22 niedziela zwykła B




Homilia



H2 {
FONT-SIZE: 12pt; MARGIN: 0cm 0cm 0pt; FONT-FAMILY: "Times New Roman"; TEXT-ALIGN: justify
}



Homilia na
Niedzielę XXII
(Rok B)
Najwyższy czas wrócić do rodzinnego wychowania dzieci i
młodzieży
Chrystus i Jego uczniowie szli
do ludzi.
           
Czasem ktoś z przekąsem powiada , Kościół pierwotny"
mam wrażenie, jakby czuł
pewną niższość, słabość, słabość może pierwotność, słabe punkty w życiu
chrześcijan  czasów Chrystusa. A jednak był to Kościół wspaniały, bardzo
prężny duchem, pełen odwagi i oddania. Księga  Martylologium zapisała
imiona  tysięcy męczenników za wiarę. To czasu zbierania wielkich owoców po
siewie Boskiego Nauczyciela i Jego uczniów. Tak mi nieraz w sercu rodzi się
święta zazdrość :  uczył Pan Jezus ... szły za Nim tysiące ludzi... szukali
Go niemal uparcie i wytrwale. Poduczeni przez trzy lata  - jakby w Jego tak
bardzo i skromnej szkole potrafi wierzyć z całego serca, uczyć wiary, wychowywać
w wierze.
           
Jak skromna, a owocna była praca i wspaniałe efekty tej zwykłej ale zespolonej
pracy misyjnej i katechetycznej. W czym kryje się tajemnica powodzenia ? 
Chyba w tym , że wiarę, słowa Chrystusa autentycznie, na serio łączono z życiem.
Dużą pomocą była autentyczność przepowiadania posłanych przez Mistrza ,, po
dwóch ".  Przywołał do siebie, poduczył w twardej szkole życia i zaczął
rozsyłać po dwóch.. Później wyznaczył jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i
wysłał ich przed sobą, do każdego miasta i miejscowości dokąd sam przyjść
zamierzał" ( (Łk 10,1) . W tak prostej pracy ewangelizacyjnej  zalecał po
prostu współpracę w głoszeniu Dobrzej Nowiny.
           
Od chwili ustanowienia , aż do rozesłania św. Marek wspomina o godzinach próby,
doświadczeń np. zdrada Judasza,  potem rychle męczeństwo św. Jakuba  w
początkach misji nauczania i wychowania
ale ku pociesze i świadectwu 
możemy odnaleźć  radość sukcesów
oni towarzyszyli, byli z Jezusem. To nie
tylko okrzyk zażyłości z Nauczycielem, ale znak zgodnej współpracy w misji
ewangelizacyjnej. Wspomina św. Marek w rozdziale 4,11 Wam  dana jest
tajemnica Królestwa Bożego ... idźcie i nauczajcie......Apostoł Pawel potem
napisze do Koryntian : ,, Każdy, kto usłyszy głos Boga, winien sobie stopniowo
uświadamiać, że ma być nie tylko ,, narzędziem wybranym przez Boga ", ale
prawdziwym pomocnikiem Boga.
Kończą się wakacje -
 niebawem  czas pójścia do szkoły.    
           
Powyższy ewangeliczny przykład jest wyzwaniem dla rodziców, nauczycieli,
wychowawców ,katechetów i dla nas kapłanów
duszpasterzy. Wszyscy mamy 
uczyć siebie i młodych ,,bycia z Chrystusem", współdziałania  dla dobra
Ewangelii, dla dobra rodziny, szkoły i Kościoła.  Nie bójmy się słów :
jesteśmy współpracownikami.  Znów przypomnę słowa św. Pawła  tym razem
skierowane nie tylko do Efezjan (1,4-6) ale i do nas "  Bóg z miłości
przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów  przez Jezusa Chrystusa,
według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którym obdarzył
nas w Umiłowanym".
           
