.
zabolcować —» odbywać stosunek płciowy, wprowadzić penisa do pochwy.
zabuzować —»buzować.
zachowania - liczne konkretne normy regulujące zachowanie w określonych sytuacjach, na
przykład u lekarza czy na korytarzu, lub interakcje z przedmiotami i ludźmi, na przykład
zachowanie wobec "cwela. Zob. także zasady.
zacichacz fotelowy żart. - śmierdzący "bączek. Zob. także gulgotnik wanienny, kiszczak,
podkołdernik jadowity.
zadyma - 1. Bijatyka, rozróba, stan większego zamieszania w więzieniu. 2. —? afera. Zob.
także dym, zadymiarz. 3. Atak "atandy.
zadymiarz - 1. Więzień umiejętnie rozkręcający "afery i czerpiący z tego korzyści. 2.
Więzień, który rozkręca konkretną aferę. Zob. także kierownik zadymy, zadyma.
zagłów - zagłówek, poduszka.
zagrać na flecie, fujarce, puzonie, trąbie itp. bl. —> stymulować oralnie penisa.
zajazd - jednostka miary dobra równa typowej jednorazowej porcji. *Ziomas, *podkopsaj mi
*'czajury na zajazd!
zajechać - 1. Zaparzyć herbatę lub (rzadko) kawę. 2. W zwrotach: Zajechać szkapę
(masturbować się). Zajechać kobyłę na śmierć (masturbować się aż do stanu kompletnego
wyczerpania).
zajeżdżać —? zajechać w zn. 1.
zakisić (komuś) ogóra —> stymulować oralnie penisa.
zakisić (swojego) ogóra —> odbywać stosunek płciowy.
zakluczać —? skluczać.
zakosić - ukraść. Również: podpierdolić, wyrąbać, zapierdolić, zrobić numerek.
Słownik podstaw bajery 218
zakrztusić się - zapchać się (o "jaruzelu). Zob. także jaruzel, krztusić się-
załapać się - wykorzystać okazję, dostać coś za darmo: «Mąciael» załapał się na witaminy *
świeżaka.
zamknięte - oznajmienie opuszczenia deski klozetowej. Zob. także otwarte, plomba.
zamulający —? wprowadzający w przygnębienie lub depresję (o filmie,
książce, zachowaniu współwięźnia). Zob. także zamuł. zamulenie, zamulanie —* zamuł.
zamulić się - 1. -*? zamuł. 2. żart. O więźniu, który skoncentrował się na jakiejś czynności i
utracił kontakt z otoczeniem: «Student» zamulił się nad krzyżówką.
zamulony —? zamuł.

background image

zamuł, zamuleniec - więzień w depresji: Zamulenie. Zamulić się. Zamul się! (obraźliwie do
"frajera lub "świeżaka: zamknij się). Zob. także s. 131.
zapachy - popularna "gierka sprawdzająca spryt "świeżaka. Zob. także s. 76.
zaparte - w zwrocie: Iść w zaparte (zdecydowanie zaprzeczać stawianym zarzutom,
szczególnie podczas śledztwa).
zapierdolić - 1. Uderzyć, pobić kogoś: Którą kurwę dzisiaj zapierdolić? 2. Ukraść coś: «Ułan»
zapierdolił «Chińczykowi» *ramkę *szlugów. Również: podpierdolić, wyrąbać, zakosić,
zrobić numerek. Zob. także pierdolić.
zarzucić coś - przekąsić, zjeść.
zasady - pięć podstawowych reguł kodu "grypsujących: honor lub zastawka w zn. 2, higiena,
solidarność, odmowa współpracy, pomoc. Zob. także czysty, brudny, przestrzelony,
zachowania oraz hasła opisujące poszczególne zasady.
zastawka - 1. Słowo honoru "grypsujących, przysięga poparta emfa-tycznymi zapewnieniami:
Jak wolność kocham! Żebym tak wolności nie dożył! 2. —* honor.
zasypka - "samouszkodzenie polegające na zasypaniu oka sproszkowaną substancją. Zob.
także s. 227.
zawiasy - zawieszenie wyroku: Dostaćpółtoraczka na zawiasach (dostać wyrok półtora roku
pozbawienia wolności w zawieszeniu).
zbastować - zaprzestać wykonywania jakiejś czynności, skończyć nieciekawą opowieść:
Zbastuj! (uspokój się, dość już tego) Zob. także basta, przybastować.
zbić - zmniejszyć coś, najczęściej karę.
zbytkować - żartować. Zob. także zbytkowny, zbyty.
zbytkowny - dowcipny, figlarny, skłonny do żartów. Zob. także dowcipny, zbytkować, zbyty.
219
Słownik podstaw bajery
zbyty, zbytki - żarty, dowcipy: Zbytkować. Nie zbytkuj! Robić coś dla zbytów. Zob. także
zbytkowny.
zdziesionować kogoś - dokonać na kimś rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Zob.
także dziesiona, zdziewionować kogoś.
zdziewionować kogoś - dokonać na kimś rozboju bez użycia niebezpiecznego narzędzia. Zob.
także dziewiona, zdziesionować kogoś.
ze zwrotem - odezwanie "odwracające "bluzg w kierunku bluzgają-cego. Zob. także z
abarotem.
zejść do podziemia - nie anonsować puszczanych po kryjomu gazów. Zob. także
cichociemny.
zgarnąć przypał —> przypał.
zgred - 1. Stary więzień, ale nie tak stary jak "herod. Zob. także małolat, purchel. 2. Więzień,
który przestał być młodociany, taki, który ukończył dwadzieścia jeden lat: Przezgredzić się. 3.
Ojciec.
zgredka - 1. Starsza kobieta. 2. Matka.
zgredzik, zgredzio - przyjazne określenie "zgreda w zn. 1. Również występuje jako
uniwersalna ksywka.
ziomek, ziomal, ziomas - więźniowie z tego samego rejonu Polski lub z tego samego miasta.
złamać się - usiąść na sedesie. Zob. także łamać się.
złodziej - więzień: Może i polityczny, ale w więzieniu to złodziej (funkcjonariusz o więźniu
politycznym).
zrobić krzywo —? krzywo.
zrobić lachę —> robić lachę.
zrobić numerek - 1. Odbyć stosunek płciowy. 2. Ukraść coś. Zob. także: numerek w zn. 2,
podpierdolić, wyrąbać, zakosić, zapierdolić.

