19 17 Styczeń 1995 Oddajmy Czeczenię, ocalmy Rosję




Archiwum Gazety Wyborczej; Oddajmy Czeczenię, ocalmy Rosję












WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?







informacja o czasie
dostępu


Gazeta Wyborcza
nr 14, wydanie waw (Warszawa) z
dnia 1995/01/17, dział
ŚWIAT, str. 9 Fot.
Reuter
Rozmawiała Natalia ŻEŁNOROWA; opr. lai; Argumenty i Fakty

Aleksander SOŁŻENICYN dla tygodnika "Argumenty i fakty": "Czeczenia to ropiejący wrzód na ciele Rosji, który
należy przeciąć: przerwać wojnę, dać Czeczenii
niepodległość, a potem uszczelnić granicę"
Oddajmy Czeczenię, ocalmy
Rosję
- O czym myśli Sołżenicyn patrząc na rzeź w Czeczenii?
- Podjęcie działań wojennych przeciwko Czeczenii to ogromny błąd polityczny. Rosja przegra
politycznie w każdym wypadku: i jeśli odniesie wojskowy sukces, i jeśli poniesie
klęskę. Najbardziej odbije się ta wojna na stosunkach z krajami muzułmańskimi i
całym Kaukazem.
To okropne, że w ogóle tę wojnę zaczęto. A w dodatku teraz wydarzenia z
grudnia i stycznia komentuje się w nieprawdziwy sposób. Dzieje się tak dlatego,
że zarówno rząd, jak i władza ustawodawcza, społeczeństwo i prasa chcą ukryć
swoje błędy.
Od trzech lat ropieje wrzód - i ani drużyna prezydenta, ani rząd w
kilkakrotnie zmienianym składzie, ani poprzednia Rada Najwyższa, ani obecna
Duma, ani dziennikarze, ani TV, ani społeczeństwo - nikt - przez trzy lata nie
kiwnął palcem, aby czeczeński kryzys rozwiązać.
Moim zdaniem ani Rada Najwyższa, ani Duma nigdy nie zastanawiały się nad
zdecydowanym rozwiązaniem problemu Czeczenii.
Najpierw problem zlekceważono, a teraz dyskusje są tylko nad tym, co stało się w
grudniu. Przecież to nie zaczęło się w grudniu, tylko trwa od dawna.
Trzy lata temu Dudajew ogłosił tak zwaną niepodległość Czeczenii. Ogłosił w sposób absolutnie samowolny. Naród
nie objawił swojej woli, a przecież za niezawisłością powinno głosować dwie
trzecie obywateli.
I co? Jak zareagowały nasza władza wykonawcza, ustawodawcza i nasze
społeczeństwo? Nikt nie zareagował. Właśnie trzy lata temu w Czeczenii zaczęły się morderstwa, grabieże, przemoc
wobec Rosjan, wypędzanie ich z domów i z kraju. Następnie terror rozprzestrzenił
się na rejon Mineralnych Wód, a potem dalej, na cały północny Kaukaz, na Moskwę.

Zaczęły znikać całe pociągi, grabiono miliardy. Przestępcy ukrywali się w
niezawisłej Czeczenii. Tak ropiał wrzód. I coś
trzeba było zrobić.
Powtarzam: władza, społeczeństwo, wszyscy milczeli. Żaden z naszych obrońców
praw człowieka nie pojechał do Czeczenii, aby
porozmawiać z nieszczęsnymi Rosjanami, których wyrzucano z własnych domów. Żaden
dziennikarz TV nie sfotografował pozbawionej dachu nad głową, płaczącej kobiety.