Stąd potrzeba spojrzenia na nasze współczesne problemy i troski związane z
nauczaniem i wychowaniem, z współpraca rodziny , szkoły i Kościoła w tej
dziedzinie. Nie pora teraz krzyczeć o odstępstwach od zasad wiary, o młodych na
manowcach życia, o tysiącach  smutnych artykułów z wakacyjnych gazetach.
Ktoś na spotkaniu przed nowym rokiem szkolnym krzyknął sobie :,, gdzie się
podział szacunek osoby, gdzie formacja sumień, gdzie autentyczne oblicze dobra i
prawdy ?  Wiem i wy też chyba doskonale wiecie, co nas boli , czego nam
brakuje nie tylko do prawdziwego szczęścia -  lecz po prostu do normalnego
życia.
           
W pomieszczeniach dawnej plebanii prokocimskiej w Krakowie  urządzono
schronisko ś. Alberta dla kobiet. Nie to jest najważniejszej, że znajdują się w
nim kobiety z ,,pogmatwanymi życiorysami", ale i historią  patologii. Dla
wielu z ich coś pękło już  w szesnastym roku życia. W domu zaczęły się
dziać niesamowite sceny  religijnych i moralnych dramatów. Pijaństwo,
grzechy , samobójstwa, brak najmniejszej religijności w sercach, nieczystość

po prostu dno w domu rodzinnym. Nie dla wszystkich przyszedł rychły dzień
przebudzenia, przetarcia sobie oczu. Już przysłowie podpowiada :,, bez Boga ,
ani do proga".
Tak wiele młodych ludzi
przychodzi po dziś dzień do przytuliska ze śladami przestępstw, upadków i
kryzysów.
           
Na wakacyjnym spotkaniu ,, kolegów po fachu" jeden z uczestników chwalił się że
dla odurzenia pil denaturat oczyszczany .... przez chleb, bo to mało kosztowało
... potem awantury w domy podsumował w słowach : piło się i trzeźwiało, piło się
i nie trzeźwiało...Na noc zażywa się 3,  4
relanium  dla spokoju,
aby jakoś usnąć ... Wielu nawracało się w izbie wytrzeźwień, w sądzie, albo w
więzieniu. Ktoś podsumuje krotko : a gdzie rodzice, gdzie szkoła, gdzie Kościół
?
        
Kościół jeśli w rodzinie nie ma już nic z Boga, nie ma nawet wspomnienia o
modlitwie, modlitwie  ze szkoła, z wychowawcami już kogoś nic nie łączy ?
Czytam kiedyś o matce w komórce. Wcześniej godzinami wystawała przy płocie i
płakała. Syn był ślusarzem , pracował w zakładach wapiennych pod Kielcami. W
domu czworo jeszcze młodych dzieci. Dom postawiony przy wielkiej pomocy matki na
jej przepisanych 80 arach działce. Po dniu przepisu już stała się jak obca,
niepotrzebna . Więc  komora  5 na 6 metrów, materac na betonie,
wieszak na ubranie i za oknem widok na obornik. Głód i wycieńczenie, czekanie na
śmierć na oczach wnucząt
a wnucząt syna pijackie piekło. Do kościoła  już
z tego domu już nikt nie chodził
i nie wiem  jak ta czwórka dzieci i z
czym pójdzie niebawem do szkoły.
           
A może nas wzruszy list pisany przez małego Jacka do Dzieciątka Jezus : ,,
Kochany Boże proszę Cię bardzo zabierz mnie jak najprędzej do nieba. Ja nie chce
już tutaj dłużej żyć.
Obiecuje Ci, że będę dobrym
aniołkiem, zrobię wszystko, co tylko mi rozkażesz. Tu jest mi bardzo źle. Ty
wiesz, ze tatuś wypędził z domu mamusię, wziął sobie drugą jakąś panią. Mama
zabrała mnie ze sobą
ale jest mi smutno, zimno i głodno. Nawet nie mam w czym
iść do kościoła, Gdybym poszedł wydaje mi się, ze wszyscy będą na mnie patrzeć,
o mnie mówić, Mama coraz częściej płacze, do mnie bardzo mało mówi. Czasem
skarży się do ludzi, że z głodu poumieramy. Nie wiem czy chodzić do szkoły .
Panie Jezus, zabierz mnie do siebie, bo jest mi tu bardzo źle. Całuję Twoje
rączki
Jacek".
 Co powie tata ?
            