background image

zrywka - ucieczka, okrzyk wzywający do ucieczki: Zrywać się. Zerwać się.
zważka, zważać - uwaga! Zazwyczaj deklarowane przed rozpoczęciem jedzenia, korzystania
z ubikacji lub puszczeniem "bączka: Zważka, *otwarte! (oznajmienie podniesienia klapy
sedesowej).
zważyć - osądzić. Zob. także waga.
zwieracze —> odbyt: Panowie, zaciskajcie zwieracze, *szamie się!
zwinąć - zatrzymać kogoś, najczęściej w odniesieniu do organów ścigania zatrzymujących
przestępcę: Zwinąć na *gorącym (zatrzymać na gorącym uczynku).
zwrot —> ze zwrotem.
żagiel - ucho. Również: radar. Zob. także ucho. żar - ogień: *Kopsnij żaru! (przypal mi
papierosa). Żarki - zapałki.
żart, żarcik - drobne, pojedyncze pierdnięcie.
Słownik podstaw bajery
329
żartować bl. - pierdzieć. Zamiennik: zbytkować.
żenić, ożenić - 1. W zwrocie: Żenić *kit lub *bałach (oszukiwać kogoś). 2. W zwrocie: Żenić
*kosę (uderzyć kogoś nożem). Zob. także sprzedawać w zn. 2, wciskać.
żółte papiery - świadectwo badania psychiatrycznego potwierdzające chorobę psychiczną.
żuczek - więzień: Biedny żuczek. Zob. także kajdaniarz.
Spis rysunków
Spis tabel
1. Więzienie w Siedlcach w latach osiemdziesiątych ... 38
2. Warstwy okna więziennego..................... 40
3. Cela w więzieniu w Siedlcach. Widok z lotu ptaka ... 41
4. Cela w więzieniu w Siedlcach. Rzut poziomy....... 41
5. Relacje między najważniejszymi kastami więziennymi 53
6. „Grypsujesz?". Cztery problemy decyzyjne......... 58
7. Etapy przypisywania nowych więźniów do poszczególnych kast.................................... 63
8. Gra „Selekcja"................................ 69
9. Gra „Selekcja z poinformowanym świeżakiem"..... 70
10. Gierki ...................................... 73
11. Gra „Ukryta strategia"......................... 77
12. Gra „Jednostronna konfrontacja"................. 80
13. Gra „Pseudokonfrontacją"...................... 82
14. Gra „Dylematy popierdywania".................. 92
15. Metody komunikacji...........................163
16. Gra „Przebitka"...............................164
17. „Czacha", czyli człowiek ilustrowany............. 183
18. Bajera przy czajurze...........................187
19. Gra „Walka grypsujących" ...................... 191
20. Gra „Eksploatacja frajera" ...................... 193
21. Gra „Kij i marchewka".........................204
22. Samouszkodzenia.............................225
23. Gra „Krzyk desperacji".........................234
24. Gra „Dylemat więźnia" ........................274
1. Moje cele więzienne............................ 25
2. Najważniejsze pośrednie bluzgi, znaczenie w bajerze oraz sugerowany zamiennik lub
skrańcowanie.......137
3. Tajne znaczenie nazw części ciała i czynności oraz ich dopuszczalne
zamienniki........................141

background image

4. Przykładowe ceny dóbr i usług w aresztach śledczych na Białołęce, w Lublinie i na
Rakowieckiej oraz w więzieniu
w Barczewie.................................. 168
Indeks osób
Alaska (pseud.) 220 Andrzejewski Mirosław 12, 37, 38, 40, 41,61, 163, 183, 187, 225
Barrow Clyde 277 Bokser (ksywa) 126, 144, 145, 196 Bonnie —? Parker Bonnie Bowker Lee
H. 130 Brams Steven J. 271 Breżniew Leonid Iljicz 152 Bukowski Władimir
Konstantinowicz 23, 72, 215
Celebrak Zdzisław (właśc. Stanisławo.) 178,218, 244, 245
Chmielewski Franciszek 262
Chopin (ksywa) 177, 252
Chruszczow Nikita Siergiejewicz 263
Cinkciarz (ksywa) 200
Clemmer Donald 62, 130
Clyde —? Barrow Clyde
Czacha (ksywa) 144, 145, 167, 181--184
Darek, wafel, współwięzień z celi 9 na
Rakowieckiej 202 Diabeł (ksywa) 235, 236 Dixit Avinash K. 271 Dresher Melvin 271
Escher Maurits Cornelis 182
Flood Merrill Meeks 271
Francuz (ksywa) 87, 184, 246, 247
Gambetta Diego 191, 230 Garabedian Peter George 130 Geresz Jerzy 65, 66, 71, 148 Gibbons
Don C. 20, 65 Gibbons Robert 271 Gierek Edward 195, 267 Gluza Zbigniew 71, 168
Goffman Erving Manuał 46, 60 Gombrowicz Witold 15
Healy Andrew 277 Heffernan Esther 130 Herling-Grudziński Gustaw 72, 215 Hiszpan
(ksywa) 65, 71, 78,170-174,
197, 200 Hitler (ksywa) 42 Hitler Adolf 129 Hobbes Thomas 157
Jacek, przywódca gangu samochodowego 241 Janosik Podlaski —? Korycki Józef Jaruzelski
Wojciech, generał 14, 40, 94, 151, 152, 195, 258, 267
Kamiński Marek Mikołaj, ksywa Student 22, 32, 60, 65, 117, 127,
138,171,172,189,235,241,271, 273-275
Kamiński Mikołaj, ojciec Marka Mikołaja 250 Kania Stanisław 267
Indeks osób
333
Kazik, współwięzień z celi 6 na Białołęce 171, 172
Kiszczak Czesław, generał 89, 276
Korycki Józef, zw. Janosikiem Podlaskim 102, 216, 258-261
Kot (ksywa) 230, 237, 238
Książę (ksywa) 58, 155, 156, 231
Kucharz (ksywa) 190
Kuroń Jacek 180, 195
Lubelak (ksywa) 87
Luce Robert Duncan271
Lupuss Luporum (pseud.) 268
Maks (ksywa) 65, 171, 172, 181, 207
Malawski Marcin 271
Małolat (ksywa) 128
Maniek, współwięzień z celi 6 na Białołęce 66, 70, 71, 79, 171-173, 181
Marek, współwięzień z oddziału wewnętrznego 168, 227, 244
Melon (ksywa) 65, 78, 171-173, 207