Gorzej, Czeczenia proklamowała niepodległość, a
nasz rząd dawał jej dotacje ograbiając tym samym inne regiony Rosji. Od dnia
mojego powrotu do Rosji wielokrotnie mówiłem, żeby podjęto sprawę Czeczenii. Ale wtedy nikomu nie przyniosłoby to zysków
politycznych, dlatego nikt mnie nie poparł.
Dać im poszaleć...
- Niektórzy uważają Pana za zwolennika wojny z Czeczenią.
- To zdumiewające. W ciągu całej mojej podróży po Rosji wielokrotnie mówiłem,
że należy uznać niepodległość Czeczenii. Ale
moskiewskie gazety, moskiewska TV ignorowały wszystkie moje wystąpienia. Mówiłem
również o Tadżykistanie. Ale dzisiaj jest pożar w Czeczenii i wszyscy mówią tylko o niej. I jeszcze
pytają: "Dlaczego milczy Sołżenicyn?" Kiedy dopiecze nam Tadżykistan, ci sami
ludzie zapytają: "Dlaczego Sołżenicyn milczy o Tadżykistanie?"
Mówiłem wszędzie: Czeczenia, Czuwaszja i Tuwa -
to republiki, w których rdzenna ludność stanowi większość. I gdyby dwie trzecie
mieszkańców Czeczenii wypowiedziało się za
niepodległością, uważałbym uszanowanie takiej decyzji za słuszne. Taki
psychologiczny eksperyment jest nam nawet niezbędny.
Kiedy Dudajew proklamował niepodległość Czeczenii, należało błyskawicznie zareagować: jeśli
ogłaszacie niepodległość, to my uszczelniamy granice, stawiamy posterunki celne:
nie ma mowy o żadnych narkotykach i żadnej broni. I dalej: wszyscy Czeczeńcy na
terytorium Rosji automatycznie stają się obcokrajowcami. Bądźcie łaskawi albo
wyjechać, albo jak każdy cudzoziemiec starać się o wizę, wyjaśnijcie, jaki jest
cel waszego pobytu w Rosji, czym się zajmujecie, jaką korzyść będzie miała Rosja
z waszej obecności. A dla Rosjan, którzy chcieliby opuścić Czeczenię, należałoby znaleźć pieniądze, aby ich szybko
przesiedlić.
To właśnie proponowałem władzom naszego kraju i to byłaby konstruktywna
lekcja dla Czeczenii. Mówiłem: Ależ proszę,
budujcie sobie Wielką Czeczenię. Chcecie, aby
uznały was inne państwa? Więc się starajcie. Chcecie nawiązać stosunki
dyplomatyczne? No to wyślijcie 50 ambasadorów do 50 krajów. Oddajcie 50 willi w
Groznym na obce ambasady. Budujcie lotnictwo, róbcie wszystko, co konieczne.
Jedno tylko: kiedy komuniści rozdawali na prawo i lewo rosyjskie ziemie,
oddali też kozackie ziemie na lewym brzegu Tereku. Te ziemie nie powinny
pozostać w Czeczenii [są to najbardziej urodzajne
gleby w Czeczenii - red.].
- Proponował Pan dać wolność Czeczenii, ale
politycy nie chcieli, aby oskarżano ich, że po rozpadzie ZSRR doprowadzili do
rozpadu Rosji.
- Trzeba było odrzucić stereotypowy, wojskowo-dyplomatyczny sposób myślenia.
Słynna zasada "trzymać i nie puszczać" stosowana jest nie tylko w Rosji.
Dokładnie w taki sam sposób przez wieki postępowały Anglia, Francja, a i dzisiaj
w nieco zmienionej formie tak postępują Stany Zjednoczone. Ale my powinniśmy
wyjść poza te stereotypy.
- Więc teraz, kiedy wojna już trwa i giną ludzie, co mamy robić?
- To wielkie nieszczęście. Ale jeszcze nie jest za późno, aby pozwolić Czeczenii na dokonanie wyboru. Oczywiście, po akcji
wojskowej, po tym wszystkim, cośmy narobili w ciągu ostatniego miesiąca, będzie
to wyglądać jak kapitulacja. A gdyby taka decyzja została podjęta odpowiednio
wcześniej, to by kapitulacji nie było.
Federacja niepotrzebna!
- Będzie Pan oskarżany o działanie na szkodę integralności Rosji.
- Kiedy zaczyna się gangrena, to dla ocalenia organizmu należy chorą nogę czy
rękę amputować. Najważniejsza jest integralność Rosji. Załóżmy, że zaczną się
negocjacje. Słyszałem już pogłoski, że rząd gotów zgodzić się na konfederację z
Czeczenią. Nie, nie jest nam potrzebna ani
konfederacja ani federacja. Rosyjska Federacja jest sztucznym tworem,
wynalazkiem Lenina. Rosja nigdy nie była federacją, nigdy nie powstawała jako
unia samodzielnych państw. I prawie we wszystkich dzisiejszych autonomicznych
republikach narodowości, od których te republiki wzięły nazwę, są
mniejszościami.
Jak wynika z przeprowadzonego w 1989 roku spisu ludności, w Tatarstanie było
wtedy 48,5 proc. Tatarów, więc mniej niż połowa. A Jakutów w Jakucji 33 proc.,
Baszkirów w Baszkirii - 22 proc. Powtarzam: więcej niż połowę rdzennej ludności
mają tylko Tuwa, Czeczenia i Czuwaszja. W
pozostałych republikach leninowski pomysł doprowadził do rządów mniejszości.
Co z tym zrobiły nasze władze? Zawarły traktaty z Tatarstanem i Baszkirią. To
są żarty z rosyjskiej państwowości. To niedopuszczalne: tworzenie systemu władzy
za pomocą nadawania przywilejów jednej narodowości. Mówi o tym obowiązujący do
dzisiaj kodeks karny RSFRR, który w artykule 74 określa jako przestępstwo