Takie słowa mówiło się dawniej  - co na to powie tata ?  Teraz, to już
niejednego tatę nie obchodzi. Zachwiał się kręgosłup rodziny. W rodzinie brakło
nie tylko serca, ale sumienia, zabrakło Boga. Denerwowały mnie kiedyś radiowe
dysputy redaktorów na temat modelu współczesnej rodziny. Kogoś tu brakło w
rodzinie. Nie ma obecności Boskiego Taty, nie ma miejsca dla Bożej Matki. Bóg
już przestał być na pierwszym miejscu
wszystko już nie znajduje się na swoim
miejscu. A dzieci ?
dzieci zostały pozbawione nie tylko troski, dobroci,
serca, ale możliwości dorastania , drogi do wzrostu w latach , w mądrości i w
łasce.
Co powie tata ?  Ziemskiemu
tacie już nie to w głowie.
           
A co z modlitwa ? co z czasem dla Boga ?  W jakich szkołach te dzieci
znajda  dla siebie miejsce ? Czy znajdzie się ktoś  do pomocy, aby im
stworzyć możliwość opanowania najważniejszej sztuki życia człowieka wierzącego
?      
           
Modlitwa - szkoła życia
powiadają uczeni, nauczyciele, księża. Ale w ilu
domach jest dzisiaj  już nawet nie wspólna, rodzinna modlitwa , ale
porządny pacierz ojca i matki
a przy nich klękających dzieci ? 
           
Trudna jest sztuka wychowania. Nie poradzimy sami, a czasy SA nie tylko trudne,
ale wprost kuszące do obojętności, lekceważenia , lekkomyślności zarówno ze
strony dzieci, ale i ze strony rodziców. Późniejsze gorzkie łzy już tego nie
naprawią. Mówi  się, że dziecko chce być w domu widziane, dostrzegane,
słyszane.  Narzeka się , że rodzice nie przejmują się sprawą wychowania,
wpadają w banały, a codzienność topi się w dżungli hipotez i marzeń.
Ginie gdzieś szacunek,
zasady  religijne, umiejętności zdobywane własnym doświadczeniem . Z domu,
w którym panuje zaniedbanie religijne, alkoholizm, praktyczna niewiara
dzieci
są automatycznie odpychane  od prostej drogi życia, a nie rozumiane
uciekają z takiego domu.
 Wartości w życiu
człowieka
jego życie rodzinne. 
            
Zaczyna się nowy rok szkolny. Szkoły napełnia się wola życia, domy
zmartwieniami, a świątynie nadzieją. Być może na rozpoczęcie roku przyjdą dzieci
do spowiedzi, przyjmą do serca Boskiego Nauczyciela . Być może na Msze św. w
poniedziałek pierwszego września z dziećmi przyjdą rodzice, nauczyciele , aby
razem prosić o zdrowie, o siły i zapał na nowy etap życia szkolno-domowego.
Chciałbym tu być optymistą !
           
Wartości w życiu rodziny muszą jakby naczyniami połączonymi przelewać się z serc
nas starszych , z serc rodzicielskich i nauczycielskich
do serc  dzieci i
młodzieży. Przypomnę tutaj słowa z początku homilii ... razem ... jesteśmy
współpracownikami w wychowywaniu naszej młodej kadry Polaków. Obok sukcesów
zawodowych musi się znaleźć szlachetność, właściwie uformowane sumienie,
praktyczne życie religijne, dojrzała wiara, miłość, szczerość, zaufanie,
wierność, pełne ojcostwo i macierzyństwo , serdeczność, czułość moralna, nawet
choćby ludzka.
           