background image

Messinger Sheldon L. 35
Michalski Henryk 71, 219, 261-263
Michnik Adam 16
Miller Walter Benson 64
Miszewski Kamil 12, 39, 42, 56, 111, 151, 155, 226, 267, 268
Moczydłowski Paweł 22, 29, 52, 156, 214, 255, 263, 264
Morawski Jacek 71, 219, 261-263
Mums (pseud.) 36, 45, 216, 227
Munchhausen Karl Friedrich Hierony-mus von, baron 188
Nalebuff Barry J. 271
Nasierowski Jerzy, pseud. Jerzy Trębicki 66, 71, 168, 181, 198, 211, 237
Niesiołowski Stefan 115, 168, 189,
209, 237 Niewolski Konrad 81
Parker Bonnie 277 Petersen David M. 130
Raiffa Howard 271 Rockwell Norman 182
Schrag Clarence C. 130
Smok (ksywa) 15, 271-^76
Sołżenicyn Aleksandr Is^jewicz 23,27
Sosnowska Honorata 27 j
Stalin Józef (właśc. Iosif Wissariono-wicz Dżugaszwili) 2.63
Stępniak Klemens 71,2^1, 262, 266
Straffin Philip D. 271
Student (ksywa) —> Kamiński Marek Mikołaj
Student (ksywa), wsp°Hvięzień z sąsiedniej celi na Białcsłęce 76
Stwora Jacek 71, 77, 1>8, 180, 207, 218, 228, 244, 263
Sykes Gresham M. 28, $5, 60, 130
Szaszkiewicz Maciej 42, 56> 62, 100, 138,160,162,176,\79,181,182, 208, 224, 242, 244, 262,
266-268
Śląski Ludwik 262
Taksówkarz (ksywa) 6 5, 171, 172, 174, 189
Thomas Charles Wellington 130
Tomek, współwięzień z celi 11 na Rakowieckiej 223
Trębicki Jerzy (pseud-) —+ Nasierowski Jerzy
Tucker Albert Williarn 2.71
Tucker Donald 65
Varese Federico 262
Wałęsa Lech 195
Wantchekon Leonard 2X5, 277
Wieczorek Andrzej Edward 271
Wieśniak .(ksywa) 253, 254
Więcławski Janusz 268
Witkiewicz Stanisław Ignacy, pseud. Witkacy 179
Wojciechowski Roman 42, 66, 68, 111, 147, 193, 200, 262
Wojtek, przywódca garjgu samochodowego 241
Zgredzio (ksywa) 171. 172, 197
Żurominiak (ksywa) l7l, 172
Indeks osób
Alaska (pseud.) 220 Andrzejewski Mirosław 12, 37, 38, 40, 41,61, 163, 183, 187, 225

background image

Barrow Clyde 277 Bokser (ksywa) 126, 144, 145, 196 Bonnie —> Parker Bonnie
BowkerLeeH. 130 Brams Steven J. 271 Breżniew Leonid Iljicz 152 Bukowski Władimir
Konstantinowicz 23, 72,215
Celebrak Zdzisław (właśc. Stanisław O.) 178,218, 244, 245
Chmielewski Franciszek 262
Chopin (ksywa) 177, 252
Chruszczow Nikita Siergiejewicz 263
Cinkciarz (ksywa) 200
Clemmer Donald 62, 130
Clyde —» Barrow Clyde
Czacha (ksywa) 144, 145, 167, 181--184
Darek, wafel, współwięzień z celi 9 na
Rakowieckiej 202 Diabeł (ksywa) 235, 236 Dixit Avinash K. 271 Dresher Melvin 271
Escher Maurits Cornelis 182
Flood Merrill Meeks 271
Francuz (ksywa) 87, 184, 246, 247
Gambetta Diego 191, 230 Garabedian Peter George 130 Geresz Jerzy 65, 66, 71, 148 Gibbons
Don C. 20, 65 Gibbons Robert 271 Gierek Edward 195, 267 Gluza Zbigniew 71, 168
Goffman Erving Manuał 46, 60 Gombrowicz Witold 15
Healy Andrew 277 Heffernan Esther 130 Herling-Grudziński Gustaw 72, 215 Hiszpan
(ksywa) 65, 71, 78,170-174,
197, 200 Hitler (ksywa) 42 Hitler Adolf 129 Hobbes Thomas 157
Jacek, przywódca gangu samochodowego 241 Janosik Podlaski —» Korycki Józef Jaruzelski
Wojciech, generał 14, 40, 94, 151, 152, 195, 258, 267
Kamiński Marek Mikołaj, ksywa Student 22, 32, 60, 65, 117, 127,
138,171,172,189,235,241,271, 273-275
Kamiński Mikołaj, ojciec Marka Mikołaja 250 Kania Stanisław 267
Indeks osób
333
Kazik, współwięzień z celi 6 na Białołęce 171, 172
Kiszczak Czesław, generał 89, 276
Korycki Józef, zw. Janosikiem Podlaskim 102, 216, 258-261
Kot (ksywa) 230, 237, 238
Książę (ksywa) 58, 155, 156, 231
Kucharz (ksywa) 190
Kuroń Jacek 180, 195
Lubelak (ksywa) 87 Luce Robert Duncan271 Lupuss Luporum (pseud.) 268
Maks (ksywa) 65, 171, 172, 181, 207
Malawski Marcin 271
Małolat (ksywa) 128
Maniek, współwięzień z celi 6 na Białołęce 66, 70, 71, 79, 171-173, 181
Marek, współwięzień z oddziału wewnętrznego 168, 227, 244
Melon (ksywa) 65, 78, 171-173, 207
Messinger Sheldon L. 35
Michalski Henryk 71, 219, 261-263
Michnik Adam 16
Miller Walter Benson 64
Miszewski Kamil 12, 39, 42, 56, 111, 151, 155, 226, 267, 268
Moczydłowski Paweł 22, 29, 52, 156, 214, 255, 263, 264
Morawski Jacek 71, 219, 261-263