"ustanowienie bezpośrednich czy pośrednich przywilejów dla obywateli ze względu
na ich narodowość."
A przecież w Baszkirii, Tatarstanie i nie tylko tam, Rosjan dyskryminuje się
właśnie ze względu na ich narodowość. Trzeba się na coś zdecydować: albo
obowiązuje nas nasz kodeks karny, albo uważamy się za federację. Należało
pozwolić Czeczenii, aby uczyła się na własnym
doświadczeniu i wtedy być może sama wróciłaby do Rosji i poprosiła: przyjmijcie
mnie z powrotem. Albo też będzie musiała ogniem i mieczem, poprzez Gruzję,
łączyć się z imperium tureckim. Bo maleńki kraj nie może w naszych czasach
istnieć jako samodzielne państwo. W XX wieku na całej planecie trwa proces
tworzenia wielkich państw.
Maleńkie narody mogą się oddzielać, jeśli chcą. Ale nic z tego nie wyniknie,
nigdy nie zbudują własnej państwowości.
Niedawno był taki zjazd w Czeboksarach [stolica Czuwaszji - red]. I na tym
zjeździe przywódcy republik autonomicznych - na razie jeszcze nie wszystkich,
tylko położonych wokół Wołgi i bardziej na północ - w których rdzenna ludność
stanowi mniejszość, zaczynają zgłaszać propozycje po prostu utopijne, prowadzące
prostą drogą do rozpadu Rosji.
Po pierwsze, chcą znowu powołać Radę Prezydentów, choć przecież prezydenci
należą do Rady Federacji, której członkami są także naczelnicy administracji
obwodów i krajów. Republiki chcą więc znowu siedzieć w pierwszym rzędzie. A
kraje i obwody mają być w drugim.
Po wtóre, chcą utworzyć Kongres Narodów Rosji. Co to za dziki pomysł, co za
obłęd? W Rosji mamy ponad sto narodowości. Jeśli każda będzie miała jeden głos,
to znaczy, że Rosjanie także będą dysponować jednym głosem, identycznie jak
naród, który liczy powiedzmy z 500 osób? Przecież projektodawcy nie zamierzają
dać Rosjanom 4/5 wszystkich głosów, jakby to wynikało z liczebności Rosjan.
Nasza czeczeńska awantura już przyniosła skutki, choćby takie, jak to
zgromadzenie w Czeboksarach. Już szuka się sposobów rozbicia Rosji. Powtarzam:
tak, straciliśmy mnóstwo czasu; tak: wszyscy są winni. Prezydent i jego ludzie,
wszystkie rządy, władza ustawodawcza na wszystkich szczeblach, prasa i
społeczeństwo winni są dopuszczenia do takiej sytuacji.
Ale nawet dzisiaj jeszcze nie wszystko jest stracone. Należy uznać Czeczenię w jej historycznych granicach. Niech sobie
będzie niepodległa, jeśli tak bardzo tego pragnie.
Nie narażać się islamowi
- Póki Czeczeńcy byli silni, nie uznaliśmy Czeczenii. A mamy uznać jej niepodległość teraz, kiedy
kraj zniszczyły bomby, kiedy zlikwidowaliśmy władze tego kraju, zniszczyliśmy
gospodarkę, wymordowaliśmy ludzi, spaliliśmy mosty, elektrownie i domy? Teraz ją
uznać?
- Tak to prawda, ta wojna wpędziła nas w ślepą uliczkę i powojenna sytuacja
będzie wyjątkowo trudna. Ale jeśli nie uznamy niepodległości Czeczenii, jakie mamy inne wyjście? Konfederacja? To
oznacza początek rozpadu Rosji.
Podporządkowanie sobie Czeczenii to początek
wojny domowej na całym Kaukazie, nienawiść muzułmanów na całym świecie. A świat
muzułmański będzie miał wielkie znaczenie w XXI wieku. To ogromna, rosnąca siła.
Ale na naszej planecie pozostało już tylko jedno supermocarstwo, więc niech ono
się martwi. A my - tym bardziej w stanie, w jakim się teraz znajdujemy - w
żadnym razie nie możemy wplątywać się w konflikt ze społecznością islamską.
* Wywiad z Aleksandrem Sołżenicynem zamieściły "Argumenty i Fakty". Tygodnik
ten trafił kiedyś do księgi Guinessa za nakład - 34 miliony egzemplarzy. Teraz
drukuje niespełna 5 milionów, ale i tak jest najbardziej czytanym periodykiem w
Rosji.
[Hasła: Sołżenicyn Aleksander; Rosja; Rosja - Czeczenia; wojska rosyjskie, pobyt;
polityka]

(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: magda.ostrowska@gazeta.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
12 10 Styczeń 1995 Klasówka z Czeczenii
09 7 Styczeń 1995 W obronie Czeczenii
08 17 Styczeń 1998 Konflikty rosyjsko czeczeńskie
08 7 Styczeń 1995 Na ulicy o Czeczenii
02 4 Styczeń 1995 Brudna wojna w Czeczenii
04 5 Styczeń 1995 Ciemnogród przeciw Czeczenii
18 16 Styczeń 1995 Spacyfikować jak najszybciej
16 13 Styczeń 1995 Kto winien
22 20 Styczeń 1995 Czy dziś umrze miasto
21 17 Listopad 1998 Gdy Czeczen jest w rozpaczy
14 11 Styczeń 1995 Zachodowi ku przestrodze
06 5 Styczeń 1995 Świat zaczyna protestować
07 17 Styczeń 1998 Kaukaz nie ma dokąd odejść
15 13 Styczeń 1995 Co zbierać, gdzie wysyłać
Klucze Licencja do ESET NOD32 na Rok (2013) 17 Styczeń
24 23 Styczeń 1995 Zachód musi zrozumieć

więcej podobnych podstron