Nie wychowa się dzieci przez zadawanie sobie wzajemnie ran. Nie wychowamy dzieci
tzw. nowoczesnymi zasobami XXI wieku. Nie chce znów zaglądać z wami na strony
gazet, na srebrny ekran domowych telewizorów. Nie chce tu narzekać na telewizję
-  jeno na brak kontroli, umiejętności wyboru, na milczenie wobec zła.
 Dziecko jest darem
Boga
            
Stwórca powierza dzieci rodzicom, nauczycielom i kapłanom. Zaufał nam i naszym
zasadom noszonym w sercu. Oddal jakby w pewne ręce. Nie chciałby doznawać
zawodu, a dla nas  rozgoryczenia. Mamy razem przygotować młodych ludzi do
spełniania zadań przeznaczonych im według powołania przez Boga. Trzeba zaufać
Bogu, a On  zaufa nam . Każde dobrze rozumiane szczęście wzrasta i rozwija
się w cieple rodziny, w klimacie wzajemnej odpowiedzialności , w trosce i
miłości oddanych bez reszty nauczycieli i kapłanów. Cóż wiec mamy robić  :
nie tylko dzisiaj w ostatnią niedzielę sierpnia , ale przez całe życie
dokąd
Bóg nam żyć pozwoli ?    
           
W pamiętniku dziecka znalazłem słowa : Zdarzenia z czasu dzieciństwa nie
odchodzą, powtarzają się w naszym życiu niczym pory roku... nigdy nie jest za
późno , by wykorzystać szanse dane nam prze Boga.
           
A ja dodam
nowym charakterom dajmy mocne fundamenty, zbudujmy w rodzinie
zasady godnego życia z Bogiem i wzajemnie ze sobą Nigdy nie licytujmy się
co
dałem ja, a co  dajesz ty !. Zło spostrzeżone zawczasu nazywajmy złem,
dobro - dobrem . Niech nas będzie stać na czas dla Boga i czas dla dzieci

wtedy znajdziemy też czas dla siebie. Niech nie będzie dnia, w którym zaniedbam
rozmowę z Bogiem. Mam nadzieję, ze w następnych dniach jeszcze sobie będziemy
mogli wiele dopowiedzieć. Na dziś słowa ze szkolnej ściany : szkoła jest twoim
drugim domem   -  jedno serce i jedna dusza niech będą nasz
wspólne starania domu , szkoły i Kościoła . Na owoce poczekajmy razem
jako
współpracujący z sobą w tak wielkiej sprawie. Zakończę przestrogą z dzisiejszej
Ewangelii Mszalnej : ,, ten lud czci mnie wargami, lecz sercem swym  daleko
są ode Mnie.... to z wnętrza bowiem, z serca człowieka pochodzą złe myśli,
nierząd, kradzieże... przewrotność, obelgi, pycha , głupota.. Wszystko to zło z
wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym" (Mk.7)  Święty Jakub zaś
radzi : ,, wprowadzajcie słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami 
oszukującymi samych siebie  Amen.  
  


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kazanie na 22 Niedzielę Zwykłą C C
Kazanie na 22 Niedzielę Zwykłą C
22 niedziela zwykła C
E 22 Niedziela Zwykla
Kazanie na 22 Niedzielę Zwykłą A
Kazanie na 22 Niedzielę Zwykłą C
Kazanie na 18 Niedzielę Zwykłą C
12 niedziela zwykła C
Kazanie na 15 Niedzielę Zwykłą A
23 niedziela zwykła B
Kazanie na 16 Niedzielę Zwykłą C
21 niedziela zwykła C
Kazanie na 9 Niedzielę Zwykłą A

więcej podobnych podstron