background image

Mums (pseud.) 36, 45, 216, 227
Miinchhausen Karl Friedrich Hierony-mus von, baron 188
Nalebuff Barry J. 271
Nasierowski Jerzy, pseud. Jerzy Trębicki 66, 71, 168, 181, 198, 211, 237
Niesiołowski Stefan 115, 168, 189,
209, 237 Niewolski Konrad 81
Parker Bonnie 277 Petersen David M. 130
Raiffa Howard 271 Rockwell Norman 182
Schrag Clarence C. 130
Smok (ksywa) 15, 271-276
Sołżenicyn Aleksandr Isajewicz 23, 27
Sosnowska Honorata 271
Stalin Józef (właśc. Iosif Wissariono-wicz Dżugaszwili) 263
Stępniak Klemens 71, 261, 262, 266
Straffin Philip D. 271
Student (ksywa) —» Kamiński Marek Mikołaj
Student (ksywa), współwięzień z sąsiedniej celi na Białołęce 76
Stwora Jacek 71, 77, 178, 180, 207, 218, 228, 244, 263
Sykes Gresham M. 28, 35, 60, 130
Szaszkiewicz Maciej 42, 56, 62, 100, 138,160,162,176,179,181,182, 208, 224, 242, 244, 262,
266-268
Śląski Ludwik 262
Taksówkarz (ksywa) 65, 171, 172, 174, 189
Thomas Charles Wellington 130
Tomek, współwięzień z celi 11 na Rakowieckiej 223
Trębicki Jerzy (pseud.) —? Nasierowski Jerzy
Tucker Albert William 271
Tucker Donald 65
Varese Federico 262
Wałęsa Lech 195
Wantchekon Leonard 215, 277
Wieczorek Andrzej Edward 271
Wieśniak (ksywa) 253, 254
Więcławski Janusz 268
Witkiewicz Stanisław Ignacy, pseud. Witkacy 179
Wojciechowski Roman 42, 66, 68, 111, 147, 193, 200, 262
Wojtek, przywódca gangu samochodowego 241
Zgredzio (ksywa) 171, 172, 197
Żurominiak (ksywa) 171, 172
Indeks rzeczowy
administracja więzienna 18, 38, 46, 50, 102, 114, 121, 134, 135, 229, 236, 263, 265, 266
- działy a.w. 46 afera 116, 132
- rozkręcanie a. 115, 262 akcja 278
aktorstwo 245-247 Alcatraz —> zakład karny (Alcatraz) alfabet Morse'a 160 alfons 98, 133,
136, 170, 190, 199, 200
Ameryka 71, 72, 76, 79, 90, 140, 171,
256, 268 amnestia 276 apel
- a. poranny 48
- a. wieczorny 48, 96, 185 apropaka 131, 145, 151
areszt 29, 35-37, 39, 49, 51, 60-62, 251

background image

- a. śledczy 15,18,19,25,36-38,120; -a.ś. na Białołęce 15,18,19, 25, 39, 50, 52, 53, 100, 120,
160, 162, 168, 238, 248, 249; - a.ś. na Rakowieckiej 15, 18, 19, 25, 26, 33, 37, 39, 50, 52, 53,
100, 118, 151, 159, 160, 162, 165, 168, 174, 182, 186, 238, 246, 248, 249, 253, 257-259, 261;
- a.ś. w Lublinie 168
aresztowanie 15, 23, 37, 49, 50, 58, 197, 206, 207, 247, 249, 251
- tymczasowe a. 47, 219, 251
astronom —> gierki (astronom) atak serca 227
badacz 24, 262 badanie
- b. kwestionariuszowe 19
- b. terenowe 16
bajera (grypsera, język więzienny) 27, 31-33, 62, 83, 84, 104, 124-153, 187, 188, 196, 256,
261-264
- b. herbaciana 71
- b. półtajną 124-129
- b. tajna 134-143
- b. wieczorna 29
- ewolucja b. 267
- gramatyka b. 134, 135, 139
- nocna b. 83, 85, 100, 108, 109, 134
- sztywna b. 153
- tajne reguły b. 129
- tajny trening b. 30, 105, 112
- wolnościowa b. 188 bajki 152
ballada więzienna 176, 208 Barczewo —> zakład karny (z.k. w Barczewie)
bardacha 147, zob. także jaruzel
batory 48, 103
Bazar Różyckiego 246
betoniara 40, 48, 268
bezpieka —» Służba Bezpieczeństwa
Białołęka —» areszt (a. śledczy [a.ś. na
Białołęce]) bibliotekarz 49
Indeks rzeczowy
335
biedrona 52, 132
biegunka —» samouszkodzenie (biegunka) blinda 39, 40
bluzg (przybluzganie) 56, 126, 135--143, 145, 146, 151, 196, 262, 263, 266
- mocny b. 136
- neutralizacja b. 141, 142
- odwrócić b. 141,266
- skrańcowany b. 138
Bolek i Lolek -<• gierki (Bolek i Lolek) bomba (generał, wojtek) 267 Broadway 39
brudna fizjologia 19, 20, 88, 96, 97, 101, 104, 110
- normy b.f. —> normy (n. brudnej fizjologii)
burza —> gierki (burza) buzała 186
cela 38-42, 55, 112
- c. frajerska 111, 256
- c. grypsująca 195, 237
- c. kopytkująca 142
- mała c. 84, 96, 200 celowy 48
celowy —> gierki (celowy) ceny 161, 167, 168 cham 263

background image

charakter 65, 67, 70, 71, 83 charakterniak 263 chirurgia 25
chlastanie —? samouszkodzenie (chlastanie) chleb 45
choinka —> samouszkodzenie (połyk
[kotwica (choinka)]) chorągiewa (chorągiewa-grypser) —?
grypser
chrzest 62, 64-71, 116, 117, 253 cwel 50-55, 64, 66, 67, 98, 103-107, 112-114, 121, 122,
129-131, 135, 136, 175, 200-206, 232, 256, 261, 263, 265, 266, 268
- branie c. w ciche 268
- c. aktywny seksualnie 198, 200, 202
- c. nieaktywny seksualnie 201
- chuj c. -? penis (p. cwela)
- eksploatacja c. 269 -odbyte. 105, 106, 113, 114, 205
- ręka c. 113
czajura 29, 46, 169( 185-188 czynniki
- c. deprywacyjne 20
- c. transmisyjne 20 czytanie 184
decyzje 270-278
defekacja 94,95, 96, zob. także jaruzel
(karmienie j.) degradacja 52, 53, 57, 77, 97, 98,103,
106, 116-118, 120-123, 131, 135,
174, 192, 194, 232-235, 260, 264-
-266, 268 dentysta -> gierki (dentysta) deprywacja 20, 62, 130
- d. emocjonalna 197
- d. seksualna 208
- d. sensoryczna 188, 197, 199
- d. więzienna I89 destalinizacja 263 dmuchanka 160 dobra i usługi 168
dokumenty specjalistyczne 247-250 doliniarz 133 donos 97-99
donosiciel 265, 266, zob. także kapuś donoszenie 120
dupniak —> gierki (salonowiec) dystans społeczny 256 dziad —» gierki (dziad) dziesioniarz
133, 170 dziewioniarz 133 dźwig —? gierki (pilot boeinga) dźwiganie —» podniesienie
egzamin 112, 113 eksploatacja 190-196 erka (recydywiści) 133, 255
fajans 175, 252 fest 52, 236 fikoł 127 filipinka 111
fotograf —» gierki (fotograf)
Indeks rzeczowy
frajer 50-58, 61, 64, 67, 68, 72, 98, 104, 105, 107, 111, 112, 116, 119, 120, 121, 129-131,
134, 145, 147, 150, 151, 192-196, 232, 233, 256--260, 263-266, 268, zob. także niegrypsujący
- ciężki f. 195
- f. słaby 194
- f. w porządku 156, 194 fryzjer 49
funkcje fizjologiczne 88
gad 251, 253, 254, 268 gajowy 132 generał (herbata) 186 generał —? bomba, jaruzel
Gęsiówka —? zakład karny (Gęsiówka) gier 267, zob. także jaruzel gierki 62, 68, 71-78, 84,
99,116, 146, 150, 171, 174, 261,262
- astronom 77
- Bolek i Lolek 73, 76
- burza 74, 76
- celowy 74, 76, 77; - kiełbasa
- dentysta 74
- dziad (wariat) 73, 74, 76, 78, 173
- fotograf 77

background image

- g. językowe 32, 62, 99, 100, 143, zob. także język (pojedynek językowy)
- pilot boeinga (dźwig) 74, 76
- płetwonurek 73, 75-77
- przeciąganie liny 77
- rowerek 73, 75, 76
- salonowiec (dupniak) 77
- spowiedź 75
- tramwaj 75, 76
- widoki 73, 75, 76
- więzienny fiat 73, 75-78
- zapachy 73, 76
głodówka —? odmowa (głodówka) gniłek 226
godzina policyjna 97, 107, 108, 110,
113, 200 gorączka —? symulacja (gorączka) gra 270-278
- „Chicken" —» „Konfrontacja"
- „Dylemat więźnia" 271-278
- „Dylematy popierdywania" 91, 92
- „Eksploatacja frajera" 193
- elementy g. 271-278
- g. karciane 184
- g. w postaci ekstensywnej 271, 273
- „Jednostronna konfrontacja" 80, 81, 191
- „Kij i marchewka" 204
- „Konfrontacja" 79; - „Chicken"
- „Krzyk desperacji" 233-236
- „Przebitka" 164
- „Pseudokonfrontacją" 81-83
- „Selekcja" 69, 70, 76
- „Ukryta strategia" 76, 77
- „Walka grypsujących" 191, 192 gracz 273, 274, 278
gruźlica —? symulacja (gruźlica) gryps 26, 47, 56, 115, 119, 158, 160,
161, 163, 166, 167, 210, 236, 249,
252
grypser (chorągiewa) 56-59, 107, 131,
157, 262-264, 268 grypsera —? bajera
grypsowanie 54, 64, 71, 77, 99, 223, 234, 262, 263, 265, 266
- kod g. —> kod (k. grypsowania)
- normy g. —> normy (n. grypsowania)
- subkultura g. —? subkultura (s. grypsowania)
- zasady g. 100
grypsujący 18, 50-59, 61-63, 67, 72, 74, 75, 83, 84, 98, 104, 105, 107, 111-114, 116, 119-123,
129-131, 133-135, 139, 140, 142, 143, 146--149, 151, 191-196, 199, 201, 203, 204, 232-236,
253, 254, 256-258, 260-266, 268, 269, 277
- chuj g. penis (p. grypsującego)
- język g. 268
- ręce g. 199 grzała 225 gułag 72
gwałt 65, 67, 120, 200, 203, 213, 214, 261, 270
handel 158, 166, 185, 212
- h. przebitkowy 167
Indeks rzeczowy

background image

231
hasior 147 herbaciarnia 169 hierarchia więzienna 132 higiena 100, 101, 197 HIV 239 hol
228-230 honor 100, 101
informacja niepełna 20 instytucja totalna 46, 60 Instytut Socjologii UW 16, 171 iść w zaparte
272-274, 276 izolatka 42
jabłona 77
jaruzel (generał) 39, 40, 65, 66, 94--96, 103, 110, 112, 120, 150, 160, 201, 267
- głodny j. 96, 104
- j. w wersji mono 95
- j. w wersji stereo 95 -karmienie j. 94, 95, 97, 107, 110,
113,261 język 268
- j. półtajny 261
- j. więzienny —* bajera
- pojedynek językowy 143-146
- tajna gramatyka j. 83, 100
kalkulacja 13, 17, 93, 134, 174, 198, 201, 217, 270
- racjonalna k. 164
kapuś (konfident) 51, 130, 135, 136 karmnik 48
karniak —? zakład karny kawały 150-152
kiełbasa —> gierki (celowy [kiełbasa]) kierownik zadymy 132 kipisz 49, 166, 167 kiszczak
89, 91-93, 97, 124
- cichociemny k. 93 kitranie 166, 167 klapa 39
kmina 263
koalicja 169, 173, 270
kobieta 32, 51, 135, 136, 147, 197,
198, 206-214 kod 62, 86-124, 134, 258, 261
- ewolucja k. 267
- k. grypsowania 200, 262
- k. luźny 256
- k. półtajny 87-99
- k. sztywny (ostry rygor, k. surowy) 256, 265
-k. tajny 99-114
- k. więzienny 86
- k. złodziei 262, 263; - k.z. sowieckich (wory-w-zakonie) 262
kojo 39, 41^3 kolacja 45, 48 komenda (milicji)
- k. na Cyryla i Metodego 25
- k. na Wilczej 25
komunikacja (komunikowanie się) 158, 208, 237
- k. okienna 159
- k. symboliczna 160
- metody k. 163
- nielegalne k. 46
- więzienne kanały k. 278 komunista 51, 135, 136 komunizm 258
- upadek k. 267, 268 konfident -4 kapuś
Konopielka (powieść Edwarda Redliń-
skiego) 184 kontrola administracyjna 20, 35 koń 161-163 koperek 211, 212 kopytkarz —>
skakaniec kopytkowanie 139,140,143,256,266 korespondencja 49 korytarzowy 48 kostka 48
kot 131-133, 156, 242
- k. z dyplomem 156
kotwica (kotwa) —» samouszkodzenie (połyk [kotwica])

background image

KPN (Konfederacja Polski Niepodległej) 159
krańcowanie —? skrańcowanie
kręcenie liny —> symulacja (wyhuśtanie)
krzyk przez okno 158, 163, 238 krzyżak —» samouszkodzenie (połyk [kotwica (choinka)])
Indeks rzeczowy
Książnica Literacka —» STOP ksywka (pseudonim) 129 kukieł 159
lekarz 47-49,111,113,119, 142,153, 238, 240, 242, 245, 248, 249
- 1. więzienny 228, 230, 243, 247 liczba więźniów 25, 36, 269 lipo 40, 159, 210
list miłosny 208, 210, 211, 213 Lublin —» areszt (a. śledczy [a.ś. w Lublinie]) lustrzanka 160
łapiduch 132 łapki —> miganka łaźnia 49, 110
malarz 179
Malbork —> zakład karny (z.k. w Malborku)
małolat 115, 133, 142, 199, 241, 255 małolatka 133 Marszałkowska 39, 43, 166 masturbacja
97, 101, 107, 113, 198-
-200,211,212 mąciciel 52, 114, 116, 118, 119, 132,
202, 220, 238, 239, 244, 257, 264,
265
metody badawcze 26 miganka (łapki) 160, 163 „Mitropa" (ekspres) 258 mobilność
- m. międzykastowa 53, 83, 100, 265
- m. społeczna 52
modele formalne 18, 19, 91, 233 msza św. 49
naczelnik 47
nawiasy 240, 241
nawijaj (nawiń) 159, 209, 210
niegrypsujący 121, 262, 264, 268
niedomaganie strategiczne 215-250
- cele n.s. 219
- techniki n.s. 224-227 nocna polucja 197 normy 20, 51, 108
- n. brudnej fizjologii (zasady brudnej fizjologii) 88, 101, 104, 110, 256, 257, 263, 268
- n. grypsowania 99, 123, 165, 223, 255, 258, 261, 263
- n. kodu 261; - odstępstwa od n.k. 258
- n. niedotykania penisa 102
- n. regulujące dotykanie penisa 256
- n. regulujące stosunki homoseksualne 256
- n. subkulturowe 28, 97
- n. symboliczne 269
- n. zachowania 262
- n. zachowania dystansu społecznego 256
- półtajne n. 98, 99
- restrykcyjność n. 255
- tajne n. 83, 261
- zawieszenie fundamentalnej n. 260
- złamanie podstawowych n. 260,261
- zmiana n. 265 nowy 50, 63, 161
- weryfikacja n. 161
obiad 45, 48
obserwujący uczestnik 21-30 odgrypsowywanie —» rozgrypsowy-
wanie odmowa 216
- głodówka 218, 224, 239
- o. współpracy 100, 102 odwilż polityczna 263 odzywka 144

background image

ograniczenia administracyjne 46-50
- o. materialne 35
- o. subkulturowe 50-53
- o. życia więziennego 35 oparzenie —» samouszkodzenie (oparzenie)
opowieści 152, 153
- o. erotyczne 187, 199
ostry rygor —? kod (k. sztywny)
paczki żywnościowe 45, 169, 170,
172, 173 pajęczarz 133 pamiętniki więzienne 267
Indeks rzeczowy
234
Pani Twardowska (ballada Adama Mickiewicza) 184
parasolka —> samouszkodzenie (połyk [kotwica (choinka)])
parzenie herbaty 186-188
pasy 43
patrzonko —»widzenie penis 102, 110, 126, 136, 256
- higiena p. 197
- p. (chuj) cwela 105, 113, 114
- p. (chuj) grypsującego 113, 121
- p. niegrypsującego 121
- p. więźnia 108, 120, 258, 260, 261
- problem Janosikowego p. 261 petka 133
petycja 47
pielęgniarka 48, 260 pilot boeinga —? gierki (pilot boeinga) płetwonurek —> gierki
(płetwonurek) pobudka 48
pochlastanie —* samouszkodzenie (chlastanie)
pochodnia —» samouszkodzenie (podpalanie)
poczta przebitkowa 165
podłapywanie —> samouszkodzenie (podłapywanie)
podmianka 202
podniesienie (dźwiganie, prostowanie) 52, 118, 119, 131,265
podpalanie —» samouszkodzenie (podpalanie)
podział kiełbasy w czasie 169
podziemie wydawnicze 14
podziemna opozycja 276
połyk —» samouszkodzenie (połyk)
połykacz 226, 228, 229
pomoc 100, 102
popierdywanie 89-94, 96, 257
Pornografia (powieść Witolda Gombrowicza) 15
portret 179
posiłek 45, 50, 96, 97, 257 postanowienia więzienne 207 poszkodowany 118, 119 pożądanie
seksualne 197 pożegnanie 253 pójście do wora 116-119, 277
prawa człowieka 48 prizonizacja 62, 72 problem decyzyjny 270 proces 240, 270
- opóźnianie p. 240, 241
- p. za cwela 203, 205 prokurator (prorok) 49, 240, 271,
272, 275-277 prostowanie —» podniesienie PRL 14, 36, 46, 59, 248, 251, 267,
271, 276, 278 przebitka 160-166, 212, 213, 238
- handel przebitkowy —» handel (h. przebitkowy)
- miłość przez p. 212

background image

- p. podłogowa 212
- system p. 165, 166 przeciąganie liny —? gierki (przeciąganie liny)
przecwelanie 52, 62, 64-71, 78, 84, 99, 120, 121, 171, 204, 261, 262
- p. na siłę 203
przecwelenie 52, 66, 103, 112, 118--123, 142, 146, 219, 232, 233, 266, 269, 277
- p. nieświadome 122
- p. przymusowe 122
- p. strategiczne 105, 121, 122, 265
- warunek dobrowolności p. 121,122
- warunek świadomości p. 121, 122 przedmioty 103
- czystość p. 99, 100, 103-108, 263; - klasyfikacja c.p. 105, 106, 109, 135, 157
- p. brudne 103-108
- p. czyste 103-105, 107, 108
- p. osobistego użytku 44
- p. przecwelone 103, 105
- p. przestrzelone 103, 104, 106-108, 113
przekleństwo 135,138,145,146,150 przekonania nieadekwatne 20 przemoc 190 przerzutka
154-158, 236 przeziębienie 225 przybluzganie —» bluzg przypał 159 pseudonim —» ksywka
Indeks rzeczowy
psycholog więzienny 21, 22, 220,240, 268
pucka —» samouszkodzenie (pucka) pukanka160 puszczanie gazów 257 PZPR 40, 61, 94
Radio Wolna Europa 34 rakieta żywnościowa 44, 49 Rakowiecka —? areszt (a. śledczy [a.ś.
na Rakowieckiej]) raport 46, 160, 175 recydywiści —* erka rentgen —> symulacja (rentgen)
reputacja 266 resocjalizacja 47 role
- r. językowe 130
- r. społeczne 27, 130 romans 210, 211
- r. okienny 208 rowerek —» gierki (rowerek) rozgrypsowywanie (odgrypsowywa-
nie, rozgrypsianie) 121, 264, 265, 266
- przymusowe r. 237 rozkminiający 133
rozkminianie 21, 23, 24, 87, 91, 132,
185 rozwód 207
równowaga 164, 165, 233-235
- „pooling eąuilibrium" 233
- r. Nasha 192, 233
- r. typu „separatingeąuilibrium" 235
- r. typu „subgame perfect" 193, 205
- r. w strategiach słabo dominujących 83
rysownik 179 rytuał inicjacyjny 262
salonowiec —? gierki (salonowiec) samouszkodzenie (samookaleczenie) 47, 112, 118, 122,
132, 215-217, 219, 221, 223-225, 227, 230, 232--236, 238-240, 243-245, 248, 264, 265, 267,
270
- biegunka 224
- cel s. 220
- chlastanie (pochlastanie) 224, 225, 227, 231
- koordynacja s. 220
- lekkie s. 245
- mieszane motywy s. 239, 240
- oparzenie 225, 235, 236, 241
- podłapywanie 225
- podpalanie (pochodnia) 225

background image

- połyk 224-229; - ewolucja reakcji na p. 228; - ewolucja technik p. 228; - kotwica (kotwa)
224, 225, 229--231, 236, - choinka (krzyżak, parasolka) 224, 229; - ostry p. w kit 229; - p. na
ostro 229; - wytargiwa-nie p. 228, 230
- pucka 226, 244
- rotacyjne s. 241
- s. pragmatyczne 231, 232, 237-239
- s. symboliczne 231, 239
- techniki s. 27
- wbitka 225, 227, 242
- wstrzyk 225, 227, 241
- zasypka 227
sankcje 83, 115, 116, 140 sąd 240
SB —? Służba Bezpieczeństwa seks 197-214
- s. homoseksualny 200 sen 182, 184
sianko 39, 41, 42
Siedlce —» zakład karny (z.k. w Siedlcach)
skakaniec (kopytkarz, urka) 131 skarga 97-99 skazani 36-38
skiciorowanie 118, 142, 145 skoordynowane spotkanie 237, 264 skrańcowanie (krańcowanie)
56,135—
-137, 263 słowniki więzienne 261 Służba Bezpieczeństwa (SB, bezpieka)
14, 15, 174, 248, 249, 271, 275 socjalizacja 60, 62, 72, 120, 256, 270 socjolog 21, 24, 220,
240 Solidarność 14, 24, 27, 36, 158, 248,
253, 258 solidarność (zasada) 100, 101, 223 solówka 191
Indeks rzeczowy
237
spacer 43, 48, 110, 127, 128, 263 spacerniak 38, 48, 115, 128, 264 społeczeństwo niezależne
14 spowiedź —> gierki (spowiedź) sprzedać wspólnika 272-277 sprzedanie grypserki 244
stan wojenny 258, 267 starszy 132
starszyzna 52, 68, 69, 72, 73, 114--119, 122, 132, 233-235, 251, 257, 258, 260, 261, 265
status więźnia 40
stodoła 25, 39, 67, 68, 84, 95, 117,
132, 188, 202, 212, 255 STOP (także Książnica Literacka),
podziemne wydawnictwo 11,14, 37 strategia 58, 76, 77, 79, 91, 93, 94,
164, 234, 272-276
- s. czysta 233
- s. dominująca 69, 70, 81, 273
- s. słabo dominująca 83
- s. zdominowana 273 strażnik 46, 47, 129, 254 struktura władzy 114
- hierarchiczna s.w. 264 strzyki 146 stukanka 160, 163
subkultura 60, 84, 256, 262, 264, 266
- czynniki stymulujące ekspansję s. 264
- elementy s. 18
- normy subkulturowe —» normy (n. subkulturowe)
- ograniczenia subkulturowe —»ograniczenia (o. subkulturowe)
- osłabienie s. gryspujących 268, 269
- s. charakterniaków (gitów, grypserów) 263
- s. grypsowania 18, 21, 35,134, 227, 266, 268; -ewolucja s.g. 20, 255--269
- s. więzienna 19, 20, 29, 52, 58, 130, 268
- s. złodziei 21 sygnalizacja 232-237
Symetria (film Konrada Niewolskiego) 81

background image

symptom 244, 247, 248
symulacja (symulka) 215, 217, 221, 223, 242-245, 247, 249, 267, 276
- gorączka 224
- gruźlica 224
- krew w wymiotach 244
- pompowanie powietrza 244
- rentgen 226
- symptomy choroby Parkinsona 246
- świrowanie 226, 245
- technika s. 242
- wbitka w serce 245
- wyhuśtanie (kręcenie liny, targnięcie się na linę) 225, 227; - instrukcja w. 221, 222
- zapalenie trzustki 247 sytuacje społeczne 27 szkolenie 62
- nocne sz. 99, 148, 257 szpital 239, 241, 248, 261, 264
- sz. więzienny 37-39, 145, 219, 237, 238, 246, 250, 256, 257, 259; - oddział chirurgiczny 37;
- oddział wewnętrzny 25, 37
- sz. wolnościowy 219, 228, 246, 267 sztuka więzienna 174
szwajcar 52
śmieszki 180 śniadanie 45 śpiew 175
śpiewak więzienny 175
świeżak 19, 50, 52, 54, 55, 57, 58, 61--63, 65-69, 72-74, 76-80, 82-85, 90-93, 96, 104, 111,
113, 116, 117, 121, 131, 134, 140, 143-150, 256, 257, 262, 268
- charakter ś. 64
- sprytny ś.77
- ś. mięczak 81
- ś. niepoinformowany 70
- ś. poinformowany 70, 76, 83
- ś. twardziel 80-82
- tępy ś. 77
świrowanie —> symulacja (świrowanie)
tabu
-1. fizjologiczne 125
- t. czystości przedmiotów 263
Indeks rzeczowy
-t. lingwistyczne 125 tabula rasa (zasada metodologiczna) 29
targnięcie się na linę —> symulacja
(wyhuśtanie) tatuaż 179-182, 265, 266
- sygnalizacyjna wartość t. 179
- t. grypserski 266
- t. przestępczy 266
-1. środowiskowy 266 tatuowanie 47 telefon 160, 163 tematy piosenek 175 teoria
-1. decyzji 20
- t. gier 16, 20, 31-33, 72, 270, 271, 277
- t. racjonalnego wyboru 13, 20 termos 42
test 19, 52, 66-72, 83, 84, 99, 116, 117, 120, 143, 147, 172, 174, 261, 270
- t. inicjacyjne 19, 27, 60-64
- t. niejawne 62, 78-83 tramwaj —? gierki (tramwaj) Transatiantyk (powieść Witolda
Gombrowicza) 15
„Trybuna Ludu" 48, 95, 165 trybunał kanadyjski 68 trzeciak 186
twarde łoże (twarde) 42, 47, 199 tygrysówa 39, 40

background image

tymczasowo aresztowany 36-38, 159, 236, 237
uczestniczący obserwator 21-30 uniwersytet
- U. Warszawski (UW) 14, 16, 24
- u. więzienny 83-85, 224
- u. złodziejski 72 urka —? skakaniec
urynacja 94, 95, zob. także jaruzel (karmienie j.)
waflarnia 169, 170, 172, 173
- system w. 170 walka 190-196 wariat —» gierki (dziad) warunkowe zwolnienie 238, 241
wbitka —> samouszkodzenie (wbitka) wejście 231
weryfikacja 56, 57, 61, 63, 265 węzły
- w. decyzyjne 273
- w. końcowe 273, 274 wiącha 116, 135 widoki —> gierki (widoki) widzenie (patrzonko) 49,
207
- w. z rodziną 26 więzienie —> zakład karny więzienny fiat —» gierki (więzienny
fiat)
więźniowie polityczni 16, 22, 23, 37, 38, 158-160, 174, 194, 218, 239, 248, 249, 253-255,
262, 263, 267, 276, 277
wjazd 54-59, 155-157
wojtek —> bomba
wolność 251, 252
wspólnik 237
wstrzyk—?samouszkodzenie (wstrzyk) wtarak 186
wychowawca więzienny (wychowek)
46, 47, 110, 232, 236, 237, 268 wyjazd 251-254, 257 wymuszona zamiana 79 wypiska 44, 49
wypłata 274, 275, 277, 278 wysłać do wora 52 wystawianie 195 wywiad kwestionariuszowy
22 wzorki 180
zachowania 99, 100, 102, 109-114, 120, 135, 262
- z. dotyczące cwela 112
- z. dotyczące frajera 111
- z. dotyczące jedzenia 96, 97, 109, 110
- z. dotyczące kluczy do celi 112
- z. dotyczące łaźni 110
- z. dotyczące okolicy jaruzela 110
- z. dotyczące penisa innego więźnia 110
- z. dotyczące przypadkowego albo złośliwego przecwelenia przez frajerów lub personel 112
- z. dotyczące ręki innego więźnia 110
Indeks rzeczowy
- z. dotyczące spaceru 110
- z. dotyczące świeżaka 111
- z. dotyczące wejścia do celi frajer-skiej 111
- z. dotyczące wizyty u lekarza 111
- z. dotyczące wizyty u wychowka 110, 111
- z. dotyczące własnej ręki 110
- z. dotyczące żarówki pod celą 112
- z. dotyczące żywności 109 zadymiarz 132, 133 zagadki 146-150, 184
zakład karny (karniak, więzienie) 36--38, 49, 51, 120, 122, 132, 209
- Alcatraz 39
- Gęsiówka 68, 147, 262
- z.k. w Barczewie 168
- z.k. w Malborku 265

background image

- z.k. w Siedlcach 37, 38, 40, 41 zamiennik 137, 141 zamulanie się 101 zamuleniec 131
zapachy —* gierki (zapachy) zapalenie płuc 225
zasady 99, 100, 135, 223, 268
- tajne z. 261
-z. brudnej fizjologii —? normy (n.
brudnej fizjologii) zastawka 100, 101
zasypka —> samouszkodzenie (zasyp ka)
zawiasy 240
zbiór decyzyjny 273, 274 zgred 133 ziomek 133
złodziej 21, 68, 111, 138 147 151 176, 177, 182, 195, 262,'263,'265 ' ZOMO 189
źródła danych (źródła informacji) 24 25, 27-29
żarty sytuacyjne 152, 153 żółtaczka
- ż. typu A 225, 238, 239
- ż. typu B 225, 238
OFICYNA NAUKOWA
00-533 Warszawa, ul. Mokotowska 65/3 Ml. (0-22) 622 0241; fax (0-22) 622 02 42 e-mail
oficyna.naukowa@data.pl
Wydanie pierwsze Warszawa 2006 Skład: Michał Swianiewicz Druk i oprawa: Łódzkie
Zakłady Graficzne

??

??

??

??


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Marek Kamiński Gry więzienne rozdział 1 5
Gry więzienne, inicjacja M Kamiński
gry więzienne
Inny świat, Polski
inny swiat, Polski, III
Kamiński Marek Wyprawa
słownik gwary więziennej doc
Kamiński Marek Wyprawa
D gry pomocnicze w nauczaniu wybiegniecia na pozycje DOC
Gry i zabawy z siatkówką 19 05 2004 doc
Zabawy i gry przygotowujące do mini – gier sportowych doc
Gry i zabawy ruchowe kształtujące sprawność fizyczną doc
gry pomocnicze w nauczaniu wybiegnięcia na pozycję DOC
Jan Szczepanik Polski wynalazca doc

więcej podobnych podstron